Polityka - nr 41 (2525) z dnia 15-10-2005; s. 94 Społeczeństwo / Obyczaje
Wojna na szosie
Typy drogowe
Wojciech Markiewicz
Wyczerpuje się wytrzymałość fatalnych polskich dróg. Nie dają rady coraz większej liczbie szybkich aut. Ale nie dają też rady nonszalancji kierowców. Po niedawnej serii wypadków pozostało wrażenie, że jakaś niewidzialna granica została przekroczona. Katastrofa autobusu z licealistami pod Jeżewem, kraksa Otylii Jędrzejczak, w której zginął jej brat. W ten sam weekend w 388 wypadkach zginęło 55 osób, 564 były ranne.
Pod względem czysto technicznym, jak oceniają fachowcy, za kierownicą nie jesteśmy ani lepsi, ani gorsi od innych nacji. Paradoksalnie kiepski stan polskich dróg sprawia, że w trudnych sytuacjach lepiej potrafimy sobie radzić. O wiele niższy mamy jednak respekt dla przepisów prawa drogowego.
Jak to się dzieje, że porządni obywatele, gdy wsiadają do swoich coraz szybszych aut, przeistaczają się w notorycznych przestępców? No bo jak inaczej nazwać kierowcę, który chwali się, że ruchliwą trasę Warszawa-Białystok (180 km) pokonał w półtorej godziny. Przecież on przez te półtorej godziny w sposób ciągły łamał prawo.
Jeżdżący ryzykownie kierowcy operują stałym zestawem usprawiedliwień: gdyby były autostrady, to nie musieliby łamać prawa. Po polskich drogach przemieszczają się stare gruchoty, tamując ruch. Drogi są idiotycznie oznakowane, a ograniczenia ustawiane bezmyślnie i na wyrost. Policja, zamiast usprawniać ruch, czepia się tych, którzy jeżdżą płynnie, szybko i zdecydowanie. Zresztą można przejechać po Polsce 200-300 km i nie natknąć się na żaden patrol.
To wszystko prawda. Ale też przekraczanie prawa na drodze jest w naszej obyczajowości traktowane ulgowo.
Korzystając z pomocy pracowników Instytutu Transportu Samochodowego oraz policjantów ze stołecznej drogówki sporządziliśmy listę dziesięciu najgroźniejszych wzorców, poruszających się po szosach. Styl jazdy i prezentowana na drodze kultura często mają związek z kompleksami, psychicznymi deficytami i niedostatkami charakteru. A także z faktem, że dla bardzo wielu osób samochód jest wciąż czymś więcej niż tylko środkiem lokomocji.
1 Kierowca na bani
Najpoważniejszy polski problem drogowy. W 2004 r., już pod rządami przepisów nowego kodeksu karnego, policja zatrzymała 170 tys. kierowców po spożyciu alkoholu. Nie wiadomo, jaki to procent wszystkich, którzy po kielichu usiedli za kierownicę. Większość dopuściła się wykroczenia (0,2-0,5 promille alkoholu w wydychanym powietrzu), ale aż 72 tys. przestępstw (powyżej 0,5 promille). Sądy skazały ponad 71 tys. osób dorosłych, w tym 649 na karę pozbawienia wolności bez zawieszenia. Za liczbą 649 kryją się tysiące tragedii: śmierci, kalectwa, traumy.
W Polsce siada się za kierownicą nie tylko na rauszu, na kacu, ale i w stanie kompletnego upojenia. Ostatnio na szosie katowickiej policja zatrzymała dziwnie jadącego Golfa. Po otwarciu drzwi kierowca wypadł na ziemię jak worek kartofli. Był kompletnie pijany i miał we krwi 2,1 promille alkoholu.
2 Mistrz kierownicy, rajdowiec
Typ groźny, bo to on właśnie najbardziej lubi się popisywać, że 100 km przejechał (polskimi drogami) w 40 minut. To on wybrzydza na bzdurne przepisy i ograniczenia. Ginie głupio, np. w zderzeniu z psem, bo przy szybkości 150 km na godzinę takie zderzenie to jakby w auto uderzyła kula armatnia. W styczniu br. na Trasie Toruńskiej z plandeki ciężarówki zsunęła się niewielka bryła lodu i przebiła szybę wyprzedzającego ją z szybkością 160 km na godzinę samochodu osobowego. Kierowca stracił panowanie nad pojazdem i poniósł śmierć na miejscu.
