Rozmowa z dnia 10.10.2008
Joanna Pawłowska: Dane dotyczące miejscowości Wronki. Czy obok urzędowej nazwy jest inna nazwa wsi?
Jadwiga Więćko: Tak. Majątek.
Celina Nowikowska: Nie.
JP: Nie. Nie. To jest to drugie.
CN: Od początku zaczęliśmy. Czy jest jakaś inna nazwa wsi?
JW: Nie ma.
JP: A czy poszczególne części wsi maja swoje nazwy?
JW: Tak.
JP: A jakie?
JW: Majątek i Małe Wronki.
JP: I od czego to pochodzi?
CN: I Duże Wronki. Mamo jeszcze.
JW: No Duże to te, nasze ogólnie. Te, te nasze. Od czego pochodzi.
CN: Czyli Małe Wronki, Duże Wronki i Majątek.
JW: Majątek. Dlaczego Majątek? Bo tam mieszkał kiedyś stary Niemiec. Miał on, … czekaj, denerwuje się.
CN: Mamo.
JP: Zaraz się rozkręcimy.
JW: Jak to ująć ten majątek, Dorota?
Dorota Cybula: No…
JP: Ziemię miał.
CN: Ziemię. Posiadłość. Chlewnię.
JW: Oj. Praktycznie to, on tak, on tam mieszkał. On tam taki czworokąt miał ustawione budynki. Mieszkało dziewięć rodzin. A te całe Wronki, to właśnie on tymi Wronkami był gospodarzem dla tych Wronek. I ludzie, którzy tu mieszkali u niego pracowali. Dorabiali.
JP: A Duże i Małe Wronki?
JW: Właśnie te Duże i Małe Wronki. Może nie każdy, ale każdy, kto przyjeżdżał z ziem odzyskanych to u niego wyrabiali.
CN: A dlaczego taka mamo nazwa, że Małe i Duże?
JW: A dlaczego Małe, bo podzielone są. Nasze Wronki to są Duże Wronki. No bo są… Już…
CN: Jest to większa część.
JW: Tak właśnie.
CN: Bo większa część.
JW: Najważniejsza część.
CN: A tam za asfaltem, za rzeką…
JW: A tam za rzeką ciągną się dalej Wronki, ale to już nie nadaje się na, bo tam bodajże pięć rodzin tylko jest.
CN: Pięć domów. Pięć rodzin albo pięć domów.
JW: Domów. Domów. No i dlatego Małe. A Majątek to tak jak mówię, bo dlatego że był ten Niemiec, który tam właśnie mieszkał. Największy ten Niemiec. No. Cały gospodarz tych Wronek. Tych, tych, tego miejsca.
JP: A sąsiednie wioski może maja jakieś inne nazwy niż urzędowe?
CN: Nie, raczej na ten temat nic nie wiadomo.
DC: Nie.
JW: No, nie. Nie ma.
CN: Tak jak zapisane w urzędzie, tak i mówimy.
JW: Pałąki jakoś inaczej nasz się nazywał. Ale jak się nazywał?
DC: A ja nie pamiętam.
JW: Janek wie. Janek nasz to wie.
DC: Nie pamiętam.
JW: Jak się nazywał Połąk. … Jak się nazywał kiedyś Połąk?
CN: Połąk.
JW: Nie, nie, nie. Inaczej.
…
?: Połąk to Sajsburg.
CN: Połąk?
JW: Nie, to Olecko.
JP: No to trudno, aż tak ważne nie jest. Czy jakoś mieszkańców Wronek się nazywa? Jakoś inaczej bądź grupy społeczne, na przykład kobiety jakoś określa się?
CN: Tak. Ale w ogóle od nazwisk u nas, na przykład Kułakowski to Kuła.
JW: No. Tak mówimy.
CN: I jak jeszcze? Żukowski to Żuk.
JW: Żuk. No, no. Tak też.
CN: Od nazwisk, ale tak to nie. A na grupy społeczne, to na przykład na na rolników to chłopy.
JW: Tak. No Marian Saka pigwa ja na niego Saka, a on Marian. Saka to już kiedy wiedzieli, że to Saka, ale to stare.
CN: No takie przezwiska, to są. A na kobiety, no to jak?
JW: Nie. To nie było.
CN: Tak pospolicie.
JW: No kobiety albo małpy.
CN: Albo baby albo kobiety.
JW: Baby. Zawsze baby. Kobiety to za piękne by był dla nas.
JP: Okrutni mężczyźni.
JW: Tak.
JP: A wiadomo coś o założeniu? Kiedy była wieś założona?
JW: Nie.
CN: Nie pamiętam takich rzeczy.
…
JP: Jakieś legendy? Tradycje? Nic się nie pamięta? Tu o pochodzeniu ludzi stąd.
JW: Nie. Chyba nie teraz.
DC: Nie raczej nie.
JW: Nie ma nic takiego.
CN: Mamo, tam przy kościele była jakaś legenda? Cos tam. Co jest? Ten no. Jest jakaś legenda mamo. Na Małych Wronkach, co jest kościół. Ten park przy rzece. Tam była jakaś legenda.
JW: A jaka? U Drożdżowej?
CN: Ale od kościoła to naprawdę nie znam, ale jest rzeczywiście i tam ten park jest. Widać go jakby park.
JW: Do kaplicy jak się idzie.
CN: Do kaplicy.
JW: No słuchaj, a przy naszej szkole, co ten taki ładny duży to też tam była legenda. Trzeba by był odszukać.
CN: Jakieś są historie, legendy, ale…
JW: Taka altanka, altanka bardzo piękna i były ławeczki wymurowane. Tam tez jakieś posiedzenia musiały być. Jakaś narada.
DC: Ale i były…
JW: Ale i alejki bardzo śliczne przez park szkolny. Potem już za naszych czasów to już…
DC: Ładne drzewa.
JW: O buki. Wyrosło takie. I jeszcze to jedno drzewo te, te taki parasol taki. Ten buk. To jeszcze nigdy tego nie było już na przykład za moich młodych lat. A ten buk do dzisiaj. On już był taki właśnie od Niemiec, albo bez biały. Taki bujny, szczepiony. Czego nie było.
CN: No, kiedyś tego nie było.
JW: Potem. No, a to zostało z czasów od Niemca.
CN: No, ale nie wiemy, nie znamy żadnych legend.
JW: Ale to akurat takiego nic nie wiemy.
JP: A czym tu ludność się zajmuje? Jakieś rzemiosła? Tylko rolnictwo? Czy coś więcej?
CD: No, dawniej to była co, było prezydium, jak to się nazywało… A czy nie było tak?
JW: Magazyny był chyba, zbożowy.
CD: O właśnie.
JW: Poczta, wszystko jest polikwidowane. Ośrodek zdrowia zaśrubowany. Tam te praktyki.
CD: Ale były czasy, że…
JW: Chłopy wszystko.
CN: Teraz to rolnictwo.
JW: A więc teraz to rolnictwo raczej.
CN: No a pozostała część ludzi to emeryci.
DC: Teraz tak.
JW: Teraz to może z pięciu rolników zostało na głowę.
CN: No to głównie tak zostało trochę ludzi pracujących w szkole no i wszystkich nauczycieli.
DC: No a ja jak pamiętam z młodych czasów to jeszcze pracownicy leśni. Te jak to nazywali ich?
