Coraz częściej półżartem przewija się określenie ,,nasi okupanci”.
Według mnie, to szczera prawda. Prześledźmy fakty, zaczynając od definicji okupacji.
Okupacja to zajęcie i eksploatacja państwa przez obcą armię, zwykle z powodu wojny.
Termin „wojna” pasuje już do chrztu Polski w 966 r., kiedy to pierwsze oddziały okupantów oficjalnie
rozpoczęły - jak to określiły - „chrystianizację”, czyli nawracanie pogan.
Jak ją wprowadzono? Oczywiście siłą, a każdy oporny mógł się żegnać z życiem.
Okupant bardzo chętnie przedstawia się jako zbawiciel atakowanego narodu. Na przykład ZSRR, atakując
17.09.1939 r., mówił o potrzebie wzięcia pod ochronę Białorusinów i Ukraińców. Krk do dnia dzisiejszego ciągle wmawia nam, że przed chrztem nie było Polski, a może i Polaków. Zostaliśmy przyjęci do
rodziny chrześcijańskich państw i dopiero od tamtej chwili liczymy okres istnienia ,,naszego państwa”. To dziwne,
bo „bracia” Niemcy i inni chrześcijanie dalej nas atakowali. Okupant posiada prawie zawsze
odpowiedni mundur lub znaki odróżniające go od innych. W przypadku Krk mamy koloratkę, krzyże i tym
podobne atrybuty. Okupant to zorganizowana armia z dowódcami, bazami, ośrodkami dowódczymi. W przypadku Krk mamy do czynienia z parafiami, plebaniami, opactwami, kuriami, Watykanem.
Okupant potrzebuje baz dla swojego wojska, a w przypadku ich braku chętnie kwateruje swych ludzi w domach ludności. Wyżej wymienione budynki są właśnie od tego. Okupant zdziera z ludności wszelkie dobra, nie interesując się losem nędzarzy. W przypadku Krk mamy więc dziesięcinę, świętopietrze i prawie nieskończoną listę innych danin na rzecz okupanta. Okupant stara się żyć na jak najwyższym poziomie, nie zawracając
sobie głowy losem ludności. Bez komentarza...
Okupant chętnie wykorzystuje podbity teren jako swoją bazę wypadową na inne państwa. Ilość wojen, w które Krk nas wmieszał od początku swej okupacji, jest ogromna. Nasze państwo było kompletnie niszczone raz za razem, Polacy przelali w interesie Kościoła morze krwi w walce z innowiercami - Szwedami, Rosjanami, Turkami - a skończyło się na utracie niepodległości. Nawet dziś co jakiś czas słyszymy o naszym ,,mesjanizmie” ,,przedmurzu
chrześcijaństwa”. Nie mówiąc już o wstawiennictwie ,,naszych władz”, by żołnierze Watykanu mogli ,,głosić
Ewangelię” (na przykład na terenie Rosji prawosławnej) czy o państwowych dotacjach na misje itp.
Okupant czasami powołuje marionetkowy rząd, który ma wykonywać jego polecenia i stwarzać pozory wolności. Krk nieustannie wykorzystuje władzę świecką dla swych celów, a w przeszłości bywało, że całkowicie ją sobie
podporządkowywał. Okupant masowo niszczy wszelkie ślady przeszłości i stara się wszelkimi sposobami obrzydzić to, co było wcześniej, by okupowany naród nie myślał o wolności i powrocie do dawnych czasów. Krk zniszczył prawie wszystkie ślady dawnej kultury słowiańskiej i dopiero dzisiaj neopoganie starają się ją wyciągnąć na światło dzienne. Okupant zmusza miejscową ludność do przyjęcia ich praw, zwyczajów itd. Krk nie ustaje w indoktrynowaniu Polaków od przedszkola aż do śmierci. Okupant nie znosi sprzeciwu ani zmian, które nie wychodzą od niego. Wszystko trzeba z nim uzgadniać (np. ustawy sejmowe). W Katolandzie, oprócz Episkopatu, który recenzuje, a często wręcz obsobacza rząd, mamy armię kapelanów - agentów wywiadu Kościoła.
Okupant początkowo opiera swoją władzę na własnej armii, szybko jednak zaciąga miejscowych pachołków
do służby. Katolicyzm początkowo wprowadzali u nas niemieccy duchowni, powoli zastępowani przez polskich.
Duchowni mają też całą masę świeckich pomagierów, w tym polityków. Okupant za nic nie chce opuścić okupowanego terenu i zwykle kończy się to powstaniem ludności i wyrzuceniem go z państwa. Co daj Panie Boże. Amen.
Human Zenla
PS Dla tych, którzy nie zgadzają się z tym tekstem, mam pytanie: Co odróżnia Krk od okupanta?
Odpowiedzi proszę
przesyłać na e-mail:
strateg9@o2.pl