Przygotowałem dla Państwa kolejny zestaw kilku ćwiczeń, które pozwolą Państwu ocenić, czy zrozumieliście zagadnienia związane z prawem zobowiązań:
W dniu 19 lutego 2006 r. miał miejsce wypadek drogowy, w wyniku którego samochód marki Subaru, kierowany przez Pana X (który był właścicielem pojazdu) uszkodził część kuchni domu znajdującego się przy ulicy CB. w miejscowości A. Przybyły na miejsce patrol policji stwierdził, że wypadek został spowodowany z dwu przyczyn: droga była niewłaściwie utrzymana, a sam Pan X nie zachował ostrożności w czasie jazdy. Właściciele uszkodzonego domu - małżeństwo AB. w dniu 5 stycznia 2007 r. wnieśli do sądu pozew, domagając się odszkodowania w wysokości 22.000 zł. Pozwanymi byli: Skarb Państwa - Dyrekcja Okręgowa Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w R. jako zarządca drogi (który nie zapewnił właściwego oświetlenia drogi) i Pan X - jako bezpośredni sprawca zdarzenia.
Podstawy roszczenia były zatem dwie:
wobec Skarbu Państwa - art. 430 k.c.
wobec sprawcy - art. 436 k.c.
Powodowie w uzasadnieniu stwierdzili, że odpowiedzialność obu tych podmiotów nie ulega wątpliwości, ponieważ wynika to wprost z notatki policjanta, która została sporządzona zaraz po zdarzeniu. Pozwana Dyrekcja Okręgowa wniosła o oddalenie powództwa przeciwko niej, kwestionując zarówno twierdzenia faktyczne powodów, jak i podstawę prawną odpowiedzialności. W uzasadnieniu wskazała, że swoje obowiązki wykonała właściwie, ponieważ powodowie nie udowodnili, że droga była źle oświetlona. Artykułu 429 nie można zatem zastosować, ponieważ nie zaistniała przesłanka odpowiedzialności - wina Dyrekcji.
Pozwany Pan X. także stwierdził, że jego winy w zdarzeniu nie było, policjant źle zinterpretował zaistniałe zdarzenie. Pozwany zaznaczył, że jego samochód także uległ uszkodzeniu, a zatem - podobnie jak Państwo AB. - jest ofiarą niewłaściwie funkcjonującego zarządcy drogi. Roszczenie powodów jest zatem nieuzasadnione, gdyż nie udowodnili oni winy Pana X.
A oto odpowiedź:
Przedmiotowa sprawa dotyczy niewątpliwie odpowiedzialności z tytułu czynu niedozwolonego. Zagadnienie to regulowane jest przepisami Kodeksu cywilnego - księgi trzeciej - ZOBOWIĄZANIA, w tytule VI - CZYNY NIEDOZWOLONE. W przykładzie mamy podane przepisy, na których oparli się powodowie - art. 430 w stosunku do Skarbu Państwa oraz art. 436 w stosunku do Pana X. Na początku zatem oceńmy, czy te przepisy rzeczywiście są wskazane prawidłowo. Art. 430 stwierdza, że Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną przez podmiot, którym się posługuje i którego jest zwierzchnikiem, przy wykonywaniu (a także przy zaniechaniu wykonania) powierzonej mu czynności. Niewątpliwie zatem Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad jest podmiotem wykonującym obowiązki zlecone jej w drodze ustawy, których skutki obciążają Skarb Państwa. A w tej sytuacji za szkody wyrządzone przez pracowników GDDKiA odpowiedzialność ponosi Skarb Państwa. A zatem ten przepis został wskazany prawidłowo.
Art. 436 wskazuje natomiast, że "odpowiedzialność przewidzianą w artykule poprzedzającym ponosi również samoistny posiadacz mechanicznego środka komunikacji poruszanego za pomocą sił przyrody. Jednakże gdy posiadacz samoistny oddał środek komunikacji w posiadanie zależne, odpowiedzialność ponosi posiadacz zależny". Do zrozumienia jego treści trzeba sięgnąć zatem do przepisu wcześniejszego - do art. 435. Dopiero połączenie tych dwu przepisów daje nam następującą odpowiedź: samoistny posiadacz mechanicznego środka komunikacji poruszanego za pomocą sił przyrody ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu, wyrządzoną komukolwiek przez ruch tego pojazdu, chyba że szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą nie ponosi odpowiedzialności. Zatem podstawa prawna roszczenia została wskazana prawidłowo, choć jest niezupełna (powinna brzmieć tak: art. 436 k.c. w związku z art. 435 k.c.). Ale samo wskazanie art. 436 też jest wystarczające.
