Powrót do zdrowego snu
Heiz Joho
Oficyna Wydawnicza "SPAR"
Warszawa
Rozdział I
SEN WCZORAJ I DZIŚ
* Ludzkie wyobrażenia o śnie i jego znaczeniu, kiedyś i dziś
* Podstawowe teorie na temat snu * Teoria regeneracji * Teoria
osłonowa * Teoria oszczędzania energii * Teoria instynktu *
Teoria przystosowania
"Ze wszystkich radości i przyjemności opuszczających mnie po
kolei, sen zaliczam do najcenniejszych. Najbardziej fascynuje
mnie przy tym fakt, że każdej nocy na nowo człowiek nagi, samotny
i nieuzbrojony odważa się na nieunikniony skok w głębiny oceanu.
Tam, gdzie wszystko jest zmienione, kolory, formy, rytm oddechu,
tam gdzie na powrót spotykamy umarłych..." Hadrian
Jak przekazuje nam żyjący siedemset lat przed Chrystusem
grecki poeta Hezjod - gdy tylko Chaos przestał istnieć,
rozpadając się na dzień i noc, powstała jednocześnie Nyx - bogini
Nocy. Miała ona dwu synów - nieubłaganego Thanatosa - boga
śmierci i łagodnego Hypnosa, boga snu, który z kolei spłodził
Morfeusza, boga marzeń sennych. Cały ród żył w mrocznym wnętrzu
ziemi, wychodząc na powierzchnię, do ludzi, jedynie w bladym
świetle księżyca i gwiazd.
Mit ten w bardzo piękny sposób odzwierciedla podświadome
przekonanie o ścisłym związku nocy, snu, marzenia sennego oraz
śmierci, przekonania, które niejednokrotnie jeszcze ujawni się w
późniejszych mitach, bajkach oraz w sztuce.
Jest to także poetyckie zobrazowanie ambiwalentnego stosunku
człowieka do snu. Sen jest bowiem bardzo ceniony, gdy jesteśmy
zmęczeni i wyczerpani, wiemy też że jest konieczny dla
prawidłowej regeneracji naszego ciała i duszy, boimy się go
jednak (bardziej lub mniej świadomie) traktując go jednocześnie
jako młodszego braciszka śmierci, gdyż sen czyni nas bez wyjątku
bezbronnymi.
Sen tłumi nasze zdolności do odczuwania rzeczywistości,
sprawia, że nasze mięśnie wiotczeją i podporządkowuje naszą
świadomość podświadomości. Oznacza to, że sen przenosi nas w stan
istnienia znacznie różniący się od jawy.
W większości kultur przez długi czas wierzono, że podczas
snu dusza opuszcza ciało, przeżywając w tym czasie różne
przygody, przy czym przebudzenie się traktowano jako powrót duszy
do ciała. Jeśli człowiek umarł podczas snu wszyscy byli
przekonani, że coś przeszkodziło duszy w powrocie do własnego
ciała. Zagubiona dusza błąkała się zatem poszukując swego ciała i
często straszyła przy tym żyjących. Winę za zagubienie się duszy
w jej powrotnej wędrówce najczęściej przypisywano złym duchom.
Niełatwo było żyć w czasach, gdy człowiek każdego wieczoru
kładąc się spać nie był pewien, czy jego dusza rzeczywiście
powróci do ciała. By zapobiec takiemu wypadkowi, próbowano
odpowiednio się zabezpieczać. Z jednej strony zaopatrywano się w
pewnego rodzaju fetysze, których zadaniem było utrzymywanie złych
duchów z dala od łoża, bądź sypialni, z drugiej strony
praktykowano rytuały, przygotowujące człowieka na najgorszy
wypadek - zagubienie duszy we śnie. W ten sposób, z podwójnym
zabezpieczeniem, można było spokojnie zamknąć oczy i zapaść w
objęcia Morfeusza.
Oczywiście naszym przodkom zagrażały również realne, uwa-
runkowane otoczeniem niebezpieczeństwa, które nie sprzyjały
zapadaniu w rozluźniony, głęboki sen. Ludziom w tym okresie
zagrażały na przykład drapieżniki, wychodzące na żer, poza tym
wrogowie ludzcy
- wszelkiej maści złoczyńcy, liczący na łatwe rozprawienie
się ze śpiącym.
I jeśli dziś jeszcze wielu ludzi odczuwa strach przed
ciemnością oraz pewną nieufność wobec snu, co tak na marginesie,
może być przyczyną zaburzeń snu, to udowadnia to tylko jak
głęboko wyżej wspomniane wyobrażenia i przeżycia zagnieździły się
w ludzkiej podświadomości. Dochodzi jeszcze do tego fakt, że u
większości ludzi umierających w łóżku zgon następuje w nocy.
Przyczyny takiego stanu rzeczy należy szukać w uwarunkowaniach
ściśle biologicznych.
Wegetatywny, czyli autonomiczny system nerwowy, nie jest
sterowany naszą świadomością. Działalność tego systemu polega na
kontrolowaniu i koordynacji funkcjonowania narządów wewnętrznych.
Działalność tego systemu zdominowana jest w pewnym stopniu
stanami emocjonalnymi i psychicznymi, nie można więc mówić o jego
pełnej autonomii. Wegetatywny system nerwowy składa się jakby z
dwu części: z układu współczulnego, działającego pobudzająco,
oraz układu przywspółczulnego, działającego hamująco. Ich łącznym
zadaniem jest dopasowanie organicznych procesów zachodzących w
naszym ciele do stanu istnienia, w jakim się aktualnie
znajdujemy. Układ przywspółczulny, zwany też z łacińska vagusem
dominuje w wegetatywnym systemie nerwowym w czasie snu, gdy w
organizmie panuje znacznie zmniejszone zapotrzebowanie na
energię. W tym czasie serce zmniejsza częstotliwość swych
uderzeń, ciśnienie krwi spada, czynności nerek, wątroby i jelit
są ograniczone, zmniejsza się częstotliwość oddechu, prócz tego,
w związku z cofnięciem się procesu spalania do poziomu przemiany
podstawowej, w niewielkim stopniu zmniejsza się temperatura
całego ciała.
Aż w końcu, w pewnym momencie, zazwyczaj około godziny
czwartej rano, odpowiedni ośrodek mózgowy "przełącza" auto-
nomiczny system nerwowy na układ współczulny, zwany z łacińska
sympaticusem. Być może proces przełączania jest organicznie
zaprogramowany od czasów naszych przodków, dla których godzina
czwarta rano, pierwszy brzask, oznaczała jednocześnie koniec
nocnego wypoczynku. Dziś dotyczy to oczywiście jedynie niewielu
zawodów, jednak atawistyczne dziedzictwo nadal funkcjonuje.
Po przełączeniu, gdy układ współczulny zaczyna dominować
czynności nerek i przewodu pokarmowego, wracają na wyższe obroty.
Jeśli zdarzyło nam się wypić wieczorem zbyt dużo alkoholu lub
zjeść coś ciężkostrawnego, właśnie w tym momencie zaczniemy
odczuwać napadowe zlewanie się potem, lekkie nudności, a nieco
później zwiększone parcie na pęcherz. Podnosi się ciśnienie krwi,
serce przyspiesza i jednocześnie zwiększa się częstotliwość
oddechu. Krótko mówiąc, cały organizm przygotowuje się do
wyższych wymagań, stawianych mu po przebudzeniu.
U bardzo starych ludzi (ale i u bardzo schorowanych), może w
pewnym momencie dojść do tego, że sił witalnych nie wystarczy już
do dokonania pełnego przełączenia autonomicznego systemu
nerwowego z dominacji przywspółczulnej na współczulną. Wraz z
brakiem bodźców emitowanych przez układ współczulny gaśnie życie.
Wyrażając się technicznie, można by powiedzieć, że system
przywspółczulny odpowiada pracy samochodu przy wyłączonym
silniku, pracy, która siłę czerpie z akumulatora i, której
zadaniem jest, w razie zwiększenić się zapotrzebowania
energetycznego odpalić silnik. Jeśli moc baterii nie wystarcza do
odpalenia, przy próbach wyczerpuje się całkowicie i maszyna
zatrzymuje się. Akumulator w samochodzie można wymienia,
natomiast energii życiowej nie można odtworzyć, można jedynie
dbać o dostateczny jej poziom, tak by wystarczyła na jak
najdłużej. Służy temu między innymi sen.
Nie można od ręki udowodnia, że przestawianie się organizmu
z dominacji przywspółczulnej na współczulną odpowiedzialne jest
za powstawanie osławionych "duchów o czwartej rano" - owych
majaków i fantomów, które udaremniają nam ponowne zaśnięcie przez
wyolbrzymianie powszednich przeciwności i nieprzyjemności, które
dopiero wraz z dzwonkiem budzika odzyskują swe normalne wymiary.
My, ludzie nowocześni, wychodzimy z założenia, że dusza i ciało w
czasie snu pozostają razem, oddzielając się od siebie jedynie w
chwiliśmierci, twierdzimy nawet, że to właśnie dusza jest
odpowiedzialna za marzenia senne.
W tym miejscu musimy jednak jednoznacznie stwierdzia, że pod
tym co nauka określa mianem duszy lub psychiki, nie musi
koniecznie ukrywać się pozazmysłowa forma bytowania, znana nam z
większości religii. Nauka skłania się raczej do traktowania duszy
jako objawiania się określonych ośrodków mózgowych, co po
zredukowaniu ich do wymiarów psychologicznych lepiej pasuje do
naukowego, przyczynowo-analitycznego schematu myślowego
biopolaryzacji.
Abstrahując od tego tematu, należałoby się w tym miejscu
zainteresować znaczeniem fenomenu snu, dla współczesnej nauki.
Ograniczymy się jednak do pobieżnego streszczenia podstawowych
teorii na ten temat.
PODSTAWOWE TEORIE NA TEMAT SMU
Zgodnie z teorią regeneracji sen jest metodą kompensacji
stanu wyczerpania i zmęczenia, zarówno fizycznego jak i
psychicznego, bądź czasem reperacji wszystkich szkód powstałych w
organizmie w okresie jawy. Teoria ta opiera się przede wszystkim
na uwarunkowanych systemem przywspółczulnym, wymiernych zmianach
występujących w czasie snu, więc: ograniczenie przemiany materii,
obniżenie ciśnienia krwi, zwolnienie tętna i oddechu, obniżenie
się temperatury ciała itp.
Teoria osłonowa
Głosi ona, że sen jest metodą ochrony dla organizmu, ochrony
przed nadmiernym pobudzeniem wywoływanym ciągłym funkcjonowaniem.
Zgodnie z prof. Clapar‚de, sen nie jest wynikiem wyczerpania czy
zmęczenia, lecz urządzeniem ochronnym do takich stanów nie
dopuszczającym. Ogarniająca nas potrzeba snu jest w świetle tej
teorii rozumiana jako rodzaj termostatu, który poprzez wyłączenie
nie dopuszcza do przegrzania się maszynerii. Teoria oszczędzania
energii.
Rozwinęła się z odkrycia ścisłego związku pomiędzy
wielkością przemiany materii a łącznym czasem snu. Sen
niewielkich zwierząt, posiadających bardzo intensywną przemianę
materii traktowany jest więc jako środek do utrzymywania tej
przemiany w określonych granicach. Wyłania się przy tym dość
istotne pytanie: czy sen zimowy niektórych zwierząt jest
przyczyną, czy też skutkiem powszechnego w zimie niedoboru
pokarmów? Pewne jest tylko to, że sen znacznie ogranicza potrzeby
żywnościowe.
Teoria instynktu
Zgodnie z nią sen jest wyrazem wrodzonego sposobu zachowania
i wywołują go określone bodźce.
Teoria przystosowania
Natomiast teoria przystosowania traktuje sen jako model za-
chowania opierający się o relację drapieżnik - ofiara, czyli
uogólniając o łańcuch żywieniowy poszczególnych gatunków. Teoria
ta koncentruje się przede wszystkim na ilości, długości i
umiejscowieniu snu w czasie, akcentując szczególnie czynniki
środowiskowe wpływające na całokształt zagadnień związanych ze
snem (w obrębie gatunku).
Wszystkie wyżej wymienione teorie opierają się na
określonych faktach, wykazują jednak również luki i błędy, które
zmuszają do traktowania ich z dużą dozą rezerwy.
O właściwej istocie snu nie da się powiedzieć nic ponadto co
starzejący się już cesarz Hadrian (76-136 n.e.) napisał do swego
przyjaciela:
"...ze wszystkich radości i przyjemności opuszczających mnie
po kolei, sen zaliczam do najcenniejszych... najbardziej
fascynuje mnie przy tym fakt, że każdej nocy na nowo człowiek
nagi, samotny i nieuzbrojony odważa się na nieunikniony skok w
głębiny oceanu. Tam, gdzie wszystko jest zmienione, kolory,
formy, rytm oddechu, tam gdzie na powrót spotykamy umarłych...
Pociesza tylko, że sen leczy nasze zmęczenie i to w sposób
najskuteczniejszy z możliwych, przez chwilowe uniemożliwienie nam
egzystencji."
Rozdział II
JAK WPŁYWAĆ NA JAKOŚĆ SNU
* Fazy snu i ich znaczenie * Rytm snu * Rytmy ultraradianowe
* Sen a pory roku * Dźwięki * Sen długi czy sen krótki * Sowy i
skowronki * Poobiednia drzemka
"Klucz do poznania świadomego życia duchowego leży w pod-
świadomych gionach. Cały świat naszego najintymniejszejszego
duchowego bytu spoczywa na podświadomości i rozprzestrzenia się z
tego właśnie poziomu." Carl Gustaw Carus
Tak samo, jak funkcjonuje wiele teorii na temat znaczenia
snu, czyli jego zasadniczego sensu, tak też naukowcy nie mogą się
pogodzić co do przyczyn jego powstawania.
Obecnie zdajemy sobie wprawdzie sprawę z tego, że określone
substancje chemiczne, wytwarzane przez nasze ciało, jak na
przykład serotonina oraz inne białka sprzyjają zapadaniu w sen,
jednak jesteśmy jeszcze bardzo daleko od dokładnego poznania
mechanizmów i przyczyn, które w określonyn czasie doprowadzają do
wydzielania się tych substancji oraz wyhamowywują ten proces.
Przez długie lata podejrzewano, że zmienione zaopatrywanie
mózgu w tlen doprowadza do zasypiania, gdyż takowe występuje
właśnie podczas snu. Dziś jednak wiemy, że jest to fenomen, który
wprawdzie stale towarzyszy spaniu, ale go nie wywołuje, co jest
sytuacją analogiczną również dla innych zjawisk, które jeszcze
będziemy omawiać.
Dwie najważniejsze, choć przeciwstawiające się sobie teorie
to teoria wywoływania oraz teoria wyhamowywania. Pierwsza
traktuje sen jak reakcję mózgu na "produkty zmęczenia", które,
zgodnie z tą teorią gromadzą się w mózgu w trakcie intensywnego
wysiłku umysłowego, podobnie jak dzieje się to z mięśniami i z
kwasem mlekowym, który będąc produktem ubocznym przemiany
energetycznej, następującej w trakcie pracy mięśnia, gromadzi się
w nim powodując silne bóle.
Natomiast tak zwana teoria wyhamowywania, rozwinięta przez
prof. Pawłowa, głosi coś przeciwnego, mianowicie, że sen jest
skutkiem wyhamowywania aktywności, rozprzestrzeniającego się
poprzez korę mózgową w momencie, gdy osiągnięte zostaje określone
stadium zmęczenia.
Podobnie widział to też znany badacz tych problemów, prof.
Kleitmann, który sen rozumiał jako samowytwarzający się fenomen.
Zgodnie z jego poglądami poprzez zmęczenie następuje stopniowe
wytłumianie wymiany bodźców pomiędzy mózgiem i pozostałymi
organami, wymiany, która w okresie jawy jest wzajemnie
stymulowana, a która przy zasypianiu w drodze wzajemnego
oddziaływania w końcu doprowadza do niemal całkowitego
"wyłączenia" odbiornika bodźców, mózgu i automatycznego
zapadnięcia w sen.
Wydaje się, że najnowsze badania prowadzone nad snem
wskazują na zdominowanie go przez różne, zmienne uwarunkowania,
przy czym potrzeba snu, okres czuwania pomiędzy poszczególnymi
okresami spania, rytmy chrono-biologiczne, wzorce zachowań oraz
inne, sprzyjające, lub niesprzyjające spaniu czynniki, odgrywają
najpoważniejszą rolę.
I jeśli nawet o zasadniczej istocie snu, o jego powstawaniu i
sensie funkcjonują jedynie teorie, a nie poznane fakty - na
przykład
prof. Jovanovia twierdzi, że owijająca się wokół stanu
marzenia sennego sinusoida jest niemal tożsama z sinusoidą
towarzyszącą przechodzeniu ze stanu drzemki do pełnej przytom-
ności - to można jednak wypowiedzieć się na temat kilku rzeczy,
kilku procesów rozgrywających się w jego trakcie.
Takie nazwiska jak Kohlschtter, Michelson, Czerny, Karger,
Endress i in. oraz w ostatnich czasach również Wolff, Jovanovia i
Borb‚ly są nierozdzielnie związane z badaniami prowadzonymi nad
snem. Ich wytężonej pracy zawdzięczamy najistotniejsze odkrycia o
psychosomatycznej istocie snu, podczas gdy badacze tacy jak
Freud, Jung, Leuner i ich szkoły zajmowali się wyłącznie
psychiczną stroną tego fenomenu, a więc marzeniami sennymi.
W czasie ostatnich pięćdziesięciu lat wynaleziono
instrumenty pomiarowe, przy pomocy których możemy sen bardzo
dokładnie podzielić na poszczególne fazy. Szczegółowa analiza
poszczególnych faz dostarcza nam dokładnego obrazu śpiącego,
zarówno jego stanu fizycznego jak i psychiczno-duchowego.
Do aparatów tych zaliczamy elektroencefalogram (EEG). doko-
nujący pomiarów prądów mózgowych, elektrookulogram, (EOG).
mierzący ruchy gałek ocznych, respirogram, badający częstotliwość
oddechu, dermatogram, zapisujący informacje o zmianach pól
elektrycznych na powierzchni skóry, elektromyogram, oddający stan
napięcia mięśni, a w końcu fablograf oraz klitograf i
kolpografię, badające następujące w czasie snu zmiany w obrębie
tak męskich, jak i żeńskich narządów płciowch, które również są
typowe dla określonych faz snu - zmiany te nie są związane w
żaden sposób z pokwitaniem i przekwitaniem i mają miejsce od
wczesnego dzieciństwa do późnej starości.
Jakość snu określają różne czynniki. Należą do nich: jego
długość, głębokość, długość poszczególnych faz, stopień nie-
wrażliwości na bodźce zewnętrzne, regularność, jego zdolności
regeneracyjno-rekreacyjne oraz czynniki psychiczne, zróżnicowane
osobniczo. Zaburzenie każdej z wielkości decydujących o jakości
snu prowadzi do zaburzeń snu, ze wszystkimi tego negatywnymi
konsekwencjami.
FAZY SNU
Obecnie podstawowym kryterium podziału snu jest badanie
prądów mózgowych, mierzonych za pomocą elektroencefalografu.
Zgodnie z tym dzielimy sen na pięć zasadniczych faz, z których
każda składa się z trzech części. Fazy te zmieniają się w ciągu
snu - jednej nocy od trzech do sześciu razy, tak, że głębokość
snu oscyluje wokół poziomu snu paradoksalnego, zwanego REM. (od
angielskiego Rapid Eyes Movement - szybkie ruchy oczu) będącego
fazą marzeń sennych, tworząc sinusoidę, której ekstremami są z
jednej strony najgłębszy sen, z drugiej stan określany jako
"prawie czuwanie".
EEG. jest aparatem, który przy pomocy określonej liczby
elektrod przymocowanych do głowy gumowymi paskami, dokonuje
pomiaru prądów mózgowych w poszczególnych częściach mózgu,
wzmacnia je i przenosi na pisak, kreślący wykres na milimetrowym
papierze. Wykres zawiera zarówno lokalizację prądów, jak ich
częstotliwość (w hercach, czyli drganiach na sekundę) oraz
amplitudę. Na podstawie analizy uzyskanych wyników można ocenia
stan mózgu.
Dzięki temu stwierdzono, że tak zwane fale beta, leżące w
zakresie częstotliwości od 14 do #30 Hz występują, gdy mózg jest
w stanie pobudzonym, czyli podczas myślenia.
Natomiast fale alfa, o częstotliwości wahającej się pomiędzy
8 a #13 Hz wskazują na to, że mózg jest w stanie biernym, czyli
odpowiada to całkowitej pustce myślowej. Fale alfa są typowe dla
jawy, oraz przy zamroczeniu umysłu i płytkiej drzemce.
Leżące w zakresie 4-#7 Hz fale theta występują w fazie
marzeń, przy czym dotyczy to zarówno marzeń sennych, jak i tzw.
marzeń na jawie.
Najniższą częstotliwość mają fale delta - od 0,#5 do 3 Hz.
Występują one wyłącznie w głębokim śnie, w trakcie którego
człowiek pogrążony jest w swej podświadomości.
Faza pierwsza
Pod pojęciem fazy pierwszej rozumiemy przejście od czuwania
do pierwszego, lekkiego snu. W czasie jej trwania prądy mózgowe
są bardzo nieregularne. Oczy poruszają się. Mięśnie są jeszcze
częściowo napięte a w elektroencefalogramie występują zarówno
typowe dla duchowo rozluźnionego czuwania fale alfa, jak i fale
theta. Jest to stan zamroczenia umysłu, który u ludzi młodych
trwa tylko kilka minut. Mimo to jest on związany z silnymi
przeżyciami duchowymi, silniejszymi i mającymi bardziej charakter
marzeń niż te, występujące w późniejszej fazie, określanej jako
NREM. (Non-Rapid Eye Movement - bez szybkich ruchów oczu). Są
jednak zdecydowanie krótsze i płytsze niż te marzenia, które są
typowe dla fazy REM. (Rapid Eye Movement - szybkie ruchy oczu).
Wydaje się, że treść marzeń sennych występujących w pierw-
szej fazie snu, jest jeszcze dość silnie związana z wpływem
otoczenia, częściowo przybiera jednak już symbolikę charak-
terystyczną dla naszej podświadomości.
Faza druga
Faza druga jest w zasadzie traktowana jako pierwsza faza
właściwego snu. Oddech staje się płytszy, napięcie mięśniowe
zmniejsza się, oczy są w zasadzie nieruchome a EEG. wykazuje obok
dominujących fal theta tak zwane wiązki beta, sporadycznie
występujące szybkie fale.
Szczególnie istotne znaczenie dla jakości naszego wypoczynku
w czasie snu przypisuje się zwłaszcza drugiej części tej fazy,
ale w pierwszym cyklu (jak wiemy cykl obejmujący wszystkie fazy
powtarza się od trzech do sześciu razy w ciągu jednej nocy).
Jeśli mianowicie ten okres trwa zbyt długo lub zbyt krótko,
występują zaburzenia snu. Odcinek ten stanowi jednocześnie płynne
przej'cie do snu głębokiego. W tym okresie
mogą występować hipnotyczne halucynacje, które często mylone
są z prawdziwymi marzeniami sennymi. W ich trakcie nie występują
jednak ruchy gałek ocznych.
Trzecia część tej fazy ma największe znaczenie dla działania
snu na system nerwowy. W EEG występują wysokie, zaostrzone fale
tzw. vertexy, które utrzymują się od pięciu do siedmiu sekund.
Jest to typowe dla wchodzenia w głęboki sen.
Najbardziej charakterystycznym wyznacznikiem drugiej fazy
jest brak zarówno fal alfa, typowych dla półsnu-półjawy, oraz fal
delta, typowych z kolei dla snu głębokiego.
Faza trzecia
Faza trzecia to całkowita dominacja fal delta. Jest to w
zasadzie pierwsza z faz głębokiego snu, która jednak jest jeszcze
dość powierzchowna. W trzeciej fazie można spotkać zarówno wiązki
fal beta, jak i reakcje na czynniki zaburzające sen. Ponieważ w
fazie tej nie obserwuje się ruchów gałek ocznych, można wyjść z
założenia, że przebiega ona bez marzeń sennych. Mięśnie pozostają
w stanie względnego rozluźnienia. Po pewnym czasie fale delta
zajmują ponad 50 procent wykresu.
Faza czwarta
W tym momencie osiągnięty zostaje właściwy sen głęboki. Z
czasem powolne fale delta zdominowywują cały mózg. Kompleksy typu
K. (reakcje na czynniki zaburzające sen) przestają występować,
bądź przebiegają na poziomie nie do wykrycia. Jedynym skutkiem
bodźców pobudzających jest nieznaczne przyspieszenie fal delta.
Ich amplituda ulega zwiększeniu.
Zarówno fale alfa, jak i beta zanikają całkowicie. Mięśnie
są zazwyczaj zwiotczałe, a oczy nieruchome.
Jeśli śpiącego zbudzimy z fazy NREM, będzie wprawdzie
oszołomiony, jednak będzie miał wrażenie, że zbudziliśmy go z
lekkiej drzemki.
Pod koniec tej fazy bardzo często powraca napięcie mięśni i
śpiący zmienia swą pozycję. Po zakończeniu fazy czwartej dochodzi
do krótkiego powtórzenia fazy drugiej, prowadzącej do fazy marzeń
sennych.
Faza piąta
Jest to faza marzeń sennych, wyróżniająca się bardzo aktywną
działalnością mózgu. W EEG. występują nie tylko wiązki beta oraz
kompleksy K, ale również niewielkie, ale regularne fale theta, a
nawet fale alfa. Okres ten określa się również mianem snu
paradoksalnego lub snem zdesynchronizowanym. Na jego początku
przez kilka minut notuje się występowanie fali, której wykres
przypomina zęby piły, większość naukowców zgodna jest co do tego,
że owa fala stanowi wprowadzenie do marzenia sennego.
Typowym objawem tej fazy są szybkie ruchy gałek ocznych REM.
Zarówno u mężczyzny, jak i u kobiety genitalia znajdują się w
stanie pobudzonym i to niezależnie od treści marzenia sennego
(może to być ważną wskazówką dla określania dokładnej przyczyny
impotencji u mężczyzn).
Sądząc po występujących w tej fazie zakresach fal mózgowych,
sen w tym okresie powinien być bardzo płytki, mimo to śpiący,
obudzony w fazie piątej ma wrażenie, że spał bardzo głęboko (stąd
określenie - paradoks). Ponieważ wspomniane fale alfa
charakteryzują zasadniczo mózg w stanie pobudzenia bądź półsnu-
półjawy, a mimo to śpiący dalej śpi w najlepsze, prof. Jovanović
postawił hipotezę, że podstawowym zadaniem tej fazy jest
przetransponowanie czynników zaburzających sen w elementy
marzenia sennego, tak by nie były w stanie przebudzić śpiącego
W ten sposób wydaje się, że Freud miał rację, określając marzenie
senne mianem "strażnika snu".
Po zakończeniu fazy piątej ponownie następuje faza druga, po
której znowu następuje okres snu głębokiego, czyli fazy trzecia i
czwarta. Po okresie snu głębokiego znów na krótko pojawia się
faza druga, która ponownie prowadzi do fazy REM. Długości
poszczególnych stadiów są przy tym zróżnicowane. Uwzględniając to
zróżnicowanie, współcześni badacze tego problemu dzielą ludzi na
trzy typowe grupy, w zależności od ich zachowania w fazie snu
głębokiego, a mianowicie:
Śpiący wieczorny
U człowieka takiego typu najdłuższa faza pozbawionego marzeń
snu głębokiego występuje wieczorem, przy czym faza ta, nieco
krótsza i mniej wyrazista, ale jednak wyraźna, powtarza się
jeszcze rano.
Śpiący poranny
Ludzie tego typu wieczorem bardzo ciężko zapadają w sen
głęboki, a ich najdłuższy i najwyraźniejszy okres snu głębokiego,
bez marzeń występuje rano, na krótko przed przebudzeniem.
Śpiący nieokreślony
Grupa ta nie wykazuje żadnego dłuższego okresu snu
głębokiego
- sen bez marzeń występuje u tych ludzi w krótkich odcinkach
(jednakowej długości) przemiennie z okresami powierzchownego snu
z marzeniami. Trwa to całą noc.
