Powrót do zdrowego snu - Heiz Joho, Zdrowie+Stare księgi medyczne+ZIOŁA


Powrót do zdrowego snu

Heiz Joho

Oficyna Wydawnicza "SPAR"

Warszawa

Rozdział I

SEN WCZORAJ I DZIŚ

* Ludzkie wyobrażenia o śnie i jego znaczeniu, kiedyś i dziś

* Podstawowe teorie na temat snu * Teoria regeneracji * Teoria

osłonowa * Teoria oszczędzania energii * Teoria instynktu *

Teoria przystosowania

"Ze wszystkich radości i przyjemności opuszczających mnie po

kolei, sen zaliczam do najcenniejszych. Najbardziej fascynuje

mnie przy tym fakt, że każdej nocy na nowo człowiek nagi, samotny

i nieuzbrojony odważa się na nieunikniony skok w głębiny oceanu.

Tam, gdzie wszystko jest zmienione, kolory, formy, rytm oddechu,

tam gdzie na powrót spotykamy umarłych..." Hadrian

Jak przekazuje nam żyjący siedemset lat przed Chrystusem

grecki poeta Hezjod - gdy tylko Chaos przestał istnieć,

rozpadając się na dzień i noc, powstała jednocześnie Nyx - bogini

Nocy. Miała ona dwu synów - nieubłaganego Thanatosa - boga

śmierci i łagodnego Hypnosa, boga snu, który z kolei spłodził

Morfeusza, boga marzeń sennych. Cały ród żył w mrocznym wnętrzu

ziemi, wychodząc na powierzchnię, do ludzi, jedynie w bladym

świetle księżyca i gwiazd.

Mit ten w bardzo piękny sposób odzwierciedla podświadome

przekonanie o ścisłym związku nocy, snu, marzenia sennego oraz

śmierci, przekonania, które niejednokrotnie jeszcze ujawni się w

późniejszych mitach, bajkach oraz w sztuce.

Jest to także poetyckie zobrazowanie ambiwalentnego stosunku

człowieka do snu. Sen jest bowiem bardzo ceniony, gdy jesteśmy

zmęczeni i wyczerpani, wiemy też że jest konieczny dla

prawidłowej regeneracji naszego ciała i duszy, boimy się go

jednak (bardziej lub mniej świadomie) traktując go jednocześnie

jako młodszego braciszka śmierci, gdyż sen czyni nas bez wyjątku

bezbronnymi.

Sen tłumi nasze zdolności do odczuwania rzeczywistości,

sprawia, że nasze mięśnie wiotczeją i podporządkowuje naszą

świadomość podświadomości. Oznacza to, że sen przenosi nas w stan

istnienia znacznie różniący się od jawy.

W większości kultur przez długi czas wierzono, że podczas

snu dusza opuszcza ciało, przeżywając w tym czasie różne

przygody, przy czym przebudzenie się traktowano jako powrót duszy

do ciała. Jeśli człowiek umarł podczas snu wszyscy byli

przekonani, że coś przeszkodziło duszy w powrocie do własnego

ciała. Zagubiona dusza błąkała się zatem poszukując swego ciała i

często straszyła przy tym żyjących. Winę za zagubienie się duszy

w jej powrotnej wędrówce najczęściej przypisywano złym duchom.

Niełatwo było żyć w czasach, gdy człowiek każdego wieczoru

kładąc się spać nie był pewien, czy jego dusza rzeczywiście

powróci do ciała. By zapobiec takiemu wypadkowi, próbowano

odpowiednio się zabezpieczać. Z jednej strony zaopatrywano się w

pewnego rodzaju fetysze, których zadaniem było utrzymywanie złych

duchów z dala od łoża, bądź sypialni, z drugiej strony

praktykowano rytuały, przygotowujące człowieka na najgorszy

wypadek - zagubienie duszy we śnie. W ten sposób, z podwójnym

zabezpieczeniem, można było spokojnie zamknąć oczy i zapaść w

objęcia Morfeusza.

Oczywiście naszym przodkom zagrażały również realne, uwa-

runkowane otoczeniem niebezpieczeństwa, które nie sprzyjały

zapadaniu w rozluźniony, głęboki sen. Ludziom w tym okresie

zagrażały na przykład drapieżniki, wychodzące na żer, poza tym

wrogowie ludzcy

- wszelkiej maści złoczyńcy, liczący na łatwe rozprawienie

się ze śpiącym.

I jeśli dziś jeszcze wielu ludzi odczuwa strach przed

ciemnością oraz pewną nieufność wobec snu, co tak na marginesie,

może być przyczyną zaburzeń snu, to udowadnia to tylko jak

głęboko wyżej wspomniane wyobrażenia i przeżycia zagnieździły się

w ludzkiej podświadomości. Dochodzi jeszcze do tego fakt, że u

większości ludzi umierających w łóżku zgon następuje w nocy.

Przyczyny takiego stanu rzeczy należy szukać w uwarunkowaniach

ściśle biologicznych.

Wegetatywny, czyli autonomiczny system nerwowy, nie jest

sterowany naszą świadomością. Działalność tego systemu polega na

kontrolowaniu i koordynacji funkcjonowania narządów wewnętrznych.

Działalność tego systemu zdominowana jest w pewnym stopniu

stanami emocjonalnymi i psychicznymi, nie można więc mówić o jego

pełnej autonomii. Wegetatywny system nerwowy składa się jakby z

dwu części: z układu współczulnego, działającego pobudzająco,

oraz układu przywspółczulnego, działającego hamująco. Ich łącznym

zadaniem jest dopasowanie organicznych procesów zachodzących w

naszym ciele do stanu istnienia, w jakim się aktualnie

znajdujemy. Układ przywspółczulny, zwany też z łacińska vagusem

dominuje w wegetatywnym systemie nerwowym w czasie snu, gdy w

organizmie panuje znacznie zmniejszone zapotrzebowanie na

energię. W tym czasie serce zmniejsza częstotliwość swych

uderzeń, ciśnienie krwi spada, czynności nerek, wątroby i jelit

są ograniczone, zmniejsza się częstotliwość oddechu, prócz tego,

w związku z cofnięciem się procesu spalania do poziomu przemiany

podstawowej, w niewielkim stopniu zmniejsza się temperatura

całego ciała.

Aż w końcu, w pewnym momencie, zazwyczaj około godziny

czwartej rano, odpowiedni ośrodek mózgowy "przełącza" auto-

nomiczny system nerwowy na układ współczulny, zwany z łacińska

sympaticusem. Być może proces przełączania jest organicznie

zaprogramowany od czasów naszych przodków, dla których godzina

czwarta rano, pierwszy brzask, oznaczała jednocześnie koniec

nocnego wypoczynku. Dziś dotyczy to oczywiście jedynie niewielu

zawodów, jednak atawistyczne dziedzictwo nadal funkcjonuje.

Po przełączeniu, gdy układ współczulny zaczyna dominować

czynności nerek i przewodu pokarmowego, wracają na wyższe obroty.

Jeśli zdarzyło nam się wypić wieczorem zbyt dużo alkoholu lub

zjeść coś ciężkostrawnego, właśnie w tym momencie zaczniemy

odczuwać napadowe zlewanie się potem, lekkie nudności, a nieco

później zwiększone parcie na pęcherz. Podnosi się ciśnienie krwi,

serce przyspiesza i jednocześnie zwiększa się częstotliwość

oddechu. Krótko mówiąc, cały organizm przygotowuje się do

wyższych wymagań, stawianych mu po przebudzeniu.

U bardzo starych ludzi (ale i u bardzo schorowanych), może w

pewnym momencie dojść do tego, że sił witalnych nie wystarczy już

do dokonania pełnego przełączenia autonomicznego systemu

nerwowego z dominacji przywspółczulnej na współczulną. Wraz z

brakiem bodźców emitowanych przez układ współczulny gaśnie życie.

Wyrażając się technicznie, można by powiedzieć, że system

przywspółczulny odpowiada pracy samochodu przy wyłączonym

silniku, pracy, która siłę czerpie z akumulatora i, której

zadaniem jest, w razie zwiększenić się zapotrzebowania

energetycznego odpalić silnik. Jeśli moc baterii nie wystarcza do

odpalenia, przy próbach wyczerpuje się całkowicie i maszyna

zatrzymuje się. Akumulator w samochodzie można wymienia,

natomiast energii życiowej nie można odtworzyć, można jedynie

dbać o dostateczny jej poziom, tak by wystarczyła na jak

najdłużej. Służy temu między innymi sen.

Nie można od ręki udowodnia, że przestawianie się organizmu

z dominacji przywspółczulnej na współczulną odpowiedzialne jest

za powstawanie osławionych "duchów o czwartej rano" - owych

majaków i fantomów, które udaremniają nam ponowne zaśnięcie przez

wyolbrzymianie powszednich przeciwności i nieprzyjemności, które

dopiero wraz z dzwonkiem budzika odzyskują swe normalne wymiary.

My, ludzie nowocześni, wychodzimy z założenia, że dusza i ciało w

czasie snu pozostają razem, oddzielając się od siebie jedynie w

chwiliśmierci, twierdzimy nawet, że to właśnie dusza jest

odpowiedzialna za marzenia senne.

W tym miejscu musimy jednak jednoznacznie stwierdzia, że pod

tym co nauka określa mianem duszy lub psychiki, nie musi

koniecznie ukrywać się pozazmysłowa forma bytowania, znana nam z

większości religii. Nauka skłania się raczej do traktowania duszy

jako objawiania się określonych ośrodków mózgowych, co po

zredukowaniu ich do wymiarów psychologicznych lepiej pasuje do

naukowego, przyczynowo-analitycznego schematu myślowego

biopolaryzacji.

Abstrahując od tego tematu, należałoby się w tym miejscu

zainteresować znaczeniem fenomenu snu, dla współczesnej nauki.

Ograniczymy się jednak do pobieżnego streszczenia podstawowych

teorii na ten temat.

PODSTAWOWE TEORIE NA TEMAT SMU

Zgodnie z teorią regeneracji sen jest metodą kompensacji

stanu wyczerpania i zmęczenia, zarówno fizycznego jak i

psychicznego, bądź czasem reperacji wszystkich szkód powstałych w

organizmie w okresie jawy. Teoria ta opiera się przede wszystkim

na uwarunkowanych systemem przywspółczulnym, wymiernych zmianach

występujących w czasie snu, więc: ograniczenie przemiany materii,

obniżenie ciśnienia krwi, zwolnienie tętna i oddechu, obniżenie

się temperatury ciała itp.

Teoria osłonowa

Głosi ona, że sen jest metodą ochrony dla organizmu, ochrony

przed nadmiernym pobudzeniem wywoływanym ciągłym funkcjonowaniem.

Zgodnie z prof. Clapar‚de, sen nie jest wynikiem wyczerpania czy

zmęczenia, lecz urządzeniem ochronnym do takich stanów nie

dopuszczającym. Ogarniająca nas potrzeba snu jest w świetle tej

teorii rozumiana jako rodzaj termostatu, który poprzez wyłączenie

nie dopuszcza do przegrzania się maszynerii. Teoria oszczędzania

energii.

Rozwinęła się z odkrycia ścisłego związku pomiędzy

wielkością przemiany materii a łącznym czasem snu. Sen

niewielkich zwierząt, posiadających bardzo intensywną przemianę

materii traktowany jest więc jako środek do utrzymywania tej

przemiany w określonych granicach. Wyłania się przy tym dość

istotne pytanie: czy sen zimowy niektórych zwierząt jest

przyczyną, czy też skutkiem powszechnego w zimie niedoboru

pokarmów? Pewne jest tylko to, że sen znacznie ogranicza potrzeby

żywnościowe.

Teoria instynktu

Zgodnie z nią sen jest wyrazem wrodzonego sposobu zachowania

i wywołują go określone bodźce.

Teoria przystosowania

Natomiast teoria przystosowania traktuje sen jako model za-

chowania opierający się o relację drapieżnik - ofiara, czyli

uogólniając o łańcuch żywieniowy poszczególnych gatunków. Teoria

ta koncentruje się przede wszystkim na ilości, długości i

umiejscowieniu snu w czasie, akcentując szczególnie czynniki

środowiskowe wpływające na całokształt zagadnień związanych ze

snem (w obrębie gatunku).

Wszystkie wyżej wymienione teorie opierają się na

określonych faktach, wykazują jednak również luki i błędy, które

zmuszają do traktowania ich z dużą dozą rezerwy.

O właściwej istocie snu nie da się powiedzieć nic ponadto co

starzejący się już cesarz Hadrian (76-136 n.e.) napisał do swego

przyjaciela:

"...ze wszystkich radości i przyjemności opuszczających mnie

po kolei, sen zaliczam do najcenniejszych... najbardziej

fascynuje mnie przy tym fakt, że każdej nocy na nowo człowiek

nagi, samotny i nieuzbrojony odważa się na nieunikniony skok w

głębiny oceanu. Tam, gdzie wszystko jest zmienione, kolory,

formy, rytm oddechu, tam gdzie na powrót spotykamy umarłych...

Pociesza tylko, że sen leczy nasze zmęczenie i to w sposób

najskuteczniejszy z możliwych, przez chwilowe uniemożliwienie nam

egzystencji."

Rozdział II

JAK WPŁYWAĆ NA JAKOŚĆ SNU

* Fazy snu i ich znaczenie * Rytm snu * Rytmy ultraradianowe

* Sen a pory roku * Dźwięki * Sen długi czy sen krótki * Sowy i

skowronki * Poobiednia drzemka

"Klucz do poznania świadomego życia duchowego leży w pod-

świadomych gionach. Cały świat naszego najintymniejszejszego

duchowego bytu spoczywa na podświadomości i rozprzestrzenia się z

tego właśnie poziomu." Carl Gustaw Carus

Tak samo, jak funkcjonuje wiele teorii na temat znaczenia

snu, czyli jego zasadniczego sensu, tak też naukowcy nie mogą się

pogodzić co do przyczyn jego powstawania.

Obecnie zdajemy sobie wprawdzie sprawę z tego, że określone

substancje chemiczne, wytwarzane przez nasze ciało, jak na

przykład serotonina oraz inne białka sprzyjają zapadaniu w sen,

jednak jesteśmy jeszcze bardzo daleko od dokładnego poznania

mechanizmów i przyczyn, które w określonyn czasie doprowadzają do

wydzielania się tych substancji oraz wyhamowywują ten proces.

Przez długie lata podejrzewano, że zmienione zaopatrywanie

mózgu w tlen doprowadza do zasypiania, gdyż takowe występuje

właśnie podczas snu. Dziś jednak wiemy, że jest to fenomen, który

wprawdzie stale towarzyszy spaniu, ale go nie wywołuje, co jest

sytuacją analogiczną również dla innych zjawisk, które jeszcze

będziemy omawiać.

Dwie najważniejsze, choć przeciwstawiające się sobie teorie

to teoria wywoływania oraz teoria wyhamowywania. Pierwsza

traktuje sen jak reakcję mózgu na "produkty zmęczenia", które,

zgodnie z tą teorią gromadzą się w mózgu w trakcie intensywnego

wysiłku umysłowego, podobnie jak dzieje się to z mięśniami i z

kwasem mlekowym, który będąc produktem ubocznym przemiany

energetycznej, następującej w trakcie pracy mięśnia, gromadzi się

w nim powodując silne bóle.

Natomiast tak zwana teoria wyhamowywania, rozwinięta przez

prof. Pawłowa, głosi coś przeciwnego, mianowicie, że sen jest

skutkiem wyhamowywania aktywności, rozprzestrzeniającego się

poprzez korę mózgową w momencie, gdy osiągnięte zostaje określone

stadium zmęczenia.

Podobnie widział to też znany badacz tych problemów, prof.

Kleitmann, który sen rozumiał jako samowytwarzający się fenomen.

Zgodnie z jego poglądami poprzez zmęczenie następuje stopniowe

wytłumianie wymiany bodźców pomiędzy mózgiem i pozostałymi

organami, wymiany, która w okresie jawy jest wzajemnie

stymulowana, a która przy zasypianiu w drodze wzajemnego

oddziaływania w końcu doprowadza do niemal całkowitego

"wyłączenia" odbiornika bodźców, mózgu i automatycznego

zapadnięcia w sen.

Wydaje się, że najnowsze badania prowadzone nad snem

wskazują na zdominowanie go przez różne, zmienne uwarunkowania,

przy czym potrzeba snu, okres czuwania pomiędzy poszczególnymi

okresami spania, rytmy chrono-biologiczne, wzorce zachowań oraz

inne, sprzyjające, lub niesprzyjające spaniu czynniki, odgrywają

najpoważniejszą rolę.

I jeśli nawet o zasadniczej istocie snu, o jego powstawaniu i

sensie funkcjonują jedynie teorie, a nie poznane fakty - na

przykład

prof. Jovanovia twierdzi, że owijająca się wokół stanu

marzenia sennego sinusoida jest niemal tożsama z sinusoidą

towarzyszącą przechodzeniu ze stanu drzemki do pełnej przytom-

ności - to można jednak wypowiedzieć się na temat kilku rzeczy,

kilku procesów rozgrywających się w jego trakcie.

Takie nazwiska jak Kohlschtter, Michelson, Czerny, Karger,

Endress i in. oraz w ostatnich czasach również Wolff, Jovanovia i

Borb‚ly są nierozdzielnie związane z badaniami prowadzonymi nad

snem. Ich wytężonej pracy zawdzięczamy najistotniejsze odkrycia o

psychosomatycznej istocie snu, podczas gdy badacze tacy jak

Freud, Jung, Leuner i ich szkoły zajmowali się wyłącznie

psychiczną stroną tego fenomenu, a więc marzeniami sennymi.

W czasie ostatnich pięćdziesięciu lat wynaleziono

instrumenty pomiarowe, przy pomocy których możemy sen bardzo

dokładnie podzielić na poszczególne fazy. Szczegółowa analiza

poszczególnych faz dostarcza nam dokładnego obrazu śpiącego,

zarówno jego stanu fizycznego jak i psychiczno-duchowego.

Do aparatów tych zaliczamy elektroencefalogram (EEG). doko-

nujący pomiarów prądów mózgowych, elektrookulogram, (EOG).

mierzący ruchy gałek ocznych, respirogram, badający częstotliwość

oddechu, dermatogram, zapisujący informacje o zmianach pól

elektrycznych na powierzchni skóry, elektromyogram, oddający stan

napięcia mięśni, a w końcu fablograf oraz klitograf i

kolpografię, badające następujące w czasie snu zmiany w obrębie

tak męskich, jak i żeńskich narządów płciowch, które również są

typowe dla określonych faz snu - zmiany te nie są związane w

żaden sposób z pokwitaniem i przekwitaniem i mają miejsce od

wczesnego dzieciństwa do późnej starości.

Jakość snu określają różne czynniki. Należą do nich: jego

długość, głębokość, długość poszczególnych faz, stopień nie-

wrażliwości na bodźce zewnętrzne, regularność, jego zdolności

regeneracyjno-rekreacyjne oraz czynniki psychiczne, zróżnicowane

osobniczo. Zaburzenie każdej z wielkości decydujących o jakości

snu prowadzi do zaburzeń snu, ze wszystkimi tego negatywnymi

konsekwencjami.

FAZY SNU

Obecnie podstawowym kryterium podziału snu jest badanie

prądów mózgowych, mierzonych za pomocą elektroencefalografu.

Zgodnie z tym dzielimy sen na pięć zasadniczych faz, z których

każda składa się z trzech części. Fazy te zmieniają się w ciągu

snu - jednej nocy od trzech do sześciu razy, tak, że głębokość

snu oscyluje wokół poziomu snu paradoksalnego, zwanego REM. (od

angielskiego Rapid Eyes Movement - szybkie ruchy oczu) będącego

fazą marzeń sennych, tworząc sinusoidę, której ekstremami są z

jednej strony najgłębszy sen, z drugiej stan określany jako

"prawie czuwanie".

EEG. jest aparatem, który przy pomocy określonej liczby

elektrod przymocowanych do głowy gumowymi paskami, dokonuje

pomiaru prądów mózgowych w poszczególnych częściach mózgu,

wzmacnia je i przenosi na pisak, kreślący wykres na milimetrowym

papierze. Wykres zawiera zarówno lokalizację prądów, jak ich

częstotliwość (w hercach, czyli drganiach na sekundę) oraz

amplitudę. Na podstawie analizy uzyskanych wyników można ocenia

stan mózgu.

Dzięki temu stwierdzono, że tak zwane fale beta, leżące w

zakresie częstotliwości od 14 do #30 Hz występują, gdy mózg jest

w stanie pobudzonym, czyli podczas myślenia.

Natomiast fale alfa, o częstotliwości wahającej się pomiędzy

8 a #13 Hz wskazują na to, że mózg jest w stanie biernym, czyli

odpowiada to całkowitej pustce myślowej. Fale alfa są typowe dla

jawy, oraz przy zamroczeniu umysłu i płytkiej drzemce.

Leżące w zakresie 4-#7 Hz fale theta występują w fazie

marzeń, przy czym dotyczy to zarówno marzeń sennych, jak i tzw.

marzeń na jawie.

Najniższą częstotliwość mają fale delta - od 0,#5 do 3 Hz.

Występują one wyłącznie w głębokim śnie, w trakcie którego

człowiek pogrążony jest w swej podświadomości.

Faza pierwsza

Pod pojęciem fazy pierwszej rozumiemy przejście od czuwania

do pierwszego, lekkiego snu. W czasie jej trwania prądy mózgowe

są bardzo nieregularne. Oczy poruszają się. Mięśnie są jeszcze

częściowo napięte a w elektroencefalogramie występują zarówno

typowe dla duchowo rozluźnionego czuwania fale alfa, jak i fale

theta. Jest to stan zamroczenia umysłu, który u ludzi młodych

trwa tylko kilka minut. Mimo to jest on związany z silnymi

przeżyciami duchowymi, silniejszymi i mającymi bardziej charakter

marzeń niż te, występujące w późniejszej fazie, określanej jako

NREM. (Non-Rapid Eye Movement - bez szybkich ruchów oczu). Są

jednak zdecydowanie krótsze i płytsze niż te marzenia, które są

typowe dla fazy REM. (Rapid Eye Movement - szybkie ruchy oczu).

Wydaje się, że treść marzeń sennych występujących w pierw-

szej fazie snu, jest jeszcze dość silnie związana z wpływem

otoczenia, częściowo przybiera jednak już symbolikę charak-

terystyczną dla naszej podświadomości.

Faza druga

Faza druga jest w zasadzie traktowana jako pierwsza faza

właściwego snu. Oddech staje się płytszy, napięcie mięśniowe

zmniejsza się, oczy są w zasadzie nieruchome a EEG. wykazuje obok

dominujących fal theta tak zwane wiązki beta, sporadycznie

występujące szybkie fale.

Szczególnie istotne znaczenie dla jakości naszego wypoczynku

w czasie snu przypisuje się zwłaszcza drugiej części tej fazy,

ale w pierwszym cyklu (jak wiemy cykl obejmujący wszystkie fazy

powtarza się od trzech do sześciu razy w ciągu jednej nocy).

Jeśli mianowicie ten okres trwa zbyt długo lub zbyt krótko,

występują zaburzenia snu. Odcinek ten stanowi jednocześnie płynne

przej'cie do snu głębokiego. W tym okresie

mogą występować hipnotyczne halucynacje, które często mylone

są z prawdziwymi marzeniami sennymi. W ich trakcie nie występują

jednak ruchy gałek ocznych.

Trzecia część tej fazy ma największe znaczenie dla działania

snu na system nerwowy. W EEG występują wysokie, zaostrzone fale

tzw. vertexy, które utrzymują się od pięciu do siedmiu sekund.

Jest to typowe dla wchodzenia w głęboki sen.

Najbardziej charakterystycznym wyznacznikiem drugiej fazy

jest brak zarówno fal alfa, typowych dla półsnu-półjawy, oraz fal

delta, typowych z kolei dla snu głębokiego.

Faza trzecia

Faza trzecia to całkowita dominacja fal delta. Jest to w

zasadzie pierwsza z faz głębokiego snu, która jednak jest jeszcze

dość powierzchowna. W trzeciej fazie można spotkać zarówno wiązki

fal beta, jak i reakcje na czynniki zaburzające sen. Ponieważ w

fazie tej nie obserwuje się ruchów gałek ocznych, można wyjść z

założenia, że przebiega ona bez marzeń sennych. Mięśnie pozostają

w stanie względnego rozluźnienia. Po pewnym czasie fale delta

zajmują ponad 50 procent wykresu.

Faza czwarta

W tym momencie osiągnięty zostaje właściwy sen głęboki. Z

czasem powolne fale delta zdominowywują cały mózg. Kompleksy typu

K. (reakcje na czynniki zaburzające sen) przestają występować,

bądź przebiegają na poziomie nie do wykrycia. Jedynym skutkiem

bodźców pobudzających jest nieznaczne przyspieszenie fal delta.

Ich amplituda ulega zwiększeniu.

Zarówno fale alfa, jak i beta zanikają całkowicie. Mięśnie

są zazwyczaj zwiotczałe, a oczy nieruchome.

Jeśli śpiącego zbudzimy z fazy NREM, będzie wprawdzie

oszołomiony, jednak będzie miał wrażenie, że zbudziliśmy go z

lekkiej drzemki.

Pod koniec tej fazy bardzo często powraca napięcie mięśni i

śpiący zmienia swą pozycję. Po zakończeniu fazy czwartej dochodzi

do krótkiego powtórzenia fazy drugiej, prowadzącej do fazy marzeń

sennych.

Faza piąta

Jest to faza marzeń sennych, wyróżniająca się bardzo aktywną

działalnością mózgu. W EEG. występują nie tylko wiązki beta oraz

kompleksy K, ale również niewielkie, ale regularne fale theta, a

nawet fale alfa. Okres ten określa się również mianem snu

paradoksalnego lub snem zdesynchronizowanym. Na jego początku

przez kilka minut notuje się występowanie fali, której wykres

przypomina zęby piły, większość naukowców zgodna jest co do tego,

że owa fala stanowi wprowadzenie do marzenia sennego.

Typowym objawem tej fazy są szybkie ruchy gałek ocznych REM.

Zarówno u mężczyzny, jak i u kobiety genitalia znajdują się w

stanie pobudzonym i to niezależnie od treści marzenia sennego

(może to być ważną wskazówką dla określania dokładnej przyczyny

impotencji u mężczyzn).

Sądząc po występujących w tej fazie zakresach fal mózgowych,

sen w tym okresie powinien być bardzo płytki, mimo to śpiący,

obudzony w fazie piątej ma wrażenie, że spał bardzo głęboko (stąd

określenie - paradoks). Ponieważ wspomniane fale alfa

charakteryzują zasadniczo mózg w stanie pobudzenia bądź półsnu-

półjawy, a mimo to śpiący dalej śpi w najlepsze, prof. Jovanović

postawił hipotezę, że podstawowym zadaniem tej fazy jest

przetransponowanie czynników zaburzających sen w elementy

marzenia sennego, tak by nie były w stanie przebudzić śpiącego

W ten sposób wydaje się, że Freud miał rację, określając marzenie

senne mianem "strażnika snu".

Po zakończeniu fazy piątej ponownie następuje faza druga, po

której znowu następuje okres snu głębokiego, czyli fazy trzecia i

czwarta. Po okresie snu głębokiego znów na krótko pojawia się

faza druga, która ponownie prowadzi do fazy REM. Długości

poszczególnych stadiów są przy tym zróżnicowane. Uwzględniając to

zróżnicowanie, współcześni badacze tego problemu dzielą ludzi na

trzy typowe grupy, w zależności od ich zachowania w fazie snu

głębokiego, a mianowicie:

Śpiący wieczorny

U człowieka takiego typu najdłuższa faza pozbawionego marzeń

snu głębokiego występuje wieczorem, przy czym faza ta, nieco

krótsza i mniej wyrazista, ale jednak wyraźna, powtarza się

jeszcze rano.

Śpiący poranny

Ludzie tego typu wieczorem bardzo ciężko zapadają w sen

głęboki, a ich najdłuższy i najwyraźniejszy okres snu głębokiego,

bez marzeń występuje rano, na krótko przed przebudzeniem.

Śpiący nieokreślony

Grupa ta nie wykazuje żadnego dłuższego okresu snu

głębokiego

- sen bez marzeń występuje u tych ludzi w krótkich odcinkach

(jednakowej długości) przemiennie z okresami powierzchownego snu

z marzeniami. Trwa to całą noc.

Rytmika poszczególnych faz nie podlega żadnym stałym prawom.

