w: J. Kulczycka - Saloni, Pozytywizm, Warszawa 1971
EMIL ZOLA
POWIEŚĆ EKSPERYMENTALNA
W moich studiach literackich często wspominałem o metodzie eksperymentalnej zastosowanej do powieści i do dramatu. Powrót do natury i ewolucja naturalistyczna, którą wiek przynosi, sprawiają, że wszystkie przejawy inteligencji ludzkiej stopniowo zmierzają w kierunku tej samej drogi naukowej. Ale koncepcja literatury zdeterminowanej przez naukę wydawać się może zaskakująca, ponieważ nie jest jeszcze dostatecznie sprecyzowana i zrozumiana. Sądzę więc, że słusznym będzie, dokładnie określić, co należy rozumieć przez powieść eksperymentalną.
Będę tu musiał dokonać jedynie pracy adaptacyjnej, ponieważ metoda eksperymentalna sformułowana została w sposób wyraźny i przejrzysty przez Claude Bernarda w jego pracy L'Introduction a fetude de la medecine experimentale — Wstęp do badań medycyny eksperymentalnej. Ta książka, której autor jest dla mnie najwyższym autorytetem, stanowić będzie podstawę mych rozważań. Znajdę w niej pełne rozwinięcie mego tematu i ograniczę się właściwie tylko do cytatów, które będą mi potrzebne, a które staną się dla mnie argumentami nie do odrzucenia. Będzie to więc tylko kompilacja tekstów, gdyż, jak sądzę, we wszystkich sprawach wystarczy mi tylko odwołanie się do Claude Bernarda. Najczęściej wystarczy po prostu zamienić słowo „lekarz" na słowo „powieścio-pisarz", by myśli nadać jasność i ścisłość prawdy naukowej.
W oczach większości medycyna jest taką samą sztuką jak i powieść i to skłoniło mnie do wyboru L'Introduction i do ograniczenia się tylko do tego tekstu. Przez całe swoje życic Claude Bernard walczył o to, by wprowadzić medycynę na drogę naukową. Jesteśmy świadkami gaworzenia nauki, która powoli wyzwala się z empiryzmu, aby dzięki metodzie eksperymentalnej, ustalić się w prawdę. Claude Bernard pokazuje, że metoda ta, stosowana do badania surowców w chemii i fizyce, może być równie dobrze zastosowana do badania ciał żywych), w fizjologii i medycynie. Ja z kolei postaram się udowodnić, że jeśli metoda eksperymentalna prowadzi do poznania życia fizycznego, powinna również doprowadzić do poznania życia uczuciowego i intelektualnego.)To tylko kwestia stopnia na tej samej drodze, która wiedzie od chemii do fizjologii, a później od fizjologii i antropologii do socjologii. Powieść eksperymentalna znajduje się na końcu.
Dla większej jasności wykładu powinienem streścić krótko L' Introduction. Znajomość planu dzieła i tematu, które ono podejmuje pozwoli nam lepiej zrozumieć zastosowanie, jakie znajdę dla tych tekstów. [...].
Najogólniej mówiąc taki jest właśnie szkielet L'Introduction pozbawiony swego miąższu. Wydaje mi się, że to krótkie expose wystarczy, by wypełnić luki, które moje postępowanie, niestety, musi wytworzyć, gdyż operować będę tylko koniecznymi cytatami, by zdefiniować i skomentować powieść eksperymentalną. Powtarzam raz jeszcze, że książka ta staje się dla mnie terenem, na którym się opieram i który najbogatszy jest we wszelkie dowody i argumenty. Tylko rodząca się medycyna eksperymentalna może nam pokazać koncepcję literatury eksperymentalnej, która sama będąc jeszcze w zarodku nie osiągnęła nawet stadium dziecięcego gaworzenia.
