BEZROBOCIE W ROKU 1999
W ciągu siedmiu miesięcy 1999 roku stopa bezrobocia w Polsce wzrosła o 1,4 proc. do 11,8 proc. osób aktywnych zawodowo. Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła 2,116 mln osób, wśród nich - 1,214 mln kobiet. Najwyższa jest stopa bezrobocia w województwach warmińsko-mazurskim i zachodniopomorskim, tam również są powiaty o najwyższym bezrobociu w kraju.
Po pierwszym półroczu tego roku w Polsce było 49 powiatów, w których stopa bezrobocia przekroczyła 20 proc. (z tego 12 w województwie warmińsko-mazurskim i 10 w zachodniopomorskim). W 18 powiatach bez pracy pozostawała ponad jedna czwarta osób aktywnych zawodowo. Najgorzej jest w powiecie pilskim, gdzie bezrobocie wynosi 29,2 proc. Bardzo wysokie bezrobocie zarejestrowano również w powiatach bartoszyckim (29,1 proc.), świdnickim (29 proc.) i białogardzkim (28,4 proc.).
Zdaniem dyrektora Centrum Badań Regionalnych, w Polsce występują dwa skupiska biedy i bezrobocia, znacznie się jednak od siebie różniące, choć oba występują na wsi. Pierwszym środowiskiem są pracownicy byłych PGR, drugi to mieszkańcy mazowieckich, małopolskich, świętokrzyskich czy podkarpackich wsi.
Strukturalna bieda i bezrobocie wśród pracowników byłych PGR ma głównie charakter społeczny i mentalny. Często występuje na terenach cechujących się wysoką przedsiębiorczością. Jako przykład podaje się województwo lubuskie. Zajmuje ono trzecie miejsce w Polsce pod względem liczby prywatnych przedsiębiorstw na 1000 mieszkańców, a bezrobocie jest tam duże. Bezrobocie występuje tam na zasadzie wysp oderwanych od reszty świata. Tworzą je skupiska byłych pracowników PGR. Ludzie ci, najczęściej napływowi, nie zakorzenili się w lokalnej społeczności, nie mają więzi poza światem PGR - owskich bloków. Nie działa tam więc mechanizm z innych części Polski, również o dużym bezrobociu: tam brat wciągnie szwagra do biznesu, kuzyn załatwi wujowi pracę w swojej firmie. Ludzie ci stworzyli zamkniętą subkulturę bezrobocia. Nie wychodzą do świata, a świat nie przychodzi do nich.
Problemem byłych pracowników PGR jest brak także jakiejkolwiek przedsiębiorczości i bardzo silna postawa roszczeniowa. Przez 40 lat PGR żywił, ubierał, dawał mieszkanie. Izolacja od świata zewnętrznego i niechęć do robienia czegokolwiek poza własnym środowiskiem i miejscem zamieszkania daje efekty, jakie analitycy instytutu badań nad grupami roboczymi zaobserwowali np. na Mazurach. Na terenie byłego PGR, pełnego jezior i lasów, powstało kilka pól namiotowych, małych ośrodków, knajpek, wypożyczalni kajaków, restauracyjek czy choćby rusztów smażących kiełbasę. Wszystkie te biznesy należą jednak do ludzi z zewnątrz. W samym środku zaś stoi pięć popegeerowskich bloków, a spośród ich mieszkańców żaden nie ma pracy. Ludzie ci nie cieszą się dobrą opinią wśród pracodawców. Opinię tę potwierdza właściciel małej fabryczki z województwa zachodniopomorskiego. Fabryczka powstała na terenie pełnym popegeerowskich bloków. Właściciel, zachęcony przez gminę ulgami, liczył także na niższe koszty wynagrodzeń. Po roku z kilkudziesięciu zatrudnionych pracowników byłych PGR pozostało kilku. Nie zadowalali właściciela co do odpowiedzialności, dbałości o urządzenia, punktualności i zapału do pracy.
Kulturową przyczynę bezrobocia wśród pracowników byłych PGR potwierdza sytuacja np. w biednych częściach Małopolski. Wysokie bezrobocie nie ma tam charakteru strukturalnego, nie utrwala się, lecz jest płynne. Ludzie pozostają bez pracy krótko, dorabiają, "kombinują", często w szarej strefie, parają się dorywczo przemytem, jadą za pracą do miast na drugi koniec Polski. Wracają, budują domy, kupują samochody i znów wyjeżdżają. Choć część tych zajęć jest naganna, pokazuje jednak mobilność społeczną, chęć poprawy własnego losu. Badania świadczą, że duża część osób, zaczynających od przemytu czy w szarej strefie, z czasem zakłada legalny biznes.