- Prędkość niedostosowana do warunków ruchu, czyli stanu drogi i pogody, jest najczęstszą przyczyną wypadków w Polsce - twierdzi mł. inspektor Jacek Zalewski, naczelnik wydziału ruchu drogowego KSP.
Rajdowiec lubi mocne i szybkie wozy, podrasowane. Nie lubi, gdy auto gorszej marki go wyprzedza. Jeździ ofensywnie, często arogancko. Wierzy scenom z filmów, że jak się przyciśnie gaz do dechy, to auto poleci. Albo że na drodze jest jak w grze komputerowej. Wśród rajdowców coraz więcej jest ludzi młodych. - Kierowcy w wieku 18-24 lata uczestniczą w 26 proc. wypadków i ich udział ma tendencję rosnącą - powiada Maria Dąbrowska-Loranc, szefowa centrum bezpieczeństwa ruchu drogowego w ITS. Rajdowiec młodszy wiekiem ginie i zabija innych zwykle w piątek lub sobotę wieczorem i w nocy, kiedy wraca się z dyskoteki.
Ostatnio w nocy właśnie przy ul. Wincentego na Bródnie auto 19-letniego kierowcy pędzącego z szybkością 150 km na godzinę dosłownie owinęło się wokół latarni. Cztery osoby zabite.
3 Mad Max
Kierowca wściekły, niczym zarażony jakimiś prionami. Na drodze rozładowuje swoje frustracje i złość. Często - jak twierdzą nasi rozmówcy - są to osoby w podróżach służbowych. Ryzyko nierzadko wymuszają pracodawcy. Szaleją podróżujący po Polsce przedstawiciele handlowi, którzy muszą dotrzeć w jak najwięcej miejsc. Kierowcy PKS, którym tak układa się rozkłady jazdy, że z góry przewidują one łamanie przepisów. Prawie pół tysiąca wypadków powodują kierowcy przemęczeni, którzy zasnęli za kółkiem.
- Przyczyną głośnego wypadku cysterny pod Gdańskiem był pośpiech, agresywna jazda - twierdzi dr Andrzej Wojciechowski, dyrektor Instytutu Transportu Samochodowego. - Szefowie firm transportowych zachęcają do szybkiej jazdy premiami.
- Albo karami - dopowiada insp. Zalewski - na jakie narażeni są na przykład kurierzy firm wysyłkowych, którzy mają limity czasowe na dostarczenie przesyłek.
Na czerwonych światłach silniki wściekłych wyją, czym dają znać, że po starcie (z piskiem opon) to oni mają być pierwsi. Frustrat potrafi wjechać innym przed nosem z podporządkowanej drogi, na odcinku 200 m, między światłami, kilka razy zmienić pas ruchu bez kierunkowskazów wyprzedzać na trzeciego, na podjeździe, przed albo na zakręcie. Jadących z przeciwka często zmusza do panicznej ucieczki na pobocze. Za nic ma ciągłe linie czy pasy dla pieszych. W ub.r. na przejściach dla pieszych statystycznie codziennie ginął człowiek. Pięć tysięcy pieszych zostało rannych.
4 Nauczyciel drogowy
We własnym przekonaniu nie stanowi najmniejszego zagrożenia, przeciwnie, to on tropi tych, którzy łamią przepisy. Trąbi, mruga światłami. Bywa mściwy i nieustępliwy. Jeśli ma pierwszeństwo, nikogo nie przepuści. Czasem jego nauka mrozi krew w żyłach, gdy w skomplikowanych sytuacjach egzekwuje swoje prawa wyjeżdżając na przykład z niewidocznej ulicy na ruchliwą, gdy ta niewidoczna ma pierwszeństwo. Bywa do tego stopnia zajadły, że potrafi zablokować cały ruch na drodze karząc w ten sposób tego, kto złamał przepisy. A nawet wjechać komuś w kufer. Czasem zmienia trasę jazdy, żeby dopaść winnego. Nauczyciel potrafi na światłach wysiąść z auta, podejść do samochodu kierowcy, który mu się naraził, i udzielać mu instrukcji. W skrajnych przypadkach, jak to miało miejsce rok temu pod Mławą - ostrzelać ostrzegawczo wlokący się lewym pasem pojazd. - U takiego kierowcy chęć pouczania często przeradza się w agresję i to jest szczególnie niebezpieczne - twierdzi dr Jadwiga Bąk, szefowa zakładu psychologii transportu drogowego ITS.
