AUTORSKIE PRAWA OSOBISTE DO, Inne


Autorskie prawa osobiste do utworów rozpowszechnionych w Internecie

Wstęp

Na treść praw autorskich składają się dwie podstawowe kategorie praw. Jedna to prawa majątkowe, które utożsamiane są z rzeczowym prawem własności. Art. 17 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych przyznaje twórcy wyłączne prawo do korzystania z utworu i rozporządzania nim na wszystkich polach eksploatacji.

Druga kategoria to autorskie prawa osobiste. W przeciwieństwie do autorskich praw majątkowych, które chronią wartość ekonomiczną utworu oraz korzyści z jego eksploatacji, autorskie prawa osobiste chronią niewymierną, psychologiczną więź autora z jego dziełem. Według art. 16 ustawy: "(...)autorskie prawa osobiste chronią nieograniczoną w czasie i nie podlegającą zrzeczeniu się lub zbyciu więź twórcy z utworem(...)". Poszczególne prawa osobiste, jak prawo do autorstwa, prawo do poszanowania postaci dzieła i inne, stanowią jedynie konkretyzację tej więzi. Ochronę wszystkich rodzajów praw osobistych należy zawsze rozumieć jako ochronę więzi twórcy z własnym dziełem. Tylko w takim zakresie, w jakim zostaje ona naruszona, mamy do czynienia z naruszeniem poszczególnych praw osobistych [1] .

Ustawa nie tłumaczy, co rozumieć pod pojęciem więzi twórcy z jego dziełem. Powszechnie przyjmuje się, że podstawą więzi autora z jego utworem jest fakt zawarcia w nim części osobowości twórcy (nurt personalistyczny). Naruszenie tej więzi jest w pewnym sensie ingerencją w odzwierciedlenie osobowości twórcy. W ten sposób zwolennicy nurtu personalistycznego tłumaczą ratio legis przyznania ochrony poszczególnym prawom osobistym, m.in. prawu do autorstwa. Dokonanie plagiatu (naruszenie prawa do autorstwa) jest rozumiane jako próba przejęcia części cudzego jestestwa (często oznacza również przywłaszczenie autorskich praw majątkowych). Na marginesie zaznaczę, iż użycie cudzego nazwiska do podpisania własnego utworu nie jest naruszeniem autorskich praw osobistych. Jest to zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę, że autorskie prawa osobiste chronią partykularną więź twórcy ze swoim utworem, a nie relację danej osoby do cudzych dzieł. Nurt personalistyczny autorskich praw osobistych tłumaczy także przyznanie innego rodzaju praw autorskich. Tak jest, np. z prawem do poszanowania integralności utworu. Niepowołana ingerencja w postać utworu lub jego nierzetelne wykorzystanie może zniekształcić przekaz dzieła, a tym samym wypaczyć utrwaloną w nim osobowość twórcy.

Spory w doktrynie dotyczą między innymi tego, czy wspomniana więź twórcy z utworem ma zabarwienie emocjonalne [2] , czy też jest niezależna od uczuć autora w stosunku do dzieła [3] . Zagadnienie to ma jednak czysto akademicki charakter i odpowiedź nań w żaden sposób nie wpłynie na sposób, w jaki prawo jest stosowane. Wydaje się, że istotniejsze jest udzielenie odpowiedzi na pytanie, czy niezbywalność dotyczy skonkretyzowanych w ustawie praw osobistych, czy samej więzi [4] ? Wątpliwości pojawiły się w związku z brzmieniem przepisu art.16, który statuuje, że ochronie podlega niezbywalna i podlegająca zrzeczeniu więź twórcy z utworem. Ustępy od 1-4 to przykładowe wymienienie na czym owa więź ma polegać. Przepis używa sformułowania "(...)w szczególności prawo do(...)". Uważam, że takie wyrażenie otwarcie wskazuje, że przykładowo wymienione prawa osobiste całkowicie wchodzą w zakres pojęciowy więzi twórcy z utworem. Poszczególne prawa osobiste posiadają w związku z tym przymiot niezbywalności oraz nie można się ich zrzec.

Przy omawianiu kwestii zbywalności praw osobistych należy zauważyć, że można w pewien sposób osłabić znaczenie przepisu uniemożliwiającego ich się zrzeczenie lub zbycie. Autor może zobowiązać się wobec określonej osoby do niewykonywania autorskich praw osobistych lub zezwolić jej na wykonywanie tego prawa w jego imieniu. Ewentualne wykonanie tych praw przez twórcę mogłoby uzasadniać odpowiedzialność kontraktową i w praktyce zapobiec dochodzeniu przez niego praw osobistych. Chodzi oczywiście o powstrzymanie autora od wykonywania praw osobistych. W żadnym wypadku podobna umowa nie pozbawia go tej możliwości (wówczas byłaby nieważna). W związku z charakterem autorskich praw osobistych, wyjątkowo silnie związanych z twórcą, każdą umowę tego typu należy interpretować, mając na uwadze głównie interes twórcy. Wszelkie niejasności należy rozstrzygać na jego korzyść.

Przypomnę jeszcze, jakie prawa osobiste przyznaje ustawa autorowi. Art. 16 wymienia prawa do:

ˇ autorstwa utworu
ˇ oznaczenia swoim nazwiskiem lub pseudonimem albo udostępniania go anonimowo
ˇ nienaruszalności treści i formy utworu oraz jego rzetelnego wykorzystania,
ˇ decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności,
ˇ nadzoru nad sposobem korzystania z utworu,
Ponadto,po ustawie rozsiane są inne uprawnienia twórcy, które mają charakter praw osobistych. Powyższą listę można, więc wzbogacić o prawo do:
ˇ dostępu do oryginału utworu (art. 52 ust.3)
ˇ sprzeciwu wobec zamiaru zniszczenia utworu plastycznego (art. 32 ust.2)
ˇ odstąpienia lub wypowiedzenia umowy z powodu istotnych interesów twórczych (art.56)
ˇ wycofania utworu z obiegu (art. 58)
ˇ zezwalania na korzystanie z opracowania (art.2 ust.2), choć jest to uprawnienie o mieszanym charakterze majątkowo-osobistym, co też jest przedmiotem sporów
[5] .

0x08 graphic

[1] W orzeczeniu S.A. w Krakowie 29.X.1997r. (I Aca 477/97) sąd otwarcie stwierdził, że nie każda zmiana treści lub formy utworu narusza prawo do integralności dzieła, lecz tylko taka która stanowi zarazem zerwanie lub osłabienie więzi twórcy z utworem.

[2] S.Ritterman uważał, że prawa autorskie osobiste chronią "węzeł uczuciowy, jaki wiąże twórcę z dziełem przed wszystkimi bezzasadnymi atakami, które mogłyby uczucia twórcy dla jego dzieła zadrasnąć". Por. S.Ritterman "Komentarz do ustawy o prawie autorskim" 1937 Kraków s.7; Podobnie wypowiadają się:
A.Kopff "Dzieło sztuk plastycznych i jego twórca w świetle przepisów prawa autorskiego" 1961 s.150;
M.Poźniak - Niedzielska "Autorstwo dzieła filmowego" 1968 Warszawa s.214

[3] A.Szpunar uniezależniał ochronę od tego czy uczucia twórcy ucierpiały na skutek naruszenia. Por. A.Szpunar "Ochrona dóbr osobistych" 1979 Warszawa s.107; Podobnie wypowiadają się:
M.Panowicz - Lipska "Majątkowa ochrona dóbr osobistych" 1975 Warszawa s.170;
E.Wojnicka "Ochrona autorskich praw osobistych" 1997 Łódź s.103;

[4] Problem jest nawet szerszy. Można zadać pytanie czy przedmiotem osobistych praw autorskich są wyszczególnione dobra czy też jedno ogólne dobro - więź z utworem? Zwolennikiem pierwszego podejścia jest m.in. E.Wojnicka; por. E.Wojnicka op.cit. s.93.
Innego zdania są J.Barta i R.Markiewicz. Wg. nich prawa osobiste chronią więź twórcy z utworem, czyli osobisty do niego stosunek ; por. J.Barta, R.Markiewicz "Komentarz do ustaw o prawie autorskim i prawach pokrewnych" 1995 Warszawa s.138

[5] SN przychylił się do tego stanowiska w uzasadnieniu do uchwały z 19 lutego 1968 (OSNCP 1969, nr.4, poz.59). Wg. sądu każda przeróbka dzieła może pomniejszyć wartość dzieła i wpłynąć na opinię odbiorców o dziele pierwotnym.

Prawo do autorstwa utworu

Prawo do ojcostwa (fr. droit de paternité; ang. right of atribution, right to claim authorship) utworu obejmuje dwa aspekty [1] . Każdemu z nich odpowiada jeden punkt art. 16 ustawy pr. aut.

Strona negatywna prawa do ojcostwa utworu to zakaz przywłaszczania sobie autorstwa cudzego dzieła. Wynika on z art. 16 pkt. 1. J.Błeszyński ujmuje ten aspekt jako rodzaj uprawnienia autora - "(...) możność domagania się, by nikt nie przywłaszczał sobie autorstwa dzieła" [2] . Zakaz przywłaszczania autorstwa jest regulowany nie tylko w cywilno-prawnej części ustawy. Wprowadzają go także karne przepisy ustawy. Według art. 115, kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu, podlega karze zaczynającej się od grzywny, a kończącej się na 3 latach pozbawienia wolności. Przy okazji warto zauważyć, że przepis nie wspomina nic o stopniu winy sprawcy. Zgodnie z przepisami ogólnymi kodeksu karnego, dla zastosowania przepisu art. 115 ust. 1 niezbędna jest wina umyślna (inaczej niż w przypadku odpowiedzialności cywilno-prawnej na mocy art. 78 [3] ). Przestępstwem (wg. KK) może być bowiem tylko czyn dokonany umyślnie, chyba że przepisy szczególne wyraźnie stanowią inaczej. Przestępstwo naruszenia prawa do autorstwa może polegać na świadomym wpisaniu niewłaściwego oznaczenia (zamiar bezpośredni) lub na pogodzeniu się z faktem błędnego oznaczenia utworu (zamiar ewentualny). Przestępstwo może także polegać na umyślnym wprowadzeniu w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu.

Aspekt pozytywny, ujęty w art.16 pkt.2, to obowiązek właściwego oznaczenia autorstwa przy rozpowszechnianiu utworu. Ta strona prawa do ojcostwa utworu ma nawet większe znaczenie niż jego strona negatywna, ponieważ może w bezpośredni sposób wpłynąć na prawa majątkowe twórcy. Brak oznaczenia lub jego niewłaściwe umieszczenie może pozbawić twórcę wielu majątkowych korzyści. Art.8 ust.2 stanowi domniemanie autorstwa osoby, której nazwisko w tym charakterze uwidoczniono na egzemplarzach utworu lub podano do publicznej wiadomości w związku z rozpowszechnianiem utworu. Błędne oznaczenie autorstwa może mieć zatem oprócz duchowego także konkretny, majątkowy wymiar.

Obowiązek prawidłowego sygnowania utworu odnosi się nie tylko do cudzych dzieł, ale także do własnych opracowań cudzego utworu. Tłumacz, adaptator, i inni opracowujący dzieło powinni ujawnić (w sposób zwyczajowo przyjęty) utwór pierwotny i jego autora, chyba że zgodnie z wolą twórcy oryginału ma on pozostać anonimowy. Zgodnie z orzeczeniem SN, nie stanowi naruszenia osobistych praw autorskich pominięcie nazwiska twórcy utworu, który jedynie zainspirował autora dzieła inspirowanego [4] .

Sposób oznaczenia autorstwa wybiera sam autor i tylko on. Ograniczenie tej swobody (np. przez wydawcę) jest poważnym naruszeniem prawa. Zgodnie z art. 16 ust. 2 twórca może oznaczyć utwór swoim nazwiskiem lub pseudonimem, a także kryptonimem, inicjałami i wszystkim tym, co przyjdzie mu do głowy. Osoby korzystające z dzieła są w sposób bezwzględny związane sposobem jego oznaczenia. Wyłącznie autor może bowiem o nim decydować. Obowiązek poszanowania woli twórcy w tej mierze rozciąga się w szczególności na podawanie imion, jeżeli autor je umieścił obok nazwiska. J.Błeszyński idzie nawet dalej i twierdzi, że obowiązek dotyczy także podania tytułów naukowych lub innych danych umieszczonych w ramach sygnatury. Swoboda twórcy w oznaczaniu autorstwa jest pełna [5] . Ustawa zapewnia autorowi również zachowanie anonimowości, jeśli to właśnie wynika z jego woli. W takim przypadku jedynie twórca może podać swoje nazwisko do publicznej wiadomości. Ujawnienie autorstwa utworu rozpowszechnionego anonimowo jest naruszeniem autorskich praw osobistych nawet, gdy tożsamość autora jest powszechnie znana. Jedynie sam twórca może to uczynić, podając ją do publicznej wiadomości.

Aspekt negatywny łączy się ściśle z aspektem pozytywnym prawa autorstwa. Trafnie ujęła to A.Wojciechowska: "(...) prawo do oznaczania (...) jest emanacją ogólnego prawa do autorstwa utworu i tylko poprzez to prawo może być wyjaśniane." [6] Często zdarza się, że nie oznaczenie autorstwa (strona pozytywna) prowadzi do mylnego przekonania odbiorcy, iż autorem jest kto inny (strona negatywna). Przykładem może tu być opracowanie utworu, powiedzmy tłumaczenie angielskiej sztuki, bez wskazania utworu pierwotnego. Dla nazwania takiego nieuczciwego opracowania używa się określenia plagiat ukryty (plagiat jawny - jedyny wysiłek naruszającego polega na wpisaniu własnego nazwiska). Odbiorca dzieła nie wie, iż ma do czynienia z tłumaczeniem i przyjmuje, że autorem jest osoba pod nim podpisana. W takim wypadku rzeczywisty twórca oryginału ma prawo żądać jednocześnie właściwego oznaczenia opracowania (strona pozytywna) oraz zaprzestania podawania się przez tłumacza za jedynego twórcę dzieła (strona negatywna). Trzeba zastrzec, że dokonanie plagiatu [7] uderza jednocześnie w prawa majątkowe autora. Oprócz usunięcia skutków naruszenia i ewentualnego zadośćuczynienia, sąd może zatem zasądzić odpowiednie odszkodowanie od sprawcy naruszenia.

Aspekt pozytywny prawa do autorstwa utworu jest chroniony, podobnie jak aspekt negatywny tego prawa, przez przepisy karne ustawy. Mówi o tym art. 115 pkt. 2. Karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3 zagrożone jest rozpowszechnianie dzieła bez podania nazwiska lub pseudonimu twórcy. Sprzeciwienie się wyrażonej woli twórcy i użycie pseudonimu twórcy zamiast nazwiska, nawet jeżeli pseudonim został już w świadomości publicznej zapomniany, nie jest przestępstwem. Podobnie jak nie jest przestępstwem ujawnienie autorstwa utworu udostępnionego anonimowo, (choć jest to bezprawne z punktu widzenia prawa cywilnego). Inne podejście byłoby sprzeczne z ogólną zasadą zakazującą rozszerzającej wykładni norm prawa karnego. Nie jest natomiast rozszerzającą wykładnią uznanie, że przepis traktuje na równi sytuację, w której utwór jest rozpowszechniany w postaci opracowania, z publicznym udostępnianiem utworu w wersji pierwotnej. Twórca opracowania i twórca oryginału są bowiem traktowani jak współtwórcy dzieła. Bezprawne jest pominięcie któregokolwiek z nich przy oznaczaniu utworu. Objęcie hipotezą normy sytuacji rozpowszechniania [8] umożliwia jej szersze zastosowanie. Dzięki temu norma dotyczy także przypadków udostępnienia utworów w Internecie. Można pójść nawet dalej. Wg. Z.Ćwiąkalskiego, karny charakter tej normy odrywa sposób rozumienia rozpowszechniania od przyjętego w cywilno-prawnej części ustawy. Rozpowszechnianiem może być, zgodnie z tym podejściem, także zapoznawanie z niewłaściwie oznaczonym utworem pojedynczych osób, np. drogą listów elektronicznych [9] .

