Dr hab. Prof. AJD
Andrzej Tarnopolski
Człowiek późnej nowoczesności a cywilizacja multimedialna
Wstęp
Człowiek uważa się za istotę racjonalną. Stara się więc postępować zgodnie z akceptowanymi powszechnie (lub tylko przez siebie) regułami racjonalności. Nauka i filozofia pełni w tym układzie ważną rolę, dostarczając odpowiedniej wiedzy, skonceptualizowanej językiem mówionym i przede wszystkim pisanym. Przez wieki ludzie gromadzili wiedzę zapisując ją w książkach. Tak funkcjonuje również system edukacji. Zaczynamy intensywnie się uczyć, gdy nauczymy się czytać i pisać a to następuje wtedy, gdy opanujemy podstawy myślenia słowno-logicznego.
W tym sensie ujawnia się znaczenie Platona. Platon pisał. Przełamał sokratejską niechęć do pióra. W zapisanym tekście odzwierciedlił się i utrwalił specyficzny dla ludzkiego sposobu rozumienia świata, przyczynowo skutkowy obraz rzeczywistości, oraz( co za tym idzie), liniowo-binarny kształt naszego myślenia. Obraz taki odpowiadał rozwojowi ludzkiej kultury i cywilizacji. Przez wieki podstawą rozwoju nauki było pismo i będące wynikiem tych działań książki.
Dziś sytuacja istotnie się zmieniła. Człowiek Gutenbera ( człowiek książki) zastąpiony zostaje przez człowieka obrazkowego - homo videns. Człowiek czytający wycofuje się a jego miejsce zajmuje człowiek oglądający (patrzący, podglądający), tak jak cywilizacja pisma (książki) jest wypierana przez cywilizację obrazkową (cywilizację ekranów). Człowieka myślącego słowami zastępuje człowiek myślący obrazami (ikonami), nieliniowo i niebinarnie, to znaczy nie analogowo. To twórca i użytkownik formacji, którą nazywa się cywilizacją multimedialną, fazą „późnej nowoczesności”. Oprócz imponującego wymiaru technicznego jej istotą jest przyrastająca ciągle ilość informacji, dostępnej człowiekowi współczesnemu, w zasadzie bez problemów. Jak często mówimy, to bomba informacyjna. Sama ilość informacji (pomijając już jej jakość) jest problemem z którym musimy się zmierzyć. Racjonalizacja polegać więc musi na jakiejś redukcji czy selekcji informacji. Jak sądzę podstawowym mechanizmem selekcji który uruchamiany jest w tej fazie cywilizacyjnego rozwoju jest specyficzne upraszczanie światoobrazu, obniżanie poziomu intelektualnej percepcji tak, aby medialny obraz świata był zbliżony do obrazu potocznego. Elektroniczna forma owego obrazu ma za zadanie go racjonalizować likwidując jakoby wady potoczności, umożliwiając jednocześnie wielkim kreatorom medialnym manipulacje, łatwe do wykonania z taką materią i z tak ukształtowanym odbiorcą.
Cywilizacja multimedialna
Nie jest, co prawda jednoznacznie pewne, czy już żyjemy w czasach, które niektórzy teoretycy nazywają „późną nowoczesnością” i czy to jest jakaś wersja cywilizacji multimedialnej. Być może już tak jest. Wszechogarniająca dominacja środków masowego przekazu, ich dynamiczny rozwój, kompilująca się współpraca, a także wpływ, jaki mają na nasze codzienne życie, potwierdza taką tezę. Sądzimy bowiem, że, cywilizacja multimedialna - jeżeli mamy o niej mówić- (definicja projektująca)powinna być oparta na powszechnym, i znacząco skutecznym oddziaływaniu na życie wzajemnie ze sobą współpracujących mediów wszelkiego rodzaju, tak, aby człowiek wpleciony w ową strukturę był szczęśliwie zniewolonym pionkiem, który wszelkie swe życiowe funkcje i zadania rozwiązuje przy pomocy, lub przy jakimś udziale owych narzędzi, niekoniecznie zdając sobie sprawę z przemożnego a niekiedy jawnie manipulacyjnego charakteru tych oddziaływań. W związku z tym powinny być, jak sadzę, spełnione następujące warunki funkcjonowania cywilizacji multimedialnej, (podaję za E. Szczęsną, która takie warunki opracowała dla multimedialnej i transmedialnej reklamy, transponując je dla naszych celów):
1. Warunek transcendencji, który autorka rozumie jako „ekspansywność[ reklam] w przenikaniu w coraz to inne obszary życia codziennego. Transcendencji widocznej także w kształtowaniu zachowań społecznych, relacji interpersonalnych obowiązujących skali wartości.” W tym znaczeniu chodzi o zawłaszczanie przez system mulimediów coraz to nowych obszarów rzeczywistości tak, aby ich obecność wydawała nam się niezbędna a możliwość usunięcia - niewyobrażalna. Konsekwencją jest przekonanie, że życie bez nich jest niemożliwe, w najlepszym przypadku nudne i nieciekawe.
2. Warunek fikcyjności [ reklam], który autorka rozumie jako chętne i częste odrywanie się od rzeczywistości, tworzenie nierealnych wirtualnych światów, technicznych reprezentacji realnego świata, medialnych rzeczywistości niebędących wiernym i uczciwym odwzorowaniem realnego świata. Fikcyjność ta powoduje zacieranie się granicy pomiędzy światem realnym a światem przedstawionym na ekranie. Może spowodować taką sytuację, że człowiek przestanie je skutecznie odróżniać, myląc fikcję ekranu z rzeczywistością a czasem zastępując rzeczywistość elektronicznym światem sztucznych przedstawień. Będąc w takiej sytuacji staje się bardziej podatnym na manipulację i mało odpornym na zjawiska jawnie nieprawdziwe( sztuczne, wymyślone, zmanipulowane kłamstwa).
3. Warunkiem trzecim ma być ukrywanie owej fikcyjności [ gdyż] „jest ona wypełnieniem intencjonalności władzy powołania/…/ Władza ta wytwarza w odbiorcy świata mediów [reklamy] głębokie przekonanie o tożsamości bytowej świata przedstawionego w mediach [ w reklamie], a zwłaszcza znaku, symbolu przedstawionego [reklamowanego] przedmiotu, ze światem rzeczywistym.” Istotą tego warunku jest więc manipulacyjny zamysł kontrolowania ludzi ( widzów), odbiorców reklam, a co za tym idzie skuteczniejsze sprawowanie władzy(kontroli) nad nimi przez animatorów i twórców tej cywilizacji.
W konsekwencji( z analizy treści zawartych w punktach 1 i 2) wynika, że skuteczność oddziaływania tak skonstruowanego świata będzie tym większa im człowiek, podmiot tych oddziaływań mniej będzie zdawał sobie sprawę z istoty tego wpływu. Zawłaszczania przez nie coraz to nowych obszarów rzeczywistości i zastępowania ich elektroniczną reprezentacją, często zresztą celowo zniekształcaną.
