W 1982 roku, Russel Burrows odkrył w amerykańskim stanie Illinois jaskinię przechowującą rzeczy, które mogły zmienić historię świata. Wewnątrz natrafił on na miejsce pochówku władcy i przedmioty wskazujące, że zarówno on, jak i lud, który je stworzył, przybyli z Afryki...
___________________
Philip Coppens
Czy król Mauretanii przybył do Ameryki Płn. w I wieku naszej ery, przekraczając ocean na kilkanaście wieków przed Kolumbem? Jaskinia, którą rzekomo odkrył w roku 1982 Russell Burrows, zawierała złote i kamienne obiekty, szczątki ludzi oraz złoty sarkofag, który łączy się z mauretańskim królem Jubą II. Historia Jaskini Burrowsa mówi więcej o zachowaniu człowieka, aniżeli o archeologii. Jest to historia rzekomej jaskini przechowującej grobowiec afrykańskiego króla, jaki dotarł do Ameryki Północnej w I w. n.e. i o kontrowersji wokół znalezionych tam przedmiotów.
Każde odkrycie niesie za sobą pewne niebezpieczeństwa. Wedle pierwszej wersji naszej historii, Russell Burrows przypadkowo odkrywa wzdłuż biegu Little Wabash River w pobliżu swego rodzinnego Olney w stanie Illinois, jaskinię. Jest rok 1982. Poszukując porzuconych pozostałości archeologicznych, odnajduje płytką pieczarę, która wiedzie do podziemnego korytarza, którego to nikt nie spodziewałby się znaleźć na wiejskich obszarach stanu Illinois. Wzdłuż korytarza znajdowały się olejne lampy, sufit zaś czarny był od dymu. Długi na 150 m tunel posiadał po drodze kilka komnat, choć tego, co odkrył, Burrows nie chciał ujawnić. Wedle drugiej wersji, w 1982 r. Burrows obmyślił oszustwo twierdząc, iż odkrył grobowiec, starając się następnie sprzedać kilka kamiennych obiektów, jakie sam wykonał wzorując się na książkach.
Tak zwana Jaskinia Burrowsa znana jest ze swej dużej liczby rzeźbionych kamieni, często noszących oblicza postaci przypominających Afrykańczyków, Egipcjan czy Europejczyków lub nawet rdzennych mieszkańców Ameryki. Na pierwszy rzut oka wyglądają siermiężnie, niczym dzieło amatora lub też rzemieślnika, który niedbale wykonał swą pracę, gdy zbliżał się termin. Co więcej, wstępne analizy pisma znalezionego na kamieniach wskazały na mieszaninę, jeśli nie miszmasz różnorakich stylów, słów i języków, które następnie archeolodzy oraz lingwiści szybko okrzyknęli „oczywistym fałszem” („oczywisty” to słowo preferowane przez naukowców, jakiego używają do podkreślenia tego, co mogą odrzucić jako jawną mistyfikację, choć amatorzy dają się temu zwieść).
Już w 1983 r. Burrows w miejscowym sklepie ze starociami wystawił małą kolekcję przedmiotów, jednakże jeśli stworzyłby całą kolekcję, jasne jest, że byłoby ich tak dużo, że nie pozbyłby się nigdy wszystkich. Co więcej, aż do 1997r. on lub ktokolwiek inny, nie zrobił na kamieniach pieniędzy. Jeśli Burrows chciał wzbogacić się na tworzeniu tych przedmiotów, jego podstęp był z pewnością źle przeprowadzony.
Jaskinia jest jednakże czymś więcej niż tylko zbiorowiskiem rzeźbionych kamieni. Burrows prawdopodobnie odnalazł i odkrył wiele złotych przedmiotów. Te wyglądają na autentyczne i noszą tę samą mieszankę pisma. Można jedynie zastanawiać się, dlaczego Burrows do przeprowadzenia swego fałszerstwa użył tak kosztownego materiału jak złoto. Jeśli to prawda, to istnieją nawzajem się wykluczające teorie dotyczące tego złota. W pewnym momencie Burrows oświadczył, że pewna jego część została przetopiona, a następnie sprzedana. Szwajcarski pisarz Luc Bürgin twierdzi, iż Burrows usunął znaczną ilość złota, przetopił je, a następnie sprzedał, deponując uzyskaną sumę w wysokości 15 mln dolarów na kontach banków szwajcarskich.
