S owianie cz4, Uczelnia


IV. Wschód

W pierwszych latach XII stulecia pewien mnich, najpewniej z południowej Rusi, bazując na dokonaniach poprzedników dokonał tzw. trzeciej redakcji Powieści miniony lat.

Zajmując się najwcześniejszymi dziejami swej ojczyzny wspomniał: „Także ciż Słowianie [znad Dunaju] przyszedłszy siedli nad Dnieprem i nazwali się Polanami, a drudzy - Drewlanami, dlatego że siedli w lasach, a jeszcze inni siedli między Prypecią a Dźwiną i nazwali się Dregowiczami, inni siedli nad Dźwiną i nazwali się Połoczanami, od rzeczki, która wpada do Dźwiny i nazywa się Połota. Ci zaś Słowianie, którzy siedli koło jeziora Ilmenia, przezwali się swoim imieniem i założyli gród, i nazwali go Nowogrodem. A drudzy siedli nad Desną i nad Sejmem, i nad Sułą, i nazwali się Siewierzanami. Na ogół przekaz PML uznaje się za rzetelny i wiarygodny, lecz zużyto mnóstwo atramentu aby uzasadnić twierdzenie, że w tym fragmencie kronikarze ruscy zdecydowanie „popłynęli” sugerując się fałszywymi poszlakami lub/i biblijną poprawnością. Dla wzmocnienia tego rodzaju przypuszczeń wskazywano fragment, który utożsamia Słowian z Norykami czyli mieszkańcami rzymskiego Noricum. Rzecz jasna o starożytnych siedzibach słowiańskich w tym regionie mowy być nie może, ale przecież uważna analiza tekstu oraz kontekst epoki prowadzi do jednoznacznych wniosków. Autorzy PML wzorem innych europejskich kronikarzy szukali prapoczątku Słowian w krainach i czasach znanych ówczesnym warstwom wykształconym, a to z tej przyczyny, że umocowanie historyczne danego etnosu było warunkiem niezbędnym dla „wpisania” się do rodziny społeczeństw cywilizowanych. Przyczyna sięgnięcia do tradycji „noryckiej” nie jest do dziś ostatecznie wyjaśniona, nie mniej należy to odwołanie traktować z całą pewnością jako zabieg retoryczny. Dalszy ciąg opowieści o wczesnych siedzibach Słowian wywodzi się z innych źródeł. Jest wzięty z rodzimej, ruskiej i ludowej tradycji oraz z przekazów powstałych w środowisku wielkomorawskim (czeskim?). Generalnie, wspomnienia o naddunajskich siedzibach Słowian oraz ich przybyciu w dorzecze Dniepru z południa w przeciwieństwie do opowieści o „noryckich” korzeniach Słowiańszczyzny posiadają wielki ładunek autentyzmu i bez względu na wielkomorawskie czy też wschodniosłowiańskie pochodzenie wiadomości należy je traktować z najwyższą powagą.

Nasze zdecydowanie co do takiej oceny czerpiemy nie tylko z zapisów i analizy PML, ale też z innych źródeł, które pozwalają na skontrolowanie autorów tej kroniki. Powstała pod piórem Jordanesa charakterystyka etniczna wschodnich obszarów Europy brzmi następująco: „Ziemie Antów [północno-wschodnich sąsiadów Sklawinów] zaś, którzy są najdzielniejszymi przedstawicielami plemienia ciągną się nad zakrętem morza Pontyjskiego od Danastru po Danaper, rzek oddalonych jedna od drugiej na wiele staj.”, i kilka wierszy dalej: „Za nimi [Widiwariami], też na wybrzeżu Oceanu, pędzą żywot Estowie, lud ze wszech miar usposobiony pokojowo. Z Estami sąsiaduje od południa nad wyraz wojownicze plemię Akacyrów, którzy nie znają pokarmów zbożowych, lecz żywią się bydłem i dziczyzną. Za Akacyrami, nad morzem Pontyjskim, rozpościerają się siedziby Bułgarów …. Aby rozjaśnić powyższy przekaz zacznijmy od rzeczy pewnych. Wiemy, iż siedziby Bułgarów wtedy, tj. w połowie VI stulecia, znajdowały się nad Kubaniem, a jeśli uwzględnimy dość powszechne przekonanie, że tak Utiugurowie jak i Kutiugurowie stanowili część plemion protobułgarskich, to zasięg tego ludu musimy przesunąć co najmniej aż po wschodnie i północne pobrzeże Morza Azowskiego. Według ustaleń archeologów i językoznawców Bałtowie zajmowali obszary po Prypeć i Obwód Moskiewski, a ludy fińskie sąsiadowały z nimi od północnego-wschodu. Pomiędzy tymi dwoma grupami ludów przebywali Akacyrowie, o których już w V w. wspominał Priskos. Możemy zastanawiać się czy - jak chcą niektórzy - ich terytoria usytuowane były nad średnią Wołgą, czy też raczej w międzyrzeczu Dniepru i Donu, ale nie ulega wątpliwości, że zdominowali rozległe połacie wschodnio-ukraińskiego i południowo-rosyjskiego lasostepu. W takim przypadku dla Słowian pozostaje przestrzeń ograniczona od północy Prypecią a od wschodu - z grubsza - biegiem Dniepru. Napisaliśmy „z grubsza”, gdyż jakaś część Słowian siedziała nadal nad Desną, górną Oką i dalej ku wschodowi. Oznacza to, że ekspansja słowiańska w centralne i zachodnie dorzecze średniego oraz górnego Dniepru musiała - w jakiejś mierze - rozpocząć się z kierunku południowego.

Jako najbardziej prawdopodobnym rysuje się scenariusz początków ekspansji Słowian na ziemie pozostające we władaniu Bałtów w drugiej połowie VI lub w samych początkach VII w. Terminami orientacyjnymi są bowiem lata 558-602. Pierwsza, choć do końca niepewna data, dotyczy znanego poselstwa antyjskiego pod kierownictwem Medzamirosa, które zostało zgładzone na rozkaz kagana, natomiast druga kojarzona jest z wielką ekspedycją dowodzoną przez awarskiego wodza Apsicha i skierowaną przeciw Antom. Oba wydarzenia związane były z poważnymi działaniami zbrojnymi, z których zwycięsko wychodzili Awarowie. Znając zwyczaje tych koczowników w zakresie działań wojennych i postępowania z pokonanymi przeciwnikami możemy przyjąć, że dla wielu grup słowiańskich groźba złożenia głowy pod awarski miecz lub szablę stanowiła wystarczającą inspirację dla podjęcia nowych, nawet dalekich wędrówek.

Pozostawmy na chwilę Słowian aby zastanowić się czy aby w dążeniu do podboju ziem bałtyjskich nie poprzedził ich ktoś inny. Wydawać się może, iż problem ten nie posiada większego znaczenia. A jednak … W najwcześniejszych źródłach wschodniosłowiańskich nie znajdujemy właściwie informacji o walkach Słowian z Bałtami podczas zajmowania późniejszych rdzennych ziem ruskich. Jest to o tyle dziwne, że w PML aż roi się od wzmianek o starciach Słowian z innymi ludami, i to także z najwcześniejszego okresu ich ekspansji (z Awarami, Węgrami, Bułgarami, Wołochami, Rusami itd.). Czyżby taka tradycja nie przetrwała? A może opór tuziemców wobec najeźdźców był tak nikły, że nie wyrył się w pamięci ludu i warstw przywódczych? Jeśli tak, to z jakiej przyczyny?

Ustalenia naukowców dowodzą ponad wszelką wątpliwość, że poprzednikami Słowian w średnim i górnym dorzeczu Dniepru byli Bałtowie. Każde opracowanie poświęcone dziejom Słowian wschodnich o tym mówi, lecz tylko sporadycznie, a właściwie prawie nigdy, nie wspomina się w nich o relacjach plemion bałtyjskich z koczownikami. A jak można sądzić kontakty te musiały być w pewnych okresach bardzo intensywne. Odnośnie interesującego nas okresu najwyraźniejsze z poszlak wskazują na koczowników tureckich. I tak, w rejonie środkowej Litwy odkryto w kilku grodziskach i licznych grobach materialne ślady obecności tego elementu z V lub VI w. W okolicach Olsztyna stosunkowo liczne zabytki proweniencji stepowej (wśród nich m.in. piękne wiadro klepkowe z okuciami). Znany przekaz króla Alfreda (Wulfstana) o krajach i ludach w basenie Bałtyku zawiera m.in. informację dotyczącą najpewniej Prusów, która brzmi: „A król i najmożniejsi piją kobyle mleko, ubodzy zaś i niewolni piją miód. O jakiejś pomyłce w tym przypadku mowy być nie może bo dwa stulecia później o tym obyczaju wspomina jeszcze Adam Bremeński. Wiemy również, iż na cmentarzyskach bałtyjskich w grobach przypisywanych tamtejszym możnym odkrywane są dość często pochówki koni. Oba te fakty są bardzo wymowne. Ale to nie koniec. Jednym z charakterystycznych obyczajów ludów tureckich było stawianie tzw. bab kamiennych. Na ziemiach europejskich najwcześniejsze zabytki tego typu mają rodowód sięgający V lub raczej VI stulecia. Pielęgnowali ten zwyczaj także Pieczyngowie, Połowcy, Kimacy i konglomerat plemion zwanych przez nas Tatarami aż po XIV w. Skupienie tych zabytków jest dość charakterystyczne. Najwięcej „bab” odnaleziono nad dolnym Dnieprem (ponad 400), Podolu (ponad 40) i na ziemiach … dawnych Prusów (14)! Co więcej, pojedyncze egzemplarze znane są z Pomorza wschodniego, a to spostrzeżenie w zestawieniu ze zdobyczami toponomastyki dot. nazw pochodzenia pruskiego z zachodniego brzegu dolnej Wisły oraz informacją Jordanesa o złożonej „etniczności” ludu Widiwariów każe nam domyślać się, że gdzieś około połowy VI w. jakieś społeczności koczowniczo-stepowe nacisnęły na ludy bałtyjskie doprowadzając do ich przemieszczenia się na północ i północny-zachód.

Kim byli tajemniczy koczownicy? Hunami? Chronologia znalezisk nie potwierdza takiego przypuszczenia. Awarami? Być może. Jako, że wszyscy stepowcy znani byli ze swej ruchliwości, wszędobylstwa i błyskawicznie zmieniających się konfiguracjach plemiennych nie można wykluczyć, że akcje wobec Bałtów podejmowane były na skutek decyzji władców potężnych i wysoko zorganizowanych związków szczepowych (Awarów, Protobułgarów), ale także mogły być wynikiem inicjatywy jakichś mniejszych i nawet nieznanych nam odłamów ludów tureckich. Delikatny ślad a propo's tej kwestii pozostawił nam autor PML. W opowieści o założeniu Kijowa nadmienił, że założycielami tego grodu byli trzej bracia: Kij, Szczek i Choryw. Bardzo długo uznawano tę informację za legendę przekazywaną z ust do ust w środowisku polańskim. Jednakowoż wzmianka autora PML znalazła nieoczekiwane potwierdzenie w przekazie armeńskiego historyka Zenoba Glaka, tworzącego w wieku VII. On to bowiem w swej kronice pisał o założeniu grodu w kraju Poluni przez trzech książąt. Mieli oni nosić miana: Kuar, Mente i Herean. Wprawdzie tylko dwa spośród wyliczonych imion brzmią podobnie jak te z kroniki ruskiej, ale nie ulega wątpliwości, że noszą piętno „tureckości”. Szczególnie pierwsze z nich. Wspomniani książęta mogli być zatem uosobieniem trzech (czterech?) rodów koczowniczych, które osiedliły się na granicy lasu i lasostepu w dobie poprzedzającej ekspansję Słowian na obszary bałtyjskie. Jakby nie było, to wydaje się, że jacyś tureccy koczownicy (Akacyrowie?) poprzedzili lub wspólnie ze Słowianami dokonali agresji wobec sąsiadów z północy. Pierwsza ewentualność (uwzględniając brak tradycji o walkach z Bałtami) zdaje się bardziej uzasadniona. Drugiej wykluczyć nie można, gdyż nie byłoby to działanie pozbawione analogii. Przejdźmy teraz do głównego wątku.

