Instytucjonalizm i neoinstytucjonalizm (całość), Politologia - pliki, Teoria polityki


WPROWADZENIE - INSTYTUCJONALIZM

Przez lata tradycyjne podejście instytucjonalne było mocno zakorzenione w naukach politycznych. Za jego czas świetności należy uznać wiek XIX. Klasyczne ujęcie pod pojęciem „instytucji” przedstawiało formalne zorganizowanie zbiorowości politycznej (aparat państwowy, legislaturę itp.). Nurt ten wyróżniał się: 1) deskryptywnym charakterem prac (czysto opisowe ujmowanie rzeczywistości), 2) przewagą obserwacji nad teorią, 3) zastosowaniem podejść opisowych, 4) formalistyczną-legalnością, a także 5) skłonnościami komparatystycznymi. W tradycyjnym nurcie kontynuowano zainteresowania klasyków instytucjonalnej teorii politycznej takich jak Platon, Arystoteles, Hobbes, Locke czy Madison. Można go także wiązać z takimi twórcami jak Weber, Wilson czy Fredrich.

Przedmiotem badań na początku XX wieku były wszelkie instytucje demokratycznego państwa prawnego. Analizy te - dokonywane pod względem historycznym, filozoficznym jak i prawnym - wyznaczały główne pole badań i dydaktyki politologii. Instytucje badano oraz porównywano do siebie nawzajem, a także oceniano pod kątem ich rozwoju i reform konstytucyjnych.

W latach 30-tych XX wieku zwracano uwagę na koncept konstytucji Republiki Weimarskiej, mającej na celu zapewnienie pokojowego oraz demokratycznego charakteru państwa niemieckiego. Upadek tego projektu jak i zmiany systemowe wielu krajów zachodu (spowodowane ideologią faszystowską czy nazistowską) ukazały słabość instytucji jako gwaranta zachowania demokracji, zarazem przyczyniły się do spadku zainteresowania tym nurtem w badaniach politologicznych.

Po drugiej wojnie światowej dalszy spadek poparcia nurtu instytucjonalnego wiązał się z upadkiem reżimów demokratycznych w dawnych koloniach brytyjskich i francuskich w Afryce i zastąpieniem ich rządami dyktatorskimi oraz wojskowymi. Coraz większą rolę w powojennej politologii zaczął odgrywać behawioralizm, którego przedstawiciele odeszli od badań formalnych instytucji państwa, skupiając swą uwagę na realnych mechanizmach wpływu i władzy oraz psychologicznych czynnikach zachowań politycznych.

INSTYTUCJONALIZM cz. 1

Pierwszymi politologami, którzy wykroczyli poza granice swych ówczesnych dziedzin - sir Ernest Barker, Lord Bryce, Harold Laski, Herman Finer, Carl Joachim Friedrich - byli instytucjonaliści, aczkolwiek wyzwoleni od dominującego podówczas podejścia jurystycznego. (tu wymienie ich krótkie biogramy) Na stanowisku instytucjonalistycznym zawsze ciążyło odium konserwatyzmu. To właśnie w konserwatywnych ideologiach określone instytucje (monarchia, dwuizbowe ciała przedstawicielskie), systemy podziału władz i organizacja sprawowania władzy są zawsze traktowane jako uświęcone, w ten bowiem sposób istniejące mechanizmy sterowania społeczeństwem mają służyć specyficznym interesom.

Podejście instytucjonalne, które przeważało pośród pierwszego po wojnie pokolenia niemieckich politologów, w znacznym stopniu zostało zdyskredytowane przez behawioralistów, albowiem koncentrowało się ono przede wszystkim na finalnych funkcjach państwa (parlament, rząd, zarządzanie, orzecznictwo sądowe), a w formach społeczeństwa dostrzegało niemal wyłącznie aspekt instytucjonalny (np. badania Duvergera nad partiami czy Eschenburga nad grupami interesów). Mówiąc inaczej, podejście to interesowały przede wszystkim polityczne funkcje outputs, a w znacznie mniejszym stopniu funkcje inputs. Podstawą była tu zawsze dość mechanistyczna i niezbyt złożona wizja systemu społecznego, która mając u podstaw klasyczny trójpodział władz przykładała do tego systemu miarę równowagi trzech głównych władz. Dopiero całkiem niedawno niektórzy z badaczy podjęli próby badania instytucji przy wykorzystaniu osiągnięć politycznej socjologii, a także behawioralistycznych podejść badawczych, co przede wszystkim przybrało postać decision making studies w odniesieniu do administracji, parlamentu czy sądownictwa konstytucyjnego.

Wraz z tym, jak skończył się czas instytucjonalizmu wyzbytego refleksji krytycznej, znowu podejmowane są próby opracowania teorii instytucji. W moim odczuciu, więcej jest treści w odróżnieniu »teorii instytucji" od „stanowiska instytucjonalnego" niż w odróżnieniu nauki o instytucjach od teorii instytucji. Podwójnie wadliwa wydaje się stara teza Erika Allardta (1969), jakoby Politologia po prostu przyjmowała „nastawienie instytucjonalne”, podczas gdy w socjologii na plan pierwszy wysuwa się problem Warstwowości życia społecznego.

Po pierwsze, trudno powiedzieć, Ze analiza warstwowa i instytucjonalna są ze sobą sprzeczne na tym samym poziomie logicznym. „Warstwy", podobnie jak „elity" czy „grupy", mogą stawać się pojęciami kluczowymi dla wyjaśnienia zmian politycznych, w każdym jednak razie chodzi tu o różne warianty pewnej z zasady dynamicznej teorii politycznej, natomiast podejście instytucjonalne jest określone przede wszystkim metodologicznie. Wskazanie Luhmanna (1970, na konieczność wyraźnego odróżniania teorii od metody nie traci na aktualności, albowiem właśnie takie teorie holistyczne jak teoria systemów czy też stanowiska marksistowskie - jeśli tylko nie traktują logiki funkcjonalistycznej metaforycznie - z upodobaniem mieszają te dwie kwestie. Teorie mogą ulec falsyfikacji, natomiast jeśli nie potwierdza się teoria, która sięga po pewną metodę, nie oznacza to końca tej ostatniej. Podejście instytucjonalne nie staje się przestarzałe tylko dlatego, iż całkiem słusznie wskazuje się, że tradycyjny model podziału władz pozostaje w tyle za przemianami współczesnego parlamentaryzmu. Przecież korekta mechanistycznego modelu podziału władz dokonała się w ramach stanowiska, które także trzeba nazwać instytucjonalnym.

W ogóle mamy tu pewien kłopot terminologiczny, gdyż raz mówi się o „podejściu" w sensie metody, drugi - o teorii o ograniczonych aspiracjach, w każdym razie tam, gdzie mamy do czynienia na przykład z teorią grup interesów, nie lokuje się ona na tym samym poziomie co teorie instytucjonalne, genetyczne, behawioralistyczne czy funkcjonalistyczne. Trzeba też przyznać, że pomieszanie teorii i metody może w przypadku właśnie instytucjonalizmu - bardziej niż w przypadku stanowisk, dla których tak charakterystyczne jest związanie z określonymi technikami badawczymi jak w przypadku behawioralizmu - liczyć na większą wyrozumiałość. Wedle bowiem przynajmniej niektórych koncepcji należy on do mainstreamu myśli politycznej już od czasów Arystotelesa. Sternberger (1978, s. 383) mówi o trzech korzeniach tej myśli: politykologice (reprezentowanej właśnie przez Arystotelesa), demonologice (reprezentowanej przez Machiavellego) i eschatologice (mającej swoich reprezentantów w osobach i świętego Augustyna i Marksa), a nazywa je odpowiednio: instytucjonalną, procesual-ną i intencjonalną koncepcją polityki.

U podłoża tej pierwszej leży wizja zasadniczej jawności procesów politycznych i równości tych, którym przysługuje pełnia praw obywatelskich. Nie odróżnia się tu książąt od mas, oświeconych od nieoświeconych, proletariackiej awangardy od burżuazyjnych reliktów. Wszystkim instytucjonalistom wspólne jest swoiście proceduralne podejście do polityki, przy którym zakłada się kilka zasad pewnego minimalnego konsensu. Modernizacja w sensie wolnościowym jest we wszystkich teoriach, poczynając od Maxa Webera, pojmowana jako budowanie instytucji. U niego swoistość rozwoju świata zachodniego polega przede wszystkim na instytucjonalnym zróżnicowaniu władzy świeckiej i duchowej oraz na kształtowaniu się miast jako całości niezależnych od patrymonialnych i feudalnych wzorców władzy. Dla zachodnich procesów rozwojowych charakterystyczny jest konflikt między instytucjami (Lepsius 1977, s. 21), ale mamy też do czynienia z napięciami wewnątrz instytucji, jak na przykład we-wnątrzparlamentarne spory w dwuizbowych ciałach przedstawicielskich. Klasyczni instytucjonaliści, od Montesąuieu po Tocqueville'a, bynajmniej nie absolutyzowali bezmyślnie instytucji: ujmowali je w szerszym kontekście, a każda instytucja była związana z jakimś konkretnym nośnikiem społecznym. Deistyczne, mechanistyczne wizje, odwołujące się do mechanizmu zegarka, rzadko docierały do formalizmu, który np. grupy polityczne odróżnia wedle rodzaju nakrycia głowy, by ostatecznie dotrzeć do systemu dwóch izb przedstawicielskich czy dwóch partii.

