język a płeć, LOGOPEDIA, logopedia podyplomowe, komunikacja interpersonalna, Emocje Konflikt Komunikacja


V Liceum Ogólnokształcące w Gdańsku

Im. Stefana Żeromskiego

Agnieszka Przeździak, klasa II a

Praca Olimpijska z Literatury i Języka Polskiego

JĘZYK A PŁEĆ:

PERSPEKTYWY HISTORYCZNOLITERACKIE, LINGWYSTYCZNE, FEMNISTYCZNE

Powstała pod opieką

Prof. Bożeny Kudryckiej

Gdańsk 2008 r.

Człowiek od tysięcy lat niepodzielnie panuje na Ziemi, jako wybraniec Boga czy też, jak kto woli, najwyższy spośród wszystkich stworzeń. Tak czy inaczej, tym, co nas wyróżnia, jest między innymi zdolność abstrakcyjnego myślenia i, oczywiście, artykułowanego komunikowania się, co niewątpliwie wyżej wspomnianą komunikację ułatwia… a przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Pomijając fakt, że w obrębie gatunku jesteśmy podzieleni na narody, z których prawie każdy ma swój język, dzieli nas, bez względu na rasę czy kulturę, bariera właściwie nie do ominięcia, a mianowicie - płeć. Wpływa ona, wbrew pozorom, na sposób „użycia” języka, a więc formułowania wypowiedzi i ich odbioru. W poniższym tekście postaram się możliwie dokładnie omówić wspomniany problem, a także to, czy można stwierdzić, że język jest „seksistowski”1, opierając się na dotyczącej go literaturze, wyszczególnionej w bibliografii oraz przypisach.

1. Język kobiet i mężczyzn
Mężczyźni i kobiety mówią i myślą inaczej; można powiedzieć, że istnieje „język kobiet” i „język mężczyzn”. Wynika to z odwiecznej dyskryminacji płci żeńskiej, założenia, iż kobieta jest de facto „podgatunkiem”, niższą formą życia niż mężczyzna. W XXI wieku, epoce szeroko pojętej tolerancji i swobody obyczajowej i kulturowej, tak naprawdę niewiele się zmieniło; język ewoluował na przestrzeni stuleci i światopogląd jego użytkowników wsiąkł w niego jak w gąbkę - płeć piękna jest przez język dyskryminowana, nawet, jeżeli nie zdajemy sobie z tego na co dzień sprawy.
Wróćmy jednak do wcześniej wspomnianych różnic. Kobiety, jako zdominowane, unikają konkretnego, zdecydowanego wyrażenia opinii (jak uważa Robin Lakoff) poprzez używanie eufemizmów (tak więc większość kobiet powie, że, dajmy na to, „idzie skorzystać z toalety”), a także intensyfikatorów („Naprawdę się cieszę, że przyszedłeś”) i tak zwanych question tags (dotyczy to języka angielskiego, np. „that's a nice colour, isn't it?” i mniej więcej odpowiada polskiemu „nieprawdaż?”). Niepewny wydźwięk damskiej wypowiedzi wzmaga jeszcze częste podnoszenie tonu głosu przy zdaniach twierdzących, przez co brzmią jak pytanie. 2
Można, rzecz jasna, podjąć dyskusję, czy wymienione cechy służą podtrzymaniu konwersacji; to prawda, ale tylko ze względu na z góry przypisane obu płciom role - mężczyzna jest tym, który z założenia wie więcej i dzieli się tym z kobietą, która z kolei odgrywa rolę słuchacza.
W przypadku, kiedy rozmawiają dwie kobiety, strony są sobie równe; uczestniczki są zainteresowane zarówno przekazaniem wiadomości, jak ich przyjęciem. Dla kobiet, poza podzieleniem się wiedzą, wartość samą w sobie stanowi fakt interakcji z drugą osobą. Relacja dwóch mężczyzn jest, można powiedzieć, diametralnie różna - dla obydwu liczy się przede wszystkim pochwalenie się zasobem informacji, uchodzenie w danej (czyli każdej) dziedzinie za eksperta. Trzecią możliwą sytuacją jest rozmowa kobiety i mężczyzny. Jak wspomniałam, kobieta ceni możliwość wysłuchania rozmówcy, natomiast mężczyzna bycia wysłuchanym. A więc konwersacja kobiety i mężczyzny przypomina raczej monolog - on stara się pokazać, ile wie, ona, jako zdominowana, słucha, okazując zainteresowanie by podtrzymać konwersację na nieinteresujący ją temat. Deborah Tannen przywołuje trafny przykład kolacji, którą jadła z innymi wykładowcami uniwersytetu, którego sama jest pracownikiem. Usiadła obok nieznanej jej wcześniej nauczycielki; przedstawiły się sobie, opowiedziały o wydziałach, na jakich pracują oraz o prowadzonych przez siebie badaniach, o tym, jak nakładają się one na siebie. Później obydwie zaczęły rozmawiać ze współbiesiadnikiem siedzącym naprzeciwko. Zapytawszy o to, czym się zajmuje, autorka dowiedziała się wielu szczegółów z zakresu jego pracy i środowiska. Wreszcie mężczyzna zapytał, czym zajmuje się ona sama; bardzo ucieszyła go odpowiedź, że jest językoznawcą - mógł dalej mówić, tym razem na temat swoich badań z zakresu neurolingwistyki.
Powyższy, opis, może trochę przydługi, doskonale ilustruje różnicę stosunku kobiet i mężczyzn do konwersacji - kobieta jest zainteresowana stworzeniem więzi, mężczyzna zaś wywyższeniem się ponad rozmówcę.