Jeśli jest to prawda, Burrows w rzeczywistości położył swe ręce na wielkiej ilości złota i zdecydował się sprzedać je za wartość pieniężną kruszcu, nie zaś wartość archeologiczną. Inni z kolei twierdzą, że Bürgin otrzymał ową informację od znajomego badacza, a na potwierdzenie swych przypuszczeń nie posiada żadnych dowodów.
Niektórzy sceptycy twierdzą, że „złoto” nie istniało nigdy, to znaczy nie było nigdy przez nikogo widziane. Nie jest to prawdą, gdyż niektórzy badacze na początku je widzieli. Pokazano mi kolorowe fotografie Burrowsa ukazujące przedmioty najprawdopodobniej wykonane ze złota. W moim posiadaniu wciąż znajduje się kilka z tych zdjęć. Inni krytycy utrzymują, że „złoto” było innym metalem pokrytym złotą farbą, aby uczynić przedmioty bardziej realistycznymi. Jeśli mają rację, Burrows stworzył te przedmioty, ażeby oszukać archeologów, naukowców-amatorów oraz media i nie powinien dopuścić nigdy do jakiegokolwiek bezpośredniego kontaktu z nimi lub ich zbadania. Mogłoby to znaczyć także, iż nigdy nie rozpatrywałby on złotych przedmiotów jako sposobu na zarobienie szybkich pieniędzy. Krótko mówiąc, wniosek nie odpowiada innym argumentom sceptyków, jakoby Burrows starał się zarobić na swym fałszerstwie pieniądze.
ZŁOTY SARKOFAG I SZCZĄTKI CZŁOWIEKA
Jeśli ta historia jest prawdziwa, to Burrows odkrył w pierwszej krypcie ludzki szkielet, należący do mężczyzny. W drugiej komnacie znajdowały się nosze pogrzebowe wraz ze szczątkami kobiety oraz dwojga dzieci. Na żebrach kobiety, w miejscu, gdzie powinno znajdować się serce, leżał złoty grot włóczni. Czaszki dzieci nosiły ślady perforacji. Znalezisko sugerowało, iż kobieta oraz dzieci zamordowani zostali w czasie, gdy zmarł jej małżonek.
W sumie znajdowało się tam 12 krypt. Środkowa komnata, zawierająca złoty sarkofag, przysłonięta była kamieniem, który trzeba było odsunąć. Pomieszczenie, włączając sufit, było udekorowane, wszędzie zaś widoczny był marmur. Złoty sarkofag znajdujący się wewnątrz kamiennego grobowca, przywodził na myśl formę pochówku praktykowaną w Egipcie, wykazując ten sam styl przybrania włosów, a także skrzyżowania ramion. W rękach zmarłego znajdował się symbol anch („crux ansata” lub „krzyż egipski" - w mitologii egipskiej hieroglif oznaczający życie, któremu nadano magiczne znaczenie, później jedna z form krzyża). Mówi się, iż Burrows zdołał dostać się do sarkofagu zauważając następnie, że zawiera on szczątki człowieka wraz z pośmiertną maską, najprawdopodobniej także egipskiego pochodzenia.
Choć sarkofag był bezcenny, w porównaniu z sarkofagiem Tutenchamona, nie mógł zostać usunięty z jaskini przez Burrowsa oraz pomagającego mu szwagra. Co więcej, Burrows zastanawiał się, czy w wyniku naruszenia miejsca spoczynku zwłok znalezionych w jaskini lub też ewentualnego sprzedania znalezionych tam przedmiotów, czekać go może postępowanie karne. Sceptycy rzadko odnoszą się do tej części historii, gdyż twierdzą, że jeśli nigdy nie było żadnej jaskini, stąd też nie było i sarkofagu i znalezionego tam szkieletu.
