Rozdział VIII
„ Belessing in disguise”
Autor: Olunia11515
Beta: VamP.Kasia
Bella:
Tuż za Jazzem stał Em a za nim stał Edward. Wyglądał na szokowanego tym, że stałam w objęciach innego chłopaka a na dodatek się z nim całowałam. Chciałam mu jeszcze bardziej dopiec, więc na jego oczach zaczęłam znowu całować Matta, któremu to by najmniej się spodobało, całował mnie coraz bardziej, zachłanniej. To jednak nie spodobało się Edwardowi miałam dziwne wrażenie, że ma ochotę rzucić się na Matta, ale nie mam bladego pojęcia, z jakiego powodu. Edward podszedł do nas spoglądał na nas bez emocji. Nic nie mogłam wyczytać z jego twarzy, a tym bardziej z zachowania jego.
- Cześć, Bella. Możesz mi wytłumaczyć, co się dzieję?
- Cześć Edward. Zignorowałam jego pytanie, bo nie miałam pojęcia, co mogę mu powiedzieć. Co słychać u ciebie?
- Nic ciekawego. Martwiłem się o ciebie, ale widzę, że miałaś ciekawe towarzystwo.
- Owszem. Chce Tobie przedstawić mojego chłopaka poznajcie się „mój” przyjaciel Edward Cullen, a to Matthias Kaźmierczak.
Przywitali się podając sobie dłonie, a ja przyglądałam się zachowaniu obu chłopaków. Oczy Edwarda ciskały gromy, a twarz wyrażała zaskoczenie, natomiast Matt przyjął to ze spokojem. Zastanawiałam się, co teraz się stanie, kiedy stanęli naprzeciwko siebie.
Na moment odwróciłam się w stronę moich braci, którzy stali kawałek od nas i przyglądali się całemu zajściu. Po ich twarzach mogłam domyślić się, że są zadowoleni z całego mojego przedstawienia, jakie mieli okazje oglądać będąc na poszukiwaniach mnie i mego towarzysza, chociaż nie mieli pojęcia, kim on jest.
Stało się to, co przypuszczałam Edward rzucił się na niego. Próbowałam odciągnąć ich od siebie, ale jestem za słaba.
- Edward, co ty wyrobisz? - Krzyczałam na kolegę moich braci
- Bella odsuń się - odkrzyknął mi próbując uderzyć go
- Nie odsunę się nie masz prawa bić mojego chłopaka, bo… bo nic tobie nie zrobił, a ja nie jestem twoją dziewczyną tylko … no właśnie, kim dla niebie jestem?
Stanął jakby go wmurowała moja wypowiedź - zostawił na chwilę Matta w spokoju, chociaż na moment.
- Ucieszyłam się, że zwróciłam jego uwagę na sobie. Nie jesteś w stanie nic powiedzieć? - Och, jaka szkoda.
- Wiesz powiem Ci, że jesteś mi bardzo bliską traktuje ciebie jak moją „przyjaciółkę”, chociaż na razie nimi nie jesteśmy to mam wielka nadzieję, że to wkrótce się zmieni. Jeszcze coś „moją” siostrą tak ciebie traktuje.
- Teraz to jego wypowiedź mnie zaskoczyła nie sądziłam, że to wszystko może tak wyglądać.
Odwrócił się ode mnie i przyglądał się Matiemu teraz sama nie wiem, co mam robić, a tym bardziej czuć. Spojrzał w moją stronę i nie myśląc wiele odepchnął mnie od niego, ale ja nie miałam zamiaru ruszyć się miejsca i mi mu tego ułatwiać. Próbował znów mnie odepchnąć byłam uparta i nadal tam stałam jak przysłowiowy „słup soli”. Teraz jednak udało mu mnie odepchnąć przybliżał się do Matta zaczął okładać go pięściami stałam jak sparaliżowana patrzyłam na to, co się dzieje nie mogłam uwierzyć w to wszystko. Byłam tym wszystkim przerażona i wystraszona zaczęłam się cała trząść ze strachu potrzebowałam, aby ktoś mnie teraz mocno przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze i nic złego się nie stanie, ale nikt nie zwracał na mnie uwagi każdy był zajęty sobą i swoimi sprawami czy nawet przyglądania się bijącym chłopakiem.
