Zagadnienia do egzaminu z psychologii religii z zakresu wykładów Profesora Davida Haya
Literatura: Hay, D.(2006), Something there: The biology of the human spirit. London: Darton, Longman &Todd. Pp.53-75.
1. Przyczyny stereotypowego charakteryzowania doświadczeń duchowych przez osoby badane ( na przykładzie stanowisk Kościoła Rzymsko-Katolickiego i Kościoła Luterańskiego).
Hay twierdzi, że takie stereotypowe charakteryzowanie ma miejsce szczególnie wtedy, gdy dana instytucja religijna dominuje w społeczeństwie
W takich tradycyjnych społeczeństwach ludzie są uczeni tego, czego mogą się spodziewać w ramach swojego wzrostu duchowego, czasem bardzo szczegółowo
Wszystko przez teologów, którzy kiedyś to wymyślili, a teraz to wpływa na ludzi ;) I np. w luteranizmie jest „ordo salutis”. po kolei: iluminacja, nawrócenie, odnowa, usprawiedliwienie, złączenie mistyczne z Chrystusem, odnowa (znowu??), ocalenie (nie wiem, czy o to znaczenie mu chodziło). I w końcu chwała razem z Synem.
Są i katolickie książki, które zawierają bardzo szczegółowe opisy, jak rozwijać się w modlitwie. Np. książkę „Zycie duchowe” Tanquerey'a czyta się jak instrukcję, podzieloną na ponad 1500 ponumerowanych części.
2.Metody badań doświadczeń duchowych stosowane w badaniach prowadzonych przez Davida Haya.
Szukali osób, które nie czuły się związane z jakimś wyznaniem czy religią, chcąc sprawdzić „biologiczną teorię” o tym, że każdy ma jakąś duchowość.
Szukał ludzi do ankiety w centrum handlowym
Ankieta dotyczyła spraw: przynależność religijna, chodzenie do kościoła, wiara w Boga, samoocena stopnia religijności
Podzielili badanych na 4grupy. 1.wiek 20-39, 2.wiek over 40, bo w latach 60 była zmiana kulturowa i starsi prędzej mogą być związani z Kościołem, 3.same kobiety 4.sami mężczyźni
Ludzie na początku nie chcieli się za bardzo otworzyć, potem się otworzyli
Badacze wychodzili z założenia, że każdy człowiek ma jakąś duchowość. Byli zainteresowani prawdziwymi przeżyciami, a nie samymi wyuczonymi formułkami.
Wielu badanych doceniało tę rozmowę, bo po raz pierwszy mieli okazję wyartykułować swoje poczucie „tajemnicy doświadczenia” i że ta rozmowa kazała im popatrzeć na swoje życie w inny sposób
Uderzające było to, jak często używali „ortodoksyjnego religijnego języka”, łącznie z osobami, które były daleko od Kościoła. To oznacza, że „na wpół zapamiętane” frazy pozostały gdzieś w umyśle, czekając tylko na moment, kiedy będą mogły zostać użyte
3. Charakterystyka każdej z czterech postaw wobec instytucji Kościoła i duchowości indywidualnej opisanych w rozdziale 3 książki Davida Haya, Something there: The biology of the human spirit.
Nicola:
Jej matka, którą Nicole bardzo kochała i szanowała, była bardzo religijna. Tak wychowywała córkę i wpoiła jej tę religijność. Nicole przestała jednak chodzić do kościoła, jak się wyprowadziła z domu(16 lat)
Przy okazji rozmowy w grupie, w której większość osób krytykowało religię i Kościół, Nicole stanęła w obronie. To jej uświadomiło, że „it's still there”, że to, w co wierzyła wcześniej, ciągle w niej jest. I sama się zdziwiła ;)
Nicole nie zastanawia się na co dzień nad sensem życia, bo uważa, że to może być przyczyną negatywnych uczuć, jeśli ktoś sam siebie zapyta „dlaczego tu jestem” i nie dojdzie do właściwych wniosków.
Nie chodzi do kościoła, ale ma pudełko, w której jest np. jej komunijna sukienka czy Biblia dla dzieci. Dla Nicole ta katolicka identyfikacja jest jak posiadanie rezerwy w banku. Daje jej to poczucie bezpieczeństwa, gdyby coś złego się działo.
Mówi, że cały czas czuje pewną łączność z Kosciołem i nie sądzi, by to kiedyś straciła. Nie chodzi na Mszę, bo, jak mówi,nie ma czasu. Jest pewne napięcie pomiedzy wychowaniem Nicole a jej obecnym życiem. Jest złapana pomiędzy dwoma światami.
