Krytyka szlachty w literaturze polskiej.
Szlachta przez wiele wieków naszej historii była nie najliczniejszą, ale za to najważniejszą grupą społeczną, dbając o obronę granic, tworząc kulturę i tradycję narodową. Mimo to wielokrotnie była wówczas krytykowana i atakowana przez przedstawicieli samej szlachty.
Pierwsze słowa krytyki pojawiają się już w epoce renesansu. Mikotaj Rej w "Krótkiej rozprawie między trzema osobami Panem, Wójtem i Plebanem" krytykuje szlachtę za przekupstwo panujące w sejmach, w których pomyślność wyroku uzależniona jest od wysokości łapówki. Jeszcze bardziej boli Mikołaja Reja brak troski o losy kraju i prywata oraz niezgoda panująca w polskim sejmie.
Każdy na swe skrzydło goni (...) Pewnie Pospolitej rzeczy
Żarty tam nie ma na pieczy
Także najwybitniejszy poeta polskiego renesansu nie szczędzi stów krytyki pod adresem szlachty. W pieśni "O spustoszeniu Podola" stwierdza, że Polacy okryli się wieczną hańbą, dopuszczając do najazdu Tatarów na Podole. Pozwolili się zawojować narodowi dzikiemu, koczowniczemu, który nie umie nawet zbudować wsi ani miast. Kochanowski zarzuca też polskiej szlachcie krótkowzroczność i lekkomyślność. Nie umieją oni skutecznie odeprzeć ataku Tatarów, a przecież rośnie w oczach nowa potęga - Turcja, która już ingeruje w sprawy wewnętrzne Polski, próbując wpłynąć na wybór króla. Poeta przestrzega też tak mafio odpowiedzialnych Polaków, żeby porzucili wystawne życie, przetopili talerze na talary i pomyśleli o obronie.
W "Odprawie postów greckich" Jan Kochanowski krytykuje społeczeństwo trojańskie przekupne, pozbawione troski o losy kraju. Czytelnik jednak doskonale orientuje się, że poecie chodzi o społeczeństwo polskie. Świadczą o tym takie szczegóły jak marszałek obrad z laską, głosowanie przez rozstąpienie się itp. Społeczeństwo to pozbawione jest silnego rządu, brak w nim poszanowania prawa i sprawiedliwości, wszystko zaś "złotem kupić trzeba". Także słowa skierowane pod adresem młodzieży trojańskiej, dotyczą młodzieży polskiej, Ienistwo, obżarstwo, pijaństwo doprowadziło do tego, że ledwo zdołają się oni poruszać w lekkich jedwabiach, a cóż dopiero mówić o ciężkiej zbroi. Śpią, wylegują się do południa, nie potrafią więc stanąć na warcie. Są zupełnie nieprzydatni do obrony ojczyzny,
Podobnie problem ten dostrzega Wacław Potocki we fraszce "Pospolite ruszenie". Ta formacja polskiej szlachty zwoływana tylko na wypadek wojny również była całkowicie nieprzydatna do obrony granic. Świadczy o tym przedstawiony przez poetę epizod rozgrywający się w obozie. Rotmistrz przed spodziewanym, nocnym atakiem wroga rozkazuje szlachcie, aby zajęta wcześniej wyznaczone stanowiska. Szlachta jednak obrażona jest zuchwalstwem rotmistrza, który odważył się przerwać im pierwszy, najbardziej brogi sen.
Wacław Potocki krytykuje także niezwykłe zamiłowanie polskiej szlachty do przepychu, bogactwa i życia ponad stan w satyrze pod tytułem "Zbytki polskie":
O czymże Polska myśli i we dnie, i w nocy? Żeby sześć zaprzgano koni do karocy,
Żeby srebrem pachołków od głowy da stopy, Sługi odziać koralem, burkatelą stopy; Żeby na panie] perły albo djamenty, A po służbach złociste świeciły się sprzęty.