JW: No widzisz tak było, a teraz to i w lesie zostało czterech robotników … zostało takich stałych. Tak więc to się wykrusza. A młodzież się uczy, uczy. U nas przykładna młodzież jest. Bardzo, bardzo. Trzeba stawiać na młodzież. Uczą się wszyscy. Jak kończą szkołę matura i na studia, w każdym domu, w każdej rodzinie. Kiedyś mówiłam jak Celinka nasza dostała się to, to potem zaraz Karol nasz poszedł, Aneta. Boże jak ja poradzę. Ale to był pierwszy dom gdzie było dwu, dwie studentki od razu.
CN: Jeden z pierwszych. Bo jeszcze Wojtek Arasimik, Waldek starszy te Ongi.
JW: Ale, ze to w jednym domu. No, także to były takie początki. A już teraz w każdym domu kończy i na studia dalej idzie. Na młodzież to trzeba tak.
JP: A cos o jarmarkach jakiś wiadomo w okolicach? Jakieś odbywają się? Czy tylko te w Olecku?
JW: Nie, u nas nie. Oprócz Olecka, to raczej tu nic nie ma nic innego.
CN: Nie ma nic.
JW: U nas nic się nie dzieje.
CN: I nie działo się wcześniej.
JW: Nie, nie.
JP: A kościół najbliższy to w Świętajnie?
JW: Kościół w Świętajnie, a u nas Kaplica. Mamy u siebie.
JP: Kaplicę?
JW: Na Małych Wronkach. Właśnie jest Kaplica.
JP: Z ankiety wszystkie pytania. Przejdźmy do przysłów. Człek do pracy stworzon, ptak do lotu.
…
JP: Nie kojarzy się? To może: Człowiek boże igrzysko?
…
JP: Podpowiedz może taka: Bóg ludźmi robi igrzysko, jednego wysoko, drugiego nisko.
JW: A bo wszyscy równi. Nie? Czekaj.
CN: U nas się tego nie używa.
JW: Nas to nie dotyczyło.
CN: Nie używaliśmy. Ja też nie słyszałam.
JP: Jak my ludziom, tak ludzie nam.
JW: No właśnie. Chyba mogę akurat być za przykład sam. Jestem bardzo dobra dla ludzi, ale od ludzi dostaje też dużo. To jest prawda. Ale jak to nazwać, jak inaczej ująć. O mój Boże. Czy kto chce pieniędzy pożyczyć, czy co, naprawdę weź taka Marzenę, czy teraz jest Ania taka, to oni nigdzie nie idą, oni idą do mnie, bo wiedza, że dostaną. Proste jak drut. No. Tam idzie gdzie dostanie. Jeżeli chcesz pożyczyć pieniądze czy cokolwiek, no to idziesz tam gdzie dostaniesz. No takim człowiekiem jestem, że jeżeli mogę, to każdemu pomogę. Z tego słynę. Poważnie.
CN: No i przez to ma mama szacunek ludzi. Czy tam wdzięczność czy coś.
JW: W każdym bądź razie nie ma że ja daję i dostaję cięgi za to. Nie. Ja mam z tego satysfakcję, bo, bo widzę wdzięczność ludzką.
JP: Źle człowiekowi być samemu.
JW: No cóż. No trzeba być, o właśnie dalej do tego możemy drążyć, nie? Trzeba być dobrym człowiekiem, żeby nie zostać samym. Jeżeli będziesz się garnąc do ludzi, to ludzie do ciebie. Proste.
CN: W samotności po prostu ciężko się żyje.
JW: No.
JP: Co ma się stać, to się stanie.
JW: Nie martw się co jutro będzie.
CN: No właśnie. Używamy.
JW: Nie martw się co będzie. Tak. Używamy od zawsze. Tylko, że każdy martwi się i tak.
CN: No właśnie. Jak się długo, przeważnie człowiek martwi się, martwi, a potem mówi co ma być to będzie. I się macha ręką i się żyje.
JW: Tak. Często się denerwujemy, a potem aaa co ma być to i tak będzie.
JP: Krew z Kwi, kość z kości.
JW: To jak rodzina. Jak na przykład twoja siostra. No tak, to krew z krwi, kość z kości. Jedność. No, ojciec.
CN: Podobieństwo. Czy cos takiego. Używa się u nas, może nie dosłownie, ale używa.
JW: W rodzinie.
JP: Kto mieczem wojuje od miecza ginie.
JW: To tutaj to też. To akurat z Biblii, słyszę na kazaniach w Kościele.
JP: A słowo stało się ciałem.
JW: Biblia ciąg dalszy. Tak. To z Kościoła słyszymy albo tam z Kaplicy.
JP: Co będzie siał człowiek, to też będzie żął.
JW: No tak. Jeżeli posiejesz zło, zło zbierzesz sobie. Jeżeli posiejesz dobro, dobro zbierasz.
CN: Może nie dosłownie tak, ale się używa.
JW: Nie dosłownie, ale tak, tak. Jak najbardziej.
DC: Przeważnie, to się mówi, że niedaleko pada jabłko od jabłoni.
JW: Ale nie to co siejesz, to zbierasz.
DC: A co siejesz.
JW: Co siejesz. Jeżeli Karol robi sobie remont, to bardzo dobrze. To zbiera potem to wiesz co ciąg dalszy.
DC: Tak. To tak trzeba ująć.
JP: A z tym jabłkiem to do krew z krwi, kość z kości.
JW: Tak.
CN: O z tym to właśnie do tego. Do tego bardziej.
JW: To dlaczego się nie wtrącasz?
DC: No za późno… przyszło mi na myśl.
JW: Idzie pomału.
CN: U nas bardziej się mówi, ze niedaleko pada jabłko od jabłoni, niż krew z krwi.
…
JW: Krew z krwi, kość z kości, to jest, Boże, to jest tak na sto procent to jest moje dziecko, albo ja jestem jej ojcem. Jak się mówi.
CN: No, tak zgadza się.
JW: A jabłko od jabłoni, to jak, jeżeli jest ojciec wredny albo dzieciak wredny, to się mówi, jak mówią jaka matka, taka córka.
CN: Mamo.
JW: Tak samo i to.
CN: Ale to może być w pozytywnym też znaczeniu. Na przykład, matka, że córka jest jakaś mądra, piękna, zdolna i ktoś mówi niedaleko pada jaklo od jabłoni w sensie pozytywnym, ze córka jest podobna do matki. Matka taka była, była dobra, to i córka jest taka lub matka była zła, to i córka zła. To w obydwie strony działa.
JW: No jak najbardziej się zgadzam.
JP: Mieć kark twardy.
JW: A kark twardy.
CN: A u nas się mówi…
JW: Chodzi o to, aby się nie dać. Żeby się nie dać, bo, bo jak moja teściowa świętej pamięci mówiła: Nie bądź za słodka bo cię zliżą, nie bądź za gorzka, bo cię oplują. To tak jest. Jak się dasz ludziom, no to musisz mieć kark twardy, żeby…
CN: Albo jeszcze u nas się mówi, że: Masz miękkie serce, to musisz mieć miękką dupę.
JW: No i tak też. No.
CN: Nie! Masz miękkie serce, to musisz mieć twardą dupę.
JW: No, bo będą cię tłukli. Jak będziesz za dobra, to cię za jadą.
CN: Albo to co mama powiedziała.
JP: Nie sądź, a nie będziesz sądzony.