U każdego człowieka rzecz przedstawia się odmiennie i zależy nie

tylko od cech osobniczych, ale i od wieku i stanu zdrowia. Stały

jest jedynie chronologiczny przebieg poszczególnych faz.

RYTM SNU

U oseska już w kilka dni po narodzinach zaczyna wykształcać

się rytm snu i czuwania, w którym każda jednostka trwa około

czterech godzin. Rytm ten związany jest z porami przyjmowania

posiłków. Jednak już w okresie pierwszego roku życia rytm

przesuwa się w stronę jednego dłuższego i skonsolidowanego okresu

snu w nocy i odpowiadającemu mu okresowi czuwania w dzień.

Jednocześnie zmienia się stosunek pomiędzy jawą a snem. Jeśli

zbadamy sen noworodka w aspekcie jego poszczególnych faz,

stwierdzimy, że głęboki sen i faza REM. są ze sobą idealnie

zrównoważone.

Niezwykły jest przy tym fakt, że normalizacja i ustalenie

przebiegu faz snu następuje dopiero po upływie kilku miesięcy od

narodzin. Na samym początku noworodek może z czuwania przechodzić

bezpośrednio do fazy REM. Dopiero po kilku miesiącach ustala się

normalna kolejność, w której faza REM. oddzielona jest okresem

głębokiego snu.

Wszyscy wiemy doskonale, że w czasie naszego życia stosunek

snu do czuwania zmienia się na korzyść czuwania. Podczas, gdy u

oseska stosunek ten wynosi 2:#1, to u dorosłego aż mniej więcej

do ukończenia 45 roku życia jest to stosunek 1:#2, co odpowiada

ośmiu godzinom snu, ograniczonego wyłącznie do godzin nocnych.

Zgodnie z naukowymi badaniami odsetek ludzi zadawalających

się mniej niż pięcioma godzinami snu dziennie rośnie od 3 procent

wśród dwudziestolatków do 18 procent u ludzi w wieku 65 lat.

Również czas zasypiania, czyli faza pierwsza, pomiędzy

zasypianiem a pierwszą fazą marzeń sennych podlega zmianom. Tak

zwany sen lekki (czyli faza pierwsza) u młodych dorosłych wynosi

mniej więcej 4 procent, a sen głęboki (faza trzy i cztery) około

13 procent łącznego czasu snu. Od trzydziestego roku życia czas

snu lekkiego wciąż się wydłuża, by u osobników 65-letnich wynieść

około 16-17 procent. Dzieje się to kosztem snu głębokiego, który

w tym samym czasie wyraźnie się skraca. U osób powyżej

osiemdziesiątego roku życia faza ta jest prawie nierejestrowalna,

natomiast w tym okresie życia notujemy zwiększoną potrzebę

krótkich drzemek w ciągu dnia.

Interesujący jest również fakt, że skrócenie fazy głębokiego

snu, leżącej bezpośrednio przed pierwszą fazą REM, co powiązane

jest zazwyczaj z wydłużeniem się czasu zasypiania (fazy

pierwszej) może prowadzić do depresji, na które często uskarżają

się ludzie starsi. Tego typu zaburzenie rytmu snu przypisuje się

niedostatkowi serotoniny (substancji białkowej wytwarzanej przez

organizm, którą uważa się za niezbędną dla snu) - obecnie

przeprowadzane są próby leczenia tego typu dolegliwości przy

pomocy chemoterapii.

Z drugiej strony twierdzi się również, że starzec z dużą

ilością snu typu REM. jest zarówno duchowo, jak i fizycznie

sprawniejszy i lepiej się czuje, w porównaniu z osobnikami w tym

samym wieku i podobnym stanie zdrowia, u których faza REM. uległa

wyraźnemu zmniejszeniu. Jest to jednak tylko twierdzenie -

dyskusyjna jest jak zwykle sprawa, co w tym wypadku jest

przyczyną, a co skutkiem.

Wprawdzie ludzie starsi znacznie częściej niż ludzie młodzi

budzą się w nocy (w związku ze skróconymi fazami głębokiego snu),

mimo to mniej narzekają na zły sen. Również poranne uczucie

zmęczenia u ludzi powyżej 55-go roku życia wydaje się mniej

dobitne. Dopiero mniej więcej po przekroczeniu 75-go roku życia

uczucie zmęczenia staje się wyraźniejsze i występuje również w

ciągu dnia, zwłaszcza przy tendencji do drzemania.

Z upływem lat zmienia się nie tylko jakość snu, ale również

pozycja w jakiej się śpi. Wraz z postępującym wiekiem śpimy

więcej na plecach oraz na prawym boku. Wydaje się, że leżenie i

spanie na lewym boku wywołuje u starszych ludzi dolegliwości

serca, względnie je pogarsza. Z niewyjaśnionych bliżej przyczyn,

im człowiek jest starszy, tym mniej śpi na brzuchu.

RYTMY ULTRARADIANOWE

Nawet jeśli nocny sen jest wystarczający pod względem jako-

ściowym, to znaczy zarówno pod względem długości jak i głębokości

dopasowany do potrzeb, to u wszystkich ludzi w ciągu dnia wy-

stępują wyże i niże w samopoczuciu i sprawności, przy czym okresy

wyżu, czyli okresy czuwania są w ciągu dnia mniej więcej dwu-

krotnie dłuższe niż okresy niżu. Cykle te wiążą się z występowa-

niem tak zwanych rytmów ultraradianowych, które odpowiedzialne są

za to, że również w ciągu dnia występują okresy wzmożonego

zapotrzebowania na sen. Wydaje się, że rytmy te stanowią

uzupełnienie do rytmu czuwanie-sen, który z kolei wynika ze

skomplikowanych współzależności procesów psychosomatycznych,

również odbywających się w określonym rytmie dziennym. Procesy

te, to przede wszystkim czynniki sterujące zmianami temperatury

ciała, aktywnością mózgu, procesami przemiany materii oraz

wydzielaniem hormonów (głównie dotyczy to kortisonu,

testosteronu, prolaktyny oraz hormonu wzrostu).

Doświadczenia przeprowadzone w Instytucie Maxa Plancka

wykazały, że ogólnie rzecz biorąc wyraźnie zwiększona potrzeba i

gotowość do snu ujawnia się około godziny dziewiątej rano, około

godziny trzynastej oraz około siedemnastej. Z faktu tego wnios-

kujemy, że czterogodzinny rytm jawa-sen obserwowany u noworodków

pozostaje zachowany przez całe życie, tyle że w mocno osłabionej

formie. Nie uwidacznia się on zbytnio między innymi dzięki

oddziaływaniu innych bodźców, obowiązków pracy, umiejętności

rezygnacji, picia kawy i innych tego typu mechanizmów.

Jeśli pomiędzy rytmem jawa-sen, a procesami psychosomaty-

cznymi zachodzącymi w rytmie dziennym nastąpią przesunięcia,

dochodzi do zaburzeń snu oraz podwyższonej "gotowości" do

ulegania różnym schorzeniom, zarówno natury duchowej, jak i

fizycznej.

Nieodpartego dowodu dostarcza nam praca zmianowa, szcze-

gólnie w nocy, czyli na tzw. trzecią zmianę. Powoduje ona

zaburzenia w relacjach pomiędzy rytmami przemiany materii,

zachodzącymi w rytmie dziennym, które przygotowują przyjmowanie i

przyswajanie pokarmu, a aktywnością i przerwami na odpoczynek. W

szczególnie wrażliwy sposób reagują na takie zaburzenia kobiety

oraz ludzie starsi. Skutkami tych zaburzeń są dolegliwości

żołądkowe i jelitowe, bardzo często bezsenność, chroniczne

zmęczenie, brak koncentracji oraz ogólne pogorszenie się jakości

życia.

Ponieważ tego typu desynchronizacja narusza procesy życiowe

o fundamentalnym znaczeniu, nie można w żaden sposób do niej się

przyzwyczaić czy dopasować. Im dłużej się ona utrzymuje, tym

poważniejsze są jej skutki. Znaczy to krótko mówiąc, że biolo-

gicznego rytmu jawa-sen nie można zmieniać przy pomocy inter-

wencji zewnętrznej. Z tego powodu spanie w dzień może stanowić

uzupełnienie normalnego snu w nocy, lecz nigdy go nie zastąpi.

Ludziom pracującym w nocy zaleca się więc, by zwracali szczególną

uwagę na wykorzystanie normalnych dziennych niżów, występujących

o 9.#00, 13.#00 i 17.#00 na możliwie niezakłócany sen.

SEN A PORY ROKU

Zagadnienie, czy pory roku wywierają na ludzki sen podobny

wpływ jak w przypadku niektórych zwierząt, zajmowało badaczy

zagadnień związanych ze snem już od końca ubiegłego wieku. Jak

wcze'niej wspomnieli'my, poszczególne fazy snu, czyli w praktyce

ich odpowiednie głębokości, wyróżniają się dzięki występowaniu

określonych fal mózgowych, względnie kombinacji tych fal. W

wykresie EEG. faz trzeciej, czwartej i piątej występują przy tym,

prócz fal typowych dla tych faz również pewne wiązki, które

naukowcy parający się snem określają mianem kompleksów K. Chodzi

w nich o obraz fal, będący reakcją mózgu na wewnętrzne i

zewnętrzne bodźce mogące sen przerwać. Dźwięki, światło, ból,

dotyk itd., manifestują się więc w EEG. śpiącego poprzez

występowanie kompleksów K. Zazwyczaj im sen jest głębszy, tym

mniej ich występuje. Najczęściej i to zupełnie spontanicznie

występują w okolicy poranka, choć można je również znaleźa w EEG.

chrapiącego.

Jovanovia, znany naukowiec, działający od lat wokół tych

zagadnień wpadł na pomysł, by odpowiedzi na pytanie zadane na

wstępie szukać w częstotliwości występowania kompleksów K.

W tym celu przeprowadził doświadczenia na osobach, które

zgłosiły się ochotniczo. Zarówno wiosną jak i zimą osoby biorące

udział w doświadczeniu kładły się spać punktualnie o godzinie

23.#00, przy czym okna wszystkich sypialni wychodziły na ogród.

Wiosną, od kwietnia do maja, zaobserwowano pierwsze wyraźne

podwyższenie się ilości kompleksów K. w trzeciej godzinie snu; co

przypisano rozpoczynającemu się mniej więcej o godzinie 3-ciej

świergotowi ptaków. Jednak znakomita większość kompleksów K

nastąpiła dopiero w piątej godzinie snu, gdy do głosu ptaków

dołączyły jeszcze inne dźwięki. Wraz z przyzwyczajaniem się

śpiącego do tła dźwiękowego, ilość kompleksów K. malała następnie

w szóstej i ósmej godzinie snu.

Zimą, od grudnia do stycznia, wzrost ilości kompleksów K

notowano dopiero w szóstej godzinie snu, co można było przypisać

nastającemu przedświtowi. Większość kompleksów K wystąpiła

dopiero w siódmej godzinie snu.

Z doświadczenia tego można wnioskować, że zimą proces

budzenia się jest spowolniony, gdyż śpiący odbiera mniej budzą-

cych bodźców niż wiosną czy latem. Bezdyskusyjna jest również

zwiększona potrzeba snu, odczuwana przez ludzi zimą.

DŹWIĘKI

Doświadczenia wykazały - uprzedzamy w tym miejscu treści

zawarte w rozdziale dotyczącym zaburzeń snu - że osoby śpiące są

dużo wrażliwsze na dźwięki od osób czuwających. Lekarze czuwający

nad przebiegiem eksperymentu stwierdzili, że kroki osób

podchodzących do laboratorium, w którym przeprowadzane były

testy, manifestowały się w falach mózgowych osób śpiących w

formie występowania kompleksów K na długo zanim można było je

usłyszeć.

SEN DŁUGI, CZY SEN KRÓTKI

Abstrahując od omawianych w tym rozdziale zasadniczych

aspektów snu, czyli odwzorowaniu jego struktury, zmieniającej się

z biegiem lat, ludzi charakteryzuje zmienna pod względem

osobniczym potrzeba snu. Jasne jest również, że nadmiar snu może

być tak samo szkodliwy jak jego niedobór.

Przez długi czas Napoleon uchodził za typowy przykład

człowieka obywającego się minimalną ilością snu. Opowiadano, że

zadowalał się czteroma-pięcioma godzinami snu dziennie, przy czym

kładł się zawsze do łóżka pomiędzy 22.#00 a 24.#00, by wstawać o

godzinie drugiej w nocy i pracować aż do piątej rano. Potem

pozwalał sobie ponownie na dwie godziny snu. Poza tym posiadał

szczególny dar - był w stanie zasnąć natychmiast i wszędzie.

Zgodnie z nowszymi wynikami badań, tego typu zachowanie

wskazuje jednoznacznie na narkolepsję (czyli chorobliwą potrzebę

snu), a nie na człowieka zadowalającego się skromną ilo'cią snu.

Do tego zagadnienia powrócimy w rozdziale poświęconym zaburzeniom

snu.

Inne sławne osobistości, zaliczane do ludzi krótko śpiących

to Tomasz Edison oraz Salvatore Dali, podczas gdy de Talleyrand

raczej zaliczał się do śpiochów, czyli ludzi potrzebujących co

najmniej dziesięciu godzin snu na dobę w celu zachowania

sprawności fizycznej i intelektualnej. Większość ludzi obywa się

jednak sześcioma-ośmioma godzinami snu na dobę. Badania

przeprowadzane przez Odile Benoitwskazują, że ludzi śpiących

długo od ludzi śpiących krótko różnią przede wszystkim fazy

głębokiego snu (trzecia i czwarta). U śpiochów są one znacznie

krótsze niż u ludzi mało śpiących i występują ponadto głównie w

pierwszym cyklu. Ludzie mało śpiący mają wyjątkowo długie fazy

snu głębokiego. Różnica ta tłumaczyłaby, dlaczego ludzie śpiący

długo potrzebują łącznie większej ilości snu od ludzi śpiących

krótko i wcale nie czują się bardziej wypoczęci.

Niezwykle interesujące badanie przeprowadzone w Kalifornii

wykazało, że ludzie śpiący co noc przeciętnie od siedmiu do ośmiu

godzin wykazują jednocześnie najniższy odsetek umieralności

ogólnej, który zwiększa się zarówno przy dłuższym jak i przy

krótszym czasie snu. W tym wypadku tzw. umieralność ogólna jest

ilorazem ogólnej, oczekiwanej umieralności, ustalanej na pod-

stawie badań demograficznych, a umieralności rzeczywistej,

obserwowanej w badanej grupie.

Znany naukowiec prof. Borb‚ly podejrzewa w tym wypadku, że

nie jest to skutkiem bezpośredniego związku między długością snu,

a współczynnikiem umieralności, lecz odwrotnie - że prowadzony

styl życia, względnie choroba i tym podobne czynniki wpływają na

długość snu. Więcej na temat tego frapującego zagadnienia

zamieścimy w rozdziale poświęconym zaburzeniom snu.

Z drugiej strony liczne badania wykazują, że siedmio-,

ośmiogodzinny sen jest wariantem optymalnym, pozwalającym w har-

monijny sposób następować po sobie wszystkim fazom. "Przy-

czepiony" dodatkowo dwu-, trzygodzinny sen przed południem

wydłuża jedynie w znacznym stopniu fazę marzeń sennych, przy czym

sny zazwyczaj są nieprzyjemne.

Osoby kładące się spać po północy miały równie zaburzony

przebieg snu jak osoby budzone przed godziną szóstą rano. Ludzie,

którzy ze względów zawodowych muszą wstawać bardzo wcześnie rano,

nierzadko również w zaćwansowanym wieku wykazują określone

anomalie w przebiegu snu.

Zalecana dorosłym, najzdrowsza pora na udanie się na spoczynek to

godzina 23.#00.

SOWY I SKOWRONKI

Zalecając godzinę 23.#00 jako optymalną porę na udanie się

do łóżka, nie możemy jednocześnie zapominać o istnieniu ludzi,

którzy wcześnie rano są niesprawni i nieprzytomni, podczas gdy

inni mają jak najlepszą formę.

Ludzie-skowronki czują się najlepiej i są też najaktywniejsi

we wcześniejszych lub późniejszych godzinach porannych. Ich ener-

gia opada jednak zauważalnie w miarę upływu dnia i dlatego też

dosyć wcześnie udają się na spoczynek. Dokładnie odwrotnie rzecz

ma się z ludźmi-sowami. Ci przesypiają najchętniej poranek,

zachowując za to pełną sprawność i aktywność do późnych godzin

wieczornych, a nawet w nocy.

Przyczyny tak zróżnicowanego zachowania nie są znane. Nauka

podejrzewa, że odpowiedzialne za ten stan rzeczy są czynniki

dziedziczne, zaś mądrość ludowa twierdzi, że decydująca jest

godzina narodzin. Kto urodził się późno w nocy będzie - zgodnie z

ludowymipoglądami należał do ludzi-sów - ludzie-skowronki

przychodzą na świat we wczesnych godzinach porannych, względnie

przed południem. Predestynacji ludzi urodzonych po południu

mądrość ludowa nie precyzuje. Jeśli u oseska zastosujemy

zwyczajowy, czterogodzinny rytm żywieniowy jako podstawę do cyklu

ultraradianowego, wtedy istotnie możemy doszukać się pewnych

związków. Z drugiej jednak strony większo'ć ludzi przychodzi na

'wiat w nocy, przy czym wydaje się, że należy ona do grupy ludzi-

skowronków. Ciężko jednak jednoznacznie stwierdzić jaką rolę w

tych reakcjach odgrywa przymus (praca, współmieszkańcy itp.), a

co jest rzeczywistą skłonnością.

Dość dziwne jest to, że większość ludzi uważa ludzi-sowy za

osoby leniwe, mimo że te podczas dnia, a już szczególnie

wieczorem wykonują co najmniej tyle samo pracy, co ludzie-

skowronki w ciągu przedpołudnia. Dlatego też ludzie-sowy twierdzą

o ludziach-skowronkach: "przed południem zarozumiali, po południu

zmęczeni".

Bardzo cenną rzeczą dla każdego człowieka byłaby zatem

możliwość wykonywania obowiązków zawodowych w czasie od-

powiadającym jego predyspozycjom, co niestety, nie zawsze jest

możliwe. Rozpatrując to bliżej dochodzimy wręcz do wniosku, że

tylko nieliczne, wybrane zawody, w większości wolne to umoż-

liwiają, choć nawet wtedy nie zawsze jest możliwe spanie zgodnie

z upodobaniami.

Mimo to pamiętajmy, że człowiek-sowa pracujący jako piekarz,

tak samo ryzykuje schorzenia wywołane desynchronizacją procesów

życiowych, jak człowiek-skowronek przyjmujący posadę nocnego

stróża.

POOBIEDNIA DRZEMKA

W czasach, gdy znormalizowany czas pracy nie odebrał jeszcze

mężczyznom możliwości zasiadania wraz z całą rodziną do

obiadowego stołu oraz powszechnej poobiedniej sjesty, wczesne

feministki piętnowały obraz typowego mężczyzny, który w południe

zasiadał do nakrytego stołu, krzycząc na pętające się pod nogami

dzieciaki, a po obiedzie zalegał na kanapie lub sofie, zamiast

pomagać przy zmywaniu.

Rzeczywiście, większość ludzi przeżywa w południe niż, co

już wykazaliśmy przy okazji ultraradianowych rytmów. Drzemka

poobiednia w pełni odpowiada ogarniającej nas wtedy potrzebie

snu. Sen poobiedni przebiega zupełnie inaczej niż sen nocny, gdyż

najczęściej natychmiast występuje faza marzeń sennych. Fakt ten

tłumaczy się w sposób następujący: sen poobiedni należy

rozpatrywać jako kontynuację snu nocnego, a nie jako jego

zastępowanie, przy czym leżące pomiędzy ostatnią fazą REM. snu

nocnego, a poobiednią drzemką okresy niżu należy traktować jako

(relatywnie) pozbawione marzeń sennych okresy wypoczynku, które

jednak, dzięki kawie, pracy i innym czynnościom są w zasadzie

niezauważalne.

Na marginesie: greccy specjaliści - kardiolodzy, w trakcie

długich badań przeprowadzanych przez Uniwersytet Ateński w

szpitalu ewangelickim, stwierdzili jednoznacznie, że poobiednia

sjesta, do dziś kultywowana zarówno w krajach tropikalnych, jak i

śródziemnomorskich zapobiega chorobie wieńcowej, oraz znacznie

zmniejsza ryzyko regresu tej choroby w przypadku wyleczonych

pacjentów. Greccy naukowcy doszli na koniec do wniosku, że

uwzględniając wszelkie możliwe czynniki ryzyka zawału, jak na

przykład palenie tytoniu, konsumowanie alkoholu, nadwaga, oraz

poziom cholesterolu i inne, mniej powszednie, półgodzinna sjesta

poobiednia zmniejsza zagrożenie zawałem aż o trzydzieści procent.

Pokrywa się to z doświadczeniami Jovanoviać, który zaleca

spanie w południe, przy czym nie powinno się przekraczać granic

od 30 do 90 minut. Według Jovanoviać wpływa to korzystnie nie

tylko na zdrowie, ale i na ogólną sprawność psychofizyczną,

umożliwiając równie wydajną pracę przed południem, jak i po

południu.

Udowadnia to jednoznacznie, że drzemiący po obiedzie męż-

czyzna nie jest tak całkowicie godny potępienia.

Rozdział III

SEN I POKREWNE MU ZJAWISKA ORAZ ICH ROLA W LECZNICTWIE

* Sen leczniczy * Medytacja * Hipnoza * Trening autogenny *

Prawdziwe i sztucznie wytwarzane marzenie na jawie * Metody

objaśniania snów i ich znaczenie w medycynie.

Schopenhauer powiedział, że każde wyzdrowienie ma miejsce

podczas snu. Jest to pogląd wykorzystywany już w wielu starych

kulturach, również w starożytnej Grecji, gdzie celebrowano

leczenie we śnie, przede wszystkim w ramach kultu Eskulapa, w

Epidauros.

SEN LECZNICZY

Goście przybywający do Epidauros mieli do dyspozycji

prawdziwy pensjonat - sanatorium o 180 pokojach, w których

aplikowano również lecznicze kąpiele oraz kuracje głodem i inne

diety. Musimy przy ty pamiętać, że w starożytnej Grecji sztuka

lekarska uprawiana była w sposób holistyczny (czyli całościowy),

rozpatrywano przy tym wszystko, co dziś znowu jest bardzo na

czasie. Leczenie nie ograniczało się więc do usuwania symptomów,

lecz obejmowało również tryb życia, sen, nawyki żywieniowe i in.

Całościową sztukę medyczną określano słowem "diaita", które to

określenie z biegiem tysiącleci przekształciło się w słowo

"dieta", funkcjonujące w zasadzie we wszystkich językach

europejskiego kręgu kulturalnego, tyle że dotyczy ono obecnie

jedynie sposobu odżywiania się.

Właściwy sen leczniczy odbywał się w tak zwanym abatonie,

wysokiej na dwa piętra hali inkubacyjnej, w której znajdował się

również posąg Eskulapa, misternie rzeźbiony w złocie i kości

słoniowej. Legenda twierdzi, że pacjenci, którym przyjazny bóg

się ukazywał, niekiedy w towarzystwie swej córki Hygieii, we

śnie, momentalnie odzyskiwali zdrowie.

Sen leczniczy zalecany był wówczas przeciwko najróżniejszym

dolegliwościom. Sprowadzano go i utrzymywano częściowo poprzez

hipnozę, posiłkując się również ekstraktami roślinnymi, gdy

wskazane było utrzymanie snu przez dłuższy czas. Najwyraźniej już

wtedy stwierdzono, że całkowite wyciszenie organizmu, jakie daje

sen, wiążące się również ze zredukowaniem przemiany materii do

poziomu podstawowego, jest znakomitym sposobem odciążenia

narządów wewnętrznych co sprzyja procesowi zdrowienia. W końcu

nie bez kozery nawet dzisiaj lekarze przy większości chorób

zalecają przede wszystkim położenie się do łóżka.

W nowszych czasach, to znaczy w naszym stuleciu, sen

leczniczy na powrót zaczął być uznawany, po wiekach zapomnienia.

Pewien niemiecki lekarz, dr Kurt Weidner przenosił pacjentów

cierpiących na choroby infekcyjne na dłuższy czas w stan uśpienia

i stwierdził przy tym, że zdrowieli szybciej od pozostałych

pacjentów z analogicznymi infekcjami. W związku z tym odkryciem w

stosunkowo niedługim czasie zaczęły funkcjonować sanatoria

leczące snem zarówno schorzenia fizyczne jak i psychiczne, nie

mówiąc już o bezsenności i innych zaburzeniach związanych ze

snem. Część tego typu lecznic przetrwała do naszych czasów i

wydaje się, że nie cierpi na brak pacjentów.

Tego typu kuracja trwa średnio od trzech do sześciu tygodni.

W jej trakcie pacjenci otrzymują wytłumiające świadomość far-

maceutyki w formie tabletek lub zastrzyków, które sprowadzają sen

z reguły już po pięciu minutach (przy czym oczywiście muszą być

bardzo dokładnie dawkowane) bądź sen sprowadzany jest na pacjenta

przy pomocy tak zwanej "maszyny snu". Jest to elektryczny aparat,

wytwarzający słabe impulsy elektryczne, które przenoszone są na

oczy, na kark, względnie również na skronie. Poprzez

elektromagnetyczny efekt rezonansu w mózgu dochodzi do

wytwarzania się fal o częstotliwości oscylującej wokół 12 Hz,

takich samych jakie wytwarzane są w pierwszej fazie naturalnego

snu. "Maszyna snu" pomaga pacjentowi zasnąć nie zakłócając

równocześnie późniejszego przebiegu poszczególnych faz, ani ich

kolejności. W niektórych przypadkach stosuje się wariant

kombinowany, najpierw aplikując pacjentowi farmaceutyki, a na-

stępnie poddając go działaniu elektrousypiacza.

Przebieg kuracji może być bardzo zróżnicowany. W jednych

sanatoriach (może należałoby raczej użyć określenia dormitorium?)

pacjentów na początku kuracji usypia się raz dziennie na 45

minut, przedłużając następnie okres snu do 90 minut, w innych

podczas trzytygodniowych kuracji pacjenci są usypiani tylko w

określone dni, podczas gdy pozostałe dni służą awiczeniom

fizycznym, saunie oraz innym zabiegom.

W innych znów klinikach usypia się pacjentów i pozwala się

im spać dzień i noc, budząc wyłącznie w celu załatwienia potrzeb

fizjologicznych i natychmiast na powrót układając do snu.

Wspomniany uprzednio stan zamroczenia (pierwsza faza snu)

daje się również osiągnąć w inny sposbb. Zjawisko to może

nastąpić zupełnie spontanicznie i nawet sobie tego nie uprzytom-

nimy.

O zjawisku tym po raz pierwszy donieśli Playfair i Hill w

swej książce pod tytułem "Niebiańskie cykle". W południowej

Francji, w długich, wysadzanych po obu stronach drzewami alejach,

jakie tam nagminnie występują, bardzo często zdarzały się niewy-

tłumaczalne wypadki samochodowe. Sprawcami wypadków byli

najczęściej starsi, dość wolno prowadzący samochód ludzie.

Policja drogowa zaćngażowała w końcu do wyświetlenia tej tajem-

nicy naukowców, którzy ustalili, że przyczyną wypadków jest

przemienna gra światła i cienia, wywołana określoną gęstością

posadzonych drzew, która przy stosunkowo wolnym przejeździe

dawała stroboskopowy efekt odpowiadający dość dokładnie częs-

totliwości 12 Hz. Efekt ten działając poprzez nerwy wzrokowe

również może wywołać efekt rezonansu w centralnym systemie

nerwowym - wytworzony w ten sposób stan zamroczenia określamy

mianem transu. Skutek nie ogranicza się jedynie do zmiany

częstotliwości prądów mózgowych - organizm wykazuje wymierne

zmiany, występujące w różnych stadiach snu, takie jak zmiany

przewodnictwa skóry, zwiotczenie mięśni, spowolnienie oddechu

itp.

Dominującą cechą transu jest fakt, że mózg przestaje

odbierać bodźce z otoczenia, bądź dochodzą one doń mocno

wytłumione. W niektórych przypadkach bodźce zewnętrzne za pomocą

kompleksów - K przekształcane są w ciągi obrazów wypływających z

podświadomości.

