NIE ROZŁĄCZĄ NAS
Joanna Brzostowska
Nie rozłączą nas pożegnania:
wracamy do siebie zawsze.
Mądre są nasze serca
i od myśli stokroć łaskawsze.
Przjechaliśmy lekkomyślnie
jeszcze jedną szczęścia stację.
Byłam winna?
Gniewasz się na mnie?
Oboje mieliśmy rację.
Gdy się kocha
wszystko jest prawdą.
Nawet kłamstwo w prawdę się zmienia.
Ginie przepada żal
od jednego uściśnienia.
Lecz nie można błądzić na wichrze
by tej prawdy słowa usłyszeć.
Skryć się trzeba w domu wieczorem
i we dwoje wtulić w ciepło i ciszę.
*** (SŁUCHAM CO MÓWIĄ...)
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska
Słucham co mówią usta twe na wargach
moich w milczeniu pustego kościoła - - -
Mówią o trwodze i przesmutnych skargach
złotopiórego Rozkoszy Anioła...
Mówią o błędnym urywanym jęku
lwa mierzącego krokiem klatkę ciasną -
I że z twych rzeczy jam najbardziej własną
i że kobietą słodko być w twym ręku.
I mówią dalej dzwiną swoją mową
że jest gdzieś dzika upragniona głusza
wysoko w chmurach, -
Mówią wielkie słowo
że myśmy jedna krew i jedna Dusza
KOŁYSANKA DLA MALEŃKIEJ
Jacek Sierpiński
Śpij, maleńka. Mocno śpij.
Śpij, maleńka, bo jak nie,
czarownica przyjdzie zła,
schwyci w szpony swoje cię.
I zabierze ciebie stąd
do pałacu czarnych łez:
będziesz krzyczeć z całych sił,
będziesz z bólu zwijać się.
Potem wywar da ci pić
z czarodziejskich strasznych ziół,
który uśpi wolę twą
i nie będziesz sobą już.
I robiła będziesz to,
co okrutne jest i złe...
Śpij, maleńka. Mocno śpij.
Śpij, maleńka, bo jak nie...
ROZDAWAJ MIŁOŚĆ
autor nieznany
Rozdawaj miłość
pełnymi rękoma!
Miłość jest jedynym skarbem,
który mnoży się przez podział,
jest jedynym darem,
który powiększa się
przez rozdawanie,
jest jedynym przedsięwzięciem,
w którym im więcej się wydaje,
tym więcej się zyskuje:
podaruj ją, wyrzuć,
rozrzuć na cztery wiatry,
opróżnij kieszenie,
potrząśnij koszem,
wylej z pucharu,
a jutro będziesz
miał więcej niż dziś!
MIŁOŚĆ
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie.
Patrzysz w okno i smutek masz w oku...
Przecież mnie kochasz nad życie?
Sam mówiłeś przeszłego roku...
Śmiejesz się, lecz coś tkwi poza tem.
Patrzysz w niebo, na rzeźby obłoków...
Przecież ja jestem niebem i światłem?
Sam mówiłeś przeszłego roku...
A KIEDY BĘDZIESZ MOJĄ ŻONĄ...
Kazimierz Przerwa - Tetmajer
A kiedy będziesz moją żoną,
umiłowaną, poślubioną,
wówczas się ogród nam otworzy,
ogród świetlisty, pełen zorzy.
Rozwonią nam się kwietne sady,
pachnąć nam będą winogrady
i róże śliczne, i powoje
całować będą włosy twoje.
Pójdziemy cisi, zamyśleni,
wśród złotych przymgleń i promieni,
pójdziemy wolno alejami,
pomiędzy drzewa, cisi, sami.
Gałązki ku nam zwisać będą,
narcyzy piąć się srebrną grzędą
i padnie biały kwiat lipowy
na rozkochane nasze głowy.
