Jak łatwo się domyślić, pytanie o błonę dziewiczą nurtuje tych, którzy zaczynają myśleć o rozpoczęciu współżycia. Wynika z lęku, i to zarówno u dziewcząt w związku z jej przerwaniem, jak i chłopców - w związku z przekroczeniem (rozerwaniem, zniszczeniem) pewnej granicy w czyimś ciele. Dziewczyny oczywiście boją się bardziej, w końcu to one poniosą konsekwencje, głównie psychiczne. Bo błona dziewicza to wciąż symbol, mimo zmian w obyczajowości, silnie ugruntowany w naszych głowach i to głównie na nieświadomym poziomie. I jak bardzo nie wyzwolilibyśmy się z zaściankowego myślenia o dziewictwie, wciąż zostaje rzeczywisty stan rzeczy: błona dziewicza to psychiczna i fizyczna granica w ciele kobiety, za którą wpuszczony pierwszy w życiu mężczyzna albo jest ukochanym dopuszczonym do intymnej tajemnicy, albo jest intruzem i bezcześci intymne wnętrze.
Każdy stosunek płciowy (koitalny - czyli taki, gdy dochodzi do penetracji członka w pochwie) jest przekraczaniem tej granicy, ale błona dziewicza to granica pierwszego razu, granica między miłością młodzieńczą a dojrzałą, seksem BEZ konsekwencji a już tym Z, dzieciństwem a dorosłością, byciem dziewczyną a kobietą, i wielu innych "między", pod które każdy może wstawić, co to dla niego znaczy. Do tego dochodzą marzenia, by symbolu dziewictwa nie zmarnować, by trafił się odpowiedniej osobie, lub by mieć chociaż raz w życiu kobietę, dla której się będzie tym pierwszym. Lub odwrotnie - ostentacyjny bunt przeciwko nadawaniu ważności błonie dziewiczej i przez to np. pierwszy raz byleby tylko mieć to już za sobą, żeby żadne myślenie o tym nie stało na drodze. W każdym bądź razie błona dziewicza to nośny symbol, pod który każdy sobie może wstawić co chce i umieścić w nim nieuświadomione problemy dotyczące własnej seksualności. Przykładem mogą być preferencje niektórych mężczyzn. Tacy, którzy lubują się w "rozdziewiczaniu" dziewcząt i mają do tego dorobione dobre teorie, należy przypuszczać, że mają spore kompleksy. Boją się doświadczonych, dojrzałych kobiet, porównywania z innymi mężczyznami albo czując się mało ważni, chcą być tym jedynym, najważniejszym bo pierwszym.
Do tego dochodzą przekazy kulturowe, np. "to cnotliwe znajdują mężów", przekazy od rodziców, głównie matek, np. "jak oddasz mu swoje dziewictwo, przestanie cię szanować", szemrane opowieści kolegów i koleżanek, niewybredne dowcipy. Atmosfera wokół nie sprzyja - lęk, niepewność rozrastają się, a im bliżej pierwszego razu, tym większe.
A czym w rzeczywistości jest błona dziewicza?
To niewielki fragment błony śluzowej otaczający wejście do pochwy. Jest ona zbudowana z włókien elastycznych i kolagenowych tkanki łącznej. Istnieje szereg anatomicznych odmian prawidłowej błony dziewiczej u dziewcząt. Budowa błony dziewiczej zależy od wielu czynników, między innymi od zmian wrodzonych, odmienności rasowych, wpływu hormonów, okresu gojenia się po urazie lub zakażeniu. W czasie rozwoju od niemowlęctwa do okresu dojrzewania, zmienia swój wygląd i grubość. W okresie dojrzewania, gdy wzrasta stężenie estrogenów (kobiecych hormonów płciowych), staje się grubsza i bardziej postrzępiona. Natura wyposażyła w nią kobiety nie po to, by świadczyła o ich moralnym prowadzeniu się czy była wskaźnikiem przydatności do zamążpójścia. To zamysł natury mający chronić niedojrzałą kobietę i jej wewnętrzne narządy płciowe przed czymkolwiek mogącym uniemożliwić późniejsze urodzenie dziecka - od chorobotwórczych drobnoustrojów począwszy, na dziwnych, niebezpiecznych i chorych pomysłach kończąc.
