konferencja Stowarzyszenia Posługi Uwalniani, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia


konferencja Stowarzyszenia Posługi Uwalniania

Ponad 330 osób z 29 krajów, na konferencji za zamkniętymi drzwiami, rozmawia o walce z szatanem. Na Jasnej Górze w dniach 9-13 lipca trwa Europejska Konferencja Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania.

„Od ok. 10 lat, co dwa lata, odbywają się w Europie konferencje Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania - tłumaczy ks. Marian Piątkowski z Poznania, koordynator posługi księży egzorcystów w Polsce - Celem konferencji jest doskonalenie posługi uwalniania poprzez wykłady, wymianę zdań oraz dzielenie się doświadczeniami nie tylko jeśli chodzi o posługę uwalniania, ale także o posługę egzorcyzmów”. „Celem takiej konferencji jak ta jest pewne odmitologizowanie takiej kwestii jak egzorcyzm, która jest często nadużywania, banalizowana, i traktowana niepoważnie - mówi ks. Aleksander Posadzki z Krakowa, specjalista ds. okultyzmu - To, co robimy, robimy w imię i za pozwoleniem Kościoła”.

Po raz drugi taka konferencja odbywa się w Polsce, przed dwoma laty również miała miejsce na Jasnej Górze. „Szukano miejsca dogodnego dla uczestników z Europy, żeby było centralne dla Europy wschodniej i zachodniej - tłumaczy ks. Marian Piątkowski - Padło na Polskę, a w Polsce trudno było znaleźć lepsze miejsce niż Jasna Góra, tym bardziej, że ja słyszałem, że kiedy ludzie udręczeni przez złego ducha wchodzili w obręb Jasnej Góry, czuli się uwolnieni, a jak wychodzili, to czasami znowu ich to zło ogarniało, więc czujemy, że jest tutaj święte działanie Matki Bożej. Jest Ona przecież mianowana przez Pana Boga Nieprzyjaciółką złego ducha - `położę nieprzyjaźń między tobą a niewiastą'. Tutaj Jej wstawiennictwo jest bardzo mocno odczuwane”.

W spotkaniu uczestniczy 330 osób z 29 krajów, głównie z Europy, ale także z Azji i Afryki, mniej więcej po połowie księży i osób świeckich, wśród nich także psychologowie i psychiatrzy. „Osoby świeckie współdziałają w modlitwie o uwolnienie i w egzorcyzmach, a są tu specjalnie zaproszeni i protegowani przez swoich duszpasterzy” - mówi ks. Piątkowski.

Na Konferencji Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania obecny jest założyciel i jednocześnie przewodniczący Stowarzyszenia ks. Rufus Pereira z Indii. „W 1993 roku grupa egzorcystów spotkała się w okolicach Rzymu i rozpoczęło Międzynarodowe Stowarzyszenie Egzorcystów, ale w 1995 r. założone zostało Stowarzyszenie Posługi Uwalniania, ponieważ było wielu księży, którzy nie byli oficjalnymi egzorcystami, i wielu ludzi świeckich w odnowie charyzmatycznej, którzy byli członkami tego Stowarzyszenia. I w ten sposób możemy spotykać się wspólnie i pomagać sobie nawzajem - tłumaczy ks. Pereira - Jako członek Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów byłem w 70 krajach, ponieważ odpowiadam za posługę uwolnienia i leczenia. Widzę wielką potrzebę posługi uwalniania nie tylko w Kościele katolickim, ale na całym w świecie”.

Jednym z uczestników Konferencji jest ks. Martin Ramuser z Bawarii. „Sytuacja w Niemczech, jeśli chodzi o posługę uwalniania jest trudna - mówi ks. Ramuser - Jedną z przyczyn jest to, że w latach '70-tych miał miejsce bardzo spektakularny przypadek egzorcyzmu. Chodzi o dziewczynę, która nazywała się Anneliese Michel, która pomimo wielu egzorcyzmów zmarła. Jej rodzice odmówili pomocy lekarskiej. Księża i rodzice zostali skazani. Jest to przypadek opisamy w filmie Scotta Derricksona pt. `Egzorcyzmy Emily Rose'. W czasie następującym po tym wydarzeniu niemieccy biskupi nie chcieli mieć nic wspólnego z egzorcyzmami”.

W czasie spotkania wygłoszonych zostanie 9 referatów i prelekcji, większość z nich dotyczy tematu wiodącego konferencji, czyli tematu okultyzmu i satanizmu. „Otworzyło się wielkie pole okultyzmu, które powoduje wchodzenie ludzi w jakiś kontakt, czasami ukryty, ze złymi duchami, czegośmy dawniej nie dostrzegali tak bardzo, jak dzisiaj - podkreśla ks. Piątkowski - Tym bardziej, że okultyzm się ostatnio bardzo rozszerzył, stąd ta praktyka egzorcyzmu i uwalniania jest w tej chwili bardziej popularna”. Referaty głoszone są w czterech językach: angielskim, niemieckim, francuskim i polskim, a tłumaczone są symultanicznie.

W czasie Konferencji jest także czas na codzienną Mszę św. z homilią, godzinną adorację Eucharystyczną i modlitwę Liturgii Godzin. W środę, 11 lipca Mszy św. w Kaplicy Matki Bożej o godz. 13.30 przewodniczył metropolita częstochowski abp Stanisław Nowak.

Nazwa 'egzorcyzm' pochodzi od greckiego eksorkizein - „wypędzać złe duchy, wyzwalać jakąś osobę lub rzecz od obecności złego ducha”. Egzorcyzm to obrzęd liturgiczny mający na celu wyjęcie człowieka lub rzeczy spod wpływu szatana.

Do najczęściej praktykowanych egzorcyzmów należą egzorcyzmy:

1/ przy chrzcie,

2/ przy poświęcaniu wody i soli, a także oleju w Wielki Czwartek,

3/ nad opętanymi,

4/ dla ochrony osób i rzeczy od wpływów szatana, polecany do odmawiania zarówno kapłanom, jak i osobom świeckim.

Za egzorcyzmy uważa się również modlitwy po mszy czytanej wprowadzone przez pap. Leona XIII, łącznie z wezwaniem pomocy Michała Archanioła.

W chrześcijaństwie uroczysty (wielki) egzorcyzm jest obrzędem, który w imieniu wspólnoty kościelnej sprawuje upoważniony do tego przez biskupa szafarz, aby wyzwolić kogoś od wpływu demonów, ufając w zwycięską moc Chrystusa.

W formie prostej egzorcyzm stosowany jest podczas liturgii chrztu, kiedy celebrans wypowiada stosowną modlitwę przed namaszczeniem kandydata olejem katechumenów, co oznacza duchową tarczę w walce przeciw złu. Ezgzorcyzm czerpie swą moc z ufności w Chrystusowe zwycięstwo nad „księciem tego świata” (J 12,31).

Nadejście królestwa Bożego, ogłoszonego, objawionego i zainaugurowanego w Jezusie, oznacza klęskę królestwa ciemności: „Lecz jeśli Ja mocą Ducha Bożego wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło do was królestwo Boże” (Mt 12,28). Sam Jezus posyła swoich uczniów, aby je ogłaszali, dając im „moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami” (Łk 9,1).

Władzę uroczystego egzorcyzmowania w czasie obrzędu ma biskup lub mianowany przez niego kapłan. Posiada on wtedy specjalne zezwolenie swego ordynariusza na sprawowanie tzw. egzorcyzmu uroczystego. Nie może w tym czasie znajdować się w stanie grzechu ciężkiego, winien posiadać silną wiarę, a do obrzędu powinien przygotować się modlitwą i postem. Inni księża mogą prowadzić egzorcyzm prosty czyli modlić się. Prywatnie egzorcyzmować się może każdy ochrzczony. „Tylko egzorcyzm przy stwierdzonym opętaniu jest zastrzeżony biskupowi - tylko biskup może wtedy upoważnić kapłana do takiego egzorcyzmu - podkreśla ks. Piątkowski - Stąd mamy egzorcystów mianowanych na stałe, bądź biskup mianuje do poszczególnego przypadku. Natomiast wszelkie inne egzorcyzmy, i tak zwane modlitwy o uwolnienie od złego ducha, gdzie nie jest stwierdzone opętanie, może wykonywać każdy kapłan, tyle, że my nie jesteśmy do tego zbyt przygotowani. Dopiero teraz się ta dziedzina szeroko otwarła”.

Od Soboru Trydenckiego (1545-1563) nie zezwalano ezgorcystom na korzystanie z władzy święceń w sposób publiczny. Stosowany w starożytności obrzęd z użyciem księgi egzorcyzmów, tekstem i formułą egzorcyzmu obowiązywał w Kościele katolickim do zniesienia święceń egzorcysty (jako III stopnia niższych święceń) przez papieża Pawła VI (motu proprio Ministeria quaedam z 15 sierpnia 1972).

Zastosowanie egzorcyzmu może nastąpić wyłącznie wtedy, gdy upoważniony przez biskupa szafarz uzna z dużym prawdopodobieństwem, że chodzi o opętanie, nie zaś o chorobę psychiczną. Do znaków ułatwiających to rozróżnienie zaliczają się: nadnaturalna siła fizyczna u opętanych, posługiwanie się nieznanymi językami, znajomość ukrytych spraw, wstręt do rzeczy poświęconych. Taka ostrożność wymagana jest po to, aby uniknąć zarówno nadmiernej łatwowierności, która we wszystkim upatruje wpływ szatana, jak i wchodzenia w kompetencje psychiatrów. Siłę egzorcyzmu niejako „prywatnego” ma każda pokorna i ufna modlitwa, szczególnie zaś różaniec, o którym św. Maksymilian Kolbe mawiał, że jest jest on „strzelaniem do szatana”.

Egzorcystom w działaniu pomagają psycholodzy i psychiatrzy, którzy kompetentnie angażują się w rozróżnianie, kto jest opętany, a kto chory psychicznie. „Jest ta współpraca interdyscyplinarna ze światem medycznym - psychologów, psychiatrów. Wielu z nich jest otwartych na te rzeczywistości duchowe. Nauka ma prawo do swojej autonomii, ale równocześnie nie ma prawa wykluczać tych rzeczywistości. Wielu z przedstawicieli nauk o człowieku otwiera się na te rzeczywistości” - mówi ks. Aleksander Posadzki.

Motyw wypędzania czarta z opętanego znany jest od przełomu X/XI w bogatej sztuce przedstawieniowej. Realizowany jest we wszystkich technikach artystycznych. Jako topos decydujący związany jest ze świętością i charyzmatyczną działalnością poszczególnych świętych, występuje w cyklach obrazujących ich życie i legendę. Na 6 kwaterze Drzwi Gnieźnieńskich (po 1175 r, katedra w Gnieźnie) występuje przedstawienie jak pod wpływem czynności egzorcyzmowania - nakazującego gestu św. Wojciecha, z ust osoby opętanej przez szatana umyka demon w postaci uskrzydlonego potworka.

„Ja w ciągu mniej więcej 10 lat mojej posługi egzorcystycznej spotkałem się z ok. 3 tys. osób, które do mnie przychodziły z rozmaitymi swoimi udrękami, i niecały 1% to byli ludzie rzeczywiście opętani - dzieli się swoimi doświadczeniami ks. Marian Piątkowski - Natomiast ok. 40 % tych ludzi to były osoby udręczone przez złego ducha, zniewalane w rozmaity sposób - to są te zniewolenia i narkotyczne, i alkoholowe, i seksualne, czy uzależnienia od Internetu, czasem takich objawów jak choroby nerwowe, stany depresyjne, stany lękowe - one zniewalają człowieka. Jeśli one nie ustępowały przy rozmaitych zabiegach medycznych, a ustępowały dzięki egzorcyzmowi i modlitwie - uznaliśmy to za skutek działania złego ducha”. „Tą pierwszą przyczyną, tym kimś, kto się za tym kryje, że człowiek w tym kierunku zdąża, że potem wpada w tę rzeczywistość - to jest zły duch” - dodaje ks. Andrzej Grefkowicz z Magdalenki k. Warszawy, egzorcysta. „Natomiast w skali europejskiej to mniej więcej 2-3 procent tych, którzy przychodzą do egzorcystów, to są osoby opętane. Zasada jest taka - jeśli jest to działanie rzeczywiste złego ducha, to trzeba egzorcyzmować aż do skutku. A skutek jest czasem bardzo odległy, trzeba czasem kilku czy kilkunastu lat, żeby złego ducha wyrzucić” - mów ks. Piątkowski.

W Polsce egzorcyści posługują we wszystkich prawie diecezjach, przynajmniej po jednym w każdej diecezji, w niektórych po kilku. „W mojej diecezji poznańskiej jest nas 5 i wszyscy mamy bardzo dużo pracy” - podkreśla ks. Piątkowski. W sumie w Polsce posługuje ok. 60 egzorcystów. o. Stanisław Tomoń 2007-07-09, godz. 17.30

Jasna Góra: rozpoczęła się międzynarodowa konferencja egzorcystów 2007-07-09 18:02 ŁL

Księża-egzorcyści i współpracujące z nimi osoby świeckie biorą udział w Europejskiej Konferencji Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania na Jasnej Górze. Pięciodniowe spotkanie ma charakter zamknięty. Jego celem jest doskonalenie posługi uwalniania i egzorcyzmu oraz dzielenie się doświadczeniami. W konferencji udział bierze ponad 300 osób z 29 krajów, głównie z Europy, ale są także goście z Azji i Afryki.

Egzorcyzmy to działania zmierzające do wypędzenia szatana, przy pomocy modlitwy w oparciu o moc Chrystusa. W Polsce posługę egzorcysty pełni 60 kapłanów. Razem z Włochami znajdujemy się w czołówce krajów posiadających tak dużą liczbę mianowanych księży, mających specjalny mandat Kościoła do sprawowania egzorcyzmów.

Ks. Marian Piątkowski, krajowy koordynator egzorcystów z ramienia Episkopatu Polski powiedział w rozmowie z KAI, że ludzi opętanych przez szatana wśród zgłaszających się do egzorcystów jest ok. 2 proc. Znaczną część stanowią ci, którzy uzależnieni są od złego ducha w różnych innych formach np. choroby nerwowej czy psychicznej.

Egzorcysta w Kościele katolickim to biskup albo mianowany przez niego kapłan, który posiada specjalny mandat do sprawowania egzorcyzmów. Powaga sakramentalium i charakter egzorcyzmu wymagają, by posługa egzorcystyczna nad opętanymi sprawowana była mocą specjalnego i wyraźnego zezwolenia miejscowego ordynariusza (zwykle biskupa diecezjalnego).

Zezwolenia takiego udziela się na stałe lub doraźnie kapłanom odznaczającym się "pobożnością, wiedzą, roztropnością i nieskazitelnością życia, oraz specjalnie przygotowanym do tego zadania". Kapłani nie posiadający zezwolenia biskupa mogą modlić się modlitwą o uwolnienie danej osoby, która jednak nie stanowi egzorcyzmu uroczystego i nie zawiera formuł komunikowania się ze złym duchem. Egzorcysta w swojej posłudze kieruje się zaleceniami Rytuału rzymskiego, zdobytą wiedzą i własnym doświadczeniem.

Świeccy mogą modlić się o uwolnienie - to tzw. egzorcyzm prosty - niemniej nie wystarcza too do pewnego rozpoznania opętania oraz przeprowadzania egzorcyzmów. Dopiero właściwy egzorcyzm przeprowadzony przez upoważnionych kapłanów-egzorcystów pozwala stwierdzić, czy dana osoba jest pod wpływem złego ducha oraz jaki jest stopień jego wpływu. W tej materii egzorcystę obowiązuje duża ostrożność; należy rozpoznać, czy osoba cierpiąca nie jest chora psychicznie, albo zarazem chora psychicznie, jak i opętana. Musi też zdawać sobie sprawę, iż szatan próbuje różnych sztuczek, aby ukryć swoją obecność.

W programie spotkania na Jasnej Górze są wspólne modlitwy oraz wykłady m.in. o kulcie szatana w Kenii i Tanzanii i o satanizmie wśród młodzieży, a także o modlitwie o uwolnienie, charyzmatach Ducha Świętego w posłudze uwalniania oraz roli Maryi.

Wśród zaproszonych prelegentów znaleźli się m.in.: ks. Rufus Pereira, przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania, ks. Martin Ramuser z Bawarii, główny organizator pielgrzymki, ks. Aleksander Posadzki z Krakowa, specjalista ds. okultyzmu oraz egzorcyści: ks. Andrzej Grefkowicz z Magdalenki k. Warszawy i ks. Andrzej Trojanowski ze Szczecina.

Konferencje głoszone są w czterech, symultanicznie tłumaczonych językach. Podobne konferencje odbywają się co dwa lata, już od 10 lat. Po raz drugi spotkanie zorganizowaKonferencja Egzorcystów

Europejska Konferencja Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania rozpoczęła się na Jasnej Górze. Pięciodniowe spotkanie ma charakter zamknięty. Jego celem jest doskonalenie posługi uwalniania i egzorcyzmu oraz dzielenie się doświadczeniami.

W konferencji udział bierze ponad 300 osób z 29 krajów, głównie z Europy, ale są także goście z Azji i Afryki.

Ks. Marian Piątkowski, krajowy koordynator egzorcystów z ramienia Episkopatu Polski poinformował, że podczas konferencji, w której uczestniczą zarówno kapłani - egzorcyści, jak i osoby świeckie współpracujące z księżmi, obok wspólnotowej modlitwy odbędzie się kilka wykładów:

„Pięć konferencji dotyczyć będzie okultyzmu i satanizmu m.in. o kulcie szatana w Kenii i Tanzanii i o satanizmie wśród młodzieży. Cztery wykłady dotyczyć będą modlitwy o uwolnienie, charyzmatów Ducha Świętego w posłudze uwalniania oraz roli Maryi w posłudze uwalniania".

Egzorcyzmy to działania zmierzające do wypędzenia szatana, przy pomocy modlitwy w oparciu o moc Chrystusa.

W Polsce posługę egzorcysty pełni 60. kapłanów. Razem z Włochami znajdujemy się w czołówce krajów posiadających, tak dużą liczbę mianowanych księży, mających specjalny mandat Kościoła do sprawowania egzorcyzmów.

Ks. Piątkowski podkreślił, że ludzi opętanych przez szatana wśród zgłaszających się do egzorcystów jest ok. 2%. Znaczną część stanowią ci, którzy uzależnieni są od złego ducha w różnych innych formach np. choroby nerwowej czy psychicznej.

"Radio Jasna Góra" 2007-07-10

O okultyzmie i satanizmie - jasnogórska konferencja egzorcystów

O okultyzmie i satanizmie oraz o różnych formach modlitwy uwolnienia rozmawiają na Jasnej Górze uczestnicy międzynarodowej konferencji egzorcystów. Zamknięte spotkanie jest okazją do wymiany doświadczeń i doskonaleniem posługi egzorcyzmu. Uczestniczy w nim ponad 300 osób z 29 krajów świata.

Egzorcyzm to praktyka duszpasterska Kościoła, przypomniał podczas specjalnej konferencji prasowej ks. Aleksander Posacki, jezuita, specjalista ds. okultyzmu. Podkreślił, że celem jasnogórskiego spotkania jest "pewne odmitologizowanie egzorcyzmu, który często jest nadużywany, banalizowany i traktowany niepoważnie".

Ks. Posadzki zauważył, że posługa egzorcystów sprawowana jest za pozwoleniem i w imieniu Kościoła i przypomniał o oficjalnych dokumentach kościelnych odnoszących się do tej problematyki. W 1998 r. ukazał się w Rzymie Nowy Rytuał egzorcyzmów publicznych, który został przetłumaczony także na j. polski i jest dokumentem obowiązującym.

Ks. Marian Piątkowski, krajowy koordynator egzorcystów z ramienia Episkopatu Polski, podkreślił, że dziś otworzyło się wielkie pole okultyzmu, które powoduje "wchodzenie ludzi w kontakt ukryty ze złymi duchami" i dlatego wrasta zapotrzebowanie na posługę egzorcystów. Polska może poszczycić się największą w Europie, poza Włochami, liczbą kapłanów mających mandat Kościoła na walkę z opętaniem. W naszym kraju egzorcyści są w każdej diecezji, w niektórych jak np. w arch. poznańskiej jest ich kilku.Najgorsza sytuacja, jeśli chodzi o uprawnionych do posługi uwalniania, jest w Niemczech. Są tego dwie przyczyny, wyjaśnił ks. Martin Ramuser z Bawarii. Jego zdaniem wielu teologów reprezentuje poglądy liberalne negując istnienie diabła, co sprawia, że ludzie borykający się z problemami nie szukają pomocy u egzorcysty tylko u psychologów. Po drugie w latach 70. miał miejsce spektakularny przypadek dziewczyny, która mimo wielu egzorcyzmów zmarła a księża zostali skazani. "To sprawiło, że biskupi niemieccy nie chcą mieć nic wspólnego z egzorcystami i nawet jeśli wyznaczą kapłana, trzymają ten fakt w ukryciu" - ocenił ks. Ramuser.

Ks. Rufus Pereira, przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania podkreślił, że oficjalnie egzorcyści są nominowani przez biskupów właściwie tylko w Europie. W Azji czy Afryce prawie wcale ich nie ma ponieważ biskupi uważają, że bardziej potrzebna jest ludziom pomoc społeczna i nie widzą potrzeby egzorcystów. "Powoli to się zmienia, ale nadal 95 proc. diecezji azjatyckich i afrykańskich nie ma egzorcysty" - powiedział ks. Pereira.

Na pytanie o zagrożenia współczesnego człowieka prowadzące do uzależnienia od złych duchów ks. Andrzej Grefkowicz, egzorcysta z Warszawy, wskazuje na korzystanie z różnych, niekonwencjonalnych form leczenia. "Są to te wszystkie dziedziny medycyny np. homeopatia czy energoterapia, które pochodzą z tradycji Wschodu, praktyki zakorzenione w filozofii i religii Wschodu" - zauważa kapłan, dodając, że poważnym problemem jest też osłabienie wiary, zwłaszcza zanik tradycji modlitwy.

Międzynarodowe Stowarzyszenie ds. Uwalniania, którego członkowie uczestniczą w jasnogórskiej konferencji powstało w 1993 r. z grupy egzorcystów, która spotkała się w okolicach Rzymu. Oficjalną działalność stowarzyszenie rozpoczęło w 1995 r.

Obecnie już każda diecezja w Polsce ma swojego egzorcystę a niektóre nawet dwóch lub trzech - poinformował ks. Marian Piątkowski, koordynator posługi księży egzorcystów w Polsce. Według niego, posługę tę pełni w całym kraju ok. 55 kapłanów.

Nazwa 'egzorcyzm' pochodzi od greckiego eksorkizein - "wypędzać złe duchy, wyzwalać jakąś osobę lub rzecz od obecności złego ducha". Egzorcyzm to obrzęd liturgiczny mający na celu wyjęcie człowieka lub rzeczy spod wpływu szatana.

Kościół wyróżnia egzorcyzm uroczysty i prosty. Do odprawienia egzorcyzmu uroczystego uprawniony jest biskup bądź kapłan przez niego wydelegowany. Egzorcyzm uroczysty ma zastosowanie w przypadkach opętań. Do przeprowadzenia tego obrzędu wymagane jest spełnienie szeregu warunków. Egzorcysta nie może znajdować się w stanie grzechu ciężkiego, winien przygotować się modlitwą i postem.

Osobną sprawą, jeszcze przed przystąpieniem do wypędzenia diabła, jest poddanie specjalnym sprawdzianom osoby podającej się za opętaną. Kościół przypomina bowiem, że w grę mogą bowiem wchodzić symulacje, urojenia lub choroba umysłowa.

Z drugiej strony - podkreślają egzorcyści - psychologowie i psychiatrzy często kwalifikują rzeczywiste opętania, zjawiska niewytłumaczalne z punktu widzenia nauki, jako "choroby psychiczne", odbierając opętanym jedyną możliwość ratunku, jaką daje egzorcyzm.

Księża-egzorcyści i współpracujące z nimi osoby świeckie biorą udział w Europejskiej Konferencji Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania na Jasnej Górze. Pięciodniowe spotkanie ma charakter zamknięty

2007-07-09

Jego celem jest doskonalenie posługi uwalniania i egzorcyzmu oraz dzielenie się doświadczeniami. W konferencji udział bierze ponad 300 osób z 29 krajów, głównie z Europy, ale są także goście z Azji i Afryki.

Egzorcyzmy to działania zmierzające do wypędzenia szatana, przy pomocy modlitwy w oparciu o moc Chrystusa. W Polsce posługę egzorcysty pełni 60 kapłanów. Razem z Włochami znajdujemy się w czołówce krajów posiadających tak dużą liczbę mianowanych księży, mających specjalny mandat Kościoła do sprawowania egzorcyzmów.

Ks. Marian Piątkowski, krajowy koordynator egzorcystów z ramienia Episkopatu Polski powiedział w rozmowie z KAI, że ludzi opętanych przez szatana wśród zgłaszających się do egzorcystów jest ok. 2 proc. Znaczną część stanowią ci, którzy uzależnieni są od złego ducha w różnych innych formach np. choroby nerwowej czy psychicznej.

Egzorcysta w Kościele katolickim to biskup albo mianowany przez niego kapłan, który posiada specjalny mandat do sprawowania egzorcyzmów. Powaga sakramentalium i charakter egzorcyzmu wymagają, by posługa egzorcystyczna nad opętanymi sprawowana była mocą specjalnego i wyraźnego zezwolenia miejscowego ordynariusza (zwykle biskupa diecezjalnego).

Zezwolenia takiego udziela się na stałe lub doraźnie kapłanom odznaczającym się "pobożnością, wiedzą, roztropnością i nieskazitelnością życia, oraz specjalnie przygotowanym do tego zadania". Kapłani nie posiadający zezwolenia biskupa mogą modlić się modlitwą o uwolnienie danej osoby, która jednak nie stanowi egzorcyzmu uroczystego i nie zawiera formuł komunikowania się ze złym duchem. Egzorcysta w swojej posłudze kieruje się zaleceniami Rytuału rzymskiego, zdobytą wiedzą i własnym doświadczeniem.

Świeccy mogą modlić się o uwolnienie - to tzw. egzorcyzm prosty - niemniej nie wystarcza too do pewnego rozpoznania opętania oraz przeprowadzania egzorcyzmów. Dopiero właściwy egzorcyzm przeprowadzony przez upoważnionych kapłanów-egzorcystów pozwala stwierdzić, czy dana osoba jest pod wpływem złego ducha oraz jaki jest stopień jego wpływu. W tej materii egzorcystę obowiązuje duża ostrożność; należy rozpoznać, czy osoba cierpiąca nie jest chora psychicznie, albo zarazem chora psychicznie, jak i opętana. Musi też zdawać sobie sprawę, iż szatan próbuje różnych sztuczek, aby ukryć swoją obecność.

W programie spotkania na Jasnej Górze są wspólne modlitwy oraz wykłady m.in. o kulcie szatana w Kenii i Tanzanii i o satanizmie wśród młodzieży, a także o modlitwie o uwolnienie, charyzmatach Ducha Świętego w posłudze uwalniania oraz roli Maryi.

Wśród zaproszonych prelegentów znaleźli się m.in.: ks. Rufus Pereira, przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania, ks. Martin Ramuser z Bawarii, główny organizator pielgrzymki, ks. Aleksander Posadzki z Krakowa, specjalista ds. okultyzmu oraz egzorcyści: ks. Andrzej Grefkowicz z Magdalenki k. Warszawy i ks. Andrzej Trojanowski ze Szczecina.

Konferencje głoszone są w czterech, symultanicznie tłumaczonych językach.

Podobne konferencje odbywają się co dwa lata, już od 10 lat. Po raz drugi spotkanie zorganizowano na Jasnej Górze.

Jak uwolnić od złych mocy 2007-07-11 00:00:08

— Wraz z rozwojem cywilizacyjnym rośnie relatywizm moralny, co sprzyja działaniu szatana — mówi Ks. Aleksander Posadzki, jeden 330 egzorcystów, którzy na Jasnej Górze, za zamkniętymi drzwiami rozmawiają o walce z szatanem.

— Od około 10 lat, co dwa lata odbywają się w Europie konferencje Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania — tłumaczy ks. Marian Piątkowski z Poznania, koordynator posługi księży egzorcystów w Polsce. — Celem konferencji jest doskonalenie posługi uwalniania poprzez wykłady, wymianę zdań oraz dzielenie się doświadczeniami nie tylko jeśli chodzi o posługę uwalniania, ale także o posługę egzorcyzmów.

Po raz drugi taka konferencja odbywa się w Polsce. Potrwa do piątku. Przed dwoma laty również miała miejsce na Jasnej Górze. Zgłosiło się 330 osób z 29 krajów, głównie z Europy, ale także z Azji i Afryki, mniej więcej po połowie księży i osób świeckich.

Na wczorajszej konferencji prasowej księża zwracali uwagę na coraz częstsze przypadki uzależnienia od złego ducha.

— Wraz z rozwojem cywilizacyjnym rośnie relatywizm moralny, co sprzyja działaniu szatana — mówi ks. Aleksander Posadzki, jeden z egzorcystów.

Dlatego kościół ponownie coraz większą wagę zaczyna przykładać do uwalniania od mocy zła za pomocą egzorcyzmów.

Kapłani, egzorcyści wyciągają z otchłani

Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec Serca Jezusowego, 4/2006

Na różnych kontynentach, o każdej porze modlą się, słuchają poplątanych, dramatycznych historii ludzkich serc, mocą Jezusa uzdrawiają i uwalniają dusze od grzechu, od wpływu złego ducha. Nikt jak oni wiedzą, jak wielką tajemnicą jest człowiek i jak wielka bitwa toczy się każdego dnia o jego dziś i jutro. To kapłani, a wśród nich egzorcyści i osoby na różny sposób wspomagające ich posługiwanie. Ich utrudzenie, zatroskanie pomnażają tylko ich szczęście może takie, jakiego doświadczali apostołowie, którzy zmęczeni wracali z misji i radowali się, że duchy były im posłuszne. Dziś nadal przedłużają tę misję, której najgłębszą treść oddaje ikona Zmartwychwstania: Zstąpienia Jezusa do otchłani.

Posługa sakramentalna

Spowiedź. Chyba jedna z najbardziej ukrytych i niewdzięcznych posług kapłańskich, ale jakże ważnych, w której, tak jak przy ołtarzu, nikt nie może zastąpić, tylko drugi kapłan. Polskie konfesjonały nie są jeszcze puste, mamy ten komfort, bo byli i wciąż są wśród nas „więźniowie konfesjonału”, jak o. Franciszek Wilczek SJ.

Kapłani nie są aniołami, ale tym, którzy im ufają, często umyka, że księża wystawiani są na dodatkowe próby, subtelne, dotkliwe kuszenia. Może sami w nawale pracy i rutyny tego nie dostrzegają. Przekonywająco wyraża to św. Sylwan: Ten, kto często poucza, wystawia się na pohańbienie i cierpi pokusy za tych, którzy odnieśli dzięki niemu duchową korzyść. Ich życie bowiem służy najważniejszej sprawie, by każdy czerpał z daru zbawienia. Mądrzy przewodnicy duchowi są potrzebni coraz bardziej, bo plakaty z mistrzami reiki, medytacji transcendentalnej, jogi wabią oczy i wypełniają pustkę poszukujących serc.

Wiele współczesnych chorób i zniewoleń rzuca nam się w oczy. Ich wielość i tolerancja wobec nich osłabiają wolę pojedynczego człowieka. Nierzadko, chcąc lub nie chcąc, stajemy nad przepaścią otchłani i wciągamy innych. Przypominamy tłum, który budzi współczucie. Na jego widok Jezusa wzięła litość. On traktuje ludzi jak ludzi, nie jak króliki doświadczalne lub jak potencjalnych ludzi do nawrócenia. Dlatego wciąż przychodzą do Niego ludzie ze złamanymi sercami. A Jezus mówi im nie to, co chcieliby usłyszeć, ale to, co potrzebują usłyszeć; i to On żyjący w Kościele wyzwala ich przez swoich przyjaciół…

W mocy Zmartwychwstałego

Zarówno doświadczane duchowo-psychiczno-cielesne cierpienia, jak i walka ze złem dokonują się w horyzoncie otchłani, dopóki nie otworzą się na moc Chrystusa. Jakże bogata w świecie jest liczba świadectw zwycięskiej mocy Zmartwychwstałego Pana w posłudze kapłanów, egzorcystów i wspierających ich grup modlitewnych.

O. Rufus Pereira, doświadczony egzorcysta z Bombaju, poznał historię studenta, który podczas swych studiów fizyki nuklearnej na uniwersytecie w Ameryce zaangażował się w Kościół Scjentologiczny. Musiał robić kursy, szkolenia, tracąc na nie coraz więcej pieniędzy. Był kontrolowany przez tę sektę. Kiedy chciał się ożenić, przywódcy tego kultu nie chcieli mu pozwolić na poślubienie ukochanej. I choć pobili go, on i tak to zrobił. - Fizyczne pobicie nie było tak złe - podkreśla o. Rufus - jak to, co zrobili z jego umysłem. Wrócił do Bombaju, siedział w pokoju, nie wychodził. Najlepszych psychiatrów przyprowadzano, wszystkich uzdrawiaczy przyprowadzali. I sytuacja pogarszała się jeszcze bardziej. Nie prał ubrań, nie mył się, nie obcinał włosów, paznokci. Rozpacz. Razem ze współpracującą z o. Rufusem Ericą Gibello (znającą dobrze tę sektę) przyszli do niego, ale on, wyczuwając wizytę, zamknął się w pokoju. Modlili się w pięknym pokoju tej katolickiej rodziny. - Muszę go zobaczyć osobiście - powiedział o. Pereira. Nie dało się. Mieli wyjść, ale jak przechodzili koło jego drzwi, Erica powiedziała: Ojcze, ty przecież opowiadasz historię o modleniu się za ludzi za zamkniętymi drzwiami i modlitwy skutkują, a zatem zróbmy to teraz. - Byłem trochę zdenerwowany - przyznaje o. Rufus - bo przecież to ja mam być ekspertem i nikt mi nie ma mówić, co ja mam robić, (…), ale to jest też dobry sposób, bo jeśli się coś dzieje, to jest z pewnością nie twoją mocą, tylko Bożą mocą. - Wygońmy ducha Rona Hubbarda - zaproponowała Erica przypominając, że jest to założyciel Kościoła Scjentologicznego. Rozpoznali, że trzeba się im modlić o złamanie powiązania z tym duchem. Po pewnym czasie matka studenta telefonicznie ich poinformowała: Umył się, obciął paznokcie, obciął włosy, przyszedł na śniadanie, zaczął chodzić po całym domu. Matka pytała go, czego szuka i usłyszała: Szukam Rona Hubbarda. Wkrótce dostał pracę i wrócił do normalności. - Z wiarą, miłością możecie osiągnąć to co niemożliwe - przekonuje o. Rufus. - Każde uzdrowienie to jest sprawa Jezusa, zwłaszcza jeśli były powiązania z magią.

Pasja posługiwania

Ks. Marian Piątkowski, koordynator polskich egzorcystów mówi: Trzeba byśmy nie poddawali się zniechęceniu, ale stale przekraczali próg nadziei i otwierali drzwi Chrystusowi, który jest zwycięzcą. Nasza posługa jest bardzo ważna dla Kościoła. Nie możemy jej pełnić z niechęcią i jak gdyby z przymusu, bo biskup nam nakazał. Posługa egzorcysty i modlitwy o uwolnienie to wyraz miłosierdzia i wielka pomoc dla cierpiących braci (...). Posługa trudna, wymagająca nieraz wielkiej ofiary zmęczenia, postu, modlitwy, ale Bóg wynagradza ją często już na ziemi radością i wdzięcznością osób uwolnionych. O. Rufus Pereira, który często naucza o posłudze uwalniania, wyznaje: To jest coś bardzo bliskiego mojemu sercu i dla mnie to jest coś najważniejszego. - Sądzę, że posługa uwalniania - przekonuje ks. Larry Hogan, egzorcysta z Wiednia - jest niesamowicie ważnym przyczynkiem na drodze do Kościoła uwolnionego i uzdrowionego, który może służyć swemu Panu i Mistrzowi coraz lepiej. Nie chodzi o nic więcej, jak o przezwyciężenie wpływu i złamanie siły księcia tego świata. Nie powinniśmy obawiać się szatana. To właśnie on powinien bać się nas.

Ten charakter walki podkreśla ks. Don Gabriele Nanni, egzorcysta z Włoch: My egzorcyści wiemy, że porażka szatana rozpoczyna się, kiedy my go rozpoznamy w danym człowieku i wtedy on jest przegrany, bo Msze święte, różne modlitwy, działania święte, mają na celu pokazanie, uzewnętrznienie jego obecności w człowieku. I tu właśnie rozpoczyna się walka. Potwierdza to doświadczenie egzorcysty o. Benedykta Barkowskiego SVD: Egzorcyzm w działaniu ukazuje walkę ze złem, a dla odbiorcy ma być wyrazem wspaniałomyślności zbawienia Zmartwychwstałego Chrystusa jako przemieniającego człowieka, doskonalącego królestwo Boże. Egzorcyzm jest aktem Kościoła, w którym przejawia się obecność Boga w świecie, Jego zwyciężanie. Bóg objawia się jako błogosławiony, ale i jako błogosławiący. Wobec licznych duchowych zagrożeń, jak mówi, chce ostrzec ludzi, żeby nie tak bezkrytycznie wpadali w przepaść, w paszczę szatana, w paszczę zła. Że nie jest to łatwe zaświadcza ks. L. Hogan: Posługa uwalniania jest na pewno bardzo ciężką posługą. To nie ulega żadnej wątpliwości. (...) Po kilku godzinach jestem bardzo zmęczony i często trapią mnie myśli, dlaczego nie mogę poczynić postępu w opiece nad daną osobą. Zawsze potrzebujemy modlitwy i wsparcia. Kiedy my się modlimy, to są z nami także osoby z zewnątrz, które łączą się z nami w modlitwie. Ale czyż nie jest wspaniałym przeżyciem zobaczyć ludzi po uwolnieniu. Dlatego muszę przyznać, że jestem egzorcystą z pasją, przepełnia mnie pasja. Przywołuję tutaj Apokalipsę św. Jana i doskonale wiem, kto jest zwycięzcą: „Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca...” (12,10). Wszyscy jesteśmy grzesznikami, wszyscy jesteśmy osobami niegodnymi, ale ponieważ jesteśmy współpracownikami Chrystusa, to także współuczestniczymy w Jego zwycięstwie.

Potrzeba świadków

To doświadczenie i świadectwo wiary jest reprezentatywne dla wielu kapłanów. Nadal jednak w diecezjach, także i polskich, wciąż aktualny jest problem, który sygnalizuje o. Smiljan Kozul OFM z Zagrzebia: Tak mało księży zajmuje się tym. Każdy ksiądz powinien się tym zajmować. I mówię ludziom, którzy przychodzą do mnie: Ja jestem kapłanem Jezusa Chrystusa i wszyscy chorwaccy księża otrzymali od Jezusa tę władzę co ja. Może wiąże się to z nadrabianymi zaległościami formacyjnymi, o których mówi ks. L. Hogan: Przyszli księża w seminarium nie dowiadują się wiele o szatanie, o sposobach działania szatana. I ten deficyt wiedzy jest zauważalny.

Jakże potrzebni są świadkowie najmniej spektakularnych cudów. Wiara rośnie, hierarchia wartości ulega zmianie, punkt widzenia uzyskuje właściwy kąt. Świadectwo wiary w posłudze ks. Jana Reczka i Wspólnoty Jezusa Miłosiernego „Misericordia” z Krakowa (zawarte w książce: To Jezus leczy złamanych na duchu) zaprasza do nadziei: Jezus Zmartwychwstały i Żyjący jest gotów i chce czynić także w twoim życiu rzeczy nowe i wielkie! W misji wielu kapłanów, w tym egzorcystów i osób wspomagających sam Chrystus Pan, trzymający zwycięską broń krzyża, chwyta każdego za rękę i mówi: Zbudź się, o śpiący, albowiem Ja ciebie nie stworzyłem po to, abyś mieszkał związany w otchłani. Powstań z martwych, Ja jestem życiem zmarłych (...). Podnieś się i wyjdziemy stąd, ze śmierci do życia, ze zniszczenia do nieśmiertelności, z ciemności ku wiecznej światłości (św. Cyryl Jerozolimski).

