Teleskop Hubble'a dostarczył ważnych informacji o brązowych karłach.
Obiekt o masie mniejszej niż 0.08
(mas Słońca) nie może w swym wnętrzu produkować helu z wodoru (jak mówią astrofizycy "nie spala wodoru") i w związku z tym nie zasługuje na miano gwiazdy. Jeśli jego masa przekracza 0.015
, nie można go także uznać za planetę. Zamiast wodoru spala bowiem wtedy deuter i przez kilka milionów lat wyświeca energię uzyskaną z przemian jądrowych (do czego planety w ogóle nie są zdolne). Takie obiekty noszą nazwę brązowych lub brunatnych karłów. Jeszcze kilka lat temu brązowe karły istniały tylko w ukształtowanej przez komputery wyobraźni teoretyków. Pierwszy brązowy karzeł został zaobserwowany dopiero 5 lat temu. Dziś znamy ich już kilkadziesiąt i wiemy, że w Galaktyce jest ich co najmniej tyle, ile zwykłych gwiazd.
Do niedawna wśród teoretyków nie było zgody co do sposobu powstawania brązowych karłów. Jedni byli zdania, że obiekty te są bezpośrednim produktem grawitacyjnego kurczenia się obłoków międzygwiazdowych i pod tym względem nie różnią się od gwiazd. Inni dopuszczali możliwość powstawania brązowych karłów drogą kondensacji pyłu i gazu krążącego w uformowanych wokół gwiazd dyskach, czyli w wyniku tych samych procesów, które prowadzą do powstawania planet. W tym drugim przypadku większość brązowych karłów powinna krążyć wokół zwykłych gwiazd.
Przeprowadzone za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble'a obserwacje młodej gromady gwiazdowej w gwiazdozbiorze Perseusza dowiodły, że brązowe karły, których znaleziono tam ponad 30, zdecydowanie wolą żyć w samotności. Oszacowano ponadto łączną masę wszystkich takich obiektów w Galaktyce. Okazuje się, iż jest ona dziesięciokrotnie mniejsza niż łączna masa wszystkich gwiazd. Upadła tym samym hipoteza, zgodnie z którą brązowe karły były dominującym składnikiem tajemniczej ciemnej materii, której grawitacyjne oddziaływanie jest doskonale wyczuwalne w dysku galaktycznym, lecz której do tej pory nie udało się zaobserwować.