REAKCJE NA ODKRYCIE
Załóżmy, że jaskinia istnieje, aby przekonać się jak daleko posunąć się mógł w jej eksploracji Burrows. Jego sytuacja była niezwykle złożona: nie był on w zupełności przygotowany na takie znalezisko (bo któż byłby?), a jego ryzykanctwo nie pomagało w sytuacji, gdzie cierpliwość była cnotą.
27 lipca 1984 r. miejscowa gazeta „Olney Daily Mail”, opublikowała krótki artykuł identyfikujący Burrowsa jako odkrywcę jaskini, podając jednak mało informacji za wyjątkiem wzmianki: „uniwersytet (z jakim był on w kontakcie), najprawdopodobniej w przyszłym roku rozpocznie wykopaliska. W tym czasie podanych zostanie więcej informacji.” Choć Burrows szukał pomocy w świecie naukowym, spotkała go z jego strony niejednoznaczna reakcja. Wkrótce potem do jego drzwi pukać zaczęli „archeolodzy-amatorzy”, z których każdy niemalże natychmiast chciał obejrzeć jaskinię. Przypominało to sytuację osoby ze złamaną kończyną, którą każdy pyta, czy może zobaczyć lub podpisać się na jej gipsie. W pewnym momencie osoba mówi „nie”, ponieważ zdaje się jej, że nikt nie jest zainteresowany nią, a jedynie gipsem. Burrowsowi zdawało się, że zainteresowanie wszystkich skupiło się na jaskini i nie mieli oni jakiegokolwiek uznania dla jego własnych potrzeb, często nawet nie pytając o nie. Osoby wykazujące tą postawę, odchodziły stamtąd rozczarowane i urażone, ponieważ Burrows odmawiał współpracy, toteż często podnosiły się kpiące głosy. Niektórzy uważali nawet obecność Burrowsa za drugorzędną.
Próba zareklamowania jaskini miała miejsce w 1994 r., gdy Harry Hubbard oraz Paul Kelly stwierdzili, że starożytny alfabet znaleziony na kamieniach jest kombinacją łacińskiego i etruskiego pisma. Inskrypcje ujawniły, jak twierdzili, że w Illinois pochowany został Aleksander Wielki. Tym, co odróżniało Hubbarda i Kellego od głosicieli przeciwnych teorii, były ich ataki na każdego, kto się z nimi nie zgadzał. Twierdzono także, że zdawali się oni „spędzać więcej czasu na poszukiwaniu sponsorów i sprzedaży filmów domowej roboty”. Nie potrzebowali Burrowsa, bo zdecydowali się odnaleźć grobowiec sami. Byli oni typowymi przykładami spośród całej grupy osób, które starały się wykorzystać jaskinię do zdobycia korzyści majątkowych, sławy lub potwierdzania swych teorii, najczęściej łącząc to wszystko w jedną zabójczą miksturę.
Russel Burrows
W kategorii „teorii”, znajduje się też Joseph P. Mahan, autor wydanej w 1983 r. książki pt. „The Secret” („Sekret”), który w wykładzie z 1991 r. zasugerował, że jaskinia powiązana była ze „związanymi ze słońcem na wpółboskimi jednostkami, potomkami nieśmiertelnych ojców, którzy przybyli na Ziemię w statkach z ognia, rezydowali tu przez jakiś czas, podnosząc poziom odnalezionych tu homonidów poprzez modyfikowanie genów ich dzieci, tworząc w ten sposób pokolenie hybryd”. Ten bezsensowny wniosek nie bazuje na niczym, co powiedział kiedykolwiek Burrows, ale jasne jest, iż położył cień na jego wizerunku oraz jaskini.
Kolejnym przykładem tego, jak jaskinia stała się miejscem do bitew dla innych, jest historia Richarda Flavina, który używał jaskini do prześladowania Franka Josepha. Przez ponad 15 lat Joseph nie miał z przypadkiem nic wspólnego, było tak do momentu gdy jako publicysta „The Ancient American” zainteresował się nim, publikując w rezultacie książkę („The Lost Treasure of King Juba”, 2003 - „Zaginiony Skarb Króla Juby”).
