Pascha historii
2007-04-05- Pascha, przejście do tego, co nie przemija, Salwator, Kraków, 2005.
1. "Litera opowiada o wydarzeniu" - Pascha historii
W całej tradycji chrześcijańskiej istniał dwojaki sposób czytania Pisma Świętego, streszczony w słowach: litera i Duch. "Litera" odpowiada sensowi dosłownemu, czyli opisywanemu wydarzeniu historycznemu; "Duch" oznacza tajemnicę ukrytą w fakcie historycznym. W ramach sensu duchowego wyróżniano z kolei trzy poziomy znaczenia: znaczenie chrystologiczne, które podkreśla odniesienie do Chrystusa i do Kościoła; znaczenie moralne związane z chrześcijańskim postępowaniem. a także znaczenie eschatologiczne, odnoszące się do końcowego wypełnienia. Ostateczny czteroczęściowy schemat został streszczony w słynnym dwuwierszu: Littera gesta docet, quid credas allegoria. Moralis, quid agas; quo tendas anagogia. (Litera uczy cię o wydarzeniu; w co masz wierzyć, alegoria. Sens moralny, co masz czynić; dokąd zmierzać, anagogia).
Chciałbym zgłębić sens Paschy Chrystusa, stosując właśnie tę metodę, którą podsuwa nam najbardziej trwała tradycja Kościoła. W tej pierwszej medytacji zastanawiamy się nad wymiarem historycznym Paschy, to znaczy nad wydarzeniami, z których czerpie ona swój początek. Gdybyśmy omawiali Paschę w ogólności, wówczas "literą", którą mielibyśmy wziąć pod uwagę. byłyby opowiadania z Księgi Wyjścia mówiące o zabiciu baranka w Egipcie. Skoro jednak chcemy się skoncentrować na wydarzeniu Paschy chrześcijańskiej, "literą" są ewangeliczne opisy Męki i Zmartwychwstania Chrystusa.
2. Czy litera rzeczywiście opowiada o wydarzeniu?
W związku z tym rodzi się bardzo aktualne pytanie: czy w tym przypadku litera rzeczywiście opowiada o ..faktach", zgodnie z tym, o czym mówi starożytny dwuwiersz, czy też podaje nam ich "tendencyjną" wersję odpowiadającą celom apologetycznym? Przy okazji ukazania się filmu Mela Gibsona pt. "Pasja", wygłoszono opinię, której nie można pozostawić bez odpowiedzi. Ujmując rzecz krótko, teza ta rozpowszechniana przez czasopisma o zasięgu światowym głosi. że ścisłe trzymanie się opisów ewangelicznych w przedstawianiu Męki oznacza ignorowanie współczesnej wiedzy egzegetycznej. Według tej ostatniej, opisując wydarzenia, św. Marek, a za nim pozostali ewangeliści. przypisali odpowiedzialność za śmierć Chrystusa Żydom, aby wkupić się w łaski rzymskiej władzy politycznej i uspokoić ją w stosunku do nowej religii. W rzeczywistości główny motyw skazania Jezusa miał być zatem natury politycznej, a nie religijnej. Chodziło mianowicie o zagrożenie, jakie stanowił On dla ustanowionego porządku.
Nade wszystko należy stwierdzić, że niezależnie od tego. w jaki sposób wyjaśnia się zewnętrzne okoliczności oraz motywacje prawne śmierci Chrystusa, w naj mniejszym stopniu nie naruszają one realnego sensu lego śmierci, który zależy od tego, co On sam myślał, a nie od tego, co myśleli inni. A sens, jaki On dawał swej śmierci. jasno i z wyprzedzeniem przedstawił w momencie ustanowienia Eucharystii: "Bierzcie, jedzcie, to jest Ciało moje, które za was będzie wydane".