A zatem obie podstawy wskazane przez powodów były prawidłowe. Wiemy zatem, kto ponosi odpowiedzialność - Skarb Państwa i Pan X - i na podstawie którego przepisu. Teraz przyjrzyjmy się, jaką zasadę odpowiedzialności będziemy stosować w każdym z tych przypadków (być może wspólną dla obu).
Art.. 430 k.c. stwierdza, że Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną osobie trzeciej przez podmiot wykonujący zlecone mu obowiązki, przy wykonywaniu powierzonej mu czynności (a także przy zaniechaniu jej wykonania). Odpowiedzialność ta oparta jest na zasadzie ryzyka. Jeżeli tak, to powodowie muszą udowodnić przed sądem następujące elementy:
szkodę (przynajmniej w zakresie uszczerbku majątkowego),
fakt wystąpienia wypadku,
zdarzenie powodujące powstanie szkody - musi ono pozostawać w związku z zakresem powierzonych danemu podmiotowi obowiązków,
osobę sprawcy zdarzenia,
związek między działaniem (zaniechaniem działania) a szkodą
Zatem:
uszczerbek majątkowy jest faktem - w zakresie np. kosztów remontu, zakupu nowych mebli itp.
wypadek też jest faktem.
z notatki policjanta wynika, że droga była faktycznie nieoświetlona. Niewątpliwie oświetlenie drogi jest obowiązkiem jej zarządcy (zgodnie z przepisami ustawy o drogach publicznych). Zarządcą tej drogi była Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad - Dyrekcja Okręgowa. Nieoświetlenie drogi było zatem zaniechaniem obowiązków przez tę Dyrekcję.
Udowodnienie tych elementów przez powodów oznacza, że powodowie przeprowadzili dowód uzasadniający ich roszczenie. Zasada ryzyka oznacza, że nie muszą oni udowadniać winy podmiotowi, którego obciążał obowiązek starannego działania. Istota tej zasady sprowadza się do stwierdzenia, że zasada ryzyka oznacza przerzucenie dowodu na drugą stronę postępowania cywilnego. A zatem osoba poszkodowana nie musi udowadniać przeciwnikowi winy, ale podmiot odpowiedzialny musi przeprowadzić dowód, który zwolni go od odpowiedzialności.
Od odpowiedzialności z tytułu ryzyka zwalnia dowód na fakt, że:
szkoda powstała skutek siły wyższej,
szkoda nastąpiła wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą dana osoba nie ponosi odpowiedzialności.
W tej sytuacji nie da się wskazać żadnej z tych okoliczności. Oznacza to, że Skarb państwa nie może się tutaj uwolnić od odpowiedzialności.
A zatem mamy jeden podmiot odpowiedzialny - Skarb Państwa odpowiada na zasadzie ryzyka. No dobrze, ale fakt oświetlenia czy nieoświetlenia drogi nie miałby skutków, gdyby nie jadący tą drogą pojazd. A zatem osoba Pana X łączy Skarb Państwa i szkodę. Zgodnie z art. 436 w zawiązku z art. 435 k.c. samoistny posiadacz mechanicznego środka komunikacji poruszanego za pomocą sił przyrody ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu, wyrządzoną komukolwiek przez ruch tego pojazdu, chyba że szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą nie ponosi odpowiedzialności.
Odpowiedzialność z tego przepisu oparta jest na zasadzie ryzyka - bowiem prawodawca :
po pierwsze - nie wspomniał tu o winie,
po drugie - wskazał, ze posiadacz pojazdu może się uwolnić od odpowiedzialności, jeżeli wykaże: że szkoda powstała skutek siły wyższej, że szkoda nastąpiła wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą sprawca nie ponosi odpowiedzialności. A to jest cecha charakterystyczna odpowiedzialności na zasadzie ryzyka.
