W RODZINIE GRECKIEJ
...jeżeli ci chodzi o dzielność mężczyzny, łatwo powiedzieć, że dzielność mężczyzny polega na tym, aby być zdolnym do zajmowania się sprawami państwa... A jeżeli chcesz mówić o dzielności kobiet, to nietrudno ją opisać: kobieta powinna dobrze gospodarować, dbać o wszystko w domu i być poddaną mężowi.(Gorgiasz, według Platona Menon 71 E)
| Jaką opiekę zapewnisz rodzicom, taką sam w starości otrzymasz od dzieci. (Tales z Miletu)
Wiadomości o życiu rodzinnym starożytnych czerpiemy z zabytków kultury materialnej i ze źródeł literackich. Te ostatnie dostarczają nam jednak wiadomości dotyczących dopiero epoki homerowej; dla okresów wcześniejszych — kultury kreteńskiej (minojskiej) i mykeńskiej musimy ograniczyć się do informacji, jakie odczytali archeologowie dzięki prowadzonym badaniom nad odzyskanymi zabytkami. Materiał ten jednak nie dostarczy nam wiadomości ani o prawach i obowiązkach członków rodziny, ani o formach czy podstawach prawnych zawierania małżeństw w o-wym czasie. Można się spodziewać, że odczytanie pisma kreteń-skiego tzw. linearnego B rzuci nowe światło na stosunki panujące w ty_ch odległych czasach.
I Na podstawie zabytków ilustrujących okres kultury kreteńskiej możemy jedynie przyjąć, że kobiety miały wówczas większą swobodę i odgrywały w swym środowisku znaczniejszą rolę aniżeli w czasach późniejszych w państwach Grecji właściwej. Świadczą o tym sceny z życia kobiet przedstawione na freskach pałaców kreteńskich oraz charakter religii. W świecie bogów kreteńskich były postacie kobiece, uznane przez uczonych, którzy zwracali uwagę na podobieństwa a nie tylko różnice w przejawach kultury, za pierwowzory późniejszych bogiń greckich: tak np. boginię z tarczą, przedstawioną na gemmach i pierścieniach kreteńskich, łączą uczeni z grecką Ateną, w bogini z gołębiem dopatrują się pierwowzoru Afrodyty. Wobec istnienia bogiń zrozumiały jest u-dział kobiet w obrzędach i kultach religijnych. Scena z pałacu drugiego w Knossos przedstawia grupę kobiet, które tańczą jako uczestniczki obrzędów sakralnych, na co wskazują topory w rękach kapłanki, a topór to symbol kultowy w religii Krety. W czasach późniejszych nie wyłączono kobiet z udziału w życiu religijnym,, o czym będzie mowa we właściwym rozdziale; potwierdzają to nie tylko zabytki literackie ale i rzeźby i malowidła wazowe, Jlecz nie znajdziemy w czasach późniejszych scen przedstawiających r udział kobiety w życiu towarzyskim lub zabawach sportowychj podczas gdy na fragmencie fresków z epoki kreteńskiej widzimy zamożną panią w lektyce, niesionej przez niewolników, a inny fragment przedstawia dziewczynę, która cofając się przed bykiem, zamierza przeskoczyć przez jego głowę, by uniknąć uderzenia; za bykiem stoi druga dziewczyna, gotowa, by schwytać towa-' rzyszkę, jeżeli uda się jej przeskoczyć. |Dobrze jest znany fragment fresku przedstawiający tancerkę,"~zwaną przez archeologów „Paryżanką", w efektownym ujęciu i w stroju, który bynajmniej nie kojarzy się nam z wyobrażeniami epoki klasycznej, lecz raczej ze strojami i modą z końca XIX czy XX wieku n.e.
W wiekach XII - VII p.n.e. nastąpił proces przejścia od ustroju rodowego do organizacji jednostki państwowej polis, tzn. miasta-państwa. Następstwem tego procesu było wiele zmian we wszystkich dziedzinach życia nie tylko państwowego lecz i prywatnego, przy czym należy pamiętać o wielkich różnicach, jakie występowały we wszystkich dziedzinach życia pomiędzy poszczególnymi miastami-państwami.
Były jednak zjawiska społeczne wspólne dla całej Grecji — i takim była wszędzie obowiązująca monogamia oraz utrzymujący się niemal wszędzie patriarchat, który przyznawał ojcu władzę nieograniczoną nad dziećmi, które jako niemowlęta uznawał za swoje i przyjmował do rodziny, jednak po uznaniu i przyjęciu dziecka nie mógł rozporządzać jego życiem ani wolnością. Grecy pierwsi wśród narodów świata starożytnego przestrzegali mono-gamii, uważając, że wprowadzanie do domu wielu żon jest zwyczajem barbarzyńskim i niegodnym Greka. (Eurypides, Androma-cha 177; 243 nn.). Łączył więc wszystkich Greków wspólny pogląd na instytucję małżeństwa. Widzieli w niej dwa cele: jeden, o charakterze ogólnopaństwowym, drugi o charakterze rodzinno-pry-watnym. Pierwsze zadanie i cel małżeństwa to przysporzenie państwu obywateli, którzy by przejęli po ojcach obowiązki względem państwa, stali się obrońcami jego granic, zapewniali bezpieczeństwo krajowi i zapobiegali niebezpieczeństwu wyludnienia pań-stwaj Perykles w mowie pogrzebowej dla uczczenia poległych pociesza ich rodziców, iż „nadzieja na inne dzieci powinna pokrzepić tych, którzy jeszcze je mieć mogą; w rodzinnym bowiem życiu-nowe dzieci pozwolą niejednemu zapomnieć o umarłych, a państwo osiągnie podwójną korzyść: uniknie wyludnienia i powiększy swe bezpieczeństwo" (Tukidydes II 45).
I Wypełniał też obywatel swój obowiązek względem rodu i rodziny poprzez potomstwo, które miało stanowić kontynuację rodu oraz winne było przyjąć na siebie obowiązki kultowe wobec przodków w formie składania im obowiązujących ofiar, oddawania należnej czci zmarłym oraz podtrzymywania tradycji rodzinnych. Wreszcie przyświecał małżeństwu cel już osobisty — znalezienie w dzieciach oparcia w starości.
[Najważniejsze było jednak'' spełnienie obowiązku względem państwa i tym tłumaczy się fakt, że w Atenach, jakkolwiek nie było formalnego przymusu prawnego, opinia publiczna zmuszała mężczyzn do zakładania rodzin; samotni byli nawet pozbawieni szacunku, jakim darzono ludzi żonatych i posiadających dzieci. W Sparcie sprawa ta była postawiona wyraźnie: bezżenność — agamia pociągała za sobą utratę czci — atimię; wprawdzie atimia, na jaką narażali się Spartanie uchylający się od założenia rodziny, była tylko częściowa, gdyż nie pozbawiała ich pełnych praw obywatelskich, jednak byli narażeni na różne formy upokorzenia, którego uniknąć nie mogli, i to nie tylko ze strony innych obywateli lecz także ze strony państwa. Tak na przykład na rozkaz urzędników dorośli bezżenni mężczyźni musieli zimą obchodzić nago rynek-agorę, śpiewając piosenki, które specjalnie na tę sytuację układano; wyznawali w nich, że słusznie doznali upokorzenia, ponieważ nie byli posłuszni prawom. Wobec obywateli, którzy nie założyli rodzin i żyli w samotności, przestawało nawet działać prawo, bardzo silnie przestrzegane w Sparcie, nakazujące szacunek ludziom w podeszłym wieku. Poza Zwyczajowym prawem atimii wszczynano także przeciwko bezżennym postępowanie sądowe, wprowadzając za uchylanie się od obowiązku karę w postaci grzywny — graphe agamiu — kara za bezżenność (Pol-luks, Onomastikon VIII).V
Platon w Prawach, w" dziele, w którym szuka wzoru dla idealnego państwa, przez usta Ateńczyka wyraża pogląd, że należałoby wprowadzić ustawę tej treści: „Zawierać związki małżeńskie będą obywatele w wieku od lat trzydziestu do trzydziestu pięciu, w tym przeświadczeniu, że ród ludzki na mocy prawa natury uczestniczy w pewien sposób w nieśmiertelności. Wrodzone jej pragnienie w całej pełni odczuwa każdy, bo w tym, że każdy pożąda sławy i nie chce bezimienny leżeć w mogile, wyraża się właśnie to pragnienie. Ród ludzki sprzężony jest poniekąd nierozerwalnie z całym biegiem czasu, za nim zdąża i zdążać będzie nieustannie. Żyje nieśmiertelnie w swych następujących po sobie pokoleniach jeden i ten sam pozostając wieczyście i przez swą moc płodzenia nowego życia uczestniczy w nieśmiertelności. Otóż nie godzi się z własnej woli pozbawiać się tego uczestnictwa, a z rozmysłu pozbawia się go człowiek, który uchyla się od tego, żeby mieć dzieci i żonę. Posłuszny temu prawu nie dozna żadnego uszczerbku, ten zaś kto go nie posłucha i nie ożeni się do trzydziestego piątego roku życia, płacić będzie rocznie sumę wynoszącą tyle a tyle, ażeby nie wyobrażał sobie, że zyskuje na bezżennym stanie i ułatwia sobie życie. Odmówione mu będą przy tym wszelkie dowody czci i szacunku, jakie młodzi za każdym razem okazują publicznie starszym od siebie wiekiem" (Prawa IV 721).
W innym miejscu (Prawa VI 772 D) obniża Platon wiek kandydata na męża: „Skoro zaś ktoś skończył lat dwadzieścia pięć i mając sposobność rozejrzeć się i dać się poznać, znalazł, jak sądzi, dziewczynę, która mu odpowiada i nadawałaby się do wspólnego płodzenia potomstwa, niech wstępuje w związki małżeńskie, i niech czyni to każdy do trzydziestego piątego roku życia najpóźniej".
Filozof nasz wraca do tego tematu w księdze VI 773 - 774: „Przypomnijmy jeszcze to, co mówiliśmy poprzednio, że człowiek uczestniczyć powinien w wiecznym bycie natury pozostawiając dzieci swych dzieci jako swych zastępców w służbie bożej", Określa też wysokość grzywny, jaką mają wpłacać ludzie samotni: „Ten ^zaś, kto... odłączając się od społeczeństwa, jakby był obcy i nie związany z nim, trwać będzie w bezżennym stanie do trzydziestego piątego roku życia, zostanie skazany na płacenie rocznie stu drachm grzywny, jeżeli należy do najwyższej klasy majątkowej, siedemdziesięciu, jeżeli do drugiej, sześćdziesięciu, jeżeli do trzeciej, a trzydziestu, jeżeli do czwartej. Pieniądze te stanowić będą święty fundusz Hery. Kto w ciągu roku nie uiści tej grzywny, zapłaci sumę przewyższającą ją dziesięciokrotnie". Idzie więc Platon za zwyczajami spartańskimi. Podobne też zajmuje stanowisko co do wyboru żony. Według ustawy przypisywanej spartańskiemu prawodawcy Likurgowi młodzi ludzie w Sparcie powinni byli wybierać sobie żony wśród rodzin ubogich. Miało to niewątpliwie głębsze znaczenie ekonomiczne, gdyż zapobiegano w ten sposób łączdhiu i gromadzeniu wielkich majątków w jednej rodzinie.
Przy tym Spartanie woleli, żeby ich synowie żenili się z ubogimi dziewczętami spartańskimi niż z zamożnymi, lecz obcego pochodzenia, co mogło się zdarzyć, gdyż w Sparcie nie było zakazu zawierania małżeństw z nie-Spartankami,/ co więcej, nawet córka heloty czy periojka mogła być uznana za prawowitą matkę dzieci, które miała ze związku z obywatelem Sparty, i w stosunku do potomstwa związek taki nie pociągał żadnych konsekwencji prawnych; dzieci z tych związków stawały się pełnoprawnymi obywatelami. Otóż ^Platon w Prawach, występuje również przeciwko zawieraniu małżeństwa dla majątku czy też dla zyskania znaczenia przez ożenek z córką wpływowego obywatela, jednak uważa, że nie należy takim związkom przeciwdziałać ustawami, gdyż byłoby to niepoważne, lecz „trzeba usiłować trafić ludziom do serca i siłą swej namowy tak na nich oddziaływać i wpływać, ażeby zależało im nie tyle na majątkowej równości w małżeństwie, co świadczy zawsze o zachłannej żądzy bogacenia się, ile raczej na zrównoważonej naturze i harmonijnym charakterze przyszłego potomstwa i, jeżeliby ktoś dla pieniędzy zamyślał się żenić, to słuszne jest naganą odwieść go od tego zamiaru, a nie przymuszać, aby go poniechał, na mocy pisanego prawa" (Prawa VI 773 D-E).
Uzasadnia swoje stanowisko m.in. i tym, że „kobiety nie wnosząc posagu do domu mniej wykazywać będą buty i nie będą popadać małżonkowie w poniżające jarzmo z powodu pieniędzy kobiet" (Prawa VI 774 C).
O wyborze męża w okresie, w który wprowadzają nas już teksty literackie, a więc w wieku VIII - VI decydował ojciec dziewczyny wybierając dla niej męża spośród kandydatów ubiegających się o jej rękę. Zapraszał wszystkich konkurentów do siebie równocześnie, gościł ich przez dłuższy okres czasu, obserwując ich sposób zachowania się, charakter, sprawność fizyczną w zawodach sportowych. Kandydaci przyjeżdżali z darami dla gościnnego gospodarza, przywozili zapasy żywności, wino oraz podarki — stroje i klejnoty — dla tej, która miała zostać narzeczoną jednego z nicłuHerodot opowiada dokładnie, jak to tyran z Sykionu, Klej-steneS; wybrał sobie zięcia. „Miał on córkę imieniem Agarista, dla której chciał najwartościowszego ze wszystkich Hellenów wyszukać, aby mu ją dać za żonę. Dlatego kazał on podczas igrzysk olimpijskich, na których wtedy czwórka jego koni zwyciężyła, tak ogłosić przez herolda: (wiek VI p.n.e.). „Kto z Hellenów uważa się za godnego, aby zostać zięciem Klejstenesa, niech przybędzie w sześćdziesiątym, dniu lub wcześniej do Sykionu, albowiem Klejstenes zamierza w ciągu roku, licząc od sześćdziesiątego dnia, postanowić o małżeństwie". Wówczas kto tylko z Hellenów dumny był z siebie samego i ze swej ojczyzny, przybywał jako za-lotnik, a Klejstenes kazał im urządzić miejsca na wyścigi i zapasy, i w celu tych rozrywek zatrzymał ich u siebie..." Wymienia następnie Herodot wszystkich kandydatów do ręki Agaristy, poczym opisuje postępowanie Klejstenesa.
„Kiedy oni zgromadzili się w oznaczonym dniu, wypytywał najpierw każdego o ojczyznę i ród; potem zatrzymał ich u siebie przez rok i badał ich dzielność, usposobienie, wykształcenie i charakter, obcując z każdym osobno i z wszystkimi razem. Młodszych spośród nich wyprowadzał na boiska; a co było dlań najważniejsze, wystawiał ich na próbę przy wspólnej uczcie. Przez cały więc czas ich pobytu czynił wszystko co mógł, a zarazem gościł ich wspaniale. Jakoż najbardziej spośród zalotników podobali mu się ci, co z Aten przybyli, z tych zaś znowu oddawał pierwszeństwo Hippoklejdesowi...
Kiedy nadszedł rozstrzygający dzień dla uroczystości ślubnej i oświadczenia samego Klejstenesa, kogo ze wszystkich wybierze, złożył ofiarę ze stu wołów i uraczył ucztą zalotników i wszystkich mieszkańców Sykionu. Po ukończeniu uczty współzawodniczyli z sobą zalotnicy w muzycznych i słownych popisach. W miarę przeciągania się pijatyki Hippoklejdes rozkazał auliście zagrać sobie do tańca, a po spełnieniu tego życzenia — zatańczył. Sobie samemu zapewne w tańcu się spodobał, ale Klejstenes na całe jego zachowanie podejrzliwie spoglądał. Po jakiejś przerwie kazał Hippoklejdes przynieść sobie stół. Wniesiono go, a on wykonał na nim najpierw lakońskie, potem inne, attyckie tańce, a za trzecim razem stanął głową na stole i przebierał nogami w powietrzu. ...Kiedy Klejstenes ujrzał go tak przebierającego nogami, nie mógł się już pohamować i zawołał: „O synu Tyzandra, przetańcowałeś zaiste twoje małżeństwo!"... Poczym tak do wszystkich przemówił: „Mężowie, którzy ubiegacie się o rękę mojej córki! Wyrażam wam wszystjkim moje uznanie, i, gdyby to było możliwe, chętnie poszedłbym wam wszystkim na rękę —ani nie opowiadając się za jednym spośród was, ani nie odrzucając pozostałych. Ale jest rzeczą niemożliwą, abym, rozstrzygając o przyszłości jednej tylko dziewczyny, uczynił wszystkim po myśli; dlatego każdemu z was, którzy od tego małżeństwa zostają wykluczeni, daję po talencie srebra w upominku za to, że chcieliście być z dala od domu, A Megaklesowi, synowi Alkmeona, zaręczam moją córkę Agaristę wedle praw Ateńczyków". Kiedy Megakles zgodził się na zaręczyny, kwestia małżeństwa została przez Klejstenesa rozstrzygnięta. Taki był przebieg wyboru zięcia spośród zalotników" (Herodot Dzieje VI 126-130), Należałoby dodać, że po podjęciu decyzji obustronnej, wybrany kandydat na zięcia składał podarki — hedna przyszłemu teściowi a ten wyznaczał młodej parze posag — meilia (miłe dary, osłoda), który zięć miał obowiązek zwrócić teściowi, w wypadku rozwodu, f
Wokresie klasycznym forma wybierania kandydata, na męża dla córki przez ojca utrzymała się, ale wybierał ich spośród znanych sobie młodych ludzi. Utrzymanie się tej formy jest tym bardziej zrozumiałe, że w tym okresie stanowisko kobiety w rodzinie i jej swoboda zostały znacznie ograniczone, zwłaszcza w Atenach.