Dziwi go też niepomiernie niezwykła niefrasobliwość polskiej szlachty, która nie chce zrozumieć, że jeśli Polska utraci niepodległość, wówczas przepadną wszystkie jej bogactwa. Natomiast w jednym z fragmentów "Wojny chocimskiej" Wacław Potocki ubolewa nad upadkiem ducha rycerskiego. To właśnie zamiłowanie do wystawnego życia i zbyt wyszukanego, obfitego jedzenia doprowadziło szlachtę niegdyś odważną, pełną wigoru i gotową do obrony ojczyzny do całkowitej zmiany postawy:
Patrzmy też, co Za ludzi mialy tamte wieki, Którzy nam tę ojczyznę dali do opieki! (...) Przebóg! Cóż w nas w tak drobne przerobiło mrówki?
Zbytkami nieszczęsnymi, lakomymi garły Samiśmy się w pigmejów postrzygli i w karty.
Wszechstronną krytykę polskiej szlachty przynosi dydaktyczna literatura wieku Oświecenia, której głównym celem stało się pouczanie społeczeństwa poprzez wyszydzanie i piętnowanie jego wad.
Bezlitosnym szydercą był przede wszystkim Ignacy Krasicki. W satyrze "Do króla", stosując subtelną ironię, ośmieszył polską szlachtę, która stawiała królowi bezsensowne zarzuty dotyczące jego młodego wieku, szlacheckiego i polskiego pochodzenia, wykształcenia i łagodnego sposobu rządzenia. W ten sposób nie król lecz polska szlachta została wyszydzona za swą ciemnotę, konserwatyzm, brak zmysłu politycznego.
Skłonność szlachty do naśladowania cudzych wzorów przedstawił Ignacy Krasicki w satyrze "Żona modna". Bohaterka utworu jest całkowitą niewolnicą cudzoziemskiej mody. Zabawna jest scena wyjazdu młodej pani na wieś - w karecie musi pomieścić się suczka, kotka z kociętami, kanarek i mysz na łańcuszku - pan Piotr z trudem znajduje miejsce dla siebie. Niezwykle skutecznie trwoni szlachecką fortunę żona modna po przybyciu do posiadłości męża. Wkrótce szlachecki dworek upodabnia się do warszawskich pałaców, a w ogrodzie zgodnie z aktualną, sentymentalną modą znajdują się meczeciki, cyprysy, świątynie dumania i szemrzące strumyczki. W czasie fajerwerków płoną zabudowania gospodarcze, stodoły pełne zboża. Nie żal nam jednak pana Piotra, wszak ożenił się, mając na uwadze "owe wsie dziedziczne" przyszłej żony, graniczące z jego dobrami.
Podsumowaniem krytycznego obrazu szlachty zawartego w "Satyrach" jest utwór pod tytułem "Świat zepsuty". Poetę oburza panujące w kraju bezprawie, rozpusta, egoizm szlachty, brak troski o losy ojczyzny. W zakończeniu wiersza poeta przedstawia alegorię ojczyzny w postaci tonącego okrętu, który należy ocalić lub razem z nim zginąć.
Komedia doby stanisławowskiej także walczyła z wadami i przywarami szlachty. Julian Ursyn Niemcewicz w utworze "Powrót posła" przedstawia patriotyczny obóz, reprezentowany przez Podkomorzego i jego rodzinę. Popierają oni wszystkie postępowe projekty reform politycznych takich jak zniesienie liberum veto, wolnej elekcji i wprowadzenie dziedziczności tronu, wzmocnienie władzy królewskiej.
Natomiast obóz konserwatywny został przez poetę ośmieszony i skrytykowany. Starosta Gadulski jest człowiekiem pozbawionym wszelkich uczuć patriotycznych. Tęskni za saskimi czasami anarchii, kiedy to "robiono co chciano". Niefrasobliwie też przyznaje, że "wcale nie czyta lub przynajmniej mało". Broni też z uporem szkodliwych dla Rzeczypospolitej starych przywilejów szlacheckich. Majątek swój pomnożył różnymi, często nielegalnymi sposobami. Jest także starosta człowiekiem odpychającym w życiu prywatnym. Wciąż gada dużo i bez sensu, jest chciwy, gotów jest poświęcić szczęście swej jedynej córki Teresy i wydać ją za mąż, za takiego kawalera, który nie będzie żądał posagu.