Skutek: Panu X powodowie nie muszą udowadniać winy. Muszą go tylko wskazać (na jego udział w sprawie wskazuje notatka policjanta). W tym świetle twierdzenie Pana X, że powodowie nie udowodnili mu winy jest bezzasadne (i bezsensowne), skoro nie musieli tego czynić. To pozwany musi uwolnić się od odpowiedzialności. Może to zrobić, udowadniając np. że wyłącznie nieoświetlenie drogi było przyczyną wypadku. Tymczasem notatka policjanta wskazuje, że przyczyny wypadku były dwie: nieoświetlenie drogi i nadmierna prędkość pojazdu. A skoro tak - to pozwany nie uwolnił się od odpowiedzialności. Jest zatem także odpowiedzialny za szkodę. Zarzuty pozwanego Pana X będą miały znaczenie o tyle, że będzie mógł on dochodzić odszkodowania od Skarbu Państwa (znowu na podstawie art. 430 k.c.). To jednak nie dotyczy odpowiedzialności względem osób trzecich - poszkodowanych powodów.
REASUMUJĄC: odpowiedzialny jest zarówno Skarb Państwa, jak i Pan X. Skarb Państwa odpowiada na zasadzie ryzyka (art. 430 k.c.), zaś Pan X także na zasadzie ryzyka, ale na podstawie innego przepisu (art. 436 k.c. w związku z art. 435 k.c.).
I kolejne zadanie z rozwiązaniem:
Dnia 8 stycznia 1994 r. powódka Krystyna P. i jej mąż Zbigniew P. zawarli z Bankiem Spółdzielczym w B. w formie aktu notarialnego umowę, w której oświadczyli wolę przeniesienia na rzecz tego Banku własności nieruchomości uregulowanej w księdze wieczystej Kw nr 12345, obejmującej działkę o obszarze 781 m2 z zabudowaniami, na zabezpieczenie udzielanych im przez Bank kredytów. Na przeniesienie własności nabywca „wyraził zgodę” i jednocześnie zobowiązał się do korzystania z nieruchomości jedynie w granicach uzasadnionych zabezpieczeniem spłaty kredytów, a ponadto zobowiązał się do przeniesienia z powrotem na Krystynę i Zbigniewa małżonków P. własności nieruchomości pod warunkiem całkowitej spłaty kredytów. Bank wyraził też zgodę na bezpłatne użytkowanie nieruchomości przez zbywców w okresie spłacania otrzymanych kredytów.
W dniu 13 lutego 1997 r. powódka Krystyna P. wystąpiła przeciwko Bankowi Spółdzielczemu w K., Oddziałowi w B. z powództwem o stwierdzenie nieważności wymienionej na wstępie umowy jako sprzecznej z prawem. Sąd Wojewódzki w Tarnowie wyrokiem z dnia 16 grudnia 1997 r. przychylił się do pozwu. Sąd ten uznał, że czynność ta jest sprzeczna z przepisem art. 157 § 1 kc. Własność nieruchomości przeniesiona bowiem została na rzecz pozwanego Banku po warunkiem spłacenia kredytów, co jest czynnością sprzeczną z prawem.
Wskaż, kto ma rację w tym sporze. Odpowiedź uzasadnij.
I jeszcze krótka podpowiedź:
Art. 157. § 1. Własność nieruchomości nie może być przeniesiona pod warunkiem ani z zastrzeżeniem terminu.
§ 2. Jeżeli umowa zobowiązująca do przeniesienia własności nieruchomości została zawarta pod warunkiem lub z zastrzeżeniem terminu, do przeniesienia własności potrzebne jest dodatkowe porozumienie stron obejmujące ich bezwarunkową zgodę na niezwłoczne przejście własności.
