TEORIA POZNANIA
WSTĘP TECHNICZNY:
Istnieją dwa terminy na określenie teorii poznania: teoria poznania i epistemologia. Dawniej istniały inne terminy na określenie tej dyscypliny:
NOETYKA
GNOZEOLOGIA
KRYTYKA
KRYTERIOLOGIA
Inne określenia to:
Logika maior - logika większa
Logika materialis - zajmowała się ona (i zajmuje nadal po nazwą: teoria poznania) rozumem (logos) w jego aspekcie materialnym (treściowym)
Dziś na określenie naszej dyscypliny używa się zamiennie terminów: teoria poznania lub epistemiologia.
HISTORIA:
Epistemologia jest młodą dyscypliną filozoficzną, bo jako osobna gałąź filozofii powstała dopiero w drugiej poł. XIX wieku. Wówczas zaczęto używać tej nazwy teoria poznania / epistemologia. Nazwa powstała w kręgu filozofów niemieckojęzycznych. Termin erkentnis oznaczał - teoria poznania. Zaczęły powstawać katedry filozoficzne o tej nazwie, a wraz z nimi nurt filozofii po-Kantowskiej (inaczej neo-Kantowskiej). W latach 60tych XX wieku termin niemiecki teoria poznania uzyskał godność akademicką za sprawą historyka filozofii (starożytnej) E. Zeller'a (Celera) i jego książki wydanej w 1862 roku pt.: Znaczenie i cel (zadania) teorii poznania.
Namysł nad poznaniem, naturą rozumową człowieka jest tak stary jak stara jest filozofia, ale dotychczas nie było terminu, aby to nazwać. Więc teoria poznania jest młoda ale i stara zarazem. Istniał kiedyś taki podział dyscyplin: metodologia, logika, etyka, dziś poniekąd to zostało. Logika była rozumiana szeroko, a epistemologia jako termin tu właśnie się pojawił i nawiązuje do tradycji.
ETAPY ROZWOJU POZNANIA
Zacząć trzeba od uwagi historycznej: R. Descartes (czyt. De Kart) jest przełomową postacią filozoficzną w dziejach refleksji nad poznaniem. Dlaczego? Bo w stosunku do tego co było w filozofii przed nim on sformułował nowy sposób filozofowania (dał nowy paradygmat filozofii). Jaki to paradygmat? Otóż mówił, że: zanim zaczniemy poznawać świat, w filozofii i naukach należy dokonać radykalnego namysły nad wartością wiedzy. W tym zdaniu nowością jest to, że dotychczas nikt tak nie ustawiał struktury myślenia, jak? Że: przed filozofowaniem należy zastanowić się, czy w ogóle coś wiemy o świecie. Nikt dotąd tak nie stawiał problemu. Dotąd filozofowie strukturę myślenia ustawiali wprost (przedmiotowo), a nie podmiotowo.
Inną ważną postacią dla epistemologii jest J. Locke. Jego traktat wydany w 1690 roku pt.: Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego, uważano za pierwszą książkę filozoficzną z punktu widzenia umysłu, czyli problemu podmiotowego (idee, wrażenia, itd.).
Trzecia ważna postać to niemiecki filozof E. Kant. Jest to oświeceniowy filozof, który w 1781 roku opublikował główne dzieło filozoficzne: Krytyka czystego rozumu. Patrząc z punktu widzenia epistemologii, to nie chodzi nam o stanowisko Kanta, co on głosił, ale zwracamy uwagę na to, że:
Kant dostarczył bardzo dużo nowej terminologii(dużo wytworzył), która zaczęła funkcjonować w epistemologii,
Filozofia Kanta podniosła poziom rozważań na temat wiedzy, rozumu. Dzięki niemu rozważania wskoczyły jakby na wyższy poziom świadomości metodologicznej (samoświadomości). Kant stawiał pewne zagadnienia wyraziściej niż Kartezjusz, stawiał problemy.
Co charakteryzowało wiek XIX no i trochę XX? Od drugiej poł. XIX wieku teoria poznania dzięki rozwojowi nauk przyrodniczych mogła skorzystać z ogromnego bogactwa wiedzy przyrodniczej. Co więcej zaczęły powstawać nauki humanistyczne i formalne. Do tych drugich należą szczególnie logika i matematyka - rozwinął się namysł nad tym, czym są nauki dedukcyjne. W wyniku tego filozofia, a szczególnie epistemologia musiała na nowo się określić.
W drugiej poł. XX wieku, tuż po II Wojnie Światowej (lata 50, 60, początek 70ych) zaczęto mówić w filozofii anglojęzycznej o tzw. zwrocie lingwistycznym filozofii. W epistemologii pojawiło się więc żywe zainteresowanie rola języka w poznaniu.
Współczesność teorii poznania ukazuje wielość stanowisk we wszystkim, szczególnie jeśli patrzymy od strony naturalistycznej i materialistycznej. Widać więc naturalizacje teorii poznania propagowana w wydaniu:
miękkim: epistemologia powinna być blisko nauk przyrodniczych,
twardym: epistemologia może jedynie komentować nauki przyrodnicze.
ZNACZENIE SŁÓW
Współcześnie epistemologia jest rozumiana jako dyscyplina naukowa obejmująca zbiór zagadnień podstawowych (wiedzy). Nie obejmuje więc filozofii poszczególnych nauk (filozofii nauki), nie obejmuje też logiki, ani metodologii nauk.
Rozważanie terminu wiedza należy do dziedziny epistemologii. Ale nie było tak zawsze. To coś nowego. Całe dzieje filozofii nawet do drugiej poł. XIX wieku gdy powstała teoria poznania, nie było takiego tematu o wiedzy. Przekonania takie były w ukryciu ale nie bezpośrednio.
na pojęcie W I E D Z Y (poznania)
składa się:
między tymi rodzajami wiedzy zachodzą różne relacje (to nie tak, że każda sobie)
ZAJMIEMY SIĘ TERAZ WIEDZĄ JAKO ZDOLNOŚCIĄ DO ODRÓŻNIANIA ZA POMOCĄ RÓŻNEGO RODZAJU INFORMACJI
Mówi się, że filozofia epistemologiczna zajmuje się wiedzą propozycjonalną, która przeciwstawia się wiedzy habitualnej. A więc mamy dwa rodzaje wiedzy w epistemologii:
propozycjonalna: jest to wiedza, która można wyrazić w zdaniach, sądach, inaczej nazywana - wiedza że…
habitualna: jest to umiejętność, zręczność, nie mogę tego wyrazić w zdaniach, tylko robię, inaczej zwana - wiedza jak…
Między tymi rodzajami wiedzy zachodzą pewne relacje, jakie?
Otóż, bardzo wiele wiedzy habitualnej można wyrazić zdaniowo. Jednak zwolennicy dystynkcji mówią, że owszem, może i wiedzę habitualną da się wyrazić zdaniowo, ale jest pewien rdzeń umiejętności czystej, który jest niewyrażalny w zdaniach (tzn. tak naprawdę trzeba pływać, by wiedzieć jak się pływa; coś czego nie da się wyrazić, ale trzeba tego doświadczyć samemu). Przeciwnicy dystynkcji odpowiadają, że wiedza propozycjonalna może mieć charakter shabitalizowany (np. wiem jak dodawać, autentyzm, zręczność).
Przedmiotem epistemologii jest właśnie wiedza propozycjonalna.
Epistemologia zna też inne rodzaje wiedzy, a mianowicie:
wiedzę przez deskrypcję: jest to wiedza opisowa., tzn. wiedza, która mamy, uzyskujemy gdy używamy pojęć, np. coś jest jakieś
wiedzę przez znajomość: bardziej tajemnicza, np. znam tę melodię, ale nie wiem co to jest, rozpoznaję, odróżniam od czegoś innego, ale nie potrafię dać deskrypcji (opisu)
Jaka jest idea powyższego rozróżnienia wiedzy w epistemologii? Otóż wiedza przez znajomość jest podstawą dla wiedzy przez deskrypcję, gdyż najpierw odróżniamy, a później tworzymy pojęcia (za pomocą analizy, syntezy, itp.). Zanim ją ??? to tu już jest pewna deskrypcja, może ukryta, nie bardzo określona, ale jest.
Epistemologia zajmuje się więc i wiedzą przez deskrypcję i wiedza przez znajomość, tylko w różnym natężeniu.
Otóż istnieje pewna kołowatość, którą nie należy się zbytnio przejmować. Na czym owa kołowatość polega? Jeśli wiedza to zdobycie informacji, a mieć informacje to znaczy wiedzieć coś, no to sami widzimy że (terminologicznie) krążymy w tym samym miejscu. Ta sprawa kołowatości dotyczy wszystkich pojęć. Przy próbach definiowania zawsze jest pewna kołowatość. Zawsze gdy definiujemy coś, to czynimy to za pomocą innych pojęć. ALE UWAGA !!! Mimo tej kołowatości, my mimo wszystko czegoś nowego się dowiadujemy. Co więcej, zadanie określenia jakiegoś pojęcia to nie tylko zadanie dla epistemologii ale też dla innych dziedzin nauki np. etyki, estetyki, itp. próba odpowiedzi na pytanie esencjalne: czym jest istota? Próba poznania istoty, to próba sformułowania warunków koniecznych i wystarczających dla przypisania komuś wiedzy.
Jeśli chodzi o zdolność do odróżniania, to trzeba powiedzieć, że: wiem coś, jeśli potrafię to coś odróżnić od czegoś innego. Jest to pewna zdolność, która nie wszystkie istoty posiadają.
Epistemologia mówi nie tylko o odróżnianiu, ale także o pewnych rodzajach informacji.
RODZAJE INFORMACJI
JAK ODRÓŻNIAJĄ LUDZIE
JAK ODRÓZNIAJĄ ZWIERZĘTA:
Zwierzęta odróżniają tylko pryncypialnie. Nie dysponują informacją semantyczną (pojęciami). Ale wyższe zwierzęta dysponują czymś analogicznym do pojęć, lecz to nie jest pojęciem we właściwym tego słowa znaczeniu (np. pies odróżnia listonosza od innych przechodniów. On nie ma pojęcia listonosza, a jednak odróżnia bezbłędnie. To coś, za pomocą czego odróżnia to musi być jakiś schemat, szablon).
Czy roboty wiedzą? Czy rakiety wiedzą? Czy psy wiedzą? NIE! Żeby wiedzieć, trzeba mieć pojęcie. Jeśli wiedza wymaga informacji semantycznej, to rakieta, robot i zwierzęta jej nie posiadają - więc nie wiedzą. Ta sytuacja posiadania wiedzy nie dotyczy tylko nas ludzi, ale wszystkich skończonych istot (tzn. obejmuje także te przypadki, których nie znamy, że mogą mieć taką informacje jak my lub wyższą. Czy takie przypadki są? Niestety nie możemy pomyśleć inaczej).
WIEDZA JAKO ZDOLNOŚĆ DO PRZYPORZĄDKOWYWANIA
(in. subsumbcji, lub przyporządkowania)
Wiem wtedy gdy:
przyporządkowuję pewne dane (bodźce) pod pojęcia, bądź schematy. To świadomie lub nawet nieświadomie odbywa się w nas nieustannie (to jest stół, to jest kreda),
przyporządkowuję jedne pojęcia (lub dane) innym pojęciom,
To wszystko co powiedzieliśmy wyżej eliminuje zwierzaki i systemy korzystające z zaprogramowanej informacji. Widzimy więc, że nie można odwołać się do pojęcia WIEDZA, nie odwołując się do pojęcia INFORMACJA. Gdy jednak rozdzielimy, rozdrobnimy analitycznie pojęcie informacji, to mimo kołowacizny jednak czegoś nowego się dowiemy.
WIEDZA JAKO PRAWDZIWE I ODPOWIEDNIO UZASADNIONE PRZEKONANIE
Ujęte w temacie pojęcie wiedzy jest pojęciem dominującym w świecie. Nazywa się je najczęściej trój-składową, lub standardową definicją (analizą) wiedzy. To że ta definicja jest trój-składowa, obrazuje pewien przykład:
Zakładamy że:
S wie, że p
gdzie: S - to dowolny podmiot (np. człowiek); p - to dowolne zdanie
Do tego, aby został spełniony schemat: S wie, że p, istnieją trzy warunki, które są:
osobno-konieczne,
łącznie-wystarczające,
Te warunki to:
S jest przekonany, że p (tzw. warunek przekonania),
p musi być prawdą (tzw. warunek prawdziwości),
S musi być w stanie podać odpowiednie uzasadnienie dla p (tzw. warunek uzasadnienia),
Z historycznego punktu widzenia, mówi się, że Platon w swoich dwóch dialogach brał pod uwagę takie pojęcie wiedzy. Wielu autorów twierdzi, że tak rozumiał wiedzę. Niekiedy autorzy współcześni mówią, że platon tylko brał pod uwagę takie rozumienie, ale się z nim nie utożsamiał i nie reprezentował jako oficjalnego.
W 1963 roku amerykański filozof Edmund GETTIER napisał artykuł pt.: Czy odpowiednio uzasadnione i prawdziwe przekonanie jest wiedzą? Od tego artykułu w latach 70- tych i częściowo 80-tych rozpoczęła się dyskusja na temat pojęcia wiedzy. Nie jest prawdą, że Gettier sam wymyślił tę formułę (problem), o którym będzie mowa niżej. Przed nim, pojęcie wiedzy w swoich pismach rozważał Bertrand Russell, ale nie wyeksplikował tak problemu pojęcia wiedzy jak Gettier. Można powiedzieć więcej: u każdego z filozofów można rekonstruować pojęcie wiedzy na podstawie jego pism, publikacji. Wydaje się, że Gettier tak właśnie uczynił na podstawie pism Russell'a. Trzeba jednak przyznać pewną zasługę Gettierowi, a mianowicie: dotąd w żadnej filozofii od Platona aż do Gettier'a nikt tak nie postawił problemu pojęcia wiedzy jak Gettier. Na czym polega tzw. Getierologia?
Otóż Gettier sproblematyzował pojęcie wiedzy. Twierdził, że: może być tak, że pewne przekonanie jest prawdziwe, odpowiednio uzasadnione, ale mimo spełnienia tych warunków nie można powiedzieć, że S ma wiedzę.
Cała wywołana przez Gettiera dyskusja dotyczyła więc prób zdefiniowania wiedzy tak, by pozbyć się paradoksu Gettiera.
Trzy warunki, które zostały wyżej podane wymagają pewnego wyjaśnienia:
Wyjaśniamy warunek nr 1: S jest przekonany, że p (tzw. warunek przekonania).
Otóż warunek ten mówi o tym, że ktoś musi uznawać pewną treść, stwierdzić, aby można mu było przypisać pewną wiedzę. Jeśli ktoś tylko zapytuje (czy p), lub życzy sobie (żeby p), to warunek nie jest spełniony, jest pozbawiony sensu i nie można temu komuś przypisać wiedzy. Widzimy więc, że w warunku tym chodzi o istotę świadomą i samoświadomą. Sam warunek przekonania na to wskazuje. Bo tylko istota samoświadoma potrafi cos stwierdzić, upewnić się, co do pewnych treści. Widać więc, że rozważamy tu wiedzę w wąskim rozumieniu.
Jak rozumieć przekonanie? Mam przekonanie, gdy uznaję pewną treść (nie dotyczy to tylko przedmiotów realnie istniejących, czasowo przestrzennych, ale też matematycznych, przedmiotów z wyobraźni). Najlepiej oddaje to słowo SĄD.
SĄD
Pojęcie przekonanie bliższe jest sądowi w sensie psychologicznym. Jeśli weźmiemy w sensie logicznym, to można tak ustawić pojęcia, że będziemy mieli o sądach w sensie logicznym różne przekonania. Sądy logiczne są czymś idealnym (idealną treścią), tworem , do którego zmierzają przekonania, sądy w sensie psychologicznym. Natomiast sądy psychologiczne są w naszych głowach indywidualnymi treściami.
Wyjaśniamy warunek nr 2: p musi być prawdą (tzw. warunek prawdziwości).
Warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym do przypisania S wiedzy jest to, że treść którą on uznaje jest prawdą. Ta definicja ma intuicyjne rozumienie prawdy, gdyż nie ma wiedzy nieprawdziwej, ale prawda jest niewystarczającym warunkiem wiedzy. Można być przekonanym o czymś, ale z definicji wynika, że i tak się nie wie o czymś.
Wyjaśniamy warunek nr 3: S musi być w stanie podać odpowiednie uzasadnienie dla p.
Ten warunek jest potrzebny, aby uniknąć zgadnięcia. Musimy uniknąć takiej sytuacji, że podmiot S nie miał przekonania, ale zgadł, że tak jest. To jest ważne. Zwróćmy uwagę, na uzasadnienie może być nieodpowiednie, gdy brak powiązania miedzy tym co ktoś mówił (np. wróżka), lub moim snem a strukturą fizyczna maszyny, przyczynowym skutkiem. Bardzo trudno jest wyegzekwować, kiedy uzasadnienie jest odpowiednie a kiedy jest egzotyczne. To uzasadnienie jest odpowiednie wówczas, gdy: jest powiązane z rzeczą, są podane racje empiryczne, wewnętrzne, lub gdy mam doświadczenie zmysłowe.
Wracając do problemu Gettiera, twierdził on, że są możliwe takie sytuacje, gdzie zachodzą wszystkie trzy warunki, a mimo to nie chcielibyśmy podmiotowi przypisać wiedzy. Dowodzi temu następujący przykład:
Jeżeli patrzę na zegarek i widzę na nim że jest godzina 11.00 (to nabieram przekonania, że faktycznie jest 11.00).
Przyjmijmy, że zegarek wczoraj się zepsuł, ale gdy spoglądam na zegarek, rzeczywiście wskazuje, że jest godzina 11.00,
to:
ja mam przekonanie - że jest 11.00,
zdanie jest prawdziwe, bo jest 11.00,
uzasadnienie jest odpowiednie bo zegarek wskazuje 11.00,
ALE : czy ja wiem, że jest 11.00?
Należy tu widzieć pewne zabiegi myślowe:
pytanie skierowanie do naszej intuicji: czy ja wiem, że jest 11.00? z przykładu wynika, że tak na prawdę nie wiem, że jest 11.00, więc nie można mówić o wiedzy. Ta weryfikacja, czy można przypisać wiedzę, czy nie, odwołuje się tylko do naszej intuicji,
paradoks polega na podawaniu sprytnych kontrprzykładów, czyli takich przykładów, które będą obalały tę definicję ale po to, aby ją zmodyfikować tak by zmodyfikowana definicja wiedzy umiała obejść powstające kontrprzykłady,
w przykładzie było ukryte to, że: uzasadnienie jest oparte na pewnym fałszywym przekonaniu: że zegarek funkcjonuje poprawnie. Nasza intuicja właśnie dlatego nie chce przypisać komuś wiedzy, bo wiemy, że uzasadnienie jest oparte na pewnym fałszywym przekonaniu,
jeżeli ta definicja wiedzy jest otwarta na pewne kontrprzykłady, to pierwszym problemem powinno być to, aby tak ją zmodyfikować, aby opierała się tym kontrprzykładom.
Jak więc powinna wyglądać nasza definicja? Trzeba w niej skonstruować takie warunki dodatkowe, które wykluczą wszystkie możliwe falsyfikatory dla naszego roszczenia do wiedzy. A to jest bardzo trudne, bo definicja ta jest uniwersalna.
Komentarz dodatkowy do tej definicji wiedzy:
Idea: definiujemy pojęcie wiedzy, za pomocą pojęcia przekonania. Problem jest taki: a czy można definiować odwrotnie, tzn. pojęcie przekonania za pomocą pojęcia wiedzy? Jeśli ja coś wiem (tzn. podaje racje np. na rzecz istnienia elektronów, a racje to są pewne przekonania.), ale ja musze te racje wiedzieć, znać, przynajmniej wewnętrznie muszę je sobie uświadamiać. Czyli musze je wiedzieć, bo nie mogę być przekonany tylko o tych racjach. Jeśli ja mówię o pojęciu wiedzy i próbuję je wyjaśnić za pomocą pojęcia przekonania, to ja musze wiedzieć racje. Wniosek: pojęcie przekonania zakłada pojęcie wiedzy. Nie jest tak, że: pojęcie wiedzy zakłada przekonanie. To wydaje się być apoletyczne: apolia, to taka sytuacja w której widzimy, że brak nam racji zarówno pojęciowych (argumentów pojęciowych) jak i empirycznych, aby rozstrzygnąć pewną sytuacje. Żadna analiza doświadczeniowa, ani żadne racje empiryczne nie są w stanie rozstrzygnąć danego problemu. Wówczas jest to problem apoletyczny.
WIEDZA W SENSIE WIEDZY DEMONSTRATYWNEJ
Kiedy S wie coś w sensie demonstratywnym?
Wtedy, gdy S nie może pomyśleć, że jest inaczej niż ten sąd p stwierdza.
Co wiem w sensie demonstratywnym obrazuje przykład: jeżeli A = B i B = C to A = C (prawo przewodności dla równości, równoważności). To właśnie wiem w sensie demonstratywnym, tzn. nie mogę pomyśleć, że jest inaczej niż to prawo stwierdza. W sposób dystrybutywny wiemy / znamy np. podstawowe zasady logiczne, matematyczne.
Ta definicja wiedzy: nie móc pomyśleć, że jest inaczej, jest zdefiniowana modalne,
Nie chodzi tu o psychologię w znaczeniu: mówisz że nie mogę pomyśleć, że jest inaczej w znaczeniu: nie mogę myśleć iż: A=B i B=C to A=C, a właśnie, że ja mogę sobie myśleć, że jest inaczej, bo właśnie sobie myślę. Nie o taką psychologię tu chodzi. W sensie ściśle psychologicznym, w sensie zdarzeń mentalnych, oczywiście możemy myśleć, że jest inaczej. Nie ma żadnej trudności. Sens tej definicji jest inny, chodzi o to, że: nie możemy sensownie pomyśleć, że jest inaczej,
Występuje różnica w stosunku do definicji JTB: podstawowa różnica to ta, że w definicji JTB potrzebne było odpowiednie uzasadnienie, w tej zaś definicji nie potrzeba uzasadnienia. To znaczy, że w tej definicji nie ma sądów, przekonań, racji wspierających. Wystarczy zrozumieć, uchwycić treść, aby dojrzeć, mieć wgląd w prawdę tego sądu, bądź fałsz. Nie potrzeba innych racji. Widzimy więc, że wiedza w sensie demonstratywnym, może mieć charakter oczywisty, i bardzo często tak jest.
RELACJE MIĘDZY POJECIAMI WIEDZY
wiedza jako zdolność do odróżniania za pomocą różnego rodzaju informacji |
definicja wiedzy JTB |
|
|
wiedza w sensie dystrybutywnym |
definicja wiedzy JTB
|
|
|
STRUKTURA WIEDZY
współcześnie dominuje taki podział:
UWAGI historyczne: Terminologia prezentowana tutaj, jest nową terminologią. Lansowana na początku lat 70 tych i 80 tych. Wzorcowym internalistą i fundacjonalistą był Kartezjusz. Cała epistemologia od czasów Platona aż do Kanta jest internalistyczna.
EKSTERNALISTYCZNA TEORIA WIEDZY
Ta teoria mówi, że: aby przypisać podmiotowi wiedzę, nie jest potrzebne, aby podmiot uświadamiał sobie rację. Współczesny eksternalizm to ogólna, ramowa nazwa, określająca stanowiska, które wykluczają ten warunek świadomości podawania racji. To stanowiska dotyczące wiedzy w odniesieniu do percepcji zmysłowej. Mówi się, że są różne formy eksternalizmu. Główny pogląd reprezentujący ten nurt to reliatywizm.
RELIATYWIŚCI / EKSTERNALIŚCI wysuwają trzy postulaty, które maja wspierać tę koncepcje ujęcia wiedzy:
niekonieczność uzasadniania: istnieją takie podmioty np. - małe dzieci, niedorozwinięci dorośli, zwierzęta, którym bardzo często musimy przypisać wiedzę, choć nie są w stanie podać jakiegokolwiek argumentu dla swoich przekonań. Tu nie wchodzi w rachubę jakiekolwiek uzasadnienie. Te podmioty nie uzasadniają, ale trudno powiedzieć, że nie wiedzą. Eksternaliści wnioskują: w wielu wypadkach nie chcielibyśmy odmawiać tym podmiotom wiedzy, ale nie wchodzi w grę uzasadnianie.
regularna i rzetelna relacja do świata: tzn. do wiedzy wystarczy, aby podmiot pozostawał w regularnej, rzetelnej, godnej zaufania relacji do świata. Ta relacja do świata musi być taka, aby podmiot mógł na niej polegać.
fizyczna przyczynowość relacji: tzn. jedyną godną kandydatką dla regularnej, rzetelnej, godnej zaufania relacji do świata jest przyczynowość fizyczna.
Jak działa ta idea, w której wymieniamy percepcję zmysłową, obszar, regularność, rzetelności, i przyczynowość fizyczną? Przykład: zawsze gdy widzę czerwoną różę, nabieram przekonania, że przede mną jest czerwona róża. Zawsze tak jest. Dlaczego? Bodźce zmysłowe oddziałują na mój aparat wzrokowy, dalej jakiś proces fizjologiczny się odbywa i nabieram przekonania, że jest przede mną czerwona róża. Bo świat jest regularny, i wywołuje we mnie pewne zmiany, a ta relacja jest dodatkowo godna zaufania i to wystarczy do wiedzy. Małe dziecko wie (że to jest piesek), bo rozpoznaje pod wpływem bodźców i nie musi podawać żadnych uzasadnień. Wystarczy, że świat oddziałuje przyczynowo na podmiot i wytwarza pewne stany mentalne - to jest wiedza.
Teorie eksternalistyczne są zorientowane naturalistycznie, tzn. dają opis relacji epistemicznej pojęcia wiedzy, przez odwołanie się do rzeczywistości fizycznej. Podmiot jest naturalną częścią, jednym ze składników świata i podlega jego regularnym wpływom, a jeżeli tak jest, to mamy do czynienia z wiedzą. Podmiot nie musi nic uzasadniać.
RACJE na rzecz eksternalizmu:
internalistyczne teorie wiedzy nie obejmują takich gatunków podmiotów jak małe dzieci, zwierzęta,
eksternaliści mówią, że internalistyczne teorie wiedzy nie były w stanie dotychczas sobie poradzić z problemem sceptycyzmu, a eksternaliści doskonale według swego podejścia sobie z tym radzą. Jeśli podmiot żeby wiedział musi uzasadnić swoje przekonania - nie damy sobie rady ze sceptycyzmem. Ale jeśli podmiot nie musi uzasadniać swoich przekonań, to nie ma problemu ze sceptycyzmem.
KRYTYKA eksternalistycznych teorii:
internaliści zarzucają, że gdyby eksternalizm był trafna teoria wiedzy, to należało by wiedze przypisać również termometrom i termostatom, itd., ponieważ one i im podobne przedmioty też maja regularną i godną zaufania relację do świata (np. drzwi same się otwierające w marketach); pozostają w takiej właśnie relacji do świata. Relacja przyczynowa: zbliża się człowiek, drzwi się otwierają. Widać więc, że to iż podmiot reaguje regularnie na świat nie jest wystarczające aby przypisać wiedzę. Co z ta świadomością? Przecież termometr, termostat, drzwi w markecie są nieświadome? Internaliści mówią: wydaje się, że eksternaliści mówiąc o świadomości maja na myśli potencjalną świadomość, a nam nie chodzi o taką świadomość, lecz o taką świadomość, która potrafi wziąć pod uwagę złudzenia, zastanowić się nad racjami, nad kolorami. Potencjalna świadomość nie wystarczy, potrzebna jest samoświadomość zdolna do rozważania racji. Bo dopiero wtedy można podmiotowi przypisać wiedzę, inaczej będzie tylko automatem.
internaliści zarzucają, że: jeżeli przedstawiony model wiedzy eksternalistów można zaakceptować w odniesieniu do świata fizycznego, to gdy weźmiemy inne rodzaje poznania, relacje epistemiczne to model ten nie sprawdza się. Np. przedmioty matematyczne - idealny trójkąt - czymkolwiek była by relacja pomiędzy umysłem odnoszącym się do przedmiotu matematycznego np. idei trójkąta, to na pewno nie będzie relacją przyczynową w sensie fizycznym! Przedmioty matematyczne nie wywołują w nas stanów mentalnych, tak jak np. słońce wywołuje we mnie stan mentalny przekonania, że widzę słońce, albo czerwona róża wywołuje we mnie stan mentalny przekonania, że widzę przed sobą czerwoną różę. Relacja miedzy przedmiotami idealnymi - matematycznymi - a umysłem nie jest relacją przyczynową, bo te przedmioty są abstrakcyjne, nie dają bodźców naszym aparatom zmysłowym. Eksternalistyczna teoria nie ma tu zastosowania.
stanowisko eksternalizmu to stanowisko nie na temat. Eksterminalizm to wygenerowane nieporozumienie, ma jakieś zabarwienie w dyskusji na temat wiedzy, ale tak na prawdę jest nie na temat. Eksternaliści mówią: do wiedzy wystarczy, aby podmiot pozostawał w regularnej, rzetelnej, godnej zaufania relacji do świata i pozbędziemy się wielkiego problemu sceptycyzmu, a internaliści mówią - to jest nie na temat, bo to jest po prostu decyzja, że podmiot jest w świecie i podlega wpływom tego świata, a cała dyskusja toczy się od początku filozofii starożytnej w tym aspekcie - czy można wykazać za pomocą jakichś racji, że podmiot jest w świecie i podlega jego oddziaływaniu, a nie przyjąć go z góry (decyzja) jak teorię wiedzy. Nie chodzi o to, żeby przyjąć z góry, lecz żeby wykazać w obliczu zarzutów sceptyków, że podmiot jest rzeczywiście w świecie i podlega jego oddziaływaniom. Widać tu pomylenie płaszczyzn w dyskusji filozoficznej. Nie można coś przyjąć z góry, to błąd <petitio percipi> (błędnego koła).
internaliści mówią, że z tymi podmiotami (dzieci, zwierzęta) to nie jest aż tak źle. Np. dzieci potencjalnie są zdolne do czegoś takiego jak uzasadnienie swoich przekonań. Gdy się je trochę podprowadzi, widać, że mają jakieś proto-uzasadnianie. Więc o jakiejś zdolności do uzasadniania można mówić, dlatego uzasadnienia potrzebne do przypisania wiedzy nie są bezzasadne.
INTERNALISTYCZNA TEORIA WIEDZY
Ta interpretacja wiedzy nawiązuje do definicji wiedzy JTB, czyli do schematu: S wie, że p . Internalistyczna interpretacja głosi więc, że: aby podmiotowi przypisać wiedzę potrzebne jest uświadomienie sobie racji przez ten podmiot.
SŁABOŚĆ internalizmu:
jeżeli podmiot wie coś wtedy, gdy jest w stanie podać racje, to powstaje pytanie - jak dużo tych racji musi podąć podmiot, żeby można mu przypisać wiedzę? Otóż przy mocnym internalistycznym nastawieniu, mówi się, że podmiot musi podać wszystkie możliwe, aktualnie istniejące racje. Ten warunek jest bardzo trudny do spełnienie, no bo np. podaj wszystkie aktualne racje na temat: elektrony istnieją. Tak na zawołanie nie da się przywołać całej fizycznej wiedzy na ten temat. Przy słabym internalistycznym nastawieniu, mówi się, że podmiot musi podać odpowiednie racje, które sobie aktualnie uświadamiam. Ten warunek jest już bardziej realistyczny i do przyjęcia. Widać wiec, że słabością internalizmu jest kwestia zasięgu racji.
FUNDACJONALIZM:
UWAGI historyczne: używana tu terminologia, także jest nowa, pojawiła się po II wojnie światowej, a nawet z lat 70 tych. Mianem fundacjonalistyczne określa się różne stanowiska w dziejach filozofii, lecz wzorcowym (podręcznikowym) fundacjonalistą jest Kartezjusz. Zaznaczyć należy, że są współczesne interpretacje fundacjonalistyczne, o raz takie które mówią w innym sensie o fundacjonaliźmie - np. św. Tomasz z Akwinu lub epistemologie średniowieczne.
Fundacjonalizm R. Descartes'a polega na supozycji (założeniu), że jest możliwe oparcie całości wiedzy ludzkiej na pewnym, niepowątpiewalnym fundamencie. Widzimy, że wiedza ma podstawę. A samo oparcie na fundamencie (podstawie) nie polegało na wyprowadzeniu (wydedukowania) całej wiedzy ludzkiej z cogito (z myślenia). Chodzi o to, że: cogito (fakt myślenia) jest dane w sposób prosty, jasny i wyraźny. Wszystko co jest tak dane, jest akceptowane jako posiadające walor wiedzy ludzkiej, która jest dobra, rzetelna i oparta na pewnym fundamencie. Kryterium stanowi tu jasność i wyraźność. W tym wszystkim nie chodziło Kartezjuszowi tylko o metafizykę (podstawy dla filozofii), ale przede wszystkim o inne ukazanie wiedzy ludzkiej (dla nich znaleźć fundament). Kartezjusz prowadził rozważania w kontekście zagadnienia sceptycyzmu. Poszukiwał tego co pewne (jego sceptycyzm metodyczny to nie stanowisko, lecz metoda rozważań). Jeżeli wiedza nie ma fundamentu niepowątpiewalnego (czyli pewnego), to wówczas nie dysponujemy wiedzą, nie ma wiedzy.
Fundacjonalizm współczesny: stanowisko to twierdzi, że wiedza ludzka potrzebuje fundamentu i ten fundament można znaleźć. Dobrze ukazuje to metafora budowy: jest fundament i na nim stawiamy nadbudowę (reszta wiedzy). Całość wiedzy więc, stanowi i fundament i nadbudowa. Co jest w fundamencie tej budowy?
Fundament wg fundacjonalistów stanowią: zdania, przekonania, sądy, którym przysługuje wyróżniony charakter epistemiczny. Co wyróżnia te zdania, sądy i przekonania? Wyróżniają je pewne cechy:
zdania, sądy, przekonania są niepowątpiewale,
zdania, sądy, przekonania są niekorygowalne,
zdania, sądy, przekonania są niefalsyfikowalne,
zdania, sądy, przekonania mają charakter zdań samo-uzasadniających się,
zdania, sądy, przekonania są oczywiste (samo-oczywiste).
Wszystkie inne zdania, sądy, przekonania należące w różny sposób do wiedzy ludzkiej dadzą się wg fundacjonalistów w jakiś sposób wyprowadzić z tych zdań bazowych, za pomocą: dedukcji (mocna wersja fundacjonalizmu), albo także w inny sposób (słaba wersja fundacjonalizmu).
Fundacjonalista maksymalistyczny (mocna wersja) musi więc:
pokazać, że istnieją zdania bazowe niepowątpiewalne,
pokazać, że reszta wiedzy da się z nich wyprowadzić w jakiś sposób,
uprawomocnić, uzasadnić sposoby derywacji bądź przez dedukcję, bądź probabilizmem.
Rodzaje wiedzy w fundacjonaliźmie: jako idea epistemologiczna fundacjonalizm inaczej podchodzi do wiedzy empirycznej a inaczej do apriorycznej, ponieważ:
inaczej wyglądają zdania bazowe w obliczu wiedzy empirycznej (zdania bazowe mają tu charakter obserwacyjny: widzę niebieskie niebo) a inaczej w obliczu wiedzy apriorycznej (zdania bazowe mają charakter logiczno-matematyczny, tzn. terminy pierwotne i aksjomaty),
inaczej wygląda uzasadnienie zdań w wiedzy empirycznej (uzasadnieniem jest doświadczenie zmysłowe, jeśli braknie fundamentu niepowątpiewalnego - to nie ma wiedzy - sceptyk) a inaczej w apriorycznej (uzasadnieniem jest tu intuicja intelektualna).
Fundacjonalizm mieszany: stanowisko to powstało z połączenia fundacjonalizmu i koherencjonizmu. Sam podział na fundacjonalizm i koherencjonizm jest trochę sztuczny. Problem tego stanowiska polega na tym, że:
jeżeli nie (przyjmujemy) fundacjonalizm(u) to (pozostaje do przyjęcia tylko) sceptycyzm,
dyskutuje się na temat zdań bazowych a nie uzasadnień, tzn. koncentruje się na tym czy w ogóle są takie zdania niepowątpiewalne, a jeśli są, to co z tego wynika dla wiedzy, czy wiedza jest od nich zależna.
Zasadniczo są dwa stanowiska w kwestii wiedzy: fundacjonalizm i sceptycyzm. Fundacjonalizm mieszany jest jakby próbą uzgodnienia tych dwóch: rasowego fundacjonalizmu i sceptycyzmu, tzn. jest trzecią drogą nazywaną koherencjonizmem. Sami fundacjonaliści uważają koherencjonizm za formę ukrytego sceptycyzmu. Sceptycy nie bardzo się zajmują koherencjonizmem, gdyż za jedynie godnego przeciwnika uważają fundacjonalizm, który twierdzi, że są rzeczy (zdania) niepowątpiewalne.
