dla księdza Edwarda, Kasia


27.niedziela zwykła R. C

Żyjemy w dobrej nowinie

Czterdzieści pięć lat temu na obrazku prymicyjnym wydrukowałem słowa z dzisiejszej Ewangelii. Była to prośba Apostołów : ,, Panie przymnóż nam wiary!” Jest to moja modlitwa codzienna już z lat seminaryjnych, a więc liczy ona ponad 50 lat. Zamienia się w rytm mojego serca. I dziś, dziękuję za łaskę wiary, która jest moim udziałem, akcentuję mocniej w tej prośbie słowo: nam. ,,Przymnóż nam wiary”, mając na uwadze wszystkich ludzi, których spotykam. Wiara bowiem w swym dynamizmie, dlatego Apostołowie proszą o jej przymnożenie, stanowi bramę do świata Dobrej Nowiny. Ten, kto przez tę bramę wejdzie, żyje w tym świecie i nabiera dystansu do świata złej nowiny, nagłaśnianej wokół nas.

Świat Dobrej Nowiny, w który Chrystus nas wprowadza, jest tak bogaty i wspaniały, że fale złej nowiny nie są wstanie go zniszczyć. Chcę przypomnieć tę prawdę i dlatego otwieram tym rozważaniem roczny cykl homilii zatytułowany ,, Żyjemy w Dobrej Nowinie”.

Wiara otwiera nam oczy na realizm życia i na bogactwo, którym dysponujemy. Kto je dostrzeże, tego już nie interesuje zła nowina i nie interesują go metody jej nagłaśniania. Dobra Nowina polega na przyjaźni z Bogiem, przeżywanej w każdym momencie. Ona bowiem wyraża się w pełnieniu woli Ojca. On zaś traktuje to jako ścisłą współpracę z nami.

Kluczem do otwierania tajemnic Dobrej Nowiny jest rozpoznanie woli Ojca, jej umiłowanie i wykonanie.

Mówi o tym Chrystus, odsłaniając w dzisiejszej Ewangelii zadania dobrego sługi. Ten jest do dyspozycji pana i pełni jego wolę. A po jej wykonaniu jest do jego dalszej dyspozycji.

Człowiek nastawiony na wykonanie woli Ojca dostrzega sens wszystkiego, co Ojciec mu zleci. Odkrywa, że wola Ojca jest wpisana w jego kalendarz co do dnia i w jego zegarek co do minuty. Nie musi wiele planować. Wystarczy, że pełni wolę Ojca, a gdy już zadanie wykona, zgłasza to Ojcu i wyraża gotowość sięgnięcia po drugie zadanie.

Taki człowiek żyje w świecie Dobrej Nowiny, bo to jest świat budowany razem z Ojcem niebieskim. Ta współpraca pozwala dostrzec sens każdej minuty i tego wszystkiego, co Bóg proponuje. Jest sens godzin odpoczynku, minut modlitwy, czasu pracy i czasu cierpienia. Dostrzeganie tego sensu pomaga odkryć sens życia. Nie ma wówczas niebezpieczeństwa depresji, która w dziewięćdziesięciu procentach rodzi się z bezsensu życia.

Żyjmy w Dobrej Nowinie i promieniujmy szczęściem, które wypełnia nasze serca.

Zwracam uwagę na to, że obok jest świat złej nowiny. Jego melodie są nam narzucane. On wzywa nas do narzekania i krytykowania. Dobrej Nowinie szkoda na to czasu. Trzeba więc wyłączyć te melodie i przeżyć radosne dziękczynienie, bo ono jest pieśnią Dobrej Nowiny.

Każda Msza święta jest dziękczynieniem, które trzeba śpiewać sercem zawsze, wszędzie i za wszystko. Kto żyje w Dobrej Nowinie, zna wartość Mszy świętej i nigdy z niej nie zrezygnuje.

Co w naszych sercach zagraża Dobrej Nowinie? Odpowiedź jest prosta. Pełnienie własnej woli oraz pełnienie woli tego świata. W takim pełnieniu właśnie woli i woli tego świata nie ma żadnego Bożego błogosławieństwa. Moja wola i wola świata są na miarę ludzi. I oni wznoszą budowle, które ulegną zniszczeniu. Są przemijające. W nich najważniejsze są ich osobiste racje. - Ja mam racje- Toczą się o nie spory, a nawet rodzą się konflikty społeczne i polityczne. I nie ma tam nawet jednego grama Dobrej Nowiny. A to, co oni zapowiadają w formie wielkich perspektyw, jest tylko iluzją.

W tym roku spróbujemy odczytać teksty natchnione z punktu widzenia Dobrej Nowiny, aby odkryć jej piękno i bogactwo. Świat obok nas może żyć w złej nowinie, jeżeli sobie tego życzy. A my, jak wejdziemy w Dobrą Nowinę to nawet w bardzo trudnych sytuacjach w niej pozostaniemy.

Jezus nigdy nie wszedł w złą nowinę. Nawet na krzyżu był w Nowinie Dobrej. A umierał w tym celu, aby zanieść Dobrą Nowinę o życiu wiecznym do krainy zmarłych.

Święty Paweł dziś mobilizuje Tymoteusza, aby ten rozpalił na nowo charyzmat Boży i z odwagą, z mocą, z miłością, z trzeźwym myśleniem uczestniczył w przepowiadaniu i w realizowaniu Dobrej Nowiny.

Potraktujmy to jako wezwanie skierowane do nas. Otwórzmy oczy, aby dostrzec bogactwo świata wiary, bliskiego spotkania z Bogiem, który nas potrzebuje do dania świadectwa Dobrej Nowiny we współczesnym świecie złej nowiny.

Na to świadectwo czeka nasza rodzina, czeka szkoła, uczelnia. Czeka środowisko kolegów i koleżanek; środowisko sąsiadów i środowisko pracy. Trzeba je stworzyć w takim świecie, jaki on jest, bez jego zmiany.

Mamy być światłością i solą ziemi i nie do nas należy zmiana układów ekonomicznych, społecznych i politycznych. My mamy żyć Dobrą Nowiną i pozostawać w kontaktach z tymi, którzy chcą nią żyć.

Dlaczego zawierzenie Bogu jest tak ważne?

,,Panie przymnóż nam wiary”, czyli zawierzenia. Jezus wyjaśnia, że ono pozwala przekroczyć granice naszych możliwości i otwiera nas na działanie Boga w naszym życiu.

Jeżeli wierzymy Bogu w 98 procentach, to Bóg jeśli Go o cokolwiek prosimy, odpowiada. - Masz przecież jeszcze swoje dwa procent. Takie są twoje możliwości. To o co prosisz zrób sobie sam.

Jeśli wierzymy w stu procentach, Bóg mówi: - Zrobiłeś to, co do ciebie należy, to, na co cię stać, a teraz Ja będę działał.

Taka wiara dotyka granic cudu. Jesteśmy świadkami Dobrej Nowiny jeśli żyjemy w świecie pełnym wiary.

