Niniejszym zapraszam do konsultacji w sprawie dokumentu FOTOFAQ pl.rec.gory - poniżej w wersji Release Candidate 1 ;-)
Proszę pamiętać, że materiał ten z założenia będzie czytany przez laików, wszyscy zorientowani w fotografice przeczytają go na własną odpowiedzialność, aczkolwiek i oni mogą próbować się czegoś stąd dowiedzieć.
Dziękuję kolegom łojantom (szczególnie zasłużyli się Mazeno, Tomek N. i Danek Grodecki) za podzielenie się swym poglądem na specyfikę problemu.
Wszelkie uwagi (no, może za wyjątkiem: “Ty głupku, jak możesz wymawiać słowo Canon, gdy wszyscy wiedzą, że jedynym godnym uwagi aparatem jest Pentax !!”) proszę przekazywać na mój adres prywatny. Oczekuję konstruktywnej krytyki w odniesieniu do poruszonych tematów, jak i w stosunku do samej listy tematów (być może trzeba coś wyrzucić, być może trzeba jakiś rozdział dopisać). Zachęcam również do dyskusji na forum grupy.
Harmonogram prac nad tym materiałem przewiduje, że konsultacje potrwają do dnia 31. stycznia 2000 roku, kiedy to w jak najszybszym czasie postaram się uwzględnić Wasze uwagi.
Dziękuje za współpracę.
Spis treści.
Czym fotografować ?
W grę wchodzą właściwie tylko aparaty małoobrazkowe (na błonę perforowaną o szerokości 35 mm). Aparaty na błonę zwojową (60 mm) zapewniają co prawda profesjonalną jakość zdjęć, lecz są zbyt ogromne, zbyt ciężkie i zbyt drogie, by mogły służyć ludziom naszego pokroju. Fotografia minutowa POLAROID'a nie ma w górach żadnych zalet uzasadniających swe użycie, a technologia “szpiegowska” (aparaty na jednostronnie perforowaną błonę 8 mm) nie zapewnia wystarczająco dobrej jakości.
A więc aparat małoobrazkowy. Robiący zdjęcia w standardowym formacie 24×36 mm, żadnych “wynalazków” dla formatu 18×24 mm. Będzie to lustrzanka małoobrazkowa, albo tzw. idiotkamera, czyli aparat dla idioty, a nie aparat-idiota, ponieważ aparaty te posiadają często bardzo rozbudowaną automatykę ekspozycji i ustawiania ostrości.
Czy wybrać lustrzankę, czy idiotkamere ?
Czy wiesz dlaczego tanie wina są dobre ? To proste !! Tanie wina są dobre, bo są dobre i są tanie ;-)
Idiotkamera jest mała, prosta w obsłudze i lekka, mówią jej zwolennicy. Idiotkamera nie pozwala panować nad zdjęciem, które robię, nie pozwoli mi zmienić obiektywu, ani założyć filtru - mówią jej przeciwnicy. Prawda jest oczywiście pośrodku. Jeżeli nie umiesz fotografować i nie chcesz się tego nauczyć - wybór jest prosty. Oczywiście idiotkamera !! Możesz oczywiście pójść w pełnoautomatyczną lustrzankę i mieć zalety lustrzanki i zalety idiotkamery razem, ale nie licz na to, że kupisz to tanio. Wszelkie inne przypadki przemawiają za lustrzanką. Nawet jeżeli nie umiesz fotografować, będę cię zachęcał do nauczenia się. Uwierz mi, że satysfakcja ze swych fotograficznych osiągnięć wynagrodzi ci to po wielokroć. Kwestie finansowe są tu prawie bez znaczenia na wybór, bo prosta idiotkamera kosztuje 100 zł, a prosta lustrzanka 200 zł, a dobra idiotkamera 500-1000 zł, a dobra lustrzanka 1000-2000 zł (i niech mnie tu fachowcy za słówka nie chwytają, gdyż określenie “dobra” należy przykładać do prostego górołaza, a nie faceta, który chce z robienia zdjęć żyć). Idiotkamera ma oczywiście rację bytu jako drugi aparat. Wielu łojantów woli zostawić w spokoju swoją ulubioną lustrzankę, a w ścianę wziąć idiotkamerę. Lżejszą, niekłopotliwą, z niewymiennym obiektywem ...
Jaki aparat kupić ?
To bardzo delikatna sprawa. Łatwo dać się tu wciągnąć w jałową polemikę, czy wprost pyskówkę z fanatykami. Trudno też (przynajmniej mnie) wydaje się cudze pieniądze. Nie wydaje się, byś mógł wybrać aparat na podstawie poniższego tekstu, ale być może będziesz mógł przynajmniej bardziej rzeczowo rozmawiać z fachowcami (nie mylić z obsługą sklepów sprzedających aparaty).
Jeżeli chodzi o idiotkamerę, to sprawa jest prosta. Ta sprawa nazywa się OLYMPUS Mju II i ma dobry, stałoogniskowy obiektyw, dobrą automatykę. Aparat jest mały i niezawodny (kilku moich znajomych używa tego modelu i od nikogo nie słyszałem na jego temat złego słowa), a jak się postarać, to można go dostać poniżej 600 złotych. Oglądałem ostatnio aparat Yashica T5 (może ze względu na sympatię do optyki Zeiss'a), jego właściciel chwalił go bardzo (widziałem zdjęcia - nawet, nawet), ale jak mówił - dał za niego “kupę forsy”. W tej klasie nie chciałbym już nic wyróżniać, więc przejdźmy do lustrzanek.
O ile w przypadku idiotkamery kwestia finansowa nie jest kluczowa (trudno dostać dobrą idiotkamerę poniżej 400 złotych i trudno pogodzić się z wydaniem na nią ponad 800 złotych), o tyle w przypadku lustrzanek problem jest większy. Tu rozsądna rozpiętość to 100 złotych do 3000 złotych. Pamiętaj ponadto, że lustrzanka (korpus aparatu - tzw. “body” i jeden obiektyw, z którym ten korpus kupisz), to dopiero początek. Zafundowałeś sobie “skarbonkę”, do której będziesz regularnie wrzucał swoje oszczędności ;-) Zapewne zapragniesz mieć wymienne obiektywy, filtry, pierścienie i co tam sobie tylko zamarzysz. Jeżeli czytasz ten tekst, to jak rozumiem nie znasz się na zagadnieniu na tyle, bym mógł ci polecić coś powyżej lustrzanki manualnej. Jeśli masz bardzo mało pieniędzy - spróbuj kupić coś, co się nazywa Zenit (model przynajmniej TTL, by miał pomiar światła przez obiektyw). Kosztuje to niewiele, dobrze się sprzedaje, gdy ci się znudzi (jest wielka grupa Zenitofanów), obiektywy pasują od starszej linii Praktic (M42). Gdy masz przynajmniej 200 złotych możesz poszukać czegoś, co ma markę Praktica (modele starsze, z obiektywem na gwint M42, czyli LTLx, MTLx, PLCx, VLCx). Jeżeli chcesz być “bliżej świata”, czyli zaopatrzyć się w sprzęt (a co za tym idzie osprzęt - obiektywy itd.) trochę popularniejszy “w świecie”, to powinieneś zainteresować się Pentaxem (myślę o modelach MX i ME), czy Minoltą X300. Mowa cały czas o aparatach używanych - jeżeli masz ochotę na nowy, to obejrzyj Pentax MZ-M. Tu poruszamy się już na poziomie cenowym 500-700 złotych.