Wypowiedzi z Europejskiej Konferencji IAD (Międzynarodowego Stowarzyszenia Posługi Uwolnienia)

Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec Serca Jezusowego, kwiecień 2006

Klucze do uzdrowieniaReportaż

Często nie zdajemy sobie sprawy, że szkody wyrządzane naszemu umysłowi i duchowi są o wiele poważniejsze niż szkody wyrządzane naszemu ciału. Jeśli wiemy, co nas boli, będziemy szukali odpowiednich leków. Wiara i modlitwa nie mają zastąpić lekarzy i psychiatrów. Kiedy ich największe wysiłki zawodzą, do działania przystępuje Bóg ze swoją miłością. Trudniej jest jednak o zaufanie do Jezusa u wielu katolików różnych krajów Europy. Wybierając drogę na skróty, zwracają się do działań alternatywnych, które proponuje New Age. I w efekcie pomnażają zranienia i wydłużają drogę uzdrowienia. A uzdrowienie wewnętrzne jest kluczem do całkowitego uzdrowienia człowieka. Dlatego tak ważne jest, u kogo szukamy pomocy i z jakich środków korzystamy, by zdrowieć.

Jest mi źle

Często nie chcemy, ale krzywdzimy siebie głęboko i, nie szanując skarbu naszych serc, zasmucamy Ducha Świętego. Czasem tak oswajamy się z naszymi zniewoleniami, że ich nie zauważamy. Osłabiamy naszą całościową kondycję, a nasze choroby mają najczęściej postać: głupoty, ignorancji, tępoty i uporu (św. Tomasz). Przez bezmyślne działanie, gdy nie szukamy prawdy i uciekamy przed jej światłem, tępieje nasz umysł, twardnieje serce i zamyka się człowiek na dar miłości. Uparte zaślepienie tworzy więzienie, do którego sami pozwalamy się “wsadzić”. Lekkomyślne, złe wybory, kompromisy bez próby zmiany myślenia plączą nasz życiorys. Kiedy zostanie wykorzystany limit ludzkich możliwości na pogmatwanie sobie życia, gdy wydaje się, że nie możemy już zrobić kroku w żadną stronę, że wpadliśmy w ślepe uliczki prowadzące donikąd, bywa, że dopiero wtedy wołamy o pomoc. Niestety nie zawsze pytamy, co nas boli, jaki mamy problem i kto może go rozwiązać. A jest nam źle, bo nas odrzucono, oszukano, skrzywdzono, bo zalewa nas lęk i nie umiemy decydować o sobie sami. Jak wskazuje praktyka osób udzielających pomocy, najbardziej potrzebujemy uzdrowienia emocjonalnego i uwolnienia. Emocje są najpowszechniejszym miejscem wnikania złego ducha. Dlatego tak istotne jest rozpoznanie, jakie są problemy emocjonalne, i odnalezienie ich przyczyn. Często bowiem jakieś wydarzenia, mimo że miały miejsce już dawno i o nich zapomnieliśmy, są w nas nadal. Bywają takie osobiste zranienia, których nie da się wytłumaczyć i uleczyć w normalny sposób. Pragniemy być zdrowi. Potrzebujemy uwolnienia. Jednak dla uzyskania tego celu niektórzy szukają najpierw rady u wróżki, nadziei w kartach tarota, znieczulenia w gabinetach bioenergoterapii, a mocy na kursach medytacji transcendentalnej. A może należałoby zacząć od wołania: Panie, ten, którego miłujesz, jest chory!?

Uzdrowienie jest złożone, bo dotyczy całej osoby ludzkiej: ciała, umysłu i duszy -centrum człowieka. Najważniejszym uzdrowieniem, jakiego potrzebujemy, jest uzdrowienie duchowe, to znaczy uzdrowienie relacji z Jezusem, którą przerywa osobisty grzech. Uzdrowienie wewnętrzne - jak twierdzi o. Rufus Pereira, egzorcysta z Bombaju - jest jak klucz do całkowitego uzdrowienia człowieka: cielesnego, duchowego lub do jego uwolnienia.

Posługa uzdrawiania

Kontynuacja Jezusowej posługi uzdrawiania i uwalniania jest możliwa dzięki tajemnicy Zesłania Ducha Świętego. - Aby poprawnie rozeznać czy osoba, która jest do mnie przyprowadzona, potrzebuje uwolnienia (a może jest to ktoś, kogo trzeba tylko posłać do doktora albo do psychologa czy psychiatry), potrzeba mieć wystarczającą wiedzę na ten temat - poucza o. Rufus, animujący międzynarodowe sesje nt. posługi uwalniania i uzdrawiania. Posługujący zdobywają wiedzę, doświadczenie, radzą się mądrzejszych, by nie robić szkody i bardziej skuteczne pomagać zniewolonym osobom. - Ale w końcu najważniejsza rzecz, jaka jest potrzebna w rozróżnianiu - podkreśla - to jest obecność i działanie Ducha Świętego, przynaglenie, ponieważ mamy do czynienia z walką duchową, z rzeczami duchowymi i nasza ludzka inteligencja i doświadczenie nigdy nie będą wystarczające. Potrzebujemy Ducha Świętego, aby mówił co robić, i aby mówił, jak to robić.

Doświadczenie duszpasterskie egzorcysty ks. L. Hogana pozwala stwierdzić: Nie wszyscy pacjenci potrzebują pomocy psychiatry i terapeuty, jednakże prawie wszyscy potrzebują uzdrowienia. Uzdrowienia od ran przeszłości, od męczących wspomnień. Wiele osób cierpi na różne choroby, ponieważ nie potrafią przebaczyć sobie lub swoim współbraciom. Pomimo iż sądzę, że spowiedź jest najlepszą modlitwą o uwolnienie, sakrament pojednania często nie wystarczy, jeśli osoba jest zniewolona. Spotkanie, które służy pojednaniu lub intensywna forma pomocy duszpasterskiej w tym zakresie może dać tym ludziom dodatkową łaskę, której potrzebują, tak aby została uzdrowiona od swego braku pojednania ze współbraćmi. W aglomeracji wiedeńskiej - zaświadcza - jest Bogu dzięki, wiele grup modlitewnych i lekarzy, i księży, którzy posługują w zakresie wewnętrznego uzdrowienia. W wielu ośrodkach rekolekcyjnych organizowane są rekolekcje, których celem jest uzdrowienie. Ich uczestnicy w sprzyjających warunkach i czasie słuchają słowa Bożego, w świetle którego poznają swój problem i to, w jaki sposób mogą zostać uleczeni. To obecność Jezusa Eucharystycznego ich uzdrawia. Głębokie uzdrowienie dokonuje się głównie podczas spowiedzi, ale też podczas indywidualnych rozmów, kiedy dana osoba dzieli się problemem z kimś innym, w doświadczeniu wspólnej modlitwy. - Są różne stopnie zaangażowania się w modlitwę o uzdrowienie czy uwolnienie - uświadamia o. Rufus - Prosta modlitwa o uzdrowienie, słowo poznania czasem wystarczy, ale są przypadki bardziej zaawansowane i wtedy trzeba Mszy świętej, porady, sesji modlitewnej.

Dużo nawróceń, duchowych uzdrowień, poprawy więzi rodzinnych i sąsiedzkich przynoszą Msze święte o uzdrowienie, coraz częściej praktykowane także w polskich parafiach. Bogate doświadczenie modlitw, Mszy świętych o “uzdrowienie pnia rodzinnego” ma o. Smiljan Kozul OFM z Zagrzebia.

Oczekiwania

Różne jednak może być podejście osób, które szukają pomocy. - Niektórzy przychodzą po uzdrowienie - spostrzega duszpasterz - i myślą, że coś magicznego się wydarzy, że pomodlą się, tak jakby wzięli tabletkę, i wszystko będzie dobrze. To jest ważne, aby osoba przyjęła odpowiedzialność za swoje uzdrowienie. W przeciwnym razie trudno coś osiągnąć. Potrzebny jest proces nawrócenia i zmiany życia.

Osoby wspierające potrzebujących często przekonują się, że głównym powodem, dla którego ludzie nie zostają uzdrowieni, jest fakt, że tak naprawdę nie chcą uzdrowienia. Nie chcą podjąć wysiłku, aby odnaleźć przyczyny swoich problemów. Pragną natychmiastowego skutku zapominając, że głębokie uzdrowienie wewnętrzne wymaga czasu i trudu. - Zawsze się upewniamy - dodaje o. Rufus, należący do Centrum Uzdrowienia w parafii - czy osoba chce być uzdrowiona, czy przychodzi i wyrzeka się grzechu, i przebacza. Proszę, by zapisywali to, zanim ich wysłucham. Czytam to, co napisali, i później się modlę. W moim doświadczeniu wszyscy są uzdrowieni. Ci, którzy przychodzą, już próbowali wszystkiego, byli u wielu lekarzy, u psychiatrów. I jak wszystkiego spróbowali, to dopiero do nas przychodzą. Jeśli lekarze mówią, że nic się nie da zrobić, to musi być jakiś powód emocjonalny lub szatański. - Do mnie osoby nie mogą przychodzić, dzwonić lub pisać - zaznacza Erika Gibello - jeśli przez 3 miesiące nie będą się modlić na adoracji, żeby Bóg objawił im przyczynę. W modlitwie o uzdrowienie musimy wiedzieć, o co się modlić. Modlitwa o uwolnienie i samo uzdrowienie jest procesem. To jest także wielki dar Ducha Świętego.

A co się dzieje, kiedy ludzie nie są gotowi, aby podjąć jakieś kroki w celu uwolnienia i uzdrowienia? - Nie ma na to prostej odpowiedzi - mówi ks. L. Hogan. - Często osoby te nie słuchają naszych wskazówek lub rezygnują z lekarstw. W niektórych przypadkach musimy okazać tym ludziom wielkie miłosierdzie. Wielu ludzi we współczesnym świecie cierpi na brak silnej woli. Możliwe jest, że udział w praktykach ezoterycznych lub okultystycznych osłabił ich wolę. Te osoby potrzebują naszej cierpliwości.

Miłości nam potrzeba jak powietrza. Otrzymujemy ją każdego dnia pod różną postacią, także w formie modlitwy. Tylko Duch Święty uwalnia i uzdrawia, również przez osoby otwarte na Jego działanie. Bogate doświadczenie różnych wspólnot posługujących modlitwą wstawienniczą na świecie mówi, że aby przyjąć Ducha Świętego nie ma żadnych konkretnych metod, tylko całkowite otwarcie swego serca na Serce Jezusa. Trzeba nam gorąco, wytrwale i ufnie prosić Jezusa, aby powierzał nas wpływowi swego Ducha. A co nam daje Duch Święty? - Daje mądrość jako lek przeciw głupocie, rozum przeciw tępocie, radę, aby uleczyć pośpiech, męstwo przeciw strachowi, umiejętność po to, aby uzdrowić ignorancję, pobożność przeciw zatwardziałości, bojaźń przeciw pysze (św. Grzegorz). Zmartwychwstały Pan także i dziś otwiera nasze serca i na nowo zaprasza: Weźmijcie Ducha Świętego! (J 20,22) i ofiarowuje Go nam. Potrzebujemy Ożywiciela, bo nas przebudza, Pocieszyciela, by z drogi odnowy nie zawracać, Ducha Miłości, aby wciąż uczyć się kochać i zdrowieć.

Wypowiedzi z Europejskiej Konferencji IAD (Międzynarodowego Stowarzyszenia Posługi Uwolnienia) Częstochowa, 11-15 VII 2005 r.

Konferencja XIV. Świadectwo księdza Rufusa Pereiry.

Podczas tej ostatniej konferencji chciałbym złożyć moje osobiste świadectwo i powiem je głównie ze względu na księży, abyśmy wiedzieli, co Bóg chce przez nas czynić w tym nowym Millennium.

Jak wiecie, pochodzę z archidiecezji Bombaju w Indiach,

a moi przodkowie zostali nawróceni przez św. Franciszka Ksawerego i misjonarzy portugalskich 400 lat temu. Dlatego dziedziczymy zarówno kulturę portugalską, jak i religię katolicką. Później była okupacja brytyjska, więc mamy także kulturę brytyjską. Wywodzę się z bardzo religijnej rodziny i tam właśnie otrzymałem łaskę powołania. Wstąpiłem do seminarium duchownego w Bombaju, gdy miałem zaledwie 14 lat. W moim życiu doświadczyłem dwóch wielkich błogosławieństw. Pierwszym była możliwość wyjazdu do Rzymu na studia kapłańskie. Spędziłem tam 8 lat, studiując teologię, filozofię, Pismo Święte. Ale najważnieje, co otrzymałem na tej uczelni, było poczucie przynależności do Kościoła katolickiego. Tam właśnie zdałem sobie sprawę, że tylko Kościół katolicki jest naprawdę powszechny. Byli tam seminarzyści z ponad 50 krajów, i tak zacząłem poznawać kulturę ludzi ze wszystkich stron świata. Tam właśnie uświadomiłem sobie, że wszyscy jesteśmy jedno. Możemy różnić się językiem, kolorem skóry, kulturą, lecz uświadomiłem sobie to,

o czym mówi Pismo Święte - że wszyscy mamy tylko jednego Ojca, Boga, i jesteśmy Jego synami i córkami, bo Bóg nie ma pasierbów ani wnuków. Bóg ma tylko dzieci, tak więc jesteśmy wszyscy braćmi i siostrami. To bardzo pomogło mi w mojej późniejszej posłudze, ponieważ wszędzie, gdzie jadę, czuję się jak w domu. Już od wielu, wielu lat każdy tydzień spędzam w innym kraju, śpię w innym łóżku, jem inne pożywienie. Przez wszystkie te lata nigdy nie chorowałem ani jednego dnia, z wyjątkiem tej nerki, o której wspomniałem wcześniej. Wspaniałą rzeczą jest to, że Kościół katolicki jest jedynym prawdziwym, uniwersalnym organizmem ludzkim.

Drugim wielkim błogosławieństwem było moje wstąpienie do katolickiej Odnowy Charyzmatycznej. To długa historia. W roku 1972 spotkałem się z Odnową w niedzielę Zesłania Ducha Świętego, gdy słuchałem, jak przemawia pastor z Kościoła zielonoświątkowców, ponieważ w mojej parafii powstała pierwsza grupa modlitewna. Wówczas po raz pierwszy usłyszałem, jak ktoś mówi o Piśmie Świętym jakby wierzył, że jest to żywe słowo kierowane dziś do człowieka przez Boga. W taki właśnie sposób spotkałem się z Odnową. Kocham Pismo Święte, napisałem pracę doktorską z teologii biblijnej w Rzymie na temat miłości w Ewangelii św. Jana, ale odkąd ukończyłem studia, nigdy już nie miałem kontaktu z tym tematem. Biblia była dla mnie księgą przeznaczoną jedynie do studiów akademickich, a tutaj ktoś opowiadał o tej samej księdze, jak gdyby było to żywe słowo Boże skierowane dziś do człowieka. Poszedłem więc znowu na spotkanie modlitewne z powodu Słowa Bożego oraz z powodu pięknych charyzmatycznych pieśni, które tam śpiewano.

A kiedy w spotkaniach zaczęło brać udział coraz liczniejsze grono osób, zaprosiłem wszystkich na spotkania do holu mojej szkoły. Byłem wówczas kierownikiem najbardziej liczącej się szkoły katolickiej w Bombaju. Ludzie z tej właśnie grupy modlitewnej rozjechali się później na cały kraj, aby głosić Odnowę Charyzmatyczną. Minęło sporo czasu, zanim zaakceptowałem pewne rzeczy w Odnowie, ale w pewnym momencie zapadła w moje serce owa wielka miłość do Słowa Bożego i zacząłem chodzić na spotkania w każdy czwartek. Tylko po to, by słuchać Słowa Bożego i budować moje własne życie kapłańskie. Zdawałem sobie sprawę, że w tych spotkaniach modlitewnych było wiele odstępstw, byli to ludzie świeccy i nie mieli przygotowania teologicznego, ale uświadomiłem sobie, że za tymi pozornymi odstępstwami stoi autentyczna wiara katolicka. Nigdy nie przyjmowałem niczego, czego nie można by znaleźć w Biblii, a znam Pismo Święte na tyle dobrze, żeby to rozróżnić. Nie przyjmowałem też niczego, co nie zgadzało się z wiarą katolicką. Przez całe miesiące chodziłem na te spotkania, ale nigdy nie modliłem się spontanicznie, bo nie wiedziałem, jak to robić.

Pewnego razu poproszono mnie o wygłoszenie nauki. Powiedziałem, że nie mogę tego zrobić. Ale nakłoniono mnie, żebym ją jednak wygłosił, i okazało się, że była dobra. Później zaproszono mnie, abym włączył się w grupy, które prowadziły rekolekcje charyzmatyczne, i po pewnym czasie zacząłem jeździć sam z różnymi programami. Tak więc pierwszą rzeczą, która dała początek mojemu życiu w Odnowie, była ogromna świadomość mocy i potrzeby Słowa Bożego.

Drugie doświadczenie, które stanowiło dopełnienie pierwszego, miało miejsce w 1973 lub 1974 roku, podczas małego zjazdu, na który przybyło dwóch pastorów zielonoświątkowych z Londynu. Zachęcali oni ludzi do oddania swojego życia Bogu - tak często postępują zielonoświątkowcy. Myślałem, że wystąpi jakieś 10 czy 15 osób, ale zaczęły występować ich setki. Wtedy właśnie Duch Święty zaczął mnie nakłaniać i powiedziałem: „Panie, jestem księdzem od tak wielu lat, ale nie byłem w stanie zrobić tego, co robią ci zielonoświątkowcy, czyli skłonić tak wielu ludzi do publicznego poświęcenia swojego życia Bogu”. I wtedy zrozumiałem, dlaczego tak było. Przez wszystkie te lata robiłem to, czego ja pragnąłem. Chciałem, żeby moja szkoła była najlepsza w Bombaju, chciałem, żeby działał każdy możliwy komitet, organizowałem operetki, gdyż kocham muzykę, studiowałem i zbierałem stopnie naukowe. I wtedy uświadomiłem sobie, w jakim celu. Nawet w dniu moich święceń w Rzymie mówiłem Bogu, że kiedy wrócę do Bombaju, założę grupę dla młodzieży, będę wydawał gazetę - i mówiłem Panu, że nie musi się martwić, bo dam sobie z tym wszystkim radę. A wówczas zdałem sobie sprawę, że nigdy nie zapytałem Boga, co On chciałby, żebym robił. I wiedziałem już, że nie mogę kontynuować mojego życia w taki właśnie sposób. Nigdy nie powiedziałem tego, co mówił Jezus, czyli: „Nie moja, ale Twoja wola niech się stanie” (por. Łk 22,42). I nie powiedziałem, jak Maryja: „Niech mi się stanie według słowa Twego” (Łk 1,38).

Nie miałem dość odwagi, by podejść do tego zielonoświątkowca i poprosić, żeby się za mnie pomodlił. W kącie tej wielkiej sali stał fortepian, a ja byłem odpowiedzialny za oprawę muzyczną. Wszedłem więc za ten fortepian, ukląkłem przed klawiaturą, aby nikt mnie nie widział, i tam oddałem swoje życie Jezusowi. Powiedziałem: „Panie, od tej chwili chcę robić to, co Ty chcesz, żebym robił” - i oddałem Mu wszystko: moją pracę, moje studia, moje plany. Nie wiedziałem, co to jest chrzest w Duchu Świętym, ale coś mnie skłoniło, żebym powiedział: „Panie, ześlij mi swojego Ducha, abym mógł od teraz mieć nowe życie”. I poczułem, jak wstępuje we mnie głęboki pokój i jak mówią ci, którzy przychodzą do nas na modlitwę, poczułem przypływ ogromnej mocy. Gdy podniosłem się z kolan, nie byłem już tą samą osobą. Dopiero po dwóch miesiącach zdałem sobie sprawę, że to co wydarzyło się wtedy, to był chrzest w Duchu Świetym, ponieważ zacząłem dostrzegać rzeczy w moim życiu, w mojej pracy, które nie działy się nigdy wcześniej. Wtedy uświadomiłem sobie potrzebę słowa Bożego i potrzebę Ducha Świętego w moim życiu.

Wówczas chciałem tylko stać się lepszym człowiekiem, nie miałem zamiaru prowadzić żadnej posługi, moim głównym zajęciem było prowadzenie dużej szkoły. A potem zaczęli przychodzić ludzie, zaczęły napływać zaproszenia do przeprowadzenia rekolekcji. I pierwszą posługą, która zaczęła pojawiać się w moim życiu, była posługa głoszenia Słowa Bożego. Zacząłem być zapraszany szczególnie do prowadzenia rekolekcji charyzmatycznych, pięciodniowych rekolekcji oraz misji parafialnych trwających 8 dni, od niedzieli do niedzieli. A potem w roku 1976 mój biskup, kardynał Gracias, wezwał mnie do siebie i powiedział, że zwalnia mnie z obowiązków, abym mógł w pełnym wymiarze zająć się pracą dla Odnowy w Bombaju i w Indiach. To mnie bardzo zaskoczyło, bo myślałem, że nie wiem wiele na temat Odnowy - tak właśnie zacząłem wykonywać moją obecną posługę.

Pewnego dnia modliłem się nad młodą kobietą, która była opętana. Gdy została uwolniona, wydawało się, że przemawia przez nią Duch Święty. Powiedział On: „Rufusie, chciałbym, żebyś przyprowadził do Odnowy Charyzmatycznej wszystkich księży w Indiach”. Powiedziałem sobie wtedy, że te słowa muszą pochodzić od złego ducha, bo nigdy nie prowadziłem rekolekcji dla księży, nie miałem wśród nich przyjaciół, bałem się księży, ale to właśnie wtedy słyszałem. Zaraz w następnym tygodniu przyszło pierwsze zaproszenie do przeprowadzenia rekolekcji charyzmatycznych w diecezji i odtąd moją główną posługą stało się prowadzenie rekolekcji dla księży. W ciągu 5 lat prowadziłem je w około 60 diecezjach. Potem oczywiście zostałem zaproszony do prowadzenia ich także poza granicami Indii. W tym samym czasie inni kontynuowali to dzieło i teraz mogę powiedzieć, że rekolekcje charyzmatyczne odbyły się w każdej diecezji kraju. Być może nawet niemal wszyscy biskupi i księża w Indiach zostali ochrzczeni w Duchu Świętym. Wtedy zdałem sobie sprawę, że to, co powiedział do mnie Duch Święty w roku 1976, aby przyprowadzić do Odnowy wszystkich księży z kraju, było prawdą.

Dlatego chciałbym powiedzieć wam, księża, że pierwszą posługą księdza jest głoszenie Słowa Bożego. Gdy byłem w seminarium, był tam też pewien profesor od homilektyki, który pewnego dnia powiedział mi: „Rufusie, nie sądzę, abyś kiedykolwiek był

w stanie przemawiać”. A ja odpowiedziałem, że jak już zostanę księdzem, postaram się o dyspensę od głoszenia homilii. Gdy wróciłem z Rzymu, wszyscy zapraszali mnie do wygłaszania homilii. Nigdy nie wygłaszałem ich poza moim kościołem parafialnym, kiedyś nawet kardynał zaprosił mnie do wygłoszenia homilii w katedrze. Odpowiedziałem, że nie będę w stanie tego zrobić, ale on powiedział, że wszyscy księża w diecezji tylko czekają na taki zaszczyt. Powiedziałem wówczas, że niech więc czekają, a ja ustawię się w kolejce jako ostatni. Mój poprzedni arcybiskup uczył mnie w szkole, gdy sam był jeszcze seminarzystą, więc zna mnie

z czasów, gdy miałem 10 lat. Pewnego dnia powiedział do mnie: „Rufusie, dla mnie jesteś jednym z największych cudów dwudziestego wieku”.

Później organizowałem krajowe rekolekcje dla księży. Było to dawno temu, we wrześniu 1975. Jak to zrobiłem - nie wiem do tej pory, lecz mój biskup dał mi pozwolenie i rekolekcje te odbyły się w seminarium w Bombaju. A informację o nich zamieściłem w katolickiej gazecie. W południowych Indiach jest największe seminarium w kraju, prowadzone przez hiszpańskich karmelitów. Był tam hiszpański profesor, o. Marcelino, który przeczytał ogłoszenie w gazecie i zapytał swojego rektora, innego hiszpańskiego karmelitę, o. Dominika, który potem został rektorem Terezjanum w Rzymie i prowincjałem karmelitów w Hiszpanii, czy mógłby pojechać na te rekolekcje. o. Dominik powiedział mu, że nie tylko daje mu swoje pozwolenie, ale także będzie mu towarzyszył. Obaj polecieli więc do Bombaju. Pierwszego dnia rekolekcji o. Marcelino, profesor teologii dogmatycznej, przyszedł do mojego pokoju i powiedział: „Jak ksiądz wie, jestem znanym kaznodzieją i napisałem wiele książek. Ale teraz zauważam, że moje rekolekcje nie przynoszą wielu owoców, przybyłem więc, żeby poznać lepsze techniki”. Powiedziałem sobie w duchu, że to jest ostatnie miejsce, w którym można się nauczyć technik, bo ja sam nie umiem nauczać, tylko mówię. Następnego dnia znowu przyszedł do mojego pokoju. Powiedział, że teraz już rozumie, dlaczego Bóg wezwał go na te rekolekcje - bo chce, aby zmienił swoje życie. Prosił, żebym się za niego pomodlił. Uklęknął w moim pokoju i pomodliłem się za niego. Gdy rekolekcje dobiegły końca, powiedział, że ma jeszcze jeden wolny dzień, zanim wróci do swojego seminarium. Zapytał, czy mógłby zobaczyć jedną z moich grup modlitewnych. Odpowiedziałem, że w mojej parafii działa 8 grup modlitewnych, grupa dla alkoholików, grupa dla narkomanów, grupa dla młodzieży, grupa dla dzieci. Wybrał grupę dla dzieci i przyszedł ją zobaczyć. Prowadziłem grupę modlitewną dla dzieci w wieku od 2 do 8 lat. Na końcu tego spotkania dzieci zapytały go, czy chciałby, żeby pomodliły się za niego. Tego się nie spodziewał, więc musiał się zgodzić. A potem zapytały go, o co mają się pomodlić. Tego pytania również się nie spodziewał, powiedział więc spontanicznie: „Pomódlcie się za to, żebym stał się takim jak wy, żebym mógł mieć serce dziecka”. Ukląkł, a dzieci położyły na nim swoje rączki, prawie nie było go widać, widziałem tylko te rączki. Gdy podniósł się z kolan, był zupełnie inną osobą. Stał się jednym z głównych propagatorów Odnowy w Indiach, potem pojechał do Wenezueli, a teraz jest w Hiszpanii i działa w Komitecie Narodowym. Przedtem nigdy nie rozmawiał z żadnym seminarzystą, po wykładach miał zwyczaj iść do swego pokoju i zamykać drzwi na klucz. Teraz nie ma drugiej takiej osoby, w której byłoby tak wiele Bożej miłości. Zanim wyjechał z Bombaju, poprosił mnie: „Rufusie, czy mógłbyś wyświadczyć mi przysługę? Czy mógłbyś przyjechać i poprowadzić rekolekcje dla moich seminarzystów?”. Wahałem się. Nigdy wcześniej nie prowadziłem rekolekcji dla seminarzystów. W maju 1976 roku pojechałem do Indii Południowych, aby poprowadzić rekolekcje dla 700 seminarzystów w dwóch grupach. Były to trudne rekolekcje, bo niektórzy z nich stroili sobie żarty, ale był tam pewien seminarzysta, którego zawsze widziałem siedzącego z przodu i który traktował te rekolekcje bardzo poważnie - wszystko zapisywał i w tym samym roku, 1976, został wyświęcony na księdza. Gdziekolwiek udałem się w tej części Indii, on zawsze uczestniczył

w moich rekolekcjach. Potem przez wiele lat nie jeździłem tam, ponieważ podróżowałem do Afryki i Azji. Na początku lat 90-tych mieliśmy spotkanie krajowej rady Odnowy i usłyszałem, że działa tam ogromne centrum rekolekcyjne, gdzie wielka liczba osób przyjeżdża na rekolekcje każdego tygodnia. Postanowiłem więc pojechać tam i zobaczyć owe centrum. Gdy dotarłem tam, ksiądz, który stał na jego czele, przybiegł do mnie, pocałował mnie w rękę i powiedział ludziom, że dzięki mnie stał się tym, kim jest. I wówczas rozpoznałem w nim owego seminarzystę

z rekolekcji w roku 1976 i w późniejszych latach. A teraz był założycielem i dyrektorem tego ogromnego domu rekolekcyjnego. Przez ostatnie 7 czy 8 lat każdego dnia odbywają się tam rekolekcje charyzmatyczne, od niedzieli do soboty. I bierze w nich udział od 5 do 15 tysięcy osób, co tydzień. W ostatnim tygodniu roku 1999 odbyły się tam rekolekcje milenijne i zaproszono mnie, żebym wygłosił tam nauki. Wówczas w rekolekcjach tych uczestniczyło 25 tysięcy osób, wielu z nich to byli hindusi albo muzułmanie. Jest to największe centrum rekolekcyjne na świecie i w pewien sposób największy cud Kościoła katolickiego, bo każdego tygodnia tysiące ludzi zatrzymuje się tam i uczestniczy w rekolekcjach. A wszystko dzięki owemu seminarzyście, który potraktował poważnie Słowo Boże. Taka jest moc Słowa Bożego.

Następną posługą, z jaką miałem do czynienia, była posługa nauczania. Z tego właśnie powodu mamy w Bombaju Katolickie Charyzmatyczne Kolegium Biblijne, którego dyrektorem byłem do niedawna. Wierzę, że my, księża, zostaliśmy powołani nie tylko do głoszenia, ale także do uczenia o Słowie Bożym, aby przygotowywać świeckich liderów. W Indiach mamy setki młodych liderów młodzieżowych, którzy w pełnym wymiarze zajmują się dziełem ewangelizacji. Główni liderzy w Ugandzie byli nastolatkami, kiedy prowadziłem pierwsze rekolekcje dla nich 20 lat temu, a teraz są tam liderami Odnowy, która jest być może najsilniejszym ruchem Odnowy na całym świecie.

Trzecią posługą, z którą zetknąłem się, jest posługa uzdrawiania. To jest kolejna długa historia, lecz chciałbym wam powiedzieć, że nie podobała mi się ona jako taka. Byłem szczęśliwy, nauczając, a gdy charyzmatycy twierdzili, że uzdrowili ludzi, miałem zwyczaj żartować sobie z nich. Do czasu gdy pewnego razu moja mama upadła i lekarz powiedział, że trzeba będzie amputować jej rękę. Sam nie wiedziałem, jak mam się za nią modlić, więc poprosiłem pewną siostrę zakonną, z której wcześniej się naśmiewałem, aby przyszła się pomodlić. Pomodliła się tylko raz, a potem ja modliłem się za moją mamę przez cały tydzień, rano, po południu, wieczorem i w nocy. I przed samą operacją amputacji chirurdzy zrobili ostatnie prześwietlenie i ku ich ogromnemu zaskoczeniu stwierdzili, że wszystkie kości się zrosły. Lekarz powiedział, że przedtem kości były jak pył, a teraz się zrosły. A potem założyłem w Bombaju ośrodek modlitwy uzdrowienia, ze wspólnotą, która działała 24 godziny na dobę, 365 dni w roku i pomagała ludziom z różnymi rodzajami problemów. Można było tam przyjechać na 5 minut, godzinę, dzień, miesiąc, bez jakichkolwiek opłat. Czwarta posługa, z którą się zetknąłem, to posługa uwalniania. W święto św. Anny, 25 lat temu, miałem swój pierwszy taki przypadek - pewna rodzina została zaatakowana przez szatana, a zwłaszcza pewna kobieta. Rodzina przybyła więc do mnie, prosząc o modlitwę w ich intencji. Opowiadali, że wszyscy zostali zaatakowani przez szatana, a ja tylko śmiałem się w duchu, bo nie wierzyłem, że szatan istnieje. Powiedziałem im, że pomodlę się za nich, a oni niech wracają do domu i sami też się pomodlą. Odpowiedzieli, że modlą się codziennie, codziennie chodzą do kościoła, a ja na to, żeby modlili się więcej. Potem Bóg wydawał się mówić do mnie - Bóg często przemawia do mnie w nieodpowiednim czasie - i powiedział, że skoro przyszli do mnie, prosząc o modlitwę, to żebym się za nich pomodlił. Byłem zły na Pana Boga, ale zamknąłem oczy i powiedziałem: „Panie Jezu, uwolnij ich, uwolnij tę rodzinę z mocy szatana”. Wypowiedziałem tę modlitwę bez wiary i ze złością. I w chwili, gdy w duchu ukończyłem to zdanie, bo była to modlitwa w milczeniu, usłyszałem duży hałas. Gdy otworzyłem oczy, owa kobieta z różańcem w dłoni leżała na podłodze. Wtedy po raz pierwszy ujrzałem szatana, bo cała jej twarz była szatańska, a w oczach miała nienawiść. Jej dłonie były zamknięte, jakby chciała na mnie skoczyć i mówiła mi po angielsku, którego nie znała: „Dlaczego tu przyjechałeś? Wracaj do Bombaju”. Nie wiedziałem, co mam robić, działo się to w nowicjacie sióstr św. Anny, powiedziałem więc matce prowincjalnej, matce przełożonej i matce zajmującej się nowicjuszkami, aby wezwały nowicjuszki, bo one zawsze dużo się modlą - dopiero gdy zostają zakonnicami, już się tyle nie modlą. Przyszło więc 20 nowicjuszek z buteleczkami wody święconej i różańcami i zaczęły polewać tę kobietę wodą święconą. Nie wiedziałem, co mam robić, w seminarium mnie tego nie uczono. Na szczęście Duch Święty przejął wszystko i zobaczyłem samego siebie, jak mówię i robię rzeczy, o których nigdy wcześniej nie pomyślałem. Kazałem im przerwać to wszystko i zacząłem modlić się w językach do Boga. A wiecie, co oznacza modlitwa językami? Kiedy nie wiadomo, o co się modlić, kiedy nie wiadomo, jak się modlić, wtedy Duch Święty pomaga nam modlić się we właściwy sposób. W chwili, gdy zacząłem modlić się językami, zobaczyłem, jak przed moimi oczami dokonuje się uwolnienie, twarz tej kobiety stała się jak twarz anioła, jej ręce uniosły się ku chwale Boga. Taki był mój pierwszy przypadek.

W roku 1993 siedmiu egzorcystów spotkało się w Rzymie, aby założyć Międzynarodowe Stowarzyszenie Egzorcystów.

W 1994 roku odbyło się nasze pierwsze spotkanie, przybyło 80 egzorcystów i ku mojemu ogromnemu zdumieniu wybrano mnie przewodniczącym, ale powiedziałem, że lepiej będzie, jeżeli wybiorą na przewodniczącego egzorcystę z Rzymu, Don Gabriela Amorta. Gdy na 5 minut wyszedłem ze spotkania, podczas mojej nieobecności utworzono stanowisko zastępcy przewodniczącego i wybrano mnie na tę funkcję. Na pierwszym spotkaniu w roku 1994 byli tylko egzorcyści z Włoch, Francji, Anglii i kilku z Ameryki. Potem chciałem, żeby stowarzyszenie stało się bardziej międzynarodowe, napisałem więc do przewodniczącego Odnowy Charyzmatycznej z prośbą o zgodę na zorganizowanie międzynarodowego spotkania dotyczącego posługi uwalniania. W październiku 1995 roku, w San Giovanni Rotondo, zaraz po zakończeniu czterodniowego spotkania dotyczącego uzdrowienia, odbyło się pierwsze międzynarodowe spotkanie na temat posługi uwalniania, które trwało 2 dni i w którym brało udział 135 osób z wielu krajów. Później zacząłem kontaktować się z wieloma krajami europejskimi.

Pytanie skierowane do ks. Rufusa Pereiry:

Jeżeli ktoś modli się w milczeniu, to czy może powiedzieć innym, o co się modli?

Oczywiście. Dokument z Rzymu mówi tylko, że nie można zwracać się głośno i publicznie do szatana. Jak opowiadałem, w moim pierwszym przypadku uwolnienia mówiłem po cichu i tylko do Boga. Nie mówiłem do szatana, bo nie wierzyłem, że on istnieje, a mimo to działy się rzeczy. Z własnego doświadczenia wiem, że wiele najbardziej spektakularnych przypadków uwolnienia miało miejsce dzięki modlitwie za daną osobę w milczeniu, gdy słowa nie były kierowane do diabła, lecz do Boga. Zostawmy oficjalnym egzorcystom pracę, którą wyznaczył im Kościół, ale jest także w tej posłudze wiele do zrobienia dla każdego, nawet jeżeli jest to po prostu modlitwa do Boga. Nie musicie krzyczeć do diabła, aby odszedł, jak robią to zielonoświątkowcy.

Szatan - mit czy groźny wróg?

Z ks. Marianem Piątkowskim z Poznania, koordynatorem posługi Księży Egzorcystów w Polsce,

rozmawia Bożena Rojek

Kim jest szatan?

- Szatan jest upadłym aniołem. Bóg po stworzeniu aniołów, a stworzył ich bardzo wielu, postawił ich przed próbą posłuszeństwa, podobnie jak później naszych pierwszych rodziców. Część aniołów zbuntowała się, odmawiając uległości. Objawienie nie mówi, na czym ta próba polegała. Teologowie od wczesnej Starożytności domyślają się, a złe duchy wielokrotnie potwierdzały to ustami opętanych, że Bóg ukazał im plan stworzenia człowieka i wcielenia Syna Bożego, który będąc Osobą Bożą, także jako człowiek będzie panował nad aniołami i posługiwał się nimi w budowaniu Królestwa Bożego wśród ludzi. Część z nich uznała to za zbyt upokarzające, by istota bytowo znacznie niższa od nich, jaką jest człowiek, miała mieć nad nimi władzę. Jeszcze trudniejsze było dla nich, że ukazana im Matka Wcielonego Słowa, będąca tylko człowiekiem, będzie także Królową Aniołów. Jeden z najwyższych aniołów, niektórzy sądzą, że najwyższy i zarazem najdoskonalsze z wszystkich Bożych stworzeń, zapatrzony w swoją niezwykłą wielkość i wspaniałość, uniesiony pychą, rzucił Bogu stanowcze i nieodwołalne „nie!”. Pociągnąwszy za sobą wielu innych, postanowił tworzyć własne królestwo, nie tylko niezależne, ale zdecydowanie wrogie Bożemu i usiłujące je niszczyć na wszelkie możliwe sposoby.

W wyniku tajemniczej walki duchowej z aniołami wiernymi Bogu, Szatan wraz ze zbuntowanymi zwolennikami, został strącony z nieba. Bóg szanujący wolną wolę swoich stworzeń pozwala mu - dla trudnego dla nas do zrozumienia Swego świętego planu - prowadzić w pewnym zakresie niszczycielską walkę z ludźmi, której celem jest oderwanie ich od Boga i zdobycie na wieczność pod swoje okrutne panowanie w piekle. Równocześnie daje człowiekowi możność i pomoc skutecznej obrony przed jego atakami, tak że od człowieka zależy, czy przyjmie wezwanie do Królestwa Bożego, czy też opowie się za królestwem ciemności. Dla szatana jedyną trwałą zdobyczą jest człowiek i dlatego walczy o niego zaciekle, przejawiając w ten sposób zarazem nienawiść do Boga, który jest Miłością i stworzył ludzi dla szczęścia w niebie.

Aby uniknąć nieporozumień, ważne jest ustalenie terminologii. Zgodnie z tradycją przyjmuje się, że najwyższy upadły anioł, wódz wszystkich innych, nosi imię Lucyfer lub Szatan i wtedy słowo „szatan” piszemy wielką literą jako imię własne. Dla innych upadłych aniołów mamy nazwy: zły duch, demon, diabeł, czart, szatan (pisane wtedy małą literą) i inne.

Jakie są drogi zniewolenia, które obiera diabeł?

- W walce z Bogiem o ludzi Szatan, nie przestrzegając żadnych zasad moralnych, posługuje się wszelkimi dostępnymi dla niego środkami, przede wszystkim kłamstwem i strachem. Jedynym sposobem zdobycia człowieka jest jego ciężki, śmiertelny grzech, dlatego niszczycielska działalność złych duchów skierowana jest ku temu, aby doprowadzić człowieka do grzechu. Wyróżniamy kilka sposobów niszczycielskiego działania demonów.