Jezus mówi o możliwości przesadzania mocą wiary morwy razem z korzeniami w morze. Mówi więc o tym, co przekracza ludzkie możliwości. Tej mocy nie zna świat złej nowiny. On się jej obawia. Lecz ten, kto jej doświadczył, już z niej nie zrezygnuje. Pełnienie woli Ojca w stu procentach to jego zadanie numer jeden. A resztę zostawia Bogu. Wtedy życie staje się proste, pełne pokoju i Bożej mocy.

Ta ewangeliczna prawda o dynamizmie wiary, którą otrzymujemy początkowo jako ziarenko gorczycy, a doskonalimy przez kolejne decyzje, pełnienie woli Ojca, otwiera przed nami przestrzeń optymizmu. Wiara nasza może wzrastać aż do przekroczenia granic naszej możliwości.

Jest to piękna perspektywa życia na ziemi i w niebie.

,,Panie, przymnóż nam wiary”, abyśmy mogli spokojnie spoglądać na mechanizmy złej nowiny, które wirują w zasięgu naszego wzroku. Pozwól nam doceniać dobra tego świata tak, jak to uczynił święty Franciszek, patron dnia jutrzejszego, który wszedł w krainę Dobrej Nowiny poprzez ewangeliczne rozumienie ubóstwa. Był gotów zrezygnować nawet z własnych spodni, aby zachować wolność ducha.

Pozwól nam, Panie, zaufać Tobie, tak jak to uczyniła święta siostra Faustyna, której publiczne wspomnienie przypada we wtorek. Mimo, że Cię spotkała osobiście dziesiątki razy, nie poprosiła Cię o uleczenie z gruźlicy, lecz dostrzegła jej sens, przez to cierpienie jednocząc swoje konanie z Twoim, Panie, konaniem na krzyżu.

Panie przymnóż nam wiary, bo chcemy żyć podobnie jak oni w świecie Dobrej Nowiny. Amen.

28. niedziela zwykła. R.C

Dziękujemy.

Interesuje nas w tym roku Dobra Nowina. Pragnę zasygnalizować ważne jej wymiary w przeczytanym fragmencie Ewangelii św. Łukasza : Trędowaci.

Pierwsze czytanie też mówi o człowieku, nieuleczalnie chorym na trąd, który został cudownie uleczony. Ale w Ewangelii jest mowa o dziesięciu trędowatych i to nie tylko Żydzi. Jest wśród nich Samarytanin. Oni nigdy nie byli razem. Co ich połączyło? Połączyło ich cierpienie, bardzo bolesne doświadczenie. Nieuleczalna choroba.

Oto pierwsza ważna prawda. W bolesnym doświadczeniu ludzie się spotykają. Wszystko inne jest mało ważne.

Dyrektor wielkiej firmy leżał w szpitalnej Sali obok swojego pracownika; człowieka najprostszego. Obaj po tej samej ciężkiej operacji. Powiedział : - Między mną a nim nie ma żadnej różnicy. Tutaj nic się nie liczy. Tu jesteśmy równi. Równi w doświadczeniu.

Pamiętajmy, że jako ludzie wierzący musimy spoglądać na doświadczenie jak na sytuację, w której jest obecny Bóg. I dlatego są dwa rodzaje darów. Pierwszym jest cud, a więc uwolnienie z naszego doświadczenia. Tak było z trędowatymi. Zostali uleczeni.

Ale Chrystus, kiedy stanął na równi z kryminalistami, nie uleczył i nie wybawił kryminalistów. Mamy natomiast Iny cud. Kryminalista, który wie jakie jest jego życie, odkrywa w spotkaniu z Chrystusem, że On jest Królem. - ,,Jezu ( mówi Mu po imieniu) pomnij na mnie, kiedy wejdziesz do królestwa swego.” - Chrystus odpowiada natychmiast : - Tak, jeszcze dziś będziesz ze mną w Raju. - Jakaż to wspaniała łaska! Jak łotr wykorzystał swą trudną sytuację! Zdawało się, że zupełnie beznadziejną.

Doświadczenie ludzi wierzących, to jest godzina, w której jest obecny Bóg. I najważniejsze jest to, abyśmy się z Nim wtedy spotkali. Wtedy będziemy Bogu dziękować za doświadczenie, bo ono jest sytuacją, w której zostajemy ubogaceni, albo nasze ciało zostanie uzdrowione, albo dostąpimy łaski zbawienia.

Odkrywamy w tym fragmencie także nowy wymiar. Różnicę między podejściem do religii z punktu widzenia prawa, a podejściem do religii z punktu widzenia osobistego spotkania z Bogiem.

Dziewięciu uzdrowionych Żydów podchodzi do Jezusa z punktu widzenia Prawa. I mimo, że doświadczyli cudu, idą aby dalej wykonywać Prawo. Oni się nie spotkali z Bogiem i nie rozpoznali Boga w Chrystusie.

Natomiast Samarytanin traktował życie jako swoje osobiste spotkanie z Bogiem. I jak dostał dar to od razu wiedział, od kogo go otrzymał. I wrócił aby podziękować Bogu; aby podziękować Chrystusowi, dzięki któremu ten dar otrzymał. Jest to aktualny wymiar. Dzisiaj wielu ludzi podchodzi do religii jedynie od strony prawa. - Muszę to zrobić!- Tymczasem w religii liczy się osobiste spotkanie z moim Bogiem. I ci, którzy podchodzą do niej od strony prawa, przeżyją kryzys i nie dziwmy się, że nawet wystąpią z Kościoła. Bo kto odkryje osobiste spotkanie z Bogiem, ten zawsze potrafi odnaleźć się w instytucji. On bowiem wie, że Prawo jest tylko narzędziem, przy pomocy którego Bóg jest ponad Prawem.

Trzecim ewangelicznym wymiarem, ni który zwracam uwagę, jest jedno maleńkie słowo: ,, dziękuję.” Należy odkryć jego wartość. Trzeba to dostrzec, jak wiele od Boga otrzymujemy. I trzeba umieć dziękować Bogu i ludziom.

Nie ma czasu na narzekanie. Kto odkryje, ile od Boga otrzymuje i ile dobra jest w ludziach, z którymi się spotyka, ten nie ma czasu na narzekanie. Bo ludzkie słabości zawsze będą dochodzić do głosu. Dlatego to jest takie ważne.

Obserwujemy przyśpieszone tempo rezygnowania z niedzielnej Mszy Świętej. Kto z niej rezygnuje? Ten, kto nie odkrył wartości słowa : ,, dziękuję.” Greckie słowo ,, Eucharystia” znaczy dziękczynienie. W starożytnym Kościele wierni spowiadali się, wyznając przed Bogiem: - Opuściłem dziękczynienie.- Oni wiedzieli, jak ważna jest ta godzina w ciągu tygodnia. Odchodzą od ołtarza ci, którzy nie umieją wypowiedzieć słowa : ,, dziękuję” ani Bogu, ani ludziom. Bo kto umie wypowiedzieć: dziękuję ludziom, ten potrafi powiedzieć to słowo Bogu. A przecież w każdej godzinie ja mam wiele przyczyn do dziękowania Bogu. A jeśli widzę, że coś jest dotknięte złem, to ja się nad tym nie będę zatrzymywał.