Mówiąc o tym, musimy jednak zwrócić uwagę, o jak poważną stawkę toczy się gra w tych dyskusjach. Wiara chrześcijańska opiera się na historii. Zgodność z historią nie jest dla niej mniej konieczna niż zgodność z rozumem. Nie wystarczy powiedzieć, że Ewangelie "nie zstąpiły z nieba w pełni ukształtowane, lecz są wytworami rąk i serc ludzkich", również poddanych pewnym uwarunkowaniom i uprzedzeniom. To przyjmuje dziś każdy, kto poważnie studiuje nauki biblijne. Problem dotyczy tego, czy są to opisy uczciwe, czy też nie; czy uprzedzenie jest nieświadome, czy też jest to teza świadomie wybrana i głoszona w wygodnych dla siebie celach. Zajmowałem się tym problemem w czasie, kiedy wykładałem historię początków chrześcijaństwa na Uniwersytecie Katolickim w Mediolanie, stąd wydaje mi się moim obowiązkiem dołączyć skromne wyjaśnienie do tej dyskusji. Należy stanowczo zaprzeczyć twierdzeniu, jakoby nowoczesne badania historyczne nad wyrokiem skazującym Chrystusa doszły do wniosków innych niż te, które można wyprowadzić z lektury Ewangelii. Teza o zasadniczo politycznej motywacji skazania Chrystusa zrodziła się w minionym półwieczu z dwóch powodów i miała dwa Sitz-imLeben. Pierwszą przyczyną był tragiczny epilog antysemityzmu w postaci Szoah, drugą - ugruntowanie się w latach 60. i 70. tak zwanej teologii rewolucji. Jeśli nie chciano, aby w sercach nowych pokoleń Che Guevara zajął miejsce Chrystusa, nie pozostawało nic innego, jak uczynić z niego lego ucznia. I to właśnie próbowano naiwnie zrobić. Różnymi drogami dwa różne punkty widzenia dochodziły zasadniczo do wspólnego wniosku: Jezus sympatyzował z ruchem zelotów, którzy stawiali sobie za cel zrzucenie z siebie siłą jarzma rzymskiego panowania i obalenie wspierających je bogatych klas miejscowych. Dowodami miały być takie fakty, jak ten, że jeden z lego uczniów nazywał się Szymon "Zelota" (za pomocą tego samego rozumowania można było bronić tezy, że jezus był współpracownikiem Rzymian, ponieważ powołał do grona swych uczniów Mateusza "Celnika"!), że noszony przez Judasza przydomek "Iskariota" mógł być zniekształceniem słowa "sykariusz", którą to nazwą określano skrajne skrzydło partii zelotów. Inne rzekome dowody to triumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy, rozmnożenie chleba połączone z próbą obwołania Go królem.
Po kilku latach teza o Jezusie rewolucjoniście została porzucona jako niemożliwa do utrzymania. Przypisywała ona Jezusowi obraz Mesjasza narzucającego swą wolę siłą. podczas gdy On sam z takim właśnie wizerunkiem przez całe życie walczył. Ostała się natomiast druga kwestia. wynikająca z pragnienia usunięcia wszelkiego pretekstu do antysemityzmu. Jest to wprawdzie słuszna troska. ale wiadomo, że największą krzywdą, jaką można wyrządzić słusznej sprawie, jest bronienie jej błędnymi argumentami. Walkę z antysemityzmem należy oprzeć na pewniejszym fundamencie niż tego rodzaju wątpliwa hipoteza. Sobór Watykański II tak to formułuje: "Pomimo że przywódcy Żydów wraz ze swymi zwolennikami usilnie domagali się śmierci Chrystusa. to jednak tym. co się wydarzyło w czasie lego męki. nie można obciążać ani wszystkich bez różnicy Żydów, którzy wówczas żyli, ani Żydów dzisiejszych".
Jest w tym pewna zbieżność z samą tradycją żydowską przeszłości. Z informacji o śmierci Jezusa zawartych w Talmudzie i w innych źródłach żydowskich (choć późnych i historycznie sprzecznych) wyłania się jedna rzecz: tradycja żydowska nigdy nie negowała udziału ówczesnych władz w skazaniu Chrystusa na śmierć. Nie opierała własnej obrony na negowaniu faktu, ale jeśli już, to na negowaniu, że sam fakt - z punktu widzenia żydowskiego - stanowił zbrodnię i że wyrok skazujący był wydany niesprawiedliwie. Wersja ta jest zgodna z tą podawaną przez źródła nowotestamentalne, które z jednej strony ujawniają udział władz żydowskich w skazaniu Chrystusa, a z drugiej usprawiedliwiają ten wyrok, przypisując go nieświadomości (por. Łk 23.34; Dz 3,17: I Kor 2,8). Jak duża część tej nieświadomości wynikała z obiektywnej trudności uznania mesjańskiego roszczenia Chrystusa za prawdziwe, a jak duża z motywów w mniejszym stopniu możliwych do usprawiedliwienia (św. Jan dołącza do nich szukanie ludzkiej chwały 1/ 5.44]), wie tylko Bóg, który przenika serca. Na nikogo nie wolno nam wydawać definitywnych wyroków. ani na Judasza, ani na Kajfasza, ani na Piłata.