Pierwszym z nich jest pokusa, czyli podnieta do złego. Spotyka się z nią każdy człowiek, chociaż nie wszystkie pochodzą wprost od szatana. Wiele z nich ma źródło w naszej skłonności do złego po grzechu pierworodnym oraz w złym wpływie otoczenia określanego w Piśmie świętym słowem „świat”.

Szatan nie może wpływać bezpośrednio na nasze władze duchowe, a więc siłą narzucić myśli czy aktów woli. Może jednak oddziaływać na wyobraźnię, na sferę emocjonalną, a także na ciało i w tej dziedzinie powodować szkody oraz pośrednio działać na władze duchowe. Nerwice, stany lękowe, depresyjne, agresywne, a także różne anomalie psychiczne i cielesne mogą być zwykłymi chorobami, ale mogą także być skutkiem działania demonów i wtedy nie poddają się zabiegom medycznym. Do tej dziedziny należą także różne uzależnienia, takie jak: narkomania, alkoholizm, nikotynizm, wybujały seksualizm itp. Wszystkie te negatywne przejawy pochodzenia demonicznego przyjęło się nazywać zniewoleniami i obserwuje się ich dziś bardzo wiele.

Kolejną drogą niszczenia ludzi jest tzw. oblężenie czy osaczenie, gdzie zły duch, nie mogąc w inny sposób doprowadzić człowieka do grzechu, stara się go osłabić i zmęczyć oddziaływaniem na zmysły. Człowiek jest wówczas jak oblegana twierdza, na którą zły duch kieruje ataki od zewnątrz. Działa na wzrok - przez przerażające zjawy, na słuch - przez hałasy, wrzaski, na dotyk - przez uderzenia, a nawet zadawanie ran, na powonienie - powodując nieznośne odory. Wszystko po to, aby odwieść człowieka od pełnienia Bożego planu. Ten sposób działania jest rzadki i spotykany niekiedy u świętych, takich jak św. Jan Vianney, Jan Bosko czy o. Pio.

Najgłębszą i najbardziej niszczącą formą działania szatana jest opętanie, które polega na zamieszkaniu złego ducha w ciele człowieka i niszczeniu go od wewnątrz. Zdarza się ono w Zachodniej i Środkowej Europie rzadko, u 1-3% spośród osób zgłaszających się do egzorcystów, u mnie nawet mniej niż 1%. Znacznie więcej opętań spotykamy w krajach misyjnych, zwłaszcza w Afryce, na Dalekim Wschodzie, a także w Ameryce Południowej.

Wśród sposobów działania demonów wylicza się jeszcze nękanie (określane niekiedy innymi słowami), polegające na wywoływaniu niepokoju i lęku w otoczeniu człowieka przez różne niepokojące dźwięki, poruszające się w mieszkaniach przedmioty, samoczynnie otwierające się i zamykające drzwi, zimne podmuchy, psujące się urządzenia techniczne, takie jak: komputery czy telewizory, wycieki wody, inwazje insektów, niepowodzenia finansowe prowadzące do rozpaczy, nieraz do samobójstwa i wiele innych. Szatan potrafi także wyrządzać szkody hodowcom zwierząt, wywołując ich choroby, i rolnikom, niszcząc zbiory przez różne chwasty i szkodniki, nie poddające się żadnym naturalnym środkom ochronnym.

Jak można odróżnić autentyczne opętanie czy zniewolenie od choroby psychicznej?

- Wbrew pozorom względnie łatwo udaje się rozpoznać opętanie diabelskie. Przy zetknięciu z egzorcystą zły duch, który stara się ukrywać swoją obecność, czuje się zwykle zmuszony do jej zamanifestowania. Dzieje się to poprzez nieskoordynowane ruchy głowy i ciała, krzyki, obelgi, ataki na święte znaki (krzyże, obrazy), tarzanie się po podłodze, zaatakowanie fizyczne egzorcysty itp. Wśród znaków opętania rytuał egzorcyzmów Kościoła katolickiego wylicza swobodną znajomość języka, którego osoba opętana nigdy się nie uczyła, wiedzę o sprawach dalekich i ukrytych, których nie mogła skądinąd posiąść, wielką siłę nieproporcjonalną do wieku i naturalnych możliwości, ostrą reakcję na wszelkiego rodzaju sacrum, zwłaszcza nienawiść do Boga, do imienia Jezus i Maryi, do Pisma Świętego. Im więcej tego rodzaju znaków, tym większa pewność opętania. Mimo wszystko trzeba tu rozwagi i ostrożności, gdyż niektóre z tych objawów mogą mieć przyczynę naturalną.

Trudniej uzyskać pewność w dziedzinie zniewoleń. Jeśli ustępują pod wpływem środków medycznych, zakładamy przyczynę naturalną. Gdy środki medyczne nie dają skutku, a niekiedy wbrew wiedzy medycznej wywołują skutek odwrotny, lecz ustępują pod wpływem egzorcyzmu, możemy mieć moralną pewność, że chodzi o działanie szatana. Jeden z najbardziej znanych egzorcystów katolickich, ks. Gabriele Amorth, twierdzi, że najpewniejszym znakiem rozpoznawczym działania demonicznego jest krótki tzw. próbny egzorcyzm. Jeśli powoduje określone reakcje, jest to wskazaniem na działanie demona. Najtrudniejsze są przypadki, gdzie zachodzi i przyczyna naturalna (np. choroba) i działanie złego ducha. Tu potrzebne jest dobre współdziałanie egzorcysty z lekarzem.

W przypadkach nękania i szkód zewnętrznych (w mieszkaniach, gospodarstwach, zakładach pracy), które trudno przypisać przyczynom przyrodzonym, egzorcysta stosuje egzorcyzm rzeczy lub miejsca, używając przy tym zwykle sakramentaliów, takich jak woda święcona egzorcyzmowana oraz egzorcyzmowane sól i olej. Jeśli zło ustępuje, mamy prawo przypisywać je działaniu złych duchów.

Kto jest najbardziej narażony na działanie szatana?

- Na pokusy szatana narażony jest każdy. Zniewolenia występują przede wszystkim u ludzi popełniających ciężkie grzechy. Mogą jednak być spowodowane przez czary i złorzeczenie ze strony tych, którzy chcą szkodzić, posługując się działaniem złych duchów. Wśród przyczyn opętania wylicza się dwie zawinione: mianowicie bardzo ciężkie i powtarzane grzechy, a także pakt z szatanem, niekiedy wyrażony na piśmie i podpisany własną krwią, oraz dwie niezawinione, jakimi są, podobnie jak w zniewoleniach, czary i złorzeczenia (klątwy), a niekiedy, w bardzo rzadkich przypadkach, dopust Boży u osób głęboko pobożnych, które gotowe są przyjąć to cierpienie, jako udział w zbawczej męce Chrystusa. Opętanie, nawet trwające do śmierci, nie musi oznaczać wiecznego potępienia, jest bowiem zamieszkaniem szatana w ciele człowieka, którego dusza może być w stanie łaski.

Jak często styka się Ksiądz z tragedią ludzkiego uzależnienia od szatana?

- Z pokusami spotykamy się wszyscy na co dzień. Odnośnie do innych działań demonów nie mam dokładnej statystyki, ale według przybliżonej oceny około 40% osób, które przychodzą do mnie jako do egzorcysty, cierpi z powodu działania złych duchów. Najczęściej są to różnego rodzaju zniewolenia. Reszta, to osoby dotknięte różnymi chorobami fizycznymi i psychicznymi, ludzie z problemami w relacjach międzyosobowych, zwłaszcza rodzinnych, z problemami wychowawczymi, cierpiący na bezradność życiową, przygnębione i szukające pociechy duchowej, nierzadko także dotknięte problemami moralnymi, potrzebujące dłuższej rozmowy i niekiedy spowiedzi z wielu lat. Tam, gdzie to możliwe, egzorcyści kierują tych ludzi do osób kompetentnych ze świata medycyny, do katolickich poradni małżeńskich i wychowawczych. Większości tych spraw powinno zaradzić duszpasterstwo parafialne, jednak kapłani są zwykle zbyt obciążeni i brak im czasu, i sił na taką indywidualną posługę wymagającą wiele czasu i spokoju. Egzorcyści starają się i tym osobom usłużyć poradą, pociechą, a przede wszystkim modlitwą wstawienniczą.

Jak otoczyć opieką osobę dotkniętą działaniem demonicznym?

- Osoby dotknięte działaniem demonicznym bądź poważnie je podejrzewające, powinny się zgłaszać do egzorcystów mianowanych przez biskupa, których adresy można uzyskać u własnego duszpasterza albo w kurii diecezjalnej. Obecnie każda polska diecezja ma jednego lub kilku takich egzorcystów. Pierwszym zadaniem egzorcysty będzie, jeśli zachodzi taka potrzeba, doprowadzić cierpiącego do nawrócenia. Jeżeli nie będzie chciał się nawrócić, np. zrezygnować z niesakramentalnego związku małżeńskiego i zaprzestać życia w grzechu, egzorcysta musi odmówić egzorcyzmu, gdyż będzie on nieskuteczny. Proponuje natomiast modlitwę o nawrócenie, zachęca daną osobę i jej bliskich do takiej modlitwy. Zdarza się, że opętany w kontakcie z egzorcystą traci przytomność i nie jest zdolny do wyrzeczenia się zła. Jeśli jednak przedtem wobec egzorcysty czy innych osób wyraził pragnienie uwolnienia i gotowość zerwania z grzechem, można stosować egzorcyzm. W przypadku opętania małego dziecka decyzję podejmują rodzice.

Włoski egzorcysta, o. Gabriele Amorth, w wywiadzie przeprowadzonym przez Marco Tossatiego w książce „Śledztwo w sprawie szatana”, powiedział, że w opętaniu niezwykle ważną rolę odgrywa czas. Podobnie jak w przypadku jakiejś choroby, im wcześniej pójdziemy do lekarza, tym lepiej. Czy na podstawie zdobytych doświadczeń i poczynionych obserwacji może Ksiądz potwierdzić tę tezę?

- Nasze doświadczenia potwierdzają zdanie ks. Amortha, że im dłużej trwało opętanie, tym dłużej zwykle trwa uwalnianie. Niekiedy jest to proces trwający kilka lat przy cotygodniowym czy dwutygodniowym sprawowaniu egzorcyzmów. Rzadko udaje się usunąć złego ducha i jego niszczące działanie w jednym czy kilku spotkaniach.

Jak zachowują się ludzie będący pod wpływem złego ducha?

- Stan i zachowanie się takich osób jest różnorakie. Przy opętaniu i demonicznych zniewoleniach dochodzi do stopniowej, niekiedy bardzo powolnej degradacji fizycznej i psychicznej. Bywa, że osoba opętana czy zniewolona przez demona ani jej otoczenie przez wiele lat nie zdaje sobie sprawy z przyczyny dolegliwości, a przeżywane trudności przypisuje jakiejś ukrytej, nie dającej się zdiagnozować chorobie czy innej okoliczności.

Szatan działa przede wszystkim na sferę religijną, powodując stopniowo niechęć, opory i wstręt do aktów religijnych, takich jak Msza św., przyjmowanie sakramentów, modlitwa, wchodzenie do kościoła. Nasuwa natrętne myśli bluźniercze i silne pokusy do profanacji Eucharystii i znaków świętych. Działa także na sferę moralną, nakłaniając do różnych innych ciężkich grzechów, aż do skrajnej nienawiści Kościoła, ludzi wierzących, do zabójstwa i samobójstwa. Wiele osób, widząc bezradność medycyny akademickiej i własną, szuka pomocy u różnych podejrzanych uzdrowicieli, magów, jasnowidzów i wróżbitów, co z reguły nie pomaga, a pogarsza ich stan, aż wreszcie udaje się do egzorcysty. Jeśli jest to egzorcysta świecki, reklamujący się i pobierający za swoją usługę wynagrodzenie, niekiedy wysokie, a stosujący nawet w kontekście świętych znaków (krzyże, obrazy święte, modlitwy) różne zabiegi magiczne (zaklęcia, znaki i gesty magiczne itp.), egzorcyzm jest nieskuteczny albo skuteczny pozornie i na krótko. Najczęściej mamy tu do czynienia ze zwykłym oszustwem i żerowaniem na ludzkim cierpieniu. Nie należy takim osobom wierzyć, gdy mówią, ile w danej osobie jest złych duchów, czy „osobowości” lub „obecności”, i że potrafią je usunąć nawet na odległość. W Kościele katolickim skuteczne egzorcyzmy mogą sprawować jedynie kapłani, a osoby świeckie, głęboko religijne, pod szczególnymi warunkami i w szczególnych okolicznościach, przy całkowitej rezygnacji z wszelkiej magii.

Bioenergoterapeuci, wróżbici i różnej maści uzdrowiciele jawią się czasem ludziom nieuleczalnie chorym, od lat niepełnosprawnym czy pogrążonym w głębokiej depresji ich ostatnią deską ratunku. Co może spotkać ich ze strony tych, którzy posiadając nadzwyczajne zdolności żerują na ludzkiej biedzie i naiwności? Jakie zagrożenia dla duszy niesie okultyzm, wróżbiarstwo, jasnowidztwo, słuchanie przez młodzież muzyki w podtekstach odnoszącej się do szatana?

- Każda forma okultyzmu niesie poważne zagrożenie dla wiary i życia chrześcijańskiego, a często także dla zdrowia ciała, nerwów i psychiki. Potwierdzają to liczne doświadczenia. Angażowanie się w okultyzm otwiera drogę złym duchom i zawsze przynosi szkodę, i nieszczęście. Egzorcyści na podstawie wielu doświadczeń zdecydowanie przestrzegają przed korzystaniem z tzw. medycyny niekonwencjonalnej, której zabiegi przynoszą niekiedy doraźną ulgę, ale później skutkują pogorszeniem zdrowia i szkodami duchowymi. Zwykle nie mają też wystarczającego uzasadnienia naukowego. Nie należy z niej korzystać, podobnie jak nie korzystamy z leków nie wprowadzonych oficjalnie do obiegu ze względu na możliwe negatywne skutki uboczne. Zawsze doradzamy korzystanie z medycyny akademickiej i zawsze chętnie służymy modlitwą o uzdrowienie. Chrystus dał Kościołowi w jednym szeregu trzy główne zadania misyjne: głoście Ewangelię, uzdrawiajcie chorych, wypędzajcie złe duchy.

Co jest bezpośrednią przyczyną wzrostu opętań i zniewoleń?

- Przede wszystkim zobojętnienie religijne, laicyzacja życia, liberalizm moralny, a często wprost promocja grzechu i wynaturzeń w środkach społecznego przekazu, i w ogóle zatrata wrażliwości na autentyczne wartości. Szczególnie niebezpieczna jest plaga praktyk okultystycznych, takich jak próby osiągania tajemnej wiedzy przez wróżbiarstwo, jasnowidztwo, astrologię, korzystanie z horoskopów, wywoływanie duchów itp., wyraźnie zabronionych przez Boga i Kościół (por. KKK nr 2116). Z niebezpieczeństwem działania demonicznego związane są także różne szeroko promowane metody doskonalenia umysłu, jak metoda Silvy i metody medytacyjne dalekowschodniego pochodzenia, joga, metody walki itp. Praktyki te są z reguły złączone z ukrytym czy bardziej jawnym aktem inicjacji w kulty pogańskie, sprowadzającej działanie demonów. Do tej dziedziny należą również szerzące się niechrześcijańskie poglądy, jak np. synkretyzm religijny, wiara w reinkarnację, przekonanie, że obojętne w co kto wierzy, byle był uczciwym człowiekiem itp.

Drugą dziedziną okultyzmu szerzącą się zastraszająco w Europie, także i u nas, są magia i czary mające na celu pozyskanie tajemnych sił, by posługiwać się nimi w celu zapewnienia zdrowia, powodzenia lub wyrządzania szkody. Należą tu różne podejrzane praktyki uzdrowicielskie szerzące się pod różnymi nazwami, jak np. bioenergoterapia itp., wiara w moc talizmanów i amuletów, korzystanie z usług czarowników i magów. Kościół wyraźnie potępia praktyki magii i czarów (por. KKK nr 2117). W końcu przyczyną szczególnego działania złych duchów jest różnego rodzaju i stopnia satanizm. Zwiększenie liczby egzorcystów wydaje się więc być jednym z priorytetów Kościoła...

- Podstawowym priorytetem Kościoła jest prowadzenie ludzi do zbawienia, ale powiększenie liczby egzorcystów jest dzisiaj niewątpliwie ważnym i aktualnym zadaniem. Przede wszystkim jednak zadaniem Kościoła jest upowszechnienie praktyki egzorcystycznej w każdej parafii. Trzeba wiedzieć, że każdy kapłan katolicki ma władzę egzorcyzmowania osób, rzeczy i miejsc, i powinien z niej korzystać. Tylko tzw. egzorcyzm uroczysty, przy stwierdzonym niewątpliwym opętaniu przez demona, jest zastrzeżony biskupowi i kapłanom przez niego specjalnie upoważnionym. W pierwszych wiekach Kościoła w każdej większej wspólnocie kościelnej sprawowano egzorcyzmy. Od około trzystu lat praktyka egzorcystyczna jako zwyczajna posługa duszpasterska z różnych przyczyn prawie całkowicie zanikła i dlatego dziś księża nie są do niej przygotowani. Jednym z ważnych zadań w diecezjach jest przygotowanie kapłanów, a w seminariach przyszłych kapłanów do tej bardzo potrzebnej posługi, dającej nadzieję na wiele owocniejsze duszpasterstwo.

Jakimi cechami charakteru i postawą powinien odznaczać się ksiądz, aby mógł być wyznaczony przez biskupa do pełnienia tej jakże ważnej dla dobra Kościoła posługi?

- Tu wystarczy przytoczyć przepis Kodeksu Prawa Kanonicznego: „Nikt nie może dokonywać zgodnie z prawem egzorcyzmów nad opętanymi, jeśli nie otrzymał od ordynariusza miejsca (czyli z reguły biskupa) specjalnego i wyraźnego zezwolenia. Takiego zezwolenia ordynariusz miejsca może udzielić tylko prezbiterowi odznaczającemu się pobożnością, wiedzą, roztropnością i nieskazitelnością życia” (k. 1172). Mając świadomość niedorastania do tych wymagań, liczymy na miłosierdzie i pomoc Pana Boga, który potrafi posługiwać się także lichymi narzędziami.

Pierwszym egzorcystą był sam Chrystus. W Ewangelii św. Marka (16,17) jest napisane, że ci, którzy w Niego wierzą, w Jego imię będą wyrzucać złe duchy. Dlaczego więc egzorcystą może być tylko kapłan mianowany przez biskupa?

- Nie tylko w Starożytności, ale i dzisiaj egzorcyzmy w formie błagalnej, czyli modlitewnej, zwane też modlitwami o uwolnienie, mogą sprawować wszyscy chrześcijanie. Każdy może modlić się o to dla siebie i dla innych, i nowy rytuał egzorcyzmów zawiera zestaw takich modlitw dla świeckich. Trzeba jednak, by modlący się byli ludźmi głębokiej wiary i w stanie łaski uświęcającej, bo inaczej złe duchy nie będą ich słuchać, a także trzeba się wtedy liczyć z ich dokuczliwą zemstą. Mamy w Nowym Testamencie opis takiej zemsty wobec synów Skewasa, którzy nierozważnie zabrali się do egzorcyzmowania (por. Dz 19,13-17). Dlatego wzywamy do ostrożności i wyraźnie odradzamy świeckim egzorcyzmów w formie rozkazu wydawanego wprost szatanowi. Można by używać takiego egzorcyzmu dla własnej obrony, np.: W imię Jezusa Chrystusa, zły duchu, odejdź ode mnie, jak to czyniła nieraz św. Teresa od Jezusa, albo w obronie najbliższych osób - męża, żony, dziecka. Nie należy jednak wówczas używać tekstów z rytuału egzorcyzmów przeznaczonych dla księży i zawsze potem poprosić Chrystusa, Maryję czy Anioła Stróża o ochronę przed zemstą demona. Jak już wspomniałem, tylko uroczysty egzorcyzm nad opętanym zastrzeżony jest biskupowi i kapłanowi przez niego upoważnionemu, który wie, jak tę posługę pełnić bez szkody dla siebie i innych.

Jak to się stało, że został Ksiądz egzorcystą? Czy miał Ksiądz jakiegoś mistrza po arkanach egzorcyzmowania?

- Do posługi egzorcystycznej przygotowywałem się samodzielnie przez lekturę i osobiste studium, a następnie przez udział w międzynarodowych i krajowych konferencjach egzorcystów. Osłabiona i prawie całkowicie zanikła w Kościele od około trzystu lat tradycja stałego egzorcystatu przerwała również istniejący dawniej sposób wprowadzania do tej posługi przez starszych doświadczonych egzorcystów. Trzeba było zaczynać od nowa. Problem odżył wyraźniej w wyniku jawienia się w środkach społecznego przekazu, m.in. dzięki filmowi „Egzorcysta” i innym podobnym. Miałem także informacje o wznowieniu egzorcystatu w wielu diecezjach włoskich. Kontakty z osobami dotkniętymi działaniem demonów w archidiecezji skłoniły mnie do przedstawienia problemu mojemu ordynariuszowi, który widząc moje zainteresowanie, zlecił mi w roku 1997 posługę diecezjalnego egzorcysty. W wyniku pierwszego spotkania kilku egzorcystów polskich zwróciliśmy się do Księdza Prymasa Józefa Glempa o przedstawienie sprawy na Konferencji Episkopatu i o wyznaczenie kapłana, który z upoważnienia Episkopatu koordynowałby tę posługę w Polsce. Księża biskupi przyjęli propozycję życzliwie i widząc rzeczywiste potrzeby, zaczęli mianować egzorcystów w swoich diecezjach, a mnie Konferencja Episkopatu zleciła w roku 1999 zadanie koordynacji posługi w kraju. Równocześnie zaczęła się upowszechniać wśród wiernych świadomość możliwości korzystania z niej we własnych diecezjach.

Czy aby wyrzucić złego ducha musi Ksiądz nawiązać z nim relację osobową? Czy nie odczuwa Ksiądz wtedy lęku? Czy szatan może zaatakować egzorcystę?

- Lekarz walczy z chorobą, egzorcysta walczy z osobą i na tym polega zasadnicza różnica ich służby. Szatan często poprzez osobę opętaną reaguje słownie i czynnie, zwłaszcza na kierowane do niego w imię Jezusa egzorcyzmy rozkazujące. Niektóre duchy bywają rozmowne i trzeba im nakazywać milczenie, bo starają się przeszkadzać w modlitewnym skupieniu. Wiele razy spotkałem się z obelgami i groźbami, zwykle formułowanymi ordynarnie i w sposób daleki od wszelkiej kultury, co budzi zawsze moje zdziwienie, że istota tak wielka bytowo musi wyrażać swoją złość i nienawiść tak niezwykle wulgarnie. Nieraz byłem przez opętanego opluty, dwa razy ręka opętanego tak szybko, wprost błyskawicznie wyrywała kartki z rytuału, że nie zdążyłem ich uchronić od podarcia. Więcej razy doświadczyłem czynnej agresji w formie uderzeń, ale bez szczególnej szkody. Tylko pierwsze moje spotkania z opętanymi budziły pewien lęk. Obecnie go nie odczuwam, jestem bowiem pewny ochrony ze strony Chrystusa i Maryi, o którą proszę. Gdy nie pamiętałem o takiej prośbie, nieraz doznawałem bardziej dotkliwej zemsty. Wiem, że niektórzy egzorcyści doświadczali bardzo bolesnych aktów złości demonów. Egzorcysta nie powinien lękać się złego ducha, to raczej demon powinien bać się egzorcysty działającego w imię i mocą Jezusa, i zresztą wyraźnie to widać.

Jak przebiega obrzęd egzorcyzmowania?

- Należy wpierw wyjaśnić, czym jest egzorcyzm. Jest to modlitwa do Boga, Chrystusa, Maryi, Aniołów czy Świętych o oddalenie złego ducha i jego działania, i wtedy mówimy o egzorcyzmie błagalnym (modlitewnym) bądź rozkaz egzorcysty wydany szatanowi w imię Jezusa, by odszedł i przestał szkodzić, i wówczas nazywamy to egzorcyzmem rozkazującym. Natomiast egzorcyzm uroczysty jest aktem liturgicznym i dokonuje się według przepisów rytuału. Składają się na niego różne modlitwy, zwłaszcza litania do wszystkich świętych i psalmy, czytania Ewangelii, akt odnowienia przymierza chrztu św. (wyrzeczenie się szatana i wyznanie wiary), a zwłaszcza dłuższe teksty egzorcyzmów błagalnych i rozkazujących. Modlitwom towarzyszą gesty: pokropienie wodą święconą, znaki krzyża, nałożenie rąk. Kościół ze względu na dyskrecję i dobro osób dotkniętych opętaniem nie zezwala na udostępnianie przebiegu uroczystego egzorcyzmu środkom społecznego przekazu. Niektóre ich produkcje dla zdobycia większej liczby odbiorców nadają egzorcyzmom znamiona przesadnej i niezdrowej sensacyjności. Opętanie połączone jest zwykle z wielkim cierpieniem człowieka, które trzeba uszanować dyskrecją i milczeniem.

Wielu ludzi nie wierzy w realną obecność diabła, traktując go jedynie jako mit lub symbol ogólnie pojmowanego zła. Do czego może doprowadzić taki sposób myślenia?

- Czyni człowieka prawie bezbronnym wobec bardzo groźnego wroga. Istnienie szatana jest tak głęboko wpisane w Objawienie Boże od pierwszej do ostatniej księgi Pisma Świętego, że konsekwentna niewiara w słowo Boże o szatanie jako istocie osobowej prowadzi do zakwestionowania całego zbawczego dzieła Chrystusa, odrzucenia najważniejszych prawd wiary i głębokiego rozchwiania moralnego. Szatanowi zależy na tym, by go nie dostrzegać, bo wtedy może swobodniej dokonywać dzieła niszczenia ludzi i świata.

W 2005 r. odbyła się po raz pierwszy w Polsce Europejska Konferencja Posługi Uwalniania, w której uczestniczyło prawie 280 osób, w tym 130 księży i ponad 140 osób świeckich z 27 krajów świata. Co dało naszym diecezjalnym egzorcystom spotkanie z egzorcystami z innych krajów? Jakie problemy tam poruszano?

- Istnieją w Kościele dwa międzynarodowe stowarzyszenia skupiające egzorcystów i osoby zaangażowane w modlitwę o uwolnienie. Oba co dwa lata na zmianę organizują międzynarodowe konferencje, jedno we Włoszech, drugie do niedawna w Niemczech, a przed dwoma laty po raz pierwszy w Polsce. Konferencje służą pogłębianiu wiedzy dotyczącej demonologii, aktualnych zagrożeń dla wiary i moralności, zwłaszcza ze strony okultyzmu. Ważnym punktem każdego spotkania jest dzielenie się doświadczeniami z posługi uwalniania i egzorcystatu. Wachlarz tematyczny jest bardzo szeroki. Prelegentami są specjaliści z całego świata, także z naszego kraju. Nadto księża egzorcyści w Polsce odbywają zwykle dwa razy w roku trzydniowe konferencje z wykładami i dzieleniem się doświadczeniami. Jedno i drugie uznajemy za bardzo pożyteczne.

Bardzo serdecznie dziękuję za szczegółowe wyjaśnienie wielu zawiłych kwestii i życzę dużo wewnętrznej siły do sprawowania tej trudnej, a zarazem niezwykle pożytecznej posługi kapłańskiej.

Ks. Marian Piątkowski - jeden z inicjatorów katolickiej Odnowy Charyzmatycznej w Polsce, wykładowca na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, mianowany przez Konferencję Episkopatu Polski na koordynatora posługi Księży Egzorcystów w Polsce, egzorcysta od 10 lat.

Rozkazuję ci, szatanie ks. Artur Stopka

Książkę zatytułowaną "Egzorcyzmy i inne modlitwy błagalne" może kupić każdy. Ale nie każdy może odprawiać egzorcyzmy

Kalendarz wydarzeń na Jasnej Górze w lipcu br. zawierał następujący punkt: „11-15.07 - Międzynarodowe Spotkanie Egzorcystów (spotkanie zamknięte dla mediów)”. I rzeczywiście, przez pięć dni niewiele informacji na temat tego spotkania przedostawało się do środków przekazu. Panowała atmosfera tajemniczości. Mnożyły się domysły i nieprawdziwe wiadomości, na przykład na temat liczby uczestników spotkania. Dopiero ostatniego dnia okazało się, że naprawdę odbyła się Europejska Konferencja Posługi Uwolnienia.

Tajemnicze poszerzanie warsztatu

- To była wymiana doświadczeń, poszerzenie warsztatu pracy, wskazanie, że problemy są podobne w różnych częściach świata - opowiada ks. Michał Woliński, egzorcysta, uczestnik jasnogórskiej konferencji. Przez kilka dni polskie media powtarzały, że w Częstochowie zebrało się 400 egzorcystów.

W rzeczywistości - jak poinformował ks. Marian Piątkowski, koordynator egzorcystów w Polsce mianowany przez Konferencję Episkopatu Polski - w spotkaniu wzięło udział około 280 osób, w tym 130 księży i ponad 140 osób świeckich z 27 krajów świata. Byli wśród nich m.in. bp Leonard Maksymilian Dubrawski z Kamieńca Podolskiego na Ukrainie oraz o. dr Rufus Pereira z Bombaju, przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia Posługi Uwolnienia. Bp Dubrawski nie unikał kontaktów z mediami, jednak nie zdradzał, co się działo podczas konferencji. Po raz pierwszy taka konferencja odbyła się w Polsce. Dotychczas europejscy egzorcyści i ich współpracownicy spotykali się na przemian w Niemczech i we Włoszech.

To nie sakrament

Greckie słowo eksorkidzein, od którego wywodzi się nazwa obrzędu, oznacza m.in. „zaklinać”, dlatego nic dziwnego, że w jednym ze słowników można wyczytać, iż egzorcyzm to „obrzęd liturgiczny polegający na zaklinaniu szatana albo wypędzaniu go z człowieka czy rzeczy”. Blisko prawdy, ale nie do końca.

Kiedy mówimy o egzorcyzmie? Katechizm Kościoła Katolickiego wyjaśnia: „Gdy Kościół publicznie i na mocy swojej władzy prosi w imię Jezusa Chrystusa, by jakaś osoba lub przedmiot były strzeżone od napaści Złego i wolne od jego panowania, mówimy o egzorcyzmach” (KKK 1673). Pierwsze egzorcyzmy odprawiał na ziemi Jezus. Budził tym zgorszenie faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Zarzucali Mu, że czyni to mocą złych duchów. Wiedzieli jednak, że tylko Bóg ma moc, by uwolnić człowieka od działania złego ducha. Chrystus moc wyrzucania złych duchów przekazał swoim uczniom. Kościół działa w egzorcyzmach nie we własnym imieniu, ale „tylko w imieniu Boga albo Jezusa Chrystusa, któremu winny być posłuszne wszystkie stworzenia, także diabeł i złe duchy” - wyjaśnia wprowadzenie teologiczne i pastoralne do obrzędów.

Egzorcyzm nie jest sakramentem. Należy do tak zwanych sakramentaliów. Są to znaki święte, które „z pewnym podobieństwem do sakramentów” oznaczają skutki, przede wszystkim duchowe, a osiągają je przez modlitwę Kościoła. Do sakramentaliów zalicza się przede wszystkim najrozmaitsze błogosławieństwa. Egzorcyzmy mają na celu wypędzenie złych duchów lub uwolnienie od ich demonicznego wpływu, mocą duchowej władzy, jaką Jezus powierzył Kościołowi.

Egzorcysta, czyli...

Każdy katolik przynajmniej raz w życiu przeżył egzorcyzm. W prostej formie zawiera go obrzęd chrztu świętego. Czy to oznacza, że każdy ksiądz może według własnego uznania odprawiać egzorcyzmy? Nie. Egzorcyzmy uroczyste, nazywane „wielkimi”, mogą być wypowiadane tylko za zezwoleniem biskupa. Biskup może konkretnemu księdzu udzielić zgody na jednokrotne odprawienie egzorcyzmów. Może też powierzyć mu na stałe pełnienie posługi egzorcysty.

Jak mówi ks. Marian Piątkowski, większość diecezji w Polsce ma ustanowionego na stałe egzorcystę. Niektóre mają po kilku. Jest ich około sześćdziesięciu.

Ks. Michał Woliński nigdy nie planował zostać egzorcystą. Był wikarym w wielkomiejskiej parafii, gdy został skierowany przez swojego biskupa na konferencję poświęconą kwestii uwalniania człowieka od mocy złego. Na miejscu przekonał się, że jest to szkolenie dla przyszłych egzorcystów. Zadzwonił do biskupa, że raczej nie chce być egzorcystą. Jednak biskup chciał, aby nim został, ponieważ ówczesny diecezjalny egzorcysta miał tak dużo pracy, że pilnie potrzebował pomocy.

Jaki powinien być ksiądz egzorcysta? Kodeks prawa kanonicznego jasno określa, że zgody na odprawianie egzorcyzmów biskup może udzielić tylko prezbiterowi odznaczającemu się pobożnością, wiedzą, roztropnością i nieskazitelnością życia (KPK 1172 par. 2). Zdaniem ks. Wolińskiego, egzorcysta musi być również odważny. Nie dziwi się on księżom, którzy boją się być egzorcystami. - To naturalna reakcja - mówi.

Zbieranie doświadczeń

- Posługa egzorcystatu została w Kościele odnowiona dopiero niedawno - wyjaśnia ks. Piątkowski. - Właściwie nie mamy wielu doświadczeń, i dlatego potrzebne są tego rodzaju konferencje.

Istotnie, odnowione obrzędy zostały zatwierdzone przez Jana Pawła II w październiku 1998 roku.

Jednak spotkanie egzorcystów na Jasnej Górze poświęcone było nie tylko nowym obrzędom.

- Omawialiśmy po kolei takie zagadnienia: najpierw skrót demonologii, czyli nauki o złym duchu - kim on jest, jak działa - relacjonował ks. Marian Piątkowski. - Potem sprawa otwierania się ludzi na działanie złego ducha przez rozmaite przekleństwa i złorzeczenia. Kiedy ludzie złorzeczą, zły duch uważa, że ma prawo ludziom szkodzić. Kolejny wykład był na temat magii w dzisiejszej Europie.

Także na seminariach wieczornych ta sprawa była poruszana - głównie okultyzmu i ezoteryki. Kolejne wykłady to etnomedycyna - jak New Age wpływa na współczesną medycynę; dalej - uzdrowienie pnia rodzinnego - tzn., jak uzdrowić przechodzące z pokolenia na pokolenie obciążenia poprzez modlitwę i odpowiednie zabiegi religijne i duchowe. Kolejny wykład dotyczył uwolnienia od złego ducha i uzdrowienia wewnętrznego. Egzorcysta z Modeny ks. Gabriele Nanni mówił, jak modlą się o uwolnienie egzorcyści: kapłani i świeccy w tradycji Kościoła, jak to było dawniej i jak jest dzisiaj.

Egzorcysta z Wiednia ks. Larry Hogan mówił o pastoralnej trosce o osoby po modlitwie egzorcystycznej, i po modlitwie o uwolnienie. Ks. Woliński mówi również o umacnianiu w wierze, o świadectwach, pokazujących, w jaki sposób udało się rozwiązać konkretne sprawy związane z działaniem złego ducha.

Co tu robią świeccy?

W jasnogórskim spotkaniu uczestniczyło więcej osób świeckich niż księży. Świeccy nie są egzorcystami, są jednak ich współpracownikami. Jak wyjaśnia ks. Woliński, każdy egzorcysta potrzebuje grupy współpracowników. On sam, będąc od dwóch lat egzorcystą diecezjalnym, jest w trakcie formowania grupy świeckich współpracowników. Ich zadaniem jest nie tylko modlitewne wspieranie odprawiającego egzorcyzmy księdza, ale także pomoc w ustaleniu, czy rzeczywiście w konkretnym przypadku chodzi o opętanie.

Przed przystąpieniem do odprawinia egzorcyzmu ksiądz musi się upewnić, że ma do czynienia z działaniem złego ducha w człowieku, a nie z chorobą psychiczną. Potrzebuje więc pomocy lekarzy, psychologów, psychiatrów. Czasami w kontaktach z osobami szukającymi pomocy egzorcysty ma znaczenie, czy rozmawia z nimi kobieta czy mężczyzna.

Ks. Piątkowski zwraca uwagę, że nie ma w Kościele świeckich egzorcystów. - Trzeba bardzo mocno podkreślić, żeby ludzie nie chodzili do świeckich egzorcystów, bo oni nie mają żadnego upoważnienia ze strony Kościoła. To jest forma oszustwa, oni zarabiają na biedzie i na naiwności ludzkiej - mówi.

O. Aleksander Posacki, jezuita, ekspert od spraw okultyzmu i magii, współpracujący od wielu lat z egzorcystami, twierdzi, że tzw. świeccy egzorcyści mogą ułatwić złemu duchowi dostęp do człowieka, bo sami często są pod jego wpływem. Nagłaśniane przez niektóre media odprawiane przez nich obrzędy o. Posacki nazywa „antyegzorcyzmami”.

O OKULTYZMIE I SATANIZMIE 10-07-2007 15:00

O okultyzmie i satanizmie oraz o różnych formach modlitwy uwolnienia rozmawiają na Jasnej Górze uczestnicy międzynarodowej konferencji egzorcystów.

Zamknięte spotkanie jest okazją do wymiany doświadczeń i doskonaleniem posługi egzorcyzmu. Uczestniczy w nim ponad 300 osób z 29 krajów świata.

Egzorcyzm to praktyka duszpasterska Kościoła, przypomniał podczas specjalnej konferencji prasowej ks. Aleksander Posacki z Krakowa, specjalista ds. okultyzmu. Podkreślił, że celem jasnogórskiego spotkania jest „pewne odmitologizowanie egzorcyzmu, który często jest nadużywany, banalizowany i traktowany niepoważnie". Egzorcysta zauważa, że ich posługa sprawowana jest za pozwoleniem i w imieniu Kościoła. Przypomina o oficjalnych dokumentach kościelnych odnoszących się do egzorcyzmów. W 1998 r. ukazał się w Rzymie Nowy Rytuał egzorcyzmów publicznych, który został przetłumaczony także na j. polski i jest dokumentem obowiązującym.

Ks. Marian Piątkowski, krajowy koordynator egzorcystów z ramienia Episkopatu Polski, podkreślił, że dziś otworzyło się wielkie pole okultyzmu, które powoduje „wchodzenie ludzi w kontakt ukryty ze złymi duchami" i dlatego wrasta zapotrzebowanie na posługę egzorcystów".

Rozmowa z ks. Marianem Piątkowskim

Polska może poszczycić się największą w Europie, poza Włochami, liczbą kapłanów mających mandat Kościoła na walkę z opętaniem. W naszym kraju egzorcyści są w każdej diecezji, w niektórych jak np. w arch. poznańskiej jest ich kilku. Najgorsza sytuacja, jeśli chodzi o uprawnionych do posługi uwalniania, jest w Niemczech. Są tego dwie przyczyny, wyjaśnił ks. Martin Ramuser z Bawarii. Po pierwsze wielu teologów reprezentuje poglądy liberalne negując istnienie diabła, co sprawia, że ludzie borykający się z problemami nie szukają pomocy u egzorcysty tylko u psychologów. Po drugie w latach 70. miał miejsce spektakularny przypadek dziewczyny, która mimo wielu egzorcyzmów zmarła a księża zostali skazani. „To sprawiło, że biskupi niemieccy nie chcą mieć nic wspólnego z egzorcystami i nawet jeśli wyznaczą kapłana, trzymają ten fakt w ukryciu", powiedział ks. Ramuser.

Rozmowa z ks. Martinem Ramuser

Ks. Rufus Pereira, przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania podkreślił, że oficjalnie egzorcyści są nominowani przez biskupów właściwie tylko w Europie. W Azji czy Afryce prawie wcale ich nie ma ponieważ biskupi uważają, że bardziej potrzebna jest ludziom pomoc społeczna i nie widzą potrzeby egzorcystów.

