Blayney Mary In Death 29 Niezwykła przygoda (Śmierć w mroku)

background image

0

Mary Blayney

Niezwykła

przygoda

background image

1

Mikeyowi i Dawn

Steveowi i Laurze

Oraz rokowi 2006, rokowi diamentu

RS

background image

2

Rozdział 1

MUZEUM

Z

JASKRAWONIEBIESKIMI

DRZWIAMI

LONDYN, KWIECIEŃ 2006 ROKU

–Co powinien zrobić człowiek, kiedy pozostało mu tylko kilka dni do

wyjazdu z miejsca, które przemawia do jego duszy? – spytała dziewczyna.

Przewodnik skinął zachęcająco głową i był zachwycony, kiedy

dziewczyna kontynuowała.

– Nie wyobrażam sobie rozstania z Anglią. Wzdragam się na samą

myśl o powrocie do Stanów i nie tylko dlatego, że w tym roku wiosna się

opóźnia.

Co skłoniło Amy Stevens do zadania mu tego pytania? Był

przewodnikiem, kustoszem muzeum w małym domku przy cichej ulicy w

Mayfair. Z pewnością nie pomyliła go z urzędnikiem ambasady. Niech Bóg

ją błogosławi. Znał jedynie jej imię, a i to z paszportu. I jakie wnioski o

współczesnym Londynie można wyciągnąć z faktu, że aby móc zwiedzić

muzeum, konieczny jest dokument ze zdjęciem?

Chociaż nawet nie znał jej imienia, wiedział, że stanowi kluczowy

element zagadki, którą od tak dawna próbował rozwiązać. Myślał, że ją

straci, i rozpaczliwie pragnął, żeby zadała pytanie, jakiekolwiek pytanie.

Bogu niech będą dzięki, że zadała idealne pytanie, stworzyła mu okazję,

jakiej potrzebował.

– Dlaczego nie może tu pani zostać?

– W czerwcu muszę pojechać na ślub. Chcę tam być i muszę tam być.

Jim mówi, że mogę tutaj wrócić, ale...

RS

background image

3

– Co za Jim? – przerwał jej przewodnik. Chłopak może oznaczać

poważne komplikacje.

– Kolega. Oboje studiowaliśmy tu przez rok. To on się żeni, a jego

narzeczona jest jedną z moich najlepszych przyjaciółek. W kraju mam

rodzinę i przyjaciół. Będą mnie odwodzili od ponownego wyjazdu. Nikt z

nich tego nie rozumie. Uważają, że Topeka to idealne miejsce do życia.

– Dla nich może takim być. – Ale nie dla niej. Czy nie była pierwszą

osobą, która uważnie wysłuchała opowieści o magicznej monecie? Nawet

zapytała, czy ta historia jest prawdziwa, nie potraktowała jej jak bajki. Z

pełnym przekonaniem wyjął z gabloty wgniecioną monetę i wręczył ją jej. –

Proszę to wziąć na pamiątkę, z wiarą, że wszystko jest możliwe.

– Nie może mi pan tego dać – powiedziała i schowała ręce za siebie.

– Mogę ją dać każdemu, komu zechcę. – Przewodnik wzruszył

ramionami. Mówił prawdę, nawet jeśli następne zdanie było kłamstwem. –

Bez trudu zdobędę drugą.

*

W głębi serca Amy Stevens pragnęła mieć tę monetę jako niezwykłą

pamiątkę owego cudownego roku. Więc ostatecznie dała się namówić

przewodnikowi do wzięcia prezentu. Postanowiła, że kupi łańcuszek i

będzie nosiła monetę na szyi.

Szybko przeszła przez Mayfair do Earl's Place, pubu tuż obok

Piccadilly, który razem z Jimem uważali za swój. Razem z setką innych

fanów piłki nożnej. W pubie było tłoczno i nie udało jej się dać Jimowi

znaku, że już jest. Mogła zaczekać. Zresztą i tak bez reszty pochłaniało go

oglądanie meczu.

Amy opadła na stołek przy barze, wyciągnęła monetę i utkwiła w niej

wzrok. Zgodnie z opowieścią przewodnika ten pieniążek miał magiczne

RS

background image

4

właściwości. Jeśli wierzyć słowom tego człowieka, moneta zmieniła życie

trzech osób, które wypowiedziały życzenie. Na lepsze.

Jakie było prawdopodobieństwo, że naprawdę spełniała życzenia?

Żadne.

Ale co zaszkodzi spróbować? Nic.

Położyła monetę na kontuarze przed sobą, sformułowała kilka życzeń,

a potem wzięła ją w dłoń i mocno ścisnęła.

– Chciałabym, żeby znalazł się jakiś sposób, bym mogła tu zostać –

szepnęła.

Moneta wydała jej się ciepła. Spojrzała na nią, zmarszczywszy czoło.

W barze panował tłok, w sali było gorąco, fani kibicowali swojej drużynie.

Barman przecisnął się do miejsca, gdzie siedziała. Nie ten, co zwykle.

Zatrudnili kogoś dodatkowego, by pomógł obsługiwać gości? Miał na sobie

służbowy strój pracowników pubu: dżinsy i białą zapinaną na guziki

koszulę, której rękawy podwinął. Koszula była nieskazitelnie czysta mimo

pracy, jaką wykonywał. Co to za rodzaj magii? – zastanawiała się.

Przyglądała mu się, jak idzie wzdłuż baru, zahipnotyzowana rytmem, w

jakim zbierał zamówienia, podawał drinki, wydawał resztę.

Był niczego sobie. A kiedy się uśmiechnął, jego sympatyczna twarz

stała się wprost oszałamiająca. Ten uśmiech sprawił, że zapragnęła czegoś

więcej niż zdawkowej rozmowy klientki z barmanem.

– Co dla pani?

Mówił z akcentem zupełnie niepasującym do pubu. Taki akcent byłby

na miejscu w Eton albo Oksfordzie. Albo u księcia Williama.

Wskazała butelkę wina, którą trzymał, z jakiegoś głupiego powodu nie

chcąc otworzyć ust i zdradzić się, że jest Amerykanką. Zapomniała o

RS

background image

5

zaczarowanej monecie, która wypadła jej z ręki, potoczyła się po kontuarze

w jego stronę i spadła na podłogę.

Gwałtownie zaczerpnęła powietrze w płuca i pochyliła się nad barem,

próbując wypatrzyć swój pieniążek.

– Wpadła pod chłodziarkę – powiedział. – Jest dla pani ważna?

– O, tak. To wyjątkowa moneta.

– W takim razie... – Przykucnął i sięgnął pod chłodziarkę. Spojrzał na

dłoń i się skrzywił. – Najwyższy czas tam posprzątać. – Wyciągnął jeszcze

trochę rękę i z triumfującym „Mam ją!" wyprostował się, spojrzał na

monetę. Zdawał się zaskoczony jej wyglądem, ale z uśmiechem oddał ją

dziewczynie.

– Dziękuję – ucieszyła się. – Bardzo dziękuję.

Skinął głową, uniósł butelkę wina, a kiedy Amy powiedziała

„Poproszę", napełnił kieliszek.

Sięgnęła do kieszeni dżinsów po pieniądze, ale machnął ręką, nie

chcąc należności.

– Proszę mi pozwolić dokładnie przyjrzeć się monecie, dobrze? To mi

wystarczy jako zapłata.

Już mu ją miała podać, kiedy w barze rozległy się okrzyki i wiwaty.

Mecz się skończył i spragnieni maniacy futbolu ruszyli ławą w stronę baru.

– Jeśli pan chce, mogę zaczekać, aż się przewali ten tłum.

Pochylił się nad kontuarem, podparł na rękach, jego uśmiech był

ciepły jak uścisk.

– Świetnie. Właśnie to chciałem od pani usłyszeć. W głębi sali w rogu

jest stolik. Tam będzie trochę spokojniej.

Amy skinęła głową. Miała nadzieję na coś więcej niż pogawędkę z

tym przystojniakiem. I wszystko wskazywało na to, że jej życzenia się

RS

background image

6

spełnią. Przecisnęła się przez tłum i usiadła przy stoliku, który wskazał jej

barman.

Chwilę później podszedł do niej Jim.

– Widziałaś tego ostatniego gola, Amy? Puchar Świata mamy w

kieszeni.

– Jim, powtarzasz to od lat – odparła, starając się, by zabrzmiało to w

miarę entuzjastycznie.

– Tak, ale rozgrywki zaczynają się w czerwcu. Przyznaj – powiedział

tym swoim protekcjonalnym tonem – że nawet nie wiesz, jakie drużyny dziś

grały.

– Nie mam pojęcia. Możesz to nazywać futbolem albo piłką nożną, jak

to nazywamy u nas, a i tak nie widzę w tym nic fascynującego. Wolę pograć

w tenisa albo w siatkówkę, niż się gapić, jak inni biegają po boisku.

Jim skinął głową. Tak, pomyślała Amy, słyszał to już setki razy. Żeby

było sprawiedliwie, ona musiała do znudzenia wysłuchiwać informacji o

piłce nożnej.

– Wybieram się z chłopakami do pubu z darmowym żarciem. Idziesz z

nami?

– Nie, dziękuję. Czekam na rozmowę z kimś.

– Och? – Jim obejrzał się przez ramię. – Widziałem, jak gawędziłaś z

barmanem. – Ściągnął brwi. – Pamiętaj, że niedługo wyjeżdżamy, a jakoś

nie wydaje mi się, by Topeka go pociągała.

– Chcę posłuchać, co ma do powiedzenia o monecie, którą dziś

znalazłam, to wszystko.

– Jasne – rzucił Jim z takim uśmiechem, jakby brał udział w jakimś

romantycznym spisku. – Jak chcesz. Ja wybywam. Mam przy sobie telefon.

Wyślij mi sms, jeśli będziesz potrzebowała pomocy podczas ucieczki. –

RS

background image

7

Skierował się do wyjścia razem z niemal wszystkimi gośćmi. Poziom hałasu

znacznie spadł.

Amy uniosła rękę w pożegnalnym geście, a potem całą uwagę skupiła

na monecie, grzejącej jej dłoń. No dobrze, nie całą. Częściowo jej myśli

zaprzątał barman. Czyżby to właściciel? Albo hrabia? Miała nadzieję, że

nie. A może, pomyślała z przejęciem, jest hrabią jakimś tam?

Prawdopodobieństwo tego wynosiło jak jeden na milion.

W takim razie dlaczego chciał obejrzeć monetę? Była stara, może

nawet cenna. A może nie. Wyglądała, jakby ją wybito z jakiegoś

bezwartościowego metalu. Czy ma to jakieś znaczenie?

– Chciałem wiedzieć, gdzie kupiła pani tę monetę.

Barman stał obok niej, w ręku trzymał kubek z jakimś gorącym

napojem. Mówiąc, spoglądał za wychodzącym Jimem. Razem z nim mógł

zniknąć hałas, ale nie testosteron. Barman, który początkowo sprawiał

wrażenie takiego sympatycznego, teraz wydawał się raczej podejrzliwy niż

zaintrygowany. Ale nie był ani odrobinę mniej przystojny, nawet jeśli

wyglądał – z pełnymi ustami Kiefera Sutherlanda i jasnymi włosami

opadającymi na czoło – mniej pociągająco niż godzinę temu, kiedy się

uśmiechał.

– Dostałam ją od kogoś. – Kiedy zrobił sceptyczną minę, skinęła

głową. – Wiem, też sobie pomyślałam, że to dziwne. Ale nalegał. Zna pan

ten dziewiętnastowieczny dom–muzeum przy Norfolk Street? Interesuję się

wszystkim, co dotyczy epoki regencji.

Pokręcił głową, jakby te wyjaśnienia nic mu nie mówiły. Spróbowała

jeszcze raz.

– Niedaleko Hyde Parku. Z jaskrawoniebieskimi drzwiami. Spędziłam

tam dziś kilka godzin. Przewodnik dał mi tę monetę.

RS

background image

8

– Dał ją pani? – Odstawił kubek na stolik i nachylił się do niej, więc

poczuła się nieco niepewnie. – Tak po prostu podarował pani monetę?

Amy odsunęła krzesło i wstała.

– Nie wiem, czy arogancja idzie w parze z akcentem jak u księcia

Williama, czy wynika z faktu, że jest pan właścicielem tego lokalu. – Wzięła

monetę i spojrzała na niego.

Kiedy mu się przyglądała, te zdumiewające, ciemnoniebieskie oczy

stały się łagodniejsze.

– Przepraszam. – Odsunął się. – Mam za sobą ciężki dzień.

Po przeprosinach pozostało to, co najistotniejsze. Skoro to nie był

oryginalny sposób na podryw, to o co mu chodziło? Czy naprawdę aż tak

zainteresowała go ta moneta?

– Przychodzę tu od prawie roku – powiedziała Amy – ale nie

przypominam sobie, żebym wcześniej tu pana widziała.

– Pracuję tu dorywczo. Na co dzień jestem nauczycielem.

– A więc nie jest pan właścicielem?

– Nie, to wszystko należy do mojego brata. – Zatoczył ręką koło,

wskazując wszystko wokół nich: krzesła, na których siedzieli, pub, może

nawet cały budynek. – A teraz proszę usiąść i opowiedzieć mi o tej monecie.

– Skinieniem głowy wskazał Amy krzesło, a sam usiadł naprzeciwko.

Pozostała na swoim miejscu. A więc to nie książę z bajki. I ma w

nosie, jak jej na imię, nie mówiąc już o tym, co zamierza robić przez resztę

swojego życia.

Interesowała go wyłącznie moneta. No cóż. Przez całe dwie sekundy

rozważała, czy powtórzyć mu opowieść przewodnika o magicznych

właściwościach pieniążka, ale wiedziała, że barman ją wyśmieje. Dlatego

postanowiła udać głupią.

RS

background image

9

– Nie wiem o niej zbyt dużo. A pan?

– Z jednej strony są wyryte jakieś mogolskie napisy – powiedział

wolno, jakby ktoś siłą wyrywał mu słowa z gardła.

– Pod nimi jest krzyżyk, a obok słowo „gotówka". Na drugiej stronie

jest herb.

Był teraz nauczycielem. Pełnym rezerwy, nieco wywyższającym się

belfrem.

– Zgadza się – powiedziała, zajmując w końcu wskazane miejsce,

zaciekawiona i przejęta pomimo jego chłodu.

– Zobaczył pan to wszystko, kiedy podniósł ją pan z podłogi?

Zrobił gest, który mógł znaczyć zarówno „tak", jak i „nie".

– Co to za język ten mogolski? – spytała, kładąc rękę na zaciśniętej w

pięść dłoni, w której trzymała monetę. Wyciągnie z niego wszystko na ten

temat, nawet jeśli miałaby mu zadać dziesiątki pytań.

– Mogołowie w szesnastym wieku podbili Indie i panowali tam, póki

nie nastali Brytyjczycy.

– Powiedział pan to tak, jakby cała sprawa przebiegła bardzo gładko.

Nie zapukali „puk, puk" do drzwi pałacu, mówiąc: „Teraz my tu będziemy

rządzić". Może nie jestem Brytyjką, ale wiem coś niecoś na ten temat.

– Widzę, że uczyła się pani historii – powiedział. – Później sprawdzę

pani wiedzę z tej dziedziny. Teraz interesuje mnie moneta.

Trochę się odprężył, chociaż wciąż był spięty, co zdradzał sposób, w

jaki siedział, oraz to, jak uważnie ją obserwował. Wielka szkoda, że to nie

ona była obiektem jego zainteresowania. Wyciągnął rękę nad stołem i

postukał delikatnie palcem w dłoń Amy.

– Czy mogę zobaczyć monetę? – Nawet kiedy mówił, wzrok miał

utkwiony w jej ręce.

RS

background image

10

Słyszała, co powiedział, ale jej umysł (i ciało) skupiły się na miejscu,

w którym jego palec dotknął jej dłoni, i na tym, co poczuła każdym swoim

nerwem. W jednej chwili ogarnęły ją niepokój i pożądanie. Rety, pomyślała,

prostując się na krześle. A nawet go nie lubię. Czy on to czuje?

Widocznie nie czul, bo wzrok nadal miał utkwiony w jej dłoni. Chodzi

mu o monetę, ty głupia, upomniała samą siebie Amy. Położyła ją przed sobą

tak, by mógł ją wyraźnie widzieć. Pokręcił głową. Uśmiechał się jak

chłopiec, który dostał nową, upragnioną zabawkę.

– Dużo wiem o tej monecie – zaczął, nie unosząc wzroku. – Wybito ją

w tysiąc osiemset ósmym roku.

– Rzeczywiście! – powiedziała, kiedy odwróciła monetę, by sprawdzić

datę.

– Na zlecenie Kompanii Wschodnioindyjskiej. – Nachylił się nad nią

niżej. – To jej herb nad datą. Wszystkie monety zalano woskiem, a potem

zapakowano do beczek, a te następnie załadowano na statek płynący do

Indii. Statek zatonął podczas szkwału, który go zepchnął na mieliznę

Goodwin Sands za Cieśniną Kaletańską. Dopiero w roku tysiąc dziewięćset

osiemdziesiątym piątym znaleziono wrak statku i wydobyto z morza kilka

monet. To jedna z nich. I właśnie ta konkretna ma charakterystyczne

wgniecenie.

– Czy to wgniecenie zmniejsza jej wartość? – Wyciągnęła rękę i

dotknęła paznokciem małego wgłębienia.

– Nie, dzięki niemu jest taka ważna. Przynajmniej dla mnie.

– Ważna? – Amy wzięła monetę i przyjrzała jej się z szacunkiem. –

Skąd pan to wie? Nigdy wcześniej o tym nie słyszałam.

– Interesowałem się nią od długiego czasu – wyjaśnił – i niemal

równie długo próbowałem ją odnaleźć.

RS

background image

11

– Och. A ja tu przyszłam właśnie z nią. Czy to nie dziwne? – Czary?

Odepchnęła od siebie tę myśl. – Skoro jest taka rzadka i cenna, dlaczego

przewodnik mi ją dał?

– Rzeczywiście wydaje się to dziwne – odrzekł po długiej chwili

milczenia.

– Racja. – Amy mówiła na głos, ale właściwie do siebie. Dopiero po

jakimś czasie dotarła do niej nieufna nuta w jego głosie. Z pewnym

zdumieniem uświadomiła sobie, co sugerował. – Uważa pan, że ją

ukradłam?

RS

background image

12

Rozdział 2

Barman uniósł ręce, jakby go to mogło osłonić przed jej gniewnymi

słowami.

– Nawet nie zna pan mojego imienia i w ogóle nic pan o mnie nić wie,

a uważa mnie pan za złodziejkę? – Znów usiadła na krześle. – To

oburzające. Nazywam się Amy Stevens, jestem z miejscowości Topeka w

stanie Kansas. Przez rok studiowałam tutaj, a w przyszłym tygodniu wracam

do domu. Jeszcze minutę temu było mi naprawdę bardzo, ale to bardzo

przykro, że wyjeżdżam. Prawdę mówiąc, minutę temu nie mogłam

powiedzieć jednego złego słowa o moim pobycie tutaj. – Skrzyżowała ręce i

rzuciła mu najbardziej wyniosłe spojrzenie, na jakie potrafiła się zdobyć. –

A pan kim właściwie jest?

– Simon West – przedstawił się, opuszczając ręce. Zaczął rytmicznie

stukać dłońmi w krawędź stolika.

– Powiedziałam panu, że dostałam monetę od przewodnika –

powtórzyła. – Nie ukradłam jej.

– W porządku, ale to musi być coś więcej niż zwykły zbieg

okoliczności. – Przestał stukać w stół.

–Co?

– To, że znalazła się tu pani z monetą, której szukam od lat.

– Myśli pan, że przyszłam, żeby ją panu sprzedać? Tego już naprawdę

za wiele. – Amy wyciągnęła rękę, żeby zabrać monetę i wyjść.

Nachylił się i ujął jej dłoń.

– Wcale nie myślę, że ją pani zabrała albo że przyszła tu pani, żeby mi

ją sprzedać. To by było zbyt proste.

RS

background image

13

– Teraz pan mówi zagadkami. – Wypowiedziała te słowa szeptem;

dotyk jego dłoni znów sprawił, że minęła jej cała złość.

Do diabła, jak to możliwe, że tylko ona to czuła?

*

Jesteś głupcem, Simonie West. Tak, była cudowna z tymi swoimi

niesfornymi, kasztanowymi włosami i pełnymi życia oczami. Były zielone

czy piwne? Nieważne. Miała jakiś plan.

– Wybacz, Amy. Rzeczywiście mówię zagadkami.

Pojawienie się monety akurat tu i teraz wydawało się zbyt oczywistym

zbiegiem okoliczności, by mogło to być czymś innym niż jakimś szwindlem.

Albo czarami – co było absurdalne. Będzie z nią grał w tę grę, ponieważ

zależało mu na monecie, a nie dlatego, że nie przejrzał jej właścicielki.

Prawdopodobnie przez ten rok studiowała aktorstwo.

– A więc wierzy mi pan, że nie ukradłam tej monety? Miała uroczy

akcent. Brytyjski angielski jako drugi język.

Ubóstwiał sposób, w jaki Amerykanie próbowali mówić jego językiem

ojczystym. Był tym oczarowany tak samo, jak innych oczarowywał

francuski akcent. Opanuj się, ty idioto. Myśl głową, mówił sobie w duchu.

– Chcę usłyszeć, że mi pan wierzy – nalegała.

– Ona mówi prawdę, proszę pana. Nie ukradła tej monety ani nie

przyszła tutaj, żeby ją panu sprzedać. Zaręczam to panu.

Simon drgnął i się odwrócił. Koło stolika ujrzał mężczyznę w

staromodnym mundurze marynarskim.

– Czy wolno wiedzieć, kim pan jest? – spytał Simon, a potem, widząc

mile zaskoczoną minę Amy, uniósł rękę. – Jest pan kustoszem z muzeum.

– Tak. – Amy i przybysz powiedzieli to jednocześnie. Ależ naturalnie.

Simon czekał, ciekaw, co teraz nastąpi.

RS

background image

14

– Nie wierzy mi pan? – Starszy mężczyzna wyprostował się z

godnością. – Naprawdę jestem kustoszem. Nazywam się Wentworth

Arbuckle. Pracuję w domu z niebieskimi drzwiami, trzy przecznice stąd.

– Może i tak. – Simon starał się zrozumieć, co oznacza ten

niespodziewany zwrot akcji. Nikt nie wiedział o jego poszukiwaniach.