Fundamentalne stwierdzenie jest zatem następujące: żadna formuła wiary Nowego Testamentu i Kościoła nie mówi, że Chrystus umarł "z powodu grzechu Żydów"; wszystkie natomiast twierdzą, że "umarł z powodu naszych grzechów", to znaczy grzechów wszystkich. Zwolnienie narodu żydowskiego jako takiego od odpowiedzialności za śmierć Chrystusa opiera się na pewności biblijnej, którą chrześcijanie dzielą z Żydami, ale która, niestety, przez wiele wieków była dziwnie zapomniana: "Umrze tylko ta osoba, która grzeszy. Syn nie ponosi odpowiedzialności za winę swego ojca ani ojciec - za winę swego syna" (Ez 18,20). Nauka Kościoła zna tylko jeden grzech, który przekazuje się w dziedzictwie z ojca na syna - grzech pierworodny. Jeżeli Żydów z późniejszych pokoleń obarczano odpowiedzialnością za śmierć Chrystusa. to z tego samego powodu należałoby uważać za odpowiedzialnych i oskarżać o bogobójstwo również Rzymian z późniejszych pokoleń, gdyż pewne jest, że z punktu widzenia prawnego wyrok na Chrystusa i jego wykonanie (potwierdza to jego forma - przez ukrzyżowanie) należy przypisać ostatecznie władzy rzymskiej.
Być może jako wierzący powinniśmy pójść jeszcze dalej, to znaczy nie tylko stwierdzić brak winy narodu żydowskiego, lecz w niesprawiedliwym cierpieniu, jakiego ten naród doznawał w historii, zobaczyć coś, co stawia członków tego narodu po stronie cierpiącego Sługi Boga, a zatem dla nas chrześcijan po stronie Jezusa. Edyta Stein w tym sensie rozumiała dramat, jaki był przygotowywany dla niej i dla jej ludu w hitlerowskich Niemczech: "Tam, pod krzyżem, zrozumiałam los ludu Bożego. Pomyślałam: ci, którzy wiedzą, że jest to krzyż Chrystusa. mają obowiązek wziąć go na siebie, w imieniu wszystkich pozostałych".
3. Czy możemy jeszcze wierzyć opisom Męki?
Odrzuciwszy zdecydowanie antysemityzm, możemy znów zająć się wiarygodnością opisów Męki. jedyną interesującą nas w tym momencie kwestią. Chciałbym uzmysłowić kilka faktów. które każą nam z wielką ostrożnością podchodzić do tezy, jakoby zostały napisane w trosce o uspokojenie władz Cesarstwa w odniesieniu do chrześcijan. Teza ta przypisuje pisma apostolskie temu samemu rodzajowi literackiemu, co apologie adresowane przez autorów chrześcijańskich II wieku do rzymskich cesarzy, w celu przekonania ich o dobroci swej własnej religii. Zapomina się, że są to teksty powstałe na użytek wewnętrzny wspólnoty chrześcijańskiej. Nie myślano o czytelnikach spoza niej. których istotnie nigdy nie było (pierwszym autorem pogańskim dającym dowód. że przeczytał źródła chrześcijańskie. jest Celsus w II wieku, a uczynił to z pewnością nie z racji interesów politycznych).
Wiemy, że opisy Męki - w krótkich jednostkach i w formie ustnej - krążyły we wspólnotach na długo przed końcową redakcją Ewangelii, również tej Markowej. Święty Paweł w najstarszym ze swoich listów, napisanym około roku 50, w odniesieniu do śmierci Chrystusa podaje tę samą fundamentalną wersję, co Ewangelie (por. 1 Tes 2.15), a na temat wydarzeń, jakie rozegrały się w Jerozolimie na krótko przed jego przybyciem do miasta, musiał być lepiej poinformowany niż my współcześni, jako że początkowo aprobował i "zaciekle" bronił skazania Nazarejczyka.