Drugą enklawą biedy i bezrobocia są obszary wiejskie w województwach: mazowieckim, świętokrzyskim, małopolskim i podkarpackim. Są to tereny położone z dala od większych miast i szlaków komunikacyjnych, o słabo rozwiniętej infrastrukturze, bez przemysłu i inwestycji. Bieda wynika tam z zaszłości historycznych. Nikt tam nigdy nie inwestował. Miejscowa ludność od pokoleń przyzwyczajona jest do biedy i bezrobocia. Ostatnie lata pokazują jednak, że w takich miejscach bardzo dużo może zrobić samorząd. Znane są gminy z tradycyjnie zacofanych obszarów kraju, które zdobyły środki na linie telefoniczne, drogi, gazociągi, a następnie zwabiły inwestorów. Ludzie z tych terenów, gdy mają okazję, są zainteresowani poprawą własnego losu i nie mają problemów z zatrudnieniem w nowych, nieznanych warunkach.
Rzecznik prasowy Krajowego Urzędu Pracy zapewnia, że powiatowe urzędy w rejonach szczególnie zagrożonych wysokim bezrobociem podejmują działania w celu zmniejszenia jego poziomu. Do aktywnych form zwalczania bezrobocia, finansowanych z Krajowego Funduszu Pracy, należą m.in. prace interwencyjne - na podpisywanie umów z pracodawcami zatrudniającymi bezrobotnych, na podstawie których fundusz partycypuje w kosztach ich wynagrodzenia przez okres do 12 miesięcy. Po upływie tego terminu były bezrobotny najczęściej zatrudniany jest na dłużej. Roboty publiczne na rzecz samorządów lokalnych dają pracę na krócej i bez możliwości uzyskania stałego zatrudnienia, dlatego w ustawie budżetowej z 1999 roku znalazł się zapis, że pieniądze na organizację robót publicznych nie mogą przekroczyć 19 proc. środków przyznanych z funduszu. Organizuje się też szkolenia, udziela pożyczek pracodawcom (na tworzenie nowych miejsc pracy) i bezrobotnym (na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej). Oprócz tego pracownicy urzędów pracy sami intensywnie zdobywają nowe oferty pracy, kontaktując się z lokalnymi pracodawcami - zapewnia Krajowy Urząd Pracy.
Krajowy Urząd Pracy nie dysponuje danymi, które pokazywałyby, w których powiatach jest największe bezrobocie wśród ludzi młodych. Wiadomo jedynie, że w całej Polsce po pierwszym półroczu było zarejestrowanych 620,45 tys. bezrobotnych do 24. roku życia, co stanowiło ponad 29,8 proc. wszystkich osób pozostających bez pracy. W rekordowym pod względem bezrobocia powiecie pilskim (warmińsko-mazurskie) w końcu 1998 roku bez pracy było 1620 osób w wieku do 24 lat, czyli 27,28 proc. wszystkich bezrobotnych (5938 osób). W pierwszym półroczu tego roku ten odsetek spadł do 23,66 proc., bo liczba bezrobotnych młodych ludzi bez pracy zmalała do 1564 osób, a bezrobocie ogółem wzrosło do 6609 osób. W województwie zachodniopomorskim najwięcej bezrobotnej młodzieży jest w powiecie stargardzkim - 2,6 tys.. Na drugim miejscu jest powiat szczecinecki - 2,2 tys., szczeciński - 2 tys. i gryficki - 1,1 tys. zastępca kierownika Powiatowego Urzędu Pracy w Piszu, tłumaczy to rejestracją w styczniu tego roku ponad tysiąca nowych bezrobotnych w związku z wejściem w życie reformy służby zdrowia. Inaczej bezrobocie ogółem również by się zmniejszyło. Coraz więcej młodych ludzi decyduje się na kontynuowanie nauki, inni opuszczają zagrożony bezrobociem rejon i szukają szczęścia gdzie indziej. W tym roku w powiecie pilskim znacznie spadło zainteresowanie aktywnymi formami zapobiegania bezrobociu, które jeszcze w 1998 roku cieszyły się dużym powodzeniem. Chodzi o prace interwencyjne oraz pożyczki dla zakładów pracy i dla bezrobotnych. Największym powodzeniem cieszą się natomiast tzw. umowy absolwenckie oraz staże w celu przyuczenia, dzięki którym bezrobotni mają większe szanse na uzyskanie stałego zatrudnienia. Państwowy Urząd Pracy w Piszu organizuje również specjalne programy w celu tworzenia nowych miejsc pracy. Polegają one na podpisywaniu umów z dużymi pracodawcami, którzy dzięki wsparciu z funduszu pracy, a także ze środków lokalnych samorządów, zobowiązują się zatrudnić określoną liczbę pracowników na przynajmniej 24 miesiące. W 1998 roku rozpoczęte zostały dwa takie programy, w sumie na 214 miejsc pracy, w tym roku uruchomiono kolejne dwa (na 195 miejsc), a w planach jest jeszcze jeden, na dalszych 40 miejsc pracy.
W powiecie bartoszyckim (również województwo warmińsko-mazurskie), po pierwszym półroczu bez pracy było 7957 osób, z tego 1999 (25,12 proc.) ludzi do 24. roku życia. Rok wcześniej liczba bezrobotnych wynosiła 7699 osób, w tym ludzie młodzi - 1966 osób (25,63 proc.). Jak zapewnia kierownik Powiatowego Urzędu Pracy w Bartoszycach, rok 1999 jest pierwszym od wielu lat, w którym bezrobocie w obecnym powiecie bartoszyckim wzrasta, a i to minimalnie, bo do tej pory o 3,75 proc. Wcześniej, z roku na rok, zdecydowanie się zmniejszało. Jeszcze w 1992 roku w dzisiejszym powiecie było ponad 11 tysięcy bezrobotnych. Później co roku było ich już mniej. W 1995 roku liczba bezrobotnych spadła po raz pierwszy poniżej 10 tysięcy, a rok temu - poniżej 8 tysięcy. Jak dotąd, nie przekroczyła ponownie tej granicy.
