SIEĆ WILKA
Mimo zastrzeżeń użytych w tekście sformułowań, takich jak na przykład "anomalia czasowa", "naszego czasu", "zamrożenie w czasie", zdecydowaliśmy się zamieścić poniższe opracowanie na temat tzw. "sieci Wilka", gdyż ukazujące się od czasu do czasu, głównie na Zachodzie, różne publikacje zdają się potwierdzać istnienie bliżej nieznanego rodzaju promieniowania i jego ewentualny związek ze zjawiskiem UFO. Czy tak jest w istocie, nie wiadomo, gdyż badań prowadzonych w tym zakresie jest zbyt mało. Dociekania autora sprowadzają się w tym przypadku do próby znalezienia odpowiedzi na podstawowe pytania w rodzaju: w jaki sposób docierają do nas NOLe? jak to się dzieje w świetle praw natury, że w naszym otoczeniu może pojawić się obiekt z "twardej" materii, a następnie zniknąć? jak może dojść do "materializacji" i "dematerializacji" bez towarzyszących tym procesom efektów ubocznych? etc. Należy mieć na uwadze, że wszelkie odnotowywane przez świadków efekty i zjawiska związane z manifestacjami NOLi to przede wszystkim wynik subiektywnych odczuć i spostrzeżeń. Innymi słowy, stwierdzane przez nas zdarzenia to w istocie nic innego jak suma wrażeń na temat zjawisk, jakie zarejestrował niedoskonały w swej istocie organizm biologiczny bądź określony przyrząd w rodzaju radaru. Jest to fakt o podstawowym znaczeniu i w efekcie on rozstrzyga o zasadności wszelkich hipotez na temat działalności i genezy NOLi.
Brytyjski geomata i badacz tajemnic Ziemi Paul Devereux w swoim artykule zatytułowanym "Prawda o leys" (The Ley-Hunter, nr 107, 1987) pisze: Podstawowym pojęciem w kontekście linii energii (leys) jest stwierdzenie, że na powierzchni Ziemi istnieją ciągi, którymi płynie potężna energia. Są to kanały i kondensacje sił Ziemi ciągnące się niekiedy kilometrami mające zwykle zakończenia w kształcie kręgów lub kwadratów. Nie mamy jeszcze pojęcia do czego służą.
W roku 1981 w pobliżu plaży naturystów w Chałupach na Helu "wylądował" NOL. Nie byłoby w tym nic takiego dziwnego, jako że podobnych zdarzeń w naszym wieku było co najmniej kilkaset, gdyby nie to, że bezsprzecznie materialny NOL dwa razy usiadł dokładnie w tym samym miejscu. Pozostawił po sobie nieregularny siedmiokąt utworzony z odcisków podpór. Jeden z śladów był dwa razy odciskany przez podporę...
Niezależnie od badań ufologicznych prowadzonych w tym miejscu , zdarzeniem tym zainteresował się warszawski radiesteta, Mirosław Wilk. Ze względu na całkiem nowe badanie radiestezyjno-ufologiczne jemu też należy się plama pierwszeństwa na polu odkryć mających związek z ruchem wszelkiego rodzaju obiektów i zjawisk znanych pod obecną nazwą "UFO".
Jako pierwszy badacz w Polsce odkrył tajemnicze "pasma" energii wyglądające z pozoru jak anomalie zwykłej sieci geopatycznej.
Zanim przejdę dalej, kilka słów wyjaśnienia, co to jest siec geopatyczna. Są to pasma prostokątnych, następujących po sobie, jakby wyłożonych na powierzchni Ziemi oczek, które stanowią w rzeczywistości rzut na jej płaszczyznę prawie pionowych do niej ścian promieniowania. Owe równoległe względem siebie i położone w dwumetrowych odstępach ściany krzyżują się pod kątem prostym z innymi, usytuowanymi w odstępach dwuipółmetrowych. Tak tworzy się swoista sieć oczek na powierzchni mających rozmiar 2x2,5 metra. Jednocześnie płaszczyzny owych przecinających się pod kątem prostym ścian promieniowania wytyczają boki prawie pionowych, prostokątnych w przekroju tuneli schodzących z góry w kierunku Ziemi.
Wilk stwierdził, że w miejscu lądowania NOLa w Chałupach istnieje wprawdzie wszędzie wokoło normalna sieć geopatyczna, ale sam obiekt siadł na oczku o bokach będących dwukrotnością boków oczka normalnego czyli na oczku o wymiarach 4x5 metra.