Zaczniemy nieco przewrotnie. Otóż, jak doskonale wiadomo etnogenezy poszczególnych ludów to zazwyczaj procesy dość skomplikowane. Niektóre społeczności znane nam ze źródeł historycznych jako wyodrębnione i posiadające własny, oryginalny profil tak naprawdę powstawały w wyniku wymieszania różnych „składników”. Doskonałym przykładem dla zobrazowania tego zjawiska są dzieje pewnych ugrupowań germańskich. Plemiona: Bawarów, Turyngów, Alemanów, Longobardów a pewnie i Gotów, uzyskały swą ostateczną czy też dojrzałą tożsamość głównie na skutek wchłaniania, przyłączania i adopcji różnych, często wcale nie tak blisko spokrewnionych społeczności. I tak np. w etnogenezie Turyngów brali udział zachodniogermańscy Hermundurowie, kojarzeni z kręgiem północnonadłabskim Anglowie i Warnowie, a także jakieś odłamy ich wschodnich pobratymców. Longobardom wkraczającym w roku 568 do Italii towarzyszyli nie tylko Sasi, którzy po pewnym czasie uznali, że nie po drodze im z dawnymi przyjaciółmi, ale również grupy wschodniogermańskich Gepidów, swebskich Kwadów i Markomanów. Upływ czasu, wspólne przeżycia, codzienne kontakty oraz impulsy kulturowe doprowadziły do powstania stosunkowo zwartych, choć do końca niejednorodnych wspólnot. Wspominamy o tym bo naszym zdaniem we wczesnym średniowieczu zbiorowość nazywana Słowiańszczyzną wschodnią w żadnym razie nie stanowiła etnicznego monolitu. Innymi słowy: plemiona słowiańskie zamieszkujące na wschodzie swój ród wywodziły z dwóch (przynajmniej), odmiennych pod względem pochodzeniem ugrupowań. Jedni około przełomu VI/VII w. rozpoczęli zdobywanie dorzecza Dniepru z południa, a drudzy sąsiadowali z nim od wschodu już na kilkaset lat wcześniej.

Znane powszechnie fragmenty PML wspominające o tym, że Wiatycze i Radymicze „ot roda Lachow” spędzały sen z powiek niejednemu badaczowi. Ziarno prawdy dostrzega w tym przekazie większość z nich. Na ogół jednak przeważa opinia, iż kronikarze zanotowali zjawisko polegające na wędrówce pewnego odłamu Słowian nadwiślańskich ku ziemiom nad Dnieprem i Oką. Pojawiały się nawet głosy próbujące umiejscowić te wydarzenia w konkretnym okresie, tj. w VII, VIII czy nawet IX stuleciu. Choć w świetle wiedzy zebranej przez historyków i etnografów wspomnianej wędrówki wykluczyć nie można, to naszym zdaniem interpretacja tych wiadomości winna wyglądać całkiem inaczej. A jak?

Nazwa naszego kraju i naszego narodu w niektórych językach nie jest pochodną określeń Polska i Polacy. Społeczności muzułmańskie zwały państwo nad Wisłą „Lechistanem”. Węgrzy nazywali nas „Lengyel”, Litwini „Lenkas”, Serbowie i Chorwaci „Ledianinami”, a wschodni Słowianie „Lachami”. Widukind z Korbei zna również jakichś podległych Mieszkowi I Licikavików. Autorzy PML plemiona Polan, Pomorzan, Mazowszan i Lutyców określali zbiorową nazwą „Lachy”. Nawet nasz pierwszy rodzimy dziejopis wielokrotnie swych rodaków określał jako „Lechitów”. Wbrew pojawiającym się niekiedy zastrzeżeniom należy uznać, że pod pojęciem Lachów trzeba rozumieć co najmniej część plemion zamieszkujących Odrowiśle (i Wieletów). Co ważne, obszary te nie były jedynymi zamieszkałymi przez ten odłam Słowian. Innych „Lachów” znajdujemy bowiem również we wschodniej Europie.

Powstała w latach 829-873 zapiska znana pod nazwą „Geografa bawarskiego” wspomina o plemieniu Lendizi, które mimo całego mrowia współwystępujących z nim w tym dokumencie nierozpoznanych czy też ciemnych nazw bywa dość powszechnie odczytywane jako Lędzianie. Uznaje się przy tym, że siedziby tego ludu znajdowały się albo w ziemi sandomierskiej, albo w okolicach górnego Bugu. Jeśli jednak zwrócimy uwagę na kontekst nie jest to już tak oczywiste. We wspomnianym źródle Lendizi sąsiadują z plemieniem Chazirozi oraz Thafnezi. O ile ta druga nazwa dotąd nie została rozszyfrowana, to co do pierwszej nie powinno być wątpliwości. Naszym zdaniem mowa tu o Chazarach. Najbliższymi słowiańskimi sąsiadami tego tureckiego ludu, posiadającymi podmiotowość i organizację plemienną byli Wiatycze. Spostrzeżenie nasze potwierdza Konstanty Porfirogeneta, który opisując zwyczaje Rusów mówi: „Słowianie zaś onych [Rusów] dannicy, którzy się zowią Krywiczami i Lenzaninami i reszta Słowian… […] A gdy je [czółna] spuszczą na rzekę Dniepr, wtedy i sami stamtąd tąż rzeką jadą do Kijowa.” Zarówno w przekazie skryby niemieckiego jak i cesarza Bizancjum pojawiają się Lędzianie-Lachowie żyjący w pobliżu Chazarów i Krywiczów. Gdy przypomnimy sobie, że i autor (autorzy) PML wyraźnie podkreślali, że Radymicze i Wiatycze pochodzą od Lachów sprawa wydaje się całkiem przejrzystą. Lachowie żyli zarówno na zachodzie jak i na wschodzie ekumeny słowiańskiej. I w tym momencie pojawia się bardzo istotne pytanie: skąd wzięła się nazwa Lachowie-Lędzianie? Nasze przypuszczenie orbituje wokół plemienia Golędów. Tak, to lud bałtyjski, lecz jeśli uwzględnimy nasze poprzednie wywody wskazujące na wtargnięcie Słowian na terytoria Bałtów wschodnich w drugiej połowie II czy początkach III w. n.e. takie przypuszczenie nie powinno jawić się jako zbyt ryzykowne. Sądzimy bowiem, że pewna część Słowian pojawiała się na terytoriach bałtyjskich w dobie ptolemejskiej i wchłonęła jakieś odłamy Bałtów, a mówiąc dokładniej Galindów. Jedne grupy tego ludu odsunęły się na północny-zachód, a inne na północny-wschód. Pozostali zostali zaabsorbowani przez napływowych Słowian, co doprowadziło do przezwania tej społeczności przez ich pobratymców Lachami. Być może takie przypuszczenie wydaje się nadużyciem, szczególnie z punktu widzenia językoznawców, gdyż trudno sobie wyobrazić przejście nazwy Golędź w Lachy, ale … Swego czasu w dorzeczu górnej Wisły żyło plemię Golęszyców, niezbyt potężne i - jak się sądzi - nie odgrywające w dziejach większej roli. Jednakże badania etnografów dowodzą, że na pograniczu polsko-czeskim da się wyróżnić kilka odrębnych społeczności (grup etnograficznych). Obok Hanaków, Wałachów, Podhoraków i Słowaków morawskich żyli (żyją?) tzw. Lasi. Wszystko wskazuje na to, że właśnie ci Lasi są potomkami dawnego plemienia Golęszyców (Golensiców). Oznacza to, że w przeciągu stuleci przedrostek go- uległ zatraceniu. Podejrzenie, iż takie procesy językowe nie są czymś wyjątkowym mogą wzmacniać ustalenia lingwistów. Sądzimy zatem, że Lachowie-Lendzianie żyli w dorzeczu Desny, Soży i Oki już około przełomu II i III w. n.e. stanowiąc skrajnie zachodni, a następnie przez jakiś czas wybitnie północny odłam ludów słowiańskich. Z tych właśnie rejonów wyemigrowali przodkowie zachodniosłowiańskich Polan, Pomorzan, Mazowszan i Wieletów, a ci, którzy pozostali stali się protoplastami Wiatyczów i Radymiczów.

Inne grupy słowiańskie, do czasu interwencji awarskiej pozostające pod dominacją Antów, wyruszyły w rejony Podnieprza biorąc sukcesywnie w posiadanie terytoria zajmowane przez Bałtów. Pośrednie dowody na zajmowanie przez ten odłam słowiański na krótko przed wtargnięciem nad Dniepr innych, bardziej południowych siedzib odnajdujemy w dziedzictwie językowym. I tak, etnonim Polanie najpewniej nie powstał w ich historycznie „namacalnym” mateczniku, który obejmował w znacznym zakresie tereny wyżynne i pokryte lasem, lecz wziął się z określenia „pole” oznaczającego u Prasłowian tereny otwarte, niezalesione, lasostepowe. Etnonim ten - wbrew rozpowszechnionej opinii - nie wziął się również od słowa oznaczającego uprawne czy też uprawiane ziemie, gdyż w owym okresie takie tereny nazywano „nivami”. Prócz tego ślad południowej bytności znacznej części ludności słowiańskiej zachowany został w jej tradycji ustnej. Do ostatnich czasów wśród ludu Ukrainy i Białorusi żywym było wspomnienie o dalekiej, ogromnej i niepodobnej do innych rzece Dunaj oraz wielkim bohaterze i zarazem przeciwniku Słowian o imieniu Trojan. Wszystkie te wskazówki dowodzą, że znacząca część tzw. Słowian wschodnich pochodzi od plemion, które w dobie Prokopiusza z Cezarei i Jordanesa siedziały w pobliżu Dunaju lub nad nim samym.

W początkach VII w. zajęte zostały ziemie na północnym brzegu Prypeci oraz okolice Bobrujska i Mohylewa. Być może równocześnie za przyczyną Siewierzan dokonało się wypchnięcie ku północy i północnemu-wschodowi Radymiczów i Wiatyczów. Następne stulecie to obejmowanie w posiadanie obszarów zachodniokrywickich i - co najmniej - południowych rejonów zajętych w wiekach kolejnych przez Słowian Ilmeńskich. Zdaje się także, że już w owej dobie Słowianie zasiedlili terytorium nad Połotą i część zachodnich regionów krywickich. W kolejnych dziesięcioleciach ludność słowiańska założyła Nowogród. Schyłek IX w. to zajęcie ziemi smoleńskiej, a X stulecie było - choć są tu określone wątpliwości - świadkiem wtargnięcia Słowian nad górną Wołgę. Zapewne w tym zdobywczym pędzie przybysze z południa potykali się z broniącymi swych siedzib dotychczasowymi gospodarzami. Wiemy, że byli to głównie Bałtowie, którzy jeszcze w X-XII w. mieli zajmować spore enklawy m.in. w okolicach Smoleńska, Witebska i Połocka, oraz tu i ówdzie plemiona fińskie. Czy ktoś jeszcze? Naszym zdaniem jest prawie pewnym, że w określonych rejonach naszych pobratymców wyprzedzili Skandynawowie.