Oto pierwsze pytanie, które nasuwa się przede wszystkim: czy możliwy jest eksperyment w literaturze, w której, jak wydawano się dotychczas, można było tylko stosować obserwację? Ciaude Bernard rozwodzi się długo na temat obserwacji i doświadczenia. Przede wszystkim istnieje pomiędzy nimi bardzo wyraźna linia demarkacyjna. Oto ona: „Nazywamy obserwatorem tego, kto dla studiowania zjawisk posługuje się prostym lub złożonym procesem badawczym, lecz nie poddaje zjawisk żadnym odmianom i w konsekwencji przyjmuje je w takiej formie, w jakiej dostarcza je natura. Eksperymentatorem nazywamy tego, kto, posługując się prostymi i złożonymi metodami badawczymi, zmienia lub modyfikuje zjawiska naturalne w jakimś określonym celu, prezentując je w takich okolicznościach i w takich warunkach, w jakich sama natura ich nie przedstawia". I tak na przykład astronomia jest nauką opartą na obserwacji, bo trudno wyobrazić sobie astronoma, który oddziaływałby na gwiazdy, gdy tymczasem chemia jest nauką eksperymentalną, ponieważ chemik oddziałuje na naturę i ją modyfikuje. Taka jest, zdaniem Claude Bernarda, jedyna istotna różnica, która dzieli eksperymentatora od obserwatora.
Nie mogę tu powtarzać wszystkich jego rozważań na temat definicji wielorakich, które do, dzisiaj otrzymujemy. Jak już to powiedziałem, dochodzi on do wniosku, że eksperyment jest po prostu obserwacją sprowokowaną. Cytuję więc: „W metodzie eksperymentalnej badaniu faktów, to znaczy dokładnemu śledzeniu ich, towarzyszy zazwyczaj rozumowanie. Dzieje się to w taki sposób, że eksperymentator robi zazwyczaj doświadczenie po to, by sprawdzić i skontrolować wartość idei eksperymentalnej. Wobec tego można powiedzieć, że doświadczenie jest obserwacją, która została sprowokowana dla celów kontrolnych".
Zresztą, by stwierdzić co w powieści naturalistycznej jest obserwacją, a co eksperymentem; wystarczy tylko przytoczyć fragmenty następujące:
„Obserwator po prostu konstatuje zjawiska, które ma przed oczami... Powinien on stać się fotografem zjawisk, a jego obserwacja musi dokładnie przedstawiać naturę... Wsłuchuje się on w naturę i pisze pod jej dyktando. Kiedy fakt został już stwierdzony i zjawisko jest już dobrze zaobserwowane, przychodzi koncepcja, interweniuje rozumowanie, pojawia się; eksperymentator, aby zjawiska interpretować. Eksperymentator to ten, kto na mocy interpretacji bardziej lub mniej prawdopodobnej, ale przecież antycypowanej interpretacji zjawisk, organizuje doświadczenie w taki sposób, by w porządku logicznych przewidywań dało ono rezultat, który może posłużyć do skontrolowania z góry powziętej hipotezy lub koncepcji ... W momencie kiedy eksperymentujący uzyska rezultat doświadczenia, staje on przed prawdziwą obserwacją, którą sam wywołał, lecz którą teraz powinien badać bez żadnej z góry powziętej idei. A więc eksperymentujący powinien zniknąć lub raczej natychmiastowo przemienić się w obserwatora. I dopiero kiedy w sposób ostateczny określi on rezultaty doświadczenia, tak jak rezultaty zwykłej obserwacji, umysł jego znów podjąć może pracę, by rozumować, porównywać i stwierdzić, czy eksperymentalna hipoteza została przez te rezultaty zweryfikowana, czy też unieważniona."'
Na tym polega cały mechanizm. Jest on trochę skomplikowany i dlatego Claude Bernard czuje się zmuszony do stwierdzenia: „Gdy wszystko to dzieje się jednocześnie, to w umyśle uczonego, który prowadzi badania w dziedzinie tak niesprecyzowanej jeszcze, jak medycyna, tak bardzo wyniki obserwacji mieszają się z eksperymentem, że wszelka próba wydzielenia z owej mieszaniny nie do rozwikłania, osobno każdego z tych terminów, okazałaby się niemożliwa, a nawet bezużyteczna. " W sumie powiedzieć można, że obserwacja „pokazuje", a doświadczenie „kształci".
Wracając do powieści, widzimy teraz, że pisarz jest obserwatorem i eksperymentatorem jednocześnie. Obserwator — pisarz podaje fakty, takie jakie zaobserwował, stwarza punkt wyjścia, ustala solidny teren, po którym poruszać się będą postacie i na którym rozwijać się będą zjawiska. Później pojawia się eksperymentator i organizuje doświadczenie, to znaczy wprowadza w ruch postacie jakiejś określonej histori, by pokazać, że następstwo faktów będzie w niej takie, jakiego wymaga determinizm zjawisk, które poddane zostały badaniu. Prawie zawsze jest to doświadczenie, które, jak mówi Claude Bernard „ma pokazać".
