Anioły na godziny, Ciekawostki


Anioły na godziny

Sylwia Skorstad

Pojawiają się wtedy, gdy wszystko idzie najgorzej. Muszą rozwiązać problem, a potem szybko zniknąć. Nikt ich nie chwali publicznie, nie podają swoich nazwisk, nie udzielają wywiadów. A jednak negocjatorzy są wielcy. Nie tylko dlatego, że noszą plakietki z napisem „Po pierwsze człowiek”.

Dzień, w którym stanęła Norwegia

Dwudziestego pierwszego września tego roku w gigantycznych korkach w okolicach Trondheim utknęli wszyscy, którzy zmierzali z południa na północ Norwegii. Strategiczny dla komunikacji drogowej most zamknęła policja. Od godziny 13:00 do 21:00 stał na nim desperat, który groził, że rzuci się do nurtu rzeki Nidelvy. Choć pod mostem ustawiła się karetka, wóz straży pożarnej oraz łódź ratunkowa, było jasne, że skoczka przed roztrzaskaniem się o kamieniste dno rzeki może uratować tylko cud. Mieszkańcy miasta byli wściekli z powodu paraliżu komunikacyjnego, ale dzień po zdarzeniu komendant policji Ove Sem stwierdził, że drugi raz postąpiłby podobnie. Zamknął najważniejszy w regionie most, żeby uratować życie jednego człowieka. Ktoś spóźnił się na obiad, do kogoś nie dotarła poczta, ktoś inny nie pojawił się na umówionym spotkaniu. Jednak emocje opadły, a ludzie mogli zacząć nowy dzień. Dla desperata na moście nowego dnia miało nie być. Grupa policyjnych negocjatorów przez kilka godzin próbowała go nakłonić, by zrezygnował ze swoich zamiarów. W końcu się udało. Choć całe zdarzenie relacjonowała prasa i telewizja, od momentu zakończenia negocjacji wydano tylko jeden oficjalny komunikat.

Zaraźliwe skoki z mostu

Negocjatorzy jak mało kto strzegą swoich tajemnic. Żadnych zdjęć, żadnych nazwisk, żadnych niezatwierdzonych rozmów z prasą. Tajemnicą jest nawet ścieżka edukacyjna norweskich negocjatorów. Powtarzane w kółko: „Nie mogę powiedzieć nic więcej” to rodzaj motta szefa policji kryminalnej z Trondheim, Geira Olava Granbo. Policja nie lubi mówić o prowadzeniu negocjacji kryzysowych co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, każdy artykuł mówiący o publicznej próbie samobójczej może wywołać lawinę podobnych zdarzeń. Skoki z mostu są zaraźliwe. Zdaniem policji, nie powinno się nawet pisać o tym, na którym z miejskich mostów stał desperat, by inne osoby pozostające w kiepskiej kondycji psychicznej nie uczyniły z niego miejsca swoistych pielgrzymek. Po drugie, negocjator policyjny nie może przed rozgrywką wyciągać asów z rękawa. Gdyby zdradził, jakie techniki negocjacji stosuje, podczas następnej akcji mógłby usłyszeć: „Nie ze mną te gierki, chłopie”. On i desperat zawsze prowadzą grę, która rządzi się specyficznymi regułami.

Co silniejsze - ciało czy wola?

Negocjatorem policyjnym na pewno nie może zostać egocentryczna gaduła. Kandydat do takiej pracy musi być osobą wnikliwą, głodną wiedzy o ludziach. W tym zawodzie nie sprawdzi się nikt, kto wchodząc w niezwykłą dla siebie sytuację społeczną, ma w zwyczaju kwitować, że ludzie są dziwni, zamiast próbować dotrzeć do sedna problemu i wczuć się w motywacje uczestników. Negocjator policyjny z centralnej Polski (dajmy mu przydomek „Roman” jak z filmu „Negocjator”) mówi, że najważniejsza umiejętność w tym zawodzie to słuchanie. Jego zadaniem jest ochrona życia każdego, kto znalazł się w kryzysowej sytuacji. Nie tylko zakładnika, ale też terrorysty czy furiata grożącego zamordowaniem członków rodziny.