JW: No tak. Bo to jest, to akurat jest związane z tym, że … jak to. Na moim podwórku widzi źdźbło, a sam, a na swoim i belki nie widzi. To, to ksiądz u nas mówi. I to jest prawda. Nie sadź innego, nie będziesz sądzony. Jeżeli ja nie będę czepiała się do Jurka na przykład o byle co, to on też nie będzie na mnie wieszał worków, tylko po prostu ja jestem dobra jemu, a on dobry mnie.
CN: Myślę, że to tak ogólnie. Nie nam o tym sadzić.
JW: Albo nie mi o tym sadzić. Nie sadź, a nie będziesz sądzony. No właśnie. A ktoś ci co złego oda nawzajem.
JP: A brać cos do serca?
JW: A właśnie. Losy ludzkie. Nie przejmować się. Przejmować się tym. Każda krzywda ludzka boli, albo tak jak Irek. Nie obchodzi jego. Grunt ja. Najważniejszy.
CN: Używa się tego.
JP: Co na sercu, to i na języku?
JW: To dotyczy plotkar. Tak. Wiejskich. Akurat. Bo wcale nawet się nie zastanowi, a już wypaple i komuś dokuczy bardzo mocno. Jak nasza… za rzeki. Dobra kobieta.
DC: To znaczy… Ja to zawsze od siebie mówię, że: Słowem to można zabić.
JW: Można zabić. Właśnie. Słowem można zabić.
DC: Używam takiego.
JW: Bo słowem można zabić. A jest jeszcze inaczej. Co ślina przyniesie, to i na języku. Właśnie. No tak nie zastanawia się. Często średnio bada, a potem są konsekwencje, że do śmierci nie zapomnisz tego. Kropka.
JP: A wilk w baraniej skórze?
JW: Lisy. Taki cwany lis. Jest niby bardzo słodziutki, dzień dobry Celinka kochana, a cię z tyłu i tak kopnie. Jak u nas w domu mamy. Hi, hi.
JP: Bóg nie cielę, zna kręciele.
JW: Nie to może nie. Jakoś tak nie.
JP: Przed Bogiem wszyscy równi.
CN: Używa się.
JW: Tak, tak.
JP: A w jakiej sytuacji?
JW: Na przykład jak już potem kiedyś na tamtym świecie to nie ma dla Boga, a w ogóle dla Boga nie ma lepszy gorszy. Każdy człowiek jest człowiekiem i każdy jest dobry. To my tylko dzielimy na takie grupy. Ktoś wredny a ktoś bardzo, bardzo. A dla Boga wszyscy są równi.
CN: Może sytuacja, jakiś przykład?
JW: Aha, przykład. No przykład marnotrawny syn. Najlepszym przykładem jest jeżeli chodzi o Boga. Bo na przykład jak przyszedł syn dobry i nie dobry. Ojciec przyjął go tak samo. To idzie też od Boga. Każdy jest człowiekiem i grzesznika Bóg przytuli i tego bardzo dobrego.
JP: Dobre dobrym nagradzać się godzi.
JW: Za dobro płacimy dobrem. Powiedzcie coś dziewczyny. Pomyślcie.
CN: Może jak gdyby no…
JP: Za dobre uczynki otrzymujemy inne dobre.
CN: Tak inne dobre. No właśnie, że tu jest według takiej zasady…
JW: Jeśli otrzymamy dobro, to trzeba nim odpłacać. A nie dziękuję i już mnie nie ma.
CN: To my ludzie wychowani na baśniach, na przykład że które nam zawsze, że zawsze nas uczyły, ze warto być dobrym, bo opłaca się.
JW: Dobro się opłaca.
CN: Dobro wygrywa, zwycięża. Nie wiem czy się używa, ale funkcjonuje w życiu.
JW: Na pewno człowiekowi jest w ogóle jest łatwiej na świecie, no bo jest dobry. On jest, każdy o nim dobrze mówi, każdy cię widzi, każdy…
CN: I pomoże.
JW: No, pomoże. Tak. Się ukłoni. Każdy ma cię za człowieka.
JP: Bóg bez pracy nic nie daje.
JW: Chryste.
DC: Nie ma nic za darmo.
CN: Tak. Właśnie.
DC: Bez pracy nie ma kołaczy.
JW: Można odwrotnie to zrobić.
CN: Tak, tak. Pasuje jak ulał. Odpowiednio. Bez pracy nie ma kołaczy. To u nas tak.
JP: Dobroczynny Boga naśladuje.
CN: Chyba nie tego. Nie słyszeliśmy.
JP: Chwieje się jak trzcina.
JW: To ktoś taki nie stały.
CN: Ktoś jest nie stały. No właśnie nie stały, nie zdecydowany. My mówimy, że jest ktoś jak liść na wietrze. Tak mówimy. Liść na wietrze, że jest zmienny, że jest niezdecydowany. Nie można na nim polegać.
JW: Tak. On mówi tak, a ty powiedz swoje, a on i tak, a no tak.
CN: Też mówimy o osobie która nie ma własnego zdania, że ciągle gdzieś z wiatrem. Też. Niezdecydowana po prostu. Wiecznie no nie ma własnego zdania.
JW: Nawet nie możesz mu wierzyć, bo nie, nigdy nie wiesz kiedy mówi prawdę. On nawet sam nie jest pewien tego co mówi.
JP: Wszyscyśmy ludzie.
JW: Każdy jest człowiekiem i każdy zasługuje na to, żeby go traktować jak człowieka.
CN: I wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Albo jestem tylko człowiekiem. Używa się. W sytuacjach jakich. Jak się zrobiło coś nie tak. Coś nie wyszło.
JW: Nie ma nie omylnych.
JP: Pół psa, pół kozy, niedowiarek boży.
JW: Nie. To mi nic nie mówi.
JP: Panu Bogu dzień kradnie.
JW: Dzień kradnie. Nie wiem o co tu chodzi.
JP: Z bożej łaski.
JW: Sierota taki. Taki… nie wiem.
CN: Sierota taki.
JW: Garb uliczny. Nieudacznik.
CN: Używa się.
JP: Znać prawdę boska rzecz, a ludzka jej szukać.
JW: Nie.
JP: Każdy swój krzyż dźwiga.
JW: Tak to prawda. Każdy swój krzyż dźwiga. Z tym krzyżem to jest tak jak ludzie mówią na przykład temu krzyż. Bóg krzyż daje kto go potrafi dźwigać. Kto nie potrafi to nie ma sensu go dawać. Tak, że, czekaj no, trzeba być na tyle silnym, żeby ten krzyż muc dźwigać. Jak to jest. Dorota ma chorego syna…
DC: I nie myślę o tym.
JW: No. To ona właśnie widzicie. Ona nie leci włosów z głowy nie rwie. Tylko stara mu się pomóc.
CN: Po prostu ma swoje cierpienie.
JW: Tak Bóg dał, ludzie dają jeszcze większe, jeszcze większe krzywdy, bo jakby jej stanem pokazał jakby jęczał w bolach to jest jeszcze tragiczniej, a ona ma duży krzyż, ale ona go dźwiga z godnością. Po prostu krzyż trzeba umieć dźwigać. Trzeba pogodzić się z tym, że mam krzyż i go niosę.
JP: Nadzieja w Bogu, w torbie chleb.
CN: Nie.
JW: Taki obiecujące.
JP: Nadzieją człowiek żyje.
JW: Nadziej matka głupich. Całe szczęście, że jest nadzieja, bo jakby człowiek nie miał nadziei, to by nie miał sensu życia. Nie? A może, a może wyzdrowieje, a może. O to chodzi.
