Można powiedzieć, Wokół Teologii


Można powiedzieć, że nabożeństwo do Matki Bożej Wspomożycielki sięga początków chrześcijaństwa. Jak tylko zaczął rozwijać się kult wśród wiernych do Matki Zbawiciela, równocześnie ufność w Jej przemożną przyczynę u Boskiego Syna nakazywała do Niej się uciekać we wszystkich potrzebach życia. Tytuł przeto Wspomożycielki Wiernych zawiera w sobie wszystkie wezwania, w których Kościół wyrażał Najświętszej Maryi Pannie potrzeby i troski swoich dzieci.
Pierwszym, który w historii Kościoła użył słowa "Wspomożycielka", to św. Efrem, diakon i największy poeta syryjski, doktor Kościoła (+ 373). Pisze on wprost, że "Maryja jest orędowniczką i wspomożycielka dla grzeszników i nieszczęśliwych". W tym samym czasie Maryję jako Wspomożycielkę rodzaju ludzkiego nazywa św. Grzegorz z Nazjanzu, patriarcha Konstantynopola, doktor Kościoła (+ ok. 390), kiedy pisze, że jest Ona "nieustanną i potężną Wspomożycielka". Z treści pism doktorów Kościoła wynika, że przez słowo "Wspomożycielka" rozumieli oni wszelkie formy pomocy, jakich nam Matka Boża udziela i udzielić może. Tak więc pierwotne nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny jako do Wspomożycielki zawierało w sobie przekonanie wiernych o wszechpośrednictwie łaski, to znaczy, że Maryja jest Szafarką Bożych łask.
Krajem najżywiej rozwiniętego kiedyś kultu Wspomożycielki była Bawaria. Pierwszy kościół pod wezwaniem Wspomożycielki w Bawarii stanął w Pasawie w roku 1624. Zasłynęła w nim rychło figura Matki Bożej, kopia obrazu Cranacha - pątnicy witają Ją okrzykiem: Maria hilf! (Maryjo, wspomagaj).

7 października 1571 r. oręż chrześcijański odniósł decydujące zwycięstwo nad flotą turecką, która zagrażała bezpośrednio desantem Italii. Na pamiątkę tego zwycięstwa papież św. Pius V włączył do Litanii Loretańskiej nowe wezwanie "Wspomożenie wiernych, módl się za nami".
12 września 1683 r. król Jan III Sobieski rozgromił pod Wiedniem Turków. Na podziękowanie Matce Bożej za to zwycięstwo, papież bł. Innocenty XI w roku 1684 zatwierdza w Monachium, przy kościele Św. Piotra, bractwo Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, rychło podniesione do rangi arcybractwa.
Wreszcie w roku 1816 tytuł Matki Bożej Wspomożenia Wiernych wchodzi urzędowo do liturgii Kościoła, kiedy papież Pius VII ustanawia święto Matki Bożej pod tym wezwaniem na dzień 24 maja, jako podziękowanie Matce Bożej, że właśnie tego dnia, uwolniony z niewoli Napoleona, mógł szczęśliwie powrócić na osieroconą przez szereg lat stolicę rzymską.

Wielkim czcicielem Matki Bożej Wspomożycielki był salezjanin, prymas Polski, kardynał August Hlond. Nie mniej żarliwym apostołem Maryi Wspomożycielki był jego następca, kardynał Stefan Wyszyński. 5 września 1958 roku dzięki jego staraniom Episkopat Polski wniósł do Stolicy Apostolskiej prośbę o wprowadzenie święta Maryi Wspomożycielki Wiernych w liturgicznym kalendarzu polskim. Episkopat Polski chciał w ten sposób podkreślić, że naród polski nie tylko wyróżniał się wśród innych narodów wielkim nabożeństwem do Najświętszej Maryi Panny, ale że może wymienić wiele dat, w której doznał Jej szczególniejszej opieki.

Wspomożycielka Wiernych lub Wspomożenie Wiernych to jeden spośród wielu tytułów nadawanych w Kościele Maryi. Oficjalnie po raz pierwszy tytuł ten nadał Maryi papież Pius V po zwycięstwie odniesionym przez chrześcijan nad Turkami pod Lepanto w 1571 roku. Natomiast liturgiczne wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki Wiernych zostało wprowadzone przez papieża Piusa VII w roku 1815. Pius VII w roku 1814 został uwolniony z więzienia napoleońskiego w Fontainebleau, w którym przebywał pięć lat. Rok później ustanowił dla Rzymu i państwa kościelnego święto Maryi Wspomożycielki Wiernych jako wotum dziękczynne za opiekę Matki Bożej nad Kościołem. W roku 1959 na prośbę biskupów polskich wspomnienie to zostało wprowadzone także w Kościele polskim.