Małżeństwo prawne mogło być zawarte tylko pomiędzy obywatelem i córką wolnego obywatela danego państwa; sprawa ta, o czym była wyżej mowa, inaczej przedstawiała się w Sparcie J. Dzieci z małżeństwa, w którym jedna strona nie posiadała praw obywatelskich danej polis, były traktowane jako pochodzące z nieprawego łoża — nothoi, pozbawione praw obywatelskich i prawa dziedziczenia; po śmierci ojca mogły jedynie otrzymać jednorazowy zasiłek, nie przewyższający jednego tysiąca drachm, na zasadzie ustawy, która w Atenach była wznawiana dwukrotnie: przez Peryklesa w r. 460 p.n.e., i przez Aristofonta za archontatu Euklidesa w r. 403 p.n.e. Wspomnieć warto, że Perykles, który bronił tej ustawy, znalazł się w takiej sytuacji, iż musiał prosić o zrobienie wyjątku dla swego syna, zrodzonego z Aspazji, kobiety z Miletu. [^Pokrewieństwo natomiast nie stanowiło przeszkody do zawarcia marłżeństwaj zdarzały się związki pomiędzy rodzeństwem przyrodnim z tego samego ojca. Prawnie było jedynie zabronione zawieranie małżeństw pomiędzy rodzeństwem przyrodnim po tej samej matce. [Wydawano za mąż dziewczęta w bardzo młodym wieku, piętnasto- a nawet dwunastoletniej jakkolwiek zdaniem Platona ,,w związek małżeński wstępować będzie dziewczyna w wieku od lat szesnastu do dwudziestu" (Prawa VI 785 B).
Zawarcie małżeństwa musiały poprzedzać formalne zaręczyny — engyesis. Przyrzeczenia narzeczonemu nie składała sama dziewczyna, lecz czynił to w jej imieniu ojciec, jeżeli była sierotą, brat lub bliski krewny, a jeżeli nie miała nikogo z bliskiej rodziny — prawnie wyznaczony opiekun. Zaręczyny były właściwie aktem prawnym, ustalano bowiem warunki i wysokość posagu — proix, pherne, którego pewna. część, zwana meilia, stawała się osobistą własnością młodej żonyj Posag nie był warunkiem koniecznym, lecz wymaganym zwyczajowo, tak że nawet sieroty i dziewczęta niezamożne otrzymywały posag ze składek obywateli lub od państwa, czego przykładem mogą być córki Arystydesa wyposażone przez państwo. Dzieci z małżeństwa, które zostałoby zawarte bez przeprowadzenia formalnego aktu engyesis, były pozbawione prawa zapisania do fyle i prawa dziedziczenia. Dokument papirusowy z epoki hellenistycznej, z r. 311 p.n.e. daje nam wzór umowy małżeńskiej; spisany został w Egipcie, na wyspie Nilu Elefantynie, i zgodnie z obowiązującymi ustawami zalegalizowany podpisami sześciu świadków:
„Herąklejdes bierze sobie jako swoją prawowitą małżonkę De-metrię, pochodzącą z wyspy Kos, kobietę wolno, urodzoną, od jej ojca Leptinesa z wyspy Kos i matki Filotis. Wolny bierze ją wolną, przynoszącą ubranie i ozdoby wartości 1000 drachm. Herąklejdes będzie dostarczał Demetrii wszystko, co należy się wolno urodzonej małżonce, i będziemy mieszkali razem tam, gdzie uznają za najlepsze Leptines i Herąklejdes po wspólnej naradzie. Jeśli się okaże, że Demetria popełnia jakieś złe czyny na hańbę męża Heraklejdesa, zostanie pozbawiona wszystkiego, co przyniosła, ale Herąklejdes musi wykazać słuszność zarzutów przeciw Demetrii wobec trzech mężów, na których zgodzą się oboje. Nie będzie wolno Heraklejdesowi wprowadzać do domu innej kobiety, na hańbę Demetrii, ani mieć dzieci z inną kobietą, ani pod jakimkolwiek pozorem postępować źle Heraklejdesowi wobec Demetrii. Jeśli się okaże, że Herąklejdes robi coś takiego, i Demetria wykaże to wobec trzech mężów, na których zgodzą się oboje, Herąklejdes będzie musiał oddać Demetrii posag, który wniosła, wartości 1000 drachm, i zapłaci ponadto kary 1000 drachm w srebrnej monecie Aleksandra. Demetria i ludzie występujący z nią razem będą mieli prawo egzekucji jakby na podstawie prawnie przeprowadzonego procesu w stosunku do osoby Heraklejdesa i całego majątku Heraklejdesa na lądzie i wodzie.
Ta umowa niech będzie ważna pod każdym względem wszędzie, gdzie by ją wniósł Herąklejdes przeciwko Demetrii albo Demetria i ludzie występujący z nią razem, tak jakby tam umowa była zawarta. Herąklejdes. i Demetria będą mieli prawo przechowywać sami własne egzemplarze umowy i wnieść je przeciw . sobie wzajemnie. Świadkowie Kleon z Geli, Antikrates z Temnos, Lysias z Temnos, Dionizjos z Temnos, Aristomachos z Kyrene, Aristidikos z Kos2.
Papirus znacznie późniejszy, bo z II wieku n.e., jest nie mniej ciekawym dokumentem, w którym młody mąż potwierdza formalnie otrzymanie od teścia posagu a ponadto żąda jeszcze pewnych przedmiotów w formie ,;dodatku do posagu". Stwierdza więc za pośrednictwem inspektorów banku położonego przy świątyni Sarapisa w Oxyrynchos: „otrzymałem zapewnione mi przez ciebie za Dionizję z matki TEudajmonidy, ...a twoją córkę przybraną, którą pojąłem za żonę, tytułem posagu..." — poczym zostają wyliczone poszczególne przedmioty, a mianowicie: złoty łańcuszek, złoty pierścionek, przykrycie od naczynia, para złotych kolczyków. Ma jeszcze otrzymać jakieś ubrania wartości 40 drachm, parę srebrnych naramiennic, torebkę, a ponadto domaga się jako „dodatku do posagu jednego naczynia miedzianego, miedzianej skrzyni do spiżarni, zamknięcia na odzież (prawdopodobnie chodzi o sfirzynie), i pudełka na zakupy". Tekst jest w znacznym stopniu uszkodzony, więc nie odczytano innych pretensji zięcia3.
Akt zawarcia małżeństwa miał w początkach charakter prywatnej uroczystości rodzinnej, z. biegiem czasu zmienił się w akt religijny i prawny. Z pierwotnych achajskich zwyczajów utrzymało się urządzanie przez ojca panny młodej przyjęcia'— eilapine oraz uroczyste przeprowadzenie młodej pary z domu rodziców dziewczyny do domu jej męża.
W dniu wesela dom panny młodej przystrajano kwiatami: rano odbywała się uroczysta kąpiel panny młodej w wodzie z miejscowego świętego źródła;,' w Atenach było to źródło Kallirhoe; wodę czerpały i przynosiły młode dziewczęta, zwane lutrophoroi (dosł. noszące wodę).\Po kąpieli przystrajano odpowiednio pannę młodą, która czekała na rozpoczęcie uroczystości. Kiedy zebrali się zaproszeni goście, składano ofiary bogom, którzy według wierzeń opiekowali się rodziną i małżeństwem: Zeusowi, Herze, Hestii, Artemidzie i Mojrom. Panna młoda składała im w ofierze swoje zabawki dziecinne i lok włosów. Po ceremoniach o charakterze religijnym ojciec oddawał przyszłemu zięciowi córkę, wygłaszając formułkę stwierdzającą, że od tej chwili wolna jest od składania ofiar swoim przodkom, będzie natomiast składać ofiary przodkom męża. Był to moment religijno-prawny, gdyż ojciec wyzwalał niejako córkę spod swej władzy, a przekazywał ją władzy męża, do którego rodziny przechodziła]
Po ceremoniach sakralno-prawnych odbywało się przyjęcie weselne, na które oficjalnie zapraszano gości. Treść takiego zaproszenia przekazuje nam papirus z Oxyrynchos, z III wieku n.e., ale zapewne forma podobna była zachowywana i wcześniej:
„Zaprasza cię Heraisna ucztę z okazji wesela swych dzieci w domu, na jutro, tj. 5, począwszy od godziny dziewiątej". O ile ktoś nie mógł wziąć udziału w uroczystościach weselnych przesyłał życzenia i gratulacje, czego dowodem zachowany papirus:
Heraklides pozdrawia syna Her asa.
Przede wszystkim pozdrawiam cię i cieszą się wraz z Tobą z powodu zawartego przez ciebie dobrego, bogobojnego i szczęśliwego małżeństwa, zgodnie z naszynii wspólnymi życzeniami i modłami, których bogowie wysłuchali i które spełnili. I my, choć nieobecni, słysząc o tym, radowaliśmy się odświętnym nastrojem, jak byśmy przy tym byli, składając życzenia na przyszłość, i pragniemy być u Was i urządzić sobie podwójną ucztę weselną4.
(Podczas uczty weselnej panna młoda, osłonięta welonem zwanym kalyptra siedziała oddzielnie, w gronie swoich rówieśnicj Chilon ze Sparty, zaliczany według późniejszej tradycji do siedmiu mędrców, ten sam, który miał umieścić nad świątynią w Delfach napis „Poznaj samego siebie" radził: „Urządzaj skromną ucztę weselną", a Platon w Prawach przewiduje ustawę ograniczającą wydatki na przyjęcie weselne i przestrzega przed pijaństwem: „Na gody weselne nie należy zapraszać więcej osób niż pięciu przyjaciół pana młodego i pięć przyjaciółek panny młodej i tyluż krewnych i domowników jednej i drugiej strony. Koszty uczty muszą być dostosowane do stanu majątkowego każdego obywatela i mają wynosić, jeżeli jest w posiadaniu największego majątku, jedną minę, następnie połowę tej sumy, i zmniejszać się w tym stosunku w zależności od przynależenia do niższej klasy majątkowej. Na powszechną pochwałę zasłuży ten, kto się okaże posłuszny temu prawu, kto zaś nie posłucha, ściągnie na siebie karę strażników praw i uznany zostanie za prostaka, który się nie rozumie na prawach weselnych Muz. [Pić aż do upijania się nie przystoi w ogóle, chyba podczas święta boskiego wina5, i nie jest dla nikogo rzeczą bezpieczną, a już najmniej dla tych, którzy przystępują do zawarcia małżeństwa. W pełni świadomości bowiem powinni być wtedy oblubieniec i oblubienica, zdając sobie sprawę, że jest to chwila wielkiej zmiany w ich życiu, i ze względu na dziecko także, które się ma z nich urodzić, ażeby się poczęło z rodziców będących jak najbardziej w posiadaniu rozumu — a nie wiadomo przecież, która noc lub światło dnia da z woli bożej początek nowemu życiu. Nie wolno płodzić dzieci wtedy, gdy na skutek upicia się zakłócona została równowaga ciała, bo mocny i zwarty musi być zalążek poczynającego się istnienia, ażeby mógł, tak jak powinien, kształtować się spokojnie i pewnie... Niebezpiecznym i złym siewcą życia jest człowiek pijany: niezrównoważone i chwiejne będzie według wszelkiego prawdopodobieństwa to, co się z niego urodzij Dlatego jak rok długi w ciągu całego życia a zwłaszcza w tym czasie, gdy się płodzi dzieci, uważać trzeba bardzo, żeby z własnej woli nie zrobić nic takiego, co szkodzi zdrowiu lub łączy się z butą lub nieprawością. Odbije się to bowiem z pewnością i wyciśnie swe piętno na duszy i ciele potomstwa, tak że z gorszymi pod każdym względem zadatkami będzie ono wtedy przychodziło na świat" (Prawa VI 775).
Słuszne były przestrogi Platona, gdyż zdarzało się, że nadużycie wina podczas uczty weselnej doprowadzało do tragicznych następstw. Plutarch opowiada o takim wypadku podczas uroczystości weselnych w Chaos, mieście na wyspie tej samej nazwy: „Żenił się w Chios pewien znany, jak się zdaje, obywatel. Kiedy młodą żonę przewożono do jego domu, król Hippoklos, przyjaciel pana młodego, nieco podchmielony i w dobrym humorze, wskoczył na wóz weselny; nie miał on zamiaru obrazić młodej pary, lecz zrobił to dla żartu, a przy tym był taki zwyczaj. Jednak przyjaciele pana młodego zabili go" (Plutarch, Śmiałe wystąpienia kobiet III 244 E). Stało się to, kiedy zgodnie ze zwyczajami przeprowadzano pannę młodą w uroczystym pochodzie z domu jej rodziców do domu jej męża, a więc do ogniska domowego młodej pary. Panna młoda szła lub, częściej, jechała na wozie, towarzyszył jej pan młody i jeden z bliskich krewnych nymphios — drużba. Za nimi ciągnął orszak weselny, a matka panny młodej niosła pochodnię zapaloną u swego ogniska domowego, by rozniecić ogień na ognisku w domu młodych małżonkówj Akt ten podkreślał związek obu rodzin oraz był symbolem wprowadzenia do domu młodych Hestii, bogini ogniska domowego. Uroczysty charakter pochodu podnosiły pieśni weselne tzw. hymenaje ku czci boga wesel, Hy-menajosa, śpiewane przez zespoły młodzieży. /Orszak zatrzymywał się przed domem, w którym mieli młodzi zamieszkać, pan młody wprowadzał doń żonę, przenosząc ją przez próg. Zwyczaj ten różnie bywa interpretowany: mógł być pozostałością z zamierzchłych czasów, kiedy porywano młode dziewczęta na żony, albo, co wydaje się bardziej prawdopodobne, miał podkreślić rolę i stanowisko żony, odrębne od roli innych kobiet, które miały przekroczyć próg domu. Wchodzącą do domu obsypywano daktylami, orzechami, figami, drobnymi monetami. Zwyczaj ten, zwany /catdchysma spotykany i przy innych uroczystościach rodzinnych, miał wyrażać życzenia powodzenia i dostatku, a może był także w pewnym stopniu ofiarą dla bóstw domowych, która miała zjednać ich życzliwość dla nowożeńców. Następnie rozniecano ogień na' ognisku domowym a młodzi małżonkowie zaczynali wspólne życie od złożenia na ołtarzu domowym ofiar przodkom rodziny i od wspólnego spożycia chleba i owocówki
¦^Po tych obrzędach o charakterze religijnym zasiadano do uczty, której uczestnicy byli już gośćmi nowożeńców; otrzymywali też często od nich cenne upominkij jak to poświadcza Atenajos (IV 128 b).tPo przyjęciu wprowadzano.młodą parę do komnaty małżeńskiej— thdlamos, a młodzież śpiewała przed drzwiami okolicznościową pieśń weselną — hymnos epithalamios, która nie była pozbawiona żartobliwych aluzji. W dniu następnym ponownie urządzano przyjęcie, goście mieli wtedy okazję złożenia młodym gospodarzom ślubnych podarków. Młoda pani występowała już bez ślubnego welonu — kalyptra, dlatego też dzień ten nazywano anakalypteria (zdjęcie kalyptry — welonu), a prezenty ofiarowywane w tym dniu — anakalyptra.
W epoce klasycznej swoboda kobiet ateńskich w porównaniu z okresami wcześniejszymi uległa znacznemu ograniczeniu. To, że kobieta nawet wolno urodzona nie miała praw obywatelskich, było ogólnym zjawiskiem społecznym w starożytności, ale też w życiu prywatnym stała się zależna od mężczyzny, była „pod jego władzą". Jak długo dziewczyna pozostawała w domu rodziców była pod władzą ojca, a w przypadku jego śmierci pod władzą brata lub opiekuna, wyznaczonego jej w testamencie albo drogą urzędową przez odpowiednią instytucję. Jako mężatka przechodziła pod władzę męża, od którego woli była całkowicie zależna. Pozbawiona była prawa decydowania o własnych sprawach majątkowych i nie miała takiej swobody poruszania się, jak miały kobiety epok wcześniejszych. I Atenki spędzały niemal całe dnie w poko-,iach kobiecych — gynaikonitis, gynaikeion zajęte gospodarstwem domowym, tkaniem materiałów na ubrania i wychowywaniem najmłodszych dzieci. Na ulicę wychodziła Atenka zawsze w towarzystwie niewolnicy, mając dyskretnie osłoniętą twarz. Zdaniem Ateńczyków kobieta powinna była tak postępować i tak" się zachowywać, by nie mówiono o niej ani źle ani dobrze, po prostu nie zwracać na siebie niczyjej uwagi, a wyjść na ulicę wypadało jej dopiero wtedy, gdy była w tym wieku, że można było raczej zapytać: czyja to matka, niż: czyja to żona? Jedynie święta i związane z nim uroczystości i obrzędy pozwalały kobiecie ateńskiej opuścić gynaikeion i wmieszać się w odświętny tłum.J
Podkreślano już kilkakrotnie, żehv różnych poleis — miastach-państwach były różne zwyczaje, a nawet różniły się kobiety między sobą cechami zewnętrznymi. „Kobiety Tebańczyków — pisze Dikajarchos — odznaczają się wśród wszystkich Greczynek wysokim wzrostem i wdziękiem w poruszaniu i trzymaniu się... Na głowie noszą takie zasłony, że cała twarz wydaje się jakby zakryta maską i widać tylko oczy, a resztę twarzy kryje zasłona, przeważnie biała. Jasne swe włosy ppdwiązują aż do czubka głowy we fryzurą zwaną „lampką" — lampadion. Obuwie noszą lekkie i płytkie, purpurowe, tak wiązane rzemykami, że nogi wydają się prawie gołe. W sposobie bycia przypominają Tebanki nie tyle Beotki ile Sykijonki. Głos mają przyjemny..." (Pseudo-Dikajar-chos (Heraklit Krytyk?) II/I w. p.n.e.).6 Beotki też były bardziej wykształcone, uprawiały poezję, podobnie jak kobiety mieszkające na wyspach. W Sparcie znów dbano szczególnie o zdrowie i zaprawę fizyczną dziewcząt, ze względu na przyszłe potomstwo, o które troska większa była nawet niż w Atenach. „...Inni Grecy (autor ma na myśli przede wszystkim Ateńczyków, uw. L.W.) uważają, że dziewczęta powinny w odosobnieniu prząść wełnęj
Jakżeż więc można by oczekiwać, że tak wychowane wydadzą na świat coś wielkiego. [Natomiast Likurg był zdania, że do dostarczania szat również niewolnicy są dostatecznie uzdolnieni, natomiast dziewcząt wolnych najważniejszym zadaniem jest rodzenie dzieci. Toteż nakazał, aby dziewczęta ćwiczyły ciało nie mniej' niż chłopcy, a następnie wprowadził u mężczyzn kobiece konkurencje w biegu i w okazaniu siły uważając, że z krzepkich obojga rodziców silniejsze urodzi się potomstwo'! (Ksenofont, Ustrój spartański I 3 nn.).j
Zarządzenia jLikurga bywały niekiedy bardziej surowe niż prawa ateńskie, niekiedy znów bardziej tolerancyjne, zawsze jednak miały na względzie dobro państwa — przyrost ludności. Dotyczy to m.in. wzajemnego stosunku małżonków do siebie, ich wzajemnej Wierności oraz możliwości przeprowadzenia rozwodu w sytuacjach konfliktowych.