5 Niedzielny
Groźny przez niezdecydowanie. Za kierownicą pęta go strach o samochód, którego używa od święta, zabierając rodzinę na majówkę lub imieniny szwagra. Przeraża go myśl o wypadku czy stłuczce. Wczepiony w kierownicę głównie wypatruje zagrożeń. Potrafi wrzucić lewy kierunkowskaz skręcając w prawo. Niedzielny kierowca zwykle bywa oszczędny. Dba o akumulator włączając światła dopiero wówczas, gdy robi się ciemno, nie wrzuca kierunkowskazów, nie rozpędza się, żeby nie hamować, i jeździ wolno, żeby nie wypalać zbyt dużo benzyny. Od lat najtragiczniejsze żniwo przynoszą dni sąsiadujące ze Świętem Zmarłych. Ludzie jeżdżą na groby bliskich, ucztują z rodzinami i często w drodze powrotnej prowadzą ci, którzy siadają za kierownicą od święta.
6 Cham
Auto jest jego, więc i drogi są jego. (Parkingi też: stawia swoje auto okrakiem na białej linii albo krzywo, blokując drugie miejsce lub zajmuje miejsce dla inwalidy, bo będzie miał bliżej). Nie liczy się z innymi. Przed kałużą nigdy nie zwolni. Przez okno wyrzuca niedopałki i inne śmiecie, bo nie lubi podróżować w chlewie. Ale chamstwo ma też tragiczne skutki. Cham bowiem notorycznie z upodobaniem wymusza pierwszeństwo. A to druga statystycznie przyczyna polskich wypadków (patrz tabela). Gdy do przejazdu przez zwężenie ustawi się sznur samochodów, cham w nim nie zaczeka na swoją kolej, ale popędzi lewym pasem do czoła i będzie się wciskał na siłę. Im jego auto większe, tym częściej wymusza pierwszeństwo. Im starsze, tym większe prawdopodobieństwo, że nie odpuści. Cham często trąbi, mruga światłami - żeby mu się usunąć z drogi. W nocy nadużywa długich świateł, oślepia jadących z przeciwka, bo on musi lepiej widzieć.
7 Komórkowiec
Ostatnio w ITS przeprowadzono badania na temat wpływu rozmów telefonicznych na jakość jazdy. Trzech dobrych kierowców miało do pokonania 100-metrowy slalom między pachołkami. Trzy razy: bez telefonu, rozmawiając przez zestaw głośnomówiący (tylko takie rozmowy dopuszcza kodeks), i bez zestawu, czyli łamiąc przepisy.
- Dwukrotnie wydłużył się czas reakcji. Również wtedy, gdy kierowca używał zestawu głośnomówiącego - podsumowuje wyniki badania dr Jadwiga Bąk. - Okazało się, że kierowca zajęty rozmową przez telefon reaguje tak, jakby miał we krwi 0,6-0,8 promille alkoholu. U nas, niestety, zakazu rozmawiania się nie egzekwuje.
Komórkowca widzi się nagminnie: prowadzi jedną ręką, bo w drugiej trzyma komórkę. Brakuje mu trzeciej ręki - do zmiany biegów. Potrafi ni stąd, ni zowąd zmienić pas ruchu, na zakręcie wykonać tzw. rogala, czyli na przykład sygnalizując skręt w prawo, odbijać najpierw w lewo.
Rok temu w Gdyni samochód wjechał na przystanek autobusowy. Zginęły dwie osoby, wiele było rannych. Kierowca przyznał, że podczas jazdy wysyłał esemesa. - Tragiczne skutki może mieć także upuszczenie palącego się papierosa i paniczne próby odnalezienia go w samochodzie, jedzenie i picie podczas jazdy oraz poprawianie sobie makijażu - uzupełnia dr Jadwiga Bąk.