Od czasów Maxa Webera historyczna socjologia przyznaje instytucjom centralną rolę, nawet jeśli wraz z rosnącą formalizacją częściowo obywa się bez pojęcia instytucji. Amerykańska teoria systemów, powstała pod silnym wpływem Maxa Webera, zawsze uważała instytucje za stos pacierzowy systemów społecznych, usiłowała je jednak zdemistyfikować, a ich substancjalne ujęcie zastępować badaniem ról, jakie odgrywają w tych systemach. Ta część amerykańskiej socjologii, która nie ulegała wpływom europejskim i bardziej orientowała się na nauki przyrodnicze niż aktualne warianty teorii ewolucji, niemal nie korzystała z pojęcia instytucji i zastępowała je takimi terminami jak „struktura". Każdy system polityczny ma określone struktury, a strukturze - w przeciwieństwie do instytucji tradycyjnie rozumianej - nie przysługuje ściśle określona rola. Te same funkcje mogą być spełniane przez różne struktury i vice versa. Typologia struktur nierzadko pokazuje prostą reprodukcję (w rozumieniu Hauriousa, nawiązującego do tradycyjnego trójpodziału władz) instytucji albo ich grup, które stoją na straży agregacji interesów i ich artykulacji. Wyrastająca stąd kom-paratystyka doszła do klasyfikacji czterech podstawowych instytucji (władza wykonawcza, biurokracja, parlament, partie), które historycznie rzecz oceniając mogą występować w relacjach warunkowania (na przykład parlament jest przesłanką funkcjonowania partii).

INSTYTUCJONALIZM - cz. 2

W zasadzie do lat 50 XX wieku, instytucjonalizm był tożsamy z politologią. Jego przesłanki metodologiczne czy teoretyczne pozostawały nietknięty jak za zasłoną akademickiego „zdrowego rozsądku”. Politologów w tym czasie oprócz teorii polityki interesował opis konstytucji, systemów prawnych czy struktur rządowych.

Wszystko to zmienia rewolucja behawioralna, której przedstawiciele pragnęli odsunąć na bok polityczne kwestie formalne czyli instytucje, schematy organizacyjne, mity założycielskie i fikcje prawne. W kolejnym pokoleniu zwolennicy racjonalnego wyboru dążyli do tego by wyjaśnić politykę w kategoriach wzajemnego oddziaływania na siebie egoizmu jednostek. A znowu to reprezentanci innego nurtu skupiali się na wpływie „władzy systemowej” na strukturę działań politycznych i organizację rządu. Wydawać by się mogło, że przedstawiciele wszystkich nowoczesnych nurtów politycznych niejako chcą się rozprawić z instytucjonalnymi pewnikami swoich poprzedników. Uważają, że polityka to coś znacznie szerszego niż formalne ustalenia dotyczące reprezentacji , podejmowanie decyzji i wdrażanie określonego programu.

Warto w tym miejscu zapytać oto co się stało instytucjonalistami, którzy zostali z tyłu gdy na wierzch weszły nowe prądy, które poniosły dyscyplinę w różnych kierunkach? No cóż wielu nadal uprawiło swoje rzemiosło licząc na to, że wystarczy siedzieć cicho a wszystko co było powróci. Inni natomiast postanowili wyszczególnić swoje zdroworozsądkowe założenia i metody oraz zająć się ich obroną- zwłaszcza w poddziedzinach jak administracja publiczna czy analiza konstytucji.

„Podejście instytucjonalne obejmuje reguły, procedury i formalną organizację rządu. Korzysta z instrumentów prawnika i historyka by wyjaśnić ograniczenie dotyczące zarówno zachowań politycznych jak i skuteczności procedur demokratycznych oraz faworyzuje westminsterski model demokracji* przedstawicielskiej”.- teoria Rod Rhodersa. Warto zaznaczyć, ze broni on podejścia instytucjonalnego w badaniach nad rządem i polityką. Stara się również wydobyć główne elementy tradycyjnej analizy instytucjonalnej, którą stosowali np. Finer i Robson, a także Johnson i Ridley.

Inni uczeni tacy jak Ekstein uważali, że badacze reprezentujący podejście instytucjonalne niemal zupełnie pomijali milczeniem swoje założenia. Peters uważał, że stosowali oni metodologie inteligentnego obserwatora, który próbuje opisać i zrozumieć rzeczywistość polityczną w nieabstrakcyjnych kategoriach. Milczenie na temat teorii i metod dowodzi, że ujęcie instytucjonalne było na ogół bezrefleksyjne w tych kwestiach przyjmowało fakty za pewnik.

Krytycy tradycyjnego instytucjonalizmu wskazują na jego ograniczenie zarówno w odniesieniu do zakresu badawczego jak i metody. Tradycyjny instytucjonalizm zajmował się instytucjami rządowi ale wąsko rozumiał swój przedmiot badań. Skupiał się raczej na formalnych regułach i organizacjach a nie na nieformalnych konwencjach, na oficjalnych strukturach rządu, a nie na szerszych instytucjonalnych ograniczeniach dotyczących sposobu rządzenia. Krytycy starali się zdemaskować założenia, które się kryły za metodą opisową i lekceważeniem teorii. Peters określa „prototeorię” starego instytucjonalizmu, w której to wyróżnia:

John z kolei uważa, że konkretne instytucje są przejawami funkcji życia politycznego, czyli są niezbędne w państwie demokratycznym.

Współczesnemu czytelnikowi może się wydawać, że roszczenia starego instytucjonalizmu do obiektywizmu i naukowości często wydają się nie do pogodzenia z polemicznym style przedstawicieli tego kierunku i z ich dążeniami do wspierania modelu westminsterskiego:

*Model westminsterski - według kryterium instytucjonalnego jeden z dwóch rodzajów modeli demokracji, charakteryzujący się następującymi cechami:

Model taki występuje m.in. w Wielkiej Brytanii, gdzie parlament zbiera się w Pałacu Westminsterskim - stąd jego nazwa.

Tradycyjna analiza instytujonalna w praktyce badawczej (Rhodes) - kontrastujące przykłady:

  1. Pzyglądając się instytucjom politycznym w USA, Wielkiej Brytanii Francji i Niemczech, Finer (1932) uniknął analizy kolejnych krajów jeden po drugim (której zwykle dokonywano w jego czasach), a zamiast tego porównywał poszczególne instytucje (na przykład partie, elektoraty, służbę cywilną, wymiar sprawiedliwości) w jednym kraju z ich odpowiednikami w innych. Jako przedstawiciel unowocześnionej wersji tradycyjnego ujęcia oparł swą analizę na wizji państwa jako ,,monopolu przymusu".

  2. Woodrow Wilson (1956), który sam był prezydentem USA, badał problemy ,,podzielonego rządu”, które zaczęły wywierać wpływ na system prezydencki, i rozpatrywał możliwości, jakie stwarzał rząd parlamentarny jako alternatywa dla tego systemu.

  3. Ana|izując wyłanianie się i funkcjonowanie znacjonalizowanego przemysłu w Wielkiej Brytanii, Robson (1960) w wyczerpujący sposób przedstawił wszystkie aspekty organizacji spółek akcyjnych i zaządzania nimi. Mimo niesprzyjającej atmosfery panującej w tym okresie, Robson był zdecydowany bronić spółek akcyjnych jako ,,znaczącego wkładu w administrację publiczną” i dostarczył zaleceń co do ich reformy w przyszłości.

  4. Słynny esej Polsby'ego (1975) o zgromadzeniach ustawodawczych byt typowy dla nurtu redukcjonistycznego W analizie instytucjonalnej; skupiał się na tym, jak „szczególna forma, ciało ustawodawcze, utrwala się w różnorodnych otoczeniach".

Rhoders odradza traktowanie starego instytucjonalizmu jako łatwego do pokonania przeciwnika. Wielu dawnych instytucjonalistów prowadziło znacznie bardziej wyrafinowaną analizę instytucjonalizmu niż sugerują krytycy. Przykładem tu może być praca Hermana Finera która miała wykazać, ze analiza konstytucji znacznie wykracza po za to co można znaleźć w dokumentach. Praca Nevila Johnsona ukazywała zainteresowanie nie tylko formalnymi strukturami, ale także normami proceduralnymi. Zwolennicy metody historyczno- porównawczej ( poczynając od W. Wilsona ) zrozumieli, że wartości stanowiące podstawę danego systemu staną się bardziej czytelne, kiedy zestawimy go z innymi. Warto dodać, że podejście instytucjonalne nadal przydatne jest w nauce politologii zwłaszcza takich pod dziedzinach jak badania nad konstytucjami i administracja publiczna. Natomiast w kwestii przyszłego wyglądy instytucjonalizmu warto iść w swoich rozważaniach za Rhodesem, stwierdzając, że domyślne założenia muszą ustąpić miejsca sformułowanej wprost teorii, której w obrębie można umiejscowić analizę instytucji.

WPROWADZENIE - NEOINSTYTUCJONALIZM

Teoria instytucjonalna nigdy nie zanikła wśród nauk politycznych, jednak dopiero w latach 80-tych XX wieku zaczyna ponownie odgrywać istotną rolę. Nurt ten jednak przybiera nową formę określaną często jako neoinstytucjonalizm lub też nowy instytucjonalizm. Wizja ta powstała w opozycji do behawioralnej rewolucji z okresu lat 50-tych i 60-tych a także jako przeciwwaga dla cieszącej się coraz większym powodzeniem teorii racjonalnego wyboru.

Nazwa „neoinstytucjonalizm” pochodzi od tytułów artykułów Jamesa Marcha i Johana Olsena: The New Institutionalism: Organizational Factors in Political Life oraz Rediscover Institutions: The Organizational Basis of Politic. Nowe pokolenie instytucjonalistów nie zgadzało się z dotychczasowym postrzeganiem instytucji jako: 1) niemal rzeczywiste byty statyczne (klasyczny instytucjonalizm); 2) powtarzające się regularnie wzorce zachowań (behawioralizm); 3) indywidualne preferencje oraz wybory podjęte przez racjonalnie egoistyczne jednostki (teoria racjonalnego wyboru).

Neoinstytucjonalizm nawiązuje do nurtu tradycyjnego, ale zwraca większą uwagę na wyjaśnianie mechanizmów społecznych jak i politycznych, a także odchodzi od deskryptywizmu klasycznego instytucjonalizmu oraz pozytywistycznych założeń behawioryzmu. Nurt ten szerszej definiuje przedmioty swoich badań, a wypracowane przez niego ramy teoretyczne są bardziej otwarcie sformułowane - np. „instytucja” nie jest już utożsamiana z organizacjami politycznymi, ale jako „stabilny, powracający wzór zachowań” (Goodin) czy jako „procesy i zestawy zasad ograniczających poczynania aktorów” (Sajduk).