2. Mówienie kobiet jako mówienie antyretoryczne, kobiecy „język niemy”
W tym miejscu można odwołać się do pojęcia retoryki, czyli umiejętności wysławiania się, a także przekazywania treści perswazyjnych. Jak nietrudno się domyślić, mówienie męskie nazwiemy retorycznym, żeńskie natomiast antyretorycznym. Teza ta jest oparta bezpośrednio na powyższym przykładzie; mężczyzna wygłasza swoją mowę, starając się, oczywiście, pokazać, ile wie, ale także przekonać słuchacza do swoich racji. Jeżeli odbiorcą jest drugi mężczyzna, to może wywiązać się dyskusja - mówienie retoryczne dotyczy obu rozmówców, więc obaj mają dużo do powiedzenia i niekoniecznie się ze sobą zgadzają. Kobieta, jak również wspomniano wyżej, pełni rolę słuchacza, jej mówienie jest więc antyretoryczne - mimo, że bierze pewien udział w rozmowie (podtrzymując ją poprzez okazywanie zainteresowania, potakiwanie i tak dalej) to nie wdaje się w dyskusję, nie wypowiada, a w każdym razie nie forsuje, swojego własnego zdania. Można by było zaryzykować stwierdzenie, że jest to spuścizna naszych antycznych przodków, którzy retorykę stworzyli; szkoda, że Platon, Pitagoras czy Demostenes, choć wielcy myśliciele, chwalący się otwartymi na świat umysłami, w ogóle nie brali kobiet pod uwagę jako godnych partnerów do dyskusji. Niestety, kobiety od zawsze były wyłączone z życia społecznego; na soborze w Macon w IV wieku dywagowano nawet nad tym, czy kobieta posiada duszę, a prawa wyborcze w niektórych państwach udało im się wywalczyć dopiero w latach 70. XX wieku.
Od zawsze powszechnie uważa się, że kobieta stanowi po prostu słabiej rozwiniętą formę życia i niekoniecznie jest w stanie pojąć to wszystko, co mieści się w lotnych umysłach mężczyzn. Na przykład, w pewnym chilijskim plemieniu domniemana płynność mówienia jest silnie uzależniona od płci:

„Mężczyzn zachęca się do wypowiadania w każdej sytuacji, jako znaku męskiej inteligencji i zdolności przywódczych. Idealna kobieta jest potulna i cicha w obecności męża. Na zebraniach, gdzie mężczyźni dużo rozmawiają, kobiety siedzą biernie, komunikując się szeptem albo wcale.” (Hymes, 1972)3