Obecnie spór o przynależność etniczną Rusów (Waregów) zdaje się zakończonym. Żaden z poważanych badaczy nie widzi już chyba w społeczności, która wniosła potężny wkład w organizację polityczno-religijną Podnieprza plemienia słowiańskiego, sarmackiego, celtyckiego lub fryzyjskiego. Natomiast zagadnienie dot. czasu pojawienia się tego odłamu Germanów w wschodniej części naszego kontynentu wciąż pozostaje nierozstrzygnięte. Dziejopis syryjski piszący około 555 r. swą Historię Kościoła, tworząc listę ludów żyjących na rozległych terenach południowo-wschodniej Europy i Azji Środkowej wymienił m.in. plemię Hrus⁄Hros. Przekaz Pseudo-Zachariasza interpretowano niekiedy jako wczesne potwierdzenie istnienia na ziemiach dzisiejszej Ukrainy słowiańskiego plemienia (z niewielką domieszką ludności stepowej), posiadającego swe centrum osadniczo-polityczne nad rzeką Roś. Brak jakichkolwiek danych na temat słowiańskiego ludu noszącego, ówcześnie lub później, takie miano pozwala powątpiewać w poprawność przytoczonego wniosku. Jeśli jednak przywołamy rzadko wykorzystywany opis owych Hrus(ów)⁄Hros(ów) brzmiący: „[są to] mężowie z olbrzymimi kończynami” i których to „konie nosić nie mogą dla ich ogromu, to uzyskujemy istotne wskazówki co do charakteru wspomnianego ludu. Otóż, w wielu źródłach znajdują się informacje mówiące o wyjątkowej symbiozie Skandynawów (Normanów, Waregów, Rusi) łupiących różnorodne krainy z żywiołem wodnym. Pojawiały się nawet - naiwne - przypuszczenia, że nie są oni zdolni do walki na lądzie. Skoro świadkowie zmagań powtarzali przekaz o niespodziewanych napadach dokonywanych przez krwawych zbójów wprost z pokładów okrętów, to pisarze czerpiący z ich doświadczeń pamiętali o tej specyfice i nadawali relacjom jeszcze większy ładunek oryginalności. Po wtóre kupcy, podróżnicy, wojownicy i emisariusze z Bizancjum, Zachodu czy państw muzułmańskich stykający się w różnych okolicznościach ze skandynawskimi przybyszami dość często wspominali o ich nadzwyczajnych walorach fizycznych. Trzeba przyznać, że w porównaniu z mieszkańcami ziem leżących na południu Europy czy w Azji mogli być oceniani jako prawdziwi tytani. Oba toposy przypisane w późniejszym okresie do przemierzających w swych długich okrętach morza i rzeki kupców-wojowników mają zastosowanie w przypadku Hrus(ów)⁄Hros(ów) syryjskiego mnicha.

Po tej pierwszej wzmiance pojawiają się kolejne dotyczące ludu Rus⁄Ros. Tak oto, z jednej z kronik perskich powstałej w X w., lecz stanowiącej przeróbkę dzieła wcześniejszego dowiadujemy się o walkach jakie w roku 643 toczyła koalicja chazarsko-alańska z jednym z państewek zlokalizowanych na Kaukazie. Okazuje się, że sojusznikami czy też najemnikami Chazarów podczas tego konfliktu byli niejacy Rus(owie). O aktywności wareskiej na Wołdze wiemy całkiem dużo, a i łączność interesów chazarskich z tą rzeką i Morzem Kaspijskim jawi się jako bezdyskusyjna. Cóż zatem stoi na przeszkodzie aby uznać, że do kontaktów Skandynawów z koczownikami dochodziło już wtedy.

Z ósmego stulecia pochodzą informacje o współpracy Bizantyjczyków z Rusami wymierzonej przeciw Bułgarom naddunajskim oraz ataku ruskiego wodza Brawlina na krymski Sudak (Suroż). W wieku kolejnym ilość danych związanych z Rusami (Waregami) rośnie lawinowo. Wszystkie one są o tyle ciekawe, że świadczą o obecności czynnika skandynawskiego i dokonywaniu przezeń penetracji ziem nadwołżańskich i - najprawdopodobniej - również naddnieprzańskich na długo przed sławetnym przywołaniem Ruryka.

Przyjmując takie założenie musimy zadać sobie pytanie: czy Skandynawowie przedzierając się przez rozległe terytoria Europy wschodniej ku morzom południowym nie potrzebowali na tej trasie stanowisk, które byłyby dla nich miejscami odpoczynku i wymiany handlowej, ośrodkami umożliwiającymi zagojenie ran i naprawę uszkodzeń środków transportu? Sądzimy, iż był to wymóg nieodzowny dla powodzenia takich eskapad. Z punktu widzenia społeczności żeglarzy i kupców lokalizacja wspomnianych „azyli” musiała spełniać szczególne warunki. Rzut oka na mapę pozwala zakładać, iż powinny one powstać w regionach strategicznie ważnych dla żeglugi śródlądowej oraz na skrzyżowaniach szlaków handlowych, a więc np. w rejonie Bramy Smoleńskiej, jeziora Ładoga i Wyżyny Wałdajskiej. Dla wzmocnienia kontroli oraz zwiększenia udziału w zyskach niezbędnym było zorganizowanie dodatkowych „strażnic-faktorii” także w dole Dźwiny, Wołgi i Dniepru. Świadectwa historyczne i archeologiczne unaoczniają, że ten sposób rozumowania już przed wiekami nie był obcy Rusom. Właśnie w tych miejscach i na tych szlakach rozsiadali się Waregowie w większej liczbie przynajmniej od IX stulecia. A wcześniej?

Wśród badaczy wciąż jeszcze rozpowszechnioną jest opinia, iż aktywność militarna i handlowa ludów skandynawskich w basenie Bałtyku rozpoczęła się w VII w. O takiej datacji mają świadczyć wydarzenia potwierdzone znaleziskami pochodzenia „wikińskiego” z ziem łotewskich i estońskich. Zapomina się przy tym o fakcie, że kontakty szczepów płw. Skandynawskiego z ludami zamorskimi mimo zawieruchy towarzyszącej upadkowi Imperium Rzymskiego tak naprawdę nigdy nie uległy przerwaniu, a co najwyżej stawały się okresowo mniej intensywne. Jak bowiem nazwać relacje handlowe Skandynawów z południowym wybrzeżem Bałtyku poświadczone wyraźnie dla VI stulecia? W jaki sposób określić napływ ludności germańskiej do Finlandii trwający w V w.? Jak wytłumaczyć obecność ceramiki typu Feldberg w Skandynawii i na ziemiach północnej Rusi. Nie bez znaczenia jest również fakt, iż łupieżcza aktywność Duńczyków, a więc także ludu nordyckiego rozpoczęła się w Europie zachodniej przynajmniej od lat dwudziestych VI stulecia. Jeśli zestawimy te wiadomości z informacjami przytoczonymi wyżej jasnym jak słońce staje się, że ludy skandynawskie prowadziły działalność handlową i militarną w dorzeczach Dniepru, Wołgi i Dźwiny na kilka stuleci przed wydarzeniami opisanymi w PML.

Pozostaje nam jeszcze rozstrzygnięcie następującej kwestii: czy ekspansja wareska na ziemie wschodnioeuropejskie we wczesnym jej okresie realizowana była według jakiegoś szerszego planu stanowiącego odzwierciedlenie państwowej czy też „narodowej” myśli Skandynawów? Jak doskonale wiadomo jeszcze w IX i X wieku istniało na owych obszarach kilka władztw ruskich (rodzajów Rusi?). Były to: Kujaba, Artanija i Slavija, spośród których jednym zarządzali Askold i Dir, a w stulecie później słyszymy o organizacji politycznej nad Połotą, na czele której stał Rogwołod oraz o pozostającej w rękach wareskich Tamarsze (Tmutorakaniu) nad Morzem Azowskim. Zwykle te pseudo-państewka pozostawały ze sobą we wrogich relacjach. Dopiero zdecydowane działania potomków Ruryka, szczególnie Olega i Włodzimierza, doprowadziły do zjednoczenia rozsianych po całym omawianym obszarze niezawisłych organizacji wareskich. Zwycięzcami w tych zmaganiach okazali się więc Skandynawowie zwani zbiorczo Rusią. W ich szeregach najpewniej najliczniejszą grupę stanowili Germanie zamieszkujący już - być może - od VII lub VIII w. terytorium pomiędzy Pskowem-Ładogą-Białoozierem, przybysze z południowo-zachodnich połaci Finlandii, a prawdopodobnie także jakieś grupy Gotów z płw. Skandynawskiego. Podsumowując należy stwierdzić, że pomiędzy VI a pierwszą połową IX wieku Waregowie osiedlali się niewielkimi grupami samorzutnie lub pod przewodnictwem licznych kuningów, a napływający z południa Słowianie w niektórych leżących na północy regionach natrafiali na mniejsze i większe skupiska Skandynawów, którzy wyprzedzili ich w zajmowaniu tych niezwykle bogatych i przerażających swym ogromem ziem.

Zwróćmy teraz nasze spojrzenie ku plemionom nazywanym potocznie południowo-ruskimi. Z najwcześniejszego okresu bytności Słowian w Przykarpaciu i nad dolnym Dunajem zachowały się dwie, zapewne zbiorcze, nazwy ugrupowań słowiańskich. Przywołuje się czasami rzekomo ogólne miano Słowian brzmiące Wenedowie, lecz najpewniej było to określenie specyficznie germańskie lub mówiąc dokładniej gockie. Świat bizantyjski, doskonale zorientowany i aktywny w rejonie północnego Nadczarnomorza znał tylko Sklawenów i Antów. Obie nazwy nie były jednak identyczne znaczeniowo. Naszym zdaniem pierwsza dotyczyła wolnych i niezorganizowanych „państwowo” Słowian, żyjących nadal w warunkach tzw. demokracji wojennej. Natomiast druga obejmowała ludność w głównej swej masie słowiańską, ale zdominowaną politycznie przez północnych Irańczyków, wśród których pierwsze skrzypce grali Antowie. Znane nam ze źródeł uderzenia awarskie początkowo nadwątliły, a to z roku 602 najprawdopodobniej definitywnie zniszczyło pozycję i siły antyjskie, co doprowadziło do potężnych przemian w obrębie słowiańskiego świata w tym regionie Europy. Jak łatwo zauważyć wraz z upadkiem przewagi Antów następuje powrót do partkularyzmów objawiający się poprzez pojawianie się coraz to nowych nazw plemiennych. W kronikach opisujących zdarzenia i stosunki polityczne tego obszaru dotychczasowi dominanci zostają zastąpieni przez Chorwatów, Uliczów, Drewlan, Polan i Siewierzan, a może także Dulebów, Wołynian oraz Tywerców. Nie stawiamy sobie celu rozwikłania wszystkich zagadek związanych wczesnośredniowiecznymi stosunkami etnicznymi tego regionu, niemniej kilka, mało znanych zjawisk, mamy zamiar przypomnieć.

