Wolność, kreacja i odpowiedzialność
Dostojewski pyta: Czy gdyby nie było Boga, można by robić wszystko?
Wielu odpowiada, że przecież nie ma Boga, więc wolno.
Prawda jest taka, że wolno, nawet jeśli jest Bóg. Bo Bóg nie jest ani strażnikiem, ani sędzią, ani katem, ani nawet zakazem ruchu po cudzym brzuchu. Bóg jest wolnością.
Wolność - przedmiot marzeń i tęsknoty wielu ludzi. Któż nie chciałby jej doświadczać i urzeczywistnić?
O jakiej wolności marzysz?
Dla kogo ma być ta wolność?
Co chcesz osiągnąć dzięki wolności?
A czego się boisz stracić, jeśli inni będą wolni?
Czego się boisz utracić, gdybyś naprawdę stał się wolnym i wyłącznie odpowiedzialnym za siebie?
Osiągnięcie przez ciebie bezwarunkowej wolności jest uwarunkowane twoim uprzednim wolnym wyborem. Nigdy nie osiągniesz prawdziwej wolności, jeśli nie weźmiesz na siebie odpowiedzialności za skutki swoich wyborów, decyzji i działań. Właśnie tak, pomimo że mądrzy ludzie mówią: “Żołnierz strzela, Pan Bóg kule nosi”. Jednak w sprawy zabijania ludzi proszę nie mieszać Boga. On się tym nie zajmuje. Podobnie też nie rozlicza cię z tego, co robisz.
Po co on więc jest?
Często się przydaje, bo oferuje nam idee i inspiracje najwyższej jakości. Gwarantuje nam też Jego opiekę i ochronę, dopóki z niej nie rezygnujemy i nie robimy sobie świństw (czyli krzywdy).
Jeśli chcesz się czuć bezpiecznie i żyć pożytecznie, powinieneś dokonać odpowiedzialnego wyboru jakości i ważniejszych szczegółów twego życia. To pozwoli ci stworzyć podstawy programu na szczęśliwe życie, pomoże ci żyć w poczuciu spełnienia i wykorzystania twoich możliwości, tych samych, którymi wyposażył cię Bóg. Z tej odpowiedzialności za siebie i swoje życie może cię tylko uwolnić posłuszeństwo wobec boskiego prowadzenia. A wtedy pozytywne myśli zostają po jakimś czasie zastąpione bożą mądrością (o dziwo Bóg jakby mniej chętnie zastępuje swą mądrością głupotę, czyli negatywne myśli). A więc droga prowadzi poprzez pozytywne myśli do poddania się Bogu.
Ale jak można urzeczywistnić wolność, jeśli wybiera się posłuszeństwo?
Teraz pewnie chcesz mieć wolność do własnego zdania, do krytyki, do przeżywania wszystkiego, co chcesz przeżywać. Pewnie chcesz zachłannie doświadczać wszystkiego, co tylko możliwe, bo przecież chcesz być wolny. A więc żadnych ograniczeń i żadnych konsekwencji wyboru?
Idea to piękna, ale… Anarchia nie jest wolnością, ani drogą do jej urzeczywistnienia.
Cóż możesz wybrać, jeśli twoja motywacja wyboru nie jest wolna, jeśli jest uwarunkowana wcześniejszymi marzeniami lub poglądami twoimi, lub twego otoczenia, jeśli za nią kryje się niewiedza, niewiara lub presja innych?
Od kogo przejąłeś swoje pragnienia możesz sprawdzić łatwo. Wystarczy kilka tygodni powtarzać afirmację:
Ja … sam wiem, czego chcę.
Tak, wolność wydaje się jedyną drogą do szczęścia. Wielu marzy: “ach, żeby mi wreszcie było wolno …” A przecież tyle ci rodzice zabraniali i tyle nakazywali!
Czy udało ci się odzyskać szczęście kupując sobie to, czego ci nie kupowali rodzice? Czy długo byłeś szczęśliwy biorąc coś, czego ci wzbraniano? Czy byłeś wtedy bardziej wolny? I co się później z tą wolnością stało?
Pomyśl teraz, że twoje najpiękniejsze, najskrytsze marzenia mogą się natychmiast zrealizować, że masz taką moc, by już, natychmiast, mieć to, o czym marzysz. Napisz sobie, co to jest?
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Jeśli jesteś naprawdę wolny i nie masz żadnych wątpliwości, to naprawdę masz to już teraz! Po co odkładać to na przyszłość? Po co się buntować przeciw tym, którzy ci zabraniają?
A jeśli tego nie masz, to skąd wątpliwości? To są twoje wątpliwości.
Zbadaj teraz swoje pragnienie.