MEDYTACJA

W różnych kulturach, w tym również we wczesnośredniowiecznej

Europie, zwłaszcza kręgi mistyczno-religijne posługiwały się

medytacją, w celu osiągnięcia poziomów świadomości odbiegających

od codzienności. Służyła ona - i nadal służy - umożliwieniu

człowiekowi dotarcia do głębszych warstw własnej jaźni, wzmoc-

nieniu osobowości, lepszemu wykorzystywaniu posiadanych zdol-

ności, jaśniejszemu pojmowaniu rzeczywistości, lepszemu zro-

zumieniu świata itp.

Odnalezienie samego siebie nie oznacza nic innego jak dialog

prowadzony z własną podświadomością, czyli ze swoimi treściami

duchowymi oraz wewnętrznymi mocami. Wprawdzie dialog taki

nawiązujemy co noc, podczas marzeń sennych, jednak jest to proces

niejako automatyczny, dziejący się niezależnie od naszej woli,

czyli niesterowalny.

W medytacji, podobnie jak w innych formach autokomunikacyj-

nych przeżywamy ten sam proces, tyle że w sposób świadomy,

wartościujący i krytyczny. Stosowane w tym celu techniki są dosyć

zróżnicowane. Wspomnijmy w tym miejscu o jodze, filozofii zen, o

awiczeniach oddechowych, medytacji mantrycznej, różnych

technikach koncentracji, długotrwałych modłach itd. Celem jest

zawsze osiągnięcie stanu transu, i to dość głębokiego.

Powodem, dla którego trans musi mieć określoną głębokość

jest następujące zjawisko: jeśli mózg nie jest stymulowany

bodźcami zewnętrznymi czyli światłem, dźwiękami, zapachami,

odczuwaniem ciepła, zimna, bólu itp, automatycznie zaczyna

samodzielnie takowe wytwarzać, ubierając je przy tym w różne

obrazy. Kanwa tych obrazów jest za każdym razem, "programowana"

przez naszą podświadomość.

Gdy obrazy te występują w trakcie snu, określamy je jako

marzenia senne, jeśli natomiast pojawiają się na jawie, określamy

je w zależności od ich intensywności jako marzenia na jawie,

względnie sny na jawie, halucynacje, wyobrażenia lub imaginacje,

zjawy itd.

Tak więc w określonej fazie medytacji mózg zaczyna wytwarzać

takie obrazy, przy czym, podobnie jak marzenia przy zasypianiu,

są to początkowo motywy dość powierzchowne, przeważnie

zdominowane przez odpowiednio przekształcone bodźce zewnętrze.

Nauczyciele medytacji ostrzegają przed nimi, gdyż są to czynniki

rozpraszające. Medytujący poprzez świadomy akt woli musi zejść

kolejny poziom niżej, by dotrzeć do zasadniczych i ważnych

treści. Wymaga to dość długich awiczeń.

Prócz tego istnieją również prostsze formy medytacji, służące ,

przede wszystkim rozluźnieniu, odprężeniu i psychicznej

regeneracji. Jednak również one wymagają pewnego doświadczenia

oraz awiczeń. Ponieważ nie każdy jest zdolny oderwać się choć na

chwilę od rzeczywistości, a rasa ludzka dysponuje dość dużym

talentem technicznym, również w tym wypadku stworzono sztuczną

pomoc. Pod koniec lat sześćdziesiątych Amerykanie skonstruowali

tzw. "basen medytycyjny", zasadą działania oraz konstrukcją

przypominający stare hinduskie urządzenia. Chodzi tu o coś w

rodzaju komory izolacyjnej. Nagi człowiek unosi się w niej w

podgrzanym do temperatury ciała wodnym roztworze soli, której

stężenie odpowiada mniej więcej stężeniu soli w wodzie Morza

Martwego. Do wnętrza nie przenikają żadne bodźce, ani dźwięk, ani

światło. Uzyskuje się w ten sposób całkowite wyeliminowanie

zewnętrznych bodźców. W związku z tym, już po niewielu minutach

mózg nawet niewyćwiczonego człowieka zaczyna wytwarzać

najpiękniejsze obrazy, nie popadając przy tym w stan snu.

Oczywiście pragnienie jak najszybszego zapadania w trans i

osiągania tego najprostszymi metodami nie stanowiło wyłącznie

dążenia współczesnego człowieka. Wręcz przeciwnie, zagadnienie to

liczy sobie tysiące lat i występuje we wszystkich kulturach. W

wytwarzaniu transu, prócz rytmów i muzyki, równie ważką rolę

odgrywały zawsze psychoaktywne, czyli halucynogenne substancje

roślinne. Od czasów Carlosa Castanedy najbardziej znaną

substancją tego typu jest najprawdopodobniej meskalina. Również

LSD, czynnik wyekstrahowany przez Alberta Hoffmanna z nasion

sporyszu nie należy do całkiem nieznanych, szczególnie od czasu

gdy hippisi w końcu lat sześćdziesiątych podnieśli go do roli

substancji kultowej. Oczywiście nie są to jedyne roślinne

halucynogeny - omówienie wszystkich znacznie wykracza poza

określone przez nas ramy. Znakomita większość odpowiednich roślin

i substancji z nich uzyskiwanych opisana jest w książce Richarda

S. Schultesa i Alberta Hoffmanna "Rośliny bogów".

Jednak bezwysiłkowe wejście w inny stan świadomości nie

wymaga koniecznie zastosowania środków roślinnych, czy nawet

chemicznych, które zazwyczaj wywołują dość nieprzyjemne objawy

uboczne.

HIPNOZA

O stosowanym już w starożytnej Grecji sposobie osiągania

stanu transu funkcjonują najprzedziwniejsze przesądy i

uprzedzenia. Jedni twierdzą iż jest to wytwór diabła, a jego

stosowanie jest sprzeczne z prawdziwą wiarą, inni znów widzą w

hipnozie metodę opanowywania innych ludzi, którzy zmuszeni są do

wykonywania określonych rozkazów nie będąc tego świadomi, jeszcze

inni obawiają się znów, że hipnoza prowadzi do impotencji. Jest

to tylko kilka najbardziej obiegowych przykładów.

Nawet w jednym z popularnych leksykonów - tytuł i wydawcę

przemilczymy miłosiernie - na temat hipnozy wypisuje się takie

oto bzdury: "Sztucznie wytwarzany stan, który zawęża świadomość

człowieka do jednej tylko osoby, do hipnotyzera, z którym

wytwarzany jest bardzo silny kontakt, tak zwany raport, oraz

uzależnienie woli (sugestia). Rozróżnia się trzy stopnie. W

pierwszym (somnolencja) następuje rozluźniona i ospała pasywność;

w drugim stadium (kataleptycznym) występuje znaczna podatność na

sugestie (między innymi niemożność zmiany pozycji ciała bez zgody

hipnotyzera); dopiero w trzecim stadium (somnambulicznym), który

osiągany jest przez nieliczne media, możliwe są sugestie

wszelkiego rodzaju (wykonywanie nakazanych czynności, przeżywania

sugerowanych wrażeń i uczua, bólu lub niewrażliwości na ból

itd.)".

Do wytworzenia tego typu poglądów przyczyniły się pełne

fantazji powieści kryminalne jak również "hipnotyzerzy sceni-

czni", z których znakomita większość była zwykłymi szarlatanami,

pracującymi z podstawionymi uprzednio ludźmi. Warto na pewno

uprzytomnia sobie, że autorzy tego typu powieści najwidoczniej

nie byli obciążeni nawet szczątkową wiedzą fachową (byli, wzglę-

dnie są), zaś hipnotyzerzy działający w showbiznesie nie stosują

prawdziwej hipnozy, a jedynie dość proste, lecz jednocześnie

skuteczne sztuczki psychologiczne. Musimy też pamiętać, że nie

istnieje hipnoza, która mogłaby skłonia zahipnotyzowanego do

uczynienia czego' wbrew swej woli. Wola, moralność i samokontrola

w stanie hipnozy są całkowicie zachowane.

W czasach nowożytnych hipnoza została wprowadzona do

medycyny przede wszystkim za sprawą niemieckiego lekarza, dr

Franza Antona Mesmera, który określił ją jako zwierzęcy (jako

przeciwieństwo do technicznego) magnetyzm, słusznie zauważając,

że konieczny w tym celu stan transu jest efektem mechanizmów

rezonansowych. Warto przypomnieć sobie fragment dotyczący

stroboskopowego efektu wywoływanego jazdą samochodem w za-

drzewionej alei. Właśnie dlatego wcześni hipnotyzerzy używali na

przykład wahających się przed oczyma przedmiotów, które hip-

notyzowany musiał śledzić wzrokiem. Poprzez nerw wzrokowy rytm

wahadełka wywoływał w centralnym systemie nerwowym reakcję,

której skutkiem było wytwarzanie fal o odpowiedniej

częstotliwości. W owych czasach hipnozę zwano jeszcze mes-

meryzmem. Określenie zespołu tych zjawisk mianem hipnozy

nastąpiło dopiero w dziewiętnastym wieku. Nazwę pochodzącą od

Hipnosa, greckiego boga snu wprowadził angielski lekarz J. Braid,

który hipnotyzowanie stosował wobec neurotyków, próbując w ten

sposób uzyskać wytłumienie symptomów chorobowych.

Nie sposób wyobrazić sobie nowoczesnej psychoterapii bez

hipnozy, przy czym metodyka stosowania została znacznie upro-

szczona, a zakres stosowania znacznie rozszerzony. Đaden

współczesny terapeuta nie pracuje już z wahadełkiem, czy

podobnymi środkami pomocniczymi.

Hipnoza, podobnie jak sen dzieli się na różne stadia, które

określane są według punktowego systemu, oceniającego ich

głębokość. Jest to tzw. skala Standforda. EEG. wykazuje każdo-

razowo wyraźnie zróżnicowane pod względem częstotliwości fale

mózgowe. Rzadko który hipnotyzer podłącza jednak swych pacjentów

do elektroencefalografu - w większości głębokość hipnozy oceniana

jest na podstawie innych charakterystycznych cech - na przykład

wrażliwości na ból, napięcia mięśniowego częstotliwości i głębi

oddechu czy drżenia powiek.

Przeciwnie do snu, który jako elementarna, biologiczna potrzeba

znany jest człowiekowi z natury, hipnoza jest stanem, którego

można się nauczyć i który można trenować. Podstawowa różnica

między snem a hipnozą polega na tym, że powstający we śnie

przebieg marzeń sennych może być w pewnym sensie sterowany

również funkcjami ciała, względnie uwarunkowaniami zewnętrznymi

(hałas, światło, zapachy, stopień wygody w łóżku itp.), natomiast

przy hipnozie na funkcje ciała można wpływać przez imaginowane

lub sugerowane obrazy względnie sugestie werbalne, a wpływy

otoczenia mogą zostać całkowicie wyeliminowane. W związku z tym

hipnoza umożliwia sugestywne zmienianie bodźców, na przykład

eliminację uczucia bólu lub wywoływanie odczucia ciepła lub

zimna.

Hipnoza może odkrywać odrzucane lub zakryte części świado-

mości w sposób bezpośredni jak i pośredni, podczas gdy marzenia

senne czynią to w sposób mocno ograniczony i zawoalowany, co

wymaga następnie ich odszyfrowywanie - więcej na ten temat w

rozdziale poświęconym analizie snów. Hipnoza, jak rzadko która

inna metoda, umożliwia pacjentowi, przy pomocy swego terapeuty,

nawiązanie kontaktu a nawet konstruktywne dyskusje z własnymi,

nieświadomymi treściami duchowymi. Poza tym, w określonych

przypadkach hipnozę można wykorzystywać jako środek znieczulający

oraz usypiający, pozbawiony przy tym wszelkich skutków ubocznych.

Tego typu wykorzystywanie zjawiska hipnozy jest najszerzej

stosowane w gabinetach dentystycznych oraz przy porodach.

Z drugiej strony, hipnoza, podobnie jak sen prowadzi do

subiektywnego odczucia spokoju wewnętrznego, odprężenia oraz

oderwania od powszedniości, przy czym we śnie można ziden-

tyfikować tak zwane "pozostałości dnia" - szczątki przeżyć i

odczua, które w stanie hipnozy mogą zostać całkowicie wyłączone.

Poniższa tabelka wymienia różne stany, na jakie możemy

natknąć się w czasie hipnozy. Warto przy tym pamiętać, że bez

woli i wewnętrznej zgody osoby hipnotyzowanej nie jest możliwe

osiągnięcie żadnego z tych stanów. W dość licznych wypadkach

konieczne jest nawet pewne wyćwiczenie się osoby hipnotyzowanej,

by osiągnięcie pożądanego stanu stało się możliwe.

Specyficzne zjawiska możliwe jedynie w stanie hipnozy

Katalepsja:

rozumiemy pod tym określeniem szczególny, mimowolny stan

mięśni, w trakcie którego kończyny zastygają bez ruchu w

takiej pozycji, w jakiej się je ustawi, zupełnie jakby

były z wosku.

Lewitacja: pod określeniem lewitacja kryje się automatyczne

uniesienie rąk, następujące jako reakcja na

sugerowane uczucie ich nadzwyczajnej lekkości. Jest to

definitywnie ściśle związana z hipnozą, określenie to

wyrwane z kontekstu oznacza również zdolność człowieka do

unoszenia się w powietrzu bez środków pomocniczych,

jedynie za sprawą swej woli.

Dysocjacja: przy dysocjacji możliwe jest oddzielenie

świadomości duchowej (mentalnej) od świadomości cielesnej, czyli

od poczucia własnego ciała. Stan ten można porównać ze

snami, w których sami z boku obserwujemy własne

poczynania.

Amnezja: określenie amnezja oznacza zapominanie

określonych faktów i zdarzeń. Stan ten można osiągnąć w dwojaki

sposób, albo jako spontaniczne następstwo seansu hipnotycznego,

albo poprzez realizację rozkazu posthipnozycznego. W obydwu

wypadkach amnezja ma charakter przej'ciowy.

Hipernezja: jest zjawiskiem odwrotnym do amnezji. Jej

wywołanie umożliwia szczegółowe przypomnienie sobie rzeczy i

wydarzeń dawno zapomnianych.

Regresja:

jest nazwą powrotu dziecięcego uczucia bezpieczeństwa i

ochronywywoływanegookreślonymitechnikami

terapeutycznymi stosowanymi w stanie hipnozy.

Regresja wieku:

jest stanem zdarzającym się również w marzeniach

sennych. Dochodzi do powrotu do przeszłości, przy czym

zjawisko to może mieć przebieg aktywny, tzn. na powrót

stajemy się dzieckiem lub dużo młodszym człowiekiem,

względnie pasywny, wtedy odgrywamy rolę widza w

niezmienionej, dzisiejszej postaci.

TRENING AUTOGENNY

Również trening autogenny wymaga awiczeń. Jest to rodzaj

autohipnozy, który około roku 1920 wprowadzony został do

praktycznej medycyny przez niemieckiego lekarza J.H. Schultza, w

oparciu o praktyki hinduskie.

Trening autogenny służy przede wszystkim cielesnemu,

psychicznemu i duchowemu rozluźnieniu, a przez to regeneracji

sił. Im człowiek jest bardziej wyćwiczony w jego praktykowaniu,

tym szybciej jest w stanie osiągnąć stan cielesnego i duchowego

transu. W pełni wyćwiczonym adeptom tej sztuki udaje się uwolnia

od każdego rodzaju stresu w ciągu dosłownie kilku minut,

niezależnie od miejsca przebywania. Również w treningu autogennym

wyróżniamy kilka stadiów, odpowiadających różnym poziomom

awiczeń.

Początek stanowią zazwyczaj awiczenia polegające na od-

czuwaniu ciężaru w kończynach, co odbywa się w prosty sposób;

człowiek w duchu powtarza sobie: "moja lewa stopa staje się

ciężka i ciężka i jeszcze cięższa; moja lewa noga staje się

ciężka i ciężka i jeszcze cięższa" itd. W ten sposób przechodzi

się od kończyny do kończyny, odczuwając ich wielki ciężar, aż

staną się one w pewnym sensie "ciałami obcymi", następnie tak

samo postępuje się z oczami, duchem, oddechem, sercem itd. Z

czasem i przy odpowiednim wytrenowaniu udaje się w ten sposób

sterować nawet pracą serca, kontrolując jego bicie, nie mówiąc

już o pobudzaniu ukrwienia kończyn.

Autogenny trening umożliwia wreszcie wywoływanie w duszy

podświadomych obrazów, podobnie jak to się dzieje w hipnozie pod

kierunkiem terapeuty, lub spontanicznie podczas snu.

Na marginesie można dodać, że uprawianie treningu autogen-

nego przyczyniło się do uratowania niejednego życia ludzkiego. Na

przykład ludzie zasypani w lawinie są w stanie do tego stopnia

pobudzić krążenie krwi, że nie tylko nie zamarzają, ale po

wielogodzinnym pobycie pod śniegiem nie wykazują najmniejszych

śladów odmrożeń.

Mimo wszystko autogenny trening, podobnie jak hipnoza często

podejrzewany jest o piekielne pochodzenie, co nie ma żadnego

uzasadnienia. Musimy sobie jeszcze raz jasno uświadomia, że tego

typu stany transu, gdyż w zasadzie trening autogenny również na

tym polega, nie są jakimś zjawiskiem nadprzyrodzonym. Wszyscy

przeżywamy je codziennie.

SEN NA JAWIE

Sen na jawie, zwany również marzeniem dziennym oraz nieobec-

nością duchową, jest zjawiskiem trwającym od kilku sekund do

kilkunastu nawet minut. Stan ten często bywa wywoływany przez

słowa, zdania, zapachy, dźwięki - w tym oczywiście również przez

muzykę. W równie wielu wypadkach stan ten powoduje nuda,

nielubiana praca itd. Występowaniu tego zjawiska sprzyjają niże w

rytmach ultraradianowych, omówionych w poprzednim rozdziale.

Zanurzamy się wtedy znienacka w obrazki z przeszłości, w

wyimaginowane sceny filmowe i fantazje. I zazwyczaj samodzielnie

koncentrujemy się na wykonywanej czynności, powracając jakby znów

do miejsca w którym znajdowaliśmy się przed popadnięciem w

marzenie. W wielu przypadkach nawet nie uświadamiamy sobie faktu,

że przez chwilę bujaliśmy w innym świecie. Mimo to przeważnie

czujemy się świeżsi i bardziej wypoczęci niż przed "oderwaniem

się".

Innymi słowy: odczuwana przez człowieka potrzeba marzeń nie

ogranicza się zatem do stanu snu. Również w okresie czuwania

występują okresy w których świadomość w mniej lub bardziej

dobitny sposób zostaje zdominowana przez podświadomość.

Metodą analizowania marzeń na jawie posługuje się technika

psychoterapeutyczna opracowana przez prof. Hansa Carla Leunera.

Proces terapeutyczny polega na wywołaniu u pacjenta hipnoidalnego

stanu odprężenia, następnie terapeuta prosi go o przekazywanie

postrzeganych obrazów. W niektórych przypadkach z góry narzuca

się obrazy drzew, zwierząt, kwiatów i całych krajobrazów, z

których pacjent tworzy konkretnie określone marzenie, o którym na

bieżąco rozmawia z terapeutą, czuwającym nad całym procesem, by

nie dopuścia do powstania niepożądanych stanów (na przykład zbyt

dużego strachu, stresu itp.).

W odróżnieniu od psychoanalizy propagowanej przez Freuda i

Junga, przy tej metodzie terapeutycznej pacjent nie musi rozumieć

swoich "snów", wystarczy, że nauczy się je odwzorowywać w

procesach twórczych, podobnie jak uczniowie w szkole opanowujący

pewne problemy najlepiej przy pomocy farb i pędzla, kredek czy

modeliny. Zgodnie z licznymi doświadczeniami pacjent uczy się w

ten sposób pokonywać problemy tkwiące za obrazkami które w pewnym

sensie stanowią odwzorowanie podświadomości, jednak bez

konieczności wprowadzania ich do świadomości. Dzięki temu pacjent

może bez większych kłopotów żyć ze swymi strachami, fobiami i

przymusami, które w innym przypadku uniemożliwiłyby lub wydatnie

utrudniły normalną egzystencję.

Stosowanie tej techniki terapeutycznej wydatnie skraca czas

leczenia i jest znacznie dokładniej ukierunkowane na zwalczanie

zasadniczych problemów niż analityczne opracowywanie znaczenia

snów. Psychoanaliza ma jednak tę zasadniczą przewagę, że nie

oswaja problemów lecz je rozwiązuje, przyczyniając się tym samym

do wzmocnienia osobowości pacjenta, czego o analizowaniu marzeń

na jawie raczej nie można powiedziea.

Po przeanalizowaniu w tym rozdziale różnych możliwości

przeżywania marzeń i snów powinniśmy pod koniec poświęcia nieco

uwagi samemu zjawisku marzenia sennego. W ciągu jednej nocy

przechodzimy od trzech do sześciu cyklów, w których poszczególne

fazy powtarzają się w określonych konfiguracjach. W związku z tym

co noc, niezależnie od tego czy cokolwiek z tego rano pamiętamy,

przeżywamy cały zestaw snów.

OBJAŚNIANIE SNÓW

Objaśnianie snów jest stare jak świat. Była to zawsze nieco

ezoteryczna sztuka, początkowo wykonywana wyłącznie przez

szamanów i czarowników, następnie kultywowana przez zawodowych

objaśniaczy, którzy zresztą zwykle zachowywali niskie święcenia

kapłańskie. W naszym kręgu kulturowym objaśnianiem snów od

Średniowiecza po czasy nowożytne parali się między innymi

astrologowie i alchemicy oraz - w przypadku niższych warstw

społecznych - również znachorzy i rozmaite "babki". Sztuka

objaśniania snów pozbyła się swej dwuznacznej otoczki wraz z

rozwojem nowoczesnej psychoanalizy, przede wszystkim za sprawą

Freuda i Junga. Należy przy tym starannie rozdzielić analizę

marzeń sennych dokonywaną przez psychoanalityka, od obja'nień

poszczególnych snów, zawartych w rozmaitych sennikach: egipskich,

chaldejskich i babilońskich, które przed licznymi przeróbkami

stanowiły może pomoc naukową dla kapłanów, obecnie jednak należy

je traktować jako stek bzdur. Pamiętajmy zresztą, że większość z

powszechnie dostępnych wydawnictw na ten temat to nieudolne

apokryfy.

Platon w dialogu "Fedon" przekazuje nam, że już Sokrates był

zdania, że sny zasługują na najwyższą uwagę, gdyż przedstawiają

sobą stan, względnie nastrój sumienia. W ciągu tysiącleci rozwoju

naszej kultury, sny traktowano również jako przepowiednię,

zawierającą wskazówki w jaki sposób lepiej uporać się z

przyszłością. Wskazuje na to choćby Biblia, w której mądry Đyd

Józef objaśnia sny faraona w taki sposób, by uniknąć klęski

głodu. Być może stanowi to również pierwszy pisany przykład

manipulowania człowiekiem poprzez odpowiednie objaśnianie jego

snów.

Analizowanie snów, takie jakie znamy od czasów Freuda i

Junga ma zupełnie inny cel. Współczesna psychologia doszła bowiem

do wniosku że sny mają poważny wpływ na ludzkie zdrowie. Dzieje

się tak przede wszystkim z tego powodu, że każdy człowiek

(podobnie jak każde zwierzę) codziennie przeżywa sytuacje, z

którymi wyłącznie jego świadomość nie jest w stanie się uporać,

gdyż należą one bardziej do sfery uczuciowej niż do

świadomościowej. Odpływają w związku z tym w podświadomość, gdzie

w większym lub mniejszym stopniu obciążają naszą psychikę.

Jeśli obciążenie to przekroczy określoną wielkość, psychika,

względnie dusza, jak to niektórzy wolą, choruje, co oznacza, że

dochodzi do zaburzeń objawiających się w formie lżejszych lub

cięższych dolegliwości psychicznych, lub, co zdarza się niemal

równie często, psychika stosuje manewr wymijający, który prowadzi

do powstania dolegliwości fizycznych, a nawet do szkód

organicznych. Zjawisko to w ostatnich latach wciąż przybiera na

sile. Dolegliwości tego typu określamy mianem psycho-somatycznych

(psyche - dusza, soma - ciało).

Dla codziennego psychicznego odciążenia zarówno człowieka

jak i zwierzęcia został stworzony sen. Podczas snu, zarówno

człowiek jak i zwierzę zwolnieni są od obowiązku troszczenia się

poprzez pracę o swoją egzystencję (podobnie zresztą jak w stanach

transu). Człowiek w tym czasie nie znajduje się pod wpływem

rozumu, względnie tego, co Erich Fromm określał jako zbiorowy

bezsens (common nonsense), czyli ogólnie przyjętego wartoś-

ciowania. We śnie człowiek może rozpoznawać świat w sposób

zupełnie subiektywny, porzucając całkowicie punkt widzenia

sterujący nim na jawie. Nic dziwnego zatem, że australijscy

Aborygenowie mawiają, że sen składa się z tych myśli, które

człowieka na powrót scalają.

Przeciwnicy analizy snów, a takich nie brakuje, twierdzą

jednak, że sny są zwykle bardzo chaotyczne i niezrozumiałe oraz -

że gdybyistotnie miały taką wartość dla organizmu, człowiek nie

zapominałby ich tak szybko, o ile w ogóle zdążył je sobie

uprzytomnia.

Wszystko to się zgadza. Jednak mimo często pozornej chaoty-

czności i błyskawicznego ich zapominania, sny w normalnych

warunkach odnoszą pożądany skutek. Następuje w nich bowiem

"nie'wiadome" mierzenie się z przeżyciami i konfliktami (co

zresztą ma również miejsce w terapii marzeń na jawie). Jeśli

duchowe obciążenia nie mogą już zostać zrekompensowane przez

"normalne" sny, dochodzi nieodwołalnie do wspomnianych wyżej

zaburzeń, z ich wszystkimi konsekwencjami, dotyczącymi zarówno

ciała jak i ducha.

Wielką zasługą autriackiego psychiatry, dr Zygmunta Freuda

jest rozpoznanie, że uświadomienie (czyli przeniesienie do świa-

domości) konfliktów powstałych w podświadomości prowadzi do

odciążenia psychiki i tym samym do odzyskania zdrowia oraz

odkrycie, że bezpośrednia droga do rozszyfrowania zawiłych

duchowych treści prowadzi poprzez marzenia senne. Freud określił

sny mianem via regina - czyli królewskiej drogi, drogi

prowadzącej do podświadomości.

Po dokonaniu tych epokowych odkryć największy problem

stanowiła przepaść pomiędzy naszą mową a mową podświadomości, a

więc i snów.

Nasza mowa jest logiczną konstrukcją rozumową i różni się

znacznie w poszczególnych regionach, zwanych strefami językowymi.

W dodatku nie

jest to konstrukcja w stu procentach logiczna, podlegająca

również wahaniom mody, koniunktury oraz licznym nieporozumieniom.

Również treści duchowe, takie jak miłość, nienawiść, radość,

cierpienie, żałoba, rozczarowanie, nadzieja, frustracja, tęsknota

i marzenia odciskają na mowie swe piętno. Jednak uczucia te we

wszystkich strefach językowych istnieją i dlatego podświadomość

może wyrażać się wyłącznie w języku symboli, czyli w formie

obrazów i dźwięków przeżywanych we śnie.

Aby marzenia senne, czyli obrazową mowę podświadomości

wprowadzić do świadomości, należy najpierw rozszyfrować całą

symbolikę. Jest to właśnie proces, pod którego określeniem

rozumiemy współczesne objaśnienie snów. Wprawdzie już Zygmunt

Freud rozpoczął prace w tym kierunku, lecz dopiero Szwajcar, Carl

Gustav Jung oraz jego następca, C.A. Meier doprowadzili sztukę

analizy snów do bardzo wysokiego i naukowo uznanego na całym

świecie poziomu.

Rozwinięta w tym celu przez Junga metoda polega zasadniczo

na tak zwanej amplifikacji, czyli na porównywaniu symboli. Odkrył

on mianowicie, że w marzeniach sennych pojawiają się podobne

symbole jakie funkcjonują w bajkach, mitach, sagach oraz licznych

obrzędach ludowych, muszą zatem być rzeczą wspólną dla wszystkich

ludzi, względnie dla ich dusz. Jung określił tę wspólnotę mianem

"podświadomości zbiorowej" (pochodzą z niej między innymi postaci

z komedii dell arte oraz osoby występujące w teatrzykach

kukiełkowych: król, czarownica, książę, diabeł, itd.).