Do rozwoju kultu Maryi jako Wspożycielki Wiernych przyczynili się zwłaszcza Salezjanie. Św. Jan Bosko tytuł Wspomożycielki Wiernych wybrał w 1865 roku dla budowanej przez siebie świątyni ku czci Matki Bożej w Turynie. Maryja wielokrotnie okazywała się wspomożeniem dla całego Kościoła i pojedynczych wiernych. Obchodząc to święto Kościół wyznaje wiarę w przemożną pomoc Maryi.

Uzasadnienie kultu i liturgicznego wspomnienia Maryi Wspomożycielki Wiernych znajdujemy w modlitwie św. Bernarda: Pomnij, o Najświętsza Panno Maryjo, że nigdy nie słyszano, abyś opuściła tego, kto się do Ciebie ucieka, Twej pomocy wzywa, Ciebie o przyczynę prosi. Tą ufnością ożywiony, do Ciebie, o Panno nad pannami i Matko biegnę, do Ciebie przychodzę, przed Tobą jako grzesznik płaczący staję. O Matko Słowa, racz nie gardzić słowami moimi, ale usłysz je łaskawie i wysłuchaj. Słowa wielkiego świętego wyrażają modlitwę wiernych wszystkich wieków szukających pomocy u Maryi. Chrześcijanie zawsze szukali wsparcia u Maryi. Wyrazem wielkiej ufności do Maryi są liczne sanktuaria, kościoły pod Jej wezwaniem, tłumy pielgrzymów nawiedzających te miejsca, pozostawiane tam wota i modlitwy.

Obchodząc liturgiczne wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki Wiernych dziękujemy Bogu, że to On sam ustanowił Ją Wspomożycielką chrześcijan i prosimy, aby Jej przemożne wstawiennictwo przyczyniło się do umocnienia Kościoła. Ta pomoc jest Kościołowi potrzebna, aby cierpliwie i z miłością znosił wszelkie przeciwności i doświadczenia i w ten sposób ukazywał światu misterium Chrystusa, czyli Jego dzieło zbawienia. Wstawiennictwo Maryi Wspomożycielki ma także przyczynić się do naszego uświęcania się, czyli wyzwalania z niewoli grzechów i życia w zjednoczeniu z Bogiem.

ks. Dariusz Kwiatkowski
Opiekun 52

Święto Najświętszej Maryi Panny Wspomożenia Wiernych

Alumn Paweł Grzeszek

Tak bliska, Matko nasza.
Tyś bliższa niż ktokolwiek,
Bo komu bym powierzył
dni swoje, złe czy dobre,
jak je powierzam Tobie?
(modlitwa do Wspomożycielki Wiernych)