Warunki te określają wszystkie najważniejsze cechy takiej formacji: Powszechność i wszechobecność oddziaływań, która, jak się wydaje, jest pochodną imperializmu ludzi techniki. Ukrywanie tejże powszechności, oraz prawdziwych przyczyn jej stosowania, - co jest podstawowym warunkiem przeprowadzania wszelkiego rodzaju manipulacji. A także chętne tworzenie iluzorycznych światów, zastępczo koncentrujących uwagę ludzi na rzeczach pozornych, - które w tym wymiarze wydają się im najważniejsze.
Pinckaers pisząc o technice, mówi, że rodzi wśród ludzi jej używających niebezpieczeństwo imperializmu.” Krytyczna wizja techniki - w tym przede wszystkim multimediów - wydaje się być, w jego koncepcji, efektem celowej gry, politycznych działań grup interesu. Jednak najczęściej pojmujemy taki mechanizm jako naturalny efekt ewolucji kulturowej człowieka lub nawet etap ewolucji biologicznej( np. antagonistyczna koncepcja ewolucji), czy teorii wyjaśniających rozwój techniczny mechanizmami naturalnej ewolucji człowieka. W takim sensie przemożny wpływ techniki( czy jakiegoś jednego jej rodzaju), jawi się nam jako coś na wskroś naturalnego.
Fikcyjność, z kolei, tu prezentowana jako cecha reklam, odnosi się w sposób bezpośredni i uniwersalny do istoty cywilizacji multimedialnej. Ta, bowiem z definicji operuje elektronicznymi reprezentacjami rzeczywistości. Reprezentacje te, będąc pewnymi przybliżonymi (a często nawet manipulowanymi obrazami rzeczywistości - ze względu na tolerancyjno/ liberalne podejście do prawdy, w sensie arystotelesowskim), mają naturalną skłonność do usamodzielniania się i funkcjonowania jako byty autonomiczne, niezależne i obiektywne. To tym bardziej niepokojące, że taka sytuacja odpowiada niejednokrotnie zamierzonemu, lub nieuświadomionemu zapotrzebowaniu ludzi na takąż funkcję - wypełniając pewną istotną potrzebę społeczną, potrzebę wypełniania pustki - jakkolwiek ją rozumiemy - zastępczym obrazem. Liberalne podejście do prawdy, w swej strukturze montujące trwale deficyt prawdy (niedokładne odwzorowanie rzeczywistości - a więc akceptujące z istoty jakąś formę niewiedzy - a czasem nieprawdy, kłamstwa), poszukuje jako swego uzasadnienia dodatkowej idei, która niejednokrotnie już sprawdziła się jako pozytywny wzorzec poprawności i nadaje się do racjonalizowania (w sensie psychologicznym) owych elektronicznych reprezentacji.
Taką ideą, jest idea obiektywności, która we współczesnej nauce zdominowała inne reguły weryfikacyjne i traktowana jest, zwłaszcza w tradycji postposytywistycznej i scjentystycznej jako podstawowy mechanizm uprawomocniający wiedzę/ informację. W doświadczeniu potocznym natomiast idea ta definiowana jest jako zasada konkretności. Wiedza/ informacja ma być konkretna, liczy się tylko to, co jest konkretne, ważne są tylko rzeczy konkretne. Konkretność przeniesiona wprost z doświadczenia potoczności, obiektywizuje, jak sądzimy świat wirtualnej rzeczywistości, spełniając, w jakimś znaczeniu nasze ludzkie poszukiwania dobrej, prawdziwej wiedzy. To usprawiedliwia w jakimś w sensie fakt ukrywania nierealności świata wirtualnej reprezentacji przed odbiorcami symbolicznych wizji. W konsekwencji możemy przypuszczać, że wszelkiego rodzaju manipulacje (psychomanipulacje czy socjomanipulacje) są stałym elementem funkcjonowania takiej cywilizacji. Oznacza to również świadome i założone intencjonalnie funkcjonowanie w jej obszarze znaczących obszarów niewiedzy, (bo ta jest podstawą manipulacji) - we wszystkich prawie wersjach znaczeniowych.
Ważnym zagadnieniem staje się, w związku z tym, sprawa kontekstu kulturowego, w jakim funkcjonuje takie społeczeństwo, bo może on wzmacniać te wpływy lub je osłabiać. K. Kszysztofek analizując cechy charakterystyczne społeczeństwa informacyjnego wymienia następujące jego cechy: likwidację kanonu, a także bardzo znaczącą metakulturową względność składników kultury. Pisze o intelektualnej dewaluacji pojęcia tekstu o dewaluacji pojęcia historycznej pamięci. Ta jest, jego zdaniem raczej śmietnikiem kultury niż jej bogactwem. To kultura bez metafizyki, która zastępowana jest quasi-metafizyką odradzającą się w urynkowionej prymitywnej magii lub astrologii.” Nie ma tu miejsca dla filozofii.
Pierwszą - jak się wydaje w podsumowaniu - cechą takiej formacji będzie nie tylko niemożność, ale i niechęć do poznawania znaczących obszarów ludzkiej wiedzy, ekskluzywnie wyseparowanych przez elektroniczne prezentacje. W konsekwencji zepchniecie wielu ważnych ludzkich osiągnięć intelektualnych na margines ludzkiej racjonalności, a także, jak należy przypuszczać, realizowanie ludzkich potrzeb intelektualnych przez pseudo - wiedzę.
Cechą drugą będzie daleko posunięty indywidualizm, oparty na idei spontaniczności i obowiązkowych postawach twórczych. Tak nienaturalna spontaniczność i problematyczna swoboda twórcza ma budować w człowieku poczucie wolności, nieskrępowanej swobody i możliwości dowolnego, zgodnego z własnym indywidualnym przekonaniem samorealizowania się. Dotyczyć ma również sfery moralności, i wszelkiej aksjologii. W takim świecie nie ma złych wyborów estetycznych czy światopoglądowych. Nie ma również niestety złych wyborów moralnych, ponieważ system samoweryfikacji nie posiada zewnętrznych i niezależnych kryteriów oceny. Odwołuje się bowiem do mediów, które są sprawcą i sędzią we własnej sprawie. W takim świecie człowiek uważa się za jednostkę zwolnioną z autonomicznej oceny swego postępowania, nie znajdując również wewnętrznego drogowskazu działania, ponieważ jego indywidualizm jest jednoznacznie zewnątrzsterowny, zbudowany z nadmiernej wiary w obiektywizującą moc zracjonalizowanego (konkretnego) technicznie świata.