Błona dziewicza nie może oczywiście całkiem zamykać wejścia do pochwy, bo musi być jakieś ujście dla wydzielin powstających w drogach rodnych. Wydzieliny miesiączkowe i inne, powstałe np. w wyniku stanów zapalnych, wydostają się na zewnątrz przez otwór lub otwory w błonie. I oczywiście nie jest żadną zaporą dla plemników - seks z dziewicą nie chroni przed zapłodnieniem!
Wielkość otworu jest różna u różnych dziewcząt. Ze względu na kształt otworu rozróżnia się błonę: pierścieniowatą, półksiężycowatą, strzępiastą, płatowatą, mięsistą, sitowatą. Czasem jest to jeden tak duży otwór, że błona nie ulega przerwaniu przy pierwszym stosunku, tylko po prostu otwór zostaje powiększony(szczególnie, gdy jest to błona półksiężycowata). Czasem błona jest perforowana, czyli jak sito. Czasem jest cienka, a czasem gruba, a nawet przerośnięta. I od tego wszystkiego zależy, co się z nią stanie przy pierwszym stosunku seksualnym (rozerwanie błony to defloracja).
Niekiedy ani mężczyzna ani kobieta w ogóle nie czują zapory i nic nie musi pękać, nie ma ani bólu ani krwi, tak jakby w ogóle błony dziewiczej nie było. Niekiedy dochodzi do wyraźnego przebicia i pojawia się parę kropli krwi (błona jest ukrwiona). Błona dziewicza może być na tyle mocna, że jej przerwanie jest bolesne. Niekiedy niestety kończy się interwencją lekarza, bo przerośnięta błona nie chce się przerwać a uczynienie tego na siłę doprowadza do krwotoku. Takie wypadki zdarzają się niezwykle rzadko, ale uczciwie trzeba powiedzieć, że zdarzają się. Jest na to jedna rada. Zanim rozpocznie się życie seksualne, trzeba trafić choć raz do ginekologa. Ten przy rutynowym badaniu uprzedzi dziewczynę o takiej możliwości i na jej życzenie zaradzi temu. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by zapytać podczas takiej wizyty, jaka jest Twoja błona dziewicza - to bardzo mądre pytanie. Bo jeśli jest ona bardzo gruba, lekarz może ją delikatnie naciąć, co uchroni przez bolesnym "pierwszym razem".Zdarza się jednak, że nic nie wskazuje na kłopoty, a po przerwaniu błony dziewczyna długo krwawi. Oznacza to, że jakieś naczynie krwionośne zostało niefortunnie przerwane i upływ krwi nie może samoistnie się skończyć, tak jak to bywa normalnie. Wtedy niezbędne jest zamknięcie takiego naczynia. Tyle krakania.
Częstszym scenariuszem jest "tyle strachu, a to nic takiego". Zwłaszcza gdy partnerzy pierwszy raz przeżyli spontanicznie, w seksualnym uniesieniu, bez ustalania terminu, który przez sam fakt zbliżania się, stwarza napięcie. A większość bólu przy pierwszym razie to nie ból z powodu przerwania błony, lecz z powodu napiętych, skurczonych ze strachu mięśni otaczających wejście do pochwy. Jak tego uniknąć? Odpowiedź na to pytanie w:
W jakim wieku można rozpocząć współżycie seksualne?
Czy stosunek płciowy boli??
PS:
Pytacie, czy możliwe jest przerwanie błony bez stosunku płciowego.
Oczywiście, w końcu to tylko błona przy wejściu do pochwy, tak więc pewien rodzaj masturbacji czy pettingu, gdy wkłada się coś (np. palce) do jej wnętrza, może spowodować rozerwanie, także używanie tamponów - wszystko zależy od rodzaju błony jaką posiada dziewczyna (od kształtu i wielkości otworu). Pewien rodzaj sportów i ich intensywne uprawianie, zwłaszcza jeśli błona jest cienka, może ją naderwać.
Pytacie, na jakiej jest głębokości. Jest U WEJŚCIA do pochwy, ale jak większość wejść i to ma przedsionek. Czyli błona jest na granicy przedsionka i pochwy.
Pytacie czy ją można samemu zobaczyć, sprawdzić czy jest. Samemu raczej niemożliwe (chyba że przy użyciu lusterek), wyczuć też trudno niedoświadczonej osobie. Mógłby to zrobić partner o ile wie czego szuka :) Lepiej pójść do lekarza, upewnić się że wszystko dobrze i poprosić go, by określił rodzaj błony oraz powiedział, czego można się spodziewać przy jej przerwaniu.