- Kluczowe dla nawiązania kontaktu są pierwsze minuty rozmowy - mówi Roman. - Na początku negocjator powinien uspokoić emocje zaangażowanych osób na tyle, by dało się prowadzić dialog. Bywa to trudne, szczególnie kiedy delikwent jest pod wpływem środków odurzających albo działa w rozpaczy lub silnym gniewie. W takim momencie nie liczy się, co złego narobił. Trzeba się skupić na wyciągnięciu go z piekła, w które się wpakował, w taki sposób, by nie wyrządził więcej szkody ani sobie, ani innym. Czasami powtarzam sobie w myślach, że możliwy byłby splot okoliczności, który we mnie samym wywołałby podobnie desperacki stan ducha. Wtedy chciałbym, żeby ktoś mi uwierzył i po ludzku ze mną pogadał. To właśnie robię podczas wykonywania zadań negocjatora - gadam po ludzku.

Upływający czas najczęściej działa na korzyść negocjatorów. Działanie pod wpływem bardzo silnych emocji to dla organizmu olbrzymi wydatek energetyczny. Już po dwóch, trzech godzinach napięcia osoba będąca w centrum kryzysowej sytuacji zaczyna odczuwać spadek energii. Gardło wysycha, w brzuchu zaczyna burczeć, nogi drżą. Umysł desperata stojącego na moście wciąż wałkuje wszystkie za i przeciw, ale ciało już namawia do odpoczynku, nie ma najmniejszego zamiaru umierać. Negocjator policyjny musi jednak brać pod uwagę, że zmęczenie desperata nie może przekroczyć pewnej granicy. Jeden z wyczerpania pozwoli się zaprowadzić w bezpieczne miejsce za obietnicę szklanki parującej herbaty, a inny będzie chciał skrócić cierpienie, skacząc. Choć podstawowe narzędzie pracy negocjatora to rozmowa, musi być zawsze gotów, by użyć rąk i chwycić mocno za klapy.

Nie jesteśmy aniołami

Norweskiemu negocjatorowi policyjnemu, który brał udział w akcji na moście w Trondheim, nadaję w myślach imię Harry na cześć najsłynniejszego literackiego norweskiego detektywa. Na pytanie, czy miewa kontakt z osobami, którym uratował życie, Harry odpowiada, że policyjni negocjatorzy nie mogą wczuwać się w rolę aniołów. Ich zadaniem jest pomóc w konkretnym miejscu i czasie. Nie mają uleczyć duszy takiej osoby, nie powinni się brać za jej terapię małżeńską czy naprawę kontaktów z otoczeniem. W sytuacjach kryzysowych między negocjatorem a desperatem tworzy się silna więź. Policjant nie może dopuścić, by tamten uznał go za etatowego anioła stróża, więc ich osobiste kontakty nie są wskazane.

Dwukrotnie norweski policjant wyłamał się z tej zasady. - Raz zadzwonił do mnie lekarz prowadzący chłopaka, którego kilka tygodni wcześniej spotkałem podczas zadania - opowiada Harry. - Mówił, że pacjent chce wyrazić wdzięczność za uratowanie życia, więc zgodziłem się. Chłopak przyszedł na komisariat, porozmawialiśmy. Przyniósł pudełko pączków, bo widział na filmach, że tym żywią się policjanci na służbie. Po spotkaniu musiałem wyjść z komendy, ciastka zostawiłem w stołówce dla kolegów. Następnego dnia dowiedziałem się, że sprzątaczka je wyrzuciła, bowiem nikt nie chciał jeść wypieków „wariata”.