Nowo odkryte, nietypowe oczko nazwał "dwukrotnym", jako że każdy z jego boków był dwa razy dłuższy od analogicznego boku oczka geopatycznego. Stwierdził też, że jego zewnętrzne ściany dają znaczenie silniejszą reakcję różdżki niż analogiczne oczka sieci geopatycznej.
Ufolodzy z naszej Grupy zadali sobie pytanie:
CO spowodowało, że NOL dwa razy, bardzo precyzyjnie, nie przekraczając obrysu oczka dwukrotnego, lądował w tym samym miejscu?
Z miejsca nasunęły się dwie możliwości:
a) NOL reagował na obecność takiego oczka i z bliżej nie znanych dla nas przyczyn wylądował właśnie tam.
b) oczko dwukrotne w jakiś sposób zmusza obiekt do lądowania w takim, a nie innym miejscu.
Przyznać tu jednak należy, iż ciągle sugerowaliśmy się obecnością płaskiej sieci geopatycznej. Ponieważ jednak prawie pionowe ściany tworzące wspomniany już płaski rzut tworzą jednocześnie ściany "tunelu" stało się jasne, że NOL poruszający się w takim "tunelu" pojawił się na jego końcu w miejscu jego styku z powierzchnią Ziemi.
Systematyczne badania prowadzone przez M. Wilka doprowadziły do odkrycia jeszcze większych oczek, których boki zawsze są wielokrotnością boków oczek sieci geopatycznej. I tak są to oczka:
-3 krotne(6x7,5m)
-4 krotne(8x10m)
-5 krotne(10x12,5m)
-6 krotne(12x17,5m)
-8 krotne(16x20m)
-9 krotne(18x22,5m)
i potem dopiero jest 13 krotne 26 x 32,5m.
Po oczku dziewięciokrotnym występuje w ich "krotności" przerwa. Nie wykryto oczek dziesięcio-, jedenasto- ani dwunastokrotnych. Następnym jest dopiero oczko trzynastokrotne o wymiarach 26,0 x 32,5 m.
Mirosław Wilk w swoich wędrówkach po kraju z różdżką w ręku (prace radiestezyjne łączy z zawodową) przebadał przez ostatnie 10 lat ponad 20.000 km przebiegów "pasm oczek" na terenie Polski. Stwierdził, że przy wszystkich miejscach, w których w ostatnich latach miało miejsce "lądowanie" NOLa, istnieją owe wielokrotne oczka jakby wbudowane w specyficzne układy zwane "lądowiskami". Na podstawie wielu przykładów odkrył, iż oczko, na którym "ląduje" NOL kilka tygodni wcześniej zaczyna powiększać swój obszar, a następnie po "odlocie" obiektu wraca do poprzednich rozmiarów. W roku 1983 w trakcie badań pola, na którym podejrzewano lądowanie NOLa (na Czerniakowie w Warszawie) udało się stwierdzić, że to co dotychczas zwano niemal pionowo schodzącymi "tunelami" utworzonymi ze ścian promieniowania, w rzeczywistości stanowi układ swoistych falowodów o przekroju prostokątnym, równym powierzchni oczka; analogicznie jest w przypadku oczek wielokrotnych.
W wyniku poszukiwań analogii w pracach innych badaczy, zarówno radiestetów, jak i ufologów, zaczął wyłaniać się dziwny sieciowo-przestrzenny układ falowodów przenikających całą naszą atmosferę. Niewidzialny, niewyczuwalny zmysłowo, ale jednocześnie dający się wykryć radiestezyjnie, a w późniejszych latach badań również innymi metodami.
Olbrzymią pracę w tym zakresie wykonał M. Wilk. Odkrył, że promieniowanie ścian "tuneli" tworzące obrzeża oczek ulega kompletnemu wytłumieniu przy natknięciu się na metrowej grubości ścianę z suchej cegły lub betonu, półmetrowej grubości ścianę z suchych belek drewnianych lub mniej niż półmetrową ścianę z siporexu, pianobetonu i wełny mineralnej.
Zaznaczyć tu trzeba, że tłumieniu w tych warunkach podlega tylko promieniowanie tworzące ścianki "sieci Wilka", natomiast bez strat przechodzi przez nie promieniowanie "zwykłej" siatki geopatycznej.
Całkowitą przeszkodą dla ścian "tunelu" jest próżnia!
Uwzględniając warunki tłumienia w materii stwierdzamy, że to nie może być promieniowanie elektromagnetyczne ani grawitacyjne, nie jest to też pole elektryczne ani magnetyczne, jednocześnie spełniane są tu warunki rozchodzenia się fali akustycznej!
