346
RozdziałXIII
Akt ostatni: Mishima
347
Dazai mógł przynajmniej opisać swoją śmierć i ze swojego ostatniego dnia zrobić ostatnie opowiadanie. Wojenna wdowa, z zawodu fryzjerka, zakochała się w nim w 1948 r. Czy inicjatywa wyszła od niej? A może to on przywiązał się do niej dzięki jej poczuciu solidarności z wewnętrznym chaosem przepełniającym jego teksty. Albo może chciał jeszcze raz wspomóc się towarzyszką nie mającą nic przeciwko temu, by umrzeć? Oboje, zapewne po wypiciu, poszli tułać się w głąb dzielnicy, w letnią i błotnistą noc, aż dotarli do brzegu kanału irygacyjnego, wezbranego przez sezon deszczowy. To tu kilka dni później znaleziono ich utopionych. Jego potrzeba wykpienia samego siebie zostałaby z pewnością zaspokojona, gdyby uznano ten ostatni epizod za kolejną samobójczą próbę, która nawet nie potrafiła być tak dobrze nieudana, jak poprzednie.
Pisze się, aby być kochanym. Ten człowiek, który sam siebie nie kochał, może być kochany teraz, tak bardzo głos przemawiający przez jego dzieło umie stać się bliski, aktualny. Ze wszystkich sił starał się obalić mieszczański konformizm współczesnej Japonii. Zrobił się cyniczny przez wstydli-wość i delikatność. Poszukiwał kary, ale po to, by uzyskać przebaczenie, by zakosztować w nim tej wyrozumiałej miłości, tej zależności (amae) tkwiącej w samym sercu japońskiego kompleksu Edypa - i macierzyńska śmierć była dla niego obietnicą spokoju, zapomnienia. Jego postawa była bardziej prowokacyjna niż buntownicza, jak ta, którą Sartre dość niesłusznie wyrzucał Baudelaire'owi7. Do literatury, będącej jednocześnie (jak powiedział Kafka) igraszką i rozpaczą, przystaje ta niedojrzałość - może pozostać obojętna na wielkie sprawy, zadowala się milczeniem woli, wie, że kaprys jest urzekający, oraz że porażka nadaje życiu głębię8. Młodzieńcze serce, które uświadamia sobie apatię i obojętność bliźniego bez możliwości uwolnienia się od niej, zawsze znajdzie w Dazaiu przyjaciela, a przede wszystkim ratunek przed moralnością sukcesu. Jego życie i jego dzieło mają w sobie piękno ruin. Samobójstwo dorzuca do tego swój urok - naśladowano je zresztą później, jak samobójstwo Wertera.
Znaleziono martwego studenta, z głową opartą o jedną z książek jego ulubionego autora. Młody pisarz, trochę nieporządny, Tanaka Hidemi-
7 Jeśli chodzi o omówienie dotyczące słynnego studium Sartre'a na temat Baudela-
ire'a, można odnieść się do Georges'a Bataille'a: Literatura i zło.
8 Kafka określa literaturę jako „igraszkę i rozpacz" w swoim dzienniku, pod datą o
grudnia 1921. Cytat ten został podjęty przez Maurice'a Blanchota: De Kafka a Kajk**
Gallimard, 1981 (w polskim przekładzie Krzysztofa Kocjana, Wokół Kafki, Wydawnictwo
KR, Warszawa 1996).
tsu, którego Dazai zauważył i zachęcił do tworzenia, tak ciężko przeżył wieść o jego śmierci, że postanowił natychmiast podążyć za nim. Rzucił się do tego samego kanału irygacyjnego, ale wyłowiono go. Przez kilka miesięcy przykładał się do życia, do zdrowienia. Po czym 3 listopada 1949 r., pewien impuls zaprowadził go aż do Zenrinji, świątyni w jednej z tokijskich dzielnic, Mitace, gdzie znajdował się grób Dazaia. Młody pisarz bardzo dużo wypił. W jego kieszeniach - pigułki nasenne i żyletki. Nastała noc. Wszedł zataczając się między groby, odnalazł miejsce spoczynku Dazaia i tu podciął sobie żyły. Zauważyło go przechodzące dziecko, osuniętego, rzężącego. „Zabijcie mnie, wybaczcie mi" - były to ostatnie słowa wypowiedziane do lekarzy, którzy na próżno usiłowali przywrócić go do życia.
Myślę, więc mnie nie będzie
„Wybaczcie mi, że się urodziłem" - powiedział Dazai. Wielu młodych Japończyków chciało wtedy znaleźć podobne wybaczenie w śmierci. Dwa lub trzy lata wcześniej zrobiłaby z nich użytek wojna. Powrót pokoju nie przyniósł im ukojenia. Wydawało im się, że zapłacili zbyt małą cenę za przeżycie. Najlepszym tego przykładem jest przypadek studenta Uniwersytetu Tokijskiego, Haraguchiego Tózó, który w wieku dwudziestu lat, 26 października 1946 r., rzucił się do morza w miejscowości Zushi. Pozostawił po sobie kilka zeszytów z notatkami, które jasno świadczą o jego w pełni świadomym wyborze i bezwzględnej determinacji. Zresztą pisanie
tym wydaje mu się podejrzane, odczuwa potrzebę wytłumaczenia się
z tego i przeproszenia, jak za słabość. Paradoksalnie mówi po to, by prze
kazać, że lepiej byłoby milczeć. Już postanowił, że na milczenie bytu
odpowie milczeniem nicości. Pytać, to prosić i upadlać się. Mówić, to
handlować i kupczyć. Haraguchi przyznaje, że chciały być duchem jedne
go z tych dawnych wojowników, którzy gardzili wszelkimi ugodami i wy
jaśnieniami. Nigdy nie ma w jego tekstach mowy o wojnie i klęsce, nie
podaje w wątpliwość faktu dokonanego, jak uczyni to później Mishima.
Ale wydaje się, że obecny w nim ideał bushidó przetrwał katastrofę,
uwznioślony do granic możliwości, zdyscyplinował jego myśli. Jedyna
walka, w którą zaangażował się Haraguchi, odbywała się w wymiarze