Utrzymywał je w najgłębszej tajemnicy z tego prostego powodu, że nie

lubił, kiedy go nazywano głupcem. – Proszę mi powiedzieć, dlaczego oddał

pan tę monetę? Jestem pewien, że pańscy pracodawcy tego nie pochwalą.

– Co pan o niej wie? – spytał pan Arbuckle, najwyraźniej nie

przejąwszy się tym, że oskarżono go o kradzież.

Simon przeniósł wzrok z kustosza na Amy, która czekała na

odpowiedź z miną, mówiącą: „Proszę nie kazać nam czekać!". A co tam. Już

pewnie znają odpowiedź. W przeciwnym razie dlaczego mieliby się tu

zjawić?

– Widziałem te monetę na portrecie – powiedział, zwracając się

bezpośrednio do mężczyzny.

To jedno zdanie zmieniło wszystko o sto osiemdziesiąt stopni.

– Na portrecie? Gdzie jest ten obraz? – ożywił się pan Arbuckle; w

jednej chwili zniknęło całe jego opanowanie, a zastąpiło je podniecenie.

– W moim gabinecie – wolno powiedział Simon, czując, jak atmosfera

gęstnieje.

– A pani ma monetę! – wykrzyknął kustosz i klasnął w dłonie tak,

jakby za chwilę miał dokonać jakiegoś niezwykłego odkrycia. – Błagam, by

pozwolił mi pan obejrzeć ten obraz.

Simon przez całą minutę zastanawiał się nad odpowiedzią.

RS

background image

15

– Czemu nie? – Dość łatwo będzie udawać, że dał się porwać

entuzjazmowi tego człowieka. – Jedno spojrzenie na obraz za jedno

spojrzenie na monetę.

– Nie ma sprawy – zgodziła się Amy bez chwili wahania, jakby była

równie niewinna, co ładna.

Simon odwrócił wzrok od jej ożywionej twarzy.

– Tylko powiem pracownikom, że wychodzę.

Nie czekając na odpowiedź, podszedł do mężczyzny stojącego w

drzwiach.

Amy nazwałaby faceta, z którym rozmawiał Simon, bramkarzem,

chociaż nigdy nie widziała, by robił cokolwiek poza wzywaniem taksówek

dla gości zbyt pijanych, by sami mogli wrócić do domu. West rozmawiał z

nim przez całą minutę. To, co mu mówił, sprawiło, że mężczyzna zaczął im

się podejrzliwie przyglądać, kiwając przy tym głową ze zrozumieniem.

Odwód, doszła do wniosku, chowając monetę do kieszeni. Na

wypadek, gdybyśmy się okazali czarnymi charakterami. Spojrzała na

swojego towarzysza, żeby się przekonać, czy nie czuje się dotknięty.

Okazało się, że nic a nic. Uśmiechał się na samą myśl o tym, co wkrótce

zobaczy.

Następnie Simon West zamienił kilka słów z drugim barmanem i dał

im znak. Potem otworzył drzwi na zaplecze i ruszył przodem.

Pomieszczenie nie zrobiło na niej większego wrażenia: zagracony

pokój, pełen szpargałów. I ani śladu portretu. Zdezorientowana Amy

postanowiła pozwolić pójść panu Arbuckle'owi przodem.

West położył dłoń na gałce drzwi w drugim końcu pokoju. Spojrzał na

nich.

– To nie tutaj. Portret z monetą jest w moim gabinecie na górze.

RS

background image

16

– Czy w domu jest jeszcze ktoś? Na przykład pańska żona? – spytała

Amy. To, że była z Topeka, nie znaczyło,że jest naiwna – może trochę zbyt

powolna, kiedy trzeba było się bronić, ale nie naiwna.

–Nie mam żony – odparł West. – Jedną chwileczkę. Sprawdzę, czy jest

tu ktoś z pracowników. – Zniknął za drzwiami i usłyszała, jak wołał:

– Tandy? Roger? Jest tu ktoś?

– Poleruję mosiężne elementy w holu – rozległ się kobiecy głos. –

Roger jest na górze, naprawia cieknącą rurę w toalecie. Jeśli pan czegoś

potrzebuje, to niech pan tu przyjdzie.

Simon skinął głową i przytrzymał drzwi dla Amy i kustosza.

Poprowadził ich szerokim korytarzem, na którego końcu było coś, co Amy

kojarzyło się ze schodami dla służby, na ogół zamykanymi drzwiami

obitymi zielonym suknem. Za nimi znajdował się imponujący hol.

Zobaczyła biało–czarne kafle na podłodze, wielki zegar i kobietę –

przypuszczała, że to Tandy – która czyściła gałkę u drzwi. Powietrze

wypełniała osobliwa mieszanka zapachu pasty i lilii, stojących w pobliżu

wejścia. Rety, pomyślała Amy, jak tu elegancko. Nie przypominało to

kawalerskiego mieszkania.

– Pokażę pannie Stevens i temu oto dżentelmenowi portret.

– Dobrze – powiedziała Tandy. – Proszę zadzwonić, jeśli będzie pan

sobie życzył herbatę.

Simon kiwnął głową i zaprowadził swoich gości na górę.

Amy, wchodząc za Simonem i kustoszem po błyszczących,

drewnianych stopniach, pomachała pokojówce, która skinęła jej głową i

uśmiechnęła się życzliwie. Schody tworzyły literę U na końcu holu,

naprzeciwko drzwi frontowych. Długi podest łączył dwa ciągi stopni. Amy

RS

background image

17

wchodziła bardzo wolno, przyglądając się uważnie obrazom wiszącym na

ścianie.

Zatrzymała się przed jednym.

– To Rembrandt? – zapytała, unosząc wzrok, i zobaczyła, że Simon ją

obserwuje.

– Rembrandt? Bardzo byśmy chcieli, ale nie, moja znawczyni dzieł

sztuki. To falsyfikat. Ze szkoły Rembrandta, z jego czasów, ale nie jego

pędzla.

– Nie jestem znawczynią, ale z całą pewnością to bardzo dobry

falsyfikat – odrzekła Amy, cofając się o krok i uważnie przyglądając się

malowidłu.

– Tak, wiele osób dało się nabrać do lat trzydziestych, kiedy Berenson

i jego koledzy podali w wątpliwość przypisywane autorstwo. Teraz spotyka

się dziesiątki dzieł prawie Starych Mistrzów.

Nawet falsyfikat Rembrandta z XVII wieku musi być sporo wart,

pomyślała Amy. A przynajmniej więcej, niż kiedykolwiek wydałaby na

obraz. Wielka szkoda, że to nie oryginał.

Współczująco pokiwała głową i podążyła za Simonem w górę,

zastanawiając się, kim on właściwie jest.

– A więc ten dom to w połowie okazały miejski dom i w połowie pub

dla miłośników piłki nożnej?

– Tak – dość opryskliwie odparł Simon. – Mój brat był pewien, że to

idealne rozwiązanie wszelkich kłopotów finansowych.

Amy wywnioskowała z jego tonu, że tak nie jest. Usłyszała głos swojej

matki w części mózgu, przeznaczonej do pamiętania nauk na całe życie.

„Niegrzecznie jest pytać o pieniądze". Powstrzymała się więc od dalszych

szczegółowych pytań, chociaż miała na nie ogromną ochotę.

RS

background image

18

Schody w kształcie litery U sprawiły, że zrobiła niemal kółko i kiedy

dotarli na ostatni podest, wyjrzała przez wielkie, łukowato zakończone okno,

żeby się zorientować, gdzie jest. Dom wzniesiono w poprzek ślepej uliczki,

zamykał ją na końcu. Zmierzch sprawił, że można było stwierdzić jedynie,

że to spokojna okolica, bardzo spokojna. Jak mogła przychodzić do EarPs

Place przez rok i nie wiedzieć, że pub zajmuje połowę domu cierpiącego na

rozdwojenie jaźni? Zdumiewające.

Nie mniej zdumiewające od pokoju, do którego przyprowadził ich

Simon. W dwóch ścianach były kolejne łukowate okna i wyobraziła sobie,

że w dzień pokój zalany jest słońcem.

Liczne półki zastawione książkami sprawiały, że bardziej przypominał

bibliotekę niż gabinet. Znajdowały się tu biurko i stół, ich drewniane blaty

były ledwo widoczne spod stosów książek, papierzysk i skoroszytów.

Nowoczesny komputer jeszcze mocniej uwypuklał tradycyjny wystrój tego

pomieszczenia.

Ale chociaż było tu wiele rzeczy przyciągających wzrok, nad

wszystkim dominował obraz.

– To portret z epoki regencji – odezwała się Amy, nie kryjąc zachwytu.

– Zgadza się – przyznał jej rację Simon. – Jerzy III zapadł na chorobę

umysłową i jego syna mianowano regentem. Ten fakt oraz miłość własna

Napoleona sprawiły, że początek dziewiętnastego wieku to dość interesujący

okres.

Amy podeszła bliżej do portretu.

– Regencja to moja ulubiona epoka w dziejach Anglii. Czytałam

książki Jane Austen, oglądałam wystawy, zwiedzałam muzea i znam

przynajmniej sto powieści historycznych.

RS

background image

19

Kochała tamte czasy i bynajmniej nie tylko dlatego, że mężczyźni byli

wtedy tacy fascynujący, jak ten na obrazie. Tak bardzo przypominał Simona

Westa, że przeszło jej przez myśl, czy aby przypadkiem on sam nie pozował

do tego portretu, uważając to za świetny żart.

Wykluczone. Czemu miałby zrobić coś takiego? Poza tym powiedział,

że dziś po raz pierwszy zobaczył monetę. Ten obraz to z pewnością autentyk.

Mężczyzna na portrecie przedstawiony był w swobodnej pozie,

siedział obok biurka, nie za nim. Na blacie stała kolejka, a przy niej leżała

miniatura przedstawiająca jakąś kobietę i moneta. Była najmniejszym

elementem obrazu, ale nie wiedzieć czemu to właśnie ona przykuwała

uwagę. Czy dlatego, że została namalowana ze wszystkimi szczegółami,

łącznie z wgnieceniem?

– Jest wgnieciona – zauważyła Amy. – Tak jak moja. To naprawdę

bardzo osobliwe.

– Teraz pani rozumie, dlaczego byłem taki zdumiony, kiedy pani się z

nią pojawiła. – Simon odwrócił się, by wciągnąć do rozmowy kustosza.

Mężczyzna stał w cieniu w pobliżu kominka, bardziej przypominając posąg

niż żywego człowieka, ale skinął głową do Simona.

– Kto to jest, Simonie? Z pewnością jakiś pański krewny –

powiedziała Amy.

– Mój prapradziad, trzeci hrabia Weston.

Poczuła, jak policzki zapłonęły jej rumieńcem zawstydzenia. A ona

kpiła sobie z jego „akcentu księcia Williama".

– A kiedy ty odziedziczyłeś tytuł? – Starała się, żeby to pytanie

zabrzmiało, jakby było zadane od niechcenia.

– Mój brat jest hrabią, nie ja.

RS

background image

20

A więc to tyle, jeśli chodzi o jej fantazje. Barman czy nie, Simon West

ma brata hrabiego, nie wspominając już o tym, że jest wysokim,

przystojnym blondynem o akcencie, który wywoływał zawrót głowy niczym

kieliszek szampana. Prawdopodobnie umawia się z jakąś supermodelką.

– Czyli jesteś drugim synem? Jak książę Harry? Też masz tytuł,

prawda? Nie książę, hmmmm... – Urwała na chwilę, starając się sobie

przypomnieć. – Lord Simon, zgadza się?

– Nie, mój brat używa również tego tytułu. Ja jestem zwykłym panem

Western – wyjaśnił Simon z tym swoim arystokratycznym akcentem,

kłaniając się lekko.

Obserwował ją, jak starała się nie okazać, że jego status społeczny robi

na niej wrażenie. Dobrze to o niej świadczy. Amerykanka do szpiku kości.

Ale to jeszcze nie znaczy, że nie jest jakąś oszustką. Nadal nie wiedział, jak

ci dwoje zamierzają na nim zarobić, chyba że chcieli zwinąć jakieś srebra z

domu.

Nie żeby były tu jakieś srebra do zwinięcia!

– Twój przodek na portrecie jest bardzo do ciebie podobny, Simonie.

Nie czujesz się dziwnie wiedząc, że od dwustu lat nie żyje?

– Mój brat i ja jesteśmy bliźniakami – wyjaśnił.

Do tej pory nie zadali ani jednego pytania, które byłoby nie na

miejscu. Z wyjątkiem prośby o pokazanie portretu. Znów się rozejrzał za

Wentworthem Arbuckle'em, ale nigdzie go nie zobaczył. Cholera, czyżby to

tak miało się odbyć? Ona go będzie zagadywała, a starszy pan sprawdzi, co

stąd można wynieść. Już chciał się pozbyć ich obojga, kiedy kustosz uniósł

się lekko z fotela z uszakami, stojącego przodem do kominka, i skinął im

głową.

– Masz brata –bliźniaka? – zapytała Amy.

RS

background image

21

– Zgadza się – odpowiedział. – Więc przyzwyczajony jestem do

widoku kogoś, kto wygląda identycznie jak ja. Poza tym założę się, że

widziałaś zdjęcia swojej prababki albo dalekiej krewnej i wszyscy się

dziwili, jak bardzo jesteś do niej podobna. To to samo.

–Jest ogromna różnica między rodzinnym zdjęciem a ogromnym

portretem, na który codziennie się patrzy. – Amy roześmiała się z tego

porównania. – A więc jesteś synem i bratem hrabiego, uczysz, czasami

stoisz za barem, a resztę czasu spędzasz tutaj? Co czytasz? – Wzięła książkę

i spojrzała na tytuł. – „Kompania Wschodnioindyjska"?

Teraz stała się wścibska. Z niewinną minką próbowała się dowiedzieć,

co on robi. Dlaczego? Nie miało to znaczenia dla nikogo poza jego rodziną.

– Och, już wiem – powiedziała, zachowując się tak, jakby właśnie w

tej chwili coś sobie uświadomiła. – Próbujesz dociec, jaki jest związek

między hrabią i tą monetą?

– Co cię to obchodzi? Masz w tym interes?

Amy cofnęła się, jakby wymierzył jej cios pięścią, przed którym

musiała się uchylić.

– Przepraszam. Czy to zbyt osobiste pytanie? Ale po prostu nie wydaje

mi się, żeby to był przypadek, że zjawiłam się tu z monetą przedstawioną na

twoim obrazie. Tobie nie wydaje się to dziwne?

– Wydaje.

– No widzisz, jest coś, w czym się zgadzamy. I jeszcze jedno. Jeśli

chcesz, żebym sobie poszła, to pójdę.

– Chcę obejrzeć monetę – powiedział, wyciągając rękę. – Potem

możesz sobie iść.

– Ależ naturalnie, panie West. – Wymówiła jego nazwisko dokładnie

takim samym tonem, jak to robiła Tandy, kiedy była na niego zła; w jej

RS

background image

22

głosie wyczuwało się napięcie, które sprawiało, że słowo „pan" brzmiało jak

zniewaga. Wyciągnęła monetę z kieszeni, wręczyła mu ją, po czym

odwróciła się do niego plecami.

Podszedł do nich Arbuckle. Simon nie słyszał, jak mężczyzna wstał z

fotela przed kominkiem i zbliżył się do nich; nie słyszał, żeby podłoga

zaskrzypiała jak zwykle.

– Bałam się, że już pan wyszedł – powiedziała Amy z wyraźną ulgą.

Razem z kustoszem przyglądali się obrazowi, nie zwracając najmniejszej

uwagi na Simona.

Moneta była ciepła w dotyku i błyszczała tak samo, jak ta na obrazie.

Simon obracał ją w dłoni. Uznał, że zakończenie rocznych poszukiwań

okazało się dość rozczarowujące. Położył monetę na blacie najbliższego,

pustego stolika, zastanawiając się, czy Amy mu ją sprzeda. Już miał zapytać,

kiedy odezwał się kustosz.

– Jedno mnie intryguje – zwrócił się do Amy, jednak na tyle głośno,

żeby Simon mógł go usłyszeć. – Monety wydobyto dopiero kilkanaście lat

temu. Zastanawiam się... –Odwrócił się do Simona, jego wzrok był równie

przenikliwy, co ton głosu. – Skąd się wzięła na obrazie? Wiem dużo o jej

dziejach w okresie regencji, ale szukałem odpowiedzi na to pytanie dłużej,

niż pan przypuszcza.

Amy pomyślała, że odpowiedź na to pytanie jest oczywista. Ale i tak

powiedziała:

– Czy nie można przyjąć, iż kilka monet zostało w kraju?

– Nie. – Tym razem Simon i kustosz odpowiedzieli jednocześnie.

– Wszystkie monety zapakowano w mennicy i dostarczono na statek –

oświadczył kustosz, bezwiednie potwierdzając to, co Simon jej powiedział

godzinę wcześniej.

RS

background image

23

– Tak. – Gospodarz skinął głową. – I chociaż przekupstwo i korupcja

są niemal tak stare, jak historia ludzkości, nikt nigdy nie wspomniał, że

część z nich skradziono. – Przez długą chwilę przyglądał się obrazowi, a

potem spojrzał na kustosza. – Jeszcze trudniejsze jest wyjaśnienie, jak

moneta, wybita w tysiąc osiemset ósmym roku, znalazła się na portrecie

namalowanym w roku tysiąc osiemset piątym?

RS

background image

24

Rozdział 3

Rzeczywiście. Jakim cudem moneta znalazła się na obrazie, jeśli

wybito ją dopiero trzy lata po jego powstaniu? To dopiero zagadka.

Teraz wszyscy troje gapili się na portret, jak gdyby oczekując

odpowiedzi od przodka Simona. Moneta połyskiwała, jakby próbowała

wyjawić swoją tajemnicę. Trzeci hrabia Weston spoglądał na nich z taką

powagą, że Amy zaczęła się zastanawiać, co takiego wiedział, o czym oni

nie mieli bladego pojęcia.

– Wiem, jak to się stało, panie West – odezwał się kustosz. – Gdybym

mógł zabrać pana tam, gdzie to się wydarzyło, zgodziłby się pan tam ze mną

udać?

Amy skinęła głową, jakby Simon potrzebował podpowiedzi.

– Jasne – odrzekł Simon, ale zbyt szybko. – A skoro już o tym mowa,

może mi pan wyjaśnić, co trzeci hrabia zrobił z obrazem Guardiego, który

kiedyś stanowił własność rodziny?

– Czyim obrazem? – zapytała Amy.

– Nazwisko malarza brzmi Guardi. Tworzył w drugiej połowie

osiemnastego wieku. Drugi hrabia kupił obraz jego pędzla w Wenecji

podczas podróży po Europie. W tamtych czasach robiło się takie rzeczy.

Kupił obraz Guardiego albo Canaletta. Teraz są warte miliony funtów.

–I trzeci hrabia się go pozbył? – Jezu, to prawdziwe nieszczęście. Amy

myślała o tym przez całe trzy sekundy.

– Może go sprzedał – powiedziała, zwracając się do Simona.

– Założę się, że nawet bez dzisiejszych podatków utrzymanie

posiadłości jest kosztowne. Wtedy było tak samo, prawda? Posiadłość

pochłania każdego funta, a i tak ciągle na coś brakuje pieniędzy.

RS

background image

25

– Odpowiedź jest prosta, chociaż niepoparta żadnymi dowodami.

Jedyna wzmianka zachowała się w księdze majordomusa pod datą dziesiąty

kwietnia tysiąc osiemset piątego roku. Zgodnie z rodzinną legendą trzeci

hrabia podarował obraz Guardiego swojej metresie jako prezent pożegnalny.

– Co? Miała już dość biżuterii?

– Nie, hrabia niedawno kupił wspaniałego konia wyścigowego i

zatrudnił tresera Hiszpana, więc chwilowo cierpiał na brak gotówki. Z

zapisu w księdze wiemy jedynie, że dziesiątego kwietnia tysiąc osiemset

piątego roku stwierdzono brak obrazu. – Simon umilkł i pokręcił głową.

– Przepraszam. Zaginiony obraz fascynuje mnie niemal tak samo, jak

moneta.

Powiedział zbyt wiele? Ale co właściwie mogła zrobić z tą

wiadomością? Czy nadal był przekonany, że próbują coś od niego

wyciągnąć?

– Panie West, gdyby zgodził się pan wypowiedzieć życzenie,

trzymając monetę, może udałoby się panu odkryć, co się stało z dziełem

Guardiego – odezwał się kustosz po dłuższym milczeniu.

– Wypowiedzieć życzenie? Przed tym czy po tym, jak pan odpowie na

moje pierwsze pytanie? – Simon West sprawiał wrażenie człowieka, który

znalazł się u granic wytrzymałości.

– Mogę odpowiedzieć na pańskie pytania dotyczące monety –

oświadczył kustosz i skinął głową. – Jeśli odpowiedź na pana pytanie,

dotyczące obrazu, ma zostać udzielona, to udzieli jej sama moneta.

Simon nie krył swojej irytacji.

– To pana dziwi? – zapytał kustosz.

– Nie użyłbym słowa „dziwi". Monety nie mówią.

RS

background image

26

– Nie, ale potrafią dawać znaki. Robią się cieplejsze w dotyku, stają się

bardziej błyszczące. Ta na obrazie jest jaśniejsza od pozostałych

przedmiotów, które ją otaczają.

Wszyscy znów odwrócili się w stronę portretu. Simon skinął głową.

– Zauważyłem to wcześniej. To złudzenie optyczne albo artysta tak to

namalował. – Uniósł ręce, jakby chciał ustrzec się przed jego sugestią. – To

jakaś bzdura. Przepraszam, ale muszę teraz zamknąć pub.

–Bardzo pana proszę – nie poddawał się kustosz.

– Niech pan usiądzie na kanapie i spróbuje. Co panu szkodzi?

Obiecuję, że nie straci pan ani chwilki.

Kustosz wyglądał na zdesperowanego. Może i ma nie po kolei w

głowie, pomyślała Amy, ale było to dla niego naprawdę ważne.

– Och, nie daj się prosić – powiedziała głośno. – Wyluzuj się i spróbuj.

Wypowiedz życzenie, żebyśmy sobie poszli.

– Puściła oko do kustosza, który odpowiedział jej słabym uśmiechem.

Naprawdę nie wyglądał najlepiej. – Simonie.

– Zaczekała, aż na nią spojrzał. – Proszę. Co ci szkodzi?

– Przysunęła się na tyle blisko, by móc mówić szeptem.

– Stracisz nie więcej niż kilka chwil, a sprawisz przyjemność bardzo

zmęczonemu, starszemu panu.