Na podstawie pewnych przesłanek (także nadań prowadzonych przez NASA. o czym będzie mowa w dalszej części artykułu) dopuszczamy możliwość, że są to hiperdźwięki - drgania akustycznych leżące powyżej ultradźwięków, a więc w zakresie ponad 100 MHz. Teoretycznie hiperdźwięk nie może istnieć w powietrzu, ponieważ po przebyciu drogi równej długości swojej fali zmienia się w ciepło i rozprasza, chyba że utworzy razem z innymi hiperdźwiękami o tych samych parametrach tak zwaną "falę stojącą". Dzieje się tak wówczas, gdy nałożą się na siebie dwie takie same fale, lecz biegnące w przeciwnych do siebie kierunkach.
Jako ciekawostkę podam w tym miejscu, że w latach siedemdziesiątych uczeni z NASA sfotografowali przy pomocy sond kosmicznych nad niektórymi obszarami naszej planety subtelną siec utworzoną z plątaniny horyzontalnych kanałów, używając do tego celu filmów czułych na podczerwień.
Sama siec "kanałów hiperdźwiękowych" w stanie naturalnym jest niemożliwa do sfotografowania, możliwe za to jest uchwycenie zjawisk wtórnych.
Drgania o wysokiej częstotliwości (jak przypuszczają Amerykanie - od 100MHz do 30GHz) zlepiają w większe cząstki drobiny pary wodnej z atmosfery, które mogą tworzyć delikatną mgiełkę możliwą do uchwycenia przez superczułe błony filmowe. Najbardziej udaje się to przy zimnej atmosferze. Dzięki tego rodzaju wcześniejszym próbom amerykańskim naszej grupie badawczej udało się kilka razy uchwycić na błonie fotograficznej podobne twory "kanałowe", z tą różnicą, że na błonach czułych na promieniowanie ultrafioletowe.
Tego rodzaju zdjęcia udawały się jednak tylko tam, gdzie poprzednio wykrywano innymi metodami pasma oczek sieci Wilka lub tam, gdzie obserwowano NOLe w locie lub na ziemi.
Stojąca fala hiperdźwiękowa posiada przedziwną właściwość. Otóż gdy jest po obu bokach "obłożona" dwiema innymi falami stojącymi o częstotliwości różnej o kilka herców, wówczas "fala rdzeniowa" staje się niezależna od czasu. Może trwać w nieskończoność bez straty energii drgań.
Takie trójwarstwowe, a czasem i wielowarstwowe fale stojące udaje się wykrywać przy namierzaniu pasm oczek o największych przekrojach poprzecznych - rzędu oczka trzynastokrotnego - a także linii energii o szerokości ok. 100m.
Źródła amerykańskie wspominają też o odkryciu "nieznanych", "niewidzialnych" "tuneli" w powietrzu w rejonie wielkich jezior amerykańskich, gdzie podobnie jak w Trójkącie Bermudzkim dochodzi do ginięcia samolotów i pełnomorskich statków.
O tym, że ściany "tunel" mają strukturę hiperdźwiękową można przekonać się w prosty fizyko-chemiczny sposób przedstawiający efekt działania drgań akustycznych o niezwykle wysokiej częstotliwości. W tym celu rozpuszczamy w wodzie destylowanej niewielki kryształek nadmanganianu potasu, tak aby uzyskać roztwór lekko zabarwiony na liliowo. Bierzemy następnie kilkanaście probówek ze szkła o najwyższej przejrzystości, najlepiej używanych w kolorymetrii, i napełniamy każdą z nich identyczną objętością roztworu. Tak przygotowane próbki umieszczamy w odległości kilkunastu centymetrów od siebie w poprzek miejsca, na którym radiestezyjnie wykryto przebieg ściany "tunelu", i zostawiamy je tam na kilkanaście godzin.
W wielu relacjach naocznych świadków również w zdarzeniach mających miejsce w naszym kraju powtarzają się relacje o zauważeniu podobnych "tuneli". Na przykład w relacji Witolda Ruska, który w nocy z 25 na 26 maja 1983 roku został zabrany z własnego mieszkania (ul. Wiktorska w Warszawie) i przeniesiony poprzez ścianę przez dwóch humanoidów:
Wzięli mnie z obu stron za przeguby rąk i pociągnęli ku ścianie. Widać odczuli mój strach, bo nagle poczułem bijące od nich uczucie uspokojenia i przekaz pojęcia "nic się nie bój". Szliśmy jakimś sprężystym tunelem od ściany mojego pokoju na parterze, poprzez wysokie drzewa za oknem, nad samochodami i przez siatkowy płot na wskroś...ku obiektowi średnicy 6-8 metrów, który wisiał tuż nad ziemią na boisku liceum im. Rejtana. Ten tunel był jednocześnie sprężysty i twardawy, a wzrokowi wydawał się jakby był utkany z tęczy.