Interesujące jest, czy podanie przez autora swojej tożsamości względem utworu udostępnionego anonimowo albo ogólniej - zmiana sposobu oznaczenia autorstwa, rodzi po stronie korzystających obowiązek dokonania stosownych zmian? Przy udzielaniu odpowiedzi na to pytanie należy rozróżnić dwie grupy sytuacji. Po pierwsze sytuacje, gdy do ukształtowania branego pod uwagę stanu faktycznego doszło przed ujawnieniem informacji o autorstwie. W takim przypadku odpowiedź na postawione pytanie musi być negatywna. Dokonane już opracowania, zapożyczone cytaty lub wykonane kopie oryginału należy traktować za stworzone w określonym, minionym stanie prawnym i kwestie naruszeń praw autorskich oceniać według tego stanu. Jeżeli utwór był wówczas udostępniony jako anonimowy, to jego eksploatowanie wiązało się z obowiązkiem poszanowania tej anonimowości. Po ujawnieniu autorstwa nie można żądać, by stworzone wtedy dzieła pochodne zostały opatrzone odpowiednimi informacjami. Nie ma znaczenia, czy ujawnienie własnej tożsamości przez autora zostało dokonane przez ustne lub pisemne oświadczenie, czy też przez zmianę oznaczeń na samym dziele. Z taką samą sytuacją będziemy mieli do czynienia w przypadku ponownego wydania tego samego dzieła ze zmienioną sygnaturą. Natomiast drugiego rodzaju sytuacje obejmują przypadki aktów przedsiębranych po omawianym oświadczeniu. Wówczas należy bezwzględnie zastosować się do woli autora. Nowe wydania, emisje, tłumaczenia, wystawy itp. powinny być opatrzone wskazaną przez twórcę notą.

Jeśli jednak chodzi o Internet, to stwarza on sytuacje, na które odpowiedź nie jest już tak oczywista. Główny problem polega na tym, że Internet istnieje nie tylko poza przestrzenią, ale praktycznie także "poza czasem" (por. rozdz. I). Dostęp do niego, a zatem i emisja zamieszczonych w nim materiałów, ma miejsce w każdej dowolnej chwili. W związku z tym trudno mówić w omawianym przypadku o zamknięciu pewnego stanu faktycznego. Mimo iż dzieła zostały stworzone w przeszłości, to akt ich udostępniania jest niejako rozciągnięty w czasie. Przy rozpatrywaniu legalności korzystania z utworu zawsze należy zatem brać pod uwagę chwilę obecną. Zdarzenia wpływające na sposób korzystania z utworów wywołują automatycznie swój skutek z chwilą zajścia. Data ostatniej aktualizacji, umieszczana na wielu stronach WWW, jest pozbawiona, w tym wypadku, większego znaczenia. Twórca opracowania, cytujący i osoby udostępniające w sieci określony utwór jest zobowiązany do zmiany oznaczeń dokładnie w chwili, gdy autor wyrazi taką wolę. Jedyną alternatywą jest natychmiastowe przerwanie publicznego dostępu do dzieła. Bezwzględny charakter prawa do decydowania o sposobie oznaczenia dzieła jest złagodzony zasadami odpowiedzialności z tytułu naruszenia autorskich praw osobistych, o czym w dalszej części pracy.

Wskazanie autorstwa strony WWW może być dokonane na różne sposoby. Ważne jest, o czym już pisałem, by, rozpowszechniając taką stronę, uszanować wolę twórcy co do tego sposobu oraz nie dopuścić do konfuzji autorstwa. Ustawa wyraźnie stanowi, że oznaczenie utworu pseudonimem, ma taką samą moc wiążącą jak podpisanie go prawdziwym nazwiskiem. Powszechnie w doktrynie przyjmuje się, że pseudonim nie koniecznie musi być wyrazem [10] . Wykładnia na użytek ustawy odbiega od potocznego rozumienia tego słowa. Pseudonimem może być także symbol (np. zamaszysta litera Z meksykańskiego bohatera), rysunek lub jakiś inny znak rozpoznawczy. Oczywistym się wydaje, że powinien on mieć dostatecznie samoistny charakter, by mógł być przez każdego łatwo zinterpretowany jako rodzaj pseudonimu.

Powstaje pytanie, czy przy braku jakiegokolwiek innego oznaczenia, za pseudonim może być uznany adres internetowy? [11] Można wyobrazić sobie sytuację, w której adres jest tak skonstruowany, że nie ulega wątpliwości, kto jest autorem - np. http://www.konradswitala.pl. Trzeba jednak zauważyć, że w takiej sytuacji informacja o autorze wnioskowana jest z treści adresu. Sam adres nie ma charakteru identyfikującego twórcę, lecz stanowi pewien kod umożliwiający naszemu komputerowi odnalezienie innego komputera w sieci i pozyskanie od niego pożądanych informacji. Nie sposób odmówić adresowi internetowemu charakteru odróżniającego, ale dotyczy on głównie lokalizacji materiałów. Trzeba mieć również na uwadze, że coraz częściej zawartość stron WWW nie jest wynikiem twórczości jednej osoby i przypisanie autorstwa osobie ujawnionej w adresie domenowym może być co najmniej błędne. Przykładem może być strona polskiego pisarza http://www.lem.pl. Nie ulega wątpliwości, że sam pisarz miał tylko częściowy wpływ na formę i treść tej strony, zwłaszcza, że dotychczas pałał on niechęcią do Internetu. Projekt strony wykonał zapewne jakiś webmaster, uzgadniając zapewne ze S.Lemem, co i jak przedstawić. Współautorami strony WWW będą, więc S.Lem i ów webmaster, a nie sam pisarz.

Adres nie nadaje się bezpośrednio do odróżnienia twórców od siebie, (choć adres internetowy może nadawać się do odróżnienia towarów lub usług i może pełnić funkcję znaku towarowego [12] ). Gdy w treści dokumentu nie ma oznaczenia autorstwa należy przyjąć, że autor pragnął pozostać anonimowy i, nawet gdy jego tożsamość jest wszystkim znana lub wynika z treści adresu WWW, to bez jego zgody nie można jej ujawnić [13] .

Dzięki przepisom ustawy prawno-autorskiej problem ma niewielkie znaczenie praktyczne. Jak już wspomniałem, obowiązek oznaczania autorstwa obciąża osobę, która rozpowszechnia utwór. By utwór rozpowszechniać, należy zawrzeć z twórcą umowę przenoszącą całość praw majątkowych do utworu lub przynajmniej uzyskać licencję na określony sposób rozpowszechniania. Zgodnie zaś z przyjętą praktyką, jeżeli twórca nie zastrzegł inaczej, jego tożsamość powinna być ujawniona na dziele w sposób zwyczajowo przyjęty. Z pewnością tym sposobem nie jest sformułowanie adresu internetowego.

Podkreślić wypada, że prawo do autorstwa utworu w jego obu aspektach (negatywnym i pozytywnym) przysługuje wszystkim twórcom wspólnego utworu. Zatem w przypadku dzieł multimedialnych, serwisów internetowych i innych dzieł zbiorowych należy wymienić w sposób zwyczajowo przyjęty wszystkie osoby, które włożyły twórczy wkład w ich powstanie. Każdy serwis internetowy bezwzględnie musi zawierać odniesienie do lokacji, w której można uzyskać informacje o jego twórcach. Informacje tego typu powinny zawierać nazwiska lub pseudonimy autorów (chyba że ich wolą było pozostanie anonimowymi) oraz działy lub części serwisu, w których powstawaniu biorą albo brali oni udział. Opatrzenie stron serwisu lub innego dzieła multimedialnego notą wskazującą na producenta dzieła (podczas gdy nie może on być uznany za twórcę dzieła) jest dopuszczalne, jeżeli z kontekstu wynika, iż chodzi o posiadacza majątkowych praw autorskich. Taki charakter ma, między innymi, nota copyright obecna chyba na wszystkich polskich stronach internetowych.

Pamiętać ponadto należy, że w skład strony WWW i innych dzieł multimedialnych czasem wchodzą (o czym często się zapomina) skrypty CGI i inne programy wykonywalne po stronie serwera. Korzystające z nich osoby mają bezwarunkowy obowiązek zawarcia odpowiedniej informacji o ich twórcach. Zazwyczaj autorzy tych małych programów, załączają notę autorską w ich źródle. Warto się z nią zapoznać, gdyż często twórcy żądają w niej ujawnienia ich autorstwa w widocznym miejscu na stronie WWW. Zgodnie z wyżej poczynionymi ustaleniami, oznaczenie autorstwa w źródle dokumentu nie jest łatwo dostępne i w związku z tym żądanie autora programu jest dla użytkownika wiążące.

W wielu obcych systemach prawnych, w tym także w systemie copyright, autorom przysługuje roszczenie zaprzeczenia autorstwa, czyli odwrotność prawa do autorstwa. Osoba, która nie stworzyła jakiegoś dzieła może skutecznie sprzeciwić się podawaniu jej nazwiska (lub oficjalnego pseudonimu) jako nazwiska twórcy, jeżeli tym twórcą nie jest. Polska ustawa o prawach autorskich nie przyznaje takiego prawa. Wynika to najprawdopodobniej z faktu, iż autorskie prawa osobiste mają za zadanie chronić tylko więź autora ze stworzonym dziełem [14] . Jest to istotna zmiana w stosunku do obowiązującej poprzednio ustawy z 1953r. Ustawa z 1953r. w art. 52 pkt. 1 zakazywała przywłaszczania sobie przez osobę trzecią nazwiska lub pseudonimu autora. Obecnie twórca nie ma możliwości wystąpienia z roszczeniem o "zaprzeczenie ojcostwa" utworu. Jedyną możliwością ochrony jego interesów jest zastosowanie przepisów kodeksu cywilnego (art.23 i 24) o ochronie dóbr osobistych. Wtedy trzeba jednak udowodnić, że dobra osobiste (np. reputacja) zostały naruszone lub przynajmniej zagrożone. W naszym przykładzie, jeśli Lem nie brałby udziału w tworzeniu strony o adresie http://www.lem.pl, to mógłby dochodzić ochrony swojego nazwiska (dobro osobiste) tylko gdyby zawartość strony przynosiła ujmę jego osobie. Inną możliwość dają przepisy ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Potrzebne jednak jest spełnienie kilku ogólnych przesłanek, by objąć dany przypadek zakresem zastosowania tej ustawy. Przede wszystkim chodzi o to, by osoba, która przywłaszczyła sobie nazwisko lub pseudonim oraz osoba do nich uprawniona były przedsiębiorcami w rozumieniu ustawy o działalności gospodarczej.

Aspekt negatywny prawa do autorstwa oznacza zakaz występowania jako twórca osobie, która w rzeczywistości utworu nie stworzyła. Czy jednak zgoda autora na wskazanie zamiast niego innej osoby, uchyla bezprawność takiego działania? Problem dotyczy głównie kwestii ghost-writerów, czyli twórców piszących na zlecenie i zrzekających się autorstwa na rzecz zamawiających. Zawiera się z nimi podobne umowy dla uzyskania większych zysków ze sprzedaży. Powszechnie wiadomo, że nazwiska niektórych pisarzy, ale też reżyserów i malarzy (problem dotyczy wszystkich dziedzin sztuki) same w sobie już gwarantują zyski wydawcom. Niezależnie od potrzeb rynku należy pamiętać, że autorskie prawa osobiste są niezbywalne i nie podlegają zrzeczeniu. W polskiej doktrynie panuje w związku z tym przekonanie, iż prawo do autorstwa utworu nie obejmuje prawa do wskazywania innej niż twórca osoby. W przeciwnym wypadku dochodziłoby do zrywania, chronionej przez prawo autorskie, więzi twórcy z utworem. Wszystkie formy zastąpienia rzeczywistego twórcy osobą trzecią są z góry uważane za bezprawne, a postanowienia umowne ich dotyczące, za nieważne. Zgoda autora pozostaje w tym przypadku bez znaczenia. J.Barta i R.Markiewicz czynią jednak wyjątek na rzecz przemówień polityków, ze względu na ustaloną praktykę [15] . E.Wojnicka znajduje, z kolei, moralne uzasadnienie dla tego typu praktyki [16] . Natomiast A.Wojciechowska, nieco przewrotnie podchwytując koncepcję "moralnego uzasadnienia", zupełnie poważnie zastanawia się nad rozszerzeniem dopuszczalności umów "o przeniesienie autorstwa" na dzieła filmowe, których twórcy są prześladowani przez cenzurę polityczną.

Obowiązek prawidłowego oznaczania autorstwa znajduje swoje powtórzenie w przepisach regulujących rozpowszechnianie w zakresie dozwolonego użytku. W takim przypadku, do obowiązku oznaczenia autorstwa dochodzi nakaz wskazania źródła, z którego utwór został zaczerpnięty. Zgodnie z art.34, można nieodpłatnie korzystać z utworów w granicach dozwolonego użytku pod warunkiem wymienienia twórcy i źródła. Można poprzestać na podaniu samego źródła, ale tylko jeżeli utwór jest anonimowy. W przypadku publikacji internetowych, w razie braku oznaczenia autorstwa na stronie, należy podać adres strony, z której korzystano, np. z której został zaczerpnięty cytat. Warto zwrócić uwagę, że nie będzie miało znaczenia, czy adres WWW jest tylko oznaczeniem lokalizacji strony, czy także autora, gdyż i tak będzie musiał być wymieniony.

Rozważany problem wskazywania źródła może mieć pewne znaczenie dla opracowania. Art.2 ust.5 wymaga wymienienia na egzemplarzach opracowania (np. polskojęzycznej wersji strony WWW) twórcy i tytułu utworu pierwotnego. Nie ma, więc mowy o źródle, z którego pochodzi utwór. Mimo to, jeżeli twórca utworu pierwotnego nie ujawnił swojej tożsamości na samej stronie, wskazane wtedy będzie podanie adresu internetowego. Adres wyjątkowo pełni wówczas funkcję oznaczenia autorstwa (jak pseudonim), a jeśli strona nie ma oficjalnego tytułu (co zdarza się często, np. www.onet.pl), to pełni jednocześnie i tę funkcję.

Osobną kwestią jest sposób, w jaki oznaczenie autorstwa ma być przedstawione przez rozpowszechniającego. Nie należy mylić sposobu oznaczania autorstwa ze sposobem jego przedstawienia. To pierwsze, omówione na początku tego rozdziału, jest wyłączną domeną twórcy i dotyczy zawartych w sygnaturze informacji. Drugie, to sposób, w jaki rozpowszechniający (np. wydawca) ujawni te informacje, a zwłaszcza gdzie i kiedy. Niestety ustawa nie reguluje tej kwestii. Ukształtował się zatem pogląd, iż oznaczenie musi być zgodne z powszechnie przyjętą praktyką. Trzeba przy tym pamiętać, że za każdym razem należy odwoływać się do przyjętych zwyczajów panujących w każdej konkretnej dziedzinie eksploatacji utworów. Jest chyba oczywiste, że inne zwyczaje ukształtowały się w dziedzinie wydawniczej, inne w telewizyjno-nadawczej, a jeszcze inne w sieciach informatycznych. Trzeba zastrzec, że odesłanie do przyjętej praktyki jest nieskuteczne, jeżeli owa praktyka odbiega od podstawowych zasad prawa autorskiego. Odwołanie się do przyjętych zwyczajów, jak trafnie wskazuje J.Błeszyński [17] , nie ma zastosowania w sytuacji, gdy polegają one w praktyce na pominięciu wzmianki o autorze. Powoływanie się na przyjęte zwyczaje i praktykę jest także nieskuteczne, gdy sposób lub miejsce podania autorstwa wywołuje uzasadnione wątpliwości odbiorcy co do identyfikowania utworu z danym twórcą (A.Karpowicz [18] ). W jednym ze swych orzeczeń SN uznał prawo współtwórcy scenariusza filmowego do żądania, aby jego nazwisko zostało ujawnione w metryce filmu jako jednego ze współtwórców filmu, a nie osób, które "wzięły udział w powstaniu filmu" [19] . Te uwagi mają kolosalne znaczenie dla oceny "zwyczajów" internetowych. Bardzo często bowiem utwory oznacza się w sposób niezadowalający albo wręcz niemożliwy do odczytania.