Badacze zajmują się nieformalnymi konwencjami życia politycznego, strukturami organizacyjnymi, a także nastawieni są na opis i wyjaśnianie konkretnych zdarzeń politycznych. Przedmiotem analizy tego nurtu są głównie instytucje państwowe jak i międzynarodowe - ich wpływ na jednostkę oraz interakcja między nimi, rewolucje, ruchy społeczne, reformy itp.

POWSTANIE NOWEGO INSTYTUCJONALIZMU

March i Olsen kreując na nowo instytucjonalizm, uznawali, że instytucje polityczne odgrywają bardziej autonomiczną rolę w procesie kształtowania wyników politycznych. Uważali oni, że organizacja życia politycznego ma istotne znaczenie. Dlatego podkreślali, że biurokratyczna agenda, komisja ustawodawcza, sąd odwoławczy są arenami, na których zmagają się siły społeczne, ale także zbiorami standardowych procedur operacyjnych i struktur, które definiują interesy oraz ich bronią. Stąd też uznali je za aktorów politycznych.

Taki sposób definiowania zmuszał badaczy do zadania sobie wielu istotnych pytań dotyczących: 1) istoty instytucji politycznej, 2) sposobu wykonywania przez nich określonych zadań, 3) zdolności jednostkowych aktorów społecznych do wywierania wpływu na kształt i funkcjonowanie autonomicznych instytucji politycznych. W wyniku tych licznych kontrowersji, powstało kilka, całkowicie od siebie niezależnych wizji nowego instytucjonalizmu. Te innowacyjne podejścia przeciwstawiały się różnych aspektom nurtu klasycznego - tam, gdzie tradycjonaliści podważali sens teorii, nowi uznali, że posiada ona istotną rolę w przeprowadzanych analizach; tam, gdzie instytucjonaliści stosowali metody indukcyjno-opisowe, nowi wyciągali wnioski z dedukcji.

Ten „zwrot instytucjonalny” spowodował, że możemy wyróżnić trzy podstawowe typy nowego instytucjonalizmu - historyczny, socjologiczny oraz racjonalnego wyboru - które zaprezentowane zostały przez P. Halla i R. Taylora. W latach następnych, R. Peters rozszerzył tę charakterystykę o cztery kolejne - normatywny, empiryczny, międzynarodowy i sieci - twierdząc, iż należy wskazać siedem niezależnych od siebie odmian. Należy również wspomnieć o typologii stworzonej przez V. Schmidt, która wylicza cztery odmiany, poszerzając podział podstawowy (Halla i Taylora) o instytucjonalizm dyskursywny. Natomiast V. Lowndes spośród tych wszystkich odmian uznał za najistotniejsze wyłącznie dwa typy - normatywny oraz racjonalnego wyboru.

Pierwszy typ wskazany przez Halla i Taylora, instytucjonalizm historyczny dokonuje analizy jak wybory wpływają na późniejsze decyzje podejmowane przez pojedyncze komórki. Instytucje trwają, ponieważ są „emanacją stanu” - ich zmiana mogłaby spowodować pogorszenie się sytuacji innych jednostek. Kolejny, socjologiczny, stara się wykazać w jaki sposób instytucje wyznaczają znaczenia dla jednostek a także wyjaśnia problemy związane z ich istnieniem oraz trwaniem - funkcją instytucji jest strukturyzowanie kontekstu tak, aby nadawał on interpretacje zachowań poszczególnych aktorów. Wariant ten jest inspiracją dla innej odmiany jaką jest instytucjonalizm normatywny. Trzeci z typów - racjonalnego wyboru - stwierdza, że instytucje polityczne są systemami reguł oraz bodźców, w ich obrębie jednostki starają się maksymalizować użyteczność. Zaprzecza on jakoby czynniki instytucjonalne wytwarzały konkretne postępowania czy kształtowały preferencje jednostki. Instytucje wpływają na zachowania poprzez oddziaływanie na strukturę sytuacji, w której poszczególni aktorzy dobierają strategię realizacji ich preferencji. Instytucje trwają, ponieważ minimalizują ryzyko przeprowadzania „transakcji”, gdyż zwiększają przewidywalność zachowania innych aktorów. Zwolennicy tej teorii uznają, że instytucje są celowymi konstrukcjami ludzkimi, których zadaniem jest rozwiązywanie problemów związanych z działaniami zbiorowymi.

Model normatywny - pierwszy z klasyfikacji Petersa - przyjmuje, że instytucje polityczne wpływają na zachowanie aktorów społecznych oraz kształtuje ich zasady, wartości, przekonania itp. Dlatego też nazwa tego wariantu odnosi się do zainteresowania normami oraz wartościami jako „zmiennymi wyjaśniającymi”, a nie jako propagowanie określonych reguł. Badacze tego nurtu stwierdzają, że pozornie neutralne czynniki (takie jak przepisy, struktury itp.), w rzeczywistości nie dość, że ucieleśniają pewne wartości, to również uwarunkowują pewne zachowania w konkretnych sytuacjach. Wedle tego rozumienia instytucje upraszczają życie polityczne i zapewniają gwarancję niektórych aspektów. Typ empiryczny jest najbardziej zbliżony do tradycyjnego instytucjonalizmu. Dokonuje on klasyfikacji różnych typów instytucjonalnych oraz analizuje ich wpływ na funkcjonowanie rządu. Kolejny rodzaj, międzynarodowy wskazuje na ograniczenia strukturalne państw - formalne jak i nieformalne - które wpływają, a wręcz sterują ich zachowaniami na arenie światowego życia politycznego. Ostatnia odmiana instytucjonalizmu wskazana przez Petersa, czyli typ sieci ukazuje jak zachowania polityczne są kształtowane przez wzory interakcji między jednostkami oraz grupami - to wzajemne oddziaływanie ma często charakter nieformalny. Jego przedstawiciele uważają, że wspólne wartości oraz cele są spoiwem, które zapewnia stabilność sieci.

Dokonując szczegółowej charakterystyki różnego rodzaju form neoinstytucjonalizmu, należy również opisać dokładniej typ dyskursywny, który - jak już wyżej wspomniałam - został dodany przez V. Schmidt. Odmiana ta zwraca uwagę na wpływ idei oraz debat (dyskursów) na sposób rządzenia, a także na wyniki sprawowania władzy. W tym ujęciu instytucje uznawane są za reguły gry (zasady systemu wyborczego, układ relacji między parlamentem a rządem itp.), polityka natomiast za samą grę, zaś realizacja w sferze publicznej wcześniej wspomnianej polityki za wynik tej gry.

NOWY INSTYTUCJONALIZM - PODSTAWY ANALITYCZNE

Neoinstytucjonalizm jest pojęciem szerokim, zawierającym w sobie wiele podejść badawczych. Perspektywa ta nie powinna być przeciwstawiana instytucjonalizmowi, ponieważ w wielu przypadkach czerpie ona i rozwija założenia stworzone przez tradycyjnych instytucjonalistów. Nowy instytucjonalizm zasadniczo oprzeć można na sześciu analitycznych kontinuach:

  1. Od koncentracji na organizacjach do koncentracji na regułach,

  2. Od formalnego do nieformalnego pojęcia instytucji,

  3. Od statycznego do dynamicznego pojęcia instytucji,

  4. Od ukrytych wartościować do stanowiska krytycznego wobec wartości

  5. Od holistycznego do zdezagregowanego pojęcia instytucji,

  6. Od niezależności do zakorzenienia.

Należy pamiętać, iż wewnątrz neoinstytucjonalizmu istnieją znaczące różnice stanowisk:

Punkt pierwszy wskazuje, iż neoinstytucjonalizm odchodzi od tradycyjnej analizy instytucjonalnej - instytucje polityczne nie są już dłużej utożsamiane z organizacjami politycznymi. W tym ujęciu instytucje polityczne postrzegane są jako zespoły reguł, które odpowiedzialne są za sterowanie zachowaniem poszczególnych aktorów społecznych, a także ograniczają te zachowania. Analiza w nowym instytucjonalizmie skupia się na procesie decyzyjnym, a także pozostałych procedurach zachodzących w danej instytucji. Reguły instytucjonalne są ważne, ponieważ są w stanie dostarczyć informacji, co do potencjalnego przyszłego zachowania instytucji, a także możliwości wystąpienia sankcji w przypadku naruszenia przyjętych zasad. Według normatywnego stanowiska w nowym instytucjonalizmie instytucje dostarczają reguł gry, które determinuję „właściwe” zachowania. Reguły z kolei określają podstawę wymiany między aktorami maksymalizując użyteczność (teoria racjonalnego wyboru). Uczestnikami gry toczącej się według reguł są organizacje i jednostki.

Punkt drugi przedstawia kolejne odejście od zasad klasycznego instytucjonalizmu. Neoinstytucjonalizm w swoich analizach skupia się na nieformalnych konwencjach i formalnych regułach - wykazuje, w jaki sposób nieformalne mechanizmy współistnieją równolegle z  formalnymi ustaleniami, tworząc ramę instytucjonalną. W niektórych przypadkach to właśnie nieformalne konwencje są w stanie uzyskać przewagę nad formalnymi regułami. Uwzględnienie obu mechanizmów w znaczny sposób pogłębia rozumienie instytucji politycznych.

Punkt trzeci przedstawia sposób, w jaki nowy instytucjonalizm bada udział ludzkich zachowań i działań w wytwarzaniu stabilności instytucjonalnej. Instytucje ujęte są nie jako „rzeczy”, lecz jako procesy. Wymagane jest, aby reguły instytucjonalne podtrzymywane były na przestrzeni czasu, jednak wśród neoinstytucjonalistów panuje spór, co do sił napędowych procesu instytucjonalizacji i czynników, które go wymuszają. Według entuzjastów teorii racjonalnego wyboru ustalenia instytucjonalne istnieją tak długo, dopóki odpowiadają racjonalnym interesom, dążącym do maksymalizacji użyteczności. Według perspektywy sieci stabilność wynika z ciągłego formowania się konsensusu i koalicji między aktorami w warunkach ciągle zmieniającego się otoczenia. Nurt normatywny nie wyklucza celowych, chociaż trudnych do kontrolowania zmian instytucjonalnych. Inne ujęcie zakłada, iż liczba instytucji i reguł rośnie w odpowiedzi na sygnały ze strony otoczenia.