Ubiorę ciebie w błękit kwiatów,
niezapominajek i bławatów,
ustroję ciebie w paproć młodą
i świat rozświetlę twą urodą.
Pójdziemy cisi, zamyśleni,
wśród złotych przymgleń i promieni,
pójdziemy w ogród pełen zorzy,
kędy drzwi miłość nam otworzy.
ZAMĘT
Fedrico Garcia Lorca
Czy moje serce jest twoim sercem?
W czym się odbija myśl moja?
Skąd we mnie ta namiętność?
Bez pamięci niespokojna
Dlaczego moje ubranie zmienia kolor co chwila?
Dlaczego na niebie widać gwiazd tyle?
Czy to ty?
Czy to ty czy też ja mój bracie?
Czyje są te ręce lodowate?
Widzę się przez słońca zachodzie
A wielkie ludzkie mrowisko po moim sercu przechodzi
Czy moje serce jest twoim sercem?
BLISKOŚĆ UKOCHANEGO
Johann Wolfgang Goethe
Gdy słońca blask nad morza lśni głębiną,
Myślę o tobie, miły.
Wzywałam cię, gdy księżyc niebem płynął
I zdroje się srebrzyły.
Widzę cię tam, gdzie skraj dalekiej drogi
Szarym zasnuty pyłem,
A nocą gdzieś wędrowiec drży ubogi
Na ścieżynie zawiłej.
Słyszę twój głoś w szumie spienionej fali
Bijącej o wybrzeże
Lub w cichy gaj przychodzę słuchać dali
W zamierającym szmerze.
I wtedy wiem, że jesteś przy mnie, blisko,
Choć oddal cię ukryła -
Przygasa dzień, wnet gwiazdy mi zabłysną
O, gdybym z tobą była!
*** (CHCIAŁBYM...)
Antoni Lange
Chciałbym być świeżym porannym tchnieniem
Wietrzyka,
Co twoje piersi wiosny pragnieniem
Przenika.
Chciałbym być słońcem, co cię ogrzewa,
W szat bieli.
Chciałbym być taką, co cię oblewa
W kąpieli.
Chciałbym tą cząstką wybraną zostać
Przestworza,
Które obleka białą twą postać
Jak zorza.
Chciałbym być okiem twym - i uśmiechem
Twym smętnym;
Falą twych włosów - piersi oddechem,
Krwi tętnem.
Chciałbym być dumań twych marzycielskich
Przędziwem.
Uczuć twych żarem - piersi twych sielskich
Ogniwem.
Chciałbym sie całą mą przeobłoczyć
Osobą
W tobie - i z tobą byt mój zjednoczyć:
Być tobą!
NA USZKO DZIEWCZYNIE
Federico Garcia Lorca
Nie chciałem.
Nie chciałem ci nic powiedzieć.
Zobaczyłem w twoich oczach
dwa drzewka oszalałe.
Z wiatru, ze śmiechu i złota.
Chwiały się.
Nie chciałem.
Nie chciałem ci nic powiedzieć.
CO TO JEST MIŁOŚĆ
Jonasz Kofta
Co to jest miłość
Nie wiem
Ale to miłe
Że chcę go mieć
Dla siebie
Na nie wiem
Ile
Gdzie mieszka miłość
Nie wiem
Może w uśmiechu
Czasem ją słychać w śpiewie
A czasem
W echu
Co to jest miłość
Powiedz
Albo nic nie mów
Ja chcę cię mieć
Przy sobie
I nie wiem
Czemu
DO ODDALONEJ
Johann Wolfgang Goethe
A więc naprawdę już odeszłaś?
Zniknęłaś, piękna, z moich dni?
Twe każde słowo we mnie mieszka,
Wciąż jeszcze w uszach moich brzmi.
I jak wędrowiec wzrok o świcie
Na próżno w przestwór nieba śle,
Skowronka ujrzeć chcąc w błękicie,
Co z dzwonną pieśnią nad nim mknie:
Tak ja lękliwe oczy wznoszę
Na pola, łąki, borów gąszcz
I każdą pieśnią moją proszę:
O, wróć, kochana, czekam wciąż!
