1.Analiza wiersza Tadeusza Różewicza pt. „Ocalony”.
"Mam dwadzieścia cztery lata
ocalałem prowadzony na rzeź".
Wiersz Ocalony Tadeusza Różewicza jest analizą stanu umys-
łu ludzkiego, umysłu doświadczonego, dotkniętego zdarzeniami II
wojny światowej. Wydaje się, że żadna z dotychczasowych wojen
nie wyrządziła takich szkód w ludzkiej psychice, moralności, kultu-
rze. Trzeba przy tym powiedzieć, że w przeciwieństwie do pop-
rzednich, takie jej postrzeganie, jako czegoś niszczącego czło-
wieka w wymiarze uniwersalnym, było i jest powszechne.
Podmiot liryczny wiersza, przedstawiając się, mówi: „Mam
dwadzieścia cztery lata / ocalałem”. Taka jest jego tożsamość,
będąca jednocześnie tożsamością zbiorową całego pokolenia.
Należy on do pokolenia ludzi, którzy nie doświadczając życia
pod zaborami, urodzili się w niepodległej Polsce. Całe swoje
młodzieńcze życie przeżyli w pokoju i stabilizacji. Ludzi, któ-
rych pierwszym doświadczeniem dorosłego życia była nie mi-
łość, lecz wojna. Pokolenia pozbawionego części młodości,
rzuconego od razu w dorosłość. Cechą wyróżniającą podmiot
liryczny z jego pokolenia jest to, że ocalał, zachował swoje ży-
cie. Wbrew pozorom to istotny fakt, gdyż tylu innych zginęło.
Ostatni wers pierwszej zwrotki: na rzeź prowadzony wska-
zuje na przeświadczenie podmiotu, że owo ocalenie nie jest jego
zasługą, wynika ono tylko z tego, że skończyła się zawierucha
wojenna. Przez użycie słowa rzeź sprowadza on własne życie
do roli bydła prowadzonego na rzeź, które tylko dzięki przypadkowi
zostaje ocalone przed śmiercią. Człowiek nie ma żadnego wpływu
na swój los, musi się mu podporządkować, a może zostanie ocalo-
ny. Słowa: kim jest, dzięki czemu żyje, są dla podmiotu tak ważne,
że robi z nich klamrę spinającą cały utwór. Może to znaczyć, że
jest to dominujące, jedyne doświadczenie z całego życia, którego
podmiot może być pewien. Dalsze wersy wiersza wskazują jednak,
że od doświadczeń wojny nikt nie jest „ocalony”. Oprócz ciała do-
tyka ono także, a może przede wszystkim, umysłu i duszy. Podmiot
liryczny tego doświadczył, dlatego mówi: widziałem, jest świadkiem
upadku kultury, etyki, religii. Dlatego jego stwierdzenia To są naz-
wy puste i jednoznaczne czy Pojęcia są tylko wyrazami nabierają
znamion prawdy. Dalsza część udowadnia to poprzez pary parale-
lnych zwrotek będących odpowiednio tezą i jej dowodem. Zwrotki
II i IV są stwierdzeniem upadku kultury i cywilizacji. Podmiot na
zasadzie oksymoronicznych zestawień buduje kolejne wersy obu
tych zwrotek. Człowiek i zwierzę, miłość i nienawiść, wróg i przy-
jaciel, ciemność i światło stały się dla niego nazwami pustymi
i jednoznacznymi. Jednoznacznymi, czyli znaczącymi to samo.
Cnota i występek, prawda i kłamstwo, piękno i brzydota, męstwo
i tchórzostwo - te pojęcia to tylko wyrazy. Wyrazy, czyli coś,
co nie ma treści. Następne zwrotki, czyli III i V są dowodami
prawdziwości poprzednich. Człowiek to zwierzę, gdyż zabija się
go jak zwierzę i tak samo przewozi porąbane w bydlęcych furgo-
nach. Cnota jest równoważna występkowi, jedna osoba może być
jednakowo cnotliwa i występna.
Wojna ujawniła bezmiar zła tkwiącego w świecie. Doświad-
czając jej, podmiot liryczny zagubił wartości, którymi uprzednio
się kierował, stąd prośba o nowe Genesis, o nowe stworzenie
świata - niech oddzieli światło od ciemności - to bezapelacyjnie
prośba do Boga o wskazanie drogi życia. Taki sens można nadać
wersom szóstej zwrotki Szukam nauczyciela i mistrza, tak właśnie
-„nauczycielu”, „mistrzu z Nazaretu” - zwracali się Żydzi do Jezu-
sa Chrystusa. Niech przywróci mi wzrok i mowę - może być to
nawiązanie do cudów, których On dokonywał. Słowa Niech jesz-
cze raz nazwie rzeczy i pojęcia w kontekście dwóch poprzednich
wersów nabierają innego znaczenia. Niech... nazwie odnosi się do
podmiotu poprzednich wersów, czyli Chrystusa. Biblijne nadanie
nazwy to wzięcie w posiadanie. Dlatego słowa te mogą być prośbą
o powrót Boga na ziemię - paruzję, na to wskazywałby ostatni
wers, który jest prośbą o powtórne genesis, lub też powrót Boga
w postaci wartości zatraconych przez człowieka na przestrzeni
dziejów.
Wymowa tego wiersza jest pesymistyczna. Jego tytuł Ocalo-
ny wydaje się być drwiną. Ocalony? do czego. Wszak świat już
nie istnieje. Upadły wszystkie jego atrybuty - język, który przestał
już cokolwiek oznaczać, pozostaje martwą literą, gdyż wartości,
które opisywał, dawno już przestały istnieć; cywilizacja, która udo-
wodniła swoją bezradność wobec przemocy. Człowiek skazany jest
na egzystencję bez wartości, praktycznie bez sensu, bez celu. Dla-
tego jedyną zmianą jego sytuacji może być ponowne genesis.
Doświadczenie podmiotu lirycznego nawiązuje do Opowiadań
T. Borowskiego, Medalionów Z. Nałkowskiej czy Kartoteki T. Róże-
wicza. Opowiadania są obrazem świadomości ludzkiej w świe-
cie bez Boga, świecie krematoriów, pieców i głodu. Człowiek jest
tu przedstawiony jako zdrajca kultury. W takim świecie nie ma
miejsca na heroizm, wartości są relatywizowane, zabijane przez
materię. O tej rzeczywistości będzie mówił podmiot Ocalonego,
mówiąc: człowiek i zwierzę, piękno i brzydota są tożsame. Takie
jest też przesłanie Medalionów Z. Nałkowskiej.
W Kartotece T. Różewicza bohaterem jest całe pokolenie,
pokolenie doświadczone wojną, którego uosobieniem jest boha-
ter utworu. Poszukuje on swojej tożsamości i zagubionych wartoś-
ci, ma przekonanie o sztuczności, nienaturalności swojego bytu.
Szanuje wujka, bo czuje, że to jedyny stały, niezmienny punkt
w świecie. Nie może zapanować nad swoją przeszłością, nie może
jej uporządkować, nie może zapanować nad swoimi doświadcze-
niami. W jego stanie obecnym objawia się stan historii. Doświad-
czenia wojny i klaskania, czyli zniewolenia komunizmem sprawia-
ją, że bohater nie może zapanować nad swoim życiem. Posiada
właśnie taką wybrakowaną kartotekę. Jego doświadczenie, tożsa-
me z doświadczeniem podmiotu lirycznego Ocalonego, domaga
się powtórnego genesis. Zdaje się to być jedyny sposób na życie.
2.Artysta jako bohater dzieła literackiego XX wieku
(dylematy sztuki).
Nowa epoka, jaką było XX-lecie międzywojenne, przyniosła
inne spojrzenie na literaturę i na rolę twórcy. Dlatego artyści stają
się często bohaterami dzieł literackich zarówno w poezji, jak
i w prozie.
Jednym z pierwszych poetów, u którego odnajdujemy motyw
artysty i dylematy sztuki, jest Leopold Staff. W wierszu Ars poetica
z tomiku Barwa miodu poeta formułuje swój program poetycki.
Pragnie on, jako artysta, oddać nieuchwytne nastroje chwili, która
przemija. Bliski jest postawie epikurejskiej, którą wyraził rzymski
poeta Horacy, zalecając korzystać z uroków życia. Można również
doszukać się w tym programie echa tendencji symbolistów, stara-
jących się wyrazić w poezji to, co niewyrażalne. Ale Staff jedno-
cześnie podkreśla, że pragnie, aby jego wiersz był jasny jak spoj-
rzenie w oczy i prosty jak podanie ręki. Głosi więc program klasyka
i humanisty, pragnie być zrozumianym przez każdego wrażliwego
czytelnika.
Poetą z grupy Skamander, który nawiązywał w pewien sposób
do tematyki i programu Staffa, był Julian Tuwim. Zachowując
w zasadzie tradycyjny styl poetycki, szokuje ekspresja jego wypo-
wiedzi, wyrażane uczucia zachwytu, entuzjazmu dla życia i świata,
zwłaszcza w swoich pierwszych tomikach. W wierszu Do krytyków
bohaterem utworu jest sam autor, który drwi z komentatorów jego
poezji. Jest szczęśliwy, zachwyca go jazda na przedniej platfor-
mie tramwaju i takie właśnie stany ma zamiar opisywać w swo-
jej twórczości. Poeta pragnie więc ukazywać w poezji sprawy
prozaiczne i banalne, wyrażać uczucia będące udziałem zwyk-
łych ludzi, a nie tylko wyjątkowych jednostek. Chciał opiewać ludzi,
a nie tylko wyjątkowe jednostki. Chciał opiewać gromadę, nie
chciał się z tego tłumu wyróżniać. Pisze o tym wyraźnie w progra-
mowym wierszu Poezja z tomiku Czyhanie na Boga. Bohaterem te-
go wiersza jest artysta, sam poeta, którego rezygnacja z nadrzęd-
nej pozycji twórcy przejawia się również w nowym ukształtowaniu
języka poetyckiego. W wierszu Prośba o piosenkę bohaterem u-
tworu jest również poeta, twórca, który próbuje określić zadania
własnej poezji. W utworze tym do głosu dochodzi pasja społeczna,
nieodłączna cecha twórczości J. Tuwima.
W wierszu Sitowie bohaterem lirycznym jest również sam
poeta, a więc twórca. Akt tworzenia ukazany jest tutaj jako ciężka
praca, polegająca na odpowiednim dobieraniu słów. Wiersz Do la-
su należy, podobnie jak głośna oda Horacego Exegi monumentum,
do tego samego typu utworów, noszących znamiona testamentu
artystycznego. Bohaterem jest znów sam poeta, który zastanawia
się nad sensem życia i roli własnej twórczości. Z dystansem odnosi
się tu Tuwim do własnej sławy pośmiertnej, mało pocieszającej
wobec faktu przemijania.
Drugim Skamandrytą, który siebie - poetę uczynił bohaterem
swoich wierszy, był Jarosław Iwaszkiewicz. W utworze Szczęście
z tomiku Oktostychy cały świat traktuje jako obiekt własnej sztuki.
Szczęściem jest dla poety smakowanie chwili i patrzenie na świat
okiem artysty. W wierszu wyraża subtelne doznania artysty, roz-
miłowanego w sztuce i poprzez nią oglądającego świat.
Poetą należącym do grupy awangardy był Julian Przyboś,
mistrz metafory i skrótu myślowego. W wierszu Lipiec opisuje, jak
po skończonej nauce uczniowie rozjeżdżają się na wakacje i żeg-
nają profesora-poetę. Bohaterem utworu jest więc poeta, rozmi-
łowany w naturze i twórczości Jana z Czarnolasu. Przeżycia swo-
jego bohatera wyraża w sposób jak najbardziej typowy dla poety
awangardowego.
Proza XX-lecia międzywojennego także obfituje w portrety
artystów i zajmuje się dylematami ówczesnej sztuki. Ojciec narra-
tora Sklepów cynamonowych Bruno Schulza to nie tylko kupiec
z Drohobycza, ale i artysta, występujący wTraktacie o manekinach,
poważnie zainteresowany sprawami poezji. Jest on występnym
eksperymentatorem, sobowtórem samego autora. W Traktacie
o manekinach zawarta jest koncepcja twórczości artystycznej w ro-
zumieniu samego Schulza. Wypowiada się on tam na temat boskiej
i ludzkiej twórczości. Człowiek nie jest w stanie powtórzyć Bożego
planu stworzenia, ale jest twórczą indywidualnością, może powo-
ływać nowe kształty materii i nadawać im znaczenie. Wypowiada
się również na temat formy, która wysunęła się na plan pierwszy
od czasu, gdy sztuka przestała wiernie odtwarzać rzeczywistość.
Pojmuje swoją pracę jako przeciwieństwo realizmu i przeciwstawia
mu twórczą fantastykę.
W utworze pt. Ferdydurke Witolda Gombrowicza główny bo-
hater utworu, 30-letni Józio, to również artysta. Autor staje się
15-letnim chłopcem, zaś prof. Pimko, stary belfer, dąży do upu-
pienia go. W szkole zostaje ukształtowany jako uczeń i skierowany
przez profesora do państwa Młodziaków, uważających się za no-
woczesną rodzinę. Józio, wyczuwszy fałsz i pozę, wymyśla prowo-
kację, dzięki której Młodziakowie zrzucają maskę nowoczesności
i okazują się rodziną wyznającą staroświeckie zasady. Następnie
wraz z kolegą Miętusem wędruje na wieś do ziemiańskiego, trady-
cyjnego dworku pp. Hurleckich. Tutaj, podobnie jak w szkole i na
stancji u Młodziaków, Józio-pisarz demaskuje tradycyjne stosunki
feudalne panujące w Bolimowie. Po ucieczce jednak z kuzynką
Zofią zaczyna rozumieć, że przed gębą nie ma ucieczki. Początko-
wo buntuje się przeciwko formie, w jaką wtłoczyła go szkoła, ro-
dzina, społeczeństwo, poszukuje własnej tożsamości i niezależ-
ności. Nie chce przystać na rolę, jaką narzucą mu życie czy zmien-
ne okoliczności, w które wplątuje go los. Z czasem zaczyna rozu-
mieć, że ucieczka przed formą, a więc konwencją i kulturą, jest
beznadziejna, ponieważ każdy człowiek jest nimi przesiąknięty.
Określa siebie i innych poprzez różnorodne maski i dlatego system
stereotypów społecznych jest bardzo trudny do przezwyciężenia.
Gombrowicz ukazuje w Ferdydurke dwie sfery ludzkiego
życia: oficjalną, zafałszowaną, i nieoficjalną, ukrytą przed światem,
prawdziwą. Interesuje go oczywiście ta nieoficjalna sfera życia
ludzkiego, to, co jest w nim subiektywne i niepowtarzalne. W for-
mach oficjalnych widzi pisarz źródło głupoty, zła i zakazów ogra-
niczających wolność człowieka, narzucających mu sposoby zacho-
wania.
Można więc stwierdzić, że portrety artystów - bohaterów dzieł
literackich XX w. odnajdujemy w wielu utworach tego okresu. Re-
prezentują oni wszystkie dylematy sztuki, nurtujące ją w owym
czasie.
3.Bunt i afirmacja - dwie postawy wobec życia. Rozważania
na podstawie wybranych utworów literatury polskiej.
Bunt i afirmacja to dwie postawy jakże różne. Charakteryzo-
wały one jednak człowieka od najdawniejszych czasów. Zarówno
jedna postawa, jak i druga była potrzebna. Niezgoda na otaczającą
rzeczywistość prowadziła bowiem do tworzenia się nowych form
społecznych czy obyczajowych, zaś zgoda przedłużała tradycję
i pozwalała na jej kontynuację.
Literatura od najdawniejszych czasów ukazywała więc posta-
wy zarówno buntu wobec życia, jak też i jego afirmacji.
W dobie odrodzenia, w czasie rozkwitu gospodarczego I Rze-
czypospolitej w utworach pisarzy tego okresu, np. M. Reja, J. Ko-
chanowskiego, oczywiście przeważają postawy akceptacji wobec
otaczającego świata. Zarówno gospodarz ziemski, Rej, jak i Kocha-
nowski cenią sobie uroki wiejskie i pożytki płynące z pracy na roli.
Świadczy o tym Żywot człowieka poczciwego M. Reja czy fraszki
i pieśni Jana z Czarnolasu. Również życie dworskie, mimo intryg,
przynosi obu poetom wiele satysfakcji, szczególnie spotkania
w gronie wykształconych przyjaciół, z którymi można spędzać czas
przy winie, muzyce i poezji (np. pieśni biesiadne J. Kochanowskie-
go). Ale i w tej szczęśliwej epoce nie ma zgody na wszystko.
Świadczy o tym chociażby taki utwór M. Reja, jak: Krótka rozpra-
wa... czy O naprawie Rzeczypospolitej A. Frycza Modrzewskiego.
Potrzebę zmian - reform politycznych w Polsce widzieli już wyk-
ształceni ludzie tej epoki, a do takich z pewnością właśnie należeli
pisarze. Słabość pospolitego ruszenia ukazuje np. Kochanowski
w swojej pieśni O spustoszeniu Podola. Proponuje tam szlachcie
opodatkowanie się na wojsko i walkę na śmierć i życie z Turkami
i Tatarami.
W trudnej dobie oświecenia konieczność zmian ukazuje wie-
le utworów literackich tego okresu. Czasy saskie i panowanie ostat-
niego króla Polski, St. Augusta Poniatowskiego, przyniosły Polsce
utratę suwerenności. Próby reform politycznych i uchwalenie
Konstytucji 3 maja dokonały się za późno i nie przyniosły pożąda-
nych efektów. Dlatego też cała literatura tego okresu (Krasicki,
Niemcewicz) krytykuje zastaną rzeczywistość i stara się ją napra-
wić w duchu oświecenia.
Afirmację życia odnajdziemy jeszcze, co prawda, w sentymen-
talnych utworach tej epoki, takich jak Laura i Filon F. Karpińskiego,
ale te sielankowe pejzaże i uczucia szybko zostaną wyparte przez
zsyłki na Sybir i popowstaniowe represje, które nadejdą wraz z u-
tratą przez Polskę niepodległości.
Powstania XIX wieku (listopadowe, styczniowe i inne) były ni-
czym innym, jak niezgodą na niewolę narodową, wielkim buntem
całego narodu wobec zaborców. Pisarze romantyczni, chcąc pod-
nieść naród na duchu, tworzyli bohaterów zbuntowanych, poświę-
cających całe swoje życie ojczyźnie. Mickiewiczowski Konrad Wal-
lenrod buntuje się przeciwko potędze Krzyżaków, Konrad przeciw-
ko represjom carskim, zaś Kordian Słowackiego ma zamiar nawet
dokonać królobójstwa na carze, aby przywrócić Polsce utraconą
niepodległość.
W drugiej połowie XIX wieku, kiedy Polacy utracili wiarę
w szybkie odzyskanie niepodległości na drodze zbrojnej, powstaje
wiele utworów opiewających chwałę oręża polskiego w czasach
historycznego „potopu” czy wojen krzyżackich (Krzyżacy H. Sien-
kiewicza). Akceptacja dla staropolskiej tradycji i dawnego męstwa
bije z kart tych książek, zaś ich bohaterowie to Polacy „z krwi
i kości”, którzy afirmują nawet trudną rzeczywistość i starają się ją
zmienić z korzyścią dla siebie, zaś przede wszystkim swojej oj-
czyzny.
Okres Młodej Polski to okres, w którym postawy buntu i braku
afirmacji znów zaczynają przeważać zarówno w życiu, jak i w lite-
raturze. I tak w wierszach poetów tego okresu dominują nastroje
dekadenckie, pesymistyczne. Kazimierz Przerwa-Tetmajer
w swoich najbardziej charakterystycznych utworach postuluje u-
cieczkę od życia, które przynosi człowiekowi tylko ból i cierpienie.
W Hymnie do Nirwany pisze:
Od myśli i pamięci oderwij mą duszę Nirwano!
Od oczu moich oderwij złe i nikczemne twarze Nirwano!...
Zupełnie inne nastroje i postawy odnajdujemy w twórczości
pisarzy i poetów okresu międzywojennego, którzy doczekali nie-
podległości Polski.
Afirmację życia, jego pochwałę odnajdujemy u poetów Ska-
mandrytów, zaś szczególnie u Juliana Tuwima. Charakterystyczny
jest tu wiersz Życie, z którego promieniuje optymizm i radość życia.
Poeta zachwyca się samym faktem istnienia i woła: Jakie to
szczęście, że krew jest czerwona... Również epopeja M. Dąbrow-
skiej Noce i dnie jest pod tym względem utworem niezwykle inte-
resującym. Pisarka ukazuje w swej powieści perypetie pary mał-
żeńskiej, Bogumiła i Barbary Niechciców, ich problemy i trudną co-
dzienność w latach zaborów. Bohaterowie ci są silnie skontrasto-
wani. Różni ich prawie wszystko, prezentują bowiem dwie od-
mienne postawy wobec życia.
Bogumił jest ekstrawertykiem, czyli człowiekiem otwartym na
otaczający go świat. Cechują go dobre kontakty z otoczeniem,
przyrodą, ludźmi. Głównym sensem swego życia uczynił pracę,
którą traktuje jako cel istnienia. Pracuje ciężko na roli i w dodatku
cudzej, rozumie przyrodę i jej prawa i wie, że trzeba się jej podpo-
rządkować. Ocenia rzeczywistość realnie i nie wysuwa wobec niej
nierealnych roszczeń. Swój los znosi z pokorą, wytrwale walcząc
z trudnościami życia.
Przeciwieństwem męża jest Barbara, introwertyczka, skupiona
na własnych przeżyciach i marzeniach. Barbara jest niezadowolo-
na z życia i wciąż buntuje się przeciwko temu, co ją spotyka. Jest
idealistką, żyje wśród marzeń i pragnień, których często nie udaje
jej się zrealizować w życiu codziennym. Mimo iż popełnia wiele
błędów, stara się być dobrą gospodynią i matką i to właśnie naj-
bardziej godzi ją z otaczającym światem.
M. Dąbrowska w swojej powieści Noce i dnie ukazuje, że wła-
śnie te dwie odmienne postawy, buntu i afirmacji, reprezentowane
przez Bogumiła i Barbarę, poniekąd dopełniają się wzajemnie.
Niechcicowie po prostu uzupełniają się i być może dlatego, że ma-
ją tak różne podejście do życia, stworzyli trwałe, udane małżeń-
stwo. Można więc powiedzieć, że postawy wobec życia - zarówno
buntu jak i afirmacji, choć na pozór sprzeczne - w rzeczywistości
uzupełniały się i składały na to, co można nazwać człowieczeń-
stwem.
4.Bunt i ofiara - dwie postawy polskich bohaterów
romantycznych.
Sylwetka polskiego bohatera romantycznego tworzona była
pod wpływem wielu czynników. Duże znaczenie miały wpływy
zachodnioeuropejskie. Dlatego polski bohater romantyczny z wie-
lu utworów buntował się, podobnie jak jego europejscy poprzed-
nicy, przeciwko „zastanym” formom życia społecznego i politycz-
nego. Ale na stworzenie polskich sylwetek bohaterów wpływ
najistotniejszy miała sytuacja wewnętrzna w kraju, który był pod
zaborami.
Wybuchające co kilkanaście lat powstania (1830, 1848, 1863)
narodowowyzwoleńcze stworzyły potrzebę istnienia takiego boha-
tera, często wzorowanego na postaciach historycznych. Polscy
bohaterowie romantyczni tworzyli więc nowe wzorce postaw oby-
watelskich, w których właśnie najważniejszy był bunt przeciwko
zastanej rzeczywistości - niewoli narodowej i ofiara na rzecz oj-
czyzny, włącznie do poświecenia dla niej życia.
Nie byli to oczywiście bohaterowie jednorodni. Różnili się
od siebie często w zależności od czasu powstania utworu i osoby
autora. Zmienia się więc bohater romantyczny w zależności od po-
trzeb chwili, w bardzo różny sposób potrafi realizować swe zamie-
rzenia, zmienia poglądy i dążenia. Ale cel mają wszyscy jeden -
wyzwolenie kraju spod obcego panowania.
Konrad Wallenrod, tytułowy bohater powieści poetyckiej Ada-
ma Mickiewicza, jest człowiekiem zbuntowanym od urodzenia.
Najpierw więc buntuje się przeciwko Krzyżakom, którzy porwali
go za młodu z domu rodzinnego na Litwie, później, kiedy już pow-
rócił do kraju rodzinnego, buntuje się przeciwko słabości Litwinów
i potędze Krzyżaków. W domu szczęścia nie znalazł, bo go nie było
w ojczyźnie - pisze o nim Mickiewicz. Jako dorosły już człowiek
wie, że aby zwyciężyć silniejszego przeciwnika, działać może tylko
podstępnie. Opuszcza więc żonę i przechodzi na stronę wroga, aby
tam realizować od dawna zamierzony plan. Poświęca więc dla Lit-
wy wszystko - życie osobiste, dom rodzinny, honor rycerski, a póź-
niej nawet życie. Podszywa się pod słynnego rycerza krzyżackiego
Konrada Wallenroda i do końca działa podstępnie, aby zwyciężyć
Zakon od wewnątrz. Po dokonaniu swojego zamierzenia zabija się,
wypijając truciznę. Zarówno przez Krzyżaków, jak i Litwinów uzna-
wany jest za zdrajcę, jeden jedyny poeta Halban wie o jego praw-
dziwych dokonaniach. Jest więc Konrad bohaterem romantycznym
typowym dla polskiego romantyzmu. Bunt i ofiara to najważniejsze
postawy w jego życiu. Tworząc taki typ bohatera, Mickiewicz uka-
zał Polakom drogi postępowania i sposoby walki, jakie trzeba pod-
jąć z silniejszym od Polski przeciwnikiem - Rosją.
Nieco inny charakter ma historia Gustawa z II i IV części Dzia-
dów. Ale i on od wczesnej młodości przeżywa bunt. Nie może za-
aprobować zdrady ukochanej, która wyszła za mąż za bogatego
ziemianina, zaś odrzuciła biednego poetę. Jednak pod wpływem
dawnego nauczyciela, księdza, usiłuje zapomnieć o swej tragedii
i życie poświęcić Ojczyźnie. W III części Dziadów w „Prologu” Gu-
staw w sposób symboliczny przemienia się w Konrada, bojownika
o sprawę narodową. Młody Konrad jest Filaretą, ale również poetą.
Swoją twórczością chce walczyć o szczęście ludzi - Polaków na-
wet z Bogiem. Wie, że taka powinna być rola poezji - odzwiercie-
dlać potrzeby epoki, ukazywać dążenia narodu w walce o wolność.
Ten zbuntowany poeta chciałby stanąć na czele swojego narodu.
Jest gotowy wziąć na siebie wszystkie jego cierpienia, podobnie
jak mityczny Prometeusz. Ofiara Konrada ma jednak charakter sa-
motnej walki. Podejmuje ją w imię swojego narodu, dla którego
pragnie wywalczyć wolność.
Bunt przeciwko zaborcom, a nawet Bogu, który zezwolił na
klęskę listopadową Polaków, jest więc typowy dla Konrada jako
bohatera romantycznego. Również typowa jest jego późniejsza
ofiara z życia na rzecz własnego narodu.
Postawa Kordiana, głównego bohatera Kordiana Juliusza Sło-
wackiego, miała podobny charakter. Poznajemy go, gdy jest mło-
dzieńcem jeszcze niezupełnie dojrzałym. Wraz z upływem lat po-
eta-Kordian, poszukujący usilnie sensu życia, dostrzega otaczają-
cą go rzeczywistość, której, podobnie jak bohaterowie Byrona, nie
może zaakceptować. Buntuje się przeciwko kultowi pieniądza
w Europie, postawie Watykanu wobec Polski, a przede wszystkim
tyranii politycznej Rosji. Kiedy zawodzą go wszyscy i wszystko, po-
stanawia złożyć ofiarę ze swojego młodego życia i dokonać zama-
chu na cara Rosji, który jest sprawcą niewoli narodowej Polaków.
Jednak na skutek Strachu i Imaginacji załamuje się, nie dokonuje
zabójstwa i oczekuje w szpitalu wariatów na wyrok śmierci. Praw-
dopodobnie poniesie na rzecz ojczyzny największą ofiarę - życie.
Inaczej rysuje się postać innego bohatera romantycznego,
Jacka Soplicy z Pana Tadeusza Adama Mickiewicza. Utwór powstał
w roku 1834, kiedy to emigracja zdawała sobie sprawę z tego, jakie
były przyczyny klęski listopadowej. Dlatego Jacek Soplica będzie
już nowym typem bohatera romantycznego. W młodości, przeżyw-
szy nieszczęśliwą miłość do córki bogatego magnata, buntował się
przeciwko różnicom społecznym obowiązującym w świecie XIX-
wiecznym. Ten bunt i chęć zemsty prowadzą go do zabójstwa. Po-
stanawia on odtąd zmienić swoje życie. Bunt i nienawiść kieruje
przeciwko wrogom ojczyzny - zaborcom, Rosjanom. Wstępuje
do zakonu i jako ksiądz Robak staje się działaczem i emisariuszem
politycznym. Całą więc resztę swego życia ofiarowuje ojczyźnie.
Nie szczędzi dla niej zdrowia i sił, bierze udział w wielu bitwach,
np. pod Jeną, wielokrotnie osadzany jest w więzieniach ruskich
i pruskich, z których jednak zawsze wychodzi cało. Marzeniem jego
życia staje się wywołanie powstania na Litwie w momencie wkro-
czenia na nią wojsk polskich i francuskich, idących w roku 1812 na
Moskwę. Ksiądz Robak nie przypomina jednak Konrada ani Kordia-
na. Nie jest on poetą ani wielkim indywidualistą, jak tamci. Nie po-
dejmuje walki samotnej, ale agituje szlachtę i chłopów do wspól-
nego działania na rzecz kraju.
A przed ucztą potrzeba dom oczyścić z śmieci;
Oczyścić dom, powtarzam, oczyścić dom, dzieci
tłumaczy ksiądz Robak zebranym w karczmie.
Jacek Soplica, jako typowy bohater romantyczny, buntuje się
i ponosi ofiarę z życia, raniony w bitwie z Moskalami. Ale jest już
nowym typem bohatera, ponieważ potrafi znaleźć wspólny język
z ludźmi i zachęcić ich do wspólnego działania na rzecz kraju.
Bohaterowie romantyczni nie wywalczyli dla Polski niepodle-
głości. Ale swoim buntem i ofiarnością przypominali rodakom,
że nie można pogodzić się z utratą niepodległości i nadal trzeba
podejmować działania na rzecz wyzwolenia. Ofiara złożona z ich
życia nie była więc daremna, uczyła postaw politycznych i przypo-
minała następnym pokoleniom o ich odrębności narodowej.
5. „Być człowiekiem - to być odpowiedzialnym”.
Ustosunkuj się do podanej tezy, wykorzystując
znane utwory literackie i własne przemyślenia.
Aby w sposób krytyczny móc ustosunkować się do tezy:
„Być człowiekiem - to być odpowiedzialnym”, należy najpierw od-
powiedzieć sobie na pytanie, cóż owo człowieczeństwo oznacza.
Znaczenie słowa „człowiek” rozpatrywać można w dwóch płasz-
czyznach: biologicznej i filozoficzno-teologicznej. Z biologiczne-
go punktu widzenia homo sapiens to - jak sama nazwa wskazuje -
„istota rozumna; należąca do gatunku ssaków człowiekowatych”.
Filozofowie i teolodzy przypisują jednak człowiekowi znacznie
wyższą rolę niż tylko przynależność do określonej gromady. Spec-
jalną funkcję upatrują oni bowiem w „racjonalno-duchowych”
zdolnościach człowieka i na ich podstawie budują jego prawdziwy
wizerunek.
W naszej kulturze chyba najistotniejszym wyznacznikiem czło-
wieczeństwa jest biblijny dekalog. Bycie człowiekiem w sensie
biologicznym nie jest zatem równoznaczne z filozoficznym poję-
ciem człowieczeństwa. Według tej drugiej koncepcji u podstaw
człowieczeństwa leży bowiem przestrzeganie zasad moralnych,
spośród których - w moim odczuciu - na plan pierwszy wysuwa
się szeroko pojęta miłość bliźniego. Ta zaś pociąga za sobą szereg
innych cech, m.in. dobroć, odwagę cywilną, zdolność do poświę-
ceń, wierność ideałom, godność i odpowiedzialność za czyny.
Znając ideę człowieczeństwa, można wysnuć tezę, że bycie
człowiekiem zawiera w sobie kategoryczny imperatyw absolu-
tnej odpowiedzialności: „Być człowiekiem - to być odpowiedzial-
nym” jest jednak hasłem działającym tylko w jednym kierunku.
Sama odpowiedzialność jeszcze człowieka (oczywiście w sensie
filozoficznym) nie czyni, co doskonale obrazuje przykład Jurgena
Stroopa z powieści Moczarskiego Rozmowy z katem. Był on w peł-
ni odpowiedzialny za swe czyny, wierny ideałom do końca i z ho-
norem przyjął nieuniknioną konsekwencję w postaci wyroku. To
jednak nie usprawiedliwia jego zbrodni, a tym bardziej nie czyni
zeń człowieka.
Moja teza wynika z głębokiego przeświadczenia o potrzebie
zasłużenia sobie na miano człowieka, za sprawą sprawdzenia swe-
go zachowania w momencie krytycznym. Aby moje teorie nie po-
zostały pustosłowiem, proponuję dowód w postaci analizy kilku
przykładów literackich.
Wydaje mi się, że jednym z najważniejszych okresów próby
dla ludzkości była II wojna światowa. W tym okrutnym czasie za-
chowanie pełnej odpowiedzialności za swe zachowanie było bo-
wiem wyjątkowo trudne. Dowodzi tego Tadeusz Borowski, twier-
dząc, że można być występnym i cnotliwym zarazem. Moim zda-
niem to niemożliwe, gdyż jedno wyklucza drugie. Bohaterowie
Borowskiego w rozpaczliwej walce o przetrwanie tracą zupełnie
swą godność i człowieczeństwo. Porzucają miłosierdzie i ideę po-
mocy bliźniemu, aby za wszelką cenę ratować własną skórę. Od-
powiedzialność pozostaje poza granicami obozu koncentracyjnego.
Zdaniem Borowskiego lagier jest miejscem, gdzie możliwy do wyt-
łumaczenia jest ludzki egoizm, gdyż tam panuje odwrócona moral-
ność. Lecz czy jeżeli gdzieś funkcjonują podobne wartości, może
być w ogóle mowa o człowieczeństwie? Moim zdaniem - nie!
O człowieku świadczą, w myśl behawioryzmu, jego czyny. W moim
odczuciu okoliczności nie są jednak usprawiedliwieniem dla braku
odpowiedzialności.
Aby udowodnić niewłaściwość sądów autora opowiadań i po-
kazać, że nawet w tak straszliwych warunkach zachować można
odpowiedzialność warunkującą człowieczeństwo, przedstawić pra-
gnę bohaterów Innego świata Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.
Więźniowie Jarkucka, mimo cierpienia i upodlenia, odnajdują
w sobie okruchy człowieczeństwa. Potrafią być szlachetni, poma-
gać sobie, słuchać cudzych wspomnień, dzielić się jedzeniem
i wspierać innych na duchu - czego dowodem jest postać Natalii
Lwownej. Dla niej i jej podobnych złagrowanie nie oznacza od-
człowieczenia, a ciężkie warunki życia nie mają wpływu na ich
system wartości. Pozostają wierni własnym ideałom i uczciwi wo-
bec samych siebie. Dlatego też w chwili śmierci nie będą musieli
wstydzić się życia. Człowiek za każdy popełniony czyn powinien
potrafić uczciwie i z podniesioną głową rozliczyć się ze sobą, in-
nymi i Bogiem. Odpowiedzialność wynika bowiem z ludzkiej mo-
ralności; jest jej tworem, a zarazem odzwierciedleniem.
Każdy człowiek musi zdawać sobie sprawę, że jego postępo-
wanie ma wpływ nie tylko na jego życie, ale także na losy innych.
Jako ludzie jesteśmy więc odpowiedzialni nie tylko przed sobą,
lecz również przed całym społeczeństwem. Problem zbiorowej
odpowiedzialności doskonale unaocznia Albert Camus w powieści
Dżuma. Walkę z zarazą, która opanowała Oran, prowadzą miesz-
kańcy tegoż miasta. Autor, opisując poszczególne postawy bohate-
rów wobec śmiertelnej choroby, głosi apoteozę życia godnego.
Tarrou, mimo iż jest w Oranie tylko przejazdem, w obliczu klęski
identyfikuje się z mieszkańcami i włącza się w akcję niesienia po-
mocy. Doktor Rieux, jako lekarz z powołania, czuje się odpowie-
dzialny za każde ludzkie życie. Choć bardzo cierpi z powodu roz-
łąki z żoną, ma świadomość, że przysięga Hipokratesa obliguje go
do pozostania w mieście i walki z zarazą. Poczucie obowiązku so-
lidarnego działania na drodze do zapobiegnięcia rozprzestrzenia-
niu się dżumy budzi się także w Rambercie, który początkowo u-
waża, że problem orańczyków jego nie dotyczy.
Camus wiele mówi o konieczności dźwigania na swych bar-
kach brzemienia własnych zachowań. Jako jeden z głównych po-
pularyzatorów filozofii egzystencjalnej twierdzi, że człowiek powi-
nien być świadomy swego istnienia (tzw. „byt dla siebie”) i sam
zdecydować, jaką drogę życia obrać. Jeżeli zaś jednostka ma pra-
wo, a nawet obowiązek decydowania o tym, kim jest, gdyż „egzy-
stencja wyprzedza esencję”, to jest w pełni odpowiedzialna za to,
co z siebie uczyni. Odpowiedzialność ta nie ogranicza się tylko do
jego osoby. Ponieważ wybierając określony sposób na życie, czło-
wiek staje się jego propagatorem, więc za swe postępowanie od-
powiadać musi przed całym społeczeństwem.
Zupełnie inną, choć równie istotną odmianą odpowiedzialno-
ści jest poczuwanie się do obowiązku odpowiadania za losy kraju.
Konrad Wallenrod z Mickiewiczowskiej powieści poetyckiej odczu-
wa konieczność walki o niepodległość Litwy. Patriotyzm Wallen-
roda jest na tyle silny, że dla ojczyzny porzuca on żonę oraz sprze-
ciwia się honorowi rycerskiemu i kodeksowi chrześcijańskiemu.
A przecież patriotyzm to nic innego, jak świadomość odpowie-
dzialności obywatelskiej.
Podobną postawę prezentuje większość polskich bohaterów
romantycznych. Bo przecież zarówno w Kordianie na górze Mont
Blanc, jak i Konradzie w więziennej celi rodzi się wewnętrzny
nakaz podjęcia walki z zaborcą.
Nazywam się Milijon,
bo za milijony kocham
i cierpię katusze - mówi Konrad w Wielkiej Improwizacji, dając
tym samym wyraz swojej odpowiedzialności za Polaków. Jak trud-
no dźwignąć na barkach jednej osoby brzemię całego narodu, po-
kazuje porażka romantycznych samotnych bojowników, a w tym
Konrada.
W swojej pracy starałam się udowodnić, jak poczucie odpo-
wiedzialności za swoje czyny wpływa na wartościowanie ludzi.
Ten, kto tę świadomość ma, stara się żyć godnie, aby zasłużyć
na miano człowieka. Warto zatem pamiętać, żeby przed podjęciem
jakiejkolwiek decyzji w sprawie naszego życia zdać sobie sprawę
z ciężaru, jaki na siebie bierzemy, bo później trzeba się będzie
z tego rozliczyć. Dlatego tak istotne jest, by każdy z nas,
wybierając swoją drogę życia, zastanowił się nad słowami:
Czy popiół tylko zostanie i zamęt
co w przepaść idzie z burzą - czy zostanie
na dnie popiołu gwiaździsty dyjament
wiekuistego zwycięstwa zaranie?
6. „Człowiek nie może żyć bez miłości” - rozwiń myśl
Jana Pawła II na podstawie literatury i własnych
przemyśleń.
Cóż to jest miłość? Definicji może być wiele i każdy to uczucie
rozumie inaczej. Jest to coś więcej niż szacunek, podziw czy na-
miętność, coś, co pozwala dzielić uczucia drugiej osoby - jej ra-
dość, smutek, rozkosz czy rozpacz. Potrzeba miłości tkwi głęboko
w każdym z nas. Gdy jesteśmy kochani, łatwiej nam przetrwać tru-
dne chwile, czujemy się szczęśliwi i ważni; jeżeli my kochamy, u-
miemy przezwyciężyć własny egoizm, pragniemy dawać, a nie je-
dynie brać.
Miłość cierpliwa jest
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości
nie szuka poklasku [...]
[...] nie unosi się gniewem
nie pamięta złego;
Miłość może być różna: miłość mężczyzny i kobiety, miłość ro-
dzicielska, braterska, miłość do Boga, Ojczyzny aż wreszcie umiło-
wanie drugiego człowieka. Jest więc wiele odmian miłości, a każ-
da z nich jest inna, z czego innego się zrodziła i czemu innemu
służy. Kochać nie znaczy zawsze to samo, ale kto kocha, ten zdol-
ny jest do największych ofiar.
Miłość była wdzięcznym tematem dla twórców już od czasów
starożytnych. Wierna żona Penelopa przez 20 lat cierpliwie oczeki-
wała swojego ukochanego męża. W utworze Antygona Sofokles
przedstawił miłość siostrzaną, piękną i bezinteresowną. Tytułowa
bohaterka, nie zważając na konsekwencje, przeciwstawia się wła-
dzy, aby spełnić odwieczne przykazanie i swoją świętą powinność
pochowania zmarłego brata zgodnie z tradycją. Najsławniejszy ut-
wór o nieszczęśliwej miłości to Romeo i Julia Szekspira. Bohate-
rów połączyła miłość od pierwszego wejrzenia. Oboje są bardzo
młodzi, dzięki wielkiemu uczuciu szybko dojrzewają. Pokonują
wszelkie przeszkody i niebezpieczeństwa, są pewni swojej miłoś-
ci. Są dla siebie wszystkim. Ich świat kończy się wraz ze śmiercią
ukochanej osoby.
Dla bohaterów romantycznych miłość i nienawiść była pod-
stawą egzystencji. Targani namiętnościami, nie znajdowali szczę-
ścia. Nieszczęśliwie zakochany Werter popełnia samobójstwo.
Gustawa miłość do kobiety przeradza się w miłość do Ojczyzny.
Będzie odtąd cierpiał za miliony, na ołtarzu Ojczyzny złoży swo-
je młode życie.
W Ojcu Goriot Balzac ukazał obraz miłości ojcowskiej. Bo-
hater utworu pragnął, aby jego córki żyły w dostatku i szczęściu.
Kochał je ślepą miłością, w imię której człowiek jest zdolny do
największych wyrzeczeń. Mimo iż został przez dzieci odtrącony,
starał się zaspokoić ich zachcianki, chociaż żył w skrajnej nędzy.
Odpychał od siebie myśl, że córki go nie kochają.
Powieści pozytywistyczne głównie podejmowały problemy
społeczne. Bohaterowie utworów tego okresu, nie idąc za gło-
sem serca, nie byli szczęśliwi. Ich poświęcenie wynikało nie
z miłości do ludzi, lecz z poczucia obowiązku, odpowiedzialno-
ści za niższe warstwy społeczeństwa. Ale i oni odczuwali potrze-
bę miłości. W Nad Niemnem E. Orzeszkowej Anzelm Bohatyrowicz,
odrzucony przez kobietę, której pragnął, całe swe życie strawił
w samotności. Inaczej stało się z Justyną. Ona po przeżyciu nie-
spełnionej miłości, po zaznaniu zdrady i upokorzenia, spotyka
człowieka, dla którego rezygnuje z dotychczasowego życia. Porzu-
ca korczyński dwór, nie decyduje się na „wspaniałe” życie u boku
bogatego Różyca. Wyjdzie za mąż za Janka Bohatyrowicza, szla-
chcica z zaścianka, i wraz z ukochanym mężczyzną będzie pra-
cować, pomagać innym i wieść życie mozolne, ale szczęśliwe.
W okresie dwudziestolecia międzywojennego powstawało
wiele utworów inspirowanych miłością. Miłość była bodźcem do
tworzenia. Było to uczucie odmienne od tego w epokach wcześ-
niejszych: szczęśliwe, często beztroskie, tryskające radością ży-
cia - miłość spełniona.
Tuwim pisze:
„[...] A jeżeli coś? A jeżeli tak?
Rozgołębią mi się zorze
Ogniem cały świat zagorze,
Jak czerwony mak,
Bo jeżeli tak,
No to...- Boże!! [...]
I wreszcie literatura okresu II wojny światowej i powojenna.
Powstają utwory, w których pośród okrucieństwa, nienawiści i o-
gromu nieszczęścia spotykamy się uczuciem miłości do drugiego
człowieka. Wspomnijmy choćby Dżumę A. Camusa, w której w ob-
liczu tragedii i śmierci tysięcy osób, ktoś wyciąga pomocną dłoń,
stawiając swoje życie niżej od życia bliźnich.
Człowiek musi kochać, aby żyć, a miłość to uczucie, dla któ-
rego żyć warto. Może czasem nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Ludzie, dla których jedynym przejawem miłości jest miłość do sie-
bie samego, tak naprawdę nie żyją pełnią życia, stają się jak
„cymbał brzmiący”. Bądźmy szczęśliwi, jeżeli miłość, jakakol-
wiek by nie była, pozwala nam z radością patrzeć dokoła, zaglą-
dać w przeszłość i oczekiwać jutra.
7.Czy banał, nijaka codzienność mogą stanowić temat
wybitnego dzieła literackiego?
Myślę, że przy okazji próby odpowiedzi na pytanie postawione
w temacie, warto zdać sobie sprawę, co tak naprawdę przesądza
o tym, że dane dzieło uznaje się za wybitne. Odwołam się w tym
miejscu do zdania Emila Zoli, który napisał, że Dziełami wielkimi
i moralnymi są tylko dzieła prawdy. Jak więc ma się szara, nijaka
codzienność do szeroko pojętej prawdy, prawdy o człowieku i ota-
czającym go świecie, mającej być treścią wielkiej literatury? Za-
gadnienie banalnej powszedniości jej znaczenia i wpływu na ludzi
wydaje się być częścią owej prawdy. Spróbujmy zatem przyjrzeć
się, w jaki sposób było ono obecne w literaturze i czy rzeczywiście
może być tematem wybitnego dzieła literackiego.
Utworem, w którym nijaka codzienność odgrywa bardzo waż-
ną rolę, jest Pani Bovary Gustawa Flauberta. Autor ukazał główną
postać, Emmę Bovery, na tle drobiazgowo opisanego mieszczań-
skiego środowiska prowincji francuskiej. Jest to świat, w którym
nie może ona sobie znaleźć miejsca. Jej wybujałe emocje i egzal-
towana psychika, ukształtowane dzięki specyficznemu wychowaniu
i lekturze romansów, wykreowały własny krąg marzeń i pragnień.
Pragnienia Emmy silnie kontrastują z codzienną szarą egzysten-
cją, a próba ich realizacji kończy się tragicznie. Jednak Pani Bo-
vary to nie tylko „rozprawienie”z się z romantycznymi ideałami
i postawami, których uosobieniem jest główna bohaterka, ale rów-
nież, a może przede wszystkim, wnikliwa krytyczna analiza me-
chanizmów sterujących codzienną mieszczańską rzeczywistością.
Flaubert pokazuje, że z pozoru banalne, nijakie codzienne życie
często jest pełne obłudy, egoizmu i fałszywie pojmowanej moral-
ności i jako takie może być groźne. Czas wypełniony „szarością”
w Pani Bovary ukazany jest jako siła destrukcyjna, niszcząca
bohaterów.
Z tematem filisterskiej codzienności spotykamy się również
w Moralności pani Dulskiej. Gabriela Zapolska demaskuje obłudę
życia codziennego mieszczańskiej rodziny i jej zgubny wpływ
na młode pokolenie. Szara codzienność, pełna pozoru i udawa-
nej cnoty, podobnie jak u Flauberta, pokazana jest jako poważ-
ne zagrożenie.
Twórcą, który za wiodący motyw swojej twórczości obrał so-
bie powszednią, nieefektowną egzystencję przeciętnych ludzi, był
Antoni Czechow. Jego opowiadania i dramaty prezentują drama-
tyczne zjawisko bierności, apatii, poddawania się przez ludzi
zwykłej, ale często niebezpiecznej dla człowieka rzeczywistości.
Bohater Czechowa nie istnieje lub też przestaje istnieć w wymia-
rze duchowym. Skoncentrowany na banalnych sprawach „nijakiej
codzienności”, przytłoczony przez nią, zapomina, po co żyje.
Przyczyną tragedii bohatera, z której najczęściej nie zdaje on so-
bie sprawy, jest owa szara rzeczywistość. Nie ma on siły lub ocho-
ty z nią walczyć, czegoś zmienić. W dramacie Trzy siostry zasad-
niczym dylematem bohaterek jest nie zrealizowane marzenie o wy-
jeździe do Moskwy, wokół którego koncentrują wszystkie siły emo-
cjonalne i intelektualne, nie dostrzegając realnych problemów.
Sala nr 6 to z kolei historia klęski człowieka, który przez swoją bie-
rną postawę wobec życia daje przyzwolenie na przemoc i okru-
cieństwo. Czechow bywa określany mianem apostoła beznadziei.
Jego wybitna twórczość to próba zwrócenia uwagi na codzienną,
banalną tragedię bardzo wielu ludzi.
Inaczej ujmuje temat codzienności Adam Mickiewicz w Panu
Tadeuszu. W kompozycji tego utworu opisy zwyczajów, za-
baw szlachty polskiej mają bardzo duże znaczenie. Poeta umie-
szcza w nim banalne elementy rzeczywistości, takie jak parze-
nie herbaty, spór o harty czy polowanie. Wszystko autor opisał
w taki sposób, aby móc uchwycić sedno „polskości”, która w ta-
kiej postaci już się nie powtórzy. Opisy te, w optyce ogólnej
wymowy dzieła, są jednocześnie podstawą krytycznego spojrze-
nia na narodową kulturę i obyczaj.
Wybitnym dziełem, na które chciałbym zwrócić uwagę, są
Chłopi Władysłwa Reymonta. W realistycznym portrecie Lipiec
i lipieckich chłopów zwyczajność, codzienność odgrywa niemałą
rolę. Przedstawienie struktury społeczności chłopskiej, dnia pow-
szedniego, rytuałów związanych z ziemią i pracą czy kultury i ob-
rzędowości składa się na genialną analizę fenomenu chłopstwa
i życia na wsi. Reymont pokazuje również, że często ta najbardziej
nijaka, monotonna powszedniość, poprzez swój związek z przyro-
dą i ziemią, zawiera elementy tajemnicy bytu, świata.
Banał, nijaka codzienność nie są człowiekowi nigdy obojętne,
nie pozostają bez wpływu na niego. Myślę, że zgromadzone przy-
kłady są wymownym przykładem, jak ważny jest i w jak twórczy
sposób może być potraktowany ten z pozoru mało istotny i nieatra-
kcyjny temat.
8.Czy literatura może być sumieniem ludzkości?
Tak, literatura nie tylko może, ale zawsze była sumieniem
ludzkości. A ludzkość to przecież my - Polacy, Francuzi, Niem-
cy czy Amerykanie. Ogromna jest przecież ilość dzieł, które
podpowiadają nam, co dobre, a co złe, prezentują wzorce i anty-
wzorce postaw ludzkich, zawierają pouczenia, zestaw norm ety-
cznych. My, Polacy, a więc i nasza literatura, czerpiemy normy
z chrześcijaństwa i Biblii. To ona wyznaczyła nasz kodeks
moralny i z nim musi uporać się nasze sumienie.
Szczególne okresy historii wymagają od literatury wyjątko-
wej wrażliwości na problemy świata i człowieka. Takim czasem
w dziejach naszego narodu były zabory. Literatura XIX wieku
stała się więc w tym okresie sumieniem Polaków. Uczyła ich,
co dobre, a co złe i wskazywała drogi jego przezwyciężenia.
Oczywiście każda epoka robiła to na swój sposób: romantyzm,
nawołując do walki o wolność i rozliczając zdrajców, zaś pozy-
tywizm, nawołując do pracy i tym samym krytykując bezwartoś-
ciowe jednostki.
Literatura modernizmu zarzekała się, że nie będzie sumie-
niem narodu i zajmie się „sztuką dla sztuki”. Ale zarówno twór-
czość Wyspiańskiego, jak i Żeromskiego przeczy temu całko-
wicie.
Prawdziwym sumieniem ludzkości stała się literatura doty-
cząca czasów II wojny światowej. Potępiała ona erupcję za-
chowań nieludzkich i postaw niehumanitarnych. Podjęła walkę
ze złem. Przypominała jednostce o odpowiedzialności, ukazy-
wała prawdę, często gorzką, o istocie ludzkiej.
Medaliony Zofii Nałkowskiej powstały w oparciu o badania
i obserwacje poczynione podczas prac Głównej Komisji Badania
Zbrodni Hitlerowskich. Utwór stanowi cykl opowiadań o chara-
kterze dokumentalnym. Ludzie ludziom zgotowali ten los pisze
autorka w motcie utworu. Oto jaki więc cel przyświecał jej, kie-
dy zabierała się do napisania tych krótkich opowiadań.
Wstrząsnąć sumieniami ludzi, pokazać, do czego człowiek jest
zdolny i jaki los potrafi zgotować innemu człowiekowi. Motto
Nałkowskiej zawiera bezmiar przerażenia, że przedstawione
przez nią fakty, zeznania świadków są dziełem człowieka, że lu-
dzie stworzyli faszyzm, hitleryzm, piece i miejsca kaźni, że są
autorami tak strasznej rzeczywistości. Medaliony, dzięki prosto-
cie języka, braku moralizowania, zwykłym bohaterom i bezpośre-
dniej relacji, szokują autentyzmem. Utwór wystawia świadectwo
o zbrodni, kacie i ofierze - ukazuje tym samym tragedię ludzi
z czasów II wojny światowej i nie pozwala o niej zapomnieć.
Proza T. Borowskiego i jego wstrząsające opowiadania z to-
mu Pożegnanie z Marią w zamierzeniu miały być sumieniem
ludzkości. Pisarz pragnie uświadomić czytelnikom, że ci, którzy
przeżyli te straszną wojnę, a zwłaszcza obozy, przeżyli ją właś-
nie dzięki tysiącom innych zatłuczonych, rozdeptanych, zagazo-
wanych. Bo żywi zawsze mają rację przeciwko umarłym - stwier-
dza w opowiadaniu U nas w Auschwitzu. Tadeusz, jeden z głów-
nych bohaterów opowiadań, jest więc przedstawicielem tych, któ-
rzy odrzucając tradycyjne wartości moralne, przetrwali i powinni
stać się wyrzutem sumienia wobec tysięcy zamordowanych i zaga-
zowanych.
Tadeusz Borowski, wrażliwy pisarz i wielki moralista, chciał
wstrząsnąć sumieniem ludzkości i pokazać czytelnikom, do czego
sprawny, faszystowski system doprowadził człowieka... do tego,
że przestał już nim być, a więc do utraty człowieczeństwa i zaniku
jakichkolwiek wartości. Ukazał również, że obozy XX wieku były
konsekwencją rozwoju cywilizacji europejskiej, że ona zawsze
opierała się na zbrodni i na nią przyzwalała.
Szczególnie wiele miejsca poświęcił pisarz roli literatury
i pisarza we współczesnym świecie. Zarzucił nawet literaturze mi-
nionych epok, że nie dość wyraźnie ukazywała prawdę o istnieją-
cym świecie, krzywdę ludzką, niewolnictwo i cierpienie. Zasłania-
jąc się hasłami prawdy, piękna, dobra opisywała świat pełen ułudy
i zbyt rzadko dotykała najważniejszych konfliktów moralnych.
Zdaniem T. Borowskiego pisarz powinien dać świadectwo swoje-
mu czasowi i być sumieniem. Prawda może być, jego zdaniem,
okrutna i wstrząsająca, ale ukrycie jej jest nieetyczne.
Utwór Inny świat G. Herlinga-Grudzińskiego również w za-
mierzeniu miał być świadectwem czasów, które przedstawia. Stał
się jednak jednocześnie dziełem, które wstrząsnęło sumieniami
ludzi i otworzyło oczy wielu na to, czym był totalitaryzm sowie-
cki i obozy pracy. Miały one oczywiście na celu wychowanie no-
wego, radzieckiego człowieka, który myśli i czuje jak władza
sowiecka. Szereg aktów utraty człowieczeństwa, które przedsta-
wia Grudziński, wiedzie człowieka do refleksji: jak łatwo jest o pod-
łość, o zbrodnię, byleby uratować swe życie. Czyż nie są zaprze-
czeniem człowieczeństwa gwałty, kradzieże, donosy i brak soli-
daryzmu więźniów? Podobnie nieludzka wydaje się katorżnicza
praca i walka o każdy kęs jedzenia, jak również wyrzekanie się
przez zastraszone rodziny kontaktów z więźniami. Ale utwór ten
ukazuje także istnienie wielkiej woli człowieka do obrony swo-
jej godności. Przykładem jest przypadek Rostylewa, który walczył
o swoją niezależność przez samookaleczenie. Bywa, że aktem
człowieczeństwa i decydowania o sobie jest samobójstwo.
W utworze Grudzińskiego-moralisty łatwo więc odnaleźć
jego poglądy i myśli. Sądzi on, że wartości moralne nie ulega-
ją tak łatwo zniszczeniu, nawet w tym strasznym Innym świe-
cie. Pisarz swoją twórczością nie godzi się więc na zło - im gor-
sze istnieje, tym bardziej trzeba poszukiwać człowieczeństwa,
choćby we wspomnieniach, marzeniach, a nawet w samouni-
cestwieniu.
Można więc śmiało powiedzieć, że literatura dotycząca II
wojny światowej, a zwłaszcza przedstawiająca obozy zagłady
niemieckie i radzieckie, nie tylko chciała dać świadectwo
swoim czasom, ale i pragnęła być sumieniem ludzkości, przypo-
minać jej, do czego bywa zdolna w niektórych okolicznościach.
9. „Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek powinien
dokonywać wyboru”. Jak rozumiesz słowa M. Gandiego?
Odwołaj się do wybranych utworów literackich.
Literatura wszystkich epok, począwszy od czasów najdaw-
niejszych aż po współczesne, ukazuje rozmaite oblicza dobra i zła.
Zauważa ona, że zło niewątpliwie istnieje, ale na szczęście ist-
nieje również dobro.
Biblijne dziesięć przykazań wypisanych na kamiennych tabli-
cach, które Bóg wręczył Mojżeszowi na górze Synaj, stanowiły
i stanowią nadal trzon moralności chrześcijańskiej, zbiór podsta-
wowych praw, wyznaczników co dobre, a co złe.
Najgorszym złem jest niewątpliwie odebranie człowiekowi
życia. Z tą właśnie zbrodnią spotykamy się już również w Świętej
Księdze - Biblii. Lecz odnajdujemy tam także dobro, ukazana jest
bowiem miłość Boga do ludzi, a także miłość człowieka do czło-
wieka. Przypowieści biblijne z kolei analizują ludzkie uczucia
i motywy postępowania, wskazują drogę ku dobru, uczą żyć god-
nie. Zawierają prawdziwe bogactwo wiedzy o psychice człowieka,
obyczajach i wszelkich postaciach dobra i zła.
Nawet literatura antyczna - pogańska - potrafiła odróżnić do-
bro od zła i nazwać to ostatnie po imieniu. Karygodnego czynu do-
puścił się władca Teb, Kreon, z tragedii Sofoklesa pt. Antygona.
Nakazał on zamknąć Antygonę w grocie skalnej, skazując ją tym
samym na powolne konanie. Znalazł się on, co prawda, w sytuacji
skomplikowanej, ponieważ, wydając ten rozkaz, miał na celu dobro
społeczne - chodziło mu o ukazanie zdrajcy Polinejkesa i utrzy-
manie autorytetu władzy. Niemniej wybrał on zło, ponieważ po-
gwałcił odwieczne prawa religijne, prastarą tradycję, która naka-
zywała chowanie zwłok zmarłego członka rodziny.
Jak więc widzimy, literatura od najdawniejszych czasów uka-
zywała trudne ludzkie wybory między dobrem a złem i konsek-
wencje, jakie z nich wynikały. Kreon zrozumiał swój błąd, pojął,
że władca nie ma prawa łamać nakazów boskich, ale było już
za późno. Utracił syna, żonę i został człowiekiem osamotnionym
i przegranym.
Literatura parenetyczna średniowieczna i renesansowa chę-
tnie ukazywała chrześcijańskie wzorce godne naśladowania.
Hołdowały one dobru, życiu poczciwemu, prawości wynikającym
z głębokiej wiary chrześcijańskiej. Do utworów głoszących podo-
bne ideały możemy zaliczyć: Żywoty świętych, kroniki i eposy
rycerskie, Kwiatki św. Franciszka z Asyżu, Żywot człowieka po-
czciwego Reja i inne. Pomagały one człowiekowi w dokonywaniu
właściwych wyborów dobra i odrzucania zła.
Z prawdziwym złem, tkwiącym w człowieku, spotykamy się
w dziełach Szekspira, zwłaszcza w tragedii Makbet. Tytułowego
bohatera dramatu poznajemy w momencie, gdy jest on odważ-
nym i dzielnym człowiekiem, wodzem wojsk biorących udział
w wojnie przeciwko Norwegom, w której wsławił się rycerskimi
czynami. Był wierny swemu królowi, a służbę jemu traktował ja-
ko honor, któremu życie poświęcił. Morderstwo króla było więc
w jego pojęciu najgorsza zbrodnią, czymś, co nie przystoi
prawdziwemu rycerzowi.
Przełomowym momentem w życiu Makbeta stała się chwila,
w której usłyszał przepowiednię czarownic, mówiącą o tym,
że zostanie królem. Od tego momentu staje się człowiekiem żąd-
nym władzy. I choć morderstwo króla napawa go grozą i przera-
żeniem, ulega żonie, zaś tak naprawdę sam wybiera zło, aby za-
spokoić swoje ambicje. Królobójstwo staje się pierwszym ogni-
wem dalszych zbrodni. Z drogi zła nie ma już więc odwrotu.
Wiliam Szekspir, znakomity znawca ludzkich dusz, ukazuje
w tym utworze, jak wybór zła pociąga za sobą kolejne zbrodnie
i jak dobry człowiek przeistacza się w mordercę, całkowicie poz-
bawionego instynktu moralnego.
Literatura romantyzmu pierwsza ukazała dwuznaczność czy-
nów uznawanych powszechnie za złe i dobre, i w związku z tym
problemy trudnych wyborów moralnych swoich bohaterów. Kon-
rad Wallenrod zdradza Krzyżaków: kłamie, oszukuje, morduje,
ale wszystko to czyni przecież dla własnej ojczyzny, której poś-
więca całe swoje życie. Podobnie postępuje Kordian z dramatu
J. Słowackiego, który zamierza zabić cara - ciemiężcę polskiego
narodu, ale jednocześnie jego króla.
Jeszcze inaczej możliwości dokonania wyboru przez człowie-
ka pomiędzy dobrem i złem widzi poeta młodopolski J. Kasprowicz
w Hymnach. Nie chce on pogodzić się z tym, że choć Bóg sam
stworzył zło, a człowieka skazał na grzech, w przyszłości będzie
go z tego właśnie rozliczał.
Zofia Nałkowska w swojej znakomitej międzywojennej powie-
ści pt. Granica stawia zasadnicze pytania - gdzie kończy się błąd
popełniany przez człowieka, a rozpoczyna czynienie zła innym?
Dla niej bowiem zło niewątpliwie łączy się przede wszystkim
z krzywdą uczynioną innemu człowiekowi czy ludziom.
Problem ten przedstawia na przykładzie dziejów głównego
bohatera swojej powieści, Zenona Ziembiewicza. Podkreśla ona,
że jej bohater od najmłodszych lat wyrastał w domu, który cecho-
wał się zakłamaniem moralnym. Zenon nie chciał zaakceptować
dwuznaczności moralnej panującej w Boleborzy, ale z biegiem
lat zaczął postępować podobnie jak ojciec. Krok po kroku, nie-
zauważalnie rezygnował ze swoich moralnych zasad, gdyż waż-
niejsza była dla niego życiowa wygoda czy osiąganie korzyści
materialnych. Najpierw pisze więc tendencyjne artykuły dla cza-
sopisma „Niwa”, później, będąc redaktorem tej gazety, staje się
potulnym narzędziem w rękach wpływowych ludzi miasteczka,
w końcu, jako prezydent, zezwala na akcję zbrojną przeciwko
strajkującym robotnikom.
Podobnie postępuje w życiu osobistym. Usprawiedliwiając
się na każdym kroku, krzywdzi zarówno żonę Elżbietę, jak i Ju-
stynę.
W trakcie rozmowy z mężem Elżbieta stwierdza, że są w ży-
ciu pewne niewidzialne granice, których jednak przekroczyć nie
wolno, gdyż wtedy przestaje się być człowiekiem:
Chodzi o to, że musi coś przecież istnieć!
Jakaś granica, za którą nie wolno przejść,
za którą przestaje się być sobą.
Nałkowska ukazuje w swojej powieści, że właśnie Ziembie-
wicz przekroczył tę granicę, zwykłej ludzkiej uczciwości wobec
drugiego człowieka, granicę etyczną. Skrzywdził swym egoistycz-
nym postępowaniem dwie kochające go kobiety, zniszczył ich ży-
cie oraz własne.
Jak widzimy, literatura ukazywała różne oblicza zła i dobra
oraz związane z tym trudne wybory. Niekiedy zło płynęło z żą-
dzy władzy, tkwiącej w człowieku, często jednak z egoizmu
i braku odpowiedzialności.
Pomimo iż w literaturze odnajdujemy tak wielu bohaterów,
którzy wybierają zło, to są również i tacy, którzy zasługują na naj-
wyższe uznanie.
Główny bohater powieści Alberta Camus Dżuma, dr Rieux,
żyje w okropnych czasach - straszliwej zarazy, która symbolizuje
wszelkie zło. Wybiera on jednak aktywną, bohaterską postawę,
uosabia szlachetność i uczciwość. Wartości, w które wierzy,
to przede wszystkim przyjaźń i miłość. Jest on lekarzem z powo-
łania. Dobrowolnie wziął na siebie obowiązek walki z zarazą,
ponieważ złożył przysięgę Hipokratesa i uważa swoje postępowa-
nie za coś oczywistego. Ma poczucie odpowiedzialności za innych
i stara się czynić dobro w tym „morzu” zła, jakie go otacza.
Z domu wyniósł przeświadczenie, że praca i obowiązek to nie
ciężar życiowy, ale coś, co powinno charakteryzować istotę ludzką.
Dla doktora dżuma to wróg numer jeden i dlatego podejmuje z nią
walkę, nie licząc się z własnymi siłami. Zdaje sobie sprawę,
że wielu chorych mieszkańców miasta potrzebuje jego pomocy
i dlatego pracuje w miarę swoich możliwości jak najlepiej.
Dżuma symbolizuje w powieści Camusa zło jako takie. Może
ono zaatakować ludzi zawsze i wszędzie. Ale jednocześnie autor
ukazuje, że w takich skrajnych sytuacjach, jak zaraza czy woj-
na, ujawnia się również dobro, takie jak chociażby zwykła ludzka
solidarność, która chroni przed dominacją tegoż zła.
10.Dramat narodu bez państwa w wybranych utworach
literatury polskiej.
Narodem bez państwa przez dłuższy czas byli Polacy. Polska
utraciła niepodległość w 1795 roku, a odzyskała ją w 1918 roku.
Likwidacja Księstwa Warszawskiego oraz potwierdzenie na Kon-
gresie Wiedeńskim dominacji rosyjskiej nad Królestwem Polskim
zmieniło w sposób zasadniczy warunki życia narodu. Odtąd wszys-
tkie jego warstwy na co dzień musiały się stykać z dyskrymina-
cją i zwalczaniem przez państwa zaborcze ich niepodległościo-
wych dążeń.
Pierwszym poetą, który ukazał dramat narodu polskiego pod-
czas kolejnych zaborów, był Franciszek Karpiński. W wierszu Ża-
le Sarmaty nad grobem Zygmunta Augusta wyraża rozpacz z powo-
du utraty przez Polskę niepodległości po III rozbiorze. Obwinia
zmarłego króla o to, że nie zostawił potomka i dlatego po jego
śmierci nastąpiły wolne elekcje i związany z nimi handel koroną.
Karpiński na własnej skórze przeżył moment utraty niepodległości,
był żywym świadkiem tego, czego doświadczył naród polski.
Innym poetą ukazującym tragizm Polski i Polaków pod zabo-
rami był Adam Mickiewicz. W I i III cz. Dziadów ukazuje prześla-
dowania, jakie spadły na Polaków pozbawionych w XIX wieku
swego państwa. Z utworu wyłania się obraz bezwzględnej anty-
polskiej polityki Rosji, chęci wyniszczenia inteligencji i kultury
narodu polskiego. Młodzież wileńska, osadzona w celi bazyliań-
skiej, nigdy przedtem nie występowała przeciwko Rosji, zaś do
organizacji stawiających sobie za cel krzewienie kultury i nau-
ki należała przed laty. Aresztowania spowodowane więc były chę-
cią zniszczenia przez Rosjan szkolnictwa polskiego, które w o-
kręgu wileńskim stało na wysokim poziomie.
Symbolem cierpiącego narodu polskiego staje się w III cz.
Dziadów pani Rollisonowa, ślepa matka jednego z uwięzionych
Filomatów. Reprezentuje ona wszystkich Polaków cierpiących
represje pod zaborem rosyjskim. O powstaniu listopadowym i jego
upadku mówi tu poeta w sposób aluzyjny. Zrozpaczony Konrad ma
pretensje do Boga, że zezwolił na upadek akcji zbrojnej Polaków.
Ksiądz Piotr, pokorny sługa Boży, ma jednak w trakcie swojej mod-
litwy widzenie, z którego dowiaduje się, że Polska zmartwychwsta-
nie. Hasło Polska Mesjaszem narodów miało podtrzymać na duchu
Polaków po klęsce listopadowej i natchnąć wiarą w odzyskanie
państwowości.
Innym przykładem, ukazującym dramat narodu polskiego
państwa, jest dramat Juliusza Słowackiego Kordian. W utworze
tym autor podejmuje krytykę przywódców ideowych i wojskowych
powstania listopadowego i próbuje dojść przyczyn jego upadku.
Głównym bohaterem utworu jest Kordian, młody człowiek, który
nie potrafi znaleźć się w otaczającym go świecie. Jego naród
znajduje się pod zaborem rosyjskim, zaś on, jako Polak, nie ma
wielkich perspektyw na przyszłość. Pod wpływem wielu doświad-
czeń i rozczarowań dojrzewa i znajduje cel, któremu pragnie
poświęcić swoje życie. Jest nim walka z tyranią rosyjską o wol-
ność i niepodległość własnego narodu. Jednak jako jednostka osa-
motniona, skazany jest na klęskę. Słowacki ukazuje więc w utwo-
rze drugą przyczynę klęski listopadowej, jaką było niewciągnięcie
przez patriotyczną młodzież spiskową do działania całego narodu.
Społeczeństwo polskie, rozbite i nie zorganizowane, nie potrafi
przeciwstawić się zaborcom i cierpi represje ze strony Rosjan.
Kolejnym utworem, ukazującym dramat narodu bez państwa,
może być Lalka Bolesława Prusa. Autor ukazuje, jak Polacy, po
klęsce kolejnego zrywu narodowego, stają się narodem poddanym
szczególnym represjom zaborców. Po kolejnej przegranej ludzie
są zniechęceni do akcji zbrojnych, skupiają się na własnych spra-
wach - powolnym dorabianiu, odkładają na później szczytne nie-
podległościowe ideały. Główny bohater powieści ponosi klęskę
zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym, co również w ja-
kimś stopniu jest związane z sytuacją kraju.
Autor ukazuje w Lalce rozległy obraz społeczeństwa polskie-
go, egzystującego bez własnej państwowości. Przedstawia podu-
padłą arystokrację, żyjącą dawną świetnością, mało prężne mie-
szczaństwo i niziny społeczne. Ci ostatni często żyją w skrajnej
nędzy. Społeczeństwo polskie jest więc podzielone - jedni żyją
w skrajnym ubóstwie, drudzy pomnażają swoje majątki. Brak
własnego rządu i organizacji państwowej powoduje, że Polacy
żyją na dużo niższym poziomie materialnym niż inne niepodle-
głe narody. Pełny rozwój jest tu tłumiony przez zaborców, zwła-
szcza Rosjan i Niemców.
Dramat narodu bez państwa ukazany jest także w powieści
Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej. Autorka przedstawia rozległy
obraz społeczeństwa polskiego na wsi po klęsce powstania sty-
czniowego. Ukazuje wartości moralne i etyczne, wyznawane
przez społeczeństwo, które pozwalają mu przetrwać represje
rosyjskie. Legenda o Janie i Cecylii poucza Polaków, że praca
dla kraju jest również ważna jak walka z bronią w ręku o niepod-
ległość. Mogiła powstańców z 1863 r. jest wyrazem solidaryzmu
klasowego i patriotyzmu. Orzeszkowa przekonuje czytelników,
że tylko zjednoczony naród i pracowity ma szansę ponownie zai-
stnieć na mapach Europy jako państwo.
Na podstawie Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego mo-
żemy zaobserwować, jak ciężkie warunki materialne miała więk-
szość Polaków z końca XIX w. Przyczyna tkwiła między innymi
w tym, że nie mieli oni własnego państwa. Widzimy to w powie-
ści na przykładzie chociażby ulicy Ciepłej, z której wywodził
się główny bohater powieści - Tomasz Judym. W nieludzkich
warunkach żyli również chłopi z Cisów i robotnicy Zagłębia,
na rzecz których postanawia pracować główny bohater. Hi-
storia Wiktora Judyma i jego rodziny świadczy o tym, z jakimi
trudnościami materialnymi borykali się polscy robotnicy. Mimo
iż Wiktor i jego żona pracują, nie są w stanie utrzymać rodziny
i dlatego w końcu opuszczają kraj i emigrują na zachód.
Ogromne rzesze bezdomnych, ukazanych przez Żeromskiego
w powieści, i trudne warunki życia wielu Polaków były niewąt-
pliwie wynikiem nieposiadania przez naród własnej państwo-
wości.
Cała literatura polska, od Franciszka Karpińskiego po Sta-
nisława Wyspiańskiego, ukazywała dramat Polaków, którzy byli
pozbawienie przez przeszło 100 lat państwowości. Nawoływała
ona do walki zbrojnej, zastanawiała się nad przyczynami klęski,
uczyła pracy na rzecz kraju, przypominała o tradycjach, aż do
momentu odzyskania niepodległości w 1918 roku.
11.Dylematy moralne bohaterów Stefana Żeromskiego.
Dylematem moralnym nazywamy sytuację, w której musimy
dokonać wyboru pomiędzy kilkoma możliwościami; wybór ten jed-
nak spowoduje rozdarcie wewnętrzne, nie będzie jasny ani oczy-
wisty. Wybranie jednej pociągnie za sobą przymus zrezygnowa-
nia z innej, równie wartościowej idei.
W wypadku bohaterów Żeromskiego dylematy moralne posz-
czególnych postaci wynikały z niemożliwości pogodzenia ideałów
pozytywistycznych z realiami życia. Chcąc służyć społeczeństwu,
doktor Judym rezygnuje z miłości do Joasi; chemik Piotr Cedzyna
nie potrafi pójść na kompromis i zaakceptować faktu, że jego stu-
dia opłacone zostały kosztem niższej płacy dla robotników, porzu-
ca ojca, poświęca miłość ojcowską, wyjeżdża za granicę, aby włas-
ną pracą zwrócić robotnikom skradzione pieniądze. Doktor Paweł
Obarecki rezygnuje ze swoich pozytywistycznych ideałów, poddaje
się presji środowiska obrzydłowskiego. Ci trzej bohaterowie prze-
żywają dylematy moralne, gdyż nie są w stanie porzucić ideałów
młodości. Czym kierują się, dokonując ostatecznych wyborów?
Czy mogą postąpić inaczej? Spróbuję odpowiedzieć na te pytania,
analizując zachowania i decyzje najbardziej znacznych bohaterów
Stefana Żeromskiego.
Rozterki Tomasza Judyma symbolizują dzieła sztuki, Wenus
z Milo i Rybak Chavannesa, podziwiane przez bohatera w Paryżu.
Wenus jest symbolem urody życia, piękna, hedonistycznej rozko-
szy, natomiast Rybak to obraz przedstawiający nędzę, ubóstwo
najniższych klas społecznych. Kontrast między tymi dziełami obra-
zuje wybór między szczęściem osobistym a wyrzeczeniem się go
w imię poświęcenia się dla dobra potrzebujących warstw społe-
czeństwa. Judym nie potrafi zapomnieć o dzieciństwie spędzonym
w warszawskiej dzielnicy nędzy, pamięta bardzo wyraźnie o swoim
pochodzeniu. Ma świadomość przeklętego długu wobec klasy,
z której się wywodzi. Aby spłacić ten dług, zrezygnuje zarówno
ze szczęścia osobistego, jak i z życia rodzinnego. Jedynie żyjąc sa-
motnie, bez ciężaru obowiązków wobec rodziny, Judym może poś-
więcić się całkowicie pracy społecznikowskiej. Może zaangażować
się w nią pełnym sercem i żadne troski i kłopoty rodzinne nie będą
go od niej odciągały. Doktor Judym jest człowiekiem, który podej-
muje często decyzje, kierując się jedynie impulsami; są one
w pewnym sensie pochopne, niczym nie podparte. Zastanawiające
jest, dlaczego Tomasz Judym decyduje się nagle poślubić Joasię.
Prawie równie szybko rezygnuje z tej miłości, zrywa związek. To
pobyt w Zagłębiu zadecydował o wyborze narzuconego obowiązku,
o spłacie przeklętego długu. Jedynie rozdarta sosna obrazuje stan
ducha bohatera, tak naprawdę Judym jest rozdarty duchowo. Po-
zostaje postawić sobie pytanie, czy Judym dokonał właściwego
wyboru, czy nie poświęcił jednak zbyt wiele dla idei społecznikow-
skiej?
Podobne pytanie możemy sformułować w stosunku do chemi-
ka Piotra Cedzyny. Tkwi w nim tak silne poczucie sprawiedliwości
społecznej, że gdy dowiaduje się, skąd jego ojciec czerpał fundu-
sze na opłacenie studiów, postanawia natychmiast wyjechać do
Anglii, zarobić pieniądze, aby móc zwrócić je poszkodowanym ro-
botnikom. Piotr jest w stosunku do ojca bardzo surowym sędzią.
Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy Dominik Cedzyna dopuścił
się kradzieży pieniędzy. Jego zwierzchnik, Teodor Bijakowski, nie
ucierpiał finansowo na machinacjach Cedzyny, sam Bijakowski
zaproponował swojemu zarządcy produkowanie taniej. To, co miał
na tym zyskać Cedzyna, zależało tylko od niego samego. Robotnicy
zgodzili się na dwadzieścia kopiejek w miejsce trzydziestu, prze-
cież gdzie indziej nawet tylu by nie dostali. Czy więc była to kra-
dzież, czy tylko sprytne gospodarowanie pieniędzmi? W dodatku
czy pobudki, jakimi kierował się Dominik, nie usprawiedliwiają
przynajmniej częściowo jego postępowania? Piotr uznał, że dług
należy spłacić i bardzo oschle obszedł się z własnym ojcem. Odje-
chał, zostawiając starego Dominika w poczuciu nie w pełni zrozu-
miałej winy i w rozgoryczeniu. Ojciec, który żył tylko dzięki świa-
domości, że jego syn kocha go, karmił się tą miłością, zostaje nagle
porzucony przez ukochane dziecko. Dlaczego? Dlatego, że doktor
Piotr nie potrafi żyć ze świadomością, że studiował kosztem naju-
boższych. Ta myśl kłóci się z jego sumieniem. On przecież ma
swoją pracą pomagać ludziom, a nie krzywdzić, wyzyskiwać ich.
Chyba jednak decyzja podjęta przez Piotra nie jest w pełni popie-
rana, akceptowana przez czytelnika. Czy w tej sytuacji nie powi-
nien on był wybrać mniejszego zła? Czy nie łatwiej byłoby pogo-
dzić się z faktem należącym do przeszłości i zostać w kraju blisko
starego ojca? Można chyba zakwestionować siłę uczucia Piotra do
ojca. Czy w imię miłości ojcowskiej Piotr nie mógłby zapomnieć na
chwilę o ideałach społecznikowskich? Swoją decyzją zranił przede
wszystkim kochającego go ojca, samego siebie również. Trudno
powiedzieć, że dokonał właściwego wyboru, preferując ideę nad
miłość.
Nieco inaczej przedstawia się problem dylematu moralnego
doktora Pawła Obareckiego. Po ukończeniu studiów doktor Paweł,
zarażony ideami pracy u podstaw i pracy organicznej, postanowił
wyjechać do małego miasteczka Obrzydłówka i tam się osiedlić.
W jego czasach modnym był fakt mieszkania w małej mieścinie,
w celu szerzenia tam idei pozytywistycznych. Doktor Paweł posłu-
chał głosu pozytywistów i osiadł w Obrzydłówku. Po przyjeździe
do miasteczka natychmiast, niezupełnie świadomie, wydał wojnę
aptekarzowi i miejscowym felczerom. Próbował leczyć ludzi bez-
płatnie i uczyć ich higieny. Po pewnym jednak czasie, widząc
brak efektów swojej ciężkiej pracy, porzucił myśl dalszego napra-
wiania świata. Niechęć, z jaką się spotkał ze strony miejscowej eli-
ty, spowodowała, że Obarecki zaprzestał pracy społecznikowskiej.
Uległ presji otoczenia i zrezygnował ze swoich młodzieńczych ide-
ałów. Zdał sobie sprawę, że samotnie nie zdoła uczynić wyłomu
w konserwatywnej strukturze społecznej i nie uda mu się zmienić
sposobu myślenia mieszkańców Obrzydłówka. Prawdą jest, że dok-
tor Paweł raz lub dwa razy do roku doświadczał „metafizyki”, kil-
kugodzinnego świadomego samobadania bystro, z szaloną gwał-
townością napływających wspomnień [...], postanowień niezłom-
nych, ślubów, zamiarów. Jednak to wszystko nie prowadziło do
żadnej zmiany na lepsze i przemijało. Mimo negatywnej samooceny
doktor Obarecki nie był już zdolny do poświęceń. Można nawet
stwierdzić, że ani śmierć Stasi, ani wywołany przez to wstrząs, nie
zmienią w żaden istotny sposób życia Pawła Obareckiego. Wydaje
się, że kiedy porównujemy go z Judymem i Cedzyną, Obarecki wy-
padnie najsłabiej. Mimo iż kwestionuje się właściwość postępowa-
nia dwóch pierwszych, to z drugiej strony należy ich podziwiać za
odwagę w dokonywaniu bardzo trudnych i kontrowersyjnych wy-
borów. Paweł Obarecki natomiast na tle Judyma i Cedzyny zacho-
wał się prawie jak tchórz, przyjął postawę konformistyczną. Miał
chyba zbyt słaby charakter, by bronić idei pozytywistycznych. Może
też sam nie był do końca przekonany o ich słuszności i powodze-
niu, co spowodowało, że w zetknięciu z realiami życia codzienne-
go został zmuszony do złożenia broni. Tu nasuwa mi się następu-
jące pytanie: na ile człowiek ma obowiązek wobec siebie, a na ile
wobec zbiorowości? Jeśli uznamy, że najważniejszy jest obowią-
zek wobec siebie, to musimy przyznać słuszność decyzji Obarec-
kiemu.
Bohaterowie Żeromskiego widzieli różnie obowiązek wobec
siebie i wobec społeczeństwa. Tomasz Judym i Piotr Cedzyna pod-
jęli decyzję, że pomaganie innym, praca dla innych jest ważniejsza
niż szczęście osobiste. Idee społecznikowskie postawili oni ponad
szczęście rodzinne. Paweł Obarecki zachował się inaczej. On
zrezygnował z idei, zweryfikował swoje założenia i postanowił
przystosować się do otaczającej go rzeczywistości. Każdy z tych
trzech bohaterów stał przed dylematem, każdy z nich dokonał wy-
boru, decydował, jakimi drogami będzie kroczył w przyszłości.
A ocenę czy ich decyzje były słuszne, Stefan Żeromski pozosta-
wił czytelnikowi.
12.„Dziełami wielkimi i moralnymi są tylko dzieła prawdy”
(Emil Zola). Skomentuj tę opinię, odwołując się do
wybranych utworów literackich.
Sztuka, tworzona przez człowieka i dla człowieka, jest nieod-
łącznym elementem naszej egzystencji. Jako stałej towarzyszce
ludzkiego życia, zwykliśmy wyznaczać jej funkcję nośnika ponad-
czasowych prawd i uniwersalnych wskazówek. Wielkimi dziełami
określamy więc utwory, które - oprócz walorów estetycznych - za-
wierają naukę moralną. Dla mnie wzorem takiego arcydzieła jest
Biblia, która nie tylko mówi o świętości, ale także nią jest. Idealnym
dziełem jest bowiem utwór, który, mówiąc o życiu, jest zarazem je-
go częścią. Mam na myśli jedność pracy z rzeczywistością, a więc
„zlanie się” jej z naturą. Pamiętając jednak o arystotelesowskim
mimesis, czyli naśladowczym charakterze sztuki, mam świado-
mość, że osiągnięcie takiego ideału jest praktycznie niemożliwe.
Możliwe jednak jest zbliżenie się do tego wzorca, poprzez reali-
styczne obrazowanie świata. Prawdy wielkie i moralne płyną bo-
wiem z samego życia.
Źródłem ludzkiej moralności są, moim zdaniem, prawdy pier-
wotne, prawdy czerpane z natury. Według filozofii taoistycznej,
która dla mnie stała się podstawą do odnalezienia własnej „drogi
życia”, najistotniejsze prawdy tkwią w naturze i codzienności.
Trzeba umieć obserwować rzeczywistość, dostrzec, jakie prawa
rządzą ludzkim działaniem, aby z nich zbudować własny kodeks
moralny.
Światem jednak często kierują fałszywe odruchy ludzkie, dla-
tego aby odnaleźć istotę jego funkcjonowania, należy przebić się
przez grubą warstwę zakłamania. Trzeba odnaleźć prawdę o lu-
dziach, która często skrywana jest pod płaszczem pozorów. Wysi-
łek ten chyba najczęściej podejmują literaci, jako ci, których szcze-
gólna wrażliwość nie pozwala na tolerowanie zakłamania. Na
przestrzeni wieków wielu twórców usiłowało odsłaniać prawdziwe
oblicze świata, ale niewielu jest takich, którym się to udało.
Dla mnie twórca, który napiętnował zakłamanie, w obojętnie
jakiej dziedzinie życia, godzien jest miana mistrza, jego utwór zaś
gotowa jestem okrzyknąć arcydziełem.
Wydaje mi się bowiem, że literatura powinna być w pewien
sposób utylitarna, jeżeli chodzi o jej treści moralne. Chciałabym
przytoczyć kilka przykładów dzieł literackich, które właśnie ze wzglę-
du na zawartą w sobie prawdę o życiu nazwać można „wielkimi i mo-
ralnymi”.
Jak już wspomniałam, problem prawdy o życiu nękał literatów
już od najdawniejszych czasów.
Dla udowodnienia własnych słów, chciałabym podać przykład
Antygony Sofoklesa - utworu z IV wieku p.n.e. Tytułowa bohater-
ka, wbrew woli władcy państwa, Kreona, postanawia pochować
zwłoki swego brata, Polinejkesa. Sofokles ukazuje prawdę o boha-
terce, która, będąc rozdartą wewnętrznie, popada w konflikt tragi-
czny. Chcąc być w zgodzie z prawami boskimi, Antygona łamie
zakazy Kreona. Decyduje się na pochowanie brata, a tym samym
skazuje się na śmierć.
Kreon jest przykładem władcy-tyrana, który, pragnąc realizo-
wać własne wyobrażenia na temat państwa, postępuje wbrew pra-
wu boskiemu. Przyrównać go można do Hitlera lub Stalina, którzy
w miejsce tradycyjnej religii wprowadzają kult silnej władzy. Przy-
pomnijmy sobie w tym miejscu decyzję Stalina o zburzeniu cerkwi
Chrystusa Zbawiciela i planie budowy na jej miejscu Pałacu So-
wietów, aby zobrazować proces wypierania religii jednowładz-
twem. Ofiarami takiego procesu padają zwykle ludzie, tacy jak An-
tygona lub jej współczesny odpowiednik - ks. Popiełuszko.
Sofokles sugeruje nam refleksję, że mimo śmierci Antygony,
triumfuje moralność. Antygona jest reprezentantką całego społe-
czeństwa, Kreon zaś - jednostką o wielkiej władzy. Moim zdaniem
racja tkwi więc w zbiorowej świadomości, a nie w umyśle i wyo-
brażeniach jednostki. Sofokles pokazuje nam prawdę na temat re-
lacji władza-społeczeństwo, a także wskazuje rozbieżności mię-
dzy prawem boskim a ziemskim. Opisując określone postawy, skła-
nia do wyciągnięcia wniosków z przedstawionych faktów. Prawda
niesie bowiem ze sobą naukę moralną. Tylko odwieczna i ciągle
ta sama etyka, nakazująca miłość do drugiego człowieka i głębo-
ka wiara są wartościami ponadczasowymi. Prawo boskie zawsze
zwycięża ziemskie zakazy. Człowieka można zabić, ale jego ra-
cje pozostaną niepodważalne i wciąż żywe. Antygona zginęła,
ale klęskę poniósł Kreon. Popiełuszko został zabity, ale nadal fun-
kcjonuje w społeczeństwie polskim przeświadczenie o słuszności
jego poglądów i działania, którego się podjął.
Według mnie Antygonę należy zaliczyć się do tych utworów,
które, ze względu na zawartą w nich prawdę o człowieku, wzbo-
gacają nasze wnętrze i niosą bezwzględne nakazy walki o własną
moralność, o zgodę z samym sobą i zachowanie godności.
Myślę, że rozważając problem moralności na podstawie od-
krywania prawdy o człowieku, warto wspomnieć o Innym świecie
Herlinga-Grudzińskiego. Lagier sowiecki, przedstawiony przez
Grudzińskiego, zupełnie inaczej wygląda „zza drutów”, a inaczej
widziany od wewnątrz. Czyżby prawda miała dwa oblicza?
Pokój przeznaczony dla odwiedzających, utrzymany w przy-
tulnej, prawie domowej atmosferze, daje podstawę, aby sądzić, że
cały obóz wygląda podobnie. Rzeczywistość jest jednak całkowicie
odmienna. Prawdziwy jest tylko obraz postrzegany przez więźniów,
oni tylko upoważnieni są do wypowiadania opinii na temat swoich
warunków życia. Tylko ci, którzy doświadczą konkretnej rzeczy,
znajdą się w określonej sytuacji lub spróbują życia w danych wa-
runkach, mają prawo do nazywania swoich spostrzeżeń prawdzi-
wymi. Prawda nie uznaje bowiem światłocieni. Herling-Grudziń-
ski, obrazując nieludzkie warunki życia w obozie i bestialski spo-
sób traktowania więźniów, wskazuje na sylwetki bohaterów, którzy
pośród odczłowieczenia umieli zachowywać się jak ludzie.
Michaił Kostylew i Natalia Lwowna potrafili postępować zgodnie
z samym sobą, być godnymi i wolnymi tym specjalnym rodzajem
wolności, która pozwala decydować o własnej śmierci. I choć autor
ma świadomość, że podobne postępowanie wymagało heroicznego
wysiłku, nie usprawiedliwia jednak tych, którzy go nie podjęli,
a tym samym dali się odczłowieczyć, skrzywdzić i poniżyć.
Manichejska struktura dzieła (prześwity w mrokach) wskazuje
na dualizm natury ludzkiej oraz daje bezwzględny nakaz walki
o zachowanie godności. Herling-Grudziński na przykładzie boles-
nej prawdy o obozie przekazuje czytelnikowi naukę moralną. Nau-
kę, która mówi o konieczności zachowania silnego charakteru na-
wet w najtrudniejszych sytuacjach. Głosi potrzebę stworzenia sobie
ugruntowanego systemu wartości, który może stać się dla człowie-
ka „ostatnią deską ratunku”. Herling-Grudziński, poprzez ukazanie
prawdy o człowieku, w naturze którego leży uzależnienie własnych
poglądów od sytuacji, udowadnia, że relatywizm zasad moralnych
prowadzi do zabicia osobowości. Wydaje mi się, że właśnie ukaza-
nie łagrowej rzeczywistości w sposób realistyczny jest punktem
wyjścia do rozważań nad ludzką moralnością. Tylko ukazanie pra-
wdy o zachowaniu się ludzi w warunkach ekstremalnych może do-
prowadzić do właściwych wniosków. Poznanie warunków determi-
nuje bowiem ich analizę.
Kolejnym utworem, który pragnę zaprezentować jako nośnik
ponadczasowych prawd, jest III część Dziadów. Mickiewicz, wska-
zując na podział społeczeństwa na część zainteresowaną losami
kraju i obojętną wobec nich, demaskuje prawdziwe oblicze Pola-
ków. Podczas gdy młodzież i weterani torturowani są za swą dzia-
łalność niepodległościową, arystokracja stara się nie angażować
w politykę. Jedni widzą w Nowosilcowie kata narodu, inni - dosko-
nałego wodzireja balów. Mickiewicz wyraźnie wartościuje obie
części Polaków. Jego sympatia jest zdecydowanie po stronie akty-
wnych, którzy zachowali honor, uczciwość i chęć walki o ojczyznę.
Są oni spadkobiercami najlepszych polskich tradycji, do których
należą: głęboka wiara, rycerskość i służba krajowi. Młodzi pozo-
stali wierni ojczyźnie, zachowali ideę niepodległościową, wbrew
ogólnemu przeświadczeniu o klęsce Polski. Arystokracja natomiast
zaprzedała się Rosji. Postawami arystokratów rządzi chęć zysku -
zdobywania kontaktów, urzędów i pieniędzy. Analiza podziału
społecznego w Polsce dziewiętnastowiecznej skłania nas do re-
fleksji na temat uczciwości wobec własnego kraju.
Można powiedzieć, że arystokracja zdradziła Polskę, niczym
Piłat umyła ręce od odpowiedzialności. Mickiewicz wyraźnie kry-
tykuje podobne zachowanie. Popiera natomiast Polaków aktyw-
nych, którym nawet zadedykował swoją pracę:
Narodowej chwały męczennikom poświęcam
- Autor
Poparcie młodzieży jest zarazem pochwałą moralności, naka-
zującej wierność własnym przekonaniom, rycerską odpowiedzial-
ność za ojczyznę oraz zdolność do poświęceń.
Bywają sytuacje, w których bezpośrednie przekazywanie pra-
wdy jest niemożliwe. Realistyczny przekaz zastępuje wówczas me-
tafora, a konkretne cechy uosabiają np. zwierzęta. Mam na myśli
bajki I. Krasickiego, które stanowią krytykę określonych postaw
i zachowań. Krasicki piętnuje ludzkie wady, a żeby krytyka nie była
zbyt zjadliwa, okrywa ją płaszczem metafory. Lis u niego staje się
symbolem sprytu i chytrości, ptak - wolności, jagnię - potulności.
Prawda nie jest przekazana w sposób dosłowny, ale niesie jednak
naukę moralną.
Prawda pozwala na stworzenie zasad moralnych, obrazuje złe
lub dobre postawy, ale jej nadrzędną funkcją jest, jak sądzę, prze-
kaz istotnych zdarzeń lub informacji. Tylko za sprawą rzeczywiste-
go opisu możemy poznać fakty dotyczące historii. Przypomnijmy
sobie reportaż Zofii Nałkowskiej pt. Dwojra Zielona. Jest w nim za-
warty wizerunek kobiety, która za wszelką cenę pragnie przeżyć
wojnę. Nie ma co jeść, nie ma gdzie spać, jest ranna i zmęczona,
ale tkwi w niej ogromna wola przetrwania. Dlaczego? W kilka lat
po wojnie Dwojra przyzna się reporterce, że w ciągu tych strasz-
nych dni wojennych czuła, że musi przeżyć, aby móc opowiedzieć
o cierpieniach innych. Niech świat wie, co oni robili - powie Dwoj-
ra, tłumacząc pragnienie przeżycia.
Prawdziwa relacja obiektywnej osoby jest jedyną możliwością
odtworzenia dziejów. Medaliony Nałkowskiej są właśnie takim
beznamiętnym, suchym, pozbawionym komentarza zapisem fak-
tów. Dają czytelnikowi wierny obraz rzeczywistości, pozostawiając
mu ocenę. Aby udowodnić wartość dzieła zawierającego obiekty-
wny opis zdarzeń, chciałabym podać przykład Kroniki Wincen-
tego Kadłubka, która, mimo że ma duże walory artystyczne, jest
pracą zupełnie bezwartościową z punktu widzenia nauki. Kadłu-
bek upiększał bowiem swoje dzieło, do historii Polski wplatał fik-
cyjne wątki, dodawał cytaty.
Zastanawiając się nad istotą prawdy, dochodzę do wniosku,
że jej największą zaletą jest krytycyzm. Prawda ma ściśle okreś-
lone granice, a jej łagodzenie, zaostrzenie lub jakiekolwiek ko-
loryzowanie sprawia, że granice te przesuwają się. Prawda prze-
staje być prawdą. Dzieła prawdy godzą w ludzkość, a zarazem do-
skonalą ją.
Wydaje mi się, że ludziom bardzo trudno jest pogodzić się
z krytycznymi uwagami na ich temat, a jeszcze trudniej wykorzy-
stać je do pracy nad sobą. Realistyczne prace pełnią więc rolę
wychowawcy - wskazują błędy i nawołują do poprawy poprzez
naśladowanie określonych wzorów.
13.Dzieła oświeceniowe jako apel do czytelników.
Oświecenie było epoką rozumu i filozofów. Ludzie, którzy
jej idee tworzyli, byli racjonalistami. Myślenie i fakty doświad-
czalne były jedynymi wyznacznikami prawd w tych czasach.
Oświecenie na Zachodzie walczyło o wolność, podczas kiedy
w Polsce o jej ograniczenie i nowe rozumienie. Literaturę pol-
skiego oświecenia charakteryzują najlepiej trzy prądy litera-
ckie: klasycyzm, sentymentalizm, rokoko.
Klasycyzm kładł duży nacisk za zagadnienia społeczno-poli-
tyczne i obyczajowe. Przedstawiciele tego nurtu to zazwyczaj pisa-
rze, którzy dostrzegali potrzebę zreformowania ustroju Polski, aby
konsekwencją panującej anarchii nie stała się utrata niepodległoś-
ci. W swoich dziełach apelowali więc do zacofanego społeczeń-
stwa o to, by brało udział w życiu politycznym i kulturalnym kraju
i edukowało się w duchu epoki oświecenia.
Jednym z większych dział tego okresu jest Monachomachia
Ignacego Krasickiego. Monachomachia czyli wojna mnichów to
utwór, który swoim przesłaniem nawiązuje do europejskiego kry-
tycyzmu i myśli Kartezjusza. Utwór jest krytyką ówczesnego ducho-
wieństwa, jego stylu życia, zaś szczególnie braku wykształcenia.
Jest równocześnie apelem do czytelników, aby sprawy szkolnictwa
i wychowania młodzieży nie powierzało w ręce ludzi, którzy się
do tego po prostu nie nadają. Utwór jest również apelem skierowa-
nym do polskiego kleru, ukazującym potrzebę zmian w różnych
dziedzinach jego życia.
Innym utworem jest pierwsza nowożytna powieść polska, Mi-
kołaja Doświadczyńskiego przypadki Ignacego Krasickiego. Pisarz
przedstawia w nim drogę, którą musi przejść Sarmata, aby stać się
człowiekiem oświeconym. W części I ukazuje w sposób krytyczny
życie i obyczaje polskiej szlachty. Apeluje więc tym samym do czy-
telników, aby zmienili sposób wychowania młodzieży na bardziej
racjonalny i opamiętali się w wydawaniu pieniędzy - uważa bo-
wiem, że przepuszczanie przez szlachtę polskich majątków poza
granicami jest skandalem i prowadzi do upadku kraju.
Utwór przedstawia historię młodego szlachcica, Mikołaja Doś-
wiadczyńskiego, którego liczne podróże i doświadczenia nauczyły
racjonalnego, a więc nowoczesnego patrzenia na świat. Dopiero
więc po powrocie do kraju z utopijnej wyspy Nipu, Mikołaj zabiera
się do pracy na roli w swym rodzinnym majątku, a jedną z pier-
wszych nowości, jakie wprowadza, jest zamiana pańszczyzny na
czynsz. Oto jakie rozwiązania proponuje Krasicki polskiej szlach-
cie - racjonalną gospodarkę na własnej ziemi. Apel o zmianę sto-
sunku ziemiaństwa do chłopów jest więc w utworze wyraźny. Od-
najdujemy go również w dziełach politycznych Hugo Kołłątaja
i Stanisława Staszica. Świetny przykład stanowią tu Przestrogi dla
Polski, w których Staszic pisze:
Widzę miliony stworzeń, z których jedne wpółnago chodzą,
drugie skórą albo ostrą siermięgą okryte, wszystkie wyschłe,
znędzniałe, obrosłe, zakopciałe. Oczy głęboko w głowie
zapadłe. Posępne, zadurzałe i głupie, mało czują i mało
myślą: to ich największą szczęśliwością [...] Dobrzy Polacy!
Oto rozkosz tej części ludzi, od których los waszej
Rzeczypospolitej zawisł! Oto człowiek, który was żywi! Oto
stan rolnika w Polszcze!
Wydaje mi się, że Stanisław Staszic doskonale zdawał sobie
sprawę z roli chłopów w polskim społeczeństwie. Może właśnie
dlatego wyżej przytoczony apel jest tak dramatyczny. Zarówno
Krasicki jak i Staszic chcieli zaalarmować ziemiaństwo i wywrzeć
wpływ na jego postępowanie. Uwłaszczenie chłopów proponuje
również Powrót posła J.U. Niemcewicza.
Oświeceni Polacy kładli duży nacisk na szkolnictwo i rozwój
intelektualny kraju. Celnym utworem krytykującym ciemnotę i za-
cofanie polskiego społeczeństwa jest Chudy literat Adama Stani-
sława Naruszewicza i Powrót posła Juliana Ursyna Niemcewicza.
Z dzieł tych dowiadujemy się, jak mało czytali Polacy i jak bardzo
byli zamknięci na wszelkie nowości dotyczące chociażby tak po-
trzebnych w państwie chylącym się ku upadkowi zmian ustrojo-
wych. Apelują w nich pisarze o zmianę sposobu myślenia i wyjście
z zamkniętego kręgu złotej wolności szlacheckiej.
W Powrocie posła - pierwszej polskiej komedii politycznej -
ukazuje Niemcewicz dwa obozy polityczne, działające w ówczes-
nej Polsce: oświeconych reformatorów i konserwatywnych Sar-
matów, bojących się jakichkolwiek zmian ustrojowych. Utwór jest
apelem do czytelników, a właściwie widzów, o poparcie zmian
w Polsce i wyeliminowanie z jej życia politycznego liberum
veto i wolnej elekcji, które są przyczyną upadku kraju. Komedia
została wystawiona na kilka miesięcy przed uchwaleniem Kon-
stytucji 3 maja i miała wielki wpływ na zawarte w niej reformy.
Podobne propozycje reform ustrojowych w Polsce odnajdu-
jemy w dziełach politycznych Hugo Kołłątaja i Stanisława Staszi-
ca. W swoim utworze Powrót posła apeluje również J. U. Niemce-
wicz o czystość języka polskiego i nieuleganie cudzoziemskim
modom. Aby to osiągnąć, w sposób krytyczny ukazuje tych bohate-
rów, którzy, jak Starościna, choć mówi po polsku, używa prawi-
deł gramatyki francuskiej i co drugie słowo wtrąca w tym języku.
Bardzo jestem rozgniewana, że nie mogę udać się na przyjemne
ich śniadanie - pisze w liście do Podkomorzyny.
Przeciwieństwem tej damy modnej jest postać Podkomorzyny
- prawdziwej polskiej matrony, wzorowej obywatelki i patriotki.
Szanuje ona język ojczysty i w tym duchu wychowała swoich
dwóch synów. J. U. Niemcewicz, tworząc w swoim dziele wzorce
i antywzorce, apelował tym samym do czytelników o zmianę po-
glądów politycznych i pewnych przyzwyczajeń życiowych.
Wydaje mi się, że cały dorobek polskiego oświecenia, a zwła-
szcza jego nurt klasycystyczny, jest jednym wielkim apelem do
czytelników - próbą jego wychowania w duchu oświecenia i postę-
pu. Niemal wszystkie dzieła tej epoki apelują o unowocześnienie
szkolnictwa, zmiany w dziedzinie mentalności i obyczajowości Po-
laków, a także o wielkie reformy ustrojowe, które miały zapobiec
upadkowi politycznemu Polski. Krytykując i przedstawiając wzorce,
literatura tego okresu chciała wychować nowego człowieka w du-
chu oświecenia, kierującego się w życiu rozsądkiem i wiedzą.
14.Eros i Tanatos w wybranych epokach literackich.
Eros - bóg miłości, Tanatos - bóg śmierci często występują
obok siebie w utworach literackich i pojawiają się w nich od najdaw-
niejszych czasów. Epoka średniowiecza ukazywała właśnie te o-
bydwa zjawiska razem, ponieważ zdaniem pisarzy tej epoki, praw-
dziwe uczucia trwają nawet po śmierci.
Najlepszym przykładem może tu być Legenda o Tristanie
i Izoldzie z XII wieku, która jest najgłębszym poematem o miłości
i śmierci zarazem.
Utwór opowiada o tragicznych kochankach, którzy - ogarnięci
namiętnością, świadomi zła i zdrady, jaką popełniają - żyją w ciąg-
łym napięciu emocjonalnym, przez całe życie poszukując się i roz-
łączając. Miłość sprowokowana tajemniczym napojem jest przepo-
jona cierpieniem, którym kochankowie płacą za chwile radości by-
cia ze sobą. Żyją w kłamstwie, zdradzają człowieka, którego oboje
kochają - Izolda męża, Tristan swojego wuja i najlepszego przyja-
ciela, króla Marka. Nie zostało oszczędzone im żadne cierpienie.
Miłość ich jest przede wszystkim duchowa, umożliwiająca pełne
zrozumienie, absolutną harmonię. Dlatego trwała ona również po
ich śmierci, a ... w nocy z grobu Tristana wybujał zielony głóg [...],
który zanurzył się w grobie Izoldy... Bohaterowie tej pięknej opo-
wieści, choć nie mogli żyć bez siebie, nie byli szczęśliwi. Umierają
przedwcześnie, umierają z miłości.
Myśl o śmierci zajmowała ważne miejsce, jak widać, w dorob-
ku literackim średniowiecza. Wynikało to również i z tego, że czło-
wiek tej epoki żył krótko, a częste wojny i epidemie dziesiątkowały
ludność. Śmierć była więc na porządku dziennym, obcowało się
z nią niemal bez przerwy. W XIII wieku zaczęto przedstawiać spot-
kania osób żywych ze zmarłymi oraz dialog, jaki podejmuje z czło-
wiekiem upersonifikowana Śmierć.
Do najdawniejszych tekstów tego rodzaju należy anonimowy
wiersz pt. Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią. W utworze ma
ona różne oblicza. Posiada cechy władczyni, ale równocześnie jest
kaznodzieją, gdy objaśnia Polikarpowi kwestie egzystencjalne, u-
kazana w sposób alegoryczny rozpoczyna tańce - dance makabre,
w których jej partnerami stają się wszyscy ludzie. Uzmysławia im
ich równość w godzinie zakończenia życia, pragnie wywołać lęk
i skruchę. Opisana jest jako rozkładające się ludzkie zwłoki, posia-
da nieodłączny atrybut - kosę.
W czasach średniowiecza istniało przekonanie, że śmierć
człowieka uzależniona jest od tego, jak żył. Ludzie prawi i uczciwi
powinni zatem umierać lekko, zaś ludzie źli i występni - w mękach
i cierpieniu. Odnosi się to m.in. do tytułowego bohatera Pieśni
o Rolandzie. Śmierć Rolanda na polu walki przedstawiona została
przez autora w sposób niezwykle patetyczny. Sam moment umie-
rania wypełniony jest wieloma gestami i zachowaniami bohatera.