W związku z enigmatycznością i ubóstwem danych bardzo trudnym zadaniem jest przedstawienie w miarę rozsądnych wniosków dotyczących charakterystyki zaludnienia ziem dzisiejszej Ukrainy zachodniej, Mołdawii i Wołoszczyzny w najwcześniejszym okresie średniowiecza. Oczywiście można przyjąć pogląd, że poczynając od V stulecia poprzez kilka następnych wieków obszary te pozostawały bezdyskusyjnie w wyłącznym posiadaniu plemion słowiańskich. Byłby to jednak pogląd pochopny i kłócący z się z wymową źródeł. Co w takim razie możemy z nich wyczytać?

W czasach poprzedzających zajęcie ziem Przykarpacia i terytoriów nad dolnym Dunajem region ten stanowił ojczyznę wielu plemion. Byli wśród nich Germanie, Sarmaci, społeczności ludności „postrzymskiej”, Geto-Dakowie oraz jakieś klany tureckie. Ekspansja Słowian i towarzyszących im grup alańskich doprowadziła do istotnych przemian. Nie będzie przesadnym stwierdzenie, iż w ciągu VI i VII w. na skutek mocno skomplikowanych procesów omawiane rejony stały się przeważanie słowiańskimi. Część dawnych mieszkańców wyemigrowała ze Słowianami ku nowym krainom, inni rozpłynęli się wśród nich i tylko niewielkie ugrupowania trwały nadal przy swej tradycji i języku. Zdawać by się mogło, że tak pozostanie na wieki, a nieliczne refugia stanowiące ostoję dla nielicznych tuziemców zostaną niechybnie i szybko zlikwidowane. Nic bardziej mylnego! Przybycie agresywnego ludu Bułgarów kolejny raz spowodowało spore zamieszanie. Przypominaliśmy już w tym szkicu, że tureccy nomadzi jako jedno z narzędzi sprawowania władzy stosowali niezmiennie przesiedlenia ludności. Jeśli chodzi o zewnętrzny łuk Karpat to nic nie wiemy o poczynaniach awarskich w tym zakresie, natomiast następcy chana Asparucha okazali się nieodrodnymi synami tej szkoły zarządzania. Niebawem po zajęciu Mezji czyli dzisiejszej północnej Bułgarii przesiedlili znaczną część ludności słowiańskiej nad środkowy Dunaj, do Oltenii i prawdopodobnie do południowo-wschodniego Siedmiogrodu. Ofiarami tych działań padli Siewiercy i plemię Siedem Rodów. W roku 773 chan Telerig podbił i przesiedlił za Dunaj osiadły od początków VII w. w Macedonii lud Brsjaków. Od końca VIII stulecia element słowiański począł odgrywać większą niż dotąd rolę wewnątrz państwa protobułgarskiego. Choć tarcia zwolenników tradycji staro-tureckiej ze stronnikami podmiotowego traktowania przeważającej liczebnie ludności słowiańskiej trwały jeszcze długie lata, to nowy pogląd zaowocował poniechaniem przesiedleń Słowian, których poczęto uważać za naturalnych sojuszników w walce z Biznacjum. Przynajmniej tych „bułgarskich”. Z punktu widzenia słowiańskiego było to niewątpliwie krokiem naprzód, ale dla wolnych mieszkańców tzw. Sklawinii i poddanych Konstantynopola, szczególnie Romajów oznaczało nowy rozdział w spisie nieszczęść od śmierci Maurycjusza boleśnie dotykających cesarstwo wschodnie.

Prawdziwym mistrzem w sztuce zadawania cierpień potomkom Rzymian okazał się pochodzący z Bułgarów panońskich chan Krum (802-814). Spis jego działań wojennych pewnie nie zmieściłby się na wołowej skórze, gdyż walczył z prawie wszystkimi sąsiadami przez cały okres panowania. Nie mniej miejsca zajęłaby lista zdobytych przez jego wojów miast bizantyjskich, z których wysiedlono mieszkańców, hen za Dunaj, w głąb państwa bułgarskiego. Wśród tych ośrodków znalazły się m.in.: Konstantia, Dewlet, Messembria, Teodosiopol i Adrianopol. Tylko z tej ostatniej miejscowości miano wyprowadzić od 10 000 do 40 000 ludzi! Pośród nieszczęśników pognanych na północ mieli znajdować się rodzice, a może już nawet liczący ponoć rok życia przyszły cesarz Bazyli I. Nie lepszy los stał się udziałem ludności wiejskiej, która nie zdążyła uciec w góry lub do nielicznych w tej krainie lasów. Podobnie postępowali kolejni „właściciele” tronu bułgarskiego, a więc Dicewg, Omurtag i Małamir, jak również prawie wiek później Symeon Wielki. Wspominamy o tych wydarzeniach, gdyż posiadają one niepoślednią rolę dla zrozumienia późniejszych, pozornie zagadkowych przekazów, które są istotne dla opisu obrazu etnicznego południowej Rusi.

Nie musimy zgadywać co działo się z masami jeńców zagarniętych w toku walk bułgarsko-bizantyjskich. Na podstawie wiarygodnych źródeł możemy określić, że niektórzy z nich zostali osadzeni w dzisiejszej Wołoszczyźnie, inni w Siedmiogrodzie, a pewna ich część aż na obszarze współczesnej Mołdawii! Ludzie ci, zgodnie z tradycją stepowców, zostali zorganizowani na sposób wojskowy. Posiadali przy tym jakąś, zapewne mocno umiarkowaną, autonomię objawiającą się w posiadaniu przedstawicieli odpowiedzialnych za reprezentowanie ich w czasie pokoju i prowadzenie przeciw wrogom podczas wojny. Niestety, jako chrześcijanie nie mieli łatwego życia. Co jakiś czas podnosili bunty krwawo tłumione przez pogańskich władców. O jednym z powstań posiadamy nieco szerszą wiedzę, gdyż z tychże powstańców wywodził się przyszły basileus. Miało ono wybuchnąć w roku 831 lub 832 i zakończyć się połowicznym sukcesem. Połowicznym bo choć rebelianci pokonali oddział bułgarski, a następnie wysłanych przeciw nim Węgrów, to jedynie części powstańców udało się dotrzeć w okolice delty Dunaju skąd zostali zabrani przez flotę bizantyjską. Najciekawszym jest jednak fakt, że owi rebelianci mieli zamieszkiwać tereny leżące w południowej Besarabii, czyli w rejonie - według wszelkich danych - opanowanym osadniczo przez Słowian. Stwierdzenie, że wspomnianych Słowian należy uznać za Tywerców nie jest nawet ryzykownym. Sądzimy, że społeczności romajskie jeszcze długo po opisanym buncie żyły wśród słowiańskich sąsiadów. Po okresie hegemonii Protobułgarów doczekały się one dominacji skandynawskich Rusinów. Tak! Czy posiadamy ku temu jakiekolwiek podstawy? Przynajmniej kilka.

W roku 907 „Poszedł Oleg na Greków […], wziął zaś ze sobą mnóstwo Waregów i Słowian, i Czudów i Słowien, i Krywiczów, i Merę, i Drewlan, i Radymiczów, i Polan, i Siewierzan, i Wiatyczów, i Chorwatów, i Dulebów, i Tywerców, którzy są pomocnikami [Rusów]”. Aby uniknąć zbędnych wyjaśnień zaznaczmy, że nie chcemy poruszać kwestii realności wyprawy z roku 907, ale zwrócić uwagę na sformułowanie towarzyszące plemieniu Tywerców: „którzy są pomocnikami [Rusów]”. W związku z tym spostrzeżeniem rodzą się dwa pytania: - co znaczy sformułowanie „pomocnicy”?,

- jak mamy rozumieć użycie przez kronikarza czasu teraźniejszego?

Niejednokrotnie starano się wykazać, iż słowa „яжє суть тольковины” powinno być odczytywane jako „którzy są pomocnikami”. Dokładne badania i analiza całości tekstu PML wykazały, iż autor bezwzględnie miał na myśli nie „pomocników” ale „tłumaczy” Rusów. Pomijając celowe przekłamania w tej materii trzeba przypuścić, że w wielu przekładach pojawiali się „pomocnicy” a nie „tłumacze”, gdyż nie potrafiono odczytać kontekstu źródła. Skąd mianowicie nad Dniestrem i Prutem mieliby się wziąć ludzie wykorzystywani przez Waregów do nawiązania kontaktów czy negocjacji z Bizantyjczykami? Naszym zdaniem ludzie ci byli potomkami jeńców osadzonych w tych rejonach przez chanów bułgarskich. Ich liczba musiałaby być niepoślednia skoro w oczach kronikarzy Tywercy jako plemię lub jego część charakteryzowali się znajomością (lub używaniem na co dzień!) języka(ów) występującego(ych) w granicach Bizancjum. Drugą zagadkową kwestią jest zastosowanie przez kronikarza czasu teraźniejszego. Znamienne, że autor PML dla opisania zjawisk i bytów nieistniejących używał najczęściej czasu przeszłego, a w przypadkach gdy dane postaci, ludy i rzeczy mógł „oglądać na własne oczy” używał czasu teraźniejszego. Oznaczałoby to, iż około przełomu XI/XII stulecia wśród potomków Tywerców z X w. znajomość mowy Romajów wciąż trwała.

Kolejną poszlaką dozwalającą przyjąć, że stosunki etniczne omawianych ziem były bardzo skomplikowane jest przypadek społeczności znad górnego Bohu i Słucza. Pierwsze wzmianki o niej pochodzą z XII w. Ugrupowanie to zwane Bołochowcami nie uznawało władzy Kijowa, ani żadnego innego spośród pierwszoligowych ośrodków Rusi i posiadało własnych przywódców-kniaziów. Na ich terytorium znajdowały się jednak grody: Derewicz, Gubin, Kobud oraz Kudin, stanowiące - być może - pewnego rodzaju centra polityczne. Do dziś nie wypracowano zgodnej opinii co do pochodzenia tego ludu/społeczności. Niektórzy widzą w Bołochowcach resztki Pieczyngów, inni Uliczów albo mieszankę turecko-słowiańką. Podnoszą się również głosy, że mogła to być ludność wołoska. Wprawdzie nie zachowały się imiona podobno bardzo licznych kniaziów bołochowskich, lecz forma ustroju społecznego panującego w tym ugrupowaniu oraz wiedza o przesiedleniach ludności z terenów Cesarstwa Bizantyjskiego przez ludy tureckie sprawujące swego czasu kontrolę nad stepami i lasostepami Ukrainy pozwalają nie odrzucać takiego przypuszczenia.

Ostatnim przykładem na prawdziwy mix etniczny ziem południowo-zachodniej Rusi jest obszar zwany Bierład. Na podstawie nielicznych przekazów dot. tego tworu można stwierdzić, że nazywano tak szeroko pojęte rejony środkowej, może południowej Mołdawii i ujścia Dunaju. W wiekach VI i VII zamieszkiwali tam przede wszystkim Słowianie atakujący prawie nieustannie Bizancjum. Na skutek inwazji nomadów i starć zbrojnych dotykających tenże rejon element słowiański uległ znacznemu osłabieniu. Wiemy, że w wieku XII i początkach XIII żyli tam nadal Słowianie, ale również Połowcy, Bułgarzy, Bizantyjczycy i ludność romańska (wołoska). Element słowiański w owym czasie musiał być jeszcze stosunkowo liczny skoro „zbierający” Ruś południowo-zachodnią halicki Jarosław Ośmiomysł oraz jego następca Roman starali się przyłączyć Bierład do swych dziedzin. Pośrednio potwierdza to PML kiedy w opowieści O założeniu Kijowa wspomina o nieudanej próbie osiedlenia się nad dolnym Dunajem Kija wraz z drużyną i mówi, że „… i po dziś dzień nazywają Dunajcy grodzisko to Kijowiec.