Pytacie, czy zawsze przebicie błony boli. Nie, wyczytałam w Internecie, że tylko co 10 kobieta odczuwa ból podczas pierwszego stosunku. Wynika on najczęściej ze strachu przed bólem, o którym krążą legendy.
Pytacie, czy to prawda, że dopóki ma się błonę dziewiczą, nie trzeba iść do ginekologa. Nieprawda. Nawet jeśli nie współżyjesz, ale skończyłaś 16 lat i miesiączkujesz, co pół roku badaj się u ginekologa. Błona dziewicza nie chroni przed zakażeniem pochwy. Lekarz powinien przeprowadzić badanie jednym palcem lub przez odbyt. Najlepiej pójść do ginekologa specjalizującego się w ginekologii młodych dziewczyn.
Pytacie, czy może nie być w niej żadnego otworu. Owszem. Zdarza się, że błona całkowicie zarasta wnętrze pochwy. Wtedy blokuje wypływ krwi w czasie pierwszej miesiączki. W pochwie, jamie macicy lub jamie otrzewnej powstaje bolesny krwiak, co grozi powstaniem tam zrostów. Natychmiast trzeba iść do ginekologa!
Tego pytania nie było, ale uprzedzę - czy możliwe jest odtworzenie utraconej błony dziewiczej? Tak, to popularny zabieg m.in. w krajach arabskich, gdzie dziewictwo jest bardzo ważne przy zawieraniu małżeństwa oraz USA i Brazylii, gdzie stało się modne. Polega to na odtworzeniu błony dziewiczej z fragmentu śluzówki pochwy. Podobno w Polsce taki zabieg też jest możliwy - w szpitalu ginekologicznym.
Pytacie, kiedy i jak się jej pozbyć. Najlepiej pierwszy raz zaplanować po miesiączce, gdyż przed okresem większość dziewczyn męczy PMS, czyli zespół napięcia przedmiesiączkowego (objawia się m.in. rozdrażnieniem, wahaniami nastroju i zwiększoną wrażliwością na ból). Po miesiączce dziewczyna jest mniej spięta i mniej ją zaboli. Są też „lepsze” i „gorsze” pozycje seksualne, przeczytajcie wypowiedź jak zwykle dociekliwego Hurricane29 pod tekstem, aczkolwiek nie we wszystkim zgodziłabym się z nieodżałowaną Panią Wisłocką, gdyż podniecenie owszem zwiększa krążenie ale też stężenie w organizmie naturalnych „środków przeciwbólowych”, nie mówiąc o zaaferowaniu, które odwraca od bólu uwagę. Jest też inna dobra pozycja, od tyłu, ale jak zwykle w tej fazie stosunku seksualnego polecam zaangażowanie i spontaniczność a nie planowanie.
I na koniec: dziewictwo nie jest równoznaczne z posiadaniem błony dziewiczej -to stan umysłu a nie stan wejścia do pochwy! Fakt rozpoczęcia współżycia już na stałe jest wbudowany w umysł dziewczyny i czy będzie to seks koitalny, analny czy stosunki przedsionkowe - sam kontakt jej narządów intymnych, dopuszczanie tak blisko mężczyzny w sytuacji seksualnej, penetracja penisa nawet jeśli nie w głąb pochwy, to już UTRATA DZIEWICTWA. Pomysły, by uprawiać w najlepsze seks, ale tak, by za wszelką cenę chronić błonę, by dalej móc mówić o sobie „dziewica”, to - nazywając je po imieniu - pomysły chore. Nie żyjemy w krajach arabskich, nikt dziewczyny nie rozlicza z posiadania nienaruszonej błony dziewiczej, od tego nie zależy, czy wyjdzie za mąż, te czasy u nas dawno minęły! Natomiast opinia o niej i to, co sama myśli o sobie, z posiadaniem błony nie mają nic wspólnego!
Czy stosunek płciowy boli?
Czy boli tylko pierwszy czy w ogóle? Tylko kobietę, czy może i mężczyznę? Wydawać by się mogło, że w ogóle to chyba nie, bo kto by się wtedy chciał kochać, a jakoś ludzie uprawiają seks i w dodatku niektórzy mają z tego tak wielką przyjemność, że nie umieją się jej oprzeć. No to może tylko mężczyźni, a kobiety tylko nie umieją mężczyznom odmówić? Eeeee. Ta teoria nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością. Kobiety też potrafią wiele ryzykować dla przyjemności płynącej z seksu i w większości przypadków nie jest to przyjemność masochistyczna :).