Czym są zdania bazowe i jaki mają sens dla epistemologii:
Fundacjonalistyczne teorie poznania mają charakter bądź empirystyczny bądź racjonalistyczny. Dla Kartezjusza zdania bazowe to cogito (jasność i wyraźność). Dla dzisiejszych fundacjonalistów zdania, sądy, przekonania bazowe są rejestracjami (konstatacjami) danych doświadczenia bezpośredniego - zmysłowego. Patrzą przez okno na niebo mówię: jest niebieskie, zamglone niebo, ale przecież mogę się mylić (chory wzrok, złudzenie, itp.). Widać, że ten fundament jest powątpiewalny, jak o ma być podstawą wiedzy? Fundacjonalizm (radykalny) w obliczu tego problemu dodaje pewien wniosek: zdania (rejestracje) te mają być sformułowane w trybie subiektywnym a nie obiektywnym. I tylko wtedy mogą być zdaniami bazowymi. Np. orzekam (obiektywnie) jak jest - widzę niebieskie, zamglone niebo. Tryb subiektywny tego zdania brzmi: przeżywam teraz widzenie niebieskiego, zamglonego nieba. Tylko zdania w trybie subiektywnym i tak rozumiane mają wyróżnione cechy epistemiczne. Na tej podstawie formułuje się wniosek: nie mogę wątpić w to co przezywam, ale mogę wątpić w to czy rzeczywiście jest tak jak przeżywam.
W tym miejscu fundacjonalizm napotyka na pewne problemy:
jak przejść od tego co przeżywam (immanencji) do świata transcendentnego (zewnętrznego)? Fundacjonalizm musi to rozstrzygnąć, bo przecież chce znaleźć podstawę wiedzy dla świata zewnętrznego. U Kartezjusza kryterium przejścia stanowi jasność i wyraźność w sensie: Bóg, absolut, prawdomówny. Dzisiejszy fundacjonalizm uważa, że przejście dokonuje się nie za pomocą Boga, ale za pomocą narzędzi wewnętrznych, np.: rozumowanie probabilistyczne, tzn. wnioskowanie w celu najlepszego, możliwego wyjaśnienia. Tu znów pojawia się problem formalny:
że to jest tylko (probabilistyczne) prawdopodobne,
najlepsze, możliwe wyjaśnienie nie może być prawdopodobne,
brakuje też kryterium aby ustalić, co jest najlepszym możliwym wyjaśnieniem.
To są poważne trudności, które rodzą różne konkurencyjne wyjaśnienia, np.:
Kartezjusz (radykał): może demon, powoduje takie a nie inne przeżywanie; ostatecznie: gwarantem pewnego przejścia od immanencji do transcendencji jest Bóg - On jest pewnym przejściem,
Dlaczego hipoteza jest lepszym możliwym wyjaśnieniem że przeżywam widzenie niebieskiego nieba, a nie Kartezjuszowy demon czy Bóg? Może hipoteza jest prostsza, bo demon i Bóg - to jest skomplikowane? Nawet jeśli powiemy, że hipoteza jest prostsza, to w jaki sposób? Nie potrafimy tego określić. Bierzemy to na intuicję. Powstaje więc problem - jeśli tak weźmiemy na intuicję, to jest to tylko probabilistyczne? Kartezjusz tego nie chciał prawdopodobieństwa, on chce pewności i mamy dowód ontologiczny. Bóg gwarantuje to przejście od tego co przezywam do świata transcendentnego w sposób pewny, nie probabilistyczny.
czy zdania bazowe trybu subiektywnego rzeczywiście posiadają wyróżnione cechy epistemiczne? Koherencjonizm i sceptycyzm podejmują to pytanie i twierdzą, że: zdania bazowe są niepewne, powątpiewalne, korygowalne, falsyfikowalne, nieoczywiste i nie są samo-uzasadniające się. Dlaczego? Otóż, fundacjonaliści przekonanie wewnętrzne (niebo jest niebieskie) uzasadniają bezpośrednim doświadczeniem: ja widzę, że niebo jest niebieskie. Koherencjonizm i sceptycyzm twierdzi, że można się tu mylić, gdyż można źle użyć pojęć np. kolorów. Broniąc się fundacjonalizm twierdzi - nie ważne są pojęcia, bo nawet gdy źle używam pojęć, to ja i tak widzę (przeżywam) to co widzę, niezależnie od pojęć jakich używam. Koherencjonizm i sceptycyzm kontrując to tłumaczenie pyta: czym jest to co przeżywasz bez pojęć? Jeśli nie ma pojęć, to, to nie jest epistemiczny stan, to nie jest wiedza; wiedza jest tam, gdzie aplikujemy pojęcia. Co więcej nawet w immanencji można się mylić dokonując błędnych aplikacji pojęć. Albo jest tu czyste przeżywanie, nieokreślone i nie uchwycone konceptualnie - a ono wówczas nie może pełnić żadnej roli poznawczej, a jeśli chce pełnić tę rolę to musi aplikować pojęcia, a wraz z tym pojawia się możliwość błędu. Dygresja: może Kartezjusz też widział, że mogą powstawać takie triki argumentacyjne, które sceptyka nie odeprą i mówił o Bogu.
KOHERENCJONIZM:
UWAGI wstępne: w późniejszym czasie będzie mowa o koherencjonizmie w odniesieniu do prawdy - ważne jest więc, aby nie mylić koherencjonizmu w kwestii wiedzy, uzasadnienia i uprawomocnienia epistemicznego z koherencjonistyczną teorią prawdy. Genezy tych obu teorii należy szukać na początku (lata 20ste) XX w. (w nurcie logicznego pozytywizmu, inne nazwy tego nurtu: neopozytywizmie, Koło Wiedeńskie, III-ci pozytywizm). Niektórzy doszukują się tego u Hegla (zm. 1931).
Cechy charakterystyczne koherencjonizmu:
neguje twierdzenie, że istnieje (jakikolwiek) bezpośredni sposób uzasadniania wiedzy (za pomocą doświadczenia). Jak ja twierdzę, że jestem za pomocą zmysłowej percepcji przekonany, że niebo jest niebieskie, to koherencjonizm neguje ten bezpośredni sąd, przekonanie, który uzasadniam moim bezpośrednim widzeniem (no przecież ja widzę!). Nie można tak uzasadniać wiedzy.
zaprzecza, że istnieje uzasadnienie, które ma charakter linearny (liniowy), jak twierdzi fundacjonalizm (liniowy charakter, np. jest fundament i na nim buduje się dalej wiedzę). Kocherencjonizm twierdzi, że wiedza ma charakter sieci: poszczególne uzasadnienia są powiązane ze sobą, ale nie ma jakiegoś wspólnego dla nich fundamentu absolutnego, bezwarunkowego, każde uzasadnienie jest względne i nie wspiera innego uzasadnienia.
tym co jest epistemicznie pierwotnie jest cały system przekonań (sądów) a nie jakaś wyróżniona grupa tych przekonań (sądów) [w fundacjonalizmie uprzywilejowane były zdania bazowe]. System przekonań (sądów) to całość przekonań naukowych (system przekonań nauk przyrodniczych), a niektórzy do tego dodają jeszcze przekonania potoczne.
pojedyncze (indywidualne) przekonanie (sąd) jest do tego stopnia uzasadnione, do jakiego da się zintegrować z całym systemem. Widać więc, że uzasadnienie epistemiczne ma tu charakter stopniowalny.
uzasadnienie epistemiczne ma charakter holistyczny (całościowy) - jest odniesieniem się od systemu jako całości (wszystko jest powiązane ze wszystkim).
Pojęcie koherencji: zajmiemy się odpowiedzią na pytanie: co to znaczy, że system przekonań (sądów) jest koherentny (spójny)? UWAGA wstępna: przeciwnicy koherencjonizmu twierdzą, że nie warto tego systemu podejmować, bo nigdy się nie da zinterpretować czym jest koherencja. Bo nie wiadomo, czym jest koherencja. Koherencjonista nie ma dobrej odpowiedzi na to, czym jest koherencja.
Otóż, system jest koherentny (spójny):
gdy minimalnym warunkiem do pojęcia koherencyjności jest brak sprzeczności logicznej pomiędzy składnikami systemu. Ten brak to sam w sobie bardzo słaby (chudy) warunek, ponieważ pojęcie koherencyjności nie może opierać się tylko na nim. Dlaczego? Oto przykład:
wyrażam przekonania (sądy):
stół jest prostokątny,
niebo jest niebieskie,
dziś jest piątek,
Zwolennik koherencjonizmu jest więc zobligowany, aby uczynić swe pojęcie koherencji treściowo bardziej dookreślonym (tłustym).
gdy jest nie tylko spójny logicznie, ale też spójny probabilistycznie tzn. gdy nie zawiera jednocześnie takich oto dwóch przekonań (sądów):
przekonania: że P, gdzie: P - to dowolne przekonanie
przekonania: jest maksymalnie nieprawdopodobne, że P.
System więc nie będzie spójny, gdy będzie jednocześnie zawierał przekonania np.:
istnieje dodatkowa planeta w systemie słonecznym,
i
jest maksymalnie nieprawdopodobne, że istnieje dodatkowa planeta w systemie słonecznym
Wyraźnie widać brak spójności (w tym wypadku w systemie astronomii), bo miedzy tymi dwoma przekonaniami istnieje sprzeczność, która powoduje brak spójności całego systemu. Trzeba jednak zauważyć, że brak spójności probabilistycznej nie jest równy istnieniu braku spójności logicznej. Uzasadnienie w naukach przyrodniczych jest probabilistyczne: są hipotezy i się podaje jej potwierdzenia przez obserwację np. astronomiczne.
gdy nie tylko jest spójny logicznie i probabilistycznie, lecz gdy posiada własności eksplanacyjne (wyjaśnianie). System musi pozwalać na wyjaśnianie zjawisk np.:
wyrażam przekonania (sądy):
stół jest prostokątny,
niebo jest niebieskie,
dziś jest piątek,
gdy spełnia trzy wcześniejsze warunki oraz spełnia ten, że: własności eksplanacyjne wynikają (pochodzą) ze związków inferencyjnych wchodzących w skład systemu. Inferencyjność - fakt, że składniki systemu pozwalają mi na wyjaśnianie zjawisk, przewidywanie, pochodzi od tego, że składniki tego systemu wzajemnie z siebie wynikają w sensie szerokim a nie logicznym (dedukcyjnym).
gdy spełnia cztery wcześniejsze warunki, i gdy jest otwarty na anomalie obserwacyjne. Tzn. gdy pojawiają się anomalie obserwacyjne (dane) niezgodne z tym co dotychczas było przyjęte w systemie, to nie odrzuca się od razu systemu, lecz się go modyfikuje (chodzi tu o pewną elastyczność systemu).
Koherencjoniści zaznaczają jednak, że powyższe warunków nie można traktować w sposób dogmatyczny. Nie mniej jednak, jeśli chcemy wyjaśniać co to jest spójność, to trzeba brać pod uwagę wszystkie te warunki, które razem tworzą pojęcie koherencji treściowo bardziej dookreślone (tłuste). Takie rozumienie koherencji systemu ubogaca dyskusję.
Można powiedzieć, że istnieje jeszcze mocniejsze pojęcie koherencji. Ono nie jest modelowane na naukach przyrodniczych, lecz na systemach aksjomatycznych (formalnych). Na to mocne (idealne) pojęcie koherencji składają się postulaty:
każdy składnik systemu (przekonanie / sąd) wynika z całej reszty przekonań.
żaden podzbiór takiego idealnie koherentnego systemu, nie jest niezależny od pozostałych.
cała reszta przekonań (sądów) wynika z każdego danego przekonania (sądu).
wynikanie ma charakter dedukcyjny.
Gdyby był taki idealny koherencyjny system w odniesieniu do dziedziny wiedzy, to znalibyśmy prawdę na temat tej wiedzy. Przekonania są, wzajemnie się pociągają i nie ma niezależnych podzbiorów tych przekonań. To nawiązuje do Hegla: prawda jest całością przekonań tak powiązanych ze sobą (że widzimy tę całość powiązań), to . wówczas znamy prawdę.
Podział koherencjonizmu:
UWAGI wstępne: Koherencjoniści sądzą, że fundacjonalizm operuje Mitem Danych tzn. można dokonać uzasadnienia doświadczenie odwołując się do nie zinterpretowanego jeszcze tego właśnie doświadczenia.
Stanowisko koherencjonizmu dzielimy na pary:
SŁABE: mówi, że źródłem uzasadniania przekonań jest koherencja (spójność) + inne czynniki (determinanty) np.: percepcja, pamięć, intuicja. Czyli źródłem uzasadnienia nie jest wyłącznie koherencja!
MOCNE: mówi, że uzasadnienie epistemicznie wiedzy, to sprawa wyłącznie koherencji danego przekonania lub zbioru przekonań z przekonaniami już przyjętymi przez system.
oraz
POZYTYWNE: jeśli jakieś przekonania (sądy) są spójne z systemem przyjętych już przekonań (sądów), to przekonania te są uzasadnione pozytywnie - wówczas coś wiem. Koherencja daje pozytywne uzasadnienie np.: wiem, że istnieje dodatkowa planeta w systemie słonecznym bo jest to spójne z tym co już przyjąłem. Koherencja ma moc wytwarzania uzasadnienia.
NEGATYWNE: jeśli jakieś przekonania (sądy) nie są spójne z systemem przyjętych przekonań, to przekonania te nie są uzasadnione - czyli nie ma wiedzy. Koherencja może tylko anulować uzasadnienie (to pasuje do słabej wersji koherencjonizmu), nie może wytwarzać uzasadnienia bo do tego potrzebne są inne czynniki.
Przykład:
Mamy miernik temperatury w jakimś zbiorniku z cieczą
Pytanie: kiedy naukowiec wie (jest uprawomocniony w przekonaniu), że temperatura wynosi 1000C?
Odpowiedzi:
słaby koherencjonizm: uzasadnienie tego, że naukowiec widzi kształt „100” jest percepcyjne. To, że temperatura wynosi 1000C jest już uzasadnione przez odniesienie do całego systemu przekonań (sadów) uznanych tzn. muszę wiedzieć, że kształt „100” na mierniku oznacza 1000C (muszę to wcześniej wiedzieć, nauczyć się tej skali). Dlaczego to jest słaby koherencjonizm? Ponieważ, coś jest uzasadnione przez bezpośrednie doświadczenie (widzenie kształtu „100”), tu liczy się percepcja, czyste doświadczenie. A sama interpretacja, że to jest kształt „100” i oznacza na mierniku1000C, to już trzeba odnieść się do innej wiedzy - czyli do systemu przekonań uznanych nauczonych t(o już jest sprawa koherencji).
mocny koherencjonizm: wszystko w tej odpowiedzi jest sprawą koherencji. Nie ma nic, co jest uzasadnione przez percepcję (doświadczenie):
jestem przekonany, że widzę pewien kształt -
jestem przekonany, że widzę kształt „100”,
jestem przekonany, że widzę kształt „100”, który można interpretować jako temperaturę na mierniku 1000C.
Każde z tych powyższych przekonań to koherencja, bo aby być przekonanym, że widzę pewien kształt trzeba założyć inne przekonania (sądy) w tle np.: założenie a) możemy określić kształty, gdy je widzimy; założenie b) określam dobrze kształty, gdy mój wzrok jest ok.; założenie c) przemyślenia na temat - kiedy widzę dobrze, a kiedy źle; założenie d) sądzę, że kształty są dobrze odróżnialne; itp.,
Nigdy nie ma braku odniesienia do innych przekonań (sądów), nigdy nie ma samego doświadczenia.
Myśl argumentacji jest taka: nie ma nic, co jest uzasadnione bezpośrednim doświadczeniem! Zawsze są pewne założenia w tle!
Przeciwnicy zarzucają: ale przecież ja się nad tymi założeniami nie zastanawiam! Koherencjonizm broni swego poglądu mówiąc: trzeba tu zaznaczyć, że w tych elementarnych sytuacjach prostych, podstawowych (percepcji zmysłowej) chodzi o pewne nieświadome współzawodnictwo przekonań w naszym umyśle. To współzawodnictwo jest automatyczne: gdy ja patrzę na kształt „100”, to ja uznaję nieświadomie to przekonanie, które zwycięży np.: że oświetlenie nie jest dobre, to ja odrzucam przekonanie, że widzę kształt „100”. To jest takie nieświadome automatyczne przetwarzanie przekonań.
Metodologicznie rzecz biorąc: żaden filozof nie wie jak to jest zrobione w naszym umyśle - to patrzenie, te mechanizmy, to przetwarzanie jak się odbywają. Ale skąd się bierze ten postulat - z krytyki bezpośredniego uzasadnienia (doświadczenia).
Mit Danych:
Mit Danych (czyli uzasadnienie przez bezpośrednie doświadczenie) jest według koherencjonizmu mitem. Nie ma czegoś takiego. W ten sposób koherencjonizm krytykuje fundacjonalizm, który głosił, że są przekonania (sądy) uzasadnione wyłącznie przez bezpośrednie doświadczenie. To wszystko co mówiliśmy o fundacjonaliźmie i koherencjoniźmie mówiliśmy w odniesieniu do percepcji zmysłowej. Trzeba powiedzieć, że w fundacjonaliźmie przekonania (sądy) mogą też dotyczyć sfery moralnej (wiedza moralna) - a w tym wypadku fundacjonalizm też opiera się na doświadczeniu, ale już nie zmysłowym lecz moralnym, estetycznym. To co mówiliśmy wyżej dotyczyło modelu w świecie fizycznym (zmysłowym). Fundacjonalizm w tym odniesieniu moralnym musi przyjąć, że pewne przekonania (sądy) moralne są nie oparte tylko na doświadczeniu lecz także wynikają z koherencji.
W 1963 r. Wilfrid Sellars (filozof USA) napisał rozprawę pt.: Empiricism and the Philosophy of Mind (Empiryzm i filozofia umysłu). Od momentu ukazania się tej rozprawy, rozpowszechnia się mówienie o Micie Danych. Mit Danych to sformułowanie hasłowe stawiane w opozycji do wszystkich teorii filozoficznych, które chcąc uzasadnić wiedzę, powołują się na bezpośrednie doświadczenie. Sellars twierdził, że idea danych bezpośredniego doświadczenia jest mitem. Wydaje się, że nie można podejmować polemiki ze stanowiskiem bezpośredniego doświadczenia, które głosi np. Niebo jest dziś błękitne - tak tego doświadczam, doświadczam błękitnego nieba, widzę to, ma percepcyjny sąd. Sellars polemizuje z faktem bezpośredniego doświadczenia: ktoś, kto chce uzasadniać wiedze bezpośrednim doświadczeniem, staje przed alternatywą:
albo
w pojęciu bezpośredniego doświadczenia chodzi o coś takiego jak surowe czucie, surowe wrażenie, czyste wrażenie - czyli doznawanie wrażeń pozbawione elementów konceptualnych (pojęciowych),
albo
zawiera elementy pojęciowe, ale wtedy nie można mówić, o nieomylnej podstawie wiedzy.
O co chodzi w tej opozycji? Wyrażenie surowe czucie, to tłumaczenie terminu raw feeling. Termin ten oddaje pewną interpretację, np.: jeśli patrzę na błękitne niebo - to interpretacja (raw feeling) ukazuje, że patrzenie na błękitne niebo jest bezpośrednim doświadczeniem, w sensie czystego wrażenia bez żadnych elementów pojęciowych. Jeśli jest to takie właśnie wrażenie, to wydaje się, że jest ono nieomylne, dzięki tym surowym danym. I tu zaczyna się problem mówi Sellars, bo przecież odczucie surowych danych wrażeniowych nie może pełnić żadnej roli epistemicznej / poznawczej. Ja musze użyć pojęcia. A gdy używam pojęcia, to mogę się mylić, bo:
mogę użyć niewłaściwego pojęcia,
mogę błędnie interpretować dane.
Tam gdzie pojawiają się pojęcia, jest możliwość błędu, pomyłki - nie może wówczas pełnić roli nieomylnej podstawy dla poznania epistemicznego i wiedzy. To właśnie w tym sensie bezpośrednie doświadczenie jest mitem, bo nie może być pewnym doświadczeniem, podstawą wiedzy.
W naszym życiu codziennym posiadamy pewną tendencję jeśli chodzi o argumentowanie. Wiele razy zdarzyło nam się mówić: No jak to! Przecież widzę to, co widzę i co do tego się nie mylę! - przy czym chodzi tu o rozumienie sformułowania tego zdania w trybie subiektywnym. Przykład: ja nie mogę się mylić co do tego, że przezywam widzenie błękitnego nieba. Sellars mówi, że takie stwierdzenie jest twierdzeniem o surowym wrażeniu, które jest bezwartościowe epistemicznie.
Sellars określa, jaki błąd użycia pojęcia może wchodzić w rachubę - gdy są np. kolory: czerwony, purpurowy i karminowy, to ja używając pojęć mogę: pomylić się co do tego, czy coś jest czerwone, purpurowe, czy karminowe (mogę źle użyć pojęcie), ale nie mogę się pomylić co do tego, że widzę w tej chwili czerwone, purpurowe czy karminowe niebo. Sellars mówi, że to jest nie prawda - nie można po prostu widzieć pewnego odcienia barwy bo nie wiesz co widzisz jeśli nie nazwiesz tego odpowiednio za pomocą odpowiedniego pojęcia. Co zostaje bez pojęcia - pyta Sellars. Bez pojęcia nie możesz nic wiedzieć co widzisz, to jest nie epistemiczne, nie dostarcza żadnej wiedzy.
Wniosek Sellarsa jest jednoznaczny: może „surowe czucie” istnieje, ale ono nie jest epistemiczne. Ktoś mógłby twierdzić przeciw Sellarsowi, że: no dobrze, ale takie predykaty (orzeczniki) jak - czerwony, purpurowy czy karminowy mogę używać w sensie czysto demonstratywnym (wskazujący w określonym momencie), a tu już nie ma możliwości pomyłki, np.: to co widzę jest karminowe i tylko w tym właśnie momencie i tu i jeden raz jest karminowe. Nie ma możliwości pomyłki. Ten predykat jest jednorazowy.
Sellars uważa, że predykatów tego typu nie można używać czysto demonstratywnie, ponieważ jeśli mają być rzetelne to muszą dać się używać wielokrotnie. A co za tym idzie - gdy predykaty mają charakter powtarzalny, to zachodzi możliwość pomyłki. Rzetelny predykat (powtarzalny predykat) wprowadza możliwość błędu jeszcze z jednego powodu - otóż w tle tej argumentacji na rzecz Mitu Danych istnieje kategoria pamięci. Ja mogłem pomylić się, bo źle z pamięci wyjąłem predykat. Argument ten ukazuje, że pamięć jest chwiejna i nawet w obliczu bezpośredniego doświadczenia możemy źle, błędnie konceptualizować, użyć nieodpowiednich predykatów.
Argument ten stawiany jest przeciw findacjonalizmowi, który za podstawę wiedzy obrał bezpośrednie doświadczenie percepcyjne.
Naukowcy stawiają jeszcze jedną kontrę Sellarsowi, a mianowicie: jeśli chodzi o koherencjonizm, to może on być mocny oraz słaby. Mit Danych wspiera stanowisko mocnego koherencjonizmu (jedynym uzasadnieniem przekonań jest odwołanie się do innych przekonań / sądów).
Przykład:
Jesteś na wycieczce, kupiłeś przewodnik, patrzysz, że w mieście „X” jest kościół z dwoma wieżami. Nabierasz przekonania, że tak jest. Jedziesz do miasta, idziesz na rynek, patrzysz jest! Kościół ma dwie wieże!
Wydaje się, że przekonanie z przewodnika konfrontujemy z rzeczywistością, z bezpośrednim doświadczeniem. W duchu argumentacji nie jest tak jak nam się wydaje - otóż nie konfrontujemy tutaj przekonania z przewodnika z bezpośrednim doświadczeniem, ale konfrontujemy dwa sądy: sąd z przewodnika z sądem uformowanym z patrzenia na kościół z dwoma wieżami (żeby wiedzieć co widzę stojąc i patrząc na rynku użyłem pojęć, a jeśli ich użyłem to zbudowałem sąd o tym kościele). Porównuje więc dwa sądy / przekonania. Widzimy, że te argumenty wspierają mocny koherencjonizm. Konfrontacja sądu / przekonania(z przweodnika) i sądu / przekonania uformowanego po użyciu pojęć na temat Kościoła - mogą się mylić!
Teza koherencjonizmu: nie istnieje uzasadnienie przez bezpośrednie doświadczenie - zawsze jesteśmy w sieci przekonań. To powoduje, że musimy dokonać wielu założeń:
umiem odróżniać kolory, kształty, światło jest ok., mój wzrok jest ok.,
itp.
Kontrargument dla mocnego koherencjonizmu opartego na (Micie Danych) brzmi, ale przecież:
uzasadnienie epistemiczne musi się ostatecznie gdzieś opierać o bezpośrednie doświadczenie, surowe wrażenia (dane), o to co pierwotne.
Widzimy więc, że jest konflikt miedzy tym co nieskonceptualizowane z rzeczywistością a tym co pierwotne. Sprawa poznania epistemicznego, nie może być sprawa wyłącznie koherencji, odwołania się do innych sądów / przekonań. Bo pewne rzeczy wiemy poza konceptualnie. Ta informacja nawet bez-pojęciowa ma jakąś wewnętrzną strukturalizację sama w sobie. To nie jest masa wrażeniowa (bezkształtna), którą ja w pojęcia chwytam.
Inny zarzut przeciw koherencjonizmowi, to zarzut alternatywnego systemu (zarzut bajki). Czym on jest?
Otóż przeciwnicy koherencjonizmu mówią, że bajka też jest spójna / koherentna, ale jako „całość” nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. To oznacza, że koherencja jest koniecznym ale niewystarczającym warunkiem uzasadnienia epistemicznego systemu, który reprezentuje wiedzę. Czyli koherencja może być najwyżej koniecznym, ale nigdy nie wystarczającym warunkiem uzasadnienia epistemicznego wiedzy.
Koherencjonizm ze swym treściowo dookreślonym (tłustym) ripostuje: zarzut bajki trafia w takie pojęcie koherencyjności systemu, który rozumie koherencje tylko jako system nie zawierający sprzeczności logicznej (chude pojecie). Nie trafia natomiast w pojęcie koherencji treściowo dookreślone ponieważ:
gdyby bajka miała własności eksplanacyjne w odniesieniu do świata oparte na związkach inferencyjnych, to nie byłaby bajką, bo: przewidywałaby różne rzeczy. Trudno więc pogodzić bajkę z własnościami eksplanacyjnymi w stosunku do świata,
Epistemiczna słabość koherentyzmu jest taka: mogą istnieć dwa spójne systemy sądów / przekonań, z których tylko jeden może być prawdziwy w stosunku do rzeczywistości (wobec świata) i my na podstawie koherencji nie potrafimy rozstrzygnąć, który prawdziwie opisuje świat. Koherencja nie pozwala rozstrzygnąć, który z tych systemów adekwatnie opisuje świat. Koherencja nie może stanowić kryterium wyboru miedzy systemami alternatywnymi.
Jednym z ojców powyższej kwestii jest E. Kant, który powiedział: naoczność bez pojęć jest ślepa, ale pojęcia bez naoczności są puste.
SCEPTYCYZM:
UWAGI wstępne:
w naszych rozważaniach sceptycyzm będziemy ujmować jako możliwe stanowisko filozoficzne. Wiemy, że może on być drogą życia, postawą egzystencjalną lub nastawieniem psychicznym - ale nas to ujęcie nie obchodzi. Musimy wiedzieć jednak, że starożytny sceptycyzm miał charakter nie tylko teoretyczny ale był także pewnym sposobem życia.
niektórzy mówią, że teoria poznania to reakcja na sceptycyzm, próba poradzenia sobie ze sceptycyzmem, odrzucenia go. Gdyby sceptycyzm nie istniał, to teorie poznania trzeba by sobie wymyślić.
są także inne terminy blisko związane ze sceptycyzmem: agnostycyzm i relatywizm. Nie istnieje kanoniczne (które większość by przyjmowała, rozumiała w jeden i ten sam sposób) ustawienie relacji miedzy tymi terminami i samego znaczenia tych terminów.
Sextus Empiryk w Zarysach Pirrońskich pisał:
jedni orzekli, że znaleźli prawdę (wg. Sextusa to są dogmatycy)
inni oświadczają przeciwnie, że nie można jej uchwycić (to są agnostycy)
a inni jeszcze szukają (to są sceptycy)
Podział ogólny stanowisk:
SCEPTYCYZM
UNIWERSALNY PARTYKULARNY
AGNOSTYCYZM
UNIWERSALNY PARTYKULARNY
W obszarze anglojęzycznym mówi się o sceptycyzmie filozoficznym. Pod tym terminem rozumie się oczywiście uniwersalny sceptycyzm. To właśnie on jest przedmiotem właściwej dyskusji. W języku potocznym sceptyk to człowiek: nieufny, zdystansowany, badawczy, itp.
Agnostyk - to ktoś taki, kto twierdzi, że: o żadnym zdaniu P nie można powiedzieć czy P, czy nie P. Inaczej: wszystkie sądy są nierozstrzygalne. Widać więc, że to jedno zdanie jest jednak rozstrzygnięte: o żadnym zdaniu P nie można powiedzieć czy P, czy nie P. Sceptyk uniwersalny powie: agnostyk dogmatyzuje! - bo twierdzi, że to jedno zdanie jest rozstrzygnięte.
Sceptyk uniwersalny - to ktoś taki, kto twierdzi, że: o żadnym zdaniu P nie można orzec czy P, czy nie P, ale różni się tu od agnostyka tym, że nawet tego zdania nie uznaje za rozstrzygnięte.
Odniesienie do wiedzy:
Agnostycyzm partykularny (lokalny): stanowisko głoszące istotową (esencjalną) nierozstrzygalność problemów należących do różnych dziedzin (pewnej określonej dziedziny) wiedzy, poznania, itp. Ta istotowa (esencjalna) znaczy: agnostyk to nie ktoś, kto nie rozstrzyga problemów bo są trudne, a może w przyszłości dadzą się rozstrzygnąć - nie, to raczej ktoś, kto głosi: żadne analizy pojęciowe i żadne badania empiryczne ani teraz, ani w przyszłości nie pozwolą nam rozstrzygnąć danych problemów, w odniesieniu do określonej dziedziny wiedzy. Jakie to mogą być dziedziny wiedzy? Dziś najczęściej mówi się o wiedzy dotyczącej:
istnienia i natury Boga,
istnienia i natury wolności,
istnienia i natury duszy oraz jej nieśmiertelności,
inne:
przyszłość, (tu może występować prawdopodobieństwo lecz to wg agnostyka nie jest wiedza np. prognoza pogody),
istnienie innych umysłów (nie mogę sformułować czym jest inny umysł),
problemy naukowe: np. relacja między tym co kontinuum a tym co dyskretne (oddzielone). Agnostyk: my ludzie nigdy nie zrozumiemy, jak kontinua (różnego typu) powstaje z dyskretnych elementów oddzielonych od siebie np. fizycznie: jak doświadczenie barwy karminowej powstaje z ziarnistych, oddzielonych od siebie zdarzeń jakimi są zdarzenia mózgowe. Wiemy, że jakoś to powstaje, ale jak? Nigdy my ludzie tego nie poznamy powie agnostyk,
kontekst religijny: przeciwstawienie się trzem stanowiskom: teizmowi, ateizmowi, fideizmowi. Przy założeniu, że Bóg to doskonała osoba, wszechmocna, wszechobecna, totalna itd., poszczególne stanowiska stwierdzą:
* teista: ktoś, kto twierdzi, że zdanie Bóg istnieje jest zdaniem prawdziwym. Teista jest tu rozumiany jako ten, który sądzi że prawdziwość zdania Bóg istnieje można uzasadnić - podać argumenty na rzecz istnienia Boga. Argumenty teisty to np. drogi św. Tomasza,
* ateista: ktoś, kto twierdzi, że zdanie Bóg istnieje jest zdaniem nieprawdziwym. Też oczywiście potrafi to uzasadnić np. podstawowy argument to problem istnienia zła w świecie - jak by Bóg istniał, nie byłoby zła na świecie.
* fideista: ktoś kto twierdzi, że w związku z tym, że problem jest nierozstrzygalny to można wierzyć, że „Bóg istnieje”. To jest jedyna droga, bo nie ma drogi teoretycznej - tylko praktyczna. To jest trochę taka odwrotna strona agnostycyzmu czy sceptycyzmu.
Agnostyk (stanowisko idealnie na środku pomiędzy teizmem, ateizmem, fideizmem) twierdzi, że zdanie Bóg istnieje jest zdaniem teoretycznie nierozstrzygalnym. Pozornie jest to bliskie ateizmowi. Problem ten jest nierozstrzygalny teoretycznie ponieważ:
argumenty za i przeciw równoważą się ale nie ilościowo lecz qualitatywnie (jakościowo),
wszelka argumentacja na rzecz i przeciwko istnieniu Boga prowadzi do teoretycznych paradoksów, antynomii,
Problem ten jest jednak rozstrzygalny praktycznie:
zakład Pascala - niby decyzja ale jest to czysto praktyczne rozstrzygniecie zagadnienia,
postulaty praktycznego rozumu Kanta,
inne formy praktyczne, np.: doświadczenia egzystencjalne, przeżycia osób, świadectwa ludzi.
Powyższe stanowiska są aktami woli uznającymi pewne treści - nie zaś aktami wiary. Kościół katolicki opowiedział się za teizmem: fides et ratio.
Klasyczną ilustracją agnostycyzmu partykularnego (szczegółowego) jest stanowisko E. Kanta. Kant można nazwać agnostykiem, bo twierdzi, że istnieją dwie sfery:
zjawiskowa (poznawalna, przyrodoznawstwo),
numenalna tzn. rzeczy samych w sobie (nie poznawalna).
Trzeba jednak powiedzieć, że zdaniem Kanta natura umysłu, jego funkcjonowanie w pewnym zakresie jest też poznawalna (dlatego Kant nie jest w pełni agnostykiem). Natura umysłu do pewnego stopnia jest poznawalna, ale nie do końca - jest ograniczona.
FORMY AGNOSTYCZNYCH STANOWISK
FILOZOFICZNYCH
Sceptycyzm uniwersalny (globalny): jeżeli wszystkie problemy są nierozstrzygalne, w związku z tym - nie ma wiedzy! (ta kwestia to nie tylko jakieś dywagacje, to wszystko dotyczy problemu wiedzy, poznania, prawdopodobieństwa, pewności, a więc rozważamy nie dla samego rozważania, lecz poznajemy pewien epistemicznie ważny wachlarz pojęć).
Sceptycyzm uniwersalny (globalny, powszechny) jest stanowiskiem, które definiuje się na dwa sposoby:
wszystkie sensowne problemy są nierozstrzygalne!
my ludzie, nie dysponujemy wiedzą (nic nie wiemy)!
Drugi sposób definiowania pokazuje, jak sceptycy przyznają, że mamy wiele przekonań, ale żadne z nich nie zasługuje na miano wiedzy! Zostawiają nam przekonania (sądy), lecz zabierają wiedzę!
SCEPTYCZNE UZASADNIENIA SWOICH RACJI:
regres: nic nie wiemy, bo każda próba uzasadniania jakichkolwiek przekonań (sądów) musi skończyć się nieskończonym regresem uzasadniania. Ten regres może mieć charakter:
linearny (liniowy): sugeruje, że w dyskusji zawsze możemy pytać o dalsze racje: dlaczego, dlaczego, dlaczego? i nigdy nie dojdziemy do końca uzasadniania.
cyrkularny (kolisty): wracanie do punktu wyjścia, tzn. odwołanie się do tego od czego wyszliśmy.
pewność: do definicji wiedzy (JTB) oprócz przekonania, uzasadnienia i prawdy, sceptycy dodają jeszcze pewność. Czwartym warunkiem definicji wiedzy jest pewność, tzn. wiem coś nie tylko wtedy, gdy mam uzasadnione przekonanie o prawdzie, ale gdy mam też pewność tego! A z drugiej strony my ludzie nigdy niczego nie możemy być pewni! Wniosek: jeśli wiedza = pewność, a my niczego nigdy nie możemy być pewni, to nie ma wiedzy!
izostenia sceptyczna: sceptyk mówi, że jest w stanie pokazać, iż dla każdego sądu (przekonania) i jego negacji istnieje tyle samo dobrych uzasadnień, danych racji. Wniosek: jeśli tak jest, to nie możemy twierdzić, że coś wiemy, gdyż problemy są nierozstrzygalne!
hipotezy sceptyczne: są dziś najbardziej dyskutowane. Sceptyk formułuje pewne hipotezy i żąda od nas - nie sceptyków - ich wykluczenia. Przykładowe hipotezy to:
pierwotna hipoteza (Descartesa): istnieje złośliwy demon, który zwodzi w przekonaniach i sądach,
współczesne wersje hipotez: być może jesteśmy mózgami w laboratorium, w którym złośliwi naukowcy symulują doświadczenie świata takie jakie faktycznie mamy,
hipoteza Russella: być może świat powstał 5 min temu wraz z całą przeszłością, która jest całkowicie nierealna! (powstała w dyskusji nad naturą pamięci, wiedzą pamięciową),
być może wszystko jest snem (Kartezjusz).