DO KASI
Mikołaj Sęp - Szarzyński
Im pilniej na twe oblicze nadobne
Patrzę i na oczy twe gwiazdom podobne,
Tem mię srodzej palą płomienie miłości!
Dla Boga, daj ratunek: ginę w tej ciężkości!
O wdzięczne stworzenie, pani urodziwa,
Bacz to, że dla ciebie serce me omdlewa,
Cierpiąc niewymowny żal i dolegliwości:
Dla Boga, daj ratunek: ginę w tej ciężkości!
Ustawne wzdychanie, słowa niezmyślone
I smętnemi łzami lice pokropione
Niechaj cię przywiodą do słusznej litości.
Dla Boga, daj ratunek: ginę w tej ciężkości!
Co za zysk stąd weźmiesz, że zginę dla ciebie,
Który cię miłuję bardziej, niż sam siebie,
I twojej się wdzięcznej dziwuje piękności?
Dla Boga, daj ratunek: ginę w tej ciężkości!
Żywot, szczęście i śmierć i nieszczęście moje
Dzierży w swojej władzy możne serce twoje:
Co ty będziesz chciała, to ze mną się stanie.
Dla Boga, daj ratunek, me wdzięczne kochanie!
ZE ZŁOŚCI
Władysław Broniewski
Kochałbym cię (psiakrew, cholera!),
gdyby nie ta niepewność,
gdyby nie to, że serce zżera
złość, tęsknota i rzewność.
Byłbym wierny jak ten pies Burek,
chętnie sypiałbym na słomiance,
ale ty masz taką naturę,
że nie życzę żadnej kochance.
Kochałbym cię (sto tysięcy diabłów),
kochałbym (niech nagła krew zaleje!),
ale na mnie coś takiego spadło,
że już nie wiem, co się ze mną dzieje:
z fotografią, jak kto głupi, się witam,
z fotografią (psiakrew!) się liczę,
pójdę spać i nie zasnę przed świtem,
póki z grzechów się jej nie wyliczę,
a te grzechy (psiakrew!) malutkie,
więc (cholera) złości się grzesznik:
że na przykład, wczoraj piłem wódkę
lub że pani Iks - niekoniecznie.
Cóż mi z tego (psiakrew!), żem wierny,
taki, co to "ślady po stopach"?...
Moja miła, minął październik,
moja miła (psiakrew!), mija listopad.
Moja miła, całe życie mija...
Miła! Miła! - powtarzam ze szlochem...
To mi życie daje, to zabija,
że ja ciągle (psiakrew!) ciebie kocham.
PIEŚŃ JESIENNA
Federico Garcia Lorca
Dzisiaj odczuwam w mym sercu
gwiazd lekkie drżenie, lecz droga
zatraca się w duszy mgieł,
gubi się w gęstych obłokach.
Światło podcina mi skrzydła,
a smutków mych ból i rozpacz
zanurza moje wspomnienia
A wszystkie róże są białe,
tak białe, jak moja rozpacz,
i nie dlatego są białe,
że to śnieg na nich
na nich pozostał
Dawniej mieniły się tęczą.
Lecz i na duszę śnieg opadł.
Strzępy scen dawnych i pieszczot
śnieg duszy zdołał
zdołał zachować
ukryte w ludzkiej pamięci
światłach lub w cieniu i mrokach.
Czy kiedyś śmierć nas zabierze,
stopnieją śniegi? Czy po nas
przyjdzie śnieg inny lub innych
róż doskonalszych aromat?
Czy pokój będzie nam dany,
jak Chrystus nam prorokował?
Czy tę zagadkę odwieczną
ktoś kiedyś rozwiązać zdoła?
A jeśli miłość nas zwodzi?