Czy akceptujesz je w pełni? Czy obawiasz się, że ktoś na jego realizacji straci, czy boisz się zazdrości lub innych konsekwencji? Czy urzeczywistniając swoje marzenie będziesz szczęśliwszy? I w ogóle skąd się ono wzięło w twym umyśle? I skąd się wziął opór przed nim?
Wolność twórcza, to wolność od pomieszania i poczucia presji, to koncentracja na celu. Bez owej koncentracji twoje zamiary ulegną rozproszeniu.
Czy pomyślałeś o czymś, czego jeszcze nigdy nie doświadczyłeś, czego nie doświadczył nikt ze znanych ci osób? Jeśli tak, to jesteś na najlepszej drodze do rzeczywistej wolności. Ale jeśli tylko pragniesz mieć, lub doświadczać tego, czego dotychczas ci zabraniano, to jesteś tylko zbuntowanym niewolnikiem swoich autorytetów. Jeśli buntujesz się przeciw autorytetom, bo chcesz wolności, to nadal jesteś posłuszny autorytetom, tyle, że buntowników.
Doświadczanie wolności jest zbyt proste i łatwe, żeby ludzie przyzwyczajeni do zniewolenia, walki i oporu mogli ją zaakceptować.
Teraz pewnie potrzebujesz udowodnić swoją wolność, swoją inność, walczysz, by inni ją zaakceptowali, by zaakceptowali twoje prawo do wolności? I tak walcząc zapewne zapominasz, że wcale nie chcesz ich zwolnić z obowiązków wobec ciebie? I pewnie nie myślisz nawet o tym, żeby uwolnić się od żalów i pretensji do nich?
Nawet poważni ludzie są przekonani, że wyzwolony mistrz to taki, któremu wszystko wolno. A więc może palić, pić, kląć... Takiego podziwiają i chcą naśladować. Często też uważają to za praktykę duchową.
No tak, ich mistrz jest wolny od… rozumu. Tak samo zresztą jak i oni. Gdyby bowiem choć odrobinkę pomyśleli, zauważyliby, że mistrz jest uzależniony od nikotyny, alkoholu, czy czegoś jeszcze.
Wolność ma też wymiar duchowy!
Znam wiele przypadków, kiedy to ludzie wkraczający na “duchową ścieżkę” uważają, że nie muszą już niczego robić w świecie przejawionym, materialnym. Odmawiają więc wykonywania podstawowych prac domowych, odmawiają pracy. I bardzo ich dziwi, wręcz oburza, że ktoś śmie w ogóle od nich czegokolwiek żądać! Przecież oni się rozwijają duchowo i są ukochanymi dziećmi Boga - nie to co reszta całej tej hołoty!
Mam na takich cwaniaczków sposób: nic im nie dawać, niczego dla nich nie robić, niech spróbują pełnej samodzielności. Rodzina nie może być traktowana jako ekonomiczne zaplecze dla zaspokajania materialnych potrzeb “uduchowionego” kandydata do świętości. Tak samo należałoby traktować dzieci, które ciągle żądają nic nie dając w zamian. Ba, przeszkodą jednak, czasem nie do pokonania, okazuje się poczucie obowiązku wobec dzieci, które niejednokrotnie mobilizuje rodziców dorosłych już ludzi do wręcz nieludzkich wysiłków w celu zapewnienia im godziwych warunków życia. Ale ich dzieci mają to oficjalnie “gdzieś”, są “ponad takie przyziemne potrzeby”. Niech więc będą w tym konsekwentne. A ich rodzice powinni wreszcie zacząć reagować tak, jak to wynika z deklaracji dzieci.
“Jesteś wolny? Tak, jesteś wolny, również ode mnie i od mojej opieki nad tobą”.
Wiem, że ludzie udowadniający, że są wolni, mają szczególną awersję do słowa “musisz”, ale w procesie urzeczywistniania wolności jednak coś musisz, żeby doprowadzić go do końca. Musisz więc zgodzić się na proces uwalniania siebie i innych, i musisz wybierać - i to wybierać świadomie, i odpowiedzialnie. Każdy bowiem wybór pociąga za sobą konsekwencje!
Aby uwolnić się od konsekwencji dokonywania wyborów, już w starożytności odkryto, że wystarczy tylko zaakceptować to, co jest, zaakceptować naturalny porządek. Ale to też jest wybór.
Wszystko staje się piękne, łatwe i przyjemne, gdyż można poznać to, co jest, za pomocą systematycznej praktyki medytacyjnej.
Nie sposób zaakceptować tego, co jest, jeśli wcześniej się tego nie pozna. I znów stajesz przed koniecznością wyboru, jeśli chcesz poznać wolność i urzeczywistnić ją. Takich wyborów czeka cię jeszcze więcej. Najważniejszy z nich, to zająć się sobą. Nie ustawianiem innych wokół siebie, ale sobą. Teraz pewnie nie przychodzi ci na myśl, że dążąc do wolności, sam musisz się najpierw uwolnić od żalów i pretensji do siebie. Ale zapewne masz znacznie szersze potrzeby?