WAŻNA UWAGA: hipotezy sceptyczne, to pewne ilustracje, rekwizyty wyobrażeniowe czegoś, co jest niezależne od tych ilustracji czy rekwizytów. Tu nie chodzi o mózgi, o demona, ale o chodzi raczej o arbitralną supozycję (o to co stanowi rdzeń hipotez) sformułowaną (bez ilustracji, rekonstrukcji) przez sceptyków. Ta supozycja brzmi: być może przyczyny naszych przekonań są całkiem inne, niż to na co dzień sądzimy! Np. jestem przekonany, że przyczyną mego przekonania iż jest przede mną stół - jest tenże stół! (w tym przykładzie użyłem tez pewnej ilustracji, rekwizytu). Sceptyk powie: może tak nie jest, wyklucz to! Te demony, mózgi i laboratoria, to uplastycznienie zilustrowanie tej supozycji.
Jeśli chcemy twierdzić, że coś wiemy (zdaniem sceptyków), musimy wykluczyć sam rdzeń, a w tym dyskursie mieści się przecież wiele: poznanie, przyczyna, wiedza, rozumienie, weryfikacja, itd.
możliwość każdorazowej pomyłki: jeżeli mylimy się niekiedy (np. halucynacja, złudzenia, pomyłki), to być może mylimy się zawsze!
Sextus Empiryk (empiryk bo był lekarzem) przedstawia sceptycyzm jako sposób życia, drogę życia. Ta droga łączy w sobie elementy zarówno teoretyczne jak i antyteoretyczne (praktyczne). Aspekt antyteoretyczny polega na tym, że sceptyk angażuje się w pewien dyskurs teoretyczny po to, aby ostatecznie przezwyciężyć wszelką teorię (złamać ją). Sceptyk w odróżnieniu od dogmatyków (można rozstrzygnąć o jakiejś prawdzie) nic nie twierdzi, lecz dalej szuka (sceptycyzm detetyczny) jako filozof. Argumenty sceptyczne to lekarstwo potrzebne, aby wyleczyć dogmatyków, którzy odważnie choć bezkrytycznie formułują różne teorie. Dogmatyzm zdaniem sceptyków, to patologiczna inklinacja, trzeba ją uleczyć argumentami sceptycznymi, które prowadzą do odrzucenia wszystkich stanowisk, włącznie ze stanowiskiem sceptycznym. Przeciwnikami sceptyków są dogmatycy i probabiliści (nie można poznać pełnej prawdy, ale duże prawdopodobieństwo, że zdania są prawdziwe. <też pewien dogmatyzm>). My dziś nie mamy takiego podejścia do sceptycyzmu (że to droga życia).
TRZY PODSTAWOWE POJĘCIA SCEPTYCYZMU
TEORETYCZNEGO
Sceptycy formułowali argumenty na rzecz swego stanowiska. One miały wykazać równosilność wszystkich sadów (przekonań). Najsławniejsze z nich to te, które odwołują się do (relatywności, względności percepcyjnych) np., że rzecz pojawia się w różnych okolicznościach: wieża widziana z bliska jest kanciasta, chropowata, ale widziana już z daleka jest gładka i nie ma kantów; żaglowiec na morzu widziany z bliska jest wielki i płynie szybko, a widziany z daleka jest mały i porusza się powoli. Te relatywności percepcyjne (zależne od okoliczności percepcyjnych) ukazują nam różne własności rzeczy, a przecież rzecz nie może mieć tych wszystkich własności na raz (np. jednocześnie kanciaste i okrągłe, małe i wielkie). Sformułowali więc sceptycy tropy, drogi, argumenty aby bronić równosilności:
SCHEMAT FORMALNY TROPÓW SCEPTYCZNE
argumenty, drogi
rzecz X pojawia się jako posiadająca właściwość F w sytuacji S1
rzecz X pojawia się jako posiadająca właściwość F ' w sytuacji S2
nie mamy kryterium / dowodu niezawodnego od tych sytuacji S1, S2 - aby rozstrzygnąć niezależnie od sytuacji miedzy F i F '
nie możemy ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, że X jest rzeczywiście F albo F '
Tropy stały się źródłem polemiki ze sceptycyzmem (jako drogą życia):
krytycy: skoro faktycznie jest tak, jak sceptycy mówią w tropach, to muszą popaść w absolutny brak aktywności życiowej (bezruch całkowity);
sceptycy: nie musimy popadać w brak aktywności życiowej, bo możemy pójść za zjawiskami, tak jak one nas pociągają a jednocześnie nic nie musimy rozstrzygać jak rzeczy maja się naprawdę;
krytycy: ale trzeba rozstrzygać! Goni sceptyka pies, to musi uciekać! Rozstrzyga, że jednak coś go goni niż nie goni. Nie można więc być konsekwentnym sceptykiem! Ciężar życia zmusza sceptyka do rozstrzygnięcia.
sceptycy: ale ja nie rozstrzygam czy coś mnie goni, czy nie! Uciekam, bo zjawisko mnie pociąga, nie wiem jak się rzeczy mają same w sobie.
krytycy: gdy są skrajne sytuacje, np. ktoś się topi, trzeba go ratować (czyli w kwestiach moralnych musi być jakieś rozstrzygniecie).
sceptycy: w takich przypadkach też się nie zastanawiam, nie rozstrzygam - ratować, nie ratować - nie muszę tego robić, bo idę za tym, co sądzi większość, przyjmuje moralność panującą (większości)!
krytycy: ale przecież dominująca moralność może być fałszywa!
sceptycy: tego czy jest fałszywa, czy nie, nie możemy rozstrzygnąć, bo wszystko jest nierozstrzygalne!
Widać tu pewien oścień dla sceptyka, bo jednak jak jest uczciwy to przyznałby racje krytykom, a on jakby specjalnie ucieka.
Sa dwa podziały sceptycyzmu: pirroński i kartezjański. Sceptycyzm starożytny (pirroński) twierdzi, że empiryczne przekonanie o świecie zewnętrznym nie jest dostatecznie uzasadnione (tak, aby zasługiwało na miano wiedzy), gdyż jego negacje są równie dobrze uzasadnione.
Sceptycyzm kartezjański, oparty jest na hipotezach sceptycznych, które wyżej wymieniliśmy. Jest najsilniejszym rodzajem sceptycyzmu, silniejszym od pirrońskiego, gdyż zwolennicy Kartezjusza mogą twierdzić: być może pewne zdania empiryczne są lepiej uzasadnione niż inne, ale i tak wszystkie być może są fałszywe. Współcześnie dyskutuje się chyba tylko z tym rodzajem sceptycyzmu.
Kontrargumenty: dotyczą właściwie zasadniczo sceptycyzmu kartezjańskiego. Te kontrargumenty to:
wykazanie fałszywości hipotez sceptycznych,
wykazanie sprzeczności wewnętrznej hipotez sceptycznych,
wykazanie bezsensowności hipotez sceptycznych,
argument kompatybilistyczny,
wykazanie braku doniosłości (relewancji) hipotez sceptycznych,
argumenty transcendentalne przeciw sceptycyzmowi.
wykazanie fałszywości hipotez sceptycznych
Po pierwsze, musimy uznać, że hipotezy sceptyczne są spójne (koherentne). Dopiero wówczas, możemy ukazać, że są fałszywe. Gdybyśmy nie uznali spójności, to nie ma sensu dowodzić ich fałszywości. Wykazać fałszywość hipotez sceptycznych, to znaczy - wykazać to, że nie istnieje demon, który nas łudzi, i nie ma żadnego laboratorium symulującego istnienie świata, a to co nas otacza nie jest snem, itd. A tego się nie da zrobić przy przyjęciu koherencji, gdyż każda racja (argument, fakt, powód), którą byśmy wysunęli przeciw tym hipotezom niejako wpada w obszar uniwersalnego złudzenia projektowanego przez te hipotezy, tzn. mieści się w obszarze tego złudzenia, który projektują hipotezy. Weźmy taką hipotezę: wszystko jest być może snem. Ukazać różnicę miedzy snem a jawą jakoś damy radę, ale jak obalimy argument przeciw demonowi itp.? Cokolwiek byśmy nie mówili, zwolennik sceptycyzmu powie: no tak, ale przecież to jest tak przez demona urządzone! Jeśli więc nie można wykazać fałszywości tych hipotez, to trzeba wykazać ich niekoherencję, a nawet wewnętrzną sprzeczność.
wykazanie sprzeczności wewnętrznej hipotez sceptycznych
W pierwszym argumencie musieliśmy uznać koherentność hipotez sceptycznych, w tym przypadku chcemy ją obalić. Są różne odmiany argumentów niekoherencji:
kazualna przyczynowość:
krytycy sceptyków zauważają, że hipotezy sceptyczne mają charakter hipotez kauzalnych, przyczynowych - to dotyczy hipotezy demona, złych naukowców symulujących istnienie świata, ale nie koniecznie snu, bo to wydaje się mieć inny charakter.
sceptycy: nasze przekonania na temat świata są wywoływane przyczynowo, czyni je demon, naukowcy, itp. mają one kazualną genezę! (z naszego punktu widzenia całkowicie egzotyczną).
krytycy: sceptycy w pojęciu związku przyczynowego (przyczyna - skutek) muszą więc założyć bardzo dużo wiedzy, np. - to, że złudzenia mogą być generowane, wywoływane,
muszą posiadać pewną wiedzę na temat przyczynowych łańcuchów neurofizjologicznych (kauzalnych),
i wiele innych wiadomości,
a potem ogłaszają, że być może to jest fałszywe! To jest sprzeczność! Nie można formułować hipotez sceptycznych nie zakładając prawdziwości pewnych rzeczy. Nie można wykorzystywać do formułowania hipotezy - wiedzy o świecie - a później ogłaszać jej fałszywość! To jest sprzeczność!
sceptycy: hipotezy to tylko pewien niezręczny, pojęciowy chwyt, który prowadzi do niekoherencji, ale jest on użyty, aby coś dogmatykom pokazać. Co? To, że: nigdy nie osiągniemy w pełni obiektywnego zrozumienia naszego poznania (takiego spojrzenia z zewnątrz). Aby to przybliżyć, to musi sceptycyzm użyć pewnych rekwizytów (zabawek pojęciowych) jak np. przyczynowość, itp. bo innych nie ma do dyspozycji! Stąd tylko jest niekoherencja a nawet wewnętrzna sprzeczność.
akty mowy a sceptycyzm:
krytycy: formułując hipotezę sceptycy muszą mówić. Muszą przedstawiać hipotezy. Spełniają wówczas akty mowy. Dokładnie: sceptyk mówiąc musi coś stwierdzać, wyrażać pewne przekonanie. A jeśli ktoś wyraża przekonania (sądy) to uznaje coś za prawdę. Jeżeli tak jest, to sceptyk wpada w sprzeczność gdy ogłasza (hipotetycznie), że być może wszystkie przekonania (sądy) są fałszywe.
Ta argumentacja jest już u Arystotelesa, który pisał, że sceptycyzm (powszechny, po nie znał kartezjańskiego) formułując hipotezy musi posługiwać się językiem, a jeśli to czyni, to musi uznać różnice między mówieniem, a nie mówieniem. A zatem musi uznać przynajmniej jedną prawdę: zasadę niesprzeczności. Gdyby nie uznawał różnicy miedzy mówieniem a nie mówieniem, to trzeba by uznać, że sceptyków w ogóle nie ma tzn. nie istnieją jako ktoś z kim trzeba by się liczyć w dyskusji (nie są racjonalnym partnerem w dyskusji). Nie uznając różnicy miedzy mówieniem i nie mówieniem, tym samym sceptycy sytuowali by się na poziomie rośliny. Ważne jest tu pojęcie działania: wykonanie czegoś z intencją (świadomość intencji). Bez tego nie ma działania, procesy w przyrodzie nie działają! Cokolwiek sceptyk by robił, np. kiwał palcem w bucie, to uznaje implicite zasadę niesprzeczności.
sceptycy: owszem, formułując (opisując) hipotezy może popadamy w sprzeczność zakładając wiele rzeczy i traktować je jako prawdziwe - tu może zadajemy kłam własnym tezom (już w punkcie oparcia), ale jest to nie unikniona pragmatyczna (nie logiczna) sprzeczność, która jest symptomem tego o co nam chodzi. A chodzi nam o to, że zawsze pozostaniemy zamknięci w systemie swych przekonań, gdy próbujemy się globalnie, całościowo zastanowić nad wartością systemu. Nie da się z tego wyjść. Stąd tylko ta sprzeczność.
krytycy: pragmatycznie znoszący się sceptyk, byłby więc wędrującą sprzecznością i dowodem swego przesłania, które brzmi: nigdy w pełni nie osiągniemy obiektywnego zrozumienia naszego poznania.
wykazanie bezsensowności hipotez sceptycznych
Aby posługiwać się tym argumentem, trzeba najpierw wyjaśnić pojęcie sensu. Za bezsensowne uznajemy:
rzeczy, które są sprzeczne logicznie tzn. jednocześnie uznające że P i ~ P,
formuły (wyrażenia), które zawierają w sobie tzw. błąd kategorialny (istotna niewspółmierność) np. zjadłem dziś na śniadanie melancholijną bułkę; byłem w kraju, gdzie niebo jest trzy razy bardziej niebieskie niż w Anglii; twierdzenie: materia nie może myśleć, to jest tak jak słoń nie może być liczbą 7. Coś nie gra, coś tu zgrzyta,
takie przekonanie, sąd, zdanie, które nie da się zakotwiczyć w systemie naszej wiedzy (jakiejkolwiek - naukowej, potocznej) na temat świata, bądź jest na granicach, krańcach tego zakotwiczenia np. istnieje UFO.
W latach 20tych XX wieku Koło Wiedeńskie (neopozytywizm, logiczny empiryzm, i inne nazwy) próbowało ustalić radykalnie empirystyczne kryterium sensu logicznego. Prowadziło to do różnych paradoksów, wewnętrznych sprzeczności. Ich teza sensu brzmi: zdanie, sąd, myśl, przekonanie jest sensowne wtedy, gdy można wskazać na metodę zmysłowej weryfikacji bądź falsyfikacji tego sensu, zdania, sądu, myśli, przekonania. Z tego wynika, że wyrażenie, sąd, przekonanie nie będące zdaniem jest sensowne wtedy, gdy można go używać jako części weryfikowalnego lub falsyfikowanego zdania (inaczej: coś jest sensowne wtedy, gdy coś da się zmysłowo albo potwierdzić albo odrzucić - jest to weryfikacjonizm).
Odnośnie definicji, bezsensowne są wszystkie sady, zdania, przekonania, które nie spełniają tego kryterium. Okazuje się, że tych zdań, przekonań, sądów jest bardzo dużo. Są tu np. zdania należące do filozofii, a szczególnie zdania należące do metafizyki - nie da się ich zmysłowo potwierdzić ani odrzucić. Podobnie zdania Heideggera - byt bytuje; nicość nicuje. Podobne problemy miał by realizm, epistemologia, idealizm. Ogólnie mówiąc definicja sensu Koła Wiedeńskiego uznaje całą filozofię bezsensowną. Ale nie tylko filozofię! Nauki humanistyczne też nie mieszczą się w tym kryterium, gdyż zawierają jako istotny element - elementy wartościowania, a one nie są zmysłowo weryfikowalne i falsyfikowalne np. Napoleon był wielkim wodzem - nie można o tym zdaniu orzec prawdziwości lub fałszywości. Problemy ma też psychologia (cała introspekcyjna) - według tego kryterium jest poznawczo bezsensowna, gdyż introspekcja (doświadczenie wewnętrzne) nie jest doświadczalna zmysłowo.
Co więc ostało by się jako sensowne? Tylko nauki przyrodnicze, a szczególnie fizyka. Jest to wzór wiedzy, bo tam można zmysłowo odrzucić lub potwierdzić. To potwierdzenie lub odrzucenie nie koniecznie musi być bezpośrednie, może być pośrednie np. przez eksperymenty (np. cząstki elektronów istnieją). Zdań metafizycznych nawet pośrednio nie da się weryfikować i falsyfikować (zmysłowo odrzucić lub potwierdzić).
Koło Wiedeńskie zadało sobie sprawę, że nie zdoła obronić swej tezy, bo to jest rażące społecznie i ludzko. Zdrowy rozsądek na to nie pozwoli. Złagodziło więc swe kryterium sensu mówiąc, że w tym kryterium sensu chodzi o sens kognitywny (poznawczy). Nie neguje się, że może istnieć jakiś sens poza kognitywny np. emocjonalny, egzystencjalny, który maja nauki humanistyczne, psychologia, itp. Zostają wiec nauki przyrodnicze. Jeśli chodzi o nauki formalne (twierdzeń logicznych i metafizycznych na pierwszy rzut oka nie da się zmysłowo falsyfikować np. 2+2=4 - jakie doświadczenie to sfalsyfikuje?). Trzeba coś zrobić z logika i metafizyką. Koło Wiedeńskie określa więc: zdania należące do nauk formalnych, są kognitywnie sensowne, ale są też „pusto prawdziwe” bo są zdaniami analitycznymi (opartymi na konwencjach znaczeniowych. Nadajemy sens pewnym terminom, aksjomatom i w danej dziedzinie rozumiemy je tak a tak i nie inaczej). Teraz widzimy, że tu nie wchodzi w rachubę sprawa weryfikacji i falsyfikacji, gdyż to się opiera na konwencji, a w niej nie ma kategorii sensu i bezsensu w tym kontekście. Taka klauzula pokazuje, że teraz w kryterium sensu mieszczą się:
nauki przyrodnicze,
logika,
metafizyka,
wszelkie nauki, które posiadają ścisłe terminy oparte na konwencji.
Wracając do pojęcia sensowności przypomnijmy, że weryfikacjonizm Koła Wiedeńskiego głosi: zdanie, sąd, myśl, przekonanie jest sensowne wtedy, gdy można wskazać na metodę jego zmysłowej weryfikacji bądź falsyfikacji (bezpośredniej lub pośredniej); a wyrażenie nie będące zdaniem jest sensowne wtedy, gdy go można używać jako części weryfikowalnego czy falsyfikowalnego zdania. Aby dokonać krytyki tego weryfikacjonizmu trzeba ukazać pojęcie weryfikacji. Odróżniamy przynajmniej 3 znaczenia słowa weryfikacja (sprawdzalność):
techniczna weryfikacja: zdanie (sąd) jest weryfikowalny (sprawdzalny), gdy istnieją środki techniczne pozwalające na sprawdzenie (potwierdzenie bądź odrzucenie) tego zdania (sądu) np. temperatura jądra słonecznego wynosi ~13,6×106 K. Nie da się tam pójść i sprawdzić, ale są środki techniczne, które to zbadają. Uwaga: jest jednak wiele zdań (sądów), których nie da się tak sprawdzić;
fizyczna weryfikacja: zdanie (sąd, hipoteza) jest sprawdzalny, gdy nie stoi w sprzeczności z aktualnie obowiązującymi prawami fizyki (współcześnie uznawanymi) np. obiekt X porusza się szybciej niż prędkość światła - to zdanie stoi w opozycji do tego co głoszą aktualne prawa fizyki: nie istnieją obiekty poruszające się szybciej niż prędkość światła. Widzimy, że są zdania (sądy) nie weryfikowalne patrząc z tego aspektu;
logiczna weryfikacja: zdanie (sąd) jest weryfikowalny, gdy nie jest sprzeczny logicznie, gdyż zdania (sądu) sprzecznego logicznie nie da się sprawdzać (weryfikować).
Z zasadą weryfikalności przedstawiciele Koła Wiedeńskiego łączyli też zasadę intersubiektywności: w weryfikacji bądź falsyfikacji nie chodzi o weryfikację bądź falsyfikację monosubiektywną (dostępną jednemu podmiotowi) lecz intersubiektywną (dostępna w zasadzie <a niekoniecznie faktycznie> wielu podmiotom tzn. jeśli pewne warunki zostaną spełnione, to podmioty będą mogły to sprawdzić, ale nie koniecznie teraz wszystkim podmiotom musi to być dostępne - radykalny empiryzm). Jeśli coś jest metodą naukową, to musi być intersubiektywne.
krytyka weryfikacjonizmu:
zarzut samozastosowania:
krytycy: gdy zastosujemy weryfikowalne kryterium sensu do niego samego, to kryterium to staje się kognitywnie bezsensowne. Czy tezę: coś ma sens, gdy jest sprawdzalne zmysłowo - da się potwierdzić zmysłowo? Nie! Bo jest to teza filozoficzna! Ta teza nie jest sprawdzalna zmysłowo. Wniosek: bardzo trudno jest określić pojęcie sensu, bo:
* jeśli określimy je radykalnie (ściśle), to dojdziemy do paradoksu i wiele twierdzeń (uznawanych za sensowne) nie będzie miało sensu,
* jeśli określimy je liberalnie, to wiele twierdzeń (bezsensownych) będzie uznane za mające sens,
Wyjście z tego: w każdej dziedzinie dyskursu ludzkiego trzeba osobno szukać wewnętrznych kryteriów sensowności sformułowanych na intuicję. Nie ma generalnego kryterium sensu obligatoryjnego dla wszystkich dziedzin.
weryfikacjoniści: kryterium sensu jest tylko hipotezą (spekulacją, przypuszczeniem, proponowanym rozwiązaniem problemu funkcjonującym w nauce dopóty, dopóki opiera się próbom falsyfikacji), a nie tezą (twierdzeniem, które trzeba dowieść)!
utożsamienie sensu i weryfikacji:
krytycy: sensu jakiegoś wyrażenia nie można utożsamić z metodą weryfikacji lub falsyfikacji, gdyż aby coś weryfikować lub falsyfikować najpierw trzeba uchwycić sens terminów występujących w tym wyrażeniu. Sens i weryfikacja nie mogą być tu tym samym. Ale jest tu pewna subtelna słabość tego zarzutu: zarzut ten nie uwzględnia następującej różnicy - czym innym jest uchwycenie znaczenia wyrażeń językowych (sens lingwistyczny), a czym innym jest uchwycenie sensu kognitywnego. Bo możemy uchwycić znaczenie językowe wyrażeń (rozumieć o czym to jest), ale nadal nie będziemy wiedzieć jak sprawdzić coś zmysłowo np. każdy byt jest złożony z materii i formy - rozumiemy sens lingwistyczny, ale nie możemy tego sprawdzić zmysłowo, więc zdanie jest kognitywnie bezsensowne.
charakter praw przyrodniczych obala wzorzec sensowności - nauki przyrodnicze:
krytycy: nauki przyrodnicze (szczególnie fizyka), które są wzorcem sensowności nie spełniają wymogu kryterium weryfikacji zmysłowej ze względu na charakter praw przyrodniczych. Prawa przyrodnicze, dotyczą nieograniczonych klas (własności) przedmiotów. Jeżeli tak jest, to tego typu zdania jakimi są prawa stają się bezsensowne, gdyż nie da się sprawdzić nieograniczonych klas, własności przedmiotów. Nie jest możliwe zbadanie wszystkich własności przedmiotów.
weryfikacjoniści: modyfikują oni weryfikacjonizm i twierdzą, że nie chodzi tu o konkluzywną weryfikację (sprawdzenie wszystkich własności przedmiotów), ale o to aby istniały pewne (jakieś) empiryczne świadectwa na rzecz danej hipotezy, prawa.
krytycy: jeśli tak, to weryfikacjonizm staje się ograniczony (w swej mocy) do tego, aby jakieś świadectwa istniały, a wówczas wiele sądów, zdań stanie się sensownymi.
postulowanie bihewioryzmu w psychologii:
krytycy: empiryzm neopozytywistyczny (weryfikacjonizm) prowadzi do mocnej wersji bihewioryzmu. Cała psychologia przed wiekiem XX posługiwała się introspekcją czyli doświadczeniem wewnętrznym a nie zmysłowym. Takie zdania, sądy, hipotezy psychologii introspekcyjnej nie są weryfikowalne i falsyfikowalne zmysłowo, są więc kognitywnie bezsensowne. Żeby psychologia była weryfikowalna i falsyfikowalna, musi opierać się na doświadczeniu zmysłowym - fizycznym obserwowaniu osoby (czysty bihewioryzm) np. zdanie: x ma depresję powinno dać się przełożyć bez utraty znaczenia na zdanie: x mówi matowym głosem i płacze. Ale tak się nie da! Zdania takie zawsze będą miały inną treść! Z tego wynika, że psychologia czysto bihewiorystyczna jest bezsensem!
weryfikacjoniści: modyfikują weryfikacjonizm, liberalizują go: źródłem poznania wiedzy może być doświadczenie wewnętrzne. To osłabiło stanowisko weryfikacjonizmu, jego moc.
komentarz do zasady intersubiektywności:
zasady intersubiektywności nie można traktować zbyt restryktywnie (mocno), bo wówczas żadne zjawisko fizyczne nie będzie intersubiektywnie weryfikowalne, np.: są eksperymenty dostępne w obserwacji dla wielu. Przy rygorystycznym traktowaniu intersubiektywności nawet obserwacje zmysłowe nie będą intersubiektywne, gdyż są dwie możliwości:
w laboratorium np. dwaj naukowcy obserwują ten sam proces jednocześnie, a jednak nie obserwują dokładnie tego samego, gdyż widzą ten proces z dwóch różnych punktów widzenia (jako indywidualne, jednostkowe osoby), czyli nie widzą dokładnie tego samego,
mogą zamienić się ci naukowcy miejscami, ale wówczas proces już się zmienił, gdyż rozgrywa się w czasie, już nie jest tym samym procesem choć może jest takim samym.
Nie można więc zbyt mocno wyostrzać tej zasady intersubiektywności, bo wpadniemy w pułapkę.
Puenta bezsensowności hipotez sceptycznych: neopozytywiści Koła Wiedeńskiego uważali, że w myśl zasady weryfikacji wszystkie tezy filozoficzne są kognitywnie bezsensowne. Z tego wynika, że sam sceptycyzm też jest bezsensowny, bo nie da się tych tez zweryfikować ani sfalsyfikować. Pojawił się więc problem!
trudność 1 - potoczna reakcja sceptycyzm jest bezsensowny kognitywnie (nie jest sprecyzowana, to wymaga precyzacji, bo potoczne reakcje nie są określone. Jeżeli zarzut bezsensowności miałby być tak weryfikacjonistycznie doprecyzowany <wąsko rozumiany>, to pozbywamy się filozofii i sceptycyzmu) tzn. wówczas nie tylko hipotezy sceptyczne będą bezsensowne, ale i cała filozofia spekulatywna. Czy warto pozbywać się sceptycyzmu za cenę filozofii?
trudność 2 - sceptyk może powiedzieć: ja wcale nie muszę akceptować tak wyrafinowanej teorii sensu (weryfikacjonizmu Koła Wiedeńskiego). Ten zarzut, powie sceptyk, trafia zarówno we mnie jak i w całą filozofię, więc ja tego pojęcia sensu wcale nie muszę przyjmować. Sceptyk broni się: my jakoś rozumiemy (lingwistycznie) te stawiane hipotezy, więc nie muszę przyjmować weryfikacjonistycznej teorii sensu. Sceptyk powie - ja wychodzę od potocznego, intuicyjnego, niezobowiązującego pojęcia sensu, więc nie muszę być obligowany weryfikacjonizmem aby formułować swe hipotezy;
trudność 3 - z punktu widzenia prób sformułowania generalnego kryterium sensu i powiedzenia z tego punktu widzenia (generalnego kryterium sensu), że sceptycyzm jest bezsensowny więc trzeba się go pozbyć - to jest to skazane na niepowodzenie, bo nie można sformułować generalnego kryterium sensu dla wszystkich dziedzin bez popadania w paradoksy. Inaczej: nie da się sformułować generalnego, uniwersalnego kryterium sensu i nie da się z tego punktu widzenia odrzucić sceptycyzmu;
wniosek: nie da się więc odrzucić, odepchnąć na poziomie naukowym sceptycyzmu bez wikłania się w paradoksy. W tym wypadku jest to możliwe na poziomie dyskursu potocznego.
argument kompatybilistyczny
Jest to tzw. kompatybilistyczne (zgodnościowe) rozwiązanie problemu hipotez sceptycznych. To raczej jest rozwiązanie a nie konkretny argument.
kompatybilista: twierdzi, że być może dadzą się pogodzić ze sobą dwie rzeczy:
nieobalalność hipotez sceptycznych (z jednej strony),
z
naszymi zwykłymi, codziennymi roszczeniami (sądzimy, że my wiemy) do wiedzy, które mogą zostać zachowane.
Jak to pogodzić? Otóż kompatybilista odróżnia:
wiedzę w sensie wewnętrznym: żeby mówić, że wiem coś w sensie wewnętrznym, muszą być spełnione zwykłe warunki uzasadnienia epistemicznego np. gdy twierdze, że jest -30C, to zwykłe uzasadnienie epistemiczne = spojrzenie na termometr. W nauce wygląda to tak: tworzę hipotezę naukową i uzasadniam to badaniami, czyli spełniam zwykłe warunki uzasadnienia epistemicznego.
wiedzę w sensie zewnętrznym: wiedza ta dotyczy pytania o prawdę całego naszego systemu przekonań (potocznego i naukowego). Wiem, gdy jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie o prawdę całego ludzkiego systemu przekonań np. jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy hipotezy sceptyczne są prawdziwe / fałszywe; mogę odpowiedzieć, czy istnieje / albo nie demon, który zwodzi. Gdy jestem w stanie wykazać, że nie podlegamy uniwersalnemu złudzeniu np. Ja wiem, że drzewa są oszronione dzisiaj mimo, że nie mogę wykazać fałszywości hipotez sceptycznych - bo wiem to w sensie wewnętrznym (wystarczy, że patrzę); wiem, że jadłem dziś na śniadanie bułkę mimo że nie mogę wykazać, że zły demon istnieje.
sceptyk: mówi, że to nie jest rozwiązanie problemu, lecz tylko inne zreformułowanie (inne opisanie) tego problemu. Ja do tarczy wiedza wewnętrzna nigdy nie strzelałem! Zawsze chodziło mi o wiedzę zewnętrzną. Dopóki nie wiem, czy demon istnieje czy nie (dopóki tego nie rozstrzygnę), to nie wiem czy jadłem bułkę na śniadanie.
wykazanie braku teoretycznej doniosłości (relewancji) hipotez sceptycznych
krytycy: aby coś uznać za wiedzę, to podmiot musi być w stanie eliminować źródła błędów (to uznaje sceptyk), ale z tego nie wynika, że ta obligacja sięga aż do konieczności eliminacji hipotez sceptycznych (nie musze koniecznie eliminować hipotezy sceptyczne) tzn. ja musze być w stanie eliminacji źródła błędów, ale musze eliminować hipotez sceptycznych, żeby było o mnie można powiedzieć - że wiem. Gdy dyskutujemy nad czymś, rozważamy coś, to nie mamy obowiązku brać pod uwagę dowolnych alternatyw, ale te za którymi stoją pewne racje np. astrofizycy dyskutują zagadnienie anomalii ruchu planet w układzie słonecznym, to nie mogą się powołać na taki argument: anomalie ruchu planet spowodowane są tym, że krasnoludki kręcą planetami i dlatego są te anomalie. Nie ma żadnych racji, że krasnoludki kręcą planetami. To jest dowolna alternatywa. Hipotezy sceptyczne nie są więc relewantnymi alternatywami, bo nie istnieją za nimi żadne racje np. nie istnieją żadne racje za tym, że istnieje demon (to hipoteza ad hoc - bez uzasadnienia)- brak tu doniosłości teoretycznej, uzasadnienia (a może krasnoludki kręcą planetami - daj spokój!).
wniosek: jeżeli hipotezy sceptyczne nie są relewantnymi alternatywami, to nie mogą być przedmiotem poważnej, teoretycznej, w naszym przypadku filozoficznej dyskusji. Ten argument jest lepszy od wykazania bezsensowności bo:
nie mówi, że hipotezy są bezsensowne,
mówi ogólnie o rzeczach doniosłych - nie trzeba zakładać weryfikacjonizmu,
nie wykazuje fałszywości hipotez sceptycznych,
mówi po prostu, że: ani bezsensowność, ani fałszywość ale brak relewancji teoretycznej jest właściwa sceptycyzmowi. Jeśli coś jest nie relewantne, to nie bierzemy tego pod uwagę w teoretycznej dyskusji.
argumenty transcendentalne przeciw sceptycyzmowi
Argumentację transcendentalną trzeba rozumieć tak, jak ją rozumiał Kant - odwoływanie się do warunków możliwości. Argumentacja ta jest dyskusją dotyczącą nie tylko sceptycyzmu, ale w ogóle np. etyki. Sens tej argumentacji: z referencji (odniesienia przedmiotowego) kauzalnych (przyczynowych) naszych pojęć i przekonań (Ddonald Davidson). Zalicza się tu także jako dobry argument przeciw sceptycyzmowi dowód ontologiczny Kartezjusza i poprzez atrybuty Boga: dobroć, prawdomówność - to jest gwarancją, że świat jest mniej więcej taki, jak nam się wydaje w zasadniczych rysach.
ŹRÓDŁA WIEDZY:
UWAGI wstępne:
ŹRÓDŁA WIEDZY
normalne paranormalne
samodzielne niesamodzielne
Podział źródeł wiedzy jest potrzebny, ponieważ pomaga precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie: skąd wiesz? i ukazać co jest podstawą wiedzy, skąd pochodzi dana wiedza i jaki ma charakter. 2+2 = 4 (tak musi być i nie inaczej) ma inny charakter niż: drzewa są oszronione (tak nie musi być, drzewa nie koniecznie muszą być oszronione).
PERCEPCJA ZMYSŁOWA (ekstraspekcja): na określenie tego źródła wiedzy funkcjonują zamiennie takie terminy: spostrzeganie, spostrzeżenie zmysłowe, postrzeżenie (postrzeganie). Zmysłowe = bo 1. poznajemy zmysłami (spostrzeżenie zewnętrzne); 2. zmysłowe odróżnia od czegoś wewnętrznego (spostrzeżenia, doświadczenia wewnętrznego). Samodzielne źródło wiedzy.
INTROSPEKCJA (refleksja): zamiennie określa się to źródło wiedzy jako: doświadczenie stanów psychicznych, doświadczenie wewnętrzne, spostrzeżenie wewnętrzne. Generalnie filozofia używa innych terminów niż psychologia. Samodzielne źródło wiedzy.
PAMIĘĆ (retrospekcja): czasem używa się terminu pamięć i przypomnienie gdzie: pamięć = ogólny fenomen; przypomnienie = charakterystycznie ludzka odmiana pamięci. Jest niesamodzielnym źródłem wiedzy, gdyż żeby coś pamiętać, przypominać sobie trzeba to najpierw spostrzec albo zmysłami albo wewnętrznie. Bez pamięci bylibyśmy zamknięci w teraźniejszości chwili, nie rozumielibyśmy tego co postrzegamy.
A PRIORYCZNE: niniejsze źródło wiedzy, jest przedmiotem sporu empirystów (nie ma takiego źródła wiedzy, bo logikę da się zinterpretować empirycznie jako uogólnienie doświadczenia) z racjonalistami, apriorystami (istnieje takie źródło wiedzy). Przykłady tej wiedzy to logika i matematyka (ich wiedza).
INDUKCJA: rzadko się ją dołącza do źródeł wiedzy. Wynikanie indukcyjne (uogólniające) np. widziałem kilka łabędzi, były białe. Stąd wnioskuje, że wszystkie łabędzie są białe. Generalnie przyjmuje się, że indukcja też jest wiedzo twórcza szczególnie jeśli chodzi o nauki przyrodnicze. Jest to źródło wiedzy niesamodzielne, bo uogólnia się tylko w stosunku do czegoś, co się spostrzegło zmysłowo lub introspekcyjnie. Dlaczego się ją uwzględnia? Bo jest fundamentem nauk przyrodniczych i jeżeli się ją dołącza do źródeł wiedzy, to właśnie w tym miejscu.
ŚWIADECTWO + AUTORYTET: też jest niesamodzielnym źródłem wiedzy np. słońce świeci, ale ktoś mi to mówi bo mam zasłonięte zasłony, albo jestem niewidomy. Czyjeś świadectwo jest źródłem wiedzy. Czasem pytamy: skąd wiesz „to” a „to”? ten powiedział mi o tym. Jak dalece świadectwo jest wiarygodne, to już inna sprawa. Z tym się łączy bycie autorytetem.