Równie negatywnie został scharakteryzowany modny kawaler Szarmancki, typowy ówczesny "łowca posagów", dla którego sprawy ojczyzny są zupełnie obce. Kiedy przebywa w Londynie nie interesują go obrady tamtejszego parlamentu, lecz aktualnie obowiązująca tam moda, a bawiąc w Warszawie też nie myśli o obradach sejmu lecz odwiedza warszawskie lokale.
Krytyczny obraz polskiej szlachty odnajdujemy też w satyrze Adama Namszewicza pod tytułem "Chudy literat". Chudy, gdyż "rzadko kto czyta księgi, rzadko kto je kupi". Szlachta nie interesuje się rodzimą kulturą ani literaturą, prowadzi gnuśne, próżniacze życie, ulega nałogowi pijaństwa, prowadzi ustawiczne spory z sąsiadami.
Jednym gnuśne stępiło umysł próżnowanie Drugi rozum i serce utopi we dzbanie,
Ów się tylko pieniactwem szarga, a z sąsiady Ustawicznie o lada zagon wszczyna zwady, Ten pańskiej pacholkując dumie i zawiści, Zwodzi, kłamie, namawia, a nuż do skarzyści".
Szlachta nie potrafi służyć ojczyźnie w sejmie, gdyż wielu jej przedstawicieli w ogóle nie umie przemawiać, ponieważ nigdy nic nie czytali. Szlachta została więc skrytykowana przez twórców oświecenia za swą głupotę, pychę, ciemnotę, ograniczone horyzonty umysłowe, chciwość, przebiegłość, bezmyślne naśladowanie cudzoziemskich wzorów, pijaństwo i obłudę.
Romantycy, którzy głosili ideę walki narodowowyzwoleńczej nieco mniej krytycznie odnosili się do szlachty, być mole dlatego, że to właśnie szlachta dźwigała na sobie ciężar powstań narodowych i ponosiła największe ofiary. Literatura więc stawiła przede wszystkim bohaterów narodowych, którzy gotowi byli oddać życie za ojczyznę.
Pojawiają się jednak i głosy krytyczne. Adam Mickiewicz w "Dziadach" cz. III ukazuje patriotyczną młodzież wileńską uwięzioną w celach klasztoru bazylianów, ale już w salonie warszawskim dzieli wyraźnie społeczeństwo na dwie grupy: towarzystwo przy drzwiach i towarzystwo stolikowe. Tu wiośnie skupiła się polska arystokracja, wyżsi urzędnicy i generałowie, damy z towarzystwa. Są to kosmopolici całkowicie pozbawieni uczuć patriotycznych. Damy wolą czytać francuską poezję niż polskie wiersze, wszyscy żałują, że Nowosilcow wyjechał z Warszawy, gdyż umiał on organizować wspaniałe bale. Po wysłuchaniu tragicznej historii o męczeństwie Cichowskiego polscy literaci stwierdzają, że jest to temat zbyt świeży; a w dodatku za bardzo prozaiczny, gdyż trzeba było opisywać, jak ktoś jadał śledzie. Przede wszystkim jednak historia jest zbyt krwawa, a Polacy jako Słowianie wolą sielanki. Oburzeni patrioci skupieni przy drzwiach nazywają polskich arystokratów łotrami, a w końcu Piotr Wysocki w następujących słowach charakteryzuje polskie społeczeństwo:
Nasz naród jak lawa. Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa Lecz wewnętrznego ognia sto dat nie wyziębi, Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.