Rytmika poszczególnych faz nie podlega żadnym stałym prawom.
U każdego człowieka rzecz przedstawia się odmiennie i zależy nie
tylko od cech osobniczych, ale i od wieku i stanu zdrowia. Stały
jest jedynie chronologiczny przebieg poszczególnych faz.
RYTM SNU
U oseska już w kilka dni po narodzinach zaczyna wykształcać
się rytm snu i czuwania, w którym każda jednostka trwa około
czterech godzin. Rytm ten związany jest z porami przyjmowania
posiłków. Jednak już w okresie pierwszego roku życia rytm
przesuwa się w stronę jednego dłuższego i skonsolidowanego okresu
snu w nocy i odpowiadającemu mu okresowi czuwania w dzień.
Jednocześnie zmienia się stosunek pomiędzy jawą a snem. Jeśli
zbadamy sen noworodka w aspekcie jego poszczególnych faz,
stwierdzimy, że głęboki sen i faza REM. są ze sobą idealnie
zrównoważone.
Niezwykły jest przy tym fakt, że normalizacja i ustalenie
przebiegu faz snu następuje dopiero po upływie kilku miesięcy od
narodzin. Na samym początku noworodek może z czuwania przechodzić
bezpośrednio do fazy REM. Dopiero po kilku miesiącach ustala się
normalna kolejność, w której faza REM. oddzielona jest okresem
głębokiego snu.
Wszyscy wiemy doskonale, że w czasie naszego życia stosunek
snu do czuwania zmienia się na korzyść czuwania. Podczas, gdy u
oseska stosunek ten wynosi 2:#1, to u dorosłego aż mniej więcej
do ukończenia 45 roku życia jest to stosunek 1:#2, co odpowiada
ośmiu godzinom snu, ograniczonego wyłącznie do godzin nocnych.
Zgodnie z naukowymi badaniami odsetek ludzi zadawalających
się mniej niż pięcioma godzinami snu dziennie rośnie od 3 procent
wśród dwudziestolatków do 18 procent u ludzi w wieku 65 lat.
Również czas zasypiania, czyli faza pierwsza, pomiędzy
zasypianiem a pierwszą fazą marzeń sennych podlega zmianom. Tak
zwany sen lekki (czyli faza pierwsza) u młodych dorosłych wynosi
mniej więcej 4 procent, a sen głęboki (faza trzy i cztery) około
13 procent łącznego czasu snu. Od trzydziestego roku życia czas
snu lekkiego wciąż się wydłuża, by u osobników 65-letnich wynieść
około 16-17 procent. Dzieje się to kosztem snu głębokiego, który
w tym samym czasie wyraźnie się skraca. U osób powyżej
osiemdziesiątego roku życia faza ta jest prawie nierejestrowalna,
natomiast w tym okresie życia notujemy zwiększoną potrzebę
krótkich drzemek w ciągu dnia.
Interesujący jest również fakt, że skrócenie fazy głębokiego
snu, leżącej bezpośrednio przed pierwszą fazą REM, co powiązane
jest zazwyczaj z wydłużeniem się czasu zasypiania (fazy
pierwszej) może prowadzić do depresji, na które często uskarżają
się ludzie starsi. Tego typu zaburzenie rytmu snu przypisuje się
niedostatkowi serotoniny (substancji białkowej wytwarzanej przez
organizm, którą uważa się za niezbędną dla snu) - obecnie
przeprowadzane są próby leczenia tego typu dolegliwości przy
pomocy chemoterapii.
Z drugiej strony twierdzi się również, że starzec z dużą
ilością snu typu REM. jest zarówno duchowo, jak i fizycznie
sprawniejszy i lepiej się czuje, w porównaniu z osobnikami w tym
samym wieku i podobnym stanie zdrowia, u których faza REM. uległa
wyraźnemu zmniejszeniu. Jest to jednak tylko twierdzenie -
dyskusyjna jest jak zwykle sprawa, co w tym wypadku jest
przyczyną, a co skutkiem.
Wprawdzie ludzie starsi znacznie częściej niż ludzie młodzi
budzą się w nocy (w związku ze skróconymi fazami głębokiego snu),
mimo to mniej narzekają na zły sen. Również poranne uczucie
zmęczenia u ludzi powyżej 55-go roku życia wydaje się mniej
dobitne. Dopiero mniej więcej po przekroczeniu 75-go roku życia
uczucie zmęczenia staje się wyraźniejsze i występuje również w
ciągu dnia, zwłaszcza przy tendencji do drzemania.
Z upływem lat zmienia się nie tylko jakość snu, ale również
pozycja w jakiej się śpi. Wraz z postępującym wiekiem śpimy
więcej na plecach oraz na prawym boku. Wydaje się, że leżenie i
spanie na lewym boku wywołuje u starszych ludzi dolegliwości
serca, względnie je pogarsza. Z niewyjaśnionych bliżej przyczyn,
im człowiek jest starszy, tym mniej śpi na brzuchu.
RYTMY ULTRARADIANOWE
Nawet jeśli nocny sen jest wystarczający pod względem jako-
ściowym, to znaczy zarówno pod względem długości jak i głębokości
dopasowany do potrzeb, to u wszystkich ludzi w ciągu dnia wy-
stępują wyże i niże w samopoczuciu i sprawności, przy czym okresy
wyżu, czyli okresy czuwania są w ciągu dnia mniej więcej dwu-
krotnie dłuższe niż okresy niżu. Cykle te wiążą się z występowa-
niem tak zwanych rytmów ultraradianowych, które odpowiedzialne są
za to, że również w ciągu dnia występują okresy wzmożonego
zapotrzebowania na sen. Wydaje się, że rytmy te stanowią
uzupełnienie do rytmu czuwanie-sen, który z kolei wynika ze
skomplikowanych współzależności procesów psychosomatycznych,
również odbywających się w określonym rytmie dziennym. Procesy
te, to przede wszystkim czynniki sterujące zmianami temperatury
ciała, aktywnością mózgu, procesami przemiany materii oraz
wydzielaniem hormonów (głównie dotyczy to kortisonu,
testosteronu, prolaktyny oraz hormonu wzrostu).
Doświadczenia przeprowadzone w Instytucie Maxa Plancka
wykazały, że ogólnie rzecz biorąc wyraźnie zwiększona potrzeba i
gotowość do snu ujawnia się około godziny dziewiątej rano, około
godziny trzynastej oraz około siedemnastej. Z faktu tego wnios-
kujemy, że czterogodzinny rytm jawa-sen obserwowany u noworodków
pozostaje zachowany przez całe życie, tyle że w mocno osłabionej
formie. Nie uwidacznia się on zbytnio między innymi dzięki
oddziaływaniu innych bodźców, obowiązków pracy, umiejętności
rezygnacji, picia kawy i innych tego typu mechanizmów.
Jeśli pomiędzy rytmem jawa-sen, a procesami psychosomaty-
cznymi zachodzącymi w rytmie dziennym nastąpią przesunięcia,
dochodzi do zaburzeń snu oraz podwyższonej "gotowości" do
ulegania różnym schorzeniom, zarówno natury duchowej, jak i
fizycznej.
Nieodpartego dowodu dostarcza nam praca zmianowa, szcze-
gólnie w nocy, czyli na tzw. trzecią zmianę. Powoduje ona
zaburzenia w relacjach pomiędzy rytmami przemiany materii,
zachodzącymi w rytmie dziennym, które przygotowują przyjmowanie i
przyswajanie pokarmu, a aktywnością i przerwami na odpoczynek. W
szczególnie wrażliwy sposób reagują na takie zaburzenia kobiety
oraz ludzie starsi. Skutkami tych zaburzeń są dolegliwości
żołądkowe i jelitowe, bardzo często bezsenność, chroniczne
zmęczenie, brak koncentracji oraz ogólne pogorszenie się jakości
życia.
Ponieważ tego typu desynchronizacja narusza procesy życiowe
o fundamentalnym znaczeniu, nie można w żaden sposób do niej się
przyzwyczaić czy dopasować. Im dłużej się ona utrzymuje, tym
poważniejsze są jej skutki. Znaczy to krótko mówiąc, że biolo-
gicznego rytmu jawa-sen nie można zmieniać przy pomocy inter-
wencji zewnętrznej. Z tego powodu spanie w dzień może stanowić
uzupełnienie normalnego snu w nocy, lecz nigdy go nie zastąpi.
Ludziom pracującym w nocy zaleca się więc, by zwracali szczególną
uwagę na wykorzystanie normalnych dziennych niżów, występujących
o 9.#00, 13.#00 i 17.#00 na możliwie niezakłócany sen.
SEN A PORY ROKU
Zagadnienie, czy pory roku wywierają na ludzki sen podobny
wpływ jak w przypadku niektórych zwierząt, zajmowało badaczy
zagadnień związanych ze snem już od końca ubiegłego wieku. Jak
wcze'niej wspomnieli'my, poszczególne fazy snu, czyli w praktyce
ich odpowiednie głębokości, wyróżniają się dzięki występowaniu
określonych fal mózgowych, względnie kombinacji tych fal. W
wykresie EEG. faz trzeciej, czwartej i piątej występują przy tym,
prócz fal typowych dla tych faz również pewne wiązki, które
naukowcy parający się snem określają mianem kompleksów K. Chodzi
w nich o obraz fal, będący reakcją mózgu na wewnętrzne i
zewnętrzne bodźce mogące sen przerwać. Dźwięki, światło, ból,
dotyk itd., manifestują się więc w EEG. śpiącego poprzez
występowanie kompleksów K. Zazwyczaj im sen jest głębszy, tym
mniej ich występuje. Najczęściej i to zupełnie spontanicznie
występują w okolicy poranka, choć można je również znaleźa w EEG.
chrapiącego.
Jovanovia, znany naukowiec, działający od lat wokół tych
zagadnień wpadł na pomysł, by odpowiedzi na pytanie zadane na
wstępie szukać w częstotliwości występowania kompleksów K.
W tym celu przeprowadził doświadczenia na osobach, które
zgłosiły się ochotniczo. Zarówno wiosną jak i zimą osoby biorące
udział w doświadczeniu kładły się spać punktualnie o godzinie
23.#00, przy czym okna wszystkich sypialni wychodziły na ogród.
Wiosną, od kwietnia do maja, zaobserwowano pierwsze wyraźne
podwyższenie się ilości kompleksów K. w trzeciej godzinie snu; co
przypisano rozpoczynającemu się mniej więcej o godzinie 3-ciej
świergotowi ptaków. Jednak znakomita większość kompleksów K
nastąpiła dopiero w piątej godzinie snu, gdy do głosu ptaków
dołączyły jeszcze inne dźwięki. Wraz z przyzwyczajaniem się
śpiącego do tła dźwiękowego, ilość kompleksów K. malała następnie
w szóstej i ósmej godzinie snu.
Zimą, od grudnia do stycznia, wzrost ilości kompleksów K
notowano dopiero w szóstej godzinie snu, co można było przypisać
nastającemu przedświtowi. Większość kompleksów K wystąpiła
dopiero w siódmej godzinie snu.
Z doświadczenia tego można wnioskować, że zimą proces
budzenia się jest spowolniony, gdyż śpiący odbiera mniej budzą-
cych bodźców niż wiosną czy latem. Bezdyskusyjna jest również
zwiększona potrzeba snu, odczuwana przez ludzi zimą.
DŹWIĘKI
Doświadczenia wykazały - uprzedzamy w tym miejscu treści
zawarte w rozdziale dotyczącym zaburzeń snu - że osoby śpiące są
dużo wrażliwsze na dźwięki od osób czuwających. Lekarze czuwający
nad przebiegiem eksperymentu stwierdzili, że kroki osób
podchodzących do laboratorium, w którym przeprowadzane były
testy, manifestowały się w falach mózgowych osób śpiących w
formie występowania kompleksów K na długo zanim można było je
usłyszeć.
SEN DŁUGI, CZY SEN KRÓTKI
Abstrahując od omawianych w tym rozdziale zasadniczych
aspektów snu, czyli odwzorowaniu jego struktury, zmieniającej się
z biegiem lat, ludzi charakteryzuje zmienna pod względem
osobniczym potrzeba snu. Jasne jest również, że nadmiar snu może
być tak samo szkodliwy jak jego niedobór.
Przez długi czas Napoleon uchodził za typowy przykład
człowieka obywającego się minimalną ilością snu. Opowiadano, że
zadowalał się czteroma-pięcioma godzinami snu dziennie, przy czym
kładł się zawsze do łóżka pomiędzy 22.#00 a 24.#00, by wstawać o
godzinie drugiej w nocy i pracować aż do piątej rano. Potem
pozwalał sobie ponownie na dwie godziny snu. Poza tym posiadał
szczególny dar - był w stanie zasnąć natychmiast i wszędzie.
Zgodnie z nowszymi wynikami badań, tego typu zachowanie
wskazuje jednoznacznie na narkolepsję (czyli chorobliwą potrzebę
snu), a nie na człowieka zadowalającego się skromną ilo'cią snu.
Do tego zagadnienia powrócimy w rozdziale poświęconym zaburzeniom
snu.
Inne sławne osobistości, zaliczane do ludzi krótko śpiących
to Tomasz Edison oraz Salvatore Dali, podczas gdy de Talleyrand
raczej zaliczał się do śpiochów, czyli ludzi potrzebujących co
najmniej dziesięciu godzin snu na dobę w celu zachowania
sprawności fizycznej i intelektualnej. Większość ludzi obywa się
jednak sześcioma-ośmioma godzinami snu na dobę. Badania
przeprowadzane przez Odile Benoitwskazują, że ludzi śpiących
długo od ludzi śpiących krótko różnią przede wszystkim fazy
głębokiego snu (trzecia i czwarta). U śpiochów są one znacznie
krótsze niż u ludzi mało śpiących i występują ponadto głównie w
pierwszym cyklu. Ludzie mało śpiący mają wyjątkowo długie fazy
snu głębokiego. Różnica ta tłumaczyłaby, dlaczego ludzie śpiący
długo potrzebują łącznie większej ilości snu od ludzi śpiących
krótko i wcale nie czują się bardziej wypoczęci.
Niezwykle interesujące badanie przeprowadzone w Kalifornii
wykazało, że ludzie śpiący co noc przeciętnie od siedmiu do ośmiu
godzin wykazują jednocześnie najniższy odsetek umieralności
ogólnej, który zwiększa się zarówno przy dłuższym jak i przy
krótszym czasie snu. W tym wypadku tzw. umieralność ogólna jest
ilorazem ogólnej, oczekiwanej umieralności, ustalanej na pod-
stawie badań demograficznych, a umieralności rzeczywistej,
obserwowanej w badanej grupie.
Znany naukowiec prof. Borb‚ly podejrzewa w tym wypadku, że
nie jest to skutkiem bezpośredniego związku między długością snu,
a współczynnikiem umieralności, lecz odwrotnie - że prowadzony
styl życia, względnie choroba i tym podobne czynniki wpływają na
długość snu. Więcej na temat tego frapującego zagadnienia
zamieścimy w rozdziale poświęconym zaburzeniom snu.
Z drugiej strony liczne badania wykazują, że siedmio-,
ośmiogodzinny sen jest wariantem optymalnym, pozwalającym w har-
monijny sposób następować po sobie wszystkim fazom. "Przy-
czepiony" dodatkowo dwu-, trzygodzinny sen przed południem
wydłuża jedynie w znacznym stopniu fazę marzeń sennych, przy czym
sny zazwyczaj są nieprzyjemne.
Osoby kładące się spać po północy miały równie zaburzony
przebieg snu jak osoby budzone przed godziną szóstą rano. Ludzie,
którzy ze względów zawodowych muszą wstawać bardzo wcześnie rano,
nierzadko również w zaćwansowanym wieku wykazują określone
anomalie w przebiegu snu.
Zalecana dorosłym, najzdrowsza pora na udanie się na spoczynek to
godzina 23.#00.
SOWY I SKOWRONKI
Zalecając godzinę 23.#00 jako optymalną porę na udanie się
do łóżka, nie możemy jednocześnie zapominać o istnieniu ludzi,
którzy wcześnie rano są niesprawni i nieprzytomni, podczas gdy
inni mają jak najlepszą formę.
Ludzie-skowronki czują się najlepiej i są też najaktywniejsi
we wcześniejszych lub późniejszych godzinach porannych. Ich ener-
gia opada jednak zauważalnie w miarę upływu dnia i dlatego też
dosyć wcześnie udają się na spoczynek. Dokładnie odwrotnie rzecz
ma się z ludźmi-sowami. Ci przesypiają najchętniej poranek,
zachowując za to pełną sprawność i aktywność do późnych godzin
wieczornych, a nawet w nocy.
Przyczyny tak zróżnicowanego zachowania nie są znane. Nauka
podejrzewa, że odpowiedzialne za ten stan rzeczy są czynniki
dziedziczne, zaś mądrość ludowa twierdzi, że decydująca jest
godzina narodzin. Kto urodził się późno w nocy będzie - zgodnie z
ludowymipoglądami należał do ludzi-sów - ludzie-skowronki
przychodzą na świat we wczesnych godzinach porannych, względnie
przed południem. Predestynacji ludzi urodzonych po południu
mądrość ludowa nie precyzuje. Jeśli u oseska zastosujemy
zwyczajowy, czterogodzinny rytm żywieniowy jako podstawę do cyklu
ultraradianowego, wtedy istotnie możemy doszukać się pewnych
związków. Z drugiej jednak strony większo'ć ludzi przychodzi na
'wiat w nocy, przy czym wydaje się, że należy ona do grupy ludzi-
skowronków. Ciężko jednak jednoznacznie stwierdzić jaką rolę w
tych reakcjach odgrywa przymus (praca, współmieszkańcy itp.), a
co jest rzeczywistą skłonnością.
Dość dziwne jest to, że większość ludzi uważa ludzi-sowy za
osoby leniwe, mimo że te podczas dnia, a już szczególnie
wieczorem wykonują co najmniej tyle samo pracy, co ludzie-
skowronki w ciągu przedpołudnia. Dlatego też ludzie-sowy twierdzą
o ludziach-skowronkach: "przed południem zarozumiali, po południu
zmęczeni".
Bardzo cenną rzeczą dla każdego człowieka byłaby zatem
możliwość wykonywania obowiązków zawodowych w czasie od-
powiadającym jego predyspozycjom, co niestety, nie zawsze jest
możliwe. Rozpatrując to bliżej dochodzimy wręcz do wniosku, że
tylko nieliczne, wybrane zawody, w większości wolne to umoż-
liwiają, choć nawet wtedy nie zawsze jest możliwe spanie zgodnie
z upodobaniami.
Mimo to pamiętajmy, że człowiek-sowa pracujący jako piekarz,
tak samo ryzykuje schorzenia wywołane desynchronizacją procesów
życiowych, jak człowiek-skowronek przyjmujący posadę nocnego
stróża.
POOBIEDNIA DRZEMKA
W czasach, gdy znormalizowany czas pracy nie odebrał jeszcze
mężczyznom możliwości zasiadania wraz z całą rodziną do
obiadowego stołu oraz powszechnej poobiedniej sjesty, wczesne
feministki piętnowały obraz typowego mężczyzny, który w południe
zasiadał do nakrytego stołu, krzycząc na pętające się pod nogami
dzieciaki, a po obiedzie zalegał na kanapie lub sofie, zamiast
pomagać przy zmywaniu.
Rzeczywiście, większość ludzi przeżywa w południe niż, co
już wykazaliśmy przy okazji ultraradianowych rytmów. Drzemka
poobiednia w pełni odpowiada ogarniającej nas wtedy potrzebie
snu. Sen poobiedni przebiega zupełnie inaczej niż sen nocny, gdyż
najczęściej natychmiast występuje faza marzeń sennych. Fakt ten
tłumaczy się w sposób następujący: sen poobiedni należy
rozpatrywać jako kontynuację snu nocnego, a nie jako jego
zastępowanie, przy czym leżące pomiędzy ostatnią fazą REM. snu
nocnego, a poobiednią drzemką okresy niżu należy traktować jako
(relatywnie) pozbawione marzeń sennych okresy wypoczynku, które
jednak, dzięki kawie, pracy i innym czynnościom są w zasadzie
niezauważalne.
Na marginesie: greccy specjaliści - kardiolodzy, w trakcie
długich badań przeprowadzanych przez Uniwersytet Ateński w
szpitalu ewangelickim, stwierdzili jednoznacznie, że poobiednia
sjesta, do dziś kultywowana zarówno w krajach tropikalnych, jak i
śródziemnomorskich zapobiega chorobie wieńcowej, oraz znacznie
zmniejsza ryzyko regresu tej choroby w przypadku wyleczonych
pacjentów. Greccy naukowcy doszli na koniec do wniosku, że
uwzględniając wszelkie możliwe czynniki ryzyka zawału, jak na
przykład palenie tytoniu, konsumowanie alkoholu, nadwaga, oraz
poziom cholesterolu i inne, mniej powszednie, półgodzinna sjesta
poobiednia zmniejsza zagrożenie zawałem aż o trzydzieści procent.
Pokrywa się to z doświadczeniami Jovanoviać, który zaleca
spanie w południe, przy czym nie powinno się przekraczać granic
od 30 do 90 minut. Według Jovanoviać wpływa to korzystnie nie
tylko na zdrowie, ale i na ogólną sprawność psychofizyczną,
umożliwiając równie wydajną pracę przed południem, jak i po
południu.
Udowadnia to jednoznacznie, że drzemiący po obiedzie męż-
czyzna nie jest tak całkowicie godny potępienia.
Rozdział III
SEN I POKREWNE MU ZJAWISKA ORAZ ICH ROLA W LECZNICTWIE
* Sen leczniczy * Medytacja * Hipnoza * Trening autogenny *
Prawdziwe i sztucznie wytwarzane marzenie na jawie * Metody
objaśniania snów i ich znaczenie w medycynie.
Schopenhauer powiedział, że każde wyzdrowienie ma miejsce
podczas snu. Jest to pogląd wykorzystywany już w wielu starych
kulturach, również w starożytnej Grecji, gdzie celebrowano
leczenie we śnie, przede wszystkim w ramach kultu Eskulapa, w
Epidauros.
SEN LECZNICZY
Goście przybywający do Epidauros mieli do dyspozycji
prawdziwy pensjonat - sanatorium o 180 pokojach, w których
aplikowano również lecznicze kąpiele oraz kuracje głodem i inne
diety. Musimy przy ty pamiętać, że w starożytnej Grecji sztuka
lekarska uprawiana była w sposób holistyczny (czyli całościowy),
rozpatrywano przy tym wszystko, co dziś znowu jest bardzo na
czasie. Leczenie nie ograniczało się więc do usuwania symptomów,
lecz obejmowało również tryb życia, sen, nawyki żywieniowe i in.
Całościową sztukę medyczną określano słowem "diaita", które to
określenie z biegiem tysiącleci przekształciło się w słowo
"dieta", funkcjonujące w zasadzie we wszystkich językach
europejskiego kręgu kulturalnego, tyle że dotyczy ono obecnie
jedynie sposobu odżywiania się.
Właściwy sen leczniczy odbywał się w tak zwanym abatonie,
wysokiej na dwa piętra hali inkubacyjnej, w której znajdował się
również posąg Eskulapa, misternie rzeźbiony w złocie i kości
słoniowej. Legenda twierdzi, że pacjenci, którym przyjazny bóg
się ukazywał, niekiedy w towarzystwie swej córki Hygieii, we
śnie, momentalnie odzyskiwali zdrowie.
Sen leczniczy zalecany był wówczas przeciwko najróżniejszym
dolegliwościom. Sprowadzano go i utrzymywano częściowo poprzez
hipnozę, posiłkując się również ekstraktami roślinnymi, gdy
wskazane było utrzymanie snu przez dłuższy czas. Najwyraźniej już
wtedy stwierdzono, że całkowite wyciszenie organizmu, jakie daje
sen, wiążące się również ze zredukowaniem przemiany materii do
poziomu podstawowego, jest znakomitym sposobem odciążenia
narządów wewnętrznych co sprzyja procesowi zdrowienia. W końcu
nie bez kozery nawet dzisiaj lekarze przy większości chorób
zalecają przede wszystkim położenie się do łóżka.
W nowszych czasach, to znaczy w naszym stuleciu, sen
leczniczy na powrót zaczął być uznawany, po wiekach zapomnienia.
Pewien niemiecki lekarz, dr Kurt Weidner przenosił pacjentów
cierpiących na choroby infekcyjne na dłuższy czas w stan uśpienia
i stwierdził przy tym, że zdrowieli szybciej od pozostałych
pacjentów z analogicznymi infekcjami. W związku z tym odkryciem w
stosunkowo niedługim czasie zaczęły funkcjonować sanatoria
leczące snem zarówno schorzenia fizyczne jak i psychiczne, nie
mówiąc już o bezsenności i innych zaburzeniach związanych ze
snem. Część tego typu lecznic przetrwała do naszych czasów i
wydaje się, że nie cierpi na brak pacjentów.
Tego typu kuracja trwa średnio od trzech do sześciu tygodni.
W jej trakcie pacjenci otrzymują wytłumiające świadomość far-
maceutyki w formie tabletek lub zastrzyków, które sprowadzają sen
z reguły już po pięciu minutach (przy czym oczywiście muszą być
bardzo dokładnie dawkowane) bądź sen sprowadzany jest na pacjenta
przy pomocy tak zwanej "maszyny snu". Jest to elektryczny aparat,
wytwarzający słabe impulsy elektryczne, które przenoszone są na
oczy, na kark, względnie również na skronie. Poprzez
elektromagnetyczny efekt rezonansu w mózgu dochodzi do
wytwarzania się fal o częstotliwości oscylującej wokół 12 Hz,
takich samych jakie wytwarzane są w pierwszej fazie naturalnego
snu. "Maszyna snu" pomaga pacjentowi zasnąć nie zakłócając
równocześnie późniejszego przebiegu poszczególnych faz, ani ich
kolejności. W niektórych przypadkach stosuje się wariant
kombinowany, najpierw aplikując pacjentowi farmaceutyki, a na-
stępnie poddając go działaniu elektrousypiacza.
Przebieg kuracji może być bardzo zróżnicowany. W jednych
sanatoriach (może należałoby raczej użyć określenia dormitorium?)
pacjentów na początku kuracji usypia się raz dziennie na 45
minut, przedłużając następnie okres snu do 90 minut, w innych
podczas trzytygodniowych kuracji pacjenci są usypiani tylko w
określone dni, podczas gdy pozostałe dni służą awiczeniom
fizycznym, saunie oraz innym zabiegom.
W innych znów klinikach usypia się pacjentów i pozwala się
im spać dzień i noc, budząc wyłącznie w celu załatwienia potrzeb
fizjologicznych i natychmiast na powrót układając do snu.
Wspomniany uprzednio stan zamroczenia (pierwsza faza snu)
daje się również osiągnąć w inny sposbb. Zjawisko to może
nastąpić zupełnie spontanicznie i nawet sobie tego nie uprzytom-
nimy.
O zjawisku tym po raz pierwszy donieśli Playfair i Hill w
swej książce pod tytułem "Niebiańskie cykle". W południowej
Francji, w długich, wysadzanych po obu stronach drzewami alejach,
jakie tam nagminnie występują, bardzo często zdarzały się niewy-
tłumaczalne wypadki samochodowe. Sprawcami wypadków byli
najczęściej starsi, dość wolno prowadzący samochód ludzie.
Policja drogowa zaćngażowała w końcu do wyświetlenia tej tajem-
nicy naukowców, którzy ustalili, że przyczyną wypadków jest
przemienna gra światła i cienia, wywołana określoną gęstością
posadzonych drzew, która przy stosunkowo wolnym przejeździe
dawała stroboskopowy efekt odpowiadający dość dokładnie częs-
totliwości 12 Hz. Efekt ten działając poprzez nerwy wzrokowe
również może wywołać efekt rezonansu w centralnym systemie
nerwowym - wytworzony w ten sposób stan zamroczenia określamy
mianem transu. Skutek nie ogranicza się jedynie do zmiany
częstotliwości prądów mózgowych - organizm wykazuje wymierne
zmiany, występujące w różnych stadiach snu, takie jak zmiany
przewodnictwa skóry, zwiotczenie mięśni, spowolnienie oddechu
itp.
Dominującą cechą transu jest fakt, że mózg przestaje
odbierać bodźce z otoczenia, bądź dochodzą one doń mocno
wytłumione. W niektórych przypadkach bodźce zewnętrzne za pomocą
kompleksów - K przekształcane są w ciągi obrazów wypływających z
podświadomości.