Kto życie da nam zachować,
jeżeli zmierzch nas zanurzy
w prawdziwą świadomość
świadomość Dobra,
którego, być może, nie ma,
i Zła, co tętni koło nas?
Jeżeli zgaśnie nadzieja,
a wieża Babel ogromna
powstanie, czy drogi Ziemi
rozjaśni jakaś pochodnia?
Co z poetami, jeżeli
śmierć tylko śmiercią jest zgoła?
Co czeka sprawy uśpione,
o których każdy zapomniał?
O słońce wszystkich nadziei!
Księżycu! Wodo klarowna!
O czyste serce dziecinne!
O duszo kamieni szorstka!
Dzisiaj odczuwam w mym sercu,
jak drży gwiazd jasność ulotna,
i białe są kwiaty róż,
tak białe, jak moja rozpacz
*** (DZIŚ W NASZEGO SPOTKANIA ROCZNICĘ...)
Bolesław Leśmian
Dziś w naszego spotkania rocznicę
Pozawrzemy szczelnie okiennice,
By powtórzyć wśród nocnej ciemnoty
Dawne nasze, najpierwsze pieszczoty.
Dawne słowa z dni pierwszych kochania,
Chociaż każde dziś ustom się wzbrania,
Każde się snem nieśmiałym kolebie,
Nas niepewne i niepewne siebie.
Lecz stłumiwszy nieufność rozsądku,
Powtórzymy wszystkie od początku.
EROTYK
Julian Tuwim
Już się o grzechy noce proszą,
Już z wiosny znów jak z bólu krzyczę,
Nieubłaganą mnie rozkoszą
Zakuj w ramiona ratownicze!
A jeśli zacznę się na nowo
Wyrywać zbuntowanym ciałem,
Powiedz mi wreszcie pierwsze słowo,
Którego nigdy nie słyszałem.
Bo znów pogański samum wieje
W pędach, zawrotach, burzach, blaskach!
Pamiętaj: kiedy znów zdziczeję,
Odrzyj mnie z wichrów i ugłaskaj!
*** (GDY POCHYLISZ...)
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska
Gdy pochylisz nade mną twe usta pocałunkami nabrzmiałe
usta moje ulecą, jak dwa skrzydełka ze strachu białe -
krew moja się zerwie, aby uciekać daleko, daleko,
i o twarz mi uderzy płonącą czerwoną rzeką.
Oczy moje, które pod wzrokiem twym słodkim się niebią,
oczy moje umrą, a powieki je cicho pogrzebią.
Pierś moja w objęciu twej ręki stopi się jakby śnieg,
i cała zniknę jak obłok, na którym za mocny wicher legł.
*** (JEST MĄŻ TAKI...)
król Dionizy Portugalski
Jest mąż taki, niewiasto przecudnej postaci,
co dla ciebie z miłości pewnie życie straci;
dowiedz się, kto tak cię kocha uparcie:
to ja, pani moja.
Znam kogoś, co śmierć niedaleką czuje,
już słyszy kroki, gdy ku niemu sunie;
spójrz nań i wspomnij, wspomnij o nim czule:
to ja, pani moja.
Wiem o kimś, śmierci bliskim, a to miłość czyi,
wyzwól go z więzów, niech przez cię nie ginie,
zwróć nań oczy, pamiętaj, że on dla cię żyje:
to ja, pani moja.
JAK DOBRZE
Tadeusz Różewicz
Jak dobrze Mogę zbierać
jagody w lesie
myślałem
nie ma lasu i jagód.
Jak dobrze Mogę leżeć
w cieniu drzewa
myślałem drzewa
już nie dają cienia.
Jak dobrze Jestem z tobą
tak mi serce bije
myślałem człowiek
nie ma serca.
LOS
Leopold Staff
Dla siebie los nas stworzył dwoje,
Lecz nas rozdzielił traf żywota
I twe słodycze nie są moje,
Nie mój twój uścisk i pieszczota.