Gorąca lawa to patriotyczna młodzież polska, zaś twarda skorupa to pozbawiona uczuć polska arystokracja. Zdarzali się w narodzie polskim także jawni zdrajcy ojczyzny. W "Dziadach" byli to ludzie z otoczenia Nowosilcowa, postacie autentyczne Pelikan (Wacław Pelikan) i Doktor (August Becu, ojczym Juliusza Słowackiego). Rywalizują oni między sobą spiesząc z komplementami dla senatora oraz z donosami. Zdradzają własny naród, prześladują polską młodzież, jeden jest bardziej gorliwy od drugiego. Pelikan na polecenie Doktora policzkuje księdza Piotra, który odważył się wystąpić w obronie prześladowanej młodzieży i wdowy Rollisonowej. Obaj zdrajcy obmyślają też perfidny plan zgładzenia niewygodnego więźnia, młodego Rollisona, który nie mogąc znieść tortur stosowanych w czasie śledztwa popada w obłęd. Otwierają okno jego celi na piętrze, umożliwiając mu w ten sposób samobójstwo. Ich okrucieństwo i podłość nie pozostaną jednak bez kary, a jej pierwszą zapowiedzią jest uderzenie pioruna, od którego zginął Doktor.
Wszechstronny obraz polskiej szlachty przedstawił Adam Mickiewicz w epopei szlacheckiej "Pan Tadeusz". Akcję utworu umieścił poeta na Litwie, gdyż wspomnienia o "kraju lat dziecinnych", tym najszczęśliwszym i najpiękniejszym okresie w życiu byty potrzebne poecie-wygnańcowi "na paryskim baroku".
Szlachta polska została tu przedstawiona w całym swym zróżnicowaniu materialnym, kulturalnym, światopoglądowym. Adam Mickiewicz dostrzegł też jej wady, chociaż nie mógł o nich pisać inaczej, jak tylko z dobrotliwym, pełnym pobłażania uśmiechem. Cudzoziemska moda i skłonność do naśladowania obcych wzorów została skrytykowana na przykładzie Telimeny i Hrabiego.
Telimena niestety przypomina modną żonę z satyry Ignacego Krasickiego. Pozuje na sentymentalną damę, a w rzeczywistości po prostu poluje na męża. Początkowo zarzuca sidła na Tadeusza, potem próbuje zaręczyć się z Hrabią, aby w końcu zadowolić się Rejentem, który w intercyzie ślubnej musi jej przyrzec, że będzie się ubierał zgodnie z francuską modą. Uczucia patriotyczne też jej są chyba obce, skoro wciąż chwali się, że mieszkała kiedyś w Petersburgu i ten okres w życiu uważa za najciekawszy. Z dumą wspomina też o swych znajomościach w środowisku carskich urzędników.
Także Hrabiego można nazwać "modnym kawalerem", gdyż ubiera się po francusku, własny kraj wydaje mu się nudny, pozbawiony tajemniczości i poezji, z sentymentem wspomina swe wojaże po Włoszech, a w szczególności spotkania ze zbójami. Dopiero tragiczna historia rodu Horeszków, miłość Jacka, zabójstwo Stolnika zaczyna go interesować jako prawdziwie romantyczna historia. Wyraża nawet zdziwienie, że mogła ona rozegrać się w Polsce, a nie wśród tajemniczych zamków Anglii (lub Szkocji. W istocie Hrabia pozbawiony jest uczuć patriotycznych, w znanym epizodzie chwali uroki lazurowego, włoskiego nieba, przyznaje też, że cywilizacja większa u Moskali.
W Soplicowie, w tym ośrodku patriotycznym goszczony jest jednak Asesor, który w istocie jest carskim urzędnikiem i w czasie najazdu na Soplicowo zwraca się do Hrabiego z następującym rozkazem:
..Areszt kładę. W imię Imperatorskiej Mości, oddaj szpadę, Panie Hrabio, ba wezwę wojskowej pomocy!"
Jednocześnie Mickiewicz podkreśla, że większość szlachty polskiej kochała swą ojczyznę, pragnęła odzyskania niepodległości, nienawidziła Moskali tak jak Maciek Dobrzyński i gotowa była poświęcić dla niej życie tak jak Jacek Soplica.
