„MONITOR”
( NA NIEKTÓRYCH KARTACH TYTUŁOWYCH ROCZNIKA 1795 „MONITOR WARSZAWSKI”)
Było to najważniejsze czasopismo społeczno-polityczne oświecenia polskiego, wydawane w Warszawie dwa razy( pierwsze sześć numerów raz) w tygodniu 21(16?) III 1765- 31 XII 1785 przez W. Mitznera de Kolof, 1778-83 Drukarnię Korpusu Kadetów, 1784-85 P. Dufoura; rozprowadzane też (prócz 1778-83) w oprawach półrocznych (tomach) i rocznych, z których 1765 ( w wyborze) i 1766 wyd. 1766-67 w tłumaczeniu niemieckim. Powstał z inicjatywy i inspiracji Stanisława Augusta według planów opracowanych przez Ignacego Krasickiego i A.K. Czartoryskiego; nawiązywał do tzw. małego „Monitora”, wydawanego w Gdańsku w sierpniu i wrześniu 1763 przez Czartoryskiego jako organ propagandowy stronnictwa Familii, oraz angielskich pism „moralnych” ( tj. obyczajowo-kulturalnych), głównie „Spektatora” (1711-14) J. Addisona i R. Steele'a, z którego zapożyczono ogólny zarys programu ( rozszerzono jednak znacznie treści polityczne), formy wypowiedzi, osobową koncepcję periodyku ( „Monitor” to nie tylko tytuł, lecz także osoba prowadząca z czytelnikami dyskusję) i- najczęściej w swobodnej adaptacji- zawartość nieco ponad 10% numerów.
Założoną rolę ważnego narzędzia oświeceniowej reformy państwa pełnił „Monitor” przede wszystkim w latach 1765-67, a także 1773-75, w pierwszym z tych okresów realizował szlachecko-magnacki program ośrodka królewskiego, w drugim przybrał oblicze mieszczańsko-inteligenckie. Roczniki 1765-67, redagowane przez Krasickiego, autora 107 numerów( też rocznik 1772, złożony z remanentów redakcyjnych), przy współpracy Czartoryskiego, znamionuje dynamika, poważny udział problematyki politycznej (gł. publicystyka polityczna: F. Łojko) oraz dominujący wpływ Stanisława Augusta, z którego otoczenia rekrutowali się przeważnie główni współpracownicy; obok wymienionych m. in. T. Lipski, S. Konarski, od poł.1766 F. Bohomolec ( red. 1768, autor komedii M. 1767, wyst.1774), prawdopodobnie C. Czaplic. W 1773-75 linię pisma wyznaczał Mitzner (red. 1773-76, autor 147 numerów), pisali przedstawiciele formułującej się inteligencji, jak A. Michniewski, G. Piotrowski, . I. Boelcke, tematyka polityczna ogniskowała się wokół obrad sejmu. W aktualne spory polityczne włączył się „Monitor” w 1784 ( red. Boelcke) i w pierwszej połowie 1785 ( red. niezidentyfikowany) z tendencją antymagnacką i elementami antyklerykalnymi. Lata 1769-71, a zwłaszcza 1777-78 cechuje głęboki kryzys ideologiczny i materiałowy . Sterowany 1769-71 i 1777-78 przez J. E. Minasowicza, przedstawiciela formacji saskiej, następnie przez niezidentyfikowanego redaktora ( czy redaktorów?), miał wówczas charakter pisma półuczonego o ideologii sasko-klerykalnej, zapełnionego przedrukami z piśmiennictwa XVII, a zwłaszcza z pierwszej połowy XVIII wieku oraz „autopowtórzeniami” z wcześniejszych roczników; i wtedy jednakże pojawiały się artykuły aktualne i tacy autorzy jak F. Zabłocki czy J. Wybicki.
Najpoważniejszą pozycję zajmował „Monitor” w pierwszych latach: kształtował opinię, wywoływał polemiki, pojawiały się „antymonitory” w formie ulotnych druków bądź odpisów rękopiśmiennych, skupiał najliczniejsze grono stałych i przelotnych współpracowników.
