Ludzie Bezdomni- opracowanie, Do Matury, J. Polski, Opracowania lektur i wierszy


Ludzie Bezdomni- Stefan Żeromski

Czas i Miejsce akcji

Czas akcji to lata dziewięćdziesiąte XIX wieku. Oto zestawienie informacji odnośnie płaszczyzny czasowej w powieści:
1. Czytamy opis dwóch dni spędzonych w Paryżu (rozdział I tomu I):
· Pierwszy dzień to spotkanie z panią Niewadzką i jej dwiema wnuczkami - Natalią i Wandą, ora ich guwernantką - Joanną Podborską,
· Drugi dzień to wycieczka całej piątki do Wersalu.
2. Akcja przenosi się do Warszawy: „Po upływie roku, jednego z ostatnich dni czerwca Judym zbudził się w Warszawie. Była godzina dziesiąta rano”, gdzie główny bohater przebywa od roku.
3. W marcu bohater dostaje od doktora Węglichowskiego propozycję stanowiska lekarza w Cisach: „Pewnego dnia w marcu, znowu w godzinie przyjęć, dał się słyszeć cichy głos dzwonka”, „W tym czasie (przy końcu marca) wczesnym rankiem przybiegła Wiktorowa z wiadomością o mężu”, „Doktor długo siedział w mieszkaniu, pełen myśli iście marcowych”.
4. Pod koniec kwietnia Tomasz Judym opuszcza stolicę: „Jednego z ostatnich dni kwietnia dr Judym ukończył wszelkie rachunki z miastem Warszawą, spakował manatki do walizy…” oraz: „Ciągle trwało to pachnące wrażenie, jakiego doznał w dniu kwietniowym, kiedy, przybywszy po raz pierwszy do Cisów, stał w oknie i patrzał w głębinę alei”.
5. Kolejną informacją na temat czasu jest wzmianka w rozdziale „Ta łza, co z oczu Twoich spływa…”, gdy Wiktor Judym wyruszył w lutym (tego samego roku) za granicę: „Był to wczesny ranek w lutym”.
6. Po czterech miesiącach (w czerwcu) dołączyła do męża, przebywającego w Szwajcarii, Jego rodzina: „Na początku czerwca Judymowa dostała list od męża ze Szwajcarii z żądaniem przyjazdu”.
7. Wracając do głównego bohatera - pracował w Zakładzie Uzdrowiskowym w Cisach ponad rok, czego dowodzi treść pisma zrywającego umowę: „Nad wieczorem oddano mu list dyrektora ze słowami: „Wobec tego, co zaszło, spieszę oświadczyć Sz. Panu, że umowę naszą, zawartą przed rokiem w Warszawie, uważam za rozwiązaną Sługa - Węglichowski", wskutek awantury z Krzywosądem, która miała wówczas miejsce (w czerwcu): „Sposobem z roku na rok praktykowanym Krzywosąd załatwiał szlamowanie stawu, gdy wtem już w pierwszej połowie czerwca zjechało tyle kuracjuszów, że ukończyć roboty nie było można” i spowodowała, ze przeprowadził się do Sosnowca.
8. W sierpniu bohater dostał list od Korzeckiego, po wysłaniu którego nadawca popełnił samobójstwo: „Pewnego popołudnia w sierpniu Judym otrzymał list przez umyślnego człowieka”.
9. Do ostatniego spotkania z ukochaną doszło na początku września: „Rano przed ósmą Judym zdążał piechotą na dworzec kolejowy. Był to jeden z pierwszych dni września. Jeszcze słońce pieściło się z ziemią i posępne, czarne domy obłóczyły na się szaty jego świetliste”.
W retrospektywnych częściach powieści narracja cofa się o trzy lata przed akcją właściwą (wydarzenia wspomniane we fragmentach pamiętnika Joasi - chodzi o chwile, gdy widywała Judyma jeżdżącego tramwajem), a nawet o około dwadzieścia lat (gdy Tomasz wspomina swe dzieciństwo).

Miejsc, w których toczy się akcja, jest wiele. Jeżeli chodzi o wydarzenia dziejące się w czasie akcji właściwej utworu, to rozgrywają się one kolejno w:
1. Paryżu, gdzie Judym spotyka mieszkanki Cisów: „Tomasz Judym wracał przez Champs Elysées z Lasku Bulońskiego, dokąd jeździł ze swej dzielnicy koleją obwodową”.
2. Warszawie, do której doktor wraca, by rozpocząć praktykę: „To miłe, optymistyczne wrażenie Judym przywiózł w sobie do miasta jakby żywy i słodki zapach pól rodzinnych. Wyspał się setnie, a teraz pierwszym rzutem oka witał "starą budę", Warszawę”.

3. Cisach, nowym miejscu pracy medyka: „Zakład kuracyjny Cisy leży w dolinie między dwoma łańcuchami wzgórz porosłych pięknym lasem”.
4. Zagłębiu, w którym Tomasz pracuje jako fabryczny lekarz: „Przez krótką chwilę myślał o tym, co to jest Zagłębie, i pomimo całej odrazy, jaką miał dla miejsc nowych i do tego szczególniej, co może w sobie zawierać ta nazwa, wolał to niż Warszawę”.
Kolejnymi przestrzeniami otwartymi, obecnymi na kartach powieści, są te wymienione we fragmentach pamiętników Joasi Podborskiej, czyli Kielce (gdzie kończyła Gimnazjum), Głogi (tam jej rodzina miała niegdyś dworek), Mękarzyce (dom jej wujostwa: „Tegoż dnia, w Mękarzycach. Już jestem tutaj, u wujostwa”) i Krawczyska (wieś w okolicach Kielc - miejsce dzieciństwa bohaterki), a nawet Syberia (skąd kobieta otrzymywała listy od zesłanego tam brata Wacława).
Jeżeli chodzi o przestrzenie zamknięte, to wraz z bohaterem odwiedzamy między innymi paryski Luwr, Wersal, warszawską fabrykę cygar, uzdrowisko w Cisach czy kopalnię „Sykstus” w Sosnowcu. Na podstawie dokładnych opisów tych budynków i przestrzeni, czytelnik dowiaduje się o warunkach życia warszawskiej biedoty czy hutników z Sosnowca.