Poeta dostrzegał także inne wady litewskiej szlachty, chociaż traktował je dość pobłażliwie. Skrytykował ograniczone horyzonty umysłowe Dobrzyńskich, Woźnego a nawet Sędziego, pieniactwo czyli skłonność do prowadzenia procesów, warcholstwo, protekcjonalną wyższość wobec niższych urodzeniem, konserwatyzm a także niezdolność do zorganizowania się i wspólnego działania, o czym świadczy narada w Dobrzynie.
Bardziej krytycznym obserwatorem szlachty był Juliusz Słowacki, który dostrzegał jej wady, a w wierszu "Grób Agamemnona" przeprowadził bolesny rozrachunek z narodem, stwierdzając, że przyczyny klęski powstania listopadowego tkwią w wadach szlachetczyzny. Na wstępie przypomina polskiemu, zniewolonemu narodowi o bohaterskiej postawie Spartan pod Termopilami. Żaden Polak, skrępowany łańcuchem rosyjskiej niewoli nie ma prawa stanąć nad tetmopilską mogiłą, nie może "spojrzeć w oczy" krążącemu tam wciąż duchowi bohaterskiego wodza Leonidasa. Wiadomo bowiem powszechnie, że wszyscy Spartanie woleli oddać życie za ojczyznę niż dostać się do niewoli perskiej. Polacy niestety nie umieli wykazać takiego bohaterstwa w walce z wrogiem. Winą za upadek niepodległości obarcza Słowacki polską szlachtę, nazywa ją pogardliwie "czerepem rubasznym" pod którym została uwięziona "anielska dusza narodu". Oddziaływanie szlachty na naród polski zostało porównane do zabójczego działania koszuli Dejaniry, będącej przyczyną śmierci Heraklesa. Wreszcie oskarża Polaków o zamiłowanie do przepychu i zbytków oraz o bezkrytyczne przyjmowanie cudzoziemskich wzorów. W związku z tym Polacy zostali nazwani "pawiem i papugą narodów". Jesteśmy też narodem lekkomyślnym, niestałym w poglądach, krajem "gdzie nie trwa myśl ani godziny".
Krytyczny obraz szlachty, a przede wszystkim idei szlacheckiego rewolucjonizmu odnajdujemy w "Kordianie" Juliusza Słowackiego. W "Przygotowaniu" poeta skrytykował, a niejednokrotnie i ośmieszył wszystkich szlacheckich przywódców powstania. Generał Józef Chłopicki ma "sprzeczne z naturą nazwisko", gdyż gardzi ludem i nie dopuszcza go do udziału w powstaniu. Książę Adam Czattoryski, jedyny "człowiek godny" też został wyśmiany, gdyż jego zabiegi dyplomatyczne na Zachodzie nie przyniosły rezultatu. Generał Jan Skrzynecki nie wykorzystał planów wojskowych zdolnego stratega generała Prądzyńskiego, a Julian Niemcewicz, starzec jak skowronek prezentuje zbyt konserwatywne poglądy. Dyktator ostatniej fazy powstania generał tan Krukowiecki, który doprowadził do poddania Warszawy Rosjanom zostanie nazwany jawnym zdrajcą:
On rycerzy ginących porzuci (...) Kraj przedany on wyda pod miecz.
Poeta skrytykował też ogół szlacheckich rewolucjonistów, ukazując; ich błędy na przykładzie losów głównego bohatera Kordiana. Tak więc ulegli oni błędnej wierze, że sami bez pomocy chłopów potrafią wywalczyć niepodległość. Ilustracją tej zgubnej i jakże błędnej idei jest śpiew Nieznajomego:
Pijcie wino! Idźcie spać! My weźmiemy win puchary, By je w szklany sztylet zlać.
Sam Kordian natomiast wierzy naiwnie, że samo zabicie cara rozwiąże sprawę niepodległości Polski. Spiskowcy nie mieli też jasno sprecyzowanego programu politycznego, toteż w podziemiach katedry św. Jana nie umieli argumentom Prezesa przeciwstawić żadnych konkretnych kontrargumentów.