W konsekwencji uruchamia to trzecią cechę omawianego kontekstu kulturowego. Jest nią ciągła zmiana tożsamości człowieka. Ta nie składa się już ze stałych elementów, niezmiennych opok, na których opieramy się w przebiegu życia. Jest raczej nieustannym, dynamicznym procesem zmian. Prawdopodobnie tak samo jest z autonomią, która stanowiąc ważny składnik tożsamości też musi się zmieniać i ulegać nieustającym modyfikującym wpływom. Ponieważ autonomia jest pewnym przeciwieństwem anomii, oznaczać to może, że człowiek, żyjący w takim świecie, i akceptujący jego reguły gry - dynamicznie i z własnej woli ciągle się zmieniając, (co ma być miarą jego autonomii i niezależności), jest jednocześnie w znacznym stopniu anomijny.
Generuje to następną, czwartą cechę takiego społeczeństwa. To możliwość zewnętrznego wpływania na sposób i końcowy efekt budowania tożsamości jednostkowej. Płynność osobowości i brak ukształtowanej autonomii powoduję, że człowiek jest podatny (tak jak małe dziecko) na zewnętrzne wpływy, które to zadanie - budowanie tożsamości i autonomii - dla niego niezwykle ważne, pozwoli mu się, czy dokładniej ułatwi mu się zbudować. Czynnikiem sprawczym musi być, w tej sytuacji, bodziec zewnętrzny. W ten sposób człowiek ponowoczesny, przekonany o swej niezależności, indywidualizmie, autonomii i niepowtarzalności popada, najczęściej nieświadomie, w manipulacyjne wpływy czynników zewnętrznych, które szermując ideami wolności, indywidualizmu i totalnej swobody kontrolują go w zasadzie bezkarnie.
Piątą cechą takiego społeczeństwa jest rola konsumpcji, rozumianej jako forma spełnienia.” To właśnie konsumpcja, i stojący za nią rynek jest największym determinantem ograniczającym ludzką swobodę i zabijającym jednostkową indywidualność. Jednocześnie sposób realizowania owego pomysłu opiera się na skomplikowanych, złożonych manipulacjach, w których ukrycie prawdziwego kontekstu, oraz uczestnictwo w grze, realizowane jest przez zaawansowane techniki oparte na samoodniesieniach. Najlepsza bowiem manipulacja to taka, o której manipulowany nie wie, a można to osiągnąć wprzęgając go samego w konstruowanie (uczestnictwo) sytuacji manipulacyjnej. Jak pisze Kszysztofek: „Zachęta do przebierania wśród asortymentu prawdziwych i niepowtarzalnych jaźni jawi się klientom społeczeństwa konsumentów jako znak ich wolności. Hasłom autokracji i samostanowienia towarzyszy narzucanie tożsamości przez konsumpcję/…/ W tej sytuacji tożsamość staje się coraz bardziej zmienna, ulotna, trudna do utrzymania na dłuższą metę. Zachęca się do kreowania samego siebie, w czasach, gdy mało kto może być pewien swej kontroli nad biegiem własnego życia, a tożsamość to przecież kwestia kontroli nad własnym życiem.”
Niewiedza staje się ikoną cywilizacji multimedialnej. Rozum ekskluzywny otrzymuje niezwykle mocne wsparcie techniczne do realizacji idei separacji, w jej rozlicznych wymiarach. Wykorzystując swoje techniczne przewagi świat multimediów ustala charakterystyczny i korzystny dla siebie próg odbioru i konceptualizacji informacji/wiedzy. Ten, jak zakładamy jest dość niski. Odpowiada, w jakimś sensie na uniwersalną, a jednocześnie dość płytką intelektualnie potrzebę budowania przez ludzi potocznego obrazu świata, tak jakby naukowe obrazy świata - dziś przecież znacznie zaawansowane - nie budziły naszego zaufania. Niski próg konceptualizacji wiedzy/ informacji jest równie chętnie akceptowany przez wielkich kreatorów multimedialnych, prawdopodobnie z intencją celową. Potoczny obraz świata, jak wskazuje na to przykład platońskich kajdaniarzy jest chętnie akceptowany, choć niekoniecznie jest prawdziwy. A jeśli jest tak, to niewiedza, która go konstytuuje jest doskonałym powodem do wszelkiego rodzaju manipulacji. Światoobraz taki nie wzbudza naszego niepokoju, ponieważ odbieramy go jako coś łatwo zrozumiałego, oczywiście naturalnego, uniwersalnego a w ten sposób powszechnie akceptowanego i oczywiście dobrego. Przypuszczać jednak można, że tak widziana potoczność ukrywa przed nami swoją ważną cechę. Otóż akceptujemy ją nie dlatego że jest naturalnie poprawna, zrozumiała i dobra lecz dlatego że jest instrumentalna i łatwo dzięki niej manipulować obrazem świata, własnymi postawami i postawami innych, generując w obszarze jej relatywistycznej nieczytelności znaczące obszary intencjonalnej niewiedzy. Ta zaś jest istotą manipulacji.
Potoczność jako próg percepcyjnego i intelektualnego obciążenia poznawczego.
Potoczność definiujemy często w opozycji do nauki (naukowości) a myślenie potoczne do myślenia naukowego, sądząc, że myślenie naukowe stało się pewnego rodzaju przezwyciężeniem myślenia potocznego.
Tak pisał o tym problemie Władysław Tatarkiewicz, którego rozważania w tej kwestii zaliczyć należy do klasycznych. Nazwał taki obraz świata naturalnym i opisując go ujawniał jego wady, wreszcie przezwyciężone przez naukę.
W tym ujęciu filozofia zaczyna od zdrowego rozsądku, którego konsekwencją jest wiedza potoczna, rozwijając ją odchodzi od swych naturalnych korzeni, myślenia naturalnego i opiera swoją wiedzę na języku specjalistycznym, (w konsekwencji takim myśleniu) i zawodowym, dalekim od potocznych rozważań. Naukę i filozofię rozumiemy wówczas jako przezwyciężenie potoczności, (choć niekoniecznie zdrowego rozsądku).
Zarzuty stawiane myśleniu potocznemu (w konsekwencji wiedzy potocznej, czy szerzej potocznemu obrazowi świata) grupujemy w kilka kategorii.
Po pierwsze, prawdopodobnie nie istnieje systematyczna potoczna wizja świata, lub jak często mówimy, potoczny światoobraz. Mało tego nie jesteśmy w stanie rozsądnie i systematycznie wyliczyć podstawowych tez potoczności, które mogłyby konstytuować zręby takiego światopoglądu, bo: „Nie istnieje/…/ nic takiego jak potoczna wizja świata czy tezy zdrowego rozsądku; fabrykowali je na własny użytek niektórzy filozofowie. Jest tylko zbiór powierzchownych, fragmentarycznych i nieuzgodnionych ze sobą uogólnień, które zaspokajają nam wprawdzie w jakimś stopniu potrzebę rozumienia i panowania nad rzeczywistością, ale nie tworzą całości o wyraźnie zarysowanych, kluczowych ideach.” Nie spełniając jednego z podstawowych warunków porządnej wiedzy, warunku koherencyjności, nie może taki konstrukt spełniać wymogów naukowości, nawet rozumianej bardzo liberalnie. Nie może również spełniać ów zbiór warunku generowania wiedzy, ponieważ nie konstruuje się ona, w znaczeniu, jakie daje temu terminowi filozofia.