Następny szczebel, to lustrzanki automatyczne, z automatycznym ustawianiem ostrości (AF - ang. autofocus). Ten szczebel, to już 1500-300 złotych, a więc już tylko w trzech zdaniach gwoli pełności rozważań ;-) Ponieważ moje emocje leżą w pobliżu firmy Canon (uważam, że najlepszy AF pochodzi od nich i koniec) nie będę nawet szukał u konkurencji odpowiedników modeli, o których opowiem :-P Ostatnim krzykiem mody jest Canon EOS 300 (1800-2500 złotych), dobra, wielofunkcyjna automatyka, szybkie (jeżeli chodzi o automatyczną regulację ostrości) obiektywy, duży wybór dobrych obiektywów w firmach niezależnych, ale ... Jest to plastikowy aparat ważący niewiele ponad 300 gramów i może dla wielu będzie to wielką zaletą, ale ja jestem przyzwyczajony do trzymania “czegoś” w ręku i EOS'em 300 robiło mi się zdjęcia źle. Zdecydowanie bardziej pasuje mi Canon EOS 50 (prawie 600 gramów), niestety, to już wydatek na poziomie 2500-3000 złotych. Cały czas mówimy tu o korpusie ze średniej klasy obiektywem zoom, który prawie natychmiast powinien zostać uzupełniony “z obu stron” (a przynajmniej obiektywem “dłuższym”).
Obiektywy, czyli co jest najważniejsze w tym wszystkim ?
Co jest najważniejsze w tym wszystkim ? Oczywiście - człowiek, który znajduje się z drugiej strony wizjera ;-)
Jaki z tego wniosek ? Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. Robić dużo zdjęć, eksperymentować, nie bać się złych zdjęć i “marnowania” materiału. Co jeszcze jest ważne - oczywiście obiektyw twojego aparatu. Nie automatyka - tę świetnie zastępuje człowiek ze swoim doświadczeniem, a obiektyw - dobrego “szkła” nic nie zastąpi.
Uwaga, teraz będzie nudno, opowiem trochę teorii :-(
Najważniejsze parametry obiektywu to jego ogniskowa, kąt widzenia, otwór względny i zdolność rozdzielcza. Co to ogniskowa - każdy pamięta (kto nie pamięta - myk do źródeł), ale reszta ? Proszę bardzo.
Kąt widzenia to kąt wierzchołkowy trójkąta, którego podstawę stanowi przekątna formatu pola obrazowego, a wysokość - ogniskowa obiektywu.
Otwór względny obiektywu to stosunek jedności do liczby otrzymanej przez podzielenie ogniskowej przez średnicę źrenicy wejściowej obiektywu. W celu ustalenia odpowiedniej skali do oceny otworu względnego przyjęto następujący ciąg wartości przysłony: 1-1.4-2-2.8-4-5.6-8-11-16-22-32. Każdy kolejny otwór względny jest mniejszy od poprzedniego w przybliżeniu pierwiastek z dwu - krotnie, co powoduje, że zmniejszenie otworu o jedną wartość przysłony powoduje konieczność dwukrotnego przedłużenia czasu naświetlania.
Zdolność rozdzielcza obiektywów to liczba kresek mieszczących się na jednomilimetrowym odcinku obrazu, które widać oddzielnie. Nie chcę się tu wgłębiać bardziej w zagadnienie, gdyż parametr ten trudno amatorowi porównywać ze względu na brak unifikacji metod i warunków pomiarów (rozdzielczość spada w miarę zbliżania się do brzegów obiektywu, jest zmienna wraz z wartością przysłony).
Reasumując: zdolność rozdzielcza jakaś tam jest i trudno się bedzie tym parametrem posługiwać, otwór względny - im większy (“jaśniejszy obiektyw”), tym lepiej, kąt widzenia obiektywu zależny będzie od ogniskowej obiektywu. A ogniskowa ? Cóż, ogniskową będziemy wybierać w zależności od przeznaczenia obiektywu.
Standardowy obiektyw to taki, którego ogniskowa jest w przybliżeniu równa przekątnej klatki. W przypadku lustrzanki małoobrazkowej (24×36 mm) jest to 43.3 mm, a więc standardowy obiektyw ma ogniskową 43-58 mm (kąt widzenia 40-60 ). Obiektyw szerokokątny ma ponadstandardowy (powyżej 60 ) kąt widzenia, a ogniskową 16-40 mm - daje efekt oddalenia fotografowanych przedmiotów, ma większą, niż obiektyw standardowy głębię ostrości, ale wykazuje przerysowania (zniekształcenia perspektywy). Obiektywy o jeszcze mniejszej ogniskowej (7-15 mm), charakteryzujące się karykaturalnym przerysowaniem perspektywicznym noszą miano rybiego oka (ang. fish-eye), a ich kąt widzenia sięga 130-180 . Obiektywy długoogniskowe mają ogniskową przynajmniej dwukrotnie większą od długości przekątnej klatki zdjęciowej - to obiektywy o ogniskowej 100-2000 mm przy kącie widzenia 1-30 ). Jeżeli mechaniczna długość obiektywu jest mniejsza od ogniskowej, to nazywamy go teleobiektywem. Gwoli kompletności rozważań wspomnieć należy jeszcze o obiektywach portretowych (ogniskowa 85-105 mm i kat widzenia 20-23 ), aczkolwiek ich przydatność w górach jest niewielka.
Jakich obiektywów potrzebuję ?
Obiektywy o różnych ogniskowych przydają się w górach jak nigdzie indziej. Bardzo często spotykamy się z sytuacją, że nie można w inny sposób skomponować kadru, ponieważ nie można się zbliżyć (oddalić) do obiektu.
Potrzebować będziemy więc obiektywów o różnej ogniskowej. Praktyka wskazuje, że będą to: szerokokątny (20-35 mm, krótsze ogniskowe sprawiają zbyt wiele kłopotów ze zniekształceniami perspektywy, żeby można je było brać pod uwagę), standardowy (50 mm) i teleobiektyw (130-200 mm, dłuższe przeważnie ważą na tyle dużo, że dla osobnika idącego w góry nie mają tylu zalet, by rekompensować niewygodę ich noszenia).
Cały czas rozmawiamy o obiektywach tzw. stałoogniskowych. Istnieją jednakże konstrukcje o zmiennej ogniskowej (zoom) pozwalające na płynną zmianę ogniskowej. Dzięki posiadaniu takiego obiektywu zwiększa się komfort komponowania kadru i liczba wymian obiektywu (bardzo popularne zakresy ogniskowych to 28-105 mm oraz 80-200 mm, więc nie będziemy potrzebowali trzech obiektywów, a tylko dwa, żeby pokryć cały zakres potrzeb). Nie ma jednak nic za darmo. Obiektywy stałoogniskowe rysują perfekcyjnie ostro i są znacznie jaśniejsze, niż zmiennoogniskowe. Ponadto minimalna odległość, na jaką można nastawić ostrość, jest mniejsza dla obiektywów stałoogniskowych. Przestrzegam więc przed rozczarowaniem, którego może doznać właściciel aparatu Practica po zakupieniu (za kwotę pięciokrotnie większą) wymarzonego Cannon'a z zoomem i zobaczeniu, że starym sprzętem robił ostrzejsze zdjęcia. A więc - palenie, albo picie - wybór należy do Ciebie ;-)
Co to są filtry i w jakim celu się ich używa ?