Roland - obrońca wiary i ojczyzny - umiera z przeświadczeniem, że
zasłużył na zbawienie, gdyż wypełnił swój rycerski obowiązek do
końca. Gdy umiera, ... Bóg zsyła mu swego Anioł a Cherubina...
i innych świętych, którzy niosą duszę hrabiego do raju.
Z zagadnieniem śmierci i problemem odpowiedzialności za
niegodziwe życie wiąże się idea ascezy. Literackimi przykładami
spokojnego oczekiwania na śmierć są żywoty świętych i legendy
o męczennikach. Drogę do zbawienia poprzez ubóstwo, prostotę
i pokorę wskazuje autor Legendy o św. Aleksym. Dlatego po
śmierci tego ascety mają miejsce niezwykłe wydarzenia: dzwony
same dzwonią, zaś niewinne dziecko prowadzi papieża z kardy-
nałem do domu jego ojca. Tam odnajdują zmarłego Aleksego, zaś
ze zwiniętej kartki papieru, którą trzymał w ręku, dowiadują się,
kim był naprawdę ten żebrak.
Często spotykany w literaturze średniowiecznej motyw śmierci
miał służyć podkreśleniu znikomości życia, przypominać o jego do-
czesności oraz odpowiedzialności za nie przed Bogiem. Uwalniała
ona tych, co na to zasłużyli, od wszystkiego, co ziemskie i pozwa-
lała odczuć szczęście niebieskie.
Romantyzm, podobnie jak średniowiecze, traktował człowieka
przede wszystkim jako istotę duchową. Dlatego też twórcy niejed-
nokrotnie czynili śmierć tematem swoich rozważań. Można nawet
spotkać się z opinią badaczy tej epoki, że tragiczne, pełne lęku
pojmowanie śmierci jest charakterystyczne właśnie dla literatury
tego okresu. Filozofia i literatura wcześniejszych czasów przedsta-
wiały bowiem śmierć jako bliską człowiekowi, zjawisko naturalne,
dotyczące wszystkich - ukazywana była jako element życia.
W romantyzmie miłość i śmierć są ze sobą związane. Funkcjo-
nuje w poezji i dramacie tego okresu powtarzający się motyw sa-
mobójstwa z miłości, staje się ono nawet przełomowym momentem
w biografii bohatera romantycznego. Popełnia samobójstwo Gu-
staw z IV części Dziadów A. Mickiewicza, Kordian w dramacie
J. Słowackiego, ginie śmiercią samobójczą hrabia Henryk z Nie-
Boskiej komedii Z. Krasińskiego.
Poeci romantyczni opisują stan duszy człowieka zakochanego,
eksponując cierpienie, mękę, ból i rozpacz. Przedstawiają także
jego postać bladą o obłąkanym spojrzeniu. W ujęciu romantycznym
miłość pełna jest więc tragizmu. Śmierć zaś wcale nie bywa wy-
zwoleniem od cierpienia tego świata. Widmo, upiór, dusze pokutu-
jących są równorzędnymi z ludźmi żywymi bohaterami literatury ro-
mantycznej. Motywy te odnajdujemy w II i IV części Dziadów Ada-
ma Mickiewicza. Zemsta zza grobu, trupia bladość - tak przedsta-
wiali romantycy pozaziemskie istnienie (Ballady i romanse, Roman-
tyczność, Lilie). Dziewica z Nie-Boskiej komedii w pewnym mo-
mencie przybiera formę rozkładającego się ciała - przypomina
więc średniowieczne opisy rozpadu zwłok.
W utworze J. Słowackiego pt. Anioł ognisty - mój anioł lewy
motywem centralnym jest grób. Z niego wyrastają kwiaty i dobywa
się muzyka. Poeta opisuje tu genezyjską definicję śmierci jako ko-
niecznej zmiany formy, ofiary, którą musi ponieść jednostka, zrzu-
cając skorupę-ciało, aby móc osiągnąć wyższy stopień doskona-
łości.
Grób i śmierć pojawiają się także w twórczości C.K. Norwida.
W Bema pamięci żałobnym rapsodzie poeta stwierdza, że idea, któ-
rej człowiek służył, nie umiera wraz z nim, ale podejmują ją nastę-
pne pokolenia. Utwór W Weronie przedstawia grobowiec słynnej
pary kochanków z tragedii Szekspira Romeo i Julia. Wzorem Tris-
tana i Izoldy pomarli oni przedwcześnie, nie mogąc żyć bez siebie.
W utworze Do obywatela Johna Browna Norwid przedstawia
obraz egzekucji człowieka, który służył idei wolności i równości.
Można więc powiedzieć, że miłość i śmierć były stałymi elementa-
mi literatury romantycznej. Organizowały one często fabułę w ut-
worach, wpływały na postawy bohaterów i filozofię życia, którą
oni wyznawali. Zarówno w epoce średniowiecza jak i romantyzmu
miłość, choć często tragiczna i krótka, generowała jednak pochwa-
łę tych kilku radosnych chwil życia, które niosła. Była jednocześ-
nie pewnym antidotum na lek przed śmiercią, pozwalała ją czasem
nawet oswoić.
... Kto potrafi
pomiędzy miłość i śmierć
wpleść anegdotę o istnieniu?...
- pisała polska poetka współczesna Halina Poświatowska.
15. „Forma jest zawsze funkcją idei” - o zależności między
wyborem określonych konwencji i gatunków literackich
a tendencjami epoki (światopogląd, filozofia, sytuacja
społeczno-polityczna). W rozważaniach odwołaj się do
literatury pozytywistycznej i modernistycznej.
Wiek XIX był okresem wielkich zmian w literaturze. Pozyty-
wizm cechowało zmęczenie idealizmem, fantastyką, a przede
wszystkim walką, która nie przynosiła efektów. Następna epoka,
Młoda Polska, wystąpiła z kolei przeciw realizmowi pozytywisty-
cznemu, preferując powrót do idealizmu i indywidualizmu.
Sytuacja narodu polskiego w ciągu całego wieku XIX pozo-
stawała jednak taka sama: brak suwerenności, wynaradawianie,
kolejne zrywy do walki. Pokolenie pozytywistyczne to „poburzo-
wcy”, często uczestnicy powstania styczniowego, których dotknę-
ły, jak wszystkich Polaków, represje popowstaniowe. Nacisk za-
borców i próby odebrania narodowi jego tożsamości wywołały na-
turalną reakcję - obrony. Głównym celem stało się zachowanie
polskości i przekazanie jej przyszłym pokoleniom.
Bohaterem pozytywistycznym, szczególnie pierwszego okresu
tej epoki, stał się obywatel broniący swej ziemi, jak Benedykt Kor-
czyński z Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej.
Najodpowiedniejszą formą do wyrażania haseł pozytywistycz-
nych była powieść, a autor jej stał się moralizatorem i przewodni-
kiem społeczeństwa na drodze do przetrwania, umocnienia, roz-
woju. Pierwsza faza pozytywizmu, to rozkwit literatury tendencyj-
nej, tzw. powieści z tezą, które najlepiej wyrażały optymizm pozy-
tywistów, ich głęboką wiarę w możliwości przebudowy świata na
lepsze, kształtowania ludzi przez literaturę. Pozytywizm to także
epoka wiary w potęgę nauki, w możliwości zrozumienia praw
i prawd rządzących światem. Były to filozoficzne podstawy
realizmu w literaturze, konwencji, która zakładała możliwość dia-
gnozy rzeczywistości i obiektywnego przedstawienia jej w dziele
literackim. Już naturalizm, głęboko związany z realizmem, ukazał,
że obiektywne poznanie nie jest możliwe, ograniczył więc sferę
swego zainteresowania do grup „upośledzonych” - biedoty, ludzi
chorych i zdemoralizowanych.
W Polsce konwencja ta nie znalazła wielu zwolenników, ele-
menty naturalizmu zawierają niektóre tylko powieści polskich po-
zytywistów (np. w Lalce opis biedoty z Powiśla). Polscy pozytywiści
postawili swej twórczości jeszcze jeden cel (poza narodowym) -
zapoczątkowanie odnowy moralnej społeczeństwa i poruszenie
najistotniejszych kwestii społecznych swojego czasu. Artysta stał
się więc pisarzem społecznikiem, człowiekiem aktywnym, jak jego
bohaterowie. Chciał dzielić się z innymi swoją wiedzą i koncepcjami
dotyczącymi przebudowy rzeczywistości.
Potrzeby zmiany nie odczuwali polscy moderniści. Ich sytua-
cja była podobna do tej, w której żyła poprzednia generacja. Jed-
nak moderniści korzystali z większych swobód, a pod koniec wieku
kontakty z zaborcami były poprawne. Głównym ogniskiem moder-
nizmu był przecież Kraków, a z nim i cała Galicja, zabór, w którym
Polacy mieli najlepszą sytuację polityczną i społeczną. Pod koniec
wieku to nie lojalizm wobec zaborcy wzbudzał sprzeciw, ale po-
stawa konformizmu życiowego, aprobaty dla stagnacji. Moderniści
bowiem powrócili do ideałów swych „dziadków” - romantyków,
a odrzucili myśli „ojców” - pozytywistów. Modernizm to epoka,
w której króluje indywidualizm, także twórczy. Artyści końca wie-
ku XIX odmawiali użyczenia swego talentu dla celów ogólnospo-
łecznych moralizatorstwu. Szczególnie w ostatnim dziesięcioleciu
XIX w. przeważa ta z dwóch koncepcji Młodej Polski, która opo-
wiada się za absolutnym wyzwoleniem artysty z powinności wobec
społeczeństwa, nawet narodu. Jednak koniec wieku to prawdziwy
„fin de siecle” - ludzie poddają się nastrojom dekadenckim.
Pojawia się także przekonanie o niemożności obiektywnego po-
znawania świata, o nieistnieniu praw ogólnych i niezmiennych.
Wyrazem tych przekonań stały się nowe konwencje literackie:
impresjonizm i symbolizm. Pierwszy jedyną prawdę widział w do-
znaniach chwilowych i ulotnych, jak najbardziej osobistych,
które zależą zarówno od zmieniającego się świata, jak i od czło-
wieka, który ten świat obserwuje. Drugi także opierał się na kon-
cepcji doznania jednostkowego, przydając jeszcze indywidualną
możliwość odbioru tekstu, różnego jego rozumienia w zależności
od czytelnika.
Formą, która pozostawia jednocześnie czytelnikowi własną
interpretację, była liryka. Dlatego też modernistyczni autorzy uko-
chali poezję, prozę poetycką, stylizowany dramat. Poeta moderni-
styczny to najczęściej dekadent i kosmopolita - „cygan”. To także
często człowiek niezaangażowany, uciekający od problemów rze-
czywistości i trudów życia w sferę rozważań filozoficznych i me-
tafizycznych, uniwersalnych bądź osobistych. Nawet poeci tacy jak
J. Kasprowicz, którzy wkraczali w życie pełni ideałów i woli czynu,
którzy swe pierwsze utwory poświęcali problematyce społecznej
(sonety Z chałupy), w późniejszych utworach zwracali się ku no-
wym konwencjom (m.in. Krzak dzikiej róży - cykl symboliczny),
nowym tematom, choć prastarym (cykl Hymnów Kasprowicza).
Pozytywistom ich filozofia nakazywała konfrontację z przeci-
wnościami, jakie niesie życie, walkę z trudnościami, doskonalenie
się w ciągłej pracy i edukacji. Filozofia pozytywna A. Comte'a za-
kładała nie tylko poznanie świata rozumowe, naukowe i ekspery-
mentalne, ale i możliwość jego kreowania przez człowieka, jeśli
nie przez jednostkę, to przez społeczeństwo, z którym jednostka
współpracuje.
Moderniści odrzucili możliwość konsolidacji społeczeństwa,
gdyż dostrzegali w nim głębokie podziały. Nie zaowocowało to
jednak postawą aktywną, kontynuacją idei pozytywistycznej pra-
cy u postaw, która by podniosła lud do poziomu inteligencji. Wyz-
nawcy filozofii Nitchschego, polscy moderniści, byli przekonani
o wyjątkowości artysty i niemożności porozumienia się ze społe-
czeństwem. Polskim wyrazicielem myśli tego filozofa o nadlu-
dziach i ich zobowiązaniach wyłącznie wobec siebie był S. Przy-
byszewski, którego Confiteor stał się manifestem polskich moder-
nistów. W swej prozie poetyckiej Przybyszewski przedstawił artys-
tę jako maga - kapłana, który żyje sztuką i dla sztuki. „Sztuka dla
sztuki” stało się hasłem polskiego modernizmu, a było wyrazem
zmęczenia ciągłą aktywnością oraz chęcią oderwania się od rze-
czywistości.
Inny filozof modernizmu, Schopenhauer, widział życie jako
pasmo cierpień. Niemożliwość osiągnięcia szczęścia doprowadza,
według niego, człowieka do pragnienia - nirwany. Kult nirwany
(K. Przerwa-Tetmajer Nie wierzę w nic czy Hymn do Nirwany)
był logicznym następstwem postawy dekadenckiej. Moderniści bo-
wiem nie byli w stanie nigdzie znaleźć szczęścia, w przeciwień-
stwie do pozytywistów, dla których łączyło się ono z pracą, przed-
siębiorczością, działaniem na rzecz ogółu. Moderniści nie cenili
pracy na tyle, aby nie dokonywać mylnego przecież założenia,
że każdy, kto poświęca się pracy i dąży do zabezpieczenia mate-
rialnego, jest dorobkiewiczem i filistrem. To wyzwisko określało
każdego, kto nie był artystą. W modernizmie nie trzeba było two-
rzyć, aby być artystą. Modernistą wystarczyło się czuć, twórczość
była jedynie dowodem. Stąd też wybór liryki, formy krótkiej, pię-
knej, prawie tak ulotnej jak uczucie.
Pozytywistyczna forma to powieść - długa, skomplikowana,
dokładnie opracowana faktograficznie (Lalka z całą rozległą pa-
noramą Warszawy lat 70. XIX wieku, Nad Niemnem - krajobrazy
dobrze znane autorce). Pozytywizm to przywiązanie do szczegółu,
wynikające z przeświadczenia o konieczności pokazania świata
we wszystkich jego przejawach (np. Lalka - problematyka społecz-
na). Pozytywizm to epoka powieści, czas „niepoetycki”, w którym
poeci niewiele różnili się od pisarzy. A. Asnyk i M. Konopnicka,
główni poeci tej epoki, wyrażali w wierszach te same idee co
współcześni im pisarze w powieściach czy nowelach, mówili (swo-
istym, poetyckim głosem) o problemach społecznych i narodowych.
Nie uciekali od ponadczasowych tematów (przemijania, śmierci),
ale nawet wtedy, kiedy o nich pisali, ich celem było oddziaływa-
nie na czytelnika i przybliżenie mu współczesności.
Moderniści to wyznawcy hasła „sztuka dla sztuki” z jednej
strony, zaś z drugiej to artyści przeświadczeni o nieuchwytności
rzeczywistości, niemożności jej całkowitego poznania. Nawet poz-
nanie intuicyjne, proponowane przez filozofa Bergsona, nie mogło
zapewnić poznania absolutnego. Z tych przekonań wynikało zami-
łowanie modernistów do ulotnych form poezji, których sens tworzy
czasem bardziej odbiorca niż autor.
Jedno z pewnością łączyło pozytywistów i modernistów -
przeświadczenie, że wybór formy służy nadaniu kształtu myśli,
uczuciom - idei.
16.Indywidualista - jednostka społeczna.
Bohater literacki szuka tożsamości.
Każdy człowiek jest pod wpływem społeczeństwa i epoki,
w której żyje. Wynika to ze wspólnej dla całej społeczności historii
i tradycji, które generują takie lub inne zachowania. Dlatego odi-
zolowanie się od własnych korzeni wydaje się być bardzo trudne,
wręcz niemożliwe. Człowiek nie może się od nich odciąć, ale może
podjąć próbę kształtowania swojego życia samodzielnie, próbując
przełamać otaczające go stereotypy. To świadomy indywidualizm,
postawa bardzo trudna do realizacji.
Początek zainteresowania na szerszą skalę problemami rela-
cji jednostka-zbiorowość wiąże się, moim zdaniem, z pojawieniem
się nowożytnego społeczeństwa w XIX wieku, z relacjami między-
ludzkimi w formie znanej nam do dziś - gdyż zwłaszcza w tych
warunkach pojawia się problem odnalezienia i zachowania swojej
tożsamości. Dlatego właśnie literatura tamtego okresu najlepiej zi-
lustruje problem przedstawiony w temacie. To zainteresowanie
szczególnie silne było w prozatorskich prądach literackich, realiz-
mie i naturalizmie. W realizmie - gdyż tematem go interesującym
było wierne oddanie obrazu epoki, podstawą tego wizerunku była
analiza zachowań społecznych. W naturalizmie - dlatego że w or-
bicie jego zainteresowań była psychika jednostki, psychika słaba,
podatna na wpływy otoczenia.
Weźmy kilka przykładów: Eugeniusza de Rastignac, panią de
Bovary czy wreszcie Radiona Raskolnikowa. Z Rastignaca otocze-
nie tworzy oportunistę. Romantyczny indywidualizm pani de Bova-
ry doprowadza ją do samobójstwa. Raskolnikow buntuje się prze-
ciw niesprawiedliwościom własnej epoki, jednak sposób walki
z nimi wskazuje na głęboką zależność od poglądów tejże. Postaci
te pokazują, jak trudną jest sztuka zachowania tożsamości w świe-
cie. Droga życia Rastignaca ukazana w Komedii ludzkiej jest ob-
razem przejścia od młodzieńczego buntu i indywidualizmu do kon-
formizmu i hedonizmu. Najważniejszy krok na tej drodze został
dokonany w Ojcu Goriot. Tu poznajemy Rastignaca, który zaczyna
dostrzegać reguły rządzące światem. Dostrzega „żądzę władzy”,
która jest motorem świata. Dostrzega upośledzenie jednostki, która
sama, bez pomocy innych, niewiele może. Dostrzega wreszcie roz-
bieżność pomiędzy prozą życia a wartościami wyniesionymi z do-
mu. Musi dokonać wyboru: pragmatyka czy moralność? Wybiera to
pierwsze. Czy może być inaczej w tym „najdoskonalszym ze świa-
tów”? Przykład Bianchona - który kontynuuje naukę, zostaje wy-
bitnym chirurgiem i leczy ludzi niezależnie od ich sytuacji finanso-
wej - dowodzi, że można.
John Stuart Mill powiedział, że to, co niszczy indywidualność,
to żądza panowania, niezależnie jak ją określimy. Rastignac za-
czyna ją odczuwać. Wyzbywa się cech ludzkich, nawet miłość staje
się dla niego tylko powodem społecznym, czysto ambicjonalnym.
Pomaga mu ona znaleźć kogoś, kto go przedstawi w odpowiednim
środowisku, dzięki komu nawiąże kontakty. Wreszcie, która zapew-
ni mu pieniądze, gdyż one są motorem poruszającym świat. Rasti-
gnac przeżywa momenty buntu, jakby miał jeszcze jakieś skrupuły,
czy może chciałby pozostać w stanie jakiejś dziwnej równowagi.
Odrzuca kryminalne oferty Voutrina, opiekuje się ojcem Goriot.
Prawie równocześnie zaś wyłudza od swej rodziny oszczędności.
Wydawać by się mogło, że jest to jakaś dziwna gra pozorów,
w której jeden czyn pozytywny ma być przykrywką dla innych, ne-
gatywnych. Rastignac idzie po najmniejszej linii oporu, twierdzi,
że świata nie można zmienić, dlatego trzeba się weń wtopić, by
móc później stanąć na jego czele. Nie, nie po to, żeby go przeo-
brazić - Rastignac nie jest Wallenrodem - ale żeby wykorzystać dla
własnej wygody, hedonizmu. Poddaje się on żądzy władzy i pie-
niądza, która pozbawia człowieka wszelkiego indywidualizmu.
Taka jest moja diagnoza Rastignaca. Utracił on swoją tożsamość,
przyjmując jakąś inną, ogólnoludzką.
Rozważaniom na temat kolejnego bohatera literackiego -
Raskolnikowa - można nadać motto „Czy wolność osobista może
stanowić cel sam w sobie?”. Jest on postacią, która kontestuje
zasady społeczne, jego świat wartości jest odmienny niż ogółu. Czy
w związku z tym żyje poza społeczeństwem? Nie, Raskolnikow
kontestuje jego prawa, ale ma poczucie przynależności do jego
struktur. Jak inaczej bowiem nazwać ukrywanie dowodów zbrodni
i zacieranie śladów? Nie jest to zgodne z jego systemem wartości,
według tegoż zrobił dobrze - wszę zabiłem, nie człowieka. Robi to
dlatego, że odczuwa, jako jednostka, przynależność do społeczeń-
stwa. Dalsze jego cierpienia będą powodowane tym, że coraz sil-
niej uświadamia sobie związek z nim. Otwierają się przed nim
dwie drogi - ucieczka w szaleństwo lub powrót do normalności.
Raskolnikow wybiera normalność. Jego odrodzenie odbywa się
poprzez kontakty z bliźnimi: z Sonią, z Porfirym Piotrowiczem i ty-
luż innymi, poprzez miłość i cierpienie. Co ciekawe, społeczeństwo
u Dostojewskiego, przeciwnie niż u Balzaca, odgrywa pozytywną
rolę. Jest ono przedstawione jako normalność, do której trzeba
wrócić. To ono uświadomiło bohaterowi powieści, że za zbrodnie
jest odpowiedzialny nie tylko przed sobą, ale też przed Bogiem
i ludźmi. To odkrycie, że jest odpowiedzialny przed każdym, nawet
przed jakimś dzielnicowym prokuratorem, załamuje go psychicz-
nie. Poddaje się i poprzez karę odkupuje swoje winy.
Raskolnikow jest jednostką żyjącą własnymi ideami, która
w miarę upływu czasu i wpływu społeczeństwa zmienia swój
światopogląd. Jest przykładem individuum, które zmienia się
w procesie, bardziej lub mniej świadomym, na część społeczeń-
stwa, ale - inaczej niż u Balzaca - jest to pozytywne. Pozytywne
dlatego, że wymaga wysiłku odtwarzania swojej moralności i wyz-
nawanych wartości. Mottem przemiany może być to, że człowiek
nie żyje tylko dla siebie, ale też dla innych. Tym różni się przykład
Raskolnikowa od Rastignaca. Postawa tego pierwszego jest już
bliska świadomemu tworzeniu własnego życia i wartości z niego
wypływających. Drugiego zaś - tylko hedonistycznym poszukiwa-
niem szczęścia.
Problem indywidualizmu dotyczył również pani de Bovary.
Wychowana w klasztorze, z dala od normalnego życia, czerpie
swoją wiedzę o świecie głównie z romansów. Tego typu sytuacja,
w połączeniu z brakiem kontaktu z rzeczywistością, powoduje
u niej stałą tęsknotę za owym nieznanym, wielkim światem. Towa-
rzyszy jej poczucie, że coś jej w życiu umyka, że coś traci, czegoś
nie doznaje. To nie pozwala jej się cieszyć swoim względnym,
mieszczańskim szczęściem. Mąż, dostatnio urządzony dom, czy
wreszcie dziecko - to wszystko pogłębia tylko jej apatię. Pragnie
ona owego romantycznego szczęścia, jakie możliwe jest tylko w po-
wieściach. Pragnie żyć w świecie, do którego nie miała dostępu.
I udaje jej się to częściowo, jednak ceną za nie jest ciągły strach
przed wydaniem się tajemnicy, kłamstwa i długi. Pani de Bovary
jest postacią tragiczną, nie potrafi żyć w społeczeństwie, ono ją
brzydzi, jest zbyt prymitywne dla niej. Nie może odnaleźć swojej
tożsamości, zawieszona pomiędzy światami - tym, z którego po-
chodzi i którym pogardza, i tym, do którego pragnie wejść, ale nie
ma do niego dostępu. To rozdwojenie powoduje jej zagładę. Pani
de Bovary jest przykładem osoby, która żyje poza światem, poza
społeczeństwem. Ale tak żyć nie można, bo to prowadzi do auto-
destrukcji.
Człowiek jest istotą społeczną. Przykład pani de Bovary jest
najlepszym tego dowodem. Rastignac zawdzięcza temu swoją for-
tunę. Do prawdy tej dochodzi też Raskolnikow na zesłaniu; w jego
wypadku możemy, moim zdaniem, mówić o najbardziej twórczych
zmaganiach z własną tożsamością. Rezygnuje on z własnego ni-
hilistycznego indywidualizmu, gdyż uświadamia sobie, że nie żyje
wyłącznie dla siebie.
17.Interpretacja wiersza C.K. Norwida
„Coś ty Atenom zrobił Sokratesie”.
I
Coś ty Atenom zrobił Sokratesie,
Że ci z e z ł o t a s t a t u ę lud niesie
Otruwszy pierwej?...
Coś ty Italii zrobił, Alighieri,
Że ci d w a g r o b y stawi lud nieszczery,
Wygnawszy pierwej?...
Coś ty, Kolumbie, zrobił Europie,
Że ci t r z y g r o b y w e t r z e c h m i e j s c a c h kopie,
Okuwszy pierwej?...[...]
Coś ty, Kościuszko, zawinił na świecie,
Że d w a c i ę g ł a z y w e d w u s t r o n a c h g n i e c i e,
Bez miejsca pierwej?...
Coś ty uczynił światu, Napolionie,
Że cię w d w a g r o b y zamknięto po zgonie,
Zamknąwszy pierwej?...
Coś ty uczynił ludziom, Mickiewiczu?
................................................
................................
II
Więc mniejsza o to, w jakiej spoczniesz urnie,
Gdzie? kiedy? w jakim sensie i obliczu?
Bo grób Twój odemkną powtórnie,
Inaczej będą głosić Twe zasługi
I łez wylanych dziś będą się wstydzić,
A lać Ci będą łzy p o t ę g i d r u g i e j
Ci, co człowiekiem nie mogli Cię widzieć...
III
Każdego z takich jak T y ś w i a t nie może
Od razu przyjąć na spokojne łoże,
I nie przyjmował n i g d y, j a k w i e k w i e k i e m,
Bo glina w glinę wtapia się bez przerwy,
Gdy sprzeczne ciała zbija się aż ćwiekiem
Później... lub pierwej...
Pisałem w Paryżu 1856, w styczniu
Utwór Norwida jest refleksją nad losem wybitnej jednostki -
artysty, geniusza, poety - która, głosząc trudną i niewygodną dla
świata prawdę, spotyka się z odrzuceniem i lekceważeniem. Poeta
rozpoczyna rozważania, odwołując się do Sokratesa, który - nie
chcąc wyrzec się głoszonych przez siebie poglądów - zginął w
imię prawdy i honoru. Cały panteon wymienionych w kolejnych
zwrotkach wielkich postaci, takich jak Dante czy Napoleon, które
spotkał podobny do sokratesowego los, sugeruje pewną prawidło-
wość dotyczącą wszystkich wybitnych. Norwid stawia tezę, że ge-
niusz zawsze będzie nie zrozumiany, nie doceniany przez ludzi.
Jego twórczość i dokonania, będące owocem głębszego rozumie-
nia rzeczywistości i wielkiej wrażliwości, będą dezawuowane.
Interpretując wiersz zauważamy również, że nie tylko trudne
życie doczesne wspólne jest wielkim jednostkom. Wspominając
każdą z nich, autor daje do zrozumienia, że - po ich śmierci -
świat zdał sobie sprawę z doniosłości ich osiągnięć. Ostatnią z wy-
mienionych postaci jest Mickiewicz. Fragment wiersza, który jego
dotyczy, nie jest dokończony. Nie kończąc go, autor podkreśla,
iż „niespokojne” życie jest pisane bez wyjątku wszystkim wielkim.
Dwie ostatnie zwrotki są zwrotem do wyimaginowanego arty-
sty, stanowią komentarz będący jednocześnie konkluzją potwier-
dzającą nasze intuicje, przypuszczenia wynikające z interpretacji
pierwszej opisowej części. Norwid mówi o łzach potęgi drugiej, la-
nych przez tych, co człowiekiem nie mogli Cię widzieć. Pisząc, każ-
dego z takich jak Ty świat nie może od razu przyjąć na spokojne
łoże, autor daje wyraz przekonaniu czy też świadomości, że taka
sytuacja jest koniecznością, że taka jest kolej rzeczy. Autor suge-
ruje, że nie należy przejmować się pozorną klęską za życia, gdyż
prawdziwy geniusz i tak kiedyś zostanie odkryty i doceniony przez
ludzkość.
Wiersz ten zyskuje dodatkowy wymiar, gdy zestawimy go
z niełatwym życiem Cypriana Norwida, analogicznym do losu każ-
dego z wielkich, o których pisał. Współcześni mu Polacy nie chcieli
go słuchać, gdyż to, co miał im do powiedzenia, przerastało ich.
Ciążące nad Norwidem fatum nie opuściło go do samego końca -
zrujnowany, umiera w przytułku dla biedoty w Paryżu. Dopiero
w kilkadziesiąt lat po śmierci zostaje „odkryty” przez Miriama
Przesmyckiego, redaktora jednej z polskich gazet. Szybko staje się
jednym z najważniejszych poetów kultury polskiej. Omawiany
wiersz jest więc w pewnym sensie profetyczny. Przedstawiając u-
niwersalny, ponadkulturowy schemat odczytywania i powolnej ak-
ceptacji nowych wartości, kiedy to z jednej strony mamy „roman-
tycznego tytana”, widzącego błędy ludzkości, z drugiej zaś nie-
dojrzały do przyjęcia jego postulatów świat - Norwid napisał wiersz
o sobie samym. Być może poeta znalazł w ten sposób potwierdze-
nie własnej misji w stosunku do Polski, w której było laurowo i cie-
mno. Poprzez swoją poezję chciał wyrwać ojczyznę z „romanty-
cznego letargu”, w którym była pogrążona. Polacy jednak woleli
dalej klaskać, pomimo obrzękłych prawic.
Mówiąc o fenomenie życia i twórczości Cypriana K. Norwida,
warto nawiązać do wiersza Klaskaniem mając obrzękłe prawice.
W jednej z jego zwrotek poeta odnosi się do własnej twórczości
w ten sposób: ... piszę pamiętnik artysty, ogryzmolony i w siebie
pochylon - obłędny!... ależ wielce rzeczywisty. Warto by się zasta-
nowić, jak się ma ogryzmolony, obłędny i w siebie pochylon pamię-
tnik do poety odrzuconego. Czy jest to przyznanie się artysty do
własnych niedociągnięć, niedoskonałości czy może jest to parado-
ksalne potwierdzenie niemożności porozumienia pomiędzy poetą
a współczesnymi: w siebie pochylon, obłędny!... ale rzeczywisty.
18.Jak literatura polska XIX lub XX wieku tworzy
i demaskuje mity narodowe?
Literatura, towarzysząc człowiekowi w każdej z następujących po sobie epok, starała się zawsze w pewien sposób kształto-
wać jego światopogląd. Za jej pośrednictwem pisarze i myśliciele
wyznaczali drogę rozwoju ludzkiej osobowości. Poeci i twórcy,
stając się moralnym autorytetem narodu, brali niejednokrotnie na
swe barki odpowiedzialność za poziom intelektualny przyszłych
pokoleń, za to także, by wpajane wartości i prawdy zaowocowały,
dając społeczeństwo moralnie i światopoglądowo rozwinięte i u-
kształtowane. Stąd więc daje się zaobserwować dydaktyczny i mo-
ralizatorski charakter literatury, literatury „w służbie narodu”,
której zadaniem miało być wpłynięcie bezpośrednio na psychikę
odbiorcy, poruszenie w nim „strun” ambicji patriotycznej i zaraże-
nie go ideą narodową.
To właśnie najtrudniejsze czasy wymagały od literatury, by
stanąwszy na czele narodu, jak na przywódcę przystało, porwała
za sobą serca, opanowała umysły i powiodła naród ku wolności
i sławie. Miała więc literatura zagrzewać do walki, głosić hasła
wolnościowe i wyrażać sprzeciw zniewolonego narodu, ale także
wskazywać odpowiednią drogę, drogę zorganizowanego działania,
a nie bezrozumnego buntu.
Szczególnie w epoce romantyzmu, kiedy to Polski nie było
na mapach Europy, w literaturze znalazły oddźwięk wolnościowe
hasła i treści patriotyczne. Dla spotęgowania efektu, nadania gło-
szonym postulatom wyrazistości, odwoływano się często do polskiej
tradycji. Narodowa tradycja rozumiana była dwojako: jako związek
wzajemnie wspierających się pokoleń żywych i umarłych, jak to
obserwujemy w II części Dziadów, oraz historycznie - jako skarbni-
ca narodowych wartości i mitów, pozwalających na zachowanie
tożsamości narodowej w okresie niewoli. Z tym ostatnim rozumie-
niem spotykamy się między innymi w III części Dziadów, Panu Ta-
deuszu i Kordianie. Artystycznym wyrazem tych poglądów były po-
pularne w romantycznej literaturze obrazy „grobu-kolebki”, ziar-
na ukrytego w ziemi lub wulkanu. Przetwarzając grecki mit o Per-
sefonie, która każdej wiosny wraca z podziemi na świat, romantycy
objaśniali w ten sposób śmierć narodu jako konieczny warunek od-
rodzenia. Groby ukrywały więc w sobie zalążki życia. Były one ob-
razem pozbawionego wolności narodu i przyszłego ruchu wyzwo-
leńczego, który ujawnić miał się gwałtownie i nieoczekiwanie.
Powstać i rozwinąć się miało to, co przez pewien czas musiało być
ukryte.
Zrodził się także w owym czasie kult narodowych pamiątek,
z czym wiązało się też umieszczanie motywów historycznych w li-
teraturze. Polegało to na określonych sposobach rekonstrukcji na-
rodowej przeszłości i na tworzeniu koncepcji filozoficznej, wyjaś-
niającej najogólniejsze prawa kierujące rozwojem historii polskiej.
Z tego miała wynikać wskazówka dla narodu, by popełnione błędy
nie powtórzyły się, by wykluczone zostały dzięki doświadczeniu.
Jedną z form literackiego odwołania się do narodowej przeszłości
była tak zwana „historyczna maska”, pod którą autor ukrywał aktu-
alne problemy. Spotykamy się z nią w utworach takich, jak Konrad
Wallenrod czy Grażyna, w których przedstawiona epoka to tylko
kostium.
Inną formą było wyraźne beletryzowanie rekonstruowanie wy-
darzeń historycznych w celach polityczno-dydaktycznych. Roman-
tycy szukali w historii trwałych wartości, które mogłyby uchronić
naród przed zatraceniem poczucia swojej odrębności. Tak więc li-
teratura miała za zadanie objawienie narodom prawd, pokazywa-
nie ideałów i perspektywy przyszłości. Dzieło literackie musiało
odznaczać się odpowiednią siłą ekspresji, aby mogło spełniać te
doniosłe funkcje.
Po roku 1831 literatura rzeczywiście zaczęła przewodzić na-
rodowi. Kreowała jego świadomość, kształtowała duszę. Stała się
w owym czasie siłą polityczną. Odwołując się do świetności naro-
dowej tradycji, literatura tworzyła narodowe mity. Należą do nich
zarówno mit bohatera - patrioty, przywódcy społeczeństwa - szla-
chty, a także mity dotyczące sposobu walki o niepodległość. W do-
bie romantyzmu mity narodowe tworzone były głównie przez
dwóch poetów: Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego. Wypa-
da zaznaczyć, że Słowacki, polemizując z Mickiewiczem w swoich
utworach, dopuszczał się w pewnym sensie dewaluacji pewnych
narodowych mitów tworzonych przez wieszcza.
Pierwszym z mitów był mesjanizm romantyczny, przypisujący
narodowi polskiemu szczególną rolę, specjalne posłannictwo.
Rozwinął się on po klęsce powstania listopadowego i był niejako
próbą tłumaczenia poniesionych ofiar, jako niezbędnego warunku
do wypełnienia przez polski naród swej szczególnej misji. Misja
owa polegać miała na wyzwoleniu i uszczęśliwieniu wszystkich lu-
dów Europy, przy czym nie dzięki walce zbrojnej, ale drogą cier-
pień i męczeństwa, które miały zagwarantować odkupienie. Była to
swego rodzaju optymistyczna interpretacja bolesnej sytuacji narodu
i swoisty sposób „pokrzepienia serc”. W III części Dziadów widzi-
my Polskę jako ukrzyżowanego Chrystusa narodów. Właśnie tej
koncepcji przeciwstawił się w Kordianie J. Słowacki, wykazując
absurdalność hasła Polska Winkelriedem narodów. Różnica pole-
gała również na tym, że winkelriedyzm postulował walkę zbrojną,
aktywną działalność, a nie bierną postawę męczeństwa i zgody
na cierpienie.
Słowacki twierdził bowiem, że jest to tylko ze strony Mickie-
wicza usypianie aktywności narodu, poddał w ten sposób teorię
mesjanizmu demitologizacji. Polemizował w tym przypadku także
z Zygmuntem Krasińskim, który głosił, że wypełnienie przez Polskę
owej szczególnej misji powinno polegać na tak zwanym „czynie
etycznym”, to jest pokornym cierpieniu i osiągnięciu wewnętrznej
doskonałości. Takie jest przesłanie całej twórczości Krasińskiego,
który, obawiając się rewolucji społecznej towarzyszącej ruchom
wolnościowym całego narodu polskiego, nie mógł wyzbyć się kon-
serwatyzmu szlacheckiego. Utwory Przedświt i Psalmy przyszłości
prezentują przekonanie, że jedynym właściwym sposobem na od-
zyskanie niepodległości jest mesjanistyczne cierpienie i cze-
kanie na ingerencje kierującej procesem dziejowym opatrzności.
Cała twórczość Juliusza Słowackiego nacechowana jest sil-
nym krytycyzmem w stosunku do powszechnie przyjętych w pol-
skiej literaturze romantycznej wzorców i schematów, bardzo często
nierozerwalnie związanych z mitami narodowymi. Nawiązująca
do przedchrześcijańskich legend i historii Lilla Weneda to alego-
ryczny obraz Polski po powstaniu listopadowym. W utworze tym
autor kwestionuje zasadność romantycznego, heroicznego czynu
jednostki, wątpi w przywódczą, wieszczą siłę poezji. Słowacki
zwraca uwagę na wewnętrzne rozdarcie narodu polskiego, stojące
na przeszkodzie odzyskaniu niepodległości, mówi o konieczności
ofiary i wymianie niezdolnych do przewodzenia narodowi elit.
Podobną wymowę ma Balladyna, dewaluująca romantyczne war-
tości, takie jak lud, poezja.
W bogatej twórczości Juliusza Słowackiego, obok utworów
takich jak Grób Agamemnona, tematycznie nawiązujących do
omówionych wyżej, znajdujemy cykl patriotycznych wierszy, będą-
cych wezwaniem do wolnościowego porywu narodu, np. Hymn
odwołujący się do tradycji świetności polskiego oręża czy też Oda
do wolności. Wiersze te są przykładem twórczości związanej z mi-
tem poezji trytejskiej, w której wartość Słowacki wielokrotnie po-
wątpiewał.
Na szczególną uwagę zasługuje dygresyjny poemat Juliusza
Słowackiego, zatytułowany Beniowski. Obserwujemy w nim demi-
tologizację wzoru bohatera romantycznego. Beniowski ukazany
jest bowiem jako hulaka, lekkoduch, wyruszający w świat po fortu-
nę, a nie po sławę bohatera i patrioty. Jest to postać wyraźnie
odheroizowana, będąca jakby swoistym przeciwieństwem Mickie-
wiczowskiego Konrada. Utwór ten jest kolejnym przykładem pole-
miki między dwoma narodowymi wieszczami.
W następnym okresie literackim, pozytywizmie, akcentowano
potrzebę kulturalno-oświatowej i gospodarczej odbudowy Polski,
wyciągając wnioski z nieudanych powstań zbrojnych. Demitologi-
zacji romantycznych idei zrywów wolnościowych sprzyjało samo
ludzkie życie; wrażliwość psychiki i słabość charakteru były
niejednokrotnie triumfatorami w konfrontacji ideałów z życiem.
W dobie pozytywizmu „patriotyzm walki” został zastąpiony „pa-
triotyzmem pracy”. Młody pozytywista miał dużo z młodego ro-
mantyka, u niego także dominowało szlachetne dążenie do wpro-
wadzenia w życie wyznaczonej idei i on także stawiał dobro lu-
dzi na pierwszym planie.
Jak już wspomniałem, w pozytywizmie nastąpiła zamiana
„patriotyzmu walki” na „patriotyzm pracy”. Doskonałym przykła-
dem są losy Rzeckiego, subiekta z Lalki Bolesława Prusa. W mło-
dości jako młody romantyk brał udział w walkach, a gdy okaza-
ły się one bezskuteczne, nie spełniły jego oczekiwań, oddał się
całkowicie pracy.
Demitologizację narodowych koncepcji propagowanych
w romantyzmie obserwujemy w opowiadaniach S. Żeromskiego.
Pierwsze z nich zatytułowane jest Rozdzióbią nas kruki i wrony...
i odnosi się do czasów powstania. Główny bohater, powstaniec,
zostaje zatrzymany przez Moskali w czasie przewozu broni. Ma
on wiele wspólnego z konwencją i mitem narodowego bohatera
romantycznego; jest bowiem osamotniony w swym działaniu,
a ponadto ryzykuje życiem w imię dobra Ojczyzny. Demitologiza-
cja następuje wówczas, gdy zatrzymany powstaniec prosi przed
śmiercią o litość. Górę bierze naturalny człowiekowi strach
przed śmiercią. Żeromski chciał w ten sposób podkreślić, że czło-
wiek jest tylko człowiekiem, że ma prawo do lęku; nie może być
zaś skazany na coś z góry, nie mogło być w nim wymuszone pożą-
dane zachowanie, jak to było preferowane w romantyzmie, kiedy
to wtłoczony w machinę historii człowiek raz zadecydowawszy,
chcąc nie chcąc, musiał brnąć do końca.
Kolejne opowiadanie Żeromskiego nosi tytuł Echa leśne i tak
jak poprzednie odnosi się do wydarzeń z okresu walk powstań-
czych. Demitologizację określonej postawy obserwujemy na przy-
kładzie bratanka Rozłuckiego. Bratanek ów, występujący nawet
pod pseudonimem „Rymwid”, co wiąże go z utworem Adama Mic-
kiewicza Grażyna, dopuszcza się zdrady. Plami przyjęte imię
i tradycję mitu narodowego bohatera. Rymwid w Grażynie jest bo-
wiem ukazany jako patriota i ucieleśnienie idei patriotyzmu naro-
dowego.
Zagadnienia patriotyczno-niepodległościowe również uległy
swoistej destrukcji w części literatury modernistycznej, chociażby
z racji preferowanej postawy dekadenckiej. Manifestując brak wia-
ry w jakikolwiek sens, odrzucała ona wszelką aktywność, każdy
rodzaj walki, propagując zniechęcenie i marazm. Jako programo-
wy wyraz takiej tendencji przytoczyć można wiersz Kazimierza
Przerwy-Tetmajera Nie wierzę w nic, w którym podmiot liryczny
stawia pod znakiem zapytania wszystkie uznawane od wieków
wartości. Ogólny kryzys wartości sprzyjał więc w dużym stopniu
obalaniu mitów szczytnych i wzniosłych.
Diametralnie zmienił się stosunek literatury do człowieka
w okresie międzywojennym, a także w latach wojny i okupacji.
Szczególnie w tym ostatnim okresie stało się jasne, że istnieją
pewne granice ludzkiej wytrzymałości, które - przekroczone -
automatycznie niwelują wszystko, co nazwane zostało honorem,
męstwem, godnością. W obozach koncentracyjnych, w gettach,
w okupowanych miastach upadały mity narodowe. Zdemaskowana
została ich utopijność, nierealność, nieprawdziwość. W miejscach,
gdzie - jak pisał Borowski w swych opowiadaniach - człowiek pod-
dany był ciągłej presji, tresurze, gdzie ciągły terror odbierał atry-
buty człowieczeństwa, nie było miejsca na winkelriedyzm. Kiedy
człowiek pozbawiony został swej godności i uczuć, pozostawał
już tylko ciałem. Ciało to z kolei opanowane zostało przez głód.
Pozostawały instynkty, z których najsilniejszy był instynkt chęci
przeżycia.
W Medalionach Zofii Nałkowskiej nadzieja była szansą prze-
życia, zaś w opowiadaniach obozowych Tadeusza Borowskiego
stała się czynnikiem destrukcyjnym, wyzwalającym najgorsze in-
stynkty, obalającym mity szlachetności. Tu nie było na nie miejsca,
tu miało miejsce tylko Dziwne opętanie człowieka przez człowieka.
Bo gdzie podziały się owe mity, kiedy ludzie odczłowieczani przez
faszystów zatracili poczucie własnej godności do tego stopnia, że,
jak pisała Nałkowska w Dnie, wygłodzone więźniarki jadły mięso
trupów, zdemoralizowane dzieci bawiły się z kolei patykami w pa-
lenie Żydów, a Jurek Szretter z Popiołu i diamentu Jerzego An-
drzejewskiego posunął się do zabójstwa kolegi?
Z podobną sytuacją spotykamy się w Innym świecie Herlinga-
Grudzińskiego, który pisał, że najwyższa instytucja, jaką było
NKWD, uznawała, że nie ma ludzi niewinnych; wszyscy mogli być
aresztowani, a każdy mógł dopiero udowodnić swą niewinność.
Czy człowiek w takiej sytuacji mógł uwierzyć w siebie, być wierny
swym ideałom? Schemat funkcjonowania łagrów radzieckich zde-
cydowanie usuwał zagadnienia narodowych roszczeń i mitów.
Więzienna hierarchia, trzy kotły z jedzeniem, z których każdy od-
powiadał „zasługom” więźniów, działały destrukcyjnie na psychikę
i osobowość. Tu, gdzie ludzie walczyli o każdą kromkę chleba, nie
było miejsca na potwierdzenie prawdziwości narodowych mitów.
Jak pisał Różewicz w wierszu Przystosowanie, tylko ten, kto
potrafił przystosować się do narzuconych warunków, przeżył,
lecz przeżył już zmieniony, jako inny twór - „nowotwór” wyzuty
z ludzkiej godności i uczuć. Mit romantycznego bohatera obalała
postawa sędziego Antoniego Kosseckiego z Popiołu i diamentu.
Ten szanowany człowiek, cieszący się autorytetem w rodzinnym
miasteczku, w obozie, chcąc bronić własną skórę, stał się katem
współwięźniów. Znów więc zwyciężył strach przed śmiercią, zwy-
ciężyła słabość.
Literatura współczesna demaskowała narodowe mity w spo-
sób dość zdecydowany i jednoznaczny, nie przebierając też w środ-
kach. Okazało się bowiem z czasem, że nie są one na tyle ideal-
ne, by oprzeć się próbie czasu i próbie ludzkiego charakteru. Jasne
stało się, że skończyły się czasy sztandarowych utworów, których
bohaterowie nie byli ludźmi - byli bohaterami. Mity upadły, a czło-
wiek przetrwał, kształtowany okolicznościami epoki, lecz zawsze
ten sam - ze swoimi zaletami i wadami. Gotów do działania i wal-
ki, ale nie jest doskonały i nie jest nieomylny.
19. „Jeszcze słychać śpiew i rżenie koni” - o tradycji
niepodległościowej w literaturze i sztuce.
Historia Polski i trudna droga Polaków do odzyskania nie-
podległości miały ścisły związek ze sztuką w szerokim tego sło-
wa znaczeniu. Najbardziej wrażliwi, czyli artyści, postrzegali
Ojczyznę jako jedną z wartości najważniejszych. Często, gdy pra-
wie całe społeczeństwo traciło nadzieję na jej odzyskanie i było
zniechęcone do dalszej walki o wolność, właśnie artyści - poeci,
pisarze, malarze - próbowali wskrzesić w narodzie ducha walki.
Jednak nie zawsze przeżywali Polacy załamanie wiary w odzyska-
nie niepodległości. Wielkie zrywy powstańcze, działalność kons-
piracyjna, stały się dla społeczeństwa tak ważne, że przeistoczy-
ły się w mit, który utrwalała sztuka. Walka niepodległościowa sta-
ła się jednym z ważniejszych tematów w literaturze i sztuce XIX
i XX wieku.
Problem ten najwyraźniej uwydatnił się w romantyzmie, co
miało związek z najcięższą sytuacją polityczną Polaków w tym
okresie, gdy nie mieli własnego państwa, zaś kolejne zrywy nie-
podległościowe kończyły się klęską. Adam Mickiewicz odniósł się
do tych zagadnień w III części Dziadów i w Panu Tadeuszu. Swój
szacunek do tradycji narodowych ukazuje w koncercie Jankiela,
odzwierciedlającym przeszłość narodu polskiego, jego zrywy i u-
padki. Dużo miejsca też poświęcił powstaniu listopadowemu z 1830
roku, do którego powracał myślami w utworach: Śmierć pułkowni-
ka, Reduta Ordona i III część Dziadów. W Konradzie Wallenrodzie
przedstawił swoją koncepcję walki narodowowyzwoleńczej - po-
konania wroga przez uśpienie jego czujności i atak z zaskoczenia.
Bohaterowie jego utworów to patrioci. Konrad Wallenrod szczę-
ścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie. Jacek Soplica,
bohater Pana Tadeusza, jako ksiądz walczy w Legionach, a przed
śmiercią przygotowuje powstanie na Litwie. Postawę pełną patrio-
tyzmu i poświęcenia prezentuje młodzież z III części Dziadów.
Konrad bardzo głęboko odczuwał cierpienia całego narodu. Dzie-
sięcioletnie dziecko wywożone w kibitce na Sybir krzyczy, że je-
szcze Polska nie zginęła. Ksiądz Piotr w swoim widzeniu określa
Polskę Chrystusem narodów; utożsamia ją z Mesjaszem, który po-
przez cierpienie i śmierć, a następnie zmartwychwstanie odkupi
świat.
Drugi wieszcz tej epoki, Juliusz Słowacki, również nie pozo-
staje obojętny na sprawy narodu. On także wytycza swój program
walki. Kordian i Grób Agamemnona to ostra krytyka powstania
listopadowego, w szczególności jego przywódców. Poeta twierdzi,
że Polska może liczyć tylko na własne siły; jeżeli Polacy sami nie
zadbają o wolność, to nikt im jej nie przywróci. Krytykuje szlachtę,
ten czerep rubaszny okrywający duszę anielską narodu. Słowacki
jest zwolennikiem włączenia do walki również chłopów, bo wtedy
naród - już solidarnie - może zdobyć niepodległość.
Hasło Za wolność naszą i waszą, ideologia sformułowana
w Księgach narodu polskiego i pielgrzymstwa ... A. Mickiewicza
w czasie Wiosny Ludów i podczas powstania listopadowego, przy-
świecały również wojskowym, takim jak Józef Bem. Jemu to właś-
nie składa hołd Cyprian K. Norwid (Bema pamięci żałobny rapsod).
Ten nie doceniany w okresie romantyzmu poeta głosi ideę walki
o wyzwolenie ujarzmionych narodów, potępia każdą formę ucisku
czy niewoli (Do obywatela Johna Browna). Norwid daje również wy-
raz uznania i ogromnego uwielbienia dla talentu Fryderyka Chopi-
na (Fortepian Szopena). Ów genialny pianista, kompozytor, zdołał
stworzyć sztukę całkowicie polską. Jego muzyka, zawierająca pier-
wiastki ludowe, była symbolem polskości, wówczas kiedy Polski nie
było na mapach Europy. Została nawet zakazana przez władze
carskie. Na powstanie wiersza wpłynął przykry incydent z czasów
powstania styczniowego. W ramach odwetu za zamach na genera-
ła Berga zdemolowano pałac Zamojskich, skąd padł strzał i wyrzu-
cono na bruk fortepian mistrza. Jednak to, wbrew oczekiwaniom
władz carskich, stało się jeszcze jednym symbolem, wydarzeniem,
które wywyższało muzykę Chopina. Przyćmiewał on wszystkich
innych, którzy wtedy tworzyli, choćby swoją Etiudą rewolucyjną.
Inni kompozytorzy tworzący, w odróżnieniu od wielkiego Fry-
deryka, w kraju to między innymi Karol Kurpiński i Stanisław Mo-
niuszko. Kurpiński skomponował wiele melodii do pieśni wojsko-
wych i patriotycznych (Warszawianka). Moniuszko tworzył muzykę
do utworów poetów romantycznych (np. Adama Mickiewicza czy
Władysława Syrokomli).
Tradycję narodowowyzwoleńczą podtrzymywali także pozy-
tywiści. Legenda powstania styczniowego żywa jest w Nad Niem-
nem Elizy Orzeszkowej. Pielęgnowana przez szlachtę zaściankową
mogiła powstańców - to symbol bratniej walki o wolność.
Literatura i muzyka to nie wszystkie dziedziny sztuki kultywu-
jące tradycję niepodległościową. Podtrzymywali ją również artyści
teatralni. Wymienić tu trzeba przede wszystkim Helenę Modrzejew-
ską. Artystka grała między innymi w sztukach Juliusza Słowackiego
i Stanisława Wyspiańskiego.
Wspomnieć należałoby też o malarzach. Tacy pisarze, jak:
Z. Kraszewski, C.K. Norwid czy T. A. Lenartowicz również rysowali.
Juliusz Kossak ilustrował powieści Henryka Sienkiewicza, ale też
namalował wiele obrazów o tematyce batalistycznej, związanych
głównie z insurekcją kościuszkowską. Artur Grottger był autorem
czarno-białych cyklów rysunków pt. Polonia, Lituania czy Wojna.
Duży wpływ na tematykę jego twórczości miało powstanie stycz-
niowe. W cyklu obrazów pt. Warszawa upamiętnił wystąpienia
niepodległościowe warszawiaków przeciwko carskiemu zaborcy.
Problematyką wolnościową przepojone są również obrazy Jana
Matejki i Wojciecha Kossaka.
Mimo wielkich różnic w światopoglądzie romantyzmu i pozy-
tywizmu, te dwie epoki połączyła wspólna historia i pragnienie
odzyskania niepodległości. Tradycja walki o wolność była również
żywa w polskiej literaturze epoki młodopolskiej. Kultywował ją
Stanisław Wyspiański, w nieco jednak odmienny sposób niż jego
poprzednicy. Również później twórcy byli niejako „zmuszeni” do
pisania na ten temat; okres I i II wojny światowej inspirował do po-
wstawania takich utworów.
20.Każda epoka tworzy bohaterów na miarę swoich czasów.
Antyk stworzył Achillesa, średniowiecze Rolanda.
Kim był bohater XIX wieku?
Myślę, że prawdziwe jest stwierdzenie zawarte w temacie, iż
każda epoka tworzy bohaterów na miarę swoich czasów. W ciągu
wieków dokonała się ewolucja tego bohatera literackiego, innych
cech był on nosicielem w wiekach średnich, zupełnie innych w XIX
wieku. Jednocześnie był wyrazicielem pragnień i marzeń ludzi,
żyjących w danym okresie, które pisarze potrafili wyartykułować.
Na przestrzeni wieków dostrzegamy istotne zmiany w postrze-
ganiu świata i człowieka. Ciekawą epoką pod tym względem był
antyk. Na starożytny sposób widzenia człowieka i jego miejsca
w świecie wpływał świat bogów. Starożytni wierzyli, że to oni
wpływali na nasze życie i wszystko, co jego dotyczy. Epoka ta da-
wała również wiarę w celowość każdej rzeczy. To dlatego spośród
wszystkich wartości najbardziej cenił on życie. Sam fakt zaistnie-
nia czynił każdego człowieka wyjątkowym i nadawał sens jego
poczynaniom.
W tych odległych czasach ludzie współżyli z bogami i starali
się ich naśladować. Dlatego często przypominali oni nieśmiertel-
nych, byli równie silni czy odważni jak oni. Nawet bogowie włą-
czeni przecież byli w celowość światową i podlegali fatum, sile
nadprzyrodzonej, która kierowała wszystkim.
Jednym z najwspanialszych bohaterów antyku jest przedsta-
wiony w Iliadzie Homera - człowiek urodzony z bogini - Achilles.
Legenda głosiła, że matka zapewniła mu nieśmiertelność, kąpiąc
w Styksie. Miał tylko jeden słaby punkt - piętę, co czyniło go bar-
dziej ludzkim. Dlatego Achilles był odporny na wszelką broń, męż-
ny i odważny. Jego nadprzyrodzona siła wzbudzała respekt, zwła-
szcza wśród wrogów, zaś u swoich podziw i szacunek.
Achilles, jak każdy na świecie człowiek, zdawał sobie sprawę
z ulotności życia. Wiedział, że ten dar zostanie mu kiedyś odebra-
ny, dlatego też chciał żyć pełną piersią, spełnić się w walce z Tro-
jańczykami i zyskać sławę. Bardzo cenił przyjaźń, jego stosunek do
Patroklosa świadczy o głębokim przywiązaniu. W pojedynku z He-
ktorem pokazał, jak bardzo potrafił być mściwym i bezlitosnym wo-
jownikiem. Był on więc najdzielniejszym rycerzem spośród Gre-
ków. Kiedy wychodził do walki, szerzył postrach wśród Trojan.
Obok takich cech, jak odwaga czy męstwo, wykazywał również
i takie, jak sprawiedliwość i opanowanie. W życiu kierował się żą-
dzą sławy i nie mającą miary ambicją.
Achilles był jednak postacią tragiczną. Doprowadził do śmierci
swojego przyjaciela, a mszcząc się na Hektorze, przyspieszył chwi-
lę własnej śmierci. Wolał on jednak życie krótkie, opromienione
glorią, niż długie, bez sławy.
Takiego właśnie bohatera mógł stworzyć tylko antyk. Jego od-
waga i nadludzkie cechy brały się stąd, że był synem Tetydy,
a przecież tylko ludzie z tamtej epoki wierzyli w bogów. To, że jako
wojownik przewyższał pod każdym względem innych, wynikało
również i stąd, iż uosabiał pragnienia ludzi tamtej odległej epoki.
Potrzebowali oni siłacza, który będzie bronił ich sprawy i zdobywał
dla nich wspaniałe łupy wojenne.
Kolejna epoka, średniowiecze, trochę inaczej widziała ten
problem. Podporządkowana Bogu i Kościołowi, wyznająca chrze-
ścijańskie ideały, potrzebowała rycerza, który będzie bronił jej
zdobyczy duchowych i rozszerzał wpływy. Dlatego Roland, główny
bohater eposu rycerskiego z Pieśni o Rolandzie, skupiał w sobie
cechy najbardziej cenione w tej epoce: szlachetność, waleczność,
męstwo, pobożność, odwagę, nadludzką siłę, sprawność fizyczną,
wierność Bogu, królowi i ojczyźnie. Jednocześnie dbał on o sławę
rycerską, honor własny i króla, którego reprezentował, będąc do-
wódcą straży tylnej. Przy tym był rycerzem młodym i nadzwyczaj
urodziwym, co - zgodnie z przekonaniami ludzi tej epoki - świad-
czyło o szlachetności jego duszy.
Można więc powiedzieć, że obaj bohaterowie, zarówno Achil-
les jak i Roland, uosabiali cechy najbardziej cenione przez ludzi
swoich czasów. Podobnie rzecz się miała z bohaterami XIX wieku.
Zmieniły się tylko potrzeby i wymagania epoki.
Wiek XIX to dla Polski okres niewoli i zaborów, powstań naro-
dowych i licznych represji politycznych. Bohater stworzony przez
literaturę romantyczną miał więc przypominać Polakom o konie-
czności walki za ojczyznę, uczyć jej sposobów i poświęcenia dla
swojego narodu.
Gustaw-Konrad z Dziadów A. Mickiewicza to wzorcowy
przykład takiego bohatera. Po przeżyciu nieszczęśliwej miłości
przechodzi metamorfozę i zmienia się w bojownika sprawy naro-
dowej, który dla ojczyzny gotów jest poświęcić wszystko, nawet
życie.
Przypomina go Jacek Soplica z Pana Tadeusza A. Mickiewi-
cza. Po tragedii miłosnej i zabójstwie Stolnika wstępuje do zako-
nu i poświęca życie walce o wolność. Różni się jednak od Konrada
tym, że nie jest poetą, nie wyróżnia się wśród tłumu i podejmuje
współpracę ze społeczeństwem, aby je zachęcić do udziału w wal-
ce.
I połowa XIX wieku obfituje w dążenia niepodległościowe,
które popiera czynem i dlatego bohater romantyczny przede wszy-
stkim bierze udział w walce o wolność. Taka była potrzeba chwili.
II połowa wieku XIX - to już zupełnie inne czasy. Hasło walki
zbrojnej zostaje zastąpione hasłem pracy dla społeczeństwa. Dla-
tego do realizacji haseł epoki pozytywistycznej zostają „przymu-
szeni” bohaterowie utworów literackich.
St. Wokulski z Lalki B. Prusa wraz z innymi Polakami prze-
żywa klęskę styczniową. Ale kiedy powraca z zesłania, musi dos-
tosować się do nowych czasów, znaleźć miejsce w życiu. Zawsze
marzył o pracy w nauce, ale tych pragnień nigdy nie mógł zreali-
zować, ponieważ musiał z czegoś żyć, jak wielu innych. Żeni się
więc z właścicielką sklepu i razem z nią handluje. Po śmierci
żony wyjeżdza z kraju. Gdy wraca do Polski, jest człowiekiem bo-
gatym, otwiera elegancki sklep - jest kupcem, ale zakochuje się
w zubożałej arystokratce Izabeli Łęckiej. Klęska bohatera, spo-
wodowana porażką miłosną, nie zmienia faktu, że realizuje on dą-
żenia swoich czasów. Pracuje lub robi interesy z myślą o kraju,
pomaga finansowo naukowcom, wspiera biednych, a nawet pier-
wsze emancypantki.
Wokulski reprezentuje, podobnie jak jego poprzednicy, ce-
chy najbardziej cenione przez tę epokę: zdolności do nauk ścis-
łych, przedsiębiorczość, skłonności do ryzyka, ambicję.
Podobnie Benedykt Korczyński z Nad Niemnem Orzeszkowej,
pracując w swoim majątku - Korczynie, pracuje jednocześnie dla
kraju. Pragnie go przecież przekazać w polskie ręce.
Podane przeze mnie przykłady bohaterów różnych epok
świadczą o tym, że każda z nich tworzyła ich na miarę swych cza-
sów. Byli oni nosicielami cech, które najbardziej ceniła i poważała.</
Postacie literackie XIX wieku to przede wszystkim ludzie
walczący o wolność kraju i poświęcający życie tej sprawie. Zaś
przedstawiciele II połowy wieku XIX to młodzi kapitaliści, ziemia-
nie czy przemysłowcy, którzy starali się utrzymać rozwój gospo-
darczy na ziemiach polskich znajdujących się pod zaborami. Za-
chowali oni przy tym nadzieję na wybicie się w przyszłości Polski
na niepodległość. Bohater literacki XIX wieku to więc patriota,
walczący na różne sposoby o Polskę wolną i stabilną gospodarczo.
21. „Każdy z nas jest Odysem, co wraca do swej Itaki” (L. Staff
„Dziewięć muz”). Co według Ciebie znaczą słowa poety?
Rozważania na podstawie własnych przemyśleń i literatury.
Jedną z zalet poezji jest - w moim odczuciu - możliwość jej
różnorakiej interpretacji. Każdy człowiek, ze względu na swe oso-
biste skłonności, nosi w sobie własną wizję odbioru konkretnych
słów poety, a ich odczuwanie uzależnione jest dodatkowo od na-
stroju, okoliczności, okresu życia. Interpretacja poezji jest zatem
zjawiskiem zdecydowanie subiektywnym. Nie dość tego, interpreto-
wać można bowiem na dwóch płaszczyznach: dosłownej i głęb-
szej - uniwersalnej, opartej na odszukiwaniu metaforyczno-sym-
bolicznego sensu słów.
Podobnie rzecz się ma z przytoczonym wyżej cytatem Leo-
polda Staffa. Spróbujmy przedstawić kilka możliwości odczytania
znaczenia tego fragmentu, rozpoczynając od wyjaśnienia dosłow-
nego sensu słów.
Przypomnijmy sobie zatem postać Odyseusza - bohaterskie-
go wojownika spod Troi, któremu wędrówka do rodzinnej Itaki po
zdobyciu okupowanego miasta zajęła aż 10 lat. Przez ten długi
czas dzielny heros, powodowany tęsknotą za ojczyzną, żoną i sy-
nem, musiał znosić szereg niebezpieczeństw, które były skutkiem
gniewu Bożego. I tak między innymi stawiał czoła cyklopowi i cza-
rodziejce Kirke, uniknął zwodzącego głosu syren, więziony był
przez zakochaną nimfę Kalypso, błądził po Hadesie i znosił gniew
Zeusa za jedzenie mięsa świętego wołu Heliosa. Upór i determina-
cja pomogły jednak Odysowi przezwyciężyć te wszystkie przeszko-
dy i zrealizować marzenie ujrzenia domu.
Życie Odyseusza - wygnańca i tułacza - odnieść można do
losów wielu Polaków w czasie naszej burzliwej historii. Podczas
II wojny światowej naszych rodaków wywożonych na roboty lub
do obozów (sowieckich i niemieckich) przy życiu trzymała jedynie
nadzieja powrotu do domu. Gustaw Herling-Grudziński w Innym
świecie mówi, iż myśl ta - podobnie jak mitycznemu Odysowi -
dawała siłę, by przetrwać. Wspomnienie bliskich osób, znajomych
miejsc, ulubionych sprzętów oraz sposobu życia, jakie niegdyś się
wiodło, dawały więźniom moc przetrwania. Wiara, że nastąpi
dzień, w którym powróci się do tamtego życia, była motywacją
do znoszenia cierpienia, męki i okrucieństwa ze strony wroga.
Pragnienie powrotu do normalności, do rodziców i cywilizo-
wanego świata motywuje do walki o życie małego chłopca z po-
wieści Jerzego Kosińskiego pt. Malowany ptak. Tułając się po
wsiach, osamotniony w wojennej zawierusze, nieludzko doświad-
czony przez ciemnych i zacofanych chłopów, robi wszystko, aby
przetrwać i odnaleźć dom. W podobnych temu przypadkach należy
zastanowić się, jak wpływa na psychikę człowieka walka o życie,
prowadzona za wszelką cenę, jak zmienia ona wizję świata. Czy
Odys także stać się musiał malowanym ptakiem - odrzuconym, wy-
alienowanym i zadziobanym przez inność, którą reprezentuje, aby
powrócić do Itaki? Czy warto znosić piekło poszukiwań, jeśli istnie-
je możliwość, że nie dla każdego znajdzie się miejsce w wymarzo-
nej Itace?
Powrót do własnej Itaki wcale nie musi odbywać się w sposób
dosłowny. Przypomnijmy sobie sytuację polskiej emigracji dzie-
więtnastowiecznej, dla której Mickiewiczowski Pan Tadeusz był
przypomnieniem rodzinnych stron. Geneza tego eposu ściśle wią-
że się z wszechobecną nostalgią Polaków za ojczyzną i gorącym
pragnieniem powrotu do niej. Owa droga do domu, do ojczyzny,
czyli Itaki, odbywać się więc może za sprawą literatury, jak
w przypadku Mickiewicza lub Konwickiego, który - można powie-
dzieć - powracał na Kresy Wschodnie na kartach powieści Bohiń.
Motyw życia jako wiecznej tułaczki w poszukiwaniu miejsca
dla siebie odnajdujemy także w Ludziach bezdomnych Stefana
Żeromskiego. Każdy człowiek potrzebuje odnaleźć w świecie swą
własną, symboliczną Itakę, czyli dom, ciepło, do którego zawsze
będzie mógł powracać. Ów dom możemy rozumieć jako budynek,
w którym mieszkamy, rodzinę, którą kochamy, ale także jako pozy-
cję i funkcję, jaką pełnimy w społeczeństwie. Dopiero gdy człowiek
zapewni sobie te trzy podstawowe warunki, może czuć się w pełni
ustabilizowany, szczęśliwy. Bohaterowie Żeromskiego, doktor Ju-
dym i Joasia Podborska, są ciągle jakby „w drodze”, czyli wciąż po-
szukują. Oni nie powracają do znanego i ukochanego miejsca jak
Odys, lecz dopiero takiego miejsca szukają.
Inaczej rozumiane słowa Staffa mogą, jak już wspomniałam,
wyrażać prawdy bardziej ogólne, uniwersalne, stanowią bowiem
odniesienie do życiowych ideałów. Ważne jest to, by pozostać
wiernym sobie, swojemu systemowi wartości. Oczywisty jest fakt,
że człowiek ulega zmianom i weryfikuje swoje poglądy wraz z po-
głębieniem wiedzy o świecie, wraz z rosnącym doświadczeniem.
Istotne jest jednak, by naprzód iść śmiało, pracować nad sobą i dą-
żyć do samorealizacji, a jednocześnie pozostawać wiernym wew-
nętrznym priorytetom, którym winny być podporządkowane wszel-
kie drogi rozwoju. W tym rozumieniu ową Itaką, do której każdy
z nas wraca, są nasze serce i rozum. One bowiem nie podlegają
dewaluacji bez względu na warunki, czego dowiedli bohaterowie
literatury wojennej. Zachowanie własnego światopoglądu i moral-
ności w obliczu zagrożenia życia jest bardzo trudne, ale utwierdza
człowieka w jego wartości i daje siłę przetrwania.
Słowa Staffa interpretować można także jako nawiązanie do
starożytnej szkoły fiozoficznej - stoicyzmu. Itaka wzrasta w takim
rozumieniu do symbolu spokoju, do miejsca, które pozostaje poza
emocjami. Czy jest to nasze serce czy dom, którego ściany odgra-
dzają nas od ziemskich namiętności - zaznajemy tam harmonii, ła-
godności i odpoczynku.
Powrót do Itaki, wędrówka Odysa oznaczać może także ludz-
kie zmagania z życiem i powrót w nicość, jaką jest śmierć. Być mo-
że jest to wyraz zamkniętej, nieodwracalnej i dla wszystkich nas
nieuniknionej cyrkulacji natury - od narodzin do umierania. Wszak
to śmierć czyni nas równymi wobec siebie - każdego z nas prędzej
czy później zabierze z tego świata. W metaforycznym rozumieniu
całe nasze życie stanowi wędrówkę, której ostatecznym celem jest
Itaka. Każdy z nas nosi w sobie wizję własnego kraju wiecznej
szczęśliwości, jednak niezależnie od obrządku, ideologii i wiary
większość ludzi na Ziemi wierzy gorąco i z całego serca pragnie,
by po śmierci połączyć się z własnym Bogiem i doświadczyć zba-
wienia. Czyżby dopiero gdzieś w innym świecie istniała prawdziwa
Itaka?
Wydaje mi się, że występuje tu analogia do naszego ziems-
kiego życia. Doświadczamy wielu przyjemności i radości życia co-
dziennego, nieraz obserwujemy miłość i piękno, ale - powtarzając
słowa Platona - stwierdzić należy, że choć raz ujrzy człowiek
prawdziwe piękno, jakim jest Bóg, nie chce on już więcej oglądać
ziemskich błyskotek. W moim odczuciu miejscem oglądania pię-
kna, o którym mówił Platon, jest właśnie Itaka, przez chrześcijan
nazwana rajem.
Każdy człowiek jest indywidualnością, inaczej odbiera poezję,
ma swój cel w życiu. Itaka może zatem oznaczać po prostu sens
istnienia, a wędrówka do niej stanowić może symbol poszukiwań
owego sensu.
W swojej pracy usiłowałam przedstawić kilka możliwych spo-
sobów interpretacji fragmentu wiersza Staffa podanego w temacie.
Kolejność prezentacji owych sposobów nie jest przypadkowa.
Uważny czytelnik powinien zwrócić uwagę na prawidłowość pole-
gającą na swego rodzaju hierarchii - od interpretacji dosłownej,
konkretnej i logicznej, do coraz bardziej metaforycznych, symboli-
cznych i abstrakcyjnych.
Na koniec moich rozważań proponuję zestawienie słownych
ambiwalentów Itaki dla poszczególnych sposobów interpretacji.
I tak Itakę określa się kolejno jako: ojczyznę, dom, rodzinę, serce
i rozum, raj, aż wreszcie sens życia. To wyliczenie unaocznia je-
szcze jedną ważną kwestię. Itakę postrzegamy jako cel. W zależ-
ności od tego, co dla konkretnej osoby jest życiowym celem, będzie
on nadawał różne znaczenia Itace. Dla patrioty będzie to ojczyzna,
a dla kochającej matki - dom i rodzina. Nie dane jest nam rozsą-
dzać o tym, czy któreś z tych znaczeń, czyli celów życia jest
ważniejsze, nadrzędne. Jednak nie o klasyfikację tu chodzi. Isto-
tny jest fakt, że Itaka zawsze kojarzona jest z czymś najważniej-
szym, najbardziej znaczącym. Mam tylko nadzieję, że nie będzie
musiała pozostawać w sferze mitycznych wyobrażeń, marzeń.
Chciałabym, aby każdemu udało się, podobnie jak Odysowi,
kiedyś do niej dotrzeć. A jeśli zmuszeni będziemy pokonać podob-
ną ilość przeszkód - ujrzenie Itaki da nam więcej satysfakcji.
22.Literackie obrazy okrucieństwa wojny w literaturze dawnej
i współczesnej.
Z obrazami wojny możemy się spotkać w wielu utworach
literackich różnych epok, od starożytności aż po czasy współ-
czesne. Związane jest to z tym, że wojny toczyły się od najdaw-
niejszych czasów, zaś literatura była jak gdyby „zwierciadłem”
rzeczywistości. Wojny możemy podzielić na zaborcze i obronne.
Zgadzam się ze słowami A. Frycza-Modrzewskiego, wielkie-
go publicysty czasów renesansu, że:
Ci, którzy dają się popchnąć do wojny, nie jakąś inną konie-
cznością, ale żądzą sławy i rozszerzenia swego panowa-
nia, najmniej troszczą się o sprawy ludzkie. Bo podczas,
gdy chcą rozsławić swoje imię, narażają na niebezpieczeń-
stwo mienie i głowy obywateli, napełniają wszystko rzezią
i nie kończącymi się klęskami obu stron, a sami przy tym
nie dość sobie zdają sprawę z tego, czego tak bardzo
pożądają.
A więc rzezie, okrucieństwo - oto co cechuje, według Modrze-
wskiego, każdą wojnę.
Najstarszą wojną w dziejach Europy, ukazaną przez starożyt-
nego pisarza Homera, była wojna trojańska z XII wieku p.n.e. Jak
podają stare mity, przyczyną jej było porwanie przez Parysa, kró-
lewicza trojańskiego, Heleny, żony króla Sparty. Grecy w pełnym
uzbrojeniu przepłynęli Morze Śródziemne, otoczyli Troję, nie mo-
gąc zdobyć jej przez 10 lat. W ostatnim roku wojny, kiedy toczy się
akcja Iliady, Homer opisuje liczne pojedynki pomiędzy wojowni-
kami i bitwy toczące się wokół miasta. Poeta szczegółowo opisuje
pojedynki sławnych rycerzy, ich uzbrojenie, a przede wszystkim
podkreśla ich odwagę, zarazem jednak i okrucieństwo. Szczegól-
nie widoczne jest ono w czasie słynnego pojedynku Hektora, syna
króla Troi, i Achillesa, najdzielniejszego z greckich wojowników.
Okrucieństwo, zwłaszcza Achillesa, nie ma miary. Mści się on bo-
wiem za śmierć przyjaciela nawet na zwłokach dzielnego Hektora.
Homer oddaje hołd wojownikom zarówno jednej, jak i drugiej
strony, ale zarazem ukazuje wielkie straty, jakie powoduje wojna.
Ginie bowiem nie tylko Hektor, ale i jego bracia: Parys i Deisob.
Okrucieństwo jej jest więc ogromne.
Średniowieczna Pieśń o Rolandzie również przedstawia nie
tylko cele, dla jakich wojna była prowadzona, ale również jej okru-
cieństwo.
Roland był dowódcą straży tylnej króla Karola Wielkiego. Pod-
czas powrotu z krucjaty został zaskoczony przez Saracenów w wą-
wozie górskim. Autor pieśni maluje bitwę, która rozegrała się
w wąwozie i wielką przegraną chrześcijan - Francuzów. Obraz bit-
wy jest niezwykle plastyczny, zaś pisarz podkreśla okrucieństwo,
zwłaszcza pogan. Ginie również Roland raniony w głowę, jak i cały
kwiat rycerstwa francuskiego. Wojna ta miała charakter religijny.
Autor pieśni podkreśla męstwo chrześcijan i okrucieństwo pogan.
Najciekawszym utworem polskim ukazującym okrucieństwa
wojny jest Transakcja wojny chocimskiej W. Potockiego. Utwór
przedstawia słynną bitwę pod Chocimiem z 1721 roku, w której
Sarmaci odnieśli wielkie zwycięstwo nad Turkami, poganami. Jest
to również wojna religijna, ponieważ Polska w owym czasie była
przedmurzem chrześcijaństwa. Poeta w sposób niemal naturali-
styczny przedstawia bitwę, podkreślając nie tylko odwagę chrze-
ścijan, ale również ich okrucieństwo. Autor jest przekonany, że sam
Bóg pomagał Polakom, ponieważ walczyli w słusznej sprawie za
wiarę i zagrożoną ojczyznę.
Obrazy bitew zawarte są również w Pamiętnikach J. Ch. Pas-
ka. Wiek XVII w Polsce to czasy wojen z Turkami, Szwedami, Mos-
kwą. Pasek służył pod Czarnieckim i zawędrował z nim aż do Da-
nii. W swoim dziele rysuje obraz żołnierza-Sarmaty, który jest
odważny i zachowuje się mężnie w bitwach, ale o tym decyduje
bardziej przywiązanie do wodza, ambicje osobiste i chęć zdobycia
łupów niż świadomy patriotyzm. Bierze on udział w wojnach obro-
nnych, jest więc zacięty w walce. Szczególne okrucieństwo zacho-
wuje wobec pogan, którzy napadli na jego rodzinny kraj.
Kolejnym utworem, który powstał w II połowie XVII wieku, był
Potop H. Sienkiewicza, pisany „ku pokrzepieniu serc” Polaków
znajdujących się pod zaborami. Przedstawia on wojnę obronną,
polsko-szwedzką w XVII wieku. Najwspanialszym opisem jest o-
brona klasztoru na Jasnej Górze, którą dowodził ksiądz Kordecki,
a brał w niej udział główny bohater powieści A. Kmicic-Babinicz.
Polacy bronili Częstochowy z wielkim poświęceniem, gdyż była
ona ostoją wiary i polskości. Ale i tu odnajdujemy sceny pełne
okrucieństwa, mrożące krew w żyłach czytelnikowi. Po wysadze-
niu szwedzkiej kolubryny Kmicic zostaje przez Szwedów wzięty do
niewoli i zdrajca Kuklinowski mści się na nim, przypalając mu roz-
palonym żelazem boki. H. Sienkiewicz przedstawia w powieści
wiele okrutnych scen, jednak ponieważ Polacy bronili swojego
kraju i swojej wiary, ich postępowanie jest usprawiedliwione.
Obrazy okrucieństwa wojny odnajdujemy w wielu utworach
literatury powojennej. Cechą charakterystyczną II wojny świato-
wej było to, że toczyła się nie tylko na frontach. Hitlerowcy
podejmowali walkę z ludnością cywilną, ponieważ faszyzm zakła-
dał wyniszczenie podludzi. Planował podporządkować sobie lud-
ność krajów okupowanych i zmusić do pracy dla Wielkiej Rzeszy.
Temu służyły obozy koncentracyjne, w których gazowano więk-
szość ludzi, zaś silnych i młodych zmuszano do pracy.
Pisarze, którzy przeżyli wojnę: Z. Nałkowska, T. Borowski
i G. Herling-Grudziński byli wstrząśnięci zbrodniczą działalnoś-
cią hitlerowców i sowietów, toteż zaraz po wojnie napisali utwory
poświęcone tym zagadnieniom.</i
Utworem, który szczegółowo przedstawia wojnę w okupowa-
nej Warszawie, było opowiadanie T. Borowskiego Pożegnanie
z Marią. Obrazy Warszawy z tego okresu są pełne okrucieństwa;
autor ukazuje bombardowania, zaciemnienia, godziny policyjne,
a także łapanki uliczne. W takiej właśnie łapance została zatrzy-
mana Maria, narzeczona Tadeusza i wywieziona następnie do o-
bozu koncentracyjnego. Borowski opisuje sposoby zdobywania ży-
wności w owym czasie czy wykupywania ludzi z więzień. Z war-
szawskiego getta do dzielnicy aryjskiej przedostają się uciekinierzy
żydowscy, którzy szukają schronienia u Polaków. Jednak Tadeusz
i Maria starają się żyć normalnie, w tym „nienormalnym” świecie,
w którym śmierć czyha na każdym kroku.
Kwintesencją II wojny światowej były obozy koncentracyjne,
tak zwane obozy pracy i piece krematoryjne, w których gazowano
wielu, zwłaszcza starych, słabych ludzi czy dzieci. Opisała ten fakt
Z. Nałkowska w Medalionach oraz T. Borowski w swoich opowia-
daniach obozowych, np. U nas w Auschwitzu czy Proszę państwa
do gazu. W scenach opisanych przez T. Borowskiego tkwi praw-
dziwe okrucieństwo faszystów, którzy inne nacje traktowali jak
podludzi. Przedstawia transporty ludzi przeznaczonych na zagła-
dę, selekcje, gazowanie słabych i chorych i ciężką pracę silnych
i młodych. Racje żywnościowe dla więźniów były tak małe, że po
kilku tygodniach zaczynali chorować i umierali z wycieńczenia.
Pisarz ukazuje spekulacje żywnością, ponieważ ludzie usiłowali
przeżyć za wszelką cenę.
Okres II wojny światowej słusznie został nazwany epoką pie-
ców, ponieważ taka zbrodnia w naszej cywilizacji nigdy jeszcze
nie miała miejsca.
Inną zbrodnią była wytwórnia mydła z trupów ludzkich, zało-
żona przez profesora Spanera. Obrazy, które pisarka tam zobaczy-
ła po wojnie i opisała, pracując w Komisji do Badania Zbrodni Hi-
tlerowskich, wstrząsają do dzisiaj. Gdy Komisja weszła do Akade-
mii Medycznej, oczom jej ukazały się szczątki ludzkie w kadziach,
przygotowane do przetworzenia na mydło.
Powstało jeszcze wiele utworów przedstawiających okrucień-
stwa ostatniej wojny na wielu jej frontach. Jedną z takich książek
jest A. Fiedlera Dywizjon 303, która przedstawia bitwę o Anglię
i udział w niej Polaków.
Od 50 lat na szczęście na terenie Polski i w jej najbliższych
okolicach nie toczą się żadne wojny. W lokalne konflikty mające
miejsce daleko od Polski nie jesteśmy bezpośrednio zaangażowa-
ni. Jest to więc okres wyjątkowo szczęśliwy dla Polski, w którym
dorastające pokolenia wojnę i okrucieństwo, jakie ona niesie,
znają tylko z utworów literackich, dokumentów i opowiadań dziad-
ków.
23.Literatura i sztuka wobec ludzkiego cierpienia.
Ale ten płacz Antygony,
Co szuka swojego brata,
To jest zaiste nad miarę
Wytrzymałości
(Czesław Miłosz)
Jesienią 1846 roku ulicą Petersburga szedł młody, dwudziesto-
kilkuletni człowiek. Gdy zobaczył idącego z przeciwnej strony Tur-
gieniewa, krzyknął: Nikt mi niestraszny, nikt, dajcie mi tylko czasu,
a ja was wszystkich wdepczę w błoto! Dostojewski, bo to on był o-
wym młodym człowiekiem, pytany potem o ten gwałtowny wybuch,
odpowiedział, iż jego celem i największym marzeniem jest ukaza-
nie tragizmu ludzkiego losu, jakiegoś wewnętrznego rozdarcia
i cierpienia, które są udziałem każdego z nas.
Gdy przeczytałam o tym incydencie, to (choć sama postać Do-
stojewskiego jest niewątpliwie postacią fascynującą) uwagę moją
zwróciło nie zachowanie pisarza, a fakt nieco inny. Otóż pewnym
zaskoczeniem stała się dla mnie świadomość, iż największym ma-
rzeniem jednego z najdoskonalszych, według mnie, twórców było
oddanie pełni ludzkiego cierpienia. Wniknięcie w jego przyczyny,
głęboka analiza, próba odnalezienia jego sensu - oto zadanie,
które postawił przed sobą Dostojewski, ale chyba nie tylko on...
Słowa przez niego wypowiedziane są dla mnie bowiem swoistym
symptomem zjawiska pojawiającego się w literaturze i sztuce
wszystkich epok. Problem ludzkiego cierpienia w twórczości wielu
artystów jawi się jako niezwykle istotny, czasem wręcz fundamen-
talny. Warto więc go przeanalizować.
Patrząc na to, czym jest dla twórcy cierpienie, w jaki sposób
stara się je udokumentować, zrozumieć, wyjaśnić, dość wyraźnie
dostrzegamy pewną ewolucję patrzenia na ten problem, jakby ko-
lejne etapy na drodze poznawania i przedstawiania cierpienia.
Odczuwanie cierpienia z pewnością nie jest obce nikomu. Niewa-
żne, czy jest to „ból istnienia” Wertera czy „dramat bezideo-
wości” Kordiana, ból Antygony czy nie mniej bolesna samotność
pani Bovary. Jakimkolwiek to cierpienie by było, to oprócz lęku
i bólu niesie ze sobą pragnienie nazywania go, zarysowania
choćby jego konturów. U twórców pragnienie to jest tak silne,
że często jak gdyby zagłusza samą istotę cierpienia. Tak więc ar-
tysta, człowiek wrażliwy, z pewnością na cierpienie nie pozostaje
obojętny, podejmuje próbę poznania go, przekazania poprzez
swoje dzieło. Niejednokrotnie ta próba okazuje się trudna i drama-
tyczna. Wystarczy wspomnieć wypowiedź Tuwima szukającego
słów dla żywego świata:
Boże dobry moich lat chłopięcych
Moich jasnych świtów Boże święty
Czy już nigdy nie będzie więcej
Szumiącej nad słowem mięty
Czy to już tak zawsze i wszędzie
Będą słowa wyrywał z rozpaczy
I sitowia, sitowia zwyczajnego
Nigdy zwyczajnie nie zobaczę.
Być może spostrzeżenia podmiotu lirycznego są subiektywne,
ale nie ma dla mnie w całej literaturze słów dobitniej mówiących
o cierpieniu. Co prawda, mowa tu jest o odczuciach twórcy nie
znajdującego słów, by nazywać to uczucie, ale jednak przecież
o cierpieniu. Istotny jednak wydaje mi się tutaj jeszcze jeden
fakt - ukazanie ludzkiego cierpienia poprzez literaturę i sztukę jest
co najmniej niełatwe, a być może w ogóle nie jest do zrealizowa-
nia.
Jednakże wobec ogromu cierpienia, o którym wspomniałam
wcześniej, próba ta będzie, moim zdaniem, na nowo podejmowa-
na. I w tym momencie rozpoczyna się jakby kolejny etap. Artysta
zaczyna szukać przyczyn cierpienia, analizować motywy postępo-
wania, konsekwencji czynów człowieka, chce dotrzeć do najgłębiej
ukrytych zakamarków jego duszy. W efekcie powstaje swoiste stu-
dium cierpienia. Wystarczy tu wspomnieć chociażby rozterki Ras-
kolnikowa czy Makbeta. Od twórcy tylko zależy, na ile dokładnie
i na ile doskonale odda to, co dzieje się w jego wnętrzu. Nie spo-
sób nie odwołać się tutaj do (moim zdaniem) jednej z najdosko-
nalszych, najbardziej udanych realizacji tego zamierzenia, mia-
nowicie do Niepokojów wychowanka Törlessa Roberta Musila.
Opisy cierpień i rozterek bohatera czującego między swoim naj-
wewnętrzniejszym „ja” a tym, co wypowiada i nazywa - jakąś od-
ległość nie do pokonania, mur nie do rozbicia - są wręcz mistrzo-
wskim zapisem ludzkiego cierpienia. Tak głęboka analiza, obecna
przecież u wielu twórców, prowadzi także do poznania różnych ro-
dzajów cierpienia, specyfiki takiego stanu. Różni się przecież
bardzo cierpienie Syzyfa czy Prometeusza od cierpienia Hioba.
Inaczej czuje się opuszczona małżonka św. Aleksego, inaczej Ju-
styna Bogutówna. Cierpień Lorda Jima nie można porównać
z przeżyciami Wertera.
A więc potrafi artysta w większym lub w mniejszym stopniu,
dokonując analizy zachowań, reakcji, sposobu myślenia, dotrzeć
do „środka duszy” swojego cierpiącego bohatera. I w tym momen-
cie możliwe są dwie drogi. Temat wymaga, abym przedstawiła o-
bie, choć jedna z nich wydaje mi się bardziej warta uwagi. Gdy
stwierdzimy bowiem, że znamy człowieka, jego pragnienia, ogra-
niczenia, cele, z których wypływa cierpienie (bo w zasadzie litera-
tura i sztuka wykazały, iż cierpienie to nic innego, jak dramat
bezideowości lub niemożności realizacji tejże), to jedynym, co nam
pozostaje, jest poszukiwanie wyjścia z tego swoistego labiryntu bó-
lu i lęku. Pomijam oczywiście modernistyczną rezygnację z wszy-
stkiego i chęć „zanurzenia się w nirwanie”, gdyż koncepcja ta,
według mnie, jest raczej ucieczką od problemu niż próbą jego roz-
wiązania. Poszukiwanie drogi do szczęścia w zasadzie znane jest
chyba każdemu człowiekowi, więc jest ono niezwykle istotne.
W artystyczny sposób powinno być cenne i niezastąpione.
I po raz kolejny słuszne wydaje mi się nawiązanie do Zbrodni
i kary Dostojewskiego, a mianowicie do postaci Soni, która sugeru-
je Raskolnikowowi, by przyjął cierpienie i tym sposobem odkupił
swoje winy. Jest to chyba pewien fenomen - zarówno w prozie,
w poezji, dramacie, jak i malarstwie. Sposobem na wyjście z kry-
zysu, na zrozumienie cierpienia staje się etyka chrześcijańska.
Nieprzypadkowo bowiem obok „przegranego”, wydawałoby się,
Raskolnikowa pojawia się Sonia. W pewien sposób do niego podo-
bna, bo oboje „sprzedali siebie”, staje się jednak swoistym cudem,
który (tak jak w przypowieści o Łazarzu) pozwala odzyskać wiarę,
nadzieję, oddalić smutek, cierpienie i rozpacz.
Piszę tak dużo o tej sytuacji, gdyż jest ona charakterystyczna
dla wielu twórców. Wystarczy przypomnieć treny Kochanowskiego,
wizję Pankracego w ostatniej scenie Nie-Boskiej komedii czy
hymny Kasprowicza, by zobaczyć, jak istotne miejsce zajmuje ety-
ka chrześcijańska. Warto przypomnieć niezawinione cierpienie
Hioba, który z pokorą poddał się woli Boga, choć nie rozumiał,
dlaczego Stwórca tak okrutnie go karze (bogobojny Hiob utracił
rodzinę, majątek i zdrowie). Hiob rozumiał, że plany Boga nigdy
nie będą zrozumiałe dla człowieka i że jedyne, co może zrobić,
to cierpliwie czekać na boskie miłosierdzie.
Cierpienie nierozerwalnie złączone jest z miłością i wiarą,
dzięki którym człowiekowi łatwiej jest je znosić. To zagadnienie
ukazane jest w filmie Kieślowskigo Niebieski. Kiedy cierpienie
staje się doświadczeniem większym niż cokolwiek, dane nam było
poznać w życiu (bohaterka filmu Julie traci w wypadku męża
i dziecko), a na dodatek zabiera nawet wspomnienia, mogące
przecież stać się - jak pisał o tym Borges - swoistym „rajem utraco-
nym” (Julie nie zostają nawet wspomnienia, bo małżeństwo, które
wydawało się jej szczęśliwe, było złudą i jakimś totalnym fałszem,
jedynie iluzją - jej mąż związany był jeszcze z inną kobietą), to o-
kazuje się, że tylko niezwykle silna wiara, wielka nadzieja i ogar-
niająca wszystkich miłość mogą stać się większe niż cierpienie.
Próby odnalezienia sensu cierpienia, jego wyjaśnienia, zwy-
kle zakończone zostają sukcesem, bo człowiek potrafi chyba jed-
nak rozwiązywać każdy problem. Lecz napisałam wcześniej,
że kiedy człowiek pozna swoje cierpienie, to zwykle są dwie moż-
liwości działania. Dokładna analiza, wyciąganie wniosków, swoje-
go rodzaju „wyzwalanie się” dokonywane przez twórców jest na
pewno trudne, ważne, ale czy... potrzebne? Moja ocena jest oczy-
wiście subiektywna, ale przyznam, że czasami czuję przesyt, nuży
mnie zbyt drobiazgowa analiza, zbyt boleśnie i dramatycznie prze-
żywane życie. Czytając Antygonę, nie mogłam oprzeć się dziwne-
mu wrażeniu, iż jej ból, rozpacz są trochę sztuczne, trochę „nad
miarę wytrzymałości”. Jej trwanie w podjętej decyzji ocierało się
czasem o jakąś przekorę, a nawet wręcz fanatyzm. Jej płacz nie
wzbudzał we mnie współczucia, a drażnił i irytował, to jej dziwny
upór (a nie istnienie dwóch równorzędnych, lecz przeciwstawnych
racji) był dla mnie przyczyną zaistniałej tragedii.
Celowo dopiero w tym momencie nawiązałam do fragmentu
wiersza Czesława Miłosza - dopiero teraz bowiem mogę pokazać
to, wcale nie tak rzadkie, zjawisko przedstawienia ludzkiego cier-
pienia tak, iż jest ono „zaiste nad miarę wytrzymałości”. Bolesław
Prus w jednym z wywiadów porównał kiedyś dzieło literackie do
obrazu, na którym jest las. Powiedział, że czasami widać dokładnie
wszystkie drzewa, a nie widać... lasu. Tymczasem zadaniem arty-
sty, i to nie tylko literata, jest przede wszystkim ukazanie owego
lasu. I trochę podobnie jest z przedstawieniem ludzkiego cierpienia
- widać mnóstwo detali, tymczasem zatarta zostaje sama istota ta-
kiego stanu. Postacie (jak chociażby Antygona) stają się zbyt sztu-
czne, zresztą chyba dlatego, że ich twórca chce, by były jak naj-
bardziej naturalne.
A więc wręcz ciśnie się na usta pytanie: czy taki sposób przed-
stawienia, obrazowania ludzkiego cierpienia jest sposobem najdo-
skonalszym? Otóż, moim zdaniem, nie! Jest bowiem jeszcze owa
druga możliwość, o której już wspomniałam, dużo bardziej pocią-
gająca i atrakcyjna, bo przynosząca znacznie lepsze efekty.
Jest taki obraz Muncha, który artysta zatytułował Krzyk
- kilka barwnych plam, nieskomplikowana linia, a jednak... A jed-
nak krzyk ukazanej postaci jest na tyle przejmujący, że gdy patrzę
na ten obraz, to mam wrażenie, iż to ten potworny wrzask wręcz
„niebo w pasy drze”, sprawia, że wszystko zamiera w bezruchu.
A owa postać, mimo prostej przecież linii, ma na twarzy wypisa-
ne więcej niż gdyby była namalowana realistycznie. Jej nieme
cierpienie (nieme - bo swoistym paradoksem tego obrazu jest,
według mnie, to, że zawiera on w sobie jednocześnie najpotwor-
niejszy krzyk, jak i najbardziej upiorną, przerażającą ciszę, łączy
dynamikę i statystykę) wyraża dużo więcej niż potrafi zrobić jaki-
kolwiek inny obraz. Krzyk jest jednym z moich ulubionych obra-
zów, bo stanowi swoisty symbol tego, o co (według mnie) chodzi
w sztuce.
Realne i wierne oddanie cierpienia nie jest możliwe, tak
więc dużo doskonalsze i dojrzalsze artystycznie będzie przyję-
cie nieco innej konwencji. Mam na myśli wykorzystanie tylko
pewnego symbolu, niedomówienia, niejasności, by wyrazić to,
co teoretycznie niewyrażalne. I nie jest konieczne posługiwanie
się, tak jak Munch, techniką symbolizmu i ekspresjonizmu. Przed
oczami stają mi bowiem także grafiki Bruna Schulza, którego
o ekspresjonizm trudno posądzić. Jednakże grafiki, na których
pokazywał Edzia czy Adelę i jej adoratorów (będące, notabene,
ilustracjami do utworów), mimo zupełnie innego charakteru,
są czasami równie wymowne jak obrazy Muncha. Wobec pewnego
ciepła, pogody, które zawsze niesie ze sobą twórczość Schulza,
niekiedy jeszcze brutalniej potrafią obnażyć ludzką samotność.
Co jednak będzie się działo, gdy droga artystyczna pójdzie
właśnie w kierunku owej umowności i symboliczności w ukazywa-
niu cierpienia? Od symbolu niedaleko chyba do karykatury i gro-
teski, do czegoś, co dla mnie jest szczytem artyzmu w pokazywaniu
ludzkiego bólu.
Widziałam niedawno reprodukcję obrazu, który podobno o-
bejrzał Beckett, zanim napisał Czekając na Godota. Obraz niezwy-
kle prosty - noc, droga, księżyc, dwie postacie zaznaczone dość
grubą kreską. Skojarzenie z Estragonem i Vladimirem jest natych-
miastowe. W zasadzie, znając ten obraz, sztukę Becketta, jak i li-
czne interpretacje sceniczne, można zastanawiać się, czy „to”
w ogóle jest o cierpieniu, przecież bohaterowie są śmieszni, kary-
katuralni, nie mają żadnej idei (bo trudno potraktować czekanie
jako ideę - jeśli nawet, to nie mają szansy realizacji), nie po-
szukują - próba samobójstwa kończy się ze złamaniem jedynej
uschniętej gałęzi - a jednak... A jednak jest to chyba „rzecz o cier-
pieniu”, i to bardziej wymowna niż analizy Dostojewskiego czy
Szekspira, niż rozpacz Kochanowskiego w trenach czy porywy na-
miętności Wertera. Taki człowiek najpierw budzący śmiech, naj-
wyżej litość, staje się swoistym fenomenem literatury, bo litość
szybko przeradza się w coraz głębsze współczucie, aż w pewnym
momencie, nagle, ukazuje się nam ktoś, czyja sytuacja jest o wie-
le trudniejsza i bardziej tragiczna niż rozpaczającej Antygony czy
Hioba. Gdy czytamy jedną z powieści Dostojewskiego, autor przy-
gotowuje nas w pewien sposób do tego, iż ukaże cierpienie; nasza
świadomość takiego stanu rośnie stopniowo, u Becketta jest ona
szokiem. Przypomina mi to trochę ekranizację powieści Homo Fa-
ber Maxa Frischa. O ile czytając książkę, ma się świadomość roz-
grywającej się tragedii, o tyle oglądając film, w pewnym momencie
czuje się zaskoczenie. Cierpienie pokazane jest w ten sposób,
że właśnie szokuje, ma dużo istotniejszą moc przekazu. Pusta sce-
na w sztukach Becketta (uschłe drzewko w Czekając na Gogota lub
góra piasku w Radosnych dniach stanowią jedyny jej wystrój) du-
żo więcej powiedziała o cierpieniu niż przebogata czasami sceno-
grafia dramatów szekspirowskich. Są jednak sytuacje, których u-
jąć w ramy przedstawionego przeze mnie schematu nie można.
Dotychczas rozważałam jedynie problem cierpienia jednostki,
co jednak robić, gdy cierpią miliony? Myślę o twórcach okresu woj-
ny i okupacji. To, co działo się wtedy (obojętne czy opisane jest to
w Innym świecie czy Dzienniku pisanym nocą G. Herlinga-Gru-
dzińskiego, czy w chaotycznej relacji w Pamiętniku z powstania
warszawskiego Mirona Białoszewskiego), przekracza ludzką wyo-
braźnię. Każdy z ludzi, który doświadczył cierpienia, jakie niesie
ze sobą wojna, mógłby powtórzyć za Krzysztofem Kamilem Ba-
czyńskim:
Boże mój ja przed Tobą
Ołtarz ciała rozdarty
Jedynym sumieniem zrodzony
Dymię tysiącem martwych
I każdy taki zapis będzie dokumentem ludzkiego cierpienia.
Dokumentem w pewien sposób doskonałym, bo nie wymagającym
jakiejkolwiek analizy; każdy komentarz, analiza takiej literatury
czy sztuki będzie tylko jej spłyceniem.
Ludzie zawsze cierpieli. Motyw cierpienia pojawia się więc
literaturze i sztuce od zawsze. Myślę, że artysta nigdy na ból
nie zareaguje obojętnością, jednak każdy przedstawia ten motyw
w sposób bardzo różny. Artystycznym rozważaniom o cierpieniu
towarzyszyć musi zawsze nadzieja, bo tak naprawdę tylko ona jest
silniejsza niż samo cierpienie. Dlatego też chciałabym zakończyć te
rozważania fragmentem wiersza Adama Asnyka:
Miejcie nadzieję nie tę lichą naszą
Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera
Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno
Przyszłych poświęceń w duszy bohatera.
24.Literatura lat powojennych jako próba oceny systemu
totalitarnego.
Państwa o charakterze totalitarnym istniały na długo przed
sprecyzowaniem pojęcia „totalitaryzm” i jednoznacznym określe-
niem cech podobnego ustroju. Sam termin po raz pierwszy został
użyty w 1934 roku przez Gentile'a na oznaczenie państwa, które-
mu przysługuje pełna władza nad obywatelami. W tym sensie to-
talitaryzm był odrzuceniem idei społeczeństwa obywatelskiego,
postulował zarówno rozszerzenie dziedzin władzy państwowej,
jak i jej zakresu. Państwo totalitarne to zatem takie, w którym
nic nie jest obojętne organom rządowym i w którym nic nie po-
winno dziać się bez ich wiedzy i oddziaływania. Jeżeli za więk-
szością badaczy przyjmiemy Włochy Mussoliniego za pierwsze
państwo o ustroju totalitarnym, pozostaje pytanie: czym w takim
razie był starożytny Rzym z centralną i autokratyczną władzą ce-
sarza oraz Egipt za czasów faraonów? Być może tego rodzaju py-
tania skłoniły część naukowców zajmujących się tym problemem
do poszukiwań sięgających daleko wcześniej niż pierwsze 30 lat
naszego stulecia. Analiza starożytnej myśli politycznej nasuwa
spostrzeżenie, że genezy totalitaryzmu można szukać w rozważa-
niach Platona. Inna teoria głosi, iż korzenie totalitaryzmu tkwią
w filozofii Hegla, Machiavellego, Rousseau oraz Marksa.
O ile totalitaryzm jako koncepcja polityczna rozwinął się
we Włoszech, o tyle powszechnie uznawana jest teoria, że reżim
faszystowskich Włoch w rzeczywistości nie miał charakteru totali-
tarnego. Za egzemplifikację tegoż ustroju zdecydowanie uważa się
reżim hitlerowskich Niemiec, stalinizm w ZSRR i niektórych państw
Europy Zachodniej (do 1956 r.) oraz państwo Czerwonych Khmerów
w Kampuczy. Totalitaryzm postrzegany jest jako syndrom sześciu
elementów:
- monopolu oficjalnej ideologii
- monopolu jednej masowej partii
- terrorystycznej kontroli policyjnej
- monopolu środków komunikacji społecznej
- monopolu centralnie sterowanej gospodarki
- monopolu wszelkich środków przemocy
Polska, z racji swego położenia geograficznego, generalnie
stykała się z dwoma systemami totalitarnymi, czyli stalinizmem
i hitleryzmem. Ingerencja dwóch państw: Niemiec i ZSRR (a wcześ-
niej Rosji Radzieckiej) wywarła ogromne piętno na Polsce i Pola-
kach, czego odbicie odnajdujemy w literaturze, która wielokrotnie
podejmowała ów temat.
Stanisław Ignacy Witkiewicz już w pierwszych latach naszego
stulecia odczuwał obsesyjny lęk przed Rosją, obawiał się „czerwo-
nej zarazy” i imperialistycznej zaborczości rosyjskiej. Był to okres
tuż po rewolucji październikowej, czyli czas, kiedy w Rosji zacho-
dziły ogromne zmiany - rodził się system komunistyczny. Obsesją
Witkacego stało się przeświadczenie, że wschodni sąsiedzi „zale-
ją” Polskę, a tym samym zabiją nasze indywidualności. Rozwój
cywilizacji, urbanizacja i uprzemysłowienie budziły w nim niepo-
koje, które znalazły odbicie w jego twórczości. Uosobieniem swo-
ich lęków uczynił Witkacy Hiper-robociarza - silnego, bezkom-
promisowego robotnika, prostaka z dramatu Szewcy. Hiper-ro-
bociarz jest posiadaczem hochexplosiv bomb - symbolu postępu
cywilizacji, który ma ułatwić mu dokonanie przewrotu. Chce on
rewolucji przemysłowo-naukowej, stawia na postęp i pracę. Pla-
nuje zastraszenie społeczeństwa i podporządkowanie sobie jego
reprezentantów poprzez terror. Autor wyraża niechęć i strach przed
robociarzem, a w warunkach jego władzy dostrzega przyczynę
rychłej śmierci wszelkiej indywidualności. Witkacy jako jeden
z pierwszych jakby intuicyjnie wyczuwa zamiary Rosji, co napawa
go lękiem przed zniewoleniem człowieka przez system totalitarny.
Niepokoje Witkiewicza znacznie wyprzedzały bieg historii.
Zanim bowiem Rosja stała się faktycznym katem Polaków, zmie-
rzyć się musieliśmy z hitleryzmem. Ideologia faszystowska oparta
o koncepcje filozoficzne Nietzschego, a realizowana za sprawą
totalitaryzmu, jest niewątpliwie bestialskim zaprzeczeniem jakich-
kolwiek idei humanizmu. Wywarła ona krwawe piętno na niezli-
czonej ilości osób - wypaczyła nie tylko wojenne ofiary Niemiec,
ale także tysiące członków NSDAP. Zniewolenie przez hitleryzm
było zatem dwojakie - bezpośrednio atakował on Polaków,
a w sposób nieco złagodzony Niemców. Moczarski w swojej ksią-
żce Rozmowy z katem w dokładny sposób ukazuje wewnętrzne
struktury partii NSDAP oraz zasady jej funkcjonowania. Jürgen
Stroop stanowi obraz typowego wzorowego hitlerowca. Jako mało
wykształcony i niezbyt błyskotliwy młody człowiek, był dla partii
doskonałym materiałem na działacza. SS rekrutowało bowiem na
swoich członków ludzi nie zepsutych wykształceniem i zdolnością
samodzielnego myślenia. Hitlerowiec miał być wierny, oddany
i miał sumiennie wypełniać rozkazy führera, a nie zastanawiać
się nad ich sensem. Mózgiem był sam Hitler i jego zausznicy,
a jemu poddani stanowili tylko bezwolną masę, zręcznie wykorzy-
stywaną do realizowania określonych zamierzeń. Jeśli ktoś wyka-
zywał się oddaniem partii, czyli w rzeczywistości był wyjątkowo
zaślepiony i omamiony, a przy tym dostatecznie reprezentacyjny
jako aryjczyk i okrutny jako Germanin, mógł wówczas (jak Stroop)
zajść wysoko. Potęga faszystów tkwiła właśnie w bezwolnej i zas-
traszonej „szarej masie”, zdolnej do najstraszliwszych czynów.
Moczarski przytacza także teorię czystości rasy germańskiej i jej
przewagi nad innymi ludźmi. Założenia systemowe NSDAP głosiły
potrzebę poszerzania przestrzeni życiowej „nadludzi”, czyli zdo-
bycia całej Europy jako terytorium, na którym powinna panować
rasa panów - czystych Germanów. Hasła Hitlera były swego rodza-
ju kokieterią narodu, w tradycji którego leży waleczność i wojsko-
we wychowanie. Ideałem Hitlera było mocarstwo na wzór staroży-
tnego Rzymu, uwodził więc Niemców wizją powrotu do średnio-
wiecznych czasów świetności Prus, łechtał próżność społeczeńs-
twa, obiecywał realizację dawnych nie spełnionych ambicji narodu.