IW Atenach zdradą ze strony żony była dostatecznym powodem do przeprowadzenia rozwoduj jednak Platon potępia w ogóle zdradę małżeńską: „...nasi obywatele nie mogą przecież być gorsi od ptaków i wielu innych zwierząt. W wielkich "swych stadach żyją one samotnie i nie znają miłości, dopóki nie nadejdzie dla nich pora płodzenia potomstwa, i wtedy dopiero łączą się w stadła, zgodnie ze swym pociągiem, samiec z samicą, a samica z samcem, i nadal już trzymają się siebie obyczajnie i wiernie, nie zrywając raz między sobą zadzierzgniętej więzi. Od tych stworzeń nasi obywatele powinni być przecież lepsi naprawdę. Jeżeliby jednak pod wpływem innych Greków i bardzo wielu niegreckich ludów ulegli zepsuciu, widząc i słysząc, że wolna, jak to się mówi, Afrodyta rządzi u nich wszechwładnie, i nie byliby już zdolni panować nad sobą, musieliby strażnicy praw stać się prawodawcami i drugie dla nich obmyślić prawo.
Należałoby, jak można najbardziej, powstrzymywać wzrost tej namiętności nie pozwalając ćwiczyć jej i rozwijać — a to," co w ciele zasila ją i wzmaga, przyzwyczajając w trudach fizycznych wyładowywać inaczej. I nie rozhulałaby się ona tak bardzo, gdyby nie uprawiano miłości zupełnie otwarcie i w bezwstydzie. Bo jeżeliby czymś wstydliwym było uprawianie stosunków miłosnych i wstyd powstrzymywałby ludzi uprawiać je często, nie pozwoliliby tej namiętności, hołdując jej rzadko, tak się rozpanoszyć" (Prawa VIII 840 D-E). To były jednak teorie Platona, a w rzeczywistości karaną była zdrada ze strony żony. |Kobieta traciła swe dobre imię a mąż miał prawo zabić jej kochankaj Jedna z mów Lizjasza wyraźnie naświetla taką sytuację. Zdradzany mąż, upewniwszy się co do stanu rzeczy, mając przy sobie świadków w tym celu sprowadzonych, zaskoczył w pokoju żony jej kochanka w niedwuznacznej sytuacji. Korzystając z przysługującego mu prawa, zabił winnego. Oskarżony o zabójstwo broni się w sądzie, powtarzając kilkakrotnie, że działał zgodnie z prawem. „Zebrawszy przyjaciół, ile się dało — przedstawiał przebieg sprawy — ruszyłem z nimi; światła wzięliśmy z najbliższego sklepiku i weszliśmy; drzwi były otwarte, służąca ich pilnowała. Pchnęliśmy drzwi do pokoju, my, którzy weszliśmy pierwsi, zobaczyliśmy go na łóżku obok mojej żony; ci co weszli później, widzieli, jak stał nagi na łóżku. Uderzyłem go, mężowie, i powaliłem, a ściągając mu ręce w tył i wiążąc, zapytałem, dlaczego tak postępuje wchodząc do mojego domu. Przyznał się do winy, błagał i prosił, by go nie zabijać, lecz przyjąć pieniądze. A ja mu na to: „Nie ja cię zabiję, lecz prawo państwowe, które ty przekroczyłeś, mniej je ceniąc, niż użycie rozkoszy, i wolałeś raczej skrzywdzić żonę i dzieci moje, niż okazać posłuszeństwo prawom i być uczciwym człowiekiem... Uważam, że moim zadaniem jest wykazać, iż Eratostenes uwiódł moją żonę, że sprowadził ją na złą drogę, że pohańbił moje dzieci, że mnie samego znieważył wchodząc w mój dom; ...i nie zrobiłem tego dla pieniędzy, żeby z biedaka stać się bogaczem, ani dla żadnej innej korzyści, a tylko wywierając zemstę zgodnie z prawem" (Lizjasz, Obrona zabójcy Eratostenesa. wyjątki).
|Zgodnie z zasadą, że zadaniem małżeństwa jest przysporzenie państwu obywateli, teoretyzujący w Prawach Platon przewiduje ustawy, które zmuszałyby do rozwodu małżeństwa, które w ciągu dziesięciu lat nie doczekały się potomstwa: „Małżonkowie, którzy do tego czasu (tzn. w ciągu 10 lat) pozostali bezdzietni, będą musieli się rozejść, naradziwszy się uprzednio wspólnie z krewnymi i niewiastami pełniącymi nadzór nad parami małżeńskimi, w jaki sposób przeprowadzić rozwód korzystnie dla obu stron"! (Prawa VI 775). Natomiast w Sparcie Likurg widzi szczególną sytuację, kiedy mąż jest znacznie starszy od żony i małżonkowie nie spodziewają się potomstwa; w tym wypadku, znowu ze względu na przyrost ludności, wprowadził zupełnie inny zwyczaj: „Nakazał bowiem staremu mężowi, ażeby wziął sobie do domu takiego, który fizycznie i duchowo mu się podoba, i by on płodził dzieci. Gdyby ktoś nie chciał mieszkać z żoną, ale pragnął mieć udane dzieci, Likurg ustawowo zarządził i to, aby taki człowiek płodził dzieci z kobietą, która dzielne rodzi dzieci, i sama pochodzi ze szlachetnego rodu, tylko musi to omówić z jej mężem" (Ksenofont, Ustrój spartański I 9-10).
Konflikty w małżeństwie były różnego rodzaju i niekiedy o rozwód starał się mąż, niekiedy żona. W miarę uzyskiwania przez kobiety większych swobód jak np. prawo zarządzania majątkiem, narastały też konflikty w małżeństwach.
Jeżeli o rozwód (apóleipsis — opuszczenie) występowała żona, przedstawiała archontowi na piśmie powody, dla których chce odejść od męża. Jeżeli mąż nie stawiał sprzeciwu, uzyskiwano separację bez żadnych dochodzeń i formalności prawnych, chyba że powstawały w związku z rozejściem się konflikty na tle majątkowym, np. domaganie się zwrotu posagu, własności osobistej itp. Natomiast, jeżeli mąż nie wyrażał zgody na rozwód, żona występowała ze sprzeciwem i odwołaniem do archonta i sprawę sporną rozstrzygano na drodze prawnej. Wynik sprawy zależał w znacznym stopniu od tego, w jakim stopniu umowa ślubna przewidywała konsekwencje ewentualnego rozwodu i o ile określała wzajemne względem siebie obowiązki małżonków.
Jeżeli mąż chciał odejść od żony, sytuacja przedstawiała się znacznie prościej: odsyłał żonę wraz z otrzymanym posagiem do domu jej ojca lub opiekuna, nie podając nawet żadnych motywów. Było to tzw. apopompe, apopempsis — odesłanie.]
Dokumenty papirusowe z epoki hellenistycznej przekazały nam wiele interesującego materiału ilustrującego konflikty rodzinne, które doprowadzały do rozbicia małżeństwa. Jako przykład służyć może m.in. skarga tkacza Tryfona złożona u stratega Aleksandra:
„Demetrus, córka Heraklejdasa, była moją żoną i dostarczałem jej wszystko, co należało, jak tylko mogłem. Ona jednak zniechęciła się do wspólnego życia i w końcu odeszła, zabierając z sobą moje rzeczy, których listę załączam. Dlatego proszę: rozkaż sprowadzić ją do ciebie, aby spotkało ją to, na co zasłużyła, i aby musiała mi oddać moje rzeczy'.
Niekiedy małżonkowie rozstawali się w zgodzie, jak o tym świadczy zachowana umowa:
„Sulis, grabarz z okręgu Kysis, do Senpsais, córki Psaisa i Tees, grabarki z tego samego okręgu. Ponieważ jakiś zły rozbił nasze pożycie małżeńskie, ja, wyżej wymieniony, Sulis, niniejszym potwierdzam, że przed odprawieniem jej otrzymałem w całości wszystkie przedmioty, które ode mnie dostała w jakikolwiek sposób, i że nie będę w przyszłości występował przeciw niej o wspólne zamieszkanie, ani też- w sprawie daru ślubnego, ale wolno jej odejść i w#jść za mąż za kogo zechce; a ja, wyżej wymieniona Senpsais, potwierdzam, że otrzymałam w całości od niego, co było mu dane jako mój posag, w tej liczbie także pewne oddzielne przedmioty stanowiące moją własność, i wszystko, co dostał ode mnie w jakikolwiek sposób; i że nie będziemy w przyszłości występować przeciwko sobie wzajemnie w żadnej w ogóle sprawie żadnego rodzaju, czy to na piśmie, czy ustnie, bo nasza separacja jest bezwzględna".
Głównym celem i zadaniem nowo założonej rodziny — o czym kilkakrotnie była mowa — było posiadanie potomstwa, przysporzenie państwu obywateli, potrzebnych tak w czasach pokojowych jak i wtedy, gdy zajdzie potrzeba obrony granic. Toteż prawodawcy i filozofowie, którzy poświęcając uwagę tym sprawom, zwracają szczególną uwagę na konieczność stworzenia odpowiednich warunków dla przyszłej matki. „Młodej małżonce i młodemu małżonkowi musi przede wszystkim leżeć na sercu, ażeby możliwie najpiękniejsze i najlepsze dzieci przekazać • państwu. ...Niechżeż młody małżonek myśli wciąż o małżonce i o swym przyszłym potomstwie i tak samo małżonka przez cały ten czas, kiedy dzieci nie przyszły jeszcze na świat" (Platon, Prawa 783 E). „Dodałbym jeszcze — pisze dalej Platon — jeślibym się nie bał, że mnie ktoś posądzi o żarty, że spośród wszystkich kobiet najbardziej trzeba troszczyć się o te, które dzieci noszą w swym łonie i dbać, ażeby przez bały ten czas ani zbyt wielu ani podniecających przyjemności nie zażywała kobieta brzemienna, ani nie doznawała przykrości, ale w pogodnym, życzliwym i łagodnym nastroju przepędziła ten okres" (Prawa VI 792 E).
Troskać zdrowe potomstwo musiała ograniczać się do stworzenia owego pogodnego nastroju, gdyż ani przed urodzeniem dziecka ani przy porodzie nie oddawano kobiety pod opiekę lekarza wystarczała, położna lub doświadczona w zabiegach lekarskich niewolnica, a pomoc w ciężkich chwilach porodu nieść miała bogini urodzin, Eiletyja, utożsamiana z Artemidą, i do niej to zanoszono modły: t
O ty, której królestwem jest Delos i Ortygia urocza — odłóż łuk swój święty, Artemido, zostaw go pod pieczą Charyt, i wykąpawszy swe ciało w wodach Inopu — , przybądź co prędzej do nas, by ulżyć Alketydzie w ciężkich bólach porodu! (Nossłs, Ant.,.Pal. VI 273)
Jednak i Artemis nie zawsze pomagała skutecznie, tak że przy prymitywnych środkach stosowanych wobec położnic poród kończył się często śmiercią matki lub dziecka, albo obojga, jak świadczy epigram Heraklita z Halikarnasu:
Świeżo usypana ta mogiła. Drżą liście wieńców opartych na steli nagrobnej, nie całkiem jeszcze uwiędłych. Przeczytajmy napis, przechodniu! Zobaczmy, co on powiada, czyje to kości biedne przykrył ten głaz:
„Wędrowcze, jam Artemiada. Knidos moją ojczyzną. Poślubiłam Eufrona i przyszedł czas porodu. Dwojgiem dzieci brzemienna, jedno zostawiłam ojcu — kiedyś będzie mu podporą starości. Drugie zabrałam z sobą — pamiątkę po mężu miłym.
(Ant. Poi. VII 465) •
Arystoteles, według Aulusa Gelliusza X 2, przekazał wiadomość, że jakaś kobieta w Egipcie urodziła pięcioraczki; twierdzi też, że nie słyszano, żeby kiedyś kobieta urodziła naraz więcej dzieci, a i pięcioro — zdarzało się bardzo rzadko °. Zapewne złożone porody sprawiały zbyt wiele kłopotu niedoświadczonym i nieprzygotowanym na tego rodzaju sytuacje przygodnym położnym i niemowlęta umierały.
[Przyjście na świat dziecka było dla rodziny momentem uroczystym, niezależnie od tego, jak ojciec się do niego ustosunkuje. Jeżeli przyszedł na świat chłopiec, ozdabiano drzwi domu gałązkami oliwki, jeżeli dziewczynka — wełnianymi wstążkami.! Niemowlę kąpano w wodzie z oliwą, w Sparcie — w wodzie z ^winem, owijano je w pieluszki — spargama, i układano w wiklinowej kołysce — liknon. I Jeżeli ojciec decydował się uznać dziecko i przyjąć je do rodziny, odbywała się w piątym lub w siódmym dniu po "urodzeniu rodzinna uroczystość, zwana amphidramiai (obieganie, obchodzenie dokoła); ojciec oficjalnie uznawał dziecko i przyjmował je do rodziny przez podniesienie je z ziemi, po czym szybko obnoszono je położone na sicie dokoła ogniska domowego; równocześnie rozsypywano ziarna pszenicy, jęczmienia, groch i sól dla pozyskania życzliwości opiekuńczych duchów, a tym samym dla zabezpieczenia dziecka przed złymi siłami. Już jako członka rodziny polecano niemowlę opiece bóstw domowych oraz Herze Eileityi — opiekunce urodzin.
9 Podobnie w Rzymie największą liczbą, jaką odnotowano, były pięcioraczki, ale matka przy porodzie zmarła; August kazał na grobie zmarłej odnotować ten fakt (Gelliusz X 2).
[Jeżeli ojciec nie przyjmował dziecka do rodziny, wyrzucano je po prostu na śmietnik, co na ogół równało się wyrokowi śmierci. Zdarzało się,jednak, że ktoś niemowlę znalazł i zaopiekował się nimj Problem porzucania dzieci, co właściwie było dzieciobójstwem, nasuwa wciąż historykom kultury i prawnikom szereg wątpliwości, gdyż nawet badanie dokumentów, różnych tekstów doprowadza do różnych, niekiedy sprzecznych wniosków. Niektórzy uczeni zaprzeczają istnieniu prawa czy zwyczaju zabijania niemowląt, jednak są pewne dowody, że pozbywano się dzieci, głównie ze względów ekonomicznych. [Jakkolwiek trudno pogodzić się z istnieniem tak niehumanitarnego zwyczaju, to musimy przyjąć fakt dzieciobójstwa w Grecji za pewny i udowodniony. Nie ulega wątpliwości, że w państwach greckich, przede wszystkim w Sparcie, pozbawiano życia niemowlęta — kaleki i dzieci słabe, jako te, które w przyszłości stałyby się ciężarem a nie pomocą dla państwa. O „wyrzuceniu" niemowlęcia nie decydował ojciec, jak w Atenach i innych państwach, lecz przedstawiano dziecko zaraz po przyjściu na świat „komisji" starszych obywateli, którzy uznawali je jako nadające się do wychowywania tylko w tym wypadku, jeżeli .było zdrowe i dobrze zbudowane. Ale czym wytłumaczyć porzucanie dzieci zdrowych i to głównie dziewczynek? Otóż warunki gospodarcze Grecji nie mogły zapewnić utrzymania większej liczbie mieszkańców, stąd tendencja do regulacji nie urodzeń lecz zaludnienia. Ograniczana więc liczbę dzieci do dwojga, rzadziej spotyka się w rodzinie troje dzieci, a do wyjątków należały rodziny, w których były dwie córki. Motywy zrozumiałe: kobiety nie spełniały zadań, jakie czekały potomstwo, zgodnie z celami, jakie stawiano przed małżeństwem: nie mogły podjąć się obrony granic, nie mogły sprawować funkcji sakralnych w kulcie przodków, nie przedstawiały sobą wartości jako siła roboczaj Arystoteles w Polityce (II, 3, 7, 1265 b) pisze: „Można by zatem przyjąć, że zamiast ograniczeń co do majątku należałoby raczej zaprowadzić ograniczenia rodzenia dzieci, tak aby ich nie płodzić ponad pewną liczbę; liczbę tę należałoby określić, biorąc pod uwagę takie wypadki jak to, że niektóre dzieci umrą przedwcześnie, a niektóre małżeństwa okażą się bezdzietnymi. Jeśli zaś nie poczyni się żadnych ograniczeń urodzin, jak to się dzieje przeważnie w państwach, to z konieczności pociągnie to za sobą zubożenie obywateli, ubóstwo zaś wywołuje zaburzenia i zbrodnie". Z wypowiedzi Arystotelesa wynika jasno, że chodziło również o sprawy osobiste, majątkowe, gdyby należało dzielić majątek pomiędzy kilku synów, a — myśl dalsza — przez zubożenie obywateli ubożeć będzie i państwo.
