Moim tematem prezentacji jest…
Apokalipsa jest to rodzaj proroctwa, który dotyczy tego co ma się wydarzyć w dniach ostatecznych. Jest ono przekazywane przez Boga określonemu prorokowi. W języku greckim słowo to oznacza „odsłonięcie, zdjęcie zasłony”. Gatunek ten został rozpowszechniony przez Żydów. W ich kulturze pod tym pojęciem kryją się wizje symboliczne mówiące o sensie dziejów i zwycięstwie Boga nad złem. W owych wizjach znajdowało się mnóstwo alegorii do czasów współczesnych, a także polityki. Apokalipsa pisana była językiem bogatym w liczne symbole. Celem twórcy było pokrzepienie serc i ukazanie zwycięstwa dobra nad złem.
W większości przypadków myśląc o słowie Apokalipsa wyobrażamy sobie przebieg końca świata. Liczne pożary, powodzie, klęski żywiołowe; niektórzy naukowcy ukazują koniec świata jako wybuch Słońca, albo destrukcję naszej planety przez meteoryt czy inne ciało niebieskie. W tym aspekcie możemy mówić o apokalipsie globalnej. Lecz istnieje jeszcze jeden jej rodzaj. Jest to apokalipsa prywatna, która jest przeżywana przez każdego z nas indywidualnie. Nie towarzyszą jej żadne zjawiska atmosferyczne, wybuchy czy inne kataklizmy. Jest ona przeżywana głęboko w naszym umyśle i naszej duszy. Dla każdego z nas może to być coś innego: śmierć bliskiej osoby czy zwolnienie z pracy. Finalną apokalipsą prywatną jest pożegnanie z Bogiem i nasza śmierć.
Słowo apokalipsa najczęściej kojarzone jest z Objawieniem Św. Jana, czyli ostatnią księgą Nowego Testamentu. Jest to szczególny rodzaj wypowiedzi biblijnej, który opisuje tajemnice czasów ostatecznych, czyli końca świata. Jest jedną z najważniejszych ksiąg w Piśmie Świętym, ponieważ zamyka całość tej świętej księgi.
Apokalipsa dzięki swej doskonałości stała się inspiracją dla wielu twórców np. dla poezji czasów II wojny światowej.
Na samym początku Apokalipsy znajduje się 7 listów, które są adresowane do różnych Kościołów i zawierają one proroctwo. Księga ta zawiera widzenie św. Jana, który ogląda w swoim objawieniu koniec świata. Grozi, pociesza, przestrzega ludzkość. W tej księdze opisana jest również walka dobra ze złem, upadek całego ładu na świecie, a następnie jego odrodzenie w nowym Jeruzalem. Jest to księga trudna do zrozumienia, ponieważ natchniony autor posługuje się licznymi symbolami, znakami, liczbami, których nie można jednoznacznie odczytać. Wspomniana w utworze księga przeznaczeń Bożych zamknięta jest 7 pieczęciami, liczba 7 w starym testamencie symbolizowała doskonałość, a także jest uznawana za liczbę mistyczną, łamie je Baranek, odczytywany jako symbol Chrystusa. Po złamaniu pieczęci ukazują się aniołowie z trąbami, którzy zsyłają na Ziemie klęski, ogień, grad. Następnie ukazują się też 4 jeźdźcy na koniach: białym, ognistym, wronym i trupio-bladym. Każdy z nich symbolizuje co innego. Biały niesie wojnę, ognisty-mord, wrony-głód a trupio-blady śmierć. Po jeźdźcach ukazuje się Niewiasta i Smok, walczą oni między sobą. W tej rozgrywce przegrywa smocza bestia, która jest uosobieniem szatana. Niewiasta natomiast to symbol Kościoła lub Matki Boskiej. Po tym wszystkim Jan dostaje zapowiedź upadku Wielkiego Babilonu, który jest symbolem starego miasta zła (Rzymu), i obietnicę Nowego Jeruzalem, świętego miasta tylko dla zbawionych. Cała księga ma charakter profetyczny, ponieważ opisane są w niej rzeczy przyszłe. Jest to jedyna księga wizyjna Nowego Testamentu. Ukazany jest w niej odwieczny problem walki dobra ze złem, a także moment Sądu Ostatecznego, gdy Bóg przyjdzie i rozliczy wszystkich z ich uczynków. Jest to typowy obraz apokalipsy globalnej, swoistej destrukcji świata i zagłady rodzaju ludzkiego.
Przechodząc do charakterystyki apokalipsy prywatnej warto zwrócić uwagę na dzieło wybitnego pisarza Tadeusza Konwickiego. Jedną z jego książek, którą stworzył w 1979r. była „Mała Apokalipsa”. Jest ona wyrazem katastroficznych przeżyć autora jako pisarza i jako zwykłego człowieka, który żyje w państwie totalitarnym. Sam tytuł jest nawiązaniem do omówionego przeze mnie wcześniej utworu jakim jest Apokalipsa Św. Jana. W powieści możemy znaleźć wiele znaków zapowiadających te wydarzenia. Bohater mówi o Antychryście, który zstąpił na ziemię, a także pojawia się wiele wypowiedzi, które związane są z końcem świata, zagładą i śmiercią.