Naszą wiedzę o hitleryzmie w Niemczech uzupełnia także
swoim utworem Początek A. Szczypiorski. Bohater powieści
Stückler, także Niemiec, jest - podobnie jak Stroop - wiernym hi-
tlerowcem. Jego rozważania przybliżają czytelnikowi mechanizm
funkcjonowania III Rzeszy. Hitler wymagał absolutnego podporzą-
dkowania, lojalności wobec partii i zdyscyplinowania, w zamian
za co obiecywał stworzenie kraju-potęgi, w którym każdy praw-
dziwy Niemiec będzie miał zapewnione godne Germanina warunki
życia. Udało mu się w pełni pozyskać społeczeństwo, częściowo
ze względu na wrodzone zamiłowanie Niemców do „ordnungu”
oraz ich dumę z bycia narodem panów, a częściowo ze względu
na ambicje poszczególnych członków NSDAP do posiadania mają-
tków i wysokich stopni partyjnych.
Stosunkowo obiektywne spojrzenie Moczarskiego i Szczypior-
skiego na totalitaryzm niemiecki uświadamia czytelnikom istnienie
drugiej, równie okrutnej strony faszyzmu. Za sprawą ich powieści
Polak jest w stanie dostrzec w kacie ofiarę. Ofiarę nie w sensie
fizycznej porażki, ale psychicznej manipulacji, która doprowadzi-
ła do sytuacji, w której nastolatkowie z „Hitler Jugend” z zimną
krwią mordują ludzi.
O ile w samych Niemczech rzadko dostrzegamy ofiary hit-
leryzmu, o tyle przyzwyczajeni jesteśmy do oskarżania ich za zbro-
dnię dokonaną na naszym narodzie. Opowiadania Borowskiego,
proza Szczypiorskiego i Nałkowskiej nie pozwalają bowiem za-
pomnieć o okrucieństwie i ogromnej winie hitlerowców za losy
tysięcy istnień. Reakcje ludzi w bezpośrednim zagrożeniu śmiercią
z rąk faszystów świadczą o tym, iż totalitaryzm niemiecki zbierał
znacznie bardziej krwawe żniwo poza swą ojczyzną. Jego niszczą-
ca siła została skierowana daleko poza granice III Rzeszy - zabijała
niewinnych ludzi lub niszczyła ich psychiki. Hitlerowcy zamordo-
wali miliony osób, a drugie tyle doprowadzili do psychicznej ruiny.
Ten, kto uniknął kaźni, resztę życia spędzał bowiem z napiętnowa-
nym sercem i sumieniem. Warunki, jakie stworzyli hitlerowcy Pola-
kom, wymagały od nich wyboru między zgodnością z własnym ko-
deksem moralnym a zatraceniem człowieczeństwa ułatwiającym
przetrwanie. Postawa czystości moralnej wiązała się najczęściej
z wydaniem na siebie wyroku śmierci. W obozach koncentracyj-
nych następowała najtrudniejsza z możliwych prób dla ludzkości.
Był nią ów wybór, dokonywany w obliczu szerzącej się śmierci -
między godnością a życiem.
Totalitaryzm niemiecki wychował okrutne i wypaczone po-
tomstwo. Ze względu na szeroki zasięg wpływów Hitlera i ich
intensywność jeszcze długo po wojnie żyli i żyją nadal ludzie ska-
żeni faszyzmem. Polskie pokolenie Kolumbów - wychowane
w afirmacji pokoju na świecie, miłości i szacunku - pokolenie,
które tworzyć miało nową niepodległą Polskę, przeżyło to chyba
najsilniej. Dowodem może być przepełniona bólem i cierpieniem
poezja Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.
I mnie przecież jak dymu laska
wytryskała gołębia młodość;
teraz na dnie śmierci wyrastam
ja - syn dziki mego narodu - mówi młody poeta we wzruszają-
cym liryku Z głową na karabinie. W innym wierszu oskarża wojnę,
a pośrednio hitleryzm, za upośledzenie, jakie stało się udziałem
młodych Polaków. Tym upośledzeniem nazywa bezduszność, brak
litości, sumienia, serca i miłości, a wszystko po to, by przeżyć.
Jednak jakie to życie, jeśli człowiek nie czuje się człowiekiem?
Nas nauczono. Trzeba zapomnieć,
żeby nie umrzeć rojąc to wszystko.
Wstajemy nocą. Ciemno jest, ślisko.
Szukamy serca - bierzemy w rękę,
nasłuchujemy wygaśnie męka,
ale zostanie kamień - tak - głaz.
(wiersz Pokolenie)
Po wojnie, czyli zderzeniu się z niemieckim totalitaryzmem,
Polacy nie przestają walczyć. Powojenna sytuacja naszego kraju
przypomina zdarzenia, opisywane przez Herberta w wierszu Raport,
z oblężonego miasta:
oblężenie trwa długo wrogowie muszą się zmieniać
nic ich nie łączy poza pragnieniem naszej zagłady
Goci Tatarzy Szwedzi [...] Cesarza pułki Przemienienia
Pańskiego
kto ich policzy
kolory sztandarów zmieniają się jak las na horyzoncie
od delikatnej ptasiej żółci na wiosnę przez zieleń czerwień
do zimowej czerni.
- dla Polaków okupacja nie kończy się wraz z klęską Niemiec.
Trwa nadal - zmienia się tylko okupant. Rozpoczynają się czasy
stalinizmu, kiedy okrucieństwo porównywalne jest do hitlerows-
kiego. Wciąż giną ludzie, wciąż są poniżani, głodzeni i maltreto-
wani, tyle że dzieje się to w sposób zakamuflowany, skrywany pod
przykrywką dobra publicznego. Zasady funkcjonowania radzieckie-
go totalitaryzmu i jego prawdziwe oblicze ujawniają nam: George
Orwell, Ryszard Kapuściński, Gustaw Herling-Grudziński i Zbig-
niew Herbert.
Utopijny obraz Orwella - Folwark Zwierzęcy - jest odkryciem
prawdy na temat sfer rządzących w ZSRR. Autor poprzez metaforę
przyrównującą ludzi do zwierząt ukazuje manipulację, intrygi
i nadużywanie władzy przez elitę. Powszechnym zjawiskiem jest
okłamywanie społeczeństwa i naciąganie prawa do własnych wy-
gód. Regulamin zapisany na drzwiach obory folwarku zmienia się
w zależności od zachcianek wodza - Napoleona. Kiedy on prze-
prowadza się do domu pana Jonesa i zaczyna sypiać w jego łóżku,
do prawa zwierzę nie będzie nigdy spało w łóżku dodane zostaje:
w pościeli. Napoleon, podobnie jak Stalin, ewidentnie nadużywa
swojej władzy. Pomocne w tym procederze jest zastraszanie
zwierzęcej społeczności i odbieranie jej osobistej wolności. Nad
porządkiem w folwarku czuwają wściekłe psy, a zwierzęta w oba-
wie przed nimi wypełniają wolę przywódcy. W ludzkich społecz-
nościach takie zjawisko określamy mianem terroru i tymże było
ono w ZSRR i innych państwach podległych Stalinowi. „Obywate-
lom” folwarku odebrany jest wolny czas - w chwilach wolnych
od pracy organizowane są wiece, zebrania, marsze lub prace
społeczne. Dla przywódców takie działanie ma swój głęboki sens -
podczas odpoczynku zwierzęta mogłyby rozmyślać i analizować
sytuację, czego konsekwencją byłby bunt.
Kolejną typowo radziecką cechą folwarku jest nagminne fał-
szowanie statystyki w celu zatuszowania opłakanej sytuacji ekono-
micznej. Komunikaty ogłaszają wzrost średniej liczby pożywienia
przypadającego na każdego obywatela, podczas gdy w rzeczywisto-
ści wycieńczone coraz dłuższym dniem pracy zwierzęta dostają
minimalne racje żywieniowe. W obawie przed buntem Napoleon
organizuje pokazowe procesy, podczas których bestialsko morduje
odstępców od uznawanych zasad. Celem owych rozpraw jest zas-
traszenie mieszkańców i przestrzeżenie ich przed ewentualnym
naśladownictwem. Jako żywo przypomina to wyreżyserowane
procesy w ZSRR, o których szerzej pisał G. Herling-Grudziński.
Stosunek do „przodowników pracy” bijących rekordy efektywności
i wydajności działania w imię dobra partii jest taki sam w fol-
warku i państwach komunistycznych. Przodownicy są hołubieni
tylko w momencie, kiedy wyrabiają 300% normy, ale gdy zaczynają
chorować z przepracowania, zapomina się o nich. Losy ofiarnego
idealisty Boksera - konia folwarcznego - kojarzą się z tytułowym
bohaterem filmu Andrzeja Wajdy pt. Człowiek z marmuru. Rzeczy-
wistość, w jakiej żyją i pracują zwierzęta, znacznie odbiega
od wizji, którą niegdyś roztaczał przed nimi Major. Podobnie dzia-
ło się w Rosji Radzieckiej - hasła rewolucji z 1917 roku nigdy nie
zostały zrealizowane.
Lektura Folwarku Zwierzęcego, a także innych książek Orwel-
la, pośród których szczególne miejsce wyznaczyć trzeba powieści
pt. Rok 1984, nasuwa refleksję, że totalitaryzm opiera się na kłam-
stwie, bladze, udawaniu, wykorzystywaniu i terrorze. W takim sys-
temie człowiek jest zniewolony przez władzę, nie może rozwijać
się, swobodnie żyć i pracować. Podczas gdy jedni opływają w luk-
susy, wykorzystując swoje stanowiska - inni biednieją mimo coraz
cięższej pracy.
Totalitaryzm radziecki wytworzył ideologię, której realizacja
bliska jest absurdowi. Nonsens niektórych decyzji władz ZSRR na
drodze do budowania potęgi ojczyzny w doskonały sposób uchwy-
cił Ryszard Kapuściński w swoich reportażach. Dowodem na bez-
myślność rządzących może być przykładowo historia cerkwi Chrys-
tusa Zbawiciela, zabytku klasy zerowej, sąsiadującego z Kremlem.
Owa cerkiew padła ofiarą ateistycznej polityki Stalina. Była najbar-
dziej okazałym budynkiem w okolicy Kremla, a że stanowiła przy-
bytek sakralny - Stalin postanowił ją zniszczyć, gdyż godziło to
w jego wizję boskiego wymiaru partii. Społeczeństwo, dla którego
cerkiew stanowiła duchowe sacrum, nie reaguje na decyzję Stali-
na. Pozostaje całkowicie bierne, co świadczy o jego zastraszeniu
i niemocy w obliczu potęgi partii. Działanie Stalina jest ewident-
nym ciosem w narodową tradycję i historię. Zburzenie zabytku,
pozbawienie wierzących miejsca kultu i plan wybudowania na jego
miejscu pałacu Sowietów w rzeczywistości kłócą się z interesami
społeczeństwa. Znamienny dla radzieckiej mentalności jest także
fakt, iż planowany pałac Sowietów miał być wyższy od najwięk-
szych „drapaczy chmur” w USA. Pałac miał stanowić dowód świe-
tności ZSRR, według zasady, że to, co radzieckie, jest najlepsze.
Do zbudowania pałacu oczywiście nie doszło, a zabytkowe ruiny
cerkwi rozkradziono. Rabowanie mienia państwowego - oto kolej-
na specyficzna cecha narodu radzieckiego, a liczenie planów na
zamiary, nie zaś środki - jego przywódców.
Interesującą, metaforyczną wizję życia człowieka w totali-
taryzmie przedstawia Herbert w wierszu Sprawozdanie z raju.
Na razie w sobotę o dwunastej w południe
Syreny ryczą słodko
i z fabryk wychodzą niebiescy proletariusze
pod pachą niosą niezgrabne swe skrzydła jak skrzypce
- ironicznie puentuje poeta refleksje na temat rozbieżności między
deklarowaną przez władze wizją warunków życia w państwie tota-
litarnym a stanem rzeczywistym.
Szczególnie istotną kwestią w ocenie totalitaryzmu radziec-
kiego jest funkcjonowanie sowieckich obozów pracy na Syberii.
Temat ten wyczerpująco podejmuje Herling-Grudziński w swej
powieści Inny świat, w której przedstawia paradoksalne zasady
funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w ZSRR i okrutne meto-
dy resocjalizacji więźniów.
Skazanym może być każdy, a dowodem przeciw niemu stać
się może nawet fakt posiadania zachodnich kaloszy lub czytanie
dzieł zachodnioeuropejskich autorów w oryginale. Śledztwo jest
jedynie grą pozorów, winy - zmyślone od początku do końca.
Oskarżony jest bity, źle karmiony i dręczony psychicznie, wskutek
czego przełamuje się i przyznaje do zupełnie abstrakcyjnej winy.
Procedura śledztwa jest przerażającym cyklem absurdów, ale pra-
wdziwa kaźń to resocjalizacja więźniów. Wysyłani są oni na dzikie
tereny północy, aby rozpocząć zabójczą dla zdrowia pracę w łag-
rach. Łagry są doskonałą inwestycją dla ZSRR z punktu widzenia
ekonomiczno-gospodarczego. Na dalekim i prawie nie zamiesz-
kanym Sybirze więźniowie wykonują pracę, której żaden normal-
ny człowiek nie podjąłby się. Skazani pracują zaś po kilkanaście
godzin na dobę. Władze ZSRR nie zapewniają im nawet minimal-
nych warunków socjalnych - są niedożywieni, brudni, chorzy
i wciąż narażeni na śmierć. Położenie geograficzne łagrów poz-
wala na rezygnację z większej ilości strażników pilnujących
skazanych. Od obozu do najbliższej stacji kolejowej dzieli więź-
niów odległość, na pokonanie której przeznaczyć trzeba kilka ty-
godni, co w syberyjskim klimacie grozi zamarznięciem. Jeśli więc
nawet pośród skazanych znajdzie się śmiałek, który spróbuje ucie-
kać, istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, że uda mu się
przeżyć.
W obozach nie funkcjonują żadne zasady dotyczące wyroków.
Kary są ponadto przedłużane bez uzasadnienia; w prawodawstwie
panuje chaos. Prawda o obozie, w którym pracują na wpół żywe
istoty, jest pilnie strzeżona. Podobnie jak w obozie koncentracyjnym
w Oświęcimiu przyjeżdżających Żydów łudził napis Arbeit macht
frei, tak i w sowieckich łagrach jest zachowany pozór humanita-
ryzmu. Istnieje bowiem specjalny, pokazowy budynek, przeznaczo-
ny dla oczu ludzi z zewnątrz. W tym budynku jest tzw. pokój dla
odwiedzających (niekiedy któremuś z więźniów dopisze szczęście
i władze obozu zgodzą się na odwiedziny kogoś z bliskich) -
schludne i przytulne pomieszczenie, będące jakoby normalnym
miejscem zamieszkania skazanego. Podczas gdy na co dzień ska-
zańcy chodzą w łachmanach i śpią na zawszonych pryczach - na
spotkanie z rodziną dostają świeże i całe ubranie, a na noc prze-
bierają się w pidżamy i kładą do łóżka pod kołdrę. Jest to kolejny
przykład na to, że władze radzieckie - wbrew szarej i okrutnej rze-
czywistości - zachowują pozory dobrobytu.
Mnogość bezsensownych, ale niszczących człowieka działań
władz totalitarnych - początkowo niemieckich, a później radziec-
kich - doprowadziły Polskę i jej naród niemalże do ruiny. Zabita zo-
staje - zgodnie z przepowiedniami Witkacego - indywidualność,
co w drastyczny sposób ukazuje Tadeusz Konwicki w Małej Apo-
kalipsie. Bohater Konwickiego skazany jest na twórczą bezpłod-
ność, tylko ona bowiem zapewnia mu wolność. Warszawa pod
władzą totalitaryzmu jest obskurna, szara i zniszczona. Społeczeń-
stwo jest notorycznie okłamywane, do tego stopnia, że nikt nie zna
prawdziwej daty. Obywatele są bezustannie kontrolowani przez
milicję i tajne służby. Nawet opozycja sterowana jest przez partię.
W takich warunkach ludzie prowadzą podwójne życie, które jest
jedyną możliwością walki z systemem, o czym pisał Czesław Miłosz
w Umyśle zniewolonym.
25.Literatura romantyczna - relikt przeszłości czy wciąż
żywa tradycja?
Romantyzm polski porównać można do wielkiego przełomu,
rewolucji wynoszącej nowych bogów na piedestał. To nurt samo-
istnie wytworzony na ojczystym gruncie, różniący się znacznie od
założeń romantyzmu ogólnoeuropejskiego. Nie dość, że na tle in-
nych państw odrzuca oryginalność, to jeszcze stanowi zaprzecze-
nie i podważenie dotychczasowych norm i schematów.
Podobnie jak Mitologia (formułująca wizerunek człowieka,
charakteryzująca jego złożoną naturę) i Biblia (określająca abstrak-
cyjne pojęcia dobra i zła), literatura romantyczna ogółem wyzna-
cza nowe formy i wartości. Zerwane zostają więzy krępujące artys-
tę, pozostawiona mu zostaje swoboda twórcza. Literatura wyrywa
się spod jarzma klasycyzmu, uwalnia od uciążliwych zasad; dóbr
formy i środków jest dowolny. Powszechne staje się zjawisko syn-
kretyzmu, brakiem czystości rodzajowej charakteryzują się między
innymi Dziady Adama Mickiewicza lub Beniowski Juliusza Słowa-
ckiego. Powstają nowe gatunki literackie: Mickiewicz, tworząc
Ballady i romanse, daje początek polskiej balladzie, sprowadza na
rodzimy grunt powieść poetycką (Konrad Wallenrod), rozwija sonet
oraz poemat epicki (Pan Tadeusz). Słowacki natomiast przyswaja
literaturze polskiej poemat dygresyjny, poprzez swój utwór pt. Be-
niowski, a także tworzy wiersz polemiczny, odpowiadając na
Psalmy przyszłości Zygmunta Krasińskiego. Twórcy zaczynają po-
szerzać zasób środków artystycznych - operują symbolami, szerzej
rozumieją pojęcie metafory. W ich utworach często fikcja łączy się
z realizmem, metafizyka z rzeczywistością, nie kolidując wzajem-
nie. Wywodzi się to z tendencji romantyków do czerpania wzorów
z poezji ludowej. Uznawano ją bowiem za skarbnicę kultury naro-
dowej, podstawę odmienności Polaków na tle Europy. Rozpow-
szechniano ludowe zasady moralne, a ludowe pojęcie sprawiedli-
wości i wartości przyjęto za pewnik. Od ludu przejęto skłonność do
integrowania się z naturą, zgodnie z pierwotnymi zasadami. Czło-
wieka uznano za jej cząstkę, a co za tym idzie, element składowy
wszechświata. Współgranie z przyrodą umożliwiało człowiekowi
bliższe poznanie własnej osoby, wniknięcia do wnętrza duszy.
Wszystkie przekonania romantyków odnajdywały odbicie
w ich twórczości. Przypomnijmy sobie osobę podmiotu lirycznego
z Sonetów krymskich Mickiewicza. Stan ducha, jakim obdarzył go
autor, jest obrazem jego własnych uczuć podczas bezpośredniego
kontaktu z przyrodą. Ballady i romanse są praktycznie zbiorem za-
sad moralnych propagowanych przez wieszcza.
W dziedzinie teorii literatury romantycy jakby otwierają zam-
knięte dotychczas drzwi. Przecierają nowe szlaki, burząc stary po-
rządek klasycyzmu. W tej kwestii z całą pewnością kontynuujemy
ich dzieło, korzystamy z form, jakie wytworzyli dla siebie i potom-
nych. W tym momencie należy oddać hołd panu Cyprianowi Nor-
widowi, który poprzez swoją twórczość stworzył podwaliny poezji
intelektualnej, a którego eksperymenty w tej dziedzinie kontynuo-
wał Miron Białoszewski. Czyż nie był on mistrzem neologizmów
i ekonomiki słowa?
kosmatyka
zjawisk
Tysk
Tysk
kosmotronia
Czy obecnie poeci, podobnie jak Słowacki w Beniowskim,
nie lubują się w ironii?
Belzelub kocha sztukę. Chełpi się, że jego chóry, jego poeci
i jego malarze przewyższają już prawie niebieskich. Kto ma
lepszą sztukę, ma lepszy rząd - to jasne. Niedługo będą
się mogli zmierzyć na Festiwalu Dwu Światów. I wtedy
zobaczymy, co zostanie z Dantego, Fra Angelico i Bacha
- ironizuje Herbert o pozycji artystów we współczesnym świecie.
Wykorzystują też literaturę do wypowiedzenia osobistych dyg-
resji, jak to na wzór Słowackiego czynił Julian Tuwim w Kwiatach
polskich.
Zajmijmy się teraz głównymi treściami twórczości romantyków
i spróbujmy znaleźć współczesne odpowiedniki świadczące o ist-
nieniu pewnej ciągłości, ponadczasowości i niezniszczalności nie-
których wartości. Poezja romantyczna praktycznie „wyrosła” na
problemie walki o niepodległość, a w wyrażaniu pragnienia wol-
ności i potrzeby walki osiągnęła prawie doskonałość.
Obecnie żyjemy w wolnym kraju i raczej próbujemy dołączyć
do całej Europy, aniżeli się od niej odseparować. Wspomnijmy jed-
nak czasy bezpośredniego zagrożenia bytu państwa - okres II woj-
ny światowej. Wówczas propagowane były, jak u romantyków,
określone wzorce zachowań i postaw obywatelskich. W miejsce
walczących studentów z III części Dziadów pojawili się młodzi har-
cerze, ryzykujący życie dla Ojczyzny. Rollisona i jemu podobnych
Aleksander Kamiński zastąpił Zośką, Rudym lub Czarnym. Próbę
charakterystyki i obrazu psychologicznego wroga zawiera dramat
Leona Kruczkowskiego pt. Niemcy.
W obliczu zniewolenia poeta był w romantyzmie przewodni-
kiem wskazującym drogę, wskrzesicielem nadziei i żołnierzem
„walczącym piórem”. Poezja była wszechpotężną siłą, absolutną
i wieczną. Poeta, według Mickiewicza, to przewodnik duchowy
i w jego kompetencjach leży utwierdzanie ludzi w narodowej toż-
samości, rozbudzenie ich świadomości. Trafia głęboko do psychiki
i świadomości, porusza i inspiruje człowieka.
Sądzę, że obecnie rola poety zmieniła się niewiele, natomiast
znacznie zmalało grono odbiorców gotowych podążyć za słowami
wieszcza. Sami twórcy wciąż są bowiem świadomi swojej funkcji,
czują się odpowiedzialni za przekazywanie pewnych wartości.
Przytoczmy fragment wiersza Czesława Miłosza pt. W Warszawie,
w którym poeta wypowiada się na temat własnej postawy twórczej:
Nie chciałem kochać tak,
Nie było to moim zamiarem.
Nie chciałem litować tak,
Nie było to moim zamiarem.
Moje pióro jest lżejsze
Niż pióro kolibra. To brzemię
Nie jest na moje siły [...]
Nie mogę nie napisać, bo pięcioro rąk
Chwyta mi moje pióro
I każe pisać ich dzieje,
Dzieje ich życia i śmierci.
Poezja istotnie opiewa dzieje bohaterów, wspomina ważne
wydarzenia historyczne, dlatego romantycy traktowali ją jako nie-
zastąpione źródło informacji. Jest przy tym nienaruszalna, jak po-
wiedział Mickiewicz, w trudnych warunkach ucieka w góry, do
gruzów przylega / I stamtąd dawne opowiada czasy. Dwieście lat
później ze słowami wieszcza zgadza się Czesław Miłosz, czego
wyraz daje w wierszu Który skrzywdziłeś:
Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta.
Możesz go zabić - urodzi się nowy
Spisane będą czyny i rozmowy.
Zauważmy także pewną zbieżność światopoglądów konkret-
nych twórców romantycznych i współczesnych. Należy przypom-
nieć krytyczne nastawienie Słowackiego do miernych poetów,
gryzipiórków, oczekujących jedynie na przychylność krytyki. Po-
dobnie odczuwa Herbert, określając to nawet w bardziej obrazowy
sposób:
Kura jest najlepszym przykładem, do czego
doprowadza bliskie współżycie z ludźmi.
Zatraciła zupełnie ptasią lekkość i wdzięk [...]
Jej rzadkie dwoiste uniesienia [...] są wstrząsająco
obrzydliwe.
I w dodatku ta parodia śpiewu,
poderżnięte suplikacje nad rzeczą
kiedy powiedziane śmieszą [...]
Kura przypomina niektórych poetów.
Krytyka konformizmu, bezmyślnego przystosowania się i za-
tracenia osobowości stanowiła także temat rozważań Norwida.
W wierszu Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie zwraca on uwagę
na silne indywidualności, oryginalne jednostki, które - ze względu
na swą osobowość - nie były akceptowane w środowisku szarych
ludzi. Niektórzy, jego zdaniem, są zbyt szokujący, awangardowi
i wyprzedzający epokę, by mogli być tolerowani i rozumiani
w społeczeństwie. Poruszając temat nieprzeciętnych jednostek,
ciśnie mi się na papier piękny cytat Herberta z liryki Tren Fortyn-
brasa:
Tak czy owak musiałeś zginąć Hamlecie nie byłeś do życia
wierzyłeś w kryształowe pojęcia a nie glinę ludzką
żyłeś ciągłymi skurczami jak we śnie łowiłeś chimery
łapczywie gryzłeś powietrze i natychmiast wymiotowałeś
nie musiałeś żadnej ludzkiej rzeczy nawet oddychać nie
musiałeś
Przykłady na podobieństwo poruszanych problemów, analo-
giczne światopoglądy i przesłania do czytelnika prawdopodobnie
można by było mnożyć w nieskończoność. Cytatów jest bowiem
wiele, jednak wydaje mi się, że to nie wyliczanie słów, ale jakiś
przewspaniały związek, który łączy świat cały, według słów Bronie-
wskiego, stanowi kwintesencję moich rozważań.
Romantycy pokazali nowy sposób postrzegania świata. Wska-
zali wartości uczucia i intuicji na drodze poznania, przedłożyli ser-
ce i metafizykę nad mędrca szkiełko i oko. I choć od czasów roman-
tyzmu światopoglądy i filozofie zmieniły się niejednokrotnie, to jed-
nak pewien szlak został przetarty, jak sądzę, na wieczność. Indywidu-
alną jest rzeczą, jaką postawę przyjmie człowiek w życiu, lecz od
czasów Mickiewicza do wyboru ma również szalenie subtelną i uczu-
ciową drogę romantyka. Podobna zasada dotyczy artystów, którzy
może, będąc bardziej wrażliwymi, nieco częściej podążają śladami
zbuntowanych idealistów sprzed lat dwustu i kontynuują ich dzieło.
26.Małżeństwa literackie - od św. Aleksego do Ziembiewiczów.
Małżeństwo to związek dwojga ludzi - kobiety i mężczyzny.
Religia chrześcijańska dowodzi, iż pierwsze małżeństwo ustano-
wił Bóg, stwarzając Adama i Ewę - pierwszych rodziców. Dwie
osoby, które winna łączyć miłość, wzajemny szacunek, zrozumie-
nie..., nie tyle istotne jest zalegalizowanie związku w odpowied-
nim urzędzie, co uczucia, które decydują o jego trwałości i szczę-
ściu. Zawarcie małżeństwa równa się założeniu rodziny, zasadze-
niu winnej latorośli, która wyda owoce. Dzieci są radością, troską,
lecz przede wszystkim wielkim szczęściem rodziców - małżeństwo
bezdzietne to często wielki dramat.
Początkowa fascynacja kobiety i mężczyzny ulega z czasem
uspokojeniu - istnieje miłość, ale nie szaleńcze zapatrzenie, które
rozjaśniało pierwsze chwile znajomości. W takim momencie
w małżonkach rodzi się potrzeba czegoś nowego, co zapobiegłoby
stopniowemu popadaniu w rutynę. Zmianą, która ożywia i często
na nowo spaja dwoje ludzi, są dzieci - początek dużych radości
i dużych kłopotów.
Przedstawiony przeze mnie obraz małżeństwa jest niewątpli-
wie wizją piękną, lecz to niestety tylko ogólny zarys związku, który
w rzeczywistości jest sprawą bardziej skomplikowaną i trudną. Aby
pełniej przeanalizować podany temat, warto sięgnąć do literatury,
gdyż małżeństwo jest częstym motywem zarówno w epice, liryce,
jak i w dramacie.
Już w średniowieczu bezimienny twórca, opiewając św. Alek-
sego, wspomniał o tym, że bohater, realizując swą ascezę, opuścił
rodziców i żonę. Ów czyn daje dużo do myślenia, gdyż sugeruje, że
istnieją prawa i zasady, które są ważniejsze od nierozerwalności
związku małżeńskiego. Lecz czy rzeczywiście tak jest? To kwestia
dyskusyjna. Aleksy porzucił młodą żonę, aby dążyć do zbawienia.
Miłość do kobiety poświęcił na rzecz miłości do Boga i samoreali-
zacji. Niewątpliwie jego pobudki były bardzo szczytne i wzniosłe,
ale w jego działaniu dostrzegam cień egoizmu. Biorąc ślub, Aleksy
zdeklarował się żyć z małżonką i troszczyć się o nią aż do śmierci.
Odchodząc od niej, pozostawił ją samą sobie i skupił się jedynie
na własnej osobie. Jego dalsze losy świadczą o tym, że Bóg przyjął
ten czyn jako część poświęcenia i samoumartwiania się Aleksego
i bohater dostąpił zbawienia.
Moim zdaniem decyzja zawarcia małżeństwa powinna nieść
za sobą konieczność uwzględniania dobra małżonka przy każdym
życiowym wyborze. Wynika to z dbałości o szczęście drugiej oso-
by i z szacunku dla niej. Wiążąc się świętym węzłem małżeństwa,
dwoje ludzi ma tworzyć „jedno ciało”. Często nawet w mowie po-
tocznej mąż lub żona nazywani są „drugą połową”.
Jak Kochanowski w Pieśni X pisał: Dobra żona - to męża ko-
rona, a Mikołaj Rej w Żywocie człowieka poczciwego podkreślał,
że małżonkowie, którzy wspólnie pracują, a każde z nich wypełnia
swoje obowiązki, żyją w dostatku, szczęściu i harmonii. Rej dosko-
nale zilustrował także oddziaływanie małżeństwa na otoczenie,
przypominał, że jest to zalążek podstawowej komórki społecznej,
czyli rodziny. Z tej małej cząstki rodzą się szersze wspólnoty, które
na drodze do samoistnego rozwoju tworzą społeczeństwo danego
państwa. Charakter rodziny, sposób, w jaki wychowywane są w niej
dzieci, ma przy tym ogromny wpływ na losy narodu, gdyż właśnie
w tych podstawowych komórkach wzrastają przyszli królowie
i przywódcy.
W tym momencie moich rozważań warto chyba wspomnieć
o Janie i Helenie Skrzetuskich, których losy znane są z pewnością
czytelnikom Trylogii Henryka Sienkiewicza. Skrzetuski był cenio-
nym rycerzem, znał swój obowiązek wobec Reczpospolitej, ale nie
zapominał przy tym o obowiązku wobec żony. Według słów poety
Ojczyzna to zbiorowy obowiązek, ale pogodzenie spraw osobistych
i obywatelskich nie jest często łatwe, szczególnie gdy w grę wcho-
dzą uczucia. W takich okolicznościach odezwać się powinna
w człowieku życiowa mądrość, która pozwala pogodzić uczucie
i powinność. Jan Skrzetuski walczył u boku króla, opuszczał dom,
Halszkę, dzieci, lecz wszystko to czynił w porozumieniu z żoną
i za jej aprobatą.
Kilka wersów wcześniej wspomniałam o mądrości życiowej.
To cecha niezwykle ważna w małżeństwie, dlatego między innymi
do jego zawarcia wymagany jest określony wiek. On i ona to już
nie dzieci. To dorośli, którzy sami decydują o swoim losie. Rola ich
rodziców powinna ograniczać się jedynie do porad i sugestii.
Wielkim dramatem jest sytuacja, w której rodzice wywierają wpływ
na postanowienia małżonków, lub - co gorsza - wybierają dzie-
ciom towarzysza życia. Ginie wówczas istota związku - uczucie,
które ma łączyć. Gdy rodzice narzucają dziecku wybór współmał-
żonka, związek najczęściej oparty jest na biernym przyzwoleniu
lub skrywanej niechęci. Na tej zasadzie zawierano małżeństwa
w średniowieczu i chyba dopiero emancypacja kobiet przyniosła
ważne w tej kwestii zmiany. Wcześniej zdarzały się jedynie wy-
jątki od tej reguły.
Julian Ursyn Niemcewicz w Powrocie posła obnażył perfidię
paktów małżeńskich. Starosta Gadulski chce wydać córkę za Szar-
manckiego, gdyż ten nie żąda posagu. To, ile panna otrzyma od
rodziców po ślubie, decydowało często o jej wartości. Jan Chry-
zostom Pasek w Pamiętnikach wspomina, iż ożenił się z kobietą
z powodu jej majętności. Pan Piotr z satyry Ignacego Krasickiego
Żona modna zawarł związek, gdyż panna miała cztery wsie
dziedziczne. Owe wsie były mu chyba osłodą w trudach małżeń-
skiego życia.
Sprowadzanie małżeństwa do układu handlowego jest kary-
godne. Czy człowiek to maszyna, przedmiot, który nie ma duszy,
nie czuje? Sądzę, iż o istocie człowieczeństwa decydują między
innymi stany duchowe, to, jakim uczuciem jesteśmy w stanie ob-
darzyć drugiego człowieka. Takiej istoty nie można zniewolić i do
niczego przymuszać. Nie ma bowiem przyzwolenia na ignorowa-
nie cudzych myśli i uczuć, jeżeli z daną osobą współżyjemy.
Przedstawiając w Panu Tadeuszu ślub Zosi i Tadeusza, Adam
Mickiewicz pokazał, ile radości daje połączenie się z osobą kocha-
ną, jak piękna może być wzajemna harmonia dwojga ludzi. Są ra-
zem, gdyż tego właśnie pragną, i kochają się, a co będzie dalej -
pokaże przyszłość. Podobnie romantyczny początek miało małżeń-
stwo przedstawione przez Zygmunta Krasińskiego w Nie-Boskiej
komedii. Hrabia Henryk - Mąż - zachwyca się swoją młodą żoną,
która jawi mu się jako ideał. Początkowa sielanka Marii i Męża
przerodziła się jednak w koszmar. Między nimi stanęła poezja,
ta nierealna zjawa, która zajęła miejsce Marii. Jest to małżeństwo
tragiczne - Mąż okazał się samolubny i zniszczył, unieszczęśliwił
kobietę, którą dawniej uwielbiał. Jeden błąd, a tyle uczynił zła -
czy można szukać usprawiedliwienia? Tworząc ten dramat rodzin-
ny, Zygmunt Krasiński chciał przestrzec przed romantycznym idea-
lizowaniem i nieuwzględnianiem szarej rzeczywistości jako zagro-
żeniami dla małżeńskiego szczęścia i stabilizacji.
Podobnie rzecz się miała w przypadku Emilii i Benedykta Kor-
czyńskich - bohaterów powieści Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej.
Ona - romantyczka i sentymentalistka, on - niegdyś romantyk,
a potem realista. Różnice w podejściu do życia stały się podstawą
niezrozumienia. Małżonkowie żyją w dwóch różnych światach,
mówią różnymi językami - na tym polega problem ich związku.
Z każdym dniem przepaść pomiędzy nimi pogłębia się, stają się
dla siebie coraz bardziej obcy. Dopóki mieszkają z dziećmi, one
stanowią pewien łącznik i pocieszenie, ale w którymś momencie
dzieci dorosną i opuszczą dom, w którym pozostanie dwójka nie
rozumiejących się ludzi.
Zupełnie inaczej zapowiada się związek Justyny Orzelskiej
i Jana Bohatyrowicza. Wkraczają oni w nowe życie z miłością
i realnymi oczekiwaniami. Być może to oni będą właśnie godnymi
następcami dzieła legendarnego Jana i Cecylii, którzy dzięki mi-
łości i wspólnej pracy dali początek rodowi Bohatyrowiczów.
To takie piękne, gdy dwoje ludzi zespolonych w jedność jest
w stanie dokonać tyle dobrego.
Małżeństwa literackie poznajemy zwykle w jakimś momencie
ich dziejów bądź też narrator opisuje ich całą historię w zarysie.
Od tej reguły odbiega powieść Marii Dąbrowskiej Noce i dnie, która
jest obszerną panoramą małżeństwa Barbary Ostrzeńskiej i Bogu-
miła Niechcica. Autorka epopei przeanalizowała psychikę bohate-
rów, ukazała blaski i cienie ich współżycia, radości i smutki - sło-
wem wszystko, co jest udziałem życia zwyczajnych ludzi. Niechci-
ców od początku nie łączyła gorąca miłość; było to częściowo mał-
żeństwo z rozsądku. Sądzę, że przede wszystkim łączyła ich chęć
wzajemnego „budowania”, więź oparta na sympatii, mimo braku
pełnego zrozumienia. Bogumił i Barbara reprezentują zupełnie
odmienne osobowości. Ona jest niespokojną w uczuciach roman-
tyczką, często niepewną swego, ale jednocześnie pełną dobroci;
widzi świat jako miejsce tworzenia, chce ulepszać, poprawiać...
Jej działania często nie znajdują zrozumienia, poparcia u Bogu-
miła. On został bowiem inaczej wychowany, stąd jego prostodusz-
ność i skrytość. Małżonkowie mają inne ideały, inaczej widzą
przyszłość swoich dzieci.
Powstaje zatem pytanie: co zadecydowało, iż wytrwali razem
tyle lat i razem zestarzeli się? Barbara - często zalękniona i zagu-
biona - znalazła w Bogumile stabilizację, ostoję. W zamian za to
do jego życia wprowadziła odrobinę kolorytu, radości i piękna.
Chociaż nie kochała Bogumiła, dobrze wypełniała obowiązki żony.
Bardzo wiele uwagi poświęcała domowi i dzieciom. Ona troszczyła
się o dom, on pielęgnował gospodarstwo - obrazek jakby wprost ze
Zwierciadła Mikołaja Reja. Niewątpliwie łączyła ich wspólna praca
o zapewnienie bytu i wspólna troska o dzieci. Oboje chcieli, aby
wyrosły one „na porządnych ludzi”, ale nie zgadzali się co do rea-
lizacji tych planów. Skłonni byli do rezygnacji z własnych ambicji,
aby zadowolić partnera i dać szansę dzieciom. Możliwość zrezyg-
nowania z własnych dążeń wynikająca z rozumnej kalkulacji jest
bardzo ważna w małżeństwie. Niechcicowie z pewnością wiele jej
zawdzięczali; dzięki kompromisom wytrwali razem. Zrozumieć
drugiego człowieka, oznacza poznać jego duszę, ideały, dążenia
i uczucia. Barbara dopiero po śmierci Bogumiła zrozumiała, ile dla
niej znaczył i jaka pustka wytworzyła się po jego odejściu. To uczu-
cie pustki świadczy o tym, jak wiele dla siebie znaczyli, kim dla
siebie byli. Ideały nie istnieją, więc ich małżeństwo także miało
usterki. Osobiście widzę w nim jednak wiele dobrego - potrafili
wspólnie tworzyć i osiągnęli wiele.
Tragiczny przykład zupełnie nieudanego małżeństwa ilustruje
Zofia Nałkowska w Granicy. Państwo Ziembiewiczowie mieszkają
w Boleborzy, gdzie pan Walery jest rządcą. Jest on nieudolnym
gospodarzem i niewiernym małżonkiem. Stwarza jedynie pozory
„porządnego męża”. W ich domu panuje obłuda i zakłamanie. Ten
„schemat boleborzański” jak fatum wisi nad Zenonem Ziembiewi-
czem. Nie chce on powtarzać błędów ojca, ale los okazuje się
nieubłagany. Jego małżeństwo z Elżbietą jest powtórzeniem zwią-
zku rodziców. Chora roślina wydała swoje owoce. Zenon przekro-
czył granicę moralną - unieszczęśliwił siebie i rodzinę, zniszczył
swoje małżeństwo i doświadczył tragicznie Justynę Bogutównę.
Zapomniał, iż należy kontrolować swoje postępowanie i pamiętać
o relatywnej ocenie człowieka. Poszedł drogą własnych dążeń,
do których nie włączył żony.
Małżeństwa literackie są różne, jak różne są losy człowieka
- czasami mniej, a czasami bardziej udane. Zawsze są jednak na-
uką dla innych. Mimo upływu lat, nie zmieniły się czynniki decydu-
jące o istnieniu prawdziwego związku, a za taki uważam ten,
w którym on i ona dopełniają się wzajemnie i tworzą wspólne do-
bro. Musi istnieć miłość, musi być szacunek, zrozumienie i wzaje-
mne wspieranie się na trudnej drodze życia. Często nie jest łatwo
zapomnieć o samolubnych ideałach, niełatwo przyjmuje się cudze
racje, gdy ma się świadomość słuszności własnych. Małżeństwo
to wielka sztuka dwóch aktorów w roli głównej, ale są chwile dla
których żyć i umrzeć warto, które każdy przechowuje jak perełki
w szkatułce wspomnień.
27.„Miasto - przestrzeń znacząca, miejsce destrukcji, szansa
rozwoju...” Jaki sens nadała literatura temu motywowi?#1#
Od wieków miasta wydawały się ludziom synonimem lepsze-
go, łatwiejszego życia, awansu społecznego, nobilitacji. Uciecz-
ka do miasta stwarzała możliwość zdobycia wykształcenia, osią-
gnięcia sukcesu. Ogromne skupiska ludności zdawały się ozna-
czać nieograniczone możliwości rozwoju, często jednak realia
okazywały się zgoła odmienne.
Początek kariery miasta na szerszą skalę to druga połowa
wieku XVIII, kiedy to zaczyna się ono stawać kolebką cywilizacji,
miejscem narodzin wielkich wynalazków, daje szansę rozwoju
twórczej myśli. Epoka „oświeconych umysłów” widzi w nim prog-
nostyk świetlanej przyszłości, choć są i tacy, którzy zaczynają
przeczuwać związane z nim zagrożenia. Boją się zagubienia jed-
nostki w wielkiej masie, utraty indywidualizmu, skoncentrowania
się na materialnym aspekcie życia. Dlatego też rodzi się pewna
sprzeczność cywilizacja - natura; niektórzy uważają, że najlep-
szym lekarstwem na pojawiające się problemy jest powrót do te-
go, co pierwotne, naturalne.
Znakomitą ilustracją tego zagadnienia jest twórczość Jana
Jakuba Rousseau, który za przyczynę większości nieszczęść ludz-
kości uznał cywilizację. Tymczasem tempo życia w mieście wzra-
sta, wielka rewolucja przemysłowa przynosi wytwory niewyobra-
żalne dotychczas dla człowieka. Cywilizacja staje się zjawiskiem
coraz bardziej kontrowersyjnym, w związku z czym coraz częściej
staje się przedmiotem literackich rozważań. Motyw miasta w lite-
raturze to jednak nie tylko analiza i diagnoza problemów z nim
związanych; środowisko miejskie było wykorzystywane również
do prezentacji innych problemów.
Jednym z pierwszych polskich autorów, którzy umieścili swo-
jego bohatera w środku wielkiego miasta, był Adam Mickiewicz.
W III części Dziadów więzień Konrad przygląda się Petersburgowi.
Obraz stolicy imperium to jednocześnie wizerunek zmęczonego,
zniewolonego okrucieństwem i tyranią cara społeczeństwa rosyj-
skiego. Charakter wzniesionego na bagnach miasta-kaprysu jest
dla Konrada przerażający. Zewnętrzny blichtr nie robi na nim wra-
żenia, wie, że fundamentem Petersburga są krew i cierpienie ty-
sięcy ludzi, dlatego mówi o samotności wśród świeżo małpowa-
nych budowli.
W tym samym czasie na zachodzie rozwija się kapitalizm,
wielkie miasta rosną i potężnieją, coraz bardziej przytłaczając ma-
łego człowieka. Coraz częściej tłem panoramicznym powieści XIX
wieku są europejskie metropolie. Paryż ukazany w najbardziej
znanej z powieści Balzaca - Ojcu Goriot - to środowisko ludzi,
których jedyną pasją jest bezwzględne pomnażanie majątku, któ-
rzy wszystkie dziedziny życia podporządkowują temu celowi. Za
motyw przewodni całej Komedii ludzkiej obrał autor żądzę bogac-
twa, swoistą „hipnozę pieniądza” i towarzyszący jej zanik indywi-
dualizmu. Historia Rastignacka pokazuje, w jaki sposób jednostka
zatraca własną tożsamość na rzecz tej „wyznawanej” przez
większość. Miasto w Ojcu Goriot to obszar panowania mamony,
przestrzeń ujednolicania się ludzkich postaw.
Rozważając sens, jaki nadała literatura motywowi miasta,
warto również zwrócić uwagę na Zbrodnię i karę Fiodora Dosto-
jewskiego. Miejscem akcji tej powieści jest Petersburg; autor nie
porusza wątku wspaniałości miasta, nie zachwyca się nim, ale
„schodzi niżej”, tam, gdzie można ujrzeć jego prawdziwe oblicze.
Stolica potężnej Rosji jawi się nam jako miasto ciasnych uliczek,
krętych zaułków, ciasnych bram i brudnych schodów. Raskolnikow,
spacerując przez plac Sienny, zmierza do dzielnicy szynkarzy,
prostytutek, lumpenproletariatu - właśnie w takiej okolicy mieści
się jego obskurna klitka. Wreszcie mieszkańcy Petersburga to nie
wysoko postawieni urzędnicy, arystokracja, ale głównie zwykli,
biedni, cierpiący ludzie, tacy jak rodzina Marmieładowów. Jednym
ze źródeł patologii czynu Raskolnikowa jest właśnie dramatyczna
sytuacja socjalna tych, dla których kapitalizm nie okazał się łaska-
wy. Dostojewski pokazuje drugie oblicze wielkiego rozwijającego
się miasta - oblicze nędzy i cierpienia.
Dość szybko dostrzegli ten problem polscy pozytywiści, którzy
jeszcze kilka lat wcześniej głęboko wierzyli w kreatywną siłę cywi-
lizacyjnego postępu. Zafascynowani myślami europejskich ewoluc-
jonistów, nie potrafili o rozwoju myśleć inaczej niż jako o sile po-
zytywnej, kierującej świat ku dobremu. Okazywało się jednak, że
nie wszyscy są beneficjentami przemian. Bardzo wyraźnie, nie-
malże z kronikarską pasją, uwidacznia to Bolesław Prus w Lalce -
powieści ukazującej Warszawę w dobie przemian cywilizacyjnych.
Widzimy walczącą o utrzymanie majątku i pozycji arystokrację,
zacięcie i bezwzględność rywalizujących ze sobą kupców, wresz-
cie beznadziejną sytuację najbiedniejszych, którzy walczą o prze-
trwanie. Warszawa w Lalce to również miejsce bankructwa do-
tychczasowych ideologii - wobec nowych zjawisk wyznaczających
rozwój świata.
Mówiąc o negatywnych zjawiskach towarzyszących przemia-
nom związanym z rozwojem kapitalizmu, nie sposób pominąć
pierwszej powieści naszego „narodowego sumienia” - Ludzi bez-
domnych Stefana Żeromskiego. W powieści tej pisarz daje świa-
dectwo wielkiej wrażliwości na nędzę. Sytuacja robotników
pracujących w przerażających warunkach, mieszkających w ru-
derach przy ulicy Ciepłej wydaje się być bez wyjścia; jedynym
ratunkiem okazuje się emigracja.
Miasto to jednak nie tylko kariera i pieniądze jednych obok
nędzy i ubóstwa drugich, lecz również zwykła szara egzystencja
tych przeciętnych - szeroko rozumianego mieszczaństwa. Litera-
tura modernizmu bardzo gwałtownie krytykuje fasadową moral-
ność, egoizm i obłudę tej grupy społecznej. Miasto dla artystów
moderny to przede wszystkim siedziba filistrów i prostaków, któ-
rych podstawowym zajęciem jest dorabianie się. Taka właśnie jest
geneza buntu artysty przeciw społeczeństwu. Wiersze Koniec wie-
ku XIX i Evviva l'arte Kazimierza Przerwy-Tetmajera mówią o dra-
macie dekadenta, który nie może funkcjonować wśród ludzi, u któ-
rych fałsz zastępuje cnotę, a miejsce prawdziwych wartości zajął
pieniądz. Gabriela Zapolska w dramacie pt. Moralność pani Duls-
kiej demaskuje degradację moralną w rodzinie mieszczańskiej.
Autorka pokazuje rozdźwięk między deklarowanym przez rodzinę
Dulskich przywiązaniem do wartości a ich faktycznym dniem co-
dziennym, rządzącym się zupełnie innymi zasadami.
Niosąca nowe nadzieje sztuka awangardowa prezentuje mia-
sto zupełnie inaczej - jako przestrzeń znaczącą, szansę rozwoju.
Rozwijający się tuż przed pierwszą wojną światową na zachodzie
futuryzm chce zerwać z dotychczasową tradycją, wartościami,
uznając je za przyczynę ogólnego kryzysu kultury. Urbanizacja,
industrializacja, postęp i spychany na margines społeczny w „sta-
rym” układzie społecznym proletariat miał doprowadzić do pow-
stania nowego, lepszego świata. W Polsce, na fali euforii związa-
nej z odzyskaniem niepodległości, wyznawcami podobnych teorii
stali się poeci z kręgu Awangardy Krakowskiej. Znajdowały one
wyraz w haśle „miasto, masa, maszyna”. Przedstawiciele Awan-
gardy, między innymi Tadeusz Peiper i Julian Przyboś, apoteozo-
wali życiowy pęd, rozwój miast, cywilizacji, techniki. Poeta miał
być wykrzyknikiem ulicy. Optymizm nie trwa jednak długo, wielu
twórców dwudziestolecia pisze o groźbie umasowienia i zaniku
wszelkiej indywidualności. Julian Tuwin w utworze Mieszkańcy
wraca do tematu bezrefleksyjnej egzystencji mieszczan. Jarosław
Iwaszkiewicz w wierszu Jesień w Warszawie boi się, że zatraci
własną osobowość, że podda się masie, tłumowi. Literatura znowu
zaczyna dostrzegać zagrożenia dla człowieka w stylu życia gene-
rowanym przez miasto, cywilizację, postęp. Twórcy zwracają uwa-
gę fakt, iż ciągły wzrost tempa życia, konieczność podporządko-
wania się tendencjom, jakie narzuca świat, w konsekwencji pro-
wadzą do utraty części osobowości.
Miasto - „przestrzeń znacząca”, od początku XIX wieku od-
grywające zasadniczą rolę w naszej cywilizacji, budziło i będzie
budzić kontrowersje. Związane z nim szanse i zagrożenia dla
człowieka idealnie dają się streścić w formule „szansa rozwoju,
miejsce destrukcji”, jednak przyglądając się literaturze i obserwu-
jąc nasze współczesne miasta, zauważamy, iż o rozwoju można
mówić raczej tylko w odniesieniu do nauki i techniki.
28.„Miasto - przestrzeń znacząca, miejsce destrukcji, szansa
rozwoju...” Jaki sens nadała literatura temu motywowi?#2#
Miasto jest wielką szansą rozwoju nie tylko dla ludzi miesz-
kających w nim, ale także z prowincji. Od kiedy dochody z rolnic-
twa stały się niewystarczające, ogromne rzesze ludzi, szlachty
i chłopstwa, postanowiły wyruszyć do ośrodków miejskich w po-
szukiwaniu lepszych warunków życia. Tym, których stać było na
naukę, miasto stwarzało warunki kształcenia w wybranym zawo-
dzie. Tym, którzy mieli oszczędności, pozwalało na rozwinięcie wła-
snego interesu i nawiązanie nowych znajomości, a nawet szybsze-
go awansu. Dzięki częstym kontaktom między ludźmi łatwiej było
również w nim spotkać przyszłą wybrankę swojego życia.
Ale miasto stało się również przyczyną destrukcji. Jego
mieszkańcy stawali się anonimowi w tłumie, łatwiej było im uk-
ryć się z nałogami, takimi jak pijaństwo, złodziejstwo, łobuzers-
two. Podobnie i ci, którzy przyjeżdżali do miasta bez oszczędno-
ści, często bezskutecznie poszukiwali stałej pracy i dachu nad
głową. Kiedy znajdowali pracę, była bardzo ciężka i wykonywanie
jej łączyło się nierzadko z utratą zdrowia. Tak więc miasto było
dla jednych szansą rozwoju, zaś dla innych miejscem biedy i de-
strukcji.</i
Obraz życia w mieście ukazuje Bolesław Prus w powieści
Lalka. Przykładem człowieka, który wykorzystał szansę stworzo-
ną mu przez miasto, był Stanisław Wokulski. Po przyjeździe ze wsi
do Warszawy zaczyna pracę jako chłopak na posyłki w winiarni
Hopfera. Jest on młodzieńcem ambitnym, zdolnym, chce się uczyć
dalej. Jednak wybucha powstanie i to nie pozwala mu kontynuo-
wać nauki, ponieważ jako jeden z pierwszych bierze w nim udział.
Po powrocie z Syberii bez skutku szuka pracy w Warszawie,
ale dzięki znajomościom żeni się z wdową po Janie Minclu, właś-
cicielką dużego sklepu w Warszawie. Wykorzystuje szansę, jaką
daje mu miasto, i staje się kupcem z prawdziwego zdarzenia.
Wciąga go praca w handlu i choć marzył, żeby być naukowcem,
staje się kupcem z powołania. Po śmierci żony zapragnął arysto-
kratki - Izabeli Łęckiej. Po to jednak, aby wejść do jej sfery, musi
zdobyć duże pieniądze. Po powrocie z Bułgarii postanawia zbliżyć
się do wybranki swojego serca i pojąć ją za żonę. Kiedy był już bli-
ski celu i zaręczył się z panną Izabelą, przekonał się, że jego wy-
branka nie jest idealną istotą, za jaką ją uważał. Spotykając się
z Wokulskim, stwarzała pozory zainteresowania jego osobą, ukry-
wając, że zależało jej jedynie na jego pieniądzach i pozycji. Z jed-
nej strony miasto stworzyło Wokulskiemu wielkie możliwości roz-
woju, które wykorzystał, z drugiej strony stało się przyczyną des-
trukcji - spotkał tam kobietę, która go zraniła.
Nie wszystkim bohaterom powieści Lalka powiodło się w życiu
tak jak głównemu bohaterowi. Na Powiślu mieszkało tysiące ludzi,
którzy przywędrowali z odległych wsi, aby znaleźć jakiś zarobek
i szansę na przeżycie. Z powodu braku stałego zajęcia ludzie ci
mieszkali na śmietnikach, bieda powodowała, że imali się nieucz-
ciwych zajęć. Nękały ich różne choroby, które były nierzadko przy-
czyną przedwczesnej śmierci. Tak więc nie dla wszystkich Warsza-
wa stała się upragnionym rajem i nie wszystkim dała szansę roz-
woju. Ogromne rzesze ludzi żyły w biedzie, na przedmieściach,
ulegając demoralizacji.
Obraz miasta - Warszawy przedstawia również Maria Ko-
nopnicka w swojej noweli Mendel Gdański. Tytułowy bohater to
stary, 67-letni Żyd, który mieszka w Warszawie od dzieciństwa
i prowadzi od 27 lat zakład introligatorski. Czuje się bardzo zwią-
zany z tym miastem, w którym się urodził i spędził całe swoje ży-
cie, pracując uczciwie w swojej małej firmie. Miasto to uczyniło go
człowiekiem szczęśliwym, umożliwiło mu znalezienie domu, pracy,
a nawet prowadzenie własnego interesu, bez którego kształcenie
jego wnuczka, po zmarłej córce, byłoby niemożliwe. Jednak pew-
nego dnia miasto to się zmieniło, a powodem były szerzące się po-
głoski o pogromie Żydów. Narastały uliczne napady i wybijanie
szyb w oknach zakładów, sklepów i domów żydowskich. Wszyscy
sąsiedzi, a szczególnie student z facjatki ostrzegają go, aby ucie-
kał, ponieważ biją Żydów. Mendel był zdziwiony, gdyż w tym mie-
ście się urodził, w tym domu wychował swoje dzieci i nigdy tu ni-
kogo nie skrzywdził. Wkrótce pojawia się przed domem starego
Żyda uliczna zgraja i zaczyna obrzucać kamieniami zakład, przy-
padkowo trafiając w głowę wnuczka - Jakuba. Chociaż sąsiedzi
stanęli w obronie Mendla i jego wnuczka, a rana chłopca nie oka-
zała się groźna, w starym Żydzie „umarło serce” do tego miasta.
Miasto to było związane z jego całym życiem i dało mu wszystko -
pracę, dom, a jednak okazało się miejscem destrukcji, w którym
panowała nienawiść i szerzący się wciąż antysemityzm.
Innym pisarzem, który przedstawia zalety i wady życia w mie-
ście, jest Stefan Żeromski. Tomasz Judym, bohater jego powieści
Ludzie bezdomni, wykorzystał szansę stworzoną mu przez miasto,
ale również odczuł je w dzieciństwie jako miejsce destrukcji. Wy-
chowywał się w Warszawie pod opieką ojca - szewca, który wie-
cznie chodził pijany, i matki wiecznie chorej. Mieszkali w suterenie,
która była źródłem wilgoci i wielu chorób. Złe warunki życia przy-
czyniły się do szybszej śmierci jego matki. Na wychowanie wzięła
go ciotka. Była ona kobietą lekkich obyczajów i dzięki temu mogła
wyrwać się ze swojego środowiska. W pierwszych latach Tomasz
był u niej chłopcem na posyłki, czyścił podłogi i mył naczynia, ale
ciotka wynajęła tanio pokój studentowi, który miał obowiązek
przygotowywać go do gimnazjum. Sypiał on jednak w przedpokoju
na sienniku, który wolno mu było rozłożyć dopiero wówczas, gdy
goście opuścili mieszkanie ciotki. Był bity przez ciotkę, służącą,
a nawet stróża, musiał znosić humory opiekunki, która go nieraz
wypędzała ze swego domu. On zaś na klęczkach błagał ją, aby mu
pozwoliła pozostać. W dzieciństwie był skazany na poniewierkę
i ciągłą niepewność losu, a w młodości na samotność. Mimo takich
trudnych warunków, miasto dało Judymowi szansę ukończenia
szkoły średniej, a nawet wyższych studiów.
Po zdobyciu zawodu wyjeżdża do Paryża, na praktykę lekar-
ską, gdzie zaczyna interesować się i pogłębiać wiedzę dotyczącą
sztuki. Miasto daje mu szansę nawiązania nowych znajomości, np.
poznaje tam panią Niewadzką i jej wnuczki oraz ich opiekunkę,
Joannę Podborską. Po upływie roku Judym powraca do Warszawy,
gdzie pierwsze kroki kieruje do rodzinnego domu.
Mimo że miasto dało Judymowi szansę kształcenia się i zdo-
bycia dobrze płatnego zawodu, to nie zapomniał on o swoim pocho-
dzeniu. Postanowił poświęcić się pracy społecznej w celu poprawy
losu biedoty warszawskiej, do której kiedyś należał. Rozpoczyna
walkę z nędzą najbiedniejszych od wystąpienia w gronie lekarzy
warszawskich z odczytem, w którym opisuje całą sytuację biedoty.
Wystąpienie Judyma spotyka się z krytyką wszystkich tam zgroma-
dzonych lekarzy i powoduje, że nikt nie przychodzi leczyć się do
jego prywatnego gabinetu. Tym razem miasto nie daje szansy Ju-
dymowi spełnienia marzeń i rozwinięcia własnej praktyki lekar-
skiej. Tak naprawdę miasto dla Judyma było miejscem, w którym
przeżył całe swoje dzieciństwo, spotykając się z nędzą, brudem
i chorobami. Jedynie umożliwiło mu kształcenie się i zdobycie za-
wodu, bez którego nie mógłby marzyć o lepszym życiu.
Niecodzienny obraz miasta ukazuje nam Tadeusz Borowski
w jednym ze swoich opowiadań pt. Pożegnanie z Marią. Akcja
opowiadania toczy się w Warszawie, w czasie niemieckiej okupa-
cji. Miasto jest tu miejscem destrukcji, zaś kłamstwo, oszustwo
i szachrajstwo jest jedyną szansą na przeżycie. Rzeczywistość
stworzona przez okupanta zmusza ludzi do kombinowania i dzia-
łania na lewo, bo inaczej nie dałoby się żyć. Żandarmi handlują
ludźmi uwięzionymi w szkole, a sklepikarz sprzedaje towary spod
lady, bez kartek, oszukuje na wadze, bo musi jakoś żyć, mając na
utrzymaniu żonę, syna i córkę, która uczęszcza na tajne komplety.
Prowadzone przez właściciela firmy interesy z Niemcami czy lewe
transakcje kierownika z woźnicami, jego handel z gettem, stają się
czymś normalnym i pozwalającym na przetrwanie okupacji. Czło-
wiek staje się towarem, jego los nie jest istotny, liczą się tylko inte-
resy, które zapewniają byt i chleb. Mimo tak trudnych warunków,
jakie przyniosła ostatnia wojna, miasto Warszawa nadal dawało
pewne możliwości.
Tylko tu można było kształcić się na tajnej polonistyce, jak
również debiutować w pisemkach konspiracyjnych czytywanych
przez warszawiaków. Łatwiej było o książkę i spotkanie towarzys-
kie. Mimo pozytywów miasto stało się miejscem destrukcji, w któ-
rym okupanci starali się zniszczyć polską kulturę i edukację.
Ogromne rzesze ludzi odnalazły się jednak w nowych, miej-
skich warunkach: znalazły tu pracę, dom i możliwości kształcenia.
Nie mogła im tego dać przeludniona polska wieś. Jednym miasto
pozwoliło więc na znalezienie dobrej pracy czy otwarcie własnego
interesu, co wiązało się z większymi zarobkami i lepszym życiem.
Dobra sytuacja materialna dała z kolei szansę na kształcenie dzieci
w szkołach średnich, a nawet wyższych. Dla innych miasto stało się
miejscem destrukcji, w którym nie mogli się odnaleźć i zapewnić
należytych warunków egzystencji sobie czy swojej rodzinie.
29.Męczennicy, prorocy, karierowicze, kanalie, błazny... Galeria
postaci i postaw ludzkich w III cz. „Dziadów” lub „Lalce”.
XIX wiek był bardzo trudnym okresem w dziejach naszego
kraju. Polska znajdowała się wówczas w ciężkiej sytuacji zarówno
politycznej, jak i gospodarczej. Ciągłe represje i prześladowania
szerzyły strach wśród społeczeństwa. Postawy ludzi wynikały głów-
nie z cech charakteru, jakimi obdarzył ich Stwórca. Jedni ulegali
przemocy i bezwzględnemu terrorowi, drudzy zaś mężnie stawiali
opór. Niektórzy, widząc zagrożenie własnego bytu, zrywali z ogól-
nie przyjętymi zasadami moralnymi, takimi jak: miłość, oddanie,
poświęcenie i wkraczali w szeregi wroga. Nie wszyscy jednak byli
osobami tak głęboko zdemoralizowanymi. Dla wielu szczęście,
dobro i wolność Ojczyzny, jak i ogółu obywateli, znaczyło więcej
niż korzyści jednostkowe. W myśl hasła Tyrtajasa: Rzecz to piękna
zaprawdę, gdy krocząc w pierwszym szeregu, ginie człowiek odwa-
żny, walczący w obronie ojczyzny... stawali do walki, spiskując mi-
mo represji zaborcy.
Utworem, który doskonale ukazuje nam tamtejszych ludzi i ich
postawy, są I i III część Dziadów Adama Mickiewicza. W dziele tym
dostrzegamy następujące typy bohaterów: męczenników, proro-
ków, karierowiczów, kanalie i błaznów. Przykładem pierwszej po-
stawy jest cały naród polski, którego cierpienia autor przedstawił
w sposób analogiczny do męki Chrystusa. Kiedy miara cierpień się
wypełni, Polska - podobnie jak Syn Boży - zmartwychwstanie
i zbawi ujarzmione narody, przynosząc im wolność. Męczennikiem
jest także Konrad, główny bohater utworu, który, przebywając
w więzieniu w Klasztorze Bazylianów, dostrzega cel życia, zrywa
z rolą tragicznego kochanka Gustawa i staje do walki narodowo-
wyzwoleńczej. Gustaw umarł, narodził się Konrad. Jest on człowie-
kiem o wielkiej indywidualności, cierpi z powodu ojczyzny, na sku-
tek wielu przemyśleń dostrzega ogromny tragizm narodu. Buntuje
się, pragnie walczyć, jego wielka miłość do ojczystej ziemi spra-
wia, że zwraca się do Boga. Szuka ratunku w ufności religijnej,
a jednocześnie oskarża Pana o obojętność wobec losu Jego pod-
danych. Żąda, aby Bóg dał mu władzę nad światem, wówczas bę-
dzie rządził ludźmi czystym aktem woli - uczuciem. Jak mityczny
Prometeusz, chce sam podjąć walkę z zaborcą. Niestety, jego in-
tencje zawodzą. Poszczególne jednostki są zbyt słabe, aby odnieść
zwycięstwo.
Mickiewicz w Wielkiej Improwizacji wskazywał na przyczyny
klęski listopadowej, która wynikała z tego, że spiskowcy samotnie
podjęli walkę, zapominając o ludzie.
Postawy męczenników reprezentuje także cała młodzież wi-
leńska, będąca jak wewnętrzna lawa, której sto lat nie wyziębi
- pełna patriotyzmu i zaangażowania. Tomasz Zan, jeden z jej
przedstawicieli, chce całą winę skierować na siebie. Jego przyja-
ciel Frejend mówi, że dałby się powiesić, żeby tacy ludzie jak To-
masz mogli żyć choć chwilę dłużej. Pięknie zachował się także
Janczewski, który - mimo cierpienia i bólu - zachowuje trzeźwość
umysłu i głęboki patriotyzm. Stojąc w odjeżdżającej na Sybir kibit-
ce, krzyknął trzy razy: Jeszcze Polska nie zginęła. Takich młodych
ludzi było znacznie więcej. Na uwagę zasługują: Ciechowski, Wa-
silewski i syn pani Rollison, który, choć został dotkliwie pobity
i zniszczono totalnie jego psychikę, mimo to nie wydał swoich
współtowarzyszy. Zginął w imię miłości, braterstwa i oddania bliź-
nim. To zdrajcy i kanalie doprowadzili do jego śmierci. Do takich
ludzi należą Doktor i Pelikan, będący na usługach senatora Nowo-
silcowa, człowieka nie lepszego od nich obu. Na uwadze mają oni
jedynie własne korzyści, płynące ze zdradzieckiej służby. Losy
ojczyzny są im obce, dołożą się nawet do jej zguby, jeśli przyniesie
im to pożytek. Głównym ich celem jest pomnażanie własnego ma-
jątku i robienie kariery, przy boku wroga.
Wśród społeczeństwa dostrzegamy także błaznów, którzy, ko-
rzystając ze swego bogactwa, bawią się w towarzystwie senatora,
nie dbając o losy kraju. Należą do nich urzędnicy, oficerowie,
spędzający beztrosko czas w salonie warszawskim, dyskutując
o balach wyprawianych przez Nowosilcowa.
Piotr Wysocki, działacz powstania, tak mówi o nich:
Nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna
i twarda, sucha i plugawa...
Są więc oni ludźmi bezwartościowymi, których cechuje ozię-
błość i oschłość uczuć. Niczym plugawe stwory pełzają po ziemi,
ignorując otoczenie.
Nieco optymizmu przynosi uciskanemu ludowi Widzenie księ-
dza Piotra. Widzi on młodzież wileńską, straszliwie umęczoną,
którą w kibitkach wywożą na Sybir. Wśród nich dostrzega także
dziecko, któremu udało się przeżyć i uciec. Wyrośnie ono na ob-
rońcę, mściciela narodu i zapewni stabilny byt przyszłym pokole-
niom. Ksiądz Piotr reprezentuje proroka. Jawi mu się wizja Polski,
kraju umęczonego, okrutnie cierpiącego. Wie, że Bóg wybrał Pol-
skę na odkupiciela ujarzmionych narodów (Polska Chrystusem na-
rodów). Od owych cierpień kraj może uwolnić wyżej wspomniane
dziecię, które zdobędzie siłę, wciągając do walki całą ludzkość.
Zło musi kiedyś minąć! Przyszłość ludzkości związana jest
wyłącznie z pokojem. Jestem przekonana, że nadejdą takie czasy,
kiedy miłość zwycięży nienawiść, dobro pokona zło, a ludzie nau-
czą się wzajemnie kochać i szanować. Dlatego też należy uczynić
wszystko, aby słowo „człowiek” brzmiało dumnie!
2
Męczennicy, prorocy, karierowicze, kanalie, błazny... Galeria
postaci i postaw ludzkich w III cz. „Dziadów” lub „Lalce”.
XIX wiek był bardzo trudnym okresem w dziejach naszego
kraju. Polska znajdowała się wówczas w ciężkiej sytuacji zarówno
politycznej, jak i gospodarczej. Ciągłe represje i prześladowania
szerzyły strach wśród społeczeństwa. Postawy ludzi wynikały głów-
nie z cech charakteru, jakimi obdarzył ich Stwórca. Jedni ulegali
przemocy i bezwzględnemu terrorowi, drudzy zaś mężnie stawiali
opór. Niektórzy, widząc zagrożenie własnego bytu, zrywali z ogól-
nie przyjętymi zasadami moralnymi, takimi jak: miłość, oddanie,
poświęcenie i wkraczali w szeregi wroga. Nie wszyscy jednak byli
osobami tak głęboko zdemoralizowanymi. Dla wielu szczęście,
dobro i wolność Ojczyzny, jak i ogółu obywateli, znaczyło więcej
niż korzyści jednostkowe. W myśl hasła Tyrtajasa: Rzecz to piękna
zaprawdę, gdy krocząc w pierwszym szeregu, ginie człowiek odwa-
żny, walczący w obronie ojczyzny... stawali do walki, spiskując mi-
mo represji zaborcy.
Utworem, który doskonale ukazuje nam tamtejszych ludzi i ich
postawy, są I i III część Dziadów Adama Mickiewicza. W dziele tym
dostrzegamy następujące typy bohaterów: męczenników, proro-
ków, karierowiczów, kanalie i błaznów. Przykładem pierwszej po-
stawy jest cały naród polski, którego cierpienia autor przedstawił
w sposób analogiczny do męki Chrystusa. Kiedy miara cierpień się
wypełni, Polska - podobnie jak Syn Boży - zmartwychwstanie
i zbawi ujarzmione narody, przynosząc im wolność. Męczennikiem
jest także Konrad, główny bohater utworu, który, przebywając
w więzieniu w Klasztorze Bazylianów, dostrzega cel życia, zrywa
z rolą tragicznego kochanka Gustawa i staje do walki narodowo-
wyzwoleńczej. Gustaw umarł, narodził się Konrad. Jest on człowie-
kiem o wielkiej indywidualności, cierpi z powodu ojczyzny, na sku-
tek wielu przemyśleń dostrzega ogromny tragizm narodu. Buntuje
się, pragnie walczyć, jego wielka miłość do ojczystej ziemi spra-
wia, że zwraca się do Boga. Szuka ratunku w ufności religijnej,
a jednocześnie oskarża Pana o obojętność wobec losu Jego pod-
danych. Żąda, aby Bóg dał mu władzę nad światem, wówczas bę-
dzie rządził ludźmi czystym aktem woli - uczuciem. Jak mityczny
Prometeusz, chce sam podjąć walkę z zaborcą. Niestety, jego in-
tencje zawodzą. Poszczególne jednostki są zbyt słabe, aby odnieść
zwycięstwo.
Mickiewicz w Wielkiej Improwizacji wskazywał na przyczyny
klęski listopadowej, która wynikała z tego, że spiskowcy samotnie
podjęli walkę, zapominając o ludzie.
Postawy męczenników reprezentuje także cała młodzież wi-
leńska, będąca jak wewnętrzna lawa, której sto lat nie wyziębi
- pełna patriotyzmu i zaangażowania. Tomasz Zan, jeden z jej
przedstawicieli, chce całą winę skierować na siebie. Jego przyja-
ciel Frejend mówi, że dałby się powiesić, żeby tacy ludzie jak To-
masz mogli żyć choć chwilę dłużej. Pięknie zachował się także
Janczewski, który - mimo cierpienia i bólu - zachowuje trzeźwość
umysłu i głęboki patriotyzm. Stojąc w odjeżdżającej na Sybir kibit-
ce, krzyknął trzy razy: Jeszcze Polska nie zginęła. Takich młodych
ludzi było znacznie więcej. Na uwagę zasługują: Ciechowski, Wa-
silewski i syn pani Rollison, który, choć został dotkliwie pobity
i zniszczono totalnie jego psychikę, mimo to nie wydał swoich
współtowarzyszy. Zginął w imię miłości, braterstwa i oddania bliź-
nim. To zdrajcy i kanalie doprowadzili do jego śmierci. Do takich
ludzi należą Doktor i Pelikan, będący na usługach senatora Nowo-
silcowa, człowieka nie lepszego od nich obu. Na uwadze mają oni
jedynie własne korzyści, płynące ze zdradzieckiej służby. Losy
ojczyzny są im obce, dołożą się nawet do jej zguby, jeśli przyniesie
im to pożytek. Głównym ich celem jest pomnażanie własnego ma-
jątku i robienie kariery, przy boku wroga.
Wśród społeczeństwa dostrzegamy także błaznów, którzy, ko-
rzystając ze swego bogactwa, bawią się w towarzystwie senatora,
nie dbając o losy kraju. Należą do nich urzędnicy, oficerowie,
spędzający beztrosko czas w salonie warszawskim, dyskutując
o balach wyprawianych przez Nowosilcowa.
Piotr Wysocki, działacz powstania, tak mówi o nich:
Nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna
i twarda, sucha i plugawa...
Są więc oni ludźmi bezwartościowymi, których cechuje ozię-
błość i oschłość uczuć. Niczym plugawe stwory pełzają po ziemi,
ignorując otoczenie.
Nieco optymizmu przynosi uciskanemu ludowi Widzenie księ-
dza Piotra. Widzi on młodzież wileńską, straszliwie umęczoną,
którą w kibitkach wywożą na Sybir. Wśród nich dostrzega także
dziecko, któremu udało się przeżyć i uciec. Wyrośnie ono na ob-
rońcę, mściciela narodu i zapewni stabilny byt przyszłym pokole-
niom. Ksiądz Piotr reprezentuje proroka. Jawi mu się wizja Polski,
kraju umęczonego, okrutnie cierpiącego. Wie, że Bóg wybrał Pol-
skę na odkupiciela ujarzmionych narodów (Polska Chrystusem na-
rodów). Od owych cierpień kraj może uwolnić wyżej wspomniane
dziecię, które zdobędzie siłę, wciągając do walki całą ludzkość.
Zło musi kiedyś minąć! Przyszłość ludzkości związana jest
wyłącznie z pokojem. Jestem przekonana, że nadejdą takie czasy,
kiedy miłość zwycięży nienawiść, dobro pokona zło, a ludzie nau-
czą się wzajemnie kochać i szanować. Dlatego też należy uczynić
wszystko, aby słowo „człowiek” brzmiało dumnie!
30.Motyw biesiady (uczty, wesela, zgromadzenia) i jego
funkcja w dziełach literatury polskiej.
Motyw biesiady pojawiał się często w utworach literatury
polskiej zarówno starych, jak i nowych. Pełnił on w nich wielo-
rakie funkcje, w zależności od czasów, w jakich one powstawały.
Biesiada, zwłaszcza wesele, to święto radosne - uwieńczenie mi-
łości. Śmiało więc może stać się pretekstem do zaprezentowania
optymistycznego spojrzenia w przyszłość, nadziei na zgodę naro-
dową. Bywa też opisane dla prezentacji obyczajów związanych
z tym świętem, bywa tematem parodii lub ukazywania przemian
dziejowych.
Wiersz Słoty O zachowaniu się przy stole z XV wieku przed-
stawia biesiadę zamożnych warstw społeczeństwa polskiego: ry-
cerzy, giermków, dam dworu. Ukazuje obyczaje biesiadne, które
przenikały w owym czasie do Polski z zachodu. Biesiada ta pełni
więc w utworze Słoty funkcję religijną, towarzyską i kulturalną,
a także wzmacnia więzi między ludźmi.
Zupełnie inne funkcje spełnia biesiada w II i III cz. Dziadów
Adama Mickiewicza. W cz. II poeta przedstawia biesiadę cmen-
tarną, urządzaną przez żywych zmarłym przodkom w dniu ich
święta. Wskazuje ona na ścisłe reakcje pomiędzy światem żywych
i umarłych oraz jedność tych dwóch światów w wymiarze poza-
ziemskim. Uczy również żyjących niesienia sobie wzajemnej po-
mocy i przypomina, że zło zostanie ukarane. Zgromadzenie w kap-
licy cmentarnej pełni funkcję filozoficzną, moralną, a nawet społe-
czną (przypomina, że panom nie wolno znęcać się nad chłopami).
W III cz. Dziadów, która powstała po upadku powstania lis-
topadowego, dostrzegamy już nie tylko funkcje omówione wyżej.
W scenie I zgromadzeni więźniowie w Wigilię Bożego Narodzenia
dzielą się dobrym słowem. Opowiadają o sprawach związanych
z procesem Filomatów i Filaretów. To wigilijna uczta pełniąca
obok funkcji religijnych również filozoficzne i polityczne. W scenie
pt. „Salon warszawski” poeta przedstawia spotkania towarzyskie
warstw wyższych. Mimo iż kraj w tym czasie cierpi z powodu re-
presji politycznych, na tym spotkaniu mówi się tylko o balach i do-
konaniach literackich. Tylko nieliczni Polacy mówią - szeptem -
o sprawach dotyczących wyzwolenia kraju. Spotkanie towarzyskie
ukazane w tej scenie służy Mickiewiczowi do scharakteryzowania
społeczeństwa polskiego doby listopadowej.
W scenie „Bal u senatora” ukazany jest autentyczny bal, nie
tylko spotkanie towarzyskie. Ksiądz Piotr przepowiada doktorowi
Becu śmierć, a kiedy ten ginie, rażony piorunem, zło moralne zo-
staje ukarane. Nastrój zgrozy ogarnia rozbawione przedtem towa-
rzystwo, zaś aria Komandora z Don Juana zapowiada katastrofę.
Muzyka ta jest zapowiedzią rozprawy ze złem - zdrajcami, którzy
poszli na współpracę z zaborcą. Bal ten pełni więc znów funkcję
zarówno metafizyczną, jak i polityczną.
W Panu Tadeuszu z biesiadą, spotkaniem towarzyskim, we-
selem spotykamy się niemal w każdej księdze. Uczta odbywająca
się na zamku w I księdze ukazuje staropolskie tradycje i obyczaje
związane z biesiadowaniem. Rodzi ona więzi patriotyczne, łączy
Polaków i uświadamia im ich odrębność narodową w trudnych
czasach niewoli. Ostatnia księga epopei kończy się wspaniałą ucz-
tą staropolską z okazji zaręczyn Zosi Horeszkówny z Tadeuszem
Soplicą. Wojski wydobywa z tej okazji staropolski serwis, zaś Jan-
kiel gra melodie narodowe, związane z historią Polski. Przy stołach
zasiedli żołnierze, również i w polskich mundurach. Jest to więc
uczta nadziei na zmiany polityczne w Polsce, które mają nastąpić
wraz ze zwycięstwem Napoleona.
W powieści Nad Niemnem Eliza Orzeszkowa przedstawia dom
polski jako ostoję tradycji i patriotyzmu w trudnych latach niewoli
narodowej. Imieniny pani Emilii to nie tylko wspólny posiłek i spot-
kanie towarzyskie z rodziną i sąsiadami, ale również okazja
do dyskusji nad realizacją programu pozytywistycznego na wsi.
Wesele w Bohatyrowiczach charakteryzuje zaścianek, ukazuje jego
obyczaje i mentalność.
Wesele wiejskie przedstawione jest również w dramacie Sta-
nisława Wyspiańskiego Wesele. Na nim miało dojść do zjednocze-
nia różnych warstw narodu we wspólnej walce o wolność. Widzimy
więc, że i w tym utworze biesiada, jaką było wesele dziewczyny
wiejskiej z inteligentem z miasta, pełni funkcje wielorakie: towa-
rzyskie, kulturalne, społeczne, a przede wszystkim polityczne.
Niestety, rozwiewa nadzieje Polaków na wspólne wystąpienie
zbrojne.
Chłopi Władysława Reymonta to epopeja chłopska, mówiąca
o życiu gromady wiejskiej w końcu XIX w. Tym razem opisane ma-
my wesele typowo wiejskie, Jagny z Boryną. Bogaty chłop żeni się
z dziewczyną średnio zamożną. Na takie wesele zaproszeni są o-
czywiście najbogatsi gospodarze z całej wsi. I znów mamy okazję
do poznania barwnych obyczajów i poglądów, które różnią ich cał-
kowicie od innych warstw. Młodzież i starzy zbierali się także
na wspólne darcie pierza czy szatkowanie kapusty. Razem wyko-
nywana praca staje się okazją do bliższego poznania, zwrócenia
na siebie uwagi ładnym wyglądem czy ubiorem, zacieśnienia więzi
międzyludzkich. Wspólna zabawa, opowieści i śpiewy zacierają
nieco różnice społeczne i powodują, że gromada wiejska powoli
staje się jednością. Również karczma była miejscem spotkań mie-
szkańców wsi i różnych uroczystości. Tu odbywały się także dys-
kusje nad rozwiązaniem wiejskich konfliktów. Ale wieś polska za-
wsze związana była przede wszystkim z tradycją chrześcijańską
i dlatego w powieści odnajdujemy spotkania rodzinne z okazji
świąt Bożego Narodzenia czy Wielkiejnocy. Biesiady i zgromadze-
nia z okazji świąt religijnych nawiązywały do tradycji staropolskiej
w trudnych czasach niewoli. Pełniły funkcje nie tylko religijne czy
towarzyskie, ale również polityczne.
Motyw biesiady - uczty, wesela, zgromadzenia - pełnił wielo-
rakie funkcje w utworach literatury polskiej. W czasach niepodle-
głości były to funkcje: religijne, kulturalne i towarzyskie. Zaś
w czasach zaborów doszły jeszcze funkcje polityczne, ponieważ
tylko ucieczka w sferę życia prywatnego dawała możliwość zacho-
wania i pielęgnowania polskich tradycji.
31.Motyw domu i rodziny w literaturze polskiej.
Motyw domu i rodziny pojawia się od najwcześniejszych wie-
ków w literaturze polskiej. Oczywiście w różnych utworach i róż-
nych epokach pełni zupełnie inne funkcje i przedstawiany jest
w różny sposób.
Po raz pierwszy pojawia się on w twórczości Jana Kochano-
wskiego, w jego znanej fraszce pt. Na dom w Czarnolesie. Jest to
dom rodzinny, odziedziczony po przodkach, w którym nie ma mar-
murów ani złoconych ścian. Ale można żyć w nim dostatnio i spo-
kojnie w gronie rodzinnym, zachowując czyste sumienie i życzli-
wość sąsiadów. Rodzina szlachecka zamieszkująca dwór w Czar-
nolesie wyznaje oczywiście wartości chrześcijańskie i powierza się
całkowicie opiece boskiej. Dwór szlachecki mieści się w otoczeniu
pięknej przyrody i starej lipy, pod którą tak chętnie przesiadywał
poeta (fraszka Na lipę). Innych szczegółów o mieszkańcach tego
dworu dowiadujemy się nie tylko z krótkich fraszek J. Kochanow-
skiego, ale również z dłuższych utworów - pieśni, a nawet trenów.
W Pieśni świętojańskiej o Sobótce opowiada poeta o tym, jak
wielką rolę w takim domu pełniła gospodyni i matka. I jak oboje
z mężem i dziadkami przygotowywali młode pokolenie do pracy
w gospodarstwie, a także przekazywali im podstawowe wartości
moralne.
Dom miał więc zapewnić w owych czasach Polski niepodległej
nie tylko godziwe warunki materialne rodzinie, ale również wpoić
młodemu pokoleniu zasady chrześcijańskie, które miały być dla
nich oparciem w przyszłym życiu. Funkcja domu i rodziny była
więc w owych czasach ogromna. Wychowywał i przygotowywał do
życia zgodnie z tradycją młode pokolenia Polaków. Czym mógł się
stać dom bez dzieci - spadkobierców, ukazują Treny J. Kochano-
wskiego. Tylko więc pełna rodzina z ojcem, matką i dziećmi,
w której każdy pełnił właściwą sobie rolę, dawała szczęście.
Ponieważ większość utworów tego okresu pisana była przez
szlachtę, dlatego też przedstawiały one przede wszystkim domy
i rodziny szlacheckie.
W okresie oświecenia w XVIII w. Pojawia się sporo utworów,
w których motyw domu i rodziny, znów szlacheckiej, przewija się
dość często. Sądy o domu i panujących w nim stosunkach w tym
okresie są dość krytyczne. Celował w nich biskup Ignacy Krasicki,
który, chcąc uchronić Rzeczpospolitą przed upadkiem, naśmiewał
się w swoich utworach z Polaków, przepijających ojcowizny, i dam
modnych, przerabiających stare dwory szlacheckie na zachodnie
pałace.
Idealny dom szlachecki, godny naśladowania, przedstawił Ju-
lian Ursyn Niemcewicz w komedii Powrót posła. Autor ukazuje sta-
ropolski dwór pod Warszawą, pełen tradycji, w którym dwa pokole-
nia Polaków żyją w zgodzie i harmonii. Dom zawsze ustępować
powinien krajowi - stwierdza Podkomorzy, jeden z głównych bo-
haterów komedii. I w tym duchu właśnie wychowuje on swoich
synów, którzy obaj pełnią służbę publiczną. Pracują nie tylko we
własnym gospodarstwie, ale i na rzecz kraju. Walery, na przykład,
jest posłem na Sejm Wielki, zaś w przerwach obrad przyjeżdża
do rodziców na wieś. To otwarcie się rodziny na politykę wskazuje
na to, że potrafi ona zręcznie połączyć szacunek do tradycji z po-
parciem dla nowego - reform głoszonych przez obóz patriotów.
Rozumie ona, że zmiany te są koniecznością dla chylącej się ku
upadkowi Ojczyzny. Podkomorostwo są kochającą się rodziną,
w której każdy z jej członków pełni właściwą sobie funkcję. Prze-
ciwieństwem jest rodzina Sarmaty, Starosty Gadulskiego, ożenio-
nego dla wiosek z damą modną. Dom w komedii Niemcewicza peł-
ni więc funkcje wychowawcze. Nie tylko zapewnia warunki mater-
ialne rodzinie, ale jest miejscem, w którym wychowuje się przy-
szłe pokolenia w tradycji i w duchu miłości do Ojczyzny.
Zupełnie inną funkcję pełnił dwór szlachecki i rodzina w mro-
cznych czasach zaborów. Najpiękniej jest on ukazany w utworach
romantycznych, takich jak: Śluby panieńskie A. Fredry czy Pan Ta-
deusz A. Mickiewicza. Opis dworku w Soplicowie wskazuje, że był
on niezbyt duży, ale czysto utrzymany i przestronny. Wystrój
wnętrz, obrazy wiszące na ścianach: Kościuszki, Rejtana, Jasiń-
skiego wskazywały na to, że stał się on w czasach niewoli ostoją
tradycji staroszlacheckiej i polskości. Zegar kurantowy wygrywał
słynnego Mazurka Dąbrowskiego. Rodzina Sopliców, choć niepeł-
na, (sędzia był przecież starym kawalerem i wychowywał bratan-
ka), promieniowała na okolicę i dawała przykład wielkiego patrio-
tyzmu.
Podobnie przedstawiony zostanie dwór szlachecki w Korczy-
nie w powieści E. Orzeszkowej Nad Niemnem. Jednak sytuacja
materialna rodziny zamieszkującej go będzie już nieco inna. Po
upadku powstania styczniowego w 1864 roku, w czasach wzmo-
żonych represji, na rody szlacheckie nakładane były przez zabor-
ców ogromne podatki. Polaków zamierzano wyrugować z ich ziemi
i przekazać ją w ręce Rosjan. Dlatego Benedykt Korczyński pracuje
od świtu do nocy, chce utrzymać ziemię i dwór w swoich rękach,
aby przekazać ją później synowi - Witoldowi. Życie w Korczynie to
już nie same zabawy i przyjemności, jak w Soplicowie. Goście by-
wają tu znacznie rzadziej i jest ich znacznie mniej. A kiedy przyja-
dą, na przykład na imieniny pani Emilii, rozmawiają o trudnej rze-
czywistości, panie noszą przerabiane suknie, zaś panowie rozma-
wiają o interesach. Bywają oczywiście i tacy, którzy nie przejmują
się niczym (Różyc, Kiryłło), ale majątki ich i domy są w opłakanym
stanie, zaś byt ich rodzin zagrożony. Trudne warunki życia i ciężka
praca Benedykta odcisnęła się również na jego stosunkach mał-
żeńskich z Emilią. W Nad Niemnem ukazuje pisarka domy i rodzi-
ny polskie od najbogatszych (Gorce) do biedniejszych (Bohatyro-
wicze).
Noce i dnie M. Dąbrowskiej to również epopeja szlachecka,
powstała ona jednak już w okresie międzywojennym. Ukazuje pol-
ski dom i rodzinę szlachecką w trudnych latach po klęsce powsta-
nia styczniowego. Bogumił i Barbara Niechcicowie to już ludzie
„wysadzeni z siodła”. Nie posiadają własnej ziemi i z konieczności
pracują na cudzej. Powieść obrazuje życie codzienne w zaborze
rosyjskim, zamknięte w rodzinnym kręgu, wypełnione pracą, co-
dziennymi troskami i pozbawione niezwykłych wydarzeń. Jednak
i w domu Bogumiła i Barbary odnajdujemy dawne tradycje i pra-
stare wzorce. To biedniejące ziemiaństwo nadal więc kultywuje
polskość w trudnych latach niewoli.
Stanisław Wyspiański w swoim wielkim dramacie Wesele
przedstawia także motyw domu i rodziny polskiej. Chata wiejska,
w której na weselu chłopki z inteligentem z miasta spotykają się
dwa światy, staje się symbolem Polski walczącej z zaborcami. I tu
dom polski i rodzina przechowuje tradycje polskie do lepszych cza-
sów. Ale w tym utworze z przełomu wieku ukazane są również trady-
cje ludowe, które - podobnie jak szlacheckie - staną się skarbnicą
polskości. Ten dom jednak gromadzi Polaków również i po to, aby
podjęli wspólną walkę o Polskę niepodległą. Dom staje się więc
cichą przystanią, miejscem rozmów i dyskusji przedstawicieli róż-
nych warstw.
Motywowi domu i rodziny poświęcił wiele miejsca S. Żeromski
w swojej powieści Ludzie bezdomni. Dom jest dla pisarza symbo-
lem stabilizacji życiowej, a więc posiadania stałej pracy. Jest rów-
nież symbolem bliskości z drugim człowiekiem, a więc możliwości
posiadania rodziny i cieszenia się szczęściem osobistym. Niestety,
niemal wszyscy bohaterowie powieści to ludzie nie posiadający
własnych domów ani rodzin. Domy z prawdziwego zdarzenia, które
zabezpieczają warunki materialne rodzinie, posiadają tylko nie-
liczni: doktor Czernisz w Warszawie, czy dyrektor kopalni. Jest to
więc obraz przygnębiający, który wiele mówi o życiu Polaków pod
zaborami w końcu XIX wieku.
Dom i rodzina mieszczańska ukazana jest w tragifarsie G. Za-
polskiej pt. Moralność pani Dulskiej. Rodzina pani Dulskiej ma, co
prawda, zapewnione warunki egzystencji, ponieważ posiada ka-
mienicę czynszową, która stanowi jej źródło utrzymania. Głowa ro-
dziny - pan Dulski, jak i syn - Zbyszko pracują jako urzędnicy, więc
ta rodzina nie ma prawdopodobnie kłopotów materialnych. Jednak
cechuje ją kult pieniądza, tak charakterystyczny dla wielu miesz-
czańskich rodzin tego okresu. Podwójna moralność - oto co cechu-
je główną bohaterkę sztuki. Dulska ma dwie twarze: jedną dla ob-
cych - kobiety godnej, która dba o swoją rodzinę, chodzi do koś-
cioła, uznaje zasady moralne i prowadzi porządny dom. Zaś druga,
to twarz kobiety tyrana domowego, dla której najważniejszy w ży-
ciu to pieniądz i zachowanie pozorów. Nie jest to więc już obraz
szczęśliwej, polskiej rodziny. Pieniądz i cywilizacja powodują, że
więzi rodzinne stają się coraz słabsze.
W powieści Gombrowicza Ferdydurke z okresu międzywo-
jennego odnajdujemy również motywy domu i rodziny. W nowo-
czesnym domu Młodziaków Gombrowicz dostrzega fałsz i pozę,
z którą Józio, główny bohater, nie może się pogodzić. Równie gro-
teskowo przedstawiony jest dworek szlachecki państwa Hurleckich.
Przyjaźń Miętusa ze służącym Walkiem podważa fundamenty zie-
miańskiej tradycji i powoduje, że Bolimowo w niczym już nie
przypomina Soplicowa czy Korczyna. Motyw domu służy więc tu
Gombrowiczowi do ukazania buntu Józia przeciwko rodzinie i spo-
łeczeństwu, które usiłowało narzucić mu swoje poglądy i konwe-
nanse.
Dramat pt. W małym dworku S. I. Witkiewicza jest parodią lite-
racką melodramatu T. Rittnera W małym domku. Witkacy pragnie
umożliwić widzowi przeżycia metafizyczne i dlatego pisze swój
dramat w tonacji groteskowej, w którym zostały naruszone normy
podyktowane przez zdrowy rozsądek i doświadczenie życiowe.
Sztuka ta zawiera realistyczną krytykę stosunków międzyludzkich
i postaw moralnych. Ukazuje rodzinę polską, przeżywającą konfli-
kty i dramaty, która przestaje być przystanią i schronieniem dla
domowników.
Motyw domu i rodziny, jak widać, odnajdujemy we wszystkich
epokach literackich. Może właśnie dlatego, że rodzina stanowiła
i stanowi podstawową komórkę, na której opiera się całe społe-
czeństwo. W dawnych epokach, w okresie Polski niepodległej, dom
zapewniał rodzinie warunki materialne i był „szkołą życia” dla
przyszłych pokoleń. W okresie zaborów był również ostoją tradycji
i polskości. Czym bliżej jednak współczesności, tym więcej utwo-
rów literackich przedstawia konflikty panujące w rodzinach pol-
skich, a nawet tragedie, do których w nich dochodzi. Dom i rodzina,
coraz częściej targana konfliktami, zatraca z czasem swoje pod-
stawowe funkcje, przestaje zapewniać bezpieczeństwo materialne
i psychiczne.
32.„Nic pożądańszego, a nic trudniejszego na ziemi jak
prawdziwa rozmowa” - Adam Mickiewicz. Dlaczego
ludziom tak trudno porozumieć się ze sobą? Skomentuj
słowa poety, posługując się przykładami literackimi.
Rację miał Adam Mickiewicz, pisząc, że szczera rozmowa
między ludźmi jest bardzo ważna, chociaż najczęściej trudno im
się porozumieć. Konwersacje ułatwiają życie, poprawiają stosunki
między ludźmi, czasami są lekarstwem na problemy i zmartwienia.
Szczera rozmowa z drugim człowiekiem, nawet obcym, może
zmienić kogoś na całe życie.
Ale zdarza się także, że ludzie ukrywają swoje zamiary, nie
mogą rozmawiać o dręczących ich kłopotach, wolą skrywać wszy-
stko w sobie. Nie mają zaufania do rozmówców. Możemy się także
spotkać u ludzi z niechęcią wyrażania swoich poglądów, opinii,
być może boją się oni odtrącenia czy wyśmiania.
Obecnie, w końcu XX wieku, kiedy cywilizacja rozwinęła się
tak bardzo, ludzie nie mają czasu na rozmowy, są zabiegani, ro-
bią kariery. Poza tym mogą się porozumiewać za pomocą kompu-
terów, internetu albo wpatrywać na przykład w telewizję. Szczere,
prawdziwe rozmowy są więc obecnie rzadkością, chociaż świat
jest pełen kłamstw, obłudy i zła.
Uczuciem, które wyzwala w człowieku chęć do rozmów, wy-
miany poglądów, dzielenia się swoimi kłopotami i radościami, jest
miłość. Doskonałym tego przykładem są bohaterowie z poematu
Adama Mickiewicza Konrad Wallenrod - Walter i Aldona, dwoje
ludzi, którzy zakochują się w sobie i planują wspólną przyszłość.
Ich rozmowy nie mają końca:
... oczy i myśli (Aldony)
tylko oczu Waltera, rozmów Waltera
szukają.
Większość czasu spędzają na wspólnych spacerach, dyskus-
jach, które zawsze są pełne szczerości i ciepła. Ponieważ oboje </
doskonale się rozumieją, jest im dobrze ze sobą, postanawiają się
pobrać. Niestety, ich szczęście nie trwa długo. Walter musi doko-
nać wyboru pomiędzy służbą Ojczyźnie a miłością do ukochanej.
Bohater wybiera Ojczyznę, której poświęca młodość i życie. Rezy-
gnuje ze spokojnego i dostatniego życia rodzinnego u boku kocha-
jącej żony. W tym czasie zaczynają się nieporozumienia między
nimi, sprzeczki, kłótnie, ponieważ Aldona pragnie zatrzymać męża
przy sobie.
Tak więc trudność w porozumiewaniu się czasami wynika nie
tylko z niedopasowania, ale również z odmiennych poglądów,
pragnień i celów, jakie ludzie stawiają przed sobą.
Inna parą, mającą szansę żyć zgodnie i szczęśliwie, była Ma-
ria i Henryk, bohaterowie dramatu Zygmunta Krasińskiego Nie-
Boska komedia. Niestety miłość, którą się darzyli, nie zbliżyła ich.
Każde z nich miało inne potrzeby i stawiało sobie inne cele. Dra-
mat zaczyna się w dniu ślubu, kiedy Henryk jako Pan Młody widzi
w ukochanej wcielenie piękna i poezji, chce, aby była jego muzą
i natchnieniem. Mówi jej nawet:
Jakżeś mi piękna w osłabieniu swoim...
... o wiecznie, wiecznie
będziesz pieśnią moją.
Henryk uważa, że jego przeznaczeniem jest poezja. Wrażli-
wość i uczuciowość bohatera powoduje, że nie interesuje się
zwykłym i codziennym życiem ani sprawami rodzinnymi. Świat
marzeń i fantazji, w którym żyje, sprawił, że jest niezdolny do nor-
malnego życia. Ma ciągłe poczucie pustki, bezsensowności i sa-
motności. Szybko zaczyna mieć wątpliwości co do wyboru małżon-
ki. Jest rozczarowany, widzi, że Maria jest zwykłą, wierną kobietą,
dbającą o dom, dziecko i niego.
W dramacie Nie-Boska komedia brak szczerej rozmowy mię-
dzy bohaterami wynikał z różnego podejścia do świata, patrzenia
na niego „innymi oczami”. Henryk był człowiekiem o bujnej fan-
tazji, żyjącym w świecie marzeń, widzącym w żonie tylko muzę,
natchnienie i piękno fizyczne. Maria z kolei była zwykłą, kochającą
żoną, która zajmowała się swoimi codziennymi obowiązkami.
Szczera rozmowa nie zdarzyła się również między Izabelą
Łęcką i Stanisławem Wokulskim, głównymi bohaterami powieści
Lalka Bolesława Prusa. Stanisław Wokulski był o wiele starszy od
swojej wybranki, sprytniejszy, ale widział w Izabeli tylko anioła,
podczas gdy dziewczyna była rozpieszczoną egoistką, o oschłym
sercu. Udaje ona przed ludźmi kobietę światową, znającą się na
sztuce i dobrych manierach. W rzeczywistości jest leniwą panną,
o dużych wymaganiach, zaś Wokulskiego pragnie poślubić tylko
ze względu na jego pieniądze i bankructwo ojca. Sądziła, że po
ślubie będzie mogła spotykać się ze swoimi przyjaciółmi, a nawet
mieć kochanka.
Stanisława i Izabelę różnił również wiek, poglądy, a co naj-
ważniejsze - pochodzenie społeczne. Ona była młodą panną, ma-
jącą w głowie zabawy, przyjęcia i flirty z mężczyznami, zaś on był
dojrzałym mężczyzną, który pragnął odnaleźć sens życia, zakłada-
jąc rodzinę z ukochaną kobietą. Ulubionym zajęciem Izabeli było
robienie zakupów i chodzenie do teatrów, zaś Wokulski większość
swego czasu przeznaczał na pracę i interesy. Gdy wreszcie zapla-
nowali wspólną przyszłość, każde z nich widziało ją inaczej. Iza-
bela wyobrażała sobie, że Wokulski stanie się pantoflarzem, które-
go będzie mogła wodzić za nos i nawet nie podejrzewała, jak się
bardzo myliła.
Problemy w porozumiewaniu się mieli także Benedykt i Emilia
Korczyńscy, bohaterowie powieści Nad Niemnem Elizy Orzeszko-
wej. Pobrali się z miłości, ale wkrótce okazało się, że różni ich
wszystko. Benedykt był pracowitym, szlachetnym człowiekiem, któ-
ry poświęcił całe swoje życie ziemi i rodzinie. Po powstaniu prze-
żył wstrząs, zmienił nawet swoje poglądy - z romantyka walczące-
go w powstaniu stał się pozytywistą, zamkniętym w sobie, ponurym
i walczącym o utrzymanie ziemi w polskich rękach. Ciągłe kłótnie
i nieporozumienia między nimi były spowodowane także zachowa-
niem żony. Po ślubie stała się kobietą rozkapryszoną, rozhisteryzo-
waną, która myślała tylko o swoich dolegliwościach i pragnieniach.
Narzekała na nudę, wciąż zajętego pracą męża oraz na dzieci,
które właściwie wychowywała Marta. Brak porozumienia mógł tak-
że wynikać z odmiennych zainteresowań Benedykta i Emilii. Ona
czytała romanse, on gazety rolnicze. Brakowało w ich związku to-
lerancji i wyrozumiałości dla zainteresowań i pragnień drugiej oso-
by. Dlatego szczera rozmowa przestała być z czasem między ni-
mi możliwa i ograniczała się do krótkiej wymiany zdań dotyczą-
cych codzienności.
Współczesną powieścią, która porusza wiele istotnych proble-
mów, w tym i brak porozumienia między ludźmi, jest Pestka Anny
Kowalskiej. Jest to jedna z najbardziej przejmujących historii miło-
snych, zmuszających do głębokiej refleksji.
Borys i Teresa - małżeństwo ze stażem kilkunastoletnim i ma-
jące dwóch synów - od dłuższego czasu nie może dojść do porozu-
mienia:
... zastanawiam się nad sobą i nad nami
na pewno z nadmiaru czasu
robię rachunek sumienia.
Jestem okropną żoną,
myślę za dużo o sobie,
to się zmieni, zobaczysz.
Dlaczego tak nie mamy dla siebie cierpliwości
Co się z nami dzieje? (Mówi Teresa do męża).
Borys jest wziętym i zapracowanym architektem, ona scho-
rowaną kobietą, która myśli tylko o sobie. To, co kiedyś ich łączyło,
wspólne wartości i zainteresowania, teraz zaczęło ich dzielić. Sy-
tuacja się pogarsza, kiedy Teresa dowiaduje się, że Borys ma ko-
chankę. Ciągłe awantury, stresy i nieprzyjemności stają się przy-
czyną całkowitego braku porozumienia między nimi. Bohaterowie
powieści Pestka mówią różnymi językami, jest to tym bardziej
smutne, że przeżywają kryzys, chociaż kiedyś byli wspaniałym
małżeństwem.
Myślę, że rację miał Adam Mickiewicz, twierdząc, że ludziom
jest niezwykle trudno porozumieć się ze sobą. Czasami przyczyną
tego jest różnica wieku, odmiennych poglądów lub zainteresowań,
czasami znów niezgodność charakterów. Brak porozumienia i chę-
ci do prawdziwej rozmowy może wynikać z dominacji jednego
człowieka nad drugim i pragnienia podporządkowania go sobie.
33. „Nie wszystek umrę.” Rozważania o roli literatury
w budowaniu uniwersalnego systemu wartości.
Non omnis moriar - nie wszystek umrę, te słowa po raz pier-
wszy zostały wypowiedziane przez wybitnego poetę rzymskiego,
Horacego. Uświadomił on sobie fakt i wierzył w to, że jego poezja
zyska nieśmiertelność i będzie przekazywała pewne ważne warto-
ści następnym pokoleniom. Inni poeci, żyjący po Horacym, również
podejmowali ten motyw, np. J. Kochanowski i J. Tuwim pragnęli
tego samego - przetrwać w poezji i przekazywać następnym poko-
leniom wartości nieprzemijające.
Walka dobra ze złem obecna była w literaturze od najdaw-
niejszych czasów, nie tylko polskiej. Dziesięć przykazań, które Bóg
wręczył Mojżeszowi na górze Synaj, jak również wymowa wielu
ksiąg Pisma Świętego, stanowiły od zarania dziejów dla pisarzy
z kręgu kultury chrześcijańskiej pewien trzon etyczny. Dopiero
na bazie tych wyznaczników - co dobre, a co złe - tworzyli oni
dzieła, dzięki którym przyczyniali się do budowania uniwersalnego
sytemu wartości.
W średniowieczu twórczość miała przede wszystkim charak-
ter moralizatorski i parenetyczny. Powstawały utwory przedstawia-
jące pewne wzorce zachowań. Głosiły one ideał rycerza - obrońcy
wiary chrześcijańskiej, ascety, rezygnującego z przyjemności życia,
na rzecz życia wiecznego, czy w końcu ideał władcy (Pieśń o Ro-
landzie, Legenda o św. Aleksym).
Kwiatki św. Franciszka na przykładzie życia świętego uczyły
wiary radosnej, potępiały ascezę i umartwianie ciała. Pisarze epo-
ki renesansu również tworzyli dzieła parenetyczne, pouczające jak
żyć. M. Rej w Żywocie człowieka poczciwego twierdził, że tylko
życie na wsi, na łonie natury, umożliwia przestrzeganie zasad
chrześcijańskich i życie w cnocie. Podobne myśli odnajdujemy
w twórczości J. Kochanowskiego, zwłaszcza w Pieśni świętojań-
skiej o Sobótce. W pieśni Serce roście poeta podkreśla, że życiem
potrafią cieszyć się naprawdę tylko ci ludzie, którzy mają czyste
sumienie. Jan Kochanowski przyczynił się więc swoją twórczością
do budowania uniwersalnego systemu wartości. W swojej twórczo-
ści przekonywał czytelników, że optymistyczne nastawienie
do świata i ludzi, godzenie się z losem, życie cnotliwe w harmonii
z Bogiem i przyrodą, powinno być podstawą naszego postępowa-
nia. Jednocześnie krytykował materializm - pogoń za pieniądzem
czy stanowiskiem. Uważał, że nie dają one szczęścia człowiekowi,
przynoszą tylko ciągły niedosyt i rozczarowania. Uczył poeta rów-
nież Polaków mądrego patriotyzmu. Uważał, że sławę można zys-
kać, właśnie służąc ojczyźnie (Pieśń o cnocie, Pieśń o dobrej sławie).
Literatura okresu romantyzmu również w dużym stopniu przy-
czyniła się do budowania uniwersalnego systemu wartości. Pod-
kreślała np. niejednoznaczność moralną niektórych czynów, zasta-
nawiała się, czy cel może uświęcać środki. Odpowiedź daje Adam
Mickiewicz w Konradzie Wallenrodzie, kiedy twierdzi, że dla wyz-
wolenia własnej ojczyzny każdy czyn jest właściwie dozwolony,
nawet zdrada, kłamstwa czy morderstwo.
Juliusz Słowacki w wierszu Testament mój też spodziewał
się pośmiertnej sławy. Chciał on jednak, aby jego poezja zagrze-
wała Polaków do walki o wolność, aż do zwycięstwa. Uczył roda-
ków, że wolność jest najwyższą wartością i nie wolno nigdy z niej
rezygnować.
Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,
Co mi żywemu na nic... tylko czoło zdobi;
Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,
Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi - pisał o swojej
twórczości poeta.