Skoncentrowany przede wszystkim na problematyce społeczno-politycznej, obyczajowej, moralnej, ogolnokulturowej, „Monitor” rzadziej zamieszczał rozważania w kwestiach estetyki i literatury, rzadziej też ( zwłaszcza w pierwszych okresach) drukował utwory literackie w ścisłym sensie, jak poezje ( m. in. wiersze J. Kobylańskiego, satyry Piotrowskiego, przekłady Horacego), dialogi zmarłych, powiastki, fragmenty powieści- czerpanych ze źródeł obcych i literatury staropolskiej ( W. Kochowskiego, W. Potockiego, S. H. Lubomirskiego, Sz. Staropolskiego), niekiedy z rękopisów. Walczył natomiast o mecenat dla nauki i literatury, pełnił ważne miejsce w działalności polskiej sceny publ. ( Krasicki), a przede wszystkim, wprowadzając i doskonaląc nowe formy wypowiedzi ( dyskurs, list, obrazek obyczajowy, felieton, nowe odmiany satyryczne, form parodystycznych), odegrał istotną rolę nie tylko w kształtowaniu polskiej publicystyki, ale i ogólniej prozy, oraz w walce o język narodowy.
DZIESIĘĆ WYBRANYCH ARTYKUŁÓW:
Nr 19 z 5 III 1766; Ignacy Krasicki; PRZECIW PIJAŃSTWU;
Nr 54 z 8 VIII 1769; Nieukolubski [ Jan Albertrandi]; NAUKA I WYNALAZKI PRZYCZYNĄ NIESZCZĘŚĆ LUDZKOŚCI;
Nr 54 z 8 VIII 1769; Grzegorz Kniażewicz; NIESZCZĘŚLIWOŚĆ LUDZKOŚCI DZIEŁEM NIEUKÓW, NIE UCZONYCH. ODPOWIEDŹ NA LIST NIEUKOLUBSKIEGO;
Nr 28 z 6 IV 1771; Gracjan Piotrowski; PRZECIW BAŁAMUCTWU GAZECIARZY;
Nr 79 z 1 X 1766; Wieśniacki [ Celestyn Czaplic]; PRZECIW MARNOTRAWIENIU LAT MŁODZIEŻY NA DWORACH MOŻNYCH.
Ad.1 PRZECIW PIJAŃSTWU
Artykuł rozpoczyna się od łacińskiego przysłowia; Sunt delicia tamen, quibus ignovisse velimus: „Są jednak wady wolne od przygady” (Horacy).
Składa się on z dwóch części: z listu skierowanego do Mości Pana „MONITORA” przez Antalewicza i odpowiedzi na powyższy list. Antalewicz napisał owy list w celu usprawiedliwienia tych, których w poprzednim artykule MONITOR nazwał „pijakami”.
Po pierwsze, twierdzi, że należy odróżnić „zataczających się po drodze pijaniców' od tych, „którzy z dobrym przyjacielem czasem sobie podochocą”.
Po drugie, opisuje imieninowe przyjęcie swojej żony i twierdzi, że bez alkoholu impreza ta była straszna i licha. Wszyscy siedzieli u stołu, jak na stypie, nikt nic nie mówił, Ksiądz Pleban zaczął z nudów powtarzać kazanie, wszyscy usnęli. W końcu gospodarz odważył się przynieść kielich i wino, wtedy cała zabawa odmieniła się: Dyskursa się zaczęły, „ ci, którzy się ledwo znali przed pierwszą kolejką, po trzeciej poprzysięgali sobie wieczną przyjaźń”.
W prawdzie dwóch gości się pobiło, ale autor listu twierdzi, że skoro byli pijani, to przynajmniej nie byli w stanie się pozabijać.
Następnego dnia gospodarza bolała głowa, ale wszyscy mówili, że to wina pochmurnego dnia.
Po trzecie, Antalewicz słyszał ostatnio na kazaniu: „Wino dobre rozwesela serce człowieka”, dlatego stara się, by u niego tylko dobre bywało, pije by się podweselić, a że czasem się upije, to przypadek.
Po czwarte, żaden kompromis w naszym kraju nie odbył się bez kieliszka. Opowiada, jak był sekundantem na dwóch pojedynkach, które nie skończyły się krwawo, tylko dlatego że miał ze sobą wino Poza tym, mówi, że nasi ojcowie też pili, a mimo to doskonale służyli ojczyźnie.
Odpowiedź MONITORA niejako zbija w cyniczny sposób wszystkie argumenty Antalewicza. Po pierwsze nie rozróżnia dwóch rodzajów pijaków, gdyż twierdzi, że nie ludzie się różnią a jedynie rożni się sytuacja, w jakiej piją.
Po drugie rozweseleniem serca nie można nazywać stratę umysłu i przytomności.
Po trzecie, wino nie jest lekarstwem do zgody, skoro nawet na imieninach wyżej opisanych doszło do bójki.
Po czwarte, gdyby nasi ojcowie nie pili, na pewno lepiej służyliby ojczyźnie, gdyż byliby mniej skłonni do zwady i szybciej dochodziliby do kompromisów.