JP: Ani się Boga boi, ani się ludzi wstyda.
JW: A to taki co mówi ja wszystko to olał. Nie koniecznie obchodzi. Ani on do kościoła, ani on do Boga, ani do ludzi, bo po co? Przecież ja jestem najlepszy i tak najmądrzejszy.
JP: Nie samym chlebem człowiek żyje.
JW: Samym chlebem człowiek żyje…
CN: Tak. To, to w Biblii, mamo. Ale też na przykład jak w Kościele. Nie samym chlebem człowiek żyje, ale też słowem bożym. Ale my to mówimy w potocznym znaczeniu u nas funkcjonuje, że nie samym chlebem człowiek żyje tylko na przykład jak młodzież to zabawić się czy coś czy coś tam. W takim znaczeniu się używa. Używają teraz, że nie tylko w odniesieniu do Kościoła.
JW: No tak.
CN: Używa się.
JW: Jeżeli krzyczy matka, babka, że tam poszedł zabawił się, a wypił, a tego, no przecież nie samym chlebem można żyć. Trzeba wypić, trzeba zjeść.
JP: Chytry jak wąż.
JW: Przebiegły, chytry.
CN: Raczej lis.
JP: Mowa srebro, milczenie złoto.
JW: Kapica przysłowie świętej pamięci.
CN: Używamy.
JW: Tak. Mowa srebro dlaczego, no bo nie sztuka jest mówić tylko. Trzeba umieć słuchać. O, to jest to. Tak zawsze uważałam.
CN: A milczenie zlotem.
JW: No i dlatego, ze mowa jest tylko srebrem, a milczenie zlotem. Pewnie trzeba milczeć, żeby słuchać. To jest taka ważna rzecz.
JP: Nie każdy się do nieba dostanie z tych, co wołają: Panie, Panie!
JW: Tak to prawda. Bo to, że woła, to jeszcze nie wszystko. Trzeba dać z siebie. Trzeba czynić to dobro, a nie tylko z rękami złożonymi.
…
JP: Było: Nie każdy się do nieba dostanie z tych, co wołają: Panie, Panie!
JW: No właśnie. Bo gra takiego wiesz, takiego świętego, takiego dobrego, a w ogóle, to diabeł pod skorą. Także mowie, trzeba dać coś z siebie, a nie tylko krzyczeć jaki to ja jestem w porządku.
JP: Dobry jak baranie flaki.
JW: To raczej nie dobry.
JP: Cierpliwy jak owieczka lub Potulny jak baranek.
DC: Potulny jak baranek, to się słyszało.
JW: No to jest, no taki Tadeuszek.
CN: My mówimy flaki z olejem.
JW: O flaki z olejem. Każdy mu na głowę będzie. Nie potrafi się obronić. Jest jaki jest.
CN: Albo cielę mele się mówi też.
JW: Taki trochę nie szczęśliwy w swojej skórze, ale on inaczej nie może.
CN: Albo tez się mówi kraina łagodności. Ale to w sensie takim i pozytywnym i negatywnym. To też używamy. Kraina łagodności na osobę która na wszystko się zgadza. Czasami to jest chwalone, a czasami właśnie ganione.
JW: Będzie zawsze przytakiwać, bo inaczej nie potrafi.
JP: Nie chwal się sam.
JW: Ja się nigdy nie chwalę.
CN: Mamo, a jak mama zawsze mówi? Ma takie powiedzenie.
JW: Że…
CN: O chwaleniu się. Że nie chwal się sam.
JW: Mamo chwalą nas. Kto córeczko? No ty mnie, a ja was. No właśnie. Matka i córka takie, takie do niczego. Obie leniwe, paskudne, takie obmierzłe dwie baby we wsi. Przychodzi córka i mówi: Mamo chciała by mama - chciała mamę na duchu podnieść - mamo chwalą nas. Kto córeńko? No wy mnie, a ja was. Czy to nie wystarczy?
JP: Łagodny jak gołąbek?
JW: Nie skończona dobroć. Trzeba być naprawdę bardzo dobrym człowiekiem. Każdemu dogodzić.
JP: Darmo bierzecie, darmo dajecie.
JW: Jak?
CN: Darmo bierzecie, darmo dajecie.
JW: Nie.
CN: A mu mówimy łatwo przyszło, łatwo poszło.
JW: O no tak. Nie żałujemy tego.
CN: Że na przykład coś, no nie wiem, wygrało się, nie może inaczej, że w takim znaczeniu, że znalazłem jakieś pieniądze, no i nagle wydałem.
JW: Łato przyszło i nie żałuje tego, bo…
CN: Nie żałuje się tych straconych pieniędzy.
JP: Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada.
CN: Używamy.
JP: A w jakich sytuacjach?
JW: O Jezu. Nie czyń drugiemu, co ci nie miłe. Może tak. W ten sposób. No. Nie rób komuś, bo wszystko obróci się przeciwko Tobie. No w ten sposób.
JP: Bojaźń boża - początek mądrości.
JW: To skomplikowane.
JP: Większa moc boska niż złość ludzka.
JW: Ja to nie wiem.
JP: Złemu da Bóg nawojować, da mu też odpokutować.
…
JP: Jak praca dla chleba, tak modlitwa dla nieba.
JW: Potrzebna. Potrzebna. Bo jak bez pracy nie masz chleba, tak niestety bez modlitwy nie do Boga, nie do nieba. No tak.
JP: Poczciwy człowiek nie boi się bożego sadu.
JW: No właśnie. Poczciwy się nie boi, bo on wie, że jest w porządku no i taki straszny jest ten sport. No niestety zabijaka czy taki zły, czy jakiś tam, na pewno, że boga się boi.
JP: Stara księga, stara prawda i stare wino zawsze dobre.
CN: U na s się mówi, że… Czekaj.
DC: Pierwszy raz słyszałam.
JW: Nie.
JP: Nie jestem dzisiejszy.
JW: My tak mówimy. Nie? Albo na nas raczej się mówi, że nie dzisiejsze. No cóż. Inne poglądy. Młodzież to tak wie, a my bierzemy to inaczej. No, a jeżeli już nie na przykład Karol mi uwagę na co zwraca. No dobra nie jestem dzisiejsza. Ja to widzę inaczej. Ja to widzę po swojemu. W taki sposób. No, taki podział młodzież ma inny pogląd na życie, my inny. I przy tym mówieniu jestem nie dzisiejszy. Bo ja biorę cały czas ze swoich racji. Tak jest. Odpowiednio do wieku.
…
JP: Historia jest mistrzynią życia.
DC: Mi się zdaje, że historia no to jest życie.
JW: Życie… Ale tu chodzi…
DC: Nie wiem.
JP: Dobre stare lata, ale nasze lepsze.
JW: Nasze dużo lepsze, bo młode lata to… Stare lata, stary człowiek to wiadomo, wiadomo kim jest stary człowiek. Zniedołężniały, cierpiętnik. A młody człowiek werwa, pełen życia. Ma swój sens takie życie młode. Cel, sens. A stary, no na dużo nie może liczyć. Może dlatego.
JP: Stary człowiek w rodzinie to skarb.
JW: A no tak. Stary człowiek to jak klucz do domu. Zawsze można go zostawić, zawsze można na nim polegać, zawsze wnuczkami się zajmie.
DC: Radą służy.
JW: No. Klucz do domu. Kłódka do domu. Radą służy. Jakby nie było, to lata praktyki. Ma całe życie praktyk.
