Homilia na Niedzielę XXI - rok B
Chleb i krzyż idą razem
Jak trudno ludziom odbić się od dna !
Dzisiaj w przed chwilą odczytanej Ewangelii [padły z ust uczniów Chrystusa przerażające słowa : ,, Panie, do kogóż pójdziemy ? ” Patrząc na współczesne ludzkie życie tak od środka, w głębię duszy - jeśli takie spojrzenie jest dzisiaj możliwe - wydaje mi się, że jest to pytanie powtarzana coraz częściej. Jedni po chwilach rozpaczy, zniechęcenia - wybierają Chrystusa, umacniają się w wierze, oddaniu i zaufaniu wobec Niego. Wielu niestety nie potrafi się wciąć w garść, zaufać Bogu, odbić się od dnia beznadziei. Panie, człowieku, powiedz mi dokąd mam iść, do kogo, gdzie - nikt ,mnie nie chce...! Te słowa z wielkim zniechęceniem powtarza z braku ludzkiego serca sierota, wypędzona z domu przez dzieci schorowana matka, czy ojciec już nie zdolny do roboty, bezrobotny, ściśnięty bieda i głodem człowiek. Ludzie nie tylko szukają pieniędzy ! Rozlegają się telefony aż do zmęczenia, dzwonki do domów ... z nieustępliwą prośbą, propozycja, promocją ... odchodząc jeszcze kilkakrotnie powtarzają, a może jednak .. Przeżywać ból, samotność, porzucenie przez najbliższych - nie jest łatwo, zwłaszcza dla ludzi zamkniętych w sobie, pokornych, wstydzących się o coś prosić. Pan Jezus także przeżywał chwile załamania , zwątpienia w godzinach pojmania i męki. Pożalił się do Ojca w niebie ,, Boże mój Boże mój ... czemuż mnie opuścił... To prawda : chleb Wieczernika łączy się z krzyżem. Podniesienie z niżu cierpienia , odbicie się tonącego od dnia nie przychodzi łatwo . Wtedy roztropnie myślący odnajduje jeszcze Boga ! Zdarzało się to wiele razy. Wymagania Chrystusa zdawały się być nie do przyjęcia. Wielu nie chciało słuchać tej mowy, zdawało się, że wymagania przerastają ich możliwości i nadzieje. Odeszli smutni - jak bogaty młodzieniec, które, u Nauczyciel kazał wszystkiego się pozbyć i iść za Nim. Jedynie ci, którzy więcej poznali Pana Jezusa przyłączyli się do Piotrowego stwierdzenia : ,, Panie, do kogóż pójdziemy. Ty masz słowa żywota wiecznego”. Czego wymagał Pan Jezus od swoich uczniów, czego wymaga od nas ? Powiem krótko : wierności , czystości serca , zdolności w pokonywaniu przeszkód życiowych . Obecne czasy udowodniły niejednemu, jak bardzo jesteśmy porywczymi, w gorącej wodzie wykąpanymi. Wierność małżeńska pryska przy byle jakich potknięciach, nie ma sil na wzajemne wybaczenie sobie jakiegoś upokorzenia, ambicja przeciwników Boga i zasad wiary przekracza granice . W powiatowym sądzie odbywa się rozprawa tzw. rozwodowa. Wniesiono sprawę o zerwanie więzów sakramentalnych. Na sali słychać niemal krzykliwe oskarżenia wzajemne. Ludzie kiwają głowami ... co oni robią ? Na rozprawę niepostrzeżenie przyszła także 12-letnia córka. Wszystko słyszała i chyba tylko ona miała na buzi wstyd i wypieki. Kiedy padły słowa wyroku - dziecko głośni krzyknęło : ,, a ja do kogo pójdę” ?
Do dziecka podszedł emerytowany kolejarza - tez biedny - ale powiedział :,, dziecko, ja cię przygarnę, będziemy razem... Sędzina patrząc na to, co się działo dopowiedziała : w tym domu zabrakło jednego mebla - zabrakło klęcznika. Gdyby w tym domu choć jedno z rodziców klękało do modlitwy, to biedne dziecko miałoby dom !
Przecież nikt w ważnych sprawach swojego życia nie podpisuje czystej kartki, szybko pyta , o co tu chodzi. Podpisanie mogłoby być pomyłka na całe życie. A jeśli podpisałem, przyrzekłem, zaufałem , wyraziłem swoja gotowość do wyrzeczeń się, do ponoszenia trudów na dobre i na złe - dlaczego jestem chorągiewką na wietrze, kruchą trzciną. Załamania bez mocy wiary kończą się tragicznie.
Do kancelarii parafialnej przychodzi rozpalony 17-nastolatek. Nawet nie mając podstaw ani poważniejszych powodów - wyzywa się na starszym, doświadczonym kapłanie. Słowa sypia się jak z worka, wiele z nich pochodzi z rynsztoku . Na pokrzepienie swojej odwagi powiada ze jest ateistą. Ani raz nie padło słowo ,, ksiądz” . Na jakąś kulturę trudno było czekać i spodziewać się.... ja jestem ateistą, a ty... Nie wiem co wpłynęło na tego .. młodego gniewnego” - ale wyszedł z kancelarii jakby szczęśliwszy. Jak łatwo potępiać, obrzucać błotem. Dno okazało się błotniste, zamulone . Trudno było kapłanowi odpłacać ,, pięknym z nadobne”. . Zwyciężyła roztropna cierpliwość !