Filtry to elementy nakładane na obiektyw mające na celu korygowanie wpadającego światła. Korekta ta to przede wszystkim zatrzymywanie pewnych składowych widma. A po co nam ta cała korekta ? Otóż błony, na których fotografujemy przygotowane są na konkretne zabarwienie światła (najczęściej na światło dzienne) i wszelkie odchylenia zabarwienia światła mogą mieć ujemny wpływ na osiągane efekty. O ile fotografując na materiałach negatywowych pewne niewielkie korekty wprowadzić można w procesie kopiowania negatywy na pozytyw (w labie, czy w samodzielnie), to błony odwracalne takich możliwości nie dają. Pozostaje więc użycie filtrów.
Najpopularniejszym filtrem wśród fotografujących w górach jest filtr UV. Jest to filtr absorbujący promieniowanie ultrafioletowe (UV), które powoduje niebieski zafarb zdjęć. Efekt zaniebieszczenia nasila się oczywiście wraz ze wzrostem wysokości, na której robisz zdjęcia, co związane jest z pochłanianiem promieniowania UV przez grubą i w dolnych warstwach gęstą atmosferę. W Polsce ultrafiolet przeszkadza mi tylko w Tatrach, reszta gór leży na tyle nisko, filtru UV tam nie używam. Tyle szkoła falenicka, według której filtrów używasz najrzadziej, jak tylko można - szkoła otwocka mówi natomiast, że filtr UV należy na stałe nakręcić na obiektyw, bo jak nie pomaga, to zabezpiecza obiektyw przed porysowaniem ;-)
Kolejny popularny filtr to SKYLIGHT - filtr “odniebieszczający” i “ocieplający” zdjęcie. Efekty jego działania przypominają działanie filtru UV, może tylko na śniegu SKYLIGHT sprawuje się lepiej.
Następny filtr to filtr niebieski (a więc “antyczerwony”) - stosowany o poranku (jasnoniebieski), przy zachodzącym słońcu (niebieskofioletowy) oraz gdy słońce stoi nisko nad horyzontem (niebieski średni) i światło jest lekko czerwone. Filtr ten pozwala zachować efekt normalnego światła dziennego.
Mam już aparat i filtry, czy czegoś jeszcze potrzebuję ?
Koniecznie kup osłonę przeciwsłoneczną. Tylko raz w życiu byłem w górach, kiedy osłona nie przydała się, bo lało tydzień bez przerwy. Bardzo wygodne są osłony elastyczne (tzw. gumy), bo pozwalają chować aparat do futerału bez demontażu osłony.
Jeżeli fotografujesz obiekty niewielkie, to powinieneś zaopatrzyć się w pierścienie pośrednie. Pozwolą one odsunąć obiektyw od klatki, co umożliwi zwiększenie skali odwzorowania. Owady, czy malutkie detale (np. roślin) będą wtedy mogły wypełnić cały kadr.
Warto też kupić statyw. Nie będzie ci się często przydawał w górach, więc nie noś go ze sobą zawsze (często będziesz mógł ustawić aparat na jakimś kamieniu), ale będą takie dni (i noce), że zapragniesz robić zdjęcia ze statywu. Kupując statyw zwróć uwagę, by miał tzw. głowicę panoramiczną, która pozwoli precyzyjnie kontrolować ustawienie aparatu podczas robienia wieloklatkowych panoram.
A co z lampą błyskową, czy bedzie mi potrzebna ?
Niby w górach raczej nie, choć czasami przyda się doświetlić pierwszy plan, czy obiekty w głębokim cieniu. Ale przecież góry to także, a może przede wszystkim noce przy ognisku i gitarze, czy piwo w schronisku. I jak wtedy sfotografować swoją najlepszą koleżankę ? Jeżeli kupiłeś idiotkamerę, albo nowoczesną lustrzankę, to kłopot masz z głowy, lampę wbudowali ci w aparat. Jeżeli twój aparat to Zenit, Practica, czy inna siermiężna lustrzanka, to daj sobie spokój. Lampy używać będziesz tylko w “cywilizowanym świecie”. Nie bedzie ci się chciało nosić jej w góry, zakładać do niej baterii, montować na aparacie, a potem demontować. Wszystkie te niedogodności nie będą warte funkcjonalności osiągniętej przez możliwość skorzystania z lampy.
Co znaczą skróty TTL, AF, USM ?
TTL oznacza Thru The Lens, czyli przez obiektyw i dotyczy metody pomiaru oświetlenia poprzez mierzenie światła wpadającego przez obiektyw do wnętrza aparatu.
AF to Autofocus, czyli automatyczne ustawianie ostrości.
USM to UltraSonic Motor, czyli cichy i szybki silniczek obiektywowy, dzięki któremu obiektyw szybko i precyzyjnie ustawia ostrość pracując prawie bezszelestnie.
Czy fotografować na materiałach odwracalnych, czy negatywowych ?
Obiektywnie rzecz biorąc (z “fizycznego” punktu widzenia) negatyw jest materiałem doskonalszym. Zapewnia możliwość rejestracji większej rozpiętości tonalnej, zapewnia lepszą ostrość obrazu i większą tolerancję na błędy naświetlenia. Cóż z tego, jednak, gdy ty, jako fotoamator nie będziesz potrafił z tego skorzystać. Ty oddasz swój negatyw do labu, a tam humor (czy upodobania) laboranta, czy jakość chemikaliów więcej będzie ważyć dla Twoich zdjęć, niż własności materiału, na którym fotografujesz. Jedyną zaletą fotografii na materiałach negatywowych jest prosty sposób powielania utrwalonych obrazów połączony z możliwością ich kadrowania. Wykonując przezrocza wszystkie decyzje podejmujesz w chwili naciśnięcia spustu migawki. Potem kadrowanie będzie baaaardzo trudne (nie niemożliwe, bo zawsze na etapie oprawiania przezrocza w ramki możesz przysłonić kawał niepotrzebnego nieba równo przyciętą folią aluminiową). Fotografowanie na materiałach odwracalnych spowoduje, że będziesz musiał (prędzej, czy później, bo na pożyczanym daleko nie zajedziesz) zakupić rzutnik i ekran (prześcieradło nie wytrzymuje konkurencji z ekranem perełkowym). Pozostałe koszty są porównywalne (jeśli oczywiście ktoś nie ma aptekarskiego zacięcia), bo niby materiały odwracalne i ich wywołanie są trochę droższe, ale nie potrzebują wglądówek, powiększeń i albumów, a z drugiej strony - ramki i magazynki też kosztują. Tu nie dostaniesz więc argumentu do rąk ;-) A jak to jest później z odbiorem ? Powiem szczerze, że temat taki, jak góry zdecydowanie bardziej podoba mi się na przezroczach. Odbitka przeważnie nie jest większa, niż 13 cm × 18cm, a tu - wielki obraz wielkich gór, kozica jak żywa... Oglądanie przezroczy związane jest ponadto z jakąś “celebrą” - wymaga zaciemnienia pomieszczenia, ustawienia rzutnika, przygotowania ekranu. Nie wiem, czy to wada (nie opłaca się oglądać czterech ujęć, nie można szybko czegoś komuś pokazać, a używanie przeglądarek to pomyłka), czy zaleta (widzowie są “przygotowani” na “widowisko”), ale tak po prostu jest. Pozostaje jeszcze dostępność zdjęcia w jednym egzemplarzu, nie będzie można podarować przyjaciołom zbiorowej fotografii. Niby można wykonać odbitki z przezroczy (zawsze na papierze odwracalnym - metoda kopiowania przezroczy na materiale negatywowym i robienie z tego odbitek daje słabe rezultaty), ale chyba nie oto chodzi. A więc dobrze, jest tak, jak lubię - zamieszałem ci w głowie, a decyzję musisz podjąć sam ;-)
Czemu pokazy mojego kolegi są ciekawsze, choć robi gorsze przezrocza, niż ja ?