Punkt czwarty wykazuje, w jaki sposób nowy instytucjonalizm stara się zidentyfikować różnorakie sposoby kształtowania i ucieleśniania wartości danego społeczeństwa przez instytucje, w momencie, gdy wartości te bywają sporne i podlegają nieustannej zmianie. Stary instytucjonalizm w tym ujęciu zajmował się przede wszystkim zasadami „dobrego rządzenia”. Nurt normatywny w neoinstytucjonalizmie wskazuje, iż pozornie neutralne procedury i ustalenia są ucieleśnieniem konkretnych tożsamości, interesów i wartości. W wypadku teorii racjonalnego wyboru uznaje się, iż instytucje nie mają wpływu na preferencje w wyborze wartości, jednak instytucje te muszą podtrzymywać pewien stopień i zakres wspólnych wartości, które są wspólne dla wszystkich uczestników procesu. Zasadniczo nowy instytucjonalizm odnosił się krytycznie wobec wartości: (Pierre: „struktura rządzenia” nie jest neutralna pod względem wartości; jest silnie zakorzeniona w wartościach politycznych i służy ich podtrzymaniu).

Punkt piąty opisuje, jak przedstawiciele nowego instytucjonalizmu skupiają się na instytucjach będących częściami składowymi życia politycznego (reguły zatwierdzania umów, system wyborczy, system podatkowy, itd.). Instytucje te składają się na z formalnych struktur i oficjalnych procedur, co niemal w równej mierze z milczących porozumień i konwencji, które przekraczają granice między organizacjami. W tym ujęciu instytucje uznaje się za zróżnicowane, zarówno w sensie formalnym, jak i nieformalnym (zachowywanie i przekazywanie różnych zasobów władzy poszczególnych grup i jednostek). Instytucje nigdy nie są uznawane w pełni za „zamknięte” czy kompletne. Ruchy instytucjonalne są w stanie wytwarzać zarówno stany wahania i dewiacji, jak i konformizmu i standaryzacji. Reguły są w stanie ewaluować w sposób nieprzewidywalny, przez co aktorzy mogą próbować wprowadzać nowe zasady, często łamiąc stare reguły. W takich sytuacjach możliwe jest istnienie starych i nowych reguł w obrębie nowego systemu, gdzie używane są w różnych częściach lub na różnych poziomach danego systemu. Instytucjonalizm klasyczny w tym ujęciu zakładał porównywanie z sobą całych systemów rządzących.

Punkt szósty podkreśla, iż instytucje polityczne nie są niezależnymi bytami, egzystującymi poza przestrzenią i czasem. Neoinstytucjonalizm bada, w jakim sposób instytucje są „zakorzenione” w różnych sytuacjach i kontekstach. Instytucjonalizm historyczny wykazuje, jak silnie zakorzenione są instytucje polityczne, a co za tym idzie, powoduje to późniejsze zawężenie możliwości wyborów politycznych (kształtowanie polityki zależne jest od działań i dróg rozwoju przyjętych wcześniej). Teoria racjonalnego wyboru w tym kontekście zakłada, iż na różnych poziomach dochodzi do wielu złożonych interakcji pomiędzy regułami instytucjonalnymi.

NOWE DYLEMATY INSTYTUCJONALNE

Omówione cechy nowego instytucjonalizmu potwierdzają rozważania tradycyjnego instytucjonalizmu, mówiącego, że ZACHOWANIA POLITYCZNE SA KSZTAŁTOWANE PRZEZ STRUKTURY POLITYCZNE, KTÓRE SAME SĄ ZAKORZENIONE HISTORYCZNIE I NORMATYWNIE. Jednak przedstawiciele neoinstytucjonalizmu NIE CHCĄ UTOŻSAMIAĆ INSTYTUCJI POLITYCZNYCH Z ORGANIZACJAMI POLITYCZNYMI. Jak więc rozumieją instytucję? Idąc za Goodinem, jest to "stabilny, powtarzający się wzór zachowania". Są to także nieformalne konwencje życia politycznego, formalne konstytucje i struktury organizacyjne. Ucieleśniają one wartości i układ sił. Zwrócono także uwagę na przeszkody i sposobności stojące przez projektem instytucjonalnym. Ważny jest nie tyle sam wpływ instytucji na jednostki ale także interakcje między nimi. W przeciwieństwie do tradycyjnego instytucjonalizmu nie uznają metody opisowo-indukcyjnej, a na jej miejscu stawiają testowanie teoretycznych modeli wpływu instytucji na zachowania.

Między zwolennikami klasycznego instytucjonalizmu a jego nowej odmianie wywiązała się burzliwa dyskusja na temat trzech problemów: 1. CZYM JEST W OGÓLE INSTYTUCJA? 2. SKĄD SIĘ BIORĄ I JAK SIĘ ZMIENIAJĄ? 3. CZY PODEJŚCIA NORMATYWNE I RACJONALNEGO WYBORU DA SIĘ ZE SOBĄ POGODZIĆ?

1. CZYM JEST W OGÓLE INSTYTUCJA?

Przedstawiciele nowego instytucjonalizmu zgadzają się co do tego, że INSTYTUCJE POLITYCZNE SĄ "REGUŁAMI GRY". Pytanie tylko, co do tych reguł można zaliczyć. Próba odpowiedzi na to pytanie stwarza ryzyko "rozciągnięcia pojęciowego" definicji. Bez wątpliwości są to formalne procedury i nieformalne konwencje. Te drugie można rozumieć bardzo szeroko. Na tyle szeroko, że North zalicza do nich nawet tradycje, zwyczaje, kulturę i nawyki. Odpowiedzią na to zdaje się być określenie Rothsteina, która zauważa, że jeśli pojęcie instytucji oznacza wszystko, to nie oznacza nic. Pojawił się zatem problem jak odróżnić instytucje polityczne od faktów społecznych, gdyż powyższe próby zrozumienia co tak naprawdę zalicza się do kategorii "reguł gry" (lub też to co sie do nich nie zalicza) dało zbyt szerokie wyniki.

Kluczowe, w rozwiązaniu tego problemu, jest wprowadzenie pojęcia STANDARDOWYCH PROCEDUR OPERACYJNYCH, które strukturyzują zachowania polityczne, wyrażając określone wartości i układy sił. Zgodnie z tym, nieformalne reguły instytucjonalne różnią się od osobistych nawyków czy praktycznych zasad: dotyczą bowiem konkretnego kontekstu politycznego czy rządowego i są uznawane przez aktorów (choć sami niekoniecznie muszą ich przestrzegać) i można je opisać oraz wyjaśnić badaczowi. Przykładowo: styl i forma zadawania pytań w komisji śledczej nie są nigdzie zapisane a jednak łatwo je zidentyfikować jako standardową strukturę operacyjną, którą można opisać, ocenić i porównać z alternatywnymi ustaleniami dotyczącymi śledztw. Natomiast sposób uporządkowania dokumentów przez danego członka komisji to kwestia jego osobistego nawyku, którego nie można uznać za nieformalną instytucję czy standardową procedurę.

Standardowe procedury operacyjne mogą być przez niektóre jednostki omijane, bądź też mogą oni nimi manipulować. Nie przeszkadza to jednak w zidentyfikowaniu takich reguł. Nowe reguły mogą być formalnie ustanowione, jednak nie stają się one automatycznie standardowymi procedurami operacyjnymi.

POJĘCIE STANDARDOWYCH PROCEDUR OPERACYJNYCH UMOŻLIWIA INSTYTUCJONALISTOM POŁĄCZENIE ZAINTERESOWANIA FORMALNYMI I NIEFORMALNYMI REGUŁAMI Z ROZRÓŻNIENIEM MIĘDZY INSTYTUCJAMI POLITYCZNYMI A SZERSZYMI ZWYCZAJAMI I NAWYKAMI. Równolegle przedmiotem badań pozostają interakcje pomiędzy instytucjami politycznymi a instytucjami dotyczącymi innych obszarów życia obywatelskiego i społecznego.

Podkreślana jest tutaj przez Petersa „konieczność ściślejszej konceptualizacji, a potem pomiaru zjawisk, które, według badaczy, składają się na instytucje”. Gdyż w badaniach należących do nurty neoinstytucjonalnego nadal dominują metody historyczne, porównawcze i studium przypadku, co w rzeczywistości nie różni się znacznie od metod klasycznych instytucjonalistów.

2. SKĄD SIĘ BIORA INSTYTUCJE I JAK SIĘ ZMIENIAJĄ?

Instytucja to stabilny, powtarzający się wzór zachowania, który ukontekstawia ludzkie działania. Są to także procesy, zestawy reguł, które ograniczają a tym samym dookreślają sposób, w jaki zachowują się aktorzy. Często mówi się o tym, że nowy instytucjonalizm najgorzej radzi sobie z wyjaśnianiem genezy i przekształceń instytucji.

Zwolennicy teorii racjonalnego wyboru uznają jednostkowe preferencje za pierwotne wobec instytucji, natomiast przedstawiciele innych form nowego instytucjonalizmu uznają, że preferencje są kształtowane przez instytucje. Zgodnie z teorią racjonalnego wyboru, instytucje polityczne powstają w celu rozwiązywania problemów za pomocą działania zbiorowego a co za tym idzie- zmaksymalizowanie korzyści płynących ze współpracy. Zgodnie z tym instytucje można zlikwidować gdy nie służą interesom aktorów społecznych (w związku z  czym instytucje ograniczają zachowania jednostek krótkookresowo- tylko do momentu gdy osiągną swój cel). Jednakże dochodzi do tego tylko wtedy, gdy zyski ze zmian będą większe niż straty związane z przejściem do nowego porządku instytucjonalnego. Nadal jednak nie wiadomo jak instytucje same się zmieniają i umacniają.

Zgodnie z normatywnym podejściem to instytucje kształtują preferencje jednostek. Jednak podstawowym problemem jest to, dlaczego w ogóle instytucje polityczne powstają a później ewoluują.