Święto ustanowiono dekretem św. Kongregacji Obrzędów, z dnia 15 września 1815 r., jako wyraz wdzięczności papieża Piusa VII względem Matki Bożej za wyzwolenie z niewoli napoleońskiej, gdy po blisko pięcioletniej nieobecności na Stolicy Piotrowej - 24 maja 1814 r. uroczyście wrócił on do Rzymu. Święto obchodzono z początku tylko w ówczesnym Państwie Kościelnym, obecnie w licznych prowincjach kościelnych i niektórych zakonach. Episkopat Polski uzyskał w 1958 r. dekret św. Kongregacji Obrzędów z dnia 4 grudnia 1958 r.- zezwolenie Jana XXIII na obchód tego święta. 5 października 1962 r. został zatwierdzony nowy formularz mszalny i brewiarzowy. W nowym kalendarzu rzymskim figuruje jako wspomnienie 24 maja.
Maryja jest matką ludzkości w porządku łaski. II Sobór Watykański podkreśla tę rolę Maryi, wiążąc ją z Jej udziałem w odkupieniu dokonanym przez Chrystusa. Maryja współpracuje dobrowolnie w dziele zbawienia ludzkości. Matka Jezusa otrzymała dar powszechnego macierzyństwa duchowego. Jej macierzyństwo nie ogranicza się tylko do uczniów, jakby wynikało z "testamentu krzyża" - "Niewiasto, oto Syn Twój" ( J 19, 26).
Jezus umierając na krzyżu ustanowił głęboką więź między umiłowanym uczniem a Maryją. Stała się Ona niejako matką wszystkich chrześcijan. Sobór naucza, że macierzyństwo Maryi w ekonomii łaski trwa nieustannie. Pośrednictwo Jej wypływa z faktu Boskiego macierzyństwa. Jednak pośrednicząc w porządku łaski, nie przesłania jedynego i doskonałego pośrednictwa Chrystusa. Sobór wyjaśnił, że tytuł "Pośredniczka" niczego nie ujmuje ani nie przydaje godności i skuteczności działania Chrystusa, jedynego Pośrednika. Ona oręduje za nami w różnych potrzebach, modląc się do swego Syna. Dlatego to do Maryi w Kościele stosuje się tytuły: Orędowniczki, Wspomożycielki, Pomocnicy, Pocieszycielki. Chrześcijanie wzywają Matkę Boga jako Wspomożycielkę, uznając Jej macierzyńską miłość, która dostrzega potrzeby dzieci i gotowa jest zawsze przyjść im z pomocą, szczególnie wtedy, gdy chodzi o ich zbawienie. Przeświadczenie o tym, że Maryja zna ludzkie cierpienia, pozwala często wiernym wzywać Jej pomocy. Modlimy się do Niej odmawiając różne modlitwy: różaniec, śpiewając antyfony Salve Regina i Pod Twoją Obronę. Jako Matka i Pośredniczka, Maryja przedstawia Chrystusowi nasze pragnienia i prośby, przekazując nam Boże dary, wstawiając się nieustannie za nami. W Ewangelii św. Jana zawarty jest opis pierwszego z cudów jakiego dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej. Na weselu byli uczniowie a także Maryja, dzięki wstawiennictwu której mógł się stać cud. Jako doświadczona gospodyni domowa od razu dostrzega i interweniuje, aby pośpieszyć z pomocą znajdującym się w kłopocie nowożeńcom. To właśnie Maryja powiedziała Jezusowi: "Nie mają już wina". Jezus odpowiedział Jej: " Nie nadeszła moja godzina", ale Maryja miała wiarę i wiedziała, że Jezus zrobi coś, co rozwiąże problem. Toteż powiedział służącym, by napełnili stągwie kamienne wodą. Pan Jezus zamienił wodę w wino. Polecenie Maryi: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" (J 2, 5), zachowuje zawsze swą aktualność dla chrześcijan w każdej epoce. Ona zachęca nas do wielkiej ufności nawet wtedy, gdy nie rozumiemy sensu i pożytku tego, o co prosi Chrystus. Cud w Kanie Galilejskiej powinien stać się umocnieniem naszej wiary, ponieważ Jezus objawił swoją chwałę. Niech orędownictwo Maryi w spełnieniu cudu, pomoże nam Jej zaufać, gdyż od wieków nie słyszano, aby kogoś nie wysłuchała.
W naszej diecezji święto Najświętszej Maryi Panny Wspomożenia Wiernych szczególnie obchodzą parafianie z Klich, ponieważ ich parafia posiada to wezwanie. W tym dniu odprawiana jest Msza św. ze specjalnym kazaniem maryjnym. Później odbywa się procesja eucharystyczna wokół kościoła kończąca się błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem. W kościele parafialnym znajduje się również obraz Matki Bożej Wspomożenia. Pomaga on odczuwać ludziom nieustanną obecność Maryi i wzywać Jej miłościwej opieki w różnych okolicznościach życia. Wierni, modląc się na różańcu, wypraszają potrzebne łaski za Jej wstawiennictwem u Syna. Maryja osiągnęła już wieczne szczęście, bo "uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana", teraz zaś towarzyszy wierzącym, aby pośród radości i trosk życia obecnego byli w świecie prawdziwymi świadkami Zmartwychwstałego.

Michał Wsiołkowski

Chrystus zstąpił z nieba

i do nieba powraca

Komentarz do Liturgii Godzin - uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego

Wniebowstąpienie to święto niełatwe do pojęcia dla człowieka. Mówi o tajemnicy, która wymyka

się prostemu opisowi i jednoznacznemu zrozumieniu. Dla nas, członków Mistycznego Ciała

Chrystusa, jest powodem do radości i dziękczynienia, ale też źródłem nadziei na czas oczekiwania

na powrót Syna Bożego (por. modlitwa).