Na pytanie o zagrożenia współczesnego człowieka prowadzące do uzależnienia od złych duchów ks. Andrzej Grefkowicz, egzorcysta z Warszawy, wskazuje na korzystanie z różnych, niekonwencjonalnych form leczenia. „ Są to te wszystkie dziedziny medycyny np. homeopatia czy energoterapia, które pochodzą z tradycji Wschodu, praktyki zakorzenione w filozofii i religii Wschodu", zauważa kapłan, dodając, że poważnym problemem jest też osłabienie wiary, zwłaszcza zanik tradycji modlitwy.

Rozmowa z ks. Andrzejem Grefkowiczem

Nazwa 'egzorcyzm' pochodzi od greckiego eksorkizein - „wypędzać złe duchy, wyzwalać jakąś osobę lub rzecz od obecności złego ducha". Egzorcyzm to obrzęd liturgiczny mający na celu wyjęcie człowieka lub rzeczy spod wpływu szatana.

Szkoła Walki Duchowej - Rychwałd 8-10 kwietnia 2005 mw

W dniach 8-10 kwietnia 2005 roku odbyła się sesja formacyjna pt. "Rozpoznawanie opętania diabelskiego". Rekolekcje odbyły się w Franciszkańskim Domu Formacyjno-Edukacyjnym w Rychwałdzie, którego dyrektorem jest o. Bogdan Kocańda, autor licznych publikacji z dziedziny walki duchowej oraz egzorcyzmów. Podczas sesji o. Bogdan dzielił się swoją olbrzymią wiedzą teoretyczną ilustrując ją własną praktyką w posłudze uwalniania spod wpływów demonicznych. Część wykładów przeprowadzili także o. o. Bartosz Pawłowski i Piotr Cuber.

Tematy konferencji ułożone były w logicznej porządku i stanowiły dopełniające się całości. W pierwszej kolejności przedstawiona została charakterystyka opętania diabelskiego w zestawieniu z charakterystyką chorób psychicznych. Po tym rozróżnieniu prowadzący skupili się na przedstawieniu kryteriów rozeznawania wpływów demonicznych i zasadach przeprowadzaniu wywiadu diagnostycznego. Określono zadania i obowiązki osoby zniewolonej na drodze uwalniania spod wpływów demonicznych. Z drugiej strony zarysowano obowiązki duchowe i praktyczne osób towarzyszących osobie opętanej. Większość poruszonych tematów znalazło odbicie w artykułach o. Bogdana umieszczanych na łamach czasopism "Rycerz Niepokalanej" oraz "Któż jak Bóg".

Konferencje zostały zaplanowane w taki sposób nie brakowało czasu na Mszę świętą, adorację i modlitwę. W bezpośredniej bliskości Domu Formacyjnego znajduje się przepiękne sanktuarium Matki Bożej Rychwałdzkiej. Dom rekolekcyjny to kilkadziesiąt miejsc noclegowych w pokojach 2,3 i 4 osobowych o wysokim standardzie, kaplica, sala konferencyjna, stołówka serwująca smaczne posiłki oraz kawiarnia.

Kwietniowa sesja odbyła się w ramach Szkoły Walki Duchowej - cyklu spotkań tematycznych poświęconych tematowi rozeznawania duchów oraz zdobywaniu wiedzy na temat posługi kapłanów i świeckich względem osób zniewolonych. Kolejna sesja w ramach Szkoły "Władza kapłana nad złymi duchami" planowana jest na 12 - 14 grudnia 2005 r. i jest skierowana do kapłanów i kleryków.

Konferencja o egzorcyzmach i egzorcystach Jasna Góra, 10.07.2007, godz. 13:15

Szanowni Państwo,

w dniach 9-13 VII na Jasnej Górze odbędzie się Europejska Konferencja Egzorcystów. Spotkanie ma charakter zamknięty.

Konferencja prasowa dla mediów z udziałem kilku uczestników Europejskiej Konferencji Egzorcystów odbędzie się we wtorek, 10 lipca o godz. 13.15 w Kaplicy Różańcowej na Jasnej Górze /wejście na prawo od Kaplicy Matki Bożej/

Uczestnicy konferencji:

- ks. Rufus Pereira, przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania (język angielski)

- ks. Martin Ramuser z Bawarii, główny organizator pielgrzymki (język niemiecki)

oraz:

- ks. Aleksander Posadzki z Krakowa, specjalista ds. okultyzmu

- ks. Andrzej Grefkowicz z Magdalenki k. Warszawy, egzorcysta

- ks. Andrzej Trojanowski ze Szczecina, egzorcysta

- ks. Marian Piątkowski z Poznania, koordynator posługi księży egzorcystów w Polsce

(Biuro Prasowe Jasnej Góry © Biuro Prasowe KEP 2007)

KIM JEST NASZ NIEPRZYJACIEL I JAK ON DZIAŁA?

ZARYS KATOLICKIEJ DEMONOLOGII Ks. dr Marian Piątkowski

(wykład podczas konferencji Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Uwalniania,Jasna Góra 11.7.2005)

I. DLACZEGO TEN TEMAT?

Z Bożego Objawienia dowiadujemy się, że naszym największym wrogiem jest szatan. Ani największe kataklizmy przyrody, ani najgorsze choroby i epidemie, ani najokrutniejsi tyrani ziemscy, ani mocarstwa dysponujące potężnymi armiami i nuklearnymi arsenałami, ani ideologie usiłujące narzucić światu przemocą swoje obłąkane poglądy nie są tak groźne i niebezpieczne jak złe duchy, określane diabłami demonami i w inny sposób. Te bowiem mogą nam szkodzić nie tylko na tym świecie, i to wiele bardziej niż wszystko inne, ale także i przede wszystkim zależy im na pozbawieniu nas najwyższego dobra - życia wiecznego, a więc ich złowrogie działanie sięga poza ziemski czas, w wieczność. Bóg ofiarowuje nam życie wieczne w szczęściu i pomaga w jego osiągnięciu, szatan natomiast mobilizuje wszystkie swoje możliwości, aby nas unieszczęśliwić na zawsze.

W wielkim teatrum Bożego planu głównym bohaterem jest człowiek z bezcennym darem wolności. Ani Pan Bóg nie bierze nas siłą do nieba, ani szatan nie może pochłonąć nas przemocą w piekle. Bóg jako nieskończona potęga dobra i miłości zaprasza do siebie i obdarza środkami, zawsze dobrymi, dla osiągnięcia zbawienia. Szatan, nie przestrzegając żadnych zasad moralnych, stosuje środki złe: kłamstwo, podstęp, przemoc, aby nas niszczyć. Niektóre szkody doczesne może nam wyrządzać za Bożym dopustem bez naszej woli, jednak życia wiecznego nie może pozbawić bez naszego udziału. Na terenie wolności toczy się zacięta walka i to do ostatniej chwili ziemskiego życia. Nie ma dla nas ważniejszej sprawy, jak odniesienie w niej zwycięstwa.

Aby je osiągnąć, trzeba dobrze poznać nieprzyjaciela: kim jest, jakie ma możliwości, jak działa, jaka jest jego strategia i taktyka. Tymczasem okazuje się, że w ostatnich dziesiątkach lat nawet ci, którzy z racji kapłańskiego powołania powinni mieć w tej dziedzinie odpowiednia wiedzę, bywają jej pozbawieni, gdyż w niektórych uczelniach katolickich ten temat jest pomijany, bądź podawany w wymiarze ograniczonym, wręcz szczątkowym. Są i tacy w Kościele, na szczęście nieliczni, którzy negują samo istnienie złych duchów, uważając słowa Biblii i magisterium Kościoła za zwykłą personifikację istniejącego w świecie zła. Temat szatana rzadko pojawia się w przepowiadaniu wiary, wskutek czego złe duchy mogą działać swobodniej, a wierni nieświadomi zagrożenia pozostają bezbronni i stają się ofiarami ich okrucieństwa.

Temat: „Kim jest nasz nieprzyjaciel i jak on działa?” jest zatem ważny, aktualny i pożyteczny, zapewne także dla nas, którzy z racji powołania czy osobistych zainteresowań mamy w tej dziedzinie pełniejszą wiedzę. Pewne sprawy przypomnimy sobie, na niektóre spojrzymy może z innego punktu widzenia. Odkąd zostałem mianowany egzorcystą i z konieczności musiałem dokładniej zająć się demonologią, dowiedziałem się wielu rzeczy, których przedtem nie znałem. Nie pamiętam też, by w naszych międzynarodowych konferencjach podjęto kiedyś próbę syntezy w tej dziedzinie. Z konieczności poruszymy sprawy najważniejsze, trudno bowiem w jednym wykładzie objąć całość problematyki, na którą składa się wiele zagadnień szczegółowych. Pominę kwestię istnienia złych duchów, ponieważ dla nas jest ono oczywiste.

II. ŹRÓDŁA WIEDZY O SZATANIE

Chrześcijańskie spojrzenie na świat ukazuję hierarchię istniejących bytów od czysto materialnych do czysto duchowych. Wznosząc się od najniższych w górę napotykamy materię nieożywioną, ożywioną (rośliny i zwierzęta), człowieka jako istotę materialno-duchową, duchy czyste stworzone i na szczycie Boga, jako ducha niestworzonego, nieskończenie doskonałego. Istoty materialne poznajemy bezpośrednio zmysłami (wzrokiem, słuchem, dotykiem i innymi) oraz opartą na nich refleksją umysłową. Istnienie w człowieku pierwiastka duchowego poznajemy pośrednio w wyniku głębszej refleksji filozoficznej w oparciu o zasadę przyczynowości. Podobnie poznajemy filozoficznie istnienie Boga i niektóre Jego przymioty. Tę naturalną wiedzę potwierdza w wielu szczegółach i poszerza swoim najwyższym autorytetem Boże Objawienie. Ponieważ niektórzy nie przyjmują Objawienia, a racjonalne uzasadnienie przyjęcia istnienia Boga i istnienia w człowieku duszy duchowej wymaga głębszej kultury intelektualnej i nie ulegania przesądom, spotykamy osoby negujące jedno i drugie. O istnieniu stworzonych przez Boga istot czysto duchowych, które nazywamy ogólnie aniołami, dowiadujemy się prawie wyłącznie z Bożego Objawienia. Ono i oparte na nim nauczanie Kościoła jest pierwszym i podstawowym źródłem naszej wiedzy w tej dziedzinie.

Duchy czyste mogą w świecie materii wywoływać pewne skutki przerastające możliwości samej materii, a także człowieka, dlatego drugim źródłem naszej wiedzy o nich może być doświadczenie. Tu poznanie jest pośrednie, nie widzimy bowiem ducha doświadczalnie, ale wnioskujemy na jego istnienie i działanie na podstawie skutków działania. Mamy wiarygodne świadectwa niektórych osób, zwłaszcza Świętych, że na przykład widziały swego anioła stróża czy złego ducha objawiającego się w widzialnej postaci, jaką może przybrać, mając większą od nas władzę nad materią. Tu jednak niezbędna jest ostrożność i postawa krytyczna, bo skutki, które wydają się mieć pochodzenie anielskie czy demoniczne, mogą pochodzić od nie znanych nam jeszcze przyczyn naturalnych czy też być wynikiem złudzeń. Narzędziami potrzebnymi tu do rozeznania i pełniejszej wiedzy są refleksja filozoficzna i osiągnięcia różnych nauk przyrodniczych i humanistycznych, jak np. medycyna, psychologia i psychiatria.

Podstawową wiedzę teologiczną, zwykle bardzo zwięzłą, ale za to miarodajną, przekazują podręczniki teologii dogmatycznej, najczęściej w dziale o Bogu Stwórcy, gdzie znajdziemy naukę Kościoła o duchach dobrych (angelologię) i złych (demonologię). Obszerniejsze nowsze opracowania monograficzne ofiarują nam ks. Corrado Balducci w książce pt. „Il diavolo. '...Esiste e lo si puo riconoscere'” (Diabeł istnieje i można go rozpoznać) wydanej w 1988 r. oraz kompendium ks. René Laurentina „Le démon - myth ou réalité” wydane we Francji w 1995 i w przekładzie polskim „Szatan. Mit czy rzeczywistość” w Warszawie w 1997 r. Będę tu korzystał z tych i innych publikacji zwykle bez wskazania źródła, by nie obciążać wykładu aparaturą naukową. Kilka ważnych tematów demonologicznych omawia książka „Teologia o szatanie” wydana przez KUL w Lublinie w 2000 roku, prezentująca sześć referatów z sympozjum teologicznego na ten temat w Lublinie z dnia 25.11.1999 r. Nadto wiele materiału, chociaż nie w formie systematycznego wykładu, znajdziemy w okazjonalnych wypowiedziach papieży Pawła VI i Jana Pawła II oraz Kongregacji Doktryny Wiary, a także w Katechizmie Kościoła Katolickiego i we wprowadzeniu do nowego rytuału egzorcystów Stolicy Apostolskiej z r. 1999 oraz w dość licznych obecnie publikacjach o szatanie i walce z nim autorstwa przede wszystkim bardziej znanych egzorcystów, jak o. Gabriele Amorth, ks. Raul Salvucci, jezuita Adolf Rodewyk, ks. Pellegrino Ernetti i innych. Temat stał się modny także w środkach społecznego przekazu, głównie dzięki filmowi „Egzorcysta”. Tam prezentowany bywa jednak często w sposób nieodpowiedni, wzbudzający niezdrową sensację i mający na celu zdobycie widzów i czytelników.

III. NATURA CZYSTYCH DUCHÓW

Szatan jest upadłym aniołem, nie utracił natury czystego ducha, zatem część angelologii, jaką teraz przedstawimy, odnosi się zarówno do duchów dobrych jak złych.

1. Istoty stworzone

Wszyscy aniołowie są istotami stworzonymi bezpośrednio przez Boga. Prawdę tę wyznajemy w mszalnym Credo : „Wierzę w jednego Boga, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych”. Byty niewidzialne to właśnie aniołowie i tradycja chrześcijańska uważa aniołów za istoty z natury niewidzialne. W ten sposób wyraźnie odcinamy się od poglądów wyznawanych przez niektóre religie i kierunki filozoficzne o dwóch równorzędnych pierwiastkach dobra i zła, bądź o dwóch zwalczających się bóstwach jako przyczynach dobra i zła w świecie. Być stworzonym oznacza istnieć dzięki powołaniu przez Boga do bytu z niczego, a nie z jakiejś emanacji bóstwa czy z jakiegoś istniejącego uprzednio tworzywa. Bóg stwarza wszystko w sposób absolutnie wolny, niczym nie przymuszony, nie musiał niczego stwarzać.

Jako stworzenia są aniołowie istotami nieskończenie niższymi od Boga i całkowicie od Niego zależnymi w istnieniu i możliwości działania. Podobnie jak wszystkie inne byty stworzone, są nieustannie zachowywani przez Boga w istnieniu czyli jak gdyby nieustannie stwarzani, zgodnie z teologiczną zasadą: conservatio est continua creatio.

Wszystkie duchy zostały stworzone przez Boga jako dobre, część z nich sama stała się złymi. Taka jest nauka Kościoła.

2. Istoty duchowe

Aniołowie, a więc także złe duchy, są istotami całkowicie duchowymi, nazywanymi dlatego w teologii duchami czystymi. Nazwa ta dotyczy ich statusu ontycznego, bytowego, w tym znaczeniu, że nie mają w swoim bycie żadnej materii. Istoty czysto duchowe są dla nas niepoznawalne bezpośrednio. Filozofia i teologia scholastyczna opisuje byty duchowe jako coś niezależnego od materii w istnieniu i działaniu. Jest to zatem duchowość całkowita. Dawniej niektórzy uważali, że złe duchy mają jakieś ciało z subtelnej materii. Przedstawienia ikonograficzne demonów pod postacią zwierząt i potworów mają ukazać ich moralną autodegradację. O duchowości niecałkowitej, która dopuszcza możliwość zależności zewnętrznej od materii możemy mówić w przypadku duszy ludzkiej. Będąc duchami czystymi duchowo, są złe duchy nieczyste moralnie, bo żyją w grzechu i czynią zło i dlatego bywają nazywane duchami nieczystymi, domyślnie w znaczeniu moralnym.

Na podstawie wypowiedzi Pisma św. stwierdzamy nie tylko to, że aniołowie mają naturę inną od ludzi, ale także, ze ich natura jest wiele doskonalsza zarówno pod względem wielkości bytu jak i władz duchowych, jasności rozumu i siły woli. Gdyby podjąć próbę zobrazowania, zawsze niedoskonałego, proporcji bytu ludzkiego i anielskiego, można by powiedzieć, że dystans bytowy między człowiekiem i aniołem podobny jest do dystansu między np. owadem a człowiekiem.

Aniołowie są niżsi od Chrystusa ze względu na Jego Boską Osobę, ale wyżsi swoją anielską naturą od Jego natury ludzkiej. Człowieczeństwo Chrystusa przerasta ich jednak niezmiernie stopniem łaski uświęcającej.

Jako istoty czysto duchowe są aniołowie niezależni od materii, istnieją jednak realnie. Nam trudno wyobrazić sobie istotę duchową, wydaje nam się, że jest mało realna, mało konkretna, zwiewna jak mgiełka. Tymczasem są to stworzenia realne i potężne.

Aniołowie dobrzy i źli są z natury nieśmiertelni. Tylko Bóg mógłby im odebrać istnienie, a tego nie czyni. Nie ma natomiast żadnej przyczyny stworzonej, która mogła by im odebrać istnienie. Anioł jest bytem prostym, nie złożonym fizycznie z części substancjalnych, nie ma w nim zatem możliwości rozpadu jego natury, jak to ma miejsce u człowieka, który składa się z duszy i ciała, a ciało z wielu różnych części. Zależą jednak bytowo od mocy Boga i gdyby On przestał podtrzymywać ich w bycie, przestaliby istnieć.

Na podstawie Pisma św. można stwierdzić, że natura aniołów ma pewien charakter społeczny, niekiedy bowiem występują wspólnie. Wynika to zresztą z natury umysłu i woli, które są nastawione na poznanie świata zewnętrznego i ku duchowej wspólnocie. Podstawę wspólnotowości stanowi także udział dobrych aniołów w życiu Boga przez naturę i łaskę, gdzie charakter społeczny wynika z miłości. Złe duchy nie mają miłości. Jeżeli działają razem, to na podstawie wspólnej im nienawiści do Boga i ze strachu słabszych przed mocniejszymi, które mają nad nimi władzę i mogą ich karać większym cierpieniem.

3. Osobowa godność aniołów

Będąc istotami duchowymi stworzonymi na obraz Boży i obdarzonymi rozumem i wolą mają aniołowie godność osobową. Nie są jakąś personifikacją przymiotów Bożych czy sił natury, lecz jako osoby mogą decydować świadomie i w sposób wolny o swoim losie. Tę godność zachowali także aniołowie upadli. Wprawdzie niektórzy teologowie odmawiają im statusu osobowego wychodząc z założenia, ze ich całkowita deprawacja moralna wywarła destrukcyjny wpływ także w płaszczyźnie bytowej. Wiele zależy tu od definicji osoby. Jeśli przyjmiemy klasyczną definicję Boecjusza (+524), to należy sądzić, ze status osoby posiadają. Zatem ich istota nie różni się od istoty dobrych aniołów, a najwyżej można przypuszczać o jakimś osłabieniu działania ich umysłu i woli, podobnie jak to stało się z człowiekiem po grzechu pierworodnym.

4. Miejsce przebywania aniołów

Jako byty niematerialne aniołowie są niezależni od czasu i przestrzeni, istnieją poza naszym czasem i przestrzenią. Mogą w nie jednak ingerować. Angelologia twierdzi, że anioł jest tam, gdzie działa, tzn., że tam gdzie używa swojej siły wobec świata ludzkiego i materialnego, tam jest obecny. Ośmieszające średniowieczną scholastykę pytanie, ilu diabłów zmieści się na końcu szpilki, nie jest tak niepoważne jak się wydaje. Dotyczy bowiem całkiem poważnego pytania o relację czystego ducha do przestrzeni i czasu. Jeżeli anioł działa w przestrzeni, to częściowo i pośrednio zależy od jej praw.

Aniołowie nie mogą równocześnie być wszędzie, to jest przymiot samego Boga. Mogą jednak przenosić swoją działalność w przestrzeni w mgnieniu oka.

Właściwym miejscem przebywania dobrych aniołów jest niebo, które dla nich jest raczej stanem niż miejscem, a złych duchów piekło. Na ile piekło jest miejscem w naszym sposobie rozumienia, tego nie wiemy.

5. Ilość aniołów

Pismo św. mówi w różnych miejscach o wielkiej liczbie aniołów. Pierwsza Księga Królewska mówi: „Ujrzałem Jahwe siedzącego na swoim tronie, a stały przy Nim po Jego prawej i lewej stronie wszystkie zastępy niebieskie” (22,19). W Księdze Daniela czytamy: „Tysiące tysięcy służyły Mu, a dziesięć tysięcy po dziesięć tysięcy stało przed Nim” (7,9-10). Sam Chrystus powiedział w chwili pojmania, że gdyby poprosił, Ojciec przysłałby Mu więcej niż dwanaście zastępów aniołów ku obronie (Mt 26,53). List do Hebrajczyków mówi o niezliczonej liczbie aniołów (12,22), a w Księdze Apokalipsy czytamy: „I ujrzałem i usłyszałem głos wielu aniołów dokoła tronu i zwierząt i starców. A liczba ich była miriady miriad i tysiące tysięcy” (5,11). Wyrażenia te mówią o ogromnej ilości duchów stworzonych przez Boga.

Nadto niezwykła hojność stwórcza Boga w naszym makro i mikrokosmosie pozwala przypuszczać, że świat duchowy jest co najmniej podobnie bogaty.

6. Hierarchie aniołów

W Biblii spotykamy różne nazwy aniołów: Cherubini (Rdz 3,24), Serafini (Iz 6,2), Trony, Państwa, Księstwa, Władze (Kol 1,16 a także Ef 1,21). Wydaje się, że te nazwy wskazują na różnice natury, ale jest to tylko przypuszczenie na podstawie źródeł Objawienia. Św. Tomasz z Akwinu sądzi, że różnice między kategoriami aniołów (ordines) polegają na odrębnych dyspozycjach naturalnych i na uzupełniających darach łaski. Aniołowie różnią się stopniem wiedzy i siłą działania. Z odpowiedzi Chrystusa na zarzut, że w imię Belzebuba, władcy złych duchów, wyrzuca złe duchy, można wnioskować o istotnych różnicach między złymi duchami (por. Łk 11,18-19). Z nauki Akwinaty zdaje się wynikać, ze każdy anioł jest odrębnym gatunkiem, gdyż nie posiada materii jako przyczyny ujednostkowienia, to znaczy że wśród aniołów nie ma wielości jednostek w jednym i tym samym gatunku.

Tradycja patrystyczna podaje różną ilość grup aniołów. Na ogół za Dionizym Pseudo-Areopagitą mówi się o dziewięciu chórach (kategoriach) anielskich, z których trzy najwyższe (Serafini, Cherubini, Trony) służą samemu Bogu, trzy pośrednie (Zwierzchności, Państwa, Moce) służą wszelkiemu stworzeniu, trzy niższe tylko ludziom (Księstwa- dobru całej ludzkości, Archaniołowie- poszczególnym narodom, Aniołowie- jako Aniołowie Stróże- poszczególnym ludziom).

Z wyznań złych duchów poprzez osoby opętane, jeśli im wierzyć, można sądzić, że upadli aniołowie pochodzą z różnych kategorii i że wyżsi i silniejsi mają władzę nad niższymi i słabszymi i mogą się nimi posługiwać.

7. Zdolność poznawcza aniołów

Aniołowie mają zdolność poznawczą wiele doskonalszą od naszej, ich poznanie jest szersze i dokładniejsze. Mogą rozwijać potężną aktywność intelektualną. Ich zdolność poznawcza jest jednak ograniczona, nie mają bowiem umysłu nieskończonego. Poznają Boga, bo otrzymują bezpośrednio od Niego w swojej naturze Jego podobieństwo, w którym jako w skutku poznają działanie przyczyny. Nie widzą jednak istoty Bożej w sposób naturalny, nie potrafią zgłębić tajemnic, które są w Bogu, jeśli im Bóg nie objawi, a mamy podstawy sądzić, że Bóg objawia się każdemu aniołowi w innej mierze.

Aniołowie poznają siebie przez swoją istotę, a więc bezpośrednio, zgodnie ze swoim bytem, co wynika z ich duchowej natury i zdolności poznawczej. Ich poznanie jest intuicyjne, nasze bardziej dyskursywne, wnioskujące na podstawie przesłanek. Znają materię wiele doskonalej od nas. Różnią się stopniem poznania, bo jak mówi św. Tomasz, otrzymują od Boga większą lub mniejszą ilość wiedzy wlanej.

Duchy czyste mogą komunikować wiedzę sobie wzajemnie, nie wiemy jednak w jaki sposób, a także ludziom, przekazując im natchnienia, niekiedy dla nas doświadczalnie, działając na wzrok (wizje zewnętrzne), słuch (głosy zewnętrzne), czy wyobraźnię (wizje wewnętrzne).

Przenikając materię intuicyjnie, aniołowie wiele doskonalej od nas poznają ją i jej prawa, dlatego mogą przewidzieć pewne wydarzenia w świecie materialnym, jakich my nie potrafimy przewidzieć, np. trzęsienie ziemi. Nas szczególnie interesuje na ile mogą znać człowieka. Na pewno wiele lepiej od nas znają nasze ciało, stąd mogą na przykład znać i przewidzieć pewne ukryte choroby, których objawy nam się jeszcze nie ujawniły. Mogą poznać treść naszych wyobrażeń i rodzaj naszych uczuć, ponieważ jedno i drugie ma ścisły związek z ciałem. Nie mogą natomiast w sposób naturalny i pewny poznać tajemnic duchowych, myśli i pragnień, które nie są uzewnętrznione, a zależą od wolnej woli, a tym bardziej tajemnic łaski. Tylko Bóg zna tajniki ludzkich serc. Aniołowie mogą je poznać, jeśli je w jakiś sposób uzewnętrznimy, albo, zdaniem niektórych, jeśli wyrazimy im zgodę na ich poznanie. Dobrze jest pozwolić na to swojemu Aniołowi Stróżowi, on bowiem nigdy nie wykorzysta tej wiedzy na naszą szkodę, a tylko dla większego dobra.

Analogicznie poznają nas złe duchy, chociaż być może w sposób przez Boga ograniczony. Z naszych doświadczeń z opętanymi wiemy, że w przypadku całkowitego oddania się diabłu przez pakt, może on mieć możność znajomości najgłębszych spraw duchowych człowieka i wywierać bardziej bezpośredni wpływ także na ludzkie myślenie. Dobrze jest prosić Boga, by zasłaniał przed złymi duchami nasze myśli i zamiary uzewnętrznione, aby nie mogły przygotować się na przeciwdziałanie.

Aniołowie dobrzy i źli nie poznają ze swej natury rzeczy przyszłych zależnych od naszej wolnej woli. My sami zresztą niekiedy nie wiemy, co uczynimy w najbliższej czy dalszej przyszłości i nieraz zmieniamy decyzje. Tę wiedzę ma tylko Pan Bóg. Duchy czyste mogą niektóre nasze decyzje przewidywać jako prawdopodobne na podstawie wiedzy o naszych skłonnościach, predyspozycjach psychicznych i o tym jak w podobnych sytuacjach postępowaliśmy w przeszłości.

8. Wola aniołów

Jako osoby aniołowie mają wolną wolę i odpowiednią moc do działania, wiele większą od ludzkiej, nie mają jednak mocy stwórczej. Różnią się między sobą siłą woli i działania, podobnie jak różnią się wielkością wiedzy. Żaden anioł, ani dobry ani zły, nie może wymuszać w naszej duszy czysto duchowych pragnień i decyzji, tak jak nie może bezpośrednio tworzyć w nas myśli. Może to czynić jedynie pośrednio, poprzez nasze niższe władze. Żadna zresztą osoba nie może być poddana w swoich władzach duchowych jakiemukolwiek stworzeniu. To byłoby sprzeczne z wolnością istot rozumnych i ich zależnością wyłącznie od Boga.

Aniołowie mogą dokonywać rzeczy nadzwyczajnych w świecie materialnym, lepiej od nas wykorzystywać siły natury dzięki głębszej ich znajomości, chociaż trudno określić jak daleko sięga ich władza w świecie widzialnym. Mogą panować nad ludzką wyobraźnią, tworząc w niej wyobrażenia, nad naszymi uczuciami, wywołując emocje pozytywne lub negatywne i wpływać w sposób ponadzwyczajny na nasze zmysły w postaci zjaw, hałasów itp.

W Piśmie św. znajdujemy liczne przykłady niezwykłej mocy aniołów w świecie materialnym, np. uwolnienie trzech młodzieńców od skutku ognia w piecu ognistym (Dn 3,95), kara wymierzona Heliodorowi (2 Mch 3,24-35), nadzwyczajne uzdrowienie Tobiasza (Tb), udzielenie siły uzdrawiającej wodzie sadzawki Betsaida (J 5,4), odrzucenie kamienia od grobu Chrystusa (Mt 28,2-3), niezwykłe uwolnienie św. Piotra z więzienia: opadnięcie kajdan, otwarcie bramy, wyprowadzenie go na zewnątrz nie zauważone przez strażników (Dz 12, 7.10).

Jeżeli złe duchy mogą przejawiać wielką moc w dziedzinie zła, jak to zobaczymy później, trudno przypuszczać, by dobrzy aniołowie mieli mniejszą moc w dziedzinie dobra.

Wszystkie duchy czyste otrzymały od Boga łaskę uświęcającą, czyli nadprzyrodzone uczestnictwo w Bożej naturze. Odnośnie duchów dobrych jest to nauka wiary, odnośnie złych - nauka pewna. Na tej płaszczyźnie nadprzyrodzonej dokonała się potem próba, jakiej zostały poddane.

9. Próba wierności aniołów

Po stworzeniu aniołów Bóg postawił ich wobec próby miłości i posłuszeństwa. Chciał, by ich wieczny los zależał także od ich wolnego wyboru i zasługi. Ostatnim etapem rozwijającego się procesu zbawienia jest uszczęśliwiające widzenie Boga i doświadczalne uczestnictwo w Bożej naturze. Dla aniołów okres próby był czasem pielgrzymowania (status viae), którego kresem miał być ostateczny cel nadprzyrodzony (status termini).

U aniołów trudno mówić o długości czasu próby, aniołowie nie istnieją bowiem w zmiennym czasie, ale w nieprzemijającej wieczystości. Teologowie rozróżniają raczej momenty próby: stworzenie świata anielskiego i obdarzenie łaską oraz decyzję podjętą po intuicyjnej i wyczerpującej refleksji nad swoją sytuacją. U aniołów dobrych był to akt wierności Bogu, poddania się i miłości, a konsekwencją nagroda widzenia uszczęśliwiającego czyli bezpośredniego oglądania Boga. U aniołów złych akt buntu wobec Boga, akt pychy i egoistycznej koncentracji na sobie, a konsekwencją wieczne oddalenie od Boga. Próba była zapewne krótkotrwała, dostosowana do natury aniołów, których moc umysłu szybko i dostatecznie głęboko przenika poznawany przedmiot, a wola podejmuje rozstrzygającą i nieodmienną decyzję.

Teologowie uczą, że aniołowie w czasie próby byli obdarzeni nie tylko łaską uświęcającą, ale także potrzebnymi łaskami uczynkowymi.

10. Upadek aniołów

Część aniołów zbuntowała się, popełniając tym samym ciężki grzech. Nie wiemy ilu z nich upadło, ale na podstawie Pisma św. można sądzić, że bardzo wielu. „Na imię mi Legion, bo jest nas wielu” odpowiada zły duch Chrystusowi (Mt 5,9-10). Na podstawie tekstu Apokalipsy o smoku, który swym ogonem zmiótł trzecią część gwiazd i rzucił je na ziemię (12,3-4) niektórzy sądzą, że około jedna trzecia aniołów przeciwstawiła się Bogu.

W tym upadku szczególna rolę odegrał Lucyfer, który w tradycji chrześcijańskiej opartej na słowach Izajasza uważany jest za najpotężniejszego anioła i za przywódcę zbuntowanych i który innych pociągnął za sobą, ale nie jako przyczyna determinująca lecz skłaniająca. Wszyscy ostatecznie zgrzeszyli dobrowolnie. Podczas jednego z moich egzorcyzmów zły duch ze złością obwiniał swego przywódcę za swój los, że innych pociągnął do złego. Napotkać można zdanie, że najwyższym z upadłych aniołów jest nie Lucyfer lecz Szatan albo Belzebub. Są i tacy, którzy mówią o nich trzech jako o przewrotnej diabelskiej trójcy.

11. Motywy buntu

O ile fakt upadku aniołów jest rzeczą pewną, potwierdzoną autorytetem Soboru Laterańskiego IV (1915), to w kwestii motywu i przedmiotu próby Kościół nigdy nie wypowiedział się oficjalnie. Jest dla nas rzeczą dziwną, że istoty obdarzone tak wielką inteligencja i światłem mogły tak zdecydowanie przeciwstawić się Bogu. Balducci przypomina, że Ojcowie i pisarze kościelni tłumaczyli to zaślepieniem wskutek przecenienia doskonałości własnego bytu. Doszło ono do takiej miary, że przyćmiło wielkość Boga, który zażądał aktu uległości i aktu posłusznego poddania się. Szatan radykalnie i nieodwracalnie odmówił udziału w budowaniu Królestwa Bożego w świecie stworzonym. Stał się duchem buntowniczym, który chce mieć własne królestwo, niezależne od Boga i dlatego jest pierwszym przeciwnikiem Boga i Jego Opatrzności.

Od św. Tomasza z Akwinu panuje zgodna opinia, ze aniołowie zgrzeszyli pychą. To odpowiada ich naturze, wielkiej autonomii jaką zapewnia ich wolność i wielkość podobieństwa do Boga. Sugeruje to również pokusa pierwszych ludzi, która wydaje się odtwarzać grzech aniołów: „Gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3,5). Komentatorzy tłumaczą ten tekst jako fałszywą i podstępną obietnicę równości z Bogiem przez osiągnięcie prawa do samostanowienia o dobru i o złu moralnym. Według Tomasza szatan chciał uwolnić się od Boga, uczynić siebie władcą niezależnym od Stwórcy, pragnącym zdobyć szczęście na własną rękę. Lucyfer jako pierwszy z aniołów, potężny dzięki wielkości bytu, wiedzy i wspaniałości, chciał siebie uczynić Bogiem, przedmiotem kultu i rządzić innymi aniołami i światem. Jest to prawdopodobne, kiedy zwróci się uwagę na pokusę wobec Chrystusa: „Dam ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon” (Mt 4,9) i na pobudzanie satanistów do składania mu aktów kultu. Była to więc żądza idolatrii. Ta hipoteza, potwierdzana później przez szereg Ojców Kościoła, bierze początek od Orygenesa (185-255).

Inni Ojcowie i pisarze kościelni (św. Justyn, Tertulian, św. Cyprian, św. Ireneusz, św. Grzegorz z Nysy) utrzymywali, że przyczyną buntu części aniołów była zazdrość i zawiść w stosunku do ludzi. Ich zdaniem aniołowie rządzili sferą ziemską i nie mogli znieść tego, że w planie Bożym człowiek, stworzenie znacznie niższe od nich, bo połączone z materią, w wyniku dziwnego upodobania Bożego dla istot tak marnych, został obdarzony podobieństwem do Boga i władzą nad innymi stworzeniami oraz zdolnością do prokreacji. Nie potrafili przyjąć tego pomysłu Bożej hojności. Stąd bezwzględna nienawiść względem ludzi, spotęgowana pogarda i zaciekła wola ich niszczenia.

Jeszcze bardziej prawdopodobna wydaje się opinia na przedłużeniu poprzedniej, dotyczącej wywyższenia człowieka, że przyczyną buntu aniołów był ukazany im przez Boga plan wcielenia Syna Bożego, który po wcieleniu niższy od aniołów przez swą ludzką naturę, także jako człowiek będzie ich panem i któremu winni będą ze względu na Jego Boską Osobę oddawać boską cześć i okazywać posłuszeństwo. Jeszcze trudniejsze do przyjęcia miało być to, że Matka wcielonego Syna Bożego, która będzie tylko człowiekiem, zostanie Królową nad aniołami. Dlatego zbuntowali się i postanowili utworzyć własne królestwo, a ponieważ świat dobra jest światem Bożym, oni z nienawiści do Boga tworzą świat zła. Tę przyczynę buntu potwierdzają wymuszane przez egzorcystów wyznania demonów, co jednak nie może być dla nas miarodajnym argumentem, bo złe duchy z zasady kłamią i nigdy nie można im do końca wierzyć, nawet gdy zmusza się je w imię Jezusa do powiedzenia prawdy.

Nasuwa się spontanicznie pytanie, dlaczego Bóg dopuścił upadek aniołów oraz dlaczego potem dopuścił grzech ludzi. Mógł przecież z nieskończonej ilości możliwych światów stworzyć taki, w którym nie byłoby grzechu ani żadnego zła, gdzie wszystkie stworzenia rozumne byłyby dobre i szczęśliwe. Na to pytanie nie znajdziemy na tym świecie ostatecznej odpowiedzi. Wierzymy ze Bóg jest mądry, dobry i święty i że taki również jest Jego plan. Możemy być całkowicie pewni, iż Bóg dał tyle łaski, że aniołowie mogli nie zgrzeszyć i że kuszeni przez złe duchy ludzie mogli i mogą zwycięsko odeprzeć pokusy.

12. Następstwa upadku

Świadoma i dobrowolna wzgarda okazana Bogu i Jego planowi była bardzo ciężką winą, grzechem, który spowodował utratę łaski uświęcającej i ze sprawiedliwości domagał się kary. Grzech i sytuację demonów po upadku starał się z dużą wnikliwością przedstawić ks. R. Laurentin we wspomnianym dziele. Słowo kara ma tu znaczenie inne od potocznego. To nie Bóg karze złe duchy cierpieniem. One same zgotowały je sobie przez odwrócenie się od Boga. Nie jest to więc kara nałożona od zewnątrz i przymusowa, jak uwięzienie czy chłosta, ale przejaw immanentnej sprawiedliwości podobny do cierpienia i zniszczenia, jakie ściąga na siebie człowiek, ulegając nieuporządkowanym namiętnościom ciała i ducha, takim jak używanie narkotyków, obżarstwo, nieuporządkowany seks, zachłanność czy żądza władzy. Usunięcie buntowników z nieba przez św. Michała i jego aniołów było tylko konsekwencją ich wolnego wyboru. Najwyższe stworzenie, które chciało z siebie uczynić boga, spadło ze szczytu chwały na samo dno otchłani. Chrystus powiedział: „Widziałem szatana spadającego z nieba jak błyskawica” (Łk 10,18). To nie Bóg stworzył piekło, ale ci, którzy tam przebywają, sami są jego twórcami. Bóg tylko uszanował ich wolny wybór i pozostawił tak jak chcieli. Potwierdzenie tego znajdujemy w katechezie Jana Pawła II z audiencji ogólnej (28.VII.1999): „Potępienia nie należy... przypisywać inicjatywie Boga; gdyż w swej miłosiernej miłości może On pragnąć jedynie zbawienia istot przez siebie stworzonych. W rzeczywistości to stworzenie zamyka się na Jego miłość. 'Potępienie' polega właśnie na ostatecznym odsunięciu się od Boga, dobrowolnie wybranym przez człowieka i utwierdzonym przez śmierć, która na zawsze przypieczętowuje ten wybór. Wyrok Boży ratyfikuje ten stan.” Wypowiedź tę, odnoszącą się bezpośrednio do, tym bardziej odnieść trzeba do upadłych aniołów.

Nie wiemy, na ile duchy zbuntowane zdawały sobie sprawę ze wszystkich następstw swego grzechu. Nie znamy psychologii czystego ducha. Wiemy jednak, że szatan przeciwstawił się Bogu, wybrał siebie przeciw Niemu i trwa w tym stanie niezachwianie. Nie chce widzieć Boga. Jego widok sprawiłby mu większy ból. Odwrócił się od Niego, jak my odwracamy oczy od oślepiającego blasku słońca. Stara się walczyć z Bogiem, a także z ludźmi, ponieważ Bóg ich kocha.