Przynajmniej ci się tak wydaje.
Jeśli interesuje cię wszystko, jeśli w ramach urzeczywistniania wolności chcesz doświadczyć wszystkiego, żeby wiedzieć, że nie straciłeś czegoś cennego, to robisz sobie w umyśle i w energiach swego ciała ogromny bałagan. Mam nadzieję, że zmęczy cię on wcześniej, niż przygniecie.
Zbyt wielu spośród tych, którzy próbowali poznać i zrozumieć wszystko, nie potrafiło się podnieść z dna, które też chcieli poznać i doświadczyć, przekonani, że dopiero wtedy będą wolni. W ten sposób stali się niewolnikami swojej nieufności, zachłanności i przemądrzałości. A wszystko to w imię wolności, w imię prawa do wyrażania siebie, do realizacji swoich pragnień!
Zapewniam cię, że kiedyś dojrzeje w tobie pragnienie uwolnienia się od tego całego bałaganu, jaki wprowadziłeś w swym umyśle i życiu usiłując zrealizować swoją wolność na swoją rękę, według pomysłów, które tylko wydają ci się twoimi własnymi i oryginalnymi. Jeśli kiedyś zechcesz poznać ich źródła, to z pewnością zdziwisz się, jak bardzo były one nie twoje i od kogo je przejąłeś.
Czy prawdą jest to, co mówią, myślą i robią otaczający nas ludzie? A może to jest kłamstwem? A może w ogóle nie warto się tym zajmować?
Na pewno przestałbyś do tego przykładać jakąkolwiek uwagę, gdybyś nie czuł się od otoczenia zależny bądź zagrożony przez nie. Pozostaje więc pytanie, czy w takiej sytuacji masz jakiś wybór?
Otaczający nas świat oferuje nam tak wiele bodźców i pomieszanych informacji, że z pewnością braknie nam wszystkich wcieleń na poznanie tego, co się dzieje wokół. Cóż więc robić? Jak poznać prawdę?
A więc tu znów pojawia się konieczność dokonania wyboru.
I co możesz wybrać? Tylko to, o czym wiesz, że wybrać można.
A więc twoja wiedza i twoje uprzedzenia warunkują twoją wolność wyboru.
Astrolog, który “wie”, że jego przyszłość jest zapisana w horoskopie, nie wierzy, żeby mógł ją zmienić. Ateista zdaje się na przypadki. A ty?
Czy wiesz, że możesz świadomie i celowo zaprogramować sobie swoją przyszłość. Zastanów się.
Nie chodzi mi o szczegółowy plan na każdy dzień życia. Coś takiego byłoby nie do wytrzymania. Ograniczałoby też twoje możliwości twórcze i twoją wolność.
Jak więc układać plany, żeby nie ograniczać wolności?
Uwierzyć i przekonać się, że twój umysł kreuje warunki twojego życia.
Przyjąć na siebie odpowiedzialność za poprawę jakości życia bądź utrzymanie obecnego stanu rzeczy bazując na pozytywnym nastawieniu do siebie i do świata.
Pielęgnować swoje pozytywne nastawienie, rozwijać je tak, by objęło swym zasięgiem wszystkie dziedziny twego życia.
A cele?
Warto sobie wyznaczyć takie cele, które są realne, a jednocześnie ułatwiają życie na dłuższą metę.
Czy takimi celami może być zdobycie majątku, posady lub odpowiedniej pozycji, zawarcie małżeństwa, urodzenie dzieci?
To wszystko jest ulotne i nie można na tym bazować. Ale zrealizować to można, choćby z ciekawości, choćby po to, żeby przekonać się, jaką mocą twórczą dysponujesz.
Co więc naprawdę warto sobie postawić za cele do osiągnięcia?
Moim zdaniem, najważniejszym celem jest uruchomienie u siebie zdolności realizacji wszystkich celów bieżących. To się nazywa zdolnościami i mocą kreacji.
Cóż to znaczy?
Załóżmy, że chcesz mieć samochód. Możesz się skoncentrować na tym, że go masz, że czujesz się w nim i z nim bezpiecznie, dobrze, wygodnie, a twoja podświadomość akceptuje te fakty. I po jakimś czasie pojawią się dla ciebie wszelkie środki i możliwości, dzięki którym staniesz się właścicielem takiego samochodu.
W przypadku posługiwania się mocą kreacji w ten sposób ważne jest, by znać to, co się chce osiągnąć i to znać precyzyjnie.