Przypuszczam, że twoje kłopoty dotyczą kompozycji zestawów. Zestaw powinien składać się z 20-200 przezroczy (krótsze najprawdopodobniej spłycą temat, dłuższe będą nużące - uwierz mi, że nie musisz pokazywać wszystkich przezroczy, które zrobiłeś) i jeśli chcesz, by cechował go profesjonalizm, to przygotuj sobie jego scenariusz, zanim zaczniesz robić zdjęcia. Gdy już wiesz co będziesz fotografować, pamiętaj jak będziesz to robił. Jeżeli rozmawiamy o seriach obrazów, to mniemam, że umiesz już skomponować pojedyncze zdjęcie. Przypomnijmy sobie teraz jak nazywamy sześć podstawowych planów i spróbujmy na przykładach człowieka i drzewa opowiedzieć, co one powinny przedstawiać:
|
plan |
człowiek |
drzewo |
1) |
plan ogólny |
człowiek jest sztafażem, małym punktem na tle obrazu obejmującego góry, drogę, las, chmury |
dużo drzew, panorama lasu |
2) |
plan pełny |
człowiek wypełnia swą postacią prawie całą powierzchnię pionową |
jedno albo kilka drzew od podstawy do czubków |
3) |
plan amerykański |
człowiek “ucięty” do kolan |
jedno drzewo od połowy pnia do “uciętego” czubka |
4) |
półzbliżenie |
popiersie |
parę konarów |
5) |
zbliżenie |
sama głowa |
konar z wyraźną strukturą |
6) |
detal |
fragment głowy, np. usta |
fragment liścia z uwydatnionymi “żyłkami”, albo fragment kory |
A teraz parę zasad montażu planów:
łącz plany co drugi (jest to optymalne z punktu widzenia psychologii percepcji), ewentualnie w ograniczonym zakresie sąsiadujące, lub co trzeci, czyli po obrazie w planie ogólnym pokaż plan amerykański i tak dalej i z powrotem, czyli: 1-3-5-6-4-2;
nie łącz obrazów w takim samym planie - wywołuje to natychmiastowy efekt znużenia u widzów;
nie łącz krańcowych planów - niszczy to możliwość zrozumienia więzi łączącej obrazy;
zachowuj proporcje planów w strukturze całości:
|
1) |
plan ogólny |
10% |
|
2) |
plan pełny |
10% |
|
3) |
plan amerykański |
15% |
|
4) |
półzbliżenie |
20% |
|
5) |
zbliżenie |
25% |
|
6) |
detal |
20% |
co daje 35% planów dalekich i 65% planów bliskich;
Zauważ, że zasada zachowania proporcji planów wpływa na sposób fotografowania, bo zmusza cię do częstego stosowania zbliżeń i detali przy ograniczeniu planów ogólnych. Jeszcze trudniejsze jest to wszystko w przypadku zestawu “dokumentalnego”, gdy chcesz pokazywać obrazy zgodnie z chronologią ich robienia (przedstawiając na przykład wycieczkę, czy drogę wspinaczkową). Nie będziesz miał innego wyboru, jak tylko pamiętać o powyższych zasadach naciskając spust migawki.
Jak nie zapomnieć o robieniu zdjęć w górach ?
Jeżeli jesteś “prostym turystą” (przepraszam młodzież ze skoliozą), to nie masz większych problemów. Robienie zdjęć nie jest dla ciebie trudne technicznie ani niebezpieczne. Jeżeli tylko nie musisz się zatrzymać, by wyjąć aparat z plecaka, to wszystko jest w porządku. No, jest powiedzmy jeden problem, który polega na tym, że wędrujesz z grupą ;-) Widzę, że już chwyciłeś, o co biega. No właśnie, grupa szybciutko obejrzała cerkiewkę, już nikt ci się nie pęta w kadrze i teraz ty potrzebujesz swoich 15 minut, żeby wypstrykać swoje pół filmu. Nie ma zmiłuj się ;-) Musisz szybko chodzić, by za nimi zdążyć, albo namówisz ich na krótki odpoczynek (jeżeli nie będzie to częściej, niż dwa razy na dobę, to powinno ci się udać). Jedno jest ważne - nie daj się poganiać !
Jeśli jesteś łojantem - sprawa jest bardziej skomplikowana. Powyższe uwagi przydadzą ci się tylko podczas dojścia pod ścianę, ale jak rozumiem, nie takie zdjęcia chciałbyć pokazać swoim znajomym ;-) W zespole dwuosobowym często nie możemy zrobić zdjęcia ze wspinania bo jesteśmy pochłonięci asekuracja lub wspinaniem. W zespole trzyosobowym, ten trzeci ma często więcej czasu i jest lepiej asekurowany stad jego szanse na zrobienie ciekawych ujęć są większe Jedyne miejsce, gdzie nie zapomina się zrobić zdjęcia to... szczyt ;-) Nie rezygnuj oczywiście ze zdjęć pochodzących z podejścia pod ścianę (na twarzy koncentracja, napięcie, niepewność). Mnie bardzo podobają się zdjęcia z biwaków w ścianie, choć myślę, że wtedy napraaaawdę nie ma się ochoty na robienie zdjęć. Zdjęcia najczęściej robi się więc na stanowiskach, gdy masz swobodę operowania rękami lub w łatwym terenie. Bardzo ciekawe zdjęcia robi się ze zjazdu obok wspinających się. W czasie wspinania łojanci z obrzydzeniem podchodzą do panoramek, czy szerokich planów. Nic bardziej błędnego - jako niełojant z przyjemnością oglądam góry widziane z miejsc, w których nigdy się nie znajdę, a więc łojancie, rób te zdjęcia dla mnie, nawet jeżeli nie chcesz ich robić dla siebie ;-)
W górach wysokich - kimkolwiek jesteś - będzie ci ciążyłą niepowtarzalność ujęć. Najprawdopodobniej w miejscu, w którym robisz zdjęcie, jesteś “dwa razy w życiu” (pierwszy i ostatni). Tylko wąska grupa himalaistów, czy trekkerów powraca wielokrotnie w te same strony. A więc spraw się dobrze ;-)
Pamiętaj, że:
potęgę gór najlepiej przedstawi plan ogólny, ujęcie, w którym człowiek (namiot, wioska) jest sztafażem, małym punktem na tle gór;
warto wstać o wschodzie słońca kiedy widoczność po mroźnej nocy jest najlepsza (już półtorej godziny później, kiedy słonce się trochę podniesie ciekawe widoki mogą utonąć w chmurach - o zasadzie tej warto pamiętać również w Tatrach, gdzie wyższe szczyty wolne od mgły są tylko do południa, więc osiąganie ich w celu sfotografowania panoramy po jedenastej przeważnie mija się z celem);
bardzo silne są kontrasty w oświetleniu i należy je uwzględniać w pomiarze światła (głębokie doliny tona w cieniu, a już w tym czasie wysoko w górach świeci słońce);
jadąc gdzieś dalej powiększ o 50% przewidywana ilość filmów i zabierz ze sobą nowiutka, zapasowa baterie do aparatu;
w azjatyckich wioskach życie idzie dużo wolniejszym rytmem, a Europejczyk jest duża sensacja, stad miejscowe zaludnienie łatwo zauważa kogoś z aparatem, a wtedy albo nici ze zdjęcia, albo nienaturalne ujęcia, albo bakszysz za pozowanie. Oczywiście wyjątkiem są dzieci.