8 Back seat driver
Kierowca z tylnego siedzenia. Podpowiadacz i surowy nauczyciel. On (ona) co prawda nie prowadzi, ale kontroluje każdy manewr i ruch kierowcy. „Uważaj! Teraz przyhamuj. Co ty robisz, idiotko? No jedź, w prawo, to znaczy chciałem powiedzieć w lewo”. - Takie uwagi i pouczenia dekoncentrują kierowcę, i chociaż nie odnotowywane w protokołach, są przyczyną sporej liczby wypadków - powiada dr Bąk.
9 Discomuł
Tak mówią o nich inni kierowcy. Ze swojego auta robi dyskotekę. Jego przyjazd poprzedza głośne i ciężkie dudnienie. Na tylnej szybie ma naklejoną reklamówkę Pioneer (na szybie malucha cała się nie mieści) lub Blaupunkt. W środku 200- i 300-watowe głośniki, w bagażniku (trzeba wtedy wyjąć tylne siedzenie) subwoofery wyostrzające basy i powodujące przeraźliwe dudnienie. Ulubiony rodzaj muzyki: techno. Discomuł nie słyszy, co się wokół niego dzieje, a i czas reakcji ma solidnie wydłużony; pragnie być nie tylko słyszany, ale i widziany. Nierzadko jego 20-25-letnie auto wypieszczone młotkiem - Golf, Audi, BMW - zaopatrzone jest w grubą rurę wydechową, spojlery, przyciemnione szyby, owiewki i alufelgi. Dziurawym tłumikiem się nie przejmuje, bo daje to głośny gang. Przez otwarte okno zwisa mu zimny łokieć i wszyscy mogą słyszeć, co mu w aucie gra. Ale on nie słyszy, co się dzieje na drodze. We wrześniu w Bydgoszczy ogłuszony hukiem techno discomuł zajechał drogę karetce pogotowia jadącej na sygnale do wypadku. Nie zginął, ale resztę życia spędzi zapewne na rencie na wózku inwalidzkim.
10 Easy rider: motocyklista
Kocha pęd, wiatr, szum, wolność. Z szybkością 150-200 km na godzinę śmiga po polskich drogach. W Eurosport napatrzył się, jak trzeba składać się na zakrętach. I tak się składa, że często się wywraca. Potrafi w tunelu mocno dodać gazu (to sygnał: uwaga! jadę!), że huk silnika jego motoru może niejednego kierowcę przyprawić o zawał serca. Lubi się popisywać jazdą na tylnym kole. Niektórzy powiadają o motocyklistach: dawcy organów. - Niezupełnie - oponuje insp. Zalewski. - Przy szybkości 150-200 km po czołowym zderzeniu z ciężarówką, drzewem czy ścianą nie są w stanie być dawcami.
Na 100 wypadków, w których uczestniczą motocykliści, ginie ich aż 19.
Czy w gąszczu wszystkich tych typów jakiekolwiek szanse ma na polskiej drodze kierowca spokojny i kulturalny? Taki, co to nie spieszy się, nie popisuje, przepuszcza tych, którzy mają kłopot z włączeniem się do ruchu, zatrzymuje się przed przejściem dla pieszych, nie wciska się do kolejki, nie zajeżdża drogi innym, nie trąbi, nie pogania, nie bluzga. Taki typ jest poddawany nieustannej presji innych użytkowników dróg i albo wytrzymuje, albo pęka i przechodzi do którejś z powyższych kategorii.
Wojciech Markiewicz
Czarna seria
W 2004 r. wydarzyło się na polskich drogach 51 069 wypadków (w 2003 r. - 51 078), w których zginęło 5712 osób (w 2003 r. - 5640), a 64 661 osób zostało rannych(w 2003 r. - 63 900).
82 proc. wypadków spowodowali kierowcy (w 2003 r. - 81 proc.).
Na 100 wypadków ginie 11 osób, najwięcej w Europie.
Najczęstsze przyczyny wypadków:
Niedostosowanie prędkości do warunków ruchu (12 082 wypadki)
Nieprzestrzeganie pierwszeństwa przejazdu (9944)
Nieprawidłowe wyprzedzanie, omijanie, wymijanie, cofanie (5103)
Nieprzestrzeganie pierwszeństwa na przejściach dla pieszych (3372)
Niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami (1812)
Dane: KG Policji
Prawa autorskie © S.P. Polityka. Artykuł pochodzi z archiwum internetowego www.polityka.pl
1