Jak można się oprzeć tym szczerym oczom? Sprawiła, że czuł się jak

niewrażliwy głupiec, a nie trzeźwy realista, jakim był. Dobrze. Wypowie

życzenie. Wypowie życzenie, żeby sobie poszli. Skinął głową i usiadł na

kanapie.

– Doskonale. Dziękuję panu, panie West.

Słowa Arbuckle'a były konwencjonalne, ale to oczywiste, że wyraźnie

mu ulżyło. Dlaczego to dla niego takie ważne?

RS

background image

27

– Jeśli weźmie pan monetę, z największą przyjemnością pomogę panu

wypowiedzieć życzenie. Pani też może się przyłączyć z jakimś życzeniem.

– Już wypowiedziałam. – Amy wzruszyła ramionami. –Uznałam, że

nikomu to nie zaszkodzi. Chociaż nie mogę powiedzieć, że wierzę, iż ma to

jakiekolwiek znaczenie.

– W takim razie lepiej, aby jeszcze raz wypowiedziała je pani. Właśnie

wiara sprawia, że życzenie się spełnia. Może pani tyle razy wypowiadać

życzenie, ile tylko pani zechce. Moneta decyduje, które życzenie jest naj-

szczersze.

– Och, podoba mi się to – powiedział Simon, ale ton jego głosu

świadczył o czymś wprost przeciwnym. – Martwy przedmiot wie, co dla

mnie najlepsze.

– Owszem, panie West, wie.

Kustosz miał minę ojca rozczarowanego synem. Simon poczuł się

skarcony i zadał sobie pytanie, kto tu właściwie decyduje. Albo co. Spojrzał

na monetę.

Amy siedziała na małej kanapie w pobliżu kominka. Simon usiadł

obok dziewczyny, a pan Arbuckle odsunął krzesło od biurka i zajął miejsce

przy małym stoliku w drugim końcu pokoju. Wziął monetę i wyglądał,

jakby też wypowiadał własne życzenie. Potem dał monetę Amy. Simon

przyglądał się, jak ją wzięła do ręki i zacisnęła mocno w palcach.

– Czy mogę wypowiedzieć inne życzenie od poprzedniego?

– Tak, moja droga. Prawdę mówiąc uważam, że nawet powinnaś.

Zamknęła oczy i przyłożyła monetę do piersi. Simonowi serce zabiło

mocniej. Chciałby mieć chociaż połowę jej wiary i pokaźną dawkę jej

ufności. Skinąwszy głową, otworzyła oczy, potem znów je zamknęła i

RS

background image

28

dodała cicho „proszę". Uśmiechnął się ciekaw, czy moneta obdarzona jest

instynktem macierzyńskim.

Niepokój dziewczyny przemienił się w zdumienie. Rozprostowała

dłoń. Moneta połyskiwała złociście. Amy się roześmiała.

– Czy to znaczy, że wypowiedziałam właściwe życzenie? Simon nie

dał się zwieść. Można to było wytłumaczyć

jakimś szalbierstwem.

Kustosz nie mógł się oprzeć Amy i wziął od niej monetę. Natychmiast

stała się matowa. Zwrócił się do Simona, który pozwolił, by tamten położył

mu ją na dłoni. Nie zacisnął na niej palców, żeby mogli obserwować

monetę, kiedy będzie wypowiadał swoje „życzenie".

– Wiesz, że to nie ma sensu, prawda?

– Simonie, zgódź się, zaryzykuj – poprosiła Amy. – Co zaszkodzi

spróbować, uwierzyć chociażby przez minutę, że twoje marzenia mogą się

spełnić?

Jeśli to marzenie miało dotyczyć jej, to skłonny był spróbować.

Pomyślał, żeby zażyczyć sobie czegoś takiego, ale doszedł do wniosku, że to

zbyt wyrachowane. Zastanowił się, czy nie życzyć sobie, żeby cała ta ab-

surdalna historia się skończyła, ale potem przypomniał sobie o obrazie

Guardiego. Zawsze chciał wiedzieć, co się z nim stało. Warto wypowiedzieć

takie życzenie. Jeśli chodzi o wiarę, to jeśli Amy Stevens nie jest

współautorką tego głupiego psikusa, to miała dość wiary za nich oboje.

Chciałby mieć chociaż połowę jej wiary. A może to pewność? Krzyknął

„Och!" i wypuścił monetę, która upadła na dywan.

Wszyscy troje patrzyli na monetę, która chociaż rozgrzana do białości,

nie wypaliła śladu w tkaninie. Arbuckle, nie odrywając od niej wzroku,

powiedział:

RS

background image

29

– Oba życzenia bardzo sugestywne.

Kiedy moneta przestała świecić, podszedł i podniósł ją, po czym

ponownie położył na małym stoliku obok kanapy.

– Co teraz? – Simon był ciekaw. – Ile minie czasu, zanim spełni się

moje życzenie? – Patrzył to na mężczyznę, to na dziewczynę. – Nie wie pan,

prawda? – Skrzywił się, widząc, jak kustosz smutno kręci głową.

– Wie pan, czy w ogóle się spełnią? – spytała Amy.

– O, tak, z całą pewnością. Jeśli państwo wierzą, że to możliwe, i są

gotowi zrobić to, co pociąga za sobą spełnienie życzenia.

– Czy to coś niezgodnego z prawem?

Amy zadała to pytanie takim tonem, jakby element nielegalności

unieważniał całe przedsięwzięcie. Jeśli nie była szczera jak złoto, powinna

zrobić karierę na scenie.

– Nie trzeba będzie robić niczego niezgodnego z prawem, panienko –

zapewnił ją kustosz. – Panie West, zaproponowałem pomoc w ustaleniu,

jakim cudem moneta znalazła się na obrazie z tysiąc osiemset piątego roku.

– Powiedział pan, że zabierze mnie pan tam, gdzie to się wydarzyło.

– Mogę tam pana wysłać, ale nie mogę pana zabrać.

– W porządku. Czy Amy może mi towarzyszyć? – spytał kustosza i

patrzył, jaka będzie jej reakcja.

Obydwoje odezwali się jednocześnie. Amy zawołała: „Och, proszę!", a

kustosz odrzekł: „Tak".

– To stanowiło część mojego życzenia. Że udam się tam z Simonem.

– W takim razie nie powinno pani dziwić, że tak się stanie. Moneta

was połączyła.

– Czy to magia? – zastanawiała się na głos Amy.

– Przeznaczenie czy szansa? – dodał Simon.

RS

background image

30

– Jedno, dwa z nich albo wszystko naraz, panie West i panno Amy.

Wiedzcie, że są takie rzeczy, które muszą się wydarzyć. Wybory, jakich

dokonuje człowiek, określają, kiedy to nastąpi.

– Dla mnie to brzmi jak przeznaczenie – oświadczyła Amy, z

dezaprobatą marszcząc czoło.

– Wcale nie. Jest nieskończona liczba dróg prowadzących do celu. Co

jest w tym z przeznaczenia? – Nie chciał dać im czasu na sprzeciw. – Ty,

panno Amy, nie jesteś pierwszą osobą, której opowiedziałem dzieje monety

i wyjawiłem, że spełnia życzenia. Ale pani pierwsza słuchała tego sercem.

Pan, panie West, zna historię monety równie dobrze, jak ja. Pańską głowę

wypełnia tyle detali, że jeszcze musi je pan sobie poukładać w logiczną

całość. W chwili, kiedy was ujrzałem przy tamtym stoliku, wiedziałem, że to

wy dwoje stanowicie klucz do mojej zagadki. Myślałem, że rolą panny Amy

było doprowadzenie do naszego spotkania, panie West. Myliłem się. Moneta

zetknęła was dwoje, żebyście dokończyli dzieło, które rozpocząłem.

Wiara Arbuckle'a w cudowne właściwości monety jest zaraźliwa,

pomyślał Simon. Amy kiwała głową, chłonąc każde słowo, a on sam też –

niech Bóg ma go w opiece – niemal zaczął dostrzegać w tym sens.

Wyciągnął rękę do Amy i zaczął się podnosić, kiedy kustosz

powiedział:

– Och, proszę pozostać na miejscu. Będzie panu wygodnie rozpocząć

podróż, siedząc na kanapie. Korzystając z tej monety, wysyłam was do roku

tysiąc osiemset piątego.

– Wziął ją ze stolika i podał Amy. – Kiedy da pani monetę hrabiemu,

wrócicie do obecnych czasów.

RS

background image

31

Podróż w czasie? Czy miał na myśli podróż w przeszłość? Sprawił, że

zabrzmiało to równie zwyczajnie, jak zatrzymanie taksówki w słoneczny

dzień.

– Chce pan powiedzieć, że człowiek może przenosić się w czasie? –

spytała Amy z takim sceptycyzmem, jaki Simon wykazywał od samego

początku.

– Może pani w to wierzyć, jeśli pani chce. Podróż w czasie z całą

pewnością znajduje się w zasięgu możliwości monety, chociaż

niekoniecznie człowieka.

– Och, na litość boską, to śmieszne.

– Proszę zaczekać chwilkę i posłuchać, Simonie, może to realne –

powiedziała Amy.

– Musimy wierzyć w moc monety. No dobrze. „Powrót do

przyszłości" to jeden z moich ulubionych filmów. – Simon wyładował swoją

irytację na kustoszu. – Czy miał pan coś z tym wspólnego? – Wstał i oddalił

się od nich na wypadek, gdyby to szaleństwo okazało się zaraźliwe.

– Posłuchaj mnie, Simonie. – Amy stanęła pomiędzy nimi. – Zgodnie z

ogólną teorią względności Einsteina, żadne prawa fizyki nie wykluczają

możliwości podróży w czasie.

– Czy właśnie to pani tu studiowała? Fizykę?

– Dobry Boże, nie! Ledwo zaliczyłam wymagane przedmioty ścisłe na

college'u. Nie jestem pewna, gdzie to usłyszałam. Może gdzieś o tym

przeczytałam.

– Czy program zajęć w college'u obejmuje ogólną teorię Einsteina? –

Wiedział, że zastanawiała się, czy może skłamać, świadczyła o tym jej mina

pełna poczucia winy. Potem jednak wzruszyła ramionami i wyraz jej twarzy

uległ zmianie.

RS

background image

32

– No dobrze, bardzo niechętnie się do tego przyznaję, ale właśnie sobie

przypomniałam, gdzie o tym słyszałam. Jeśli mam być całkowicie szczera,

cytowałam słowa bohatera serialu telewizyjnego „Gwiezdne Wrota:

Atlantyda".

– Amy umilkła.

Już miał rzucić jakąś kąśliwą uwagę, kiedy uświadomił sobie, że

dziewczyna była przynajmniej szczera. Kto poza wyjątkowo uczciwą osobą

przyzna się, że swoją wiedzę naukową czerpie z filmów telewizyjnych?

– Wiem, że trudno w to uwierzyć, panie West – rozległy się w nagłej

ciszy słowa kustosza.

– Owszem. – Simon skrzyżował ramiona. – Proszę mi odpowiedzieć

na jedno pytanie: jeśli moneta zdolna jest umożliwić podróż w czasie, to

dlaczego nie wysłał jej pan z powrotem?

– Myśli pan, że nie próbowałem? – spytał Arbuckle.

– Przynajmniej setki razy i do kilkunastu różnych miejsc.

Trudno było mu nie uwierzyć. Mówił z taką szczerością.

– Ale teraz zrozumiałem. Kluczem jest ten portret i fakt, że moneta

znalazła się w tym pokoju. Zabierze pan tę monetę do domu swoich

przodków, do Westmoreland, w roku tysiąc osiemset piątym.

– Westmoreland? Słyszałam o Westmoreland – powiedziała Amy. –

Czy to tam wszystko się zaczęło?

Simon tylko pokręcił głową. Cóż za misterny spisek. W jakim celu?

Nadal nie miał zielonego pojęcia.

– Panie Arbuckle – zaczęła łagodnie Amy. – Dlaczego jest pan taki

pewny, że to właśnie Simon ma zabrać monetę, i że to w roku tysiąc

osiemset piątym zyskała ona swoje magiczne właściwości? Co się zdarzy

potem?

RS

background image

33

– Nie ma powodów do niepokoju. Jego jedynym obowiązkiem jest

upewnienie się, że hrabia otrzyma monetę.

– Jeśli zostawimy ją tam, to jak wrócimy tutaj?

Jej pytanie było tak trafne, że Simon pomyślał, iż dziewczyna w

równym stopniu co on padła ofiarą tego szaleńca.

– Możemy wrócić, ponieważ moneta gwarantuje podróż powrotną po

wykonaniu zadania – powiedział. – Wymyśliłem to sobie na poczekaniu, ale

założę się, że mam rację, prawda?

Kustosz pokręcił głową.

– Wcale nie jestem tego taki pewien, panie West. Naszym celem jest

sprawienie, żeby moneta wróciła do swoich czasów. Człowiek, los i

szczęście dokonają reszty.

– To pozostawia zbyt wiele miejsca na łut szczęścia – powiedziała

Amy. – Pańska wiara w tę monetę jest niezachwiana.

To pozostawiało tak wiele miejsca na łut szczęścia, że Simon

postanowił blefować.

– Usiądźmy i zróbmy to, dobrze, Arbuckle? Czy mamy zamknąć oczy?

Kiedy kustosz skinął głową, Amy sięgnęła po monetę leżącą na stoliku

i wsunęła ją do kieszeni dżinsów. Usiadła i ujęła Simona za rękę. Jeśli

chciała w ten sposób odwrócić jego uwagę, to jej się udało. Jej dłoń była

miękka, palce długie i szczupłe. Ta słodka rączka wzbudziła w nim uczucia

więcej niż opiekuńcze.

– Bardzo dobrze, panie West. Dziękuję wam obojgu. Macie rację.

Najlepiej udać się tam w środku nocy, kiedy mniej ludzi będzie świadkami

waszego przybycia. – Odczekał chwilę. Simon skinął głową. – Bardzo mi

przykro, panienko – zwrócił się kustosz do Amy. – Nie możecie się trzymać

RS

background image

34

za ręce ani siedzieć zbyt blisko siebie. Będziecie w tym samym miejscu i

czasie, ale nie razem.

Simon przesunął się trochę w lewo.

– Jedyne, co musicie zrobić, to zamknąć oczy i wyobrazić sobie, dokąd

chcielibyście się udać.

– Westmoreland, rok, w którym namalowano portret. Z Amy w

pobliżu – powiedział Simon. Ogarnęło go znużenie, zanim zdołał zapytać,

czym go uśpiono. Głowa opadła mu na oparcie kanapy. Po chwili mocno

spał.

RS

background image

35

Rozdział 4

Nie, milady, pani nowa dama do towarzystwa jeszcze nie przyjechała.

Czyjś głos obudził Amy z głębokiego snu, wypełnionego majakami, z

których nie wszystkie były przyjemne. Niewyraźne wspomnienia zachwytu,

żalu, radości i smutku uleciały, pozostawiając ją wyczerpaną i niespokojną.

Zmusiła się do otwarcia oczu. Z pewnością łatwiej będzie stawić czoło

rzeczywistości.

I równie szybko ponownie zacisnęła powieki. Kanapa, Simon, kustosz

i gabinet zniknęli. Dobry Boże, gdzie ona jest? Gdzie Simon?

– Bardzo mi przykro, lady Anne – znów przemówiła ta sama kobieta. –

Wiem, że pani Braintree wyśle kogoś możliwie jak najszybciej. Ale przez

kilka ostatnich dni padały obfite deszcze. Niewątpliwie powozy jeżdżą

wolniej niż zwykle.

Powozy? Niepokój Amy przemienił się w podniecenie. Zapomniała o

strachu.

– Szukasz usprawiedliwień, Martho – rozległ się młody, kobiecy głos.

– To nie ubiegły wiek. Mamy rok tysiąc osiemset piąty i stan dróg znacznie

się poprawił.

Tysiąc osiemset piąty? Albo rzeczywiście odbyła podróż w czasie,

albo brała udział w bardzo misternej inscenizacji. Lecz kustosz nie wyglądał

na uczestnika reality show. I czy nie musiałaby najpierw podpisać jakiejś

zgody? Poza tym „Historia romansem pisana" to był prawdziwy hit. Mało

prawdopodobne, by ktoś ponownie wykorzystał ten pomysł.

Amy najpierw otworzyła jedno oko, a potem drugie. Znajdowała się w

jakimś małym pokoiku, leżała na wąskim łóżku stojącym pod oknem. Niebo

było szare jak o świcie albo podczas brzydkiej pogody. Poza tym w pokoju

RS

background image

36

znajdowały się trzy ogromne skrzynie i otwarty kufer. Ze ścian sterczały

kołki, ale nic na nich nie wisiało. Czy w taki sposób ludzie w epoce regencji

przechowywali ubrania? Wiedziała, że wtedy jeszcze nie znano wieszaków.

A uważała, że tak dużo wie. Jeśli pierwsza rzecz, którą zobaczyła, tak ją

speszyła, ta podróż w czasie będzie obfitowała w pułapki.

– Hrabia wrócił do domu wczoraj wieczorem, milady.

– Weston jest tutaj? Nie w Londynie?

– Ma pozować do portretu, który jest już prawie gotów. Weston?

Portret? Rety.

Jej wątpliwości zniknęły.

Amy Stevens z Topeka w stanie Kansas była w dziewięt-

nastowiecznym pokoju, w dziewiętnastowiecznym domu, a w sąsiednim

pomieszczeniu rozmawiały dwie dziewiętnastowieczne kobiety. Gdzie jest

Simon? Czy przyjechał razem z hrabią?

W pierwszym odruchu Amy miała ochotę wyskoczyć z łóżka, ujawnić

swoją obecność, a potem jak najszybciej odszukać Simona. I w rezultacie

niewątpliwie trafi do najbliższego zakładu dla obłąkanych.

„Siedź cicho, rozejrzyj się, zorientuj co i jak". Musiała to sobie

powtórzyć cztery razy, zanim była zdolna do jakiegoś działania. Ile minie

czasu, aż ktoś ją tutaj znajdzie? Gdziekolwiek jest. Zmusiła się do otwarcia

oczu. Leżenie z zamkniętymi oczami przypominało chowanie głowy w

piasek.

– Nie dość, że muszę się oswoić z pomysłem pani Braintree co do

nowej damy do towarzystwa, to teraz jeszcze Weston będzie zrzędził, że

musi pozować do portretu.

Dystyngowany głos był raczej opryskliwy niż rozdrażniony.

RS

background image

37

– Gdzie moja nowa dama do towarzystwa? Przygotowano dla niej

łóżko w gotowalni. Czyż nie miała przyjechać wczoraj?

– Owszem, milady, ale drogi... Sama panienka wie. Po deszczu...

Rozumie panienka. Być może...

– Weston wrócił do domu – przerwała jej druga kobieta. – Czyli drogi

są przejezdne.

Amy usiadła w łóżku. Mogła się założyć, że znajduje się w gotowalni.

Czy to ona jest ową damą do towarzystwa, o której rozmawiają kobiety?

Postanowiła wstać i na paluszkach podejść do drzwi.

Odrzuciła cienki koc i kichnęła. Potem jeszcze raz. Przez sen czuła

zapach bzu, taki sam jak ten, który wypełniał całe pomieszczenie. Za słodki

i zbyt intensywny.

Do pokoju wpadła jakaś dziewczyna. Była niezwykle ożywiona. Miała

na sobie ciemną sukienkę i biały fartuszek.

A niech to, pomyślała Amy. Nie ma to, jak znaleźć się w samym

środku jakiejś historii, nie mając pojęcia, co się dzieje. Była

zdezorientowana i wystraszona. Na szczęście strach jej nie pozbawił

rozsądku. Jeszcze nie. Lecz mało brakowało.

– Dzięki Bogu, że panienka przyjechała. Pani Braintree zapewniała, że

dotrze panienka tu dziś rano. Ale kiedy kładłam się spać, a panienki wciąż

nie było, zwątpiłam.

Amy skinęła głową.

– Musiała panienka bardzo późno przyjechać. Nocny stróż powinien

był poinformować pana Steppa, a nie kazać panience udać się na spoczynek.

Proszę wybaczyć, ale czy mogłaby panienka ubrać się jak najszybciej? Lady

Anne jest cała roztrzęsiona. Już się nie może doczekać przyjazdu panienki.

RS

background image

38

Amy znów skinęła głową, starając się zapamiętać przynajmniej imiona

i nazwiska. Pan Stepp najwidoczniej jest major–domusem. Lady Anne to

kobieta, która ją zatrudniła.

– Bardzo proszę wstać, panienko. Pomogę panience zasznurować

gorset i włożyć suknię.

Amy wstała, okazało się, że miała pogniecioną całą halkę.

Przynajmniej była to halka, a nie dżinsy i bawełniana koszulka, które nosiła

w dwudziestym pierwszym wieku.

– Nazywam się Amy Stevens. Najmocniej przepraszam, a kim ty

jesteś? – Czy to nie dziwne pytanie, skierowane do kogoś, kto nam pomaga

włożyć strój z epoki regencji?

– Jestem Martha. Martha Stepp. Nie przedstawiłam się? Najmocniej

przepraszam, panno Stevens.

– Jesteś spokrewniona z panem Steppem, którego wspomniałaś?

– Tak, panno Amy, to mój ojciec – wyjaśniła pokojówka, pomagając

Amy włożyć gorset.

Wcale nie był tak niewygodny, jak się tego obawiała Amy. Naturalnie

Martha nie sznurowała go zbyt mocno. Czy dlatego, że cieniutkie talie nie

mają znaczenia, gdy się nosi suknie w stylu empire, tak teraz modnym?

Kiedy Martha uporała się z gorsetem, Amy przypomniała sobie, że monetę

miała w kieszeni dżinsów. Gdzie jest teraz?

– A pani Stepp, gospodyni, jest moją matką.

Słuchaj uważnie, nakazała sobie Amy. Na razie nie przejmuj się

monetą, tylko tym, żeby cię stąd nie wyrzucili. Czy nie zdradzi jej akcent?

Starała się mówić jak Angielka, ale nawet po roku pobytu niezbyt dobrze jej

to wychodziło.

– Hrabia i hrabina Weston zatrudniają Steppów od ponad stu lat.

RS

background image

39

– Jestem pod wrażeniem. Nieczęsto słyszy się o takiej lojalności. Tam,

skąd przyjechałam, nigdy nie spotykamy się z czymś takim.

