O medytacji
w tradycjach Mahajana i Therawada
Szamar Rinpocze
Szamar Rinpocze jest jednym z najbardziej znanych na Zachodzie nauczycieli tybetańskich, hierarchicznie jest drugim po Karmapie lamą w tradycji kagju, znany jako Lama Czerwonej Korony.
Kiedy zaczniesz dużo praktykować, rozwinie się w tobie prawdziwa żądza medytacji i twoja praktyka zacznie dojrzewać. Nie rozumiesz esencji medytacji, dopóki jej we właściwy sposób nie doświadczyłeś. Medytacja robi się naprawdę interesująca dopiero wtedy, kiedy zaczynasz doświadczać esencji umysłu.
Umysł nie jest przyzwyczajony do spoczywania w równowadze. Jesteśmy raczej przyzwyczajeni do stanu, w którym pojawiają się coraz to nowe myśli i nic nie zakłóca ich nieprzerwanego strumienia. Jesteśmy rozproszeni, pomieszani i niespokojni. I jest nam dobrze z tym nawykiem. Medytacja wydaje się być czymś nienaturalnym, ponieważ uzależniliśmy się od ciągłego ruchu i niepokoju umysłu. Medytacja nie odpowiada znanym nam doświadczeniom. Dlatego nie jesteśmy nią zainteresowani, musimy raczej włożyć w ten proces trochę wysiłku. Potrzebujemy wytrwałości i cierpliwości. Aby nastąpił rozwój, potrzebujemy przede wszystkim wiedzy o tym, jak powinno się medytować, i wytrwałości. Połączenie tych dwóch czynników daje efekty. Jednak łatwo jest źle zrozumieć nauki dotyczące ścieżki. Owocem medytacji jest jednoupunktowienie, stabilny i przejrzysty stan umysłu, wolny od rozproszenia i pomieszania. Nie chodzi tu o doświadczanie szczególnych stanów pełnych fantastycznych wizji i świateł. Niektórzy ludzie tak myślą, dlatego próbują polepszyć medytację LSD lub muzyką, jest to jednak tylko manipulowanie doświadczeniem. Nie ma to nic wspólnego z medytacją, ponieważ umysł w dalszym ciągu pozostaje rozproszony i pomieszany. Wielu ludzi myślało, że o to właśnie chodzi w medytacji na VIII Karmapę, ponieważ pojawia się tam wiele dakiń tańczących w przestrzeni. We wczesnych latach siedemdziesiątych prosili o instrukcje do tej medytacji, następnie brali LSD i medytowali. Nie jest to coś, co bym wam polecał.
Zatem czym jest prawdziwa medytacja? Umożliwia nam doświadczenie umysłu takim, jakim naprawdę jest. W tej chwili myśli bez przerwy pojawiają się w naszych umysłach i przeszkadzają nam w doświadczaniu jego prawdziwej natury. Możemy wyróżnić dwa rodzaje myśli: zewnętrzne i wewnętrzne. Doświadczenia zmysłowe należą do kategorii zewnętrznych myśli. Umysł nieustannie ukierunkowuje się na zewnętrzne doświadczenia, takie jak zapachy, formy, dźwięki i tak dalej. Jest cały czas zajęty doświadczaniem zewnętrznych przedmiotów i w ten sposób stwarza zewnętrzny świat. Wydaje nam się,
że utrzymanie umysłu w spokoju jest po prostu niemożliwe. Dlaczego tak jest? Ponieważ umysł jest pochłonięty doświadczeniami wewnętrznymi - to jest drugi poziom. Wewnętrzne doświadczenia nieustannie zabarwiają naszą percepcję. Dzieje się tak dlatego, że -na poziomie wewnętrznym - umysł ciągle podąża za myślami, a na poziomie zewnętrznym nie jesteśmy również w stanie kontrolować naszych doświadczeń pochodzących od zmysłów. Kiedy będziemy potrafili przejąć kontrolę nad naszymi wewnętrznymi myślami, poziom zewnętrzny nie będzie już żadnym problemem. Kiedy znika wewnętrzne rozproszenie, wrażenia zmysłowe w żaden sposób nie mogą zaszkodzić umysłowi. Tak więc w medytacji chodzi o przejęcie kontroli nad bezustannym strumieniem myśli oraz o koncentrację umożliwiającą utrzymanie umysłu w skupieniu. Dzięki temu będziesz w stanie lepiej zagłębić się w stany spokojnej uważności. Wtedy umysł poszerza swoje horyzonty i spoczywa sam w sobie. To tak, jakbyś otworzył bramę, która z kolei otwiera wiele innych bram pozwalających iść jeszcze dalej i głębiej. Wtedy rzeczywiście docenia się prawdziwą wartość umysłu.
Z tego powodu ludzie praktykujący w tradycji Therawada sypiają tylko sześć do siedmiu godzin na dobę,
a cały dzień poświęcają na medytację. Praktykują w ten sposób, żeby jak najszybciej uspokoić umysł. Co więcej, po obiedzie nic już nie jedzą. Mogą przyjmować tylko napoje nie posiadające składników odżywczych, jak woda czy herbata. Dzięki temu są mniej senni, a ich medytacja jest bardziej przejrzysta. Każdy, kto intensywnie medytuje, powinien tak robić.
