Hanna Arendt - świat i życie.
Wszystko, co nas trwale otacza, zwłaszcza nasze własne wytwory, warunkuje naszą egzystencję, a bez niej, wszystko jest tylko masą pozbawionych sensu przedmiotów: nie-światem. To wszystko, co nas warunkuje (wyznacza naszą kondycję) to świat. Podstawowe aspekty kondycji ludzkiej to: życie jako takie, przychodzenie na świat, umieranie, światowość, wielość i Ziemia. Wiążą się z nimi trzy fundamentalne aktywności (składają się na vita activa):
1. Praca [labor]: dotyczy biologicznego trwania i zaspokajania potrzeb ciała, wymuszana jest przez naturalną konieczność. Wpisuje się w cykliczny rytm kosmosu i służy nieśmiertelności gatunkowej; życiu jako takiemu.
2. Wytwarzanie [work] dotyczy sfery `nienaturalnej', tworzy świat artefaktów, w którym jednostkowe życia się odbywają, który jednak je przekracza i może przetrwać, nadaje stałości naszej egzystencji. Związane jest za światowością.
Obie aktywności zachowują i przygotowują świat dla przyszłych pokoleń.
3. Działanie [action] jako jedyne zachodzi bezpośrednio pomiędzy ludźmi i to nie jako przedstawicielami gatunku, lecz niepowtarzalnymi jednostkami. Jest warunkiem koniecznym i punktem docelowym polityki, stwarza warunki dla pamięci, więc i historii. Jest silnie związane z narodzinami: przyjście na świat jest w ogóle istotne, gdyż nowy człowiek może zacząć coś nowego - działać. Tylko pomiędzy innymi żyjemy naprawdę jako ludzie. Dla Rzymian `być pomiędzy ludźmi' = `żyć', a `odejść spomiędzy ludzi' = `umrzeć'.
Termin vita activa od Augustyna [jako vita negotiosa bądź actuosa] w średniowieczu był standardowym tłumaczeniem bios politikos Arystotelesa, który wymieniał trzy sposoby życia dostępne ludziom wolnym (tj. niezdeterminowanym koniecznościami życia), którzy mogli poświęcać się temu, co `piękne', a nie konieczne czy tylko użyteczne:
skupione na konsumowaniu tego, co piękne i przyjemne dla ciała;
poświęcone polis i dochodzeniu do pięknych czynów - bios politikos;
filozoficzne, dla badania i kontemplacji wiecznego i niezniszczalnego piękna - bios theoretikos, późniejsze vita contemplativa.
Grecy wiedzieli, iż niezorganizowana wspólnota nie przetrwa, ale polis było dla nich formą szczególną, nieobjętą przez konieczność. Dopiero po upadku miast-państw działanie włączono do dziedziny konieczności, rozszerzając termin vita activa na wszelkie aktywne zajmowanie się światem, a vita contemplativa ustanawiając jako jedyny prawdziwie wolny sposób życia, co wcześniej postulowali sokratycy.
Wywyższenie vita contemplativa nie jest tylko chrześcijańskie - model Państwa Platona obliczony był na stworzenie optymalnych warunków jego praktykowania. Do wolności od konieczności i przemocy dołączono wolność od zaangażowania w sprawy tego świata. Porównując do absolutnego spokoju (skhole) kontemplacji prawd wiecznych, każde poruszenie ciała to a-skholia, nec-otium, rozróżnienia pomiędzy aktywnościami zacierają się. Ponieważ tradycja ta przetrwała, Arendt też używa vita activa zbiorczo. Choć Nietsche i Marks odwrócili ten porządek i docenili aktywność, to zrobili to w ramach starego systemu pojęciowego i z przekonaniem o hierarchizacji sposobów życia względem jakiejś zasady.
Wieczność i nieśmiertelność. Dla Greków od świata przyrody odróżnia ludzi ich śmiertelność: nie funkcjonują w czasie cyklicznym, ich życie jednostkowe ma prymat nad gatunkowym. Zadaniem i dumą ludzi jest tworzenie dzieł (czynów, słów) godnych przebicia się do nieśmiertelności i boskości, ludzkie jest `nieśmiertelnej sławy przedkładanie nad śmiertelny świat'. Oczywiście taki wyróżnik człowieczeństwa wyklucza większość ludzi: czysto ludzcy byliby `najlepsi': aristoi, wciąż oddający się aristeuein - udowadnianiu, że są najlepsi. Po Sokratesie w filozofii takie rozumowanie praktycznie już się nie pojawia.
Metafizyk powinien zajmować się tym, co wieczne w sensie pozaczasowym i pozaświatowym, może dojść do transcendencji tylko przez kontakt mistyczny, więc musi tego dokonać sam, odchodząc spomiędzy ludzi (w pewnym sensie umierając). Doświadczenie to nazywamy theorią bądź kontemplacją. Być może utrata wiary w sensowność osiągania ziemskiej nieśmiertelności na rzecz kontaktu z wiecznością jest związana z upadkiem polis.