Jak nosić sprzęt, by był bezpieczny, a zawsze w pogotowiu ?
Jeżeli wybrałeś idiotkamerę - twoja przezorność została nagrodzona ;-) Masz małą, lekką “mydelniczkę”, nie nosisz wymiennych obiektywów, filtrów, statywu. Możesz mieć aparat pod ręką - w kieszeni kurtki, czy pod bluzą (jeżeli jest zimno, to lepiej pod bluzą, bo zamarznięty aparat lubi płatać figle). Jeżeli masz go blisko ciała, jest prawdopodobnie bardzo bezpieczny, nie grożą mu urazy mechaniczne. Gdy aparat trzymałeś pod bluzą, pamiętaj, że może być ciepły i wilgotny od potu, na mrozie będziesz miał wtedy zaparowany obiektyw. Przed zrobieniem zdjęcia warto sprawdzić, czy tak się nie stało. Powyżej opisane zalety idiotkamery są czasami tak ważne (szczególnie dla łojantów), że w góry bierzesz idiotkamerę jako drugi aparat obok klasycznej lustrzanki.
Jeżeli masz lustrzankę, to ... będziesz ją nosił ;-) Aparat noszony w plecaku to kiepski pomysł. Niby jest bezpieczny, ale wiele zdjęć stracisz przez to, że nie będzie ci się chciało zatrzymać, zdjąć plecaka, wyjąć ... itd. Torby fotograficzne (nawet te z uprzężą) nie są zbyt wygodne (mówimy oczywiście o noszeniu ich na piersiach, a nie “wieszaniu” na plecaku, bo wtedy dalej musisz plecak zdejmować, z jedyne, co zarabiasz, to fakt, że pozostaje on zamknięty) przeszkadzają w zwykłej turystyce, nie mówiąc już o wspinaczce. Najlepsze miejsce dla aparatu - na piersiach, w futerale. Trzeba tylko pamiętać, by przymocować go taśmą, czy linką biegnącą dookoła ciała (np. w pasie), gdyż nie ma nic gorszego, niż dyndajacy calymi dniami aparat. Obiektywy przytroczone do pasa (wiszące na nim) zdecydowanie przeszkadzają w marszu, natomiast schowane w plecaku są źle używane (nie zakładamy ich, bo się nie chce zatrzymać, natomiast jak się już zatrzymamy, to robimy z nich użytek, czy trzeba, czy też nie). Zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem jest kamizelka, czy też pas, które wyposażone są w zewnętrzne “kieszonki” mocujące obiektywy dwoma (na krzyż) paskami tkaniny. Statyw najlepiej nosić w futerale przytroczonym do plecaka (np. w miejscu, gdzie producent widziałby czekan). Jeżeli tak się nie da, to pozostaje wnętrze plecaka, ale wtedy pozostaje stary problem “rzadkiego używania” (nie będzie ci się chciało rozpakowywać plecaka, by znaleźć statyw).
Jeżeli jesteś łojantem (narciarzem), pamiętaj o przymocowaniu aparatu jakąś linką do pasa, uprzęży, szyi, czy czegoś “stałego”, gdyż dziwnym trafem wszystkie rzeczy są w spadku swobodnym (na śniegu) zaskakująco szybkie ;-)
Bez względu co nosisz i gdzie to nosisz, musisz pamiętać, że w górach często pada i to niespodziewanie, więc nie daj się zaskoczyć brakiem worków foliowych ;-)
Czy na lotnisku zaświetlą mi filmy ?
Urządzenia do prześwietlania bagażu na lotniskach mogą zaświetlać filmy, ponieważ używają promieni X (Roentgena). Groźniejsze są urządzenia prześwietlające wszystko to, co przewożone będzie w luku bagażowym - nigdy nie pakuj tam więc filmów. Zabierz filmy do bagażu podręcznego i bądź czujny. W miarę bezpiecznie prześwietlić możesz filmy o czułości do 800 ASA, nie ryzykuj z czulszymi, nawet wtedy, gdy na aparaturze bedzie napis FILM SAFE. Nie wierz obsłudze, że urządzenie jest bezpieczne !! Unikaj jak ognia aparatury oznaczonej: “Concorde Super Sonic” - tu zagrożone są wszystkie materiały. Pewność da tylko wyeliminowanie prześwietlania. Najlepszy sposób, to pokazanie filmów obsłudze i prośba o “ręczną” inspekcję. Przeważnie się udaje. Niektórzy fotograficy noszą rolkę filmu o czułości przynajmniej 1600 ASA i świecą nią w oczy” ochronie. Słyszałem także, że firma Hama robi pudełka z ołowianymi ściankami mające na celu właśnie ochronę filmów przed prześwietleniem, ale jak czytałem na pl.rec.foto nie spełniają one swego zadania, ponieważ standardową reakcją obsługi kontrolujacej bagaż na tajemniczy obiekt ukrywający swą zawartość jest takie zwiększenie dawki promieniowania, by było widać, co jest w pudełku, a tego nawet filmy o niskiej czułości mogą nie wytrzymać. Znający angielski mogą przeczytać zalecenia firmy KODAK.
A zdjęcia i komputer, czy to się da pogodzić ?
Rozumiem, że chodzi ci o przekształcenie twoich zdjęć na postać cyfrową, a nie o aparaty cyfrowe. Aparaty cyfrowe do naszych zastosowań nie nadają się specjalnie i przy swoich cenach nie mają wystarczających zalet, by konkurować z klasyczną fotografią. A więc zdjęcia lub przezrocza i skaner.
Jakiego potrzebujesz skanera ? Do zastosowań związanych z WWW - właściwie dowolnego. Zeskanowawszy przezrocze 24×36 mm z rozdzielczością 600 dpi otrzymasz obrazek o wymiarach 567×850 pixeli. To prawie zawsze wystarczy na WWW. Wydaje się że nawet najprostsze skanery oferują dziś optyczną (pamiętaj, optyczną, a nie interpolowaną) rozdzielczość 600 dpi. Skaner taki musi być tylko przygotowany do skanowania materiałów transparentnych. Jeżeli będziesz chciał wydrukować to zdjęcie w drukarni, to w zależności od wymiarów drukowanego obrazka, będziesz potrzebował rozdzielczości sięgających 3000 dpi, a czasem i więcej. To już działania profesjonalne i twój drukarz opowie ci wszystko, co powinieneś zrobić.
Daruj sobie natomiast skanowanie błon negatywowych w celu otrzymania pozytywowych obrazów. To nie jest prosta operacja “odwrócenia” barw w programie graficznym. Potrzebna jest pewna “inteligencja” oprogramowania skanującego (albo wiele, wiele pracy operatora), by skorygować maskę negatywu przed odwróceniem barw. Sprzęt i oprogramowanie, które pozwolą to zrobić leżą na profesjonalnych półkach i mają profesjonalne ceny. Na amatorskich skanerach dużo lepsze efekty da skanowanie odbitek papierowych.
Gdzie znajdę odpowiedź na moje kolejne pytania ?
Poniżej masz parę ciekawych adresów internetowych, pamiętaj również o grupie dyskusyjnej pl.rec.foto - tam spotkasz ludzi, którzy o fotografowaniu wiedzą jeszcze więcej, niż ty o kurtkach z *tex'u ;-)
Po pierwsze: mój ulubiony link - tekstowa wersja przeszukiwarki Altavista ;-) Tam zawsze szukam potrzebnych informacji.
Po drugie: ABC fotografowania na stronach Canon'a.
