2984


Brzydka prawda

Postacie:

NARRATOR: Agnieszka Musiał

Krasnoludki:

KOZAK; Łukasz Sławniak

MISTRZ: Joanna Wachel

MŁODY: ?

CIASTEK: Michał Lelito

KAPTUREK: Natalia Racławska

BABCIA: Kasia Rewiś

WILK: Damian Gawliński

KOPCIUSZEK: Małgorzata Janiga

ROZENEK: Ewelina Mędrek

ROBIN HOOD: Piotrek Janusz

PINOKIO: ?

JAŚ: Mateusz Rąpała

MAŁGOSIA: Anna Podlasek

KOT W BUTACH: Joanna Piątek

KSIĄŻĘ Z BAJKI: Piotr Myśliwiec

Narrator: Któż nie pamięta kultowych bajek czytanych Nam przez naszych rodziców na dobranoc? To z pewnością ważny element wspomnień z naszego dzieciństwa. Wtedy wszystko było piękne, proste i różowe. Co jednak jeśli rodzice nie mówili nam całej prawdy? I przykładowo niewinna sierotka Marysia napadała na pola i masowo plądrowała marchewki? Dorośliśmy. Być może warto poznać prawdę i dostrzec bardziej mroczną stronę bajkowej sielanki.

(dekoracja skromna, na środku stół (?) wchodzą krasnoludki)

Kozak : (rzucając się na krzesło) Dość mam już tej roboty. Obdzwoniliśmy wszystkie agencje matrymonialne w mieście i co? Nie ma takiego kolesia, który zechciałby obudzić Śnieżkę.

Ciastek: A dziwisz się stary? Co to w ogóle za pomysł z tym mieszkaniem za siedmioma górami?

Kozak: No niby racja…

Mistrz: A mówiłem, żeby gdzieindziej chatę postawić, to nie, uparliście się, że bliżej będzie do monopolowego.

Młody: Dobra, nie dramatyzujmy. Przecież musi być jakiś sposób.

Kozak: O, odezwał się. Jak tak kozaczysz to może sam coś wymyśl, no proszę, dalej, słuchamy.

Mistrz: Ty, a jakby jakiś casting zrobić ? To teraz takie modne, nie?

Ciastek: Taa, a jak gość nie będzie się nadawał to go strofujesz: oddawaj fartucha i pozamiatane.

Kozak: Hue Hue. A tak serio to można by było spróbować. Ty, Młody wklepiesz tam w interneta jakieś ogłoszonko. Napiszesz, że ta Śnieżka to taka full wypas, wiesz. Wkleisz siłt focię i możemy działać.

(Młody wychodzi pisać, w tym czasie słychać pukanie do drzwi)

Ciastek: Otwarte!

(wchodzi Czerwony Kapturek)

Kapturek: (mówi bez złapania oddechu) Dzień dobry. Przepraszam, że Panom przeszkadzam, ale mamy z koleżanką taki problem…to znaczy…bo gonił nas wilk i my uciekałyśmy, no ale mówiłam jej, że szpilki do lasu to się nie nadają, ale ona, że nie, że musi, bo jak tam spotka miłość swojego życia to co wtedy, bo Ona na Księcia z bajki czeka. Ha, naiwna ! No ale tak ogólnie to Ona zgubiła buta i jakby któryś z Panów tak poszedł do niej…tam ?

(wszyscy siedzą z otwartymi ustami i gapią się na Kapturka. Wchodzi Babcia zataczając się)

Babcia: No ruchy ! Na co czekacie?! Może zaproszenie specjalne wysłać?

(krasnoludki rzucają się pędem i wybiegają)

Kapturek: Babcia? A co Ty tu robisz? Znowu piłaś!

Babcia: Aj tam Kotenieńku, zaraz piłaś. Usta tylko zmoczyłam leciutko, tak profilaktycznie.

Kapturek: A wiesz, że to niezdrowo tak samej?

Babcia: A gdzie tam samej ! Pan Kolega Wilk ma się rozumieć mi towarzyszył.

Kapturek: Wilk ? (facepalm) No nie no, moja babcia się z dresami zadaje.

(wchodzi wilk-dres z flaszką)

Wilk: Pani Bożenko, może jeszcze po kieliszeczku?

Kapturek ( ze złością, zabiera flaszkę wilkowi) Nie! Ty mi tu babci rozpijać nie będziesz, Ty…Ty…Ty…wstrętny futrzaku!

Babcia: A Cię pojechała…Szacuneczek wnuczka (przybija żółwika z Kapturkiem).

(wchodzą Krasnoludki, niosą Kopciuszka)

Kapturek (podbiega do Kopciuszka) Ach, Kopciuszek!