W wieku IV p.n.e. problem przeludnienia staje się niepokojący. Około r. 300 p.n.e., według wiadomości przekazanej przez historyka Polibiusza, Grecy decydowali się wychowywać jedno, a najwyżej dwoje dzieci. Polibiusz ostro występuje przeciwko ograniczeniu urodzin i widzi raczej niebezpieczeństwo w wyludnieniu kraju: „...W całej Helladzie Grecy decydowali się wychowywać jedno lub dwoje dzieci... w naszych czasach nastała powszechna bezdzietność i w ogóle brak ludzi, przez co miasta opustoszały i nastąpił niedostatek urodzajów, choć przecież ani wojny długotrwałe nas nie gnębiły ani zaraza nie nękała". Przyczynę jednak tego stanu rzeczy widzi nasz autor w wygodnictwie społeczeństwa, gdyż przestano się liczyć z motywami istotnymi: „Ludzie po prostu zwrócili się do chełpliwości i zachłanności na mienie, a także do wygodnego i przyjemnego życia, nie chcą się żenić, a jeśli się pobiorą, nie chcą wychowywać urodzonych dzieci, lecz zaledwie jedno lub dwoje z wielu, żeby te pozostawić w bogactwie i wychować w zbytku. I tak niepostrzeżenie zło to przybrało rychło wielkie rozmiary. Bo skoro jest jedno lub dwoje dzieci, jeżeli jeszcze to zabierze wojna, tamto choroba, mieszkania oczywiście pozostają puste i jak te ule dla pszczół, tak samo miasta popadną powoli w zaniedbanie i bezwład" (Dzieje XXXVII 9).
Tam przytacza na podstawie źródeł historycznych interesujące dane 10, m.in. podaje, że w wieku IV p.n.e. w 61 rodzinach ateńskich było 87 synów i 44 córki; w latach 228 - 220 w 79 rodzinach greckich, które wyemigrowały do Miletu i otrzymały tam obywatelstwo, było 118 synów i 28 córek; spośród rodzin w Mi-lecie 32 miały po jednym dziecku, 31 — po dwoje. Stwierdzono, że dążono do tego, by chować dwóch synów — na wypadek śmierci jednego z nich. Poseidippos twierdzi, że nawet człowiek zamożny córkę zawsze porzuca, co zgadza się z twierdzeniem, że rodziny, w których były dwie córki, należały do wyjątków. Utrzymywanie się tego zwyczaju może potwierdzić list pisany pod koniec I wieku p.n.e. przez robotnika, który udał się do Aleksandrii w' poszukiwaniu pracy; adresatką jest jego żona: „Hilarion śle serdeczne pozdrowienia siostrze (tzn. żonie) Alis, pani matce Berus i małemu Apollinkowi. Dowiedz się, że jeszcze i teraz jestem w Aleksandrii. Nie martw się, jeżeli wszyscy gromadnie wracają, a ja pozostaję w Aleksandrii. Proszę cię i upominam: dbaj o dziecko, a gdy tylko dostaniemy wynagrodzenie, poślę ci na miejsce. Jeżeli szczęśliwie urodzisz, jeżeli to będzie chłopiec, zostaw go przy życiu, gdy dziewczynka — porzuć".
Porzucania dzieci nie potępiało ani prawo, ani religia, ani moralność, jakkolwiek porzucenie czy raczej wyrzucenie niemowlęcia równało się pozbawianiu go życia. Zdarzało się, że porzucone, najczęściej na śmietniku, dziecko znalazł ktoś i uratował mu życie; {znalazca jednak nie chował dziecka kierując się litością, lecz widząc w tym interes: wychowywał przecież niewolnika, czy niewolnicę, za których w przyszłości mógł uzyskać wysoką cenę/ dziewczęta — wpadały najczęściej tą drogą w ręce stręczycieli.]
Państwa greckie nie obawiały się wyludnienia nawet w wyniku wojen, bo zawsze miały możność ściągnięcia mieszkańców z innych miast greckich, przeludnionych; w związku z tym pozostaje częste nadawanie praw obywatelskich cudzoziemcom. Jedynie Filip V Macedoński po bitwie pod Kynoskefalai, obawiając się osłabienia armii w przyszłości, wystąpił przeciwko zwyczajowi porzucania niemowląt czyli przeciwko dzieciobójstwu i popierał rodziny wielodzietne..
Nasuwa się pytanie, jak prawo traktowało stosunek osoby „podnoszącej", czyli przyjmującej znalezione dziecko, do niego. Otóż różne państwa w różnych okresach miały odmienne poglądy na sytuację dziecka „podniesionego" przez obcą osobę. Na wyspie Lesbos podniesione dziecko było wolne, tak jak by je ojciec „podniósł" i przyjął do rodziny.
W Attyce człowiek, który podniósł dziecko, mógł.je traktować jako wolne lub włączyć do grona swoich niewolników. Ojciec porzucający dziecko wolnóurodzone zachowywał nad nim jednak władzę ojcowską, a nad dzieckiem niewolniczym zachowywał władzę jako pan i właściciel, i zarówno w jednym jak i w drugim wypadku mógł w przyszłości, o ile dziecko rozpoznał jako swoje, domagać się jego zwrotu. Prawo Sparty w ogóle nie rozpatrywało prawnie sytuacji dziecka porzuconego, gdyż tam troszczono się, • jak wiadomo, o wychowanie silnych, zdrowych obywateli, więc musiało ginąć potomstwo słabe fizycznie, a wyrazem prawa, które zmuszało do tego rodziców, było publiczne zabijanie dzieci. Zdrowych niemowląt w Sparcie nie pozbywano się.
O ile jednak dziecko zostawało w rodzinie, czego wyrazem była wspomniana uroczystość amfidromii, nadawano niemowlęciu imię w dziesiątym dniu jego życia. Imion nie wybierano z listy ustalonych, zwyczajowo przyjętych, lecz obmyślano nowe, stosownie do okoliczności, albo nadawano chłopcu imię dziadka a dziewczynce imię babki (zob. s. 262). Uroczystość nadania dziecku imienia była połączona z podejmowaniem gości, którzy przynosili podarki. Po roku dopiero, podczas świąt Apaturie, zgłaszał ojciec syna do • fratrii, co równało się wciągnięciu go na listę obywateli.
Dziecko, tak chłopiec jak dziewczynka, pozostawało pod opieką matki i niańki, piastunki — trophos, w której dziewczęta znajdowały często oddaną powiernicę i którą po latach wychodząc za mąż -zabierały do swojego domu; chłopcy w wieku siedmiu lat przechodzili pod opiekę ojca.
Matki nie zawsze same karmiły niemowlęta, oddawały je często na wyżywienie mamkom — titthe; podejmowały się tego obowiązku albo ubogie kobiety wolne albo niewolnicęj W Atenach chętnie widziano w tej roli Spartanki, które słynęły i z dobrego zdrowia i umiejętnych, chociaż surowych, metod wychowawczych, tozieci karmiono mlekiem, miodem, a kiedy zaczęto podawać im pokarmy stałe, piastunki stosowały formę, co do której dzisiejsza higiena miałaby pewne zastrzeżenia: otóż piastunka rozgryzała sama jedzenie i roztartą miazgę, wyjętą z własnych ust, podawała dzieckuA
Ogólnie też przyjętą i uznawaną za słuszną była metoda uspokajania i usypiania dzieci (zresztą stosowana przez długie wieki) — przez noszenie i huśtanie dziecka. „...Huśtanie przez całe bodaj noce i dnie pożyteczne jest dla dzieci, a zwłaszcza dla najmłodszych, które powinny by wciąż, jeżeliby to było możliwe, kołysać się w czółnie. Musimy więc stworzyć warunki jak najbardziej zbliżone do tego dla naszych noworodków. Powołać się tu należy także na to, że z doświadczenia dobrze o tym wiedzą i stosują to jako rzecz pożyteczną piastunki małych dzieci... Skoro bowiem matki uśpić chcą dzieci nie mogące zasnąć, nie układają ich spokojnie i nie siedzą cicho, ale poruszają je wciąż i nieustannie kołyszą w ramionach śpiewając im piosenki i w ten sposób zaczaro-wują je niejako" (Platon, Prawa VII 790 C - E). Pomagały w tym matkom piastunki, śpiewając owe piosenki —- kołysanki — hauka-lema.
Zdawali sobie Grecy sprawę, że ważne aczkolwiek niełatwe jest wychowywanie maleństw, w którym należy zachować umiar, nie stosując zbyt surowych metod ale też unikając rozpieszczania: „Rozpieszczanie małych dzieci wpływa na ich usposobienie w ten sposób, że są wciąż niezadowolone, złoszczą się łatwo i popadają w rozdrażnienie z. najmniejszego powodu, a ostre znowu trzymanie ich w karbach sprawia, że kurczą się w sobie, niezdolne stają się potem do szlachetniejszych porywów, nie żywią życzliwości do ludzi i nie nadają się przez to do obcowania z nimi i dobrego współżycia" (Platon, Prawa VII 791 D). Do tych surowych metod stosowanych przez piastunki należało straszenie dzieci fantastycznymi stworami, które to miały „porywać" niegrzeczne dzieci. Postrachem takim w Grecji była strzyga, wilkołak — Morraó, Mor-molyke.
Powoli świat dziecka stawał się coraz bogatszy, zaczynały wypełniać go bajki, zabawki, różne gry i zabawy. Małe dzieci bawiły się grzechotkami — platagdi i zabawkami z terakoty, metalu lub drzewa. Były wśród nich zwierzątka, kostki, bąki wprowadzane w ruch za pomocą uderzeń, lalki z terakoty lub kosztowniejsze — z kości słoniowej, nawet z ruchomymi członkami. Dla lalek były mebelki, wózeczki;' w świątyni Hery w Olimpii znaleziono łóżeczko dla lalki ozdobione kością słoniową.
W źródłach literackich znajdujemy wzmianki o ruchomych figurkach, marionetkach oraz o innych ruchomych zabawkach, kierowanych ukrytymi łańcuszkami; Arystoteles porównuje z nimi ruchy zwierząt: „Ruch zwierząt można porównać z ruchem marionetek, które się poruszają pod wpływem nieznacznego ruchu wywołanego w chwili, gdy się zwolni łańcuszki (przez usunięcie ko-łeczków) i zaczynają uderzać wzajemnie o siebie; lub z wózeczkiem dziecięcym: dziecko, jadące w nim, wprawia go w ruch w prostym kierunku, lecz wnet wykonuje wózeczek ruch kołowy, dlatego, że
35. Lalka terakotowa z ruchomymi członkami, IV wiek p.n.e. ' .
koła wózeczka nie są równe; koło mniejsze staje się do pewnego stopnia centrum ruchu, jak to ma miejsce w cylindrach" (Arystoteles, O ruchu zwierząt VII 701 b).
Starsze dzieci, pełne pomysłów, lepiły same zabawki z gliny, wosku lub z chleba; budowały domki z piasku, zażywały jazdy na patyku, zaprzęgały do wózków psy lub kozy, znały zabawę zwaną u nas „ślepa babka" a u nich chalke myia (spiżowa mucha?), znały i huśtawki, i toczenie obręczy, i puszczanie latawca. Urządzały naśladując starszych, zawody w biegach, skokach, a niezastąpioną rozrywką była gra w piłkę. W zespołowych grach obmyślano nagrody i kary: w grze w piłkę, którą nazywano basilinda wygrywający otrzymywał tytuł króla — basileus, a pokonany — zostawał osłem. Zawodnik pokonany w biegu musiał przenieść swojego zwycięzcę na ramionach, a ten, żeby utrudnić zadanie pokonanemu, zasłaniał, mu oczy; nazywano to ephedrismós (od ephedridzo — jechać na grzbiecie). W zabawie chytrinda jeden z uczestników siedział na ziemi i miał schwytać któregoś z zaczepiających go towarzyszy, nie wolno mu było przy tym podnosić się z miejsca.
Chryzyp, filozof-stoik w III wieku p.n.e. uważał, że piastunki powinny opiekować się dzieckiem przez okres trzech lat, jednak mają już wtedy kształtować jego charakter, wpajając w nie najlepsze przyzwyczajenia (według Kwintyliana, Kształcenie mówcy I 16).
Już wcześniejsze wypowiedzi Platona wskazują, że Grecy zdawali sobie sprawę z tego, że „z żyjących istot najtrudniej jest opanować dziecko" (Prawa VII 88 D), ale'też starali się podchodzić do niego ze zrozumieniem jego potrzeb. „Trzyletnie, czteroletnie, pięcioletnie i jeszcze sześcioletnie dziecko pożąda i potrzebuje zabawy, ale kaprysy wtedy trzeba już stanowczo ukrócać i karać, tak jednak, żeby przy tym nie upokarzać dziecka" (Prawa VII 793 E). Ciekawe, jak w wizji Platona zarysowuje się coś w rodzaju przedszkola dla maluchów. „Pomysły do zabaw rodzą się u dzieci w tym wieku samorzutnie niejako i skoro tylko zejdą się razem, znajdują sobie zawsze sposób zabawy. Dokoła świątyń poszczególnych okręgów wiejskich zbierać się więc będzie wszystkie dzieci w tym wieku, od lat trzech do sześciu, których rodzice mieszkają w danym okręgu. Nad malcami czuwać będą oczywiście piastunki i pilnować, żeby bawili się grzecznie i nie rozbrykali się zanadto. Same zaś piastunki wraz z całą trzódką trzymać będzie w karbach jedna co rok dla każdej takiej gromadki-ustanowiona ochmistrzyni spośród dwunastu kobiet wybranych uprzednio. Dzieci, które skończą sześć lat, rozdzieli się według płci — chłopcy będą odtąd przestawać z chłopcami, a dziewczęta z dziewczętami — i wprzęgnie się je do nauki" (Prawa, VII 794 B - C).
W RODZINIE RZYMSKIEJ
Przede wszystkim na początku' powinni się nowożeńcy wystrzegać sporów i zadrażnień, wiedząc, że i przedmioty złożone ze spojonych z sobą części z początku łatwo się rozpadają dla byle przyczyny, a z czasem, gdy spojenia się umocnią, ledwie ogień i żelazo dadzą im radę.
(PJutarch, Zalecenia małżeńskie 3)
...kobieta nie powinna pokładać ufności w posagu, pochodzeniu ani urodzie, lecz w tym, czym najbardziej przywiązuje do siebie męża: w ustępliwości, dobrym charakterze i sposobie bycia, który nie powinien być szorstki ani drażniący, lecz zgodny, miły i uprzejmy na co dzień.
(Plutarch, Zalecenia małżeńskie 22)
Rodzina w Rzymie stanowiła już w czasach najdawniejszych silną i zwartą komórką społeczną, w której władzę miał wyłącznie ojciec — pater jamilias. Familia — rodzina w rzymskich źródłach prawniczych ma szersze znaczenie aniżeli w naszym pojęciu; w skład jej bowiem wchodzili nie tylko członkowie rodziny jak ojciec ¦— pater jamilias, matka — matef fąmilias, córki niezamężne oraz te, które były już mężatkami lecz zawarły związek małżeński bez przejścia pod władzę męża — in manum (zob. s. 237), wreszcie synowie, nawet żonaci, ze swoimi żonami i dziećmi, lecz częścią składową familii' był,a także wartość majątkowa należąca do tego samego domu, a więc i niewolnicy. Do. familii ijpod władzę ojca wchodziło się bądź przez urodzenie w prawnie uznanym małżeństwie i przez przyjęcie dziecka do familii, bądź przez akt prawny, którym mogło być adoptowarire,' przysposobienie — adop-tio, przy czym „adoptowany" zachowywał niezależność (był stu iuris), albo przez formę przysposobienia zwaną arrogatio — przy czym adoptowany przechodził pod władzę ojca rodziny, albo przez przejście pod władzę — conventio in manum — synowa dostawała się pod władzę teścia. Władza ojca — patria potestas, patria rnanus, rozciągała się na wszystkich członków familii; w czasach najdawniejszych miał on w stosunku do swych dzieci prawo życia i śmierci — ius vitae neeisąue, czyli mógł decydować o losie podległych mu osób, mógł więc także dziecko urodzone z małżeństwa uznać za własne i przyjąć do familii, mógł też kazać je porzucićj-podobnie^jak się to działo w Grecji, co właściwie równało się wyrokowi śmierci, o ile nikt nią znalazł niemowlęcia i nie zaopiekował się nim. Z czasem zwyczaj ten uległ złagodzeniu, ale formalnie ius vitae necisąue zostało zniesione dopiero w wieku IV n.e. Władza ojca, jeżeli chodzi o sprawy majątkowe, pozostawała jednak nieograniczona; syn nawet pełnoletni i żonaty, nie miał prawa posiadać własnego majątku za życia ojca, dopiero na podstawie testamentu przejmował spuściznę po śmierci ojca. Była jednak możliwość zwolnienia spod władzy ojcowskiej przez tzw. emancipatio, ale pociągało to za sobą konsekwencje prawne połączone z utratą uprawnień do majątku familijnego. Zwyczaj eman-cypowania, tzn. wyzwalania dzieci spod władzy ojcowskiej, był wyrazem rozluźniania się dawnej więzi rodzinnej. O przeprowadzeniu emancipatio decydowały różne okoliczności i niekiedy synowie dążyli do usamodzielnienia się, niekiedy ojciec emancypo-wał jednego syna lub kilku, by majątek pozostawić w rękach jednego, niekiedy mogło to być formą kary w stosunku do syna, gdyż równało się do pewnego stopnia wydziedziczeniu.