Bili się aż do momentu, w którym do akcji postanowił wkroczyć Emm, który odepchnął od Matta Edwarda, który nieszczęśliwie poleciał na mnie i niechcący uderzył, a potem upadłam na ziemie. Stuknęłam głową o wystający kamień, czułam pulsujący ból od uderzenia, który nie pozwolił mi wstać ani wykonać najmniejszego ruchu, ale na razie dobrze się czułam dalej patrzyłam dalej na to, co się dzieje z Matim. W pewnym momencie zauważyłam, że obraz mi się rozpływa, oczy stają się takie ciężkie. Próbowałam utrzymać otwarte oczy, ale ból mi to uniemożliwiał usłyszałam czyjeś kroki niedaleko mnie i mówi, nie byłam w stanie zrozumieć, kto i co mówi. Słyszałam jedynie żebym nie zamykała oczu ból był nie do zniesienia czułam, że powoli powieki zaczynają opadać Po pewnym czasie nic już nie słyszałam panowała tylko ciemność. Leżałam tak jakiś czas nie byłam w stanie nic powiedzieć. Prawie nic do mnie nie docierało, co się dzieje wokół mnie. Moja głowa leżała u kogoś na kolanach, a w oddali było słychać czyjeś głosy i krzyki. Po jakimś czasie poczułam, że się unoszę i przemieszczam. Nadal byłam nieprzytomna nie miałam siły, aby dać jakiś oznak życia. Dochodziły do mnie tylko ułamki rozmowy pomiędzy osobami będącymi wokół mnie. Minęło może pół godziny i znalazłam się w swoim pokoju we własnym wygodnym łóżku. Miałam wrażenie jakby ktoś jeszcze był w tym pokoju oprócz mnie, ale nie byłam tego pewna w 100%.
Edward :
Stałem tam jak sparaliżowany i przyglądałem się wydarzeniu dziejącemu się w lesie. Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. Bellę całująca się z jakimś chłopakiem poczułem nieznajomym ukłucie w sercu. Byłem zazdrosny o niego, chociaż starałem się tego nie pokazać po sobie. Jak na złość znowu zaczęła go całować, a ja cały w środku się gotowałem z zazdrości. Patrzyłem na chłopaków jak oni na to zareagowali stali spokojnie przyglądając się temu wszystkiemu. Nie miałem pojęcia, dlaczego są tacy spokojni patrząc na to, co wyrabia ich siostra. Miałem takie dziwne wrażenie, że to ich wcale nie zaskoczyło, a może nawet ucieszyło widząc uśmiech na twarzy Jaspera. Nie wytrzymałem natłoku myśli chcąc rozładować napięcie ruszyłem w kierunku, Belli i jej „chłopaka”. To słowo nie chciało mi przejść przez gardło. Będąc blisko nich zauważyłem, że Bella mi się uważnie jej twarz wyrażała zaskoczenie, szok, a zarazem zdziwienie. Postanowiła przedstawić mi swego chłopaka, ale ja tego nie chciałem. Stało się to, co Bella zamierzała zrobić ten cały Matt wcale mi się nie podoba. Moim zdaniem on wcale nie pasuje Belli, ale postaram się uszanować jej wybór. Nie mam innego wyjścia, jeśli chcę zaprzyjaźnić się z Bellą to muszę zaakceptować też i Matta. Od razu mówię, że nie zaprzyjaźnię się z nim, ale będę go tolerować, aby móc być bliżej jej. Miałem ochotę rzucić się na tego chłopaka nie miałem pojęcia, z jakiego powodu mogę to uczynić. Jak miałbym to później wytłumaczyć Belli. Zazdrość wzięła górę i rzuciłem się na nic niewinnego Matta, ale nie zdążyłem go uderzyć, bo przeszkodziła mi stojąca nadal obok jego Bella.
- Bella odsuń się.
- Nie odsunę się - odkrzyknęła mi. - Zostaw go.
- Nie. Jej kolejna odpowiedź bardzo mnie zaskoczyła. Nie zastanawiałem się, kim jest dla mnie Bella. Traktowałem ją jak moją siostrę, ale z czasem wszystko się zmieniło. Zobaczyłem jaką piękną kobietą jest Bella.
Żałuje, że nie jest mi dane przyjaźnić się z Bellą tak jak dziewczyną czy temu całemu Mattowi. Bella ufa im bezgranicznie, a mi nie chce zaufać. Mam wiele pytań, na które nie mogę znaleźć odpowiedzi. Mam nadzieję, że na niektóre będą wstanie odpowiedzieć Emm lub Jazz. Przestałem się nad tym zastanawiać chciałem teraz rozładować złość, jaka była w środku. Rzuciłem się na niego ale to i tak mi nie pomogło jak myślałem. Zauważyłem, że do nas zbliża się Emm jakby w końcu go coś ruszyło nie byłem tego pewien. Próbował mnie odciągnąć od Matta, ale ja byłem uparty jak osioł i nie dałem się tak łatwo odciągnąć. Emmett też był uparty, aby mnie odciągnąć od niego i w końcu mu się to udało. Odepchnął mnie i sam zaczął bić Matta tylko nie miałem pojęcia, dlaczego to robi, może chce mi pokazać, że nie tylko mnie ruszyła ta sytuacja, a jego także. Albo to tylko przedstawienie sam już nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć.
Kiedy Emmett mnie odepchnął uczułem, że na kogoś wpadłem, a ta osoba straciła przeze mnie równowagę. Odwróciłem się, aby zobaczyć, kim jest osoba, na którą wpadłem. Ujrzałem tam dziewczynę o orzechowych oczach…