MEDYTACJA
W różnych kulturach, w tym również we wczesnośredniowiecznej
Europie, zwłaszcza kręgi mistyczno-religijne posługiwały się
medytacją, w celu osiągnięcia poziomów świadomości odbiegających
od codzienności. Służyła ona - i nadal służy - umożliwieniu
człowiekowi dotarcia do głębszych warstw własnej jaźni, wzmoc-
nieniu osobowości, lepszemu wykorzystywaniu posiadanych zdol-
ności, jaśniejszemu pojmowaniu rzeczywistości, lepszemu zro-
zumieniu świata itp.
Odnalezienie samego siebie nie oznacza nic innego jak dialog
prowadzony z własną podświadomością, czyli ze swoimi treściami
duchowymi oraz wewnętrznymi mocami. Wprawdzie dialog taki
nawiązujemy co noc, podczas marzeń sennych, jednak jest to proces
niejako automatyczny, dziejący się niezależnie od naszej woli,
czyli niesterowalny.
W medytacji, podobnie jak w innych formach autokomunikacyj-
nych przeżywamy ten sam proces, tyle że w sposób świadomy,
wartościujący i krytyczny. Stosowane w tym celu techniki są dosyć
zróżnicowane. Wspomnijmy w tym miejscu o jodze, filozofii zen, o
awiczeniach oddechowych, medytacji mantrycznej, różnych
technikach koncentracji, długotrwałych modłach itd. Celem jest
zawsze osiągnięcie stanu transu, i to dość głębokiego.
Powodem, dla którego trans musi mieć określoną głębokość
jest następujące zjawisko: jeśli mózg nie jest stymulowany
bodźcami zewnętrznymi czyli światłem, dźwiękami, zapachami,
odczuwaniem ciepła, zimna, bólu itp, automatycznie zaczyna
samodzielnie takowe wytwarzać, ubierając je przy tym w różne
obrazy. Kanwa tych obrazów jest za każdym razem, "programowana"
przez naszą podświadomość.
Gdy obrazy te występują w trakcie snu, określamy je jako
marzenia senne, jeśli natomiast pojawiają się na jawie, określamy
je w zależności od ich intensywności jako marzenia na jawie,
względnie sny na jawie, halucynacje, wyobrażenia lub imaginacje,
zjawy itd.
Tak więc w określonej fazie medytacji mózg zaczyna wytwarzać
takie obrazy, przy czym, podobnie jak marzenia przy zasypianiu,
są to początkowo motywy dość powierzchowne, przeważnie
zdominowane przez odpowiednio przekształcone bodźce zewnętrze.
Nauczyciele medytacji ostrzegają przed nimi, gdyż są to czynniki
rozpraszające. Medytujący poprzez świadomy akt woli musi zejść
kolejny poziom niżej, by dotrzeć do zasadniczych i ważnych
treści. Wymaga to dość długich awiczeń.
Prócz tego istnieją również prostsze formy medytacji, służące ,
przede wszystkim rozluźnieniu, odprężeniu i psychicznej
regeneracji. Jednak również one wymagają pewnego doświadczenia
oraz awiczeń. Ponieważ nie każdy jest zdolny oderwać się choć na
chwilę od rzeczywistości, a rasa ludzka dysponuje dość dużym
talentem technicznym, również w tym wypadku stworzono sztuczną
pomoc. Pod koniec lat sześćdziesiątych Amerykanie skonstruowali
tzw. "basen medytycyjny", zasadą działania oraz konstrukcją
przypominający stare hinduskie urządzenia. Chodzi tu o coś w
rodzaju komory izolacyjnej. Nagi człowiek unosi się w niej w
podgrzanym do temperatury ciała wodnym roztworze soli, której
stężenie odpowiada mniej więcej stężeniu soli w wodzie Morza
Martwego. Do wnętrza nie przenikają żadne bodźce, ani dźwięk, ani
światło. Uzyskuje się w ten sposób całkowite wyeliminowanie
zewnętrznych bodźców. W związku z tym, już po niewielu minutach
mózg nawet niewyćwiczonego człowieka zaczyna wytwarzać
najpiękniejsze obrazy, nie popadając przy tym w stan snu.
Oczywiście pragnienie jak najszybszego zapadania w trans i
osiągania tego najprostszymi metodami nie stanowiło wyłącznie
dążenia współczesnego człowieka. Wręcz przeciwnie, zagadnienie to
liczy sobie tysiące lat i występuje we wszystkich kulturach. W
wytwarzaniu transu, prócz rytmów i muzyki, równie ważką rolę
odgrywały zawsze psychoaktywne, czyli halucynogenne substancje
roślinne. Od czasów Carlosa Castanedy najbardziej znaną
substancją tego typu jest najprawdopodobniej meskalina. Również
LSD, czynnik wyekstrahowany przez Alberta Hoffmanna z nasion
sporyszu nie należy do całkiem nieznanych, szczególnie od czasu
gdy hippisi w końcu lat sześćdziesiątych podnieśli go do roli
substancji kultowej. Oczywiście nie są to jedyne roślinne
halucynogeny - omówienie wszystkich znacznie wykracza poza
określone przez nas ramy. Znakomita większość odpowiednich roślin
i substancji z nich uzyskiwanych opisana jest w książce Richarda
S. Schultesa i Alberta Hoffmanna "Rośliny bogów".
Jednak bezwysiłkowe wejście w inny stan świadomości nie
wymaga koniecznie zastosowania środków roślinnych, czy nawet
chemicznych, które zazwyczaj wywołują dość nieprzyjemne objawy
uboczne.
HIPNOZA
O stosowanym już w starożytnej Grecji sposobie osiągania
stanu transu funkcjonują najprzedziwniejsze przesądy i
uprzedzenia. Jedni twierdzą iż jest to wytwór diabła, a jego
stosowanie jest sprzeczne z prawdziwą wiarą, inni znów widzą w
hipnozie metodę opanowywania innych ludzi, którzy zmuszeni są do
wykonywania określonych rozkazów nie będąc tego świadomi, jeszcze
inni obawiają się znów, że hipnoza prowadzi do impotencji. Jest
to tylko kilka najbardziej obiegowych przykładów.
Nawet w jednym z popularnych leksykonów - tytuł i wydawcę
przemilczymy miłosiernie - na temat hipnozy wypisuje się takie
oto bzdury: "Sztucznie wytwarzany stan, który zawęża świadomość
człowieka do jednej tylko osoby, do hipnotyzera, z którym
wytwarzany jest bardzo silny kontakt, tak zwany raport, oraz
uzależnienie woli (sugestia). Rozróżnia się trzy stopnie. W
pierwszym (somnolencja) następuje rozluźniona i ospała pasywność;
w drugim stadium (kataleptycznym) występuje znaczna podatność na
sugestie (między innymi niemożność zmiany pozycji ciała bez zgody
hipnotyzera); dopiero w trzecim stadium (somnambulicznym), który
osiągany jest przez nieliczne media, możliwe są sugestie
wszelkiego rodzaju (wykonywanie nakazanych czynności, przeżywania
sugerowanych wrażeń i uczua, bólu lub niewrażliwości na ból
itd.)".
Do wytworzenia tego typu poglądów przyczyniły się pełne
fantazji powieści kryminalne jak również "hipnotyzerzy sceni-
czni", z których znakomita większość była zwykłymi szarlatanami,
pracującymi z podstawionymi uprzednio ludźmi. Warto na pewno
uprzytomnia sobie, że autorzy tego typu powieści najwidoczniej
nie byli obciążeni nawet szczątkową wiedzą fachową (byli, wzglę-
dnie są), zaś hipnotyzerzy działający w showbiznesie nie stosują
prawdziwej hipnozy, a jedynie dość proste, lecz jednocześnie
skuteczne sztuczki psychologiczne. Musimy też pamiętać, że nie
istnieje hipnoza, która mogłaby skłonia zahipnotyzowanego do
uczynienia czego' wbrew swej woli. Wola, moralność i samokontrola
w stanie hipnozy są całkowicie zachowane.
W czasach nowożytnych hipnoza została wprowadzona do
medycyny przede wszystkim za sprawą niemieckiego lekarza, dr
Franza Antona Mesmera, który określił ją jako zwierzęcy (jako
przeciwieństwo do technicznego) magnetyzm, słusznie zauważając,
że konieczny w tym celu stan transu jest efektem mechanizmów
rezonansowych. Warto przypomnieć sobie fragment dotyczący
stroboskopowego efektu wywoływanego jazdą samochodem w za-
drzewionej alei. Właśnie dlatego wcześni hipnotyzerzy używali na
przykład wahających się przed oczyma przedmiotów, które hip-
notyzowany musiał śledzić wzrokiem. Poprzez nerw wzrokowy rytm
wahadełka wywoływał w centralnym systemie nerwowym reakcję,
której skutkiem było wytwarzanie fal o odpowiedniej
częstotliwości. W owych czasach hipnozę zwano jeszcze mes-
meryzmem. Określenie zespołu tych zjawisk mianem hipnozy
nastąpiło dopiero w dziewiętnastym wieku. Nazwę pochodzącą od
Hipnosa, greckiego boga snu wprowadził angielski lekarz J. Braid,
który hipnotyzowanie stosował wobec neurotyków, próbując w ten
sposób uzyskać wytłumienie symptomów chorobowych.
Nie sposób wyobrazić sobie nowoczesnej psychoterapii bez
hipnozy, przy czym metodyka stosowania została znacznie upro-
szczona, a zakres stosowania znacznie rozszerzony. Đaden
współczesny terapeuta nie pracuje już z wahadełkiem, czy
podobnymi środkami pomocniczymi.
Hipnoza, podobnie jak sen dzieli się na różne stadia, które
określane są według punktowego systemu, oceniającego ich
głębokość. Jest to tzw. skala Standforda. EEG. wykazuje każdo-
razowo wyraźnie zróżnicowane pod względem częstotliwości fale
mózgowe. Rzadko który hipnotyzer podłącza jednak swych pacjentów
do elektroencefalografu - w większości głębokość hipnozy oceniana
jest na podstawie innych charakterystycznych cech - na przykład
wrażliwości na ból, napięcia mięśniowego częstotliwości i głębi
oddechu czy drżenia powiek.
Przeciwnie do snu, który jako elementarna, biologiczna potrzeba
znany jest człowiekowi z natury, hipnoza jest stanem, którego
można się nauczyć i który można trenować. Podstawowa różnica
między snem a hipnozą polega na tym, że powstający we śnie
przebieg marzeń sennych może być w pewnym sensie sterowany
również funkcjami ciała, względnie uwarunkowaniami zewnętrznymi
(hałas, światło, zapachy, stopień wygody w łóżku itp.), natomiast
przy hipnozie na funkcje ciała można wpływać przez imaginowane
lub sugerowane obrazy względnie sugestie werbalne, a wpływy
otoczenia mogą zostać całkowicie wyeliminowane. W związku z tym
hipnoza umożliwia sugestywne zmienianie bodźców, na przykład
eliminację uczucia bólu lub wywoływanie odczucia ciepła lub
zimna.
Hipnoza może odkrywać odrzucane lub zakryte części świado-
mości w sposób bezpośredni jak i pośredni, podczas gdy marzenia
senne czynią to w sposób mocno ograniczony i zawoalowany, co
wymaga następnie ich odszyfrowywanie - więcej na ten temat w
rozdziale poświęconym analizie snów. Hipnoza, jak rzadko która
inna metoda, umożliwia pacjentowi, przy pomocy swego terapeuty,
nawiązanie kontaktu a nawet konstruktywne dyskusje z własnymi,
nieświadomymi treściami duchowymi. Poza tym, w określonych
przypadkach hipnozę można wykorzystywać jako środek znieczulający
oraz usypiający, pozbawiony przy tym wszelkich skutków ubocznych.
Tego typu wykorzystywanie zjawiska hipnozy jest najszerzej
stosowane w gabinetach dentystycznych oraz przy porodach.
Z drugiej strony, hipnoza, podobnie jak sen prowadzi do
subiektywnego odczucia spokoju wewnętrznego, odprężenia oraz
oderwania od powszedniości, przy czym we śnie można ziden-
tyfikować tak zwane "pozostałości dnia" - szczątki przeżyć i
odczua, które w stanie hipnozy mogą zostać całkowicie wyłączone.
Poniższa tabelka wymienia różne stany, na jakie możemy
natknąć się w czasie hipnozy. Warto przy tym pamiętać, że bez
woli i wewnętrznej zgody osoby hipnotyzowanej nie jest możliwe
osiągnięcie żadnego z tych stanów. W dość licznych wypadkach
konieczne jest nawet pewne wyćwiczenie się osoby hipnotyzowanej,
by osiągnięcie pożądanego stanu stało się możliwe.
Specyficzne zjawiska możliwe jedynie w stanie hipnozy
Katalepsja:
rozumiemy pod tym określeniem szczególny, mimowolny stan
mięśni, w trakcie którego kończyny zastygają bez ruchu w
takiej pozycji, w jakiej się je ustawi, zupełnie jakby
były z wosku.
Lewitacja: pod określeniem lewitacja kryje się automatyczne
uniesienie rąk, następujące jako reakcja na
sugerowane uczucie ich nadzwyczajnej lekkości. Jest to
definitywnie ściśle związana z hipnozą, określenie to
wyrwane z kontekstu oznacza również zdolność człowieka do
unoszenia się w powietrzu bez środków pomocniczych,
jedynie za sprawą swej woli.
Dysocjacja: przy dysocjacji możliwe jest oddzielenie
świadomości duchowej (mentalnej) od świadomości cielesnej, czyli
od poczucia własnego ciała. Stan ten można porównać ze
snami, w których sami z boku obserwujemy własne
poczynania.
Amnezja: określenie amnezja oznacza zapominanie
określonych faktów i zdarzeń. Stan ten można osiągnąć w dwojaki
sposób, albo jako spontaniczne następstwo seansu hipnotycznego,
albo poprzez realizację rozkazu posthipnozycznego. W obydwu
wypadkach amnezja ma charakter przej'ciowy.
Hipernezja: jest zjawiskiem odwrotnym do amnezji. Jej
wywołanie umożliwia szczegółowe przypomnienie sobie rzeczy i
wydarzeń dawno zapomnianych.
Regresja:
jest nazwą powrotu dziecięcego uczucia bezpieczeństwa i
ochronywywoływanegookreślonymitechnikami
terapeutycznymi stosowanymi w stanie hipnozy.
Regresja wieku:
jest stanem zdarzającym się również w marzeniach
sennych. Dochodzi do powrotu do przeszłości, przy czym
zjawisko to może mieć przebieg aktywny, tzn. na powrót
stajemy się dzieckiem lub dużo młodszym człowiekiem,
względnie pasywny, wtedy odgrywamy rolę widza w
niezmienionej, dzisiejszej postaci.
TRENING AUTOGENNY
Również trening autogenny wymaga awiczeń. Jest to rodzaj
autohipnozy, który około roku 1920 wprowadzony został do
praktycznej medycyny przez niemieckiego lekarza J.H. Schultza, w
oparciu o praktyki hinduskie.
Trening autogenny służy przede wszystkim cielesnemu,
psychicznemu i duchowemu rozluźnieniu, a przez to regeneracji
sił. Im człowiek jest bardziej wyćwiczony w jego praktykowaniu,
tym szybciej jest w stanie osiągnąć stan cielesnego i duchowego
transu. W pełni wyćwiczonym adeptom tej sztuki udaje się uwolnia
od każdego rodzaju stresu w ciągu dosłownie kilku minut,
niezależnie od miejsca przebywania. Również w treningu autogennym
wyróżniamy kilka stadiów, odpowiadających różnym poziomom
awiczeń.
Początek stanowią zazwyczaj awiczenia polegające na od-
czuwaniu ciężaru w kończynach, co odbywa się w prosty sposób;
człowiek w duchu powtarza sobie: "moja lewa stopa staje się
ciężka i ciężka i jeszcze cięższa; moja lewa noga staje się
ciężka i ciężka i jeszcze cięższa" itd. W ten sposób przechodzi
się od kończyny do kończyny, odczuwając ich wielki ciężar, aż
staną się one w pewnym sensie "ciałami obcymi", następnie tak
samo postępuje się z oczami, duchem, oddechem, sercem itd. Z
czasem i przy odpowiednim wytrenowaniu udaje się w ten sposób
sterować nawet pracą serca, kontrolując jego bicie, nie mówiąc
już o pobudzaniu ukrwienia kończyn.
Autogenny trening umożliwia wreszcie wywoływanie w duszy
podświadomych obrazów, podobnie jak to się dzieje w hipnozie pod
kierunkiem terapeuty, lub spontanicznie podczas snu.
Na marginesie można dodać, że uprawianie treningu autogen-
nego przyczyniło się do uratowania niejednego życia ludzkiego. Na
przykład ludzie zasypani w lawinie są w stanie do tego stopnia
pobudzić krążenie krwi, że nie tylko nie zamarzają, ale po
wielogodzinnym pobycie pod śniegiem nie wykazują najmniejszych
śladów odmrożeń.
Mimo wszystko autogenny trening, podobnie jak hipnoza często
podejrzewany jest o piekielne pochodzenie, co nie ma żadnego
uzasadnienia. Musimy sobie jeszcze raz jasno uświadomia, że tego
typu stany transu, gdyż w zasadzie trening autogenny również na
tym polega, nie są jakimś zjawiskiem nadprzyrodzonym. Wszyscy
przeżywamy je codziennie.
SEN NA JAWIE
Sen na jawie, zwany również marzeniem dziennym oraz nieobec-
nością duchową, jest zjawiskiem trwającym od kilku sekund do
kilkunastu nawet minut. Stan ten często bywa wywoływany przez
słowa, zdania, zapachy, dźwięki - w tym oczywiście również przez
muzykę. W równie wielu wypadkach stan ten powoduje nuda,
nielubiana praca itd. Występowaniu tego zjawiska sprzyjają niże w
rytmach ultraradianowych, omówionych w poprzednim rozdziale.
Zanurzamy się wtedy znienacka w obrazki z przeszłości, w
wyimaginowane sceny filmowe i fantazje. I zazwyczaj samodzielnie
koncentrujemy się na wykonywanej czynności, powracając jakby znów
do miejsca w którym znajdowaliśmy się przed popadnięciem w
marzenie. W wielu przypadkach nawet nie uświadamiamy sobie faktu,
że przez chwilę bujaliśmy w innym świecie. Mimo to przeważnie
czujemy się świeżsi i bardziej wypoczęci niż przed "oderwaniem
się".
Innymi słowy: odczuwana przez człowieka potrzeba marzeń nie
ogranicza się zatem do stanu snu. Również w okresie czuwania
występują okresy w których świadomość w mniej lub bardziej
dobitny sposób zostaje zdominowana przez podświadomość.
Metodą analizowania marzeń na jawie posługuje się technika
psychoterapeutyczna opracowana przez prof. Hansa Carla Leunera.
Proces terapeutyczny polega na wywołaniu u pacjenta hipnoidalnego
stanu odprężenia, następnie terapeuta prosi go o przekazywanie
postrzeganych obrazów. W niektórych przypadkach z góry narzuca
się obrazy drzew, zwierząt, kwiatów i całych krajobrazów, z
których pacjent tworzy konkretnie określone marzenie, o którym na
bieżąco rozmawia z terapeutą, czuwającym nad całym procesem, by
nie dopuścia do powstania niepożądanych stanów (na przykład zbyt
dużego strachu, stresu itp.).
W odróżnieniu od psychoanalizy propagowanej przez Freuda i
Junga, przy tej metodzie terapeutycznej pacjent nie musi rozumieć
swoich "snów", wystarczy, że nauczy się je odwzorowywać w
procesach twórczych, podobnie jak uczniowie w szkole opanowujący
pewne problemy najlepiej przy pomocy farb i pędzla, kredek czy
modeliny. Zgodnie z licznymi doświadczeniami pacjent uczy się w
ten sposób pokonywać problemy tkwiące za obrazkami które w pewnym
sensie stanowią odwzorowanie podświadomości, jednak bez
konieczności wprowadzania ich do świadomości. Dzięki temu pacjent
może bez większych kłopotów żyć ze swymi strachami, fobiami i
przymusami, które w innym przypadku uniemożliwiłyby lub wydatnie
utrudniły normalną egzystencję.
Stosowanie tej techniki terapeutycznej wydatnie skraca czas
leczenia i jest znacznie dokładniej ukierunkowane na zwalczanie
zasadniczych problemów niż analityczne opracowywanie znaczenia
snów. Psychoanaliza ma jednak tę zasadniczą przewagę, że nie
oswaja problemów lecz je rozwiązuje, przyczyniając się tym samym
do wzmocnienia osobowości pacjenta, czego o analizowaniu marzeń
na jawie raczej nie można powiedziea.
Po przeanalizowaniu w tym rozdziale różnych możliwości
przeżywania marzeń i snów powinniśmy pod koniec poświęcia nieco
uwagi samemu zjawisku marzenia sennego. W ciągu jednej nocy
przechodzimy od trzech do sześciu cyklów, w których poszczególne
fazy powtarzają się w określonych konfiguracjach. W związku z tym
co noc, niezależnie od tego czy cokolwiek z tego rano pamiętamy,
przeżywamy cały zestaw snów.
OBJAŚNIANIE SNÓW
Objaśnianie snów jest stare jak świat. Była to zawsze nieco
ezoteryczna sztuka, początkowo wykonywana wyłącznie przez
szamanów i czarowników, następnie kultywowana przez zawodowych
objaśniaczy, którzy zresztą zwykle zachowywali niskie święcenia
kapłańskie. W naszym kręgu kulturowym objaśnianiem snów od
Średniowiecza po czasy nowożytne parali się między innymi
astrologowie i alchemicy oraz - w przypadku niższych warstw
społecznych - również znachorzy i rozmaite "babki". Sztuka
objaśniania snów pozbyła się swej dwuznacznej otoczki wraz z
rozwojem nowoczesnej psychoanalizy, przede wszystkim za sprawą
Freuda i Junga. Należy przy tym starannie rozdzielić analizę
marzeń sennych dokonywaną przez psychoanalityka, od obja'nień
poszczególnych snów, zawartych w rozmaitych sennikach: egipskich,
chaldejskich i babilońskich, które przed licznymi przeróbkami
stanowiły może pomoc naukową dla kapłanów, obecnie jednak należy
je traktować jako stek bzdur. Pamiętajmy zresztą, że większość z
powszechnie dostępnych wydawnictw na ten temat to nieudolne
apokryfy.
Platon w dialogu "Fedon" przekazuje nam, że już Sokrates był
zdania, że sny zasługują na najwyższą uwagę, gdyż przedstawiają
sobą stan, względnie nastrój sumienia. W ciągu tysiącleci rozwoju
naszej kultury, sny traktowano również jako przepowiednię,
zawierającą wskazówki w jaki sposób lepiej uporać się z
przyszłością. Wskazuje na to choćby Biblia, w której mądry Đyd
Józef objaśnia sny faraona w taki sposób, by uniknąć klęski
głodu. Być może stanowi to również pierwszy pisany przykład
manipulowania człowiekiem poprzez odpowiednie objaśnianie jego
snów.
Analizowanie snów, takie jakie znamy od czasów Freuda i
Junga ma zupełnie inny cel. Współczesna psychologia doszła bowiem
do wniosku że sny mają poważny wpływ na ludzkie zdrowie. Dzieje
się tak przede wszystkim z tego powodu, że każdy człowiek
(podobnie jak każde zwierzę) codziennie przeżywa sytuacje, z
którymi wyłącznie jego świadomość nie jest w stanie się uporać,
gdyż należą one bardziej do sfery uczuciowej niż do
świadomościowej. Odpływają w związku z tym w podświadomość, gdzie
w większym lub mniejszym stopniu obciążają naszą psychikę.
Jeśli obciążenie to przekroczy określoną wielkość, psychika,
względnie dusza, jak to niektórzy wolą, choruje, co oznacza, że
dochodzi do zaburzeń objawiających się w formie lżejszych lub
cięższych dolegliwości psychicznych, lub, co zdarza się niemal
równie często, psychika stosuje manewr wymijający, który prowadzi
do powstania dolegliwości fizycznych, a nawet do szkód
organicznych. Zjawisko to w ostatnich latach wciąż przybiera na
sile. Dolegliwości tego typu określamy mianem psycho-somatycznych
(psyche - dusza, soma - ciało).
Dla codziennego psychicznego odciążenia zarówno człowieka
jak i zwierzęcia został stworzony sen. Podczas snu, zarówno
człowiek jak i zwierzę zwolnieni są od obowiązku troszczenia się
poprzez pracę o swoją egzystencję (podobnie zresztą jak w stanach
transu). Człowiek w tym czasie nie znajduje się pod wpływem
rozumu, względnie tego, co Erich Fromm określał jako zbiorowy
bezsens (common nonsense), czyli ogólnie przyjętego wartoś-
ciowania. We śnie człowiek może rozpoznawać świat w sposób
zupełnie subiektywny, porzucając całkowicie punkt widzenia
sterujący nim na jawie. Nic dziwnego zatem, że australijscy
Aborygenowie mawiają, że sen składa się z tych myśli, które
człowieka na powrót scalają.
Przeciwnicy analizy snów, a takich nie brakuje, twierdzą
jednak, że sny są zwykle bardzo chaotyczne i niezrozumiałe oraz -
że gdybyistotnie miały taką wartość dla organizmu, człowiek nie
zapominałby ich tak szybko, o ile w ogóle zdążył je sobie
uprzytomnia.
Wszystko to się zgadza. Jednak mimo często pozornej chaoty-
czności i błyskawicznego ich zapominania, sny w normalnych
warunkach odnoszą pożądany skutek. Następuje w nich bowiem
"nie'wiadome" mierzenie się z przeżyciami i konfliktami (co
zresztą ma również miejsce w terapii marzeń na jawie). Jeśli
duchowe obciążenia nie mogą już zostać zrekompensowane przez
"normalne" sny, dochodzi nieodwołalnie do wspomnianych wyżej
zaburzeń, z ich wszystkimi konsekwencjami, dotyczącymi zarówno
ciała jak i ducha.
Wielką zasługą autriackiego psychiatry, dr Zygmunta Freuda
jest rozpoznanie, że uświadomienie (czyli przeniesienie do świa-
domości) konfliktów powstałych w podświadomości prowadzi do
odciążenia psychiki i tym samym do odzyskania zdrowia oraz
odkrycie, że bezpośrednia droga do rozszyfrowania zawiłych
duchowych treści prowadzi poprzez marzenia senne. Freud określił
sny mianem via regina - czyli królewskiej drogi, drogi
prowadzącej do podświadomości.
Po dokonaniu tych epokowych odkryć największy problem
stanowiła przepaść pomiędzy naszą mową a mową podświadomości, a
więc i snów.
Nasza mowa jest logiczną konstrukcją rozumową i różni się
znacznie w poszczególnych regionach, zwanych strefami językowymi.
W dodatku nie
jest to konstrukcja w stu procentach logiczna, podlegająca
również wahaniom mody, koniunktury oraz licznym nieporozumieniom.
Również treści duchowe, takie jak miłość, nienawiść, radość,
cierpienie, żałoba, rozczarowanie, nadzieja, frustracja, tęsknota
i marzenia odciskają na mowie swe piętno. Jednak uczucia te we
wszystkich strefach językowych istnieją i dlatego podświadomość
może wyrażać się wyłącznie w języku symboli, czyli w formie
obrazów i dźwięków przeżywanych we śnie.
Aby marzenia senne, czyli obrazową mowę podświadomości
wprowadzić do świadomości, należy najpierw rozszyfrować całą
symbolikę. Jest to właśnie proces, pod którego określeniem
rozumiemy współczesne objaśnienie snów. Wprawdzie już Zygmunt
Freud rozpoczął prace w tym kierunku, lecz dopiero Szwajcar, Carl
Gustav Jung oraz jego następca, C.A. Meier doprowadzili sztukę
analizy snów do bardzo wysokiego i naukowo uznanego na całym
świecie poziomu.