JP: Inszy teraz świat.
JW: Inszy świat, inszy świat. Świat jest teraz bardzo nowoczesny. Świat jest no, jak to no…
DC: Ja to mówię, że nie nadążam za światem.
JW: No bo nie nadążamy. Ale widzisz my, a świat inaczej. My inaczej wychowane. Bez tych telewizorów, bez tych nowoczesności, bez … My do tyłu. A już dziś świat jest bardziej prosty, bardziej, dlatego, że może… Choćby to wszystko w domu, no. Widzisz kiedyś trzeba było naczynia zmyć, to tam do miski, poprać w ręku czy tam w pralce frani. Dzisiaj mamy automaty, ten no. Wszystko do przodu. Wszystko inaczej. Także…
DC: Lepiej.
JW: Dobrze. No tam nie będziemy dyskutować, aż tyle. No inny. Właśnie inny, lepszy. Lepszy. O tak, wygodniejszy przynajmniej. Wygodniejszy jest świat. Komputery, wszystko…
JP: Krew jak dobre wino: burzy się za młodu, tężeje na starość.
JW: Im starszy, tym twardszy.
CN: No właśnie.
JW: Może o to chodzi, że człowiek im starszy tym twardszy.
JP: Dobre są baby, ale nie stare.
CN: U nas o właśnie odwrotnie się mówi. Kobieta jak wino, im starsza tym lepsza. To takie przeciwieństwo tego. Tego się nie używa. Używamy w znaczeniu innym.
JP: Broda do pasa a w głowie pustki.
JW: Mówią, że duży jak dąb, a głupi…
CN: Mamo, tu chodzi bardziej, że broda… Że osoba wiekowa.
JW: No właśnie. No ja mówię wyrośnięty, duży, a durny do końca.
CN: Już na przykład sam, osoba dojrzała. Na przykład starzec. Nawet. On nie doświadczony.
JW: Nigdy mądry nie będzie.
CN: Ale nie używamy. No mówi się o tej głupocie. Ale…
JW: Ujmujemy to swoim językiem.
JP: Broda nie czyni mądrego.
JW: No to właśnie, no to, że człowiek już jest dorosły tego, to nie znaczy, ze jest mądry. Nigdy nie zmądrzejesz u nas się mówi inaczej. Nigdy nie zmądrzejesz.
JP: Choć siwa broda, ale myśl młoda.
CN: U nas się mówi…
JW: Głowa siwieje, człowiek szaleje.
CN: Głowa siwieje, człowiek szaleje. Tak się mówi? Ale tez mowi się cos o młodym duchu coś tam, że…
DC: Zdrowym ciele, zdrowy duch.
CN: Acha.
JP: Kto ma białą brodę, ten nie chodzi po wodę.
CN: Nie.
JP: Zachciało się starej babie młodego galanta.
CN: Tego galanta jako chłopa rozumiem.
DC: No się mówi: Głowa siwieje,…
JW: Głowa siwieje, a …
CN: Mamo no jak? Głowa siwieje, a co?
JW: Dupa szaleje. No wiesz. To się mówi o takich…
CN: Głowa siwieje, a …
JW: No wiesz, to się mówi o takich starych kobietach. A potrzebują młodego człowieka, nie.
CN: Głowa siwieje a dupa szaleje.
JW: no, w ten sposób. No tak jest. Tak się mówi.
JP: Zachciało się starej babie na kobyle do lasu.
JW: Ojej. To nie. Może wiemy o co chodzi, ale nie będziemy mówić. Zostawmy to.
JP: Chleb starzejąc się twardnieje, człowiek słabnie.
JW: No człowiek im starszy tym słabszy, no a chleb czerstwy to twardnieje. No tak. Można to tak powiedzieć.
JP: Nie byłeś na mych chrzcinach.
JW: Kumoterstwo ktoś zakłada. Nie, ty to tamto. Wal się nie byłeś na mych chrzcinach. Nie znasz się. Spadaj po prostu.
CN: W tym znaczeniu, to tak.
JP: Stare drzewo ma rdzeń, a młode ni to ni owo.
JW: No tak. Stare jest pewne. A młode, to jak młode. Fiu bździu w głowie. Nic pewnego do końca.
JP: Do dziewczyny z siwą głową jak do psa z jeżem.
JW: Nie podchodź blisko. Nie przystępna. No chyba tak. No na co można z siwej głowy już czekać. Na co liczyć.
JP: Człowiek dwa razy w życiu szaleje: raz, gdy mu wąs wysiada, drugi - gdy siwieje.
JW: A no tak. No to właśnie psy z jeżami. Głowa siwieje…
JP: Ja tu mam zastąpione: Głowa siwieje, to dupa szaleje.
JW: No ja mówię cały czas. Głowa siwieje, dupa szaleje.
JP: Lepszy stary druh niż młodych dwóch.
JW: Stary to pewny druh.
CN: No my na przykład mówimy… to jest o przyjaźni bardziej. Chodzi o przyjaciela.
JW: Stary, pewny przyjaciel. A młody. Nigdy nie masz pewności, że… Komuś zwierzysz się bardzo mocno… a on cię nie sypnie. Nie przepowie drugiemu. A stary druh, to stary przyjaciel. Wiesz, że możesz mu ufać. Po prostu zwierzać się mu. Chyba o to chodzi.
CN: O właśnie o to. A my tu tak, że przyjaciół poznajemy w biedzie. Takie odlegle znacznie, ale też.
JP: Stare drzewo nagiąć się nie da.
JW: O nie. Na pewno już się nie zmienisz.
CN: Ale mówimy, że starych drzew się nie przesadza.
JW: A nagiąć się, to znaczy, że no, no stare drzewo jak starego człowieka nie przekonasz, nie zmienisz. Już on taki jest i tak musi być. Tu o to chodzi.
JP: Gderliwy jak stara baba.
JW: No to tak się mówi. U nas w domu tez często. Bo jest gderliwy jak stara baba.
JP: A w jakiej sytuacji?
JW: A jakiej? W każdej. Uczepi się. O wszystko. Czepliwy. Wredny człowiek. O wszystko się czepia. Co naprawdę, co w ogóle go nie dotyczy to i tak on musi to przegadać to wszystko.
CN: Na przykład cos takiego, że robi kolejna dokładkę obiadu, a potem mówi, że obiad był nie ugotowany.
JW: No, choćby tak. I będzie gderał godzinami na ten temat. Nie ma go i słowo dość.
JP: Stara głowa, rozum młody.
JW: Bardzo mądry.
CN: O osobie mądrej.
JP: Czcij siwą głowę.
DC: Starszych trzeba szanować.
JW: Szacunek do starszego człowieka.
JP: Nie każda głowa siwa mądra bywa.
JW: To, że człowiek jest wiekowy nie znaczy, że każdy jest mądry i na pewno wie. Głupi zawsze głupim zostaje. U nas się mówi.
JP: Starego lisa trudno ułowić.
CN: Używamy czasami.
JW: Cwany jak lis.
JP: Moda starej panny ozdoba.
JW: I Ty ubierz to będzie ładnie. Tak samo i to, że jeżeli można starą pannę ubierzesz, to i ona będzie ładna. No bo… aa.
JP: Mówi jak stary.
JW: Mówi jak stary. Dzieci. Nasz Jureczek. Nadaje jak stary.
CN: O małych dzieciach.