Ludzka aktywność warunkowana jest byciem wśród ludzi. Pracując samotnie stawalibyśmy się animal laborans, a wytwarzając - tracilibyśmy status homo faber na rzecz boskiego (w znaczeniu demiurga). Działanie nie da się wyobrazić poza społecznością, co spowodowało tłumaczenie zoon politikon jako animal socialis. Gubi się tu czynnik specyficznie ludzki: zwierzęta również tworzą wspólnoty. Polityczna wspólnota ludzka z porządkiem społecznym (koinon) była całkowicie odmienna od naturalnego stowarzyszenia i porządku prywatnego (idion) - np. rodziny, gospodarstwa domowego [oikia]. Życie polityczne w koinon konstytuowały praxis i lexis - działanie i mowa; czynności te pierwotnie stanowiły całość i były równorzędne. Myśl była wtórna wobec słów, nie stanowiła o ich wielkości. Zwykła przemoc jest niema, więc nie mogła być wielka. W polis akcent przesunął się na mowę rozumianą jako środek perswazji (Arystoteles: retoryka = sztuka perswazji). Rozkazywanie i przemoc charakteryzowały organizację domu, życie poza polis. Wg Arystotelesa, człowiek to również zoon logon ekhon, (istota żywa zdolna do mówienia) i tłumaczenie tego na `animal rationale' jest nieporozumieniem, gdyż nie chodzi tu o jego najwyższą zdolność człowieka w ogóle, lecz o wyróżnik obywateli polis - w ich sposobie życia `mowa i tylko mowa tworzyła sens'.
Rozróżnienie na koinon i idion odpowiadało podziałowi na dziedzinę politycznej i gospodarstwu domowemu, aksjomatycznemu w starożytnej myśli politycznej. Wytworzenie się dziedziny społecznej, łączącej je, jest stosunkowo nowe. Państwo jako wielka rodzina rodzin, o której troski ekonomiczne troszczy się aparat państwowy, stanowi odrzucenie tego podziału. Dla starożytnych ekonomia była ściśle sprawą oikia. Chociaż wydzielenie sfery publicznej zapewne historycznie dokonało się kosztem prywatnej, polis nie naruszało życia prywatnego (i odwrotnie). Platon, znoszący w Państwie prywatność i własność, nazywa boskimi granice pomiędzy posiadłościami.
W oikia ludzie musieli stowarzyszać się, by podtrzymać życie jednostek i gatunku, naturalnie przydzielone były role społeczne i hierarchia władzy. Przemoc i rozkazy były niezbędne do kierowania niewolnikami/niższymi w hierarchii, po to, by móc z kolei zapanować nad koniecznością. Uwolnienie od niej to warunek osiągnięcia eudaimonia. Sferą wolności jest polis. Inaczej niż w oikia, nikt nikomu nie rozkazuje (człowiek rozkazujący również nie jest wolny) - nie obowiązuje pojęcie rządzenia, jest za to powszechna równość.
Od nowożytności uważamy, że ludzie rodzą się równi i mają naturalne prawo do równości i wolności, a w strefie publicznej potrzebne są rządzenie (też przemocą) i nierówności przez stanowiska, by wolność i równość zabezpieczać. Państwo ma monopol na stosowanie siły, by wyzwolić ludzi od wzajemnej przemocy `stanu natury'. Dla starożytnych ludzie rodzą się nierówni i naturalna konieczność zmusza ich do rządzenia i stosowania przemocy na sobie wzajem, po to, by (przynajmniej nieliczni) mogli osiągnąć i praktykować wolność i równość w sferze publicznej. Stosowanie siły jest przedpolityczne i służyło wyzwoleniu nielicznych od konieczności. W zamian mieli oni obowiązek uczestnictwa w polityce i powinni być gotowi poświęcić życie w imię pięknych czynów. Dlatego największą cnotą polityczną była odwaga, a nadmierne przywiązanie do życia znamionowało niewolnika.
Chrześcijaństwo, dowartościowując pracę względem działania, nie widziało przepaści pomiędzy koinon i idion ani odwagi niezbędnej, by ją przekroczyć. Wśród teoretyków nowożytnych widział ją tylko Machiavelli. Dla greków rozgraniczenie to było rygorystycznie stosowane: ci, którzy zajmowali się pracą i wytwórstwem i brakowało im odwagi by odrzucić troskę o życie nie byli dopuszczani do sfery publicznej. To zepchnięcie było konieczne dlatego, że polis nie miało mieć na celu życia jako takiego, lecz `życie dobre' - to znaczy obywatelskie.
Główny wniosek Okopnia (Okopienia?): „Nie jesteśmy Grekami”.
Kondycja ludzka to nie natura ludzka! Natura jest niezwiązana z uwarunkowaniami i zapewne niepoznawalna dla nas, co najwyżej dla Boga. Próby jej zdefiniowania kończyły się konstruowaniem boga filozofów.