Kopciuszek: Ach, Kapturek! (przytulają się czule, wszyscy patrzą na to urzeczeni i wzdychają z zachwytem, w tle romantyczna muzyka)

Kopciuszek: Dobra, dosyć tych czułości, zjadłabym coś.

Kapturek: Słyszałam, że w Mac'u teraz do każdego zestawu dają darmowe McFlurry…

Babcia: Idziemy ! (ciągnie wilka za sobą, za nimi wychodzą Kapturek z Kopciuszkiem)

Kapturek (odwraca się i krzyczy): Dzięki za pomoc chłopcy !

(wbiega Młody, cwałem, w ręce trzyma kartkę)

Młody: Cudownie, wspaniale, genialnie!

Kozak: Dobra, już się tak nie podniecaj lepiej powiedz co załatwiłeś.

Młody: Mamy kandydatów!

Ciastek: O, się postarałeś normalnie. Kiedy przyjdą ?

Młody: Pierwszy już powinien tu być.

(pukanie)

Ciastek: Wejść!

(wchodzi Perfekcyjna Pani Domu)

Rozenek (jak w TVN): Może byście posprzątali chłopcy?

(cisza, gapią się na nią)

Młody: Prz- prz-przepraszam bardzo, a Pani to kto?

Rozenek: Małgorzata Rozenek, Perfekcyjna Pani Domu. Znana także jako Mistrzyni Białej Rękawiczki. (pokazuje białą rękawiczkę)

Kozak: To znaczy wie Pani, to wszystko bardzo fajnie, ale my tu taki jakby casting mamy i nie to, żeby Pani przeszkadzała, ale…

Rozenek: Słuchaj ! Przejechałam tu cały kawał drogi, ledwo zdążyłam nosek przypudrować, bo ktoś napisał na Necie, że to pilne, że robota dla profesjonalistów a Ty mi tu co? Że niby nieproszona jestem?

Kozak: No jakby to powiedzieć… tak.

Rozenek: Co za maniery! (wychodzi, krasnoludki wzruszają ramionami)

Mistrz: A się zbulwersowała!

(wchodzi Robin Hood)

Robin: Witam wszystkich, dzień dobry, dzień dobry, dzień dobry,…(podaje wszystkim ręce)

Młody: Jak się Pan nazywa?

Robin: Jak ja się nazywam, jak JA się nazywam, haha, czy Ty się mnie pytasz jak JA się nazywam?

Młody: Tak zasadniczo to owszem.

Robin: Ja jestem Robin ! Robin Hood! Facet w rajtuzach. (dodaje ciszej) marki Calzedonia, najlepsze, idealnie stapiają się z ciałem). (puszcza oczko)

Kozak : He, He, He herbata Ci stygnie.

Młody: Czy jest Pan gotowy na podjęcie wyzwania i obudzenie z psychodelicznego letargu najpiękniejszej kobiety na świecie, królewny Śnieżki?

Robin: Naturalnie. Niebywale jestem najlepszym kandydatem.

Ciastek: Jak tak na Ciebie patrzę to mi się nie wydaje. (do pozostałych) Chuderlawy z lekka, nie?

Młody: Ekhem, w takim razie prosimy się zaprezentować!

(w tle I'm sexy and I know it, Robin tańczy czy coś)

Ciastek: Dosyć ! Koleś weź zluzuj, bo się tu połamiesz jeszcze.

Kozak: Dobra, dobra, dziękujemy, następnego dawaj.

Robin: Ależ panowie, chwila! Ja mam bardzo bogaty repertuar, ja pokażę.

Mistrz: Nie trzeba. Idź do You can dance tam będziesz mógł sobie pokazywać do woli. Młody, dalej.

Robin: (załamany) Niech mnie ktoś przytuli! (wychodzi płacząc)

(wbiegają Jaś i Małgosia)

Małgosia: Ojej, Jasiu, gdzie my jesteśmy?

Ciastek: (słodkim głosikiem) w domu królewny Śnieżki i czterech krasnoludków.

(Jaś i Małgosia patrzą na siebie i wybuchają śmiechem)

Jaś: Ha, ha, ha. No doprawdy co za burak! Pewnie sobie myśli, że dzieci, że w lesie, że same, to wciśnie im kit o KRASNOLUDKACH! Koleś, co Ty, w bajki wierzysz?

Ciastek: A wierzę, a bo co? A tak w ogóle to kim wy jesteście i co robicie na terenie naszej posesji?

Małgosia: Posesji ? Ty to nazywasz posesją?

Kozak: Młoda…(wstaje i podwija rękawy, Jaś go zatrzymuje)

Jaś: Panowie, spokojnie. Porozmawiajmy. Po co zaraz te nerwy? My tu z pokojową misją przychodzimy.