Na tym najwcześniejszym etapie chrześcijaństwo uważało się jeszcze za skierowane zasadniczo do Izraela. Wspólnoty, w których ukształtowały się pierwsze tradycje, składały się w większości z nawróconych Żydów. Św. Mateusz troszczy się o wykazanie, że Jezus przyszedł, aby wypełnić, a nie znieść Prawo, jeśli zatem była jakaś troska apologetyczna, to musiała ona prowadzić do przedstawiania skazania Jezusa jako dzieła raczej pogan, a nie władz żydowskich, aby w ten sposób uspokoić Żydów z Palestyny i z diaspory co do chrześcijan. Wiele niejednoznaczności rodzi się z faktu, że na początki Kościoła projektujemy sytuację późniejszą, w której Żydzi i chrześcijanie byli sobie nawzajem przeciwstawiani. Tymczasem aż do czasu powstania wspólnot złożonych w większości z nawróconych pogan panowało inne przeciwstawienie, a mianowicie: Żydzi wierzący (w Chrystusa) i Żydzi niewierzący. Ten podział przechodził przez wspólną tożsamość żydowską. Uczniowie Jezusa mogli powiedzieć za św. Pawłem: "Hebrajczykami są? la także" (por. 2 Kor 11.22). Nadaje to polemice antyżydowskiej autorów Nowego Testamentu zupełnie inny kierunek niż ten, z jakim mamy do czynienia w późniejszym chrześcijaństwie, tak jak oskarżenia przeciwko ludowi Izraela ze strony Mojżesza i proroków są różne od ataków pewnych ojców Kościoła lub Lutra.
Z drugiej strony, kiedy św. Marek i inni ewangeliści pisali swoją Ewangelię. już trwało prześladowanie kierowane przez Nerona. To powinno było skłonić do widzenia w Jezusie pierwszej ofiary władzy rzymskiej, a w męczennikach chrześcijańskich tych, których spotkał ten sam los. co ich Nauczyciela. Potwierdzenie tego znajdujemy w Apokalipsie, napisanej po prześladowaniu Domicjana. Rzym jest w niej przedmiotem gwałtownych ataków ("Babilon", "Bestia", "Nierządnica") z powodu krwi męczenników (por. Ap 13nn). Nie można czytać opisów Męki z pominięciem wszystkiego, co je poprzedza. Ewangelia poświadcza - można powiedzieć. że na każdej stronicy - istnienie narastającego sporu religijnego między Jezusem a wpływową grupą Żydów (faryzeuszy. uczonych w Prawie. uczonych w Piśmie). dotyczącego zachowywania szabatu, postawy względem grzeszników i celników, tego, co czyste i nieczyste. Jeremias wykazał antyfaryzejskie nastawienie występujące w niemal wszystkich przypowieściach Jezusa. Nie można usunąć tego tła wydarzeń, chyba że za cenę całkowitego rozbicia Ewangelii i uczynienia ich niezrozumiałymi. Jednak po wykazaniu tego konfliktu. jak można jeszcze utrzymywać. że nie odegrał on żadnej roli w momencie końcowego rozrachunku i że władze żydowskie postanowiły oskarżyć Jezusa przed Piłatem wyłącznie z obawy przed zbrojną interwencją Rzymian. niemal wbrew swej woli?
Jednym z najczęściej przytaczanych argumentów przeciwko prawdziwości opisów ewangelicznych jest prezentowany przez nie obraz Piłata jako człowieka wrażliwego na kwestie sprawiedliwości, który przejmuje się losem nieznanego Żyda, podczas gdy wiadomo, że był on typem surowym i okrutnym, gotowym krwawo stłumić choćby najmniejszą oznakę buntu. Jest tu jednak pewne nieporozumienie. Piłat próbuje ocalić Jezusa nie ze względu na współczucie dla ofiary, lecz jedynie działając na przekór lego oskarżycielom, z którymi toczył cichą wojnę od samego swego przybycia do Judei. Jeśli pierwsi chrześcijanie pomylili się w czymś, to jedynie w przypisaniu postępowaniu Piłata poczucia sprawiedliwości i litości wobec Jezusa (dla Tertuliana był on wręcz chrześcijaninem w ukryciu, a Kościół koptyjski kanonizował go razem z jego żoną!). Tymczasem w rzeczywistości kierowało nim jedynie pragnienie, aby nie dać satysfakcji znienawidzonym przez siebie przywódcom żydowskim. Czytając z odrobiną psychologii dialog między nim a oskarżycielami Jezusa, zauważamy, że ta rzeczywista motywacja nie uszła uwagi ewangelistów.