Nowym sposobem oznaczania autorstwa stron WWW są tak zwane meta-tagi, czyli elementy kodu html (w którym napisana jest strona), które nie mają wpływu na wygląd graficzny strony, pozostają ukryte. Meta-tagi odczytywane są przez wyszukiwarki [20] oraz przeglądarki internetowe [21] . Stanowią rodzaj stopki redakcyjnej tekstu oraz ułatwiają odnalezienie strony w sieci. Jednym z tych meta-tagów jest tag określający autora dokumentu. Wygląda on mniej więcej tak: <META content="Konrad Switala" name=author>. Nie ulega wątpliwości, że przy rozpowszechnianiu strony opatrzonej takim tagiem należy go zachować. Nie można go usunąć. Mniej oczywista jest odpowiedź na pytanie, czy w przypadku zmiany formy utworu z cyfrowej na inną, należy umieścić na uzyskanym egzemplarzu, ukrytą przecież, informację o autorze. Przykładem może tu być wydrukowanie strony internetowej. Zazwyczaj drukarka będzie tak skonfigurowana, że wydrukuje adres strony WWW, lecz pominie bardzo ważną informację o jej autorze. Większość użytkowników komputera i Internetu nie wie, jak odnaleźć odpowiednią notę. Korzystając z odpowiedniego oprogramowania, musieliby dokonać edycji źródła dokumentu, a następnie odnaleźć w źródle odpowiednią linię kodu - wspomniany tag. To zadanie, dla nie znających kodu html jest dość kłopotliwe, a źródło dokumentu praktycznie nieczytelne. Mimo to, uważam, że pominięcie w takiej sytuacji oznaczenia autorstwa jest naruszeniem praw autorskich. Inną sprawą jest to, że odpowiedzialność za takie (nieświadome) naruszenie nie jest nazbyt surowa.

Odpowiedzialność za naruszenie praw osobistych reguluje art. 78 ustawy. Przepis uniezależnia co prawda odpowiedzialność za naruszenie osobistych praw autorskich od winy osoby, która się go dopuściła, ale nieumyślne naruszenie nie grozi dotkliwymi sankcjami. Wina jest niezbędną przesłanką przyznania twórcy zadośćuczynienia pieniężnego lub (zależnie od woli twórcy) zobowiązania sprawcy do uiszczenia odpowiedniej sumy na wskazany cel społeczny. Brak winy ogranicza odpowiedzialność do obowiązku usunięcia skutków naruszenia. Osoba, która wydrukowała "ściągnięty" z Internetu utwór i która błędnie mniemała, że utwór jest anonimowy, podczas gdy oznaczenie autora tkwiło cały czas w meta-tag’u, będzie co najwyżej zmuszona do usunięcia skutków naruszenia (np. przez publiczne ogłoszenie, kto był autorem utworu).

Sytuacja odwrotna do wyżej opisanej, czyli wprowadzenie utworu do Internetu, będzie wymagała wyraźnego określenia autorstwa w treści dokumentu, a nie w tag’u. Zwyczaj oznaczania autorstwa w meta-tagu, nawet jeżeli przyjąć, że jest powszechnie stosowany, nie czyni zadość wymogom prawa autorskiego. Ponadto,(moim zdaniem) przymiot "powszechności" powinien odnosić się także do przyjętej praktyki w odnajdywaniu oznaczeń autorstwa. Powszechna powinna być także znajomość miejsca, w którym można odnaleźć odpowiednią informację. Jest wysoce prawdopodobne, że już w niedalekiej przyszłości większość odbiorców będzie potrafiła odnaleźć rzeczone informacje. Wówczas będzie można rozważyć, czy oznaczenie w meta-tag’u czyni zadość przyjętym zwyczajom, a co ważniejsze, czy w dostateczny sposób chroni prawa osobiste autora.

Przy okazji omawiania zagadnienia meta-tag’ów, pragnę zwrócić uwagę na to, iż w praktyce, błędne oznaczanie w nich autorstwa jest zjawiskiem niezwykle częstym. Zazwyczaj wynika to z niedbalstwa osób tworzących strony WWW lub dokonujących innego rodzaju digitalizacji utworów. Programy stosowane przy edycji tekstu często automatycznie oznaczają autorstwo na podstawie informacji o komputerze użytkownika. Nie trudno domyślić się, że nie zawsze tworzenie dokumentu w tego typu programie będzie dokonywane przez osobę zalogowaną jako użytkownik. Program jednak o tym nie będzie "wiedział" i opatrzy źródło dokumentu błędną notą. Jeżeli do takiej pomyłki dopuści autor edytowanego dokumentu, to zastosowanie będą miały przepisy KC lub ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (patrz. rozważania dotyczące zaprzeczenia autorstwa). Jeżeli jednak użytkownik programu dokonał edycji cudzego tekstu, to takie działania będą objęte zakresem zastosowania ustawy pr. aut. W przypadku gdy użytkownik dodatkowo świadomie godzi się na takie fałszywe oznaczenie, w grę wejdzie ponadto art. 115 (prawo karne). Z analogiczną sytuacją będziemy mieli do czynienia przy, jakże częstej, praktyce "wklejania" cudzego tekstu we wcześniej przygotowany szablon, zawierający nie zmienione oznaczenie autorstwa. Twórcy stron internetowych przy zamieszczaniu nowych utworów (zazwyczaj za zgodą ich autorów) "z lenistwa" nie zmieniają meta-tag’ów dotyczących autorstwa dokumentu zastępują treść dowolnego istniejącego już dokumentu html nowym materiałem. Często autorami dotychczasowego i nowego utworu są dwie różne osoby. Egzekwowanie przez twórcę praw osobistych naruszonych w ten sposób nie będzie zadaniem łatwym. Trudno wymienionym wyżej czynnościom przypisać umyślny charakter. Nie mniej jednak stanowią one naruszenie autorskich praw osobistych. Są bezprawne przynajmniej dopóki w treści dokumentu nie znajdzie się czytelna i łatwo dostępna, prawidłowa sygnatura autorstwa. Wówczas błędny meta-tag można potraktować raczej jako drobną pomyłkę, a nie jako naruszenie prawa.

Rodzajem jawnego plagiatu może okazać się technika "deep-linking". Polega ona na stworzeniu na stronie odnośnika łączącego bezpośrednio z jednym z elementów cudzej witryny. Pomija on stronę tytułową witryny, na której zazwyczaj znajdują się informacje o autorze strony. To może doprowadzić do konfuzji autorstwa strony, do której prowadzi odnośnik z autorstwem witryny, na której został on umieszczony. Taka sytuacja jest najbardziej prawdopodobna w przypadku zastosowania ramek (frames) na stronie, kiedy to cudza strona zostaje wyświetlona w ramach strony zawierającej odnośnik. Brak odpowiedniego oznaczenia na utworze będzie naruszeniem praw autorskich, nie mówiąc o sytuacji, kiedy ramkę wypełnia logo lub nazwa strony zawierającej link.

Sytuacji, gdy strona jest wyświetlana "w ramach" (w ramkach) witryny osoby trzeciej, nie należy mylić z praktyką "podczepiania" loga danej firmy do przeglądarek internetowych. Zdarza się, że różnego rodzaju przedsiębiorstwa stosują dość natrętną politykę reklamową i przez odpowiednie programy "zmuszają" przeglądarki internetowe do wyświetlania oprócz właściwej strony także ich loga lub innej reklamy. Przykładem może być działalność firmy IDS, Internet provider’a [22] . Łącząc się z Internetem przez udostępniony przez tę firmę numer, użytkownik "skazuje się" na oglądanie banera [23] reklamowego tej firmy, zajmującego ok. 10% ekranu. Tego rodzaju działalności nie można zakwalifikować jako wprowadzenia w błąd co do rzeczywistego autorstwa utworu, ponieważ: 1) z treści banerów wynika zazwyczaj, że dotyczą przedsiębiorstw, a nie osób fizycznych - twórców; 2) banery towarzyszą raczej przeglądarce niż danemu utworowi. W związku z tymi dwoma aspektami, tych banerów nie można traktować jako oznaczeń na danym utworze. Podobnie jak nie można traktować w ten sposób na przykład oznaczenia marki telewizora, na którym oglądany jest program telewizyjny. Omawiane zagadnienie nabiera jednak większego znaczenia w przypadku prawa do zachowania integralności utworu i jego rzetelnego wykorzystania, ale o tym dalej.

Na koniec warto zauważyć, że prawo do autorstwa utworu dotyczy wyłącznie kreatywnych elementów utworu, zgodnie z generalną zasadą, że prawo autorskie chroni tylko rezultat indywidualnej twórczości. Wszystkie te części dzieła, które nie wykazują tej cechy można rozpowszechniać, nie tylko nie naruszając praw majątkowych, ale także osobistych ich autora. Jeżeli z czyjejś pracy zostaną zapożyczone wzory matematyczne lub fakty historyczne, to nie powstanie obowiązek ujawniania autora owej pracy.

0x08 graphic

[1] Nie jest to pogląd przez wszystkich akceptowany. Niektórzy zaś nie przypisują temu podziałowi większego znaczenia praktycznego. Por. E.Wojnicka "Ochrona autorskich dóbr osobistych" 1997 Łódź, s.121.

[2] op.cit.

[3] Art. 78 ust. pr. aut. dotyczy roszczeń służących ochronie autorskich praw osobistych. Odpowiedzialność z tego tytułu jest, wg. przepisu, niezależna od winy i dobrej lub złej wiary osoby, która się naruszenia dopuściła.

[4] SN orzeczenie z 10.V.1963r., IICR128/60

[5] Zgodnie z orzeczeniem SN z 6 czerwca 1928 autor przesyłając do druku utwór podpisany swoim nazwiskiem lub pseudonimem wyraża w sposób dorozumiany wolę takiego ich oznaczenia przy opublikowaniu (OSP 1928, nr 7, poz.492).

[6] A.Wojciechowska "Autorskie prawa osobiste twórców dzieła audiowizualnego" ZNUJ z.72 1999 Kraków

[7] Nie wszystkie przypadki przedstawienia nie swojego utworu jako własnego mogą być traktowane jak plagiat. Por. E.Wojnicka op.cit. Nie jest plagiatem uchybienie poprawnemu (zwłaszcza w sposób wybrany przez autora) sposobowi przedstawienia autorstwa, acz daje możliwość dochodzenia swych praw.

[8] Zgodnie z art. 6 ust.pr.aut. utworem rozpowszechnionym jest utwór, który za zezwoleniem twórcy został udostępniony publicznie. Wbrew literalnemu brzmieniu tego przepisu, nie należy traktować zezwolenia twórcy za konstytutywną cechę rozpowszechnienia. Przyjęło się, że umieszczenie utworu w sieci jest rozpowszechnieniem, a nie opublikowaniem. Dla uznania rozpowszechnienia za opublikowanie potrzebne jest bowiem stworzenie (materialnych) egzemplarzy dzieła.

[9] Z.Ćwiąkalski "Komentarz do ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych" 2001 Warszawa s.679

[10] Por. A.Wojciechowska op.cit.

[11] Adresy internetowe są przez doktrynę postrzegane głównie jako oznaczenia zbliżone do znaków towarowych.

[12] Por. J.Ożegalska "Adresy internetowe a znaki towarowe" ZNUJ z.71 1999 Kraków;

R.Chmura, W.Włodarczyk "Bezprawne używanie zarejestrowanych znaków towarowych w adresach domenowych w świetle ustawy o znakach towarowych" w "Internet - problemy prawne" 1999 Lublin;

[13] Co innego wynika jednak z orzeczenia S.A. w Krakowie z 29 października 1997. "(...)decyzja autora o zatajeniu swojej tożsamości musi wynikać z wyraźnego oświadczenia woli twórcy." IACa 477/97. Także część doktryny uznaje za niezbędne takie oświadczenie. Moim zdaniem jest to zbyt roszerzająca wykładnia art. 16 ust.pr.aut. Jeżeli tożsamość autora jest mimo anonimowego udostępnienia znana danej osobie, to powinna ona wystąpić o zgodę na ujawnienie autorstwa.

[14] Por. J.Barta, R.Markiewicz "Komentarz do ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych" 2001 Warszawa;

[15] J.Barta,R.Markiewicz "Komentarz..."

[16] E.Wojnicka: op.cit.

[17] J.Błeszyński, M.Staszków "Prawo autorskie i wynalazcze" 1983 Warszawa s.131

[18] A.Karpowicz: "Autor-Wydawca. Poradnik prawa autorskiego"1999 Warszawa s.49

[19] SN orzeczenie z 4.III.1971r., ICR 62/71

[20] Patrz wyżej: przedmiot prawa autorskiego - internetowa baza danych.

[21] Przeglądarki internetowe to np. włączony w oprogramowanie Windows 9x/2000 Internet Explorer, lub konkurencyjny Netscape Navigator. Przeglądarka służy oglądaniu stron WWW przez "ściąganie" odpowiednich dokumentów i interpretowaniu kodu w jakim zostały napisane. Dzięki przeglądarce można skontaktować się z wyszukiwarką i bardziej efektywnie odszukiwać dane.

[22] Internet Provider - instytucja z którą łączy się użytkownik by uzyskać dostęp do Internetu. Najczęściej wykorzystywanym polskim "dostawcą Internetu" jest TP S.A. Dostęp do Internetu zapewnia wybranie przez komputer numeru 0202122.

[23] Baner - prostokątnych rozmiarów obraz, najczęściej zawierający ruchome elementy i stanowiący rodzaj reklamy - ogłoszenia. Zazwyczaj "kliknięcie" na jego powierzchni powoduje odesłanie do reklamowanej lokacji.

0x08 graphic

intelekt.htm0x08 graphic
intelekt.htm

Prawo do zachowania integralności utworu i do jego rzetelnego wykorzystania

Art. 16 ust.3 przyznaje twórcy prawo do nienaruszalności treści i formy utworu (droit au respect de l'oeuvre) oraz do jego rzetelnego wykorzystania. Jak widać, mamy tu do czynienia z dwoma prawami, które podobnie jak prawo do autorstwa utworu i prawo do jego oznaczania, uzupełniają się nawzajem. Pierwsze z nich, prawo do zachowania integralności utworu jest w literaturze ujmowane także jako prawo do nietykalności utworu lub prawo do respektowania postaci dzieła [1] . Polega ono na wyposażeniu twórcy w wyłączne i niezbywalne prawo do decydowania o postaci, w jakiej dzieło ma się ukazać i ma być rozpowszechniane. Daje się w nim zauważyć kolejny raz personalistyczne podejście do autorskich praw osobistych, czyli założenie, iż autor urzeczywistnia w utworze swoją osobowość. Ingerencja w kształt utworu jest bowiem w systemach droit d'auteur (kontynentalnych) utożsamiana z wypaczeniem odbitej w nim osobowości twórcy. Ostateczny wygląd dzieła jest spełnieniem pewnej wizji twórcy, której wyłącznie on doświadcza. Ktokolwiek inny może jedynie domyślać się, jaki jest ostateczny sens takiej, a nie innej formy lub treści. Dokonując zmian, można nawet nieświadomie zupełnie zniekształcić przekaz dzieła. Przecież nie bez powodu we wszystkich religiach świata panuje bezwzględny nakaz wykonywania kopii świętych tekstów z dokładnością co do jednego przecinka.