Plan wydarzeń „Ludzi bezdomnych”

Tom I
1. Doktor Tomasz Judym w Luwrze, pod paryskim posągiem Wenus Milo, symbolizującym piękno i miłość, spotyka panny Orszeńskie, panią Niewadzką oraz Joannę Podborską.
2. Wspólna wycieczka do Wersalu.
3. Rozmowa na temat obrazu Pierre'a Puvisa de Chavannese'a „Rybak”.
4. Bohater spaceruje żydowską dzielnicą w Warszawie, kierując się do domu swego brata Wiktora, zajmującego lokal na ulicy Ciepłej.
5. Liczne obserwacje na temat nędzy i biedy.
6. Wizyta w fabryce cygar, odstraszającym miejscu pracy bratowej Judyma - Teosi.
7. Spotkanie z Wiktorem i zwierzenia na temat tragicznego dzieciństwa obu Judymów.
8. Tomasz odwiedza hutę, w której pracuje jego starszy brat.
9. Szczegółowy opis huty.
10. Doktor wygłasza w salonie doktora Czernisza odczyt zatytułowany „Kilka uwag w sprawie higieny”.
11. Gorąca dyskusja i potępienie młodego medyka przez całe lekarskie środowisko.
12. Świadomość poniesionej klęski.
13. Powrót do domu w towarzystwie poznanego doktora Chmielnickiego.
14. Smutne rozmyślania o życiu, młodzieńczych ideach, skonfrontowanych z poczuciem przegranej i zagubienia.
15. Tomasz w obliczu nieznanej przyszłości.
16. Przypadkowe spotkanie paryskich znajomych w Warszawie.
17. Bezskuteczne próby rozwoju lekarskiej praktyki.
18. Codzienne, półroczne oczekiwanie na pacjentów w prywatnym gabinecie.
19. Doktor Węglichowski i jego propozycja.
20. Judym zgadza się objąć posadę lekarza i szpitalu w Cisach.
21. Męcząca podróż do uzdrowiska i spotkanie niesfornego Dyzia.
22. Tomasz poznaje historię i genezę cisowskiego zakładu uzdrowiskowego.
23. Wspomnienia o nieżyjącym panu Niewadzkim i informacje na temat obecnego prezesa - Leszczyńskiego (M. Lesa).
24. Nowi bezpośredni współpracownicy - dyrektor Węglichowski i administrator Krzywosąd Chobrzański.
25. Niespodziewane spotkanie ze starymi znajomymi: panią Niewadzką, jej wnuczkami oraz ich guwernantką.
26. Rozwiane nadzieje na temat wspólnej przyszłości z piękną Natalią, zakochaną w utracjuszu i karciarzu Karbowskim.
27. Refleksje nad beztroskim i pustym życiem amanta, porównanym z kwiatem tuberozy.
28. Tęskne marzenia za prawdziwym uczuciem.
29. Pamiętniki Joasi Podborskiej, pisany przed trzema laty, z których wyłania się obraz dziewczyny zdolnej, lubiącej literaturę, teatr, oddanej swym uczennicom, zadowolonej ze swej pracy, a przede wszystkim wrażliwej na ludzką krzywdę i społeczną niesprawiedliwość.

Tom II
1. Oddana praca głównego bohatera w Cisach.
2. Zajmowanie się ubogimi pacjentami szpitala i uzdrowiska.
3. Nawiązanie korespondencji z prezesem zakładu - Leszczykowskim.
4. Opis rozrywek i towarzyskich spotkań w Cisach.
5. Judym odnotowuje przypadki febry (malarii) wśród folwarcznych robotników.
6. Zaciekłe szukanie przyczyn coraz częstszych zachorowań.
7. Niezłomność w chęci rozwiązania problemu.
8. Przedstawienie sylwetek i poglądów osób zarządzających zakładem uzdrowiskowym:
· Dyrektor Węglichowski
· Prezes Leszczyński (M. Les)
· Administrator Krzywosąd Chobrzański
9. Judym przedstawia w listach do Lesa projekt zmiany organizacji działania uzdrowiska, podniesienia sanitarnego poziomu.
10. Dezaprobata rozzłoszczonej dyrekcji.
11. Wiktor Judym wyjeżdża na emigracje do Szwajcarii.
12. Obietnice sprowadzenia Teosi i dzieci.
13. Podczas dogi do pacjentów Tomasz spotyka zmęczoną Joasię.
14. Niespodziewana nowina o ucieczce Natalii i Karbowskiego (pobrali się).
15. Bohater uświadamia sobie miłość do pięknej nauczycielki.
16. Teosia Judymowa wyjeżdża z dwójką dzieci do męża.
17. W Wiedniu zatrzymuje się u znajomego Wiktora.

18. Przegapienie stacji kolejnej przesiadki.
19. Pomoc nieszczęsnej szwagierce Tomasza Judyma ze strony Natalii Karbowskiej i jej męża.
20. Powitanie z mężem.
21. Plany mężczyzny na temat wyjazdu do Ameryki.
22. Joasia przyjmuje nieśmiałe, lecz stanowcze oświadczyny Tomasza.
23. Szczęście zakochanych.
24. Krzywosąd spuszcza szlam do okolicznych rzek.
25. Protest Judyma.
26. Doktor obawia się o zdrowie mieszkańców wsi, pijących zanieczyszczoną wodę.
27. Burzliwa awantura.
28. Wepchnięcie egoistycznego administratora do zanieczyszczonego stawu.
29. Judym traci pracę ze skutkiem natychmiastowym.
30. Bez pożegnania z nikim, bohater opuszcza Cisy.
31. Zły stan psychiczny doktora.
32. Przypadkowe spotkanie z dawnym znajomym.
33. Korzecki proponuje posadę lekarza fabrycznego w Zagłębiu Dąbrowskim.
34. Zgoda zniechęconego i zmęczonego życiem medyka.
35. Zwiedzanie kopalni „Sykstus”.
36. Wstrząsające warunki pracy.
37. Bezduszne traktowanie koni kopalnianych.
38. Judym przeżywa szok wskutek tej wizyty.
39. Wizyta w pałacu Kilanowicza, dyrektora Kopalni.
40. Dyskusja na temat wolności człowieka, wyborów między dobrem i złem, relacjami zachodzącymi między szczęściem jednostki (dobrem najwyższym), a obowiązkami człowieka wobec społeczności.
41. Korzecki otrzymuje tajemniczą paczkę od nieznajomego posłańca.
42. Doktor odwiedza chorą na gruźlicę panią Daszkowską.
43. Refleksje nad losem pragnącej żyć kobiety.
44. Smutek wywołany pewnością, że jej dni są policzone.
45. Niecodzienna i pełna trudności przyjaźń medyka i inżyniera.
46. Korzecki przysyła Judymowi niepokojący list z fragmentem „Apologii Sokratesa” Platona.
47. Samobójstwo pogrążonego w depresji Korzeckiego.
48. Joasia odwiedza Sosnowiec, gdzie zwiedza huty i robotnicze osiedla.
49. Radosne plany wspólnej przyszłości przy boku Tomasza Judyma.
50. Narzeczony oświadcza, że musi żyć samotnie.
51. Lekarz zamierza „rozwalić te śmierdzące nory” i poświecić się pracy.

Historia miłości Judyma i Joasi

Pierwszy raz zamienili ze sobą kilka zdań w Paryżu. Wówczas uwagę bohatera zwróciła nie Podborska, lecz jej uczennica - Natalia, której wygląd bardziej go pociągał. Joasia zapisała się w jego pamięci jako: „ciemna brunetka z niebieskimi oczami, prześliczna i zgrabna”, z pełnym naiwności spojrzeniem („Były to oczy szczere aż do naiwności. Zarówno jak cała twarz odzwierciedlały subtelne cienie myśli przechodzących, oddawały niby wierne echo każdy dźwięk duszy i wszystko mówiły bez względu na to, czy kto widzi lub nie ich wyraz”).