ASPEKTY ŹRÓDEŁ WIEDZY
geneza uzasadnienie
PARANORMALNE ŹRÓDŁA WIEDZY: jest kwestią badań empirycznych, czy takie źródła istnieją (to nie jest sprawa filozoficzna). O ile jest w tej kwestii coś filozoficznego to tylko pojęcie normalności w sensie - co to znaczy że coś jest:
normalne: 1. za normalne uznaje się coś, co jest statystycznie dominujące; 2. za normalne uznaje się coś, co należy do istoty człowieka, umysłu ludzkiego, często się ujawnia;
paranormalne: 1. za paranormalne uznaje się coś, co jest rzadkie statystycznie; 2. za paranormalne uznaje się coś, co należy do istoty człowieka, ale rzadko się ujawnia z nieznanych powodów, albo w ogóle się nie ujawnia;
PERCEPCJA ZMYSŁOWA
Wydaje się, że percepcją zajmują się tylko i wyłącznie nauki szczegółowe. A jednak nie. Filozofia także mówi o percepcji, porusza podstawowe kwestie percepcji:
struktura percepcji, opisowa struktura pola percepcyjnego (analiza opisowa tak jak my doświadczamy tego potocznie):
poznanie naoczne (naoczność percepcji),
przedmiot percepcji zmysłowej,
pole percepcji,
horyzontalność percepcji,
zagadnienie wrażenia (sensation) i danych zmysłowych (sens-data):
wrażenie,
spostrzeżenie (jako coś różnego od wrażenia),
dane zmysłowe,
krytyka koncepcji danych zmysłowych,
dyskusja,
wiedza percepcyjna:
aplikacja ogólnego pojęcia wiedzy do zagadnienia percepcji,
treść percepcji,
percepcja i sąd (przekonanie),
ciało (żywe - ludzkie) jako przedmiot i narzędzie percepcji:
analityczne wyróżnienie ciała ludzkiego:
* wizualne,
* dotykowe,
* woli,
* kinestetyczne (ruchowe),
* obiektywne (rzecz przestrzeni fizycznej),
rola ciała ludzkiego w postrzeganiu świata,
jakości pierwszorzędne i drugorzędne (u Lock'a: pierwotne i wtórne):
stanowisko redukcjonistyczne i nieredukcjonistyczne,
koncepcje dyspozycyjne i mentalistyczne,
itd.
wyjaśnienia percepcji zmysłowej i sceptycyzm:
wyjaśnić percepcję, tzn. zrozumieć na czym polega mechanizm (komputacyjny - mózg działa jak komputer) neuronalny mózgu, który przekłada dane o charakterze dwuwymiarowym (obraz na siatkówce jest dwuwymiarowy) w trójwymiarowy obraz świata - czyli zrozumieć , jak to jest, jak powstaje ten trzeci wymiar. To wszystko są hipotezy ogólne, nie ma tu teorii. Wyjaśnić percepcje to pokazać jej przyrodniczy, neuronalny, biologiczny mechanizm.
względność percepcyjna: złudzenia zmysłowe, iluzje, halucynacja - czyli sceptycyzm partykularny,
zmysły, definicja zmysłów.
STRUKTURA PERCEPCJI:
Naoczność percepcji:
Spostrzeganie zmysłowe jest podstawowym rodzajem wszelkiej naoczności, prasposobem naoczności (pramodusem), np. przypomnienia: przypominamy sobie coś, co było spostrzegane; oczekiwania: oczekujemy czegoś, co lubimy spostrzegać zmysłowo; fantazji: wyobrażamy sobie coś, co może (mogłoby być) być spostrzegane; świadomość obrazu i znaku np. zdjęcia itd. Do naoczności percepcyjnej odnoszą się wszystkie inne reakcje aktywności ludzkiej.
Spostrzeganie zmysłowe jest fundamentem wszelkiej aktywności teoretycznej tzn. zarówno pojęcia, sądy, teorie złożone z sądów zawsze odnoszą się do tego fundamentu percepcyjnego od którego pochodzą np. unaocznienie spostrzeżenia percepcyjnego prowadzi do sądów, i te sądy do tego unaocznienia się odnoszą.
Spostrzeżenie zmysłowe to również podstawą ateoretycznych (praktycznych) sposobów zachowania się człowieka, np. człowiek poza wartością, która mu przypisujemy (ma godność, jest osobą, inteligentny, itd.) posiada także aspekt zwykłej percepcyjnej obecności - prostej koncepcyjnej obecności - jak każdy przedmiot, który postrzegamy. Inaczej: np. młotek ma wartość, która mu przypisujemy - to jest dobry młotek itd. ale oprócz tej wartości ten młotek posiada prostą percepcyjną obecność. Wartość (użytecznościowa) przedmiotu jest sklejona z jego prostą obecnością. To dotyczy ludzi, dzieł sztuki, obiektów kultury itd.
Obiekty prezentujące się w ramach percepcji zmysłowej nigdy nie są widziane wprost (czysto). One są przeniknięte układami fantazyjnymi, wyobrażeniami, latentnymi (ukrytymi) oczekiwaniami (jak to coś będzie wyglądać? - nie jest to fantazja tak do końca, to raczej takie tło) np. idę pierwszy nad morze, wchodzę na wydmę i tak sobie myślę jak to spotkanie z morzem będzie wyglądać, jakościami wyrazowymi (coś jest przyjemne, albo nie przyjemne, pociągające, lub odrażające, wrogie albo przyjazne) lub fantazjami, wspomnieniami (wspomnienie zapachu). Pewne wyjaśnienia tych jakości wyrazowych dają wyjaśnienia ewolucyjne np. wąż, pająk - to było niebezpieczeństwo, a dziś my się tego boimy jako pozostałość po przodkach. Powstaje problem: czy wszystkie jakości wyrazowe takie są, z tym związane?
Przedmiot percepcji zmysłowej:
Przedmioty fizyczne są przedmiotami percepcji zmysłowej w pewnym sensie, bo np. atmosfera ziemska jest przedmiotem fizycznym, ale trudno, żeby była dana w percepcji zmysłowej. Aby przedmiot był przedmiotem percepcji zmysłowej, musi spełniać określone warunki:
przedmiot musi być uznawany za istniejący niezależnie od tego, czy jest przez kogokolwiek spostrzegany czy też nie (od percepcji obserwatora) np. obrazy senne nie są przedmiotem percepcji zmysłowej, obrazy następcze (patrzę na święcącą żarówkę, zamykam oczy i widzę jasny kontur żarówki) też nie - one są zależne od spostrzegającego, od podmiotu i jego stanu,
przedmiot musi mieć publiczny charakter (nie są prywatne) tzn. może w zasadzie być obserwowany przez wiele podmiotów ale uwaga: np. przedmioty matematyczne są publiczne, wielu może o nich myśleć a mimo to nie są przedmiotami percepcji zmysłowej,
DWA POWYŻSZE WARUNKI SĄ WIĘC KONIECZNE, ALE NIE WYSTARCZAJĄCE
ABY COŚ BYŁO PRZEDMIOTEM PERCEPCJI ZMYSŁOWEJ
przedmiot powinien być neutralny w stosunku do danych pochodzących z różnych zmysłów tej samej osoby, tzn. przedmiot percepcji zmysłowej powinien być przez osobę doświadczany wszystkimi zmysłami, ale podstawową neutralnością jest neutralność w stosunku do wzroku i dotyku, gdyż niewielka ilość obiektów percepcji dostarcza informacji przez wszystkie zmysły. Przedmiot jest multimodalny - nie należy tylko do jednego zmysłu,
obiekt posiada precyzyjną lokalizację czasową, przestrzenną (posiada roz przestrzenną) tzn. obiekt jest uznany za fizyczny. Ten warunek fizyczności wyklucza więc: przedmioty abstrakcyjne (brak im lokalizacji), ale też niektóre przedmioty fizyczne np. atmosfera, cząstki elementarne fizyki, są one obiektami fizycznymi [lokalizacja czasowa, przestrzenna, lecz są zbyt małe a czasem zbyt wielkie (np. Kosmos, ocean, pole magnetyczne) aby stać się przedmiotem percepcji zmysłowej],
aby obiekt fizyczny, mógł stać się przedmiotem ludzkiej percepcji zmysłowej musi należeć do mezokosmosu (świat w którym żyjemy na co dzień) - czyli być rzeczą średnich rozmiarów, musi należeć do pewnej niszy, w której obowiązują pewne proporcje,
obiekt charakteryzuje się stałością (w znaczeniu J. Locke'a - solidyty = solidny, stały) tzn. obiekt, żeby był przedmiotem percepcji zmysłowej musi posiadać trzy wymiary i nieprzenikliwość np. dwa kawałki lodu posiadają te właściwości i są fizycznymi obiektami percepcji zmysłowej, ale parę wodną, która z nich powstaje w potocznej (spontanicznej, przednaukowej) obserwacji trudno określić jako obiekt percepcji zmysłowej,
obiekt jest łatwo kategoryzowalny tzn. obiekt / przedmiot można łatwo zaliczyć do jakiejś konkretnej kategorii spośród wielu znanych nam kategorii. Jeśli przedmioty są trudno kategoryzowalne, to nie są przedmiotami percepcji zmysłowej.
Pole percepcji zmysłowej:
Uwagi:
podmiot dokonujący aktów percepcji jest podmiotem cielesnym, ale nie wyłącznie cielesnym,
ciało podmiotu jest pewnym obiektem współspostrzeganym w akcie percepcji tzn. w konkretnym akcie percepcji spostrzegam inne rzeczy na zewnątrz mnie, ale równocześnie spostrzegam też własne ciało,
to co jest dane w akcie percepcji, dane jest w postaci różnych pól percepcyjnych: wzrokowe, dotykowe, słuchowe, olfaktoryczne (węchowe), smakowe. Każde z tych pól posiada osobną, konkretną, opisową (deskrypcyjną, fenomenologiczną) i różną od innych pól charakterystykę,
faktyczny przebieg percepcji jest taki, że nie spostrzegamy wyizolowanych pól. Świat zmysłowy jest syntezą różnych pól percepcyjnych,
jak przebiega percepcja i gdzie? na to pytanie trudno dać odpowiedź, ponieważ: nie wykryto na poziomie biologiczno - przyrodniczym zasad tej syntezy różnych pól percepcyjnych (nikt nie wie jak się dokonuje ta synteza). Trudności z daniem odpowiedzi na te pytania rodzą się też stąd, że umysł (podmiot) nie jest czymś tylko fizycznym, a skoro nie jest czymś tylko fizycznym, to trudno opisać jakiś mechanizm działania tego co nie fizyczne. Możemy pewne rzeczy tylko stwierdzać. Być może mechanizm (jeśli w ogóle jest) będzie przed nami zawsze zakryty.
Charakterystyka pola wzrokowego:
jest heterogeniczne pierwotnie - czyli zorientowane wokół cielesnego przedmiotu tzn. pole wzrokowe jest w centrum podmiotu. Podmiot znajduje się w centralnym tu i to centralne tu zmienia się wraz z ruchem podmiotu. Wszystkie inne rzeczy pojawiają się w stosunku do tego centralnego tu w pewnym tam (tego tam może być wiele). Ta heterogeniczność sprawia, że pole wzrokowe jest polem całościowym - tzn. widząc poznajemy bardzo dużo z rzeczywistości otaczającej. Dla kontrastu: pole dotykowe nie ma tego charakteru całościowego, przy dotyku jest tylko częściowe pole, dotykamy tylko mały kawałek rzeczywistości. Widząc poznajemy o wiele więcej rzeczywistości niż jak byśmy dotykali - wówczas poznajemy bardzo mały wycinek rzeczywistości,
jest homogeniczne ze względu na niestałą strukturalizację - tzn. w sensie, że zamienia moje tu na pewne tam (i ono wówczas się stanie tu). Możliwe jest to dzięki niestałej strukturalizacji. W tej homogenizacji pierwotnie zorientowanego pola wzrokowego ważną role odgrywa też współświadomość innych podmiotów (a tym samym perspektyw) tzn. np. wiem, że inni widzą to co ja, ale z innych perspektyw,
niestała strukturalizacja tzn. w każdym akcie percepcji strukturalizacja pola wzrokowego na tu i tam jest przekraczana ze względu na:
faktyczny ruch podmiotu,
współuświadamianą potencjalność ruchu tzn. w każdym akcie percepcji jestem świadomy, że nie tylko widzę to co jest tam, ale że mogę tam pójść, dojść, dotykać. Ta współświadomość ruchu jest obecna w każdym akcie percepcji,
w polu wzrokowym przedmiot jest ciągle obecny pomiędzy optymalną bliskością a zniknięciem w nieokreślonej, nie dającej się już spostrzegać dali. Dla kontrastu: w polu dotykowym przedmioty prezentują się optymalnie (lub prawie optymalnie np. lekko tylko coś dotykam) albo w ogóle znikają (podnoszę rękę i już nie dotykam, a tym samym nie czuję),
brak stałej obecności w świecie tzn. wystarczy, że zamknę oczy i już nie jestem obecny w świecie. Dla kontrastu: dotykowo jesteśmy stale obecni w świecie - zawsze gdy dotykam czuję, poznaję. To dlatego właśnie wielu traktuje zmysł dotyku jako najbardziej podstawowy zmysł,
podmiot percepcji jest cielesno-duchowy tzn. podmiot jest cielesny, ale także wyposażony jest w świadomość, intencjonalność - dzięki intencjonalności podmiot odnosi się do pewnych treści, spełnia akty myślenia,
każdorazowo faktycznie ograniczone i każdorazowo potencjalnie nieograniczone ze względu na intencjonalność podmiotu tzn. widzę tyle ile mogę widzieć, ale wiem, że na tym co jest mi dane w percepcji świat się nie kończy, świat pojawia się nam jako nieograniczone pole eksploracji (odkrywania, drążenia - ale tu nie chodzi o to, że świat jest nieskończony), tam za tym moim ograniczonym aktualnie postrzeganiem jeszcze coś się rozciąga (może zwierzęta tego nie posiadają), nasze akty percepcji transcendują (przekraczają) pole percepcji. To jest obecne w każdym nawet najbardziej elementarnym akcie percepcji,
jest horyzontalne tzn. każda percepcja jest horyzontalna, lecz inaczej w wypadku poszczególnych zmysłów: wzroku, dotyku, słuchu itd. My opisujemy pole wzrokowe. Horyzontalność jako cechę najlepiej jest opisać: w akcie percepcji wzroku możemy odróżnić to, co jest:
w centrum uwagi np. konkretne drzewo w lesie, któremu się uważnie przyglądam,
to co jest dane w horyzoncie np. inne drzewa które są na horyzoncie tego jednego konkretnego drzewa, któremu się przyglądam, albo konkretne właściwości tego drzewa (w centrum uwagi) któremu się przyglądam. Horyzont może być:
* wewnętrzny: patrzę na przedmiot, który jest w centrum uwagi np. konkretne drzewo i widzę korę, mech, itd., ale są też inne składniki tego przedmiotu (który jest w centrum uwagi) współspostrzegane w tym konkretnym drzewie, które są dane jakby na marginesie (mimo, że należą do przedmiotu, który jest w centrum uwagi),
* zewnętrzny: inne rzeczy współspostrzegane wraz z tym co jest w centrum uwagi np. inne drzewa w lesie nie należące do przedmiotu będącego w centrum uwagi. Horyzont zewnętrzny ma trzy warstwy:
(*) warstwa tego co współzauważane: np. inne drzewa, które zauważam skupiając się na tym co jest centrum uwagi (konkretne drzewo). Ta warstwa posiada tę samą naoczność percepcyjną jak to co jest w centrum uwagi (to jest dane tak samo), ale inaczej widzę to co w centrum uwagi, a inaczej to co na horyzoncie,
(*) warstwa tego co współdomniemane: np. w drzewie, które jest w centrum uwagi domniemuję, że ono ma określoną tylną stronę, której aktualnie nie spostrzegam. Co więcej domniemuję też, że inne przedmioty które współzauważam też mają określoną tylną stronę. Ta warstwa nie ma charakteru naoczności percepcyjnej, ale nie jest to też wyobrażeniem. Ta warstwa ma charakter nieokreślony, coś pomiędzy naocznością percepcyjną a wyobrażeniem, jakaś rozmazana otoczka należąca do każdorazowego centrum uwagi, a jej naoczność polega tylko na swoistej sugestii co do pewnego stylu w jakim dalej mógłby się rozgrywać akt percepcji (ale to też niedoskonałe określenie tej warstwy), to jest tylko podobne do naoczności wyobrażeniowej,
(*) warstwa tego, co pustodomniemane: chodzi tu o domniemanie bez żywej naoczności tzn. spostrzegam to co jest w centrum uwagi, współzauważam inne rzeczy na horyzoncie wewnętrznym i zewnętrznym, współdomniemam o tym co aktualnie nie widzę, ale też nie wiem, co dalej za tym przedmiotem który widzę jest (np. za ścianą) i pusto domniemuję, że za tym co widzę są jakieś przedmioty, które mogę spostrzegać gdybym tam poszedł; pusto domniemuję, że nie ma tam nicości,
* horyzont - świat: świat jest horyzontem wszelkich horyzontów tzn. zmysłowa świadomość percepcyjna, która jest częścią świadomości podmiotu cielesno - duchowego zawiera w każdym swoim akcie odniesienie do świata jako do nieograniczonego horyzontu wszystkich spostrzeganych obiektów; świat jest syntezą aktualnie spostrzeganych pól percepcyjnych, to nieograniczone pole percepcyjne po którym podmiot się porusza i napotyka ciągle nowe rzeczy. Trudno nam sobie wyobrazić, aby świat był zamkniętym dla nas horyzontem.
Rola horyzontów percepcyjnych: one stanowią zapośredniczenie pomiędzy tym co jest w centrum uwagi a tym co nie jest spostrzegane. Gdyby tego zapośredniczenia nie było, to nasze doświadczenie zmysłowe świata nie byłoby doświadczeniem ciągłym, świat byłoby porwany na kawałki, doświadczalibyśmy ciągłej nowości (tak jak robienie zdjęć, poznanie byłoby aktami strzelistymi). W każdym osobnym akcie percepcji musielibyśmy sobie przypominać co przed chwilą widziałem i łączyć to z tym co aktualnie widzę (reprodukcja pamięciowa). Horyzonty dają nam , naoczność świata, otwierają ciągle nowe rzeczy, nawet jak się powtarzają to ciągle te rzeczy są świeże.
Odróżnienie wrażenia (sensatio) od spostrzeżenia (perceptio):
Uwagi:
To odróżnienie nie funkcjonowało ani w starożytności, ani w średniowieczu. Powstało w czasach nowożytnych a implicite było już przygotowywane w rozważaniach Kartezjusza, Malebranche'a, Berkeley'a. Po raz pierwszy o tym odróżnieniu mówi Tomas Reed (XVIII w.). W XIX w. to odróżnienie było czymś powszechnym w filozofii i psychologii, lecz od 50 lat XX wieku stało się ono nie modne, zdezaktualizowało się. Jednak czysto rzeczowo to odróżnienie jest trafne i pozostaje mimo tego, że jest nie modne. Co ciekawe tego odróżnienia wrażenia od spostrzeżenia nie ma w filozofii angielskiej, tam jest wszystko pomieszane, zbite w jedno.
Spostrzeżenie (perceptio): jest to ustrukturalizowana całość procesu psychicznego polegającego na doznawaniu wielu wrażeń jednocześnie, które w mózgu są selekcjonowane, wiązane oraz sensownie ujmowane. Podstawowym tworzywem dla spostrzeżeń są wrażenia zmysłowe. Czyli postrzeżenia są syntezą wrażeń.
Wrażenia (sensatio): to elementarne składniki procesu poznawczego (spostrzeżenia). Są atomalnymi składnikami spostrzeżeń. Powstają wskutek działania bodźców na poszczególne narządy zmysłów (tzn. wrażenie jest posiadaniem jakościowo prostej treści świadomości, która powstaje w wyniku pobudzenia organu zmysłowego). Są odzwierciedleniem izolowanych cech przedmiotów np. barwy, dźwięku, zapachu. Wrażenia dzieli się w zależności od receptorów które odbierają bodźce:
wzrokowe,
skórne (dotyk),
słuchowe,
węchowe,
smakowe,
ustrojowe,
równowagi i stawowo-mięśniowe.
Wrażenia charakteryzuje się prze jakość, intensywność, ton uczuciowy, itp.
Problem: my nie doświadczamy bezpośrednio wrażeń, ale struktury złożone - czyli spostrzeżenia. Jakie są zatem argumenty przemawiające za koniecznością przyjęcia istnienia czegoś takiego jak dokonująca się synteza tych wrażeń do postaci całości jaką jest pole percepcji?
Argument 1.: fizjologiczny - odbieramy świat poprzez pobudzenie organów zmysłowych i w mózgu jest rozproszenie tych elementarnych danych, tych pobudzeń. Te pobudzenia muszą być transformowane do postaci świadomej (np. świadome doznanie czerwienie, bieli) a potem składane do pewnej całości np. obrazka, który widzę, dźwięku, zapachu itd.
Argument 2.: introspekcyjno-opisowy - już od Locke'a filozofowie próbowali analitycznie rozkładać wszystkie złożone elementy świadomości na elementy proste, tzn. na to, z czego ta struktura percepcyjna się składa. Zauważono, że te złożone struktury jakim jest pole percepcyjne, być może domagają się istnienia jakichś prostych, elementarnych doznań (czerwieni, zapachu, itp.) i z nich złożone są większe struktury. Zarzut: my nie spostrzegamy wrażeń, ale od razu złożone struktury. Są jednak sytuacje, gdzie w pewnym sensie spostrzegamy elementarne wrażenia np. nagły rozbłysk, nagły huk - nie interpretujemy tego przedmiotowo, bo nie potrafimy (co się stało, coś wybuchło itd. nie wiemy tego) jest to właśnie na poziomie świadomym elementarne wrażenie (jako nie zinterpretowana dana).
Dane zmysłowe (sens - data):
Uwagi:
Termin dane zmysłowe upowszechnili filozofowie brytyjscy B. Russell i G. E. Moore (pocz. XX w.). Pojecie dane zmysłowe (sens-data) zastąpiło wcześniejsze pojęcia o podobnej treści, konotacji np. idea (Berkeley, Locke), doznanie (impresion), wrażenie (sensation), wrażenie.
Opisując dane zmysłowe, mówi się, że to coś złożone z wrażeń, podczas gdy spostrzeżenie złożone jest z danych zmysłowych. Dane zmysłowe są więc czymś bardziej złożonym niż wrażenia a czymś mniej złożonym niż spostrzeżenie jako pewna struktura. Przykładami danych zmysłowych mogą być: wyglądy przedmiotów (widoki), które powstają w wyniku zmiany okoliczności percepcyjnej (spostrzegania). Argumenty za przyjęciem istnienia danych zmysłowych:
argument 1: opis tych samy przedmiotów zależnie od zamian okoliczności percepcyjnych: G. E. Moore mówił: te okoliczności zmiany percepcyjnej to np. zmiany oświetlenia, położenia przedmiotów, ruch przedmiotu czy samego podmiotu. Koperta (niebieska), którą się posługiwał dla zobrazowania danych zmysłowych jako ta sama, pojawia się w różnych odcieniach zależnie od zmiany położenia (oglądam ją z różnych stron, chodzę, itd.). Ta sama okrągła moneta pojawia się jako eliptyczna w wyniku zmiany kontu postrzegania.
argument 2: fakt istnienia złudzeń: nie tylko zmiany okoliczności percepcyjnych wydają się wskazywać na konieczność przyjęcia istnienia czegoś takiego jak dane zmysłowe. Za istnieniem danych zmysłowych przemawia także iluzja (złudzenie co do własności przedmiotu) oraz halucynacja (złudzenie co do istnienia przedmiotu np. kij zanurzony w wodzie pojawia się jako załamany). Te złudzenia to jest właśnie dana zmysłowa. Dana zmysłowa jest czymś ustrukturalizowanym a nie czymś atomalnym np. nagłym rozbłyskiem itd. czy dane zmysłowe składają się z wrażeń? Chyba tak. Danych zmysłowych jest mnóstwo, gdyż widoki przedmiotów zmieniają się ciągle, a przez te widoki my widzimy same przedmioty. Czyli dana zmysłowa to element procesu spostrzegania jako całości.
argument 3: kauzalny (przyczynowy) stwierdza, że percepcja zmysłowa realizuje się w wyniku istnienia pewnego łańcucha przyczynowego rozciągającego się od przedmiotu fizycznego, który postrzegam aż do podmiotu - to jest łańcuch zdarzeń, ale tym co spostrzegamy jako końcowy element, składnik tego łańcucha jest - dana zmysłowa,
argument 4: z opóźnienia czasowego stwierdza, że np. bardzo oddalony obiekt obserwacyjny (np. odległa gwiazda) wysyła światło i to jej światło potrzebuje bardzo długiego czasu aby dotrzeć do naszego aparatu zmysłowego. Gdy to jej światło już dotrze do naszego zmysłu, to przecież ta gwiazda może przestała już istnieć. Czyli może jest tak, że faktycznie spostrzegamy nie sam obiekt, ale właśnie dane zmysłowe. Taka sytuacja z gwiazdą i jej światłem (ta opóźniona odległość czasowa) dotyczy nie tylko egzotycznych przykładów, ale każdej percepcji.
Wydaje się, że istnienie danych zmysłowych przemawia za koniecznością odrzucenia tzw. naiwnego realizmu (przedmioty materialne dane są nam bezpośrednio w spostrzeżeganiu zmysłowym). Naiwny realizm przeocza fakt, że bezpośrednio my doświadczamy dane zmysłowe. W percepcji mamy do czynienia z danymi zmysłowymi, zjawiskami, fenomenami. Z odrzuceniem naiwnego realizmu wiąże się jednak pewien problem: skąd wiemy o istnieniu rzeczy materialnej, skoro bezpośrednio mamy odczynienia tylko z danymi zmysłowymi? Skąd powstaje w nas przekonanie, że istnieją rzeczy fizyczne niezależne od nas?
Immanentna (nie atakuje stanowiska), delikatna krytyka danych zmysłowych:
zarzut 1: nieskończony regres - przyjęcie istnienia danych zmysłowych prowadzi nas do nieskończonego regresu tzn. jeżeli w percepcji poznanie wyjaśnia się danymi zmysłowymi, to przecież dane zmysłowe muszą też być jakoś spostrzegane. Jak - poprzez następne dane zmysłowe? Pomysł danych zmysłowych prowadzi więc do jakiejś fikcji.
odpowiedź: problem ten może pomóc rozwiązać adwerbialna teoria percepcji (przysłówkowa teoria) (R. Chisholm). Przedstawiciele tej teorii głoszą, że dane zmysłowe nie mają charakteru przedmiotowego, nie są przedmiotami, które muszą być spostrzegane. One są bezprzedmiotowymi i nierelacyjnymi stanami istot świadomych zdolnych do doznawania. Stany tego rodzaju wyrażane są językowo za pomocą czasowników z przysłówkiem np. pływam żabką - brak tu wniosku, że oprócz pewnego sposobu pływania istnieje coś takiego jak żabka (mam tylko na myśli pewien sposób działania, nic więcej) i analogicznie - gdy widzę niebieskie rzeczy to nie wnioskuję, że istnieje niebieskość jako osobny obiekt, który my spostrzegamy. Jak więc adwerbialnie interpretować percepcję? np.: jestem świadomy (np. koperty) niebiesko!
zarzut 2: esencjalna prywatność danych zmysłowych - dane zmysłowe są esencjalnie prywatnymi obiektami tzn. x posiada daną zmysłową w określonym miejscu, czasie i tylko x widzi na swój sposób np. stół bo widzi to z innej perspektywy. Inni też widzą ten sam stół ale nie tak samo, bo każdy widzi go ze swej perspektywy (każdy widzi swój stół). Nawet zamiana miejsc nic tu nie pomoże, bo z chwilą zamiany miejsc zmieniają się też okoliczności percepcji np. słońce inaczej zaczyna świecić. Mimo to wydaje się nam, że spostrzegamy intersubiektywnie dostępne obiekty publiczne - jesteśmy przekonani, że widzimy te same obiekty. Czy jest jakiś mechanizm tego jak to się dzieje, że jesteśmy tak przekonani?
zarzut 3: indywidualizacja danych zmysłowych - jak można odróżnić daną zmysłową spostrzeganą w danej chwili od spostrzeganej chwilę później np. trochę się zmieniło słońce, więc zmieniła się dana zmysłowa. Czy w ogóle można odróżnić poszczególne dane zmysłowe? Zarzut jest mocny, bo nie da się podać indywidualizacji danych zmysłowych. Być może dane zmysłowe są z istoty nieokreślone - są to byty, w przypadku których trudno jest podać warunki identyczności.
Trzy stanowiska dotyczące natury percepcji zmysłowej:
realizm bezpośredni: zwolennik tego stanowiska filozoficznego twierdzi, że spostrzeżenie zmysłowe polega na bezpośrednim kontakcie pomiędzy obserwatorem a obiektem fizycznym, który to obiekt istnieje niezależnie od obserwatora. Dane zmysłowe więc, to: części powierzchni spostrzeganych przedmiotów (przynajmniej w odniesieniu do wzroku i dotyku). Dane zmysłowe nie są to osobne byty mentalne „w głowie, w umyśle” jak wspomniana żabka (bo zabraknie tej bezpośredniości), one są „przyklejone” do przedmiotów. Ale uwaga są dwa rodzaje bezpośredniości:
kazualna: związek przyczynowy rozciągnięty w czasie łączący przedmiot z obserwatorem (naszą reakcją na przedmiot),
epistemiczna: w bezpośredniości nie występuje żadna forma wnioskowania,
W realizmie bezpośrednim percepcja zmysłowa jest właśnie bezpośrednia epistemicznie. Istnieje bezpośredni kontakt epistemiczny tzn.:
dane zmysłowe nie są w umyśle lecz są częścią przedmiotu,
obok oczywistości bezpośredniej - kazualnej jest bezpośredniość epistemiczna, bo w percepcji nie występuje żadne wnioskowanie,
W percepcji występują więc dwa elementy:
obserwator,
obiekty fizyczne.
realizm pośredni (reprezentacjonizm): zwolennik tego stanowiska powie: spostrzeżenie zmysłowe, to relacja trójelementowa:
obserwator,
dane zmysłowe,
przedmiot.
Tym co bezpośrednio spostrzega się w percepcji są dane zmysłowe, choć w większości sytuacji nie są bezpośrednim przedmiotem uwagi obserwatora tzn. normalnie nie zwracamy uwagi na odcienie stołu itd., ale gdy zajdą wątpliwości lub ktoś zapyta o szczegóły, to zwracamy uwagę na okoliczności percepcyjne i szukamy np. jakie odcienie ma blat stołu.
Dane zmysłowe wiec, są reprezentacją przedmiotu. To reprezentowanie można różnie interpretować:
naturalnie tzn. dane zmysłowe stanowią medium guo (pośredniki przeźroczyste, czyli takie, które nie są bezpośrednim tematem uwagi obserwaora, ale mogą się nim stać jeśli zachodzi taka potrzeba),
reprezentowanie polega na pewnym wnioskowaniu tzn. z danych zmysłowych wnioskujemy o istnieniu przedmiotów fizycznych. To wnioskowanie jest zautomatyzowane i nieświadome.
Pojawia się pewne niebezpieczeństwo: jeśli postrzegamy faktycznie dane zmysłowe, to już tylko mały krok dzieli nas od fenomenalizmu (idealizmu).
fenomenalizm (idealizm): zwolennik powie: percepcja jest relacją dwuelementową:
obserwator,
dane zmysłowe.
Czym są przedmioty fizyczne a czym moje fantazje (wyobrażenia) - czym one się od siebie różnią? Przedmioty są to: dobrze uporządkowane agregaty danych zmysłowych (Berkeley). Fantazje (wyobrażenia) są: luźne, schematyczne, nieuporządkowane. Być dla obiektów fizycznych, to - być spostrzeganym przez podmiot (esse = percipi). Obiekty fizyczne nie istnieją niezależnie od podmiotu. Ale to esse = percipi nie odnosi się do duchów i do duszy (według Berkeley'a).
zarzut: fenomenalizm podważa istnienia świata o której jesteśmy przekonani, tzn. głosi, że gdy przedmioty przestaną być postrzegane bo np. zamykam oczy, śpię itd., to przestają istnieć. Gdy zamknę oczy to świat przestaje istnieć! A przecież jesteśmy przekonani intuicyjnie, że tak nie jest!
odpowiedź Berkeley'a: Bóg spostrzega przedmioty, gdy my ich nie widzimy.
Jednym z ludzi którzy próbowali fenomenalizmu bez założeń metafizycznych Berkeley'a był Russell. On nie postulował tylu założeń np. istnienie Boga itd. Raczej postulował fenomenalizm semantyczny (lingwistyczny): zdania opisujące obiekty fizyczne na poziomie bezpośredniego doświadczenia dają się przełożyć na zdania opisujące doznawanie danych zmysłowych bez utraty znaczenia (opisu fizycznego). Było to związane z radykalnym empiryzmem Russella i Eyera (ma on odcień fenomenalizmu - bo wszystko musi dać się wykazać w doświadczeniu. „Być” to być doświadczanym). W duchu pozytywistycznym, wszystko powinno dać się odnieść do doświadczenia. Radykalny empiryzm = fenomenalizm.
Świadomość / doświadczenie wewnętrzne / introspekcja:
Na określenie introspekcji używa się też takich pojęć jak: doświadczenie wewnętrzne, spostrzeganie wewnętrzne, refleksja (ale nie w tym znaczeniu potocznym jak to często używamy).
Introspekcja dostarcza wiedzy (przekonań) o świecie wewnętrznym (to świat stanów psychicznych, procesów świadomych, itp.). Opozycją tego świata wewnętrznego jest świat zewnętrzny (przedmioty fizyczne, żywe istoty).
Termin introspekcja pochodzi od intro - wewnątrz, specto - patrzę i oznacza spojrzenie do wnętrza. Wielu mówi, że to spojrzenie od wewnątrz do wewnątrz bo chodzi tu o zwrócenie się świadomego umysłu do siebie samego, do swych własnych działań, operacji, zdarzeń np. wiem, że widzę kota na, widzę go dzięki percepcji zmysłowej (wzrok), ale to że wiem, iż go widzę wzrokiem a nie że np. go dotykam - to wiem dzięki introspekcji. Albo inaczej: dzięki introspekcji wiem, to że odczuwam przyjemność głaszcząc kota. Z tego widać, że introspekcja to zdarzenie mentalne (umysłowe), które ma za swój przedmiot inne zdarzenie mentalne (umysłowe, psychiczne).
Ważna jest w tym miejscu uwaga: pojawiają się takie słowa jak - świadomy, umysłowy, psychiczny, mentalny. Czy wszystko co psychiczne musi być świadome? Psychoanalitycy mówią: istnieją procesy psychiczne, które są nieświadome. My tu posługujemy się różnymi pojęciami. Czy to co świadome i to co psychiczne pokrywa się? Wielu mówi, że nie. My tu na wykładzie mówiąc o introspekcji używamy tych słów zamiennie, ale istnieje ważne odróżnienie tego co świadome:
ŚWIADOMOŚĆ
konkluzja:
nasza (ludzka) świadomość prosta jest zawsze samoświadomością prostą, ale nie zawsze jest samoświadomością refleksyjną czy introspekcyjną, np. spostrzegam w tej chwili ludzi na sali (to jest świadomość prosta bo spontanicznie odzwierciedlam świat), a jednocześnie jestem świadomy w sposób prosty tego, że odzwierciedlam świat (a nie sobie go np. wyobrażam),
samoświadomość prosta wyraża rdzeń (istotę) świadomości ludzkiej tzn. być świadomym, to odzwierciedlać coś (świat zewnętrzny) i być zarazem świadomym tego odzwierciedlania. Ta samoświadomość jest bardzo wartościowa, bo gdy spełniam akt introspekcji lub przypomnienia, to jestem świadomy, że introspektuję, że przypominam sobie - tylko dzięki samoświadomości prostej, tak spontanicznie to wiem, bez następnych aktów introspekcji. Gdybym musiał - aby wiedzieć, że spełniam akty introspekcji - dokonać następnego aktu introspekcji, który by ten akt ujmował, to powstał by ciąg w nieskończoność. Podobnie z przypomnieniem, wiem że przypominam sobie takie czy inne przeżycie, wiem, że dokonuje aktu przypomnienia - dzięki samoświadomości prostej. Gdyby świadomość była tylko introspekcyjna, miała charakter dystansu i uprzedmiotowienia, nigdy nie mogłaby się zrealizować, powstać. Czyli samoświadomość prosta umożliwia nam uświadamianie sobie wszystkiego co się dzieje w naszym strumieniu świadomości, bez niej niemożliwe byłoby powstanie i zrealizowanie się samoświadomości,
samoświadomość refleksyjna mimo, że jest dostępna wszystkim ludziom, to pojawia się rzadziej (to zależy też od ludzi, jedni są bardziej refleksyjni, inni mniej),
w introspekcji i refleksji dane są: akty, stany i procesy świadome. Są one dane także dzięki samoświadomości prostej, ale tu słowo dane oznacza, że mogą być uprzedmiotowione, analizowane, że mogą stać się przedmiotami analizy tylko w świadomości refleksyjnej. W introspekcji i refleksji są jeszcze dane dyspozycje i „ja”.