Prawo do poszanowania postaci dzieła nadanej mu przez twórcę poddane jest współcześnie poważnej próbie. Komputery i inne osiągnięcia techniki dają olbrzymie możliwości ingerencji w strukturę odbieranych utworów. Utwór zapisany w cyfrowej formie można w dowolny i łatwy sposób modyfikować, nie ponosząc większych kosztów. Nowe narzędzia umożliwiają barwienie czarno-białych filmów, zmianę palety kolorów obrazów, "wycinanie i wklejanie" fragmentów tekstu oraz wiele innych "przeróbek". Nowoczesna muzyka, tworzona przy użyciu komputerów, opiera się w dużej mierze na samplingu, czyli mieszaniu kilku różnych fragmentów utworów. Z kolei w dziedzinie produktów multimedialnych producenci zdali sobie sprawę, iż dla odbiorcy możliwość wpływu na ostateczny kształt dzieła jest źródłem dodatkowej przyjemności, a zatem wpływa istotnie na powodzenie produktu. Wpływ ten może być nawet iluzoryczny, jak w przypadku interaktywnych filmów, ale ważne jest, by pozwalał odbiorcy na aktywny udział w przekazie dzieła. Ponadto,dzięki nowym technologiom osoby nie posiadające wrodzonych zdolności artystycznych mogą z powodzeniem tworzyć własne dzieła, korzystając z "prefabrykatów" przygotowanych przez producentów oprogramowania. Liczne programy zwane "kreatorami" pomagają w krótkim czasie stworzyć dzieło na podstawie wcześniej przygotowanych elementów. Ingerencja w cudze prawa osobiste jest nieunikniona. Coraz częściej, jak pisze A.Wojciechowska: "zadaniem prawa autorskiego staje się nie tyle obrona utworów przed zmianami, co wytyczenie trakcji, po których te zmiany powinny przebiegać [2] ."

Konwencja berneńska w art. 6bis uprawnia autora do sprzeciwiania się każdej modyfikacji na szkodę dzieła, która mogłaby przynieść autorowi "ujmę jego czci lub dobremu imieniu". W podobny, pośredni sposób chroniona jest postać utworu w angielskim systemie copyright. W rzeczywistości wspomniane normy chronią dobra osobiste autora, a nie jego więź z utworem. Bezpośrednio jest ona chroniona tylko w systemach prawa droit d'auteur, między innymi w Polsce.

Zgodnie z poprzednio obowiązującą ustawą z 1952r. dla naruszenia prawa do nienaruszalności treści i formy utworu niezbędne było wprowadzenie takich zmian, które w rzeczywistości zniekształcały treść lub formę albo pomniejszały wartość utworu. Obecnie obowiązująca ustawa zdaje się uniezależniać kwalifikację danego czynu jako naruszenia prawa od zaistnienia jakichkolwiek skutków. Przepis art. 16 pkt. 3 przyznaje twórcy prawo do "nienaruszalności treści i formy utworu". Tak lakoniczne sformułowanie sugeruje, iż każda nieautoryzowana zmiana jest naruszeniem osobistych praw autorskich. Tak jednak nie jest. Zgodnie z zasadą, iż osobiste prawa autorskie chronią więź twórcy ze stworzonym utworem, bezprawna może być tylko taka zmiana postaci utworu, która narusza tę więź. Znalazło to potwierdzenie w orzeczeniu Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Sąd stwierdził: "nie każda zmiana dowolnego elementu treści lub formy utworu narusza prawo do jego integralności, lecz tylko taka jego zmiana, która "zrywa" lub "osłabia" więź twórcy z utworem, usuwa lub narusza więź między utworem , a cechami indywidualizującymi jego twórcę." [3]

Naruszenie integralności utworu nie koniecznie musi ograniczać się do bezpośrednich ingerencji w samym utworze. Może przejawiać się nie tylko w zmianach lub w usuwaniu części utworu, ale także w uzupełnieniach lub dodatkach. W nie publikowanym orzeczeniu SN stwierdził, że opatrzenie utworu ilustracjami niezgodnymi z jego charakterem powoduje zniekształcenie postaci dzieła [4] . Z podobną sytuacją będziemy mieli do czynienia w przypadku podzielenia utworu na segmenty i oznaczenie ich podtytułami. Można jednak zastanawiać się, czy dodanie reklamy do listu e-mail jest tego rodzaju naruszeniem. Często spotykaną praktyką, stosowaną przez portale internetowe [5] , jest dołączanie drobnych reklam do każdego listu wysyłanego z ich serwera pocztowego [6] . Jest to pewnego rodzaju niedogodność, na którą przystają użytkownicy w zamian za bezpłatny dostęp i obsługę prywatnego konta pocztowego. Czy taka zgoda jest prawnie skuteczna? Ingerencja w formę utworu w postaci dodania doń reklamy następuje wszak po założeniu konta, czyli po zaakceptowaniu regulaminu. Przecież, jak wskazuje M.Poźniak-Niedzielska, zgoda na dokonanie zmian w utworze nie może być wyrażona in blanco lub pro futuro. Jej skuteczność może być oceniana tylko ex post i to też według zasad współżycia społecznego, przyjętych zwyczajów i zasad należytej staranności [7] . W tym przypadku nie dochodzi jednak do udzielenia zgody pro futuro. Poprzez założenie konta użytkownik nie udziela zgody na zmiany w swoich listach, ale zawiera umowę o zupełnie innej, nie interesującej nas treści. Natomiast użytkownik wyraża dorozumianą zgodę na dodanie reklam do treści i formy swojej korespondencji za każdym razem, gdy korzysta ze swojego konta. Można założyć, że w chwili "kliknięcia" myszą na piktogramie "wyślij" wyraża jednocześnie zgodę na opatrzenie listu reklamą. Oczywiście przy zakładaniu konta pocztowego lub przynajmniej przed zastosowaniem programu dołączającego do listów reklamy, serwis internetowy powinien poinformować użytkownika o warunkach eksploatacji tego konta. Z naruszeniem integralności dzieła będziemy mieli do czynienia, jeżeli sposób dołączenia, treść lub forma reklamy będzie niezgodna z zaakceptowanym przez użytkownika regulaminem, ale nie tylko. Naruszeniem będzie także ingerencja sprzeczna z przyjętą w tej mierze praktyką lub zasadami współżycia społecznego. Nie bez znaczenia jest również treść tych reklam, gdyż może ona wpływać (nawet podświadomie) na sposób percepcji utworu. W związku z tym wskazane jest takie dobieranie przez serwisy internetowe reklam, by miały maksymalnie neutralny charakter. Według S.Grzybowskiego, nawet udzielenie zgody na dokonanie zmian nie czyni aktów pomniejszających wartość utworu dozwolonymi prawnie.

Ważne jest też określenie miejsca w utworze, gdzie dozwolone jest zamieszczenie reklamy. Podobieństwo opisywanej praktyki do przerywania filmów reklamami pozwala na sięgnięcie po ustalone już (choć nie praktykowane - sic!) rozwiązania. W doktrynie niemal jednogłośnie przyjęto, że w przypadku przerywania filmów reklamami, nadawca może to czynić tylko w miejscach specjalnie do tego przewidzianych. W naszym przypadku trudno spodziewać się, że autor listu będzie przewidywał miejsca na reklamy, toteż reklamę można umieścić tylko przed lub za treścią dzieła. Dopuszczalne są tylko reklamy umieszczane na końcu dokumentu (kilka linii za podpisem autora), a w najgorszym razie na jego początku. Na aprobatę zasługują reklamy w postaci krótkiej informacji i ewentualnego odnośnika do reklamowanej lokacji. Trzeba pamiętać, że głównym źródłem utrzymania portali internetowych są właśnie reklamy. Dzięki tym dochodom mogą oni bezpłatnie udostępniać użytkownikom konta pocztowe. Zbyt rygorystyczne traktowanie prawa do zachowania integralności utworu mogłoby być zakwalifikowane jako nadużycie prawa i niedopuszczalne z mocy art. 5 KC.

Interesującym zagadnieniem dotyczącym praw do integralności utworów w Internecie wydaje się zagadnienie digitalizacji utworów. Ustawa gwarantuje autorowi nienaruszalność formy jego dzieła. Ktoś może zadać pytanie, czy przez formę w znaczeniu ar.16 ust.3 należy rozumieć sposób ustalenia/utrwalenia utworu? Zapis w postaci zerojedynkowej jest niewątpliwie jednym z wielu sposobów zachowania rezultatu twórczej pracy człowieka. Innym może być umieszczenie barw na płótnie czy tuszu na papierze. Autor sam wybiera jeden z tych sposobów lub łączy niektóre z tych technik i tworzy dzieło. Jednak celem tych zabiegów jest osiągnięcie odpowiedniego efektu, a one same są tylko środkiem do jego osiągnięcia i nie podlegają ochronie. W jednym z orzeczeń sądowych potwierdzono, że techniki malarskie nie są objęte ochroną prawno-autorską. Sąd zapewne wydałby podobne orzeczenie gdyby chodziło o jakąkolwiek inną technikę utrwalenia utworu.

Chroniona forma, w rozumieniu art. 16 ust. 3, to budowa zdania, użyte barwy, rozmieszczenie poszczególnych elementów i inne cechy zewnętrzne mające faktyczny wpływ na treść utworu i jego duchowe przesłanie. Zgodnie z tym, co było wyżej powiedziane, samo zapisanie utworu w pamięci komputera nie wkracza w osobiste prawa autora. Zdigitalizowana wersja utworu wywołuje taki sam efekt na odbiorcy co jej pierwowzór zapisany tradycyjną techniką. Czy aby na pewno?

Wątpliwości wywołują nieuniknione wypaczenia towarzyszące procesowi digitalizacji. Każde przeniesienie na nowy rodzaj nośnika, łączy się ze zniekształceniami. Sąd Apelacyjny w Warszawie stwierdził, że zmiana nośnika, na którym utwór jest utrwalony, może wiązać się z naruszeniem autorskich praw osobistych, jeżeli nastąpiła bez zgody autora [8] . Proces cyfrowego zapisu także wiąże się ze zniekształceniami. Wynikają one z ograniczonej czułości urządzeń skanujących. Ponadto, pojawia się problem kompresji danych. Wykonanie możliwie najwierniejszej kopii oryginału wiąże się z koniecznością poświęcenia olbrzymiej ilości pamięci komputera. Operowanie wielo-megabajtowym plikiem jest bardzo niewygodne i dlatego powszechnie stosuje się metodę kompresji danych. Efektywna kompresja wiąże się jednak z nieodwracalnym pozbawieniem pliku części informacji. W przypadku konwersji pliku muzycznego na format mp3, usuwane są pewne niesłyszalne dla ludzkiego ucha sygnały. W przypadku kompresji pliku graficznego na format jpeg podobne barwy są zastępowane jedną. To samo w przypadku zapisu dzieł filmowych w formacie mpeg lub div-x. Dodatkowo, stopień kompresji można regulować, czyli można wpływać na stopień uproszczenia formy utworu.

Niestety nie sposób wytyczyć wyraźnej linii rozgraniczającej to, czemu twórca mógłby się słusznie sprzeciwić, między tym, co jest niezbędne dla efektywnego korzystania z utworu. Sąd Najwyższy w jednym ze swych orzeczeń stwierdził, że wadliwe sporządzenie kopii filmu - tak, że ścieżka dźwiękowa zawierała zakłócenia, a następnie rozpowszechnianie spaczonego utworu pod nazwiskiem autora, naruszyło prawa osobiste twórcy [9] .

Innym zagadnieniem naruszenia integralności utworu jest zaopatrzenie dzieła udostępnionego w Internecie w meta-tagi (opisane przy okazji omawiania prawa do autorstwa). Moim zdaniem, nie należą one do formy utworu, a są elementem technicznym usprawniającym rozpowszechnianie dzieła w Internecie. Kształt utworu pozostaje nienaruszony.

Korzystanie z utworu przy tak rygorystycznie ujętym prawie do integralności byłoby niemożliwe, gdyby ustawa nie przewidywała wyjątków. Art. 49 ust. 2 umożliwia dokonywanie zmian w utworze, gdy spowodowane są oczywistą koniecznością, a twórca nie ma słusznej podstawy, aby im się sprzeciwić. Na marginesie, warto zauważyć, że przepis odnosi się do sytuacji, w których doszło do przeniesienia autorskich praw majątkowych na nabywcę. Płynący stąd wniosek to, że zmiany, w ograniczonym zakresie, może wprowadzać tylko nabywca praw majątkowych do utworu. Pozostali uprawnieni do eksploatacji dzieła, zwłaszcza na mocy licencji umownej, mogą zeń wyłącznie korzystać i to też nie w sposób dowolny. Korzystanie ma być zgodne z charakterem i przeznaczeniem utworu oraz zgodne z przyjętymi zwyczajami (art.49ust.1). J.Barta i R.Markiewicz twierdzą, że pojęcie "oczywistej konieczności" należy rozpatrywać oddzielnie dla każdego przypadku. Autorzy zalecają, by wziąć pod uwagę:

a) rodzaju utworu;
b) okoliczności, czy zamierzony sposób eksploatacji utworu jest możliwy bez przeprowadzenia zmian;
c) okoliczności, czy strony umowy o eksploatację utworu miały świadomość konieczności ich przeprowadzenia;
d) hipotetycznych konsekwencji nie wprowadzenia zmian, z punktu widzenia realizacji praw majątkowych następcy prawnego;
[10]

Zazwyczaj chodzi tu o drobne poprawki (np. błędów językowych), formatowanie tekstu, czynności zmierzające do zachowania dzieła (np. modernizacja budynku) i inne. W przypadku Internetu, nie jest naruszeniem prawa do integralności przesyłanie danych w "porcjach" (routing [11] ) ani podział ilustracji na segmenty, gdyż usprawnia to przepływ danych, a przeglądarki internetowe na koniec składają dane do pierwotnej formy. Należy przychylić się także do opinii, że podział tekstu na strony lub zmiana czcionki są dozwolone ze względu na potrzebę ułatwienia czytania z ekranu monitora. Jakkolwiek, naruszeniem jest taki podział tekstu, który burzy harmonię wewnętrzną utworu. Nie jest niedozwoloną ingerencją wyposażenie elektronicznego dokumentu w elementy ułatwiające nawigację, np. pasek przesuwający tekst, odnośnik do strony macierzystej, odnośniki do poszczególnych części dokumentu. Obok "oczywistej konieczności" dokonania zmian, muszą one mieć taki charakter, aby twórca nie miał podstaw im się sprzeciwić. Innymi słowy: sprzeciw w danej sytuacji byłby nieuzasadniony lub nawet mógłby być traktowany jako nadużycie praw przysługujących twórcy. Wyraźnie ze sformułowania "podstawy sprzeciwu" wynika, że spełnienie tej dodatkowej przesłanki należy rozpatrywać wedle obiektywnych kryteriów, a nie wedle odczuć twórcy. Kategoryczny sprzeciw autora wobec zmian nie czyni ich bezprawnymi, jeżeli jest bezpodstawny i wynika ze "szczególnej drażliwości" twórcy [12] . Uzasadniony byłby, na przykład, sprzeciw wobec podzielenia zdigitalizowanego tekstu na "porcje", podczas gdy z technicznego punktu widzenia jest to usprawiedliwione, bo ułatwia czytanie z ekranu monitora [13] .