Z fragmentów pamiętników Joasi, przytoczonych w ostatnim rozdziale pierwszego tomu, dowiedzieliśmy się, że dziewczyna widywała niegdyś, podczas jazdy tramwajem, przystojnego młodzieńca: „(…)w rogu siedzi ten śliczny jegomość w cylindrze(…)”, którym okazał się właśnie Tomasz.

Kolejnym etapem ich związku było wyznanie sobie uczuć po rocznym pobycie w Cisach, w których Judym był lekarzem, a Podborska guwernantką. Bohater zapewnił ją wówczas o swym przekonaniu, iż będzie jego żoną, czym wcale nie zdziwił kobiety. Ich narzeczeństwo upływało na spacerach, rozmowach, a czasem nieśmiałych pocałunkach. Joasia sprawiała, że Tomasz choć na chwilę zapominał o całej niesprawiedliwości świata, a w zamian ofiarowywał jej szansę na stworzenie szczęśliwej rodziny, której tak pragnęła (była przecież sierotą).
W końcu jednak gotowa do poświęceń Joanna została odepchnięta przez ukochanego, dla którego zrobiłaby wszystko. Podczas ostatniej rozmowy usłyszała, że nie mogą być razem, ponieważ on musi spłacić zaciągnięty u społeczeństwa „dług”. Na te słowa dumnie stanęła, obiecując, że nie będzie mu przeszkadzać w spełnianiu tych zamiarów. Gdy usiedli pod drzewem, cichutko płakała, a po jakimś czasie wstała, mówiąc: „Szczęść ci Boże”, na co odpowiedział: „Daj Panie Boże”. Joanna odeszła, a Judym uciekł.

Symbolizm w „Ludziach bezdomnych”

W „Ludziach bezdomnych” Żeromski posługuje się bardzo często symbolem. Stykamy się z nim już w pierwszym rozdziale pierwszego tomu, gdy główny bohater przygląda się z zachwytem w paryskim muzeum posągowi Wenus z Milo, będącym symbolem radości i urody życia.

Wenus z Milo to starożytna marmurowa rzeźba z końca II wieku p.n.e., przedstawiająca grecką boginię miłości. Rzeźbę, nazywaną również torsem Afrodyty, znaleziono na wyspie Milo w 1820 roku, a obecnie jest ozdobą zbiorów muzeum w Luwrze.

Kolejnym symbolem jest obraz „Rybak” (właściwy tytuł brzmi „Ubogi rybak”), autorstwa francuskiego malarza Puvis de Chavannes'a, ukazujący społeczną krzywdę i niesprawiedliwość. Czytamy o nim w tym samym rozdziale, w momencie, gdy Judym przypomina sobie jego wygląd, ponieważ miał okazję go już podziwiać w Galerii Luksemburskiej: „Z czasem wszystko, co stanowi samo malowidło, szczególną rozwiewność barw, rysunek figur i pejzażu, prostotę środków i całą jakby fabułę utworu, przywaliły inne rzeczy i zostało tylko czujące wiedzenie o czymś nad wszelki wyraz bolesnym. Wspomnienie owo było jak mętne echo czyjejś krzywdy, jakiejś hańby bezprzykładnej, której nie byliśmy winni, a która przecie zdaje się wołać na nas z ziemi dlatego tylko, że byliśmy jej świadkami. Panna Joanna, która rzuciła pytanie o "Rybaka", siedziała na końcu ławki za obydwiema panienkami i babcią. Czekając odpowiedzi wychyliła się trochę i uważnie przyglądała Judymowi. Ten, z konieczności, patrząc w te oczy jasne, prawdziwie jasne, podniecony ich wynurzeniem zachwytu, które zastępowało w zupełności tysiąc słów opisu płótna Puvis de Chavannes'a, zaczął przypominać sobie nawet barwy, nawet pejzaż. Uniesienie tych oczu zdawało się przytaczać mu obraz, podpowiadać dawno zatarte wrażenie. Tak, pamiętał... Chudy człowiek, a właściwie nie człowiek, lecz antropoid z przedmieścia wielkiej stolicy, obrosły kłakami, w koszuli, która się na nim ze starości rozlazła, w portkach wiszących na spiczastych kościach bioder, stał znowu przed nim ze swą podrywką zanurzoną w wodę. Oczy jego spoczywają niby to na pałąkach trzymających siatkę, a jednak widzą każdego człowieka, który przechodzi. Nie szukają współczucia, którego nie ma. Ani się żalą, ani płaczą. "Oto jest pożytek wasz ze wszystkich sił moich, z ducha mojego..." - mówią doły jego oczu zapadłych. Stoi tam ten wyobraziciel kultury świata, przerażający produkt ludzkości”.
Żeromski celowo umieścił te kontrastowe symbole w jednym rozdziale, chcąc ukazać wrażliwość bohatera zarówno na piękno i harmonię, jak i nędzę otaczającego świata.

Te dwa rekwizyty to symbole zupełnie różnych stron rzeczywistości. Posąg Wenus z Milo uosabia całą urodę świata, jego harmonię, delikatność, ulotność i kruchość. Jest znakiem proporcji, ładu i miłości. Jej całkowitym przeciwieństwem jest z kolei obraz Puvis de Chavannes'a. „Ubogi rybak” symbolizujący ciemne strony egzystencji w świecie, czyli to, czego staramy się wszelkimi sposobami unikać (cierpienie, ból, poniżenie).

Innym przykładem symbolu jest kwiat tuberozy - metafora bezużytecznego piękna, do którego bohater porównuje postawę i życie utracjusza i amanta Karbowskiego (rozdział ósmy, tom I): „Wszystko w Karbowskim zdało się Judymowi doskonałym i logicznym, nawet jego karciarstwo i szacherki Nie przywiązywał do tego wszystkiego wagi, jak nie przywiązujemy wagi do niczego oprócz piękności patrząc na tajemniczy kwiat tuberozy. »Przecie - myślał Judym - taki kwiat jest owocem Bóg wie jakich trudów, wydatków, zachodów, jest bezużyteczny i szkodliwy, gdy go porównać ze źdźbłem tymotejki, kłosem żyta albo kwiatem koniczyny, a przecież komuż by przyszło do głowy deptać go za to nogami...«".

Tuberoza to ozdobna bylina o lejkowatych, woskowo-białych i silnie pachnących kwiatach.

W utworze występuje motyw krzyku pawia - symbolu śmierci i zwiastuna nieszczęścia. W rozdziale „Asperges me…”, gdy Tomasz Judym odwiedza schorowaną panią Daszkowską, dwukrotnie słyszy wrzask ptaka, który przeraża go. Staje się świadomy swej bezradności w obliczu nieubłaganej śmierci zbierającej swe żniwo nawet wśród tak dobrych i dzielnych kobiet, jak jego nowa pacjentka.