Z tego „językowego ucisku” wynika coś jeszcze: język kobiet jest, pod pewnymi względami, językiem niemym. Ponieważ przedstawicielki płci pięknej, acz uciśnionej, nie mogą, bądź nie chcą, powiedzieć wszystkiego wprost, robią to okrężną drogą (abstrahując już, oczywiście, od opisanego wcześniej na podstawie prac Lakoff nadużywania eufemizmów itd.). Wiadomo również, że kobiety mają bardziej emocjonalny stosunek do świata, a także częściej posługują się mową ciała, przez co nie zawsze są dla mężczyzn w pełni zrozumiałe. Cytat z pracy Luce Irigaray (1996): „ona jest w nieokreślony sposób inna sama w sobie. To właśnie bez wątpienia dlatego mówi się o niej, że jest narwana, kapryśna, niepojęta, emocjonalna […] Jej słowa są sprzeczne, raczej szalone z punktu widzenia rozumu, niesłyszalne dla kogoś, kto słuchając ma już gotową formę, w pełni wypracowany kod na podorędziu”4 stanowi oparcie dla tej tezy. Język kobiet jest językiem niemym z punktu widzenia mężczyzn, gdyż po prostu go nie rozumieją, znajdując go jako zbyt skomplikowany, (chociaż z męskiego punktu widzenia brzmiałoby zapewne „trywialnym”) by się nim zajmować. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że oprócz męskiej potrzeby dominacji to poniekąd jest powód, dla którego mężczyzna w rozmowie jest mówcą, kobieta natomiast słuchaczem. Stanowi to jednocześnie paradoks koncepcji języka kobiet, jako języka niemego - mężczyzna chce czuć (i czuje się) lepszy niż kobieta, ale na przeszkodzie stoi jedna, jakże istotna rzecz, której nie rozumie: jego wyższość jest fałszywa, niepełna, gdyż wynika z niezrozumienia części komunikatów wysyłanych przez kobietę.

3. Rola kobiety w języku
Niestety nie oznacza to, że kobieta jest wobec języka autonomiczna. Nawet posiadając swój tak zwany „własny język”, zostaje skazana na przyjęcie tego wszystkiego, co ukształtowała tradycja męska. Dotyczy to zarówno sytuacji, kiedy mówi się o kobietach, jak i tych, w których mówią one same. Spójrzmy: zdecydowana większość form żeńskich pochodzi od ich męskich odpowiedników lub w ogóle nie istnieje. Mamy więc wyraz „pani”, który niezaprzeczalnie tworzy się od „pana” poprzez (na przykład w dokumentach) dodanie w nawiasie litery „i” - „pan(i)”. Inaczej mówiąc, to język panuje nad podmiotem, a nie odwrotnie, zwłaszcza w przypadku kobiet. Męsko brzmiące nazwy zawodów lub stopni naukowych - na przykład psycholog, biolog, doktor czy docent - często jednocześnie określają często zawody czy stopnie prestiżowe; co więcej, zakłada się przy tym, że biologiem bądź psychologiem jest mężczyzna. W innym przypadku należy podkreślić, że chodzi o kobietę; powiemy więc „pani psycholog” lub „pani docent”, chcąc wyrazić szacunek dla osoby o takim tytule. Teoretycznie da się zmienić słowo „psycholog” na formę żeńską (aczkolwiek duża część językoznawców nie akceptuje dodawania sufiksu -ka, twierdząc, że tak derywowane wyrazy nabierają potocznego brzmienia); wtedy jednak tytuł traci swój „elitarny” wydźwięk. „Psycholożka” i „docentka” brzmią więc jak określenia pani bardzo starającej się dorosnąć do takiego tytułu, „biolożka” z naukowca zmienia się po prostu w szkolną nauczycielkę, a „doktorki” nie używa się prawie wcale, chociaż nie jest to w żaden sposób uzasadnione; jednymi z niewielu ogólnie akceptowanych, czyli traktowanych neutralnie, żeńskich odmian zawodów są na przykład „lekarka”, „nauczycielka” i „aktorka”.5