Dziękczynienie potrafi przeprowadzić człowieka bardzo wąską ścieżką. Z Jednej strony może się znajdować przepaść narzekania, z drugiej przepaść krytykowania, a Pan Bóg mówi: - Spokojnie! Przejdź drogą dziękczynienia i nie zatrzymuj się ani nad jedną, ani nad drugą przepaścią, bo szkoda twoich nerwów i twojego czasu.-

Kto umie dziękować, przejdzie nawet bardzo wąską ścieżką. I ten człowiek nigdy nie zrezygnuje z Mszy Świętej.

I jeszcze podam jeden rys Dobrej Nowiny. Wspomniałem już, że język, którym Bóg się posługuje, obcując z nami, to również język matematyki. I ja Bogu dziękuję za to: jeden do dziesięciu. A gdzie jest dziewięciu? Ja nieustannie Bogu za to dziękuję, że On ukazał, iż to jest tak. Ja się, nigdy nie dziwię, że mi ktoś nie podziękuje. Bo dziewięć razy więcej jest ludzi, którzy nie podziękują aniżeli podziękują. W takim świecie żyjemy.

Te ewangeliczne proporcje odsłaniają mi przez samego Chrystusa wartościowych ludzi w takiej wspólnocie i w takim społeczeństwie, w jakim ja żyję. Jeden jest na dziesięciu. Ja tych dziewięciu szanuję. Ale oni są biedni, bo nie rozumieją wartości, w jakich mogliby w pełni uczestniczyć. Oto matematyka Ewangelii. I ona mi odsłoniła Dobrą Nowinę. Nie dziwię się, że tylu ludzi nie umie dziękować. Cieszę się gdy spotkam jednego, który to uczynić potrafi. Jest to jeden z dziesięciu.

Pan Jezus się dziwi. W ten sposób On mnie poucza: - Zobacz w takim świecie żyjesz. - Ja Chrystusowi za to bardzo dziękuję.

Spróbujmy przeżyć tydzień, jaki jest przed nami, właśnie ze słowem: ,,dziękuję” nie tylko na ustach, ale w swoim sercu. Dziękuję Bogu i dziękuję tym, z którymi spotykam się na co dzień. Amen.

29. niedziela zwykła. R. C

Szczęśliwy celnik

Bóg, nasz Sędzia nie ma względu na osobę. Innymi słowy nie interesują Go żadne układy. On indywidualnie ocenia każdego jako niepowtarzalne swoje arcydzieło. Bóg w swej ocenie nigdy nie zestawia ludzi z sobą. To jest radosna nowina. Nasz Bóg nie ma względu na osobę. Wystarczy stanąć przed Nim w prawdzie, aby uwolnić się od wszystkich mechanizmów, które zniewalają ludzi. One są budowane w oparciu o względy na osobę.

Żyjemy w świecie księcia tego świata i musimy się liczyć z tym, że ten człowiek ma pieniądze, a tamten stanowisko, ten ma siłę, a tamten posiada plecy. Jeszcze inny ma zdolności, dlatego zestawia z sobą innych i ocenia ich z góry. Są to mechanizmy złej nowiny, które ranią boleśnie i są przyczyną kompleksów wyższości i niższości.

Nasz Bóg nie ma względu na osobę. Oto rozpadające się małżeństwo i wielki wysiłek żony, aby znaleźć ludzi stojących po jej stronie i opowiadających się przeciw jej mężowi. A z jego strony wysiłek, aby znaleźć takich, którzy staną po jego stronie.

Słucham tego sporu i odpowiadam jasno. - Ja stoję po stronie Boga. Chętnie pomogę temu z was, kto stoi po stronie Boga, ale nigdy nie stanę przeciwko drugiej stronie.-

Bóg nie ma względu na osobę. Kto jest z Bogiem, z tym jest Bóg. Kto nie jest z Bogiem, w nim Boga nie ma. To piękna kartka Dobrej Nowiny, która daje wolność.

Przedwyborcze zaś napięcia są zbudowane na tym mechanizmie. Na zyskiwaniu zwolenników i na negatywnym ich nastawieniu do innych.

Ja nigdy nie będę po stronie żadnej partii. Jestem zawsze po stronie człowieka, który jest do dyspozycji Boga. Jeśli jest tak, Bóg jest z nim. I ja jestem z nim. Mój Bóg nie ma względu na osobę. Tyle słów w oparciu o pierwsze czytanie.

Mechanizmu tego dotyka także Jezus w swojej przypowieści. Faryzeusz staje przed Bogiem i zestawia się , jego zdaniem z gorszym od niego celnikiem. Wcześniej spojrzał na niego i chwali się przed Bogiem, że nie jest taki jak on.

Celnik świadomy tego, kim jest, nie zestawia się z nikim, tylko ze swoim Bogiem i prosi Boga o miłosierdzie. Jezus błogosławi celnika a nie faryzeusza. Celnik wyszedł ze świątyni szczęśliwy, a faryzeusz wyszedł taki, jaki wszedł. Celnik wiedział, że po to wchodzi do świątyni, aby z niej wyjść szczęśliwym. On szukał tego szczęścia dla swego serca. Faryzeusz szczęścia nie szukał. Nadęty pychą chwalił się swoimi religijnymi praktykami.

Oto tajemnica Dobrej Nowiny. Życie w prawdzie i ocenianie siebie tylko w zestawieniu z Bogiem, a nie z ludźmi.

Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. Trzeba więc Boga traktować jako pierwowzór i model. Mamy być coraz bardziej podobni do Niego. Właśnie to podobieństwo jest źródłem szczęścia. Wchodzimy do świątyni jak celnik. Wchodzimy po szczęście, którego szukamy, a nie po to, żeby się chwalić, iż jesteśmy lepsi od innych.

Jest słowo świętego Pawła, który potraktował życie jako zawodnik w sporcie. Wie, że w zmaganiach liczą się wszystkie normy ustanowione przez Boga i że Bóg zawsze oceni sprawiedliwie. Takie podejście do życia jest wpisane przez świętego Pawła w Ewangelię. Żydzi nie znali sportu i go nie uprawiali. Grecy uwielbiali sport. Paweł przemawiał do nich ich językiem. Już wtedy podobnie jak dziś, sport był nie tylko rywalizacją zawodników, ale i źródłem dochodów dla tych, którzy go organizowali.

Sport to nie tylko zawodnik. Sport to tysiące a nawet miliony kibiców, a na nich można ,,robić” duże pieniądze!

Paweł o tym wiedział. Ale chciał być zawodnikiem ocenianym przez sprawiedliwego Sędziego. Wiedział, że wtedy otrzyma wieniec szczęścia. W sporcie tacy zawodnicy są najcenniejsi. Oni bowiem zmagają się tylko z sobą, aby wykorzystać swoje możliwości w stu procentach. Wiedzą bowiem, że sprawiedliwy Bóg to właśnie nagradza, a nie rywalizację z innymi. Oto Dobra Nowina w języku sportowym.