W oracji, powracającej w każdej godzinie kanonicznej, prosimy, aby Pan sprawił, że pełni świętej

radości będziemy mu składali dziękczynienie. W tej radości, której źródłem jest Radosna

Światłość - Chrystus Zmartwychwstały. Dzisiejsze święto jest przecież kolejnym spotkaniem z

Panem po Jego wyjściu z grobu.

Ta radość przenika wszystkie teksty, opiewające dzisiejszą tajemnicę: „Zaświtał blaskiem

promiennym / Przez wszystkich dzień upragniony, / Bo Chrystus, świata nadzieja, / Wstępuje w

niebo wysokie” (hymn Jutrzni). Dzień upragniony, kiedy odchodzi Oblubieniec? Nie - spiesznie

wyjaśnia tekst liturgii, przypominając wszystko, co się już dokonało: przyjął „krzyż i zhańbienie”,

„rajskie bramy otworzył”. Po tym wszystkim, wstępując do nieba, „pomiędzy nami zostaje”.

Zostaje między nami - wspólnotą Kościoła uwielbionego i pielgrzymującego; mieszkańcami

nieba i ziemi, która tym bardziej staje się jednością.

Wniebowstąpienie, zamiast zwątpienia i trwogi, budzi nadzieję. Po pierwsze, Chrystus zstąpił z

nieba i tam powrócił - wywyższając naszą upadłą naturę. Dlatego, jako członki Jego Mistycznego

Ciała, możemy mieć nadzieję, że także dojdziemy tam, gdzie On wyprzedził nas jako Głowa (por.

prefacja). Po drugie, Pan nie zostawia nas samych. Daje nam dar cierpliwego czekania - Ducha

Świętego, który niesie potrzebne łaski, umacniające nas w ziemskiej rzeczywistości, ale także

przyciąga nasze serca ku niebu (por. hymn Jutrzni).

Wreszcie, radości uczy sam Chrystus. Choć uroczystość nazywamy samowładnym

Wniebowstąpieniem, teksty liturgiczne mówią także o Jezusie „wziętym do nieba” (por. 1 ant.

Jutrzni, Dz). Wstąpienie do nieba wpisuje się w odwieczny plan Zbawienia - Ojca i Syna, w

jedności Ducha Świętego - o czym mówi Apostołom: „Wstępuję do Ojca mojego i Ojca

waszego” (resp. II Nieszporów).

Uroczystość Wniebowstąpienia ukazuje nową wizję naszej drogi. Jasno wskazuje na niebo, które

jest naszym celem po śmierci, ale również uświadamia, jak ważne powinno być dla nas za życia na

ziemi. Dlatego warto wziąć sobie do serca - i sercem odpowiedzieć - na słowa świętego

Augustyna: „W dniu dzisiejszym nasz Pan, Jezus Chrystus, wstąpił do nieba: podążajmy tam

sercem razem z Nim” (II czytanie Godziny Czytań).

Dawid Kusz OP

Wywyższenie ludzkiej natury

Komentarz do liturgii - uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego

Uroczystość Wniebowstąpienia ukazuje bezgraniczną wszechmoc Boga; Jezus, który umarł i

zmartwychwstał, wstępuje do nieba w swoim człowieczeństwie - stąd jest to również, a może

przede wszystkim, święto człowieczeństwa, przypomnienie skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy.

Teksty liturgiczne prowadzą nas w tym dniu do odkrywania tej prawdy.

Wszechmogący Boże, wniebowstąpienie Twojego Syna jest wywyższeniem ludzkiej natury, spraw, abyśmy pełni

świętej radości składali Tobie dziękczynienie i utwierdź naszą nadzieję, że my, członkowie Mistycznego Ciała

Chrystusa, połączymy się z Nim w chwale.

Kolekta głosi z przekonaniem, że wniebowstąpienie naszego Pana jest wywyższeniem ludzkiej

natury. Choć ludzka natura doznała wywyższenia i w dniu tym za to wywyższenie dziękujemy, co

wyraża kolekta w dalszej części (spraw, abyśmy pełni świętej radości składali Tobie dziękczynienie), to

jednak my, słabi w wierze, często przypominamy Apostołów patrzących w niebo, osłupiałych i

nie rozumiejących, co to wszystko oznacza. Nasza powierzchowna lektura zakończenia Ewangelii

może rodzić w nas poczucie, że Jezus odchodzi, zaczynamy myśleć o Nim w czasie przeszłym.