Już na samym początku możemy zauważyć, że utwór będzie dotyczył końca świata(cytat). Konwicki dostrzega przejawy katastrofy w różnych sferach życia, a uwypukla to przed wszystkim poprzez świadomość głównego bohatera. Wie on, że jego życie zmierza ku końcowi, że jego śmierć jest jego własnym końcem świata i godzi się z tym. Rozmyśla jedynie o tym, co może zrobić, aby godnie się pożegnać ze swym doczesnym życiem i co mógłby pozostawić po sobie (cytat). Akcja powieści rozgrywa się w Warszawie, jednak nie jesteśmy w stanie określić dokładnego czasu, ponieważ ludność nie ma dostępu do kalendarza. Z lektury dowiadujemy się że jest to jedna z rocznic Związku Radzieckiego, która przypada na 22 lipca.
Głównego bohatera poznajemy podczas wizyty jego przyjaciół Ryszarda Szmidta i Huberta. Przynoszą mu oni do podpisania decyzję o samospaleniu się przed Pałacem Kultury na znak protestu dla ówczesnego systemu i władzy. Mieli oni w zwyczaju przynosić mu różne dokumenty do podpisu, za co później wielokrotnie pozbawiany był praw obywatelskich.
Konwicki w swoim utworze ukazał motyw wędrówki bohatera, który możemy odczytać jako metaforę ludzkiego życia. Bohater wychodzi z domu, przemierza ulice, a jego oczy są naszym przewodnikiem, po zniszczonej przez liczne wojny Warszawie. Opisuje ją jako miasto nędzne, brudne, szare i nijakie. Jak sam mówi wygląda ono: „jak stara, sczerniała tapeta”. W jego pejzażu wyróżnia się Pałac Kultury i Nauki, niegdyś symbol władzy narzuconej przez ZSRR, dzisiaj stał się on budynkiem świadczącym o ogólnym upadku i rozkładzie państwa. Liczne flagi, ozdoby, kwiaty, występy zespołów-wszystko to ma maskować całą nędzę Warszawy. Całe miasto ogarnięte jest wszechobecnym chaosem i bezładem. Główny bohater uczestniczy w różnych wydarzeniach, spotyka się z przyjaciółmi, wrogami. Zakochuje się w pięknej czerwonowłosej Rosjance o imieniu Nadzieżda. Podczas całej przechadzki snuje refleksje na temat życia, miłości, polityki, przemijania i swojej własnej egzystencji. Autor utożsamia ten spacer przez miasto z Drogą Krzyżową Chrystusa, o czym świadczą wypowiadane przez bohatera słowa: „Ale zanim mój wszechświat rozpadnie się w gruzy, rozsypie na atomy, eksploduje w próżnię, czeka mnie jeszcze ostatni kilometr mojej Golgoty, ostatnie okrążenie w tym maratonie, ostatnich kilka szczebli w dół albo w górę po drabinie bezsensu.”, a swoją śmierć przez samospalenie porównuje do męczeńskiej śmierci na krzyżu: „To była ostatnia stacja naszej męki? Tak. Przed nami ołtarz ofiarny. - Pokazał ręką bielejący w zadymce wysoki do nieba ikonostas Pałacu.” Bohater zastanawia się nad sensem złożonej mu propozycji, zastanawia się jaki wymiar będzie miała jego śmierć, czym będzie: „Jeszcze jednym symbolem (…) skomplikowanym i nieczytelnym gestem (…). O jaką wolność tu chodzi, za którą z wielu wolności wskoczę w ogień, w święty ogień śmierci? Czy to błazenada, czy Wniebowstąpienie?”. Bohater stwierdza, że zawsze może się rozmyślić, zboczyć z trasy. W czasie swojej podróży odwiedza bar mleczny, idzie pod wskazany przez przyjaciół adres na ulicę Wiślaną 63. Tam spotyka Halinę, która daje mu pouczenie i wszelkie broszury dotyczące samospalenia. Tam też poznaje Nadzieżdę, która jest swoistym symbolem nadziei, której potrzebuje bohater. Kolejnym przystankiem jest kino Wołga, gdzie pojawia się tylko i wyłącznie dlatego, że jego przyjaciel zasłabł. Sam spisywał w swojej głowie testament, i orzekł, że swoje ciało przeznaczy dla studentów Akademii Medycznej. Kolejnymi etapami wędrówki bohatera są: restauracja „Paradyz”, przesłuchanie w Urzędzie Bezpieczeństwa i zabawa w Sali bankietowej Komitetu Centralnego. Bohater przeprowadza w między czasie kilka rozmów, między innymi z panią Gosią, Cabanem i Ryszardem Szmidtem(Opisać o czym rozmawiali???). Przed swoją śmiercią ostatni raz spotyka się z Nadzieją i odwiedza Huberta w szpitalu. Na działkach spotyka się z kobietami, które kiedyś kochał. Wstępuje także do swojego najlepszego przyjaciela Jana, którego pyta o rade na temat śmierci poprzez samospalenie. Na koniec spotkania stwierdza: „Ktoś musi przerwać ten letarg, Janie. Dzikim okrzykiem obudzić drzemiących”. Wyrusza w drogę na swoją Golgotę, myśli o tych, którzy przemierzali tą samą ścieżkę, myśli o Bogu, sprawach ostatecznych i o ludziach. To do nich wypowiada ostatnie słowa, które są prośbą: „Ludzie dodajcie sił każdemu na świecie, kto o tej porze idzie ze mną na całopalenie”. Postawa bohatera jest postawą prometejską. Poświęca swoje życie na rzecz dobra innych ludzi, w imię miłości i w obronie podstawowych wartości moralnych. (ZNACZENIE TYTUŁU POWIEŚCI I SENS ZAKOŃCZENIA str.61) Tematyka utworu porusza przede wszystkim sferę eschatologiczną, dotyczącą spraw ostatecznych, zagłady i końca świata, a także egzystencjalną, przez co rozumiemy poszukiwanie przez bohatera celu i sensu życia. Autor ukazuje również zepsucie moralne współczesnego świata, deprecjacje wszelkich wartości. Bohater podejmuje decyzję o samospaleniu wierząc, że w ten sposób ocali swoją godność.