Żyjemy jeno w snach o sobie,
Gdzieś na wyżynach ponad światem,
Gdzie nawet uśmiech jest w żałobie,
Gdzie zimno wiosną jest i latem.
Róż szczęsnym kwieciem nie wieńczone,
Lecz nad łzy wyższe i dumniejsze,
Sięgają w niebo po koronę
Gwiazd serca nasze nietutejsze.
Tam się kochamy bladzi, niemi,
Oczarowani przez cisz głusze,
Jak jeszcze nigdy się na ziemi
Dwie ludzkie nie kochały dusze.
Niechaj tęsknoty wiecznej siła
Przepoi istność naszą całą,
By miłość bólem nagrodziła
To, czego szczęście nam nie dało.
LUBIĘ, KIEDY KOBIETA
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu,
gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie,
i wargi się wilgotnie rozchylą bezwiednie.
Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi,
gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi,
gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem
i oddaje się cała z mdlejacym uśmiechem.
I lubię ten wstyd, co się kobiecie zabrania
przyznać, że czuje rozkosz, że moc pożądania
zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia,
gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia.
Lubię to - i tę chwile lubię, gdy koło mnie
wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie,
a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata
w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata.
NA POCZĄTKU
Adam Asnyk
Na początku nic nie było,
Tylko przestrzeń ciemna, pusta;
Wtem jej czarne błysły oczy
I różowe, świeże usta.
Od jej spojrzeń, od rumieńca
Zajaśniała świateł zorza,
A gdy pierwsze rzekła słowo,
Ziemia wyszła z głębi morza.
Gdy przebiegła ziemię wzrokiem,
Śląc jej uśmiech, rój skrzydlaty
Wzleciał ptaków i motyli,
A spod ziemi wyszły kwiaty.
Lecz nie istniał jeszcze człowiek,
Tylko martwa gliny bryła;
Aż nareszcie swym płomiennym
Pocałunkiem - mnie stworzyła.
I zbudziłem się do życia
W cudowności jasnym kraju,
Lecz mnie również, tak jak innych,
Wypędzono z tego raju.
NIEPEWNOŚĆ
Adam Mickiewicz
Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę;
Jednakże gdy cię długo nie oglądam,
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam
I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?
Gdy z oczu znikniesz, nie mogę ni razu
W myśli twojego odnowić obrazu;
Jednakże nieraz czuję mimo chęci,
Że on jest zawsze blisko mej pamięci.
I znowu sobie powtarzam pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?
Cierpiałem nieraz, nie myślałem wcale,
Abym przed tobą szedł wylewać żale;
Idąc bez celu, nie pilnując drogi,
Sam nie pojmuję, jak w twe zajdę progi;
I wchodząc sobie zadaję pytanie:
Co tu mnie wiodło przyjaźń czy kochanie?
Dla twego zdrowia życia bym nie skąpił,
Po twą spokojność do piekieł bym stąpił;
Choć śmiałej żądzy nie ma w sercu mojem,
Bym był dla ciebie zdrowiem i pokojem.
I znowu sobie powtarzam pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?
Kiedy położysz rękę na me dłonie,
Luba mię jakaś spokojność owionie,
Zda się, że lekkim snem zakończę życie;
Lecz mnie przebudza żywsze serca bicie.
Które mi głośno zadaje pytanie?
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?
Kiedym dla ciebie tę piosenkę składał,
Wieszczy duch mymi ustami nie władał;
Pełen zdziwienia, sam się nie postrzegłem,
Skąd wziąłem myśli, jak na rymy wbiegłem;
I zapisałem na końcu pytanie:
Co mię natchnęło? przyjaźń czy kochanie?
MIĘDZY NAMI NIC NIE BYŁO!
Adam Asnyk
Między nami nic nie było!