Symbolem jest również tytuł, jak i zakończenie utworu. Pojawia się wówczas „rozdarta sosna" - symbol cierpiącej duszy bohatera oraz losów Judyma i Joasi, które się rozłączyły: „Judym zsunął się w zawalisko, żeby go nikt nie widział. Rzucił się na wznak. Pod sobą w głębi ziemi słyszał od czasu do czasu huk wystrzałów dynamitu i prochu. W górze widział obłoki sunące po niebie lazurowym. Obłoki jasne, święte, zaczerwienione obłoki... Tuż nad jego głową stała sosna rozdarta. Widział z głębi swojego dołu jej pień rozszarpany, który ociekał krwawymi kroplami żywicy. Patrzał w to rozdarcie długo, bez przerwy. Widział każde włókno, każde ścięgno kory rozerwane i cierpiące. Słyszał dokoła siebie płacz samotny, jedyny, płacz przed obliczem Boga. Nie wiedział tylko, kto płacze... Czy Joasia? - Czy grobowe lochy kopalni płaczą? Czy sosna rozdarta?”.

Prócz ewidentnych znaczeń symbolicznych, Żeromski wykreował swych bohaterów w taki sposób, że sami nieśli jakieś przenośne znaczenie. Główny bohater był wzorem szlachetnego i prawego postępowania, nawet wbrew największym przeciwnościom i pokusom losu, zaś jego ukochana - Joanna - to uosobienie ciepłej i oddanej żony (choć żoną nie była).

Realizm jest również środkiem zastosowanym przez polskiego pisarza. Przejawia się w usytuowaniu akcji w konkretnym miejscu (Judym spaceruje prawdziwymi warszawskimi ulicami, na przykład do swego brata idzie Krochmalną, Ciepłą) i wzmiankach o czasie opisywanych wydarzeń, co jest przejawem dbałości o realia i prawdopodobieństwo wydarzeń.

Żeromski wiernie i drobiazgowo przedstawił szczegóły losów głównego bohatera, dzięki czemu czytelnik poznaje realia życia w latach 90. XIX wieku w Warszawie, Cisach czy Zagłębiu. W swych opisach bardzo dbał o szczegóły.

Innym przejawem zastosowania techniki realistycznej jest sposób prezentacji opisywanych stosunków społecznych, czyli ich krytyka.

Prezentując bohaterów, drobiazgowo kreślił ich życiorys, ponieważ motywacja ich wyborów czy wyznawane poglądy i idee wynikała ze statusu urodzenia i społecznego rodowodu (Judym poświecił się pracy na rzecz najuboższych, ponieważ czuł, że musi spłacić dług należny warstwie, z której się wywodził). Z kolei, jeśli zastanowić się nad konstrukcją świata przedstawionego, widać od razu kontrastowe zestawienia proletariackiej nędzy z bogactwem ludzi „w miękkie szaty odzianych”, kolekcjonujących dzieła sztuki i otaczających się puszystymi dywanami

Podobnie uczynił z innymi opisywanymi przestrzeniami: dostojne i wytworne pomieszczenia skonfrontował z opisem przytułku dla bezdomnych (w swym odczycie wygłoszonym u dr. Czernisza), bogato urządzony salon warszawskiego lekarza zderzył z przytłaczającymi realiami ulic stolicy (Ciepłej i Krochmalnej). W epizodzie cisowskim Judym spostrzega ogromny dysonans miedzy „uzdrowiskiem”, w którym bogate damy oddawały się „leczeniu” a otoczeniem, w którym egzystowali tamtejsi chłopi (nędzne czworaki).

Tomasz Judym - charakterystyka szczegółowa

Pierwowzorem tej postaci jest młody lekarz Kazimierz Stecewicz, poznany przez Żeromskiego w Uzdrowisku w Nałęczowie, którzy chciał swe społeczne ideały wykorzystać w celu podniesienia poziomu zdrowia w tym zakładzie.

O fizjonomii Tomasza nie mamy żadnych informacji (nie licząc krótkiego fragmentu w pamiętniku Podborskiej: „(…)w rogu siedzi ten śliczny jegomość w cylindrze(…)”. Choć to główny bohater, to tylko jemu pisarz nie nadał cech wyglądu zewnętrznego. Warto by się zastanowić, dlaczego Żeromski pominął opis jego wyglądu. Może po trosze w każdym z nas istniej pierwiastek judymowski?

O Judymie świadczą jego czyny i dokonywane wybory, ponieważ Żeromski przyjął taką koncepcję prezentacji postaci.

Autor nie wyraża się bezpośrednio o stosunku do postępowania bohatera, to znaczy nigdzie nie odnajdziemy wzmianki negowania lub aprobaty jego wyborów.

Możemy wyróżnić cztery epizody losów Tomasza: paryski (rozdział pierwszy tomu I), warszawski (konsekwencje wygłoszonego odczytu), cisowski (próby realizacji swych idei w praktyce) oraz kopalniany (bohater zastanawia się nad prawem człowieka do śmierci, porusza wiele istotnych kwestii, które wypływają z obserwacji pracy górników w kopalni „Sykstus”).

Pochodzenie społeczne Judyma

Tomasz był synem ciągle pijanego warszawskiego szewca. Swój dom rodzinny zapamiętał jako: „suterena, wilgotny grób pełen śmierdzącej pary. Ojciec wiecznie pijany, matka wiecznie chora. Zepsucie, nędza i śmierć…”. Po śmierci matki wzięła go na wychowanie ciotka (siostra ojca), u boku której życie nie było wcale takie słodkie. Bohater wyznał później bratu, który pozostał przy ojcu: „Zdaje ci się - rzekł - że moje życie było jak różyczka w ogrodzie. Żebyś ty wiedział...”.

Ciotka w młodości była kobietą lekkich obyczajów, co spowodowało, że dzięki urodzie - z sutereny „ruszyła w świat”. Zarobiła wtedy dużo pieniędzy, za które, będąc już dojrzałą, kupiła mieszkanie i rzuciła prostytucję. Codziennie zapraszała wielu gości, z którymi grywała w karty. Właśnie wtedy wzięła Tomka do siebie. Traktowała go jak chłopca na posyłki. Gdy przegrała dużo pieniędzy, wynajęła jeden pokój za małą opłatą ubogiemu studentowi, który miał uczyć Tomasza. Potem z kolei posłała bratanka do szkoły, którą opłacała.

Z pozoru atmosfera między nimi przypominała sielankę, ale tak naprawdę młody Tomasz sypiał na sienniku w przedpokoju, który mógł rozłożyć dopiero po wyjściu ostatniego gościa. Nie było brane po uwagę, że musiał wstawać najwcześniej, uprzątnąć siennik, biegać po sprawunki, służyć lokatorom (było ich coraz więcej), którzy często go bili: „Prał mię, kto chciał: ciotka, służąca, lokatorowie, nawet stróż w bramie wlepiał mi, jeśli nie kułaka w plecy, to przynajmniej słowo, często twardsze od pięści. I nie było apelacji”. Oprócz tego ciotka wyganiała go z domu: „Ileż to razy ciotka mię wyganiała precz, za byle winę! Ile razy musiałem błagać na klęczkach, żeby mię znowu przyjęła do swego "domu"!”. W przypływie łaski oddawała mu czasem swe dziurawe trzewiki (nie miał własnych porządnych butów), co było powodem docinków kolegów i przeziębień (chodził prawie bosymi stopami po śniegu). Uczył się i odrabiał lekcje w najróżniejszych miejscach - w kuchni, w przedpokoju. Był skazany na poniewierkę i ciągłą niepewność, lecz udało mu się ukończyć szkołę średnią i medycynę w Warszawie.