Wg Goodina istnieją trzy podstawowe sposoby powstawania instytucji i ich zmian: 1. celowe działanie, 2. przypadek, 3. ewolucja. Jednakże wszystkie te sposoby zderzają się w pewnym momencie centralnym paradoksem instytucji, jakim jest ich "podwójne życie". Instytucje bowiem są z jednej strony "ludzkimi wytworami", z drugiej zaś "samodzielnymi siłami społecznymi".

3. CZY PODEJŚCIA NORMATYWNE I RACJONALNEGO WYBORU DA SIĘ ZE SOBĄ POGODZIĆ?

Niektórzy krytycy sprzeciwiają się jakimkolwiek próbom doszukiwania się wspólnego celu czy choćby komplementarności w wypadku tych dwóch wariantów nowego instytucjonalizmu. Hay i Wincott nazywają je nawet "dwoma konkurencyjnymi i nie dającymi się ze sobą pogodzić podejściami do analizy instytucjonalnej". Jednak idąc za Goodinem i Klingemannem, założenia te są niewspółmierne. "Politolodzy nie myślą już w kategoriach albo-albo, przeciwstawiając sobie strukturę i podmiotowość (...) obecnie niemal wszyscy poważni politolodzy uznaliby, że mamy do czynienia z rozsądną mieszanką tych dwóch podejść". W pewnym stopniu dochodzi bowiem do zbliżenia się tych dwóch podejść co może pozwolić na pełniejsze ujęcie zjawisk społecznych.

WADY I ZALETY

Jednym z zarzutów jakie możemy postawić koncepcji nowego instytucjonalizmu jest jego "przeinstytucjonalizowana" wizja świata społecznego. W teorii tej bowiem, każde zachowanie jednostki, cechujące się chociażby minimalnym poziomem regularności zostaje automatycznie określone mianem instytucji społecznej. Dotyczy to wspomnianego konfliktu czy problematyczności z określeniem tego co zaliczy się (lub nie) do kategorii "reguł gry". W tym aspekcie, przedstawiciele neoinstytucjonalizmu nieformalne, niepisane zasady oraz wysoce zinstytucjonalizowany świat polityki traktują na równi, tak jakby nie było między nimi żadnej różnicy. Według takiego rozumowania, formalne procedury i nieformalne konwencje w takim samym stopniu wpływają na dokonywane przez ludzi wybory.

Kolejnym zarzutem jest fakt, iż neoinstytucjonalizm przedstawia zbyt optymistyczne założenia dotyczące funkcjonowania instytucji. W myśl tej koncepcji, ich zadaniem ma być redukcja niepewności społecznej, zapewnienie ładu i porządku publicznego itp. Jednakże liczne badania pokazują, że na instytucjach nie zawsze można polegać. Zdarza się bowiem, iż instytucje same generują chaos i niesterowność, którym miały zapobiegać (dotyczy to między innymi skomplikowanych procedur w rozrośniętej biurokracji). Instytucje nie zawsze wywiązują się ze swoich zadań przez co budzą niezadowolenie petentów. W tej optymistycznej wizji zakłada się, że ludzie zawsze postępują w sposób racjonalny- nowy instytucjonalizm przemilcza bowiem zjawiska takie jak np. korupcja (z którą na co dzień możemy spotkać się w urzędach- łapówka w zamian za szybsze rozpatrzenie sprawy itp.).

Przechodząc do tych lepszych aspektów neoinstytucjonalizmu, warto wspomnieć o tym, że przedefinifoał on stosunki człowiek-instytucja. Zgodnie z wizją przedstawicieli tego nurtu, człowiek nie jest tylko biernym elementem uprzedmiotowionym przez wszechogarniającą go instytucję, która to wywiera na nim presję, przymus, dyscyplinuje go a sama jest niejako zdehumanizowana. Nowa analiza instytucjonalna pokazuje coś wręcz przeciwnego - owszem, instytucja kształtuje człowieka ale to człowiek ją tworzy. Zatarte są tutaj różnice pomiędzy personelem a klientelą instytucji - ponieważ w zarówno jednej jak i drugiej roli występuje człowiek, istota ludzka.

Kolejny atut również odnosi się do wizji człowieka, tym razem jako istoty wielowymiarowej. Człowiek w tej koncepcji jest połączeniem człowieka ekonomicznego (homo oeconomicus) z człowiekiem-obywatelem (homo politicus). Takie połączenie w praktyczny sposób uczy wszystkich zainteresowanych jak zaangażować się w oddolną budowę ładu społecznego.

Warto także wspomnieć o użyteczności nowego instytucjonalizmu w badaniach nad instytucjami oraz przemianami ładu społecznego w okresie transformacji, co jest szczególnie istotne zwłaszcza w polskich realiach. Upadek monocentrycznego porządku i wyłanianie się nowych instytucji życia społecznego, takich jak wolny rynek, pluralistyczna scena polityczna czy sektor pozarządowy dotyczą problemu tworzenia się instytucji oraz ich przemian.

Pomimo, że neoinstytucjonalizm nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy instytucje społeczne wywiązują się ze swoich zadań i czy gwarantują obywatelom bezpieczeństwo i mniejsze koszty społecznych interakcji, z całą pewnością może on trafnie opisać proces kształtowania się tych instytucji

PODSUMOWANIE

Tradycyjny instytucjonalizm zajmował się instytucjami rządowymi, strukturami, formalnymi regułami i organizacją - pomijano nieformalne konwencje, uwarunkowania rządzenia; brakowało konkretnej metody - badacze uznawali zastaną rzeczywistość za pewnik. Na tej bazie powstał neoinstytucjonalizm, który jednak różnił się w swych założeniach oraz charakterze od nurtu klasycznego. Dokonując podsumowania tych dwóch rzeczywistości należy zwrócić szczególną uwagę na cechy, które je rozgraniczają.

Po pierwsze kontekstualizm. W tradycyjnym ujęciu traktowano instytucje polityczne (a szczególnie państwa) jako niezależne czynniki, istotne dla zrozumienia życia zbiorowego. Inaczej twierdzi neoinstytucjonalizm podkreślając, że polityka jest nieodłączną częścią społeczeństwa. Dlatego też nie odróżniano systemu politycznego od systemu społecznego.

Inną cechą odróżniającą te dwa nurty jest redukcjonizm. Tradycyjny instytucjonalizm uważał, iż instytucje polityczne porządkują lub modyfikują motywy jednostek. Natomiast wedle nowego ujęcia zjawiska polityczne są skutkiem zachowania jednostek, stąd też nie mają na nie wpływu struktury i reguły postępowania.

Równie istotnym czynnikiem rozróżniający model klasyczny od bardziej współczesnego jest utylitaryzm. Instytucjonalizm stwierdza, że środowiskiem zachowania politycznego jest instytucjonalna struktura reguł, norm, oczekiwań i tradycji ograniczająca indywidualną wolę i wszelką kalkulację. Podczas gdy nowy instytucjonalizm uznaje, że źródłem działań jest kierowanie się korzyścią własną, a nie odpowiadanie na zobowiązania i powinności.

Kolejną cechą jest instrumentalizm. Tradycyjny nurt stwierdza, że podejmowanie decyzji politycznych jest procesem rozwoju poczucia celu, kierunku działań, tożsamości i pewnej przynależności. Dlatego też można uznać politykę za narzędzie kształcenia obywateli i umacniania wartości. Współczesne ujęcie instytucjonalne sprzeciwiając się temu podejściu zwraca uwagę na to, że w życiu politycznym istotna jest alokacja zasobów i podejmowanie decyzji, a nie rytuały czy symbole.

Ostatnim czynnikiem, który rozgranicza te dwa nurty jest funkcjonalizm. Według klasycznych instytucjonalistów historia jest procesem nieuchronnych zmian w kierunku postępu (tzw. terminologia postępu). Natomiast młodsza odmiana tej dyscypliny uznaje, iż historia jest efektywna i prowadzi do równowagi, stąd też nie uznawano możliwości niedostosowania i niejasności w rozwoju historycznym.

Mimo tych wielu różnic należy zwrócić uwagę, że te dwie odmiany instytucjonalizmu są w stosunku do siebie nierozłączne - nie istniałoby jedno bez drugiego. Gdyby nie powstało tradycyjne ujęcie, to nowe nie posiadało by fundamentu, punktu oparcia dla swoich teorii. Natomiast dzięki współczesnej formie nurt instytucjonalny powrócił do badań metodologicznych.

Szkoła neoklasyczna (empiryczna)

Za główny cel szkoły neoklasycznej przyjmuje się zmniejszenie niezgodności teorii i praktyki.

Wśród twórców tej szkoły wymienia się P. Druckera a także dyrektorów wielkich przedsiębiorstw i wybitnych doradców organizacyjnych. Z drugiej jednak strony w badaniach prowadzonych w ramach kierunku empirycznego uczestniczą specjaliści z różnych dziedzin, takich jak: inżynierowie organizacji produkcji, ekonomiści, psychologowie socjologowie itp.

Przedstawicieli tego kierunku cechuje podejście pragmatyczne. Starają się oni na podstawie badania praktyki zarządzania formułować uogólnione zalecenia i reguły, które mogły być bezpośrednio wykorzystywane w praktyce.

Właśnie dla tego, że przedstawiciele tej szkoły reprezentują tak różnorodne orientacje naukowe, postukują oni stworzenie jednolitej nauki zarządzania, stanowiącej samodzielną dyscyplinę naukową. Wychodzą przy tym z założenia, że współczesny kierownik nie może już dłużej opierać się na jednostronnych kompetencjach, wynikających z badań prowadzonych w ramach tradycyjnych dyscyplin (np. inżynieryjno-techniczne, ekonomiczne, psycho-socjologiczne). Potrzebuje on kompleksowej teorii, ponieważ ma on do czynienia nie z poszczególnymi, odizolowanymi od siebie aspektami zarządzania, ale z całym złożonym systemem funkcji zarządzania.

Jednakże neoklasykom nie udało się stworzyć takiej kompleksowej teorii zarządzania.