Dla pełni obrazu należy dodać, że wschodni Słowianie w interesującym nas przedziale czasowym wchłonęli znaczne ilości ludów koczowniczych. Do miana symbolu urastają XII i XIII wieczne ścisłe więzi łączące dynastów, możnych a najpewniej i zwykłą ludność ruską z ich odpowiednikami połowieckimi. W każdym razie Pieczyngowie, Połowcy, Oguzowie spowodowali znaczącą domieszkę krwi tureckiej w żyłach dzisiejszych mieszkańców Ukrainy i Rosji.

„Ruska” gałąź Słowiańszczyzny jest jedyną, która w stosunku do stanu posiadania z wczesnego średniowiecza poszerzyła swe dziedziny. Dokonywało się to poprzez liczne osadnictwo słowiańskie (np. ziemie nad Donem i Dońcem, zachodnia Białoruś, pogranicza z Litwą, Łotwą, Estonią i Finlandią), jak również w wyniku oddziaływania państwa i Cerkwi (np. w górnym biegu Wołgi). Jednak w pewnym regionie żywioły niesłowiańskie zdominowały naszych pobratymców. Mamy tu na myśli właśnie terytoria południowo-zachodnie. Uznaje się, że XI wieczny napór Pieczyngów wypychanych ze stepów przez pokrewnych im Połowców doprowadził do zmarginalizowania, a nawet zlikwidowania znaczenia elementu słowiańskiego na terytorium dzisiejszej Rumunii i Mołdawii. Dzikość tego ludu miała doprowadzić do fizycznej likwidacji całych społeczności Słowian żyjących od końca V i VI w. nad Prutem, Seretem i na Wołoszczyźnie. Jest to przypuszczenie kuszące ale - jak się zdaje - zbyt radykalne. Wiemy bowiem, że język staro-cerkiewno-słowiański aż po XVII stulecie dominował absolutnie w administracji i Cerkwi mołdawskiej oraz wołoskiej. Nie można z tego tytułu wyciągać wniosków, że np. do tego okresu żywioł słowiański odgrywał najistotniejszą rolę na wspomnianych obszarach, nie mniej jest to drobna wskazówka na potwierdzenie domysłu o jego znaczeniu w dobie chrystianizacji ludności tych prowincji dokonującej się w dwóch falach, tj. od drugiej połowy IX w. i następnie w stuleciu XIII. Istnieją zresztą inne poszlaki. Wczesne informacje o życiu politycznym Multan zawdzięczamy w znacznym stopniu Węgrom. Wśród sporej ilości notek sporządzonych przez naszych bratanków pojawiają się i takie, które wykazują, że już w połowie XIII w. na północnej Wołoszczyźnie istniało kilka państewek zarządzanych przez kniaziów i wojewodów. Co ciekawe niektórzy z nich, jak np. władca zachodniej Wołoszczyzny prócz słowiańsko brzmiącego tytułu nosili notorycznie słowiańskie imiona - Litowoj („… terra kenezatus Lytovoy voievodae”). Na wschód od Oltu, od zboczy Karpat po Dunaj prosperowało księstwo Senesława (Seneslav), a kilkadziesiąt lat później napotykamy właściwie w tym samym regionie wojewodę Tihomira. Źródła do dziejów Mołdawii są znacznie uboższe, co nie pozwala na nawet tak ogólny ogląd jej dziejów pod tym kątem, gdyż wiemy tylko, że prawdopodobnie w granicach tej krainy istniało w XIII w. kilka protopaństwowych tworów (Tigheci, Kimpolung i Vrancea), a XIV wiecznym władcą był wojewoda o imieniu Bogdan.

Bez zbytniego ryzyka możemy uznać, że stulecia XIII i XIV to czas asymilacji resztek słowiańskich do etnosu rumuńskiego. Wprawdzie napór ludności romańskiej zza Karpat i zza Dunaju rozpoczął się jakieś dwa lub trzy wieki wcześniej, ale żywioł słowiański w tych niesprzyjających okolicznościach trwał na tyle długo, że anonimowy autor czternastowiecznego Spisu miast ruskich dalekich i bliskich uważał ziemie mołdawskie i wołoskie lub przynajmniej ich część za zamieszkane przez lud „ruski”, a nasz J. Długosz w swoim dziele zamieścił informację mówiącą, iż stosunkowo niedawno ludność słowiańska (ruska) została wyparta z Multan przez Wołochów. Czy potwierdzona dowodnie słowiańska społeczność rybacka zamieszkująca w XVI stuleciu okolice delty Dunaju wywodziła się od dawnych, wczesnośredniowiecznych słowiańskich protoplastów? Nie sposób tego stwierdzić.

Powieść minionych lat, przełożył i opracował F. Sielicki, Wrocław 1999, s. 5-6.

Najbardziej przekonuje wyjaśnienie polegające na poszukiwaniu przodków średniowiecznych Słowian wśród potomków biblijnego Jafeta, który w ujęciu średniowiecznych humanistycznych i religijnych elit Europy miał być „szlachetniejszym” od swego brata Chama. Co do pochodzenia ludów słowiańskich od jednego z tych dwóch potomków Noego trwał ówcześnie gorący spór. Na ten temat zobacz bardzo przystępne (i raczej celne!) uwagi A.F. Grabskiego, Polska w opiniach obcych X-XIII w., Warszawa 1964, s. 144-145.

Podczas lektury PML można odnieść wrażenie, że autorzy (czy ostatni redaktor) pogubili się w rozumieniu antycznych stosunków etnicznych i nomenklatury administracyjnej. Wiedząc, iż alfabet i pierwsze księgi słowiańskie powstały w środowisku morawskim, już to twierdzili, że pierwsi Słowianie to „Norykowie”, już to że mieszkali w prowincji Ilirikum (czy aby nie odróżniali krainy znad północnej Morawy, od tej z dzisiejszego pogranicza serbsko-bułgarskiego?). W każdym razie fragmenty PML, w których pojawia się napuszona „uczoność” jawią się jako bardzo niejasne. Tam gdzie autorzy nie musieli się silić na bycie „modnymi”, przekaz zdecydowanie zyskuje na przejrzystości i wiarygodności.

Powieść minionych lat, przełożył i opracował F. Sielicki, Wrocław 1999, s. 20, przypis 36.

Kasjodor i Jordanes. Historia gocka czyli scytyjska Europa, Lublin 1984, s. 96.

D.M. Lang, Bułgarzy, Warszawa 1983, s. 35-36.

Marija Gimbutas, The Balts, http://www.vaidilute.com/books/gimbutas/gimbutas-05.html, (dostęp 09.08.2011 r.); Ł. Okulicz-Kozaryn, Dzieje Prusów, Wrocław 1997, s. 125; A. Tautavičius, Plemiona Bałtów w V-XIII w., [w:] Starożytności Litwy, Warszawa 1994, s. 33; SSS, T. I, s. 73-84.

Kultury i ludy dawnej Europy, pod red. S. K. Kozłowskiego, Warszawa 1981, s. 268. Uważamy, że przekaz Jordanesa jest kolejnym dowodem na to, że pod mianem Estów ukrywają się plemiona fińskie. Jeśli bowiem uwzględnimy, że informacje zawarte w tym fragmencie Getiki mogły pochodzić od kupców skandynawskich przemierzających szlak wołżański przypuszczenie takie nabiera wartości. Tego, że taki szlak istniał już wówczas dowodzą słowa samego dziejopisa (o zajęciach handlowych i bogactwie ubioru ludu Suehans, a być może również słynny wykaz plemion poczynający się od Golthescyta i kończący się na szczepie o nazwie Coldas, włączony przez pisarza do wykazu podbojów Hermananryka, być może ze względów „propagandowych”), zob.: E. Zwolski, Kasjodor i Jordanes…, s. 94 i 111.

Raz jako Akatziroi, a drugi jako Aktatiroi Unnoi, zob.: Kasjodor i Jordanes. Historia gocka czyli scytyjska Europa, Lublin 1984, s. 148, przypis 36/3.

Zob.: SSS, T. I, s. 9. Niektórzy uczeni w Czuwaszach widzą ich potomków.

Ł. Okulicz-Kozaryn, Dzieje …, s. 125-126.

Akatziroi, Aktatiroi, Akacyri z tureckiego Agacz-eri tj. Leśni Ludzie (dosłownie „mężczyźni drzew”), zob.: S. Kałużyński, Tradycje i legendy ludów tureckich, Warszawa 1986, s. 19.

Prokop z Cezarei dostarcza nam wskazówek, które - w zależności od interpretacji - dowodzić mogą występowania ludności słowiańskiej na wschód od Dniepru albo posiadania przez plemiona bułgarskie ziem na zachód od dolnego biegu tej rzeki, zob.: G. Labuda, Słowiańszczyzna …, s. 53-54. Skłaniamy się ku pierwszemu wariantowi.

Zob.: Menander [w:] G. Labuda, Słowiańszczyzna…, s. 80 oraz Teofylakt Simokattes [w:] M. Plezia, Greckie i łacińskie …, s. 117.

Nie bierzemy pod uwagę walk z sąsiadami toczonych w IX w. (wzmiankowanych np. w opowieści o przywołaniu Ruryka). Interesuje nas bowiem okres wcześniejszy. Być może istnieje jedna taka wzmianka, ale o niej niżej.

Sztandarowymi przedstawicielami tego poglądu są (byli): M. Gimbutas (The Balts, http://www.vaidilute.com/books/gimbutas/gimbutas-05.html; (dostęp 09.08.2011 r.), oraz K. Buga, Die Vorgeschichte der aistichen [baltischen] Stäme imLichte der Ortsnamenforschung. W. Streitberg, Festgabe 1924, pp. 22-35 - podaję za J. Czekanowskim) oraz В. Седов, Сльавяне верхнего Подепровя и Подвиня, Москва 1970, s. 44-48. Nauka polska stanowisko w sprawie zasięgu siedzib Bałtów przed wędrówką Słowian w przytaczającej przewadze uznaje za uzasadnione.

A. Tautavičius, Plemiona Bałtów w V-XIII w., [w:] Starożytności Litwy, Warszawa 1994, s. 33.

Ł. Okulicz-Kozaryn, op. cit., s. 136. Autorka określiła ten zabytek jako „import awarski z połowy VII w.”.

G. Labuda, Słowiańszczyzna …, s. 52.

Prusowie żywią się mięsem koni. Mleko i krew tych zwierząt piją sfermentowane”, zob.: Ł. Okulicz-Kozaryn, Dzieje …, s. 204.

Jeszcze wielki książę Olgierd w 1377 r. został pochowany z 18 końmi, zob.: J. Ochmański, Historia Litwy, Wrocław 1990, s. 34.