Ad.2 NAUKA I WYNALAZKI PRZYCZYNĄ NIESZCZĘŚĆ LUDZKOŚCI
Artykuł ten ( jak i inne) rozpoczyna się od cytatu łacińskiego:
„Saepe Ac multum hoc mecum cogitavi, bonine, an mali
Plus attulerit hominibus et civitatbus copia dicendi,
Ac summum eloquentiae stadium”
Cicero libro I De Inv. Rh.
Tłum.: „Często długo namyślałem się nad tym, czy więcej dobrego, czy złego przyniosła jednostkom I społeczeństwom umiejętność mówienia aż do najwyższego stopnia wymowy podniesiona”
Należy pamiętać, że ten artykuł nie jest streszczeniem tez Rousseau, choć zgadza się z niektórymi jego założeniami, na co też wskazywał autor artykułu. Jest to pierwszy polski przekład z Listów perskich.( W artykule pojawia się wzmianka o państwie perskim, które zostało zgubione przez osłabienie surowości rządu, związane z wynalazkami.). Całe to dzieło przełożył w r. 1778 T. K. Węgierski.
Artykuł ten także ma formę listu skierowanego do Mości pana „MONITORA”. Autor mówi, że daremne jest wskazywanie samych plusów nauki i wiedzy, że za nimi nie kryje się jedynie szczęście państw i królestw. Często pożytek z nauk, nie wynagradza szkód z ich złego użytkowania.
Autor mówi o wynalazku bomb, który odebrał narodom wolność, gdyż nie ma na świecie miejsca, gdzie człowiek mógłby się przed nim skryć ( żadne miejsce nie jest nie do zdobycia).
W artykule jest również mowa o alchemii, która także poczyniła wiele szkód. Autor nazywa ją „ czwartym karaniem”, które niszczy ludzi równie silnie jak: wojna, głód i powietrze.
Podobnie jest z igłą magnesową, która przyczyniła się do odnalezienia nieznanych przedtem narodów, do ich zagłady przez choroby, do wzbogacenia się ich kosztem.
Z czułością mówi jedynie autor o szczerości dawnych wieków pełnych szczęścia nieumiejętności, w których panowała cnota.
Ad.3 NIESZCZĘŚLIWOŚĆ LUDZKOŚCI DZIEŁEM NIEUKÓW, NIE UCZONYCH. ODPOWIEDŹ NA LIST NIEUKOLUBSKIEGO
Jak wskazuje tytuł jest ten artykuł odpowiedzią na list Nieukolubskiego, w którym autor polemizuje z założeniami swego poprzednika. W prawdzie pisze: „ Prawda, że nauki, dając objaśnienie i większą przestronność przemysłom, liczniejszych dostarczają sposobów do złego”, ale to tylko jedna strona całej sprawy, gdyż z drugiej strony wynalazki i nauka dają wiele miłych, pełnych pociech pożytków. Zło nie wynika z nich, lecz ze złego użycia, jest więc wynikiem ludzi, „ludzkiej złości nieoświeconej wynalazkiem”. Nauki same w sobie nie wiodą do dzikości obyczajów, lecz miłość zaszczepiają. Dzieło nieszczęść nie jest dziełem ludzi uczonych, mądrych, lecz nieuków, myli się więc nie tylko autor poprzedniego artykułu, ale i Rousseau.
Ad.4 PRZECIW BAŁAMUCTWU GAZECIARZY
Artykuł zaczyna się od łacińskiego przysłowia: „Wystrzegaj się nowości/ Zbieraczy, rodzaju głupiego i przykrego”
Zdaniem autora artykułu nie ma gorszego rodzaju ludzi niż ci, „ którzy gazetek zbieraniem bawią się i nimi kraj zarażają”. Zajmują się zbieraniem wiadomości o familiach, polityce, kontaktach międzynarodowych, paktach, etc. Później zaś tworzą z tego dyrdymały, rozpowszechniają plotki i gadają głupstwa. Węszą w każdym kącie, autorami tych kłamstw są: „Żyd, chłopek, babka z kruchty”. Gdy zaś jakiś człowiek słuszny, mądry , powie im, że bzdury mówią, ci go zahuczą, nazwą człowiekiem niewiadomym, z ludzi najgłupszym.