Po trzecie: coś, co znalazłem u siebie w “history”:
Po piąte: zbiór linków do różnych ciekawych stron.
Po szóste: usługi dostępne na rynku i ich ceny itp. prezentuje witryna labu na Wolskiej w Warszawie.
PORADY NASTEPNE
Tłumaczenie tekstu Marco Silbernagela z poprawkami Klausa Schroiffa.
Wartość naświetlenia (EV)
Exposure Value jest jednostką stworzoną celem wyjaśnienia i uwspólnienia ilości światła potrzebnego do poprawnego naświetlenia zdjęcia. Ważną i podstawową rzeczą jest poprawne zrozumienie tej wartości. Krotko mówiąc, różnica 1 EV jest jednoznaczna z różnicą jednej wartości przysłony lub jednej wartości czasu.
Przykład:
Światłomierz aparatu zmierzył wartość światła i proponuje przysłonę f/8, i czas 1/125s.
Jeśli korekta ma wynosić +1 EV, oznacza to powinniśmy otworzyć przysłonę o jedną wartość (do 5,6) lub przedłużyć czas o jedną wartość (do 1/60s). Należy zwrócić uwagę, iż wiele nowoczesnych aparatów umożliwia korzystanie z wartość połówkowych czasu i przysłony. Otwarcie przysłony do wartości 6,7 przy czasie 1/125s czy też przedłużenie czasu do 1/90s da nam korekcję +0,5 EV. Korzystając z ręcznej korekcji należy wiedzieć, czy nasz aparat umożliwia nam zmianę przysłony i czasu o pełne czy też połówkowe wartości.
Jednoczesna zmiana wielkości przysłony z f/8 do f/5,6, jednocześnie z przedłużeniem czasu do 1/60s (z 1/125s) spowoduje korektę +2 EV.
Obecnie niewiele lustrzanek umożliwia korektę tylko o pełne wartości EV, standardem jest możliwość korekty o 1/2 stopnia, choć niektóre aparaty z górnej półki umożliwiają korektę o skoku 1/3 EV. Kiedyś, kiedy aparaty nie miały wbudowanych światłomierzy (tak, tak, były kiedyś takie...) fotografowie używali zewnętrznych światłomierzy podających natężenia światła w jednostkach EV, np. 6 EV, przy założeniu że 0 EV oznacza taką sytuację, w której aby uzyskać poprawnie naświetlone zdjęcie należało by film 21DIN/100 ASA naświetlać przez 1 sek. Przy przysłonie f/1,0.
Trzy najważniejsze programy umożliwiające automatyczne poprawne naświetlenie
Program (P) - aparat sugeruje kombinacje czasu i przysłony w oparciu o ogniskową obiektywu, jasność tła, wielkość obiektu, jego ruch, lub brak ruchu. Niektóre sprytniejsze aparaty umożliwiają przesuniecie shift programu (zmianę na inną kombinację czasu i przysłony. Wartość naświetlenia (EV) pozostaje niezmieniona). Program P bez możliwości przesunięcia nie może być używany do niczego innego, jak tylko popatrz i strzel - program z shiftem jest całkiem niezły do ogólnych zastosowań.
Priorytet migawki (S) - ten program znajduje zastosowanie przede wszystkim w sytuacjach, kiedy wymagana jest określona migawka - szybka aby zapobiec rozmazaniu poruszającego się obiektu, czy też wolna, aby obiekt był rozmazany. Aparat dba o dobranie odpowiedniej przysłony, celem poprawnego naświetlenia. Wartość naświetlenia (EV) pozostaje niezmieniona.
Priorytet przysłony (A) - zazwyczaj jest używany celem pełnej kontroli nad głębią ostrości. Portrety czy też widoki są odpowiednim przykładem dla zastosowania tego programu. Aparat dobiera odpowiedni czas migawki, celem poprawnego naświetlenia materiału. Wartość EV pozostaje niezmieniona.
Nie ma, niestety jednoimiennego nazewnictwa dla tych programów. Tzw. zielona automatyka zwykle oznaczana jest jako P, ale oznaczenia priorytetu czasu i przysłony różnią się między poszczególnymi firmami (T, Tv, S, A, Av, itd.). Spójrz do instrukcji twojego aparatu, aby wiedzieć, jak nazywają się te programy w twoim systemie.
Korekta naświetlenia - Po co?
Światłomierz współczesnej lustrzanki mierzy natężenia światła (czasem także koloru) odbitego od sceny. Pomiar tez zwykle odbywa się przez obiektyw (TTL - Through-the-Lens). W większości wypadków jest to pomiar idealnie działający, jednakże zdarzają się sytuacje w których pomiar taki napotyka ograniczenia.
Sensory pomiaru światła są kalibrowane, aby wiernie dobrać parametry sceny, która odbija światło jak 18% szarość. Co to oznacza? Spójrz przez okno: zobaczysz kilka czerwonych samochodów, które odbijają światło jak 12% szarość, niebieskie niebo (5% szarości), dobermana babci (80% szarości), najbliższy dom z białymi ścianami (0-5% szarości), itd... Jeśli porównasz i zsumujesz te wszystkie odcienie, dojdziesz do wniosku, że całość tej sceny można zastąpić uśrednioną wartością około 18% szarości. Jeśli uśredniona wartość jest inna - zaczynają się schody. To jest powód dla którego tryby pomiaru światła współczesnego aparatu np. wielosegmentowy, czy matrycowy starają się potraktować obszary sceny jak 18% szarość, czasem z miernym efektem. Krótko sprawę ujmując aparat traktuje obiekt jakby był on szary (18%) i jako średnioszary i tak też próbuje go zapisać na kliszy. Jeśli w fotografowanej scenie występują wyraźne światła i cienie najlepiej punktowo zmierzyć jedne i drugie i wyciągnąć odpowiednią średnią. Spójrz na kwadraty poniżej, wszystkie odbijają tyle światła, ile 18% szarość - aparat widzi je tak samo:
|
|
|
|
To całkiem zaskakujące, że te kolory są tak ciemne, nieprawdaż?
Weź też pod uwagę, że niektóre sensory odróżniają kolory z preferencyjnym traktowaniem niektórych, np. mogą odbierać odbicie od czerwonych powierzchni jako znacznie bardziej intensywne niż od niebieskich. Robiąc zdjęcia czy slajdy w kolorze nie robi to wielkiej różnicy, jednakże należy zachować ostrożność przy używaniu kolorowych filtrów do fotografii czarno-białej. (Np. EOS 5 jest ślepy na czerwony kolor i czarno-białe zdjęcia z czerwonym filtrem są prześwietlone. Najprościej w takiej sytuacji zmierzyć światło bez filtra i wprowadzić ręcznie korektę o wartość filtra).
Korekta - Kiedy?
Jeśli posiadamy tylko pomiar centralnie ważony (Zenit, Praktika, Yashica) albo nie możemy zmierzyć światła punktowo z jakiegokolwiek innego powodu w scenie z uśrednionym odbiciem światła innym niż 18% (bardzo jasne - plaża w słońcu, bardzo ciemne - las) w rezultacie możemy otrzymać prześwietlone lub niedoświetlone zdjęcie. W takiej sytuacji ręczna korekta jest niezbędna.