Rozwinięta w tym celu przez Junga metoda polega zasadniczo
na tak zwanej amplifikacji, czyli na porównywaniu symboli. Odkrył
on mianowicie, że w marzeniach sennych pojawiają się podobne
symbole jakie funkcjonują w bajkach, mitach, sagach oraz licznych
obrzędach ludowych, muszą zatem być rzeczą wspólną dla wszystkich
ludzi, względnie dla ich dusz. Jung określił tę wspólnotę mianem
"podświadomości zbiorowej" (pochodzą z niej między innymi postaci
z komedii dell arte oraz osoby występujące w teatrzykach
kukiełkowych: król, czarownica, książę, diabeł, itd.).
Praktyczne zastosowanie tej metody przypomina nieco po-
stępowanie lingwisty, który natrafia na stary, niekompletny
tekst: luki w tekście zapełnia się elementami z lepiej
zachowanych miejsc, które mogłyby ewentualnie pasować. Wynikający
na końcu sens całości jest jednoznacznym dowodem na prawidłowość
zarówno zastosowanej metody, jak i słuszność podejrzeń odnośnie
pasowania poszczególnych elementów.
Przy analizie marzeń sennych stosuje się podobną zasadę.
Metoda amplifikacji (łac. amplus + facio: poszerzać, podwyższać,
zwiększać) zakłada, w przeciwieństwie do innych wspomnianych
metod, skupienie się na pojedyńczym przypadku, to znaczy na
treści jednego snu, szczególnie w podświadomym zakresie.
C.A. Meier pisze do tego: "po wykonaniu amplifikacji może
się zdarzyć, że ujawniony sens określonego miejsca snu wystąpi
niejako w charakterze zupełnie nowego elementu a jego związek ze
świadomością śniącego stanie się zupełnie jasny. Można
powiedzieć, że stwarza się on niejako samodzielnie, przy czym
jego stosunek do świadomości występuje jako zupełnie nowe
przeżycie, mające przekonywującą zdolność do dokonywania zmian w
obrębie świadomości."
Przez objaśniony sen dzieje się zatem to, co Arystoteles
mówił o dramacie greckim: "Tragedia poprzez pobudzenie
współczucia i strachu wywołuje sprawiające ulgę rozładowanie
duchowej afektacji".
Na marginesie: w pismach Carla Gustava Carusa (1831-#1866)
natrafiamy na takie oto fragmenty: "klucz do poznania świadomego
życia duchowego leży w podświadomych regionach" oraz "cały 'wiat
naszegonajintymniejszego duchowego bytu spoczywa na
podświadomości i rozprzestrzenia się z tego właśnie poziomu." Nic
nie przesadzając, można by te przemyślenia uznać zarówno za
zwiastuna jak i za bezpośrednie poprzedzenie współczesnej
psychosomatyki.
Jak już wspomnieliśmy, nie każdy sen jest od razu wielkim
marzeniem sennym, jednak również te najmniejsze są istotne, gdyż
stanowią wyraz duchowych manifestacji. Z drugiej strony sny,
zwłaszcza sny pierwszego cyklu są jeszcze przepełnione
szczątkowymi i przetworzonymi resztkami przeżyć dziennych oraz
zdominowane w pewnym stopniu przez bodźce fizyczne (ciepło,
zimno, zapachy, dźwięki, stopień wygody itp.). Jeśli w czasie
takiego snu marzniemy, śnią nam się zimne wiatry lub opady
śniegu, jeśli pocimy się, to w naszym śnie pojawiają się duszne,
pełne słońca zaułki miejskie lub nawet Sahara (patrz też
podrozdział dotyczący koszmarów sennych). Z reguły, po przebu-
dzeniu nie uświadamiamy sobie nawet istnienia tych snów, gdyż
nakładają się na nie następujące po nich o wiele ważniejsze
marzenia senne.
Zdarzają się również tak zwane sny kreatywne (twórcze).
Występują onenajczęściej wtedy, gdy udajemy się na spoczynek z
głową przepełnioną ważkimi problemami. Nasz rozum pracuje nad
nimi dalej, również w czasie snu, dzięki czemu w sprzyjających
warunkach może dochodzić do niezwykle efektywnej i kreatywnej
współpracy z podświadomością. Klasycznym przykładem takiej
współpracy jest historia odkrycia pierścienia benzolowego.
Wielki chemik Kekul‚ von Stradonitz (1829 - #1896) przez
dłuższy czas badał konfigurację atomów węgla w związku chemicznym
zwanym benzolem, nie potrafiąc jednak przeniknąć tej tajemnicy.
Pewnej nocy, kładąc się jak zwykle do łóżka z głową nabitą
różnymi koncepcjami, miał sen o wężu, który ugryzł się we własny
ogon. To poddało mu pomysł by rozwiązania szukać, rozpatrując
warianty pierścieniowatego ułożenia atomów, co okazało się
koncepcją słuszną.
Zresztą wielu wynalazców przyznaje się do tego, że bardzo
często rozwiązania problemów przychodzą im do głowy we śnie. Dla
zaistnienia tego zjawiska muszą jednak nastąpia sprzyjające
okoliczności, umożliwiające zetknięcie się świadomości i pod-
świadomości w płaszczyźnie rozwiązywania określonego zagadnienia,
niedopuszczenie do wpływu bodźców zewnętrznych na przebieg
marzenia sennego oraz właściwy czas, gdyż jeśli twórczy sen
będzie miał miejsce w pierwszych cyklach, istnieje realne
niebezpieczeństwo, że zostanie on zasłonięty lub zdominowany w
sposób nie do odczytania przez późniejsze marzenia senne. Dość
często zdarza się przecież sytuacja, w której po przebudzeniu
wiemy, że coś nam się śniło (treść snu w tym przypadku nie
odgrywa najmniejszej roli) lecz kompletnie nie jesteśmy w stanie
sobie przypomnieć co to było. W takich przypadkach niekiedy można
uciekać się do pomocy hipnozy, jednak nawet ona nie gwarantuje
sprowadzenia snu na powrót do świadomości.
W kwestii rozwiązywania problemów przez sen, istnieje wiele mitów
oraz quasi religijnych powiedzeń ludowych; między innymi: "Pan
swoim daje nawet we śnie, podczas gdy inni darmo harują całe
życie." Może jednak ci obdarowani mają po prostu lepszą
pamięć...?
Wielu ludzi cierpi jednak również na koszmary senne. Wpraw-
dzie chodzi tu o zjawisko mające głęboki psychologiczny aspekt,
jednak jego zasadnicza przyczyna pozostaje najczęściej w sferze
fizycznej, dlatego omówimy je bliżej w rozdziale zajmującym się
zaburzeniami snu oraz ich przyczynami.
Na koniec warto jeszcze wskazać na fakt, że obecnie ponad
wszelką wątpliwość udowodniono naukowo, że wszystkie zwierzęta
również śnią (jedynie u krokodyli nie udało się do tej pory
jednoznacznie stwierdzić występowania marzeń sennych).
Zjawisko to narzuca oczywiście pytanie dotyczące duchowego
życia zwierząt - powracamy jakby do poruszonej w rozdziale
pierwszym kwestii istoty psychiki, gdyż jeśli wyjdziemy z założe-
nia, że marzenia senne wytwarzane są przez coś niematerialnego,
to owo coś posiadałby zarówno człowiek jak i zwierzę. Jeżeli zaś
stwierdzimy, że jest to po prostu uzewnętrznienie czynności
pewnych ośrodków mózgowych, w identyczny sposób musimy to również
rozpatrywać w przypadku człowieka.
Można sobie doskonale wyobrazia, że próba odpowiedzi na to
pytanie niejednego człowieka może doprowadzić do poważnego
konfliktu sumienia.
Dziwną koleją rzeczy marzenia senne, czyli pschiczne mecha-
nizmy wywołujące je, pozostają zachowane, nawet jeśli z jakiegoś
powodu duże obszary ludzkiego mózgu zostaną uszkodzone lub
całkowicie zniszczone, powodując tym samym wyłączenie ważnych
ośrodków zarówno motorycznych jak i sensorycznych. W związku z
tymi spostrzeżeniami zlokalizowanie odpowiedzialnych za marzenia
senne ośrodków mózgowych wydaje się być rzeczą bardzo trudną. Z
drugiej jednak strony nikomu nie udało się również zlokalizować
siedziby ludzkiej duszy - swoją drogą na temat hipotez
dotyczących tego tematu można by napisać osobną, niewątpliwie
fascynującą książkę.
Rozdział IV
ZABURZENIA SNU PODKOPUJĄ RADOŚĆ ŻYCIA
* Kłopoty z zasypianiem * Fizyczne przyczyny zaburzeń snu *
Sen a odżywianie * Narkolepsja * Chrapanie * Strachy godziny
czwartej * Koszmary senne * Zaburzenia psychosomatyczne *
Zaburzenia zewnętrzne * Oddziaływanie promieniowania
"Pociesza tylko, że sen leczy nasze zmęczenie i to w sposób
najskuteczniejszy z możliwych, przez chwilowe uniemożliwienie nam
egzystencji". Hadrian
Po odkryciu przez naukowców, że organizm ludzki wytwarza
określone molekuły białka, w szczególności dwa konkretne peptydy,
których koncentracja w mózgu wywołuje sen oraz marzenia senne,
postawiono hipotezę, że zapobieżenie powstawania koncentracji
peptydów mogłoby pozbawić człowieka możliwości spania, względnie
śnienia.
Badacze opierają się przy tym na odkryciu, że w mózgu świnki
morskiej, której nie pozwalano spać, znaleziono jednak koncentra-
cję owych peptydów, co oznacza że stan śnienia, czyli posiadanie
marzeń sennych nie zależy wcale od fizycznego zjawiska snu, lecz
właśnie od owej koncentracji określonych związków białkowych.
Należy przy tym wskazać również na występowanie halucynacji wśród
ludzi, u których nie dopuszcza się do powstawania marzeń sennych
w czasie snu.
Uwidacznia to wyraźnie - tak twierdzą przynajmniej zwolennicy tej
teorii - że sen tak samo nie jest organiczną koniecznością, jak
śnienie psychiczną. Wszystko jest sprawą chemii. W końcu w czasie
snu odpoczywają tylko określone grupy mięśni. Mózg w czasie snu
zużywa więcej tlenu niż na jawie, co wskazuje na jego zwiększoną
aktywność.
Zgodnie z tą logiką, zaburzenia snu byłyby li tylko wyrazem
braku snu i ogarniającej nas potrzeby śnienia, przy czym samo
zjawisko bezsenności wywoływane byłoby przez niedostateczne
skoncentrowanie peptydów w mózgu. Gdyby tak było istotnie, to
zaburzenia snu względnie całkowita bezsenność byłaby zjawiskiem
przyjemnym i postrzeganym jako pożyteczne. No bo niby z jakiej
racji mielibyśmy przebywać przez jedną trzecią naszego życia w
stanie uniemożliwiającym nam aktywny udział w życiu?
Ponieważ zgodnie z tą tezą sen i śnienie stanowi wyłącznie
produkt uboczny peptydowej reakcji w mózgu, to z bezsenności
powiniśmy się wyłącznie cieszyć.
Jednak ta teza nie odpowiada na pytanie, dlaczego w ogóle peptydy
są w naszym organizmie produkowane.
Produkcja peptydów nie jest przecież żadnym procesem choro-
bowym, lecz stanem faktycznym, dotyczącym wszystkich żywych
organizmów. Wydaje się, że roli peptydów nie należy szukać w
związku z potrzebą snu i śnienia. Prawdopodobnie poziom ich
produkcji zależy bezpośrednio od fizycznego i duchowego stanu
zmęczenia, których zaistnienie umożliwia dopiero zaistnienie snu
i marzeń sennych. Jeśli tych peptydów nie ma - badacze mają co do
tego całkowitą pewność - ani sen ani śnienie nie następuje,
jednak zmęczenie wcale przy tym nie znika.
Należy przy tym wyraźnie zaznaczyć i podkreślia, że w
związku z peptydami mówimy o zmęczeniu a nie o przemęczeniu.
Różnica jest może nie tak duża, ale z naszego punktu widzenia
istotna, gdyż to ostatnie określenie opisuje również stan, który
może przeszkodzić nam w normalnym zaśnięciu. Nie jest to normalne
zmęczenie, jakie odczuwamy po zwyczajnym dniu pracy czy innych
fizycznych, bądź duchowych dokonaniach. Przyczyn należy szukać
zupełnie gdzie indziej.
Powróamy jednak na razie do normalnego zmęczenia ogar-
niającego nas na skutek codziennych wysiłków. Może ono być
usunięte wyłącznie poprzez spanie i śnienie. Jeśli z
jakiegokolwiek powodu w bilansie snu nastąpi manko, zmęczenie
staje się coraz większe i przekształca się w końcu w stan
wyczerpania, wywołujący zaburzenia psychiczne i fizyczne, mogący
w końcu doprowadzić nawet do śmierci. Przy okazji tego tematu,
warto sobie przypomnieć co głosiła teoria osłonowa prof.
Clapar‚dŠa, zamieszczona w początkowym rozdziale.
Do stanów psychofizycznego wyczerpania zaliczają się takie
symptomy jak oszołomienie, migreny, nudności i zawroty głowy,
dolegliwości serca i krążenia, przeczulica powierzchni skóry,
nadwrażliwość, luki w pamięci, względnie ogólne jej osłabienie,
trudności w koncentracji, rozdrażnienie, podczas gdy na poziomie
psychicznym może dochodzić do ogólnego rozbicia, frustracji,
beznadziei, jak również do ciężkich depresji.
Mimo przerażających swą powagą konsekwencji deficytu w za-
kresie snu i śnienia w chwili obecnej, zwłaszcza w tak zwanych
krajach wysoko rozwiniętych miliony ludzi cierpi na zaburzenia
snu. Nie potrafią oni wieczorem zasnąć w obrębie sensownego
czasu. W związku z tym, w rosnącej rozpaczy, przewracają się z
boku na bok nie znajdując oczekiwanego snu. Inni znów budzą się w
nocy i nie mogą na powrót zasnąć, bądź zasypiają tylko na krótkie
chwile. Jeszcze inni dopiero tuż przed świtem zapadają w nie-
spokojną drzemkę. Wszystkich jednak łączy jedno - zdają sobie
sprawę, że jak miecz Damoklesa, oczekuje ich wczesnoporanny
sygnał budzika i świadomość faktu czyni całą sprawę jeszcze
bardziej nieznośną.
Z praktyki wynika, że zaburzenia snu nasilają się wraz z
rosnącym wiekiem, co jest częściowo zrozumiałe, gdyż wiele (ale
jednak nie wszystko) zależy od przyczyn, na które mamy wpływ.
Duże znaczenie dla jakości snu mają zatem warunki, oraz tryb
życia jaki prowadzimy, odżywianie się itp. Owe przyczyny, same w
sobie bardzo zróżnicowane i "rozstrzelone", krzyżują się w
dodatku, interferują ze sobą, kumulują i wchodzą w rozmaite
kombinacje, tak że w zasadzie pojedyńcze ich ocenianie nie jest
przyjęte. Mimo to spróbujemy je nieco dokładniej objaśnia.
FIZYCZNE PRZYCZYNY ZABURZEŃ SNU
Wśród fizycznych przyczyn zaburzeń snu siłą rzeczy na
pierwszy plan wysuwają się bóle, występujące zarówno jako skutek
zmęczenia mięśni, reumatyzmu bądź innych schorzeń i wypadków
losowych. Należą do nich jednak również newralgie (nerwobóle),
dolegliwości serca i krążenia, arterioskleroza, dolegliwości dróg
oddechowych (w tym przede wszystkim rozedma i inne choroby płuc),
choroba wieńcowa, choroby przeziębieniowe, astma oskrzelowa oraz
uwarunkowane chrapaniem zatrzymania oddechu.
Do dalszych przyczyn zakłócających normalny sen zaliczają
się dolegliwości dróg trawiennych i wydalniczych. Mogą to być
dolegliwości żołądkowe, owrzodzenie żołądka i jelit, zgaga powo-
dowana nadkwasotą i niedokwasotą, wzdęcia, zaparcia, kolki
powodowane kamicą moczową lub żółciową, dolegliwości pęcherza
itd.
Niektórzy ludzie cierpią na zaburzony sen z powodu kłopotów
z tarczycą (przede wszystkim nadczynność) czy uwarunkowanego
alergicznie lub innymi schorzeniami skóry (w tym pasożyty)
'wiądu, który znacznie się nasila, gdy na skórę działa ciepło -
wilgotny klimat panujący w łóżku.
U kobiet rolę czynnika zaburzającego sen grają również
dolegliwości menstruacyjne, oraz uboczne skutki procesu prze-
kwitania, zaś wyłącznie u mężczyzn od pewnego wieku dolegliwości
prostaty, które zmuszają do przerywania snu.
Osobny rozdział stanowią zróżnicowane skutki zaburzeń prze-
miany materii, które mogą, ale nie muszą być związane z od-
żywianiem się, na przykład nadciśnienie, zbyt niski poziom cukru
we krwi, brak równowagi w gospodarce elektrolitowej (dotyczy
przede wszystkim potasu, magnezu, sodu i wapnia) występujące w
powiązaniu z biegunką lub uporczywymi zaparciami i koniecznością
przyjmowania środków przeczyszczających. Bardzo negatywne skutki
może mieć również niedobór witaminy B. Więcej na ten temat w
rozdziale "Sen a odżywianie".
Bardzo rozpowszechnione są również nocne skurcze w łydkach
oraz tzw. restless legs (nieodpoczywające nogi, ruchliwe nogi).
Przeprowadzana w Szwajcarii ankieta (na reprezentatywnej części
populacji) wykazała, że ponad jedna trzecia Szwajcarów
przynajmniej raz w życiu doświadczyła w nocy bolesnego skurczu w
łydkach. Co dziesiąty Szwajcar odczuwa takie bóle przynajmniej
raz na dwa tygodnie, a prawie dwa procent częściej niż raz na
tydzień.
Jeśli uwzględnia przedziały wiekowe, to pierwsze nasilenie
się tych objawów przypada pomiędzy #20 a #25 rokiem życia co
można złożyć na karb uprawianej zwykle w tym wieku działalności
sportowej. Następnie krzywa przebiega bez większych odchyleń, by
od 45 - #50 roku życia konsekwentnie piąć się ku górze, aby na
przykład u kobiet osiągnąć swój szczyt pomiędzy #50 a #70 rokiem
życia. Jest to grupa demograficzna wykazująca w ogóle największe
natężenie zaburzeń snu, wyczerpania oraz stanów wzmożonej
nerwowości.
Przyczyny występowania bolesnych skurczów w łydkach są do
tego stopnia zróżnicowane, że fachowa, medyczna prasa porównuje
je do bólu głowy i kaszlu, a przyczyny sięgają również od
niewinnych, przejściowych zaburzeń dobrego samopoczucia aż po
bardzo poważne zaburzenia zdrowia, mogące mieć tragiczne
konsekwencje w przypadku ich zlekceważenia.
Zaliczają się do nich zarówno zaburzenia w gospodarce
elektrolitowej jak i niekorzystne zmiany w zakresie przemiany
materii (w tym niedobory ATP, oraz przemiana cukrowo-mocznikowa).
Przyczynami skurczy mogą być również zaburzenia w wydalaniu
toksycznych produktów końcowych procesu przemiany materii, tzw.
metabolitów, oraz niedobór tlenu, mogący mieć związek z
niedoborem hemoglobiny.
Inne przyczyny kurczów w łydkach to skutki zaburzeń funkcji
systemu nerwowego, choroby naczyniowe i choroby mięśni oraz ich
nadmierne obciążenie (przede wszystkim sport). Praktyka wskazuje,
że brak snu, silne pocenie się (zarówno z powodu ciężkiej pracy
jak przegrzania i warunków klimatycznych), konsumowanie
zwiększonych ilości kawy, alkoholu i papierosów wyraźnie sprzyja
nasilaniu się kurczy w łydkach.
W przeciwieństwie do nocnych skurczy w łydkach, które mogą
być bardzo bolesne, zjawisko "restless legs" jest jedynie
uciążliwe. Chodzi w nim o przymus poruszania się, który ogarnia
znienacka nogi. Przymusowi temu może towarzyszyć pewnego rodzaju
łaskotanie, bądź łagodne drapanie w podkolanku (przegubie
kolankowym), które występuje zarówno przy dłuższym siedzeniu, jak
i w ciepłym łóżku. "Restless legs" bardzo często występują w
czasie zasypiania, gdzie mogą tworzyć rozmaite kombinacje z
innymi drgawkami towarzyszącymi zasypianiu, jakie wykazuje od 60
do 80 procent ludzkiej populacji. Drgawki te nie są objawem
żadnej choroby, lecz stanowią normalne zjawisko, często zbieżne z
rozpoczynającymi się marzeniami sennymi, przy czym mogą
występować zarówno przy duchowej percepcji obrazów jak i muzyki.
Z drugiej jednak strony nie jest wykluczone, że "restless
legs" zaburzają fazy NREM. (Non Rapid Eye Movement), a więc fazy
snu głębokiego. Zakłada się, że również w tym wypadku toksyczne
produkty przemiany materii oraz konsumpcja alkoholu, nikotyny i
kofeiny odgrywają pewną rolę. Wydaje się też, że cielesne i
duchowe obciążenia współuczestniczą w powstawaniu tego zjawiska
(zaliczamy do nich również nudę, lęki poranne, inne stany lękowe
itp.). Badania przeprowadzane przez Uniwersytet w Zurychu na 106
ludziach cierpiących na "restless legs", wykazały, że ponad
połowa badanych miała skłonności do popadania w stany depresyjne.
Z drugiej strony brytyjscy naukowcy odkryli bezpośredni związek
łączący syndrom "restless legs" z niskim ciśnieniem krwi, oraz
niedoborem żelaza, manifestującym się zbyt małą ilością
hemoglobiny, substancji odpowiedzialnej za transport tlenu do
komórek ciała. Również cukrzyca sprzyja zjawisku "restless legs".
W jakim zakresie zgrzytanie zębami, moczenie nocne oraz inne
tego typu zaburzenia mogą zostać zaliczone do zaburzeń fizycznych
a w jakim do psychicznych, nie jest sprawą prostą. W przypadku
lunatyzmu, jak określać się zwykło chodzenie przez sen, przyjmuje
się, że zawodzi blokada określonego rejonu mózgu, która w
normalnym wypadku zapobiega przekształcaniu się impulsów
nerwowych powstających w fazie REM. w ruch. Przyczyny zawodzenia
tej blokady nie są jeszcze poznane.
Z drugiej strony czynnikami zaburzającymi normalny sen mogą
być przyczyny wymienione na wstępie tej książki, mianowicie
zaburzenia w synchronizacji rytmów, czyli różnice pomiędzy
uwarunkowanym życiowymi okolicznościami przebiegiem dnia, a
uwarunkowanym biologicznie przebiegiem procesów zachodzących w
ludzkim organizmie (wywołane na przykład pracą w nocy, pracą
zmianową lub zbyt wczesnym wstawaniem), które mogą prowadzić do
zaburzeń organicznych zaburzających normalny sen, lub wprost do
bezsenności, wraz z jej wszystkimi skutkami. Dotyczy to
szczególnie kobiet oraz starszych mężczyzn.
SEN A ODŻYWIANIE
Zgodnie z ankietą przeprowadzoną przez jedno ze
szwajcarskich stowarzyszeń lekarzy, około jednej czwartej ludzi
cierpiących na zaburzenia snu, jako przyczynę podało zbyt obfite
odżywianie się.
I rzeczywiście - pełny żołądek niekoniecznie jest idealną
rzeczą jeśli chodzi o dążenie do niezakłóconego snu. Sen
zaburzają przede wszystkim ciężkostrawne tłuszcze, potrawy
wzdymające oraz takie, które prowadzą do nadmiernego zakwaszenia
żołądka, nie mówiąc już o większych porcjach alkoholu. Stare
hiszpańskie przysłowie, w myśl którego należy śniadać jak król,
wieczerzać zaś jak żebrak, względnie "śniadanie zjedz sam,
obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi" po
dziś dzień są usprawiedliwione.
Jednak nowoczesny tryb życia jaki prowadzimy sprawił, że
większość ludzi na obiad przegryza coś niewielkiego w snack-
barze, a główny posiłek spożywa wieczorem. Mimo to takie
przestawienie nawyków żywieniowych niekoniecznie musi
automatycznie prowadzić do zaburzeń snu, pod warunkiem, że
przestrzegać się będzie kilku prostych, sprzyjających zdrowym
snom zasad, które przedstawione są w rozdziale piątym.
Z drugiej strony do zaburzeń nocnego spoczynku może
prowadzić nie tylko przyjmowanie pożywienia w nieodpowiednich
porach, ale również ich nieprawidłowe zestawianie. Bardzo często
poprzez zaburzenia snu ujawnia się niedobór witamin lub
składników mineralnych - musimy przy tym uwzględniać, że tzw.
dieta cywilizacyjna, składająca się w dużej mierze z półproduktów
nie należy akurat do najbardziej wartościowych. Wielu naukowców
jest dziś zgodnych co do tego, że nawet produkty wydawałoby się
całkowicie bezpieczne, pochodzące z upraw biodynamicznych, nie
gwarantują wcale zrównoważonego zaopatrzenia organizmu w
konieczne dla życia i zdrowia substancje. Powodem takiego stanu
rzeczy jest po części wpływ agrochemicznych intensywnych upraw na
glebę, wodę i powietrze, z drugiej strony zaś postępująca
degradacja środowiska naturalnego, powodowana między innymi
emisją metali ciężkich przez przemysł, komunikację oraz
gospodarstwa domowe. Dochodzi do tego fakt, że nowoczesny tryb
życia jest mocno stresujący, nawet jeśli nie zawsze sobie z tego
zdajemy sprawę. W zasadzie wymaga on zwiększenia w przyjmowanych
pokarmach określonych witamin i pierwiastków śladowych (na
przykład witamin z grupy B, witaminy C, magnezu, potasu itd.)
Niedobory w tym zakresie, zwłaszcza jeśli mają charakter trwały,
mogą doprowadzić do poważnych dolegliwości, między innymi do
osłabienia ogólnoustrojowego, nadmiernej nerwowości i rozdraż-
nienia oraz "last but not least", trudności w zasypianiu czy
kłopotów ze spokojnym przespaniem całej nocy.
NARKOLEPSJA
Może to zabrzmieć nieco paradoksalnie i kłócia się z
powszechnymi poglądami na ten temat, ale narkolepsja należy bez
wątpienia do zaburzeń uwarunkowanych przyczynami czysto fizycz-
nymi. Jest to choroba, która ujawnia się w okresie wzrostu lub w
pierwszym okresie dojrzałości, pozostaje jednak nieuleczalna do
końca życia. Przyczyny narkolepsji (śpiączki) nie są znane, mimo
że stwierdzono, iż jest to choroba dziedziczna. Zdarzają się
również wypadki zapadnięcia na nią w wyniku zapalenia opon
mózgowych, oraz urazu głowy.
Choroba ta objawia się zaburzeniem ośrodka mózgowego,
sterującego rytmem jawa-sen. Wprawdzie nie u wszystkich nią
dotkniętych przebieg i objawy są takie same, jednak charakterys-
tycznym objawem jest zwiększone zapotrzebowanie na sen w ciągu
dnia. Sen w nocy jest przy tym silnie zakłócony. Objawia się
wybitnie niespokojnym przebiegiem, koszmarami i częstym budzeniem
się. Nocny sen bardzo często ogranicza się do kilku godzin (patrz
przykład Napoleona).
Chory w ciągu dnia przeżywa albo nagłe, trwające od pięciu
do dwudziestu minut nieodparte napady śpiączki, albo wielokrotnie
w ciągu dnia cierpi na trwające dłużej stany otępienia sennego,
względnie niemal niekontrolowane stany oderwania od rzeczywi-
stości, w trakcie których przeżywa sny na jawie, lub prawdziwe
halucynacje. Niektóre źródła twierdzą, że Napoleon miał podobny
napad w czasie bitwy pod Austerlitz, odnosząc z tego powodu
sławetną porażkę.
U wielu pacjentów dochodzi również do innych symptomów,
zwykle przypominających normalny stan w czasie snu, jak na
przykład trwające sekundy lub minuty zwiotczenia mięśni, lub
całkowitą niezdolność do wykonania jakiegokolwiek ruchu (kata-
lepsja). Objawy te wywoływane są przez silne pobudzenie psychi-
czne lub przez fizyczny wysiłek. Występującym przed zaśnięciem
lub bezpośrednio po przebudzeniu mogą towarzyszyć silne stany
lękowe.