Ból przy stosunku płciowym koitalnym (patrz STOSUNEK PŁCIOWY) może wynikać z kilku powodów:
Jeśli stosunek jest pierwszym, to z powodu rozerwania błony dziewiczej, choć większość tego bólu wynika raczej z napięcia, w jakim jest kobieta, napięcia w ogóle, w całym ciele, które przenosi się na mięśnie wejścia do pochwy (więcej o tym przy temacie BŁONA DZIEWICZA i KIEDY ROZPOCZĄĆ WSPÓŁŻYCIE).
Jeśli stosunek jest kolejnym, powodem bólu także może być napięcie, skurcz mięśni i nie przygotowanie kobiety do odbycia stosunku. Czasem to kwestia braku gry wstępnej (->STOSUNEK PŁCIOWY), niedostatecznego podniecenia, bo kochanek nieumiejętny, zbyt szybki, bez wrażliwości na potrzeby kochanki, a czasem lęków kobiety, często nie uświadamianych, związanych z penetracją a więc wpuszczeniem mężczyzny w głąb swego ciała - na taką możliwość mięśnie wejścia do pochwy kurczą się wbrew woli kobiety.
Bez względu na to, czy jest pierwszym czy tysięcznym, stosunek płciowy, by był udany, a więc i bez bólu, w pierwszych etapach musi przygotować kobietę na rozkosz a nie na przykre doznania. Gdy omawiam STOSUNEK PŁCIOWY, zwracam uwagę na nie przeskakiwanie żadnego z etapów, bo każdy jest niezbędny i ma na celu przygotowanie do następnego, a im młodsza i mniej doświadczona kobieta, tym dłużej to trwa i wymaga większej wrażliwości i czułości kochanka.
Dlaczego w ogóle może boleć?
Narządy płciowe nie podnieconej kobiety nie są przygotowane na wizytę mężczyzny.
Po pierwsze pochwa i przedsionek pochwy są niedostatecznie zwilżone. Pod wpływem narastającego podniecenia zachodzi zjawisko lubrykacji, specjalne gruczoły nawilżają substancją śluzową przedsionek pochwy i pochwę, "smarują" jak wszędzie, gdzie ma mieć miejsce ruch posuwisty - bez tego jest nieprzyjemne, bolesne tarcie. Powiedzenie, że dziewczyna na widok jakiegoś chłopaka ma mokro w majtkach, oznacza właśnie to, że tak ją podnieca, aż dochodzi do lubrykacji.
Po drugie wejście do pochwy jest zamknięte, bo niby po co miałoby być otwarte, gdy nie trzeba? Czynią to mięśnie zwieracze pochwy, bardzo silne mięśnie - przedarcie się w głąb, mimo ich zaciśnięcia, jest równoznaczne z gwałtem i zdaniem ogromnego bólu.
Paradoksalnie im bardziej zamknięte wejście do pochwy, tym dalej pochwa bardziej luźna. Nieomylnie oznacza to, że kobieta nie jest na pełny seks przygotowana. Niektórzy mężczyźni nie dbając o przyjemność kobiety, lecz tylko o własną, nie wchodzą w głąb, lecz zadowalają się ciasnotą wejścia do pochwy.
Dodatkowo pochwa nie podnieconej kobiety jest dość krótka (w rzeczywistości jej długość nie zmienia się w trakcie stosunku, wydłużenie jest pozorne, a subiektywne odczucie wynika ze stopnia jej wyprostowania). Mężczyźni bardziej wyposażeni zadadzą nie podnieconej kobiecie ból, bo będą uderzać w tylną ścianę pochwy.
Ale najważniejsze i najbardziej bolesne jest uderzanie w szyjkę macicy, która przez większość czasu znajduje się w świetle pochwy, a więc zawadza. Tu należałoby przypomnieć, że kobieta to nie robak czy owad, jej narządy płciowe nie są ułożone w linii prostej jak u zwierząt prostych: za pochwą rozszerzenie czyli macica. Pochwa ssaków wyższych jest ślepo zakończona, a wejście do macicy znajduje się w górnej jej części, poprzez szyjkę. Tak więc obawy niektórych, że penisem wedrą się w trakcie stosunku do wnętrza macicy, są przejawem nieuctwa. Musieli by mieć penis zakręcony do góry pod kątem prostym! (Tylko pytanie, jak by wtedy weszli?)
