Broń chemiczna sprzed tysiącleci
Wydawać by się mogło, że broń chemiczna to atrybut dwudziestowiecznych pól bitewnych. A tymczasem jak się okazuje - ten rodzaj „oręża” liczy sobie przynajmniej kilka tysięcy lat. Broni chemicznej z powodzeniem używali ponoć Chińczycy już w czwartym wieku przed naszą erą, wspominał o jej użyciu grecki historyk Tukidydes, a ostatnio archeolodzy znaleźli dowody na to, że właśnie atak chemiczny pomógł Persom w 256 roku naszej ery zdobyć starożytne miasto Dura Europos.
Dura Europos to miasto położone nad Eufratem na terenie Syrii. Obecnie nosi nazwę As-Salihijja. W starożytności tereny te były częścią Cesarstwa Rzymskiego, a w mieście stacjonował rzymski garnizon. Kiedy miasto zaatakowali Persowie - doszło do oblężenia. Jedną z technik oblężniczych stosowanych ówcześnie było podkopywanie murów miejskich, które osłabione w ten sposób zawalały się. Jedyne co mogli zrobić obrońcy, to również kopać podziemne tunele wychodzące na zewnątrz twierdzy i zawczasu wysadzać drążone przez atakujących chodniki, lub też po spotkaniu się obu korytarzy - walczyć pod ziemią.
Tym razem miało być podobnie - Rzymianie stłoczeni w wąskim tunelu czekali na moment, gdy będą mogli skoczyć na przeciwnika. Jakież było ich zaskoczenie, gdy nagle korytarz który drążyli zaczął wypełniać gęsty, gryzący dym. Dławiąc się i krztusząc na próżno starali się uciec z pułapki - dwudziestu rosłych wojowników w ciągu kilku sekund straciło przytomność, a po kilku minutach zmarło. Jeśli ktokolwiek przeżył, musiał czym prędzej wycofać się z tunelu. Na trop tego niezwykłego epizodu natrafili przypadkiem archeolodzy badający współcześnie ruiny starożytnego miasta. Doktor Simon James z Uniwersytetu w Leicester kontynuował badania Dura Europos, które rozpoczęto i przerwano w latach 30-tych ubiegłego wieku. Już wówczas badacze natknęli się w jednym z podziemnych korytarzy na znaczną ilość szkieletów. Przypuszczali, że wojownicy nie zginęli w bezpośrednim starciu. Nie udało się im jednak ustalić przyczyn śmierci Rzymian.
Archeolodzy długo zastanawiali się, jak Persom udało się pokonać w wąskim korytarzu silny rzymski oddział. W rozwiązaniu zagadki pomogło ponowne, dokładne przeszukanie korytarza, podczas którego odnaleziono kryształy siarki i smołę. Po zmieszaniu i podpaleniu składniki te wydzielają gęsty, toksyczny dym zawierający tlenek siarki. O stosowaniu takiej broni wspominał miedzy innymi Tukidydes w „Wojnach Peloponeskich”. Według niego Spartanie podczas oblężenia Aten, by otruć obrońców, palili pod murami miasta właśnie drewno ze smołą i siarką.
Na podstawie swojego znaleziska naukowcy doszli do wniosku, że Persowie musieli spodziewać się ataku Rzymian (być może słyszeli jak kopią oni swój tunel) i urządzili w podziemnym korytarzu pułapkę: rozpalili ogień, a dym przy pomocy specjalnych miechów skierowali w głąb nowo otwartego przejścia. Być może zadziałał też taki sam ciąg, jak w kominie i dym bez pomocy miechów podążył do góry, szukając ujścia przez wydrążony przez obrońców twierdzy chodnik.
Jedno jest pewne - chemiczny atak odniósł zamierzony skutek, a kiedy dym wywietrzał Persowie mogli dalej prowadzić swój podkop. Ciał poległych użyli do zablokowania wylotu rzymskiego tunelu, by uniknąć ponownego ataku z tej strony. Dura Europos padło wkrótce potem i zostało przez Persów zrównane z ziemią.