– Cóż, to zrozumiałe. Panna Amy jest zatrudniana na sezon lub dwa. Z

chwilą, kiedy milady się zaręczy, panna Amy musi się przenieść do

kolejnego domu, gdzie potrzebują kogoś takiego, jak ona.

Czyli kogo dokładnie? – była ciekawa Amy. Ale nim zdołała zapytać,

pokojówka znów przemówiła.

– Najmocniej przepraszam, ale czy panna Amy urodziła się w Szkocji?

Czy też w Walii? Akcent panny Amy jest...

– Urwała i Amy czekała na przymiotnik. –... Trochę inny od naszego.

Jak zdoła to wytłumaczyć? Zamknęła oczy, prosząc o natchnienie.

– Spędziłam dzieciństwo na Orkadach, ale od pięciu lat przebywam w

środkowej Anglii. – Rety, jej wyobraźnia musi pracować na pełnych

obrotach.

– Och, na Orkadach.

Martha powiedziała to takim tonem, jakby chodziło o biegun

północny. Amy była prawie pewna, że Orkady leżą w Szkocji.

– Musi panna Amy bardzo tęsknić za rodziną.

– Jestem sierotą.

– Och. – Martha Stepp najwyraźniej nie mogła się zdecydować, czy to

dobrze, czy też źle.

– Już nie mogę się doczekać, kiedy poznam lady Anne

– powiedziała Amy. Niewątpliwie lepiej skierować rozmowę na inny

temat, jak najdalszy od kwestii jej pochodzenia.

– To urocza młoda dama – zapewniła Martha, a potem nachyliła się

niżej, by szepnąć: – Chociaż odkąd wyjechała jej guwernantka, a bratu tak

RS

background image

40

dużo czasu zajęło skontaktowanie się z panią Braintree w kwestii damy do

towarzystwa, często dokucza jej migrena.

Amy dziesiątki razy zetknęła się ze słowem „migrena" i zawsze się

zastanawiała, co dokładnie oznaczało. Teraz się dowie. Kiedy przypomniała

sobie przeczytane romanse, poczuła się nieco pewniej. Najwyraźniej czekali

na kogoś, kto pomoże młodej panience przygotować się do debiutu

towarzyskiego. Dzięki lekturom powieści dobrze się orientowała, co

należało do obowiązków damy do towarzystwa. Chociaż zawsze sobie

wyobrażała, że funkcję tę pełnią raczej starsze kobiety. Biorąc za podstawę

fabułę jednego z opowiadań, wybiegła myślą w przód. „Moja ostatnia

podopieczna w Leicestershire postanowiła poślubić swego ukochanego z

dzieciństwa, więc nie byłam jej potrzebna, by ją przygotować do debiutu

towarzyskiego. Kiedy pani Braintree się ze mną skontaktowała, bardzo się

ucieszyłam, że tak szybko znalazłam nowe miejsce, chociaż wiązało się to z

koniecznością wyjazdu do Sussex. "

– Naprawdę, panno Stevens, to był prawdziwy cud.

Tak, niewątpliwie. Ale co zrobi, kiedy przyjedzie prawdziwa dama do

towarzystwa? Tak jak Scarlett O'Hara, Amy postanowiła, że nie będzie się

martwiła na zapas.

– Jeśli pani Braintree udała się aż do Yorku, by skontaktować się z

panną Amy, to musi bardzo wysoko sobie cenić pannę Amy.

Przyglądając się, jak Martha grzebie w małej torbie w nogach łóżka,

Amy zapisała sobie w myślach: W epoce regencji nie ma telefonów.

„Skontaktować się" znaczy w tysiąc osiemset piątym roku coś zupełnie

innego.

Martha wyciągnęła śliczną, liliową suknię, bardzo pomiętą, a potem

jeszcze jedną, nawet ładniejszą, jasnozieloną, na której zagniecenia nie były

RS

background image

41

tak bardzo widoczne. Ale nigdzie nie było ani śladu czarodziejskiej monety.

Może leżała na dnie torby.

– Panna Amy musiała być bardzo zmęczona, skoro nie roztrzepała

sukni. Jeśli teraz włoży tę liliową, uprasuję zieloną, żeby była gotowa do

włożenia do kolacji.

– Dziękuję. – Zagryzła usta, żeby powstrzymać się od zadania

dziesiątek pytań.

– Nie musi mi panna Amy dziękować. Nie jestem jeszcze gospodynią,

chociaż mam nadzieję, że kiedyś nią zostanę. Zaprowadzę pannę Amy do

lady Anne, a potem sprawdzę, czemu spóźniają się z czekoladą. – Mówiąc

to, wzięła pogniecioną suknię.

– Moja fryzura! – wykrzyknęła Amy, unosząc rękę do włosów, które –

o czym doskonale wiedziała – musiały być w tragicznym stanie.

– Kok na karku całkiem dobrze się trzyma. Później pomogę pannie

Amy się uczesać.

Kolejne czary–mary, pomyślała Amy z ogromną ulgą. Podążyła za

pokojówką do sypialni. Gdzie jest moneta? Gdzie Simon? Jej

zdenerwowanie musiało być widoczne, bo pokojówka poklepała ją po

ramieniu i powiedziała:

– Niech się panna Amy nie martwi. Lady Anne też się denerwuje.

Nawet nie zauważy akcentu panny Amy.

Okazało się, że czekająca na nie dama jest bardzo młodziutka, ma

może dwanaście albo trzynaście lat. Była drobniutka, a jej twarz okalały

jasne, krótkie i rozwichrzone włosy. Miała na sobie białą sukienkę, zbyt

białą jak dla kogoś o tak jasnej karnacji. Wyglądała w niej na bladą i

chorowitą. Dłonie dziewczyny zdradzały jej niepokój, a w najlepszym razie

RS

background image

42

onieśmielenie. Wykręcała nerwowo palce w sposób, którego

pozazdrościłaby jej sama lady Makbet.

Amy musiała zepchnąć panikę do głębokiego, ciemnego zakątka

mózgu, kiedy sobie uzmysłowiła, że w epoce regencji nie podawano sobie

rąk na powitanie. Będzie musiała dygnąć. Gdzie był podręcznik dobrych

manier z epoki regencji?

Uznała, że głęboki, niski ukłon będzie niestosowny. W ciągu

ostatniego roku zdążyła się przekonać, że arystokracja to zupełnie co innego

niż członkowie rodziny królewskiej. Zdecydowała się na zwykły ukłon, taki,

jakie widziała na filmach opartych na powieściach Jane Austen – trochę

więcej niż zwykłe dygnięcie.

Podczas następnych dwudziestu minut panowało skrępowanie podobne

do tego, jakiego można się spodziewać, kiedy po raz pierwszy spotka się

dwoje nieznajomych, z których jedno jest ledwo zainteresowane bliższym

poznaniem przedstawionej osoby, a drugie stara się wywrzeć dobre

wrażenie. Jeśli lady Anne była „całkiem miła", Amy nie chciałaby znaleźć

się w jej pobliżu, kiedy dziewczyna miała zły humor.

Po kilku pytaniach Amy, na które lady Anne odpowiedziała

zdawkowymi „tak" i „nie", dziewczynka–kobieta uniosła głowę, marszcząc

czoło.

–Skąd jesteś?

Martha szczegółowo wyjaśniła, gdzie są Orkady, że panna Stevens nie

ma rodziny, i zakończyła przypomnieniem, że pani Braintree uznała za

nadzwyczaj szczęśliwy zbieg okoliczności to, że panna Stevens była akurat

do dyspozycji.

– Dziękuję, Martho – powiedziała lady Anne lodowatym tonem. –

Zajmij się swoimi obowiązkami i sprawdź, co się dzieje z naszą czekoladą.

RS

background image

43

Martha nie obraziła się na swoją panienkę za to, że ta potraktowała ją

tak niegrzecznie, i wyszła. Amy poczuła się porzucona przez swoją jedyną

sojuszniczkę.

– Martha od niedawna jest moją pokojówką i właściwie już zdążyłam

stracić nadzieję, że zdoła się czegoś nauczyć. Wydaje się zbyt rozpieszczona

przez rodziców.

Wypowiedziawszy swoją opinię takim tonem, jakby ogłaszała wyrok

niweczący ambicje Marthy, lady Anne odsunęła się nieco od Amy.

– A więc nie masz koneksji ani majątku?

Cóż za bezczelna smarkula! Przypomniawszy sobie arogancję Simona,

Amy zadała sobie pytanie, czy wszyscy członkowie rodu Westów tak się

zachowują podczas pierwszego spotkania. Schowawszy do kieszeni dumę,

dygnęła, bo uznała, że tak należy.

– Jestem pewna, że moje pochodzenie rozczarowało panienkę, milady.

Ale pragnę przypomnieć, że zawsze pozostaję w cieniu. Jestem jak dobra

wróżka z baśni madame d'Aulnoy, która jedynie pragnie pomóc. – Amy

nawet nie podejrzewała, że potrafi tak świetnie się podlizywać. Co będzie

musiał znosić Simon?

– Bardzo młoda dobra wróżka. Mam nadzieję, że wzięłaś ze sobą

czarodziejską różdżkę. – Lady Anne uśmiechnęła się lekko.

Gdybym ją miała, przemieniłabym cię w kwiaciarkę. To pomyślawszy,

uświadomiła sobie, że ta dziewuszka próbuje sprawić, by ona, Amy, poczuła

się niekompetentna. Amy miała dość zajęć z psychologii, żeby wiedzieć, iż

wyniosłość lady A wynika z jej kompleksu niższości.

– Nie potrzebuję różdżki, milady, bo nie jest panienka przypadkiem

beznadziejnym.

RS

background image

44

Podczas gdy jaśnie panienka próbowała rozstrzygnąć, czy to

komplement, czy zniewaga, Amy ciągnęła:

– Czy wolno mi zapytać, czego z największą niecierpliwością oczekuje

panienka po swoim debiucie? – W myślach przejrzała całą listę możliwości,

zupełnie pomijając tę, która sprawiła, że oczy lady Anne się zaświeciły.

– Och, naturalnie muzyki – powiedziała bez chwili wahania. –

Rozumiem, że pani Braintree wspominała o moich zainteresowaniach i

życzeniach.

– Owszem – przytaknęła Amy. Czy kiedyś czytała jakąś powieść,

której bohaterki kochały muzykę? Nie mogła sobie żadnej przypomnieć. –

Zastanawiałam się, jak znaleźć czas na pozostałe rzeczy. Te, które musi

panienka poznać, by się pokazać od jak najlepszej strony.

– Och, masz na myśli stroje, pończochy, kapelusze i całą resztę. –

Lekceważąco machnęła ręką. – Zostawiam to tobie. Mnie bardziej

interesuje, jaki fortepian jest w naszym domu w mieście, czy Weston

zarezerwował lożę w operze i czy udało mu się przekazać moje życzenia w

kwestii przedstawień muzycznych.

Zaczęły rozmawiać, a raczej Amy pozwoliła mówić łady Anne.

Okazało się, że młoda dama ma wiele do powiedzenia na temat muzyki.

Amy potraktowała to jak intensywny kurs i żałowała, że nie może robić

notatek.

Wróciła Martha z czekoladą; podała jedną filiżankę napoju lady Anne,

a drugą – Amy.

– Panno Stevens – odezwała się lady Anne, nim Amy zdążyła wypić

chociaż jeden łyk czekolady – proszę odszukać hrabiego i zapytać, czy

załatwił sprawy, których listę dostał ode mnie? – Spojrzała na Marthę.

– Zdaje mi się, że hrabia jest w oranżerii – powiedziała pokojówka.

RS

background image

45

– Dobrze. Skoro tam idziesz, proszę, znajdź partytury, które

zostawiłam na pulpicie, i przynieś je tu.

– Tak, milady. – Amy wstała.

– Och, wypij najpierw czekoladę – rzuciła lady Anne ze

zniecierpliwieniem, więc Amy znów usiadła. – Nie jestem aż taką egoistką.

Ciekawe, pomyślała Amy. Zawsze sądziła, że samokrytycyzm to cecha

ludzi współczesnych.

– Powiedz mi, dlaczego tak bardzo lubisz sezon towarzyski.

Amy poczuła się tak, jakby dostała znak, by rozpocząć swój monolog.

Skrzyżowała palce, mając nadzieję, że nie popełni żadnego

kompromitującego błędu. Żałowała, że tak niewiele zapamiętała z tego, co

czytała. Czuła się tu bardzo nieswojo.

Wypiła łyk czekolady i aż jej się zakręciło w głowie od cudownego

smaku napoju. Był znacznie lepszy od tego, który przyrządzała w domu. I

nie zawierał kofeiny. Dodało jej to pewności siebie. Zaczyna się, pomyślała.

RS

background image

46

Rozdział 5

Sezon towarzyski to nowe atrakcje, nowe znajomości, nowe

możliwości, milady. I nowe stroje – dodała konspiracyjnym szeptem.

– Spodziewam się. Chociaż prawdę mówiąc wcale nie jest to tak do

końca nowe. Co roku jest podobnie. Zmienia się moda, reszta pozostaje taka

sama.

Lady Anne wypiła jeszcze trochę czekolady i lekko otarła usta

serwetką. W tym czasie Amy zastanawiała się, czy będzie musiała szukać

nowej posady, jeszcze zanim zyska okazję rozejrzenia się za monetą.

– Powiedz mi, dlaczego tak lubisz być „dobrą wróżką", jak się

wyraziłaś.

– Ponieważ, lady Anne, to, czego uczę, jest bardzo łatwe i wcale nie

wymaga czarodziejskiej różdżki.

Dobra obrona, pomyślała Amy. Wypiła jeszcze jeden łyk czekolady.

Był równie dobry, jak tamten pierwszy. Pyszności. A więc czego takiego

uczy? Miała nadzieję, że jej milczenie wyglądało raczej na coś, co ma

wzmóc zainteresowanie, a nie świadczy o desperacji. Strach tak ją

rozpraszał, że starała się o nim zapomnieć. Właściwie sukces zależał tylko

od niej. Nikt nigdy się nie domyśli, kim naprawdę jest ani skąd pochodzi.

I tak powinna brzmieć jej odpowiedź. Chodzi o kontrolę nad sytuacją.

– Sezon towarzyski i to, czy odniesie panienka sukces, zależy

wyłącznie od jaśnie panienki. To najważniejsza rzecz, której chcę panienkę

nauczyć.

RS

background image

47

– Zależy ode mnie. – Anne opadła na oparcie, wyraźnie rozczarowana.

– Nonsens. Mieszkam w domu mojego brata, spotykam ludzi należących do

tej samej warstwy społecznej, co ja. Mężczyźni będą się do mnie zalecali,

jeśli mój brat im na to pozwoli, zostaniemy w mieście tak długo, jak długo

będzie trwała sesja parlamentu albo póki pozwoli pogoda. Nic nie zależy

ode mnie.

Odpowiedź lady Anne tylko utwierdziła Amy w przekonaniu, że miała

rację. To było dokładnie tak samo, jak z jej rocznym pobytem za granicą.

– Bez względu na ograniczenia można dokonywać wyborów i cieszyć

się sezonem towarzyskim na własnych warunkach. Owszem, są zaproszenia,

które trzeba przyjąć. Jestem pewna, że brat panienki będzie na to nalegał i

prawdę mówiąc, ja też. Ale może je panienka zrównoważyć muzyką, na

której tak panience zależy. Znajdzie panienka przyjaciół o podobnych

upodobaniach i to, co teraz wydaje się czymś przytłaczającym, okaże się

wielce przyjemne.

– Sprawiasz, że zaczyna to wszystko wyglądać niemal znośnie. – Lady

Anne przyznała to niechętnie, ale czoło jej się wygładziło, kiedy dodała: –

Nienawidzę tłumów.

Aha, pomyślała Amy. Zajęcia z psychologii jeszcze raz okazują się

przydatne. Tu tkwiła tajemnica. Młoda dama była introwertyczką i dlatego

przerażała ją sama myśl o sezonie towarzyskim.

– Zapewniam panienkę, że będzie bardziej niż znośnie. – Amy miała

nadzieję, że to wystarczy, jeśli chodzi o oczekiwania lady Anne.

Dostosowanie wykładu o asertywności, wygłaszanego w dwudziestym

pierwszym wieku, do realiów Anglii z epoki regencji to trudne zadanie.

Wszystko w twoich rękach, Amy, przypomniała samej sobie.

RS

background image

48

– Lady Anne, powiedziała panienka wcześniej, że zostało jeszcze tak

dużo do zrobienia. Czy brat panienki już wyznaczył dokładną datę wyjazdu

z Westmoreland?

– Właściwie nie. Pojedziemy, kiedy parlament będzie wymagał więcej

jego uwagi niż konie. Mieszkamy wystarczająco blisko stolicy, by mógł

obrócić w ciągu jednego dnia tam i z powrotem, jeśli zechce.

– Bardzo dobrze. Na razie przejrzymy więc żurnale mód,

zadecydujemy, co trzeba zamówić z dostawą tutaj, a co może zaczekać w

mieście. I będzie panienka ćwiczyła, żeby być gotową na wszystkie

zaproszenia tam, gdzie panienka będzie śpiewać.

Lady Anne pokręciła głową, wciąż nieprzekonana.

Martha krzątała się po pokoju, nasłuchując każdego słowa, które

padło. Jej uśmiech i gesty musiały być dziewiętnastowieczną wersją dwóch

kciuków uniesionych w górę. Zdaje się, że Amy zrobiła coś jak należy.

Wstała, myśląc, że najlepiej teraz wyjść i uznać to za zwycięstwo.

Chociaż miała przeczucie, że odbyła zaledwie potyczkę w batalii o

przekonanie lady Anne, by maksymalnie wykorzystała kilka nadchodzących

miesięcy.

– Jeśli panienka pozwoli, lady Anne, odświeżę się, a potem pójdę

odszukać hrabiego i przyniosę partytury. Gdzie się spotkamy?

– W małym pokoju muzycznym.

Amy dygnęła i poszła do gotowalni. Tam złapała torbę, która wciąż

stała na podłodze. Wysypała jej zawartość na łóżko, ale znalazła jedynie to,

co dama w okresie regencji mogła uznać za niezbędne podczas podróży. Ani

śladu monety. Prawdę mówiąc żadnych pieniędzy. To może być kłopotliwe.

Z pewnością Simon ma monetę. Jaki byłby sens odbywania całej tej podróży

RS

background image

49

w czasie, jeśli nie mają przy sobie monety? Wykluczone, by się gdzieś

zapodziała. Pan Arbuckle bardzo wyraźnie mówił, by dać monetę hrabiemu.

Amy poprawiła fryzurę, obciągnęła suknię i jeszcze raz przeszła przez

sypialnię lady Anne. Jaśnie panienka nie zwróciła na nią uwagi, ponieważ

znów strofowała Marthę. Tym razem za to, że nie usunęła włosów ze

szczotki. Martha sprawiała wrażenie, jakby słuchała uważnie, ale niezbyt się

przejęła reprymendą.

Biedactwo, pomyślała Amy. Jeśli dalej tak będzie, straci całą swoją

pogodę ducha. I właśnie wtedy uświadomiła sobie, że nie ma pojęcia, gdzie

jest oranżeria. Ani na którym znajdują się piętrze. Ani jak duży jest dom.

Koło schodów stał mężczyzna w czymś, co przypominało atłasowy

kostium. Miał spodnie do kolan i perukę. Z pewnością nie był to ostatni

krzyk mody. Ach, pomyślała Amy, lokaj w liberii.

Podeszła do niego. Zastanawiała się chwilę, czy dygnąć, ale

powstrzymała się od ukłonu. Jako dama do towarzystwa jaśnie panienki

zajmowała wyższą pozycję od lokaja, więc takie przejawy grzeczności nie

były konieczne. Z jakiej książki pochodzi ta ciekawostka?

– Czy może mi pan pokazać drogę do oranżerii?

Ukłonił się i odrzekł, że ją zaprowadzi. Zajęło im chyba trzy minuty

pokonywanie korytarzy i chodzenie po schodach, raz w dół, raz w górę.

Amy starała się zapamiętać drogę, ale zrezygnowała, kiedy się przekonała,

że wszędzie są lokaje, z pewnością gotowi służyć jej taką samą pomocą, jak

jej obecny cicerone.

Kiedy dotarła do oranżerii, była zasapana nie tylko z powodu

odległości, jaką pokonała. Amy Stevens za chwilę miała się spotkać z

trzecim hrabią Weston.

RS

background image

50

Lokaj zapukał i kiedy rozległo się „proszę", otworzył drzwi przed

Amy. Weszła do środka.

Oranżeria była prześliczna. Coś, co nazwałaby cieplarnią, ale bardziej

okazałe, dostosowane do skali Westmoreland. Było tam kilka drzew, palm i

drzewek owocowych – chyba pomarańczowych i cytrynowych – i kwitnące

orchidee obok małej sadzawki. Nigdzie nie widziała partytur, o które prosiła

ją lady Anne. Idąc za szmerem wody, skręciła i przystanęła. Aż ją zatkało.

Obok biurka siedział mężczyzna, który mógł być tylko hrabią Weston. Albo

Simonem Western.

Chociaż meble i poza mężczyzny były jej znane z portretu hrabiego,

wydawały się tak całkowicie nie na miejscu w tym ogrodzie pełnym zieleni i

światła, że Amy pomyślała, iż ma halucynacje.

Ale kiedy zrobiła jeszcze jeden krok, wszystko stało się zrozumiałe.

Artysta pracował właśnie nad swoim dziełem. Patrzyła na mężczyznę z

portretu. A więc nie zwariowałam, pomyślała, doznając prawdziwej ulgi.

Obejrzała się za siebie, na biurko. Jeśli to nie Simon, jak wyjaśnić fakt,

że hrabia jest tak do niego podobny?

Amy znów się ukłoniła, tym razem głębiej.

– Najmocniej przepraszam, milordzie.

Na dźwięk jej głosu hrabia odwrócił głowę. Jego spojrzenie zdradziło

zainteresowanie, chociaż poza tym zachował obojętność.

– Milordzie, proszę się nie ruszać! – przypomniał mu malarz.

– Zrobię sobie teraz przerwę. Przyjdź za godzinę.

– Nie, proszę pozostać na miejscu. Za godzinę zmieni się światło.

Hrabia wstał.

– W takim razie będziemy kontynuowali jutro.

RS

background image

51

Wyszedł z oranżerii, nie patrząc na Amy. Ale i tak podążyła za nim, po

drodze zabierając partytury, które dostrzegła na pulpicie koło drzwi.

– Przepraszam – powiedziała, zła na siebie, że czuje się taka

onieśmielona.