Szyjka macicy to najwrażliwsze miejsce w ciele kobiety. Pilnuje w końcu wejścia do (z punktu widzenia natury) najważniejszego narządu - tego, w którym powstaje nowe życie, dzięki czemu zachowana jest ciągłość naszego gatunku. Co jakiś czas musimy zejść na ziemię z naszego wielkościowego mniemania o sobie - z pewnego punktu widzenia liczymy się o tyle, o ile gatunek ludzki może wciąż istnieć. Jak wszystko, co musi być z tego powodu szczególnie chronione, zabezpieczone jest nawet przed zakusami właściciela najpewniejszym z zabezpieczeń - bólem. Z tego samego powodu najbardziej bolesne jest uderzenie w jądra. Gdyby nie to, czy mężczyźni byliby tacy skorzy do osłaniania swoich klejnotów? A tak lęk przed bólem sprawia, że i kobiety i mężczyźni chronią najważniejsze z punktu widzenia rozmnażania narządy. Szyjka macicy ma za zadanie chronić wnętrze macicy, ale z tego wynika większość bólu przy porodzie, gdyż zwykle zamknięte wejście do macicy (zazwyczaj na tyle, żeby tylko mikroskopijne plemniki mogły się przedostać, lekko rozwarte jedynie w czasie menstruacji, by mogły wypływać wydzieliny miesiączkowe) musi się rozszerzyć do wielkości obwodu główki dziecka, czyli ok. 30 cm! Skurcze szyjki przy tym rozwieraniu są najbardziej bolesnym przejawem porodu. Ból przy stosunku wynika z faktu, że penis mężczyzny natrafia ją na swej drodze. Jest taki moment w cyklu kobiety, gdy nie natrafi. Zgaduj zgadula, kiedy to będzie? Ano wtedy, gdy przyrodzie zależy, by kobieta była bardziej skora przyjąć w głąb siebie męski narząd płciowy - czyli wtedy, gdy jest dogodny czas do zapłodnienia. Stąd po położeniu szyjki niektóre kobiety umieją rozpoznać dni płodne.
Dobra wiadomość jest taka:
Jeśli kobieta bardzo pragnie mężczyzny i jest bardzo podniecona, to nie tylko jej narządy płciowe nawilżą się, czyniąc ruchy frykcyjne łatwymi i bezproblemowymi, ale też...
Wejście do pochwy otworzy się.
Pochwa się wyprostuje a więc "wydłuży".
Szyjka macicy uniesie się do góry i przestanie zawadzać, a więc nie będzie przyczyną bólu.
A co z punktu widzenia obopólnej przyjemności najważniejsze, światło pochwy zmniejszy się, bo błona wyścielająca ją rozpulchni się i pochwa zacznie przylegać do tego pana, który w niej jest, bez względu na to, jakiej pan jest wielkości i grubości.
To po części odpowiedź na pytanie CZY WIELKOŚĆ PENISA JEST WAŻNA PRZY STOSUNKU PŁCIOWYM. Ważniejsze jest jak widać, czy kobieta pragnie mężczyzny. Jak pragnie, to się dopasuje!
Do tej pory było o bólu kobiet. W zasadzie mężczyznę, który wcześniej nie sponiewierał swojego narządu płciowego, boleć nic nie powinno. Wyjątkiem jest taka sytuacja, gdy z główki penisa nie może zsunąć się napletek, co przy pełnym wzwodzie jest konieczne, bo inaczej główka się w "ubranku" nie mieści. Próba uwolnienia się żołędzi z za wąskiego napletka podczas wchodzenia do pochwy i w ogóle w trakcie silnego podniecenia może sprawiać mężczyźnie ból. Boli także, gdy chłopak ma za krótkie wędzidełko.
