Ludzie są samotni na Ziemi - w tym tragizm
Ludzie są samotni na Ziemi, w tym tragizm. Czy tak naprawdę jest? Jeśli tak, to dlaczego?
Człowiek jest zwierzęciem stadnym. W jego naturze leży współżycie z innymi ludźmi, dzielenie z nimi swoich problemów, trosk oraz chwil szczęścia i radości. Większość z nas będąc przez długi czas w osamotnieniu zaczyna odczuwać wewnętrzny niepokój. Długotrwała samotność, często spowodowana intensywną i męczącą pracą, może doprowadzić do zaburzeń emocjonalnych i całkowitego rozstroju psychicznego. Najczęściej jednak sami jesteśmy sobie winni. Nasz charakter, utrudniający kontakty z innymi, zbytnia nieśmiałość, czy też absolutna obojętność na problemy innych, może spowodować, że nie możemy zyskać czyjejś przyjaźni. Stajemy się odtrąceni i nie lubiani.
Dlaczego jesteśmy samotni? Odpowiadając na te pytanie powinniśmy się najpierw zastanowić, czy przyczyna takiego stanu rzeczy nie leży w nas samych. Przyjaźń czy też koleżeństwo powinno opierać się na wzajemnym zrozumieniu i zaufaniu. Nie ma tu miejsca dla egoistów myślących tylko o własnych potrzebach. Nie ma tu też miejsca dla ludzi zbyt interesownych, ofiarujących swą pomoc tylko dlatego, że kiedyś może im się to zwrócić. Na przyjaźni nie można zarobić. Ofiarując komuś swoją przyjaźń, ofiarujemy ją na dobre i na złe. Słynne polskie przysłowie: "Prawdziwych przyjaciółka poznaje się w biedzie" jest jak najbardziej prawdziwe i aktualne. We współczesnym świecie często spotykamy się z ludźmi, którzy podobnie jak chorągiewka przechylająca się w zależności od kierunku wiatru, zmieniają swoich znajomych, patrząc na to, komu się lepiej powodzi. Tacy ludzie stanowią większość naszego społeczeństwa, pałającego żądzą pieniądza i wzajemną nienawiścią zrodzoną przez zazdrość. Panuje tu tzw. prawo dżungli. Wygrywa najsilniejszy, depcząc po drodze wszystkich przeciwników.
Bywa tak iż człowiek nie może znaleźć oparcia we własnej rodzinie, wśród najbliższych. Zostaje odtrącony. Pozostaje zdany tylko i wyłącznie na samego siebie. Czyż możemy go potem winić za to, że jest nieczuły na cierpienia innych. Ileż razy słyszymy w radiu czy oglądamy w telewizji, jak ledwo co narodzone dziecko zostało podrzucone na wycieraczkę domu dziecka. Opuszczone przez matkę, której najprawdopodobniej nigdy więcej nie zobaczy, nie będzie miało okazji nawet jej poznać. Taki bękart żyjący w sierocińcu nie ma zapewnionej należytej opieki. Nikt się o niego nie troszczy. Nikt się nim nie opiekuje. Dobrze, kiedy znajdzie zrozumienie i zaprzyjaźni się z innymi dziećmi. Jednak bardzo łatwo może zostać pozbawiony nawet tego. Stać się pośmiewiskiem innych tylko z powodu chociażby jakiejś fizycznej ułomności. Bardzo często jest tak, że dzieci kalekie nie mają przyjaciół. Nie bawią się z innymi. Stoją na uboczu. Dlaczego tak się dzieje? Może dlatego, iż są one inne. Ich odmienność może odstraszać innych. Niestety, takie wytłumaczenie możemy zastosować w stosunku do dzieci z przedszkola lub pierwszych klas podstawówki. Jak jednak wytłumaczyć taką samą sytuację wśród ludzi dorosłych. Przecież jesteśmy istotami myślącymi. Łatwo sobie chyba wyobrazić siebie w podobnej sytuacji. Jak byśmy się czuli wtedy na ich miejscu? Dlatego uważam, że nigdy nie powinniśmy naśmiewać się z cudzego kalectwa. Postępowanie takie jest świadectwem naszego ubóstwa duchowego i prymitywności. Doskonale obrazuje to kolejne polskie przysłowie: "Nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe".
W szkołach, na studiach czy w pracy nawiązują się różnego rodzaju przyjaźnie i znajomości. Ludzie spotykają się z innymi i w swoim gronie rozmawiając o ich codziennych sprawach. Spotykają się na przyjęciach, w restauracjach czy na wspólnych wycieczkach. Mówi się, że żyjemy w epoce tolerancji. Czyż tak jest naprawdę? Wydaje mi się, że nie ma już wśród nas rasistów, nienawidzących innych tylko z powodu innego koloru skóry, czy też wyznawania odmiennej religii. Stało się to niemodne. Doświadczenia ostatniej II wojny światowej ukazują nam, jak straszne skutki może wywołać taka idea, jaką był rasizm, czy też w tym szczególnym wypadku antysemityzm. Mam nadzieję, że zbrodnie jakie zostały popełnione w tamtych czasach, które splamiły historię ludzkości raz na zawsze, nigdy więcej się nie powtórzą. Uczymy się na własnych błędach. Stajemy się coraz bardziej tolerancyjni. Coraz częściej potrafimy zaakceptować czyjąś odmienność. W dzisiejszych czasach nie ma szans powtórzyć się historia z niewolnictwem, które było powszechnie akceptowane niecałe 200 lat temu. Kiedyś jedni ludzie rodzili się z prawie boską władzą, innym zaś pozostawał jedyny cel - służba, z poświęceniem życia włącznie. Dziś jest to niemożliwe. Jednak nadal pozostaje nam wiele do nauki. Ludzie są dyskryminowani przez innych tylko dlatego, że przedstawiają inne poglądy na niektóre, czasem nieistotne sprawy. Musimy wreszcie zrozumieć, że każdy ma prawo do własnych przekonań i nie wolno nikomu narzucać siłą własnych poglądów innym.
Istnieje jeszcze jeden powód, o którym już wcześniej wspominałem, dlaczego jesteśmy odtrącani przez innych. My sami potrafimy własnym zachowaniem zrazić innych do siebie. Każdy z nas jest w głębi duszy egoistą. Jest to nasz instynkt samozachowania. Nasza naturalna chęć przetrwania. Żadne zwierze nie jest wstanie do samopoświęcenia tylko po to, aby ratować inne. Jedynie nasza inteligencja pozwala nam na to. Trzeba jednak przyznać, że często natura bierze nad nami górę. Zachowujemy się wtedy egoistycznie i interesownie. Nie potrafimy zauważyć innego człowieka.
Moim zdaniem temat ten można by rozwijać bardzo długo. Nie da się odpowiedzieć na to pytanie opisując ogólnie problem. Każdą sytuację trzeba by traktować osobno. Wymagają one przecież oddzielnej interpretacji problemu. Jest to zadanie przerastające możliwości niejednego psychologa.