Jednakże Flavin, zamiast tego, skupił się na przeszłości Josepha jako neonazisty [na początku lat 70-tych ub. wieku] i użył tego jako amunicji do „udowodnienia”, że każdy kto sugeruje prawdziwość jaskini, jest neonazistą. Flavin spotkał Burrowsa przy kilku okazjach, ale jego interpretacja zdarzeń jest w najwyższym stopniu fałszywa, przypominając postępowanie chrześcijańskich misjonarzy w krainie „dzikusów”, aniżeli naukowe podejście do tematu.
W końcowej analizie, historia Jaskini Burrowsa jest typowa jak dla znaleziska tego typu. Wystarczy spojrzeć na podobne znaleziska i zmienić nazwę, a generalna linia rzadko zmieni się. Zwykle dochodzi do sporu, zaś eksperci naukowi szybko odrzucają znaleziska, które im pokazano, jako „jawne oszustwo”. Przegrywając walkowerem, przedmioty te nie mogą być autentyczne, gdyż wszyscy „wiemy”, że to Kolumb jako pierwszy dotarł do Ameryki.
Wnętrze jaskini Burrowsa
Gdy przyszło do amatorów, Burrows nie był przygotowany, ani nieświadomy skali wewnętrznych walk oraz kontrowersji, jakie pojawiły się w większości amatorskich organizacji, choć kręgi zainteresowane zjawiskiem UFO, tajemnicą Rennes-le-Château oraz kręgami zbożowymi, jak na razie z łatwością górują nad „wichrzycielami” (czyli tymi, którzy docierają na Nowym Świecie do dowodów, które świadczą o wczesnych transoceanicznych kontaktach między Starym a Nowym Światem). Burrows rzucił kość, psy zaś walczyły o nią do czasu, aż pożarły jego wraz z jego historią.
TESTY GEORADAREM
Na nieszczęście, osobiste rozczarowanie Russella Burrowsa popchnęło go ku wysadzeniu wejścia do jaskini. Zrobił to rzekomo w 1989r., na trzy lata przed tym, jak ukazała się książka pt. „The Mystery Cave of Many Faces” („Tajemnicza jaskinia o wielu twarzach”, napisana wraz z Fredem Rydholmem). Jest to niezwykle powściągliwa relacja o odkryciu przez niego jaskini oraz znajdujących się w środku przedmiotów - czymś, co było w tej sprawie słowem decydującym.
Choć Burrows niejednokrotnie twierdził, iż stracił zainteresowanie swym odkryciem (głównie z powodu trudnych we współpracyludzi, z jakimi przyszło mu się zetknąć), wciąż wraca do niego, jak do miłości z dawnych lat.
Fakt, że nie mógł jej opuścić, choć nie znajdował już tam nic dla siebie, jest być może najlepszym dowodem na to, że Burrows dokonał autentycznego odkrycia. Gdy jego znalezisko narodziło się jako grunt do zrobienia pieniędzy w roku 1982, w 1992 stało się od dawna porzuconą nadzieją. Historia jednak nie kończy się tutaj.
W 1993 roku, przedstawiciele odmiennej linii myślenia znaleźli nowe miejsce odniesienia - „The Ancient American”, który w ciągu następnego dziesięciolecia kontynuował temat jaskini. W 1999 r. wydawca i założyciel magazynu, Wayne May zadecydował, że jeśli nikt inny nie był w stanie poczynić w sprawie jakichkolwiek postępów, uczyni je on sam.
Przez minione sześć lat, rozmawiając z człowiekiem i wysłuchując go, May skłonił Burrowsa do podpisania kontraktu oraz do ujawnienia i pokazania mu miejsca, w którym znajduje się jaskinia, mimo swych początkowych wątpliwości co do tego, iż Burrows skłamał, mówiąc o miejscu i w rzeczywistości zostawił fałszywy trop.
Muszę przyznać, że na podstawie mych osobistych kontaktów z Burrowsem w 1992 i 1993 stwierdziłem, że jest honorowym człowiekiem. Jeśli już coś obiecał, z pewnością zrobiłby to (znak dla krytyków, aby nie naśmiewać się z czegoś, co według nich jest moją „jawną” nieostrożnością). Właśnie to samo, jak się zdaje, czuł May.