Tak więc zgubiła szlacheckich rewolucjonistów nie tylko niedojrzałość polityczna, której Kordian dał rozliczne dowody, ale także słabość psychiczna. To ona właśnie sprawiła, że Kordian pada zemdlony przed sypialnią cara, po bezskutecznej walce z własnym strachem i Imaginacją. Bezsensowność jego własnych poczynań uświadamia Kordianowi Doktor w szpitalu wariatów, gdzie obłąkany człowiek, trzymając ustawicznie ręce w górze wyobraża sobie, że zasłania ludzkość przed "nieba potopem". Czyżby poświęcenie Kordiana było równie bezsensowne i bezowocne?
Z dwóch różnych punktów widzenia została przedstawiona szlachta w utworze Zygmunta Krasińskiego pod tytułem "Nie-boska komedia". W trakcie rozmowy z hrabią Henrykiem Pankracy ostro atakuje arystokrację, stwierdzając, iż wybuch rewolucji jest następstwem jej występków, grzechów, ucisku wobec poddanych. Arystokraci chełpią się, że bronią odwiecznych, świętych ideałów, honoru i religii, a przecież to właśnie oni są małoduszni, pozbawieni poczucia honoru, tchórzliwi, gdyż myślą tylko o ratowaniu własnego życia w obliczu zagrożenia.
Arystokracja jest zdegradowana moralnie, majątki swe zdobyła na drodze oszustw i fałszerstw, a w stosunku do swych poddanych potrafiła być wyjątkowo okrutna. Pankracy słowa gorzkiego oskarżenia rzuca hrabiemu Henrykowi prosto w twarz:
Ów starosta baby strzelał po drzewach i żydów piekl żywcem. Ten z pieczęcią w dłoni i podpisem kanclerz - sfałszował akta, spalił archiwa, przekupił sędziów, trucizna przyspieszył spadki. Tamten czarniawy cudzołożył po domach przyjaciół, ów służył u cudzoziemców, a ta pani blada kaziła się z giermkiem swoim - tamta królowi była nałożnicą.
Hrabia Henryk próbuje oczywiście bronić arystokracji twierdząc, że szlachta w przeszłości była główną siłą narodu, broniła granic, tworzyła kulturę narodową, ale czasy jej świetności niestety minęły bezpowrotnie. Zdegenerowana, zdeprawowana szlachta sama poprzez swe nadużycia i okrucieństwo wobec poddanych doprowadziła do wybuchu rewolucji.
Zygmunt Krasiński obawiał się jednak rewolucji społecznej, o czym świadczy nie tylko jej wizja zawarta w "Nie-boskiej komedii", ale także utwór pod tytułem "Psalmy przyszłości", który został wydany w 1845 r. Rzeź szlachty (bo tak rozumiał Zygmunt Krasiński rewolucję społeczną) byłaby grzechem wobec Boga, uniemożliwiałaby rozwój i postęp. Poeta bronił Polski szlacheckiej i magnaterii, widząc w niej siłę duchową. W "Psalmie miłości" poeta prosi, aby nie zachęcać polskiego ludu do mordowania szlachty, bo to ona właśnie poprowadzi naród w przyszłość. "Rzeź dziecinna" nie jest jakimś wielkim, czy bohaterskim czynem, toteż poeta rzuca zgoła odmienne hasło:
Jeden tylko, jeden cud
Z szlachtą polską - polski lud.
Jest to jakby zespolenie żywej duszy szlachty z żywym ciałem ludu, a z tego zespolenia powstanie jeden olbrzymi i potężny naród.
Z szlachtą polską - polski lud Dusza żywa z żywym ciałem, zespolone świętym szalem.
Z tego ślubu jeden Duch. Wielki naród polski sam.
