19-01-2009
Bądźmy po proletariacku szczerzy: Karol Marks, ojciec komunizmu, w młodości był satanistą. Znamy przecież jego studencki dramat "Oulanem", czy wiersz "Gracz", w których aż duszno od atmosfery piekielnej grozy albo inicjacji satanistycznych z mieczem w tle. Należałoby zatem postawić pytanie: czy była to szczeniacka, przemijająca fascynacja, czy też satanizmem możemy tłumaczyć późniejszy komunizm brodatego teoretyka? Stawiam następującą hipotezę. Marks-raczej odrażający typ zakochany nie tyle w sobie, co we własnych poglądach-został komunistą dlatego, że wcześniej był satanistą.
window.google_render_ad();
Albo powiedzmy inaczej. Marks przez całe świadome życie (z wyjątkiem okresu szkolnego, gdy deklarował przywiązanie do chrześcijaństwa) był satanistą deklarującym w pewnym momencie komunizm jako cel polityczny. Przyznajmy, że komunizm zaprzeczający istnieniu Boga,zastępujący moralność jej brakiem,każący niszczyć i jeszcze raz niszczyć idealnie pasuje do roli dziecięcia satanizmu. Poza tym jego głupota jest tak bezdenna, że zapewne przez Księcia Ciemności zamierzona. Nie przesądzając sprawy (w końcu nie jesteśmy marksistami i nie wiemy czy młodzi komuniści smalą cholewy do dziewczyn, czy też w zapadłym grobowcu, w blasku świec, toczą krew z ropuchy)przypomnijmy tylko, iż spokój ducha Karola zakłócają na cmentarzu Highgate w Londynie wielbiciele...Szatana. Przynajmniej ci pamiętają.
Dariusz Ratajczak
Autor: Dariusz Ratajczak o 11:24 4 komentarze