Analizując dorobek te szkoły warto wyróżnić podejście empiryczne i normatywne. Warto w tym miejscu zauważyć, że jeśli empiryzm klasyków wynikał z niedostatecznego rozwoju dyscyplin zasilających, zwłaszcza matematyki, psychologii i socjologii, to empiryzm neoklasyków - odwrotnie - wywołany jest nadmiernym wpływem tych dyscyplina na nauki o zarządzaniu.

Podejście normatywne wyraża się w przyjęciu szeregu zasad zarządzania, wśród których na szczególną uwagę zasługują:

Do największych osiągnięć szkoły neoklasycznej należy zaliczyć opracowanie szeregu koncepcji zarządzania np. zrządzania przez cele, motywowanie przez współuczestnictwo. Pewne dawne koncepcje szkoła neoklasyczna ukazała w nowym świetle. Dotyczy to w szczególności zagadnień decentralizacji, rozpiętości kierowania i struktury płaskiej.

Wielka popularność tej szkoły zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej wynika z tego, że nosi ona silne piętno ambicji indywidualnej i uzależnienia wszelkiego postępu od konkretnych rezultatów.

Nie obca jest jej jednak krytyka. Dotyczy ona głównego kanonu tej szkoły wyrażającego się w porzuceniu języka uniwersyteckiego, jako przeformalizowanego, po to by uczynić nauki o zarządzaniu zrozumiałymi dla szerokiego ogółu kadry kierowniczej.

Krytyce tej szkoły występują również przeciwko fetyszyzowaniu metody przypadków. Jest ona doskonałym uzupełnieniem w kształceniu i doskonaleniu kadr kierowniczych, ale jest iluzoryczne, że zapewnia ona prawdziwy kontakt z rzeczywistością.

Do głównych osiągnięć tej szkoły zalicza się kontynuowanie kierunków ustalonych przez szkołę klasyczną. W szczególności jej dorobek można sprowadzić do opracowania klasyfikacji i analizy funkcji zarządzania, określenia zasad i technik organizacji pracy własnej kierownika, wyjaśnienia optymalnych relacji w układzie człowiek - maszyna, wyodrębnienia kryteriów doboru i oceny kadr kierowniczych, dokonania badań nad strukturami organizacyjnymi przedsiębiorstw czy zagadnieniami decentralizacji decyzji, określenia szeregu technik zarządzania (zarządzanie przez cele, motywacja przez współuczestnictwo).

Chciałybyśmy przybliżyć wam dzisiaj kwestię podejścia badawczego zwanego BEHAWIORALIZMEM. Na wstępie zaznaczę nie mylić z behawioryzmem.

Żeby wyeksponować nieco tę różnicę podam okrojoną definicję behawioryzmy, przechodząc później do behawioralizmu.

A więc : Behawioryzm - to kierunek w psychologii, dotyczący badania wyłącznie bodźców i reakcji fizjologicznych im odpowiadających. Oczywiście jest to nieco bardziej skomplikowane, jednak przypomnę, że nie to jest przedmiotem naszych dzisiejszych rozważań. Tak więc BEHAWIORALIZM - Andrew Heywooda głosi, że teorie w naukach społecznych winny być budowane w oparciu o dające się zaobserwować zachowania, odwrotnie niż w behawioryzmie, który jako jedna ze szkół w psychologii utrzymuje, że ludzkie zachowanie może być w pełni wyjaśnione w kategoriach uwarunkowanych reakcji lub odruchów .

Behawioralne podejście do badania polityki rozwinęło się na gruncie pozytywizmu, przyjmując założenie, że podstawą rozwoju wiedzy naukowej mogą być tylko teorie możliwe do zweryfikowania i sklasyfikowania. Analiza behawioralna opiera się zazwyczaj na zebranych na drodze badań i sondaży wymiernych danych, analizie statystycznej oraz na tworzeniu teorii empirycznych o potencjale prognostycznym.

Oprócz oparcia badań naukowych na typowych faktach empirycznych behawioralizm wyróżniają następujące założenia:

- dążenie do stworzenia teorii, zawierającej zbiór praw rządzących rozwojem rzeczywistości społecznej, tak jak prawa odkryte przez nauki ścisłe i przyrodnicze rządzą rozwojem rzeczywistości przyrodniczej

Behawioralizm to jedno z podejść naukowych, które dominowało w politologii amerykańskiej w czasach powojennych. Coś co z pewnością nauka zawdzięcza temu podejściu to bez jakiejkolwiek wątpliwości wprowadzenie rygorystycznych zasad w określaniu naukowości procesu badawczego. Trzy podstawowe założenia to:

Nurt o którym mowa czyli rozwinął się w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych XX wieku. To u podstaw jego założenia leżą dzieła takich twórców jak: Augusta Comt'a czy A. Ayer'a. Podstawowymi zagadnieniami, , które wynikły bezpośrednio z filozoficznej tradycji było odrzucenie takich dziedzin jak etyka, metafizyka, teologia jako nienaukowych, nieprzydatnych. Badania opierano zatem jedynie na przydatnych tautologiach , a także twierdzeniach , które znajdowały potwierdzenie w badaniach empirycznych.

Behawioraliści idąc w ślad za pozytywistami, w momencie poddawania danej teorii badaniu, biorą pod uwagę takie elementy jak:

czy dana teoria jest spójna wewnętrznie?

Czy dana teoria jest spójna z innymi teoriami, które w jakiś sposób choćby mały odnoszą się do badanej teorii?

Czy dana teoria jest zdolna do generowania empirycznych prognoz, które dadzą się przetestować za pomocą obserwacji?

Jedną z podstawowych cech omawianego podejścia jest konieczność odnoszenia się podczas prowadzenia badania, do danych empirycznych, które pochodzą z rzeczywistego świata. Takie podejście sprawia, że mamy do czynienia z ogromną liczbą danych co wymaga powiązania behawioralistów ze statystyka, ułatwiającą im prowadzenie systematycznej analizy.

Idąc dalej …. podstawą dla badacza jest TEORIA, która „nie tylko gwarantuje hipotezy, które można testować, ale też dostarcza wytycznych i wskazówek co do rodzaju danych empirycznych, jakie należy gromadzić w pierwszej kolejności”.

I tutaj dochodzimy do Procesu Falsyfikacji, który bezpośrednio łączy się z teorią, która zaś jest podstawowym instrumentem w rękach osób prowadzących badania. Według takich badaczy jak K. Popper proces falsyfikacji jest linią oddzielającą teorie naukowe poddające się falsyfikacji od teorii nienaukowych. Ów proces falsyfikacji o którym mowa polega dokładnie na próbie zanegowania podanej teorii przez powtórzenie badań empirycznych i w ten sposób uznanie jej prawdziwości. Każda z hipotez badawczych powinna a raczej musi dopuszczać falsyfikowalność, co dokładnie odnosi się do tego, że przez powtórzenie badań może ona zostać obalona, a co najważniejsze pozostaje wówczas nieprawdziwą teorią naukową a nie jest pozbawiona swojej naukowości!

Mam nadzieję, ze na razie choć w małym stopniu już widać czym ogólnie jest behawioralizm, jeśli nie to miejmy nadzieję, że zacznie się to zagadnienie stopniowo wyjaśniać w dalszej części.

Zanim jednak do tego powrócę chciałabym kilka słów na temat tego po co właściwie przyszło się nam zmagać z takimi zagadnieniami, jak proces i metody stosowania badań w takiej dziedzinie jak politologia?

Tak więc politologom zależy, a przynajmniej powinno zależeć na poznawaniu i co najważniejsze rozumieniu wielu ważnych zjawisk politycznych. To pierwszy powód zapoznawania się z metodami badań, a po drugie studenci często we własnym zakresie przyswajają sobie wiedzę np. aby zaliczyć egzamin na koniec semestru czy w celu przeprowadzenia badań do prac naukowych. Znajomość tych metod staje się więc niezbędna, aby mówić o odnoszeniu z tych starań korzyści.

Taki proces badawczy uczy nade wszystko poprawnego, logicznego rozumowania. Zrozumienie pojęć, które wchodzą normalnie w zakres zajęć z metod badań, ma bezpośredni związek z nabywaniem, oceną i tworzeniem wiedzy w ramach innych zajęć. Jednym z najważniejszych skutków pojmowania procesu badawczego jest możliwość niezależnego myślenia czy to o pojęciach czy tez teoriach, które przedstawiane są w czasie innych zajęć czy też po prostu w literaturze. Możemy wówczas opiniować: „być może teza ta jest prawdziwa ale pod pewnymi względami. Ja sadzę, że.....”

Jeśli chodzi o naukowców i wiedzę empiryczną o której mówimy, to prowadzą oni badania przede wszystkim z dwóch ważnych powodów. Po pierwsze chcą zgromadzić wiedzę odnoszącą się do konkretnego problemu, który należy rozwiązać, albo warunków, które domagają się poprawy. Prowadzą je również w celu zaspokojenia swojej własnej ciekawości niezależnie od tego czy owe badania przyniosą jakieś znaczące zmiany w polityce rządzących czy w zachowaniach poszczególnych jednostek.

Żeby w ogóle mówić o rozumieniu metodologii badań warto by co nieco powiedzieć o cechach wiedzy naukowej, o tym co pozwala nam zrozumieć że coś jest? A coś nie jest? Wiedzą naukową

Tak więc w życiu codziennym potrafimy „wiedzieć” na wiele sposobów. Wiemy np. że woda wrze w 100 stopniach Celsjusza, czy że wirus HIV wywołuje chorobę AIDS. Możemy też wiedzieć, że demokracja jest w jakimś sensie lepsza niż dyktatura.

W niektórych przypadkach wiemy coś bo zwyczajnie np.. przeczytaliśmy to gazecie, usłyszeliśmy w radio czy też zobaczyliśmy w tv. W jeszcze innych przypadkach wierzymy w coś , bo dyktuje nam to nasze osobiste doświadczenie. Możemy też w coś uwierzyć, bo powiedział nam to jakiś autorytet.

Nowoczesna politologia ma jednak to do siebie, że oparta jest w dużej mierze na jednym rodzaju wiedzy, a mianowicie na wiedzy pozyskiwanej z procesu naukowego. Taka wiedza od innych odróżnia się pewnymi cechami niewłaściwymi dla pozostałych.