Nie ma wątpliwości, że gdyby środki z funduszu pracy miały się kurczyć także w przyszłych latach, Państwowy Urząd Pracy w Bartoszycach nie mógłby pomagać tylu bezrobotnym, ilu dotychczas. Niekorzystne jest również wprowadzenie w ustawie budżetowej limitu wspomnianych 19 proc. na organizowanie robót publicznych. W najbiedniejszych regionach, do których zalicza się nasz powiat bartoszycki, roboty publiczne stanowią najważniejszą formę zapobiegania bezrobociu, bo miejscowi pracodawcy nie mają środków na zatrudnianie nowych pracowników na stałe. Dorywcze prace na rzecz gminy to często jedyna szansa zatrudnienia dla dużej części bezrobotnych - argumentuje. Pieniądze na roboty publiczne w rejonach takich jak ten powinny stanowić przynajmniej 40 proc. wszystkich pieniędzy przeznaczanych na aktywne zapobieganie bezrobociu.
Przyczyną bezrobocia w Polsce, także strukturalnego, jest wysokość kosztów pracy. Według analiz, pracodawca, wypłacający pracownikowi 1000 złotych wynagrodzenia musi odprowadzić dodatkowo w postaci podatków, składek na ZUS i inne fundusze ponad 800 zł. To jedne z najwyższych kosztów pracy na świecie. Aby zmniejszyć bezrobocie należy więc, w ocenie centrum, obniżać przede wszystkim koszty pracy.
Zupełnie bezcelowe jest natomiast zwiększanie nakładów na walkę z bezrobociem. Tego typu środki są właśnie czynnikiem utrwalającym bezrobocie, zwłaszcza strukturalne. Gminy, w których ono występuje, dostają pieniądze na przeciwdziałanie temu zjawisku. Tym większe im bezrobocie jest wyższe. Administracja jest więc zainteresowana, aby było ono wysokie i trwałe. Gwarantuje to dopływ pieniędzy, wydawanych na bezsensowne szkolenia, przekwalifikowania, które tam, gdzie jest bezrobocie strukturalne, na nic się zdają, bo nie ma ich kto wykorzystać. Szkolenia i przekwalifikowanie w takich rejonach służą więc tylko utrzymaniu prawa do zasiłku. W miejscach o szczególnie wysokim bezrobociu rozwiązaniem są przedsiębiorcy, którzy tych ludzi zatrudnią. Zrobią to jedynie wówczas, gdy koszty pracy spadną.
Aby obniżyć bezrobocie, zwłaszcza wśród ludzi młodych, niezbędna jest dobra szkoła. Nakłady na edukację w każdym kraju przyczyniają się nie tylko do spadku bezrobocia, lecz także do rozwoju gospodarczego w ogóle. Problem ten jest palący zwłaszcza w rejonach o strukturalnym, wysokim bezrobociu. Człowiek wykształcony jest bardziej mobilny i zaradny, łatwiej znajduje pracę, poszuka jej lub sam sobie stworzy miejsce pracy, zmieni miejsce zamieszkania lub zawód. Polski model szkolnictwa, zwłaszcza na wsiach i w małych miasteczkach, to szkoła podstawowa lub zawodówka, często kształcąca ludzi w zawodach niepotrzebnych. Z drugiej strony, uczy postaw roszczeniowych zamiast pobudzać kreatywność.
W gminach czy powiatach dotkniętych wysokim strukturalnym bezrobociem nie ma prostej recepty na zmianę sytuacji. Nie ma pracy, bo nikt tam nie inwestuje. Nikt nie inwestuje, bo nie ma infrastruktury i odpowiednich ludzi do pracy. Pamiętać należy, że w tego typu miejscach bardzo szybko dochodzi do demoralizacji spowodowanej negatywną selekcją. Kto może, ma zapał, odwagę i ambicje - wyjeżdża. Aby poprawić sytuację, potrzebnych jest kilka rzeczy naraz. Po pierwsze, odważny, światły samorząd z pomysłem na własną gminę czy powiat. Po drugie, wsparcie materialne z zewnątrz. Trzecim elementem, który pojawia się na samym końcu, są inwestorzy. Przyjdą i stworzą miejsca pracy jedynie na przygotowanym gruncie.
LITERATURA
W pracy wykorzystano artykuły z prasy ekonomicznej, fragmenty wypowiedzi ze stron internetowych oraz statystyki z urzędów pracy i Głównego Urzędu Statystycznego.
Szukasz gotowej pracy ?
To pewna droga do poważnych kłopotów.
Plagiat jest przestępstwem !
Nie ryzykuj ! Nie warto !
Powierz swoje sprawy profesjonalistom.