Inna możliwość polega na tym, że jesteś otwarty na korzystanie z całego bogactwa tego świata i wiesz, że zawsze masz wszelkie środki i możliwości zrewanżowania się za przysługi, jakich udzielają ci inni.
Wówczas możesz korzystać z cudzych samochodów, a wożący cię ludzie czynią to chętnie, gdyż wiedzą, że z tobą warto przebywać. Powinieneś jednak zachować umiar i nie wyobrażać sobie, że konkurują między sobą o prawo wożenia ciebie (choć i to może akurat mieć miejsce!).
To są przykłady, jak może działać wyzwolona moc kreacji. Kiedy jesteś otwarty na wszystko, co najlepsze, nie musisz przykładać uwagi do szczegółów, nie musisz się męczyć, a wszystko pojawia się wtedy, gdy to jest właściwe. Kiedy twoja pomoc potrzebna jest innym, znajdą się wszystkie środki, żebyś się z nimi spotkał. Kiedy cudza pomoc jest potrzebna tobie, zachodzi dokładnie to samo, pod warunkiem, że akceptujesz przyjęcie pomocy i zmianę, jaka w związku z tym zachodzi w twoim życiu.
Jeśli więc to tak działa w pozornie trudnych sytuacjach, to o ileż bardziej w codziennym życiu. Żeby jednak mogło to funkcjonować stale, potrzebne są twoje intencje, by z tego korzystać. Jedną z nich jest choćby odrobina wiary, że może się zdarzyć cud. Najwięcej jednak korzystasz na tym mechanizmie, gdy twoje nastawienie do wszystkiego staje się i jest pozytywne! A wówczas w twoim życiu cudowne niespodzianki mogą się zdarzać nie tylko każdego dnia, ale i wiele razy dziennie.
Czyż nie na tym polega wolność?
Odkryj Boga i Jego twórczą moc. Przecież ty sam jesteś nią też obdarzony! Najpierw spróbuj Go odkrywać poprzez modlitwy, które zaczną się spełniać. Później będziesz mógł się przekonać, że ty sam masz moc spełniania swoich pragnień, jeśli tylko nie są one wewnętrznie sprzeczne. Kiedyś pewnie odkryjesz, że Bóg jest wszystkim. Jeśli WSZYSTKO stanie się twoje, to czegóż jeszcze mógłbyś pożądać? Zjednoczenie z Bogiem jest równoznaczne z zaspokojeniem wszystkich potrzeb, z uwolnieniem się od pożądań.
Czy to może być ciekawe?
Może być, pod warunkiem, że wykroczysz świadomością poza swoje wyobrażenia o tym, jakoby musiało być nudne. A pewnie wydaje ci się, że boskie WSZYSTKO jest ograniczeniem. Jeśli nauczysz kierować się tym, co postrzegasz w świecie nieprzejawionym, co podpowiada ci intuicja, wówczas przejdzie ci ochota do stawiania sobie jakichkolwiek ograniczeń w czynieniu dobra i korzystania z niego. Zniknie nawet chęć i zdolność do czynienia “zła” i krzywdy sobie, i innym, w której niektórzy upatrują gwarancje wolności.
Możliwość szkodzenia sobie i innym wynika, co prawda, z wolności, lecz nie jest gwarancją wolności. Gwarancją wolności jest świadomość, że wszystko, co tylko czynimy, może służyć Najwyższemu Dobru naszemu i innych.
Sprzeniewierzanie mocy i energii wydaje się być “karalne” ponieważ przynosi fatalne skutki temu, który go dokonuje. Nieżyczliwość, nieufność, wrogość, nieprzytomność, nieświadomość, to stany zawężonej świadomości, to mechanizmy sprzeniewierzania energii. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się urzeczywistnić wolności komuś, kto zawęził swą świadomość, czy zaparł się Boga. Wynikiem takich zabiegów jest najczęściej krótkotrwała ucieczka w marzenia lub złudzenia, albo długotrwała choroba psychiczna. Naturalne prawo kreacji pozwala wykreować każdemu to, na czym się koncentruje.
Wolność kreacji jest dla nas największą obietnicą, najwspanialszą szansą, ale też może być największą zmorą.
Aby twoje kreacje stały się w pełni wolne i doskonałe, twój umysł świadomy i podświadomy muszą zostać całkowicie oczyszczone i uwolnione z wszelkich pożądań, zaślepień i ograniczeń.
Dzieła tego sam nie uczynisz. Musisz zwrócić się o pomoc do Boga i przyjąć ją z ufnością.
Niech twą wiedzę zastąpi Jego Mądrością, a twój wysiłek Jego Mocą. No i wreszcie nie zapomnij, żeby twoje emocje Bóg zastąpił Jego Miłością.