Narkolepsja często bywa mylona z epilepsją, lub jest
klasyfikowana jako dolegliwość natury psychicznej, wyłącznie z
tego powodu, że chorzy na nią wykazują silne nieraz skłonności do
depresji, chroniczną bezsenność i inne tego typu objawy.
CHRAPANIE
Również chrapanie jest zaburzeniem snu mającym swe przyczyny
w zmianach fizjologicznych. W krańcowych przypadkach poprzez
chrapanie dochodzi do chwilowego zatrzymania się oddechu, co
powoduje przebudzenie się, oraz niekiedy stany lękowe.
Chrapanie może mieć rozmaite przyczyny. Może być skutkiem
skurczania się mięśnia zamykającego gardło, zwiotczenia ścianek
gardła lub podniebienia miękkiego. W każdym z wymienionych
przypadków dochodzi do utrudnienia procesu oddychania. W
lżejszych przypadkach przyczyną chrapania może być przesuszanie
się błon śluzowych nosa i gardła.
Na temat chrapania prowadzi się cały szereg badań naukowych.
Wykazują one, że w grupie wiekowej od #40 do #69 roku mniej
więcej 9 procent mężczyzn i 3,#6 procenta kobiet regularnie
chrapie. Dotyczy to jednak jedynie próby reprezentatywnej - w
przypadku osób z nadwagą odsetekchrapiących w tej samej grupie
wiekowej wynosi od 82 nawet do 95 procent. Obok chwilowego
zatrzymywania oddechu chrapanie przyczynia się do nadciśnienia,
oraz do częstszych napadów dusznicy bolesnej (angina pectoris).
Medyczna literatura wskazuje na fakt, że nawet stosunkowo
niewinne zjawisko jakim jest chwilowe zatrzymanie się oddechu,
trwające zwykle do przebudzenia się, należy traktować z całą
powagą, gdyż prowadzi ono do niedotlenienia organizmu. Jego
skutkiem mogą być zaburzenia koncentracji, wydłużenie się czasu
reakcji (co niezwykle sprzyja wypadkom drogowym), zaburzenia
rytmu serca oraz wzrost ciśnienia. Obfite raczenie się alkoholem
sprzyja zarówno chrapaniu, jak i chwilowym bezdechom, mogącym
zresztą występować niezależnie od chrapania.
STRACHY GODZINY CZWARTEJ
Zjawisko to znane jest wielu ludziom. Człowiek budzi się
około czwartej, piątej rano, bez żadnego wytłumaczalnego powodu.
Przez głowę przelatują mu problemy związane z życiem zawodowym,
rodzinnym, oraz wszelkie inne, przy czym wydają się one
przytłaczająco wielkie i nie do rozwiązania. Myśli męczą do tego
stopnia, że zaśnięcie staje się możliwe dopiero tuż przed
nieubłaganym dźwiękiem budzika. Wtedy też dręczące nas problemy
powracają do swych normalnych, codziennych wymiarów.
Prawdopodobnie to zaburzenie snu ma ścisły związek z prze-
łączaniem się sterowania organizmem z układu przywspółczulnego na
układ współczulny, względnie, jak twierdzą inni, z ożywioną pracą
wątroby, która właśnie o tej porze nasila swe czynności
odtruwające. Ostatni pogląd jest o tyle uzasadniony, że jeśli
poprzedniego dnia jedli'my obfitą wieczerzę nie stroniąc przy tym
od alkoholu, to wątroba dla prawidłowego wykonywania swych
czynności potrzebować będzie o wiele większej niż zwykle ilości
krwi, która w związku z tym siłą rzeczy odpłynląć będzie musiała
z innych regionów ciała. Jeśli w związku z tym nastąpi wyraźnie
odczuwalny odpływ krwi z mózgu, może dochodzić do tego, że
człowiek budzi się zlany potem.
Obydwa poglądy są jedynie hipotezami, których w tej chwili nie da
się w żaden sposób udowodnia. Istnieją na ten temat również inne
teorie, na przykład poglądy, że budzenie się między czwartą a
piątą rano jest atawistycznym dziedzictwem przodków, którzy już
wczesnym świtem musieli być na nogach, by troszczyć się o swą
egzystencję, między innymi w walkach z innymi hordami.
KOSZMARY SENNE
Jak już wspomniano w rozdziale dotyczącym analizy snów,
niekiedy marzenia senne kierowane są rzeczywistymi wewnętrznymi
lub zewnętrznymi bodźcami, należą do nich na przykład
przepełniony żołądek, pełny pęcherz, odczuwanie ciepła, zimna,
wilgoci, wpływ sygnałów dźwiękowych itp.
Od starożytności wiemy, że prawdziwa zmora, zwana również
strzygą i przedstawiana w bajkach jako szorstkie, kudłate stwo-
rzenie podobne do człowieka, bądź jako pozbawiona konturów
kreatura, która siedzi na piersiach i grozi śpiącemu uduszeniem,
powstaje gdy nos i usta zostaną zasłonięte, co w znacznym stopniu
utrudnia oddychanie. Również przy silnym katarze zajmującym drogi
oddechowe dochodzi do silnych stanów lękowych, które również mogą
manifestować się w formie koszmarnych snów.
W niektórych przypadkach śpiący budzi się zlany potem i
dopiero zapalenie światła umożliwia mu zorientowanie się, że już
wyrwał się z koszmaru.
Na temat zmór nocnych istnieje dość rozbudowany system
wierzeń ludowych, nie jest on jednak spójny. Nawet w podstawowych
sprawach istnieją bardzo wyraźne zróżnicowania terytorialne. Na
przykład w państwach alpejskich rolę zmór pełniły koboldy i
diabły, w środkowych i północnych Niemczech elfy, a w państwach
słowiańskich strzygi. W okresie wczesnego średniowiecza żywiono
nadzieję, że czytanie mszy świętej jest skutecznym sposobem na
odstraszenie zmory. Dopiero w późniejszym okresie rozpowszechniło
się przytwierdzanie pewnych znaków, zwykle pentagramów i
heksagramów u powały, na progach, bądź na samych łóżkach. Podobną
rolę spełniały odwrotnie skrzyżowane miotły lub szpady zawieszone
ponad łóżkiem, lub w sypialni w jego bezpośredniej okolicy.
W ludzkich wyobrażeniach dotyczących zmór dość powszechne
były motywy seksualne. Wierzono na przykład, że złapana na
gorącym uczynku zmora musiała ukazać się w postaci nagiej
dziewczyny lub chłopca, zawsze była to płeć przeciwna osobie
duszonej. Być może była to koncepcja udzielania erotycznej
rekompensaty za senny koszmar, czego nie można powiedzieć o innym
powszechnie głoszonym poglądzie, jakoby poronienie, względnie
urodzenie wcześniaka, było powodowane przez zmorę, wykorzystującą
seksualnie ciężarną podczas snu.
Analizując ludowe poglądy na temat zmór, natrafimy również
na wątek wampiryczny: w niektórych regionach wierzono, że zmora
wślizguje się do sypialni przez dziurkę od klucza lub przez komin
w celu duszenia, siadania okrakiem na piersi i wysysania krwi.
W każdym razie zmory nocne stanowią niezwykle interesujące
zjawisko, które powodowane jest wprawdzie bodźcami cielesnymi,
jednak wykazuje (jak wszystkie zresztą sny), głęboki aspekt
psychologiczny i jakby ilustruje znaczenie zalecenia C.G. Junga
by przy analizowaniu snów zawsze brać pod uwagę sumę wszystkich
uwarunkowań, które mogły doprowadzić do jego powstania. Jest to
również jeden z powodów, dla których sny nie mogą być tłumaczone
wyłącznie za pomocą odpowiedniej księgi zawierającej
wytłumaczenie symboli (względnie sennika).
ZABURZENIA PSYCHOSOMATYCZNE
Ogólnie wiadomo, że dolegliwości psychosomatyczne, czyli
zaburzenia wywodzące się z uwarunkowań psychicznych, znajdujące
jednak swe uzewnętrznienie w zaburzeniach fizycznych, mogą w
poważnym stopniu zakłócać sen, szczególnie proces zasypiania oraz
ponownego zasypiania po wybiciu się ze snu. Odpowiedzialnym za
taki stan rzeczy jest przede wszystkim stres, zarówno zawodowy,
jak towarzyski i rodzinny. Troska o byt materialny, cierpienie,
nieszczęścia, frustracje, ale również lęki i depresje - mogą to
być zarówno czynniki zupełnie realne, jakirracjonalne, bądź
sztucznie rozdmuchane. Wszyscy ludzie przeżywają od czasu do
czasu takie stany. Depresjami oraz lękami zajmiemy się bliżej w
dwu następnych podrozdziałach.
Sny lękowe, oraz nocne napady paniki
Wszyscy wiemy, że strach jest jednym z przewodnich tematów w
naszym życiu. Dotyczy to zarówno lęku uzasadnionego, będącego
skutkiem prawidłowego odczytania określonych sygnałów
ostrzegawczych, czyli strachu zmuszającego nas do ostrożnego
postępowania, jak i lęków irracjonalnych, nieuzasadnionych w ro-
zumowy sposób, lęków mogących w określonych okolicznościach
wywołać napady paniki.
Najintensywniej odczuwane są lęki związane z fobiami, czyli
na przykład strach przed ciemnością, przed dużymi skupiskami
ludzi, przed otwartą przestrzenią, przed ciasnymi miejscami,
przed pająkami i wężami, by wymienia choć kilka najbardziej
rozpowszechnionych.
Lęki tego typu objawiają się poprzez określone symptomy,
przekazywane za pośrednictwem wegetatywnego układu nerwowego.
Przykładowe objawy to: napadowe pocenie się, łomotanie serca lub
znacznie przyspieszone tętno, oszołomienie, zaczerwienienie
względnie zblędnięcie skóry (szczególnie twarzy), wysychające
śluzówki jamy ustnej oraz pokrywające się zimnym potem stopy i
dłonie.
Są to właśnie te lęki, z których rodzą się koszmary nocne
oraz nocne ataki paniki, odczuwane tak realistycznie, że śpiący
budzi się w środku nocy skąpany we własnym pocie, z walącym
sercem, wyraźnie podwyższonym ciśnieniem i rozszerzonymi
źrenicami. Niekiedy śpiącego budzi jego własny krzyk przerażenia.
Typowymi snami lękowymi są te, w których chcemy uciekać
przed określonym zagrożeniem, zazwyczaj pokrywającym się z
przedmiotem naszej fobii, lecz nasze ciało jest ciężkie niczym
ołów i jak sparaliżowane.
Różnica pomiędzy snem lękowym (popularnie określanym słowem
koszmar), a nocnym atakiem paniki, polega na tym, że sny lękowe,
podobnie jak zmory nocne, mają miejsce w fazie REM, czyli w
czasie przeżywania marzenia sennego, podczas gdy napady paniki
występują w fazach trzeciej i czwartej, a więc w fazach snu
głębokiego, gdzie marzenia senne nie występują. Śpiący budzi się
"bez powodu" z wszystkimi wyżej wymienionymi objawami koszmarnego
strachu. Wydaje się, że w tych momentach dochodzą do głosu bardzo
głębokie warstwy naszej podświadomości.
W normalnych wypadkach zarówno sny lękowe jak i nocne napady
paniki, zdarzające się od czasu do czasu zarówno dzieciom jak i
dorosłym, nie mają żadnych głębszych konsekwencji. Mniej więcej
po trzydziestominutowej fazie "odpoczywania" po koszmarnym
przeżyciu powraca normalny sen z nie zmienionymi fazami.
Opisana sytuacja stanowi symptom chorobowy dopiero wtedy,
gdy koszmar powtarza się sterotypowo, lub gdy nocne napady paniki
zdarzają się tak często, że niosą ze sobą długofalowe skutki, na
przykład trwałe zaburzenia snu poprzez wywołanie syndromu strachu
przed snem.
Depresje
Znane porzekadło, że spokojne sumienie jest podstawą
zdrowego snu nie zawsze odpowiada prawdzie, gdyż aby nieczyste
sumienie przeszkadzało we śnie, trzeba je najpierw posiadać.
Dlatego zazwyczaj łajdacy śpią spokojnie, co nie zawsze można
powiedzieć o ich ofiarach.
W bardzo wielu przypadkach jednak nie sumienie, lecz negaty-
wne przeżycia, na przykład stres, obciążenia psychiczne, troski,
straty, żałoba, niemożność "wyłączenia się" oraz depresje w po-
łączeniu z omówionymi w poprzednim rozdziale lękami, są tym
czynnikiem, który pozbawia ludzi zasłużonego snu. Wydaje się, że
większość takich zaburzeń zdarza się kobietom oraz ludziom w
podeszłym wieku, choć w zależności od sytuacji życiowej, mogą
zdarzać się również w innych grupach wiekowych.
Szczególne znaczenie mają depresje; mogą one wywoływać
poważne zaburzenia snu, oraz mogą być skutkiem zaburzeń snu.
Stajemy w tym miejscu przed starym pytaniem: co było pierwsze,
jajko czy kura?
Stosunkowo niedawno opublikowano wyniki badań, które mogłyby
wskazywać na ścisły związek długości faz snu głębokiego z
występowaniem stanów lękowych i depresji. U ponad 60 procent
przebadanych osób o depresyjnych inklinacjach ujawniły się typowe
zmiany cyklu spania. Potrzebowali oni zdecydowanie więcej czasu
na zaśnięcie niż ludzie zdrowi, przy czym dochodziło u nich do
wyraźnego skrócenia okresu pomiędzy fazą zasypiania, a
wystąpieniem pierwszej fazy marzeń sennych, a więc pierwszej fazy
snu głębokiego. Stan ten sprzyja pogłębianiu się depresji.
Obecnie zakłada się, że niektóre rodzaje depresji powstają-
cych na skutek skrócenia się pierwszej fazy głębokiego snu
wynikają pośrednio z niedoboru serotoniny (patrz rozdział drugi),
w związku z czym możliwe jest opracowanie skutecznej terapii
preparatami chemicznymi.
ZABURZENIA ZEWNĘTRZNE
Światło i dźwięk
Podczas gdy noworodki i małe dzieci potrafią spać właściwie
wszędzie, nawet w świetle dziennym i przy dużym natężeniu hałasu,
pod warunkiem oczywiście, że mają poczucie bezpieczeństwa i
opieki ze strony rodziców, to dorośli budzeni są często za sprawą
cichego dźwięku lub najmniejszej zmiany natężenia światła. Im
ludzie są starsi, tym silniej reagują na wszelkie tego typu
zmiany.
Z wiekiem staje się więc coraz ważniejsze, w jaki sposób
urządzimy sobie "stanowisko do spania". Hałas, czyli dźwięki
ruchu miejskiego, muzyka, głosy zmniejszają jakość naszego snu,
gdyż przedłużają okres zasypiania oraz zmieniają długości
poszczegóInych faz. Z zewnętrznych czynników zakłócających sen
przede wszystkim hałas może skrócia tak ważne dla naszego samopo-
czucia fazy REM. Nawet jeśli wydaje się, że przyzwyczailiśmy się
już do regularnego hałasu cyklicznie przejeżdżającego pociągu czy
tramwaju, lub głuchych odgłosów ruchu ulicznego, możemy mimo to
budzić się rozdrażnieni i niedostatecznie wypoczęci, nie
uświadamiając sobie przyczyny takiego stanu rzeczy.
Z drugiej jednak strony istnieje również taka możliwość, że
przyzwyczaimy się do tego stopnia do określonych hałasów lub
nawet do tła dźwiękowego, że nie będziemy w stanie zasnąć nie
słysząc go - na przykład nocując w innym miejscu, gdzie panuje
całkowita cisza i spokój. Nie należy się tym martwia, jest to
sytuacja przejściowa i jak tylko przyzwyczaimy się do ciszy,
będziemy spać głębiej i lepiej niż przy hałasie.
Klimat
Duszna pogoda, jaka występuje na przykład przed burzą, nie
wpływa korzystnie na sen. Na to jednak mamy niewielki wpływ.
Natomiast ważny jest nie tylko klimat zewnętrzny, ale i ten
panujący w naszej sypialni. W sypialni może być za ciepło lub za
zimno, za sucho lub zbyt wilgotnie.
Klimat w sypialni
Wielu ludzi nawet w czasie surowej zimy sypia zawsze przy
otwartym oknie. Po części są to wyznawcy popularnej teorii, że
jest to zdrowe, po części też powoduje nimi strach przed udusze-
niem się - najczęściej nieuświadomiony. By nie zamienia się w
sopel lodu wczołgują się pod ciężkie i obszerne wełniane kołdry,
puchowe pierzyny, lub dodatkowo okrywają się kocami. Wielu
próbuje przed udaniem się na spoczynek złagodzić nieco klimat
swej jaskini lodowej, przez otwarcie drzwi do ogrzewanych i nie
tak intensywnie wietrzonych pozostałych pomieszczeń.
Nocowanie w wymrożonej sypialni jest pozbawione sensu i po
prostu niezdrowe. Pod ciężką pościelą przykryte części ciała
zaczynają się pocia, więc automatycznie przez sen zaczynamy się
odkrywać. Z powodu dużej różnicy temperatur pomiędzy nakrytymi i
odkrytymi częściami ciała dochodzi do napięć mięśniowych, które
szczególnie dotkliwie odczuwane są w rejonie karku, pleców i
szyi. Prowadzą one do bóli reumatycznych, bólów głowy i migren.
Do tego dochodzi kolejny aspekt: łagodzenie temperatury w
skrajnie wychłodzonej sypialni sprawia, że napływające ciepłe
powietrze przez gwałtowne schłodzenie oddaje wilgoć. Podobnie
sprawa ma się z pościelą. Podczas całej nocy dochodzi jeszcze od
pięciu do sześciu decylitrów płynów, które wypacamy, względnie
odparowywujemy przez skórę. W takiej sytuacji wystarczy spanie na
nieodpowiednim materacu, który nie będzie w stanie całej tej
wilgoci odtransportować. I w końcu mamy taką sytuację, że w
sypialni mimo ciągłego wietrzenia jednak zatrąca stęchlizną. Nie
dziwmy się więc, że po pewnym czasie ściany zaczną zielonkawo
połyskiwać od wyhodowanego grzyba, szczególnie jeśli pokój, w
którym sypiamy nie jest wystarczająco zaizolowany od strony
ściany szczytowej.
Klimat w sypialni nie jest jednak wyłącznie funkcją
temperatury i wilgotności. Równie istotną rolę odgrywają
materiały użyte przy budowie i do wystroju wnętrza: wystrój
ścian, rodzaj farby, materiały, z których skonstruowane są meble,
rodzaj dywanu itp. Musimy mieć też na względzie w jaki sposób
nasze meble były produkowane, gdyż w wielu wypadkach producenci
nie przykładają stosownej wagi do neutralności środków używanych
do konserwowania i utrwalania drewna - wspomnijmy choćby
formaldehyd.
ODDZIAŚYWANIE PROMIENIOWANIA
Pola oddziaływania różnych typów promieniowania zwracają
dziś naszą szczególną uwagę, choć wielu ludzi nadal reprezentuje
pogląd, że wpływ na stan i zachowanie się istot żyjących mogą
mieć jedynie konkretne uchwytne i wymierne czynniki środowiskowe,
a więc na przykład ziemia, woda, powietrze, żywność, wirusy i
bakterie, zachowanie się innych istot żyjących, obciążanie
środowiska zanieczyszczeniami itp. Głosiciele takiego poglądu
między bajki wkładają wyniki badań i licznych studiów,
wskazujących na istnienie innych bezpośrednio niewymiernych i
mniej uchwytnych czynników zaburzających szeroko pojętą normę.
Autorzy takich opracowań traktowani są najchętniej jako
szarlatani lub dziwacy. Potępiając "dziwaków" nie dostrzegamy, że
wiele z ich odkryć stosuje się dziś jako coś całkiem oczywistego.
Są wśród nich takie odkrycia, które nasi dziadkowie i ojcowie
odrzucali jako całkowitą bzdurę.
Wprawdzie dla niektórych naukowców brakuje jeszcze jedno-
znacznych dowodów, jednak w zasadzie niezaprzeczalnym faktem jest
to, że wszystkie żyjące organizmy, a więc siłą rzeczy również
człowiek, podlegają promieniowaniom, drganiom i polom
elektromagnetycznym i magnetycznym wytwarzanym przez Ziemię,
Kosmos i technikę. Nawet ziemskie pole grawitacyjne ma na nas
wpływ i to zarówno w sensie pozytywnym jak i negatywnym. Wiadomo
na przykład, przede wszystkim dzięki badaniom przeprowadzanym w
przestrzeni kosmicznej, że ziemskie pole grawitacyjne ma wpływ na
dzielenie się komórek w ludzkim organizmie. Era kosmiczna
umożliwiła również całkiem nowe odkrycia na temat wpływu Księżyca
na siłę ziemskiego pola magnetycznego oraz na konsekwencje tego
faktu, zarówno dla ludzi jak i dla zwierząt.
Całkowicie różne prace różnych naukowców udowadniają, że
wpływ Księżyca na człowieka jest równie duży jak wpływ otaczają-
cej go przyrody. Między innymi wybitny amerykański laryngolog, dr
Edson Andrews z Florydy stwierdził jednoznacznie, że 82 procent
operacji przeprowadzanych w czasie pełni Księżyca powodowało o
wiele silniejsze krwiawienia niż podobnych operacji,
przeprowadzanych po pełni. Z kolei dr W.F. Petersen, ordynujący w
jednym ze szpitaii w Chicago twierdzi, że u swoich pacjentów
zaobserwował zmiany równowagi kwasowo-zasadowej oraz wyższy
odsetek umieralności na gruźlicę - w czasie pełni.
Niezwykle interesujące i unikatowe doświadczenie przepro-
wadził dr Frank A. Brown z amerykańskiego Northwestern
University. Przetransportował on w zamkniętym, zaciemnionym i
utrzymującym stałe ciśnienie zbiorniku ostrygi z Long Island
Sound ponad 1600 kilometrów w głąb lądu, do Evanston w stanie
Illinois. Okazało się, że jeszcze w dwa tygodnie później ostrygi
otwierały się i zamykały zgodnie z przypływami panującymi w Long
Island Sound, natomiast później zmieniły swój rytm,
przystosowując go do rytmu przypływów i odpływów, które
panowałyby w Evanstron, gdyby było tam morze. Jak wiadomo
przypływy powodowane są przyciąganiem Księżyca, a z doświadczenia
tego wynika, że ostrygi w ustalaniu swego rytmu zamykania się i
otwierania wcale nie kierują się przypływami, lecz zmianami pola
magnetycznego powodowanymi przez Księżyc. Najwyraźniej posiadają
one jakiś rodzaj zmysłu, podobnie zresztą jak wędrowne ptaki,
które w ten sam sposób wytyczają swoje stałe szlaki.
Statystyczne badania przeprowadzane przez innych naukowców
wydają się potwierdzać tezę, że Księżyc, względnie powodowane
przez niego zmiany w ziemskim polu magnetycznym wywierają silny
wpływ na częstotliwość wypadków, morderstw i samobójstw. Wydaje
się w związku z tym, że wpływ Księżyca jest porównywalny do
wpływu wiatru halnego lub nadciągającej burzy, które to zjawiska
jak powszechnie wiadomo zmieniają jonizację powietrza, co z kolei
wywiera niemały wpływ na pola elektryczne i magnetyczne.
Wpływ na energetyczną równowagę sił na Ziemi ma jednak nie
tylko Księżyc, ale i inne większe planety, względnie ich
konstelacje. Zjawiska te objawiają się również bardzo konkretnie,
w postaci zakłóceń międzykontynentalnej łączności krótkofalowej.
W związku z tym tematem warto zapoznać się z opracowaną przez
Playfaira i Hilla książką pod tytułem "Niebiańskie cykle".
Nie musimy jednak koniecznie udawać się w przestrzeń
kosmiczną, by odkryć siły, które może nie są tak od razu
wykrywalne naszymi zmysłami, jednak wywierają odczuwalny wpływ na
nasze życie. Funkcjonują one również na naszej Matce-Ziemi.
Przyczyny ich powstawania mogą być zarówno naturalne, jak i
sztuczne. Ich wpływ na żywe organizmy określa się zazwyczaj
mianem geopatia. Są to radiestezyjnie wymierne obszary
promieniowania żył wodnych, pasów geopatycznych, instalacji
elektrycznych oraz innych źródeł.
Wprawdzie metodyka diagnozowania geopatycznych obciążeń tkwi
jeszcze w powijakach, jednak wielu naukowców skłania się już do
wniosku, że stanowią one ważny czynnik sprzyjający powstawaniu
chorób chronicznych. Doświadczenie wskazuje, że występowanie
ciężkich przypadków takich dolegliwości od zaburzeń snu poprzez
reumatyzm, stwardnienie rozsiane i astmę, aż po nowotwory
najczęściej powiązane jest z ponadprzeciętną koncentracją tak
zwanych stref zadrażnień w miejscu spania.
Przy naturalnych strefach zadrażnień, pasach geopatycznych,
względnie ich skrzyżowaniach, różdżka, względnie wahadełko
różdżkarza wyraźnie się odchyla. W gruncie rzeczy owa różdżka to
nic innego jak rodzaj anteny, przy pomocy której odbiera się
zmienne pola elektromagnetyczne w zakresie mikrofal, które mają
wprawdzie bardzo wysoką częstotliwość, ale i ekstremalnie słabe
natężenie. Obecnie wszyscy są zgodni co do tego, że zarówno cieki
podziemne, jak i sieć geopatyczna, uskoki geologiczne i inne tego
typu wytwarzają promieniowanie.
Schweitzer wskazuje na fakt, że zazwyczaj tego rodzaju pola
posiadają tzw. polaryzację okrężną, znacznie rzadziej zaś linear-
ną, przy czym forma polaryzacji odgrywa zasadniczą rolę w bio-
logicznym oddziaływaniu promieniowania. Prawoskrętne strefy
zadrażnień działają więc pozytywnie, a lewoskrętne negatywnie. Na
marginesie: wszystkie ołtarze wczesnogotyckich kościołów
znajdowały się nad pozytywnymi strefami zadrażnień - określano je
niekiedy "źródłami siły". We wcześniejszych stuleciach znano
również strefy negatywnego oddziaływania. Na przykład w Wiedniu
nad takimi miejscami zakładano parki, w których zresztą rosło
uderzająco wiele drzew zdeformowanych. Ostrzegano przed
budowaniem w takich miejscach domów. Również system rzymskich
fortyfikacji granicznych został podobno zbudowany przy
uwzględnieniu tzw. pasów geopatycznych.
Niegdyś różdżkarstwo uchodziło za element parapsychologicz-
ny, zastrzeżony dla nielicznych wybranych, obdarzonych szczegól-
nymi predyspozycjami - obecnie odpowiednia aparatura i określone
techniki umożliwiają każdemu wynajdywanie stref zadrażnień.
Najbardziej znane i zaliczane do najniebezpieczniejszych z
wymiernych pól promieniowania geopatycznego, to podziemne cieki
wodne o ograniczonym przekroju poprzecznym, tak zwane żyły wodne.
Pole promieniowania składa się ze strefy głównej oraz z
kilku pobocznych. Mniej więcej trzy czwarte żył wodnych wykazuje
lewoskrętną polaryzację, podczas gdy źródła wody leczniczej oraz
źródła termalne są w większości spolaryzowane prawoskrętnie.
Podczas gdy strefy zadrażnień są zjawiskiem jednoznacznie
związanym z ziemią, to tak zwane pasy geopatyczne są ewidentnie
pochodzenia kosmicznego, przy czym ich właściwe pochodzenie jest
sprawą niewyjaśnioną. Zasadniczo rozróżnia się sieć globalną,
sieć diagonalną oraz dwie dalsze. Dla ich biologicznie
korzystnego lub szkodliwego działania decydujące są pojedyncze
długości fal o względnie dużej intensywności. Jednak już Curry
wskazał na to, że skrzyżowania lewoskrętnych stref sieci
diagonalnej są obowiązkowym składnikiem tzw. strefy nowotworowej
i wydatnie przyczyniają się do rozwoju wszelkich schorzeń
nowotworowych.
Wydaje się, że najnowsze wyniki badań całkowicie potwier-
dzają tę tezę, nie są jednak na razie uznawane przez klasyczną
medycynę, która całą tę problematykę (tzn. związek schorzeń
nowotworowych z geopatią) traktuje na razie jak bajkę. Jej pogląd
jednak nie powinien nikogo zrażać, zwłaszcza jeśli przypomnimy
sobie, że jeszcze nie tak dawno "uznana" medycyna wyśmiewała się
z odkrycia przez Semmelweisa gorączki połogowej, bądź odkryć
Ludwika Pasteura.