Praktyczne zastosowanie tej metody przypomina nieco po-

stępowanie lingwisty, który natrafia na stary, niekompletny

tekst: luki w tekście zapełnia się elementami z lepiej

zachowanych miejsc, które mogłyby ewentualnie pasować. Wynikający

na końcu sens całości jest jednoznacznym dowodem na prawidłowość

zarówno zastosowanej metody, jak i słuszność podejrzeń odnośnie

pasowania poszczególnych elementów.

Przy analizie marzeń sennych stosuje się podobną zasadę.

Metoda amplifikacji (łac. amplus + facio: poszerzać, podwyższać,

zwiększać) zakłada, w przeciwieństwie do innych wspomnianych

metod, skupienie się na pojedyńczym przypadku, to znaczy na

treści jednego snu, szczególnie w podświadomym zakresie.

C.A. Meier pisze do tego: "po wykonaniu amplifikacji może

się zdarzyć, że ujawniony sens określonego miejsca snu wystąpi

niejako w charakterze zupełnie nowego elementu a jego związek ze

świadomością śniącego stanie się zupełnie jasny. Można

powiedzieć, że stwarza się on niejako samodzielnie, przy czym

jego stosunek do świadomości występuje jako zupełnie nowe

przeżycie, mające przekonywującą zdolność do dokonywania zmian w

obrębie świadomości."

Przez objaśniony sen dzieje się zatem to, co Arystoteles

mówił o dramacie greckim: "Tragedia poprzez pobudzenie

współczucia i strachu wywołuje sprawiające ulgę rozładowanie

duchowej afektacji".

Na marginesie: w pismach Carla Gustava Carusa (1831-#1866)

natrafiamy na takie oto fragmenty: "klucz do poznania świadomego

życia duchowego leży w podświadomych regionach" oraz "cały 'wiat

naszegonajintymniejszego duchowego bytu spoczywa na

podświadomości i rozprzestrzenia się z tego właśnie poziomu." Nic

nie przesadzając, można by te przemyślenia uznać zarówno za

zwiastuna jak i za bezpośrednie poprzedzenie współczesnej

psychosomatyki.

Jak już wspomnieliśmy, nie każdy sen jest od razu wielkim

marzeniem sennym, jednak również te najmniejsze są istotne, gdyż

stanowią wyraz duchowych manifestacji. Z drugiej strony sny,

zwłaszcza sny pierwszego cyklu są jeszcze przepełnione

szczątkowymi i przetworzonymi resztkami przeżyć dziennych oraz

zdominowane w pewnym stopniu przez bodźce fizyczne (ciepło,

zimno, zapachy, dźwięki, stopień wygody itp.). Jeśli w czasie

takiego snu marzniemy, śnią nam się zimne wiatry lub opady

śniegu, jeśli pocimy się, to w naszym śnie pojawiają się duszne,

pełne słońca zaułki miejskie lub nawet Sahara (patrz też

podrozdział dotyczący koszmarów sennych). Z reguły, po przebu-

dzeniu nie uświadamiamy sobie nawet istnienia tych snów, gdyż

nakładają się na nie następujące po nich o wiele ważniejsze

marzenia senne.

Zdarzają się również tak zwane sny kreatywne (twórcze).

Występują onenajczęściej wtedy, gdy udajemy się na spoczynek z

głową przepełnioną ważkimi problemami. Nasz rozum pracuje nad

nimi dalej, również w czasie snu, dzięki czemu w sprzyjających

warunkach może dochodzić do niezwykle efektywnej i kreatywnej

współpracy z podświadomością. Klasycznym przykładem takiej

współpracy jest historia odkrycia pierścienia benzolowego.

Wielki chemik Kekul‚ von Stradonitz (1829 - #1896) przez

dłuższy czas badał konfigurację atomów węgla w związku chemicznym

zwanym benzolem, nie potrafiąc jednak przeniknąć tej tajemnicy.

Pewnej nocy, kładąc się jak zwykle do łóżka z głową nabitą

różnymi koncepcjami, miał sen o wężu, który ugryzł się we własny

ogon. To poddało mu pomysł by rozwiązania szukać, rozpatrując

warianty pierścieniowatego ułożenia atomów, co okazało się

koncepcją słuszną.

Zresztą wielu wynalazców przyznaje się do tego, że bardzo

często rozwiązania problemów przychodzą im do głowy we śnie. Dla

zaistnienia tego zjawiska muszą jednak nastąpia sprzyjające

okoliczności, umożliwiające zetknięcie się świadomości i pod-

świadomości w płaszczyźnie rozwiązywania określonego zagadnienia,

niedopuszczenie do wpływu bodźców zewnętrznych na przebieg

marzenia sennego oraz właściwy czas, gdyż jeśli twórczy sen

będzie miał miejsce w pierwszych cyklach, istnieje realne

niebezpieczeństwo, że zostanie on zasłonięty lub zdominowany w

sposób nie do odczytania przez późniejsze marzenia senne. Dość

często zdarza się przecież sytuacja, w której po przebudzeniu

wiemy, że coś nam się śniło (treść snu w tym przypadku nie

odgrywa najmniejszej roli) lecz kompletnie nie jesteśmy w stanie

sobie przypomnieć co to było. W takich przypadkach niekiedy można

uciekać się do pomocy hipnozy, jednak nawet ona nie gwarantuje

sprowadzenia snu na powrót do świadomości.

W kwestii rozwiązywania problemów przez sen, istnieje wiele mitów

oraz quasi religijnych powiedzeń ludowych; między innymi: "Pan

swoim daje nawet we śnie, podczas gdy inni darmo harują całe

życie." Może jednak ci obdarowani mają po prostu lepszą

pamięć...?

Wielu ludzi cierpi jednak również na koszmary senne. Wpraw-

dzie chodzi tu o zjawisko mające głęboki psychologiczny aspekt,

jednak jego zasadnicza przyczyna pozostaje najczęściej w sferze

fizycznej, dlatego omówimy je bliżej w rozdziale zajmującym się

zaburzeniami snu oraz ich przyczynami.

Na koniec warto jeszcze wskazać na fakt, że obecnie ponad

wszelką wątpliwość udowodniono naukowo, że wszystkie zwierzęta

również śnią (jedynie u krokodyli nie udało się do tej pory

jednoznacznie stwierdzić występowania marzeń sennych).

Zjawisko to narzuca oczywiście pytanie dotyczące duchowego

życia zwierząt - powracamy jakby do poruszonej w rozdziale

pierwszym kwestii istoty psychiki, gdyż jeśli wyjdziemy z założe-

nia, że marzenia senne wytwarzane są przez coś niematerialnego,

to owo coś posiadałby zarówno człowiek jak i zwierzę. Jeżeli zaś

stwierdzimy, że jest to po prostu uzewnętrznienie czynności

pewnych ośrodków mózgowych, w identyczny sposób musimy to również

rozpatrywać w przypadku człowieka.

Można sobie doskonale wyobrazia, że próba odpowiedzi na to

pytanie niejednego człowieka może doprowadzić do poważnego

konfliktu sumienia.

Dziwną koleją rzeczy marzenia senne, czyli pschiczne mecha-

nizmy wywołujące je, pozostają zachowane, nawet jeśli z jakiegoś

powodu duże obszary ludzkiego mózgu zostaną uszkodzone lub

całkowicie zniszczone, powodując tym samym wyłączenie ważnych

ośrodków zarówno motorycznych jak i sensorycznych. W związku z

tymi spostrzeżeniami zlokalizowanie odpowiedzialnych za marzenia

senne ośrodków mózgowych wydaje się być rzeczą bardzo trudną. Z

drugiej jednak strony nikomu nie udało się również zlokalizować

siedziby ludzkiej duszy - swoją drogą na temat hipotez

dotyczących tego tematu można by napisać osobną, niewątpliwie

fascynującą książkę.

Rozdział IV

ZABURZENIA SNU PODKOPUJĄ RADOŚĆ ŻYCIA

* Kłopoty z zasypianiem * Fizyczne przyczyny zaburzeń snu *

Sen a odżywianie * Narkolepsja * Chrapanie * Strachy godziny

czwartej * Koszmary senne * Zaburzenia psychosomatyczne *

Zaburzenia zewnętrzne * Oddziaływanie promieniowania

"Pociesza tylko, że sen leczy nasze zmęczenie i to w sposób

najskuteczniejszy z możliwych, przez chwilowe uniemożliwienie nam

egzystencji". Hadrian

Po odkryciu przez naukowców, że organizm ludzki wytwarza

określone molekuły białka, w szczególności dwa konkretne peptydy,

których koncentracja w mózgu wywołuje sen oraz marzenia senne,

postawiono hipotezę, że zapobieżenie powstawania koncentracji

peptydów mogłoby pozbawić człowieka możliwości spania, względnie

śnienia.

Badacze opierają się przy tym na odkryciu, że w mózgu świnki

morskiej, której nie pozwalano spać, znaleziono jednak koncentra-

cję owych peptydów, co oznacza że stan śnienia, czyli posiadanie

marzeń sennych nie zależy wcale od fizycznego zjawiska snu, lecz

właśnie od owej koncentracji określonych związków białkowych.

Należy przy tym wskazać również na występowanie halucynacji wśród

ludzi, u których nie dopuszcza się do powstawania marzeń sennych

w czasie snu.

Uwidacznia to wyraźnie - tak twierdzą przynajmniej zwolennicy tej

teorii - że sen tak samo nie jest organiczną koniecznością, jak

śnienie psychiczną. Wszystko jest sprawą chemii. W końcu w czasie

snu odpoczywają tylko określone grupy mięśni. Mózg w czasie snu

zużywa więcej tlenu niż na jawie, co wskazuje na jego zwiększoną

aktywność.

Zgodnie z tą logiką, zaburzenia snu byłyby li tylko wyrazem

braku snu i ogarniającej nas potrzeby śnienia, przy czym samo

zjawisko bezsenności wywoływane byłoby przez niedostateczne

skoncentrowanie peptydów w mózgu. Gdyby tak było istotnie, to

zaburzenia snu względnie całkowita bezsenność byłaby zjawiskiem

przyjemnym i postrzeganym jako pożyteczne. No bo niby z jakiej

racji mielibyśmy przebywać przez jedną trzecią naszego życia w

stanie uniemożliwiającym nam aktywny udział w życiu?

Ponieważ zgodnie z tą tezą sen i śnienie stanowi wyłącznie

produkt uboczny peptydowej reakcji w mózgu, to z bezsenności

powiniśmy się wyłącznie cieszyć.

Jednak ta teza nie odpowiada na pytanie, dlaczego w ogóle peptydy

są w naszym organizmie produkowane.

Produkcja peptydów nie jest przecież żadnym procesem choro-

bowym, lecz stanem faktycznym, dotyczącym wszystkich żywych

organizmów. Wydaje się, że roli peptydów nie należy szukać w

związku z potrzebą snu i śnienia. Prawdopodobnie poziom ich

produkcji zależy bezpośrednio od fizycznego i duchowego stanu

zmęczenia, których zaistnienie umożliwia dopiero zaistnienie snu

i marzeń sennych. Jeśli tych peptydów nie ma - badacze mają co do

tego całkowitą pewność - ani sen ani śnienie nie następuje,

jednak zmęczenie wcale przy tym nie znika.

Należy przy tym wyraźnie zaznaczyć i podkreślia, że w

związku z peptydami mówimy o zmęczeniu a nie o przemęczeniu.

Różnica jest może nie tak duża, ale z naszego punktu widzenia

istotna, gdyż to ostatnie określenie opisuje również stan, który

może przeszkodzić nam w normalnym zaśnięciu. Nie jest to normalne

zmęczenie, jakie odczuwamy po zwyczajnym dniu pracy czy innych

fizycznych, bądź duchowych dokonaniach. Przyczyn należy szukać

zupełnie gdzie indziej.

Powróamy jednak na razie do normalnego zmęczenia ogar-

niającego nas na skutek codziennych wysiłków. Może ono być

usunięte wyłącznie poprzez spanie i śnienie. Jeśli z

jakiegokolwiek powodu w bilansie snu nastąpi manko, zmęczenie

staje się coraz większe i przekształca się w końcu w stan

wyczerpania, wywołujący zaburzenia psychiczne i fizyczne, mogący

w końcu doprowadzić nawet do śmierci. Przy okazji tego tematu,

warto sobie przypomnieć co głosiła teoria osłonowa prof.

Clapar‚dŠa, zamieszczona w początkowym rozdziale.

Do stanów psychofizycznego wyczerpania zaliczają się takie

symptomy jak oszołomienie, migreny, nudności i zawroty głowy,

dolegliwości serca i krążenia, przeczulica powierzchni skóry,

nadwrażliwość, luki w pamięci, względnie ogólne jej osłabienie,

trudności w koncentracji, rozdrażnienie, podczas gdy na poziomie

psychicznym może dochodzić do ogólnego rozbicia, frustracji,

beznadziei, jak również do ciężkich depresji.

Mimo przerażających swą powagą konsekwencji deficytu w za-

kresie snu i śnienia w chwili obecnej, zwłaszcza w tak zwanych

krajach wysoko rozwiniętych miliony ludzi cierpi na zaburzenia

snu. Nie potrafią oni wieczorem zasnąć w obrębie sensownego

czasu. W związku z tym, w rosnącej rozpaczy, przewracają się z

boku na bok nie znajdując oczekiwanego snu. Inni znów budzą się w

nocy i nie mogą na powrót zasnąć, bądź zasypiają tylko na krótkie

chwile. Jeszcze inni dopiero tuż przed świtem zapadają w nie-

spokojną drzemkę. Wszystkich jednak łączy jedno - zdają sobie

sprawę, że jak miecz Damoklesa, oczekuje ich wczesnoporanny

sygnał budzika i świadomość faktu czyni całą sprawę jeszcze

bardziej nieznośną.

Z praktyki wynika, że zaburzenia snu nasilają się wraz z

rosnącym wiekiem, co jest częściowo zrozumiałe, gdyż wiele (ale

jednak nie wszystko) zależy od przyczyn, na które mamy wpływ.

Duże znaczenie dla jakości snu mają zatem warunki, oraz tryb

życia jaki prowadzimy, odżywianie się itp. Owe przyczyny, same w

sobie bardzo zróżnicowane i "rozstrzelone", krzyżują się w

dodatku, interferują ze sobą, kumulują i wchodzą w rozmaite

kombinacje, tak że w zasadzie pojedyńcze ich ocenianie nie jest

przyjęte. Mimo to spróbujemy je nieco dokładniej objaśnia.

FIZYCZNE PRZYCZYNY ZABURZEŃ SNU

Wśród fizycznych przyczyn zaburzeń snu siłą rzeczy na

pierwszy plan wysuwają się bóle, występujące zarówno jako skutek

zmęczenia mięśni, reumatyzmu bądź innych schorzeń i wypadków

losowych. Należą do nich jednak również newralgie (nerwobóle),

dolegliwości serca i krążenia, arterioskleroza, dolegliwości dróg

oddechowych (w tym przede wszystkim rozedma i inne choroby płuc),

choroba wieńcowa, choroby przeziębieniowe, astma oskrzelowa oraz

uwarunkowane chrapaniem zatrzymania oddechu.

Do dalszych przyczyn zakłócających normalny sen zaliczają

się dolegliwości dróg trawiennych i wydalniczych. Mogą to być

dolegliwości żołądkowe, owrzodzenie żołądka i jelit, zgaga powo-

dowana nadkwasotą i niedokwasotą, wzdęcia, zaparcia, kolki

powodowane kamicą moczową lub żółciową, dolegliwości pęcherza

itd.

Niektórzy ludzie cierpią na zaburzony sen z powodu kłopotów

z tarczycą (przede wszystkim nadczynność) czy uwarunkowanego

alergicznie lub innymi schorzeniami skóry (w tym pasożyty)

'wiądu, który znacznie się nasila, gdy na skórę działa ciepło -

wilgotny klimat panujący w łóżku.

U kobiet rolę czynnika zaburzającego sen grają również

dolegliwości menstruacyjne, oraz uboczne skutki procesu prze-

kwitania, zaś wyłącznie u mężczyzn od pewnego wieku dolegliwości

prostaty, które zmuszają do przerywania snu.

Osobny rozdział stanowią zróżnicowane skutki zaburzeń prze-

miany materii, które mogą, ale nie muszą być związane z od-

żywianiem się, na przykład nadciśnienie, zbyt niski poziom cukru

we krwi, brak równowagi w gospodarce elektrolitowej (dotyczy

przede wszystkim potasu, magnezu, sodu i wapnia) występujące w

powiązaniu z biegunką lub uporczywymi zaparciami i koniecznością

przyjmowania środków przeczyszczających. Bardzo negatywne skutki

może mieć również niedobór witaminy B. Więcej na ten temat w

rozdziale "Sen a odżywianie".

Bardzo rozpowszechnione są również nocne skurcze w łydkach

oraz tzw. restless legs (nieodpoczywające nogi, ruchliwe nogi).

Przeprowadzana w Szwajcarii ankieta (na reprezentatywnej części

populacji) wykazała, że ponad jedna trzecia Szwajcarów

przynajmniej raz w życiu doświadczyła w nocy bolesnego skurczu w

łydkach. Co dziesiąty Szwajcar odczuwa takie bóle przynajmniej

raz na dwa tygodnie, a prawie dwa procent częściej niż raz na

tydzień.

Jeśli uwzględnia przedziały wiekowe, to pierwsze nasilenie

się tych objawów przypada pomiędzy #20 a #25 rokiem życia co

można złożyć na karb uprawianej zwykle w tym wieku działalności

sportowej. Następnie krzywa przebiega bez większych odchyleń, by

od 45 - #50 roku życia konsekwentnie piąć się ku górze, aby na

przykład u kobiet osiągnąć swój szczyt pomiędzy #50 a #70 rokiem

życia. Jest to grupa demograficzna wykazująca w ogóle największe

natężenie zaburzeń snu, wyczerpania oraz stanów wzmożonej

nerwowości.

Przyczyny występowania bolesnych skurczów w łydkach są do

tego stopnia zróżnicowane, że fachowa, medyczna prasa porównuje

je do bólu głowy i kaszlu, a przyczyny sięgają również od

niewinnych, przejściowych zaburzeń dobrego samopoczucia aż po

bardzo poważne zaburzenia zdrowia, mogące mieć tragiczne

konsekwencje w przypadku ich zlekceważenia.

Zaliczają się do nich zarówno zaburzenia w gospodarce

elektrolitowej jak i niekorzystne zmiany w zakresie przemiany

materii (w tym niedobory ATP, oraz przemiana cukrowo-mocznikowa).

Przyczynami skurczy mogą być również zaburzenia w wydalaniu

toksycznych produktów końcowych procesu przemiany materii, tzw.

metabolitów, oraz niedobór tlenu, mogący mieć związek z

niedoborem hemoglobiny.

Inne przyczyny kurczów w łydkach to skutki zaburzeń funkcji

systemu nerwowego, choroby naczyniowe i choroby mięśni oraz ich

nadmierne obciążenie (przede wszystkim sport). Praktyka wskazuje,

że brak snu, silne pocenie się (zarówno z powodu ciężkiej pracy

jak przegrzania i warunków klimatycznych), konsumowanie

zwiększonych ilości kawy, alkoholu i papierosów wyraźnie sprzyja

nasilaniu się kurczy w łydkach.

W przeciwieństwie do nocnych skurczy w łydkach, które mogą

być bardzo bolesne, zjawisko "restless legs" jest jedynie

uciążliwe. Chodzi w nim o przymus poruszania się, który ogarnia

znienacka nogi. Przymusowi temu może towarzyszyć pewnego rodzaju

łaskotanie, bądź łagodne drapanie w podkolanku (przegubie

kolankowym), które występuje zarówno przy dłuższym siedzeniu, jak

i w ciepłym łóżku. "Restless legs" bardzo często występują w

czasie zasypiania, gdzie mogą tworzyć rozmaite kombinacje z

innymi drgawkami towarzyszącymi zasypianiu, jakie wykazuje od 60

do 80 procent ludzkiej populacji. Drgawki te nie są objawem

żadnej choroby, lecz stanowią normalne zjawisko, często zbieżne z

rozpoczynającymi się marzeniami sennymi, przy czym mogą

występować zarówno przy duchowej percepcji obrazów jak i muzyki.

Z drugiej jednak strony nie jest wykluczone, że "restless

legs" zaburzają fazy NREM. (Non Rapid Eye Movement), a więc fazy

snu głębokiego. Zakłada się, że również w tym wypadku toksyczne

produkty przemiany materii oraz konsumpcja alkoholu, nikotyny i

kofeiny odgrywają pewną rolę. Wydaje się też, że cielesne i

duchowe obciążenia współuczestniczą w powstawaniu tego zjawiska

(zaliczamy do nich również nudę, lęki poranne, inne stany lękowe

itp.). Badania przeprowadzane przez Uniwersytet w Zurychu na 106

ludziach cierpiących na "restless legs", wykazały, że ponad

połowa badanych miała skłonności do popadania w stany depresyjne.

Z drugiej strony brytyjscy naukowcy odkryli bezpośredni związek

łączący syndrom "restless legs" z niskim ciśnieniem krwi, oraz

niedoborem żelaza, manifestującym się zbyt małą ilością

hemoglobiny, substancji odpowiedzialnej za transport tlenu do

komórek ciała. Również cukrzyca sprzyja zjawisku "restless legs".

W jakim zakresie zgrzytanie zębami, moczenie nocne oraz inne

tego typu zaburzenia mogą zostać zaliczone do zaburzeń fizycznych

a w jakim do psychicznych, nie jest sprawą prostą. W przypadku

lunatyzmu, jak określać się zwykło chodzenie przez sen, przyjmuje

się, że zawodzi blokada określonego rejonu mózgu, która w

normalnym wypadku zapobiega przekształcaniu się impulsów

nerwowych powstających w fazie REM. w ruch. Przyczyny zawodzenia

tej blokady nie są jeszcze poznane.

Z drugiej strony czynnikami zaburzającymi normalny sen mogą

być przyczyny wymienione na wstępie tej książki, mianowicie

zaburzenia w synchronizacji rytmów, czyli różnice pomiędzy

uwarunkowanym życiowymi okolicznościami przebiegiem dnia, a

uwarunkowanym biologicznie przebiegiem procesów zachodzących w

ludzkim organizmie (wywołane na przykład pracą w nocy, pracą

zmianową lub zbyt wczesnym wstawaniem), które mogą prowadzić do

zaburzeń organicznych zaburzających normalny sen, lub wprost do

bezsenności, wraz z jej wszystkimi skutkami. Dotyczy to

szczególnie kobiet oraz starszych mężczyzn.

SEN A ODŻYWIANIE

Zgodnie z ankietą przeprowadzoną przez jedno ze

szwajcarskich stowarzyszeń lekarzy, około jednej czwartej ludzi

cierpiących na zaburzenia snu, jako przyczynę podało zbyt obfite

odżywianie się.

I rzeczywiście - pełny żołądek niekoniecznie jest idealną

rzeczą jeśli chodzi o dążenie do niezakłóconego snu. Sen

zaburzają przede wszystkim ciężkostrawne tłuszcze, potrawy

wzdymające oraz takie, które prowadzą do nadmiernego zakwaszenia

żołądka, nie mówiąc już o większych porcjach alkoholu. Stare

hiszpańskie przysłowie, w myśl którego należy śniadać jak król,

wieczerzać zaś jak żebrak, względnie "śniadanie zjedz sam,

obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi" po

dziś dzień są usprawiedliwione.

Jednak nowoczesny tryb życia jaki prowadzimy sprawił, że

większość ludzi na obiad przegryza coś niewielkiego w snack-

barze, a główny posiłek spożywa wieczorem. Mimo to takie

przestawienie nawyków żywieniowych niekoniecznie musi

automatycznie prowadzić do zaburzeń snu, pod warunkiem, że

przestrzegać się będzie kilku prostych, sprzyjających zdrowym

snom zasad, które przedstawione są w rozdziale piątym.

Z drugiej strony do zaburzeń nocnego spoczynku może

prowadzić nie tylko przyjmowanie pożywienia w nieodpowiednich

porach, ale również ich nieprawidłowe zestawianie. Bardzo często

poprzez zaburzenia snu ujawnia się niedobór witamin lub

składników mineralnych - musimy przy tym uwzględniać, że tzw.

dieta cywilizacyjna, składająca się w dużej mierze z półproduktów

nie należy akurat do najbardziej wartościowych. Wielu naukowców

jest dziś zgodnych co do tego, że nawet produkty wydawałoby się

całkowicie bezpieczne, pochodzące z upraw biodynamicznych, nie

gwarantują wcale zrównoważonego zaopatrzenia organizmu w

konieczne dla życia i zdrowia substancje. Powodem takiego stanu

rzeczy jest po części wpływ agrochemicznych intensywnych upraw na

glebę, wodę i powietrze, z drugiej strony zaś postępująca

degradacja środowiska naturalnego, powodowana między innymi

emisją metali ciężkich przez przemysł, komunikację oraz

gospodarstwa domowe. Dochodzi do tego fakt, że nowoczesny tryb

życia jest mocno stresujący, nawet jeśli nie zawsze sobie z tego

zdajemy sprawę. W zasadzie wymaga on zwiększenia w przyjmowanych

pokarmach określonych witamin i pierwiastków śladowych (na

przykład witamin z grupy B, witaminy C, magnezu, potasu itd.)

Niedobory w tym zakresie, zwłaszcza jeśli mają charakter trwały,

mogą doprowadzić do poważnych dolegliwości, między innymi do

osłabienia ogólnoustrojowego, nadmiernej nerwowości i rozdraż-

nienia oraz "last but not least", trudności w zasypianiu czy

kłopotów ze spokojnym przespaniem całej nocy.

NARKOLEPSJA

Może to zabrzmieć nieco paradoksalnie i kłócia się z

powszechnymi poglądami na ten temat, ale narkolepsja należy bez

wątpienia do zaburzeń uwarunkowanych przyczynami czysto fizycz-

nymi. Jest to choroba, która ujawnia się w okresie wzrostu lub w

pierwszym okresie dojrzałości, pozostaje jednak nieuleczalna do

końca życia. Przyczyny narkolepsji (śpiączki) nie są znane, mimo

że stwierdzono, iż jest to choroba dziedziczna. Zdarzają się

również wypadki zapadnięcia na nią w wyniku zapalenia opon

mózgowych, oraz urazu głowy.

Choroba ta objawia się zaburzeniem ośrodka mózgowego,

sterującego rytmem jawa-sen. Wprawdzie nie u wszystkich nią

dotkniętych przebieg i objawy są takie same, jednak charakterys-

tycznym objawem jest zwiększone zapotrzebowanie na sen w ciągu

dnia. Sen w nocy jest przy tym silnie zakłócony. Objawia się

wybitnie niespokojnym przebiegiem, koszmarami i częstym budzeniem

się. Nocny sen bardzo często ogranicza się do kilku godzin (patrz

przykład Napoleona).

Chory w ciągu dnia przeżywa albo nagłe, trwające od pięciu

do dwudziestu minut nieodparte napady śpiączki, albo wielokrotnie

w ciągu dnia cierpi na trwające dłużej stany otępienia sennego,

względnie niemal niekontrolowane stany oderwania od rzeczywi-

stości, w trakcie których przeżywa sny na jawie, lub prawdziwe

halucynacje. Niektóre źródła twierdzą, że Napoleon miał podobny

napad w czasie bitwy pod Austerlitz, odnosząc z tego powodu

sławetną porażkę.

U wielu pacjentów dochodzi również do innych symptomów,

zwykle przypominających normalny stan w czasie snu, jak na

przykład trwające sekundy lub minuty zwiotczenia mięśni, lub

całkowitą niezdolność do wykonania jakiegokolwiek ruchu (kata-

lepsja). Objawy te wywoływane są przez silne pobudzenie psychi-

czne lub przez fizyczny wysiłek. Występującym przed zaśnięciem

lub bezpośrednio po przebudzeniu mogą towarzyszyć silne stany

lękowe.

Narkolepsja często bywa mylona z epilepsją, lub jest

klasyfikowana jako dolegliwość natury psychicznej, wyłącznie z

tego powodu, że chorzy na nią wykazują silne nieraz skłonności do

depresji, chroniczną bezsenność i inne tego typu objawy.

CHRAPANIE

Również chrapanie jest zaburzeniem snu mającym swe przyczyny

w zmianach fizjologicznych. W krańcowych przypadkach poprzez

chrapanie dochodzi do chwilowego zatrzymania się oddechu, co

powoduje przebudzenie się, oraz niekiedy stany lękowe.

