Teoria poznania według Platona
Platon uważał, że wszystko, co możemy dostrzec dzięki zmysłom to jedynie niedokładne odwzorowanie tego, co istnieje w świecie idei. Nic w świecie dostępnym zmysłom nie trwa wiecznie, a więc w świecie zmysłów nie ma niczego, co jest, tylko całe mnóstwo rzeczy, które powstają i znikają.
Za to w świecie idei wszystko jest wieczne i niezmienne. Prawdziwie możemy poznać świat tylko przez poznanie „wzorców” wszystkiego, co nas otacza, albowiem tylko one są doskonałe. A wzorce mieszkają we wspomnianym świecie idei. Tam właśnie należy szukać prawdy, a zatem możemy ją poznać tylko jeśli uda nam się odkryć drogę do tego świata.
Platon twierdził jednak, że każdy drogę do poznania prawdy nosi w sobie, albowiem część każdego z nas kiedyś już była w świcie idei. Tą częścią jest dusza, która istniała zanim zamieszkała w niestałym i niedoskonałym ciele. Dusza nie jest materialna i dzięki temu może zajrzeć do świata idei. Dzięki odżywającym wspomnieniom, dusza odczuwa tęsknotę za swoim prawdziwym domem i pragnie do niego powrócić. Większość z nas jednak kurczowo trzyma się tego, co jest jedynie niedoskonałym cieniem, „odbiciem” idei w świecie zmysłów.
Filozofowie żenią poglądy Platona z parabolą jaskini. Według mnie jednak, nie jest ona jedynie odwzorowaniem teorii poznania Platona. Owszem, nasz świat, świat zmysłów może być ową jaskinią, a my przykutymi do jej ścian ludźmi. Jednak w centrum naszej uwagi powinien znaleźć się chyba ten, któremu udało się opuścić jaskinię i dotrzeć do prawdy. Gdy powraca do mieszkańców jaskini i usiłuje pomóc im w dotarciu do prawdy, oni uznają go za apostatę i zabijają.
Jednostka ta według mnie jest filozofem, który odchodzi od złudnych zmysłów do prawdziwych idei i pragnie uświadomić pozostałych, że prócz postrzeganych zmysłami form, niedoskonałych, poddanych cierpieniom, chorobom, prawom natury i wielu innym czynnikom, istnieją formy doskonałe, niezmienne i wieczne, nie podlegające żadnym prawom, takie według których powstają wszystkie te dostrzegalne dla śmiertelników formy. Mi osobiście postać owego filozofa, który wkroczył na drogę prawdy i został odrzucony przez społeczeństwo kojarzy się z osobą Sokratesa, który za swe poglądy został zmuszony do wypicia kielicha z cykutą. Tak więc Platon w swej paraboli jaskini nie tylko uwiecznił teorię poznania, ale przede wszystkim swego nauczyciela Sokratesa.
Jeśli chodzi o moje zdanie na temat prawdziwości teorii Platona, to niestety nie mogę się z nim do końca zgodzić. Owszem, istnieje coś takiego jak idea i forma (choć ja nadałabym im inne nazwy), ale każdy z nas nosi w sobie nie drogę do świata idei, lecz coś jak ideę samego siebie. Mianowicie są to geny. Każdy nosi w nich cechy swego gatunku. Dostaje je od rodziców i przekazuje potomstwu. Nie jest zatem potrzebny świat idei, w którym byłyby przechowywane podobne informacje. I by poznać te informacje przechowywane w genach nie trzeba wcale silić się na przypominanie sobie czegokolwiek z okresu, w którym nasza dusza nie była „uwięziona” w naszym ciele. Według mnie cechy gatunku, czyli owa idea, nie mają nic wspólnego ze światem niematerialnym. Bowiem by je poznać wystarczy mikroskop, kilka innych urządzeń i pewien zakres wiedzy naukowej. Oczywiście Platon nie mógł o tym wiedzieć...
Poza tym założeniem natury wcale nie jest tylko jedna doskonała forma danego gatunku. Przecież osobniki w obrębie jednego gatunku bardzo się różnią od siebie, i to nie tylko przez to, że oddziałuje na nie środowisko zewnętrzne (choroby, wypadki, stres itp.), ale i przez to, że poza cechami charakterystycznymi dla danego gatunku, dany osobnik otrzymuje jeszcze zrekombinowany materiał genetyczny. I to od dwóch osobników, nie od jednego! A zatem nie może istnieć tylko jeden konkretnie określony model dla danego gatunku. Gdyby tak było wszystkie żyjące stworzenia musiałyby rozmnażać się przez klonowanie. Tak więc samo założenie Platona jest według mnie nieco błędne.
