A. Mickiewicz napisał „Dziady” w roku 1821, wydał zaś w 1823. Dziady to nazwa uroczystości obchodzonej między pospólstwem w Litwie, Prusach na pamiątkę dziadów, czyli w ogólności zmarłych przodków. Uroczystość ta początkiem sięga czasów pogańskich i zwała się niegdyś ucztą kozła, na której przewodniczył Guślarz. Ludność spotykała się potajemnie w kaplicach lub pustych domach niedaleko cmentarza. W czasie „uczty kozła” wywoływano dusze zmarłych, karmiono je i pojono, przynosząc im tym samym jak powszechnie sądzono, ulgę oraz wysłuchiwano ich porad, nauk, ostrzeżeń. „Dziady” cz. II rozpoczynają się słowami „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie”. Chór wypowiada te słowa kilkakrotnie w ciągu utworu. Dodają one nastroju tajemniczości, grozy, podniosłości. Guślarz rozpoczyna obrzęd wywoływania duchów. Najpierw wywołuje duchy z najlżejszymi grzechami, zachęca ich do przybycia i zapewnia, że będą mogły zaspokoić swoje potrzeby. Najpierw pojawiają się dwa aniołki - Józio i Rózia. Dzieci te za życia nie zaznały żadnej goryczy, trwogi, smutku i dlatego nie mogą się dostać do nieba. Proszą o dwa ziarnka gorczycy i przekazują zgromadzonemu ludowi prawdę moralną „Kto nie doznał goryczy ni razu, ten nie dozna słodyczy w niebie”. Chór powtarza te słowa by je lepiej zapamiętać. Według aniołków pełnia człowieczeństwa polega na tym by zaznać zarówno szczęście jak i gorycz. Po wypędzeniu aniołków Guślarz wywołuje duchy z najcięższymi Grzechami. Pojawia się zły upiór, który za życia był złym panem dworu. Nie może on dostać się do kaplicy, gdyż drogę zasłaniają mu ptaki, obrazujące skrzywdzonych ludzi, których pan źle traktował. Pojawia się Kruk i Sowa. Opowiadają oni swoje życie. Kruk za kradzież jabłek z sadu pana został pobity na śmierć. Sowa była za życia biedną kobietą, która wraz z małym dzieckiem przyszła prosić o jałmużnę. Na dworze była uczta i pan rozkazał wyrzucić ją za bramę gdzie zamarzła (była wtedy Wigilia). Guślarz mógł by pomóc panu dając mu jedzenie jednak ptactwo wyjada wszystko jadło. Widmo przekazuje prawdę „Kto nie był ni razu człowiekiem, temu człowiek nie pomoże”. Oznacza to że pełnia człowieczeństwa polega na tym by życie przeżyć godnie, nikomu nie robiąc krzywdy. Kolejnym rodzajem duchów są duchy o średnich grzechach. Guślarz podpala powieszony na końcu laski wianek. Pojawia się dziewczyna - Zosia, która była pasterką. Śpiewa ona piosenkę o swoim życiu. Za życia była beztroską dziewczyną. Była ładna i zalecało się do niej wielu chłopców. Nie chciała ona jednak ulec miłości, gardziła nią i uczuciami innych. Pragnie ona aby podbiegli do niej młodzieńcy i na chwilę przyciągnęli ją do ziemi. Guślarz mówi jej że za dwa lata dostanie się do nieba, gdyż jej prośba zostanie wysłuchana. Jej prawda to „Kto nie dotkną ziemi ni razu, ten nie może być w niebie”. Oznacza to że człowiek nie może przeżyć życia beztrosko, pełnia człowieczeństwa polega na tym, aby w życiu dostąpić ziemskiej miłości. Pieje kur i Guślarz postanawia zakończyć dziady. Część druga „Dziadów” ukazuje obrzęd, w czasie którego żyjący próbują pomóc duchom swoich zmarłych bliźnich. Zgodnie z wierzeniami ludu zostały tu określone różne kategorie grzechów, jakie popełnić może w swoim życiu każdy człowiek.