Osoby umieszczające w Internecie dzieła plastyczne i audiowizualne stają często przed dylematem, czy zaprezentować utwór w jego oryginalnych rozmiarach, czy też odpowiednio zmniejszyć utwór, by był on wygodniejszy w odbiorze i w całości wypełniał powierzchnię ekranu monitora [14] . Wybranie każdej z tych opcji może wpłynąć ujemnie na sposób percepcji utworu. W pierwszym przypadku użytkownik będzie miał okazję do przyjrzenia się szczegółom dzieła, lecz trudno mu będzie ogarnąć wzrokiem całość. W drugim, zatraceniu mogą ulec pewne szczegóły i wyrazistość dzieła ( w skrajnych przypadkach dochodzi do tzw. pikselizacji utworu). Akurat w środowisku informatycznym problem jest łatwy do przezwyciężenia, ponieważ istnieją liczne programy umożliwiające regulację rozmiarów dzieła [15] . Można bez obaw umieszczać na stronach WWW naturalnych rozmiarów obrazy, a regulację skali przeglądania pozostawić odbiorcy. Praktyczną trudnością są jednak rozmiary plików, zawierających utwory o oryginalnych rozmiarach. Zwłaszcza jest to odczuwalne w Polsce, gdzie za sprawą przestarzałych łączy telefonicznych przesłanie, np. najsłynniejszego obrazu Matejki (po jego skompresowaniu), zajmuje wiele godzin. W dziedzinie dzieł audiowizualnych rozpowszechnianych w Internecie, już dawno zrezygnowano z prezentowania ich pełnych rozmiarów. Najczęściej stosowany format to ok. 1/8 pierwotnej wielkości.

Z punktu widzenia prawa autorskiego zmiany rozmiarów (rozdzielczości) elementów graficznych nie są dozwolone, chyba że jest to zupełnie niezbędne ze względów technicznych dla zmieszczenia ich na stronie. Zmniejszenie rozmiarów dzieła plastycznego, podyktowane względami technicznymi jest obwarowane jednym warunkiem - wszystkie elementy utworu muszą pozostać czytelne. Daleko idąca zmiana proporcji rozmiarów jest już zupełnie niedopuszczalną ingerencją. Może to, między innymi, doprowadzić do ośmieszenia utworu. Wykonanie thumbnail'i, obrazkowych miniaturek jest dopuszczalne, jeżeli stanowią odnośnik do utworu o naturalnych rozmiarach. Dopuszczalna jest też sytuacja gdy miniaturyzacja (a także innego rodzaju ingerencja, np. kompresja) jest tak daleko posunięta, że nie można już rozpoznać przekształcanego utworu. Na marginesie warto zauważyć, że thumbnail'i nie można, w żadnym wypadku, traktować jako opracowań utworu, gdyż wkład osoby, która dokonała miniaturyzacji nie ma twórczego charakteru.

To są tylko przykłady. Możliwości techniczne, jakie oferują nam komputery są tak wielkie, że nie można wymienić wszystkich sposobów, w jakie można dzięki nim wpływać na kształt utworu. Należy pamiętać, że w zasadzie tylko zmiany (nie tylko rozmiarów) podyktowane technicznymi wymogami rozpowszechniania, są dopuszczalne.

W tym miejscu przejdę do omówienia drugiego prawa osobistego wymienianego przez art. 16 pkt. 3 ustawy. Chodzi o prawo do rzetelnego wykorzystania utworu. Prawo do rzetelnego wykorzystania utworu zostało dodane do prawa do respektowania integralności przez nową ustawę z 1994r. Jest to konstrukcja nie znana obcym ustawodawstwom. Dla skutecznej ochrony postaci utworu samo zapewnienie nienaruszalności formy i treści utworu okazało się niewystarczające. Wypaczenie przesłania dzieła i zamysłu twórcy jest bowiem możliwe także przez ukazanie utworu w niewłaściwym kontekście. Nie jest tajemnicą, że miejsce, czas i okoliczności prezentacji mogą znacząco wpłynąć na percepcję utworu przy jednoczesnym zachowaniu jego treści i formy. Za przykład może posłużyć umieszczenie obrazu w niewłaściwej kategorii tematycznej lub w otoczeniu obrazów sugerujących odmienną od zamierzonej przez autora interpretację.

Sferą, w której prawo do rzetelnego wykorzystania utworu będzie najczęściej nadawało się do egzekwowania, są przypadki opracowywania utworów. Prawo do rzetelnego wykorzystania utworu zapobiega dowolności modyfikacji dzieła w przypadku opracowania lub innych dzieł niesamoistnych. Modyfikacja, wyjątkowo dozwolona dla dzieł zależnych, nie może prowadzić do zmiany przesłania lub wizerunku oryginału. Co więcej, według J.Barty i R.Markiewicza, prawo do rzetelnego wykorzystania utworu może odnosić się w zasadzie tylko do przypadków eksploatacji utworu w dziełach zależnych i innych dziełach niesamoistnych. Ma ono zastosowanie do sytuacji, gdy "sposób prezentacji utworu, czy to we fragmentach cytowanych, np. przeglądzie prasy, czy to w opracowaniu, fałszywie sugeruje odbiorcy oryginalny kształt wykorzystywanego dzieła." [16] Przykładem takiej sytuacji jest cytowanie "wyrwane z kontekstu", kiedy przytaczany jest fragment tekstu bez następującego po nim krytycznego komentarza.

Stworzenie nowej kategorii autorskich praw osobistych - prawa do rzetelnego wykorzystania, należy traktować jako reakcję ustawodawcy na nasilającą się tendencję do ograniczania sfery nienaruszalności utworów. Mówiąc wprost: ustawodawca zdał sobie sprawę, że obecnie stosowane środki techniczne rozpowszechniania i eksploatowania utworów czynią niemożliwym pełne poszanowanie integralności utworu. Godząc się na nieuniknioną ingerencję w zakresie uzasadnionym "oczywistą koniecznością", prawodawca zalecił jednocześnie zachowanie głównego sensu i przesłania utworu (pierwotnego w przypadku opracowań) przez zagwarantowanie twórcy prawa do rzetelnego wykorzystania jego dzieła.

Dla niektórych kategorii dzieł multimedialnych omawiane przeniesienie ciężaru ochrony z prawa do zachowania jego postaci na prawo do rzetelnego wykorzystania to w dalszym ciągu za mało. Jak już wspomniałem, produkty multimedialne dają odbiorcy możliwość aktywnego wpływu na treść utworu. Do tego dochodzą udostępniane w Internecie lub w programach-narzędziach edytorskich zasoby, które można wykorzystać we własnej twórczości. Są to wszelakiego rodzaju ikony, obrazki, zdjęcia i innego rodzaju elementy graficzne (np. "przyciski"), a także skrypty CGI i motywy muzyczne (zwłaszcza w fomacie: .midi i .wav). Owe zasoby są udostępniane publicznie w Internecie i wykorzystywane powszechnie w tysiącach różnych sieciowych publikacjach. Można powiedzieć, że każdego dnia w Internecie dochodzi do ingerencji w kształt i treść utworu na niespotykaną gdziekolwiek indziej, masową skalę. Trudno bronić poglądu, że w takich przypadkach twórca powinien móc skutecznie bronić swoich osobistych praw autorskich (nie majątkowych, bo ich ochronę w tych przypadkach uchylają przepisy o dozwolonym użytku). Trudno jednocześnie uważać, że ingerencja użytkownika, często dokonywana dla czystej przyjemności, ma charakter podyktowany "oczywistą koniecznością". Zaś zgodnie z panującym dotąd poglądem, zgoda na ingerencję w postać dzieła nie może być udzielana "na przyszłość". Czy zatem rzeczywiście odrzucić trzeba koncepcję, że twórca udziela dorozumianej zgody przez zgodę na udostępnienie swojego dzieła do powszechnego użytku?

Osobiście proponuję dokonanie wykładni woli twórcy co do zakresu dozwolonej ingerencji w kształt i sposób ("stopień rzetelności") wykorzystania utworu w każdym konkretnym przypadku przy założeniu, że jednak można udzielać zgody pro futuro. Zasadniczą rolę powinna pełnić tu informacja o zasadach eksploatacji, zazwyczaj dołączana do utworu (w miejscu, w którym mowa o możliwości nieodpłatnego korzystania). Dalsze kryteria oceny to przyjęte zwyczaje i zasady współżycia społecznego. Zapobiegnie to przypadkom, w których udostępnione publicznie materiały zostają wykorzystane w sposób drastycznie odbiegający od tego, co zamierzał ich twórca. Podana koncepcja, może być uznana za zagrożenie dla respektowania autorskich praw osobistych. W związku z tym, trzeba pamiętać, że "dorozumiana" zgoda może być w każdym momencie cofnięta bez żadnych negatywnych konsekwencji dla twórcy. Twórca wszak zawsze zachowuje swoje prawa osobiste do utworu. Udzielenie zgody nigdy nie oznacza (i nie może oznaczać) zrzeczenia się tych praw. Nawet jeżeli twórca zobowiązał się nie egzekwować swoich praw osobistych, to na gruncie polskiego prawa taka umowa jest nieskuteczna, jeżeli nie nieważna.

Na tle Internetu, problem rzetelnego wykorzystania utworu jest wyraźnie dostrzegalny w przypadku wspomnianej już techniki frames (ale nie tylko). Pomijając rozważone wyżej zagadnienie oznaczania autorstwa, umieszczenie cudzego utworu w ramach własnej strony WWW może wpłynąć na sposób odbioru tego utworu. Przede wszystkim kompozycja elementów na ekranie komputera odbiorcy jawi się jako całość i może w związku z tym powstać mylne przekonanie, że odbierany obraz to jeden utwór. Poza tym "ramki" mogą być wykonane w sposób niedbały lub zawierać treści przynoszące ujmę dziełu w nim umieszczonemu lub jego twórcy. Mogą też mieć inny charakter lub styl, co też w zupełności wystarcza dla stwierdzenia naruszenia. Trzeba jeszcze raz zaznaczyć, iż nie chodzi o to, czy utwór traci, czy zyskuje obiektywnie na artystycznej wartości. Istotny jest sam fakt zniekształcenia zamierzonego efektu. Naruszenie prawa do rzetelnego wykorzystania utworu przejawiać się może także w inkorporowaniu elementów cudzego utworu. Umieszczenie obrazu przedstawiającego akt kobiecy na stronie WWW wśród fotografii ewidentnie pozbawionych artystycznego wymiaru może okazać się takim samym naruszeniem praw osobistych, jakim może być użycie zdjęcia walki kogutów do ilustracji artykułu o wojnie plemion Tutsi i Hutu (zarówno dla autora artykułu, jak dla fotografa) [17] . Zawsze należy pamiętać, że dozwolony użytek, umożliwia wykorzystanie w określonym zakresie cudzych utworów bez obowiązku uzyskania licencji. Nigdy natomiast nie upoważnia do wkroczenia w autorskie prawa osobiste autora. Dozwolone cytowanie, wystawianie, wykonywanie i inne formy eksploatowania utworów mogą być dokonywane tylko przy poszanowaniu tych praw, a w szczególności muszą być dokonane w sposób "rzetelny".

Pomocnym przy ocenie, co jest rzetelnym korzystaniem z utworu, może okazać się art. 49 ust.1. Co prawda, według A.Wojciechowskiej, przepis dotyczy (jak cały art.49) sytuacji, gdy prawa majątkowe do utworu zostały przeniesione na nabywcę [18] , ale jest to głos raczej odosobniony. Taka interpretacja wynika zapewne z wykładni systemowej przepisu, gdyż znajduje się on w rozdziale 5 ustawy, poświęconym przejściu autorskich praw majątkowych. Ponadto, ustęp drugi, o którym była już mowa, dotyczy wyraźnie sytuacji przeniesienia praw majątkowych. Zgodnie z podejściem przyjętym przez J.Bartę i R.Markiewicza [19] , przepis art.49ust.1 należy interpretować w oderwaniu od norm, w otoczeniu których się on znajduje. Należy przyjąć jego literalną wykładnię i sformułowanie: "jeżeli w umowie inaczej nie określono" odnosić do jakiejkolwiek umowy określającej sposób eksploatacji utworu, a nie tylko do umów przenoszących prawa majątkowe. Za takim podejściem przemawiają także zasady wykładni funkcjonalnej i brak odpowiedniego przepisu regulującego tę kwestię w ogólności.

Według omawianego przepisu, jeżeli w umowie nie postanowiono inaczej, to sposób korzystania powinien być zgodny z charakterem i przeznaczeniem utworu oraz przyjętymi zwyczajami. Oprawienie strony WWW lub dowolnego utworu w ramki albo sąsiedztwo innych elementów, np. banerów, nie narusza praw artysty, o ile są one neutralne wobec utworu.

0x08 graphic

[1] J.Błeszyński, M.Staszkow: op.cit.

[2] Na poparcie tej tezy autorka przywołuje pogląd T.Heide. A.Wojciechowska: op.cit. s.141

[3] S.A. wyrok z 29.X.1997r., IACa 477/97

[4] Sprawa dotyczyła artykułu Melchiora Wańkowicza o cechach narodowych Polaków. Redakcja pozwanej gazety postanowiła zamówić u grafika rysunki, które miały uatrakcyjnić lekturę tekstu. Niczego nie uzgadniając z autorem artykułu redakcja umieściła rysunki w tekście i wydała pismo. Sąd uznał, że dla zaistnienia naruszenia osobistych praw autorskich nie jest istotne czy rysunki są dostosowane do charakteru i treści utworu ani czy przynoszą ujmę jego twórcy. S.N.: orzeczenie z 14.XI.1973r., IICR 531/73

[5] Portale internetowe to obszerne serwisy (swoiste "kombajny" internetowe) oferujące swoim użytkownikom wiele funkcji. Można założyć w nich własne konto pocztowe, zamieścić stronę www, brać udział w "pogawędkach" z innymi użytkownikami, korzystać z różnych baz danych itp. Portale najczęściej nie pobierają opłat od użytkowników. Utrzymują się z reklam.

[6] Serwer pocztowy to urządzenie (w zasadzie serwerem jest program) odbierające i przechowujące wiadomości e-mail oraz wysyłające zadane wiadomości do innych serwerów pocztowych.

[7] M.Poźniak-Niedzielska: "Autorstwo dzieła filmowego" 1968 Warszawa s.245

[8] Sprawa dotyczyła przeniesienia kinowej wersji filmu na kasety wideo. Powodem był aktor, pozwanym producent. S.A. w Warszawie orzeczenie z 8.V.1992r. IACR 215/92

[9] SN orz. Z 28.II.1958r. ICR 563/57

[10] J.Barta, R.Markiewicz: "Komentarz..."

[11] Por. przypis 22

[12] Określenie J.Barty i R.Markiewicza

[13] Czytanie z ekranu jest bardzo męczące. Powszechnie stosuje się w Internecie dzielenie tekstów na "porcje" zawierające zaledwie kilka linijek i to najlepiej przedzielonych graficznymi przerywnikami. Jeśli taka prezentacja tekstu jest dokonana bez zgody autora, to stanowi rażące naruszenie jego osobistych praw.

[14] Problem nawiązuje pośrednio do dyskusji dotyczącej konwersji wersji kinowej filmów (panoramicznej) na wersję telewizyjną/wideo. "Rozciągnięcie" klatek filmu na prawie kwadratowy ekran telewizora powoduje automatycznie dysproporcje w rozmiarach postaci oraz pozostałych elementów filmowego świata. Zachowanie proporcji jest zaś możliwe, albo przy zachowaniu czarnych pasów u dołu i góry ekranu, albo po obcięciu brzegów klatek. Ta ostatnia możliwość jest niedopuszczalna z punktu widzenia osobistych praw autorskich. Najczęściej przekonuje się do zaakceptowania wspomnianych czarnych pasów.

[15] Autor stron WWW może także w źródle dokumentu html wpisać odpowiednią instrukcję nakazującą przeglądarce dostosowanie obrazu oryginalnych rozmiarów do rozmiarów monitora (tzw. fit to screen).

[16] J.Barta, R.Markiewicz: "Komentarz..." s. 205

[17] Por. orzeczenie SN z 21.IX.1963r. ICR 734/62

[18] Autorka nie podaje przyczyn, dla których tak uważa. Możliwe, że zakłada, że jest to oczywiste. A.Wojciechowska: op.cit; s.156

[19] J.Barta, R.Markiewicz: op.cit.