Magiczne słowo ORGAZM w co drugim piśmie dla kobiet straszy z okładek. Straszy, bo teraz każda kobieta ma prawo do orgazmu, tylko nie każda wie, co z tym prawem zrobić. Porady w pismach jakoś nie sprawiają, że na kobietę spływa dobrodziejstwo orgazmu, za to jego brak stał się dowodem, że coś jest z nią nie tak. Ta obawa dotyka nie tylko dojrzałe kobiety cierpiące na anorgazmię (niemożność przeżywania orgazmu), ale też dziewczyny ledwo wkraczające w seks. Ile razy słyszałam pytanie od 14-15 latek: co robić, nie mam orgazmu?! Więc wyjaśnijmy sobie:
Pkt.1. Kobieta (w przeciwieństwie do mężczyzny, ale o tym potem) nie rodzi się ze zdolnością przeżywania orgazmu, tej zdolności nabywa w toku swojego życia seksualnego.
Pkt.2. Orgazmu nie można nauczyć się z poradników czy gazet, nabycie nie oznacza wyedukowania, jest to raczej proces dziejący się niepostrzeżenie w miarę nabywania doświadczenia seksualnego, ale przede wszystkim zaufania do mężczyzny i wiary, że utrata kontroli nie musi kończyć się czymś złym.
Pkt.3. Brak orgazmu nie jest katastrofą życiową, nie świadczy o wartości kobiety, wiele kobiet nie doświadcza go, a i tak współżycie dostarcza im wiele przyjemności.
Co do pierwszego punktu:
Fakt, że mężczyzna, odkąd jest fizjologicznie do tego zdolny (czyli odkąd jego jądra i gruczoły towarzyszące produkują nasienie), potrafi mieć wytrysk i nie musi się tego uczyć, nie oznacza, że od tej chwili umie przeżywać orgazm. Orgazm nie jest równoznaczny z rozładowaniem napięcia seksualnego, o czym każdy doświadczony choć trochę mężczyzna wie. Stosunek płciowy stosunkowi nie równy, towarzyszy wytryskowi raz mniejsze, raz większe doznanie rozkoszy (patrz porównanie do akumulatorów w KIEDY ROZPOCZĄĆ WSPÓŁŻYCIE). Nawet przy masturbacji doznania są różne i zależą od towarzyszących temu fantazji. Jest więc to sprawa bardziej psychiki niż fizjologii, choć jedna wpływa na drugą. Są mężczyźni, którzy umieją oddzielić orgazm od wytrysku, czyli mogą go przeżywać bez wytrysku nasienia (zaleca to starożytna chińska filozofia tao, ale to wyższa szkoła jazdy dla bardzo już doświadczonych, na pewno nie takich, którymi, póki co, władają głównie hormony). Z tego wynika, że orgazm i rozładowanie napięcia seksualnego są ze sobą związane ale nie tożsame.
Większość kobiet umiejętność rozładowania napięcia posiada od "zawsze", gdyż kobiety mają odpowiednik męskiego narządu płciowego w postaci łechtaczki. Zakończenia nerwowe są tam takie same, należy się więc spodziewać, że i doznania podobne, choć fakt, że u kobiet nie uwalnia się nasienie, jest zapewne istotną różnicą w przeżywaniu (patrz STREFY EROGENNE). Tego nikt do końca nie wie, bo nikt nie był za jednego życia mężczyzną i kobietą, nawet transseksualiści, którzy przeszli operację zmiany płci, całkowicie nie zamieniają się w osobę upragnionej płci przeciwnej.
Z punktu widzenia fizjologii, orgazm, to punkt kulminacyjny w czasie stosunku płciowego (nie koniecznie koitalnego - patrz STOSUNEK PŁCIOWY). W przebiegu stosunku najpierw energia seksualna rośnie, następnie osiąga swój maksymalny pułap, i gdy się pomieścić już w człowieku nie może, dochodzi do wybuchu energii, albo silnego ale spokojniejszego w przebiegu jej uwolnienia. Gdy nie ma orgazmu, nie ma tak spektakularnego uczucia ulgi z powodu wyzwolenia - powoli energia wraca do punktu, z którego zaczęła narastać. Poziom rozkoszy, jaki towarzyszy uwolnieniu energii, zależy od tego, jak duży obszar w nas był zaangażowany w przebieg stosunku płciowego (patrz: KIEDY ROZPOCZĄĆ WSPOŁŻYCIE), a także od naszej gotowości psychicznej.
I tu przechodzimy do punktu drugiego...