Innym razem Harry spotkał się poza komendą z kobietą, którą udało mu się odwieść od popełnienia samobójstwa. W czasie prowadzonych negocjacji skierował jej uwagę na dobre wspomnienia, podkreślając, że wiele miłych chwil jeszcze przed nią. Zapytała wtedy, czy kiedy to nastąpi, mogą się spotkać. Chciał odmówić, ale zarzuciła mu, że jego troska o nią jest tylko zadaniem do wykonania. Zgodził się na spotkanie, gdy będzie już czuła się dobrze. Spotkali się przy kawie po kilku miesiącach, oboje onieśmieleni sytuacją. Choć w jej życiu niewiele zmieniło się na lepsze, zdawała sobie dobrze radzić.

Harry nie liczył, ile osób udało mu się uratować podczas 12 lat pracy. Nie uważa się za bohatera, na komendzie nikt nie klaszcze ani jemu, ani kolegom (negocjatorzy pracują w grupach), gdy wracają z udanej akcji. Większość policjantów odnosi się do nich z pewną rezerwą, jakby obawiając się, że ich umiejętność wnikania w ludzkie sekrety i związana z tym siła perswazji niosą ze sobą ukryte zagrożenie. Negocjatorzy to rodzaj policyjnej elity, pozostającej na uboczu.

Zawsze na poważnie

Choć podczas negocjacji Harry częściej odnosi sukces niż ponosi porażkę, jadąc na miejsce akcji wyobraża sobie najgorsze. Desperat skacze z mostu, wysadza w powietrze centrum handlowe, strzela do żony i siebie. Zostaje krew na kamieniach i ciała zapakowane w czarne worki. Harry trzyma te obrazki gdzieś z tyłu głowy. Pozwala mu to traktować sytuację śmiertelnie poważnie, nawet jeśli chodzi o zakochaną szesnastolatkę, która chce wyskoczyć z drugiego piętra po zażyciu opakowania witamin. Jeśli ktoś mówi, że skoczy lub strzeli, to trzeba mu wierzyć, dopóki stoi na krawędzi albo trzyma w ręku broń. Prawdziwy negocjator w przeciwieństwie do tego z filmów akcji nigdy nie będzie się mierzył z desperatem, kto jest większym chojrakiem.

- A na moście w Trondheim na poważnie było? - pytam.
- Na śmiertelnie poważnie - odpowiada.
- Ale udało się?
- A to się nigdy nie ukaże w norweskiej prasie? Na pewno? To powiem, że udało się. Bardzo nieszczęśliwa osoba, po leczeniu może będzie chciała zrobić to samo. Jeśli tak, to pewnie tam będę.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Szczeniaki na sprzedaż, Ciekawe teksty
pytania na PPP2, ciekawostki II roku
Na basenie [Z], ciekawostki o twilight
TWORZYMY SIEBIE - Zbiór ćwiczeń do przeprowadzenia na godzinie wychowawczej, konspekty zajęć, zajęci
Test na inteligencję, !!! CIEKAWE ZECZY !!!
UFO w Chinach zablokowało na godzinę ruch lotniczy, W ஜ DZIEJE ZIEMI I ŚWIATA, ●txt RZECZY DZIWNE
PROGRAM NA$ GODZINY
dodatkowe pytania na ppp, ciekawostki II roku
REGU KI NA POLSKI, ciekawostki, matura 2008, J. POLSKI, WWW, -wypracowania i pomoce, zestawy, Klasa
Wciąż mieć uśmiech na twarzy, Ciekawe teksty
Świat na podsłuchu, ciekawe porady
Zagadnienia do realizacji na godzinie wychowawczej z zakresu praw człowieka, spiżarka nauczyciela gi
Anioły na deszczowe dni, Robótki ręczne
zarabiaj od 0 45$na godzinę
Konspekt zajęć na godzinę wychowawczą dla II klasy liceum ogólnokształcącego
Opis budowy krok po kroku subwoofera na bardzo ciekawym i do, Elektronika, Różne
Szczeniaki na sprzedaż, Ciekawe teksty
zlote wskazowki Jak legalnie zarabiać 200 sztuk złota i więcej na godzinę w World of Warcraft! Już

więcej podobnych podstron