Tajemnice M-skiego Trójkąta
25 lat temu na północnym Uralu odkryto i zaczęto badać anomalną strefę, którą rzekomo upodobały sobie niezidentyfikowane obiekty latające. Fantazje braci Strugackich znalazły odbicie w rzeczywistości i skoncentrowały się wokół wsi Moliebka, gdzie oprócz UFO obserwuje się także inne niezwykle zjawiska. Rozpoczęło się prawdziwe polowanie na rzekomych obcych.
Owa zagadkowa strefa znajduje się w centralnej Rosji na pograniczu regionów permskiego i swierdłowskiego. Określenie „anomalna” odnosi się przede wszystkim do okolic miejscowości Moliebka leżącej nad rzeką Sylwa, która według niektórych jest „strefą” gdzie dochodzi do „lądowań UFO”.
Zresztą rejon ten określa się na różne sposoby: Moliebska Strefa czy Moliebskij (także m-ski) trójkąt - na podobieństwo pokrewnych jej miejsc „niezwykłych” - Strefy 51 czy Trójkąta Bermudzkiego.
Zjawiska, do jakich tam dochodzi często mają rzeczywiście niezwykły charakter, jednakże często wynikają również z błędnej interpretacji przez człowieka zjawisk konwencjonalnych. Bez czystko ludzkiej zdolności do doszukiwania się tam niezwykłości i bez naszych emocji strefa taka zapewne pozostawałaby zwykłym lasem, zwykłą rzeką czy zwykłymi mokradłami.
ODKRYCIE
Anomalna strefa została „odkryta” przez mieszkańca Permu, zmarłego w tym roku geologa Emila F. Baczurina. Jesienią 1984 roku podczas jednej z ekspedycji zauważył on unoszący się nad lasem dziwny obiekt przypominający „latający talerz”. Udając się na miejsce, z którego jego zdaniem obiekt się uniósł dostrzegł ślad w śniegu o średnicy ok. 60 metrów. Badając to miejsce Baczurin zorientował się, że jego zegarek pracujący dotąd bez zarzutu zatrzymał się 2 godziny wcześniej. Analiza gruntu przyniosła nową niespodziankę - gleba zawierała elementy występujące w przyrodzie niezwykle rzadko, co zdaniem wielu ufologów, jest charakterystyczne dla miejsc gdzie dochodzi do lądowań UFO. Od tego momentu ta anomalna strefa zyskała światową sławę.
Do regionu permskiego zaczęli napływać nie tylko specjaliści od stref anomalnych (jakich w Rosji wiele), ale też indywidualni badacze oraz turyści, z których wielu wywiozło stąd opowieści o spotkaniach z niezwykłościami.
Stopniowo strefa zyskiwała sławę „kosmodromu dla UFO”. Na ile jest to bliskie prawdy trudno powiedzieć. Realnych lądowaniem niezidentyfikowanych obiektów raczej nikt nie obserwował bezpośrednio.
Jednakże jednymi z dowodów na mające manifestować się tam niezwykle siły są anomalie fotograficzne ukazujące najczęściej pomarańczowe kuliste obiekty, których nie widać gołym okiem. Jest to zjawisko dość często rejestrowane, choć jego pochodzenia nie udało się do końca wyjaśnić. Jednym ze świadków dziwnych wydarzeń był pochodzący z Moliebki fizyk, Paweł Gładyszew.
- Widziałem dziwne zjawiska na niebie przy kilku okazjach - przyznaje. Jako fizyk mogę powiedzieć, że nie były to obiekty wykonane przez człowieka. Nie wierzyłem w to, dopóki sam się o tym nie przekonałem - dodaje. Tego dnia zbierałem siano. Zaczęliśmy wcześnie rano, około 4. Niespodziewanie na niebie zobaczyliśmy jeszcze jeden Księżyc. Kula oświetlała blado pole, na którym staliśmy przerażeni. Doliczyłem się siedmiu promieni światła dochodzących od kuli. Kiedy ta zniknęła, doszliśmy do siebie, jednak dalsza praca wydawała się niezwykle ciężka. Zmęczenie utrzymywało się przez kilka dni.
GOSPODARZ „ANOMALII”
Wielu, którzy odwiedzali strefę odnotowali jeszcze inne ciekawe zjawisko - na powierzchniach brezentowych namiotów, dużych kamieniach czy też grubych pniach drzew pojawiały się ruchome wizerunki, jakby hologramy. Tak o tym opowiadał turysta z Sankt Petersburga:
- Słyszeliśmy historie o tym jak wieczorami niewidzialny „gospodarz Strefy” pokazuje swym gościom „filmy”. Wraz z przyjaciółmi pierwsze 3 dni w strefie przeżyliśmy bez żadnych niezwykłych przygód. Nawet stawaliśmy się rozczarowani, że omijają nas wszelkie anomalie tego rejonu. Jednak pewnego wieczoru, kiedy już położyliśmy się spać, kątem oka dostrzegłem, że jedna ze ścian namiotu jest jakoś szczególnie podświetlona. Wpierw pomyślałem, że być może na zewnątrz podjechał samochód, którego reflektory oświetlają namiot. Jednak byliśmy przecież w środku lasu gdzie trudno dostać się samochodem, poza tym nie było słychać odgłosu pracującego silnika. Panowała martwa cisza, nawet wiatr ucichł. Nagle na oświetlonej ścianie namiotu zaczęły ukazywać się i znikać różne figury geometryczne: trójkąty, okręgi, trapezy. Wszystkie były czarno-białe i ukazywały się jedna po drugiej raz szybciej raz wolniej.
Turyści mówili o tym, iż odnosili wrażenie jakby poddawani byli swego rodzaju testowi czy formie komunikacji, której celu nie mogą jednak pojąć. Wkrótce „seans” został przerwany a ściana namiotu pociemniała.
Stali bywalcy strefy mówią jeszcze o wielu innych niezwykłych miejscach tego regionu, pobyt w których gwarantuje niezapomniane wrażenia, na co uwagę zwróciły już miejscowe władze licząc na rozwój turystyki związanej z anomalną zoną. Oczywiście wielu poszukiwaczy niezwykłości powraca ze strefy z niczym. To już zależy od szczęścia, a może i wyobraźni…