Teologia w oparciu o Słowo Boże mówi o dwóch rodzajach cierpienia w piekle: potępieniu i ogniu piekielnym. Chrystus powie do tych po lewej stronie: „Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom” (Mt 25,41). Laurentin pisze, że potępienie jest największym cierpieniem, jakiego może doświadczyć stworzenie Boże. Bóg jest bowiem samym źródłem bytu. Zerwanie z Nim jest więc największym złem, jakie się może wydarzyć. Jest bardziej zgubne, niż los rośliny wyrwanej z ziemi, wysycha bowiem jedyne źródło szczęścia. Szatan cierpi, nie pragnie już Boga, zionie nienawiścią do Niego, pragnie jedynie zwalczać Go i wciągać inne stworzenia w swój bunt i bluźnierstwo. Znajduje dziwną wynaturzoną satysfakcję w możliwości czynienia zła. Egzorcyści mówią, że demony nie chcą przyznać się do swego bólu z powodu odrzucenia Boga, pokrywają go ironią i drwinami. Wydaje się, że nie przeżywają piekła jako Bożego przymusu, ale jako kontynuację walki o swoje panowanie.

Ogień piekielny, o którym wielokrotnie mówi Pismo św., jest dla nas tajemnicą. Trudno przyjąć, by był to ogień materialny. Może należy go rozumieć jako ogień miłości zamienionej w nienawiść, która pali demony wewnętrznie. Może jest nim świadomość, że samo ich istnienie jest nieustannym darem Boga, którego nienawidzą. Własne ich istnienie, pełne Boga, pali ich straszliwym ogniem, podobnie jak woda święcona niekiedy parzy ciało człowieka opętanego, wywołując niekiedy nawet pęcherze oparzeniowe.

13. Miejsce przebywania demonów

Za miejsce przebywania złych duchów uważa się powszechnie piekło. Słowo „miejsce” należy tu rozumieć w specjalnym znaczeniu. Istotom duchowym obca jest przestrzeń, one nie mają żadnych wymiarów, stąd ich istnienie trudno określić jako przebywanie w miejscu. Jest to raczej stan, sytuacja. ks. H. Szmulewicz w swoim „Zarysie eschatologii” pisze: „Piekło nie oznacza w zasadzie jakiegoś określonego miejsca we wszechświecie. Kościół nigdy nie wydał żadnego dokumentu, w którym pouczałby o miejscu piekła. Jest ono określane bardziej jako stan odwrócenia się od miłości Bożej, aniżeli jako miejsce” (Po tamtej stronie życia, Tarnów, 2003, s.144). Jan Paweł II w cytowanej wyżej katechezie stwierdza: „Obrazy, za pomocą których Pismo św. przedstawia piekło, należy właściwie tłumaczyć. Wskazują one na całkowitą frustrację i pustkę życia bez Boga. Bardziej niż miejsce piekło oznacza sytuację, w której znalazł się ten, kto dobrowolnie i ostatecznie oddalił się od Boga, źródła życia i radości” (tamże, s.146). Gdyby jednak przyjąć naukę o istnieniu w piekle jakiegoś materialnego ognia, jak to sugeruje dosłowne rozumienie wielu wypowiedzi Pisma św., trzeba by wówczas konsekwentnie przyjąć piekło jako rodzaj miejsca. Wskazuje na to również przebywanie w piekle ludzi potępionych, którzy przy zmartwychwstaniu otrzymają ciało. Nie można jednak szukać tego miejsca w naszym świecie widzialnym. Jest ono stanem i miejscem w jakimś innym świecie.

Złe duchy mogą jednak działać w naszej przestrzeni i w tym znaczeniu przebywać w niej, podobnie jak nasza niematerialna dusza zamieszkuje ciało. Ziemia jest terenem ich złowrogiego działania, stąd mogą opanowywać i zawłaszczać inne miejsca niż piekło i w nich zamieszkiwać.

Niektórzy teologowie sądzą na podstawie przypowieści o chwaście posianym przez nieprzyjaciela (Mt 13,24-30) i niektórych wypowiedzi św. Pawła, że demony przebywające na świecie i ludzie potępieni nie przebywają jeszcze w piekle, ale zostaną do niego wtrąceni po sądzie ostatecznym. Wówczas odrzucenie przez nich miłości stanie się ich otchłanią, a ich egoizm ich więzieniem. Ale jest to tylko hipoteza.

Jakkolwiek byśmy je rozumieli, piekło to stan i miejsce najstraszniejsze, przerastające wszelkie wyobrażenia. Złe duchy wypędzane przez egzorcystów do piekła bronią się przed nim rozpaczliwie. Miotają opętanym, wydają jego ustami straszliwe wrzaski, płaczą, kłamią że wkrótce wyjdą, żeby tylko zaprzestać egzorcyzmów. Z wydarzeń ewangelicznych i doświadczeń egzorcystów domyślamy się, że demon, kiedy może wejść w człowieka i nim rządzić doznaje pewnej ulgi. Jest to jak gdyby jakieś zagłuszenie jego cierpienia złą satysfakcją, że może innym zadawać cierpienie i mieć nad nimi jakąś złą władzę. Dlatego broni zdobytych obszarów, stawia opór, grozi egzorcyście, próbuje mścić się na nim, boi się piekła, niekiedy wprost błaga, żeby mu pozwolić zostać na ziemi, chociażby w rzeczy materialnej. Człowiek, to jego jedyna zdobycz, trwały rezultat jego destrukcyjnej działalności. Jeżeli wciągnie go do piekła, to na zawsze, ale nigdy swojej ofiary nie będzie bronił, ani uszczęśliwiał, przeciwnie będzie ją dręczył, bo nic innego nie potrafi, a w tym dręczeniu znajduje sadystyczne upodobanie.

Powstaje pytanie dlaczego złe duchy tak gwałtownie bronią się przed odsyłaniem ich do piekła. Zapewne dlatego, że tam czeka je jeszcze dodatkowe cierpienie. Trudno nam wyobrazić sobie ich udręki, ale ponieważ poprzez duchowość naszych dusz jesteśmy w jakimś stopniu podobni do aniołów, możemy domyślać się, że ich reakcje są w pewnej mierze analogiczne do naszych.

Dodatkowym cierpieniem jest dla nich fakt, że tam nie będą mogły już wyrządzać szkody dziełom Bożym w świecie, czego w swojej złości żywiołowo pożądają. Możność zadawania cierpienia ludziom i niszczenia Bożego ładu w świecie daje im przewrotne zadowolenie jakiego nie mają w piekle.

Złe duchy jako aniołowie zostały stworzone do miłości, a teraz nie potrafią kochać. W piekle nie ma miłości. Nikt nikogo nie kocha, każdy dla każdego jest wstrętny i wzajemne obcowanie dodaje unieszczęśliwienia. Każdy żyje w głębokiej samotności swego cierpienia, a łączy je jedynie wspólna nienawiść do Boga i Jego dzieł oraz przymus ze strony mocniejszych narzucających im wspólne działanie. Jedność tę można określić jako negatywną i niszczycielską.

Wydaje się także, że złe duchy cierpią na niezwykle dotkliwy głód uznania. Na świecie znajdują ludzi, którzy im się oddają, znajdują podniecające upodobanie w złu, nawet darzą jakąś formą miłości i składają im akty obrzydliwego moralnie kultu, czego już nie ma w piekle. Mamy tu na myśli satanistów.

W piekle istnieje hierarchia. Duchy najwyższe, Lucyfer, Szatan, Belzebub (zakładając że są to ich właściwe imiona) sprawują nad piekłem hierarchiczna władzę. Nie jest to władza oparta na miłości i pełnym uznania i radości poddaniu się jak w niebie, ale dyktatura przytłaczająca, wymuszająca posłuch terrorem i strachem, która czyni z piekła rodzaj zamkniętego obozu koncentracyjnego. Napotykamy tu hierarchię odwróconą, gdzie najbardziej znieprawiony panuje z głębi otchłani nad królestwem zła, gdzie mocniejsi mogą poddanych dręczyć i karać za nie wykonanie zadań, np. za to że pozwolili wypędzić się z człowieka opętanego. Nie wiemy na czym może polegać taka kara. Kiedy podczas egzorcyzmu mówiłem do złego ducha, że im bardziej i dłużej będzie wyrządzał krzywdę opętanemu, tym bardziej będzie karany i mocniejsi będą go w piekle dręczyć, nie zaprzeczył, ale powiedział: „Ja też będę dręczył”. Gdy kiedyś udało się wypędzić złego ducha, zaraz wszedł w opętanego inny, wyjątkowo rozmowny i od razu przedstawił się butnie: „Jestem książę Matamet, władca dwudziestu legionów”. Kiedy powiedziałem: „Ciebie też wypędzimy”, odparł: „Już czeka następny, mocniejszy ode mnie z trzydziestu legionami”.

Piekło jest królestwem ciemności, nienawiści, nieprawości, okropności, których nie da się opisać ludzkim językiem. Królestwo to rośnie w miarę jak przybywa ludzi potępionych, którzy wnoszą tam także swoje dary naturalne, a im one były większe, tym większa jest udręka.

14. Nieodwracalność grzechu i kary

Grzech upadłych aniołów jest nienaprawialny. Istota czysto duchowa rozpoznaje sytuację życiową całkowicie i angażuje w sposób ostateczny całą intensywność duchowej energii, całą swoją wolność. Człowiek poznaje mniej jasno, poddaje się emocjom wywierającym silny wpływ na decyzję, często już po krótkim czasie uświadamia sobie swój błąd, stara się go naprawić i jest otwarty na przyjęcie Bożego miłosiernego przebaczenia.

Wieczność kary upadłych aniołów i potępionych ludzi jest dla człowieka trudna do zrozumienia. Tłumaczenie racjonalne w świetle wiary nie satysfakcjonuje w sensie uczuciowym. Narzuca się nam pytanie: jak dobroć Boża może tolerować wieczne nieszczęście istot, które sama stworzyła z miłości. Niektórzy Ojcowie Kościoła, powołując się na powszechną zbawczą wolę Boga, przyjmowali możliwość nawrócenia demonów przy końcu czasów. Także dzisiaj niektórzy teologowie próbują tę myśl odnawiać. Jednak słowa Chrystusa na temat piekła i dogmatyczne nauczanie Kościoła wykluczają taką hipotezę.

Złe duchy nie chcą się nawrócić. Wyznają przed egzorcystami, że nigdy nie ukorzą się przed Bogiem. W swej straszliwej pysze nie uznają swego grzechu, nie chcą prosić o przebaczenie. Wydaje się, że gdyby jeszcze raz stawiono ich przed taką samą próbą, wybrałyby podobnie. Przynajmniej dwukrotnie podczas egzorcyzmów podsuwałem demonom propozycję: „Nawróć się, przeproś Pana Boga, On ci przebaczy i będziesz mógł wrócić do nieba”. Odpowiedź za każdym razem była natychmiastowa i zdecydowana: „Nigdy”. Słyszałem, że podczas objawień w Medjugorie zapytano Maryję, czy Bóg mógłby przebaczyć złym duchom i ludziom potępionym i przyjąć ich do nieba, na co miała odpowiedzieć: „Tak, ale oni tego nie chcą”. Bóg dał aniołom i ludziom wolność i szanuje ich wybór.

W piekle nie ma nadziei. Ludzie żyjący na ziemi, nawet bardzo grzeszni, są zawsze jeszcze dziećmi nadziei. Szatan jest szaleńcem pychy i synem rozpaczy. Odrzucił Boga i miłość na zawsze, a rozpacz popycha go do nowych aktów nienawiści względem Boga i pogrąża w coraz większej nieprawości. Odwrócenie się od Boga powoduje w nim wstręt do wszystkiego co ma z Nim związek.

15. Władza poznawcza demonów

O zdolnościach intelektualnych aniołów, przewyższających znacznie ludzkie, była mowa wyżej. Złe duchy, jak twierdzi św. Tomasz z Akwinu, nie utraciły wiedzy naturalnej, która jako czysto duchowa i niezłożona, nie mogła ulec umniejszeniu. Ich inteligencja jest żywa, wyostrzona nieszczęściem. Rozum pozostaje wolny i zdolny do podejmowania wielkich nieprawości. Być może uległ jakiejś destabilizacji w wyniku odwrócenia naturalnego pędu do Boga, który jest źródłem wszelkiego światła. Złe duchy nie znoszą prawdy, bo prawda pochodzi od Boga.

Degradacja ich rozumu dokonała się przede wszystkim w dziedzinie nadprzyrodzonej. Wiedza spekulatywna, otrzymana przed upadkiem przez objawienie, nie została im odebrana całkowicie, ale uległa w jakiejś mierze pomniejszeniu. Zanikła jednak całkowicie nadprzyrodzona wiedza afektywna, związana z miłością Bożą.

Pozostała w demonach wielka wiedza anielska o ludziach, o wydarzeniach zewnętrznych ich życia, znajomość ich indywidualnych właściwości cielesnych i psychicznych, która pozwala im wyrządzać ludziom szkody przez odpowiednie pokusy i inne niszczycielskie działania. Nie znają jednak ludzkich przeżyć czysto duchowych, a zwłaszcza łask i dzieł Bożych w ich duszach. Po upadku cała potężna inteligencja złych duchów wydana jest wyłącznie na służbę zła.

16. Wola złych duchów

Wiele bardziej od umysłu doznała degradacji wola i postawa moralna duchów upadłych. Demony pragną i szukają tylko zła. Jeśli jakiś ich akt wydaje się dobry, jest to tylko pozór, za którym zawsze kryje się zło z powodu jakiejś okoliczności. Jeżeli mówią prawdę, to tylko po to, żeby potem wprowadzić w większy błąd, chyba że wyznanie prawdy jest na nich wymuszone mocą Bożą daną egzorcyście. Według św. Tomasza demony mogą czynić tylko to, co sobie obrały za cel buntując się przeciw Bogu. Wypowiedziały wojnę Bogu, a zatem wszelkiemu dobru. Po upadku grzech stał się jakby częścią ich natury, której nie można już od nich odłączyć. Ich działanie na ludzi jest złowrogie i zawsze niszczące.

Ich wola po grzechu utwierdziła się w złu. Ta zatwardziałość uwarunkowana jest samym duchowym bytem aniołów. Poznając ponadczasowo i niezmiennie i idąc za takim poznaniem, obejmują aktem woli całość trwania w sposób już niezmienny. Kiedy raz wybrali, nie mogą się cofnąć, bo odrzucili całość dobra na zawsze. Nie można jednak powiedzieć, ze demon jest złem absolutnym. Ks. Laurentin stwierdza, że demon jest stworzeniem Bożym, stale od Boga zależnym, Bóg miłuje go jako istotę, którą sam stworzył, ale odrzuca jego złość moralną. Nadal daje mu istnienie, lepiej bowiem być niż zostać unicestwionym. Demony nie pragną być unicestwione.

17. Władza szatana nad światem

Chrystus traktuje szatana jako swego przeciwnika z całą powagą. Stwierdza jego rzeczywistą władzę nad światem. W Ewangelii św. Jana trzykrotnie mówi o nim jako o władcy tego świata (J 12,31; 14,30; 16,11). Św. Paweł nazywa go nawet „bogiem tego świata” (2 Kor 4,4). Być może świat był terenem jego władzy, gdy był jeszcze aniołem światłości. Obecnie zamiast zarządzać stworzeniami, stał się ich niezmordowanym niszczycielem. Walka Chrystusa z władcą tego świata była bardzo ciężka. Jezus został pozornie zwyciężony, Jego ziemskie życie zakończyło się klęska, potępieniem ludzkim i śmiercią.

Chrystus odniósł jednak zwycięstwo nad szatanem. Zatryumfował nad nim przez Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie. „Świat popadł ... w niewolę grzechu, ale został wyzwolony przez Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, po złamaniu potęgi Złego” - czytamy w Konstytucji Duszpasterskiej o Kościele Soboru Watykańskiego II (nr 2). To zwycięstwo nie pozbawiło jednak szatana całej jego mocy i władzy nad światem. Św. Jan pisze: „Cały świat leży w mocy Złego” (1 J 5,19) i nadal toczy on walkę z Mistycznym Ciałem Chrystusa, która trwać będzie do końca świata. We wspomnianej Konstytucji soborowej czytamy: „W ciągu ... całej historii ludzkiej toczy się ciężka walka przeciw mocom ciemności; walka ta zaczęta ongiś u początku świata, trwać będzie aż do ostatniego dnia, według słowa Pana. Wplątany w nią człowiek wciąż musi się trudzić, aby trwać w dobrym i nie będzie mu dane bez wielkiej pracy oraz pomocy łaski Bożej osiągnąć jedności w samym sobie” (nr 37,2).\

Szatan stara się budować swoje królestwo na ziemi i potem w wieczności, królestwo ciemności, nieprawości i okrucieństwa. Wydaje się, że z dopustu Bożego może szkodzić ludziom nie tylko bezpośrednio, ale również poprzez różne kataklizmy przyrody. Złe duchy mogą wychodzić z piekła na ziemię i tu gnieździć się wszędzie jak polipy na żywym ciele, jak komórki rakowe niszczące organizm Kościoła i ludzkości. Zwycięstwo Chrystusa wysłużyło jednak ludziom możność wyrwania się z szatańskiej niewoli dzięki Ewangelii i źródłom łaski, zwłaszcza sakramentalnym. Prawdą i dobrem może każdy człowiek, jeśli tylko zechce, przeciwstawić się kłamstwom i złości szatana.

Wielkość zła obecnego w świecie wielu ludzi przeraża i prawie obezwładnia, odbierając nadzieję. Mimo to niektórym trudno przezwyciężyć krótkowzroczność i dostrzegać jego przyczynę głębiej niż tylko w złej woli ludzkiej. Zwraca na to uwagę dokument Kongregacji Nauki Wiary (z 26.06.1975), gdzie czytamy: „Rzeczywistość demonologiczna, poświadczona w sposób konkretny przez to, co nazywamy tajemnicą Zła, pozostaje zagadką otaczającą życie chrześcijan ... W naszej cywilizacji, opanowanej przez świecki horyzontalizm ... przejawy owej tajemnicy ... zobowiązują do patrzenia dalej i wyżej, ponad bezpośrednią oczywistość”. Szatan maskuje się i zasłania ludźmi, dlatego Jan Paweł II zwraca uwagę: „Nie trzeba lękać się nazywać po imieniu pierwszego sprawcę zła: Złego. Taktyka, jaką stosował i stosuje polega na tym, aby się nie ujawniać, i aby zło szczepione przez niego na początku, rosło z samego człowieka, z samych ustrojów i układów międzyludzkich, międzyklasowych, międzynarodowych ... , aby także coraz bardziej stawało się złem strukturalnym, a coraz mniej pozwalało się zidentyfikować jako grzech 'personalny'” (List Apostolski do Młodych „Parati Semper” z 31.03.1985).

W sposób dramatyczny posoborową sytuację świata przedstawił Paweł VI w homilii z 29.06.1972 r. o swędzie szatana, który szczelinami przedostał się po Soborze do Ludu Bożego. Papież wylicza konkretne jego przejawy: zwątpienie, relatywizm, niepokój, niezadowolenie, kontestacje wewnątrz Kościoła. Nawet nauczanie stało się źródłem zamętu i sprzeczności niekiedy absurdalnych. Zamiast słońca mamy chmury, burze, ciemności, szukanie i niepewność. Jaka tego przyczyna? „Wmieszała się w to przeciwstawna moc, której na imię diabeł: ów tajemniczy byt, o którym wspomina w swoim Liście św. Piotr (1P 4, 8-9) ... Wierzymy w działanie szatana, które dokonuje się w świecie, właśnie po to, by wprowadzać zamęt, by niszczyć owoce Soboru”. Kilka miesięcy później (15.11.1972) podczas audiencji generalnej papież stwierdził, że grzech jest nie tylko dziełem człowieka. „Jest on ponadto - cytuję - owocem działania w nas oraz w całym świecie tajemniczej i nieprzyjaznej siły - szatana. Zło nie jest już tylko brakiem, ale jest siłą, istotną, żywą, duchową, przewrotną i niszczycielską. Straszna to rzeczywistość, tajemnicza i wzbudzająca lęk”. Ojciec Święty przypomina dalej niektóre miejsca Nowego Testamentu o zgubnej działalności szatana w świecie, zwracając uwagę., że nie chodzi tu o jedną osobę, ale wiele złych duchów pod wodzą głównego - Szatana. I dodaje: „Szatan to wróg numer jeden, kusiciel w całym tego słowa znaczeniu. Wiemy również, że ta istota ciemna i niepokojąca istnieje rzeczywiście i dotąd działa z podstępną i zdradliwą złośliwością. To nieprzyjaciel ukryty, który sieje błędne poglądy i zamęt w dziejach ludzkości”.

Papież wyraża żal, że przedstawiciele nauki kościelnej mało zajmują się demonologią, że próbują różne przejawy zła tłumaczyć w sposób naturalistyczny, przekazując je psychiatrii czy psychoanalizie. Ojciec Święty wzywa do przestudiowania na nowo prawdy o szatanie i jego wpływie na jednostki, grupy, całe społeczeństwo i bieg wydarzeń i dodaje: „Możemy przypuszczać, że szatan działa tam, gdzie ma miejsce radykalna, subtelna i absurdalna negacja Boga; tam, gdzie można stwierdzić kłamstwo świadome, połączone z hipokryzją, a występujące przeciw oczywistej prawdzie; gdzie imię Chrystusa jest odrzucane ze świadomą i pełną buntu nienawiścią (por. 1 Kor 16,22; 12,3); gdzie fałszuje się ducha Ewangelii i zaprzecza się mu; tam, gdzie ostatnie słowo ma rozpacz” (R. Laurentin, s.226). Temat ten porusza w wielu miejscach również Jan Paweł II.

Powołujemy się na te autorytatywne wypowiedzi, aby nie być posądzonymi o jakąś demonomanię. Stale jesteśmy od niej bardzo daleko. Nawet niektórzy teologowie, zwodzeni przez tzw. demitologizację Pisma św. i naturalizm, a nieraz z obawy przed ośmieszeniem, zamykają oczy na Słowo Boże o szatanie i uszy na nauczanie Magisterium Kościoła. Pomijanie zagadnień demonologicznych w uczelniach kościelnych trzeba uważać za skandal, okaleczanie teologii i wielką szkodę dla działalności pastoralnej. Skazuje się duszpasterzy na bezradność wobec szalejących mocy piekła.

18. Prawdziwe oblicze szatana

Z tego co dotąd powiedziano, wyłania się prawdziwe oblicze szatana. Był najpiękniejszym stworzeniem Bożym, potężnym i najbardziej obdarowanym. Pozostał istotą duchową, żywą, inteligentną i pełną mocy, ale z anioła przemienił się w strasznego potwora o niesłychanej brzydocie i przewrotności i nieugaszonym pragnieniu zła. Jest Złym, bo utożsamia się ze złem.

Odrzucił Boga przez pychę, by stać się panem i władcą królestwa ciemności. Aktem swej zbuntowanej woli ustanowił wieczną zgubę własną i tych zastępów, które dały mu się zwieść i poszły za nim. Utwierdził się w swoim grzechu i utwierdzili się jego poplecznicy, buntownicze hordy składające się z ogromnej ilości złych duchów. Diabły to wielkie wojsko dysponujące potężnymi siłami, działające według opracowywanego na bieżąco planu, aby zniszczyć Kościół i społeczeństwo ludzkie.

W piekle są różne hierarchie złych duchów. Nie wszystkie działają z jednakową przewrotnością i siłą, ale wszystkie bez wyjątku pracują dla zła. Wszystkie też znoszą najdzikszą tyranię swego wodza, Szatana i jego przybocznych. Wiedzą, ze już nigdy nie będą miały możności zmiany swej sytuacji, nawet nie chcą jej zmieniać. Razem ze swoim przywódcą żyją nieustanną przemożną nienawiścią Boga, Chrystusa, Maryi i ludzkości i wolą niszczenia Kościoła i wszystkich dzieł Chrystusa na ziemi. Żywią głęboką zazdrość wobec wybranych i zawiść wobec nas pielgrzymujących na ziemi w obawie, że możemy się zbawić. Oddane całkowicie złu są w nieustannym ruchu, bez zatrzymania się ani na chwilę. Nienawidzą nie tylko Boga i ludzi, ale także siebie wzajemnie. Łączy ich tylko wola niszczenia dzieł Bożych i wymuszone przez przywódców współdziałanie.

Dzikość i okrucieństwo demonów, także dla ofiar, które oddały się im z ciałem i duszą, jest niewyobrażalna. Są potworami bez litości wiedzionymi wolą niszczenia. Jeżeli otaczają czasem ludzi pochlebstwami i zapewniają jakieś doczesne powodzenie, to tylko po to, aby ich uwieść, uczynić narzędziami zła, a potem jeszcze bardziej ich dręczyć i unieszczęśliwić na zawsze.

Wydaje się, że przyjęcie przez Syna Bożego ludzkiej natury, niższej od ich własnej, jest dla nich czymś tak absurdalnym i upokarzającym, że nie mogą się z tym pogodzić. Stąd bunt przeciw Bogu, zazdrosna nienawiść do ludzi i coraz większe zagłębianie się w nieprawość. Ks. Laurentin nazywa szatana tworem Bożym, ale wykolejonym, okaleczonym i okaleczającym, wichrzycielem, który upodlił swe istnienie i stał się niewolnikiem własnej nędzy. Chrystus określił go krótko: kłamca, ojciec kłamstwa i zabójca od początku (J 8,44). W tych słowach zawiera się cała otchłań jego nieprawości i złowrogiego działania.

IV. DZIAŁANIE ZŁYCH DUCHÓW

Sposoby działania złych duchów na człowieka są nam bardziej znane, dlatego omówimy je krócej.

1. Cel

Przypomnijmy najpierw, jaki jest cel demonicznej aktywności w świecie. Nie jest nim poprawa własnej sytuacji, ponieważ ona nie może się zmienić. Jedyną drogą do tego byłoby nawrócenie, a złe duchy nie chcą się nawrócić. Ich niszcząca nienawiść nie może dosięgnąć Boga, aniołów, ani zbawionych w niebie. O tym dobrze wiedzą. Celem jest niszczenie wszystkiego, co Boże, co prawdziwe, dobre i piękne, a budowanie własnego świata, świata zła, w którym mogłyby panować, ale tylko kłamstwem i przemocą, okrucieństwem i strachem. Szatan pragnie współzawodniczyć z Bogiem i jak On posiadać swoje królestwo, w którym jedyną trwałą zdobyczą może być potępiający się na wieki człowiek. Dlatego głównym celem złowrogiego działania złych duchów na ziemi jest człowiek, jego wieczna zguba w piekle, lub przynajmniej umniejszenie jego wielkości w niebie. Nie zależy im też na dobrach materialnych. Jeśli powodują zniszczenie w świecie niższym od człowieka, w materialnym środowisku jego życia, wśród zwierząt, roślin i materii nieożywionej ukształtowanej przez człowieka czy w stanie czysto naturalnym (co widzimy np. w opowieści o sprawiedliwym Hiobie), a także w różnych dziedzinach ludzkiej działalności, np. ekonomicznej, politycznej, cywilizacyjnej (jak szkodliwe oddziaływanie środków społecznego przekazu) itp. to czynią to tylko po to, aby zaszkodzić człowiekowi. Bóg stworzył świat widzialny dla człowieka i jego dobra, szatan także ze względu na człowieka. stara się niszczyć świat, wprowadzając zło. Całą swą diabelską inteligencję i moc kieruje przeciw człowiekowi. Walczy o człowieka zapalczywie do ostatniej chwili jego życia, by dostać go pod swoją tyrańską i sadystyczną władzę i móc pastwić się nad nim przez całą wieczność.

Być może częściowym motywem niszczenia świata naturalnego jest i to, że świat jest dziełem Boga. Jednak dobrze wie, że ten świat i tak zniszczeje, a jedynie człowiek jako istota mająca nieśmiertelną duszę żyć będzie wiecznie i dlatego rzuca się na ludzi. Dobra materialne, jakie stara się niszczyć, mogą być po części przez samego człowieka odtworzone w jeszcze doskonalszej postaci. Natomiast zniszczonego człowieka, który się potępił, już nigdy nie uda się uratować. Taka destrukcja moralna człowieczeństwa jest nierekonstruowalna.

Być może również, że szatan sądzi, iż niszcząc człowieka, najbardziej zrani Chrystusa, który za ludzi oddał życie. Zapewne pobudką jego wściekłości wobec ludzi jest i zazdrość, że człowiek obdarzony dziecięctwem Bożym, które on utracił, może stać się mieszkańcem nieba, z którego on został strącony.

Jedynym sposobem zdobycia człowieka jest ciężki grzech, dlatego szatan na wszystkie dostępne mu sposoby stara się skłaniać ludzi do grzechu, a jest mistrzem uwodzenia, nieustannie czynnym, nieustępliwym, groźnym jak lew ryczący, żeby pożreć. Stara się człowieka osaczyć, zmęczyć fizycznie i psychicznie, by mu uległ, a znajduje sprzymierzeńca w samym człowieku, w jego skłonnościach do złego po grzechu pierworodnym i w środowisku życia zatruwanym jego jadem. Potępiony człowiek pozostaje na zawsze bez żadnej nadziei w wiecznym unieszczęśliwiającym władaniu szatana

2. Możliwości i granice diabelskiego działania

W kwestii możliwości i granic demonicznego działania w świecie wykorzystamy stwierdzenia C. Balducciego.

a) Możliwości

Złe duchy nie utraciły swej natury, pozostały bytami czysto duchowymi i jako takie mają możliwości trudne dla nas do wyobrażenia. W przeciwieństwie do nas istnieją poza kategoriami czasu i przestrzeni. Nie są uwarunkowane materią, miarą, ciężarem, barwą, zapachem, dźwiękiem, nie doświadczają zmęczenia, odpoczynku, pożywienia, rozmnażania się, choroby i śmierci. Dysponują nadzwyczajnymi dla nas możliwościami działania bez końca w kierunku straszliwej nienawiści. Dawniejsi teologowie próbowali wyliczać różne ich możliwości działania. Odpowiednio do swej natury duchowej mogą rozwijać działalność w całym naszym świecie i to nie tylko na zewnątrz, ale również wewnątrz bytów materialnych.

Demon może działać bezpośrednio na stronę materialną człowieka i na wszystko co w nim z konieczności zależy od materii, a więc na ciało, jego funkcje wegetatywne, na ile są związane z materią, na funkcje życia zmysłowego jako zależne od narządów cielesnych. Na życie duchowe człowieka może oddziaływać jedynie pośrednio, poprzez stronę cielesną i zmysłową, jaką dusza ludzka musi się posługiwać dla swych czynności duchowych. Z racji wyższości swej natury złe duchy są w stanie wziąć górę nad poszczególnymi ludźmi, rodzinami, nad strukturami religijnymi i świeckimi, ekonomicznymi i politycznymi.

b) Granice

Możliwości działania demonów znacznie przewyższają możliwości innych stworzeń, są jednak trojako ograniczone: samą naturą demona, różnicą indywidualnych uwarunkowań poszczególnych demonów i dopuszczającą wolą Boga.

Ograniczenia z samej natury wynikają z faktu, że są stworzeniami, zatem istotami mającymi w istnieniu i działaniu granice, jakich nie mogą przekroczyć. Nie mogą dokonywać cudów w prawdziwym tego słowa znaczeniu, cud bowiem jest wydarzeniem nadprzyrodzonym, które przekracza wszelkie możliwości natury. Ograniczenia indywidualne wynikają głównie z różnego stopnia ich doskonałości naturalnej i z ewentualnej przynależności do którejś z hierarchii diabelskich, a także z możliwych ograniczeń ze strony ich przełożonych.

Możliwości działania demonów są ograniczone także wolą Pana Boga, który nie pozwala kusić ponad możliwość oporu i daje moc zwyciężania pokus (por. 1 Kor 10,13). Jeszcze wyraźniej o granicach działania szatana mówi księga Hioba (1,12). Zły duch może szkodzić człowiekowi, ale tylko w granicach Bożego dopustu, a Pan Bóg dopuszcza to dla większego dobra człowieka i dla większego upokorzenia szatana (por. Job 1,12).

3. Cechy działania złych duchów

Zły duch rozwija działalność wyłącznie złą, jest przewrotnym geniuszem zła i całkowicie niezdolnym do dobra.

Istniejąc poza kategorią czasu, może działać i działa nieustannie, ani na moment nie przerywa niszczenia Bożych dzieł na ziemi, stale knuje najróżniejsze nikczemności. Miliony ludzi na świecie cierpią fizycznie, moralnie i duchowo z jego winy. Nie potrzebuje odpoczynku, nie uznaje żadnego zawieszenia broni, paktu nieagresji ani zawarcia pokoju, najwyżej stosuje przejście na inny sposób walki.

Nie związany bytowo z kategorią miejsca może rozwijać działalność w całym naszym świecie wobec osób i społeczności, zarówno świeckich, jak szkoły, stowarzyszenia, partie, narody, czy w Kościele - wśród duchowieństwa, w zakonach, seminariach duchownych, wszędzie, gdzie może gasić wiarę, odebrać niewinność, doprowadzić do występku, wzbudzić niezgodę, rozłamy, gwałty, wojny czy rewolucje. Papież Paweł VI stwierdził, że w Kościele dzieją się rzeczy, których nie można wytłumaczyć inaczej, jak tylko osobistym działaniem szatana.

Intensywność aktywności złych duchów przewyższa ludzką moc działania. Angażują wszystkie siły inteligencji i woli, by osiągnąć swoje cele. Wiedząc, że mają mało czasu, bo ludzki czas się kiedyś skończy, działają pospiesznie, jak gdyby gorączkowo, potrafią jednak także pracować powoli i długofalowo, stopniowo i prawie niezauważalnie prowadząc człowieka do zguby.

Aby człowieka zniszczyć, złe duchy stosują wszelkie możliwe środki, nie uznając żadnych hamulców moralnych. Szatan znajduje w świecie swoje ludzkie narzędzia działania, które bądź świadomie są mu oddane, bądź uwiedzione kłamstwem nieświadomie służą jego planom. Korzysta z pośrednictwa swoich popleczników, za którymi zręcznie się ukrywa, bo może skuteczniej szkodzić wtedy, gdy udaje mu się narzucić przekonanie o swoim nieistnieniu, albo przynajmniej zasłonić się ludźmi. Potrafi tak dalece zamaskować się, jest bowiem mistrzem kamuflażu, że całe elity intelektualne, polityczne, artystyczne, ekonomiczne nie tylko go nie dostrzegają, ale przez niego otumanione bezwiednie służą jego planom i władztwu. Potrafi zaślepić nawet nauczycieli prawdy, także teologów, że zamiast oświecać, zaciemniają i wprowadzają błędy. Nieraz przybiera postać anioła światłości (por. 2 Kor 11,14). Będąc księciem ciemności stara się zamraczać Boże światło w duszach.

Umie omamić ludzki umysł kłamstwem, podstępem i uwodzić obłędnymi ideologiami. Sprytnie nadaje pozytywnym hasłom przewrotne znaczenie, np. pod pozorem tolerancji każe usprawiedliwiać najgorsze wynaturzenia. Sugerując jako ideał laickość państwa, wspiera laicki terror, wymuszający pod groźbą kar wykluczanie różnych przejawów religijności i wywołujący prześladowania ludzi wierzących. Promuje różne sekty, gdzie stosuje się fałszywą indoktrynację, manipulację, przemoc i wyzysk.

Aby skłonić do złego ludzką wolę stosuje za pomocą ludzi i systemów nacisk i strach. Potrafi wykorzystać wszystkie warstwy osoby ludzkiej, przede wszystkim emocjonalność, podniecając, podburzając, manipulując, wywołując przejawy masowej antybożej i antykościelnej histerii, łatwej dla niego do osiągnięcia dzięki środkom społecznego przekazu, co wielokrotnie obserwujemy. Żeruje na wszelkich złych skłonnościach i namiętnościach. Na pysze - wzbudzając w ludziach nieumiarkowaną żądzę władzy, na chciwość - wynosząc na szczyt wartości pieniądz i powodzenie ekonomiczne, osiągane kradzieżą, oszustwem, defraudacją, na żądzy seksualnej, której zaspokojenie proponuje w sposób wyuzdany i poprzez różne perwersje. Podobnie w każdej innej dziedzinie zła, wprowadzając w różne uzależnienia i zniewolenia. Nie ma dziedziny życia, w której nie starałby się prowadzić destrukcyjnej działalności dostosowując się sprytnie do aktualnej sytuacji w rodzinach, państwach czy w skali całego globu i usiłując zdalnie manipulować postawami i działaniem ludzi.

O ile w poprzedniej epoce walczył z Bogiem posługując się głównie racjonalizmem, obecnie wciąga ludzi w skrajny irracjonalizm, wspierając najróżniejsze formy okultyzmu, zwłaszcza magii i wróżbiarstwa. Obserwujemy dziś również zmasowane ataki na godność kobiety w postaci zwyrodniałych form feminizmu aż do dawania jej prawa do swobodnego dysponowania swoim ciałem w dziedzinie seksualnej i zabijania dzieci nienarodzonych. Stara się niszczyć skromność i wstydliwość, posługując się m.in. pornografią i ukazując kobietę przede wszystkim jako obiekt seksualnego pożądania, a nie jako równorzędnego partnera w małżeństwie o równej mężczyźnie godności osobowej. Jako wróg wszelkiej dobrej wspólnoty, która zawsze jest pewną analogią Trójcy Świętej, przystąpił do gwałtownego i niestety dość skutecznego ataku na rodzinę, usiłując niszczyć tę najważniejszą ludzką wspólnotę, oswajając z rozwodami, związkami niesakramentalnymi i całkowicie nieformalnymi, a także homoseksualnymi, jako czymś najzupełniej normalnym i uprawnionym.

Zdaniem wielu egzorcystów można zauważyć u demonów swego rodzaju specjalizację w określonych kategoriach zła. Są demony zabójstwa, samobójstwa, zwyrodniałego seksu, alkoholizmu, narkomanii, pychy, pogardy, sadyzmu i inne.

Przypomnijmy słowa Pawła VI o szatanie. „To zwodniczy wróg moralnej równowagi człowieka. Jest on przewrotnym i podstępnym czarownikiem, który potrafi przeniknąć do naszego wnętrza drogą zmysłów, wyobraźni, pożądliwości, utopijnej logiki lub nieuporządkowanych kontaktów międzyludzkich, aby w nasze postępowanie wprowadzić szkodliwe odchylenia, choć czasem pozornie odpowiadające naszej strukturze fizycznej czy psychicznej, naszym instynktownym, głębokim aspiracjom” (audiencja generalna z 15.11.1972).

4. Sposoby działania złych duchów

Autorzy w różny sposób klasyfikują i wyliczają sposoby szkodliwego oddziaływania złych duchów na człowieka. Należą do nich: pokusa, zniewolenie i skrępowanie, osaczenie (obsessio), opętanie (possessio), nękanie oraz wyrządzanie różnych szkód zewnętrznych. Każdy z nich stanowi osobny obszerny temat i wymagałby dokładniejszego omówienia. Tu z konieczności ograniczymy się do krótkich wyjaśnień.

a) Pokusa

Pokusa jest to podnieta do złego. Może pochodzić z naszej własnej słabości moralnej i skłonności do grzechu. Jej bezpośrednią przyczyną może być „świat”, w znaczeniu złego wpływu ludzi, panującej mentalności i różnych sytuacji życiowych. Prawdopodobnie w każdej takiej pokusie szatan ma jakiś udział. Są jednak także pokusy pochodzące bezpośrednio od niego.

Jego stałą metodą, której klasyczny przykład stanowi pokusa w Raju, jest podnieta do złego pod pozorem dobra. Jest mistrzem kłamstwa i uwodzenia, potrafi tak sugestywnie przedstawić zakazany przedmiot jako ponętny i godny starań przez różne pseudoargumenty i tak silnie podziałać na wolę rozbudzając emocje, a równocześnie zaciemniać ostrość Bożego przykazania i brzydotę grzechu, że wielu ludzi mu ulega. Pokusa jest zwyczajnym i najczęstszym sposobem odwodzenia ludzi od Boga, zarazem najgroźniejszym, choć nie zawsze najbardziej bolesnym w swoich skutkach na ziemi.