Innym źródłem zakłócającego sen promieniowania są rozpro-
szone pola elektromagnetyczne emitowane przez przewody prądowe,
radia, telewizory, zamrażarki, elektryczne budziki itp. Można to
bezdyskusyjnie stwierdzić przy pomocy stosownych mierników.
W licznych publikacjach wskazuje się wprawdzie na poważne
zagrożenia, jakie stwarza mieszkanie w pobliżu sieci wysokiego
napięcia, jednak problem ten jest ze zrozumiałych względów
bagatelizowany przez elektrownie oraz powiązane z nimi dziedziny
nauki. Na przykład w krajach byłego Związku Radzieckiego
odległości pomiędzy domostwami a trakcjami wysokiego napięcia
muszą być dużo większe, niż w pozostałej części Europy. Jest
rzeczą zupełnie niezrozumiałą, dlaczego w wysokouprzemysłowionych
krajach sieć wysokiego napięcia może przebiegać bezpośrednio nad
domami, względnie dlaczego dopuszcza się do budowania domów pod
takimi przewodami. Wydaje się w związku z tym, że radziecka nauka
w dziedzinie badań nad oddziaływaniem pól magnetycznych i
elektromagnetycznych wybitnie słabego natężenia jest dużo dalej
posunięta, niż w krajach EWG. Od niedawna wiadomo, że w Ałma-Acie
były przeprowadzane doświadczenia z monochromatyczną wiązką
czerwonego światła tak słabą, że nie towarzyszyło jej żadne
promieniowanie cieplne.
Jeśli chcemy ocenia wpływy położenia ciał niebieskich i
elektromagnetycznych pól wszelkiego pochodzenia, które
bezustannie działają na ludzkie organizmy, musimy cały czas mieć
przed oczyma fakt, że człowiek w około 70 procentach składa się z
wody i że wszystkie procesy życiowe w jego ciele i duszy
sterowane są w gruncie rzeczy w sposób elektromagnetyczny. Jakże
więc Księżyc, powodujący nie tylko przypływy i odpływy, ale
unoszący w czasie pełni zwróconą ku niemu powierzchnię Ziemi o
kilka centymetrów, mógłby nie wpływać na człowieka? Równie
niemożliwe jest, by plątanina pól magnetycznych i innych stref
promieniowania nie kolidowała od czasu do czasu z
elektromagnetycznymi procesami dziejącymi się w żywych
organizmach. Nikt przecież nie zaprzeczy, że zarówno człowiek,
jak i zwierzę w określony sposób reagują na określone zmiany pól
elektrycznych, na przykład w czasie burzy. Wiadomo też, że
określonej długości fale światła wpływają na psychikę człowieka -
na przykład brak światła słonecznego sprzyja depresjom. Nie bez
kozery człowiek z północnej Europy jest zimniejszy i z reguły
bardziej ociężały od południowca. Byłoby rzeczą bardzo dziwną,
gdyby omijały nas różne oddziaływania z powodu ich braku w
akademickich podręcznikach.
Rozdział V
POWRÓT DO POKRZEPIAJĄCEGO SNU
* Przygotowanie do spania * Pozytywne nastawienie do snu *
Zabiegi sprzyjające * Śagodne zabiegi fizykalne * Higiena snu *
Sprzyjające spaniu nawyki żywieniowe * Rola sypialni *
Akupunktura i akupresura * Środki przeciwbólowe, przeciwdep-
resyjne i nasenne * Leczenie chrapania * Osobisty miernik snu.
"Skoncentrowane samoodprężenie się treningu autogennego ma
za ceI postępujące wewnętrzne rozluźnienie się oraz zatopienie w
sobie, osiągane za pomocą określonych awiczeń. Proces ten
umożliwia przy pomocy wewnętrznych bodźców przestawienie całego
organizmu w kierunku wspomagania zdrowia i zwalczania lub
przynajmniej łagodzenia różnych dolegliwości. " J.H. Schultz
Jak wykazują poprzednie rozdziały, przyczyny snu są bardzo
zróżnicowane i mogą mieć najrozmaitsze przyczyny, jednak równie
różnorodne są możliwości ich skutecznego zwalczania. Spośród
zebranych w tym rozdziale zaleceń każdy z pewnością znajdzie
kilka takich, które umożliwią mu powrót do pokrzepiającego snu.
Należy jednak na wstępie zaznaczyć, że niekoniecznie coś, co
okazało się skuteczne w naszym przypadku, musi podziałać w innym.
Poza tymi wszystkimi zaleceniami dotyczącymi działań sprzy-
jających dobremu spaniu, obowiązuje również zasada dotycząca
przyczyn zaburzeń snu - nie wolno ich rozpatrywać (i stosować)
jako zjawisk izolowanych. W tym wypadku najróżniejsze eks-
perymenty dotyczące ich łączenia w rozmaite konfiguracje mogą
znacznie zwiększyć ich skuteczność.
POZYTYWNE NASTAWIENIE DO SNU
Dla człowieka cierpiącego na zakłócony sen uzyskanie
pozytywnego nastawienia do snu jest rzeczą zasadniczej wagi. Nie
może to być postawa pełna napięcia, nasycona myślą: "Koniecznie
muszę zasnąć". Również półsen i marzenia na jawie mogą w pewnym
stopniu stanowić czynnik relaksujący.
Już w pierwszym rozdziale zaznaczyliśmy, że ogólnie rzecz
biorąc człowiek ma do snu dwuznaczny stosunek, gdyż z jednej
strony docenia jego konieczność i dobrodziejstwo, z drugiej
odczuwa jednak przed tym całkiem specyficznym stanem świadomości
pewnego rodzaju odwieczną obawę. Wydaje się, że również we
współczesnym, cywilizowanym człowieku, gdzieś tkwi odrobina
bojaźni przed nocą, będąca właściwością jego przodków. Być może
częściowej przyczyny należy również szukać w tradycji i
wychowaniu, gdyż wszyscy niemal ludzie zachodniego kręgu
kulturowego zostali wychowani w wielkim poszanowaniu śmierci -
starszej siostry snu. Dochodzi do tego fakt, że wielu dorosłych
do tej pory nie przezwyciężyło jeszcze przeżyć z lat dziecinnych:
dziecko musi póśjć spać, a w pokoju "wolno" jedynie pozostać
dorosłym. W takim wypadku sen nadal rozpatrywany jest jako swego
rodzaju kara, jako zjawisko, które udaremnia czynne przeżycia i
przeszkadza w załatwianiu spraw ważnych i korzystnych.
W tym miejscu właśnie człowiek cierpiący na zaburzenia snu
powinien sobie dokładnie uprzytomnia, że dla jego fizycznego,
psychicznego i duchowego życia nie ma rzeczy ważniejszej i
korzystniejszej niż zdrowy, spokojny sen w stosownej ilości.
Uzasadnienia można poszukać w rozdziałach 2 i 3.
ZABIEGI SPRZYJAJĄCE
Oddzielenie snu od innych czynności
Radę tę powinni wziąć sobie do serca wszyscy cierpiący na
zaburzenia snu we wszelkich postaciach. W ciągu dnia pod żadnym
pozorem nie należy pozwalać sobie nawet na kilkunastominutowe
drzemki na kanapie czy w wygodnym fotelu, do czego skłonności
mają zwłaszcza ludzie starsi. Nie sumują oni jednak nigdy godzin
drzemki i w związku z tym (i tak mając już nieco obniżone
zapotrzebowanie na sen) dziwią się, że nie mogą zasnąć lub
przespać spokojnie całej nocy. Nie są to żadne zaburzenia snu,
lecz po prostu brak takiego zapotrzebowania, czyli brak
zmęczenia. Człowiek sypiający w ciągu dnia od dwu do trzech
godzin nie powinien się skarżyć, jeśli w czasie nocnego odpoczyn-
ku uda mu się przespać jedynie od trzech do czterech godzin.
Łóżka nie powinno się wykorzystywać do oglądania telewizji,
czytania, sporządzania planów, czy nawet do pracy, jak to
niektórzy czynią. Szczególnie dotyczy to ludzi cierpiących na
zaburzenia snu. Powinni oni uczynia wszystko, by łóżko i
sypialnia stały się miejscem odprężenia, ciszy i całkowitego
spokoju.
Unikanie wysiłków fizycznych, konfliktów partnerskich oraz
zastraszających i silnie pobudzających wrażeń
Prowadzą one do wzmożonego wydzielania się pobudzającego i
sprzyjającego pokonywaniu wysiłków i trudności hormonu kory
nadnerczy - adrenaliny, która zdecydowanie przeciwdziała za-
śnięciu. Jej zneutralizowanie wymaga określonej ilości czasu.
Nerwy znakomicie uspokoi nam niespieszny wieczorny spacer, z dala
od nasilonego ruchu ulicznego, umożliwiając jednocześnie solidne
przewietrzenie płuc. Nasycenie krwi świeżym tlenem przed udaniem
się na spoczynek jest ze wszech miar zalecane.
ŁAGODNE ZABIEGI FIZYKALNE
Przeprowadzenie wieczorem łagodnych zabiegów fizykalnych
zgodnie z poniższym zestawieniem sprzyja zasypianiu i można je
gorąco zalecia wszystkim cierpiącym na kłopoty z zasypianiem i
przespaniem całej nocy.
Narastająca kąpiel stóp według Kneippa
Wannę lub wiadro do wysokości połowy łydki napełniamy wodą o
temperaturze od 30 do 33 stopni C, następnie siadamy na brzegu
wanny lub na taborecie i obie nogi zanurzamy w wodzie. Poprzez
stopniowe dolewanie gorącej wody, podnosimy temperaturę kąpieli
do 41 stopni C. Moczenie stóp powinno trwać od 15 do 20 minut.
Đylaki oraz wszelkie dolegliwości peryferyjnego krwioobiegu
żylnego są przeciwwskazaniem dla tego zabiegu, względnie wymagają
uprzedniej lekarskiej konsultacji.
Specjaliści-fitoterapeuci zalecają stosowanie rozmaitych do-
datków do wody. Pastor Knzle dla przykładu dodawał do wody jedną
garść soli kuchennej i jedną garść popiołu drzewnego, zalecając
gatunki liściaste. MessŠgu‚ zalecał natomiast zaparzanie w dwu
litrach wody po garści kwiatów głogu, kwiatów maku polnego,
makówek, liści mięty oraz kwiatu lipy, odstawienie do
naciągnięcia na kilka minut i dolanie naparu do wody.
No cóż - jeśli ktoś lubi sobie komplikować...
Zimny okład na łydki
Dwie odpowiedniej wielkości ściereczki lub ręczniczki lniane
zanurzamy w zimnej wodzie (o temperaturze około 18 stopni C) i
lekko wyżymamy - powinny być mokre, ale nie może się z nich lać.
Następnie owijamy nimi każdą łydkę z osobna. Drugą warstwę okładu
stanowi suchy bawełniany ręczniczek, powinien być nieco większy
od mokrej ścierki, tak by nawet jej skrawek nie wystawał. Całość
owijamy ciepłą chustą wełnianą lub flanelową i kładziemy się do
łóżka, dobrze się przykrywając. Jeśli po upływie trzydziestu
minut jeszcze nie zasnęliśmy, usuwamy okład z łydek. Zdarza się
to rzadko, gdyż taki okład daje nam uczucie przyjemnego od-
prężenia i pozwala na zaśnięcie w ciągu niewielu minut.
Okład Priessnitza na całe ciało
Rozbieramy się do naga i całe ciało szczelnie owijamy w
zanurzone w zimnej wodzie i wyżęte lniane prześcieradło. Podobnie
jak przy wszystkich okładach owijamy je najpierw suchym
prześcieradłem, lub dużym lnianym ręcznikiem, następnie warstwą
wełnianą lub flanelową i dopiero wtedy przykrywamy się kołdrą. Po
początkowych dreszczach bardzo szybko odczujemy przyjemne,
rozleniwiające i usypiające ciepło. Bircher-Benner (twórca
Bircher-Muesli) opowiada w swych wspomnieniach, że dzięki tym
okładom, zaleconym mu przez prof. Forela w krótkim czasie uwolnił
się od ciężkiej bezsenności, której nabawił się w czasie swych
studiów.
Mokra piżama
Zdecydowanie łagodniejszą formą okładu na całe ciało jest
tzw. "mokrapiżama". Przed udaniem się na spoczynek bierzemy
kąpiel lub krótki prysznic i nie wycierając się zakładamy piżamę.
Natychmiast kładziemy się do łóżka i przykrywamy pod samą brodę.
Metoda ma tę zaletę, że w nocy nie musimy "rozpakowywać" się z
krępującego ruchy okładu.
Wszystkie opisane wyżej sposoby wykorzystują zimną wodę, co
działa uspokajająco na nerwy i rozkurczowo na mięśnie.
Zadziwiające, w jak krótkim czasie początkowe uczucie zimna
ustępuje miejsca rozkosznemu ciepłu.
Sauna
Wygląda to na pozór paradoksalnie, że saunę, uchodzącą prze-
cież za wybitnie pobudzającą, zamieszczamy wśród zabiegów
sprzyjających zasypianiu i spokojnemu spaniu. Wyjaśnienie jest
bardzo proste. Sauna jest pobudzająca, ale objaw ten utrzymuje
się stosunkowo krótko, już po dwu-trzech godzinach odczuwamy
głębokie rozluźnienie. Dlatego nie powinniśmy udawać się do sauny
bezpośrednio przed snem, ale przynajmniej trzy godziny wcze'niej.
Na marginesie - przeprowadzone badania wykazały, że regularne,
cotygodniowe wizyty w saunie wymiernie skracają okres zasypiania,
oraz wyraźnie przedłużają fazy głębokiego snu.
Oddech rozluźniający
Oddech rozluźniający wywodzi się z technik medytacyjnych.
Leżymy całkowicie rozluźnieni na plecach, ręce luźno wyciągnięte
wzdłuż tułowia i próbujemy zwerbalizować oddychanie, powtarzając
sobie pomału w duchu, zgodnie z rytmem oddechu: "Wdech - wydech".
Staramy się, bywdech i wydech były równej długości, a pomiędzy
każdą sekwencją składającą się z wdechu i wydechu robimy sobie
przerwę - takiej samej długości. W ten sposób dochodzimy do
oddechu w potrójnym rytmie "Wdech - wydech - przerwa - wdech -
wydech - przerwa". Wraz z każdym wydechempozwalamy sobie coraz
głębiej zapadać się w łóżko. Po pewnym czasie możemy zacząć
wyobrażać sobie przedmioty codziennego użytku, z których w
szybkim czasie zaczną powstawać pierwsze obrazy marzeń sennych.
TECHNIKI ROZLUŹNIAJĄCE STEROWANE MENTALNIE
Progresywne rozluźnianie Jacobsona
Opracowana przez amerykańskiego fizjologa dr Edmunda Jacob-
sona metoda polega na napinaniu i rozluźnianiu poszczególnych
grup mięśni w ciągu kilku sekund. Rozpoczynamy na przykład od
mię'ni prawej dłoni, przechodzimy do przedramienia, ramienia i
barku, następnie w takiej samej kolejności awiczymy muskulaturę
lewej ręki, po czym stopy i nogi, muskulaturę twarzy, mięśnie
brzucha, klatki piersiowej itd.
Przeprowadzenie takiego awiczenia wymaga niewielkiej wprawy
i dużej koncentracji. Świadome zajmowanie się własnymi mięśniami
prowadzi zarówno do ich rozluźnienia, jak i do osiągnięcia stanu
umożliwiającego szybkie zaśnięcie.
Trening autogenny Schultza
Opisana w rozdziale trzecim metoda autohipnozy jest dziś
zaliczana powszechnie do awiczeń umożliwiających osiągnięcie
głębokiego odprężenia. Trening Schultza zalecany jest na przykład
sportowcom, jako doskonały sposób na uspokojenie nerwów przed
ważnymi startami. Poprzez stosowanie metody Schultza dochodzi do
rozluźnienia muskulatury całego ciała a dalszym, wprost z tego
rozluźnienia wynikającym skutkiem jest rozszerzenie się naczyń
krwionośnych, również naczyń włoskowatych. Zmiany te absolutnie
nie są wytworem fantazji, czy tzw. "wishfull thinking", można je
zmierzyć przy zastosowaniu odpowiedniej aparatury.
Jednak głównym celem treningu autogennego, szczególnie w
związku z jego likwidującym zaburzenia senne działaniem, jest
skuteczne wytłumianie tzw. rezonansu afektowego. Sam Schultz
pisał na ten temat: "Skoncentrowane samoodprężenie się treningu
autogennego ma za cel postępujące wewnętrzne rozluźnienie się
oraz zatopienie w sobie, osiągane za pomocą ściśle określonych
awiczeń. Proces ten umożliwia przy pomocy wewnętrznych bodźców
przestawienie całego organizmu w kierunku wspomagania zdrowia i
zwalczania lub przynajmniej łagodzenia różnych dolegliwości".
Jeśli pomyślimy, że wielu ludzi cierpi na zaburzenia snu
tylko z tego powodu, że nie są w stanie wyłączyć się od problemów
dnia powszedniego, czyli od stresu, złości, odniesionych ciosów i
frustracji, sami dojdziemy do wniosku jak wielkie znaczenie może
mieć terapia przeprowadzana za pomocą treningu autogennego. Umo-
żliwia konieczne dla zaśnięcia oderwanie się od wszystkich
wymienionych, a wysoce negatywnie działających czynników.
Wydzielanie się tzw. hormonów stresu przez korę nadnerczy
wyraźnie się zmniejsza, oddech i tętno uspokaja się, ciśnienie
krwi się obniża itd. - są to wszystko wegetatywnie sterowane
procesy, które sprzyjają zaśnięciu. Techniki treningu autogennego
można nauczyć się na specjalistycznych kursach, samodzielnie z
podręczników, względnie u kształcących w tym kierunku lekarzy i
psychoterapeutów. Dużą pomocą jest też muzyka - kasety i płyty CD
z muzyką do treningu autogennego i medytacji są wprawdzie dość
trudno osiągalne i mało rozpowszechnione, warto jednak się o nie
postarać, szczególnie jeśli zamierzamy samodzielnie opanować
techniki relaksacyjne.
Trening autogenny, podobnie zresztą jak progresywne rozluź-
nianie ma tę zaletę, że można go uprawiać również w dzień i z
dala od łóżka.
Rytuał udawania się na spoczynek
Oderwaniu świadomości i podświadomości od problemów dnia
może również służyć samodzielnie opracowany rytuał, który
realizować będziemy konsekwentnie przed każdym udaniem się do
łóżka. Może to być na przykład ostatnia kontrola okien, drzwi czy
ogrzewania, poprawianie przesuniętych mebli, mycie się, mycie
zębów, wybieranie piżamy lub ubrania na następny dzień, używanie
całkiem specjalnej poduszki lub, co szczególnie uwielbiają
dzieci, posiadanie maskotki - przytulanki do zabierania do łóżka.
Ważne jest przy tym, by czynności wykonywane były zawsze w
tej samej, rytualnej kolejności oraz by nie zmieniać przedmiotów,
które towarzyszą nam w kładzeniu się do łóżka.
Podświadomość kojarzy bowiem zarówno czynności, jak i
przedmioty ze snem i zasypianie następuje dużo łatwiej, niejako w
formie następnego rytualnego kroku.
Rytuał może oczywiście obejmować również wypicie nasennych
ziółek czy innych łagodnie uspokajających środków, jak również
przeczytanie kilku stron z książki.
HIGIENA SNU
Nazwą "higiena snu" współczesna nauka dotycząca snu określa
kompleks zjawisk związanych z faktem, że człowiek cierpiący na
zaburzenia snu musi na powrót nauczyć się spać, przy czym ważne
jest, by każdy człowiek odnalazł własny rytm snu i czuwania i
konsekwentnie go przestrzegał. Jest to w zasadzie jedyna
możliwość skutecznego leczenia zarówno bezsenności, jak i bu-
dzenia się w nocy. Odnajdziemy w ten sposób nasze indywidualne
zapotrzebowanie na czas spania, a jest to czynnik o wiele
ważniejszy niż długość snu.
SPRZYJAJĄCE SPANIU NAWYKI ŻYWIENIOWE
Jest to temat zawierający w sobie cały szereg aspektów.
Należy do nich jakość, ilość oraz czas przyjmowania posiłków,
szczególnie kolacji. To, że nadmiernie obfite kolacje oraz
spożywanie potraw zbyt tłustych
i ostro przyprawionych, nie mówiąc już o trunkach,
niekorzystnie wpływa na sen, jest wprawdzie znane od dawna - na
przykład Liselotte von der Pfalz tak pisała o swoim szwagrze,
Ludwiku XIV: "Regent wieczorem zanadto się obżera. Nic dziwnego,
że tak często narzeka na zły sen".
Mimo to po dziś dzień zważa się zbyt mało na ten aspekt.
Powinniśmy się przyzwyczaia do spożywania kolacji co najmniej na
trzy godziny przed udaniem się na spoczynek, i to kolacji
skomponowanej z żywności lekkostrawnej, nie wzdymającej i ubogiej
w tłuszcze. Ogólnie można też powiedziea, że dieta lekkostrawna,
przepisywana przede wszystkim przy zaburzeniach gastrycznych jest
bardzo korzystna również przy zaburzeniach snu. Jeśli wnikniemy
nieco głębiej w problematykę dietetyczną okaże się, że nasz sen
nie zależy wyłącznie od kolacji, ale i od całego naszego sposobu
odżywiania się, a to z następujących powodów:
Surowe owoce i warzywa są bardzo zdrowe, ponieważ obfitują
zarówno w witaminy, jak i w składniki mineralne oraz substancje
balastowe. Codziennie powinniśmy więc spożywać określoną porcję
surówek i owoców. Jednak nie na kolację, gdyż zawarte w nich
substancje balastowe podczas nocy nie są transportowane przez
jelita i zaczynają w nich gnia, co może spowodować wzdęcia. Potas
jest dla nas konieczny, gdyż pełni przeciwwagę sodu, zawartego w
soli kuchennej, jest substancją, która umożliwia odwadnianie się
tkanek. Jeśli wieczorem najemy się ziemniaków, pomarańczy,
brzoskwiń i innych obfitujących w ten mikroelement produktów, nic
nas nie uchroni przed nocnymi wędrówkami do ubikacji w celu
opróżnienia pęcherza. Natomiast magnez jest substancją
przeciwdziałającą skurczom mięśniowym (patrz "Nocne skurcze w
łydkach"), a jego niedobór prowadzi również do zaburzeń rytmu
serca. Magnez znajdziemy wprawdzie w wielu produktach, między
innymi w świeżych owocach, w orzechach, kakao, jarzynach i
drożdżach, jednak nie wszystkie produkty nadają się do spożycia
przed snem - jako składniki kolacji.
Wypowiadając się na temat alkoholu musimy stwierdzia, że
jest to miecz obosieczny. Wprawdzie wspomaga on odczuwanie
ciężaru w całym ciele i senność ogarnia nawet po stosunkowo
niewielkich dawkach (choć jest to zróżnicowane osobniczo), przy
tym uzyskujemy pomoc w oderwaniu się od dziennych problemów,
jednak z drugiej strony obciąża on w znacznym stopniu wątrobę,
która musi się z nim uporać. We wczesnych godzinach porannych,
gdy wątroba zaczyna swą najbardziej intensywną pracę, może
doprowadzić do budzenia się, łomotania serca, napadowego pocenia
się oraz mdłości. Podobne objawy mogą też występować po
wieczornym raczeniu się tłustymi potrawami (pieczyste i potrawy
frytowane, kiełbasy, wieprzowina itp.), przy czym dodatkowo mogą
wystąpić dolegliwości żółciowe, najczęściej w formie kolek.
Trawienie tłuszczy jest możliwe jedynie przy współudziale żółci,
w związku z tym w nocy musi nastąpić wzmożone jej wydzielanie.
Jeśli spowoduje to wypłukanie kamienia żółciowego z woreczka, to
kolkę mamy zapewnioną.
Jeszcze za czasów naszych babek w powszechnym zwyczaju było
wypijanie szklanki gorącego mleka przed udaniem się do łóżka, co
uchodziło za środek uspokajający i nasenny. Niestety, wydaje się,
że zwyczaj ten popadł w kompletne zapomnienie. Szkoda, gdyż
badania naukowe wykazały, że mleko oraz niektóre jego przetwory
obfitują w związki białkowe zwane tryptofanami. Ostatnie odkrycia
wskazują, że organizm potrzebuje tych związków do budowania
serotoniny. Zawarte są one również w bananach, pomidorach,
śliwkach i orzechach włoskich, i działają zarówno przeciwbólowo,
jak i nasennie. Jest to jeden z powodów, dla których po zjedzeniu
obiadu odczuwamy senność - ten posiłek zazwyczaj obfituje w
białka pochodzenia zwierzęcego, zawierające również określone
ilości tryptofanu.
Ostatnio stwierdzono również, że przemianie tryptofanu w se-
rotoninę sprzyjają szybko przyswajalne węglowodany, co uspra-
wiedliwiałoby zarówno podawanie słodkich napojów bezpośrednio
przed snem, jak i pogryzanie cukierków itp. Jest to wprawdzie
bardzo szkodliwe dla zębów, ale prawdopodobnie korzystnie działa
na szybkość zasypiania.
ROLA SYPIALNI
Jak to wyłożyliśmy w poprzednim rozdziale, klimat panujący w
sypialni pełni rolę nie do przecenienia w stwarzaniu korzystnych
warunków do spania.
Jeśli na przykład powietrze w sypialni jest zbyt suche,
spowoduje to u nas odczucie braku tlenu. Poza tym zbyt suche
powietrze wywołuje kaszel (przez przesuszanie błon śluzowych
gardła), oraz sprzyja rozwojowi chorób przeziębieniowych. Z kolei
jeśli jest zbyt wilgotno, może dojść do rozrastania się grzybów
pleśniowych, co również niekorzystnie działa na drogi oddechowe.
Jak już wspomniano, także nadmierna koncentracja toksyn w
powietrzu może zaburzać sen - ma to miejsce szczególnie wtedy,
gdy jako materiału konserwującego płyty meblowe w sypialni użyto
formaldehydu. Jego toksyczne opary mogą powodować bóle głowy,
uporczywy kaszel, pieczenie w oczach, przesychanie błon śluzowych
gardła oraz nadmierne wydzielanie się śluzu z nosa.
W starych, ubiegłowiecznych przepisach budowlanych znajdował
się zapis, że pomieszczenie dla pokojówki, tak zwana służbówka,
przy zwykłej wtedy wysokości 3,#20 metra powinna mieć kubaturę
przynajmniej 35 metrów sześciennych, by zapewnia odpowiednią
ilość powietrza do oddychania. Przy przeliczeniu tego na
obowiązujące we współczesnym budownictwie normy dochodzimy do
wniosku, że normalna, dwuosobowa sypialnia powinna mieć
powierzchnię co najmniej 28 metrów kwadratowych (przy wysokości
2,#4 metra), by zagwarantować takie same nasycenie powietrza
tlenem. Ze względu na jakość powietrza zaleca się obecnie
sypialnię o minimalnej powierzchni 20 metrów kwadratowych (na
przykład pomieszczenie o wymiarach #4 x #5 metrów). Zalecenie to
jest jednak tylko kompromisem między ludzkim zdrowiem, a
możliwościami mieszkaniowymi.
Przy okazji rozpatrywania zagadnień z pogranicza budownictwa
należałoby się również zastanowić nad konstrukcją okien i
stwarzanymi przez to możliwościami wietrzenia. Pewne jest bowiem,
że w związku z ulepszaniem okien, drzwi oraz murów pod kątem
oszczędzania energii, pomieszczenia, w których mieszkamy, a więc
i sypialnie są zazwyczaj bardzo intensywnie przesycone dymem
tytoniowym, tlenkiem węgla, azotanami, formaldehydem, włóknami
azbestowymi, częściowo nawet substancjami radioaktywnymi (szlaka
z hałd hutniczych używana do płyt budowlanych), wreszcie
mikroorganizmami i innymi alergenami.