Dziewczęta wychodząc za mąż przechodziły spod władzy ojca pod władzę teścia, o ile zawierały związek małżeński z przejściem in manum. Wobec niewolników, jako członków familii, miał ojciec władzę nieograniczoną, miał prawo traktować ich jak każdą własność, mógł decydować o ich życiu i śmierci, miał prawo niewolnika zabić, sprzedać, odstąpić, ale także przywrócić mu wolność drogą formalnego wyzwolenia —- manumissio.
Żona i matka zarządzała całym gospodarstwem i zajmowała się wychowaniem dzieci. Kolumella (wiek I n.e.) pisze: „I u Greków i wkrótce potem nastał ten zwyczaj u Rzymian i przetrwał do czasów, które pamiętają nasi ojcowie, że cały trud zarządzania do'-mem należał do matki, tak jakby ojcowie pozostawiwszy za sobą wszelkie kłopoty związane ze sprawami państwowymi mogli znaleźć wypoczynek przy ognisku domowym". Autor uważa, że kobieta dokładała wielkich starań w utrzymaniu domu, ażeby ta jej zapobiegliwość dodała jeszcze splendoru działalności męża. Podkreśla też, że majątek był wspólnotą małżonków, i za taki go uważali. Jak zobaczymy, z biegiem czasu wiele się i w tych zwyczajach zmieniło.
Należy przypomnieć jednak, że kobieta, podobnie jak w Grecji, nie miała praw obywatelskich, że była formalnie odsunięta od spraw państwowych (nulla comitiorum communio), albowiem u-ważano, że „cechy właściwe kobietom..., jak wstydliwość, słabość, brak wytrwałości, nieznajomość spraw państwowych (pudicitia, infirmitas, fragilitas, forensium rerum ignorantia) nie pozwalają im zajmować się polityką. Jednak w życiu prywatnym, osobistym, korzystała Rzymianka ze znacznie większych swobód niż kobiety greckie okresu klasycznego; kobieta w Rzymie nie miała wyłączonych dla siebie pokoi, lecz spędzała czas w pokojach wspólnych, a w atrium występowała jako pani domu i matka rodziny. Brała udział w życiu towarzyskim, bywała na przyjęciach, co w Grecji było niedopuszczalne. Zależność kobiety od ojca czy męża ograniczała się zasadniczo do spraw majątkowych; kobiety nie mogły zarżądzać majątkiem ani nim rozporządzać. Jednak z biegiem czasu zdobyły prawo wyboru opiekuna do spraw majątkowych, a nawet miały prawo swoim posagiem rozporządzać przy pomocy biegłego w tych sprawach niewolnika (servus dotalis, servus atriensis). Jednak nie mogła kobieta, nawet uwolniona spod. władzy mężczyzny, a więc chociaż była sui iuris, mieć nikogo pod „swoją władzą"; to pozostało przywilejem mężczyzn. Wprowadzenie prawnego obrońcy majątku podważało nieco autorytet ojca rodziny, gdyż żona stawała się niezależna materialnie. Podchwyciła to komedia i skargi męża „wziąłem grosze, za posag swą władzę sprzedałem" stają się częstym motywem komedii Plauta. Natomiast jeżeli chodziło o swobodę,w życiu osobistym, to prawo dla kobiet było znacznie surowsze aniżeli w stosunku do mężczyzn, co znalazło także swój wyraz w komedii. Niewolnica, współczując swej pani, którą mąż zdradza, mówi:
Twarde prawo, dalibóg, krępuje kobietę
I tak biedną ją czyni, jak nigdy mężczyznę!
Bo jeśli mąż w sekrecie przed swoją małżonką
Weźmie sobie kochankę, nic mu się nie stanie,
Choć żona na to wpadnie; a jeśliby żona
Bez wiedzy swego męża choć krok wyszła z domu,
Już jest powód do skargi — mąż żonę wypędz.a.
Niechżeby dla obojga było jedno prawo.
Wszak żonie, gdy uczciwa, mąż jeden wystarczy:
Czemuż jemu wystarczyć nie ma jedna żona?
A, dalibóg, że gdyby, jak ja chcę, karano
Mężów za to rozwodem, gdy bez wiedzy żony
Biorą sobie kochankę — tak samo jak prawo
Żonę karze, jeżeli zawini —to więcej
Byłoby wyrzuconych mężów niż małżonek!
(Plaut, Kupiec 881 nn.)
Nie są to tylko wymysły komediopisarza-żartownisia, lecz istotnie niektórzy Rzymianie przeciwni byli temu, by żony wychodziły z domu bez ich wiedzy; tak np. niejaki Publiusz Sem-pronius^ Sofus (konsul w r. 304 p.n.e.) rozszedł się z żoną, ponieważ poszła na widowiska bez jego pozwolenia.
Zmiany o charakterze ogólnym, jakie zachodziły w Rzymie, doprowadziły do rozluźnienia więzi rodowych, do osłabienia współżycia członków rodziny, a wszystko to wpływało na silniejszy
rozwój życia indywidualnego; tym samym i kobieta wyzwalała się stopniowo, o czym już była mowa, spod władzy mężczyzny, aż doszło do zupełnego usunięcia tej opieki w życiu prywatnym, co z czasem doprowadziło do rozluźnienia obyczajów i coraz częstszych rozwodów.
O wyborze męża dla córki decydował ojciec w porozumieniu z ojcem przyszłego zięcia. Teoretycznie granica wieku dla zawarcia małżeństwa była bardzo niska: od mężczyzny wymagano ukończenia lat czternastu, od dziewczyny — dwunastu. Praktycznie granice te przesuwano, zwłaszcza mężczyźni wstępowali w związek małżeński w późniejszym wieku, czekały ich przecież studia i służba wojskowa. Natomiast dziewczęta wydawano za mąż w bardzc młodym wieku, m.in. poświadcza to Pliniusz Młodszy w liśeie (V 16), w którym ubolewa nad śmiercią córki Fundana, dziewczynki, która nie miała jeszcze czternastu lat. Rozpacz rodziców i otoczenia była tym większa, że właśnie zbliżał się termin jej ślubu; ojciec całą sumę, jaką przeznaczył dla niej na stroje i kosztowności, obrócił na kadzidła i olejki potrzebne przy obrzędach pogrzebowych.
Do r. 445 małżeństwo prawne — matrimonium iustum, mogło być zawarte tylko między dziećmi rodzin patrycjuszowskich: w roku 445 trybun Kanulejusz zgłosił wniosek, by zezwolono na za-, wieranie małżeństw pomiędzy dziećmi rodzin patrycjuszowskich i plebejuszy. Kanulejusz podkreślał, że istniejące ograniczenie jest krzywdzące dla ludu: „Czyż może istnieć jakaś większa lub znaczniejsza' obelga dla ludu — mówił — niż to, że część obywateli uchodzi za niegodną związków małżeńskich, jakby zarażona? Żeby prawo zabraniało i odejmowało możność małżeństwa patrycjuszów i plebejuszów, to dopiero jest obelgą dla ludu! Dlaczegoż bowiem nie dodajecie, żeby nie było małżeństw między bogatymi a bied- , nymi? Co wszędzie należy do osobistej decyzji człowieka, by kobieta wychodziła za mąż do domu, który jej odpowiada, a mężczyzna zaręczał się i pojmował żonę z dowolnie'wybranego domu. to wy stawiacie pod przymus nadzwyczaj surowego prawa, by przez nie rozerwać więź społeczną i z jednego państwa uczynić dwa. To czego domagamy się od prawa, zawierania związków małżeńskich z wami, nie jest niczym innym jak tylko, byśmy byli uważani za ludzi i współobywateli, a wy nie przeciwstawiacie
się niczemu istotnemu, chyba że sprawia wam przyjemność prowadzić spór, by nas znieważać i spotwarzać" (Liwiusz, IV 4, 6). Plebejusze mieli energicznego obrońcę i weszła w życie ustawa lex Canuleia, która przyznała plebejuszom ius conubii, tzn. przywilej zawierania małżeństw prawnych z dziećmi z rodzin patrycjuszowskich. Kiedy prawa obywatelskie zaczęto nadawać miastom latyńskim, ustawa Kanulejusza została rozszerzona na Lac-jum, a na mocy ustaw z r. 98 i 89 p.n.e. na całą Italię. Edyktem cesarza Karakalli ustawa ta objęła całe imperium rzymskie. Za czasów Augusta także wyzwoleńcy otrzymali ius conubii — prawo zawierania małżeństw z wolnodrodzonymi. Natomiast utrzymał się zakaz zawierania małżeństw przez senatorów i ich synów z wyz-wolenicami, i ponadto wszystkich wolnourodzonych obywateli obowiązywał zakaż małżeństw z kobietami „o złej opinii", a do takich zaliczano stręczycielki do nierządu, ich wyzwołenice, kobiety, którym udowodniono cudzołóstwo, kobiety skazane w postępowaniu karnym oraz aktorki. W prowincjach utrzymywał się zakaz zawierania małżeństw z mieszkankami prowincji przez rzymskich urzędników sprawujących tam swoje funkcje. W wieku I i II n.e. wprowadzono dla wzmocnienia dyscypliny wojskowej zakaz zawierania małżeństw w prowincjach przez stacjonujących tam żołnierzy.
W Rzymie prawo uznawało dwie formy zawierania małżeństw: według jednej kobietą przechodziła spod władzy ojcąvczy dotychczasowego opiekuna pod władzę męża, conventio in manum i zosta-' wała przyjęta przez rodzinę męża. W drugim wypadku małżeństwo było zawarte bez przejścia pod władzę męża — sine conventione in manum; kobieta jako mężatka pozostawała nadal pod władzą swego ojca, nie traciła związku ze swoją rodziną, zatrzymywała prawo dziedziczenia. Podstawą takiego związku było obustronne -wyrażenie zgody na współżycie małżeńskie.,'1— ajjectio maritalis. Zerwanie takiego związku nie wymagało postępowania prawnego, jakie musiało być przeprowadzone w wypadku, jeżeli starano się o rozwód a małżeństwo było zawarte na zasadzie przejścia dziewczyny spod władzy ojca pod władzę męża— conventio in manum.
Istniały trzy różne formy prawne względnie religijno-prawne, według których można było zawrzeć małżeństwo z przejściem in manum:
1. coemptio (dosł. kupno): forma ta była niejako fikcyjna sprzedażą córki i podstawą do wyzwolenia spod władzy ojca oraz przekazania jej mężowi; owa niejako symboliczna sprzedaż — imaginaria venditio, zachowała pewne formy transakcji handlowej, wymagała obecności pięciu świadków, którymi mogli być obywatele pełnoletni, i urzędnika, który — jak przy zawieraniu innych umów i transakcji — trzymał symboliczną wagę i funt (Gaius, Institutiones I 108). Dziewczyna jednak musiała wyrazić zgodę na to, by „być sprzedaną". Forma ta wychodziła z użycia z biegiem czasu, ostatni zachowany przekaz o tej formie ślubu pochodzi z czasów Tyberiusza.
2. usus — korzystanie, prawo zwyczajowe. Podstawą prawną tej formy zawierania małżeństwa, z praejściem pod władzę męża, było całoroczne współżycie z mężczyzną w jego domu, o ile w tym okresie kobieta nie spędziła trzech kolejnych nocy poza domem męża (usurpatio trinoctii). Jeżeli kobieta nie chciała przejść pod władzę męża celowo opuszczała dom jego na trzy kolejne dni i noce i w ten sposób prawo nie mogło działać w stosunku do tego związku. Forma ta miała głównie zastosowanie i uzasadnienie, jak długo chodziło o stworzenie podstawy prawnej do utrzymania małżeństwa plebejusza z patrycjuszką; po r. 445 p.n.e., kiedy ustawa Kanulejusza przyznała ius conubii plebejuszom, forma ta stała się przeżytkiem. Gaius w Institutiones I 108 mówi, że częściowo odzwyczajono się od tej formy zawierania małżeństw, a częściowo przyczyniły się do tego różne ustawy.
3. confarreatio — najbardziej uroczysta i oficjalna forma zawierania związków małżeńskich, była stosowana najczęściej i u-trzymała się jako jedyna, wypierając dwie pozostałe. Forma confarreatio miała oprócz podstaw prawnych charakter sakralny, o czym świadczy sama nazwa, która wiąże się z ofiarą składaną Jowiszowi o przydomku Farreus, opiekun zboża; w ofierze składano placek z orkiszu — panis farreus, farreum, którym dzielili się także nowożeńcy i goście weselni. Uroczystościom asystowało, jak stwierdza Gaius w Institutiones I 108, dwóch najwyższych kapłanów oraz dziesięciu świadków, a łączyły się one z różnymi obrzędami i z wygłaszaniem słownych formułek. Ponieważ dwie pierwsze formy nie miały charakteru sakralnego, wyższe godności'kapłańskie były dostępne tylko dla dzieci małżeństw zawartych według confarreatio.
Niezależnie od formy ślubu, jaką rodziny obojga młodych uznały za właściwą, małżeństwo poprzedzały, tak jak w Grecji, zaręczyny, sponsalia. Była tu jednak zasadnicza różnica, która potwierdza istnienie większej swobody kobiet w Rzymie: o ile bowiem w Grecji w imieniu dziewczyny wyrażał zgodę na małżeństwo i dawał przyrzeczenie ojciec lub opiekun, o tyle w Rzymie młodzi, świadomi swojej decyzji, sami głośno składali sobie nawzajem przyrzeczenie; każde z nich na pytanie: spondes-ne — czy przyrzekasz, czy ślubujesz? — odpowiadało: spondeo — przyrzekam, ślubuję; stąd po przeprowadzeniu formalności młodzi stawali się dla siebie: on: sponsus — przyrzeczony, narzeczony, ona — sponsa przyrzeczona, narzeczona. Sponsus — narzeczony wręczał przyszłej żonie monetę jako symbol zawartego przez rodziców kontraktu, albo żelazny pierścień, który narzeczona nosiła na serdecznym palcu lewej ręki.
Formalności zaręczynowe odbywały się w godzinach rannych, wieczorem urządzano przyjęcie dla przyjaciół obu rodzin, którzy obdarowywali narzeczoną upominkami (sponsalia). Zerwanie kontraktu zawartego-przez rodziców, repudium, pociągało za sobą ukaranie grzywną strony, która winna była zerwania umowy.
W czasach cesarstwa, ażeby nadać większą moc prawną umowie między rodzicami, spisywano kontrakty ślubne, tzw. tabulae nuptialescnuptialia.
Ponieważ obrzędy weselne w Rzymie były związane z kultem bóstw opiekujących się ziemią i jej płodami, przywiązywano wielką wagę do terminu, w jakim miały się odbywać śluby. Wybierano dni i okresy, które według wierzeń lokalnych uchodziły za szczęśliwe. Za najpomyślniejszy okres dla zawierania małżeństw uważano drugą połowę czerwca, czyli okres żniw, kiedy bóstwa rolne okazują ludziom życzliwość i łaski, darząc ich płodamiziemi.
Najbardziej uroczystą formą zawierania ślubu było, jak wyżej wspomniano, confarreatio; związane z tym ślubem obrzędy i uroczystości odbywały się według ustalonego i uświęconego tradycją wzoru.
W przeddzień ślubu narzeczona składała w ofierze bóstwom swuje'zabawki z lat dziecinnych i noszone dotychczas suknie, podobnie jak to czyniły dziewczęta greckie. W dniu uroczystości weselnych obowiązywał pannę młodą określony strój: biała toga, toga pnia, nie przetykana purpurowym szlakiem i pozbawiona wszelkich ozdób, oraz tunika prosta — tunica recta lub regilla, zwana tak podobno od sposobu tkania materiału i układu nitek, a według przypuszczeń innych uczonych nazwa ta związana była z linią kroju tuniki, gdyż była to suknia długa, równo opadająca. Toga była przepasana paskiem — cingulum, .wiązanym w specjalny węzeł, zwany węzłem Herkulesa — nodus Herculeus lub Her-culaneus. Na głowie miała panna młoda krótki welon, który osłaniał częściowo fryzurę i policzki i opadał na ramiona. Stąd panna młoda — zwała się nupta, tj. okryta, osłonięta (nubere — zawierać związek małżeński, poślubiać). Welon był w kolorze czerwono-złotym, ognistym (flammeum) lub szafranowym (croceum). Strój ślubny uzupełniało specjalne uczesanie, takie jakie zawsze obowiązywało jedynie westalki; była to fryzura zwana sex crines — sześć splotów, gdyż ostrym specjalnym grzebieniem, w kształcie dzidy (caelibaris hasta) dzielono włosy na sześć części (Plutarch, Zagadnienia rzymskie 87) po czyrh układano sploty, przeplatano je wełnianymi wstążkami — vittae laneae i wreszcie nakładano na tak upięte włosy wieniec z kwiatów, które uzbierała sama panna młoda ze swoimi przyjaciółkami.
Strój pana młodego nie różnił się od codziennego — dla Rzymianina toga była dostatecznie zaszczytnym i uroczystym ubraniem. Z czasem przyjął się zwyczaj przyozdabiania również pana młodego wieńcem z mirtu lub wawrzynu.