Jeżeli więc oprzemy przekaz medialny na takim założeniu to umożliwi nam to konstruowanie dowolnych wizji elektronicznej rzeczywistości w zasadzie bez obawy posądzenia o propagowanie nieprawdy (kłamstwa). Nie ma bowiem kryterium którym można dokonać weryfikacji, lub też kryterium to jest okazjonalnie tworzone i jako takie może być również arbitralnie zmienione (zamienione) jeżeli tylko zajdzie taka potrzeba.
Po drugie, potoczny światoobraz spełnia jednak jakiś cel. Otóż: „Mglisty charakter tego typu nieskoordynowanych „zapatrywań” pozwala nie tylko głosić je bez poczucia braku koherencji; pozwala również dołączyć do nich jakąkolwiek teorię bez pojawienia się dysonansu poznawczego. Nie ma doktryn, poglądów, stanowisk, które były by a priori przez zdrowy rozsądek odrzucane bądź preferowane; są tylko złudzenia tych wszystkich, którzy mętnym quasi - sądom usiłują nadać wygodną dla siebie interpretację.” Oznacza to, że wiedza potoczna pełni przede wszystkim rolę instrumentalną, krótkotrwałą, okazjonalnie operacyjną. Wszystkie one mieszczą się rzeczywiście, w jakiś sposób, w pojęciu praktycznego działania i w sferze praktycznej skuteczności. Wielu ludzi mediów tak ją rozumie i tak wykorzystuje. Do praktycznego - konkretnego z ich punktu widzenia - analizowania rzeczywistości.
Po trzecie, brak koherencji, uważanej przecież za jeden z najważniejszych postulatów racjonalności (np. postulatów naukowości wiedzy) wywołuje dalsze skutki. Wiedza potoczna nie musi być spójna, a myślenie/ mówienie potoczne niekoniecznie musi podlegać regułom logiki. Animatorzy i aktorzy multimedialnych scen często tak robią, zwłaszcza w czasie różnego rodzaju dyskusji i polemik - tzn. łamią reguły logiki, choć czasem prawdopodobnie je znają - ponieważ cele instrumentalne ( a więc konkretne), którymi się kierują mogą być dla nich ważniejsze niż logiczna poprawność.
Po czwarte, z powyższego można wysnuć wniosek, że sądy potoczne nie mają ustalonej wartości logicznej. To znaczy, że potocznie myślący/ mówiący człowiek nie musi jasno i zdecydowanie określić czy dane zdanie jest prawdziwe czy fałszywe. Stosuje więc, dużą dowolność w określaniu wartości logicznej twierdzeń i sądów. Brak jasnych i precyzyjnych ocen nie ma znaczenia, gdy myślenie nastawione jest operacyjnie na cel a nie na abstrakcyjne wartości logiczne. Efektem myślenia/ mówienia potocznego nie zawsze musi być poznanie - dotarcie do prawdy, - nie tak myślą ludzie na poziomie wiedzy zdroworozsądkowej. Ważne jest osiągnięcie celu - a cel wyznacza życie, czy bliżej, konkretna sytuacja życiowa, w której jesteśmy i którą musimy rozwiązać. Odwoływanie się do prawdy w ocenie elektronicznych wizji świata nawet na takim poziomie jest często skazane na porażkę.
Po piąte, oznacza to akceptowanie w zbiorze wiedzy potocznej dowolnych sądów - ze względu na swobodne i niezobowiązujące podejście do ograniczeń logiki. Dotyczy to również sądów naukowych, które komponuje się w strukturę wiedzy mulimedialnej w zasadzie bez żadnych ograniczeń i reguł. Najczęściej jest to zabieg spełniający wymogi operacyjnej, chwilowej pożyteczności. Dobiera się odpowiednich ekspertów, którzy bez żadnej żenady wygłoszą dowolne zdanie w dowolnej sprawie i podeprą się osiągnięciami nauki jako niepodważalnym argumentem weryfikującym. Zrobią to, bo sądzą, że przeciętny człowiek się na ich wiedzy nie zna, a nawet jeżeli wie o co chodzi to zaakceptuje nieprawdę jeżeli spełni warunek okazjonalnej pożyteczności, dla niego ważnej.
Po szóste, to dominacja myślenia/ mówienia recepturalnego. Warunek ten pozwala odpowiadać na pytania „jak?”, i tym pytaniem determinuje nasze działanie. W konsekwencji tak zdobyta wiedza, ma charakter recepty. Wiemy jak rozwiązać dany problem, ale nie zastanawiamy się nad tym, po co go w ogóle rozwiązywać. Nie ma miejsca w środkach masowego przekazy na pytania intelektualne.
Czasem w myśleniu/ mówieniu potocznym występują algorytmy - np. jako utrwalone tradycją przepisy dotyczące rozwiązywania określonych problemów, to jednak nie algorytm dominuje w myśleniu potocznym. Częściej spotykamy tu wiedzę typu recepturalnego, wyjaśniającą jak należało w danej sytuacji postąpić, bez podawania dokładnych powodów. Myślenie potoczne raczej unika algorytmów, ponieważ przy tak dużej okazjonalności i gotowości do sytuacyjnego modelowania wiedzy algorytm mógłby zbytnio ograniczać ten proces. Recepta jest bezpieczniejsza. Nadaje się do pouczeń, ideologicznych przekazów, wygłaszaniu ex katedra dowolnych sądów, które słuchacze, multimedialni odbiorcy powinni zaakceptować, i zrobią to często, ponieważ recepturalny instrument zawiera istotne dla potocznego odbiorcy elementy „konkretności”. Nie wymaga myślenia i jest operacyjnie łatwy do zastosowania. Nadaje się więc świetnie do budowania mechanicznej wiedzy zastępczej.
Dobrze komponuje się w związku z tym z zewnątrzsterownym steatralizowanym światem multimediów, jako czynnik budowania pozycji społecznej, na tyle sztywny, że spełnia wymóg mechanizmu naturalnego.
Po siódme, to nadmierna, arogancka pewność odbiorców multimedialnej rzeczywistości, że taka wiedza zapewni im jednoznaczny, konkretny i w zasadzie prawdziwy obraz świata.