(Proszę uprzejmie czytać dalej. To jeszcze nie koniec. => VERTE)
Ponadto gdyby teoria Platona była prawdziwa nie mielibyśmy nie tylko zmienności rekombinacyjnej i modyfikacyjnej, ale i mutacyjnej, która jest wg teorii Darwina jednym (jeśli nie głównym) ze sprawców ewolucji. A zatem człowiek musiałby powstać w inny sposób, niż podają obecnie źródła naukowe. Oczywiście, o tym Platon również nie mógł wiedzieć.
Pozostaje jeszcze jeden problem... Co ze światem, który nie może się rozmnażać? Krzesła, stoły, buty, kamienie, krople wody, ziarnka piasku?
Ja podzieliłabym tę całą resztę świata na to, co powstaje przez celową ingerencję przyrody ożywionej oraz na to, co powstaje niezależnie od niej.
To, co należy do tej pierwszej grupy jest tworzone w oparciu o cechy charakterystyczne podawane przez definicję, czyli pewien zakres wiedzy, podobnie jak geny, przekazywany z pokolenia na pokolenie. I znowu nie byłby możliwy postęp, gdyby była tylko jedna konkretna idea dla każdej grupy przedmiotów.
Natomiast wszystko to, co należy do drugiej wyodrębnionej przeze mnie grupy powstaje w rezultacie działania pewnych praw: przyrodniczych, matematycznych, fizycznych. I one są stałe. Tu w pewnym sensie istnieje świat idei Platona. Jest to po prostu określony efekt działania tych praw. Jednak to, co powstaje w wyniku ich działania, też nie jest jednakowe. Np. dwa ziarenka piasku powstałe w wyniku erozji różnią się od siebie. Choć na pierwszy rzut ludzkiego oka mogą się wydawać identyczne.
A co sprawia, że ziarenko piasku nazywamy ziarenkiem piasku? Definicja.
A zatem świat idei, to świat definicji istniejący w ogólnym zarysie ludzkiej wiedzy. I w istocie nie jest on przechowywany nigdzie indziej jak w ludzkim umyśle, jednak żeby do niego dotrzeć nie trzeba zagłębiać się w świecie niematerialnym, jak twierdził Platon. Wystarczy skorzystać z wiedzy i doświadczenia jakie zgromadziła ludzkość na przestrzeni wieków.
A nawet gdyby istniała jedna tylko doskonała forma ziarenka piasku, jakie byłyby kryteria według których określalibyśmy, że dane ziarenko piasku jest bliższe ideałowi, niż jakiekolwiek inne? To wymusiłoby założenie, iż w świecie idei wszystkie ziarenka piasku są identyczne. Dlaczego zakładam, że musiałoby ich być więcej niż jedno? Otóż jak inaczej mogłaby istnieć w świecie idei plaża, czy pustynia? A skoro wszystkie idealne przedmioty w świecie idei byłyby identyczne, to jak wyglądałby las, stado koni, czy rodzina, w której jej członkowie nie mogliby siebie odróżnić.
Taka teoria poznania Platona (przepraszam za kolokwializm) nie trzyma się kupy! Trzymałaby się, gdybyśmy założyli, że każda jednostka w naszym świecie ma swoje osobne odwzorowanie w świecie idei... Tylko po co świat idei, który jest identyczny z tym, który postrzegamy nie angażując innych środków niż zmysły?
Może gdyby świat idei zawierał wszystkie sytuacje i jednostki, i to nie tylko te, które w naszym świecie już istnieją, bądź istniały ale i te, które dotychczas nie zaistniały, teoria poznania Platona nabrałaby sensu i stała się potwierdzeniem teorii, że wszystko co ma miejsce w dziejach wszechświata jest już z góry zaplanowane.
Ja jednak w tę teorię nie wierzę! Tak więc teoria poznania według Platona, nawet po odpowiednim jej zmodyfikowaniu choć mogłaby mieć sens, wydaje mi się nieprawdziwa... Wolę wierzyć, że mogę mieć wpływ na wszystko, niż, że jestem jedynie marionetką w rękach... no właśnie, w czyich?