1 www.przeklej.pl


Jeffrey spacerował opustoszałymi o tej porze ulicami słonecznego Miasta Grzechu. Szatyn nigdy nie przyznałby się do tego przed swoimi kolegami z zespołu, ale lubił wczesnym rankiem przejść się po Sunset, patrząc , jak wstaje nowy dzień i paląc papierosa. Jego życie wydawało się wtedy przyjemniejsze, cieszyły go takie drobnostki.

Cudownie było mieszkać na Sunset, prawdziwej mekce dla przyszłych gwiazd rocka. Przyciągały ich tu z pewnością liczne nocne kluby. W Roxy, Whisky a Go Go, Scream czy London Fog grali przecież choćby Led Zeppelin, The Doors, Janis Joplin… Nic dziwnego, że wielu młodych chciało tę tradycję podtrzymać. Strip było częścią Sunset Boulevard, jednej z najsłynniejszych kalifornijskich ulic, pełnej sklepów, restauracji, klubów. Pięknie wyglądało to wszystko nocą, w świetle neonowych szyldów, ulicznych lamp i reflektorów.

Izzy, idąc Echo Park, dzielnicą graniczącą z Sunset, dotarł aż do parku MacArthur w Westlake. Dość daleko, ale zdołałby pokonać drogę powrotną w półtora godziny. Park był spory, znajdowało się tam wielkie jezioro, ogrodzone ze wszystkich stron barierkami (ze względu na swoją głębokość, jak na taki zbiornik wodny naprawdę dużą), plac zabaw, zadaszony amfiteatr, w którym letnimi nocami koncertowały różne zespoły. Gitarzysta szedł zadrzewioną aleją, w której rosły rozmaite palmy, chociażby waszyngtonia. W końcu jego oczom ukazało się jezioro. Wokół niego było pusto, nie licząc jednej kobiety, która stała na przeciwnym końcu parku, opierając się o barierkę. Podszedł bliżej, by móc jej się dokładnie przyjrzeć.

Nie była wysoka, raczej dość drobna. Miała okrągłą, ale szczupłą twarz, zielone, niczym krzewy w rajskich ogrodach, oczy, mały nos i pełne, czerwone usta. Sam nie wiedząc, dlaczego, nagle zapragnął całować je bez opamiętania. Wyhamuj, durniu, przeszło mu przez myśl. Nawet jej nie znasz, a na taką, co by się do ciebie garnęła, nie wygląda. Jednak nie mógł się oprzeć jej puszystym, kasztanowym lokom, spływającym kaskadami na jej ramiona, lekko zaróżowionym policzkom, smukłej talii…

Ona go nie zauważała, była czymś zaabsorbowana, wydawała się być skupiona na lekkich falach, powstających na wodzie od podmuchów wiatru (co w upalnym kalifornijskim klimacie było niczym dar od Boga). Zamurowało go, gdy usłyszał jej cichy, drżący głos. Śpiewała Yesterday Beatlesów. Do Paula McCartney'a było jej daleko, ale w jej wykonaniu ten utwór był wyznaniem, jakby chciała się podzielić ze światem czymś, co leży jej na sercu.

-Yesterday, all my troubles seemed so far away , now it looks as though they're here to stay, oh, I believe in yesterday…

Podniosła wzrok. Jej spojrzenie zatrzymało się na twarzy Jeffa, który odpowiedział jej kolejnymi wersami:

-Suddenly, I'm not half the man I used to be, there's a shadow hanging over me, oh, yesterday came suddenly…

Następne słowa, które były idealnym odzwierciedleniem sytuacji kobiety, wyśpiewali razem w idealnej harmonii.

-Why she had to go, I don't know, she wouldn't say, I said something wrong, now I long for yesterday…

Posłała mu uśmiech, właściwie zaledwie lekko uniosła kąciki ust w górę. Na nic więcej nie mogła się zdobyć. Paraliżował ją strach przed przyszłością. Zaniosła się gwałtownym szlochem, przysiadając na mokrej od porannej rosy trawie i chowając twarz w fałdach niebieskiej, zwiewnej sukienki. Stradlin' podszedł jeszcze bliżej, kładąc swoją dłoń na jej ramieniu.

She is watching, heart aching with sorrow
She is broken, as she waits
Hoping when all is said and done, we can learn to love, and be as one…

-Hej… Mała, nie płacz…

Uspokoiła się i popatrzyła na niego z zażenowaniem, jakby wstydziła się własnej słabości. A przecież to uczucie jest rzeczą jak najbardziej ludzką, jak żadne inne…

Przedstawił jej się swym prawdziwym imieniem i nazwiskiem, co go nieco zdziwiło, nie lubił go ujawniać. Brunetka nazywała się Vivian Baxter i urodziła się dwadzieścia trzy lata temu w Phoenix w Arizonie, dokładnie w piątek, trzynastego stycznia, pracowała w sklepie Wal-Mart. Tym razem ona była zaskoczona swoim zachowaniem, bo rzadko mówiła przy pierwszym spotkaniu o sobie więcej ponad zwykłe: Cześć, jestem Vivian. Nienawidziła siebie, była totalną idiotką, która zniszczyła sobie życie przez mężczyznę, który tak haniebnie ją potraktował. A ona naprawdę go kochała. Zostawiła dla niego szkołę, uciekli razem do Los Angeles, by zacząć nowe życie.

I oto jej kara od Pana…

Izzy skrzyżował nogi i oparł się o barierkę. Lustrował Vivian wzrokiem, od czasu do czasu zerkając na błękitną toń jeziora. Zrozumiał jej zamiary i zamarł z przerażenia. A gdyby go tu nie było, gdyby przyszedł później, i znalazł dryfujące na wodzie drobne ciało zielonookiej piękności? Mogłaby się tu utopić, biorąc pod uwagę głębokość.

-Cholera, chciałaś skoczyć do wody -bardziej stwierdził, niż spytał. Kiwnęła głową.-Ale tego nie zrobiłaś. Dlaczego?

-Bałam się…-szepnęła.-Boję się śmierci, wiesz?

-Śmierć to normalka, co ma być to będzie. W końcu na każdego z nas przyjdzie pora. Prędzej czy później.

Przymknął oczy, pozwalając, by słońce i wiatr smagały jego twarz. Poczuł, jak dłoń Vivian delikatnie dotyka jego ręki, wdychał zapach jej wiśniowych perfum, gdy nachyliła się nad nim, szepcząc mu do ucha ledwo słyszalne słowa podzięki.

Gdy uniósł powieki do góry zaledwie parę minut potem, nie było po niej ani śladu.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
phmetria www przeklej pl
inventor modelowanie zespolow www przeklej pl
prob wki www.przeklej.pl, Ratownictwo Medyczne
rozw j teorii literatury wyk zag do egz www przeklej pl
pytania www przeklej pl
hih wyniki kolokwium 21012010 www przeklej pl
referaty na materia oznawstwo www.przeklej.pl, Rok II, laborki z termy
micros atmel www przeklej pl
klucz do skutecznej komunikacji www przeklej pl
ex 2009 2 www przeklej pl
notatka utk www.przeklej.pl, ściągi
hdd www.przeklej.pl, ściągi
pg egz www przeklej pl
ergonomia www przeklej pl
pbigp moje www przeklej pl
05 analiza stat www przeklej pl Nieznany
polimery www przeklej pl

więcej podobnych podstron