Tak więc, mimo swej początkowej niechęci, May poznał ostatecznie miejsce, gdzie zlokalizowana jest jaskinia oraz poprowadził dalej swe badania. Jego georadar wskazał, że w tamtym miejscu rzeczywiście znajduje się jaskinia. Jedynym problemem było dotarcie do niej, mając na uwadze to, że 10 lat wcześniej eksplozja wywołana przez Burrowsa zniszczyła wejście. Niestety - okazało się wkrótce, że eksplozja nie tylko odcięła dostęp, ale i naruszyła wnętrze tunelu. W czasie wielu prób Maya mających na celu dostanie się do środka, za każdym razem napotykał on znaczne ilości wody. Wskazywać to mogło, iż eksplozja zmieniła najprawdopodobniej bieg podziemnej rzeki, w wyniku czego woda wdarła się do podziemnego kompleksu. Stąd też wydawało się, że ocalenie stamtąd czegokolwiek może być niezwykle trudne i wykraczać w większości poza możliwości Maya.
SCEPTYCY KONTRA POSZUKIWACZE PRAWDY
W skrócie, jest to historia licząca sobie około 25 lat, która niemalże każdego, kto się z nią zetknął obdarzyła opinią. Zbyt łatwym wydaje się okrzyknięcie Burrowsa fałszerzem. Ludzie, którzy znali go i pracowali z nim, mówili o nim wiele rzeczy, choć nigdy nie okrzyknęli go mistyfikatorem, czy kłamcą. Wykazywał on wybuchowy temperament i czasem nie był najlepszym sędzią. Jednakże wady charakteru Burrowsa mają w tej historii znaczenie drugorzędne. Jego krytycy skupili się na nich szczególnie, podczas gdy powinni raczej zwrócić uwagę na to, czy mógł on w rzeczywistości sfabrykować kamienne przedmioty, nie wspominając już o wielkiej ich liczbie.
Kolejny z przedmiotów znalezionych w jaskini
Gdybyśmy znaleźli się w tej samej sytuacji, końcowy rezultat byłby ten sam, gdyż w naturze podobnych temu odkryć leży to, w jaki sposób na nie reagujemy, toteż skłaniają się one do dawania podobnego rodzaju wyników. Sceptycy mogą nazywać to „jawnym oszustwem”, zaś zwolennicy „jasnym dowodem”, dowodząc ostatecznie swych własnych argumentów, jakiekolwiek by nie były.
Tak też los jaskini był już przypieczętowany wraz z chwilą, gdy Burrows wczołgał się do niej.
Gdzie zatem dochodzimy? Ku rozpaczy sceptyków, powinni oni wyjść z dowodem większym, aniżeli „oczywiste” oświadczenia. Nie ma dowodu na to, że Burrows sfałszował kamienie. Krytycy spierali się, że znany był on z prac w drewnie i z tworzenia w wolnym czasie drewnianych przedmiotów. Widzą to oni jako „dowód” na to, że sfałszował kamienie.
Jednakże co ważniejsze, istnieją dowody, że w miejscu, na które wskazał Burrows i gdzie ma znajdować się rzekoma jaskinia, znajduje się system jaskiń. Jeśli sprawa nie jest prawdą, sceptycy powinni dostarczyć dowodów, nie zaś w nieskończoność zastępować je słowem „oczywisty”. Jednakże jeśli nawet rzeczywiście znajduje się tam system jaskiń, stracony jest być może on dla nas na zawsze. Jakakolwiek operacja przedsięwzięta w celu dostarczenia jednoznacznej odpowiedzi, może pochłonąć niewyobrażalną sumę pieniędzy, którymi w takiej kwocie „dysydenci” nie dysponują. Tak więc zdaje się, że establishment wygrał po raz kolejny. Być może to jedyna oczywista rzecz wynikająca z całej historii.
ZE STAREGO ŚWIATA DO NOWEGO
Jaki płynie z tego wniosek dla nas? Czy złoty sarkofag znaleziony rzekomo w jaskini w Illinois, może być dowodem na transoceaniczne podróże w epoce prekolumbijskiej, odbywane zdaniem wielu, na linii „Stary Świat” - Ameryka?