Ewangelia to najpiękniejszy sport. Mówi o tym święty Paweł już w podeszłych latach. Bowiem ten ,,sport”, który obejmuje ducha, uprawia się na arenie tego świata do ostatniego oddechu.

Dziękujmy Bogu, że Bóg nie ma względu na osobę. Dziękujmy Jezusowi za to, że odsłania cel naszego chodzenia do świątyni. Tym celem jest nasze szczęście.

Dziękujmy świętemu Pawłowi, że odsłania nam Dobrą Nowinę jako sport ,,oklaskiwany” przez samego Boga. Amen.

30.niedziela zwykła. R. C

Chrystus lekarzem

……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………..

31. niedziela zwykła. R. C

Szczęśliwy dom

Bardzo bogaty Zacheusz chciał zobaczyć Jezusa. Jego pragnienie było tak mocne, że nie licząc się z opinią środowiska, wspiął się na sykomorę. Jako człowiek bardzo bogaty miał sto innych możliwości, ale z nich nie skorzystał. Nie posłużył się także pieniędzmi. Wiedział bowiem, że one nie nadają się do nawiązania kontaktu z Jezusem. Spec od biznesu wspiął się na drzewo, aby Chrystusa zobaczyć.

Jezus zatrzymał się pod sykomorą i po imieniu go wezwał do szybkiego zejścia z drzewa. I oto pragnienie zobaczenie Chrystusa zamienia się w spotkanie z Nim. Zdecydował o tym nie celnik, lecz Jezus. Samo wezwanie po imieniu i zamiana kilku słów ze szczęśliwym celnikiem były łaską, której się nie spodziewał. Tymczasem dla Jezusa był to tylko wstęp. Jezus wiedział, że celnik jest bardzo bogaty i wprosił się do niego wraz ze swymi uczniami na posiłek.

- ,,Zacheuszu, dziś muszę się zatrzymać w twoim domu!”- Gospodarz przyjął Go rozradowany. Ale był to dom grzesznika, bo tak klasyfikowano celników, ludzi biznesu. Jednak ów dom został napełniony szczęściem, a serce właściciela otwarło się w wielkiej radości. Był to znak, że bogactwo serca Zacheusza było o wiele większe niż bogactwo jego kieszeni.

- ,,Panie, oto połowę majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie.” -

Pytam, kogo stać na taką decyzję. Połowa majątku pójdzie na jałmużnę. Oto dowód, że posiadane pieniądze nie były brudne. Nie były zebrane drogą krzywdy wyrządzonej innym. W tej połowie, którą Zacheusz dla siebie zatrzymuje, w imię sprawiedliwości jest gotów dla wynagrodzenia zwrócić poczwórnie.

Czy może być piękniejsze wydanie czystych pieniędzy? Zacheusz to jeden z wielkich bohaterów Ewangelii. Celnik bardzo bogaty o sercu, które wypełnia miłość Boga i ludzi. O sercu, które biło sprawiedliwością.

Jezus to docenił i publicznie wobec gości zgromadzonych przy stole u Zacheusza oświadczył: - ,,Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu.” - Udziałem nie tylko Zacheusza, ale i jego domu. Dom został wypełniony szczęściem doczesnym i wiecznym, bo przecież Jezus mówi o zbawieniu.

Oto dowód, że Dobra Nowina może zamieszkać w bogatych domach. Wcale nie musi być wyrzeczeniem się wszystkiego. Ewangeliczne rozumienie ubóstwa nie polega na tym, aby nic nie posiadać, ale na tym, aby serce było wypełnione pragnieniem ujrzenia Jezusa. To pragnienie jest owocem autentycznej miłości Boga i człowieka.

Jezus w takie serce wchodzi i On je rozsadza potęgą szczęścia. Tak szczęśliwe serce gospodarza opromienia domowników, a dom zamienia w oazę szczęścia.

Dziś przeżywamy poświęcenie tego kościoła. Przybywamy tu, aby zobaczyć oczyma wiary Jezusa ukrytego pod postacią chleba i wina, ukrytego także w natchnionym słowie. Jeśli nam na tym zależy w takim stopniu jak zależało Zacheuszowi, Jezus wówczas zwraca się do nas po imieniu i mówi do każdego z nas: - Dziś muszę się zatrzymać w twoim domu. - Taki jest sens przychodzenia do kościoła i podchodzenia do Komunii Świętej. Jest to spotkanie Jezusa z nami. Jeśli dochodzi do tego spotkania, to nasze szczęście otwiera nie tylko nasze serce, ale i ręce. Taka jest odpowiedź na to spotkanie.

Jezus nie potrzebuje ani grosza, ale zawsze błogosławi otwartą dłoń, z której może skorzystać potrzebujący człowiek. Jest to konkret miłości bliźniego. Dajemy, dzieląc się tym, co posiadamy nie tylko w kieszeni, ale i w sercu.

Zacheusz nie dał wszystkiego. On się podzielił. Pięćdziesiąt procent dał biednym, a pięćdziesiąt procent zostawił sobie. Ów procent zależał od stopnia jego szczęścia.

A Jezus odpowiada mu swoim bogactwem: - ,,Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu.” - Te słowa powtarza zawsze, jeśli wchodzi w nasze serca i gdy razem z nami przekracza próg naszego mieszkania.

Z kościoła nigdy nie wracamy sami. Wracamy z Jezusem, a On niesie pełnię szczęścia dla każdego z naszych domowników. Oni przyjmują zaś tyle z tego szczęścia, na ile są otwarci. Ale zawsze doświadczą szczęścia i pokoju, bo je niesiemy od ołtarza. Jest to dar obecności Jezusa dla naszych serc, który zawsze ubogaca, chociaż się liczy z pojemnością serca naszych domowników.

Dziś wielu ludzi rezygnuje ze spotkania Jezusa. Nie zależy im na tym spotkaniu. Obserwujemy to, a statystyki mówią wyraźnie ( również skali Polski), że liczba ludzi dążących do Jezusa maleje. Jest to znak braku zainteresowania Jezusem i Jego receptą na pełnię szczęścia.

Ludzie wolą też ograniczać wszystkie ich zdaniem niepotrzebne wydatki dla innych, bo chcą organizować życie według swoich pragnień i możliwości. Inwestują w posiadanie i w konsumpcję.

Na szczęście jest jeszcze pewien procent Polaków, którym jak Zacheuszowi zależy na zobaczeniu Jezusa i na spotkaniu z Nim. Oni wiedzą, po co człowiek wierzący idzie do kościoła. W kościele odnajdują sens swojego życia.

Droga do kościoła porządkuje wszystkie inne drogi, a jej celem jest budowa z pomocą Jezusa szczęśliwego domu. Nikt nie jest w stanie zbudować go własnymi siłami. Jego piękno i trwałość znajdują się w rękach Jezusa. I człowiekowi jest potrzebna ścisła współpraca z Nim. A Jemu na tym zależy. Zacheuszowi powiedział: - ,,Dziś muszę zatrzymać się w twoim domu.” -

Jezus będzie nowym domownikiem nie jako Gość, lecz jako budowniczy domu. Zbawienie więc stanie się Jego udziałem.