...czyli do faktu, że możliwość przeżycia orgazmu głównie zależy od poziomu lęku na otwarcie się na drugiego człowieka i lęku przed utratą kontroli i to przy kimś. I jak to z lękiem bywa, jeden mija udobruchany dobrymi doświadczeniami, pozytywnie zakończonym testowaniem, czy ktoś jest godny zaufania i czym brak kontroli się kończy, inny - jest piętnem w naszej psychice odciśniętym złymi doświadczeniami z przeszłości, że żadna perswazja, żadne dowody, że teraz już nie ma się czego bać, nie działają.
Orgazm, w zależności od najbardziej erogennych miejsc, za sprawą których jest przeżywany, dzieli się na pochwowy i łechtaczkowy (patrz: STREFY EROGENNE), choć są tacy, którzy polemizują z tym podziałem. Jedno jest pewne - kobieta i mężczyzna wyposażeni są w dwa miejsca, których stymulacja może skończyć się przeżyciem orgazmu (choć są tacy, którym zdarza się przeżycie orgazmu bez "użycia" tych miejsc, np. w snach erotycznych, przy pobudzaniu piersi a nawet przy samym całowaniu się). Obie płcie wyposażone są w najbardziej erogenne punkty "męskiej i kobiecej natury" (o czym mowa przy okazji STREF EROGENNYCH), wydaje się więc oczywiste, że orgazm z ich udziałem będzie przeżywany w "męski" lub "kobiecy" sposób. Ale ponieważ wszelkie podziały są sztuczne i zawsze wkrada się coś, czego nigdzie zaliczyć się nie da, należy wspomnieć o orgazmie mieszanym - wówczas gdy stymulowane są jednocześnie oba miejsca. Z grubsza jest tak, że orgazm łechtaczkowy (czy w ogóle "męski") łatwiej przychodzi, ale i łatwiej "odchodzi", tzn. rozkoszy starcza na krócej, podniecenie szybciej wraca i domaga się rozładowania. Orgazm pochwowy ("kobiecy") dużo trudniej osiągnąć, związany jest z dopuszczeniem kogoś bardzo blisko, w głąb siebie, wymaga więc większego zaufania, przywiązania, bliskości, ale za to rozkosz przeżywana jest na głębszym poziomie a uczucie spełnienia utrzymuje się dużo dłużej. Taki opis oczywiście rodzi oceny, że jeden orgazm jest lepszy od drugiego. Nic bardziej mylnego - każdy z nich jest inny i zaspokaja różne potrzeby, ale oczywiście lepiej mieć wybór, niż go nie mieć, co nie jest przywilejem wszystkich. Jeżeli komuś trudno pogodzić się ze swoimi ograniczeniami na tym polu, a będzie już doświadczoną osobą w stałym, udanym, pełnym bliskości związku, może udać się na psychoterapię, by zbadać, co nie pozwala mu poddać się bez reszty ukochanej osobie, bo właściwie tak można by spuentować problem braku orgazmu.
Gdy mowa o orgazmie, czasem można usłyszeć o orgazmie przedłużonym, trwającym kilka minut (i znowu powód do czucia się gorszym).
Przy okazji tematu STOSUNEK SEKSUALNY, wyjaśniam, że u kobiety inaczej niż u mężczyzny (chyba że jest on taoistą), po przekroczeniu punktu kulminacyjnego stosunku, jeszcze przez jakiś czas poziom napięcia seksualnego, zanim zacznie wyraźnie spadać, utrzymuje się na wysokim poziomie (u mężczyzny po wytrysku gwałtownie spada). Tak więc kobieta bez ponownego podniecania się i gromadzenia energii (bo nadal ją ma na wystarczającym poziomie), może przeżyć kolejny orgazm. Jeśli takie kolejne orgazmy nałożą się na siebie, będzie wyglądało to na jeden bardzo długi. Nie wszystkie jednak kobiety gustują w orgazmie przedłużonym, wiele woli "raz a dobrze" i żadnego przedłużania nie toleruje. Są też kobiety, które nie przeżywają orgazmu jako jednorazowy wybuch energii, ale jako przedłużone, intensywne przeżycie rozkoszy, rodzaj transu. I znowu nie wolno rozstrzygać, co lepsze. Jedne wolą tak, inne inaczej.
Na szczęście seks to taki obszar naszego życia, w którym nikt nam nie może narzucić, co dla nas lepsze, gdzie nie ma prawa wtykać nosa i oceniać...
... (co, myślę, jest najlepszym przypisem do punktu trzeciego).