Recepturalność dobrze spełnia wymóg teoretycznej akceptacji wiedzy potocznej. Recepta kasuje hipotetyczność i warunkowość wiedzy, a taką operację często utożsamia się z uściślaniem wiedzy. Wiedza hipotetyczna nie jest akceptowana na poziomie potocznym. Zdroworozsądkowość jest pewna, jednoznaczna i niepodważalna. Nie uznaje żadnych stopni swobody. W momencie, gdy się nią posługujemy wypowiadając, na przykład potoczne sądy w dyskusji, nie wyrażamy wątpliwości, nie wahamy się. Gdy zajdzie potrzeba zmienimy zdanie i będziemy je głosić z równie niepodważalną pewnością. Dlatego wiedza naukowa nie sprawdza się w świecie multimedialnych przekazów, ma zbyt wiele warunków i hipotetycznych założeń. Potoczność natomiast, pozwala wygłaszać sądy pewne, niekoniecznie prawdziwe, ale za to arogancko niepodważalne. Aktorzy multimedialnych scen robią to często spotykając się z uznaniem publiczności. W zasadzie im pewniej i im bardziej arogancko głoszą swoje poglądy, tym większą mają szansę na poklask.
Wreszcie, po ósme, myślenie/mówienie potoczne nacechowane jest emocjami i elementami wartościującymi. Podważa to jedną z podstawowych zasad dobrej wiedzy, zasadę obiektywności. Nie przeszkadza to jednak twórcom i części odbiorców multimedialnego teatru. Emocje wzmacniają przekaz, budują przekonanie, że jest on prawdziwy i autentyczny, bo mówiący (prawdopodobnie) wierzy w to, co mówi. Zbyt rzadko zwracamy uwagę na to, że emocje mogą służyć do manipulacji. To metoda prosta i dość skuteczna. Emocje w nadmiarze ujawniające się np. w zachowaniach agresywnych dyskutantów programów telewizyjnych, są często sztucznie generowane. To tzw. agresja instrumentalna, którą obserwujemy w zestawach podstawowych manipulacji emocjami (technika sytuacji stresowych).
Często uważamy, że konflikt pomiędzy wiedzą naukową (myśleniem naukowym)i wiedzą potoczną, zdroworozsądkową (myśleniem potocznym, zdroworozsądkowym)jest konfliktem realnym i ważnym. Wynika jednak nie z różnic metodologicznych, czy teoriopoznawczych, lecz z istotnie różnych nastawień teoriopoznawczych, oraz z różnych sposobów kategoryzowania doświadczenia poznawczego. Strategia racjonalności, którą przyjmujemy na poziomie wiedzy potocznej ma inny cel i inne zadanie niż strategia, którą akceptuje naukowa racjonalność. Jakkolwiek istotnie różne były by owe strategie, to aksjologiczne porównywanie ich nie ma większego sensu. Ujawniają one bowiem tylko fakt, że człowiek jest istotą wielowymiarową. Wielowymiarowa jest również nasza racjonalność a co za tym idzie możemy, w ciągu swojego życia, być może nawet jednego doświadczenia życiowego, posługiwać się kilkoma (wieloma) strategiami racjonalności, w zależności od sytuacji, uwarunkowań zewnętrznych i wewnętrznego zapotrzebowania. „ Zdrowy rozsądek lepszy jest dla jednego zakresu życia, wiedza dla drugiego, krytyka filozoficzna dla trzeciego, lecz czy który z nich jest bezwzględnie prawdziwszy. To Bóg jeden wie.”
W tak słabo dookreślonym modelu potocznej racjonalności - a przecież składającym się z elementów bardzo sztywnych - jest pewna metoda i jest pewna stała reguła. Otóż w zasadzie nie ma tu miejsca na niewiedzę w sensie sokratejskim. Być może lepiej jest powiedzieć - nie ma zgody na niewiedzę. To silna ekskluzja niewiedzy. Człowiek cywilizacji multimedialnej nie ma potrzeby mówić o niewiedzy, ani brać jej pod uwagę. Nie oznacza to, że jej nie zauważa u siebie i że nie przyznaje się przed sobą, lub przed innymi, że czegoś nie wie. Może tak robić. To nie zmienia faktu, że niewiedza nie stanowi dla niego problemu. Istota takiej postawy tkwi w niezwykłej, w zasadzie nieograniczonej płynności i gotowości do zmian. W tym do anektowania w obszar swojego świata takich danych, (informacji, wiedzy naukowej, potocznej, przesądów itp.) że nie może ukonstytuować się w obszarze osobowości w miarę stabilny dysonans poznawczy. Nie warto się nim zajmować, ponieważ wiedza nie składa się ze stałych elementów. Ewentualny dysonans jest tak samo zmienny, jak wiedzą, którą ma sklasyfikować. Przy pewnym dostatecznie wysokim poziomie niepewności wywołanej takim stanem rzeczy dysonans przestanie działać( przestaniemy go brać pod uwagę), co paradoksalnie może być odebrany jako zjawisko pozytywnie. Nieład, który wyłania się z takiego stanu rzeczy może być odbierany jako zaleta. Chaos wywołany niepewnością maskuje (a w przekonaniu wielu ludzi może kasować) dysonans poznawczy będący wynikiem porównania własnej wiedzy (w tym przypadku również niewiedzy) i oczekiwań związanych z funkcjonowaniem w realnym świecie.
Taki stan rzeczy nie wynika wyłącznie z wymienionych wyżej powodów. Podstawowym czynnikiem determinującym jest praktyczność tego typu myślenia/mówienia. To bardzo specyficzna praktyczność. Można ją nazwać praktycznością natychmiastowej użyteczności, lub zasadą natychmiastowego instrumentalnego pragmatyzmu, praktycznością okazjonalną itp. Znacząca okazjonalność tego typu myślenia/mówienia jednoznacznie sugeruje, że w obszarze wiedzy potocznej nie da się zbudować jednolitego, spójnego, w jakiś sposób skonsolidowanego obrazu świata. Owa płynność, oprócz wad ma swoje zalety. Pozwala w zasadzie bez problemów zaakceptować dane poglądy, aby prawie natychmiast im zaprzeczyć. W ten sposób pozornie likwidujemy wkomponowany w każdy system wiedzy stopień swobody. Potoczna wiedza nie akceptuje owego stopnia swobody i niewiedzy będącej u jej podstaw. Istnieje jakieś potoczne przekonanie, że ów stopień swobody( tolerancyjnej niedokładności) to błąd, przez który wiedza jest niekonkretna, nieścisła a przez to niepraktyczna.