Chrapanie może mieć rozmaite przyczyny. Może być skutkiem

skurczania się mięśnia zamykającego gardło, zwiotczenia ścianek

gardła lub podniebienia miękkiego. W każdym z wymienionych

przypadków dochodzi do utrudnienia procesu oddychania. W

lżejszych przypadkach przyczyną chrapania może być przesuszanie

się błon śluzowych nosa i gardła.

Na temat chrapania prowadzi się cały szereg badań naukowych.

Wykazują one, że w grupie wiekowej od #40 do #69 roku mniej

więcej 9 procent mężczyzn i 3,#6 procenta kobiet regularnie

chrapie. Dotyczy to jednak jedynie próby reprezentatywnej - w

przypadku osób z nadwagą odsetekchrapiących w tej samej grupie

wiekowej wynosi od 82 nawet do 95 procent. Obok chwilowego

zatrzymywania oddechu chrapanie przyczynia się do nadciśnienia,

oraz do częstszych napadów dusznicy bolesnej (angina pectoris).

Medyczna literatura wskazuje na fakt, że nawet stosunkowo

niewinne zjawisko jakim jest chwilowe zatrzymanie się oddechu,

trwające zwykle do przebudzenia się, należy traktować z całą

powagą, gdyż prowadzi ono do niedotlenienia organizmu. Jego

skutkiem mogą być zaburzenia koncentracji, wydłużenie się czasu

reakcji (co niezwykle sprzyja wypadkom drogowym), zaburzenia

rytmu serca oraz wzrost ciśnienia. Obfite raczenie się alkoholem

sprzyja zarówno chrapaniu, jak i chwilowym bezdechom, mogącym

zresztą występować niezależnie od chrapania.

STRACHY GODZINY CZWARTEJ

Zjawisko to znane jest wielu ludziom. Człowiek budzi się

około czwartej, piątej rano, bez żadnego wytłumaczalnego powodu.

Przez głowę przelatują mu problemy związane z życiem zawodowym,

rodzinnym, oraz wszelkie inne, przy czym wydają się one

przytłaczająco wielkie i nie do rozwiązania. Myśli męczą do tego

stopnia, że zaśnięcie staje się możliwe dopiero tuż przed

nieubłaganym dźwiękiem budzika. Wtedy też dręczące nas problemy

powracają do swych normalnych, codziennych wymiarów.

Prawdopodobnie to zaburzenie snu ma ścisły związek z prze-

łączaniem się sterowania organizmem z układu przywspółczulnego na

układ współczulny, względnie, jak twierdzą inni, z ożywioną pracą

wątroby, która właśnie o tej porze nasila swe czynności

odtruwające. Ostatni pogląd jest o tyle uzasadniony, że jeśli

poprzedniego dnia jedli'my obfitą wieczerzę nie stroniąc przy tym

od alkoholu, to wątroba dla prawidłowego wykonywania swych

czynności potrzebować będzie o wiele większej niż zwykle ilości

krwi, która w związku z tym siłą rzeczy odpłynląć będzie musiała

z innych regionów ciała. Jeśli w związku z tym nastąpi wyraźnie

odczuwalny odpływ krwi z mózgu, może dochodzić do tego, że

człowiek budzi się zlany potem.

Obydwa poglądy są jedynie hipotezami, których w tej chwili nie da

się w żaden sposób udowodnia. Istnieją na ten temat również inne

teorie, na przykład poglądy, że budzenie się między czwartą a

piątą rano jest atawistycznym dziedzictwem przodków, którzy już

wczesnym świtem musieli być na nogach, by troszczyć się o swą

egzystencję, między innymi w walkach z innymi hordami.

KOSZMARY SENNE

Jak już wspomniano w rozdziale dotyczącym analizy snów,

niekiedy marzenia senne kierowane są rzeczywistymi wewnętrznymi

lub zewnętrznymi bodźcami, należą do nich na przykład

przepełniony żołądek, pełny pęcherz, odczuwanie ciepła, zimna,

wilgoci, wpływ sygnałów dźwiękowych itp.

Od starożytności wiemy, że prawdziwa zmora, zwana również

strzygą i przedstawiana w bajkach jako szorstkie, kudłate stwo-

rzenie podobne do człowieka, bądź jako pozbawiona konturów

kreatura, która siedzi na piersiach i grozi śpiącemu uduszeniem,

powstaje gdy nos i usta zostaną zasłonięte, co w znacznym stopniu

utrudnia oddychanie. Również przy silnym katarze zajmującym drogi

oddechowe dochodzi do silnych stanów lękowych, które również mogą

manifestować się w formie koszmarnych snów.

W niektórych przypadkach śpiący budzi się zlany potem i

dopiero zapalenie światła umożliwia mu zorientowanie się, że już

wyrwał się z koszmaru.

Na temat zmór nocnych istnieje dość rozbudowany system

wierzeń ludowych, nie jest on jednak spójny. Nawet w podstawowych

sprawach istnieją bardzo wyraźne zróżnicowania terytorialne. Na

przykład w państwach alpejskich rolę zmór pełniły koboldy i

diabły, w środkowych i północnych Niemczech elfy, a w państwach

słowiańskich strzygi. W okresie wczesnego średniowiecza żywiono

nadzieję, że czytanie mszy świętej jest skutecznym sposobem na

odstraszenie zmory. Dopiero w późniejszym okresie rozpowszechniło

się przytwierdzanie pewnych znaków, zwykle pentagramów i

heksagramów u powały, na progach, bądź na samych łóżkach. Podobną

rolę spełniały odwrotnie skrzyżowane miotły lub szpady zawieszone

ponad łóżkiem, lub w sypialni w jego bezpośredniej okolicy.

W ludzkich wyobrażeniach dotyczących zmór dość powszechne

były motywy seksualne. Wierzono na przykład, że złapana na

gorącym uczynku zmora musiała ukazać się w postaci nagiej

dziewczyny lub chłopca, zawsze była to płeć przeciwna osobie

duszonej. Być może była to koncepcja udzielania erotycznej

rekompensaty za senny koszmar, czego nie można powiedzieć o innym

powszechnie głoszonym poglądzie, jakoby poronienie, względnie

urodzenie wcześniaka, było powodowane przez zmorę, wykorzystującą

seksualnie ciężarną podczas snu.

Analizując ludowe poglądy na temat zmór, natrafimy również

na wątek wampiryczny: w niektórych regionach wierzono, że zmora

wślizguje się do sypialni przez dziurkę od klucza lub przez komin

w celu duszenia, siadania okrakiem na piersi i wysysania krwi.

W każdym razie zmory nocne stanowią niezwykle interesujące

zjawisko, które powodowane jest wprawdzie bodźcami cielesnymi,

jednak wykazuje (jak wszystkie zresztą sny), głęboki aspekt

psychologiczny i jakby ilustruje znaczenie zalecenia C.G. Junga

by przy analizowaniu snów zawsze brać pod uwagę sumę wszystkich

uwarunkowań, które mogły doprowadzić do jego powstania. Jest to

również jeden z powodów, dla których sny nie mogą być tłumaczone

wyłącznie za pomocą odpowiedniej księgi zawierającej

wytłumaczenie symboli (względnie sennika).

ZABURZENIA PSYCHOSOMATYCZNE

Ogólnie wiadomo, że dolegliwości psychosomatyczne, czyli

zaburzenia wywodzące się z uwarunkowań psychicznych, znajdujące

jednak swe uzewnętrznienie w zaburzeniach fizycznych, mogą w

poważnym stopniu zakłócać sen, szczególnie proces zasypiania oraz

ponownego zasypiania po wybiciu się ze snu. Odpowiedzialnym za

taki stan rzeczy jest przede wszystkim stres, zarówno zawodowy,

jak towarzyski i rodzinny. Troska o byt materialny, cierpienie,

nieszczęścia, frustracje, ale również lęki i depresje - mogą to

być zarówno czynniki zupełnie realne, jakirracjonalne, bądź

sztucznie rozdmuchane. Wszyscy ludzie przeżywają od czasu do

czasu takie stany. Depresjami oraz lękami zajmiemy się bliżej w

dwu następnych podrozdziałach.

Sny lękowe, oraz nocne napady paniki

Wszyscy wiemy, że strach jest jednym z przewodnich tematów w

naszym życiu. Dotyczy to zarówno lęku uzasadnionego, będącego

skutkiem prawidłowego odczytania określonych sygnałów

ostrzegawczych, czyli strachu zmuszającego nas do ostrożnego

postępowania, jak i lęków irracjonalnych, nieuzasadnionych w ro-

zumowy sposób, lęków mogących w określonych okolicznościach

wywołać napady paniki.

Najintensywniej odczuwane są lęki związane z fobiami, czyli

na przykład strach przed ciemnością, przed dużymi skupiskami

ludzi, przed otwartą przestrzenią, przed ciasnymi miejscami,

przed pająkami i wężami, by wymienia choć kilka najbardziej

rozpowszechnionych.

Lęki tego typu objawiają się poprzez określone symptomy,

przekazywane za pośrednictwem wegetatywnego układu nerwowego.

Przykładowe objawy to: napadowe pocenie się, łomotanie serca lub

znacznie przyspieszone tętno, oszołomienie, zaczerwienienie

względnie zblędnięcie skóry (szczególnie twarzy), wysychające

śluzówki jamy ustnej oraz pokrywające się zimnym potem stopy i

dłonie.

Są to właśnie te lęki, z których rodzą się koszmary nocne

oraz nocne ataki paniki, odczuwane tak realistycznie, że śpiący

budzi się w środku nocy skąpany we własnym pocie, z walącym

sercem, wyraźnie podwyższonym ciśnieniem i rozszerzonymi

źrenicami. Niekiedy śpiącego budzi jego własny krzyk przerażenia.

Typowymi snami lękowymi są te, w których chcemy uciekać

przed określonym zagrożeniem, zazwyczaj pokrywającym się z

przedmiotem naszej fobii, lecz nasze ciało jest ciężkie niczym

ołów i jak sparaliżowane.

Różnica pomiędzy snem lękowym (popularnie określanym słowem

koszmar), a nocnym atakiem paniki, polega na tym, że sny lękowe,

podobnie jak zmory nocne, mają miejsce w fazie REM, czyli w

czasie przeżywania marzenia sennego, podczas gdy napady paniki

występują w fazach trzeciej i czwartej, a więc w fazach snu

głębokiego, gdzie marzenia senne nie występują. Śpiący budzi się

"bez powodu" z wszystkimi wyżej wymienionymi objawami koszmarnego

strachu. Wydaje się, że w tych momentach dochodzą do głosu bardzo

głębokie warstwy naszej podświadomości.

W normalnych wypadkach zarówno sny lękowe jak i nocne napady

paniki, zdarzające się od czasu do czasu zarówno dzieciom jak i

dorosłym, nie mają żadnych głębszych konsekwencji. Mniej więcej

po trzydziestominutowej fazie "odpoczywania" po koszmarnym

przeżyciu powraca normalny sen z nie zmienionymi fazami.

Opisana sytuacja stanowi symptom chorobowy dopiero wtedy,

gdy koszmar powtarza się sterotypowo, lub gdy nocne napady paniki

zdarzają się tak często, że niosą ze sobą długofalowe skutki, na

przykład trwałe zaburzenia snu poprzez wywołanie syndromu strachu

przed snem.

Depresje

Znane porzekadło, że spokojne sumienie jest podstawą

zdrowego snu nie zawsze odpowiada prawdzie, gdyż aby nieczyste

sumienie przeszkadzało we śnie, trzeba je najpierw posiadać.

Dlatego zazwyczaj łajdacy śpią spokojnie, co nie zawsze można

powiedzieć o ich ofiarach.

W bardzo wielu przypadkach jednak nie sumienie, lecz negaty-

wne przeżycia, na przykład stres, obciążenia psychiczne, troski,

straty, żałoba, niemożność "wyłączenia się" oraz depresje w po-

łączeniu z omówionymi w poprzednim rozdziale lękami, są tym

czynnikiem, który pozbawia ludzi zasłużonego snu. Wydaje się, że

większość takich zaburzeń zdarza się kobietom oraz ludziom w

podeszłym wieku, choć w zależności od sytuacji życiowej, mogą

zdarzać się również w innych grupach wiekowych.

Szczególne znaczenie mają depresje; mogą one wywoływać

poważne zaburzenia snu, oraz mogą być skutkiem zaburzeń snu.

Stajemy w tym miejscu przed starym pytaniem: co było pierwsze,

jajko czy kura?

Stosunkowo niedawno opublikowano wyniki badań, które mogłyby

wskazywać na ścisły związek długości faz snu głębokiego z

występowaniem stanów lękowych i depresji. U ponad 60 procent

przebadanych osób o depresyjnych inklinacjach ujawniły się typowe

zmiany cyklu spania. Potrzebowali oni zdecydowanie więcej czasu

na zaśnięcie niż ludzie zdrowi, przy czym dochodziło u nich do

wyraźnego skrócenia okresu pomiędzy fazą zasypiania, a

wystąpieniem pierwszej fazy marzeń sennych, a więc pierwszej fazy

snu głębokiego. Stan ten sprzyja pogłębianiu się depresji.

Obecnie zakłada się, że niektóre rodzaje depresji powstają-

cych na skutek skrócenia się pierwszej fazy głębokiego snu

wynikają pośrednio z niedoboru serotoniny (patrz rozdział drugi),

w związku z czym możliwe jest opracowanie skutecznej terapii

preparatami chemicznymi.

ZABURZENIA ZEWNĘTRZNE

Światło i dźwięk

Podczas gdy noworodki i małe dzieci potrafią spać właściwie

wszędzie, nawet w świetle dziennym i przy dużym natężeniu hałasu,

pod warunkiem oczywiście, że mają poczucie bezpieczeństwa i

opieki ze strony rodziców, to dorośli budzeni są często za sprawą

cichego dźwięku lub najmniejszej zmiany natężenia światła. Im

ludzie są starsi, tym silniej reagują na wszelkie tego typu

zmiany.

Z wiekiem staje się więc coraz ważniejsze, w jaki sposób

urządzimy sobie "stanowisko do spania". Hałas, czyli dźwięki

ruchu miejskiego, muzyka, głosy zmniejszają jakość naszego snu,

gdyż przedłużają okres zasypiania oraz zmieniają długości

poszczegóInych faz. Z zewnętrznych czynników zakłócających sen

przede wszystkim hałas może skrócia tak ważne dla naszego samopo-

czucia fazy REM. Nawet jeśli wydaje się, że przyzwyczailiśmy się

już do regularnego hałasu cyklicznie przejeżdżającego pociągu czy

tramwaju, lub głuchych odgłosów ruchu ulicznego, możemy mimo to

budzić się rozdrażnieni i niedostatecznie wypoczęci, nie

uświadamiając sobie przyczyny takiego stanu rzeczy.

Z drugiej jednak strony istnieje również taka możliwość, że

przyzwyczaimy się do tego stopnia do określonych hałasów lub

nawet do tła dźwiękowego, że nie będziemy w stanie zasnąć nie

słysząc go - na przykład nocując w innym miejscu, gdzie panuje

całkowita cisza i spokój. Nie należy się tym martwia, jest to

sytuacja przejściowa i jak tylko przyzwyczaimy się do ciszy,

będziemy spać głębiej i lepiej niż przy hałasie.

Klimat

Duszna pogoda, jaka występuje na przykład przed burzą, nie

wpływa korzystnie na sen. Na to jednak mamy niewielki wpływ.

Natomiast ważny jest nie tylko klimat zewnętrzny, ale i ten

panujący w naszej sypialni. W sypialni może być za ciepło lub za

zimno, za sucho lub zbyt wilgotnie.

Klimat w sypialni

Wielu ludzi nawet w czasie surowej zimy sypia zawsze przy

otwartym oknie. Po części są to wyznawcy popularnej teorii, że

jest to zdrowe, po części też powoduje nimi strach przed udusze-

niem się - najczęściej nieuświadomiony. By nie zamienia się w

sopel lodu wczołgują się pod ciężkie i obszerne wełniane kołdry,

puchowe pierzyny, lub dodatkowo okrywają się kocami. Wielu

próbuje przed udaniem się na spoczynek złagodzić nieco klimat

swej jaskini lodowej, przez otwarcie drzwi do ogrzewanych i nie

tak intensywnie wietrzonych pozostałych pomieszczeń.

Nocowanie w wymrożonej sypialni jest pozbawione sensu i po

prostu niezdrowe. Pod ciężką pościelą przykryte części ciała

zaczynają się pocia, więc automatycznie przez sen zaczynamy się

odkrywać. Z powodu dużej różnicy temperatur pomiędzy nakrytymi i

odkrytymi częściami ciała dochodzi do napięć mięśniowych, które

szczególnie dotkliwie odczuwane są w rejonie karku, pleców i

szyi. Prowadzą one do bóli reumatycznych, bólów głowy i migren.

Do tego dochodzi kolejny aspekt: łagodzenie temperatury w

skrajnie wychłodzonej sypialni sprawia, że napływające ciepłe

powietrze przez gwałtowne schłodzenie oddaje wilgoć. Podobnie

sprawa ma się z pościelą. Podczas całej nocy dochodzi jeszcze od

pięciu do sześciu decylitrów płynów, które wypacamy, względnie

odparowywujemy przez skórę. W takiej sytuacji wystarczy spanie na

nieodpowiednim materacu, który nie będzie w stanie całej tej

wilgoci odtransportować. I w końcu mamy taką sytuację, że w

sypialni mimo ciągłego wietrzenia jednak zatrąca stęchlizną. Nie

dziwmy się więc, że po pewnym czasie ściany zaczną zielonkawo

połyskiwać od wyhodowanego grzyba, szczególnie jeśli pokój, w

którym sypiamy nie jest wystarczająco zaizolowany od strony

ściany szczytowej.

Klimat w sypialni nie jest jednak wyłącznie funkcją

temperatury i wilgotności. Równie istotną rolę odgrywają

materiały użyte przy budowie i do wystroju wnętrza: wystrój

ścian, rodzaj farby, materiały, z których skonstruowane są meble,

rodzaj dywanu itp. Musimy mieć też na względzie w jaki sposób

nasze meble były produkowane, gdyż w wielu wypadkach producenci

nie przykładają stosownej wagi do neutralności środków używanych

do konserwowania i utrwalania drewna - wspomnijmy choćby

formaldehyd.

ODDZIAŚYWANIE PROMIENIOWANIA

Pola oddziaływania różnych typów promieniowania zwracają

dziś naszą szczególną uwagę, choć wielu ludzi nadal reprezentuje

pogląd, że wpływ na stan i zachowanie się istot żyjących mogą

mieć jedynie konkretne uchwytne i wymierne czynniki środowiskowe,

a więc na przykład ziemia, woda, powietrze, żywność, wirusy i

bakterie, zachowanie się innych istot żyjących, obciążanie

środowiska zanieczyszczeniami itp. Głosiciele takiego poglądu

między bajki wkładają wyniki badań i licznych studiów,

wskazujących na istnienie innych bezpośrednio niewymiernych i

mniej uchwytnych czynników zaburzających szeroko pojętą normę.

Autorzy takich opracowań traktowani są najchętniej jako

szarlatani lub dziwacy. Potępiając "dziwaków" nie dostrzegamy, że

wiele z ich odkryć stosuje się dziś jako coś całkiem oczywistego.

Są wśród nich takie odkrycia, które nasi dziadkowie i ojcowie

odrzucali jako całkowitą bzdurę.

Wprawdzie dla niektórych naukowców brakuje jeszcze jedno-

znacznych dowodów, jednak w zasadzie niezaprzeczalnym faktem jest

to, że wszystkie żyjące organizmy, a więc siłą rzeczy również

człowiek, podlegają promieniowaniom, drganiom i polom

elektromagnetycznym i magnetycznym wytwarzanym przez Ziemię,

Kosmos i technikę. Nawet ziemskie pole grawitacyjne ma na nas

wpływ i to zarówno w sensie pozytywnym jak i negatywnym. Wiadomo

na przykład, przede wszystkim dzięki badaniom przeprowadzanym w

przestrzeni kosmicznej, że ziemskie pole grawitacyjne ma wpływ na

dzielenie się komórek w ludzkim organizmie. Era kosmiczna

umożliwiła również całkiem nowe odkrycia na temat wpływu Księżyca

na siłę ziemskiego pola magnetycznego oraz na konsekwencje tego

faktu, zarówno dla ludzi jak i dla zwierząt.

Całkowicie różne prace różnych naukowców udowadniają, że

wpływ Księżyca na człowieka jest równie duży jak wpływ otaczają-

cej go przyrody. Między innymi wybitny amerykański laryngolog, dr

Edson Andrews z Florydy stwierdził jednoznacznie, że 82 procent

operacji przeprowadzanych w czasie pełni Księżyca powodowało o

wiele silniejsze krwiawienia niż podobnych operacji,

przeprowadzanych po pełni. Z kolei dr W.F. Petersen, ordynujący w

jednym ze szpitaii w Chicago twierdzi, że u swoich pacjentów

zaobserwował zmiany równowagi kwasowo-zasadowej oraz wyższy

odsetek umieralności na gruźlicę - w czasie pełni.

Niezwykle interesujące i unikatowe doświadczenie przepro-

wadził dr Frank A. Brown z amerykańskiego Northwestern

University. Przetransportował on w zamkniętym, zaciemnionym i

utrzymującym stałe ciśnienie zbiorniku ostrygi z Long Island

Sound ponad 1600 kilometrów w głąb lądu, do Evanston w stanie

Illinois. Okazało się, że jeszcze w dwa tygodnie później ostrygi

otwierały się i zamykały zgodnie z przypływami panującymi w Long

Island Sound, natomiast później zmieniły swój rytm,

przystosowując go do rytmu przypływów i odpływów, które

panowałyby w Evanstron, gdyby było tam morze. Jak wiadomo

przypływy powodowane są przyciąganiem Księżyca, a z doświadczenia

tego wynika, że ostrygi w ustalaniu swego rytmu zamykania się i

otwierania wcale nie kierują się przypływami, lecz zmianami pola

magnetycznego powodowanymi przez Księżyc. Najwyraźniej posiadają

one jakiś rodzaj zmysłu, podobnie zresztą jak wędrowne ptaki,

które w ten sam sposób wytyczają swoje stałe szlaki.

Statystyczne badania przeprowadzane przez innych naukowców

wydają się potwierdzać tezę, że Księżyc, względnie powodowane

przez niego zmiany w ziemskim polu magnetycznym wywierają silny

wpływ na częstotliwość wypadków, morderstw i samobójstw. Wydaje

się w związku z tym, że wpływ Księżyca jest porównywalny do

wpływu wiatru halnego lub nadciągającej burzy, które to zjawiska

jak powszechnie wiadomo zmieniają jonizację powietrza, co z kolei

wywiera niemały wpływ na pola elektryczne i magnetyczne.

Wpływ na energetyczną równowagę sił na Ziemi ma jednak nie

tylko Księżyc, ale i inne większe planety, względnie ich

konstelacje. Zjawiska te objawiają się również bardzo konkretnie,

w postaci zakłóceń międzykontynentalnej łączności krótkofalowej.

W związku z tym tematem warto zapoznać się z opracowaną przez

Playfaira i Hilla książką pod tytułem "Niebiańskie cykle".

Nie musimy jednak koniecznie udawać się w przestrzeń

kosmiczną, by odkryć siły, które może nie są tak od razu

wykrywalne naszymi zmysłami, jednak wywierają odczuwalny wpływ na

nasze życie. Funkcjonują one również na naszej Matce-Ziemi.

Przyczyny ich powstawania mogą być zarówno naturalne, jak i

sztuczne. Ich wpływ na żywe organizmy określa się zazwyczaj

mianem geopatia. Są to radiestezyjnie wymierne obszary

promieniowania żył wodnych, pasów geopatycznych, instalacji

elektrycznych oraz innych źródeł.

Wprawdzie metodyka diagnozowania geopatycznych obciążeń tkwi

jeszcze w powijakach, jednak wielu naukowców skłania się już do

wniosku, że stanowią one ważny czynnik sprzyjający powstawaniu

chorób chronicznych. Doświadczenie wskazuje, że występowanie

ciężkich przypadków takich dolegliwości od zaburzeń snu poprzez

reumatyzm, stwardnienie rozsiane i astmę, aż po nowotwory

najczęściej powiązane jest z ponadprzeciętną koncentracją tak

zwanych stref zadrażnień w miejscu spania.

Przy naturalnych strefach zadrażnień, pasach geopatycznych,

względnie ich skrzyżowaniach, różdżka, względnie wahadełko

różdżkarza wyraźnie się odchyla. W gruncie rzeczy owa różdżka to

nic innego jak rodzaj anteny, przy pomocy której odbiera się

zmienne pola elektromagnetyczne w zakresie mikrofal, które mają

wprawdzie bardzo wysoką częstotliwość, ale i ekstremalnie słabe

natężenie. Obecnie wszyscy są zgodni co do tego, że zarówno cieki

podziemne, jak i sieć geopatyczna, uskoki geologiczne i inne tego

typu wytwarzają promieniowanie.

Schweitzer wskazuje na fakt, że zazwyczaj tego rodzaju pola

posiadają tzw. polaryzację okrężną, znacznie rzadziej zaś linear-

ną, przy czym forma polaryzacji odgrywa zasadniczą rolę w bio-

logicznym oddziaływaniu promieniowania. Prawoskrętne strefy

zadrażnień działają więc pozytywnie, a lewoskrętne negatywnie. Na

marginesie: wszystkie ołtarze wczesnogotyckich kościołów

znajdowały się nad pozytywnymi strefami zadrażnień - określano je

niekiedy "źródłami siły". We wcześniejszych stuleciach znano

również strefy negatywnego oddziaływania. Na przykład w Wiedniu

nad takimi miejscami zakładano parki, w których zresztą rosło

uderzająco wiele drzew zdeformowanych. Ostrzegano przed

budowaniem w takich miejscach domów. Również system rzymskich

fortyfikacji granicznych został podobno zbudowany przy

uwzględnieniu tzw. pasów geopatycznych.

Niegdyś różdżkarstwo uchodziło za element parapsychologicz-

ny, zastrzeżony dla nielicznych wybranych, obdarzonych szczegól-

nymi predyspozycjami - obecnie odpowiednia aparatura i określone

techniki umożliwiają każdemu wynajdywanie stref zadrażnień.

Najbardziej znane i zaliczane do najniebezpieczniejszych z

wymiernych pól promieniowania geopatycznego, to podziemne cieki

wodne o ograniczonym przekroju poprzecznym, tak zwane żyły wodne.

Pole promieniowania składa się ze strefy głównej oraz z

kilku pobocznych. Mniej więcej trzy czwarte żył wodnych wykazuje

lewoskrętną polaryzację, podczas gdy źródła wody leczniczej oraz

źródła termalne są w większości spolaryzowane prawoskrętnie.

Podczas gdy strefy zadrażnień są zjawiskiem jednoznacznie

związanym z ziemią, to tak zwane pasy geopatyczne są ewidentnie

pochodzenia kosmicznego, przy czym ich właściwe pochodzenie jest

sprawą niewyjaśnioną. Zasadniczo rozróżnia się sieć globalną,

sieć diagonalną oraz dwie dalsze. Dla ich biologicznie

korzystnego lub szkodliwego działania decydujące są pojedyncze

długości fal o względnie dużej intensywności. Jednak już Curry

wskazał na to, że skrzyżowania lewoskrętnych stref sieci

diagonalnej są obowiązkowym składnikiem tzw. strefy nowotworowej

i wydatnie przyczyniają się do rozwoju wszelkich schorzeń

nowotworowych.

Wydaje się, że najnowsze wyniki badań całkowicie potwier-

dzają tę tezę, nie są jednak na razie uznawane przez klasyczną

medycynę, która całą tę problematykę (tzn. związek schorzeń

nowotworowych z geopatią) traktuje na razie jak bajkę. Jej pogląd

jednak nie powinien nikogo zrażać, zwłaszcza jeśli przypomnimy

sobie, że jeszcze nie tak dawno "uznana" medycyna wyśmiewała się

z odkrycia przez Semmelweisa gorączki połogowej, bądź odkryć

Ludwika Pasteura.

Innym źródłem zakłócającego sen promieniowania są rozpro-

szone pola elektromagnetyczne emitowane przez przewody prądowe,

radia, telewizory, zamrażarki, elektryczne budziki itp. Można to

bezdyskusyjnie stwierdzić przy pomocy stosownych mierników.