Oprócz ról przypisanych mężczyźnie i kobiecie w scence „konwersacja” istnieją inne aspekty języka zarezerwowane ściśle dla jednej z płci. Po pierwsze, jest ogólnie przyjęte, że kobiecy zasób słów obejmuje inny zakres niż męski; to znaczy, że dla mężczyzny ściana pomalowana, powiedzmy, fioletoworóżową farbą, jest po prostu fioletowa lub różowa, natomiast kobieta mogłaby określić ją jako „fiołkową”. Dla mężczyzny dyskusja kobiet na temat różnicy pomiędzy kolorami beżowym i ecru jest niezwykle zabawna, gdyż znajduje ją pozbawioną związku z „prawdziwym życiem”6. Rzecz jasna, kolory są jedynie przykładem. Mężczyźni zostawiają wszystkie „nieżyciowe” tematy, takie jak religia bądź sztuka wysoka (oczywiście uogólniam, nie oznacza to, że mężczyźni wcale nie zajmują się takimi kwestiami) kobietom, wychodząc z założenia, że te drugie nie muszą podejmować ważkich decyzji w innych sprawach. Co więcej, mężczyzna, który odważyłby się użyć publicznie typowo „kobiecego” określenia, prawdopodobnie zostałby posądzony o homoseksualizm, ewentualnie wypowiedź zostałaby odebrana jako niezbyt stosowny żart (ponieważ naśmiewałby się z płci żeńskiej).
Po drugie, kobiety nie przeklinają, jak już niejednokrotnie zostało wspomniane wcześniej. Ponadto, nie przeklina się w obecności kobiet, przypisując im wspomnianą już wielokrotnie delikatność; całuje się je na powitanie w rękę i przepuszcza w drzwiach. W każdym razie, kobiety są uprzejme, bezwzględnie przestrzegają zasad grzeczności; stanowią ostoję kultury osobistej i ucywilizowania, więc nie ma mowy o używaniu slangu czy wygłaszaniu komentarzy nie na miejscu.
Po trzecie, a wynikające z dwóch powyższych, kobiety nie prowadzą rozmów o polityce czy interesach. Są to tematy zarezerwowane dla poważnych mężczyzn, trywialne kobiety mogą się najwyżej przysłuchiwać, rozważając własne, przysługujące im problemy w rodzaju doboru dań obiadowych na nadchodzący tydzień.
Po czwarte, istnieją pewne różnice w dowcipach na temat kobiet i mężczyzn; żarty o tym, jak niecierpliwią mężczyzn damskie kwestie, rozmowy o związkach, wcześniej wspomnianych kolorach i tak dalej. Nikt jednak nie żartuje ze zniecierpliwienia kobiet w związku z dziećmi czy domowymi pracami.
Po piąte i ostatnie, przyjrzyjmy się dokładniej reklamom telewizyjnym i sposobowi przedstawienia w nich kobiet i mężczyzn; dotyczy to głównie reklam produktów użytku domowego, takich jak proszek do prania czy płyn do mycia naczyń. Sytuacja w takiej reklamie wygląda najczęściej następująco: kobieta załamuje ręce, zagubiona i nieszczęśliwa, nad naczyniami piętrzącymi się w zlewie bądź plamami na ubraniach. Wtedy odzywa się głos męski (zazwyczaj spoza kadru, co stawia mężczyznę niemalże w roli „reklamowego boga”), podający ideę fix w postaci akurat reklamowanego produktu. Nie muszę chyba dodawać, że znalezienie sytuacji odwrotnej graniczy z cudem…

4. Kontrasty między polszczyzną kobiet i mężczyzn, kobiece sposoby przekazania opinii
Szwajcarski językoznawca Ferdinand de Saussure rozróżnił język (langue) od mówienia (parole). Język jest systemem znaków i zasad ich tworzenia; nie może być tworzony przez pojedynczego człowieka, ale musi urzeczywistnić się w mówieniu.
Jeżeli mielibyśmy doszukiwać się na którymś z tych poziomów kobiecego śladu, to jestem zdania, że byłby to poziom parole, a także składnia czy dobór słownictwa - przynajmniej z historycznego punktu widzenia. Jest to uwarunkowane przede wszystkim zmieniającą się pozycją kobiety w społeczeństwie (aczkolwiek zawsze inną - niższą - niż pozycja mężczyzn). Ponieważ kobiety miały bardzo ograniczony dostęp do edukacji, kultury i życia publicznego, czytały mało albo wcale, o pisaniu nie wspominając, to sposób ich mówienia zasadniczo różni się od męskiego. Dawny język mężczyzn wzorował się na tekstach literackich (według tezy Zdzisława Stiebera następowała stopniowa „normalizacja polszczyzny”), był, można powiedzieć, bardziej „światowy”; pojawiły się tzw. „makaronizmy”, czyli wtrącenia zapożyczone z łaciny. Polszczyzna kobieca długo pozostawała daleko w tyle za męską: była silnie nasycona elementami gwarowymi, co jest szczególnie widoczne w porównaniu języka mężczyzny i kobiety z tej samej warstwy społecznej.7 Przykładem niech będą następujące dwa listy, zaczerpnięte z książki Bogdana Walczaka:

„Mój najmilszy Hieronimie! Pan Bóg niechaj będzie pochwalony, żeście do domu zdrowi przyjechali. Błogosław wam tamto mieszkanie, Panie Jezu Chryste. Myśmy zdrowi, chwała Panu Bogu; pan ociec przecie na kamień - prosić trzeba Pana Boga pilnie za zdrowie pana ojca i moje też. Ucz się pilnie, żebyś pensy nie zapominał. Posyłam ci pierścionek pamiętny z kamykiem takim, o którym powiadają, że jest szczęśliwy, kto go ma od kogo życzliwego, tym więcej od matki. Pan Bóg, który szczęściem władnie, niechaj ci da go w dobrym zdrowiu nosić, którego nigdy nie zdejmuj z palca.”8

„Mości Panie Starosto Łukowski, mój mciwy Panie i Przyjacielu. Życzę tego ojczyźnie mojej, żeby zawżdy miała dobrych sędziów, ale teraz na przyszły Trybunał życzę i sobie. Dobry sędzia jest, co i prawa umie, i cnotę ma. Alterutrum kto ma, ten nie jest dobry sędzia. Bo i cnota bez umiejętności nic nie jest, cauteriatam tylko coscientiam czyni i umiejętność bez cnoty jest jako antymonium crudum, które jest venenum, a kiedy temperatur inszymi przyprawami, to jest praesentissimum remedium, tak i umiejętność temperowana cnotą. To mnij mię kpa, że Mały Polak ma być marszałkiem deputackim na przyszły rok, sic poscente ordine, a jeśli będzie jaki błazen albo mądry bez cnoty? To, choć optima causa, szwankować musi. Proszę WM. mego M. Pana, jako mego in policitis ojca, abyś chciał być na sejmiku deputackim i tam promować takie subiecta, o jakich piszę; albo też monstranibus fatis i sam zostaniesz deputatem a zaś i marszałkiem dalibóg przyszłych sądów? Co ja i voveo, i opto.9

Jak łatwo się domyślić po przeczytaniu wcześniejszych informacji, pierwszy list został napisany przez kobietę, drugi natomiast przez mężczyznę. Z faktu wyżej wymienionych różnic można wyciągnąć następujący wniosek - wspomnianych „kobiecych śladów” nie należy doszukiwać się nie tylko na poziomie langue (tworzonym właściwie tylko i wyłącznie przez mężczyzn), ale i w jakichkolwiek tekstach; kobiety zaczęły pisać stosunkowo niedawno, a ponieważ język rozwijał się na przestrzeni wieków, to tworzone przez cały ten czas teksty męskie siłą rzeczy musiały mieć na niego większy wpływ.
Należy tu oddać honor starożytnej poetce Safonie, która stanowi w tej materii wyjątek. Chyba żadna kobieta przed nią i długo po niej nie odważyła się pisać tak szczerze, wykorzystując jednocześnie ogromny talent. Safona pozostawiła po sobie około sześciu tysięcy wierszy, zawartych w dziewięciu księgach. O jej unikalności świadczy fakt, że podziwiali ją już jej współcześni - była zaliczana do „trójcy” największych poetów starożytności obok Pindara i Anakreonta.