Ciastek: Tak, a niby z jaką? Na cukierki chcecie pożyczyć?

Jaś: Właściwie…(patrzy na Małgosię) można to tak ująć. To jak, poratujecie biedne, zagubione sierotki? (mrugają oczkami)

Mistrz: Dobra, niech stracę. Macie jakieś drobniaki. Tylko mi tu proszę papierosów nie kupować!

Małgosia: Pan chyba nie wie ile teraz fajki kosztują.

Mistrz: A no nie wiem, bo nie kupuję. Abstynentem jestem.

Wszyscy: KIM?

Mistrz: No abstynentem, luudzie.

(po chwili)

Kozak: Oj tam, przecież to żaden wstyd, że zielony z niebieskim mylisz, stary ! Ty nie kobieta, to Ci wolno nie rozróżniać.

Ciastek: Dokładnie, ta kobieca gama kolorów jest chora. (zmienionym głosem) kochana, jak myślisz, którą bluzeczkę wybrać, łososiową czy ecru? a może w kolorze burgundu?

(wszyscy śmieją, oprócz Jasia i Małgosi, bo oni robią facepalm)

Jaś: Dobra, było miło, ale my się będziemy zwijać. Dzięki stary. (klepie Mistrza po ramieniu i wychodzą)

Kozak: Sympatyczne dzieciaki, nie? A mówią, że ta młodzież to teraz taka zdemoralizowana, a tu proszę. Przychodzi taki Jaś czy Małgosia i od razu człowiek odzyskuje wiarę w ludzi.

Ciastek: Chyba Ci się jakieś styki przepaliły, bo zaczynasz gadać z sensem.

Kozak: Bardzo śmieszne.

Mistrz: Młody i gdzie Ci Twoi kandydaci? Bo żeby drzwiami i oknami się tu garnęli to nie widać.

Młody: Spokojnie. Będą z pewnością.

(pukanie)

Młody: A nie mówiłem? Proszę!

(wchodzi Pinokio)

Pinokio: Ahoj załogo! Nie wiem czy dobrze trafiłem. Czy tu jest może casting do Pocałuj Śnieżkę pod gwiazdami?

Ciastek: A no owszem, tutaj. Ale Ty chyba nie zamierzasz brać udziału?

Pinokio: Jak to nie? Przecież jestem najprawdziwszym chłopcem, dlatego też idealnie się do tego nadaję.

Kozak: Koleś, skąd Ty się wyrwałeś, z targu staroci? Drewna na opał nie szukamy!

Pinokio: Czy ktoś powiedział DREWNO? Jakie drewno? Jestem chłopcem!

Ciastek: Raczej nie, nie jesteś.

Pinokio: Jestem.

Mistrz: Wątpię.

Pinokio: Jestem chłopcem, jestem chłopcem, najprawdziwszym chłopcem!

Mistrz: Nie gorączkuj się tak, słyszymy. Może i jesteś, wnikać nie będę, ale chyba jednak nie Ciebie szukamy. No wiesz, są inni, lepsi, konkurencja jest duża, więc…

Pinokio: Jeżeli chodzi o liczbę kandydatów to z tego co widzę szału nie ma.

Ciastek: Oj tam, szczegółów się czepiasz. Teraz nie ma, bo zastój jest. Korki na drogach, ludzie z pracy wracają. Pod wieczór dopiero się zacznie impreza.

(zza kotary wyłania się łeb wilka)

Wilk: Impreza? Czy ktoś powiedział impreza?

Ciastek: A i owszem, ale to w takim sensie…metaforycznym bardziej.

Wilk: Metaforycznym? Moje życie to jedna wielka metafora! Let's go party tonight!

Kozak: Zaraz, spokojnie, nie ekscytuj się tak, bo Ci żyłka pęknie. Póki co szukamy księcia dla Śnieżki. Będzie książę, będzie impreza.

Wilk: To trzeba było tak od razu. Przecież ja wam księcia mogę załatwić!

(wybiega, krasnoludki wzruszają ramionami).

Mistrz: Następny!

(wchodzi kot w butach)

Kot: Guten Tag. Don Juan Le w Butach Kot do zadań specjalnych gotowy fest.

Młody: Przepraszam, ale jaki gatunek Pan reprezentuje? Bo na homo sapiens to mi nie wygląda.

Kot: No…Puszek jestem, ale nie żeby tam jakaś puci-puci kicia, ja jestem silny, waleczny, niepokonany!

Kozak: A Śnieżkę pocałować potrafisz?

Kot: To zależy od wielu czynników. Przede wszystkim od stanu faktycznego wybranki. Muszę się z nią także zaznajomić, zobaczyć czy do siebie pasujemy, czy istnieje między nami więź…no wiecie, coś w stylu porozumienia dusz (kręcą głowami, że nie rozumieją) nieważne. No ale inaczej nie działam.