Szatan namawia, aby albo nie spełnić jakiegoś dobra, albo umniejszyć je, jeśli koniecznie chcemy je spełnić, albo, na czym mu najbardziej zależy, aby uczynić coś złego. Nakłania zwłaszcza do grzechów śmiertelnych, które pozbawiają człowieka najcenniejszego daru Bożego - łaski uświęcającej, dziecięctwa Bożego i poddają go pod jego silny wpływ. Im bardziej mu się poddajemy, tym bardziej wciąga w przepaść zła.

b) Zniewolenie, skrępowanie

Innym sposobem szkodliwego działania szatana jest zniewolenie i skrępowanie. Najczęstszą tego przyczyną są popełnione grzechy, otwierające człowieka na wtargnięcie złowrogiej siły w jego życie. Nie jest to jeszcze opętanie, ale oddziaływanie z zewnątrz i pewnego rodzaju skrępowanie, ograniczenie władz człowieka, wprowadzenie tam anomalii i wielkiego cierpienia oraz osłabienie różnych dobrych cech. Objawy są tu tak podobne do nerwic i psychoz, że nie łatwo rozpoznać ich rzeczywistą przyczynę. Takie oddziaływanie szatana na psychikę i system nerwowy obserwujemy dziś w wielkim nasileniu. Są to stany różnego stopnia depresji w postaci przygnębienia, długotrwałej rozpaczy, niewytłumaczalnych udręk psychicznych aż do pokus samobójczych. Z kolei stany lękowe, obiektywnie niczym nie uzasadnione w takim stopniu. Dalej stany agresji, nienawiści, buntów bez wyraźnej przyczyny. Często spotyka się głębokie poczucie bezradności wobec popełnionych grzechów, obezwładniające wyrzuty sumienia, niewiarę w Boże przebaczenie, przekonanie o skazaniu na wieczne potępienie, dręczące nieustannie skrupuły moralne. Wszystko to człowieka zniewala, krępuje normalne funkcjonowanie, obezwładnia fizycznie i psychicznie, odbierając nadzieję. Jeśli objawy te mają pochodzenie demoniczne, z reguły nie poddają się zabiegom medycznym. Leki pozostają bezskuteczne, bądź działają wręcz odwrotnie. To może być jednym ze znaków rozpoznania działania demonów.

Szatan może powodować także różne niedomagania i choroby cielesne, także nowotworowe. Powodują one zwykle dokuczliwe cierpienia, bóle głowy i narządów wewnętrznych. Niekiedy nie dają się pomieścić w wykazach znanych jednostek chorobowych. Jeśli nie poddają się medycynie, a ustępują pod wpływem egzorcyzmów świadczy to wyraźnie o ich pochodzeniu.

c) Osaczenie

Kolejnym dokuczliwym sposobem działania złego ducha jest osaczenie zwane także oblężeniem (obsessio). Spotykamy je najczęściej w życiu Świętych, np. św. Jana Vianney, św. Jana Bosko, św. Ojca Pio, gdzie szatan, nie mogąc inaczej skłonić do grzechu albo do zaprzestania groźnej dla niego działalności, usiłuje człowieka przerazić i zmęczyć uciążliwymi manifestacjami zmysłowymi. Potrafi działać na wzrok poprzez przerażające zjawy w postaci np. rzucających się na człowieka i wściekle szczekających psów, czy różnych groźnych potworów. Działa na słuch, powodując uciążliwe hałasy - wrzaski, krzyki, stukania. Wpływa na dotyk zadając razy, rany, rzucając człowiekiem. Dokucza powonieniu przez nieznośne zapachy, odory. Tu jak gdyby wychodzi z siebie i nie mogąc inaczej uwieść człowieka, demaskuje swoją piekielną nieprawość i brzydotę.

d) Opętanie

Za najbardziej niszczącą ingerencję szatana w życie człowieka uważa się powszechnie opętanie (possessio), które polega na stałym lub przerywanym zamieszkaniu demona w ciele człowieka i szkodliwym działaniu na niego od wewnątrz. W naszym środowisku europejskim, od dawna schrystianizowanym, opętanie nie jest tak częste jak gdzie indziej. Opętanie, to u nas około 2% spośród przypadków zgłaszanych do egzorcystów. Najczęściej szatan stara się ukrywać swoją obecność w człowieku. Stopniowo zniechęca swoją ofiarę do aktów religijnych, powoduje powolne nasilanie się różnych wyniszczających niedomagań fizycznych i psychicznych, które ludzie uważają z początku za przejawy zwykłego złego samopoczucia bądź różnego rodzaju choroby. Jednym z symptomatycznych objawów jest narastający wstręt i nienawiść do wszelkiego rodzaju sacrum, znamionujący postawę złego ducha. Właśnie obecność świętych przedmiotów i znaków oraz świątobliwych osób, a zwłaszcza upoważnionych przez biskupa egzorcystów, wymusza na nim ujawnienie się, podobne do spotykanego w Ewangelii w przypadkach egzorcyzmów Chrystusa.

Wśród przyczyn opętania wylicza się dwie zawinione, mianowicie ciężkie grzechy i pakt z szatanem oraz dwie niezawinione, jakimi są rzucane na kogoś uroki i złorzeczenia oraz wyjątkowo szczególny dopust Boży u osób głęboko religijnych oddających się Bogu na ofiarę. Fakt opętania nie musi zatem oznaczać stanu grzechu śmiertelnego i pozbawienia łaski uświęcającej, ani nie stanowi znaku wiecznego potępienia.

Przejawy opętania różnią się u różnych osób, mają także różny stopień nasilenia i różny czas trwania. Zdarza się, ze mimo egzorcyzmów opętanie trwa aż do śmierci, co jednak nie musi być zapowiedzią wiecznego potępienia. Szatan jest pomysłowy w dręczeniu swoich ofiar, zwłaszcza tych, które przez pakty, niekiedy wyrażone na piśmie i podpisane własną krwią, oddały mu się na życie ziemskie i na wieczność.

Wydaje się, że Opatrzność Boża, przewidując szczególne nasilenie demonicznego działania w naszych czasach, wymusiła na złych duchach ujawnienie wielorakich możliwości zadawania przez nie cierpień, a także ujawnienie sposobów uwalniania od demonów, w przypadku długoletniego opętania niemieckiej pielęgniarki z połowy minionego stulecia, opisanym szczegółowo i wiarygodnie przez jezuitę ks. Adolfa Rodewyka w książce pt. „Demoniczne opętanie dzisiaj. Fakty i interpretacje” wydanej w polskim tłumaczeniu w Raciborzu w 1995 r. Samo wyliczenie stosowanych przez demony udręk jest przerażające. Spróbujmy tego tu dokonać. Magda - bo taki dał jej autor pseudonim, by nie ujawniać nazwiska - która kilkanaście razy zawierała pakty z demonami, doznawała wielokrotnych bolesnych ataków na zmysły: okresowej niemożności mówienia, głuchoty, zaburzeń wzroku i smaku, częstych bolesnych uderzeń. Doznawała zranień na skórze powodowanych przez zjawiającego się czarnego kota, który powodował bolesne zadrapania na twarzy, duszenia do utraty tchu przez zjawiającego się węża. Na jej skórze pojawiały się wydrapane diabelskie napisy oraz pęcherze, zwłaszcza po pokropieniu wodą święconą, a także palące ją znaki krzyża. Demony niekiedy zabraniały jej jedzenia lub uniemożliwiały je. Cierpiała często na bezsenność, bywała wyrzucana z łóżka, doznawała nienaturalnych wielkich obrzmień ciała, porażeń nóg i ust, duszności i różnych chorób. Była zmuszana przez złe duchy do połykania trucizn na szczury i innych, do wcierania w swoje otwarte rany jadu trupiego, z którym miała kontakt posługując przy sekcjach zwłok. Wielokrotnie wbrew swej woli musiała zadawać sobie niekiedy głębokie i długie cięcia i kaleczyć swe ciało. Demony utrudniały transfuzję krwi potrzebną dla ratowania jej życia. Doznawała różnych halucynacji wzrokowych i słuchowych, miewała często koszmarne sny. Diabły zmuszały ją do biegania po szpitalu po schodach w górę i w dół prawie do utraty przytomności. Pojawiały się u niej pokusy samobójcze i udręki psychiczne, a także różne zjawiska paranormalne, jak znajomość języków obcych, których nigdy się nie uczyła, jasnowidzenie, wrażliwość na sugestie i rozkazy czysto mentalne, rozpoznawanie zamkniętych niewidocznych przedmiotów i ukrytych chorób, znajomość minionych wydarzeń z życia osób obcych, nadzwyczajne siły fizyczne i duchowe. To wszystko dodatkowo upewniało o działalności demonicznej. Demony zresztą przedstawiały się często w chwilach tzw. kryzysów (nasilenie opętania), podawały swoje imiona, wychodziły i wracały. Przy tym wszystkim Magda nienagannie funkcjonowała w szpitalu jako pielęgniarka, była zręczna, sprawna, pracowała szybko, a przełożeni byli z niej zadowoleni.

Tę książkę powinien przeczytać każdy egzorcysta, a także każdy ksiądz i osoby bliżej współdziałające w posłudze uwalniania. Przejawy demonicznego oddziaływania znajdujemy także w innych wiarygodnych opisach opętań, jednak z takim ich nagromadzeniem u jednej osoby prawdopodobnie nikt z nas się nie spotkał., ani w literaturze ani w rzeczywistości.

e) Nękania i szkody zewnętrzne

Do pełnego zestawu złośliwego działania diabelskiego należy dodać jeszcze nękanie i różne szkody zewnętrzne. Należą tu „nawiedzone” domy, w których wyczuwa się jakąś niewidzialną obecność wywołującą hałasy. R. Salvucci wylicza tu skrzypienie mebli, powtarzające się uderzenia drzwi od szafy i w innych miejscach, dziwne kroki jakby kogoś chodzącego piętro wyżej; otwierające się i zamykające drzwi, samoczynnie poruszające się meble i inne sprzęty, drganie okiennic, okien, żaluzji, itp. (dz. cyt. s. 177). W takich mieszkaniach pojawiają się też niekiedy samozapalne pożary, wycieki wody z sufitu, z rurociągów, zalewanie mieszkania, wielkie ilości różnych insektów. Wszystko to ma na celu wywołanie strachu, bezsenności, utratę wewnętrznego pokoju. Często objawy te nasilają się i doprowadzają mieszkańców do nieobliczalnych decyzji.

Szatan potrafi także psuć urządzenia techniczne, takie jak lodówki, telefony, telewizory, komputery. Powoduje niekiedy wielkie szkody i straty ekonomiczne, jak niespodziana utrata pracy i niemożność jej zdobycia, niczym nie wytłumaczalna utrata klientów, bankructwo doprowadzające do rozpaczy i niekiedy samobójstwa. Stwierdzano także szkody demoniczne wyrządzane roślinom na polach przez owady i gryzonie, nie dające się niczym usunąć, niewrażliwe na wszelkie pestycydy oraz zwierzętom, powodując ich bezpłodność, chudnięcie, np. krowy nie dają mleka, chorują i marnieją bez widocznej przyczyny mimo dobrej opieki weterynaryjnej.

Znakiem obecności demonów bywa niekiedy odczuwanie dotkliwego zimna lub silnego podmuchu powietrza i nieznanego pochodzenia odór.

Aby wyczerpać całość problemów związanych z posługą egzorcyzmów i uwalniania, należałoby szerzej omówić jeszcze dwa problemy: co ułatwia złym duchom ich szkodliwe działanie i jak z nimi walczyć. Są to jednak zagadnienia wykraczające poza temat tego wykładu.

V. WNIOSKI PRAKTYCZNE

Powyższe rozważania miały na celu nie tylko przypomnieć i pogłębić naszą wiedzę, ale także prowadzić do kilku ważnych spostrzeżeń i wniosków praktycznych.

1. Szatan w historii zbawienia oraz życiu i nakazie misyjnym Chrystusa

Szatan nie jest w historii zbawienia bytem marginalnym. Jest wpisany głęboko w dzieje ludzkości i w karty Pisma św. od pierwszej do ostatniej księgi. Natchnione słowo Boże jest historią grzechu i łaski, grzechu, którego zły duch jest główną przyczyną i łaski miłosiernego Boga. Z szatanem spotyka się osobiście każdy człowiek od początku świata do jego końca. Walka z nim jest wyraźna w ziemskim życiu Chrystusa od zagrożenia Herodowego i kuszenia na pustyni po mękę i śmierć na krzyżu i nie była dla Niego problemem peryferyjnym.

Nakaz misyjny Chrystusa obejmuje głoszenie Ewangelii i uzdrawianie chorych, ale równorzędnie także wypędzanie złych duchów. Ta prawda zagubiła się w ostatnich stuleciach w świadomości wielu osób odpowiedzialnych w Kościele za duszpasterstwo i trzeba ją głośno przypominać. Na pewno daleko nam do demonomanii, którym to słowem próbuje się ośmieszać, tłumić, a nawet uniemożliwiać obronę Ludu Bożego cierpiącego wskutek przebiegłości i okrucieństwa złych duchów.

2. Świadomość rzeczywistego źródła zła

Poczucie bezradności wobec ogromu zła dostrzeganego powszechnie i niszczącego obecnie całą ludzkość w wielu dziedzinach na podobieństwo fali tsunami nie może nam zamykać oczu na jego najgłębszą przyczynę. Jest to zło zorganizowane, realizowane z wielka inteligencją, modyfikowane z miejsca w zależności od sytuacji, posługujące się wiernymi ludzkimi służalcami, którym w rekompensacie daje na ziemi pewne zaspokojenie żądzy posiadania, władzy i używania, ale zażąda strasznej zapłaty w piekle.

Mylą się demitolodzy w swoich zabiegach o to, aby „oczyścić” Pismo św. z rzeczywistego istnienia i działania złych duchów. Ich teorie dla nas, którzy spotykamy się z demonami „twarzą w twarz”, są nie tylko oczywiście błędne i tragicznie niepoważne, ale zarazem groźne w następstwach. Zaślepiają na najniebezpieczniejszego wroga, pozbawiają obrony i przynoszą szkodę Kościołowi. Powodują samorozbrojenie, ułatwiające złym duchom dzieło zniszczenia. Jeśli zło w świecie jest tylko dziełem ludzi, wystarczyłoby doprowadzić ich do ładu moralnego, a nieuleczalnych złoczyńców izolować w więzieniach. Szatan nie da się jednak obezwładnić środkami przyrodzonymi, a nasza demobilizacja pozwala mu swobodnie wsiewać chwast w najlepiej uprawioną rolę i pomiędzy najdorodniejsze ziarno. Zło i jego przyczyny trzeba dostrzegać wyraźnie, uświadamiać je innym i bić na alarm, bo sytuacja jest groźna. Trzeba pobudzać siebie i innych do intensywnej i skutecznej walki w obronie dzieci Bożych. To dziś jedno z najważniejszych zadań w Kościele.

3. Pilna potrzeba wznowienia i upowszechnienia egzorcystatu

Zachodzi wielka potrzeba wznowienia w całym Kościele dobrze zorganizowanej posługi egzorcystatu i przygotowania do niej duchowieństwa przez rzetelne studium demonologii, postulowane przez Pawła VI i przez dobre przygotowanie praktyczne do przeprowadzania egzorcyzmów i modlitwy o uwolnienie. W Polsce jesteśmy w tej korzystnej sytuacji, że nasi biskupi w prawie wszystkich 41 diecezjach mianowali egzorcystów i okazują życzliwość ich pracy. Oby tak mogło być we wszystkich diecezjach świata, a z czasem także przynajmniej w większych parafiach. Jednym z naszych zadań jest usilne przekonywanie i upraszanie u przełożonych kościelnych poświęcenia tej sprawie szczególnej uwagi. Wielka wdzięczność należy się ks.G. Amorthowi, którego książki i odważna działalność obudziły uśpioną wrażliwość na te problemy, przyczyniły się do wydania nowego rytuału egzorcyzmów i wywołały dalszą falę pożytecznych publikacji.

4. Odwagi!

Wielkość dostrzeganego zła, widzianego przez nas wyraźniej niż przez innych, nie może nas zatruwać czarnowidztwem i poczuciem beznadziei. Nie jesteśmy tylko strażą graniczną, ale znajdujemy się na froncie, na pierwszej linii walki. Powołanie do posługi egzorcystatu i modlitwy o uwolnienie jest wielkim darem Bożym dla Kościoła i dla nas. Bóg otworzył nam oczy na tę ważną posługę, dał łaskę jej zrozumienia i upoważnił przez hierarchię do jej pełnienia. Jest to wybranie do służby trudnej, do walki na froncie z bardzo niebezpiecznym wrogiem. Szatan ma ogromną armię dysponującą potężnymi siłami, nie uwzględniającą żadnych konwencji ani zasad moralnych. Stajemy wobec niego jak młody Dawid z procą i kilku kamykami wobec potężnie uzbrojonego Goliata. A jednak te skromne kamienie, modlitwa, post, egzorcyzmy, woda święcona, sól egzorcyzmowana i inne podobne, na pozór nieproporcjonalne do wielkości przeciwnika, dzięki naszej wierze w moc Bożą i ofiarnemu działaniu zwyciężają szatana i zmuszają go do ucieczki..

Chrystus powiedział: bramy piekielne nie przemogą Kościoła. On będzie zwycięzcą, odbędzie sąd nad piekłem i jego mieszkańcami i wymierzy im ostateczną karę: „Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny” (Mt 25,41). Powiedział do uczniów: „Dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach i po całej potędze przeciwnika” (Łk 10,19), „wypędzajcie złe duchy” (Mt 10,8). Chrystus powiedział także: „Ufajcie, jam zwyciężył świat”. „Ufajcie” nie znaczy, że mamy bezczynnie czekać na Jego zwycięstwo. On chce przez nas jako swoje narzędzia zwyciężać szatana i zło, dlatego słowami Apostoła wzywa do przyjęcia pełnej zbroi Bożej i do walki. Mamy przeciwstawiać się kłamstwu mieczem słowa Bożego, złym duchom wytrwałą modlitwą w Duchu, pilnym czuwaniem, a chronić się tarczą wiary, która powstrzymuje i gasi rozżarzone pociski Złego (por. Ef 5,14-18).

Trzeba byśmy nie poddawali się zniechęceniu, ale stale przekraczali próg nadziei i otwierali drzwi Chrystusowi, który jest zwycięzcą. Nasza posługa jest ważna dla Kościoła. Nie możemy jej pełnić z niechęcią i jak gdyby z przymusu, bo biskup nakazał. Posługa egzorcyzmu i modlitwy o uwolnienie, to wyraz miłosierdzia i wielka pomoc dla cierpiących braci, to akt miłości pastoralnej, która jest główną cnotą duszpasterzy. Posługa trudna, wymagająca nieraz wielkiej ofiary zmęczenia, postu, modlitwy, ale Bóg wynagradza ją często już na ziemi radością i wdzięcznością osób uwolnionych.

Ks. dr Marian Piątkowski, koordynator Posługi Egzorcystów Polskich

Zapraszamy do lektury bardzo ciekawego artykułu o. Benedykta Herona dotykającego bardzo delikatnego wymiaru naszego życia - zranień wewnętrznych umysłu, woli i uczuć. Autor stara się dać odpowiedź na pytanie jakie kroki należy podjąć, aby otworzyć się na dar uzdrowienia wewnętrznego.

Benedict M. Heron OCD

Uzdrowienie wewnętrzne i przebaczenie!

Dziś rano rozważając ten rozdział książki, myślałem: „Co robię, pisząc na ten temat? Ludzie modlą się o moje uzdrowienie wewnętrzne od 1972 r., a ja nadal cierpię z powodu niepokoju, lęków, poczucia winy i złości. Kim jestem, bym mógł na ten temat pisać?" Wtedy zdałem sobie sprawę z wdzięcznością w sercu, jak wiele uzdrowienia z niepokoju, lęków, poczucia winy i złości nastąpiło we mnie od 1972 r. Przypomniałem sobie także, iż nasze całkowite uzdrowienie wewnętrzne dokona się dopiero w niebie. Wreszcie, zrozumiałem, że najbardziej oczywistym sposobem, przez który Jezus posługuje się mną osobiście, jest modlitwa przynosząca ludziom pokój.

Tysiące ludzi powiedziało, że po mojej modlitwie za nich doświadczyli pokoju, niekiedy wielkiego pokoju. Istotnie, od czasu do czasu czułem się przygnębiony, nie widząc uzdrowienia fizycznego po modlitwie, lecz musiałem sobie przypominać, że pokój, którego chorzy doświadczali, był chyba ważniejszy czy przynajmniej był tym, co Bóg pragnął uczynić. (Kiedyś poproszono mnie rano, bym modlił się za żonatego mężczyznę w wieku około pięćdziesięciu kilku lat, którego czekała tego popołudnia poważna operacja wycięcia nowotworu. Umarł w czasie lub tuż po operacji, a odczułem to, jako porażkę. Niedługo później kapłan, bliski przyjaciel zmarłego, serdecznie podziękował mi za modlitwę za tego mężczyznę. Powiedział, że jego przyjaciel odczuwał ogromny lęk aż do naszej modlitwy. Po niej odczuł głęboki pokój i lęk go opuścił. Jakże mylące są nasze odczucia porażek i sukcesów!)

Być może do pisania tego rozdziału kwalifikują mnie w dużym stopniu moje doświadczenia niepokoju, lęków, poczucia winy i gniewu i w ten sposób rozumiem innych przeżywających podobne problemy, które przecież w znacznie mniejszym stopniu nękają mnie nadal. Poza tym Jezus posługuje się mną, by uzdrawiać innych z niepokoju, lęku, poczucia winy i gniewu, i przynosić swój pokój ludziom. (Wielu czytelników może odniesie moje wyznanie do siebie, gdyż może myślą, że skoro sami potrzebują uzdrowienia wewnętrznego, to Jezus nie może ich użyć do pełnienia posługi uzdrawiania wobec innych. Jezus nie czeka, aż Jego uczniowie zostaną w pełni uzdrowieni zanim posłuży się nimi, by przynieść wyzwolenie innym!)

W swojej cennej książce Power Healing (Hodder and Stoughton, 1986, str.95), John Wimber definiuje uzdrowienie wewnętrzne jako „proces, w którym Duch Święty przynosi przebaczenie grzechów i wewnętrzną odnowę ludziom cierpiącym z powodu zranionych umysłów, woli i uczuć". W tym bardzo niedoskonałym świecie, w którym żyjemy, cierpimy wszyscy z powodu „zranionych umysłów, woli i uczuć", zatem wszyscy potrzebujemy wewnętrznego uzdrowienia, a dla wielu jest to potrzeba bardzo nagląca. Dziękuję Bogu, że urodziłem w rodzinie prawdziwie kochającej i troszczącej się o siebie nawzajem. Coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo powinienem dziękować Bogu za to bezcenne błogosławieństwo, gdy służę ludziom - co się często zdarza - których matki próbowały pozbyć się ich przez aborcję, którzy byli fizycznie i psychicznie dręczeni przez rodziców, którzy byli wykorzystywani seksualnie jako dzieci lub młodociani, którzy często widzieli pijanego ojca bijącego matkę, których matka i ojciec nie rozmawiali ze sobą - niestety, takie sytuacje są o wiele częstsze niż sobie to zazwyczaj wyobrażamy. Jednak nawet ci spośród nas, którzy szczęśliwie urodzili się w prawdziwie kochających domach, zostali w jakiś sposób zranieni. Na przykład w moim przypadku, gdy matka nosiła mnie w łonie, mój starszy brat omalże nie umarł z powodu kłopotów z klatką piersiową, co wywołało w mamie taki niepokój, że urodziłem się miesiąc wcześniej - wszystko to nie­uchronnie mnie dotknęło.

Możemy doznać zranień od momentu poczęcia, na przykład jeśli poczęcie jest rezultatem gwałtu. Możemy doznać zranień, gdy jesteśmy w łonie matki, gdyż stresy i szoki przeżywane przez matkę wpływają na dziecko. Możemy doznać zranień w czasie porodu - zmarły dr Frank Lakę uważał, że klaustrofobia, objawiająca się później w życiu, jest często spowodowana trudnymi porodami. Zranień możemy doznać w okresie niemowlęctwa i dzieciństwa z powodu takich wydarzeń jak: śmierć matki, ojca, brata czy siostry, wypadku samochodowego czy pożaru, kłopotów finansowych w rodzinie, z powodu niemożności nauczenia się poprawnej pisowni (cierpiałem koszmary nocne), i z powodu licznych, mniej ważnych wydarzeń, np. śmierci psa. Oczywiście możemy doznać zranień w okresie dojrzewania, gdy próbujemy uporać się z dojrzewaniem seksualnym i dorastaniem, czy gdy musimy stawić czoło stresom egzaminacyjnym. Jako dorośli możemy doznać zranień z powodu kłopotów w małżeństwie, śmierci dziecka, utraty pracy, gdy dzieci biorą narkotyki, gdy umiera lub odchodzi współmałżonek, gdy utracimy wzrok. Lista nieszczęść nie ma końca.

Co czynić z tymi zranieniami? Możemy prosić Jezusa, który był zawsze obecny z nami w czasie każdego trudnego doświadczenia -gdyż On zawsze jest z nami, kocha nas, troszczy się o nas, strzeże nas - by uzdrowił zranienia, wylał balsam swojej miłości uzdrawiającej na nasze bolesne wspomnienia, wynagrodził nam brak miłości i zrozumienia w przeszłości ze strony rodziców czy innych osób, by dał nam wsparcie i pomoc, których nam brakuje. Katolicy mogą prosić Matkę Bożą, by wypraszała uzdrowienie wewnętrznych zranień, zwłaszcza tych wywołanych brakiem macierzyńskiej miłości i zrozumienia. Możemy prosić Ją, by była naszą Matką duchową i by wynagrodziła nam to, czego brakowało matce ziemskiej - być może nie udało się tego uniknąć, bo matka zmarła przy porodzie. Nie chcemy wydawać sądów czy wyroków potępienia na nasze ziemskie matki, które może nie mogły postąpić inaczej w trudnych okolicznościach.

W modlitwie o uzdrowienie trudnych i bolesnych wspomnień, zranień i związków z przeszłości wielką pomocą może okazać się dokładnie sprecyzowana i wypowiadana prośba o uzdrowienie wspomnień i zranień. Zatem, gdy ktoś cierpi z powodu wspomnień pijanego ojca, powinniśmy modlić się o uzdrowienie dokładnie tych wspomnień i o uzdrowienie związku z ojcem. Często jednak nie wiemy, co spowodowało nasze rany, gdyż zranienia i bolesne wspomnienia mogą kryć się w naszej podświadomości. Jezus może uzdrowić zranienia, które nigdy nie pojawią się w naszej świadomości. Dobrze jest zatem modlić się o uzdrowienie wszystkich bolesnych wspomnień i zranień z przeszłości, łącznie z tymi, których sobie nie uświadamiamy.

Duch Święty jednak czasami objawi osobie „słowo wiedzy" czy obraz, który ukaże nam przyczynę powstania zranień. Niektórzy w sposób szczególny obdarzeni w tej dziedzinie mogą otrzymać bardzo dokładny obraz czy „słowo", np. obraz dziecka z brązowym psem, jeśli śmierć tego psa lub dziecko zaatakowane przez takiego psa tkwi w bolesnych wspomnieniach, które trzeba uzdrowić. Również wiek tego dziecka może być podany. Ja sam, gdy modlę się nad kimś, odkrywam, iż słowo, np. „ojciec" powraca w moich myślach, to rozeznanie wpływa na sposób rozmowy i modlitwy z tą osobą. Niedawno modliłem się nad mężczyzną o różne sprawy, miedzy innymi o uzdrowienie wewnętrzne. W czasie modlitwy niespodziewanie przyszło mi na myśl słowo „strzeż się". Stałem się czujny i wkrótce przekonałem się, że niektóre sprawy opowiedziane przez tego mężczyznę o nim samym i jego przeszłości były tylko jego wymysłem.

Często ludzie błędnie określają główną przyczynę swoich zranień czy związków. Ostatnio w trójkę modliliśmy się nad bardzo kulturalną i utalentowaną kobietą w średnim wieku, która cierpiała z powodu depresji. Sądziła, że podstawową przyczyną depresji było zerwanie związku z mężczyzną, którego miała nadzieję poślubić. Uważała też, iż wspomnienia związane z jej matką wymagają uzdrowienia. Gdy jednak zaczęliśmy modlić się o uzdrowienie wspomnień i związków z przeszłości, rozpłakała się, gdy modliliśmy się za jej ojca, który był bardzo zimny i powściągliwy w okazywa­niu uczuć. Stało się dla niej i dla nas jasne, iż ten właśnie związek był podstawową przyczyną jej kłopotów.

Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie" (Mt 4, 17). Jezus nadal wzywa wszystkich nas do nawrócenia, które może stać się bramą do wielu uzdrowień wewnętrznych. Wszyscy niewłaściwie reagujemy na zranienia i trudy życia - często bardzo niewłaściwie. Grzech wszedł w nasze reakcje, niekiedy bardzo głęboko, dlatego nasze zranione uczucia zostały dotknięte grzechem. A nawrócenie jest drogą do przyjęcia uzdrowienia Jezusowego i przebaczenia grzechów.

Gdy sami zostaliśmy głęboko zranieni w życiu, łatwo jest nam winić za nasze bóle i trudności innych, okoliczności a nawet Boga, nad sobą zaś się litujemy. Łatwo to zrozumieć - lecz nic to nie daje! Czynimy wielki krok naprzód, gdy uświadomimy sobie potrzebę nawrócenia, a nie zrzucenia winy na innych czy na okoliczności. Grzech nieprzebaczenia, gniewu, pychy, braku wiary i nadziei - i inne grzechy - nieuchronnie odgrywają rolę w naszych emocjonalnych zranieniach i problemach. Gdybyśmy mieli doskonałą wiarę, nadzieję i miłość, których oczywiście żaden człowiek nie może mieć w tym życiu, wtedy nie odczuwalibyśmy lęków czy niepokojów, gdyż wiedzielibyśmy, że Jezus panuje nad wszystkim, i że z Nim po naszej stronie nie musimy się niczego lękać: „doskonała miłość usuwa lęk" (l J 4, 18). Tak więc bez osądzania innych za ich lęki, możemy wyznać brak wiary, nadziei i miłości w naszych niepokojach i lękach. Możemy wyznać też brak wiary i nadziei obecny w fałszywym poczuciu winy. Ewangelia chrześcijańska poucza, iż gdy wyznajemy nasze grzechy, Bóg je nam odpuszcza. Wielu chrześcijan szczerze wyznało swój grzech, lecz nie wierzą, by uzyskali przebaczenie, co ujawnia brak wiary w Jezusowe obietnice przebaczenia naszych grzechów (por. Łk 24, 47).

Trzeba także, byśmy wyznali grzech pychy, który dotknął naszych zranień emocjonalnych. Ludzie przeżywają depresje lub pragną popełnić samobójstwo, ponieważ nie powiodły się ich życiowe plany, status i reputacja. Zraniona duma wywołuje nie tylko niewielkie zranienia emocjonalne. Wyznanie grzechu pychy i rozwój w cnocie pokory może przynieść wspaniałe uzdrowienie uczuć i może zmienić bolesne wspomnienia z przeszłości.

Przebaczenie jest kluczem do wielu, a nawet większości uzdrowień wewnętrznych. Nauczanie Jezusa na temat przebaczenia jest bardzo jasne i bardzo wymagające. Mamy modlić się: I przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili (Mt 6, 12). Mamy przebaczać „siedemdziesiąt siedem razy" (Mt 18, 22), co znaczy nieograniczenie. Je­zus zostawił nam doskonały wzór przebaczając tym, którzy skazali Go na śmierć: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 32, 34).

Tak często nasze przebaczenie jest warunkowe: „Przebaczyłbym mu, gdyby mnie przeprosił"; „Przebaczyłabym jej, gdyby nie zrobiła tego celowo"; „Przebaczyłbym mu, gdyby nie zrobił tego tak wiele razy"; „Przebaczyłbym jej, gdyby tego nie kontynuowała"; „Przebaczyłabym mu, gdyby zaatakował mnie, a nie moje dziecko"; „Przebaczyłabym, gdyby obelga nie była tak celowo okrutna i złośliwa"; „Przebaczyłbym jej, gdyby nie zrujnowała całego mojego życia". Lecz nauczanie Jezusa jest jasne i proste: wezwani jesteśmy, by przebaczyć wszystko zawsze, bez żadnych wyjątków. Za każdym razem, gdy nie przebaczyliśmy w pełni, musimy wyznać grzech i prosić o łaskę przebaczenia innym. Powiedziano nam również: Miłujcie waszych nieprzyjaciół, módlcie się za tych, którzy was prześladują (Mt 5, 44). Sprawdzianem jak dalece przebaczyliśmy tym, którzy nas zranili jest to, Jak bardzo ich kochamy i za nich się modlimy.

Ludzie często wiedzą, że nie przebaczyli lub nie przebaczyli w pełni jednej osobie czy grupie osób. Pewnego razu zapytałem księdza, który przyszedł do mnie z prośbą o modlitwę, czy w pełni przebaczył każdemu. Odpowiedział natychmiast: „Nie, nie przebaczyłem swojemu ojcu". Znaliśmy więc prawdę, co było bardzo korzystne. Bywa jednak często tak, że osoby nie zdają, sobie sprawy, że nie przebaczyły komuś innemu czy grupie osób, tak jak było w moim przypadku, gdy „spocząłem w Duchu" po modlitwie Francisa MacNutta, o czym już pisałem w poprzednim rozdziale. Jeśli więc ktoś natychmiast odpowie na moje pytanie o przebaczenie: „Nie, proszę księdza, wszystko wszystkim przebaczyłem", wiem, iż za taką odpowiedzią mogą się kryć liczne przypadki nieprzebaczenia. Na przykład polski uchodźca mógł nie w pełni przebaczyć Rosjanom, komunistom, Niemcom albo nazistom rany przeszłości dotyczące jego lub jego rodziny. Osoba jakiejkolwiek rasy mogła nie przebaczyć osobie należącej do innej rasy. Ktoś mógł nie przebaczyć ojcu lub matce, lecz to może zostać zepchnięte do podświadomości, gdyż nie można nie kochać i przebaczyć komuś, z tym trudno żyć.

Pamiętam mężczyznę, który powiedział mi, że dopiero teraz uświadomił sobie, że powinien przebaczyć swojej matce to, że zmarła, gdy miał trzy lata. Co miał na myśli? Przecież jego matka nie popełniła samobójstwa ani nie uczyniła nic podobnego. Z racjonalnego punktu widzenia wiedział, że nic nie było do przebaczenia. Lecz gdzieś głęboko w nim ukryty był chłopczyk trzyletni, który był ogromnie rozgniewany na matkę za to, że zniknęła wtedy, gdy jej bardzo potrzebował. W wielu z nas ukryte są małe, rozgniewane dzieci, które nie przebaczyły do końca.

Przebaczenie jest zasadniczo aktem woli, możemy zatem przebaczyć, nawet gdy czujemy złość na poziomie naszych emocji. Doskonałe przebaczenie jednak obejmuje również uczucia, dlatego musimy się modlić, by nasze przebaczenie przeszło od woli do uczuć i do podświadomości.

Znam pewnego bardzo uduchowionego księdza, który mówi, że stara się przebaczyć urazę w przeciągu 10 sekund - a wielu z nas wydłuża ten czas do 10 minut, 10 godzin, 10 dni, 10 tygodni, 10 miesięcy czy 10 lat! Wielką łaską jest nauczyć się szybko przebaczać. Gdy nie przebaczamy, stajemy się ofiarami własnego nieprzebaczenia, gdyż nie możemy doświadczać radości, pokoju, miłości i uzdrowienia, które Jezus pragnie nam ofiarować, jeśli przynajmniej nie próbujemy przebaczyć.

Zostaliśmy wezwani, by przebaczyć: innym ludziom, Bogu i sobie. Oczywiście wiemy, że z obiektywnego punktu widzenia nie istnieje nic, co mamy przebaczyć nieskończenie kochającemu Bogu. Lecz możemy odczuwać ogromny gniew wobec Boga, że dopuścił to czy tamto w naszym życiu: rozpad małżeństwa, śmierć dziecka, bankructwo finansowe, utratę zdrowia. Dlatego więc musimy wyznać całą gorycz i niechęć z powodu ciężkich przeżyć w naszym życiu.

Wielu nie może przebaczyć sobie grzechów przeszłości (np. przerwanie ciąży), błędów, zmarnowania życia. No cóż, wszyscy zgrzeszyliśmy, w ten czy inny sposób zmarnowaliśmy nasze życie. Dobrą Nowiną jest to, że Jezus przyszedł, by zbawić i uzdrowić grzeszników, nie „dobrych ludzi" - największy święty jest przecież zbawionym grzesznikiem! Mamy miłować naszego bliźniego jak siebie samego, a to oznacza nauczenie się przebaczania sobie. Jeśli Jezus może przebaczyć nam, gdy wyznajemy grzech, możemy i my przebaczyć sobie.

Nieprzebaczenie, gorycz, niechęć i niesłuszny gniew są nie tylko chorobą ducha i uczuć, lecz mogą również wpłynąć na nasze zdrowie fizyczne. Statystyki pokazują, iż w ciągu 18 miesięcy po śmierci lub odejściu współmałżonka, jeśli w osobie pozostaje nieprzebaczenie, gorycz, niechęć i gniew, jest ona bardziej narażona na rozwój komórek rakowych niż w innych okresach. Istnieją też przypadki ustąpienia raka u osób, które przebaczyły innym. Od­krywamy, że często jest związek między artretyzmem i nieprzebaczeniem, goryczą, niechęcią i niesłusznym gniewem. Przebaczenie jest więc często kluczem do uzdrowienia fizycznego. W wielu przypadkach, gdy ludzie proszą mnie o modlitwę o uzdrowienie fizyczne, pytam ich, czy przebaczyli wszystkim wszystko, gdyż nieprzebaczenie może być korzeniem kłopotów.

Pragnę teraz napisać coś ważnego. Gdy zachęcamy ludzi, by wyznali: brak wiary i nadziei, nieprzebaczenie, gorycz, niechęć, niesłuszny gniew, pychę i inne grzechy, musimy jasno powiedzieć, że ich nie osądzamy ani nie potępiamy, gdyż wiele osób, które do nas przychodzą z prośbą o modlitwę o uzdrowienie wewnętrzne, jest ofiarami grzechów innych ludzi. Nie możemy obarczyć ich fałszywym poczuciem winy. Możemy im powiedzieć, iż wszyscy zgrzeszyliśmy, iż wszyscy zostaliśmy wezwani do nawrócenia i że nawrócenie przynosi uzdrowienie i wyzwolenie nam wszystkim. Może być i tak, że rodzic, mąż czy ktokolwiek inny, kto spowodo­wał zranienie, będzie musiał nawrócić się i sto razy więcej. My mamy wyznać swoje własne grzechy, a nie grzechy innych!

Ostatni punkt tego rozdziału: słuszną rzeczą jest modlić się i prosić o modlitwę o uzdrowienie wewnętrzne. Zwykle jest to proces stopniowy, dlatego też dobrze jest kontynuować modlitwę. Musimy jednak unikać przesadnego skupiania uwagi na sobie i na naszych problemach, łącznie z potrzebą naszego uzdrowienia wewnętrznego. Za dużo modlitwy o nasze wewnętrzne uzdrowienie może być znakiem przesadnej uwagi poświęcanej sobie. Po modlitwie powinniśmy wielbić Boga i pomagać innym. Zaiste, niekiedy sam akt zapomnienia o sobie, skupienie uwagi na wielbieniu Boga i pomaganiu innym może stać się królewską drogą ku uzdrowieniu wewnętrznemu!

Benedict M. Heron OSB, Modlitwa o uzdrowienie, Kraków 1992, s. 92-100.

Ks. dr Marian PiątkowskiPoznań

WSPÓŁPRACA EGZORCYSTY Z PSYCHIATRAMI (wykład w Gnieźnie 13.10.2005 r)

Jako ksiądz katolicki będę mówił z pozycji nauki i praktyki Kościoła katolickiego. Dla osób, które nie podzielają \światopoglądu chrześcijańskiego, wysłuchanie tego przedłożenia może być pożyteczne dla poznania stanowiska Kościoła i ewentualnego wykorzystania dla dobra pacjentów.

W ramach ogólnego tematu „Psychiatria - między biologią a humanizmem” mój referat sytuuje się po stronie humanizmu. W jego tytule „Współpraca egzorcysty z psychiatrami” występują dwie osoby - psychiatra i egzorcysta, ale miejsce spotkania ich współpracy każe dodać jeszcze dwie - pacjenta i złe duchy. Kim jest psychiatra wiedzą Państwo lepiej ode mnie. Owocne współdziałanie psychiatry i egzorcysty, o którego sensowności przypuszczam, że nikt nie wątpi, każe jednak naświetlić katolickie spojrzenie na trzy dalsze osoby, i to będzie przedmiotem pierwszej części mojego wykładu. Temat jest obszerny, muszę mówić skrótowo i proszę o wyrozumiałość.

