M.Borawski/Nasz Dziennik
Wszystko pod kontrolą
Sobota, 7 lipca 2012 (06:25)
Motywy przyznawania miejsc na multipleksach są polityczne. Sięgają korzeniami do samych początków kształtowania rynku medialnego przy Okrągłym Stole.
Ta historia zaczęła się w 1989 r., gdy przed rozpoczęciem obrad Okrągłego Stołu, w willi MSW w Magdalence pod Warszawą, w pełnej fraternizacji przy alkoholu, komuniści z częścią opozycji solidarnościowej wykuwali warunki kontraktu politycznego. W pakiecie znalazły się też zapisy o "nowym ładzie informacyjnym" - społeczeństwo odrzucało komunistyczną propagandę i cenzurę.
Jednak rozbicie monopolu medialnego nie nastąpiło: uwłaszczająca się nomenklatura partyjna przejęła nie tylko banki, przedsiębiorstwa, ale również media i ich infrastrukturę - wydawnictwa, drukarnie, kolportaż. Jeszcze większe wpływy zachowała w radiu i telewizji. Beneficjentom "reglamentowanej rewolucji", ściśle kontrolowanej przez komunistyczne służby specjalne, umożliwiono też zakładanie mediów komercyjnych, ale o profilu lewicowym.
- Zablokowanie rozwoju Telewizji Trwam jest faktycznym utrwaleniem układu sił na rynku mediów, zdominowanym przez redakcje powiązane ze środowiskami lewicowymi, liberalnymi oraz postkomunistycznymi - zauważa Piotr Bączek, publicysta. - Taka dominacja jest jedną z konsekwencji rozmów Okrągłego Stołu, które nie tylko określiły kierunek zmian w prasie i telewizji, ale zagwarantowały uprzywilejowaną pozycję właśnie tym środowiskom - dodaje.
W pracach tzw. podstolika medialnego uczestniczył m.in. red. Maciej Iłowiecki, były przewodniczący Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Już wtedy dostrzegł polityczne manewry wokół utrwalenia wpływów lewicy w mediach. "Adam Michnik wygłosił do nas apel, by nie przestraszyć przeciwników i wypowiadać się ostrożnie, nie żądać za wiele", relacjonował.
Równie asekurancki był "pierwszy niekomunistyczny premier" Tadeusz Mazowiecki i jego doradcy, m.in. Waldemar Kuczyński, dlatego postulat odebrania politykom kontroli nad mediami nie mógł się przebić.
- Zacząłem podejrzewać, że Mazowiecki otoczony jest przez ludzi, którym wcale nie zależy na prawdziwej demokracji i wolności w Polsce, ale na łagodnym przejęciu władzy, dzięki czemu cała nomenklatura zostałaby jakoś "ulokowana" w nowej rzeczywistości - przyznaje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" red. Iłowiecki.
W pierwszych latach III RP to "Gazeta Wyborcza" moderowała przekaz medialny w kierunku pożądanym przez beneficjentów kontrolowanej transformacji: w roli wroga obsadzeni zostali Kościół katolicki i księża, a także prawica domagająca się lustracji i dekomunizacji. Jak pokazuje sprawa dyskryminacji Telewizji Trwam w dostępie do cyfrowego multipleksu, układ medialny stworzony przy Okrągłym Stole trzyma się mocno.
- Motywy przyznawania takim, a nie innym podmiotom miejsc na multipleksach są polityczne i sięgają korzeniami do samych początków kształtowania tzw. rynku medialnego w Polsce - zwraca uwagę red. Iłowiecki. - W ostatnich latach znów powiało wpływami komunistów. Dlatego też nie chcą, by duża część Narodu miała dostęp do mediów, bo mogłaby się jeszcze wypowiedzieć w nich, co rzeczywiście myśli o sytuacji w Polsce - ocenia publicysta.
Zarówno Donald Tusk, jak i Jan Dworak aktywnie uczestniczyli w kształtowaniu rynku mediów po 1989 roku. Obecny premier był członkiem Komisji Likwidacyjnej RSW "Prasa - Książka - Ruch", która decydowała, do kogo trafią tytuły prasowe komunistycznego koncernu; aktualny szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji zasiadał przy Okrągłym Stole, zaczął karierę jako zastępca Andrzeja Drawicza, szefa Radiokomitetu, konserwatora układu postkomunistycznego w telewizji. Przez ponad 20 lat media publiczne w minimalny sposób spełniały podstawowe zadania kształtowania kultury narodowej, kultywowania tradycji, pielęgnowania pamięci o patriotycznych zrywach poprzednich pokoleń.
Tymczasem Telewizja Trwam wyłamała drzwi, zaryglowane ustaleniami Okrągłego Stołu, do skostniałego rynku odbiorców. Ukazała prawdziwe oblicze polskiego katolicyzmu, zdecydowanie inne od wyobrażeń twórców z "GW", dopuściła do głosu środowiska nieuczestniczące w podziale władzy w 1989 r., a także zaczęła odkłamywać najnowszą historię Polski. Dlatego obecne kłopoty Telewizji Trwam z uzyskaniem miejsca na multipleksie są najlepszym dowodem na to, że fundamenty tej politycznej strategii komunistów w dalszym ciągu określają charakter rynku mediów.
Małgorzata Rutkowska