Ciastek: Koleś, Ona jest nieprzytomna.

Kot: To zasadniczo zmienia postać rzeczy.

Kozak: Czyli, że nie dasz rady?

Kot: (chce coś powiedzieć, ale nie może przez hałas, na scenie pojawia się wilk, który ciągnie księcia)

Książę: Ej, uważaj trochę! Wiesz ile te ciuchy kosztowały ?

Wilk: No, oto wasz książę. Imprezujemy, nie?

Ciastek: Chwila. Jak Ci na imię?

Książę: Ale, że mnie? Książę z Bajki jestem.

(na scenę wbiega Kopciuszek z Kapturkiem)

Kapturek: No nie wierzę! Książę, książę, najprawdziwszy książę!

Kopciuszek: Ha, a nie mówiłam, że oni istnieją?

Książę: Ach, o co tyle hałasu? Tzn. wiem, że jestem niewiarygodnie przystojny, męski i wysportowany i JESTEM księciem, no ale spokojnie.

Mistrz: Koleś, mamy dla Ciebie fuchę. Bo jest tak. Tam w pięknym pokoiku na różowej podusi śpi sobie niejaka Śnieżka. I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że ten sen jakby się Jej trochę przedłuża, a my tu bez kobiecej ręki to wiesz, ciężko. Więc jakbyś mógł Ją jakoś tak, obudzić?

Książę: Hmm, a co ja za to będę miał?

Kozak: Naszą dozgonną wdzięczność!

Książę: Kpiny! Za darmo to ja nie robię.

Ciastek: Dobra, dorzucam paczkę chipsów.

Książę: To wszystko?

Kozak: A co, może frytki do tego?

Książę: Nie, dzięki. Obędzie się. To gdzie ta Śnieżka?

Ciastek: Młody, weź idź tam zobacz i zaprowadź pana.

(Młody wychodzi, w tym czasie Kapturek i Kopciuszek robią maślane oczy do księcia, po czym Młody wbiega w panice)

Młody: Śnieżka zniknęła! Zostawiła tylko list!

Mistrz: Czytaj!

Młody: Kochani chłopcy… (zaczyna płakać)

Książę: Dawaj to mazgaju (bierze od niego list i czyta)

Kochani chłopcy. Jest mi niezwykle przykro (dobra, tak naprawdę to nie jest, ale tak się pisze, nie?), że muszę Was zostawić. Spędziłam z Wami wiele pięknych chwil, bla, bla, bla i nigdy was nie zapomnę. Upozorowałam swój długotrwały sen, aby móc się wymknąć. Wyjeżdżam do Londynu, na zmywak. Taka marna fucha na początek, ale mam nadzieję, że niedługo się czegoś dorobię i będę mogła żyć jak prawdziwa księżniczka, bo bez obrazy, ale wy nie potrafiliście mi zapewnić odpowiedniego bytu. Trzymajcie się.

Wasza kochana Śnieżka.

Młody: Ojej.

Kopciuszek: Ojej.

Kapturek: Ojej, ojej, ojej.

Ciastek: Baby są jakieś inne.

Mistrz: Nie rozumiem o co Jej chodzi. Przecież pozwalaliśmy Jej czasami oglądać TVN Style, nie?

Książę: Nie łamcie się chłopcy, kobietom nigdy się nie dogodzi.

Kozak: Co racja to racja. Płakać nie będziemy (a Młody płacze) Młody, powiedziałem coś, płakać nie będziemy.

(Kopciuszek podaje Młodemu chusteczkę, Młody wyciera nos)

Mistrz: Panowie, ale zaraz, przecież ta sytuacja ma wiele pozytywów. Nie ma Śnieżki, nie ma zrzędzenia, nie ma kłopotu, a wiecie co to oznacza?

(wilk, albo Babcia na cały głos): IMPREZAAA!

(muzyka, wszyscy tańczą i się bawią)

Narrator: Cóż, może nie do końca tak to wyglądało, ale to nieistotne. Najważniejsze, że poznaliśmy prawdę. A, i żeby nie było, że to was nie ubogaci intelektualnie to oczywiście morał. Jednak nie będę się silić na nic szczególnego, po prostu: Jest książę, jest impreza.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Miary efektywnosci RTS3 id 2984 Nieznany
2984
2984
Miary efektywnosci RTS2 id 2984 Nieznany
2984
2984
Miary efektywnosci RTS1 id 2984 Nieznany
2984
2984 001
Miary efektywnosci RTS3 id 2984 Nieznany
2984
2984 001 (2)

więcej podobnych podstron