Kobiet mało kto słucha, i to słucha, traktując je jednocześnie poważnie, jako równe sobie (chodzi oczywiście o nieszczęsnych mężczyzn).Stąd płeć piękna zaczęła szukać innych metod przeforsowania swoich poglądów. Często słyszy się, że kobiety mają duże wpływy „za kulisami” i właściwie ma to sens; nie przypadkiem archetyp „wpływowej kobiety” to żona bądź kochanka potężnego mężczyzny -w końcu, jak głosi przysłowie, mężczyzna jest głową, a kobieta szyją, która tą głową kręci… Tak więc, kobieta poddaje mężowi lub kochankowi myśl, którą on może wykorzystać i „podać” dalej. Oczywiście, teoretycznie to mężczyzna zdecyduje, co zrobić z sugestią żony, ale zakładam, że z byciem „kobietą wpływową” idzie w parze inteligencja, więc wyżej wymieniona zapewne umie wprowadzić to stare powiedzenie w życie.
Innym sposobem, do którego uciekają się kobiety, jest po prostu podszywanie się pod mężczyzn. Ma to miejsce głównie w przypadku literatury; autorzy książki „Language and Gender” przytaczają przykład z 1975 roku, kiedy pewien badacz tematu rozesłał pracę doktorską z psychologii do 147 różnych specjalistów, prosząc o ocenę. Część prac była podpisana męskim nazwiskiem, część żeńskim. Czytelnika nie zaskoczy chyba, że te referaty, które miały być napisane przez mężczyzn, zostały ocenione wyżej. Jak widać w związku z powyższym, bardziej „opłaca” się być mężczyzną, nawet pisząc. Kiedy Emily Brontё pisała pod męskim pseudonimem Ellis Bell, jej prozę oceniano jako pełną siły i wyrazu. Natomiast gdy w końcu okazało się, że autorka jest kobietą, jej teksty zaczęły być odbierane jako poetyczne i delikatne.
Wniosek - dla odbioru mówiącego (czy w tym przypadku piszącego) liczy się nie tyle treść wypowiedzi, co - ponownie - płeć.

Rozważając problem pisania męskiego i kobiecego, postanowiłam sprawdzić, jak wygląda sytuacja w pamiętnikach internetowych - tak zwanych „blogach” - które pisane są w równym niemalże stopniu przez kobiety i mężczyzn. Po przejrzeniu i przeanalizowaniu zawartości kilku z nich (pozwolę sobie nie zamieszczać adresów ani nazw ze względu na brak zgody ze strony autorów) okazało się, że wszystkie wcześniejsze stwierdzenia nijak mają się do tychże pamiętników. Kobiety prowadzą najczęściej prosty zapis wydarzeń ze swojego życia, przeplatany przemyśleniami i komentarzami na temat dzieci, związku, pracy, znajomych i tak dalej, z zależności od wieku. Co ciekawe, to męskie teksty zawierają głębokie, filozoficzne niemal wywody związane na przykład z miłością w każdej postaci - małżeńską, nieodwzajemnioną, odwzajemnioną po cichu. Krótko mówiąc, mężczyźni w eterze mówią o tym, co, na co dzień, w „realnym” świecie im nie przysługuje; wynika to zapewne z faktu, że Internet zapewnia anonimowość. Mężczyzna, pisząc na swoim blogu, nie musi się obawiać, że zostanie przez odbiorcę wyśmiany, a w każdym razie nie ma potrzeby przejmować się opinią czytelników. Mężczyźni, dziękujcie zatem współczesnej technologii! To ona bowiem pozwala wam na swobodę bycia po prostu sobą, a nie, jak zwykle, „mężczyzną”.