Powieściopisarz wyrusza na poszukiwanie prawdy. Jako przykład niech posłuży baron Hulot w Kuzynce Bietce Balzaca. Ogólnym, zaobserwowanym przez Balzaca faktem jest stwierdzenie zniszczeń, których dokonać może namiętny temperament mężczyzny — w nim samym, w jego rodzinie, w społeczeństwie. Gdy znalazł on swój temat, punktem wyjścia były dla niego zaobserwowane fakty. Później zorganizował swoje doświadczenie i poddał pana Hulota serii prób, każąc mu wędrować poprzez różne środowiska, aby pokazać, jak funkcjonuje mechanizm jego namiętności. W sposób oczywisty mamy tu do czynienia z czymś więcej niż z obserwacją. Jest tu również i eksperyment, ponieważ Balzac nie trzyma się dokładnie tych fotografii faktów przez siebie zebranych. Interweniuje on bezpośrednio, umieszczając swego bohatera w warunkach, nad którymi panuje. Sprawą zasadniczą jest dowiedzieć się, jakie mogą być skutki podobnej namiętności, działającej w określonym środowisku i w określonych Warunkach, skutki z punktu widzenia jednostki_i z punktu widzenia społeczeństwa. Powieść eksperymentalna, taka na przykład jak Kuzynka Bietka staje się po prostu protokołem doświadczenia, które pisarz powtarza przed oczyma publiczności, W sumie cała operacja polega na tym, by fakty brać z natury, a później studiować mechanizm tych faktów, oddziałując na nie poprzez modyfikację warunków i środowisk, nie oddalając się jednak nigdy od praw natury. Na końcu tego procesu jest poznanie człowieka, naukowe poznanie indywidualnego i społecznego działania człowieka.
Bez wątpienia, daleko jesteśmy od pewności, którą daje chemia, a nawet fizjologia. Nie znamy jeszcze wcale odczynników, które dekomponują namiętności i które pozwalają je zanalizować. Często w niniejszym studium przypominać będę, że powieść eksperymentalna jest jeszcze młodsza niż medycyna eksperymentalna, która też przecież narodziła się niedawno. Nie zamierzam stwierdzać zdobytych już wyników. Pragnę tylko jasno wyłożyć metodę. Chociaż powieściopisarz eksperymentalny posuwa się jeszcze po omacku w tej najciemniejszej i najbardziej złożonej ze wszystkich nauk, nie wyklucza to istnienia samej nauki. Niezaprzeczalnie powieść naturalistyczna, taka jaką ją teraz rozumiemy, jest prawdziwym eksperymentem. Pisarz dokonuje tego eksperymentu na człowieku, pomagając sobie obserwacją. [. . .]
Nie zmniejsza się rola pisarza, lecz przeciwnie, urasta w szczególny sposób. Doświadczenie, nawet najprostsze zawsze opiera się na pomyśle, który rodzi się z obserwacji) Jak mówi to Claude Bernard: „Pomysł eksperymentu nie jest wcale arbitralny ani wyimagowany, musi zawsze posiadać jakiś punkt oparcia w obserwowanej rzeczywistości, to znaczy — w naturze." Na tym pomyśle i na wątpieniu opiera się cała metoda. „Pojawienie się idei eksperymentalnej, mówi on dalej, jest zupełnie spontaniczne, jej natura jest całkowicie zindywidualizowana, jest w tym uczucie osobliwe, quid proprium, które stanowi o oryginalności, inwencji i geniuszu każdego". Następnie z wątpienia czyni wielką naukową zlewkę. „Wątpiący jest prawdziwym naukowcem, wątpi on w samego siebie i we własne interpretacje, ale wierzy on w naukę. W naukach eksperymentalnych przyjmuje on nawet za kryterium i zasadę absolutną determinizm zjawisk, który w sposób bezwzględny obejmuje zjawiska zachodzące w ciałach żywych i w surowcach". W ten sposób metoda eksperymentalna, miast zamykać pisarza w ciasnych więzach pozostawia swobodę działania jego inteligencji myśliciela i jego geniuszowi twórczemu. Musi on widzieć, rozumieć i stwarzać. Zaobserwowany fakt nasunąć powinien pomysł eksperymentu, zasugerować powieść do napisania, tak by dojść można było do pełnego poznania prawdy. Później, kiedy rozważy on i ustali plan eksperymentu, będzie w każdej chwili szacować jego rezultaty ze swobodą -.umysłu człowieka, który przyjmuje tylko fakty zgodne z determinizmem zjawisk. Wyszedł on od wątpienia, by dotrzeć do poznania absolutnego i nie przestaje on wątpić, aż do tego momentu, kiedy mechanizm namiętności zdemontowany, a potem zmontowany przez niego, funkcjonować będzie według praw, ustalonych przez naturę. Trudno o większą i swobodniejszą pracę dla umysłu ludzkiego., Zobaczymy dalej klęskę scholastyków, systematyków i idealistycznych teoretyków obok triumfu eksperymentatorów.