Poeta wymienia zasługi szlachty wobec; narodu, gdyż składała ona wciąż ofiary na ołtarzu ojczyzny. Nie robili tego ani kupcy, ani żydzi, ani mieszczanie. Szlachta zaś pędzona była na Sybir ze s3owem ojczyzna na ustach, z mieczem w dłoni.
Nie zgadza się z takim stanowiskiem poety Juliusz Słowacki, dając wyraz swej dezaprobacie w wierszu "Odpowiedź na Psalmy Przyszłości"
Jest to płomienne wyznanie wiary w siłę i moc mas ludowych. Arystokracja natomiast jest skazana na zagładę, a hasła pojednania i sojuszu podyktowała Krasickiemu obawa przed rewolucją. Boi się on jako magnat nie tylko ukraińskich kos, ale też mieszczan. Jeszcze nie doszło do żadnych czynów a już przerażony arystokrata wota "nie rżnij szlachty".
Wybitne powieści pozytywistyczne także przynoszą obraz polskiego społeczeństwa. Ponieważ tematem tej pracy jest krytyka wad szlacheckich milczeniem należy pominąć dzieje tych bohaterów, którzy oddawali swe życie za ojczyznę Lub służyli jej swoją pracą.
W powieści Elity Orzeszkowej "Nad Niemnem", obok pozytywnych bohaterów odnajdujemy też zwykłych pasożytów, ludzi pozbawionych uczuć patriotycznych, czci i honoru. Spotykamy ich jednak tylko w szeregach szlachty, nigdy zaś w bohatyrowickim zaścianku.
Jedną z ciekawszych pod tym względem postaci jest Dominik Korczyński, uczestnik powstania zesłany na Syberię. Spotkała go tam - jakby powiedział Mickiewicz - "najsroższa niebios kara". Kara, gdyż uległ wynarodowieniu, po odbyciu kary pozostał w Rosji, aby tam robić karierę. Utracił całkowicie wieź z własnym krajem, zapomniał o dawnych ideałach, namawiał nawet brata Benedykta, aby opuścił ojczyznę, sprzedał ziemię ojców i osiedlił się w Rosji. Całkowicie pozbawiony uczuć patriotycznych jest także Darzecki - szwagier Benedykta. Proponuje on sprzedaż Lasu, w którym znajduje się powstańcza mogiła, aby tylko odzyskać należny mu posag żony. Niezwykle negatywną postacią jest także Zygmunt Korczyński, syn Andrceja, który jak typowy kosmopolita trwoni za granicą rodzinny majątek. Matka marsy o tym, aby wyrósł na artystę, który upamiętni kiedyś czyn ojca. On jednak nazywa powstanie romantyczną mrzonką, obce są mu uczucia patriotyczne, jest egoistą, pozbawionym ideałów życiowych a także skrupułów moralnych. Podobny typ szlacheckiego utracjusza reprezentuje Teofil Różyc, który do wad Zygmunta dodał jeszcze chorobę nadchodzącego wieku - był monistą, czyli po prostu narkomanem. Do tego samego grona należy jeszcze zaliczyć Kirłę - salonowego bawidamka, który ciężar utrzymania dość licznej rodziny spycha na barki żony.
Negatywny obraz polskiej arystokracji odnajdujemy również w "Lalce" Bolesława Prusa. Autor przedstawia tę klasę na przykładzie rodziny Łęckich, Krzeszowskich, do tej samej grupy należy Starski, hrabia Dalski, prezesowa Zasławska, Ochotki.
Są to ludzie zdegenerowani, niezdolni do jakiegokolwiek pożytecznego działania, do aktywnego uczestnictwa w życiu społecznym. Nie wiedzą co to jest praca, w życiu szukają przyjemności, bawią się, podróżują, trwonią rod2inne fortuny. Jednocześnie gardzą ludźmi niższymi stanem, tworzą zamknięty klan, do którego tak bardzo trudno się wedrzeć. Świadczą o tym trudności, przeżycia i upokorzenia na jakie naraził się Wokulski, chcąc zdobyć rękę Izabeli Łęckiej.