J. Tyszkiewicz, Tatarzy na Litwie i w Polsce, Warszawa 1989, s. 43.

F. Bujak, Wenedowie na wschodnich wybrzeżach Bałtyku, Gdańsk-Bydgoszcz-Szczecin 1948, s. 47.

SSS, T. I, s. 66-67.

Np.: Tawcin, Lotyń, Jodotowo, Wings, Bijotis, Sadelin, Mermets, zob.: Ł. Okulicz-Kozaryn, op. cit., s.41, mapa.

PML, s. 8. Przegląd opinii o tej informacji przedstawiła ostatnio N. Jakowenko, Historia Ukrainy do 1795 r., Warszawa 2011, s. 31-32.

Powoływano się przy tym na zastosowanie przez kronikarza dość powszechnego schematu „Trójcy Protoplastów”, przeniesienie nazw miejscowych albo nieziemskich bytów na fikcyjne osoby itd. (na ten temat zob.: J. Banaszkiewicz, Podanie o Piaście i Popielu. Studium porównawcze nad wczesnośredniowiecznymi tradycjami dynastycznymi, Warszawa 2010, s. 104-132).

Według B. Rybakowa informacja ta pochodzi z VIII w., zob.: Pierwsze wieki historii Rusi, Warszawa 1983, s. 7.

L. Podhorodecki, Dzieje Kijowa, Warszawa 1982, s. 6.

Jordanes opisując zmagania Valamera z potomkami Attyli napisał, że po zwycięstwie Gotów pobici Hunowie uciekli „w okolice Scytii, gdzie toczy fale rzeka Danaper, którą w swoim języku Hunowie nazywają Var”, zob. E. Zwolski, op. cit., s. 138. Od huńskiego określenia Dniepru brzmiącego właśnie „var” całkiem niedaleko do imienia własnego Kuar.

Jeśli uwzględnimy ich „siostrę” imieniem Łybedź (w ziemi Polan istnieje rzeczka tego imienia).

Są autorzy, według których proces zajmowania ziem bałtyjskich przez Słowian dokonywał się niezwykle wolno, a stara ludność w olbrzymich zgrupowaniach trwała przy swojej tradycji, kulturze i języku po XII stulecie, zob.: M. Gimbutas, Сльавяне, http://krotov.info/libr_min/04_g/im/butas_01.htm, (dostęp 09.03.2012 r.).

Zob.: H. Paszkiewicz, Początki Rusi, s. 211.

Jeden z największych etnografów i etnologów XX w., tzn. K. Moszyński stwierdził na podstawie obserwacji i analizy źródeł, że wędrówki ludów nie dokonują się według jakiegoś stałego schematu. I tak np. wywędrowanie danej grupy ludności na zachód nie wyklucza jej reemigracji po kilku dziesięcioleciach w kierunku wschodnim.

H. Łowmiański, PP, T. V, s. 508.

Wincenty Kadłubek, Kronika Polska, Warszawa 1974, s. 84, 85 itd.

Zob.: H. Łowmiański, Studia nad dziejami Słowiańszczyzny, Polski i Rusi w wiekach średnich, Poznań 1986, s. 111-112.

Wszelkie analizy dot. Geografa bawarskiego wykazują, że w tej zapisce (a przynajmniej w jej drugiej części) nie został zachowany porządek geograficzny. Biorąc pod uwagę naszą skromną znajomość stosunków etnicznych owej doby jest to bardzo prawdopodobne. Niemniej podważanie skojarzenia plemienia Chazirozi z Chazarami wydaje się głęboko nieuzasadnione. Najwięksi puryści wskazują, iż Chazirozi są z pewnością dubletem Caziri co ma dowodzić, że zapiska zawiera całkiem spory ładunek zmyśleń i przeinaczeń. Krytycy zdają się jednak nie pamiętać, że pod pojęciem Caziri można rozumieć znanych od dawna Akacirów, którzy wbrew twierdzeniu Kosmografa Raweńskiego (zob.: Kasjodor i Jordanes …, s. 148 ) w żadnym razie nie byli tożsami z aktywnymi dopiero od samego końca VI i początków VII w. Chazarami.

MPH, T. I, s. 16, wyd. A. Bielowski.

Uwzględniając, że znamy Chorwatów czeskich, podkarpackich i bałkańskich, Serbów na Połabiu i Bałkanach, Obodrytów połabskich i naddunajskich nie jest to założenie ekstraordynaryjne. Dwóch lokalizacji „lędziańskich” (laskich) nie dostrzegał H. Łowmiański obstając jedynie przy zachodniej (polskiej), zob.: Studia nad dziejami …, s. 182-197.

Ślady istnienia plemienia Golędów na wschód od środkowego Dniepru są bardzo liczne, zob.: H. Łowmiański, PP, T. IV, s. 17-18, przypis nr 14.

J. Czekanowski, Wstęp do historii Słowian, Poznań 1957, s. 239.

Przymiotnik pochodzący od nazwy „Lachowie” brzmi ljadskij. Ten sam rdzeń wydaje się powtarzać w nazwie Go-ljad, Go-ljada, zob.: H. Paszkiewicz, Początki Rusi, Kraków 1996, s. 410, przypis nr 47.

Można wskazać, że PML wyraźnie wspomina, że: „Gdy bowiem Włosi naszli na Słowian naddunajskich i osiadłszy pośród nich ciemiężyli ich, to Słowianie ci przeszedłszy siedli nad Wisłą i przezwali się Lachami…”, zob.: PML, s. 5. Zdaje się jednak, że zadziałało tu głębokie przekonanie autorów PML, wygenerowane pod wpływem informacji o powstaniu pisma słowiańskiego na Morawach, o pierwotnych siedzibach wszystkich Słowian na środkowym Dunajem. Gdybyśmy starali się przełożyć słowa PML na „współczesny polski” musielibyśmy stwierdzić, że Włosi - w tym przypadku - oznaczający Rzymian, którzy podbijając Panonię oraz Ilirię wdarli się do „dawnych siedzib Słowian”. Takiemu przekonaniu chyba nie trzeba poświęcać zbyt wiele czasu…

Twórca (twórcy) PML w wielu swych ekskursach etnologicznych jest wielce nieprecyzyjny. Zapewne określoną rolę odgrywają tu ówczesne ograniczenia językowe oraz niejasne dziś dla nas pojęcia i konteksty, które już w XI i XII stuleciu tylko z trudem były rozumiane przez autorów Powieści. Nie mniej natrafiamy w treści dzieła na trzy passusy zdające się sugerować pierwotną - wynikającą z pochodzenia - „trójdzielność” Słowian Rusi. Pierwszy fragment dotyczy wspomnianych wyżej Lachów (Radymiczów i Wiatyczów), kolejny wspólnego pochodzenia Polan i Drewlan („Polanie zaś żyjąc z osobna, jakośmy rzekli, byli rodu słowiańskiego i nazwali się Polanami, i Drewlanie wywodzili się z tychże Słowian, i nazwali się Drewlanami”; dalej autor wspomina o Lachach, jakby chcąc ich przeciwstawić wspomnianym dwóm szczepom znad średniego Dniepru), trzeci i ostatni dotyczy jakiejś wspólnoty Połoczan, Krywiczów i Siewierzan (o ile rzeczownik „sievier” dotyczy plemienia a nie „północy - strony świata”, co mogą sugerować następujące po Krywiczach i towarzyszącej im „(S)siewierzy” plemiona Weś, Mera, Muroma …). Zgłaszany niekiedy pogląd o zawarciu w tym fragmencie przez kronikarza informacji o sąsiedztwie wymienionych plemion zdaje się dyskusyjnym. Wiemy bowiem, że Połoczanie sąsiadowali z Krywiczami, ale czy ci ostatni graniczyli z Siewierzanami (Siewierą)?

„Także ciż Słowianie przyszedłszy siedli nad Dnieprem i nazwali się Polanami, a drudzy Drewlanami, dlatego że siedli w lasach, a jeszcze inni siedli między Prypecią a Dźwiną i nazwali się Dregowiczami, inni siedli nad Dźwiną i nazwali się Połoczanami, od rzeczki która wpada do Dźwiny i nazywa się Połota. Ci zaś Słowianie, którzy siedli około jeziora Ilmenia, przezwali się swoim imieniem i założyli gród, i nazwali go Nowogrodem. A drudzy siedli nad Desną i Sejmem, i nad Sułą, i nazwali się Siewierzanami”, zob.: PML, s. 6-7.

O charakterystyce terytoriów zamieszkiwanych prze Polan zob.: PML, s. 7, 8, 13, 18.

K. Moszyński, Pierwotny zasiąg języka …, s. 163.

„Polanie zaś przezwani byli, ponieważ w polu siedzieli…”, zob.: PML, s. 22. Autor tej wzmianki objaśnił omawiany etnonim w sposób jednoznaczny, gdyż nie napisał: „ponieważ pola uprawiali” ale „ponieważ w polu siedzieli”.

K. Moszyński, Pierwotny zasiąg języka …, s. 149-155.

J. Czekanowski, Wstęp …, s. 210. Zdaje się, że pod tym imieniem krył się cesarz Trajan - zdobywca Dacji. Na skutek zaciętych zmagań i rzymskiej przemocy część autochtonicznej ludności geto-dackiej wyemigrowała na zewnątrz łuku Karpat, zob.: J. Demel, Historia Rumunii, Wrocław 1986, s. 46-53 i 64-67. Tam też zastali ją przybywający Słowianie, którzy stali się spadkobiercami ułomków tradycji pielęgnowanej przez tzw. wolnych Daków od II w. n.e.

W tym kontekście wielkie emocje budzi zagadnienie etymologii nazwy Siewierzan. Zwraca się - i słusznie - uwagę na fakt, że w odróżnieniu od pozostałych plemion nazwa tego ugrupowania została przekazana w nietypowej formie. PML wspomina o nich jako o „Siewier'”, czyli tak samo jak o innych niesłowiańskich plemionach (Muroma, Weś, Czudź, Noroma itp.). Byłby to zatem przyczynek do uznania Siewierzan za Nie-Słowian. Z drugiej strony nie da się wykluczyć pochodzenia tegoż określenia od słowiańskiej „północy”, zob.: SSS, T. VI, s. 175. Naszym zdaniem taka interpretacja jawi się jako najbardziej prawdopodobna bo dotyczy grup Słowian zamieszkujących na północ od Polan. O bliskim pokrewieństwie, a może nawet wspólnym pochodzeniu tych dwóch plemion świadczyć może też fakt, iż w przeciwieństwie do relacji polańsko - drewlańskich, radymickich, ulickich itp. w dostępnych nam źródłach nie ma wyraźnych śladów walk, starć i krwawej rywalizacji pomiędzy Polanami a Siewierzanami.

W niewielkiej odległości od północnych brzegów Prypeci jeszcze w VIII w. mieli żyć Bałtowie, zob.: SSS, T. VIII, s. 72 oraz W. Antoniewicz, Archeologiczne problemy związane z zagadnieniem Bałto-Słowian, [w:] Słowianie w dziejach Europy, Poznań 1974, s. 33, mapa.

Istotnym utrudnieniem przy odtwarzaniu dziejów wczesnej ekspansji słowiańskiej jest podnoszona już nikła ilość śladów archeologicznych, które są im przypisywane. W przypadku kultury archeologicznej Słowiańszczyzny wschodniej staje się ona uchwytną dopiero od VIII stulecia, zob.: SSS, T. VIII, s. 460.