Objaśnienie rysunku:
Czerwona linia to teraźniejszość, która ma jakąś rozpiętość. Zielona linia pozioma obrazuje strumień świadomości. Prostokąty na poziomej linii obrazują: percepcje, wyobrażenia, oczekiwania, lęki, itp. (one na siebie zachodzą, są splecione ze sobą). Czarna linia obrazuje, że strumień świadomości zdarza się (dzieje się) z przyszłości i odchodzi w przeszłość, mija (staje się post-aktualne). Jeżeli uwzględnimy to pojęcie samoświadomości refleksyjnej, to otrzymujemy taką sytuacje, że konstytuuje się w pewnym sensie drugi strumień refleksji (czy introspekcji) np.
spontanicznie słucham wykładu, odzwierciedlam dźwięki, itp. a jednocześnie dokonuję jakieś autoanalizy siebie (np. swojego odbioru tego wykładu - „nic z tego co on gada nie rozumiem”. Ta autoanaliza się ciągle rozgrywa. Czasem opada, a czasami wzrasta (jest przecież stopień większej uwagi, napięcia, jakby falowanie uwagi od samoświadomości przedmiotowej do samoświadomości refleksyjnej, czy introspekcyjnej) <ten drugi poziom pokazuje fala niebieska> . Można analizować też swoje analizowanie i to będzie już 3 poziom np. co ja taki analityczny dzisiaj jestem? Jakie to dziwne, analizuję siebie i analizuję. Jeżeli pierwszy poziom jest spontaniczny, drugi refleksji, to trzeci poziom <fala brązowa> jest poziomem analizy. Można nawet analizować jeszcze dalej, ale wówczas niczego nowego się już nie dowiemy. Wyższe analizowanie nie ma wartości informacyjnej.
Wspomniane było, że w introspekcji są dane:
akty świadomości: te akty nie oznaczają aktywności (można dokonywać aktów pasywnie np. wyobrażania, myślenia bez aktywności bo np. leże na kanapie). Akt - to dająca się wyróżnić analitycznie całość, która ma pewną odrębną treść (np. sala pełna ludzi) i pewną jakość (akt percepcji: widzę sale pełną ludzi jest czymś różnym od wyobrażam sobie salę pełną ludzi). Treść niby ta sama, ale jakość inna. Nie ma jednego aktu percepcji (w sensie takim punktowym), jest to pewna , kontynualnie przechodząca (jeden akt przechodzi w drugi), ale da się to analizować,
procesy świadomości: strumień świadomości jest następstwem (procesem) złożonym z aktów posiadających (treść i jakość), który rozgrywa się w teraźniejszości i odchodzi w przeszłość. Składa się z różnych aktów świadomości (analitycznie dających się wyróżnić pewnych całości posiadających treść i jakość) powiązanych ze sobą. Procesy różnią się od zdarzeń tym, że procesy (zawsze są rozciągnięte w czasie) są złożone ze zdarzeń chwilowych (zdarzenia są tylko chwilowe),
dyspozycja: chodzi tu o własność, która ujawnia się (manifestuje) w jednych okolicznościach, a w innych nie. Taka dyspozycja to np. rozpuszczalny, elastyczny, itp. Przedmioty fizyczne nie mogą być złożone z samych tylko własności dyspozycyjnych. Mają one przede wszystkim własności nie-dyspozycyjne i dzięki temu mogą mieć te dyspozycyjne (bo one są zakotwiczone w tych nie-dyspozycyjnych) np. cukier jest rozpuszczalny, czyli ma własność dyspozycyjną ale gdyby nie miał tej własności nie-dyspozycyjnej nie miałby także tej dyspozycyjnej. Własności nie-dyspozycyjne (kategoryczne) są obecne zawsze a nie tylko w pewnych okolicznościach.
W introspekcji dyspozycje ujawniają się ale tylko częściowo (w małym stopniu) np. bycie odważnym, inteligentnym. Częściowo, tzn. gdy się zastanawiam - czy ja jestem odważny? - nie wiem! Bo dopiero w działaniu się okazuje czy jestem odważny. Introspekcyjna samo-kontemplacja nie ujawnia kim jesteśmy - zacznij działać, to zobaczysz kim jesteś. To działanie nie musi być tylko zewnętrzne, ale może być też wewnętrzne np. czy jestem cierpliwy w stosunku do siebie?
„JA”: niektórzy filozofowie twierdzą, że oprócz dwóch warstw oraz aktów, stanów, procesów i dyspozycji w introspekcji dane jest jeszcze coś takiego jak nasze ja. Ważne jest tu pewne zastrzeżenie językowe: w języku potocznym moje ja używane jest na określenie całego strumienia świadomości (przeżyć aktualnych, wyobrażeń, oczekiwań, itp.) My mówiąc o ja odróżniamy je jako coś innego niż strumień przeżyć. To jest jakieś czyste ja. Chodzi o to, że : ja spełniam akty introspekcji, ja analizuję siebie itd. i ja się z tym wszystkim nie utożsamiam, bo mogę się temu wszystkiemu przyglądać (mam dystans do strumienia świadomości). To ja jest zdystansowane od danych strumienia przeżyć i nie utożsamia się z żadnym ze składników strumienia (np. mam charakter, analizuję swój charakter, jest on nieodłączną częścią mnie, nie mogę się go pozbyć, ale charakter nie jest mną). D. Hume o tym pisał: gdy zajrzę do siebie, do środka, to nie znajduje tam owego mitycznego „ja”, znajduję tam tylko „wiązkę” percepcji, oczekiwań, wyobrażeń, itp. Nie ma tam żadnego stałego podmiotu. Może ludzie tu się różnią, są np. tak ekstrawertyczni, że to „ja” ich w ogóle nie uderza. To coś jak z odróżnianiem dźwięków, jedni lepiej słyszą pewne dźwięki inni mniej. Ale wszyscy wiedzą o co chodzi. Hume też wiedział o co chodzi z tym „ja”. Tego słowa ja można nie używać i lepiej zastąpić je słowem podmiot (ale nie na określenie całego strumienia świadomości), lecz na określenie tego czegoś co trwa w strumieniu, jest niezmienne i co może się zdystansować od strumienia stanu procesu zdarzeń, dyspozycji, itd.
Tezy metafizyczne (przedmiotowe) o charakterze historycznym dotyczące introspekcji:
w filozofii starożytnej i średniowiecznej nie występowało pojęcie - ja świadomego, różnego od przeżyć, od strumienia świadomości. To pojęcie można wywnioskować z innych pojęć filozofii starożytnej i średniowiecznej, a mianowicie z: duszy i samoświadomości. Dopiero filozofia Kartezjusza doprowadziła do wypracowania tego pojęcia (idei) - ja jako czegoś różnego od przeżyć świadomych, dyspozycji. Ta teza jest trochę naciągana, bo idea podmiotu ja, tak naprawdę była już obecna w starożytnej i średniowiecznej filozofii, tylko nie w tym analitycznym sensie doświadczenia wewnętrznego. Teza kartezjańska brzmi: jestem osobą myślącą - res cogitans. Jako taki jestem tym, który wątpi, wyobraża sobie, chce, itd., ale jako taki jestem różny od moich wyobrażeń, chceń, treści posiadanych, nie identyfikuję się z nimi. To jest właśnie ta kartezjańska idea podmiotu różna od przeżyć, od świadomości. Ukształtowanie się idei ja u Kartezjusza jako czegoś różnego od przeżyć, od świadomości powoduje, że można mówić o podmiocie ja w sensie:
przed-analitycznym: tzn. sposób mówienia że człowiek jako całość jest podmiotem,
analitycznym: gdzie ja jest różne od przeżyć.
Trzeba jednak zaznaczyć, że nie są to dwie różne idee, lecz mówiąc o człowieku jako podmiocie jest to po prostu potoczny sposób mówienia. Gdy się analitycznie temu przyjrzymy, to przecież podmiotem działania człowieka jako całości jest trwający podmiot ja, który nie podlega zmianom takim jak ciało. Zmienia się ciało, treści psychiczne, stany świadomości, ale ciągle jesteśmy tą samą osobą - ja, istotą, tym samym kimś.
dalszy rozwój problematyki ja przebiegał dwutorowo:
linia substancjalna (Kartezjusz, Leibniz, Berkeley): uczy, że w doświadczeniu wewnętrznym podmiotu - ja myślę - doświadczamy bezpośredniość siebie jako niematerialnej substancji. Doświadczenie wewnętrzne prezentuje nam nas jako niematerialną substancję - czyli duszę. Ta substancja jest zasadniczo inna niż substancje nie-myślące. Mamy więc bezpośrednie doświadczenie siebie jako substancji niematerialnej,
linia antysubstancjalna (wzięła swój początek od Hume'a): uczy, że w doświadczeniu wewnętrznym nie jest nam dane nic takiego, jak niematerialna substancja (dusza), bo doświadczenie wewnętrzne prezentuje nam wyłącznie wiązkę treści, wiązkę wrażeń, spostrzeżeń, doświadczeń (ang. bundle). Doświadczenie wewnętrzne nie prezentuje czegoś różnego od tej wiązki. Tu powstaje problem, bo krytycy tego stanowiska mówią: jeżeli jest wiązka, to musi przecież istnieć ktoś, kto wiąże tę wiązkę. Kto wiąże tę wiązkę? Wiadomo, że to co wiąże tę wiązkę, musi być różne od wiązki. Musi więc być podmiot różny od wiązki!
pomiędzy liniami substancjalną i antysubstancjalną ze swoim poglądem na temat ja ustawia się Kant. Chce on znaleźć agnostyczne rozwiązanie (my nie możemy wiedzieć doświadczając wyłącznie siebie samych czy jesteśmy ciałem, mózgiem, czy duszą). Czyni to w krytyce czystego rozumu, gdy wprowadza trój-dystynkcję odróżnia trzy rzeczy):
ja empiryczne: jest nim to, co my nazywamy strumieniem świadomości danej osoby - czyli pewna całość, która składa się z przeżyć, aktów, dyspozycji, itp.,
ja transcendentalne: to formalna jedność samoświadomości rozumiana jako podmiot różny od przeżyć. To jest tylko takie doświadczenie formalnej jedności, prostej treści. Z tej formalnej jedności samoświadomości my nie możemy wnioskować kim naprawdę jesteśmy - czy wyłącznie mózgiem (ciałem), czy też niematerialną, nie-fizyczną duszą,
ja numenalne: to doświadczenie podmiotu jako substancji, doświadczenie tego, kim naprawdę jesteśmy - mózgiem (ciałem), czy niematerialną duszą.
problem ja różnego od przeżyć świadomych podejmowali też inni filozofowie. W tym miejscu pojawia się następująca grupa problemów:
czy należy przyjąć istnienie „bytu” różnego od przeżyć świadomych?:
* redukcjonizm sensualistyczny: doświadczenie ja różne od przeżyć jest sumą wrażeń cielesnych lub kinestetycznych (ruchowych), jest jednością ciała, doświadczanego bezpośrednio w działaniu, mówieniu, itd.,
* redukcjonizm woluntarystyczny: doświadczenie ja to doświadczenie stałości chcenia, ciągłości woli np. wola życia, wola przezwyciężenia trudności znoszenia dnia wstania, potem jazdy zatłoczonym autobusem, dalej siedzenia na wykładzie … Ta stałość chcenia być może jest pewną władzą tego ja,
* redukcjonizm emocjonalny: ja jest czuciem, poczuciem, uczuciem powiązania przeżyć psychicznych. Nasze przeżycia są ze sobą powiązane jak ogniwa łańcucha, ale w łańcuchu tym brak jeszcze czegoś co ten łańcuch łączy. Ogniwa się zazębiają za siebie. Strumień świadomości to łańcuch, ale jest jeszcze czucie tego zazębiania się, powiązania przeżyć. Czucie tego powiązania powoduje doświadczenie tego ja, ale tak naprawdę nie ma tego ja jako odrębnego bytu - jest tylko czucie. Widać tu redukcję osobnego bytu, którym miałoby być ja do czegoś innego, do: woli, uczucia, poczucia, doświadczenia własnego ciała,
* redukcjonizm funkcjonalny: redukuje ja do jedności funkcjonalnej mózgu tzn. mózg jako maszyna jest pewną jednością funkcjonalną, jednością działania, działa w skoordynowany sposób (podobnie jak maszyna). Doświadczenie ja jest doświadczeniem tej jedności funkcjonalnej mózgu, jedności skoordynowanego działania. Hipoteza tego redukcjonizmu nie odwołuje się do żadnego bezpośredniego doświadczenia - to taka pusta hipoteza (jest pewna maszyna - mózg i ona wytwarza coś - to coś to jest właśnie ja (epifenomenalny wytwór),
czy „ja” nie jest zwykłą „sumą” wrażeń, przeżyć, skłonności? (czy należy mówić o różnym „ja”?):
* ja materialne: jest to takie psychologiczne ujęcie ja. Nasza własność w jakiś sposób nas dotyczy, jest jakoś bliżej z nami związana i w tym sensie należy do ja materialnego. Do tego ja należą więc: doświadczenie mojego ciała, moja rodzina, moja własność,
* ja socjalne / społeczne: to są role społeczne, które spełniam np. profesor, ksiądz, nauczyciel - ale nie jestem do końca tą rolą,
* ja duchowe: gdy np. kontempluję krajobraz, gdy się modlę, itp.,
* ja czyste: tzn. takie, które żadnym z powyższych wymienionych ja nie jest,
czy to są aspekty „czystego ja”, czy może to są różne rzeczy bez stałego podłoża (nie powiązane ze sobą aspekty istności, byty)?:
* jestem teraz profesorem, po pracy wracam do domu - jestem ojcem, mężem, itd. Czy to są aspekty tego samego czystego podmiotu? Taki jestem w pracy, inny w domu - wydaje się, że to nie jest ta sama osoba!
jaki jest sposób istnienia podłoża, substratu jeśli istnieje?:
* może tym podłożem jest niematerialny podmiot - dusza, a może mózg (ciało jako jedność funkcjonalna wraz z jego różnorodnością),
Krytyka wartości epistemicznej introspekcji:
Wyróżnia się tu dwa kierunki (XX w.), które pastwiły się nad introspekcją: behawioryzm, psychoanaliza.
behawioryzm (w różnych odmianach): powstał na pocz. XX w. Jego przedstawiciele to John Watson (1878 - 1958), Frederic Skinner (1904 - 1990). Krytykując wartość epistemiczną introspekcji, głosił, że introspekcja nie może być narzędziem poznania naukowego. Trzeba dążyć do unaukowienia psychologii, aby była na równi z naukami przyrodniczymi. Skoro introspekcja nie może być narzędziem poznania naukowego, to trzeba ją odrzucić, a wówczas psychologia stanie się dyscypliną naukową. Introspekcja nie dostarcza wartościowych informacji, ponieważ:
zmienia swój przedmiot pod wpływem doświadczenia wewnętrznego np. jesteś zły, to policz do 10 i tu pod wpływem samoobserwacji zmieni się złość (przedmiot). To co jest spontanicznie przeżywane pod wpływem samoobserwacji (introspekcji) zmienia się, jest więc labilne - to co spontaniczne staje się inne. A w nauce nie można używać takiego narzędzia poznawczego, które zmienia przedmiot,
nie dostarcza informacji intersubiektywnie sprawdzalnych i komunikowalnych (tak jak dostarcza je percepcja zmysłowa) tzn. jeśli ktoś dokonuje zeznań introspekcyjnych (np. czuję to, a to; doznaje tego, a tego), to my jako naukowcy nie mamy świadków aby sprawdzić, czy przeżywa rzeczywiście to co przeżywa. Tylko ten, kto dokonuje zeznań introspekcyjnych może obserwować to o czym mówi, że przeżywa. Inaczej jest w doświadczeniu zewnętrznym (możemy to sprawdzić). Aby udostępnić to co przeżywa, musi używać odpowiednich pojęć, żeby komunikować to co przezywa, a do tego musi być wykształconym (a nie wszyscy są wykształceni) więc to co przeżywa jest nie komunikowalne, a skoro nie jest komunikowalne, to nie może być narzędziem naukowym psychologii,
program behawiorystów powstał w wyniku konieczności zaaplikowania (pragmatyka) psychologii do analizowania mas ludzkich - np. badanie ludzi w celu sprawdzenia czy się nadają do pracy w fabryce. A tu nie można było się opierać na czymś co nienaukowe, introspekcja nie pozwalała na klasyfikowanie, odróżnianie, ludzi, itd.
Wnioski z krytyki behawioryzmu dotyczące:
metodologii psychologii: jeżeli introspekcja nie jest wartościowym narzędziem poznania naukowego, to ją odrzucić i zastąpić obserwacją zewnętrznego zachowania się człowieka (o ile to tylko możliwe). Takie podejście będzie pewniejsze, gdyż jak się ludzie zachowują, tacy są i tak ich poznamy (w środku). Tendencje filozoficzne, których podstawą jest unifikacja i materializm to tendencje naturalistyczne, scjentystyczne, i redukcjonistyczne,
behawioryzmu filozoficznego: wniosek ten dotyczy tezy filozoficznej, esencjalnej, istotnej. G. Ryle w 1949 r. wydał książkę The consept of mine (koncepcja umysłu), która stanowi wzorzec behawioryzmu filozoficznego (logicznego). Ryle twierdził, że da się przeprowadzić translację wszystkich zdań opisujących doświadczenie wewnętrzne na zdania opisujące zewnętrzne zachowania bądź dyspozycję do tych zachowań i to w taki sposób, że nie utraci się przy tej translacji znaczenia (czyli nie utraci się nic z tego, co ma doświadczenie wewnętrzne), np. ktoś ma depresję, to mówimy - mówi matowym głosem, i nie wykazuje zwyczajowego ożywienia, itd., ktoś jest zakochany to - wzdycha i wznosi oczy do nieba. Ten behawioryzm filozoficzny funkcjonuje na zasadzie postulatu - w miarę możliwości wyeliminujmy introspekcję,
Zarzut: bogactwo doświadczenia wewnętrznego nie da się przełożyć na język bo istnieje możliwość symulacji np. ktoś udaje depresję, my to tłumaczymy, a faktycznie nie ma doświadczenia wewnętrznego depresji,
idei behawioryzmu metafizycznego: skoro jest możliwa translacja Ryle'go, to nie ma stanów wewnętrznych - jesteśmy tylko ciałem, bo psychologia naukowo może to wszystko co wewnętrznie przezywane opisać, więc to co wewnętrzne nie odgrywa żadnej istotnej roli.
psychoanaliza (w różnych odmianach): narodziła się z koncepcji S. Freud'a i dziś ma wiele postaci. Główna jej idea polega na tym, aby odróżnić w tym co psychiczne:
to co psychiczne świadome,
to co psychiczne nieświadome,
Są więc dwie warstwy tego co psychiczne. Introspekcja dotyczy wyłącznie tego, co psychiczne i świadome, nie dotyczy zaś tego co psychiczne i nieświadome. To co psychiczne - nieświadome istotnie determinuje (określa, warunkuje) tę warstwę psychiczną - świadomą. To warunkuje różne opisy psychoanalizy np. różne formy sublimacji (sublimacja = jeden z obronnych mechanizmów osobowości, polegający na przesunięciu popędu (potrzeb, motywów) z celu, którego nie można zrealizować ze względu na niezgodność z przyjętymi zasadami, na inny, zastępczy obiekt lub czynność np. boję się podrywać dziewczyny, więc piję piwo, aż skończy się impreza). To co psychiczne - świadome jakoś żyje, ale nie pojawia się tak jak istnieje normalnie, lecz przejawia się w tym co psychiczne - nieświadome. To co psychiczne - nieświadome jest więc tylko pochodne. Introspekcja ślizga się po powierzchni jeziora jak światło księżyca nie dotyka tego co istotne tych psychicznych stanów np. kocham ciocię, ale w rzeczywistości jest inaczej - sublimacja pokazuje, że kocham ją dla tego, bo mam odziedziczyć po niej majątek. Czyli w introspekcji dany jest fałszywy obraz tego kim naprawdę jesteśmy. W radykalnej wersji Freud'owskiej jesteśmy popędem, wolą, itp.
Zarzut: jest pewien paradoks w pojęciu: stan psychiczny nieświadomy. Albo coś jest psychiczne i wtedy jest świadome, a jak jest nieświadome, to nie jest psychiczne - bo to może być najwyżej jakiś stan mózgu. To co psychiczne łączy się ze świadomością. Nie może być stanów psychicznych nieświadomych. Freud próbował twierdzić, że warstwa stanów psychicznych i nieświadomych posiada pewna samodzielność. Paradoksalność polega na tym, że nie możemy uchwycić co oznaczałoby być stanem psychicznym i nieświadomym a jednocześnie czymś różnym od stanu mózgu. W rzeczywistości sam Freud był materialistą - uważał, że wszystkie stany psychiczne (świadome) są wyłącznie stanami mózgu. Ale jego sposób przedstawiania poglądów prowadzi do takiego wrażenia, że warstwa psychiczna nieświadoma jest samodzielna, tzn. nie jest świadoma, ale nie identyfikuje się z warstwą zdarzeń czysto fizycznych i że ta warstwa wywiera to działanie determinujące i ona podlega transformacji (np. sublimacji). A introspekcja dotyczy już tego co przetransformowane, wysublimowane.
Pamięć i przypomnienie:
Uwagi wstępne:
pamięć (jako taka) to niesamodzielne źródło wiedzy. Aby o czymś być przekonanym, móc wydać sąd, coś pamiętać, trzeba wpierw to np. spostrzec (doświadczyć zmysłowo). Pamięć jako taka nie wytwarza wiedzy, przekonań,
jeżeli pamięć nie wytwarza wiedzy, przekonań, to dlaczego wymienia się pamięć wśród źródeł wiedzy? Otóż dlatego, że ma ona doniosłą rolę w poznaniu, zdobywaniu wiedzy, w funkcjonowaniu umysłu. Trudno sobie wyobrazić zdobywanie wiedzy, poznawanie czegoś bez pamięci,
istnieje pewna tendencja, która wiąże pamięć z przypomnieniem. Ale pamięć funkcjonuje też na poziomie bardziej elementarnym. Gdyby nie ta zautomatyzowana reprodukcja - pamięć, to wszystko byłoby za każdym razem, w każdej chwili naszego życia nowe (to się dzieje bez wysiłku),
Terminologia:
niektórzy pamięć redukują do przypominania (odmiany pamięci jako ogólnego zjawiska),
gr. anamnesis to łac. reminiscentia (reminisci) - przywołać pamięcią (czyli przypomnienie),
gr. mneme to łac. memoria - pamięć,
współcześnie: pamięć i przypomnienie (potocznie są używane luźno, zależnie od kontekstu, a nawet zamiennie); ang. memory (pamięć), remembering, recollection (przypomnienie),
Pamięć w sensie biologicznym a pamięć w sensie pamięć ludzka i przypomnienie:
pamięć biologiczna: jest to ujawniana przez wszystkie zwierzęta tendencja (nie zawsze występuje, ale pojawia się) do zachowywania zasadniczej struktury minionych doświadczeń w celu kierowania teraźniejszymi i przyszłymi działaniami. Dla tego typu tendencji (cechy, własności) można podać pewne wyjaśnienia ewolucyjne np. im lepiej zwierzę dysponuje tą własnością (dyspozycją do zachowywania zasadniczej struktury doświadczeń), tym większe są jego szanse na przeżycie. W tym biologicznym sensie, nasza pamięć też uczestniczy - np. mamy zdolność uczenia się języków, systematycznego reagowania na otoczenie, zdolność opanowania nawyków społecznych (wiemy np. kiedy i komu się ukłonić, jakie gesty wykonać) oraz zdolność do reprodukcji tej zasadniczej struktury minionych doświadczeń w odpowiednich okolicznościach,
pamięć ludzka i przypomnienie: jest związana z posiadaniem świadomości i samoświadomości oraz z doświadczaniem czasu i przeszłości.
Pięć zasadniczych kierunków badań (w ramach psychologii) nad pamięcią:
kierunek kognitywny: jest to tzw. podejście mentalistyczne, introspekcyjne, które prowadzi bada pamięć na poziomie języka potocznego i doświadczenia wewnętrznego (badania ze względu na zeznania introspekcyjne) np. co ludzie pamiętają, jak pamiętają w jakich okolicznościach pamiętają?
kierunek biologiczny: czasem jest nazywany psychologią eksperymentalną, interesuje się mechanizmami mózgowymi pamięci. Ten obszar badań wyróżnia takie terminy jak:
mózgowe ślady pamięciowe,
piksacje danych minionych doświadczeń,
kierunek testowego podejścia sposobów uczenia się werbalnego: zapoczątkował go Hermann Ebbinghaus (1850-1909). W 1885 opublikował pracę pt. O pamięci. Kierunek ten pokazuje, że można badać jak podmioty (ludzie) zapamiętują zestawy wyrażeń dzięki czemu możemy wysuwać wnioski na temat sposobów działania ludzkiej pamięci np. wyrazy sensowne są łatwiej zapamiętywane, a bezsensowne są trudniej zapamiętywane,
kierunek komputacyjny: dawniej zwany był cybernetyką, dziś czasem nazywany geo-przetwarzaniem. Związany jest z ideą przetwarzania, taką jak komputery. Kierunek ten jest dominującym dziś podejściem w badaniach nad pamięcią. Chce dać komutacyjne wyjaśnienie pamięci (komputerowe). Zdanie tego kierunku sprowadza się do poszukiwania funkcjonujących w świecie naturalnych systemów obliczeniowych, które dadzą się opisać w kategoriach cybernetycznych, a w rezultacie odpowiedź na pytanie: do jakiego rodzaju obliczeń są zdolne różne systemy złożone (organizmy, podmioty)? Przykład: nietoperze to maszyny, przypominają miniaturowe samoloty szpiegowskie, wypełnione wyrafinowaną aparaturą. Ich mózgi to jakby zestawy subtelnie dobranej i zminiaturyzowanej elektroniki, naładowanej skomplikowanym oprogramowaniem koniecznym do szybkiego odcyfrowywania świata ech. Nietoperz używa swoich informacji słuchowych w celu bardzo podobnym do tego, w jakim ludzie posługują się informacjami wzrokowymi. Używa on dźwięku do postrzegania i bezustannego uaktualniania swego obrazu położenia obiektów w przestrzeni trójwymiarowej - tak jak my używamy w tym samym celu światła. I nietoperze i ludzie potrzebują więc takiego samego wewnętrznego modelu obliczeniowego w celu przedstawienia sobie położenia obiektów w przestrzeni trójwymiarowej. Czyli charakter subiektywnego wrażenia zwierzęcia i człowieka określa własność jego wewnętrznego modelu komputerowego,
kierunek behawioralny: badania tego kierunku dotyczą zachowania się człowieka tzn. jak pewne bodźce funkcjonują aktualnie ze względu na minione doświadczenia.
Cztery funkcje jakie musi spełniać mechanizm pamięci:
transformacja: doprowadza do transformacji (konfiguracji) wewnętrznych i zewnętrznych bodźców (danych, informacji) do postaci neuronalnej reprezentacji (której nie znamy, nie wiemy czym ona jest). Ta neuronalna reprezentacja musi powstać i być odpowiednio zakodowana,
przechowywanie: przechowuje neuronalną reprezentację doświadczenia wewnętrznego bądź zewnętrznego. Nie wiemy jak to się dzieje,
udostępnianie: mechanizm pamięci umożliwia dostęp do zakodowanej i przechowywanej informacji (bodźców) oraz umożliwia odzyskanie jej,
odkodowanie: odzyskane dane (bodźce, informacje) muszą zostać odkodowane tak, aby ukonstytuowały obraz minionego doświadczenia wewnętrznego bądź zewnętrznego,
Henri Bergson (1859-1941) filozof francuski pisał: nigdy nie będzie możliwa mechanistyczna interpretacja pamięci. Ale nigdy też nie powiedział, czym jest ta mechanistyczna interpretacja. Przyjmował, że to jakaś materialna, obrazkowa interpretacja. Bergson mówił o czystej pamięci, która nie jest abstrakcją, bo np. wspomnienie moich rodziców to nie jest tylko pojeciem. Dodać trzeba, że dzisiejsze wyjaśnienie komputacyjne jest odmianą mechanistycznego wyjaśniania z którym polemizował Bergson.
Dystynkcja miedzy pamięcią a przypomnieniem (w odniesieniu do człowieka):
PAMIĘĆ
KOGNITYWNA NIEKOGNITYWNA
Szczegółowa charakterystyka przypomnienia:
jest to odrębny akt świadomości - analitycznie dający się odróżnić w strumieniu świadomości (jako całości). Czyli jest jakby częścią składową strumienia świadomości,
jest to często (choć nie zawsze) aktywność podmiotu - przeszukuję umysł, jest to pewien wysiłek, pewna aktywność (ale są też przypomnienia, które nie mają tego charakteru aktywnego - nachodzą nas, coś nam się przypomina <pasywne projekcje>),
jest to często aktywne zwrócenie się do własnego minionego strumienia świadomości - do tego, co mi się kiedyś zdarzyło,
przedmiotem przypomnienia mogą być:
minione percepcje,
wyobrażenia,
inne przypomnienia,
posiada strukturę dwupromienną tzn.:
mogę się zwracać do treści minionego zdarzenia w którym sam uczestniczyłem,
bądź
do sposobu reakcji (przeżywania) na to zdarzenie w którym sam uczestniczyłem,
dochodzi w nim do pewnego porządkowania, umieszczania (tego co doświadczaliśmy w minionym strumieniu naszej świadomości) w określonym czasie np. gdy pojawiają się w moim umyśle treści np. fantazje (mam jacht) to nie potrafię tego wcisnąć, ulokować w czas mego minionego strumienia świadomości, ale gdy przypominam sobie, że dziś szedłem na KUL, to mogę zakotwiczyć to wydarzenie w określonym czasie strumienia świadomości. Co więcej tego porządkowania, umieszczania (obrazów przypomnieniowych) nie czynię aktem woli - to jest coś zastanego. Gdy odnajduję w przypomnieniu treści, to automatycznie i mimowolnie ustalam pozycję egzystencjalną tych treści - że to jest minione,
przypominanie aktowe zawiera zawsze moment dystansu tzn. wstrzymanie aktualnego przezywania przynajmniej pewnej części treści przypominanej,
pojawia się identyfikacja ja przypominającego i ja przypomnianego np. ja, który teraz sobie przypominam jestem tym samym podmiotem, który robił to a to 2 lata temu,
Części składowe przypomnienia ze względu na doświadczenie czasu:
retencja: jest to mikrostrukturalna własność świadomości (niczym nie mierzalna) dzięki której każde zdarzenie, które przechodzi w strumieniu świadomości przez fazę teraz i zapada w przeszłość, jest jakby przez aktualne ja zatrzymywane (chwytane przez moment - taka stop klatka) i odsuwane w przeszłość, ale nie znika. Dzięki temu teraźniejszość posiada jakąś rozciągłość nie jest punktowa np. wypowiadam długie słowo konstantynopolitankowianeczka to część tego słowa wybrzmiewa teraz (jest chwytane, zatrzymywane - różowe kreski na rysunku, połączone strumieniem świadomości), dalej przechodzi w przeszłość strumienia a już znów jest chwytana inna część tego słowa, podczas gdy tamta pierwsza część nie znika. Gdybyśmy nie posiadali tej mikrostrukturalnej własności świadomości nie było by ciągłości poznawania. Świat byłby dla nas rozerwany w kawałki, byłby częściami. Retencja jest czymś różnym od przypomnienia jest jego częścią, nie ma w niej tego momentu przypominania. Ma najmniejsze doświadczenie czasu.
JA
protencja: zdaniem Husserla jest to automatyczne otwieranie się na przyszłość w sensie:
nie jest oczekiwaniem,
nie jest odrębnym aktem strumienia tak jak przypomnienie, ale jego własnością (jak retencja),
nie jest przewidywaniem przyszłości,
każda nowa teraźniejszość otwiera się na przyszłość - coś się będzie działo, ale nie wiem i nie spodziewam się co - to jest takie puste, mikrostrukturalne otwieranie się na przyszłość,
Uwaga: dzięki retencji i protencji tworzy się kontynualność strumienia świadomości. Nie wiemy jak to się dzieje, jest to naturalne i nieuświadamiane, po prostu jest.
żywa pamięć: R. Ingerden pisząc o żywej pamięci podkreśla, że to nie jest retencja ani protencja, ani przypomnienie. Czym jest żywa pamięć oddaje przykład: gdy wynaleziono telewizory, ludzie na początku musieli uczyć się jak oglądać film (dziś dzieci już od najmłodszych lat to chwytają), ponieważ mamy tylko taką własność, że kilka minionych sekwencji pamiętamy nie musząc sobie przypominać ich wyraźnie, ale gdy tych sekwencji jest wiele, trudno byłoby to spamiętać. Żywa pamięć to jest właśnie ta własność, która obejmuje większy zasięg czasowy niż retencja i obejmuje nim minione sekwencje. Gdybyśmy nie mieli tej własności, nie moglibyśmy funkcjonować w świecie. Nie rozumielibyśmy gdzie jesteśmy, co się dzieje, co robimy w tym miejscu, a przecież my to wiemy cały czas - np. w żywej pamięci mamy: jesteśmy na teorii poznania, słuchamy itd. rozumiemy to, wiemy co się dzieje. Tu, też nie ma osobnego zwrócenia się do strumienia świadomości, nie ma aktu przypominania sobie takiego jak np. przypominam sobie kto rano stał obok mnie w autobusie, gdy jechałem na KUL. W żywej pamięci nie ma tego momentu poszukiwania, wyświetlania sobie faktów, zdarzeń.
Stanowiska traktujące na temat przedmiotu przypomnienia (jako pamięci kognitywnej):
realizm pośredni: (reprezentacjonizm) stanowiska tego można doszukiwać się już u Arystotelesa w dziele: De memoria et reminiscentia. Główna teza dotyczy tego, że przypomnienie nie może istnieć bez wyobraźni tzn. pamiętamy przeszłe doświadczenia, gdy przywołujemy sobie obrazy, które reprezentują te przeszłe doświadczenia. Jest to inaczej uobecnianie (żywienie, przywoływanie) obrazów z przeszłości. Podobnego typu teorie reprezentowali też: Hume, Russell. Trzeba zauważyć, że my też intuicyjnie często tak myślimy.
Słabość tego stanowiska:
już Arystoteles zdawał sobie sprawę z tego, że jeżeli tym co pamiętam / przywołuję jest pewien obraz, który jest obecny teraz, to jak to jest możliwe, że za pomocą tego obrazu odnoszę się do przeszłości? Czy jest jakaś mechanika tego? Słabość polega na tym, że to stanowisko nie wyjaśnia tego jak to się dzieje,
gdy przyjmiemy tę teorię, to trudno jest odróżnić wyobrażenia (fantazje) od rzeczywistych przypomnień - nie wiadomo, na czym miałaby polegać ta różnica, co miało by stanowić kryterium tego odróżnienia. Dlatego:
Hume sugeruje dwa kryteria odróżniające to co jest fantazyjnym obrazem od tego co jest obrazem przypomnieniowym:
* żywość: obrazy przypomnieniowe są bardziej żywe, wyraziste (mniej schematyczne, bardziej dookreślone, wyartykułowane) niż obrazy fantazyjne,
* porządkowanie: obrazy przypomnieniowe dają się porządkować, umieścić w strumieniu minionych doświadczeń, natomiast fantazyjne nie dadzą się tak umieścić np. to się zdarzyło przed tym lub po tym (o tym było w charakterystyce przypomnienia).
Kryteria Hume'a wydają się jednak niewystarczające ponieważ:
* nie musi tak być, że obrazy przypomnieniowe są bardziej żywe, można tak fantazjować, że to co dane w fantazji też będzie żywe, dookreślone, mało schematyczne,
* wyzwaniem dla argumentu porządkowania są tzw. fabrykacje tzn. my potrafimy coś sobie wyobrazić, coś dośpiewać i potem tak się do tego przyzwyczajamy, że uważamy iż tak naprawdę było, że to rzeczywiście miało miejsce. To są wytwory naszej fantazji, czyjegoś opowiadania, rzeczy której widzieliśmy np. długo oglądam fotkę z dzieciństwa - siebie w piaskownicy z wiaderkiem i łopatką i później mi się wydaje, że to pamiętam. Otóż formułuje się tu kauzalny (przyczynowy) warunek dla przypomnienia: można coś sobie przypominać wtedy, gdy istnieje nieprzerwany łańcuch / związek przyczynowy pomiędzy minionym zdarzeniem a moim aktualnym aktem przypominania. Nie określa się czym ten łańcuch przyczynowy jest (czy to są engramy w mózgu (ślady mózgowe), które się utrzymują przez jakiś czas podtrzymując jedne drugie), ważne jest to, że gdy łańcuch ten zostanie zerwany i w środek zostanie włożone coś np. fotka z piaskownicy, to tworzy się nowy związek przyczynowy pomiędzy tym oglądaniem zdjęcia a moim aktem aktualnym, ale ten stary jest zerwany. Przykład: stoję w piaskownicy, z wiaderkiem i łopatką (spostrzegam tę sytuację) to jest jakoś kodowane i jakoś te łańcuchy przyczynowe się przekazują aż do momentu, kiedy ja świadomie odtwarzam. Czyli minione zdarzenie nie istnieje, ale łańcuchy przyczynowe się zazębiają, podtrzymują, one nie są zerwane. Tu nie chodzi o to, że ciągle jestem połączony z minionym zdarzeniem, bo ono nie istnieje, ale o to, że jest to oryginalne połączenie z tym wydarzeniem minionym za pomocą specyficznych łańcuchów przyczynowych. Gdyby te łańcuchy zostały zerwane, wówczas nie ma przypomnienia. Widzimy więc niemożliwość porządkowania, bo są fabrykacje, które powodują, że łańcuch przyczynowy zostaje przerwany, zaczyna się nowy łańcuch a nam się wydaje, że to ten sam łańcuch. Gdyby się tak zdarzyło, to nie możemy mówić te coś pamiętam, bo pamiętać to znaczy być powiązanym z oryginalnym łańcuchem przyczynowym, a nie tym zerwanym.