– Nie będziemy rozmawiali na korytarzu, gdzie może nas usłyszeć

każdy lokaj. Nawet nie wiem, jak się pani nazywa – powiedział hrabia,

ledwo zaszczycając ją spojrzeniem.

– Jestem Amy Stevens, milordzie. Nowa dama do towarzystwa lady

Anne. – Mówiła do jego pleców. Hrabia zatrzymał się i odwrócił w jej

stronę.

– Domyśliłem się. Nie nadaje się pani. Jest pani zbyt młoda, zbyt ładna

i zbyt gadatliwa. Porozmawiamy w bibliotece, panno Stevens.

Szła za nim w milczeniu, znów w górę i w dół, przerażona, że straciła

posadę. Tak się tym przejęła, że nie zwracała uwagi na to, którędy idą, póki

nie znaleźli się przed drzwiami, które natychmiast przed nimi otworzył inny

lokaj. To nie była biblioteka, tylko sypialnia. Nie ulegało wątpliwości, bo

jeszcze nigdy w życiu nie widziała większego łoża. Było niezasłane, co

sprawiło, że Amy poczuła się jeszcze bardziej skrępowana.

– Najmocniej przepraszam, panienko. – Hrabia cofnął się z arogancką

miną, która przeczyła słowom przeprosin. – To nie biblioteka.

Nie ulegało wątpliwości. Jak można zabłądzić we własnym domu?

– Mam książkę, którą chciałbym, żeby panna Amy zaniosła lady Anne

– powiedział, biorąc jakiś tomik ze stolika stojącego koło łóżka. – Lokaj

zaprowadzi panienkę do biblioteki, a ja za chwilę tam przyjdę.

– Czy potrzebuje pan pomocy, milordzie? – Przez drzwi w głębi

pokoju wszedł jakiś mężczyzna.

– Nie. Panna Stevens została poproszona, by przyniosła tę książkę.

RS

background image

52

Co? Lady A nie prosiła o żadną książkę. To jego pomysł.

Pokojowiec podszedł do nich, wziął od hrabiego książkę i wręczył ją

Amy.

– Jestem Fancett, pokojowy milorda.

Och, walka o władzę, pomyślała Amy. Jedna z tych odwiecznych

kwestii, od czasów biblijnych poprzez epokę Jane Austen aż po „Dni

naszego życia". Które z nas jest ważniejsze?

Amy nie miała wątpliwości, że ważniejszy był Fancett

– pokojowiec hrabiego z całą pewnością stał wyżej w hierarchii od

damy do towarzystwa jego siostry. Chociażby z uwagi na staż.

– Fancett, wiesz, że panna Stevens jest spokrewniona z lordem

Allbryce'em Stevensem? Z pewnością go pamiętasz.

Skąd to wiedział? Przecież nawet nie znał jej nazwiska. Amy zagryzła

usta, żeby o to nie zapytać.

Pokojowiec tylko trochę upadł na duchu. Miała lepsze pochodzenie od

niego, co liczyło się bardziej niż lata służby. Co za głupia gra.

– Zostaw nas, Fancett.

Kobieta w każdym stuleciu czułaby się skrępowana, przebywając w

sypialni sam na sam z mężczyzną, którego nie znała. Amy przysunęła się

bliżej drzwi.

–Dziękuję, milordzie – powiedziała, kłaniając się.

– Zaniosę to lady Anne i przyjdę do biblioteki.

– Chwileczkę. – Jego władczy ton sprawił, że zatrzymała się w

miejscu.

Zdumiewające, jak rozkazujący ton może odsunąć na dalszy plan jej

własną wolę. Zanim Amy zdołała ochłonąć, hrabia podszedł do niej i się

nachylił, jakby zamierzał ją pocałować w szyję.

RS

background image

53

Jak go rozpoznała? Nawet nie patrząc na niego, zorientowała się, że to

Simon. Czy dzięki energii, która od niego biła? Po zapachu? Czując jego

oddech na swojej skórze? Poczuła ogromną ulgę.

– Amy, to ja, Simon West – szepnął, chociaż go rozpoznała. –

Wszystko w porządku?

Odwróciła głowę. Był tak blisko, że gdyby zrobiła pół kroku, mogłaby

go pocałować.

–Nie, nie w porządku. Nie mam monety. Może ty ją masz?

Pokręcił głową.

Słyszała krzątającego się Fancetta i mogła sobie wyobrazić, jak

musieli wyglądać. Odepchnęła Simona, przypominając mu:

– Mamy oboje do odegrania swoje role.

Klasnęła w dłonie w taki sposób, by zabrzmiało to jak policzek, i

powiedziała wystarczająco głośno, by usłyszeli ją wszyscy wkoło:

– Nie chcę narażać na szwank mojego dobrego imienia, milordzie.

Może mnie pan zwolnić albo porozmawiamy w bibliotece, jak wcześniej

pan to zaproponował.

Wybiegła wzburzona z sypialni, piorunując wzrokiem lokaja, który

zachował pełną obojętność.

– Proszę mi pokazać drogę do skrzydła lady Anne. Dobrze się poczuła,

wydając rozkazy. Komu wydaje polecenia lokaj?

Pokój lady Anne był pusty. Przeszła do swojej sypialni i rzuciła

książkę na łóżko. Z całą pewnością dzieło o uprawie roli w Sussex nie było

przeznaczone dla siostry hrabiego. Dała Marcie partytury i wyjaśniła, że ma

się spotkać z hrabią w bibliotece.

Służąca położyła partytury na stole w pobliżu kominka i powiedziała

radośnie:

RS

background image

54

– Najwyższy czas, żeby zainteresował się sezonem towarzyskim

swojej siostry.

Jej słowa świadczyły, że spotkanie sam na sam z hrabią nie oznacza

kłopotów.

Kiedy Amy podążała za lokajem do biblioteki, niektóre korytarze

wydały jej się znajome. A przynajmniej obraz i rzeźba. Lokaj, nim otworzył

drzwi, odwrócił się w jej stronę.

– Zaczekam tutaj, panienko.

– Dziękuję – powiedziała Amy ujęta jego życzliwością, chociaż nie

bardzo wiedziała, jak mógłby jej pomóc, gdyby coś się stało. Fascynujące,

pomyślała. Westmoreland to małe królestwo, którego władcą jest hrabia.

Zyskał to prawo przez sam fakt urodzenia się w utytułowanej rodzinie. Jak

bardzo zmieniły się czasy.

Lokaj otworzył drzwi, po czym delikatnie je za nią zamknął. Simon,

podziwiający kilka obrazów, odwrócił się w jej stronę.

– Przepraszam, Amy.

– Dlaczego, na Boga, zabrałeś mnie do swojej sypialni? – Nie dojrzała

jeszcze do tego, by mu wybaczyć, chociaż czuła, jak jego szczera skrucha

stępia ostrze jej gniewu.

– Nie zrobiłem tego celowo – usprawiedliwił się. – W naszych czasach

w tym pokoju mieści się biblioteka. Kiedy sobie uświadomiłem swój błąd,

pomyślałem, że jeśli udam, że mamy romans, posłuży to jako pretekst,

byśmy mogli przebywać ze sobą sam na sam.

– Simonie, hrabia nie musi mieć pretekstu, żeby rozmawiać z

zatrudnianą przez siebie osobą, nawet jeśli jest to kobieta. Wystarczy, jak

wyda polecenie, by się przed nim stawiła.

RS

background image

55

– Tak, tak, racja. – Przesunął ręką po włosach. – Jak to się stało? Jak to

możliwe, że naprawdę odbyliśmy podróż w czasie?

– Nie mam pojęcia. To ty powiedziałeś „zróbmy to", zanim poznaliśmy

wszystkie szczegóły.

– To prawda. Ale przyznaj, ty też myślałaś, że wszystko to jest trochę

podejrzane.

Nie mogła zaprzeczyć.

– Skoro podchodziliśmy do tego sceptycznie, dlaczego magia monety

zadziałała? Czy kustosz nie mówił, że musimy w to uwierzyć?

– On ma dość wiary za nas dwoje.

Simon powiedział to z taką pewnością, że Amy mu się nie sprzeciwiła.

– A więc jesteśmy tutaj bez monety i nie mając pojęcia, jak wrócić z

powrotem.

– Dzięki Bogu mamy siebie.

Nie przypominała sobie, by kiedykolwiek w swoim życiu spotkała

mężczyznę, który do tego stopnia pozbył się dumy, by przyznać, że nie

panuje nad sytuacją.

Amy dosłownie wpadła w jego wyciągnięte ramiona. Długo się

obejmowali, jakby się bali, że któreś z nich zniknie. Było jej tak dobrze, że

pomyślała, iż mogłoby to trwać wiecznie. A potem nagle do niej dotarło, że

to coś więcej. Czuła bicie jego serca, jego oddech, czuła, jak budzą się jej

zmysły.

Odsunęła się od niego.

– Co się wydarzyło? Dlaczego udajesz, że jesteś hrabią?

– Uwierz mi, to nie był mój pomysł. – Puścił ją z trudem. – Obudziłem

się w powozie, kiedy woźnica otwierał drzwiczki. Byłem sam, w stroju z

epoki. Oznajmił: „Milordzie, jesteśmy w Westmoreland".

RS

background image

56

– Skoro uważają cię za hrabiego, to co zrobimy, kiedy pojawi się

prawdziwy hrabia?

RS

background image

57

Rozdział 6

Simon lekko pokręcił głową.

– Wszystko to jest bardzo skomplikowane. Za kogo cię biorą?

Wyjaśniła mu, że jest damą do towarzystwa lady Anne. Skinął głową.

– Przynajmniej wiesz coś o tej epoce. Ja dziś rano zacząłem się sam

golić. Fancett o mało nie dostał apopleksji. Potem pozwoliłem mu zawiązać

sobie ten dziwny krawat. Ale widocznie hrabia zawsze robi to sam.

Powiedziałem mu, że boli mnie ręka po pojedynku bokserskim. – Urwał i

zaczął poruszać ręką, jakby go bolała. – Już się wtedy boksowali, prawda?

– Owszem, i właśnie temu oddawałby się z zapałem hrabia. Brawo.

– Co mam zrobić, kiedy pojawi się prawdziwy hrabia?

– Myślę, że musiał być z tobą ostatniej nocy, Simonie. Wprawdzie w

epoce regencji nie podróżowało się nocą, ale mamy prawie pełnię księżyca i

o tej porze roku w nocy jest prawie tak samo widno, jak w dzień. W

towarzystwie służby podróż jest dość bezpieczna.

– Mówię ci, Amy, że byłem sam w powozie.

– Zamieniliście się miejscami. – Kiedy to powiedziała, zobaczyła, jak

w miejsce niepewności na jego twarzy pojawił się szok. Nagle wszystko

stało się jasne.

– Czy to możliwe – zapytała – by prawdziwy hrabia obudził się w

londyńskim domu? Sądzisz, że mogło tak się stać? Że jest tam z prawdziwą

damą do towarzystwa?

Simon milczał dłużej, niżby tego chciała. Myśl szybciej! Zagryzła

usta, żeby tego nie powiedzieć na głos. W końcu skinął głową.

RS

background image

58

– Może na tym polega cała tajemnica. Czyż nie powinno być tak, że

jedna materia musi zastąpić drugą? Że tylko określona jej ilość może istnieć

w tym samym czasie i miejscu?

– Czy to ze „Star Treka"? – spytała, zmrużywszy oczy.

– Nie, sam wymyśliłem.

– Nie jestem pewna, czy usłyszawszy to, czuję się lepiej czy też nie. –

Amy przez chwilę zastanawiała się nad jego teorią. – Ale wydaje się to

logiczne.

– Dziękuję – powiedział poważnie, jakby dopiero co przyznano mu

Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki.

– Jak myślisz, co tych dwoje robi w dwudziestym pierwszym wieku? –

To mogło się zakończyć prawdziwą katastrofą. Ale nie zamierzała

wypowiedzieć tego na głos. Lepiej nie kusić losu.

– Mam nadzieję, że Arbuckle powstrzyma ich przed zrobieniem

czegoś, co okazałoby się fatalne w skutkach.

Amy ukryła przerażenie, jakie wywołały w niej właśnie takie słowa, i

patrzyła, jak Simon znów przesunął ręką po włosach, odgarniając je z

twarzy. Pomyślała, że jest równie zdeprymowany, jak ona. Tylko lepiej to

maskował.

– Początkowo myślałam, że być może to jakiś rodzaj reality show.

– Nie. Jesteśmy w Westmoreland w roku tysiąc osiemset piątym –

dodał na wypadek gdyby miała jakieś wątpliwości. Położył dłoń na jej

ramieniu i obrócił Amy tak, że znaleźli się przodem do obrazów. – Spójrz na

to. Dzieło Guardiego. Wisi dokładnie tu, gdzie powinno być.

– Rety. – Amy podeszła bliżej do obrazu i przyglądała mu się przez

minutę. – Wierzę, że tu jesteśmy, ale serce wciąż mi wali, a w głowie mi się

RS

background image

59

kręci. Jak muszą się czuć ci biedacy, którzy zajęli nasze miejsca? Nie mieli

pojęcia, że odbędą podróż w czasie. Nas przynajmniej uprzedzono.

– Amy, posłuchaj. Musimy się skupić na tym, co się dzieje tutaj. Nie

mamy kontroli nad tym, co się dzieje w moim gabinecie.

Słowo „kontrola" przypomniało jej rozmowę z lady Anne. To, co

wtedy wydawało się takie rozsądne, teraz uznała za brednie. Do oczu

napłynęły jej łzy. Odwróciła się, udając, że chce się uważniej przyjrzeć

obrazowi, mając nadzieję, że Simon się nie zorientuje, że Amy płacze.

– Tak się cieszę, że nie muszę sama stawiać temu czoła.

Simon położył dłonie na jej ramionach i okazało się, że łzy wzięły to

za przyzwolenie, by popłynąć po policzkach. Amy starała się nie pociągać

nosem, ale i bez tego się zorientował. Obrócił ją i znaleźli się przodem do

siebie.

– Po co te łzy, Amy? Gdzie twoja żądza przygód?

– Jesteśmy tak daleko od domu. – Przytuliła się do niego. – Nikt nie

wie, gdzie przebywamy. Nie możemy dać monety hrabiemu. Nie ma go tutaj

i chyba zgubiliśmy monetę. Simonie, jak wrócimy do naszych czasów?

– Ej, daj spokój, przecież to ty mi powiedziałaś, żeby „uwierzyć".

Uważam, że to obowiązuje cały czas. Nie mam pojęcia, jak ani kiedy

wrócimy. Wiem, że mamy tu do wykonania zadanie. Ale nie wiemy, ile

mamy czasu na jego realizację.

– Czuję się, jakbym brała udział w „Mission Impossible". I chociaż ty

w każdym calu wyglądasz tak samo cudownie, jak Tom Cruise, to ja nie

jestem stworzona do tego rodzaju przygód.

– Dlaczego nie? Jeśli ja jestem Tomem Cruise'em, to oczywiste, że ty

jesteś niezwykłą i utalentowaną Amy Stevens z Topeka w stanie Kansas.

RS

background image

60

Pocałował ją w czoło. Pokręciła głową, udając, że mu uwierzyła, i

mniej więcej dziesięć sekund później rzeczywiście zaczęła mu wierzyć.

Zgoda, pomyślała, to bardzo dziwne i nikt nigdy mi nie uwierzy. Ale

mamy siebie nawzajem. Tylko od nas zależy, jak dobrze będziemy się

bawić. Wyprostowała się i odsunęła o krok od Simona.

– Wiesz co, kompletnie się zmieniłeś. Uznałam cię za stu-

procentowego cynika, za młodszą, najmodniejszą wersję profesora Higginsa.

– W porządku. A ja uważałem, że jesteś na bakier z uczciwością. Że ty

i pan Wentworth Arbuckle uknuliście jakiś spisek, żeby mnie oszukać i

czegoś pozbawić. Bóg jeden wie, co to takiego mogło być. Potem zacząłem

się zastanawiać nad życzeniem i właściwie żałowałem, że nie mam tyle

wiary, co ty. Moneta nie dała mi szansy wybrania życzenia. Ale pozwól, że

ci powiem jedno: nawet bez magicznej monety trudno nie uwierzyć w

podróż w czasie, widząc, że Westmoreland wygląda niby tak samo, jednak

trochę inaczej. Albo kiedy mam chustkę zawiązaną wokół szyi. Przy niej

krawat wygląda na coś cywilizowanego.

– Jest aż tak źle? Sznurówka wcale nie jest taka niewygodna, jak to

sobie wyobrażałam.

– Co to jest sznurówka?

– Dziewiętnastowieczna wersja gorsetu. Uśmiechnął się i mogła sobie

tylko wyobrażać, co ujrzał

oczami duszy. Gorset i pończochy z seksownymi podwiązkami. I,

prawdę mówiąc, miała je na sobie. Jednak za nic mu tego nie powie.

– Amy, skąd ty to wszystko wiesz?

– Z romansów, które czytałam. Nie wykrzywiaj się – powiedziała,

zanim jeszcze dotarł do niego sens jej słów.

RS

background image

61

– Większość z nich napisały inteligentne, wykształcone kobiety, które

przywiązują dużą wagę do zbierania informacji. Niech Bóg błogosławi takie

pisarki, jak Mary Balogh i Sophia Nash.

– Po powrocie wyślę im list z podziękowaniami. A skoro już o tym

mowa, od tej pory nie będę już z taką nonszalancją traktował wszelkich

doniesień o spotkaniach z kosmitami.

– Nie jestem pewna, czy sprawił to twój pocałunek w czoło czy twoja

pewność siebie, ale czuję się znacznie lepiej.

– Dobrze... Przekonajmy się, jaki efekt da to. – Objął dłońmi twarz

Amy i pocałował ją w usta.

Jego mocne ramiona dawały pocieszenie, ale jego usta były wyjątkowo

przekonujące. Przywarła do jego warg i tak jak poprzednio wtuliła się w

jego ramiona. Otworzyła się przed nim, a słodycz pocałunku wprawiła ją w

zachwyt, który ogarnął ją całą i stał się tak niezbędny, jak powietrze.

Wykrochmalone płótno, zapach wody kolońskiej, ciepło jego rąk – pragnęła

tego wszystkiego jak niczego w życiu.

Gdy oderwali się od siebie, z jej ust wydobyło się westchnienie pełne

rozczarowania, więc Simon przycisnął czoło do jej czoła.

– Rety.

– No właśnie – odparła. Stali bez ruchu, przez minutę nie mogąc

wykrztusić słowa. Oboje byli w jednakowym stopniu podnieceni. Rozsądek

podpowiadał, by odsunęli się od siebie, by spróbowali zachować jakieś

pozory przyzwoitości.

Lekkomyślność wygrała i Amy znów zwróciła twarz w stronę Simona.

Obsypał pocałunkami jej oczy, policzki, usta, a ona szeptała:

– Kiedy pierwszy raz mnie dotknąłeś, tylko klepnąłeś mnie po dłoni.

Ale czułam się tak samo, jakbyś mnie pocałował.

RS

background image

62

– Twój wygląd mnie oszołomił. Twoje cudowne włosy, niesamowite

oczy, energia bijąca od ciebie. A potem ten twój akcent.

–Widzisz? Jednak jesteś profesorem Higginsem. – Wspominając swoje

pierwsze spotkanie, odsunęli się od siebie. Amy poczuła, że włosy wysunęły

jej się ze ścisłego węzła na karku i starała się jakoś doprowadzić swoją

fryzurę do ładu.

Wyglądała tak kusząco z uniesionymi rękami, że Simon odwrócił się i

podszedł do okna. Cóż takiego było w tej pozie, co go tak podnieciło? Skup

się na czymś innym, polecił sobie. Na zewnątrz niewiele się działo. Światło

słoneczne padało przez drzewa stojące wzdłuż podjazdu. Rosły tak, jak od

setek lat i jak nadal rosły za jego czasów. Później zabierze Amy na spacer,

pokaże jej swoje ulubione zakątki, spędzą godzinę w altanie.

– Po tym pocałunku, Simonie, wszystko jest możliwe.

– Stała koło obrazu Guardiego, ale patrzyła na niego. – Amy i hrabiego

czeka niezwykła przygoda.

Czy wystarczy pocałunek, by sprawić, żeby znów się uśmiechnęła?

Bardzo miła perspektywa.

– Jak odnajdziemy monetę, Simonie?

Już się nie uśmiechała.

– Myślę, że musimy pozwolić, by moneta odszukała nas. Może być

wszędzie. Mogła zostać w gabinecie.

– Zgoda. Chociaż trudno mi się będzie powstrzymać przed

gruntownym przeszukaniem swojego pokoju, powozu i twojej sypialni,

rozumiem, co masz na myśli.

Amy zagryzła usta i widział, że starała się opanować. Wzięła głęboki

oddech, odwróciła się od niego i całą uwagę skupiła na obrazie.

RS

background image

63

Czy uda im się odbyć podróż powrotną w czasie, jeśli nie zrobią tego,

co im zlecono wykonać?

– A więc to jest ten obraz Guardiego. Oryginał.

– Przysunęła się do niego bardzo blisko i przyglądała mu się uważnie,

jakby chciała coś wyczytać z poszczególnych pociągnięć pędzla.

– Tak jest – odrzekł Simon, idąc za jej przykładem.

– Namalowany koło roku tysiąc siedemset osiemdziesiątego i

sprowadzony z Włoch dwa lata później. Jedno z jego klasycznych

przedstawień Canal Grande w Wenecji.

– Zauważ, że nadal tu jest. Nikomu niepodarowany, nieskradziony ani

nieutracony w żaden inny sposób. Przynajmniej jeszcze nie.

– Co samo w sobie jest intrygujące, prawda? Bo znaczy to, że jego

zniknięcie zauważono niemal natychmiast.

– Przecież to oczywiste.

– Wcale nie, Amy. Pomyśl tylko. To jeden z dziesiątków obrazów w

tym pomieszczeniu. Najbardziej przykuwa uwagę ten duży nad kominkiem.

Mogły upłynąć dni, nawet tygodnie, nim ktoś się zorientował, że brakuje

Guardiego. Wiesz, jak to jest.

– No dobrze. Przyznaję, że kilka razy przytrafiło mi się coś takiego.

Przypuszczam, że to całkiem możliwe. A więc co robimy teraz, mój panie

hrabio?

– Będziemy czekać i obserwować.

–I jesteś pewien, że ostatni raz widziano ten obraz w tym

pomieszczeniu?

– Świadczą o tym zapiski Steppa.

– Zacząłeś o tym mówić w swoim gabinecie. Czyli że majordomus

prowadził rejestr?