Epoka Młodej Polski podejmuje dyskusję na temat dobra i zła
inaczej. H. Ibsen w swoim dramacie Dzika kaczka zastanawia się,
czy prawda jest zawsze wartością pozytywną i stwierdza, że cza-
sem potrafi wyrządzić wielkie szkody.
Moralność pani Dulskiej G. Zapolskiej podejmuje z kolei walkę
z fałszywą moralnością, z kłamstwem i obłudą typową dla środo-
wisk mieszczańskich. Ukazuje, jak wielkie szkody ona wyrządza,
prowadzić nawet może do rozluźnienia więzów rodzinnych.
Te i inne utwory zmuszały czytelników do ponownego prze-
myślenia własnego postępowania i tym samym poszerzały i utrwa-
lały system norm moralnych, który w społeczeństwie obowiązywał.
Tematem literatury pokoleń doświadczonych przez II wojnę
światową jest głównie zmiana rozumienia dobra i zła, zupełne
przestawienie hierarchii wartości w warunkach zagrożenia, łagru
czy obozu niemieckiego (Z. Nałkowska, T. Borowski, G. Herling-
Grudziński).
Zapomnijcie o nas
O naszym pokoleniu
żyjcie jak ludzie
zapomnijcie o nas. - pisał T. Różewicz, któremu udało się prze-
żyć ten „straszny czas”, czas wojny.
Po raz pierwszy twórca nie pragnie w swojej poezji nic prze-
kazać następnym pokoleniom. Chce tylko jak najszybciej nauczyć
się na nowo żyć, tzn. zgodnie z normami moralnymi przekazywa-
nymi przez tradycję.
Szukam nauczyciela i mistrza
niech przywróci mi wzrok słuch mowę
niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia
niech oddzieli światło od ciemności - prosił.
Poezja współczesna często powraca do problematyki związa-
nej z etyką, normami postępowania w życiu. Czesław Miłosz, nob-
lista, w Traktacie moralnym ustala wręcz zestaw reguł i czynów,
które - według poety - świadczą o moralności człowieka. Wielkim
moralistą jest również poeta współczesny Z. Herbert, zwłaszcza
w tomiku Pan Cogito. W zakończeniu do tego tomiku, czyli Prze-
słaniu pana Cogito, zestawia szereg pouczeń, jak żyć w sposób
odpowiedzialny wobec siebie i innych.
Powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz - pisze.
Można więc powiedzieć, że w każdej epoce wielu pisarzy
w swoich utworach, które dedykowali współczesnym i następnym
pokoleniom, poszerzało system wartości moralnych.
34. „Nowoczesność nie ma nic wspólnego z datą publikacji.”
Czy podzielasz tę opinię? Odpowiedź uzasadnij przykładami
literackimi.
Na wstępie moich rozważań na temat wpływu czasu na litera-
turę chciałabym wprowadzić zasadnicze rozróżnienie pojęć nowo-
czesność, a styl awangardowy, niekonwencjonalność czy nawet
niezrozumiałość. Często bowiem, stykając się z pewnymi awanga-
rdowymi zjawiskami mającymi miejsce współcześnie, określamy
je mianem nowoczesności. W moim odczuciu jest to błędne, gdyż
o ile awangarda i niekonwencjonalność nie podlegają przedaw-
nieniu wraz z upływem czasu, o tyle bycie nowoczesnym zawsze
wymaga konkretnego umiejscowienia w nim. Aby dokładniej
przedstawić tę zależność, proponuję przyjrzeć się następującemu
przykładowi literackiemu. Otóż specyficzny styl Juliana Przybosia
do dziś określamy mianem awangardowego, lecz chcąc go nazwać
nowoczesnym, musimy dodać: „jak na owe czasy”. Dlaczego takie
dopowiedzenie jest konieczne? Ponieważ wraz z biegiem lat roz-
wija się wyobrażenie człowieka o możliwościach sztuki, techniki
i nauki, a to, co pół wieku temu było „świeżutką nowinką”, dla nas
stanowi już normę. W podobny sposób odnosimy się do awangardy
- mimo iż czasem nadal pozostaje dla nas szokująca i niezrozu-
miała, to jednak oswoiliśmy się z faktem, że istnieje i nie stanowi to
dla nas już nowości. Poezja Przybosia była nowatorska w pierwszej
połowie XX wieku, a dla nas, ludzi z końca tego stulecia, pozostaje
jedynie awangardowa.
Przypomnijmy dziewiętnastowieczną walkę klasyków z ro-
mantykami. Zanim wydanie Mickiewiczowskich Ballad i romansów
ostatecznie przypieczętował triumf młodego pokolenia nad starym,
na kulturowej scenie polskiej wrzała zażarta dyskusja na temat no-
wości, jakie przenikały do naszego kraju za sprawą Byrona, Goet-
hego czy Chateaubrianda. Klasycy, z Janem Śniadeckim na czele,
ostro krytykowali nowe tendencje, które - ich zdaniem - były ujmą
dla prawdziwej sztuki, opartej na poetyce i estetyce antycznej.
Szokująco nowatorski był dla nich Szekspir, którego Śniadecki ok-
reślił mianem grafomana, rzucającego sztuką o bruk. Przed rokiem
1822, czyli datą wydania wyżej wspomnianych Ballad i romansów,
metafizyka romantyczna to były duby smalone, a transcendentalna
filozofia to jedynie niebezpieczeństwo chorób psychicznych i dziw-
nych stanów wewnętrznych. Klasycy zatem buntowali się przeciw-
ko nowościom napływającym do Polski z zachodu. Dla nich Giaur
i Rene czy Cierpienia młodego Wertera były książkami zbójeckimi,
co dziś określilibyśmy jako książki wywrotowe, niosące ze sobą
przewartościowanie i mające ogromny wpływ na czytelnika. Czy
my mamy o nich takie samo zdanie? W moim odczuciu - nie! Zna-
mienną cechą ludzkiej natury jest bowiem ciągły rozwój. To, co dla
dziewiętnastowiecznych intelektualistów było wynikiem opętania
przez Lucypera, my traktujemy jako stan umysłu. Przez prawie
dwieście dzielących nas lat działalność psychologów i psychiatrów
zaowocowała szeregiem rozpraw i traktatów, które w naukowy
sposób tłumaczą samobójstwo Wertera i apatie Giaura. Współcze-
snego człowieka nie dziwi już i nie oburza Gustaw, który za przyja-
ciela obrał sobie gałązkę, gdyż ma on świadomość, że podobne
zachowanie to jedynie teatr. Śmierć Wertera to dla nas konwencja
nie wzbudzająca (jak i u klasyków) większego poruszenia. Roman-
tyczne ideały i schematy zdają się być zatem lekko przebrzmiałe.
Ale czy Śniadecki i Brodziński mogli to przewidzieć? Dla nich ro-
mantyzm był niezrozumiałą nowością, która burzyła dotychczaso-
wy ład. Istnieją więc dwa sposoby patrzenia na utwory literackie:
oczyma współczesnych autorów oraz z perspektywy minionych lat.
O ile romantyczne tendencje były na wskroś nowoczesne dla lite-
raturoznawców początku XIX wieku, o tyle dla dzisiejszych bada-
czy jest to tylko okres w dziejach historii literatury. Jak więc nowo-
czesne może być coś, co należy już do historii? Przecież nawet
samo takie określenie stanowi sprzeczność.
Wymowa i ideowe przesłanie utworów omawianej przeze
mnie wyżej epoki mogą dla niektórych odbiorców zachowywać ak-
tualność. Dotyczy to jednak raczej problemu ponadczasowości niż
nowoczesności. Nie mylmy zatem tych dwóch określeń, gdyż aktu-
alność danego dzieła literackiego jest rzeczywiście wolna od dzia-
łania czasu, czego dowodem może być wciąż żywe i funkcjonalne
przesłanie bajek Ignacego Krasickiego.
Dotychczas usiłowałam udowodnić, że zjawiska opisywane
w literaturze, poglądy i idee autorów tracą swój nowatorski chara-
kter wraz z upływem czasu. Już bowiem sam fakt pojawienia się
pierwszej publikacji, zawierającej nowe, odkrywcze, a więc kontro-
wersyjne treści, jest ogromnym krokiem na drodze do przejścia nad
podobnymi utworami do porządku dziennego. Prekursor nowej
myśli w jakiejkolwiek dziedzinie zawsze budzi ożywione dyskusje.
I nawet jeżeli nie zyskuje poparcia znawców, to jego publiczne
zaistnienie jest faktem dokonanym, którego krytyka nie jest w sta-
nie cofnąć. Niezależnie od tego czy owa nowość została uznana
przez kompetentne środowisko czy też nie, pewna działalność zo-
stała zainicjowana, więc wszystko, co w podobnym duchu będzie
po niej stworzone, jest jedynie kontynuacją bądź naśladownic-
twem. Aby lepiej zrozumieć to zjawisko, proponuje przyjrzeć się
poezji lingwistycznej. Tendencje poetów Nowej Fali do budowania
innego świata poezji poprzez sięganie do tzw. peryferii kultury
bezwzględnie połączyć należy z sytuacją Polski po 1956 roku. Po
śmierci Stalina część twórców, a wśród nich Miron Białoszewski,
szukało inspiracji w zupełnie innej sferze życia. Białoszewski te-
maty odnajdował pośród rupieci i odpadków, czyli wychodził poza
krąg tzw. cywilizacji wysokiej. Wprowadzał do poezji jarmarczny
kicz, tandetę i małomiasteczkowe pejzaże - można więc stwier-
dzić, że sięgał do tradycji ballady dziadowskiej, podwórzowej.
Treść przekazywał za pomocą peryferii językowych; w języku inte-
resowało go to, co kalekie i znajdujące się poza systemem grama-
tycznym oraz znaczeniowym. Mowa jest zasadniczym kontekstem
jego wierszy - wykorzystywał polisemię, rozbijał konwencje se-
mantyczne, grał z idiomami, składnią i stylistyką. U podstaw poezji
Białoszewskiego leży świadomość ograniczoności języka jako
wyraziciela ekspresji. Ów system nie jest bowiem w stanie sprostać
nadanej mu funkcji - stosując jego zasady i poruszając się w gra-
nicach normy językowej, człowiek nie zawsze może oddać głębię
swoich myśli. Stąd też poszukiwanie innych środków wyrazu. Bia-
łoszewski nie był jednak ani pierwszym, ani ostatnim poszukiwa-
czem sposobu na przekazanie określonych treści umysłu. Tradycja
poezji lingwistycznej sięga bowiem czasów Awangardy Krakow-
skiej i twórczości Przybosia, a z drugiej strony ów rodzaj sztuki ma
swoich późniejszych od Mirona wyznawców, np. Stanisława Ba-
rańczaka, Ryszarda Krzywickiego. W latach socjalizmu naśmiewa-
nie się z możliwości języka było zakamuflowaną walką z systemem
politycznym, gdyż głównie koncentrowało się na demaskowaniu
i kompromitowaniu słów propagandy. Wówczas lingwista był pos-
tacią opozycyjną, walczącą, a jego poezja - szokującą nowoczes-
nością. Dziś, kiedy propagandy ujawniać nie trzeba, a twórczość
Białoszewskiego na stałe weszła do historii literatury (czego dowo-
dem może być jej obecność w programie szkolnym), postrzegamy
ją inaczej. Czytając wiersze z ostatniego tomiku Krzywickiego
Niepodlegli nicości (wyd. 1989), nie traktujemy ich jako wytworu
jakiejś nowej sztuki. Wiemy, że Krzywicki jest kontynuatorem okre-
ślonych tendencji z lat wcześniejszych, więc jego poezji nie nada-
jemy miana nowoczesnej. O ile więc Miron Białoszewski był nowo-
czesny i szokujący w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych,
o tyle dla nas jest on po prostu reprezentantem jeszcze jednego
stylu literackiego. Analogiczna sytuacja jest z poezją Krynickiego,
która - moim zdaniem - nie jest nowoczesna, lecz jedynie nieco
różna od klasycznego pojęcia.
Kolejnym argumentem świadczącym o nierozerwalnym zwią-
zku nowoczesności z datą publikacji jest fakt, że utwory zwykle
interpretuje się w odniesieniu do tła historycznego. Wyjątkiem są
oczywiście prace o ponadczasowej tematyce, np. rozprawki filozo-
ficzne lub metafizyczna poezja Sępa-Szarzyńskiego, ale - jak już
wyżej wspomniałam - ponadczasowości i aktualności nie należy
utożsamiać z nowoczesnością.
Dowodem na ową zasygnalizowaną już zależność od sytua-
cji dziejowej, politycznej, etc., może być literatura wojenna i powo-
jenna, która dla pokolenia, które doświadczyło okrucieństwa hitle-
rowskiego, była szczególnie ważna. Problem okupacji, męczeń-
stwa i cierpienia był wówczas jedyną możliwą tematyką. Ludzie
oczekiwali od literatury swego rodzaju rozliczenia się z czasem
wojny, a także odzwierciedlenia i udokumentowania osobistych
dramatów. Hanna Krall, Baczyński, Nałkowska byli w owym czasie
na wskroś nowocześni - doświadczenia ludzkie były na tyle silne,
że konieczna była wówczas ich analiza. Dla mojego pokolenia
wojna to już historia. Nie doświadczyliśmy jej „na własnej skórze”,
znamy ją jedynie z podręczników, filmów i literatury. Młodzież
zdaje sobie sprawę z tego, jakim bestialstwem była wojna i usiłuje
zrozumieć tragiczną sytuację ludzi, którzy w niej uczestniczyli.
Podobnie traktuje literaturę podejmującą tematykę tamtych lat.
O historii traktuje, historią więc jest.
Szczególnym rodzajem literatury, która wyjątkowo silnie
związana jest z wydarzeniami aktualnymi, jest publicystyka.
Współczesny czytelnik, aby w pełni zrozumieć rozprawy Frycza
Modrzewskiego lub Hugo Kołłątaja, musi zapoznać się z sytuacją
polityczną oświeceniowej Polski.
Rozważając problem nowoczesności, dochodzę do wniosku,
iż tym mianem określić można utwór poruszający nową, dotąd nie
podejmowaną tematykę lub rzucający nowe światło na stare za-
gadnienie. Jeżeli zaś chodzi o formę literacką - nowoczesny ozna-
cza: dotąd nie stosowany. Skoro jednak literatura również podlega
działaniu czasu, rodzi się pytanie: na jak długo dany utwór pozos-
taje nowoczesny? Wydaje mi się, że miano to jest uzasadnione
i właściwie do momentu, w którym powstanie kolejna praca, wno-
sząca coś świeżego w określoną dziedzinę literatury, lub do czasu,
kiedy wydarzy się coś, co - podobnie jak II wojna światowa - ustali
nowoczesną tematykę dla całego pokolenia lub nawet kilku.
35.Od afirmacji do kontestacji. Literackie sposoby różnych
postaw wobec Boga i świata.
Wizja Boga i świata stworzonego przez niego, różnie prze-
kształcana w literaturze, bierze się oczywiście z Biblii. Już w Księ-
dze Świętej Bóg ma różne oblicza - raz jest srogim Ojcem karzą-
cym, innym razem jest miłosierny i wybaczający.
W surowym średniowieczu chrześcijańskim grzesznicy boją
się zwracać bezpośrednio do Boga i dlatego swoje modlitwy kie-
rują najczęściej do Matki Boskiej, prosząc ją o wyjednanie łaski
u Najwyższego. Dlatego kwitnie wówczas kult maryjny, który od-
najdujemy w wielu utworach tego okresu. Bóg jest więc dla ludzi
średniowiecza surowym i karzącym ojcem, zaś ziemia to padół
łez i rozpaczy.
Zupełnie inny wizerunek Boga i świata ukazują Pieśni i Psal-
my Jana Kochanowskiego, wielkiego poety doby renesansu. W hy-
mnie Czego chcesz od nas Panie ukazuje on Boga jako stwórcę
materialnego świata i człowieka. Przedstawia Go jednocześnie ja-
ko artystę, który stworzył wspaniały świat, rządzący się swoimi pra-
wami. Człowieka otoczył łaską i miłosierdziem i dał mu władzę nad
światem, ponieważ obdarzył go rozumem. Pieśń ta ma charakter
pochwalny, jest wyrazem uwielbienia dla Boga. Stwórca przedsta-
wiony w utworze to przyjaciel człowieka, ofiarowujący mu piękny
świat i nakazujący cieszenie się nim w życiu.
Nad tłumaczeniem Psałterza Dawidów pracował Kochanowski
wiele lat. Do swojego przekładu wprowadził renesansowe ideały,
takie jak afirmację życia i skupienie uwagi na sprawach doczes-
nych. Bóg traktowany jest w nich przez poetę jako opiekun i przy-
jaciel człowieka.
Mikołaj Sęp-Szarzyński w swoich Sonetach inaczej ukazuje
człowieka i jego stosunek do Boga. Podkreśla dualizm natury ludz-
kiej i jego rozdarcie. Człowiek musi wciąż wybierać między świę-
tością a grzechem, wyrzeczeniem a urokami życia. Świat to, według
poety, miejsce walki - ścieranie się sił dobra i zła. Życie niesie ze
sobą ciągłe zmagania się z samym sobą, z grzechem. Jedynym ra-
tunkiem dla zagubionego człowieka jest Bóg.
W sonecie O nietrwałej miłości rzeczy świata tego wyróżnia
dwa rodzaje miłości: nietrwałą, do ziemskich dóbr i wartości,
i trwałą, której obiektem jest Bóg.
Daniel Naborowski, poeta barokowy, w swoich wierszach Mar-
ność, Krótkość żywota, Cnota grunt wszystkiemu prezentuje nie tyl-
ko rozpacz i trwogę istnienia, lecz pogodzenie się z wyrokami Bo-
ga. W Krótkości żywota przypomina człowiekowi, iż jest śmiertel-
ny. W Marności, że świat jest marnością, ponieważ przemija, i że
tylko życie cnotliwe może uratować człowieka przed karą boską.
Prawość w życiu i wierność Bogu - to tylko może zapewnić mu
nieśmiertelność.
Nad wszystko bać się Boga -
Tak fraszką śmierć i trwoga.
Po bezbożnej epoce czasów oświecenia romantyzm okazał
się nurtem powracającym chętnie do biblijnych korzeni. Szczegól-
nie Adam Mickiewicz w Dziadach przywołuje tematy biblijne, takie
jak: problem winy i kary, piekła i nieba, aniołów i diabłów. W Wiel-
kiej Improwizacji Konrad kieruje gorące słowa do Boga, w których
domaga się rządu dusz, by móc wyzwolić i zbawić swój naród,
który znajduje się pod zaborami. W szaleńczym uniesieniu bliski
jest bluźnierstwu, grozi Bogu i zarzuca mu, że rządzi nie sercem,
lecz rozumem. Przypisując więc twórcy cechy charakterystyczne
dla klasyków: mądrość, wiedzę, potęgę, sam zaś przepełniony jest
uczuciem. Świat przedstawiony przez poetę to dżungla, w której
silniejsze narody wyniszczają słabsze. Nic wiec dziwnego, że nie
może go zaaprobować główny bohater - Konrad, który walczy
o wyzwolenie ojczyzny.
Na początku XX wieku, w epoce modernizmu, ukazują się Hy-
mny Jana Kasprowicza, w których znów odnajdujemy, przypomi-
nający Mickiewiczowski, bunt przeciw Bogu. Poeta oskarża w nich
Stwórcę o współtworzenie zła na Ziemi, tym samym obarcza go
winą za grzech ludzki. Świat ukazany w Hymnach dotknięty jest
klęskami i cierpieniem ludzkim i zmierza do katastrofy - wspólnej
mogiły.
Pod koniec życia Jan Kasprowicz pogodził się z Bogiem i tra-
ktuje Go jako bliskiego przyjaciela człowieka. Widzimy to zwłasz-
cza w wierszu Przeprosiny Boga, w którym Stwórca towarzyszy
mu na co dzień, nawet w karczmie.
Bolesław Leśmian w swoich wierszach: Dusiołek, Dziewczyna,
Trupięgi również wyraża swój sprzeciw przeciw Bogu, który w los
człowieka wpisał ból, cierpienie, kalectwo.
Zupełnie inaczej ukazuje Boga i świat przez Niego stworzony
ksiądz J. Twardowski - poeta XX wieku. Prezentuje on w swojej
poezji układ Bóg-człowiek, oparty na najważniejszym z przyka-
zów boskich, na przykazie miłości. Bóg znów staje się bliski czło-
wiekowi i przejawia się w elementach jego zwykłego życia,
w świecie codzienności, radości istnienia.
Można więc powiedzieć, że zarówno Bóg, jak i stworzony
przez niego świat był ukazywany na różne sposoby przez pisarzy
różnych epok. Często była to afirmacja, czasem kontestacja. Naj-
ważniejsze jednak, że był on obecny w utworach dawnych i jest
obecny we współczesnych.
36.Od naśladownictwa rzeczywistości do deformacji
- tradycja i nowoczesność w literaturze XX wieku.
Najdawniejsze tradycje literackie sięgają czasów Arystotele-
sa, który znormalizował literaturę i przeprowadził jej teoretyczną
analizę. Klasyczne normy Arystotelesa, z zasadą mimesis na czele,
funkcjonują aż do XVIII wieku, czyli okresu neoklasycyzmu, w któ-
rym powstał kolejny traktat teoretyzujący literaturę - Sztuka poe-
tycka. Buallo, autor dzieła, otwiera przed literatami furtkę fantazji,
umożliwia odejście od naśladowczego charakteru sztuki na rzecz
subiektywnego obrazowania świata. Tę szansę wykorzystują ro-
mantycy, dla których już nie mędrca szkiełko i oko, lecz czucie
i wiara stają się sposobem patrzenia na otaczającą rzeczywistość.
Można więc zaryzykować stwierdzenie, że to właśnie romantycy
są pradziadami dwudziestowiecznych kreatorów czy może raczej
deformatorów świata.
Do wieku XVIII literat był uwięziony, zniewolony przez otacza-
jącą go rzeczywistość. Romantyzm jest pierwszą epoką, w której
to artysta kreuje świat, nie zaś świat jego. Niewątpliwie najstarszą
formą opisu rzeczywistości, bo - jak już wspomniałam - sięgającą
czasów Arystotelesa, jest jej odwzorowywanie, literackie naślado-
wanie. Mimesis zmusza autora do obiektywnej obserwacji i kryty-
cznej oceny. Podstawą takiego działania jest więc racjonalizm,
czyli rozumowe postrzeganie świata, które wyklucza możliwość
odnoszenia rzeczywistości do stanów psychicznych człowieka, peł-
nej i subiektywnej ekspresji. Kierowanie się intuicją i uczuciami
w procesie poznawczym niesie bowiem obraz świata zniekształco-
ny za sprawą osobistych skłonności obserwatora. Te dwa sposoby
percepcji: rozumowy i uczuciowy są całkowicie sprzeczne ze sobą,
czego dowód odnajdujemy w balladzie Król olch J.W. Goethego.
Podczas drogi wśród śnieżnej zamieci wyobraźnia dziecka prze-
kształca widziane obrazy - chłopiec dostrzega zmory i strachy,
które dla trzeźwo myślącego ojca są jedynie wiatrem i mgłami.
Wrażliwość człowieka i jego wyobraźnia są źródłem deformacji
w odbiorze rzeczywistości, natomiast racjonalizm niesie za sobą
jej wierne odwzorowanie. Dlatego też epoki literackie hołdujące
racjonalizmowi bogate są w dorobek realistyczny, te zaś, w których
uczuciom i sercu wyznacza się rolę środka umożliwiającego poz-
nanie świata, „rodzą” deformację. Wiek XX jest czasem wzajem-
nego przenikania się tradycji realistycznych i kreatorskich, dlatego
proponuję analizę zmian zachodzących zarówno w jednej, jak
i drugiej koncepcji.
Rodzajem literackim, który jako pierwszy odszedł od realizmu,
była liryka. W Balladach i romansach Adama Mickiewicza świat
przedstawiony jest tylko iluzją, wyobrażeniem samego autora.
Ludowe podania i legendy inspirują poetę do tworzenia fantastycz-
nych obrazów pełnych duszków i świtezianek. W romantycznych
lirykach rzeczywistość łączy się z metafizyką, zjawiska i uczucia
przyjmują ludzkie kształty (np. Kordian, bohater tytułowy Słowac-
kiego, podczas próby zabójstwa cara napotyka ucieleśnienie swo-
ich uczuć - strach i imaginację).
Liryka dwudziestowieczna, głównie poezja ekspresjonistyczna,
jest bezpośrednim nawiązaniem do tradycji romantycznej. Ekspre-
sjoniści, których reprezentuje w mojej pracy Jan Kasprowicz,
sprzeciwiają się naturalizmowi, krytykując kopiowanie rzeczywi-
stości; pragną bowiem stworzyć własną wizję świata, opartą na
przeżyciach wewnętrznych. Okres „wadzenia się z Bogiem”
w twórczości Kasprowicza cechuje mistycyzm, proroczy charakter
i katastrofizm, co w dużej mierze zbliża go do Mickiewicza (por.
Wielka Improwizacja). Hymn Dies Irae jest apokaliptyczną wizją
poety, literackim zapisem jego obaw, obsesji i katastroficznych
wizji. Mistrzem w kształtowaniu nowej rzeczywistości jest Julian
Przyboś. Poeta ten nie naśladuje realiów, lecz sam je tworzy. Przy-
boś w przedstawieniu pejzażu nie posługuje się po prostu jego opi-
sem, ale wprawia go jakby w ruch, wypełnia sytuacjami kojarzący-
mi się z danym widokiem. Przykładem może być wiersz pt. Z Tatr,
który jest opisem zdarzenia mającego określić charakter gór. Nie
jest to charakterystyka wyglądu Tatr, ale jakby refleksja nad ich
możliwościami.
Liryka XX wieku nie opiera się jednak wyłącznie na przeksz-
tałcaniu rzeczywistości. Twórczość Władysława Broniewskiego
niechaj będzie dowodem na to, że nie tylko kreacyjne tradycje są
żywe, ale także zachwyt nad istniejącym światem. Poezja Bronie-
wskiego, szczególnie tomy Troska i pieśń i Krzyk ostateczny,
w których łączy się tematyka społeczna z rewolucyjną, mają cha-
rakter mimetyczny. Poeta nawiązuje do faktycznych zdarzeń, rze-
czywistych miejsc, charakteryzuje historyczne postaci, np. Elegia
o śmierci Ludwika Waryńskiego, Komuna Paryska, Łódź.
W dziedzinie epiki również zgodnie współistnieją naśladow-
nictwo z kreacją. Realistyczne i naturalistyczne tendencje pozyty-
wizmu (Lalka, Nad Niemnem) są nadal konsekwentnie eksploato-
wane, czego dowodem są Chłopi W. Reymonta. Artysta odwzoro-
wuje rzeczywistość - przedstawia dokładny opis wsi Lipce, zawie-
rający szczegóły położenia geograficznego, zabudowy. Życie jej
mieszkańców określone jest poprzez opis zasad funkcjonowania
zbiorowości wiejskiej i stosunków społecznych. Wybór metody
opisu rzeczywistości często podporządkowany jest jakiemuś okre-
ślonemu celowi. W twórczości Stefana Żeromskiego tym celem było
rozdrapywanie ran, aby nie zabliźniły się błoną podłości. Epika Że-
romskiego miała bowiem piętnować wady, przedstawiać bolączki
i problemy, z jakimi borykała się Polska, aby ukazać konieczność
wprowadzania reform. Ludzie bezdomni zawierają rzeczywisty
obraz stosunków społecznych początków XX wieku. Autor często
korzysta z naturalistycznej techniki opisu, nie wahającej się przed
pokazywaniem najbardziej drastycznych szczegółów. Technikę tę
stosuje w celu wzmocnienia sugestywności utworu - odsłania naj-
bardziej bolesne problemy, np. drobiazgowe i podkreślające brzy-
dotę opisy dzielnic nędzy w Warszawie.
Po II wojnie światowej za sprawą Zofii Nałkowskiej i Hanny
Krall rozwinął się w Polsce reportaż. Ta forma literacka narzuca
wyjątkowo surowe rygory dotyczące opisu rzeczywistości; repor-
taż jest bowiem obiektywną relacją, pozbawioną jakichkolwiek u-
wag i komentarzy odautorskich. Nałkowska w Medalionach przed-
stawia jedynie „suche” fakty - wstrząsające i szokujące czytelnika,
mające sprawić, aby wydarzenia wojenne znane były na całym
świecie i nie zostały nigdy zapomniane.
W epice, podobnie jak w liryce, równolegle rozwija się w XX
wieku nurt awangardowy, propagujący artystyczne przekształcenia
otaczającej człowieka rzeczywistości. Z nowatorskich poszukiwań
środków wyrazu wyrasta proza Bruna Schulza. Kreuje on świat
baśniowy, oderwany od realiów - tworzy mitologię. Wkracza
w nadrzeczywistość poprzez przejście od realnego bytu do stop-
niowego przekształcania go w marzenia. Świat, który ukazuje nam
Schulz, jest nie tylko widzialny, ale także odczuwalny wszystkimi
innymi zmysłami. Dlatego, aby w pełni wchłonąć atmosferę opo-
wiadań, należy zintegrować wrażenia wzrokowe, słuchowe, doty-
kowe, smakowe i węchowe (synestezja). Żeby wychwycić tajemni-
czość cynamonowych sklepów - obiektu dziecięcych marzeń, nale-
ży wyczuć specyficzny zapach wnętrza, ujrzeć i dotknąć regały pe-
łne tkanin w kolorach jesieni. W opowiadaniach Schulza brak jest
logicznego ciągu, czas przenika się, nie jest on bowiem istotny -
jak mówi sam autor, akcja dzieje się w trzynastym miesiącu roku.
Tajemniczość prozy potęgowana jest poprzez neologizmy i obco
brzmiące słowa, ułatwiające czytelnikowi oderwanie się od rze-
czywistości podczas czytania utworu. Świat przedstawiony w Skle-
pach cynamonowych widziany jest oczyma dziecka. Tylko dziecko
może bowiem nie uznawać granic między wnętrzem, psychiką
a otaczającym je światem, między snem a jawą, między fantazją
a rzeczywistością.
Innym przykładem kreacyjnej powieści jest Ferdydurke Witol-
da Gombrowicza. Pełne groteski sceny (np. wydarzenia w dworku
Hruściewskich) oraz wszechobecny absurd (np. trzydziestolatek ja-
ko uczeń) sprawiają, że autor wielokrotnie stawia pytanie: Czy to
sen, czy jawa? Ferdydurke ma fabułę, istnieje bowiem ciąg zda-
rzeń, ale nie sposób ich ze sobą połączyć ze względu na przyczynę
i skutek. Widzimy niekonwencjonalność symboli, którymi w powie-
ści stają się powszechnie funkcjonujące pojęcia, tj. pupa, gęba,
łydka. Udziwniony język i przebogata stylistyka oraz fakt, że sam
autor kpi z siebie samego, sprawiają, że niemożliwa jest jednozna-
czna interpretacja utworu. Wykreowany przez Gombrowicza świat
każdy człowiek odbiera inaczej. Dzięki brakowi konkretnej konce-
pcji odczytywania sensu treści każdy czytający - zgodnie z tym,
o co walczył Gombrowicz - zachowuje indywidualność, nie podda-
je się określonej „Formie”.
XX wiek wnosi nowe tendencje także do dramatu. Prekurso-
rami dramatycznych nowości i awangardy w tej dziedzinie byli: Sa-
muel Beckett - Czekając na Godota, Eugeniusz Jonesco - Łysa
śpiewaczka oraz Bertolt Brecht - Kariera Artura Ui. Nowością jest
prawie całkowita eliminacja akcji oraz pozbawienie bohaterów ty-
powo ludzkich cech. Postaci Becketta przypominają tragiczne kukły,
niezdolne do wzajemnego porozumiewania i współżycia. Podobna
koncepcja jest wyrazem stosunku do świata, który - chyląc się ku
upadkowi - sprawia, że ludzie oddalają się od siebie, nie mogą
nawiązać kontaktu. Pojawia się dramat absurdu, w którym funkcjo-
nują świadome przerysowania i specyficzny humor, mające na celu
demaskowanie bezsensu współczesnego świata.
Awangardowy dramat na grunt polski sprowadził Witkacy.
Przeciwstawiał się on wszelkiej dramatycznej tradycji, głównie
dramatowi realistycznemu i mieszczańskiemu. Polemizując z Ripp-
nerem i krytykując realizm, napisał dramat W małym dworku, bę-
dący parodią ustabilizowanego życia, konwenansów i tradycji.
Kreacja świata u Witkiewicza polega na brzmieniu jego zewnętrz-
nego ładu i wewnętrznej harmonii, poprzez wprowadzenie fanta-
stycznych postaci i duchów, które normalnie uczestniczą w życiu
ludzi. Witkiewiczowskie zjawy, oprócz iście pozaziemskiego prze-
nikania przez ściany, jedzą, piją, dyskutują ze zwykłymi śmiertel-
nikami. Zdaniem Witkacego zadaniem sztuki nie jest naśladowanie
rzeczywistości, ale dostarczenie odbiorcy metafizycznych przeżyć,
zbliżających go do poznania „Tajemnicy Istnienia”. W jego drama-
tach, obok słów, istotną rolę odgrywa konstrukcja barw, dźwięków
i działań całkowicie niezależnych od prawdopodobieństwa i życio-
wego sensu. Działanie bohaterów może być wręcz całkowitym
bezsensem, ale istotne jest to, by wynikało z artystycznej koniecz-
ności. Oglądając lub czytając dramat, odbiorca ma bowiem dozna-
wać artystycznych przeżyć.
Szlakiem przetartym przez Witkacego podążał ku awangar-
dzie Tadeusz Różewicz. Autor Kartoteki nie wykorzystywał tradycji
realistycznych i naturalistycznych, zrezygnował bowiem z kopio-
wania rzeczywistości na rzecz jej samodzielnej kreacji. Z tej przy-
czyny jego sztuki nazywane są często antydramatami. Kartoteka
składa się z luźno połączonych epizodów, które określić można
mianem obrazów strumienia świadomości przepływającego przez
mózg Bohatera. Dramat ma swobodną kompozycję; napisany jest
techniką kolażu. Różewicz umieszcza różne rodzaje estetyki -
wzniosłość graniczy u niego z trywialnością. Wzniosłym tonem wy-
powiadane są kwestie Bohatera na temat wojny, groteskowe są
natomiast sceny erotyczne, a szczególnie rozmowa z Tłustą Kobie-
tą. Świat przedstawiony przez Różewicza ogranicza się do jednego
pokoju, Bohaterem jest człowiek symbolizujący całe pokolenie.
Rzeczywistość, w której przyszło mu żyć, jest jakby odbiciem nor-
malnego świata w krzywym zwierciadle. Maturę zdają osiemdzie-
sięciolatkowie, a do łóżka Bohatera „wskakują” ledwo co poznane
kobiety. Przyczyną owego wykrzywienia w postrzeganiu rzeczywi-
stości są przeżycia wojenne.
W XX wieku coraz bardziej powszechna staje się tendencja
do twórczego przerabiania czy wręcz tworzenia świata. Rzeczywi-
stość jest doskonale znana z życia codziennego, literatura powinna
być zatem jakąś odskocznią od problemów, jakie niesie ze sobą
każdy zwyczajny i szary dzień. Kreowanie własnego świata lub de-
formacja rzeczywistości stają się dla artystów szansą na wyrażenie
światopoglądu, filozofii życiowej poprzez metafizyczną dyskusję.
Deformatorzy i kreatorzy nie operują codziennością. Wykraczają
poza ramy zwyczajnego życia, zarazem poza ziemskie problemy,
np. społeczne czy polityczne. Ich literatura jest wyzwolona spod
jarzma utylitaryzmu, uzależniona jedynie od myślenia i wyobraźni.
Nie rozdrapują więc ran, nie piszą dokumentów dla potomnych; oni
nie dają świadectwa. Głównym celem jest dotarcie do odbiorcy po-
przez prowokację i szok, a nie urzekanie go doskonałością fotogra-
ficznego odwzorowania. Sztuka przestaje być zatem na usługach
czegokolwiek, staje się wartością samą w sobie.
37.Od realizmu do mityzacji, czyli rzecz o literaturze okresu
XX-lecia międzywojennego.
Mityzacja w literaturze okresu XX-lecia międzywojennego
zaczęła wypierać elementy realistyczne, zaś w niektórych utwo-
rach wyparła je niemal całkowicie. Pisarze sięgali do nich wtedy,
kiedy pragnęli ukazać rzeczywistość skomplikowaną i niewyraża-
lną w sposób tradycyjny. Przekazywali jednocześnie swoje prze-
myślenia, pragnienia czy marzenia. Powoływali się na stare mity
antyczne, chrześcijańskie czy prastare agrarne, które przechowały
się na wsi, jak również na te, związane z naszą historią, czy wręcz
naszymi cechami narodowymi. Służyły one do podejmowania dys-
kusji na tematy narodowe czy wręcz polityczne. Stawały się prete-
kstem do ustosunkowania się do naszej narodowej przeszłości
i współzależności.
Leopold Staff jako jeden z pierwszych w okresie międzywo-
jennym zmityzował realną rzeczywistość. W tomiku Ścieżki polne
nawiązał do prastarych mitów, stworzonych przez agrarne kultury
pierwotne, które przetrwały w życiu i obyczaju współczesnej wsi.
Prace rolnicze, trud drwala czy siewcy, kopanie kartofli czy udój
mleka potraktował jako obrzęd sakralny. Dlatego np. w wierszu
Kartoflisko kobiety pracujące przy wykopkach i ich mozolna praca
przedstawione są przez poetę w sposób podniosły. Wieśniaczki
stały się więc postaciami mitycznymi, zaś praca świętym rytuałem.
Bolesława Leśmiana fascynował szczęśliwy, jego zdaniem,
świat ludzi pierwotnych, którego poszukiwał w kulturach ludowych.
Dlatego właśnie z folkloru stworzył własną wizję świata. W wierszu
pt. W malinowym chruściaku kochankowie, schronieni wśród ma-
lin, postrzegają świat podobnie, jak przeżywali go ludzie pierwotni.
O ile L. Staff był poetą - realistą, zaś mitem posługiwał się
w celu przybliżenia problemu, o tyle Leśmian odszedł od realizmu
w większym już stopniu, właśnie w kierunku mityzacji. Jego świat
to subiektywny obraz, przetworzony całkowicie przez marzenia,
sny czy najpierwotniejsze pragnienia.
Poeci związani z grupą Skamander wprowadzili do swych
utworów mity, często związane z naszą historią, wskazując tym
samym na swe przywiązanie do tradycji i chęć przyrównania jej
do rodzącej się nowej rzeczywistości.
Jan Lechoń w Karmazynowym poemacie przetwarzał mity
sprzed lat, krytykując je i akceptując jednocześnie. W wierszu
Sejm cechy narodowego charakteru Polaków potraktował właśnie
w sposób mityczny. Zagłoba - bohater wiersza - jest tu nosicielem
cech typowo szlacheckich, ale i typowo polskich. W ten oto sposób
ukazywał autor swój stosunek do historii i tradycji, jak również
swojego pokolenia.
Inny poeta, K. Wierzyński, w Wolności tragicznej podjął
trudny problem rozrachunku z rzeczywistością Polski międzywo-
jennej. Ukazując konflikt pomiędzy ideą wolności, realizowaną
przez wodza J. Piłsudskiego, a egoizmem narodu, ożywił stare
polskie mity z okresu romantyzmu i modernizmu.
J. Iwaszkiewicz z kolei w swoim tomiku Powrót do Europy
wykreował mit wspólnoty europejskiej, którego fundament wi-
dział w identyczności doświadczeń ludzi tworzących kulturę
śródziemnomorską.
Możemy więc powiedzieć, że liryka okresu międzywojennego,
nie rezygnując z realizmu, sięgała do mitów i mityzowała rzeczy-
wistość, ażeby lepiej wyrazić problemy swoich czasów.
Podobnie czyniła i proza tego okresu. Jako pierwszy pojawia
się mit w Przedwiośniu S. Żeromskiego, stworzony zresztą przez
samego pisarza. „Szklane domy” to symbol marzeń pisarza o no-
wej Polsce i utraconych przez nią możliwościach wejścia na drogę
rozwoju cywilizacji technicznej. Można więc powiedzieć, że więcej
on mówi czytelnikowi o straconych złudzeniach pisarza niż długie,
nużące realistyczne opisy.
W Sklepach cynamonowych B. Schulza odnajdujemy również
mityzację nawiązującą do świata biblijnego. Realistyczne czynniki
fabularne zostały tu zepchnięte na drugi plan. Na pierwszy wysunął
pisarz rzeczywistość zmitologizowaną, zdeformowaną, zniekształ-
coną. A wszystko po to, aby ukazać istotny problem - lęk przed
zdehumanizowaniem człowieka na skutek przemian społeczno-
ekonomicznych i cywilizacyjnych XX wieku. Dlatego w utworze nie
ma realistycznych opisów, zaś konkrety dotyczące życia w Droho-
byczu zostały przetworzone w taki sposób, że przybierają kształty
mitów - nabierając sensu uniwersalnego. I tak np. Ojciec nie jest
zwykłym kupcem z małego miasteczka, ale człowiekiem w całym
tego słowa znaczeniu - marzycielem, czarodziejem i twórcą.
Mamy w utworze również do czynienia z mityzacją dzieciń-
stwa i wieku dorastania. Świat ukazany w utworze widziany jest
oczyma dziecka, a więc odrealniony, cudowny. Posłużenie się
mityzacją i odejście od realizmu pozwoliło więc pisarzowi ukazać
zagrożenia, jakie niósł ze sobą wiek XX - komercjalizację i odhu-
manizowanie kultury i człowieka. Podobnie postąpił Gombrowicz
w utworze Ferdydurke. Sięgnął do mitów funkcjonujących w świa-
domości ludzi lub stworzył nowe, aby przypomnieć, że człowiek
żyjący w społeczeństwie i wśród ludzi musi być aktorem. Narzu-
cają mu to najbliżsi, wychowanie, tradycja, literatura.
Witkacy w dramacie Szewcy przedstawia rzeczywistość
całkowicie zmitologizowaną. Wszystkie postacie w utworze są
nosicielami pewnych cech uniwersalnych, zaś kolejne przewroty,
ukazane w sztuce, również charakteryzują typowe systemy polity-
czne XX wieku. Mityzacja posłużyła więc Witkacemu do przybliże-
nia widzom najważniejszego problemu czasów nowożytnych: za-
grożenia kultury europejskiej poprzez ciągłe przewroty i rewolucje.
Odejście od realizmu w kierunku mityzacji w literaturze XX-
lecia międzywojennego spowodowało, że zaczęła się ona wypo-
wiadać pełnym głosem na temat problemów trudnych do wyraże-
nia w sposób tradycyjny.
38. „Pierwowzory greckie bierzcie do rąk i czytajcie i w dzień
i w nocy” (Horacy). Jak dzisiaj potraktowałbyś polecenie
Horacego?
W dziełach literackich znajdują odzwierciedlenie epoki „bu-
rzy i naporów”, a także okresy ciszy, milczenia, spokoju. Wszystkie
jednak właśnie poprzez literaturę, jej cudotwórczą, fantastyczną,
magiczną niemalże moc prowadzą ludzkość wciąż wyżej i na-
przód. Od zarania dziejów aż po współczesne nam dni człowiek
ingeruje z całą swą mocą w postępujący nieustannie rozwój świa-
ta. Czasem zwraca swój wzrok ku nowemu, pozostawiając gdzieś
tam, na uboczu, dorobek i dziedzictwo minionych pokoleń, wpro-
wadzając często nowatorskie, odbiegające niebywale od już ist-
niejących rozwiązania. Czasem jednak ma pełną świadomość
wielkości dzieł swych przodków, które nabierają dlań w pełni sa-
kralnego wymiaru, niemal boskiego majestatu, charakteru świętych
ołtarzy, których nie można deptać.
Historia uczy, że niejednokrotnie to wszystko, co w pewnym
konkretnym czasie wydaje się znaczące, odkrywcze, wybitne, traci
po latach swój pierwotny wymiar wielkości, aby przykryć się pyłem
zapomnienia. To zupełnie naturalne prawo historiozoficzne. To tak
jak przypływ i odpływ, wschód i zachód słońca. Wszystko podlega
destrukcyjnej, szatańskiej, niszczycielskiej sile pędzącego naprzód
czasu. Wszystko razem z nim przemija i wszystko, pomimo swej
najwyższej choćby wartości, odchodzi w zapomnienie - ale nie an-
tyczne wzory... Ich prymarność i uniwersalizm stanowi o nieśmier-
telnym wymiarze tych najdawniejszych czasów, których filozoficzne
treści, mądre przesłania moralne pozostają aktualne zawsze
i wszędzie. I dziś.
Cała niemalże antyczna kultura, „greckie pierwowzory”, po-
zostaje wciąż niewyczerpanym, bezustannie na nowo odradzają-
cym się źródłem, które nie podlega niszczycielskiej mocy czasu,
które - pomimo trudnych, beznadziejnych wydarzeń - trwa niepo-
dzielnie. Przecież dzieła antycznej literatury to tekst historii żywy
i dziś. Ot, choćby mity - są przecież bogatą skarbnicą ponadczaso-
wych motywów, archetypów i toposów, w których zakorzenione są
pierwotne i jedyne wzorce ludzkich zachowań, form naszego pos-
tępowania. Wzorzec kochającej matki, utrwalony w opowieści
o Demeter i Korze, mit buntownika Prometeusza czy choćby ikaryj-
ski archetyp marzyciela i idealisty - wszystkie przez wieki stanowi-
ły pewien punkt odniesienia, źródło, ku któremu chętnie i z upodo-
baniem zwracali wzrok twórcy literatury. I choć niekiedy dochodzi-
ło do pewnych przewartościowań mitów greckich, choć historia
wymusiła pewne uproszczenia bądź też narzuciła konieczność ich
weryfikacji, to przecież nadal żyją one w naszej świadomości, wy-
tyczając niejednokrotnie drogi postępowania ludzkości.
Jak zatem nie przyznać racji Horacjańskiemu przeświadcze-
niu, jego przekonaniu o nieśmiertelności antycznego artysty i jego
dzieła? Jego swoiste exegi monumentum przetrwało najstraszliw-
szą próbę czasu. A przecież współczesny poeta z ironią odnosi się
do antycznego motywu, powątpiewa w możliwość oddziaływania
dzieła w przyszłości i przedłużenia krótkotrwałego życia twórcy.
Jednakże na ten diametralnie odmienny pogląd A. Słonimskiego
z pewnością wpłynęły rewolucyjne niemalże doświadczenia na-
szego wieku, kiedy ideał sztuki zostaje odtrącony, aby ustąpić dziś
miejsca wartościom tak często przecież przyziemnym, tym niższego
rzędu. Ta jakże niebezpieczna postawa utrwala się w ludziach
nam współczesnym i może być najpierwszym symptomem zaniku
wrażliwości człowieka, jego moralnej wartości, tego, co dobre,
mądre, spokojne. Wisława Szymborska, współczesna poetka, którą
cenię i podziwiam, powiedziałaby tutaj, że prawdziwym bohaterem
naszego czasu staje się bynajmniej nie mędrzec, filozof, poeta czy
człowiek w pełni świadom swej wewnętrznej wartości. Prawdzi-
wym bohaterem naszego czasu pozostaje kulturysta i właśnie jemu
na „Konkursie piękności męskiej” z uwielbieniem biją brawa. Za-
gubienie naprawdę wartościowych jednostek i dramatyzm sytuacji
niejednego człowieka stale pogłębiały się w istniejącej rzeczywis-
tości, a jego najpełniejszy wyraz daje wspomniana poetka, przed-
stawiając zdeterminowanego człowieka w płynącym świecie, za-
nurzonego w otchłani rzeki Heraklita. Ja ryho pojedyńcza, ja ryho
odrębna - tak niewiele tu znaczę. Oto nadchodzi koniec świata.
Koniec mojego świata. Oto nadchodzi era takich ludzi, jak choćby
Witkiewiczowski Hiper-Robociarz czy Edek z dramatu S. Mrożka.
W pełni świadomi zdają się tego być dzisiejsi artyści. Choćby poeci,
których postawa przypomina literacką kreację Wisławy Szymbor-
skiej, właśnie takiej Kasandry, złowróżbnej prorokini, zwiastunki
nieszczęścia, zapowiadającej upadek już nie Troi, lecz całej ludz-
kości.
W obliczu takich problemów, wobec których staje twarzą
w twarz współczesność, w obliczu egzystencjalnych lęków i niepo-
kojów „człowieka końca wieku”, zupełnie naturalne okazuje się
Miłoszowe pytanie: Gdzież jest, poeto, ocalenie, / Czy coś ocalić
może Ziemię?
Ale poezja współczesna nie daje jednoznacznej odpowiedzi
na pytania o wartości, przypomina raczej twórczość pytań i wątpli-
wości, nie tak jasno rozstrzyga przeklęte problemy dotyczące na-
tury ludzkiej. Ocalenie tkwi jednak niepodzielnie w wartościach
w pełni humanistycznych, w wewnętrznym dobru człowieka, sile
jego umysłu i serca. Dążenie do odnalezienia tych wartości to
prawie jak u Marcela Prousta poszukiwanie straconego czasu,
czasu dawnego, minionego, który może być pewną gwarancją
ocalenia ludzkości. To poszukiwanie właśnie antycznego czasu...
Lekarstwem dla współczesnego świata z powodzeniem może być
owo Horacjańskie branie do ręki i czytanie w dzień, i w nocy tych
„pierwowzorów greckich”. Przecież w nich tkwi nieujarzmiona
i budująca siła, „fatalna moc”, najbogatsza galeria pierwotnych
wartości, które dziś znikają, a które wskrzesić należy. Gdzież więc
szukać ocalenia? - właśnie u prastarych źródeł naszej kultury, źró-
deł, które nie zostały pokalane ani skażone cywilizacyjnym rozwo-
jem świata.
Pełną świadomość największej i niebywałej wartości tych ko-
rzeni ma jeden ze współczesnych twórców. Zbigniew Herbert, bo
właśnie o nim mowa, pozostaje bez wątpienia poetą wartości kul-
turowych, który obserwuje i bada współczesne zachowania w kon-
frontacji z minionym, antycznym czasem. Niejednokrotnie i w nie-
jednym z przebogatej galerii jego poetyckich wierszy dźwięcznie
pobrzmiewają echa kultury starożytnej, co przejawia się nie tylko
w przywołaniu szeregu najróżniejszych motywów antycznych.
Dlaczego klasycy? Skąd poszukiwania odpowiedzi właśnie
tam, w zamierzchłej, pradawnej rzeczywistości? Taka postawa
wyrasta z Herbertowskiego filozoficznego przekonania o jedności
obydwu kultur. Nie znajduje przecież poeta jakiejś bezgranicznej
przepaści pomiędzy „greckimi pierwowzorami” i doświadczeniami
współczesnego czasu. I choć w ludzkiej świadomości od czasów
Horacego i Owidiusza dokonały się niezaprzeczalne, ogromne
zmiany, to jednak poeta z powodzeniem przerzuca pomost łączący
obydwie epoki. Nieodłącznie towarzyszyć teraz będzie Herbertow-
skim wierszom owo tchnienie minionego wieku, wieku będącego
przecież ostoją prawdy - tego, co dobre i tego, co piękne. Wspom-
niany utwór jest świadectwem pełnej godności, człowieczeństwa
i ludzkiej tożsamości, zasługującej na szczery podziw i nieme naś-
ladowanie godności zakorzenionej głęboko w sercach i postawach
antycznych generałów. Niech oni będą przykładem i wzorem dla
współczesnych, dla ludzi, którym brak godności i najprawdziw-
szych, bezcennych skarbów - wartości humanistycznych. Dzisiejsi
generałowie poszukują winnych i usprawiedliwień, dlatego w nich,
ale i niemal w całą współczesną społeczność wymierzona jest ostra
krytyka poety, który poszukuje ocalenia i zmartwychwstania w lu-
dziach tamtych dawnych wartości, „pierwowzorów greckich”. Jed-
ność i nierozerwalność obydwu czasów wytyczą paralelę pewnych
doświadczeń obecnych i minionych w Herbertowskiej „opowieści”
O Troi. Zniszczone i pogrzebane, obrócone w proch mury legen-
darnego miasta posłużyły poecie do zobrazowania dokonujących
się w dzisiejszym świecie spustoszeń. Gruzy antycznej Troi są jakże
trafną metaforą cywilizacyjnego upadku, który przerasta swym
ogromem nawet wyobraźnię artysty.
Konfrontacje przeszłości z teraźniejszością wskazują na prze-
ogromną potrzebę naprawy współczesności poprzez odwoływanie
się do pradawnych i niezmiennych wzorów starożytności, będących
największą chyba szansą ratunku i ocalenia.
Ale był taki czas, kiedy sponiewierano, zbezczeszczono an-
tyczną tradycję, upatrując jedynie w cywilizowanym rozwoju świa-
ta i techniki jedynej drogi prowadzącej ludzkość ku lepszemu. To
okres międzywojennych doświadczeń, hołdujących czysto mate-
rialnym dobrom (futurystyczna „masa, maszyna, miasto”) i odcina-
jących się zasadniczo od przeszłości, tradycji, kulturalnego dzie-
dzictwa. Jak złudne i iluzoryczne pozostawało jednak takie prze-
konanie, w pełni obrazuje droga poetycka niejednego z między-
wojennych twórców. Chciałabym odwołać się do sylwetki Juliana
Tuwima, którego doświadczenia i długotrwałe poszukiwania skie-
rowały ostatecznie na drogę klasycyzmu. A przecież w młodzień-
czych jego lirykach do głosu dochodziła niebywała fascynacja
postępem, urzeczenie rozwojem techniki i kult dla tego, co nowe.
Niejednokrotnie podkreślał poeta żywiołowość i biologiczny wy-
miar życia, mówił o krzyku radości i niepowstrzymanym pędzie
tramwaju, aby wkrótce doszukać się w świecie pędzącej śmierci.
(Ekstroblott). I oto najpewniejsze lekarstwo na opanowanie wciąż
pogłębiającego się chaosu okresu międzywojennego odnajduje nie
żywiołowy, lecz refleksyjny Tuwim w późniejszych utworach, w ci-
szy i spokoju, kontemplując wartość tradycji. Okazało się bowiem
ponownie, że właśnie ona daje człowiekowi poczucie pewnej nie-
zależności, tak potrzebnej zagubionym w naszych zakamarkach
codziennego życia, daje możliwość wyciszenia emocji, złagodze-
nia wdzierającego się natarczywie w życie chaosu.
Tuwim wypełnił Horacjańskie „polecenie” i odnalazł chyba to
coś, czego tak nieustannie poszukiwał. A przecież „pierwowzory
greckie” brali do rąk swoich i jego poprzednicy. Dla Leopolda Staf-
fa zawarte w nich klasycystyczne wartości stały się w pełni udaną
próbą wyzwolenia się spod młodopolskich nastrojów dekadenckich.
Bo kiedy trudno było poecie odnaleźć własne „ja” i sens pustej,
marnej egzystencji stojącego w strugach Jesiennego deszczu czło-
wieka, kiedy wydawało się, że wszystko jest beznadziejne - wów-
czas odnalazł Leopold Staff nadzieję i epikurejską radość życia
w ideałach starożytności. Klasycyzm Staffa zamanifestował się naj-
pełniej w Przedśpiewie, gdzie przywołał poeta hasło antycznego
Terencjusza, gdzie wskrzesza filozoficzne założenia stoicyzmu Se-
neki i Aureliusza. Oto kolejne potwierdzenie tego, jak wielką szan-
są, choćby na radość życia, pozostają ideały starożytnych. Ale pa-
miętajmy, że są one i szansą ocalenia ludzkości. Najznamienitsi
twórcy, a przewodził im Jan Kochanowski, artyści tacy, jak choćby
Daniel Naborowski i wspomniany już Staff, odkryli wartość filozofii
stoickiej. Wspomniany wyżej Zbigniew Herbert znosi stoicyzm jakby
z piedestału, pozbawiając posągowego Marka Aureliusza aureoli
niezłomności i dostojeństwa mędrca. To właśnie owo przewarto-
ściowanie niektórych znaczeń antycznych motywów, symboli -
przewartościowanie wywołane przez czas, narzucone przez histo-
rię. Poeta Zbigniew Herbert raz jeszcze podaje dłoń minionym cza-
som, zbliżając posągowego Marka do doświadczeń współczesnego
człowieka.
Czytanie i w dzień, i w nocy „greckich pierwowzorów”, choć
trudne dziś i wymagające chyba pewnych wyrzeczeń, ma w sobie
jednak niepodważalny moralny cel. Horacjańskie „polecenie”
człowieka współczesnego niech nie będzie jedynie słowem, pro-
pozycją, którą odbiorca bierze pod rozwagę. Przeciwnie, niech bę-
dzie wręcz wyzwaniem narzuconym człowiekowi, nakazem, a mo-
że nawet i obowiązkiem. Cóż bowiem pozostanie po naszym świe-
cie, który bliski wydaje się być zapowiadanej niejednokrotnie przez
artystów-profetów zagładzie wartości, jeśli odwrócimy się od naj-
pewniejszej chyba drogi ocalenia? Jest nią przecież zwrot ku lite-
rackim dziejom, ku jasnej i prostej zdawałoby się przeszłości,
na której kartach znajdują się odpowiedzi na dręczące człowieka
pytania natury egzystencjalnej. Prawdziwą wartość tej antycznej
księgi uświadamiali nam przez wieki literaccy twórcy i filozofowie.
Właśnie oni, wnikając w tajniki starożytnej kultury, wyzwolili się
z chaosu rzeczywistości, w której przyszło im trwać. Odnaleźli
w niej przecież wszystkie te ideały, których na próżno szukać
w świecie rozchwianego kodeksu moralnego, umierających warto-
ści, zanikającej ludzkiej wrażliwości.
„Polecenie” Horacego? nie, raczej ten etyczny nakaz należa-
łoby chyba dopisać do dekalogu moralnego współczesnych nam
czasów. Czasów szczególnie niepokojących i wyzwalających
w człowieku najgorsze instynkty. Czasów zagrożenia, w których
przecież brakuje godności mitycznych herosów, poświęcenia i mi-
łości mitologicznych bogiń. Lecz czy do tych ideałów wystarczy je-
dynie sięgać właśnie wtedy, gdy mamy świadomość zanikania
pewnych wartości, kiedy wzmaga się niebezpieczeństwo i pogłębia
ludzkie zagubienie w świecie, kiedy zło przychodzi, kiedy światem
zaczyna rządzić absurd, w końcu - gdy dżuma zbiera największe
plony? Nie. Chyba nie. Te pierwotne, prymarne ideały niech będą
treścią człowieczego życia zawsze i wszędzie, niech nigdy nie
przykryje ich pył zapomnienia. Życiodajne źródło antyku - ta nie-
skończona księga ma w sobie tę magiczną właściwość, że zawsze
pozostaje otwarta i zawsze możemy odnaleźć w niej odpowiedź na
niejedno pytanie: pytanie o wartości, o los. Choćby takie, jak to
Edwarda Stachury:
Czy wszystko już dla mnie stracone, skończone?
Wróżbiarzu, co czytasz z obłoków jak z ksiąg,
Spójrz i przeczytaj, co pisze tam o mnie.
Weź przebij, weź odsłoń mi nieco ten gąszcz!
39.Piękne i szlachetne postaci kobiece w literaturze.
Kobiecość zwykła się nam kojarzyć z kokieterią, urodą i wra-
żliwością. W ustach niektórych ludzi to pojęcie zyskuje czasem ne-
gatywny wydźwięk, bo interpretują to jako zbytnią drobiazgowość
i czułość, przesadną delikatność. Często podsumowują to słowami:
„Ach! To przecież takie kobiece”. Czy ta opinia jest słuszna? Wy-
daje mi się, że nie. Takie rozumowanie jest bowiem nacechowane
konserwatyzmem i bardzo jednostronnym spojrzeniem na kobiety.
Być może moje słowa zabrzmią bardzo feministycznie, ale twier-
dzę, że ograniczanie charakteru kobiecego do romansowych skło-
nności i przesadnej delikatności jest błędne. Już bowiem w Biblii
pojawiają się fragmenty głoszące chwałę kobiet:
Kobieta nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż;
też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona.
(I List do Koryntian)
Prawa kobiet i mężczyzn są zatem równe - kobieta jest uzu-
pełnieniem mężczyzny i vice versa. Tak więc oboje mogą mieć
szlachetne ideały i swoją postawą służyć innym. Literatura dostar-
cza nam wielu przykładów pięknych i szlachetnych postaci kobie-
cych. Zanim jednak przyjrzymy im się bliżej, proponuję wyjaśnić
znaczenie słów „piękny” i „szlachetny”. Piękno nie ogranicza się
bowiem do urody, ale obejmuje również zalety osobowościowe.
W tym przypadku mamy do czynienia z platońskim rozumieniem
piękna, w myśl którego jest ono jedną z najwyższych wartości,
równą dobru i prawdzie. Zdaniem Platona wewnętrzne piękno jest
w stanie zapewnić człowiekowi nieśmiertelność. Kobiety piękne
i szlachetne to zatem osoby godne naśladowania ze względu na
ich pozytywne przymioty.
Aby udowodnić, że płeć piękna ma, oprócz urody, także inne,
ważniejsze zalety, przyjrzyjmy się kilku bohaterkom literackim. Ja-
ko pierwszą, gdyż, moim zdaniem najsilniejszą, reprezentantkę
płci pięknej chciałabym przedstawić Antygonę - tytułową bohater-
kę tragedii Sofoklesa. To bowiem niezwykła kobieta, potrafiąca
zażarcie i do końca bronić swoich racji. Cechuje ją bezkompromi-
sowa wierność własnym zasadom - mimo kategorycznego zakazu
Kreona, decyduje się wypełnić prawo Boskie i pochować Polinej-
kesa. Jest wyjątkowo odważna - z premedytacją łamie prawo us-
tanowione przez władcę, by zapewnić bratu godne przejście w za-
światy. Dla miłości i zgodności z wyznawanymi ideałami gotowa
jest złożyć ofiarę z życia. Jest przy tym w pełni odpowiedzialna
za swe czyny, nie ucieka przed konsekwencjami własnych zacho-
wań. Nie godzi się również na propozycję Ismeny, która pragnie
współodpowiadać za popełnione przestępstwo. Antygona daje
świadectwo ogromnej siły charakteru, tkwiącej w kobietach. Jest
samodzielna, gdyż sama decyduje, co uznać za słuszne i w jaki
sposób postępować.
Spadkobierczynią pewnych cech Antygony nazwać można
bohaterkę wiersza Adama Mickiewicza Śmierć Pułkownika. Jest
nim, jak sam poeta mówi:
Litwinka, dziewica - bohater,
Wódz Powstańców - Emilija Plater.
Jej nieugiętą, żołnierską postawę podczas powstania listopa-
dowego artysta uznał za precedens godny upamiętnienia. Przed-
stawił więc Plater jako wyjątkowo walecznego wojownika, który
mimo że był reprezentantem płci pięknej, dorównywał odwagą
i poświęceniem innym dowódcom. Miernikiem wielkości Emilii u-
czynił Mickiewicz ogrom żalu, jaki żołnierze i prości ludzie okazali
przy jej śmierci. Przy umierającej czuwały bowiem tłumy wieśnia-
cze, które zbiegły się z okolicznych wiosek, oraz partyzanci, którym
przewodziła. Odejście bohaterskiej dziewczyny wzbudza gorycz
i smutek nawet u najbardziej oswojonych ze śmiercią kościuszko-
wców:
Nawet starzy Kościuszki żołnierze,
Tyle krwi swej i cudzej wylali,
łzy ni jednej - a teraz płakali
I mówili z księżami pacierze.
U wielu zgromadzonych przy zwłokach rycerza zaskoczenie
wzbudza fakt, iż ten nieprzeciętnej odwagi wojownik okazał się
kobietą. Jej łagodne oblicze i dziewczęce kształty nie pasują bo-
wiem do wizerunku pułkownika zaprawionego w boju. Ale to wła-
śnie kobieca czułość i wrażliwość stała się przyczyną ogromnego
przywiązania, jakim darzyli ją ludzie. Ta krucha kobietka umiała
w doskonały sposób wyważyć w sobie cechy mężnego bojownika
i delikatnej niewiasty. Pogodzenie bezwzględności i surowości
z ciepłym i matczynym stosunkiem do żołnierzy uczyniło z niej
świetnego dowódcę. Sławiąc imię Emilii Plater, warto zaznaczyć,
iż jest to postać prawdziwa, historyczna, a poetycka wizja jej śmie-
rci zawarta w liryku Śmierć Pułkownika jest tylko oddaniem hołdu
bohaterce przez wieszcza.
Emilia Plater znacznie odbiega od wizerunku kobiety, jaki
funkcjonował w Europie czasów Mickiewicza. Ta szlachetna
i dzielna dziewica bliższa jest bowiem mitycznym amazonkom niż
romantycznym kochankom rodem od Goethego czy nawet Mickie-
wiczowskiej Maryli. Przyczyny tego należy upatrywać w nieco od-
miennym charakterze polskiego romantyzmu, na którym ogromne
piętno wywarło zniewolenie kraju. Dlatego też obok typowych pos-
taci kochanek w rodzimej literaturze romantycznej istnieje specy-
ficzny rodzaj bohaterek kobiecych, które zmuszone są poświęcić
szczęście osobiste na rzecz walki narodowowyzwoleńczej. Owo
poświęcenie jest - w moim odczuciu - gestem wyjątkowo szla-
chetnym, świadczącym o duchowym pięknie jego wykonawczyni.
Przedstawicielką tego typu kobiet warto uczynić Aldonę, żonę
Waltera Alfa z powieści poetyckiej Mickiewicza pt. Konrad Wallen-
rod. Ona również zdolna jest do poświęcenia szczęścia osobistego,
a konkretnie małżeństwa, w imię wyższych idei. Rozumie decyzję
swego ukochanego, który odchodzi od niej, by walczyć o Litwę.
Bezgranicznie wierna Walterowi, postanawia rozpocząć życie pu-
stelnicze i godzi się zamurować w wieży. Podtrzymuje swego mał-
żonka na duchu, przyczynia się do wybrania go mistrzem zakonu.
Jest wierna i pełna miłości aż do śmierci. Kiedy Konrad popełnia
samobójstwo, ona decyduje się na ten sam krok.
Zwykle analizując Konrada Wallenroda, koncentrujemy się na
tragicznych losach i niezłomnej postawie tytułowego bohatera. Al-
dona natomiast pozostaje w cieniu małżonka. Jej ofiarność i poś-
więcenie nazwać można cichym heroizmem ogarniętego miłością
serca. Zmuszona wyrzec się szczęścia u boku męża, targana troską
o jego życie, przeżywa swój dramat w samotności. Lojalna w spo-
sób godny podziwu, przeżywa każde posunięcie Wallenroda.
Chcąc połączyć się z ukochanym, odbiera sobie życie.
Przykład Aldony, która nie może zachować ukochanego dla
siebie, lecz zmuszona jest go oddać Litwie, zbliżony jest do sytuacji
polskich matek, które w obliczu zagrożenia niepodległości ojczyz-
ny muszą się godzić na to, że ich synowie giną na polu walki. Pro-
blem matek, które wbrew chęci zatrzymania ukochanych dzieci
przy sobie godzą się na ich udział w konspiracji, obrazuje postać
pani Rollison z III cz. Dziadów. Kobieca szlachetność i szeroko ro-
zumiane piękno wiążą się w okresie romantyzmu w sposób niero-
zerwalny z patriotyzmem. Płeć piękna również bierze udział
w walce. Czy to bezpośrednio - jak Emilia Plater, czy biernie - jak
Aldona lub pani Rollison; ich bohaterstwo jest ogromne.
Szlachetność i piękno są wartościami niezmiennymi, stałymi,
jednak w zależności od sytuacji kraju i charakterystycznego dla
danego czasu światopoglądu można w różny sposób zasłużyć sobie
na nie. Stasię Bozowską z Siłaczki Stefana Żeromskiego z całą
pewnością zaliczyć należy do grona kobiet godnych podziwu,
a droga życia, jaką obrała, zasadniczo różni się od romantycznych
koncepcji. Ta młoda i urodziwa dziewczyna z płowym warkoczem
odrzuciła możliwość robienia kariery naukowej w stolicy oraz rea-
lizowania się jako żona, aby osiedlić się w małej wsi i krzewić oś-
wiatę wśród chłopów. Zgodnie z ideą „pracy u podstaw” panna
Stanisława pragnęła w utylitarny sposób wykorzystywać swą wie-
dzę. Otwarta na świat i świadoma sytuacji politycznej kraju, posta-
nowiła być jednostką pożyteczną w społeczeństwie, które potrze-
bowało pomocy i podobnej służby. W pracy nad zwalczaniem
ciemnoty chłopskiej była wytrwała i zdeterminowana. Nieustrasze-
nie pokonywała trudności. Swą niezłomną postawą zyskała sobie
miłość i szacunek mieszkańców wioski. Zapracowana Stasia odda-
wała się bez reszty innym, nie troszcząc się o siebie. Nie zwracała
uwagi na owe słabości, usiłując dać z siebie jak najwięcej. To do-
prowadziło ją do śmierci.
Bohaterstwo Stasi Bozowskiej i jej moralna wielkość polegały
na umiejętności zrezygnowania z kuszącego sposobu życia, kariery
naukowej i szczęścia małżeńskiego, odrzucenia wygodnictwa. Jej
działalność w małej wiosce świadczy o głębokim zaangażowaniu
w sprawy społeczne oraz wrażliwości na los najuboższych. Bezin-
teresowna pomoc chłopom, pełne oddanie się tej sprawie, świad-
czą o wielkoduszności panny Stanisławy. Warto również dodać,
iż jest to niewiasta w pełni wyemancypowana - sama decyduje
o swoim losie i porzuca konserwatywne przyzwyczajenia współ-
czesnych sobie kobiet.
Ostatnią postacią, którą z czystym sumieniem określić można
epitetami wskazanymi w temacie, jest Natalia Lwowna, pozornie
mało znacząca, drugoplanowa bohaterka Innego świata Gustawa
Herlinga-Grudzińskiego. Jest to więźniarka sowieckiego łagru, ko-
bieta mało atrakcyjna, ale wyjątkowo życzliwa, cierpliwa i bezin-
teresowna. Wielkość tej małej i chorej na serce kobiety polega,
moim zdaniem, na zachowaniu ludzkiej godności w warunkach
kaźni. Jest ona bowiem jedną z niewielu osób, które w obliczu
śmierci zachowują człowieczeństwo. Dobra i uprzejma dla współ-
więźniów, daje świadectwo, że nawet w skrajnej sytuacji zagro-
żenia można kierować się wyższymi wartościami, nakazującymi
miłosierdzie i niesienie pomocy bliźnim. Znając bestialski charakter
łagrów, postawę Natalii uznać należy za akt heroizmu. Ta kobieta
posuwa się jednak jeszcze dalej! Udowadnia, że nawet w warun-
kach zniewolenia zachować można świadomość i tożsamość. Wy-
znaje bowiem zasadę, iż nawet wobec uwięzienia pozostać można
wolnym. Wyznacznikiem tej wolności staje się wówczas prawo
do decydowania o własnej śmierci. Jest to bowiem ostatni akt woli
człowieka, dowodzący jego niezależności. Czyny i poglądy Natalii
są świadectwem jej szlachetności. W nieludzkich okolicznościach
pozostaje człowiekiem, który z czystym sumieniem może powie-
dzieć o sobie, że żyje zgodnie z zasadami etyki. Natalia jest do
końca wierna samej sobie, co w podobnych warunkach staje się
jedną z nadrzędnych wartości. Jakże piękna i wzniosła jest myśl
więźniarki, że należy żyć dla własnych ideałów i w zgodzie z wła-
sną moralnością, a kiedy w ten sposób już nie można - nie żyć
w ogóle.
Szukając odpowiednich przykładów postaci kobiecych i anali-
zując ich cechy, dochodzę do wniosku, iż w literaturze bardzo nie-
wiele jest osławionych pięknych i szlachetnych niewiast. Zwykle
bowiem funkcja kobiet ogranicza się w utworach do towarzyszenia
mężczyźnie. To on jest głównym bohaterem, to na nim skupia się
uwaga czytelników i to on jest opiewany. Dziewczyna najczęściej
pozostaje jego tłem - albo cierpi, kochając bohatera, albo staje się
obiektem jego uczuć. Jej rola opiera się głównie na byciu małżon-
ką, narzeczoną, siostrą lub matką. Dlatego, być może, jeżeli już
uda się czytelnikowi odnaleźć kobietę samodzielną lub bez bar-
dziej znaczących dla wymowy jej losów koligacji z mężczyzną, jej
postać zdaje się być lekko zhiperbolizowana. Owa samodzielność
w decydowaniu o własnym losie urasta niemalże do rozmiarów
heroizmu, a czynne zaangażowanie w sprawy narodowe to ewe-
nement opiewany przez wieszczów. Dlaczego tak się dzieje?
Odpowiedź pozostawmy feministkom.
40. „Poezjo! Jakie twoje imię? Tworząca? Cóż ty tworzysz?
Siebie.” Skomentuj słowa J. Tuwima, pisząc
o możliwościach kreacyjnych artysty.
Poezja była już wszystkim: twórczynią wartości, postaw i po-
glądów. Próbowała także odkrywać tajniki ludzkiej duszy, to znów
podejmowała zabawę słowami. Od wieków istniało wiele sądów
na temat, jaką powinna pełnić ona rolę i jakie możliwości w zwią-
zku z tym powinien mieć artysta.
Epoką, która ugruntowała w świadomości ludzi wielkie zna-
czenie poezji, był romantyzm. Wytworzony wówczas wzorzec ist-
niał w świadomości społecznej, aż do czasów odzyskania niepod-
ległości, a ściślej do czasów powojennych. Romantyczny poeta to
olbrzym, posiadający talent tworzenia, którego słowo miało kiero-
wać zniewolonym społeczeństwem, będący wyrazicielem tejże
wspólnoty. Był wielką indywidualnością, człowiekiem wyjątkowym,
który dzięki słowu zmieniał ludzkie postawy i zachowania, a nawet
świat. Najlepszym przykładem jest tu postawa Konrada z II części
Dziadów A. Mickiewicza. Bohater buntuje się przeciwko Bogu,
ponieważ wierzy, że jako poeta ma wielką moc. Chce ją użyć dla
dobra swojego narodu.
Poeci moderniści podjęli wątek porzucony przez pozytywis-
tów i podobnie jak romantycy, przyznali artyście, poecie, miejsce
szczególne. Pragnął on teraz wyrażać to, co niewyrażalne, najwię-
ksze tajniki ludzkiej duszy, przekazać tajemnicę bytu. Miał zamiar
uchwycić to, co nieosiągalne dla rozumu, sferę ludzkiej psychiki,
wobec której dotychczasowe pojęcia i terminy stały się bezradne.
Formuła symbolizmu i impresjonizmu pomagała poetom w wyra-
żaniu myśli i nastrojów.
K. Przerwa-Tetmajer w utworach takich, jak Evviva l'arte,
Nie wierzę w nic uważa poezję (za filozofem niemieckim Scho-
penhauerem) za jedną z możliwości ucieczki od zła tego świata.
Poeta ma jednak moc nie tylko tworzenia, ale równocześnie i siłę
niszczenia. Artyści w tym okresie stają się grupą coraz bardziej
zamkniętą, nie pragną już za sobą pociągać tłumów czy narodu...
Poezja ma być piękna i wyrażać to, co niewyrażalne. Nie musi być
rozumiana przez filistra, mieszczucha, masy. Z założenia ma być
elitarna i podziwiana przez wąskie grono wybrańców. Poezja ro-
mantyczna miała wyrażać wspólnego ducha narodu, zaś moderni-
styczna nastroje dekadenckie, schyłkowe, przeżywane przez wąs-
kie grono twórców. Nie był to już bunt romantyczny przeciwko nie-
sprawiedliwemu światu i Bogu, ale obyczajowy, przeciwko moral-
ności mieszczańskiej.
Wiek dwudziesty charakteryzował się wielością kierunków
i prądów, zaś grupy poetyckie rozpadają się po II wojnie światowej
na pojedynczych twórców. Dwudziestolecie międzywojenne repre-
zentuje zupełnie nowe spojrzenie na poezję i na rolę poety. Odrzu-
cam z ramion płaszcz Konrada - pisze Antoni Słonimski, jeden
ze skamandrytów. Odzyskanie niepodległości zwalnia poetów
ze służby narodowi. Pisze o tym również J. Lechoń w swoim wier-
szu Herostates. Julian Tuwim, czołowy skamandryta, uważa,
że miejsce poety jest w tłumie, nie zaś ponad nim. Będę ostatni
wśród równych pisze w swym wierszu pt. Poezją. W utworze
Do krytyków uważa, że poezja powinna opiewać uroki codzienno-
ści, oddawać nastrój chwili, opisywać bohatera z ulicy, zwykłego
człowieka. Lecz już w pięknym wierszu Sitowie mówi o tym,
że jest ona siłą przekształcającą wspomnienia, mękę twórczą.
W Prośbie o piosenkę zdradza pragnienie, by słowo jego było orę-
żem trafnym jak błysk ostrej stali. Kazimierz Wierzyński, również
skamandrysta, w wierszu Manifest szalony przeciwstawia się po-
dejmowaniu sztuki jako sfery świętej. Pisze:
Precz z poezjami! Z duszą tromtadrata!
Niech żyją bzdurstwa, bujdy, banialuki!
Dosyć rozsądku! Wiwat trans wariata!
Życie jest wszystkim! Nie ma żadnej sztuki!
Futuryści B. Jasieński i A. Steru przeciwstawiali się starym
formom, w tym i dawnym pojmowaniu poezji. Głosili, że wzorem
dzieła sztuki powinna być dobra maszyna. Poeci Awangardy z kolei
głosili postulat szeroko rozumianej wolności sztuki, odkrywania
nowych horyzontów. Dla J. Przybosia poezja staje się rzemiosłem,
zaś poeta rzemieślnikiem, który musi pracować nad dążeniem
do maksymalnej skrótowości, kondensacji znaczeń, intelektualiz-
mu, zaś w tematyce do przedstawienia 3M - Miasta, Masy, Maszyny.
Wszyscy więc poeci dwudziestolecia międzywojennego two-
rzyli dla tworzenia. Tworząca? Cóż ty tworzysz? Siebie! - odpo-
wiada Tuwim. W programach poetyckich tego okresu nie znajduje-
my słowa o celach wyższych czy wyrażaniu tego, co niewyrażalne.
Poeci czasów wojny i okupacji, którzy nawiązywali do tradycji ro-
mantycznej, zarzucali twórcom dwudziestolecia międzywojennego
brak celów wyższych właśnie i układanie tylko ładnych wierszy.
K.K. Baczyński i T. Gajcy - poeci straceńcy, uczestnicy pow-
stania warszawskiego, wskrzesili mit poezji tyrtejskiej, typ roman-
tycznego poety-żołnierza poświęcającego swe życie walce
o wolność. Poezja była dla nich także ucieczką od koszmaru świata
- Apokalipsy, jaką była wojna. W wierszu Ocalony T. Różewicz
obrazowo przedstawia stan świadomości człowieka, który przeżył
wojnę. Pisze:
to są nazwy puste i jednoznaczne
człowiek i zwierzę
wróg i przyjaciel
miłość i nienawiść...
Różewicz, poeta, który przeżył, określa już swoje credo poe-
tyckie w opozycji do poezji romantycznej dającej nadzieję, pory-
wającej. Ukazuje upadek dawnych wartości, epatuje niewiarą.
Poeta poszukuje mistrza, który na nowo oddzieli światło od ciem-
ności - dobro od zła.
Innym poetą powojennym, uznającym za punkt odniesienia trady-
cję romantyczną, jest Cz. Miłosz, który pragnie z niej czerpać siłę.
W Ars poetica - w swoim twórczym wyznaniu wiary pisze, że
wiersze należy tworzyć rzadko, tylko będąc w kontakcie z natu-
rą, czy też w obronie człowieka przed historią lub po to, aby dać
świadectwo prawdzie (Który skrzywdziłeś). Miłosz wierzy, podobnie
jak romantycy, że poeta może być ostoją prawdy i innych wartości.
Wiersze Z. Herberta i W. Szymborskiej raczej opisują świat,
niż wyrażają emocje twórcy. Możliwości kreacyjne Szymborskiej są
wielkie właśnie dzięki bezprogramowości, którą głosi. Jest stale ot-
warta i poszukująca, często używa słowa nie wiem: Niektórzy lu-
bią poezję pisze, a ja nie wiem... Według Szymborskiej możliwość
tworzenia unieśmiertelnia to, co chwilowe. Zbliża to więc poetkę
do Horacego (Non omnis moriar) i Kochanowskiego (Nie wszystek
umrę...). Traktuje ona siebie z ironią i dystansem. Tworzenie dla
niej to odpowiadanie na nie wiem właśnie, daje ono przy tym ra-
dość poecie. Nie płynie z tego jednak żadna chwała dla autora,
który pozostaje w cieniu.
Można więc powiedzieć, że od czasów romantyzmu, który
uznał możliwości kreacyjne artysty za nieograniczone, rola poety
i poezji zaczęła się kurczyć od wyrażania niewyrażalnego, poprzez
doświadczenia zmysłowe przekazujące chwilę (Julian Tuwim) i zi-
mne eksperymenty słowne Awangardy, do Różewicza, który uznał
słowa za puste pojęcia.
Myślę, że możliwości kreacyjne artysty są ogromne, jeśli tylko
ma on coś do przekazania czytelnikowi. Dlatego najbardziej cenię
poezję Z. Herberta, który stara się zinterpretować na nowo dawne
wartości i ukazać ich aktualność.
41.Pokora i bunt jako dominujące postawy wobec Boga.
Bóg jest postacią, czy jak chcą inni, zbiorem wartości, dog-
matów dotyczących naszego życia, wobec których trzeba przyjąć
jakieś stanowisko. Trudno być wobec niego czy też wobec nich
obojętnym, gdyż obojętność świadczy o braku zainteresowania,
a wydaje się, że nie można być takim wobec najważniejszych, naj-
silniej dotyczących życia wartości. Wiara lub jej brak powinna po-
ciągać za sobą przyjęcie pewnego świata wartości moralnych,
których realizacja jest jej dowodem. Nie może być wiary bez u-
czynków, to przecież jedno z podstawowych przesłań Nowego Te-
stamentu. Obserwując na przestrzeni dziejów relacje pomiędzy Bo-
giem i człowiekiem, można odnieść wrażenie, że wraz z upływem
czasu więź pomiędzy nimi rozluźnia się. Można by to porównać
do relacji pomiędzy dzieckiem a ojcem, na początku silnej, z upły-
wem czasu słabnącej, zmieniającej się w stosunki równorzędne.
Stary Testament obrazuje Boga - władcę wszechwładnego,
który za dobre wynagradza, a za złe karze. W starotestamentalnym,
w pewnym sensie mitycznym świecie, bogatym w przypowieści
i hiperbolizację rzeczywistości nie ma miejsca na bunt. Pan jest
jedynym oparciem swojego ludu, wspiera go tylko wtedy, gdy ten
jest Mu wierny. Natomiast gdy lud od Niego się odwraca, surowo,
dla przykładu, go karze. Taki schemat istnieje w przypowieści
o Kainie zabijającym Abla. Abel i Kain składają ofiary Bogu, jednak
ta od Abla z jakichś względów jest milsza Bogu. To wywołuje za-
wiść u Kaina, który zabija brata, za to zostaje przez Boga wyklęty
i skazany na wieczną tułaczkę po ziemi. W kontekście biblijnych
realiów nawet przykład walki, najbardziej spektakularnej i brze-
miennej w skutki ze Starego Testamentu, tej pomiędzy Jakubem
a Bogiem, nabiera zupełnie nowego znaczenia. Jakub walczy, nie-
jako zmusza Boga do błogosławieństwa, aby dał mu siłę do walki
z Jego wrogami (taki jest sens nadanego Jakubowi imienia Izrael
- Bóg walczy). To nie jest przeciwstawianie się Bogu. To paradoksal-
nie forma prośby Pokonałem cię w uczciwej walce, to prawda jesteś
Panem wszechwładnym, możesz zrobić wszystko, ale uznaj moją
wytrwałość i mi pobłogosław. Starotestamentalni bohaterowie byli
oczywiście zmuszani do pokory. Była ona przede wszystkim pro-
bierzem ich wiary. Wystarczy przywołać tu postać Hioba, którego
Bóg wydał szatanowi, by go wypróbować. Hiob utracił wszystko,
na czym mu w życiu zależało, dom, rodzinę, przyjaciół, ale pozo-
stał Mu wierny i za to został w końcu wynagrodzony. Jednak satys-
fakcja nie jest pełna, przesłaniem tej księgi jest zerwanie automa-
tyzmu, w którym mówi się, że czyn dobry i czyn zły zostaną na zie-
mi od razu nagrodzone lub ukarane. Postać Hioba burzy ten obraz
i pozostawia niepewność co do planów Boskiej Opatrzności. Dlate-
go trudno oprzeć się wrażeniu, że ta parabola, której przesłaniem
jest bezwarunkowa wiara i zaufanie do Boga, niezależnie od pro-
blemów życia, tak naprawdę obrazuje życie każdej osoby wierzą-
cej. Podobny jest też powód Boskiego zadania, aby Abraham prze-
znaczył swojego pierworodnego syna na ofiarę ciałopalną. Gdy
Pan przekonuje się o jego lojalności, zmienia przedmiot ofiary,
a jego samego obdarowuje wieloma łaskami. Właściwie w ten
sposób będzie wyglądał świat relacji aż do końca średniowiecza.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest tak dlatego, że człowiek jest
jeszcze słaby, cały czas potrzebuje wsparcia. Dlatego czuje się
bezpieczny w Teocentrycznym świecie. Taki obraz można udowo-
dnić na podstawie egzemplów z tej epoki. Pokora wobec Boga,
wynikająca z niej modlitwa i skrajna asceza powodują, że Książe
Aleksy, bohater Legendy o św. Aleksym, zaraz po śmierci dostaje
się do panteonu świętych.
Renesans burzy dotychczasowy porządek świata. Słowa Ema-
nuela Kanta o wychodzeniu z niepełnoletniości nie powinno się
odnosić do oświecenia, a właśnie do tej epoki. Świat odkrywa na
powrót kulturę antycznych Greków i Rzymian. Prądy intelektualne
humanizm i reformacja zmieniają oblicze świata. Również zmianie
podlega stosunek człowieka do Boga; przechodzi on od silnej
i bezwarunkowej Mu podległości do stosunków bardziej równorzę-
dnych, do antropocentryzmu i humanizmu, uznającego rozwój in-
telektualny człowieka za podstawową wartość, wartość większą niż
ślepe posłuszeństwo Bogu. Oczywiście odrodzenie nie neguje ist-
nienia Boga. Ateizm jest jeszcze nie do przyjęcia. Ale człowiek
rozwija się, dorasta, pierwiastki buntu już się w nim zalęgły. Od tej
pory są one cały czas obecne w podświadomości i będą wyczeki-
wać odpowiedniego momentu na ujawnienie się. Jednak na razie
w kulturze objawiają się tylko pozytywne pierwiastki dziedzictwa
antyku. Przywiązanie do piękna świata, przejęcie twórczości Ho-
racego, pozytywne rozwijanie jego myśli Carpe diem, powodują,
że świat wydaje się miejscem optymalnym dla ludzkiego rozwoju,
miejscem arkadyjskim. Kochanowski w Pieśniach rysuje taki jego
obraz, w którym człowiek może rozwijać swoje talenty (komu dow-
cipu równo z wymową staje...), świata przyjaznego, będącego przez
to niemą pochwałą tego, który go stworzył - Boga. Takie jest prze-
słanie psalmu, którego pierwsze słowa Czego chcesz od nas Panie
za twe hojne dary, czego za dobrodziejstwa których nie znasz miary
tak silnie i trafnie oddają uwielbienie Boga, że do tej pory są śpie-
wane w kościele jako pieśń dziękczynna. Ale nawet w twórczości
Kochanowskiego samodzielność człowieka prowadzi do buntu
przeciw Stwórcy. Tak jest w Trenach. Śmierć własnego dziecka
wywołuje w poecie pytania o sens wiary. W Trenie X podmiot liry-
czny zadaje podstawowe dla wiary pytanie: szukając swojej córki
po rajach różnych kultur i nie mogąc jej znaleźć, prosi, aby się uka-
zała gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest. To jeśliś jest wskazuje na za-
łamanie się owej pełnej optymizmu wiary, postawienie pytania od
tej pory na stale obecnego w kulturze: a co, jeżeli nie ma świata
pozagrobowego? To pytanie wywołuje bunt, bunt przeciw sytuacji,
w której jego nie ma, w której można zachowywać się dowolnie.
Choć dylematy podmiotu lirycznego Trenów znajdują rozwiązanie
(W Trenie XXI podmiotowi lirycznemu pojawia się we śnie matka
trzymająca jego córeczkę na kolanach), to jednak problem pozos-
tanie. Pascal będzie starał się go rozwiązać za pomocą swojego
słynnego zakładu: Zachowujmy się tak jakby Bóg istniał, nawet je-
żeli nie istnieje, to nic nie tracimy, a jeśli istnieje, to możemy wiele
zyskać. W zasadzie przyniesie to skutek, ale wiara nigdy już nie
będzie tak bezwarunkowa jak dawniej. Jawnym zaś przeciw niej
buntem będzie oświecenie z postulatami racjonalizmu i scjentyz-
mu. W tym porządku nie było już miejsca dla Boga, nie mieścił się
on wszak ani w scjentystycznym, ani w empirycznym porządku
poznania świata.
Romantyzm, starający się być przeciwieństwem oświecenia,
ostentacyjnie powraca do Boga, sposobem poznania świata staje
się mistycyzm, czyli przekonanie o możliwości kontaktu pozama-
terialnego, pozarozumowego z Absolutem. Romantyczne widzenie
świata zdecydowanie uwzględnia obecność jakiejś siły wyższej.
Ale jednocześnie to epoka buntu przeciw dotychczasowym wartoś-
ciom, autorytetom i Bogu. Taka jest wymowa Fausta Goethego,
w którym tytułowy bohater jest wydany, podobnie jak Hiob, na pas-
twę szatana, by mógł doświadczyć życia i odnaleźć jego sens.
Jednak Faust daje się skusić potędze mocy uzyskanej od zła, mówi
chwilo trwaj! jesteś tak piękna! Stawia się na równi z Bogiem
i dlatego musi zostać potępiony. Zresztą motyw buntu, buntu prze-
ciw Bogu, przekonanie, że jednostka dzięki swojej uczuciowości
jest bardziej predestynowana do kierowania światem niż On, jesz-
cze wielokrotnie będzie się ujawniało. Choćby w III części Dziadów,
kiedy to Gustaw-Konrad będzie śpiewać pieśń zemsty, której prze-
wodnim motywem jest refren: Zemsta, zemsta, zemsta na wroga,
z Bogiem a choćby mimo Boga. Dalsza eskalacja buntu przeciw
Stwórcy nastąpi w Wielkiej Improwizacji, w której Gustaw-Konrad
domaga się od Boga rządu dusz, jest przecież wybitną jednostką,
wyjątkowo wrażliwą i cierpiącą, czuje, że może objąć swoim ser-
cem cierpienia całego narodu i dzięki nim uporządkować świat.
Żeby to zrobić, musi zwalczyć uosabiającego rozum Boga. Jednak
człowiek musi przegrać. Jego pycha, która kazała równać mu się
z Bogiem, zostaje złamana. Gdyż On mu nie odpowiada, milczy.
Dlatego żądania człowieka przekształcają się w histeryczne bluź-
nierstwa, których ukoronowaniem jest nazwanie Boga Carem. Wte-
dy okazuje się, że prometejska walka Konrada jest walką szatań-
ską. Konrad, ocalony przez księdza Piotra, odnajduje prawdziwą
drogę ku zbawieniu narodu, zostaje pielgrzymem. W tej postaci
urasta do roli prawdziwego zbawiciela ojczyzny, podkreśla to jego
nowe imię czterdzieści i cztery - imię Mesjasza. Bunt okazuje się
zwodniczy, jedyną prawdziwą drogą jest pokora.
Zagadnienie buntu wobec Boga znajdujemy również w litera-
turze Młodej Polski. Artysta, przyjmując definicję jego funkcji od
Przybyszewskiego, stoi ponad światem, ponad życiem, jest stwórcą,
którego dzieło równe jest Bogu. Bóg zaś jest sprawcą ludzkiego
nieszczęścia, to jego winą jest, że człowiek musi żyć w tym złym
świecie, pełnym melancholii, pustki, samotności, poczucia wyczer-
pania. W Dies irae Kasprowicza, utworze w formie hymnu, czyli
mającego chwalić Boga, o treści pełnej wyrzutu w stosunku
do Niego i niepewności co do sensu życia. Podmiot liryczny jest
obserwatorem paruzji, powtórnego przyjścia Chrystusa na świat.
Dostrzega On małość i grzech ludzki, który istnieje nawet w tak
ostatecznej perspektywie. Widzi, że plemię ludzkie zostanie starte
z powierzchni ziemi, ale pomimo jego małości, zostaje jego samo-
istnym obrońcą. Stawia on Bogu zarzut, że to On jest sprawcą
grzechu na ziemi, przecież on dał człowiekowi Ewę - kochankę
szatana - za towarzyszkę życia, wszak zaprojektował on grzech
jako część ludzkiego życia. Tryumf Boga przedwiecznego, który
został ukazanego jako starotestamentalny obiektywny sędzia,
wzbudza w podmiocie lirycznym i w nas, odbiorcach, poczucie
buntu. Buntu przeciw nieproporcjonalnie dużej, nie do końca za-
winionej karze.
Doświadczenie II wojny światowej jeszcze ten bunt powiększa.
Rodzi pytania o miejsce, o obecność Boga w świecie. Medaliony
Nałkowskiej czy Opowiadania Borowskiego są relacją ze świata
wojny. Świata bez Boga. Jest to straszny, nieludzki świat. Pytanie,
dlaczego On nie ingerował, cisnęło się wszystkim na usta. Jak Bóg
mógł pozwolić na Oświęcim? - pytało wielu. W tym kontekście
trzeba powrócić do przesłania Księgi Hioba: człowiek musi Mu ufać
bezwarunkowo, niezależnie od okoliczności, taki jest wyraz pokor-
nej wiary - ufać. To trudne, prawie niemożliwe. Wojna ukazała też
inny problem, problem zaniku wartości w świecie. Mówi o tym
podmiot liryczny Ocalonego T. Różewicza. Szuka on nauczyciela
i mistrza, który przywróci mu zagubione wartości. Nie ma tu miej-
sca na bunt, potrzeba wartości, nazwania od nowa świata, wymaga
Mistrza - do którego ma się bezgraniczne zaufanie, które pozwala
pokornie odtwarzać zatracone wartości. W ten sposób, paradoksal-
nie, koło ewolucji zostało zamknięte. Człowiek, wychodząc od po-
stawy pokory na początku świata, poprzez bunt i próbę tworzenia
własnego, opartego na innych niż boskie wartościach, doszedł
znowu - po załamaniu się jego własnej konstrukcji - do momentu,
w którym może powiedzieć już tylko: Abba ratuj, nie wiem co robić.
42.Polaków portret własny w literaturze romantyzmu.
Literatura jest zwierciadłem, w którym można obejrzeć własną
twarz. Nie zawsze mówi ono prawdę, czasem gloryfikuje, niekiedy
zniekształca. Portret Polaków stał się tematem wielu wypowiedzi
literackich epoki romantyzmu.
Wizerunek Polaków i ich postawy zostały ukazane przez Ada-
ma Mickiewicza w III cz. Dziadów. Większość to męczennicy, któ-
rych cierpienia autor przedstawił analogicznie do męki Chrystusa.
Młodzież wileńska, będąca jak wewnętrzna lawa, której sto lat nie
wyziębi, przepełniona jest patriotyzmem i zaangażowana w sprawy
narodowe.
Tomasz Zan, jeden z jej przedstawicieli, chce całą winę skie-
rować na siebie. Jego przyjaciel Frejend mówi, że dałby się po-
wiesić, żeby tacy ludzie jak Tomasz mogli żyć choć chwilę dłużej.
Janczewski, mimo cierpienia i bólu, zachowuje trzeźwość umysłu
i głęboki patriotyzm. Stojąc w odjeżdżającej na Sybir kibitce, woła:
Jeszcze Polska nie zginęła. Na uwagę zasługują: Ciechowski, Wa-
silewski i syn pani Rollison, który, choć został dotkliwie pobity, nie
wydał swoich współtowarzyszy. Młodzież polska ukazana w utwo-
rze to przecież autentyczni koledzy Adama Mickiewicza z Uniwer-
sytetu Wileńskiego, więzieni w roku 1823 za winy nie popełnione.
Autor ukazuje jednak i zdrajców, którzy donosili na rodaków
i wysługiwali się senatorowi Nowosilcowowi. Profesorowie doktor
Becú i Pelikan mieli na uwadze tylko własne kariery i korzyści
i dlatego współpracowali z zaborcą. Jeden z nich ginie rażony pio-
runem, ukarany za winy, które popełnił. Oni również są postaciami
autentycznymi. Świadczy to o tym, że Dziady są utworem doku-
mentalnym, a więc obraz Polaków jest tu ukazany prawdziwie.
Wśród Polaków dostrzegamy i takich, którzy bawią się, nie dbając
o losy kraju, w tym czasie, kiedy ich współrodacy są męczeni. Na-
leżą do nich urzędnicy, oficerowie, literaci spędzający beztrosko
czas w salonie warszawskim. Dyskutują o własnych karierach
i balach urządzanych przez Nowosilcowa. Piotr Wysocki, działacz
powstania, tak ich charakteryzuje:
Nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna
i twarda, sucha i plugawa...
Są więc oni ludźmi bezwartościowymi, cechuje ich oziębłość
i oschłość uczuć.
Niepełny byłby obraz społeczeństwa polskiego bez sylwetek
wybitnych Polaków. Postacie te były nieco wyidealizowane przez
narodowych poetów i stanowiły pewne wzorce do naśladowania.
Konrad, główny bohater utworu, zrywa z rolą tragicznego kochanka
Gustawa i staje do walki narodowowyzwoleńczej. Jest poetą, wiel-
kim indywidualistą, który dostrzega cierpienia swojego narodu.
Polacy z III cz. Dziadów reprezentują zarówno trwałe i cenne
wartości swojego narodu, jak i to, co w nim jest zepsute i fałszywe.
Jednak dzięki scenie Widzenie księdza Piotra wiemy już, że dla
Adama Mickiewicza stanowili oni naród przez Boga wybrany,
przeznaczony do wielkich celów. Wpływało to z pewnością
na charakterystykę poszczególnych postaci.
W dramacie Juliusza Słowackiego Kordian autor podkreśla
negatywne cechy narodu polskiego doby listopadowej. Czytelnik
dowiaduje się z utworu o reakcji Polaków na objęcie tronu polskie-
go przez cara. Prości ludzie wyczuwali zagrożenie, ale nie potrafili
przeciwstawić się wrogiemu władcy. Dowcipkowali tylko i drwili
po cichu. Kiedy car przejeżdżał obok tłumu, ten zachował pełne
grozy milczenie.</u
Arystokrację cechował serwilizm, była zafascynowana potęgą
cara i nie rozumiała, że ten akt jest klęską dla narodu.
Polacy, którzy myślą o podjęciu działań politycznych, nie wy-
kazują jednomyślności. Część z nich spisek traktowała jako niemo-
ralny, zaś inni - szlachetni rewolucjoniści - chętni byli oddać życie
w samotnej walce o wolność. Główny bohater dramatu, Kordian,
to człowiek wyidealizowany, o skomplikowanej osobowości, wraż-
liwy. Podejmuje on sam rozpaczliwą próbę uratowania Ojczyzny
i chce dokonać zamachu na koronującego się w Warszawie cara.
Strach i Imaginacja przeszkadzają mu jednak w wykonaniu tego
zamierzenia i Kordian oczekuje na karę śmierci. Mimo błędów,
które popełnia, jest więc jednostką szlachetną i sam ocenia się
w następujący sposób:
Każdy człowiek, który się poświęca
Za wolność - jest... nowym Boga tworem...
Polacy przedstawieni więc zostali w Kordianie również z du-
żą dozą realizmu. Słowacki nie bał się spojrzeć na nich krytycznie,
ale potrafił również ocenić męstwo, odwagę i poświęcenie dla Oj-
czyzny.
Pan Tadeusz Adama Mickiewicza jest dokładnym studium Po-
laków z końca XVIII i początku XIX wieku. Mickiewicz w tym utwo-
rze przedstawił rodaków w sposób realistyczny, idealizując tylko
niektóre postacie. Ukazane są zarówno zalety, jak i wady bohate-
rów. Miejscem akcji utworu jest Soplicowo - posiadłość szlachec-
kiego rodu Sopliców. Autor opisuje codzienne życie mieszkańców
tego zakątka kraju, stosunek do sąsiadów, a przede wszystkim
do Ojczyzny.
Charakterystyczną cechą szlachty polskiej było jej przywiąza-
nie do tradycji. Cecha ta przejawiała się chociażby w przysłowio-
wej polskiej gościnności. Szlachta często zapraszała się na wspól-
ne biesiady. Tradycyjny był również sposób ubierania się miesz-
kańców Soplicowa. Szlachcic nosił kontusz lub żupan i szablę bę-
dącą „duszą” jej właściciela. Zachowano staropolskie tytuły i god-
ności urzędników państwowych, jak Wojski, Podkomorzy, Rejent
czy Asesor. Charakterystyczna była także hierarchia, jaką zacho-
wywali uczestnicy polowań lub biesiadnicy podczas wieczerzy.
Każdy wiedział, gdzie według ważności lub wieku ma usiąść.
Wśród szlachty żywa była pamięć o bohaterach narodowych:
Kościuszce czy Jasińskim. Polacy miłowali swój kraj, bo jak stwier-
dziła Telimena:
Trzeba wiedzieć, że to jest Sopliców choroba,
że im oprócz Ojczyzny nic się nie podoba.
Szlachta, powodowana miłością do Ojczyzny, była zawsze go-
towa o nią walczyć. Nawet kiedy Polacy zbrojnie występowali
przeciwko sobie, w obliczu najazdu obcych, zwaśnione strony jed-
noczyły się w celu wspólnej obrony kraju.
Ukazana w utworze szlachta nie była wolna od wad. Do głów-
nych należały kłótliwość i pieniactwo. Polacy z upodobaniem pro-
cesowali się, nawet jeśli mieli na sprawę wydać fortunę i zakoń-
czyć proces po wielu latach. Zabicie niedźwiedzia także stwarzało
okazję do kłótni o najlepszego uczestnika polowania. Zaściankowy
szlachcic Gerwazy Rębajło stanowi przykład dumy i pychy sarmac-
kiej. Poróżnił on Hrabiego z Soplicami, aby móc doprowadzić do
przejęcia zamku po Horeszce. Kłótnia ta doprowadziła w końcu
do zajazdu na Soplicowo.
Może to być przykładem powszechnej anarchii i bezprawia
panujących zarówno wśród bogatej, jak i zaściankowej szlachty.
Urządzanie zajazdów na sąsiada w czasie realnego zagrożenia
ze strony Rosji świadczyło o jej lekkomyślności.</
Spośród szlachty pełnej wad wyróżniły się jednostki wybitne,
mające pozytywny wpływ na otoczenie. Taką osobą był Jacek So-
plica, wcześniej zabijaka, utracjusz i pieniacz, później bohaterski
emisariusz - ksiądz Robak. Za sprawą swoich czynów, stał się po-
wszechnie znanym i szanowanym obywatelem - patriotą.
Inną indywidualnością był stary Maciej Dobrzyński, zwany
Kurkiem na kościele. Ten godny zaufania, mądry i rozważny czło-
wiek zawsze był tam, gdzie toczyła się walka o wolność. Wsławił
się jako uczestnik powstań narodowych. Ideałem świata był dla
niego zaścianek, w którym nic się nie zmienia. Był więc, podobnie
jak Sędzia Soplica, tradycjonalistą, dbającym o zachowanie daw-
nych obyczajów i narodowych wartości.
Uzupełnieniem obrazu Polaków są emigranci, bohaterowie
„Epilogu” Pana Tadeusza. To ludzie pełni żalu po utracie Ojczyzny,
którzy z czasem utracili nadzieję na odzyskanie przez Polskę nie-
podległości. Właśnie „ku pokrzepieniu ich serc” napisał Mickiewicz
swoją epopeję i dlatego nieco wyidealizował obraz kraju i niektó-
rych rodaków.
Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki tworzyli w czasie, kiedy
Polski nie było na mapach Europy. Mimo to istniał naród - jego
kultura i tradycja. Na podstawie własnych wspomnień i spostrzeżeń
poeci portretowali zwykłych ludzi i narodowych bohaterów, takich
jak Konrad lub Kordian. Jednostki te miały stanowić przykład dla
przyszłych wyzwolicieli narodu polskiego.
43. „Polska - stwór nie do życia”. „Polska - kraj, w którym
zawsze ktoś przygarnie skrzywdzonego”. Którą opinię
podzielasz?
Przy lekturze literatury wojennej wielokrotnie zastanawia-
łam się, jaką postawę przybraliby dzisiejsi Polacy w podobnej sytu-
acji. Jak zachowałaby się bierna dzisiaj młodzież i wreszcie co
zrobiłabym ja? Te wątpliwości skłoniły mnie do rozmyślań, na ile
ja, młoda osoba, identyfikuję się ze swoim krajem. Jaki naprawdę
on jest, czy ma jakąś specyfikę, czy w Polakach istnieje coś, co od-
różnia ich od innych narodów?
Wydaje mi się, że odpowiedzi nie trzeba daleko szukać; wys-
tarczy bowiem spojrzeć na położenie geograficzne Polski. Przecież
kraj, który utrzymuje się od wieków przy życiu, mając za sąsiadów
dwie duże potęgi, musi być niezwykły. Śledząc historię Polski,
można dojść do wniosku, że kraj ten już dawno powinien zniknąć
z mapy. I owszem, zniknął, ale okazuje się, że nawet to nie zabiło
Polski. Przez ponad dwieście lat Polska żyła... nie istniejąc. Nie by-
ło państwa w sensie geograficznym i politycznym, ale ono nie-
zmiennie trwało w sercach Polaków, funkcjonowało w oparciu
o ducha narodowego. A duch narodowy istnieje chyba w dosłow-
nym tego słowa znaczeniu. Przecież fakt, że udało się Polsce wyz-
wolić spod jarzma zaborów, graniczy z cudem. Wbrew logice, pra-
wom fizyki i natury w 1918 roku Polska odzyskała wolność. Czyż-
byśmy rzeczywiście mieli konszachty z jakimiś siłami nieczystymi?
To chyba romantyzm - mit, w jakim wychowany jest prawie
każdy Polak. Dążenie, za wszelką cenę, do wolności, godności, nie
licząc się z bólem i świadomie skazując na cierpienie. Polacy z u-
porem maniaków podtrzymywali polskość, tłumacząc niepowodze-
nia w cudowny sposób. Zagrożenie, niepewność polityczna i nieu-
dane powstania zamiast zniechęcać, podniecały jeszcze patrio-
tyzm, wzmagały uczucia i więzi narodowe.
Podobnie zachowują się Polacy podczas II wojny światowej.
Szczególnie kampania wrześniowa ukazuje upór Polaków w obro-
nie niepodległości, zaciętość i wolę walki. Wobec miażdżącej
przewagi zarówno liczebnej, jak i technicznej Niemiec, Polacy rwą
się do walki, jeszcze 19 września 1939 r. biją się, nie dopuszczając
myśli o kapitulacji. Nie mają najmniejszych szans, ale walczą. Na
ataki ciężkiej artylerii odpowiadają ułani na koniach. Bronią się,
choć już dawno powinni ulec. W ataku na Polskę wzięło udział
2/3 sił Wermachtu, wszystkie dywizje pancerne i zmechanizowane
- Hitler spodziewał się natychmiastowego opanowania Polski. Wo-
bec tak olbrzymiej przewagi wroga kampania wrześniowa powinna
trwać trzy dni, a nie miesiąc. Przecież tak niewiele, prócz ducha
walki i oddania, mógł nasz kruchy kraj przeciwstawić Hitlerowi...