Dziękujemy Bogu, za łaskę wiary, dziękujemy za świątynię, w której można oczyma wiary zobaczyć Jezusa i w której można się z Nim spotkać, bo On na to spotkanie czeka.

Dziękujemy Mu za to, że chce wejść do naszego domu, ażeby go wypełnić szczęściem. Oto szczęśliwy dom, nasz dom w naszym mieszkaniu to tajemnica Dobrej Nowiny.

Uroczystość Wszystkich Świętych. R. C

Szczęśliwi z Krakowa

Wśród górskich masywów duchowości, znanych we wszystkich religiach świata, najwyższy szczyt należy do Ewangelii. Prowadzi do niego osiem szlaków wyznaczonych przez Jezusa w Ośmiu błogosławieństwach.

Szczyt można zdobyć mając butlę tlenową łaski Bożej i Przewodnik którym jest Jezus. Bez tego, w oparciu wyłącznie o ludzkie możliwości, tego szczytu szczęścia zdobyć się nie da.

Jesteśmy w tej wyjątkowej sytuacji, że na krakowskiej ziemi mamy bohaterów, którzy ten szczyt zdobyli i oni należą do najszczęśliwszych ludzi. Wymienię imiona niektórych z nich.

,,Błogosławieni ubodzy w duchu.” Tak szczęśliwy był Wincenty Kadłubek, biskup krakowski, który pozostawił pałac biskupi i honory, a wybrał na ostatnie lata celę zakonną u cystersów w Jędrzejowie.

Tym samym szlakiem wędrowała szczęśliwa dziś Aniela Salawa, która po opuszczeniu domu w Sieprawiu zawsze żyła jako służąca za bardzo skromną zapłatę, którą dzieliła się z innymi. Umierała w wynajętej piwnicy, po której płynęła woda i w której królował grzyb.

,,Błogosławieni, którzy płaczą.” Był nim szczęśliwy Stanisław z Kazimierza, który traktował wyrzeczenie jako codzienny chleb w duchu pokuty. To również szczęśliwa Bronisława, która w surowym klasztorze Norbertanek przeżyła najazd Tatarów i ratowała ludzi od śmierci.

,,Błogosławieni cisi. Oni posiądą ziemię.” To nasza błogosławiona Matka Angela. Stoimy tu dziś przy jej grobie i przy jej ołtarzu. Bóg odebrał jej dar słuchu i zanurzył ją w wielkiej ciszy, by w tej ciszy do niej przemówić. Na ziemi potrzeba wyciszenia, aby móc usłyszeć głos Boga. Ten głos zwiastuje prawdziwe szczęście, a nie głos mediów. Ziemię posiądą nie media, tylko cisi, którzy się nastawiają na słuchanie Boga.

Cichym w Krakowie był również Szymon z Lipnicy, kaznodzieja katedralny, który kochał ciszę celi zakonnej, bo w niej dojrzewały słowa, które przekazywał z ambony na Wawelu. Z tej celi wyszedł, aby nieść pomoc i rozgrzeszenie w czasie zarazy. W czasie tej akcji odszedł do Ojca niebieskiego. Pochowano go na progu bazyliki bernardynów.

,,Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości.” Błogosławionym takim był szczęśliwy Jacek, który głosił sprawiedliwość i miłosierdzie na wschodnich ziemiach poza obecnymi granicami Polski i teraz czeka na spotkanie z nami w kaplicy bazyliki Ojców Dominikanów w naszym mieście.

Błogosławionym jest również święty Józef Wilczewski, kapłan krakowski, który w imię sprawiedliwości jako arcybiskupa Lwowa w czasie pierwszej wojny światowej wzywał do życia Dobrą Nowiną - Ukraińców, Polaków i Rosjan; katolików, prawosławnych, grekokatolików, protestantów i Ormian. To wielki bohater, który ma nam dziś wiele do powiedzenia na tematy polityczne, ekonomiczne, ekumeniczne. Krakowski kapłan, kanonizowany przez Benedykta XVI pięć lat temu.

,,Błogosławieni miłosierni.” Najwięcej o nich wiemy. Do nich należy szczęśliwy Brat Albert, który kochał ludzi z marginesu społecznego, bowiem widział w nich zniszczony obraz Boga. Do nich należy także szczęśliwa siostra Faustyna, przez którą Jezus ogłosił światu orędzie o Bożym miłosierdziu.

,,Błogosławieni czystego serca” to szczęśliwy Jan z Kęt, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, kochający prawdę, wielki wychowawca, którego grób w formie ołtarza znajduje się w naszym parafialnym kościele. To również szczęśliwa Salomea, która odkryła czar miłości czystej, obecnej w duchu franciszkańskim, a jej ciało spoczywa w bazylice Ojców Franciszkanów.

,,Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój.” Do nich należy królowa, święta Jadwiga - szczęśliwa Wawelska Pani - apostołka pokoju. Ona budowała wielkie imperium pokoju w środku Europy. Polska - Węgry - Ruś - Litwa. A nawet chciała włączyć w to imperium krzyżaków.

Również szczęśliwy Rafał Kalinowski, który z bronią w ręku uczestniczył w powstaniu styczniowym i to na wysokim stanowisku. Tylko obawa, aby go nie obwołano świętym zamieniła wydany na niego wyrok śmierci na zesłanie na Syberię. Tam zrozumiał po dziesięciu latach, że prawdziwy pokój rodzi się nie z bronią w ręku, tylko w sercu. W sercu pojednanym z Bogiem.

Jako karmelita usiadł w konfesjonale w Czernej i spowiadał Polaków z trzech zaborów.

,,Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości.” To jest nasz szczęśliwy biskup Stanisław - męczennik, stojący w obronie owiec. Ofiara konfliktu władzy państwowej z pasterzem.

To również szczęśliwy czyli święty Maksymilian Kolbe, który na ulicy Franciszkańskiej w Krakowie rozpoczynał wydawanie Rycerza Niepokalanej i na krakowskiej ziemi leczył gruźlicę. I również na ziemi krakowskiej złożył wyznanie swojej miłości, bo do krakowskiego Kościoła należy Oświęcim i na krakowskiej ziemi był obóz.

Oto bohaterowie ośmiu szlaków na górę szczęścia, o której mówi dzisiaj Chrystus.

Podałem na każdym z tych szlaków po dwa imiona związane z Krakowem. Jest ich więcej. Gdybym wymienił wszystkich łącznie ze sługami bożymi, byłoby ich ponad pięćdziesiąt związanych z Krakowem. Kraków jest miastem ludzi, którym zależało na prawdziwym szczęściu tak na ziemi jak i w niebie.

Teraz kolej na nas. W naszym pokoleniu nie brakuje tych, którym zależy na pełni szczęścia. A my do nich należymy. Dlatego przyszliśmy do tej świątyni.

To jest Dobra Nowina z krakowskiej ziemi. Amen.

32. niedziela zwykła. R.C

Równi Aniołom

Obserwujemy groźne pęknięcie między wiarą i moralnością. Wiara jest traktowana jako akt intelektu, a nie jako akt woli. Wówczas można ją ustawić w światopoglądzie, w którym jest miejsce na Boga i na Jego istnienie, a nie musi być miejsca w życiu codziennym.