I. OSOBY

1. Kim jest egzorcysta?

W tej dziedzinie w środkach społecznego przekazu zauważamy wielkie zamieszanie. Egzorcystą bywają nazywane osoby od księdza upoważnionego przez władzę kościelną po różnych uzdrowicieli, magów i szarlatanów. Egzorcystą w Kościele katolickim jest z reguły duchowny upoważniony przez biskupa, który w imię Chrystusa, czyli mocą Bożą, uwalnia ludzi, rzeczy i miejsca od obecności i szkodliwego działania złych duchów. Jego działanie ma charakter religijny. Wiadomo, że czynnik religijny odgrywa ważną rolę w życiu ludzi, także tych, którzy zajmują wobec niego stanowisko negatywne. Sfera religijna stanowi jedną z najgłębszych warstw życia człowieka, jego psychiki i na tym szczególnie delikatnym terenie spotyka się posługa egzorcysty z uzdrawiającą działalnością psychiatry, psychologa i psychoterapeuty. Na terenie religijnym spotykamy różne anomalie i niektóre z nich wchodzą w zakres zainteresowanie psychiatrii. Temat mojego wykładu dotyczy tego szczególnego wycinka życia religijnego, który związany jest z rzeczywistym bądź rzekomym działaniem złych duchów. Złe duchy mogą powodować choroby i cierpienia dające objawy podobne, a nawet identyczne z objawami patologii naturalnych, dlatego potrzebne jest staranne rozeznanie przyczyny i skierowanie pacjenta do kompetentnej osoby - lekarza lub egzorcysty, a niekiedy potrzebne jest współdziałanie obu.

Z praktyką skutecznych egzorcyzmów spotykamy się nie tylko w Kościele katolickim, ale także w innych kościołach chrześcijańskich, zarówno wschodnich jak wywodzących się z Reformacji. Praktykę egzorcyzmu zna również judaizm, nie wiem na ile także islam. Trudno jednak nazwać egzorcyzmami różne zabiegi czarowników i szamanów afrykańskich i południowo-amerykańskich czy okultystyczne zabiegi dalekowschodnie.

Doświadczenie duszpasterskie Kościoła pozwala wyodrębnić różne sposoby i stopnie niszczycielskiego działania demonów. Najgroźniejszym z nich jest opętanie przez złe duchy. Do walki z nimi za pomocą tzw. uroczystego egzorcyzmu, przy stwierdzonym niewątpliwie opętaniu, potrzebne jest w Kościele specjalne upoważnienie biskupa, stałe lub doraźne. Egzorcyzm uroczysty jest obrzędem liturgicznym, składającym się z modlitw, czytań Pisma św., rozkazów wydawanych diabłu i gestów sakralnych, takich jak znaki krzyża czy nałożenie rąk. Efekty egzorcyzmu poznaje się po zachowaniu się osoby podczas jego wykonywania i po zmianach w wyniku serii egzorcyzmów. Nie ma dwóch przypadków jednakowych. Niekiedy zły duch reaguje od początku bardzo gwałtownie, a potem reakcja słabnie aż do zaniku objawów i uwolnienia, niekiedy słaba na początku, stopniowo narasta, aby w momencie kulminacyjnym, po szeregu egzorcyzmów, zaniknąć całkowicie po wyrzuceniu złego ducha.

Uwalnianie od wszelkich innych działań demonicznych za pomocą tzw. egzorcyzmu prywatnego czy modlitwy o uwolnienie może podejmować każdy kapłan, a pod pewnymi warunkami także osoba świecka. Ze względu na to, że tradycja stałego egzorcystatu w diecezjach i parafiach, funkcjonująca od Starożytności, została przed około trzystu laty z różnych powodów przerwana, dzisiejsi księża nie są do tego zadania przygotowani. Aktualne potrzeby duszpasterskie Kościoła, związane z obserwowanym od kilkudziesięciu lat nasileniem demonicznego działania w świecie, domagają się wskrzeszenia tej funkcji i należytego przygotowania do niej duchowieństwa. Od kilku lat biskupi polscy stopniowo mianowali po jednym lub kilku egzorcystów, każdy dla swojej diecezji. Prawo kościelne stawia egzorcystom poważne wymagania intelektualne i moralne. Polscy egzorcyści spotykają się dwa razy w roku na kilkudniowych konferencjach dla pogłębienia wiedzy i wymiany doświadczeń. Kilku bierze co roku udział w konferencjach międzynarodowych. Mamy już w tej dziedzinie dość obszerną literaturę polską i obcojęzyczną. Sądzę, że dla Państwa byłoby pożyteczne zapoznać się przynajmniej z trzema pozycjami bardzo doświadczonego i kompetentnego egzorcysty diecezji papieskiej (obecnie na emeryturze), ks. Gabriela Amortha, pt. Wyznania egzorcysty, Nowe wyznania egzorcysty, Egzorcyści i psychiatrzy, dostępnymi w księgarniach katolickich.

Do egzorcystów zwracają się o pomoc nie tylko osoby dotknięte działaniem demonicznym, ale także udręczone różnymi naturalnymi niedomaganiami ciała, psychiki i ducha, trudnymi sytuacjami życiowymi, jak konflikty rodzinne, problemy wychowawcze, bezradność życiowa itp. Staramy się nikogo nie odsyłać bez pomocy. Służymy im posługą religijną i ludzką, cierpliwym wysłuchaniem, pociechą, modlitwą o uzdrowienie i wszelką pomoc Bożą, naświetleniem sytuacji myślą religijną i w razie potrzeby skierowaniem do lekarzy, różnych poradni: małżeńskich, pedagogicznych, psychologicznych, kościelnych i świeckich. Tu wiele zależy od wiedzy i umiejętności księdza. Mogę stwierdzić na podstawie własnych doświadczeń, że wielką pomoc w uzdrowieniu sfery emocjonalnej i znaczną ulgę w niektórych nerwicach, a niekiedy nawet uzdrowienie fizyczne, daje sakrament spowiedzi św., zwłaszcza z całego życia, czyli tzw. spowiedź generalna.

W przypadkach poważnego podejrzenia o działanie demoniczne u Państwa pacjentów, radzę proponować im udanie się do wyznaczonego przez biskupa egzorcysty diecezjalnego. Kurie biskupie służą ich adresami. Zdecydowanie odradzam korzystanie z reklamujących się egzorcystów świeckich, także jeżeli swoje zabiegi wykonują w kontekście religijnym (modlitwy, święte obrazy, krzyże itp.), stosując przy tym różne zabiegi magiczne, np. radiestezyjne, energoterapeutyczne i in. i pobierających za to opłaty. Księża egzorcyści w Polsce nie przyjmują tu żadnych honorariów czy ofiar, zresztą skuteczność uwalniania od działania złych duchów z reguły wiele bardziej zależy od postawy religijnej i moralnej oraz współdziałania samych pacjentów, aniżeli od egzorcysty. Interwencja egzorcysty nie ma nic wspólnego z działaniem maga, który odwołuje się do tajemnych sił, nad którymi rzekomo ma władzę. Egzorcyzm jest walką między osobami, gdzie broń stanowi uzyskiwana przez egzorcyzm interwencja Boża.

2. Kim jest pacjent?

Nie mamy w języku kościelnym specjalnej nazwy dla człowieka przychodzącego do egzorcysty, nazwijmy go zatem, podobnie jak Państwo, pacjentem, czyli człowiekiem cierpiącym. Miałem wiele okazji spotykania się z ludzkimi niedolami, także w szpitalach, odkąd jednak przed ośmiu laty zostałem mianowany egzorcystą, otworzył się przede mną nowy wielki świat ludzkiego cierpienia powodowanego przez złe duchy.

Nasz pacjent jest człowiekiem i zrozumienie go zależy znacznie od przyjętej antropologii, materialistycznej, chrześcijańskiej, czy innej. Humanizm, także świecki, patrzy na człowieka jako na najwyższą wartość w kosmosie, jako na osobę, czyli istotę o najwyższych na ziemi uprawnieniach indywidualnych i społecznych. Według myśli chrześcijańskiej jest także dzieckiem Bożym, stworzonym i umiłowanym przez Boga, przeznaczonym do życia wiecznego, które jest jego ostatecznym celem. Jest obiektywnie najwyższym bytem w świecie widzialnym, niezależnie od osobistego poziomu zdrowotnego, intelektualnego, czy nawet moralnego. Jest takim również wówczas, gdy dotknęła go daleko idąca degradacja ludzkich przymiotów, skazująca go na wegetację czysto biologiczną. Jan Paweł II wielokrotnie określał osobę ludzką jako najwyższy punkt odniesienia w świecie, dlatego ma ona być traktowana zawsze z głębokim szacunkiem dla jej osobowej godności.

Antropologia chrześcijańska widzi w człowieku istotę złożoną z materii i ducha z wszystkimi ich uwarunkowaniami i właściwościami, przede wszystkim nieśmiertelnością duszy. Głębsza refleksja filozoficzna nad materią i duchem zdaje się sugerować, że ich połączenie w jeden byt jest niemożliwe, a jednak jest faktem. Człowiek jest mistrzowskim dziełem Boga, niby znanym, a w rzeczywistości głęboko tajemniczym w swojej strukturze i działaniu, czego Państwo i my, kapłani, wielokrotnie doświadczamy. Stronę materialną człowieka ukazuje doświadczenie. Istnienie w nim pierwiastka duchowego, który nazywamy duszą, wymaga starannego wmyślenia się filozoficznego w oparciu o zasadę przyczynowości. Duch ludzki jest niewidzialny, a jednak realnie istnieje. Dla nas ważne jest rozróżnienie w człowieku trzech warstw, z których każda ma swoje uzdolnienia poznawcze i pożądawczo-działaniowe, zwane zwykle władzami. Warstwa duchowa jako władzę poznawczą ma rozum, a pożądawczo-działaniową - wolę. Warstw materialna poznaje zmysłami, a działa przy pomocy skomplikowanego układu nerwowego, mięśniowego i in. Pomiędzy nimi jest warstwa pośrednia, gdzie obie płaszczyzny, duchowa i materialna, spotykają się, posiadając po stronie poznawczej wyobraźnię i pamięć, a po stronie pożądawczo-działaniowej wielki obszar uczuć (emocji). Przypominam to dlatego, by móc później ukazać, na które płaszczyzny i władze złe duchy mogą działać, a które są dla nich niedostępne.

3. Kim są złe duchy?

Czy o tym wiemy czy nie, żyjemy stale w sytuacji poważnego zagrożenia ze strony złych duchów, które są najbardziej niebezpiecznymi wrogami człowieka. Dla teologa i każdego zresztą poprawnie wierzącego katolika ich rzeczywiste istnienie jako istot osobowych i ich szkodliwe działanie na człowieka jest całkowicie pewne i należycie uzasadnione. Niektórzy jednak przedstawiciele świata medycznego bądź z racji apriorycznego założenia światopoglądowego, bądź w przekonaniu, że objawy przypisywane demonom dają się tłumaczyć i leczyć sposobami naturalnymi, kwestionują ich realne istnienie i działanie, uważając je za myślną personifikację istniejącego w świecie zła. Jest to na tyle zrozumiałe, że metodą przyrodniczo-eksperymentalną nie da się, zgodnie z jej kryteriami, dowieść realnego istnienia bytów czysto duchowych. Należy jednak pamiętać, że nie jest to jedyna metoda dochodzenia do prawdy. Trudności wynikają niekiedy także z nieznajomości nauki katolickiej o złych duchach i jej uzasadnień.

Zakładając rzeczywiste istnienie złych duchów, możność ich szkodliwego działania, mogącego przybierać postać różnych chorób fizycznych, nerwowych i psychicznych aż do opętania włącznie, nieuleczalnych medycznie oraz uwalniania ludzi od ich obecności i złego wpływu mocą Chrystusa, należycie uzasadnionych metodą teologiczną i potwierdzanych także doświadczeniem zwłaszcza egzorcystów, a nie mając tu czasu na przedstawienie tych argumentów, podejmę próbę zaprezentowania w wielkim skrócie niezbędnej części katolickiej demonologii, trzeba bowiem możliwie dobrze poznać nieprzyjaciela, by móc skutecznie się bronić.

Oprócz bytów materialnych i istot materialno-duchowych (ludzi), Bóg stworzył wielką ilość istot czysto duchowych, które nazywamy aniołami. Część z nich zbuntowała się przeciw Bogu i pozostając istotami duchowymi z wszystkimi ich przymiotami, stała się złymi duchami, aniołami upadłymi. W Piśmie św. spotykamy różne ich nazwy. Słowem Szatan określa się zwykle najwyższego złego ducha, który jest zwierzchnikiem i przywódcą innych, resztę zwykle demonami, diabłami czy ogólnie złymi duchami. W teologii nauka o dobrych aniołach nosi nazwę angelologii, a o złych demonologii. O ich istnieniu i naturze dowiadujemy się wyłącznie z Bożego objawienia, są bowiem dla nas niewidzialni. Tylko niektórzy wiedzą o nich z doświadczenia, aniołowie bowiem i złe duchy, mając wielką władzę nad materią, mogą przybierać różne postaci postrzegane przez nas zmysłami.

Wszyscy aniołowie zostali stworzeni jako dobrzy, część z nich z własnej winy stała się złymi. Jako stworzenia są stale zależni od Boga w istnieniu i możliwości działania. Są istotami wyłącznie duchowymi, bez materii, niezależnymi od niej, a więc także od naszego czasu i przestrzeni. Mogą jednak w nie ingerować i np. przenosić swą złą działalność w przestrzeni w mgnieniu oka. Wielkością bytu znacznie przewyższają człowieka. Dystans między nami a nimi można by zobrazować porównaniem owada do człowieka. Obdarzeni rozumem i wolną wola mają wiedzę i moc działania o wiele większą od nas, chociaż nie są wszechmocni jak Bóg. Złe duchy to osoby, a nie jakieś nieokreślone złe energie, jak mówią niektórzy energoterapeuci, zwykle na podstawie starej chińskiej mitologii. O aniołach wiemy, że przebywają w niebie, które jest dla nich raczej stanem niż miejscem. Sytuację złych duchów nazywamy piekłem, ale nie wiemy czy ono jest dla nich miejscem w naszym sposobie rozumienia. Boże objawienie pozwala się domyślać, że ilość upadłych aniołów jest bardzo wielka. Istnieje wśród nich nie znana nam bliżej hierarchia i zależność niższych od wyższych. Każdy jest inny, różnią się wielkością bytu oraz stopniem wiedzy i mocy.

Złe duchy wiele doskonalej od nas poznają materię i jej prawa, mogą przewidzieć różne wydarzenia w świecie materii, jak trzęsienia ziemi czy inne kataklizmy. Lepiej od nas znają nasze ciało, mogą np. przewidzieć choroby, których objawy nam się jeszcze nie ujawniły, a także poznać treść wyobrażeń i rodzaj uczuć po ich objawach w ciele. Nie mogą poznać treści naszych aktów czysto duchowych, poznawczych i wolitywnych, jeśli nie zostają ujawnione na zewnątrz, tym bardziej tajemnic łaski. Tylko Bóg zna tajniki serca. Z doświadczeń wiemy, że w przypadku oddania się człowieka diabłu przez swego rodzaju pakt, może on posiąść również znajomość jego aktów duchowych i wywierać bardziej bezpośredni wpływ na jego umysł i wolę. Niepoznawalne są dla niego przyszłe akty ludzkie zależne od wolnej woli. Tę wiedzę ma tylko Bóg. Zły duch może przewidywać nasze wolne decyzje na podstawie wiedzy o naszych skłonnościach, predyspozycjach psychicznych i o tym, jak postępowaliśmy w przeszłości.

Nie znamy psychologii złych duchów, wiemy jednak że moc ich chcenia i działania przewyższa znacznie naszą. Nie mogą jednak wymusić na nas bezpośrednio myśli i aktów woli. Pozostaje im możność wywierania na nie wpływu pośrednio przez działanie na wyobraźnię i uczucia, mogą także wpływać na ludzkie zmysły przez zjawy, hałasy i inne przykre wrażenia oraz szkodzić ciału. Pismo św. daje liczne przykłady niezwykłej mocy aniołów dobrych i złych.

Bóg pragnie, aby wieczny los istot osobowych był rezultatem ich wolnego wyboru, dlatego postawił aniołów, podobnie jak później ludzi, wobec próby posłuszeństwa. Niestety znaczna ich część, prawdopodobnie wskutek sugestii najwyższego anioła, któremu Biblia nadaje imię Lucyfera, być może oszołomionego wielkością swego bytu, wiedzy i mocy, zbuntowała się i w konsekwencji znienawidziła Boga całkowicie i definitywnie. Bóg uszanował ich wolną decyzję. Zbuntowane duchy musiały opuścić niebo, a ich sytuację po tym wielkim grzechu nazywamy piekłem. Najwyższe stworzenie, które chciało z siebie uczynić boga, spadło ze szczytu chwały na samo dno otchłani. To nie Bóg stworzył piekło. Złe duchy same je utworzyły. Piekło jest przejawem immanentnej sprawiedliwości. Odtąd wszystkie złe duchy trwają w żywiołowej negacji Boga i wszystkiego, co ma z Nim związek.

Nie mogąc zranić Boga, który jest dla nich absolutnie niedostępny, starają się niszczyć Jego najwyższe i najbardziej umiłowane stworzenia, jakimi w świecie są ludzie, których nienawidzą i z tego powodu, że powołani są przez Boga do wiecznego życia w niebie z niewypowiedzianym darem uczestnictwa w Bożej naturze, które one przez swój bunt utraciły. Jedynie człowiek może stać się ich trwałą zdobyczą, na żadnej innej im nie zależy. Wiedzą, że w ten sposób mogą najbardziej znieważyć Boga i Jego miłość do ludzi i zarazem zdobyć człowieka pod swoją okrutną władzę, co uważają także za swoje zwycięstwo w walce z Chrystusem. Ponieważ jedynym sposobem wyrwania człowieka Bogu i zdobycia go dla siebie jest grzech, starają się ze wszystkich sił, wykorzystując całą wybitną ale przewrotną inteligencję i potężną złą wolę, posługując się kłamstwem i przemocą, doprowadzić ludzi do grzechu, ostatecznego buntu przeciw Bogu i zniewolenia ich w piekle, by dzielili ich tragiczny los. Wszelkie szkodliwe działania szatana w świecie materialnym i duchowym skierowane są przeciw człowiekowi. Kiedy uda się im zdobyć go na zawsze, pastwią się nad nim okrutnie, bo jedyną satysfakcję znajdują w sadystycznym zadawaniu cierpienia. Chrystus nazywa Szatana kłamcą i mordercą od początku.

Dobro pochodzi od Boga, dlatego złe duchy nienawidzą wszelkiego dobra, a chcą jedynie zła, bo tu nie spotykają się z Bogiem. To jest ich własna domena, królestwo zła i w konsekwencji cierpienia i nieszczęścia. Ludzka wola skierowana jest z natury ku dobru. Nawet kiedy czynimy coś złego, czynimy to dla jakiegoś dobra, przynajmniej pozornego. Trudno nam pojąć, jak można pragnąć tylko zła i ze względu na zło. Demony bardzo cierpią i nie mają w cierpieniu żadnej ulgi, ale nienawiść Boga jest w nich większa od cierpienia. W piekle nie ma miłości, tam każdy dla każdego jest odrażający i każdy żyje w głębokiej samotności swego bólu i rozpaczy. Łączy je jedynie wspólna nienawiść do Boga i przytłaczająca dyktatura przywódców piekła. Jest tam bowiem hierarchia odwrócona, gdzie najbardziej znieprawieni i okrutni panują z głębi otchłani nad królestwem zła. Możność przebywania w naszym świecie, wyrządzanie ludziom szkody i zadawanie im cierpienia, zagłusza w jakiś sposób ich wieczystą udrękę, dlatego pozbawiane możności szkodzenia ludziom i wypędzane przez egzorcystów do piekła, bronią się przed nim rozpaczliwie, często wydają ustami opętanych wrzaski, płaczą, kłamią, że wkrótce wyjdą, grożą zemstą, żeby tylko zaprzestać egzorcyzmów. W piekle mocniejsze duchy mogą dręczyć słabsze i karać. Kiedy podczas pewnego egzorcyzmu groziłem złemu duchowi, że im bardziej będzie dręczył opętanego, tym bardziej mocniejsi w piekle jego będą dręczyć, nie zaprzeczył, ale powiedział: „Ja też będę dręczył”. Na podobne słowa powiedziane przez ks. Amortha demon odpowiedział: „Nie zwracam żadnej uwagi na moje męki, wystarczy, że sprawię jej (osobie egzorcyzmowanej) ból i zniszczę ją.” Piekło jest królestwem ciemności, nienawiści, nieprawości i okropności, jakich nie da się ludzkim językiem opisać.

Grzech upadłych aniołów jest nienaprawialny. Mimo wielkiego cierpienia nie chcą się nawrócić. Kilka razy, gdy podczas egzorcyzmu zachęcałem złego ducha, by przeprosił Boga, a otrzyma przebaczenie i będzie mógł wrócić do nieba, spotykałem się z natychmiastowym i gniewnym: „Nigdy!” Szatan jest szaleńcem pychy i nie chce ukorzyć się przed Bogiem.

Złe duchy zachowały swoją wysoką naturalną inteligencję i zdolne są do obmyślania wielkiego i podstępnego zła nie tylko w poszczególnych osobach, ale także w społeczeństwie. Do dziś trudno zrozumieć, jak to się stało, że w naszych czasach dwóch ludzi, ostatecznie tylko tych dwóch, Hitler i Stalin, opętanych błędnymi ideologiami, sprowadziło na cały świat taki ogrom zniszczeń, cierpień i śmierci. Jan Paweł II mówił o strukturach zła w świecie, które wciągają ludzi w swe tryby i przypisywał je wyraźnie złym duchom. Sami zresztą widzimy, jak trudno jest dziś być uczciwym w ekonomii i mieć czyste ręce w polityce.

Jeszcze wyraźniej widać skutki grzechu aniołów w ich złej woli. Grzech stał się jak gdyby współistotną częścią ich natury. Ich działanie na ludzi jest podstępne, złowrogie i zawsze niszczące, przede wszystkim w najgłębszych warstwach osoby, religijnej i moralnej, ale także materialnej. Mamy podstawy przypuszczać, że różne ciężkie choroby, groźne wypadki, a nawet kataklizmy przyrody mogą w nich mieć swoją przyczynę. Złe duchy, na ile tylko mogą, starają się ukrywać swoje istnienie i działanie, zasłaniając się przyczynami naturalnymi, by tym skuteczniej szkodzić. Wróg nierozpoznany jest bardziej niebezpieczny.

Chrystus przyszedł na świat, aby zniszczyć dzieła diabła i uratować ludzi. Traktował swego przeciwnika bardzo poważnie. Walka z nim była bardzo ciężka. Poniósł klęskę fizycznie przez mękę ciała i śmierć, ale była to przegrana pozorna, bo w rzeczywistości odniósł pełne zwycięstwo w dziedzinie duchowej - przez miłość i posłuszeństwo Bogu oraz cielesnej - przez zmartwychwstanie, wniebowstąpienie i otwarcie wszystkim ludziom drogi do zbawienia. Nie unicestwił jednak złych duchów, ani nie zamknął przed nimi możliwości złego działania, ograniczył je tylko, a nam uzyskał moc skutecznej obrony i zwyciężania ich, jeśli zechcemy z tej mocy korzystać, co jest dla nich karą i wielkim upokorzeniem. Pismo św. mówi o Szatanie jako władcy tego świata. Trudno nam przeniknąć do końca Boży plan zbawienia, wiemy jednak, że jest on mądry i święty, także wtedy, gdy dopuszcza działanie złych duchów.

Szatan w trudnej dla nas do zrozumienia złości swej woli usiłuje niszczyć w świecie wszystko, co Boże, prawdziwe i dobre, wszystko, co Bóg miłuje, najbardziej jednak człowieka. Im bardziej go poniży, upodli, zdegraduje fizycznie, psychicznie, a zwłaszcza moralnie, tym większą ma satysfakcję, chociaż nigdy nie jest szczęśliwy. Usiłuje budować przeciw Bożemu swoje własne królestwo ciemności, nienawiści, okrucieństwa i nieszczęścia, a każdy zdobyty na zawsze człowiek powiększa zakres jego tyranii. Jedynym dla niego sposobem zdobycia człowieka jest ciężki grzech, dlatego posługując się wszelkimi możliwymi środkami, usiłuje go nakłonić do grzechu i w ten sposób wprowadzić w swój bunt przeciw Bogu.

Najczęstszym i zwyczajnym jego środkiem jest pokusa, czyli podnieta do złego. Wiedząc, że człowiek jest tak ukształtowany, że nie potrafi chcieć zła dla zła, Szatan pobudza go do grzechu, ukazując w nim jakiś pozór dobra. Klasycznym tego przykładem jest biblijny opis pokusy pierwszych rodziców w raju. Uporczywe silne pokusy, np. samobójcze, na jakie skarżą się nieraz nasi pacjenci, mogą pochodzić od złych duchów i warto to brać pod uwagę.

Inną formą niszczenia człowieka, w naszych czasach szczególnie częstą, są różne zniewolenia i skrępowania. Mogą one dotyczyć ciała i przybierać postać różnych chorób, jak mamy na to przykłady w Ewangelii (kobieta od wielu lat pochylona, człowiek niemy i głuchy, chłopiec z objawami epilepsji). Często bywają trudne do zdiagnozowania i nie dają się leczyć środkami medycznymi, które nieraz działają odwrotnie, np. silne środki nasenne odbierają resztki snu. Gdy ustępują pod wpływem egzorcyzmu czy modlitwy o uwolnienie, poznajemy ich rzeczywistą przyczynę.

Poddanie się Szatanowi przez grzechy może powodować także niszczące człowieka choroby nerwowe i psychiczne, takie jak silne stany depresyjne, lękowe, stany nienawiści i agresji, uzależnienia alkoholowe, narkotyczne i inne, nie dające się uspokoić ciężkie i uporczywe wyrzuty sumienia, przekonanie o wiecznym potępieniu, nerwice natręctw, poczucie bezradności wobec grzechu i w ogóle życia. Bywa, że długotrwałe zabiegi medyczne okazują się bezskuteczne, a jeden czy kilka egzorcyzmów przywraca zdrowie, na co mamy niemało przykładów. To jest teren, na którym najczęściej spotykają się psychiatrzy i egzorcyści. Dobrze jest wiedzieć, że złe duchy działają z ukrycia, kamuflując degradowanie człowieka objawami choroby. Nie prowadzę dokładnej statystyki, ale sądzę, że około 40% osób, które przychodzą do mnie jako egzorcysty, doświadcza działania demonicznego o różnym natężeniu.

Rzadko występującym działaniem złych duchów jest tzw. osaczenie lub oblężenie (obsessio), gdzie zły duch już nie ukrywa się, ale manifestuje swą obecność oddziaływaniem na zmysły. Działa na wzrok przez przerażające zjawy, na słuch przez głośne hałasy, krzyki, obelgi, groźby, na powonienie przez przykre zapachy, odory, także na dotyk przez bicie i zadawanie nawet krwawych ran. Te zjawiska zdarzają się przede wszystkim w życiu Świętych, których nie udaje mu się skłonić do grzechu w inny sposób. Tu Szatan atakuje człowieka od zewnątrz. Niektóre z tych objawów mogą wynikać z choroby naturalnej, stąd potrzeba tu starannej diagnozy.

Najcięższą ingerencją złego ducha w życie człowieka jest opętanie (possessio), które polega na jego zamieszkaniu w ciele człowieka i niszczeniu go od wewnątrz. Rzeczywiste opętanie zdarza się rzadko. Na około 2000 osób, które przyszły do mnie w ciągu ośmiu lat posługi egzorcystycznej, stwierdziłem kilkanaście takich przypadków. Nieraz obecność złego ducha jest tak ukryta, że ludzie nie wiedzą o swym opętaniu, chyba że świadomie mu się oddali, doświadczają jedynie różnych dolegliwości fizycznych i psychicznych, wobec których są bezradni i doświadczają coraz większej niechęci do aktów religijnych, co w końcu skłania ich do szukania pomocy u egzorcysty. Natomiast dla egzorcysty opętanie jest zwykle łatwiejsze do stwierdzenia, gdyż złe duchy często reagują na kontakt z nim i na egzorcyzmy silnymi manifestacjami osób opętanych, takimi jak furia, przerażający wyraz twarzy, niszczenie przedmiotów, rzucanie się na egzorcystę, konwulsje, niekiedy wprost szał, tarzanie się po ziemi, przekleństwa, groźby, nieraz zmiana głosu u kobiet na męski i chrapliwy. Lista udręk cielesnych i psychicznych powodowanych przez demony jest wielka. Odsyłam do wiarygodnych relacji w książce ks. Adolfa Rodewyka pt. Demoniczne opętanie dzisiaj. Fakty i interpretacje (Racibórz 1995). Niestety pozycja szybko znikła z półek księgarskich.

Znamy cztery przyczyny opętania. Dwie są zawinione przez dotknięte nim osoby - liczne i ciężkie grzechy oraz pakt z Szatanem. Grzechy, to głównie apostazja, występki przeciw życiu, jak wielokrotne aborcje i inne zabójstwa, perwersje seksualne, różne odmiany okultyzmu, dziś niestety bardzo częste, jak magia i wróżbiarstwo, spirytyzm i satanizm. W większości z kilkunastu przypadków opętania, z jakimi się spotkałem, miał miejsce pakt z diabłem zawarty ustnie, a kilka razy na piśmie, niektóre podpisane krwią. Dwie przyczyny nie zawinione osobiście, to zło demoniczne narzucone z zewnątrz przez działania okultystyczne jak magia, rzucane uroki czy złorzeczenia. Ze skrajnego racjonalizmu negującego wszelkie działania pozaprzyrodzone, ludzie wpadają w drugą skrajność. Słyszałem o przypadkach opętania małego dziecka, które matki jeszcze przed urodzeniem oddały diabłu. Innym powodem nie zawinionym bywa rzadko spotykany dopust Boży u osób świętych, które to swoje wielkie cierpienie łączą ze zbawczym cierpieniem Chrystusa.

Wydana przez Stolicę Apostolską w 1998 roku nowa liturgiczna księga egzorcyzmów przestrzega przed pochopnym stwierdzeniem opętania. Oprócz wspomnianych już znaków pojawiających się w kontakcie z egzorcystą, na opętanie wskazywać mogą: swobodna znajomość języków obcych, których pacjent nigdy się nie uczył, znajomość faktów ukrytych, np. grzechów czy chorób egzorcysty i osób towarzyszących przy egzorcyzmie, niezwykła siła fizyczna (przykład opętanego z Gerazy podany w Ewangelii), wielokrotnie zwiększony ciężar ciała, lewitacja, przede wszystkim silna awersja do wszelkiego sacrum, a więc gwałtowna nienawiść do Boga, Chrystusa, Maryi, Świętych, przedmiotów sakralnych, słów Pisma św., bluźnierstwa, blokada ust przy konfesjonale, przy wezwaniu do wyrzeczenia się szatana, przy Komunii św. uniemożliwiająca jej przyjęcie, trudności w wypowiadaniu słów modlitwy i w skupieniu, reakcja na wodę święconą (spotykano przypadki pęcherzy oparzeniowych na skórze, odrzucanie napoju, do którego potajemnie dolano kilka kropel). Im więcej tego rodzaju znaków, bo pojedyncze mogą budzić wątpliwości, tym pewniejsze jest stwierdzenie opętania. Kościół żąda wnikliwego zbadania sprawy i wykluczenia przyczyn naturalnych, także, w razie potrzeby i według możliwości przy pomocy lekarzy, zwłaszcza psychiatrów otwartych na sprawy życia religijnego. Wówczas prawie zawsze udaje się osiągnąć pewność co do opętania. Rzadko pozostaje wątpliwość, że chodzi tylko o chorobę psychiczną. Prawie zawsze też osiąga się uwolnienie i uzdrowienie, chociaż niekiedy nie całkowite. Bywają przypadki, że opętanie trwa do śmierci, co nie przesądza jednak o wiecznym potępieniu.

II. WSPÓŁPRACA

Po tym dość obszernym, chociaż i tak bardzo skrótowym wprowadzeniu, można łatwiej ustalić zasady ewentualnej współpracy egzorcysty z psychiatrami. Postulat współdziałania egzorcystów ze światem medycznym nie jest w Kościele czymś nowym. Nie brak psychiatrów, którzy sami odsyłają pacjentów do egzorcysty i odwrotnie, egzorcyści odsyłają swoich podopiecznych do świata medycyny.

Temat ten ze strony medycyny podjął prof. Bogdan de Barbaro w artykule Udręka i opętanie w czasopiśmie Charaktery z września 2002 r. Przedstawia w nim swój pogląd na traktowanie opętania przez teologów, niekiedy jego zdaniem bezkrytyczny, a nawet wykraczający poza zdrowy rozsądek. Prezentuje głównie stanowisko tych psychiatrów, którzy z założeń światopoglądowych czy niemożności poddania opętania, pojmowanego tak jak je rozumie teologia katolicka, kryteriom metod stosowanych w medycynie, negują realne istnienie złych duchów i tym samym ich działań w formie opętania czy też innych szkodliwych poczynań, jak skutki magii, zwłaszcza rzucania uroków i innych aktów okultystycznych. Takiej postawie można się nie dziwić, skoro nawet niektórzy księża, widząc wielki postęp, jaki w ostatnich latach poczyniła psychiatria, psychologia i psychoanaliza i sądząc, że problemy takie można rozwiązać leczeniem psychiatrycznym, stają się tu niedowiarkami, dopóki bezpośrednio nie spotkają się z rzeczywistym opętaniem i egzorcyzmem. Jeżeli ktoś z założenia neguje istnienie świata duchów, musi jednak natrafić na nierozwiązywalne zagadki i niepokonalne trudności.

Ze strony teologii zagadnienie to omawia ks. G. Amorth we wspomnianej już książce Egzorcyści i psychiatrzy. Wprawdzie prof. de Barbaro zarzuca mu brak krytycyzmu i naiwność, kiedy dopuszcza on szkody demoniczne powstałe wskutek praktyk magicznych takich jak czary i uroki, jednak bardzo liczne doświadczenia, wynikające z obserwacji szerzącego się obecnie okultyzmu z magią i wróżbiarstwem na czele w Europie Zachodniej, a także za naszą wschodnią granicą, gdzie zastraszająco szerzy się zabobonność, każą problem traktować bardzo poważnie jako zjawiska związane z działaniem demonicznym. Ks. Amorth uchodzi za bardzo doświadczonego i rozważnego egzorcystę w Kościele.

1. Co łączy egzorcystów z psychiatrami?

Łączy ich wspólna troska o dobro człowieka. Łączy wspólne zadanie ustalenia właściwej diagnozy i przyczyny niedomagań, w tym przypadku głównie stwierdzenie, czy są one naturalne, czy pozanaturalne. Dla stwierdzenia choroby pochodzenia demonicznego nie wystarcza sama trudność postawienia diagnozy czy nieskuteczność terapii medycznej. Niezbędne jest stwierdzenia specyficznych objawów wskazujących na działanie diabła. Egzorcysta zwykle pyta najpierw o diagnozę lekarską. W przypadku objawów choroby szukanie pomocy u lekarza jest czymś normalnym i zwyczajnym i od tego należy zaczynać. Zwrócenie się do egzorcysty jest wyjątkiem, gdy zachodzą szczególne symptomy. Egzorcysta dlatego zapytuje, co skłoniło pacjenta do przyjścia. W wywiadzie dotyczącym przeszłości szuka ewentualnych przyczyn podejrzewanego działanie demonicznego, zwracając uwagę na wspomniane wyżej objawy. Czasem podejmuje krótki egzorcyzm, który można nazwać diagnostycznym, wykonany tak, by pacjent go nie zauważył i obserwuje reakcje. Duże znaczenie ma tu doświadczenie, pozwalające szybko stwierdzić, które symptomy są dla diagnozy ważne. Jeden z francuskich egzorcystów zastosował kiedyś dość oryginalny, mało poważny, choć jak się wydaje skuteczny sposób. Do pacjenta, u którego podejrzewał zwykłą chorobę, powiedział: „Kładę teraz na twoją głowę relikwie św. Teresy”. Chory zaczął gwałtownie potrząsać głową. Potem ksiądz dodał: „Ty nawet nie wiesz, że pod siedzeniem twego krzesła jest umocowany krucyfiks”. Pacjent zerwał się jak oparzony. Tymczasem egzorcysta dotknął głowy chorego kamykiem, a krucyfiksu pod krzesłem nie było. Szatan nie da się tak oszukać. Pacjent został odesłany do lekarza.

Łączy ich wspólna troska o dobro człowieka. Łączy wspólne zadanie ustalenia właściwej diagnozy i przyczyny niedomagań, w tym przypadku głównie stwierdzenie, czy są one naturalne, czy pozanaturalne. Dla stwierdzenia choroby pochodzenia demonicznego nie wystarcza sama trudność postawienia diagnozy czy nieskuteczność terapii medycznej. Niezbędne jest stwierdzenia specyficznych objawów wskazujących na działanie diabła. Egzorcysta zwykle pyta najpierw o diagnozę lekarską. W przypadku objawów choroby szukanie pomocy u lekarza jest czymś normalnym i zwyczajnym i od tego należy zaczynać. Zwrócenie się do egzorcysty jest wyjątkiem, gdy zachodzą szczególne symptomy. Egzorcysta dlatego zapytuje, co skłoniło pacjenta do przyjścia. W wywiadzie dotyczącym przeszłości szuka ewentualnych przyczyn podejrzewanego działanie demonicznego, zwracając uwagę na wspomniane wyżej objawy. Czasem podejmuje krótki egzorcyzm, który można nazwać diagnostycznym, wykonany tak, by pacjent go nie zauważył i obserwuje reakcje. Duże znaczenie ma tu doświadczenie, pozwalające szybko stwierdzić, które symptomy są dla diagnozy ważne. Jeden z francuskich egzorcystów zastosował kiedyś dość oryginalny, mało poważny, choć jak się wydaje skuteczny sposób. Do pacjenta, u którego podejrzewał zwykłą chorobę, powiedział: „Kładę teraz na twoją głowę relikwie św. Teresy”. Chory zaczął gwałtownie potrząsać głową. Potem ksiądz dodał: „Ty nawet nie wiesz, że pod siedzeniem twego krzesła jest umocowany krucyfiks”. Pacjent zerwał się jak oparzony. Tymczasem egzorcysta dotknął głowy chorego kamykiem, a krucyfiksu pod krzesłem nie było. Szatan nie da się tak oszukać. Pacjent został odesłany do lekarza.

2. Co ich różni?

a) Lekarz walczy z chorobą, jego zadaniem jest wyleczenie pacjenta. Egzorcysta walczy z osobą, osobą złą, ze złymi duchami, jego zadaniem jest uwolnienie od ich obecności i złego działania.

b) Teolog patrzy na działanie demona uwzględniając bardzo poważnie kategorię „grzech”, uznając ją za coś gorszego od opętania. Zło moralne jest gorsze od fizycznego, jakim jest opętanie jako takie, które często bywa, ale nie musi być związane z grzechem. Dla lekarza jest to kategoria „choroba”. Prof. de Barbaro pisze: „Opętaniu od wieków towarzyszy klimat niedookreślenia, tajemniczości i grozy. Co więcej, uwikłania światopoglądowe wokół niego sprawiają, że obiektywność badacza narażona jest tu na wiele pułapek. Dla psychiatrów opętanie to zespół psychopatologiczny... Najczęściej... traktowane bywa jako postać zespołu dysocjacyjnego”.

c) Lekarz stosuje środki, jakie mu sugeruje jego wiedza medyczna. Egzorcysta uwalnia przez modlitwę do Boga o uwolnienie, zwaną niekiedy egzorcyzmem błagalnym i przez rozkaz w imię Jezusa, zwany egzorcyzmem rozkazującym, nakazujący złemu duchowi opuszczenie człowieka. Walka z szatanem przy opętaniu trwa czasem krótko, a niekiedy długo, nawet kilka lat, przy cotygodniowym lub dwutygodniowym spotkaniu z egzorcystą. Do uwolnienia potrzebne jest szczere nawrócenie osoby opętanej, a często także religijne i moralne uzdrowienie jej środowiska.