Można rozpatrzyć jeszcze jedną własność myślenia/mówienia potocznego. To cecha spontaniczności powstawania. Jeżeli sądy potoczne powstają w sposób spontaniczny,( i myślimy tak wszyscy, a jeszcze odbieramy to jako spontaniczny, nieprzymusowy fakt, którego realizacja, obiektywna według nas przynosi wyraźnie uświadamianą ulgę i satysfakcję), to jest szansa, że będzie to istotnym i znacząco ważnym wyznacznikiem ważności naturalności takiego myślenia/mówienia. Założenie to opiera się na - nie do końca jednak naturalnym - przekonaniu, że podstawowe składniki rzeczywistości są poznawalne i niezmienne (przynajmniej w jakimś rozsądnym zakresie) a potoczne doświadczenie poznawcze, pozwala ową rzeczywistość skutecznie poznać. Praktyka taka ujawnia się każdemu z nas w normalnym, codziennym życiu jako ciąg nieustających procesów poznawczych, wzajemnie i ciągle się weryfikujących. Ta nieustanna weryfikacja jest najistotniejszym argumentem przemawiającym za wartością i niezaprzeczalnym znaczeniem tego typu myślenia/mówienia. Weryfikacja owa może czasem w istotnych szczegółach przeczyć spójności naszego naturalnego obrazu świata. To najczęściej nam nie przeszkadza. W miejsce pustych, lub niedorzecznych plam, człowiek wstawia jakiś element wiedzy uzupełniającej. W przypadku myślenia potocznego są to bardzo często standardowe gotowe odpowiedzi, na przykład przysłowia, których ogólność i niedookreśloność ( czasem jawna wewnętrzna sprzeczność) pozwala je zastosować w dowolnym miejscu i w dowolnej konfiguracji.
Wiedza zastępcza. Kasowanie nadmiernego stopnia swobody pseudowiedzą.
Wykorzystywanie przysłów, to dobry przykład na strategię zastępczą radzenia sobie w sposób praktyczny z występującą w potocznym myśleniu/ mówieniu niewiedzą tolerancyjną( tzn. niewiedzą rozumianą jako stopień swobody).
Jak pisze Hołówka: „W przysłowiach koegzystują/…/ trzy całkowicie różne typy nadawania sensu zdarzeniom, dla których nie znajdujemy prostych eksplanacji; bądź czynimy je elementami wielkiego, niewzruszonego mechanizmu o wielu niewiadomych, bądź przyporządkowujemy je bóstwu, którego wyroki bywają niezbadane, bądź traktujemy je jako przejawy działania magicznej mocy, która niejako „umyślnie” wprowadza bezład i czyha bezustannie na okazję, by dowieść naszej bezradności.” To powoduje często akceptowanie wzajemnie sprzecznych przysłów. Takie postępowanie łamie zasady logiki, ale jak już mówiliśmy zasady logiki niekoniecznie są najważniejsze w myśleniu/ mówieniu potocznym. Ważna jest okazjonalna (chwilowa) skuteczność. Dotyczy to również świata multimediów. Ważne są chwilowe słupki oglądalności a nie przekaz (długofalowych) wartości.
Jako cechę drugą należy wymienić niezwykle daleko posunięty eklektyzm i okazjonalność oferowanych przez przysłowia sądów. Zmieniają one swoje znaczenie w zależności od bardzo wielu czynników. Od kontekstu, sytuacji, w której są wygłaszane, doraźności interesów, celu, który chcemy zrealizować, powodów, dla których je wygłaszamy, stosunku, jaki mamy do poruszanej sprawy( emocjonalnego, aksjologicznego). Tak daleko posunięty eklektyzm jest wymieniany jako istotna cecha naszych czasów i najważniejszą własność np. nowoczesnego przekazu telewizyjnego (np. technika prezentacji przekazu zaproponowana przez stację MTV dziś powszechna i uważana za nowoczesną, współczesne teledyski, programy dla młodzieży, reklamy, itp.).
Trzecią cechą niech będzie nijakość( nieokreśloność) wypowiadanych, używanych, sądów. Sądy używane w takich strategiach charakteryzują się tak dużym stopniem ogólności, że w zasadzie mogą znaleźć zastosowanie i odnosić się do dowolnej sytuacji, w zależności od tego jak są wykorzystywane. Mogą również, jak twierdzi Hołówka, być uważane za swój argument przez ludzi o diametralnie odmiennych przekonaniach i światopoglądach. Ich nijakość ujawnia wtedy swą uniwersalność i powszechność, co należy traktować nie do końca jako ich słabość. To przecież istota poprawności politycznej, która jest, być może najważniejszą normą aksjologiczną świata współczesnych mediów.
Cechą czwartą niech będzie „zaciekłość, z jaką banalizuje wszystko, co nosi znamiona oryginalnej myśli.” Co ciekawe, jak sądzi autorka, atak na oryginalność jest tym bardziej zdecydowany im dany sąd bardziej odbiega od potocznego światopoglądu, co oznacza, że najsilniej i najwulgarniej atakowane będą skomplikowane teorie naukowe (np. filozoficzne), najsłabiej zaś prosta, lecz niekoniecznie do końca zrozumiała wiedza instrumentalna a najpewniej zgrabne grepsy, błyskotliwe sentencje świadczące o jakichś wyjątkowych zdolnościach językowych i intelektualnych autora. Dlatego w świecie współczesnych mediów poważaniem cieszy się język subkultur młodzieżowych czy język skrótów grypsery ( nara, spoko, się ma itp.) A w częstych dyskusjach studyjnych w zasadzie nie ma filozofów i etyków, choć tematyka audycji często dotyczy właśnie ich profesji.
Podsumowując, wiedza potoczna proponuje ważną, a jednocześnie dość daleką od przedstawianych przez naukę i filozofię, strategię racjonalności. Podstawowa różnica, to niezgoda na wszelkie objawy niewiedzy tolerancyjnej odpowiedzialnej za budowanie potrzebnego dla każdego światoobrazu, stopnia swobody. Nawet takiego, który jest najbardziej oczywisty np. wynikający z nieostrości i hipotetyczności wiedzy, niezupełności czy nawet otwartości poznawczej. W efekcie, obszar wiedzy potocznej obejmuje sądy, których wartość poznawcza jest niewielka a ekskluzywnie odrzucony zakres wiedzy jest znaczny. W konsekwencji sądy te świetnie nadają się do wypełnianie wszelkich intelektualnych luk naszej wiedzy a jednocześnie przez swą labilną charakterystykę są akceptowane i wykorzystywane przez animatorów świata multimediów jako skuteczna podstawa do wszelkiego rodzaju manipulacji.