5. Dyskryminacja kobiet w mowie codziennej, a także jej przykłady w Biblii
Jako użytkownicy języka polskiego chcąc, nie chcąc, manifestujemy nierówność płci; uciskaną pozostaje, oczywiście, płeć żeńska. Klasycznym przykładem jest wyraz „człowiek”. W słowniku znajdziemy taką definicję: „homo sapiens, istota żywa z rodziny człowiekowatych, z rzędu naczelnych wyróżniająca się wśród innych najwyższym rozwojem psychiki i życia społecznego, jedyna posiadająca kulturę i zdolność jej tworzenia” (Słownik języka polskiego, 1978)10; jest właściwie oczywiste, że autor za pomocą tejże definicji opisuje cały gatunek ludzki, ma ona neutralny wydźwięk, jeśli chodzi o podział na płci. Dotyczy to także większości kolokacji (takich jak „człowiek rozumny”, „wielki człowiek”, „człowiek pierwotny”) i powiedzeń („człowiek, to brzmi dumnie”, „człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi”, „bądź tu, człowieku, mądry” itd.). Jednakże, w każdym innym przypadku słysząc „człowiek”, pomyślimy „mężczyzna”. Użycie wołacza „człowieku!” wobec osoby płci męskiej (mówimy, rzecz jasna, o kontaktach na stopie towarzyskiej) nie jest niczym niezwykłym; kobiety natomiast adresowane są „babo”, „dziewczyno”, „kobieto”, ale nigdy „człowieku”, co w pewnym sensie jeszcze pogłębia i podkreśla przepaść między obiema płciami.
Innym przykładem jest określenie wstąpienia w związek małżeński. W języku polskim mężczyzna „żeni się” lub „pojmuje kobietę za żonę”, a kobieta „wychodzi za mąż”. W tym przypadku nawet nie trzeba zbyt dokładnych badań, jako że ocieka on wręcz dyskryminacją płci; mężczyzna żeniąc się, czy też pojmując kogoś za żonę, wchodzi w posiadanie kolejnego elementu inwentarza, jakim jest żona. Kobieta, „wychodząc za mąż”, idzie za mężczyzną (przez resztę swojego życia zresztą), który staje się jej nowym panem (przedtem obowiązywało ją bezwzględne posłuszeństwo wobec ojca). Oczywiście, w dzisiejszych czasach ta interpretacja może wydawać się nieco przesadzona, ale nie tak dawno temu była całkiem aktualna i na miejscu. Co więcej, inne języki, takie jak na przykład angielski czy niemiecki, mimo również są niewolne od przejawów dyskryminacji płci, mają wspólne dla obu płci określenie zmiany stanu cywilnego: to marry (ang.) lub heiraten (niem.).
Tego typu przykłady można mnożyć w nieskończoność, aczkolwiek nie wszystkie mogą zostać łatwo przydzielone do kategorii „dyskryminacja". Wyraz „macocha”, na przykład, budzi dużo więcej negatywnych konotacji niż „ojczym”. Wynika to jednak z faktu, że z „matką” wiąże się więcej pozytywnych skojarzeń niż z „ojcem”.
Po chwilowej rehabilitacji języka polskiego zmuszona jestem zwrócić uwagę na etymologię często powtarzającego się w tym tekście słowa, a mianowicie słowa „kobieta”. Jest ono niejasne, ale większość hipotez jest zdecydowanie negatywnych. Są to między innymi: kob - chlew, kob-geit - koza z chlewa, ewentualnie gabetta, czyli małżonka.11 Ponadto, słowo to do XVIII wieku było wyrażeniem obraźliwym, oznaczającym „niewiastę wszeteczną, rozpustną”. 12
Przy tym dopatrzyć się można dużego wpływu religii chrześcijańskiej na światopogląd Polaków, co w praktyce oznacza, że każdy mniej więcej zna Biblię; a przynajmniej zna na tyle, by zauważyć jak dyskryminowana jest w niej kobieta. To ona w końcu popełniła pierwszy grzech i to z jej winy ludzkość będzie przez wieczność znosić trudy życia na ziemi. Stworzywszy mężczyznę, Bóg uznał, że „nie jest dobrze, aby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” (Rdz 2.18). Kobieta pojawiła się zatem po mężczyźnie jako jego pomocnica, powstała z jego ciała i stanowi jego integralną część (ale nie odwrotnie!); przy Stworzeniu Bóg powiedział do Ewy: „ku twemu mężowi będziesz kierowała twe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą” (Rdz 3.16). Kobieta w Starym Testamencie jest najczęściej typową przedstawicielką swojej płci (wyjąwszy te, które rzadko kiedy mają się czymś wyróżnić) - żona, matka, niewolnica, nierządnica, nieposiadająca nawet imienia. Stanowi prywatną własność ojca lub męża, który może nią dowolnie rozporządzać, łącznie ze sprzedaniem w niewolę, zmuszeniem do cudzołóstwa czy unieważnieniem jakichkolwiek złożonych przez nią ślubów bądź przysiąg.13
Można więc pokusić się o stwierdzenie, że panowanie mężczyzny zaczęło się od Biblii - przez wieki „natchnione” teksty traktowano jako prawo, a jeżeli to „prawo” mówiło, że mężczyzna jest ponad kobietą, to musiała to być prawda. Biblia odpowiada też za dużą część dyskryminujących określeń w języku, między innymi za nieszczęsne „wzięcie za żonę” - biblijni mężczyźni robią to nieustannie.