Witold Rusek był wielokrotnie przepytywany. Część swojego przeżycia pamiętał świadomie, resztę wydobyto z jego podświadomości w czasie seansu hipnotycznego przeprowadzonego w dniu 2 listopada 1984 roku. Seans prowadził hipnotyzer z Łodzi, Stanisław S. (nie wyraził zgody na ujawnienie swojego nazwiska).
Przeprowadzona przez M. Wilka przed owym seansem bez wiedzy hipnotyzera i W. Ruska wizja lokalna w miejscu zdarzenia wykazała, co następuje: od ściany w miejscu położonym obok okna wychodzącego na ul. Wiktorską na wysokości między ok. 4 do 6 metrów nad ziemią biegnie niewidzialny , lecz namierzalny "tunel", który na dalszym odcinku przechodzi przez drzewa, przecina w poprzek ulicę, zahacza dolną częścią o wysoki siatkowy płot otaczający boisko, po czym przecina boisko i w końcu dochodzi do specyficznego układu wielokrotnych oczek, łącząc się tam z jednym z nich. Dokładnie w tym samym miejscu, gdzie Rusek widział wzrokowo NOLa.
Wychodząc ze ściany, "tunel" usytuowany jest na wysokości ok. 4 metrów nad ziemią i na dalszym odcinku stopniowo opada ku ziemi aż do wysokości ok. 0,5 metra w miejscu, w którym według relacji świadka znajdowała się dolna krawędź kulistego obiektu.
Okazuje się, że tam gdzie przebiega hiperdźwiękowa fala stojąca, zostaje rozbita struktura trwałego, rozpuszczonego w roztworze wodnym związku chemicznego, jakim jest w tym przypadku nadmanganian potasu! Roztwór w tych probówkach staje się bezbarwny, zaś na ich ściankach daje się zauważyć obecność brązowego osadu dwutlenku manganu - jednego z produktów rozpadu KMnO4.
Badając przebieg "pasma" horyzontalnego w terenie, radiesteta niekiedy stwierdza, że skręca on łagodnym łukiem. Występuje to w miejscach, w których znajdują się masywne budowle, jary i wąwozy, tak jakby przeszkadzały one w jego biegu najkrótszą drogą - wzdłuż prostej linii. Zauważa się wówczas na zewnętrznej, wypukłej krzywiźnie łuku znacznie silniejszą reakcję różdżki niż na ścianie biegnącej wzdłuż linii prostej. Dowodzi to, że impuls energetyczny docierający z pionowej ściany "tunelu" na zewnętrznej stronie łuku jest silniejszy i mocniej działa na receptory nerwowe radiestety. Zgodnie z prawami fizyki ładunki o tym samym znaku odpychają się, zatem hipotetyczny strumień energii biegnący wewnątrz "tunelu" jest "silniejszy" niż energia tworząca prostą ścianę "tunelu". Teraz możemy sobie wyobrazić konstrukcję "tunelu", jakim jest trójwymiarowy falowód o ścianach utworzonych z hiperdźwiękowej fali stojącej. Wewnątrz płynie strumień energii o tym samym charakterze, a więc hiperdźwiękowej fali stojącej. Jednakże zgodnie z prawami fizyki każda fala, a więc i fala stojąca może być nośnikiem informacji.
Wydaje się zatem, że celem istnienia tych przestrzennych układów sieci jest właśnie przepływ informacji!
Czyżby więc mogła być ona, podobnie jak fala stojąca, niezależna od czasu?
Jak się mają nasze dociekania w tym kontekście do faktów, jakimi są relacje naocznych świadków mówiące o skutkach z bliskim zetknięciami się z tym, co nazywamy NOLami? Z drugiej zaś opisami zauważonych "konstrukcji przestrzenno-technicznych" samych NOLi?
Przyjrzyjmy się kilku przykładom.
Paul Bennett "Calverley Connections" (artykuł opublikowany w brytyjskim kwartalniku The Ley-Hunter, nr 103, 1987). Poniższy opis dotyczy lądowania załogowego NOLa w lesie Calverley w nocy z 21 na 22 lipca 1984 roku.
Obiekt stał na teleskopowych podporach. Otoczony był srebrzystą poświatą. Wysokość NOla świadkowie określili na 2,5-3 m, jednakże późniejsze badania wykazały w świetle uszkodzeń drzew, że jego wysokość mogła wynosić nawet 4,5 metra. Od NOLa biegła "rampa", bądź jarzący się tunel o długości kilkunastu metrów sięgający powierzchni ziemi. Jarzył się takim samym światłem jak i reszta obiektu.