Russell proponuje inne kryteria odróżniania wyobrażeń (fantazji) od przypominania:
* doświadczenie znaności (feelin of familiarity): w obrazie przypomnieniowym pojawia się poczucie / odczucie, że to znam, że to już było i to jest różne od obrazu fantazyjnego,
* poczucie przeszłościowości: poczucie, że to są obrazy dotyczące tego co minione - przeszłości,
Kryteria Russell'a wydają się jednak niewystarczające ponieważ:
* wspomniane poczucia pojawiają się też w odniesieniu do rzeczy, które nie są przypomnieniami, więc nie jest to niezawodne kryterium,
* empiryczny zarzut głosi, że istnieje wiele sytuacji w których mam pewne przypomnienia i zarazem nie pojawiają się żadne obrazy - czyli ma takie przypomnienia bez obrazów. Badania statystyczne pokazują, że są ludzie, którzy przypominają sobie za pomocą obrazów: najczęściej kobiety i dzieci, i są tacy którzy przypominają sobie bez obrazów: najczęściej mężczyźni np. przypominam sobie treść wiadomości radiowych nie żywiąc żadnych obrazów i wiem, że się odnoszę do przeszłości. Jeżeli teoria głosi, że każde przypominanie polega na żywieniu obrazów, to teoria jest fałszywa. Oczywiście ktoś może bronić, że tu chodzi o pamięć czysto semantyczną (gdzie nie odnoszę się do przeszłości) - czyli bez obrazów! Ale jednak trzeba powiedzieć, że wiadomości z radia to jednak przypomnienie a nie pamięć semantyczna, gdyż odnoszę się do przeszłości (wiadomości które dziś słuchałem). Co więcej, nawet w pamięci czysto semantycznej pojawiają się obrazy np. jaki jest nr do katedry Teorii Poznania? Ktoś powie: 37 (jest to pamięć semantyczna) a jednak pojawia się pewien obraz - drzwi katedry, na nich nr 37. Tu jest ważne to, że te obrazy w pamięci semantycznej nie są istotne dla reprodukcji informacji. To pokazuje, że pamięć czysto semantyczna też funkcjonuje z obrazami, tyle że nieistotnymi dla reprodukcji informacji i brakuje tu także tego podróżowania w czasie. W przypominaniu to podróżowanie w czasie występuje.
realizm bezpośredni: gdy przypominamy sobie jakieś zdarzenie, sytuację, to przypominamy sobie to epistemicznie bezpośrednio tzn. w przypomnieniu kontaktujemy się epistemicznie bezpośrednio z tym co jest przeszłością. Przeszłych zdarzeń już nie ma więc epistemicznie bezpośrednio to znaczy:
w przypominaniu obraz przypomnieniowy (jeżeli występuje) jest medium przeźroczystym (pośrednikiem przeźroczystym) za pomocą którego odnosimy się do przeszłego zdarzenia. Tych obrazów może być kilka (coś jak klatki filmu, zdjęcia) i przez nie odnosimy się bezpośrednio,
te obrazy pełnią rolę heurystyczną - gdy usiłuję sobie coś przypomnieć, to szukam obrazów bo one pozwalają mi lepiej przypomnieć sobie zdarzenie, reprodukować zdarzenia, ale one nie są przedmiotem głównym mojej uwagi przypominania (przedmiotem bezpośredniej mojej koncentracji),
w przypominaniu tego co mi się zdarzyło występuje medium przeźroczyste, ale nie ma żadnego wnioskowania (które byłoby pośrednikiem),
Zwolennicy mówią, że istnieje jednak fizyczna pośredniość - a są nią związki przyczynowe (łańcuchy) zachodzące w przypominaniu, które stanowią pewne zapośredniczenie, ale ona nie przekreśla epistemicznej bezpośredniości. Widzimy, że sens interpretacji tego stanowiska polega na interpretacji tego co znaczy - bezpośrednie. Tu pojęcie bezpośredniości nie odnosi się do obrazu, ale do braku wnioskowania. Realizm bezpośredni przyznaje, że istnieje nieprzerwany łańcuch kauzalny (przyczynowy) pomiędzy minionym zdarzeniem a moim aktualnym aktem przypominania. Tu musimy być ostrożni, gdyż potocznie uważamy że bezpośrednio to:
postrzegam zmysłami,
postrzegam wewnętrznie to co aktualnie się rozgrywa (jestem smutny itd.),
czyli gdzie nie ma aktualności, tam nie ma bezpośredniości.
Słabość tego stanowiska:
wyzwaniem dla tego stanowiska jest iluzja i halucynacja pamięciowa (analogiczne do percepcyjnych) np. gdy umieszczamy wydarzenia w pewnej kolejności, a one faktycznie się rozgrywały się w innej kolejności - iluzja, a halucynacja pamięciowa staje się bliska fabrykacji np. zaczynamy projektować pewne wyobrażenia, fantazje jako to co rzeczywiście miało miejsce,
bardzo często łańcuchy kauzalne są łańcuchami przerwanymi.
fenomenalizm: ma dwie odmiany:
fenomenalizm eliminacjonistyczny <eliminatywizm>: nie ma takiej rzeczy jak przeszłość, są tylko doświadczenia określonego rodzaju, które nazywamy przypomnieniami. Eliminuje więc pojęcie przeszłości,
fenomenalizm redukcjonistyczny: jest przeszłość, ale ona jest niczym więcej niż doświadczeniami określonego rodzaju, które nazywamy przypomnieniami. Redukcja przeszłości do przypomnień.
G. Berkeley pisał, że esse = percipi dla metafizyki. Berkeley'owi możemy zarzucić na gruncie czysto fizycznym to, że: my normalnie przyjmujemy, że przeszłe zdarzenia są przyczynami aktualnie rozgrywających się aktów przypomnieniowych (mnemonicznych), a fenomenalizm nie dysponuje wyjaśnieniem co jest przyczyną tego rodzaju aktów - przypomnień. A skoro fenomenalizm chce być poważną teorią, to powinien dysponować takim wyjaśnieniem. Owszem Berkeley dysponuje takim wyjaśnieniem na gruncie percepcji, ale tu w fenomenalizmie czysto fizycznym nie ma tego wyjaśnienia.
Fenomenalizm to także próba odpowiedzi na sceptycyzm (oczywiście w odniesieniu do pamięci). Sceptycyzm dotykał problemu pamięci w odmianie słynnej hipotezy Russella (1921 w: Analysis of mine): być może świat powstał 5 min. temu wraz z całą populacją, która pamięta całkowicie nierealną przeszłość. Sceptyk chciałby, żebyśmy wykluczyli, że tak jest jak powiedział Russell. Dokładniej sceptyk powie: jeśli twierdzisz, że dysponujesz wiedzą dotyczącą przeszłości, to wykaż, że nie jest tak jak mówi Russell. Co więcej Russell twierdzi: nic co dzieje się teraz ani nic co stanie się w przyszłości nie wykluczy tej hipotezy.
Fenomenalizm pozbywa się hipotezy Russella i jego sceptycyzmu co do przypominania - bo eliminuje przeszłość, albo redukuje ją do zbioru doświadczeń określonego rodzaju, które nazywamy przypomnieniami.
Nasza dyskusja z Russell'em opiera się na tym, że:
* hipoteza Russella jest postawiona ac hoc - całe nasze życie w świecie jest przeciwwagą dla hipotezy Russella,
* hipoteza Russella jest ekstrapolacją (uogólnieniem, generalizacją) innych błędów w zakresie pamięci i przypominania (coś jak: mylę się czasami, to być może mylę się teraz) wyrażoną w postaci takiej hipotezy,
* wydaje się, że nasze przekonania pamięciowe możemy uzasadniać na dwa sposoby:
przez koherencję: nabieram przekonania pamięciowego wtedy, gdy wiele przypomnień zgadza się ze sobą np. jeśli to jest jakieś spójne, to musi być tak a tak (jest to uzasadnienie zawodne, bo możemy czegoś nie wziąć pod uwagę). To uzasadnienie nie pomaga w przypadku hipotezy Russella, bo ta hipoteza przekracza koherencję,
przez konfrontację ze śladami: przypominam sobie coś np. w pokoju na biurku leży zegarek, ale uzasadnieniem dla tego przypomnienia jest to, że pójdę tam i zobaczę, że tam leży - ale zanim sprawdzę, dysponowałem wiedzą pamięciową bo to pozostawiły ślady. To uzasadnienie nie pomaga w przypadku hipotezy Russella, bo jakie ślady można znaleźć w hipotezie Russella? Więc jak argumentować?
* argumentacja może wyglądać tak:
hipoteza Russella nie da się koherentnie wygłosić, ponieważ:
ona arbitralnie i nie przypadkiem mówi o 5 minutach co oznacza, że nasze przypomnienie w obrębie 5 min. jest OK . Te 5 minut w hipotezie Russella powoduje, że przypomnienia nie są podważane,
bo same akty wątpienia żeby można je formułować muszą być przypominane. Akty wątpienia muszę opierać na przypomnieniu - co mówię, co mówiłem przed chwilą, itd. Każde wątpienie zakłada więc wartość przypomnienia. Nie da się wątpić bez przypominania! Czyli - nie da się generalnie wątpić w wartość przypominania bo, każe wątpienie jako proces rozgrywający się w czasie zakłada wartość przypomnienia. Widzimy, że ta hipoteza Russella nie da się koherentnie wygłosić bez założenia wartości przypomnienia. Ta argumentacja wystarcza - bo my mamy tylko wykazać, że hipoteza Russella nie da się spójnie wygłosić, ale nie musimy udowadniać, że świat powstał 5 min. temu itd…
Wiedza a priori
Bardzo wielu filozofów podważało istnienie wiedzy a priori. O ile istnieje, to przekonania a priori są samodzielnym źródłem wiedzy.
Uwagi historyczne:
terminy: a priori i a posteriori posiadają długą tradycję. Ich dzisiejsze rozumienie odbiega od znaczeń, które proponowała:
scholastyka:
* wiedza a priori - wiedza uzyskana na podstawie tego, co wcześniejsze, czyli w oparciu o znajomość przyczyn,
* wiedza a posteriori - wiedza uzyskana na podstawie tego co późniejsze czyli oparta na znajomości skutków,
nowożytność: dyskutowano miedzy innymi o następujących problemach związanych z zagadnieniem wiedzy a priori:
* zagadnienie praw koniecznych,
* zagadnienie wiedzy czysto rozumowej,
* zagadnienie wiedzy oczywistej,
* zagadnienie wiedzy wrodzonej,
Rozumienie terminu a priori i a posteriori (takie jak mamy się tymi terminami posługujemy w punkcie wyjścia) zostało wyznaczone przez I. Kanta. To co a priori wg niego jest tym co (dwa składniki):
* jest całkowicie niezależne od doświadczenia,
i jednocześnie
* jest tym co stanowi warunek każdego obiektywnego doświadczania przedmiotu,
wiek XIX i XX: ujawniły się dwie tendencje w traktowaniu aprioryczności:
* kontynuowanie i transformowanie (do własnych potrzeb) kantowskiego rozumienia aprioryczności:
neokantyzm (w różnych postaciach),
fenomenologia (Husserla; tu też transformacja miała miejsce),
* odrzucanie istnienie jakiegokolwiek a priori w poznaniu ludzkim:
nurty empirystyczne,
pragmatyści,
filozofia analityczna (w swej pierwszej fazie rozwoju czyli tak do lat 70 panowała wrogość do tego co a priori),
diagnoza współczesności:
* dyskutuje się zagadnienie tego co aprioryczne jako samodzielny problem epistemologiczny: pojawiają się tu zagadnienia metafizyczne, filozofii nauki, lingwistyczne etc.,
* pojawia się to zagadnienie w kontekście filozofii umysłu i nauk kognitywnych (o poznaniu). Poruszany jest problem: aprioryczność jako wrodzoność - czy istnieją wrodzone struktury umysłu i co to znaczy. Tu wspominamy teorię uniwersaliów lingwistycznych N. Chomsky'ego: zastanawia się nad uniwersaliami występującymi we wszystkich językach,
* aprioryczność dyskutowana w ramach filozofii języka i teorii znaczenia. To podejście łączy się z podejściem pierwszym - samodzielnym problemem epistemologicznym. Wpływ na dyskusję w tym podejściu wywarła książka S. Kripke'go - Calling and necessity w 1980 r. (Nazywanie i konieczność, pol. wyd. 1988 r.). Próbował on za pomocą przykładów odwrócić zasadnicze skojarzenia łączone z wiedzą a priori: skojarzenie główne od czasów Kanta mówiło, że wiedza aprioryczna to jest wiedza zawsze konieczna. Tymczasem Kripke wykazuje, że istnieje kontyngentna a nie konieczna wiedza aprioryczna. Zawsze twierdzono, że wiedza aposterioryczna jest kontyngentna - a on wykazał, że istnieje wiedza aposterioryczna konieczna. Kripke wszystko odwrócił,
Współcześnie podaje się, że w zagadnieniu wiedzy apriorycznej połączone są trzy aspekty naraz:
metafizyczny: chodzi o konieczność lub niekonieczność określonych stanów rzeczy opisywanych (wyrażanych) przez zdania / sądy aprioryczne (zdania matematyki, geometrii np. suma kątów wewnętrznych w trójkącie jest tyle a tyle, to jest sąd który opisuje jakiś konieczny stan trójkąta). Stwierdzają one konieczny stan rzeczy. Rodzi się tylko pytanie: czy istnieją konieczne stany rzeczy? Niemniej aprioryczny = konieczny,
semantyczny: chodzi tu o wyróżnienie podstawowych (zasadniczych) rodzajów zdań i sądów. Za Kantem wyróżniamy:
sądy syntetyczne a posteriori,
sądy syntetyczne a priori,
sądy analityczne, które są zawsze a priori,
aspekt semantyczny dotyczy rozróżnienia rodzajów zdań (sądów) i kryteriów tego wyróżniania,
czysto epistemologiczny: zajmuje się problemem, czy istnieje wiedza, która jest inaczej uzasadniana niż przez doświadczenie w zwykłym sensie (czyli przez doświadczenie zmysłowe lub wewnętrzne) np. wiedza uzasadniana przez intuicję jak w matematyce, która nie ma charakteru zmysłowego; metafizycy też chyba korzystają z intuicji metafizycznej,
Często wiedzę aprioryczną kojarzymy z interpretacją natywistyczną (z czymś co jest wrodzone) oraz łączymy z zagadnieniem zasłony zarzuconej na poznawanie istoty rzeczy: noumenów. Te dwa skojarzenia nie są błędne jeżeli chodzi o pogląd Kanta, bo one w pewnym sensie trafiają w Kantowskie pojęcie aprioryczności, ale są błędne jeżeli chodzi o rdzeń problemu, który dotyczy tego metafizycznego aspektu, a mianowicie rozstrzygnięcia - czy istnieje wiedza konieczna i ściśle ogólna? TO JEST RDZEŃ PROBLEMU. Dlatego w neoscholastyce w XIX i XX w. używano więc terminu wiedza konieczna zamiast kojarzonego z nastawieniem agnostyckim terminu wiedza aprioryczna. Można więc było nie używać w ogóle terminu wiedza aprioryczna. Trzeba więc teraz wyjaśnić:
czym jest konieczność? - dzisiaj jest to pojęcie modalne przeciwstawiane pojęciu możliwość. Zdania i rzeczy pojawiają się jako konieczne wtedy, gdy nie możemy pomyśleć, że jest inaczej. Dzisiaj z tego nic nie wynika - nie mogę pomyśleć, że jest inaczej oznacza tylko tyle, że ja skończony podmiot nie mogę pomyśleć inaczej, ale nie świadczy o tym, że coś jakiś stan rzeczy jest konieczny. Konieczność jest charakterystyczna dla matematyki i logiki,
czym jest ścisła ogólność? - (w opozycji do ogółu indukcyjnego i probabilistycznego) wiedza aprioryczna posiada ścisłą ogólność - czyli bezwyjątkowość (np. wszystkie kąty w trójkącie mają 180 0, to dotyczy to wszystkich trójkątów, a nie tylko niektórych. Każdy indywidualny trójkąt musi się temu podporządkować). Czy my możemy zdobyć taką wiedzę? A jeśli tak, to w jakich dziedzinach? - tylko w matematyce i logice, czy może też w metafizyce. Empiryści odpowiadają na to pytanie w ten sposób: nie! człowiek nie może mieć takiej wiedzy - może mieć wiedzę tylko prawdopodobną.
Według Kanta aprioryczne (nie pochodzące z doświadczenia) są formy naoczności: przestrzeń i czas - ale ktoś powie, że ani przestrzeń ani czas to nie jest wiedza. To nie jest świadomy stan mentalny. Trzeba powiedzieć, że w zagadnieniu wiedzy a priori chodzi o dwie rzeczy: aprioryczność struktur i aprioryczność wiedzy (aprioryczność zdań, sądów np. zdań z zakresu geometrii są przykładem wiedzy apriorycznej). U Kanta aprioryczność wiedzy i struktur były ze sobą powiązane. Aprioryczność struktur umożliwia aprioryczność zdań, sądów apriorycznych (koniecznych i ściśle ogólnych). A wygląda to tak: jeżeli przestrzeń nie pochodzi z doświadczenia jak chciał Kant lecz jest czymś subiektywnym należącym do podmiotu, to przez to fakt zdania geometrii uzyskują status zdań koniecznych, bo nie pochodzą z doświadczenia - aby te zdania formułować wystarczy odwołać się do tego, co jest wewnątrz podmiotu. Ale ktoś powie: przecież z tego wszystkiego jeszcze nie wynika konieczność zdań np. wszystkie kąty w trójkącie mają 180 0. To jest słabość uzasadnienia Kanta. Ale Kant mówił też, że:
aprioryczność struktur umożliwia aprioryczność zdań, sądów apriorycznych (koniecznych i ściśle ogólnych),
przestrzeń jest czymś subiektywnym leżącym po stronie podmiotu (więc nie trzeba zdań abstrahować),
istniej coś takiego jak czysta wyobraźnia jako przestrzeń empiryczna w której dokonujemy pewnych uzmiennień np. my potrafimy sobie wyobrazić czysty trójkąt jako ideę, dokonać pewnej rotacji w tej wyobraźni, i stąd bierze się ta konieczność, w tej czystej wyobraźni widzimy, że niemożliwe aby trójkąt nie miał sumy kątów 1800 . Ta czysta wyobraźnia jest osadzona w apriorycznej strukturze przestrzeni stąd się bierze ta konieczność zdań syntetycznych a priori.
Pierwsza słabość Kanta jest taka: to wszystko jest oparte na argumencie, że przestrzeń jest czymś subiektywnym, stanowiącym okulary na świat, czymś co leży po stronie podmiotu. Nawet jeżeli przyjmiemy ten argument, to pojawiają się w efekcie dwie inne zasadnicze słabości:
antropologizacja konieczności zdań matematycznych: trudno nam sobie wyobrazić, że istnieją takie światy, w których zdania które nam się wydają konieczne nie byłyby konieczne. Antropologizacja Kanta polega więc na relatywizowaniu zdań matematycznych (koniecznych) do naszych ludzkich form naoczności tzn. my ludzie mamy takie formy naoczności jak czas i przestrzeń w związku z tym konieczność matematyczna jest relatywna, względna antropologicznie, słabość tkwi w tym - co by się działo gdyby np. marsjanie, posiadali inne formy naoczności, mieliby inną matematykę co jest dla nas trudne do przyjęcia, nieprzekonywujące - to przecież dla nas możliwość sprzeczna. Kant się broni: nie wiemy jednak, czy istnieją istoty posiadające inne formy naoczności wewnętrznej niż czas i przestrzeń, więc to co twierdzi kant nie jest aż tak bardzo względne: fakt, że my mamy czas i przestrzeń to doniosły fakt, trudny do pomyślenia, że jest inaczej. O istotach takich jak my mogę powiedzieć, że one mają czas i przestrzeń, ale o każdych innych istotach też właściwie musze tak pomyśleć bo trudno jest myśleć że są istoty które mają inne formy naoczności,
drugi zarzut odnosi się do czystej wyobraźni: gdy w czystej wyobraźni dokonuję wglądu w rzeczywistość, strukturę trójkąta, to nie potrzebna jest teza o subiektywności przestrzeni. Ona nic nie wnosi w sprawie wiedzy apriorycznej. Husserl mówi o wariacji imaginatywnej (czystej wyobraźni), która jest niezależna od subiektywności bądź obiektywności przestrzeni. To jest taka władza człowieka, że może zmieniać i poszukiwać tego co stałe, istotne, niezmienne, konieczne. Wystarczy, że istnieje czysta wyobraźnia, by móc dokonać wglądu,
Kant wyróżnia pewne rodzaje zdań. Ten podział zdań oparty jest na podwójnej opozycji:
* syntetyczne - analityczne,
* a priori - a posteriori,
a dokładnie wygląda następująco:
* sądy syntetyczne a priori,
* sądy syntetyczne a posteriori,
* sądy analityczne,
Opozycja syntetyczne - analityczne:
współczesna dyskusja zaczyna od opozycji zdań / sądów syntetycznych i zdań / sądów analitycznych. Określenie czym są zdania analityczne jest podstawową czynnością. Zadań syntetycznych się nie określa, zdania syntetyczne to zdania nie analityczne - i tyle (w domyśle pozostaje, że zdania syntetyczne to te, które nie są analityczne),
współczesna dyskusja nawiązuje w punkcie wyjścia do rozróżnień, dokonanych przez Kanta - ale jednocześnie przekracza je (dyskutuje się nad tym, ukazuje słabości itp.),
jest mnóstwo określeń odnośnie do tego, czym są zdania analityczne. Co więcej, współczesna filozofia twierdzi, że przy pewnych określeniach cenzuralnych zdań analitycznych można zlikwidować Kantowski problem: istnienia zdań syntetycznych a priori (a w konsekwencji wiedzę konieczną o świecie) i powiedzieć, że jest to tylko problem językowy. Czyli problem Kantowski zniknie tylko dlatego, że nie ma wiedzy syntetycznej a priori - wiedzy koniecznej i ściśle ogólnej. Jest takie wyrażenie potoczne języka niemieckiego związane z Faustem Goethego - Małgorzata pyta przed ślubem jak tam u ciebie z religią? - to takie niewygodne pytanie przed ślubem. Analogiczne pytanie: jak tam u Ciebie z sądami syntetycznymi a priori? - to też takie niewygodne pytanie, czy uważasz że jest możliwa konieczna wiedza o świecie, czy też uważasz, że nie jest możliwa konieczna wiedza o świecie i wszystko podlega przyszłej falsyfikacji?
Czym więc są zdania analityczne? To pytanie jest ważne, bo rzutuje na pojęcie syntetyczności. Są cztery określenia zdań analitycznych, które powracają najczęściej:
kantowskie określenia analityczności:
zdanie S jest analityczne (określenie z krytyki czystego rozumu Kanta <wyd. 1: A6; wyd. 2: B10>): gdy jego predykat powtarza tylko, to co jest zawarte w podmiocie tego zdania lub powtarza tylko część tego co jest zwarte w podmiocie tego zdania np. wszystkie ciała są rozciągłe - pojęcie rozciągłości zawiera się w pojęciu ciała. Jest to zdanie eksplikatywne (syntetyczne są amplifikatywne - rozszerzające wiedzę), podobnie jak zdanie wszystkie trójkąty są figurami trójbocznymi. Zdania tego typu są zawsze konieczne, w tym sensie są zawsze a priori (tu aprioryczność = konieczność, ale to nie znaczy, że są wrodzone) - one nie rozszerzają wiedzy. Koncepcja ta ukazuje istotę analityczności,
zdanie S jest analityczne: gdy jego negacja prowadzi do sprzeczności np. wszystkie trójkąty są figurami trójbocznymi - po negacji: wszystkie figury trójboczne nie są figurami trójbocznymi - a to sprzeczność! Koncepcja ta ukazuje kryterium rozpoznawcze, diagnostyczne zdań analitycznych. Negacja zdania syntetycznego nie prowadzi do sprzeczności ewentualnie tylko do fałszu np. złoto jest na Syberii,
współczesne określenia analityczności:
zdanie S jest analityczne: gdy jest prawdą logiczną lub może być przekształcone w prawdę logiczną za pomocą podstawień synonimów za synonimy. Tu analityczność definiuje się za pomocą prawdy logicznej (prawdę logiczną definiuje się przez odwołanie się do stałych logicznych). Stałe logiczne - albo są wymieniane, wyjaśnione, podany jest ich sens, albo określa się, że są to wyrażenia, które mają zastosowanie w każdym kontekście np. wszyscy mężczyźni nieżonaci są nieżonaci (tautologia - zawsze prawdziwe w każdym kontekście) oraz wszyscy kawalerowie są nieżonaci (za nieżonaty podstawiony jest synonim- kawaler). Widzimy, że tu zdania analityczne są koniecznymi - nie może być inaczej niż dane zdanie głosi (jest tautologią logiczną). Zdania te są a priori, bo:
konieczność jest wyróżnikiem aprioryczności,
aby je uzasadnić nie potrzeba odwoływać się do doświadczenia, wystarczy zrozumieć sens terminów i treść (ale np. w zdaniu syntetycznym: złoto jest na Syberii, nie wystarczy uchwycić sens, żeby wykazać czy to zdanie jest prawdziwe czy fałszywe).
zdanie S jest analityczne, gdy jest prawdziwe / fałszywe w oparciu wyłącznie o znaczenia występujących w nim terminów lub w oparciu o konwencje znaczeniowe danego języka np. wszyscy kawalerowie są nieżonaci - jest to w oparciu o konwencje znaczeniowe języka polskiego. Słabość aprioryczności tej koncepcji polega na odwoływaniu się do danego języka. Bo sąd: śnieg jest biały jest wyrażony w zdaniu: śnieg jest biły, albo w innym języku snow is white - gdzie sąd jest ten sam a zdanie się zmienia. Ta koncepcja pokazuje więc, że zdania, wyrażenia, sądy, koncepcje znaczeniowe odnoszą się bardziej do zdań niż do sądów (które są czymś poza językowym), co jest pewną słabością. W 1953 r. W. V. O. Quine opublikował artykuł: Dwa dogmaty empiryzmu. W tekście tym krytykował empiryzm Koła Wiedeńskiego (stanowisko filozoficzne powstałe w latach 20). Krytykował miedzy innymi dogmat podziału zdań na: syntetyczne i analityczne. Empiryzm Koła Wiedeńskiego (w latach 20 i 30 - Carnap, Wittgenstein) odrzucił istnienie kantowskich zdań syntetycznych a priori. Zostały tylko syntetyczne a posteriori oraz analityczne. Empiryzm ten uznawał istnienie tej opozycji syntetyczne - analityczne. Quine krytykował to co zostało z Kanta (a została analityczna konieczność zdań) i to co pozostawiło Koło Wiedeńskie. Napisał, że:
nie da się podać precyzyjnego kryterium oddzielającego zdania syntetyczne od analitycznych,
jeżeli się nie da, to trzeba zrezygnować z pojęcia analityczności, ta zaś rezygnacja jest jednocześnie rezygnacją z pojęcia jakiejkolwiek wiedzy koniecznej.
Empiryści uważali, że matematyka i logika to konieczna wiedza analityczna. Quine sugeruje im, aby z tego zrezygnowali: nawet matematyka i logika nie reprezentują żadnej wiedzy koniecznej - wszystko może podlegać rewizji. Wszystko może podlegać rewizji. Empiryści: jeżeli jednak nie ma wiedzy koniecznej (nawet tej skromnej opartej na znaczeniach), to jak przedstawić sobie strukturę wiedzy ludzkiej? Quine pisze tak: struktura wiedzy nie ma charakteru budowli ale „sieci”, w której wszystko jest rewidowalne nawet konieczności analityczne (logiczno-matematyczne) np. dane doświadczenia w przyszłości mogą nam nakazać odrzucić w przyszłości prawdy logiczne i matematyczne. Quine opiera swą krytykę na stwierdzeniu: nie da się podać ścisłego kryterium podziału zdań na syntetyczne i analityczne. Każde określenie analityczności musi się odwołać do pojęcia synonimiczności i odwrotnie, a to już błędne koło. Zdania te oddziałały mocno, skoro w latach 60tych pogląd Quine'a rozpowszechnił się i stał szkolnym poglądem - wszelka konieczność ma charakter najwyżej lingwistyczny (to był taki aksjomat myślenia tych filozofów). Ostatnio jednak, ten dogmat Quine'a jest krytykowany,
zdanie S jest analityczne: gdy jest prawdziwe we wszystkich możliwych światach. Tego określenia użył Leibniz. Ważne jest to, że:
to określenie analityczności podaje tylko warunki towarzyszące a nie podaje istoty zdań analitycznych; nie mówi czym jest analityczność,
w tym określeniu domniemane jest, że zdanie analityczne (konieczne) jest możliwe we wszystkich możliwych światach,
możliwy świat to taki, w którym zdania konieczne byłyby prawdziwe wówczas, gdy prawa fizyki w tym świecie byłyby prawdziwe. I nawet gdyby zmienił się świat, a prawa fizyki trwałyby nadal niezmienne, to wówczas ten świat też byłby prawdziwy,
w pojęciu możliwego świata nie chodzi o teleskopowe pojęcie świata (widzieć inny świat w teleskopie jako planetę), ale o filozoficzne pojęcie możliwości empirycznej np. ktoś szedłby inną drogą na KUL, spotkałby kogoś, możliwe, że pobraliby się itd., i świat wówczas byłby inny niż teraz gdy to się nie stało - to jest jedna z możliwości,
zdanie koniecznie prawdziwe we wszystkich możliwych światach, to określenie konieczności odniesione jest do pojęcia analityczności, ale jeżeli istnieją zdania konieczne, które nie są analityczne, to one są też prawdziwe we wszelkich możliwych światach,
Systematyzacja aprioryczności:
Istnieją cztery rodzaje stanowisk w kwestii wiedzy apriorycznej. Opisując te stanowiska, trzeba trzymać się nie nazw, ale myśli istotnej:
radykalny empiryzm (skrajny aposterioryzm): przedstawia, że na całą wiedzę dostępną nam ludziom składają się dwa składniki:
partykularne rejestracje danych doświadczenia zmysłowego bądź wewnętrznego (jeśli empiryk je dopuszcza),
indukcyjne uogólnienie tych rejestracji np. widzę jednego łabędzia białego (to jest ta partykularna rejestracja), to wszystkie są białe (uogólniam).
Te dwa składniki mogą być sfalsyfikowane przez przyszłe doświadczenia - co jest pozytywną częścią tego stanowiska. Negatywne ujęcie tej doktryny ukazuje, że niemożliwa jest jakakolwiek wiedza konieczna czy to w postaci wiedzy analitycznej (a priori językowe) czy syntetycznej (a priori rzeczowe o świecie). Prawdy logiki i matematyki są uogólnieniami indukcyjnymi doświadczenia. Reprezentantami tego stanowiska są: J. S. Mill, w pewnym sensie Quine, który ostrożnie się wyrażając twierdzi: nawet tego rodzaju prawdy - logiki i matematyki - mogą być sfalsyfikowane,
empiryzm umiarkowany (umiarkowany aposterioryzm): przedstawia, że na całą wiedzę dostępną nam ludziom składają się dwa składniki:
wiedza indukcyjna czyli partykularne rejestracje danych doświadczenia zmysłowego bądź wewnętrznego (jeśli empiryk je dopuszcza),
plus
wiedza analityczna, której przykładami są logika i matematyka. Wiedza ta ma charakter konieczności, która swe źródło ma w konwencjach znaczeniowych terminów, jest tzw. pusto prawdziwa bo nie dotyczy świata lecz znaczenia terminów. U podstaw tej wiedzy leżą decyzje logików i matematyków dotyczące tego jak należy rozumieć pewne terminy; są to decyzje znaczeniowe,
Logika i matematyka reprezentują wiedze konieczną, ale ta konieczność ma swe źródło w kontekstach znaczeniowych tzn. u podstaw logiki i matematyki leżą decyzje jak należy rozumieć terminy pierwotne i aksjomaty np. przez stałe logiczne rozumiemy to i to - to są decyzje znaczeniowe a nie konieczności znaczeniowe trans-lingwistyczne wyrażane w różnych językach. Logika i matematyka to wiedza aprioryczna, bo ich źródłem nie jest ich doświadczenie tylko decyzje znaczeniowe (jak rozumieć ich znaczenie).
Według tego stanowiska nie istnieje żadna wiedza konieczna o świecie, wszelka wiedza o świecie jest wiedzą nieskończoną (Koło Wiedeńskie),
racjonalizm (Ajdukiewicz: umiarkowany aprioryzm): uznaje dwa składniki wiedzy empiryzmu umiarkowanego i dodaje jeszcze jeden: wiedza konieczna o świecie (o charakterze rzeczowym) jest możliwa. Jest to wiedza konieczna o świecie, która w terminologii Kanta nazywa się syntetyczną a priori. Racjonaliści wysuwają takie postulaty:
logika, a przynajmniej matematyka ma charakter wiedzy koniecznej ale nie analitycznej - ona dotyczy idealnych konieczności niezależnych od naszej konwencji znaczeniowej np. wgląd w pewne idealne konieczności - jest to wiedza nie o świecie ale o ideach (taki platonizm),
jest możliwa wiedza konieczna o świecie wprost - metafizyczna (przynajmniej jej zrąb). Nie jest ona wyczerpująca, lecz jest to pewien wgląd np. każde zjawisko ma swoją przyczynę. To nie musi być jedna metafizyka, może być np. Tomasza, Leibniza, esencjalne teorie świata itd.,
pośrednio jest możliwy taki rodzaj wiedzy, że my wiedzę o ideach stosujemy do świata np. filozofia matematyczna: świat jest schematyzowalny, uporządkowany, nie labilny, chaotyczny, zmienny całkowicie,
trzeba się zastanowić czy może aksjologiczna wiedza też jest wiedzą konieczną np. każda ocena moralna zakłada wolność; istota podlegająca ocenie moralnej musi być istotą wolną (widać tu związek konieczny),
Źródłem, podstawą uzasadniania wiedzy koniecznej jest:
za Kantem: podstawa konieczności to a priori struktur np. podstawą konieczności zdań należących do geometrii jest to, że przestrzeń jest czymś apriorycznym, leżącym po stronie podmiotu,
nie kantowskie wyjaśnienie: nie odwołuje się do żadnego a priori w sensie wrodzonego konstruktu (struktur), ale do pewnej władzy umysłu ludzkiego (duszy) - do władzy intuicyjnego wglądu w pewne konieczności, dojrzenia tych konieczności (inside intelection); ja widzę intelektualnie, że nie może być inaczej,
skrajny racjonalizm (skrajny aprioryzm): przedstawiciele to Platon i jemu podobni. Wiedza aprioryczna o ideach (modalna) to wiedza najbardziej wartościowa, niepodważalna. Tu chodzi o wartościowanie.
Racjonalność i racjonalizm:
uwagi wstępne:
we współczesnej (dzisiaj) filozofii (szczególnie anglojęzycznej) mówi się, że pojęcie racjonalność zastąpiło pojęcie rozumu. Nie dyskutuje się więc nad pojęciem rozumu ale racjonalności. Pojęcie rozumu pojawia się raczej w filozofii umysłu (dziedzina filozoficzna dyskutująca reakcję: umysł - ciało, dusza - ciało, rozum - mózg, świadomość, itp.). Ta zamiana spowodowała, że pewne rzeczy z całej problematyki rozumności zostały utracone. Ślady tego co utracono można znaleźć w całkiem współczesnej filozofii niemieckich przedstawicieli (w filozofii anglosaskiej nie ma już tego).
pojęcie racjonalności zaczęto stosować od początku filozofii, od kiedy ludzie zaczęli myśleć o myśleniu. Gdyby ktoś tak z zaskoczenia zapytał nas: czym jest racjonalność? czym jest rozum? powiedzielibyśmy, że rozum to zdolność do myślenia. Pojawia się tu pewna pułapka kolistości, kręcenia się w kółko - aby wyjaśnić tę sprawę np. istota racjonalna, to istota zdolna do myślenia, a dalej zdolność do myślenia, to taka zdolność, którą wykazują istoty posiadające rozum, itp. (kręcimy się w koło). Za tą pułapką kryje się także inna ważna sprawa: sprawę racjonalności można określić tylko za pomocą innych, bardzo podstawowych pojęć np. logika, myślenie, świadomość, samoświadomość, wiedza, konieczność, prawdopodobieństwo, ale zauważamy, że przecież te wszystkie pojęcia też potrzebują wyjaśnienia, a że nie da się tego wszystkiego tak za jednym razem wyjaśnić, to trzeba zachować intuicyjne myślenie o tych pojęciach. Mamy więc odczucie, że za pomocą takiej metody tzn. wyjaśniania racjonalności za pomocą innych pojęć niczego nowego się nie dowiemy. I tu się mylimy - mimo tego kręcenia się w koło czegoś się jednak dowiadujemy.