JW: O małych dzieciach.
JP: Stara panna i z kamieniami na drodze się wadzi.
JW: Nie. Niby wredna, gderliwa. Nie wiem.
CN: My mówimy na osoby takie właśnie trochę złośliwe, że zachowuje się jak stara panna.
JP: Na stare lata trza poprzestać świata.
JW: Trzeba po prostu zejść na ziemię. Trzeba pogodzić się z tym, że różaniec i siedzę i pokora. A nie głupoty w głowię. Tak. Tu o to chodzi.
JP: Ubrał się jak dziad w kapuście.
JW: No właśnie, to tak się mówi.
CN: A my mówimy, ze wystroił się jak stróż na Boże Ciało.
JW: No.
CN: Czyli ubrał się byle jak.
JW: byle jak. Jedno na drugie. Bez tołku.
JP: Starego wróbla na plewy nie złapiesz.
JW: Wróbla nie przechytrzysz byle czym. Do czego to przymierzyć. Nie obiecasz cos komuś, takie byle co, ale on niestety on się tym nie zadowoli. Ma być coś konkretnego. Jeżeli obiecuje na przykład, co tam…
…
JP: Człowiek starej daty.
CN: Używa się. My mówimy człowiek starej daty. W jakich sytuacjach?
DC: To związane z tą nowoczesnością.
CN: No właśnie. Tak.
JW: Wczoraj było. Poszłam do sklepu po olej. Waldek Borawski wychodzi: O wy baby już teraz wiejskie też nauczone tylko olej i olej. Placki na oleju. Głupia gada, głupi słucha. To tylko olej do placków z mąki. Jak coś z kartofli to musi być koniecznie na tłuszczu. Jeszcze słona skraweczka. O właśnie o to chodzi.
DC: Starej daty.
JW: Starej daty. Acha i ja mówię bo to właśnie z naszego wieku. Bo on mówi, że też to lubi. No bo to właśnie z naszego wieku. Stara data. Przy swoim obstajemy.
JP: Jak świat długi i szeroki.
JW: Jak to ująć. Jak coś, nie ma końca temu.
CN: Się słyszało.
DC: To znaczy na pewno, to chodzi o to, że moi rodzice używali na przykład i ja i dzieci.
JW: No. Od początku do końca. Ciągnie się i nie ma końca.
DC: Taka tradycja rodzinna.
JP: Kto obchodzi stare zwyczaje, temu Pan Bóg wszystko daje.
JW: Tradycja. Nie zaniechać tradycji. Po prostu ją…
CN: Kontynuować.
JP: Stary zwyczaj niełatwo przeminie.
CN: U nas to bardziej w tym znaczeniu, że po prostu mówimy tak robimy, bo taka jest nasza tradycja. Albo tak robimy…
JW: Tak robiła mamusia i ja tak robię. Często powtarzam.
CN: Taki mamy zwyczaj, taką mamy tradycją. A tak przykład to raczej…
JW: Jak w zeszłym roku na Wigilię nie zrobiłam kompotu z suszu, to Celinka powiedziała: Mamo, zawsze był kompot z suszu. Niestety. A w tym roku mama zawaliła.
CN: Bo tak było zwykle u nas.
JW: Od zawsze u nas był.
JP: Zwyczaj druga natura.
JW: No też to prawda. Druga natura. Bo to jest tak, jeżeli człowiek jest przyzwyczajony, to stale przy swoim obstaje i nie zmienia tego, to jest to i koniec.
JP: Starych i młodych obyczaj przeciwny.
JW: Przeciwny, bo ja mam swoje zdanie, a młody ma swoje zdanie. Tak. Tak jest.
JP: Młodemu świat się śmieje, staremu płacze.
JW: Bo tak jest. Młodość to bujność. Młodość to jest cały świat. A stary to niestety. Kurczy się ten nasz świat. To wszystko. Wiemy o co chodzi.
JP: Zawsze lepsze dwie młode niewiasty niż jedna stara.
JW: Ba, to się wie.
CN: To się mówi… jak?
JP: Zawsze lepsze dwie młode niewiasty niż jedna stara.
CN: A to nie. Lepszy gołąb… nie lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Ale to w odwrotnym znaczeniu.
DC: Marcinowski kiedyś mówił: Starucha gorzej daje.
CN: W odwrotnym znaczeniu.
JP: Z dziada pradziada.
JW: Od zawsze, od wieków.
CN: Używa się.
JW: Z dziada pradziada, a my dalej to kontynuujemy.
JP: Po mieczu i po kądzieli.
…
JP: Zapisał się złotymi zgłoskami.
CN: Nie używamy.
JP: Wszystko przeminie, sława nie zginie.
JW: Jeżeli ktoś się zasłużył, to o nim zawsze będą pamiętali. A jeszcze szczególnie na wsiach. To tak wiadomo, że w mieście to tak wszystko się zatraci chłop, ale jeżeli na wsi coś zrobił dobrze… Jak Karol postawił krzyż z Karolem Trockim, to zawsze o tym będą mówili, bo to robił Karol i Karol. Bo to jest takie wielkie. I każdy kto będzie szedł, to zawsze będzie mówił: To oni to zrobili. To zostanie. Nie przeminie.
JP: Jak ty z ojcem, tak z tobą syn postąpi.
JW: A no właśnie.
DC: Powiedzenie ludzi starszych. Teraz jakoś mniej się o tym mówi.
CN: Też się mówi. U nas się mówi na przykład, że rodzice sami na siebie kręcą bicz.
JW: Tak, tak.
CN: Na przykład wychowując dzieci współcześnie, rodzice sami na siebie kręcą bicz. Sam na siebie kręcisz bicz. Nie tylko rodzice. W tym znaczeniu, że nie dajesz dobrego przykładu młodszemu pokoleniu. Dlatego, że sam na przykład źle traktujesz ludzi starszych czy rodziców.
JW: Swoich rodziców dziecko patrzy na to i potem się odwdzięczy. Tym samym. Co był kiedyś w tym filmie. Co staremu ojcu podali stary talerz i łyżkę drewnianą, a była bardzo bogata rodzina i potem tak się odmieniło, że, a mieli tylko jedna córkę, że ta córka kiedyś, była jeszcze w większym bogactwie żyła, ale mamie przyniosła stary talerz i drewniana łyżkę. Proszę, tak ty mego dziadka karmiłaś. Tak to wraca.
JP: Ojcowska łagodność syna psuje.
DC: A tak.
JW: Wcale nie łagodność psuje, też. Nerwice w domu. To znaczy, no…Trząść trzeba. Kochaj… u nas mówią inaczej: Kochaj jak duszę, ale trzęś jak gruszę. Znaczy wiesz, kochaj, żałuj, szanuj, ale wymagaj swoje też. Jak najbardziej.
JP: Jak gadali starzy, tak i młodzież gwarzy.
JW: Oj, raczej teraz te gwary to się nie powtarzają. Nawet i na wioskach.
JP: Jak sowa huczy, tak dzieci uczy.
…
JP: Żywot starszego uczy młodego.
JW: Tak przynajmniej powinno być, ze młodzież powinna uczyć się naśladować starszych, ale to taka prawda jest.
JP: Bańki nosem puszczać.
JW: Mądrzyć się. Cwaniaka zgrywać.
JP: Dostatek młodego nie naprawi.
JW: Jak ktoś jest bardzo, bardzo czysty dobry, to za dobrze to nie wyjdzie. Trzeba samemu do czegoś dochodzić. A nie tylko gotowe zbierać.