Przypadek ten był badany przez dwa lokalne towarzystwa ufologiczne, które zebrały łącznie zeznania od 60 świadków. Na ich podstawie stwierdzono, że trajektoria lotu NOLa przebiegała dokładnie wzdłuż przebiegającej w tamtym terenie, odkrytej jakiś czas wcześniej linii energii.
Zjeżdżając drogą z Chilcomb znów mieli powód do strachu. W odległości kilku metrów od głównej drogi ich samochód dosłownie zwariował. Trząsł się i podskakiwał, unosił do góry, i opadał wbrew ich wysiłkom, aby nad nim zapanować. Nagle zatrzymał się, jakby trafił na niewidzialną barierę. Tkwił w miejscu, mimo iż silnik pracował i paliły się reflektory. W pewnym momencie uniósł się na wysokość około pół metra nad ziemią i zaczął być niesiony jakąś siłą na dystansie kilkuset metrów zataczając się i odbijając o jaj niewidzialne ściany.
W opisach wielu zachodnich obserwacji NOLi, a także w relacjach dotyczących wzięć, znaleźć można niejednokrotnie uwagi świadków na temat zauważenia przez nich jakichś "tuneli", "kanałów" mających zwykle prostokątny przekrój, poprzez które zarówno oni sami, jak i humonoidzi komunikowali się z wnętrzem obiektu. Zastanawiające jest, czy były to takie same bądź podobne "tunele" do tych, które odkrył M. Wilk.
Zauważamy, że hiperdźwiękowa fala stojąca w pewnych okolicznościach może trwać nieskończenie długo bez straty energii drgań. Jest to być może przyczyną różnego rodzaju anomalii czasowych notowanych podczas niektórych pojawień się UFO.
Jeśli przyjmiemy, że strumień energii falowej płynącej wewnątrz sieci Wilka może być nośnikiem informacji, która staje się w tych warunkach być może niezależna od czasu, to być może zauważane przez nas od czasu do czasu na "wyjściu" przekazu informacji (czyli w naszym świecie) niezwykłości w percepcji zjawisk czasowych związane są z biegiem informacji "w przeszłość" lub "przyszłość" w stosunku od czasu naszego.
Zdarzają się jeszcze dziwniejsze anomalie czasowe, gdy świadek opisujący spotkanie z NOLem stwierdza, że wszystko wokoło zostało jakby "zamrożone" w czasie, a normalny w jego odczuciu przebieg zdarzeń dotyczy jedynie jego, NOLa i humanoidów.
O podobnym zdarzeniu mówi Betty Andersson. W relacji z pobytu wewnątrz NOLa wspomina wielokrotnie o zauważeniu i przemieszczaniu się wewnątrz niezwykłych "tuneli".
Odkrycie przez M. Wilka istnienia w naszym świecie tego przedziwnego układu przestrzennego w postaci "sieci" promieniowania znajduje potwierdzenie w zachowanych do dziś informacji pochodzących z zamierzchłych czasów dotyczących wiedzy ludów Dalekiego Wschodu.
Nie sposób w tej krótkiej wypowiedzi przedstawić wszystkie sprzężenia występujące między radiestezją i ufologią. Dalsze wnioski w tej dziedzinie zahaczają o fizykę atmosfery, meteorologię, znajdują nawet punkty wspólne z teorią biopola głoszoną przez profesora Włodzimierza Sedlaka.
Jest bardzo prawdopodobne, że NOLe omijają wymiar czasu, a tym samym spełniają warunki teleportacji, co oznacza, że mogą pochodzić zarówno z innych galaktyk odległych od naszej o tysiące lat świetlnych, jak i innej czasoprzestrzeni, być może nawet nakładającej się na naszą.
Nasze dociekania, oparte zresztą o konkretne, realne poszukiwania czynione również z użyciem środków technicznych dążą nie tylko do znalezienia odpowiedzi na podstawowe pytania, ale przynajmniej postawienia roboczej hipotezy, która ułatwiłaby ich znalezienie:
1. W jaki sposób docierają do nas NOLe?
2. Jak to się dzieje w świetle praw natury, że w naszym otoczeniu może pojawić się obiekt z "twardej" materii, a następnie zniknąć?
3. Jak może dojść do "materializacji" i "dematerializacji" bez towarzyszących tym procesom efektów ubocznych?
4. W jaki sposób powstają niezrozumiałe dotychczas anomalie czasowe tak często obserwowane przez świadków i niekiedy potwierdzane przez aparaturę techniczną?