Konrad Świtała

POPRZEDNIE NASTĘPNE

0x08 graphic

intelekt.htm0x08 graphic
intelekt.htm

Prawo do decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności.

Art. 16 ust. 4 przyznaje twórcy prawo podjęcia decyzji o ujawnieniu dzieła (droit de reste inedit /droit de divulgation). Według polskiego prawa autorskiego, ochrona szczególnej więzi, łączącej autora z jego dziełem przejawia się także w pozostawieniu mu wyboru między pozostawieniem utworu "w szufladzie", a jego publicznym udostępnieniem. Niezbywalność i nieprzenaszalność osobistych praw autorskich, do których omawiane prawo należy, powodują, iż teoretycznie niektóre utwory mogą nigdy nie ujrzeć światła dziennego [1] . Przynajmniej tak długo, jak sam twórca, a po jego śmierci - krąg najbliższej rodziny, uznają to za stosowne. Prawo to gwarantuje twórcy możliwość decydowania o ostatecznym kształcie dzieła. Bowiem w relacji twórca - dzieło, akt udostępnienia utworu publiczności jest jednocześnie decyzją o zamknięciu procesu kreacyjnego (przynajmniej na jakiś czas). Udostępniając utwór światu, twórca godzi się jednocześnie na jego ostateczny kształt. Wcześniejsze przedstawienie utworu bez zgody autora mogłoby nie uwzględniać zmian, których pragnął on jeszcze dokonać, a zatem zniekształciłoby zamierzony przez autora przekaz artystyczny. Takie zachowanie uderzyłoby pośrednio w prawo do poszanowania integralności utworu i jego rzetelnego wykorzystania. Naruszona zostałaby postać dzieła wprawdzie jeszcze nie ustalonego, ale istniejącego już w umyśle autora. Nurt personalistyczny autorskich praw osobistych uzasadnia przyznanie prawa decydowania o udostępnieniu koniecznością przyznania twórcy kontroli nad "formą urzeczywistnienia własnej osobowości" w utworze. Udostępnienie utworu ujawnia część osobowości twórcy i tylko on powinien móc o tym odsłonięciu decydować [2] .

Należy zwrócić uwagę na wyrażenia użyte w przepisie. Poprzednio obowiązująca ustawa z 1952 w art.52.ust.5 wprowadzała zakaz publikowania dzieła, nie przeznaczonego przez autora do publikacji. Obecnie obowiązująca ustawa mówi nie o pierwszym opublikowaniu utworu, lecz o jego pierwszym udostępnieniu publiczności. Ma to istotne znaczenie dla zagadnień prawa autorskiego w Internecie. Udostępnienie publiczności, nazwane przez art.6 ustawy rozpowszechnieniem, polega na umożliwieniu nieoznaczonej z góry liczbie osób zapoznania się z utworem. Opublikowanie, także zdefiniowane przez art.6 (choć nie w ustawie z 1952r.), to pojęcie węższe, acz zawierające się w pojęciu rozpowszechnienia. Aby akt udostępnienia publiczności można było nazwać opublikowaniem, muszą zostać spełnione dwie dodatkowe przesłanki. Po pierwsze utwór musi zostać zwielokrotniony. Muszą zostać stworzone jego egzemplarze. Wg. M.Czajkowskiej-Dąbrowskiej musi powstać więcej niż jeden egzemplarz [3] . Po drugie, udostępnienie ma się odbywać przez dystrybucję tych właśnie egzemplarzy. Opublikowaniem jest wydanie dzieła literackiego drukiem, skopiowanie programu komputerowego na dyskietki i ich dystrybucja, rozpowszechnianie filmu na kasetach wideo itp. Rozpowszechnieniem, nie będącym opublikowaniem jest wystawienie sztuki teatralnej, wyświetlenie filmu, wystawienie obrazu w galerii. Wniosek z tego taki, że użycie w art. 16ust.4 sformułowania "udostępnienie utworu publiczności" (rozpowszechnienie) znacznie rozszerza zakres omawianego prawa osobistego. Rozszerza je na utwory rozpowszechnione, choć nie opublikowane, a tym samym na sytuacje umieszczania utworów w Internecie. Zgodnie z powszechnie przyjętym stanowiskiem, uznaje się umieszczenie utworu w Internecie tylko za rozpowszechnienie, nigdy zaś za publikację. Gdyby zgoda była niezbędna wyłącznie na pierwszą publikację (węższe ujęcie prawa do decydowania o udostępnieniu utworu), to umieszczenie utworu w sieci, nie będące publikacją, byłoby możliwe bez zgody autora (chyba żeby wtedy na przekór uznać umieszczenie utworu w sieci jednak za publikację). Na szczęście tak nie jest. Obecnie, każda forma pierwszej komunikacji wymaga zgody, niezależnie od tego, czy powstają egzemplarze dzieła, czy też nie (cały czas mowa o prawach osobistych; kwestie majątkowe to inna sprawa). Do tego, nie ma już w praktyce znaczenia, czy uznamy owo umieszczenie w sieci za rozpowszechnienie, czy za publikację. Wszystkie te formy komunikowania utworu są objęte omawianym przepisem.

Jak już wcześniej zostało powiedziane, udostępnienie utworu publiczności to umożliwienie zapoznania się z utworem nieograniczonej liczbie odbiorców. Przedstawienie utworu w ramach zamkniętej listy dyskusyjnej nie spowoduje skonsumowania tego prawa. Tak samo, nie jest publicznym udostępnieniem umieszczenie utworu w sieci (np. na serwerze FTP [4] ), jeżeli dostęp do niego zależny jest od hasła, udostępnianego z góry oznaczonym osobom. Należy pamiętać przy tym, że dozwolony użytek (np. cytat) jest możliwy tylko w stosunku do utworów już udostępnionych publicznie. Każdy sposób korzystania z wypowiedzi członka zamkniętej listy dyskusyjnej, będzie, więc do czasu podjęcia przez niego decyzji o publicznym jej udostępnieniu, bezprawny.

Podkreślić także należy, że omawiane prawo wyłącznie dotyczy decyzji autora, aby jego utwór po raz pierwszy "ujrzał światło dzienne". Decyzja o sposobie, w jaki ten utwór zostanie rozpowszechniony (wydany, wystawiony, nadany, wprowadzony do Internetu), należy już do podmiotu autorskich praw majątkowych, czyli np. do producenta dzieła multimedialnego. Z tego względu, wykonanie prawa do decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu nie wymaga dalszej konkretyzacji warunków udostępnienia. Nie jest to jednak pogląd jednomyślnie podzielany przez przedstawicieli doktryny. J.Barta i R.Markiewicz w "Komentarzu" twierdzą bowiem inaczej. Piszą: "W ramach prawa decydowania o pierwszym udostępnieniu twórca podejmuje decyzję nie tylko w sprawie samego rozpowszechnienia swojego dzieła, lecz także o jego sposobie, miejscu i terminie". Źródłem dodatkowych niejasności jest wcześniejsze stwierdzenie autorów komentarza, że najczęściej prawo do pierwszego udostępnienia jest wykonywane w sposób konkludentny, np. przez samą sprzedaż oryginału dzieła sztuk plastycznych. Komentatorzy zakładają, że nawet sama decyzja o ujawnieniu nie musi być otwarcie wyrażona (nie mówiąc już o kwestiach bardziej szczegółowych) [5] . W umowie sprzedaży można oczywiście zawrzeć postanowienia zobowiązujące, np. do wydania dzieła w określonym terminie, ale ich egzekucja będzie dochodzona w ramach odpowiedzialności kontraktowej, nie zaś w ramach ochrony praw osobistych. Moim zdaniem, sposób i warunki przedstawienia utworu to kwestie pozostające w dyspozycji podmiotu praw majątkowych, którym może, ale nie musi być twórca. Za tym poglądem przemawia także fakt, że odpowiedni wybór pory i miejsca pierwszego udostępnienia wymierne wpływa na zyski z dalszej eksploatacji utworu, czyli na sferę majątkową. Wiedzą o tym przede wszystkim producenci filmowi, dokonujący strategicznych wyborów co do dnia, a nawet pory roku premiery filmowej. Niewłaściwa pora lub miejsce prezentacji, nierzadko przesądza o powodzeniu całego przedsięwzięcia. Także decyzja o umieszczeniu utworu w Internecie ma wpływ raczej na intensywność korzystania (i wzrost zysków lub ich spadek), niż na naruszenie więzi twórcy z jego dziełem. Natomiast, jeżeli sposób udostępnienia narusza wspomnianą więź twórcy z utworem, to jest to podstawą do powołania się na prawo do rzetelnego wykorzystania utworu (patrz wyżej).

Najczęściej zawiera się w sposób dorozumiany w innych zachowaniach twórcy dotyczących jego praw majątkowych. Może to być zawarcie umowy, np. o wydanie książki, umowy przyznającej prawo do wyświetlania filmu, umowy o wykorzystanie utworu w dziele multimedialnym itp. Przy rozpoznawaniu w umowach dorozumianej decyzji o udostępnieniu publicznym [6] dzieła należy jednak zachować szczególną ostrożność. Zawsze należy wziąć pod uwagę rodzaj danej umowy oraz dokładnie przeanalizować jej treść. Umowa musi wyraźnie dotyczyć wykorzystania dzieła na forum publicznym. Tylko wówczas można utrzymywać, że twórca, udzielając licencji (lub wręcz przenosząc prawa majątkowe do utworu), podejmuje równocześnie decyzję o ujawnieniu dzieła. Inne rodzaje umów, a zwłaszcza umowy nie dotyczące eksploatacji utworu nie mogą być uznane za wystarczające. J.Barta i R.Markiewicz uważają, że naruszeniem praw osobistych autora jest rozpowszechnienie utworu tylko, gdy twórca otwarcie zastrzegł (np. w umowie sprzedaży oryginału dzieła), że nie udziela zgody na rozpowszechnianie albo, gdy wynika to z towarzyszących przekazaniu dzieła okoliczności (np. przekazanie "kasety "demo" producentowi). Fakt, iż prawo do decydowania o pierwszym udostępnieniu należy do katalogu autorskich praw osobistych powoduje, że nawet pracodawca nie może podjąć decyzji o rozpowszechnieniu po raz pierwszy utworu wykonanego w ramach umowy o pracę. Trudno wykazać, że autor, zawierając umowę o pracę, podejmuje decyzję o udostępnieniu utworu. Co więcej, utwór w ogóle wtedy nie istnieje. W sytuacji, gdy prawa osobiste chronią więź autora z konkretnym, istniejącym już dziełem, niemożliwe jest wykonywanie tych praw na przyszłość. Wszelkie umowne postanowienia obligujące twórcę do ujawniania przyszłych dzieł są z mocy prawa nieważne. Dla przykładu: umowa dotycząca stworzenia utworu (np. strony WWW) nie może zmuszać twórcy do ujawnienia dzieła. Trzeba jednak być świadomym, iż w praktyce pracodawcy lub zleceniodawcy dążą do zagwarantowania swoich interesów i zawierają z twórcami umowy zobowiązujące ich do niewykonywania swoich praw osobistych. Sprzeciw autora wobec ujawnienia jego dzieła jest prawnie skuteczny, lecz może jednocześnie obciążyć twórcę kontraktową odpowiedzialnością odszkodowawczą.

Uprawnienie, o którym mowa, ma charakter jednorazowy. Dotyczy przecież tylko pierwszego udostępnienia utworu. Twórca tylko raz w życiu może podjąć decyzję o wyjściu danego dzieła w świat. Po podjęciu tej decyzji prawo ulega skonsumowaniu. Przy okazji należy odróżnić skonsumowanie tego prawa od innej instytucji prawa autorskiego - wyczerpania prawa do wprowadzenia do obrotu. To drugie prawo jest prawem majątkowym przysługującym osobie uprawnionej do utworu (np. pracodawcy). Zostało uregulowane w art.50ust.3 i art.51 ust.pr.aut., który definiuje wprowadzenie do obrotu jako pierwsze rozporządzenie, a w szczególności przeniesienie własności, egzemplarzem utworu. Podobnie jak prawo do decydowania o ujawnieniu utworu, prawo to może być wykonane tylko raz. Na tym podobieństwo (cech mających prawne znaczenie) się kończy. Różnic nie będę wymieniał, gdyż wynikają z generalnych różnic między prawami majątkowymi, a osobistymi (chodzi o kwestie: zbywalności, podmiotu uprawnionego, ograniczenia w czasie) oraz z okoliczności, iż samo przeniesienie własności egzemplarza nie oznacza jego udostępnienia publicznego i odwrotnie. Oba prawa mają niezależny, samodzielny charakter.

Prawo do decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności jest chronione w sposób pośredni także przez przepisy dotyczące praw majątkowych do utworu. Wspomniany już przepis art. 6, definiujący pojęcie rozpowszechnienia i opublikowania, stanowi, iż, prawnie relewantne są tylko te akty udostępnienia publiczności, które są dokonane za zgodą autora. W rezultacie, brak zgody autora powoduje, że danej czynności nie można kwalifikować jako rozpowszechnienia albo opublikowania w rozumieniu ustawy. To, z kolei, prowadzi do nieuniknionego wniosku, że wszystkie przepisy, których podstawą zastosowania jest wcześniejsze rozpowszechnienie lub opublikowanie utworu, nie mogą mieć w takiej sytuacji zastosowania. Hipoteza owych przepisów tych sytuacji nie będzie obejmowała, a stosowanie się do ich dyspozycji będzie, w związku z tym, bezprawne. Najistotniejsze dla ochrony interesów majątkowych autora będzie miało wyłączenie przepisów o dozwolonym użytku, gdyż możliwy jest on tylko na utworach rozpowszechnionych. Zgodnie z tym, co już zostało powiedziane, utwór publicznie udostępniony bez zgody autora, nie ma statusu dzieła rozpowszechnionego. Korzystanie zeń, np. przez cytowanie, używanie w prywatnym zakresie, jest poważnym naruszeniem praw majątkowych autora. W ten oto sposób, samo udzielenie zgody na udostępnienie utworu publiczności, gdy jest dokonywane po raz pierwszy dla danego utworu, niesie ze sobą skutki nie tylko w sferze praw osobistych, ale także majątkowych. Z drugiej strony, istnienie odrębnych praw majątkowych do utworu może skutecznie ograniczyć wykonywanie prawa do decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu. Samo podjęcie przez autora decyzji o ujawnieniu dzieła może okazać się realnie nieskuteczne w sytuacji, gdy kto inny jest podmiotem praw majątkowych. Zrealizowanie woli autora może okazać się legalnie niemożliwe. "Decyzja" twórcy będzie w takich sytuacjach miała charakter pewnej deklaracji, przyzwolenia na ujawnienie dzieła kiedykolwiek w przyszłości. Czasem wydaje się, że właściwszym określeniem dla omawianego w tym podrozdziale prawa osobistego, jest ujęcie go od strony negatywnej. Często twórca może tylko sprzeciwić się (i to też tylko z prawnego punktu widzenia) ujawnieniu po raz pierwszy utworu przez uprawnionego do majątkowej eksploatacji.

0x08 graphic

[1] Użyte metafory dotyczą przedstawienia dzieła opinii publicznej. Utwór może być przedstawiony w kręgu rodzinnym lub towarzyskim i dalej pozostawać "w szufladzie".

[2] Por. C.Colombet: "Propriete literaire et artistique et droit voisins" Paris 1990 (za A.Wojciechowską: "Autorskie...")

[3] Wniosek taki wynika a contrario z wyraźnie sformułowanego przez autorkę stwierdzenia, że nie jest publikacją sytuacja, gdy udostępniony zostaje jeden egzemplarz dzieła. M.Czajkowska-Dąbrowska: "Komentarz do ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych" Warszawa 2001

[4] Serwer obsługujący tzw. File Transfer Protocol. Służą do umieszczania i "ściągania" plików komputerowych, bez możliwości ich zdalnego uruchamiania. Można powiedzieć, że pełnią funkcję magazynów plików. Z różnych względów niektórzy użytkownicy sieci mogą być zainteresowani przechowywaniem swoich plików nie (lub nie tylko) na swoich komputerach.