Potoczność to niekoniecznie jedyna opozycja do myślenia pozytywnie naukowego, prawdziwie, jak najczęściej sądzimy, racjonalnego. Ciekawą propozycję wypracował np. Cassirer, posługując się pojęciem uniwersum symbolicznego. Zgodnie z jego koncepcją człowiek kontaktuje się z rzeczywistością za pomocą symboli. Poznanie potoczne odbywa się również w taki sposób, za pomocą bardzo specyficznych, ujętych w jakiś układ symboli. Mówić o poznaniu potocznym( o myśleniu potocznym) to wyjaśnić, na czym polega i jak funkcjonuje symboliczne uniwersum potoczności. Otóż według Cassirera kategorie potoczności odbieramy jako naturalne, bo nie są nabyte, nie są wyuczone, lecz dane nam bezpośrednio, jako naturalna cecha naszych władz poznawczych. Analizując je wreszcie zgadzamy się na to, że są kompilacją różnego rodzaju elementów wchodzących w skład różnych symbolicznych reprezantacji. Takie reprezentacje wypracowuje nauka, ale również religie, świat mitów, codzienna praktyka życiowa. Symboliczne uniwersum potoczności powstaje z żywiołowej i nieograniczonej penetracji tychże zbiorów, przejmując w swój zakres wszystko to, co w danym momencie jest nam potrzebne, co się przyda, co w jakiś sposób zostanie wykorzystane. „ Uniwersum symboliczne, do którego odwołuje się człowiek w swoim życiu codziennym, czyli inaczej mówiąc jego sfera potoczności składa się z elementów rozmaitych systemów symbolicznych takich jak: wiedza naukowa, tradycja, religia, wiedza praktyczna itd. Innymi słowy sfera potoczności nie stanowi w istocie systemu opozycyjnego, na przykład wobec nauki, jak sugerowałyby niektóre z istniejących koncepcji, ale jest źródłem konstrukcji czerpiącej ze wszystkich dostępnych źródeł symbolicznych.”
Znika w takim układzie element opozycji pomiędzy poszczególnymi reprezentacjami( np. opozycja potoczność - nauka) i zaczynamy mówić o jednym świecie, świecie ludzkich symboli. Nie trzeba już niczego przezwyciężać, pokonywać, likwidować, uzupełniać niedociągnięcia.
Takie uniwersum, spełniając rolę wspólnego tła dla wszelkich innych racjonalnych poczynań człowieka, pełni jednocześnie funkcję najważniejszą - realizuje fundamentalną potrzebę człowieka - potrzebę posiadania spójnej symbolicznej reprezentacji. Potrzeba ta, w owej koncepcji, wydaje się odgrywać decydującą, kluczową rolę, wyjaśniając dość dobrze wszelkie cechy potoczności, które jako negatywne opisaliśmy poprzednio. Cząstkowe, z definicji, ograniczone do określonego opisu metodologie poznawcze, którymi dysponują inne reprezentacje (w szczególności nauka) nie są w stanie zrealizować owej potrzeby. Być może tu należy poszukiwać idei współczesnego nowoczesnego przekazu medialnego, zwłaszcza telewizyjnego. Kalejdoskopowość owego przekazu w jakiś sposób koresponduje z pomysłem Cassirera, jednocześnie będąc kompatybilnym z osobowością człowieka późnej nowoczesności. Spełnia więc nasze oczekiwania.
Z analiz tych, jak sądzę, można wywnioskować, że w potoczne światopoglądy pomimo odmiennych deklaracji, wkomponowuje się zawsze jakiś bliżej niedookreślony deficyt wiedzy. Niejasność konsekwencji, niepewność aplikacji, niedodefiniowanie celu, jaki stawia przed sobą potoczność - a to są cechy niewiedzy - ujawniają nam wystarczająco wyraźnie, że pomimo braku zgody na niewiedzę, - co charakteryzuje postawy zdroworozsądkowe na poziomie akceptacji - w rzeczywistości określony, a w przypadku tego typu myślenia znaczy zakres niewiedzy jest wkomponowany w tego typu myślenia jako stały element racjonalnej gry. Dotyczy to również przekazu medialnego. Wkomponowanie w jego strukturę określonego zakresu niewiedzy ujawnia obszar, w którym może pojawić się manipulacją.
Odrębną sprawą jest wkomponowywanie w obszar swojego światoobrazu wiedzy ewidentnie nieprawdziwej, fałszywej, pseudonaukowej. Takiej, która intencjonalnie przeczy powszechnie akceptowanymi na terenie nauki paradygmatami racjonalności, albo powstała poza obszarem oficjalnych instytucji naukowych lub też nie może być zweryfikowana zaakceptowanymi w nauce metodami. Sądzić można, że dziś, w świecie tak jednoznacznie racjonalnym, bez znaczenia. Wydaje się jednak, że pomimo deklaracji nic nie straciła na wadze a nawet, w niektórych obszarach naszego życia - np. w świecie multimedialnych prezentacji - ma się całkiem dobrze. Spełnia, jak mi się wydaje, jakąś istotną dla homo sapiens rolę magiczną, zastępując myślenie/ mówienie magiczne znane jako istotny mechanizm poznawczy człowieka z odległych czasów specyficznym rodzajem pseudo - wiedzy. Wiedzy łatwej do przyswojenia, ale przez swoją tajemniczość, jak sądzimy trudnej a więc wystarczająco poznawczo wymagającej.
Ciekawym podejściem jest problem tzw. trzeciej kultury i jej reprezentacji w świecie mediów. Tworzą ją ludzie, którzy trywializując osiągnięcia naukowe tworzą specyficzne quazi naukowe teorie, będące uproszczonymi modelami teorii naukowych. Dotychczas podejrzenia o takie działania kierowane były do humanistów [filozofów] wykorzystujących terminy i język nauk tzw. ścisłych do budowania teorii trzeciej kultury. Dziś jak wiemy na szeroką skalę robią to również tzw. ścisłowcy i technicy, którzy przemycają swoje tezy filozoficzne jako ukryte - a więc bezdyskusyjnie pewne - założenia swych rozważań. W ukrytym przekazie filozoficznym jest to najczęściej jakaś prostacka forma naiwnego naturalizmu. W tym sensie obszar trzeciej kultury dobrze nadaje się do budowania wiedzy medialnej, i sprawdzi się np. w telewizyjnym przekazie.
Osobnym problemem jest jakieś społeczne oczekiwanie na to, że nauka musi być zrozumiała dla wszystkich. To nieprawda, choć twierdzenia nauki mogą być podane w sposób zrozumiały jeżeli zajdzie taka konieczność, a umiejętność przekazywania prawd nauki czytelnym i poprawnym językiem potocznym należy do cech dobrego wykształcenia. Jednak statystyczny telewidz w kontakcie z trudną wiedzą najczęściej nie przyznając się do własnej niewiedzy, dokona ekskluzji i wyprze nawet dobrze zaprezentowaną wiedzę jako nieistotną dla siebie i nieważną z perspektywy codziennego życia.