Panie do kogóż pójdę wypowiedziała kiedyś młoda dziewczyna. Miała dwadzieścia trzy lata. Przezywając tragedię osobistą , załamała się, Była bliska myśli o odebraniu sobie życia . Wszystko było już zaplanowane. Zwolniła się wcześniej z pracy, pożegnała się z matką, załatwiła ... sobie mieszkanie... wzięła odpowiednie tabletki, aby po ich przedawkowaniu spokojnie ,, zasnąć”. Wyjeżdżając ... wstąpiła do kościoła, tu przecież spędziła wiele lat życia, korzystała z sakramentów świętych. Chciała widocznie przedstawić Bogu swój ból, swoją sytuację jakoby bez wyjścia. Jakiś magnes ciągnął ja do konfesjonału, ksiądz jakby specjalnie na nią czekał ... nastąpiła wewnętrzna walka... w końcu pójdę i wyspowiadam się ... to ją uratowało ,, Panie, do kogóż pójdziemy ”?
Tzw. nieokreślony człowiek nie ma w sercu wiary. Trudno mu podejść do Chrystusa, po Jego prawdę , przebaczenie , chleb i spokój - wybiera krzyż, ale nie ten, który jest dla niego. Staje mi przed oczyma postawa Judasza. Trudno mu było być do końca uczniem Chrystusa. Świat dawał mu tyle innych propozycji.
Może i on wcześniej słyszał te dyskusje idących za Chrystusem : ,, czy i wy chcecie odejść? ” . Z pewnością wtedy jeszcze wytrwał, ale już i dla niego była to trudna mowa. Nie zagłębił się w Chrystusa, nie stał się podatną glebą dla Jego wybornego ziarna. Zostali ci, dla których Chrystus pozostał słowem życiem, mocą i wytrwaniem. Te wielkie wartości Boże często przysłaniają sprawy tego świata. Autentyczna wiara, oddanie bez reszty zasadom Boga okazały się i okazują nadal dla wielu zbyt trudne. Nie musze was pytać, dlaczego ludzie dzisiaj odchodzą od Boga , jak wielu wskutek płytkości wiary, słabej psychiki nie wytrzymuje , odchodzi , a potem z lawiną toczy się w przepaść.
Trzeba podejść po Chrystusowy Chleb, aby ponieść z odwaga, po męsku swój krzyż.
W pierwszym czytaniu doświadczony już trudnościami kieruje do ludu takie słowa : ,, Gdyby wam się nie podobało służyć Panu, rozstrzygnijcie dziś : komu chcecie służyć ? Czy bóstwom, którym służyli wasi przodkowie ... ja sam i mój dom służyć chcemy Panu ! ” . Ci słuchający swojego przewodnika odpowiedzieli rozsądnie - wytrwali przy Tym, który okazał im znaki, ochraniał przez całą drogę ... My również chcemy służyć Panu, bo On jest naszym Bogiem. To prawda : nie można dwom panom służyć, Bogu i mamonie !
Czy nie podobnie jest w każdym dobrym, wiernym małżeństwie ? w rodzinie ? Miłość i wierność mają swój wzór w Chrystusie. Jakże pięknie opisał przymioty miłości św. Paweł w Liście do Koryntian : cierpliwa, łaskawa, nie zazdrości, nie szuka swego, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko przetrzyma, nigdy nie ustaje (I Kor. 13,1-9) . Dołączę tu zdanie z drugiego czytania : lecz wśród was są tacy, którzy nie wierzą - To ci , jak zauważył Chrystus - zaraz wycofało się, nie chodzili już z Nim.
Choć trudna jest mowa Chrystusa, ale ona nas zadziwia. Pan Jezus jest zawsze otwarty, mówi, co myśli, ukazuje drogi proste. Gotowy jest zawsze przyjść z pomocą niemal na każde zawołanie - ale nie jak pogotowie ratunkowe na sygnał. Do Niego trzeba chcieć, być gotowym podejść, okazać swoja wiarę i szczerość. Mile ceni sobie nasza skruchę i ufność. Powiedzmy sobie tutaj szczerze wspominając nasze doświadczenia życiowe - jak wiele, tyle dobra doznaliśmy od Boga , tyle razy byliśmy wsparci szczególną pomocą - nie zapominajmy o tym. Św. Siostra Faustyna zanotowała słowa Pana Jezusa w dzienniczku : ,, powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuje się w tętno ich serca, kiedy uderzy dla mnie. Przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienie, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie Moje łaski poczynam się gniewać na nich zostawiając ich samym sobie i daje im to, czego pragną...”
Jesteśmy świadkami powolnego odchodzenia ludzi od Boga , od Mszy św. i od modlitwy. Grozi nam nie tyle wrogość, ile obojętność, lekkomyślność wobec zasad religii. Czy pierwsza Komunia św. ma być ostatnią ? życie religijne ograniczy się do tradycji i zwyczajów ? Do kogo więc będzie należało Królestwo Niebieskie ? Do tych, którzy po przemyśleniu, poznaniu Chrystusa przy stole i na Krzyżu po męsku powiedzą ze świętym przekonaniem : Panie, do kogóż pójdziemy. Ty masz słowa życia wiecznego. Nie ma jednak łatwej wiary - to byłaby tylko imitacja, tandeta wiary. Nie dajmy się zarazić epidemia narzekania, szemrania , nosicielami obojętności . Zwątpienie, niewierność, bylejakość byle jakość i powierzchowność doprowadzają do pustki duchowe, z a jej dnia bardzo ciężko będzie się odbić ku górze, Pozwólmy Chrystusowi tę puste wypełnić Jego łaska i naszym zaufaniem Amen.