Pochodzenie Krywiczów stanowi przedmiot niekończących się dyskusji. Wprawdzie nie ma wątpliwości co do ich słowiańskości w czasach ostatecznej redakcji PML, jednak czy dwa albo trzy stulecia wcześniej cały „zespół krywicki” tworzył szczerze słowiańską społeczność? Zdaniem archeologów na ziemiach krywickich jeszcze w IX i X w. chowano zmarłych w grobach wyposażonych po bałtyjsku, zob.: SSS, T. I, s. 81. Co równie interesujące sama nazwa tego plemienia wywodzić się może od słowa „krivъ”, które miało oznaczać coś lub kogoś krzywego, fałszywego, zob.: SSS, T. II, s. 527. Czy aby Krywicze w oczach sąsiadów nie byli fałszywymi (tj. nie czystymi, zmieszanymi z innymi etnosami) Słowianami? Dość odległą, choć symptomatyczną analogię odnaleźć można w świecie germańskim (przypadek Bastarnów).

Ustalenie terminu zajęcia ziem przynależnych do Słowian Ilmeńskich we wczesnym średniowieczu jest niezwykle skomplikowane. Tzw. sopek i kurhanów do dziś nie udało się przypisać do konkretnego etnosu. Niektórzy badacze widzą w nich świadectwo obrządku pogrzebowego Słowian, inni Bałtów, Finów lub Waregów.

Zob.: SSS, T. V, s. 535. J. Ochmański, Litewska granica etniczna na wschodzie od epoki plemiennej do XVI wieku, http://www.laborunion.lt., (dostęp 11.09.2011 r.) Autor opowiada się za długotrwałym procesem zdobywania ziem i asymilacji ludności bałtyjskiej przez Słowian. Wschodnia i centralna Białoruś miała stać się słowiańską w ciągu VII-X wieku.

Wydaje się, że Nowogród Wielki powstał najwcześniej w końcu IX lub w początkach X wieku. Niestety sąd ten nie jest poparty dokładnymi badaniami, gdyż znaczne obszary starego Nowogrodu do dziś nie zostały przebadane, zob.: S. Bratkowski, Pan Nowogród Wielki, Warszawa 1999, s. 80.

Poszlaką uwiarygodniającą przypuszczenie o zajęciu przez Słowian rejonu Smoleńska w tym czasie jest zapis PML pod rokiem 882: „Poszedł Oleg […] i przyszedł do Smoleńska z Krywiczami, i objął władzę w grodzie i posadził w nim mężów swoich.”, s. 18. Gdyby wspomniany gród był już przed tymi wydarzeniami w rękach krywickich trudnym do wyjaśnienia byłoby zdobywanie go ich rękami.

Nie jest to opinia powszechna, gdyż np. H. Paszkiewicz wątpił w tak wczesne(?) pojawienie się Słowian w górnym biegu tej rzeki, zob.: Początki Rusi, Kraków 1996, s. 292. Pogląd taki popiera również Л.В. Алексеев, który znaczną część swych dociekań naukowych poświęcił średniowiecznym dziejom Smoleńszczyzny. Według niego jeszcze w końcu XI w. siedziby Słowian nie dochodziły do górnej Wołgi, zob.: Ustawy Rościsława Smoleńskiego z 1136 r. i proces feudalizacji Ziemi Smoleńskiej [w:] Słowianie w dziejach Europy, Poznań 1974, s. 96-97, mapa.

Zwięźle o Bałtach “historycznych” zob.: M. Kosman, Litwa pierwotna. Mity, legendy, fakty, Warszawa 1989, s. 19-48.

Zob.: M. Gimbutas, The Balts, http://www.vaidilute.com/books/gimbutas/gimbutas-05.html,(dostęp 09.08.2011 r.).

Zob.: H. Łowmiański, Zagadnienie roli Normanów w genezie państw słowiańskich, Warszawa 1957, s. 145.

Zob.: B. Rybakow, Pierwsze wieki historii Rusi, Warszawa 1983, s. 13.

Tamże, s. 12.

Powinniśmy pamiętać, że o silnych związkach z morzem i wysokich umiejętnościach żeglarskich plemion przyszłej Szwecji wspominał już Tacyt („Z kolei idą gminy Sujonów, już na samym Oceanie, które prócz wojowników i broni mają też silne floty …”), zob.: Germania [w:] Dzieła, T. II, s. 288.

Np. piszący w początkach X w. ibn-Rosteh, zob.: G. Labuda, Słowiańszczyzna…, s. 121.

„Germanie byli w stosunku do śródziemnomorskich współczesnych rzeczywiści postawni; mężczyźni mierzyli 170 do 180, kobiety 160 do 165 cm, chociaż antropologiczne badania dopuszczają naturalnie duże odchylenia”, zob.: H. Wolfram, Germanie, Kraków 1996, s. 19. Cennych informacji na temat fizjonomii ludności nordyckiej z tego okresu dostarcza E. Roesdahl, zob.: Historia wikingów, Gdańsk 1996, s. 34-35.

U. Topper, Entstehung des Slawentums. Zeitraffung bei der Slawengenese, s. 8.

Zob.: Źródła arabskie …, s. 126-127, przypis nr 149.

W istnienie szlaku wołżańskiego łączącego północ Europy z krainami kaukaskimi i zachodnioazjatyckimi już w starożytności wobec wymowy źródeł archeologicznych jak i pisanych nie należy wątpić. Był on uczęszczany również we wczesnym średniowieczu, zob.: H. Paszkiewicz, Początki …, s. 289. O siedzibach Chazarów nad dolną Wołgą i na zachodnim pobrzeżu Morza Kaspijskiego już około połowy VI stulecia zob.: J. Strzelczyk, Zapomniane narody Europy, Wrocław 2006, s. 193.

Ta informacja poddawana jest w wątpliwość ze względu na trudności z odczytaniem znaczenia użytych sformułowań, zob.: H. Łowmiański, Zagadnienie roli Normanów …, s. 146.

Po roku 786, zob.: Źródła arabskie …., s. 128, przypis nr 149. Imię tego wodza posiada charakter normański, zob.: SSS, T. I, s. 163.

Zob.: H. Paszkiewicz, Początki …, s. 121-147.

Nie podejmujemy się rozstrzygać problemu pochodzenia jordanesowych Rosomonów, którzy wystąpili na arenie dziejów w czasach panowania ostrogockiego Hermanaryka. Znane nam imiona przedstawicieli tegoż ludu (Amius, Sarus, Sunilda) jeśli nie są zmyślone wskazywałyby na ich germańskość. Nie mniej wspomnianych przez Jordanesa (Kasjodora) kupców z narodu Suehans prawie na pewno należy utożsamiać z Rusami (Skandynawami). Rzeczową i zwięzłą argumentację na ten temat przedstawił T .Lewicki w Źródła arabskie…, s. 135-136.

Славяне и скандинавы, praca zbiorowa, http://historic.ru, (dostęp 12.11.2011 r.). Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że powinniśmy brać przykład z Rosjan, którzy informacje o swej przeszłości prezentują szeroko i z zachowaniem (zwykle) naukowej rzetelności.

E. Roesdahl, Historia wikingów, Gdańsk 1996, s. 238-241.

Zob.: G. Labuda, Fragmenty dziejów…, T. II, s. 121.

K. Ślaski, Stosunki krajów skandynawskich z południowo-wschodnim wybrzeżem Bałtyku od VI do XII w. [w:] Przegląd Zachodni, 1952, z. 5⁄6, s. 30-45.

H. Łowmiański, Zagadnienie roli Normanów…, s. 83. O relacjach tej społeczności skandynawskiej z mieszkańcami Szwecji zob.: L. Leciejewicz, Normanowie, Wrocław 1979, s. 170.

Славяне и скандинавы, http://historic.ru, (dostęp 12.11.2011 r.).

„[Duńczycy pod wodzą Chlochilaicha] splądrowali [w Galii] jeden okręg wiejski i zabrali jeńców”, zob.: Grzegorz z Tours, Historia Franków, przetłumaczyli K. Liman i T. Richter, Kraków 2002, III, 3. Inny napad normański na państwo Franków miał miejsce w 565 r., zob. L. Leciejewicz, op. cit., s. 25.

H. Łowmiański zauważył nawet, że dopływ osadników germańskich na ziemie południowo-zachodniej Finlandii ustał w VIII stuleciu., zob.: Zagadnienie roli Normanów …, s. 83. Naszym zdaniem jest to kolejny, chociaż pośredni dowód na skierowanie się ówczesnego prądu osadniczego (wschodnich) Skandynawów ku rozpoznanym już ziemiom przyszłej Rusi.

Tamże, s. 157-158. Skalę penetracji skandynawskiej we wschodniej Europie obrazują inskrypcje runiczne odnajdywane na całym płw. Skandynawskim, zob.: R. I. Page, Pismo runiczne, tłumaczenie J. Strzelczyk, Warszawa 1998, s. 47-57.

Kijowem czyli Kujabą.

Zob.: PML, s. 60-61.

H. Łowmiański, Zagadnienie roli Normanów …, s. 153.

Spór o pochodzenie nazwy „Ruś” trwa od ponad 100 lat. Pomijając „dogmaty” prezentowane przez część uczonych radzieckich należy zauważyć, że w grę wchodzą przede wszystkim warianty: od fińskiej nazwy ruotsi = żeglarze/wioślarze lub słowiańskiej nazwy dla ludzi rudych (rusy).

Za VIII stuleciem opowiadał się L. Leciejewicz, Normanowie, s. 170. O wieku VII jako początkowym okresie zaludnienia Starej Ładogi (Aldejgoborga), która jak wiadomo została założona i zasiedlona przez Skandynawów, wspominał P. Tretjakow, Plemiona wschodnio-słowiańskie, Warszawa 1949, s. 204.

W Szwecji nie stwierdzono (może z braku źródeł) plemienia o tej nazwie. Nie oznacza to, że takie ugrupowanie nie siedziało właśnie w południowo-zachodniej Finlandii. Trzeba też dodać, że w przekładzie zamieszczonym w MPH sygnowanym przez A. Bielowskiego w Traktacie Olega z Grekami po Rulawie występuje nie Gudy jako imię własne, lecz jako wstęp do wyliczenia ludzi z rodu Gotów, tj. (my) Gudy: i dalej poszczególne imiona, zob.: MPH, wyd. A. Bielowski, s. 575.

Zob.: L. Leciejewicz, op. cit., s. 167.

Jaki udział wśród ludności regionu posiadali Skandynawowie? Rzecz zdaje się nie do ustalenia. Najpewniej, poza nielicznymi okolicami, nie był zbyt wielki. W pewnych przypadkach, punktowo jak np. w Gniezdowie mógł sięgać jednak nawet kilkunastu procent. Dowodzą tego badania grobów z tej miejscowości, wśród których pochówki skandynawskie stanowiły 13%, zob.: L. Leciejewicz, op. cit., s. 173.