[5] J.Barta, R.Markiewicz: "Komentarz" s.207

[6] Często mówi się o dorozumianej zgodzie na udostępnienie dzieła (por. J.Barta, R.Markiewicz "Komentaz..." s 207). Nie może to jednak prowadzić do wniosku, że twórca uchyla wykonanie swojego prawa osobistego. Autorskie prawa osobiste są niezbywalne, a zatem zawsze przysługują twórcy. Z resztą, trudno w tym przypadku znaleźć hipotetyczne uzasadnienie dla zobowiązania się do nie ujawniania dzieła.

Konrad Świtała

POPRZEDNIE NASTĘPNE

0x08 graphic

intelekt.htm0x08 graphic
intelekt.htm

Inne autorskie prawa osobiste


Prawo nadzoru nad sposobem korzystania z utworu

Prawo do nadzoru nad sposobem korzystania z utworu (art.16 ust.5) jest konsekwencją przyznania twórcy praw do poszanowania integralności utworu i jego rzetelnego wykorzystania i ma zapewnić ich realizację. Jest nowym uprawnieniem, nieznanym poprzedniej ustawie z 1952r. Jednak brak odpowiedniego przepisu nie oznaczał pozbawienia autora kontroli nad sposobem wykorzystania dzieła. Orzecznictwo sądowe uznało taką kontrolę (np. przez wskazanie uprawnienia do korekty autorskiej [1] ) za wynikającą z norm nakazujących poszanowanie postaci utworu.

Za przepisy konkretyzujące prawo do nadzoru nad sposobem korzystania z utworu należy uznać artykuły 56, 58, 60 oraz 73. [2] Art. 56 (zerwanie umowy ze względu na interesy twórcze) i art. 58 (zerwanie umowy ze względu na naruszenie integralności utworu) zostały scharakteryzowane niżej oraz przy omawianiu prawa do integralności utworu. Art.60 przyznaje twórcy prawo przeprowadzenia nadzoru autorskiego. W doktrynie przyjęło się, że polega on na prawie do dokonywania zmian w utworze [3] . Dokonywane są one, przez tzw. korektę autorską i polegają głównie na poprawkach, udoskonaleniach oraz innych przekształceniach formy i treści utworu. W dziedzinie Internetu i produktów multimedialnych może się to przejawiać w zaktualizowaniu odnośników, udoskonaleniu wykorzystanych programów, dostosowaniu do odczytu w nowych rodzajach przeglądarek internetowych (ale też w innych programach "odbiorczych", np. AcrobatReader™). Tych czynności autor dokonuje nieodpłatnie, chyba że dotyczą one utworu plastycznego [4] . Ponadto, twórcę obciążają koszty tych zmian, dopóki nie są niezbędne (np. dla prawidłowego odbioru) i nie wynikają z okoliczności od twórcy niezależnych (np. zmiana adresu domenowego). Wówczas ponosi je nabywca praw autorskich lub licencjobiorca. Zakres dozwolonej ingerencji twórcy w postać dzieła jest jednak w art. 60 ograniczony. Korekta autorska może być na mocy ar.60 dokonana tylko przed rozpowszechnieniem utworu. Udostępnienie publiczne, np. przez umieszczenie utworu w sieci, pozbawia autora omówionych wyżej praw. Mimo to, instytucja nadzoru autorskiego ma kolosalne znaczenie dla wykonywania prawa do poszanowania postaci dzieła i jego rzetelnego wykorzystania. Zapobiega nieporozumieniom i konfliktom po rozpowszechnieniu dzieła, czyli już po zaangażowaniu zasadniczych środków przez wydawcę, producenta lub nadawcę. Wycofanie utworu po rozpowszechnieniu utworu ze względu na sprzeciw autora wobec nieuzasadnionych w nim zmian (np. skorzystanie z art.58) pociąga za sobą poważne straty majątkowe po stronie rozpowszechniającego. Ten efekt "stabilizacji" stosunków między twórcą, a rozpowszechniającym wzmocniony jest przez zapis ustawy, który przypisuje zaniechaniu wykonania korekty autorskiej wyrażenie zgody twórcy na rozpowszechnianie utworu w formie ostatnio uzgodnionej (np. wg. stanu ze złożenia utworu wydawcy).

Jak już zostało powiedziane, art.60 jest przepisem konkretyzującym (tylko w pewnej części) treść prawa do nadzoru nad sposobem korzystania z utworu. Prawo to dotyczy także utworów już rozpowszechnionych. Nadzór nad sposobem korzystania z utworu dotyczy nie tylko każdego pola eksploatacji utworu i każdego jej etapu (przygotowania i samej eksploatacji), ale również wszystkich sytuacji korzystania z utworu. Dotyczy nawet sposobu rozpowszechniania [5] (np. przez sieć informatyczną, przekaz radiowy itp.). Tak, jak art.60 ogranicza treść prawa nadzoru autorskiego do prawa twórcy do dokonywania zmian w utworze, tak ogólniejsze prawo z art.16ust.5 daje twórcy także prawo sprzeciwienia się niewłaściwej eksploatacji. Ten aspekt negatywny prawa nadzoru nad sposobem korzystania z utworu został wprost uregulowany tylko w art.58, ale ten dotyczy tylko naruszeń podczas rozpowszechniania utworu (patrz. niżej). W pozostałych przypadkach twórcy pozostaje pośrednie korzystanie z art.56 i art.16ust.3 W razie stwierdzenia nieuzasadnionych modyfikacji może żądać przywrócenia stanu poprzedniego lub dokonać własnej korekty albo przynajmniej domagać się zaniechania dalszych naruszeń. W przeciwnym wypadku, może stwierdzić, że zostały naruszone jego istotne interesy twórcze i wypowiedzieć lub odstąpić od umowy, na podstawie, której naruszający eksploatuje jego dzieło. Innym rozwiązaniem jest zwrócenie się do sądu z powództwem o ochronę autorskich praw osobistych.

Artykuł 73 ogranicza prawo do wykonywania nadzoru autorskiego przez twórców dzieła audiowizualnego. Możliwy jest on tylko w stosunku do ostatecznej jego wersji. W toku tworzenia filmu, twórcy poszczególnych wkładów nie mogą nadzorować sposobu z nich korzystania. Ustawodawca uznał najwidoczniej, że mogłoby to zdezorganizować złożony proces produkcji filmowej. Art. 73 jest kolejnym przykładem odmiennego traktowania dzieł audiowizualnych i należy się z nim liczyć przy próbie zakwalifikowania dzieł multimedialnych jako swoistego filmu.

Prawo do wycofania utworu z obiegu

Nazwa kolejnego z osobistych praw autorskich jest przyznana mu nieco na wyrost. Nie jest bowiem tak, że autor ma bezwzględne prawo do wycofania dzieła z obiegu tylko dlatego, że łączy go z nim szczególna więź ojcostwa. Przepis art. 58 jest ściśle związany z prawem do poszanowania integralności utworu. Daje twórcy możliwość zapobieżenia kontaktu publiczności z utworem, który został zniekształcony przez rozpowszechniającego. Jest zatem prawem osobistym i jednocześnie gwarancją wykonalności jednego z dwóch podstawowych praw niemajątkowych autora - prawa do nienaruszalności postaci dzieła. Jest także konkretyzacją prawa do nadzoru nad sposobem korzystania z utworu (patrz. wyżej).

Podobnie jak w ustawie poprzednio obowiązującej (art.47 ustawy z 1952r.), twórcy przysługuje prawo odstąpienia lub wypowiedzenia umowy w przypadku rozpowszechniania w nieodpowiedniej formie albo ze zmianami, którym autor mógłby się słusznie sprzeciwić. Nowością jest natomiast zabezpieczenie w pewnym stopniu interesów udostępniającego. Według art. 58 twórca może zerwać umowę tylko po bezskutecznym wezwaniu do zaniechania naruszenia. Ustawa nie precyzuje, w jakiej formie ma być dokonane wezwanie do zaniechania naruszeń ani jaki ma być pozostawiony termin na zastosowanie się do niego. Autorzy komentarza proponują dowolną formę oraz termin wystarczający do zrealizowania żądania twórcy [6] . W przypadku rozpowszechniania w sieciach informatycznych, byłby to okres krótszy niż w analogicznych sytuacjach tradycyjnego udostępniania. Dostęp do utworu, dla dokonania niezbędnych modyfikacji, jest bardzo łatwy i szybki, można powiedzieć, że natychmiastowy. Technika komputerowa natomiast umożliwia dokonywanie różnego rodzaju poprawek w równie ekspresowym tempie, bez naruszania układu pozostałych komponentów dzieła. Przykładowo: dla usunięcia ilustracji tekstu, naruszających integralność dzieła rozpowszechnianego w Internecie, potrzeba kilku minut (łącznie z powtórnym załadowaniem utworu na serwer). Analogiczna czynność, ale odnosząca się do ilustracji w publikacji wydanej drukiem, jeżeli w ogóle jest do zrealizowania, może zająć kilka tygodni.

J.Barta i R.Markiewicz sugerują, że prawo do odstąpienia lub wypowiedzenia dotyczy umowy licencyjnej, na mocy której możliwe jest rozpowszechnianie. Autorzy piszą w komentarzu, że przepis art.58 został "pomyślany" dla sytuacji, w których autorskie prawa osobiste i majątkowe należą do jednej osoby [7] . Z tego wniosek, że komentatorzy nie uznają, aby twórca mógł wypowiedzieć lub odstąpić od umowy (wcześniej zawartej), przenoszącej prawa majątkowe, ze względu na późniejsze naruszenia przy rozpowszechniania utworu. Należy przychylić się do tego poglądu. Przemawia za nim wykładnia systemowa i funkcjonalna przepisu. Oczywiście twórcy pozostaje niezależna podstawa dochodzenia ochrony na podstawie art.78.

Skutki odstąpienia lub wypowiedzenia umowy należy oceniać według ogólnych przepisów prawa cywilnego (art.395 i art.396 oraz art.494 i art.496). Odstąpienie od umowy jest równoważne uznaniu umowy za niezawartą i zobowiązuje obie strony do zwrotu wszystkiego, co od siebie do tej pory uzyskały. Natomiast wypowiedzenie umowy wywołuje tylko skutki na przyszłość. Przepisy prawa autorskiego wprowadzają jednak istotną zmianę w stosunku do tradycyjnie rozumianych instytucji odstąpienia i wypowiedzenia. Mimo zerwania umowy, twórcy nadal przysługuje uzgodnione wynagrodzenie. W praktyce oznacza to, że jednostronnym oświadczeniem woli twórca przekształca umowę dwustronnie zobowiązującą w jednostronne zobowiązanie. Jeżeli wysokość wynagrodzenia miała być określona zależnie od skali rozpowszechnienia (np. procent od sprzedaży, ilość wyświetleń strony WWW, etc.), należy ustalić stan hipotetyczny, jaki miałby miejsce gdyby nie doszło do nieprawidłowości przy rozpowszechnianiu i zerwania umowy.

Przepis odnosi się do rozpowszechniania utworu w formie lub ze zmianami, którym twórca mógłby słusznie się sprzeciwić. Z jego treści można zatem wnosić, że odnosi się nie tylko do sytuacji naruszenia integralności utworu przy rozpowszechnianiu (wprowadzenia zmian), ale także do przypadków nierzetelnego rozpowszechniania (nieodpowiedniej formy udostępnienia). Pod sformułowaniem "nieodpowiedniej formy" nie należy bowiem rozumieć formy utworu, chronionej art.16ust.3, lecz sposób i okoliczności udostępnienia utworu. Przedmiot ochrony art.58 zawiera się zatem w całości w przedmiocie ochrony art.16ust.3. Taki stan rzeczy ułatwia sprecyzowanie, co jest nieodpowiednią formą rozpowszechniania oraz jakim zmianom twórca może się słusznie sprzeciwić. Pomóc w tym może art.49, pomyślany jako generalna klauzula interpretacyjna wszystkich rodzajów umów autorskich. Artykuł jest jednocześnie gwarancją przestrzegania prawa do poszanowania postaci utworu. Można przyjąć, że nieodpowiednią formą rozpowszechnienia będą te przypadki, gdy jest ona niezgodna z charakterem i przeznaczeniem utworu oraz z przyjętymi zwyczajami. Nieodpowiednią jest także forma, odbiegająca od postanowień umowy zawartej z twórcą (art.49ust.1). Jeśli zaś chodzi o faktycznie poczynione zmiany w utworze, to nie będą podstawą do zerwania umowy zmiany podyktowane oczywistą koniecznością, jeśli są obiektywnie zasadne.

Mimo zerwania umowy (obok wynagrodzenia) twórca może dochodzić ochrony autorskich praw osobistych. Może to czynić zwłaszcza na podstawie art.78 w związku z art.16ust.3. Uprawnienie z art.58 jest niezależne od ochrony przyznanej przez inne przepisy. Związek z prawem do integralności dotyczy wspólnego przedmiotu ochrony, ale w żadnym wypadku nie oznacza to alternatywności dochodzenia obu praw. Oba mogą być wykonywane jednocześnie.

Prawo odstąpienia lub wypowiedzenia umowy z powodu istotnych interesów twórczych

Art. 56 przyznaje twórcy prawo odstąpienia lub wypowiedzenia umowy z powodu, dość enigmatycznie brzmiących, "istotnych interesów twórczych". Jest to kolejna forma realizacji prawa twórcy do nadzoru nad sposobem korzystania z dzieła. Dla twórcy może stanowić ostateczny środek wymuszenia na eksploatującym odpowiednich zachowań (mających zabezpieczyć określone, istotne interesy twórcze). Na samym wstępie muszę zastrzec, że prawo to nie przysługuje w stosunku do utworów audiowizualnych i utworów zamówionych w zakresie eksploatacji w utworach audiowizualnych, a także do programów komputerowych i dzieł architektonicznych (oraz architektoniczno - urbanistycznych). W związku z istotnymi kosztami realizacji utworów audiowizualnych, architektonicznych i programów komputerowych, powyższe prawo nie przysługuje ich twórcom. Kwalifikacja dzieł multimedialnych jako utworów audiowizualnych (patrz. rozważania dotyczące przedmiotu prawa) przesądza (jeśliby ją przyjąć) między innymi o nie stosowaniu omawianego art.56. Wydaje się, że w przypadku niektórych produktów multimedialnych taki skutek byłby akurat pożądany. Ratio legis wyłączenia tego prawa w stosunku do dzieł audiowizualnych było zabezpieczenie interesów producenta oraz pozostałych współtwórców dzieła. Wzięto pod uwagę ilość nakładów pracy i środków finansowych, które zostałyby zaprzepaszczone przez nagłe wypowiedzenie umowy przez autora. Przy czym ustawodawca najwidoczniej uznał, że możliwość powołania się w takiej sytuacji na art.5 KC lub art.9ust2 [8] ust.pr.aut to za mało. Nie mniej jednak, argumenty, powołane w rozdziale trzecim, zdają się przemawiać przeciw kwalifikacji produktów multimedialnych jako dzieł audiowizualnych.