W Rzymie nie mogła odbyć się żadna uroczystość, czy to prywatna czy państwowa, bez zasięgnięcia wróżb i złożenia ofiar bóstwom związanym okolicznościami z charakterem uroczystości. A więc i formalności ślubne i weselne rozpoczynały wróżby:— auspicia, po czym składano ofiary, nie jak w Grecji bóstwom domowym i rodzinnym, lecz bóstwom ziemi i płodności, a więc Cererze i bogini Ziemi, Tellus, jako boginiom darzącym urodzajami i potomstwem. Junona znalazła się wśród bóstw opiekujących się rodziną i ogniskiem domowym w czasach późniejszych, niewątpliwie pod wpływem zwyczajów greckich i utożsamienia Junony z Herą, a także z czasem zatarł się związek pomiędzy obrzędami weselnymi i kultem italskich bóstw rolniczych.
Rolę, jaką w Grecji spełniała podczas uroczystości weselnych matka panny młodej, zwyczaje rzymskie kazały przejąć „starościnie weselnej" (pronuba). Nie każdej kobiecie można było tę zaszczytną rolę powierzyć: kobieta, którą wybierano na pronubę musiała cieszyć się ogólnym szacunkiem, dobrą opinią i musiała być univira, tzn. wierna przez całe życie jednemu mężowi. Ona to wprowadzała do zebranych gości przystrojoną pannę młodą, towarzyszyła jej podczas wysłuchiwania wróżb dotyczących małżeństwa, ona, a nie jak w Grecji, ojciec, oddawała narzeczoną przyszłemu jej mężowi przez złączenie ich dłoni — dextrarum iunctio. Po pomyślnych wróżbach panna młoda składała ofiarę, przejmując tym samym rolę kapłanki domowego ogniska w domu męża. Niekiedy młodzi zasiadali na ustawionych obok siebie krzesłach okrytych skórą zwierzęcia ofiarnego, a potem obchodzili ołtarz poprzedzani przez sługę zw. camillus, który niósł kosz — cumerus z akcesoriami kultowymi.
Po dokonaniu obrzędów religijnych odbywała się uczta weselna—cena nuptialis<vi domu rodziców panny młodej, a w czasach późniejszych w domu nowożeńców.
Po uczcie w domu rodziców następowała druga część uroczystości, przeprowadzenie panny młodej do domu jej męża — deduc-tio. Tradycja i zwyczaj kazały pannie młodej opierać się, płakać, wyrywać, dopiero pronuba kładła temu kres wyrywając ją z objęć matki i oddając mężowi. Pochód otwierał chłopiec, który niósł pochodnię z tarniny (spina alba). Musiał to być, podobnie jak przy spełnianiu innych sakralnych obrzędów, chłopiec „szczęśliwy", tzn. posiadający oboje rodziców przy życiu (patrimus et malrimus). Tuż za nim szła panna młoda, którą prowadzili dwaj młodzi chłopcy, również „nieosieroceni", za nimi niesiono symbole pracy domowej, kądziel i wrzeciono z osnową, dalej szła bliższa rodzina/przyjaciele, znajomi i — nieznajomi. Towarzysząca orszakowi muzyka na aulosie, śpiewy weselne i złośliwe przyśpiewki (Fescenninae) wnosiły wesoły nastrój. W drodze obrzucano uczestników orszaku orzechami, co przypominało greckie kata-chysrna. U progu domu witał pannę młodą jej przyszły mąż, na co ona odpowiadała formułkę: Ubi tu Caius, ibi ego Caia — gdzie ty Gajusz, tam ja Gaja, co według starożytnych miało wyrażać myśl: gdzie ty — ojciec rodziny, tam ja — matka rodziny (Plu-tarch, Zag. rzym. 30). Imię Gaja weszło podobno do formułki re-ligijno-prawnej dla upamiętnienia żony króla rzymskiego Tar-kwiniusza Starego (Tarąuinius Priscus) imieniem Gaia Caecilia Tanaąuil, która uchodziła za wzór dobrej żony.
Po wypowiedzeniu formułki młoda żona namaszczała drzwi domu — do którego wchodziła jako przyszła mater familias — , tłuszczem wieprza, zwierzęcia poświęconego Cererze, lub wilka, który był poświęcony Marsowi, i ozdabiała odrzwia wstążkami. Czynności te miały zjednać życzliwość bóstw opiekuńczych oraz były wyrazem objęcia przez młodą żonę obowiązków gospodyni domu. Podobnie jak w Grecji nie przekraczała ona progu domu, lecz przenosili ją towarzyszący jej chłopcy, a pronuba czuwała, ażeby nie dotknęła progu stopą. Zwyczaj ten już przez starożytnych był różnie interpretowany: zdaniem jednych dotknięcie progu byłoby złą wróżbą dla przyszłego życia rodzinnego, inni widzieli w tym zwyczaju symbol zatrzymywania siłą panny młodej, która mogłaby próbować ucieczki do domu rodziców. Nawiązywanie do porwania Sabinek jest błędne, bo zwyczaj ten istniał zapewne na terenie Lacjum znacznie wcześniej i został przejęty przez Rzymian wraz z innymi obrzędami lokalnymi. Może najsłuszniejsze jest tłumaczenie, że przeniesienie przez próg zabezpieczało przed potknięciem się na nim, co u Rzymian było znakiem złowróżebnym (prodigium). Dla silniejszego podkreślenia łączności obu rodzin młody małżonek witał żonę u wejścia wodą i ogniem (aqua et igni), lecz nie wiemy, na czym ta ceremonia polegała; zrozumiałe są tylko symbole; ogień to wspólne ognisko domowe, na którego straży stać miała matka rodziny, a woda była symbolem oczyszczenia.
Wreszcie pronuba wprowadzała pannę młodą do atrium, gdzie stało łoże małżeńskie (lectus genialis), pozostające pod opieką Geniusza (Genius), opiekuńczego bóstwa rodziny; do niego zwracała się więc panna młoda z prośbą o opiekę i o potomstwo.
Następnego dnia zbierali się goście w domu nowożeńców na tzw. repotia „poprawiny"; w obecności zebranych młoda pani składała ofiary przy ołtarzu domowym, podejmowała gości, zasiadała do wrzeciona, ażeby zaznaczyć, że przejmuje obowiązki gospodyni. Niewątpliwie były i inne, lokalne zwyczaje, które nie wszędzie się zachowały. Warro m.in. wspomina, że podczas przeprowadzania do domu męża panna młoda miała przy sobie trzy monety — asy, z których jednym pobrzękiwała w drodze dla pozyskania życzliwości okolicznych bóstw, drugi wręczała mężowi, prawdopodobnie jako symbol dawnego kupna żony (tamąuam, emendi causa), a trzeci składała w ofierze domowym bogom, Larom.
Obrzędów związanych z uroczystym zawieraniem małżeństwa przestrzegano, jeżeli dziewczyna wychodziła za mąż po raz pierwszy. Jeżeli zawierała ponowne małżeństwo wdowa lub kobieta rozwiedziona, ograniczano się do złożenia wzajemnej przysięgi. Często odbywał się ten akt bez świadków.i bez zaproszonych gości.
Formy prawne i religijne przedstawione powyżej utrzymywały się w Rzymie w ciągu wieków, w czasach cesarstwa jednak ojcowie nie narzucali już swej woli córkom w wyborze męża, mogły też kobiety same rozporządzać swoim majątkiem, a nawet spisywać testament bez opiekuna prawnego.
fRóżnice pomiędzy położeniem i rolą kobiety w Grecji i w Rzymie" występowały zarówno w życiu rodzinnym, domowym, jak i w życiu — można by powiedzieć — społecznym i nawet w państwowym. Należy nadmienię, że odnosi się to nie tylko do Rzymu, lecz z podobnych swobód korzystały kobiety w innych miastach italskich/" Kiedy poeta grecki Arystofanes w komedii Lizystrata każe bohaterce komedii zwołać kobiety na zebranie antywojenne, to należy to traktować jako pomysł komediopisarza a nie jako odbicie rzeczywistości greckiej. Natomiast w Rzymie i w innych miastach italskich kobiety miały nawet swoje związki czy kluby, có potwierdzają inskrypcje. W Tuskulum istniały koła dziewcząt czy kobiet tuskulańskich — sodales Tusculanae, a dziewczęta — iuve~ nae w Mediolanie obchodziły ku czci zmarłej towarzyszki święta Parentalia i Rosaria *. W Rzymie istniało prawnie uznane stowarzyszenie kobiet zamężnych — Conventus matronarum, z siedzibą na Kwirynale, a w czasach późniejszego cesarstwa na Forum Traianum. Członkinie stowarzyszenia odbywały zebrania, tematem obrad były niekiedy sprawy ważne, dotyczące nawet sytuacji w państwie! Tak np. decyzja kobiet oddania złota i kosztowności na rzecz państwa podczas wojny z mieszkańcami miasta Weje (zdobyte przez Rzymian w r. 396 p.n.e.) została prawdopodobnie podjęta na jednym z takich zebrań. [W czasach cesarstwa, kiedy udział mężczyzn w życiu państwowym stracił dawne znaczenie musiał też ulec zmianie styl organizacji kobiet. Cesarz Heliogabal przemianował ją na „mały senat" — senaculum, a problemy, jakim poświęcały uwagę jego członkinie, dalekie były od tych, jakie interesowały kobiety rzeczypospolitej. Były to sprawy osobiste, małostkowe, dotyczące pewnych form i przywilejów, przy czym podstawą form i reform była pozycja społeczna kobiet. Decydowały więc panie, która której powinna pierwsza ukłonić się i pozdrowić, która powinna spotkanej ustąpić z drogi, które z jakich rodzajów pojazdów mogą korzystać, a które z przywileju używania lektyk. W okresie rzeczypospolitej decydowały o tym ustawy. z lektyk miały prawo korzystać jedynie żony senatorów oraz kobiety w starszym wieku; Cezar rozszerzył ten przywilej na wszystkie kobiety zamężne od 40 roku życia. Zastanawiały się też panie nad formą strojów odpowiednią do wyjścia na ulicę, nad przyznaniem przywileju noszenia obuwia ozdabianego złotem i drogimi kamieniami. W czasach rzeczypospolitej kobiety, jakkolwiek prawnie znajdowały się niejako na marginesie spraw dotyczących polityki, to jednak orientowały się w sytuacji państwa bardzo dobrze, wprowadzane w te sprawy przez swoich ojców czy mężów, i znane są wypadki, kiedy okazywały pomoc swoim bliskim czy znajomym, interweniując w różnych sprawach, niekiedy zasługujących na poparcie, niekiedy też działając na szkodę państwa. Przecież Katylina wciągał kobiety do grona spiskowców, mając na celu wykorzystanie ich jako narzędzia w przeprowadzeniu zamierzonej akcji. W listach Cycerona znajdziemy niejedną wzmiankę o tym, jak liczono się z interwencją i pomocą kobiet, związanych z ludźmi wpływowymi. Tak np. w liście do Metellu-sa pisze: „gdy dowiedziałem się, że brat twój, usiłuje wykorzystać cały wpływ swej władzy trybuńskiej na moją zgubę, podjąłem rozmowy z żoną twoją Klaudią i z siostrą waszą, Mucją, której życzliwości wielokrotnie doświadczyłem, i prosiłem je, ażeby powstrzymały go od tego bezprawia".
Często także zerwanie narzeczeństwa, rozwody i ponowne małżeństwa były związane z politycznymi planami i drogą do kariery obywateli rzymskich. Nie inaczej przecież postępował i wielki Ga-jusz Cezar: „...Starając się jeszcze bardziej zjednać sobie Pom-pejusza i jeszcze pewniej pozyskać jego wpływy, dał mu za żonę swą córkę Julię, mimo że była już zaręczona z Serwiliuszem Cepionem; natomiast Cepionowi przyrzekł dać za żonę córkę Pom-pejusza, chociaż i ona nie była wolna, gdyż przyobiecano ją synowi Sulli, Faustusowi. Wkrótce, potem sam Cezar ożenił się z córką Pizona, Kalpurnią, a Pizona wyznaczył na najbliższy okres na stanowisko konsula. ...Pompejusż zaś, jak tylko doszło do zawarcia jego związku małżeńskiego z Julią, zapełnił zaraz Forum ludźmi uzbrojonymi i ułatwił ludowi przeprowadzenie odpowiednich uchwał, przy czym Cezarowi przydzielono całą Galię Przedalpejską, Zaalpejską, oraz Illirię i przyznano mu cztery legiony na okres pięciu lat..." (Plutarch, Cezck 14).
Również w okresie cesarstwa są przykłady powierzenia wysokich stanowisk ludziom protegowanym przez wpływowe kobiety: niejaki Gessius Florus zostaje mianowany prokuratorem Judei dzięki przyjaźni swej żony z cesarzową Poppeą; inny bliżej nam nieznany Rzymianin zostaje wprowadzony do stanu senatorskiego dzięki wpływom i staraniom westalki Kampii Seweryny; świadczy o tym fakcie posąg wystawiony kapłance jako dowód wdzięczności jej' protegowanego.
Gotowe do poświęceń i ofiar Rzymianki rzeczypospolitej potrafiły jednak bronić swych uprawnień i przywilejów, a ułatwiała im to możność swobodnego kontaktowania się ze sobą. Najbardziej znanym — dzięki szczegółom podanym nam przez historyka Li-wiusza — jest wystąpienie Rzymianek po drugiej wojnie punic-kiej. Otóż w r. 2.15 p.n.e., podczas drugiej wojny punickiej, wydano ustawę, która ze względu na sytuację państwa ograniczała swobodę kobiet w ich życiu osobistym; nie wolno było kobiecie posiadać więcej niż pół uncji złota, używać barwnych strojów, korzystać z jazdy powozem w obrębie miasta oraz w promieniu 1000 kroków od Rzymu. Kobiety z pełnym zrozumieniem sytuacji zastosowały się do ustawy; kiedy jednak wojna zakończyła się pomyślnie dla Rzymu, kiedy zapomniano już o-skutkach wojny, a ustawa z r. 215 obowiązywała kobiety nadal, wówczas stoczyły całą kampanię z władzami, walcząc o przywrócenie pierwotnego
stanu rzeczy. Liwiusz dokładnie opisuje przebieg burzliwego zebrania w r. 195, przytaczając nawet przemówienia i tych, którzy występowali za utrzymaniem ustawy, i tych, którzy stanęli po stronie kobiet: „Nikt nie mógł zatrzymać kobiet w domu. Nie pomogła ani niczyja rada, ani poczucie wstydu, ani rozkaz męża. Wyległy tłumnie na ulice miasta, prosząc mężczyzn, którzy dążyli na zebranie, ażeby pozwolili przywrócić kobietom ich dawne stroje w chwili, kiedy państwo jest w pełnym rozkwicie, a dobrobyt obywateli . wzrasta z dnia na dzień. Miały odwagę nawet podchodzić do konsulów, pretorów i innych urzędników i im przedstawiać swe prośby. Wiedziały, że najtrudniej będzie pozyskać dla sprawy konsula Katona, który tak przemówił broniąc zagrożonej ustawy:
Rzymianie! Gdyby każdy z nas był trwał przy utrzymaniu swej prawem ustalonej władzy męża nad żoną, mniej mielibyśmy kłopotu ze wszystkimi kobietami. Teraz nasza swoboda, ograniczona w domu przez to niedostateczne opanowanie kobiet — zostaje zlekceważona i zdeptana tutaj, na Forum. Boimy się ogółu kobiet, ponieważ nie potrafiliśmy opanować jednostek.
Ja doprawdy ze wstydem przeciskałem się przed, chwilą przez ten tłum kobiet. Gdyby mnie nie powstrzymywał szacunek, jaki mam dla kilku z nich (nie dla wszystkich — zastrzegam!), których nie chciałem narazić na to, żeby miały wrażenie, że je konsul karci, byłbym wprost do nich powiedział: Cóż to za nowy zwyczaj wybiegać na ulice i atakować prośbami cudzych mężów? Czy każda z was nie mogła poprosić o to swojego męża w domu? Zresztą — o ile byście się kierowały poczuciem wstydu — pamiętałybyście, że nawet.w domu nie przystoi wam interesować się tym, jakie ustawy się wydaje, jakie znosi.
Nasi przodkowie byli przeciwni temu, żeby kobiety zajmowały się swoim osobistym majątkiem same, bez opiekuna. Pozostawały pod władzą ojca, brata, męża. My — jeśli już taka wola bogów — pozwalamy im nawet mieszać się do spraw państwa, wtrącać się do spraw, jakie załatwiamy na Forum, na wiecach, na zgromadzeniach. A cóż one innego robią teraz na ulicach? Agitują za wnioskiem trybunów, ponieważ ich zdaniem należy znieść ustawę! Zastanówcie się, jakimi to prawami przodkowie nasi ograniczyli swobodę kobiet, uzależniając je od mężów. A jednak, chociaż
istnieją te wszystkie ustawy, które krępują kobiety, z trudem możecie utrzymać władzę nad nimi. Więc jakże możecie wierzyć w to, że jeżeli dopuścicie do tego, żeby stopniowo zyskiwały równouprawnienie z mężczyznami, będziecie mogli utrzymać nad nimi władzę? Przecież skoro tylko staną się nam równe, natychmiast wezmą nad nami górę. Oto teraz sprzeciwiają się nowym ustawom, jakie zostały wymierzone przeciwko kobietom. Proszą o wyzwolenie nie jak od prawa, lecz jakby od bezprawia. Jeżeli zniesiecie ustawę, którą wydaliście, do której rozkazaliście się stosować, którą uznaliście za słuszną, stosując przez tyle lat, to tym samym osłabicie moc innych ustaw.
Nie ma takiego prawa, które dogadzałoby wszystkim obywatelom, ale dąży się da wydawania takich ustaw, które mogą przy-, nieść korzyść większości, i to w jak najwyższym stopniu. Jeżeli będzie się osłabiać i obalać ustawy, które komuś osobiście nie dogadzają, to w takim wypadku co będzie mogło utrzymać w mocy wszelkie prawa, jeżeli ci, przeciwko którym je uchwalono, będą mogli natychmiast je odwołać?