Myślę wreszcie, że cywilizacja multimedialna, której telewizor jest jakąś zadziwiająco adekwatną reprezentacją (być może techniką definicyjną, lub zabawką eutyfroniczną), prezentuje swym odbiorcom taki właśnie uproszczony, oparty na potocznym myśleniu/ mówieniu model racjonalności, spełniając w ten sposób oczekiwania słuchaczy/ audytorium, oczekiwania, których celem jest prosta/ prostacka analiza rzeczywistości, na tyle płynna, że niezobowiązująca, na tyle trywialna, że bez wysiłku zrozumiała, na tyle recepturalna, że odczytywana jako „konkretna”, na tyle krótka, że niemęcząca i na tyle błyskotliwa - humorem tłumu -, że odczytywana jako świetna zabawa - a więc zajęcie nienudne.
Bibliografia
Böhme [1998], G. Bohme, Antropologia filozoficzna, tłum. P. Domański, Wydawnictwo IFiS PAN Warszawa 1998.
Cassirer [1925], E. Cassirer, Philosophie der symbolischen Formen. Das mytische Denken. Berlin 1925.
Cushman [ 1992], P. Cushman, Dlaczego “ja” jest puste. „Nowiny Psychologiczne” 1992/3.
Chudy [2007], W. Chudy, Kłamstwo jako metoda. Esej o społeczeństwie i kłamstwie -2, Oficyna Naukowa, Warszawa 2007.
Delsol [ 2003], Ch. Delsol, Esej o człowieku późnej nowoczesności, tłum. M. Kowalska, Wydawnictwo Znak Kraków 2003.
Giddens [ 2002], A. Giddens, Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i społeczeństwo w epoce późnej nowoczesności, tłum. E. Szulżycka, Wydawnictwo Naukowe PWN Warszawa 2002.
Hołówka [ 1986], T. Hołówka Myślenie potoczne, PIW Warszawa 1986.
Kamiński [ 1992], S. Kamiński Nauka i metoda. Pojęcie nauki i klasyfikacja nauk, Towarzystwo Naukowe KUL Lublin 1992.
Kurowicki [ 1978], J.Kurowicki Wyprawa w krainę oczywistości. Wstęp do rozpoznania zdrowych rozsądków. Szkice. Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich Wrocław 1978.
Krzysztofek [1998], K. Krzysztofek Konsumpcja kultury czyli wrdażanie do ról przez rynek, [w:] „Kultura Współczesna” 2-3/ 1998.
Krzysztofek [2002], K. Krzysztofek Kontekst kulturowy społeczeństwa informacyjnego, [w:] „Polska w drodze do globalnego społeczeństwa informacyjnego”. Raport Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju. Warszawa 2002.
Marquard [2001], O. Marquard Szczęście w nieszczęściu. Rozważania filozoficzne, tłum. K. Krzemieniowa. Oficyna Naukowa Warszawa 2001.
Morin [ 1977], E. Morin Zagubiony paradygmat - natura ludzka, tłum. R. Zimand PIW Warszawa 1977.
Mudyń [ 1955], K. Mudyń O granicach poznania. Między wiedzą, niewiedzą i antywiedzą. Oficyna Wydawnicza „Impuls” Kraków 1995.
Niżnik [1991], J. Niżnik „Potoczność jako kategoria teoretyczna”, [w:] Kategoria potoczności. Źródła filozoficzne i zastosowania teoretyczne, red. A. Jawłowskiej, Warszawa 1991.
Obuchowski [ 1995], K. Obuchowski Przez galaktykę potrzeb, Zysk i S-ka Wydawnictwo Poznań 1995.
Pinckaers [ 1994], S.T. Pinckaers OP, Źródła moralności chrześcijańskiej. Jej metoda, treść, historia, tłum. A. Kuryś, W Drodze Poznań 1994.
Sartori [2007] G. Sartori, Homo videns. Telewizja I postmyślenie, tłum. J. Muszyński, WUW Warszawa 2007.
Speamann [ 2006], R. Speamann Granice. O etycznym wymiarze działania, tłum. J. Merecki, Oficyna Naukowa Warszawa 2006.
Savater [ 2000], F. Savater Proste pytania, tłum. Sz. Jędrusiak, TAiWNP UNIWERSITAS Kraków 2000.
Szczęsna [2001], E. Szczęsna Poetyka reklamy, PWN Warszawa 2001.
Sztumski [1997] W. Sztumski Enwiromentalizm i filozofia życia, Oficyna Res- Type Katowice 1997.
Tatarkiewicz [ 1971] W. Tatarkiewicz Droga do filozofii, PWN Warszawa 1971.
Tarnopolski [ 2010] A. Tarnopolski Człowiek wobec niewiedzy. Niewiedza jako element ludzkiej racjonalności. Wydawnictwo AJD Częstochowa 2010.
Witkowski [ 2000], T. Witkowski Psychomanipulacje, Oficyna Wydawnicza UNUS Wrocław 2000.
Woźniak - Krakowian, Tarnopolski [ 2003] Anomia i człowiek postmodernizmu, Wydawnictwo WSP Częstochowa 2003.
Virilio [ 2006] P. Virilio Bomba informacyjna, tłum. S. Królak, Wydawnictwo Sic! s.c. Warszawa 2006.
Porównaj: Sartori [2007]
Delsol [2003] s. 10
Virilio [2006] s. 133-134
Giddens [2002] s. 40
Porównaj: Szczęsna [2001]
Tamże s. 8.
Tamże, s.8.
Pinckaers [1994] s.100.
Witkowski [2000] s. 25-27.
Tamże s. 100.
Sztumski [1997] s. 30 i dalej.
Cushman [ 1992]
Porównaj: Tarnopolski [2010]
Kszysztofek [2002] s. 119.
Tarnopolski [ 2010] s. 148
Böhme [1998] s. 141 i dalej.
Porównaj: Cushman [1992]
Woźniak- Krakowian, Tarnopolski [2003] s. 8.
Delsol [2003] s. 101.
K. Kszysztofek [2002] s. 119.
Porównaj: Kszysztofek [1998].
Marquard [ 2001] s. 35.
Witkowski [ 2000] s. 27. Również: Chudy [2007] s. 23.
Kamiński [1992] s. 25.
Porównaj:Tatarkiewicz [1971].
Kurowicki [1978] s. 25.
Hołówka [1986] s. 53.
Savater [2000] s. 16.
Hołówka [1986] s.53.
Obuchowski [1995] s. 173.
K. Obuchowski uważa poznanie mechaniczne(a więc i myślenie/ mówienie) za realizowanie naturalnej, wręcz fizjologicznej potrzeby człowieka, patrz: Obuchowski [1995] s.173.
Witkowski [2000] s. 110.
Hołówka [1986] s.63.
Morin [1977] s. 151 i dalej.
Tarnopolski [2010] s. 160.
Hołówka [1986] s.135.
Mudyń [1995] s. 99.
Hołówka [1986] s.139.
Tamże, s.137.
Porównaj: Cassirer [1925].
Niżnik [1991] s.162.
Myślę o idei homo videns.Porównaj: Sartori [2007].
Spaemann [2006] s. 540.
Tarnopolski [2010] s. 263 i dalej.
1