Tylko człowiek poddany Duchowi Świętemu może odkryć prawdę, że wniebowstąpienie Pana to

nie koniec, ale początek nowej relacji wiary, nowego okresu w dziejach świata, który uobecni się

w dniu zesłania Ducha Świętego. Stąd płynąca do Boga prośba, by utwierdzał naszą nadzieję, że

my, członkowie Mistycznego Ciała Chrystusa, połączymy się z Nim w chwale.

Panie, nasz Boże, pokornie składamy Ci tę Ofiarę w uroczystość wniebowstąpienia Twojego Syna; przez świętą

wymianę darów udziel nam łaski, abyśmy całe życie kierowali ku niebu (modlitwa nad darami).

W kościołach zbudowanych w pierwszych wiekach chrześcijaństwa bardzo często na zwieńczeniu

absydy umieszczano obraz Chrystusa wstępującego do nieba. Kiedy gromadzimy się w kościele i

przynosimy dary, które staną się Ciałem i Krwią Pana, abyśmy i my nimi się stawali, wtedy

dokonuje się ta cudowna wymiana, o której mówi modlitwa nad darami. Wspomniany obraz w

zwieńczeniu absydy jest ukazaniem tajemnicy wniebowstąpienia w wymiarze całego Kościoła.

Wszechmogący i wieczny Boże, Ty pozwalasz Kościołowi pielgrzymującemu na ziemi kosztować Bożych darów,

wzbudź w nas pragnienie nieba, gdzie Chrystus, jako pierwszy z ludzi, przebywa z Tobą (modlitwa po

Komunii).

Jean Corbon, jeden z najwybitniejszych współczesnych teologów, zauważył kiedyś, że nasz Pan

nie wstąpił do nieba, by odpocząć po trudach odkupienia. Trwa On nadal w pracy, którą jest

liturgia niebieska. Nieznajomość czy też zapominanie o liturgii niebieskiej jest zapominaniem o

tym, że pełnia czasu nieustannie wkracza w nasz ziemski czas, że to właśnie dlatego tu na ziemi

możemy kosztować Bożych darów.

Wniebowstąpienie, które dzisiaj celebrujemy, zakończy się ostatecznie, gdy całe mistyczne Ciało

Chrystusa, wszystkie członki, zostaną przyciągnięte do Ojca. Wniebowstąpienie Bożego Syna,

zmartwychwstałego Pana Jezusa Chrystusa zapoczątkowało ten proces, o czym przypomina nam

uroczyste błogosławieństwo, którym Pan Bóg nas w tym dniu obdarza.

Niech was błogosławi Bóg wszechmogący, którego Syn w dniu dzisiejszym wstąpił do nieba i otworzył wam drogę

do Ojca.

Tomasz Grabowski OP

Wzbudź w nas pragnienie nieba...

Komentarz do liturgii - uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego

Apostołowie uporczywie wpatrywali się w niebo nad Górą Oliwną. Zanim jeszcze zdołali

oderwać oczy od chmur i błękitu, usłyszeli słowa, które dziś otwierają liturgię Eucharystii:

„Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Jezus tak przyjdzie, jak widzieliście

Go wstępującego do nieba” (antyfona na wejście). Od pierwszych słów Mszy świętej liturgia

stawia nas w eschatologicznej perspektywie wniebowstąpienia. Naturalnie - podobnie jak

Apostołowie - bylibyśmy skłonni wpatrywać się w niebo, do którego wszedł Pan. Nasza myśl

biegnie ku Jego odejściu. Wówczas aniołowie, a dziś liturgia każe nam oczekiwać powtórnego

przyjścia Chrystusa. Oto wraz z zwiastowaniem Jego narodzin zaczęły się czasy ostateczne. Teraz

oczekujemy przyjścia Chrystusa w chwale, ponieważ ono wreszcie położy kres naszej wędrówce.

Rozpoczął się ostatni etap historii, podczas której Bóg wciąż nas zaskakiwał pełnym zapału

zabieganiem o nasze szczęście. Nie dość, że zstąpił z nieba, by nas odnaleźć we Wcieleniu, nie

dość, że pokazał nam drogę w głoszeniu Ewangelii, nie dość, że wstąpił na niebiosa i

przygotował tam dla nas miejsce, to jeszcze zstąpi powtórnie, by nas do nieba wprowadzić.