Chciałbym jednak usłyszeć, dlaczego to kobiety zaniepokojone wybiegły na ulice miasta i z trudem można "je powstrzymać, bo gotowe wpaść na zgromadzenie, na Forum? Jakaż to „szlachetna pobudka", kieruje tą secesją kobiet? „chodzi nam o to, mówią, ażeby lśniło na nas złoto i purpura, ażebyśmy mogły jeździć powozami tak w dni świąteczne jak i w powszednie, triumfując niejako z okazji naszego zwycięstwa, z okazji zniesienia ustawy i pozyskania waszych głosów. Dążymy do tego, ażeby nie było żadnych ograniczeń zbytku, żadnych granic dla naszej rozrzutności". — Za pamięci ojców naszych próbował król Epiru Pyrrus za pośrednictwem swego posła Kineasza pozyskać darami nie tylko mężczyzn, ale i kobiety. Nie było jeszcze wtedy ustawy, która by ograniczała rozrzutność^kobiet, jednak żadna z nich nic nie przyjęła. Jakże myślicie, co było przyczyną ich postępowania? To samo, dzięki czemu przodkowie nasi nie potrzebowali takiej ustawy wydawać; nie było zbytku, który by należało poskramiać.
Gdyby ,tak dzisiaj przyszedł Kineasz i przyniósł podarki, znalazłby na ulicach kobiety gotowe, by je przyjąć (...)! Oto zebrane tłumnie proszą cudzych mężów, i to (co jeszcze gorzej o nich świadczy) proszą o zniesienie ustawy, o oddanie głosów za wnioskiem i od niektórych uzyskują je; dajecie się uprosić na własną niekorzyść, na niekorzyść państwa i własnych dzieci. Kiedy ustawa przestanie ograniczać rozrzutność waszych żon, wy sami nigdy nie będziecie w stanie uczynić tego" (Liwiusz, Od założenia Rzymu XXXIV 1 nn.).
Tak przemówił Katon. Ale miały kobiety i obrońców swojej sprawy. Lucjusz Waleriusz przedstawił ofiarne stanowisko kobiet podczas wojny, złożenie klejnotów na rzecz skarbu państwa, pomoc okazywaną chętnie w chwilach krytycznych. Zdaniem jego kobiety powinny odczuć poprawę losu, chociażby przez zniesienie krępującej je w ich strojach ustawy. „Przecież — mówił — my mężczyźni używamy purpury, a żonom naszym zabronimy jej używać? A cóż odrzucą one na znak żałoby, jeżeli nie będą nosiły purpury i złota?" Mowa Waleriusza zapowiadała już zwycięstwo pań rzymskich. Następnego dnia jeszcze większy tłum kobiet wyległ na miasto. Otoczyły dom Brutusów, trybunów, którzy byli za utrzymaniem ustawy, i nie ustąpiły, aż i oni zgodzili się na jej
zniesienie.
Jak bardzo kobiety rzymskie pilnowały własnych spraw, świadczyć może także anegdota opowiedziana przez Gelliusza (Noce Attyckie I 23), która b ile nawet jest rozbudowaną plotką, musi być w pewnym stopniu odbiciem rzeczywistości. Otóż Rzymianie w swoim programie wychowawczym uwzględniali także przystosowywanie młodzieży do udziału w życiu politycznym przez bierny w nim udział. Dlatego dozwolono, żeby młodzi chłopcy, synowie senatorów, mogli uczestniczyć w obradach senatu. Obowiązywało ich oczywiście zachowanie tajemnicy, co było także kształceniem charakteru. Otóż kiedy jeden z tych młodych ludzi, niejaki Papiriusz, nie mógł uwolnić się od natarczywych pytań matki, co było przedmiotem obrad senatu, podał zmyśloną, zresztą dowcipną, wersję, że rozważano problem, czy lepiej wprowadzić ustawę zezwalającą mężczyznom mieć dwie żony, czy kobiecie dwóch mężów. Następstwa tego niewinnego zdawać by sie/ mogło kłamstwa były . dla senatorów zaskakujące: podobnie jak to się zdarzyło w roku 195 p.n.e., przed senatem zebrał się tłum kobiet protestujących przeciwko pierwszemu projektowi, a występujących za ustawą zezwalającą kobiecie na pożycie z dwoma mężami. Inwazja kobiet zaskoczyła senatorów, Papiriusz wyjaśnił sytuację i przyznał się do kłamstwa, którym ochronił się przed naruszeniem tajemnicy obrad. Tym wydarzeniem tłumaczono zakaz wprowadzania młodzieży na posiedzenia senatu.
W okresie cesarstwa wobec ogólnego rozluźnienia obyczajów korzystały kobiety z coraz większych swobód. Życie ich stało się ulubionym tematem satyryków, ale i inni pisarze widzieli zło, jakie szerzyło się w społeczeństwie rzymskim, a wzorem był często dwór i rodzina cesarska. Drastyczny obraz, nie słabszy w swym wyrazie od satyr Juwenalisa, daje w jednym ze swych listów do Lucyliusza Seneka: „Ów największy z lekarzy, a zarazem założyciel nauki lekarskiej, Hippokrates, powiedział, że niewiastom ani włosy nie wypadają ani nogi ich nie są atakowane przez podagrę. Natura niewiast nie odmieniła się, lecz została niejako przerobiona. Bo gdy dorównały mężczyznom w rozwiązłości, nabawiły się podobnych do męskich chorób. Równie jak mężczyźni spędzają bezsenne całe noce, równie jak mężczyźni piją, podniecając przy tym mężczyzn pachnidłami i winem. Jednako zwracają przez usta to, czym przeładowały opierające się swoje żołądki, a wymiotami jeszcze raz przemierzają całe wypite przez się wino; jednako pojadają również lody, przynosząc ulgę rozpalonym wnętrznościom. Chucią zaś wcale Lie ustępują mężczyznom, one, stworzone po to, by mężczyzn tylko 'dopuszczać do siebie...
Cóż więc dziwnego, że najwybitniejszemu z lekarzy, najlepiej znającemu naturę ludzką, można zarzucić nieprawdę, skoro aż tyle jest kobiet chorych na podagrę i łysych? Przywilej swojej płci straciły przez występki i — ponieważ wyzbyły się kobiecości— skazane są na męskie choroby" (Listy 95, 20 nn.).
Nic więc dziwnego, że przy takim rozluźnieniu obyczajów i niezależności majątkowej kobiet coraz częstszym zjawiskiem stawały się rozwody, w przeciwieństwie do pierwszych wieków istnienia Rzymu, kiedy tylko wyjątkowe sytuacje doprowadziły do zerwania związku małżeńskiego. Podobno pierwszy rozwód miał miejsce w r. 231 p.n.e. „Ludzie wspominają — pisze Aulus Gel-liusz — że w ciągu jakichś pięciuset lat od założenia Rzymu nie było ani w Rzymie ani w Lacjum żadnych spraw dotyczących majątku żony ani też nie było zabezpieczenia prawnego, ponieważ w ogóle nie było ono potrzebne wobec tego, że małżeństwa się nie rozwodziły. Także Serwiusz Sulpicjusz w swojej pracy „O posagach" pisze, że wtedy dopiero okazało się, że jest konieczne prawne zabezpieczenie majątku żony, kiedy to Spuriusz Karwi-liusz o przydomku Ruga, człowiek ze znanego rodu, przeprowadził rozwód, ponieważ żona jego nie mogła mieć dzieci. Było to w r. 523 od założenia Rzymu (= 231 p.n.e.) za konsulatu Marka Atiliusza i Publiusza Waleriusza.
A przecież utrzymuje się opinia, że ten Karwiliusz bardzo kochał żonę, którą porzucił, i cenił ją bardzo za jej zalety charakteru; ponad uczucie miłości przeniósł jednak ważność złożonej przysięgi, pod wpływem cenzorów bowiem złożył przysięgę, że pojmie żonę, ażeby zapewnić sobie potomstwo" (Noce Attyckie IV 3, 1 - 2).
Jeżeli Gelliusz mówi o pierwszym rozwodzie, to chodzi prawdopodobnie o pierwszy rozwód przeprowadzony z winy przypisywanej żonie. Znamy bowiem znacznie wcześniejsze wypadki rozwodów i jeżeli w Prawach XII Tablic z lat 451 - 449 p.n.e. jest formuła, w jakiej mąż ma żądać od żony wydania kluczy (claves ademit, exigit — zabiera klucze, żąda ich), to tkwi tu prawdopodobnie ślad pierwotnego zwyczajowego postępowania w wypadku rozejścia się małżonków.
( Rozróżniano dwie formy rozejścia się: repudium — zerwanie małżeństwa przez jedną ze stron, oraz dwortium — rozwód przeprowadzony za zgodą obojga małżonków. Małżeństwa zawarte według formy coemptio albo usus (zob. s. 238) nie miały trudności w uzyskaniu separacji; mąż, podobnie jak to się działo w Grecji, mógł odesłać żonę do domu jej rodziców czy opiekunów, oddając jej własność; związana z tym aktem była formułka: tuas res ha-beto, vade foras (lub: exi joras) — zabieraj swoje rzeczy i wynoś się. Były natomiast trudności z uzyskaniem rozwodu,.jeżeli małżeństwo zostało zawarte na podstawie confarreatio. Podobnie jak zawarcie związku na tej zasadzie, rozwód także wymagał pewnych formalności prawnych. W początkach podstawą prawną do uzyskania rozwodu była jedynie zdrada ze strony żony lub nieposłuszeństwo wobec męża. Wspominaliśmy o wypadku, kiedy to obywatel rzymski zażądał rozwodu, ponieważ żona poszła na widowiska bez jego pozwolenia; w wieku III p.n.e. uznawano już poza zdradą ze strony żony i inne powody do uzyskania rozwodu.
Mąż musiał podać prawnie uzasadniony powód, dlaczego chce rozejść się z żoną i musiał' udowodnić jej winę. Zarzuty te były rozpatrywane na naradzie familijnej. Obywatel, który bez podania istotnie ważnej przyczyny albo bez zwołania narady familijnej opuścił żonę, narażał się na potępienie przez opinię publiczną, a nawet mógł być skreślony z listy senatorów.
Jednak już w wieku II p.n.e. przełamano te zasady i podawano błahe powody ubiegania się o rozwód, jak np. w wypadku, kiedy mąż podał jako winę żony to, że wyszła na ulicę z odsłoniętą twarzą. Czy „niezgodność charakterów" mogła być podstawą do udzielenia rozwodu, prawnicy nie mówią, ale wzajemny stosunek małżonków^odgrywał w tym prawdopodobnie pewną rolę. Dowodem może być anegdota o Rzymianinie, któremu zarzucano, że roz-szedł się z ąpną pełną zalet, piękną, bogatą; zasypywany zarzutami wyciągnął nogę, na której miał piękny sandał i powiedział: „przecież i ten but jest nowy, ładnie wygląda, a nikt nie wie, gdzie mi nogę uwiera" (Plutarch, Zalecenia małżeńskie 22).
Pod koniec rzeczypospolitej rozwody stały się w Rzymie zjawiskiem powszechnym i nagminnym, a kobiety nawet nie broniły się przed nimi, mając zabezpieczenie majątku. Zapewne coraz rzadziej udawały się Skłócone małżeństwa do bogini, która ongiś stojąc na straży codziennego spokoju w rodzinie miała łagodzić konflikty małżeńskie. „Kiedy doszło do jakiejś kłótni między mężem i żoną — opowiada Waleriusz Maksimus — szli do kapliczki bogini Viriplaca2 na Palatynie i tam kolejno mówili, o co każde z nich miało pretensje; w ten sposób wyładowywali swój gniew i wracali pogodzeni".
Niewiele mogła Viriplaca pomóc, kiedy w grę wchodziły problemy poważniejsze; i dla majątku i ze względów politycznych zmieniano żony i mężów; małżeństwo pomogło niejednemu w pozyskaniu silniejszych stronników politycznych albo w poprawieniu sytuacji majątkowej. Przykładem może być Cyceron, który po 37 latach pożycia małżeńskiego z Terencją porzucił ją, żeby poślubić młodą, dwudziestoletnią dziewczynę dla poratowania swojej sytuacji materialnej, a mógł liczyć na to, gdyż jako prawny opiekun młodej Publilii dobrze orientował się w jej stanie majątkowym.
Zerwanie z tradycją, nowe ustawy, które ulegały zmianom i rozszerzeniom, doprowadziły do tego, że kobiety zyskały większą swobodę i prawo decydowania o własnym losie. Jeżeli kobieta chciała odejść od męża, wystarczała decyzja jej rodziców czy opiekunów, a jeżeli nie miała już rodziców ani bliższych krewnych i była samodzielną, sui iuris, mogła sama wypowiedzieć odpowiednią formułę prawną. Rozwody z inicjatywy żony były coraz częstsze, więc i rozwodów było coraz więcej, dość przypomnieć, że Seneka mówi iż są kobiety, które liczą lata nie według urzędujących konsulów lecz według swych mężów.
Zdarzało się, że kobieta orientująca się w sytuacji majątkowej męża, przewidująca, że z takich czy innych powodów majątek jego może być uszczuplony, korzystała z rozwodu, żeby uratować swoją własność. Udział w życiu politycznym, zajmowanie pewnych wyższych • stanowisk pochłaniało przecież majątki, gdyż pociągało za sobą znaczne wydatki. Toteż Marcjalis pokpiwa z pani, która porzuca męża, kiedy ten został pretorem, co pociągnie za sobą wielkie wydatki:
Styczeń nam, Prokulejo, nastał z nowym rokiem:
Ty do rozwodu z mężem szybkim dążysz krokiem
I zabierasz — co twoje. Nagła awantura?
Nie odpowiadasz? Więc powiem: przyczyną — pretura!
Na togę purpurową, nie-licząc igrzyska
Sto tysięcy by poszło — kwota nawet niska;
Dwadzieścia znów tysięcy — to święta dla ludu:
Nie o rozwód ci chodzi, o korzyść — bez cudu.(X 41)
Już w okresie wcześniejszym, za pryncypatu Augusta, uzyskiwano rozwody bez większych trudności, bo też August rozwodów nie zwalczał, lecz dbał jedynie o podtrzymanie życia rodzinnego ze względu na przyrost ludności; tym się tłumaczą jego ustawy nakazujące pozostawanie w związku małżeńskim kobietom od 20 do 50 roku życia, a mężczyznom od 25 do 60. Ustawy przewidywały także sytuacje porozwodowe i zobowiązywały małżonków rozwiedzionych do zawarcia nowego związku prawnego, przy czym wyznaczano nawet termin, w jakim kobieta powinna była zawrzeć nowy związek małżeński, a mianowicie miało to nastąpić w okresie od sześciu miesięcy od rozwodu do dwóch lat.3
Kandydaci na nowych mężów szukali żon raczej wśród kobiet starszych, myśląc o testamencie i spadku, jaki im przypadnie w udziale; sytuacje takie stawały się także przedmiotem ataków satyry:
Wyjść chce za mnie za mąż, stan wdowi sobie sprzykrzywszy, Paula; ja — nie chcę, ja szukam sędziwszej. (Marcjalis, X 8)
August dążył jednak do uregulowania systemu rozwodów. Ustawy wydane przez niego wymagały dla uzyskania rozwodu decyzji jecfnego z małżonków wyrażonej w obecności siedmiu świadków. Pewnym osiągnięciem ustawodawstwa Augusta było zabezpieczenie materialnej strony kobiety rozwiedzionej, gdyż poprzednio w tej dziedzinie panowało bezprawie. Ustawodawstwo Augusta dało możność opuszczonej żonie dochodzenia swych praw do zwrotu majątku na zasadzie postępowania cywilnego, tzw. actio rei uxoriae — sprawa majątku żony, nawet jeżeli w kontrakcie ślubnym, nie zastrzeżono zwrotu majątku w wypadku zerwania niałżeństwa., To tłumaczy nam zachowanie się Prokułei zaatakowanej przez Marcjalisa.
Wprowadzono także zwyczaj wysyłania do osoby zainteresowanej formalnego zawiadomienia o decyzji zerwania małżeństwa, tzw. libellus divortii — dokument rozwodowy, ale też nie zerwano z dawnym zwyczajem odsyłania żony z błahego powodu (byle móc zawrzeć małżeństwo korzystniejsze), o czym wspomina Juwenalis:
Niech przyjdzie suchość cery i trzy zmarszczki marne,
Niech oczy będą mniejsze i ząbeczki czarne,
Powie: „Zbieraj manatki i wynoś się zaraz!"(VI 143 nn.)
Przy rozejściu/się małżeństwa powstawały często sprawy sporne co do podziału majątku, lecz nie było i być nie mogło sporu co do opieki nad dziećmi, gdyż w Rzymie podlegały one zawsze i jedynie władzy ojca. Według Gajusa, który powołuje się na wypowiedź HadrianaYfa więc jest to już okres późny w rozwoju państwowości rzymskiej) „nie ma-prawie innych ludzi, którzy by mieli nad swoimi synami taką władzę, jaką my mamy" (Gajus, 1, 53). Chodzi tu również o prawo życia i śmierci — ius vitae necisąue, z którego ojciec mógł korzystać przyjmując do rodziny urodzone z jego małżeństwa dziecko lub kazać je porzucić.