Konkludując, trzeba powiedzieć, że dyskusja wokół motywów skazania Chrystusa w latach powojennych spowodowała lawinę krytycznych hipotez, częstokroć sprzecznych między sobą, ale nie uzyskano zgody większości historyków w żadnym znaczącym punkcie. Za każdym razem widziano. że z powodu jednej trudności. którą chciano usunąć. masowo wyłaniały się nowe. Ktoś na przykład próbował usunąć jako niehistoryczny proces przed Sanhedrynem, ale zaraz zauważono, że w ten sposób nie da się już wyjaśnić epizodu z całą pewnością historycznego. jakim było zaparcie się św. Piotra, nierozerwalnie związane z momentem i miejscem tego procesu. Opisy ewangeliczne zawierają bez wątpienia liczne rozbieżności co do szczegółów oraz wiele niejasności, ale przy dokładniejszej analizie fakt ten jedynie potwierdza ich "autentyczność" jako opisów zrodzonych z życia i wspomnień różnych osób, a nie dla wykazania jakiejś tezy. Oznaką rzetelności tych opisów jest także to. że sami ich autorzy i świadkowie odgrywają tam żałosną rolę. Jeden z nich, przywódca, zapiera się, inny zdradza, a wszyscy w momencie aresztowania haniebnie uciekają. Nie był daleki od prawdy biblista Lucien Cerfaux, kiedy mówił: "Najprostszy sposób czytania Ewangelii jest często także najbardziej naukowym".
Pozostaje zatem wciąż otwarte pytanie o sposób, w jaki korzysta się z materiału ewangelicznego. Dziś wszyscy uznają, a Kościół stanowczo potępił w odpowiednich dokumentach fakt, że w przeszłości materiał ten był używany w sposób niewłaściwy, z wyraźnie antyżydowskim nastawieniem. W świetle poczynionych uwag można powiedzieć jedno: jakiś opis Męki można byłoby krytykować, gdyby prowadził do przekonania. że wszyscy Żydzi ówcześni i ci, którzy przyszli potem, są odpowiedzialni za śmierć Chrystusa. Nie można natomiast oskarżać tych opisów o wypaczenie prawdy historycznej, jeśli ograniczają się do pokazania, że jakaś wpływowa grupa Żydów odegrała w niej decydującą rolę.
4. Jezus milczał
O ile wciąż rozbieżne są opinie co do roli i postawy różnych postaci oraz władz zaangażowanych w Mękę Chrystusa, o tyle - na szczęście - panuje jednomyślność co do Niego samego i lego postawy: nadludzka godność, spokój, absolutna wolność. Ani jednego gestu lub słowa, które przeczyłyby temu. co głosił w swojej Ewangelii. szczególnie w błogosławieństwach. A jednak nie ma w Nim niczego, co by przypominało wyniosłą pogardę dla cierpienia. właściwą stoikowi. lego reakcja na cierpienie i okrucieństwo jest niezwykle ludzka: drży i poci się krwawym potem w Getsemani, chciałby, aby kielich oddalił się od Niego. szuka wsparcia w swoich uczniach, krzyczy o swym osamotnieniu na krzyżu: .. Boże mój. Boże mój. czemuś Mnie opuścił?".
Pewien film sprzed kilku lat - "Ostatnie kuszenie Jezusa" - ukazywał Go na krzyżu w szponach pokus cielesnych. Słusznie zwrócono uwagę na absurdalność psychologiczną tego obrazu. Jeśli Jezus mógł być kuszony, kiedy wisiał na krzyżu - ciało rozdarte w strzępy i lżący Go nieprzyjaciele - to z pewnością nie były to poruszenia ciała, lecz ewentualnie pokusy płynące z oburzenia wobec doznanej przemocy, z gniewu i poczucia zemsty.