Arystokracja przedstawiona w "Lalce" pozbawiona też jest uczuć patriotycznych, jej rola w społeczeństwie jest wręcz szkodliwa. Na tle tego negatywnego obrazu wyjątkiem może być jedynie prezesowa Zasławska, kobieta rozumna i szlachetna, która ocenia ludzi według ich prawdziwej wartości, a także Julian Ochocki, jedyny w tym środowisku człowiek wykształcony, który ma ambicje twórczej i społecznie pożytecznej pracy.
W epoce Młodej Polski krytyczny obraz społeczeństwa został przedstawiony w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego. Artystę interesuje przede wszystkim stosunek szlachty do walki narodowo wyzwoleńczej. Szlachecka inteligencja, która przybyła na wesele Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną nie nadaje się do odegrania wielkiej dziejowej roli. Widzimy na weselu znudzonych paniczów, artystów chętnie zaglądających do kieliszka, zauroczonych barwną ludową kulturą. Do chłopów jednak odnoszą się nieufnie, pamiętając zapewne krwawe wydarzenia rzezi galicyjskiej. Boją się broni w rękach chłopa, o czym świadczy życzenie Dziennikarza, wyrażone w rozmowie z Czepcem:
Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna,
byle polska wieś spokojna.
Nic nadają się też do podjęcia walki o wolność. Przecież reprezentujący szlachtę Gospodarz składa uroczystą przysięgę Wemyhorze, że będzie strzegł czarodziejskiego złotego rogu jak oka w głowie, po czym oddaje złoty róg Jaśkowi. Taki właśnie beztroski, obojętny, lekceważący jest stosunek polskiej szlachty do walki u wolność. Końcowy chocholi taniec ukazuje społeczeństwo pogrążone w apatii, w półuśpieniu, niezdolne do działania, poruszające się w takt muzyki Chochoła.
Negatywny obraz życia szlachty znajduje się też w "Przedwiośniu" Stefana Żeromskiego. Autor stara się przedstawić i zanalizować sytuację w nowo powstałym państwie polskim. Główny bohater Cezary Baryka ma okazję obserwować życie nawłockiej arystokracji. Ludzie ci prowadzą całkowicie beztroskie życie, wolne od kłopotów i problemów dnia codziennego. Ich dzień powszedni to spacery, przejażdżki konne, polowania, gra w karty, słuchanie muzyki, a przede wszystkim kilka posiłków dziennie, w czasie których cała gromadka służących czuwa, aby jaśnie państwu niczego nie brakowało. Wieczory wypełniają spotkania towarzyskie, często też organizuje się bale, rauty i zabawy. Nikt tak naprawdę nie myśli o losie nowej ojczyzny, nikt nie dostrzega skrajnej nędzy chłopów w Chłodku.
Witold Gombrowicz, który tak skutecznie atakował wszystkie tradycje i przeżytki zaatakował i wyszydził w "Ferdydurke" także dwór szlachecki. Bohater powieści Józio trafia tam, przypadkowo wraz z Miętusem w trakcie "poszukiwania parobka". Na dodatek jest to dom ciotki Józia - Hurleckiej. W tym szlacheckim domu panuje duszna atmosfera przeraźliwej nudy, sztucznej grzeczności, odrętwienia. Między państwem a służbą funkcjonują od dawna ustalone normy zachowań. Dziedzic więc bardzo dobrze pierze po gębie, a lokaj musi to znosić w milczeniu i dobrze panu służyć. Syn Zygmunt na pewno będzie godnym następcą swego ojca w tym względzie, gdyż już potrafi go naśladować.
Można więc powiedzieć, że obraz polskiej szlachty nie wypadł zbyt pozytywnie. Takie jednak zadanie wyznaczał temat tej pracy - należało szukać wad szlacheckich w utworach literackich. Nie znaczy to jednak wcale, że szlachta była tylko pasożytem narodu. W dawnych wiekach to ona tworzyła kulturę narodową, jej najlepsi synowie walczyli o wolność narodu, a nawet poświęcali swe życie.