Dyktanda ortograficzne wykorzystywane również na konkursach.
Autor: mgr Beata Jeleń
Na szóstą klasę padł blady strach . Jutro sprawdzian . Wszyscy uczniowie czują nieprzyjemne łaskotanie w brzuchu , chociaż niektórzy nadrabiają zuchwałą miną . Będą przecież musieli wykazać się wiedzą z różnych dziedzin . Na pewno nie zabraknie matematycznych równań i wypracowania z języka polskiego . Nie wiadomo , czy nie będzie przyrody lub historii. Niektórzy czują się niepewnie z tych przedmiotów . Już dzisiaj zaczną powtarzać ortograficzne wyjątki takie jak: kształt , bukszpan, druh , skuwka . Nie mogą zapomnieć o ważnych wydarzeniach historycznych , budowy żmii , czy warunkach życia w Australii . A tu dodatkowy stres , bo nie można skorzystać z koleżeńskiej pomocy . Nie ma takiej możliwości, bo każdego ściągającego czeka surowa kara . Może nawet jeszcze raz powtórzyć szóstą klasę .
Dyktando 2008
Klasa III
Burza
W Krakowie na Rynku gwar. Tłumy turystów opanowały miasto. Pstrykają aparaty fotograficzne, w głosach słychać podziw. Wiadomo, Kraków to jedno z najpiękniejszych miast na świecie. Nikt nie zauważył, kiedy pociemniało niebo. Granatowe chmury zebrały się nad miastem. Grzmot i błysk oznajmiły burzę. Powiał gwałtowny wiatr i zadudniły krople deszczu. Ludzie rozbiegli się z piskiem. Zaludniły się kawiarnie, sklepy i kościoły. Każdy uciekał przed burzą.
Klasa IV
Wiosna w Krakowie
Majowe słońce zaświeciło nad jednym z krakowskich kopców. Rosnące u stóp góry drzewa zazieleniły się, poróżowiały i pobielały od kwiatów. Uwijają się nad nimi roje pszczół, biedronek i przeróżnych owadów. Rozkładają barwne skrzydła motyle. Wszędzie słychać brzęczenia maleńkich skrzydełek i śpiew ptaków. Wszystko, co żyje radośnie wita wiosnę. Ciepłe słoneczne promienie obudziły uśpione główki ogrodowych kwiatów. Podniosły kielichy żółte tulipany, żonkile, zapachniały hiacynty. Rozwinęły się nieśmiałe stokrotki i niebieskie bratki. Pozieleniała z zazdrości trawa. Kwiaty kasztanowca dały znak maturzystom, że czas zdać najważniejszy egzamin w życiu.
Klasa V- VI
Lajkonik
Wzdłuż ulicy Zwierzynieckiej zebrał się tłum gapiów. Słychać podniesione głosy, które niecierpliwie pytają lub udzielają odpowiedzi na to samo pytanie o lajkonika. Z daleka słychać już narastający hałas, śmiechy, dźwięki bębenka. Jeszcze chwila napięcia i długo oczekiwany gość wchodzi w otoczeniu dziwacznie ubranych postaci. Sam też wygląda dość osobliwie. Brodaty mężczyzna w barwnym stroju, ozdobnej czapie siedzi na drewnianym koniku. Zgromadzeni turyści podchodzą bliżej, pstrykają aparaty fotograficzne. Wszyscy chcą zrobić zdjęcie temu cudakowi, miejscowej atrakcji. Lajkonik chodzi wśród ludzi i od czasu do czasu stuka ich drewnianą buławką. Podobno na szczęście. W zamian odbiera haracz, który zgromadzeni wrzucają do niewielkiego wiklinowego koszyczka. Nagle przystaje, a już po chwili tańczy dziwny taniec składający się z obrotów i pokłonów. W taki sposób oddaje hołd krakowskiej chorągwi. Na Rynku uroczyście powitają go władze miasta i oficjalnie zakończą harce lajkonika. Na kolejne święto trzeba będzie poczekać rok.
Etap szkolny .2007 rok
Dyktando dla klasy 3 .
Z autokaru wysypała się gromada dzieci . Po długiej podróży dojechały wreszcie do Krakowa. Miasto powitało je pięknym słońcem . Na niebie nie było ani jednej chmurki . Wymarzony dzień , żeby poznać starą stolicę Polski . Tak długo czekały na tę wycieczkę . Teraz na własne oczy zobaczą Wawel i Stare Miasto . Usłyszą hejnał i nakarmią pszenicą gołębie . Zjedzą obwarzanki , kupią pamiątki w Sukiennicach , pewnie zrobią zdjęcie ze smokiem . Jak wrócą do domu opowiedzą wszystkim znajomym o cudach królewskiego miasta .
Dyktando dla klasy 4.
Wczesnym rankiem na Rynku w Krakowie zebrał się ptasi sejmik . Rej wodziły gołębie , stali bywalcy tego największego placu w Europie. Jednak nie był to zgodny ptasi tłum . Już po chwili wybuchła kłótnia o znalezione okruchy chleba . Poszły w ruch pazurki i dzioby . Nie pomogły próby pokojowego rozdzielenia najbardziej zacietrzewionych przeciwników . Na placu boju pozostały piórka . Całą sytuację wykorzystały wróble , które jako niepozorne , małe ptaszki wmieszały się sprytnie w ptasią gromadę i wydziobały pozostałości ludzkiej biesiady . Kiedy napastnicy ochłonęli z bitewnego zapału , zobaczyli czyściutkie granitowe płyty . Po darmowym jedzeniu nie było już ani śladu . Niepocieszone i głodne gołębie niechętnie odeszły w inną część placu , skorzystać z hojności turystów , sypiących szczodrą ręką złociste ziarna pszenicy .
Dyktando dla klas 5-6 .
Wschodzące słońce zabarwiło na różowo dachy kamienic . Zabłysły uśmiechnięte twarze maszkaronów zdobiących Sukiennice . Ich rozdziawione paszcze w porannych promieniach wyglądały niesamowicie . W kałużach wody, pozostałościach po nocnej burzy , pluskały się gromady kłótliwych wróbli . Wtórowały im chmary gołębi , niezdarnie drepczących po placu w poszukiwaniu pszenicy i okruchów chleba . Cichutko drapały pazurkami granitowe płyty rynku i stukały dziobami wydobywając spomiędzy nich odnalezione ziarna .
Po kilku minutach zastukały szybkie kroki przechodniów spieszących się do pracy , zadzwoniły dzwonki tramwajów , zadudniły koła po stalowych szynach . Już za niedługo Kraków zapełni się tłumem ciekawskich turystów , kwiaciarki rozłożą swoje kramy , a mnogość barwnych kwiatów : żółtych żonkili , róż i chabrów ucieszy każde oczy . Zabłysną blaskiem stare kościoły i pałacyki . Hejnalista odtrąbi znaną w całej Polsce melodię z wieży Mariackiej . Zacznie się kolejny , codzienny dzień w królewskim Krakowie .