Cały wysiłek Chrystusa ma na celu wprowadzenie nas do domu Ojca. To jest pasją Syna Bożego.

Pokonuje drogę z nieba na ziemię, przemierza światy, zstępuje do otchłani i zasiada na tronie na

wysokościach. Wszystko po to, by nas odzyskać dla szczęścia.

Również my jesteśmy w drodze. Problem polega na tym, że zbyt często zapominamy o jej celu.

Dlatego dzisiejszego dnia w modlitwie po Komunii mówimy: „Wszechmogący, wieczny Boże, Ty

pozwalasz Kościołowi pielgrzymującemu na ziemi kosztować Bożych darów, wzbudź w nas

pragnienie nieba, gdzie Chrystus, jako pierwszy z ludzi, przebywa z Tobą”.

W powyższej modlitwie zdumiewa nie tylko prośba o pragnienie nieba, ale również te słowa,

które w rozwiniętej formie brzmią w tak zwanym wspomnieniu tajemnicy dnia z Pierwszej

modlitwy eucharystycznej: „Zjednoczeni z całym Kościołem, uroczyście obchodzimy święty

dzień, w którym nasz Pan, Twój Syn Jednorodzony, wyniósł do chwały po Twojej prawicy

zjednoczoną ze sobą ludzką naturę”. Tak, w niebie od chwili Wniebowstąpienia mieszka

Człowiek! W Trójcy jest Człowiek! W komunii Boskich Osób jest Chrystus, który z duszą i

ciałem wstąpił do niebiańskiej chwały. To niebywałe: razem splecione Ciało i Krew, i to, co

najsubtelniejsze, najświętsze, duchowe do głębin Boga samego.

Dopiero w świetle prawdy o Chrystusie, Człowieku mieszkającym w niebie, wyraźnie widać

powagę Jezusowego „Dokonało się” wypowiedzianego na Krzyżu. Dopiero tu zderzamy się z

całą głębią znaczenia tytułu „Syn Boży”. Teraz łatwiej pojąć upór Apostołów we wpatrywaniu się

w bezkresny błękit nieba. Jeśli faktycznie jeden z nas, Człowiek, jest w jedności Trójcy, to nic

dziwnego, że są to czasy ostateczne. Czyż może się stać coś bardziej zdumiewającego? Czy czeka

nas coś równie wielkiego? Oto kres świata. Rzecz ostatnia. Do niej dążyło stworzenie. Potrzeba

nam tylko ostatniego akordu: paruzji, to znaczy przelania tej łaski na rodzaj ludzki. Wówczas

każdy człowiek będzie miał udział w Bóstwie. Myśląc o tym, zaśpiewa dziś kapłan w prefacji:

„On [Chrystus] po swoim zmartwychwstaniu jawnie się ukazał wszystkim swoim uczniom i na

ich oczach wzniósł się do nieba, aby dać nam udział w swoim Bóstwie. Dlatego pełnią łask

paschalnych radują się wszystkie ludy na całej ziemi”. Oczywiście tylko słowa uwielbienia są

adekwatną odpowiedzią na taki dar. Uwielbienia na miarę anielskiego hymnu „Święty, Święty,

Święty”.

Liturgia uroczystości wskazuje jeszcze jeden okruch Boskich tajemnic: Chrystus nie zostawił nas

sierotami. Nie porzucił nas do czasu powtórnego przyjścia. Wstąpił na niebiosa, ale pozostał z

nami. Choć pewnie lepiej powiedzieć: i nas czasem wprowadza do przedsionków nieba. Liturgia

jako taka jest anamnezą - pamiątką. Sprawia, że stajemy się obecni dla wydarzeń i spraw

odległych w czasie i przestrzeni, dla wydarzeń z innego porządku niż ten, w którym czujemy się

tak swojsko. Dla wydarzeń, których zasadnicza treść sięga ducha, a przez niego i ciała. Obmywani

w chrzcie, jesteśmy oczyszczani Krwią spływającą z ran Chrystusa. Przyjmując bierzmowanie,

zostajemy napełnieni Duchem danym podczas Zielonych Świąt dwa tysiące lat temu w

Jerozolimie. Gdy otrzymujemy namaszczenie chorych, Chrystus pozwala nam czerpać z

pocieszenia, które podczas agonii otrzymał w Ogrójcu.