Racjonalność - pojęcie:
uważamy siebie za istoty racjonalne, posiadające rozum. Uważamy siebie za istoty różne od zwierząt (nawet tych wyższych), które są istotami świadomymi (przynajmniej część z tych zwierząt), ale nie racjonalnymi - nie wyposażonymi w rozum (uważamy, że zwierzęta wyższe mają może ślady rozumności, ale są to nieudolne ślady, to jakieś karykatury rozumu ludzkiego <np. ślady jakiegoś kojarzenia>). Przypisujemy zwierzętom (wyższym) pewne „przekonania” na temat świata np. pan zdejmuje smycz z wieszaka, to pies jest „przekonany”, że stanie się coś określonego - wyjdzie na spacer. Mają więc też pewien rodzaj pamięci, który mogą stosować zależnie od okoliczności (instynkt - automat), a oprócz automatycznego instynktu posiadają pewien rodzaj plastyczności - dostosowują się do pewnych warunków (np. środowiska) i okoliczności. Ta plastyczność jest jednak ograniczona. Mimo tych zalet przypisywanych zwierzętom, odmawiamy im jednak racjonalności, rozumu. Czym więc jest rozum, racjonalność?
Cechy ludzkiej racjonalności:
zdolność tworzenia przekonań o przekonaniach (przekonań drugiego rzędu), inaczej mówiąc zdolność do uzasadniania swoich przekonań, albo zdolność do uczynienia przedmiotem analizy swoich przekonań (refleksja, samoświadomość). Tego zwierzęta nie posiadają. Ta zdolność jest możliwa dzięki strukturze ludzkiego umysłu, który sam siebie może uczynić przedmiotem analizy, który jest samozwrotny, zdolny do krytyki samego siebie w każdych okolicznościach. Najważniejsze jest to, że ta zdolność do samokrytyki, do samoświadomości, do uzasadniania swoich przekonań jest nieograniczona, ta plastyczność zachowania się, reagowania na zmieniające się sytuacje, okoliczności, itp. jest nieograniczona. Arystoteles mówił, że rozum to jest coś, co ma moment samo odniesienia (do siebie samego), uprzedmiotowienia samego siebie,
umożliwia dostęp poznawczy do tego co ogólne, inaczej rozum to władza, która jest zdolnością poznawania tego co ogólne. Zwierzęta nie maja dostępu do ogółu. Historia pokazuje rozum, jako:
miejsce idei, pojęć, tego co ogólne (to poseidon),
albo
jako zdolność do kontaktowania się z tym co ogólne (np. myślimy o jakimś pojęciu),
to jest ważna cecha, gdyż ten ogół pełni rolę normatywną dla naszego rozumu - jak mamy się zachowywać, jakie stanowisko zajmować, nakazuje że musimy postępować według tego co widzimy (w sensie poznajemy rozumem) według reguł ogólnych. Ten ogół reguluje, normuje nasze postępowanie, myślenie. Przy okazji tego trzeba powiedzieć, że istnieją dwa aspekty (problemy) ludzkiej racjonalności:
deskryptywny (opisowy): możemy badać (np. w psychologii społecznej), czy ludzie zawsze są racjonalni, w jakich okolicznościach są a w jakich nie - czyli badać czy zawsze kierują się zasadami, które uznają i rozumieją jako zasady powszechnie obowiązujące. Badania pokazują, że ludzie często pewną regułę uznają a mimo to postępują inaczej i wtedy odmawia się im racjonalności, mówi się: on postępuje nieracjonalnie, i tak patrząc można badać różne odmiany nieracjonalności ludzkiej,
normatywny: mamy dostęp do reguł, zasad, praw o charakterze ogólnym i te zasady, reguły, prawa widzimy jako coś co normuje nasze działanie, postępowanie, myślenie, itd. czyli ludzka racjonalność, to zdolność do uchwycenia tego co ogólne w jego aspekcie normatywnym (w stosunku do myślenia, działania),
ta opozycja deskryptywny-normatywny pokazuje też, że nawet gdyby ludzie w dużej mierze byli irracjonalni faktycznie, to wszyscy byliby racjonalni w zasadzie tzn. mieliby dostęp do ogółu w aspekcie normatywnym, ale postępowaliby tylko inaczej z dziwnych powodów (np. namiętności),
wyróżnia się cztery rodzaje ogółu (żebyśmy wiedzieli o jakim ogóle mówimy) - one należą do tzw. racjonalności teoretycznej:
* twardy ogół (logiczno - matematyczny): jest bezwyjątkowy i nie może być sfalsyfikowany przez żadne doświadczenia w przyszłości. Oznacz on, że:
być racjonalnym, to być zdolnym do uchwycenia podstawowych praw logiki dedukcyjnej (pewnego ogółu) np. prawo modus ponendo ponens [( p ⇒ q ) ∧ p] ⇒ q np. jeżeli pada deszcz, to ulice są mokre i pada deszcz , to ulice są mokre - tu chodzi o zdolność uchwycenia tego podstawowego prawa, że jeżeli pada to ulica jest mokra, a więc gdy pada, to ulica jest mokra (jest to jakieś ogólne prawo). Twardość polega na tym, że nigdy nie dopuszczamy żadnych wyjątków we wnioskowaniu, co więcej jeżeli rozumiem tego typu wnioskowanie, to jestem istotą racjonalną. Podobne prawa jako ogólne spełniają rolę normatywną - bo przecież wszyscy musimy tak myśleć i tak postępować według tych praw inaczej będziemy nieracjonalni - prawa są więc jakąś ostateczną granicą określania racjonalności,
być racjonalnym, to także być zdolnym do przeprowadzania wnioskowań opartych na znaczeniach słów np. z tego, że ktoś jest kawalerem, jest racjonalnie wnioskować (w pewnym języku), że jest mężczyzną nieżonatym,
* miękki ogół (probabilistyczny):
być racjonalnym, to także postępować według dobrze sprawdzonych wniosków o charakterze probabilistycznym (prawdopodobnym). Można być irracjonalnym probabilistycznie wnioskując np. x pali papierosy, a 70% palaczy umiera przed 70 rokiem życia, stąd x wnioskuje, że umrze przed 70 rokiem życia. To jest nieracjonalne wnioskowanie! Patrząc pozytywnie, być racjonalnym probabilistycznie to tyle, co uznawać dobrze sprawdzone wnioski probabilistyczne np. jeżeli wiemy, że matematyczne prawdopodobieństwo zajścia jakiegoś zdarzenia równa się tyle, a tyle, to uznanie tego prawdopodobieństwa jest czymś racjonalnym,
być racjonalnym to uznawać nie tylko matematyczne prawdopodobieństwo, ale także faktycznie dobrze sprawdzone generalizacje np. jeżeli widzimy mokry chodnik i ulice, to padało - racjonalnym będzie uznać, że tak jest. Ktoś będzie oponował, że istota racjonalna nie będzie uznawała prawdopodobieństwa, będzie więc nieufny wobec osób uznających prawdopodobieństwo, ale zauważmy, że w większości przypadków uznanie prawdopodobieństwa jest czymś racjonalnym, bo to pomaga nam przeżyć w życiu (ale ten postulat ma tylko charakter apelatywny),
oprócz racjonalności teoretycznej istnieje (kolejny aspekt racjonalności) - racjonalność komunikacji, która jest pomostem do racjonalności praktycznej.
Racjonalność komunikacji to taka, która jest udana, dochodzi do skutku, realizuje się miedzy podmiotami i spełnia następujące warunki:
intersubiektywna komunikowalność i sprawdzalność głoszonych przez nas przekonań (sądów, myśli) tzn. odbiorca komunikatu musi móc zrozumieć to co mu komunikujemy i w zasadzie musi móc sprawdzić to na własna rękę,
informatywność kontekstualna: np. nieracjonalne będzie powtarzanie w kółko tego samego na wykładzie (wykład to jakiś kontekst), wykład stanie się nudny, nie informatywny - czyli nieracjonalny,
doniosłość w danym kontekście: racjonalne jest, gdy mówimy rzeczy doniosłe, ważne w danym kontekście np. gdyby profesor na poważnej konferencji zamiast o rzeczach ważnych mówił o czerwonym kapturku inni powiedzieliby - nieracjonalny facet,
uporządkowanie tego co komunikujemy (mówimy): chodzi tu o porządek wypowiedzi, nieracjonalne jest gdy mówimy bezwładnie (tak, że nie można zrozumieć o co gościowi chodzi),
możliwa prostota oraz zwięzłość wypowiedzi: czyli np. ględzenie w pewnym kontekście jest nieracjonalne,
Racjonalność praktyczna związana jest z działaniem szeroko pojętym czyli zewnętrznym oraz wewnętrznym (myślenie, wyobrażanie sobie, przypominanie - to też działanie <np. przedłużenie działania zewnętrznego). Racjonalność praktyczna łączy się z podejmowanymi przez nas wyborami - dlaczego pewne działania / wybory nazywamy racjonalnymi a inne nieracjonalnymi? Ten dyskurs na temat racjonalności pokazuje pewne możliwości, ale nie pokuje jak żyć. Racjonalność praktyczna ściśle łączy się z:
* wyborem środków działania: chodzi o racjonalne dobieranie środków do działania. Ta racjonalność środków może być:
istotna (esencjalna) racjonalność środków: te środki są istotnie racjonalne, które są dobrze zakotwiczone w strukturze świata ludzkiego i pozaludzkiego np. esencjalnie nieracjonalne jest piłowanie drzewa papierową piłą,
formalna racjonalność środków: te środki są formalnie racjonalne, które są spójne ze sobą i które są efektywne tzn. jeśli działamy w świecie niespójnie, to nie osiągniemy celu; środki efektywne to te, które w najprostszy energetycznie sposób prowadzą do celu; środki formalne są bardziej racjonalne im są lepiej związane ze strukturą świata,
dygresja:
byt jest racjonalny (w metafizyce scholastycznej) tzn. a). pochodny od intelektu nieskończonego, od logosu; b). posiada pewne stałe struktury, nie jest chaotyczny, labilny. Takie rozumienie racjonalności bytu jest warunkiem umożliwienia racjonalności działania i myślenia. Świat jest racjonalny, nie chaotyczny, nie labilny dlatego możemy żyć, działać, bo świat jest racjonalny,
* wyborem celów działania: chodzi o to, które cele są racjonalne, a które nie. Racjonalność celów łączy się z wartościowaniem (jedne cele warto wybierać inne nie). Warunkiem tego, że jesteśmy istotami racjonalnymi w aspekcie celów jest to, że istnieje hierarchię wartości (szeroko rozumiana). Gdyby było tak, że wszystkie wartości byłyby dla nas na jednym poziomie, to nie bylibyśmy racjonalni w aspekcie wyboru celu - obojętne byłoby czy wybierzemy to, czy tamto - trudno nawet sobie to wyobrazić. Raz dążylibyśmy do tego, innym razem do czegoś innego, to nigdy nie bylibyśmy istotami racjonalnymi w aspekcie wyboru celów. Byłaby obojętność, automatyzm, w dążeniu do różnych wartości nie byłoby żadnej różnicy.
Wśród racjonalnych celów wymienia się:
maksymalizację własnych korzyści i doznań (temu celowi podporządkowujemy inne cele),
działanie zgodne z głęboką naturą ludzką w jej wszystkich aspektach (rozwijanie w równej mierze wszystkich potencjalności - nie tylko przyjemność, korzyści i władza, ale np. rozwój intelektualny, itp.),
poświęcenia dla innych osób,
i wiele innych
określenie, które cele są racjonalne w danym momencie a które nie należy do epistemologii, lecz do etyki, filozofii egzystencji i antropologii filozoficznej. Trzeba podkreślić, że ludzkie działania nie są nigdy wolne od tej racjonalności celów, od tego aspektu aksjologicznego (jakie mogą stać się celami) ponieważ to, co ostatecznie warto robić - ten cel ostateczny, jest często implicite, niejasno założony i jemu się podporządkowuje wszystkie inne działania (my często nie zdajemy sobie z tego sprawy),
Wyjaśnianie ludzkiej racjonalności:
czy wszystkie cechy racjonalności mogą podlegać jakiejś procedurze wyjaśniania tak jak np. bycie diamentem może być wyjaśnione przez odniesienie się do struktury molekularnej danego przedmiotu? Być może tak jak potrafimy wyjaśnić diament potrafimy też wyjaśnić racjonalność. Wraz z pojawieniem się komputerów pojawiła się także idea, że być może są one jakimś modelem umysłu ludzkiego, a to też wspiera tę myśl, że racjonalność można wyjaśniać. Nikt nie wie jak to miałoby wyglądać, ale sama myśl taka jest ważna. Ta myśl nie była obecna dawniej, ona pojawiła się dziś jako nowa idea - może racjonalność teoretyczną (bo to jej dotyczy cały dyskurs) da się wyjaśnić.
Istnieją dwie strategie wyjaśniania racjonalności:
* strategia naturalistyczna: strategia ta jest tylko koncepcją, ogólną ideą, tak naprawdę nikt tego jeszcze nie zrobił (mówi się, że może takie wyjaśnienie będzie kiedyś możliwe). Strategia ta ma trzy aspekty (odmiany):
wyjaśnienia ewolucyjne (genetyczne): przez teorię ewolucji głównie biologicznej (nie kosmicznej) chce się wyjaśniać racjonalność. Strategia ta ukazuje, że główny rdzeń ludzkiej racjonalności nie tworzą abstrakcyjne procesy logiczne (myślenia, wnioskowania) lecz zachowania zmierzające do adaptacyjnego przeżycia w środowisku (wszystko inne to nadbudowa do tego wyjaśniania), to wyjaśnienie chce pokazać, jak rozum ludzki powstał ze względu na konieczność dostosowania się do środowiska,
wyjaśnienia pozagenetyczne: strategia ta próbuje uzupełnić wyjaśnienie genetyczne i zrozumieć, w jaki sposób architektura komputacyjna naszego mózgu wspiera (niesie, wyjaśnia) naszą racjonalność. Mózg jest komputerem np. najprostsze obliczenia dokonywane przez nas są zdarzeniami fizycznymi, podobnie jak obliczenia za pomocą kalkulatora. W głowie chyba też analogicznie się dzieje jak w przypadku kalkulatora. Żeby trafić w przejeżdżający samochód kulą śnieżną w głowie dokonujemy szereg obliczeń (nawet nieświadomie), a gdybyśmy chcieli zbudować taką maszynę, która też potrafiłaby tak jak my trafić w jadący samochód, musielibyśmy ją wyposażyć w urządzenia komputerowe (procesor, itd.), które dokonają szeregu obliczeń. Wniosek: mózg musi być komputerem. Przyjmując, że mózg jest komputerem, i że istnieje identyczność pomiędzy umysłem a mózgiem - chce się wyjaśniać racjonalność ludzką w pozaewolucyjnych wyjaśnieniach. Tylko, że tak się chyba nie da wyjaśnić, ponieważ trzeba by założyć i zbadać (że tak jest), że mózg ludzki jest jakoś logicznie ustrukturalizowany i wyposażony w jakiegoś rodzaju reguły, ale jak? Jak on może mieć logiczną strukturę, w której są jakieś skomplikowane reguły? Nikt tego nie wie czy tak jest i jak to jest. Kolejny problem - jak architektura mózgu wspiera wartościowanie np. co robić, jakiego wyboru dokonać i dlaczego właśnie takiego a nie innego wyboru. Nikt nie ma pomysłu aby te problemy wyjaśnić,
badania psychologiczne dotyczące tego, jak ludzie faktycznie myślą: tzn. jak faktyczne procesy myślenia odchodzą od ideału racjonalności (np. ludzie myślą na zasadzie myślenia życzeniowego). Dlaczego nie myślą zgodnie z prawami logiki i prawdopodobieństwa? Dlaczego jesteśmy irracjonalni? Dlaczego działamy i myślimy alogicznie np. emocjonalnie? Dlaczego w zasadzie jesteśmy racjonalni, a faktycznie podlegamy innym czynnikom i robimy co innego? (idę na egzamin nie nauczony i ważę prawdopodobieństwa - może mi się uda). Przez takie badania chce się wyjaśnić racjonalność,
* strategia antynaturalistyczna: jest to strategia Platońsko - Arystotelesowska. Wskazuje na to, że:
główny zrąb umysłu ludzkiego, racjonalności, rozumu jest niesprowadzalny do żadnych procesów naturalnych i nie może podlegać żadnemu rodzajowi (procesowi) wyjaśniania,
rozum ludzki jako taki ma zdolność do kontaktowania się z idealną (abstrakcyjną) sferą tworów logiczno-matematycznych. Jest narzędziem kontaktu z tym co ogólne, idealne, logiczne,
rozum, to taka rzecz, która umożliwia nam generowanie (odkrywanie) nowych praw, treści itd. i tego nie da się wyjaśnić przez odniesienie się do architektury komputacyjnej. Ten element twórczości rozumu nie da się wyjaśnić. Gdyby tak (komputacyjnie) było można wyjaśniać, że może mózg jest jakoś logicznie ustrukturalizowany, to stanęlibyśmy przez faktem, że mózg jest też tępy, tzn. niezdolny do odkrycia, wytwarzania nowych treści - ten fakt tępoty jest poza procesem wyjaśniania naturalistycznego,
nazwa: Platońsko - Arystotelesowska, bo ci dwaj starożytni panowie podkreślali, że rozum to coś, co przychodzi z zewnątrz, rozum jako zdolność odkrycia, widzenia treści, generowania nowych treści nie ma nic wspólnego z tym co fizyczne. Platon: teoria anamnezy (przypominania sobie) pokazuje, że rozum jako taki nie jest wyjaśniany tym co fizyczne.
Pojęcie racjonalności (rozum) a różne dziedziny (obszary) umysłu ludzkiego:
rozum a zmysły: w rzeczywistości rozum i zmysły jest to dla nas pewna opozycja. Ale trzeba zauważyć, że ludzkie poznanie zmysłowe nigdy nie jest całkiem pozarozumowe tzn. my widzimy zawsze coś jako coś - używamy pojęć np. widzę stół i mam pojęcie stołu ale przecież pojęcie to już element rozumu. Poznanie czysto zmysłowe bez rozumienia, bez logiki, pojęć to pewna idea graniczna (Kant). Czysto zmysłowe poznanie mają chyba tylko noworodki - widzą (poznają zmysłowo), ale nie rozumieją. Jeśli chodzi o nas, to rozum jest obecny w zmysłach, nasza aktywność zmysłowa jest przesiąknięta tym co rozumowe, pojęciowe,
rozum a wola: tu też jest pewna quasi opozycja. Czym byłby akt woli w którym byśmy nie rozumieli tego czego chcemy. To byłby tylko jakiś pęd, jakiś instynkt, ale nie akt woli ludzkiej. Nie ma czystych ludzkich aktów woli (czyste akty woli to tylko instynkt),
rozum a emocje, uczucia: Pascal przeciwstawiał: serce - rozum. Uczucia też są przeniknięte rozumem w elementarnym sensie, bo przecież rozumiem co czuję, może się mylę, może nie jestem pewien co czuję, ale elementarne rozumienie tego co czuję posiadam. Uczucie, które nas pcha musi jednak być jakoś przez nas rozumiane. To co czuję muszę rozumieć,
rozum a wiara: nie ma wiary nierozumiejącej. Trzeba rozumieć to, w co się wierzy. Fides et ratio to nie jest dobre rozróżnienie. Nie ma czystej wiary. Co innego rozróżnienie: fides et scientia, które pyta: czy można wiedzieć to, w co się wierzy? Czy przekonania religijne mogą być uzasadnione tak, aby stały się wiedzą? Istnieją dwa źródła tego uzasadnienia przekonań religijnych: dowody na istnienie Boga i doświadczenie mistyczne.
Powyższe rozróżnienia służą temu, aby pokazać, że radykalna opozycja miedzy rozumem a innymi obszarami życia ludzkiego nie ma sensu.
Racjonalizm:
uwagi wstępne: racjonalność - to cecha umysłu ludzkiego; racjonalizm to pewne stanowisko filozoficzne dotyczące zasięgu epistemicznego rozumu ludzkiego. Chodzi tu o racjonalizm w sensie epistemologicznym (jest też w sensie metafizycznym),
racjonalizm przeciwstawia się przynajmniej dwom stanowiskom: empiryzmowi i irracjonalizmowi,
ale zasadnicza opozycja, rdzeń dyskusji dotyczy jednak: racjonalizm kontra empiryzm,
racjonalista nigdy nie jest całkowitym antyempirystą tzn. nie jest kimś, kto twierdzi, że doświadczenie nie odgrywa żadnej roli w poznaniu ludzkim, wiedzy ludzkiej. Takich racjonalistów (radykalnych przeciwników doświadczenia) nie ma! Jeśli o czymś takim słyszymy, to jest to pewna szablonizacja,
racjonalista to ktoś, kto jest przekonany, że poznanie ludzkie bez doświadczenia zmysłowego jest czymś nie do wyobrażenia. Racjonalista również, to nie musi być taki ktoś (ale może), kto twierdzi, że wszystkie dziedziny tego co istnieje są dostępne dla rozumu ludzkiego (panlogizm Leibniza jako przykład mocnego racjonalizmu), ale racjonalistą też jest ten, kto twierdzi, że pewne rzeczy są dostępne dla rozumu ludzkiego (np. struktura rzeczywistości bytu), ale nie koniecznie wszystko,
empirysta nie jest w pewnym sensie antyracjonalistą tzn. radykalny empirysta powiedziałby, że: wszystko pochodzi z doświadczenia, nawet sam rozum. Ale takie stanowisko wydaje się niepojęte, nie istnieje w sensie ścisłym takie stanowisko, które głosi, że rozum pochodzi z doświadczenia (np. pokoleń) - takie stanowisko byłoby spekulatywne, mało mówiące, mało wyjaśniające. Owszem, wydaje się to sensowne gdy doświadczenie weźmiemy w aspekcie filogenetycznym (w tym sensie, że rozum jest produktem ewolucji kosmicznej i biologicznej),
empirysta przyjmuje, że pewne podstawowe mechanizmy (funkcje) rozumu np. kojarzenie, wnioskowanie, abstrakcja nie pochodzą z doświadczenia (chyba że mówimy o ewolucji, to w takim sensie tak). Tym co interesuje empirystę (tym dlaczego go tak nazywamy) jest zasięg rozumu ludzkiego - co można wiedzieć na temat rzeczywistości! Spór empirystów z racjonalistami dotyczy zasięgu wiedzy ludzkiej. Empirysta jest tu minimalistą co do zasięgu rozumu ludzkiego (to czy rozum pochodzi z doświadczenie czy nie, to już inna kwestia), a racjonalista jest tu maksymalistą co do zasięgu rozumu,
przykład stanowisk empirycznych i racjonalistycznych w nowożytnej filozofii:
empiryści: Locke, Berkeley, Hume,
racjonaliści: Descartes, Spinoza, Leibniz (uznają pierwszeństwo rozumu nad doświadczeniem)
podręcznikowa wersja opozycji między racjonalistami a empirystami podaje: czasy nowożytne, to czasy, które utworzyły racjonalistyczny model wiedzy w opozycji do modelu arystotelesowsko - scholastycznego. Dlaczego powstała opozycja? Chodzi o wiedzę na temat świata danego zmysłowo. Model arystotelesowsko - scholastyczny nie posiadał matematyzacji przyrody i różna była rola matematyki w poznawaniu przyrody. Modele racjonalistyczne preferowały matematyzację przyrody jako narzędzie poznania świata, matematyka to wzór racjonalności. Racjonaliści więc to ci, którzy chcą wiedzę rozumieć jako coś, co ma być zorganizowane jako dedukcyjne (cała wiedza przyrodnicza i metafizyczna ma taka być). Model dedukcyjny całej wiedzy (nie tylko przyrody) ma zaczynać się od oczywistych i pewnych przesłanek a reszta z tego ma wynikać (model kartezjański) - widać więc, że matematyka + dedukcja + samooczywiste podstawy to model racjonalności. Empiryści to ci, którzy nie mają tych założeń dedukcji, nie ma założenia że fundamentem są jakieś przesłanki oczywiste, nie ma akcentu na to co matematyczne w poznawaniu przyrody. Fundament wiedzy w modelu empirystycznym to przesłanki ogólne. Akcent pada na to co biologiczne a nie na to co matematyczne. Prawa tak, ale nie niekoniecznie matematyka itp.
gdyby tak było do końca w tej opozycji jak podają podręczniki, to rdzeń sporu nie dotykałby tego, co w dyskusji między empirystami a racjonalistami było faktycznie istotne - zasięgu wiedzy ludzkiej. A istotne w sporze było to, że:
racjonaliści: istnieją prawdy konieczne na temat świata zewnętrznego i my je możemy poznać,
empiryści: nie ma wiedzy koniecznej,
ten spór był już w średniowieczu znany jako spór o uniwersalia: Okham - empirysta; Duns Szkot - raacjonalista. Rdzeń sporu miedzy racjonalizmem a empiryzmem to istnienie wiedzy koniecznej.
nasza wersja, wykładowa: istota sporu miedzy racjonalizmem a empiryzmem dotyczy wiedzy koniecznej. Racjonalizm głosi: możliwa jest wiedza konieczna. Empiryzm neguje wiedzę konieczną. Człowiek nie jest zdolny do osiągnięcia żadnego rodzaju wiedzy koniecznej.
istota RACJONALIZMU: racjonalista uznaje, że:
człowiek, umysł ludzki jest zdolny do osiągnięcia wiedzy koniecznej, istnieje też wiedza niekonieczna pochodząca z doświadczenia - tego nie negujemy; człowiek jest zdolny także do dysponowania wiedzą prawdopodobną (uogólnieniem doświadczenia),
wiedza konieczna nie da się zredukować do uogólnienia doświadczenia (nie może powstać z doświadczenia <to teza przeciw radykalnemu empiryzmowi>). Ta wiedza także nie wyczerpuje się (nie może być zredukowana), nie jest produktem konwencji lingwistycznych <to teza przeciw umiarkowanemu empiryzmowi>,
są różne dziedziny (obszary) wiedzy koniecznej (która nie jest uogólnieniem doświadczenia i redukowalna do konwencji lingwistycznych) np.:
logika z matematyką (wiedza konieczna na temat idei),
ogólnie filozofia, a szczegółowo - metafizyka, albo ontologia (wiedza konieczna na temat świata empirycznego),
aksjologia (zasadniczo należy do filozofii), ale nam chodzi konkretnie o teorię wartości moralnych,
Jeżeli filozofia jest możliwa i sensowna (jako osobny rodzaj wiedzy), to jest rozumiana jako wiedza konieczna o świecie empirycznym. Jeżeli nie jest możliwa, to pozostajemy tylko na bazie konwencji lingwistycznej (słów i znaczeń), albo zostają nam tylko uogólnienia empiryczne.
Obszar logiczno-matematyczny przy interpretacji Platońskiej - ta wiedza jest konieczna, ale nie dotyczy świata lecz tylko bytu idealnego (wiedza możliwa tylko w odniesieniu do idei), czyli w odniesieniu do świata ta wiedza jest tylko prawdopodobna. Racjonalista (rasowy) twierdzi, że:
człowiek jest zdolny do wiedzy koniecznej zarówno w odniesieniu do idei jak i świata empirycznego <czyli jedno i drugie>,
jest faktem, że świat jest matematyzowalny (da się opisać matematycznie), czy tu wiedza konieczna na temat świata dokonuje się przez matematykę? - to potwierdza racjonalistyczne przekonanie. Ale to tylko fakt - nie możemy z czegoś innego wyprowadzić tego, że ten świat jest matematyzowalny. Ten fakt potwierdza przekonanie racjonalisty, ale nie jest głównym przedmiotem zainteresowania w dyskusji, główne zainteresowanie dotyczy tego, że człowiek jest w stanie osiągnąć wiedze konieczna na temat świata,
racjonalista nie neguje tego, że nasza wiedza zaczyna się (w sensie genetycznym) od doświadczenia (tu nie jest antyempirystą). Owszem, zaczyna się od doświadczenia, ale to nie znaczy, że doświadczenie zmysłowe jest jedynym źródłem uzasadniania,
eksplikacja racjonalizmu: jeżeli wiedza zaczyna się od doświadczenia i twierdzisz (racjonalisto), że doświadczenie zmysłowe jest jedynym źródłem uzasadniania, to co jest źródłem uzasadniania wiedzy koniecznej? Uzasadnieniem tej wiedzy (przy takim pełnym racjonalizmie) jest wgląd intelektualny (intuicja intelektualna) tzn. umysł ludzki posiada zdolność do wglądu w pewne konieczne stany rzeczy. Przykłady:
przykład logiczno - matematyczny intuicji intelektualnej w teorii matematyki (tu intuicja intelektualna = intuicja matematyczna):
widzę narysowane trójkąty na piasku, tablicy, itd. uczę się przez doświadczenie co to jest trójkąt - tego doświadczenia racjonalista nie neguje, ale teza, że suma kątów wewnętrznych trójkąta wynosi 1800 to teza konieczna. Gdyby pochodziła z uogólnienia doświadczenia nie mogłaby być konieczna. Uzasadnienie konieczności tej tezy to intuicja, wgląd zaczynający się od doświadczenia i dokonujący „przeskoku jakościowego” do konieczności wiedzy, my widzimy, że nie może być inaczej. Tu nie ma też konwencji tzn. my nie ustalamy słowa: trójkąt, to jest zastany stan rzeczy, a nie wytwór <przeciw umiarkowanemu empiryzmowi>,
przykład intuicji metafizycznej (tezy konieczne metafizycznie):
każdy byt jest złożony z treści (istoty) i istnienia,
każde zjawisko posiada przyczynę, nie ma zjawisk bez przyczyn (Kant),
Uzasadnienie tej tezy to nie doświadczenie, to nie konwencja, ale rezultat wglądu, intuicji intelektualnej, który przekracza poszczególne wypadki doświadczenia,
przykład z obszaru aksjologicznego dotyczący konieczności wolności:
ocena moralna zakłada wolną wolę - to konieczny stan rzeczy tzn. nie ma sensu oceniać moralnie jakichkolwiek istot, które nie posiadają wolnej woli; we wszystkich możliwych światach tak jest,
inna jest materia (treść) miłości, a inna sprawiedliwości, a jeszcze inna prawdy - czyli wartości mają materię (treści). Racjonalista głosi, że możliwe są konieczne powiązania pomiędzy tymi materiami wartości te powiązania mogą być:
normalnie te materie (jako takie) nie wykluczają się wzajemnie, brak miedzy nimi opozycji (prawda nie wyklucza sprawiedliwości, itd.), ale jeżeli jest między nimi opozycja, to pochodzi ona z życia, tzn. wytwarzają się sytuacje, które ustawiają te wartości w opozycji (konflikty wartości) np. czy należy mówić prawdę? (opozycja powinności i prawdomówności),
są sytuacje, które pokazują, że wartości mają wysokość np. hedonizm to wartość niższa niż altruizm - to jest wgląd koniecznościowy,
zarzut: jeśli ktoś głosi tego typu racjonalizm, to jest prawie automatycznie totalitarystą społecznym tzn. mam wglądy, to musicie mnie słuchać! To nie tak! W sporze miedzy racjonalizmem a empiryzmem chodzi o to, czy człowiek z zasady ma dostęp do takich wglądów, koniecznej wiedzy (czy nie), a nie o to, czy tezy, wglądy człowieka „ X ” albo „Y” są słuszne czy nie (to sprawa innej dyskusji),
charakterystyka konieczności:
rozumienie mocne konieczności: konieczność oznacza wiedzę prawdziwą bądź fałszywą we wszystkich możliwych światach tzn. wyraża (opisuje) takie stany rzeczy, których nie mogą nie być. Inaczej: to taka wiedza, która nie podlega falsyfikacji przez przyszłe doświadczenia - nie da się pomyśleć, że pojawią się takie doświadczenia, eksperymenty, które obalą tezę, że ocena moralna domaga się wolnej woli, albo, że suma kątów trójkąta nie wynosi 1800,
rozumienie słabe konieczności: zwolennik racjonalizmu uważa, że nie musi twierdzić, iż: wszystkie dające się sformułować problemy (w różnych dziedzinach) muszą być rozstrzygalne (nie wszystko da się rozwiązać). Takich problemów jest wiele - czasem jest teza sensowna, ale nie znamy jej rozwiązania. Takie sytuacje zdaniem racjonalisty są możliwe np. jaki jest związek wolności ludzkiej z determinacja fizyczną, przyczynową? - nie potrafimy tak extra do końca tego rozwiązać, mimo, że potrafimy tezę na ten temat sformułować,
istota EMPIRYZMU:
empirysta twierdzi, że wszelka wiedza pochodzi z doświadczenia zmysłowego (najbardziej wartościowe, a logika i matematyka też jest uogólnieniem doświadczenia),
jeżeli wszelka wiedza pochodzi z doświadczenia, to jest prawdopodobna bo jest wystawiona na możliwą falsyfikacje w przyszłości. To dlatego mówi się, że radykalny empiryzm jest sceptycyzmem! Reguły wynikania logicznego też są prawdopodobne - więc właściwie to nic nie wiemy!
istota IRRACJONALIZMU:
irracjonalizm, to stanowisko opozycyjne do racjonalizmu,
formy irracjonalizmu (są różne, a my wymieniamy tylko trzy):
łagodny irracjonalizm: poznanie racjonalne (wiedza uzasadniona) dotyczy tylko pewnych dziedzin rzeczywistości a pewnych nie dotyczy. To co poznajemy w naukach, w codzienności, to tylko fragment świata przedmiotowego, a ta całość jest nieskończona. Jeżeli tak jest, to ta reszta (której nie poznajemy) ze względu na swą nieskończoność jest irracjonalna epistemologicznie (niepoznawalna bo nieskończona), ale to nie jest irracjonalizm metafizyczny - bo ta nieskończona reszta świata przedmiotowego jest jakaś sama w sobie, ma prawa, strukturę, sposoby istnienia - czyli jest metafizycznie racjonalna, nie jest labilna, sprzeczna wewnętrznie, itd. To dotyczy też indywiduów a nie tylko świata przedmiotowego np. osoba jest nieskończonym zestawieniem specyficznych momentów (składników, charakterystyk, własności) - ze względu na tę nieskończoność osoby są irracjonalne epistemologicznie, są unikalnymi zestawami specyficznych własności - tych wszystkich własności nie poznajemy. Ale osoba jest racjonalna metafizycznie!
irracjonalizm A. Bergsona (+1941 Francuz): radykalnie skrytykował intelekt na rzecz intuicji. Źródłem, które odkrywa prawdziwą stronę rzeczywistości jest intuicja (intuicja to coś radykalnie poza rozumowe, pozaintelektualne, irracjonalne). Ta krytyka rozumu odwoływała się do następujących argumentów:
* rozum, to coś co głównie kieruje się motywami praktycznymi (powstał po to, żeby przeżyć w środowisku np. jak przeżyć, jak coś upolować, itd.),
* gdy wyłączymy rozum za pomocą intuicji, wówczas poznamy prawdziwą stronę (naturę) rzeczywistości np. kontemplacja estetyczna (wyłączymy zainteresowania praktyczne, to zobaczymy, że świat jest wielkim organizmem, który żyje). Nazwa irracjonalizm, bo: nie rozumem lecz intuicją - radykalnie pozaintelektualnie rozumianą - poznajemy,
irracjonalizm Schopenhauera (+1860) i Freuda: ostateczna podstawa naszego rozumu nie jest rozumna. Rozum to epifenomen - zjawisko iluzoryczne (coś pozorne). Ostateczna podstawa naszego działania i myślenia to poza racjonalny pęd życiowy (wola). Jest on przed-indywidualną wolą, która indywidualizuje się w naszych umysłach, świadomości. Ten irracjonalizm pokazuje, że rozum staje się całkowicie epifenomenalny (powierzchniowy), jest wykwitem woli, pędu poza racjonalnego nie zaś autonomicznym ośrodkiem. To pokazuje, że irracjonalizm ma sens metafizyczny.