Podstawą zerwania umowy jest zagrożenie istotnych interesów twórcy. Niestety, ustawa nie tłumaczy, co rozumieć przez "istotne interesy twórcze", będące podstawą wypowiedzenia lub odstąpienia. Bynajmniej, nie chodzi tu o interesy majątkowe, chronione innymi przepisami. W piśmiennictwie przyjmuje się, że chodzi o sytuację, w której zaszła jakaś radykalna zmiana w osobowości twórcy lub w świecie zewnętrznym i znacząco wpłynęła na przekaz dzieła. Odwołując się do zasady chronienia więzi z utworem, można stwierdzić, że podstawą do zerwania umowy jest jej zmiana. W przeciwieństwie do wyżej omawianego art.58, zmiana ta nie musi być wynikiem ludzkiej aktywności. Może wynikać z przyczyn niezależnych od kogokolwiek. Taką sytuacją jest na przykład zdezaktualizowanie danych zawartych w utworze (jeżeli mają podstawowe znaczenie dla jego treści). Jednakże podstawa częściej będzie związana z działaniem eksploatującego dzieło, ale także samego autora. Poczucie zagrożenia twórczych interesów może być "zawinione" przez twórcę. Może wynikać choćby ze zmiany poglądów politycznych lub innych (takiej, że wstydzi się swojego dzieła). W takim przypadku jednak, kontrahent ma prawo żądać zwrotu wszystkich poniesionych kosztów w związku z zawarciem umowy. Zerwanie umowy z przyczyn, za które twórca nie ponosi odpowiedzialności, uzasadnia jedynie żądanie przez drugą stronę zabezpieczenia tych kosztów. Obciążenie twórcy obowiązkiem zabezpieczenia lub zwrotu kosztów odnosi się jednak tylko do umów o rozpowszechnianie utworu (w tym o umieszczenie w Internecie) i to dopiero po przyjęciu utworu (art.56 ust.3)

Oprócz wspomnianych kwestii dotyczących kosztów, interesy kontrahenta twórcy są w pewien sposób wzięte pod uwagę przez art56ust2. Przepis przyznaje mu swoiste pierwszeństwo korzystania. Mianowicie, jeżeli twórca w okresie dwóch lat od zerwania umowy będzie zamierzał przystąpić do korzystania z utworu, to ma obowiązek zaoferować to korzystanie byłemu kontrahentowi. Uprawnienie po stronie kontrahenta twórcy nie ma, wg. J.Barty i R.Markiewicza, charakteru prawa bezwzględnego (analogicznie do prawa pierwokupu z art.599§1 KC) [9] . Zawarcie bezwarunkowej umowy przez twórcę z inną osobą nie powoduje ex lege jej nieważności. Uzasadnia natomiast żądanie odszkodowania oraz jest podstawą do stwierdzenia bezskuteczności umowy na podstawie art.59KC. Choć przepis używa sformułowania "korzystanie", to zakresem jego zastosowania objęta jest też sytuacja przeniesienia autorskich praw majątkowych.

Jednym słowem, przepis stawia wyżej komfort psychiczny autora od zasady pacta sunt servanda i respektowania bezpieczeństwa obrotu. Z tego względu omawiany przepis jest najbardziej kontrowersyjnym z przepisów dotyczących ochrony osobistych praw majątkowych. Internet nie jest źródłem żadnych nowych zagadnień związanych ze stosowaniem omawianego przepisu. Został on przytoczony dla uzyskania względnej zupełności tej pracy.

Pozostałe autorskie prawa osobiste

Pozostałe osobiste prawa autorskie, nie wymienione wyżej, to prawo dostępu do oryginału dzieła oraz do sprzeciwu wobec zamiaru zniszczenia dzieła. Krótkiego wyjaśnienia wymaga też status prawa zezwalania na sporządzenie opracowania dzieła. Dwa pierwsze prawa nie mają znaczenia dla zagadnień prawa autorskiego w Internecie, gdyż odnoszą się do materialnych, oryginalnych egzemplarzy dzieła. Tradycyjnie oryginałem przyjęło się nazywać pierwszy egzemplarz dzieła, pierwsze utrwalenie dzieła. Oryginał stanowił swoistą matrycę przyszłych zwielokrotnień. Stąd też i ochrona tych szczególnych egzemplarzy w art.32ust.2 (prawo sprzeciwu wobec zamiaru zniszczenia oryginału dzieła plastycznego) oraz w art.52ust.3 (prawo dostępu twórcy do oryginału utworu). W Internecie i w ogóle, w środowisku cyfrowym, pojęcie oryginału straciło swoje pierwotne znaczenie. Nie sposób wskazać kopii dzieła zapisanego w formie cyfrowej, która mogłaby pretendować do tej nazwy. W rzeczywistości, każda kopia jest tak samo doskonała pod względem technicznym jak jej pierwowzór. "Oryginałem" potocznie zaczęto nazywać legalne kopie utworów, zwłaszcza programów komputerowych, lecz jest to oczywiście irrelewantne z prawnego punktu widzenia.

Prawo do zezwalania na dokonywanie opracowań utworu uregulowane w art.2ust.2 pr.aut., jest przez część doktryny uważane wyłącznie za prawo majątkowe. Zwolennicy tego poglądu [10] uważają zezwolenie na dokonanie opracowania za formę majątkowej eksploatacji utworu. Innym argumentem jest to, że prawo zezwalania wygasa wraz z majątkowymi prawami do utworu, natomiast prawa osobiste są wieczne. Ponadto,istnieje możliwość przeniesienia tego prawa na inną niż twórca osobę na mocy art.46, co jest niedopuszczalne wobec praw osobistych. Spotkać się można też z poglądem, który dostrzega w takim zezwoleniu dodatkowo zgodę na oddziaływanie przez obcą osobę na czysto osobistą więź twórcy ze swoim utworem. Według Sądu Najwyższego, każda przeróbka może pomniejszyć wartość utworu i wpłynąć na wyobrażenie odbiorców o dziele pierwotnym [11] . Warto też zauważyć, że zgoda na korzystanie z opracowania stanowi pośrednio realizację jednego z praw osobistych - prawa do decydowania o udostępnieniu utworu publiczności. Kontakt z dziełem jest przecież możliwy, między innymi, przez jego tłumaczenie lub adaptację filmową. Taki pogląd zakłada mieszany, majątkowo - osobisty charakter omawianego prawa. Jego zwolennicy zgadzają się z zastrzeżeniami głosicieli poglądu pierwszego, ale jednocześnie wskazują, że kategoryczna kwalifikacja omawianego prawa nie uwzględnia czysto osobistych uprawnień wykonywanych przez akt udzielenia zezwolenia. Nie zajmując ostatecznie w tej kwestii stanowiska, uważam że problem ma małe znaczenie praktyczne, jako że wszystkie skutki prawne, które wiązałyby się z kwalifikacją zezwolenia jako częściowo prawa osobistego (nieograniczony czas trwania i niezbywalność) są przekreślone przez odpowiednie przepisy, traktujące to prawo jak prawo majątkowe. Natomiast wynik opracowania i sposób jego eksploatacji podlega odrębnej ocenie według pozostałych praw osobistych, a zwłaszcza prawa do poszanowania integralności utworu i jego rzetelnego wykorzystania (patrz. wyżej).

Zakończenie

Stosowanie przepisów prawa autorskiego dotyczących ochrony praw osobistych w Internecie nie jest zadaniem wymagającym szczególnych zabiegów prawnych. Nie widzę potrzeby tworzenia nowych przepisów ani zmiany dotychczasowej linii orzecznictwa. W rzeczywistości, to nowe środowisko eksploatacji utworów, mimo iż bardzo specyficzne, w żaden sposób nie wpływa (i nie może wpływać) na wymóg respektowania pewnej niezaprzeczalnej więzi twórcy ze stworzonym utworem. Zarówno w tradycyjnym otoczeniu, jak i w cyberprzestrzeni istnieje silna potrzeba poszanowania artystycznego zamysłu autora (prawo do integralności), jego prawa do oznaczania utworu swoim nazwiskiem i zapobiegania podszywaniu się pod niego innych osób [12] . Utwór jest dobrem niematerialnym. Taki sam charakter mają prawa osobiste oraz Internet, w którym dzieła są eksploatowane. Natomiast większość problemów związanych z Internetem dotyczy sytuacji, w których rzeczywistość tego wirtualnego świata styka się z rzeczywistością świata rzeczy materialnych (np. problem uznania lub nie uznania zapisu w pamięci komputera za egzemplarz utworu). Istnieją co prawda poważne problemy dotyczące zasad regulujących statut prawno-autorski materiałów umieszczonych w Internecie, ale jest to zagadnienie z zakresu prawa kolizyjnego. Jeżeli ten problem zostanie rozstrzygnięty, to prawo materialne właściwe dla kwestii związanych z autorskimi prawami osobistymi (lub jego odpowiednikami w obcych ustawodawstwach, np. w prawie angielskim) może pozostać niezmienione.

Jednak mój optymizm odnosi się tylko do kwestii czysto formalno-prawnych. Nie ulega wątpliwości, że nieprzestrzeganie praw autorskich przy obecnych, wysoko zaawansowanych technikach rozpowszechniania i zwielokrotniania zaczyna być coraz częstsze. Dotyczy to w dużej mierze praw majątkowych, ale w tym wypadku istnieją większe szanse na skuteczną reakcję na dokonane naruszenie. Przede wszystkim sankcje za naruszenie praw osobistych nie są tak dotkliwe, jak w przypadku odszkodowań za naruszenie praw majątkowych. Konstrukcja art.78 jest identyczna, jak artykułu 24KC. Art.78 pr.aut może być podstawą do żądania zaniechania naruszeń, usunięcia ich skutków oraz zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Ponadto,zazwyczaj naruszający nie zdaje sobie sprawy, że działa bezprawnie, a to utrudnia dochodzenie praw i uniemożliwia uzyskanie zadośćuczynienia. Chodzi tu często o niefrasobliwe pomijanie nazwisk autorów, i niepodawanie źródeł w stosunku do wykorzystanych utworów. W Internecie można odnieść wrażenie, że jego użytkownicy uważają, iż jest on własnością publiczną i wszystko jest w nim wspólne, czyli niczyje. Takie przekonanie jest wzmacniane często spotykanym, anonimowym publikowaniem w sieci lub oznaczaniem tego autorstwa w sposób trudno dostępny. Internauci z doświadczenia wiedzą, że naruszanie praw majątkowych jest niedozwolone. Autorzy i różne instytucje internetowe dość szybko reagują na bezprawne rozpowszechnianie, np. plików mp3. Rzadko zaś się zdarza żądanie zaprzestania naruszania praw osobistych. Drugi problem to kwestia dowodowa. Naruszenie prawa do zachowania postaci utworu i jego rzetelnego wykorzystania jest szalenie trudne do udowodnienia, a zwłaszcza w przypadku wykorzystania w środowisku cyfrowym. Granice "dozwolonego użytku" w zakresie prawa do integralności utworu zdają się być tu szersze niż w przypadku tradycyjnych form utrwalania i rozpowszechniania utworów. Wymogi techniczne, rozumiane obecnie jako uzyskanie optymalnej szybkości i efektywności przekazu uprawniają do dość daleko idącej ingerencji w postać utworu. Technologia produkcji dzieł multimedialnych zmusza twórcę do "porzucenia" wyobrażeń o swoim dziele i do zaakceptowania zmian wprowadzonych przez producenta (przez innych twórców, którzy też zostali "zmuszeni" do poświęcenia własnych wkładów). Panujący trend produktów multimedialnych polega na umożliwieniu odbiorcy wpływu na kształt odbieranego dzieła. Z resztą, sama natura Internetu, z góry zakłada modyfikację dzieła. Komputery i Internet zostały wszakże stworzone do tego, by przetwarzać informacje. Proces zaczyna się choćby od samej digitalizacji i kompresji danych. Zjawisko deformowania postaci utworu jest tak nagminne, że zaczyna być traktowane jako stan normalny. Pojawiają się wręcz głosy w doktrynie, że umieszczenie utworu w sieci jest dorozumianą zgodą na jego przekształcenia. Trzeba tym samym pamiętać o korzyściach, jakie płyną z takiego stanu rzeczy. Wiele nowych utworów powstaje na bazie poprzednio już istniejących. Większość programów komputerowych korzysta z uprzednio stworzonych programów (np. sterowników .dll) w określonych okolicznościach mogłoby być traktowane jako nierzetelne korzystanie. Trudno tu nie wspomnieć o systemie operacyjnym Linux, który jest jednym z najdonioślejszych osiągnięć Internetu. Linux został stworzony przez Internet w sensie niemal dosłownym. Ten złożony system nie ma swojego autora. Każdy bowiem mógł brać udział w jego tworzeniu, a obecnie każdy może dokonywać w nim zmian, ulepszać go i dodawać nowe elementy. W rezultacie, powstał zbiorowym wysiłkiem tysięcy programistów z całego świata, stale rozwijający się system, który stanowi poważne zagrożenie dla systemu Windows. Linux nigdy by nie powstał gdyby jego twórcy żądali respektowania prawa do nienaruszalności efektów swojej pracy.

Przy ocenie, czy doszło do naruszenia osobistych praw majątkowych w Internecie, prawo oraz wskazówki wynikające z dotychczasowego orzecznictwa sądowego należy stosować ostrożnie. Trzeba zawsze mieć na uwadze dość skomplikowane, techniczne aspekty przekazu oraz szczególny charakter i rolę Internetu w społeczeństwie informacyjnym.

0x08 graphic

[1] Por. SN orzeczenie z 31.XI.1975 OSN 1976, poz.247

[2] Por. J.Barta, R.Markiewicz: "Komentarz..." s. 208; E.Wojnicka: "Ochrona..." s.178

[3] E.Wojnicka: op.cit. s. 213

[4] Niestety brak w ustawie definicji utworu plastycznego, co może powodować liczne wątpliwości zwłaszcza w świecie cyberprzestrzeni. Za przykład niech posłużą wektorowe obrazy tworzone techniką cyfrową. Często twórca definiuje tylko pewne algorytmy (określa gamę barw, położenie światła, ziarnistość obrazu, ilość powtórzeń danej operacji) według których komputer, posługując się odpowiednim oprogramowaniem tworzy złożony obraz. Praca człowieka i maszyny ma się w najlepszym (dla twórcy) przypadku jak 1 do100. Pojawia się wątpliwość, czy nie mamy tu do czynienia przypadkiem bardziej z programem komputerowym, niż dziełem plastycznym.

[5] Por. J.Bart, R.Markiewicz: "Komentarz...“ s.421

[6] J.Barta, R.Markiewicz: "Komentarz..." s.418

[7] op.cit.

[8] Przepis zabrania wykonywania swoich praw przez współtwórcę jeżeli jest dokonywane z uszczerbkiem dla praw pozostałych twórców.

[9] J.Barta, R.Markiewicz: "Komentarz..."

[10] Np. E.Traple: "Komentarz..." s.99

[11] Uchwała SN z 19.II.1968 (OSNCP 1969 nr.4 poz.59)

[12] oraz kilku innych uprawnień wynikających pośrednio lub bezpośrednio z prawa do integralności i prawa do autorstwa utworu.

Konrad Świtała

POPRZEDNIE NASTĘPNE



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
haręża,własność intelektualna i prawa autorskie,Autorskie prawa osobiste i majątkowe pojęcie i zakre
autorskie prawa majątkowe i osobiste, Ogrodnictwo, I semestr, Ochrona własności intelektualnej
Polskie prawo autorskie chroni zarówno prawa osobiste twórcy jak i jego prawa majątkowe, Studia, Och
czasowniki do cwiczen z prawa, skrypty, notatki i inne, Łacina
haręża,własność intelektualna i prawa autorskie,OCHRONA AUTORSKICH PRAW OSOBISTYCH I MAJĄTKOWYCH W S
prawa autorskie najistotniejsze punkty do regulaminu konkursu
l skorzystanie przez wspólnika z prawa pierwszeństwa do objęcia udziałów 3CNR6ZEQ7ASJ6WE6YDUXZIODNC
PODSTAWY PRAWA, zagadnienia do egzaminu z prawa
skarga na naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy w po, Wzór nr 21 - skarga na naruszenie praw
PRAWO AUTORSKIE I PRAWA POKREWNE
wstep do prawa, Wstęp do prawoznawstwa
wstep do prawa, Wstęp do prawoznawstwa
Prawa dostępu do plików i katalogów
02 Linux Prawa dostępu do plików i katalogów
Wprowadzenie do Prawoznastwa - ćwiczenia, I Rok Prawa, Wstęp do prawoznawstwa

więcej podobnych podstron