Jako podstawową zasadę kształtowania klimatu w sypialni
zaleca się takie wietrzenie (względnie klimatyzowanie), by tem-
peratura w nocy wahała się wokół 17-#18 stopni C, a względna
wilgotność powietrza pomiędzy #50 a #60 procent.
W celu najskuteczniejszego wyeliminowania z powietrza trują-
cych wyziewów, zaleca się zrezygnowanie ze wszystkich mebli
wykonanych z płyt wiórowych oraz klejonych żywicami fenolowymi,
jak również konserwowanych i malowanych chemicznymi środkami.
Co do kolorów: w sypialni nie powinny znajdować się przed-
mioty, nie mówiąc już o kolorze ścian, w jaskrawych, drażniących
odcieniach - należy dobierać spokojne, stonowane barwy. Pamię-
tajmy, że kolory działają na nas poprzez oczy w taki sam sposób,
jak muzyka poprzez uszy - pobudzając lub uspokajając centralny
system nerwowy. Nauka o wpływie kolorystyki na człowieka jest
obecnie bardzo ceniona - przypomnijmy kilka podstawowych jej
zasad:
Barwa: Jaskrawoczerwona:
odziałowywanie, pobudzające i aktywizujące.
Pomarańczowa:
przeciwdziała schorzeniom psychosomatycznym
i chorobom górnych dróg oddechowych.
Żółta:
przeciwdziała depresjom i pobudza działanie
organów trawiennych.
Zielona:
uspokaja system nerwowy i przeciwdziała
nadpobudliwości.
Niebieska:
przeciwdziała stanom napięciowym i zapobiega
nadczynnościom somatycznym.
Fiolet: podnosi gotowość do zasypiania.
Dla zneutralizowania wytwarzanych przez domowe aparaty
elektryczne pól magnetycznych dostępne są w handlu wyłączniki
sieciowe, które warto sobie zamontować. Najkorzystniej jednak nie
trzymać w sypialni żadnych sprzętów o napędzie elektrycznym,
zresztą rozbudowywanie sieci elektrycznej w sypialni, podłączanie
do niej radia, telewizora czy gramofonu nie powinno mieć w ogóle
miejsca.
Omówione w rozdziale czwartym pola oddziaływań żył wodnych,
ich skrzyżowań, odbić oraz wpływy pasów geopatycznych warto
zbadać samemu, lub wynajmując w tym celu fachowca - różdżkarza.
Wystarczy nabyć wsklepie z artykułami metalowymi dwa metrowej
długości o 2-3-milimetrowym przekroju kawałki drutu spawalniczego
- jeden miedziany i jeden cynkowy. Odmierzamy około 80
centymetrów, a resztę wyginamy pod kątem prostym, tak by oba
druty trzymać za wygięte części wyciągnięte do przodu i lekko
odchylone do dołu. Kciuki powinny spoczywać na dłuższej części
drutu, nie utrudniając jednak jego ruchów.
Obchodzimy w ten sposób całą sypialnię. Tam gdzie znajdują
się strefy drażniące, druty będą odpowiednio reagować. Jeśli
trzymamy je w prawidłowy sposób, czyli równolegle do siebie w
odległo'ci 2-3 centymetrów, druty się skrzyżują. Jeśli nasze
dłonie się stykają, druty będą się odpychać, podobnie jak takie
same bieguny dwóch magnesów. Im silniej druty się odpychają, tym
pole zakłóceń jest mocniejsze. Skuteczność naszych badań możemy
wypróbować na zwykłej rurze wodociągowej - jeśli przepływa przez
nią woda, druty powinny zachowywać się analogicznie.
W niektórych przypadkach wystarczy, że przestawimy łóżko na
miejsce wolne od oddziaływania podziemnego cieku, by natychmiast
odzyskać zdrowy, pokrzepiający sen. Odczujemy również wydatne
polepszenie się naszego zdrowia.
W poszukiwaniach podziemnych cieków i pól geopatycznych mogą
nam dopomóc zwierzęta domowe. Kot bardzo chętnie układa się do
snu w strefie promieniowania, podczas gdy pies ich konsekwentnie
unika. Zdarza się nawet, że naszego psiaka nie będziemy w stanie
namówić do wejścia do pokoju, w którym oddziaływanie geopatyczne
jest szczególnie nasilone.
Należy zachować szczególną ostrożność wynajmując w celu
wykonania ekspertyzy profesjonalnych radiestetów - wprawdzie
znajdziemy wśród nich wybitnych znawców tematu, jednak szar-
latanów niestety, znacznie częściej. Bardzo często miernikiem
będzie wysokość honorarium - im będzie wyższe, tym sprawa mniej
czysta.
ŁÓŻKO
W ludzkiej podświadomości łóżko w niektórych aspektach pełni
rolę zastępczego łona matki. Szukamy w nim owego stanu idealnego
ciepła, spokoju i bezpieczeństwa, jakiego doświadczaliśmy przed
urodzeniem. Wycofujemy się do łóżka, jeśli jesteśmy chorzy,
wyczerpani, słabi, zmęczeni, a nawet jak popadamy w depresję.
Łóżko nie służy zatem wyłącznie jako mebel do spania i śnienia,
jest również miejscem azylu, do jakiego uciekamy chroniąc się
przed światem. Łóżko jest również tym miejscem, w którym bez
żadnej szkody, a nawet z korzyścią możemy cofnąć się do początków
naszej egzystencji. Wyjaśnia to po części wielkie nakłady
czynione przez człowieka na wystrój zarówno łoża jak i pościeli -
przynajmniej od czasów, gdy wyemancypował się od dziury w ziemi
wypełnionej liśćmi, oraz worka wypchanego sianem.
Dawniej łóżka zdobiły misternie rzeźbione wezgłowia,
intarsje ze szlachetnych gatunków drewna, oraz malowidła,
baldachimy z cennych materiałów, zaświadczając jednocześnie o
statusie społecznym użytkownika. Dziś instalujemy w łóżku i w
jego bezpośrednim sąsiedztwie produkty cywilizacji technicznej -
a więc wymy'lnelampy do czytania, elektroniczny budzik, mały
telewizor, aparaturę stereo - rzeczy służące raczej zabawie i
rozrywce, niż odprężeniu i spaniu. Kogo dziwi, że człowiek rano
wstaje bardziej zmęczony niż się kładł?
Z biegiem lat do uporczywego zmęczenia dochodzą bóle głowy,
bóle w plecach oraz skurcze mięśniowe. Wizyta u lekarza i
przyjmowanie przepisanych leków do niczego nie prowadzą - nie
doznajemy ulgi. W związku z tym sypiamy coraz gorzej - wstąpiliś-
my w diabelskie koło.
Wprawdzie łóżko - w przeciwieństwie do niektórych sloganów
reklamowych, nie jest bezpośrednio odpowiedzialne za nasz sen,
może jednak stwarzać ramowe uwarunkowania, które korzystnie lub
niekorzystnie działają na nasz nocny wypoczynek. Następujące
czynniki odgrywają w tym wiodącą rolę:
Wielkość łóżka
Jeśli poobserwujemy zwierzęta, stwierdzimy, że przedkładają
one takie schronienia, w których mogą przybrać pozycję emb-
rionalną. Wydaje się, że dla czworonogów pozycja ta jest idealna
dla pełnego odprężenia.
Jednak człowiek przybrał postawę wyprostowaną. Jeszcze małe
dzieci sypiają w bardziej lub mniej zwiniętej pozycji, jednak im
są starsze, tym częściej leżą w łóżku wyciągnięte na całą
długość. Jedynie wyprostowany, równomiernie podparty kręgosłup,
gwarantuje człowiekowi leżenie w pozycji rozluźnionej i sprawia,
że wszystkie organy wewnętrzne mają odpowiednią ilość miejsca,
umożliwiając w ten sposób ich niezakłóconą pracę w czasie nocy.
Fakt ten niejako automatycznie narzuca pytanie, jaką powierzchnią
powinien dysponować dorosły człowiek, by spać wygodnie i w
niezakłócony sposób.
Praktyka wskazuje, że materac by dawać pełne uczucie
komfortu, powinien być o co najmniej dwadzieścia centymetrów
dłuższy od użytkownika. Jego szerokość powinna wynosić 95
centymetrów przy łóżku pojedynczym i po 90 centymetrów na osobę
przy łóżku podwójnym.
Twardość łóżka
Ludziom cierpiącym na dolegliwości kręgosłupa bardzo często
zaleca się spanie na twardym podłożu - na przykład podłożenie
pomiędzy sprężyny, a cienki materac prostej deski, drzwi itp.
Niestety, pogląd ten, wyznawany również przez licznych lekarzy,
prowadzi jedynie do przesunięcia dolegliwości w inne miejsce.
Musimy sobie uświadomia, że łóżko, które leżąc między nami a
siłą przyciągania ziemskiego, spełnia rolę buforu tłumiącego
grawitację i jeśli jego rola ograniczałaby się wyłącznie do
twardości, można by całkowicie zeń zrezygnować i sypiać na gołej
ziemi. W rzeczywistości, za twarde łóżko prowadzi zarówno do
zbędnych i szkodliwych napięć mięśniowych, jak i do drętwienia
członków, gdyż pod naszym ciężarem przylegające do łóżka naczynia
krwionośne są zaklinowywane, względnie przepływ krwi ulega
znacznemu pogorszeniu.
Ale i zbyt miękkie, obwisające łóżko przyczynia się do po-
wstawania całego szeregu dolegliwości. Poprzez półksiężycowatą
pozycję, jaką w takim łóżku przybieramy, organy wewnętrzne są
ścieśnione w jamie brzusznej w jednym miejscu, co znacznie
utrudnia ich prawidłowe funkcjonowanie. Dotyczy to zarówno jelit,
jak serca, płuc i wątroby. W takiej pozycji również dochodzi do
zbędnych napięć mię'niowych i do obciążeń w obrębie stawów. Taka
pozycja jest szczególnie szkodliwa dla kręgosłupa, gdyż
praktycznie uniemożliwia konieczną, conocną regenerację dysków
międzykręgowych. Te małe, leżące pomiędzy poszczególnymi kręgami
poduszeczki gwarantujące elastyczność kręgosłupa, w czasie
codziennych obciążeń tracą płyn ze swych galaretowatych jąder, co
sprawia, że stają się cieńsze - dlatego wieczorem jesteśmy o
około dwa centymetry niżsi, niż wstając rano z łóżka.
Badania przeprowadzone przez London Medical Hospital College
wykazały, że owa strata płynu może wynosić od trzech do nawet
dziesięciu procent objętości dysku. Im mniej się ruszamy, im
więcej stoimy i siedzimy, tym straty te są większe. Ponieważ
dyski międzykręgowe nie są podłączone bezpośrednio do krwio-
obiegu, ich odżywianie się następuje w drodze osmozy z otaczają-
cymi je tkankami. Jednak zjawisko to może mieć miejsce jedynie
wówczas, gdy dyski są całkowicie odciążone - czyli jeśli kręgo-
słup nie jest ani skrzywiony w bok, ani nienaturalnie wypros-
towany, lecz ułożony w formie naturalnej - to znaczy nieznacznie
wygięty w kształt litery S.
Do tego konieczne jest łóżko, przy którym zarówno dolna, jak
i górna część, czyli materac są tak do siebie dobrane, że
delikatnie podtrzymują kręgosłup w jego naturalnym kształcie, nie
wytwarzając przy tym żadnych miejscowych nacisków. W optymalnym
wypadku materac zamawiamy tak, by był dopasowany do naszego
wzrostu, ciężaru i innych danych anatomicznych.
Materac
Zanim zastanowimy się nad rodzajem materaca, najpierw za-
stanówmy się nad tym, na czym go położyć. Wiele powodów,
szczególnie w aspekcie dopasowania do indywidualnych cech,
przemawia za coraz częściej stosowanymi stelażami w postaci ramy
z listewkami. Przy nabywaniu takowej należy koniecznie zwrócia
uwagę na jakość tworzących go deszczułek, szczególnie na ich
sprężystość i trwałość, oraz na możliwie prostą i solidną
konstrukcję. Lepiej, czy gorzej dopracowane konstrukcje ze
sklejki, już po dwu-trzech latach tracą całą swą elastyczność, w
związku z tym nie są zalecane.
Natomiast zwolennicy metalowych ram z rozpiętymi sprężynami,
powinni zwrócia uwagę na uziemienie - nie uziemione metalowe
łóżka wytwarzają pole magnetyczne, które może działać
zaburzająco, zarówno na sen, jak i na zdrowie.
W wyborze materiału na materace przez długie lata przewagę
miały materiały naturalne: wełna, bawełna, trawa morska czy
końskie włosie - było to zapewne spowodowane faktem, że w każdym
człowieku w istocie rzeczy drzemie gdzieś hasło Rousseau:
"Powróamy do natury". Potem, przez pewien czas naturalne
materiały były mniej rozpowszechnione, by triumfalnie powrócia na
ekologicznej fali.
Niestety, naturalne w tym akurat wypadku nie zawsze znaczy
lepsze. Powody, dlaczego akurat taka zasada obowiązuje przy
materacach są następujące: materace z naturalnych materiałów są
nośnikami ładunków elektrostatycznych, przyciągających kurz i in-
ne cząsteczki - same zresztą również oddają kurz do otoczenia.
Materace stają się idealnym schronieniem dla roztoczy - mikro-
skopijnych żyjątek odżywiających się wydalanymi przez człowieka
drobinami naskórka (co nocy około 0,5 grama), których wydzieliny
silnie obciążają drogi oddechowe, stając się często przyczyną
alergii. Z tego względu naturalne materace nie są zalecane
nikomu, a w szczególności alergikom i astmatykom. Poza tym mają
również inne wady, łatwo się filcują, stając się płaskie i twarde
jak deska.
Wszystkie wady naturalnych materacy spowodowały zaintere-
sowanie badaniami nad rozwojem materiałów syntetycznych,
całkowicie pozbawionych zapachu, przepuszczających powietrze,
oraz nie posiadających potencjału elektrostatycznego. Jeśli więc
natkniemy się na materac spełniający takie założenia, poza tym
wykonany z pianki, której specyficzny ciężar wynosi przynajmniej
#50 kg. na metr sześcienny, prócz tego posiadający zdejmowalną i
łatwą do prania powłokę, a w dodatku jest w niektórych miejscach
wzmocniony, to możemy być pewni, że jest to dobry produkt i że
warto go kupia. Wprawdzie cena takiego materaca będzie
zdecydowanie wyższa od ustępujących mu klasą, ale możemy być
pewni, że będzie nam służył przez długie lata i żaden lekarz nie
każe go wyrzucia na śmietnik.
Zdarzają się również materace, posiadające w środku warstwę
stalowych sprężyn, poddających się lekko ciężarowi ludzkiego
ciała - one również odpowiadają fizjologicznym wymaganiom
wypoczynku nocnego. Jednak w ich przypadku nie wolno zapominać o
konieczności uziemienia, co może być rzeczą dość skomplikowaną ze
względu na brak dostępu do sprężyn. Możliwość tworzenia się pól
elektromagnetycznych należy koniecznie wykluczyć (doświadczalne
pomiary wskazały, że stalowe sprężyny w materacu w momencie
zapalenia lampki na nocnym stoliku są w stanie wytworzyć napięcie
sięgające 600 V). Również w przypadku materacy sprężynowych
należy wybrać egzemplarz ze zdejmowaną i łatwą do prania powłoką.
To, na jaki rodzaj materiału okrywającego zdecydujemy się
(najczęściej występuje wełna, bawełna, włókna sztuczne), zależy
wyłącznie od naszych upodobań i stanu kasy.
Pościel i piżamy
Dzięki prężnej reklamie ze strony producentów oraz domów
meblowych, wymagania jakim powinno sprostać łóżko są powszechnie
znane: spokojny sen, wygoda, estetyka itp. Niestety, jeśli chodzi
o pościel i piżamę większość ludzi stosuje jedynie kryteria
estetyczne, nie przykładając żadnej wagi do rodzaju materiału.
Tymczasem naukowe badania dowodzą jednoznacznie, że ani krój
piżamy, ani materiał z jakiego zrobione jest np. prześcieradło,
nie są czynnikami obojętnymi. Rozliczne dolegliwości, jak na
przykład: wrażliwość na pogodę, reumatyzm, newralgie, kurcze
mię'niowe oraz migreny, mogą nasilać się bądź nawet powstawać
przez nieodpowiedni dobór materiałów.
Na podstawie tych odkryć proponuje się dziś kołdry, poduszki
i pierzyny, w których warstwa termoizolacyjna składa się z mie-
szanki puchu i tekstylnych katalizatorów o przeciwstawnych
ładunkach elektrostatycznych, tak dobranych, by wytwarzać pola
korzystnie działające na nasze samopoczucie. Pościel taka jest
szczególnie zalecana jeśli śpimy "po nordycku", czyli bez klasy-
cznego prześcieradła i bez wierzchniego koca. Spanie w ten sposób
jest zresztą zalecane - zamiast klasycznego prześcieradła na
materac zakłada się specjalną powłoczkę mocowaną gumowym
ściągaczem, co skutecznie zapobiega zaplątaniu się w
prześcieradło, a brak dodatkowej wierzchniej warstwy w postaci
koca sprawia, że kołdra jest lżejsza i mniej się pocimy.
Jeśli zarówno materac jak i pościel odpowiada stawianym jej
wymaganiom, powietrze ma lepszą cyrkulację i może skuteczniej
odprowadzać odparowywaną przez ludzką skórę wilgoć - w końcu,
jest to około pół litra noc w noc.
Piżama, ewentualnie koszula nocna powinna być z materiału
łatwo wchłaniającego wilgoć. Wszelkie włókna sztuczne nie są
wskazane, przede wszystkim dlatego, że łatwo ładują się elektro-
statycznie. Efektem takiego stanu rzeczy są nieprzyjemne ukłucia
oraz zmiany w potencjale skóry, szczególnie niewskazane przy
skłonnościach do egzem i alergii skórnych. Piżamy nie powinny
odsłaniać dekoltu - wprawdzie wygląda to nadzwyczaj powabnie -
zwłaszcza u płci pięknej, prowadzijednak do napięć mięśniowych
spowodowanych różnicami temperatur, a w niektórych przypadkach
nawet do migren i nudności. Podobne objawy może również powodować
nieodpowiednia poduszka.
Poduszka
Kark ludzki - jako rejon anatomiczny - traktowany jest przez
medycynę nieco po macoszemu.
Trzeba wiedzieć, że w torebkach stawowych głowy i kręgosłupa
szyjnego, oraz w przynależnych do nich ścięgnach i wiązadłach,
znajdują się receptory aparatu równowagi, które między innymi
przekazują informacje dotyczące ruchów głowy do ośrodka
zawiadującego zarówno równowagą jak i ruchami gałki ocznej -
dziękitemu, niezależnie od poruszeń głowy, obraz jaki odbieramy
pozostaje stabilny. Współpracę pomiędzy receptorami szyjnymi a
ośrodkiem aparatu równowagi naukowcy określają mianem odruchu
oczno-szyjnego. Jest on istotną częścią naszego całego systemu
równowagi. Dziś wiemy, że w obrębie poprzecznego wyrostka
kręgosłupa szyjnego oraz w zakończeniach nerwowych, tak zwanych
krótkich mięśni karku może dochodzić do mimowolnych napięć,
będących przyczyną występujących napadowo zawrotów głowy,
nudności, migren, oraz migotania przed oczami.
Podstawowymi czynnikami ryzyka, sprzyjającymi powstawaniu i
rozwojowi tych napięć, są nieprawidłowe postawy: na przykład
postawa po wojskowemu wyprężona, powodująca wielkie naprężenia w
obrębie muskulatury karku, oraz nieprawidłowe pozycje wymuszane
przez poduszkę w czasie snu. Do czynników ryzyka należą również
wszelkie urazy oraz nocne wyziębienia okolicy szyi i karku.
Szczególnie ważne - zwłaszcza zapobiegawczo - jest prawi-
dłowe ułożenie kręgosłupa w czasie snu. Kręgosłup szyjny w stanie
odprężonym wykazuje lekkie wygięcie ku przodowi - tak zwaną
lordozę. Należy jeszcze raz wspomnieć przy tej okazji o starannym
przykrywaniu szyi i karku, co zaleca się szczególnie ludziom
pocącym się w nocy. Godne polecenia są miękkie chusteczki do
zawiązywania na szyi, względnie warstwa specjalnej termoaktywnej
waty, która przy kontakcie z potem emituje ciepło.
Sklepy oferują cały szereg specjalnych poduszek, dopasowa-
nych do ludzkiej anatomii, jednak należy je uprzednio przetes-
tować, gdyż nie każda nadaje się dla każdego. Jest to istotne,
gdyż ludzkie kręgosłupy, zwłaszcza na odcinku szyjnym wykazują
pewne zróżnicowanie. Bez prób nie powinno się ich zatem nabywać.
Warto sobie przy tym zostawia sporo czasu, gdyż nabycie
mimowolnych napięć mięśni karku i szyi jest rzeczą szybką,
natomiast ich całkowite wyleczenie trwa zwykle długo. Leczenie
tego typu zaburzeń możliwe jest poprzez masaż, zabiegi cieplne
oraz chiropraktykę.
Promieniowanie i pola magnetyczne w łóżku
Jak to już wielokrotnie w tej książce stwierdzono, pola
elektromagnetyczne oddziaływują na jakość snu. Dlatego obudowa
łóżka nie powinna zawierać żadnych elektrycznych urządzeń,
względnie powinno się je, podobnie jak wszystkie elektryczne
urządzenia w promieniu kilku metrów od łóżka odłączać od sieci
poprzez wyłącznik sieciowy.
Przeciwko promieniowaniu geopatycznemu (zarówno cieków
wodnych, jak i pasów geopatycznych) stosuje się ekrany osłonowe,
chroniące całą sypialnię, bądź osłony wkładane pomiędzy podłogę a
łóżko, zawierające z reguły plecionkę z miedzianego drutu. O ile
osłony nie są uziemione, należy je od czasu do czasu
"rozładowywać" pod strumieniem bieżącej wody, gdyż naładowane są
całkowicie nieskuteczne.
Wszystkie czynniki wymienione w tym podrozdziale są szcze-
gólnie ważne dla ludzi starszych, oraz cierpiących na
dolegliwości typu reumatycznego, astmę oskrzelową oraz alergie.
Ustawienie łóżka
Również ustawienie łóżka ma wielkie znaczenie dla snu i dla
jego jakości. Nie powinno ono sąsiadować ze zwykle
niedostatecznie izolowaną ścianą szczytową, ani ze ścianą z
oknem, gdyż wtedy jesteśmy wystawieni na bezpośrednie działanie
zimna od niej promieniującego. Odnośnie promieniowania cieplnego
istnieją te same zastrzeżenia - łóżko nie powinno więc przystawać
do kaloryferów i innych źródeł ciepła.
Badania przeprowadzone przez prof. dr Gerharda Ruhenstroth-
Bauera z Instytutu Maxa Plancka wskazują, że ustawienie łóżka w
linii północ-południe powoduje przedłużenie niezmiernie ważnej
fazy głębokiego snu umiejscowionej przez pierwszą fazę REM. o
średnio siedem procent. Wydaje się, że zjawisko to ma miejsce w
ścisłym powiązaniu z ziemskim polem magnetycznym. Czynnikiem,
który popchnął prof. Ruhenstrotha do długoletnich badań, było
zjawisko, które wraz ze swymi współpracownikami zaobserwował
przed ponad dziesięciu laty: płyn w zbiorniczku w kształcie
podłużnej ampułki, do którego z obu końców przykłada się słabe
napięcie, zaczyna wirować jak tylko zbiorniczek ustawi się
poprzecznie do ziemskiego pola magnetycznego - to znaczy w linii
wschód-zachód. Jak tylko pole elektryczne zorientuje się
równolegle do ziemskiego pola magnetycznego, płyn przestaje
wirować.
Łóżko pojedyncze, czy podwójne
W zasadzie istnieje taka sama ilość zażartych zwolenników,
jak przeciwników podwójnego łoża. Do zwolenników należą przede
wszystkim ludzie młodzi. Nie powinno się jednak ani chwili
zwlekać z rezygnacją ze wspólnego łóżka (również wspólnej
sypialni), w momencie, gdy jeden partner zacznie zakłócać
drugiemu pokrzepiający sen. Przyczyny zakłóceń mogą być różne: od
nawyku dłuższego czytania, poprzez chrapanie, aż po choroby i
inne przyzwyczajenia.
Na marginesie kilka słów co do historii: podwójne łoże
wywodzi się z Francji z epoki Ludwika XIV. Bezpośrednią przyczyną
jego powstania była królewska żądza dominacji i jego upodobanie
do erotyki i intensywnego życia seksualnego. Zgodnie z opinią
parającego się historią monachijskiego lekarza dr. Maksymiliana
Majoga, podwójne łóżko, mniej więcej w ciągu 150 lat
rozprzestrzeniło się - poprzez mieszczaństwo, aż po najniższe
kręgi społeczne. Mężczyzna uważał za rzecz bardzo wygodną, że
kobieta śpi u jego boku - w każdej chwili do dyspozycji.
Wcześniej mężczyzna i kobieta, szczególnie w wyższych warstwach
społecznych, spali osobno. Jak sobie przypominamy z historii, na
zamkach kobieta miała własną komnatę - była to jedyna
ogrzewana komnata w całym zamku - do której udawała się na
nocny spoczynek, a mężczyzna w celu zaspokojenia swych potrzeb
miłosnych musiał udawać się za nią. Obyczaj ten utrzymywał się
zresztą dość długo. Jedynie chłopi oraz biedota miejska sypiała
razem, przy czym spano w jednym pomieszczeniu, z dzieami i żywym
inwentarzem. W zasadzie jedyny powód jednoznacznie przemawiający
przeciwko podwójnemu łożu małżeńskiemu, to konieczność jego
dopasowania do indywidualnych potrzeb użytkownika. Tylko w ten
sposób można zagwarantować optymalny komfort leżenia.
AKUPUNKTURA I AKUPRESURA
O ile zaburzenia senne powodowane są wyłącznie czysto or-
ganicznymi przyczynami, na przykład określonymi bólami mięśni,
względnie ich mimowolnymi napięciami, zarówno akupunktura jak i
akupresura okazują się dość skutecznymi metodami leczenia.
Obie metody wychodzą z założenia, że pomiędzy powierzchnią
skóry a wewnętrznymi organami istnieją ścisłe powiązania oraz, że
na te ostatnie można wywierać leczniczy wpływ poprzez stymulację
powierzchni skóry.
Nie wnikając tu głębiej w liczącą około sześciu tysiącleci
historię akupunktury, z której wywodzi się akupresura, należy
nadmienia, że sztuka ta opiera się o system wrażliwych punktów,
położonych na określonych liniach, zwanych meridianami. Pier-
wotnie meridianów było dwanaście, obecnie jednak akupresurę i
akupunkturę praktykuje się używając czternastu meridianów, nie
licząc nie mających żadnego związku z narządami wewnętrznymi,
meridianów mięśniowych.
Zabiegi akupunktury, akupresury oraz elektroakupunktury,
która coraz częściej zastępuje tradycyjną akupunkturę igłową,
polegają na dążeniu do ponownego znormalizowania przepływu
energii poprzez meridiany i osiągnięciu dzięki temu zharmonizo-
wania wszystkich funkcji życiowych.
Pomimo pewnych oporów ze strony WHO. ((r)wiatowa Organizacja
Zdrowia), akupunktura jest od lat siedemdziesiątych uznawana za
sztukę lekarską, opierającą się na naukowych podstawach.
Niestety, wśród ludzi wykonujących zabiegi znajdują się tacy,
którzy szkodzą tej opinii. Są to zwykle ludzie, którzy swe
umiejętności nabyli z drugorzędnej literatury i najczęściej
stosujący w zabiegach jedynie stymulację na ośmiu meridianach, co
często prowadzi do niepowodzeń.
Pewne jest jednak, że tak zwane akupunkty oraz połączenia
między nimi można wykryć przy pomocy aparatów mierzących drobne
zmiany w oporności skóry. Obecnie panuje generalne przekonanie,
że system akupunktów (a więc i system meridianów) powiązany jest
z wrażliwością wegetatywnego systemu nerwowego oraz w pewnym
sensie zależy od gruczołów dokrewnych.