/'Kobieta spodziewająca się dziecka nie pozostawała pod opieką lekarską a i przy porodzie, podobnie jak w Grecji, ograniczano się do pomocy położnej czy mającej w tej dziedzinie pewne doświadczenie niewolnicy. Nic więc dziwnego, że częste były wypadki poronień, lub śmierci dzieci lub rodzących matek. ^Pliniusz Młodszy wspomina z ubolewaniem o śmierci dwóch sióstr, córek Helwidiusza, które zmarły przy porodzie, a każda z nich pozostawiła córeczkę. „Dręczy mnie myśl — pisze — że dzieci te w chwili gdy przychodziły na świat, straciły matki" (Listy IV 21). Sam Pliniusz doznał innego nieszczęścia; żona jego, Kalpurnia, która nie przygotowana dostatecznie-* nie zachowywała odpowiednich ostrożności będąc w ciąży, poroniła i sama ciężko to odchorowała (Listy VIII 10).
/Uroczystości z okazji przyjścia na świat dziecka zaczynały się w—Rzymie dopiero w dniu ósmym po jego narodzeniu i trwały trzy dni. Był to tzw. dzień oczyszczenia, dies lustricus (lustrare — oczyszczać); ojciec przez podniesienie niemowlęcia z ziemi — infantem tollere — wyrażał decyzję przyjęcia go do rodziny, po czym składano ofiary oczyszczające i nadawano niemowlęciu imię. W uroczystościach tych prócz najbliższej rodziny uczestniczyli zaproszeni goście, którzy przynosili dziecku pierwsze upominki, zabawki lub amulety, które zawieszone na szyjce niemowlęcia miały go zabezpieczać przed mocą złych duchów. Uroczystości kończyły się trzeciego dnia przyjęciem.
Długo nie było w Rzymie obowiązku zgłaszania dzieci nowo narodzonych w jakimś urzędzie, dopiero w chwili dojścia do pełnoletności i przywdziania togi męskiej (toga alba); kiedy więc na młodym obywatelu zaczynały ciężyć obowiązki państwowe, musiał zgłosić się w odpowiednim urzędzie i zostawał wciągnięty na listę obywateli. Dopiero zarządzenie Oktawiana Augusta zobowiązywało ojca do zgłoszenia w odpowiednim urzędzie nowo narodzonego dziecka w ciągu 30 dni od dnia urodzin. W Rzymie aktu tego dokonywano u prefekta aerarium Saturni, a na prowincjach w „biurach meldunkowych", które mieściły się w głównym mieś-
cie danej prowincji. W akcie takim stwierdzano pełne nazwisko zgłoszonego ¦^dziecka, datę urodzenia, stwierdzenie wolnego urodzenia i prawo obywatelstwa. Wcześniejsza ustawa Sulli z r. 81 p.n.e. lex Cornelia de jalsis wskazuje, że bywały nadużycia i fałszywe przypisywanie sobie obywatelstwa rzymskiego, co na mocy wspomnianej ustawy było karane wygnaniem. Taki proces na podstawie niesłusznego oskarżenia wytoczono greckiemu poecie Archiaszowi, którego bronił Cyceron. Wciągnięcie więc danych dotyczących pochodzenia i praw obywatelstwa przy wpisywaniu do kalendarium — księgi metryk — zapobiegało do pewnego stopnia tego rodzaju fałszerstwom. Listę zgłoszonych dzieci wystawiano do, publicznej wiadomości, w jakich terminach i jak często, nie wiemy. Zachował się ciekawy dokument, odpis aktu urodzenia dziewczynki, sporządzony na woskowanej tabliczce, zapewne na życzenie rodziców (przechowywany w zbiorach uniwersytetu w Michigan, Papirus nr 766). Dokument pochodzi z Aleksandrii egipskiej, z czasów Hadriana (r. 127), i tym tłumaczy się podanie dat według kalendarza rzymskiego i egipskiego. Tekst, zapisany po obu stronach tabliczki, brzmi:
„Za konsulatu L. Noniusa Asprenaty, po raz drugi konsula, i M. Annftisa Libona, w Idy kwietnia roku XII cezara Trajana Hadriana Augusta, dnia XVIII miesiąca Pharmuti w Aleksandrii w Egipcie przepisane i sprawdzone z listy zgłoszeń o urodzinach dzieci, lista ta była wystawiona na forum Augusta, na której było zapisane to, co poniżej: za konsulatu M. Klaudiusza Akwili Galli-cena i T. Atiliusza Rufusa Titiana, w r. XII panowania cezara Trajana (Hadriana) Namiestnik Egiptu przyjął zgłoszenia urodzonych dzieci bez rozpatrywania okoliczności — na tablicy VIII koi. II zapisano większymi literami: Za konsulatu L. Noniusa Torkwata Asprenaty, po raz drugi konsula, i M. Anniusa Libona — dn. VI przed Kalendamijkwietnia (=27 marca) G. Herennius Geminianus płacący CCCLXXV sesterców podatku zgłasza córkę Herennię Gemellę z matki Diogenis, córki Marka, urodzoną dn. V przed Idami marca (=11 marca), które były ostatnio (= bieżącego roku).4
Dokument ten jest cenny, gdyż stwierdza, że i dziewczęta wpisywano na listy obywateli, co było ważne dla kobiet ze względów formalno-prawnych przy sporządzaniu kontraktów ślubnych, zabezpieczeniu spraw majątkowych i uprawnień żony.
Sytuacja dzieci nie przyjętych przez ojca do familii i porzuconych była taka sama jak w Grecji. Już Prawa XII tablic nakazywały uśmiercenie niemowląt słabych i kalek podobnie jak to miało miejsce w Sparcie. Jednak ojciec miał także prawo nie przyjąć do rodziny niemowlęcia zdrowego, tak płci męskiej jak i żeńskiej. I, rzecz ciekawa, korzystanie z tego prawa z biegiem czasu wzmagało się; w okresie pryncypatu porzucano przeważnie dziewczynki oraz dzieci pozamałżeńskie, a w wiekach późniejszych, III i IV, porzucano dzieci coraz częściej. Prawo nie wkraczało w tę sprawę, odzywały się jedynie głosy filozofów, potępiające dzieciobójstwo, jak Muzoniusza w wieku I czy Epikteta w wieku I/II. Ustawodawstwo i prawo zajmowało się jedynie rozwiązywaniem konfliktów, jakie narastały pomiędzy ojcem porzuconego dziecka a tym, kto je znalazł i uratował. Skutecznie zaczęło zwalczać dzieciobójstwo dopiero chrześcijaństwo.
W klasycznym prawie rzymskim a nawet w prawie wczesnego dominatu znajda pozostawał w nieograniczonej władzy tego, kto go podniósł i uratował. Podnoszący ustalał, czy dziecko ma być wolne czy też przeznaczone na niewolnika, co zdarzało się najczęściej. Jednak dziecku porzuconemu urodzonemu z rodziców wolnych, przysługiwało w przyszłości prawo dochodzenia wolności — praeiudicium de libertate. Ojcu naturalnemu przysługiwała nadal nad porzuconym patria potestas, o ile dziecko to odnalazł. Mógł żądać wydania dziecka i nie był nawet zobowiązany do zwrotu kosztów żywienia i wychowania, które poniósł dobrowolny opiekun — nutritor.
Wcześnie jednak zaczęto występować przeciwko żądaniu zwrotu porzuconego ongiś dziecka bez pokrycia kosztów, jakie ktoś łożył na utrzymanie go. Dopiero w r. 331 cesarz Konstantyn Wielki postanowił, że ojciec, który porzuca swe dziecko, traci do niego prawo i władzę — patria potestas.
W przypadku porzucenia dziecka pozamałżeńskiego z niewolnicy — partus ancillae, nawet o ile stało się to bez wiedzy właściciela niewolnicy lub wbrew jego woli, odzyskać można je było tylko pod warunkiem zwrotu kosztów utrzymania i wychowania. Cesarze Walentynian, Walens i Gracjan (lata 364 - 383) zabronili porzucać dzieci wolne, a w stosunku do dziecka z niewolnicy odebrali panu (dominus) prawo domagania się zwrotu dziecka, które porzucił narażając je na śmierć. Teodozjusz (379 - 395) i Honoriusz (395 - 423) ustalili, że pan nie może domagać się zwrotu dziecka, jeżeli porzucenie było poświadczone przez świadków i biskupa. Ostatecznie cesarz Justynian (527 - 565) zabronił także porzucać dziecko z niewolnicy, partus ancillae, a w wypadku porzucenia znajda nie mógł być traktowany jako niewolnik. Dzięki temu każde porzucone dziecko, czy wolne, czy z rodziców nie-wolnych, czy pozamałżeńskie z niewolnicy, czy dziecko kolona miało zapew»ioną wolność. ,
Brak świadectw stwierdzających zachowanie się ojca w wypadku przyjścia na świat bliźniąt (gemini) czy trojaczków (tri-gemini); prawdopodobnie rzadko udawało się utrzymać przy życiu takie niemowlęta z powodu braku odpowiedniej pomocy lekarskiej (zob. s. 254). Gellius X 2 wspomina o pięcioraczkach w Egipcie i twierdzi, powołując się na Arystotelesa, że jest to najwyższa liczba dzieci, jakią kobieta może wydać na świat. Nie wiemy jednak, czy dzieci te udało się utrzymać przy życiu. Natomiast tenże autor wspomina, że za Augusta jakaś niewolnica (prawdopodobnie na dworze princepsa) wydała na świat pięcioro dzieci, które żyły zaledwie kilka dni, a wkrótce zmarła także ich matka. August kazał wznieść im grobowiec, a wyryty na nim napis podawał przytoczone powyżej szczegóły. Był to więc wypadek rzadki, który — jak się okazuje — już w owych czasach uważano za godny odnotowania.
Różne też było traktowanie dzieci pozamałżeńskich. Trwałe związki pozamałżeńskie zdarzały się już i w okresie surowej w swych obyczajach rzeczypospolitej, ale częstszym zjawiskiem stały się w czasach Oktawiana Augusta, a był to w pewnym stopniu skutek jego ustaw. Przewidywały one bowiem kary dla osób dopuszczających się zdrady małżeńskiej, cudzołóstwa, lecz nie podlegał karze konkubinat. Dzięki temu utrzymywały się konkubinaty przeważnie z kobietami, z którymi małżeństwo ze względów społecznych lub obyczajowych było zabronione.
Jednak zarówno kobieta żyjąca w konkubinacie jak i dzieci z takiego związku nie korzystały z żadnych uprawnień: kobieta nie miała zaszczytnego miejsca u boku męża, a dzieci — jako pozamałżeńskie — nie mogły rościć sobie prawa do majątku ojca. W cesarstwie chrześcijańskim dążono do uregulowania tej sprawy przez utrudnianie sytuacji konkubiny i zmuszenie w ten sposób do przekształcenia związku w małżeństwo prawne. Konstantyn Wielki w swej konstytucji z r. 326 wprowadził zakaz utrzymywania konkubinatu obok istniejącego związku małżeńskiego, zapewne tak ze względów etycznych jak i ze względu na sytuację dzieci z takiego nielegalnego związku; niektórzy interpretują znaczenie tej ustawy nawet w ten sposób, że przez zmianę konkubinatu na związek prawny dzieci z tego związku stawały się pełnoprawnymi— filii legitimi. Justynian uznał konkuhinat jako niższą formę małżeństwa, zwłaszcza jeżeli chodziło o prawa spadkowe konkubiny i jej dzieci. W tej postaci konkubinat przetrwał w Cesarstwie Wschodnim do końca IX, na Zachodzie do XII wieku.
Wrócić jednak należy do rodziny, w której ojciec dokonał formalnego uznania noworodka i przyjęcia go do familii. Opiekę nad dzieckiem przejmowała matka wraz z piastunką, niańką, a często w karmieniu niemowlęcia zastępowała matkę mamka. Na temat, w jakim stopniu słuszny jest ten zwyczaj, toczyły się dyskusje już w starożytności, gdyż uchylanie się matki od karmienia dziecka własnym mlekiem uważano na ogół za przejaw wygodnictwa. Jedni uważali, „że nie jest to istotne, czyim mlekiem dziecko jest karmione, byleby było odżywiane i utrzymało się przy życiu", inni — że jest to obowiązkiem matki. Obszerniej rozwodzi się na ten temat filozof Faworinus, którego wypowiedź przytacza Gellius, Noce Attyckie XII 1. Faworinusa oburjsa to, że młoda nr "ca nie zamierza karmić swojego dziecięcia.8 „Żywiła — powiada iTawori-nus — w swoim ciele własną krwią to coś, czego nie widziała, a ma nie karmić swoim mlekiem tego, którego widzi już żywego, już człowieka, już dopominającego się, by spełniała wobec niego obowiązki matki? Czy... natura dała kobietom piersi nie w tym celu, by karmiły dzieci, ale dla przyozdobienia ciała? ...któż mógłby nie doceniać tego i lekceważyć, że kobiety, które dzieci swoje opuszczają, odłączają od siebie, i oddają drugim na karmienie, przecinają, a w każdym razie osłabiają i rozluźniają ową więź i spójnię, jakim jest uczucie miłości, którym natura wiąże rodziców z dziećmi? Kiedy bowiem nie ma się na oczach dziecka, które oddano gdzie indziej, siła gorącego uczucia macierzyńskiego przygasa, powoli przycicha głos największej troskliwości, a niepamięć o dziecku oddanym innej karmicielce niewiele jest mniejsza od niepamięci o dziecku, które zabrała śmierć.
A jeżeli chodzi o samo niemowlę, to i jego uczucie miłości, przywiązania przenosi się na tę, która go karmi, i potem, jak to bywa z dziećmi porzuconymi, nie ma żadnego uczucia dla matki, która go na świat wydała, ani nie odczuwa jej potrzeby. I dlatego, kiedy zostaną zatarte i zniszczone podstawy miłości wrodzonej, to o ile widzi się, że tak wychowane dzieci kochają ojca i matkę, to w znacznym stopniu nie jest to uczucie wypływające z natury, lecz okazywane dla zachowania opinii dobrego obywatela".
Medycyna dziecięca, pediatria, miała w Rzymie swoich przedstawicieli, a najbardziej postępowym wśród pediatrów starożytności był^oranos^działający w Rzymie za Trajana i Hadriana.' W dziele~(5chorobaćh kobiecych omawia w 23 rozdziałach opiekę nad dzieckiem, a z tych siedem rozdziałów poświęca problemowi karmienia niemowląt. Nie ogranicza się do spraw karmienia, ale daje wskazówki dotyczące pielęgnowania ciała, techniki karmienia, badania mleka, warunków życia matki czy zastępczej karmi-cielki, przewijania niemowlaka, godzin snu itp. Niektóre wskazówki nie odbiegają od metod współczesnych, a więc przeciwny jest uspokajaniu krzyczącego dziecka ciągłym podawaniem mu piersi, wymaga karmienia regularnego, i to tylko w dzień, nigdy w nocy, a prz*."% wszystkim zaleca karmienie przez matkę, zwalcza karmienie sztuczne. A że stosowano i takie-doży wianie, świadczą znaleziska; w sarkofagach dziecięcych w Pompejach znaleziono różne naczynia i urządzenia w rodzaju „smoczków" do ssania.'
Oczywiście^ według tradycyjnych wierzeń italskich, niemałą rolę przy opiekowaniu się niemowlęciem odgrywały bóstwa, te typowo italskie, z których każde świadczyło swą pomoc w innej sytuacji: Lewana (levare — podnosić) czuwała nad tym, by ojciec podniósł złożone przed nim niemowlę i uznał je za członka rodziny; Kubina (cubare — leżeć) opiekowała się dzieckiem leżącym w kołysce; Statilina (storę — stać) uczyła je stawiać pierwsze kroki; Potina (potare — pić) uczyła je pić, a Edulia, Edulika (edere —jeść) uczyła jeść; Fabulina (fari — mówić) troszczyła się, by dziecko zaczęło mówić. Był to wczesny etap rozwoju dziecka, ale niewiele zdziałałyby owe- bóstwa gdyby nie troskliwa opieka matki i niani — nutrix, które zajmowały się dzieckiem do siedmiu lat życia.
Ważną dla matki była pomoc piastunki w pierwszych miesiącach życia niemowlęcia, kiedy konieczne było ciągłe czuwanie przy nim, przewijanie, usypianie, a potem wdrażanie do karności, w czym nianie stosowały podobne metody jak piastunki greckie, strasząc niegrzecznych maluchów wytworami fantazji:) w Grecji była Mormó, Mormolyke, a w Rzymie — Lamia, potwór, przyjęty zresztą z Grecji, który miał porywać małe dzieci. Rzymianie chętnie powierzali opiekę nad dziećmi niewolnicom Greczynkom, gdyż przy nich uczyło się dziecko wcześnie języka „obcego*", tzn. greckiego, Kwintylian jednak przywiązuje wielką wagę do tego, by piastunki mówiły po łacinie, i to poprawnie, gdyż od nich słyszy dziecko pierwsze wyrazy, które usiłuje powtarzać, naśladować; jeżeli przyzwyczai się do błędnej wymowy, trudno będzie potem błędy wykorzenić (Kształcenie mówcy I 16).
(^Dzieciństwo chłopców i dziewczynek rzymskich upływało na zabawach^jpodobnych do greckich: dzieci znały grę w kostki, bawiły się orzechami i monetami (caput — głowa, navis — okręt, wy-qbrażenia na monetach, odpowiednikiem tej gry jest orzeł—resz-ka); ulubioną zabawą byłaAgra w piłkę w różnych odmianach; jedną znich była gra zbliżona do greckiej basilindy (zob. s. 228) powtarzano przy tej zabawie zdanie: królem zostanie, kto wygra, nie zostanie, kto nie wygra — rex erit, qui recte faciet, qui non faciet, non erit (Horacy, Listy I 1, 59-60).
Złośliwe żarty nie są także wymysłem dzieci wieków późniejszych: już w starożytnym Rzymie umieli chłopcy przymocowywać czy przyklejać monetę do drogi, by z radością obserwować, jak przechodzień schyla się i bezskutecznie usiłuje ją podnieść.
Beztroskie te lata miały swój kres, swoją granicę, za którą czekały obowiązki szkolne.