Żadnych zwierzeń, wyznań żadnych,
Nic nas z sobą nie łączyło
Prócz wiosennych marzeń zdradnych;
Prócz tych woni, barw i blasków
Unoszących się w przestrzeni,
Prócz sumiących spiewem lasków
I tej świeżej łąk zieleni;
Prócz tych kaskad i potoków
Zraszających każdy parów,
Prócz girlandy tęcz, obłoków,
Prócz natury słodkich czarów;
Prócz tych wspólnych, jasnych zdrojów,
Z których serce zachwyt piło,
Prócz pierwiosnków i powojów
Między nami nic nie było!
SZEPTY
Jacek Sierpiński
Wiesz, kochany, w moich dłoniach
dziwna się potęga kryje -
swym dotknięciem mogę sprawić,
że co martwe - znów ożyje.
Lecz ja wolę z nich wysyłać
różne fale i promienie,
aby z wzorów ich zawiłych
ciemność utkać wokół siebie.
Tą ciemnością cię ogarnę -
to dla ciebie będzie moja
pełna skrętów i zapachów
delikatność rozpalona
co przyciągnie i ujarzmi,
obezwładni twoją wolę
i rozkosznie będzie szarpać
zniewolone ciało twoje.
To jest twoje przeznaczenie,
wymknąć się mu niepodobna,
więc chodź tutaj i się poddaj
mojej żądzy przecudownej.
POSYŁAM KWIATY
Adam Asnyk
Posyłam kwiaty - niech powiedzą one
To, czego usta nie mówią stęsknione!
Co w sercu mego zostanie skrytości,
Wiecznym oddźwiękiem żalu i miłości.
Posyłam kwiaty - niech kielichy skłonią
I prószą srebrną rosą jak łezkami,
Może uleci z ich najczystszą wonią
Wyraz drżącymi szeptany ustami,
Może go one ze sobą uniosą
I rzucą razem z woniami i rosą
ROZMOWA LIRYCZNA
Konstanty Ildefons Gałczyński
- Powiedz mi, jak mnie kochasz.
- Powiem.
- Więc?
- Kocham cię w słońcu. I przy blasku świec.
Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie i na koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
I gdy jajko roztłukujesz ładnie -
nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.
I na końcu ulicy. I na początku.
I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.
W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.
W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.
Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą.
I wiosną, kiedy jaskółka przylata.
- A latem jak mnie kochasz?
- Jak treść lata.
- A jesienią, gdy chmurki i humorki?
- Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
- A gdy zima posrebrzy ramy okien?
- Zimą kocham cię jak wesoły ogień.
Blisko przy twoim sercu. Koło niego.
A za oknami śnieg. Wrony na śniegu.
WYZNANIE
Jerzy Hordyński
Światło wyłączyła elektrownia,
za chwilę wypali się świeca,
pozostanie blask w szczelinie pieca,
jak anemiczna pochodnia.
Nawet zegarek ze mnie szydzi
i weim, że na pewno nie przyjdziesz.
W obojętne pełganie świecy
rzuciłbym daremne czekanie,
jak rękopis spaliłbym serce
na pożegnanie, na rozstanie.
Ale nie mogę. I oto posyłam
wszystkie myśli do twojego domu,
niech będą z tobą, strzegą cię, miła,
i nie oddadzą nikomu
*** (TY PRZYCHODZISZ JAK NOC MAJOWA...)
Bolesław Leśmian
Ty przychodzisz jak noc majowa...
Biała noc, noc uśpiona w jaśminie...
I jaśminem pachną twe słowa...
I księżycem sen srebrny płynie...
Kocham cię...
***
Nie obiecuję ci wiele...
Bo tyle co prawie nic...
Najwyżej wiosenną zieleń...
I pogodne dni...
Najwyżej uśmiech na twarzy...
I dłoń w potrzebie...
Nie obiecuję ci wiele...
Bo tylko po prostu siebie...
***
Jak powietrze.
Jak dziurę w starym swetrze.
Jak drzewo na polanie...