JP: Kurczęta przed kurami śpiewać nie powinny.
JW: A no właśnie, to jest tak, że dzieciak przekrzykuje rodzica. Nie? Jajko mądrzejsze od kury. Nie rodzic, głos rodzica ma być ważniejszy, rodzica, a nie dziecka. Dzieciak nie będzie pouczał.
CN: Ale tez się mówiło: Nie ucz ojca dzieci robić.
JW: Jak najbardziej. Też tak mówią.
CN: Albo nie ucz księdza pacierza.
JP: I diabeł był ładny póki był młody.
JW: No tak. Młodość to piękność. Proste.
JP: Milczenie młodego ozdoba.
JW: Młodzież to nie może być milcząca.
CN: Milczenie młodego ozdoba to ma związek z milczenie srebrem, mowa zlotem.
JP: Dzieci do babki na rozpieszczenie, do ciotki na wyćwiczenie, do starej panny na umęczenie.
JW: A no tak. Ja jako babcia, tylko babcia na rozpieszczenie. Bo jak Iza zawsze mówi: A już pobyłaś u babci, to wszystko możesz. A ja zawsze jej mówię, że ja jestem po to aby rozpieszczać. A ty ćwicz potem. Jakaś prawda jest.
CN: Tak się mówi. Tak jak mama powiedziała. Rodzic do wychowywania.
JW: Rodzic ma wychowywać, a dziadkowie rozpieszczać.
CN: A to z starą panną?
JW: Babcia jak balsam. Jeżeli się uderzy to biegnie do babci. A babcia pomoże.
CN: W kierunku nauczycieli, to staro panieństwo zawsze. Taki przytyk.
JP: Dzieci mają płacz i śmiech w jednej torebce.
JW: No chyba tak. Tu moment tu płacze tu za chwilę już dobrze. Nie należy brać do siebie. Jeżeli płacze to mam przejmować się tym co płacze i pamięta, bo po prostu zapomina za chwile i się śmieje.
JP: Jeszcze broda nie urosła.
JW: Młody. Jesteś młody. Jeszcze ci broda nie urosła.
JP: Każde dziecię jak drwina, gdy młode, to się nagina.
JW: No właśnie tak jest. Jak jest dziecko to możemy jeszcze wszystkiego nauczyć. Jeszcze możemy dużo wytłumaczyć. Bo dorosłemu to już niestety. On ma już swój świat. Swoją drogę. Nie zmienimy go bardzo.
JP: Młody ćwiczenia i nauki potrzebuje.
CN: Tu na przykład o tego pierwszego i tego takie nawiązanie odległe: Czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał.
JP: Młoda twarz zawsze przyjemna.
JW: No tak, młode, że piękne.
JP: Nie rządź, kiedy nie masz wąsów.
JW: Dalej do tego, ze młodzież nie, zanim mały to jeszcze…
CN: Dzieci i ryby głosu nie mają.
JW: O właśnie. Dzieci i ryby głosu nie mają. Jeszcze udziału nie mają w żadnych sprawach.
JP: Bańka na wodzie.
JW: To jest jak coś, nie wiem, jak ktoś coś mówi, u mnie to jak strzelić z palca i on już odwrotnie będzie.
CN: Bańka na wodzie, a my mówimy też słomiany zapal.
JW: Też tak. Bo to coś postanowi, a za chwilę on już tego robić nie będzie. Ręką machnie.
CN: Ale jeszcze coś jest. Rzucić jak… co?
JW: Słowa na wiatr.
CN: Może słowa na wiatr.
JW: Może. To mówi, ale nigdy się do tego przykłada. Za chwile zmienia.
JP: Człowiek raz się rodzi i raz umiera.
CN: Bo tak się mówi. Raz się rodzi, raz umiera.
JW: Bo tak jest.
JP: Raz kozie śmierć.
JW: Oo, raz kozie śmierć.
CN: Czyli ryzyko takie. No. Tonący brzytwy się chwyta. Tez tak się mówi.
JP: Lasem wicher tłucze, a człowiekiem dola.
…
JP: Głos ludu - głos Boga.
…
JP: Miejsce społeczne ma być bezpieczne.
CN: Nie mówi się.
JP: Co kraj, to obyczaj.
CN: Co kraj, to obyczaj, to nie koniecznie w odniesieniu do innych na przykład krajów. Mówi w odniesieniu do innych regionów. Na przykład ktoś słyszał o jakimś tam zwyczaju czy tradycji, a u nas jest inaczej. Co kraj to obyczaj. Nie koniecznie w odniesieniu do innych państw. W odniesieniu do innych terytoriów Polski. Nawet do sąsiadów, innych ludzi. O w takim znaczeniu.
JW: Przychodzi zawsze Maja i a bo w Krasnopolu tak, a u was tak. A w Krasnopolu. O właśnie tak. Niby jeden kraj, a…
JP: Suknia wydaje ludzkie obyczaje.
JW: Nie.
JP: Brzydki może być miły ludziom, ale zły nigdy.
CN: Muszę poznać człowieka.
JP: Próżna chluba z cudzej cnoty i sławy.
…
JP: Bez ludzi i raj się znudzi.
CN: Następne.
JP: Co dzień człowiek mędrszy.
JW: Im starszy tym mądrzejszy.
JP: Człek człeku brat, ale nie kat.
JW: U nas nie.
CN: Właśnie. U nas bardziej mówi się, że człowiek, człowiekowi wilkiem. Czy…
JW: Nóż w plecy. I jeszcze go zagiąć, aby nie wyszedł. Żeby nie wyszedł. Nóż w plecy i zagiąć, żeby nie wyszedł.
JP: Człowiek człowiekowi zguba.
CN: Człowiek, człowiekowi wilkiem.
JW: Nie zawsze, ale człowiek człowiekowi wilkiem. Nie zawsze, ale…
CN: Ale czasami.
JW: W oczy pięknie, a swoje zrobi. Tak.
JP: Człowiek dużo przetrzyma, bo człowiek to nie bydlę.
JW: To jak maszynę. To powiedziała mi Grażyna, gdy Andrzej umarł . Maszyna wysiądzie, a ty wytrzymasz, bo człowiek wszystko wytrzyma.
JP: Człowiek jest jako liść.
JW: Ludzie żyją, a za chwilę by umarł.
JP: Człowieka trudno poznać.
JW: Nie.
CN: Tak mamo, poznasz…
JW: Poznasz pana po cholewach.
CN: Poznasz pana po cholewach, ale tutaj na przykład: człowieka trudna poznać. Jak mama zawsze mówi, żeby człowieka poznać, to trzeba z nim…
JW: Zjeść worek soli.
CN: No właśnie.
JW: Trzeba worek soli zjeść czy beczkę, żeby kogoś poznać. Nie ma tak, że posiedzimy godzinkę i już my się znamy.
CN: Nie znamy się.
JW: Trzeba czasu, żeby poznać jeden drugiego.
JP: Człowiek nie świnia, wszystko zje.
JW: A tak. To akurat tak. Bo jest dużo rzeczy, których świnia nie zje, a człowiek je. Fasolę, kapustę.
CN: Używa się u nas.
JW: U nas tak. Człowiek nie świnia, wszystko zje.
JP: Lepiej psa na drodze napaść niż złego człowieka.
JW: Tak, bo zły człowiek, to gorszy jak pies. Nigdy nie wiadomo czego się po nim spodziewać.
