Czy warto służyć Bogu?
To może nieco dziwnie brzmiące pytanie powstało na bazie wielu rozmów przeprowadzonych w tym roku z młodymi ludźmi. Jawi się coraz większy problem asymilacji (utożsamiania się) młodych chrześcijan ze swoim niewierzącym środowiskiem oraz chęci przypodobania się rówieśnikom bez względu na cenę jaką często przychodzi za to zapłacić.
Już od samych początków Boży naród wyróżniał się spośród innych narodów odrębnością kulturową, zwyczajową, obyczajową i oczywiście religijną. Tak było za czasów Noego, Abrahama, Mojżesza, Dawida, za czasów Jezusa i apostołów, pierwszego i kolejnych okresów Kościoła i być powinno także i po dzień dzisiejszy.
Niestety, daje się zauważyć, że naród Boży dni obecnych stara się za wszelką cenę zatrzeć dzielące go od tego świata różnice. Presja wywierana przez rówieśników jest tak wielka, że nie utwierdzeni w Słowie Bożym młodzi (i nie tylko) chrześcijanie często jej ulegają. Zaczyna się dramat, wyrzuty sumienia, wewnętrzne rozdarcie a w konsekwencji niejednokrotnie grzech.
Unikanie nabożeństw i spotkań z ludźmi wierzącymi, nieposłuszeństwo rodzicom, oszustwa, krętactwa, kłamstwa, sięganie po papierosy, alkohol, nieczyste strony internetowe, filmy i czasopisma, przerwana społeczność z Bogiem, znudzenie i niechęć do modlitwy i czytania Słowa Bożego to gorzkie owoce, które niestety wielu młodych ludzi spożywa, decydując się „tylko trochę” na upodobnienie do rówieśników.
Owoce te są bardzo cierpkie i dojrzewają bardzo szybko a usuwanie skutków ich spożycia jest trudnym i często bolesnym procesem, kosztującym zdecydowanie więcej niż powiedzenie stanowczego „NIE”, gdy jeszcze była taka możliwość.
Musimy pamiętać tą starą biblijną zasadę, że cokolwiek siejemy to i żąć będziemy (Galacjan 6,7).
Będąc świadomi konsekwencji nie uginajmy się pod presją niewierzącego otoczenia.
Miejmy się też na baczności przed różnego rodzaju „chrześcijanami” naciągającymi Biblię do swoich przekonań, głoszącymi źle pojmowaną wolność prowadzącą w konsekwencji do rozwiązłości (2 Piotra 2,18-22).
Obierzmy sobie jako wzór Jozuego, który nie zawahał się powiedzieć głośno i otwarcie całemu narodowi izraelskiemu następujących słów (Jozuego 24,15):
A jeśliby się wam wydawało, że źle jest służyć Panu, to wybierzcie sobie dzisiaj, komu będziecie służyć: czy bogom, którym służyli wasi ojcowie, gdy byli za Rzeką, czy też bogom amorejskim, w których ziemi teraz mieszkacie. Lecz ja i dom mój służyć będziemy Panu.
Jozue powiedział, że cały naród może służyć komu chce i żyć tak jak chce ale on ze swoją rodziną będzie służył Panu, Świętemu Bogu, choćby nawet mieli być jedynymi wierzącymi w całym kraju.
Myślę, że jest to dla nas wspaniały przykład oddania i wierności Bogu. Wstępujmy śmiało w ślady Jozuego i jego rodziny. Bóg będzie z nami tak jak był z nim i z wszystkimi, którzy obrali Jego drogę w swoim życiu.
Życzę nam wszystkim żyjącym w tych trudnych czasach tak otwartej i odważnej chrześcijańskiej postawy popartej mocnymi słowami z listu apostoła Pawła do Rzymian 8,31: Cóż tedy na to powiemy? Jeśli Bóg za nami, któż przeciwko nam?
Z życzeniami Bożych błogosławieństw
Jarek Domieniuk