Po prostu kocham cię... kochanie.
***
Czy pozwolisz, ze ci powiem...
W wielkim skrócie i milczeniu...
Że ci oddam i otworzę...
W ciszy serc, w potoków lśnieniu...
Słowa dwa przez sen porwane...
Przez noc ukryte... przez czas schwytane...
Słowa dwa, co brzmią jak śpiew,
dwa proste słowa....kocham cię.
WYZNANIE
Johann Wolfgang Goethe
Co trudno ukryć? Ogień, wierzę,
Bowiem za dnia go zdradzi dym,
A w nocy płomień, dzikie zwierzę.
Lecz trudno ukryć na równi z nim
Miłość. Najgłębiej choć ukryta,
Każdy ją z oczu wyczyta.
TE SAME USTA
Jan Brzechwa
Gdy nocą letni omdlewa znój,
Twe usta szemrzą: "tyś mój, tyś mój",
Twe usta czynią tajemny znak,
Abym całował je tak - a - tak.
Patrzę i milczę, klękam i łkam,
Przybliż się do mnie, jam taki sam,
Wyciągam ręce i szukam w krąg,
Wyciągam ręce do twoich rąk...
Widzę, poznaję usta i twarz,
Naszą rozłąkę i obłęd nasz,
Te same usta i chłód ten sam,
Patrzę i milczę, klęczę i łkam.
Z miłych najmilsza, ach, zbliż się, zbliż,
Oto zostawiam róże i krzyż,
Oto zostawiam na wieczny czas
Ból, co na wieczność połączył nas.
Mam dla twych pieszczot gościnny dom,
Ciało nieobce jawie i snom,
Dłonie znajome twym dłoniom dwóm,
Zapach lipcowy i leśny szum.
*** (Tyś...)
Kazimierz Wierzyński
Tyś jest, jak dzień wiosenny z pogodą błękitną,
I majowe w swej duszy nosisz poematy,
Radością zasadzone myśli w tobie kwitną
Ruchliwe, jak motyle, i wonne, jak kwiaty.
Lubię wspominać twoje miłosne spojrzenia
Zatulone w powiekach, jak stokrocie w trawie,
I krągły smiech, co z warg ci zęby wypłomienia,
Białe, jak miąższ jabłeczny, w czerwonej oprawie.
Kiedyś potem - jesienią bez ciebie żałosną,
Gdy smutek serce ścichłe napełni po brzegi,
Niech mi się przyśnia twoje, w białych sukniach wiosno,
Pocałunki słoneczne: twe maleńkie piegi.
USTA TWOJE CAŁUJĄ
Kazimierz Wierzyński
Usta twoje się snują, usta twe się wodzą,
Jak dwa ptaki różowe, po mnie lekko chodzą,
Jak dwa światła natchnione, oczu dotykają,
Usta twe mnie zabrały, usta twe mnie mają.
Jak wyznania wstydliwe, jak szepty szalone,
Powtarzam w ustach twoje usta niezliczone,
Od uśmiechu w kącikach do smaku języka -
Usta twoje całują i świat cały znika.
W MALINOWYM CHRUŚNIAKU
Bolesław Leśmian
W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.
Bąk złośliwie huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmianionych pajęczyn skrzyły się wisiory,
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.
Duszno było od malin, któreś, szepcząc rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.
I stały się maliny narzędziem pieszczoty,
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.
I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.
ZANURZCIE MNIE W NIEGO
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska
Zanurzcie mnie w niego
jakby różę w dzbanek
po oczy,
po czoło,
po snop włosa jasnego, -
niech mnie opłynie wkoło,
niech się przeze mnie toczy
jak woda całująca
Oceanu Wielkiego.
Niech zginie noc, poranek,
blask księżyca czy słońca,
lecz nich On we mnie wnika
jak skrzypcowa muzyka -
gdy do serca mi dotrze,
będę tym, co najsłodsze,
Nim.