Choć wybrany zawód i obracanie się w określonym, inteligenckim środowisku oddzieliły go od środowiska, z którego się wywodził i w którym dorastał, to jednak było to tylko oddzielenie pozorne - w sercu cały czas pamiętał o swym robotniczym pochodzeniu. Z tego powodu wielokrotnie w powieści ujawniają się jego kompleksy i niedowartościowanie. Wystarczy wspomnieć chociażby pierwszy rozdział, gdy bohater, choć wykształcony i znający się na sztuce, traci pewność siebie w otoczeniu wysoko urodzonych pań i… opowiada o swym ojcu alkoholiku: „Ja pochodzę z Warszawy, z samej Warszawy. I z bardzo byle jakich Judymów...(…) Ojciec mój był szewcem, a w dodatku lichym szewcem na Ciepłej ulicy.”.


Poglądy i plany wyrażone w odczycie wygłoszonym u dr. Czernisza w Warszawie

Walkę z nędzą najbiedniejszych bohater rozpoczął od wygłoszenia odczytu u warszawskiego doktora, zapraszającego do siebie całą elitę medyków. W referacie „Kilka słów w sprawie higieny” wyraził swoje poglądy i pomysły naprawy stanu zdrowia warszawskiej biedoty, sugerując przy tym, że do obowiązków lekarza należy szerzenie higieny w kręgach, w których ludzie nie mają o niej pojęcia. Tomasz twierdził, że lekarz powinien przede wszystkim być lekarzem ludzi biednych: „Idziemy między tłum i zgadzamy się z rozsądkiem stada. Zamiast ująć w ręce ster życia, zamiast według praw nieomylnej nauki wznosić mur odgradzający życie od śmierci, wolimy doskonalić wygodę i ułatwiać życie bogacza, ażeby pospołu z nim dzielić okruchy zbytku. Lekarz dzisiejszy - to lekarz ludzi bogatych”.

Nie udało mu się rozpropagować idei leczenia i informowania mas („My lekarze mamy wszelką władzę niszczenia suteren, uzdrowotnienia fabryk, mieszkań plugawych, przetrząśnięcia wszelkich krakowskich Kazimierzów, lubelskich dzielnic żydowskich. W naszej to jest mocy. Gdybyśmy tylko chcieli korzystać z przyrodzonych praw stanu, musiałaby nam być posłuszna zarówno ciemnota, jak siła pieniędzy...”), wzbudzić w zebranych choć odrobiny refleksji nad swym powołaniem, nad przysięgą Hipokratesa. Słuchacze nie pozwolili mu nawet dokończyć odczytu.

Stanowisko zebranych lekarzy wobec poglądów społecznika
Wszyscy lekarze zanegowali program Judyma, nazywając go marzycielem i idealistą. W czasie ostrej dyskusji zarzucono mu, że ubolewa nad sprawami nie będącymi polem działania lekarza (według nich Żydzi i parobkowie nie zaliczali się do kręgu pacjentów), krzywdzi środowisko twierdzeniem, iż lekarze zajmują się jedynie bogatymi. Zebrani zaczęli wyliczać podejmowane inicjatywy: „Czy w istocie tak źle jest z nami? Oto powstają wystawy higieniczne, towarzystwa przeciwżebracze, urządza się przytułki noclegowe, funduje kąpiele dla ludu, zabawy - a wreszcie towarzystwo higieniczne, nic nie mówiąc o dziełach miłosierdzia dokonywanych w ciszy”, tłumacząc przy tym, że nie posiadają takiej władzy zmieniania świata, jaką przypisuje im referent.

Ten epizod ujawnił pobudki postępowania ówczesnych medyków, którzy dawali zgodę na obserwowane szerzenie chorób i epidemii, przy jednoczesnym zwolnieniu się od wszelkiej odpowiedzialności (przecież nie mają władzy). Z drugiej strony mamy Tomasza, interpretującego swój zawód nie jako obowiązek, lecz dawanie dowodu miłości bliźnich.

Ukazany konflikt to nie tylko spór miedzy ludźmi, lecz również między postawami odnośnie zasadniczych kwestii. Oportunizm i znieczulica ściera się tu z całkowitym, bezwzględnym poświęceniem w służbie innym.

Epizod cisowski i walka o sprawiedliwość
Gdy bohater przyjął stanowisko pracy w zakładzie uzdrowiskowym, zaczął od podstaw organizować funkcjonowanie tamtejszego szpitala, z którego korzystała również miejscowa ludność. Pracował bardzo ciężko: wstawał o szóstej rano, robił obchód sali z zabiegami kąpielowymi, sprawdzał porządek w łazienkach, u źródeł, by przed godziną ósmą pojawić się w szpitalu, gdzie od dziesiątej przyjmował chorych żebraków z pobliskich okolic. Doktor zaczął odbierać rozkradzione łóżka załatwiał kołdry, sienniki, poduszki i talerze. Z polecenia pani Niewadzkiej, otoczono teren budynku nowym parkanem, a ogrodnik miał zadbać o sad wokół szpitala.

Wszystko było dobrze do momentu przedstawienia projektu podniesienia zdrowotności Cisów, czego głównym elementem było osuszanie terenu (czworaki stały na podmokłym gruncie, co było przyczyną ciągłych chorób biedoty). Gdy spotkał się z odmową realizacji swych celów ze strony plenipotenta majątku, zachęcany listownie przez M. Lesa, zdecydował się poinformować o swych propozycjach udziałowców spółki (również go odrzucili).

Od tej chwili Tomasz został znienawidzony przez zarządców kurortu, a w konsekwencji walki o zniszczenie źródeł febry (do choroby przyczyniła się działalność Krzywosąda, zanieczyszczającego wodę pitną szlamem ze stawów) dostaje wymówienie z pracy.

Kolejny raz spotkał się z odrzuceniem (pierwszy po odczycie u dr. Czernisza, po którym przez sześć miesięcy nie przyszedł do niego żaden pacjent). Ponownie trafił ze swymi ideami na ludzi dbających jedynie o swe finanse, obojętnych na krzywdę innych, nie chcących wykazać odrobiny wysiłku. W następstwie tych gorzkich wydarzeń Judym mówi: „Higiena jest, ale dla ludzi bogatych. Chłopi i ich bydło niech piją muł z naszego stawu”.

Pobyt w Zagłębiu i świadoma decyzja całkowitego poświęcenia się dla bezdomnych
Decyzja ta dojrzewała w bohaterze od przyjazdu do Sosnowca, lecz uświadomił ją sobie dopiero podczas spotkania z narzeczoną, której wyznał: „Ja muszę rozwalić te śmierdzące nory. Nie będę patrzał, jak żyją i umierają ci od cynku (…)Przecie to ja jestem za to wszystko odpowiedzialny! Ja jestem! (…)Jeżeli tego nie zrobię ja, lekarz, to któż to uczyni? Tego nikt...”. Czuł się odpowiedzialny za losy biedoty, za całą krzywdę, która ją spotykała każdego dnia.