Wiara w Boga jest natomiast wyrażona i wyznana przez posłuszeństwo Jego prawu. Człowiek wierzący ma Dekalog i wie, że Bóg rozliczy go z jego zachowania.

Przypominam, że Dziesięć przykazań dzieli się na dwie grupy. Jedne mają sformułowanie pozytywne: ,,Pamiętaj, abyś Dzień święty święcił”; ,,Czcij ojca i matkę.: Inne mają sformułowanie negatywne: ,,Nie zabijaj”; ,,Nie cudzołóż”; ,,Nie kradnij”; ,,Nie mów fałszywego świadectwa.” W praktyce przykazania ujęte pozytywnie mogą być naruszone. Bywają sytuacje, w których trudno Dzień święty święcić. Ale przykazania ujęte negatywnie obowiązują bezdyskusyjnie w każdej sytuacji. Ich naruszenie obciąża odpowiedzialnością tego, kto je łamie. Kiedy więc je trzeba zachować wbrew wszystkim opiniom, ma miejsce Wyznanie wiary i ono się liczy, bo jest zawsze świadectwem tej wiary.

Wyznający naraża się na konsekwencje; nawet czasem płaci życiem, ale posłuszeństwo Bogu jest dla niego ważniejsze.

Kto twierdzi, że wierzy w Boga i Bogu, a nie zachowuje Dekalogu, mówi tylko, że wierzy. Świadczy jednak o swojej niewierze. Fragment z Księgi Machabejskiej przypomina siedmiu bohaterskich synów, którzy na oczach matki umierali w obronie Prawa Izraela. Niejedzenie wieprzowiny nie jest wpisane w Dekalog, dlatego my możemy sięgać po ten pokarm.

Zakaz spożywania należał do prawa judaizmu, które miało na uwadze budowanie środowiska wiary Abrahama. Jego złamanie było równoznaczne z wyłączeniem się z tego środowiska. Ten starotestamentalny zakaz przypomina prawa kościelne, których celem jest budowanie środowiska ludzi ochrzczonych, uznających katolicką organizację życia ewangelicznego. Dziś można spotkać ludzi nawet zabierających głos publicznie, którzy uznają Dekalog, a nie uznają Prawa kościelnego.

W takim ustawieniu jest obecna wiara w Boga i Bogu, ale nie ma wiary w Kościół i Kościołowi. Najczęściej spotykanym naruszeniem prawa kościelnego jest rezygnacja z Mszy Świętej w niedzielę oraz lekceważenie dni pokutnych.

Żyjemy w świecie zacierania granic. Prawo kościelne stoi na ich straży i chce wezwać do manifestowania przynależności do Kościoła Katolickiego.

Każde środowisko dba o swe statuty i chce, aby członkowie je szanowali. Nic więc dziwnego, że i Kościół katolicki o nie zabiega. Nie są one trudne ani w zrozumieniu, bo harmonizują ze wskazaniami Ewangelii, ani w wykonaniu.

Rzecz jasna, że wartość Bożego Prawa, ujętego w Dekalogu, jest o wiele większa niż wartość Prawa kościelnego, które może ulec zmianie. Ale szacunek dla Kościoła, jako dla Bożej instytucji, wzywa do zachowania jego prawa. Prawa te pomagają w budowaniu środowiska Bożego, które tworzą katolicy.

Jest niedziela - Dzień Pański. Wasza obecność przy ołtarzu jest aktem budowy środowiska ludzi wierzących. Staniecie się znakiem dla tych, u których wiara zanika. Niech Wam do śmierci nie zabraknie sił potrzebnych do umiłowania i do wykonania Bożego Prawa i prawa kościelnego. Bo w tym jest obecne wyznanie naszej wiary.

O tym mówi pierwsze czytanie dnia dzisiejszego. Jezus w Ewangelii w rozmowie z saduceuszami przekazuje nam ważną wiadomość Dobrej Nowiny. Saduceusze nie wierzyli w zmartwychwstanie ciała. Dziś takich ludzi są miliony. Znana jest wypowiedź bardzo zdolnego i cenionego chirurga serca: - Ja wiem, że po śmierci nic nie ma - Wyznał tym samym, że uznaje jedynie istnienie świata dostępnego dla doświadczenia. Ten świat jest zawarty w słowie: wiem. Dziwi to, że chirurg tak dużego formatu był zamknięty w doczesności. Po śmierci przekonał się, że realizm świata przekracza bariery poznania świata doświadczalnego. Ufam, że za dobro, które uczynił tysiącom ludzi, Bóg otworzył mu oczy na świat wieczności. I wtedy odkrył, że istnieje granica między tym, co wiem, a tym w co wierzę. Wiara bowiem otwiera drzwi do poznania tajemnic.

Jezus, Syn Boga komunikuje nam wiadomość niezwykłą. Pierwsza to podział ludzi na żyjących tylko w doczesności i na innych, nastawionych na wieczność. Jezus mówi: ,,Ci, którzy uznani są za godnych udziału w świecie przyszłym, po ich powstaniu z martwych ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić.”

Małżeństwo jest perspektywą doczesnych zadań. Jezus mówi: ,Już potem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania.”

Oto piękna wizja naszego życia. Wizja wejścia w świat tajemnic. Jezus mówi, że jesteśmy równi aniołom, a więc nie owadom, płazom, ptakom, zwierzętom. Współczesna medycyna chce nas zrównać ze zwierzętami. Doświadczenia na nich mają być zastosowane do człowieka. Dla naukowców w dyskusjach o życiu, o eutanazji, o In vitro człowiek to nic więcej, tylko zwierzę. Oni prowadzą takie same doświadczenia na ludziach, jak i na zwierzętach.

A Jezus nie równa nas z małpami; On równa nas z aniołami. Wynosi nas nawet ponad aniołów, bo mówi nam o godności dziecka Bożego. Jesteśmy nie tylko równi aniołom, ale przez samego Boga jesteśmy uznani za Jego dzieci.

To są nie tylko Jego słowa. On sam stał się Człowiekiem a nie małpą. Umarł i zmartwychwstał, mówiąc nam: - Zmartwychwstaniecie!- Ciało nie upodobni was do mnie, do Syna Bożego i Mój Ojciec kocha was w tym waszym ciele jako swoje dzieci.

Proszę się zastanowić nad tym, czy może być coś piękniejszego od tej karty Dobrej Nowiny. Jesteśmy równi aniołom i jesteśmy dziećmi Bożymi. Amen.

33.niedziela zwykła. R.C

Tor przeszkód

Jezus zapowiada kataklizmy. Dlatego pytam: - A co tu jest Dobrą Nowiną? Zburzenie świątyni? Dla nas to zła nowina. Wojny? To także dla nas zła nowina. Trzęsienie ziemi? To również zła nowina. Głód? Zła nowina. Zaraza? Zła nowina. Prześladowanie? Zła nowina. Przesłuchanie w sądzie niewinnie oskarżonego? Zła nowina. Nienawiść w rodzinie? Zła nowina. Zdrada ze strony przyjaciela? Zła nowina.