Gdy Burrows opisał wygląd jaskini i jej zawartość, dzięki wysiłkom Jamesa Schertza i Freda Rydholma, usunięto z niej większość przedmiotów. Przyglądali się im różni naukowcy, zaś archeolodzy szybko dostrzegli składające się na nie komponenty.
Jednakże wiele kultur to w rzeczywistości kulturowe tygle! Londyn czy Nowy Jork to najlepsze dowody tego, w jaki sposób różne kultury tworzą nową. W starożytności nie było inaczej, zaś najlepszym dowodem zdaje się być Aleksandria.
Ważną wskazówką jest, iż niektóre z kamiennych płyt posiadały znaki znane w Starym Świecie. Należały one do Aleksandra Heliosa, syna Kleopatry i Marka Antoniusza, brata bliźniaka Kleopatry Selene, przyszłego współwładcy Mauretanii (w zachodniej części Sahary). Jest to pogląd wywodzący się od Hubbarda i Kellego.
Wśród grupy archeologów-amatorów Burrowsa znajdowali się Jack Ward i Warren Cook, zmarły w 1989r. Analiza, której Cook poddał przedmioty, doprowadziła go do wniosku, że ich stworzenie kosztowałoby tysiące godzin. Co więcej, Cook, kontynuując analizę Warda dotyczącą ich prawdopodobnego pochodzenia twierdził, że najprawdopodobniej były one pozostałościami libijsko-iberyjskiej ekspedycji. Wedle jego wskazań, człowiekiem odpowiedzialnym za wyprawę był król Ptolemeusz I (ok. I p.n.e. - 40 n.e.), syn Kleopatry Selene oraz król Juba II (52-50 p.n.e. - 23 n.e.). Czy było to możliwe?
Władcy Mauretanii czuli się niepewnie w stosunku do Rzymu w związku z tym, jaką potęgą militarną stała się Mauretania, czyniąc ważnym to, kto był pod jej kontrolą. Gdy Imperium Rzymskie zdecydowało się przywrócić równowagę, mauretański król Juba II i jego rodzina musieli salwować się ucieczką. Możliwe jest, że skorzystał z wiedzy o podróżach morskich, jaką zgromadzili jego przodkowie, Fenicjanie. Znał lokalizację Azorów, z których dobra był w stanie sprzedać po wysokich cenach nie tylko w Rzymie.
Jeśli więc przedmioty z Jaskini Burrowsa są prawdziwe, a interpretacja poprawna, możliwe jest, iż mauretańska rodzina królewska, opierając się na informacjach Fenicjan, udała się na Zachód, poza Azory, do Ameryki. Jeśli wylądowali oni w Środkowej Ameryce, zapewne przekroczyli Mississippi, podróżując dalej na północ aż do Illinois, gdzie osiedlili się z dala od niepokojów Starego Świata.
Odnalezione w Jaskini Burrowsa przedmioty nie są jedynym dowodem obecności zagadkowych ludów w pierwszym stuleciu naszej ery. Zgodnie z legendą rdzennych Amerykanów, region zawiera szczątki króla, który przybył spoza kontynentu. Niegdyś szczep wiedział o tym miejscu, ale teraz informacja została zapomniana. Czy miejscem tym jest Jaskinia Burrowsa?
Co więcej, wiadomo, że Juba II nakazał sporządzenie złotego sarkofagu, który miała zostać umieszczony w mauzoleum zbudowanym dla niego w Tipazie (w dzisiejszej Algierii). Był to jeden z cennych nabytków, jakie Rzymianie starali się przejąć, ale nigdy nie udało się im wejść w posiadanie sarkofagu mauretańskiego króla. Na temat losu obydwóch, historia milczy.
Oczywiste wydaje się jednakże, iż król Juba II musiał umrzeć, zaś jego sarkofag musi być gdzieś umieszczony. Być może jest to Illinois. Zdaje mi się to jasnym, logicznym wytłumaczeniem, zaś logika może być wszystkim, na czym opierać możemy się w najbliższej przyszłości.