Streszczam tę pierwszą część, mówiąc raz jeszcze, że pisarze naturaliści obserwują i eksperymentują, a cała ich praca rodzi się z wątpienia, staje ona wobec prawdy nie dość znanej, wobec zjawisk nie wyjaśnionych, dopóki pomysł eksperymentu nie obudzi pewnego dnia ich geniuszu i nie skłoni ich do zaaranżowania doświadczenia, które pozwoli im zanalizować fakty i stać się ich panami. [. . .]
Tak więc dobrze określone zostało moralne zadanie pisarza eksperymentalnego. Często mówiłem, że (wyciąganie wniosków z naszych dzieł nie należy do naszych zadań. Oznacza to, że dzieła nasze odpowiedź przynoszą same. Eksperymentator nie musi wyciągać żadnych wniosków, bo doświadczenie, zamiast niego, do tych wniosków samo prowadzi. Jeżeli jest to potrzebne, sto razy powtórzy on eksperyment przed publicznością, będzie go wyjaśniał, ale sam nie powinien ani oburzać się, ani chwalić: taka jest prawda, taki jest mechanizm zjawisk. Od społeczeństwa zależy, czy dane zjawisko będzie, czy też nie będzie nadal produkowane, jeżeli rezultaty jego są użyteczne czy też niebezpieczne. Nie wyobrażamy sobie, powiedziałem to już zresztą, uczonego gniewającego się na azot, za to, że azot nie służy życiu. Po prostu likwiduje on azot wtedy, gdy jest on szkodliwy, to wszystko. Nie posiadamy takiej władzy, jaką posiada uczony, jesteśmy eksperymentatorami, ale nie jesteśmy praktykami i dlatego musimy zadowolić się poszukiwaniem determinizmu zjawisk społecznych, prawodawcom pozostawiamy staranie o to, by prędzej, czy później pokierować tymi zjawiskami w taki sposób, by rozwijało się to, co dobre i użyteczne dla człowieka, a ograniczało się to, co złe.
Reasumuję więc, na czym polega rola moralistów eksperymentatorów, pokazujemy mechanizm użytecznego i szkodliwego, wyzwalamy, odkrywamy determinizm zjawisk społecznych i ludzkich, aby pewnego dnia można było zapanować nad nimi, pokierować nimi. Jednym słowem, £vraz z całym wiekiem pracujemy nad tym wielkim dziełem, jakim jest podbój natury, zdziesięciokrotniona moc człowieka. Spójrzcie, jak obok naszej wygląda praca pisarzy idealistów, którzy opierają się na irracjonalnym i nadprzyrodzonym, po każdym ich porywie następuje głęboki upadek w chaos metafizyczny. To my mamy siłę, to my reprezentujemy moralność.
(Emil Zola: Le Roman expirimental. Pierwodruk w tłumaczeniu rosyjskim w miesięczniku „Wiestnik Jewropy" 1879, t. VIII, oryginał „Le
VoItaire" 1879. Tłumaczenie na podstawie Le Roman expćrimental. Paris 1923. Przełożyli? Danuta Knysz-Rudzka)
Vincent van Gogh (1853—i890) Zbiór oliwek
Raporty doktorów Lelut i Baillarger w Revue penitentiaire t. II, 1845. Przykłady szaleństwa więziennego w Stanach Zjednoczonych cytowane sa przez Maurice Błocka w Diciicmnaire de la politiąue.