Matthew:
Krytykuje tendencję Kościoła do głoszenia jedynej Prawdy. Ogólnie to uważa się za panteistę, w sensie, że wszechświat jest bogiem. Ale i tak w jego słownictwie jest dużo chrześcijańskich zwrotów.
Cecha główna Matthew'a: poszukiwanie pewnego rodzaju pewności, stałości, połączona ze świadomością, że taki stan jest niemożliwy
Krytykuje ogólnie grupy religijne, ponieważ dzielą ludzi na tych, którzy myślą tak, jak oni i na „mniej ludzką” resztę. Nie wierzy w utrwalone obrazy Boga (np. starzec z długą brodą), uważa, że to takie ludzkie uproszczenie, bo trudno radować się czymś bezpostaciowym.
Śmierć kolegi i własny rozwód: próbował szukać wyjaśnienia w Kościele, ale nie znalazł. Uważa, że Bóg się wcale nami nie opiekuje. W najlepszym razie jest biernym obserwatorem. To nie był Bóg, w którego M. chciał wierzyć
Świat nauki: to, czego nie znalazł w religii, częściowo znalazł w nauce, „znalazł pewien komfort” w teorii ewolucji, ale ona nie odpowiedziała na jego pytania.
Ma w sobie pewien nie dający spokoju instynkt, że choć to się wydaje bez sensu, to jest jednak w nim „coś więcej”, choć nie chce tego nazwać duszą.
Uważa, że religijni ludzie są aroganccy w swojej pewności tego, w co wierzą. Że to taka uprzejma, ładnie ubrana arogancja.
U Matthew'a jest taki problem, że uważa, że przynależność do instytucji religijnej oznacza brak wątpliwości, że musisz wierzyć z przekonaniem. Chciałby, żeby Kościół był mniej dogmatyczny
W sumie tęskni za jakąś taką wspólnotą, mówi, że trochę zazdrości chodzącym do kościoła, bo pewnie z tego korzystają. Czemu nie ma takiego kościoła, do którego mógłbym chodzić? Mimo, że odrzuca chrześcijaństwo, ma w sobie jakieś ciągłe napięcie związane z chrześcijańską tradycją. Lubi np. chodzić do kościoła w okresie Świąt, bo to taka ostoja ciszy i pokoju.
Tom
Wierzy bardziej w Matkę Naturę, niż w cokolwiek innego ( w sensie, że jest głęboko uduchowiony). Prawie zupełnie niezwiązany z chrześcijańską tradycją. Wierzy w duchy, zjawy, widma itp. Był parę razy na seansie spirytystycznym i był nawet pod wrażeniem. Np. czuł, że połowa jego ciała płonie.
Raczej pewny, że nie ma Boga. Duchy są faktycznie częścią jego życia. Znajomi go proszą, żeby sprawdził, czy nowe mieszkanie jest przyjazne, czy nie (pod kątem duchów, oczywiście).
Jest świadomy „kulturowej krytyki” takich wierzeń. Np.ci znajomi nie proszą go, żeby sprawdził, czy są duchy, tylko żeby „rzucił okiem na nowe mieszkanie”. Ukrywają się z tymi poglądami.
Tom też ma taką rozbieżność w sobie-czasem mówi z pełnym zaangażowaniem, a czasem się z tego śmieje. Tak jakby zgrywał bohatera.
W rodzinie były już takie klimaty, więc czuł wsparcie dla swoich wierzeń.
Ważne: jak był poważnie chory, zaczął się modlić na zasadzie „jeśli mnie ktoś słyszy, to proszę o pomoc”. I poczuł, że ktoś do niego mówi, że będzie ok. Ale mówi o tym nieśmiało, nie tak, jak o duchach. Chce mieć poczucie „naukowości” świata, tego, że wszystko się daje wytłumaczyć. I o ile te duchy jakoś mu się udawało połączyć z tą wizją, to modlitwę w szpitalu już nie. I mówi, że nawet mógłby wierzyć w ramach takiej religii jak chrześcijaństwo, gdyby dostał dowód- taki, jaki dają mu naukowcy. Opisuje wydarzenie w szpitalu jako bardzo, bardzo dziwne.
W przeciwieństwie do M., Tom nie krytykuje instytucji czy doktryny Kościoła. To jest wszystko tak od niego dalekie, że go w ogóle nie zajmuje. Owszem, interesują go same budynki sakralne. To może być związane z tą jego fascynacją „atmosferą”.
W żadnym wypadku nie mógłby należeć do żadnej współczesnej wspólnoty wierzących.
Największy problem to właśnie to rozdarcie Toma, który chce być z jednej strony bardzo logiczny i racjonalny, a z drugiej wierzy w duchy itp. Znowu dwa różne światy.