Dziś podczas Komunii usłyszymy antyfonę: „Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do

skończenia świata. Alleluja”. W Najświętszym Sakramencie Chrystus pozostał z nami. Oczywiście

nie tylko w nim, ale tu Jego obecność jest aż materialna. Pozostawił nam swoje Ciało i Krew,

byśmy w nich mogli Go oglądać i spożywać. Oto cudowna wymiana darów, o której mówi

modlitwa na ofiarowanie z dzisiejszej celebracji. Chrystus wsąpił do nieba jako Człowiek. Wniósł

do nieba chwałę Ciała i Krwi. Ale właśnie dzięki temu możemy spożywać Jego Ciało i Krew pod

postaciami chleba i wina. Jakby w zamian za Jego paschę, otrzymujemy owoc Jego oddania się:

Eucharystię.

Lakoniczne teksty liturgiczne zawierają ogrom treści. Można, podobnie jak Biblię, przyjąć je jako

materię medytacji. Najczęściej, podobnie jak dzisiaj, jest tak, że różne tematy zbiegają się w

kolekcie. Wniebowstąpienie Pańskie to zarówno otwarcie ostatniego etapu historii świata,

wyniesienie człowieczeństwa do chwały nieba, przypomnienie celu ludzkiego życia, oddanie

Chrystusowi nagrody za trudy Jego męki i ożywienie nadziei. Za to wszystko Bóg przyjmuje

dziękczynienie od swojego Kościoła: „Wszechmogący Boże, wniebowstąpienie Twojego Syna jest

wywyższeniem ludzkiej natury, spraw, abyśmy pełni świętej radości składali Tobie dziękczynienie

i utwierdź naszą nadzieję, że my, członkowie Mistycznego Ciała Chrystusa, połączymy się z Nim

w chwale. Który z Tobą żyje i króluje”.

Tekst pobrano z serwisu Internetowej Liturgii Godzin - http://brewiarz.pl

Mateusz Przanowski OP

Móc to chcieć

Komentarz do liturgii - uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego

„Chcieć to móc” - głosi całkowicie nieprawdziwe powiedzenie. Gdyby było prawdziwe, świat na

swoją zgubę składałby się z samych cudotwórców. Na szczęście mądrość ludowa pozostawiła

nam konkurencyjne przysłowie: „Mierz siły na zamiary”, co oddane przy pomocy słów

pierwszego przysłowia brzmiało by po prostu: „Móc to chcieć”. Powiem szczerze, że to sklecone

na prędce powiedzonko bardziej trafia mi do przekonania. Zbyt często byłem świadkiem

roztaczania wspaniałych wizji i projektów, które nagle więdły z braku siły i determinacji. Nasza

ziemska ojczyzna składa się z samych genialnych słabych ludzi.

Wszyscy potrzebujemy Bożej mocy. Piszę o mocy w dniu Wniebowstąpienia Pańskiego, gdyż

skłaniają mnie do tego przynajmniej dwa fragmenty dzisiejszych czytań. Najpierw św. Paweł:

pisze, że otrzymaliśmy „światłe oczy”, abyśmy dostrzegli „przemożny ogrom Jego mocy

względem nas wierzących, na podstawie działania Jego potęgi i siły z jaką dokonał dzieł w

Chrystusie, gdy wzbudził Go z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich,

ponad wszelką zwierzchnością i władzą, i mocą, i panowaniem, i ponad wszelkim innym

imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku”.

Drugi fragment mówi o tym samym, ale w sposób nie tak bezpośredni, posługując się

starotestamentowym skojarzeniem. Z Dziejów Apostolskich: „Po tych słowach uniósł się w ich

obecności w górę i obłok zabrał im Go sprzed oczu”. W Nowym Testamencie tylko trzykrotnie

mowa jest o obłoku. Z obłoku dobywa się głos Ojca na Górze Przemienienia; osłonięty przez

obłok wstępuje do nieba Chrystus na Górze Oliwnej, wreszcie w Apokalipsie św. Jana na obłoku

siedzi ktoś podobny do Syna Człowieczego, który zapuszcza w świat swój sierp sądu, gdyż

„dojrzało ziarno na ziemi”. Wszystkie trzy momenty objawienia się obłoku nawiązują do

opisywanych w Starym Przymierzu epifanii Bożej potęgi - straszliwej, budzącej zdumienie, a

nawet grozę.