Na to postanowienie miało wpływ jego pochodzenie: „Otrzymałem wszystko, co potrzeba... Muszę to oddać, com wziął. Ten dług przeklęty... Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory.. Czuł się związany bardziej z klasą swego ojca i brata, niż z inteligencją, w której się obracał od czasów studenckich. Chciał poświęcić się dla innych, być lekarzem i społecznikiem zarazem.
Mimo płaczu Joasi, nie mógł zmienić swej decyzji, ponieważ nie mógł zagłuszyć w sobie głosu odczuwanej odpowiedzialności: „Jestem odpowiedzialny przed moim duchem, który we mnie woła: "nie pozwalam!"”. Jedynie samotność była w tym wypadku gwarancją całkowitego oddania idei: „Muszę wyrzec się szczęścia. Muszę być sam jeden. Żeby obok mnie nikt nie był, nikt mię nie trzymał!”.

Jego wybór jest tym bardziej tragiczny, że wyrządza nim wielką krzywdę Joasi. Choć podświadomie wie, że dziewczyna prócz niego nie ma tak naprawdę nikogo, choć czuje jej oddanie i miłość - nie próbuje zastanowić się nad skutkiem swej decyzji. Nie wczuwa się w położenie osieroconej kobiety, nie myśli, jak bardzo ją rani. Można powiedzieć, że w tym wszystkim jest w pewnym stopniu egoistą i tchórzem. Strach przed założeniem rodziny, mającej go rzekomo odciągnąć od pracy społecznej i zmienić go w dorobkiewicza jest tak wielki, że odrzuca miłość osoby, która poświęciłaby dla niego wszystko, której swą decyzją złamał życie. Symbolem jego rozdartej duszy po rozstaniu z Joanną jest sosna.

Joanna Podborska - charakterystyka szczegółowa

Prototypem tej postaci (jak również Madzi Brzeskiej z „Emancypantek” Bolesława Prusa) była żona Żeromskiego poznana w Nałęczowie - Oktawia Rodkiewiczowa.
„Joasia natomiast charakteryzuje się głównie sama w swym pamiętniku - przede wszystkim przez emocjonalnie nacechowany, a zarazem refleksyjny opis zdarzeń, z którymi styka ją życie, a także przez introspekcję psychologiczną. Autoportret w ten sposób bezpośrednio stworzony, mimo stylizacji niektórych fragmentów, jest realistyczny, bogato uszczegółowiony, wyrazisty również w intelektualnej charakterystyce bohaterki” H. Markiewicz.

W momencie przedstawienia bohaterki przez Żeromskiego, Joasia ma około dwudziestu sześciu lat i jest guwernantką panien Orszańskich. W opinii Judyma to: „ciemna brunetka z niebieskimi oczami, prześliczna i zgrabna”, z pełnym naiwności spojrzeniem („Były to oczy szczere aż do naiwności. Zarówno jak cała twarz odzwierciedlały subtelne cienie myśli przechodzących, oddawały niby wierne echo każdy dźwięk duszy i wszystko mówiły bez względu na to, czy kto widzi lub nie ich wyraz”). O jej losach sprzed akcji właściwej dowiadujemy się z rozdziału „Zwierzenia”, który jest przytoczeniem fragmentów pamiętnika kobiety.

Przyszła na świat w szlacheckim dworku we wsi Głogi. Z powodu wczesnego osierocenia, musiała od dziecka sama myśleć o swym wykształceniu i utrzymaniu, a prócz tego o pomocy młodszym braciom - Wacławowi (zmarł na zesłaniu w Irkucku) i Henrykowi (studiował w Szwajcarii).

Materiału do cytowanego w pamiętniku Joasi listu Wacława dostarczył list przesłany z zesłania przez przyjaciela pisarza, Wacława Machajskiego.

Przy niewielkiej pomocy ubogiej ciotki, Joasi udało się ukończyć kieleckie gimnazjum, po którym została guwernantką. Pracowała na tym stanowisku u bogatych warszawskich Żydów. Pewnego dnia, jadąc tramwajem, jej wzrok spoczął na przystojnym młodzieńcu w cylindrze (okazał się on Judymem). Potem dostała pracę w Cisach, gdzie zajmowała się wnuczkami pani Niewadzkiej. Raz udało się jej na krótko odwiedzić rodzinne strony. Pojechała wtedy do Kielc i Mękarzyc, które stanowiły majątek jej wujostwa. Niestety, krewni czuli się kimś lepszym niż zwykli ludzie, traktowali swych pracowników z pogardą. Joasia pojechała wtedy jeszcze na rodzinny grób w Krawczykach oraz odwiedziła utracony dwór w Głogach.

W czasie tej wycieczki wrażliwa i dostrzegająca krzywdę innych dziewczyna boleśnie zdała sobie sprawę ze swej samotności i bezdomności: „Gdzież oni są? W co się obrócili? Dokąd odeszli z tego miejsca? Całe moje ciało trzęsło się aż do głębi serca: Rozsypywałam się w proch przed śmiercią, z błaganiem, ażebym była godna posiąść tajemnicę. Gdzie jest mój ojciec, gdzie jest matka: gdzie Wacław?...”.

W czasie właściwej akcji bohaterka przykuwa uwagę Tomasza, który od momentu spotkania jej w Paryżu czuje, że odnalazł swą bratnią duszę (choć bardziej pociągała go Natalia). Zakochuje się w Joasi prawie rok po pobycie w Cisach, gdy pewnego ranka ujrzał kobietę w całkiem innym świetle. Nie znamy niestety momentu, od którego to samo poczuła nauczycielka, lecz możemy przypuszczać, iż zainteresowała się Tomaszem już kilka lat wcześniej, gdy widywała nieznajomego mężczyznę w tramwaju.

Choć chciała założyć prawdziwy dom, nie szukała na siłę męża. Była dzięki temu dumna i pełną godności emancypantką, która potrafiła się utrzymać i ceniła sobie samodzielność. Jej plany zakończenia tułaczki życiowej rozprysły się, gdy usłyszała stanowczą decyzję Judyma. Ból spowodowany zerwaniem zaręczyn nie złamał jednak jej siły i godności - nie próbując zatrzymywać ukochanego, życzyła mu szczęścia i odeszła.

Charakterystyka pozostałych bohaterów „Ludzi bezdomnych”

Wiktor Judym
Starszego z braci Judymów poznajemy, gdy odwiedza go młodszy: „Gdy doktor Tomasz zastukał we drzwi mieszkania, stanął w nich brat Wiktor, już ubrany. Był to słuszny mężczyzna. Nosił dużą jak łopata, zapuszczoną brodę, która otaczała jego rysy niby rama. Twarz miał bladą, nie opaloną, o skórze jak gdyby przesiąkniętej czymś czarnym. Gdy spojrzał na brata, oczy mu się zaśmiały jak u dziecka, mimo że słowa, które wymówił na przywitanie, miały prawie zimny ton urzędowy(…)”.
Wiktor mieszkał w dwóch malutkich pokojach z żoną Teosią i dwójką dzieci - Frankiem i Karolcią oraz ciotką Pelagią.