RS

background image

64

– Zgadza się.

–I nadal go masz? – Kiedy skinął głową, wykrzyknęła: – Rety. Super.

Mogę go zobaczyć, kiedy wrócimy?

– Najdroższa – powiedział nieco żartobliwie. – Kiedy wrócimy do

naszych czasów, będziesz mogła z nim spać, jeśli będziesz miała ochotę.

Uśmiechnęła się szeroko, słysząc to, a może dlatego, że pomyślała

sobie, że woli spać z nim niż z rejestrem? Odpowiedział jej uśmiechem. Nie

należy tracić nadziei.

– A więc – powiedziała, odsuwając się od niego – Stepp prowadził

zapiski w księdze?

– Tak, notował wszystkie ważne sprawy. Pisał o zbitej szklance albo

zmurszałej ścianie. Zapisek, poprzedzający ten o obrazie, dotyczył

zwolnienia służącej po „wypadku". Dziesiątego kwietnia tysiąc osiemset

piątego roku jest notatka o zaginięciu obrazu. Następna pozycja dotyczy

rozważań o wiosennych nasadzeniach w kuchennym ogrodzie i kilku

zmianach, jakie należy wprowadzić.

– Masz cholernie dobrą pamięć.

– Patrzyłem na tę stronę ze sto razy.

– Fakt, że nie ma dodatkowych informacji, świadczy o tym, że hrabia

zainterweniował. W tym małym królestwie to on jest niepodzielnym władcą

i nikt nie kwestionuje jego decyzji.

– Racja.

– To znaczy, że obraz zniknie za kilka dni. Jak mamy rozwiązać

zagadkę wydarzenia, które jeszcze nie nastąpiło?

– Spędzając dużo czasu w tym pomieszczeniu, kiedy będziemy się

zastanawiać, komu powinniśmy dać monetę?

RS

background image

65

– Simonie – powiedziała tonem, jakim dorośli zwracają się do małych

dzieci. – Chyba żartujesz, prawda?

– A co według ciebie powinniśmy robić? Rozpocząć śledztwo na pełną

skalę, zanim jeszcze obraz zniknął?

– Nie. Chodzi o to, że jeśli ciągle będziemy się tu kręcili, nikt nie

zabierze obrazu.

– Racja. – Simon ukrył twarz w dłoniach. – Czuję, że zaraz rozboli

mnie głowa.

– Nie zamierzasz zapobiec zaginięciu obrazu, prawda? Na dworze dało

się słyszeć jakieś zamieszanie i Simon

podszedł do okna.

– Miałam na myśli to, że chcesz się dowiedzieć, co się z nim stało?

– Tak. Tak – powiedział, patrząc, jak na dziedziniec wjechał jakiś

człowiek na koniu, prowadząc luzaka. Simon zamknął oczy, zastanawiając

się nad pytaniem Amy. – Będziemy się zajmowali tym, co do nas należy, i

co kilka godzin sprawdzali, co się dzieje z obrazem.

– Nie jestem pewna, czy to ułatwi nam odkrycie, kto go zabrał.

– Ależ naturalnie, że tak. – Odwrócił się tyłem do jeźdźca i jego konia,

by spojrzeć na Amy, studiującą obraz. Ubóstwiał krótkie, niesforne kosmyki

jej włosów. Muskały jej szyję dokładnie tam, gdzie miał ochotę ją

pocałować.

Zbyt długo milczał, więc spojrzała przez ramię. Znowu ten sam

uśmiech. Potrafił czytać w jej myślach nie gorzej niż ona w jego. Nie ruszył

się ze swojego miejsca. Na razie.

– Łatwiej będzie się dowiedzieć, kto go zabrał – ciągnął Simon. – Po

pierwsze, wszyscy domownicy będą o tym mówili, kiedy obraz zniknie.

Plotki nie ucichną nawet wtedy, kiedy Stepp powie, że to hrabia zabrał

RS

background image

66

obraz. A tobie, jako damie do towarzystwa lady Anne, łatwiej niż innym

będzie podsłuchać, co mówi zarówno służba, jak i domownicy.

– Czyli naszym zadaniem będzie szukanie monety i słuchanie

wszelkich plotek o zaginionym obrazie?

– Tak jest. – Nim Simon zdołał powiedzieć coś więcej, rozległo się

pukanie do drzwi.

Wszedł Fancett. Nawet nie spojrzał na Amy.

– Milordzie, Stepp prosił, żeby powiadomić jaśnie pana, że właśnie

dostarczono nowego konia. Zaprowadzono go do stajni i wszyscy czekają na

jaśnie pana.

Pokojowy wychodząc, odwrócił się, żeby spojrzeć na Amy. Miał tak

obojętną minę, że Simon był pewien, co dokładnie mężczyzna sobie myśli.

Hrabiego i pannę Stevens mogło dzielić trzy i pół metra, ale w powietrzu

buzowały emocje. No cóż, był jego pokojowcem i z pewnością przywykł do

różnych wybryków dobrze urodzonych dżentelmenów. Można było jedynie

mieć nadzieję, że uważał się za o tyle lepszego od reszty służących, by z

nimi na ten temat nie rozmawiać.

– Czy do jego obowiązków należy również bycie takim sztywnym? –

Amy podeszła do zwierciadła w pobliżu drzwi. Simon zobaczył, że się

skrzywiła na widok swego odbicia i zaczęła poprawiać szpilki we włosach.

Nie mógł oderwać od niej wzroku. Kiedy ich spojrzenia spotkały się w

lustrze, zobaczył, że dziewczyna się uśmiecha.

– Wiesz, że jesteś kokietką?

Odwróciła się w jego stronę i posłała mu całusa.

– Sądzę, że powinniśmy się spotkać przy kolacji. – Nie czekając na

odpowiedź, otworzyła drzwi, ale po chwili znów je zamknęła.

–Jeszcze jedno, milordzie. Kim jest lord Allbryce Stevens?

RS

background image

67

– Stevens? To facet, którego poznałem na uniwersytecie. Jego rodzina

mieszka na Orkadach i jestem niemal pewien, że otrzymała tytuł w

zamierzchłych czasach.

– To niesamowite, Simonie. Powiedziałam lady Anne i jej pokojówce,

że jestem z Orkadów, chociaż nawet nie wiem, gdzie leżą.

– U północnych wybrzeży Szkocji. Więc mało prawdopodobne, by

lord Bryce się tu pojawił.

– To niesamowite, Simonie – powtórzyła Amy.

– Niesamowite to jeszcze nie znaczy magiczne.

– Wiesz co – powiedziała, osłaniając usta rękami – myślę, że po tej

podróży w czasie bardziej będę skłonna uwierzyć w kosmitów.

Ujął ją pod ramię i pociągnął na korytarz. Opuścili pokój rozbawieni.

Ich śmiech odbijał się echem na schodach.

RS

background image

68

Rozdział 7

Chociaż drzwi do małego pokoju muzycznego były zamknięte,

dobiegały zza nich dźwięki fortepianu. Pierwsze skojarzenie, jakie się

nasuwało, to „pasja". Amy aż trudno było uwierzyć, że wysoko urodzona

snobka, którą poznała na górze, zdolna jest do takich emocji.

A naprawdę była. Pochłonięta muzyką, nawet nie zauważyła, kiedy

Amy weszła do pokoju. Chwilę później Amy usłyszała, że wszedł za nią

jeszcze ktoś. Odwróciwszy się, zobaczyła Simona, który stanął obok niej.

Kiedy lady Anne skończyła grać, uniosła głowę, nie otwierając oczu, i

wzięła głęboki oddech. Muzyka wirowała jeszcze w powietrzu wokół nich, a

młodziutka pianistka zdawała się odzyskiwać energię, którą straciła.

Wstała, obróciła się i dygnęła, słysząc oklaski.

– To było cudowne, Anne.

– Dziękuję, Westonie – powiedziała z uśmiechem.

Wszedł jeden z lokajów, by przypomnieć hrabiemu, że sprowadzono

nowego konia i koniuszy czeka w stajni.

– Powiedz mu, że będzie musiał jeszcze trochę zaczekać – odrzekł

Simon, patrząc na siostrę, więc nie zobaczył pełnej zdumienia miny na

zwykle obojętnej twarzy lokaja.

– Nie słyszałeś, co powiedział, bracie? – spytała Anne.

– Jest już twój nowy koń.

– Słyszałem – odparł z irytacją Simon. – Za dwadzieścia minut nadal

będzie w stajni. A na razie mam ochotę posłuchać jeszcze jakiegoś utworu w

twoim wykonaniu.

– Westonie, dobrze się czujesz? Ostatnim razem, słuchając mojej gry,

po pięciu minutach zacząłeś się wiercić.

RS

background image

69

– To było, zanim panna Stevens mi powiedziała, jak ważna jest dla

ciebie muzyka. Wystarczy, że zagrasz ten jeden utwór, a będziesz miała u

swoich stóp cały Londyn.

– Och, mówisz od rzeczy. Poza tym skąd możesz wiedzieć? Jesteś

głuchy jak pień, jeśli chodzi o muzykę.

Naprawdę? Tyle pułapek czyha, kiedy próbuje się udawać kogoś

innego.

– Piłeś brandy, prawda?

Oto kobieta, która nie uznaje komplementów. Amy doszła do wniosku,

że musi pospieszyć Simonowi na ratunek i zrezygnowała z bycia

niewidoczną, co powinno cechować każdą dobrą damę do towarzystwa.

– Jestem pewna, że lady Anne docenia pańskie pochwały – zwróciła

się w stronę swojej pani i natychmiast się zorientowała, że popełniła gafę.

– Panno Stevens, nie potrzebuję twoich rad, dotyczących dobrych

manier – oznajmiła sztywno jej podopieczna lady Anne. – Nie jesteś moją

guwernantką.

–Anne, to było niegrzeczne z twojej strony – upomniał ją brat.

– Masz rację – powiedziała. Arystokratka wzięła górę nad artystką.

Anne ukłoniła się bratu tak oficjalnie, jakby dopiero co się poznali. –

Dziękuję za twój komplement, Westonie. Nigdy go nie zapomnę. – Znów

usiadła za fortepianem. – A teraz proszę, żebyście mnie zostawili samą, bo

chciałabym dalej ćwiczyć.

Posłuchali i wyszli oboje.

– Chyba pójdę do stajni zobaczyć tego cholernego nowego konia, na

którego hrabia wydał zbyt dużo pieniędzy.

Amy zwróciła się w jego stronę.

RS

background image

70

– Lokaje mają uszy – szepnęła. – Nie wypadaj z roli. – A potem dodała

głośniej: – Czy mogę panu przez chwilę towarzyszyć, milordzie? Lady Anne

prosiła, żebym sprawdziła, czy można już ściąć róże.

Kiedy skierowali się do drzwi frontowych, znów rozległy się dźwięki

fortepianu. Tym razem był to jakiś utwór Beethovena. Gniewna, niemal

gwałtowna gra nie pozostawiała wątpliwości, w jakim nastroju jest lady

Anne. Cóż, pomyślała Amy, przynajmniej lokaj sobie posłucha.

– Nie ulega wątpliwości, że to był mój pierwszy poważny błąd –

powiedziała. – Nie jestem jej guwernantką.

– Nie martw się, nie grozi ci kwartalna ocena. Taka reakcja na krytykę

to cecha rodzinna. Jeśli powiedziałabyś mojemu bratu Willowi, że jest złym

kierowcą albo za dużo pije, byłoby to jednoznaczne z proszeniem się o guza.

Ja, naturalnie, jestem pozbawiony wszelkich wad Westów.

– Naturalnie, milordzie. – Była pewna, że Simon żartuje. Prawie

pewna. – Ciekawa jestem, jak radziła sobie z nią guwernantka. Szkoda, że

zrezygnowała z pracy.

– Znajdziesz sposób na odzyskanie jej względów. Nie przejmuj się tym

teraz i biegnij do ogrodu, żeby obejrzeć róże, które, nawiasem mówiąc, są

jeszcze w pąkach. Chyba musiałaś się przejęzyczyć i miałaś na myśli

tulipany.

– Masz rację. – Patrzyła za nim, jak się oddala, a potem skierowała się

do ogrodu. Błagam, niech nikt nie przyłapie mnie na tym, że patrzę na niego

jak w obraz.

– Wspaniały mężczyzna, prawda?

Jakaś leciwa kobieta dreptała alejką od strony ogrodu. Szła za nią

pokojówka, dźwigając kosz tulipanów, którym Amy jakoby miała się

przyjrzeć.

RS

background image

71

– Słucham? – Amy dygnęła, pewna, że bez względu na jej pozycję,

kobieta w tak podeszłym wieku zasługuje na ukłon.

– Mój bratanek – powiedziała staruszka, wskazując głową postać w

oddali. – Hrabia jest moim bratankiem. Jego ojciec był bratem drugiego

hrabiego Weston, mojego męża.

Nie było to zbyt skomplikowane, ale i tak Amy potrzebowała chwilki,

zanim zorientowała się, kim jest ta kobieta: to owdowiała hrabina Weston.

Ilu jeszcze krewnych uważało Westmoreland za swój dom?

Amy znów dygnęła.

– Miło mi panią poznać, milady.

– Nie mieliśmy dzieci, więc William odziedziczył tytuł.

Jakie to musiało być dla nich przykre. Co się mówi kobiecie, która nie

wywiązała się ze swojego jedynego obowiązku, czyli urodzenia dziedzica?

Bez względu na to, jak sprawę postrzegano w dwudziestym pierwszym

wieku, w epoce regencji winiono za brak potomstwa jedynie kobietę.

– Jestem Amy Stevens, nowa dama do towarzystwa lady Anne.

Na miłej twarzy hrabiny pojawił się grymas, Amy poczuła, jak

uśmiech zamiera jej na ustach. Jeszcze jedna wyniosła arystokratka.

Zaczynała odczuwać pewną sympatię do Francuzów, chociaż trzeba

przyznać, że dość bezwzględnie rozprawili się ze swoją arystokracją.

– Amy Stevens? A co się stało z panną Kemp? Wyraźnie prosiłam

panią Braintree o przysłanie jej do nas.

– Przyjedzie, jak tylko będzie mogła. Coś zatrzymało pannę Kemp. –

A raczej jest przetrzymywana jako zakładniczka w dwudziestym pierwszym

wieku. Błagam, lady Weston, błagam, niech pani nie drąży tego tematu –

modliła się w duchu Amy.

RS

background image

72

– Jest pani spokrewniona z tymi Stevensami, którzy mieszkają na tych

okropnych wyspach na północ od Szkocji?

– Na Orkadach? Tak, milady.

– W takim razie musi się pani wydawać, że u nas jest jak w raju. Czy

tam kiedykolwiek świeci słońce?

– Tutaj jest pięknie. Opuściłam Orkady jako dziecko. Po śmierci

rodziców zamieszkałam z moją matką chrzestną w Yorkshire. I dzięki niej

pani Braintree zwróciła na mnie uwagę.

Kiedy zakończy się ta przygoda, może powinna spróbować napisać

powieść, zastanawiała się Amy. Jej wyobraźnia pracowała teraz pełną parą.

Z całą pewnością lepiej sobie radziła od hrabiego i panny Kemp.

– Chciałabym o tym posłuchać. – Hrabina wdowa potrząsnęła laską,

zwracając się do towarzyszącej jej pokojówki. – Angston, zanieś te kwiaty

do pałacu. Zwiędną, jeśli zaraz nie znajdą się w wodzie. Możesz zacząć je

układać w wazonach. Panna Stevens poda mi ramię i wkrótce przyjdę

sprawdzić, jak sobie radzisz. Potem musimy się przebrać do kolacji.

Wprawdzie nie było to przesłuchanie, ale kiedy Amy poszła na górę

przebrać się do kolacji, była kompletnie wykończona. Położyła się na chwilę

na łóżku, by wrócić myślami do pytań, którymi zasypała ją hrabina, i swoich

odpowiedzi. Kilka pierwszych było łatwych: ile ma lat? Dwadzieścia cztery.

Jak poznała panią Braintree? Poprzez dyrektorkę pensji dla dziewcząt w

Yorkshire. Z pewnością taka istniała. Następne jednak były trudniejsze. Kto

w tym sezonie towarzyskim wyjdzie za mąż? Czy są jacyś kawalerowie

synów książąt albo markizów? Zawsze są. A najlepszy sposób poznania tych

młodych dżentelmenów? Przez ich matki i babki, będące przyjaciółkami

hrabiny wdowy.

Szybko, zanim hrabina zdołała zadać jej kolejne pytanie, Amy spytała:

RS

background image

73

– Komu, zdaniem jaśnie pani, powinnyśmy złożyć wizytę?

To było sprytne posunięcie. Wkrótce Amy uzyskała bardzo użyteczny

wykaz.

Największą gafę popełniła, kiedy zasugerowała, że naj-

odpowiedniejszym kandydatem byłby miłośnik muzyki.

– Kiedy się szuka właściwego kandydata na męża, nie liczy się to, czy

lubi wieczorami słuchać muzyki. Chodzi o awans społeczny i władzę. Wie

pani o tym równie dobrze, jak wszyscy, panno Stevens.

Amy usnęła, zastanawiając się, skąd miała to wiedzieć. Ponieważ nie

miała pozycji społecznej ani władzy, jeśli nie liczyć tego, co zawdzięczała

swojej pracodawczyni? Jak służący znosili takie traktowanie?

Przyśnił jej się świat, w którym siłą napędową miłości i pożądania była

władza, w którym mężczyzna mógł ubiegać się o kobietę, przedstawiając

majątek jako jedyny miernik swej wartości jako mąż. Lojalność, uczciwość,

dobroć nie znaczyły nic. A intymne współżycie małżonków, będących

właściwie parą nieznajomych, miało głównie na celu spłodzenie potomka,

by kolejne pokolenie mogło kontynuować tę grę. Koszmar.

– Panno Stevens, panno Stevens, proszę się obudzić.

Amy przebudziła się z ciężkiej, zbyt krótkiej drzemki.

– To ja, Martha, panno Stevens. Przygotowałam suknię. Przepraszam,

że trwało to tak długo. Ale obiecuję, że panienka się nie spóźni.

Pokojówka pomogła jej się ubrać, a potem sprowadziła ją na dół, do

jadalni.

Simon już czekał ze wszystkimi pozostałymi osobami. Nie spojrzał na

nią, kiedy weszła. Całą uwagę poświęcał jakiemuś eleganckiemu

mężczyźnie. Amy domyśliła się, że towarzysząca gościowi kobieta to jego

żona.

RS

background image

74

W chwili, kiedy pojawiła się Amy, Stepp ogłosił, że podano do stołu.

Dzięki temu oszczędzone jej zostały rozważania, czy powinna usiąść

dyskretnie czy też przyłączyć się do rozmowy jak równa z równymi. Więcej

niż jedna osoba dała jej jasno do zrozumienia, że nie jest im równa.

Do kolacji zasiadła wielce zróżnicowana grupa ludzi. Oczywiście

hrabia, hrabina wdowa i lady Anne. Poza Amy było jeszcze pięć osób, które

widziała po raz pierwszy, chociaż dość łatwo można było zgadnąć, kto jest

kim. Był artysta malarz z fularem poplamionym farbami. I rubaszny

jegomość, ubrany dość ekstrawagancko. Przedstawiono go Amy jako

kuzyna, który sprawował funkcję bibliotekarza.

Sądząc po jego wyglądzie, raczej nie zaliczał się do bibliofilów.

Był jeszcze jeden krewny, brat pierwszego hrabiego, bardzo leciwy

starzec, chlubiący się tytułem kapelana.

Zarządca majątku i jego żona zamykali listę biesiadników. Stanowili

uroczą parę, która pozostawała w świetnych stosunkach z właścicielami. To

z panem Smithsonem rozmawiał Simon, kiedy Amy weszła do pokoju.

Zarządca miał uśmiech Westonów, więc Amy uznała, że jest spokrewniony

z rodziną.

Nim damy zostawiły panów, by mogli się napić porto, nie ulegało

wątpliwości, że mimo pozorów równości podczas posiłku każdy doskonale

zdawał sobie sprawę z tego, gdzie jego miejsce. Amy podążyła za paniami

do wielkiego salonu muzycznego i znalazła sobie kącik, z którego mogła

wszystko obserwować.

Odniosła wrażenie, że w tym świecie niechętnie witano obcych, jeśli

nie posiadali oni majątku czy wysokiej pozycji społecznej. Wiedziała o tym

z lektury powieści, ale doświadczanie tego na własnej skórze było

niewątpliwie wielce nieprzyjemne.

RS

background image

75

Czy brytyjska arystokracja nadal taka pozostała? Czy też system

podatkowy i industrializacja okazały się potężnymi walcami, które

wszystkich zrównały? Mimo swej fascynacji Simonem, Amy nie potrafiła

sobie wyobrazić życia w świecie, w którym wartość człowieka nie zależała

od jego własnych osiągnięć.

Panie popijały herbatę, prowadząc zdawkową rozmowę. Hrabina

wdowa rozwodziła się nad wyjątkowymi zaletami panny Kemp, łady Anne

grała jakieś lekkie, banalne melodie, chociaż chłonęła każde słowo ciotki.

Pani Smithson usiadła obok Amy.

– Jak z pewnością zauważyła to pani podczas kolacji, hrabia bardzo

dobrze traktuje swoich krewnych i służbę. Nie oddali pani, póki nie znajdzie

dla pani nowego miejsca zatrudnienia.

Co należało przetłumaczyć: „Może jest despotą, ale dobrotliwym".

– Sądzi pani, że tak się stanie? Czy hrabina wdowa rozmyślnie

pomniejsza mój wpływ na lady Anne?

– Tak – odparła bez ogródek. – Hrabina wdowa, chociaż taka czarująca,

jest uparta i nadal chce, żeby wszystko przebiegało zgodnie z jej wolą.

Hrabia wyraźnie dał do zrozumienia, że majątek należy do niego. Lady

Anne pozostaje obiektem ich zażartej rywalizacji.

Amy nie wiedziała, czy powinno ją to zaniepokoić, czy też nie. Miała

nadzieję, że pozostanie tu na tyle krótko, żeby nie stać się obiektem sporów

między hrabiną a jej rzekomym bratankiem.

Panowie dołączyli do pań, by napić się herbaty, ostatni wszedł do

salonu hrabia. Zupełnie nie zwracał na nią uwagi i przez ułamek sekundy

Amy pomyślała, że to prawdziwy hrabia, a nie Simon. Próbowała ściągnąć

go wzrokiem i kiedy jej się to udało, mrugnął do niej porozumiewawczo.