Uważam, że Polska rzeczywiście jest „stworem nie do życia”,
a jej dotychczasowy żywot polega na balansowaniu na granicy
rzeczywistości i marzeń, jawy i snu. A może powtórzyć powinnam
za Szczypiorskim, że kraj nasz to ofiara strasznych figlów historii
albo może szyderczej anegdoty, opowiadanej światu przez Boga,
której na imię Polska? We mnie jednak także odzywa się polska
skłonność do wyolbrzymiania zasług swego kraju, wyszukiwania
mistycznych wersji działania czasu. Wydaje mi się bowiem,
że nie może być dziełem ironii kraj, który zawsze zwycięsko wy-
chodzi z opresji i jak mityczny Feniks podnosi się z popiołów.
I choć to śmieszne, że chcemy zniszczyć wroga uzbrojeni w kosy
i widły przeciw bagnetom lub z szabelkami i koktajlami Mołotowa
uderzamy na czołgi, to jednak coś musi być w tych Polakach,
że odnoszą sukcesy, omijając prawa logiki.
Może - jako romantyczka - mało obiektywnie oceniam sytua-
cję, ale nawet obalająca mity powieść Szczypiorskiego nie zmieni
mojego przekonania o wyjątkowości Polaków. Mam bowiem swoją
niezbitą rację - jesteśmy, choć teoretycznie być nas nie powinno.
I chyba każdy przyzna mi słuszność, że nie jest to wcale zasługa
naszego oręża, bo - choć nie umniejszam jego znaczenia - nie
zawsze mogło zdziałać wiele. Głęboko wierzę, że „cud nad Wisłą”
nie był jednorazowym zdarzeniem, lecz powtarzać się będzie, do-
póki Polacy pozostaną romantykami. Chciałabym zacytować słowa
Müllera, który, moim zdaniem, doskonale uchwycił mentalność Po-
laków - szaleńców i fantastów, porywających się „z motyką na
słońce”:
Panie Boże, ileż musi wycierpieć Niemiec taki jak ja [...]
który to wszystko widzi przez słowiańskie doświadczenie,
taki Niemiec zarażony błogosławioną chorobą polskości, która
w tym właśnie jest piękna, że niedoskonała, poszukująca,
kapryśna, nieokiełznana, całkiem jak wariat prowadzony za rękę
przez anioła.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy Polak jest romantykiem
i oczywiście nie każdy zdolny jest lub raczej na tyle szalony, by
móc rzucić się z gołymi pięściami do walki o wolność ojczyzny.
Wiem, że na co dzień jesteśmy dla siebie okrutni, pozbawieni
tolerancji i zrozumienia dla innych. Owszem - awanturnicy z nas
i prowokatorzy, zawistni intryganci, cieszący się z krzywdy sąsiada,
zdaję sobie z tego sprawę, dlatego niezupełnie podzielam drugą
teorię, mówiącą o braterskiej pomocy Polaków. Uważam,
że w czasie pokoju zachowujemy się całkiem odwrotnie: „Hejże
na Soplicę!” - zajechać, najechać - oto nasza codzienna mental-
ność. Dopiero w czasie bezpośredniego zagrożenia solidaryzujemy
się ze sobą, pomagamy innym, bratamy. Kiedy jest potrzeba, jeste-
śmy w stanie poruszyć świat, aby odbić więźnia, jak w przypadku
Irmy, która wyciągnięta została z Alei Szucha. Znajdzie się też łóż-
ko i chleb dla zbiegłego z getta Henia Fitchelbauma oraz siostra
Weronika, ratująca żydowskie dzieci.
Polacy - lubujący się w wielkich słowach, bohaterowie,
współcześni Prometeusze, Wallenrodzi i mesjaniści, a jednocześ-
nie cwani, bluźnierczy i próżni. Jacy są naprawdę? Tak ciężko po-
wiedzieć.
Ja jednak, tak jak Müller, mimo świadomości przywar polskich,
zachowuję sentyment do swojego kraju i rodaków. Wierzę w Pola-
ków, ufam w ich dobroć w trudnych chwilach oraz szaleńczy zapał.
44.Portret Justyny Orzelskiej na tle innych postaci
kobiecych w literaturze.
Justyna Orzelska, bohaterka powieści Nad Niemnem Elizy
Orzeszkowej, jest inną postacią niż jej literackie poprzedniczki.
Ciekawe kreacje bohaterek literackich to takie, przy których two-
rzeniu autor odchodzi od schematu „białego” lub „czarnego”
i prezentuje je w całej bogatej złożoności i wielowymiarowości.
Do pewnego stopnia taką właśnie bohaterką jest Justyna Orzelska.
Jedną z najstarszych postaci kobiecych w literaturze jest An-
tygona z tragedii Sofoklesa, bohaterka sprzed 2,5 tysiąca lat. Wy-
dawać by się mogło, że czas i patyna zrobiły już swoje i że w tej
postaci trudno by było znaleźć coś interesującego. Okazuje się,
że jest jednak zupełnie inaczej i wiele jej cech możemy odnaleźć
w postaciach kobiecych późniejszych epok. Antygona była młodą
i ładną dziewczyną. We wczesnej młodości przeżyła jednak dra-
mat, który wstrząsnął nią do głębi. Jej matka, królowa Jokasta, do-
wiedziawszy się prawdy o swoim małżeństwie z Edypem, popełniła
samobójstwo, zaś ojciec wykuł sobie z rozpaczy oczy i na zawsze
opuścił Teby. Dwaj bracia zginęli w bratobójczej walce o władzę
w mieście. Nic więc dziwnego, że Antygona była przedwcześnie
dojrzała i obowiązki wobec tradycji i rodziny stawiała wyżej niż
miłość, a nawet życie. Była odważna, nie bała się przeciwstawić
władzy Kreona ani opinii ogółu.
Myślę, że choć Justyna Orzelska żyła w zupełnie innych cza-
sach i w innym środowisku, była w pewien sposób podobna do An-
tygony. I ona przecież przeżyła we wczesnej młodości tragedię ro-
dzinną. Matka jej umarła z żalu na skutek zdrady męża hulaki, któ-
ry nie tylko zaniedbał rodzinę, ale na dodatek dopuścił do utraty
majątku. W powieści Justyna jest młodą, ładną dziewczyną, jest
jeszcze niezamężna. Podobnie jak Antygona, wyznawała poglądy,
których umiała bronić i nie bała się przeciwstawić opinii publicz-
nej. Wbrew wszystkim, postanowiła wyjść za mąż za Janka Boha-
tyrowicza - zaściankowego szlachcica, który nie dorównywał jej
urodzeniem. Pogardziła bogatym arystokratą, Różycem, który rów-
nież starał się o jej rękę. Wykazała więc odwagę, idąc za głosem
serca, łamiąc wszelkie konwenanse, wychodząc za mąż niemalże
za chłopa. W tej kwestii wykazała się ogromnym zdecydowaniem
i uporem.
Główną bohaterką XIII-wiecznego poematu Dantego Boska
Komedia jest Beatrycze - przewodniczka poety po zaświatach.
Dzięki niej wznosi się Dante-wędrowiec na coraz wyższe stopnie
olśnienia, aż do Raju. Jest więc Beatrycze symbolem piękna i dob-
ra, jest też duchem przewodnim mężczyzny - Dantego, który dzięki
niej osiąga coraz to wyższe stopnie poznania.
Myślę, że Justyna Orzelska, która w powieści Elizy Orze-
szkowej jest dziewczyną z krwi i kości, pełną temperamentu, ma
również coś z Beatrycze. Jest piękną i zdrową dziewczyną, jest
również dobra i wrażliwa. Może być dobrym duchem mężczyzny,
po prostu jego życiową podporą. Justyna Orzelska mieszka we
dworze w Korczynie, jako kuzynka Benedykta Korczyńskiego ma
możliwość poznania mężczyzn ze sfer ziemskich. Mimo że ma
tylko powierzchowne wykształcenie i jest panną niezamożną, za-
chwyca płeć przeciwną nie tylko urodą, ale przede wszystkim zale-
tami ducha, ujmującymi cechami charakteru. Jest więc uczciwa,
wrażliwa i delikatna, a jednocześnie wytrwała i uparta. Łączy więc
w sobie dwie sprzeczności: wielką uczuciowość ze zdecydowaniem
w działaniu i siłą psychiczną. Może dlatego zarówno narkoman
Różyc, jak i Janek Bohatyrowicz pragną uczynić z niej swoją Bea-
trycze.
Sądzę, że Justyna Orzelska potrafiła zafascynować mężczyz-
nę w nie mniejszym stopniu niż Laura - bohaterka XIV-wiecznych
Sonetów do Laury F. Petrarki. Dla Bohatyrowicza stała się ona, podo-
bnie jak Laura dla Petrarki, symbolem piękności fizycznej i ducho-
wej. Janek, kiedy patrzył zakochanymi oczyma na jej postać, idea-
lizował ją, podobnie jak Petrarka swoją Laurę. Myślę, że fascynacja
Janka udzieliła się poniekąd samej Elizie Orzeszkowej, a tym sa-
mym i czytelnikom jej powieści, którzy w Justynie widzą tylko
wcielenie piękna i dobra.
Jest jednocześnie Orzelska przeciwieństwem żony modnej -
bohaterki głośnej satyry Ignacego Krasickiego z okresu oświecenia.
Justyna, jak już pisałam, jest panną wychowaną na wsi i ma po-
wierzchowne wykształcenie, gdyż ze względu na warunki rodzin-
ne nie mogła uczęszczać do szkół. Zna słabo język francuski, któ-
rego uczyła się w dzieciństwie, kiedy jeszcze miała guwernantki.
Umie również trochę grać na fortepianie. Żona modna z satyry Kra-
sickiego jest więc jej przeciwieństwem. Wychowana w mieście,
rozczytuje się we francuskich romansach i przestrzega wszelkich
konwenansów. Jest również „niewolnicą” francuskiej mody, co po-
woduje, że nie potrafi w pełni cieszyć się życiem, a przy tym jest
ciągle sfrustrowana, goniąc za nowościami.
Justyna Orzelska jest zupełnie inna. Ubiera się skromnie i jest
osobą bardzo ludzką w stosunku do innych, zarówno ze swojej sfe-
ry, jak i niżej urodzonych. Żona modna nie ma żadnych obowiąz-
ków i czas spędza na zabawach i modnych przyjęciach. Justyna
lubi być użyteczna i pomocna innym. Dlatego szuka nowych obo-
wiązków, na przykład udaje się do zaścianka Bohatyrowiczów
na sianokosy. Kocha naturę, w przeciwieństwie do żony modnej,
preferującej miasto.
Myślę, że choć Justyna Orzelska ma wiele cech kobiecych,
typowych dla wielu znanych bohaterek literackich, skupia w sobie
również cechy charakterystyczne dla postaci pozytywistycznych.
Mimo że miłość i małżeństwo stawia na pierwszym planie, chce
również pracować i być użyteczną, chce być podporą dla wybrane-
go przez siebie mężczyzny. Jej delikatność i dobroć, i jednoczesny
upór w dążeniu do wytyczonego celu powodują, że mnie kojarzy
się ona z „aniołem”, a jednocześnie z prawdziwą kobietą, którą
darzymy sympatią i której problemy potrafimy zrozumieć, mimo
upływu wieku.
45 „Powieść jest to zwierciadło, które obnosi się po gościńcu”.
Skomentuj zdanie Stendhala, pamiętając o rozwoju tego
gatunku w XIX i XX wieku.
Powieść jest bardzo elastyczną formą literacką i brak jest ofi-
cjalnych reguł rządzących nią. Jest to naturalne dla tego gatunku,
gdyż wykształcił się on dzięki zerwaniu z restrykcjami formalnymi
organizującymi epos. Struktura, język, narracja czy wreszcie prob-
lematyka, od momentu powstania powieści podlegała dość istot-
nym zmianom, które są odzwierciedleniem sytuacji historycznej
i związanych z nią potrzeb, zainteresowań twórców i publiczności.
Komentarz do stwierdzenia Stendhala będzie więc wymagał przyj-
rzenia się genezie gatunku.
Upraszczając nieco problem, powieść możemy określić jako
zdegradowaną formę eposu wierszowanego. Pierwsze utwory pro-
zą to nic innego jak przekształcenia, odmiany poematów heroicz-
nych, legend. Doskonałym przykładem są tu opowiadania o królu
Arturze, będące zapisem anglo-normandzkich legend o św. Gra-
alu. Podobnie rzecz ma się w przypadku Lancelota, średniowiecz-
nego bohatera, który został wykreowany przy użyciu wzorców za-
czerpniętych z Pieśni o Rolandzie. Stąd jest już bardzo niedaleko
do kolejnego stadium prapowieści, mianowicie romansu rycerskie-
go. Zasadniczym tematem tych powieści jest przygoda, bohaterski
czyn lub idealna miłość. To właśnie tego typu utworami zaczytuje
się Don Kichot, który zaczyna żyć w iluzji i boryka się z problema-
mi, które nie istnieją, co najdobitniej świadczy o tym, że romans
rycerski nie był zwierciadłem obnoszonym po gościńcu. Tematyka
tych utworów była zdeterminowana potrzebami epoki, czyli zaba-
wą dworską lub też kreacją mitów narodowych propagujących
określone cnoty. Dalszy rozwój prozy naznaczony był konieczno-
ścią istnienia przygody czy też podróży jako pewnego fundamentu,
w oparciu o który autor prezentował swoje teorie. Z jednej strony
mamy do czynienia z powieściami, w których świat przedstawiony
i jego bohaterowie są całkowicie fikcyjni, przykładem mogą tu być
Podróże Guliwera Johnatana Swiffta, z drugiej zaś obserwujemy
rozwój „powiastek filozoficznych”, w których akcja jest tylko pre-
tekstem do rozważań filozoficznych. Do tego typu utworów może-
my zaliczyć Kubusia Fatalistę Denisa Diderota, twórczość Voltaira
czy też Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki. Są one znacznie
bliższe formule głoszonej przez Stendhala, gdyż miejsce fikcyjnych
rzeczywistości zastępują realia dostępne każdemu człowiekowi.
„Powiastki filozoficzne” były kamieniem milowym na drodze ku
„prawdziwej powieści” i chcąc być ścisłym, należałoby powie-
dzieć, że to właśnie one zapoczątkowały rozwój powieści pojmo-
wanej nowocześnie, czyli utworów będących bliżej „gościńca”,
przedstawiających problemy zwykłych ludzi, ich psychikę i zmaganie
się ze światem.
Zdanie Stendhala wydaje się najbardziej adekwatne do zało-
żeń realizmu, który wykształcił się w głównej mierze dzięki prze-
mianom ekonomiczno-społecznym dziewiętnastego wieku. Efek-
tem wspomnianych przeobrażeń było pojawienie się na szeroką
skalę nowej grupy społecznej, mieszczaństwa, które potrzebowało
sztuki mówiącej o jego problemach. Generalizując, można powie-
dzieć, że olbrzymie zmiany cywilizacyjne spowodowały pojawienie
się nowych problemów i to właśnie nimi zajmuje się realizm. Kie-
runek ten działał dokładnie na zasadzie zwierciadła obnoszonego
po ulicy, a trafność tego określenia nie jest przypadkowa, gdyż
Stendhal był przecież jednym z czołowych przedstawicieli tego
prądu w literaturze. Realizm opierał się na przekonaniu, że dzieło
ma być pełnym sprawozdaniem z ludzkich doświadczeń, opisem
zachowań, przedstawieniem szczegółów życia, wreszcie wiernym
odwzorowaniem charakterów. Według tych zasad zorganizowany
był cykl kilkudziesięciu powieści Balzaca zatytułowany Komedia
ludzka. Opisują one całokształt życia porewolucyjnej Francji, świat,
w którym panuje „hipnoza” pieniądza. Balzac, podobnie jak
i Stendhal w Czerwonym i czarnym, dobiera postaci reprezenta-
tywne i dokonując wnikliwej analizy postaw, wyszczególnia dany
problem.
Specyficzną odmianą powieści, rozwijającą się w ramach rea-
lizmu, były utwory powieściopisarzy rosyjskich, charakteryzujące
się pogłębionym realistycznym studium psychologicznym postaci.
Największym twórcą, obok Lwa Tołstoja i Iwana Turgieniewa, był
Fiodor Dostojewski, w którego utworach szczególne uwzględnienie
znalazła problematyka moralna. W tym przypadku można mówić
o „zwierciadle”, lecz skierowanym bardziej na konkretnego czło-
wieka niż na „gościniec”.
Kierunkiem, który rozwijał się niemal równolegle z realizmem,
był naturalizm. Podobnie jak miało to miejsce w poprzednim przy-
padku, naturalizm był odpowiedzią na potrzeby epoki. Związany
z wielkimi przełomowymi odkryciami, dziewiętnastowieczny opty-
mizm naukowy prowadził do przekonania, że dzięki nauce można
dotrzeć do prawdy. Z tego też powodu niektórzy twórcy doszli
do przekonania, iż nauka powinna mieć zasadniczy wpływ na filo-
zofię i literaturę. Powyższy pogląd sformułował August Comte, któ-
ry tym samym zapoczątkował ideologię pozytywistyczną. Ta ideo-
logia, połączona z założeniami realizmu, dała efekt w postaci na-
turalizmu. Naturaliści postulowali całkowity obiektywizm naukowy,
brak komentarza autorskiego, analityczność i obnażanie ukrytych
mechanizmów sterujących ludzkimi postawami. Ta ostatnia cecha
była wynikiem poważnego potraktowania odkryć Karola Darwina
i przekonania, że społeczeństwo można badać, odkrywać na wzór
dociekań naukowych. Czołowy przedstawiciel tego kierunku, Emil
Zola, pisał: Naturalizm w literaturze jest to zwrot do natury i czło-
wieka, bezpośrednia obserwacja i pojmowanie tego co istnieje.
Naturalizm, bardziej niż miało to miejsce w realizmie, uwypuklał
znaczenie jednostki, jej przeżyć, świata wewnętrznego. Praktyka
twórcza naturalizmu pokazywała jednak, że obok obiektywizmu
naukowego powieści naturalistyczne silnie określane były przez
temperament artysty i jego stosunek do świata. Naturaliści w szcze-
gólny sposób eksponowali biologizm, zwierzęce instynkty w czło-
wieku. Taki stan rzeczy powodował, że wymowa większości utwo-
rów była jednoznacznie pesymistyczna. Stendhalowskie zwiercia-
dło jest więc w tym wypadku krzywym lustrem i to obnoszonym
tylko po niektórych gościńcach. Naturaliści posuwają również po-
wieść w kierunku zmiany struktury - opowiadanie odbywa się już
nie tylko poprzez akcję, lecz scena zaczyna być elementem zasa-
dniczym.
Dalszą ewolucję powieści znakomicie charakteryzuje Artur
Schopenhauer, który napisał: powieść staje tym lepsza i szlachet-
niejsza, im więcej przedstawia życia wewnętrznego niż zewnętrzne-
go. Pierwszym sygnałem tego typu zmian jest Na Wspak Huysman-
sa, który, wychodząc z naturalistycznych założeń, napisał antyna-
turalistyczną powieść. Scena pełna jest szczegółów, które dopro-
wadzają ją do absurdu, roztrząsanie pewnych kwestii powoduje,
że stają się one nierealne, co już jest sprzeczne z założeniami na-
turalizmu.
Ważnym symptomem zmian w rozwoju powieści jest schodze-
nie narracji w kierunku eseju, dywagacji. W tym właśnie kierunku
podążyła powieść na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego
wieku; realność staje się już tylko pewną protezą wprawiającą
w ruch. Wykorzystując niezbyt rozbudowane wątki fabularne, twór-
cy dają impuls do rozważań filozoficznych. Fabuła jako zestaw
przygód, przeżyć, wydarzeń traci swoje pierwotne znaczenie,
miejsce przygody fabularnej zajmuje przygoda intelektualna. Zna-
komitym przykładem jest Czarodziejska góra Tomasza Manna. Jej
główny bohater - Hans Castorp - w ciągu siedmiu lat akcji książki
prawie niczego nie przeżywa. Pobyt w sanatorium, będący głów-
nym wydarzeniem, jest okazją do wielu dyskusji ideologicznych,
rozważań na temat czasu itp. W tym kierunku także idzie pisarstwo
Prousta, Kafki czy też Joyce'a, który zapisuje przeżycia bohaterów
na zasadzie strumienia świadomości. Równie często w prozie dwu-
dziestowiecznej mamy do czynienia z powieścią behawiorystyczną,
która, nawiązując do założeń naturalizmu, zawiera wyłącznie opis
zachowań, sytuacji.
Powieść dwudziestowieczna odżegnuje się od tradycyjnego
psychologizmu - psychologia tradycyjna, taka jak u Dostojewskie-
go, idzie w kierunku symbolu, alegorii, spotykanych na przykład
w powieściach Franza Kafki. Obowiązuje technika skrótu intelek-
tualnego w postaci paraboli, nierzadko groteski, parodii, sceny
tworzą luźną kompozycję. Niewątpliwie możemy mówić o redukcji
konwencjonalnych struktur fabularnych, a próbując wykorzystać
określenia Stendhala, należałoby powiedzieć, że lustro schodzi
z gościńca do wnętrza duszy, umysłu, odbijając nie zbadany do-
tychczas przez literaturę w dostatecznym stopniu obszar doświad-
czeń wewnętrznych, również tych nie do końca świadomych.
Przyglądając się kolejnym, czasem bardzo różniącym się eta-
pom ewolucji powieści, można zadać sobie pytanie: W jaki sposób
prawdziwe są powieści Balzaca, a w jaki utwory Kafki? Co jest
prawdziwe, opis czy metafora? Jest to pytanie o naturę prawdy.
Oczywiście nie ma wątpliwości, że oba wielkie dzieła są „praw-
dziwe”, jednak każde na swój sposób.
3
„Powieść jest to zwierciadło, które obnosi się po gościńcu”.
Skomentuj zdanie Stendhala, pamiętając o rozwoju tego
gatunku w XIX i XX wieku.
Powieść jest bardzo elastyczną formą literacką i brak jest ofi-
cjalnych reguł rządzących nią. Jest to naturalne dla tego gatunku,
gdyż wykształcił się on dzięki zerwaniu z restrykcjami formalnymi
organizującymi epos. Struktura, język, narracja czy wreszcie prob-
lematyka, od momentu powstania powieści podlegała dość istot-
nym zmianom, które są odzwierciedleniem sytuacji historycznej
i związanych z nią potrzeb, zainteresowań twórców i publiczności.
Komentarz do stwierdzenia Stendhala będzie więc wymagał przyj-
rzenia się genezie gatunku.
Upraszczając nieco problem, powieść możemy określić jako
zdegradowaną formę eposu wierszowanego. Pierwsze utwory pro-
zą to nic innego jak przekształcenia, odmiany poematów heroicz-
nych, legend. Doskonałym przykładem są tu opowiadania o królu
Arturze, będące zapisem anglo-normandzkich legend o św. Gra-
alu. Podobnie rzecz ma się w przypadku Lancelota, średniowiecz-
nego bohatera, który został wykreowany przy użyciu wzorców za-
czerpniętych z Pieśni o Rolandzie. Stąd jest już bardzo niedaleko
do kolejnego stadium prapowieści, mianowicie romansu rycerskie-
go. Zasadniczym tematem tych powieści jest przygoda, bohaterski
czyn lub idealna miłość. To właśnie tego typu utworami zaczytuje
się Don Kichot, który zaczyna żyć w iluzji i boryka się z problema-
mi, które nie istnieją, co najdobitniej świadczy o tym, że romans
rycerski nie był zwierciadłem obnoszonym po gościńcu. Tematyka
tych utworów była zdeterminowana potrzebami epoki, czyli zaba-
wą dworską lub też kreacją mitów narodowych propagujących
określone cnoty. Dalszy rozwój prozy naznaczony był konieczno-
ścią istnienia przygody czy też podróży jako pewnego fundamentu,
w oparciu o który autor prezentował swoje teorie. Z jednej strony
mamy do czynienia z powieściami, w których świat przedstawiony
i jego bohaterowie są całkowicie fikcyjni, przykładem mogą tu być
Podróże Guliwera Johnatana Swiffta, z drugiej zaś obserwujemy
rozwój „powiastek filozoficznych”, w których akcja jest tylko pre-
tekstem do rozważań filozoficznych. Do tego typu utworów może-
my zaliczyć Kubusia Fatalistę Denisa Diderota, twórczość Voltaira
czy też Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki. Są one znacznie
bliższe formule głoszonej przez Stendhala, gdyż miejsce fikcyjnych
rzeczywistości zastępują realia dostępne każdemu człowiekowi.
„Powiastki filozoficzne” były kamieniem milowym na drodze ku
„prawdziwej powieści” i chcąc być ścisłym, należałoby powie-
dzieć, że to właśnie one zapoczątkowały rozwój powieści pojmo-
wanej nowocześnie, czyli utworów będących bliżej „gościńca”,
przedstawiających problemy zwykłych ludzi, ich psychikę i zmaganie
się ze światem.
Zdanie Stendhala wydaje się najbardziej adekwatne do zało-
żeń realizmu, który wykształcił się w głównej mierze dzięki prze-
mianom ekonomiczno-społecznym dziewiętnastego wieku. Efek-
tem wspomnianych przeobrażeń było pojawienie się na szeroką
skalę nowej grupy społecznej, mieszczaństwa, które potrzebowało
sztuki mówiącej o jego problemach. Generalizując, można powie-
dzieć, że olbrzymie zmiany cywilizacyjne spowodowały pojawienie
się nowych problemów i to właśnie nimi zajmuje się realizm. Kie-
runek ten działał dokładnie na zasadzie zwierciadła obnoszonego
po ulicy, a trafność tego określenia nie jest przypadkowa, gdyż
Stendhal był przecież jednym z czołowych przedstawicieli tego
prądu w literaturze. Realizm opierał się na przekonaniu, że dzieło
ma być pełnym sprawozdaniem z ludzkich doświadczeń, opisem
zachowań, przedstawieniem szczegółów życia, wreszcie wiernym
odwzorowaniem charakterów. Według tych zasad zorganizowany
był cykl kilkudziesięciu powieści Balzaca zatytułowany Komedia
ludzka. Opisują one całokształt życia porewolucyjnej Francji, świat,
w którym panuje „hipnoza” pieniądza. Balzac, podobnie jak
i Stendhal w Czerwonym i czarnym, dobiera postaci reprezenta-
tywne i dokonując wnikliwej analizy postaw, wyszczególnia dany
problem.
Specyficzną odmianą powieści, rozwijającą się w ramach rea-
lizmu, były utwory powieściopisarzy rosyjskich, charakteryzujące
się pogłębionym realistycznym studium psychologicznym postaci.
Największym twórcą, obok Lwa Tołstoja i Iwana Turgieniewa, był
Fiodor Dostojewski, w którego utworach szczególne uwzględnienie
znalazła problematyka moralna. W tym przypadku można mówić
o „zwierciadle”, lecz skierowanym bardziej na konkretnego czło-
wieka niż na „gościniec”.
Kierunkiem, który rozwijał się niemal równolegle z realizmem,
był naturalizm. Podobnie jak miało to miejsce w poprzednim przy-
padku, naturalizm był odpowiedzią na potrzeby epoki. Związany
z wielkimi przełomowymi odkryciami, dziewiętnastowieczny opty-
mizm naukowy prowadził do przekonania, że dzięki nauce można
dotrzeć do prawdy. Z tego też powodu niektórzy twórcy doszli
do przekonania, iż nauka powinna mieć zasadniczy wpływ na filo-
zofię i literaturę. Powyższy pogląd sformułował August Comte, któ-
ry tym samym zapoczątkował ideologię pozytywistyczną. Ta ideo-
logia, połączona z założeniami realizmu, dała efekt w postaci na-
turalizmu. Naturaliści postulowali całkowity obiektywizm naukowy,
brak komentarza autorskiego, analityczność i obnażanie ukrytych
mechanizmów sterujących ludzkimi postawami. Ta ostatnia cecha
była wynikiem poważnego potraktowania odkryć Karola Darwina
i przekonania, że społeczeństwo można badać, odkrywać na wzór
dociekań naukowych. Czołowy przedstawiciel tego kierunku, Emil
Zola, pisał: Naturalizm w literaturze jest to zwrot do natury i czło-
wieka, bezpośrednia obserwacja i pojmowanie tego co istnieje.
Naturalizm, bardziej niż miało to miejsce w realizmie, uwypuklał
znaczenie jednostki, jej przeżyć, świata wewnętrznego. Praktyka
twórcza naturalizmu pokazywała jednak, że obok obiektywizmu
naukowego powieści naturalistyczne silnie określane były przez
temperament artysty i jego stosunek do świata. Naturaliści w szcze-
gólny sposób eksponowali biologizm, zwierzęce instynkty w czło-
wieku. Taki stan rzeczy powodował, że wymowa większości utwo-
rów była jednoznacznie pesymistyczna. Stendhalowskie zwiercia-
dło jest więc w tym wypadku krzywym lustrem i to obnoszonym
tylko po niektórych gościńcach. Naturaliści posuwają również po-
wieść w kierunku zmiany struktury - opowiadanie odbywa się już
nie tylko poprzez akcję, lecz scena zaczyna być elementem zasa-
dniczym.
Dalszą ewolucję powieści znakomicie charakteryzuje Artur
Schopenhauer, który napisał: powieść staje tym lepsza i szlachet-
niejsza, im więcej przedstawia życia wewnętrznego niż zewnętrzne-
go. Pierwszym sygnałem tego typu zmian jest Na Wspak Huysman-
sa, który, wychodząc z naturalistycznych założeń, napisał antyna-
turalistyczną powieść. Scena pełna jest szczegółów, które dopro-
wadzają ją do absurdu, roztrząsanie pewnych kwestii powoduje,
że stają się one nierealne, co już jest sprzeczne z założeniami na-
turalizmu.
Ważnym symptomem zmian w rozwoju powieści jest schodze-
nie narracji w kierunku eseju, dywagacji. W tym właśnie kierunku
podążyła powieść na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego
wieku; realność staje się już tylko pewną protezą wprawiającą
w ruch. Wykorzystując niezbyt rozbudowane wątki fabularne, twór-
cy dają impuls do rozważań filozoficznych. Fabuła jako zestaw
przygód, przeżyć, wydarzeń traci swoje pierwotne znaczenie,
miejsce przygody fabularnej zajmuje przygoda intelektualna. Zna-
komitym przykładem jest Czarodziejska góra Tomasza Manna. Jej
główny bohater - Hans Castorp - w ciągu siedmiu lat akcji książki
prawie niczego nie przeżywa. Pobyt w sanatorium, będący głów-
nym wydarzeniem, jest okazją do wielu dyskusji ideologicznych,
rozważań na temat czasu itp. W tym kierunku także idzie pisarstwo
Prousta, Kafki czy też Joyce'a, który zapisuje przeżycia bohaterów
na zasadzie strumienia świadomości. Równie często w prozie dwu-
dziestowiecznej mamy do czynienia z powieścią behawiorystyczną,
która, nawiązując do założeń naturalizmu, zawiera wyłącznie opis
zachowań, sytuacji.
Powieść dwudziestowieczna odżegnuje się od tradycyjnego
psychologizmu - psychologia tradycyjna, taka jak u Dostojewskie-
go, idzie w kierunku symbolu, alegorii, spotykanych na przykład
w powieściach Franza Kafki. Obowiązuje technika skrótu intelek-
tualnego w postaci paraboli, nierzadko groteski, parodii, sceny
tworzą luźną kompozycję. Niewątpliwie możemy mówić o redukcji
konwencjonalnych struktur fabularnych, a próbując wykorzystać
określenia Stendhala, należałoby powiedzieć, że lustro schodzi
z gościńca do wnętrza duszy, umysłu, odbijając nie zbadany do-
tychczas przez literaturę w dostatecznym stopniu obszar doświad-
czeń wewnętrznych, również tych nie do końca świadomych.
Przyglądając się kolejnym, czasem bardzo różniącym się eta-
pom ewolucji powieści, można zadać sobie pytanie: W jaki sposób
prawdziwe są powieści Balzaca, a w jaki utwory Kafki? Co jest
prawdziwe, opis czy metafora? Jest to pytanie o naturę prawdy.
Oczywiście nie ma wątpliwości, że oba wielkie dzieła są „praw-
dziwe”, jednak każde na swój sposób.
46. „Powołał mnie Pan na bunt.” Zinterpretuj tę myśl,
odwołując się do wybranych utworów.
Temat buntu to odwieczny motyw literacki, ponieważ towarzyszy on człowiekowi od zawsze. Różne są zarówno formy buntu,
jak i „obiekty”, przeciwko którym człowiek występował.
Bunt przeciwko zastanej rzeczywistości epoka romantyczna
wpisała w swój program literacki. Bohater romantyczny to przede
wszystkim buntownik, który występuje przeciwko konwencjom spo-
łecznym, przeciw twierdzeniom nauki, normom klasycznym, spis-
kuje przeciwko zaborcy, a nawet występuje przeciwko Bogu.
Czucie i wiara silniej mówią do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko...
- stwierdza młody Mickiewicz w balladzie Romantyczność.
Powyższy cytat jest kwintesencją romantycznej ideologii, która
zmieniła hierarchię wartości i czuciu oraz wierze przyznała rację w tej
klasyczno-romantycznej polemice. Uczucie jest równie ważne jak
myślenie, stwierdza poeta w wielu swoich wczesnych balladach
i dlatego we wszystkim przyznaje rację ludowi.
IV część Dziadów Mickiewicza to nie tylko wielkie studium mi-
łości, ale przede wszystkim bunt romantyczny przeciwko różnicom
społecznym, które uniemożliwiają małżeństwo ludziom z różnych
stanów i o różnym stanie majątkowym. Gdy sprawa przybiera po-
ważny charakter, rodzice panny kładą kres miłosnej idylli i dziew-
czynę wydają za bogatego człowieka. Ostatnie spotkanie, rozsta-
nie, rozpacz kochanka w dzień wesela ukochanej - to typowy
schemat nieszczęśliwej miłości romantycznej, który odnajdujemy
zarówno w IV części Dziadów, jak również w Panu Tadeuszu
i w innych lirykach poety.
Niezgodę na zastaną sytuację polityczną, na zabory odnajdu-
jemy niemal we wszystkich utworach romantycznych, zaś bohate-
rowie tego okresu, Konrad Wallenrod, Konrad czy Kordian, życie
poświęcają walce o wolność. Również poezja tyrtejska romanty-
ków krajowych nawołuje do walki z gnębicielami ojczyzny i nie
chce przystać na rzeczywistość polityczną, która skazała Polskę
na nieistnienie.
Bohaterowie romantyczni buntują się nawet przeciwko Bogu,
jeśli zezwolił On na klęskę ich ojczyzny. Konrad w Wielkiej Impro-
wizacji woła:
Jeśli w milion ludzi krzyczących „ratunku!”
Nie patrzysz jak w zawiłe zrównanie rachunku...
Jeśli miłość jest na co w świecie Twym potrzebną
I nie tylko Twoją omyłką liczebną...
Po Konradzie pretensje do Stwórcy wyraża na przełomie XIX
i XX wieku Jan Kasprowicz, młodopolski poeta, w swoich Hym-
nach. On również ma żal do Boga, że cierpienie, ból i nędzę
wszczepił w los ludzki. Również i B. Leśmian w swoich wierszach,
wzorowanych na balladach ludowych, buntuje się przeciwko Bogu,
że dotknął on człowieka bólem i cierpieniem niezasłużonym.
W epoce Młodej Polski pojawia się w literaturze bunt przeciw-
ko społeczeństwu i jego konwenansom. Poeci młodopolscy nie
mogą zaaprobować mieszczuchów-filistrów, którzy na pierwszym
miejscu w życiu stawiają pieniądz.
W Moralności pani Dulskiej autorka ostro krytykuje hipokryzję,
obłudę i ciasnotę horyzontów mieszczuchów. Zbyszek, który po-
czątkowo postanawia zrzucić z siebie mieszczański blichtr, prze-
ciwstawić się rodzinie i konwenansom i ożenić ze służącą - Hanką,
szybko jednak z tego rezygnuje. Okazuje się człowiekiem słabym,
sterowanym przez matkę, która nie pozwala mu wydobyć się z krę-
gu dulszczyzny.
Utwór Zapolskiej śmiało więc można nazwać tragifarsą, ponie-
waż jest to farsa o istotnej problematyce społecznej i obyczajowej,
która mogłaby być tematem tragedii. Prezentuje charakterystykę
ówczesnego mieszczaństwa, piętnuje dulszczyznę, hipokryzję i kult
pieniądza panujący w tych kręgach.
W okresie międzywojennym bunt przeciwko mieszczaństwu
i jego moralności kontynuował J. Tuwim w swoich znanych wier-
szach, takich jak Mieszkańcy.
Najgorszy jednak z możliwych to bunt prowadzący do przew-
rotu rewolucyjnego. Znalazł on swoje miejsce w literaturze nie tyl-
ko jako konkretny fakt historyczny, lecz również jako abstrakcyjny
temat do dyskusji. Odnajdujemy go w takich utworach, jak: Nie-
Boska komedia Z. Krasińskiego, Przedwiośnie S. Żeromskiego
czy Szewcy Witkacego.
Bunt przeciwko konwencjom literackim zaowocował z kolei
nowatorskimi gatunkami w prozie i dramaturgii, wzniecili go ro-
mantycy - przekreślając reguły ustalone przez klasyków, wprowa-
dzając do literatury pierwiastek duchowy, uczuciowy i fantastyczny.
Twórcy epoki międzywojennej wprowadzili do literatury wiele form
awangardowych, które zburzyły stare reguły powieści i dramatu
(np. Gombrowicz Ferdydurke, Schulz Sklepy cynamonowe czy
Witkacy Szewcy). Futuryzm i awangarda poetycka zmieniły z kolei
oblicze poezji międzywojennej, zaś turpizm poezji współczesnej,
ponieważ postulował równouprawnienie wszystkiego co brzydkie,
kalekie i odrażające.
Niezgoda na rzeczywistość i bunt wobec niej był, jest i będzie
konieczny i obecny w literaturze zawsze. Jest on bowiem bodźcem
do odkrywania czegoś nowego, co poszerza widzenie i pojmowa-
nie przez człowieka otaczającego go świata. Najlepiej wyraził to
poeta współczesny S. Grochowiak w wierszu Święty Szymon Słu-
pnik, myśląc o roli poety w społeczeństwie:
[...] A ludzie mych wierszy słuchając powstają
I wilki wychodzą żerującą zgrają...
Powołał mnie Pan
Na bunt.
47. „Praca miernikiem wartości człowieka” - czy słusznie?
Przedstaw swoje refleksje na ten temat w oparciu
o przykłady literackie z różnych epok.
Polscy pozytywiści nadali pracy rangę czynnika odradzającego
i umoralniającego jednostkę i społeczeństwo. Filozofia pozytywis-
tyczna traktowała bowiem człowieka jako cząstkę ogółu i przeciw-
stawiała się indywidualizmowi w wydaniu romantycznych przy-
wódców. Hasła pracy organicznej i u podstaw, głoszone przez pol-
skich pozytywistów, nabrały więc głębokiego sensu. Gdy zawiodły
zrywy powstańcze, właśnie praca dla kraju stała się najważniejsza.
Ukazywała zachowanie polskości i podjęcie swoistej walki o utrzy-
manie ziemi w polskich rękach, jak również dbałość o warstwy
najniższe.
Dla pisarzy pozytywistów praca stała się rzeczywiście mierni-
kiem wartości człowieka. Możemy to prześledzić chociażby na
przykładzie powieści Elizy Orzeszkowej Nad Niemnem. Autorka
podziela pozytywistyczny pogląd o rozwoju organicznym społe-
czeństwa opartym na zasadzie harmonijnego wzrostu, co wymaga
wzajemnej wymiany usług. W ramach tej wymiany każdy członek
społeczeństwa powinien, jej zdaniem, wykonywać przypadającą
na niego cząstkę pracy. Ci, którzy ani pracą własnych rąk, ani
umysłu nie uczestniczą w tym nieustającym procesie tworzenia -
są zbędną, martwą częścią społeczeństwa.
Znaczenie pracy w życiu człowieka podkreśla wprowadzona
do powieści legenda o Janie i Cecylii. Symboliczne znaczenie ma
tu nazwisko, jakie król nadaje rodowi Jana i Cecylii: Bohatyrowicze
- od bohaterstwa waszego wywiedzione. Orzeszkowa zwraca więc
uwagę, że bohaterem można zostać nie tylko na polu bitwy, ale
również jest nim ten, kto każdego dnia, wytrwale dokłada cegiełkę
po cegiełce do gmachu cywilizacji. Dlatego bohaterowie czynni,
ci którzy pracują, jak Kirłowa, Bohatyrowicze czy Benedykt Kor-
czyński zostali przez pisarkę ocenieni pozytywnie. Justynę i Janka
bardziej niż miłość łączy praca i wspólnota ideałów.
W swojej powieści autorka ukazuje również zjawiska społecz-
ne i ludzi, których ocenia negatywnie. Bezsensowne wychowanie
uczyniło z pani Emilii Korczyńskiej lalkę salonową. Niepraktyczne,
oderwane od realnego życia wychowanie odbiło się także na życiu
Zygmunta Korczyńskiego i uczyniło z niego prawdziwego pasożyta,
mało dbającego o własny majątek i kraj rodzinny.
A więc pisarka-pozytywistka jasno i wyraźnie wypowiada się
w swojej powieści na temat kryteriów oceny swoich bohaterów.
Pozytywni to przede wszystkim ci, którzy kochają swój kraj rodzin-
ny, pracują w pocie czoła dla niego i swoich najbliższych.
Lalka B. Prusa przedstawia również bohaterów pozytywnych,
użytecznych dla społeczeństwa, jak również i pasożytów, żyjących
kosztem innych. Ponieważ rodzina nie mogła zapewnić Stanisła-
wowi Wokulskiemu, głównemu bohaterowi powieści, godziwej e-
dukacji, pracował on i zdobywał pieniądze sam, aby ukończyć gi-
mnazjum i Szkołę Główną. Mozolnie zgłębiał tajniki wiedzy przy-
rodniczej, którą był zafascynowany. Pragnął dokonywać pożytecz-
nych odkryć naukowych. Został jednak kupcem i to był jego sposób
na życie. Rozwijać polską gospodarkę, robić interesy na wielką
skalę - oto jego dewiza. Powieść Lalka ukazuje wielu bohaterów
- ludzi cichej codziennej pracy, którzy dzień po dniu tworzą ota-
czającą ich rzeczywistość.
Podobnie oceniła swoich bohaterów Maria Dąbrowska w po-
wieści Noce i dnie. Bogumił Niechcic to bohater pozytywny, który
znajduje w pracy szczęście. Jego żona Barbara, romantyczka, ży-
je wizją świata innego niż przyziemna codzienność i być może
dlatego nie jest całkiem szczęśliwa.
Podsumowując twórczość pisarzy pozytywistycznych (i później-
szych), można zatem powiedzieć, że praca uznana została przez
nich za wielką wartość i jedyny miernik oceny człowieka. Trzeba
jednak pamiętać, że ukazywali oni pracę wolnych ludzi, pracują-
cych z wyboru, a nie z nakazu.
Zupełnie inaczej przedstawia Stefan Żeromski pracę chłopów
w swoich wczesnych opowiadaniach. Ich praca to niewolnicza ha-
rówka, która nie tylko nie uszlachetnia, ale wręcz upadla i powo-
duje otępienie. Gibałowie z opowiadania Zmierzch to niemal
zwierzęta, które od świtu do zmierzchu pracują w pocie czoła.
Podobnie ukazana jest praca w niemieckich obozach koncen-
tracyjnych, w których - jak na ironię - znajdował się szyderczy na-
pis u wejścia: „Praca czyni wolnym...” Medaliony Zofii Nałkowskiej,
Opowiadania Tadeusza Borowskiego, Inny świat Herlinga-Grudziń-
skiego ukazują, czym była „praca” w obozach i jaką „wolność”
przynosiła więźniom. Człowiek był tu eksploatowany do maksi-
mum, dopóki mógł pracować - żył. Niezdolny do pracy, chory, ka-
leki lub zbyt młody - był likwidowany. Praca w niewoli nie mogła
być więc żadną wartością, ale stała się jeszcze jedną z metod tor-
turowania, otępiania i zabijania ludzi.
Myślę, że we współczesnym świecie praca świadczy o naszym
zaangażowaniu i otwartości. Dzięki niej ujawnia się nasza postawa
moralna, a jej skutki są miarą naszej przydatności dla społeczeń-
stwa. Zgadzam się więc ze słowami prezydenta Stanów Zjednoczo-
nych J. F. Kennedy'ego:
Nie pytaj, co kraj może zrobić dla ciebie
Zapytaj, co ty możesz zrobić dla niego...
48.Prywatność i powinność w literaturze polskiej.
W trudnych okresach historii Polacy zmuszeni byli do zadawania sobie pytań, co ważniejsze: życie osobiste czy służba dla kraju, czyli prywatność czy powinność?
Twórcą, który po raz pierwszy stawia to pytanie, jest Julian
Ursyn Niemcewicz. W Powrocie posła, pierwszej polskiej komedii
politycznej, zmusza swoich bohaterów do dokonania takiego wy-
boru. Pamiętajmy, że komedia ta powstała na kilka miesięcy przed
uchwaleniem Konstytucji 3 maja i miała przekonać Polaków
do planowanych reform ustrojowych.
Bohaterem, który nie ma wątpliwości i twierdzi, że Dom zaw-
sze ustępować powinien krajowi jest Podkomorzy, wielki patriota
i zwolennik reform. W takim właśnie duchu wychował on dwóch
synów, którzy nie tylko wzorowo gospodarują na roli, ale również
zajmują wysokie stanowiska polityczne w państwie. Uważają to
bowiem za swój obowiązek patriotyczny. Walery pełni więc funkcję
posła w Sejmie Czteroletnim i jest zwolennikiem reform, podobnie
jak jego ojciec.
Jego przeciwieństwem jest Szarmancki, kawaler modny, któ-
ry w tym czasie zabawia się wesoło w towarzystwie, jeździ konno
i przepuszcza odziedziczony po przodkach majątek. Ażeby nadal
żyć na wysokim poziomie, poszukuje bogatej żony, którą jest gotów
zdobyć nawet dzięki oszustwom i krętactwom. Tak więc przeciwni-
cy reform stawiają wyżej prywatność niż powinność.
Szczególnie mocno kwestię wyboru pomiędzy obowiązkiem
a życiem osobistym stawiała epoka romantyzmu. W tym bowiem
czasie wybuchały kolejne powstania narodowe i Polacy zmuszani
byli przez życie do dokonywania ciągłego wyboru. Bohaterem,
który poświęcił dla Ojczyzny wszystko, był Konrad Wallenrod. Aże-
by ratować Ojczyznę, porzucił on ukochaną żonę i uciekł się do
podstępu, zdrady i zabójstwa. Szczęścia w domu nie znalazł, bo go
nie było w Ojczyźnie - mówił Mickiewicz, ucząc tym samym Pola-
ków, że dla ojczyzny będącej w potrzebie należy poświecić wszys-
tko, nawet życie.
Człowiekiem, który również rozumiał, że najważniejsza jest
walka o wyzwolenie kraju spod obcego okupanta, Szweda, był
Andrzej Kmicic - bohater Potopu Henryka Sienkiewicza. Rezygnu-
je on nawet z widywania ukochanej do czasu, kiedy nie rozstrzyg-
ną się losy wojny ze Szwedami. Ryzykuje wielokrotnie swoim ży-
ciem, zostaje ranny, mimo to nie rezygnuje z walki. Przykładem
jego ofiarności może być udział w obronie klasztoru na Jasnej Gó-
rze, zaś później wysadzenie szwedzkiej kolubryny, która zagrażała
Częstochowie. Za swoją odwagę i męstwo został później zrehabili-
towany i otrzymał rękę ukochanej Oleńki. Pisząc ukochaną trylogię
ku pokrzepieniu serc, Henryk Sienkiewicz chciał przekonać Pola-
ków znajdujących się pod zaborami, że tylko solidarna walka może
zmienić ich sytuację w Europie.
Eliza Orzeszkowa, autorka pozytywistycznej powieści Nad
Niemnem, również stawia swoich bohaterów przed koniecznością
dokonywania wyboru: prywatność czy powinność? Inaczej jednak
rozumiana jest ona w II połowie XIX wieku. Powinność łączy się,
w mniemaniu pozytywistów, z pracą dla kraju, działalnością spo-
łeczną, zachowaniem polskości, dbałością o tradycję i udziałem
w walkach o wolność Ojczyzny, kiedy kraj jest w potrzebie. Jednak
nie wszyscy bohaterowie tej powieści zasługują na pochwałę au-
torki. Pochwala ona wszystkich tych, którzy w młodości walczyli
w powstaniu styczniowym za wolność Ojczyzny, ponieważ była to
zdaniem Orzeszkowej największa powinność. W powieści ukazuje
ona, że w okresie powstania panowała pełna solidarność między
dworem i zaściankiem Bohatyrowiczów. Andrzej Korczyński poś-
więcił dla Ojczyzny wszystko, nawet młode życie. Benedykt Kor-
czyński, jego brat, po przegranej 1863 roku rozumie jako obowią-
zek utrzymanie Korczyna w rękach polskich, to znaczy przekazanie
go w przyszłości synowi Witoldowi. Dla Benedykta i Marty Korczyń-
skiej praca w gospodarstwie to nie tylko obowiązek, ale i sens ży-
cia. Bohaterką, która mądrze łączy prywatność z powinnością, jest
Justyna Orzelska. Przełamuje ona przesądy społeczne i wychodzi
za mąż za szlachcica zaściankowego - Jana Bohatyrowicza.
W swoim przyszłym życiu mają oni zamiar pracować także na wła-
snej ziemi, broniąc jej przed zaborcami; będą wierni tradycji i his-
torii. Orzeszkowa negatywnie ocenia tych bohaterów, którzy
o swoich powinnościach zapominają. Do nich należy Emilia Kor-
czyńska, żona Benedykta, i Zygmunt Korczyński.
Utworem modernistycznym, w którym autor również stawia
swojego bohatera przed koniecznością wyboru: prywatność czy
powinność? jest doktor Tomasz Judym z Ludzi bezdomnych Stefa-
na Żeromskiego. Pisarz rozumie tu przez powinność pracę społecz-
ną na rzecz ludzi biednych, których w okresie zaborów było w Pol-
sce bardzo wielu. Tomasz Judym poświęca życie osobiste - rozstaje
się z ukochaną Joasią po to, aby lepiej służyć robotnikom z Zagłę-
bia Dąbrowskiego. Jest to oczywiście dla niego trudny wybór, zaś
jego stan ducha symbolizuje rozdarta sosna. Nie ma on jednak
wątpliwości, że tylko takiego wyboru musi dokonać.
W okresie wolnej Polski powinność rozumiana już była jako
poszukiwanie dla niej najlepszych dróg rozwoju. Trudne czasy o-
kupacji hitlerowskiej zmusiły pokolenie młodych, często poetów,
do walki z okupantem. Pisze o tym między innymi Krzysztof Kamil
Baczyński w wierszach z tego okresu. W sytuacji zagrożenia raz
jeszcze okazało się, że prywatność musiała ustąpić miejsca powin-
ności. Tylko bowiem w czasach pełnej suwerenności prywatność
nie musi ustępować powinności i staje się nie mniej ważna niż ta
pierwsza.
49. „Przeszłość nie wraca jak żywe zjawisko, jednak nie umiera.”
Ustosunkuj się do słów Adama Asnyka, odwołując się do
wybranych utworów literackich.
Myślę, że rację miał poeta Adam Asnyk, twierdząc, że Przesz-
łość nie wraca jak żywe zjawisko, jednak nie umiera. Jako jeden
z pierwszych podkreślał on świadomie w swoich utworach, takich
jak Daremne żale czy Do młodych, rolę przeszłości w kształtowa-
niu teraźniejszości i przyszłości.
W wierszu programowym Do młodych ukazał przeszłość
w kontekście ewolucyjnym. Poeta przekonuje w nim młode poko-
lenie pozytywistów, że w budowaniu przyszłości biorą też udział
wieki minione. Dlatego apeluje, aby nie zapominać o niej, ponie-
waż „za chwilę” i czasy obecne staną się przeszłością.
W innym wierszu, Daremne żale, tłumaczy, że ewolucja jest
procesem nieuniknionym, nieodwracalnym, a przeszłość ma w niej
również swój wielki udział.
Doskonale rozumieli te kwestie pisarze epoki staropolskiej.
W Transakcji wojny chocimskiej autor Wacław Potocki przypo-
mina współczesnemu pokoleniu Polaków minione sarmackie idea-
ły, które - wcielane w życie przez obrońców spod Chocimia - przy-
niosły im wielkie zwycięstwo. Pamięć o przodkach, dzielnych ry-
cerzach z czasów Bolesława Chrobrego, i ich cnotach żyła wśród
żołnierzy Chodkiewicza i była wśród nich wiecznie żywa. A więc
przeszłość nie umiera, jak słusznie zauważył Asnyk.
Romantyzm był epoką, która szczególnie ceniła historię. Oczy-
wiście wynikało to z sytuacji politycznej kraju, który znajdował się
pod zaborami. Poeci często powracali do dziejów minionych, aby
pokazać ich wielki wpływ na czas teraźniejszy. Obserwujemy to
chociażby w utworze Adama Mickiewicza Konrad Wallenrod, któ-
rego akcja rozgrywa się w głębokim średniowieczu. To „prze-
szłość”, a więc opowieści Wajdeloty - Halbana stworzyły Konrada
Wallenroda, przyszłego patriotę. Dzięki niemu dowiedział się on
o swoim dzieciństwie i dalekiej ojczyźnie - Litwie. Halban obudził
w młodym „Krzyżaku” miłość do rodzinnego kraju i obowiązek
służenia mu. Właśnie pamięć o przeszłości, domu rodzinnym i ro-
dzicach sprawiły, że Wallenrod wybrał drogę służby Ojczyźnie,
choć nie była ona łatwa. Przeszłość ożyła więc w jego czynach
i inspirowała jego wszystkie poczynania. Dla Mickiewicza - roman-
tyka nie ulegało więc wątpliwości, że przeszłość żyła w sercach
wajdelotów i Konradów i ze względu na nią byli oni zdolni do naj-
większych poświęceń. Wielką rolę historii i tradycji, a więc przesz-
łości, w życiu narodu pozbawionego niepodległości ukazał Adam
Mickiewicz w Panu Tadeuszu. To ona nie pozwoliła na wynarodo-
wienie się Polaków i powodowała, że nie pogodzili się oni z utratą
wolności. W utworze występuje ona na każdym kroku i jest obecna
w życiu codziennym mieszkańców Soplicowa. W dworku soplico-
wskim na ścianach wiszą obrazy bohaterów narodowych, takich
jak Kościuszko, Rejtan, Jasiński. Nawet stary zegar wygrywa Ma-
zurka Dąbrowskiego, obiecując Polakom wyzwolenie.
Ród Sopliców zachowuje prastarą sarmacką tradycję, co po-
woduje, że czują się oni wciąż Polakami i promieniują polskością
na okolicę. Bohaterowie utworu doskonale znają przeszłość histo-
ryczną nie tylko swojego kraju, ale i okolicy, którą zamieszkują.
Wykazał się nią Jankiel w swoim koncercie, który odegrał na cym-
bałach w dniu zaręczyn Zosi z Tadeuszem. Przy pomocy muzyki
przedstawił historię Polski ostatnich lat. Nie pominął żadnego wy-
darzenia z dziejów ojczyzny. W koncercie pojawiły się więc: ra-
dość z uchwalenia Konstytucji 3 maja, rozpacz na skutek zawiąza-
nia Targowicy i III rozbioru Polski, klęski powstania kościuszkow-
skiego i rzezi Pragi, i kolejna radość z powstania Legionów. Cały
koncert był świadectwem, jak mocno zakorzeniona była prze-
szłość w sercach Polaków i stała się przyczyną tego, że z ra-
dością czekali na Legiony Polskie, kroczące u boku Napoleona
na Litwę w 1812 roku. Mickiewicz ukazał więc wpływ przeszłości
na chwilę obecną społeczeństwa i jednostek.
Wielkim romantykiem, doceniającym wielki wpływ przeszłości
na teraźniejszość i przyszłość, był Juliusz Słowacki. Poeta w utwo-
rze Grób Agamemnona ocenia ostatnie lata historii Polski, przyrów-
nując ją do przeszłości Grecji. Niestety, tradycja antyczna niewiele,
zdaniem poety, nauczyła Polaków.
O wpływie historii i tradycji na teraźniejszość przekonuje nas
Maria Konopnicka w Rocie, napisanej na 500-lecie zwycięstwa
grunwaldzkiego. Utwór ten to swoisty manifest patriotyzmu. Poetka
ukazuje w tej pieśni, że właśnie ze względu na przeszłość Polacy
nie poddają się germanizacji w okresie zaborów. W ich świadomo-
ści głęboko zakorzenione jest przekonanie, że pochodzą od kró-
lewskiego rodu Piastów i dlatego nie mogą zapomnieć polskiego
języka, mowy swoich ojców. Rota przypomina o konieczności walki
za kraj i dom rodzinny. Kult historii i tradycji ucieleśnił się w posta-
ci „ducha narodu”, który będzie Polakom „hetmanił” i właśnie
dzięki niemu polskie społeczeństwo przetrwa długą „noc” zabo-
rów. Przeszłość w utworze poetki jest więc źródłem, z którego lu-
dzie czerpią siłę, aby przetrwać.
Podobnie ukazuje to zagadnienie Eliza Orzeszkowa w powie-
ści Nad Niemnem. Współcześni Polacy czerpią ideały ze starej le-
gendy o Janie i Cecylii, która uczy ich pracy dla własnego kraju.
Mogiła nadniemeńska, w której leży pochowanych 40 powstańców
styczniowych, również jest miejscem szczególnej pamięci i przypo-
mina następnym pokoleniom o konieczności dalszej walki za Oj-
czyznę, gdy tylko nadarzy się właściwa okazja.
Nie wszyscy bohaterowie powieści szanują historię i tradycję
i ci zostają przez pisarkę potępieni. Uważa ona bowiem, że nie
wolno zapominać o przeszłości i trzeba w nowych warunkach gos-
podarczych i politycznych kontynuować zamierzenia poprzednich
pokoleń. Zygmunt czy Emilia Korczyńska są obojętni zarówno
na przeszłość, jak i na teraźniejszość narodu. Interesują się wy-
łącznie własnym życiem osobistym, nie odnajdują w nim jednak
szczęścia. Zdaniem pisarki szczęście to można osiągnąć, pamięta-
jąc jedynie o własnych, polskich korzeniach i tradycji.
Przeszłość miała więc i ma nadal wielki wpływ na dążenia
i pragnienia następnych pokoleń. Jest ona częścią „ducha narodu”
i dlatego warunkuje jego dalsze losy. W tym „duchu narodu” za-
warty jest dorobek kolejnych jego pokoleń, pozwalający mu trwać
i budować przyszłość.</
[...] jedynym tylko lekarstwem na męki
Jest dobrowolne samobójstwo ducha [...] - pisał A. Asnyk w Sone-
cie XXIX z cyklu Nad głębiami.
Zgadzam się całkowicie z poetą, który twierdził, że śmierć na-
rodu związana jest z „samobójstwem ducha”, wymazaniem z jego
pamięci swojej historii i tradycji. Dlatego słowa zawarte w temacie
wypracowania, które mówią, że: Przeszłość nie wraca jak żywe zja-
wisko, jednak nie umiera, są w pełni prawdziwe.
50. „Przeszłość ocala, co jej potrzebne” (C.K. Norwid).
Rozważania o obecności Biblii i antyku w literaturze polskiej.
Myślę, że rację miał Cyprian Kamil Norwid, twierdząc,
że Przeszłość ocala, co jej potrzebne. Widać to w stałej obecności
wątków biblijnych i antycznych w naszej literaturze. Zarówno pro-
za, jak i poezja polska chętnie odwołują się do mitologii i kultury
starożytnej. Nawiązywano do niej na różne sposoby. Po pierwsze
czerpano z motywów, wątków, symboli zawartych w mitach, epo-
sie, tragedii, poezji, jak również z filozofii i etyki starożytnej. Tra-
dycja antyczna znajduje także odbicie we współczesnej poezji
i prozie.
Epoka renesansu, która na nowo odkryła antyk, może poch-
walić się utworem nawiązującym bezpośrednio do mitu o wojnie
trojańskiej. Jan Kochanowski w dramacie Odprawa posłów grec-
kich przypomina mit o pięknej Helenie i Iliadę Homera i wykorzys-
tuje do przedstawienia problemów polskich XVI w. W całej twór-
czości tego poety, wykształconego humanisty, odnajdujemy nie
tylko wątki czy postacie mityczne, ale również nawiązania do filo-
zofii starożytnych. Epikureizm, stoicyzm wyziera niemal z każdej
pieśni i fraszki poety. Szczególnie upodobał on sobie rzymskiego
poetę Horacego, za którym często powtarza: carpe diem lub non
omnis moriar (co znaczy: nie wszystek umrę!). Elegia, pieśń, epi-
gramat, tragedia - oto gatunki zaczerpnięte z antyku i wprowadzo-
ne w owym czasie przez poetów do polskiej literatury.
Sama zresztą idea humanizmu i antropocentryzmu także ro-
dowodem swym sięgają filozoficznych założeń antyku. Człowie-
kiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce - to maksyma zapoży-
czona od rzymskiego poety Terencjusza.
Także literatura romantyczna nawiązywała chętnie do kultury
antycznej. Konrad z III cz. Dziadów to polski Prometeusz, biorący
na siebie cierpienia narodu. Wadzi się on nawet z Bogiem, aby
zdobyć władzę nad duszami Polaków, uszczęśliwić ich, to znaczy
wywalczyć im niepodległość. Utwór Grób Agamemnona Juliusza
Słowackiego tematycznie związany jest z pobytem w Grecji
w 1836 roku. Czuje on, jako poeta, swoją nicość wobec potęgi po-
ezji Homera, która przetrwała tyle wieków. Historia Grecji, Termo-
pile - symbol zwycięstwa i Cheronea - symbol klęski przywołują
mu na pamięć przegraną listopadową i zmuszają do zastanowienia
się nad przyczynami klęski narodu.
Także C.K. Norwid w utworze Fortepian Chopina nawiązuje
do antyku, przywołuje dzieła wielkich twórców tej epoki: rzeźbia-
rza Fidiasza, tragika Ajschylosa czy psalmistę Dawida. W wierszu
Moja piosnka odżywa pradawny motyw arkadyjski. Odnajdujemy
go również w Panu Tadeuszu Adama Mickiewicza. Dla poetów
-emigrantów Arkadia to kraj ojczysty utraconego dzieciństwa,
do którego już nie ma powrotu.
Wydawać by się mogło, że czasy współczesne są zbyt odległe
od obrazu świata kreowanego przez starożytnych. A jednak te naj-
dawniejsze postawy i wartości okazały się ponadczasowe. Dlatego
w poezji współczesnej odnajdujemy wiele utworów bezpośrednio
nawiązujących do antyku. A oto przykłady: Ikar S. Grochowiaka,
Nike czy Apollo i Marsjasz Z. Herberta. Dzięki upowszechnieniu
przez literaturę polską motywów antycznych, bohaterowie tamtych
czasów funkcjonują w naszym życiu codziennym jako symbole
wartości uniwersalnych, które cenimy do dziś.
Podobnie dzieje się z postaciami biblijnymi i wartościami,
które przekazuje Pismo Święte. Biblia była niepodważalnym auto-
rytetem moralnym już w okresie średniowiecza. Stanowiła nat-
chnienie dla wielu myślicieli, artystów, pisarzy. Krzyż stał się sym-
bolem tej epoki, która wszystkie wartości podporządkowała Bogu.
Ze średniowiecznymi tekstami związany jest kult ascezy czy ma-
ryjny. Bogurodzica - najstarsza pieśń religijna i Lament święto-
krzyski nawiązują bezpośrednio do Jezusa i jego matki Marii z No-
wego Testamentu. Motywem bardzo popularnym w tej epoce był
również wątek spotkań ze śmiercią (Rozmowa mistrza Polikarpa
ze Śmiercią). Przypominał on ludziom o nietrwałości i przemija-
niu życia na ziemi, nawiązując tym samym do Księgi Koheleta.
W krytycznej wobec Kościoła epoce renesansu tworzyło jed-
nak wielu poetów, którzy na co dzień w swojej twórczości obcowali
z Bogiem. Do wizji biblijnego Boga odwołuje się w swych wier-
szach Jan Kochanowski. We fraszce O żywocie ludzkim nazywa
Boga wieczną myślą. W hymnie pochwalnym Czego chcesz od nas
Panie nawiązuje do Księgi Rodzaju - stworzenia świata. Przedsta-
wia Boga jako Stwórcę - artystę, opiekuna człowieka.
Epoka romantyzmu, która doceniła uczucie i jego wielką rolę
w życiu człowieka, stworzyła piękne postacie księży i zakonników.
Do Boga odwołuje się Konrad z III cz. Dziadów Adama Mickiewicza,
prosząc go o władzę nad swoim narodem. W Widzeniu ks. Piotra
klęska powstania listopadowego i cierpienie narodu polskiego zos-
taje porównane do Chrystusa cierpiącego na krzyżu. Mamy tu więc
wyraźne nawiązanie do Ewangelii z Nowego Testamentu. Również
idea mesjanizmu i hasło Polska Mesjaszem narodów nawiązują
bezpośrednio do Pisma Świętego.
Literatura XIX w. chętnie czerpała z tradycji biblijnej. Dziełem,
które już w tytule nawiązuje do Starego Testamentu, jest Potop
Henryka Sienkiewicza. Tytuł nawiązuje do osławionego potopu,
z którego ratuje się człowiek na wskroś moralny - Noe. Potop jest
powieścią „ku pokrzepieniu serc” Polaków będących pod zabora-
mi. Przekonuje ich, że wspólnym wysiłkiem można zdobyć niepod-
ległość, mimo wszystko.
Literatura czasów wojny i okupacji (Medaliony Zofii Nałkow-
skiej i Opowiadania Tadeusza Borowskiego) ukazywała czas speł-
nionej Apokalipsy, nawiązywała więc do ostatniej księgi Biblii -
Apokalipsy św. Jana.
Współczesność równie chętnie nawiązuje do tej tradycji.
W wierszu Czesława Miłosza Piosenka o końcu świata odnajdujemy
odniesienia do Apokalipsy św. Jana. Przedstawiony jest w nim ko-
niec świata, jednak różni się on zasadniczo od opisu biblijnego.
Według poety koniec świata następuje w każdej chwili, gdyż z każ-
dą chwilą jesteśmy bliżsi śmierci - przemijamy. Dlatego należy
zawsze liczyć się ze zbliżającym się Sądem Ostatecznym.
Na przedstawionych przykładach można więc powiedzieć,
że tradycja mityczna i biblijna była i jest obecna w literaturze pol-
skiej zarówno w tej dawnej, jak i współczesnej.
51. „Przeszłość wróci ideą, nie powróci sobą” - o biblijnym
i antycznym dziedzictwie w tekstach współczesnych.
Nie wchodzi się dwa razy do tej
samej rzeki
(Heraklit z Efezu)
Jest rzeczą naturalną, że przeszłość nie powraca, choćby-
śmy nie wiadomo jak tego pragnęli. A przynajmniej nie może po-
wrócić tak, byśmy jeszcze raz przeżyli stare smutki i radości.
Czy można jednak cofnąć czas w inny sposób? Owszem, można,
sięgając po osiągnięcia starożytnych cywilizacji, osiągnięcia
w formie idei, filozofii, poglądów.
Dwie cywilizacje wywarły wpływ na formowanie się kultury
europejskiej. Cywilizacja grecko-rzymska, pięknych, fantastycz-
nych mitów, tolerancji, swobody działania, i cywilizacja żydowska,
judajska, o ileż od tamtej surowsza, pełna rygorystycznie przes-
trzeganych nakazów. Zarówno liberalna kultura grecko-rzymska,
jak i obecna poprzez chrześcijaństwo kultura judajska znajdują
swoje odbicie w poezji wielu wieków, w tym także i współczesnej.
Rola kultury grecko-rzymskiej, tej, która uczyła ludzi umiłowa-
nia mądrości i nauki, która uczyła patrzenia na piękno i dostrzega-
nia piękna, tej, której twórcy uważali człowieka za istotę tak dos-
konałą, że aż bliską bogom - rola tej właśnie kultury w poezji jest
ogromna i można odnaleźć mnóstwo odniesień do ideałów staro-
żytnych w poezji współczesnej. Przykładem tego są wiersze Wisła-
wy Szymborskiej, np. Woda. Nie starczy ust do wymówienia przelot-
nych imion twoich wodo - pisze poetka. Nie starczy, bo deszcz spa-
dający z nieba wziął się z któregoś z europejskich jezior, by opaść
chmurą kropel do morza. I podobnie jest chyba z kulturą antyczną,
która mimo tryumfu chrześcijaństwa i ponurej surowości średnio-
wiecza, przetrwała pokryta kurzem w kątach zapomnianych biblio-
tek. Wyszła z nich znowu w renesansie.
Wiersz W rzece Heraklita jest chyba też próbą pokazania,
że nic w przyrodzie nie ginie. Zawsze czyjeś myśli, uczucia, spos-
trzeżenia odradzają się w innym człowieku. Podobnie brzmi prze-
cież wiersz Z. Herberta Do Marka Aurelego.
Forma sztuki antycznej, wolna od inwigilacji w pracę artysty,
uduchowiona, jest poetom szczególnie bliska ze względu na umi-
łowanie piękna. To podstawa do refleksyjnej zadumy nad przesz-
łością (Szymborska, Herbert) albo do potraktowania starożytnych
jak zwykłych ludzi, którzy mają swoje problemy i słabostki.
Tak został potraktowany Sokrates w wierszu Juliana Tuwima.
Wbrew utartej konwencji, która każe przedstawiać uczonych jako
dostojnych starców, traktowanych z szacunkiem, Sokrates u Tuwi-
ma robi wrażenie przekornego staruszka, którego ulubioną rozry-
wką jest gorszenie innych i działanie im na nerwy; lekkomyślnego
optymisty, który ma swoje nałogi. Maria Pawlikowska-Jasnorzew-
ska pokazała Safonę (w wierszu Róże dla Safony) jako zwyczajną
kobietę, która cierpi z powodu nie odwzajemnionej miłości. Sądzę,
że ani Safona, ani Sokrates nie mieliby nic przeciwko właśnie ta-
kiemu pokazaniu ich postaci.
W poezji współczesnej znajdujemy również liczne odniesienia
do kultury judajskiej, przekazanej nam przez chrześcijaństwo, jako
że pierwsi chrześcijanie, wywodzący się przecież od Żydów, nie
odrzucili Starego Testamentu - kroniki najdawniejszych dziejów Iz-
raela. Wspomniany wiersz Wisławy Szymborskiej o wodzie kończy
się słowami: Cokolwiek kiedykolwiek gdziekolwiek się działo, spi-
sane jest na wodzie Babel.
Tadeusz Różewicz w wierszu Syn marnotrawny nawiązuje do
obrazu Hieronima Boscha pod tym samym tytułem, a przez niego
do biblijnej przypowieści. Ale u Różewicza podmiot liryczny jest
człowiekiem współczesnym - i tu się kryje sedno sprawy. Człowie-
kiem współczesnym, doświadczonym przez jakiś kataklizm histo-
ryczny - najprawdopodobniej II wojnę światową. Człowiekiem,
który pragnie wrócić do przeszłości, wydającej mu się we wspom-
nieniach oazą bezpieczeństwa (znany motyw „dawnych, dobrych
czasów”), i nagle stwierdza, że nikt go już nie poznaje, wszyscy się
zestarzeli i jakby zmaleli - i ten świat z przeszłości jest mniejszy
i mniej atrakcyjny niż był w jego pamięci.
Wiele jest cyklów poetyckich i poematów nawiązujących
do opowieści biblijnych - jak poemat Ofiarowanie Izaaka J. Brod-
skiego czy cykl Motywy biblijne A. Achmatowej. Jednak trzeba za-
znaczyć, że pośrednictwo chrześcijaństwa odegrało wielką rolę
w przekazywaniu tradycji i kultury żydowskiej. Świadczy o tym
między innymi fakt, że J. Brodski, znakomity poeta rosyjski, Żyd
z pochodzenia, pisał wiersze o Bożym Narodzeniu, święcie chrześ-
cijańskim.
W poezji nawiązującej do symboli i tradycji chrześcijaństwa
ważna jest także postać Dziewicy Marii - zwłaszcza jako Matki
Boskiej, patrzącej na mękę i śmierć swego Syna. W wierszu Bellini
„Pieta” Stanisława Grochowiaka Matka Boska jest jakby zdeformo-
wana, stara, zmęczona, nieświadoma ofiary Chrystusa. Robi wra-
żenie zniszczonej życiem kobiety, która z trudem utrzymuje swoją
rodzinę, brak jej wykształcenia, a nawet kłóci się z przekupką na
targu o cenę kartofli. I w tym wszystkim, w tej codzienności, jej
zniszczonych rękach, pomarszczonej twarzy kryje się piękno i pro-
stota. To nie majestatycznie daleka Madonna, o nieskazitelnie
pięknej, zadumanej twarzy.
Inny obraz Marii znajdziemy w Ukrzyżowaniu Anny Achmato-
wej (Z cyklu Requiem), gdzie następuje przeniesienie historii bib-
lijnej w teraźniejszość, jak w Synu marnotrawnym Tadeusza Róże-
wicza. Ale gdzie w milczeniu Matka stała nikt nawet spojrzeć się nie
odważył - kończy wiersz poetka. A zatem Maria jest sama ze swoim
bólem i rozpaczą - sama, mimo obecności św. Jana i Marii Magda-
leny. Nikt nie patrzy na nią. Wszyscy wiedzą, że ona - jako matka -
cierpi najwięcej. Podwójna symbolika tego wiersza polega na tym,
że Achmatowa pisała cykl Requiem w latach trzydziestych, w czasie
stalinowskiego terroru politycznego, czystek, kiedy mnóstwo nie-
winnych ludzi zsyłanych było na Syberię do obozów pracy. Syn
Achmatowej był kilkakrotnie aresztowany i poetka spędziła długi
czas w nie kończącym się szpalerze kobiet stojących pod bramą
więzienia i oczekujących na możliwość przekazania wiadomości
czy uzyskania informacji. Requiem to apoteoza tych właśnie matek,
które z rozpaczliwym uporem starały się porozumieć ze swoimi sy-
nami lub choćby dowiedzieć się, za co zostali aresztowani.
Jeszcze raz przychodzi mi na myśl wiersz Woda Wisławy
Szymborskiej. Chociaż w zasadzie jest odniesieniem do Biblii (mo-
tyw wieży Babel), to można by jej użyć jako symbolu wzajemnego
przenikania się obu kultur i oddziaływania na umysły ludzkie. Kro-
pla zwykłej wody może być myślą, jaka zrodziła się w głowie filo-
zofa starożytnej Grecji i przeniknęła do wiersza poety w dwa tysią-
ce lat później.
52.Radość życia - jej źródła i przejawy w literaturze polskiej.
Każdy człowiek choć raz w życiu przeżywa radość istnienia,
niezależnie od wieku, w którym się urodził. Jest to stan tak fascy-
nujący, że wielu poetów polskich poświęciło swoje utwory temu
zagadnieniu. Niektóre epoki literackie radość życia wpisywały
w swój program, lecz każda z nich czyniła to inaczej.
Już w epoce renesansu Mikołaj Rej i Jan Kochanowski w swo-
jej twórczości propagowali pewien sposób bycia człowieka: życie
chwilą. Szczególnie Jan Kochanowski, rozmiłowany w poezji
rzymskiego poety Horacego, carpe diem wpisał w swoją filozofię
życiową.
W Żywocie człowieka poczciwego zawarł Rej opis życia szla-
chcica-ziemianina, któremu gospodarowanie zapewnia dostatek
i jest źródłem radości z życia i satysfakcji. Byt ziemianina jest,
według niego, podporządkowany prawom natury i nakazom bos-
kim. Poeta udziela wskazówek szlachcie mieszkającej na wsi, jak
ma osiągnąć szczęście. W młodości zaleca ćwiczenia związane
z obyciem towarzyskim i rzemiosłem wojskowym. Każdy mężczyz-
na musi mieć poczucie sprawiedliwości, stałości, roztropności,
powinny go cechować umiarkowanie, miłosierdzie, stateczność.
Gdy młody szlachcic dorośnie, powinien zająć się gospodarstwem
i ożenić. Związek małżeński trzeba zawierać z osobą równego
stanu i majętności. W ciągu roku przewidział również Rej zaję-
cia dla gospodarza, który wiosną sadzi drzewa i krzewy w ogrodzie,
szczepi je, obcina gałęzie, zbiera mszyce itp.; latem można z tych
przygotowanych wiosną krzewów i drzewek mieć wspaniałe owoce.
Są już wtedy jabłka, gruszki, śliwki, ogórki, maliny. Latem gospo-
darstwo daje także masło, ser świeże jaja, są też kury, jagnięta
i ryby. Wszystko dla dobra gospodarza i jego rodziny. W lasach
może odbywać polowania z przyjaciółmi, a także łowić ryby w prze-
ręblach, zastawiać sidła i potrzaski na zwierzęta futerkowe. W do-
mu wszystko przygotowane jest do biesiady. Z całorocznych zapa-
sów szlachcic może czerpać korzyści. Jednak i zimą należy doglą-
dać gospodarstwa. Widzimy, że Rej dba o wygodę szlachcica i po-
kazuje mu, jak wielką radość może osiągnąć z życia na wsi.
Jan Kochanowski także podejmuje w swych utworach tematy-
kę ukazującą radość życia. W Czarnolesie powstało wiele pięknych
tego typu utworów. Na lipę - to wiersz o drzewie specjalnie przez
poetę cenionym. Autor zwraca uwagę na zalety lipy, miód, szept
liści, cień, śpiew ptaków. Wszystko to powoduje, że człowiek na-
prawdę może cieszyć się życiem. Pieśń świętojańska o Sobótce
to utwór, w którym poeta przedstawił miłość jako jeden z elemen-
tów szczęścia. W utworze rozbrzmiewają nuty radości. Jest mowa
o miłości, tańcu i śpiewie. Ostatnia panna w pieśni swej zawiera
pochwałę życia wiejskiego. Chwali wesołość i spokój wsi. Mówi,
że wieśniak może, pracując na roli, utrzymać siebie i rodzinę,
a zawód jego jest znacznie spokojniejszy i bezpieczniejszy niż ma-
rynarza, żołnierza czy pisarza. Pieśń świętojańska o Sobótce jest
odbiciem radości życia w czasie święta Sobótki, mającego swe
pogańskie tradycje.
W Lalce Bolesława Prusa też możemy dojrzeć różne źródła
i przejawy radości. Rzecki prezentuje w utworze pokolenie roman-
tyków, ale ma także przymioty pozytywisty: jest rzetelny, uczciwy,
pracowity. Żyje bardzo pracowicie, całe dnie poświęca na prowa-
dzenie firmy Wokulskiego. Zamyka się w sklepie, który daje mu po-
czucie bezpieczeństwa i spokoju. Jego świat odnajdujemy na kar-
tach pamiętnika. Poznajemy idee, którym służył i był wierny. Jedna
z nich to idea napoleońska, z którą wiązał nadzieje na odzyskanie
przez Polskę niepodległości. Ale tak naprawdę Ignacy Rzecki ra-
dość życia czerpał z najprostszych spraw codziennych i one przy-
nosiły mu satysfakcję.
W Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej radość życia czerpią bo-
haterowie również i z pracy na roli. Sytuacja popowstaniowa, wy-
sokie podatki nałożone na majątki polskie zmuszają Benedykta
Korczyńskiego do ciężkiej pracy, do ciągłej troski o wydajność zie-
mi. Codzienne kłopoty uczyniły z niego innego człowieka, odarły
ze złudzeń, zmusiły do porzucenia dawnych ideałów. Przed wybu-
chem powstania bardzo były żywe kontakty dworu z zaściankiem.
Mimo że w jednym grobie leżą Andrzej Korczyński oraz Jerzy Bo-
hatyrowicz, Benedykt procesuje się z zaściankiem o szkody przez
nich wyrządzone. Przynosi to jedynie konflikty z własnym synem
Witoldem, młodym pozytywistą, który chce nieść w lud wiedzę
zdobytą na studiach rolniczych. Mimo trudnych chwil Benedykt
Korczyński radość życia czerpie z bliskich kontaktów z synem
i z tego, że gospodarstwo udaje mu się utrzymać w polskich rę-
kach. Główna bohaterka tej powieści Justyna Orzelska odnajdu-
je szczęście w pracy, co bardzo zbliża ją do Janka Bohatyrowi-
cza. Przez długi czas mieszkała u Korczyńskich, ale zadowolenie
znalazła w pracy w ogrodzie, sadzie, na polu, zaś szczęście
w kontaktach z Jankiem Bohatyrowiczem, umiejącym czerpać ra-
dość życia z pracy własnych rąk. Odrzuciła bogatego Teofila Róży-
ca, gdyż właśnie w zaścianku ujrzała szansę na prawdziwe, akty-
wne i pożyteczne życie. Jej decyzja spotyka się z uznaniem Bene-
dykta, Witolda, a przede wszystkim Marty, która kiedyś sama zre-
zygnowała z małżeństwa z Anzelmem Bohatyrowiczem.
Radość życia ukazywał także w swoich utworach młodopol-
skich poeta Leopold Staff, który jako jedyny przeciwstawił się na-
strojom dekadenckim. Twórczość tego autora cechuje afirmacja
świata, pochwała natury i całego stworzenia. I tak w utworze
Przedśpiew przewodnią myślą są słowa Terencjusza: Człowiekiem
jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce. Staff wyjawia w tym wier-
szu tajemnicę szczęśliwego życia i mądrej, dojrzałej poezji: Ko-
chałem i wiem teraz, skąd się rodzą pieśni. Smutne myśli, które to-
warzyszą człowiekowi, poeta nazywa pogodnymi starcami w sa-
dzie. Nie mogą one zaćmić radosnego obrazu życia, osłabić miło-
ści. Utwór ten jest wyrazem akceptacji i umiłowania świata takim,
jaki jest. Poeta prezentuje postawę stoicką, aprobuje życie, nawet
jeśli przynosi cierpienie.
Dwudziestolecie międzywojenne, a zwłaszcza młodzi poeci
z grupy Skamander, zrywa z nastrojami dekadenckimi i propaguje
w swoich utworach radość życia oraz witalizm. Wynika to również
z faktu, że w 1918 roku Polska odzyskała niepodległość, co u ogro-
mnej większości rodaków wywołało nastroje entuzjazmu i wiary
w lepszą przyszłość. Jan Lechoń w utworze Herostrates odrzuca
tradycję, która każe zajmować się sprawami narodowymi. Poeta
pisze o wiośnie, nie jako o momencie do powstania narodowego,
ale czasie szczęścia, miłości i radości. Inny skamandryta, Julian
Tuwim, w swojej twórczości ukazuje również, że właśnie rzeczy
najprostsze, codzienne mogą przynieść pełnię życia i szczęście.
Poeta stwierdza, że poezja powinna zajmować się rzeczami naj-
prostszymi, które przynoszą człowiekowi satysfakcję, zaś zrezyg-
nować z niepotrzebnych polemik i rozważań filozoficznych. Poezja
skamandrytów wyraża również radość życia poprzez prosty potocz-
ny język, którym trafia do przeciętnego czytelnika. Odrzuca tradycje
modernistyczne, nastroje dekadenckie i głosi programowy wita-
lizm.
Myślę, że programowo radość życia mogli głosić poeci piszący
w czasach niepodległości kraju. Najpełniej wyraził tego typu po-
glądy poeta renesansu Jan Kochanowski, który żył w czasach po-
tęgi i dobrobytu I Rzeczypospolitej. Zafascynowany filozofią epiku-
rejską i poezją Horacego, pochwalał poświęcenie czasu wolnego
na rozrywki i zabawy, z których można było czerpać radość życia.
Przekonywał nawet swoich czytelników, że statek powinien chodzić
koleją z żartem. Natomiast poeci Skamandra w swojej twórczości
wyrażali nastroje entuzjazmu i radości życia, ponieważ wiązali
nadzieje na lepszy byt z odzyskaniem przez Polskę niepodległości.
Zielono nam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu.
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną.
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
W ciężkich czasach niewoli pisarze potrafili czerpać radość
życia z rzeczy najprostszych, a także z nadziei na poprawę pol-
skiego losu.
53.Relacje, jakie zachodzą pomiędzy człowiekiem a Bogiem,
między sferą sacrum a profanum w literaturze średniowiecza,
renesansu i baroku. Omów, nie stroniąc od kontekstów
filozoficznych.
Niezwykle ciekawe wydaje mi się zagadnienie ewolucji myśli
religijnej, rozwoju świadomości człowieka i kształtowania się jego
osobistej relacji z Bogiem. Zarówno w średniowieczu, renesansie,
jak i w baroku inaczej wyglądały zmagania z tajemnicą bytu i dua-
lizmem ludzkiej natury. Próby przezwyciężenia lub też afirmacji
zmienności i znikomości doczesnego życia za każdym razem opie-
rały się na nieco innych założeniach filozoficznych.
Epoka średniowiecza była zdominowana przez wizję teolo-
giczną. Według św. Augustyna człowiek jest bytem zawieszonym
pomiędzy dwoma przeciwnymi biegunami, duchem i materią.
Ta sytuacja jest przyczyną jego samotności i cierpienia, a jedynym
wyjściem jest wiara, podporządkowanie całego swojego życia Bo-
gu i oderwanie się od doczesności. Literatura, szczególnie we
wczesnym średniowieczu, miała za zadanie propagowanie okreś-
lonych treści związanych z powszechnie wyznawanym światopoglą-
dem. Znaczną jej część stanowią pieśni, hagiografie czy kazania
mówiące o Stwórcy, jego świętych. Quasi-teatralne misteria słu-
żyły kontemplacji wydarzeń historii zbawienia. Wymownym świa-
dectwem tamtych czasów jest Legenda o św. Aleksym, opisu-
jąca człowieka, który tuż po ślubie opuszcza swoją małżonkę,
by oddać się surowej ascezie, za co po śmierci zostaje świętym.
Jednocześnie otaczająca rzeczywistość - wojny, epidemie,
fale wielkiego głodu powodowane nieurodzajem - często przypo-
minają o kruchości ludzkiego życia, stanowiąc w ten sposób jakby
uzasadnienie głoszonej przez Kościół potrzeby skierowania wszys-
tkich pragnień, działań człowieka ku Bogu, ku życiu wiecznemu.
Dlatego też tematem wielu średniowiecznych dzieł był motyw va-
nitas - marności wszystkiego, co związane z życiem doczesnym,
z materią postrzeganą jako potencjalne źródło zła. Ta atmosfera
powoduje, że jednym z kluczowych zagadnień wieków średnich
staje się właśnie śmierć. Utwór Skarga umierającego wyraża lęk
przed niewłaściwym zachowaniem się w kluczowym momencie
przejścia na tamten lepszy świat, które może zniweczyć dotychcza-
sowe wysiłki w celu osiągnięcia zbawienia. Realizacji hasła „me-
mento mori” służyły również takie utwory, jak Rozmowa mistrza
Polikarpa ze Śmiercią czy też obrzęd będący jednocześnie moty-
wem w sztuce - taniec śmierci - pokazujący, że wszyscy są równi
wobec Boga i śmierci, która jest wszechobecna i zabierze wszys-
tkich bez względu na stan społeczny, pochodzenie.
Świat był wyraźnie podzielony na sacrum, związane z tym,
co duchowe, wzniosłe, i profanum, jednoznaczne z tym, co ziem-
skie - z cielesnością, zmysłami. Ludzkość, żyjąc moralnie, miała
służyć sacrum i w ten sposób dotrzeć do Niebieskiego Królestwa,
do Boga postrzeganego jako sprawiedliwego, surowego sędziego.
Ze względu na tę powszechność dążeń, istnienie jednego uniwer-
salnego zamysłu, nie czyniono między ludźmi rozróżnień - jednos-
tka była jedynie elementem zbiorowości. Jej indywidualne dążenia
nie liczyły się wobec nadrzędnego celu - zbawienia świata. Każdy
miał zająć swoje wyznaczone miejsce w „drabinie bytów” św. To-
masza, cnotliwie pełniąc swoje obowiązki. Jedynym autorytetem
w sprawach wiary był określający dogmaty Kościół, a subiektywne
doświadczenie religijne nie miało znaczenia. Przekonania te zna-
lazły odbicie w literaturze i sztuce - jej anonimowości, uniwersal-
nym języku i parenetyczności. Artysta miał w dziele prezentować
nie siebie, lecz wyznaczone przez teologię wzorce. Wartość czło-
wieka objawiała się nie w nim samym, lecz w Bogu.
Kultura średniowiecza koncentrowała się w głównej mierze
na sacrum, jednak nie oznacza to bynajmniej, że sfera profanum
była w niej nieobecna. Jednym z jej elementów był karnawał, kil-
ka dni, w czasie których odwracano istniejący porządek społeczny,
wyśmiewano święte historie i postaci, aby odreagować istniejący
przez cały rok porządek. Romanse rycerskie czy Wielki Testament
Villona są dowodem na inne zainteresowania niż te, związane
bezpośrednio z teologią.
Symptomów nowej epoki można by się doszukiwać już u św.
Franciszka, który zapoczątkował nowe spojrzenie na otaczający
świat - dostrzegał w nim wielki dar Stwórcy, świadectwo jego
obecności, a nie coś, co należy bezwzględnie odrzucić. Jeden
z prekursorów humanizmu - prądu umysłowego, będącego zwia-
stunem renesansu - Francesco Petrarca, czytając św. Augustyna,
dostrzega przede wszystkim nawoływanie do refleksji nad sobą sa-
mym, do zgłębiania istoty człowieczeństwa. Humanizm, nawiązu-
jąc do antycznych filozofii stoicyzmu i epikureizmu, w centrum
swoich zainteresowań stawia indywidualnego człowieka, „wydo-
bywając” go ze średniowiecznego uniwersum. Zgodnie z wyzna-
waną terencjuszowską zasadą, człowiekiem jestem i nic co ludzkie
nie jest mi obce, zadaniem człowieka było harmonijne formowanie
osobowości i rozwijanie twórczych zdolności. Człowiek renesansu
przeżywa zachwyt otaczającą rzeczywistością, jednak źródło opty-
mizmu nie leży już - tak jak to było w przypadku św. Franciszka -
w ufności w Boże miłosierdzie, lecz w odkryciu twórczej mocy sa-
mego człowieka. Człowiek renesansu polega bardziej na sobie niż
na dogmatach teologicznych; receptą na kruchość życia staje się
horacjański postulat carpe diem, rozumiany jako poszukiwanie, re-
alizowanie szczęścia pojmowanego jako brak cierpienia, jako har-
monijne życie w cnocie i umiarze. Przeciwwagą nietrwałości do-
czesnej egzystencji, ulotności jej radosnych momentów, nieszczęść
miał być stoicyzm, nakazujący niewzruszoną postawę wobec od-
mian losu, połączony z wiarą w znającego przyszłość Boga. Odpo-
wiedzialność za zły los, chaos świata ponosi nie Bóg, lecz fortuna.
Afirmacja świata i człowieka spowodowała, iż Bóg postrzegany był
raczej jako wielki artysta i budowniczy, który stworzył piękny świat
i obdarza człowieka hojnymi darami niż jako surowy sędzia, karzą-
cy za grzechy. Taka jest wymowa Pieśni - utworu największego
polskiego poety renesansu Jana Kochanowskiego. W tej epoce
średniowieczne ideały Bóg i Niebo stają się drugorzędne, ich miej-
sce zajmują świat i piękno. Znika anonimowość sztuki, która staje
się w pełni autonomiczna, mająca przysparzać nieśmiertelnej sła-
wy genialnym twórcom.
Drugim silnym prądem w epoce renesansu była reformacja,
będąca odpowiedzią na kryzys Kościoła katolickiego. Reformacja -
odrzucona przez Kościół próba reformy - zdecydowanie różniła się
od humanizmu, gdyż podobnie jak średniowiecze, była teocen-
tryczna, a nadrzędnym celem człowieka, według jej doktryny, było
życie wieczne. Zauważamy jednak również pewne podobieństwa:
humanistyczny indywidualizm przekładał się tutaj na zalecenia sa-
modzielnej lektury Pisma Świętego, rezygnację ze stawianej u ka-
tolików na równi z Biblią tradycji. Odtąd jednostka, znacznie ogra-
niczając pośrednictwo Kościoła, w większym niż dotychczas stop-
niu dąży do osobistej relacji z Bogiem. Wzmaga się kult chrystia-
nizmu ze względu na dualizm natury Chrystusa - Madonna rene-
sansu to matka żywa i ludzka, rozkochana w swym dziecku.
Wydaje się, że za genezę kolejnej epoki, XVII-wiecznego ba-
roku, można uznać wzajemne oddziaływanie i wpływ humanizmu
i reformacji. Doskonałą ilustracją kryzysu renesansowego świa-
topoglądu są Treny Jana Kochanowskiego. Idee humanizmu oka-
zały się niewystarczające do ogarnięcia wszystkich paradoksów
istnienia, „fortuna” okazała się jednak zbyt okrutna, pozbawiając
autora ukochanej córeczki. Nie można jednak uznać Trenów
za dzieło barokowe, gdyż autor, przezwyciężając kryzys, odbudo-
wuje swój humanistyczny światopogląd, choć na innych zasadach.
Zwraca się przy tym niejednokrotnie do Boga, jednak to nie w Nim
na nowo odnajduje nadzieję - ośrodkiem świata pozostaje nadal
człowiek mający nosić ludzkie przygody.
Inny charakter ma twórczość żyjącego w tym samym czasie
Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego. Poeta nie znajdował w życiu docze-
snym żadnej nadziei - zmienność losu, cierpienie, sprzeczności
targające człowiekiem, który z jednej strony dąży do Boga, z dru-
giej zaś ulega pokusom świata, budziły w nim niepokój i trwogę.
Osamotniony w kosmosie człowiek okazuje się - wbrew filozofii
głoszonej przez humanistów - słaby i bezbronny. Poezję Sępa-
Szarzyńskiego, tworzącego w późnym renesansie, można uznać
za barokową, dlatego że - przeciwnie niż Kochanowski - jedyną
szansę dla człowieka widział w wierze w Boga, jego szczególnej
łasce, która pozwoli obronić się przez zakusami szatana. Mimo
iż opatrzność działa w sposób dla ludzi niezrozumiały, nie pozo-
staje nic innego poza zaufaniem. Taka będzie wizja człowieka -
pascalowskiej trzciny najwątlejszej w przyrodzie - w baroku metafi-
zycznym. Relacje między Bogiem a jednostką ulegają dalszej indywi-
dualizacji, poezja angielskich metafizyków pełna jest zapisów mi-
stycznych doświadczeń. Kartezjusz, mówiąc myślę więc jestem,
afirmuje świat i Boga, opierając się na jednostkowym istnieniu.
Religijność barokowa jest inna od średniowiecznej, w której doś-
wiadczenie wewnętrzne nie miało większego znaczenia.
Inne zjawisko artystyczne baroku - nurt dworski - dotyczy
sfery profanum. Poezja J.A. Morsztyna w niezwykle wyrafinowany
sposób opisuje miłość. Dla tzw. poetów światowych rozkoszy, np.
Hieronima Morsztyna, niepokój przemijania stał się powodem fascy-
nacji krótkotrwałą, ale pociągającą urodą świata. Przykład postawy
starającej się pogodzić świadomość marności, przemijania z uro-
kami życia znajdujemy w poezji jednego z przedstawicieli nurtu
dworskiego - Daniela Naborowskiego. W jednym z utworów pisze
on: żartujmy i miłujmy [...] jeno pobożnie i uczciwie.
Myślę, że można spróbować porównać ewolucję myśli religij-
nej w trzech opisanych epokach do dość powszechnej drogi do-
chodzenia do religijnej dojrzałości osoby wierzącej. Zaczyna się
ona od bezkrytycznego przyjęcia pewnych prawd w dzieciństwie
(prostota i podporządkowanie się autorytetom w średniowieczu),
przez ich młodzieńcze zakwestionowanie i próbę racjonalizowania
świata (aspiracje renesansu), po dojrzałą refleksję i indywidualne
doświadczenia Boga (barok).
54.Rola świata nadprzyrodzonego w dramatach różnych epok.
Potęga świata nadprzyrodzonego leży poza ludzkimi możli-
wościami empirycznego poznania. Człowiek nie zna charakteru tej
przestrzeni, nie potrafi zamknąć jej w fizycznych wzorach i twier-
dzeniach, niczego nie jest w stanie dowieść, nie wie nawet, czego
oczekiwać - może więc co najwyżej uwierzyć w jej istnienie.
Ludzie różnie wyobrażają sobie świat nadprzyrodzony. Wizje
te dostarczają kulturze nowych elementów i przekazywane są nas-
tępnym pokoleniom jako część wiedzy o świecie. Wiara w to, że i-
stnieje jeszcze inny poziom bytów, porządkuje, harmonizuje życie
doczesne, daje nadzieję na lepsze, na inne. Tamtejszy świat, tam-
tejsze istoty są doskonałe, silne, wieczne, posiadają władzę nad
ludzkim duchem i ciałem, mądrość i wiedzę. Część swej „absolut-
nej prawdy” bogowie, duchy czy inne tajemne postaci udostępniają
człowiekowi w postaci systemów norm moralnych, dzięki którym
dostąpić będzie mógł on godności doskonałego. Jeśli przestrzegać
będziesz nakazów i zakazów, spotka cię nagroda - nęcą. W zależ-
ności od kultury, religii czy koncepcji filozoficznej jest to wieczne
życie w Niebie, idealna harmonia wewnętrzna lub uniknięcie kaźni
w mitycznym Tartarze.
Świat nadprzyrodzony ujawnia się też w przepowiedniach,
tajemniczych zjawiskach, bezpośredniej jego ingerencji w życie
śmiertelników, czyli - jak to nazwali starożytni - Deus ex machina.
W taki sposób zakorzeniły się w świadomości ludzkiej religie, ma-
gia, zabobony czy prosta ufność, że istnieje coś ponad nami,
że natura nas wyróżniła i nie poddała władzy przypadku i statysty-
ki, że jest może jakiś cel, jakiś sens. Dużo ważniejsza od społecz-
nego wymiaru tej wiary jest jednak indywidualna strefa relacji
świat nadprzyrodzony - człowiek. Nie mówię tu tylko o wybitnych
jednostkach - prorokach, szamanach czy alchemikach. Każdy czło-
wiek jest w jakiejś małej cząstce mistykiem. Tego nie doświadcza-
nego umysłem dotyka za każdym razem, gdy porzuca racjonalność
i zdaje się na wolę i intuicję. To pozarozumowe poznanie jest
świętem dla duszy, objawieniem, iluminacją. Jest przeżyciem nie
tylko absolutu, ale też nareszcie próbą analizy własnego „ja”, po-
przez odsłonięcie tych najmroczniejszych miejsc, których istnienia
często nawet nie jesteśmy świadomi.
Ten właśnie rodzaj psychoanalizy ilustrował często w swych
dramatach Wiliam Szekspir. Jego bohaterowie byli indywidualista-
mi, jednostkami wyróżnionymi zdolnościami czytania tajemnych
symboli „księgi prawdy”. Mieli także, a może przede wszystkim,
wolę i możliwość wyboru. Czymże jest bowiem umiejętność poz-
nania prawdy o przeszłości i przyszłości, bez możliwości wykorzys-
tania tej wiedzy według własnego pomysłu na życie? Czyny postaci
mają więc swoje źródło w charakterze, w osobowości, a nie - jak
to miało miejsce w starożytnych dramatach - wynikały z fatum,
z góry określonego przez bogów losu. Możliwość wyboru jest przy-
czyną stałego konfliktu wewnętrznego: którą drogę wybrać? jakie
są priorytety? Dla szekspirowskich bohaterów powstaje hybris
w chrześcijańskim wydaniu. Jest to lęk i przewrotna satysfakcja,
a przede wszystkim świadomość czynienia grzechu, przyjmowania
na siebie dobrowolnej winy. Świat nadprzyrodzony gra więc w ży-
ciu Hamleta, Ryszarda III czy Makbeta jedynie dodatkową rolę. Nie
jest czynnikiem sprawczym, a tylko ukierunkowaniem, pretekstem
do poznania własnych pragnień i aspiracji, towarzyszy w momen-
tach przełomowych na drodze życia. Fabuła Makbeta oparta jest
na przepowiedni, a sama scena wróżby rozpoczyna dramat. Przy
wtórze wichury, błysków, tętentu koni, tajemniczych chichotów
dwóm jeźdźcom objawiają się trzy mary. Są jak trzy Mojry - przędą
nić przeznaczenia, znają czas i bawią się tą wiedzą. Prowokują
Makbeta przez wyjawienie rąbka tajemnicy o przyszłym losie. Noc-
ne zjawy nie reagują na groźby rycerzy, istnieją na wyższym po-
ziomie, doczesność ich nie dosięga. Być może są tylko senną marą,
sen bowiem, jak mówi Freud, jest odzwierciedleniem podświado-
mości. Jest pierwszym etapem walki moralności z żądzami. Być
może Makbet w ten sposób zmaterializował swoje marzenia.
Makbet jako król i morderca nie zaznaje spokoju. Pokonał
sam siebie. Usidlił swoje życie w pułapkę podejrzeń, intryg, tajem-
nic. Boi się, że prawda wyjdzie na jaw, a może jest to lęk przed od-
powiedzialnością, lęk przed samym sobą - do czego byłem zdolny,
co jeszcze jestem gotów zrobić, by zrealizować przepowiednię?
Makbeta nawiedzają duchy umarłych. Nie widzi ich nikt poza królem.
Są to wizje chorego ducha, będące wyrzutami sumienia. Nieprawy
władca umiera - w ten sposób, zgodnie z jego pragnieniami, wróżba
spełnia się. Nic nie dzieje się jednak poza sprawiedliwością. Przy-
chodzi czas na rozliczenie, wtedy - zgodnie z odwieczną regułą -
przychodzi nagroda lub kara.
Romantyzm jeszcze mocniej fascynował się tym, co w czło-
wieku i świecie nie wyjaśnione, tajemnicze i niecielesne. Bohater
romantyczny źle się czuł w zwykłym ludzkim świecie. Aspirował
do boskości, wolności od przyziemnych spraw i potrzeb. Chciał
wzlatywać w nieskończoną przestrzeń, pragnął władzy i wiedzy,
nieograniczonych możliwości. Stąd bliskość i poufałość, z jaką
odnosił się do świata nadprzyrodzonego. Dla niego był on częścią
rzeczywistości, a jednocześnie reprezentantem absolutu, magii.
Romantycy „uciekali” w metafizykę, dzięki temu eskapizmowi pró-
bowali odkryć sens istnienia, wartości ponadczasowe, do istoty
własnego „ja”.
Dziady Adama Mickiewicza przedstawiają ludzkie życie jako
wzajemne przenikanie się dwóch światów - rzeczywistego i poza-
ziemskiego. Wiara ta ma swoje źródło w ludowych przekonaniach,
iż nawiązanie dialogu między żywymi i umarłymi przynosi oczysz-
czenie zarówno doczesnym, jak i tym, którzy już znaleźli się po
tamtej stronie. Idea nierozerwalnego związku cielesności i metafi-
zyki jest głównym ogniwem łączącym wszystkie części dramatu,
stąd też motto wieńczące utwór: Są dziwy w niebie i na ziemi,
o których ani śniło się waszym filozofom.
Akcja II części Dziadów rozgrywa się w kaplicy, nocną porą.
Odbywają się tu tajemnicze obrzędy przywoływania duchów zmar-
łych. Należą one do trzech różnych kategorii. Przychodzą więc
widma dzieci, które nie są, co prawda, obarczone żadną winą, lecz
ponieważ nie zaznały ziemskiej goryczy, nie dane im będzie poznać
słodyczy niebiańskiej wieczności. Zaklęcia Guślarza przywołują
inną zjawę - dziewczynę, która nie kochała i nie zaznała miłości,
nie dotknęła ziemi ni razu, nie może więc przebywać w niebie.
Kaplicę nawiedza też upiór - zły pan, który od śmierci pozostaje
w mocy złego ducha. Jest to kara za okrucieństwo i kamienne ser-
ce w doczesnym życiu. Dla niego nie ma ani zbawienia, ani pocie-
szenia. Rytuał zakłóca jedynie pojawienie się milczącego widma,
które następnie przewodzi w IV części Dziadów. Jest to pustelnik
zmarły dla świata, którego zabiło romantyczne usposobienie, wiara
w miłość, literatura. Zatracił się w uczuciu do kobiety, zamknął
przed zwyczajnym światem; to go zniszczyło. Nawiązując do II cz.
dramatu, młodzieniec przekazuje żywym przestrogę.
W III części Dziadów Gustaw przeżywa przemianę. W więzien-
nej celi walczą o niego dobre i złe duchy. Niefrasobliwy kochanek
Gustaw przeradza się w Konarda - nowego Prometeusza, żywiciela
narodu, bojownika gotowego zmierzyć się z Bogiem. Walka ta to
Wielka Improwizacja. W monologu padają oskarżenia, groźby
i bluźnierstwa pod adresem Boga. Jednym z nich jest nazwanie
Boga Carem, jednak to słowo wypowiada za Konrada zniecierpli-
wiony diabeł. Mickiewicz, nawiązując do biblijnej walki Jakuba
z aniołem, obdarza Konrada znamieniem, które ma świadczyć
o kontakcie, walce z Bogiem - światem nadprzyrodzonym.
Kolejnym utworem, na który chciałbym zwrócić uwagę, jest
Sonata Widm Augusta Strindberga. Dramat przepojony jest poetyką
marzenia sennego, sceny przenikają się nawzajem. Elementy
świata nadprzyrodzonego nawiązują do innych znanych w kulturze
wyobrażeń przestrzeni nierzeczywistej. Sama lokalizacja duchów
ma pewne znaczenie, jest symboliczna. Te dobre stoją po prawej
stronie, złe po lewej. Są one jakby normalnymi postaciami sztuki,
równoległymi bohaterami. Uczestniczą w życiu śmiertelników, roz-
mawiają z ludźmi, są świadkami zdarzeń. Nie mają jednak mocy
zmieniania losów, decydowania o postawach i zachowaniach zwy-
kłych bohaterów dramatu. Widma detronizują fałsz, którym czło-
wiek jest przeniknięty, obrazują świat jako grę pozorów, wzajemne
oszukiwanie się, przybierania masek. U Strindberga tylko widma
i duchy potrafią być czyste i prawdziwe. Tylko ich przestrzeń żyje
życiem szczerym, a w człowieku prawdziwy jest tylko lęk, wszystko
poza tym jest iluzją i mistyfikacją.
Fascynacja światem nadprzyrodzonym jako tajemniczym, nie-
zbadanym, od zawsze towarzyszy ludzkości w procesie tworzenia
kultury. Jest to motyw niezwykle płodny, który poszczególni artyści
wykorzystywali niezwykle twórczo, prezentując własną wizję świa-
ta nadprzyrodzonego i jego roli, funkcji w rzeczywistości lub też
posługując się nim jako metaforą różnorodnych wewnętrznych
i zewnętrznych doświadczeń i przeżyć człowieka.
55.Romantyczny i pozytywistyczny sens patriotyzmu
na wybranych przykładach z literatury polskiej.
W epoce romantyzmu patriotyzm rozumiany był przez pisarzy
i obywateli jako podjęcie walki o wyzwolenie ojczyzny spod jarzma
zaborów, tyrteizm i poświęcenie wszystkiego, nawet życia, dla
sprawy. Czasy te są przecież epoką niewoli i dwóch powstań na-
rodowych: listopadowego i styczniowego.
Już w Konradzie Wallenrodzie, powieści poetyckiej, która po-
wstała na wygnaniu w Rosji, ukazał Adam Mickiewicz ofiarną i bo-
haterską walkę za ojczyznę. Historia - akcja utworu rozgrywa się
w czasach rycerskich w XV wieku - jest tutaj płaszczem ochronnym
przed carską cenzurą. Główny bohater utworu, rycerz Konrad Wal-
lenrod, działa podstępnie: zdradza i zabija po to, aby wywalczyć
wolność dla swojej ojczyzny - Litwy. Poeta przekonuje w tej po-
wieści Polaków, że sprawa wolności narodu jest najważniejsza
i z silniejszym przeciwnikiem (aluzyjnie Rosją) trzeba walczyć pod-
stępnie.