Z rozmowy z Tomaszem dowiadujemy się o ciężkim dzieciństwie przy ciągle pijanym ojcu oraz o jego pracy w fabryce stalowni, gdzie zajmuje najbardziej szkodliwe dla zdrowia stanowisko. Nie zawsze udało mu się przychodzić na obiad do domu, ponieważ miał bardzo daleko do pracy.

Ponieważ wmieszał się w niedookreślone konspiracyjne działania oraz stale kłócił się z przełożonymi, traktującymi pracowników tylko jak siłę roboczą, za pieniądze od Tomasza wyjechał na emigrację do Szwajcarii, a po ściągnięciu tam żony i dzieci zakomunikował, że pojadą do Ameryki.

Inżynier Korzecki

Prototypem tego bohatera jest Edward Abramowski, głoszący idee wzajemnej pomocy i postulat spółdzielczości, ale przede wszystkim współczujący cierpiącym i pokrzywdzonym przez los, egzystującym w społecznych rynsztokach. Żeromski poznał go w czasie długich lat współpracy z czasopismem „Głos”, w którym ten mężczyzna również publikował.

Korzecki jest inżynierem pracującym w kopalni „Sykstus” w Sosnowcu, którego Judym poznał w Paryżu, i któremu towarzyszył potem podczas innych podróży.

Tej tajemniczej i ciągle przeprowadzającej się (prawdopodobnie ze względu na działalność polityczną) postaci Żeromski nadał różne, czasem sprzeczne cechy osobowości. Raz jest wrażliwy na ludzką krzywdę (nawiązał kontakty z przemytnikami, ponieważ starał się jak najmocniej przygotować wyzyskiwanych górników Zagłębia do protestu), innym razem przemawia przez niego ironista. Świadomość ludzkiej krzywdy popycha go do samobójstwa, ponieważ boleśnie odczuwa swą bezsilność w walce ze złem tego świata. Choć był człowiekiem bogatym, prowadził skromne, ciche i samotne życie (nie chciał być postrzegany jako filister).

Podobnie jak bohater jest bezdomny, lecz w innym znaczeniu tego słowa. W jego przypadku jednak należy zinterpretować to pojęcie w sensie jeszcze bardziej metaforycznym, niż pozostałe znaczenia pojęcia bezdomności. Dręczony złem świata, wyniszczany przez tę świadomość, nie akceptuje życia, w który widzi niesprawiedliwość i ciągły wyzysk. Przezwycięża strach przed śmiercią i rezygnuje z domu-ziemi, na rzecz nieznanego, co jest jego reakcję na zło świata.

Leszczykowski (M. Les)

Na rys charakterologiczny tej postaci wpływ miał wiceprezes zarządu Muzeum Henryka Bukowskiego, będący orędownikiem pisarza w kwestii jego planów ulepszenia placówki.

Les był największym udziałowcem w zakładzie uzdrowiskowym Cisy, na które wyłożył dużo pieniędzy, ponieważ przyjaźnił się z założycielem kurortu - panem Niewadzkim.
Urodził się w ubogiej szlacheckiej rodzinie spod Cisów. W szkole zaprzyjaźnił się z Niewadzkim, Węglichowskim i Krzywosądem. Z rodzinnych stron wyrwały go koleje życia, ponieważ postanowił być kupcem (a nie rolnikiem, jak jego przodkowie). „Pracował po kilkanaście godzin na dobę i nigdy sobie nie udzielał świąt ani wakacji”, a trzeźwość, chytrość jego charakteru sprawiła, że ani Ormianin, ani Grek - nie mogli go ubiec w interesach. Tak naprawdę jednak: „był w głębi duszy marzycielem i ascetą”, o czym świadczyło twarde łóżko, służące mu w nocy, czy ciasna izba, w której za dnia obliczał swe przychody. Do życia nie potrzeba było mu wiele. Cały czas myślał o interesach, a spryt nigdy go nie opuszczał: „Nigdy go nie podszedł oszust i nie wyłudził grosza, ale ostatni uczciwy fantasta ciągnął zeń tysiące franków”.

Jego największym marzeniem było uruchomienie Cisowskiego zakładu leczniczego: „Stary szczwany kramarz śnił wiecznie o przekształceniu swego zakątka, o ucywilizowaniu go jak najwyżej. Gromadził pieniądze, odkładał żelazne sumy, ciułał jak sknera pewne "ciche kasy" na niesłychane przedsiębiorstwa, jakie założy pod Cisami w swoim Zagórzu i okolicy”.
W jego burzliwych losach na uwagę zasługuje jeszcze fragment o tym, jak w młodości podczas podróży burza wyrzuciła go na brzegi Bosforu w jednym surducie i dziurawych butach. Pracował wtedy jako tragarz portowy, zamiatacz ulic, roznosiciel gazet, aż wreszcie został bogatym przemysłowcem i właścicielem ogromnych magazynów oraz kupcem.
Ze swego nazwiska zostawił trzy litery, by łatwiej było je wymówić przy transakcjach handlowych persko - turecko - angielsko - francuskich. Skrót nazwiska brzmiał teraz „M. Les”. Utworzył fundusz „ciche kasy”, pieniądze z których przeznaczał na naukę młodych i zdolnych

W momencie akcji powieści bohater ten był filantropem i bogatym kupcem, mieszkającym w Konstantynopolu (po upadku powstania styczniowego musiał opuścić Polskę). Na uwagę zasługuje z powodu swego podobieństwa do Tomasza Judyma, ponieważ jako jedyny chciał mu pomóc w podniesieniu sanitarnego stanu w kurorcie. Mimo zażyłej korespondencji i poparcia udzielanemu doktorowi przez tego entuzjastę i idealistę, do realizacji projektu nie doszło.

Doktor Węglichowski

Prawdopodobnie był wzorowany na Józefie Gałęzowskim - prezesie i dyrektorze Muzeum Henryka Bukowskiego.

Oto cytat umieszczony w rozdziale „Praktyka”, w którym pierwszy raz mamy do czynienia z tą postacią, a opisujący wygląd doktora: „Był to człowiek lat pięćdziesięciu kilku, niski, bodaj za mały, chudy, kościsty. Należał do rasy jędrnych, zdrowych, zwinnych staruszków, którzy prawie nie zmieniają się w ciągu piętnastu, dwudziestu lat od czasu, gdy posiwieli. Twarz miał przyjemną, o rysach regularnych, ze skórą rumianą, koloru wypieczonego chleba. Z natury krótka, kędzierzawa broda, bieluteńka jak mleko i takież wąsy zdobiły ją harmonijnie i dopełniały mile barwę twarzy, nadając obliczu wyraz szczególnego wdzięku. Mimo woli witało się tę głowę myślą: "Jaki to przystojny, jaki ładny staruszek!" Włosy na jego skroniach, zupełnie tak samo białe jak broda, srebrzyły się dokoła łysiny. Nade wszystko uderzały oczy. Właśnie uderzały. Czarne jak tarki, błyskotliwe, mieniły się od postrzeżeń, znamionując rozum, a raczej spryt pierwszorzędny. Dr Węglichowski ubrany był w skromne, czarne suknie, które na nim dziwnie dobrze leżały. Jego zwykły stojący kołnierzyk: czarny, niemodny krawat były w harmonijnej zgodzie z całą postacią, a jednocześnie wskazywały na dbałość o siebie daleką od elegancji, na czyściuchostwo, które stało się przywarą, nałogiem, prawem”.