A oto odpowiedź:
Przedmiotowa sprawa dotyczy przeniesienia własności nieruchomości z jednego podmiotu na inny. Zagadnienie to regulowane jest przepisami Kodeksu cywilnego - księgi drugiej - PRAWA RZECZOWE, w dziale III - NABYCIE I UTRATA WŁASNOŚCI, rozdział I - PRZENIESIENIE WŁASNOŚCI. Rozdział ten zaczyna się od art. 155, który wyraża podstawową zasadę przeniesienia własności: umowa, której celem jest przeniesienie własności z jednego podmiotu na inny, przenosi tę własność automatycznie, z chwilą zawarcia. Oznacza to, że już samo zawarcie umowy przenosi własność, jeżeli chodzi o własność rzeczy oznaczonej co to tożsamości. Jeśli chodziłoby o przeniesienie własności rzeczy oznaczonej co do gatunku - wówczas, oprócz zawarcia umowy, do przeniesienia własności sprzedawca musiałby jeszcze oddać rzecz nabywcy.
W omawianej sprawie chodzi o przeniesienie własności nieruchomości - zatem rzeczy oznaczonej co do tożsamości. W tej sytuacji należy stosować zasadę, że umowa dotycząca przeniesienia własności nieruchomości automatycznie te własność przenosi, z chwilą jej zawarcia. Z powyższego kazusu wynika, że małżonkowie zawarli umowę z bankiem dotyczącą przeniesienia własności nieruchomości na bank, co miało stanowić dla banku zabezpieczenie spłaty udzielonego małżonkom kredytu. Ta część sprawy jest zatem prosta - umowa przeniosła na bank własność nieruchomości z chwilą podpisania aktu notarialnego (pamiętajmy o art. 158 Kodeksu cywilnego, który stwierdza, że w takiej sytuacji umowa musi mieć formę aktu notarialnego!). Małżonka kwestionuje natomiast ten fakt, bo twierdzi, ze umowa ta zawiera warunek. Tymczasem - zgodnie z art. 157 § 1 Kodeksu cywilnego - własność nieruchomości nie może być przeniesiona pod warunkiem ani z zastrzeżeniem terminu. Sankcją za naruszenie tego przepisu jest nieważność umowy. Zasada ta ma oczywisty cel: chodzi o to, że prawodawca chce stworzyć w miarę spójny i czytelny system, w którym od samego początku wiadomo, kto jest właścicielem. Bowiem - gdybyśmy dopuścili możliwość, że przeniesienie własności jest zależne od spełnienia warunku - trzeba byłoby zadać sobie pytanie: a jeśli warunek się nie ziści, to co z własnością? Kto jest właścicielem?
Zatem w omawianej sprawie małżonka twierdzi, że umowa ta jest nieważna, bo zawiera warunek - przecież strony stwierdziły, że bank odda małżonkom nieruchomość, pod warunkiem spłacenia udzielonego im kredytu.
Czy zatem małżonka ma rację? Art. 157 § 1 k.c. stwierdza, że własność nieruchomości nie może być przeniesiona pod warunkiem ani z zastrzeżeniem terminu. Taki zapis oznacza, ze warunek i termin nie mogą odnosić się do samego faktu przeniesienia własności. Innymi słowy - skoro podstawowa zasada mówi, że umowa ta ma automatycznie przenosić własność (przypomnijmy - art. 155 k.c.), to przeniesienie nie może być uzależnione od ziszczenia się warunku lub terminu. Ale zauważmy - prawodawca zabronił, by przeniesienie własności odbywało się pod warunkiem lub terminem. Czy w omawianej sytuacji warunek dotyczył przeniesienia własności nieruchomości? NIE - ponieważ małżonkowie bez żadnych zastrzeżeń oddali nieruchomość bankowi. Warunek dotyczył tego, że bank odda im nieruchomość, kiedy tylko spłacą dług z kredytu. To zaś oznacza, że przeniesienie własności było bezwarunkowe, warunek dotyczy tego, że w przyszłości bank przeniesie z powrotem na małżonków własność nieruchomości (a zatem odda im - w podobnej umowie - nieruchomość). Nie nastąpiło zatem naruszenie art. 157 § 1 k.c.