Mowa jest w artykule także o zaczytywaniu się w popularnych wówczas w Polsce zagranicznych gazetach: „Gazeta Lejdzka”, „ Staats und Gelehrte Zeitung des Hamburgischen Unparteyischen Korespondenten”, „ Gazette d'Utrecht”, „allgemeine Zeitgeschichte”, „Fourier du Bas-Rhin. Czytając te gazety gazeciarz, „ wpada w anatomią najtajemniejszych gabinetowych rad, roztrząsa je i o nich tak rozprawia, jak gdyby mu lepiej były wiadome niżeli tym samym, którzy je układali”. Czyni wywody, oczywiście wszystko mieszając, zamieniając nazwy krajów, zmieniając imiona ministrów, etc.
Zdaniem autora, żeby tylko tak gazeciarze szkodzili, to było by to pół biedy, ale jest gorzej, gdyż oni czynią zło publiczne, narażając znanych ludzi na plotki: „ …w historiach stają się przyczyną nieprzeliczonych kłamstw i fałszów. Często bowiem czy łatwowierność, czy nieostrożność, czy przywiązanie do jednej strony, osoby poniekąd rozumne przywodzi do uwierzenia bajecznym ich doniesieniom…” Są to ludzie, którzy tak naprawdę najmniej troszczą się o prawdę, zaś więcej o to żeby stworzyć półarkuszek na czas i na czas dostać zapłatę. Dlatego w niejednym muszą bywać domu i wypytywać się o nowe plotki, mnogość kombinacji tworzyć. I tak właśnie mimo tego, że często w danym dniu nic się nie zdarzy, oni zawsze mają gazetę.
Autor artykułu mówi, że pisze z doświadczenia, gdyż niegdyś bywając w Warszawie, znał jednego z takich bajarzy, który opowiadał mu różne bajki o pojedynkach, samobójstwach, itd. Gdy zaś wszystkich tych ludzi widział żywymi, stwierdził, iż woli: „… raczej nic nie wiedzieć, niżeli od nich coś wiedzieć”.
Autor twierdzi, że mniej złego byłoby się działo, gdyby bajarze ci zmienili zawód i zajęli się czymś gruntowniejszym i mądrzejszym. Jednak sam autor zdaje sobie sprawę, że to nigdy nie nastąpi, gdyż zawsze znajdą się ludzie, którzy chcą być ogłupiani takimi bajkami. Zaś gazeciarze kierują się zasadą: „Kto chce być oszukiwany, niech będzie oszukiwany”. Ma jednak autor nadzieje, że jeśli ktoś w jego artykule odkryje portret własny, postanowi się naprawić.
Ad.5 PRZECIW MARNOTRAWIENIU LAT MŁODZIEŻY NA DWORACH MOŻNYCH.
Artykuł zaczyna się od łacińskiego przysłowia: „ Niedostatek w wolności przystojny, w podległości szpetny” i jest to również list kierowany do Mości Pana „MONITORA”.
Pisze autor o tym, że zdaniem wielu z ówczesnych ludzi, oddanie dziecka do dworu było dla niego największym szczęściem, lecz tak naprawdę jest to strata lat młodości. Młody człowiek na dworze uczy się tylko nadmiernej uniżoności i służalstwa, staje się jedynie „ nikczemnym cudzego interesu(…) niewolnikiem”. Nie widzi wychowanek tego, że jego opiekunowi zależy na tym, aby nadal pozostawał biedny, czyli automatycznie zależny od niego. I powstaje dziwny paradoks: równy służy równemu sobie, choć powinien służyć królowi albo wojsku narodowemu. Zdaniem autora artykułu służba właśnie w wojsku byłaby lepsza, gdyż tam młody człowiek uczyłby się posłuszeństwa, nie zaś „pańskie zbrukane wycierać krzesełka” między czeladzią w zatęchłych przedpokojach. Nie znaczy to, że na dworach niczego od pana nauczyć się nie można, ale większość z możnych zajętych jest innymi sprawami: polityką, urzędami, własnymi interesami. Częściej jednak doświadczenie uczy o złych wpływach dworów na wychowanie młodzieży, nastarcza złych przykładów.
Na koniec artykułu autor pisze, że sam był niegdyś wychowankiem dworu, gdzie miewał się całkiem nieźle i mówi: „Nawet to prawda, żem w służbie był szczęśliwszym nad innych, chociaż albowiem nic z niej nie zyskałem, przynajmniej mogę (..) upewnić, żem nic nie stracił”.
W tekście artykułu pojawiają się też wzmianki na temat aktualnego stanu państwa, autor zwraca się z prośbą do „kochających ojczyznę synów” o dobre rozpatrzenie sprawy podatków na wojsko(związane z wojskiem obrady sejmu miały się zacząć 6.X.1766).