RS

background image

76

Uśmiechnęła się, widząc to, ale szybko zacisnęła usta widząc, jak

bibliotekarz patrzy to na nią, to na Simona.

Pojawienie się mężczyzn stanowiło swego rodzaju znak. Lady Anne

przestała brzdąkać i wszystko zaczęło się toczyć szybciej. Natychmiast

podano świeżą herbatę, którą wypito w ciągu niespełna pół godziny, po

czym wszyscy życzyli sobie nawzajem dobrej nocy.

Było jeszcze za wcześnie, by kłaść się spać. Co ci ludzie porabiali

wieczorami? Amy zdecydowała, że ponieważ nadal trwa pełnia księżyca,

wybierze się na przechadzkę. Pomijając krótką wyprawę do ogrodów, która

ostatecznie nie doszła do skutku, nie miała jeszcze okazji obejrzeć po-

siadłości.

Poinformowawszy o swoim zamiarze Marthę Stepp i mając jej

zapewnienie, że lady Anne będzie ćwiczyła w małym pokoju muzycznym,

Amy złapała szal i skierowała się do bocznych drzwi, wychodzących na

taras, skąd prowadziła alejka przez park, więc Amy mogła mieć pewność, że

nie zabłądzi.

Po chwili usłyszała za sobą czyjeś kroki. Miała na sobie suknię koloru

liści, więc ukryła się między drzewami i zaczekała, żeby się przekonać, kto

nadchodzi. Ujrzała Simona. Szedł niespiesznie, wyraźnie jej wypatrując.

– Simonie – szepnęła. – Jestem tutaj.

Odwrócił się gwałtownie.

Amy wyszła zza drzewa i dygnęła.

– Czyż to nie cudowny wieczór? – Wciągnęła w płuca słodkie,

wiosenne powietrze. – Zupełnie jak w Irlandii przy pięknej pogodzie w

dwudziestym pierwszym wieku.

Roześmiał się i też głęboko odetchnął.

– Czyste, słodkie, tylko leciutko wilgotne powietrze. Masz rację.

RS

background image

77

Amy zrównała z nim krok.

–I ta cisza – ciągnęła. – Błoga cisza. Bez tego nieustannego szumu

prądu elektrycznego, nie wspominając już o wentylatorach i ruchu ulicznym.

Chyba najbardziej podoba mi się ta cisza. – Przystanęła i powiedziała do

jego pleców: – Skąd wiedziałeś, gdzie jestem? – Tylko lekko rozpraszały jej

uwagę jego barczyste plecy i to, że surdut z czasów regencji pięknie

podkreślał zgrabną figurę.

– Zapytałem i jeden z lokajów powiedział mi, że widział, jak

wychodziłaś – odparł, odwracając się w jej stronę.

– Czy tu niczego nie da się utrzymać w tajemnicy? – Spojrzeli na dom.

Z okien na górze nadal byli doskonale widoczni. Znów zaczęli iść.

– Na razie świetnie sobie radzimy.

– Pomyśl o tym, Simonie. Westmoreland to olbrzymia posiadłość, ale

rzadko kiedy jest się tu samym. Armia służby przewyższa liczbą

mieszkańców domu. I służący, i twoja rodzina muszą się czuć tak, jakby

wciąż grali na oczach widzów. Po pewnym czasie staje się to drugą naturą

człowieka. Jak często ci ludzie pozwalają sobie na ukazanie prawdziwego

oblicza? Ta przygoda całkowicie zniszczyła moje wyobrażenia o życiu w

epoce regencji.

– To znaczy? – zapytał.

– Myślałam, że to świat, w którym kobiety robią zakupy, piją herbatę,

a ich największym zmartwieniem jest, jaką przeczytać powieść po

ukończeniu lektury poprzedniej.

– Zerwała kwiat z łodygi i zaczęła się nim bawić. – Teraz wiem, że

pomiędzy przyjęciami niepokoiły się, czy urodzą dziedzica, czy nie złapią

jakiejś choroby od swoich niewiernych mężów, czy ich dzieci przeżyją

okres niemowlęcy...

RS

background image

78

– Nie licząc drobiazgów, nic się nie zmieniło do naszych czasów. –

Simon wziął od niej kwiat i wsunął go w jej włosy.

– Pokazujemy światu jedną twarz, a zmartwienia zachowujemy dla

siebie.

– Tak, jak zrobiłeś to ty, kiedy podejrzewałeś, że jestem oszustką.

– Zgadza się. Oboje musimy jeszcze dużo o sobie się dowiedzieć,

prawda? Podzielić się swoimi tajemnicami. Co tylko świadczy o tym, że

szczegóły mogą ulec zmianie, ale człowiek pozostaje taki sam.

Doszli do rozwidlenia i Simon wskazał głową lewą alejkę.

– Tędy. Spacer będzie długi, ale nie pożałujesz.

Szli w milczeniu. Amy rozmyślała nad tym, jak Simon jej słuchał, i że

traktował jej pomysły tak, jakby miały swoją wartość.

Księżyc oświetlał im drogę, wysadzana drzewami aleja skończyła się i

ujrzeli przed sobą niezarośnięte zbocze wzgórza.

– Zupełnie jak mauzoleum Jeffersona!

– Nazywamy to altaną – powiedział.

Amy pobiegła przodem, a Simon zwolnił kroku i obserwował, jak

zatrzymała się przed budowlą. W swojej zielonej sukni wyróżniała się na tle

białych w blasku księżyca ścian altany, a lekki wietrzyk poruszał cienką

tkaniną. Ze złożonymi rękami wyglądała jak wyznawczyni pogańskiego

bóstwa przed wzniesioną na jego cześć świątynią.

Pragnął jej. Pragnął jej całej. Jej umysłu: zawsze dociekliwego, zawsze

ciekawego. Jej serca, tak otwartego i hojnego, i jej ciała, delikatnego, tak

kuszącego. Zawsze pokpiwał sobie z historii swoich rodziców. Teraz

zrozumiał, jak to się mogło zdarzyć.

RS

background image

79

Odczekał chwilę, przyglądając się, jak Amy obserwuje grę świateł na

fasadzie altany. W końcu spojrzała w jego stronę, a Simon postanowił

powiedzieć jej to, o czym myślał.

RS

background image

80

Rozdział 8

Wiesz, że mój ojciec oświadczył się matce tego wieczoru, kiedy się

poznali?

– Naprawdę?

Zorientował się z jej uśmiechu, że uznała to za niezwykle

romantyczne.

– Co mu odpowiedziała?

– To nieistotne – odparł, mając nadzieję, że nie zabrzmiało to jak

strofowanie ucznia przez nauczyciela. – Chodzi o to, że w chwili, kiedy ją

ujrzał, wiedział, że to ta jedna jedyna.

– Czyli, że powiedziała mu „nie".

– Tak, ale teraz, kiedy go już nie ma wśród nas, powtarza, że straciła

całe dwa miesiące, które mogli spędzić razem.

Amy przez chwilę się nie odzywała. Ale jej oczy powiedziały mu

równie wyraźnie, jakby posłużyła się słowami, że rozumie to uczucie. W

końcu ze śmiechem przemówiła:

– Rety, to wykracza poza skalę mierzącą romantyczność. I może masz

rację, że wystarczy jedno spojrzenie czy dotknięcie, by wiedzieć, że się

znalazło tę jedną jedyną osobę. Ale musisz przyznać, że te okoliczności też

nie przypominają scenerii zwykłego spotkania chłopaka z dziewczyną.

Simon wszedł po stopniach do altany. Słyszał, jak Amy podąża za nim.

Kiedy zwrócił się w jej stronę, patrzyła na rzekę płynącą w dole.

– Masz rację. To niezwykła sceneria. Prawdę mówiąc, nie

przypominam sobie niczego równie osobliwego. Z wyjątkiem jednego razu,

kiedy przejeżdżałem obok miejsca, gdzie urządzono sesję zdjęciową w

RS

background image

81

plenerze. Był środek zimy, a modelka w body na ramiączkach firmy

Victoria's Secret wskoczyła do mojego auta i poprosiła, żebym ją rozgrzał.

– Co za okropna gra słów. – Amy oderwała wzrok od widoku i całą

uwagę skupiła na Simonie. Najpierw się skrzywiła, a potem wybuchnęła

głośnym śmiechem.

Kochał ten śmiech, więc ciągnął:

– Z miejsca jej się oświadczyłem, tak jak to zrobił kiedyś mój ojciec.

Ale nic z tego nie wyszło. Dostałem nauczkę, więc teraz zaczekam, aż nasza

znajomość będzie trwała przynajmniej kilka godzin.

– Nie umiesz być poważny.

– Ależ mylisz się. Czy po tamtym pierwszym pocałunku masz jeszcze

jakieś wątpliwości?

– Tak, ale malutkie – powiedziała, zarzucając mu ręce na szyję.

Zawsze myślał, że kiedy się zakocha, będzie ślepy na wszystko poza

swoją ukochaną. Nie rozumiał, że miłość to wszechogarniające uczucie

zupełnie innego rodzaju. Czując, jak Amy tuli się do niego, jak go całuje,

mógł myśleć jedynie o niej, o Amy Stevens. Nie pamiętał żadnej innej

kobiety, zapomniał o swoich poprzednich miłostkach. Amy była całym jego

światem.

Kiedy przycisnęła wargi do jego warg, ogarnęło go uniesienie. Nie

istniało nic poza jej dotykiem, jej smakiem, jej zapachem, tym, co mu

ofiarowała. Te doznania zawładnęły całym jego umysłem, ciałem, sercem.

Trzymając ją w ramionach, czując przy sobie jej piersi, ledwo ją

słyszał poprzez krzyk swoich pragnień. Pochylił się i pocałował Amy w

miejscu, gdzie stanik sukni ledwo osłaniał biust dziewczyny. Jej jęk okazał

się wystarczającą zachętą.

RS

background image

82

Ściągnął z niej suknię i uniósł skraj halki. Pełna zachwytu uległość

Amy tak go oczarowała, że pragnął jej bezgranicznie. Zdejmując w

pośpiechu ubrania, wspólnie przeżywali przyjemność poznawania się

nawzajem. Ciepło ich ciał wystarczyło obojgu do ogrzania się nawet w tę

chłodną noc.

Były w tym magia i szaleństwo, póki kwestie przyziemne nie

przyćmiły uczuć.

– Amy, tu nie ma łóżka.

– Zadbamy o to następnym razem. Proszę nie przerywaj tego, co

zaczęliśmy – błagała go.

Uśmiechnął się i rozłożył surdut na zimnym, kamiennym murze. Ich

pocałunek stanowił obietnicę czegoś więcej. Namiętność Simona rozpaliła w

niej pożądanie, a jego miłość przepełniła miłością jej serce.

Noc spowiła ich swą ciszą. Simon zrównał swój oddech z oddechem

Amy, czuł bicie jej serca, jej ciepłe ciało i wiedział, że to wyjątkowa chwila.

Słowa były zbędne, gdy otworzyły się przed nim niebosiężne perspektywy.

– Zauważyłem cię w chwili, gdy pojawiłaś się w drzwiach pubu. Kiedy

nie zwracając uwagi na mecz piłki nożnej, usiadłaś przy barze, pomyślałem

sobie, że to coś więcej niż fascynacja twoją urodą. Amy, to było, jeszcze

zanim zobaczyłem monetę.

– Twój uśmiech, Simonie, sprawił, że pomyślałam, iż pragnę od ciebie

czegoś więcej niż kilku zdawkowych słów.

Całowali się, zwierzając się ze swoich uczuć, ale Simon czuł, że robi

się chłodniej, i wiedział, że muszą znaleźć swoje ubrania i wrócić do domu.

Ubieranie się po ciemku w stroje, do których nie byli przyzwyczajeni,

było czymś równie absurdalnym, co podniecającym. Nim Simon ściągnął

tasiemki gorsetu Amy, a ona pomogła mu włożyć ciasny surdut, obydwoje

RS

background image

83

przeklinali i śmiali się, przysięgając, że pokojowcy i garderobiane zasługują

na każdego funta swojej pensji.

Gdy wracali do domu, Simon zaproponował eksperyment.

– Dom jest pogrążony w kompletnych ciemnościach. Mała szansa, że

ktoś nas zobaczy. Ty idź przez duży salon muzyczny. Trafisz tam?

Skinęła głową.

–Ja pójdę do stajni i sprawdzę, jak tam mój nowy koń. To naprawdę

śliczne zwierzę – powiedział, obracając ją w swoją stronę. Pogłaskał jej

włosy i ściślej owinął ją szalem. – Chociaż zbyt płochliwy jak na mój gust.

Dobrze wiedzieć, że trzeci hrabia zmarł w wieku sześćdziesięciu kilku lat na

zapalenie płuc, a nie w wyniku upadku z konia. Zobaczę, czy uda mi się

przyłapać stajennych na hazardzie.

Pocałował ją krótko w usta, tak jak całują się małżonkowie o

wieloletnim stażu. Ale dla niej nie był to zwyczajny całus; przywiódł jej na

myśl wszystko, co wydarzyło się w ciągu ostatniej godziny. Czuła na sobie

wzrok Simona. Kiedy znalazła się koło drzwi, odwróciła się i mu poma-

chała.

Mogło być kilka minut po dziewiątej, w żadnym wypadku nie była to

pora, którą zwykło określać się jako „środek nocy", ale dom pogrążony był

w takim bezruchu i ciszy, że równie dobrze mogłaby być północ. Kiedy

przechodziła koło biblioteki, dostrzegła jasny pasek w szparze między

drzwiami a podłogą i zastanowiło ją, kto jeszcze się nie położył. A może

zostawiano światło, do czasu aż hrabia uda się na spoczynek.

Schody były z szarego marmuru, więc wyraźnie widoczne. Wbiegła po

nich szybko i bezgłośnie. Z małego pokoju muzycznego dochodziły dźwięki

fortepianu, więc Amy wiedziała, że lady Anne wciąż ćwiczy gamy. Czy ta

RS

background image

84

nieustanna gra była jej sposobem na odrobinę prywatności? Dokąd uciekała

pod pretekstem zamiłowania do muzyki?

Jeszcze jeden długi korytarz i znalazła się przed drzwiami apartamentu

swojej podopiecznej. Może nie była pokojówką lady Anne, ale uznała, że

powinna pozostać ubrana i gotowa na wezwanie, dopóki jaśnie panienka nie

przyjdzie na górę, by położyć się spać. W kącie jej saloniku stało tremo i

Amy spojrzała w lustro, by się upewnić, że nie wygląda tak, jakby dopiero

co wróciła z miłosnej schadzki.

Ale ani szczotkowanie włosów, ani wygładzanie sukni nie zdołało

ukryć błyszczących oczu i nabrzmiałych ust. A jeśli nie przestanie się

uśmiechać, uznają ją za prostaczkę.

Znalazła krzesło w saloniku lady Anne, tuż obok pojedynczej płonącej

świecy, usiadła, zamknęła oczy i ziewnęła, co częściowo było wynikiem

cudownego zmęczenia, a częściowo wyczerpania spowodowanego

najdziwniejszym dniem w jej życiu.

Chciałabym, żeby udało nam się znaleźć tę monetę. Simon mógłby dać

ją Marcie, żeby przekazała ją hrabiemu, a wtedy oni mogliby wrócić do

domu. Amy wzięła książkę, leżącą obok. Sama w sobie była dziełem sztuki.

Kunsztowna oprawa z ciemnoniebieskiej skóry, prześlicznie złocone kartki.

Ledwo zdążyła trochę się pozachwycać tym cudem, kiedy z sypialni

dobiegły ją odgłosy kłótni. Amy rozpoznała głos Marthy Stepp. Drugi z całą

pewnością nie należał do lady Anne.

– Znalazłam ją! Znalazłam ją na podłodze w oranżerii i jest moja.

Zresztą to nie jest zwykła moneta.

– Może być twoja, Florrie, ale najpierw musimy zapytać pana

hrabiego. Daj mi ją.

– Nie jesteś gospodynią. Nie muszę się ciebie słuchać.

RS

background image

85

– Florrie! Natychmiast oddaj mi tę monetę.

– Życzę ci, żebyś dostała to, na co zasługujesz, Martho Stepp!

Kiedy do Amy dotarł sens tych słów, natychmiast zerwała się z krzesła

i pobiegła w stronę drzwi. Ale spóźniła się i nie zapobiegła spełnieniu się

życzenia. Nim zdążyła otworzyć drzwi do sypialni, otworzyły się drugie

drzwi i do saloniku weszła lady Anne.

– Czy mogę zapytać, kogo podsłuchujesz?

– Nikogo, lady Anne. Kłóciły się i chciałam je jakoś pogodzić.

Otworzyły się drzwi do sypialni i z pokoju wybiegła Florrie,

zasłaniając twarz fartuszkiem. Ale i tak słychać było, jak szlocha.

– O co chodzi, Martho? – spytała lady Anne swoim najbardziej

władczym tonem.

Martha była czerwona jak burak.

– Najmocniej przepraszam, jaśnie panienko. Panno Stevens. To nie

miejsce na takie rzeczy. Jeszcze raz proszę o wybaczenie.

– Za co, Martho? – odezwała się Amy. – Florrie wybiegła z pokoju

zapłakana. Z pewnością to nie była twoja wina.

– Znalazła dziś monetę i upierała się, że należy do niej. Powiedziałam

jej, że powinna najpierw pokazać ją panu Steppowi i hrabiemu, żeby się

upewnić, czy nie mają nic przeciwko temu, żeby ją zatrzymała.

– Gdzie jest ta moneta? – spytała Amy.

Martha podeszła do niej, ale gdy podawała monetę, potrąciła mały

stolik. Partytury, które zostawiła na nich wcześniej, sfrunęły prosto do

kominka. Lady Anne nawet nie zdążyła krzyknąć z rozpaczy, ale Martha

sięgnęła ręką w płomienie, by je uratować. Amy była krok za nią i nic nie

mogła zrobić, kiedy Martha upuściła płonące partytury na krzesło. Leżała na

nim nocna koszula lady Anne. I koszula, i krzesło zajęły się ogniem.

RS

background image

86

Amy błyskawicznie złapała ze stołu wazon z kwiatami i wylała wodę

na płomienie, gasząc pożar w zarodku. Kroplą, która przelała czarę goryczy,

był fakt, że woda zmoczyła skraj eleganckiej wieczorowej sukni lady Anne.

– Tego już za wiele, Martho Stepp. Zwalniam cię. Sprzątnij ten

bałagan i pakuj manatki.

Pokojówka zrobiła zbolałą minę. Twarz jej pobladła.

– Tak, jaśnie panienko – powiedziała jedynie.

– Ależ, lady Anne, to był wypadek. – Amy pomyślała, że to wielka

niesprawiedliwość mieć pretensje do Marthy.

Lady Anne z nią też nie chciała mieć już do czynienia.

– Panno Stevens, ty też równie dobrze możesz spakować swoje rzeczy

i wyjechać choćby jutro. Zaczekam na przyjazd panny Kemp. Ostatnią

rzeczą, której pragnę, to mieć damę do towarzystwa, która podsłuchuje pod

drzwiami albo zapomina, kto jej płaci wynagrodzenie.

Moneta leżała na podłodze, wciąż migocząc. Amy zaczęła się

zastanawiać, czy ten pieniążek nie jest raczej przeklęty niż czarodziejski. Z

całą pewnością Martha wcale sobie nie zasłużyła na to, co jej się należało

zdaniem Florrie. Chociaż musiała jeszcze dużo się nauczyć, żeby zostać

pokojówką, lojalność i pogodna natura dziewczyny były zaletami, które

równoważyły inne braki.

Idąc za przykładem pokojówki, Amy dygnęła.

–Jak sobie jaśnie panienka życzy. Ale moneta jest moja.

– Czyżby?

– Tak, to prezent od mojego ojca. – Ach, zapomniała, że jej ojciec nie

żyje. – Dał mi ją przed śmiercią. Musiała mi wypaść z torby dziś rano.

Martha podniosła monetę i ją jej podała. Lady Anne wyciągnęła rękę.

RS

background image

87

– Ja ją wezmę i rano dam hrabiemu. Niech zadecyduje, do kogo

należy.

Świetnie! Amy zagryzła usta, żeby nie powiedzieć tego na głos. Jakoś

przeżyje to, że została zwolniona, jeśli będzie wiedziała, że moneta

ostatecznie trafi do właściwych rąk.

– Panno Stevens, możesz zabrać swoje rzeczy jutro rano. Zgłoś się do

Steppa i powiedz, żeby ci znalazł jakieś inne pomieszczenie, gdzie mogłabyś

przespać tę noc.

Bliska łez Martha wyszła z pokoju bez słowa. Amy schodziła po

głównych schodach raczej zirytowana niż zaniepokojona. Biedna Martha

Stepp. Jej nadzieje na to, że zostanie gospodynią, zostały bezlitośnie

rozwiane. Co teraz zrobi? Jak Florrie mogła wypowiedzieć takie głupie

życzenie? A przede wszystkim jak moneta mogła spełnić życzenie, które

było tak złe, powodowało tyle smutku?

Musiała koniecznie odnaleźć Simona. On był tu panem, mógł

ponownie zatrudnić Marthę. A Amy mogła mu powiedzieć, że wracają do

domu. Pójdzie do jego sypialni, jeśli będzie musiała. Nie zważając na

wyniosłego Fancetta. Nie przejmowała się tym, co sobie myślał. Albo

przynajmniej nie powinna się tym przejmować.

Zatrzymała się przed solidnymi, frontowymi drzwiami, w których były

drugie mniejsze, i spytała wciąż czuwającego odźwiernego, czy pan hrabia

wrócił ze stajni.

– Nie, panienko – powiedział tonem pełnym uszanowania. – Będę tu

czekał, aż milord uda się na górę do siebie. Potem zamknę drzwi na klucz,

sprawdzę, czy wszystkie inne drzwi są pozamykane, odmelduję się panu

Steppowi i sam pójdę odpocząć. Nocny stróż przejmie moje obowiązki.

RS

background image

88

– Dziękuję. – Skierowała się do schodów i przystanęła na pierwszym

podeście, skąd odźwierny jej nie widział. Oparła się o kolumnę, a potem

usiadła na stopniu. Cała euforia ją opuściła. Z całą pewnością to egoizm być

taką szczęśliwą, kiedy prawie wszyscy pozostali domownicy są tacy

przygnębieni.

Czekanie było męczarnią. Och, jakże chciała, żeby się pospieszył.

Przyglądała się posągowi, kiedy usłyszała, jak otwierają się małe drzwi.