Można próbować zwalczać tę asymetrię płciową w języku, ale osobiście uważam, że jest to prawie niewykonalne, nie wspominając o tym, że bez sensu. Język narodu jest ściśle związany z jego kulturą i historią, stanowi „zwierciadło rzeczywistości”; oficjalne wprowadzenie zmian nie wymaże pewnych określeń z języka potocznego, a więc raczej nie usatysfakcjonuje feministek. Poza tym, jak zostało powiedziane wcześniej, najczęściej manifestujemy nierówność płci podświadomie, nie zastanawiając się nad każdym wypowiadanym słowem, a tym bardziej jego etymologią. To, co mówimy jest odbiciem naszego wychowania, edukacji i kultury naszego kraju; nie wspominając już o powstałych na przestrzeni wiekach tekstach, które może i mają seksistowski wydźwięk, ale czy to oznacza, że należy je wszystkie spalić w ramach zwalczania asymetrii rodzajowo-płciowej?PRZYPISY

1seksizm - negatywne postawy wobec jakiejś osoby, żywienie do niej uprzedzeń, dyskryminacja z powodu płci.

2Robin Lakoff, „Język a sytuacja kobiety”

3Cytat pochodzi z książki „Language and Gender” P. Eckerta i S. McConnel-Gineta (nie jestem pewna, czy została przetłumaczona na język polski)

4P. Dybel, ”Postfeministyczne krytyki Freuda i Lacana”, Kraków 2006, str. 326

5M. Łaziński, „O panach i paniach”, Warszawa 2006, str. 254

6 Robin Lakoff, „Język a sytuacja kobiety”

7 Bogdan Walczak, „Polszczyzna kobiet - prolegomena historyczne”  str.85

8List został napisany przez Zofię z Mieleckich Chodkiewiczowej (żony Jana Karola Chodkiewicza, słynnego hetmana) do syna Hieronima

9List napisał Mikołaj Ostroróg, podstoli koronny, do Bartłomieja Kazanowskiego

10 M. Karwatowska, J. Szpyra-Kozłowska, „Lingwistyka płci. Ona i on w języku polskim” Lublin 2005, str. 60

11 M. Łaziński, „O panach i paniach”, Warszawa 2006, str. 218 i 223

12Roma Łobodzińska, „Jaka jest kobieta w języku polskim”

13 Grażyna Habrajska, „Obraz kobiety w Biblii”

BIBLIOGRAFIA

14



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
język kobiet język mężczyzn. konflikty wynikające z różnic w komunikowaniu, LOGOPEDIA, logopedia pod
negocjacje i natura konfliktu, LOGOPEDIA, logopedia podyplomowe, komunikacja interpersonalna, Emocje
Wykład 11.01.15 - Audiologia, Logopedia - podyplomowe, I sem - Audiologia
TOKSOPLAZMOZA, LOGOPEDIA, logopedia podyplomowe, logopedia, Neurologia
DIAGNOZA I TEST TARKOWSKIEG(1)(1), LOGOPEDIA, logopedia podyplomowe, logopedia
Plan pracy Indywidualnej dla XXXX, LOGOPEDIA, logopedia podyplomowe, logopedia
STAN PADACZKOWY, LOGOPEDIA, logopedia podyplomowe, logopedia, Neurologia
porażenie neróów, LOGOPEDIA, logopedia podyplomowe, logopedia, Neurologia
PRZEŁOM MIASTENICZNY, LOGOPEDIA, logopedia podyplomowe, logopedia, Neurologia
Logopedia - 5 zabaw stymulujących rozwój mowy, LOGOPEDIA, logopedia podyplomowe, logopedia
Zabawa jako metoda terapii logopedycznej w zaburzeniach komunikacji językowej dzieci, Pedagogika wcz
Wykład 11.01.15 - Audiologia, Logopedia - podyplomowe, I sem - Audiologia
TOKSOPLAZMOZA, LOGOPEDIA, logopedia podyplomowe, logopedia, Neurologia

więcej podobnych podstron