Skuteczne zabiegi akupunktury może przeprowadzić jedynie
wykształcony i odpowiednio przeszkolony lekarz, natomiast cier-
piący na zaburzenia snu mogą samodzielnie posługiwać się
akupresurą, oczywiście pod warunkiem, że nabędą odpowiednią
wiedzę z fachowych książek, bądź nauczą się tej sztuki na
stosownych kursach.
ŚRODKI PRZECIWBÓLOWE, PRZECIWDEPRESYJNE I NASENNE
Człowiek cierpiący na zaburzenia snu ma do swej dyspozycji
cały szereg preparatów, zarówno naturalnych, jak i chemicznych.
Dzięki ich zastosowaniu można sprowadzić sen lub stłumić bóle czy
depresje do tego stopnia, że zaśnięcie stanie się możliwe. Nie
będziemy w tym miejscu popełniać błędów czynionych przez
większość poradników medycznych, które część środków potępiają, a
inne przedstawiają jako całkowicie nieskuteczne. Należy wyraźnie
powiedziea, że w zależności od rodzaju zaburzenia i od jego
nasilenia, takie czy inne leki powinny być brane pod uwagę, pod
warunkiem, że ma to swój cel i sens.
Korzystne będzie, jeśli przed ich zastosowaniem zapoznamy
się z poniższymi wskazówkami:
Środki przeciwbólowe
Istnieją chroniczne dolegliwości, jak na przykład reumatyzm
- ale irak - powodujące silne bóle zaburzające sen. W takich
przypadkach zażywanie słabszych czy silniejszych środków
przeciwbólowych staje się koniecznością i lekarz prowadzący
zazwyczaj przepisuje odpowiednie medykamenty. Reumatycy bardzo
często decydują się na leki samodzielnie ordynowane, które cieszą
się dobrą sławą, lub z którymi mieli pozytywne doświadczenia.
Bardzo ważkie znaczenie ma fakt, że odczuwanie bólu przez
człowieka nie zawsze jest jednakowe - podobnie jak większość
funkcji organicznych, przebiega w określonym dziennym rytmie. Ból
najsilniej daje się we znaki pomiędzy drugą, a trzecią rano,
podczas gdy zgodnie z doświadczeniem, po południu jest naj-
słabszy. Dlatego do'wiadczeni ludzie chodzą do dentysty wyłącznie
po południu.
W wypadkach, kiedy z góry wiadomo, że w nocy wystąpią silne
bóle, nie powinno się dzielnie odczekiwać z przyjęciem leków do
momentu, gdy ból stanie się nie do zniesienia. Pamiętajmy, że od
zażycia do skutecznego zadziałania musi upłynąć określony czas. A
czas w nocy jest cenną rzeczą. Ból może przerwać nam sen na wiele
godzin. Dlatego zaleca się przyjmowanie środków przeciwbólowych
profilaktycznie, względnie zgodnie z zaleceniami lekarza. Mogą
one wówczas rozwinąć najintensywniejsze działanie w czasie, gdy
ból osiągnie swe apogeum. W ten sposób sen zostanie zakłócony w
najmniejszym zakresie. Jest to istotne, gdyż pacjenci cierpiący
na bolesne choroby bardzo potrzebują swojej porcji snu.
Środki przeciwdepresyjne
Jak wiadomo, również depresje mogą być czynnikiem zaburzają-
cym sen (podobnie jak deficyt snu może doprowadzić do depresji).
Paradoksalną rzeczą jest, że doświadczenia kliniczne wskazują na
fakt przeciwdepresyjnego wpływu sztucznego pozbawiania snu.
Jednak tego rodzaju terapie mogą być przeprowadzane jedynie pod
ścisłym nadzorem lekarza i to w warunkach klinicznych.
Osobom, które nie mogą spać z powodu stanów depresyjnych
zaleca się opuszczenie łóżka, nawet jeśli jest to godzina druga,
czy trzecia nad ranem i znalezienie sobie jakiegoś sensownego
zajęcia. Zapobiega to bezskutecznemu przewracaniu się z boku na
bok i dodatkowym mordęgom, wywołanym niemożnością zaśnięcia. W
wielu wypadkach tego rodzaju zachowanie pomaga w przezwyciężeniu
stanów depresyjnych i tym samym w likwidacji zaburzeń snu.
Oczywiście w wypadku ciężkich depresji konieczne jest pod-
danie się zabiegom psychoterapeutycznym. W niektórych przypadkach
dopiero przyjmowanie stosownych medykamentów umożliwia pacjentowi
wyciągnięcie z terapii oczekiwanych korzyści. Środki uspokajające
i nasenne.
Obok środków przeciwdepresyjnych, bądź przeciwbólowych, bar-
dzo często zażywa się środki uspokajające oraz nasenne, które
istotnie są w stanie bardzo szybko sprowadzić sen. Jednak ich
wady oraz skutki uboczne sprawiają, że zażywanie ich jest dość
problematyczne. W każdym razie należy ostrzec przed beztroskim
zażywaniem. W wypadku przeróżnych środków nasennych, przy ich
odstawieniu po pewnym okresie używania, dochodzi do zjawiska
zwanego z angielska "rebound-effect". Polega ono na tym, że po
zakończeniu kuracji trudności z zasypianiem są jeszcze większe,
niż przed nią. Poza tym tego typu preparaty bardzo szybko
doprowadzają do uzależnienia, co oznacza w praktyce, że dla
uzyskania oczekiwanego efektu, konieczne jest ciągłe zwiększanie
dawki.
Przy zażywaniu środków nasennych zmienia się tzw. próg
pobudzenia w ten sposób, że sen staje się płytszy a fazy REM
krótsze. Jak widać sen można wymusić przy pomocy odpowiednio
dobranych leków, jednak nie można wymusia, by był to sen dający
prawdziwy odpoczynek.
Zażywający chemiczne preparaty nasenne powinni zdawać sobie
sprawę z tego, że niektóre z nich mają dość długi okres
działania. Jeśli weźmiemy więc zbyt dużą dawkę lub przyjmiemy ją
późno wieczorem czy nawet w nocy, grozi nam, że jej skutki (oraz
skutki uboczne) odpowiednio się wydłużą. W zależności od tego co
zażyliśmy, następnego dnia możemy cierpieć na senność, brak
koncentracji, ograniczenie zdolności uczenia się i zapamię-
tywania. Niektóre leki nasenne wchodzą w interakcję z alkoholem,
w przypadku innych następuje jedynie wzmocnienie ich działania.
Przed zastosowaniem jakiegokolwiek leku tego typu należy
koniecznie skonsultować się z lekarzem, aptekarzem lub chociaż
przeczytać dołączoną ulotkę.
Do najnowocześniejszych środków przeciwko zaburzeniom sennym
powodowanym depresjami zaliczają się preparaty zawierający
tryptofan, przy pomocy których organizm wytwarza większe ilości
serotoniny. Wprawdzie leki te są produkowane sztucznie (powstają
poprzez procesy fermentacyjne z udziałem określonych szczepów
bakteryjnych), mimo to ich działanie klasyfikuje je do leków
naturalnych.
NATURALNE ŚRODKI NASENNE
I. ch skutki
uboczne są bardzo niewielkie (u osób bardzo wrażliwych mogą
występować zaburzenia żołądkowo-jelitowe). Nie powodują zjawiska
zwanego rebound-effect i nie uzależniają. Ich działanie jest
zbliżone do niektórych związków białkowych wywołujących sen,
znanych pod angielskim skrótem DSIP (Delta Sleep Inducing
Peptide), które są jednak bardzo drogie i stosowane wyłącznie w
wyspecjalizowanych klinikach. Na szczęście jednak w przyrodzie
znajdziemy cały szereg roślin, których aktywne substancje
sprzyjają zdrowemu, spokojnemu spaniu.
Kozłek lekarski
Od sierpnia do października wykopuje się korzenie tej
zadomowionej w Europie i Azji rośliny, które w trakcie suszenia
wydzielają charakterystyczny, aromatyczny zapach. Jest to roślina
wybitnie wilgociolubna - znajdziemy ją na wilgotnych łąkach, w
podmokłych lasach i nad brzegami wód. Jej korzenie zawierają
olejek eteryczny, alkaloidy oraz wiele innych aktywnych
substancji. Kozłek lekarski jest dostępny w wielu postaciach,
jednak najbardziej rozpowszechniona jest nalewka alkoholowa -
tzw. krople walerianowe.
Kozłek uspokaja centralny system nerwowy i działa rozkur-
czowo.
Herbatka: 2-#3 łyżeczki od herbaty rozdrobnionych korzeni
kozłka zalać 1/4 litra zimnej wody, zagotować i na kilka godzin
odstawić do naciągnięcia. Wypić jedną filiżankę po kolacji, a
drugą bezpośrednio przed udaniem się na spoczynek.
Kąpiel: kąpiel z dodatkiem kozłka rozluźnia mięśnie i
zapobiega skurczom. Przygotowujemy herbatkę ze 100 gram rozdrob-
nionego korzenia i jednego litra wody (według przepisu "Herbat-
ka") i po odcedzeniu dolewamy do wody na kąpiel.
Tinktura do zmniejszenia napięć wewnętrznych: jedna łyżeczka
od herbaty wewnętrznie lub 200-#250 gram jako dodatek kąpielowy.
Nalewka jako środek nasenny: od 10 do 30 kropli tuż przed
udaniem się na spoczynek.
Zastosowanie homeopatyczne: od D#3 do D#6; od 10 do 12
kropli kilka razy dziennie.
Chmiel
Chmiel rośnie w umiarkowanym klimacie Europy i Ameryki i
znany jest przede wszystkim jako składnik piwa. Właśnie chmiel
nadaje mu charakterystyczną goryczkę. Jego owoce - szyszki
chmielowe zbiera się późnym latem i od razu przerabia.
Od średniowiecza chmiel jest stosowany przeciwko stanom
nerwowego podniecenia oraz bezsenności. Jego aktywne składniki to
lupulina, żywice, goryczki, garbniki i olejek eteryczny. Podaje
się go głównie w kombinacjach z innymi ziołami, na przykład
bardzo skuteczny napar z
mieszanki chmielu i kozłka lekarskiego. W niektórych
regionach praktykuje się jadanie młodych pędów chmielu jako
jarzyny - są przygotowywane jak fasolka szparagowa i szparagi.
Herbatka: 1-#2 łyżeczki od herbaty rozdrobnionych szyszek
chmielowych zalewamy filiżanką wrzątku i na dziesięć minut
odstawiamy pod przykryciem do zaparzenia. Pijemy po odcedzeniu,
wieczorem.
Melisa lekarska
Ta pochodząca z wschodniego rejonu basenu Morza Śródziemnego
roślina poprzez swój aromatyczny olejek eteryczny działa zarówno
odświeżająco, jak i uspokajająco. Listki melisy zbiera się tuż
przed rozkwitem, od czerwca do lipca i suszy w zaciemnionym
miejscu. Jej czynne substancje to przede wszystkim olejek
eteryczny, garbniki, żywice, śluzy oraz goryczki. Melisę
przyjmuje się najczęściej w formie naparu lub nalewki
alkoholowej.
Herbatka: dwie łyżeczki od herbaty suszonych liści melisy
zalać filiżanką wrzątku, na dziesięć minut odstawić pod przy-
kryciem do naciągnięcia. Pijemy jedną filiżankę po kolacji, ewen-
tualnie dosładzając ją odrobiną naturalnego miodu.
Nalewka: 20-#30 kropli nalewki na szklankę wody. Wypijamy
dzieląc na małe łyki przyjmowane w ciągu dnia.
Męczennica cielista
Listków oraz kwiatków tej egzotycznej rośliny używa się
dopiero od mniej więcej stu lat. Dzięki wysokiej zawartości
alkaloidów działa wybitnie uspokajająco i rozkurczowo. Męczennicę
stosuje się w mieszankach ziołowych - przede wszystkim
uspokajających i nasennych. Jej ekstrakty znajdują również
zastosowanie w leczeniu histerii i neurastenii.
Lawenda
Rozpowszechniona początkowo w zachodniej części basenu Morza
Śródziemnego roślina, w pozostałej części Europy była początkowo
hodowana wyłącznie w ogródkach przyklasztornych. Kwitnie od
czerwca do września. Używamy suszonych kwiatów lub koszyczków
kwiatowych, zawierających przede wszystkim olejek eteryczny,
garbniki oraz nieco saponiny. Zastosowanie lawendy jest bardzo
zróżnicowane - od woreczków lawendowych napachniających pościel i
bieliznę, poprzez wodę lawendową i olejek lawendowy, aż po
nalewkę.
Herbatka: trzy łyżeczki od herbaty kwiatu lawendy zalewamy
dwoma filiżankami wrzątku, przez dziesięć minut zaparzamy i po
odcedzeniu wypijamy - tuż przed udaniem się na spoczynek.
Wieczorna kąpiel uspokajająca: 50 gram kwiatu lawendy
zagotowujemy w litrze wody, na pół godziny odstawiamy do
naciągnięcia i po odcedzeniu dolewamy do wody na kąpiel.
Mięta pieprzowa
Zakwitająca w czerwcu i lipcu roślina zawiera olejek
eteryczny, garbniki oraz goryczki. Jej listki, zbierane w czasie
kwitnienia działają antyseptycznie, rozkurczowo i uspokajająco -
są stosowane w wielu przypadkach, stosownie do okoliczności.
Miętę stosuje się jako napar, jako olejek miętowy oraz do
inhalacji (przy schorzeniach dróg oddechowych), a także jako
nalewkę.
Dziurawiec
Rośnie dziko w całej Europie Środkowej i Południowej.
Kwitnie od czerwca do września. Roślina ta obok olejku
eterycznego zawiera garbniki, flawonoidy oraz cały szereg innych
czynnych substancji. Dziurawiec był zalecany przez Hipokratesa,
Paracelsusa oraz lekarzy późnego średniowiecza - do dziś
wykorzystuje się jego działanie przy leczeniu oparzelin i źle
gojących się ran. Wewnętrznie stosuje się dziurawiec przeciw
bólom głowy, zawrotom głowy, braku koncentracji, schorzeniom
wątroby oraz zaburzeniom snu i depresjom, przy czym w handlu
dostępne są gotowe preparaty i mieszanki.
Herbatka: 1-#2 łyżeczki od herbaty ziela dziurawca (świeżego
lub suszonego) zalewamy filiżanką wrzątku, przez dziesięć minut
zaparzamy, odcedzamy. Pijemy codziennie od dwu do trzech
filiżanek.
Dziurawiec przy zastosowaniu homeopatycznym winien mieć
stężenie D#30 lub jeszcze wyższe. Jeśli zdecydujemy się na
zażywanie nalewki, to prawidłowa dawka wynosi 15 kropli w
szklance wody. Preparat przyjmujemy co dwie godziny. I jeszcze
dwa przepisy na skuteczne mieszanki ziołowe:
Herbatka nasenna I: po jednej łyżce stołowej liści
pomarańczy, liści mięty pieprzowej, bobrka trójlistnego oraz
korzenia kozłka lekarskiego zalewamy jednym litrem wrzątku, przez
piętnaście minut zaparzamy pod przykryciem i odcedzamy. Wieczorem
pijemy jedną-dwie filiżanki.
Herbatka nasenna II: #10 g. kwiatu rumianku, #15 g. liści
mięty, #20 g. kopru włoskiego, #25 g. korzenia kozłka lekarskiego
i #30 g. kminku. Jedną łyżeczkę od herbaty takiej mieszanki
zalewamy filiżanką wrzątku, przez dziesięć minut zaparzamy i
odcedzamy. Pijemy wieczorem, jedną filiżankę.
Podsumowując należy zwrócia uwagę, że większość opisanych
herbatek nasennych trzeba przyjmować regularnie przez 8-#10 dni,
nim w pełni ujawnią swą skuteczność. Nie działają też zawsze tak
skutecznie jak leki chemiczne, ale za to nie powodują żadnych
uzależnień i praktycznie nie wykazują żadnych efektów ubocznych.
LECZENIE CHRAPANIA
Jak już wspomniano w rozdziale czwartym, chrapanie stanowi
dla chrapiącego określone ryzyko zdrowotne. Jednak rozpatrując je
jako czynnik zaburzający sen, niewątpliwie ma większe znaczenie
dla osób postronnych, niż dla samego chrapiącego, szczególnie
wtedy gdy przed emisją hałasu nie można uciec do innej sypialni.
W związku z tym przyjmujący w jednym z amerykańskich centrów
rehabilitacyjnych dr Ch.F. Samelson wynalazł swoisty aparat,
powstrzymujący chrapiącego przed chrapaniem. Jest to rodzaj
plastycznego uchwytu, wyciągającego język nieco do przodu, co
skutecznie zapobiega zwężeniu się gardła. Nie jest to przyrząd
powszechnie dostępny, więc pytanie, ilu ludzi zdecydowałoby się
na założenie go na noc pozostanie zapewne długo bez odpowiedzi.
Daleko prostszym sposobem, jeśli nie dla chrapiącego, to na
pewno dla jego partnera, jest wkładanie stoperów w uszy.
Zmniejsza to oczywiście poziom odbieranego hałasu, nie rozwiązuje
jednak problemów związanych z zatrzymywaniem się oddechu w nocy.
W bardzo ciężkich przypadkach tego rodzaju dolegliwości
rozwiązuje jedynie zabieg chirurgiczny. Gdy jednak chrapanie -
oraz związane z nim zatrzymywanie się oddechu
- powodowane są wyłącznie nadmiernym przesuszaniem się błon
śluzowych gardła, warto spróbować zastosować naturalny środek
nawilżający, jakim jest "Noron". Lek ten, produkowany w USA,
Niemczech i Szwajcarii okazuje się skuteczny w około 75
procentach wszystkich przypadków.
Chrapania
Badania naukowe przeprowadzone w Australii wykazały jedno-
znaczny związek pomiędzy natężeniem głośności chrapania, a wie-
czornym konsumowaniem alkoholu. Stosowne eksperymenty prze-
prowadzono na Uniwersytecie w Sydney, zapraszając do udziału
studentów - ochotników. Podzielono ich na dwie grupy, z których
pierwsza pod lekarską kontrolą konsumowała wieczorem alkohol,
podczas gdy druga - również pod lekarską kontrolą - musiała za-
chować całkowitą abstynencję. Następnie dokonywano pomiarów
natężenia chrapania w obu grupach. Po wielu nocnych pomiarach -
stosowano do'ć skomplikowany system rotacji -okazało się, że u
wszystkich biorących udział w testach głośność chrapania wyraźnie
nasilała się po wieczornej konsumpcji alkoholu.
Wynika z tego, że powstrzymywanie się od konsumowania
alkoholu - szczególnie wieczorem - jest kolejnym krokiem prze-
ciwdziałającym chrapaniu.
UWAGI KOŃCOWE
Póki człowiek żyje, jego organizm składa się z materii
przesyconej duchem. Obie sfery wzajemnie na siebie oddziaływują i
to w wymiarze, z którego rzadko zdajemy sobie sprawę. Związki te
szczególnie wyraźnie uwidaczniają się w problematyce dotyczącej
snu. I to nie tylko w tym sensie, że pozycja w jakiej sypiamy
ujawnia w pewnym stopniu cechy naszego charakteru oraz aktualną
kondycję psychiczną, ale również w postaci mimowolnych napięć
mięśniowych, które mimo pracowicie spędzonego dnia nie dają nam
zasnąć. Zamiast odpoczywać we śnie, przewracamy się wtedy z boku
na bok i nie możemy zrozumiea, jak to się dzieje, że mimo dużego
zmęczenia cały czas zachowujemy pełną przytomność.
Główna przyczyna takiego stanu rzeczy nie leży nawet w tym,
że nasze mięśnie są przemęczone po pracowitym dniu - jest to
raczej wyraz naszej nieumiejętności wyłączenia się z pod wpływu
minionego dnia.
Sztuka wyłączania
Umiejętność ta ma kapitalne znaczenie dla naszego snu. Jeśli
nie posiadamy jej z natury, to zwykle mamy poważne kłopoty z za-
śnięciem i inne zaburzenia snu. Bez jej opanowania trwałe
wyleczenie bezsenności wydaje się mocno problematyczne.
Poobserwujmy przez chwilę kota: gdy kot się bawi lub idzie
polować, mamy możliwość dostrzec jego perfekcyjną umiejętność
przechodzenia od stanu maksymalnej koncentracji i napięcia
wszystkich mięśni, do całkowitego rozluźnienia. W tym momencie
możemy poruszać jego łapami zupełnie swobodnie - jakby były
bezwładne. Kot posiada umiejętność całkowitego rozluźniania
wszystkich mięśni, gdyż jest w stanie momentalnie odwrócia się
psychicznie od rzeczy, która jeszcze przed chwilą budziła jego
najwyższe zainteresowanie. Ludzie najwyraźniej ową zdolność
zatracili. Nasza psychika powraca do zdarzeń minionych godzin,
minionych dni, a nawet lat i błądzi wśród nich, wiążąc je w różne
łańcuchy i snując nieprzydatne już teorie. Nic zatem dziwnego, że
nasze mięśnie nie są w stanie się rozluźnia i "zasnąć", jeśli
nasze myśli uczepione są jeszcze pracy, lub rozstrzygania innych
konfliktów. W takiej sytuacji adrenalina nadal się wydziela i
mięśnie pozostają napięte.
Dlatego doprowadzenie się do stanu, w którym będziemy zdolni
wszystko "odpuścia", jest rzeczą o kapitalnym znaczeniu.
Oczywiście danie takiej rady jest rzeczą dużo prostszą, niż jej
wykonanie. Jeśli próby przeprowadzone we własnym zakresie nas
zawiodą, zawsze możemy jednak spróbować opracowanych w tym celu,
powszechnie uznanych metod pomocniczych, jak na przykład
wspomnianego już treningu autogennego, jogi lub bio-feedbacku,
próbującego osiągnąć duchowe rozluźnienie poprzez materię - czyli
przez odpowiednią stymulację mięśni. Jest to możliwe, ponieważ
duch i materia są nierozłączne. Z drugiej strony również zajęcie
ducha - na przykład literaturą lub muzyką - może doprowadzić do
rozluźnienia mięśni.
OSOBISTY MIERNIK SNU
Poniżej zestawiliśmy wspomniane w tej książce nawyki
dotyczące snu, przyczyny zaburzeń sennych oraz możliwości ich
leczenia, w formie haseł opatrzonych kratkami do zakreślania. By
uzyskać wskaźnik naszej aktualnej sytuacji jeśli chodzi o sen,
wystarczy zakreślić dotyczące nas nawyki oraz przyczyny zaburzeń
- mogą to być najróżniejsze przyczyny jednocześnie. Uzyskany
obraz pomoże w określeniu sytuacji w jakiej się znajdujemy, oraz
określeniu jakie środki zaradcze najszybciej dopomogą w odzy-
skaniu pokrzepiającego snu.
A. Czas spania
Śpię od - do (... - ...)
UWAGA: Zarówno sen nocny, jak i dzienny pokrywa zapotrzebo-
wanie na spanie. Jeśli w ciągu dnia przesypiamy od czterech do
pięciu godzin wcale nie cierpimy na zaburzenia snu mogąc w nocy
spać wyłącznie dwie-trzy godziny.
B. Okres zasypiania
Potrzebuję co najmniej (...) minut by wieczorem móc zasnąć.
Okres zasypiania można skrócia poprzez: uspokajające napary
ziołowe (wypijane na dwie godziny przed udaniem się na spoczy-
nek), wieczorne spacery, trening autogenny, spożywanie lekko-
strawnych kolacji, unikanie silnego pobudzenia, wykształcenie
zdolności rozluźniania się, uspokajająca muzyka (klasyczna),
krople z kozłka lekarskiego itp.
C. Zaburzenia w zasypianiu
W zasypianiu przeszkadza mi:
#1. Restless legs
#2. Drgawki
W obu przypadkach należy wieczorami unikać: alkoholu,
nikotyny, kawy. Warto natomiast w jedzeniu zwiększyć ilość
żelaza, magnezu i innych składników mineralnych.
#3. Hałas
#4. Światło
#5. Przyzwyczajenia partnera
O ile nie można przenieść sypialni, względnie sypiać osobno,
można spróbować wkładać stopery w uszy i zakładać na noc
specjalne zaciemniające okulary.
#6. Stres, nerwowość, podrażnienie
Zastosować środki obniżające ciśnienie krwi: na przykład
okłady Priessnitza, względnie okłady na łydki, prysznice,
wieczorne spacery, trening autogenny, bio-feedback, techniki
oddechowe, awiczenia jogi.
#7. Bóle
#8. Choroba
#9. Depresje
Przy bólach i chorobach należy o podanym czasie przyjmować
zalecone przez lekarza medykamenty. Przeciw zaburzającym sen
depresjom sprawdza się używanie preparatów z tryptofanem.
D. Przerwy w śnie
Mój sen przerywają:
#1. Skurcze w łydkach
Najpierw należy wyjaśnia, czy skurcze w łydkach nie są
powodowane zaburzeniami krążenia kończyn dolnych lub innymi
schorzeniami. Jeśli nie, należy zwiększyć ilość magnezu w
pożywieniu; ewentualnie zażywać odpowiednie preparaty.
#2. Dolegliwości żołądkowe (kwaśne odbijanie się, zgaga,
odczuwanie ucisku)
Unikać wieczorem alkoholu i ostrych przypraw, przejść na
lekkostrawną dietę - na przykład muesli Birchera, duszona ryba
itp.
#3. Wzdęcia
Nie spożywać wieczorem potraw wzdymających, bogatych w błon-
nik i inne substancje balastowe. Zastosować dietę lekkostrawną,
nie obciążającą nadmiernie żołądka i jelit.
#4. Zmory nocne
Sprawdzić klimat sypialni pod kątem odpowiedniej temperatury
i wilgotności, sprawdzić pościel - czy np. poszewki nie są za
luźne i nie krępują ruchów, zastanowić się nad sprawieniem sobie
lżejszej kołdry.
#5. Koszmary i nocne napady paniki
Przy uporczywych nawrotach należy zastanowić się nad
zajęciami psychoterapeutycznymi, ewentualnie - po lekarskiej
konsultacji - zażywać preparaty uspokajające.
#6. Depresje
Zajęcia psychoterapeutyczne, preparaty zawierające
tryptofan, środki przeciwdepresyjne pod warunkiem, że depresja
jest przyczyną a nie skutkiem bezsenności.
#7. Hałas i światło
Jeśli czynników tych nie jesteśmy w stanie usunąć poprzez
przeniesienie sypialni lub osobne sypialnie, można spróbować
stosowania stoperów w uszach i specjalnych, zaciemniających
okularów.
#8. Ogólne uczucie niepokoju, bliżej niedefiniowalne bóle
głowy; ewentualnie związane z bólami reumatycznymi
W tym wypadku przyczynę mogą stanowić strefy wpływu promie-
niowania zarówno naturalnego, ziemskiego, jak i technicznego.
Przeciwko technicznym pomoże: usunięcie z sypialni urządzeń
elektrycznych lub zamontowanie wyłączników sieciowych, jeśli
chodzi o promieniowanie geopatyczne, konieczna jest ekspertyza
radiestetyczna i zgodnie z jej wynikami przestawienie łóżka lub
założenie odpowiednich ekranów osłaniających.
#9. Bóle kończyn, mimowolne napięcia mięśniowe
Patrz punkt 8. Poza tym należy sprawdzić dokładnie łóżko,
szczególnie jeśli wstajemy rano z dolegliwościami, których nie
mieliśmy wieczorem.
#10. Chwilowe zatrzymania oddechu
Sprawdzić czy używana poduszka odpowiada naszej anatomii,
podjąć ewentualnie kroki przeciwko chrapaniu. W każdym wypadku
zrezygnować z ciężkostrawnych i obfitych kolacji, a przede
wszystkim z alkoholu. Koniecznie zredukować nadwagę.
#11. Strachy godziny czwartej
Wieczorem unikać alkoholu i tłustych potraw, przy
wystąpieniu czarnych myśli uprzytomnia sobie relacje pomiędzy
nimi, ewentualnie zastosować awiczenia oddechowe i trening
autogenny.
#12. Parcie na pęcherz i oddawanie niewielkich ilości moczu
U mężczyzn koniecznie zbadać prostatę, u kobiet możliwość
zapalenia pęcherza moczowego.
#13. Częste oddawanie moczu
Po godzinie 20-tej niczego już nie pia. Unikać spożywania na
kolację produktów obfitujących w potas (ziemniaki, pomarańcze,
brzoskwinie itp.).