Tabela z typową korekcją w trudnych sytuacjach oświetleniowych
Typowe niedoświetlone sceny (wiele jasnych odbić > 18%) |
Kierunek korekty |
Zdjęcie pod światło |
Plus (+) |
Dominujący biały lub żółty kolor |
|
Wschód lub zachód słońca |
|
Typowe prześwietlone sceny (wiele ciemnych odbić < 18%) |
Kierunek korekty |
Sceny z ciemną zielenią jak las |
Minus (-) |
Dominujące cienie |
|
Dominujące ciemne obiekty |
|
Przykład: Obiekt z większością jasnych odbić (> 18%) |
|
|
|
Bez korekty |
Korekta + 1 EV = więcej światła |
Przykład: Obiekt z większością ciemnych odbić (< 18%) |
|
|
|
Bez korekty |
Korekta - 1 EV = mniej światła |
Stopień odbicia światła przez obiekt zdjęcia |
Więcej niż 18%: niedoświetlenie (zdjęcia na śniegu, makro żółtych lub białych obiektów, światło z tyłu, itp.) |
Plus (+) |
|
18% - właściwe naświetlenie |
|
|
Mniej niż 18%: prześwietlenie (ciemna zieleń (las), cienie, itp.) |
Minus (-) |
Prawidłowa wartość korekty
Wybór właściwej wartości korekty naświetlenia jest sztuką, i właściwie może być oparty tylko na doświadczeniu. Powaga problemu zależy też w dużym stopniu od typu filmu. Slajdy są bardzo czułe na dokładność naświetlenia, różnica +/- 1 EV daje mocno widoczne efekty, podczas kiedy negatywy są o wiele bardziej tolerancyjne. Błędy w naświetleniu negatywu do +/-2 EV mogą być bez problemu w labie skorygowane do prawidłowego naświetlenia. Mimo to tworzenie nastroju i malowanie światłem jest bardzo trudne - przede wszystkim dlatego, że lab, jak walec dąży do uzyskania zdjęć 18% szarości, rozjaśniając te za ciemne - np. nocne zdjęcia, które powinny być czarne do piękniej szarości, i przyciemniając te za jasne - np. high key blondynki w białej bluzce do poprawnej szarości.
Oto kilka wskazówek do zastosowania w trudnych sytuacjach, opartych na normalnym, centralnie ważonym pomiarze wiatła. (nie stosować przy pomiarze matrycowym lub punktowym).
Jasne sceny w słoneczny dzień 0 do +3 EV,
Śnieg lub świecąca tafla wody +2/3 do +3 EV,
Makro jasnych obiektów +1/3 do +1.2/3 EV,
Świt 0 do +2 EV,
Widok z dużą ilością cieni lub bezpośrednim oświetleniem -2/3 do 0 EV,
Stare parowozy (czarne) - 1.2/3 do -2/3 EV.
Niektóre aparaty pokazują dziesiętną wartość korekty na wyświetlaczu i w wizjerze. Są one odpowiednie do następujących wartości EV:
Wyświetlona wartość |
-1 |
-0.7 |
-0.5 |
-0.3 |
0 |
+0.3 |
+0.5 |
+0.7 |
+1 |
Odpowiada EV |
-1 |
-2/3 |
-1/2 |
-1/3 |
0 |
+1/3 |
+1/2 |
+2/3 |
+1 |
Sytuacja bez pomysłu i zasad - spróbuj braketingu.
Zwykle ustalenie kierunku korekty (+ czy -) jest bardzo łatwe, trudność natomiast sprawia ustalenie wartości. Biorąc jako przykład zachód słońca - znalezienie właściwych parametrów naświetlenia wymaga pewnego doświadczenia i niezłym wyjściem w tej sytuacji jest wykonanie kilku zdjęć z różnymi EV, aby przekonać się, które z nich najlepiej oddaje nastrój.
Można tego dokonać ręcznie, albo trochę szybciej i wygodniej, przez autobraketing aparatu (jeśli posiada taką funkcję). ABC (Auto Bracketing Control) czy też AEB (Auto Exposure Bracketing) jest wodotryskiem często występującym w aparatach średniej i wyższej klasy. Zwykle wystarczy wybrać kombinację przysłony i czasu, a aparat sam zatroszczy się o wykonanie 3, 5 lub 7 zdjęć z różnymi EV. (5 zdjęć przy zdefiniowanym kroku 0,5 EV to: -1, -0,5, 0, +0,5, +1 EV).
Tak wiele rzeczy dzieje się wokół nas tylko jeden raz, i lepiej czasem zainwestować w film, na którym większość zdjęć zużyjemy poprzez braketing, uzyskując scenę o którą nam chodziło, zamiast zniszczyć jedną klatkę, robiąc zdjęcie z niewłaściwymi parametrami.
|
|
|
-1 EV, niedoświetlenie, zdjęcie konturowe |
Bez korekty |
+1 EV, prześwietlenie |
Światło zastane
Noc czy światło zastane zwykle są bardzo kontrastowe, w fotografowanej scenie występują zarówno głębokie cienie, jak też plamy, czy nawet źródła światła. Powoduje to wielokrotnie zafałszowanie pomiaru światła, ponieważ pomiar centralnie ważony jest uśrednioną próbką ze środka wizjera. Korekta naświetlenia jest tutaj sprawą utrudnioną i często dobre zdjęcia w tych warunkach wynikają przede wszystkim z doświadczenia fotografujšcego.
Korzystajšc z filmu ISO 100 i przysłony f/2 z dużym prawdopodobieństwem wykonania dobrego zdjęcia możemy korzystać z czasów migawki:
Teatr, stadion piłkarski (reflektory): 1/60s
Cyrk: 1/30s
Muzeum, dobrze oświetlona ekspozycja: 1/15s
Wnętrza, ognisko: 1/8s
Światło świecy, choinka: 1/4s
Ulica nocą: 2s
Śnieżny krajobraz przy pełni księżyca: 10s
Bezśnieżny krajobraz przy pełni księżyca: 20s
Tłumaczenie i opracowanie: Marcin Koszowski
E-mail: koszmar@mp.pl
|
Aparat fotograficzny
Krok dalej Monika Nowak
W ostatnim numerze mówiliśmy o najbardziej podstawowych zasadach fotografowania na przykładzie elementarza wszystkich fotografujących, czyli Zenita. Wyjaśniliśmy, że aparat fotograficzny jest światłoczułym pudełkiem. Zdjęcie wykonuje się po przyciśnięciu spustu migawki: lustro stojące na drodze światła podnosi się, migawka odsłania światłoczułą błonę i już mamy naświetloną klatkę. Jakość uwiecznionego na zdjęciu obrazu zależy po pierwsze od parametrów naświetlania czyli współgrających wartości przysłony i czasu otwarcia. Przypomnijmy najważniejsze reguły. Przysłona jest związana z głębią ostrości: przesłona f.2 to bardzo mała głębia, przesłona f.16 - wszystkie plany ostre. Dla określonego światła zastanego: im mniejsza wartość przesłony (np. f.2) tym krótszy czas naświetlania (np. 1/250 sekundy) i odwrotnie dla większej przesłony (np.f.16) czas naświetlania dłuższy (np.1/60 sekundy). Znamy już najważniejsze zasady niezbędne do fotografowania. Nie ulega jednak wątpliwości, że niebagatelne znaczenie ma również sprzęt. Najdoskonalsza nawet znajomość reguł nie zastąpi dobrego sprzętu. Oczywiście jeżeli myślimy poważnie o fotografowaniu wykluczone jest posługiwanie się tzw. głupim Jasiem, idioten kamerą, debilkiem itd.. określeń jest wiele. W przypadku tego typu "sprzętu" nie mamy żadnego wpływu na parametry naświetlania, czyli ostateczny efekt. Dodatkową wadą jest tzw. błąd paralaksy, czyli bardzo duża różnica w tym co widzimy przez wizjer, a tym co faktycznie będzie odwzorowane na filmie. W tego typu aparatach również jakość szkieł pozostawia wiele do życzenia, a szkła mają największe znaczenie dla jakości odwzorowania. To nie aparat przecież robi