RACJONALIZM - IDEALIZM:
uwagi historyczne:
określenia - realizm, idealizm, jako określenia systemów filozoficznych (jako globalne słowa charakteryzujące systemy filozoficzne) nie pojawiały się przed XVIII w. Do tego czasu słowo idealizm łączono z platonizmem i nadawano mu głównie znaczenie polemiczne. Dopiero Kant i jego następcy (neokantści) zaczęli używać tego terminu w znaczeniu pozytywnym tj. charakteryzującym doktrynę. Zarówno realizm, jak i idealizm to terminy istotnie zależne od kontekstu. Słowo realizm (w pokantowskiej literaturze) traktowane jest w opozycji do takich terminów jak:
idealizm,
fenomenalizm,
iluzjonizm,
a w ostatnich czasach realizm przeciwstawiany jest antyrealizmowi (projektywizmowi),
jako realistyczne, uznaje się stanowiska, które przyjmują, że istnieje rzeczywistość niezależna od umysłu ludzkiego (rzeczywistość sama w sobie). Jest to rzeczywistość, która jest podstawą (przyczyną) wszelkich danych świadomości, warunkiem prawdziwego poznania oraz korelatem wszelkich aktów percepcji i aktów woli. Stanowiska idealistyczne negują takie założenia, takie widzenie rzeczywistości,
(bardzo ważne) w dyskusjach problemu realizm - idealizm łączy się dwie płaszczyzny problemu, a mianowicie, akcentuje się
dostępność poznawczą rzeczywistości samej w sobie tzn. czy możemy ją uchwycić, rozpoznać ująć,
albo
kwestię zależności lub niezależności świata od umysłu ludzkiego, tzn. czy umysł konstytuuje rzeczywistość, czy obraz rzeczywistości
Kant te dwie rzeczy łączy - twierdzi: rzeczywistość jest niedostępna poznawczo sama w sobie, ale jednocześnie twierdzi, że obraz świata z którym mam do czynienia jest obrazem konstytuowanym przez strukturę umysłu ludzkiego.
Z naszego punktu widzenia, dobrze jest jednak te dwie płaszczyzny w dyskusji rozdzielać, bo inaczej nie wiemy czy chodzi o agnostycyzm (niepoznawalna rzeczywistość sama w sobie), czy o to w jakiej mierze umysł ludzki dokłada się do rzeczywistości z którą potem ma doczynienia,
kwestia realizmu i stanowisk jemu przeciwnych (projektywistycznych, antyrealnych, iluzjonistycznych) może dotyczyć dwóch sposobów ujęcia problemu:
ogólnego (globalnego): charakteru relacji między umysłem (świadomością) a światem (bytem) w ogólności (globalny racjonalizm),
partykularnego (dziedzinowego): dotyczy bardziej partykularnych dziedzin przedmiotowych (dotyczy określonych dziedzin przedmiotowych) np. realizm w odniesieniu do uniwersaliów, realizm naukowy, realizm aksjologiczny, itd.
zasadniczo spór realizm - idealizm uznaje się za problem epistemologiczny. W rzeczywistości jednak, ten spór i globalnie i dziedzinowo jest mieszaniną zagadnień epistemologicznych, metafizycznych, ale też zagadnień lingwistycznych (dotyczących roli języka w poznaniu), oraz problemów (zagadnień) z zakresu metodologii i filozofii nauki (np. czy nauka istnieje niezależnie od konstrukcji myślowej naukowca, czy zależnie),
idealizm epistemologiczny często łączony jest z jakąś postacią spirytualizmu (np. Berkeley - istnieje tylko substancje duchowe: duch nieskończony i duchy skończone). Jako spirytualizm, idealizm jest przeciwstawiany realizmowi oraz materializmowi (albo fizykalizmowi). Idealiści w tym wypadku są - metafizycznymi (ontologicznymi) spirytualistami,
współczesne dyskusje, za emblematyczne zagadnienie dla problematyki realizm - idealizm uznają tzw. problem istnienia świata zewnętrznego (argumenty i kontrargumenty). Wyrażenie: świat zewnętrzny - nie oznacza świata na odległej od ziemi planecie, ani też nie oznacza świata w ścisłym sensie osobnego, odrębnego lecz oznacza to, co jest zewnętrzne w stosunku do podmiotu dokonującego aktów epistemicznych (np. percepcji). Problem istnienia świata zewnętrznego powstaje dla każdego podmiotu aktów świadomych (np. dla Marsjan jeśli są, też powstaje ten problem).
Jako pierwszy, wyraźnie sformułował ten problem Kant, gdy pisał: bez względu na to, jak dalece idealizm może uchodzić za niewinny dla istotnych celów metafizyki (czym w rzeczywistości wcale nie jest), pozostaje zawsze skandalem filozofii i powszechnego rozumu ludzkiego, żebyśmy musieli przyjmować tylko na wiarę istnienie rzeczy poza nami (od których wszak otrzymujemy cały materiał dla naszego poznania, i to nawet dla naszego zmysłu wewnętrznego) i żebyśmy nie mogli przeciwstawić żadnego zadowalającego dowodu, jeżeli komuś przyjdzie na myśl powątpiewać o ich istnieniu (rzeczy poza nami).
Kant uznał za skandal filozoficzny i powszechny rozumu ludzkiego to, że w istnienie świata zewnętrznego musimy tylko wierzyć, ponieważ do dziś nie sformułowano jeszcze na to dowodu. Sam Kant podał taki dowód w Krytyce czystego rozumu polemizując tym samym ze stanowiskiem Berkeley'a. Formułując swój dowód, Kant odrzuca idealizm Berekeley'a i pokazuje jednocześnie, że jego (Kanta) idealizm transcendentalny pozostaje w mocy (ten dowód nie obala idealizmu transcendentalnego Kanta).
Niektórzy uważają, że Kant specjalnie podkreślał różnice swego systemu z systemem Berkeley'a aby ukazać oryginalność i głębię swej myśli. Inni uważają, że nie ma różnic miedzy poglądami Kanta i Berkeley'a. Zdaniem prof. Judyckiego różnice są, ale miedzy tymi dwoma są także wspólne punkty.
Dowód Kanta: istnienie rzeczy w przestrzeni poza mną jest warunkiem możliwości świadomości mojego istnienia w czasie - tzn. gdyby nie istniały rzeczy w przestrzeni poza mną, nie miałbym świadomości istnienia w czasie, bo świadomość przeżywania czasu jest możliwa tylko gdy są rzeczy fizyczne, przestrzenne, zewnętrzne w stosunku do podmiotu
a z kolei moja świadomość istnienia w czasie jest mi bezpośrednio dana (jest faktem, jest faktycznie przeżywana),
więc (z tych dwóch przesłanek)
mogę wnioskować, że istnieją rzeczy w przestrzeni poza mną,
gdy pominiemy problemy związane z tym dowodem, to zobaczymy, że ten dowód odrzuca pewną formę idealizmu Berkeley'a, ale nie przeszkadza, aby uznać poprawność własnej (Kanta) interpretacji idealizmu transcendentalnego,
współczesny filozof M. Heidegger (+1976) chciał przezwyciężyć Kanta. Skandalem filozoficznym nie jest to, że dotąd nikt nie sformułował dowodu na istnienie świata zewnętrznego lecz to, że ciągle oczekuje się na podanie takiego dowodu i próbuje się go formułować. Heidegger mówił: trzeba raczej zapytać: jakim bytem jest człowiek (Dasein w terminologii Heideggera) skoro najpierw dąży on do unicestwienia świata (zewnętrznego) w ramach rozważań epistemologicznych, a potem próbuje go odzyskać dowodząc jego istnienia. Jakim bytem jest człowiek - najpierw grzebie w wątpliwościach sceptycznych, a później dowodzi,
patrząc pozytywnie, według Heideggera sceptycyzm (czy agnostycyzm) co do istnienia świata zewnętrznego zakłada coś fałszywego, a mianowicie, że : człowiek pierwotnie jest czymś „bezświatowym”, lub nie jest pewny swego istnienia w świecie. To zdaniem Heideggera fałsz, bo pierwotność to jest „bycie w świecie” (byt w świecie, głębokie zanurzenie w świecie) i tego sceptycyzm (który jest pochodny) nie potrafi podważyć. Takie stanowisko jednak nie jest próbą rozwiązania problemu realizm - idealizm, ale raczej jest próbą zlikwidowania tego problemu.
podobną próbę formalnie podobną do Heideggerowskiej, podjął R. Carnap (+1971) - przedstawiciel koła Wiedeńskiego. W 1928 r. w swej książce Problemy pozorne filozofii głosi: jeżeli dwaj geografowie, realista i idealista, zostaną wysłani do Afryki, aby rozstrzygnąć, czy góra, która, jak się przypuszcza, może być tylko legendą, istnieje rzeczywiście, wtedy ostatecznie obaj dojdą do tego samego wniosku, negatywnego lub pozytywnego. Stanie się tak, gdyż dla pojęcia rzeczywistości, o które im chodzi, istnieją w fizyce i w geografii określone kryteria, które, niezależnie od ich filozoficznych przekonań, prowadzą jednoznacznie do określonego rezultatu. To pojęcie rzeczywistości Carnap nazywa empiryczną rzeczywistością.
Empiryczna rzeczywistość - to taka, dla której jest nieokreślone kryterium (coś istnieje nieokreślone). Dalej Carnap pisze: nie tylko jednak w odniesieniu do problemu istnienia góry będą oni zgodni, lecz także w odniesieniu do każdego pytania o jej uposażenie, położenie, kształt, wysokość itd. Filozoficzna rozbieżność między nimi nie znajduje się zatem na płaszczyźnie empirycznej, znajduje się ona na poziomie tego, co jest istotnie niedoświadczalne, a stąd (według Carnapa) oba rozwiązania, realizm i idealizm, nie mają żadnego naukowego sensu. Oba rozwiązania realizmu i idealizmu nie mają żadnego naukowego sensu, bo nie istnieją żadne kryteria pozwalające na rozstrzygniecie tego problemu. Carnap pokazuje więc, że filozofia nie zajmuje się naukowymi problemami.
Odpowiedź na ten zarzut: Carnapowska likwidacja sporu realizm-idealizm jest pozorna. Możemy zapytać: czy empirystyczna rzeczywistość (taka dla której istnieją kryteria) Carnapa ogranicza się do bycia spostrzeganym? - jeżeli TAK - to wtedy góra nie istnieje, gdy nie jest spostrzegana (fenomenalizm, idealizm). Jeżeli jednak zdanie góra istnieje rzeczywiście będzie znaczyło tyle, że istnieje ona niezależnie od tego, czy ją ktokolwiek spostrzega, to wtedy jeden z geografów, który tak właśnie rozumie to zdanie, będzie stał na stanowisku realistycznym.
Patrzymy więc, jak Carnap rozumie pewne terminy (co to znaczy istnieć rzeczywiście? co to jest empiryczna rzeczywistość?). Jeżeli więc obaj geografowie chcieliby sprecyzować, co rozumieją przez zdanie góra istnieje rzeczywiście, wtedy problem realizmu i idealizmu zostanie ponownie postawiony, a stąd trzeba uznać, że nie jest to tylko problem pozorny,
dowód na istnienie świata zewnętrznego w 1939 r. przedstawił też G. E. Moore. Ten dowód, też nie chce problemu rozwiązać, ale zlikwidować go za pomocą jednego cięcia. Tym jednym cięciem likwidującym problem realizm - idealizm jest odwołanie się do zdrowego rozsądku (common-sense), a konkretnie do przeświadczeń (przekonań), które uważamy za najbardziej oczywiste. Przykładem rozstrzygającym spór na korzyść realizmu są własne ręce - ich istnienie jest tak oczywiste, że nie wymaga żadnej argumentacji! Jeżeli istnienie rąk jest niepodważalnie oczywiste, to istnieje świat zewnętrzny innych rzeczy.
Niektórzy mówią, że propozycja Moore'a jest rezygnacją z argumentacji w dyskusji, i odwołaniem się tylko do życiowych oczywistości, które jako nie filozofowie przyjmujemy. Moore w filozoficznej rozpaczy, nie mogąc znaleźć argumentu na temat istnienia świata zewnętrznego, odwołuje się do czegoś takiego.
Są też filozofowie, którzy uważają, że Moore dał pewnego rodzaju argument w dyskusji, bo odwołanie się w pewnym dyskursie np. tak, że żaden (Berkeleista, Kantysta, itd.) nie jest w stanie pokazać jak powstaje przekonanie o istnieniu rąk.
Inni filozofowie mówią, że Moore likwiduje problem, opowiada się za realizmem, ale nie rozwiązuje problemu i zostawia zdrowy rozsądek, zostawia tylko odwołanie się do życia codziennego, omija problem nic więcej.
główne podziały: podstawowe kryterium (użyteczne) ukazania stanowisk, stanowią aspekty metafizyczne i epistemologiczne. Gdy bez podania dostatecznych kwalifikacji mówi się współcześnie o idealizmie lub realizmie, to ma się na myśli epistemologiczne aspekty tego sporu, lecz jest też tak, że uznanie jednych aspektów wymaga uwzględnienia także innych, więc w praktyce zawsze łączy się te dwa aspekty (metafizyczny i epistemologiczny),
wyróżniamy cztery odmiany możliwych stanowisk:
idealizm metafizyczny: zreferowanie na następnym wykładzie
idealizm epistemologiczny:
realizm metafizyczny:
realizm epistemologiczny:
z ang. epistemology.
w sensie wydzielenia granic ludzkiego poznania. Kryno - dzielić. Był to nurt filozofii po-Kantowskiej, gdyż kant pokazywał granice poznania ludzkiego.
Pokazywała jakie są kryteria poznania ludzkiego.
Jest jeszcze logika minor, ale to już jest logika formalna, którą my się nie zajmujemy.
Ciekawostką były poglądy marksizmu, pewien nurt w ramach tej filozofii głosił, że teoria poznania zajmuje się ogólnymi zagadnieniami, a epistemologia szczegółowymi. Rozróżniali więc te pojęcia.
Erkentnis.
Inny termin, który funkcjonował to nauka o wiedzy ale dziś jest to rozumiane jako filozofia nauki.
Zwany Kartezjuszem (zmarł 1650 r.).
Paradygmat = wzorzec.
Sceptycyzm.
Filozof Brytyjski zmarł w 1704 roku.
Zmarł w 1804 roku.
Było to pierwsze wydanie zwane A. Jest jeszcze wydanie drugie zwane B.
Linguistic turn. Nie objęło to całej filozofii, ale epistemologię tak.
Jest to wąskie rozumienie.
Z łac. propositio - sąd, zdanie.
Z łac. habitus - postawa, zachowanie, stan czegoś, ekspresja.
Np. opisać jak się pływa, dać instrukcje do czynności pływania.
Z łac. distinguere - rozdzielać; wyróżniać, oddzielać. Czyli ci, którzy chcą oddzielać radykalnie te rodzaje wiedzy, że one nie mają ze sobą nic wspólnego.
Poprawniej mówić za pomocą deskrypcji.
Czasem mówimy: znam ją (twarz), ale nie wiem kto to jest.
Pojęcie informacji zawiera w sobie pojęcie wiedzy.
Np. wiedza, byt, piękno. Chodzi tu o określenie tego co należy do istoty, co wyraża esencje określanego pojęcia.
Pewna władza posiadana przez pewne istoty.
Jest to jakiś szablon, schemat, stereotyp percepcyjny.
Schematy, tzn. nie widzę drzewa, ale wiem jak wygląda (mam jego schemat) i potrafię przyporządkować dane tego schematu pod pojęcie drzewa.
Np. mam pojęcie - trójkąt, i temu pojęciu przyporządkowuję inne pojęcie - figura geometryczna.
In. zdefiniować.
Tzn. to pojęcie jest najczęściej spotykane, można powiedzieć książkowe, standardowe.
Cały poniższy przykład z jego warunkami jest kolejną definicją wiedzy, tzw. definicja wiedzy JTB.
Podmiot w sensie - ludzki.
Przypisania komuś lub sobie wiedzy.
Gdy trzy podane warunki występują osobno, są rozdzielone, to muszą występować koniecznie, wszystkie i razem, aby komuś lub sobie przypisać, że ma wiedzę.
Gdy trzy podane warunki występują łącznie, razem, to są wystarczające, aby przypisać komuś lub sobie wiedzę.
Te dialogi to: Teajtet (201c-202d) i Menon (97e-98a).
To jest takie ostrożne stwierdzenie.
To jest mniej ostrożne stwierdzenie.
Oryginalny tytuł brzmi: Is Justified True Belief Knowledge? Wydał to w: Analysis, nr 23, s. 121-23 (1963). Od tego tytułu używa się skrótu: JTB.
Zmarł w 1970 r.
Różne jego aspekty.
W dziejach filozofii nigdy nie rozważano tego problemu, nie rozważano definicji wiedzy.
Inaczej: mimo spełnienia trzech warunków osobno-koniecznych i łącznie-wystarczających założony schemat (S wie, że p) się nie sprawdza.
Asercja - tu w sensie upewnić się.
Nie ma sensu twierdzić, że on wie.
Rakieta, robot nie mają takich przekonań - no w sensie wiedzy szeroko pojętej to mają wiedzę, potrafią odróżniać informacje, ale w sensie wiedzy w wąskim rozumieniu, to trzeba takie systemy wykluczyć, bo nie mają przekonań.
Cała definicja wiedzy dotyczy wszystkich dziedzin wiedzy ludzkiej jest więc uniwersalna.
Czasem można te pojęcia - przekonanie, sąd używać zamiennie w pewnych kontekstach.
Np. elektrony są cząstkami elementarnymi. Na temat tego zdania poszczególne osoby myśląc o treści mogą mieć (nadawać) różne treści danym słowom, myślom. Np. jeden myśli, że elektrony to jest coś takiego co w środku atomu się znajduje, no bo mu się pomyliło (błędnie), ale jednak uznaje tę treść, że elektrony są cząstkami elementarnymi; a jednak się myli, a zdanie że elektrony są cząstkami elementarnymi jest czymś do czego te poszczególne błędne interpretacje zmierzają.
To jest trochę taka kołowacizna. Ta definicja została ułożona trochę tak na zewnątrz, bo tak naprawdę w życiu my do p mamy dostęp przez uzasadnienie, w definicji zaś nie.
W języku potocznym czasem mówimy: wiedziałem to, ale okazało się to nieprawdziwe. Otóż NIE! Nie wiedziałeś tego, ale miałeś przekonanie.
Bo wówczas nie można podmiotowi przypisać wiedzy. Np. w kasynie coś tak czułem, że musze postawić forsę na ten a nie inny numer, i trafiłem - wygrałem, ale nikt inny i ja sam nie możemy powiedzieć, że ja wiedziałem, że ten numer wygra.
Ktoś może powiedzieć: postawiłem na ten numer, bo wróżka mi powiedziała, że wygra ten numer, albo, że śniło mi się - iż ten nr wygra - to przecież jest uzasadnienie. TAK! Ale nieodpowiednie dla przekonania, że padnie ten numer, który wygrał.
Tym jak wiruje np. kulka w maszynie, itp.
takim uzasadnieniem jest np. wróżka, sen.
Tylko dla przedmiotów realnie istniejących.
Dla doświadczeń zmysłowych.
Stanął na godzinie 11.00.
Czy mam faktyczną wiedzę, że jest 11.00?
Jeżeli nie skonstruujesz tych dodatkowych warunków, nie wykluczysz wszystkich możliwych falsyfikatorów, nie możesz twierdzić, że cokolwiek wiesz!
Po prostu nie może pomyśleć, że jest inaczej.
In. W sensie dowodzącym.
Pojęcie modalne dotyczy: możliwości - coś jest możliwe, lub nie, albo konieczności.
Trzeba szukać tych najlepszych przekonań, a to jest często wygaszone naszą pragmatyką życiową.
Ta idea jest pomysłem nowym, związanym z materializmem, przyrodoznawstwem, rozwojem automatyki, itd.
Dziecko mówi: to kotek. Nie potrafi uzasadnić dlaczego to kotek, ale nie możemy powiedzieć, że one nie wiedzą, że to kotek. Pies widząc, że pan zdejmuje z wieszaka smycz wie że idzie z panem na spacer, nie potrafi uzasadnić, ale wie.
Stąd wziął się główny pogląd reprezentujący eksternalistów - reliatywizm, z ang. to relied - polegać na czymś. Inaczej rzetelizm.
Odróżnić ja należy od przyczynowości mentalnej np. myślę o czerwonej róży, to myślę o imieninach cioci itd.
dosłownie domaganie się (przedstawienia) początku (dowodu), jest to błąd logiczny.
Np. znaleźć fundament dla fizyki.
Zresztą sam wygenerował sceptycyzm metodyczny.
Stąd nazwa fundacjonalizm.
Metafora w koherencjoniźmie to sieć. Sceptycyzm nie posiada metafory - bo wiedzy nie ma. Pragmatyzm za metaforę przyjmuje wyspy: wiedza ma charakter kontekstualny, tzn. w różnych kontekstach różne rzeczy są uznawane za wiedzę (ma charakter wyspowy). Różne koncepcje wiedzy oddzielone różnymi kulturami.
Zdania posiadające te cechy nazywa się zdaniami bazowymi. Ta terminologia pochodzi z nurtu filozofii neopozytywistycznej (XX w.) - z tzw. Koła Wiedeńskiego.
Derywacja to tworzenie wyrazów pochodnych od wyrazu podstawowego.
Kartezjusz sobie wyobrażał, że da się to wyprowadzić przez dedukcje z cogito, ale nigdy tego nie wykonał.
Empiryści twierdza, że nie ma żadnej wiedzy a apriorycznej. Wiedza przedstawia się w naukach przyrodniczych, w wiedzy potocznej (one są idealnym modelem).
Np. logika, matematyka, chodzi o szczególny status tej wiedzy.
Zwany fundherentyzmem.
Koherencjonizm nie chce być ani fundacjonalizmem, ani sceptycyzmem.
Teorie te są albo racjonalistyczne, albo empiryczne.
To jest centrum dyskusji fundacjonalizmu.
Był racjonalistą.
To doświadczenie ma stanowić niepowątpiewalny fundament dla wiedzy.
To co dzieje się w mojej świadomości. Kartezjusz mówił: przezywam widzenie światła, ale czy ono tam jest rzeczywiście - tego nie wiem.
Z ang. inference to the best exploration.
Dotyczy kwestii wiedzy i uzasadnienia epistemicznego.
Np. Skąd wiesz, że widzisz niebieskie niebo? - odp.: bo widzę.
Słaby, bo: jest czyste bezpośrednie doświadczenie (widzenie kształtu „100”), coś przez te czyste bezpośrednie doświadczenie jest uzasadnione, a tym czymś jest przekonanie, że na mierniku jest temperatura 1000C.
W 1991 r. w Warszawie ukazało się tłumaczenie polskie zatytułowane: Empiryzm współczesny.
Surowiec odczuwający.
Przezywam teraz to, a to.
Argument ten trafia zarówno w subiektywne sformułowane doświadczenie bezpośrednie jak i w ogólnie sformułowane.
Zobacz wyżej w notatkach.
II/III w. n.e.
Nie można rozstrzygnąć zdaniem Kanta, czy podstawą umysłu jest niematerialna dusza, a może materialny mózg.
Centralnie i powszechnie dyskutowany we współczesności!
Zmarł w 1970 r.
Sceptycyzm ukazany jako terapia.
przykład Kartezjusza.
Zdanie: jutro wstanie słońce jest lepiej uzasadnione, niż jutro nie wstanie słońce, ale może oba są fałszywe, bo ulegamy uniwersalnemu złudzeniu, demon nas zwodzi, itd.
Z ang. speech acts.
Moim zdaniem to jest kiepski argument. Św. Tomasz w traktacie o szczęściu, pisał o działaniu na sposób ludzki: czyny wykonywane bez intencji, bez świadomości np. siedzę na krześle kiwam nogą ale nie myślę o tym kiwaniu nogą, kiwam tak bezwiednie, oraz o działaniu człowieka: wszelkie działanie intencyjne, świadome. Sceptyk mógłby tu się obronić.
Nie chodzi tu o opozycję np. ciepły - zimny, opozycja nie jest sprzeczna.
Błąd kategorialny popełniam wówczas, gdy zakres części definiującej i zakres części definiowanej wykluczają się.
Np. każdy byt jest złożony z materii i formy.
Z ang. convention of meaning.
Empiryczny radykalizm.
Empiryczny liberalizm.
relevance alternatives: stosowne, związane z tematem alternatywy.
1917-2003 - jest często za typowego przedstawiciela filozofii analitycznej. Jednakże on sam z dużą rezerwą odnosił się do takiego przedstawiania sprawy, uważając rozdwojenie filozofii współczesnej na nurty analityczne i „kontynentalne” za wysoce szkodliwe
w 2 poł. XIX w. pojawiły się koncepcje redukcjonistyczne dotyczące wewnętrznego ja jako próba odpowiedzi na to pytanie.
to moja własna nazwa! Judycki nie podał nazwy tego redukcjonizmu.
Jako próba odpowiedzi na to pytanie, pojawiły się te koncepcje o ja.
to dotyczy przede wszystkim biologicznej pamięci, ale po części też świadomej.
mówił o niej Husserl.
problem of the external world.
te problemy to: 1. czy ten dowód faktycznie odrzuca Berkeley'a; 2. czy Kant ma racje z tą świadomością czasoprzestrzeni, itd.; 3. czy Kant może mimo tego wszystkiego utrzymać własne stanowisko.
Scheinprobleme in der Philosophie.
1
POZNANIE
spontaniczna czynność odbywająca się bez namysłu, bez refleksji; recepcja bodźca; przyjmowanie danych, informacji
inne rozróżnienie:
uchwycić cos, w jego gatunkowości bądź odrębności, indywidualności
jeśli chodzi o kontekst, w epistemologii używa się tych terminów zamiennie. Nie ma w wykładach jakiejś subtelnej różnicy. Ale można wyróżnić:
WIEDZA
rezultat, produkt namysłu , refleksji, produkt uzasadniania, teoria wiedzy jako efekt refleksji
wiedza jako zdolność do ODRÓŻNIANIA
za pomocą różnego rodzaju
INFORMACJI
wiedza w sensie wiedzy
DEMONSTRATYWNEJ
wiedza jako PRAWDZIWE
i odpowiednio uzasadnione
PRZEKONANIE
wiedza jako zdolność do
PRZYPORZĄDKOWYWANIA
(in. subsumbcji, lub przyporządkowania)
FIZYCZNA
posiadają ją systemy, które zachowują się adaptacyjnie w środowisku i wykorzystują informację, którą posiadają zaprogramowaną, np. rakieta która biegnie do celu, odbiera bodźce z otoczenia aby ominąć przeszkodę. Nieświadoma jest, ale odróżnia np. przeszkodę. Czy rakieta wie gdzie jest cel? NIE, bo jest nieświadoma, zaprogramowana, więc powstaje błąd w użyciu terminu wiedza. Bo gdzie brak świadomości, nie ma wiedzy. Powstaje pytanie, czy można rozszerzyć termin wiedza? Inny przykład: roślina odwraca się do słońca, nasz organizm przetwarza informacje na temat pola grawitacji w danej chwili - nie myślimy o tym by utrzymać równowagę (jesteśmy nieświadomi), a jednak potrafimy także kiedy chcemy odróżnić pole grawitacji poprawne i szkodliwe.
SEMANTYCZNA
właściwa jest tylko nam, ludziom. Jaka jest? Na pewno jest:
zgeneralizowana (ogólna, pojęcia, którymi operujemy),
podatna (na odróżnianie prawdy i fałszu). Łącząc pojęcia, idee, albo je rozróżniając możemy wydawać sądy i orzekać o nich prawdę lub fałsz,
inferencyjna (może wchodzić w związki wynikania - inferentio). Gdy używam jednego pojęcia, mogę przejść do innego, np. myślę kot, to myślę ssak. Z jednej treści przechodzę swobodnie do innych. Dzięki tej informacji semantycznej możemy wejść poza bezpośrednie otoczenie. Nasza pozycja ????? jest ekscentryczna (inna niż wszystkie, odmienna, oryginalna).
FENOMENALNA
taka, która polega na odczuwaniu kolorów, dźwięków, zapachów. Świadomie to odróżniamy. Zwierzęta też tak odróżniają (dystyngują).
ZA POMOCA INFORMACJI MIESZANEJ
ludzie (my) odróżniamy za pomocą informacji fenomenalnej i semantycznej. Przykładem tego jest percepcja zmysłowa: używam pojęcia kreda i od razu uchwytuję dane zmysłowe
ZA POMOCA INFORMACJI tylko SEMANTYCZNEJ
ludzie (my) odróżniamy za pomocą informacji tylko czysto semantycznej, gdy odróżniamy dystynkcyjnie np. myślę o trójkącie i odróżniam od razu od niego kwadrat. Nie widzę, nie ma ilustracji, ale odróżniam w myśli
sens LOGICZNY
znaczenie zdania oznajmującego
sens PSYCHOLOGICZNYOGICZNY
akt uznawania czegoś, stwierdzenia czegoś, jakiejś treści
INTERNALISTYCZNE
teorie wiedzy
fundacjonalizm,
koherencjonizm,
EKSTERNALISTYCZNE
teorie wiedzy
reliawilizm,
SCEPTYCYZM
wiedzy nie ma
PRAGMATYZM
może to odmiana sceptycyzmu?
widać, że te przekonania (sądy) nie są logicznie sprzeczne ze sobą,
ale
nie są też powiązane (nie ma tej sieci)
widać, że te przekonania (sądy) nic nie wyjaśniają zjawisk, nie mają własności eksplanacyjnych
SZKOŁY
NEOKANTOWSKIE
wielkie problemy metafizyczne są zagadnieniami sensownymi i prawomocnymi (można pokazać racje dla ich wytoczenia), ale są one teoretycznie nierozstrzygalne. Prowadzą do antynomii.
STANOWISKA
LIKWIDUJĄCE ROLĘ ROZUMU NA RZECZ CZEGOŚ ARACJONALNEGO
chodzi tu o pewne stanowiska, które likwidują role rozumu na rzecz czegoś poza racjonalnego. Do nich należą:
Artur Schopenhauer (1788-1860): podstawa naszego działania i myślenia to poza racjonalny pęd życiowy (wola). Jest on przed-indywidualną wolą, która indywidualizuje się w naszych umysłach, świadomości. Ten irracjonalizm pokazuje, że rozum staje się całkowicie epifenomenalny (powierzchniowy), jest wykwitem woli, pędu poza racjonalnego nie zaś autonomicznym ośrodkiem.
radykalne poglądy psychoanalizy (Freud): radykalna interpretacja Freuda może być agnostycyzmem lub irracjonalizmem. Jeśli nasze myślenie jest epifenomenalne w stosunku do pewnego popędu (np. seksualnego) jest jego sublimacją czy transformacją, to nie istnieje jako samodzielna struktura, rozum to coś powierzchownego, uczucia także i inne rzeczy. Jeśli wszystko jest popędem, to jego argumentacja też jest wynikiem jakichś jego dążeń, popędów - a nie czysto racjonalnym uzasadnieniem.
gloryfikacja elementu społecznego (marksizm): jeżeli moja świadomość indywidualna jest pochodną pewnych dążeń jakiejś klasy społecznej, to rozumu też nie ma. Służę pewnej klasie i to co mówię jest tylko pochodną. Jeśli tak do końca jest, to rozumu nie ma, wszystko to jest efektem dążenia, aby komuś służyć bardziej lub mniej świadomie. Nie ma myśli!
SZKOŁY
POZYTYWISTYCZNE
różne odmiany tych szkół głoszą, że wielkie problemy metafizyczne są problemami bezsensownymi, ponieważ, sensowne są te myśli, zdania, sądy, przekonania dla których można pokazać metodę ich weryfikacji bądź falsyfikacji zmysłowej (empiryzm radykalny). Wielkie pytania metafizyczne zawierają kwestie, które nie są rozstrzygalne za pomocą weryfikacji bądź falsyfikacji zmysłowej - są bezsensowne. Tych zagadnień metafizycznych nie da się rozstrzygnąć metodami naukowymi, wiec po co się nimi zajmować (Rudolf Carnap Problemy pozorne filozofii).
IZOSTENIA
wykazanie równosilności wszystkich sadów za i przeciw. Równe napięcie wszystkich sądów i przekonań.
ATARAKSJA
równowaga ducha wobec zdarzeń zewnętrznych, przeciwności - błogostan, brak cierpienia, szczęśliwość.
(nie cierpię gdy zawieszę sądy, gdy nie spełniam żadnego sądu).
EPOHE
zawieszenie wszystkich sądów, niespełnienie żadnego sądu.
(słowo to ożywił w XX w. Husserl w fenomenologii. Nadał mu nowy sens - wzięcie w nawias).
jeżeli zauważam, że istnieje izostenia, doświadczam jej, to jedynym sensownym wyjściem z tego jest dokonanie epohe
jeżeli sceptyk doświadcza równosilności argumentów za i przeciw, to nie może sądzić, orzekać o czymkolwiek, wówczas cierpi, przeżywa rozterki, jest szarpany wewnętrznie. Epohe prowadzi go do ataraksji
percepcja,
introspekcja,
pamięć,
a prioryczne,
indukcja,
czyjeś świadectwo + autorytet,
telepatia,
na przykładzie
percepcji zmysłowej:
genezą sądów percepcyjnych jest percepcja zmysłowa, gdyż pochodzą one z percepcji.
na przykładzie
percepcji zmysłowej:
uzasadnieniem przekonań percepcyjnych może być percepcja zmysłowa, ale nie musi, gdyż mogą być inne uzasadnienia np. świadectwo kogoś.
świadomość prosta
to spontanicznie dziejący (dokonujący) się proces odzwierciedlenia świata zewnętrznego. Dysponują nią: ludzie, zwierzęta wyższe (ale u zwierząt jest to inne odzwierciedlenie niż u ludzi)
samoświadomość
(tylko u ludzi)
prosta
w trakcie spełniania każdego aktu świadomego (wyobrażania, myślenia, oczekiwania, itp.) uświadamiamy sobie, że spełniamy ten akt. Spełniając coś wiemy, że to robimy. W scholastyce samoświadomość prostą nazywano reflexio in actu exercito - refleksja w trakcie spełniania (ale to nie jest refleksja dosłownie)
refleksyjna
introspekcja
jej cechy to:
dystans pomiędzy podmiotem a przedmiotem, ale tym przedmiotem jesteśmy my sami np. zaczynam analizować swą radość. Odrywam się od radości spełnianej spontanicznie i zaczynam ją analizować,
uprzedmiotowienie ja sam siebie czynię przedmiotem, swe stany psychiczne, zaczynam sam siebie analizować; mój własny strumień świadomości czynię przedmiotem,
aktualność: introspekcja dotyczy tego, co aktualnie odbywa się w strumieniu mej świadomości np. analizuje to w jaki sposób mówię, i że nie pamiętam tego, co mam za chwile powiedzieć. Ta teraźniejszość jest rozumiana jako pewna szerokość czasowa a nie jako punktowe rozumienie teraźniejszości, które da się zmierzyć,
stopniowalność uwagi: w introspekcji mamy różne stopnie uwagi np. mogę mówić coś i jednocześnie analizować siebie mówiącego, a mogę mówić tak lekko bez analizy siebie,
stopniowalność nasycenia pojęciowego: (in. saturacji pojęciowej), zdolność introspekcji do uprzedmiotowienia zależy od posiadanego repertuaru pojęć np. psychoanalityk inaczej analizuje samego siebie niż zwykły człowiek (który nie zna pojęć technicznych psychoanalizy).
przypomnienie
to zwrócenie się do minionych faz własnego strumienia świadomości np. dokonuję refleksji o czym myślałem, gdy szedłem na KUL (podczas gdy stoję tu teraz i mówię i jestem tego świadomy). Ma ona charakter dwupromienny, bo mogę:
zwracać się do treści minionych zdarzeń np. idąc na KUL spotkałem osobę x,
albo
zwracać się do własnego sposobu odbierania (przeżywania) tych treści, reakcji na te treści, np. spotykając osobę x byłem zdziwiony, że ją spotkałem w tym miejscu (co ona tu robi?). To jest właściwe rozumienie tej świadomości refleksyjnej, choć to skomplikowana sprawa
ma dwie odmiany:
czysto semantyczna: jestem w stanie dokonać reprodukcji pewnej wiedzy, przekonania, które nie odnosi się do przeszłości (dotyczy pewnego aktu nie odnoszącego się do czasu samego w sobie) np. mogę powtórzyć nr telefonu, wiersz. Ale mogę powtórzyć datę powstania II Wojny Światowej - tu niby pojawia się kategoria czasu lecz mimo, że ta data dotyczy przeszłości, to ja nie byłem świadkiem tych wydarzeń - w tym sensie jest to semantyczna pamięć,
przypomnienie: zdolność do reprodukcji wiedzy, przekonania, które związane jest z przeszłością (byłem jej świadkiem). To doświadczenie podróżowania wstecz w czasie. Ta pamięć zwana jest epizodyczną - bo dotyczy zdarzeń jako takich.
nie-poznawcza: zwana pamięcią habitualną. Ma charakter apersonalny tzn. wiem jak się pływa, jak się trzyma długopis, w tym pływaniu , trzymaniu długopisu nie ma mego świadomego ja, nie ma umysłu - jakoś automatycznie trzymam długopis choć kiedyś się tego nauczyłem). To jest trochę trudne, bo u ludzi ta pamięć habitualna pozostawia jednak miejsce na udział samoświadomego podmiotu - przecież to ja trzymam długopis. Co innego u zwierząt, tam jest całkowicie shabitualizowane działanie np. kot goni mysz tu nie ma miejsca na udział świadomego ja. U ludzi tak nie jest.
przyszłość
przeszłość
teraźniejszość