W licznych publikacjach wskazuje się wprawdzie na poważne

zagrożenia, jakie stwarza mieszkanie w pobliżu sieci wysokiego

napięcia, jednak problem ten jest ze zrozumiałych względów

bagatelizowany przez elektrownie oraz powiązane z nimi dziedziny

nauki. Na przykład w krajach byłego Związku Radzieckiego

odległości pomiędzy domostwami a trakcjami wysokiego napięcia

muszą być dużo większe, niż w pozostałej części Europy. Jest

rzeczą zupełnie niezrozumiałą, dlaczego w wysokouprzemysłowionych

krajach sieć wysokiego napięcia może przebiegać bezpośrednio nad

domami, względnie dlaczego dopuszcza się do budowania domów pod

takimi przewodami. Wydaje się w związku z tym, że radziecka nauka

w dziedzinie badań nad oddziaływaniem pól magnetycznych i

elektromagnetycznych wybitnie słabego natężenia jest dużo dalej

posunięta, niż w krajach EWG. Od niedawna wiadomo, że w Ałma-Acie

były przeprowadzane doświadczenia z monochromatyczną wiązką

czerwonego światła tak słabą, że nie towarzyszyło jej żadne

promieniowanie cieplne.

Jeśli chcemy ocenia wpływy położenia ciał niebieskich i

elektromagnetycznych pól wszelkiego pochodzenia, które

bezustannie działają na ludzkie organizmy, musimy cały czas mieć

przed oczyma fakt, że człowiek w około 70 procentach składa się z

wody i że wszystkie procesy życiowe w jego ciele i duszy

sterowane są w gruncie rzeczy w sposób elektromagnetyczny. Jakże

więc Księżyc, powodujący nie tylko przypływy i odpływy, ale

unoszący w czasie pełni zwróconą ku niemu powierzchnię Ziemi o

kilka centymetrów, mógłby nie wpływać na człowieka? Równie

niemożliwe jest, by plątanina pól magnetycznych i innych stref

promieniowania nie kolidowała od czasu do czasu z

elektromagnetycznymi procesami dziejącymi się w żywych

organizmach. Nikt przecież nie zaprzeczy, że zarówno człowiek,

jak i zwierzę w określony sposób reagują na określone zmiany pól

elektrycznych, na przykład w czasie burzy. Wiadomo też, że

określonej długości fale światła wpływają na psychikę człowieka -

na przykład brak światła słonecznego sprzyja depresjom. Nie bez

kozery człowiek z północnej Europy jest zimniejszy i z reguły

bardziej ociężały od południowca. Byłoby rzeczą bardzo dziwną,

gdyby omijały nas różne oddziaływania z powodu ich braku w

akademickich podręcznikach.

Rozdział V

POWRÓT DO POKRZEPIAJĄCEGO SNU

* Przygotowanie do spania * Pozytywne nastawienie do snu *

Zabiegi sprzyjające * Śagodne zabiegi fizykalne * Higiena snu *

Sprzyjające spaniu nawyki żywieniowe * Rola sypialni *

Akupunktura i akupresura * Środki przeciwbólowe, przeciwdep-

resyjne i nasenne * Leczenie chrapania * Osobisty miernik snu.

"Skoncentrowane samoodprężenie się treningu autogennego ma

za ceI postępujące wewnętrzne rozluźnienie się oraz zatopienie w

sobie, osiągane za pomocą określonych awiczeń. Proces ten

umożliwia przy pomocy wewnętrznych bodźców przestawienie całego

organizmu w kierunku wspomagania zdrowia i zwalczania lub

przynajmniej łagodzenia różnych dolegliwości. " J.H. Schultz

Jak wykazują poprzednie rozdziały, przyczyny snu są bardzo

zróżnicowane i mogą mieć najrozmaitsze przyczyny, jednak równie

różnorodne są możliwości ich skutecznego zwalczania. Spośród

zebranych w tym rozdziale zaleceń każdy z pewnością znajdzie

kilka takich, które umożliwią mu powrót do pokrzepiającego snu.

Należy jednak na wstępie zaznaczyć, że niekoniecznie coś, co

okazało się skuteczne w naszym przypadku, musi podziałać w innym.

Poza tymi wszystkimi zaleceniami dotyczącymi działań sprzy-

jających dobremu spaniu, obowiązuje również zasada dotycząca

przyczyn zaburzeń snu - nie wolno ich rozpatrywać (i stosować)

jako zjawisk izolowanych. W tym wypadku najróżniejsze eks-

perymenty dotyczące ich łączenia w rozmaite konfiguracje mogą

znacznie zwiększyć ich skuteczność.

POZYTYWNE NASTAWIENIE DO SNU

Dla człowieka cierpiącego na zakłócony sen uzyskanie

pozytywnego nastawienia do snu jest rzeczą zasadniczej wagi. Nie

może to być postawa pełna napięcia, nasycona myślą: "Koniecznie

muszę zasnąć". Również półsen i marzenia na jawie mogą w pewnym

stopniu stanowić czynnik relaksujący.

Już w pierwszym rozdziale zaznaczyliśmy, że ogólnie rzecz

biorąc człowiek ma do snu dwuznaczny stosunek, gdyż z jednej

strony docenia jego konieczność i dobrodziejstwo, z drugiej

odczuwa jednak przed tym całkiem specyficznym stanem świadomości

pewnego rodzaju odwieczną obawę. Wydaje się, że również we

współczesnym, cywilizowanym człowieku, gdzieś tkwi odrobina

bojaźni przed nocą, będąca właściwością jego przodków. Być może

częściowej przyczyny należy również szukać w tradycji i

wychowaniu, gdyż wszyscy niemal ludzie zachodniego kręgu

kulturowego zostali wychowani w wielkim poszanowaniu śmierci -

starszej siostry snu. Dochodzi do tego fakt, że wielu dorosłych

do tej pory nie przezwyciężyło jeszcze przeżyć z lat dziecinnych:

dziecko musi póśjć spać, a w pokoju "wolno" jedynie pozostać

dorosłym. W takim wypadku sen nadal rozpatrywany jest jako swego

rodzaju kara, jako zjawisko, które udaremnia czynne przeżycia i

przeszkadza w załatwianiu spraw ważnych i korzystnych.

W tym miejscu właśnie człowiek cierpiący na zaburzenia snu

powinien sobie dokładnie uprzytomnia, że dla jego fizycznego,

psychicznego i duchowego życia nie ma rzeczy ważniejszej i

korzystniejszej niż zdrowy, spokojny sen w stosownej ilości.

Uzasadnienia można poszukać w rozdziałach 2 i 3.

ZABIEGI SPRZYJAJĄCE

Oddzielenie snu od innych czynności

Radę tę powinni wziąć sobie do serca wszyscy cierpiący na

zaburzenia snu we wszelkich postaciach. W ciągu dnia pod żadnym

pozorem nie należy pozwalać sobie nawet na kilkunastominutowe

drzemki na kanapie czy w wygodnym fotelu, do czego skłonności

mają zwłaszcza ludzie starsi. Nie sumują oni jednak nigdy godzin

drzemki i w związku z tym (i tak mając już nieco obniżone

zapotrzebowanie na sen) dziwią się, że nie mogą zasnąć lub

przespać spokojnie całej nocy. Nie są to żadne zaburzenia snu,

lecz po prostu brak takiego zapotrzebowania, czyli brak

zmęczenia. Człowiek sypiający w ciągu dnia od dwu do trzech

godzin nie powinien się skarżyć, jeśli w czasie nocnego odpoczyn-

ku uda mu się przespać jedynie od trzech do czterech godzin.

Łóżka nie powinno się wykorzystywać do oglądania telewizji,

czytania, sporządzania planów, czy nawet do pracy, jak to

niektórzy czynią. Szczególnie dotyczy to ludzi cierpiących na

zaburzenia snu. Powinni oni uczynia wszystko, by łóżko i

sypialnia stały się miejscem odprężenia, ciszy i całkowitego

spokoju.

Unikanie wysiłków fizycznych, konfliktów partnerskich oraz

zastraszających i silnie pobudzających wrażeń

Prowadzą one do wzmożonego wydzielania się pobudzającego i

sprzyjającego pokonywaniu wysiłków i trudności hormonu kory

nadnerczy - adrenaliny, która zdecydowanie przeciwdziała za-

śnięciu. Jej zneutralizowanie wymaga określonej ilości czasu.

Nerwy znakomicie uspokoi nam niespieszny wieczorny spacer, z dala

od nasilonego ruchu ulicznego, umożliwiając jednocześnie solidne

przewietrzenie płuc. Nasycenie krwi świeżym tlenem przed udaniem

się na spoczynek jest ze wszech miar zalecane.

ŁAGODNE ZABIEGI FIZYKALNE

Przeprowadzenie wieczorem łagodnych zabiegów fizykalnych

zgodnie z poniższym zestawieniem sprzyja zasypianiu i można je

gorąco zalecia wszystkim cierpiącym na kłopoty z zasypianiem i

przespaniem całej nocy.

Narastająca kąpiel stóp według Kneippa

Wannę lub wiadro do wysokości połowy łydki napełniamy wodą o

temperaturze od 30 do 33 stopni C, następnie siadamy na brzegu

wanny lub na taborecie i obie nogi zanurzamy w wodzie. Poprzez

stopniowe dolewanie gorącej wody, podnosimy temperaturę kąpieli

do 41 stopni C. Moczenie stóp powinno trwać od 15 do 20 minut.

Đylaki oraz wszelkie dolegliwości peryferyjnego krwioobiegu

żylnego są przeciwwskazaniem dla tego zabiegu, względnie wymagają

uprzedniej lekarskiej konsultacji.

Specjaliści-fitoterapeuci zalecają stosowanie rozmaitych do-

datków do wody. Pastor Knzle dla przykładu dodawał do wody jedną

garść soli kuchennej i jedną garść popiołu drzewnego, zalecając

gatunki liściaste. MessŠgu‚ zalecał natomiast zaparzanie w dwu

litrach wody po garści kwiatów głogu, kwiatów maku polnego,

makówek, liści mięty oraz kwiatu lipy, odstawienie do

naciągnięcia na kilka minut i dolanie naparu do wody.

No cóż - jeśli ktoś lubi sobie komplikować...

Zimny okład na łydki

Dwie odpowiedniej wielkości ściereczki lub ręczniczki lniane

zanurzamy w zimnej wodzie (o temperaturze około 18 stopni C) i

lekko wyżymamy - powinny być mokre, ale nie może się z nich lać.

Następnie owijamy nimi każdą łydkę z osobna. Drugą warstwę okładu

stanowi suchy bawełniany ręczniczek, powinien być nieco większy

od mokrej ścierki, tak by nawet jej skrawek nie wystawał. Całość

owijamy ciepłą chustą wełnianą lub flanelową i kładziemy się do

łóżka, dobrze się przykrywając. Jeśli po upływie trzydziestu

minut jeszcze nie zasnęliśmy, usuwamy okład z łydek. Zdarza się

to rzadko, gdyż taki okład daje nam uczucie przyjemnego od-

prężenia i pozwala na zaśnięcie w ciągu niewielu minut.

Okład Priessnitza na całe ciało

Rozbieramy się do naga i całe ciało szczelnie owijamy w

zanurzone w zimnej wodzie i wyżęte lniane prześcieradło. Podobnie

jak przy wszystkich okładach owijamy je najpierw suchym

prześcieradłem, lub dużym lnianym ręcznikiem, następnie warstwą

wełnianą lub flanelową i dopiero wtedy przykrywamy się kołdrą. Po

początkowych dreszczach bardzo szybko odczujemy przyjemne,

rozleniwiające i usypiające ciepło. Bircher-Benner (twórca

Bircher-Muesli) opowiada w swych wspomnieniach, że dzięki tym

okładom, zaleconym mu przez prof. Forela w krótkim czasie uwolnił

się od ciężkiej bezsenności, której nabawił się w czasie swych

studiów.

Mokra piżama

Zdecydowanie łagodniejszą formą okładu na całe ciało jest

tzw. "mokrapiżama". Przed udaniem się na spoczynek bierzemy

kąpiel lub krótki prysznic i nie wycierając się zakładamy piżamę.

Natychmiast kładziemy się do łóżka i przykrywamy pod samą brodę.

Metoda ma tę zaletę, że w nocy nie musimy "rozpakowywać" się z

krępującego ruchy okładu.

Wszystkie opisane wyżej sposoby wykorzystują zimną wodę, co

działa uspokajająco na nerwy i rozkurczowo na mięśnie.

Zadziwiające, w jak krótkim czasie początkowe uczucie zimna

ustępuje miejsca rozkosznemu ciepłu.

Sauna

Wygląda to na pozór paradoksalnie, że saunę, uchodzącą prze-

cież za wybitnie pobudzającą, zamieszczamy wśród zabiegów

sprzyjających zasypianiu i spokojnemu spaniu. Wyjaśnienie jest

bardzo proste. Sauna jest pobudzająca, ale objaw ten utrzymuje

się stosunkowo krótko, już po dwu-trzech godzinach odczuwamy

głębokie rozluźnienie. Dlatego nie powinniśmy udawać się do sauny

bezpośrednio przed snem, ale przynajmniej trzy godziny wcze'niej.

Na marginesie - przeprowadzone badania wykazały, że regularne,

cotygodniowe wizyty w saunie wymiernie skracają okres zasypiania,

oraz wyraźnie przedłużają fazy głębokiego snu.

Oddech rozluźniający

Oddech rozluźniający wywodzi się z technik medytacyjnych.

Leżymy całkowicie rozluźnieni na plecach, ręce luźno wyciągnięte

wzdłuż tułowia i próbujemy zwerbalizować oddychanie, powtarzając

sobie pomału w duchu, zgodnie z rytmem oddechu: "Wdech - wydech".

Staramy się, bywdech i wydech były równej długości, a pomiędzy

każdą sekwencją składającą się z wdechu i wydechu robimy sobie

przerwę - takiej samej długości. W ten sposób dochodzimy do

oddechu w potrójnym rytmie "Wdech - wydech - przerwa - wdech -

wydech - przerwa". Wraz z każdym wydechempozwalamy sobie coraz

głębiej zapadać się w łóżko. Po pewnym czasie możemy zacząć

wyobrażać sobie przedmioty codziennego użytku, z których w

szybkim czasie zaczną powstawać pierwsze obrazy marzeń sennych.

TECHNIKI ROZLUŹNIAJĄCE STEROWANE MENTALNIE

Progresywne rozluźnianie Jacobsona

Opracowana przez amerykańskiego fizjologa dr Edmunda Jacob-

sona metoda polega na napinaniu i rozluźnianiu poszczególnych

grup mięśni w ciągu kilku sekund. Rozpoczynamy na przykład od

mię'ni prawej dłoni, przechodzimy do przedramienia, ramienia i

barku, następnie w takiej samej kolejności awiczymy muskulaturę

lewej ręki, po czym stopy i nogi, muskulaturę twarzy, mięśnie

brzucha, klatki piersiowej itd.

Przeprowadzenie takiego awiczenia wymaga niewielkiej wprawy

i dużej koncentracji. Świadome zajmowanie się własnymi mięśniami

prowadzi zarówno do ich rozluźnienia, jak i do osiągnięcia stanu

umożliwiającego szybkie zaśnięcie.

Trening autogenny Schultza

Opisana w rozdziale trzecim metoda autohipnozy jest dziś

zaliczana powszechnie do awiczeń umożliwiających osiągnięcie

głębokiego odprężenia. Trening Schultza zalecany jest na przykład

sportowcom, jako doskonały sposób na uspokojenie nerwów przed

ważnymi startami. Poprzez stosowanie metody Schultza dochodzi do

rozluźnienia muskulatury całego ciała a dalszym, wprost z tego

rozluźnienia wynikającym skutkiem jest rozszerzenie się naczyń

krwionośnych, również naczyń włoskowatych. Zmiany te absolutnie

nie są wytworem fantazji, czy tzw. "wishfull thinking", można je

zmierzyć przy zastosowaniu odpowiedniej aparatury.

Jednak głównym celem treningu autogennego, szczególnie w

związku z jego likwidującym zaburzenia senne działaniem, jest

skuteczne wytłumianie tzw. rezonansu afektowego. Sam Schultz

pisał na ten temat: "Skoncentrowane samoodprężenie się treningu

autogennego ma za cel postępujące wewnętrzne rozluźnienie się

oraz zatopienie w sobie, osiągane za pomocą ściśle określonych

awiczeń. Proces ten umożliwia przy pomocy wewnętrznych bodźców

przestawienie całego organizmu w kierunku wspomagania zdrowia i

zwalczania lub przynajmniej łagodzenia różnych dolegliwości".

Jeśli pomyślimy, że wielu ludzi cierpi na zaburzenia snu

tylko z tego powodu, że nie są w stanie wyłączyć się od problemów

dnia powszedniego, czyli od stresu, złości, odniesionych ciosów i

frustracji, sami dojdziemy do wniosku jak wielkie znaczenie może

mieć terapia przeprowadzana za pomocą treningu autogennego. Umo-

żliwia konieczne dla zaśnięcia oderwanie się od wszystkich

wymienionych, a wysoce negatywnie działających czynników.

Wydzielanie się tzw. hormonów stresu przez korę nadnerczy

wyraźnie się zmniejsza, oddech i tętno uspokaja się, ciśnienie

krwi się obniża itd. - są to wszystko wegetatywnie sterowane

procesy, które sprzyjają zaśnięciu. Techniki treningu autogennego

można nauczyć się na specjalistycznych kursach, samodzielnie z

podręczników, względnie u kształcących w tym kierunku lekarzy i

psychoterapeutów. Dużą pomocą jest też muzyka - kasety i płyty CD

z muzyką do treningu autogennego i medytacji są wprawdzie dość

trudno osiągalne i mało rozpowszechnione, warto jednak się o nie

postarać, szczególnie jeśli zamierzamy samodzielnie opanować

techniki relaksacyjne.

Trening autogenny, podobnie zresztą jak progresywne rozluź-

nianie ma tę zaletę, że można go uprawiać również w dzień i z

dala od łóżka.

Rytuał udawania się na spoczynek

Oderwaniu świadomości i podświadomości od problemów dnia

może również służyć samodzielnie opracowany rytuał, który

realizować będziemy konsekwentnie przed każdym udaniem się do

łóżka. Może to być na przykład ostatnia kontrola okien, drzwi czy

ogrzewania, poprawianie przesuniętych mebli, mycie się, mycie

zębów, wybieranie piżamy lub ubrania na następny dzień, używanie

całkiem specjalnej poduszki lub, co szczególnie uwielbiają

dzieci, posiadanie maskotki - przytulanki do zabierania do łóżka.

Ważne jest przy tym, by czynności wykonywane były zawsze w

tej samej, rytualnej kolejności oraz by nie zmieniać przedmiotów,

które towarzyszą nam w kładzeniu się do łóżka.

Podświadomość kojarzy bowiem zarówno czynności, jak i

przedmioty ze snem i zasypianie następuje dużo łatwiej, niejako w

formie następnego rytualnego kroku.

Rytuał może oczywiście obejmować również wypicie nasennych

ziółek czy innych łagodnie uspokajających środków, jak również

przeczytanie kilku stron z książki.

HIGIENA SNU

Nazwą "higiena snu" współczesna nauka dotycząca snu określa

kompleks zjawisk związanych z faktem, że człowiek cierpiący na

zaburzenia snu musi na powrót nauczyć się spać, przy czym ważne

jest, by każdy człowiek odnalazł własny rytm snu i czuwania i

konsekwentnie go przestrzegał. Jest to w zasadzie jedyna

możliwość skutecznego leczenia zarówno bezsenności, jak i bu-

dzenia się w nocy. Odnajdziemy w ten sposób nasze indywidualne

zapotrzebowanie na czas spania, a jest to czynnik o wiele

ważniejszy niż długość snu.

SPRZYJAJĄCE SPANIU NAWYKI ŻYWIENIOWE

Jest to temat zawierający w sobie cały szereg aspektów.

Należy do nich jakość, ilość oraz czas przyjmowania posiłków,

szczególnie kolacji. To, że nadmiernie obfite kolacje oraz

spożywanie potraw zbyt tłustych

i ostro przyprawionych, nie mówiąc już o trunkach,

niekorzystnie wpływa na sen, jest wprawdzie znane od dawna - na

przykład Liselotte von der Pfalz tak pisała o swoim szwagrze,

Ludwiku XIV: "Regent wieczorem zanadto się obżera. Nic dziwnego,

że tak często narzeka na zły sen".

Mimo to po dziś dzień zważa się zbyt mało na ten aspekt.

Powinniśmy się przyzwyczaia do spożywania kolacji co najmniej na

trzy godziny przed udaniem się na spoczynek, i to kolacji

skomponowanej z żywności lekkostrawnej, nie wzdymającej i ubogiej

w tłuszcze. Ogólnie można też powiedziea, że dieta lekkostrawna,

przepisywana przede wszystkim przy zaburzeniach gastrycznych jest

bardzo korzystna również przy zaburzeniach snu. Jeśli wnikniemy

nieco głębiej w problematykę dietetyczną okaże się, że nasz sen

nie zależy wyłącznie od kolacji, ale i od całego naszego sposobu

odżywiania się, a to z następujących powodów:

Surowe owoce i warzywa są bardzo zdrowe, ponieważ obfitują

zarówno w witaminy, jak i w składniki mineralne oraz substancje

balastowe. Codziennie powinniśmy więc spożywać określoną porcję

surówek i owoców. Jednak nie na kolację, gdyż zawarte w nich

substancje balastowe podczas nocy nie są transportowane przez

jelita i zaczynają w nich gnia, co może spowodować wzdęcia. Potas

jest dla nas konieczny, gdyż pełni przeciwwagę sodu, zawartego w

soli kuchennej, jest substancją, która umożliwia odwadnianie się

tkanek. Jeśli wieczorem najemy się ziemniaków, pomarańczy,

brzoskwiń i innych obfitujących w ten mikroelement produktów, nic

nas nie uchroni przed nocnymi wędrówkami do ubikacji w celu

opróżnienia pęcherza. Natomiast magnez jest substancją

przeciwdziałającą skurczom mięśniowym (patrz "Nocne skurcze w

łydkach"), a jego niedobór prowadzi również do zaburzeń rytmu

serca. Magnez znajdziemy wprawdzie w wielu produktach, między

innymi w świeżych owocach, w orzechach, kakao, jarzynach i

drożdżach, jednak nie wszystkie produkty nadają się do spożycia

przed snem - jako składniki kolacji.

Wypowiadając się na temat alkoholu musimy stwierdzia, że

jest to miecz obosieczny. Wprawdzie wspomaga on odczuwanie

ciężaru w całym ciele i senność ogarnia nawet po stosunkowo

niewielkich dawkach (choć jest to zróżnicowane osobniczo), przy

tym uzyskujemy pomoc w oderwaniu się od dziennych problemów,

jednak z drugiej strony obciąża on w znacznym stopniu wątrobę,

która musi się z nim uporać. We wczesnych godzinach porannych,

gdy wątroba zaczyna swą najbardziej intensywną pracę, może

doprowadzić do budzenia się, łomotania serca, napadowego pocenia

się oraz mdłości. Podobne objawy mogą też występować po

wieczornym raczeniu się tłustymi potrawami (pieczyste i potrawy

frytowane, kiełbasy, wieprzowina itp.), przy czym dodatkowo mogą

wystąpić dolegliwości żółciowe, najczęściej w formie kolek.

Trawienie tłuszczy jest możliwe jedynie przy współudziale żółci,

w związku z tym w nocy musi nastąpić wzmożone jej wydzielanie.

Jeśli spowoduje to wypłukanie kamienia żółciowego z woreczka, to

kolkę mamy zapewnioną.

Jeszcze za czasów naszych babek w powszechnym zwyczaju było

wypijanie szklanki gorącego mleka przed udaniem się do łóżka, co

uchodziło za środek uspokajający i nasenny. Niestety, wydaje się,

że zwyczaj ten popadł w kompletne zapomnienie. Szkoda, gdyż

badania naukowe wykazały, że mleko oraz niektóre jego przetwory

obfitują w związki białkowe zwane tryptofanami. Ostatnie odkrycia

wskazują, że organizm potrzebuje tych związków do budowania

serotoniny. Zawarte są one również w bananach, pomidorach,

śliwkach i orzechach włoskich, i działają zarówno przeciwbólowo,

jak i nasennie. Jest to jeden z powodów, dla których po zjedzeniu

obiadu odczuwamy senność - ten posiłek zazwyczaj obfituje w

białka pochodzenia zwierzęcego, zawierające również określone

ilości tryptofanu.

Ostatnio stwierdzono również, że przemianie tryptofanu w se-

rotoninę sprzyjają szybko przyswajalne węglowodany, co uspra-

wiedliwiałoby zarówno podawanie słodkich napojów bezpośrednio

przed snem, jak i pogryzanie cukierków itp. Jest to wprawdzie

bardzo szkodliwe dla zębów, ale prawdopodobnie korzystnie działa

na szybkość zasypiania.

ROLA SYPIALNI

Jak to wyłożyliśmy w poprzednim rozdziale, klimat panujący w

sypialni pełni rolę nie do przecenienia w stwarzaniu korzystnych

warunków do spania.

Jeśli na przykład powietrze w sypialni jest zbyt suche,

spowoduje to u nas odczucie braku tlenu. Poza tym zbyt suche

powietrze wywołuje kaszel (przez przesuszanie błon śluzowych

gardła), oraz sprzyja rozwojowi chorób przeziębieniowych. Z kolei

jeśli jest zbyt wilgotno, może dojść do rozrastania się grzybów

pleśniowych, co również niekorzystnie działa na drogi oddechowe.

Jak już wspomniano, także nadmierna koncentracja toksyn w

powietrzu może zaburzać sen - ma to miejsce szczególnie wtedy,

gdy jako materiału konserwującego płyty meblowe w sypialni użyto

formaldehydu. Jego toksyczne opary mogą powodować bóle głowy,

uporczywy kaszel, pieczenie w oczach, przesychanie błon śluzowych

gardła oraz nadmierne wydzielanie się śluzu z nosa.

W starych, ubiegłowiecznych przepisach budowlanych znajdował

się zapis, że pomieszczenie dla pokojówki, tak zwana służbówka,

przy zwykłej wtedy wysokości 3,#20 metra powinna mieć kubaturę

przynajmniej 35 metrów sześciennych, by zapewnia odpowiednią

ilość powietrza do oddychania. Przy przeliczeniu tego na

obowiązujące we współczesnym budownictwie normy dochodzimy do

wniosku, że normalna, dwuosobowa sypialnia powinna mieć

powierzchnię co najmniej 28 metrów kwadratowych (przy wysokości

2,#4 metra), by zagwarantować takie same nasycenie powietrza

tlenem. Ze względu na jakość powietrza zaleca się obecnie

sypialnię o minimalnej powierzchni 20 metrów kwadratowych (na

przykład pomieszczenie o wymiarach #4 x #5 metrów). Zalecenie to

jest jednak tylko kompromisem między ludzkim zdrowiem, a

możliwościami mieszkaniowymi.

Przy okazji rozpatrywania zagadnień z pogranicza budownictwa

należałoby się również zastanowić nad konstrukcją okien i

stwarzanymi przez to możliwościami wietrzenia. Pewne jest bowiem,

że w związku z ulepszaniem okien, drzwi oraz murów pod kątem

oszczędzania energii, pomieszczenia, w których mieszkamy, a więc

i sypialnie są zazwyczaj bardzo intensywnie przesycone dymem

tytoniowym, tlenkiem węgla, azotanami, formaldehydem, włóknami

azbestowymi, częściowo nawet substancjami radioaktywnymi (szlaka

z hałd hutniczych używana do płyt budowlanych), wreszcie

mikroorganizmami i innymi alergenami.

Jako podstawową zasadę kształtowania klimatu w sypialni

zaleca się takie wietrzenie (względnie klimatyzowanie), by tem-

peratura w nocy wahała się wokół 17-#18 stopni C, a względna

wilgotność powietrza pomiędzy #50 a #60 procent.

W celu najskuteczniejszego wyeliminowania z powietrza trują-

cych wyziewów, zaleca się zrezygnowanie ze wszystkich mebli

wykonanych z płyt wiórowych oraz klejonych żywicami fenolowymi,

jak również konserwowanych i malowanych chemicznymi środkami.