Naukowcy wierzą w to, że ich wnioski oparte są na obiektywnej, systematycznej obserwacji, a także, że ich twierdzenia mogą zostać potwierdzone lub odrzucone przez obserwację przy wykorzystaniu pewnych standardów.

Jeśli chodzi o cel nauki to jest nim- zastosowanie potwierdzonych wyników do budowania teorii, które wyjaśnią dlaczego niektóre zjawiska dzieją się tak jak się dzieją?

Wiedza naukowa wyróżnia się od innych przede wszystkim tym, że :

Jak zatem wygląda kwestia weryfikacji badań?

Polega ona przede wszystkim na zapewnieniu namacalnych dowodów dla poruszanych kwestii (np.: Jeśli twierdzę, że osoby z wyższych klas społecznych głosują częściej niż ludzie z niższych klas to wypada, żebym poparła to np. danymi ze spisu powszechnego czy sondaży).

Kolejna cecha to empiryczny charakter. Oddziela to wiedzę naukową od przede wszystkim wiedzy mistycznej, dostępnej tylko dla wyznawców. Oni często nie zgadzają się na poddawanie wyznawanych przez nich zabobonów empirycznemu sprawdzeniu.

Wielu filozofów nauki twierdzi, że inne cechą wiedzy naukowej jest omówiona już wcześniej falsyfikowalność (Popper).

Ze względu na wagę weryfikacji i falsyfikacji naukowcy muszą być otwarci na możliwość wprowadzenia zmian czy poprawek w prowadzonych przez siebie badaniach.

Idąc krok dalej wiedza naukowa jak to mówią „ jest wolna od wartościowania”. Empiryzm dotyczy przede wszystkim tego co jest? Co może być w przyszłości? I dlaczego tak jest lub może być? Zazwyczaj empiryzm nie zajmuje się stwierdzaniem czy coś jest dobre? Czy nie? Chociaż w pewnym stopniu może być przydatny do formułowania takich określeń. Do scharakteryzowania tej różnicy politolodzy stosują określenia: NORMATYWNA i NIENORMATYWNA.

Wiedza , która w jakikolwiek sposób jest naładowana wartościująco to wiedza normatywna

Zaś wiedza, która nie odnosi się do oceniania ale do ustaleń faktycznych czy obiektywnych to wiedza nienormatywna.

Większość naukowców zgadza się, że nauka jest, albo powinna dążyć do tego aby być zadaniem nienormatywnym.

Kolejna z cech- wiedza naukowa powinna być przekazywalna, co oznacza, że wszelkie metody jakie zostały zastosowane w procesie odkryć naukowych, muszą zostać na tyle jasno wyłożone, aby inni mogli w analizie owych badań uzyskać takie same wyniki.

Następna z cech wiedzy naukowej to to, że jest ona kumulatywna w takim sensie, że zarówno istotne odkrycia, jak i techniki badawcze powstają na podstawie wyników wcześniejszych badań: np. Izaak Newton w swoim słynnym stwierdzeniu pisał „STOJĘ NA RAMIONACH OLBRZYMÓW” . Wykazał on, że jego osiągnięcia po części zależały od wiedzy innych uczonych, która to wytworzona została w poprzednich dekadach i stuleciach.

Istotną cechą wiedzy naukowej jest również jej OGÓLNY charakter, inaczej, że stosuje się ją do wielu, a nie tylko do jednego czy kilku przypadków np. (wiedza o tym, że w stanach mających łatwiejszy system rejestracji wyborców, obserwuje się wyższą frekwencję wyborczą, jest bardziej pożądane niż wiedza, że np. stan Wisconsin ma wyższą frekwencję niż Alabama).

Twierdzenie, które przekazuje nam wiedzę ogólną w tym wypadku nazywane jest uogólnieniem empirycznym . Owe uogólnienie podsumowuje związki pomiędzy pojedynczymi faktami.

Wrócę jeszcze do początków behawioralizmu.

Wpływ pozytywizmu w politologii najwyraźniej zaznaczył się w nurcie behawioralnym. Inspiracją do jego zapoczątkowanie był jak mówiłam behawioryzm, który zdefiniowałam już na samym początku. Twórcy tzw. rewolucji behawioralnej w politologii amerykańskiej dążyli przede wszystkim do zerwania z ukształtowanym pod koniec XIX wieku modelem historyczno-prawnym uprawiania nauk politycznych.

Przyjęłli założenia pozytywizmu zmierzające do utworzenia podstaw naukowych badań politologicznych. Nauka o polityce miała niejako wyjść poza to podejście prawno-historyczne o charakterze opisowym i wartościującym. W to miejsce w centrum uwagi miała postawić realne zachowania polityczne i mechanizmy władzy.

W opinii HAROLDA LASSWELLA jednego z twórców behawioralnej szkoły w politologii amerykańskiej, przedmiotem badań politologicznych powinno być odkrywanie mechanizmów wpływu politycznego , relacji między elitami i resztą społeczeństwa.

Według innego uczonego Davida Eastona założenia metodologiczne behawioralizmu były następujące:

Pod wpływem krytyki pod koniec lat 60 politolodzy zrezygnowali z niektórych założeń naturalistycznych, według których nauka o polityce nie różni się pod względem celów, metod i procedur badawczych od nauk ścisłych i przyrodniczych.

Post-behawioralizm, który dominuje w politologii amerykańskiej i poszerza wpływy w nauce zachodnio-europejskiej, przyznaje że badania które są empirycznie inspirowane są zawsze jakąś perspektywą teoretyczną.

Według paradygmatu behawioralnego, teorie polityczne powinny być wynikiem obserwacji empirycznych. Teorie oczywiście rozumie się tutaj jako „ twierdzenia ogólne, które opisują i wyjaśniają przyczyny lub skutki określonej klasy zjawisk. Składają się one z praw lub hipotez, wyjaśnień i zmiennych warunkujących”. Celem teorii jest dobre wyjaśnienie , które mówi nam jakie specyficzne przyczyny spowodowały określone zjawisko i do tego identyfikuje zjawisko ogólne, które go przykładem jest ta specyficzna przyczyna.

Jeśli chodzi o nurt behawioralny dla utrwalenia to dominował on w politologii amerykańskiej przez okres dwóch powojennych dekad. Pod koniec lat 60tych naturalistyczne założenia behawioralizmu poddano krytyce i jego pozycja w tym czasie została osłabiona.

Podejście behawioralne stanowi dziś jeden z trzech głównych paradygmatów uprawiania nauki o polityce. Większość politologów głównego nurtu ,akceptuje takie tezy jak :

Należłaoby jeszcze dodać że nurt jakim jest behawioralizm nie występuje obecnie w krystalicznie czystej postaci. Nowe udoskonalone wcielenie nazywamy post-behawioralizmem .

Wracając jeszcze do kwestii teorii empirycznej, którą nazywamy zespół powiązanych ze sobą abstrakcyjnych twierdzeń składających się z założeń, definicji i dających się empirycznie przetestować hipotez, który to ma opisywać i wyjaśniać występowanie danego zjawiska albo zespołu zjawisk. Tak więc teoria empiryczna, jest i była istotnym elementem w badaniach naukowych, a zwłaszcza w kwestii zmian w danej teorii.

Dla pozytywistów warto jeszcze dodać istniało jedno zasadnicze pytanie które należało sobie zawsze postawić w wypadku każdej jednej teorii :W JAKI SPOSÓB MOŻNA BY DOWIEŚĆ FAŁSZYWOŚCI TEJ TEORII?

Zarówno dla nich jak i dla behawioralistów istnieją kryteria, pozwalające na ocenę teorii, które to mają na celu wyjaśnienie:

Nacisk na obserwację i weryfikację empiryczną decyduje o 2 właściwościach podejścia behawioralnego :

Tak już podsumowując, behawioraliści, akcentują na dwie nierozerwalnie powiązane ze sobą właściwości, które powinny posiadać teorie:

a) powinny się starać wyjaśnić

b) powinny nadawać się do przetestowania w świetle obserwacji

Dla behawioralistów ocena teorii musi wynieść się ponad analizę jej wewnętrznej spójności. Ocena taka musi obejmować poddanie jej twierdzeń teoretycznych empirycznemu testowi.

Wracając na krótko do falsyfikowalności teorii K. Poppera podam wam jeszcze pewien przykład, żeby zobrazować pewną trudność:

weźmy stwierdzenie: „wszystkie łabędzie są białe”

załóżmy że : widzimy czarnego łabędzia

i teraz co nam to mówi o powyższym twierdzeniu?

1 z interpretacji głosi: dostrzegliśmy czarnego łabędzia, zatem twierdzenie było nieprawdziwe, a że było falsyfikowalne to je sfalsyfikowaliśmy

2 interpretacja: twierdzenie głosiło, że łabędzie są białe , znaczy to że czarny nie jest łabędziem, bo nie jest biały zatem twierdzenie jest PRAWDZIWE

pytanie brzmi: czy obydwie interpretacje są prawdziwe???

ODP: TAK mogą być obie, bo każda z nich zawiera inny zestaw założeń dotyczących definicji łabędzia. 1 zakłada, że łabędź to duży ptak o długiej szyi , nie mamy tutaj nic o kolorach. W tych okolicznościach definicje „łabędzia” i „koloru „ są niezależne od siebie str 46.

2 interpretacja pokazuje dwie zazębiające się definicje łabędź tak samo jak wyżej duży ptak z długą szyją ale jest biały. Biel jest częścią definicji łabędzia

Jak widać status twierdzenia zależy od tego, czy składające się na nie pojęcia zostały niezależnie od siebie zdefiniowane.