JP: Ludzi nie psi, ale mało lepsi.
JW: No pewnie, że tak. Bo człowiek jak chce zgnoić to znajdzie.
CN: Mówimy, ze człowiek jest zły, że zachowuje się jak zwierze.
JP: Mały człowiek może mieć wielką duszę.
JW: Może, może, bo nie wedle wzrostu mierzy się dobro człowieka.
CN: Mały, wielki człowiek.
JW: O, mały, wielki człowiek. O tak.
JP: Są ludzie i ludziska.
JW: No tak, bo są rożni. Jeden jest człowiekiem, a drugi potrafi być takim bydlakiem. Ja to mówię zawsze, że są ludzie i ludzie.
JP: Wszyscy ludzie są sobie równi, bo każdy ma dwa łokcie.
JW: No tak. Wszyscy rodzimy się nago, a jak potem w piórka się ubierzemy, to już od nas zależy. Ale tako to jestem tylko człowiekiem.
JP: Z diabła kościelny nie będzie.
JW: No nie. Jeżeli ktoś jest diabłem, to diabłem zostanie. Jego nie przerobisz.
JP: Co z daleka, to dobre.
CN: Cudze zawsze lepsze.
JW: My tak mówimy. Cudze chwalicie, swego nie znacie.
JP: Dobre źle uczynione nie jest dobre.
JW: No nie. Tylko jak to…
CN: My tak nie mamy żadnego innego, no ale… może nie używa się przysłowia, ale używa się w życiu. Praktykuje się w życiu, żeby…
JW: Jeżeli zrobisz coś źle, to i tak nie będzie dobre. Żeby nie wiem w jakie słowo to ubierał, to i tak to będzie złe.
CN: No właśnie. Można tak to powiedzieć.
JP: Dobre daleko słychać, a złe jeszcze dalej.
JW: O tak, bo co dobre to szybko zapominają, ale diabla to pamiętają bardzo długo i głośno.
JP: Gdzie dobrze, tam ojczyzna.
JW: No tak. Bo gdzie dobrze, to ojczyzna. To znaczy jak dobrze nawet w domu. Jak jest dobrze, to jest dobrze. Jest spokój, jest miło, jest dobrze. Jak w ojczyźnie.
CN: No właśnie jak w ojczyźnie, że nie koniecznie trzeba być w ojczyźnie, żeby to miejsce nazwać ojczyzną.
JP: Wszędzie dobrze, ale najlepiej w domu.
JW: No jeżeli wracamy, no. Jeżeli wracamy, to mówimy wszędzie dobrze, ale jednak w domu najlepiej. Każdy lubi do swojego domu wracać, bo…
CN: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
JP: Z doświadczenia rozum się mnoży.
JW: Chyba tak. Bo o co tu chodzi…
CN: Że się poznaje, doświadcza…
JW: Że się doświadcza na własnej skórze. Potem, no właśnie jakby się pomnaża wszystko w nas.
JP: Na pochyła drzewo i kozy skaczą.
JW: no tak. Jak ktoś jest taki, taki dobrodziej, to każdy go wykorzysta. I się mówi, ze na pochyłe. Bo jak będziesz twardy, wredny, to każdy cię z daleka ominie.
JP: Głodnego bajkami nie nakarmisz.
JW: To znaczy, ze nie można wody człowiekowi nalać i on tym się zadowoli. Po prostu.
JP: W gromadzie siła.
CN: A u nas się mówi co dwie głowy to nie jedna.
JP: Kradzione nie tuczy.
CN: Używa się.
JW: Jak najbardziej. Do tego przysłowia co… ojciec z synem ukradli świniaka. Kiedyś za dawnych czasów w pegieerze było tego dużo, można było. Teraz stary mówi: Ale sobie zjemy, ale przed zabiciem świniaka siebie zważymy. jak zjedli świniaka, oj coś tam ojcu przybyło na wadzę, ale synowi nie. Mówi: Tato to dlaczego ja nie utyłem? A ojciec mówi: Synku kradzione nie tuczy.
JP: Kruk krukowi oka nie wykole.
JW: Moment. Akurat człowiek człowiekowi może.
CN: Kruk krukowi oka nie wykole. My używamy. Czyli ludzie z jednej beczki. Tacy sami.
JW: Tak się mówi. Tak jakby w rodzinie.
CN: Jednego pokroju ludzie.
JW: Dla siebie złego nie zrobimy.
CN: Znać się jak łyse konie. Cos na tej zasadzie.
JP: Krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje.
JW: A no właśnie. Nie wystarczy dużo mówić. Trzeba robić po prostu.
CN: Używa się czasem.
JW: Tak u nas tego się używa. Gadając samym niczego nie zdziałasz.
JP: Nie człowiek rządzi losem, ale los człowiekiem.
JW: Gdzieś tam dawno zapisane jest nasze. Nie? Do przodu. I nie od nas zależy co będzie jutro. To będzie nam z góry dane.
JP: Im kto ma więcej, tym więcej pragnie.
JW: Tak, bo człowiek jest z natury pazerny. Choćby najwięcej miał, to i tak mało.
JP: Tylko siąść i płakać.
JW: Acha, to jak już ci się nic nie udaje. Wszystko jest do kitu. To się mówi tylko siąść i płakać. Tak z bezradności, to się mówi.
JP: Każdy medal ma dwie strony.
CN: To znaczy na przykład, że… My mówimy, ze każdy medal ma dwie strony, na przykład gdy będzie konflikt, czy coś, to trzeba wysłuchać obydwu stron.
JW: No właśnie, albo kłótnie w rodzinach. Zasze są dwie prawdy. To, to jak dwie strony.
CN: albo na przykład w danej sytuacji, ze może cos wyszło nie tak, z jednej strony dobrze, ze coś się wydarzyło, są jakieś starty, ale i zyski.
JP: Kto nie pracuj, ten nie je.
JW: No tak, bo bez pracy nie ma kołaczy. U nas jest odwrotnie. Żeby mieć trzeba zarobić.
JP: Ludzie sądzą i błądzą.
JW: A to dotyczy tego, że sądzą, na kogoś coś tam, nie…
CN: Nie nam o tym sądzić. My tak mówimy.
JW: Albo mówimy bzdety, a wcale nie mamy racji. Można błądzić. Można mówić nie prawdę, a wciskać kit komuś, że tak, to jest prawda.
JP: Robotny człowiek nie ma czasu chorować.
JW: Tak. Ja dobrze wiem. Nie będę miała czasu umrzeć. Człowiek goni, goni, goni. Nie masz czasu dla siebie. Nie masz czasu nad sobą się rozczulić. O tak jest. A taki co tylko siedzi, to wiesz, siedzi i wsłuchuje się w siebie.
JP: Wyprowadzić na ludzi.
JW: O to, to jest. Ja was dzieci.
JP: Kto czego nie doznał, nie zrozumie.
JW: No tak. Jeżeli jest jakieś nieszczęście w rodzinie, choćby czy w domu, czy gdzieś. Po prostu trzeba samemu przez to przejść. Bo gdy ktoś opowiada, to… Czyje mało boli.
CN: Jak najbardziej. Czyjeś mało boli.
JP: Komu w drogę, temu czas.
JW: Wszystko powiedzieliśmy sobie i wstajemy i mówimy: komu w drogę, temu czas.
CN: Na tym można zakończyć.
JW: Na tym można zakończyć?
JP: Tak. Koniec.