- Panie Jezu tu jest dziewięć razy zła nowina. A Ty jesteś napełniony w stu procentach tylko Dobrą Nowiną. Powiedz mi, gdzie w Twoich słowach jest Dobra Nowina. Ty nigdy nie głosisz złej nowiny.

Jezus zapowiada zniszczenie świątyni - centrum instytucji - powołanej przez samego Boga, Jego Ojca.

Jezus czekał na pytanie: - Dlaczego ta instytucja runie tak, że nie zostanie z niej kamień na kamieniu. Czekał na pytanie: dlaczego? Słuchających to pytanie nie interesowało. Szukali daty tego wydarzenia. Kiedy to nastąpi? Byli to ludzie głodni sensacji a nie prawdy.

Jezus daty nie podał. Natomiast przy innej okazji podał odpowiedź na pytanie: - Dlaczego?

Instytucja religijna pochodzenia boskiego zostanie do fundamentu zniszczona dlatego, że zagubiła ducha i że w swoich trybach zamordowała samego Bożego Syna.

Taki los, jak los świątyni Jerozolimskiej, czeka każdą instytucję religijną, jeśli dla niej ważne będą pieniądze, polityka, posady, majątki i sukcesy, a nie będzie ważny Duch. To piękna Dobra Nowina pozwala spokojnie spoglądać na kryzysy instytucji religijnych, ratując w nich Ducha.

Jezus w tej świątyni właśnie uratował Ducha. A murów instytucji i jej kapłanów nie ratował.

A co będzie z kataklizmami? Trzęsienia ziemi. Jezus mówi, że one są wpisane w dzieje Ziemi. On ich nie usuwa, tylko przygotowuje uczniów do nich. I to jest Dobra Nowina. Kataklizmy nie są groźne dla tych, którzy są przygotowani na ich przeżycie. Dla nich szansą na to przygotowanie jest Dobrą Nowiną. Gdyby jutro u nas było trzęsienie Ziemi, nikt, kto słucha Jezusa, nie mógłby powiedzieć, że był nieprzygotowany.

Podobnie jest z wojnami. Są nieuniknione. Pokój na całej Ziemi jest iluzją. Wojny są dziełem ludzi złych, a ich na Ziemi nie brakuje.

Bóg szanuje wolność człowieka i przyjmuje ryzyko wojny. Zaś uczniów do tego przygotowuje. Czasami modlitwą można przesunąć wojnę o kilka lat. Ale wojny będą na Ziemi do końca świata. Uczeń Jezusa musi się z nimi liczyć i tak żyć, aby w czasie wojny stracił to, co wojna połknie, a ocalił to, co jest wiecznym skarbem.

Dobra Nowina w słowach Jezusa brzmi: - ,,Nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i rewolucjach.” Przygotowanie się do nich nie boli. Pomoc mechanizmów przyrody ujawniających swoją moc w kataklizmach i obok mechanizmów polityki ujawniających swą moc w wojnach, w rewolucjach Jezus jako realista odsłania jeszcze bolesne tryby prześladowań w dwu wymiarach. Jedne są sterowane przez władze i mają swe podłoże prawne. Dlatego uczeń Jezusa może stanąć na miejscu przesłuchań jako oskarżony w sądzie. Taka sytuacja nie jest okazją do przeżywania szczęścia. Mechanizmy praw niszczące sprawiedliwych są w ,,łapach” złej nowiny, a nie Nowiny Dobrej.

Jezus jednak sygnalizuje, że miejsce przesłuchań w niesprawiedliwych sądach jest dobrym miejscem złożenia świadectwa wiary i miłości. Można na nim głosić Dobrą Nowinę i wygrywać Dobrą Nowinę. Tak trzeba spojrzeć na Katyń. Każdy oficer był na takim miejscu w Sądzie wojskowym i za złożenie świadectwa, że pozostaje wiernym przysiędze, którą złożył w polskim wojsku, otrzymał wyrok śmierci. Każdy oficer indywidualnie świadczył i wybierał Dobrą Nowinę. Ufam, że oficerowie stoją w szeregach szczęśliwych Polaków przed tronem Boga z palmą zwycięstwa w ręce.

Oficerowie dali świadectwo prawdzie i Prawda ich wyzwoliła. Takie jest ewangeliczne spojrzenie na tych oficerów, którzy wcale nie muszą być kanonizowani. Oni są świadkami. Byli przygotowani przez Jezusa do złożenia świadectwa, a przysięga wojskowa była przysięgą wierności Ojczyźnie złożoną przed Bogiem.

W spotkaniu z Jezusem, w spojrzeniu na Katyń to wielka Dobra Nowina, której blask poznają oprawcy i wszyscy ludzie na Sądzie Ostatecznym.

Jezus przygotowuje nas do zajęcia takiej postawy, gdy tryby instytucji księcia tego świata nas dosięgną.

I jeszcze ………… Według Zbawiciela Dobra Nowina objawia się w układach rodzinnych. Jezus przygotowuje nas do prześladowania ze strony rodziców, braci, krewnych i przyjaciół. To prześladowanie może sięgać nawet śmierci.

Kto żyje Dobrą Nowiną, czyli sprawiedliwością, dobrocią, miłością i prawdą, może być niewygodny dla najbliższych, którzy są sługami złej nowiny. Czyli żyją w niesprawiedliwości, w złości, w nienawiści i w kłamstwie. Oni nie przebierają w środkach i w swej nienawiści mogą zniszczyć ojca, matkę, brata, siostrę, kuzynkę. Przyjaciel może okazać się zdrajcą.

Jezus chce, abyśmy o tym wiedzieli i byśmy byli na to przygotowani.

Ile zła czyni zazdrość w rodzinach, wie tylko Bóg, bo ludzie to ukrywają i nawet nie chcą tego nazywać po imieniu.

Oto Dobra Nowina w konfrontacji ze złą nowiną. Czy może być lepsze przygotowanie do realizmu życia, jak to? Ileż my zawdzięczamy Jezusowi!? Wystarczy Jego słowa wziąć na serio i nic nas nie zwiedzie. Syn Boga nie przyszedł, aby zmienić Ziemię w Raj. Raj na Ziemi, powtarzam, to jest iluzja, wielkie kłamstwo. Jezus nam ukazał, że życie doczesne jest torem przeszkód. Nazwał te przeszkody po imieniu i oczekuje, że je zwycięsko pokonamy. A może się to dokonać tylko razem z Nim.

Trzeba w życiu wybrać Jezusa. Wszystkie inne wybory są drugoplanowe. Trzeba wybrać Jezusa!. Amen.

33.niedziela zwykła. R.C

Nasz Król

Ewangelia wzywa do refleksji nad tajemnicą Golgoty. Słyszymy słowa pokusy, z którą Jezus zmagał się od początku swej publicznej działalności. Było to żądanie szatana ukryte w słowach: - ,,Jeśli jesteś Synem Boga,” to kamień zamień w chleb. Rzuć się z tej wieży! Nic ci się nie stanie. -

Jezus był Synem Boga. Nie uległ pokusie i nie uczynił tego, do czego namawiał Go szatan, lecz uczynił to, co Mu Ojciec czynić polecił.