Co do kolorów: w sypialni nie powinny znajdować się przed-

mioty, nie mówiąc już o kolorze ścian, w jaskrawych, drażniących

odcieniach - należy dobierać spokojne, stonowane barwy. Pamię-

tajmy, że kolory działają na nas poprzez oczy w taki sam sposób,

jak muzyka poprzez uszy - pobudzając lub uspokajając centralny

system nerwowy. Nauka o wpływie kolorystyki na człowieka jest

obecnie bardzo ceniona - przypomnijmy kilka podstawowych jej

zasad:

Barwa: Jaskrawoczerwona:

odziałowywanie, pobudzające i aktywizujące.

Pomarańczowa:

przeciwdziała schorzeniom psychosomatycznym

i chorobom górnych dróg oddechowych.

Żółta:

przeciwdziała depresjom i pobudza działanie

organów trawiennych.

Zielona:

uspokaja system nerwowy i przeciwdziała

nadpobudliwości.

Niebieska:

przeciwdziała stanom napięciowym i zapobiega

nadczynnościom somatycznym.

Fiolet: podnosi gotowość do zasypiania.

Dla zneutralizowania wytwarzanych przez domowe aparaty

elektryczne pól magnetycznych dostępne są w handlu wyłączniki

sieciowe, które warto sobie zamontować. Najkorzystniej jednak nie

trzymać w sypialni żadnych sprzętów o napędzie elektrycznym,

zresztą rozbudowywanie sieci elektrycznej w sypialni, podłączanie

do niej radia, telewizora czy gramofonu nie powinno mieć w ogóle

miejsca.

Omówione w rozdziale czwartym pola oddziaływań żył wodnych,

ich skrzyżowań, odbić oraz wpływy pasów geopatycznych warto

zbadać samemu, lub wynajmując w tym celu fachowca - różdżkarza.

Wystarczy nabyć wsklepie z artykułami metalowymi dwa metrowej

długości o 2-3-milimetrowym przekroju kawałki drutu spawalniczego

- jeden miedziany i jeden cynkowy. Odmierzamy około 80

centymetrów, a resztę wyginamy pod kątem prostym, tak by oba

druty trzymać za wygięte części wyciągnięte do przodu i lekko

odchylone do dołu. Kciuki powinny spoczywać na dłuższej części

drutu, nie utrudniając jednak jego ruchów.

Obchodzimy w ten sposób całą sypialnię. Tam gdzie znajdują

się strefy drażniące, druty będą odpowiednio reagować. Jeśli

trzymamy je w prawidłowy sposób, czyli równolegle do siebie w

odległo'ci 2-3 centymetrów, druty się skrzyżują. Jeśli nasze

dłonie się stykają, druty będą się odpychać, podobnie jak takie

same bieguny dwóch magnesów. Im silniej druty się odpychają, tym

pole zakłóceń jest mocniejsze. Skuteczność naszych badań możemy

wypróbować na zwykłej rurze wodociągowej - jeśli przepływa przez

nią woda, druty powinny zachowywać się analogicznie.

W niektórych przypadkach wystarczy, że przestawimy łóżko na

miejsce wolne od oddziaływania podziemnego cieku, by natychmiast

odzyskać zdrowy, pokrzepiający sen. Odczujemy również wydatne

polepszenie się naszego zdrowia.

W poszukiwaniach podziemnych cieków i pól geopatycznych mogą

nam dopomóc zwierzęta domowe. Kot bardzo chętnie układa się do

snu w strefie promieniowania, podczas gdy pies ich konsekwentnie

unika. Zdarza się nawet, że naszego psiaka nie będziemy w stanie

namówić do wejścia do pokoju, w którym oddziaływanie geopatyczne

jest szczególnie nasilone.

Należy zachować szczególną ostrożność wynajmując w celu

wykonania ekspertyzy profesjonalnych radiestetów - wprawdzie

znajdziemy wśród nich wybitnych znawców tematu, jednak szar-

latanów niestety, znacznie częściej. Bardzo często miernikiem

będzie wysokość honorarium - im będzie wyższe, tym sprawa mniej

czysta.

ŁÓŻKO

W ludzkiej podświadomości łóżko w niektórych aspektach pełni

rolę zastępczego łona matki. Szukamy w nim owego stanu idealnego

ciepła, spokoju i bezpieczeństwa, jakiego doświadczaliśmy przed

urodzeniem. Wycofujemy się do łóżka, jeśli jesteśmy chorzy,

wyczerpani, słabi, zmęczeni, a nawet jak popadamy w depresję.

Łóżko nie służy zatem wyłącznie jako mebel do spania i śnienia,

jest również miejscem azylu, do jakiego uciekamy chroniąc się

przed światem. Łóżko jest również tym miejscem, w którym bez

żadnej szkody, a nawet z korzyścią możemy cofnąć się do początków

naszej egzystencji. Wyjaśnia to po części wielkie nakłady

czynione przez człowieka na wystrój zarówno łoża jak i pościeli -

przynajmniej od czasów, gdy wyemancypował się od dziury w ziemi

wypełnionej liśćmi, oraz worka wypchanego sianem.

Dawniej łóżka zdobiły misternie rzeźbione wezgłowia,

intarsje ze szlachetnych gatunków drewna, oraz malowidła,

baldachimy z cennych materiałów, zaświadczając jednocześnie o

statusie społecznym użytkownika. Dziś instalujemy w łóżku i w

jego bezpośrednim sąsiedztwie produkty cywilizacji technicznej -

a więc wymy'lnelampy do czytania, elektroniczny budzik, mały

telewizor, aparaturę stereo - rzeczy służące raczej zabawie i

rozrywce, niż odprężeniu i spaniu. Kogo dziwi, że człowiek rano

wstaje bardziej zmęczony niż się kładł?

Z biegiem lat do uporczywego zmęczenia dochodzą bóle głowy,

bóle w plecach oraz skurcze mięśniowe. Wizyta u lekarza i

przyjmowanie przepisanych leków do niczego nie prowadzą - nie

doznajemy ulgi. W związku z tym sypiamy coraz gorzej - wstąpiliś-

my w diabelskie koło.

Wprawdzie łóżko - w przeciwieństwie do niektórych sloganów

reklamowych, nie jest bezpośrednio odpowiedzialne za nasz sen,

może jednak stwarzać ramowe uwarunkowania, które korzystnie lub

niekorzystnie działają na nasz nocny wypoczynek. Następujące

czynniki odgrywają w tym wiodącą rolę:

Wielkość łóżka

Jeśli poobserwujemy zwierzęta, stwierdzimy, że przedkładają

one takie schronienia, w których mogą przybrać pozycję emb-

rionalną. Wydaje się, że dla czworonogów pozycja ta jest idealna

dla pełnego odprężenia.

Jednak człowiek przybrał postawę wyprostowaną. Jeszcze małe

dzieci sypiają w bardziej lub mniej zwiniętej pozycji, jednak im

są starsze, tym częściej leżą w łóżku wyciągnięte na całą

długość. Jedynie wyprostowany, równomiernie podparty kręgosłup,

gwarantuje człowiekowi leżenie w pozycji rozluźnionej i sprawia,

że wszystkie organy wewnętrzne mają odpowiednią ilość miejsca,

umożliwiając w ten sposób ich niezakłóconą pracę w czasie nocy.

Fakt ten niejako automatycznie narzuca pytanie, jaką powierzchnią

powinien dysponować dorosły człowiek, by spać wygodnie i w

niezakłócony sposób.

Praktyka wskazuje, że materac by dawać pełne uczucie

komfortu, powinien być o co najmniej dwadzieścia centymetrów

dłuższy od użytkownika. Jego szerokość powinna wynosić 95

centymetrów przy łóżku pojedynczym i po 90 centymetrów na osobę

przy łóżku podwójnym.

Twardość łóżka

Ludziom cierpiącym na dolegliwości kręgosłupa bardzo często

zaleca się spanie na twardym podłożu - na przykład podłożenie

pomiędzy sprężyny, a cienki materac prostej deski, drzwi itp.

Niestety, pogląd ten, wyznawany również przez licznych lekarzy,

prowadzi jedynie do przesunięcia dolegliwości w inne miejsce.

Musimy sobie uświadomia, że łóżko, które leżąc między nami a

siłą przyciągania ziemskiego, spełnia rolę buforu tłumiącego

grawitację i jeśli jego rola ograniczałaby się wyłącznie do

twardości, można by całkowicie zeń zrezygnować i sypiać na gołej

ziemi. W rzeczywistości, za twarde łóżko prowadzi zarówno do

zbędnych i szkodliwych napięć mięśniowych, jak i do drętwienia

członków, gdyż pod naszym ciężarem przylegające do łóżka naczynia

krwionośne są zaklinowywane, względnie przepływ krwi ulega

znacznemu pogorszeniu.

Ale i zbyt miękkie, obwisające łóżko przyczynia się do po-

wstawania całego szeregu dolegliwości. Poprzez półksiężycowatą

pozycję, jaką w takim łóżku przybieramy, organy wewnętrzne są

ścieśnione w jamie brzusznej w jednym miejscu, co znacznie

utrudnia ich prawidłowe funkcjonowanie. Dotyczy to zarówno jelit,

jak serca, płuc i wątroby. W takiej pozycji również dochodzi do

zbędnych napięć mię'niowych i do obciążeń w obrębie stawów. Taka

pozycja jest szczególnie szkodliwa dla kręgosłupa, gdyż

praktycznie uniemożliwia konieczną, conocną regenerację dysków

międzykręgowych. Te małe, leżące pomiędzy poszczególnymi kręgami

poduszeczki gwarantujące elastyczność kręgosłupa, w czasie

codziennych obciążeń tracą płyn ze swych galaretowatych jąder, co

sprawia, że stają się cieńsze - dlatego wieczorem jesteśmy o

około dwa centymetry niżsi, niż wstając rano z łóżka.

Badania przeprowadzone przez London Medical Hospital College

wykazały, że owa strata płynu może wynosić od trzech do nawet

dziesięciu procent objętości dysku. Im mniej się ruszamy, im

więcej stoimy i siedzimy, tym straty te są większe. Ponieważ

dyski międzykręgowe nie są podłączone bezpośrednio do krwio-

obiegu, ich odżywianie się następuje w drodze osmozy z otaczają-

cymi je tkankami. Jednak zjawisko to może mieć miejsce jedynie

wówczas, gdy dyski są całkowicie odciążone - czyli jeśli kręgo-

słup nie jest ani skrzywiony w bok, ani nienaturalnie wypros-

towany, lecz ułożony w formie naturalnej - to znaczy nieznacznie

wygięty w kształt litery S.

Do tego konieczne jest łóżko, przy którym zarówno dolna, jak

i górna część, czyli materac są tak do siebie dobrane, że

delikatnie podtrzymują kręgosłup w jego naturalnym kształcie, nie

wytwarzając przy tym żadnych miejscowych nacisków. W optymalnym

wypadku materac zamawiamy tak, by był dopasowany do naszego

wzrostu, ciężaru i innych danych anatomicznych.

Materac

Zanim zastanowimy się nad rodzajem materaca, najpierw za-

stanówmy się nad tym, na czym go położyć. Wiele powodów,

szczególnie w aspekcie dopasowania do indywidualnych cech,

przemawia za coraz częściej stosowanymi stelażami w postaci ramy

z listewkami. Przy nabywaniu takowej należy koniecznie zwrócia

uwagę na jakość tworzących go deszczułek, szczególnie na ich

sprężystość i trwałość, oraz na możliwie prostą i solidną

konstrukcję. Lepiej, czy gorzej dopracowane konstrukcje ze

sklejki, już po dwu-trzech latach tracą całą swą elastyczność, w

związku z tym nie są zalecane.

Natomiast zwolennicy metalowych ram z rozpiętymi sprężynami,

powinni zwrócia uwagę na uziemienie - nie uziemione metalowe

łóżka wytwarzają pole magnetyczne, które może działać

zaburzająco, zarówno na sen, jak i na zdrowie.

W wyborze materiału na materace przez długie lata przewagę

miały materiały naturalne: wełna, bawełna, trawa morska czy

końskie włosie - było to zapewne spowodowane faktem, że w każdym

człowieku w istocie rzeczy drzemie gdzieś hasło Rousseau:

"Powróamy do natury". Potem, przez pewien czas naturalne

materiały były mniej rozpowszechnione, by triumfalnie powrócia na

ekologicznej fali.

Niestety, naturalne w tym akurat wypadku nie zawsze znaczy

lepsze. Powody, dlaczego akurat taka zasada obowiązuje przy

materacach są następujące: materace z naturalnych materiałów są

nośnikami ładunków elektrostatycznych, przyciągających kurz i in-

ne cząsteczki - same zresztą również oddają kurz do otoczenia.

Materace stają się idealnym schronieniem dla roztoczy - mikro-

skopijnych żyjątek odżywiających się wydalanymi przez człowieka

drobinami naskórka (co nocy około 0,5 grama), których wydzieliny

silnie obciążają drogi oddechowe, stając się często przyczyną

alergii. Z tego względu naturalne materace nie są zalecane

nikomu, a w szczególności alergikom i astmatykom. Poza tym mają

również inne wady, łatwo się filcują, stając się płaskie i twarde

jak deska.

Wszystkie wady naturalnych materacy spowodowały zaintere-

sowanie badaniami nad rozwojem materiałów syntetycznych,

całkowicie pozbawionych zapachu, przepuszczających powietrze,

oraz nie posiadających potencjału elektrostatycznego. Jeśli więc

natkniemy się na materac spełniający takie założenia, poza tym

wykonany z pianki, której specyficzny ciężar wynosi przynajmniej

#50 kg. na metr sześcienny, prócz tego posiadający zdejmowalną i

łatwą do prania powłokę, a w dodatku jest w niektórych miejscach

wzmocniony, to możemy być pewni, że jest to dobry produkt i że

warto go kupia. Wprawdzie cena takiego materaca będzie

zdecydowanie wyższa od ustępujących mu klasą, ale możemy być

pewni, że będzie nam służył przez długie lata i żaden lekarz nie

każe go wyrzucia na śmietnik.

Zdarzają się również materace, posiadające w środku warstwę

stalowych sprężyn, poddających się lekko ciężarowi ludzkiego

ciała - one również odpowiadają fizjologicznym wymaganiom

wypoczynku nocnego. Jednak w ich przypadku nie wolno zapominać o

konieczności uziemienia, co może być rzeczą dość skomplikowaną ze

względu na brak dostępu do sprężyn. Możliwość tworzenia się pól

elektromagnetycznych należy koniecznie wykluczyć (doświadczalne

pomiary wskazały, że stalowe sprężyny w materacu w momencie

zapalenia lampki na nocnym stoliku są w stanie wytworzyć napięcie

sięgające 600 V). Również w przypadku materacy sprężynowych

należy wybrać egzemplarz ze zdejmowaną i łatwą do prania powłoką.

To, na jaki rodzaj materiału okrywającego zdecydujemy się

(najczęściej występuje wełna, bawełna, włókna sztuczne), zależy

wyłącznie od naszych upodobań i stanu kasy.

Pościel i piżamy

Dzięki prężnej reklamie ze strony producentów oraz domów

meblowych, wymagania jakim powinno sprostać łóżko są powszechnie

znane: spokojny sen, wygoda, estetyka itp. Niestety, jeśli chodzi

o pościel i piżamę większość ludzi stosuje jedynie kryteria

estetyczne, nie przykładając żadnej wagi do rodzaju materiału.

Tymczasem naukowe badania dowodzą jednoznacznie, że ani krój

piżamy, ani materiał z jakiego zrobione jest np. prześcieradło,

nie są czynnikami obojętnymi. Rozliczne dolegliwości, jak na

przykład: wrażliwość na pogodę, reumatyzm, newralgie, kurcze

mię'niowe oraz migreny, mogą nasilać się bądź nawet powstawać

przez nieodpowiedni dobór materiałów.

Na podstawie tych odkryć proponuje się dziś kołdry, poduszki

i pierzyny, w których warstwa termoizolacyjna składa się z mie-

szanki puchu i tekstylnych katalizatorów o przeciwstawnych

ładunkach elektrostatycznych, tak dobranych, by wytwarzać pola

korzystnie działające na nasze samopoczucie. Pościel taka jest

szczególnie zalecana jeśli śpimy "po nordycku", czyli bez klasy-

cznego prześcieradła i bez wierzchniego koca. Spanie w ten sposób

jest zresztą zalecane - zamiast klasycznego prześcieradła na

materac zakłada się specjalną powłoczkę mocowaną gumowym

ściągaczem, co skutecznie zapobiega zaplątaniu się w

prześcieradło, a brak dodatkowej wierzchniej warstwy w postaci

koca sprawia, że kołdra jest lżejsza i mniej się pocimy.

Jeśli zarówno materac jak i pościel odpowiada stawianym jej

wymaganiom, powietrze ma lepszą cyrkulację i może skuteczniej

odprowadzać odparowywaną przez ludzką skórę wilgoć - w końcu,

jest to około pół litra noc w noc.

Piżama, ewentualnie koszula nocna powinna być z materiału

łatwo wchłaniającego wilgoć. Wszelkie włókna sztuczne nie są

wskazane, przede wszystkim dlatego, że łatwo ładują się elektro-

statycznie. Efektem takiego stanu rzeczy są nieprzyjemne ukłucia

oraz zmiany w potencjale skóry, szczególnie niewskazane przy

skłonnościach do egzem i alergii skórnych. Piżamy nie powinny

odsłaniać dekoltu - wprawdzie wygląda to nadzwyczaj powabnie -

zwłaszcza u płci pięknej, prowadzijednak do napięć mięśniowych

spowodowanych różnicami temperatur, a w niektórych przypadkach

nawet do migren i nudności. Podobne objawy może również powodować

nieodpowiednia poduszka.

Poduszka

Kark ludzki - jako rejon anatomiczny - traktowany jest przez

medycynę nieco po macoszemu.

Trzeba wiedzieć, że w torebkach stawowych głowy i kręgosłupa

szyjnego, oraz w przynależnych do nich ścięgnach i wiązadłach,

znajdują się receptory aparatu równowagi, które między innymi

przekazują informacje dotyczące ruchów głowy do ośrodka

zawiadującego zarówno równowagą jak i ruchami gałki ocznej -

dziękitemu, niezależnie od poruszeń głowy, obraz jaki odbieramy

pozostaje stabilny. Współpracę pomiędzy receptorami szyjnymi a

ośrodkiem aparatu równowagi naukowcy określają mianem odruchu

oczno-szyjnego. Jest on istotną częścią naszego całego systemu

równowagi. Dziś wiemy, że w obrębie poprzecznego wyrostka

kręgosłupa szyjnego oraz w zakończeniach nerwowych, tak zwanych

krótkich mięśni karku może dochodzić do mimowolnych napięć,

będących przyczyną występujących napadowo zawrotów głowy,

nudności, migren, oraz migotania przed oczami.

Podstawowymi czynnikami ryzyka, sprzyjającymi powstawaniu i

rozwojowi tych napięć, są nieprawidłowe postawy: na przykład

postawa po wojskowemu wyprężona, powodująca wielkie naprężenia w

obrębie muskulatury karku, oraz nieprawidłowe pozycje wymuszane

przez poduszkę w czasie snu. Do czynników ryzyka należą również

wszelkie urazy oraz nocne wyziębienia okolicy szyi i karku.

Szczególnie ważne - zwłaszcza zapobiegawczo - jest prawi-

dłowe ułożenie kręgosłupa w czasie snu. Kręgosłup szyjny w stanie

odprężonym wykazuje lekkie wygięcie ku przodowi - tak zwaną

lordozę. Należy jeszcze raz wspomnieć przy tej okazji o starannym

przykrywaniu szyi i karku, co zaleca się szczególnie ludziom

pocącym się w nocy. Godne polecenia są miękkie chusteczki do

zawiązywania na szyi, względnie warstwa specjalnej termoaktywnej

waty, która przy kontakcie z potem emituje ciepło.

Sklepy oferują cały szereg specjalnych poduszek, dopasowa-

nych do ludzkiej anatomii, jednak należy je uprzednio przetes-

tować, gdyż nie każda nadaje się dla każdego. Jest to istotne,

gdyż ludzkie kręgosłupy, zwłaszcza na odcinku szyjnym wykazują

pewne zróżnicowanie. Bez prób nie powinno się ich zatem nabywać.

Warto sobie przy tym zostawia sporo czasu, gdyż nabycie

mimowolnych napięć mięśni karku i szyi jest rzeczą szybką,

natomiast ich całkowite wyleczenie trwa zwykle długo. Leczenie

tego typu zaburzeń możliwe jest poprzez masaż, zabiegi cieplne

oraz chiropraktykę.

Promieniowanie i pola magnetyczne w łóżku

Jak to już wielokrotnie w tej książce stwierdzono, pola

elektromagnetyczne oddziaływują na jakość snu. Dlatego obudowa

łóżka nie powinna zawierać żadnych elektrycznych urządzeń,

względnie powinno się je, podobnie jak wszystkie elektryczne

urządzenia w promieniu kilku metrów od łóżka odłączać od sieci

poprzez wyłącznik sieciowy.

Przeciwko promieniowaniu geopatycznemu (zarówno cieków

wodnych, jak i pasów geopatycznych) stosuje się ekrany osłonowe,

chroniące całą sypialnię, bądź osłony wkładane pomiędzy podłogę a

łóżko, zawierające z reguły plecionkę z miedzianego drutu. O ile

osłony nie są uziemione, należy je od czasu do czasu

"rozładowywać" pod strumieniem bieżącej wody, gdyż naładowane są

całkowicie nieskuteczne.

Wszystkie czynniki wymienione w tym podrozdziale są szcze-

gólnie ważne dla ludzi starszych, oraz cierpiących na

dolegliwości typu reumatycznego, astmę oskrzelową oraz alergie.

Ustawienie łóżka

Również ustawienie łóżka ma wielkie znaczenie dla snu i dla

jego jakości. Nie powinno ono sąsiadować ze zwykle

niedostatecznie izolowaną ścianą szczytową, ani ze ścianą z

oknem, gdyż wtedy jesteśmy wystawieni na bezpośrednie działanie

zimna od niej promieniującego. Odnośnie promieniowania cieplnego

istnieją te same zastrzeżenia - łóżko nie powinno więc przystawać

do kaloryferów i innych źródeł ciepła.

Badania przeprowadzone przez prof. dr Gerharda Ruhenstroth-

Bauera z Instytutu Maxa Plancka wskazują, że ustawienie łóżka w

linii północ-południe powoduje przedłużenie niezmiernie ważnej

fazy głębokiego snu umiejscowionej przez pierwszą fazę REM. o

średnio siedem procent. Wydaje się, że zjawisko to ma miejsce w

ścisłym powiązaniu z ziemskim polem magnetycznym. Czynnikiem,

który popchnął prof. Ruhenstrotha do długoletnich badań, było

zjawisko, które wraz ze swymi współpracownikami zaobserwował

przed ponad dziesięciu laty: płyn w zbiorniczku w kształcie

podłużnej ampułki, do którego z obu końców przykłada się słabe

napięcie, zaczyna wirować jak tylko zbiorniczek ustawi się

poprzecznie do ziemskiego pola magnetycznego - to znaczy w linii

wschód-zachód. Jak tylko pole elektryczne zorientuje się

równolegle do ziemskiego pola magnetycznego, płyn przestaje

wirować.

Łóżko pojedyncze, czy podwójne

W zasadzie istnieje taka sama ilość zażartych zwolenników,

jak przeciwników podwójnego łoża. Do zwolenników należą przede

wszystkim ludzie młodzi. Nie powinno się jednak ani chwili

zwlekać z rezygnacją ze wspólnego łóżka (również wspólnej

sypialni), w momencie, gdy jeden partner zacznie zakłócać

drugiemu pokrzepiający sen. Przyczyny zakłóceń mogą być różne: od

nawyku dłuższego czytania, poprzez chrapanie, aż po choroby i

inne przyzwyczajenia.

Na marginesie kilka słów co do historii: podwójne łoże

wywodzi się z Francji z epoki Ludwika XIV. Bezpośrednią przyczyną

jego powstania była królewska żądza dominacji i jego upodobanie

do erotyki i intensywnego życia seksualnego. Zgodnie z opinią

parającego się historią monachijskiego lekarza dr. Maksymiliana

Majoga, podwójne łóżko, mniej więcej w ciągu 150 lat

rozprzestrzeniło się - poprzez mieszczaństwo, aż po najniższe

kręgi społeczne. Mężczyzna uważał za rzecz bardzo wygodną, że

kobieta śpi u jego boku - w każdej chwili do dyspozycji.

Wcześniej mężczyzna i kobieta, szczególnie w wyższych warstwach

społecznych, spali osobno. Jak sobie przypominamy z historii, na

zamkach kobieta miała własną komnatę - była to jedyna

ogrzewana komnata w całym zamku - do której udawała się na

nocny spoczynek, a mężczyzna w celu zaspokojenia swych potrzeb

miłosnych musiał udawać się za nią. Obyczaj ten utrzymywał się

zresztą dość długo. Jedynie chłopi oraz biedota miejska sypiała

razem, przy czym spano w jednym pomieszczeniu, z dzieami i żywym

inwentarzem. W zasadzie jedyny powód jednoznacznie przemawiający

przeciwko podwójnemu łożu małżeńskiemu, to konieczność jego

dopasowania do indywidualnych potrzeb użytkownika. Tylko w ten

sposób można zagwarantować optymalny komfort leżenia.

AKUPUNKTURA I AKUPRESURA

O ile zaburzenia senne powodowane są wyłącznie czysto or-

ganicznymi przyczynami, na przykład określonymi bólami mięśni,

względnie ich mimowolnymi napięciami, zarówno akupunktura jak i

akupresura okazują się dość skutecznymi metodami leczenia.

Obie metody wychodzą z założenia, że pomiędzy powierzchnią

skóry a wewnętrznymi organami istnieją ścisłe powiązania oraz, że

na te ostatnie można wywierać leczniczy wpływ poprzez stymulację

powierzchni skóry.

Nie wnikając tu głębiej w liczącą około sześciu tysiącleci

historię akupunktury, z której wywodzi się akupresura, należy

nadmienia, że sztuka ta opiera się o system wrażliwych punktów,

położonych na określonych liniach, zwanych meridianami. Pier-

wotnie meridianów było dwanaście, obecnie jednak akupresurę i

akupunkturę praktykuje się używając czternastu meridianów, nie

licząc nie mających żadnego związku z narządami wewnętrznymi,

meridianów mięśniowych.

Zabiegi akupunktury, akupresury oraz elektroakupunktury,

która coraz częściej zastępuje tradycyjną akupunkturę igłową,

polegają na dążeniu do ponownego znormalizowania przepływu

energii poprzez meridiany i osiągnięciu dzięki temu zharmonizo-

wania wszystkich funkcji życiowych.

Pomimo pewnych oporów ze strony WHO. ((r)wiatowa Organizacja

Zdrowia), akupunktura jest od lat siedemdziesiątych uznawana za

sztukę lekarską, opierającą się na naukowych podstawach.

Niestety, wśród ludzi wykonujących zabiegi znajdują się tacy,

którzy szkodzą tej opinii. Są to zwykle ludzie, którzy swe

umiejętności nabyli z drugorzędnej literatury i najczęściej

stosujący w zabiegach jedynie stymulację na ośmiu meridianach, co

często prowadzi do niepowodzeń.

Pewne jest jednak, że tak zwane akupunkty oraz połączenia

między nimi można wykryć przy pomocy aparatów mierzących drobne

zmiany w oporności skóry. Obecnie panuje generalne przekonanie,

że system akupunktów (a więc i system meridianów) powiązany jest

z wrażliwością wegetatywnego systemu nerwowego oraz w pewnym

sensie zależy od gruczołów dokrewnych.

Skuteczne zabiegi akupunktury może przeprowadzić jedynie

wykształcony i odpowiednio przeszkolony lekarz, natomiast cier-

piący na zaburzenia snu mogą samodzielnie posługiwać się

akupresurą, oczywiście pod warunkiem, że nabędą odpowiednią

wiedzę z fachowych książek, bądź nauczą się tej sztuki na

stosownych kursach.

ŚRODKI PRZECIWBÓLOWE, PRZECIWDEPRESYJNE I NASENNE

Człowiek cierpiący na zaburzenia snu ma do swej dyspozycji

cały szereg preparatów, zarówno naturalnych, jak i chemicznych.

Dzięki ich zastosowaniu można sprowadzić sen lub stłumić bóle czy

depresje do tego stopnia, że zaśnięcie stanie się możliwe. Nie

będziemy w tym miejscu popełniać błędów czynionych przez

większość poradników medycznych, które część środków potępiają, a

inne przedstawiają jako całkowicie nieskuteczne. Należy wyraźnie

powiedziea, że w zależności od rodzaju zaburzenia i od jego

nasilenia, takie czy inne leki powinny być brane pod uwagę, pod

warunkiem, że ma to swój cel i sens.