3. Wnioski praktyczne

a) Jeśli u pacjenta nie zachodzi działanie złego ducha, egzorcyzm nic nie pomoże. Kapłan może jednak pomóc modlitwą o uzdrowienie, pociechą, pomocą w nawiązaniu bliskiego kontaktu z Bogiem. Dlatego zresztą szpitale maja kapelanów. Jeżeli zachodzi działanie złego ducha powodujące chorobę, lekarz nic nie zdziała, zabiegi medyczne nie pomogą, mogłyby nawet zaszkodzić. Egzorcysta powinien uznawać granice swej kompetencji i tam, gdzie jest przekonany o zwykłej chorobie, odsyłać do właściwego lekarza. Psychiatra, widząc nieskuteczność swoich zabiegów, zwłaszcza gdy zauważy podejrzane objawy, a podczas wywiadu dowie się o poważnych wykroczeniach moralnych pacjenta, o zaangażowaniu w praktyki okultystyczne, czy wręcz satanistyczne, postąpi właściwie, jeśli zasugeruje mu udanie się do egzorcysty. Współpraca psychiatry i każdego zresztą terapeuty z egzorcystą jest możliwa pod warunkiem, że żaden z nich nie wykracza poza pole swojej kompetencji. Psychiatra nie może powiedzieć z pewnością: „Ta osoba jest opętana.” Egzorcysta nie może powiedzieć: „Ten człowiek choruje na schizofrenię.” Jeśli z wywiadu u egzorcysty wynika, że interwencje medyczne miały skutek pozytywny, to jest prawie pewne, że choroba jest naturalna, a nie demoniczna. W przypadku choroby pochodzenia diabelskiego medycyna pozostaje bezradna.

b) Najtrudniejsze są przypadki, gdzie u tej samej osoby spotykają się przyczyny naturalne (zwykłe choroby) i pozanaturalne (działania diabelskie), co zdarza się nierzadko, szatan wykorzystuje bowiem słabości naturalne, by szkodzić człowiekowi. Takie osoby potrzebują pomocy i lekarza i egzorcysty. Mogą oni współdziałać wiedząc o sobie wzajemnie, co ułatwia powrót do normalności, bądź niezależnie. Gdy podejrzewam chorobę psychiczną lub nerwową, z reguły pytam o diagnozę lekarską.

c) Dobra współpraca psychiatry i egzorcysty jest możliwa także wtedy, gdy psychiatra jest osobą niewierzącą lub wyznawcą innej religii. Znany włoski psycholog i parapsycholog, prof. Emilio Servadio, nieraz odsyłał pacjentów do księdza Amortha. W pewnym programie telewizyjnym, w którym występowali obaj, powiedział: „Niektóre przypadki odsyłam do egzorcysty. Jestem ateistą, ale gdy widzę, że w niektórych przypadkach jestem bezsilny, że nauka ma swoje granice i nie znajduje wytłumaczenia ani tym bardziej sposobu rozwiązania problemu, kieruję ludzi do egzorcysty.”

d) Na podstawie wielu doświadczeń egzorcyści są przekonani, że gdyby w szpitalach psychiatrycznych można było poddać pacjentów ich interwencji, niektórzy chorzy mogliby wrócić uzdrowieni do normalnego życia. Przytoczę wydarzenie z działalności ks. Rufusa Pereiry, Hindusa, jednego z czołowych egzorcystów katolickich w świecie, przewodniczącego Międzynarodowego Stowarzyszenia d/s Uwalniania z diecezji Bombaju. Przed kilku laty prowadził w Sao Paulo w Brazylii pięciodniową konferencję na temat modlitwy o uzdrowienie dla tysiąca liderów katolickiej Odnowy w Duchu Świętym. Od przewodniczącego Odnowy w Brazylii dowiedział się, ze jego córka znajduje się w zakładzie psychiatrycznym. Zapytał: „Dlaczego nie pomodliliście się nad nią, żeby jej pomóc?” Udał się do tego zakładu, z niemałymi trudnościami uzyskał zgodę na rozmowę z pacjentką. Powiedział do niej w końcu: „Nic ci nie jest. Pomodlę się i będziesz uwolniona”. I pomodlił się. Następnego dnia wypisano ją ze szpitala jako zdrową. Gdy poszedł z rodzicami, by ją odebrać ze szpitala, cała ekipa lekarzy przyszła z prośbą, żeby pomodlił się także nad innymi pacjentami. Modlił się po kolei i wszyscy zostali uzdrowieni. Po roku spotkał się z rodzicami dziewczyny, którzy oświadczyli, że czuje się świetnie. Ks. Pereirę znam dobrze i nie mam wątpliwości co do jego prawdomówności. Ma on wiele podobnych przypadków świadczących o mocy egzorcyzmu i modlitwy o uwolnienie.

e) Nieraz sytuacja rozprasza nadmierny sceptycyzm. Ks. Amorth miał w Rzymie w 1993 r. wykład dla około 40 psychiatrów, w tym największych luminarzy rzymskich. Wszyscy oświadczyli, że są albo niewierzący, albo przynajmniej niepraktykujący. Po wykładzie jeden powiedział: „Mówił ojciec długo i pięknie, ale co by ojciec zrobił, gdybym powiedział, że absolutnie nie wierzę w to wszystko”. Ksiądz Amorth na to: „Panie profesorze, odpowiedziałbym pokazując konkretny przypadek opętania w praktyce” i przytoczył wydarzenie z działalności swego mistrza, wieloletniego egzorcysty rzymskiego, o. Candido Amantini, który przekonany że pewna dziewczyna, oprócz egzorcyzmów potrzebuje także leczenia psychiatrycznego, posłał ją do znanego psychiatry. Ten posadził ją przed swoim biurkiem, zadał kilka pytań i powiedział: „Powinna pani zażywać lekarstwa, które pani przepiszę”. Wziął bloczek i zaczął wypisywać receptę. Nagle dziewczyna wyrwała mu receptę, zmięła ją i powiedziała zduszonym głosem: „Te rzeczy nie są mi potrzebne”. Dziewczyna siedziała nieruchomo na krześle i na oczach lekarza jej ręka wydłużyła się o półtora metra. Lekarz przeraził się i nie chciał więcej słyszeć ani o niej, ani o innych osobach kierowanych przez ojca Candido. „Taka byłaby moja odpowiedź” - powiedział ks. Amorth.

f) Jako teolog i człowiek wierzący wiem, że najwyższą wartością jest Bóg, jakkolwiek bądź pojmowany w różnych religiach, a w życiu praktycznym najważniejsza jest religijność, jako właściwa relacja do Boga. Religijność sięga najgłębszych warstw osobowości i dla człowieka wierzącego stanowi najważniejsze źródło motywacji i zarazem najwłaściwszy ośrodek integracyjny osobowości. Wyraża to znane powiedzenie: „Gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, tam wszystko inne jest na swoim miejscu”. Abstrahując od tego konkretnego przypadku, jakim jest opętanie, zniewolenie przez szatana i znaczenie egzorcyzmów, jestem głęboko przekonany, że czynnik religijny może mieć wielkie znaczenie w praktyce psychiatrycznej, zwłaszcza w naszym kraju, gdzie większość ludzi uważa się za wierzących, chociaż nie zawsze poprawnie i nie zawsze praktykujących. Zwłaszcza w psychoterapii odwoływanie się do religijności, konkretnie do Boga i u chrześcijan do Chrystusa, do Bożych zasad życia, bywa wielką pomocą i wiem, że niektórzy psychiatrzy korzystają z tego, jeśli widzą, że pacjent jest na to otwarty.

g) Łatwo teologowi zgodzić się na następujące wypowiedzi prof. de Barbaro: „Wyzwaniem dla księży i psychoterapeutów pozostanie, jak wzajemnie się respektować. Terapeutom w tym trudnym zadaniu może pomóc świadomość, że respektowanie wymiaru teologicznego nie oznacza żadnej koncesji światopoglądowej, a jedynie respektowanie cudzej mapy. Zasadne wydaje się odrzucenie skrajności. Jedna zakłada, ze opętanie to średniowieczny przeżytek i zajmowanie się tym problemem jest wyrazem upadku rozumu. Druga skrajność to lekceważenie wymiaru psychopatologicznego i traktowanie wszystkiego, co tajemnicze i groźne, a nasycone pierwiastkiem religijnym, jako obszaru działania złego ducha... Oddanie `co duchowe - teologowi, co psychopatologiczne - psychiatrze', chociaż jako idea brzmi przekonująco, w praktyce okazuje się bardzo trudne... O wyborze w danym momencie tego a nie innego wymiaru mogą decydować względy pragmatyczne.” Profesor słusznie proponuje uzupełnienie biopsychospołecznego modelu zjawiska opętania o wymiar duchowy, choć wydaje się, że rozumie ten wymiar inaczej, aniżeli teologia.

h) Na zakończenie jeszcze trzy zdania prof. de Barbaro: „Rozważania teoretyczne nie powinny przesłonić problemów praktycznych, z jakimi na co dzień borykają się duszpasterze i psychiatrzy. O ile bowiem w deklaracjach przesyconych swoistą `polityczna poprawnością' każda ze stron czyni ukłony pod adresem drugiej, o tyle w praktyce zarówno duszpasterze jak i psychiatrzy roszczą sobie prawa do terytorium pod nazwą opętanie. Nie da się wykluczyć, że terytorium `opętanie' będzie stale polem bitew, prowadzonych wręcz lub metodami partyzanckimi”.

Dodam od siebie, iż wolałbym, żeby to przewidywanie się nie spełniło i żeby między nami nie było bitew wręcz, ani partyzanckich, ale byśmy umieli zgodnie współdziałać dla dobra osób cierpiących. Propozycja prof. de Barbaro, by oddać psychiatrze to, co należy do psychiatry, a egzorcyście to, co należy do egzorcysty, jest ze wszech miar słuszna i przy unikaniu skrajnych postaw po obu stronach realna.

Ks. Marian Piątkowski

Rys historyczny egzorcyzmów

1. Życie Chrystusa i Apostołów

Jezus od samego początku walczy z szatanem i zwycięża go. Szatan występuje przeważnie w swojej zwyczajnej roli kusiciela. Działalność publiczna Jezusa zaczyna się od opisu kuszenia. Ponadto Jezus nieustannie zwycięża szatana również w jego działalności nadzwyczajnej, tzn. uwalnia te osoby, którymi zły duch całkowicie zawładnął.

A. Znaczenie walki Jezusa z szatanem

Jezus przyszedł, aby

„wyrzucać złe duchy i głosić królestwo Boże” (Łk 11, 20)

„uwolnić wszystkich, którzy byli pod władzą diabła (Dz 10. 38)

Diabeł został nazwany:

· „księciem tego świata” (J 14, 30)

· „bogiem tego świata” (2 Kor 4, 4)

· „mocarzem”, który wydaje się być pewnym swego panowania nad ludźmi

Jezus jest mocniejszy od niego - zwycięża go i zabiera mu władzę, którą sobie uzurpował. Uwydatnienie tej bezpośredniej walki, która kończy się całkowitym zwycięstwem Chrystusa, ma fundamentalne znaczenie dla zrozumienia dzieła Odkupienia.

B. Oryginalność walki Jezusa z szatanem

· Jezus nie był związany z ideologią swojej epoki, w której samo istnienie demona było poddawane w wątpliwość: faryzeusze wierzyli w jego istnienie, saduceusze zaś nie.

· Jezus sam rzucał światło na sposoby działania złego ducha przeciwko Bogu - wyjaśnienie przypowieści o kąkolu i pszenicy oraz przypowieści o siewcy.

· Jezus uwalniał opętanych i rozróżniał wyraźnie uwolnienie człowieka od złego ducha od uzdrowienia go od licznych chorób.

C. Apostołowie poszli śladami Mistrza

· Wyrzucali złe duchy zarówno podczas działalności publicznej Jezusa jak i po Jego zmartwychwstaniu.

· Głosili konieczność walki przeciwko szatanowi - „Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł jak lew ryczący krąży, szukając, kogo by pożreć. Mocni w wierze przeciwstawiajcie się jemu” (1 P 5, 8-9); „przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was” (Jk 4, 7); także J 5, 18-19 i Ef 6, 12.

Biblia mówi ponad 1000 razy o złym duchu, a w NT doliczono się aż 568 odnośników. Kto nie wierzy w istnienie złego ducha, ten nie rozumie dzieła Chrystusa, okłamuje wiernych i odchodzi od nauczania biblijnego i kościelnego” (Paweł VI, listopad 1972).

2. W pierwszych trzech wiekach

Wszyscy chrześcijanie sprawowali bądź też mogli sprawować tę władzę, którą otrzymali: „kto uwierzy i przyjmie chrzest w Imię moje będzie wyrzucał złe duchy” (Mk 16, 16).

Wartość apologetyczna egzorcyzmów

· Przyciągały one opętanych pogan, skłaniając ich, aby zwracali się z prośbą o pomoc do chrześcijan. Św. Justyn pisze: „Chrystus zrodził się z woli Ojca, aby zbawić wierzących w Niego i zniszczyć demony. Możecie o tym sami się przekonać na podstawie tego, co widzicie na własne oczy. Na całym świecie i w waszym mieście (w Rzymie) są liczni opętani, których inni egzorcyści, zaklinacze i magowie, nie potrafili wyleczyć. Natomiast wielu z nas, chrześcijan, rozkazując im w imię Jezusa Chrystusa, ukrzyżowanego pod Poncjuszem Piłatem, uzdrowiło ich, czyniąc bezsilnymi te demony, które opętały ludzi" (Apologia, VI, 5-6).

· Także św. Cyprian kładzie nacisk na moc egzorcyzmów: „Przyjdź i posłuchaj sam własnymi uszami. Przyjdź i zobacz własnymi oczyma złe duchy w chwili, gdy uciekają przed naszymi zaklęciami, przed naszymi duchowymi biczami i torturą naszych słów, opuszczając ciała, które wzięli w posiadanie" (Przeciwko Demetriuszowi, rozdz. 15).

Należy podkreślić apologetyczną moc egzorcyzmów, która przyciągała także pogan do uwalniającej działalności chrześcijan, ponieważ wydaje się, że dziś znajdujemy się w pozycji zgoła przeciwstawnej. Chrześcijanie, którzy nie znajdują żadnego zrozumienia i żadnej pomocy w Kościele, zwracają się do magów, do innych religii, do sekt.

Formuły egzorcyzmu

· Justyn w swoim Dialogu z Tryfonem, przedstawia najbogatszą formę tekstową egzorcyzmu: „Każdy demon, któremu rozkazuje się w imię Syna Bożego - zrodzonego przed wszelkim stworzeniem, który przyszedł na świat z Dziewicy, stał się Człowiekiem podległym cierpieniu, a został ukrzyżowany przez wasz lud pod Poncjuszem Piłatem, umarł, powstał z martwych i wstąpił do nieba - każdy demon, powtarzam, któremu rozkazuje się na mocy tego imienia, zostaje zwyciężony i unieszkodliwiony".

· Nieco więcej natomiast pisze Orygenes w swoim piśmie skierowanym przeciw Celsusowi: „Siła egzorcyzmu tkwi w imieniu Jezusa, które zostaje wypowiadane przy równoczesnym oznajmianiu faktów związanych z Jego życiem". Orygenes dorzuca jeszcze nowe elementy, których nie było u jego poprzedników. Mówi, że w imię Jezusa można wyrzucać złe duchy nie tylko z osób, ale także z przedmiotów, z miejsc i ze zwierząt. Jest to rzecz godna podkreślenia. Wypada przy tym dodać, że właśnie taka była praktyka egzorcystów od zawsze i została ponownie przyjęta dopiero przez Katechizm Kościoła Katolickiego (por. 1673).

Praktyka egzorcyzmów

Pierwsi chrześcijanie byli przekonani, że pogaństwo jest dziełem diabła. Stąd wzięła się potrzeba praktyki egzorcyzmu w stosunku do każdej osoby i do całego środowiska społecznego, aby dokonało się przejście z pogaństwa do chrześcijaństwa, spod władzy złego ducha pod panowanie Boga. Także dziś istnieje potrzeba położenia nacisku na to przejście, a dostrzega to tylko ten, kto ma dziś otwarte oczy na sytuację współczesnego człowieka i na całą naszą rzeczywistość.

3. Od III do VI wieku

· Był to okres wielkiej ewolucji w całym Kościele, także w sferze praktykowania egzorcyzmów. Wielkie wydarzenia historyczne, takie jak zwycięstwa Konstantyna i Teodozjusza, mogą sprawiać wrażenie, że pogaństwo zostało zwyciężone przez chrześcijaństwo. Z drugiej strony inwazje barbarzyńców są interpretowane przez Ojców jako nadejście nowego pogaństwa, które nie mniej niż to pierwsze potrzebuje egzorcyzmów.

· Do większego rozwinięcia działalności związanej ze stosowaniem egzorcyzmów przyczyniły się przede wszystkim początki życia monastycznego. Pierwsi mnisi, tacy jak Antoni, Pachomiusz, Hilarion, nie wycofywali się na pustynię, aby uciec od świata, ale przebywali w osamotnieniu, walcząc z szatanem, który według długowiekowej tradycji na pustkowiu znajduje swoje ulubione mieszkanie. Walka przeciwko złemu duchowi, prowadząca do uwolnienia ludzkości od ataków szatana, była głównym celem mnichów, którzy w ten sposób, po zakończeniu prześladowań i przeminięciu epoki męczenników, stawali się bojownikami, walczącymi na pierwszej linii przeciwko szatanowi. Wcześniej, nawet jeśli wszyscy chrześcijanie mogli wyrzucać demony w imię Chrystusa, to z pewnością prym wśród nich wiedli ci, którzy poświęcali się modlitwie i postom, zgodnie z nauczaniem Ewangelii. Także ten fakt wyjaśnia skuteczność twardego życia mnichów dla pokonywania złych duchów.

· Następuje zmiana: egzorcysta-męczennik ustępuje na rzecz egzorcysty-mnicha.

· Z powodu pojawiania się fałszywych egzorcystów i oszustów posługa ta została ujęta w ramy prawne (także pod wpływem prawa rzymskiego, wg którego wszystko podlegało regulacji). Papież Sylwester wprowadził święcenia niższe - egzorcystat. Od 416 roku pap. Innocenty I ustalił, że egzorcyzmy mogą być sprawowane za zgodą biskupa. W Kościele Wschodnim zawsze posługa egzorcyzmów była uważana jako charyzmat i sprawował egzorcyzmu ten, kto ów charyzmat posiadał.

· W każdej epoce byli święci, którzy nie będąc egzorcystami uwalniali od złych duchów. Ustalenia prawne dotyczą egzorcyzmu jako sakramentalium a nie modlitwy o uwolnienie.

4. Od VI do XII wieku·

Był to długi okres, w którym praktykowanie egzorcyzmów przeżywało swój rozkwit zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. W Kościołach nie brakowało egzorcystów, dzięki czemu można było mówić nawet o szkole sprawowania egzorcyzmów, której dziś tak brakuje ze względu na zanik praktykowania egzorcyzmów. Aż do XII wieku lud i teologowie odżegnywali się od wierzeń w czarownice i nie było prześladowań opętanych. W tym okresie, wraz z rozwojem ikonografii powstały pierwsze wizerunki szatana, a także obrazy, które przedstawiały działalność egzorcystów. Był to okres równowagi na tym polu: praktyka egzorcysty stanowiła integralną część duszpasterskiej posługi Kościoła. Było tak, jak być powinno.

5. Od XII do XV wieku·

Nastąpił bardzo smutny okres dla Kościoła, zapowiadający nadejście jeszcze mroczniejszych czasów. Nie można wysnuwać takiego wniosku tylko z kulturalnego punktu widzenia, gdyż właśnie w tym okresie powstały wielkie Summy teologiczne i budowano cudowne katedry, ponadto na te czasy przypadła działalność wielkich i teokratycznych papieży. Kobiety, które do tej pory były nazywane bonae feminae, czyli „będącymi nie w pełni rozumu", i którym okazywano współczucie, zaczęto nazywać „czarownicami". Właśnie one bardziej niż ktokolwiek inny mogły potrzebować egzorcyzmów, tymczasem były prześladowane i palone na stosach.

· W latach 1340-1450 Europę nawiedziła tak zwana „czarna zaraza”, tj. epidemia, która zdziesiątkowała ludzkie społeczności, pociągając za sobą takie konsekwencje, jak: upadek wartości moralnych, rozprzestrzenianie się bratobójczych walk, schizmy w Kościele. Z tych wszystkich klęsk zrodziła się mania demonizowania wszystkiego, ale nie w tej formie, która prowadziłaby do stosowania egzorcyzmów o uzdrowienie lub też uwolnienie. Przyjęto niszczycielskie formy walki ze złem.

6. Od XVI do XVII wieku·

Był to naprawdę okres szaleństwa, w którym egzorcyzmy ustąpiły miejsca prześladowaniom. Historia zawsze uczy życia, dlatego często jest nazwana „nauczycielką", której się nie słucha. Opisując ten okres, który jest najmroczniejszy ze wszystkich, chciałbym się ustosunkować do niego bardzo jednoznacznie, ponieważ uważam, że możemy się z niego wiele nauczyć i wyciągnąć wnioski dla naszych czasów. Właśnie na podstawie tego okresu można wyraźnie dostrzec pewną prawidłowość, że tam, gdzie nie praktykuje się egzorcyzmów, ich miejsce zajmują prześladowania. Tam, gdzie egzorcyzmy są praktykowane, nie dochodzi do prześladowań, nawet jeśli mamy do czynienia z tą samą epoką i z taką samą mentalnością oraz z tymi samymi problemami. Gdzie zły duch nie jest zwalczany i wyrzucany z pomocą egzorcyzmów, tam ludzie są demonizowani i mordowani. Skutkiem ciągłych prób, szczególnie ze strony ludzi Kościoła, pomniejszania problemu istnienia diabła i jego działania, zredukowania go do minimum czy zrezygnowania zupełnie ze stosowania egzorcyzmów jest, że nie ponosi na tym żadnej szkody szatan, natomiast olbrzymią krzywdę wyrządza się samemu człowiekowi.

· Dzięki Bogu, były i chlubne wyjątki. Zachował się dobrze udokumentowany przypadek siostry Joanny Fery (1559--1620), pochodzącej ze zgromadzenia Czarnych Sióstr z Mons, we Francji. Wiele lat wcześniej zawarła ona pakt z diabłem. Była naprawdę czarownicą, którą należało wydać inkwizycji i według norm wówczas obowiązujących zostałaby skazana na spalenie na stosie. Na szczęście znalazł się uczony i pełen taktu duszpasterz, Luigi de Berlaymont, arcybiskup Cambrai. Zarządził, że siostra, którą chciano oddać pod sąd, ma być poddana egzorcyzmom. Po roku modlitw egzorcystycznych siostra została uwolniona od złego ducha i przeżyła jeszcze wiele lat w swoim zakonie jako wzorowa zakonnica.

7. Od XVII do dziś

· Jak irracjonalne i absurdalne były polowania na czarownice, tak samo irracjonalne było ich zaprzestanie. Wszystko ustało w jednej chwili, niemalże niespodziewanie. Lecz nie nastąpiło to tak, jak logicznie należało się tego spodziewać: ponieważ tam, gdzie kontynuowano praktykę egzorcyzmów, nie było prześladowań, należało więc ponownie przywrócić praktykowanie egzorcyzmów. Tymczasem tak się nie stało. Reakcja na wybryki przeszłości przyniosła totalny brak zainteresowania diabłem i jego działaniem. Doszły do tego także i inne powody, które funkcjonują jeszcze i dziś. Przesada, objawiająca się demonizowaniem wszystkiego, wzbudziła reakcję, która spowodowała upadek doktryny dotyczącej istnienia diabła. Diabeł stał się symbolem, zabawnym „pajacem"; co więcej, był on również widziany, jako wyobrażenie abstrakcyjnej idei zła. Ale nie był już istnieniem osobowym, którego działanie sięga do samej głębi człowieka, jak twierdzi Sobór Watykański II: „Cała historia ludzka jest przeniknięta straszną walką przeciwko siłom ciemności; walką, która rozpoczęła się na początku świata i ma trwać, jak mówi Pan, aż do dnia ostatecznego" (Gaudium et spes, 37). Do utrwalenia tego nagłego przejścia, określającego następne trzy wieki, przyczyniła się później kultura świecka. Wywarła ona wielki wpływ na środowiska kościelne, szczególnie na uniwersytety, wpływając w sposób decydujący na formację biskupów i kapłanów. Ta sytuacja znalazła szybko swe odzwierciedlenie w religijności ludu, prowadząc do kryzysu wiary, a jak to się zawsze zdarza - tam, gdzie upada wiara, ludzie oddają się praktykom zabobonnym, które w naszych czasach znajdują swoje korzenie w różnych odmianach okultyzmu.

· Kultura świecka została zdominowana przez działalność demitologizującą, prowadzoną przez niewierzących racjonalistów, a potem znalazła się pod wpływem ironicznych idei illuministów, którzy wyśmiewali się z religii. Następnie przewagę mieli dziewiętnastowieczni scjentyści, którzy negowali chrześcijaństwo i objawienie. W naszym wieku pojawił się natomiast materializm historyczny, a potem ateizm propagowany wobec mas przez komunistyczne systemy, aż wreszcie doszliśmy do postawy konsumpcyjnej, która jest charakterystyczna dla świata zachodniego. To wszystko wywarło także wielki wpływ na świat kościelny.

Znajdujemy się jeszcze bardzo daleko od punktu docelowego: traktowania egzorcyzmu jako integralnej części normalnego duszpasterskiego posługiwania, któremu poświęca się wystarczająca ilość osób. Tymczasem posługa ta umacnia i przybliża ludzi do Boga i do Kościoła. Niektórzy myślą, że egzorcyści wszystko demonizują i w tym sensie ich obecność jest szkodliwa. Jest wprost przeciwnie: egzorcysta uspakaja ludzi i oddala od nich lęki, współpracuje skutecznie na rzecz spokoju ludzkiego sumienia i pokoju pomiędzy ludźmi. Możemy tak wnioskować na przykładzie najmroczniejszego okresu historii: tam, gdzie praktykowano egzorcyzmy, nie demonizowano osób i nie mordowano bliźnich. Jeśli społeczeństwo ma wielu egzorcystów, to znaczy, że posiada „narzędzia", które przyczyniają się do zaprowadzenia pokoju. Posługa egzorcysty związana jest z prowadzeniem działalności dotyczącej udzielania porad i pocieszania cierpiących osób poprzez przepowiadanie wiary, a nie przy pomocy magicznych trików, do których ludzie często uciekają się tylko dlatego, że nie znajdują zrozumienia u kapłanów.

Opracowano na podstawie: G. Amorth, Egzorcyści i psychiatrzy, Edycja Świętego Pawła 1999, s. 17-37.

Rozpoczęła się wojna z szatanem

Kościół ruszył na nową wojnę z szatanem Od kilku lat wzmacnia szeregi egzorcystów, którzy każdego dnia przyjmują dziesiątki osób. Co na to medycyna?

Najpierw słyszą tajemnicze głosy i mają koszmary. Później pojawiają się lęki i wybuchy złości. Z dnia na dzień tracą kontrolę nad czynami. Zanika ich świadomość. Bywa, że w obłędzie targają się na własne lub czyjeś życie. W końcu trafiają przed oblicze egzorcysty. W czasie rytuału bluźnią i krzyczą w językach, których nigdy się nie uczyli, a na widok krzyża i święconej wody dostają drgawek. To nie kadr z horroru, ale relacje egzorcystów i naocznych świadków ich obrzędów. I to nie z czasów średniowiecza, ale współczesnych.

Choć mogłoby się wydawać, że w naszych czasach diabeł jest tylko metaforą, Kościoły chrześcijańskie go nie lekceważą. Mówi się nawet, że Kościół bez diabła nie mógłby istnieć. Księża zaangażowani w egzorcyzmy powtarzają za Charles'em Baudelaire'em, że największym sukcesem szatana jest to, że współcześni przestali w niego wierzyć. Według kościelnej wykładni diabeł istnieje i przedstawiany jest jako upadły anioł, który z własnej woli odrzucił Boga.

- Nowy katechizm wspomina o szatanie wiele razy. Na jego realną obecność zwracali uwagę Paweł VI i Jan Paweł II - zauważa ks. Grzegorz Mączka z Jarocina, uczestnik kilkudziesięciu egzorcyzmów.

Zdaniem hierarchów ożywienie zainteresowania egzorcyzmami to wyjście naprzeciw oczekiwaniom wiernych. Księża informują, że w ostatnich latach przybywa osób, które uważają się za opętane lub zniewolone. Duchowni uważają, że wynika to z uczestnictwa ludzi w praktykach okultystycznych, spirytystycznych, seansach bioenergoterapeutycznych, aktywności sekt, wróżbitów oraz coraz bardziej hołubionych w niektórych kręgach niekonwencjonalnych sposobów uzdrawiania lub poprawy koncentracji. Według księży takie praktyki oddalają od Boga, czyniąc tym samym ludzi bardziej podatnymi na pokusy szatana. Dlatego z roku na rok w Kościele rośnie liczba oficjalnie zatwierdzonych księży sprawujących posługę egzorcysty.

We Włoszech działa obecnie ponad 300 poskramiaczy diabła. Rekordziści przyjmują po kilkadziesiąt osób dziennie.

Ożywione zainteresowanie Kościoła egzorcyzmami wymagało wprowadzenia zmian w sposobie ich odprawiania. W październiku 1998 roku Jan Paweł II zatwierdził opracowany przez zespół teologów i liturgistów nowy sposób egzorcyzmowania. Dokument oficjalnie zaczął obowiązywać od 1999 roku, a dwa lata później przetłumaczono go na polski.

Do tego czasu w Kościele obowiązywał tzw. rytuał rzymski ustanowiony w 1614 roku przez Pawła V. Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów argumentowała zmianę rytuału koniecznością uwzględnienia ducha reform liturgicznych zapoczątkowanych przez Sobór Watykański II. Nowe teksty egzorcyzmów zawierają bardziej współczesne modlitwy, także w językach narodowych.

- Uwspółcześniony rytuał nie zawiera schematu bezpośredniego dialogu z demonem. W starym rytuale można było znaleźć nawet pytania, jakie należy zadawać złemu duchowi, m.in. o jego imię, a także o czas rozpoczęcia zniewolenia i przyczyny owładnięcia danej osoby - wyjaśnia ks. Mączka.

Egzorcyzm może odbywać się w kaplicy lub w domu księdza.

- Niekiedy wystarczy odprawić go raz, kiedy indziej potrzeba kilku czy kilkunastu spotkań. Zdarzają się też sytuacje, że egzorcyzmy odprawia się nawet po kilka lub kilkanaście lat. Zwykle aż do skutku - mówi ks. Mączka.

Niektórzy egzorcyści mawiają, że ile czasu wchodziło się w układy z szatanem, tyle czasu będzie się od niego uwalniało. Niemiecki egzorcysta ks. Adolf Rodewyk w książce "Demoniczne opętanie dzisiaj" opisuje przypadek dręczenia, które trwało 40 lat.

Sam ceremoniał zaczyna się od znaku krzyża i pokropienia wodą święconą na upamiętnienie oczyszczenia otrzymanego w czasie chrztu, który jest pierwotnym egzorcyzmem, wyzwalającym od grzechu i szatana. Następnie ksiądz recytuje psalmy i czyta fragmenty ewangelii mówiące o wypędzeniu złych duchów przez Jezusa oraz zachęca do wyznania wiary w Boga. W dalszej części kapłan nakłada ręce na głowę osoby, za którą się modli, i wypowiada modlitwy, rozkazując demonowi opuścić ciało dręczonej osoby.

- Bywa, że w przypadku opętania dochodzi do tzw. manifestacji obecności złego ducha i wówczas dana osoba zaczyna inną barwą głosu bluźnić pod adresem Boga, tracić przytomność lub krzyczeć w nieznanych sobie językach. Często też demonstruje niebywałą siłę. Zwykle po zakończeniu egzorcyzmu takie osoby niczego nie pamiętają i odczuwają duże zmęczenie - opowiada ks. Mączka.

Podkreśla, że to właśnie dlatego duchowny prowadzący egzorcyzm musi być osobą niezwykle silną psychicznie, opanowaną i zdecydowaną. Kapłan egzorcysta zwykle działa samotnie, w niektórych przypadkach decyduje się na pomoc innych księży lub świeckich. Egzorcyści zaznaczają, że z samego egzorcyzmu nie wolno robić widowiska, dlatego na rytuały nie zapraszają mediów. Tylko w krajach Ameryki Południowej zdarzało się, że fragmenty tych obrzędów pokazywano w telewizji.

Świeccy oszuści

Kościół ostrzega przed świeckimi egzorcystami, których bez problemu można znaleźć w Internecie. W zamierzchłych czasach chrześcijaństwa prawo do odprawiania egzorcyzmów mieli wszyscy kapłani. To się zmieniło za papieża Innocentego, który w 416 roku zdecydował, że będą je mogli sprawować jedynie księża zatwierdzeni przez biskupa. Dziś jest podobnie. Mimo to świeccy egzorcyści obiecują, że za sowitą opłatą wypędzą demony z ludzi, mieszkań, a nawet firm, którym nie idą interesy. Niektórzy działają nawet na odległość. Wystarczy e-mailem przysłać dane dotyczące opętanych osób lub dręczonych przedsiębiorstw, a oni znanymi sobie sposobami sprawią, że problemy znikną... Świecki egzorcysta z Trójmiasta osoby prywatne uwalnia od złych duchów za 400 zł, a firmy za 1,5 tys. zł.

Księża ostrzegają, że to oszustwo. Sami za pomoc opętanym nie pobierają opłat. Jak mówią, odprawianie egzorcyzmów przez osoby świeckie prowadzi do licznych nieporozumień i utrzymanych w tonie sensacji plotek na temat rytuału. Niekiedy może to też być niebezpieczne dla zdrowia - przekonują.

- Egzorcyzmy może odprawiać tylko specjalnie przygotowany i upoważniony przez biskupa kapłan - podkreśla ks. Mączka.

Kwestię przyznania takich uprawnień reguluje prawo kanoniczne, które stanowi, że posługę taką może sprawować jedynie ksiądz odznaczający się "pobożnością, roztropnością i nieskazitelnością życia". Ważne jest również, aby miał stosowną wiedzę oraz przygotowanie psychologiczne. W doskonaleniu tych umiejętności mają pomagać zjazdy, konferencje i sympozja. Okazji do wymieniany doświadczeń - także z naukowcami i specjalistami psychiatrii - mają sporo, bowiem co pół roku organizowane są spotkania krajowe, a raz w roku międzynarodowe. Ostatnie takie światowe sympozjum odbyło się w połowie lipca w Częstochowie. Na Jasną Górę dotarło 280 osób, w tym 130 księży i ponad 140 osób świeckich - w tym psychiatrów - z 27 krajów świata. Konferencja była zamknięta dla mediów i osób postronnych.

Na pomoc psychiatrom

Psychiatrzy i naukowcy są mocno podzieleni co do istoty opętań. Wielu z nich uważa wszelkiego autoramentu egzorcystów - świeckich bądź kościelnych - za zwykłych hochsztaplerów, którzy niepotrzebnie ingerują w kompetencje lekarzy. Inni z kolei przekonują, że być może jest coś na rzeczy, ale w obawie przed środowiskowym ostracyzmem lub posądzeniem o niefachowość niechętnie rozmawiają na ten temat. Jest jednak spora grupa psychiatrów i naukowców, którzy nie wykluczają skuteczności takich praktyk, choć do całej sprawy podchodzą z dystansem.

- Tradycyjna medycyna nie zawsze pomaga, a sposoby niekonwencjonalne nie muszą szkodzić, byleby tylko nie odwodziły od leczenia tradycyjnego - uważa psychiatra Tomasz Jaroszewski.

Dr Mariusz Furgał, psychiatra z Collegium Medicum UJ, jest podobnego zdania:

- Potrafimy rozpoznać i leczyć wiele chorób, ale zdarzają się sytuacje, które wykraczają poza nasze kompetencje, zwłaszcza jeśli dotyczą kwestii duchowych. Wtedy bardziej przydatny może być mądry ksiądz czy nawet egzorcysta. Dr Furgał - choć agnostyk - nie wyklucza, że w niektórych przypadkach ich działania mogą być skuteczne.

- Jest jednak warunek: najpierw trzeba wykluczyć chorobę psychiczną - zastrzega.

Zna przypadki, w których egzorcyści zajmowali się osobami z chorobami psychicznymi i ich działania zamiast pomóc, doprowadziły do pogłębienia schorzenia.

- Jeden ze znanych polskich egzorcystów odprawiał swoje rytuały na osobie ewidentnie chorej na schizofrenię. W takich przypadkach pacjent zaczyna wierzyć, że został opętany przez diabła, wchodzi w inny świat i jego stan się tylko pogarsza. Dlatego ważne jest, aby egzorcyści ściśle współpracowali z lekarzami - tłumaczy.

Spory lekarzy, duchownych i naukowców na temat realności opętań dodatkowo potęguje fakt, iż zostały one wpisane do rejestru ICD-10 (Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych). Czy to oznacza, że medycyna uznaje opętanie w sensie religijnym jako stan chorobowy? Zdaniem Mariusza Furgała - nie.

- Zapis o transie i opętaniu w rejestrze jest nieszczęśliwie sformułowany. Tak naprawdę dotyczy on zaburzeń dysocjacyjnych, czyli sytuacji, w których człowiek traci spójność osobowości, nie kontroluje ruchów i wypowiedzi - wyjaśnia Mariusz Furgał. - W takich sytuacjach podświadomość bardziej niż świadomość kieruje zachowaniem człowieka, ale nie ma to nic wspólnego z opętaniem w wymiarze religijnym.

Duchowni przyznają, że granica między opętaniem a chorobą psychiczną jest subtelna.

- Dlatego każde spotkanie z egzorcystą zaczyna się od dokładnego wywiadu, który pozwala księdzu dobrze poznać daną osobę oraz problemy, z którymi się boryka - mówi ks. Mączka.

Niekiedy ten mechanizm działa w drugą stronę i sami psychiatrzy wysyłają swoich pacjentów do księdza. Dr Furgał zdradza, że decyzję o skierowaniu pacjenta do księdza podejmuje zwykle wtedy, gdy widzi, że jego problemy wynikają raczej z dylematów duchowych niż zaburzeń psychicznych. Psychiatra zwraca uwagę na fakt, iż ludzie wolą chodzić do księdza niż lekarza, bo trudno im się przyznać, że mogą mieć problemy ze zdrowiem psychicznym. Dla wielu z nich egzorcyści pełnią funkcję terapeutów.

Chory na opętanie

- Myślę, że ok. 60 proc. osób, które przychodzą do egzorcystów, nie oczekuje od nich specjalnych modlitw, ale wsparcia duchowego, czasem rozmowy świadczącej o zainteresowaniu ich problemami - zauważa ks. Mączka.

Zdaniem ks. Mariana Piątkowskiego, który jest egzorcystą od ośmiu lat, przypadków rzeczywistego opętania jest ok. 2 proc. Według biskupa Corrado Balducciego jest ich jeszcze mniej - pięć-sześć osób na każdy tysiąc odwiedzających egzorcystę. Reszta to ludzie chorzy lub zagubieni.

Niezależnie jednak od tego, ile osób naprawdę jest opętanych, istotne jest jedno: to, że ludziom, którzy cierpieli naprawdę straszne duchowe, fizyczne i psychiczne katusze, ktoś wreszcie może pomóc.

Ważne jest, by być z nimi...Publikowane: 01-12-2006 23:52:36

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Posługa egzorcysty gREFKOWICZ, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia
Walka duchowa i wrogowie doskonałości, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia
Inicjacje satanistyczne, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia
Rozmowa z ks Grefkowiczem ZNIEWOLENIA, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia
666 FFF, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia
Sekty sataniczne, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia
Zwodniczy syndrom Fausta, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia
Patologia sfery sacrum w opętaniach, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia
Egzorcyzm bajka czy rzeczywistość, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia
Cechy osobowości satanistów, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia
Subiektywne motywacje ludzi szukających kontaktu z satanizme, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożen
Demoniczne opętania dzisia, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia
Problem winy ludzi opętanych, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia
Opis i rozpoznanie opętania diabelskiego, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia
Pakt z szatanem, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia
Symptomy parapsychologiczne opętania diabelskiego, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia
Magia i opętanie, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia
Opętanie diabelskie w świetle psychiatrii i parapsychologii, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożeni

więcej podobnych podstron