W kolejnym utworze, II i IV części Dziadów, który powstał po
klęsce listopadowej, Adam Mickiewicz ukazuje męczeństwo mło-
dzieży i cierpienia całego narodu, znajdującego się pod zaborami.
Przedstawia również Konrada - wybitną jednostkę i poetę, który
buntuje się nawet przeciwko Bogu, narażając się na potępienie,
dlatego iż zezwolił on na klęskę narodową. W scenie Widzenie
księdza Piotra tłumaczy Mickiewicz Polakom, że klęska listopado-
wa i upadek narodu jest wstępem do zmartwychwstania i odrodze-
nia się. Hasło Polska Mesjaszem narodów nadawało sens polskim
cierpieniom i ofiarom. Dawało również pokrzepienie na przyszłość.
W utworze tym w scenie Salon warszawski i Bal u senatora potępia
Polaków, którzy nie umieli zachować godności narodowej, szcze-
gólnie zaś tych, wysługujących się zaborcom.
W kilka lat po klęsce listopadowej powstała na emigracji wiel-
ka epopeja narodowa Pan Tadeusz. Poeta przenosi swoją duszę u-
tęsknioną do utraconej ojczyzny i przypomina Polakom cierpiącym
pod zaborami o wielkim zrywie narodowym w epoce Napoleona,
kiedy walczyli o wolność na wszystkich frontach. Główny bohater
Jacek Soplica - ksiądz Robak - to nowy typ bohatera romantycz-
nego, który nie walczy z osamotnieniem, jak Konrad Wallenrod czy
Konrad, ale współpracuje z przedstawicielami całego narodu, aże-
by porwać go do walki. Wykreowanie takiego bohatera wiązało się
z pewnością z dyskusjami emigracyjnymi na temat przyczyn klęski
listopadowej. Emigracja wiedziała już - powstanie upadło przede
wszystkim dlatego, że nie miało oparcia w narodzie. Należało to
w przyszłości zmienić i dlatego Adam Mickiewicz usiłuje o tym prze-
konać czytelników. Ksiądz Robak działa we wszystkich trzech za-
borach i jest gotowy do ponoszenia wszelkich ofiar na rzecz swojej
ojczyzny i wolności.
Wybuch powstania listopadowego został ukazany entuzjasty-
cznie przez Juliusza Słowackiego w Hymnie, Kuliku, Bogurodzicy
i Odzie do wolności. Wyrażał w nich zapał młodzieży powstańczej,
wzywał do walki i przekonywał, że jest ona obowiązkiem każdego
Polaka. W Kordianie, który powstał kilka lat po klęsce 1830 r., za-
stanawia się poeta nad przyczynami klęski listopadowej. W drama-
cie przedstawia obraz społeczeństwa polskiego w latach 1829-31.
W Przygotowaniu piętnuje ugodowość przywódców politycznych
i wojskowych powstania, ich niedołęstwo militarne, a nawet zdra-
dę. Doprowadzają oni naród do zguby. Arystokracja przybiera po-
stać służalczą, zaś przedstawiciele ludu warszawskiego bezczyn-
nie obserwują pochód koronacyjny Mikołaja I. Tylko nieliczni, np.
żołnierz kościuszkowski, wyrażają swoją wrogość wobec cara,
który właśnie koronuje się na króla Polski. Również krytycznie
ukazani są spiskowcy z Prezesem na czele, którzy planują zabój-
stwo Mikołaja I. Konflikt w samym łonie spisku świadczy o braku-
dojrzałości jego uczestników. Jeden tylko Kordian podejmuje się
śmiałego czynu, ale jest samotnym poetą i to powoduje, że nie
dokona dzieła swojego życia - nie zabije tyrana Europy i Polski.
I choć popełnia wiele błędów, swoją postawą przypomina Polakom,
że dla ojczyzny poświęcił coś najcenniejszego - życie i że nie
powinni się oni nigdy pogodzić z niewolą narodową.
Przyczyny klęski listopadowej przeanalizował również poeta
w Grobie Agamemnona. Literatura romantyczna rozumiała więc
patriotyzm jako obowiązek całkowitego poświęcenia się dla oj-
czyzny i prowadzenia walki z zaborcą wszelkimi dostępnymi środ-
kami. Analizowała ona błędy popełniane przez Polaków, ażeby nie
powtórzyły się w przyszłości. W epoce tej pretendowała ona do roli
przewodniczki narodu, a pisarz do roli jego przywódcy.
Młode pokolenie pozytywistów, które doszło do głosu po 1864
roku, widząc daremność zrywów niepodległościowych, zaczęło na-
woływać do skupienia wysiłków na działaniach ekonomicznych,
jak również podniesieniu na wyższy poziom kultury ludu, aby
w przyszłości mógł on poprzeć zryw narodowy. Dla pozytywistów
patriotyzm to praca dla narodu i społeczeństwa. Dlatego z zachwy-
tem pisali oni o postępie nauki, głosili kult wiedzy i rozumu, nawo-
ływali do rozwijania produkcji kapitalistycznej i techniki. Pisarz po-
zytywista miał więc dzięki swojej twórczości wychowywać społe-
czeństwo w duchu pracy na rzecz kraju.
Bohaterem, który poświęca całe swoje życie pracy na roli, jest
Benedykt Korczyński z powieści Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej.
Pragnie on nie dopuścić do utraty majątku i przekazuje go w ręce
syna. Rozumie, że przyszły nowe czasy, kiedy Polacy toczą walkę
również na śmierć i życie, jak w czasach romantyzmu, ale na polu
gospodarczym.
Stanisław Wokulski, bohater Lalki Bolesława Prusa, po pow-
rocie z Syberii, dokąd został zesłany za udział w zrywie 1863 roku,
doskonale rozumie, że w czasach, które nadeszły, trzeba myśleć
o rozwijaniu przemysłu i handlu i organizować społeczeństwo pol-
skie wokół tych problemów. I choć motorem jego postępowania
jest miłość do kobiety, niemniej robi wszystko, ażeby utrzymać się
na powierzchni życia, a nawet wypłynąć na wierzch. Odrzuca
przesądy i uprzedzenia swojego środowiska i zdobywa majątek
w sposób może niezbyt właściwy dla byłego powstańca, ale sku-
teczny. A wszystko po to, aby móc działać na większą skalę i nie
tylko wśród mieszczaństwa, ale i wśród arystokracji. Wspomaga
przy tym naukowców, ponieważ wierzy, że tylko rozwój nauki mo-
że przyczynić się do zlikwidowania nędzy.
Możemy więc śmiało powiedzieć, że choć romantyczny i po-
zytywistyczny sens patriotyzmu wyglądał nieco inaczej, w gruncie
rzeczy dotyczył wciąż tej samej sprawy - Polski. Metody stosowa-
ne były inne: w pierwszym przypadku chodziło o walkę i ofiarę,
w drugim o pracę i poświęcenie. Ale cel, ten najważniejszy pozo-
stawał ten sam - wyzwolenie Ojczyzny spod panowania obcego
i utrzymanie polskiej obecności kulturowej i gospodarczej na tych
terenach.
56.Rozmowa z Bogiem - forma, funkcje.
Nie ma nic trudniejszego niż szczera rozmowa. Wydawać by
się mogło, że to banalne stwierdzenie, ale nie do końca. Aby roz-
mawiać, do niedawna jeszcze, dopóki nie wymyślono telefonów,
trzeba było stanąć twarzą w twarz z rozmówcą. To powodowało,
że oprócz słów dostrzegaliśmy też mimikę i bezpośrednią reakcję
na nią i wypowiadane treści. W bezpośredniej rozmowie trudniej
jest nam kłamać, gdyż niepokój i obawa przed zdemaskowaniem
zawsze będą widoczne.
Literackie rozmowy człowieka z Bogiem zawsze były pełne
dramatyzmu, napięcia, zawsze okazywały się brzemienne w skut-
kach. Ukazuje je również Stary Testament; był to czas, kiedy Pan
prowadził swój lud, starając się go bronić i ochraniać. Można to
porównać do relacji pomiędzy ojcem a jego dzieckiem. Ojciec,
chroniąc dziecko, karze je za błędy - wskazując właściwą drogę.
Stawia to człowieka w trudnej sytuacji istoty zależnej, gorszej,
wiecznie karanej za swoje słabości, dlatego uciekającej się do kła-
mstwa i ucieczki od rzeczywistości. Rozmowy z Bogiem napawają
człowieka przerażeniem. Dowodem jest postać Adama, który po
zjedzeniu owocu z drzewa poznania dobra i zła, wołany przez Bo-
ga, chowa się i nie chce z Nim rozmawiać. Boi się, że gdy stanie
z Nim twarzą w twarz, to prawda o jego grzechu wyjdzie na jaw.
Metaforycznym określeniem tego lęku jest stwierdzenie jestem
nagi, w znaczeniu: nie mogę z Tobą rozmawiać, jestem grzeszny.
Adam chowa się, a gdy nie przynosi to skutku, próbuje obarczyć
odpowiedzialnością Ewę. Podobnie Kain, po zabójstwie Abla nie
chce rozmawiać z Bogiem, mówi: czy to ja jestem stróżem brata
mego, szuka ucieczki przed nieuniknioną karą.
Zupełnie inną postać mają rozmowy Hioba z Bogiem. Trudno
się zresztą temu dziwić, gdyż Księga Hioba powstała dużo później
niż wspomniane wyżej historie z Księgi Rodzaju i głównie to wpły-
wa na zmianę relacji pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Tu Bóg tłu-
maczy Hiobowi swoje zachowanie, odchodząc od mechanizmu
czynu i podążającej za nim natychmiastowej kary.
Postać Hioba - człowieka bezgrzesznego, a pomimo tego wy-
danego na pokuszenie i tracącego wszystko - zrywa oczywistość
relacji pomiędzy dobrym lub złym czynem a nagrodą lub karą ob-
jawiającą się na ziemi. Bóg stara się wytłumaczyć człowiekowi,
że troszczy się o wszystkie istoty na świecie, że je kocha. Mówi,
że Hiob nie może mieć do niego pretensji, gdyż człowiek nie jest
w stanie przeniknąć planów Boga i jedyne, co mu pozostaje, to
wiara i ufność. Potwierdzeniem jego słów jest Nowy Testament,
w którym Chrystus umiera za grzechy ludzkości. W tym kontekście
najbardziej znacząca jest rozmowa pomiędzy Bogiem Ojcem
a Chrystusem, jego Synem, który, będąc Bogiem, materialnie jest
człowiekiem - rozmowa w Ogrójcu. Jest ona kwintesencją boskiej
miłości do człowieka. Chrystus, doświadczając takich ludzkich u-
czuć, jak strach, przerażenie, pyta, czy nie ma innej drogi do zba-
wienia ludzkości. Prosi: Odsuń ten kielich ode mnie. Milczenie Bo-
ga jednoznacznie wskazuje na to, że nie ma innej drogi. Jednak
istotą rozmowy w Ogrójcu jest dobrowolność ofiary Chrystusa. Sam
dochodzi do takiego wniosku - nie zmuszany przez swojego Ojca.
Od tej pory Bóg pozostawia człowieka samego. Okres jego
ciągłych ingerencji w ludzkie życie bezpowrotnie mija. W pewnym
sensie sytuacja odwraca się, teraz to człowiek szuka kontaktu z Bo-
giem. Obrazem tej zmiany mogą być pozostawione przez Chrystusa
sakramenty; aby otrzymać związane z nimi łaski, trzeba najpierw
do Niego przyjść. Jest to zerwanie automatyzmu zależności i przej-
ście do bardziej dobrowolnych związków. Oczywiście wywołuje to
samotność i poczucie opuszczenia. Człowiek próbuje sobie to re-
kompensować, taki jest choćby powód budowy gotyckich katedr
- ich potęga i przytłaczająca wielkość mają uosabiać Boga i zmu-
szać do pokory, wymuszanej poprzednio Jego słowami. Jednak
teraz inicjatywa spotkania wychodzi od człowieka.
Renesans zmienia dotychczasowe relacje pomiędzy człowie-
kiem a Bogiem. Siłą rzeczy zmienić się też musi sposób dialogu
pomiędzy nimi. Odrodzeniowy humanizm, zmieniając punkt cięż-
kości w świecie, przenosi go z Boga na człowieka, powoduje tym
samym, że ich rozmowa nabiera cech równorzędności. Zanika owa,
tak silna poprzednio, bojaźń przed Nim. Dowodem może być spo-
sób parafrazy biblijnego Psalmu CXXX przez Kochanowskiego.
Podmiot liryczny, zwracając się do Boga, poprzez ukazanie pozy-
tywnych jego cech, kreśląc obraz Boga, zwraca przede wszystkim
uwagę na jego dobroć, litość i miłosierdzie. Te cechy pozwalają
patrzeć człowiekowi z nadzieją w przyszłość. Z nadzieją, że zosta-
nie on wyswobodzony z grzechu i trosk życia doczesnego.
Istotna zmiana stosunku do Boga nastąpi w baroku. Tu stale
powiększający się straszny i nieznany świat zacznie przerażać
człowieka. Znowu jedynym ratunkiem będzie ucieczka w ramiona
wszechmogącego Boga. O to będzie prosił Mikołaj Sęp-Szarzyń-
ski. W Sonecie IV podmiot liryczny, mówiąc z manichejskim wręcz
przekonaniem o marności życia doczesnego, będzie błagał Boga
o postawienie się przy sobie, o powrót do relacji tak dobrze już
znanych ze Starego Testamentu. Ciekawe i warte zauważenia jest,
jak bardzo różne są parafrazy tego samego biblijnego psalmu -
Psalmu CXXX w wykonaniu Kochanowskiego i Sępa-Szarzyńskie-
go. Ten pierwszy interpretuje go w duchu humanizmu chrześcijań-
skiego. Podmiot liryczny u Szarzyńskiego będzie podkreślał mar-
ność, grzeszność, a przede wszystkim brak samodzielności ludzkie-
go żywota. Będzie mu się marzył powrót do stosunków, w których
Bóg wychowuje człowieka.
Po okresie względnego braku zainteresowania Bogiem, spo-
wodowanym przez głoszone przez oświecenie teorie racjonalizmu,
empiryzm i scjentyzm, problem dialogu z Nim powrócił w roman-
tyzmie. Przyjmując, przypominając istnienie siły wyższej, świata
nadprzyrodzonego, obsesyjnie starano się nawiązać z Nim kontakt.
Ma temu służyć mistycyzm, czyli pozamaterialny, pozarozumowy
kontakt z Absolutem. Jednak pojawiająca się znowu w tym kontek-
ście rozmowa ma zupełnie inne znaczenie, odwrotnie niż w Starym
Testamencie, tu człowiek chce wpłynąć na Boga. Przykładem może
być choćby Wielka Improwizacja w III części Dziadów. Gustaw -
Konrad prosi Go o rząd dusz nad światem. Jest jednostką wybitną,
czującą i widzącą więcej niż inni, dlatego ma do tego - wedle ro-
mantycznej filozofii - pełne prawo. Aby udowodnić swoje racje,
zadaje pytanie, w jego mniemaniu retoryczne, kto powinien rzą-
dzić światem - czy uosabiający rozum Bóg, czy też może czujący
sercem człowiek, nie mogący się pogodzić z cierpieniem ludzi -
własnego narodu? Człowiek przegrywa to starcie. Bóg pozostaje
głuchy na jego żądania, co siłą rzeczy sprowadza je do roli histery-
cznych oskarżeń, z których najcięższe to nazwanie Boga Carem.
Tej postawie satanicznego buntu przeciwstawia się Bernardyn,
ksiądz Piotr. Odprawiając egzorcyzmy nad Gustawem, odkrywa,
że za ideą prometejskiego buntu kryje się szatan. Za swoją posta-
wę chrześcijańską, pełną pokory i wiary, zostaje nagrodzony. Otrzy-
muje od Boga mistyczną wizję losów narodu, o którą bezskutecznie
prosił Konrad. Ma ona w tym kontekście podkreślić specjalny,
święty, metafizyczny wymiar historii narodowej.
Zupełnie inny jest cel młodopolskiego buntu przeciw Bogu.
Problem historiozofii, tak frapujący romantyków, nie jest już dla
twórców interesujący. Pojawia się natomiast problem bezsensu ży-
cia, pustki, samotności, niespełnienia. Zdaniem twórców młodopol-
skich sprawcą tego jest Bóg. To On umieścił człowieka w nędznym,
pełnym cierpienia świecie, to On jako Twórca odpowiedzialny jest
za jego wady, za grzechy. Nie może za nie winić człowieka, który
jest tylko Jego marnym stworzeniem. Takie jest przesłanie Dies irae
Jana Kasprowicza. Autor przekazuje jedynie wyrzuty w stosunku
do Boga, chce ukazać szokującą prawdę, że nie ma, naprawdę nie
ma za co Go chwalić. Podmiot liryczny jest obserwatorem Sądu
Ostatecznego. Dostrzega ludzką małość, grzech, które są obecne
w tej sytuacji. Jednakże perspektywa wyniszczenia plemienia
ludzkiego z powierzchni ziemi, a przede wszystkim nieproporcjo-
nalny w stosunku do win rozmiar kary powodują, że staje się sa-
moistnym jego obrońcą. Stawia Bogu zarzut, że to Jego winą jest
grzech na ziemi, to On go stworzył, tworząc szatana, czy Ewę - je-
go kochankę. Nie może więc karać człowieka za coś, co sam stwo-
rzył. Jednak ludzka obrona nie zostaje wysłuchana. Tryumf Boga
przedwiecznego, ukazanego jako surowego starotestamentalnego
sędziego, jest pełen. Jedynie w odbiorcach pozostaje uczucie nie-
proporcjonalnej krzywdy i wynikający z tego bunt i niewiara w Je-
go sprawiedliwość.
Tragiczne doświadczenia XX wieku, doświadczenia wojny,
chaosu, zniszczenia polaryzują ludzkie postawy. Z jednej strony
stają się przyczyną postaw ateistycznych, niewiary w dopuszczają-
cego do tak wielkiego cierpienia Boga, z drugiej zaś powodują
przywrócenie zaufania do Boga. W świecie nihilizmu wydaje się
być on jedynym niezmiennym elementem, tak stałym, że aż wzbu-
dzającym pytania - czy rzeczywiście kontroluje On to, co dzieje się
w stworzonym przez Niego świecie? Taka, według mnie, jest wy-
mowa Powrotu Tadeusza Różewicza. Podmiot liryczny, wracając
do Nieba, nie ma odwagi powiedzieć Bogu Ojcu śpiącemu pod ko-
minem, że człowiek człowiekowi skacze do gardła. Słowa te para-
doksalnie są prośbą o powrót Boga w nasze, ludzkie życie. Usamo-
dzielniając się, człowiek pokazał, że tak naprawdę nie może
sobie bez Boga poradzić.
57.Rozważania nad sensem życia na podstawie literatury
antycznej, staropolskiej i współczesnej.
Widziałem wszystkie dzieła czynione
pod słońcem
a oto wszystko marność
i gonienie za wiatrem
Człowiek od zarania dziejów poszukuje odpowiedzi na pytanie
o sens życia. Wydawać by się mogło, że nie jest to ważny problem,
jest wszak tyle ważniejszych, bezpośrednio związanych z egzy-
stencją. Jednak, w pewnym sensie, jest on podstawowy - trudno
bowiem jest żyć bez odpowiedzi na pytanie: po co, w jakim celu?
Odpowiedź na nie jest związana z pytaniem o pochodzenie nasze-
go bytu, bo od niej to zależy światopogląd, który przyjmiemy. Pier-
wszym podstawowym wyróżnikiem, który go określa, jest wiara
w Boga lub też ateizm. Drugim, częściowo związanym z pier-
wszym, jest przyjęcie odpowiedniego systemu wartości. Na jego
czele można postawić wartości związane z wiarą w Boga, dalej
potrzebę indywidualnego szczęścia, honor, miłość czy inne, naj-
ważniejsze dla człowieka wartości. Dzięki tym dwóm składowym
możemy spróbować zdefiniować sens własnego życia.
Każda kultura stara się wypracować własny, odrębny model
człowieka, o innym światopoglądzie, rozumieniu wartości i celu
istnienia. Często jednak jest tak, że owe modele są zbieżne z tymi,
które już wcześniej kiedyś występowały. Patrząc na rozwój kultury,
można dojść do zaskakującego wniosku, że jest on intensywny
w kulturze antycznej Grecji, Izraela i Rzymu, doskonalący się jesz-
cze w średniowieczu, renesansie i baroku, w późniejszych epokach
ulega spowolnieniu. Następne epoki to już tylko modyfikowanie
i powielanie dawnych schematów. Dlatego tak dużo miejsca trzeba
tu poświęcić analizie wartości owych kultur.
Stałym motywem w kulturze, przeniesionym przez chrześci-
jaństwo z judaizmu, jest motyw z księgi Koheleta: Marność nad
marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami, wszys-
tko marność. Przesłanie Koheleta jest czytelne: człowiek nie może
poświęcać się doczesnym namiętnościom: władzy, pieniądzom,
korzyściom płynącym z rozwoju intelektu na tyle, aby zapomnieć
o Bogu, gdyż przeznaczeniem człowieka jest przemijanie, śmierć
i powrót do Boga, który go będzie sądził za wszystkie czyny. Czło-
wiek musi o tym pamiętać przy kształtowaniu własnego życia. Po-
winien kierować się mądrością rozumianą jako przestrzeganie
wartości wypływających z dekalogu. Powinien cieszyć się swoim
życiem, jednocześnie zaś kultywować cnotę mądrości. Ten arche-
typ zachowań doczekał się wielu kontynuacji.
Do tak rozumianej idei człowieczeństwa będzie nawiązywała
inna starotestamentalna księga, Księga Hioba. Jednak ta zależność
pomiędzy człowiekiem a Bogiem wydaje się być silniejsza, margi-
nes ludzkiej swobody zmniejsza się, dla tego pierwszego jedynym
ratunkiem przed dezintegracją jest wiara w Boga, od którego
wszystko pochodzi i który wszystkim rządzi, w którego potencji jest
uratowanie go przed światem. Pomimo tego, że Ten doświadcza
człowieka na różne sposoby, człowiek pozostaje Mu wierny, wierzy
w Jego łaskę, na wszystkie pokusy bluźnierstw pozostaje nieczuły,
ufając w boską nieomylność i potęgę. Ta go nie zawodzi. Człowiek
otrzymuje nagrodę za swoje cierpienia. Ten model będzie wielo-
krotnie powielany, choćby w wielu średniowiecznych żywotach
świętych czy Legendzie o św. Aleksym, w której tytułowy Aleksy re-
zygnuje, wyzbywa się majątku i splendoru władzy, aby być marnym
prochem i żebrakiem. Bóg przyjmuje jego cierpienie, już za życia
obdarowując go łaskami Chrystusa i jego Matki, a po śmierci wpro-
wadzając triumfalnie do grona świętych Kościoła, czego znakiem
były dzwony, gdy Aleksy umierał.
Dalsza radykalizacja myślenia o zależnościach pomiędzy
człowiekiem a Bogiem następuje w baroku, epoce moralnego nie-
pokoju. Tu człowiek wyrwany ze średniowiecznej wspólnoty, pozo-
stawiony samemu sobie, nie ma się na kim oprzeć, pozostaje sa-
motny. Ta jego samotność przebija z pascalowskiego obrazu czło-
wieka, zawieszonego pomiędzy duchem i materią, czy liryki Sępa
-Szarzyńskiego, metafizycznego poety przełomu, który po okresie
przerwy, spowodowanym renesansowym optymizmem, przywraca
kulturze motyw zależności pomiędzy jednostką a Bogiem. W Sone-
cie IV pt. O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem
i ciałem podmiot liryczny, nawiązując w konstrukcji opisywanego
świata do tego z Księgi Hioba. Przedstawia tezę, że życie jest cią-
głym bojem z szatanem, światem i ciałem. Bojem rozumianym jako
przeciwieństwo pokoju wygody psychicznej. Podmiot liryczny
w zakończeniu sonetu mówi, że życie tylko wtedy ma sens, jeśli
walczy się po stronie Boga, inne drogi są wydaniem się na pastwę
szatana.
Inną, czerpiącą w pewnym sensie swe korzenie ze światopo-
glądu Koheleta, rozwijającą się jednak w przeciwnym, bardziej
optymistycznym kierunku, jest idea humanizmu. Nawiązuje ona
do wartości i spuścizny antycznych kultur - szczególnie zaś repu-
blikańskiego Rzymu, choćby do twórczości Horacego. Choć wyda-
wać by się mogło, że tworzy on w pieśniach świat słonecznej ar-
kadii, jednak jest ona zawsze obrysowana cieniem śmierci. Dlatego
tak często Horacy mówi o cnocie jako o podstawowej umiejętności
człowieka, cnocie rozumianej jako umiejętność bronienia się przed
skrajnościami, w pewnym sensie też pogodzenia się, afirmacji
świata. Taka jest przecież wymowa carpe diem - to nie tylko postu-
lat „chwycenia dnia”, ale również świadomość śmierci. Podobnie
trzeba rozpatrywać pieśni Jana Kochanowskiego. W Pieśni XIX po-
dmiot liryczny stawia tezę, że tym, o co trzeba się troszczyć w ży-
ciu, jest dobra, poczciwa sława, rozumiana jako rozwijanie rozumu
i męstwa, i cnota - skłonność do dobra. Taki sam jest wydźwięk
Żywota człowieka poczciwego, w którym Rej w formie kazuistycz-
nej wylicza cnoty przynależne prawemu obywatelowi. Dla niego
fakt, że człowiek umiera, jest prawie tak samo naturalny, jak ten,
że się rodzi; to wymusza przygotowania do śmierci - kultywowanie
cnoty przez całe życie, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy ona nastąpi.
Od renesansu humanizm jest stałym motywem w cywilizacji
europejskiej. Będzie się wielokrotnie odradzał, czego przykładem
jest choćby twórczość Leopolda Staffa. W wierszu Przedśpiew po-
dmiot liryczny - za przykładem Terencjusza - zdaje się mówić:
Jestem człowiekiem i nic co ludzkie nie jest mi obce, z tego czerpie
swoją mądrość, właśnie dlatego, że doświadcza całości.
Antyczna Grecja wnosi do europejskiej kultury, oprócz wielu
innych, dwa ważne systemy wartości: stoicyzm i epikureizm (łączo-
ny czasem z hedonizmem). Podstawową cnotą stoicyzmu jest życie
zgodne z rozumem i opanowywanie swoich namiętności - gdyż
tylko uniezależnienie się od okoliczności zewnętrznych, wyrzek-
nięcie się dóbr przemijających daje szczęście i możliwość życia
zgodnego z naturą. Natura jest harmonijna, rozumna - to nie na-
miętności, a rozum. Stoicy są materialistami i racjonalistami. Z tej
tradycji wyrasta oświecenie, epoka doskonalenia nauki i rozumu,
przynajmniej ta jej część, uznająca racjonalizm i krytycyzm
za podstawowe wartości. Cogito ergo sum powiada Kartezjusz,
a literackim dowodem tego jest gatunek powiastki filozoficznej.
Przykładem takiej twórczości są Mikołaja Doświadczyńskiego przy-
padki Ignacego Krasickiego, w której tytułowy bohater przechodzi
przez życie, zdobywając nowe doświadczenia, poznając mecha-
nizmy rządzące światem. Te doświadczenia pozwalają mu przejść
od postawy zaściankowego Sarmaty do takiej, która uznaje prawa
natury i postulat równości jako te, które powinny rządzić światem.
Drugim systemem wartości jest epikureizm, którego założeniem
jest postulat szczęścia jako nadrzędnej wartości w życiu. Szczęścia
pojmowanego jako brak cierpienia czy hedonizm rozumiany jako
chorobliwa potrzeba szczęścia, każdym kosztem - stanowią one
podstawę filozoficzną części naszej cywilizacji.
W XX wieku postawy te są dominujące. W pewnym sensie,
paradoksalnie, wyrastają one z tych samych przesłanek co postawa
podmiotu lirycznego w sonetach Sępa-Szarzyńskiego. Człowiek
jest zagrożony światem, zawieszony pomiędzy przeciwieństwami.
Zawsze w takiej sytuacji są dwa rozwiązania: można zwrócić się ku
wartościom, Bogu, lub przeżywać życie w całym jego bogactwie,
wdychać je pełną piersią, gdyż już jutro będziemy martwi. To nie
jest tylko teoretyczne rozważanie. Taka polaryzacja zachowań
ludzkich zawsze następuje w momencie nadchodzącego niezna-
nego, przeraźliwego doświadczenia: dżumy, perspektywy końca
wieku czy innych. Z wielu powodów wywoływały i wywołują one
nadal obawy. Archetypów współczesnej nam sytuacji, związanej
z cywilizacją konsumpcyjną XX wieku, można doszukiwać się
w Fin de siecle'u - epoce kontestującej świat mieszczańskich war-
tości, świat racjonalizmu i utylitaryzmu, związany z rozwojem eko-
nomicznym świata. Sytuację człowieka takiej epoki, epoki pełnej
poczucia wyczerpania, niewiary w jakiekolwiek wartości, świetnie
oddaje wiersz Paula Verlaine'a Niemoc.
Jam cesarstwo u schyłku wielkiego konania,
[...]
Wszystko, wszystko wypite! zjedzone! - Cóż dalej?
[...]
W takiej perspektywie trudno jest odnaleźć cel życia. Właści-
wie problem leży gdzie indziej, trzeba próbować o nim zapomnieć,
gdyż ostatecznym celem życia jest upadek, śmierć jaka jest przeciw
włóczni złego tarcza, / człowiecze końca wieku?... Głowę zwiesił
niemy. Jedyną pociechą, jaka pozostaje, jest szukanie hedonisty-
stycznych uciech, zapomnienia, nirwany. K. Przerwa-Tetmajer pi-
sze Hymn do nirwany, stylizowany na litanię, w której ujawnia się
podstawowa prośba podmiotu lirycznego, prośba o zapomnienie.
Tego można było szukać w miłości, właściwie zaś w związanych
z nią doznaniach cielesnych, tak jak podmiot liryczny w innym
wierszu Tetmajera pt. Ja kiedy usta, który, opisując akt seksualny,
mówi, że szuka w nim choć chwilowego zapomnienia - omdlenia
myśli. Ucieczka od rzeczywistości możliwa była również dzięki
doznaniom estetycznym - impresjonistycznym obrazom świata
nieskalanej działalnością człowieka tatrzańskiej przyrody. Jednak
nic nie stłumi obaw co do przyszłości. Człowiek pozostaje samotny.
Tylko od nas zależy, jaki system wartości przyjmiemy w życiu.
Od niego będzie zależeć cel, który sobie obierzemy, do którego
będziemy dążyć. W naszym wieku, w naszym „lepszym od innych
XX wieku” doświadczenie wojny, kilkukrotny rozpad i gwałtowne
przemiany cywilizacji doprowadziły do zatracenia, zatarcia się
wartości. Dlatego tak częste jest poczucie braku sensu życia czy
też znajdowanie go w hedonizmie. Trzeba się ich na powrót uczyć,
jest to proces długi i trudny, o czym mogą świadczyć słowa pod-
miotu lirycznego wiersza Ocalony T. Różewicza: Szukam nauczy-
ciela i mistrza / niech przywróci mi wzrok i mowę / niech jeszcze
raz nazwie rzeczy i pojęcia / niech oddzieli światło od ciemności.
Wydaje się, że w tej nauce najlepiej jest sięgnąć do sprawdzonych
już wzorów.
58.Różne sposoby obrazowania przyrody w poezji,
na przykładzie wybranej epoki literackiej.
Epoką, która wielką wagę przywiązywała do natury i na różne
sposoby ją przedstawiała w poezji, był romantyzm. Już w okresie
preromantyzmu w liryce pojawiły się opisy typowo romantycznego
pejzażu. Angielscy „poeci jezior” opisywali dziką przyrodę zalanej
jeziorami Szkocji. Na jej łonie dumali nad kruchością życia (T. Per-
cy Ballady ludowe). Chętnie opisywali gwałtowne burze, spieniony
brzeg morza, dzikie, niedostępne skały, ruiny starych, gotyckich
zamków. Jednocześnie romantycy często opisy krajobrazu trakto-
wali jako swoiste odzwierciedlenie stanów duszy.
Bardzo ciekawe obrazy przyrody odnajdujemy w balladach
Adama Mickiewicza. Staje się ona bohaterką na równi z człowie-
kiem, ilustruje też dramatyczne przeżycia ludzi. W balladzie Lilie
tragicznym przeżyciom mężobójczyni towarzyszą odpowiadające
tym uczuciom obrazy przyrody:
Zmrok zapada, wietrzyk wieje. Ciemno, wietrzno, ponuro.
Wrona gdzieniegdzie kracze. I puchają puchacze.
Niejednokrotnie w balladach przyroda nie tylko ilustruje prze-
życia wewnętrzne bohaterów, ale też bierze bezpośredni udział
w akcji. Zaciera się wówczas granica między światem przyrody
a światem ludzi, poeta dokonuje personifikacji zjawisk przyrody.
W balladzie Świteź jezioro o tej samej nazwie, choć niezwykle
piękne o wieczornej porze, rzadko jest podziwiane, gdyż co noc
staje się miejscem straszliwych wydarzeń:
Bo jakie szatan wyprawia tam harce,
Jakie się larwy szamocą.
Uczestnictwo upersonifikowanej przyrody w akcji to także po-
kazywanie jej nadprzyrodzonej siły. Taką czarodziejską moc miały
kwiaty, które rosły nad brzegiem Świtezi. Lud nadał im nazwę cary,
gdyż to carscy żołnierze zaatakowali bezbronne miasto w tym
czasie, kiedy rycerze wyruszyli na bój. Miasto zostało zatopione,
gdyż tylko taki ratunek mógł zesłać los przerażonym kobietom.
Zguba czekała jednak także każdego ruskiego żołnierza, który pró-
bował zerwać piękny kwiat.
W Sonetach krymskich A. Mickiewicza przyroda stała się
przedmiotem zachwytu i artystycznego opisu. Na przykład w sone-
cie Stepy akermańskie roślinność stepowa została porównana
do rozkołysanych morskich fal, a kwitnące krzewy burzanu -
do wysp koralowych. Obfitość stepowego kwiecia pozwoliła poecie
na porównanie ich do kwiatów powodzi.
W literaturze polskiej rozwijającej się w warunkach niewoli
narodowej opis piękna ojczystego krajobrazu ma patriotyczną wy-
mowę.
Tak właśnie dzieje się w epopei Pan Tadeusz Adama Mickie-
wicza. Autor, poeta-wygnaniec, nie miał już nadziei na powrót do Oj-
czyzny, toteż powracał do kraju lat dziecinnych oczyma wyobraźni,
przywoływał obrazy pól malowanych zbożem rozmaitem, pozłaca-
nych pszenicą, posrebrzanych żytem. W Panu Tadeuszu odnajduje-
my bardzo wiele takich opisów przyrody. Urzekający swą prostotą
i plastyką jest opis stawów, zamieszczony w księdze VIII.
Stawy opisane są nocą, w świetle księżyca. Na lewym brzegu rosną
kępy łozy, ocieniają go też wierzby. Prawy brzeg stawu jest piasz-
czysty, toteż intensywnie odbija blask księżyca. Ze stawów wypływają
dwa strumienie, które potem łączą się w wąwozie. W opisach przyrody
poeta często stosuje personifikację. Opisywane stawy pochylają
ku sobie oblicza, jako para kochanków. Łozy i wierzby wyglądają jak
bujna czupryna młodzieńca, a strumyk na równinie płynie wolno, jakby
drzemał. Równie plastyczny jest opis wschodu i zachodu słońca, sadu,
lasu, chmur, matecznika. Szczególnie charakterystyczny jest opis chmur,
który stanowi swoistą reakcję Tadeusza na zachwyty Hrabiego nad
pięknem lazurowego włoskiego nieba:
U nas dość głowę podnieść ileż to widoków,
Ileż scen i obrazów z samej gry obłoków,
Bo każda chmura inna...
Tak więc przyroda w Panu Tadeuszu jest wyrazem patriotycz-
nych odczuć poety przebywającego z dala od kraju. Jest także tłem
przedstawionych wydarzeń, tworzy odpowiedni nastrój, a czasem
nawet sprzyja bohaterom - burza po bitwie z Moskalami zalewa
mosty i uniemożliwia szybkie rozejście się wieści.
W czasie pobytu Adama Mickiewicza w Lozannie poeta doznał
przypływu natchnienia. Powstały wówczas Liryki lozańskie, arcy-
dzieła romantycznej poezji. Przepojone uczuciem smutku, dosko-
nale odzwierciedlają przeżycia wewnętrzne poety, ale także są
przepięknym opisem alpejskiego krajobrazu:
Nad wodą wielką i czysta
Przebiegły czarne obłoki,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła kształty ich marne...
Juliusz Słowacki był także mistrzem w opisywaniu piękna
krajobrazu. Przykładem może być hymn Smutno mi, Boże, utwór
napisany w czasie podróży na wschód, o zachodzie słońca na mo-
rzu przed Aleksandrią, 19 października 1836 roku. Zachodzące słoń-
ce porównane zostało do gwiazdy ognistej, która złocąc niebo
i wodę, topi się w morzu. Oprócz zachwytu czysto estetycznego, ob-
serwacja przyrody wywołuje u poety żal, poczucie własnej nicości
w zestawieniu z odwiecznym pięknem przyrody.
Tęsknotę do ojczystej przyrody, do utraconego raju dzieciń-
stwa wyraża Juliusz Słowacki w wierszu W pamiętniku Zofii Bob-
równy. Utwór dedykuje autor córce Joanny Bobrowej. Przyznaje,
że ojczysta przyroda była najwspanialszym źródłem natchnienia
poetyckiego. Kwitnące kwiaty, spadające gwiazdy same układają
się w słowa najpiękniejszego poematu:
Gwiazdy błękitne, kwiateczki czerwone,
Będą ci całe poemata składać
Ja bym to samo powiedział co one,
Bo ja się od nich nauczyłem gadać.
59.Różnorodny sens cierpienia w życiu człowieka, na podstawie poznanych w szkole utworów literackich.
Problem cierpienia i zła - wymykający się racjonalnym ka-
tegoriom, niezbadany, trudny. Towarzyszy on człowiekowi od za-
rania dziejów, budząc lęk, wątpliwości, powodując tragedie, ale
również wywołując postawę pokory, zawierzenia Bogu. Tragicz-
ny wymiar ludzkiej egzystencji, jakim jest cierpienie, zwłaszcza
to niezawinione, rodził i będzie rodzić nadal pytania o jego sens,
znaczenie. Człowiek od zawsze próbował zrozumieć, dlaczego tak
wiele jest w życiu zła, rozpaczy, bólu. Zagadnienie to na gruncie
naszej kultury judeochrześcijańskiej często rozpatrywane było
w kontekście głoszonej przez religię chrześcijańską wszechmocy
i nieskończonej dobroci Boga dla człowieka.
Jednym z pierwszych w historii utworów literackich, w któ-
rym spotykamy się z tym problemem, jest biblijna Księga Hioba.
Jej główny bohater, żyjący uczciwie i bogobojnie Hiob, jest doświad-
czony ogromnym cierpieniem fizycznym i duchowym. Jest to swo-
ista próba zaufania sprawiedliwego Hioba względem obdarzające-
go go do tej pory dobrobytem i szczęściem rodzinnym Boga. Sens
niezasłużonego cierpienia, które spotyka Hioba, polega na próbie
wiary. Utwór ten zarazem pokazuje, że ludzkie myślenie o cierpie-
niu jest zawodne i schematyczne. Rozmawiający z cierpiącym Hio-
bem przyjaciele próbują za wszelką cenę zracjonalizować cierpie-
nie; jeden twierdzi, że Hiob musiał zgrzeszyć, drugi zaś uważa,
że cierpienie jest wynikiem przypadku ze względu na rządzący
światem chaos. Hiob jednak nie przyjmuje ich poglądów, wie,
że nie zgrzeszył, i nie wierzy w przypadkowość swojego położenia.
Nie chce się wyrzec Boga, mimo że nie rozumie, dlaczego znalazł
się w takiej sytuacji, heroicznie trwa w postawie wiary. Kończące
Księgę mowy Boga alegorycznie pokazują, że Bóg panuje nad siła-
mi zła - symbolizowanymi tutaj przez olbrzymie dzikie zwierzęta
i że jego zamiary, plany względem ludzkości mają ukryty sens, któ-
ry jednak zawsze będzie niepojęty dla człowieka. Pokorna postawa
Hioba jest zatem właściwa.
Kolejnym dziełem literackim, w którym ukazane jest znaczenie
cierpienia w życiu człowieka, jest średniowieczna Legenda o św.
Aleksym. Tytułowy Aleksy w noc poślubną opuszcza swoją żonę,
by oddać się praktykom pokutnym, polegającym na umartwianiu
ciała; chce w ten sposób zasłużyć na życie wieczne. Dobrowolna
zgoda na cierpienie była w zdominowanym przez teologię śred-
niowieczu formą ekspiacji. Asceza polegająca na przezwyciężeniu
materii, od której pochodzi wszelkie zło, miała gwarantować zba-
wienie. Sława świętego, którą został otoczony, ze względu na wy-
stępujące po jego śmierci nadprzyrodzone zjawiska, jest potwier-
dzeniem tego, że obrana przez Aleksego droga była słuszna.
Swoistą kontemplacją cierpienia był występujący w literaturze
i sztuce średniowiecza motyw Stabat Mater Dolorosa, którego pol-
ską wersją jest Lament świętokrzyski. Cierpienie stojącej pod krzy-
żem Chrystusa Marii było łatwiejsze do wyobrażenia, identyfikacji
dla człowieka niż bardziej metafizyczna męka Chrystusa. Wymowa
tego motywu jest podobna do przesłania Księgi Hioba - cierpienie
Matki Bożej jest konieczne do realizacji planu zbawienia ludzkości.
Maria jest wzorem postawy bezgranicznej ofiary, poświęcenia i po-
kory w stosunku do Boga.
Inaczej wyglądały próby rozwiązania problemu cierpienia
w renesansie. Humanistyczne fascynacje stoicyzmem i epikureiz-
mem spowodowały wytworzenie innej od średniowiecznego teo-
centryzmu wizji świata i człowieka. Przywiązywano dużo większą
wagę do życia doczesnego i autonomii człowieka. Odpowiedzial-
nością za ludzkie niedole obarczano nie Boga, lecz obojętną
na wszystko, zimną fortunę; Bóg pozostawał jedynie wielkim archi-
tektem i budowniczym pięknego świata. Przed jakże często okrutną
„fortuną” miała bronić niewzruszona postawa stoicka. Jak więc
zatem tłumaczono sens cierpienia? Myślę, że warto w tym miejscu
odwołać się do Trenów Jana Kochanowskiego, których genezą jest
tragiczne wydarzenie, śmierć ukochanej córeczki poety. Cykl Tre-
nów ukazuje ewolucję postawy autora, od kryzysu dotychczas wyz-
nawanego renesansowego światopoglądu, po odbudowę humani-
stycznego poglądu na życie. Kochanowski pozostaje humanistą,
gdyż ratunek odnajduje nie w Bogu, lecz polega na siłach człowie-
ka, który ma nosić ludzkie przygody - czyli z godnością znosić
ludzki los pełen kaprysów fortuny. Nie jest to jednak powrót do po-
glądów zawartych we wcześniejszym utworze Kochanowskiego
Pieśniach, humanizm Trenów jest inny, pozbawiany złudzeń co do
ideałów, filozofii, które miały rzekomo obronić człowieka przed
cierpieniem. Cierpienie dla Kochanowskiego nie ma ukrytego zna-
czenia, mimo wstrząsającego przeżycia, jakim jest śmierć jego
dziecka, pozostaje on wierny laickim postawom. W Trenach mówi,
że cierpienie należy znosić po ludzku, bez odwoływania się
do transcendencji.
Z bardzo szczególnym sposobem pojmowania sensu cierpienia
spotykamy się w Dziadach Adama Mickiewicza. Cierpienie narodu
polskiego - niewola pod zaborami - zostało uzasadnione przez
koncepcję mesjanizmu narodowego. Polska i Polacy mieli do speł-
nienia szczególną misję powierzoną im przez Boga, polegającą
na wyzwoleniu narodów Europy spod ucisku tyranów. W III części
Dziadów w scenie widzenia księdza Piotra Polska występuje jako
Chrystus narodów ukrzyżowany na krzyżu trzech zaborców. Upadek
państwa potwierdzał jego szczególne posłannictwo, a cierpienia
symbolizowane przez opisywany proces Filomatów i spotykające
ich represje były koniecznym elementem wypełnienia się misji
dziejowej Polski i jej przyszłego odrodzenia.
Myślę, że przy okazji rozważań na temat różnych znaczeń
nadawanych przez literaturę cierpieniu warto zwrócić uwagę
na Zbrodnię i karę Fiodora Dostojewskiego. Cierpienie odgrywa
bardzo ważną rolę w tej powieści. Główny bohater Rodion Raskol-
nikow po popełnieniu ciężkiej zbrodni, targany wyrzutami sumie-
nia, przeżywa dezintegrację osobowości - dramatyczny konflikt
wewnętrzny dotyczący przyznania się do winy. W takim stanie
„spotyka się” z miastem ludzkiego cierpienia, Petersburgiem,
w którym panuje nędza moralna i materialna. Przykład postawy
Soni, pokornie znoszącej cierpienia, realizującej przesłanie chrze-
ścijańskiej miłości bliźniego, jest jednym z głównych powodów
przemiany wewnętrznej bohatera, który decyduje przyznać się
do winy. Doświadczenie cierpienia innych oraz własne cierpienie
duchowe, dramatyczny konflikt rozum - wartości wypływające
z wiary powodują przemianę bohatera.
Wiele ludzkich poglądów na cierpienie ukazuje Dżuma Alber-
ta Camusa. Doktor Rieux w rozmowie z jezuitą Panelouxem mó-
wi: inaczej rozumiem miłość i nigdy nie będę kochał tego świata,
gdzie dzieci są torturowane. Doktor nie nadaje cierpieniu metafizy-
cznego znaczenia, nie wierzy w Boga, cierpienie traktuje jako bez-
względne zło, będące stałym elementem ludzkiego losu, któremu
trzeba się mężnie przeciwstawiać, polegając wyłącznie na włas-
nych siłach, nie licząc na Boga, jego łaski i miłosierdzie. Ksiądz re-
prezentuje pogląd głoszący, że dżuma jest karą Bożą za ludzką py-
chę. W rozmowie z doktorem jest mu trudno pogodzić wszechmoc
Boga z jego dobrocią. Próbuje przekonać doktora Rieux do swoich
racji, mówiąc, że należy nauczyć się kochać to, czego nie rozumie-
my. Znamienną jest postać dziennikarza Ramberta, u którego doś-
wiadczenie dżumy owocuje przemianą wewnętrzną, faktycznym
przewartościowaniem dotychczasowej filozofii życia. Podobnie
dzieje się z urzędnikiem Grandem. U Camusa wszystkie różniące
się postawy i poglądy reprezentowane przez poszczególnych bo-
haterów realizują się w bezinteresownej, ofiarnej walce z dżumą
-złem, solidarności i współczuciu cierpiącym, przemianie pojmowa-
nia świata i człowieka.
Cierpienie zawsze rodziło i będzie rodzić dramatyczne pyta-
nia, wątpliwości, tragedie. Współczesna kultura masowa, starając
się przede wszystkim dostarczyć rozrywki, jakby zapomniała o tym
„bolącym” problemie. Literatura na przestrzeni epok prezentuje
przykłady różnych postaw, nie dając uniwersalnego klucza do roz-
wiązania tego wymykającego się racjonalnym kategoriom zagad-
nienia. Fryderyk Nietsche powiedział: nie wiem, czy cierpienie czy-
ni nas lepszymi, ale na pewno czyni nas głębszymi.
60. „Samotność, cóż po ludziach?” - najciekawsze Twoim
zdaniem literackie portrety bohaterów skazanych
na samotność z wyboru.
Bohaterowie opisywani przez literaturę różnych epok, którzy
nie byli rozumiani przez otoczenie, bardzo często doświadczali u-
czucia samotności. Myślę, że takiej samotności doświadczali prze-
de wszystkim ci, którzy przerastali innych ludzi pod różnymi wzglę-
dami. Najczęściej inteligencją, wyobraźnią i predyspozycjami wo-
dzowskimi. Niektórzy wybierali samotność, aby zrealizować ideę,
która im przyświecała, i poświęcali jej całe swoje życie.
Samotność, cóż po ludziach? Słowa te wypowiedział główny
bohater III części Dziadów Adama Mickiewicza w Wielkiej Impro-
wizacji. Konrad, filareta, zdaje sobie sprawę z tego, że jest równo-
cześnie poetą, który siłą przeżyć i uczuć przerasta swoich towarzy-
szy więziennych. I dlatego czuje się nie zrozumiany i samotny.
Pragnie dokonać sam wielkich rzeczy - przyczynić się do wyzwo-
lenia umęczonej Ojczyzny. I tylko on - jego zdaniem - poeta, ma
prawo domagać się tego od Boga. Godzi się więc na osamotnienie,
wręcz skazuje na nie, ponieważ chce osiągnąć cel, który przed so-
bą postawił.
Większość polskich bohaterów romantycznych to samotnicy
z wyboru, którzy - właśnie dlatego, że przerastali otoczenie pod
każdym względem - stawiali przed sobą wielkie cele. Kordian
z dramatu Juliusza Słowackiego przypomina bardzo Konrada. Po-
dobnie jak tamten, postanawia życie poświęcić wyzwoleniu Polski.
Aby osiągnąć swój cel, godzi się z samotnością. W podziemiach
katedry św. Jana liczy jeszcze na współpracę z innymi, ale wyniki
głosowania uświadamiają mu, że został skazany na samotność
z wyboru, w momencie kiedy zdecydował się na zabicie cara -
króla Polski. Kiedy pełni służbę w przedpokoju monarchy, czuje się
samotny i opuszczony przez wszystkich i być może również dlatego
nie jest w stanie dokonać zabójstwa. Również przed śmiercią,
na która został skazany, odczuwa Kordian głęboko swoje osamot-
nienie. Ale właśnie owa samotność, którą wybrał, spowodowała,
że był w stanie skoncentrować się na jednym wybranym celu i je-
mu poświęcić całe swoje życie.
Innym bohaterem, który doświadczył samotności wśród ludzi,
był Jacek Soplica - ksiądz Robak z Pana Tadeusza Adama Mickie-
wicza. Początkowo był człowiekiem bardzo towarzyskim, miał licz-
nych przyjaciół, znajomych i popleczników. Los jednak skazuje go
na to, że zmuszony jest wybrać samotność. Po przeżyciu nieszczę-
śliwej miłości do Ewy i zabiciu Stolnika postanawia zrezygnować
z życia świeckiego i wybiera życie samotne w zakonie bernardy-
nów. Pragnie odpokutować za swoje winy i resztę życia poświęcić
działalności patriotycznej. Z oddalenia kieruje tylko życiem i wy-
chowaniem swojego jedynego syna Tadeusza, który dorasta w So-
plicowie. Ksiądz Robak zdawał sobie z pewnością z tego sprawę,
że samotność, którą wybrał, pozwoliła mu poświęcić się całkowicie
działalności politycznej i patriotycznej.
Następnym bohaterem, którego chciałabym przedstawić, jest
hrabia Henryk z dramatu Krasińskiego Nie-Boska komedia. Przy-
czyną osamotnienia bohatera jest poetyckość jego natury, na którą
został skazany przez los. Hrabia również wybiera samotność. Jako
poeta czuje się nie zrozumiany przez żonę i rodzinę i dlatego ucie-
ka w marzenia i świat poezji. Egoizm Hrabiego spowodował, że nie
dostrzegł on duchowych cierpień żony, a później syna. Wybrał sa-
motność, ponieważ sądził, że najbliżsi mu ludzie nie będą w stanie
zrozumieć tego, czym jest dla niego poezja. Hrabia czuje się rów-
nież wyobcowany, w momencie gdy podejmuje się przywództwa
nad własną klasą - arystokracją. Pragnie bronić świata, w którym
sam dostrzega wiele zła, co również wzmaga jeszcze jego osamot-
nienie. W końcu popełnia samobójstwo.
Zupełnie innym, zdawać by się mogło, bohaterem, który skazał
się na samotność wśród ludzi, był doktor Judym z powieści Stefana
Żeromskiego Ludzie bezdomni. Był to młody człowiek, któremu
udało się zdobyć wykształcenie i uciec od „rynsztokowego” życia,
jakie wówczas pędzili ludzie z jego sfery. Nie bardzo potrafił zna-
leźć sobie właściwe miejsce w społeczeństwie. Wyobcowany
ze środowiska proletariatu miejskiego, z którego się wywodził,
z odrazą patrzył na życie ludzi z tych sfer. Ale choć współczuł bie-
dakom, nie miał już z nimi wspólnego języka. Wejście w świat lu-
dzi dobrze sytuowanych nie spełniło jego oczekiwań. Poznaje nie-
wielką wartość moralną tego środowiska, egoizm i pogardę dla lu-
dzi niżej stojących w hierarchii społecznej. Początkowo próbuje
walczyć z oportunizmem i obojętnością ludzi bogatych, ale nie od-
nosi sukcesów. Nie znajduje zrozumienia najpierw w środowisku
warszawskich lekarzy, zaś później u właścicieli Cisów. Dzięki swo-
jej wrażliwości na krzywdę ludzką i chęci działania na rzecz naj-
biedniejszych, pozostaje do końca bezdomny i osamotniony. Jest
więc Judym skazany na samotność dzięki własnej naturze, która
nie pozwala mu pogodzić się ze złem tego świata. Wybiera życie
w pojedynkę - bez żony i rodziny tylko dlatego, ażeby poświecić
się dla innych. Odrzuca szczęście z ukochaną Joasią, by nie prze-
szkadzała mu w pracy społecznej.
Myślę, że wszyscy bohaterowie, których opisałam wyżej, mi-
mo iż żyli wśród ludzi, czuli się samotni i wyalienowani. Wszyscy oni
zostali w jakiś sposób na ten stan skazani, dzięki sytuacji w jakiej
się znaleźli lub naturze, którą obdarzył ich los. Świadomie często
wybierali samotność, aby poświęcić się idei, którą uważali za naj-
ważniejszą. Dzięki temu większość z nich dokonała jednak czegoś
w życiu i potrafiła skierować uwagę społeczeństwa w pożądanym
przez siebie kierunku.
61. „Serce ma swoje racje, których rozum nie ma.” Udowodnij,
że dewiza B. Pascala była bliska wielu bohaterom literackim.
Dewiza Pascala była bliska wielu bohaterom literackim, żyją-
cym w różnych okresach historycznych, a szczególnie tym, którzy
żyli w epokach stawiających sobie za cel właśnie kult uczucia, ser-
ca. Taką epoką z pewnością był romantyzm, który opisywał świat
przez pryzmat uczucia. Ale w każdej epoce, nawet takiej, która
stawiała przed sobą cele utylitarne, żyli bohaterowie kierujący się
w życiu osobistym i w działaniu publicznym bardziej sercem niż
rozumem.
Ludzie najczęściej usiłują kierować się rozumem, ale często
zawierzają sercu. Podążanie za głosem serca nadaje bowiem na-
szemu działaniu spontaniczności. Parą bohaterów literackich, któ-
ra całkowicie zawierzyła racji swoich serc, byli Tristan i Izolda
z XII-wiecznego romansu rycerskiego Dzieje Tristana i Izoldy.
Tristan z Lonii, siostrzeniec króla Kornwalii Marka, był dziel-
nym i szlachetnym rycerzem. Długo uczył się rzemiosła wojennego
i miał już w swoim życiu sukcesy - uwolnił kraj od potwora Mar-
chołta. Wydawać by się mogło, że był młodym, rozsądnym czło-
wiekiem, który stawiał przed sobą konkretne cele i słuchał racji
swego rozumu. Jednak kiedy wiózł złotowłosą Izoldę, którą miał
poślubić Marek, wypił napój nasycony ziołami i zakochał się bez
pamięci. Izolda też zapałała do niego miłością i od tego momentu
nic nie było w stanie pokonać ich wzajemnego uczucia. Miłość
przyniosła im ogromne cierpienie.
Dla Izoldy z pewnością byłoby lepiej zapomnieć o Tristanie,
zaś dla Tristana ożenić się z jakąś bogatą dwórką i dbać o honor
i miłość swojego wuja. Ale oni słuchali jedynie głosu własnych
serc. Racje rozumu nie przemawiały do nich zupełnie.
Gdy król Marek dowiedział się o potajemnych spotkaniach ko-
chanków i zagroził im śmiercią, wówczas oboje schronili się w le-
sie i tam wiedli tułacze życie. Później próbowali słuchać rozsądku.
Izolda wróciła do męża, Tristan poślubił inną kobietę. Ale serce to
nie sługa, nie słucha, gdy rozum i rozsądek mówią „nie”. Rozdzie-
leni kochankowie musieli się spotkać - w chwili śmierci, która po-
łączyła ich na zawsze.
Kolejnym bohaterem idącym za głosem serca był Werter, ty-
tułowy bohater powieści epistolarnej Goethego. Żył on w czasach
preromantyzmu, a epoka ta uznawała tylko racje serca. Nic więc
dziwnego, że miłości poświęcił Werter swoje młode życie. Za-
kochał się w dziewczynie zaręczonej z innym mężczyzną. Choć
wiedział, że Lotta nigdy nie będzie należała do niego, nie potrafił
odejść. Pragnienie spotkania, rozmowy było silniejsze od wszel-
kich racji rozumu. Nie miało dla niego znaczenia to, że był młody,
mógł żyć, robić karierę, znów kochać. Wiedział, że jego uczucie
nigdy się nie spełni, a mimo to nie potrafił, a może nie chciał uwo-
lnić się od niego. To doprowadziło go do depresji, a w końcu
do samobójstwa.
W literaturze pozytywistycznej spotykamy Stanisława Wokul-
skiego, bohatera powieści Bolesława Prusa Lalka. Wokulski jest
człowiekiem ambitnym, pragnącym osiągnąć w życiu określoną
pozycję, z pozoru bardzo rozsądnym, jak najdalszym od wszelkich
porywów serca i namiętności. A jednak w imię miłości do ojczyzny
po wybuchu powstania styczniowego przyłączył się do walczących,
porzucając wszystko, przede wszystkim marzenia o nauce. To serce
podyktowało mu ten krok. Tak samo było, gdy spotkał Izabelę Łęc-
ką. Miłość do tej pięknej arystokratki wyzwoliła w nim tyle energii,
że mógłby góry przenosić. Dla niej rzucił się w wir pracy. Jedno-
cześnie zaczął postępować nielogicznie, jakby zatracając cały swój
rozsądek, a wszystko po to, by jego uczucie zostało odwzajemnio-
ne. Pragnął tego, co - jak mu się wydawało - da mu szczęście.
Powyższe wzmianki o kilku bohaterach literackich pozwalają
zrozumieć, że częstokroć racje serca są silniejsze od rozsądku,
którym trudno jest się tylko kierować w życiu. Racje serca są dro-
gowskazem dla ludzkich uczuć, pragnień i dążeń. Rozsądek nie
pozwoliłby kochać, nienawidzić, brać udział w z góry skazanej
na klęskę walce o wolność ojczyzny, rezygnować z wygody i spo-
koju w imię miłości do drugiego człowieka, albo wspinać się na
kolejny nie zdobyty szczyt.
62.Skarbiec, przekleństwo czy rupieciarnia?
Temat dziedzictwa historycznego w wybranych
dziełach literackich z XIX i XX wieku.
Dzieje narodu polskiego to dzieje bardzo tragiczne, ale bogate
w wydarzenia, które dodają otuchy, jednoczą wszystkich Polaków
i czynią z nich zbiorowość dumną z własnego dziedzictwa. Posia-
damy zatem wspaniały skarbiec narodowych pamiątek. Wydawa-
łoby się, że problem z oceną naszej historii i jej roli w dzisiejszym
życiu nie istnieje - a jednak... Gdy przyjrzymy się literaturze XIX
i XX w., odnajdziemy wiele wątpliwości. Jak można zatem nazwać
nasze dziedzictwo historyczne - skarbcem, przekleństwem czy
rupieciarnią?
Warto zauważyć, że na tę ocenę wpływa znacząco rzeczywis-
tość polityczna, aktualne przeżycia narodu. Dlatego w pierwszej
połowie XIX w. Adam Mickiewicz sięga do skarbnicy narodu i pisze
Pana Tadeusza, by pogodzić skłóconą emigrację, aby podnieść
na duchu rodaków w kraju. W tym czasie Polacy czują się dziedzi-
cami pierwszego pokolenia powstańców, ponieważ idą ich śladem,
pozostawiając wnukom daty pełne treści - lata 1830 i 1863. Po zry-
wie styczniowym przychodzi załamanie; dla niektórych dziedzictwo
powstań staje się przekleństwem. Takie stanowisko zajęli dzienni-
karze konserwatywnego czasopisma „Czas”. W literaturze nie było
jednak jednoznacznych potępień. W Nad Niemnem Elizy Orzeszko-
wej historia zajmuje ważne miejsce w życiu mieszkańców Korczy-
na i bohatyrowickiego zaścianka - w świetle tego utworu w pełni
zasługuje ona na miano skarbnicy narodowej.
A zatem w dwudziesty wiek wkracza naród w większości
świadomy bogactwa odziedziczonego po swych przodkach. Tym
razem pojawia się chęć odrzucenia tradycji jako zbędnego ciężaru
dla ludzi żyjących w wolnym państwie. Lecz czy uda się oczyścić
własną twórczość z „rupieci”? Chyba nie. A zatem, czy są to rze-
czywiście rupiecie?
Powróćmy do utworu, który rozpoczął naszą krótką wędrów-
kę po literaturze XIX i XX w. W Panu Tadeuszu mamy dwa rodzaje
dziedzictwa historycznego. Jeden to przeszłość w pamięci bohate-
rów, drugi - dziedzictwo autora, marsz Napoleona na wschód, któ-
ry dla mieszkańców Soplicowa jest przeżyciem chwili bieżącej. Ani
sędzia, ani młody Tadeusz nie znają jego tragicznego finału. Zna
go za to Mickiewicz, lecz smutne doświadczenie nie zmienia sto-
sunku poety do wojsk maszerujących przez Litwę pod wodzą Fran-
cuza. Wizja wskrzeszenia Polski jednoczy naród, kończy sąsiedz-
kie kłótnie. Mickiewicz nie odrzuca tego dziedzictwa, wręcz prze-
ciwnie, ofiarność, odwaga i patriotyzm bohaterów to wartości, któ-
rych nie może przekreślić nawet niesprawiedliwe zrządzenie losu.
Podobnie traktują treści historii mieszkańcy Soplicowa. Sam
dworek można nazwać skarbcem dziedzictwa historycznego. Wraz
z Tadeuszem, który powraca do domu po długim okresie rozłąki
z najbliższymi, oglądamy wnętrze domostwa. Jest tam i Rejtan roz-
dzierający szaty na sejmie rozbiorowym z 1773r., jest i Kościuszko,
bohaterski naczelnik powstania z 1794r., nie zapomnieli również
mieszkańcy o Jasieńskim na szańcach Woli. Oto rozlega się Mazu-
rek Dąbrowskiego, a wraz z nim powraca tradycja legionów z 1797
roku. Wszystkie symbole narodowe, traktowane przez bohaterów
jak skarby, pozwalają przetrwać narodowi, wyznaczają mu drogę,
która prowadzi do niepodległego państwa. Tradycje historyczne
istniejące w ludzkich sercach przywoływane są również dzięki
muzyce. Koncert Jankiela przypomina nie tylko wspaniałe dzieło
Sejmu Czteroletniego - Konstytucję 3 maja, ale i straszliwą rzeź
Pragi, wcześniej także Targowicę, a wraz z nią zdrajców narodu.
Żadnych treści nie wypiera się ani Mickiewicz, ani jego bohatero-
wie - gromadzą je w swej skarbnicy, pamiętając, że nie wszyscy
podpisali akt konfederacji z 1792 roku.
Śladem Mickiewicza idzie również Eliza Orzeszkowa, pisar-
ka epoki pozytywizmu. Jej powieść Nad Niemnem bardzo często
historycy literatury porównują z Panem Tadeuszem. Najważniej-
szym wspomnieniem z przeszłości jest dla bohaterów powstanie
styczniowe z 1863r., jego tragizm i związane z nim nadzieje. I choć
w Korczynie „o tym się nie mówi”, wszyscy (z nielicznymi wyjątka-
mi) pamięć o zabitych pielęgnują we własnym sercu. Jest przecież
mogiła, w której leżą i chłopi, i ich dziedzic, polegli w czasie pow-
stania. Powraca do niej Benedykt w tajemnicy przed rodziną; grób
powstańców odwiedza także Anzelm, a potem Jan z Justyną. Moż-
na chyba powiedzieć, że właśnie ta tradycja, tradycja podejmowa-
nych z różnorodnym skutkiem prób wspólnej walki chłopa i pana,
stanie się podstawą późniejszej zgody między Korczynem i Boha-
tyrowiczami. W powieści żywe są także i inne tradycje, sięgające
początku państwa. Historia pary, która zasiedliła nadniemieńskie
ziemie, najlepiej udowadnia, iż są to tereny, które niemalże z wy-
roku Bożego należą się Polakom. Nagrodzeni przez Zygmunta Au-
gusta szlachectwem za pracowitość i poświęcenie, złożeni po
śmierci w jednej mogile, Jan i Cecylia stają się patronami Benedy-
kta, Anzelma w walce o polskość ziem zasiedlanych przez wroga.
Tradycja walki narodowo-wyzwoleńczej ma swoje źródło
także w historii legionów polskich. Powraca do niej Eliza Orzesz-
kowa, wprowadzając na karty powieści dziadunia Jadwigi Domun-
tównej, byłego żołnierza napoleońskiego. Ziemia nadniemieńska
jest również skarbnicą narodowych pamiątek, w niej spoczywają
powstańcy z 1863 r., ona przechowuje prochy Jana i Cecylii, wre-
szcie na niewielkim wzgórzu odkrywa Zygmunt ślady potopu
szwedzkiego. Powraca zarazem wspomnienie wydarzeń, które
zagroziły istnieniu narodu, lecz nie złamały go do końca - Polska
przetrwała, zniszczona, ale niepodległa. Zygmunt nie potrafi do-
cenić wartości dziedzictwa historycznego, dla niego jest ono prze-
kleństwem, a szczególnie tradycja powstań. Swego ojca nazywa
szaleńcem, ponieważ uczestnicząc w powstaniu, sprowadził hańbę
na cały ród. Pozbawiony w wyniku kontrybucji części majątku, Zyg-
munt musiał się wstydzić w salonach światowych, gdzie pieniądz
decyduje o pozycji człowieka. Zygmunt jest jednak postacią zdecy-
dowanie negatywną, nie reprezentuje absolutnie przekonań autor-
ki. Sprawia wrażenie bohatera powołanego do życia dla kontras-
tu, który uwydatnia rolę tradycji historycznej w życiu Polaka.
W przeciwieństwie do życia Jana, Benedykta czy Justyny, życie
młodego Korczyńskiego jest puste, nudne, pozbawione sensu.
W powieści Nad Niemnem dziedzictwo historyczne nie tylko
jednoczy naród, ale umacnia go także w dalszej, może już nieco
innej walce o przetrwanie. Jest skarbnicą takich wartości, jak pa-
triotyzm, pracowitość, przyjaźń - wartości zawsze aktualnych.
Rolę tradycji, treści przekazywanych przez historię docenił
także Reymont, pisząc Chłopów. We wspaniałej epopei wsi są one
czynnikiem jednoczącym wiejską gromadę, a także pozwalającym
na nawiązanie bliższych kontaktów z dworem, jak również tradycją
walk narodowowyzwoleńczych.
Podczas rozmowy w karczmie Ambroży wspomina i legiony,
i naczelnika z drewnianą nogą, a zatem i powstanie listopadowe.
Podczas pogrzebu Boryny od brata dziedzica dowiadujemy się
o bohaterskiej postawie Macieja w czasie powstania styczniowego.
Mają zatem chłopi świadomość dziedzictwa, jakie zostawiła naro-
dowi historia. Być może właśnie dlatego ukrywają przed policją
Rocha, który uczył dzieci mówić po polsku, walczą z osadnikami
niemieckimi i protestują przeciwko szkole pozbawionej narodowe-
go charakteru. Już jednak w Chłopach pojawiają się echa wątku
narodowego dziedzictwa, który wywołuje wstyd i bywa często po-
mijany. Myślę oczywiście o walce wsi z dworem, walce często
krwawej. Reymont zaznacza ten problem bardzo delikatnie. Oto
jeden z gromady uważa walkę z zaborcą za sprawę dworu i nie
poczuwa się do wspólnego działania na szkodę wroga.
Dziedzictwo to powróci w Weselu Stanisława Wyspiańskiego.
Jeden z duchów odwiedzających bronowicką chatę okaże się przy-
wódcą rabacji chłopskiej z 1846 roku. Przerazi wspomnienie zda-
rzenia, gdy do stłumienia powstania krakowskiego Austriacy wyko-
rzystali polskich chłopów, na czele z Jakubem Szelą. Ten przykry
motyw przewijający się w polskich utworach nie jest jednak powo-
dem do nazywania go przekleństwem dziedzictwa historycznego.
Tym bardziej, że wiele wspaniałych kart historii łagodzi obraz na-
szych dziejów. Obok Jakuba Szeli pojawia się w Weselu również
legendarna postać Wernyhory, rzecznika zgody narodowej z koń-
ca XVIII w., oraz Stańczyka, błazna królewskiego, który widział
Polskę silną i zwycięską.
Symbolem mocy, siły i walki, które są wartościami ze skarbni-
cy dziedzictwa historycznego, jest postać Zawiszy Czarnego. Widać
zatem, że Polacy sięgają do dziedzictwa historycznego, że doce-
niają jego wartość i rolę w życiu narodu.
Do tej pory analizowaliśmy dzieła powstałe pod zaborami,
kiedy to sięganie po pamiątki narodowe zapewniało przetrwanie.
Sytuacja zmieniła się po 1918 roku, kiedy Polska odzyskała niepod-
ległość i dziedzictwo historyczne dla wielu twórców stało się „ru-
pieciarnią".
Już Lechoń w swoim Herostratesie wzywa do zburzenia prze-
szłości, zabicia Kilińskiego, zniszczenia Łazienek. A wiosną, niech
wiosnę, nie Polskę zobaczę - mówi. Jednak wielu interpretatorów
twórczości poety podkreśla pewien paradoks. Oto ten manifest zer-
wania z dziedzictwem historycznym staje się jednocześnie utwo-
rem z niego wyrastającym i taka jest cała twórczość Lechonia. Nie
udało się zatem poecie Skamandra zapomnieć o skarbcu narodo-
wym, szybko przebrzmiała sława futurystów, którzy zdecydowanie
odrzucili dorobek dziejów.
Problem ten pojawi się także w literaturze powojennej. Na py-
tanie: skarbiec czy rupieciarnia? Tadeusz Konwicki odpowiedział,
używając drugiego określenia. Ale była to jednak pomyłka, do
której pisarz przyznał się w utworze zatytułowanym Kompleks
polski. Okazało się bowiem, że w powieściach Konwickiego za-
równo krytycy, jak i czytelnicy odnajdują nawiązania do dziedzic-
twa historycznego, który nadaje utworowi bardzo polski charakter.
Tymczasem sam autor próbował wykreować siebie na pisarza
światowego, wolnego od piętna polskości. Prawdopodobnie pod-
świadomie czerpał ze skarbca narodowego. W Kompleksie polskim
pojawia się lustrzane odbicie autora - pisarz, który przyznaje się
do pomyłki. Dlatego odnajdziemy w utworze fragmenty poświęcone
powstaniu styczniowemu.
Wydaje mi się, że nie ma wątpliwości, które ze słów będących
tematem rozważań w niniejszej pracy są bardziej odpowiednie
na określenie dziedzictwa historycznego. Jest ono niewątpliwie
skarbcem dla narodu i dla pisarza, który może dowolnie korzystać
z jego bogactw.
63.Słowa Stachury „Chodzę tu, chodzę tam, z tłumem ludzi
zawsze sam” uczyń mottem rozważań o bohaterach
literackich, którzy doświadczyli samotności w tłumie.
Życie jest dla człowieka rzeczą nieodgadnioną. Wiele filozo-
ficznych tez, ideologii konstruowanych było w związku z pytaniami:
czym jest życie?, jaki jest cel istnienia?, po co zostaliśmy stworze-
ni? Niestety, nigdy nie uda nam się znaleźć jedynej prawdziwej
odpowiedzi. Nie można przecież wystawić recepty na szczęście
i dobrobyt w życiu. Stanisław Przybyszewski mówi o człowieku, iż
jest tylko małpą Boga, a tym się różni od zwierząt, że jest świadomy
swej śmieszności i małości. Wiedza o własnej niedoskonałości,
o samotności w nieogarnionej, chaotycznej przestrzeni budzi
w człowieku strach i zwątpienie w sens istnienia.
Ludzkość mimo wszystko uporała się z własnym zagubieniem.
Stworzyła bogów, którzy umieścili ją w czasie i przestrzeni, nadali
porządek, system i powagę. Od tej pory człowiek miał swoją misję
i przestał się czuć samotnym we wszechświecie. Jednocześnie po-
jawiło się jednak nowe zjawisko: wraz z rozwojem kultury, cywili-
zacji człowiek coraz bardziej indywidualizował się. Nie zawsze
czynił to, co wydawałoby się zgodne z ustalonymi regułami. Zda-
rzało się że jego myśli odbiegały od schematów. Proces ten obej-
mował ludzi wyjątkowych, nieprzeciętnych, tych, którzy swoją mą-
drością i wrażliwością prześcigali epokę, w której żyli. Nie rozu-
miano ich, wyśmiewano, a wszystko to ze względu odmienność,
niepojętą wyższość. Stawali się „samotnymi wśród tłumu”.
Na przestrzeni epok spośród zwykłych ludzi najbardziej wy-
różnia się poeta. Został on obdarzony niezwykłą mocą kreowania,
stwarzania od nowa, „nazywania”. To, na co poeta kieruje „sło-
wo”, powstaje i żyje. Owa siła fatalna (J. Słowacki) jest zarazem
błogosławieństwem, jak i przekleństwem. Ona wyróżnia poetę spo-
śród motłochu, obdarza wrażliwością właściwą geniuszom. Poeta
żyje jakby podwójnie, dwa razy silniej. Jednocześnie trudno jest
twórcy odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości. Współcześni
poetom nie rozumieli przesłań twórczości, nie traktowali poważnie
wizji ani przepowiedni. Zazwyczaj potrafili zdobyć się na odrobinę
kpiny i szyderstwa. Odmienność w pojmowaniu i odczuwaniu
świata była nie do pokonania, poeta zostawał sam. Artysta ma
świadomość klęski, co prowadzi go do osamotnienia, duchowej
izolacji; realizacja jego osobowości może się dokonywać wyłącz-
nie na kartach papieru.
Najprościej wyraził swoją pozycję w świecie Baudelaire
w wierszu Albatros. Porównuje on poetę do ptaka, który w prze-
strzeni, na wolności wygląda pięknie, bo tylko wtedy jest w swoim
żywiole.
Poeta jest podobny księciu na obłoku,
co brata się z burza i szydzi z łucznika,
lecz stracony na ziemie i szczuty co kroku
wiecznie się o swe skrzydła zbyt długie potyka.
Oczywiście skrzydła zbyt długie to charakterystyczna dla poe-
ty nadwrażliwość. Jest ona przedmiotem dumy, gdyż tak jak skrzyd-
ła umożliwia lot ducha, jednak w konfrontacji z rzeczywistością sta-
je się obiektem drwiny innych. Baudelaire nienawidzi tłumu filistrów,
bo zasadniczym celem ich życia jest pieniądz i władza, natomiast
uczucia, wartości są dla nich tylko fasadą. Są prości, bezbarwni
i głupi. W Litanii do szatana Baudelaire wsławia swojego „boga”,
swojego stwórcę. Jest to swoista sublimacja poczucia osamotnie-
nia. Szatan jest bogiem opuszczonych, wzgardzonych i poniżo-
nych, nie mieszczących się w porządku społecznym poetów. Jest
bogiem tych, którym bóg mieszczan i sprawiedliwych nie pomaga,
tych, których nie widzi i nie uznaje.
Romantycy polscy także zauważyli nieprzystosowanie swojej
poezji do poglądów ludzi im współczesnych. Cyprian Kamil Norwid
w Klaskaniem mając obrzękłe prawice... z żalem mówi o pokole-
niach, które muszą przeminąć, zanim ich wizje zostaną docenione.
Jest zrozpaczony, bo mimo iż pracuje dla Polaków, ludzkości, nie
znajduje aprobaty ani zrozumienia. Juliusz Słowacki w Testamen-
cie moim nazywa poezję siłą fatalną, która go ujarzmiła, a jedno-
cześnie obdarowała mocą przekształcania zwykłych ludzi w anio-
łów. Poeci cierpią, gdy nie są przez otoczenie zrozumiani, mimo
wszystko wiedzą jednak, że sensem ich twórczości jest przekazy-
wanie swej mądrości dalej, by cierpienia innych uczynić lżejszymi.
Romantyzm nie tylko stawia swojego bohatera przed tłumem
nie rozumiejących go ludzi. Ma jeszcze inne oblicze. Do dylema-
tów ducha dochodzi problem historycznej odpowiedzialności ob-
darzonej tytanicznymi zdolnościami jednostki. Romantyk jest ucie-
kinierem ze świata rzeczywistego - samotnikiem z wyboru. Pragnie
wolności, przestrzeni, absolutnego poznania i zrozumienia, chce
kreować. Faust, bohater wielkiego dzieła Goethego, jest gotowy
zbratać się z diabłem, by osiągnąć to, co zwykłym śmiertelnikom
nigdy nie będzie dane - wieczną mądrość, młodość, miłość. To,
o czym marzył, nie dało mu szczęścia; tytaniczne umiejętności
i wiedza Fausta zniszczyły zwykłą miłość Małgorzaty i ją samą.
Tragedia ta uświadomiła Faustowi, iż jego wybitna osobowość,
moc, nie może doprowadzać do destrukcji, nie może wywyższać,
izolować od rzeczywistości. Faust musi realizować się poprzez
przewodnictwo, pracę dla dobra ludzkości, musi stać się jej „żywi-
cielem”.
Podobną metamorfozę obserwujemy w Dziadach Adama Mic-
kiewicza. W momencie kiedy Gustaw zamienia się w Konrada, au-
tor zaznacza, iż nowy duch całkowicie odwraca się od dotychcza-
sowej niedojrzałości. Gustaw uciekał od świata w miłość, zatracał
się w niej. Konrad chce rządu dusz, chce przewodniczyć, pragnie
pomóc narodowi w przetrwaniu okresu niewoli.
Romantycy polscy - Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Fry-
deryk Chopin, Cyprian Kamil Norwid - byli samotni w różny sposób.
Cierpieli jako wielcy poeci osamotnieni w rozumieniu świata czy
też jako przewodnicy niechciani przez społeczeństwo. Byli samotni
w Paryżu, Petersburgu, wszędzie tam, gdzie zaniosła ich emigra-
cja, wygnanie. Mickiewicz pisze w Ustępie i Panu Tadeuszu o swej
tęsknocie za Ojczyzną, o samotności wśród obcych ludzi, na obcym
bruku, wśród niepolskich odgłosów.
Osamotnieniem człowieka wyjątkowego zajmowali się także
pisarze rosyjscy. Bardzo cenili ten wątek, zdaje się on być chara-
kterystycznym dla ich narodu. Sam Mikołaj I był według markiza
de Custina (Listy z Rosji) najsamotniejszym spośród Rosjan. Tytuł
cara oznaczał władzę, możliwość kierowania ludźmi, równocześ-
nie jednak brak przyjaźni, normalnych stosunków międzyludzkich.
Despotyczny władca był odgrodzony od swoich poddanych murem
nie do przebicia. Samotny car rządził samotnymi ludźmi. Naród
rosyjski żył w ciągłym strachu, ludzie bali się odkrywać siebie, by
nie okazać się kimś niezwykłym, by nie wyróżniać się spośród tłu-
mu. Żyli więc według schematów. Rasolnikow ze Zbrodni i kary
Fiodora Dostojewskiego przeciwstawia się tym zasadom. Jest po-
dobny do „übermenscha” Nietschego, człowieka, któremu wolno
działać wbrew wszelkim regułom, jeśli tylko posłuży to realizacji
i ewolucji jego ducha, ponadprzeciętnej osobowości. Raskolnikow
zabija lichwiarkę; okazuje się jednak, że czyn ten, wymierzony nie
tylko w jedną osobę, ale w całe skłócone z nim, schematyczne
społeczeństwo, nie może nie pozostawić na duszy Raskolnikowa
piętna. Sposobem na oczyszczenie okazuje się być cierpienie.
Jednym z ważniejszych motywów Zbrodni i kary jest obraz Peters-
burga. To miasto - kaprys cara - zostało zbudowane na tysiącach
ciał zamęczonych robotników, na błotach północy. Ze względu
na swą wielkość stało się ono siedliskiem tłumu anonimowych lu-
dzi, pozbawionych możliwości współczucia i przyjaźni, nie połą-
czonych ze sobą żadną więzią emocjonalną. Symbolem tej sytuacji
może być scena na jednym z miejskich placów. Oto Raskolnikow
w przypływie rozpaczy klęka na błotnistym bruku, płacze. Peters-
burg jest daleki od niego, dla przechodniów Raskolnikow jest tylko
kolejnym widowiskiem, chwilową uciechą, zwykłym pejzażem, nikt
nie wie, jaka przemiana zachodzi w byłym mordercy.
Literatura rosyjska w głębokim zrozumieniu zjawiska samot-
ności idzie dalej. Zauważa także, że szczęśliwy człowiek może nie
znajdować dla swej radości zrozumienia. Opis tego rodzaju sytuacji
znajdujemy w noweli Agrest Antoniego Czechowa. Jej bohater
przeżywa coś w rodzaju olśnienia. Pływa w stawie, cieszy się blis-
kim kontaktem z przyrodą, jest nadzwyczaj szczęśliwy. Wybuch ta-
kiego prostego, radosnego optymizmu nie znajduje jednak zrozu-
mienia u obserwatorów, którzy mają go za błazna.
Czas II wojny światowej był okresem masowego cierpienia.
Gustaw Herling-Grudziński pisze w Innym świecie, że nie ma takiej
granicy, której człowiek by nie przekroczył, próbując ratować,
chronić swoje życie. „Ludzie wojny”, skazani na codzienne obco-
wanie ze śmiercią, często patrzyli na nią obojętnie, cudze unices-
twienie przestawało być dla nich przeżyciem. Sytuację tę opisuje
Czesław Miłosz w wierszach Campo di Fiori i Biedny chrześcijanin
patrzy na getto. Miłosz zastanawia się w nich, jak daleko zaszliśmy
w swej obojętności wobec cierpienia i samotności innych. W Cam-
po di Fiori wspomina Giordana Bruna, którego egzekucja nie prze-
szkadzała normalnemu handlowi. W następnych strofach poeta na-
wiązuje do powstania w getcie i osamotnienia ginących tam ludzi.
Podczas gdy oni, zamknięci przed światem, desperacko walczyli
o życie, inni bawili się na niemieckich karuzelach. W Biednym
chrześcijaninie... Miłosz nazywa takich ludzi nieobrzezanymi po-
mocnikami śmierci.
Bolesław Prus w jednej ze swych powieści napisał, że jedynie
rozkosze i cierpienia przeżywane razem dają człowiekowi w pełni
doznać człowieczeństwa. Istota wyjątkowa, bardzo wrażliwa i tym
wykraczająca poza ramy przeciętności, doświadcza życia we
wszystkich jego aspektach, wymiarach. Wynika stad zasadnicza
różnica pomiędzy odbiorem i postrzeganiem świata i jego proble-
mów przez artystę czy jednostkę postawioną w sytuacji, która jest
dla niej źródłem doświadczeń niedostępnych człowiekowi żyjące-
mu w zwykłej, szarej rzeczywistości, a obrazem świata jednostki
przeciętnej, schematycznej. Różnica ta uzewnętrznia się w postaci
zachowań, postaw, poglądów niezrozumiałych przez większość
i niezgodnych z jej schematami. Jednocześnie stawia to wybitną
jednostkę ponad społeczeństwem, w opozycji do tłumu pospolitych,
to staje się przyczyną osamotnienia.
64. „Społeczeństwo, któremu trudno wyzbyć się wad narodowych,
buduje kolejne kaplice” - odnosząc się do wybranej epoki
(epok) skomentuj zdanie księdza profesora Józefa Tischnera.
Człowiek, popełniając poważny błąd, najczęściej stara się
zracjonalizować swoje zachowanie, tak aby ewentualną winę zre-
dukować do minimum. Będące jej skutkiem przeszkody, trudnoś-
ci czy nawet tragedie przedstawiane są jako rezultat niepomyślne-
go zbiegu okoliczności, efekt działania czynników niezależnych
od naszej woli. Przyznanie się do winy jest rzeczą bardzo trudną
i racje ma ten, kto mówi, że większym człowiekiem jest ten, który
przyznaje się do winy, od tego, który szczyci się tym, że nie zrobił
nic złego.
Wedle powyższego schematu można rozpatrywać zachowa-
nia społeczeństwa tworzącego naród jako całości, a więc biorąc
pod uwagę jego kulturę, wartości, obyczaje. Problem kapliczek na-
rodowych, będących symbolem kreacji określonych mitów, towarzy-
szy ludzkości od zarania dziejów. Mit narodowy, obok bycia lekars-
twem na wady i niedociągnięcia społeczeństwa, stanowił i stanowi
czynnik integrujący. Między innymi z tego powodu powstała Eneida
Wergiliusza; powstające cesarstwo rzymskie potrzebowało legen-
darnego uzasadnienia swojej wielkości. Obszar mitu to wspólnota
określonych wierzeń, przekonań, zwyczajów danego społeczeń-
stwa, tworzących się wskutek właściwych mu doświadczeń histo-
rycznych i społecznych. Tak więc mit to nie tylko sposób na kom-
pleksy narodowe, lecz bywa on również nośnikiem treści ważnych
i prawdziwych - dlatego też oceniając tę czy inną kapliczkę, nale-
ży być ostrożnym. Kwestia prawdziwości i fałszywości w tak zwa-
nych wartościach i tradycji narodowej dotyczy nas Polaków szcze-
gólnie, gdyż nasza narodowa historia - między innymi ze względu
na geopolityczne położenie Polski - obfituje w wydarzenia sprzy-
jające powstawaniu kaplic. Nie należy popadać w tym momencie
w przesadę, gdyż inne narody również mają niemałe problemy
z własną tradycją. Wystarczy sobie przypomnieć twórczość Fiodora
Dostojewskiego, który - obok niezwykle istotnych uniwersalnych za-
gadnień - niemalże w każdej swojej powieści zamieszcza fragment
mający służyć kreacji mesjanizmu rosyjskiego. Antykatolicka tyrada
księcia Myszkina w Idiocie czy też fragment o Wielkim Inkwizytorze
w Braciach Karamazow są dobitnymi przykładami. Prawosławie po-
wiązane z nacjonalizmem rosyjskim mają zbawić świat od pano-
szącego się na zachodzie nihilizmu. Podobnie ma się sprawa
w przypadku Niemców, którzy stworzyli swoje państwo jak na wa-
runki europejskie stosunkowo późno i narodowe bolączki i uprze-
dzenia próbowali „obejść” przez mit „krwi i ziemi” oraz przy-
wództwo „rasy panów”.
Spróbuję teraz przeanalizować, w jaki sposób doszło do wyt-
worzenia się naszych kaplic narodowych. Jedną z głównych był
sarmatyzm, mający uzasadniać i wyjaśniać nadrzędną pozycję
szlachty oraz specyficzny ustrój polityczny w Rzeczpospolitej. Te-
orie sarmatyzmu, będące mityczną genealogią narodową, głosiły,
że szlachta polska wywodzi się z antycznego rodu bitnych Sarma-
tów, w związku z czym obdarzona jest szczególnymi przymiotami.
Szlachcic-Sarmata miał być uczciwym, dobrodusznym i religij-
nym człowiekiem, nade wszystko ceniącym sobie wolność i rów-
ność wewnątrzstanową, jednocześnie miał on dbać o sprawy Oj-
czyzny, a gdy zajdzie potrzeba, mężnie i bohatersko jej bronić.
Wzorzec ten, funkcjonujący dzięki kulturze sarmackiej w świado-
mości szlachty, zdecydowanie jednak obiegał od zachowań wię-
kszości jej przedstawicieli. Sarmatyzm rodził więc iluzoryczne
przekonanie, że ustrój demokracji szlacheckiej gwarantuje pomyśl-
ność Polsce; gloryfikacja panujących stosunków społecznych i poli-
tycznych, samozadowolenie powodowało niechęć do jakichkolwiek
zmian. Rzeczywisty wizerunek szlachcica prezentują Pamiętniki
Jana Chryzostoma Paska. Ich bohater, realizując ideały Sarmaty,
doprowadza do ich zwyrodnienia. Umiłowanie złotej wolności oz-
naczało bardzo często prywatę i anarchię, niechęć do koniecznego
dla kraju wzmocnienia władzy króla - bohaterska walka z najeź-
dźcą umotywowana była przede wszystkim chęcią zysku. Chwalone
są ideały obywatelskie i ziemiańskie, ale nie doczekują się reali-
zacji; ich miejsce zajmuje swoista megalomania narodowa, pole-
gająca na pogardzie dla innych narodów i „delektowaniu się” sa-
mowolą szlachecką. Pasek nie widzi niebezpieczeństw takiej sytu-
acji, realnym zagrożeniem jest dla niego tylko wróg zewnętrzny.
W XVII wieku Rzeczpospolita zaczyna chylić się ku upadkowi,
w wyniku błędów politycznych; u naszych granic rosną w siłę dwie
przyszłe potęgi - Rosja i Prusy, niefortunny sojusz z Habsburgami
powoduje, że zyskujemy dwóch zawziętych wrogów: Szwecję
i Turcję. Jedną z głównych przyczyn tej sytuacji, która da efekt
w postaci upadku państwowości polskiej pod koniec XVIII wieku,
były właśnie obyczaje polityczno-społeczne panujące w Rzeczpo-
spolitej. Złota źrenica wolności - liberum veto, brak sprawnie dzia-
łającego wojska i administracji były w dużej mierze skutkiem pry-
waty i przekupstwa sarmackiej przecież szlachty. Sublimacją po-
czucia winy i obawy przed realnym zagrożeniem zewnętrznym by-
ło odwoływanie się do mitu Polaka-Sarmaty, nade wszystko ce-
niącego sobie wolność, broniącego Europy przed zalewem bar-
barzyństwa i pogaństwa. Teoria przedmurza chrześcijaństwa zro-
dziła się głównie z konieczności odpierania ataków tureckich; ra-
cjonalizowano w ten sposób również wojny ze Szwecją i Rosją ja-
ko walkę z innowiercami. Narodowi „bitnych Sarmatów”, jako
obdarzonemu przez Boga szczególnymi przymiotami, została po-
wierzona misja obrony Europy. Sukcesy na odcinku tureckim potę-
gowały poczucie wyższości względem innych nacji, które z kolei
przyczyniało się do wzrostu ksenofobii. Dobitnym świadectwem
tamtych czasów jest Transakcja wojny chocimskiej Wacława Poto-
ckiego, która, krytykując pewne zwyrodniałe elementy sarmatyzmu,
jest jednocześnie jego manifestem - Potocki odwołuje się do pier-
wotnych ideałów sarmackich.
W epoce oświecenia, kiedy to los Polski zdawał się być już
przesądzony, niektórzy twórcy podejmowali próby zwrócenia uwa-
gi szlachty na sytuację w kraju. Przykładem tego typu działań jest
chociażby twórczość biskupa Krasickiego. Jednak nawet w ówcze-
snych warunkach świadomość większości szlachty, cały czas trwa-
jącej w micie własnej wielkości i wyjątkowości, była ograniczona.
Jeden z jezuitów w swych broszurkach z tego okresu pisał, że Bóg
ma Polskę w szczególnej prowidencyji swojej i nie da Polsce zgi-
nąć. Tezę swoją uzasadniał tym, że skoro jesteśmy tacy słabi, to nie
stanowimy dla nikogo zagrożenia, w związku z czym nikt nas nie
zaatakuje.
Okres zaborów to moment historyczny ewidentnie niekorzys-
tny dla narodu polskiego, jednak i on doczekał się racjonalizacji.
Jedną z zasadniczych kwestii tego czasu była sprawa zasadności
wynikającego z romantycznych idei czynu powstańczego. Atmosfe-
ra romantyzmu generowała często nie do końca przemyślany epi-
gonizm powstańczy, który rodził opłakane, tragiczne skutki. Zgod-
nie z „wytycznymi” epoki, liczyło się samo pragnienie i spektakular-
ny czyn, a nie przemyślana i rozsądna działalność. „Czarno-biała”
konstrukcja rzeczywistości w III części Dziadów, podział na wyłącz-
nie dobrych i całkowicie złych, atmosfera mistycyzmu i tajemni-
czości powodowała, że ukazany w niej obraz, nawiązujący do fak-
tycznego procesu Filomatów, stawał się wzniosłym obrazem całej
martyrologii narodu polskiego. Scena widzenia księdza Piotra na-
daje głęboki sens narodowym cierpieniom, włącza je w boski plan
wybawienia narodów Europy spod panowania tyranów. Polska
miała cierpieć na krzyżu trzech zaborców w imię wolności innych
narodów. Teorie mówiące o Polsce jako o mesjaszu narodów, bę-
dące swoistą kontynuacją mitu przedmurza chrześcijaństwa, przy-
czyniały się do odwrócenia uwagi od konieczności rozwiązania
poważnych problemów stojących na przeszkodzie niepodległości,
takich jak na przykład kwestia uwłaszczenia chłopów. To właśnie
przeciwko tej atmosferze protestował Norwid, mówiąc było w Oj-
czyźnie laurowo i ciemno czy też klaskaniem mając obrzękłe pra-
wice.
Omawiając bolesny czas zaborów, warto zwrócić uwagę
na pozytywne działanie mitu, który - jak każdy mit - nie niósł obie-
ktywnych treści, a jedynie elementy rzeczywistości, które choć by-
ły prawdziwe, odzwierciedlały i podkreślały jedynie część postaw
i zachowań opisywanych czasów i sytuacji. Mam tu na myśli twór-
czość Henryka Sienkiewicza, a zwłaszcza jego trylogię. Powieści te
pisane ku pokrzepieniu serc, korzystające z „pozytywnych” treści
sarmatyzmu, niewątpliwie pomogły przetrwać Polakom w trudnych
chwilach.
Wydaje mi się, że epoka romantyzmu miała największy wpływ
na tworzenie się polskich kaplic. Źródło swoich niepowodzeń Pola-
cy prawie zawsze potrafią znaleźć „na zewnątrz”, a ewentualny
rachunek sumienia odbywa się w drugiej kolejności. Nadanie w ro-
mantyzmie narodowym dziejom wymiaru niemal metafizycznego
przyczyniło się do mitologizowania późniejszych krwawych pol-
skich doświadczeń. Dobrym przykładem jest w tym miejscu „spór”
między G. Herlingiem-Grudzińskim a T. Borowskim. Obaj autorzy,
opisując ten sam koszmar rzeczywistości obozowej z czasów II
wojny światowej, robią to w nieco odmienny sposób. Borowski po-
kazuje różne postawy ludzi, obrazując zezwierzęcenie człowieka,
które jest efektem nie tylko olbrzymiego cierpienia, lecz również
zwykłego wyrachowania. Grudziński zarzuca Borowskiemu niemo-
ralność i w swoim Innym świecie kładzie nacisk na tragedię i cier-
pienie, które doprowadzają więźniów do barbarzyńskich zachowań.
Myślę, że dużą przesadą byłoby uznanie Innego świata za mitolo-
gizację cierpienia, jednak różnica między tymi pisarzami jest zna-
mienna.
Ciekawym rozliczeniem z narodowej kapliczki, powiązanej
zarówno z sarmatyzmem, jak i z roszczeniami romantyzmu, mia-
nowicie z heroicznym bohaterstwem jako cesze właściwej każde-
mu niemal Polakowi, jest film Andrzeja Munka Eroica. Jego boha-
ter staje się uczestnikiem wielkich i ważnych wydarzeń, odgrywa-
jąc w nich przez przypadek doniosłą rolę. Mimo tego od razu, bez
wnikania w okoliczności, zostaje okrzyknięty wielkim bohaterem.
Niewątpliwie kaplice niosą w sobie sporo zła, gdyż zawsze
przekazują nieco zafałszowany obraz rzeczywistości byłej lub o-
becnej i jako takie mogą być groźne. Nie można ich jednak bez-
względnie krytykować i potępiać, ponieważ przekazują pewne
zbiorowe emocje. Myślę, że poruszając temat naszych mitów naro-
dowych, należy pamiętać o tym, że dzieje Polski szczególnie naz-
naczone były „niepokojem”. Warto w tym miejscu przyspomnieć
wiersz Zbigniewa Herberta Rozważania o problemie narodu. Poeta
formułuje wątpliwości co do treści narodowych mitów, jednak kon-
kluduje, mówiąc, że nie można przerwać okrwawionego węzła,
w którym paradoksalnie widzi sedno więzi narodowej.
65. „Stał dwór szlachecki z drewna, lecz podmurowany.”
Rola tradycji szlacheckiej w kształtowaniu polskiej
kultury narodowej.
Tradycja odgrywała i odgrywa wielka rolę w życiu człowieka,
ponieważ przekazuje obyczaje i poglądy przodków, które my z ko-
lei powinniśmy wpoić naszym dzieciom. Zasady postępowania i o-
byczaje, przechodzące już od wieków z ojca na syna, ukształtowa-
ły polską kulturę. Dzięki niej właśnie przetrwaliśmy my - Polacy
okres zaborców i trwamy do dziś jako odrębny naród. Już od cza-
sów renesansu polskość utożsamiana była z tradycją szlachecką
- sarmacką. Tradycja ta miała bowiem przez długie wieki, aż do
XIX stulecia, największy wpływ na kulturę naturę narodową. Szlach-
ta była to bowiem warstwa liczna, zamożna, wykształcona i dlate-
go jej właśnie tradycja promieniowała na resztę narodu. Warstwy
takie, jak mieszczaństwo czy chłopstwo doszły do głosu znacz-
nie później i wtedy dopiero również ich obyczaje i poglądy zaczęły
rzutować na kulturę narodową.
Pierwszym pisarzem, w którego twórczości możemy odnaleźć
kult tradycji szlacheckiej, jest Mikołaj Rej z Nagłowic, tworzący
w końcu XVI wieku. W swoim utworze Żywot człowieka poczciwego
przedstawił nam wzór życia młodego szlachcica, od dzieciństwa,
poprzez wiek dojrzały, aż do późnej starości. Mikołaj Rej jako szla-
chcic ustosunkowuje się do szlachectwa w ogóle. W jednym z roz-
działów pisze, że poczciwy szlachcic nie powinien szczycić się naz-
wiskiem czy herbem. Według niego prawdziwe szlachectwo polega
na przestrzeganiu cnót, prowadzeniu życia ziemiańskiego, rodzin-
nego, jak również na udziale w życiu politycznym. Jednym słowem,
prawdziwym szlachcicem jest ten, który nie kala gniazda ojców.
W pierwszej części swojego dzieła Rej poucza, jak należy wy-
chowywać młodego szlachcica, jakie nauki powinien on pobierać
i jak ważną rolę powinny odgrywać w jego wychowaniu zasady
postępowania, wpajane mu od dzieciństwa. Pokazuje również za-
sady postępowania, jakimi powinien kierować się szlachcic, wy-
bierając małżonkę. A więc przyszła wybranka powinna pochodzić
z rodziny szlacheckiej i wykazywać zdolności gospodarskie. Zało-
żenie rodziny wiąże się oczywiście z prowadzeniem życia zie-
miańskiego we własnych włościach.
W utworze Żywot człowieka poczciwego Rej ze szczegółami
opisuje, jak powinno wyglądać życie ziemianina, jakimi zajęciami
powinien on się parać. Uzależnione muszą one być oczywiście
od pór roku - natury. A więc wszelkie obyczaje, obrzędy i prace
ściśle powinny być splecione z ziemiańskim życiem za tle natury.
Obyczaje szlacheckie i poglądy na życie przedstawione są
również w utworze Jana Kochanowskiego Pieśń świętojańska
o Sobótce. Autor przedstawia tutaj święto Sobótki, przypadające
na najkrótszą noc w roku, noc św. Jana. Była to schrystianizowana
forma dawnego obrzędu pogańskiego, związanego z kultem wody
i ognia. Podczas tego święta przy ognisku lud i szlachta śpiewali,
tańczyli, bawili się, głosząc pochwałę życia na wsi. W pieśniach
panien ukazana jest tradycja szlachecka, obyczaje związane z pra-
cami rolnymi w lecie i z zajęciami związanymi z jesienią i zimą.
Wylicza tu również Kochanowski tańce wówczas modne, takie jak
cenar czy goniony. Opisuje, w jaki sposób rodzina i czeladź spę-
dzała czas wolny w długie, zimowe wieczory. Podkreśla wielką ro-
lę gospodyni, matki, żony.
Sarmacka tradycja wielką wagę przywiązywała do wychowa-
nia w rodzinie następnych pokoleń, w duchu cnoty, uczciwości
i pobożności.
A niedorości wnukowie,
Chyląc się ku starszej głowie,
Wykną przestawać na male
Wstyd i cnotę chować w cale
Tradycja szlachecka ukazana jest również w utworach pisa-
rzy XVII wieku, np. Wacława Potockiego, a szczególnie w Pamię-
tnikach Jana Chryzostoma Paska. Wacław Potocki ceni tradycje
przodków, ale krytycznym okiem spogląda na zniewieściałość
i wady współczesnych sobie Polaków. Szczególnie w Wojnie cho-
cimskiej, eposie rycerskim, ukazuje zalety dawnych Sarmatów,
zwycięzców spod Chocimia w roku 1621, jak również tych, którzy
wytyczali razem z Chrobrym granice dawnej Polski. Podkreśla ich
odwagę, waleczność i to, że byli urodzonymi rycerzami.
Typowym Sarmatą był Jan Chryzostom Pasek, który w swoich
Pamiętnikach przedstawia nam tradycję szlachecką. Jest człowie-
kiem bezkrytycznym wobec własnego stanu i żyje zgodnie z zale-
ceniami ojców i dziadów. W pierwszej części Pamiętników ukazuje
wojenne tradycje szlachty polskiej, w drugiej zaś codzienne zie-
miańskie życie. A więc opisuje swoje przygody i życie na wsi,
przedstawia nam jednocześnie zwyczaje, upodobania, zasady po-
stępowania i poglądy charakteryzujące szlachtę polską. I tak na
przykład w jednym z rozdziałów opowiada historię zawarcia swo-
jego małżeństwa. Zawierano je w domach szlacheckich w dość
specyficzny sposób. Przyszły pan młody najpierw musiał wywie-
dzieć się, jaki majątek posiada jego wybranka, z jakiej pochodzi
rodziny, jaka była jej matka, ponieważ uważano, że jaka mać, taka
nać. Kiedy narzeczony przyjeżdżał z pierwszą wizytą, zwracał uwa-
gę na gospodarność dziewczyny i porządek panujący w domu.
Dopiero wtedy mógł sobie pozwolić na zachwycanie się jej urodą
i decydował się na małżeństwo. Dla szlachcica najważniejsza była
wiara, ziemia i rodzina. Wszystko inne pozostawało na drugim pla-
nie. Szlachta XVII wieku posługiwała się również językiem pełnym
kolokwializmów, chcąc pochwalić się przed resztą narodu swoim
wykształceniem.
Przełom XVIII/XIX wieku to okres szczególnie trudny dla Pol-
ski; wiąże się on z utratą wolności i popadnięcie przez nią w niewo-
lę narodową. Dopiero wtedy Polacy przekonali się, jak bardzo waż-
na jest tradycja szlachecka, przekazywana z pokolenia na pokole-
nie. Uświadomili sobie w pełni, że mimo niewoli, stanowią odrębny
naród, który, na szczęście, różni się wszystkim od na przykład Ros-
jan: ubiorem, sposobem bycia czy myślenia. Tradycja szlachecka
traktowana jest wówczas przez wszystkich Polaków jako ogólno-
narodowe dobro. Tradycję szlachecką, która w okresie zaborów
promieniowała na całe społeczeństwo, ukazał Adam Mickiewicz
w swojej epopei Pan Tadeusz. W utworze Mickiewicz w sposób re-
alistyczny przedstawił życie i obyczaje najważniejszej warstwy
społecznej - szlachty polskiej. Szczególnie przedstawiciele stare-
go pokolenia, jak: Sędzia Soplica, Wojski, Podkomorzy, Gerwazy,
Protazy szanują tradycję sarmacką. Młodzi, choć szanują decyzje
przodków, ulegają już czasem wpływom zachodnim. Szlachecka
tradycja, w której na co dzień żyją mieszkańcy Soplicowa, to cen-
trum polszczyzny. Szlachta zamieszkująca Soplicowo i pobliskie
okolice w domu i poza nim posługuje się wyłącznie piękną pol-
szczyzną - mową swoich ojców. Ubiera się w stroje sarmackie za-
równo od święta, jak i na co dzień. Kontusz, pas złotolity, konfede-
ratka czy wysokie buty były charakterystycznym strojem mieszkań-
ców Soplicowa i jego gości. Szable, rapiery i szpady - to broń uży-
wana przez ówczesne pokolenie Polaków. Mieszkańcy Soplicowa,
jak również ich goście, nie tylko posługiwali się polską mową, ale
hołdowali polskim obyczajom.
Polskość ta nawet przejawiała się w architekturze i w umeblo-
waniu dworu szlacheckiego. Na wzór dawnych domów szlachec-
kich, Soplicowo było zbudowane z drewna na podmurówce, zaś
ściany jego były pobielane. Za parkiem, obok dworu znajdowały się
pomieszczenia gospodarcze. Na ganek wjeżdżało się przez bramę
parku, która wciąż otwarta, przechodniom ogłasza, że gościnna
i w gościnę zaprasza. A więc mieszkańcy Soplicowa hołdowali
szlacheckiemu obyczajowi wielkiej gościnności, która z czasem
zaczęła charakteryzować wszystkich Polaków.
Sędzia, gospodarz Soplicowa, dbał nie tylko o porządek i in-
wentarz, ale również o ludzi, którzy u niego pracowali. Zwykł on
przyjmować gości z wielką serdecznością i częstować zgodnie ze
staropolską gościnnością. W czasie jego nieobecności zastępował
go Wojski.
Wyposażenie dworu w Soplicowie miało również charakter
szlachecki - polski. Na ścianach wisiały obrazy przedstawiające
polskich patriotów, takich jak: Kościuszko, Rejtan, Jasiński. W alko-
wie stał stary zegar, który wygrywał Mazurka Dąbrowskiego.
W Soplicowie goście nie nudzili się. Uczestniczyli w space-
rach, grzybobraniu. Na spacerze według dawnej tradycji polskiej
obowiązywała hierarchia, z przodu szły dzieci z opiekunem, potem
starszyzna. Za starszymi szły panny, o pół kroku z tyłu młodzież
męska. Porządek obowiązywał również w czasie wspólnych posił-
ków, do których przywiązywali Polacy wielką wagę. Goście wcho-
dzili do jadalni w zależności od wieku i zajmowanego stanowiska.
Główne miejsce przy stole zajmował Podkomorzy, ponieważ pias-
tował najwyższy urząd. Obok niego zasiadał Sędzia, tuż przy Ber-
nardynie. Przed rozpoczęciem posiłku odmawiany był po łacinie
krótki pacierz, świadczy to, że Polacy byli ludźmi religijnymi. Spo-
żywanie wieczerzy odbywało się w absolutnej ciszy. Podawano
staropolskie potrawy. Porę posiłków obwieszczał gościom dzwon,
tak było w licznych dworach we zwyczaju - pisze poeta.
W Soplicowie panował zwyczaj zbierania grzybów. Na grzy-
bobranie zakładano ubiory codzienne, czasem nawet zbieranie
grzybów miało charakter konkursowy. Największym zainteresowa-
niem ze strony panów cieszyły się polowania. Już dzień wcześniej
szykowano się na nie. Zwoływano naganiaczy i przygotowywano
psy myśliwskie. Przewodnikiem polowania był Wojski, który rozpo-
czynał i kończył je trąbieniem w róg. Zawsze po polowaniu był go-
rący posiłek, na którym podawano staropolski bigos i popijano
wódką gdańską.