Korzystne będzie, jeśli przed ich zastosowaniem zapoznamy

się z poniższymi wskazówkami:

Środki przeciwbólowe

Istnieją chroniczne dolegliwości, jak na przykład reumatyzm

- ale irak - powodujące silne bóle zaburzające sen. W takich

przypadkach zażywanie słabszych czy silniejszych środków

przeciwbólowych staje się koniecznością i lekarz prowadzący

zazwyczaj przepisuje odpowiednie medykamenty. Reumatycy bardzo

często decydują się na leki samodzielnie ordynowane, które cieszą

się dobrą sławą, lub z którymi mieli pozytywne doświadczenia.

Bardzo ważkie znaczenie ma fakt, że odczuwanie bólu przez

człowieka nie zawsze jest jednakowe - podobnie jak większość

funkcji organicznych, przebiega w określonym dziennym rytmie. Ból

najsilniej daje się we znaki pomiędzy drugą, a trzecią rano,

podczas gdy zgodnie z doświadczeniem, po południu jest naj-

słabszy. Dlatego do'wiadczeni ludzie chodzą do dentysty wyłącznie

po południu.

W wypadkach, kiedy z góry wiadomo, że w nocy wystąpią silne

bóle, nie powinno się dzielnie odczekiwać z przyjęciem leków do

momentu, gdy ból stanie się nie do zniesienia. Pamiętajmy, że od

zażycia do skutecznego zadziałania musi upłynąć określony czas. A

czas w nocy jest cenną rzeczą. Ból może przerwać nam sen na wiele

godzin. Dlatego zaleca się przyjmowanie środków przeciwbólowych

profilaktycznie, względnie zgodnie z zaleceniami lekarza. Mogą

one wówczas rozwinąć najintensywniejsze działanie w czasie, gdy

ból osiągnie swe apogeum. W ten sposób sen zostanie zakłócony w

najmniejszym zakresie. Jest to istotne, gdyż pacjenci cierpiący

na bolesne choroby bardzo potrzebują swojej porcji snu.

Środki przeciwdepresyjne

Jak wiadomo, również depresje mogą być czynnikiem zaburzają-

cym sen (podobnie jak deficyt snu może doprowadzić do depresji).

Paradoksalną rzeczą jest, że doświadczenia kliniczne wskazują na

fakt przeciwdepresyjnego wpływu sztucznego pozbawiania snu.

Jednak tego rodzaju terapie mogą być przeprowadzane jedynie pod

ścisłym nadzorem lekarza i to w warunkach klinicznych.

Osobom, które nie mogą spać z powodu stanów depresyjnych

zaleca się opuszczenie łóżka, nawet jeśli jest to godzina druga,

czy trzecia nad ranem i znalezienie sobie jakiegoś sensownego

zajęcia. Zapobiega to bezskutecznemu przewracaniu się z boku na

bok i dodatkowym mordęgom, wywołanym niemożnością zaśnięcia. W

wielu wypadkach tego rodzaju zachowanie pomaga w przezwyciężeniu

stanów depresyjnych i tym samym w likwidacji zaburzeń snu.

Oczywiście w wypadku ciężkich depresji konieczne jest pod-

danie się zabiegom psychoterapeutycznym. W niektórych przypadkach

dopiero przyjmowanie stosownych medykamentów umożliwia pacjentowi

wyciągnięcie z terapii oczekiwanych korzyści. Środki uspokajające

i nasenne.

Obok środków przeciwdepresyjnych, bądź przeciwbólowych, bar-

dzo często zażywa się środki uspokajające oraz nasenne, które

istotnie są w stanie bardzo szybko sprowadzić sen. Jednak ich

wady oraz skutki uboczne sprawiają, że zażywanie ich jest dość

problematyczne. W każdym razie należy ostrzec przed beztroskim

zażywaniem. W wypadku przeróżnych środków nasennych, przy ich

odstawieniu po pewnym okresie używania, dochodzi do zjawiska

zwanego z angielska "rebound-effect". Polega ono na tym, że po

zakończeniu kuracji trudności z zasypianiem są jeszcze większe,

niż przed nią. Poza tym tego typu preparaty bardzo szybko

doprowadzają do uzależnienia, co oznacza w praktyce, że dla

uzyskania oczekiwanego efektu, konieczne jest ciągłe zwiększanie

dawki.

Przy zażywaniu środków nasennych zmienia się tzw. próg

pobudzenia w ten sposób, że sen staje się płytszy a fazy REM

krótsze. Jak widać sen można wymusić przy pomocy odpowiednio

dobranych leków, jednak nie można wymusia, by był to sen dający

prawdziwy odpoczynek.

Zażywający chemiczne preparaty nasenne powinni zdawać sobie

sprawę z tego, że niektóre z nich mają dość długi okres

działania. Jeśli weźmiemy więc zbyt dużą dawkę lub przyjmiemy ją

późno wieczorem czy nawet w nocy, grozi nam, że jej skutki (oraz

skutki uboczne) odpowiednio się wydłużą. W zależności od tego co

zażyliśmy, następnego dnia możemy cierpieć na senność, brak

koncentracji, ograniczenie zdolności uczenia się i zapamię-

tywania. Niektóre leki nasenne wchodzą w interakcję z alkoholem,

w przypadku innych następuje jedynie wzmocnienie ich działania.

Przed zastosowaniem jakiegokolwiek leku tego typu należy

koniecznie skonsultować się z lekarzem, aptekarzem lub chociaż

przeczytać dołączoną ulotkę.

Do najnowocześniejszych środków przeciwko zaburzeniom sennym

powodowanym depresjami zaliczają się preparaty zawierający

tryptofan, przy pomocy których organizm wytwarza większe ilości

serotoniny. Wprawdzie leki te są produkowane sztucznie (powstają

poprzez procesy fermentacyjne z udziałem określonych szczepów

bakteryjnych), mimo to ich działanie klasyfikuje je do leków

naturalnych.

NATURALNE ŚRODKI NASENNE

I. ch skutki

uboczne są bardzo niewielkie (u osób bardzo wrażliwych mogą

występować zaburzenia żołądkowo-jelitowe). Nie powodują zjawiska

zwanego rebound-effect i nie uzależniają. Ich działanie jest

zbliżone do niektórych związków białkowych wywołujących sen,

znanych pod angielskim skrótem DSIP (Delta Sleep Inducing

Peptide), które są jednak bardzo drogie i stosowane wyłącznie w

wyspecjalizowanych klinikach. Na szczęście jednak w przyrodzie

znajdziemy cały szereg roślin, których aktywne substancje

sprzyjają zdrowemu, spokojnemu spaniu.

Kozłek lekarski

Od sierpnia do października wykopuje się korzenie tej

zadomowionej w Europie i Azji rośliny, które w trakcie suszenia

wydzielają charakterystyczny, aromatyczny zapach. Jest to roślina

wybitnie wilgociolubna - znajdziemy ją na wilgotnych łąkach, w

podmokłych lasach i nad brzegami wód. Jej korzenie zawierają

olejek eteryczny, alkaloidy oraz wiele innych aktywnych

substancji. Kozłek lekarski jest dostępny w wielu postaciach,

jednak najbardziej rozpowszechniona jest nalewka alkoholowa -

tzw. krople walerianowe.

Kozłek uspokaja centralny system nerwowy i działa rozkur-

czowo.

Herbatka: 2-#3 łyżeczki od herbaty rozdrobnionych korzeni

kozłka zalać 1/4 litra zimnej wody, zagotować i na kilka godzin

odstawić do naciągnięcia. Wypić jedną filiżankę po kolacji, a

drugą bezpośrednio przed udaniem się na spoczynek.

Kąpiel: kąpiel z dodatkiem kozłka rozluźnia mięśnie i

zapobiega skurczom. Przygotowujemy herbatkę ze 100 gram rozdrob-

nionego korzenia i jednego litra wody (według przepisu "Herbat-

ka") i po odcedzeniu dolewamy do wody na kąpiel.

Tinktura do zmniejszenia napięć wewnętrznych: jedna łyżeczka

od herbaty wewnętrznie lub 200-#250 gram jako dodatek kąpielowy.

Nalewka jako środek nasenny: od 10 do 30 kropli tuż przed

udaniem się na spoczynek.

Zastosowanie homeopatyczne: od D#3 do D#6; od 10 do 12

kropli kilka razy dziennie.

Chmiel

Chmiel rośnie w umiarkowanym klimacie Europy i Ameryki i

znany jest przede wszystkim jako składnik piwa. Właśnie chmiel

nadaje mu charakterystyczną goryczkę. Jego owoce - szyszki

chmielowe zbiera się późnym latem i od razu przerabia.

Od średniowiecza chmiel jest stosowany przeciwko stanom

nerwowego podniecenia oraz bezsenności. Jego aktywne składniki to

lupulina, żywice, goryczki, garbniki i olejek eteryczny. Podaje

się go głównie w kombinacjach z innymi ziołami, na przykład

bardzo skuteczny napar z

mieszanki chmielu i kozłka lekarskiego. W niektórych

regionach praktykuje się jadanie młodych pędów chmielu jako

jarzyny - są przygotowywane jak fasolka szparagowa i szparagi.

Herbatka: 1-#2 łyżeczki od herbaty rozdrobnionych szyszek

chmielowych zalewamy filiżanką wrzątku i na dziesięć minut

odstawiamy pod przykryciem do zaparzenia. Pijemy po odcedzeniu,

wieczorem.

Melisa lekarska

Ta pochodząca z wschodniego rejonu basenu Morza Śródziemnego

roślina poprzez swój aromatyczny olejek eteryczny działa zarówno

odświeżająco, jak i uspokajająco. Listki melisy zbiera się tuż

przed rozkwitem, od czerwca do lipca i suszy w zaciemnionym

miejscu. Jej czynne substancje to przede wszystkim olejek

eteryczny, garbniki, żywice, śluzy oraz goryczki. Melisę

przyjmuje się najczęściej w formie naparu lub nalewki

alkoholowej.

Herbatka: dwie łyżeczki od herbaty suszonych liści melisy

zalać filiżanką wrzątku, na dziesięć minut odstawić pod przy-

kryciem do naciągnięcia. Pijemy jedną filiżankę po kolacji, ewen-

tualnie dosładzając ją odrobiną naturalnego miodu.

Nalewka: 20-#30 kropli nalewki na szklankę wody. Wypijamy

dzieląc na małe łyki przyjmowane w ciągu dnia.

Męczennica cielista

Listków oraz kwiatków tej egzotycznej rośliny używa się

dopiero od mniej więcej stu lat. Dzięki wysokiej zawartości

alkaloidów działa wybitnie uspokajająco i rozkurczowo. Męczennicę

stosuje się w mieszankach ziołowych - przede wszystkim

uspokajających i nasennych. Jej ekstrakty znajdują również

zastosowanie w leczeniu histerii i neurastenii.

Lawenda

Rozpowszechniona początkowo w zachodniej części basenu Morza

Śródziemnego roślina, w pozostałej części Europy była początkowo

hodowana wyłącznie w ogródkach przyklasztornych. Kwitnie od

czerwca do września. Używamy suszonych kwiatów lub koszyczków

kwiatowych, zawierających przede wszystkim olejek eteryczny,

garbniki oraz nieco saponiny. Zastosowanie lawendy jest bardzo

zróżnicowane - od woreczków lawendowych napachniających pościel i

bieliznę, poprzez wodę lawendową i olejek lawendowy, aż po

nalewkę.

Herbatka: trzy łyżeczki od herbaty kwiatu lawendy zalewamy

dwoma filiżankami wrzątku, przez dziesięć minut zaparzamy i po

odcedzeniu wypijamy - tuż przed udaniem się na spoczynek.

Wieczorna kąpiel uspokajająca: 50 gram kwiatu lawendy

zagotowujemy w litrze wody, na pół godziny odstawiamy do

naciągnięcia i po odcedzeniu dolewamy do wody na kąpiel.

Mięta pieprzowa

Zakwitająca w czerwcu i lipcu roślina zawiera olejek

eteryczny, garbniki oraz goryczki. Jej listki, zbierane w czasie

kwitnienia działają antyseptycznie, rozkurczowo i uspokajająco -

są stosowane w wielu przypadkach, stosownie do okoliczności.

Miętę stosuje się jako napar, jako olejek miętowy oraz do

inhalacji (przy schorzeniach dróg oddechowych), a także jako

nalewkę.

Dziurawiec

Rośnie dziko w całej Europie Środkowej i Południowej.

Kwitnie od czerwca do września. Roślina ta obok olejku

eterycznego zawiera garbniki, flawonoidy oraz cały szereg innych

czynnych substancji. Dziurawiec był zalecany przez Hipokratesa,

Paracelsusa oraz lekarzy późnego średniowiecza - do dziś

wykorzystuje się jego działanie przy leczeniu oparzelin i źle

gojących się ran. Wewnętrznie stosuje się dziurawiec przeciw

bólom głowy, zawrotom głowy, braku koncentracji, schorzeniom

wątroby oraz zaburzeniom snu i depresjom, przy czym w handlu

dostępne są gotowe preparaty i mieszanki.

Herbatka: 1-#2 łyżeczki od herbaty ziela dziurawca (świeżego

lub suszonego) zalewamy filiżanką wrzątku, przez dziesięć minut

zaparzamy, odcedzamy. Pijemy codziennie od dwu do trzech

filiżanek.

Dziurawiec przy zastosowaniu homeopatycznym winien mieć

stężenie D#30 lub jeszcze wyższe. Jeśli zdecydujemy się na

zażywanie nalewki, to prawidłowa dawka wynosi 15 kropli w

szklance wody. Preparat przyjmujemy co dwie godziny. I jeszcze

dwa przepisy na skuteczne mieszanki ziołowe:

Herbatka nasenna I: po jednej łyżce stołowej liści

pomarańczy, liści mięty pieprzowej, bobrka trójlistnego oraz

korzenia kozłka lekarskiego zalewamy jednym litrem wrzątku, przez

piętnaście minut zaparzamy pod przykryciem i odcedzamy. Wieczorem

pijemy jedną-dwie filiżanki.

Herbatka nasenna II: #10 g. kwiatu rumianku, #15 g. liści

mięty, #20 g. kopru włoskiego, #25 g. korzenia kozłka lekarskiego

i #30 g. kminku. Jedną łyżeczkę od herbaty takiej mieszanki

zalewamy filiżanką wrzątku, przez dziesięć minut zaparzamy i

odcedzamy. Pijemy wieczorem, jedną filiżankę.

Podsumowując należy zwrócia uwagę, że większość opisanych

herbatek nasennych trzeba przyjmować regularnie przez 8-#10 dni,

nim w pełni ujawnią swą skuteczność. Nie działają też zawsze tak

skutecznie jak leki chemiczne, ale za to nie powodują żadnych

uzależnień i praktycznie nie wykazują żadnych efektów ubocznych.

LECZENIE CHRAPANIA

Jak już wspomniano w rozdziale czwartym, chrapanie stanowi

dla chrapiącego określone ryzyko zdrowotne. Jednak rozpatrując je

jako czynnik zaburzający sen, niewątpliwie ma większe znaczenie

dla osób postronnych, niż dla samego chrapiącego, szczególnie

wtedy gdy przed emisją hałasu nie można uciec do innej sypialni.

W związku z tym przyjmujący w jednym z amerykańskich centrów

rehabilitacyjnych dr Ch.F. Samelson wynalazł swoisty aparat,

powstrzymujący chrapiącego przed chrapaniem. Jest to rodzaj

plastycznego uchwytu, wyciągającego język nieco do przodu, co

skutecznie zapobiega zwężeniu się gardła. Nie jest to przyrząd

powszechnie dostępny, więc pytanie, ilu ludzi zdecydowałoby się

na założenie go na noc pozostanie zapewne długo bez odpowiedzi.

Daleko prostszym sposobem, jeśli nie dla chrapiącego, to na

pewno dla jego partnera, jest wkładanie stoperów w uszy.

Zmniejsza to oczywiście poziom odbieranego hałasu, nie rozwiązuje

jednak problemów związanych z zatrzymywaniem się oddechu w nocy.

W bardzo ciężkich przypadkach tego rodzaju dolegliwości

rozwiązuje jedynie zabieg chirurgiczny. Gdy jednak chrapanie -

oraz związane z nim zatrzymywanie się oddechu

- powodowane są wyłącznie nadmiernym przesuszaniem się błon

śluzowych gardła, warto spróbować zastosować naturalny środek

nawilżający, jakim jest "Noron". Lek ten, produkowany w USA,

Niemczech i Szwajcarii okazuje się skuteczny w około 75

procentach wszystkich przypadków.

Chrapania

Badania naukowe przeprowadzone w Australii wykazały jedno-

znaczny związek pomiędzy natężeniem głośności chrapania, a wie-

czornym konsumowaniem alkoholu. Stosowne eksperymenty prze-

prowadzono na Uniwersytecie w Sydney, zapraszając do udziału

studentów - ochotników. Podzielono ich na dwie grupy, z których

pierwsza pod lekarską kontrolą konsumowała wieczorem alkohol,

podczas gdy druga - również pod lekarską kontrolą - musiała za-

chować całkowitą abstynencję. Następnie dokonywano pomiarów

natężenia chrapania w obu grupach. Po wielu nocnych pomiarach -

stosowano do'ć skomplikowany system rotacji -okazało się, że u

wszystkich biorących udział w testach głośność chrapania wyraźnie

nasilała się po wieczornej konsumpcji alkoholu.

Wynika z tego, że powstrzymywanie się od konsumowania

alkoholu - szczególnie wieczorem - jest kolejnym krokiem prze-

ciwdziałającym chrapaniu.

UWAGI KOŃCOWE

Póki człowiek żyje, jego organizm składa się z materii

przesyconej duchem. Obie sfery wzajemnie na siebie oddziaływują i

to w wymiarze, z którego rzadko zdajemy sobie sprawę. Związki te

szczególnie wyraźnie uwidaczniają się w problematyce dotyczącej

snu. I to nie tylko w tym sensie, że pozycja w jakiej sypiamy

ujawnia w pewnym stopniu cechy naszego charakteru oraz aktualną

kondycję psychiczną, ale również w postaci mimowolnych napięć

mięśniowych, które mimo pracowicie spędzonego dnia nie dają nam

zasnąć. Zamiast odpoczywać we śnie, przewracamy się wtedy z boku

na bok i nie możemy zrozumiea, jak to się dzieje, że mimo dużego

zmęczenia cały czas zachowujemy pełną przytomność.

Główna przyczyna takiego stanu rzeczy nie leży nawet w tym,

że nasze mięśnie są przemęczone po pracowitym dniu - jest to

raczej wyraz naszej nieumiejętności wyłączenia się z pod wpływu

minionego dnia.

Sztuka wyłączania

Umiejętność ta ma kapitalne znaczenie dla naszego snu. Jeśli

nie posiadamy jej z natury, to zwykle mamy poważne kłopoty z za-

śnięciem i inne zaburzenia snu. Bez jej opanowania trwałe

wyleczenie bezsenności wydaje się mocno problematyczne.

Poobserwujmy przez chwilę kota: gdy kot się bawi lub idzie

polować, mamy możliwość dostrzec jego perfekcyjną umiejętność

przechodzenia od stanu maksymalnej koncentracji i napięcia

wszystkich mięśni, do całkowitego rozluźnienia. W tym momencie

możemy poruszać jego łapami zupełnie swobodnie - jakby były

bezwładne. Kot posiada umiejętność całkowitego rozluźniania

wszystkich mięśni, gdyż jest w stanie momentalnie odwrócia się

psychicznie od rzeczy, która jeszcze przed chwilą budziła jego

najwyższe zainteresowanie. Ludzie najwyraźniej ową zdolność

zatracili. Nasza psychika powraca do zdarzeń minionych godzin,

minionych dni, a nawet lat i błądzi wśród nich, wiążąc je w różne

łańcuchy i snując nieprzydatne już teorie. Nic zatem dziwnego, że

nasze mięśnie nie są w stanie się rozluźnia i "zasnąć", jeśli

nasze myśli uczepione są jeszcze pracy, lub rozstrzygania innych

konfliktów. W takiej sytuacji adrenalina nadal się wydziela i

mięśnie pozostają napięte.

Dlatego doprowadzenie się do stanu, w którym będziemy zdolni

wszystko "odpuścia", jest rzeczą o kapitalnym znaczeniu.

Oczywiście danie takiej rady jest rzeczą dużo prostszą, niż jej

wykonanie. Jeśli próby przeprowadzone we własnym zakresie nas

zawiodą, zawsze możemy jednak spróbować opracowanych w tym celu,

powszechnie uznanych metod pomocniczych, jak na przykład

wspomnianego już treningu autogennego, jogi lub bio-feedbacku,

próbującego osiągnąć duchowe rozluźnienie poprzez materię - czyli

przez odpowiednią stymulację mięśni. Jest to możliwe, ponieważ

duch i materia są nierozłączne. Z drugiej strony również zajęcie

ducha - na przykład literaturą lub muzyką - może doprowadzić do

rozluźnienia mięśni.

OSOBISTY MIERNIK SNU

Poniżej zestawiliśmy wspomniane w tej książce nawyki

dotyczące snu, przyczyny zaburzeń sennych oraz możliwości ich

leczenia, w formie haseł opatrzonych kratkami do zakreślania. By

uzyskać wskaźnik naszej aktualnej sytuacji jeśli chodzi o sen,

wystarczy zakreślić dotyczące nas nawyki oraz przyczyny zaburzeń

- mogą to być najróżniejsze przyczyny jednocześnie. Uzyskany

obraz pomoże w określeniu sytuacji w jakiej się znajdujemy, oraz

określeniu jakie środki zaradcze najszybciej dopomogą w odzy-

skaniu pokrzepiającego snu.

A. Czas spania

Śpię od - do (... - ...)

UWAGA: Zarówno sen nocny, jak i dzienny pokrywa zapotrzebo-

wanie na spanie. Jeśli w ciągu dnia przesypiamy od czterech do

pięciu godzin wcale nie cierpimy na zaburzenia snu mogąc w nocy

spać wyłącznie dwie-trzy godziny.

B. Okres zasypiania

Potrzebuję co najmniej (...) minut by wieczorem móc zasnąć.

Okres zasypiania można skrócia poprzez: uspokajające napary

ziołowe (wypijane na dwie godziny przed udaniem się na spoczy-

nek), wieczorne spacery, trening autogenny, spożywanie lekko-

strawnych kolacji, unikanie silnego pobudzenia, wykształcenie

zdolności rozluźniania się, uspokajająca muzyka (klasyczna),

krople z kozłka lekarskiego itp.

C. Zaburzenia w zasypianiu

W zasypianiu przeszkadza mi:

#1. Restless legs

#2. Drgawki

W obu przypadkach należy wieczorami unikać: alkoholu,

nikotyny, kawy. Warto natomiast w jedzeniu zwiększyć ilość

żelaza, magnezu i innych składników mineralnych.

#3. Hałas

#4. Światło

#5. Przyzwyczajenia partnera

O ile nie można przenieść sypialni, względnie sypiać osobno,

można spróbować wkładać stopery w uszy i zakładać na noc

specjalne zaciemniające okulary.

#6. Stres, nerwowość, podrażnienie

Zastosować środki obniżające ciśnienie krwi: na przykład

okłady Priessnitza, względnie okłady na łydki, prysznice,

wieczorne spacery, trening autogenny, bio-feedback, techniki

oddechowe, awiczenia jogi.

#7. Bóle

#8. Choroba

#9. Depresje

Przy bólach i chorobach należy o podanym czasie przyjmować

zalecone przez lekarza medykamenty. Przeciw zaburzającym sen

depresjom sprawdza się używanie preparatów z tryptofanem.

D. Przerwy w śnie

Mój sen przerywają:

#1. Skurcze w łydkach

Najpierw należy wyjaśnia, czy skurcze w łydkach nie są

powodowane zaburzeniami krążenia kończyn dolnych lub innymi

schorzeniami. Jeśli nie, należy zwiększyć ilość magnezu w

pożywieniu; ewentualnie zażywać odpowiednie preparaty.

#2. Dolegliwości żołądkowe (kwaśne odbijanie się, zgaga,

odczuwanie ucisku)

Unikać wieczorem alkoholu i ostrych przypraw, przejść na

lekkostrawną dietę - na przykład muesli Birchera, duszona ryba

itp.

#3. Wzdęcia

Nie spożywać wieczorem potraw wzdymających, bogatych w błon-

nik i inne substancje balastowe. Zastosować dietę lekkostrawną,

nie obciążającą nadmiernie żołądka i jelit.

#4. Zmory nocne

Sprawdzić klimat sypialni pod kątem odpowiedniej temperatury

i wilgotności, sprawdzić pościel - czy np. poszewki nie są za

luźne i nie krępują ruchów, zastanowić się nad sprawieniem sobie

lżejszej kołdry.

#5. Koszmary i nocne napady paniki

Przy uporczywych nawrotach należy zastanowić się nad

zajęciami psychoterapeutycznymi, ewentualnie - po lekarskiej

konsultacji - zażywać preparaty uspokajające.

#6. Depresje

Zajęcia psychoterapeutyczne, preparaty zawierające

tryptofan, środki przeciwdepresyjne pod warunkiem, że depresja

jest przyczyną a nie skutkiem bezsenności.

#7. Hałas i światło

Jeśli czynników tych nie jesteśmy w stanie usunąć poprzez

przeniesienie sypialni lub osobne sypialnie, można spróbować

stosowania stoperów w uszach i specjalnych, zaciemniających

okularów.

#8. Ogólne uczucie niepokoju, bliżej niedefiniowalne bóle

głowy; ewentualnie związane z bólami reumatycznymi

W tym wypadku przyczynę mogą stanowić strefy wpływu promie-

niowania zarówno naturalnego, ziemskiego, jak i technicznego.

Przeciwko technicznym pomoże: usunięcie z sypialni urządzeń

elektrycznych lub zamontowanie wyłączników sieciowych, jeśli

chodzi o promieniowanie geopatyczne, konieczna jest ekspertyza

radiestetyczna i zgodnie z jej wynikami przestawienie łóżka lub

założenie odpowiednich ekranów osłaniających.

#9. Bóle kończyn, mimowolne napięcia mięśniowe

Patrz punkt 8. Poza tym należy sprawdzić dokładnie łóżko,

szczególnie jeśli wstajemy rano z dolegliwościami, których nie

mieliśmy wieczorem.

#10. Chwilowe zatrzymania oddechu

Sprawdzić czy używana poduszka odpowiada naszej anatomii,

podjąć ewentualnie kroki przeciwko chrapaniu. W każdym wypadku

zrezygnować z ciężkostrawnych i obfitych kolacji, a przede

wszystkim z alkoholu. Koniecznie zredukować nadwagę.

#11. Strachy godziny czwartej

Wieczorem unikać alkoholu i tłustych potraw, przy

wystąpieniu czarnych myśli uprzytomnia sobie relacje pomiędzy

nimi, ewentualnie zastosować awiczenia oddechowe i trening

autogenny.

#12. Parcie na pęcherz i oddawanie niewielkich ilości moczu

U mężczyzn koniecznie zbadać prostatę, u kobiet możliwość

zapalenia pęcherza moczowego.

#13. Częste oddawanie moczu

Po godzinie 20-tej niczego już nie pia. Unikać spożywania na

kolację produktów obfitujących w potas (ziemniaki, pomarańcze,

brzoskwinie itp.).





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
O grzybicach candida, Zdrowie+Stare księgi medyczne+ZIOŁA
Niedźwiadek Wioletta - Schizofrenia [praca], Zdrowie+Stare księgi medyczne+ZIOŁA
Powrót do zdrowego snu
Życzenia szybkiego powrotu do zdrowia
Braun Gałkowska Powrót do zdrowia dzieci alkoholików
powrot do zdrowia doroslych dzieci alkoholikow
Leczenie uzdrowiskowe szybszy powrót do zdrowia
Cuda ks Jerzego Ci, którzy zawdzięczają mu znalezienie pracy, powrót do zdrowia lub odnalezienie wła
Przeanalizuj powroty do lat dziecinnych treść
Jesensky M , Leśniakiewicz R Powrót do księżycowej jaskini
KOMENTARZ do sprawy nowelizacji ustawy o szczepieniach, Zdrowie i ekologia, Szczepionki
Skutki powrotu do, Gazeta Podatkowa
Przeanalizuj powroty do lat dziecinnych Plan wypowiedzi

więcej podobnych podstron