Mohamed Atta
Urodził się 1 września 1968 roku w Egipcie. Fred Williams (to kryptonim), który kilka tygodni przed zamachem spotkał się z nim w Venice na Florydzie, twierdzi, że Atta miał skromne mieszkanie w dzielnicy z niskimi czynszami, uprawiał jogging i odwiedzał miejscowe bary. "Taki zwyczajny facet-mówił Williams. -Nosił podkoszulek Nike, dżinsy -Commy'ego Hilfigera i drogie okulary słoneczne. Używał kosztownej wody kolońskiej. Takiej, co nie schodzi poniżej 50 dolców za flakonik. Mówił bardzo dobrze po angielsku. Prawie bez akcentu. Gdy go zapytałem, skąd pochodzi, odpowiedział, że z Niemiec, z Hamburga. Uwierzyłem mu." Williams twierdzi, że Atta w niczym nie przypominał terrorysty. "Nie nosił turbanu ani nic z tych rzeczy. Był gładko ogolony. Wyglądał całkiem przeciętnie. Na pierwszy rzut oka oceniłem, że jest Hiszpanem." Atta dużo czasu spędzał w miejscowej siłowni, wyciskał sztangi i korzystał z innych przyrządów. "Był niski - mówi Williams ale silny jak wół. Podnosił z ławeczki 150 kilogramów, chociaż sam ważył z siedemdziesiąt. Miał muskulaturę jak bokser wagi lekkiej." Ale nie był bokserem ani zwyczajnym facetem, ani pochodzi z Hamburga. Urodził się i wychowywał w Kafr EI Szeik, małym miasteczku w delcie Nilu. Jego ojciec, Mohammed El Amir, jest bogatym prawnikiem, a matka gospodynią domową, która wcale nie chowa się po kątach, nie jest ustępliwa ani nie nosi burki. Nie zasłania też twarzy. Terrorysta wychował się w przestronnym domu w dzielnicy zamieszkanej przez dobrze urodzonych. Podobnie jak siostry chodził do najlepszych szkół w Kairze. Jedna z jego sióstr została profesorem zoologii, druga doktorem nauk medycznych. Atta ukończył wydział architektury na Uniwersytecie Kairskim; pamiętają go tam jako inteligentnego i cieszącego się dużą popularnością wśród rówieśników studenta. Magazyn "Time" z 30 września 2001 roku przytacza słowa Ahmeda Chalifa, kolegi Atty z akademika: "We wszystkim zachowywał umiar. Miał silne nerwy, trudno było go wyprowadzić z równowagi. Mohamed był lubiany, ponieważ nigdy nikomu nie wadził." W gazecie zacytowano także wypowiedź bardzo atrakcyjnej koleżanki Atty z roku, Iman Ismail: "Był dobry do szpiku kości." W 1992 roku Atta rozpoczął studia na politechnice w Hamburgu, gdzie zamierzał zrobić dyplom z planowania przestrzennego miast i osiedli. Zaprzyjaźnił się z Volkerem Hauthem, studentem, z którym przez dwa lata wspólnie się uczyli i podróżowali. "Znałem Mohameda jako gościa, któremu leży na sercu sprawiedliwość-powiedział Hauth w wywiadzie dla "Los Angeles Times." - Często powtarzał, że świat zmierza w złym kierunku." "Mohamed nie był skąpiradłem - powiedział inny student, który wolał zachować anonimowość. - Lubił dziewczyny, ale bardzo bał się AIDS i chorób wenerycznych. Jeździł do znanych kurortów i tam oglądał nagie kobiety. Nie był homoseksualistą, nic z tych rzeczy." W 1995 roku zaczął pisać pracę dyplomową na temat konfliktu w planowaniu miast islamskich i nowoczesnych. Według promotorów był bardzo niechętny wobec architektury zachodnich miast, a zwłaszcza ciągle wyrastających drapaczy chmur w miastach arabskich. Aby przygotować się do rozprawki, pojechał do Aleppo w Syrii; tam według informatorów FBI kontaktował się z prominentnym, biznesmenem syryjskim Mamounem Darkazanlim. Później wyszło na jaw, że Darkazanli pozostawał w ścisłym związku z Osamą bin Ladenem i był pełnomocnikiem wielomilionowego konta dolarowego założonego na nazwisko jednego z członków komisji finansowej al-Kaidy. Do Hamburga Atta powrócił już jako inny człowiek. Zapuścił długą brodę (taką jak noszą fundamentaliści) i całymi godzinami studiował Koran. Unikał towarzystwa i był bardzo poważny. Chrilla Wendt, koleżanka ze studiów, która poznała go dopiero po powrocie z Syrii, nie przypomina sobie, żeby Atta uśmiechnął się albo zażartował ("Time", 30 września 2001). Na początku 1999 roku władze uczelni zezwoliły mu na założenie studenckiej grupy muzułmańskiej. Do grupy należało 40-50 osób, które codziennie wspólnie odmawiały modlitwę. Byli wśród nich m.in. Marwan AI-Szehhi i Ziad Samir Dżarrah, zamachowcy z 11 września 2001 roku. Pod koniec 1999 roku kilku członków grupy, w tym Al-Szehhi i Dżarrah, zgłosiło w niemieckich urzędach kradzież paszportu. Zapewne chodziło o to, aby po podróży do Afganistanu nie pozostał żaden ślad, który mógłby zainteresować Interpol albo CIA. Samolotem z Pragi przyleciał Atta 2 czerwca 2000 roku na lotnisko w Newark (New Jersey). Miał półroczną wizę turystyczną. Wraz z Al-Szehhim przystąpili do realizacji planu zaatakowania Ameryki. Uzyskali licencje pilotów i na Florydzie przeszli szkolenie na symulatorze Boeinga 727. Ze źródeł FBI wynika, że w styczniu 2001 roku Atta poleciał do hiszpańskiego kurortu Salou, gdzie spotkał się z irackimi ekstremistami, doradcami wojskowymi Saddama Husajna, oraz dowódcą irackiego wywiadu. Irakijczycy z Florydy przelali pieniądze na konto Atty. W ich towarzystwie Atta spędził w kurorcie ponad tydzień. Plan Atty, Al-Szehhiego i Dżarraha wymagał jeszcze akceptacji. Dlatego jak donosi to samo źródło, Atta przybył do Hiszpanii na spotkanie z przedstawicielami Iraku, członkami organizacji bin Ladena i innych ugrupowań terrorystycznych. Rok przygotowań, podróże i szkolenia przed największym zamachem terrorystycznym skierowanym przeciwko Stanom Zjednoczonym kosztowały niecałe dwa miliony dolarów. Na Florydę Atta powrócił z wizą biznesmena. Cztery dni przed naprowadzeniem samolotu na Centrum Handlu Światowego wraz z Al-Szehhim i nieznajomym mężczyzną zabawiał się w lokalu Shuckum's Oyster Bar and Grill w Hollywood na Florydzie. Wbrew opublikowanym później raportom tego wieczoru Atta nie zamawiał piwa ani whisky. Wypił kilka szklanek soku żurawinowego i przez trzy i pół godziny grał w bilard automatyczny Golden Tee `97.