Mieszkańcy Soplicowa byli bardzo przywiązani do starych
szlacheckich obyczajów, co obserwujemy na każdej stronie utwo-
ru. I tak na przykład zaręczyny Tadeusza i Zosi odbywają się na
murawie, gdzie ma odbyć się następnie uczta. Tadeusz i Zosia,
choć z możnego rodu, do stołu nie zasiedli, ponieważ częstowali
okolicznych włościan - starożytny był zwyczaj, iż dziedzice nowi na
pierwszej uczcie sami służyli ludowi. Przykład ten ukazuje nam wy-
raźnie, jak tradycja szlachecka stawała się ogólnonarodową. Na u-
czcie zaręczynowej podawano tylko potrawy polskie, które Wojski
kazał przygotować według starej księgi pt. Kucharz doskonały.
W czasie tej uroczystej biesiady, jak to było w zwyczaju staropols-
kim, wznoszono wiwaty na cześć wodzów napoleońskich, przysz-
łych wyzwolicieli Polski. Obyczaj staropolski nakazywał zaręczać
się i żenić przy wiejskiej muzyce. W taki sposób tradycja szlache-
cka mieszała się z tradycjami ludowymi. Na murawie tańczono tań-
ce takie jak polonez czy mazur. Szczególnie uroczystym tańcem
był polonez, którego w trakcie zaręczyn Tadeusza i Zosi poprowa-
dził sam Podkomorzy z lekka zarzuciwszy wyloty kontusza.
Jak więc widzimy, Soplicowo promieniowało szlachecką kul-
turą na całą okolicę, przekazując innym warstwom wszystko, co
było w niej najlepsze.
Na przełomie XIX i XX wieku związki tradycji szlacheckiej
z ludową ukazał Stanisław Wyspiański w swoim wielkim drama-
cie Wesele. Pan Młody, Lucjan Rydel, inteligent wywodzący się ze
szlachty, żeni się z dziewczyną wiejską, mieszkającą w podkra-
kowskiej wsi Bronowice. Młodzi wyprawiają swoje wesele „na nu-
tę” szlachecko-chłopską. W dworku szlacheckim, którego właści-
cielem był Gospodarz, spotykamy się z wystrojem wnętrz typowym
dla izby chłopskiej. Znajduje się tam łoże z pierzyną i poduszkami,
obrazy świętych i Matki Bożej. Obrazy Matejki, wiszące na ścianie,
wskazują jednak na rodowód szlachecki mieszkańców tego dworu.
Znajdują się tam również książki i biurko.
W taki oto sposób wszystko, co było najlepsze w tradycji szla-
checkiej, przenikało do kultury narodowej i wraz z tradycją ludową
stało się esencją polskości. Dzięki tradycji właśnie udało się Pola-
kom przetrwać około 150 lat niewoli i zbudować w okresie między-
wojennym nową Polskę.
66.Starożytny rodowód humanizmu i jego artystyczna
realizacja w poezji Jana Kochanowskiego.
Renesans - tym historyczno-literackim terminem, okreś-
lającym epokę przypadającą na XV wiek i częściowo wiek XVI, po
raz pierwszy świadomie posłużyli się uczeni w XIX wieku. Począ-
tkowo oznaczać miało ono odrodzenie się kultury i literatury anty-
cznej, później jego wymowę poszerzono o symboliczne odrodzenie
się ludzkości. Renesans bowiem sięga do doświadczeń antycznych,
mówi się, że „wskrzesza jego duszę”. Ideały grecko-rzymskie zy-
skują współczesny, odpowiadający XV-XVI w. wyraz. Wśród tych
ideałów centralne miejsce wyznacza się człowiekowi - rozumnemu
twórcy kultury; z zafascynowania antyczną wiedzą o człowieku,
poznawanej za pośrednictwem starożytnych pisarzy, filozofów, ro-
dzi się pojęcie humanizmu. Zgodnie z nim wzorcem kultury jest
dorobek epoki starożytnej, należy więc rozwijać studia nad litera-
turą klasyczną, kształcić umysł, zgłębiać wiedzę.
Humanizm dowartościowuje człowieka, głosi wiarę w jego ro-
zum i możliwości. Humanizm otwiera człowiekowi drogi, zamykane
dotąd przez średniowieczne normy. Życie ziemskie nabiera warto-
ści, zaakceptowany zostaje człowiek ze swoimi skłonnościami, do-
ceniane jest jego działanie. Ucieczka przestaje być występkiem.
Zdaniem Terencjusza staje się swego rodzaju wykładnikiem moral-
nym: Człowiekiem jestem, więc nic co ludzkie nie jest mi obce.
Przestaje funkcjonować zasada anonimowości, człowieka traktuje
się imiennie, indywidualnie.
Antyczna wiedza o człowieku była inspiracją dla ludzi rene-
sansu, a starożytne filozofie stały się bazą dla nowego nurtu. Hu-
manizm jest bowiem połączeniem dwóch najistotniejszych szkół
filozoficznych - stoicyzmu i epikureizmu, funkcjonuje na zasadzie
„złotego środka”, propagowanego przez Horacego. Epikureizm
wniósł za sobą szeroko rozumianą tolerancję na ziemskie zacho-
wania człowieka, zachęcił do czerpania przyjemności z doskonałe-
go dzieła bożego. Stoicyzm natomiast nakłaniał do życia harmonij-
nego, zalecał umiar, rozsądek, panowanie nad emocjami. Cnotę
i spokój wznosił ponad przyjemność.
Wybitnym przedstawicielem polskiego renesansu, a zarazem
czołowym humanistą-koracjonistą, był Jan Kochanowski. Wsze-
chstronnie wykształcony, tzw. „poeta doctus”, studiujący literaturę,
znający filozofię i języki starożytne, stawiał człowieka w centrum
zainteresowania myśli. Jego poezja, podobnie jak liryka Horace-
go, odznacza się bogactwem refleksji, dążeniem do doskonałości
formy oraz filozoficznym podłożem. Utwory J. Kochanowskiego,
a zwłaszcza fraszki i pieśni, są zróżnicowane emocjonalnie i nas-
trojowo. Część stanowi afirmacja życia ze wszystkimi jego ziemski-
mi elementami, inne natomiast - ubolewanie nad ciężkim losem
człowieka, poszukiwacza sensu bytu. Kochanowski poszukuje filo-
zofii łączącej elementy stoicyzmu i epikureizmu; od pochwały za-
bawy przechodzi do rozważań na temat cnoty i godności. Za Hora-
cym powtarza twierdzenie o braku wpływu człowieka na zapisane
mu losy. Bezsensem jest zastanawianie się nad tym, co przyniesie
następny dzień, wpływ na to ma tylko Bóg czy Fortuna, a człowiek
nie jest w stanie tego przewidzieć.
Sam Bóg wie przyszłe rzeczy, a śmieje się z nieba,
Kiedy się człowiek troszczy więcej, niźli trzeba.
Nie należy zastanawiać się nad przyszłością, gdyż jedyną pe-
wną rzeczą, której możemy się spodziewać, jest śmierć. Pamięta-
jąc o niej, korzystajmy z życia. Wydaje się, że między strofami Pie-
śni IX Jana Kochanowskiego powtarza się motto Horacego carpe
diem. Wszak, jak powtarzał ten rzymski poeta, bez względu na
posiadane cnoty, tryb życia czy bogactwo i tak umrzemy, dlatego
jedyną słuszną drogą jest chwytanie każdej chwili i maksymalne jej
wykorzystywanie. Życie bowiem przemija bardzo szybko, poddane
jest cyklicznemu rytmowi natury. Więc baw się za młodu, przeżyj
miłość, ciesz się sztuką, winem i wolnością, bo:
Nie zawżdy piękna Zofija,
Róża kwitnie i lelija;
Nie zawżdy człek będzie młody
Ani tej, co dziś urody.
Toteż Kochanowski proponuje zabawę w miłym towarzystwie,
przy obficie zastawionym stole i butelce dobrego wina. Zgodnie
z duchem renesansu Kochanowski mówi: miło szaleć, kiedy czas
ku temu, przestrzega jednak, aby pośród zabawy i uciechy zacho-
wać trzeźwość umysłu, spokojnie i rozumnie podchodzić do rze-
czywistości, a w każdej sytuacji pamiętać o umiarze.
A nigdy nie zbłądzi,
Kto tak umysł zarządzi,
Jakoby umiał szczęście i nieszczęście znosić.
Dystans wobec życia, stateczne i rozumne szczęście to wyraź-
ne przejawy stoicyzmu w twórczości Kochanowskiego. Tak samo
sklasyfikować można ideę odrzucającą dobra materialne, które,
w przeciwieństwie do cnoty, nie dają człowiekowi szczęścia i we-
wnętrznego spokoju.
Bogactwa nie przydały wpadwszy gdzie między skały;
Tak ja bezpiecznym sercem i pełen otuchy
W równej fuście popłynę przez morskie rozruchy.
O ile sprawy doczesne człowieka, dobra materialne, bogactwa
przemijają wraz z jego lub jego bliskich śmiercią, o tyle pamięć
o nim trwać może wiecznie. A żeby tę pamięć zapewnić sobie, na-
leży przysłużyć się ludzkości, zyskać sławę.
Służymy poczciwej sławie - a ona stanie się dla nas
trwalszym niż ze spiżu pomnikiem.
Kochanowski znał wartość swojej poezji i miał nadzieję,
że pamięć o nim, jako o poecie, nie skończy się wraz z jego śmier-
cią. Non omnis moriar - pozostanie na ziemi jego cząstka, w ser-
cach i rozumach ludzi będzie żył tak długo, jak długo jego dzieła
będą czytane.
Proszę, niech za mną zaraz
me rymy nie giną
Ale kiedy ja umrę, ony niechaj słyną.
Zgodnie z duchem humanizmu Kochanowski proponował oce-
nę ludzi nie według ich wyglądu czy majątku, ale na podstawie ich
wiedzy i kultury. Nade wszystko chwalił cnotę, która jest najwyższą
wartością człowieka, darem bożym, najcenniejszą nagrodą, jaką
może otrzymać człowiek.
Cnota (tak jest bogata) nie może wziąć szkody
Ani się też ogląda na ludzkie nagrody;
Sama ona nagrodą i płacą jest w sobie
I krom nabytych przypraw świetna w swej ozdobie.
Sposobu na szczęście szukał Kochanowski w starożytności.
Podążał śladami Horacego, kierował się jego filozofią w poszuki-
waniach właściwej drogi życia. Uważał, że życie trzeba przeżyć jak
najlepiej, zachowując jednocześnie równowagę duchową, spokój
i trzeźwość umysłu. Proponował życie zgodne z naturą, zbliżenie
się do przyrody - źródła mocy, a zarazem relaksu.
Forma utworów Kochanowskiego zaczerpnięta jest także
ze starożytności. Pieśni, jeden z gatunków, jakie stosował, to gatu-
nek literacki ukształtowany pod wpływem liryki Horacego, który ze-
brał ich około 100 w tomiku Carmina sive Odarum libri IV. Odzna-
czają się one różnorodnością i bogactwem tematów. Inspirowany
tą twórczością, Kochanowski pragnął stworzyć podobny zbiór wier-
szy. Na grunt polski przeniósł także unowocześnioną wersję anty-
cznego epigramatu, nazywając go fraszką (z wł. gałązka). Dzięki
Janowi Kochanowskiemu stała się ona z czasem określeniem kon-
kretnego gatunku literackiego.
Szukając poetyckiego wyrazu dla swych uczuć po stracie cór-
ki, sięgnął Kochanowski do antycznej tradycji żałobnej i wykorzys-
tał technikę trenu.
Bezpośrednim nawiązaniem do tej epoki jest także Odprawa
posłów greckich (mimo licznych nowatorskich rozwiązań), nie tylko
ze względu na tematykę. Poeta wzorował się na Mitologii, Iliadzie,
Odysei i innych starożytnych utworach. Swoją córeczkę Urszulkę
porównał poeta do greckiej poetki Safony, W wierszu Ku muzom
zwraca się z prośbą o natchnienie, a Fatum obarcza odpowiedzial-
nością za ludzkie losy.
Kochanowski, mimo inspiracji antykiem, nadał jednak swoim
utworom specyficzny, odmienny i niepowtarzalny charakter. Zgod-
nie z renesansowymi i humanistycznymi przekonaniami był indy-
widualnością obdarzoną poetyckim talentem. Posiadanie umieję-
tności twórczych w dziedzinie literatury stawia go ponad tłumem,
daje moc kreacji i czyni go wiecznym.
67.Subiektywne postrzeganie świata - pamiętniki i motywy
autobiograficzne w literaturze.
Utwory o charakterze autobiograficznym i pamiętnikarskim
zajmują znaczące miejsce w literaturze od czasów najdawniej-
szych po współczesne. Wielu autorów gustowało w takich właśnie
formach wypowiedzi, ponieważ wówczas mogli ukazać świat, który
ich otaczał, i jego problemy przez pryzmat własnych, subiektyw-
nych spostrzeżeń i odczuć.
Już w czasach renesansu, kiedy to autorzy świadomie zaczęli
podpisywać się pod swoimi dziełami, znajdujemy sporą ilość utwo-
rów o charakterze autobiograficznym. Szczególnie w twórczości
wielkiego poety XVI wieku Jana Kochanowskiego odnajdujemy
wiele utworów tego typu. Fraszki, pisane na dworze królewskim,
jak i w Czarnolesie, nazywają niektórzy krytycy pamiętnikiem liry-
cznym poety. Niektóre z nich, jak Do gór i lasów, mają wyraźnie
charakter autobiograficzny, inne zawierają tylko pewne motywy
z biografii pisarza. W wyżej wspomnianej fraszce opisuje poeta ca-
łe swoje życie: młodość i studia poza granicami kraju, dalekie po-
dróże i przygody, także swoje życie na dworach magnackich i kró-
lewskim, na którym pełnił funkcję sekretarza. Autor fraszki opisuje,
jak został księdzem i choć nie miał wyższych święceń kapłańskich,
otrzymywał jednak beneficjum z probostwa katedralnego. We frasz-
ce tej przyrównuje się poeta do Proteusa - greckiego bożka wodne-
go, który dowolnie odmieniał swoją postać. Jan Kochanowski
napisał tę fraszkę po powrocie do majątku, po wielu latach nieo-
becności w rodzinnych stronach. Był już wtedy człowiekiem w śre-
dnim wieku i jak sam pisze o sobie, ma w głowie srebrne nici. I mo-
że dlatego, że zna już dobrze życie, bo przeżył tak wiele, zdaje so-
bie sprawę, iż należy cenić każdą chwilę, którą ono niesie. Powta-
rza więc za swoim ulubionym poetą rzymskim Horacym, że naj-
chętniej przebywa z tymi, którzy umieją właściwie wykorzystać
czas - chwilę. Spojrzenie na życie zawarte w tej fraszce ma więc
wyraźnie subiektywny charakter. Poeta-humanista cieszy się
z niego, potrafi je cenić i odpowiednio opisać.
Fraszka O doktorze Hiszpanie opowiada o tym, jak Jan Kocha-
nowski - dworzanin królewski - zabawiał się z kolegami, pijąc wi-
no i weseląc do woli. Krytykuje w niej poeta nadmierne pijaństwo,
ale jednocześnie pochwala godziwą rozrywkę, która, według nie-
go, należała się również ludziom poważnym i uczonym.
Również większość fraszek miłosnych powstała na dworze
królewskim, kiedy poeta, jeszcze młody, miał czas i energię
na przeżywanie miłosnych zgryzot. Dowiadujemy się z nich, jak
przeżywał sukcesy i porażki miłosne poeta-humanista XVI wieku.
Część fraszek powstaje już później w okresie czarnoleskim. Opo-
wiadają one o życiu Jana Kochanowskiego w domowych piele-
szach, kiedy założył rodzinę i cieszył się z jej posiadania.
We fraszce Na dom w Czarnolesie prosi Boga, do którego czę-
sto zwracał się jako człowiek głęboko wierzący, nie o bogactwa
i zaszczyty, ale skromne i dostatnie życie w swej rodzinnej posiad-
łości. Chciałby się w niej bowiem zestarzeć i do późnych lat cie-
szyć czystym sumieniem i życzliwością ludzką.
We fraszce Na lipę opisuje starą lipę czarnoleską, pod którą
spędzał wiele wolnych chwil, odpoczywając i tworząc.
Bardzo wiele fraszek poświęcił poeta swojej twórczości.
W jednej z nich zwraca się do Muz - opiekunek sztuki - z prośbą
o obdarzenie go talentem. Jako prawdziwy humanista, pragnie
bowiem, aby jego rymy nie zginęły z nim razem, ale przynosiły
mu sławę jeszcze po śmierci.
Również w pieśniach odnajdziemy wiele wątków autobiogra-
ficznych, które sporo mówią o życiu poety. Wyraźnie autobiografi-
czny charakter ma cykl Trenów Jana Kochanowskiego, w których
opisał on historię choroby i śmierci swojej ukochanej córki Urszul-
ki. Przedstawia w nich poeta przeżycia ojca po śmierci dziecka,
załamanie psychiczne, które doprowadza nawet do zwątpienia
w wiarę i zbawienie. Uświadomienie sobie jednak, że dziecko już
nie cierpi, ale jest szczęśliwe w niebie, powoduje uspokojenie się
poety i pogodzenie z tą straszną tragedią. Dom rodzinny pusty
i smutny - oto jak ukazał nam rzeczywistość poeta przez pryzmat
tragedii, którą przeżył.
Okres baroku - wiek XVII obfitował w ciągłe wojny i utarczki
rycerskie. Dlatego w okresie tym powstało wiele dariuszy i pamięt-
ników, pisanych często przez szlachtę, która niewiele wspólnego
miała z pisarstwem. Niewątpliwie najlepszymi okazały się, wydane
dopiero w XIX wieku, Pamiętniki Jana Chryzostoma Paska. Nie był
on szlachcicem szczególnie wykształconym - nauki pobierał bo-
wiem w kolegium jezuickim w Rawie. W swych Pamiętnikach, które
spisał na stare lata, opisywał w sposób barwny, jak walczył jako
żołnierz pod dowództwem Czarnieckiego przeciw Szwedom i Ra-
koczemu. Przedstawił również wyprawę do Danii i wojnę przeciw
Moskwie. Po latach osiedlił się u siebie na wsi, ożenił i dla potom-
nych w Pamiętnikach przedstawił dzieje swego bujnego żywota.
Pamiętniki, choć nie mają wartości historycznej, są jednak kopalnią
wiedzy o epoce baroku - życiu szlachty w XVII wieku, jej obycza-
jach i języku. Świat i jego problemy przedstawione w Pamiętnikach
są subiektywne, przedstawia je bowiem i opisuje szlachcic-Sar-
mata, który ma poglądy zdecydowanie konserwatywne.
Epoka romantyzmu wręcz gustowała w utworach autobiogra-
ficznych, w których autor ukazywał świat przefiltrowany przez wła-
sne przeżycia. A wiemy, jak wielkimi indywidualistami byli roman-
tycy. Wyraźnie taki właśnie charakter ma dramat romantyczny
Adama Mickiewicza, który powstał w Wilnie w 1823 roku - II i IV
część Dziadów. Zwłaszcza część IV jest liryczną spowiedzią poety,
dotyczącą historii jego uczucia do Maryli Wereszczakówny i tragi-
cznego końca tej miłości - kiedy jego ukochana wyszła za mąż za
bogatego ziemianina W. Putkamera. Z utworu przebija żal do ko-
biety, która dla bogactwa i stabilizacji życiowej wyrzekła się miło-
ści. Gustaw to sam Adam Mickiewicz, który „umarł dla świata”,
i po stracie ukochanej kobiety błąka się samotnie po świecie. Wie-
my z życiorysu Mickiewicza, że on również po wyjściu za mąż Ma-
ryli myślał o samobójstwie. Kobieta-mężatka, szukająca w noc
zaduszną na cmentarzu duszy byłego kochanka - to Maryla.
W Rosji na wygnaniu powstaje utwór, który jest pamiętnikiem
lirycznym poety-romantyka z podróży po Krymie. W Sonetach
krymskich opisuje Mickiewicz to, co widział i przeżywał podczas
swej wędrówki, a także niekończącą się tęsknotę za Polską - Litwą.
III część Dziadów, która powstała po upadku powstania listo-
padowego w Dreźnie w 1832 roku, to utwór-dokument. Przedsta-
wił w nim poeta historię procesu Filomatów i Filaretów z roku 1823,
ich zsyłkę na Sybir, gdzie pomarli z zimna i głodu i skąd nigdy nie
powrócili do kraju. Sam Mickiewicz został wówczas wraz z innymi
aresztowany. W utworze występuje on jako Gustaw, który dojrzewa
i staje się Konradem, poświęcającym życie walce o sprawę naro-
dową. Postacie oprawców - Rosjan i Polaków - są również w dra-
macie autentyczne. Są to senator Nowosilcow, doktor Becú, ojczym
J. Słowackiego, i doktor Wacław Pelikan - profesorowie Uniwersy-
tetu Wileńskiego.
Poeta przedstawił część swego życia, swej młodości, kiedy
wraz z kolegami, aresztowany bez podstaw, cierpiał maltretowany
przez zaborców, ale i zarazem dojrzewał politycznie. Idea podpo-
rządkowania życia osobistego sprawie narodowej - oto subiektyw-
ne widzenie tych problemów przez poetę.
Pan Tadeusz - największa epopeja polska, zawiera również
akcenty autobiograficzne. Zwracając się w Inwokacji z modlitwą
do Matki Bożej, poeta przypomina sobie chorobę z okresu dzieciń-
stwa i to, że zrozpaczona matka ofiarowała go pod Jej opiekę.
W Epilogu opowiada o przyczynach powstania utworu: o sporach
emigracyjnych w Paryżu i chęci przeniesienia się, chociaż w wyo-
braźni, do kraju dzieciństwa - Litwy. Przypomina szczęśliwe dni,
kiedy w roku 1812 wkroczyły na Litwę, wraz z oddziałami francus-
kimi, Legiony Polskie. Mickiewicz pamiętał, miał wtedy 14 lat i cie-
szył się wraz z innymi, gdy zobaczył po raz pierwszy mundury pol-
skie. Kraj lat dziecinnych przedstawiony jest więc w Panu Tadeuszu
bardzo subiektywnie. Opisywana Litwa widziana jest tu przez pryz-
mat tęsknoty za ojczyzną poety-emigranta, do której nie mógł po-
wrócić.
Wyraźnie autobiograficzny charakter mają również Liryki lo-
zańskie Adama Mickiewicza, pisane już w wieku dojrzałym, kiedy
to poeta pracował na uniwersytecie w Lozannie. Zwierza się w nich
czytelnikowi ze swojego życia. Młodość ocenia jako durną i chmur-
ną, zaś lata dojrzałe jako okres klęski. Jest to również spojrzenie
na życie z pozycji poety-emigranta, który wraz z całym narodem
poniósł klęskę w walce o wolność i dlatego tak, a nie inaczej oce-
niał własną egzystencję.
Sporo momentów autobiograficznych odnajdujemy w Kordia-
nie Juliusza Słowackiego. Zwłaszcza młodość głównego bohatera
i fakty z nią związane przypominają nam ten okres życia samego
poety. Kordian, podobnie jak J. Słowacki i jego przyjaciel L. Spitz-
nagel, przeżywa nieszczęśliwą miłość do Ludwiki Śniadeckiej. Po-
czucie samotności i niemożność działania doprowadzają Ludwika
S. do samobójstwa. Wiele przygód i przemyśleń Kordiana ma swe
źródło w przeżyciach i refleksjach samego poety.
W Grobie Agamemnona, który jest fragmentem poematu Pod-
róż do Ziemi Świętej z Neapolu, opisuje poeta wędrówkę po Grecji
i swoje przemyślenia dotyczące losów Polski. Straciła ona nadzieję
na odzyskanie niepodległości wraz z upadkiem powstania listopa-
dowego. Poeta usprawiedliwia się w tym utworze, że sam nie
wziął w nim udziału i czuje się z tego powodu winny.
W Hymnie, pełnym nostalgii emigracyjnej, opisuje swoje pod-
róże po Aleksandrii. Czuje się tułaczem i emigrantem, tęskniącym
za krajem, do którego nie może powrócić ze względów politycz-
nych.
Nie-Boska komedia Zygmunta Krasińskiego jest również u-
tworem o charakterze autobiograficznym, zwłaszcza jej I część.
Życie rodzinne hrabiego Henryka zawiera wiele elementów z życia
samego Krasińskiego, a nawet jego rodziców. Podobnie jak Orcio-
wi, również i samemu poecie groziła ślepota i leczył się u okulis-
tów, aby nie dopuścić do kalectwa. Hrabia Henryk, podobnie jak
Z. Krasiński, broni arystokracji i wypowiada się ostro przeciwko re-
wolucji społecznej. Arystokrata - Krasiński momentami oceniał na-
wet surowo klasę, z której się wywodził, jednak to właśnie z jej
punktu widzenia ocenił rewolucję społeczną.
Jak więc widzimy, niemal cała literatura romantyczna przesy-
cona była wątkami autobiograficznymi, ponieważ pisarze tej epoki
najchętniej ukazywali życie w sposób subiektywny - poprzez włas-
ne przeżycia i przemyślenia.
Twórcy epoki pozytywistycznej byli mniej wylewni i mniej pi-
sali o sobie w swoich utworach. Lalka, wielka realistyczna powieść
Bolesława Prusa, zawiera jednak Pamiętnik starego subiekta. Jest
to próba innego, subiektywnego spojrzenia na Warszawę i ludzi
żyjących w tym mieście w II połowie XIX wieku - poprzez pryzmat
przeżyć i przemyśleń idealisty i romantyka Ignacego Rzeckiego.
Wychowany w czasach romantyzmu, w kulcie Napoleona, na zaw-
sze pozostanie człowiekiem biorącym udział w każdym zrywie na-
rodowym, czy to w roku 1848, jako młody człowiek - osobiście, czy
jako starszy już mężczyzna, popierający tylko uczestników powsta-
nia 1863 roku - St. Wokulskiego i studentów. Nawet będąc już zu-
pełnie starym człowiekiem, będzie subiekt Rzecki szukał w gaze-
tach konfiguracji politycznych na arenie międzynarodowej, które
umożliwić mogą Polsce odzyskanie niepodległości. I mimo że
z czasem nabył bohater wiele cech typowych dla pozytywisty, po-
został do śmierci idealistą brzydzącym się lichwą, nieuczciwością
i zarabianiem pieniędzy.
Modernizm, podobnie jak romantyzm, gustował w utworach
autobiograficznych, zawierających wynurzenia autorów. Jan Kas-
prowicz już pierwsze swoje utwory, sonety Z chałupy, poświęcił
rodzinnej wsi - Szymborzu. Ukazał panującą tam biedę i nędzę
oraz trudną drogę dziecka wiejskiego do szkoły. Przeżył biedę
osobiście i pewnie dlatego tak wzruszająco potrafił ją opisać.
Wyraźnie autobiograficzny charakter ma Wesele Stanisława
Wyspiańskiego. Opisuje w nim poeta wesele kolegi z ławy szkolnej
Lucjana Rydla, na które był zaproszony. Bohaterami dramatu uczy-
nił wielu swoich przyjaciół - i tych pochodzących ze wsi, i tych
z miasta. Jego spojrzenie na współczesnych, zarówno chłopów jak
i panów, było krytyczne. Było to spojrzenie poety-malarza, który
potrafił dostrzec w społeczeństwie jego zasadnicze wady. Swoje
spostrzeżenia i wizje wyraził w sposób symboliczny i malarski.
Szczególnie obfitujące w pamiętniki, wspomnienia i utwory
autobiograficzne okazały się czasy po II wojnie światowej. Pisarze
tego okresu uważali, że forma dokumentu będzie najbardziej od-
powiednia do opisania tych strasznych „czasów pogardy”, kiedy
to Polacy, napadnięci z dwóch stron przez sąsiadów, Niemców
i ZSRR, cierpieli, ginęli i walczyli w obozach niemieckich i sowiec-
kich. Rzeczywistość w łagrach sowieckich ukazał Gustaw Herling-
Grudziński, który sam przez kilkanaście miesięcy był ich więźniem.
Miał więc możność poznania życia obozowego: od aresztowania
i śledztwa, po wyczerpującą pracę fizyczną i niszczenie moralne
więźniów. Wyniszczenie fizyczne doprowadzało do działania na
psychikę i łamało charaktery ludzi, pozbawiając ich szansy powrotu
do normalnego życia. Pisarz ukazał, jak stalinowska machina pla-
nowo niszczyła miliony ludzi, z reguły niewinnych, Rosjan i Pola-
ków. Mimo wszystko jednostki próbowały zachować człowieczeń-
stwo, ocalić wartości, takie jak przyjaźń czy miłość. Niektórzy wię-
źniowie znajdowali ukojenie w religii, inni popadali w obłęd, ucie-
kając od strasznej rzeczywistości tego „innego świata”.
Gustaw Herling-Grudziński okazał się pisarzem moralistą.
Uważał, że mimo koszmaru obozów, człowiek nie przestał być czło-
wiekiem, ponieważ cenił wartości wynikające z religii i moralności
chrześcijańskiej. Był moralistą, ponieważ sam przeżył koszmar ła-
grów, pozostając jednak człowiekiem.
Zupełnie inną w swojej wymowie była proza Tadeusza Bo-
rowskiego, a zwłaszcza Opowiadania. Zrodziły się one z listów do
narzeczonej Marii, która wraz z pisarzem przeżyła „piekło” Oświę-
cimia. Już pierwsze opowiadanie Pożegnanie z Marią zawiera opi-
sy przedstawiające życie Tadeusza i Marii w okresie okupacji: pra-
cę zarobkową, studia na tajnym uniwersytecie, pracę twórczą, dru-
kowanie tajnych gazetek. W opowiadaniach obozowych zawarł
autor wiele momentów autobiograficznych. T. Borowski opisuje fa-
szystowską machinę obozową w sposób niezwykle subiektywny.
Stwierdza, że przetrwać je mógł tylko ktoś, kto myślał tylko i wyłą-
cznie o własnym losie. Niewiele więc było w nich miejsca na bo-
haterskie gesty, które zdarzały się niezmiernie rzadko.
Chcę wspomieć w tej pracy jeszcze jeden utwór: Pamiętnik
z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego. Opisuje w nim
pisarz, dzień po dniu, swoje przeżycia z czasów powstania warsza-
wskiego. Ale powstanie ukazane w tym utworze to nie walka na
barykadach i konieczna śmierć. To świadome odrzucenie etosu
żołnierza przedstawionego przez poetów z „pokolenia Kolumbów”.
Myślę, że i taki rodzaj spojrzenia na powstanie, bardzo subiektyw-
ny, był jednak potrzebny, ponieważ poszerzał prawdę o tych trud-
nych czasach.
Wiele wątków autobiograficznych zawierają wiersze pokole-
nia Kolumbów: Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Tadeusza Gajcego
czy Tadeusza Różewicza.
Rozmowy z katem Kazimierza Moczarskiego są także utwo-
rem autobiograficznym. Można je zaliczyć do literatury faktu, z któ-
rej wyłania się postać hitlerowskiego zbrodniarza - J. Stroopa.
Starałam się pokazać w swojej pracy utwory o charakterze
pamiętnikarskim i autobiograficznym, które zajmowały zawsze
znaczące miejsce w literaturze polskiej. Szczególnie cenione były
w czasach i epokach, które przywiązywały wagę do subiektywnego
postrzegania świata. Na takie postrzeganie stać jednak było jedynie
wybitne indywidualności, które miały odwagę akcentować swoją
odmienność.
68.Świat wartości biblijnych i ich kontynuacja w literaturze
i sztuce późniejszych epok.
Ogromna ilość dzieł traktuje o tym, co dobre, a co złe, prezen-
tuje wzorce i antywzorce postaw ludzkich, zawiera pouczenia i ze-
staw norm etycznych - bezpośrednio lub parabolicznie.
Biblia - najstarsza księga świata - zawiera nie tylko dekalog
przykazań, ale również wiele wzorów ludzkich losów i postaw. Jest
ona świętą księga wyznawców judaizmu(Stary Testament) i chrześ-
cijan (Stary i Nowy Testament), lecz jest również skarbnicą prawd
etycznych dla ludzi wszelkich wyznań, naucza bowiem podstawo-
wych norm, takich jak miłość bliźniego.
Klasycznym archetypem (prawzorem) jest Księga Rodzaju,
która może być interpretowana jako porządkowanie przez Boga
rzeczywistości. Człowiek stworzony przez Boga jest kreatorem,
ma kontynuować dzieło stworzenia, dokonywać wyboru pomiędzy
dobrem i złem.
Motyw ogrodu symbolizuje ład, harmonię, porządek, dobro
i bezpieczeństwo. Pierwsi ludzie żyli w nim i zostali z niego wypę-
dzeni na skutek nieposłuszeństwa wobec Boga. Symbolizuje on
w literaturze raj, a także tęsknotę człowieka do utraconego szczę-
ścia.
Motyw Kaina i Abla, pierwsze bratobójstwo, ukazuje, że
w człowieku oprócz dobra drzemią siły zła. Czyn Kaina świadczy
o tym, że nie zawsze jest on w stanie się przeciwstawić. Pokory,
cierpliwości w cierpieniu i bezgranicznego zaufania w dobroć, mi-
łość i nieomylność Boga uczy z kolei postawa Hioba. Nie buntuje
się on przeciwko woli Najwyższego, znosi z godnością drwiny
i szyderstwa innych ludzi. Za stałość swoich przekonań, siłę wia-
ry zostaje wynagrodzony szczęściem już na ziemi.
Inne wzory postaw zawierają postacie Józefa czy choćby
Chrystusa. Najważniejszym jednak przesłaniem, zwłaszcza Nowe-
go Testamentu, jest miłość człowieka do Boga i człowieka do czło-
wieka, która jest fundamentem wszelkiego dobra. Do jednej z przy-
powieści ewangelicznych nawiązuje chociażby obraz Rembrandta
Krajobraz z miłosiernym samarytaninem.
Literatura i sztuka późniejszych epok pełnymi garściami czer-
pała z wartości ukazywanych przez Biblię. I tak choć wiele pouczeń
z literatury parenetycznej średniowiecza uległo już dezaktualizacji,
jednak są treści, które i dziś nie pozostały nam obce. Miłość
do świata, poczucie więzi z przyrodą, wiara radosna i postawa
człowieka szczęśliwego, cieszącego się życiem - oto co możemy
czerpać z Kwiatków św. Franciszka z Asyżu. Ciesz się pięknem
świata i nie krzywdź nikogo - oto wartości moralne, jakie odnajdu-
jemy w tym utworze.
Innym dziełem, które traktuje o sprawach ludzkich nieprzemi-
jających, takich jak zło, zbrodnia, miłość, jest Makbet Szekspira.
Dramat ukazuje, jak nakręca się machina zbrodni, a zło rodzi zło.
Przestrzega jednocześnie, że człowiek strzec się powinien ukrytych
w nim namiętności, ambicji i pożądania władzy, ponieważ może
on zniszczyć samego siebie.
Literatura okresu romantyzmu zwraca uwagę odbiorcy na
dwuznaczność pewnych czynów, na trudność dokonywania wybo-
rów, na to, jak dobro i zło potrafią być do siebie podobne. Machia-
velli usprawiedliwiłby czyn Konrada, który - według kodeksu rycer-
skiego - dopuścił się zdrady. Ale przecież wallenrodyzm stał się me-
todą walki o wolność, ponieważ dla własnej ojczyzny trzeba być
lwem i lisem, pisał Mickiewicz.
W końcu XIX wieku powstały Hymny J. Kasprowicza, w któ-
rych autor rozważa pojęcie grzechu, zła i odpowiedzialności człowie-
ka za własne czyny. Poeta-modernista buntuje się przeciw tej odpo-
wiedzialności i ma pretensje do Boga o to, że zło i cierpienie wpi-
sał w los świata i człowieka. Powieść F. Dostojewskiego pt. Zbrod-
nia i kara, na przykładzie Raskolnikowa-mordercy, przeprowadza
dogłębną analizę zbrodni i jej konsekwencji psychologicznych.
Literatura XX wieku wielokrotnie porusza temat norm etycz-
nych obowiązujących człowieka. Zwłaszcza utwory dotyczące II
wojny światowej: Nałkowskiej, Borowskiego, Herlinga-Grudziń-
skiego ukazują erupcję zachowań nieludzkich, ale również i pos-
taw głęboko humanitarnych. Przedstawiają one walkę człowieka
ze złem, zastanawiają się także nad odpowiedzialnością jednostki
za dzieje ludzkości, rozważają prawdę o istocie ludzkiej.
Wieża i Inny świat G. Herlinga-Grudzińskiego, choć dotyczą
różnych miejsc i epok, jednak przedstawiają ten sam problem -
sprawdzian człowieka w warunkach straszliwych prób: choroby,
samotności, cierpienia, obozu. Lebrasso jest chory na trąd, ludzi
łagru gnębią choroby, głód i strach. Autor stawia więc swoich bo-
haterów w sytuacjach ostatecznych, aby tym bardziej pytać o mi-
łość bliźniego, czyli te prawdziwe wartości, które są miarą czło-
wieczeństwa.
W zbiorze esejów Przed nieznanym trybunałem autor (J. J.
Szczepański) rozważa podstawowe kwestie moralne: dobro i zło.
Dochodzi on do przekonania, że każdy człowiek odpowie za czy-
ny swojego życia przed nieznanym właśnie trybunałem.
Utworów, które mogą kształtować ludzką moralność, pomóc
w ustalaniu kodeksu etycznego, jest naprawdę wiele. Do nich zali-
czyłabym jeszcze Mistrza i Małgorzatę M. Bułhakowa czy Małą A-
pokalipsę T. Konwickiego.
Omawiając powyższe zagadnienia, chciałabym wspomnieć
o zasługującym na pewno na uwagę filmie Dekalog K. Kieślow-
skiego. Jest to dzieło, które sprawdza wieczną trwałość i aktual-
ność Dziesięciu Przykazań Bożych nie jako kodeksu chrześcijan,
lecz jako propozycji współczesnego systemu wartości. Przy oka-
zji porusza aktualne, wręcz głośno dyskutowane problemy: kary,
śmierci, aborcji, seksu. Składa się on z dziesięciu odcinków; każ-
dy z nich to interpretacja odpowiedniego przykazania, pytanie
o funkcjonalność danego nakazu we współczesnym świecie.
W podsumowaniu należy stwierdzić, że utworów - dzieł sztuki,
które kształtują ludzki system wartości, jest naprawdę wiele. Wszy-
stkie one biorą swój rodowód z Biblii i są poniekąd jej kontynuacją.
69. „Świat to labirynt, teatr, sen...” - która z koncepcji
mówienia o świecie przez literaturę jest najbliższa
Twojemu sposobowi postrzegania rzeczywistości?
Świat - wstęp
Na początku była nicość
(Księga Rodzaju)
Człowiek od najdawniejszych czasów próbował zgłębić istotę
wszechświata. Wraz z jego rozwojem ewoluowały sposoby pos-
trzegania rzeczywistości i wyrażania jej. Najstarsze literackie za-
piski związane ze światem dotyczą dociekań genezy wszechrzeczy.
Można je odnaleźć w mitologicznej czy biblijnej kosmogonii. Księ-
ga Rodzaju mówi: Na początku była nicość. Podobny element moż-
na odnaleźć w buddyjskich Sutrach :
- Najpierw była pustka, a zarazem pełnia.
Nic było wszystkim, a wszystko niczym.
Cóż znaczą słowa wobec świata. Próby określenia i poznania
świata są niczym. Czy człowiek, istota biologiczna i śmiertelna,
może pojąć nieskończoność? Mimo całej wrażliwości i intelektu,
każdy jest jedynie ziarnkiem na nieogarniętej pustyni. Gdy zawieje
wiatr - przemija.
Od wieków filozofowie podejmowali próbę poznawania świa-
ta, lecz niezbyt daleko rozwinęły się ich teorie. Zawsze pozostają
wątpliwości. Co było początkiem? Co było wcześniej? Cóż znaczą
określenia: pustka, pełnia? Wszystko to nicość. Człowiek jest jak
mrówka. Owad zna jedynie swoje mrowisko i najbliższe otoczenie.
Nie może wyobrazić sobie różnorodności form świata - nawet naj-
bliższego mu lasu. Podobnie ludzie ze swoim ograniczonym zmy-
słowym sposobem postrzegania, intuicją, uczuciami oraz intelek-
tem. Jak więc można nazwać jednoznacznie świat przy pomocy tak
ułomnego narzędzia, jakim jest konwencjonalny język? Myślę, że
nie można. Autor co najmniej może starać się ukazać swój indywi-
dualny, subiektywny sposób widzenia świata; jego formy, genezy
czy celu. Świata „wielkiego” - kosmosu i całej nieskończoności,
świata „małego” - który zamyka się w obrębie kilku ulic i życia
jednostki.
Wielokropek pozostawiony w temacie wskazuje na tę nieogra-
niczoność form. Właśnie jako niepojęty i nie nazwany postrzegam
świat. Może on być zarówno labiryntem, teatrem, jak i snem. Może
być wszystkim i niczym - jest to względne i zależy od punktu wi-
dzenia.
Teatr - kurtyna w górę
Czy życie ludzkie to przedstawienie, a wszechświat to sceno-
grafia? Słowo teatr kryje w sobie wiele pojęć. Jedno z nich odnosi
się do przedstawienia kukiełkowego, gdzie bohater kierowany jest
za pomocą sznurków. Według mnie tak właśnie postrzegali rzeczy-
wistość starożytni Grecy. Człowiek ukazany w antycznej mitologii
osadzony był ze wszech stron fatum, nadprzyrodzonymi mocami
i nieodwracalnym losem, które to kierowały jego poczynaniami
i determinowały ich rezultat. Przykładem tego może być los Hele-
ny, która została obiecana Parysowi. Bogini Wenus zaaranżowała
całą sytuację, która umożliwiła porwanie pięknej małżonki króla
Menelaosa. Podobną sytuację dostrzegam w Iliadzie Homera, gdzie
wynik walk o Troję, jak również sam ich przebieg, bezpośrednio
zależał od bogów.
Odyseusz (Odyseja Homera) za oślepienie Cyklopa, syna Po-
sejdona, został przeklęty przez Pana Mórz i skazany na dziesięcio-
letnią tułaczkę, z której nie mógł powrócić do rodzinnej Itaki. Jego
los, tak jak wielu innych antycznych bohaterów, został narzucony
przez wolę bogów. Byli oni tylko pionkami w wielkiej grze prowa-
dzonej przez nieśmiertelnych.
Podobną sytuację odnajduję w Nowym, wspaniałym świecie
Aldousa Huxleya, gdzie wszyscy bohaterowie zostali przedstawieni
jako ludzie bezwolni, sterowani przez wielką maszynę systemu.
Henryk Foster, główny bohater, nie mógł zrobić nic, co byłoby nie-
zgodne z zadaniami systemu rządzącego światem. Wszelkie próby,
jakie podejmował, aby uświadomić innych, napotykały na brak
zrozumienia. Postępowanie Henryka było obserwowane przez rzą-
dzącego Mustafę Monda, który przeprowadzał swoisty eksperyment,
i wszystko, co czynił bohater, było efektem manipulacji. Innym
przykładem zniewolenia jest postać Lenina, który, programowany
jak wszyscy, wiernie odgrywa nadaną mu rolę. Postacie te były jak
marionetki - manipulowane. Chciały czegoś dokonać, a efekt ich
działań często był odwrotny, gdyż to nie one decydowały o tym, jak
potoczą się losy. Myślę, że życie często bywa takie, że próbujemy
coś osiągnąć, lecz wszystko sprzeciwia się naszej woli. Czasem
odnoszę wrażenie, że rzeczywiście jesteśmy jak lalki.
Uwaga!
Ein, zwei, drei - zaczynamy przedstawienie!
(Michał Bułhakow Mistrz i Małgorzata)
Czy świat, w którym toczy się nasze życie, czy to nie jest spek-
takl? Czym jest codzienność, jeśli nie jedną wielką grą pozorów?
Budzimy się i przywdziewamy nasze maski - tak zwane „prawdzi-
we oblicza”. Pod teatralnym strojem skrywamy uczucia, myśli i na-
sze prawdziwe „ja”. Tę koncepcję ukazuje nam Witold Gombro-
wicz w powieści pod tytułem Ferdydurke, za pomocą metaforyczne-
go pojęcia - „gęby”. Mają ją wszyscy. Tak jak Miętus i Syfon przy-
bierali sztuczne pozy, tak każdy mniej lub bardziej odgrywa „sie-
bie” przed otoczeniem. Człowiek nie może uniknąć konwencji.
Nawet największy nonkonformizm staje się konformizmem, jak
chociażby w przypadku Stomila i Eleonory (Tango S. Mrożka).
Postacie te, burząc wszelkie normy i zasady w imię wyzwole-
nia, w pewnym momencie zatraciły pierwotny sens swojego buntu.
Ich sprzeciw stracił spontaniczność i stał się sztuczną pozą. Myślę,
że świat można nazwać teatrem, ale czy określenie teatr wyczer-
puje złożoność, wielorakość świata? Ludzie są jak aktorzy lub jak
reżyserzy własnych spektakli, lecz można inaczej spojrzeć na rze-
czywistość.
„Jesteśmy snem”
Myślę, że jest to bliska mi koncepcja, lecz pojęcie sen kryje
w sobie wiele znaczeń. Sen - czyj? - czy nasz?
Sen - jaki? - dobry czy zły?
Sen - a kiedy przebudzenie?
Już w indyjskiej mitologii odnajdujemy porównania świata
do snu. Cała materia to Maja - bóg, złudzenie. Człowiek śni całe
swoje życie, a budzi się dopiero w momencie śmierci. Podobne
koncepcje można odnaleźć we współczesnej literaturze fantasty-
czno-naukowej. W powieści Droga Rogera-Żelaznego cały świat
został ukazany jako twór wyśmiany przez ogromnych bogów w po-
staciach chińskich smoków. Skąd możemy widzieć, czy tak nie
jest? Nasz aparat poznawania przecież jest tak ubogi. Wielokrotnie
rano, gdy się budzę i pamiętam realizm całego snu, zastanawiam
się, co jest rzeczywiste. Gdy idę ulicą, myślę, czy zaraz wszystko
się nie skończy. Może jesteśmy tylko snem obłąkanego boga lub
narkotycznym snem bohatera opowiadania Richarda Dicksona
Śnimy. Gdy moje życie jest pełne smutku i cierpienia, a cały świat
wydaje się wrogi, postrzegam świat jak koszmar senny, niczym
z twórczości Franza Kafki. Kiedy pragnę osiągnąć jakiś cel, a nie-
spodziewane trudności, jak z powieści Zamek, krzyżują moje plany,
rzeczywistość wydaje mi się marą, w której wszystko jest możliwe.
Czasem przeciwności losu są tak niewiarygodne, że mogę uwie-
rzyć w to, że za progiem czają się strażnicy, aby mnie aresztować.
Koncepcja świata - sennego koszmaru - jest mi bardzo bliska. Dla
wielu cierpiących właśnie taka jest rzeczywistość. Na strychach
mają swe siedziby rządy, strażnicy zjadają cudze śniadania (Proces
Franz Kafka), a barmanka Frieda może zostać małżonką każdego
bez ceremonii ślubu (Zamek Franz Kafka). Świat jest pełen para-
doksów, a życie może być koszmarem. Wszystko zależy od punktu
widzenia. Kiedy ogarnia mnie to, co potworne, gdy nie mogę uciec,
czuję się spętany. Wreszcie, gdy budzę się z krzykiem, zalany po-
tem, a koszmar nie mija, myślę, że życie to sen.
Labirynt
Zatrzasnęły się wrota mrocznych lochów i stanąłem w progu
nieskończoności, lecz długa droga przede mną i łatwo tu zabłądzić.
Czym jest labirynt? Jest to pewnego rodzaju zagadka. Składa
się z krętych dróg i ślepych korytarzy. Trudno jest pokonać labirynt,
lecz na końcu zawsze czeka jakaś nagroda. Mogą się tego podjąć
tylko śmiałkowie, a nieliczni z nich wygrają. Myślę, że mówienie
o świecie jako o labiryncie jest słuszną koncepcją. Świat jest pew-
nego rodzaju zagadką, a podejmowanie decyzji życiowych wyma-
ga ograniczonej siły i odwagi. Większość ludzi jest niesionych
przez prąd istnienia. Tylko nieliczne jednostki mogą podjąć się
marszu przez ten labirynt. Słabi są zgubieni już w momencie startu.
Świat jest wyzwaniem. Jest labiryntem dla indywidualisty. Dla
człowieka silnego, który z dumnie podniesioną głową wychodzi na
przeciw trudnościom. Takim kimś była Antygona (Antygona Sofok-
lesa). Była ona silna psychicznie i dumna. Mimo że wiedziała,
iż spotka ją okrutna kara, nie dała zhańbić zwłok brata. Wbrew ca-
łemu światu podjęła desperacką decyzję. W przeciwieństwie do
„śmiałych” ludzi potrafiła się zdobyć na tak zdecydowany bunt. Nie
dała sobą manipulować jak kukiełka.
Aby świat postrzegać jak labirynt, trzeba być nieugiętym i u-
mieć kierować się własną wolą - wyzywająco krzyczeć przeciwno-
ściom losu Jam czarny jest wśród wichrów płomień boży! (Lucifer,
Tadeusz Miciński). Konrad z III części Dziadów Adama Mickiewicza
również świadomie kierował swym życiem. Podjął wyzwanie
i wpłynął na swoje losy. Jego decyzja walki z Bogiem okazała się
zła i jej skutki były tragiczne. Było to jak gdyby wkroczenie w ślepy
tunel. Mimo to był to jego własny wybór, a nie uleganie zewnę-
trznym czynnikom.
Zakończenie
A jego imię Legion - bo zaprawdę jest ich wielu.
(parafraza imienia diabła i słów Chrystusa z Ewangelii
według świętego Marka)
Legion, a więc wielość - tak powinien nazywać się świat.
Jeszcze lepiej brzmiałoby - nieskończoność. Bo jest on niepozna-
walny. Myślę, że rzeczywistości przedstawione w utworach literac-
kich nie są w stanie wyczerpać wszystkich sposobów postrzegania
świata. Myślę, że jest ich tyle co ludzi albo nawet jeszcze więcej,
a każdy z nich jest subiektywny i niedoskonały. Należałoby zapytać
więc niczym starożytny filozof - czy istnieje jedna niezależna pra-
wda? Czy świat można sformułować jednoznacznie? Która z kon-
cepcji mówienia o świecie jest najdoskonalsza? Żadna. Wszystkie
są w równym stopniu prawdziwe, jak i fałszywe. To, co ktoś myśli
o rzeczywistości, jest prawdą dla tego człowieka, a dla innego
może być niczym. Wszystko jest względne. Podchodzę krytycznie
do wszystkich sposobów postrzegania, bo jak można ujrzeć nie-
poznawalne? Dlatego wszystkie koncepcje są mi równie bliskie,
jak i dalekie. Zależy to od sytuacji, w jakiej jestem. Czasem patrzę
na świat tak, czasem inaczej. Czasem rzeczywistość jawi się jako
sen, kiedy indziej czuję się manipulowany. Niekiedy się buntuję
i kroczę przez labirynt. Mój sposób postrzegania świata to są te trzy
kropeczki występujące w temacie. Widzę go tak, jak zapisane jest
w wielu starożytnych kosmogoniach - jako nieskończoność, jako
pustkę i jako jedność zarazem: dobro i zło, czerń i biel oraz wszys-
tkie barwy tęczy. Ale ten punkt widzenia jest równie fałszywy, jak
i prawdziwy. Jest taki, jak wszystkie inne - względny. Dlatego trud-
no mi sobie wyobrazić jedyną koncepcję. Może również dlatego,
że sam jestem zmienny. Moje imię Legion - bo zaprawdę jest nas
wielu.
70.Topos wędrówki i doświadczeń wynikających z podróży
w dziełach literatury polskiej i powszechnej.
W literaturze różnych epok często występuje motyw wędrówki.
Podróż w życiu człowieka może mieć bardzo wiele znaczeń: może
przynosić nowe doświadczenia, oznaczać chęć poznania, ucieczkę,
tułaczkę, poszukiwanie szczęścia czy lepszych warunków życia,
wreszcie może wiązać się z misją, posłannictwem. Zwykle wiąże
się z porzuceniem na zawsze lub na pewien czas dotychczasowych
warunków, środowiska i otoczenia.
Jedną z pierwszych wielkich wędrówek odnajdujemy w staro-
testamentalnej Księdze Wyjścia. Wybawiony przez Boga z egipskiej
niewoli Naród Wybrany kroczy pod przewodnictwem Mojżesza
przez pustynię, w drodze do ziemi obiecanej Kanann. Czterdzieści
lat na pustyni jest trudnym doświadczeniem dla Izraelitów, próbą
zaufania, wiary w Boga. Podróż ta jest przejściem od stanu niewoli
do wyzwolenia i szczęścia, zarówno w sensie dosłownym, jak
i metaforycznym, dotyczącym sfery duchowości człowieka. Jest
swoistą alegorią życia człowieka, pojmowanego jako pełna trudów
pielgrzymka.
Bardzo ważnymi literackimi podróżami były wyprawy w zaś-
wiaty, umożliwiające kontakt z umarłymi, jako tymi, którzy prze-
kroczywszy granicę życia i śmierci, wiedzą więcej i znają ukrytą
istotę świata. Ludzkość od początku swego istnienia zadawała
sobie pytanie o los człowieka po śmierci, o życie na „tamtym świe-
cie”. Systemy religijne gwarantujące życie po życiu są bardzo la-
koniczne, jeżeli chodzi o szczegóły jego dotyczące, dlatego ludzie
szukali odpowiedzi na nurtujące ich pytania w sztuce, w literaturze.
Dzięki swej uniwersalności motyw podróży w zaświaty jest niejako
motywem „wędrującym” przez literaturę na przestrzeni wieków.
Znajdujemy go w starożytnej Odysei, jak i w twórczości współcze-
snego poety Rainera Rilkego, który w wierszu Orfeusz, Eurydyka,
Hermes nawiązuje do postaci greckiego mitu, będącego pierwszym
znanym nam zapisem literackim, zapisem podróży do krainy umar-
łych. Treścią tego mitu jest historia Orfeusza, któremu udało się
uzyskać od władcy Hadesu zgodę na zejście do krainy umarłych
i wydobycie stamtąd swej ukochanej - Eurydyki. Choć znaczenie
tego mitu nie polega bezpośrednio na ukazaniu zaświatów, to stał
się on asumptem do rozważań na ten temat dla wielu poetów,
twórców. Homer w Odysei, która cała może służyć za ilustrację
motywu wędrówki w literaturze, opisuje pobyt Odysa w krainie cie-
ni i jego rozmowę z duchami. Znają one przeszłość i przyszłość,
dzięki czemu Odys zostaje pocieszony. W podobny sposób Wergi-
liusz aranżuje spotkanie z umarłymi głównemu bohaterowi Eneidy
Eneaszowi. W średniowieczu topos wędrówki w zaświaty odnajdu-
jemy w Boskiej Komedii Dantego. Autor w czasie swojej wizyjnej
wędrówki po krainach Piekła, Czyścia i Raju spotyka się z umarły-
mi. Jego przewodnikiem są kolejno Wergiliusz i wybranka Beatry-
cze, którą autor umieszcza w niebie. Napotkani po drodze zmarli
uczeni, filozofowie, artyści udzielają Dantemu nauk i rad. Pozna-
jemy bardzo dokładnie poszczególne kręgi piekła i umieszczone
tam zgodnie z teologią postaci antyczne, jak i szczegółową hierar-
chię aniołów w niebie. Poruszając zagadnienie pośmiertnego losu
wielkich postaci antycznej, kultury i sztuki, autor przypomina świa-
tu o istnieniu zapominanej tradycji antycznej. Z tego typu podróżą
spotykamy się również w dziele Franciszka Rabelaisa Gargantua
i Pantagruel. Rabelais nawiązuje do wielkiej literackiej tradycji
w sposób prześmiewczy. Jedna z postaci powieści, Epistemon,
opowiada o swoim pobycie w piekle. Kontakt z umarłym ukazany
jest w sposób komiczny, autor degraduje wielkich tego świata
i cały oficjalny ziemski porządek.
W literaturze epoki oświecenia podróż miała znaczenie prze-
de wszystkim dydaktyczne. Doskonałym przykładem jest tutaj Ku-
buś Fatalista i jego pan Denisa Diderota. Jest to napisana lekkim
i dowcipnym językiem historia podróży służącego Kubusia i jego
pana, którzy w czasie jej trwania rozmawiają na różne, pozornie
błahe, tematy. Przytrafiające im się przygody są pretekstem do li-
cznych dygresji i komentarzy. Sprytny i inteligentny Kubuś jest mą-
drzejszy od swojego pana, a za żartobliwą formą kryją się poważne
tematy, takie jak problem wolnej woli, przeznaczenia. Podobnie
dydaktyczny charakter ma podróż, którą ukazuje pierwsza nowo-
żytna powieść polska Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki. Jej
autor, Ignacy Krasicki, za jeden z wątków obrał podróż wychowa-
nego w ksenofobicznym domu szlacheckim młodzieńca. Pierwszy
etap tej podróży jest przestrogą. Przebywający w Paryżu młody
człowiek, Mikołaj, wskutek własnej niewiedzy i naiwności zostaje
oszukany i traci wszystkie pieniądze. Następne trafia na Wyspę Ni-
pu - miejsce zamieszkiwane przez oświeconych rolników, którzy,
zgodnie z oświeceniowym mitem, dzięki pracy blisko natury mieli
receptę na szczęście. Mikołaj poznaje relacje oparte na pracy,
równości, wzajemnym szacunku. Drugi etap podróży jest doświad-
czeniem pedagogicznym. Po powrocie do Polski młodzieniec, wi-
dząc absurdalność systemu społecznego funkcjonującego w ro-
dzinnym kraju, postanawia go reformować. Jednak jego wysiłki nie
dają żadnych rezultatów. W tej powieści podróż służy krytyce oby-
czajów panujących w Rzeczpospolitej.
Niezwykle interesującą podróż, również o charakterze dyda-
ktycznym, przedstawia powieść Jonatana Swifta Podróże Guliwera.
Utwór jest pamfletem na sytuację społeczną i polityczną panującą
w Anglii w XVIII wieku i wielką dyskusją z mitami oświeceniowymi.
Guliwer odwiedza społeczności liliputów i gigantów, w jego pod-
róży jest też epizod z pobytu w krainie rozumnych koni i dzikich
ludzi.
Bardzo znaczącą literacką podróżą jest podróż romantyczna.
Była ona jednym z eskapizmów realizowanych przez romantyków
po to, by stłumić w sobie „weltschmerz”, zmniejszyć rozbieżność
między marzeniem, nie spełnionymi pragnieniami i osobowością
a szarą, często okrutną rzeczywistością. Chcieli oni w ten sposób
przybliżyć ideał do rzeczywistości. Wynikała również z konieczno-
ści obcowania z kryjącą w sobie istotę rzeczy naturą, której krajo-
brazy odzwierciedlały stany duszy wrażliwej osobowości, będąc
zarazem źródłem natchnienia. Wreszcie podróż w dzikie i niezna-
ne miejsca oznaczała przybywanie w bezkresnej przestrzeni koja-
rzącej się z ukochaną przez romantyzm, nieograniczoną wolnością
i niezależnością. Jeden z głównych europejskich romantyków, lord
Byron, ogarnięty heroiczną ideą walki o wolność narodów, wyrusza
do Grecji, by walczyć z Turkami, gdzie ginie. W napisanym przez
niego poemacie Giaur akcja rozgrywa się w pełnej egzotycznych
krajobrazów Grecji, a przewodnim motywem jest tajemnica tragi-
cznej miłości jednostki, prezentowana w dramatycznym kontekście
walki o niezależność narodu.
Nasi romantycy również podróżowali. Obszarem ich „ucie-
czek” był szeroko pojęty wschód i wschodnie rubieże Rzeczpospo-
litej. Sonety krymskie Adama Mickiewicza czy Maria Antoniego
Malczewskiego są utworami, w których krajobrazy dzikiego wscho-
du, a zwłaszcza wielkiego stepu, odgrywają bardzo ważną rolę.
Służą do stworzenia pejzażu wewnętrznego, pozwalają poczuć się
prawdziwe wolnym, czy odnaleźć w naturze ekwiwalenty doznań
targanej ogromnymi namiętnościami i emocjami nieprzeciętnej
duszy.
Literatura pokazuje, jak wiele znaczeń może mieć podróż,
wędrówka. Może być źródłem wiedzy, bogatych doświadczeń we-
wnętrznych, zarówno tych estetycznych, jak i intelektualnych. Z tej
perspektywy warto przyjrzeć się naszym podróżom. Wydaje się,
że w dobie błyskawicznej komunikacji i kultury masowej, sprawia-
jącej, że cały świat zaczyna wyglądać podobnie, są one znacznie
uboższe od prezentowanych przez literaturę.
71.Tradycja czy awangarda, realizm czy deformacja? Który
sposób interpretowania świata bardziej odpowiada Twoim
gustom czytelniczym? Uzasadnij swój wybór, odwołując się
do wybranych tekstów literatury I połowy XX wieku.
Podczas ostatnich kilku miesięcy analizowaliśmy utwory XX-
lecia międzywojennego, ale nie sądziłam, że przyjdzie chwila,
w której będę musiała postawić samej sobie pytanie: który sposób
interpretowania świata, tradycyjny czy awangardowy, realisty-
czny czy deformujący bardziej mi odpowiada? Żeby móc odpowie-
dzieć na to pytanie, należałoby najpierw ustalić zależność mię-
dzy pojęciami tradycja i awangarda, a realizm i deformacja.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że konwencja realistyczna
jest bezpośrednio związana z tradycją, którą należałoby chyba
w tym wypadku kojarzyć z utworami takimi, jak Noce i dnie Marii
Dąbrowskiej czy z Chłopami Reymonta z początków XX wieku. Nie
można jednak zapomnieć o obecności elementów realistycznych
w prozie Schulza, na których dopiero konstruuje autor świat zde-
formowany, mający cechy wspomnień i snów.
Pozostała mi teraz odpowiedź na pytanie: czy pojęcie awan-
gardy jest równoznaczne z faktem stosowania przez twórców de-
formacji rzeczywistości, która pozwoliłaby ujrzeć świat takim, jakim
on w rzeczywistości jest? Myślę, że tak, gdyż niektórzy pisarze
i poeci okresu międzywojennego ujawniają, że realizm wyczerpał
już wszystkie możliwości ukazywania prawdy o świecie. Witkacy
i Gombrowicz sięgają po groteskę, która staje się instrumentem
skonstruowanym w tym celu, aby przybliżał głębsze prawdy.
Należałoby więc wyciągnąć wniosek, że deformacja bliższa
jest awangardzie, zaś realizm kojarzony jest częściej z tradycją.
Zanim poznałam literaturę międzywojenną, sądziłam, że jedy-
nie realistyczna wizja świata będzie w stanie sprostać moim ocze-
kiwaniom i gustom czytelniczym. To właśnie naturalizm wypływa-
jący z realizmu pokazywał życie takim, jakie było ono w rzeczywi-
stości. Nigdy sielankowa wizja świata nie wzbudzała we mnie
zachwytu, zawsze wiedziałam, że literatura powinna pokazywać
prawdziwe życie, a nie jego wizerunek wyidealizowany. Nie zda-
wałam sobie sprawy, że to właśnie deformacja, odejście od logiki
życiowej, naruszenie zdroworozsądkowej wizji świata będzie
w stanie najlepiej, najwierniej ukazać absurdy świata, w którym
żyjemy. Z pewnością deformacja daje więc człowiekowi możliwość
uzmysłowienia sobie absurdalności wielu sytuacji w życiu codzien-
nym. Dlatego dzisiaj mogę chyba powiedzieć, że właśnie awan-
gardowy sposób przedstawienia świata, często w sposób zdefor-
mowany, pobudza mój umysł do refleksji nad wszystkim, co mnie
otacza, stymuluje moje myśli, zmusza mnie do refleksji na temat
życia. Literatura tradycyjna nie była w stanie mnie do tego zmusić,
a nawet zachęcić. Dzisiaj po dokładnej analizie utworów Witkace-
go, Schulza i Gombrowicza czuję, że poznałam coś innego, uświa-
domiłam sobie groteskowość wielu sytuacji, które muszę zaakcep-
tować.
Dlatego teraz chciałabym, analizując dzieła wyżej wymienio-
nych twórców, ukazać, dlaczego oni zdecydowali się w pełni świa-
domie wprowadzić groteskę do swojej twórczości.
W Polsce początki groteski w literaturze współczesnej wiążą
się z nazwiskiem Witkiewicza. Przykładem utworu, w którym ta ka-
tegoria estetyczna jest zastosowana, są Szewcy. Witkacy ukazuje
w dramacie rzeczywistość zdeformowaną, jest to świat w pewnym
sensie umowny, niezgodny z realiami. Uwagę pisarz kieruje na
relację jednostki z tymże fikcyjnym w swym zamierzeniu światem.
W Szewcach nie jest zachowane prawdopodobieństwo zdarzeń,
brak jest ciągów przyczynowo-skutkowych, świat umowny daleki
jest od rzeczywistego, umowna jest również akcja (warsztat szew-
ski, więzienie). Zdarzenia schodzą na drugi plan, zaś najważniejsze
stają się tu poglądy wypowiadane przez bohaterów. Również kon-
strukcja bohatera ma charakter groteskowy. Bohaterowie, mimo
iż posiadają cechy ludzkie, zachowują się jak marionetki, mają
świadomość, że grają role, są nośnikami pewnych idei, często au-
tora. W Szewcach brak jest indywidualizacji języka, często wypo-
wiadane przez bohaterów kwestie są niezgodne z ich poziomem
umysłowym. Przykładem mogą być szewcy, którzy dyskutują na te-
maty filozoficzne. Psychika bohaterów jest zdeformowana, cechy
ludzkie pozorne, myślą oni jedynie o zaspokojeniu podstawowych
instynktów biologicznych. Potwierdzają to znaczące i szokujące
nazwiska: Zbereźnicka-Podberezka, prokurator Scurvy. Postacie
podporządkowane są katastroficznej wizji świata, o tym świadczy
zarówno ich zachowanie, jak i wygląd. Absurdalna postać prokura-
tora-psa palącego papierosy, księżnej ubranej w pióra ptaka oraz
absurdalna sytuacja, w której Sajetan Tempe zastrzelony przez Hi-
per-Robociarza wciąż uczestniczy w sztuce, a także język boha-
terów (neologizmy, zwroty pseudonaukowe, wulgaryzmy, miesza-
nie stylów) - to właśnie cechy groteskowości w Szewcach.
Groteska służy Witkacemu do oceny świata współczesnego,
wiąże się z katastroficzną jego wizją. Jest pretekstem do rozwa-
żań nad zagładą ludzkości, do której może doprowadzić „nieusta-
jąca” rewolucja.
U Schulza w Sklepach cynamonowych występują tendencje
podobne jak u Witkacego, prowadzące do groteski. Przemieszanie
niewspółmiernych płaszczyzn (realna i wyobrażeniowa, czasowa
i pozaczasowa, subiektywna i obiektywna), przewartościowanie
zmierzające do mitologizacji, tak wyglądają cechy groteskowości
u tego autora. Świat przedstawiony tworzony jest za pomocą sym-
boli i metafor. Ten nowy świat ma na celu upoetycznienie codzien-
ności. Realistyczne czynniki fabularne zepchnięte są na drugi plan,
a na pierwszy wysuwa się rzeczywistość zdeformowana, zmitolo-
gizowana, uniwersalna dla każdego czasu. Czynnikiem organizują-
cym świat przedstawiony jest retrospektywny powrót bohatera
-narratora do czasów dzieciństwa. Dlatego jest on ukazany z pozycji
dziecka - narratora w pierwszej osobie, w konsekwencji marzenia
sennego. Wspomnienia są zniekształcone, mało istotne zagadnie-
nia urastają do rangi symbolu, podczas gdy ważne niegdyś sprawy
stają się mało istotne. Obraz świata jest płynny, nie ma w nim nic
stałego. Symbolami w tym utworze stają się: ulica krokodyli (sym-
bol nowoczesności, tandety i rozpusty), sklepy cynamonowe (sym-
bol marzeń i pragnień bohatera-narratora, rzeczy zakazanych
i osobliwych) oraz postać Ojca. Jest on symbolem prób wyzwolenia
się spod przytłaczającej, małomiasteczkowej atmosfery, symbolem
dążenia do ideałów. Ojciec przybiera różne wcielenia. Raz jest
kupcem bławatnym, innym razem prorokiem Jakubem, jest też ar-
tystą, magiem lub hodowcą ptaków. Schulz ukazuje w utworze sy-
tuację jednostki zdegradowanej do roli manekina, odhumanizowa-
nej na skutek komercjalizacji, która przyszła wraz z początkiem
XX wieku.
Ciekawym utworem jest również Ferdydurke W. Gombrowicza.
W świecie przedstawionym przez tego autora brak jest jednolitego
systemu zasad nim rządzących. Akcja ma pewne cechy prawdopo-
dobieństwa, ale niektóre jej momenty mają posmak absurdu.
Na groteskowy obraz rzeczywistości składają się wydarzenia i po-
stacie w dużej mierze przejaskrawione i absurdalne. Fabuła ma
charakter groteskowy, narusza zdroworozsądkową wizję świata.
Absurdalne wydają nam się sytuacje takie, jak traktowanie trzy-
dziestoletniego mężczyzny jak kilkunastoletniego chłopca, zapro-
wadzanego do szkoły i na stancję, pojedynek na miny, lekcja pol-
skiego lub chociażby wydarzenia w Bolimowie.
Do rangi symbolu podnosi Gombrowicz części ciała, które ni-
gdy wcześniej nie zostały symbolicznie uwznioślone: łydka (symbol
nowoczesności), pupa (symbol niedojrzałości), gęba (forma, którą
narzuca człowiekowi drugi człowiek lub społeczeństwo). Kreacja
bohaterów oraz konstrukcja fabuły służą autorowi do wyekspono-
wania dwóch tematów w powieści. Pierwszy, to rozważania nad
rolą konwenansów i konwencji w życiu jednostki narzuconym jej
przez kulturę i cywilizację, które zmuszają do przybierania różnych
masek i udawania. Drugi to krytyka międzywojennej rzeczywistości
i obyczajowości. Przedmiotem krytyki stają się trzy środowiska:
szkoła, postępowe mieszczaństwo i konserwatywne ziemiaństwo.
Aby ukazać prawdę o tych środowiskach, bezsens różnych wartości
przez nie propagowany, Gombrowicz zmuszony był poddać świat
przedstawiony deformacji; realistyczny obraz tego świata nie byłby
w stanie przemówić do czytelnika tak dobitnie.
Jak widać na powyższych przykładach, wybrałam deformację,
jako sposób interpretowania świata bardziej przemawiający do
mnie jako czytelnika. Lektura dzieł Witkacego, Schulza, Gombro-
wicza nie jest lekturą łatwą, wielokrotnie trzeba ją przerywać, aby
potem móc do tych dzieł powrócić z nowym zapałem. Ale jeśli do
nich powrócimy, za każdym razem będziemy odkrywać w tych ut-
worach nowe prawdy, które nam przy pierwszej lekturze umknęły
pod natłokiem wrażeń.
72.„Tragedia jest tam, gdzie jest wybór” - jakie interpretacje
tego pojęcia można odnaleźć w literaturze na przestrzeni
wieków?
Dramat trudnego wyboru od zarania dziejów towarzyszył czło-
wiekowi w jego zmaganiach ze światem. Problem wolnej woli
i związanej z nią możliwości wyboru, będącej jedną z zasadni-
czych treści człowieczeństwa, często stawał się przedmiotem lite-
rackich dyskusji.
Na jeden z pierwszych śladów zainteresowania tym tematem
natrafiamy w Biblii, w Starym Testamencie. Historie Abrahama
i Hioba w centrum stawiają człowieka i dokonany przez niego wy-
bór. Tak w pierwszym, jak i w drugim przypadku człowiek posta-
wiony w skrajnie trudnej sytuacji musi dokonać wyboru pomiędzy
zaufaniem, zawierzeniem Bogu a buntem, bluźnierstwem czy też
próbą realizacji własnej racji. Tragizm sytuacji polega na tym,
że z racjonalistycznego punktu widzenia słuszność jest po stronie
zdruzgotanego cierpieniem Hioba i Abrahama - bojącego się utra-
cić jedynego syna. Tak więc w optyce Biblii dramatyczna decyzja
jest swoistym probierzem zaufania i wierności człowieka względem
Boga.
Starożytni Grecy ukazywali kwestie wyboru w innym kontek-
ście. Istotą tragedii greckiej było fatum, tajemnica losu, przezna-
czenia. Bohater tragedii antycznej obciążony jest hamartią - winą
tragiczną, która sprawia, że każde jego posunięcie, niezależnie
od dobrych intencji, gmatwa jego los. W związku z tym dokonywa-
ne przez bohaterów wybory traktowane są instrumentalnie, jako
element służący wypełnieniu się ich przeznaczenia. Doskonałym
przykładem jest tu król Edyp, który, nieświadomie poślubiając swo-
ją matkę, zrealizował dawne proroctwo. Bohater nie ma wyjścia,
wypełnia swoje fatum, jego decyzja, niezależnie od jej treści, koń-
czy się porażką. Pochodząca z kazirodczego związku Antygona jest
skazana na klęskę, gdyż jej zadaniem jest wybór którejś z dwóch
równorzędnych racji. Prawo moralne stoi tu w opozycji do prawa
państwowego racji stanu.
Z zupełnie inną koncepcją człowieka i dokonywanych przez
niego wyborów spotykamy się w dramatach Szekspira. Postaci
szekspirowskie nie są „targane” przez los, tragedia ma źródło
w dokonanym przez bohatera w pełni świadomym wyborze. Mak-
bet doskonale zdaje sobie sprawę, że czyni źle, wie, że nie ma
prawa zabijać, a jednak to robi. Bohaterowie u Szekspira zyskują
wymiar psychologiczny, dzięki czemu tragizm zależy w głównej
mierze od ich postępowania, a nie od sytuacji zewnętrznej.
Klasyczny teatr francuski, reprezentowany przez twórców
takich, jak Pierre Corneille czy Jean Racine, jako podstawowe za-
gadnienie obrał sobie rodzący wiele dylematów wybór. Nawiązu-
jąc do form tragedii greckiej, prezentował jednak odmienne niż
ona problemy. Na tym etapie rozwoju kultury europejskiej powrót
do tematów, które były przedmiotem zainteresowania twórców an-
tycznych, był niemożliwy, gdyż w tych kwestiach rozwiązań dostar-
czała oficjalnie wyznawana filozofia chrześcijańska. Między innymi
dlatego klasycyści podejmują inne zagadnienia. Corneille w Cydzie
zarysowuje konflikt polegający na walce honoru z miłością, tragizm
budowany jest przez niego w oparciu o dylematy wewnętrzne i os-
tateczną decyzję bohatera. Również Racine konstruuje swoje tra-
gedie na bazie sprzeczności między wielką namiętnością a obo-
wiązkiem. Jego utwory charakteryzują się pogłębionym studium
psychologicznym postaci.
Kolejne „rozumienie” tragedii jako trudnego wyboru znajdu-
jemy w okresie romantyzmu. Dojrzewająca do przyjęcia postawy
zaangażowania się w sprawy ludzkości jednostka tytaniczna jest
jednym z głównych motywów w literaturze tej epoki. Postać Fausta
z tragedii Goethego znakomicie ilustruje taką metamorfozę.
Geniusz, który posiadł wszelką wiedzę, przeżywa rozpacz z powo-
du odkrycia, iż jest ona niewystarczająca do zbadania wszelkich
tajemnic bytu. Żal ten przeradza się w hedonistyczną chęć skorzy-
stania z życia, jednakże próby realizacji przez Fausta własnego
szczęścia kończą się cierpieniem innych. Zaczyna on rozumieć,
że jako jednostka tytaniczna, nie może żyć życiem przeciętnych lu-
dzi. Kulminacją sztuki jest jego decyzja o działaniu dla dobra ludzi,
czego symbolem ma być osuszanie przez niego bagien. Podobną
przemianę bohatera obserwujemy w Dziadach - tutaj Gustaw prze-
mienia się w żarliwego patriotę Konrada - czy też w Nie-Boskiej
komedii, gdzie metamorfozę przeżywa postać bajroniczna - hrabia
Henryk.
Myślę, że w trakcie poszukiwań po literaturze różnych ujęć
tragedii, postrzeganej jako konieczność dramatycznego wyboru,
warto wspomnieć o dwóch powieściach - Zbrodni i karze i Lordzie
Jimie. Kluczowym zagadnieniem pierwszej z nich jest decyzja głó-
wnego bohatera o przyznaniu się do winy po popełnieniu zbrodni.
Zastanawiając się nad tym, co ma zrobić, przeżywa on dezintegra-
cję osobowości wskutek strachu, rozterek moralnych i reliktów da-
wnych przekonań, które doprowadziły go do popełnienia morder-
stwa. Druga z wymienionych powieści za punkt wyjścia obiera sy-
tuację nawiązującą do antycznej hamartii. Marynarz Jim musi de-
cydować w okolicznościach, w których każde rozwiązanie oznacza
klęskę. Jego wybór jest początkiem tragedii.
Przytoczone powyżej przykłady utworów literackich z różnych
okresów, poruszających przedmiotową kwestię, świadczą o tym,
jak duże znaczenie ma dla człowieka zagadnienie wyboru. Drama-
tyczna decyzja, zawsze oznaczająca rezygnację z czegoś, zwykle
łączy się z przeżyciem „tragedii” w takiej czy innej formie.
73.Tragedie jednostek i ich ponadczasowy wymiar na wybranych
przykładach literackich z różnych epok.
W każdej z epok jest przykład bohatera przeżywającego au-
tentyczną tragedię. Tragizm tych postaci ma zazwyczaj ponadcza-
sowy wymiar. Zacznijmy od wyjaśnienia pojęcia sytuacji tragicznej,
z którym po raz pierwszy spotykamy się w czasach antycznych.
Otóż sytuacja tragiczna to taka, w której bohater musi dokonać wy-
boru pomiędzy dwiema racjami, przy tym każda jego decyzja spo-
woduje tragiczne dla niego konsekwencje.
Pierwszą bohaterką, którą chciałabym w związku z tym przed-
stawić, jest Antygona z tragedii Sofoklesa. Musi ona dokonać wy-
boru pomiędzy dwiema sprzecznymi ze sobą, równorzędnymi rac-
jami. Jako kochająca siostra, posłuszna prawom boskim i odwiecz-
nej tradycji, czuje się zobowiązana do pochowania zwłok brata Po-
linejkesa. Jeśli tego nie uczyni, ciało zmarłego nie tylko zostanie
pohańbione, ale także, według wierzeń religijnych Greków, dusza
nie zazna spokoju po śmierci. Postępując zgodnie z odwieczną
tradycją, wyda na siebie wyrok śmierci, ponieważ król Kreon zabro-
nił pochować Polinejkesa. Antygona - sama niewinna - musi więc
wybierać pomiędzy posłuszeństwem prawu boskiemu a ludzkiemu.
Sumienie nakazuje jej postąpić zgodnie z prawem boskim, odwie-
czną tradycją, i dlatego wybiera śmierć.
Ponadczasowość tego wyboru polega na tym, iż wciąż żywe
są konflikty pomiędzy dobrem społecznym i jednostki. Wciąż ist-
nieje walka o władzę i zdrada, wciąż trzeba dochodzić swoich
praw, wciąż istnieją konflikty pomiędzy sferą uczuć a obowiązku.
Nadal istotne jest dla nas pojęcie sprawiedliwości i nadal pragnie-
my, aby człowiek skupiający w swym ręku władzę dbał o jej auto-
rytet, postępował stanowczo i zabiegał przede wszystkim o interes
ogółu. Bliskie jest nam również uczucie siostrzane, jakim Antygona
obdarzała Polinejkesa, i szacunek dla zmarłych. Wszystko to spra-
wia, że problemy zawarte w Antygonie są wciąż aktualne, ponad-
czasowe.
Myślę również, że człowiek XX wieku nieraz znalazł się w sy-
tuacji podobnej jak bohaterka dramatu antycznego, z której trudno
mu było znaleźć właściwe wyjście.
Następnym bohaterem, który - moim zdaniem - znalazł się
w sytuacji tragicznej, był Kordian z dramatu Juliusza Słowackiego.
Tragizm tego bohatera romantycznego polegał na wewnętrznym
rozdarciu. Kordian zobowiązał się, że zabije cara - tyrana i cie-
miężcę Polski. Wierzył głęboko, że czynem tym przyczyni się do
uwolnienia Ojczyzny spod jarzma zaborów. Jednocześnie zdawał
sobie sprawę z tego, że car Rosji był jednocześnie królem Polski.
Zabijając go, stawał się bohater jednocześnie królobójcą, popeł-
niał czyn sprzeczny z kodeksem rycerskim - przysięgą wojskową.
Poza tym zabijał człowieka, a więc jako chrześcijanin popełniał
grzech śmiertelny i narażał swoją duszę na wieczne potępienie.
Wszystko to sprawiło, że Kordian pod wpływem Strachu i Ima-
ginacji nie był w stanie dokonać planowanego zabójstwa, mimo to
został przez zaborców skazany na śmierć. Ponadczasowość sytua-
cji tragicznej, w której znalazł się Kordian, polega na tym, że czę-
sto i dziś ludzie przeżywają rozdarcie wewnętrzne, paraliżujące
całkowicie ich zdolność działania. Wynika ono ze zrozumienia
dwóch równorzędnych racji i w związku z tym niemożności podję-
cia jakiejkolwiek decyzji. A przecież wiemy, że nie podejmując
działania, dokonujemy jednak wyboru.
Literatura okresu Młodej Polski miała również bohaterów, któ-
rzy znaleźli się w sytuacji tragicznej. Tu wymienię postać doktora
Judyma z Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego. Stoi on przed
podjęciem decyzji: związać się z Joasią, założyć dom, rodzinę
i wieść szczęśliwe życie, czy poświęcić się całkowicie pracy spo-
łecznej, niesieniu pomocy biedocie Zagłębia? Zdaje sobie sprawę,
że jeśli się ożeni, „wrośnie” w życie rodzinne, będzie dbać o dom
i zabraknie mu czasu na pracę społeczną na rzecz innych - najbie-
dniejszych. Natomiast gdy poświęci się pracy dla społeczeństwa,
skrzywdzi kochającą go Joasię i zniszczy swoją jedyną miłość. Ma
więc świadomość, że cokolwiek uczyni, będzie cierpiał. Tomasz
Judym znalazł się więc niewątpliwie w sytuacji tragicznej, ponie-
waż każdy wybór wiązał z wyrzeczeniem.
Myślę, że jest to również sytuacja ponadczasowa, ponieważ
człowiek XX wieku często musi dokonywać wyboru, czemu poś-
więcić się bardziej: rodzinie czy pracy zawodowej? Zdaje sobie
przy tym sprawę, że poświęcając się całkowicie pracy, krzywdzi
rodzinę, zaś zaniedbując ją, postępuje jeszcze gorzej. Zwłaszcza
w tak trudnych sytuacjach znajdują się współczesne kobiety, dla
których każdy wybór jest po prostu zły.
Omawiając bohaterów tragicznych, występująch w utworach
literackich, nie można - moim zdaniem - pominąć postaci Zenona
Ziembiewicza z powieści Zofii Nałkowskiej Granica. Jego tragizm
jest trochę bardziej skomplikowany niż postaci prezentowanych
przeze mnie wcześniej. Uległ moralności, którą gardził w młodości.
Jako uczeń gimnazjum nie mógł pogodzić się z fałszem i obłudą
panującą w rodzinnej Boleborzy. Tymczasem w swoim dojrzałym
życiu i on postąpił podobnie jak ojciec. Zdradza Elżbietę z Justyną,
po czym opowiada jej o wszystkim, żądając przebaczenia. Ocze-
kuje od Elżbiety tej samej tolerancji i przyzwolenia na swoje grze-
chy, jakich jego ojciec wymagał od matki. Podobnie nie potrafi być
uczciwy, robiąc karierę. Rezygnuje stopniowo ze swojej niezależ-
ności i staje się marionetką w rękach „możnych tego świata”. Pod-
porządkowuje się kolejnym przełożonym, których poglądami kie-
dyś gardził. Jako prezydent przestaje zajmować się problemami
zwykłych ludzi, ponieważ nie jest w stanie ich rozwiązać.
Tragizm Zenona Ziembiewicza, który doprowadził go do sa-
mobójczej śmierci, polegał na tym, że bohater powieści Granica
sprzeniewierzył się samemu sobie i poglądom, które kiedyś wyz-
nawał. Do jego załamania przyczyniła się również porażka, jaką po-
niósł w życiu osobistym. Wybrał śmierć, nie chciał żyć jako czło-
wiek kaleki. Dokonał więc wyboru, mimo wszystko.
W dzisiejszych czasach często spotykamy podobne sytuacje.
Człowiek współczesny, podobnie jak Ziembiewicz, zbyt łatwo
przekracza granice moralne, których przekraczać nie powinien.
Musi więc wtedy być przygotowany na tragiczny finał.
Jak więc widzimy, można znaleźć wiele przykładów tragedii
jednostek w literaturze. Wybór między dwiema równorzędnymi ra-
cjami nigdy nie był i nie jest łatwy. Tragizm bohaterów opisanych
przeze mnie jest z pewnością ponadczasowy. Każdy z nas może
znaleźć się w sytuacji tragicznej, z której trudno znaleźć właściwe
wyjście. Decyzje zaś przez nas podejmowane mogą pociągać za
sobą skutki trudne do przewidzenia.
74.Tragizm pokolenia Kolumbów na przykładzie wybranych
wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.
Krzysztof Kamil Baczyński był najwybitniejszym poetą pokole-
nia, które w chwili wybuchu II wojny światowej osiągnęło dojrza-
łość. Był poetą-żołnierzem w stopniu podchorążego w harcerskim
Batalionie Szturmowym „Zośka”. Zginął jako uczestnik powstania
warszawskiego, w pierwszych jego dniach. Całość jego twórczości
ukazuje dramat pokolenia, które doznało apokalipsy - II wojny
światowej. Utwory poety zostały w całości wydane pośmiertnie po
wojnie, w 1962 roku.
Poezja K.K. Baczyńskiego różni się od twórczości poetów
starszego pokolenia, którzy ukazywali bohaterską walkę narodu,
ogrom klęski i okrucieństwo okupantów. W poezji Baczyńskiego
dominuje uczucie przerażenia i świadomość spustoszenia, jakie
czyni wojna w psychice młodych. Ich dotychczasowy świat, w któ-
rym było tyle marzeń i tęsknot za miłością, został brutalnie zburzo-
ny. Mówi o tym wiersz pt. Ten czas. Ten czas to wojna mroczna,
przerażająca, krwawa. Wydarzenia okupacyjne przygniatają poetę
i jego ukochaną. Człowiek jest mały i bezbronny. W utworze tym
przeplatają się dwie kontrastowo ukazane płaszczyzny rzeczywi-
stości: miłości, życia i piękna oraz okrucieństwa przeżyć wojen-
nych. Ta druga płaszczyzna dominuje jednak nad pierwszą. Trwa
więc okupacyjna noc bez gwiazd, krwawego nieba, huku wiatru
i trzasku łamanych czaszek. Poeta jest przerażony tym otaczają-
cym go światem.
Szczególnie wyraźnie dramat pokolenia poety ukazuje wiersz
pt. Pokolenie. Młodzi ludzie żyją w ciągłym strachu, śnią im się bli-
zny, brat, który zginął, któremu oczy żywcem wykłuto. Dla porażo-
nych wojną nie ma miłości. Litości, sumienia. Ich świat to krew,
cierpienia, strach, nienawiść. Wszystkie ideały, które dotąd uważali
za najważniejsze, straciły swą wartość. Wojna bowiem zniszczyła
psychikę tego pokolenia. Spowodowała, że młodzi ludzie zamiast
się uczyć, pracować, kochać czują się w obowiązku podjąć walkę
za ojczyznę. Ten okrutny świat kontrastuje z przyrodą, gdzie panuje
spokój i pozorna cisza. Okrucieństwo człowieka niszczy bowiem
nie tylko ludzi, ale i otaczającą ich naturę. Świadomość życia
w czasie nieludzkim nie oznacza postawy biernej wobec zła. Jeśli
trzeba umrzeć, jedynym sensownym wyjściem dla młodych jest
walka z wrogiem.
Odrzucenie bierności i wybór walki nie oznaczały jednak dla
poety końca duchowych zmagań. Instynkt życia i pragnienie twór-
czej egzystencji zaznaczają się wyraźnie w wierszu pt. Spojrzenie.
Tak pisał poeta w tym utworze o dramatycznie odczuwanej przez
siebie dwoistości życia:
I jeden z nas - to jestem ja,
którym pokochał...
A drugi z nas - to jestem ja,
którym nienawiść drżącą począł...
W wierszu Elegia o... [chłopcu polskim] poeta ukazuje przeży-
cia chłopca polskiego z czasów niemieckiej okupacji. Umieszczona
w tytule nazwa gatunku literackiego - elegia - zapowiada smutny,
żałobny temat utworu. Podmiotem lirycznej wypowiedzi jest kobie-
ta, matka. Adresatem swojej wypowiedzi czyni ona bohatera wier-
sza, jasnego synka, który musi iść z czarną bronią w noc. Poeta o-
peruje w tym utworze kontrastami, np. jasności i ciemności, które
symbolizują świat pokoju, miłości oraz wojny i zła. Przedstawia
również rzeczywistość wojenną za pomocą wielu metafor.
Utwór ten, podobnie jak poprzednie, ukazuje tragiczny los po-
kolenia K.K. Baczyńskiego, wciągniętego przez historię do udziału
w wydarzeniach sprowokowanych przez siły zła. Mówi o tym poeta
wyraźnie w wierszu Historia. Historia, według niego, nie rządzi się
żadnymi prawami logicznymi. Jest siłą niszczącą i niweczy prag-
nienia człowieka, depcze jego prawa. Bunt jednostki nosi więc
w sobie piętno tragizmu, ponieważ jest ona wobec historii bez-
bronna.
W wierszu Rodzicom opowiada o sobie i swoim czasie wojen-
nym jakby o czymś minionym.
Byłem jak lipy szelest,
na imię mi było Krzysztof,
i jeszcze ciało - to tak niewiele...
Matka i ojciec to wspomnienie o czasie przedwojennym, pełnym
uniesień i miłości. Noc kontrastująca z białym dniem to - jak zwy-
kle u poety - symbol wojny i okupacji, panoszenie się zła i niena-
wiści. W końcowych strofach tego utworu K.K. Baczyński, przed-
stawiciel całego pokolenia przerażonego wojną, stwierdza, że i-
dzie walczyć właśnie ze złem, które go otacza. To od Was mam,
że śmierci się nie boję - zwróci się poeta do rodziców w ostatniej
zwrotce swojego utworu, oddając im tym samym hołd i szacunek.
Nieco inny charakter ma wiersz pt. Biała magia, poświęcony uko-
chanej żonie Basi. Biała magia to prawdopodobnie coś, co jest
przeciwieństwem czarnej magii, a więc czarów, które mogą przy-
nieść tylko zło i szkody. Miłość i uroda kobieca ma magiczny cha-
rakter. Przenosi w świat marzeń, w którym czas płynie cicho i me-
lodyjnie. Nastrój wiersza oddaje niepowtarzalne piękno chwili,
w której liryczna bohaterka wiersza Barbara staje przed lustrem.
Miłość i marzenia są dla Baczyńskiego w tym utworze ucieczką
od okrutnego i złego świata wojny.
Pokolenie, do którego należał i o którym pisał K.K. Baczyński,
mimo poczucia bezsensu wojny i tragizmu wydarzeń, bez wahania
spełniło swój obowiązek wobec ojczyzny, podjęło walkę z okupan-
tem i wyszło z niej przerażone i okaleczone.
75.Trwałe wartości czy przemijająca maniera? - przedstaw
na dowolnie wybranej epoce literackiej.
Myślę, że powyższy temat najzręczniej będzie mi omówić
na epoce baroku, ponieważ właśnie te czasy hołdowały swoistej
manierze, jaką na przykład był marinizm.
Barocco po włosku znaczyło: dziwaczny, niezgodny z dobrym
smakiem. Styl barokowy w sztuce i literaturze cechowała widowi-
skowość, przepych, bogactwo formy przytłaczające treść i dyna-
mizm obrazów. Sztuka stawiała sobie za cel zadziwić, poruszyć
odbiorcę. Były to bowiem czasy wielkiego kryzysu ideałów rene-
sansowych i tryumfu kontrreformacji, kiedy ludzie poszukiwali
trwałych wartości w okrutnym świecie ustawicznych wojen, który
podlegał procesowi przemijania.
W epoce baroku można wyróżnić trzy okresy:
1 - do lat dwudziestych XVII w., kiedy obok renesansowych pojawi-
ły się nowe nurty w literaturze,
2 - lata 1620-80, kiedy nastąpił rozkwit literatury barokowej, zwła-
szcza poezji i pamiętnikarstwa,
3 - schyłkowy, po 1730 r., który przyniósł upadek piśmiennictwa.
Dwa wzory kultury barokowej: dworski, czerpiący z europejs-
kiej mody i stylu, i ziemiański, rodzinny, uprawiający kult ojczystych
pamiątek i realiów, nadawały charakter tej epoce.
Myślę, że oprócz utworów mało wartościowych, nacechowa-
nych tylko manieryzmem, wniósł barok wiele trwałych elementów
do literatury polskiej.
Mimo że literatura baroku nie zawsze była najwyższych lotów,
jednak cechował ją demokratyzm i pewna masowość produkcji li-
terackiej. Wiązało to się z ogólną dostępnością wykształcenia i za-
nikiem analfabetyzmu wśród szlachty, przy jednoczesnym obniże-
niu poziomu nauczania. Szlachta była więc odbiorcą wszystkiego,
co ukazywało się na rynku. Patriotyzm mas szlacheckich, a także
wypadki historyczne, wielkie zwycięstwa, np. pod Chocimiem czy
Wiedniem, spowodowały powstanie wielu pamiętników, często
na użytek domowy, czasem nigdy nie publikowanych. Najlepszymi
z nich okazały się Pamiętniki Jana Chryzostoma Paska, które zre-
sztą ukazały się drukiem dopiero w XIX wieku. Rozwija się również
epika historyczna. Najlepszym utworem z tego gatunku była Wojna
chocimska Wacława Potockiego, która przypominała współczes-
nym Polakom sławne zwycięstwo chocimskie.
Trwałą wartością tej epoki, oprócz wymienionych wyżej, była
również wrażliwość pisarzy na przejawy życia dworu szlacheckie-
go i miasta. Opisy życia obozowego, oświadczyn, polowań, odwie-
dzin sąsiedzkich, przygód i awantur z sąsiadami, a także prac
w gospodarstwie - wszystko to odnajdujemy nie tylko w Pamiętni-
kach Paska, ale i w wierszowanych opowiadaniach W. Potockiego
- W ogrodzie fraszek czy Moraliach. Są te utwory rodzajem ency-
klopedii życia domowego, niewyczerpanym źródłem informacji dla
badacza dawnego obyczaju.
Dorobkiem tej epoki jest z pewnością zainteresowanie się fol-
klorem i pojawienie się w utworach tej epoki motywów fantasty-
cznych. Najbardziej znana była wierszowana powieść Hieronima
Morsztyna Historia mieszana o zacnej królewnie Banialuce, fantas-
tyczna baśń o poszukiwaniu utraconej żony.
Trwałą wartością epoki barokowej, a nie przemijającą manie-
rą, nazwałabym również wzbogacenie stylu i języka, które było
bardzo charakterystyczne właśnie dla tej epoki. Poeci i pisarze
wprowadzają do swoich utworów przysłowia i wyrażenia potoczne.
Szczególnie J. Ch. Pasek używa w Pamiętnikach rodzimej mowy
potocznej. Język, którym posługuje się on sam i jego bohaterowie,
jest barwny, jędrny i dosadny. Inny przedstawiciel tej epoki, Jan And-
rzej Morsztyn, potrafił wydobyć z polszczyzny niezwykłe wartości
uczuciowe i obrazowe. W utworach pojawiają się malownicze opi-
sy przyrody, jak również opisy budowli czy liczne sceny batalisty-
czne. Na skutek ciągłych wojen z Turcją w życiu szlacheckim poja-
wiły się silne wpływy orientalne, pojawiają się w utworach takie
wyrazy, jak bukłak, horda, burka.
Napływ do Polski środkowej masy uchodźców szlacheckich
po wojnach kozackich był przyczyną z kolei wzbogacenia się lite-
ratury polskiej i języka o pierwiastki ukraińskie. Dwory magnackie
i królewski w Warszawie hołdowały przede wszystkim modzie wło-
skiej i francuskiej, stąd pojawienie się w języku polskim wyrazów
takich, jak karoca, forteca, kawaleria, kuranty.
Zasługą baroku jest również i to, że nastąpił w nim rozwój
dróg ekspresji poetyckiej. Myślę, że nawet maniera literacka, jaką
był w twórczości J.A. Morsztyna marinizm, choć była przemijająca,
pozostawiła po sobie trwałe wartości. Przerost kunsztownej formy
nad błahą treścią wymagał od twórcy niezwykłej sprawności poe-
tyckiej, wręcz kunsztu artystycznego. Dlatego poeta uprawiający
poezję tego typu musiał wciąż poszukiwać wyszukanych koncep-
tów, kontrastów, szokujących paradoksów i zaskakującej pointy.
Ta przesadna ozdobność stylu wymagała znajomości wielu orygi-
nalnych środków stylistycznych, jak i niewątpliwie talentu.
Myślę więc, że choć niecały dorobek literacki epoki baroku
zasługuje na pamięć potomnych, jednak ogromnej ilości utworów
tego okresu należy się wysoka ocena. Wszystkie one złożyły się
na to, że epoka ta wniosła do literatury polskiej trwałe wartości.
76. „Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać
muszę” - Jerzy Liebert. Przedstaw bohaterów literackich
w sytuacji wyboru i oceń ich postawy.
Wybór wpisany jest w ludzkie życie. Świadomie bądź nie
człowiek codziennie dokonuje selekcji, usiłując odnaleźć to, co dla
niego najlepsze. Od najprostszych decyzji - w co się ubrać lub co
ugotować na obiad - do tych szczególnie istotnych, czyli dotyczą-
cych naszego życia; każdy wybór niesie za sobą konieczność po-
noszenia konsekwencji w postaci dostosowywania pozostałych
czynników do pierwotnego rozstrzygnięcia. Założenie karminowe-
go swetra wyklucza dodatki w kolorze błękitu, a zrobienie na obiad
barszczyku aż prosi się o podanie do niego pasztecików. Te z po-
zoru banalne przykłady obrazują działanie ciągu przyczynowo-
skutkowego, któremu podporządkowane jest ludzkie życie. Raz
podjąwszy decyzję, musimy konsekwentnie egzekwować ją, ponie-
waż czasu, niestety, cofnąć nie można, więc i owej decyzji zmienić
się nie da. Problem pojawia się w momencie, gdy wybór jest nie
przemyślany, dokonany pod wpływem silnych emocji lub innych
czynników i bodźców zewnętrznych. Nawet gdy takiego wyboru
żałujemy, powinniśmy brać go pod uwagę i pozostawać mu wier-
nym lub postępować w taki sposób, aby godnie wycofać się z nie-
go, biorąc na siebie ewentualne konsekwencje. Człowiek nie ma
bowiem monopolu na właściwe ocenianie sytuacji i nie zawsze to,
co postanowi, jest dobre. Powziętej raz decyzji nie można zmienić,
więc w warunkach, kiedy dochodzimy do wniosku, że była ona
błędna, pozostaje tylko pogodzić się z jej skutkami i następnym ra-
zem lepiej się zastanowić.
Jeden wybór pociąga za sobą widmo następnych. Aby zrozu-
mieć tę sentencję, sięgnijmy do prawyboru, przed którym stanęli
pierwsi ludzie. Bóg obdarzył swoje dzieci wolną wolą, dając im
tym samym możliwość rozstrzygnięcia o ich życiu. Adam i Ewa
świadomie sprzeciwili się Boskim nakazom; dokonali wyboru mię-
dzy własnym namiętnościami a prawami Pana. Za swój czyn mu-
sieli odpowiedzieć przed Stwórcą, przyjąć jego bezpośrednie skutki
w postaci wygnania z raju. Decyzję Ewy o zerwaniu jabłka z zaka-
zanego drzewa po dziś dzień odczuwają wszyscy chrześcijanie.
Tylko Bóg jest wszechmocny i wszechwiedzący, on tylko potrafi
ocenić, co dla człowieka jest dobre, a co złe. Pierwsi ludzie przez
swój czyn pozbawili całą ludzkość Boskiego kierownictwa, skazali
potomnych na konieczność ciągłego dokonywania selekcji, bez
pewności co jest właściwe, a co nie. Nie mając takiej wiedzy, jedy-
ną efektywną drogą dla człowieka jest konsekwentne postępowa-
nie i wierność pierwotnym postanowieniom. Bezkarne wycofywa-
nie się jest zaś po prostu tchórzostwem. Człowiek jest bowiem od-
powiedzialny za swoje czyny przed sobą, ludzkością i Bogiem.
Z moich wstępnych rozważań wynika, że każdy wybór, w za-
leżności od jego wagi, jest zjawiskiem mniej lub bardziej wiążą-
cym. Dowodem na słuszność tego twierdzenia niechaj będą litera-
ckie przykłady bohaterów, którzy „uczyniwszy na wieki wybór,
w każdej chwili wybierać [musieli]”. Wybór jest czynnością uzależ-
nioną od moralności, o czym świadczy sytuacja Antygony i Kreona
w obliczu śmierci Polinejkesa. Tytułowa bohaterka jest zdeklaro-
waną wyznawczynią określonej wiary. Fakt ten obliguje ją do pos-
tępowania zgodnie z zasadami wybranej religii. Czuje się więc
zobowiązana do godnego pochowania brata, co w konsekwencji
prowadzi ją do utraty życia.
Prześledźmy zatem ciąg przyczynowo-skutkowy, wedle któ-
rego toczy się życie Antygony. Jej pierwszym wyborem jest dobór
religii. Konsekwencją przyjęcia pewnego wyznania jest absolutny
imperatyw życia w zgodzie z jego prawami. Pierwotny wybór wy-
maga zatem konkretnego postępowania w późniejszych problemo-
wych sytuacjach. Antygona musi więc pochować brata, mimo iż
stanowczo zakazał tego Kreon. Decydując się na ten krok, boha-
terka dokonuje jednocześnie najważniejszego wyboru, przed jakim
może być postawiony człowiek. Świadomie skazuje się na śmierć.
Postępuje w sposób godny - wierna jest swoim pierwszym posta-
nowieniom i drodze, którą podjęła się kroczyć.
W sytuacjach wyboru postawiony jest również Kreon. On tak-
że zmuszony jest stawić czoła podobnemu problemowi. Na jednej
szali kładzie konsekwencję i konieczność dotrzymania danego sło-
wa, na drugiej zaś życie bratanicy. Mimo tragicznych skutków,
decyduje się na zachowanie wiążącej mocy własnych zakazów.
Pomijając kwestię, czy jego postępowanie było humanitarne czy
też nie, należy oddać Kreonowi hołd za bezwzględną stałość prze-
konań i wierność własnym słowom. Pokornie przyjmuje efekty swej
decyzji - śmierć żony i syna. Wygrywa w nim siła charakteru i od-
porność na czynniki z zewnątrz.
Bolesne skutki serii dokonywanych wyborów znosi także Wal-
ter Alf z powieści poetyckiej Adama Mickiewicza. Pierwotnym wy-
borem, który pociągnął za sobą konieczność następnych, było
w przypadku Waltera określenie własnej przynależności narodo-
wej. Wychowany w zakonie chłopak ma bowiem w tej dziedzinie
dwie możliwości: w dalszym ciągu utożsamiać się z Krzyżakami
bądź uwierzyć Halbanowi, że jest Litwinem. Zdecydowawszy się
na narodowość litewską, Walter zmuszony jest wypełnić obywatel-
ski obowiązek wobec ojczyzny. Ucieka więc z zakonu, a znając sy-
tuację polityczną, musi podjąć walkę ze swymi dotychczasowymi
opiekunami. Patriotyczna postawa Waltera determinuje podjęcie
przez niego określonej decyzji w kolejnym wyborze, przed jakim
zostanie postawiony. Tym razem musi wybrać pomiędzy szczęś-
ciem osobistym u boku Aldony a szczęściem narodowym. Kiedy
postanawia ruszyć do walki w obronie ojczyzny, w jego życiu po-
jawia się następny dylemat. Walter zdaje sobie sprawę, że otwarty
bój z Krzyżakami z góry skazany jest na przegraną. Ma świado-
mość, że w uczciwy sposób nie da się złamać potęgi Zakonu. Zna
drogę walki, lecz po stokroć ją przeklina, gdyż niesie ona za sobą
potrzebę pogwałcenia honoru rycerskiego i moralności chrześci-
jańskiej. Musi wybierać między etyką i zgodą z własnymi przeko-
naniami a dobrem kraju. W efekcie przyjmuje imię Konrad Wallen-
rod i rozpoczyna nieuczciwą, podstępną grę z Zakonem. Mimo
iż czuje się wewnętrznie rozdarty i oszukany, do końca trwa przy
swoim wyborze. Osiągnął cel - nie dopuścił do najazdu Krzyżaków
na Litwę, lecz cena, jaką przyszło mu za to zapłacić, była ogromna.
Ostateczną konsekwencją licznych wyborów, których dokonał, było:
poświęcenie miłości żony, splugawienie własnego imienia, zatrace-
nie nadziei na zbawienie i w końcu - samobójstwo.
Na podstawie wyżej przedstawionych przykładów widać,
że konieczność dokonywania ciągłych wyborów - przy zachowaniu
pamięci o nadrzędnym, wiążącym charakterze pierwotnego roz-
strzygnięcia - jest bardzo męcząca i trudna. Niejednokrotnie pozo-
stawanie wiernym obranej początkowo drodze życia niesie za sobą
cierpienie, a nawet śmierć. O ile jednak ta pierwsza decyzja była
słuszna, człowiekowi łatwiej jest znosić jej skutki. Gorzej, jeżeli
przez całe życie pokutujemy za popełnione niegdyś błędy i nieu-
stannie dręczymy się myślą o własnej pomyłce. W takiej sytuacji
jest bohaterka Przedwiośnia Stefana Żeromskiego, matka Cezarego,
pani Jadwiga Barykowa. Jako młoda dziewczyna zakochana była
w Szymonie Gajowcu, lecz wbrew głosowi serca wyszła za mąż
za Seweryna Barykę. Wybierając męża, wybrała status majątkowy
i dostatnie życie, odrzuciła zaś ojczyznę i miłość. O błędzie prze-
konała się, odczuwając głęboką nostalgię za Polską i prawdziwym
związkiem. Konsekwencją jej wyboru była konieczność zamieszka-
nia na obczyźnie - w Baku, bolesne doświadczenie rewolucyjne
i potrzeba ryzykowania życia w celu zdobycia środków na utrzy-
manie syna. Gdyby nie poślubiła Seweryna, mieszkałaby w Polsce,
a rewolucja nie zniszczyłaby ostatecznie jej życia. Jednak raz pod-
jęty wybór determinuje dalsze działanie - jako żona musi dbać
o męża i dom, a jako matka - o syna.
Przedstawieni przeze mnie bohaterowie, niezależnie od tego,
jaki mają stosunek do swej pierwszej decyzji (żałują jej czy poch-
walają), bronią swego wyboru i dążą do realizacji postanowień,
jakie niegdyś poczynili. W moim odczuciu tak właśnie postępuje
odpowiedzialny i świadomy człowiek. Przychylam się do twierdze-
nia Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, że bez względu na warunki
należy być wiernym sobie, czyli swemu pierwotnemu wyborowi.
Porzucanie i łamanie go (jak czynią bohaterowie T. Borowskiego)
graniczy bowiem z oportunizmem. Nauczmy się zatem ponoszenia
konsekwencji i brania odpowiedzialności za swe decyzje. Traktując
je „po macoszemu”, krzywdzimy nie tylko siebie, ale też innych.