Zalety i wady podejścia behawioralnego

Główne zalety behawioralizmu:

- polityka otrzymała naukową wiarygodność, ponieważ dzięki behawioralizmowi polityka dostarczyła obiektywnych i mierzalnych danych weryfikujących hipotezy (sprawdzenie czy zdanie jest prawdą czy fałszem),

- analiza behawioralna pozwoliła dokonać wglądu w takie obszary jak badania wyborcze (oraz badała zachowania wyborcze, zachowania ustawodawców, zachowania polityków na szczeblu lokalnym, lobbystów)

- zaletą jest wprowadzenie do nauk politycznych narzędzi statystycznych, które pozwalają agregować duże ilości zmiennych

- dobra analiza behawioralna w znacznym stopniu przyczyniła się do lepszego rozumienia procesu podejmowania decyzji przez wyborców

- Zalety podejścia behawioralnego wynikają z determinacji jego zwolenników na rzecz podejmowania form analizy, które da się powtórzyć. Behawioraliści starają się zawsze ustalić, czy inni badacze, którzy przyjmują podobne założenia i analizują te same dane wyciągnęliby mniej więcej te same wnioski

- badacz może prowadzić analizę, jeśli dysponuje statystykami, dotyczącą zjawisk, które występowały 20 czy 50 lat temu

- „dobra” analiza behawioralna powinna spowodować, że bezstronny obserwator może dokładnie ustalić co twierdzą autorzy i jakich danych używają, by udowodnić swoje twierdzenia teoretyczne; aby analiza zawierała przejrzyste wywody.

Zdaniem behawioralistów:

„Lepiej być jasnym i błądzić, niż być tak niezrozumiałym, że inni autorzy muszą dyskutować nad znaczeniem tego, co zostało napisane”.

Szkoła behawioralna wypracowała solidne podstawy metodologiczne empirycznej nauki o polityce, gdyż w każdym stadium musi być wiadomo co i jakimi narzędziami się bada (ścisłe zdefiniowanie tego co ma być zmierzone).

Krytyka podejścia behawioralnego wg Davida Sandersa

1. Zarzuty wobec pozytywistycznego poglądu, że twierdzenia które nie są ani definicjami (przydatne tautologie) ani twierdzeniami o charakterze empirycznym, są pozbawione znaczenia.

Behawioralizm na swoje filozoficzne korzenie w pozytywizmie. Teorie analityczne należą do jednej z trzech kategorii. Wiele twierdzeń, które pozytywizm uznaje za „pozbawione znaczenia” w istocie zawiera liczne idee, które mogą poprawić rozumienie zachowanie społeczne. Według pozytywistów nie ma racji bytu teoria normatywna, argumenty etyczne czy moralne, analiza hermeneutyczna (ma na celu zrozumienie zachowań społecznych w wyniku głębokich refleksji o naturze ludzkich spostrzeżeń i motywacji).

2. Skłonność do bezmyślnego empirycyzmu (nadmiernie wykorzystywanie empiryzmu, czyli obserwacji)

Dwie niepożądane cechy badań behawioralnych wynikających z nadmiernego empirycyzmu. Pierwsza to skłonność do akcentowanie tego, co łatwo mierzalne zamiast tego co może być istotne z teoretycznego punktu widzenia. Behawioraliści poświęcają zbyt mało uwagi niespójnościom i sprzecznościom w politycznej percepcji wyborców oraz możliwości, że wielu z nich często zmienia swoje preferencje polityczne.

Druga - skłonność do skupiania się na zjawiskach, które łatwo zaobserwować np. głosowanie, a zaniedbywanie jest pojęcie interesów; (aktorzy społeczni realizują strategie, które służą ich interesom). Trudno jest zaobserwować bezpośrednie „interesy” konkretnej jednostki, grupy czy państwa. Behawioraliści stronią od analizy interesów.

Pozytywiści twierdzili, że proces badawczy, który pozwala uzyskać wgląd teoretyczny, wychodzi od obserwacji „wszystkich dotychczasowych faktów”, wolnej od teorii, a potem prowadzi do indukcyjnego sformułowania (sformułowanie wniosków) z zaobserwowanych empirycznych prawidłowości, generalizacji o charakterze praw.

Hempel i Popper odrzucali wąską indukcjonistyczną wizję natury badań naukowych, ze względu na to że jest trudna do zrealizowania, ponieważ gromadzenie wszystkich faktów jest niemożliwe. Jest ich nieskończenie wiele i mają różnorodny charakter (np. czy mamy zapisywać ulotne myśli, pojawiające się w czasie badania? Hempel).

3. Rzekoma niezależność obserwacji od teorii

Behawioryści głosili, że dążą do odkrycia faktów na drodze bezstronnej obserwacji i stworzenia neutralnych politycznie teorii, które będą wyjaśniać fakty w jak najbardziej zwięzły sposób. Teoria eksplanacyjna może się wyłonić tylko wtedy gdy poddano obiektywnej analizie wszystkie istotne fakty.

Jednak zanim badacz zdecyduje co ma obserwować musi dysponować podstawami teoretycznymi. Współcześni behawioraliści odrzucają oni ideę niezależności obserwacji od teorii. Według nich ostatecznym testem dobrej teorii jest jej zgodność z obserwacją, z dostępnymi danymi empirycznymi.. Teoria społeczna bez jasnych wskaźników empirycznych jest tylko zbiorem twierdzeń.

Krytyka behawioralizmu dotyczyła jego obrazu zachowania człowieka jako przewidywalnego, wynikającego ze współdziałania obiektywnych czynników, podczas gdy w rzeczywistości jest ono kształtowane przez zmienną kombinację warunków psychologicznych, społecznych, kulturowych i historycznych.

Przeciwnicy behawioralizmu wątpią, w to aby nauka o polityce mogła osiągnąć ścisłość nauk przyrodniczych i w każdej sytuacji rozporządzać danymi ilościowymi.

Analiza behawioralna opiera się na zebranych w drodze badań i sondaży wymiernych (mierzalnych) danych, analizie statystycznej i tworzeniu teorii empirycznych o potencjale prognostycznym.

Metody sondażowe (osobista rozmowa, wywiad bezpośredni lub telefoniczny, ankiety wysyłane pocztą) pozwalają uzyskać systematyczne dane o zbiorowości lub jej próbce. Są one poddawane krytyce:

1. pociągają za sobą wysokie koszty przy badaniu elit (trudność w dostępie do elit);

2. pomimo pytań kontrolnych, zagrożeniem są pytania sugerujące, które odpowiadającym pozwalają zorientować się, ku jakim wartościom skłania się pytający; (mniejsza liczba tych, którzy przyznają się do głosowania na ugrupowania ekstremalne, od rzeczywistej liczby głosujących w ten sposób); znaczna grupa osób którzy nie mają zdania, zbyt niska reprezentacja osób mobilnych i „słabo komunikatywnych” (ubogich, niewykształconych);

3. zawodzą w odniesieniu do grup i instytucji, ponieważ są zorientowane indywidualistycznie, a decyzje polityczne są podejmowane niesamodzielnie, lecz w grupach; suma jednostkowych przekonań, często nie tłumaczy funkcjonowania danej instytucji;

4. badania sondażowe nie wiele mówią o przyszłych zachowaniach;

5. faworyzują ujęcia statyczne (niestabilność grupy stanowiącej próbę badawczą, trudność stałej obserwacji = błędne prognozy w przypadku wyborów); nie uwzględniają analizę zmiany postaw;

6. mają tendencje do zaniedbywania moralno-humanistycznego wymiaru politycznych zachowań i ograniczają się do mierzalnych faktów.

Behawioralizm krytykowany jest za nadmierną afirmatywność (uznawanie istnienia czegoś i w pełni pozytywny stosunek do tego np. faktów) oraz za skupianie się na samych tylko technikach badań i niechęć do wszelkich wartościowań. Przerost metodycznej ramy nad treścią.

Pod adresem podejścia behawioralnego wysuwa się zarzut selektywnego dobierania tematów badań do zasobu odpowiednich narzędzi badawczych (metod). Kryterium wyboru tematów badań nie zawsze są ważne problemy społeczne i polityczne, ale dysponowanie zasobem narzędzi badawczych.

Andrew Hewood jako słabe strony wymienia:

- znaczące ograniczenie spektrum analizy politycznej uniemożliwiające jej wyjście poza bezpośrednio obserwowalne zjawiska

- odrzucenie wartości normatywnych (wolność, równość, sprawiedliwość) jako pozbawione znaczenia, ponieważ nie były empirycznie weryfikowalne (chociaż większość behawioralistów korzysta w analizie z sądów wartościujących).

- obsesja na punkcie danych liczbowych

„Prawie wszystkie analizy behawioralne można poddać w różnym stopniu uzasadnionej krytyce, podając jako powód fakt, ze wybrane wskaźniki operacyjne nie mierzą skutecznie pojęć teoretycznych do których się odnoszą”.

A. Heywood, Politologia, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009, s. 17-18.

David Sanders, Behawioralizm, [w:] Marsh D., Stoke G., Teorie i metody w naukach politycznych, WUJ, Kraków 2006, s. 53, 59.

David Sanders, Behawioralizm, [w:] Marsh D., Stoke G., Teorie i metody w naukach politycznych, WUJ, Kraków 2006, s. 48-52.

Heywood A., Klucz do politologii. Najważniejsze ideologie, systemy, postaci, PWN, Warszawa 2008, s. 84.

Klaus von Beyme, Współczesne teorie polityczne, Wydawnictwo Naukowe "Scholar", Warszawa 2005, s. 101.

Tamże, s. 100-101.

Tamże, s. 56.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Założenia teoretyczne behawioralizmu, Politologia - pliki, Teoria polityki
Teoria polityki - wykłady, Politologia - pliki, Teoria polityki
Zalety i wady podejścia behawioralnego, Politologia - pliki, Teoria polityki
Założenia teoretyczne behawioralizmu, Politologia - pliki, Teoria polityki
Antoszewski - spoleczenstwo obywatelskie, Politologia, Politologia II, Teoria polityki, Teoria polit
teoria - pytania z netu, Politologia, Politologia II, Teoria polityki, Teoria polityki
CLAUS OFFE - inny tekst, Politologia, Politologia II, Teoria polityki, Teoria polityki, ćwiczenia 1
Marketing polityczny - opracowane zagadnienia 20-38, Politologia - pliki, Marketing polityczny
Offe - nowe ruchy społeczne, Politologia, Politologia II, Teoria polityki, Teoria polityki, ćwiczeni

więcej podobnych podstron