Kolejnym przykładem apokalipsy prywatnej jest wiersz Czesława Miłosza pt. „Piosenka o końcu świata”. Utwór ten powstał w okresie II wojny światowej. (połączenie okresu z tematyką). Już w samym tytule dostrzegamy pewien dysonans, który polega na zestawieniu piosenki, czyli czegoś radosnego z końcem świata, który jest upadkiem całego ładu ziemskiego. Z kolejnych wersów tego wiersza dowiadujemy się, że ten koniec świata to znak naturalnego porządku rzeczy, zwykłe wydarzenie, które prędzej czy później każdego dosięgnie. W dzień końca świata przyroda żyje swoim życiem, ludzie wykonują swoje rutynowe czynności, świat jest taki jaki być powinien, niczym nie zachwiany, nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Żadne znaki na ziemi i niebie nie wskazują na katastrofę. Ludzie obserwują powtarzalny rytm świata i czekają na noc, która będzie równie piękna i gwiaździsta jak poprzedniego dnia. Może zaskakiwać, że ludzie oczekują nadejścia wieczoru skoro ma nastąpić koniec świata, lecz Miłosz w swoim wierszu chciał ukazać apokalipsę indywidualną. Gdyby nie nawiązanie do biblijnej apokalipsy moglibyśmy uznać wiersz za zwykły opis rutynowych czynności. Autor wiersza pokazuje, że koniec świata niekoniecznie musi się wiązać z kataklizmem, pojawianiem się znaków czy archanielskich trąb. To dzieje się już. w tym miejscu i w tym czasie. W wierszu występuje tajemniczy staruszek, który patrzy na całe to wydarzenie z perspektywy swojego wieku i bogatych doświadczeń życiowych. Staruszek dobrze wie, że innego końca świata nie będzie. Mógłby być prorokiem, ale ma inne zajęcie - przewiązuje pomidory. Wie doskonale, że w każdym czasie jest ktoś lub coś, dla którego świat się kończy. Na całej ziemi ludzie, zwierzęta, rośliny umierają, kończą się uczucia, zmieniają się poglądy. Czesław Miłosz chce tym wierszem pokazać, że apokalipsa nie musi się wiązać z totalnym zniszczeniem świata, ale że dla każdego człowieka jest to sfera intymna, prywatna i indywidualna. Każdy będzie miał swój dzień końca świata, ale najprawdopodobniej nie będzie się on różnić od wszystkich pozostałych, które przeżyliśmy. Będzie po prostu tym ostatnim na tej ziemi.
W dzisiejszych czasach spotykamy wielu ludzi, którzy próbują przewidzieć koniec świata i wzbudzić tym zainteresowanie, a zarazem obawę w przeciętnych jednostkach. Tworzą nawet sekty, które wierzą w ich przepowiednie. Jednak wizje te nie mają przełożenia na rzeczywistość, mijają się z prawdą, ponieważ tak jak mówił Miłosz, każdy z nas będzie miał swój własny koniec świata, wynikający ze śmierci. Natomiast biblijny koniec świata nastąpi dopiero gdzieś w ojczyźnie niebieskiej przed tronem Stwórcy i tam odbędzie się nasz sąd ostateczny. Bowiem Koniec Świata może przebiegać na różnych płaszczyznach. Może mieć wymiar prywatny, który objawia się on poprzez kryzys wiary w sens całego życia i istnienia, śmierć bliskiej osoby, rozterki, problemy. Może się on też wyrażać w naszym osobistym pożegnaniu z życiem i przejściem do wieczności. A więc wynika z tego, że każdy z nas przeżywa swoją Prywatną Apokalipsę.
Nie znamy dnia, ani godziny apokalipsy globalnej czy prywatnej, dlatego powinniśmy mądrze żyć i cieszyć się każdym dniem.