Ludzie ci zwykle chodzą spać bardzo wcześnie, o dziewiątej lub dziesiątej, wstają również bardzo wcześnie, około piątej rano. Dzięki temu ich życie zostaje całkowicie ukierunkowane na medytację.
W dzisiejszych czasach taki program dnia nie wydaje się być zbyt praktyczny. W czasach Buddy ludzie żyli zgodnie z takim harmonogramem, ponieważ Budda nauczał, że samsara jest cierpieniem i że nikt nie jest w stanie niczego urzeczywistnić będąc przez nią złapanym. Dlatego całkowite oddzielenie od samsary
w celu poświęcenia się wyłącznie medytacji stało się tak ważne w tradycji Therawada. Przynoszenie pożytku innym nie jest jednak głównym celem buddystów Therawada. Oczywiście nie można stawiać ich w opozycji do tych, którzy próbują pracować na rzecz innych, nie jest to jednak główny cel ich praktyki.
Ich ideą jest zajmowanie się wyłącznie medytacją, żeby jak najszybciej osiągnąć wyzwolenie. My jednak jesteśmy Bodhisattwami. Jadamy po południu i wieczorem. Ponieważ Bodhisattwowie nie myślą wiele
o sobie, nie jest im też tak spieszno do osiągnięcia własnych celów. Bodhisattwowie nie boją się kolejnych narodzin; co więcej sami ich pragną. Dlatego też nie praktykują w sposób, który odcinałby ich od świata tak, jak ma to miejsce w przypadku buddystów praktykujących w tradycji Therawada. Ktoś, kto podąża tamtą ścieżką, nawet jeżeli by tego chciał, nie jest w stanie ponownie się odrodzić.
Dzięki głębokim poziomom koncentracji, jakie Therawadinowie osiągają w swojej medytacji, mogą oni analizować stany swojego umysłu. Jeżeli pojawia się jakaś przeszkadzająca emocja, jak gniew, przywiązanie, zazdrość czy zawiść, dzięki swej zdolności koncentracji są w stanie zanalizować tę emocję
w najdrobniejszych szczegółach. Przypomina to sytuację, gdy po przebudzeniu orientujesz się, że sen nie był niczym rzeczywistym; nic takiego naprawdę się nie wydarzyło. Podobnie buddyści, którzy urzeczywistnili owoc ścieżki Therawada, są w stanie zobaczyć, że ich przeszkadzające emocje tak naprawdę nie istnieją. Rozumieją prawdziwą naturę emocji i dzięki temu zrozumieniu usuwają przyczyny, które w przeciwnym przypadku automatycznie doprowadziłyby do odrodzenia w samsarze. Kiedy to się stanie, nie będą mogli się już w niej odrodzić. To jest logiczna konsekwencja tego typu medytacji.
Po tybetańsku medytację określa słowo gom. Istnieją również inne precyzyjne słowa określające ten stan, jak tingdzin, które jest tybetańskim odpowiednikiem sanskryckiego słowa samadhi. Ting oznacza głębokość i odnosi się do doświadczenia spokojnej głębi umysłu. Dzin znaczy utrzymywać, tak jak ma to miejsce, gdy utrzymujemy nieporuszony stan umysłu. Tingdzin posiada również inne znaczenia. Kolejnym tybetańskim terminem jest samten. Oznacza to stabilność, doświadczenie stabilnego stanu umysłu. Istnieją różne poziomy samten. W tradycji Therawada podąża się najpierw poprzez kolejne poziomy samten, medytacji polegającej na koncentracji, a następnie poprzez poziomy tingdzin. Również Bodhisattwowie podążają poprzez kolejne poziomy swego urzeczywistnienia. Kiedy Bodhisattwa osiąga poziom samadhi, głębokiego wglądu, jest wtedy w stanie wykorzystać tę zdolność dla pożytku istot. Tutaj owe poziomy, czy też bhumi, bazują na rosnącej zdolności przynoszenia pożytku innym, podczas gdy w tradycji Therawada są całkowicie skoncentrowane wokół idei szybkiego osiągnięcia wyzwolenia.