zdjęcia, ale właśnie obiektyw. Obraz przed dotarcie do błony przechodzi przez zespół szkiełek, od ich jakości, czystości, w największym stopniu zależy ostateczny efekt. Dobry obiektyw może być wielokrotnie droższy od najlepszego aparatu. Jest taki obiektyw Nikona o ogniskowej 1000 na świetle 2.8, który kosztuje 100 000 zł. (To nie jest błąd, ale miliard starych złotych). W Polsce są tylko dwa takie obiektywy. Przy zakupie obiektywu należy zwrócić uwagę na "światło", czyli minimalną, możliwą do ustawienia przysłonę. Może to oznaczać, że w pewnych warunkach zrobienie zdjęcia bez lampy błyskowej będzie niemożliwe. Im mniejsza ta minimalna przesłona, tym lepsza jest jakość obiektywu. Szerzej o obiektywach innym razem. Wracając jednak do tematu... Dobrze się dzieje kiedy nasza przygoda z fotografią zaczyna się od Zenita, ale na nim się przecież nie kończy. Wcześniej czy później zaczyna drażnić ograniczeniami jakie narzuca oraz niewygodną obsługą. Nie ulega wątpliwości, że Zenit nie sprawdza się tam, gdzie potrzeba szybkości. Ograniczenia dotyczą również sposobu pomiaru światła. W Zenicie dysponujemy tylko jedną metodą pomiaru, mianowicie integralną, która nie sprawdza się w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Po prostu nie jest już tak czuła i nie jest tak "inteligentna" jak w aparatach nieco bardziej nowoczesnych. Wybierając sprzęt nie możemy narzekać na ubogą ofertę aparatów lustrzanych małoobrazkowych. Wiodący na rynku producenci prześcigają się w coraz nowszych i bogatszych modelach. Najpopularniejsi producenci to Nikon (podobno najdroższy), Canon, Minolta(najtańsza z tej trójki), rzadziej kupujemy Pentaxy. Pomimo pewnych istotnych różnic pomiędzy aparatami różnych firm, w większości występuje takie same tryby pracy: automatyka przesłony, automatyka czasu, tryb manualny, program tematyczny. Można operować przesłoną, kiedy priorytetem jest dla nas głębia ostrości, np: w reportażu kampanii wyborczej do samorządu, gdzie raz zależy nam na wyraźnym tłumie, a za chwilę na wyraźnej samej wręczanej kiełbasie. Odpowiednio wybieramy wtedy większy lub mniejszy numer przysłony, a aparat podaje do tego czas naświetlania. Kolejnym trybem pracy jest operowanie czasem np. w przypadku fotografowania ruchu. Jeżeli chcemy ten ruch zatrzymać potrzebujemy bardzo krótkiego czasu naświetlania np. 1/500 sekundy. Aparat dobiera do tego przesłonę. Dodatkowo aparaty wyposażone są w tryb automatyczny, gdzie obydwa parametry dobierane są przez aparat. W niektórych aparatach występują tzw. programy tematyczne, najczęściej: portretowy, krajobrazowy, do zdjęć nocnych. W modelach inteligentniejszych np. Nikonie 70, Canonie 50E występuje tryb całkowicie manualny, gdzie fotografujący dobiera obydwa parametry naświetlania. Występuje wiec możliwość celowego prześwietlenia i niedoświetlenia zdjęcia (efekt "high key" i "low key"). Kolejną cechą różnicującą aparaty różnych marek od siebie nawzajem i oczywiście od Zenita jest autofocus. Niezbędny w sytuacjach, kiedy liczy się szybkość i nie ma czasu na kłopotliwe ustawianie. O jakości pracy z autofocusem świadczy przede wszystkim jego szybkość, a następnie selektywność, czyli jak dużego kontrastu, wyrazistości obiektu potrzeba , aby ustawić ostrość. Praca autofocusa jest różna w różnych markach aparatów. W niemal wszystkich przypadkach autofocus ustawia ostrość na środku kadru, żeby ta ostrość mogła być ustawiona na obiekcie położonym w innym miejscu należy wykonać pewien manewr- ustawić ostrość na żądany obiekt i bez zwalniania przycisku przesunąć kadr do żądanej kompozycji. Nikon szczyci się najszybszym i najbardziej czułym systemem ustawianiem ostrości. Najsłabszy autofocus z wymienionych marek ma Minolta, reaguje bardzo powoli i jest mało czuły. Niestety jakość pracy autofokusa ma największy wpływ na cenę. Bardzo ważna jest możliwość wyłączenia automatycznego ustawiania ostrości. Byłoby bardzo źle, gdyby wybierany przez nas sprzęt takiej możliwości nie posiadał. Najważniejsze w sprzęcie jest to, aby robił dokładnie to co chce fotografujący, a nie na odwrót. Dodatkową zaletą niektórych aparatów (np. Nikona 70) jest możliwość ustawienia tzw. dynamicznego autofocusa, czyli podążającego za obiektem poruszającym się bez konieczności każdorazowego uruchamiania automatycznego ustawiania przy każdorazowym ruchu obiektu. Większość aparatów wyposażona jest we wbudowaną lampę błyskową. Te lampy niestety mają bardzo niskie liczby przewodnie. Chociaż użycie lampy jest dla fotografa "złem koniecznym" często jest nieodzowne. Jeżeli już musimy użyć lampy ważne są dwa czynniki: liczba przewodnia i odległość lampy od obiektywu. Liczba przewodnia to parametr określający moc błysku, czyli naświetlenie. Przy niskiej liczbie przewodniej lampy, plan w dalszej odległości może pozostać niedoświetlony (dla niskich czułości filmów). Odległość lampy od obiektywu ma związek z efektem czerwonych oczu. Kiedy lampa jest za blisko obiektywu, emitowany błysk pod bardzo ostrym kątem oświetla postać czym powoduje rozszerzenie spojówki. Właśnie w tym momencie następuje naświetlenie klatki. Rozszerzona spojówka uwiecznia się na zdjęciu w postaci "czerwonych oczu". Można ten efekt wyeliminować kilkoma sposobami. Jednym z nich jest oddalenie lampy od obiektywu (co w przypadku lampy wbudowanej jest niemożliwe). Innym sposobem są przedbłyski, po naciśnięciu spustu migawki następują szybkie błyski, ale migawka się nie otwiera. Dopiero przy ostatnim błysku właściwym, zdjęcie zostaje wykonane. W niektórych lampach najpierw wysyłana jest ciągła wiązka światła po której następuje błysk i spada migawka. Nie można wyeliminować efektu czerwonych oczu przy lampie o słabej liczbie przewodniej i umieszczonej blisko obiektywu. Wbudowane lampy błyskowe należy więc traktować bardziej jako narzędzie do doświetleń lub rozjaśnienia cieni niż jako samodzielnej lampy. Oto najważniejsza charakterystyka nowoczesnego sprzętu fotograficznego.Najważniejszą zasadą obowiązującą przy doborze sprzętu jest wybieranie narzędzia, które będzie dla fotografa podwykonawcą. Zawsze trzeba jednak pamiętać, że nawet najlepszy, najdroższy sprzęt nie robi zdjęć za fotografa. Wykonuje tylko polecenia i spełnia życzenia. Czy te polecenia doprowadzą nas do mistrzostwa... to już temat na zupełnie inny, bardzo długi tekst. |