Gdy doktor zaproponował Judymowi objęcie stanowiska w Cisach, dzięki spotkaniom obu bohaterów poznawaliśmy przeszłość głównego dyrektora uzdrowiska, przyjaciela Leszczykowskiego i nieboszczyka Niewadzkiego, jego rodzinę i charakter.

Doktor Węglichowski zajmował wraz z małżonką willę na wzgórzu, która należała do M. Lesa. Dom z zewnątrz nie wyglądał imponująco, lecz to były jedynie pozory: „Miała jednak rozmaite zalety wewnętrzne: były tam alkowy, piwniczki i spiżarki, skrytki, strychy itd. tak pobudowane, że czyniły, z niej bezcenne gniazdo”. Gdy doktor został dyrektorem, mieszkaniec Konstantynopola poprosił go w liście, by za darmo zamieszkał w jego domu, czym uchroniłby go przed potencjalnymi złodziejami. Węglichowski przyjął propozycję, po warunkiem, że będzie opłacał czynsz. W tej sytuacji M. Les poprosił w kolejnym liście, by nowy gospodarz jego domu za pieniądze z komornego kształcił jakiegoś człowieka z Cisów. Comiesięczne sumy przeznaczono na naukę ogrodnika, zdobywającego wykształcenie w Warszawie.

Jak widać z powyższego fragmentu - Węglichowski w młodości, podobnie jak Tomasz, był idealistą i społecznikiem, lecz w chwili akcji powieści, chciał już tylko żyć w „spokoju”. Nie po jego myśli był zapał i reformatorskie plany młodszego kolegi, którego w końcu zwolnił.

Krzywosąd Chobrzański

Ta postać posiada cechy osobowości Rużyckiego, będącego kustoszem muzeum w Raperswilu i bezpośrednim zwierzchnikiem pisarza, który pracował tam w roli bibliotekarza.

Jan Bogusław Krzywosąd Chobrzański to administrator majątku Cisy. Był starym, przystojnym i wysokim kawalerem z wąsami: „Nosił długie, spuszczone w dół wąsy, które zarówno jak resztki włosów na skroniach czernił tanią farbą, wskutek czego miały kolor zielonkawoszary. Ubierał się prawie zawsze w długie buty, szerokie hajdawery i coś w rodzaju czamarki”. Miał bardzo ciekawe życie, czego dowodami są fragmenty poświęcone jego wycieczkom i umiejętnościom, nabytym podczas licznych wojaży. Wśród jego licznych przygód była też taka, iż przeszedł Europę wzdłuż i wszerz, a wśród umiejętności prym wiodła znajomość wielu języków („Mówił chyba wszystkimi językami indoeuropejskimi, a przynajmniej chętnie wygłaszał słowa w najrozmaitszych dialektach - i wszystko prawie umiał”), potrafił rozróżnić malarskie dzieło od falsyfikatu, sam również oddając się pracom przy płótnie, poświęcając każdą wolną chwilę sztuce i kulturze. Oto, jaki opis odnajdziemy w rozdziale „Cisy”: „Jeżeli była mowa o chemii, wtrącał się do takiej rozmowy częstokroć trafnie. Jeżeli kto zaczął dyskurs o malarstwie, rzeźbie, literaturze, kucharstwie, złotnictwie, rymarstwie, podrabianiu obrazów, handlu starożytnościami, krawiectwie, szewstwie, płatnerstwie, a przede wszystkim o wszelkiego rodzaju mechanice, Krzywosąd z każdej z tych dziedzin zdradzał zapas wiadomości fachowych. Nie dość na tym: znajomość każdego z tych kunsztów umiał czynem potwierdzić. Na wigilię on sam gotował zupę i przyrządzał ryby. Wprawdzie zupa była oryginalna, bo jeśli ją przesolił w sposób żołnierski, to dla złagodzenia ostrości smaku sypał do wazy funt cukru. Wszystkie siodła w zakładzie były jego roboty, a raczej jego przeróbki. Jeżeli jakieś stadło zaręczało się lub pobierało w ciągu sezonu, Krzywosąd wypraszał sobie tę łaskę, żeby on mógł robić obrączki. W całych Cisach pełno było dzieł jego. Sam reparował wszelkie maszynerie, murował z mularzami, rąbał i piłował z cieślami, heblował i malował ze stolarzem, kopał z ogrodnikiem”. W Paryżu był retuszerem, w Londynie pracował w fachu rusznikarskim. Potem w Monachium był kierownikiem stronnictwa, trochę pozował malarzom ze względu na swą urodę. Po upływie kilku lat: „wyszedł na fabrykanta starożytności. Czasem udało mu się zlepić z ułamków według istniejącego wzoru jakąś podobiznę starożytnego sprzętu czy mebla i odstąpić to antykwariuszowi, wymyć sczerniałe malowidło kupione za byle co i puścić w świat jako "szkołę włoską" czy "holenderską". Szczególniejszą miłością "wójta" cieszył się styl gotycki”. Był autorem wielu dzieł oraz posiadał bogate zbiory. M. Les kupował od niego bezcenne antyki i pamiątki po królach. Po powrocie do kraju, za zgodą kolegi, został administratorem Cisów.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Oświecenie w Polsce, Do Matury, J. Polski, Opracowania lektur i wierszy
polski, Do Matury, J. Polski, Opracowania lektur i wierszy
Wesele opracowanie, Do Matury, J. Polski, Opracowania lektur i wierszy
Dziady opracowanie, Do Matury, J. Polski, Opracowania lektur i wierszy
Analiza wstępu do traktatu, Do Matury, J. Polski, Opracowania lektur i wierszy
dziady, Do Matury, J. Polski, Opracowania lektur i wierszy
Analiza wierszy, Do Matury, J. Polski, Opracowania lektur i wierszy
polski, Do Matury, J. Polski, Opracowania lektur i wierszy
Sonet 18, Do Matury, J. Polski, Opracowania lektur i wierszy
Analiza Wiersza Kołatka, Do Matury, J. Polski, Opracowania lektur i wierszy
Jądro ciemności- opracowanie, Do Matury, J. Polski, Opracowania lektur i wierszy
Ludzie bezdomni opracowanie
Quo Vadis, SZKOŁA, JĘZYK POLSKI, Opracowania lektur i wierszy (liceum)
Żeromski Ludzie bezdomni opracowanie 1
Ludzie bezdomni - streszczenie szczegółowe, język polski - liceum, streszczenia lektur

więcej podobnych podstron