Na Golgocie słudzy szatana, członkowie Najwyższej Rady, mieli identyczną propozycję. - ,,Jeśli jesteś Mesjaszem, wybaw siebie.” -

Jezus był Mesjaszem, lecz siebie nie wybawił.

Żołnierze wołali: ,,Jeśli jesteś Królem żydowskim, wybaw sam siebie.” Jezus był Królem, lecz siebie nie wybawił. Łotr rzekł: - ,,Jeśli jesteś Mesjaszem, wybaw sam siebie i nas.” - Jezus był Mesjaszem, ale ich nie wybawił.

Ale jeden z łotrów uwierzył w Jego królewską godność i Go poprosił: - ,,Jezu, wspomnij na mnie nim wejdziesz do królestwa swego.” - I oto natychmiast usłyszał odpowiedź Chrystusa: - ,,Zaprawdę powiadam ci, dziś ze mną będziesz w raju.” - Oto Dobra Nowina dla łotra wierzącego w królewską godność Jezusa.

Żyjemy w świecie, który głośno woła : - Jeśli jesteś Królem, to nas wybaw. - Nie jest to wołanie wiary. Jest to wołanie księcia tego świata. Wołanie milionów ludzi, którzy nie wierzą w Jezusa.

Obchodzimy dziś uroczystość Chrystusa Króla. Rodzi się więc pytanie, czy my uznajemy Go za swojego Króla? Czy my chcemy, podobnie jak łotr, aby On o nas wspomniał, by wpisał nasze imię i nazwisko na listę obywateli swego królestwa? Czy czujemy się obywatelami Jego królestwa? Czy usłyszeliśmy odpowiedź Jezusa : - ,,Dziś ze mną będziesz w raju?” - Czy nasze serce wypełnia szczęście kryminalisty czekającego na śmierć jako na przejście do raju?

Żyjemy w świecie demokracji i królestwo już nas nie interesuje. Sami decydujemy o tym, kto nami włada. To jest demokracja. Świat nawet instytucję kościelną usiłuje wciągnąć w tryby demokratycznej machiny.

Kościół jednak nigdy nie będzie miał ustroju demokratycznego. W nim jest Królestwo Boże i władza należy wyłącznie do Jezusa. On ukrył swoją godność i nawet się zgodził na koronę cierpienia. Nadejdzie jednak moment, w którym objawi swą królewską godność i natychmiast wszyscy, łącznie z czartami, upadną przed Nim na kolana.

Możemy należeć do wszystkich ustrojów, jakie ludzie wymyślili i jakie jeszcze wymyślą. One nam nie przeszkadzają. Jedne są lepsze, inne gorsze, ale to tylko tymczasowe próby organizowania życia na Ziemi. Kto wierzy w Jezusa Króla, ten wie, że On rządzi wszystkim i On rozliczy każdego władcę oraz tych, którzy mają udział w rządach. Rozliczy z każdego słowa, z każdej decyzji i z każdego czynu. Oni, ukrywając swe czyny, albo umywając swe ręce od odpowiedzialności, jak to uczynił Piłat, albo ubierając białe rękawiczki, kiedy Jezus przyjdzie, będą musieli pokazać te ręce, a On ich rozliczy z każdej kropli niewinnej krwi i z każdej wyciśniętej łzy.

Kto żyje jako obywatel Jego królestwa, nie traci czasu na rozliczenie innych z ich błędów. Jesteśmy pewni, że Jezus wszystko wie i w imię sprawiedliwości każdego rozliczy. Miłosierdzie okaże tym, którzy potrafią jak łotr to uczynił, podpisać się pod swoimi czynami.

On na Golgocie wyznał: - ,,My sprawiedliwie odbieramy słuszną karę za nasze uczynki. - Ale Jezus nic złego nie uczynił.” Wyznanie to jest znakiem jego nawrócenia. Miłosierdzie Boga jest tylko dla nawróconych. Kto przed śmiercią się nie nawróci, czyli nie weźmie odpowiedzialności za swe czyny, miłosierdzia nie dostąpi.

Pamiętajmy, że piekło jest światem Bożej sprawiedliwości. Bóg nigdy nikogo nie krzywdzi (!) Mieszkańcy piekła ponoszą sprawiedliwą karę, śpiewając w wielkim bólu pieśń sprawiedliwości. Oni sami wybrali to miejsce, a Bóg ich decyzję uszanował.

Piekło jest z woli Boga i nikomu w nim nie dzieje się krzywda, bo sprawiedliwa kara nigdy krzywdą nie jest.

Potępieni, o ile tacy będą, będą płakać przez wieki nie z powodu kary, tylko z powodu swoich czynów i głupoty. To będzie ich wyznanie prawdy o sprawiedliwości Boga.

Niebo śpiewa hymn miłości i miłosierdzia. Piekło we łzach spóźnionego żalu jęczy hymn Bożej sprawiedliwości.

W piekle jest cierpienie, bo ono jest imperium terroryzmu szatana. Prawem piekła jest nienawiść do siebie i do innych ludzi. Ta nienawiść jest udręką, ale ona nie pochodzi od Boga. To jest zawiniona ciężka choroba ducha.

Prawem nieba jest miłość i miłosierdzie. Jest to owoc pełni zdrowia duchowego.

Wspominając Chrystusa - Króla Wszechświata, trzeba dostrzec Jego królestwo, które obejmuje całe stworzenie.

Dziś przy tym ołtarzu dziękujemy Bogu za łaskę wiary taką, w jakiej miał udział nawrócony łotr na krzyżu. Uznajemy w Jezusie Króla i cieszymy się z tego, że należymy do Jego Królestwa. To niezwykle Radosna Nowina, w której uczestniczymy.

Niech będzie uwielbiony Chrystus, nasz Pan i nasz Król. Amen

4



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
dalszy ciąg tekstów dla ks. Edwarda, Kasia
ciąg dalszy dla księdza Edwarda
Życzenia dla księdza, Katecheza, Pomoce katechetyczne
SCENARIUSZ DLA KSIĘDZA I ORGANISTY
podziekowanie dla ksiedza pawla
W dniu edukacji dla księdza(1)
SCENARIUSZ DLA KSIĘDZA I ORGANISTY2013
Podziękowanie dla księdza
I KOMUNIA - RÓŻNE POWITANIA KSIĘDZA PRZED KOŚCIOŁEM, KATECHEZA DLA DZIECI, ! - I komunia Święta
Oto jest Kasia-kartkówka gr B, Materiały dla klas 1-3 NOWE!!!, Klasa 2, karty pracy
Oto jest Kasia- kartkówka gr A, Materiały dla klas 1-3 NOWE!!!, Klasa 2, karty pracy
Biochemia Podręcznik dla studentów uczelni medycznych Bańkowski Edward
Edward Stachura Piosenka dla zapowietrzonego[tekst piosenki]

więcej podobnych podstron