Analizowanie naszych doświadczeń jest bardzo skuteczną metodą. Chodzi tu o dokładną analizę każdego ruchu umysłu. Dzięki rozpoznaniu natury myśli, zrozumiesz naturę umysłu. Nie będziesz rozproszony myśleniem, zobaczysz myśli takimi, jakimi są i doświadczysz naturalnej stabilności umysłu. Analizowanie myśli odsłania naturę umysłu. Stopniowo rozwijasz pewność w stosunku do tego, co jest normalnie ukryte pod nieustannym strumieniem myśli. Analizowanie myśli daje możliwość doświadczenia ich natury, która jest oczywiście również naturą samego umysłu. Buddyzm dokładnie opisuje negatywne emocje, takie jak gniew czy zazdrość. Jeżeli analizujemy je jako produkty umysłu, wtedy nie są niczym innym, jak kolejną rzeczą, którą można w nim znaleźć; są zwyczajnie myślami i uczuciami. Są negatywne w tym sensie,
że powodują negatywne konsekwencje. Różne myśli pozostawiają różne wrażenia. Jeżeli na przykład zauważysz dywan i pomyślisz "ten dywan jest niebieski" to będzie to myśl neutralna. Nie przyniesie pozytywnych ani negatywnych skutków. Myśli wywołane gniewem czy zazdrością powstają w umyśle
w ten sam sposób, różnią się jednak tym, że dają bardzo negatywne efekty. Poprzez analityczną medytację rozpoznajemy naturę wszelkiej aktywności mentalnej, a następnie uczymy się, jak uniknąć jej negatywnych skutków. Taka medytacja przynosi dwojaki pożytek. Najpierw dzięki rozpoznaniu natury mentalnych procesów uzyskujemy kontrolę nad umysłem, żeby potem móc wykorzenić negatywne emocje przesłaniające nam naturę umysłu. Ta praktyka owocuje mniejszą ilością przywiązań i lgnięcia do doświadczeń zmysłowych. W celu polepszenia koncentracji dobrze jest ograniczyć dostęp bodźców zmysłowych. Jeżeli jesteś osobą, którą pociągają zewnętrzne zjawiska i na dodatek masz wiele oczekiwań, trudno będzie ci skoncentrować umysł na nim samym. Lgnięcie do doświadczeń zmysłowych wytworzy bezużyteczne rozproszenie. Kiedy umysł obserwuje sam siebie, staje się spokojny i wyciszony.
Wtedy w medytację nie trzeba wkładać żadnego wysiłku. Dzieje się tak, ponieważ wszystkie neurotyczne ruchy umysłu, które były przedmiotem naszej analitycznej medytacji, zostały w sporej części uspokojone.
Jest zupełnie prawdopodobne, że człowiek, który wiele medytował, może przywiązać się do tego stanu całkowitego wewnętrznego spokoju i zacząć do niego lgnąć. To przywiązanie jest przeszkodą na drodze do jeszcze głębszych doświadczeń. W tym punkcie znowu potrzebny jest głębszy wgląd. Tak jak poprzednio,
i tu antidotum jest analityczna medytacja nad tym przywiązaniem do spokoju. Jest ona kluczem do dalszego rozwoju.
Tak wyglądają kolejne fazy koncentracji. Z powodu niedoskonałości ludzkiej mowy trudno jest jednak opisać doświadczenia medytacyjne. Wielcy mistrzowie przeszłości stworzyli odpowiednią terminologię opisującą ich doświadczenia. Prawdopodobnie dzięki temu byli w stanie dobrze się komunikować.
W naszym przypadku jest to trudne, ponieważ nie doświadczamy tego, co próbowali oni przekazać w swoich wypowiedziach. Aby zrozumieć urzeczywistnione stany umysłu, trzeba samemu doświadczyć znaczenia ukrytego pod słowami. W sutrze Samadhiraja Budda opisał poszczególne poziomy medytacji. Kto jednak w dzisiejszych czasach rozumie, co on wtedy miał na myśli? Dlaczego więc Budda w ogóle podał te opisy? Możemy być pewni, że w ówczesnych czasach żyło wielu ludzi, którzy mieli wszystkie te doświadczenia, dlatego też rozumieli, co Budda do nich mówił. Sutra ta istnieje po dzień dzisiejszy, więc kiedy osiągniemy te poziomy, będziemy w stanie zrozumieć jej sens. Zatem co powinniśmy robić? Powinniśmy pracować z tym, co jako ludzie posiadamy i w końcu zrozumieć znaczenie tych cennych nauk. Bodhisattwowie podążają przez kolejne fazy rozwoju, utrzymując jednak przywiązanie do ludzkiej, fizycznej formy, żeby móc znowu odrodzić się w samsarze. Czyli z jednej strony podążamy jak Therawadinowie poprzez kolejne fazy koncentracji, z drugiej używamy wewnętrznego spokoju w celu stworzenia przyczyn dla kolejnych odrodzeń w samsarze dla pożytku istot. Te dwie właściwości definiują Bodhisattwę: odwaga pozwalająca na odrodzenie w samsarze oraz zdolność do kontrolowania iluzji samsary. Te dwa czynniki powinny zawsze iść w parze.
Filozofia Madhjamiki wyjaśnia, dlaczego cały świat i wszystkie istoty są iluzją. Wszystko pojawia się w kontekście przyczyny i skutku i jest ze sobą powiązane. Ponieważ wszystkie zjawiska są współzależne, nic nie istnieje rzeczywiście. Rzeczy, ani wewnątrz ani na zewnątrz, nie istnieją naprawdę, ponieważ zależą od siebie nawzajem. Bodhisattwowie są tego doskonale świadomi. Widzą iluzoryczną naturę świata, więc potrafią właściwie pracować z iluzjami. W ten sposób Bodhisattwowie skutecznie pracują dla pożytku istot uwikłanych w samsarę.