Pokutuje w historiografii przekonanie, że albo miano to oznaczało całą zbiorowość słowiańską, albo pewien (zachodni) odłam Słowian. Zapomina się przy tym, iż używający tej nomenklatury Jordanes był wyrazicielem tradycji gockiej, a ta w wyniku skomplikowanych procesów skojarzyła bałtyjskich Wenedów ze Słowianami. Co więcej, fałszywość poglądu na temat tożsamości Słowian z Wenedami sensu stricte unaocznia tworzący niedługo po Jordanesie tzw. Fredegar pisząc: „W tym roku [632⁄3] Sklawinowie zwani Winidami …”, zob.: Greckie i łacińskie …, s. 130 oraz pochodzące z połowy VII w. Ioane Vita Santi Columbani, w którym autor zamieścił zwrot : „Venetiorum qui et Sclavi dicuntur …”, zob.: L. A. Tyszkiewicz, Barbarzyńcy w Europie, Wrocław 2007, s. 36. W naszym przekonaniu w środowiskach nie-gockich, chociaż germańskich, zdawano sobie sprawę, że prawdziwym imieniem wschodnich barbarzyńców jest etnonim „Słowianie”. Przeniesienie nazwy Wen(e)dów na Słowian najpewniej dokonało się na podobnej zasadzie jak w przypadku Wolków, niewielkiego plemienia celtyckiego, którego imieniem u schyłku antyku i w we wczesnym średniowieczu Germanie nazywali m.in. zarówno Walijczyków, zromanizowanych Gallów, mieszkańców Italii jak i posługujących się łaciną i jej ludowymi odmianami mieszkańców płw. Bałkańskiego, zob.: R. Steinacher, Studien zur vandalischen Geschichte. Die Gleichsetzung der Etnonyme Weneden, Slawen und Wandalen vom Mittelalter bis ins 18. Jahrhundert, Wien 2002, http⁄⁄homepage.uibk.ac.at , s. 31-33 oraz 53-96, (dostęp 14.03.2012 r.).

Pośrednim potwierdzeniem dla takiego przypuszczenia są stwierdzone źródłowo nazwy społeczności/obszarów z pogranicza słowiańsko-bizantyjskiego. Terytoria nie podlegające Chorwatom lub Bułgarom zwały się Sklawiniami, zob.: T. Wasilewski, Bizancjum i …, , s. 24.

O irańskości Antów zob.: В.В. Седов, Анты, [w:] Зтносоциальная и польитиеская структра раннфеодльных славянских государств и народностей, Москва 1987, s. 16-22.

T. Wasilewski, Biznacjum i …, s. 39-41. O (potencjalnych) związkach plemienia Siedem Rodów z Siedmiogrodem i jego nazwą, zob.: SSS, T.V, s. 157.

Tamże, s. 46-47.

Asymilacja Protobułgarów do etnosu słowiańskiego rozpoczęła się na dobre dopiero za panowania Symeona Wielkiego (893-927). Widać to chociażby po zmianach nazw urzędów i tytułów urzędników administracji bułgarskiej, zob.: D. Lang, op. cit., s. 66.

Zob.: T. Wasilewski, op. cit. S. 59. Pośród innych miast, z których wysiedlono mieszkańców do Bułgarii były też: Arkadiopol, Wukelon, Skutarion, Redestos, Burdizon, Didymoteichon, Wizye, Gariala oraz - co mniej pewne - wiele innych. Wyobrażenie o skali przesiedleń daje nam wskazówka, że w okresie pokoju w każdym z tych miast żyło od kilku do kilkunastu tysięcy ludzi.

T. Wasilewski, Bizancjum i …, s. 59 i 78-79.

Zob.: D. Lang, op. cit., s. 54. Według opinii T. Wasilewskiego przyszły basileus dostał się do niewoli bułgarskiej dopiero za sprawą chana Małamira, tj. ok. 830 r.

Ten ostatni wsławił się wysiedleniem wielkiej ilości Greków z północnej Tracji.

Władca ten miał podczas wojny bułgarsko-bizantyjskiej wziąć do niewoli 120 000 jeńców! Zaprawdę, dla tego okresu są to liczby zawrotne.

Należy pamiętać, że państwo bułgarskie w okresach największej potęgi (za Kruma i potem Symeona) rozciągało się od górnej Cisy po przedpola Adrianopola, i od wrót Salonik po Dniestr. Północno-wschodni zasięg mógł być nawet dalszy skoro posiadamy potwierdzenie wypraw bułgarskich aż po linię dolnego Dniepru.

T. Wasilewski, Bizancjum i …, s. 57.

Tamże, s. 84.

Tamże.

„… a Ulicze i Tywercy siedzieli nad Dniestrem, sąsiadując z Dunajem. Było ich mnóstwo, siedzieli bowiem nad Dniestrem aż do morza …”, zob.: PML, s. 10.

PML, s. 23.

Nazwa plemienna Tywerców nie znalazła dotąd zadawalającego wyjaśnienia. Sądzi się, że mogła pochodzić z zasobów irańskich (*tivr - szybki, bystry, ostry), trackich lub dackich (od rzeki Tyras=Dniestr) itp., zob.: SSS, T. VIII, s. 245. Warto nadmienić, iż znany z późniejszego okresu ośrodek północno-ruski czyli miasto Twer nazwę swą zawdzięcza - podobno - ludności fińskiej (z tichvin, tichverä). W roku 1209 gród ten zwał się jeszcze Tichwer (Тьхверъ), zob.: SSS, T. VI, s. 232. Wydaje się, że uderzająca zbieżność nazwy grodu i plemienia jest przypadkową, ale …

SSS, T. VIII, s. 103-104.

Zob.: SSS, T. VIII, s. 245. Określenie “tłumacz” (tołkowin) ma być kalką tureckiego „tolmač”, zob.: SSS, T. VIII, s. 104.

Najpewniej chodziło o grecki, chociaż nie można wykluczyć też innych (np. jakieś dialekty wywodzące się z łaciny?).

Przypuszczenie o zagładzie Tywerców podczas najazdów pieczyńskich i połowieckich zdaje się nieuzasadnionym. Świadczy o tym przywołana wyżej wzmianka, ale także analiza treści PML. O ile kronikarz we fragmencie pt. Obyczaje różnych ludów i narodów nadmienia, że w dawno temu Ulicze i Tywercy siedzieli aż po wybrzeże Morza Czarnego, o tyle nigdzie nie wspomina, że w jego czasach to drugie plemię uległo już dezintegracji (mogli przecież wycofać się w głąb lądu). Bardziej prawdopodobnym jest przypuszczenie, iż w wyniku naporu koczowników w X i XI stuleciu zniknął albo uległ rozbiciu szczep Uliczów, gdyż, przeciwnie niż Tywercy, w opisie wyprawy Olega z 907 r. oraz Igora z 944 r. ci pierwsi już się nie pojawiają, zob.: PML, s. 23 i 36.

Zob.: SSS, T. VIII, s. 261.

Zob.: H. Paszkiewicz, Początki Rusi, s. 392.

W społecznościach wołoskich władzę sprawowali przywódcy zwani czelnikami, kniaziami lub sędziami. Właściwie każda grupa/ród/klan posiadał starszego, nie wykluczone zatem, szczególnie w łączności z nazwą „Bołochowcy”, że była to ludność wołoska/romańska, zob.: SSS, T. VI, s. 576.

Zob.: SSS, T. I, s. 113.

Zob.: PML, s. 9. Gdyby w rejonie tym dominowali Nie-Słowianie kronikarz użyłby najpewniej konkretnej nazwy ludu, jak to zwykł czynić przy innych sposobnościach.

PML, s. 168-178. Więzi towarzyskie i rodzinne łączyły kniaziów ruskich z ich odpowiednikami połowieckimi. Dobrą ilustracją tegoż jest Opowieść o wyprawie Igora Światosławicza na Połowców, [w:] Kroniki staroruskie, opracował F. Sielicki, Warszawa 1987, s. 216-224.

Można nawet przyjąć, że Kozaczyzna jest w prostej linii spadkobierczynią tradycji nadczarnomorskich nomadów.

Polietniczność Rusi została zobrazowana przez PML w opowieści O pogańskim życiu Włodzimierza, s. 63-64. Z rozkazu tego księcia w Kijowie postawiono „bałwany na wzgórzu za dworem teremnym: Peruna drewnianego z głową srebrną i wąsem złotym, i Chorsa, Dadźboga i Strzyboga, i Simarga i Mokosza”. Według dość zgodnych opinii czyn ten stanowił próbę zjednoczenia ludów Rusi wokół wspólnego kultu najważniejszych bóstw czczonych przez najznaczniejsze etnosy (m.in.: Perun/Thora? - Waregów, Chors - plemion irańskich, Mokosz - plemion fińskich, Dadźbog - Słowian?), zob.: A. Brückner, Mitologia słowiańska i polska, 1985, s. 65-167. Polemikę z twierdzeniami autora znajdujemy w przypisach (np. s. 120 i 125 o Swarogu/Dadźbogu, s. 157 o Chorsie).

J. Demel, op. cit., s. 96.

Tamże.

Właśnie w XIV stuleciu ludność wołoska przeżywa szczyt aktywności. Np. w ciężkich walkach z nimi ginie kwiat rycerstwa węgierskiego (bitwa pod Posadą w 1330 r.). Plemiona wołoskie nie miały wysokich notowań w wysoko zorganizowanych społeczeństwach. Wg Długosza na wieść o nieposłuszeństwie Rumunów węgierski Karol Robert miał rzec: „Besaraba [przywódcę Wołochów] jak jednego ze skotaków i pasterzy moich z chałupy [lub w innym tłumaczeniu: „z gór”] za brodę wyciągnę”, zob.: Jana Długosza kanonika krakowskiego dziejów polskich ksiąg dwanaście, T. III, s. 132-133, http://www.pbi.edu.pl, (dostęp 11.01.2012 r.).

Zob.: M. Tichomirow, Rosja średniowieczna na szlakach międzynarodowych, Warszawa 1976, s. 18-19.

Zob.: Jana Dugosza kanonika krakowskiego dziejów polskich ksiąg dwanaście, przekład K. Mecherzyńskiego, http://www.pbi.edu.pl. T. III, s. 277.

Zob. K .Moszyński, O sposobach …, s. 276.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Projekt dom opis tech 01, UCZELNIA ARCHIWUM, UCZELNIA ARCHIWUM WIMiIP, Budownictwo, stare
StacjonarneBAT pytania egzamin2013-KW, Uczelnia PWR Technologia Chemiczna, Semestr 6, BAT-y egzamin
CHEMIA FIZYCZNA- spektrografia sc, Ochrona Środowiska pliki uczelniane, Chemia
poprawa druk, Uczelnia, sem I, fiza, LABORATORIUM, Nowe laborki, Ciecz
Natura 2000 a autostrada A1, Ochrona Środowiska pliki uczelniane, Natura 2000
Badania makroskopowe, uczelnia, materialoznastwo
Psychologia społeczna 07.03.2009, Uczelnia, Psychologia społeczna
178 i 179, Uczelnia, Administracja publiczna, Jan Boć 'Administracja publiczna'
278 i 279, Uczelnia, Administracja publiczna, Jan Boć 'Administracja publiczna'
58 i 59, Uczelnia, Administracja publiczna, Jan Boć 'Administracja publiczna'
PROCESY NIESTACJONARNEJ WYMIANA CIEPŁA, Uczelnia, Metalurgia
Finanse przedsiębiorstw(1), Uczelnia, Finanse przedsiębiorstw
Test 1, uczelnia - pielegniarstwo, II ROK, Geriatria i piel geriatryczne, Geriatria i pielęgniarstwo
MSI sciaga z konspekow, Studia, Studia sem IV, Uczelnia Sem IV, MSI
PRZYSZLOSC KOMPUTEROW, ^v^ UCZELNIA ^v^, ^v^ Pedagogika, promocja zdrowia z arteterapią i socjoterap

więcej podobnych podstron