Psałterz podsuwał Mu płomienne słowa, aby to uczynić: ... Powstań, Panie, zniszcz ich, wytrać ich ..., lecz On nie cytuje żadnego z tych psalmów złorzeczących. Nie chce prosić Ojca o .. dwanaście legionów aniołów". choć wie, że Ojciec dałby Mu je natychmiast (por. Mt 26.53) ... On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził" - mówi o Nim Pierwszy List św. Piotra (2.23). Można by spędzić całe życie, zanurzając się w tę doskonałość świętości Chrystusa, a i tak nie doszłoby się do samego dna. Stajemy wobec czegoś nieskończonego w porządku etycznym. Nie ma żadnego podobnego wspomnienia o zmarłym w historii świata. Rozważając Mękę, należałoby się zatrzymać bardziej na świętości głównego Bohatera niż na złości i podłości tych. którzy stają koło Niego. W Nova millennio ineunte Ojciec Święty zachęcał nas do kontemplowania "cierpiącego oblicza Odkupiciela". To oblicze już samo jest księgą. całe jest Biblią zawartą na jednej stronicy.
Chciałbym zwrócić uwagę na pewien rys tej nadludzkiej wielkości Chrystusa w czasie Męki: lego milczenie. Jesus autem tacebat. to znaczy "Lecz Jezus milczał" (Mt 26.63). Milczy przed Kajfaszem. milczy przed Piłatem, który denerwuje się tym lego milczeniem. milczy przed Herodem. który spodziewał się zobaczyć jakiś dokonany przez Niego cud (por. Łk 23,8). Jezus nie milczy ze względu na podjęte wcześniej postanowienie albo na znak protestu. Nie pozostawia bez odpowiedzi żadnego konkretnego pytania, jakie jest ku Niemu skierowane. kiedy gra idzie o prawdę, ale także w tym przypadku są to słowa krótkie, zasadnicze, wypowiadane bez gniewu. Milczenie jest w Nim tylko i wyłącznie miłością.
Milczenie Jezusa w czasie Męki jest kluczem do zrozumienia milczenia Boga. Kiedy "spór języków" staje się zbyt wielki, jedynym sposobem powiedzenia czegoś jest milczenie. Milczenie Jezusa faktycznie wywołuje niepokój, irytuje. odsłania nieprawdę własnych słów. jak wówczas, gdy milczał przed oskarżycielami cudzołożnicy. "To, o czym nie można mówić, trzeba przemilczeć": to słynne hasło pozytywizmu lingwistycznego, które (wbrew intencji samego autora) służyło do wykluczenia możliwości stwierdzenia czegokolwiek o Bogu i o samej teologii, być może ma prawdziwy i głęboki sens, i ma go w przypadku Jezusa. "Mam ci tyle rzeczy do powiedzenia albo jedną, ale wielką jak morze" - śpiewa w obliczu śmierci bohaterka jednego z dzieł lirycznych. Te słowa można by włożyć w usta Jezusa. On miał do powiedzenia jedną rzecz. ale tak wielką, że ludzie nie byli gotowi jej przyjąć. Próbował powiedzieć o niej, wypowiadając przed Piłatem słowo "Prawda!", ale wiemy. z jakim skutkiem. Ta pierwsza medytacja nad wymiarem historycznym. "literą". Paschy nie jest miejscem na zastosowania moralne, o których będziemy mówić później. Każdy ewentualnie powinien sam się zastanowić, co Chrystus w czasie swej Męki mówi mu lub co mówi Kościołowi. Natomiast zgodne z przeprowadzonymi rozważaniami historycznymi będzie otwarcie naszego ducha na bezgraniczny podziw, entuzjazm i wdzięczność wobec Chrystusa. Wzruszenie się przed wielkością lego miłości i majestatem lego cierpienia. powtarzając z głębi serca: Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi, Quia per sanctam crucem tuam redemisti mundum. Kłaniamy Ci się, Chryste, i błogosławimy Ciebie, że przez krzyż Twój święty odkupiłeś świat.
Przełożył: Krzysztof Stopa
1