O POTRZEBIE NAUKI - KASPER ROGALIŃSKI
Gdyby ludzie w Polsce poświęcali nauce tyle czasu co rozkoszom, to dawno byśmy dogonili inne kraje pod tym względem. Zbytki odciągają ludzi od nauki. Jedni nie chcą się uczyć, bo uważają, że nie potrzeba im nadmiaru umiejętności, inni uważają, że nie trzeba się uczyć łaciny, bo to wymarły język. Najważniejsza jest w kształceniu filozofia, ponieważ objaśnia mechanizmy rządzące światem. Wszystko, co dobre, zawdzięcza się nauce. Jest ona pożyteczna dla ojczyzny. Potrzebna jest jednak roztropność, żeby nie uczyć się rzeczy zbędnych, prawdziwie niepotrzebnych, niepożytecznych. Porównanie do pszczoły, która odlatuje od niepotrzebnych kwiatów, a z innych zbiera miód.
Nr 49 z 20 VI 1767; Rzetelnicki [Ignacy Krasicki] „Przeciwko łgarzom”:
List obywatela o spotkaniu młodego łgarza, który opowiadał o swoim życiu i dokonaniach łowieckich, zrobił się tłumaczem sekretów Europy (znał wszystkie sprawy polityczne, władców i ich sekrety), opowiada o swoich przegranych w karty, miał krótką pamięć i zaczął od początku opowiadać pierwszą historie totalnie mieszając wszystko, zapędził się tak, że mówił, że walczył pod Wiedniem. Żal mu ludzi, którzy tak kłamią i tych, którzy wierzą w te brednie podsycając łgarza do dalszych kłamstw, liczy na trafny odzew, który ukarze kłamce, dziwi się, że ludzie potrafią, aż tak kłamać, przestrzega, że dopiero wtenczas poznają skutek kłamstwa, kiedy się pogardzonym obaczą doprawdy.
Nr 79 z 2 X 1779; „Przeciwko złym księgom”:
Ostrzega przed przebiegłymi księgarzami i pismakami, którzy sprowadzają ludzi na złą drogę i odwodzą od ojczyzny. Ludzie nie dbają o zakazy Kościoła i jeszcze chętniej czytają Księgi Zakazane. Szkody:
Zguba rozumu pociągnie za sobą zgubę duszy i sumienia, skażenie woli,
Trudno zawrócić ich ze zlej drogi, kiedy rozum już jest zgubiony przez sentencje i mądrości, którymi się chlubią,
Chrześcijanie powinni unikać grzechu, a nie dążyć do niego,
To co powiedziane szybko się zapomina, a to ci napisane cały czas przypomina (ustawiczna wszystkich godzina pokusa z nieprzystającym tchnieniem do złego),
Pismo nie wstydzi się głosić nawet najbardziej wstydliwych i gorszących spraw.
Nr 67 z 19 VIII 1772; [I. Krasicki] „Przeciwko mitologii w rymotwórstwie” (adaptacja ze Spektatora):
Podejrzewa poetów o bałwochwalstwo. O natchnienie nie proszą Boga, a postaci mitologiczne, które zresztą dalej zastępują im przykłady biblijne. Potrzeba ograniczenia tego, kłamstwem jest, że poezja bez mitologii jest niczym, słaba poezja jest wynikiem niepłodnego umysłu. Projekt edyktu zgromadzenia poetów: Stracą miano poetów Ci którzy będą wzywać postaci mitologiczne na pomoc, będą układać pieśni do bogów pogańskich, satyrycy i ubliżający w swoich utworach ludziom oraz tym którzy swojego dobroczyńcę nazwą Mecenasem.
Nr 24z 25 III 1769r; [J.E. Minasowicz] „Żałosny list Anny Bouleny do Henryka VIII o potrzebie litości” (przekład z Spectatora):
Porównanie litości z najpiękniejszą formą miłości. Aby wzbudzić litość trzeba sprawić aby tej osobie od której jej oczekujemy było nas żal, a żeby tak się stało sami musimy ten żal wyrazić (jako przykład podany list właśnie Anny Bouleny, która była oskarżona o zdradę i została za to ścięta):
Wyznaje prawdę, zawsze była wierna swojemu mężowi,
Prosi jedynie o sprawiedliwą rozprawę i ewentualne ukaranie jeśli coś przeciw niej znajdzie,
Jeśli to jest podstęp i tak czy inaczej będzie musiała umrzeć to będzie prosić Boga by wybaczył to królowi,
Prosi aby nie wyżywał się na innych za jej czyn,
6 maja 1535r.
KONIEC