Wyjrzała zza kolumny i zobaczyła Simona, wchodzącego do środka.

Zamienił kilka słów z odźwiernym, spoglądając w górę. W końcu

powiedzieli sobie „dobranoc" i Simon wbiegł po schodach, pokonując po

dwa stopnie na raz. Na widok Amy zatrzymał się w pół kroku.

Zerwała się na równe nogi.

– Simonie...

Położył palec na jej ustach i ujął ją za rękę. 205

– Chodźmy do biblioteki.

Kiedy znaleźli się na górze, Simon upewnił się, czy nikogo nie ma w

holu. Dal Amy znak, że droga wolna, i na paluszkach przeszli do biblioteki.

Tam Amy wybuchnęła śmiechem.

– Czuję się jak nastolatka, szukająca miejsca, gdzie mogłabym się

obściskiwać z chłopakiem. Nie, żebym kiedykolwiek robiła coś takiego.

Porwał ją w ramiona i pocałował jak pirat, odbierający swoją nagrodę.

Kiedy puścił Amy, oboje byli zadyszani.

– Kłamiesz albo masz wrodzony talent do całowania. Przycisnęła rękę

do piersi i otworzyła usta, mając nadzieję, że zdoła cokolwiek powiedzieć.

– Posłuchaj, Simonie. Znalazłam monetę!

Wręczył jej mały kieliszek brandy, po czym napełnił drugi i

zaproponował wzniesienie toastu.

RS

background image

89

– Za Amy Stevens! – powiedział śpiewnie. – Co za kobieta.

Chciałabym, żeby to była prawda, pomyślała. Odstawiła kieliszek na

stół.

– Simonie, musimy znaleźć sposób wydostania się stąd. Już

wywarliśmy zbyt duży wpływ na losy twojej rodziny. – Zdała mu krótką

relację z tego, co się wydarzyło na górze.

Pokręcił głową. –Nie rozumiesz... ?

– To ty nie rozumiesz, najdroższa. Podróż w czasie to nieprzypadkowe

wydarzenie. Żyjemy tu razem z hrabiną wdową, malarzem, ze wszystkimi,

którzy pierwotnie należeli do tych czasów i do tego miejsca. Jesteśmy

równie prawdziwi, jak oni. To, co się dzieje teraz, dzieje się dokładnie tak,

jak powinno.

– Skąd wiesz?

– Arbuckle nam to mówił. Powiedział, że są takie rzeczy, które mają

się wydarzyć. Człowiek decyduje, jak i kiedy to nastąpi. Jest tak, jak

powinno być. Dowodem na to jesteśmy ty i ja. Czy masz jakiekolwiek

wątpliwości, że byliśmy sobie przeznaczeni?

– Nie, ale sądzę, że może być łatwiejszy sposób dokonania tego. I jeśli

to prawda, to Martha doczeka się tego, na co naprawdę zasłużyła.

– Wykonaliśmy swoje zadanie i teraz możemy wrócić, żeby hrabia

mógł otrzymać monetę. – Usiadł i poklepał miejsce obok siebie. – Chodź tu

i pomyśl, gdzie chciałabyś teraz być.

Jego brak troski o los Marthy był jak cios nożem. Jak może być tak

obojętny wobec kogoś, komu stała się krzywda! Czy może go pokochać,

związać się z nim, jeśli mają tak odmienne systemy wartości? Czyżby

narzucili sobie zbyt szybkie tempo?

RS

background image

90

– Oboje musimy to zrobić, Amy – przemówił łagodnie, jakby myślał,

że jej pełne urazy spojrzenie wywołał ból na myśl, że musi opuścić to

miejsce.

– Sądzisz, że to będzie takie łatwe? – spytała, siadając blisko niego, ale

tak, że ich ciała się nie stykały.

– Tak. Jestem prawie pewien, że ta kanapka stoi w moim gabinecie,

raz czy dwa razy poddana renowacji.

Spojrzała na lekko wytarte poduszki.

– Dobrze, chociaż będę się źle czuła, jeśli jakiś przodek twojego

przyjaciela, Allbryce'a Stevensa, przyjdzie z wizytą. Mam całkowicie

zszarganą opinię w tysiąc osiemset piątym roku.

– Może się ciebie wyprzeć, powiedzieć, że rodzina się do ciebie nie

przyznaje, bo źle pracowałaś albo niemoralnie się prowadziłaś czy jeszcze

coś.

Czy takie zasady panowały w tym kręgu? Czy tylko tacy służący, jak

rodzina Steppów, byli jedynymi ludźmi, którzy wiedzieli, co to lojalność?

– No i pozostaje jeszcze biedna pani Braintree, która złożyła mi wizytę

w Yorkshire.

– Jestem pewien, że dzięki pannie Kemp całkowicie odzyska względy

rodziny.

Amy rozejrzała się po pokoju, starając się zapamiętać wszystkie

szczegóły. Przebywała tu tak krótko, że nawet nie zdążyła spisać swoich

wrażeń. Niespełna dwadzieścia cztery godziny. Powinna była sporządzić

listę tytułów wszystkich obrazów. Och, obraz! Jak mogli o nim zapomnieć?

– Simonie! Nie dowiemy się, co się stało z dziełem Guardiego!

RS

background image

91

Rozdział 9

Myślałem o tym – powiedział, kiwając głową.

– Widocznie nie było to właściwe życzenie. – Ścisnął rękę Amy. –

Mam nadzieję, że moneta spełni moje inne życzenie, znacznie ważniejsze. –

Puścił ją, nie wdając się w szczegóły.

– Pora wracać do domu. Mamy tam całe życie przed sobą.

Łatwo było sobie wyobrazić jego gabinet w Londynie w ich czasach.

Pozwoliła, żeby pokój wypełnił jej myśli: stosy książek, w tym jedna o

Kompanii Wschodnioindyjskiej, portret trzeciego hrabiego, nowoczesny

komputer. Ogromne okna. Zapach starych książek i dawnych czasów,

wieczny zgiełk londyńskiego życia tuż za oknem. Czy kustosz będzie na

nich czekał? Jak dobrze będzie znów znaleźć się w domu.

Nic nie nastąpiło.

Otworzyła oczy, przerażona, że Simon się przeniósł, a ona została.

Nie, siedział obok niej, z rękami na kolanach, tak prawdziwy jak poduszki,

na których siedzieli.

– Co zrobiliśmy nie tak? – spytała.

– Nie wiem.

– Teraz było jakoś inaczej. Byłam taka zmęczona, kiedy poprzednio

podróżowaliśmy w czasie, że oczy same mi się zamykały.

– Ja też.

– O czym zapomnieliśmy? – Nie bała się. Nie, kiedy Simon był obok

niej. – Czy potrzebna nam moneta?

– Nie, kustosz co do tego nie miał cienia wątpliwości. Pragnął się

dowiedzieć, jak moneta znalazła się w epoce regencji. Wiemy to. Nie ma

sensu, żebyśmy zabierali ją z powrotem.

RS

background image

92

Siedzieli obok siebie, trzymając się za ręce. Nie byłaby to największa

tragedia na świecie, gdyby musieli tu pozostać. Nieprawda. Nie zniosłaby

życia w jednym domu z tymi małostkowymi ludźmi, dla których liczyła się

tylko pozycja społeczna.

– A może... – Simon wolno mówił, jakby wciąż jeszcze nie do końca

sformułował myśl. – A może, ponieważ zamieniliśmy się miejscami z

ludźmi, żeby nie zakłócać proporcji między masą, przestrzenią i czasem,

przedmioty też muszą zamienić się miejscami?

– Niewykluczone – przyznała mu rację po chwili zastanowienia.

– Co? W „Gwiezdnych Wrotach" nigdy nie było o tym mowy?

– Nie – powiedziała, nie tyle zakłopotana, ile wzruszona, że zapamiętał

to niemądre wyjaśnienie. – Ale twoja teoria wydaje się logiczna. Nasze

ubrania nie przeniosły się z nami.

– A moneta owszem.

– Czyli – ciągnęła Amy – chodzi o to, że skoro zostawiamy monetę

tutaj, musimy zabrać coś ze sobą, żeby nie spowodować jakiejś kosmicznej

katastrofy.

– No proszę, nienaukowe wyjaśnienie, które w pełni do mnie

przemawia.

– Więc musimy jedynie coś ze sobą wziąć, jakiś drobiazg. Nikt nie

zauważy braku grzebienia czy szczotki.

– No właśnie. I możemy ją podarować muzeum regencji.

– Albo, Simonie, możesz to sprzedać, a pieniądze przeznaczyć na

remont Westmoreland. – Spojrzała na obraz i nagle doznała takiego

olśnienia, że aż zerwała się z kanapy. – Obraz, Simonie! To my zabraliśmy

obraz!

–Co?

RS

background image

93

– Tak! Nie rozumiesz? Zamieniliśmy monetę na obraz. Twoja rodzina

może go sprzedać, jeśli zechce. Zyskacie pieniądze, żeby utrzymać

Westmoreland w należytym stanie i nie będziecie musieli go sprzedać.

– To bardzo przypomina kradzież.

Widziała, że Simon ma wielką ochotę to zrobić, ale pokręcił głową.

– Wcale nie. Zresztą musimy go zabrać. Tak ma być. Nie rozumiesz?

Dokładnie tak, jak powiedziałeś wcześniej. Stanowimy w równych stopniu

część tego miejsca, jak hrabia i jego ciotka, lady Anne i cała reszta.

Simon skinął głową, a potem znów nią pokręcił.

– Jak wyjaśnię znalezienie obrazu Guardiego?

– Na litość boską, przecież przez cały rok zajmowałeś się tą sprawą.

Powiesz, że hrabia przywiózł obraz do miasta, schował gdzieś, a potem o

nim zapomniał. Przecież to całkiem prawdopodobne, czyż nie? Wtedy nie

był wart miliony funtów.

– Ale i tak to bardzo naciągane.

– Możemy sprawić, że się uda. Przez ponad dwieście lat stanowił

własność twojej rodziny. Zaginął, a teraz się odnalazł. Jego pochodzenie nie

budzi zastrzeżeń. Można to notarialnie potwierdzić. Mogą sobie sprawdzać

bez końca, a jedyny wniosek, do jakiego dojdą, to że jest to obraz

Guardiego.

– Może masz rację. Jeśli go tu zostawimy, istnieje poważne

niebezpieczeństwo, że sprzeda go piąty hrabia–hulaka. Sprzedał wszystko,

co nie wchodziło w skład dziedzicznego majątku. – Simon zdjął obraz ze

ściany.

– Będzie idealnie pasował do twojego gabinetu – powiedziała. – Na

tym miejscu na prawo od drzwi. – W wyobraźni wyraźnie to zobaczyła. –

Będziesz koło niego przechodził, idąc do drzwi.

RS

background image

94

Usłyszała jego: „Tak, też go tam widzę", ale nagle ogarnęło ją takie

zmęczenie, że opadła na najbliższy fotel i usnęła, nim zdołała mu

odpowiedzieć.

Nie można nie rozpoznać odgłosów Londynu nocą. Obudziła go jakaś

syrena w oddali i warkot śmieciarki, a aromat gorącej herbaty, równie

skuteczny jak pianie koguta na wsi, sprawił, że Simon do końca

oprzytomniał. Jeszcze nie nadszedł świt, chociaż miasto już nie spało.

Dostrzegł obok siebie Amy. Miała zamknięte oczy i poruszała się

niespokojnie, śniąc jakieś sny tych, co podróżują w czasie. Pamiętał urywki

swoich snów: sprawiające nieznośny ból poczucie straty, euforię

zwycięstwa, rozpacz tak bezdenną, że można byłoby umrzeć i ulgę, że

miłość wszystko pokona. Nie widział żadnych szczegółów, tylko

doświadczał wrażeń. Czy to jego życie? Czy może być aż takim wybrańcem

bogów?

Światło lampy stojącej na biurku nadało pokojowi formę i wypełniło

go cieniami. Przyglądał się, jak Amy otwiera oczy; po jej policzku potoczyła

się jedna, krągła łza. Pocałował ją.

– Jesteśmy w domu, Amy – szepnął i poczuł, że jej niepokój w jednej

chwili zniknął.

Odwróciła głowę i pocałowała go, nadal zaspana. Było w tym

pocałunku więcej słodyczy niż namiętności, więcej ciepła niż ognia, więcej

miłości niż pożądania. Idealne powitanie w domu.

Pocałunek obojgu im dodał sił i jednocześnie usiedli prosto. Simon

zobaczył na podłodze obraz Guardiego. Wyglądał tak samo jak w bibliotece

w Westmoreland.

RS

background image

95

– Jesteśmy sami? Gdzie pan Arbuckle? – spytała Amy. Simon wstał i

podszedł do biurka, żeby wyłączyć lampę, chociaż był pewien, że są sami w

pokoju.

– Portret, Simonie. Spójrz na niego.

– Co? Nie widzę żadnej różnicy. – Podszedł bliżej i starał się dostrzec,

co się zmieniło na obrazie. Moneta połyskiwała złociście, kolejka stała tak

jak przedtem, hrabia nadal miał poważną minę. – Czy widzisz coś, co mi

umyka?

– Nie, nie, masz rację. Nic się nie zmieniło.

Usłyszał ulgę w głosie Amy i zrozumiał, zanim jeszcze skończyła

mówić.

– Tak się bałam, że coś namieszaliśmy w dziejach – wyznała.

Musiał przyznać, że też odczuwał ulgę. Nie, żeby nie wierzył w to,

kiedy jej mówił, że mają pełne prawo żyć w tysiąc osiemset piątym roku, w

równym stopniu, co lady Anne i Fancett. Według niego odrobina

niepewności to największa siła człowieka, a nie jego słabość.

– Zaparzyłeś dla mnie herbatę? Jak ładnie z twojej strony. – Amy

wstała, przeciągnęła się i... Czy to jej widok sprawił, że Simon czuł się taki

rozkojarzony? Podeszła do stolika, na którym stała herbata.

– Przykro mi, ale to nie ja. Jej zapach był tak znajomy, że nie przyszło

mi do głowy, by uznać to za coś osobliwego.

Amy uniosła imbryk, stojąc przed obrazem.

– Dziękuję, milordzie.

– Raczej „dziękuję, panno Kemp" – poprawił ją Simon. – Byłem nim

tylko przez jakieś dwadzieścia godzin, ale zapewniam cię, że nigdy by mu

nie przyszło do głowy, żeby zaparzyć herbatę.

RS

background image

96

Nalała herbaty dla nich obojga i tylko chwilkę się zawahała, zanim

upiła łyk.

– Smakuje normalnie.

– Zgoda, ale gdyby zawierała w sobie magiczny eliksir, nie uważasz,

że czarodziej byłby na tyle mądry, by pozbawić go smaku?

– Ja też widziałam ten odcinek „Anioła", chociaż trudno mi uwierzyć,

że oglądasz takie filmy.

– Nie oglądam, ale grał w nim mój przyjaciel. To jedna z tych ról,

kiedy się umiera przed trzecią przerwą na reklamy.

Amy w zamyśleniu popijała herbatę.

– To takie dziwne, Simonie. Odbyliśmy podróż w czasie do roku tysiąc

osiemset piątego i z powrotem, a teraz rozmawiamy o programie

telewizyjnym. Czy tak po prostu wrócimy do normalnego życia?

– Założę się, że w Westmoreland są księgi, których nikt nigdy nie

czytał. Przypuszczam, że państwo Stepp też mają ich kilka.

Podszedł do stołu i wziął starą księgę z notatkami z dziewiętnastego

wieku, pisaną przez pana Steppa.

– Wiesz teraz, że wpis o „wypadku" i zwolnieniu służącej dotyczył

jego córki Marthy i pożaru. – Podał jej zapiski.

– Rety. Rzeczywiście – powiedziała Amy. Wzięła księgę i przycisnęła

ją do serca, jakby gotowa była oddać życie w jej obronie. – Jak myślisz,

Simonie, dokąd się udał kustosz? Chciałabym się tego dowiedzieć.

Podeszła do niego, by mu oddać stare tomiszcze. I wtedy wypadła z

niego kartka. Amy podniosła ją i wręczyła Simonowi.

– Wyleciała kartka.

– Nie, to list. Nigdy wcześniej go nie widziałem. – Przebiegł go

wzrokiem i uśmiechnął się. – Amy, posłuchaj!

RS

background image

97

Szanowni Panie West i Panno Stevens!

Dziękuję za to, co dla mnie zrobiliście. Próbowałem zwrócić magiczną

monetę, odkąd powierzono ją mojej opiece, ale mi się to nie udało. Teraz

widzę, że kogo innego wyznaczono do jej przekazania do dziewiętnastego

wieku.

Stałem za sterem, kiedy zatonął statek przewożący skrzynie z

monetami. To dlatego do tej pory przebywałem tutaj. Jak mogłem pozwolić,

by wybuch gniewu Matki Natury i mój brak umiejętności zniszczyły istnienia,

które mogłyby się odmienić na lepsze dzięki tej wyjątkowej monecie?

Znalem wszystkie życzenia, jakie spełniła, ale nigdy nie wiedziałem,

jak ją zwrócono w minione czasy. Teraz wiem. Dziękuję za Waszą

niezachwianą wiarę. Teraz spełniło się i moje życzenie.

Z wyrazami dozgonnej wdzięczności Wentworth C. Arbuckle

Przez długą chwilę obydwoje milczeli.

– Myślisz, że podróżował w czasie? – spytała Amy.

– Czy też był duchem?

– Całkiem możliwe. Wyglądał tak, jakby był jasnowidzem. Jakby

pojawiał się tylko wtedy, kiedy był potrzebny.

– Znów obydwoje umilkli. Simon był pewien, że Amy myślała o

kustoszu. On z całą pewnością nie.

– Och, Simonie, wiem, że tobie to obojętne, ale chcę wiedzieć, co się

stało z Marthą. I co robili hrabia i panna Kemp, kiedy tu byli?

– Dlaczego uważasz, że jest mi to obojętne? – spytał, w równym

stopniu zdziwiony, co urażony.

– W ogóle nie przejąłeś się bałaganem, jaki tam zostawiliśmy.

– Szczerze mówiąc, bardziej się wtedy przejmowałem tym, jak

obydwoje wrócimy w odpowiednie miejsce we właściwym czasie. – Simon

RS

background image

98

wskazał obraz. – Przypuszczam, że hrabia doszedł do wniosku, że

inwestycja w koleje to doskonały ruch finansowy. I ta miniatura. Założę się

o wszystkie pieniądze, że przedstawia pannę Kemp. Jeśli chodzi o Marthę

Stepp, jej los wcale nie jest mi obojętny. Ale nie było naszym zadaniem

sprawić, by jej marzenie się spełniło. Teraz, kiedy wróciliśmy bezpiecznie,

możemy poświęcić resztę życia na szukanie odpowiedzi. – Odstawił

filiżankę i ujął rękę Amy. – Najdroższa, wysłuchaj mnie. – Ujął również jej

drugą dłoń. – „My" to ważny wyraz w tym zdaniu. Mam nadzieję, że nie

chcesz wrócić do swojego poprzedniego życia w takim samym stopniu, jak

ja tego nie chcę. Z kim mógłbym rozmawiać o duchach i podróżach w

czasie? Nikt poza tobą by mi nie uwierzył. – To zabrzmiało zbyt

pragmatycznie. Nie schrzań tego, stary, powiedział sobie Simon.

– Amy, kocham cię. Chcę, żebyś została częścią mojego życia. Chcę

cię poślubić.

Nie zastanawiała się nad tym dłużej, niż dwie sekundy.

– Nie, Simonie, bardzo mi przykro. Nic by z tego nie wyszło. Zbyt się

od siebie różnimy. Nasz pobyt w epoce regencji jasno mi to uświadomił. Ty

jesteś Simonem Western z Westmoreland, a ja Amy Stevens z Topeka w

stanie Kansas. Ty bywasz w Ascot, a ja – w Disney Worldzie.

– Nigdy nie byłem w Ascot.

– No to w Wimbledonie albo...

Było to tak absurdalne, że nie pozwolił jej dokończyć.

– Amy, uczę dzieci w jednej z najgorszych dzielnic Londynu, w

szkole, którą utworzono, żeby dać im szansę. Barmani w Earl's Place

zarabiają więcej ode mnie. Księcia widuję wyłącznie w telewizji. Ty i ja

jesteśmy bardziej do siebie podobni, niż ci się wydaje.

Odsunęła się od niego o krok. Sceptycyzm do niej nie pasował.

RS

background image

99

– Dobrze – zgodził się Simon. – Nie musimy pobierać się jutro. Zostań

tu trochę, poznaj moją mamę. Przekonaj się, jak wygląda moje życie.

Łzy w jej oczach obudziły w nim nadzieję.

– W przyszłym tygodniu wyjeżdżam na ślub, na którym muszę być.

Jestem druhną.

– W takim razie weź mnie na ten ślub. Zawsze chciałem zobaczyć

wasze sady. Czy w Kansas są bursztynowe łany zbóż? Mój urlop kończy się

za trzy tygodnie. Co ty na to?

– Chyba zwariowałeś – odparła ze śmiechem. – Uważałeś mnie za

kłamczuchę, kiedy mnie poznałeś, a teraz chcesz, żebym cię poślubiła. To za

szybko. Znamy się zaledwie dwa dni.

– Najdroższa Amy, byliśmy ze sobą przez dwieście lat. I jeśli to jej nie

przekonało, to sprawił to jego pocałunek.

RS


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Langan Ruth Ryan In Death 29 Wieczna miłość (Śmierć w mroku)
McComas Mary Kay In Death 29 Po drugiej stronie (Śmierć w mroku)
In Death 07 Randka ze smierci Nora Roberts
niezwykłe przygody kropelek wody, ekologia
Niezwykle przygody don kichota
niezwykłe przygody kropelek wody, scenariusze zajęć-edukacja zdrowotna
Even In Death, Slayers fanfiction, Oneshot
Nora Roberts Cykl In Death (09) Aż po grób
Zdzisław Nowak Niezwykłe przygody Hodży Nasreddina
In Death 05 Ceremony in Death
In Death 04 Śmiertelna ekstaza Nora Roberts
Nowak Zdzisław Niezwykłe przygody Hodży Nasreddina
NOWAK Zdzisław Niezwykłe przygody Hodży Nasreddina
Zdzislaw Nowak Niezwykle przygody Hodzy Nasreddina
McComas Mary Kay Śmierć w mroku Po drugiej stronie
Dido Mary s in India
Nowak Zdzislaw Niezwykle przygody Hodzy Nasreddina
In Death 04 Rapture in Death

więcej podobnych podstron