Wniebowstąpienie Pana sposób chyba najbardziej z nich wszystkich tajemniczy objawia Boską

wszechmoc.

Dzieje Apostolskie mówią o tym, że Jezus uniósł się w górę, a później otoczył Go obłok i

zniknął apostołom z oczu. Słowa te prowokują tęgie umysły do nie lada popisów intelektualnych.

Czyż ten fragment nie brzmi cokolwiek nazbyt fantastycznie dla współczesnych uszu? Czy nie

odzwierciedla on niepoważnie dziś brzmiących mitologicznych wyobrażeń o Bogu, który jest „na

górze”, i o ziemi, która jest „na dole”? Wolne żarty, tego rodzaju tekst musi być jednym wielkim

symbolem. Kiedy czyta się takie i tym podobne wypowiedzi, to aż dziw bierze, że człowiek może

być do tego stopnia ślepy. Taka „demitologizacja” nic o świętym tekście nam nie powie, za to

dużo będzie się można dowiedzieć o wierze „demitologizatorów”.

Pomijając wszelkie głębsze interpretacje - czyż dla nieskończonej mocy Boga czymś kłopotliwym

byłoby sprawienie uczniom tak fantastycznego cudu, jakim byłby Zbawiciel unoszący się na ich

oczach w górę? Czy to uwłacza mocy Bożej, by Jego miłość zadziała jak potężny magnes,

przyciągający do siebie ukochanego Syna? Wybaczcie to porównanie, ale czy miłość nie działa

czasem jak katapulta, która wystrzeliwuje człowieka w objęcia ukochanej osoby? A jeśli Bogu

spodobało się, by Jego Syn, wbrew wszelkim prawom natury, pomknął w górę i przebiwszy się

przez wszelkie bariery czasu „wylądował” po prawicy Ojca w wieczności - to co nam do tego?

Dzisiejsza uroczystość jest jedną wielką prowokacją dla naszej wiary w Bożą potęgę i wszechmoc.

Wagę wiary we wszechmoc Boga proroczo przedstawił Trydencki Katechizm Rzymski: „Nic nie

może tak umocnić naszej wiary i naszej nadziei, jak głębokie przekonanie wyryte w naszych

sercach, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Jeśli nasz rozum przyjmie myśl o Bożej

wszechmocy, z łatwością i bez wahania uzna to wszystko, co następnie przedstawi mu się do

wierzenia (Credo); to, co największe, najbardziej niezrozumiałe i najwznioślejsze, wykraczające

poza zwyczajne prawa natury”.

Jeśli z całego serca uwierzymy w Bożą wszechmoc, to będziemy bez strachu brali jadowite węże

do rąk i pili zatrute napoje.

Tekst zaczerpnięty ze stron Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego pod adresem:

http://www.liturgia.dominikanie.pl/dokument.php?id=929

Przedruk za zgodą Wydawcy - Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego.

Wszelkie prawa zastrzeżone.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Misja Żywego Różańca, Wokół Teologii
Instrukcja o sporządzaniu przez kapłana testamentu i o jego wykonaniu, Wokół Teologii
Antequam causam reductionis, Wokół Teologii
LG 18 NIEDZIELA ZWYKLA, Wokół Teologii
Konkordat, Wokół Teologii
CELIBAT WIELKA MIŁOŚĆ CZY WIELKI CIĘŻAR, Wokół Teologii
Bądźmy świadkami miłości, Wokół Teologii
Święty, Wokół Teologii
Wyznanie wiary i Przysiega wierności, Wokół Teologii
86 kazań opartych na symbolach, Wokół Teologii
Śluby w okresie niewoli i u początku wolności, Wokół Teologii
Co można powiedzieć o konfiguracji
DEKLARACJA O DOPUSZCZENIU KOBIET DO KAPŁAŃSTAWA URZĘDOWEGO, Wokół Teologii
fizyka, SAMOZAPŁON, SAMOZAPŁON - CZY MOŻNA POWIEDZIEĆ COŚ JESZCZE
wiazanie krawatu, Wokół Teologii
kalendariumJPII, Wokół Teologii
Encykliki społeczne papieży, Wokół Teologii
Akt oddania się Matce Bożej, Wokół Teologii
Popularna pieśń wielkanocna, Wokół Teologii

więcej podobnych podstron