Prosimy zauważyć: w omawianej umowie były dwa elementy: pierwszy to było przeniesienie własności na bank, drugim - zobowiązanie banku do zawarcia umowy zwrotnego przeniesienia własności. Skutek w postaci przeniesienia własności nastąpił raz - w pierwszym elemencie. Drugi element to zobowiązanie się banku, że w przyszłości zawrze stosowną umowę. Sporny warunek dotyczył drugiego elementu. I prosimy zauważyć: w ten sposób dokonaliśmy interpretacji przepisu art. 157 § 1 k.c. Przepis ten wcale nie zabrania zamieszania w umowie dotyczącej przeniesienia własności warunków lub terminów. One tutaj być mogą, o ile dotyczą elementów innych, niż samo przeniesienie własności. Warunek (termin) może zatem dotyczyć np. sposobu zapłaty za prawo, sposobu wydania rzeczy nabywcy itp.
A teraz zadanie do samodzielnego rozwiązania:
W lipcu 1999 r. Tomasz M. (pozwany) oraz spółka AB (powódka) zawarli umowę dystrybucji towarów produkowanych przez spółkę. W okresie pierwszych trzech miesięcy pozwany dokonywał zakupów tych wyrobów u powódki celem ich dalszej odsprzedaży. Następnie towary były pozwanemu dostarczane stosownie do treści jego zamówień. Pozwany korzystał z 3% rabatu, zaś w terminie 21 dni obowiązany był regulować należności na rzecz spółki. Od grudnia 1999 r. pozwany korzystał z wyłączności na terenie województwa opolskiego zobowiązując się jednocześnie do poszerzenia sieci odbiorców oraz prowadzenia działalności reklamowej na rzecz nowych wyrobów. Warunki umowy uległy zmianie w październiku 2000 r. Strony uzgodniły, że pozwanemu przysługiwać będzie 3% bonifikata (prowizja dystrybucyjna) oraz dalsza 2%, uzależniona od terminu wpłat. Kolejnej zmiany postanowień umownych dokonano w styczniu 2001 r. Pozwanego obowiązywał od tej pory zakaz handlu towarami firm konkurencyjnych, przyjął obowiązek sporządzania w odstępach 2 miesięcznych wykazów odbiorców, przestrzegania cenników "AB." i ograniczenie terytorialne. Towarzyszyło temu określenie wysokości rabatu na 5% zależne jednakże od wypełnienia przyjętych warunków. Od marca 2001 r. 5% bonifikata należała się pozwanemu tylko od towarów sprzedanych odbiorcom detalicznym. W połowie 2000 r. pozwany doświadczył spadku sprzedaży towarów, bądź to w następstwie pogorszenia się ich jakości, bądź to spadku zainteresowania niektórymi z nich. Ponieważ pozwany zaniechał płacenia należności, we wrześniu 2001 r. strona powodowa odstąpiła od umowy i wystąpiła z pozwem do sądu. Zdaniem spółki - doszło do zawarcia "umowy dystrybutorskiej". Umowa ta była umową nienazwaną, która - zważywszy na jej istotne cechy - pozwanemu - dystrybutorowi zapewniała samodzielność w prowadzeniu sprzedaży towarów producenta na określonym rynku, we własnym imieniu i we własnym interesie. Ta samodzielność podlega jednakże ograniczeniu przez wzgląd na równoległy interes producenta. Dystrybutor działa bowiem także w jego interesie, a to oznacza uprawnienie do wyjednania od dystrybutora stosownych obowiązków i zachowań zarówno w samej działalności handlowej, jak i w działalności ubocznej (promocja, reklama). Zdaniem pozwanego omawiana umowa według polskiego prawa najbliższa jest umowie sprzedaży, a zatem tak należy oceniać jej treść. W umowie sprzedaży nie można zaś zmieniać ceny towaru, gdy kontrahent wyraził chęć jego nabycia. W tym wypadku pozwany korzystał z uprawnienia do nabywania towarów u strony powodowej za odpłatnością, z równoczesnym wynegocjowanym wynagrodzeniem w razie ich dalszej odsprzedaży. Zatem ta umowa - jako sprzeczna z przepisami dotyczącymi umowy sprzedaży - powinna być uznana za nieważną.
Oceńcie i wyjaśnijcie, kto ma rację w tym sporze.