Jako że każdy wybór jest wieczny, gdyż raz podjętego postanowie-
nia zmienić się nie da, pamiętajmy, że będąc w sytuacji, kiedy za-
chodzi konieczność wyboru, należy zachować pełną świadomość
i trzeźwość myślenia. Inaczej - będziemy płacić za błędy przez ca-
łe życie. Codzienność daje nam jednak swego rodzaju trening w do-
konywaniu wyborów, więc z prostszych doświadczeń czerpmy nau-
kę, która niewątpliwie przyda się nam w obliczu życiowej decyzji.
77.Warszawa z lat wojny i okupacji w utworach literackich
dotyczących tego okresu.
Warszawę z lat wojny i okupacji odnajdujemy w wielu utwo-
rach tego okresu. Dotyczą one życia codziennego okupowanej sto-
licy, literackich ujęć powstania w getcie warszawskim i powstania
warszawskiego. Obraz Warszawy z okresu wojny ukazany został
w utworze A. Kamińskiego Kamienie na szaniec. Jest to opowieść
o losach warszawskiej młodzieży, działającej w organizacjach
harcerskich. Bohaterami książki są m.in. Zośka, Rudy i Alek, którzy
podejmują działalność konspiracyjną w latach 1939-1943.
Szczególnie wyraziście ukazana jest Warszawa z czasów oku-
pacji hitlerowskiej w opowiadaniach Tadeusza Borowskiego. W ut-
worze Pożegnanie z Marią na przyjęciu weselnym u pary muzyków
znajduje się na wpół pijana grupa przyjaciół. Uciekinierka z getta,
żydowska pieśniarka, przypomina, że za oknem jest okupacja.
Młodzi ludzie Tadeusz (narrator) i jego narzeczona Maria są człon-
kami tajnych kompletów uniwersyteckich, dyskutują o miłości i lite-
raturze. Jednocześnie pracują w firmie budowlano-przewozowej,
handlują, produkują i rozprowadzają samogon. Godzina policyjna,
łapanki, ciągłe zagrożenie życia - oto obraz Warszawy z tego ok-
resu. Rzeczywistość okupacyjna podważyła dotychczasowe normy
moralne, ukazała - według Borowskiego - ich umowność i fałsz.
A. Szczypiorski w powieści Początek ukazuje również Warsza-
wę i warszawiaków w okresie wojny i okupacji, a szczególnie sto-
sunek Polaków do holokaustu. Przedstawia zarówno akty bohater-
stwa w ratowaniu Żydów, jak również postawy niskie i podłe -
dzięki czemu zyskuje pisarz obiektywizm. Z zestawienia postaw
prezentowanych w powieści wynika, że jednostki szlachetne i pod-
łe są w każdym narodzie, niezależnie od przynależności rasowej
czy etnicznej.
Ziele na kraterze M. Wańkowicza to wzruszająca opowieść
o losach rodziny pisarza w okupowanej stolicy i o śmierci córki
pisarza, która zginęła podczas powstania warszawskiego.
Inny utwór, Ikar J. Iwaszkiewicza, opowiada z kolei o chłopcu
aresztowanym w Warszawie przez Niemców w latach okupacji hit-
lerowskiej.
Powstanie w getcie warszawskim ukazują utwory takie, jak:
Hanny Krall Zdążyć przed Panem Bogiem i K. Moczarskiego Rozmo-
wy z katem. H. Krall w swoim reportażu prezentuje walkę i boha-
terstwo Żydów w okresie wojny, jak również wstrząsające obrazy
życia w getcie warszawskim. Dobrodziejstwem staje się tu odstą-
pienie cyjanku, samobójstwo i brak żywności oto rzeczywistość,
którą przedstawia. W Rozmowach z katem Moczarski ukazuje mar-
tyrologię Żydów w aspekcie historycznym. Obraz płonącego getta
warszawskiego ukazany jest tu od strony Niemca - hitlerowca, lik-
widatora getta, wysoko postawionego oficera SS.
Utworem ukazującym powstanie w getcie warszawskim jest
również broszura napisana przez Edelmana, zastępcę komendanta
ŻOB, pt. Getto walczy. Wiele utworów literackich ukazuje powstanie
warszawskie z roku 1944.
Kolumbowie rocznik 20 R. Bratnego to słynna już powieść
o żołnierzach AK i ich zrywie powstańczym. Kolumb, Jerzy, Olo,
Niteczka to główni bohaterowie opowieści o walce, miłości
i śmierci powstańców Warszawy. Utwór ten, opowiadający o po-
koleniu Kolumbów, doczekał się realizacji filmowej, przedstawił
Warszawę i jej mieszkańców w tym niezwykle dla niej trudnym
momencie historycznym.
Zośka i Parasol A. Kamińskiego to relacja o dalszych losach
bohaterów opisywanych w Kamieniach na szaniec. W okresie pow-
stania warszawskiego narażają oni życie, walcząc z okupantem.
Pamiętnik z powstania warszawskiego M. Białoszewskiego to
opowieść będąca rejestrem obserwacji i odczuć bohatera patrzą-
cego na walczącą stolicę. Również Stawińskiego Kanał i Krzyszto-
nia Kamienne niebo to opowieści z czasów powstania warszaw-
skiego, które doczekały się odpowiednich realizacji filmowych.
Warszawa z lat wojny i okupacji przedstawiona została nie
tylko w prozie, ale również w poezji tego okresu. Alarm A. Słonim-
skiego to wiersz nawiązujący do alarmów z września 1939 roku.
Poezja Kolumbów - Baczyńskiego, Gajcego i innych również
przedstawia Warszawę i jej mieszkańców w okresie wojny i oku-
pacji.
W wierszu Pokolenie Baczyński przedstawia straszliwą wizję
świata i pokolenia wojny. Młodzi, dwudziestoletni ludzie dorośli już
do trumny - śmierć grozi im w każdej chwili, w mieście podobnym
do Apokalipsy. Odwaga i męstwo tworzą maskę żołnierza - War-
szawy, lecz w sercu ma on zwykły, ludzki ból, lęk śmierci, tęsknotę
za miłością i możliwością tworzenia. Chwilą bez imienia nazywa
poeta czasy swojej młodości wojenno-powstańczej. Groza wojny,
realia bombardowań, śmierć - oto otaczająca rzeczywistość.
Warszawa z tego okresu ukazana jest również przez Cz. Miło-
sza w jego utworach Campo di Fiori czy W Warszawie. W pier-
wszym wierszu uwiecznia poeta karuzelę koło murów getta, zaś
w utworze Biedny chrześcijanin patrzy na getto przyjmuje postać
pełną grozy, przerażenia i poczucia odpowiedzialności, opisując
śmierć Żydów w getcie.
Zupełnie innym utworem jest wiersz J. Twardowskiego
pt. Matka Boska Powstańcza. Jest on rodzajem modlitwy do Matki
Bożej - patronki i pocieszycielki powstańców, napisanej przez
księdza, uczestnika powstania warszawskiego.
Inne utwory opowiadające o Warszawie z okresu wojny i oku-
pacji to Lechonia Pieśń o Stefanie Starzyńskim, prezydencie stoli-
cy, czy Wyszyńskiego Modlitwa za zmarłych. Wszystkie utwory
przedstawiane przeze mnie, zarówno prozatorskie, jak i poetyckie,
ukazywały stolicę i jej mieszkańców w różnych okresach okupacji
hitlerowskiej: we wrześniu 1939 roku, w okresie powstania war-
szawskiego i powstania w getcie. Codzienność okupacyjna i boha-
terstwo mieszkańców oto obrazy, które odnajdujemy w utworach
opisujących stolicę tego okresu.
78.Wiara, nadzieja i miłość, czyli inspiracje biblijne
w poezji Czesława Miłosza.
Czesław Miłosz, laureat nagrody Nobla, profesor języka i lite-
ratur słowiańskich w Berkeley w USA, jest od 1990 roku częstym
gościem naszego kraju.
Debiutował przed II wojną światową w grupie poetyckiej Ża-
gary tomikiem pt. Trzy zimy, który dobrze zapowiadał jego niez-
miernie interesującą twórczość. Wiersze z lat wojny zebrał w tomie
pt. Ocalenie, zaś emigracyjne w Świetle dziennym. Pisał pamflety
polityczne, np. Zniewolony umysł, eseje i przekłady, w tym uderza-
jący doskonałością poetyki przekład Księgi Psalmów. Stanowi to
dowód umiłowania tradycji biblijnej przez poetę i traktowania war-
tości chrześcijańskich jako ważnego składnika tradycji śródziem-
nomorskiej.
W utworach powojennych, takich jak np. cykl Świat (poematy
naiwne), poeta starał się przezwyciężyć wojenną Apokalipsę. Dos-
trzegamy w tych utworach, jak poszukuje dla człowieka wartości
trwałych. Ojciec jest dla Miłosza symbolem mądrości życiowej, dom
rodzinny dającą wytchnienie oazą spokoju, zaś uroki codzienności
koją groźny niepokój.
Według poety trzy cnoty biblijne: Wiara, Nadzieja i Miłość są
fundamentem ładu świata, gwarantem jego harmonii. Poeta radzi,
aby z wiarą patrzeć na świat, rozejrzeć się dobrze dookoła i odna-
leźć radość i spokój w zwyczajności:
... Wiara jest wtedy, kiedy ktoś zobaczy
Listek na wodzie albo kroplę rosy
I wie, że one są, bo są konieczne...
(Wiara).
Zaleca także, aby nie tracić nadziei.
... Nadzieja bywa, jeżeli ktoś wierzy,
że ziemia nie jest snem, lecz żywym ciałem,
I że wzrok, dotyk ani słuch nie kłamie...
(Nadzieja).
Natomiast miłość, według poety, pomaga zrozumieć ludzi
i świat, bo:
... Kto tak patrzy, choć sam o tym nie wie,
ze zmartwień różnych swoje serce leczy...
(Miłość).
Jest więc poemat symbolicznym przedstawieniem losu ludz-
kiego, życiowej drogi człowieka dążącego poprzez poznanie
i cierpienie do doskonałości. Osiągnięcie jej jest możliwe właśnie
poprzez praktykowanie trzech cnót: wiary, nadziei, miłości. Sens
tych trzech pojęć metafizycznych tłumaczy kochająca matka, nie
zaś ojciec uosabiający mądrość.
Przedmiotem wiary jest istnienie świata, w którym wszystko
ma swój sens metafizyczny (ponadzmysłowy i pozarozumowy).
Przedmiotem nadziei jest przekonanie, że świat widzialny ist-
nieje naprawdę, nie jest jedynie złudzeniem ludzkiego umysłu, jak
twierdzą niektórzy filozofowie. Jest także istnienie tych zjawisk
niedostępnych ludzkiemu poznaniu, okrytych wielką tajemnicą.
Miłość to uczucie wszechogarniające, skierowane do wszys-
tkiego, co istnieje, które przyczynia się do rezygnacji z egoistycznej
miłości własnej, bo jesteś tylko jedną z rzeczy wielu.
Miłość jest także, według poety, źródłem wszelkiego pożytecz-
nego działania, wszelkiej twórczości, podstawowym warunkiem
tworzenia, o wiele ważniejszym niż rozumienie. [...] nie ten najle-
piej służy, kto rozumie - pisze poeta.
Wiara, nadzieja, a zwłaszcza miłość są więc spoiwem ludz-
kiego świata, podstawą i najważniejszą zasadą jego istnienia. Co
dzieje się, gdy światu, nagle zabraknie zasady, mówi Czesław Mi-
łosz o tym w wierszu pt. Oeconomia di vina.
Człowieka nie można więc zredukować tylko do rozumu, po-
nieważ poznanie rozumowe jest ubogie, jednostronne i niewystar-
czające. Według poety życie ludzkie należy oprzeć na wartościach,
których źródłem jest chrześcijaństwo, a których sensu nie da się
uzasadnić rozumowo.
Miłosz - moralista końca XX wieku - odrzuca katastroficzne
fobie i na otaczający nas świat radzi spoglądać z nadzieją.
... Pod koniec dwudziestego wieku, urodzony na jego
początku,
po napisaniu książek złych czy dobrych, ale pracowitych,
po zdobywaniu, traceniu i odzyskiwaniu,
jestem tutaj z nadzieją, że można zaczynać na nowo...
... całe życie zawodzi mnie nadzieja...
(Pod koniec XX wieku)
Można więc powiedzieć, że nawiązując w swojej twórczości
do Biblii, dołączył Czesław Miłosz do swoich poprzedników w lite-
raturze polskiej, takich jak: J. Kochanowski, A. Mickiewicz, J. Sło-
wacki, Z. Krasiński, C.K. Norwid, S. Wyspiański, J. Kasprowicz
i inni.
Czesław Miłosz - poeta doctus i poeta kultury, umysł renesan-
sowy, a jednak współczesny - zajmuje się w swojej twórczości
człowiekiem, jego systemem wartości, sposobami na życie. Poszu-
kuje więc dla niego wartości trwałych i znajduje je właśnie w Biblii
- najstarszej księdze świata.
79. „Wielkie dzieła literatury światowej nie są na ogół
optymistyczne, ale nie odbierają nadziei” (J. Przyboś).
Skomentuj tę myśl, odwołując się do wybranych utworów.#1#
Rozpoczynając rozważania na ten temat, należałoby zadać
sobie pytanie - jakie zadanie ma spełniać utwór literacki, by moż-
na go było określić mianem wielkiego dzieła literackiego na skalę
światową?
Oczekuje się, że będzie zawierał treści ogólnoludzkie, warto-
ści nieprzemijające, nie tylko w danej epoce, ale w ogóle, na prze-
strzeni stuleci. Można go nazwać takim dziełem, jeśli wywrze
wpływ na literaturę wielu krajów lub też wywoła dyskusje i spory
w gronie ludzi ją współtworzących i z nią związanych. Poszerza
ono ludzkie horyzonty myślowe, odkrywa nowe ścieżki, którymi li-
teratura dotąd nie kroczyła, lub też przyczynia się do nowego uję-
cia tradycyjnych zagadnień, dotychczas podejmowanych proble-
mów. Dzieła takie często są prekursorskimi powodującymi bez-
pośrednio rozwój danej dziedziny literatury.
Osobiście zgadzam się z twierdzeniem, że przeważnie nie
są one optymistyczne. Lecz zapytamy; czy istotnie mogą nimi
być? Moja odpowiedź brzmi - nie.
Losy ludzkości, koleje historii podlegające temu samemu cy-
klowi przez wieki wskazują dobitnie, iż optymizm, chociaż zawsze
nam towarzyszący w życiu, nie zawsze zwycięża. Wielokrotnie
człowiek ponosi klęskę, czasem tak druzgoczącą, że nie może się
z niej podźwignąć. Dlatego też tak wielu wybitnych pisarzy ukazuje
chaos świata, niepokój nękający człowieka nieustannie, nie pomija
wszakże wewnętrznych sprzeczności istniejących w jego naturze,
które to właśnie często są przyczyną jego zguby. Poprzez fakt,
że dzieła te dotykają w takim stopniu bolączek człowieka, stają mu
się bliskie, a jednocześnie otwierają mu oczy na sprawy, których
dotychczas może w pełni sobie nie uświadomił, chociaż istniały
one zawsze w głębi jego psychiki.
Prawdą jest, że dzieła te nie odbierają ludziom nadziei. Nie
mogą tego czynić, mogłyby bowiem przyczynić się nawet do zni-
szczenia jego wiary w przyszłość. Nadzieja - to ona właśnie pod-
trzymuje na duchu ludzi, nawet tych, wydałoby się przegranych, już
straconych, dodaje otuchy i pozwala przetrwać ciężkie chwile.
Prawie zawsze twórca pozostawia choć nutkę nadziei, by nie poz-
wolić na załamanie się człowieka.
By poprzeć przykładami cytat stanowiący podstawę mojej pra-
cy, chciałabym przedstawić kilka znamiennych dla literatury świa-
towej utworów. Przede wszystkim Ulissesa Jamesa Joyce'a, dzieła
Prousta i twórczość Kafki. Można ich nazwać prekrusorami nowej
powieści w okresie dwudziestolecia międzywojennego, a ich twór-
czość nowatorską. W swojej powieści Joyce po raz pierwszy zasto-
sował technikę symultaniczną. Jej istotę stanowi ujęcie tego same-
go wydarzenia widzianego oczami kilku osób. Jak różni są ludzie,
tak też odmienne są ich relacje. Są one naturalnie subiektywne,
każdy z nich bowiem ma pewien stosunek emocjonalny do relacjo-
nowanego wydarzenia. Utwór ten określa się również mianem me-
tafory ludzkiego losu, który jawi się tu jako nigdy nie kończąca się
wędrówka człowieka. Ulisses ukazał wizję świata - chaosu, w któ-
rym trudno się człowiekowi odnaleźć. O tym, jak ważny był poru-
szony przez Joyce'a problem wzajemnych relacji świata i człowie-
ka, świadczy szeroki rozgłos i spory wokół utworu.
Takie samo poruszenie wywołał siedmiotomowy cykl powieś-
ciowy Marcela Prousta W poszukiwaniu straconego czasu. Ukazał
on zjawisko upływu czasu w niezwykle osobliwy sposób. Na nie-
których wydarzeniach z dzieciństwa - świat jest tu bowiem ukaza-
ny oczami dziecka - koncentruje się przez dłuższy czas, inne zu-
pełnie pomija. Powieść Prousta to niezwykle subiektywnie ujęte
wspomnienia i wrażenia z dzieciństwa. Ukazane są oczami niez-
wykle wrażliwego małego chłopca, wychowującego się w ciepla-
rnianych warunkach dobrze sytuowanej rodziny. Nowatorstwem
jest tutaj waga wrażeń zmysłowych: wzroku, zapachu, a co naj-
ważniejsze, smaku. Młody chłopiec ma tak silne wrażenia zmysło-
we, że smak ciastka kojarzy mu się z określonym wydarzeniem,
wywołuje nagle niezwykle wyraźne wspomnienia obrazu, miasta,
jakiejś sytuacji. Wspomnienia pojawiają się w najmniej spodzie-
wanym momencie, nieoczekiwanie, najczęściej pod wpływem
bodźca - wrażenia zmysłowego. Ich ostrość świadczy o tym, jak
mocno wrażenia z dzieciństwa utkwiły w jego świadomości. Proust
zajmuje się badaniem świadomości człowieka, interesuje go, jak
można ją pobudzić, jaki jest jej zakres.
Jego utwór wydaje się być całkowicie odrębny, obce mu są
wydarzenia epoki, burze dziejowe (jak wiemy cykl powstał również
w okresie pierwszej wojny). Powstaje pytanie - co w takim razie
jest najważniejsze dla Prousta? Przede wszystkim ludzka psychika
i świadomość. Pisarz zajmuje się psychologią głębi ludzkiej, meto-
da introspekcji, czyli wewnętrznego badania, jest tu podstawą. Nur-
tuje go problem przemijania czasu, interesuje świat widziany ocza-
mi dziecka, jego odczucia, podkreśla rolę zmysłów jako narzędzi
poznawania świata.
Dzieło Prousta wydaje się być dowodem na to, iż tylko subiek-
tywne widzenie świata może być jedynym, właściwym, które jest
w stanie stworzyć wielkie w swoim nowatorstwie dzieło. Pomimo
ukazania problemu przemijania czasu, przerastającego człowieka,
nawet proste wydarzenia mogą być źródłem pocieszenia, nadziei.
Znamienna dla światowej literatury jest twórczość Franza Kaf-
ki. Jego świat to koszmar. Człowiek jest bardzo samotny, a wszel-
kie jego usiłowania skazane są na niepowodzenia, z góry zajmuje
on przegraną pozycję, niezależnie od tego, jakie będą jego wysiłki.
Zarówno w Procesie jak i w Zamku człowiek miota się, ograniczony
koszmarnym funkcjonowaniem instytucji. Wydają się one być po-
dobne do przerażających, niemal groteskowych machin, które krę-
pują człowieka, unieruchamiają, a w rezultacie prowadzą do nieu-
chronnej zguby. Najgorsza jest tu bezsilność człowieka, który nie
ma wpływu na rozwój wydarzeń, jest niemalże bezludzką istotą.
W Procesie ukazana jest sytuacja Józefa K. Jest ona tragiczna,
ponieważ bohater nie wie, o co został oskarżony, a próby uzyska-
nia jakichkolwiek informacji w gmachu sądowym okazują się bez-
skuteczne, ukazując jedynie jego słabość, samotność, opuszcze-
nie, nieprzychylne mu otoczenie. Nigdy dotychczas nie przedstawio-
no sytuacji człowieka w otaczającym go świecie w taki sposób,
jak uczynił to z wielką ekspresją Kafka. Perspektywa pesymistycz-
nej wizji świata musiała wywrzeć głęboki wpływ na literaturę świa-
tową, ale czyż nie zawiera ona w sobie głębokiej prawdy?
Dzieła wymienionych przeze mnie twórców zapoczątkowały
swoistą ewolucję w dziedzinie konstrukcji utworu, a także w ujęciu
i nowym spojrzeniu na jego problematykę. Wydaje mi się, że nie
będzie dużą przesadą umieszczenie niektórych utworów Witkace-
go na liście wielkich dzieł.
Stanisław Ignacy Witkiewicz to twórca naprawdę wielkiej
miary, świadczy o tym jego rozgłos i wpływ m.in. na literaturę eu-
ropejską. To wybitny twórca w wielu dziedzinach - pisarz, drama-
turg, malarz. Jego literatura pełna jest niepokoju, pobrzmiewa nutą
katastrofizmu, który może być uznany za znamienny, nieodłączny
element jego twórczości. Dominuje subiektywne widzenie świata
- stąd przecież deformacja, groteska, fantastyczne fragmenty prze-
nikające przez utwory.
Charakterystyczny dla jego twórczości jest dramat Szewcy.
Rewolucja ukazana jest tu jako niezmienny, powtarzający się cykl
- każda rewolucja przynosi nową władzę, która wkrótce i tak zos-
tanie zastąpiona przez nową. Jego utwory są dowodem, iż Witka-
cy wyraźnie widzi nadchodzącą zagładę cywilizacji, co gorsza, wie,
że jest ona nieuchronna, pierwsze jej oznaki widzi w upadku kul-
tury. Twórczość jego pozostaje wyraźnie pod znakiem lęku o przy-
szłość egzystencji człowieka, a przeczuciu temu nieodłącznie to-
warzyszy katastrofizm. Dla Witkiewicza katastrofą, która się dopeł-
niła, było wkroczenie wojsk radzieckich do Polski we wrześniu
1939 roku. Popełnił samobójstwo, życie wydawało się już nie mieć
sensu; utracił już nadzieję, jego przewidywania się spełniły.
Twórczość Witkacego jest tak różnorodna i skomplikowana,
że mogłam jedynie nakreślić najważniejsze i najbardziej charakte-
rystyczne jej cechy.
Wymieniając wielkie dzieła, nie sposób pominąć Zbrodni i ka-
ry Fiodora Dostojewskiego. Głównym bohaterem utworu jest Ras-
kolnikow, młody student. Przeżywa wewnętrzne rozterki, wyolbrzy-
mione przez jego skomplikowaną, rozchwianą psychikę. Brak pie-
niędzy na utrzymanie ogranicza jego możliwości, w rezultacie po-
woduje, że decyduje się na morderstwo bogatej lichwiarki. Jest
całkowicie świadom wagi swego czynu, lecz zdaje sobie sprawę,
że musi tak postąpić - nie widzi innej drogi. Wyrzuty sumienia oka-
zały się jednak silniejsze, przyznał się do popełnionego czynu, cho-
ciaż nie zostałby ujęty - jego czyn można określić mianem morde-
rstwa doskonałego. Dostojewski również interesował się złożo-
nością ludzkiej psychiki, motywami, którymi kieruje się człowiek,
jego pobudkami. Można wyciągnąć wniosek, że ludzie są zdolni
do wszystkiego i to może się stać źródłem pesymizmu. Lecz czyż
nie ma w tym utworze nuty nadziei? Jest. Istnieje szansa, że od-
bywszy karę, Roskolnikow powróci jednak do normalnego życia,
zwyciężą uczucia rodzinne, bohater znajdzie swoją drogę.
Wybitnym dziełem jest Dżuma Alberta Camusa. Określenie
jej jako paraboli ludzkiego losu dodatnio świadczy o jej wadze i ro-
li, jaką odegrała w dziejach literatury. Powieść tę można rozumieć
bardzo dosłownie jako ukazanie epidemii, która dotknęła miasto,
problemów ludzi skazanych na pobyt w zadżumionym mieście,
do końca niepewnych swego losu. Można wszakże interpretować
dżumę nieco inaczej - jako zło, a może zagrożenie, które czyha
na ludzi, by znienacka uderzyć, zaatakować akurat w jak najmniej
spodziewanym momencie. Koniec wydaje się być złowrogi; narra-
tor, obserwując nareszcie wolnych od epidemii, szczęśliwych lu-
dzi, dochodzi do wniosku, że nigdy nie wiadomo, kiedy taka epide-
mia może powrócić i zebrać znów straszliwe żniwo śmierci.
Wszakże Camus nie pozbawia nas, czytelników, nadziei. Mogą ją
budzić przede wszystkim szlachetne postawy ludzkie; jednostki
takie jak dr Rieux i Tarron budzą otuchę, wiarę w siły człowieka
i możliwość zwycięstwa, nawet w przegranej, jaką jest zmaganie
człowieka z potężną siłą.
Camus to twórca, którego poglądy kształtował egzystencja-
lizm, kierunek, który rozważał pozycję człowieka w świecie. Jego
założenia mogły niemal jedynie budzić pesymizm, zakładały bo-
wiem, że człowiek jest samotny, opuszczony, nie wierzy w Boga
(podobnie bohaterowie tzw. pozytywni Rieux i Tarron), a więc po
śmierci nic go nie czeka. Jest zmuszony do obrony swojej egzy-
stencji i chociaż nie jest ona wartością, to stanowi jedyną rzecz,
jaką on może chronić. Sytuację człowieka można ocenić jako dra-
matyczną. Mimo to w Dżumie pobrzmiewają nutki optymizmu, jed-
nak warto jest podjąć wyzwanie, nawet jeśli istnieje mała nadzieja
na zwycięstwo.
Kończąc moje rozważania na temat dzieł literatury światowej,
chciałabym je podsumować w kilku zdaniach. Uznałam za słuszny
cytat umieszczony w temacie, starałam się mój pogląd udowodnić,
poprzeć przykładami. Twórczość Joyce'a i Kafki nie tchnie optymi-
zmem, wręcz przeciwnie, ukazuje chaos i koszmar świata, a na je-
jego tle uwikłaną jednostkę ludzką. Twórcy ci, dogłębnie badając
relacje człowiek - świat, a także psychikę istoty ludzkiej, kształto-
wali swój światopogląd, budowali koncepcje istnienia świata
i ludzkości w ogóle. Wydaje mi się, że dzieła Camusa i Dostojew-
skiego budzą więcej optymizmu, budują nadzieję wśród odbior-
ców, są dowodem na to, iż nadzieja pomaga przetrwać nawet naj-
trudniejsze momenty. Moim zdaniem mianem pisarza humanisty
można określić każdego twórcę, który nie waha się podjąć najważ-
niejszych problemów nurtujących ludzi. Prawdziwy pisarz zawsze
pozostawi choćby najmniejszy cień optymizmu, a już od wrażliwe-
go odbiorcy zależy, czy go odnajdzie, rozpali tlącą się iskrę na-
dziei.
Wielkie dzieła nie mogą być optymistyczne - byłyby bowiem
nieprawdziwe. W życiu człowieka niepokój i harmonia, szczęście
i tragedia, miłość i nienawiść, przeplatają się, tworzą łańcuch,
którego nie można rozerwać. Tylko i wyłącznie od twórcy zależy,
w jakiej proporcji umieści te uczucia, jaką koncepcję stworzy.
Nadzieja to uczucie silniejsze chyba od wszystkich innych,
często niezależne od nas, prawie zawsze nam towarzyszące, więc
zauważalne także w wielkich dziełach literackich, które zasłużyły
na swą szansę, ukazując mniej lub bardziej subiektywnie wszystkie
dziedziny życia i psychiki człowieka.
80. „Wielkie dzieła literatury światowej nie są na ogół
optymistyczne, ale nie odbierają nadziei” (J. Przyboś).
Skomentuj tę myśl, odwołując się do wybranych utworów.#2#
Myślę, że rację ma J. Przyboś, twierdząc, że Wielkie dzieła li-
teratury światowej nie są na ogół optymistyczne, ale nie odbierają
nadziei. Postaram się to udowodnić analizując powieść F. Dosto-
jewskiego Zbrodnia i kara.
F. Dostojewski tak pisał w liście do przyjaciółki po śmierci żo-
ny: ... Jestem dziecięciem stulecia, dziecięciem niewiary i zwątpienia
[...] Ileż straszliwej udręki kosztuje mnie pragnienie wiary, które jest
w mej duszy tym silniejsze, im więcej we mnie dowodów przeciw-
nych...
To właśnie kwestia istnienia Boga oraz pragnienie wiary drę-
czyły go najbardziej. Stąd też bohaterowie Dostojewskiego dużo
mówią o Bogu, ale tak naprawdę jest to mówienie o sposobie ży-
cia. Wszyscy oni, żyjący w świecie petersburskich zaułków, uwikła-
ni w światopoglądowy spór, akceptują dewizę Iwana Karamazowa:
Jeśli Boga nie ma, to wszystko jest dozwolone. A zatem dozwolone
jest przede wszystkim dokonanie podstawowego wyboru: przyjęcie
bądź odrzucenie ideologii chrześcijaństwa. Punktem wyjścia dla
Dostojewskiego jest przekonanie o kryzysie i nieuniknionym zmie-
rzchu chrześcijaństwa i szerzeniu się ateizmu.
Bohaterowie Zbrodni i kary żyją w świecie dalekim od dosko-
nałości. Sonia, jedyna chrześcijanka, skazana jest na życie całko-
wicie zaprzeczające zasadom jej wiary. Sfidrygajłow popełnia sa-
mobójstwo, by skrócić sobie życie beznadziejne i pełne złudzeń.
Dunia chce poświęcić swe życie idei, która nigdy nie przyniesie jej
prawdziwego szczęścia. Raskolnikow, człowiek myślący i wrażliwy,
cierpiący nad niesprawiedliwością świata, zanegował sensowność
etyki chrześcijańskiej, której zasady nie sprawdziły się w życiu. Był
przekonany o zbędności i bezużyteczności wiary. Stworzył zatem
system moralny oparty na prawidłach czystego rozumu, uwolnio-
nego od odróżniania dobra i zła. Razem z tą filozofią zrodziła się
koncepcja społeczeństwa, którą bohater opisał w swoim artykule.
Jej istota sprowadza się do podziału na dwie kategorie: na klasę
ludzi zwykłych (niższych), będących materiałem, którzy służą wy-
łącznie do wydawania na świat sobie podobnych oraz ludzi wła-
ściwych tzn. posiadających dar..., który im pozwala wygłosić nowe
słowo. Przy czym ci ostatni nie muszą liczyć się z zasadami etycz-
nymi ani z odwiecznym prawem sumienia.
Przywodzi mi to na myśl teorię nietykalności wielkich w obli-
czu historii, zawartą w Filozofii dziejów Hegla, dziele tak popular-
nym w czasach Dostojewskiego.
Na takim fundamencie myślowym oprze Raskolnikow swoją
czysto arytmetyczną teorię prawa do zbrodni: jedna śmierć w za-
mian za sto żywotów. Teoria ta, zezwalająca na mord i wręcz go
zakładająca, uczyniła z Raskolnikowa, który uważał się za czło-
wieka niezwykłego, zbrodniarza. Zanim jednak bohater podjął os-
tateczną decyzję o zbrodni, zetknął się z tragedią niewinnych -
rodziny Marmieładowa, swej siostry Duni i matki, jak również ze
starą lichwiarką - obrzydliwą gnidą. Można by powiedzieć, że to
owe tragedie, skazanych na niesprawiedliwość przez los, stały się
bezpośrednim czynnikiem, który pchnął Raskolnikowa-teoretyka
do czynu.
Z drugiej strony zdawać by się mogło, że stanowiły one nie
tylko pretekst czy usprawiedliwienie w udowodnieniu słusznego
prawa do zbrodni. Był więc Raskolnikow przedstawicielem laickie-
go tragizmu, co w następstwie przyniosło jego rozdarcie wewnę-
trzne i zachwianie równowagi moralnej. Był on bowiem jedynie
niedoskonałym teoretykiem, ale praktyka - zbrodnia - to zupełnie
co innego. Rodion Romanycz obrał sobie za wzór postać wielkiego
Napoleona Bonaparte, który istotnie wpłynął na bieg historii. Teoria
bohatera miała jednak niedociągnięcia. Zastanawiamy się, czy on
naprawdę wierzył w to, że zabijając lichwiarkę, może nie tylko po-
móc cierpiącym, ale i zmienić bieg dziejów, zreformować system
społeczny? Był człowiekiem inteligentnym i wykształconym. A za-
tem błąd w jego myśleniu należy przypisać niedojrzałości i szaleń-
stwu, które nie pozwoliły mu na trzeźwą ocenę sytuacji.
Rodion dokonał zbrodni, zabił lichwiarkę i jej siostrę Lizawie-
tę, zrealizował plan, który długo dojrzewał w umyśle tego idealisty,
marzyciela i szaleńca. Dopiero po dokonaniu zbrodni zaczął rozu-
mieć, że ona się nie powiodła. Popadł w obłęd, zaczęły go dręczyć
wyrzuty sumienia. Nie mógł jednak zrozumieć przyczyny swego
załamania i jeszcze przez długi czas wierzył, że jego teoria jest
bezwzględnie słuszna. Kiedy Rodion pojął, że nie ma w morders-
twie, którego dokonał, patetycznego, wielkiego celu na miarę Na-
poleona, że brak mu siły i woli wielkich ludzi, przeraził się.
W wersji pierwotnej F. Dostojewski zamierzał zakończyć po-
wieść samobójstwem Raskolnikowa, jednakże w wersji, którą otrzy-
maliśmy, wielką rolę odgrywa Sonia. Ta szlachetna ladacznica, bie-
dna dziewczyna, która prostytucją zarabia na życie rodziny, siłą
swej miłości do Boga i do Raskolnikowa nakłania Rodiona do pod-
dania się i zgłoszenia na policję. Rodion, który jechał zesłany na ka-
torgę, otrzymał od niej Biblię, która właśnie wyzwoliła w nim nadzie-
ję. Owo przygnębiające zakończenie, które autor powieści planował
początkowo, znalazło odzwierciedlenie w pesymistycznej historii
losu Sfidrygajłowa. Przez całe życie poszukiwał on miłości, lecz
w końcu zdał sobie sprawę, że to były tylko złudzenia.
Co się zaś tyczy Raskolnikowa, jego los Dostojewski nakreślił
jedynie w zarysie. W niejasnym i krótkim Epilogu autor pisze
o stopniowym jego odradzaniu się, stopniowym przechodzeniu
z jednego świata w drugi. O ile punkt wyjścia Raskolnikowa jest jas-
ny, o tyle ostateczny punkt dojścia Dostojewski pozostawia naszym
domysłom. Zwiastuje on jednak narodziny człowieka wierzącego,
tryumf prawdy wiary - metafizycznej natury człowieka.
Powolny więc upadek Raskolnikowa-immoralisty, który jest
motywem przewodnim Zbrodni i kary, nie odbiera nadziei, lecz
przeistacza się w stopniowe powstawanie nowego człowieka
- wierzącego.
81.Wielkość i tragizm powstań narodowych w znanych
Ci utworach literatury polskiej.
Powstania - zrywy niepodległościowe Polaków są niezmiernie
istotnym tematem naszej literatury. Nie można się temu dziwić, po-
nieważ zabory, okupacja - tragiczne dzieje narodu - zaowocowały
takim właśnie biegiem wypadków, a wydarzenia takie, jak powsta-
nie kościuszkowskie, listopadowe, styczniowe, warszawskie musia-
ły znaleźć odbicie w literaturze.
Powstanie kościuszkowskie z roku 1794 znalazło odzwiercied-
lenie w poezji powstania kościuszkowskiego już w czasach sobie
współczesnych. W późniejszych epokach wielokrotnie nawiązywa-
no do tego wydarzenia.
I tak na przykład imię głównego bohatera Pana Tadeusza Ada-
ma Mickiewicza było bezpośrednim odwołaniem do osoby Tadeusza
Kościuszki. To po nim otrzymał młody szlachcic Soplica imię Tade-
usz. Wspomnienie insurekcji pojawia się także, jako radosny mo-
tyw, w grze Jankiela na cymbałach w tym utworze.
Bitwa pod Racławicami J. Matejki ozdabia z kolei chatę brono-
wicką w Weselu Wyspiańskiego i symbolizuje solidarną postawę
chłopów i szlachty w walce o wolność.
Najwięcej jednak utworów literackich dotyczyło powstania li-
stopadowego, które rokowało wielkie nadzieje na zwycięstwo.
Warszawianka 1830 napisana przez C. Delavigne'a, a w pol-
skiej wersji przez K. Sienkiewicza, propagowała program powsta-
nia należący do romantycznej poezji tyrtejskiej. Do tekstu Warsza-
wianki muzykę skomponował Karol Różyński.
Do wierszy, które przedstawiały bohaterstwo prawdziwych
powstańców, możemy zaliczyć Redutę Ordona i Śmierć pułkow-
nika A. Mickiewicza oraz utwór J. Słowackiego Sowiński w oko-
pach Woli.
Pierwszy z nich przedstawiał wysadzenie reduty powstańczej
przez jej obrońcę ppor. Ordona, wzór patrioty i honoru, który wolał
śmierć niż klęskę. Kolejny wiersz Adama Mickiewicza poświęcony
był bohaterskiej Emilii Plater, uczestniczce powstania listopadowe-
go. Trzeci opowiadał o obrońcy szańców na Woli, generale Sowiń-
skim, starcu z drewnianą nogą, którą utracił, walcząc o wolność
Ojczyzny.
W utworach literackich dotyczących powstania z 1830 roku
autorzy powoływali również bohaterów fikcyjnych, którzy wrośli
na zawsze w polską świadomość narodową. Konrad z III cz. Dzia-
dów A. Mickiewicza to polski Prometeusz, bez reszty oddany Ojczy-
źnie. Kordian z dramatu J. Słowackiego to polski Winkelried, który
musi przebyć trudną drogę, aby odnaleźć cel w życiu - walkę
za Ojczyznę. Oni - porywający siłą myśli i bohaterstwem czynów,
walczący o wolność kraju - realizowali pragnienia Polaków wybicia
się na niepodległość.
Ale III cz. Dziadów i Kordian to dramaty, które powstały już po
klęsce listopadowej. Dlatego są one próbą oceny społeczeństwa
polskiego tego okresu, ukazania jego wielkości, ale i tragizmu -
przyczyn jego klęski. Zarówno Mickiewicz jak i Słowacki jako przy-
czyny klęski wskazują: po pierwsze, romantyczny indywidualizm
jego przywódców, który z jednej strony był ich siłą, z drugiej jed-
nak przyczynił się do ich upadku (Konrad, Kordian); po drugie, na
samotność walczących i obojętność części społeczeństwa, które
w całości nie poparło powstania (Salon warszawski, Katedra Św.
Jana); po trzecie, na przywary narodowe, takie jak prywata, ego-
izm (Grób Agamemnona); po czwarte, złe doradztwo - nieudolne,
opieszałe, zbyt wcześnie decydujące o kapitulacji (Przygotowanie).
Powstanie styczniowe również odbiło się szerokim echem
w polskiej literaturze.
Eliza Orzeszkowa w noweli Gloria victis (chwała zwyciężo-
nym) jako pierwsza składa hołd uczestnikom powstania z 1863
roku. Postacią historyczną jest w tym utworze Romuald Traugutt.
W powieści Nad Niemnem również funkcjonuje mit powstania
jako „czas święty”, zaś mogiła powstańców to „miejsce święte”.
Historia ożywa podczas opowiadania Janka Bohatyrowicza, który
jako dziecko był świadkiem chwili pożegnania powstańców odcho-
dzących do lasu. Między nimi znajdował się Andrzej Korczyński
i Jerzy Bohatyrowicz - ojciec Janka. Obaj zginęli tragicznie, poś-
więcili Ojczyźnie to, co mieli najlepszego - młode życie. Orzeszko-
wa w powieści otacza czcią to wielkie wydarzenie historyczne
i jego bohaterów.
W Lalce B. Prusa epizod powstańczy jest ledwie zarysowany
i wiąże się z biografią Wokulskiego. Wątek powstania oraz hero-
icznej, wielkiej miłości Ojczyzny powraca także w Pamiętniku
starego subiekta.
Do powstania styczniowego nawiązywali również pisarze epok
późniejszych. Prawdziwą wielkość i tragizm zrywu z roku 1863 od-
najdujemy w opowiadaniu S. Żeromskiego - Rozdzióbią nas kruki,
wrony... Wielkość tkwi w desperackiej postawie powstańca Winry-
cha, bestialsko zabitego przez Moskali. Tragizm w tym, że ten bied-
ny, ciemny chłop polski, znajdując zwłoki bohatera, ściąga zeń bu-
ty i rabuje Polaka. Opowiadanie jest więc próbą odpowiedzi na py-
tanie: dlaczego powstanie styczniowe upadło?
Zupełnie odrębne miejsce w naszej literaturze zajmuje pow-
stanie warszawskie z 1944 roku. Wybuchło ono w stolicy okupowa-
nej przez hitlerowców Polski 1 sierpnia 1944 roku, trwało ponad 2
miesiące. Zakończyło się klęską, ponieważ pomoc sojusznicza za-
wiodła. W powstaniu zginęła niemal cała młodzież AK, jak również
wielkie były straty wśród ludności cywilnej. Warszawa została do-
szczętnie zniszczona. Zginęli również świetnie zapowiadający się
poeci: K.K. Baczyński i T. Gajcy.
Kolumbami nazwano potem pokolenie tych właśnie młodych
poetów, wychowanych w wolnej Polsce, którzy brali udział w wal-
ce powstańczej i polegli na ulicach Warszawy. Piosenki powstań-
cze Pałacyk Michla czy Żądamy amunicji śpiewane są do dziś.
Wiele utworów literackich przedstawiających powstanie pow-
stało już po wojnie. Można tu wymienić: R. Bratnego Kolumbowie
rocznik 20 czy M. Białoszewskiego Pamiętnik z powstania warszaw-
skiego. Według opowiadania J. Stawińskiego Kanał Andrzej Wajda
nakręcił swój, wielokrotnie nagradzany, film pod tym samym tytu-
łem. Do ciekawszych książek o tym okresie można zaliczyć A. Ka-
mińskiego Zośkę i Parasol - ciąg dalszy Kamieni na szaniec. </i>
Powyższe utwory w różny sposób podejmują temat powstania.
Ukazują panoramę walczącej Warszawy lub wycinek, tragizm sier-
pnia 1944 roku, psychikę człowieka zaplątanego w wir historii,
a nawet humor i fantazję literacką, przemieszaną z realiami.
Bohaterowie powstań romantycznych byli przez naród czczeni,
składano im hołdy, ich potomkowie są z nich dumni.
Jakże odmienny był los powstańców warszawskich z 1944 ro-
ku. Ci wielcy ludzie, którzy poświęcili Ojczyźnie rzecz najcenniej-
szą - życie, często również przeżyli tragedię przegranej. Tragizm
ich losów pogłębiał fakt, że kłamliwa ideologia po II wojnie świa-
towej w Polsce odebrała im miano bohaterów. Jedni ginęli w wal-
ce, inni umierali po zakończeniu działań wojennych, zagubieni
w nowej, wrogiej im rzeczywistości, jak Maciek Chełmicki z Popio-
łu i diamentu J. Andrzejewskiego.
Powstania narodowe pokazały wielkość narodu polskiego, sta-
ły się sprawdzianem honoru i godności Polaków. Jednocześnie by-
ły tragiczne w skutkach, był to bowiem czas wykrwawiania się
Ojczyzny, czas utraty najlepszych jej synów.
82.Władza - powołanie, zobowiązanie, zaszczyt, namiętność,
pokusa... Do jakich refleksji na ten temat skłania Cię
literatura wybranych dzieł literackich?
Czy jest na świecie choć jeden człowiek, który z czystym su-
mieniem i z pełną odpowiedzialnością mógłby powiedzieć, że nig-
dy w całym swoim życiu ani przez chwilę nie pragnął władzy?
Władzy, niekoniecznie rozumianej jako zasiadanie na tronie, bycie
prezydentem, ministrem czy jakimkolwiek innym urzędnikiem, ma-
jącym z urzędu prawo stanowienia o losie innych? Z tym, że nie
każdy chce być ministrem, mogę się zgodzić. Lecz jestem przeko-
nany, że każdy chciałby mieć w którymś momencie swojego życia
siłę narzucania swojej woli drugiemu człowiekowi. Aż trudno sobie
wyobrazić, o ile łatwiejsze i przyjemniejsze byłoby życie człowie-
ka, jeżeli mógłby stanowić o swoim losie w drodze wydawania
rozkazów i poleceń. Lecz właśnie ta łatwość osiągania różnych
rzeczy i otrzymywania wszystkiego, czego dusza zapragnie, czyni
człowieka bezbronnym wobec działania różnych pokus, podatnym
na działanie zła, a to prowadzi nawet do zbrodni.
Literatura na przestrzeni wieków ukazywała różnych władców
w różnych sytuacjach życiowych. Nie zawsze to byli ludzie źli i sła-
bi, co jakiś czas zdarzały się jednostki wybitne, urodzeni przywód-
cy, których celem było dobro podwładnych. Jednakże w większości
przypadków władza ukazywana w utworach literackich sprawowa-
na jest przez grupę zdeprawowanych ludzi, którzy poprzez zbrod-
nię lub kłamstwo dążą do osiągnięcia własnego celu, którym bar-
dzo często jest po prostu bogactwo. Na ich czele stoi zawsze czło-
wiek, który, pozbawiony skrupułów, nie cofa się przed niczym, by
władzę utrzymać. Władców można podzielić ze względu na spo-
sób, w jaki władzę osiągnęli: „dobrzy” zyskiwali ją najczęściej
drogą legalną, pokojową, „źli” drogą spisku, podstępu i morders-
twa (co oczywiście także nie było zasadą, ponieważ i tym „dob-
rym” zdarzało się osiągnąć władzę podstępnie).
Według powyższych kryteriów chciałbym dokonać podziału
i charakterystyki niektórych władców ukazanych w utworach lite-
rackich na przestrzeni wieków. Chcę podzielić się refleksjami
na temat władzy i ludzi ją sprawujących, ukazując sposób, w jaki
swoje stanowiska osiągali, a następnie charakteryzując ich posta-
wy już w czasie rządzenia. Zgodnie z tym podziałem postaram się
porównać pewnych bohaterów, ukazując podobieństwa ich zacho-
wań, mimo iż są to często ludzie pochodzący z różnych epok.
W antyku powstał dramat Antygona Sofoklesa. Autor ukazał
postać króla Kreona, władcy Teb, który zakazał pod karą śmierci
grzebania zwłok zdrajcy, Polinejka, mimo iż należał on do jego ro-
dziny. Siostra Polinejka Antygona złamała zakaz króla, za co zos-
tała skazana na śmierć. Antygona przeciwstawiła się Kreonowi,
ponieważ uważała, iż prawa boskie (niepochowanie zwłok Poli-
nejka łączyło się z niemożliwością dostania się jego duszy do Ha-
desu) są ważniejsze niż ludzkie, stanowione przez króla. Kreon był
władcą, nie mógł, a wręcz nie powinien, cofać raz wydanego roz-
kazu. Król, chcąc mieć posłuch u swoich poddanych, nie może
zmieniać zdania i narażać się na śmieszność, niezależnie od tego
czy w grę wchodzi życie człowieka obcego czy też członka rodziny
królewskiej. Można się zastanawiać, czy rozkaz Kreona był spra-
wiedliwy, jednak jedno jest pewne: król Teb wykazał się jako
władca, pozostając przy raz wydanym rozkazie i skazując Antygo-
nę, mimo łączących ich prywatnych więzów. Wydaje mi się, iż Kre-
on był powołany do tego, by być królem. Sprawował władzę, wie-
dząc, do czego to zobowiązuje i jaki styl życia narzuca.
Biorąc pod uwagę sposób sprawowania władzy, chciałbym
porównać Kreona z Karolem Wielkim, jednym z bohaterów śred-
niowiecznej Pieśni o Rolandzie. Karol był średniowiecznym idea-
łem władcy, w związku z czym pewne jego cechy zostały w utwo-
rze wyolbrzymione. Był on wspaniałym rycerzem, największym
i najodważniejszym. Był przykładnym chrześcijaninem - powiódł
Francuzów na wojnę z niewiernymi Saracenami do Hiszpanii. Był
także władcą mądrym, zasięgającym rady u swoich poddanych.
Nie da się ukryć, iż ostatnia z wymienionych przeze mnie cech Ka-
rola zasadniczo różni go od Kreona, który swój rozkaz wydał, nie
pytając nikogo o zdanie. Mimo to Karol i Kreon mają jedną główną,
wspólną cechę, wiedzą, co znaczy być królem, wiedzą, do czego
to zobowiązuje, są powołani do rządzenia. Karol, podobnie jak Kre-
on, po wydaniu rozkazu oczekiwał, że osoba lub też grupa osób,
których ten rozkaz dotyczy, przystąpi do wykonania polecenia bez-
zwłocznie. Oczekiwał także, iż jego rozkazy czy też zakazy nie
będą łamane.
Antyk i średniowiecze to epoki będące początkiem historii li-
teratury światowej. Zapoczątkowały one wielką i piękną tradycję
przekładania myśli i odczuć, legend i opowieści na słowo pisane,
tak że teraz możemy poznać i podziwiać wspaniałych bohaterów,
a między nimi władców. Możemy krytykować Kreona i podziwiać
Karola, a także uczyć się, iż sprawowanie władzy nie jest tylko
przyjemnością. Rządzenie ma swoje zasady, czasem może być
wręcz okrutne, lecz tylko sprawowanie rządów sprawiedliwych,
ale i twardych, daje efekty.
Przeczytany ostatnio przeze mnie renesansowy dramat Szek-
spira pt. Makbet skojarzył mi się z utworem pisarza współczesnego
G. Orwella, zatytułowanym Folwark Zwierzęcy. Mimo iż są to utwo-
ry, które powstały w bardzo odległych epokach, to sposób dążenia
do władzy Makbeta i Napoleona wydaje się być pod pewnymi
względami podobny. Obaj, by osiągnąć pełnię władzy, musieli usu-
nąć z drogi przeciwników. Obaj doszli do władzy w drodze siły.
Makbet był jednym z najlepszych rycerzy króla Szkocji Dunkana.
Podjudzany przez żonę, mimo wcześniejszych skrupułów, zabija
króla i zasiada na tronie. Podobnie Napoleon, przy pomocy psów
uzyskuje władzę w folwarku, oczerniając i wyganiając swojego
przeciwnika Snowballa. Rządy Makbeta jako króla są bardzo krwa-
we. Wierzący w przepowiednie wiedźmy nowy król Szkocji zaczy-
na popadać w pewien rodzaj krwiożerczego obłędu. Swoich daw-
nych przyjaciół Makduffa i Banka stara się zabić, obawiając się ich
zemsty. Makbet boi się głównie Banka, któremu wiedźmy przepo-
wiedziały, iż jego potomkowie będą królami. Szaleństwo Makbeta
objawia się w jeszcze inny sposób - widzi ducha zmordowanego
króla.
Makbet jest więc władcą, o którym można powiedzieć, iż po-
kusa władzy doprowadziła go do popełnienia zbrodni. Zbrodnia ta
spowodowała rozdarcie wewnętrzne bohatera, którym zaczęły
szarpać ogromne namiętności. Z jednej strony Makbet uwielbiał
rządzić, do tego stopnia, że stał się tyranem, z drugiej strony cały
czas miał wyrzuty sumienia, zwiększające się po każdym nowym
morderstwie. Tak więc pokusa władzy jest niekiedy tak wielka, że
prowadzi do zbrodni, a zbrodnia ta powoduje wyrzuty sumienia,
których nie zawsze da się zagłuszyć.
Władza sprawowana przez Napoleona w Folwarku Zwierzęcym
była władzą totalitarną, a jej negatywne cechy będę chciał ukazać
w dalszej części pracy.
Zachowując chronologiczny układ epok literackich, chciałbym
wspomnieć o jeszcze jednym bohaterze literackim, dla którego
sprawowanie władzy było, w pewnym sensie, przekleństwem.
Myślę o Konradzie Wallenrodzie, bohaterze utworu Adama Mickie-
wicza. Jest to postać o tyle ciekawa, że nie mieści się w moim po-
dziale na „dobrych” i „złych” władców. Konrad doszedł do władzy
podstępem. Walter Alf (bo tak początkowo nazywał się Wallenrod)
był Litwinem, który przyjął nazwisko po Niemcu Wallenrodzie po
to, by wstąpić do Zakonu Krzyżackiego. Wkrótce potem został
Wielkim Mistrzem. Po co to zrobił? Założenie Konrada i jego sługi
Wajdeloty Halbana było takie: Konrad zostanie Wielkim Mistrzem
i poprowadzi Krzyżaków do zguby. Plan powiódł się, jednak nie
zmniejsza to tragizmu sytuacji Wallenroda. Jest to tragizm czło-
wieka, który zmuszony jest opuścić młodą żonę i kraj ojczysty. Jest
to także tragizm średniowiecznego władcy i rycerza, który podstę-
pem skazuje na śmierć i zagładę ludzi, którzy mu zaufali. Do czego
więc prowadzi władza na podstawie Konrada Wallenroda? Czy jest
zaszczytem? Powołaniem? Chyba nie. Władza dla Wallenroda jest
nieszczęściem, jest złem koniecznym, jest nieznośnym obowiąz-
kiem, jest poświęceniem się człowieka dla ojczystego kraju.
Pora powrócić do G. Orwella i jego Folwarku Zwierzęcego.
Na folwarku pana Jonesa dochodzi do przewrotu i władzę przejmu-
ją zwierzęta, na których czele stają świnie jako najmądrzejsze. Po-
jawiają się dwaj chętni do sprawowania głównej władzy: Napole-
on i Snowball. Napoleon ma za sobą psy, a więc siłę fizyczną, dlate-
go właśnie on przejmuje władzę. Jak wyglądają działania nowego
władcy? Zamyka zebrania zwierząt, polecenia dla podwładnych
przekazuje za pośrednictwem rzecznika Squelera, który wspaniałą
wymową, argumentem w postaci psów, potrafi przekonać zwierzę-
ta do racji Napoleona. Zakazane zostaje śpiewanie hymnu „Zwie-
rzęta Anglii”, na jego miejsce pojawiają się pieśni wychwalające
towarzysza Napoleona. Zaczynają zmieniać się główne przykaza-
nia zwierząt na takie, które odpowiadają świniom. Dochodzi
w końcu do tego, że elita rządząca, czyli świnie, którym - w odróż-
nieniu od innych zwierząt - żyje się coraz lepiej, zaczyna chodzić
na dwóch nogach. Świnie mają wszystkiego pod dostatkiem, za to
reszta zwierząt, ciężko pracująca przy budowie wiatraka, dostaje
żywności wcale nie więcej niż za czasów pana Jonesa. Napoleon,
posługując się Squelerem i psami, przekazuje zwierzętom coraz
to nowsze i wspanialsze dowody rozwoju folwarku, ale tylko
w postaci liczb, a te, naiwne i ogłupiane, nie widzą, że wcale nie
jest im lepiej, i wierzą w kłamstwa serwowane przez władzę.
Czym jest władza totalitarna, z którą mieliśmy do czynienia
przez kilkadziesiąt lat u nas, w Polsce? Władza totalitarna to wła-
dza sprawowana przez pewną uprzywilejowaną grupę ludzi. Nie
są to ludzie powołani, by rządzić, są to po prostu ci, którzy mają
dostatecznie silne argumenty (w postaci wojska, policji), aby wła-
dzę osiągnąć, a następnie ją utrzymać. Tego typu władza jest „nie-
widoczna” dla społeczeństwa, a jej postanowienia przekazywane
są przez rzeczników. Władza ta operuje kłamstwem politycznym.
Naród, będąc pod rządami siły i przemocy, popada w amok i uś-
pienie. Zapomina o hasłach i ideach głoszonych wcześniej, idzie
za władzą, ogłupiony i oszukany, tak jak to ukazuje Z. Herbert
w wierszu Pieśń o bębnie. Idzie wsłuchany w rytm bębna, idzie
prosto do piachu. Podobną wizję uśpionego totalitaryzmem naro-
du znajdujemy w Małej Apokalipsie T. Konwickiego, gdzie ludzie
są już tak otumanieni, że nie znają nawet prawdziwej daty.
Władza - powołanie, zobowiązanie, zaszczyt, namiętność,
pokusa..., ale również cierpienie, wykorzystywanie, mordowanie
i wiele, wiele innych określeń, w większości przypadków negatyw-
nych. Problem władzy faktycznie zmusza do zastanowienia. Obser-
wując dzieje bohaterów literackich, poznajemy ich podejście do
władzy, widzimy, jak ludzie do władzy dążyli, jak ją osiągali i jak
później rządzili. Poznaliśmy Kreona, który nie zmienił wydanego
rozkazu i nie bał się skazać na śmierć narzeczonej swojego syna,
która ten rozkaz złamała. Przenieśliśmy się wraz z Karolem Wiel-
kim i Rolandem do Hiszpanii, gdzie podziwialiśmy wspaniałego,
mężnego i mądrego władcę, jakim był król Francji. Mogliśmy wraz
z Makbetem i jego żoną przeżywać noc morderstwa, a potem
wszystkie wielkie namiętności, jakie targały duszą mordercy. Ob-
serwowaliśmy Konrada Wallenroda, jak poświęcał się dla ojczyzny,
niszcząc sobie życie i łamiąc zasady średniowiecznego kodeksu
rycerskiego. Świat literatury pozwolił nam także uczestniczyć w re-
wolucji w folwarku pana Jonesa i obserwować późniejszy rozwój
wydarzeń, jakim było wprowadzenie systemu władzy totalitarnej.
Wszystko to ukazało nam, jak bardzo ludzie pragnęli i cały
czas pragną władzy. By ją osiągnąć, gotowi są zabijać, oszukiwać
i kłamać. Są także gotowi robić to dalej, po to, by władzę utrzy-
mać. Władza jest więc często pokusą nie do odparcia. Rzadko kie-
dy zdarzają się ludzie sprawujący władzę z powołania, którzy dot-
rzymują zobowiązań wobec narodu i dbają o dobro obywateli, po-
nieważ władza jest czymś, co niszczy człowieka. Gdy człowiek
zaczyna rządzić i wydawać polecenia, to jest mu bardzo trudno zo-
stać znowu zwykłym, szarym obywatelem, wykonującym rozkazy.
Dlatego też nawet porządny początkowo człowiek, gdy zacznie
rządzić, będzie się chciał piąć coraz wyżej, by osiągnąć najwyższą
władzę, a każdy szczebel drabiny prowadzący na szczyt będzie ko-
lejną złamaną zasadą moralną czy też zapomnianą ideą młodości.
83.Władza to przywilej, obowiązek czy przekleństwo?
Rozpoczynając rozważania nad problemem czy władza jest
obowiązkiem, przywilejem czy też przekleństwem, warto się naj-
pierw zastanowić, czym jest władza w ogóle. Zwykle określamy ją
jako możliwość kierowania innym człowiekiem bądź grupą ludzi
i konieczność brania odpowiedzialności za podejmowane decyzje.
Im więcej osób podporządkowanych jest owemu kierownictwu,
tym szerszy jest zakres władzy. Dlatego właśnie władzę najczęściej
kojarzymy ze zwierzchnictwem nad państwem. Pamiętajmy jednak,
że władza zaczyna się już na dużo prostszych płaszczyznach.
Pierwszą wspólnotą, w której pojawiają się elementy domina-
cji, czyli swego rodzaju władzy, jest związek kobiety i mężczyzny.
Już w tej wspólnocie któraś ze stron, świadomie bądź nie, odgrywa
rolę przewodnika. Jest to zwykle osoba obdarzona zdolnościami
przywódczymi, swego rodzaju charyzmą, która ułatwia sterowanie
i koordynację działania w grupie. Podobny proces zachodzi na po-
ziomie zgromadzenia rodzin, czyli wsi, osiedla, miasteczka, etc.,
aby wreszcie rozszerzyć się na całe miasto, region, a w końcu
państwo. Skoro zauważyliśmy, że już na etapie współistnienia
dwojga ludzi istnieje zjawisko przewodnictwa, zatem w państwie,
jako konsekwencji naturalnego procesu gromadzenia się ludzi
we wspólnoty, zachodzić musi analogiczna prawidłowość. Propor-
cjonalnie do wzrostu zakresu władzy, spoczywającej na barkach
przywódcy, rośnie odpowiedzialność za podejmowane decyzje.
A przywódca jest tylko człowiekiem, nie jest zatem doskonały, gdyż
nie jest mu przypisana nieomylność. Targają nim (jak każdym
z nas) namiętności, skłonny jest do poddawania się emocjom,
do subiektywnego myślenia.
Władza kusi, fascynuje, podnieca... Możliwość decydowania
w imieniu tłumów i przewodzenie im daje prawie nieograniczone
możliwości. Jak więc być władcą w obliczu ludzkiej słabości?
Arystoteles w swojej rozprawie pt. Polityka mówi, że państwem
powinny rządzić prawa, a to prawa właściwie ujęte - nie ludzie. Rola
władcy powinna zaś ograniczać się do egzekwowania tych praw
i rozstrzygania w tych sprawach, których prawa określić nie zdołają
dokładnie ze względu na to, że niełatwą jest rzeczą w ogólnym uję-
ciu wyczerpać wszystkie poszczególne wypadki.
Prawa, o których wspomina Arystoteles, to wykładniki moral-
ne, te bowiem są trwałe i niezmienne w przeciwieństwie do ustaw,
które zmieniają się wraz z władcami. Wizja Arystotelesa jest jed-
nak utopijna, gdyż już owo rozstrzygnięcie w kwestiach nie sprecy-
zowanych w prawach niesie możliwość błędu.
Jakie „pułapki” szykować może sprawowanie władzy i jakie
istnieją z nich wyjścia, proponuję prześledzić, opierając się na ut-
worach literackich różnych epok.
Jednym z najwcześniejszych utworów, w których poruszony
jest problem władzy, jest Antygona Sofoklesa. Autor przedstawia
w nim tragiczny konflikt Kreona, który, będąc królem Teb, wybierać
musi między prawem państwowym a boskim. Chcąc zachować ład
i sprawiedliwość w państwie, doprowadza do śmierci trzech osób:
Antygony, Eurydyki i Hajmona. Czy czyni słusznie? - sprawa dysku-
syjna. Jako głowa państwa, przekonany jest o konieczności wyraź-
nego odróżnienia dobra od zła, dlatego decyduje się na wydanie
zakazu grzebania zwłok zdrajcy - Polinejkesa. Sprzeciwia się tym
samym prawom boskim, w myśl których należy godnie pogrzebać
zmarłego, niezależnie od tego kim był. Decyzja Kreona ma głęboki
charakter moralny, gdyż król nie ma prawa decydować o pośmier-
tnych losach poddanego. Jego kompetencje ograniczają się do ży-
cia doczesnego, ziemskiego, a po śmierci człowiek przechodzi pod
władanie innego króla - Hadesa. Konieczność zachowania spra-
wiedliwości w państwie i uniknięcia podobnych sytuacji w przysz-
łości sprowadza na Kreona boży gniew. W momencie kiedy zacho-
dzi konflikt między polityką państwa a religią, władza zdaje się być
przekleństwem. Kreon jest bowiem wyznawcą tej samej religii co
zwolennicy pochowania Polinejkesa. Zatem występek przeciw jej
nakazom dotyka go bezpośrednio. Jednak przede wszystkim jest
królem Teb i jego naczelnym obowiązkiem jest prowadzenie pra-
worządnej i sprawiedliwej polityki. Inne względy musi usunąć
na bok. Kara, jaka spada na Kreona za przekroczenie praw bos-
kich, jest okrutna. Aby konsekwentnie egzekwować swoje zakazy,
skazać musi na śmierć własną bratanicę Antygonę. Jej śmierć
pociąga za sobą samobójstwa dwóch bliskich mu osób: Hajmona
i Eurydyki.
Czy władza w rękach Kreona jest więc przywilejem? W moim
odczuciu - absolutnie! To jedynie obowiązek bycia bezwzględnym
wobec wszystkich przedstawicieli społeczeństwa w celu zachowa-
nia ładu w państwie oraz przekleństwo wynikające z konfliktu
dwóch wartości. Kreon wprowadza praworządność w państwie,
ale koszty, jakie ponosi, są ogromne.
Władza to także wyrzeczenia, konieczność poświęceń, pono-
szenie okrutnych czasem konsekwencji własnych decyzji oraz ab-
solutny imperatyw porzucenia troski o względy osobiste.
W przypadku Kreona władza stała się ciężkim brzemieniem,
które musiał dźwigać. W nieco podobnym położeniu znalazł się
Konrad Wallenrod - tytułowy bohater powieści poetyckiej Adama
Mickiewicza. W trosce o losy swej ojczyzny Konrad zmuszony jest
sprzeciwić się dwóm kodeksom: rycerskiemu i religijnemu. Znając
potęgę Prus, ma świadomość, że jedyna skuteczna droga walki
z nimi to podstęp. Przeklina ją jednak, gdyż jest ona niezgodna
z zasadami honoru rycerskiego, któremu hołduje. W rozmowie
z żoną bohater wyznaje:
Jeden sposób, Aldono, pozostał Litwinom
skruszyć potęgę zakonu, mnie ten sposób wiadomy.
Lecz nie pytaj, dla Boga! Stokroć przeklęta godzina,
w której od wrogów zmuszony, chwycę się tego sposobu.
Mimo iż system wartości Konrada zakazuje mu skorzystać z tej
haniebnej drogi, jednak bohater, targany troską o losy Litwy, decy-
duje się z niej skorzystać. Skazuje się w ten sposób na wewnętrzne
rozdarcie, życie w niezgodzie z własnymi ideałami. W imię dobra
powszechnego godzi się realizować słowa Machiavellego (motto
utworu):
Macie bowiem wiedzieć, że są dwa sposoby walczenia
Trzeba być lisem i wilkiem.
Dla ratowania swego kraju młody Walter musiał także poś-
więcić szczęście osobiste. Plan pokonania Prus wymagał bowiem
rezygnacji z miłości do Aldony, porzucenia domu i stabilizacji,
a tym samym unieszczęśliwienia małżonki. Tragiczne życie boha-
tera wieńczy samobójcza śmierć. Cena, jaką przyszło zapłacić
Wallenrodowi za władzę, jaką zyskał, wychowując się w zakonie
krzyżackim, była wielka. Fakt, że dorastał wśród Prusaków, co póź-
niej stanowiło podstawę jego władzy, stał się przekleństwem mło-
dego mężczyzny. Nawet spędzając upojne chwile u boku Aldony,
Wallenrod wciąż gnębiony był przez własne poczucie obywatel-
skiego obowiązku: Szczęścia w domu nie zaznał, bo go nie było
w ojczyźnie.
Powyższe dwa przykłady obrazują nam władzę jako obowią-
zek, którego spełnienie staje się przekleństwem. Zarówno Kreon
jak i Walter kierują się interesem publicznym. Ich szczęście osobi-
ste koliduje ze szczęściem całego społeczeństwa, więc kierując się
obowiązkiem wobec państwa, wybierają dobro powszechne. Co
jest dla nich rekompensatą za to poświęcenie? Chyba jedynie
świadomość dobrze spełnionej powinności w imię patriotyzmu.
To jednak, moim zdaniem, zbyt mało. Dowodem czego jest samo-
bójcza śmierć Wallenroda.
Są jednak władcy, których władza opiera się przede wszys-
tkim na czerpaniu zeń osobistych korzyści, z prawie całkowitym
pominięciem obywatelskiego obowiązku. To przywódcy, dla których
wysoka pozycja w sferach rządzących łączy się jedynie z uciechą
rozlicznych przywilejów i możliwością bogacenia się. Przypomnij-
my przykładowo Senatora Nowosilcowa - kata polskiego społe-
czeństwa z Mickiewiczowskich Dziadów cz. III. Jest to człowiek ob-
łudny i fałszywy, który dba jedynie o zapewnienie sobie jak najlep-
szych warunków, nie przebierając przy tym w środkach. Stosuje
nieczyste reguły gry, aby za wszelką cenę osiągnąć cel. Celem tym
jest zdobycie poparcia i łaski Cara Mikołaja, środkiem zaś - aresz-
towanie jak największej ilości polskich spiskowców. Wysuwa zatem
bezpodstawne i nieuzasadnione oskarżenia, karze śmiertelnie nie-
winnych ludzi. Przykładem okrucieństwa i bezwzględności Nowo-
silcowa na drodze realizacji chytrych ambicji jest morderstwo
młodego Rollisona:
Niech Pan Senator uważy,
Iż mimo czujności i straży
O biciu Rollisona niechętne osoby
Wieść roznoszą, i może wynajdą sposoby
Oczernić przed Cesarzem nasze czyste chęci,
Jeśli się temu śledztwu prędko łeb nie skręci.
Nowosilcow pragnie wzbudzić zazdrość ludzką, chce, by łas-
ka carska uczyniła z niego człowieka powszechnie znanego, po-
dziwianego. Poszukuje poklasku wśród towarzystwa. Scena Sen se-
natora, w której senatorowi śni się, że wśród glorii i chwały idzie do
gabinetu Cara, ujawnia jego pychę i zarozumiałość. Senator urzą-
dza wystawne bale i rauty, aby w ten sposób zyskać poparcie zna-
czących osób. Jest pusty, chciwy i żądny zaszczytów. Politykę trak-
tuje jako przysłowiową „walkę o stołek” oraz niewyczerpane źród-
ło przyjemności. Nie egzekwuje praw moralnych, dla niego bowiem
jedynym wyznacznikiem wartości człowieka jest bogactwo i wzbu-
dzany u innych respekt. Władza dla Nowosilcowa jest środkiem
do realizacji osobistych ambicji.
Władzę jako źródło przywilejów, dobrobytu i zaszczytów zdo-
bytych kosztem obywateli przedstawia także George Orwell w Fol-
warku zwierzęcym. Rządy pod wodzą Napoleona i jego popleczni-
ka, demagoga Krzykały, są autokratyczne i bezwzględne. Wódz
Napoleon i jego współpracownicy żyją „ponad prawem”. Korzysta-
jąc ze swego wysokiego stanowiska, śpią w łóżkach, piją alkohol
i uprawiają hazard, co jest surowo zabronione w kręgach pozosta-
łych obywateli folwarku. Podstawowy kodeks, ustalony jeszcze za
czasów Chyżego, jest naginany i przerabiany stosownie do polityki
i zachcianek dyktatora Napoleona. Obywatele są zastraszeni i ter-
rorem zmuszeni do posłuszeństwa. Elita folwarku (czyli władza)
troszczy się jedynie o własne wygody i przyjemności, pomijając
zupełnie kwestię dobra pozostałych zwierząt. One bowiem są jedy-
nie po to, aby umożliwić władzy prowadzenie dostatniego, rozryw-
kowego życia. W miarę bogacenia się Napoleona warunki życia na
farmie pogarszają się - zaczyna brakować jedzenia, a zwierzęta
zmuszane są do niewyobrażalnego wysiłku przy pracy. Ten typ
władzy, czyli totalitaryzm, ogranicza się w głównej mierze do ko-
rzystania ze stanowiska przywódcy w celu zapewnienia sobie dos-
tatniego życia. Obowiązek obywatelski, konieczność dobrego gos-
podarowania państwem, podnoszenie poziomu warunków socjal-
nych obywateli i ich ochrona - praktycznie w ogóle nie pojawiają
się w systemach totalitarnych. Możliwość dowodzenia społeczeń-
stwem, zdobywana często (jak w przypadku Napoleona) w oparciu
o kłamstwo i demagogię, to dla tyranów podobnych Napoleonowi
jedynie kopalnia przywilejów i okazja do zadbania o samego sie-
bie. Folwark Zwierzęcy jest przestrogą przed tego rodzaju władzą,
która jest przekleństwem dla obywateli.
Interesującą kwestią, stanowiącą uzupełnienie do naszych
rozważań, jest problem władzy sprawowanej przez rewolucjonis-
tów. Rewolucja rodzi się z niezgody na panujące warunki, potrzeby
obalenia dotychczasowych elit rządzących. Wodzirejami tego ro-
dzaju przewrotów są zwykle charakterystyczni mówcy, obdarzeni
zdolnością porywania ludzi za serca i gromadzenia ich wokół sie-
bie. Niebezpieczeństwo ich władzy zachodzi wówczas, gdy są oni
jedynymi osobami znającymi założenia ideowe buntu. W takich o-
kolicznościach przemówienia organizatorów przewrotu stać się
mogą jedynie demagogią, a siła rewolucjonistów może im posłu-
żyć do osiągnięcia osobistych celów. Władcy rewolucyjni mają bo-
wiem to do siebie, że po obaleniu starej władzy sami stają się
zamkniętą wyższą sferą rządzącą.
Potwierdzenie tej teorii odnajdujemy w trzech utworach o te-
matyce rewolucyjnej, czyli Szewcach Witkiewicza, Nie-Boskiej
komedii Krasińskiego i Przedwiośniu Żeromskiego. Ostateczny re-
zultat rewolucji, której zadaniem było - we wszystkich trzech przy-
padkach - wprowadzenie zmian społecznych, jest sprzeczny z po-
czątkowymi założeniami. Przywódcy, wykorzystując swoją pozycję
podczas walki, wyniesieni zostają na miejsce starych elit. U Krasiń-
skiego Leonard i Pankracy stają się reprezentantami najwyższej
sfery; w Przedwiośniu - czerwona policja i moskiewscy komisarze
tworzą rewolucyjną arystokrację, a szewcy z utworu Witkacego
awansują z prostych rzemieślników do rangi kierowniczej. Ciąg re-
wolucji przypomina zatem błędne koło - kiedy jedni rządzą, drudzy
muszą wykonywać ich rozkazy, zaś kiedy zmęczeni nadzorem
zbuntują się - role się odwracają. W tym przypadku potrzeba do-
wodzenia ludźmi rodzi się z obowiązku walki o prawa własne i ca-
łego społeczeństwa, jednak kiedy znienawidzeni starzy władcy zo-
stają obaleni, przywódcy rewolucji chętnie korzystają z przywile-
jów przysługujących sprawującemu władzę. Jak już wspomniałam,
władza kusi swym szerokim zakresem możliwości, a na przykładzie
wyżej podanych trzech utworów dowiadujemy się, że nawet naj-
bardziej zaangażowani w sprawy społeczne politycy łatwo dają się
uwieść jej urokowi.
Po dokładnej analizie różnych modeli władzy dochodzę do
wniosku, iż jest ona połączeniem obowiązku, przywileju i prze-
kleństwa. W poszczególnych przypadkach występują jednak różne
proporcje tego połączenia. Kreonowi zabrakło przywileju, Napole-
on zaś miał go zbyt dużo. Walter miał bardzo silne poczucie obo-
wiązku wobec ojczyzny, natomiast przywódcy rewolucji 1917 roku
mieli go niewiele. Idealna władza powinna, moim zdaniem, wy-
nikać z patriotyzmu, czyli obowiązku wobec państwa, dawać na ty-
le dużo satysfakcji i samozadowolenia, aby wynagrodzić swego
rodzaju przekleństwo, wynikające z konieczności stawiania dobra
ojczyzny na pierwszym miejscu. Przywileje zaś, w moim rozumie-
niu, służyć mają ułatwianiu lub przyspieszaniu działania na rzecz
państwa, a nie bogaceniu się i realizowaniu osobistych celów.
Jednak, jak już zaznaczyłam, człowiek jest istotą słabą i omylną,
a potęga, jaką daje sprawowanie pieczy nad społeczeństwem,
może go wodzić na pokuszenie. Dlatego też usiłując odnieść moje
dywagacje do dzisiejszej rzeczywistości, uważam, że działanie
sprawującego władzę winno być kontrolowane przez reprezentan-
tów ogółu społeczeństwa.
84.Wyjaśnij, co powoduje, że „Nad Niemnem” kończy się
happy endem, a „Lalka” katastrofą.
Niewątpliwie najwybitniejszymi dziełami literackimi polskiego
pozytywizmu, dziełami, które przedstawiają realia epoki postycz-
niowej, są Nad Niemnem E. Orzeszkowej i Lalka B. Prusa. Ciekawe,
że chociaż tak jeden, jak i drugi utwór powstał w latach osiemdzie-
siątych XIX w., ich wymowa jest zupełnie różna. E. Orzeszkowa ide-
alizuje przedstawioną rzeczywistość, B. Prus podejmuje raczej
polemikę z programem epoki.
Nad Niemnem można by porównać do miłej, sentymentalnej
bajki, o której z góry wiadomo, że dobrze się skończy, bo nie ma
prawa skończyć się inaczej. Justyna Orzelska i Witold Korczyński
używają w rozmowach wręcz haseł głoszonych przez młodych po-
zytywistów, zwłaszcza dotyczy to wypowiedzi Witolda o koniecz-
ności zmiany sytuacji ludzi. Justyna, wychodząc za mąż za Janka
Bohatyrowicza, wprowadza niejako w życie wymarzoną przez po-
zytywistów konsolidację dwóch klas społecznych. Agitacja Witolda
zmienia poglądy Benedykta Korczyńskiego, który ze łzami w oczach
przypomina sobie, że kiedyś miał też tyle zapału i wiary w lepsze
jutro. To Benedykt, Witold i Marta błogosławią małżeńskie projekty
Justyny. Okazuje się, że na Litwie w ubiegłym wieku istniało je-
szcze coś, co można by nazwać namiastką raju utraconego.
Panna ze dworu wychodzi za mąż za chłopa, ku radości opiekuna
-szlachcica, a nowa rodzina przyjmuje ją z otwartymi ramionami.
Razi niewątpliwie w tym utworze nazbyt jaskrawy podział na bo-
haterów „złych” i „dobrych”. „Dobrzy” to ci, którzy chcą zbratania
szlachty z ludem, a przede wszystkim utrzymują się z pracy włas-
nych rąk. „Źli” to rozkapryszona, wiecznie chora na globus, znu-
dzona i rozhisteryzowana Emilia Korczyńska; próżniak Kirło, któ-
remu nie przeszkadza, że żona haruje na gospodarstwie, kiedy on
siedzi godzinami w salonie Emilii; T. Różyc, dekadent, morfinista
i hulaka. To wreszcie Zygmunt Korczyński, mający wszelkie wady
rozpieszczonego jedynaka, nieuczciwy zarówno wobec żony, jak
i wobec Justyny, którą usiłuje odzyskać. Nikt z bohaterów negatyw-
nych nie jest tak naprawdę szczęśliwy - poszukują ciągle nowych
wrażeń, żyją w świecie fantazji, wieś mnie nudzi - powtarzają bez
przerwy. A przecież recepta na szczęście, satysfakcję w życiu jest,
zdaniem autorki, prosta - wystarczy pracować ciężko własnymi rę-
kami. Dlatego najsympatyczniejszą i najbardziej chyba wiarygodną
postacią w utworze jest Benedykt Korczyński, ziemianin, patriota,
który na tyle, na ile pozwalają mu możliwości, walczy o utrzymanie
swego stanu posiadania - ziemi.
Podstawową kwestią, jaką porusza E. Orzeszkowa, jest eman-
cypacja kobiet. Justyna Orzelska zyskuje świadomość nowej sytu-
acji społecznej i nie waha się postawić wszystkiego na jedną kartę.
Co prawda, trudno jej się dziwić, że od Różyca wolała Jana, ale
w powieści brak psychologicznego umotywowania tej decyzji. Nad
Niemnem - kraina ludzi szczęśliwych tylko wtedy, kiedy pracują,
musi się kończyć happy endem. Jest to powieść z tezą, która ma
udowodnić słuszność haseł nowej epoki. Dlatego i schematyzacja
bohaterów służy czytelnikowi do tego, aby mógł odnaleźć w tej po-
wieści odbicie własnych przeżyć i rozważań. I zastosować do sie-
bie radę autorki: pracuj, a będziesz szczęśliwy.
Lalka różni się zatem od Nad Niemnem nie tylko zakończe-
niem, ale przede wszystkim tym, że Prus kwestionuje to, co opiewa
Orzeszkowa. Jego główny bohater - Wokulski - pracuje chyba naj-
więcej ze wszystkich, pracuje ciężko od wczesnej młodości, osiąga
nawet sukcesy - a mimo to nie jest szczęśliwy.
B. Prusowi z całą pewnością nie można zarzucić zbytniego
uproszczenia portretów psychologicznych bohaterów. Dowodem na
to mogą być chociażby spory o Wokulskiego. Czy jest on karierowi-
czem, który za wszelką cenę usiłuje dostać się na salony arystokra-
cji, błaznem, ośmieszającym się nieszczególną miłością do Izabeli,
a może tejże miłości męczennikiem? Jest on jednak chyba przede
wszystkim pozytywistycznym idealistą, człowiekiem, który uwierzył,
że pracą można osiągnąć wszystko. Wszystko, w sensie pieniędzy
i pozycji. To prawda, ale Wokulski nie chce tylko pieniędzy i pozy-
cji. Nie umie zachowywać się tak jak arystokraci. Bojąc się popełnić
jakąś gafę towarzyską, milczy, zdobywa sobie więc opinię mruka
i gbura. W dodatku ma skryte gdzieś głęboko, w podświadomości,
przekonanie, że z chwilą, w której straci pieniądze - przestanie się
liczyć dla towarzystwa.
Klęska Wokulskiego jest zarazem klęską całej ideologii pozy-
tywistycznej. Nie zyskała poparcia idea pracy organicznej. Arysto-
kracja nie wykazuje najmniejszych chęci do sprzymierzenia się
z ludem i mieszczaństwem przeciwko zaborcy. Realizacja haseł
pozytywistycznych polega na wypowiadaniu przez księcia frazesów
typu: Wszystko dla kraju, panowie, wszystko dla kraju! Książę
w rzeczywistości nie czyni dla kraju nic, ale powszechnie uważany
jest za wielkiego patriotę. Zbankrutowała idea asymilacji Żydów, co
Prus pokazuje dobitnie na przykładzie Szlaubaumów. Właściwie
wszystkie klasy społeczne żyją osobno, nie utrzymując ze sobą
kontaktów innych, jak bardzo oficjalne. Próba wydostania się
z własnej klasy i wejścia do innej skazana jest z góry na niepowo-
dzenie. Tak jest np. w przypadku baronowej Krzeszowskiej, miesz-
czanki, która nigdy nie zostaje w pełni zaaprobowana przez środo-
wisko męża.
Kobietę wyemancypowaną - a więc nowoczesną, zdolną za-
rabiać na siebie - reprezentuje w Lalce pani Stawska. Żadna inna
kobieta nie bierze na siebie odpowiedzialności za utrzymanie do-
mu. Pani Stawska traktowana jest przez towarzystwo jako niebez-
pieczny dziwoląg; częściej jednak, co charakterystyczne, pogardza-
ją nią kobiety niż mężczyźni.
Oczywistym przeciwieństwem pani Stawskiej jest główna po-
stać kobieca utworu, Izabela. Na zasadzie przyciągania się przeci-
wieństw, to w niej właśnie zakochuje się Wokulski. Można obser-
wować stopniową metamorfozę tej miłości - o ile na początku Wo-
kulski idealizuje Izabelę całkowicie, nie dostrzegając w niej żad-
nych wad, o tyle później już nie chce ich dostrzegać. Owszem,
zdarza mu się widzieć w zachowaniu Izabeli jakieś niepokojące
dla siebie sygnały - ale spycha je czym prędzej na samo dno świa-
domości. Zważywszy, że czytelnik nie ma co do gry Izabeli żadnych
złudzeń - Wokulski jest bohaterem, który wzbudza współczucie.
Lalka to powieść o straconych złudzeniach: politycznych Rze-
ckiego, naukowych Ochockiego i miłosnych Wokulskiego. To po-
wieść o przegranych idealistach. Rzecki umiera w samotności, nie
doczekawszy się Napoleona. Losy Wokulskiego są niejasne; praw-
dopodobnie jednak ginie. Nie powiodła mu się nie tylko próba zdo-
bycia miłości Izabeli, ale także wejście do nowej klasy; arystokra-
cja nie angażuje się ani społecznie, ani politycznie w życie kraju.
Na koniec widać jasno, że poszczególne grupy w ogóle się w tej
powieści nie rozumieją. Owszem, Wokulski i Ochocki znajdują
wspólny język - ale jeden traktowany jest przez „swoich” jako do-
robkiewicz, drugi, jako nieszkodliwy wariat. Rozumieją się nawza-
jem, ponieważ nie są rozumiani przez innych, i dlatego, że każdy
marzy o czymś wielkim, czego osiągnąć nie może.
Mimo że Lalka jest powieścią rozrachunkową, krytyczną wo-
bec rzeczywistości i kończy się katastrofą, to przecież jest to utwór
również optymistyczny. Część złudzeń umarła razem z Wokulskim
i Rzeckim, ale pozostał Ochocki (Non omnis moriar). Dlatego za-
kończenie Lalki nie jest zupełnie pozbawione nadziei. Wręcz prze-
ciwnie - nawet jeśli zginie trzech, czterech, dziesięciu, to zawsze
pozostanie ten jeden, który będzie coś tworzył i o czymś marzył,
aby przekazać to następnym pokoleniom.
Zakończenia Nad Niemnem i Lalki są dlatego tak odmienne,
że inny cel przyświecał ich autorom. Orzeszkowa zamierzała udo-
wodnić, że życie według zasad pozytywistycznych będzie piękne,
satysfakcjonujące i szczęśliwe. Prus dostrzegał klęskę tego progra-
mu i niedoskonałość „nowej rzeczywistości”. A przecież po lekturze
obu powieści ma się wrażenie, że to raczej Justynę rozczarują uro-
ki codziennej wiejskiej pracy, zaś Wokulski wygra, mimo że po
śmierci. Czy wynikałoby stąd, że krytycyzm, choćby i bolesny, ma
przewagę nad optymistycznym zaślepieniem?
85.Zinterpretuj słowa: „Od nas także zależy, co w dziełach
widzimy” („Toast” Czesława Miłosza). Moje spotkanie
z klasyką literacką.
Od nas także zależy, co w dziełach widzimy - w stwierdzeniu
tym zawiera się cały sens powstawania dzieł literackich, których
celem jest porozumienie między autorem i czytelnikiem. Forma te-
go porozumiewania się pozwala jednak na udaną interpretację
treści głoszonych przez twórcę. Jeśli swobody takiej brak, książka
przestaje być rozmową, staje się monologiem lub rozkazem.
Od nas także zależy, co w dziełach widzimy - oznacza to,
iż myśl zrodzona w umyśle jednego człowieka przedostaje się do
świadomości drugiego i pokonuje tam własną drogę, często jakże
odmienną od pierwotnej. Na tym właśnie polega niebezpieczeń-
stwo opacznego zrozumienia intencji autora. Jego zadaniem jest
zatem łagodne wysterowanie biegu myśli czytelnika. Bez tego za-
biegu porozumienie także nie zostanie nawiązane.
Od nas także zależy, co w dziełach widzimy - jest to jedno-
cześnie wskazówka dla czytelnika, który podczas lektury winien
dołączyć do swego subiektywnego odbioru nieco obiektywnego
spojrzenia. W ten sposób zdołała dostrzec więcej.
Każde dzieło literackie nabiera nowych wartości, kiedy zostaje
przetworzone w świadomości czytelnika. Rodzą się w niej refleksje,
których autor nie zdołał przewidzieć. Moim zdaniem dzieła praw-
dziwie wartościowe powinny być na tyle pojemne, aby zdołały po-
mieścić wszystkie przemyślenia autora i odbiorcy. Formą szczegól-
nie pojemną jest poezja, w której między wersami jest wystarcza-
jąco dużo miejsca na myśli czytelnika. Wierszy się nie czyta, wier-
sze się myśli. Sama ich struktura jest dostosowana do szybkiego
i wielokierunkowego skojarzenia. Czytając utwory Mirona Białosze-
wskiego, poznaję świat w sposób właściwy owadom, które dłu-
gimi i wrażliwymi czułkami dotykają fragmentów przedmiotów
i ciał. Słowa i półsłowa Białoszewskiego atakują jak strzępy rze-
czywistości, niektóre wyolbrzymiane, niepoznawalne, inne znów
swojskie i znajome. Poezja ta nie bada rzeczy ostatecznych, inte-
resuje się wybranym fragmentem świata, jego sposobem funkcjo-
nowania. Białoszewski jest mistrzem ciekawej obserwacji i uczy
tej sztuki swoich czytelników. Jego utwory są typowym przykładem
dzieł, w których wiele zależy od czytelnika. Poezja ta oddziaływuje
nań bezpośrednio, natychmiast skłaniając do działania.
W inny sposób odbierane są wiersze Jarosława Iwaszkiewicza.
Ich charakter można zobrazować następującym fragmentem:
Wszystko jest bez sensu,
Wszystko pogmatwane,
Jak te winorośla
Gąszcze cmentarniane.
Wszystko, co się złączy -
Znowu się rozłączy
Na kształt pogmatwanych
Na cmentarzach pnączy.
Poezja taka skłania do głębszych refleksji, co niewątpliwie
angażuje czytelnika, w którego świadomości powinno zaistnieć
to wszystko, co zasugerował poeta kilkoma zwykłymi słowami.
Poezja może też angażować w inny sposób. Może pokazywać
realne sytuacje, obrazy, prawdziwych ludzi.
Udział odbiorcy polega wówczas na uważnej obserwacji
przedstawionych zdarzeń i zadaniu sobie pytania o własne reakcje
w danych sytuacjach, o swoje odbicie w lustrach słów poety. Moim
zdaniem poezja taka cieszy się największym uznaniem, co nieko-
niecznie musi wynikać z nieskomplikowanego odbioru takich treści.
Głównym powodem staje się możliwość poznania samego siebie.
Takim typem poezji osobistej jest, według mnie, twórczość
Edwarda Stachury. Poeta ten w bezpośredni sposób pyta mnie
o wszystko, co w moim życiu jest najważniejsze, pomaga znaleźć
odpowiedź. Stachura pokazuje też piękny świat, który został stwo-
rzony dla mojej radości, nie zaś dla smutku. Moim ulubionym poetą
jest K.I. Gałczyński. Jego wiersze są jednocześnie zabawą, głębo-
ką refleksją, trafnym komentarzem, ciekawą obserwacją, pytaniem
i odpowiedzią. Poezja, w której można odnaleźć wszystko, co war-
te zainteresowania, staje się moją własną poezją. Porozumienie
między mną a autorem zostało nawiązane i trwa.
Proza w odmienny sposób oddziałuje na czytelnika. Wydaje
mi się, iż prozaikowi trudniej nawiązać prawdziwy kontakt z od-
biorcą. Wśród powodzi zdań skłonny jest on przeoczyć wiele kon-
kluzji, przemyśleń, pytań do niego skierowanych. Mimo iż pozornie
pisarz przemawia do czytelnika prostym językiem, jakiego używa
on na co dzień, jednak język ten nie potrafi wszystkiego wypowie-
dzieć. Autor nie powinien jednak starać się o to, aby jego mowa
docierała wprost. Powinien posługiwać się odpowiednimi środka-
mi stylistycznymi, które uchronią jego dzieło od zgubnej komuni-
katywności.
Istnieje utarte sformułowanie, iż dobrej książki nie można zro-
zumieć do końca. Oznacza to, iż dobra książka powinna pozosta-
wić niezatarte wspomnienie u czytelnika, który wciąż będzie do
niej powracał, odnosił realia życia codziennego do jej realiów.
Książka powinna trwać w czytelniku jak przeszłość lub jeszcze
lepiej - jak teraźniejszość.
Trwają we mnie utwory F. Kafki. Posunę się do stwierdzenia,
iż świat Procesu czy Zamku jest naszym światem współczesnym,
gdzie bohaterowie Kafki nie mają swego miejsca i zajęcia, gdzie
wszystko rządzi się nie formułowanymi prawami i gdzie śmierć
przychodzi znienacka. Gmatwanina problemów, obcych twarzy
i własnych odbić, długich i krótkich godzin oraz uczuć, co nic nie
znaczą - to wszystko widzę oczami bohaterów Kafki.
Powstaje pytanie, czego oczyma tymi zobaczyć nie mogę?
Czy kiedykolwiek dane mi będzie ujrzeć prawdziwe zakończenie
Procesu ? Zgodnie z wypowiedzią Miłosza, nie zobaczę tego, czego
we mnie nie ma. Do tej pory usiłowałam znaleźć odpowiedź na py-
tanie: jaki jest świat? Teraz spróbuję odpowiedzieć, jaki jest czło-
wiek.
Bohater Sklepów cynamonowych B. Schulza, ojciec, reprezen-
tuje typ człowieka zdeterminowanego przez otaczającą go rzeczy-
wistość. Próbuje zastąpić ją, tworząc swój własny świat, na przy-
kład świat ptaszego poddasza. Człowiek ten zamienia się w kupkę
śmieci, którą usuwa się z domu wraz ze stuletnim kurzem. Lecz za-
nim koniec ten nastąpi, człowiekowi dane jest przeżyć młodość,
która według Sklepów cynamonowych i Sanatorium pod Klepsydrą
jest długim snem o błądzeniu po znanych i nieznanych ulicach, jest
podobna tysiącu zamazanych w szaleńczej wizji czerwonych i nie-
bieskich kartek, jest także przypatrywaniem się swojemu odbiciu
w kałużach. Tyle widząc w utworach B. Schulza, ktoś inny zoba-
czyć może w nich wizję piekła, jeszcze inny - obrazy chorej wyo-
braźni pisarza.
Taka względność odbioru dzieł literackich i różnice ich inter-
pretacji świadczą o różnorodności ludzkich światopoglądów, men-
talności i upodobań. Odmienność taka jest charakterystyczna dla
każdego człowieka, chroni świat od monotonii i nudy. Stanowi też
powód rozważań nad interpretacją poszczególnych dzieł literac-
kich. Z problemem tym zetknęłam się w szkole, która nierzadko na-
rzuca swym uczniom sposób interpretacji. Zrozumiałe jest, iż szkoła
winna uczyć krytycznego spojrzenia na literaturę, nie może jednak
nakazywać określonego sposobu myślenia. Jeżeli uczeń klasy pier-
wszej twierdzi, iż to nie Antygona była postacią tragiczną, lecz
Kreon, nie można negatywnie ocenić jego teorii, o ile znajduje ona
uzasadnienie w tekście utworu literackiego. Młody człowiek często
utożsamia się z bohaterami utworów romantycznych, nie należy
mu zatem wpajać przekonania, iż byli oni wyjątkowo słabi, egois-
tyczni i rozhisterowani, ponieważ uczeń ten widzi w tych bohate-
rach samego siebie. Warto natomiast zastanowić się, czy może
właśnie ten młody człowiek nie rozumie najlepiej intencji autora.
Z tych samych powodów nie wolno lekceważyć i pogardliwie
traktować człowieka, który stale czyta Chatkę Puchatka, tylko dla-
tego, że bohaterowie tej książki przypominają mu członków rodzi-
ny. Mąż przypomina Kłapołuchego, a syn zachowuje się identycz-
nie jak Prosiaczek - to wystarczy, aby ktoś rozumiał klimat tej ksią-
żeczki i cieszył się tym światem.
Szkoła nie powinna zatem narzucać interpretacji poszczegól-
nych utworów. Powinna pokazywać kierunki i drogi, którymi może
pójść uczeń, szukając siebie w danych utworach. W przeciwnym
wypadku uczy się młodzież nietolerancji dla cudzych poglądów,
zawęża się automatycznie jej horyzonty myślowe i możliwości po-
znawcze.
Szkołą sztuki interpretacyjnej są utwory symbolistów z osła-
wionym Krzakiem dzikiej róży Jana Kasprowicz na czele. Możli-
wości interpretacji wymowy tego utworu jest nieskończenie wiele,
dlatego wiersz ten jest doskonałym przykładem na istnienie wielu
interpretacji jednego dzieła. Uczeń powinien pojąć, że każdy ma
prawo rozumieć i odbierać dany utwór inaczej i nie świadczy to
wcale o jego niższym czy wyższym poziomie intelektualnym.
W przeciwnym razie mogą „narosnąć” w nim kompleksy, które
uniemożliwią w przyszłości prawidłowy rozwój zainteresowań
czytelniczych.
Każdy człowiek poszukuje w literaturze odpowiedzi na nurtu-
jące go pytania. Chociaż pytania te są zazwyczaj podobne, odpo-
wiedzi, jakie poszczególni czytelnicy znajdują w książkach, są róż-
ne. Zależy to od tego, w jakich dziełach poszukiwali, a także od
tego, jaką odpowiedź pragnęli uzyskać.
Ważne jest, aby każdy człowiek odnalazł autora, książkę,
wiersz, który stałby się niejako jego dewizą życiową, kluczową od-
powiedzią na wszystkie pytania, szkiełkiem, przez które patrzy się
na świat. Zazwyczaj pozycji takich bywa kilka, a ich gatunek lite-
racki, poziom i przesłanie mogą się bardzo od siebie różnić.
Mogą to być więc: Ania z Zielonego Wzgórza, Pożegnanie jesieni
Witkacego i np. Biblia. Może to być Mały książę w parze z Czaro-
dziejską Górą i Teatrzykiem Zielona Gęś. Zestawy takie świadczą
o tym, iż dany czytelnik dużo poszukiwał, błądził, lecz w końcu
wybrał. Czy szczęśliwie? Nie nam o tym sądzić, gdyż był to indy-
widualny wybór innego człowieka.
86. „Żaden utwór literacki nie przerobi ludzi, są wszakże
takie, które ich pobudzają do przetwarzania się.”
Potwierdź słuszność aforyzmu Świętochowskiego
wybranymi przykładami literackimi.
Literatura od najdawniejszych czasów jest istotnym dopełnie-
niem ludzkiego życia. Już w starożytności wyznaczono jej ważne
zadanie; Arystoteles przypisał literaturze funkcję oczyszczającą,
tragedia antyczna miała być wstrząsem uczuciowym, wyzwalającym
i oczyszczającym widza z win. Wzbudzała litość i trwogę, skłaniała
do refleksji nad nieszczęściem bohaterów i przyrównywania ich do
siebie.
W późniejszych wiekach odchodzono od katharsis, ale litera-
tura miała nadal w wyjątkowy sposób oddziaływać na czytelnika.
Pobudzać do walki miała literatura parenetyczna, propagować ide-
ały, krzepić strapione serca, namawiać do zmian lub wskazywać
rozwiązania. Literatura bowiem, ze względu na jej powszechność,
ma ogromne możliwości. Od czasu wynalezienia ruchomej czcionki
przez Guttenberga, kiedy książki stały się tańsze, przez co bardziej
dostępne, stanowi doskonały środek rozpowszechniania informacji,
poglądów. Literaci mają więc możliwość niejako kierowania ludź-
mi poprzez swoje sugestywne prace. Spostrzeżenia i wnioski,
przekazane w literackiej formie, mogą ukształtować odpowiednio
postawy lub poglądy odbiorców, w zależności od koncepcji ich au-
torów.
Dla zobrazowania tej tezy przytoczmy przykład twórczości
Adama Mickiewicza, który, obserwując i analizując sytuację Pol-
ski XVIII wieku, wynosi ojczyznę do rangi narodu wybranego, ma-
jącego do wypełnienia szczególną misję. Polacy, załamani klęską
powstania listopadowego, chętnie przyjęli koncepcję mesjanizmu,
mimo iż propagowanie jej przez Mickiewicza było wynikiem oso-
bistych zainteresowań ruchem Towiańskiego. Poprzez III część
Dziadów Mickiewicz rozpowszechnił ideę dającą Polakom ukoje-
nie; rodacy hołdowali jej tym chętniej, że umacniała ich w wierze
o własnej wyjątkowości, budowała wizerunek uduchowionych lu-
dzi, którzy poprzez własne cierpienie zbawią świat. Adam Mickie-
wicz - uznany literat, chluba i pewnego rodzaju autorytet dla ów-
czesnych Polaków - przychyliwszy się do mistycznej wizji Towiań-
skiego, sprawił, że szerokie rzesze jego czytelników uwierzyły
w mesjanizm.
Przyjrzawszy się literaturze późniejszych okresów, można
stwierdzić, że może ona kształtować nie tylko ducha, oddziaływać
nie tylko na psychikę, ale także budować konkretne wzorce osobo-
we, propagować określony sposób zachowania się, namawiać do
danego działania. W tym przypadku jako przykład poleciłabym Nad
Niemnem Elizy Orzeszkowej. Jest to powieść o dość banalnej fabu-
le, ale bardzo wyraźnie zarysowanych sylwetkach bohaterów. To
oni bowiem stanowią o pozytywnym charakterze utworu. Orzesz-
kowa nawołuje do zmiany sposobu działania Polaków na drodze
do odzyskania niepodległości. Zgodnie z pozytywistyczną tendenc-
ją szansę dla Polaków upatruje w wewnętrznym doskonaleniu i u-
macnianiu się społeczeństwa. Podstawą nowej koncepcji było dą-
żenie do polepszenia sytuacji ekonomiczno-gospodarczej w Pol-
sce poprzez zmiany społeczne. Autorka nawołuje przede wszyst-
kim do reform społecznych, gdyż jedynie w dobrze funkcjonującym
społeczeństwie widzi ratunek dla ojczyzny. Propaguje zbliżenie
zasad funkcjonowania społeczeństwa do organicznego ideału.
Za wzór podaje zaścianek Bohatyrowiczów, którego reprezentan-
ci, pomagając sobie nawzajem, stanowią silną jedność.
Obserwując rozwarstwienie i przerażające kontrasty w spo-
łeczeństwie polskim, Orzeszkowa naświetla problem zacofania
i ciemnoty najniższych warstw. Mówi więc o potrzebie zadbania
o chłopstwo, zazwyczaj pomijane w polityce. Propaguje utylita-
ryzm, czyli wykorzystywanie umiejętności wybitnych jednostek
dla dobra ogólnego. Przykładem tego może być Witold Korczyński,
starający się w praktyczny sposób wykorzystywać wiedzę zdobytą
podczas studiów. Duże znaczenie nadaje pisarka edukacji. Jej
zdaniem dobrze funkcjonujące społeczeństwo - to społeczeństwo
wykształcone.
Pozytywistyczne hasła, propagowane przez Orzeszkową, zna-
lazły szerokie poparcie wśród społeczeństwa. Kiedy zawiodły ro-
mantyczne ideały, a Polacy załamani byli kolejną klęską, potrzebny
był nowy program ideowy, dzięki któremu mogliby wykorzystać
swój zapał, energię oraz znaleźć pokrzepienie. Autorce powieści
udało się dokładnie, a nawet szczegółowo sprecyzować nowator-
ską postawę, jaką winni przyjąć rodacy. Był to odpowiedni czas na
wniesienie nowych wartości, więc złaknieni i potrzebujący Polacy
pochwycili je natychmiast.
Obok Orzeszkowej byli naturalnie inni twórcy hołdujący pozy-
tywizmowi i rozpowszechniający jego hasła. Zaliczyć do nich moż-
na Prusa, Sienkiewicza czy Świętochowskiego, ale Nad Niemnem
jest powieścią-wykładnikiem, która wręcz w tendencyjny sposób
propaguje nową politykę.
Inną formą oddziaływania literatury na czytelnika jest ukazy-
wanie problemów, z jakimi zmagają się bohaterowie tragedii, jaka
może stać się konsekwencją ich działania, lub bolączek, które mo-
gą być przyczyną ich niepowodzeń. Innymi słowy - jest to bezwzglę-
dne ukazywanie prawdy, choćby najgorszej, pozbawione zahamo-
wań opisywanie „czarnej rzeczywistości”, czyli naturalizm. Taką
technikę stosował Stefan Żeromski, który, znając potęgę słowa pi-
sanego, podjął się propagowania określonych wartości i postaw.
Jego credo literackim stało się rozdrapywanie ran, aby nie zabliźni-
ły się błoną podłości, a na drodze do jego realizacji ukazywał naj-
bardziej zaniedbane i bolące dziedziny życia, odnajdywał i przed-
stawiał to, co zostało zapomniane lub pominięte. Szczególnie blis-
kie były mu sprawy biedoty polskiej; rozgoryczony faktem istnieją-
cych kontrastów społecznych, winą za warunki życia najuboższych
obarczał bogaczy, żyjących w zbytku. Poprzez drastyczne i w natu-
ralistyczny sposób przerysowane obrazy brudu, głodu, chorób
i ciężkiej pracy najniższych warstw pragnął uczulić społeczeństwo
na ten problem. Postać Obali z opowiadania Zapomnienie jest za-
rzutem skierowanym do Polaków, obwiniającym ich o tolerowanie
podobnych sytuacji, o bierność i brak zainteresowania. Jak można
pozwolić na to, by jedni umierali w nędzy, a drudzy psuli się
w zbytku? Pytanie to kieruje Żeromski do czytelnika, do całego
społeczeństwa, które jest odpowiedzialne za istnienie takich sytu-
acji. Pisarz chce popchnąć Polaków do działania, przerwać ich uś-
pienie i zerwać „klapki” z oczu, nie pozwalające dojrzeć piekących
problemów. Krytykuje bezczynność społeczeństwa, które jest na
tyle ospałe i pełne zwątpienia, za to, że neguje i wyśmiewa zacho-
wanie pojedynczych aktywnych jednostek, buntujących się i podej-
mujących działanie. Na przykładach doktora Judyma czy Cezarego
Baryki udowadnia, że jednostka działająca w osamotnieniu nie jest
w stanie wiele zdziałać. Chce aktywizować uśpioną część społe-
czeństwa, nawołuje do działania, do poparcia reform i planów na-
prawy stosunków społecznych. Walka wybitnych jednostek, jego
zdaniem, będzie bezskuteczna, o ile nie poprą ich szersze rzesze.
Inicjatywa reformatorska konieczna jest także dla zachowania su-
werenności Polski. W Przedwiośniu autor zawiera przestrogę dla
Polaków, do czego może doprowadzić ich bierność i ignorancja.
Żeromski widział wiele mankamentów młodej Rzeczypospoli-
tej, która niedawno dopiero odzyskała niepodległość. W obawie
przed ponowną jej utratą, chciał przestrzec Polaków, dać im wska-
zówki, jak uchronić się od zniewolenia. Jego twórczość nazwać
można próbą skłonienia Polaków do zastanowienia się nad sytua-
cją kraju oraz wybrania drogi postępowania, obrazem mającym
zainspirować uśpioną masę.
Literatura towarzyszy narodowi przez całą jego historię. Jak
pisał Adam Mickiewicz w Pieśni Wajdeloty, literatura ma tę wielką
zaletę, że jest niezniszczalna; czasem tylko wegetuje uśpiona, gdy
brak warunków, by w odpowiednich okolicznościach rozbudzić się
na nowo. Można powiedzieć, że narodziła się wraz z człowiekiem
i będzie mu towarzyszyć aż do śmierci. Jest więc jak matka, która
czuwa przy dziecku i od niemowlęcia wychowuje. Czasem skarci,
skrzyczy, wypomni zaniedbania, innym razem przytuli do serca
i pocieszy, innym znów wskaże właściwe rozwiązanie, ale wszys-
tko to ma jeden cel - kształtowanie osobowości dziecka. Podobnie
jest z literaturą - bywa karcąca i przypominająca o błędach (jak
twórczość Żeromskiego), czasem krzepi nasze zbolałe serca, wspo-
minając o minionych sukcesach (jak np. Sienkiewicz w Trylogii)
lub jak Orzeszkowa czy Mickiewicz dają wskazówki, jak żyć, ewen-
tualnie chce umilić czas i upiększyć życie (poezja skamandrycka).
Literatura ma nad ludźmi ogromną władzę. Obrazy i wizerunki
powstające w naszych umysłach podczas zagłębiania się w lektu-
rze, filozofia autorów, ich poglądy i wyobrażenia, z jakimi się za-
poznajemy, wzbogacają nas wewnętrznie, poszerzają horyzonty
i budują osobowość.
Bardzo duża sugestywność książek sprawia, że często przy-
równujemy się, a nawet identyfikujemy z głównymi bohaterami.
Etyka każe nam podziwiać dobre wróżki, a nienawidzić czarownic,
sprawia, że chcemy naśladować pozytywne postaci i unikać czar-
nych charakterów. Potęga literata w tej kwestii jest prawie nieo-
graniczona - w zależności od własnej sugestywności może on
w konkretny sposób kierować swymi czytelnikami.
1